Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
AlterosDzisiaj o 06:34 pmYoshina
Charm Nook Dzisiaj o 03:36 pmAku
Where is my mind?Wczoraj o 08:14 pmEeve
This is my revengeWczoraj o 08:00 pmKurokocchin
From today you're my toyWczoraj o 07:43 pmKurokocchin
Lies07/05/24, 09:07 pmSyriusz
Careful, I bite06/05/24, 06:54 pmKass
A New Beginning 06/05/24, 03:49 amYulli
The Arena of Hell05/05/24, 09:00 pmNoé
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
8 Posty - 32%
7 Posty - 28%
3 Posty - 12%
2 Posty - 8%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty incorrect love {27/02/22, 09:44 am}

First topic message reminder :

incorrect love - Page 8 T8froIV

Relacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca.
Tylko zauroczenie czy niebraterska miłość?
A może pozostanie fantazja oraz sekret, który na zawsze podzieli braci?


W opowiadaniu udział bierze Yoshina oraz Kurokocchin

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {06/07/23, 07:13 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Jakoś nie chciało mi się wierzyć w mocną głowę mojego brata, cóż, ani ja, ani ojciec jej nie mieliśmy, a mama jak coś piła, to głównie wino. Nigdy nie widziałem się z piwem, chyba że bardziej w gronie swoich znajomych siedzieli przy sake i piwach, a tylko w rodzinie robiła z siebie znawczynię win.
- Aż mam ochotę się o tym przekonać - posłałem bratu delikatny uśmiech, po czym spokojnie mogliśmy wyjść z pizzerii.
        Wróciliśmy do kwatery, którą zamieszkiwał teraz Seiji, po czym naszykowaliśmy sobie wszystko, zanim spokojnie mogliśmy usiąść i się napić, jednocześnie coś przekąszając. Usiadłem przy stoliku, dokładnie obserwując poczynania brata i spojrzałem na butelkę, którą mi podał, kiedy drugą dłonią złapałem parę chipsów, aby wepchnąć je sobie do buzi.
- Nie przypominam sobie. Ostatnio na pewno nie mieliśmy żadnej okazji - powiedziałem, cicho się śmiejąc. - Ale jak widać, ty masz wprawę w otwieranie piwa - dodałem nadal rozbawiony i posłałem mu delikatny uśmiech. Co jak co, ale to było warte podziwiania, bo sam wolałem sięgnąć po otwieracz do piwa lub poprosić kogoś ze znajomych, aby się pomęczył. Nim się obejrzałem, to sam byłem dobrze wstawiony. Nie sądziłem, że właśnie tego będę najbardziej potrzebował. Spojrzałem na otwartą puszkę piwa i wziąłem spory łyk, jednocześnie zerkając na brata, który wyglądał na również pijanego. A podobno miał mocną głowę, jak widać, teoria aż tak dobrze się nie sprawdziła, ale cóż, dobrze jest marzyć. Chociaż, też wcale nie wypiliśmy tak mało, więc nic dziwnego, że byliśmy pijani, ale nadal jakoś się trzymaliśmy. Wsunąłem palce w jego włosy, obejmując go ramieniem i odchyliłem lekko głowę do tyłu, zamykając na moment oczy.
- Jeśli mi będziesz za to płacił, to nie mam nic przeciwko - powiedziałem rozbawiony, delikatnie miziając go palcami po głowie. Jego włosy były wyjątkowo delikatne w dotyku, ale w sumie nic dziwnego skoro było widać po Seijim, że o siebie dba. Idealna cera, miękkie włosy, które mógłbym macać bez końca, a jego ciało? Cały czas miałem w głowie jego nagą sylwetkę, która była oblewana przez strumień wody. Nic dziwnego, że Sato był zainteresowany moim bratem. Może i był młody, ale też dojrzały i wyglądał niesamowicie dobrze, jak i atrakcyjnie dla innych.
- Niestety muszę cię zmartwić, ale jutro musisz do pracy wstać - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym spojrzałem w dół na brata, który ułożył głowę na moich kolanach. Wypiłem do końca piwo z puszki i zgniotłem ją od razu, odkładając na stolik, który i tak już był zawalony prawie pustymi opakowaniami po przekąskach, jak i butelkami czy puszkami.
        Obserwowałem cały czas zachowanie brata, który niespodziewanie zaczął palcami muskać moje jabłko Adama, sunąc nimi coraz wyżej i wyżej. Moje serce zabiło nieco szybciej i miałem ochotę zniżyć nieco głowę, aby wsunąć te badawcze palce do własnych ust.
- Tak, ale na szczęście włosy tak szybko mi nie odrastają - powiedziałem, pochylając się nieco do przodu, przez co palce brata znalazły się na moich ustach. - Ciebie też to czeka, chociaż kto co woli, z brodą na pewno byś był również seksowny - zaśmiałem się, niewiele myśląc, co mówię. Przygryzłem zębami opuszek jego palca, po czym w żartach przejechałem po nich językiem, cały czas patrząc uważnie na brata i jego reakcję. Pijany czy nie pociągał tak samo. Położyłem dłoń na jego policzku i choć chęć pochylenia się nad nim i pocałowania go była kusząca, to jednak miałem jeszcze gdzieś z tyłu zdrowy rozsądek.
- Rodzice by mnie zabili, jakby cię teraz zobaczyli - powiedziałem, palcami badając jego polik, ale również usta, po których przejechałem kciukiem. Cholera...
        Czułem, jak moje policzki mocniej się rumienią, a serce przyśpiesza. Zrobiło się okropnie gorąco, więc odwróciłem wzrok od brata, bojąc się, że jeszcze trochę i naprawdę się na niego rzucę. Zabrałem dłoń, po czym pozbyłem się swojej koszulki. Byłem ciekawy, czy zachowanie brata było spowodowane wyłącznie alkoholem, czy jednak była jakaś szansa, że może coś również do mnie czuć. Sam nie byłem pewien swoich uczuć, ale jeśli brat jasno by mi powiedział, to kto wie... Może wcale bym nie musiał się teraz powstrzymywać. Miałem chęć zatopić się w jego ustach, jednocześnie wsuwając dłonie pod jego koszulkę czy bieliznę, aby dokładnie przebadać ciało. Pokręciłem głową, aby wyrzucić to wszystko ze swojej głowy, bo nie chciałem się podniecić, kiedy mój brat leżał na moich kolanach. Jeszcze naprawdę mógłbym dostać erekcji przed jego twarzą, a z tego nie potrafiłbym się wytłumaczyć.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {19/07/23, 09:10 am}

incorrect love - Page 8 27455411
          - Czemu niszczysz tę piękną noc takimi brzydkimi słowami. Proszę mi tu nie przeklinać - jęknąłem robiąc naburmuszoną minę. Miałem tu na myśli oczywiście poranne wstawanie do pracy. To było dla mnie przekleństwo i naprawdę nie chciałem teraz o tym słuchać. Sama myśl co mnie jutro czeka powodowała niechęć do wszystkiego.
          - Jest też opcja, że mnie zaniesiesz? - prychnąłem wielce rozbawiony na samą myśl jak siedzę na barana starszego Hasegawy, który walczy z piaskiem pod gołmi stopami niosąc mnie do celu. Ach, ta jego skwaszona mina i przeklinanie pomysłu na picie. Jak ja bym to chętnie zobaczył!
         - To pewnie przez te geny matki - mruknąłem do tego cholernego szczęściarza, który nie musi się zbyt często golić. Pewnie nie jedna kobieta mu tego zazdrościła. - He? A...tak... chociaż wole gładki... gładką brodę - to był totalny cios poniżej pasa. Owszem, wlaliśmy w siebie kilka procentów, ale nadal byłem świadom swoich poczynań, które zawsze mogłem zwalić na niepoczytalność. Kto mi da wiarę? Kto udowodni? Chciałem nieco poudawać pijanego bardziej niż w rzeczywistości, ale Hayate poruszył moim sercem, gdy pochylił się nade mną, a moje palce musnęły wilgotnych warg, które poruszały się z każdym jego kolejnym słowem. Gorąca fala ciepła oblała moje całe ciało, a serce zakołatało, prawie wyskakując. Jasna cholera. Choć walczyłem z pokusą to nadal zbyt słabo. Moje oczy ciągle lgnęły do ust brata, na jego zarysowany podbródek i szyję, a potem ledwo widoczne obojczyki spod koszulki. Cholera. Cholera! CHOLERA!
         - Auć - jęknąłem, przymykając oczy, gdy ten drań ukąsił mnie w palca. - To boli, idioto - fuknąłem, grając oburzonego choć wcale aż tak mocno nie byłem. Starszy Hasegawa zdawał się to zauważyć, moją kiepską grę aktorską, bo nic sobie z tego nie robił, brnąc dalej w swoje gierki. Jego dłoń była kojąco zimna na moje rozgrzane do czerwoności poliki, które dostały kolejnej wali ciepła, gdy Hayate ściągnął koszulkę. Ja naprawdę nie dam rady.
         - Chcesz żebym oślepnął? - mruknąłem rozbawiony, zakrywając ręką pół twarzy. W tym oczy, aby nie zmolestować wzrokiem braciszka. Nie wiedziałem kto tu z kim pogrywał, czy może jednak oboje byliśmy nawaleni i robiliśmy głupoty, a może... oboje... kusiliśmy się wzajemnie? Czy to było możliwe? Czy tylko moja wybujała wyobraźnia sobie coś tworzy... dość chorego z resztą. Zaciągnąłem się ze świstem chłodnego powietrza i usiadłem okrakiem na Hayate, patrząc na niego lekko z góry. Cały czas nie siedziałem pełnym ciężarem na nim, wręcz lekko wisiałem nad kroczem, kusząć go, aby zmusił mnie do usadowienia na kroczu.
         Patrząc na niego lekko z góry, pozwoliłem, aby przydługawa grzywka zaczęła opadać na jego twarz. Twarz, którą oglądają tysiące osób, gdy ten się masturbował do nich. Pierdoleni zboczeńcy. He, sam nie byłem lepszy, ale ja miałem okazję... na wyciągnięcie ręki, aby zobaczyć też jego minę przy tym. Mogłem sobie to wyobrazić, ale zobaczenie na żywo... jednak to mój brat. Brat, który jasno kiedyś mi powiedział coś na ten temat.
         - Za co niby? - zepnąłem, zdając sobie sprawę, że doskonale mnie słyszy - Przecież nic jeszcze złego nie robimy - parsknąłem lekko pod nosem. Ręce piekły, aby coś zrobić. By wplątać się między palce Hasegawy, aby błądzić po jego ciepłym, miękkim ciele, ale nadal zdrowy rozsądek trzymał wodze fantazji przed ich spełnieniem.
          - Zabić mogliby nas za całowanie. Tak jak kiedyś to robiliśmy. Pamiętasz jeszcze? Jeśli chcesz... mogę tobie przypomnieć - mówiłem to cholernie niepewnie, czując jak ciśnienie podchodzi mi do głowy z tej całej paniki. Dudniło mi, w uszach szumiło. Tak jakbym miał zaraz paść jak długi. - Sorki, nie słuchaj mnie. Jestem pijany i wygaduje głupoty - zacząłem się nagle tłumaczyć. Strach mnie dopadł i zapominając o tym dlaczego klęcze, usiadłem, prosto na krocze brata, wydając z siebie stłumiony jęk. I dosłownie - zamarłem.

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {22/07/23, 05:38 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Geny matki robiły swoje, choć nie raz słyszałem, że to dziwne, że nie mam zarostu czy włosów na rękach lub nogach. Co prawda, Japończycy ogólnie nie mieli nie wiadomo jak mocno owłosionych ciał, ale to też wszystko zależy od organizmu lub możliwe, że właśnie genów. Ojciec też jakoś nie był mocno owłosiony, choć podobno z wiekiem jego włoski stały się gęstsze na nogach i rękach, ale też nie zwracał na to większej uwagi.
- Nie przesadzaj, delikatny byłem - zaśmiałem się, choć reakcja brata była nawet urocza. Co jak co, ale bardzo chętnie bym to powtórzył jeszcze raz, ale pewnie nie będę miał już okazji, choć kto wie... Może jemu również się to spodoba?
- Przecież już nie raz mnie widziałeś bez koszulki - powiedziałem i miałem ochotę dodać, że nawet na kamerkach, ale ugryzłem się w język, aby nie psuć naszej wspólnej chwili. Już dawno nie byłem tak blisko z własnym bratem. Zawsze mógł na mnie liczyć i przyjść z każdym problemem, ale teraz wiedziałem, że to ja za bardzo namieszałem w naszej relacji i choć chciałem to naprawić, to nie wiedziałem, jak długo tak pociągniemy. Miałem wrażenie, że byle pierdoła jest w stanie nas skłócić, co było głupie.
        Otworzyłem szerzej oczy w zaskoczeniu, zaciskając palce na puszcze od piwa. Spojrzałem na brata, który nagle zmienił swoje położenie, siadając na mnie okrakiem. No może nie siedział tak do końca, ale sam fakt, że znaleźliśmy się w tej pozycji, sprawiało, że moje serce szybciej zaczęło bić. Co on wyprawia? Niepewnie położyłem drżącą dłoń na jego biodrze i przełknąłem gulę w gardle, uważnie obserwując własnego brata. Był tak blisko mnie, że czułem jego oddech, który łaskotał moją skórę. Dziwne, wcale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, nawet podnieca. Odłożyłem puszkę na bok, aby ta przypadkiem nie oblała nas albo innej rzeczy, która znajdowała się w zasięgu nas. Oboje byliśmy pijani, ale teraz zachowanie brata... Wątpiłem, że to wina alkoholu, może częściowo, ale czy aby na pewno? Nie byliśmy aż taki pijani, choć ja też nie byłem lepszy, kiedy polizałem, a później przygryzłem jego palca.
- Nie robimy... - wyszeptałem, zaciskając lekko palce na biodrze brata. Choć nie miałem na sobie koszulki, to nadal było mi gorąco. Serce bijał w niesamowitym tempie, a po ciele przeszedł dreszcz. Miałem ochotę go bardziej dotknąć, zbadać każdą część ciało, zatapiając się całkowicie w jego spojrzeniu. Zagryzłem lekko dolną wargę, kiedy wspomniał o całowaniu. To było wtedy przyjemne, może nie czułem się tak, jak teraz, ale cholera jasna. Nie zdążyłem jednak nic powiedzieć, ponieważ Seiji usiadł na moim kroczu, wywołując u siebie, ale i u mnie jęk. Zacisnąłem usta, spuszczając głowę, by oprzeć się czołem o jego ramię. Objąłem go, przyciągają bardziej do siebie. Dlaczego to zrobił?
- A co jeśli chcę? - zapytałem szeptem, ale byłem pewien, że mnie usłyszał. Niepewnie podniosłem głowę, aby spojrzeć na zarumienioną twarz brata. Położyłem wolną dłoń na jego poliku, aby palcami delikatnie gładzić skórę. - Przypomnijmy sobie, jak wtedy nam było - uśmiechnąłem się niewinnie i zbliżyłem się do jego ust. Zamknąłem oczy i to był moment, aż zetknąłem nasze usta w delikatnym, nieco leniwym pocałunku. Nie czując żadnego oporu ze strony brata, pogłębiłem pocałunek, wdzierając się językiem do środka, aby zachęcić jego własny do zabawy. Obie dłonie ułożyłem na biodrach, delikatnie przyciskając go do swojego krocza. Nawet na chwilę nie przerwałem pocałunku, nieco zmieniając naszą pozycję, aby to Seiji leżał plecami na materacu.
        Przyjemny dreszcz przeszedł po moim ciele, jak i ciepło, które rozniosło się do każdej części ciała z każdą wymianą pocałunku. Będąc między nogami brata, nieco przycisnąłem go własnym ciałem. Na moment przerwałem pocałunek, aby przyjrzeć się dokładnie bratu, ale również po to, by złapać nieco powietrza, bo zaczynało go brakować.
- Cholera - mruknąłem pod nosem i wróciłem do całowania brata. Podobało mi się to, tak cholernie tego pragnąłem, ale jednak z tyłu głowy miałem, że to nieodpowiednie. Nie mogłem jednak przestać, pozwalając sobie, by mój język dokładnie badał usta młodszego. Wsunąłem dłoń po koszulkę Seiji'ego, drugą cały czas się podpierają, aby za bardzo nie leżeć na bracie. Czemu nie mogłem tego przerwać? To wina alkoholu czy może jednak naprawdę kochałem go, ale nie jak brata? Miałem mętlik w głowie, ale im dłużej się całowaliśmy, tym bardziej wierzyłem, że Sato ma rację.
        Odsunąłem się, podnosząc się nieco z brata, po czym spojrzałem w dół na swoje krocze. Ja pierdole. Spojrzałem na Seiji'ego nieco dysząc. Cała twarz mnie paliła, a na dodatek stanął mi od pocałunku. To nic nowego, ale kurwa... Seiji to mój brat, to nie powinno być normalne! Zagryzłem dolną wargę, czując się okropnie zażenowany całą sytuacją. Nie wiedziałem co mam robić. Zostawić go tutaj i wyjść, aby sobie ulżyć? Uspokoić się? Wszystko było możliwe, ale to i tak stawiało mnie w złym świetle przed bratem.
- Seiji - wyszeptałem jego imię i choć było widać w moich oczach podniecenie, to również w jakimś stopniu można było w nich znaleźć przerażenie. Chciałem więcej, ale to by oznaczało, że przekroczymy wszelkie granice jako rodzeństwo.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {30/07/23, 04:46 pm}

incorrect love - Page 8 27455411
          Całkowicie zastygłem, gdy tylko objął mnie w swym uścisku. Jakby rzucił na mnie czar, przez który każdy dźwięk wydobywający się z moich ust byłnienaturalny i kłopoczący. Jakby miał zdradzić największą tajemnicę, którą skrywałem przed całym światem, a zarazem samym sobą. Dosłownie wszystko mnie zdradzało. Mówiło wyraźnie czego chciałem, choć umysł nadal walczył. Serce biło szybciej i dwa razy głośniej. Panikowałem, że może to usłyszeć, ba. Byłem pewien, że tak. Moje ciało zaczynało powoli się pocić ze stresu, a w uszach dudniło od nawału myśli. Słyszałem zdecydowanie zbyt wyraźnie każde słowo brata. Nawet nie chciałem protestować.
         Nie odpowiedziałem. Słowa utknęły w połowie drogi, gdy wzrok starszego Hasegawy zaczął się unosić, a ciepła dłoń zaczynała uspokajająco błądzić po moim policzku. Słowa Hayate groźnie rozbrzmiewały echem w mojej wyobraźni. Przypomnieć sobie... przypomnieć. Z każdą sekundą jego usta były bliżej, a głębia jego oczu lśniła niewyobrażalnym blaskiem zaś ja... odliczałem sekundy, w których rytm biło moje serce. Przypomnieć ten smak, ten dotyk, to uczucie, gdy łączyliśmy nasze usta w głębokim pocałunku...
        - Haya...te - wyszeptałem jego imię, które stłumił swoimi ustami. Przyjemne ciepło momentalnie rozlało się po moim całym ciele niczym gorąca lawa. Nie walczyłem. Wyczuwając to, Hayate od razu wtargnąłswoim językiem do środka, odnajdując mój włąsny i zapraszając do wspólnego tańca. Stęknąłem, czując jak stróżka wezbranej śliny zaczyna mi ciec po brodzie, ale nie przejmowałem się tym, starając jak najlepiej oddać pocałunek. Powolny, ale jednak przyspieszający z czasem. Nasze języki wiły się wokół siebie, siłowały, aż w końcu dłońmi przymusił mnie na nabiciu na jego krocze. Przeszył mnie kolejny dreszcz wzdłuż kręgosłupa, a ja napiąłem się niczym struna, sapiąc prosto do ust Hayate. Tak... nie powinno być.
        Nie powinno... musimy przestać, ale... nie chcę. Pragnę brnąć w to dalej. Zobaczyć go nagiego, mieć na wyłączność. Tylko dla siebie. Tylko moje oczy by go podziwiały, a nie tysięcy osób przed monitorem. Tylko ja i...Hayate...
        Kurwa. Kurwa! KURWA! NIECH BY TO SZLAG TRAFIŁ! - zmarszczyłem nagle brwi, czując jak zbiera mi się na wymioty. Miałem ochotę odsunąć od siebie brata, ale ten w czas zrobiłto za mnie, patrząc z taką mieszanką uczuć, że sam nie wiedziałem co o tym myśleć, choć miałem już plan, dosłownie przed paru sekund, któy prysnął. Tak po prostu. Po zobaczeniu w jakim stanie jest Hasegawa. Chciałem tego cholernie. Pragnąłem poczuć to cholerne ciepło! Jednak... nie mogłem. Nie teraz, gdy miał Masaharu. Nie teraz, gdy nie wiedziałem co z Sato. Nie chcę... byćjego cholernym pocieszeniem podczas kłótni z chłopakiem! Bo w końcu o to chodzi, prawda? PRAWDA?!
        Pognałem wzrokiem tak gdzie brat, widząc jak stercząca męskość napina materiał chcąc zrobić sobie nieco więcej miejsca. Opadłem ebzwładnie głową z powrotem na ziemie, zakrywając półtwarzy ramieniem. Jedynie coraz szerszy uśmiech zdradzał mnie, co zaczynam sobie myśleć, psująć tą całą atmosferę. Śmiech szybko zaczął wydobywać się z mojego gardła.
        - Co my wyprawiamy - roześmiałem się, choć słychać było w moim głosie ironię. - Powinniśmy się przewietrzyć. Procenty nam uderzyły do głowy - chciałem jakoś to wszystko zatrzymać zanim oboje tego pożałujemy. Zacząłem powoli podnosić się na rękach, zmuszając przy tym brata, aby ten przyklęknął. - Posprzątam tutaj, a ty... - nie wiedziałem gdzie mam patrzyć, kuszony jego kroczem, ale czułem na sobie jego wzrok, którego się bałem.
        - Lepiej będzie jeśli jutro wrócisz do domu. Masaharu pewnie się zamartwia - wspomniałem słowo, na któe oboje mocno reagowaliśmy i wstałem na róne nogi, wyciągając pomocną dłoń bratu. - Ja i tak za tydzień wracam - i szczerze nie mam pojęcia jak spojrze bratu prosto w oczy. Do tego czasu muszę wszystko sobie poukładać w głowie.
        Odprowadziłem wzrokiem brata do drzwi, a gdy tylko zniknął, odetchnąłęm z ulgą. Tak, jakby ciężki kamień spadł z moich barków. Opadłem na swój futon, zastanawiając co ja odpierdalam. To nie było normalne. Hayate... on mnie pragnął, ale dlaczego? Nie rozumiem! Mówił, że to obrzydliwe! Dobieranie się do własnego brata! A on jeszcze... będzie musiał spać w jednym futonie ze mną! AAACH! Już gorzje byc nie mogło!
        Zacząłem okładać poduszkę, słysząc wibrację komórki. Zaskoczony sięgnąłem po nią patrząc na wiadomość. Sato... A jednak... może być gorzej. Czując totalne wycieńczenie opadłem na miękki materac, przykrywając cienkim kocem, nadal pozostawiając połowę wolną dla Hayate i leżąc na boku zacząłem o tym wszystkim myśleć, powoli... czując zmęczenie.
       
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {07/08/23, 08:11 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Śmiech brata nieco mną potrząsnął. Spojrzałem na niego, choć ja nie miałem powodu do śmiechu. Czułem, jak wszystko się we mnie gotuje, a poliki robią się bardziej zarumienione. Przełknąłem narastającą gulę w gardle. Nie wiedziałem co powiedzieć ani co zrobić, więc odwróciłem tylko wzrok od brata, zdając sobie sprawę, że choć to nieodpowiednie, to cholernie mi się podobało, no i było to na pewno podniecające. Pewnie machnąłbym ręką na to wszystko i zwyczajnie odwrócił się na bok, aby Seiji nie musiał na mnie patrzeć, ale kiedy wspomniał o Masaharu, aż się wzdrygnąłem.
- Tak, masz rację - powiedziałem, po czym podniosłem się z podłogi, ale bez pomocnej dłoni brata. Sięgnąłem po koszulkę i odwróciłem się do niego plecami. Ruszyłem do drzwi, aby włożyć buty i zacisnąłem usta. Masaharu. - Jutro wrócę do domu. Podrzucę ci klucze do pracy i... - urwałem, ale czułem, że to nie przejdzie mi przez gardło. - Huh, zapomnij - wyszeptałem i wyszedłem z pokoju.
        Skierowałem się prosto na zewnątrz i po odejściu nieco dalej, uderzyłem otwartą dłonią w drzewo, osuwając się na piach i zakryłem dłońmi twarz. Przed oczami miałem twarz brata, a w uszach dudniło moje serce, która biło jak szalone. Spojrzałem na swoje krocze i zagryzłem dolną wargę. Czemu coś w takiego w ogóle się działo? Można mieć takie uczucia do rodzonego brata? Było to ciekawe, ale jednocześnie przerażające. Nigdy wcześniej nie patrzyłem w ten sposób na Seiji'ego, więc co się odmieniło? Możliwe, że tamten pocałunek sprawił, że oboje przekroczyliśmy pewne granice, a może fakt, że brat oglądał moje kamerki? Drżącymi rękoma wyciągnąłem telefon, po czym wybrałem numer do Masaharu. Musiałem ochłonąć, no i powiadomić chłopaka, by jutro po mnie już przyjechał, choć może być to niemożliwe.
- Cześć, mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz - uśmiechnąłem się lekko, odchylając głowę do tyłu. Starałem się, by mój głos nie drżał i chyba nawet mi to wychodziło.
- Jeszcze nie, ale czemu dzwonisz? Myślałem, że spędzasz czas z bratem - powiedział, a ja musiałem odsunąć telefon od ucha, jakbym się bał, że usłyszy moje łzy. Pociągnąłem nosem, przecierając dłonią mokry policzek.
- Wiesz, jutro chciałbym już wrócić, stęskniłem się za tobą. Jesteś w stanie po mnie podjechać? Może być nawet rano.
- Pewnie! To nie będzie żaden problem, dam ci znać, jak będę po ciebie jechał - powiedział, zapewne mając na twarzy szeroki uśmiech. Gdyby znał powód mojego wyjazdu, to na pewno by się nie uśmiechał.
- No to super, kończę, bo kładę się już spać. Śnij o mnie, Masa - wyszeptałem do telefonu. Czułem się z tym wszystkim źle, ale co mogłem zrobić? Musiałem wrócić do domu, przemyśleć to wszystko. Nie będę w stanie tego robić w obecności brata.
        Wróciłem do pokoju brata i nie zdziwiło mnie, że już spał albo udawał, aby się ze mną nie zetknąć. Zamknąłem drzwi i zdjąłem buty. Nie zmieniałem ubrań, nawet nie kładłem się obok Seiji'ego na materacu, a na podłodze, nie dbając o to, że będę cały obolały z rana i pewnie zmarznę. Skuliłem się i jak tylko zamknąłem oczy, zasnąłem.
        Następnego dnia rozejrzałem się jeszcze raz po pokoju, aby sprawdzić, czy wszystkie rzeczy zostały wrzucone już do samochodu chłopaka. Masaharu podszedł do mnie od tyłu, obejmując rękoma mnie w talii i przyciągnął do siebie, opierając głowę o mój bark.
- Mam wrażenie, że od rana jesteś jakiś smętny. Na pewno nic się nie wydarzyło? - zapytał, kiedy to ja zadrżałem w chwili, jak tylko poczułem jego oddech na swojej skórze.
- Nie okłamałbym cię, po prostu lepiej będzie, jak wcześniej wrócę. Nie mogę przeszkadzać bratu w pracy - uśmiechnąłem się delikatnie i odwróciłem w stronę chłopaka, aby pocałował go w usta. Delikatny pocałunek przerodził się w bardziej namiętny, zaś dłonie mężczyzny znalazły się na moich pośladkach. Odsunąłem głowę od niego i spojrzałem prosto w oczy Masaharu.
- Wygląda na to, że wszystkie swoje rzeczy zabrałem. Musimy jeszcze oddać klucze Seiji'emu i możemy jechać - powiedziałem, odsuwając się od partnera, który niechętnie mi na to pozwolił. Machnąłem ręką, aby wygonić chłopaka z pokoju i zamknąłem za sobą drzwi.
        Podjechaliśmy do plaży i choć Masaharu chciał pójść ze mną, to poprosiłem go, by został w samochodzie. Ruszyłem przez plażę prosto do knajpy, w której pracował mój brat. Na szczęście nie był jakoś bardzo zajęty, więc wszedłem do środka i posłałem mu niepewny uśmiech. Wiedziałem, że nam obu jest niezręcznie, ale jeśli zrzucimy to na alkohol, to na pewno będzie nam łatwiej.
- Wszystko dobrze zamknąłem, raczej nic swojego nie zostawiłem, ale jak coś, to po prostu zabierz ze sobą, jak będziesz wracał - powiedziałem, oddając klucze bratu. - Uważaj na siebie i daj rodzicom znać, że wszystko z tobą w porządku - uśmiechnąłem się i wyciągnąłem dłoń, aby poczochrać go po włosach, ale wycofałem rękę i pomachałem. - No to ja jadę, Masaharu czeka.
        Nie czekając na odpowiedź, ruszyłem z powrotem do samochodu. Przez całą drogę powrotną starałem skupić się na Masaharu oraz na piosenkach, które wspólnie śpiewaliśmy. Wiedziałem, że nie będę w stanie udawać, że nic się nie wydarzyło, ale musiałem to wszystko przemyśleć, aby wiedzieć, co dalej robić. W końcu to nie jest zwykła reakcja na pocałunek, czułem coś więcej i nie było to obrzydzenie, ani nic negatywnego. Wkopałem się, ale przecież miałem jakieś wyjście z tej sytuacji.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {13/08/23, 08:15 am}

incorrect love - Page 8 27455411
         
        Patrzyłem jeszcze długi czas na drzwi, za którymi zniknął starszy brat. Miałem nieodzowne uczucie, że coś zepsułem, a sam Hayate chciał coś powiedzieć ważnego, ale odpuścił i to niesłychanie wierciło mi dziurę w brzuchu, nie pozwalając zasnąć. Pochodziłem nieco po mieszkaniu, aby zająć czymś myśli. Niestety nic nie pomagało, a finalnie wróciłem pod futon nadal z korcącym poczuciem winy i, że jest coś bardzo nie tak.
        Nie zasnąłem aż do powrotu starszego Hasegawy. Czuwałem w obawie, że nie wróci na noc. Udając, że śpię, nasłuchiwałem każdego jego ruchu i lekko westchnąłem pod nosem, gdy nawet nie położył się na futonie. Jednak powstrzymałem samego siebie przed kąśliwą uwagą, bo wyszłoby na jaw, iż nie śpię. Dlatego dzielnie zdusiłem to w sobie, ostatecznie zasypiając.
        Z samego rana, jak najciszej potrafiłem, ogarnąłem się do roboty i ruszyłem na piaszczystą plażę. Zostawiłem też klucze Seijiemu, gdyby czegoś zapomniał i nie miał jak wejść znowu do pokoju.
        - Omlecik? - spytał kucharz, widząc moją zbitą minę. - Coś się stało? Puściłeś pawia na swoją miłość? - spytał i wybuchnął śmiechem widząc moje piorunujące spojrzenie. - No już, już. Nie dąsaj się. Chciałęm tylko poprawić tobie humor. Trzymaj lizaczka - z nadal trzymanym rozbawieniem na jego twarzy, położył na blacie lizaka owocowego i wróćił do kuchni. Jeszcze przez chwilę patrzyłem jak krząta się po kuchni, ostatecznie zabierając łakocia i wciskając go rozpakowanego do ust.
        Z samego rana nie było wiele osób. Jedynie surferzy, któzy chcieli złapać większe fale i puste morze nim zejdą się turyści. To oni głównie zapełnili nam nieco lokal. Podałem jednemu z nich śniadanie, gdy do środka zawitał Hayate. Uśmiechnąłem się w jego kierunku, choć dość niepewnie i podszedłem bliżej, patrząc na wręczany plik kluczy. Nic nie powiedziałem. Każde słowo powstrzymywała gorzka gula żalu w gardle. Jedynie na co było mnie stać, to na odprowadzenie wzrokiem Hayate do wyjścia i zauważenie tam kogoś, kogo najszczerzej w duchu nienawidziłem - Masaharu. Brat nawet nie miał pojęcia jak bardzo kusiło mnie wykrzyczenie do tego padalca, że mój braciszek zarabia na kamerkach. Ciekawe co by wtedy zrobił.
        - Ech, jakie to irytujące - westchnąłem ciężko, chowając klucze do kieszeni.
        - Masz na myśli moją twarz? - wzdrygnąłem się, unosząc wzrok na wysoką postać. Sato.
        - C-co ty tutaj robisz? - zająknąłem się bardzo zaskoczony jego wizytą.
        - Przyszedłem na śniadanko. Muszę też dokończyć pracę, bo menadżer mnie zabije jeśli tego nie dostanie do południa - rozbawiony poczochrał mnie po głowie i złożył zamówienie, kierując na zewnątrz gdzie nie skończyłem jeszcze rozstawiać stolików oraz leżaków.
        Gdy tylko ogarnąłęm się ze wszystkim, lokal zrobił się pusty, więc wyszedłem na zewnątrz, siadając obok niebieskowłosego, który już wystukiwał coś na klawiaturze tablela.
        - Coś się stało? Zdajesz się być czymś przybity - spytał, nie odrywając wzroku od monitora.
        - Pokłóciłem się  zbratem - tak przynajmniej można było to ująć. - Więc wrócił dzisiaj do domu - na te słowa jednak Sato zareagował z błyskiem  w oczach. Z podejrzanym uśmieszkiem pod nosem spojrzał na mnie, intensywnie nad czymś zastanawiając.
        - Więc może spotkamy się dziś u mnie? Nie będziesz żałował.
        - Sam nie wiem - byłem bardzo niepewny tego wszystkiego, ale Sato prosił, abym się nad tym mocniej zastanowił, więc przytakując zostawiłem go już w spokoju, samemu zajmując pracą.
        Wieczorem wziąłem solidny prysznic, użyłem nieco perfum i ubrałem lepszą koszulkę. Cały czas z tyłu głowy czułem, że coś się święci, a sam nie mogłem siebie poznać po zachowaniu. Czemu do cholery szykowałem isę, jakbym szedł na randkę?! Zdruzgotany, cieżko wzdychając wyszedłem z mieszkania i łapiąc taksówkę zajechałem pod hotel Sato. Od razu zaprosił mnie do środka, pokazując każdy pokój. Nie była to klitka, a wręcz apartament. Trzy pokoje z pięknym widokiem na morze i sporym, oszklonym balkonem.
         - Przeraża mnie myśl ile zarabiasz - mruknąłem, podziwiając widoki, gdy Kazuya niósł dwie szklanki z sokiem w ręku.
         - Ciężko na to zarabiam - odpowiedział i nawet nie myślałem tego skomentować, bo faktycznie widziałem ile pracy w to wkładał. Spędziliśmy wiele godzin na rozmowach o wszystkim i o niczym. Byłem niezwykle zaskoczony o jak wielu rzeczach zna się Sato. Same jego odpowiedzi nie były głupie. Mieliśmy też wiele spólnych podejść do tematów, a tam gdzie się nie zgadzlaiśmy, normalnie objaśnialiśmy swoje poglądy bez wieszania się na drugą osobę. Było to coś niezwykłego. Jeszcze z nimi tak dobrze mi się nie rozmawiało. Potem zagraliśmy w kilka planszówek, wieńcząc wszystko zamówioną pizzą i serialem na telewizorze. To wszystko... czułem się jak na... dobrej randce.
         - Naprawdę cieszę się, że twój brat już pojechał. Byłeś jakiś inny przy nim. Spięty - niebieskowłosy pochylił się w moją stronę, kłądąc dłoń na udzie. Gorąc od razu zalał moje całe ciało w obawie przed tym co mogło nadejść. - Irytowało mnie to. Do tego cały czas miał cię na oku - westchnął lekko poirytowany. Choć chciał to ukryć, to byłem wstanie wyczuć tę nutę goryczy w głosie.
         - Jest po prostu nadopiekuńczy - prychnąłem lekko rozbawiony, czując jak łapie za moją brodę i okręca mnie w swoją stronę. Jego spojrzenie płonęło wieloma emocjami, których nie mogłęm wytrzymać i uciekłem wzrokiem w kąt.
         - Może, ale i tak byłem zazdrosny - zastygnąłem na te słowa. Sato korzystając z tej okazji złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, który ponowił. Kolejny i kolejny, coraz głębszy i dłuższy, a ja nadal sparaliżowany dałem się położyć na plecach, ostatecznie pozwalając Sato na robienie ze mną co chciał. Czułem się dobrze w jego ramionach, może dlatego, że w końcu brat opuścił moje myśli. Choć na tę jedną noc.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {15/08/23, 09:32 am}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Wchodząc do domu zostałem przywitany przez rodziców, którzy również miło powitali Masaharu. To nie tak, że ukrywałem ten związek przed rodzicami, na dodatek byłoby to ciężkie, bo mama lubiła za bardzo węszyć przy nas, jeśli chodziło o miłosne sprawy. Dobrze, że nie dostrzegła tego, co dzieje się między mną a Seijim, choć czy rzeczywiście coś jest na rzeczy? Nie myślałem jednak o  tym po powrocie do domu, bo nieco skupiłem się na Masaharu, który przez dłuższy czas nie chciał mnie puścić. Wtuliłem się w niego, czując, że to nie jest to. Nie byłem jednak wstanie ot tak tego wszystkiego zakończyć, na dodatek nie byłem pewien co do własnych uczuć. Potrzebowałem trochę czasu, może kilka dni, aby zrozumiał to wszystko i wiedzieć, co robić.
- O czym myślisz? - zapytał, przyglądając mi się uważnie, kiedy leżeliśmy w moim łóżku.
- Ja? O niczym szczególnym, po prostu... Jestem trochę zmęczony - wyszeptałem, posyłając mu delikatny uśmiech i dźwignąłem się na rękach, aby pocałować go w usta. To, co teraz robiłem było na pewno niepotrzebne. Związek z Masaharu był dla mnie ważne, czułem się przy nim dobrze, ale jednak po wczorajszym dostrzegłem, że z Seijim czuję się lepiej. Będąc jego starszym bratem nie powinienem się tak czuć, ale jak miałem się tego pozbyć? Udawać przyzwoitego brata, kiedy i tak przekroczyliśmy granice? Młodszy na pewno nie będzie chciał mnie oglądać, choć nie wyglądało na to, aby wczorajsza sytuacja mu się nie podobała. Owszem, przerwał wszystko, ale czy sam nie chciał iść dalej?
        Wieczorem zostałem zaproszony do apartamentu sponsora, który nie był zadowolony z mojej przerwy, która ostatecznie i tak nie była taka długo, jak planowałem. Choć coraz mniej chciałem tam wracać, to jednak za dobre miałem pieniądze by teraz z tego zrezygnować. Wszedłem do wysokiego budynku i zostałem zauważony przez pracownika portierni, najwidoczniej nie spodziewał się kogoś obcego o tej godzinie.
- Dobry wieczór, czy mogę w czymś pomóc? - usłyszałem i już miałem otworzyć usta, kiedy poczułem czyjąś dłoń zaciskając się na moim ramieniu. Wzdrygnąłem się, unosząc nieco głowę do góry, aby spojrzeć na mężczyznę do którego właśnie szedłem.
- On jest ze mną - posłałem portierowi uśmiech, na co mężczyzna skinął ze zrozumieniem głową.
- Oh, rozumiem. W takim razie miłego wieczoru - powiedział. Zostałem poprowadzony bez słowa do windy, zaś pan Nagami wybrał piętro, na które mieliśmy się udać. Cisza, jaka panowała w windzie nieco mi przeszkadzała, więc odwróciłem się do mężczyzny, zauważając, że ten cały czas wlepia we mnie swoje spojrzenie.
- Jestem zaskoczony tym, że miałem tutaj przyjechać. Coś się stało? - zapytałem, ale odpowiedziała mi cisza i po chwili drzwi windy rozsunęły się. Nagami wyminął mnie, więc ruszyłem za nim, rozglądając się po korytarzu, gdzie nie było więcej drzwi, jak te jedne do których szliśmy. Nieco zaczęła stresować mnie cała ta sytuacja i najchętniej uciekłbym stąd, bo i tak nie widział co dzieje się za jego plecami. Przy drzwiach stało jednak dwóch ochroniarzy, którzy skłonili się przed mężczyzną. Usłyszałem, jak wbija kod do drzwi, po czym zaprasza mnie do środka od razu zamykając za sobą drzwi.
- Rozgość się - usłyszałem tuż przy swoim uchu, więc niepewnie ściągnąłem buty i wszedłem od razu do salonu rozglądając się po sterylnym mieszkaniu. Wygląda tutaj tak, jakby nikt nie mieszkał od dłuższego czasu, więc zapewne sam Nagami nie za często tutaj przebywał, ewentualnie ma kogoś, kto tak idealnie sprząta.
- Nadal nie wiem co tutaj robię, może pan mi to wyjaśnić? - odwróciłem się do mężczyzny, który właśnie przygotowywał nam picie. Podszedłem do wyspy, przyglądając się jego pracy z alkoholami i zmarszczyłem brwi. - Nadrobię dni, kiedy byłem nieobecny, na dodatek dostałem informację, że produkty się dobrze sprzedają, więc nie zrobiłem nic złego - powiedziałem, a delikatny uśmiech mężczyzny nieco mnie spłoszył.
- Chcę coś przetestować, a ty wydajesz się do tego idealny. Nie zamierzam karać cię  za twoje wolne, to twój własny biznes, a na sprzedaż rzeczywiście nie mogę narzekać, nawet wzrosło do góry o kilkanaście procent - powiedział, wręczając mi szklankę z mieszkanką i dość niepewnie na to spojrzałem. - Śmiało pij, nie jest otrute, mam z ciebie za dobry pożytek, żeby się ciebie pozbywać - dodał, a ja coś nadal nie byłem do tego przekonany, to skosztowałem drinka. Jednego, drugiego, po czym przerodziło się to w pięć, może sześć.
        Czułem jednak, że to nie alkohol sprawił, że moje ciało zaczęło być gorące do tego stopnia, że cały drżałem, a mój penis domagał się uwagi. Spojrzałem na mężczyznę, który przyglądał mi się uważnie, uśmiechając się zadziornie.
- Czyli zaczęło działać - szepnął, a ja otworzyłem szerzej oczy. Co on mi podał? Narkotyk?
- C-co to znaczy? - wymamrotałem, prawie leżąc na blacie, gdzie wszystko rozpalało mnie od środka. Oddech stał się nierówny, twarz  była oblana soczystym rumieńcem.
- Spokojnie, są to całkowicie bezpieczne krople, które pobudzają co nieco, nadal nad nimi pracujemy, ale nie umrzesz od dawki, którą ci podałem - uśmiechnął się, po czym odstawił szklankę i podszedł do mnie. Choć chciałem zaprotestować, to nie byłem w stanie, kiedy mnie wziął na ręce. Przenieśliśmy się do sypialni, gdzie ostrożnie położył mnie na łóżku.
- C-chcę do domu... Proszę - wyszeptałem, na co ten pogładził mój policzek i pochylił się nade mną.
- Nie zamierzam uprawiać z tobą seksu, po prostu chcę wiedzieć, jak długo potrzeba, abyś doszedł do siebie, ale... - odsunął się, po czym podszedł do szafy i otworzył ją. Moje oczy otworzyły się szerzej z przerażenia, widząc co takiego trzyma w szafie. - Jeśli nic nie zdziałamy, to będzie to dla ciebie tylko bolesne - powiedział, wyciągając po kolei zabawki, aby rzucić je wszystkie na łóżko. Podniosłem się do siadu i zszedłem z łóżka z zamiarem ucieczki, ale jak tylko stanąłem na równych nogach, to upadłem na podłogę.
- Zostaw mnie! - krzyknąłem, kiedy mężczyzna chciał pomóc mi się podnieść i zamiast tego, zostałem spoliczkowany.
- Jakbym cię wypuścił w tym stanie, to kto wie co by się z tobą stało. Obiecuję, że nie będziemy uprawiać seksu, zwyczajnie uznajmy to za test - podniósł mnie i rzucił na łóżko. Rozebrał mnie ze wszystkiego odkrywając całe ciało, które było zaczerwienione w niektórych miejscach od ciepła. Mój głos drżał kiedy protestowałem, ale Nagami nic sobie z tego nie robił, starając się mnie zaspokoić zabawkami, które naszykował specjalnie dla mnie.
        Otworzyłem oczy, od razu dostrzegając, że jestem w tym samym łóżku, przykryty kołdrą. Okno było lekko uchylone, zaś ramię mężczyzny obejmowało mnie w talii. Dobrze wiem, co się wydarzyło i na pewno nie uprawialiśmy seksu, ale i tak czułem się okropnie z tym, co się wydarzyło, bo jednak z czasem było to tak cholernie przyjemne, że sam prosiłem o więcej. Narkotyk okropnie namieszał mi w głowie i choć byłem lekko obolały, to jednocześnie czułem się zrelaksowany. Sięgnąłem po swój telefon, który o dziwo znalazł się na szafce nocnej i spojrzałem na godzinę. Była druga w nocy i w sumie nie wiem, w którym momencie odpłynąłem. Nie mogłem jednak dłużej tutaj zostać, więc uwolniłem się z objęć i spojrzałem w dół na swoje ciało. Ślady od liny były widoczne, ale na szczęście będzie można je ukryć pod ubraniami.
- Skorzystaj z łazienki, poproszę kogoś by cię odwiózł do domu - usłyszałem, więc spojrzałem na zaspanego mężczyznę. Skinąłem głową, po czym zebrałem swoje rzeczy i skierowałem się do wskazanej łazienki, gdzie mogłem lepiej przyjrzeć się swojemu ciału. Skrzywiłem się, widząc, że czerwony ślad po palcach na szyi był jeszcze widoczny. Na szczęście nie miałem żadnych ugryzień ani malinek, więc to na plus.
        Wróciłem do domu i nie budząc pozostałych domowników, udałem się do swojego pokoju. Rozebrałem się i wsunąłem na łóżko, gdzie przycisnąłem twarz do poduszki. Myślałem o tym wszystkim oraz o tym, że w trakcie testowania produktów myślałem o własnym bracie, szepcząc jego imię kiedy dochodziłem. Nie mogłem tego tak zostawić, tym bardziej, że coraz bardziej byłem świadomy, że do niego czuję coś więcej.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {15/08/23, 07:25 pm}

incorrect love - Page 8 27455411
         
        Z pełnym bagażem wróciłem do domu. Przystanąłem przed drzwiami i poczułem przyjemną nostalgię rozlewającą się na podbrzuszu. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Z uśmiechem na twarzy wszedłem do środka, zostawiając niedbale buty na korytarzu. Mama od razu widząc mnie, wyściskała moje gnaty z całych sił prawie dusząc. Rozbawiony uwolniłem się od niej, witając z ojcem i usiadłem w salonie, aby chwilę z nimi porozmawiać. Opowiedziałęm jak minął mi miesiąc nad morzem. Jakie miałem sytuacje z klientami, co robiłem w wolnym czasie i o tym jak odwiedził mnie Hayate.
        - Hayate nie ma  w domu? - spytałem zaciekawiony, gdy mama pokiwała głową.
         - Wyszedł na spotkanie i jeszcze nie wrócił - odpowiedziała, proponując mi coś zimnego do picia.  Minęło sporo czasu i zmęczony tym wszystkim poszedłem do swojego pokoju. Rozpakowałem rzeczy i po wszystkim rzuciłem się z radością na łóżko. Tak, tego mi brakowało. Uniosłem rękę do góry, przyglądając się bransoletce, o którą pytał wcześniej Sato. Tego dnia, kiedy... skończyliśmy razem w łóżku. Momentalnie spoważniałem, czując pewnego rodzaju niesmak. Nie wiedziałęm co wyprawiam. Z jednej strony podobał mi się chłopak. Czułem się przy nim komfortowo i był idealnym sposobem aby wyleczyć się z miłości do starszego Hasegawy, ale czy to było w porządku z mojej strony? Nie czułem się szczęśliwy, było mi z tym źle.
        - Baka - prychnąłem pod nosem, zakrywając oczy ręką i nawet nie wiem kiedy, odpłynąłem w błogi sen, z któego rozbudził mnie dźwięk komórki. Z niezadowolonymi pomrukami wymacałem na oślep komórkę, ale nie zdążyłem odebrać. Sam numer nie był zapisany. Z podejrzliwością zmarszczyłem nos, słysząc jak ktoś dzwoni do domu. Niechętnie wstałem, zerkając na godzinę. Dwónasta. Zszedłem na dół, mamrocząc pod nosem, kto normalny  o tej porze przychodzi z wizytą.
         Nie kryjąc neizadowolenia, z nadal ospałą miną podszedłem do drzwi aby zaglądnąć przez judasza, ale na zewnątrz było zbyt ciemno, żeby zobaczyć kto to taki. Niechętnie odkluczyłem drzwi i otworzyłem je, a stojąca po drugiej stronie postać spowodowała, że zamarłem w bezruchu.
         - Nie zaprosisz mnie do środka? - kobiecy głos rozbudził mnie z tego transu.
         - Megumi... - wyszeptałem to przeklęte imię, mierząc ją z góry na dół, zatrzymując wzrok na sporym, okrągłym brzuchu. Co ona tu robiła? Co chciała? Przecież wyjechała z miasta.
         Z niezadowoleniem wyszedłem na zewnątrz i zamknąłem drzwi za sobą, aby czasem nie wcisnęła się nieproszona do środka. Poza tym nie chciałęm budzić rodziców. To, co się wtedy stało... musiało zostać tajemnicą. Brat by mnie znienawidził, tak jak ja jego, gdy się dowiedziałem, że pracuje na kamerkach.
         - Chciałam, żebyś zobaczył swoje dzieło. Gratulacje, masz córeczkę - uśmiechnęła się, choć widziałem w tym grozę i smutek niżeli radość, która na kilometr śmierdziała sztucznością. Patrzyłem jak głaszcze brzuch, chcąc abym sam dotknął i poczuł ruch, ale odsunąłem się jak popażony.
         - Nie kłam. Skąd ta penwość, że jest moje? Robiliśmy to tylko raz - warknąłem z lekką paniką w głosie. Nie potrafiłem tego opanować. Cały drżałem z przerażenia.
         - Madczyna intuicja. Poza tym, jeśli chcesz zrobię test na ojcostwo - widać było jak jej zadowolenie jest rpzesiąknięte jadem. Wróciła, żeby mnie zniszczyć.
         - Czy ktoś jeszcze wie? - spytałem widząc ten błysk w oku. Czyli ktoś był.
         - Będziemy w kontakcie, Seiji - odwróciła się tyłem.
         - Czego ode mnie chcesz? - spytałem, przełykając gulę w gardle.
         - Zniszczyć tobie życie tak, jak ty mnie - odpowiedziała i powoli odeszła, a ja stałem jak wryty, gotując się od środka ze strachu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {19/08/23, 07:24 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Dni mijały i choć Seiji wrócił do domu, to wcale nie było łatwiej. Byłem kłębków nerwów, kiedy mijaliśmy się w korytarzu i szczerze mówiąc od kilku dni nie miałem apetytu, stresując się tak naprawdę wszystkim. Wiedziałem co czuję do brata, zacząłem to rozumieć, układać sobie w jedną pieprzoną całość i to już nie chodziło o to, że pocałunek był przyjemne, a moje ciało reagowało na niego. Po prostu byłem w nim zakochany. Bardziej, niż w Masaharu, z którym czekała mnie rozmowa i chyba to było tym stresującym punktem. Nie wiedziałem co robić, tym bardziej, że chłopak już zaciągnął mnie na oglądanie kilku mieszkań, pokazując jak cieszy się tym wspólnym krokiem do przyszłości. Nie mogłem tego znieść, więc przez kilka dni, udawałem bóle brzucha, aby tylko nie przychodził tutaj, ani też nie wyciągał mnie na randki czy oglądanie kolejnych mieszkań. Na samą myśl robiło mi się niedobrze. Jednakże, jak długo zamierzałem to ciągnąć? Przecież to nie miało sensu, żadnego...
        Spojrzałem na swoje marne odbicie w lustrze, krzywiąc się nieco na za duża bluzę i jeansy, które idealnie były dopasowane do moich nóg. Nie chciałem się stroić na to spotkanie, bo wiedziałem, że to wcale miło się dla żadnego z nas nie skończy. Miałem nieco podpuchnięte oczy, ale to nie tylko przez płacz, a również nieprzespaną noc. Godzina dwunasta, więc wyłoniłem się ze swojego pokoju i zszedłem na dół mijając rodziców w salonie.
- Gdzie idzie... O rany, jak ty wyglądasz?! - zapytała spanikowana mama, która od razu do mnie podbiegła i zaczęła oglądać z każdej strony, jednocześni przykładając dłoń do czoła. - Nie jesteś rozpalony, ale słabo wyglądasz, coś ci dolega? - zapytała, na co jej posłałem delikatny uśmiech.
- Nic mi nie jest, miałem nieprzespaną noc i no... Idę spotkać się z Masaharu, wrócę do domu, więc pewnie zjem też obiad z wami - powiedziałem i pocałowałem kobietę w czoło, po czym ubrałem buty i wyszedłem z domu, zasłaniając swoje oczy przed promieniami słonecznymi. Ludzi pewnie dziwło to, że jestem ubrany w bluzę, ale dla mnie nie miało to teraz znaczenie. Czułem, jak telefon cały czas mi wibruje od wiadomości, ale nie chciałem na nie patrzeć skoro i tak miałem z nim zerwać. Kurwa, przecież on mnie zabije, ale co mogłem zrobić? Udawać, że będę szczęśliwy, kiedy tak naprawdę kogoś innego wyobrażałem sobie w trakcie naszego seksu? Owszem, czuję do siebie obrzydzenie, ale będzie ono mniejsze, jak tylko zakończymy ten związek.
- Przepraszam - wyszeptałem, kiedy wpadłem na jakąś kobietę, która była gotowa zbesztać mnie na całego, ale chyba odpuściła widząc mój stan. Stanąłem pod kawiarnią, do której lubiliśmy razem przychodzić. Zagryzłem dolną wargę, już przez okno widząc siedzącego Masaharu, który poprawiał swoje włosy. Jego nawyki są urocze, a to nawet wprawiło mnie w delikatny uśmiech. Wszedłem do środka, kierując się od razu do stolika. Haru nieco zaskoczony spojrzał na mnie, po czym chwycił moją dłoń.
- Wszystko w porządku? - zapytał, na co ja skinąłem głową.
- Dasz mi coś powiedzieć? Tak bez przerywania, później możesz wyrzucić z siebie wszystko, ale pozwól mi teraz mówić - powiedziałem poważnie, na co ten skinął i wyprostował się na krzesełku. Na szczęście w lokalu nie było aż tak dużo osób, więc mogliśmy na spokojnie porozmawiać.
        Od czego miałbym zacząć? Nie wiedziałem co powiedzieć, jak to zrobić, bo wiedziałem, że to będzie bolesne.
- Zerwijmy - powiedziałem, patrząc uważnie na reakcję Masaharu. Chciał coś powiedzieć, ale pozwolił mi dalej mówić. - Ostatnio dużo myślałem i zdecydowałem, że nie mogę dalej z tobą być. Jesteś cudowny Masaharu, troszczysz się o mnie, jesteś naprawdę kochany, ale to nie to jest. Ja... kocham kogoś innego i wiem, że jestem teraz świnią, ale te całe plany ze wspólnym mieszkaniem, wiem, że to nie z tobą chcę dzielić wspólny kąt, to nie ciebie widzę w przyszłości, a...
- Seiji'ego? - zapytał, na co ja otworzyłem szerzej oczy. Skąd on... Sato? Nie, na pewno nic mu nie powiedział. - Nie bądź  taki zaskoczony, wasza relacja od początku wydawała się dziwna, ale zrozumiałbym, jakby to był twój przyrodni brat, bez więzów krwi, ale kurwa, to jest twój rodzony brat! To jest chore, Hayate - powiedział, na co ja spuściłem głowę. Zamierzał innym o tym powiedzieć? - Ja pierdole. Po chuj robiłeś mi taką nadzieję? Każdego dnia angażowałem się coraz bardziej, a ty mi robisz coś takiego? Nie chcę cię znać - parsknął, po czym wstał od stołu i wyszedł z lokalu. Siedziałem przy stoliku z dobre dwadzieścia minut, może dłużej, ale nie miałem siły wstać. Nogi mi drżały, a głos się załamywał, kiedy powstrzymywałem łzy. Wziąłem głęboki wdech, wychodząc z lokalu.  
        W domu znalazłem się przed czasem na obiad, dlatego przywitałem się z rodzicami, zauważając brata w kuchni. Miałem okazję, jeśli ma boleć, to dzisiaj. Zerwałem z Masaharu, jeśli Seiji mnie wyśmieje i również odrzuci, to przynajmniej będzie bolało tak samo, choć stresowało mnie to. Nie wiedziałem, jak zareaguje i czy na pewno jest to dobry pomysł. Heh, raz się żyje.
- Musimy pogadać. Porozmawiajmy u mnie - powiedziałem i nie czekałem na odpowiedź. Chwyciłem go za nadgarstek i pokierowałem do swojego pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi i spojrzałem na brata. Bałem się, cholernie się balem, ale zrobiłem jeden krok do przodu, później kolejny i kolejny. Zmniejszyłem dystans między nami, po czym chwyciłem jego twarz w swoje dłonie  i pocałowałem go w usta. Delikatnie, bez żadnej nachalności. Odsunąłem się, by spojrzeć w jego oczy i uśmiechnąłem się.
- Zakochałem się Seiji - wyszeptałem, po czym puściłem go. - Zakochałem się w tobie, braciszku - dodałem, wycierając rękawem bluzy oczy, które zaczęły łzawić. Cholera.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {20/08/23, 07:06 am}

incorrect love - Page 8 27455411
         
        Noc była okrutnie upalna. Lato nigdy nienależało do łagodnych, a nienawidząc ciepła, co roku odczuwałem niesamowicie związane z tym problemy. Nad morzem powietrze było inne mimo, że teraz temperatura wskazywała na to samo co tam. Westchnąłem i zmarnowany poszedłem do kuchni aby wygrzebać dzbanek z zimnym piciem, który przygotowała mama. Była zawsze tak kochana i zapobiegawczo pilnowała go, aby zawsze był pełen.
        Z bananem na twarzy od ucha do ucha nalałem sobie pełną szklankę i wydudniłem jej zawartość. Nalałem kolejną i z nią już poszedłęm do salonu gdzie siedzieli rodzice. Klapnąłem na podłogę, aby spokojnie mogli siedzieć na kanapie, lekko pochylając się do tyłu, aby nie zasłaniać im telewizora. W ten usłyszałem jak brat schodzi z góry. Byłem lekko zaskoczony, bo nawet nie słyszałem aby siedział  u siebie. Z zainteresowaniem zerkałem kątem oka jak atakuje go swoją madczyną miłością nasza rodzicielka, a gdy było już po wszystkim, wróciła z paroma przekąskami. Chwyciłem od razu za paluszka, niespiesznie wciągając niczym królik marchewkę.
         - Nie mam sił do tego chłopca. Co się z nim ostatnio dzieje? - słychać było nie moc w głosie matki i to, że faktycznie zaczynała zamartwiać się o Hayate. Owszem, odkąd wróciłem do domu zachowywał się inaczej i tylko my wiedzieliśmy jaki był tego powód. Jednak... czy naprawdę to przez te pocałunki? Nie raz się całowaliśmy, więc czemu teraz miałoby być inaczej?
         Sięgnąłem po kolejnego paluszka, napotykając znaczące spojrzenie matki. Ignorując je jednak wróciłem do oglądania programu.
         - Seiji! - usłyszałem chwilę później. Jej zabawny, pretensjonalny głos, na który prychnął sam ojciec.
        - Skąd mam wiedzieć? To mój  starszy brat. Nie zaglądam mu do gaci - mruknąłem, aby dać jej jasno do zrozumienia, że to pewnie sprawy miłosne. W sumie tylko to przychodziło mi do głowy. Nie zawsze miał kolorowo z Masaharu.
         - Matko jedyna, kiedyś przez was chłopcy zejdę na zawał - jęknęła, a ojciec zaczął gładzić kobietę po plecach. - Czemu nie córki
        - Z córkami byłoby jeszcze gorzej - roześmiał się ojciec, całując matkę w policzek i wróciliśmy do oglądania. Czułem tę atmosferę bijącą od długowłosej, ale ignorowałem ją tak samo jak tata. Każdy martwił się o brata, ale mama... przechodziła to głośno.
         - A może ma problemy z prawem...
        - Mamooo - jęknąłem, bo cały czas przeszkadzała nam. Minęło parę minut i znów wysnuwała nowsze i jeszcze lepsze powody do zmartwień. W końcu nie wytrzymałem. - No dobrze, pogadam z nim jak wróci - przewróciłem oczami. Nie podobało mi się to, ale widząc tę bijącą radość w oczach matki, musiałem. Nie miałem wyjścia. Została godzina do obiadu, więc nie mając nic lepszego doroboty zacząłem pomagać mamie w przygotowaniu stołu. Ojciec naturalnie ewakuował się do garażu, aby przynieść słoiki, które zaprawiał jakiś czas temu. Zacząłem wyciągać cztery talerze, szklanki i sztućce, kiedy to siedzący na mamie kleszcz wrócił do domu. Od razu spojrzała na mnie wymownie, a ja tylko szepnąłem, że ma zakaz podsłuchiwania. Znałem ją za dobrze, a nie miałem bladego pojęcia jak to się skończy. Ku mojemu zaskoczeniu, Hayate sam podszedł do mnie i nie czekając, oznajmił, że musimy pogadać.
         - C-czekaj - zaskoczony porzuciłem ścierkę do polerowania sztućcy, gdy złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął do swojego pokoju. Cholera, aż przeszedł mnie dreszcz, gdy tylko dotknął mojej skóry. Weszliśmy do środka. Starszy brat zamknął drzwi, a ja jedynie westchnąłęm ciężko, rozmasowując sobie trzymaną wcześniej część ciała.
        - Mama nie daje nam spokoju. Ciągle... - zacząłem, ale widząc w jakim stanie jest braciszek, zamurowało mnie. Wyglądał jak totalny wrak człowieka. - Wszystko dobrze? Wyglądasz fatalnie... ne... - zacząłem, gdy robiłkrok za kroczkiem, a ja o tyle samo odsuwałem się do tyłu. - Ne, słuchasz ty mnie? Co ty - mówiłem, ale ten nie odpowiadał. Nagle poczułem za sobą przeszkodę, a Hasegawa wykorzystał to, niwelując między nami jakikolwiek dystans. Moje serce stanęło dosłownie w gardle. Nigdy nie widziałem takiej pewności siebie i desperacji jednocześnie w oczach. Zniewolił mnie samym wzrokiem. Otumaniony dałem złapać się za twarz. Choć sztywny niczym kłoda, moje oczy zadrżały, powiększając się i niemalże zszedłem na zawał, gdy mnie pocałował. Delikatnie, z uczuciem.
         Lekko zdezorientowany zamrugałem powiekami, szukaąc wzrokiem po nim jakiejkolwiek odpowiedzi, wyjaśnienia. Czemu to zrobił? Miał Masaharu. Czemu robi mi głupie nadzieję? To znów jakiś test? Nauka? Cholera! Nienawidze go!
         Zakochałem się - no oczywiście, że tak. W Masaharu. Przecież widać to było na kilometr. Biło od nich tyle uczucia, że miałem ochotę wymiotować tęczą. Miałem ochotę prychnąć mu bezczelnie w twarz, ale kolejne słowa nie pozwoliły mi na to.
         - He? - wiem, że nie była to najcudowniejsza odpowiedź na świecie, ale nie myślałem teraz. Mój mózg zrobiłtotalny error i tylko twarde resetowanie mogło tu coś zdziałać.
        Patrzyłem jak wryty, głupkowato w braciszka, który zaczął wycierać łzy z oczu. Czułem jak dosłownie nogi zaczynają mi się załamywać od własnego ciężaru. Zacisnąłem pięści na bluzie Hayate, robiąc jeden krok w przód, a łzy samoistnie zaczęły mi spływać po policzkach.
        - Aaaach, co za ulga - z delikatnym, błogim uśmiechem zacząłem opadać na kolana, siadając ostatecznie na ziemi i ciągnąc w dół Hayate. Czemu powiedziałem, że to ulga? Przecież tak bardzo nienawidziłem swojego brata. Nienawidziłem, a jednocześnie kochałem. Te dwa tak skrajne uczucia ciągle egzystowały razem we mnie i biły o moją uwagę, ale teraz... teraz jedynie chciałem płakać i cieszyć się wyznaniem starszego Hasegawy.
        Całe ciało zaczęło drżeć. Wtuliłem się mocniej w brata, chowając twarz w jego bluzie. Pachniała... nim samym. Wycierając łzy w materiał, uśmiechałem się jak głupi, dusząc w sobie dźwięki histerii.
        - Tak się cieszę - wydukałem, podciągając nosem. - Też cię kocham, Hayate... - wydusiłem z siebie czując niesłychaną ulgę na sercu. Nie miałem kompletnie ochoty odklejać się od niego. Wtulałem się w Hasegawę, jakby miał mi zaraz zniknąć, gdybym tylko go wypuścił. Trwało to nazbyt długo, jednak potrzebowałem tego. Po tym wszystkim co mnie spotkało...
        Na tę myśl zetknąłem się z dwoma ścianami o imieniu Sato i Megumi. Choć chciałem cieszyć się wyznaniem braciszka, to te dwa tematy nie dawały mi spokoju. O ile Sato mogłem jakoś wyjaśnić i wytłumaczyć mu, że to tylko romans i przygoda i jednak nie jest osobą, z którą chciałbym być razem, to megumi była czymś nie do uniknięcia. Boże... czemu ja, czemu akurat teraz to wszystko spadło na moje barki.
        - Hayate... - odsunąłem się lekko, ujmując jego policzki w dłoniach i przyglądając się w jakim jest stanie, bo sam pewnie lepiej teraz nie wyglądałem, z drżącymi ustami posmakowałem jego własnych, które smakowały słonymi łzami. Delikatnie, pocałunek za pocałunkiem, niespiesznie je pogłębiałem, po czym oparłem o siebie nasze czoła, gładząc go kciukami i uśmiechając jak głupi, a łzy nadal lały się z oczu jak z jakiegoś wodospadu.
        - Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę. Tak bardzo chciałem to usłyszeć... - mówiłem, przymykając oczy. Czułem jak pieką, więc zostawiłem je tak, aby odpoczęły. - Ale gorszego momentu na wyznanie nie mogłeś znaleźć - prychnąłem z ironią w głosie. - Powiedz mi... co z Masaharu? Przecież mieliście szukać czegoś dla siebie... jak on... czy on... wie o nas? - spytałem, a gdy go wysłuchałem, postanowiłem wyjawić sytuację z Megumi. Bałem się tego, ale sam miał odwagę wyznać mi uczucia, zniszczyć tę bańkę z Masaharu, w której mógł nadal siedzieć. Wziąłem głęboki wdech, prostując się. - Megumi... wróciła do miasta. Raz... przespałem się z nią i twierdzi, że nosi nasze dziecko. Nie chce mi się w to wierzyć, ale jednak... wolałbym żebyś to wiedział. Cholera - zazgrzytałem zębami, wściekły na nią, że w ogóle miała odwagę tu przyjść. Nie po tym wszystkim co sobie zrobiliśmy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {20/08/23, 08:09 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Poczułem, jak Seiji zaciska pięść na mojej bluzie, więc podniosłem na niego wzrok. Spodziewałem się ujrzeć obrzydzenia, może nawet przerażenia po tym wyznaniu, ale zamiast tego, zobaczyłem łzy, które pojawiły się w oczach brata. Jego słowa sprawy, że na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, po chwili wydając z siebie śmiech, kiedy oboje znaleźliśmy się na podłodze. Czyli nie tylko ja... Bardzo dobrze,  cieszy mnie to. Rzeczywiście można poczuć ulgę. Pogładziłem kciukiem jego policzek, nie mogąc oderwać wzroku od niego. Wytarłem łzę, która akurat spłynęła i objąłem go drugą ręką, kiedy się we mnie wtulił. Miałem tylko nadzieję, że rodzice nie podsłuchują, ale najwidoczniej nie skoro jeszcze nikt nie wparował do środka. Schowałem nos we włosach młodszego, czując się zdecydowanie spokojniej z jego obecnością, jak i zapachem, którym się zaciągnąłem. Zapewne obaj szczerzyliśmy się od ucha do ucha, a serce nam okropnie dudniły. Chciałem przyłożyć ucho do jego klatki piersiowej by sprawdzić czy rzeczywiście bije tak mocno, jak u mnie.
        Objąłem go jeszcze mocniej, słuchając jego wyznania. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem czego miałem się spodziewać. Przez kilka dni rozmyślałem nad wszystkimi opcjami i tak naprawdę każda była możliwa, ale na szczęście jego odpowiedź była jedną z lepszych, którą chciałem usłyszeć, w sumie najlepsza.
- Cieszę się, że nie jest inaczej. Kamień z serca spadł - zaśmiałem się. Miałem ochotę go ponownie pocałować, chłonąc go całego, dotykając każdej części ciała, ale po pierwsze oboje pewnie byśmy byli teraz w tym niezdarni, a po drugie rodzice byli niżej i mogli w każdej chwili tutaj przyjść. Żaden z  nas nie chce tak ryzykować. Spojrzałem na brata, który wypowiedział moje imię. Położyłem dłonie na jego dłoniach, zamykając oczy, jakbym wiedział co mnie czeka. Policzki pokryły się delikatną czerwienią, zaś usta powoli samowolnie się rozchylały, pozwalając bratu na pogłębienie pocałunku. To było tak niesamowite uczucie, nawet ciężkie do opisania, ale zwyczajnie czułem się z tym zajebiście. Zjechałem dłońmi na jego plecy, po czym pośladki, aby zmusić go, by usiadł na moich kolanach, więc mogłem go przyciągnąć do siebie. I choć nie chciałem by przerywał to nie zmuszałem go do kontynuowania.
- Beksa - zaśmiałem się, wycierając mu łzy. Pozwoliłem mu mówić i choć jego słowa sprawiały mi radość, to wiem, że rzeczywiście mogłem sobie wybrać lepszy moment. Może zabrałbym go gdzieś i wtedy wyznał uczucia? Schodząc jednak na temat Masaharu lekko się skrzywiłem. Już mnie nic z nim nie łączyło i nie było sensu, żebym to ukrywał przed Seiji.
- Zerwałem z nim. Właśnie wróciłem z naszego spotkania i nie powiedziałem mu o nas, ale... Domyślił się sam. Nie powie nikomu, mimo wszystko wiem, że nie chce mnie zniszczyć - powiedziałem. Masaharu mógł się na mnie wkurzać i obrażać, ale nadal wiedział, że gadanie takich rzeczy, jedynie mi zaszkodzi. Wiem, ze taka miłość to nie powinna mieć miejsca, ale co mogłem zrobić skoro serce i mózg nie chciały inaczej? Naprawdę wierzyłem, że chłopak nikomu nic nie powie, a jeśli będzie inaczej... Coś się wymyśli, przecież nie stanie przed naszymi rodzicami i im czegoś takiego nie powie, choć myślę, że oni by go jedynie wyśmiali za tak bujną wyobraźnię.
        To jednak nie temat Masaharu był dla mnie dużym zaskoczeniem. Spojrzałem szeroko otwartymi oczami na Seiji'ego, słysząc co właśnie powiedział.
- Nie... Nie zabezpieczałeś się? Seiji... - jęknąłem, odchylając głowę do tyłu. Spojrzałem w sufit, po czym westchnąłem, wracając wzrokiem do brata. Rzeczywiście sytuacja nie wyglądała najlepiej, ale nawet sam Seiji nie mógł mieć pewności, że to jego dziecko. Co jak co, ale nie sądziłem, że to on da wnuki naszym rodzicom, tym bardziej, że nie interesowały go dziewczyny. - To... - zacząłem, ale szczerze mówiąc nie wiedziałem, jak ubrać słowa. Owszem, wkurzało mnie to nieco, że mimo tak pięknej chwili, to wyskakuje mi z dzieckiem. Boże, co ja z nim mam.
- To nie koniec świata, okej? Jeszcze nie jest przesądzone, że to twoje dziecko. Zrobi się testy, a jest wyjdą pozytywnie, to i tak sobie poradzimy - uśmiechnąłem się delikatnie, wycierając jego mokre policzki. Rodzice na razie nie muszą o niczym wiedzieć, tak będzie najlepiej, bo wpadną w jakąś paranoję i rzeczywiście zaczną myśleć, że to naprawdę Seiji jest ojcem. - Normalnie pójdziesz na studia, więc nie zadręczaj się tym teraz. Jak urodzi i dostaniemy wyniki testów, wtedy będziemy się martwić, bo nie zamierzam zostawić cię z tym samego - dodałem, ujmując jego twarz i pocałowałem go krótko w usta. Na pewno będę  chciał spotkać się z Megumi. Nie zamierzałem bratu tłumaczyć, jak działają gumki, tym bardziej, że dziewczyna też mogła w jakiś sposób się zabezpieczyć.
- Skupmy się teraz na tym, co jest między nami - wyszeptałem i pocałowałem go ponownie, przyciągając go do siebie jeszcze bardziej. -  Pragnę cię, ale zapewne zaraz nas zawołają - uśmiechnąłem się, po czym podniosłem się z miejsca, ciągnąc za sobą brata. Wiedziałem, że sobie z tymi problemami poradzimy, dlatego chciałem byśmy skupili się na pozytywach.
        Przebrałem się z bluzy w zwykłą koszulkę i spodnie dresowe, nie przejmując się tym, że brat widzi mnie w samych bokserkach. To nie pierwszy raz.
- Chłopcy! - usłyszałem z dołu, więc zaśmiałem się pod nosem.
- A nie mówiłem? - powiedziałem, posyłając mu szeroki uśmiech. Niby jedna rzecz, a sprawiła, że poczułem ogromną zazdrość i wszystko to, co zżerało mnie od środka, szybko zniknęło.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {25/08/23, 11:22 pm}

incorrect love - Page 8 27455411
         
         Nie mogłem przestać się uśmiechać. Policzki niemiłosiernie bolały, a wesołe prychnięcia mieszały się z nagłymi falami płaczu. Jeszcze takiego kombosa nigdy w życiu nie miałem. Płakać ze szczęścia. Z pewnością gdybym patrzył na nas z boku, sam śmiałbym się na ten widok. Tej nieporadności dwójki osób, roztrzęsionych emocjonalnie ze swoim wyznań. To... nie jest takie proste. Przyznać się do uczuć, jeszcze tak skomplikowanych.
         - Nie tylko tobie on spadł - pociągnąłem na nosie, znów śmiejąc się na samą myśl o tym. Bliskość brata była tak przyjemna i kojąca. Najchętniej nie opuszczałbym go dzisiaj przez całą noc.
        Jęknąłem mu w usta podczas pocałunku, gdy zjeżdżając dłońmi na moje pośladki, przymusił mnie do posadzenia tyłka na jego kolana, co od razu wykorzystał, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Ten cudowny promieniujący dreszcz tylko podniecał mnie coraz bardziej. Coraz mocniej pragnąłem Hayate. Na tyle mocno, że gotów byłem zaryzykować przyłapaniem przez rodziców.
        - I kto to mówi - parsknąłem, zabierając oddech, gdy brat wycierał moje łzy z twarzy. Może i byłem beksą, ale on byłrównie sporawą. Miał czerwone i podpuchnięte oczy, całe szklane od napływających, słonych łez, a mimo to nie uważałem go za kogoś brzydkiego. Wręcz zdawał się być cholernie uroczy.
        - Czy to było aż tak widoczne? - westchnąłem, uważnie słuchając odpowiedzi starszego Hasegawy. Czy my tak kiepsko ukrywaliśmy nasze uczucia, czy zwyczajnie inni byli świetnymi obserwatorami? Może to, co dla nas było czymś normalnym, dla innych nieco mniej?
        Czułem jak kamień spadł mi z serca, gdy powiedziałem o sytuacji z Megumi. Było mi głupio, zwłaszcza widząc reakcję brata. Czułem lekkie spięcie, bo to co zrobiłem mogło szybko przebić świeżo powstałą bańkę, ale reakcja Hayate mocno mnie zaskoczyła. Na tyle, że prawie zawyłem z płaczem.
        - Przepraszam, musiałem... komuś się wygadać. Ona... zabezpieczała sie. Poza tym zrobiliśmy to tylko raz. Wtedy... wyobrażałem sobie... ciebie i... jakoś... ach, nieważne - schowałem twarz w dłonie. Było mi cholernie głupio, chciałbym cofnąć czas, ale nie mogłem. Musiałem nosić to całe brzemie, te kłamstwa, któe nigdy nie będą mogły wyjść na jaw. To, jak robiłem pod górę bratu, jak wykorzystałem Megumi, jak... skrzywdziłem ją, jak dałem się przelecieć niczym tania dziwka w lesie na imprezie.
       - Kocham Cię, Hayate - przytaknąłem, chcąc również teraz skupić się na naszej dwójce, a nie rzeczach wokół. W końcu brat wyznał mi miłość, swoje uczucia. Ciekaw byłem od kiedy... od kiedy zaczął się we mnie kochać. Dlaczego w ogóle zmienił zdanie, dlaczego kochanie rodzeństwa nie jest już dla niego takie obrzydliwe.
       - Łee... a było tak miło - jęknąłem naburmuszony, niechętnie puszczając Hayate, aby wstał na równe nogi. Nawet gdybym nie chciał, to nie miałęm tyle sił co Hasegawa. Lata uczestnictwa w sporcie robiło swoje. Oparłem się wygodniej o łóżko, obserwując jak Hayate przebiera się z bluzy w koszulkę oraz spodnie dresowe. Widok wypietego tyłka i nagiej skóry cholernie działało na wyobraźnię. Nieumyślnie podgryzłem dolną wargę, słysząc głos matki i oboje prychnęliśmy śmiechem. Masz ci los.
        - Powinieneś zostać wróżbitą - niechętnie wstałem z podłogi i zanim wyszliśmy, złapałem brata za skrawek koszuli. - Ne... będziemy dziś spać razem? W razie czego powiemy, że graliśmy do późna... - ze spuszczoną głową wpatrywałem się w swoje stopy, czująć jak serce nadal bije jak szalone od tak niedorzecznej propozycji. Wiem, że byli rodzice, ale zwykle nie mieli zwyczaju zaglądania do nas z rana.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {31/08/23, 07:36 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Nie byłem w stanie odpowiedzieć na jego pytanie. Osobiście uważam, że dobrze kryliśmy się ze swoimi uczuciami, które ja tak naprawdę niedawno ogarnąłem i zrozumiałem co jest ze mną nie tak. Mimo tego, wiedziałem, że to wszystko nie będzie łatwe. Nie mogliśmy iść do ludzi i pochwalić się naszym związkiem, choć... Czy my się w ogóle określiliśmy? Dziwnie było mi pytać brata, czy zostanie moim chłopakiem, ale chyba powinienem dać mu jasno znać, że interesuje mnie związek, bo nie chciałbym, żeby nagle znalazł sobie kogoś innego do łóżka. Jednakże, na dziś chyba za dużo tego wszystkiego. Zerwanie, wyznanie uczuć, jak i wyznanie Seiji'ego o ciąży. Mogłem pogadać z nim o tym jeszcze każdego dnia, w końcu to nie tak, że ktoś mi go zabierze sprzed nosa. Skoro mnie kocha, to pewnie nawet Sato nie miałby ze mną szans.
- Zawsze możesz mi się wygadać i nie przepraszaj za coś takiego. Cieszę się, że chcesz mi mówić o wszystkim - powiedziałem z szerokim uśmiechem, widząc, jak chowa twarz w dłonie. - I to, że myślałeś o mnie, jest naprawdę urocze - zaśmiałem się. Czyli pewnie dość długo chował uczucia do mnie. Skoro do tej pory nie zmienił zdania, to naprawdę te uczucia muszą być silne.
        Moje serce zabiło szybciej na wyznanie brata, a moje poliki pokryły się lekkim rumieńcem. To było niesamowite uczucie, które chciałem odczuwać za każdym razem, kiedy te słowa padną z jego cudownych ust. Owszem, nasza miłość jest zakazana, ale dopóki będzie to nasz sekret, to nic złego się nie stanie.
- Ja ciebie też - uśmiechnąłem się, odwracając się do niego i widząc jak obserwuje mnie w trakcie ubierania. Widać było po jego oczach, że nie ma ochoty wychodzić z pokoju i ja najchętniej też bym z nim tutaj został, ale niestety, musieliśmy z tym poczekać. - Jestem ciekawy kiedy zaczniemy kłócić się o to, kto kocha bardziej - zaśmiałem się. Co jak co, ale to na pewno będą urocze kłótnie, a ja będę tym, który odpuści, aby tylko dać mu to poczucie wygranej. Ruszyłem do drzwi, po czym zatrzymałem się, spoglądając na brata. Odwróciłem się z szerokim uśmiechem na twarzy i położyłem dłoń na jego głowie, wsuwając palce we włosy chłopaka. Po chwili jednak tą samą dłonią zjechałem na jego policzek, by palcami złapać podbródek, aby podnieść jego głowę. Chciałem, żeby na mnie patrzył, chciałem wiedzieć, jaką minę robi.
- Chętnie, nie chciałem sam ci tego proponować, ale skoro to twoje słowa... Nie zamierzam odpuścić sobie takiej okazji - uśmiechnąłem się, po czym pocałowałem go w usta. Nie uważałem, że muszę się hamować, kiedy jeszcze byliśmy za drzwiami. Jednakże, musiałem odsunąć się od broda, pocierając kciukiem jego dolną wargę.
        Zszedłem na dół pierwszy w zdecydowanie lepszym humorze, co chyba spodobało się mamie, bo od razu się rozpromieniła, co mnie bawiło, ale jednocześnie wiedziałem, że często za bardzo się wszystkim martwi.
- I jak wam poszło? Widzę, że Seiji ci humor poprawił - uśmiechnęła się delikatnie, kiedy siadałem do stołu, a zaraz za mną pojawił się brat.
- Owszem, wyjaśniliśmy sobie trochę. Musiałaś się naprawdę martwić, przepraszam - powiedziałem, zaś kobieta machnęła ręką.
- Jesteś moim synem, to oczywiste, że się przejmuję. A jak z Masaharu? Może przyjedzie jutro na kolację? - zapytała, na co ja pokręciłem głową.
- Zerwaliśmy, w sumie to ja zerwałem z nim - powiedziałem i cieszyłem się, że mama nie ciągnęła tematu. Zapewne uznała, że to był powód moich ostatnich humorów i po części miała rację, ale w sumie zerwanie było konieczne skoro to Seiji'ego kochałem.
        Reszta czasu minęła nam spokojnie, w sumie to poświęciłem go rodzicom, aby już się tak nie martwili mną, a innymi rzeczami, po czym podszedłem wziąć prysznic, aby być gotowym na przyjście Seiji'ego. Oczywiście, nie spodziewałem się cudów, a też nie chciałem niczego robić, mając świadomość, że rodzice są w domu i  w każdej chwili mogą nam przerwać.  Jednakże, niedługo może to się zmienić, kiedy znajdę mieszkanie, które będę miał dla siebie, a co za tym idzie, będziemy mogli sobie pozwolić na wiele więcej.
        W międzyczasie, kiedy Seiji zajmował łazienkę, wziąłem parę przekąsek oraz napoje, bo w końcu powiedzieliśmy rodzicom, że trochę posiedzimy nad grami.
- Tylko nie siedźcie całą noc - powiedziała, na co skinąłem głową ze śmiechem i ruszyłem na górę do swojego pokoju, gdzie jeszcze nie było Seiji'ego. Przełknąłem gulę w gardle nieco stresując się tym wszystkim. Niby to nie było dla mnie nic nowego, nie raz siedzieliśmy w pokoju razem, nawet spaliśmy w jednym łóżku, ale nie oszukujmy się... Wszystko od dziś się zmieni, inaczej będziemy patrzeć na siebie i wszystko inne dookoła. Przygotowałem całe stoisko do gry, odpalają telewizor, jak i konsolę i naszykowałem pady. Nie planowaliśmy grać, ale jeśli rodzice zechcą sprawdzić co robimy? Lepiej mieć wszystko przygotowane. Usiadłem na brzegu łóżka, po czym wbiłem wzrok w drzwi, czekając aż chłopak pojawi się odświeżony po kąpieli. O dziwo, nie musiałem długo czekać.
- Cieszę się, że nie rozmyśliłeś się - uśmiechnąłem się lekko i wyciągnąłem dłoń, aby do mnie podszedł. Nie zamierzałem nic złego zrobić, po prostu chciałem mieć go blisko siebie. - Tylko zamknij drzwi, przynajmniej teraz, kiedy chcę się tobą nacieszyć - powiedziałem, zerkając cały czas na niego. Co jak co, ale nie miałem ochoty panikować, kiedy nagle drzwi zaczną się otwierać, a mama nie zawsze pukała do drzwi, to samo ojciec. A co jeśli akurat byśmy się całowali? Nie wytłumaczylibyśmy tego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {01/09/23, 04:57 pm}

incorrect love - Page 8 27455411
          - Bez przesady - mruknąłem rozbawiony. To nie tak, że miałbym kłocić się kto bardziej kogo kocha, bo to było oczywiste, że ja. Nie musiałem tego udowadniać jakimiś słowami, w końcu... czyny są ważniejsze, prawda? Chociaż patrząc na moją desperację, to chyba kiepsko się wykazałem. Niszcząc paru osobom życie, brata zaś wyniszczać okrutnymi słowami, ale wtedy naprawdę byłem zagubiony. Z jednej strony go nienawidziłem, a z drugiej nadal mnie do niego ciągnęło.
      Z uśmiechem przymknąłem powieki, czując jak przyjemnie się robi od dłoni brata na swoich włosach. Zawsze wsuwał ją tak przyjemnie, jakby była jakąś drapaczką do orgazmów. Szkoda tylko, że po tym wszystkim włosy wyglądał jak siedem nieszczęść, dlatego tak mnie to drażniło, gdy robił to na zewnątrz.
      Zamruczałem Hayate w usta, gdy mnie pocałował, a przyjemny dreszcz rozlał się po całym ciele. Uśmiechnąłem się lekko zawstydzony, czując jak poliki zaczynają mnie piec.
      - Zaraz przyjde. Muszę po coś zajść do pokoju - odprowadziłem wzrokiem brata, zawieszając na dłużej swój wzrok na jego tyłku i prychając pod nosem odbiłem się od ściany, wchodząc do siebie. Rzuciłem się jak długi na łóżko, dusząc swoje krzyki radości w poduszkę, gdy nogi wiercił się i kopały w materac. Miałem ochotę udusić ze szczęścia poduchę. Cały zsapany odwróciłem się na plecy, patrząc promiennie na sufit. Naprawdę... to nie był sen. Gdy tylko ogarnąłem swoje emocje, sięgnąłem po szkicownik, schodząc na dółdo reszty rodziny. Atmosfera zdawała się być bardzo luźna i świeża. Gdy rodzice oglądali, zagadując czasem Hayate, ja w pełni skupiłem się na dopełnianiu nowego szkicu, do którego dodawałem cienie. Czas mijał nam niesłychanie szybko i pomału robiłem się zmęczony.
      - Idę zająć łazienkę! - oznajmiłem, gdy wchodziłem na górę po schodach. Prysznic nie trwałdługo, choć chciałem dokłądnie się umyć. Kto wie co się stanie w nocy, choć nie przewidywałem nie wiadomo czego. Z resztą sam nie wiem, czy tego chciałem. Nie, ja tego chciałem, ale na samą myśl, że rodzice mogli by nas przyłapać... cóż, pokusa spania razem z Hayate była większa. Poza tym byliśmy braćmi. Rodzice nie powinni wpaść na tak głupi pomysł, któy swoją drogą okazałby się trafny.
       Delikatnie poperfumowałem się swoim ulubionym zapachem, zawieszając ręcznik od włosów na ramiona i gotowy, z nadal wilgotnymi włosami poszedłem do pokoju brata. Zawahałem się przed dotknięciem klamki. Serce zaczęło bić zdecydowanie zbyt mocno. Miałem wrażenie, że może je nawet usłyszeć sam Hayate. Jednak trzeba było nabrać odwagi. Wziąłem głęboki wdech, jakby powietrze w płucach miało niesamowitą siłę decyzji i pchnęło mnie do przodu. Wszedłem do środka, a nogi nagle zrobiły mi się jak z waty.
       - Odpaliłeś konsole - zwróciłęm uwagę na świecący ekran i lecącą w tle muzykę z gry. W sumie był to świetny pomysł. Nikt dzięki temu nie mógł nas usłyszeć, a przynajmniej tych najcichszych szelestó, czy rozmowy między nami.
      - He? Ja nie zmieniam tak szybko zdania - fuknąłem, czując się lekko urażony. To w sumie pomogło mi nieco ze stresem, ale kolejne słowa starszego Hasegawy wbiły gwóźdź do trumny. Wręcz cały zastygłem, blednąc w oczach. Jego słowa brzmiały zbyt dwuznacznie, jakby miał nieczyste zamiary w moim kierunku. A mimo to jak ten głupi przytaknąłem i zrobiłęm to o co mnie poprosił. Powoli podszedłem do niego, czując jak temperatura w powietrzu robi się gorętsza. Jezu, zaraz zejdę. To naprawdę się dzieje. Do tego tak cholernie dobrze wyglądał, gdy padało na niego niebieskie światło konsoli.
       Wyciągnąłem rękę ku niemu, dając się pociągnąć na jego kolana, ale nim na nich wylądowałem, chwyciłem wolną ręką opakowanie paluszków w czekoladzie. Zawsze zajadałęm stres, a do tego wszystkiego zaczęły trząść mi się ręce. Ach... nie wytrzymam.
       - Cholera jasna... - jęknąłem zdruzgotany, bo jak na złość zrobiłem się strasznie neizdarny, walcząc z opakowaniem paluszków. Trwało to zbyt długo i coraz bardziej panicznie zacząłem się z tym szarpać.
        - Cholera, stresuje się - jęknąłem zrezygnowany, opierając czoło o ramię Hayate.

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {02/09/23, 05:38 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Widać było po Seijim, że się stresuje. Cóż, sam zaproponował byśmy spali razem, a ja tylko się zgodziłem. Możliwe, że bał się, że zacznę się do niego dobierać, ale chciałem tylko się poprzytulać i pocałować. Skoro mieliśmy wyznanie uczuć za sobą, to chyba mogłem to bezkarnie robić? Naprawdę nie zamierzałem uprawiać z nim seksu, kiedy w domu byli rodzice. Spanie w jednym łóżku wyjaśnimy, a raczej nawet nie będziemy musieli tego robić, ale gdyby weszli w chwili, kiedy uprawialibyśmy seks? No tego nie dałoby rady wytłumaczyć. A nie chciałem ryzykować, choć kusiło mnie, ale musiałem wytrzymać.
- Zgadza się, w końcu mamy grać, więc jakieś pozory trzeba zrobić - powiedziałem z lekkim uśmiechem, cały czas czekając aż pojawi się przy mnie. Szkoda było otwartych przekąsek, ale może i tak coś przekąsimy? Kto wie, choć jakoś wątpiłem w to, że odkleimy się od siebie. Musielibyśmy być zmuszeni przez dobijających się rodziców do drzwi, ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Co jak co, ale na tę chwilę chcę mieć go cały czas w ramionach.
        Zaśmiałem się na jego słowa, patrząc jak zamyka drzwi. No, teraz mogliśmy mieć pewność, że nikt bez pukania nam nie wejdzie albo będą musieli ogarnąć klucz albo któryś z nas pofatyguje się by otworzyć. Z każdym jego korkiem, serce zaczynało mi szybko bić, a policzki robiły się na nowo rumiane. Niby to nie pierwszy raz, kiedy jestem w kimś zakochany, ale związek z bratem to jednak coś nowego dla mnie. Każdy miał jakieś swoje dziwactwa i nawet jeśli była to miłość do rodzeństwa, nie chciałem z tego zrezygnować. Niech pokazują na mnie palcem, niech gadają, że to obrzydliwe, ale chyba nigdy tak się nie czułem, jak teraz. Chwyciłem jego dłoń, przyciągając go do siebie przez co zmuszony był znaleźć się na moich kolanach. Objąłem go w talii, zerkając na paczkę pocky w czekoladzie, którą chwycił. Naprawdę zamierzał teraz jeść? Podniosłem wzrok na niego, posyłając mu delikatny uśmiech i pokręciłem głową, wzdychając.
- Seiji - wyszeptałem imię brata, układając jedną dłoń na jego plecach. - Nie masz  czym się stresować. To w sumie nie pierwszy raz, kiedy będziemy się całować, wiesz... Już to robiliśmy - zaśmiałem się, po czym przymknąłem oczy. To urocze, że tak się stresował, ale jednak wolałem by zachowywał się normalnie. W sensie... Po prostu przy mnie nie musi się stresować. Co jak co, ale naprawdę nie raz już się całowaliśmy, seks też uprawialiśmy, choć on nadal o tym nie wie i na pewno teraz się nie dowie, nawet nie wiem czy chcę by wiedział. Znienawidzi mnie, choć w sumie oboje wtedy nie byliśmy świadomi, dopiero kiedy spadła mu maska wiedziałem, że to on, ale wtedy było już za późno.
        Zagryzłem dolną wargę i zabrałem opakowanie pocky, aby otworzyć dla niego paluszki, ale miałem coś innego w głowie, nich po prostu wręczenie mu ich.
- Podnieś głowę, nie jestem aż taki straszny - powiedziałem rozbawiony, a kiedy to zrobił, odgarnąłem wolną ręką jego włosy i zbliżyłem twarz do jego, aby po chwili go pocałować. Delikatnie, powoli, aby go nie przestraszyć. Ułożyłem dłoń na jego policzku, delikatnie gładząc kciukiem skórę i powoli zacząłem pogłębiać pocałunek, kiedy miałem pewność, że Seiji nieco mi ulega. Sam czułem, jak przyjemny dreszcz przechodzi przez całe moje ciało, zaś poliki robią się gorące. Miałem ochotę, wsunąć dłoń pod jego piżamę, aby zbadać całe ciało, ale powstrzymałem się, pamiętając by nie przekraczać pewnych granic.
        Odsunąłem się od niego, kiedy czułem, że brakuje nam powietrza i zadowolony, zagryzłem dolną wargę. Miałem ochotę skakać z radości, ale ciężko by mi było z bratem na kolanach.
- To jest takie niesamowite - powiedziałem, po czym złapałem go za pośladki, ale nie po to by je zmacać, a pomóc sobie, kiedy przesuwałem się na łóżku do tyłu, aby oprzeć się wygodnie o ścianę. Miedzy nami była jeszcze paczka otwartych paluszków, więc wciąłem jednego i spojrzałem znacząco na brata.
- Nadal masz na nie ochotę? - zapytałem z szerokim uśmiechem, po czym wsunąłem paluszek między wargi, dźgając drugą końcówką usta brata. Przesunąłem dłonie na jego talię, lekko zaciskając na niej swoje palce. Huh, to aż dziwne, że tak bardzo miałem na niego ochotę, ciekawe czy on też...
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {03/09/23, 06:00 pm}

incorrect love - Page 8 27455411
          Wzdrygnąłem się na swoje imię jak zarówno delikatną dłoń Hayate na swoich plecach. Zapewne nie miał już do mnie sił i z politowaniem chciał mi pomóc w tej sytuacji. Cóż, musiałem wyglądać żałośnie walcząc z głupim opakowaniem.
       - Wiem, ale teraz jest jakoś inaczej - wyszeptałem z lekko drżącym głosem. Wiem, że nie powinienem się stresować, ale jednak teraz oboje wiedzieliśmy co do siebie czujemy i ta bliskość wskoczyła na inny poziom. Wtedy mogłem oszukiwać brata, gdy się całowaliśmy. Były to lekcje całowania, a nie... okazywanie sobie uczuć.
       Ze smutkiem oddałem mu opakowanie, do którego nie miałem już sił. Słysząc jego rozbawiony głos, uniosłem głowę, napotykając błyszczące w ciemności spojrzenie starszego Hasegawy. Cholera... wyglądał tak kusząco, że odruchowo przygryzłem dolną wargę, gdy zaczął skracać między nami dystans. Czas zaczynał powoli zwalniać, a poliki coraz mocniej piekły. Samo serce na chwilę stanęło, gdy nasze usta znów się złaczyły, powoli bijąc, okrutnie głośno, kiedy pogłębialiśmy nasze pocałunki. Było mi tak cholernie dobrze, a zarazem gorąco. Głowa bolała, a w uszach szumiało.
       Zdusiłem w sobie cichy jęk, gdy złapał mnie za pośladki, podsuwając nas obu bliżej ściany. To było tak intensywne. Reagowałem na każdy jego najdrobniejszy dotyk. Był tak elektryzujący i podniecający, że sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Tak jakby wszystko wokół przestawało istnieć. Widziałem przed sobą jedynie brata i tą chwilę.
      - Haa... wiem co masz na myśli - westchnąłem, czując na sobie jego gorący oddech.
      Pokiwałem głową, gdy spytał mnie o paluszki. Oczywiście, że nadal chciałem je skosztować, zwłaszcza w taki sposó jaki mi zaproponował. Z zadowoleniem i cichym pomrukiwaniem wsunąłem drugą końcówkę między wargi i powoli dzióbiąc paluszka, zacząłem skracać między nami dystans. Tak samo jak Hayate, ale gdy tylko brakowało ostatniego kęsa, celowo złamałem paluszka, uśmiechając zadziornie do brata, który nie wyglądał na zbyt zachwyconego. No cóż, nie ma tak łatwo. Sięgnąłem po kolejnego, wsuwając do swoich ust i znów zaczęliśmy zabawę. Poprawiłem się nieco na kolanach Hasegawy, czując wyraźniej każdy jego centymetr ciała pod materiałem pidżamy. Powoli traciłem kontrolę nad swoim wierceniem, gdy kolejny raz kończyliśmy jeść paluszka. Tym razem jednak zatrzymałem sie, dając do zrozumienia, że chcę znó popsuć zabawę, ale widząc spojrzenie Hayate, zachichotałem i nie łamiąc paluszka złączyłem nasze usta w pocałunku. Gorąc znów rozlał się po moim żołądku spadając coraz niżej, a tam pobudzając moje krocze. Było to silniejsze ode mnie, ale z jednej strony nie przejmowałem się tym. Miałem cholerną ochotę na Hayate, ale wiedziałem, że nic z tego by dziś nie wyszło. Zgubiłem swoje palce w jego gęstych włosach, lekko unosząc swoje biodra, aby lepiej zagłębić się językiem w jego ustach i dopiero po chwili odsunąłem się, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Spojrzałem prosto w oczy bratu, skupiając się na delikatnych muśnięciach wzdłuż brody oraz szyji, gdzie przyssałem się, pozostawiając maleńką malinkę. Niech wiedzą... że jest zajęty.
       - Nadal nie moge w to uwiezyć - wysapałem z szerokim uśmiechem na twarzy, owijając swoje ręce wokół jego szyji. Naprawdę... to się stało.

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {07/09/23, 07:41 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Ciche jęki, które wydawał z siebie Seiji, trafiały do moich uszu, delektując się tym dźwiękiem. Czułem pod dłońmi, jak jego ciało reaguje, co jeszcze bardziej mi się podobało. W końcu miałem go dla siebie, całego i nie musiałem z nikim się dzielić, nawet bym na to nie pozwolił, skoro oboje czujemy to samo. Miłość. Niby coś, co czułem już wiele razy, ale teraz wydawało mi się to takie prawdziwe. Dłonie samie chciałby dogłębnie zbadać ciało brata, ale rozum jednak powstrzymywał tego typu zachcianki. Co jak co, ale nie chciałem go wystraszyć, tym bardziej że nadal czułem, jak się spina. Najwidoczniej nie jest mu łatwo się rozluźnić w tej sytuacji, ale kto powiedział, że będzie łatwo? Do tej pory byliśmy tylko braćmi, a teraz miało być coś więcej między nami. To dziwne, takie nierealne, ale jednak w tej chwili miałem go na kolanach i zachęcałem do zabawy z pocky.
        Obserwowałem, jak wsuwa drugi koniec paluszka między swoje wargi, co sprawiło, że delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Wolną dłoń ścisnąłem lekko jego pośladek, drugą cały czas trzymając na plecach młodszego. Widziałem, jak jest coraz bliżej, co sprawiło, że moje serce chciało wyskoczyć z piersi, ale szybko ten czar prysł, kiedy celowo ułamał paluszka. Zmarszczyłem brwi, wsuwając pozostawiony koniec i mruknąłem niezadowolony.
- Ktoś tu próbuje przetestować moją cierpliwość - powiedziałem, patrząc uważnie na brata, który sięgnął po kolejnego paluszka, co nieco bardziej mnie zadowoliło, bo chciałem na nowo posmakować jego ust. Poczuć ich miękkość, delikatność. Chętnie przyjąłem paluszka do swoich ust i tym razem, zacisnąłem mocniej dłoń na pośladku, patrząc ostrzegawczo na brata, który naprawdę testował moją cierpliwość. Widziałem jednak po jego oczach, że odpuszcza sobie droczenie się ze mną i dokończył zabawę zatrzymując się na moich ustach. Szybko delikatny pocałunek przerodził się w coś bardziej intensywnego. Nie ukrywałem tego, że mi się to podoba, wydając z siebie cichy jęk zadowolenia między pocałunkami. Jego usta były wyjątkowo miękkie, no i oczywiście mokre od pocałunków, jak i czerwone, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie, więc objąłem go w pasie, czując jak się nieco podnosi, co mnie zadowoliło, bo naprawdę czułem, że lada moment i będę całkowicie podniecony, a nie chciałem iść do łazienki by sobie ulżyć. Co jak co, ale mając przy sobie Seiji'ego byłoby to dziwne, ale też nie mogłem go namawiać do takich rzeczy, co innego gdyby sam się zainteresował.
        Przymknąłem powieki, czując, jak usta brata schodzą na brodę, po czym na szyję. Wywołało to u mnie dreszcz, który przeszedł po całym ciele, a z mojego gardła wydarł się niespodziewany i głośny jęk. Zagryzłem dolną wargę, odwracając głowę, aby nie patrzeć na brata, bo czułem, jak się rumienię. Na dodatek rodzice mogli to usłyszeć, ale mam nadzieję, że nie zrobią nam przez to kontroli.
- To prawda, ciężko jest w to uwierzyć, że to robimy - zaśmiałem się, wracając spojrzeniem do brata. Pogładziłem jego policzek, po czym zbliżyłem się, aby pocałować go w czubek nosa. - Cieszę się, że to się tak właśnie skończyło, nie wiem co bym zrobił, gdybyś tego nie odwzajemniał - powiedziałem, przyciągając go do siebie, aby schować twarz w zagłębieniu jego szyi. Pachniał tak ładnie żelem pod prysznic, że mogłem wdychać ten zapach godzinami i by mi się nie znudził.
        Odsunąłem go po chwili gwałtownie, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Spojrzałem niepewnie na brata, po czym nieco posmutniałem, bo musiał ze mnie zejść. Poprawiłem się, spoglądając w dół, czy przypadkiem kolega nie obudził się do życia, ale na szczęście nie, więc podszedłem do drzwi i otworzyłem je, patrząc z delikatnym uśmiechem na mamę.
- Zrobiłam lemoniadę, więc pomyślałam, że wam przyniosę. Jak wam idzie? Kto wygrywa? - zapytała, na co się zaśmiałem cicho i odebrałem tace z lemoniadą.
- Oczywiście, że Seiji skoro daję mu fory - powiedziałem rozbawiony.
- Powinieneś grać uczciwie, bawcie się dobrze i pamiętajcie byście nie grali całą noc - uśmiechnęła się lekko, więc odprowadziłem ja wzrokiem. Zamknąłem za sobą drzwi i odłożyłem tacę z lemoniadą na stoliku. Podrapałem się po głowie i westchnąłem spoglądając na Seiji'ego. Właśnie takie sytuacje były kiepskie, ale w końcu było jakieś wyjście, o którym musiałem powiedzieć bratu. Usiadłem na brzegu łóżka, po czym posłałem mu delikatny uśmiech.
- Wiesz... Miałem w planach znaleźć mieszkanie i to, że nie jestem z Masaharu, nie zmienia tego, że bycie na swoim będzie dużo lepszą opcją - zacząłem, wyciągając do niego dłoń, aby spleść nasze palce ze sobą. - Zapewne w przeciągu tygodnia coś znajdę i może nie będziemy mieszkać pod jednym dachem, ale będziesz zawsze mile widziany, no i... - urwałem, spuszczając głowę oraz nabierając mocnego rumieńca. Nie wiedziałem, jak zareaguje na te słowa, ale chciałem mu jasno dać znać, że mam na niego ochotę – jakby te namiętne pocałunki były małym argumentem. - Będziemy mieli tam więcej możliwości. Rodzice nie będą nam przeszkadzać, całkowita swoboda - powiedziałem, podnosząc głowę, aby spojrzeć na Seiji'ego.
        Wiem, że nie będzie zadowolony z mojej wyprowadzki, ale jednak da nam to więcej możliwości. Teraz musiałem jedynie patrzeć na jakieś małe mieszkania, bo Masaharu chciał mieć dużą przestrzeń, a ja jej aż tak nie potrzebowałem. Ważne, bym miał swój kąt, gdzie będę mógł bez strachu całować Seiji'ego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {14/09/23, 09:35 am}

incorrect love - Page 8 27455411
          - Zaskoczyłeś mnie swoją zmianą zdania - wyszeptałem, obejmując go szczelnie, gdy zanurkował nosem w moim zagłębieniu szyji. Co jak co, ale po Hayate najmniej spodziewałem się uczucia w moją stronę. Wiedziałęm, że zawsze patrzył na mnie jak na brata i nic poza tym, a ja usilnie od jakiegoś czasu kombinowałem aby to zmienić, a raczej dobrać się do niego, potem zaś chciałem zapomnieć o nim i... skończyło się jak skończyło.
         Z kwaśną miną niezadowolenia spojrzałem na drzwi, a potem brata, puszczając go, aby poszedł otworzyć mamie. Grzecznie usiadłem na łóżku, chwytając za pada, aby nie było, że robimy coś podejrzanego.
        - Dziękuję, przyda się - uśmiechnąłem się szeroko to rodzicielki, a gdy lemoniada wylądowała na stole, od razu poczęstowałem się nią.
         - Dajesz mi fory powiadasz? - uniosłem brew ku górze patrząc na brata, z szklanką nadal przy ustach, ale szybko ją odłożyłem, widząc minę Hayate. Chciał o czymś porozmawiać, więc odłożyłem picie z powrotem na stolik, zabierając głębszy wdech. Na samo słowo mieszkanie przeszła po moim ciele fala gorąca. Panika zasiała się jak za pomocą pstryknięcia palcem, ale dopiero po chwili doszło do mnie o czym mówił starszy Hasegawa. Spuściłem na moment wzrok, gdy sięgnął po moje dłonie i uśmiechnąłem się ckliwie, kiedy zaczął je razem splatać ze swoimi.
         - Hm? - przekrzywiłem głowę, dostrzegając jak Hayate zaczyna się kłopotać, a to co chce powiedzieć nie chce lekko wypłynąć z jego ust. Owszem, nie pasowało mi osobne mieszkanie. Cholernie przyzwyczaiłem się do tego, że był zaraz obok mnie i znikał jedynie na uczelnię, albo tą chorą, zjebaną robotę, a teraz za te pieniądze chce wynająć mieszkanie i... zniknąć z moich oczu. A co jeśli... będzie brałklientów pdo moją nieobecność? Co, jeśli ktoś będzie go dymał? Niby nie jest taki, ale cholera wie co wpadnie mu do tej głowy.
         - Swobodę? - spytałem, mrugając zaskoczony oczami. W jednej chwili połączyłem fakty, rozumiejąc co ten zboczuch miał na myśli, ale nie miałem zamiaru mu odpuścić. W końcu nadal jest4eśmy braćmi.
         - Nie wiem co masz na myśli, wytłumacz mi to - zacząłem, udając głupa, choć cholernie kusiło mnie, aby zacząć się śmiać i jawnie pokazać, że chcę wydusić z neigo Te słowa. - O jaką swobodę tobie chodzi - kontynuowałem, kładąc dłonie, niczym stopy, kroczek po kroczku w stronę brata, zatrzymując dopiero, gdy nasze nosy prawie się ze sobą zetknęły.
         - Jesteśmy dorośli, zawsze mówiłeś, że nie wstydzisz się różnych temató i nazywasz je po imieniu, więc? Co chcesz ze mną robić w swoim nowym mieszkaniu? - spytałem, nie mogąc już powstrzymać swojego lisiego uśmieszku.

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {17/09/23, 11:22 am}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Jego pytanie mnie rozbawiło, bo dobrze  wiedział, że tak nie jest. Może czasami, ale prawda jest taka, że to on jest lepszy w większości grach i zwyczajnie ma talent do wygrywania ze mną. W moim przypadku to jest albo szczęście albo gra, w której rzeczywiście moje umiejętności są przydatne. Szybko jednak zmienił swoje nastawienie pozwalając dokończyć mi to, co miałem do powiedzenia. Temat przeprowadzki tak naprawdę od początku nie miał się zakończyć.  Z Masaharu czy sam, ostatecznie i tak bym się przeprowadził. Musiałem jednak uświadomić o tym brata, z którym mieliśmy mieć teraz naprawdę duże wyzwanie jeśli chodziło o nasze uczucia. Dlatego byłem mu wdzięczny, że nie przerwał mi w trakcie, ani też nie zaczął się kłócić o to, bo to nie tak, że chciałem go zostawić samego sobie, zawsze będzie tam mile widziany i na pewno niejednokrotnie zostanie na noc, rodzice i tak niczego nie będą podejrzewać.
        Posłałem mu jednak pytające pytanie, czując jak policzki zaczynając rumienić się jeszcze bardziej. Naprawdę nie wiedział o czym mówię czy tylko udawał? Nie chciałem mówić tego głośno, tym bardziej, że kto wie czy przetrwamy tą całą próbę, która na nas czeka? Osobiście nie wątpiłem w nasze uczucia, jak i waleczność ze wszelkimi trudnościami, ale to raczej kwestia mojej pracy, bo nie zamierzałem jej rzucić. Nie teraz, kiedy miałem z tego naprawdę dobre pieniądze i nie kłóciło się z moimi studiami. Seiji nie lubił mojego siedzenia na kamerkach, ale dobrze wiedział, że  ci ludzie wcale nie są dla mnie ważni, a on, któremu poświęcę każdą chwilę swojego życia. Patrzyłem na niego uważnie, przełykając gulę w gardle.
- Droczysz się ze mną okrutniku - powiedziałem, marszcząc przy tym brwi. Jego lisi uśmiech zdradza wszystko, ale nie odpowiedziałem na jego pytania, a pocałowałem go znienacka w usta, łapiąc za kark, aby się nie odsunął. Zmusiłem go ciężarem swojego ciała do położenia się na łóżku i zawisłem nad nim, odsuwając się od jego ust. Uśmiechnąłem się szeroko, po czym położyłem się obok niego, obejmując ramieniem.
- Kto by pomyślał, że jesteś taki niewinny, a raczej udajesz - zaśmiałem się, patrząc uważnie na profil jego twarzy. - Ale niech ci będzie, skoro uważasz, że nie wiem o czym mówię, chętnie ci powiem - wyszeptałem do jego ucha, zjeżdżając dłonią pod jego koszulkę, aby zacząć gładzić brzuch młodszego. Nie wiedziałem od czego zacząć, tym bardziej że sam wstydziłem się o tym mówić. Co jak co, ale wcześniej nie musiałem tego robić i było to po prostu dziwnie.
- Jak będę mieszkał sam i ty do mnie przyjdziesz, to nie będziemy musieli kryć się po pokojach zestresowani, że ktoś nas może nakryć. Będę mógł dotykać cię, całować, wsłuchując się w twoje jęki i nikt nie zwróci na to uwagi - zacząłem, cały czas mając usta przy jego uchu, aby słyszał każdy szept. Niech nie myśli, że tylko on może sobie ze mną pogrywać.
        Przesunąłem dłoń wyżej, na jego klatkę piersiową, delikatnie palcami masując skórę. Nadal miałem zaczerwienione policzki, ale jakoś tak szło mi coraz łatwiej z mówieniem tego wszystkiego.
- Będziemy mogli spędzać wspólnie czas na przyjemnościach, no i oczywiście będę mógł bardzo dokładnie zbadać twoje ciało. Teraz się powstrzymuję, więc im szybciej się przeprowadzę, tym lepiej dla nas, bo będę mógł skosztować twojego ciała - wyszeptałem, po czym zagryzłem płatek jego ucha.
        Zabrałem dłoń, odsuwając się od brata i dźwignąłem się z łóżka, aby podejść do światła i je zgasić. Zapaliłem lampkę i spojrzałem na Seiji'ego, czując satysfakcję z jego miny. Co jak co, ale chyba nie spodziewał się tego wszystkiego. A może wręcz przeciwnie i sam ledwie się powstrzymywał, aby się do mnie nie dobrać?
- Aż jestem w stanie sobie wyobrazić seks z tobą, nie tylko w łóżku, ale też w salonie, łazience... Kuchni - uśmiechnąłem się szeroko i znów znalazłem się przy bracie. - Nie sądzisz, że to idealny sposób, aby móc to wszystko robić? Mogę nawet powiedzieć, że to będzie nasz kącik, idealny kącik bez rodziców - powiedziałem, układając się przy nim.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {19/09/23, 12:27 pm}

incorrect love - Page 8 27455411
           - Ja? Nigdy w ży - chciałęm odpowiedzieć uszczypliwie na słowa brata. Widziałęm jak wyłapał moje droczenie się, ale nie pozwolił mi dokończyć zdania, wpijając się z zaskoczenia w moje usta. Mruknąłem z zadowoleniem, od razu odpowiadając na jego czułości. Potrzebowałem ich jak tlenu, a każda chwila z Hayate była coraz to mocniej uzależniająca.
         Niepewnie położyłem się na plecy, czując jak mną kieruje. Nie miałem pewności gdzie wyląduję i czy nasze usta nie zamienią się na zęby podczas lekkiego upadku w poduszkę, ale na szczęście starszy Hasegawa byłwystarczająco silny, aby mnie przetrzymać przed niechcianym uderzeniem. Miał zaskakująco dobrze wszystko pod kontrolą, jakby... no tak. Jak mogłem zapomnieć, że miał o wiele większe doświadczenie ode mnie.
         - Jestem jak grey, mam wiele twarzy - wybuchnąłem głośnym parsknięciem, prawie opluwając samego siebie z tego wszystkiego, po czym spojrzałem prosto w błyszczące oczy Hayate. Cholera, były one tak hipnotyzujące.
         Jęknąłem, gdy jego dłoń znalazła się pod koszulką, a przy uchu poczułem ciepły oddech. Jego szept zadziałał niezwykle elektryzująco, na co moje ciało od razu odpowiedziało gęsią skórką.
         - Jęki...? - szepnąłem jedno ze słów, przełykając głośno ślinę, czując jak moje serce zaczyna mocniej bić z tego wszystkiego. Coraz mocniej robiło mi się wstyd, czułem jak zaczyna dominować i wczuwać w to wszystko, a ja robiłęm się w tym wszystkim coraz mniejszy, coraz bardziej przypominałem rozlazłą kluchę, topniejącą kostkę lodu w gorącej dłoni.
         - Ach - wydałęm z siebie dziwny dźwięk, gdy przygryzł mój płątek ucha. Nie wiedziałem co dzieje się z moim ciałem. Nigdy tak neireagowało nawet na mój własny dotyk, a doskonale wiedziałem co robić, aby sprawić sobie przyjemność, a mimo to Hayate... jego dotyk był o wiele przyjemniejszy, o wiele intensywniejszy. Nawet zwykłe muśnięcie palcami zdziałowywało cuda na mojej płonącej skórze. Każdy dotyk wypalałna niej drogę, niewidczne ślady, gdzie była już jego dłoń i odnosiłem wrażenie, jakby nadal tam była. Ach... cholera, zaraz spalę się ze wstydu.
         Odetchnąłem z ulgą, gdy odpuścił, wstając z łóżka. To była moja chwila, aby uspokoić się i opanować swoje buzujące emocje. Drań zabawił się mną jak jakąś lalką. Drań.
         Spojrzałem na niego, gdy podszedł zapalając lampkę nocną.
         - Głupek - fuknąłem, rzucając w niego małą poduszeczką i odwróciłem się tyłem do niego, aby nie mógłdostrzec czerwonej twarzy, która wręcz paliła od zawstydzenia.
         - Zaczynam się zastanawiać jak wielkim jesteś zboczeńcem chcącym ochrzcić każde miejsce w swoim nowym mieszkaniu - szepnąłem, udając obrażonego, choć nie odtracałem dotyku Hasegawy. Z zadowoleniem westchnąłem głęboko, czując jak się rozluźniam w objęciach brata. Czułęm się tak bezpiecznie, czułem się naprawdę kochany. Dotyk był taki kojący, że nawet nie wiedziałem, kiedy odpłynąłem w głęboki sen, zostawiając Hayate samego.
         Zmarszczyłem niezadowolony brwi, czując jak promienie słoneczne rażą mnie po oczach. Chciałem obrócić się z niewygodnej pozycji, ale coś na mnie ciążyło. Mamrotając niezadowolony coś pod nosem, uniosłem powieki, powoli przyzwyczając się do światła dziennego, a obraz zacząłrobić się coraz wyraźniejszy. Zerknąłem na śpiącego Hayate, albo zwyczajnie udającego, że nadal śpi i uśmiechnąłem się pod nosem. Wyglądałtak spokojnie, tak rozluźniony i szczęśliwy.
         - Dzień dobry - szepnąłem, całując go w czoło, gdy nagle usłyszałem czyjeś kroki. Lekko spanikowany zerknąłem na zegarek i prawie oczy wystrzeliły mi z orbity, gdy zobaczyłem godzinę, Cholera.
         - Hayate - głos matki był coraz wyraźniejszy. W panice zacząłem wyczołgiwać się spod objęć Hayate, ale był zbyt ciężki. Nie miałem czasu. Szafa była za daleko, a nawet nie wiedziałem, czy się tam zmieszczę.
         - Kurwa - zaklnąłem, ostatecznie kładąc się na brzuch brata, wślizgując się pod kołdrę i schodząc jeszcze niżej, lądując twarzą zaraz przy jego kroczu, gdy on sam ugiął nogi, aby napinając pościel ukryć mnie, skulonego pod nią, między jego nogami, gdy weszła matka.
         - Widziałeś Seijiego? Nie ma go w łóżku - powiedziała, wpadając do pokoju, od razu gdy tylko zapukała, aby nie było, że nie ostrzegła. Cholera, dlaczego drzwi były otwarte? Czyżby któryś z nas ich nie zmaknął?
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {24/09/23, 10:25 am}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Miałem ochotę się zaśmiał na słowa brata, ale wolałem nie ryzykować tym, że się na mnie obrazi. Co jak co, ale skoro dzisiaj było tak miło, to nie chciałem tego psuć.
- Zboczeńcem mógłbym być, jeśli chciałbym ochrzcić wszystkie miejsca już jednego dnia, ale zrobimy to pomału, więc spokojna głowa. Ten zboczeniec cię nie wymęczy, choć jest zawsze opcja, że ty możesz wymęczyć mnie - szepnąłem do jego ucha, obejmując go swoimi rękoma i przyciągnąłem do siebie, wtulając nos w jego włosy. W końcu to nie tak, że tylko ja musiałem dominować i brać go od tyłu. Seiji wiedział, a raczej mógł się domyślać, że jestem switchem, bo skoro dziewczyny też mnie kręciły, to nie miałem nic przeciwko by dominować też nad facetami. Każda strona była przyjemna, więc nie miało to dla mnie znaczenia, jeśli to Seiji będzie chciał się pobawić w topa. Co jak co, ale po co ograniczać się do jednego? Choć i tak tutaj uszanuję decyzję brata, bo w sumie nie wiem, czy woli jakąś konkretną pozycję czy jest mu to również obojętne.
        Spało mi się wyjątkowo dobrze, choć łóżko nie było jakoś bardzo szerokie, to jednak nie czułem by ktoś w ogóle przy mnie spał. Pewnie dalej bym sobie smacznie spał, gdyby nie Seiji, który od razu zaczął się witać i całować. To sprawiło, że delikatnie się uśmiechnąłem, bo taki całus w czoło był naprawdę uroczy. Owszem, wolałbym namiętny pocałunek na powitanie, ale jednocześnie wiedziałem, że będzie mi wtedy trudno przestać.
- Dzień do... - wydusiłem z siebie, ale nie dokończyłem, bo do moich uszu dotarło przeklęnięcie brata, ale również wcześniejszy głos rodzicielki, która mnie wołała. Ci ludzie dadzą mi kiedyś się wyspać? U nas to już chyba rodzinne, że trzeba w wolne dni  postawić każdego do pionu wcześnie. Co prawda, nawet nie wiedziałem która godzina, ale bardziej byłem zainteresowany bratem, który zaczął szukać miejsca do ukrycia się.
- Hej, co ty robisz? - zapytałem szeptem, tłumiąc swój śmiech, kiedy znalazł się między moimi nogami. Westchnąłem nieco rozbawiony tym wszystkim i zgiąłem nogi w kolanach, aby nie było widać, że ktoś jeszcze kryje się pod kołdrą. Było to tak durne miejsce do schowania się, że aż chciało mi się płakać ze śmiechu, tym bardziej, że wiedziałem gdzie jest jego twarz, czułem jego oddech nawet przez materiał.
- Widziałeś Seiji'ego? Nie ma go w łóżku - powiedziała, wchodząc do środka po  tym, jak zapukała, ale nadal nie usłyszała ode mnie „proszę”. Jasne, to był jej dom i nie musiała prosić o pozwolenie, ale jako dorosły syn, należy mi się jakaś prywatność. Widziałem, jak rozgląda się po moim pokoju, jakby szukała swojej zguby.
- Mamo... Seiji nie ma pięciu lat, pewnie gdzieś wyszedł albo poszedł pobiegać, kto go tam wie - powiedziałem, w międzyczasie wsuwając palce we włosy brata, chcąc się z nim nieco podrażnić.
- Hm, zwykle nie znika  bez słowa, ale może rzeczywiście poszedł pobiegać i korzystać z ostatnich dnia wakacji - powiedziała, na co ja się lekko uśmiechnąłem. Liczyłem na to, że już sobie pójdzie, ale zatrzymała wzrok na stoliku, który był przepełniony przekąsami. - Prawie nic nie tknęliście - zauważyła, na co ja zamknąłem oczy. Jeny, pierwszy raz chcę, by mama jak najszybciej wyniosła się z mojego pokoju.
- Nie chcieliśmy się przejadać na noc - powiedziałem spokojnie, bawiąc się włosami brata, zahaczając co jakiś czas o jego ucho. - Mamo, nie chcę cię wyganiać, ale chciałbym jeszcze trochę pospać - uśmiechnąłem się delikatnie, na co kobieta westchnęła, ale zrozumiała. Mruknęła coś jeszcze pod nosem, po czym wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
        Odczekałem, aż kroki ucichną, po czym opadłem głową na poduszkę i uniosłem kołdrę, aby spojrzeć na brata. Byłem czerwony na twarzy, co mnie rozbawiło, ale się powstrzymałem.
- Gorszej kryjówki nie mogłeś sobie znaleźć - powiedziałem, po czym podniosłem się do siadu i ująłem jego twarz swoimi dłońmi, przyciągając do siebie. - Dzień dobry - wyszeptałem prosto w jego usta, po czym pocałowałem do powoli i delikatnie. Nie zamierzałem jednak przeciągać pocałunku, bo jednak Seiji musiał coś wykombinować na swoje zniknięcie.
- Lepiej pomyśl co zrobisz, aby wytłumaczyć się z tego, że nie było cię w pokoju - powiedziałem rozbawiony i opadłem z powrotem na poduchy. Ah, co za poranek. Takiej pobudki się nie spodziewałem, ale w sumie to moja wina, bo w nocy jak wstałem do toalety, to zapomniałem zamknąć drzwi na klucz.
- To moja wina, przepraszam, Seiji - wyszeptałem, wiedząc, że chłopak naprawdę się przeraził wtargnięciem mamy. Cóż, dlatego musiałem się przeprowadzić, aby nie było takich akcji,  choć pewnie i tak nie zrobiłaby sobie nic z tego, jakby zastała Seiji'ego w moim łóżku. Byłoby to może dla niej nieco dziwne, ale nie zastanawiałaby się nad tym dłużej.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {24/09/23, 11:34 am}

incorrect love - Page 8 27455411
           W tej chwili wolałbym aby moje serce zamarło, ale jak na złość biło cholernie mocno, chcąc wyrwać sie z klatki piersiowej. Cały czerwony jak burak, czułem jak powoli brakowało mi tlenu pod kołdrą z nosem tam, gdzie go nie powinno być. ten zapach byłtak intensywny, że z czasem zaczęło chcieć mi się kaszleć. Podobał mi sie, ale jednocześnie dusił. Jednak musiałem być wytrwały, czekając aż matka opuści pokój brata. Złośliwości starszego Hasegawy nie miały umiaru, kiedy zanurkował dłonią pod pościel, drażniąc mnie dotykiem. Miałem ochotę odegrać się na nim, ale wiedziałem, że tym samym czujny radar kobiety wyłapie nienaturalny ruch pod kołdrą.
         - Cichaj mi tam - burknąłem, gdy uniósł pościel, a do mnie dotarła porcja świeżego powietrza. - Grałem na czas - dodałem lekko poirytowany. On naprawde nie znał powagi sytuacji. Cholera wie co by mama pomyślałą widząc nas wtulonych w łóżku. Ja wiem, jesteśmy braćmi, ale jednak coś by jej dało do myślenia. Hayate nie był głupi, świetnie odpowiadał jej na pytania. Ja osobiście pewnie bym spanikował i zalał zimnym potem.
         - Wybaczam - mruknąłem, gdy przysunął mnie do siebie i pocałował, witając na dzisiejszy dzień. Choć może było nieco za późno, ale nie miałem na co marudzić. Z zadowolym pomrukiem odpowiedziałem na pocałunek.
         - Wpakowałeś mnie - jęknąłem, opadając na niego całym ciężarem. Kładąc dłonie pdo brodę, palcami zacząłem lekko miziać jego podbródek, na tyle ile pozwalał mi zasięg, myśląc nad odpowiedzią. Gdzie mogłem być jak nie w swoim pokoju o tej godzinie? Westchnąłęm ciężko, myśląc nad ewentualnymi możliwościami. W pokoju nie, bo już tam była. Toaleta? Na sto procent było to drugie miejsce, które sprawdziła, a skoro krzątała się na dole, to i tam mnie nie zastała, więc... wszędzie byle nie w domu. Nie lubiłem rano wstawać. Zwykle mama zrzucała mnie z łóżka, aby pomóc jej w sprzątaniu. Pewnie teraz też tak było. Cholera.
         - Nic się nie stało. Przecież nie złapała nas - mruknąłem lekko rozbawiony i niechętnie zacząłem podnosić się z łóżka, szukając swoich rzeczy. - Ale w ramach przeprosin zabiorę sobie kilka twoich rzeczy - podszedłem do szafy, sięgajac po coś cieplejszego. Poranki były chłodne, a ja musiałem udawać, że wracam z zewnątrz.
         Naciągnąłem na tyłek spodnie dresowe oraz bluzę, cmokając ustami, bo nie miałem butów.
         - Masz jakieś buty w szafie? - spytałem, bo na dole nie było za wiele miejsca na wszystkie nasze buty i czasem chowaliśmy niektóre do szafy. Co prawda nie mieliśmy tego samego rozmiaru, ale kto by tam się czepiał szczegółów. Raczej mama nie będzie mnie wertować od a do z.
          Gdy tylko byłem gotowy do wyjścia, usiadłem tyłkiem na biurko, aby otworzyć okno. Nie miałem zamiaru popełniać samobójstwa. Z resztą z pierwszego piętra musiałbym naprawdę o to się postarać.
         - Pomożesz mi? - spytałem, siadając na parapecie i zerkając w dół, czego po chwili pożałowałem. Na moment zrobiło mi się słabo, dlatego wziąłem głębszy oddech, patrząc przed siebie, Nasze okna był skierowane do ogrodu, więc ryzykowałem, że akurat mama będąc w salonie zauważy skaczącą żabę, czyli mnie, ale lepsze to niż nic. Nie słynąłem z normalnych rozwiązań. Z pomocą brata zawisnąłem na ścianie i zeskakując, upadłem na cztery łapy, aby zamortyzować upadek. Wstałem, otrzepując ręce z ziemi i podszedłem do drzwi od balkonu, pukając w szybę, aby mama odwróciła się w moją stronę. Od razu podeszła z kuchni, otweirając i śląc do mnie słowa, co ja tu wyprawiam.
         - Matko jedyna, Seiji! Gdzież ty był, martwiłam się - zaczęła, kiedy ściągnąłem z głowy kaptur - Myślałam, że to jakiś włamywacz z początku - dodała, obmacując mi twarz i zamykając za mną balkon.
         - Byłem się przebiec. Postanowiłem wyrobić sobie trochę mięśnia i ktoś zamknął balkon - powiedziałem, ściagając buty, aby nie usyfić podłogi.
         - Idź się umyj i chodźcie oboje na śniadanie - powiedziała cała w skowronkach. Skinąłem głową i poszedłęm na górę do swojego pokoju, rozebrałem się, biorąc nowe rzeczy i zaglądnąłem jeszcze do brata.
         - Udało się. Idę się umyć. Mama woła na śniadanie - pokazałęm kciuka w górę oddając mu rzeczy i pocałowałem go w usta idąc do łazienki.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {27/09/23, 07:20 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Zawsze uważałem, że mam uroczego brata. Może i się kłóciliśmy nie raz, ale nadal byłem zdania, że Seiji jest okropnie uroczy i nic tego nie zmieni. To, jak się zachowywał było nawet całkiem zabawne, ale i poprawiało mi niesamowicie humor.
- Nie złapała nas, ale pewnie teraz jeszcze bardziej rozumiesz na co mi nowe mieszkanie - zaśmiałem się, niechętnie go puszczając. Chciałem móc z nim jeszcze trochę poleżeć w łóżku, pocałował namiętnie w usta  i wsunąć palce jego rozczochrane włosy. Mimo tego, pozwoliłem mu otworzyć moją szafę z ubraniami, kiedy to ja podniosłem się do siadu, aby przyglądać się uważnie jego poczynaniom.
- Nie jest ci tak źle w moich ubraniach - uśmiechnąłem się delikatnie, patrząc, jak naciąga dresy na swój tyłek i nawet na moment poczułem, jak się rumienię. To było takie dziwne,  bo w końcu nigdy wcześniej nie patrzyłem na niego z takim pożądaniem, a wystarczyło tak naprawdę ogarnąć swoje uczucia i proszę... Rumienię się przez takie coś. - Powinny być, ale nie będą za duże? - zapytałem, jednakże widziałem, że bratu to nie przeszkadza, kiedy wyciągnął jedną parę i ostatecznie założył je na swoje stopy.
        Bardziej jednak zaniepokoiłem się, kiedy znalazł się przy oknie i uniosłem pytająco brew, zastanawiając się w myślach, czy on oszalał?
- Mam ci pomóc w skoku przez okno? Jesteś szalony - powiedziałem, jednakże wolałem nie ponosić odpowiedzialności za to, jeśli stanie mu się większa krzywda bez mojej pomocy. Podniosłem się z łóżka i podszedłem do brata. - To głupi pomysł - dodałem, kiedy byłem bliżej niego. Mimo tego, pomogłem mu nieco bezpieczniej znaleźć się na dole. Było to dość zabawne, bo musiał wymykać się z własnego domu, aby udawać, że wraca, prawdopodobnie, z biegania. Zostawiłem okno uchylony, widząc, jak brat znika z zasięgu wzroku, po czym spojrzałem na rozkopane łóżko i na stoliczek, gdzie były przekąski, jak i napoje. Nie miałem ochoty teraz tego sprzątać, ale jednak lubiłem mieć jakiś porządek w pokoju, więc rozebrałem się z piżamy, aby wrzucić ubrania pod kołdrę i zaścieliłem ładnie łóżko. Otworzyłem swoją szafę, aby przejrzeć co w niej  się znajduję, po czym ubrałem ciemnoszarą bluzę z nazwą ulubionego zespołu i do tego czarne jeansy z przetarciami. Nie zapomniałem również o swoich kolorowych skarpetkach, które tym razem były w słodkie kotki. Na dole było słychać, jak rodzicielka z kimś rozmawia, więc na pewno był to Seiji, który właśnie znalazł się w domu. Byłem ciekaw czy uwierzyła w tą bajeczkę o bieganiu, ale gdzie rzeczywiście mógłby być Seiji skoro nie było go w domu? U Megumi, a może u kogoś innego? Sprawa jego przyjaciółki była utrapieniem, ale dopóki nie mieliśmy pewność, że to Seiji jest ojcem, to musieliśmy skupić się na czymś zupełnie innym. Choć nie będzie łatwo. Głównie dlatego, że boję się, że ta dziewczyna będzie go nachodzić, aż w końcu zwróci uwagę rodziców, a nawet sąsiadów. Musieliśmy tego uniknąć, więc byłoby dobrze, aby z nią porozmawiać, ale to też zależy wszystko od brata.
        Wzdrygnąłem się, kiedy Seiji wszedł do środka, po czym westchnąłem z drobną ulgą.
- Chciałbym się umyć z tobą - westchnąłem, odwzajemniając ten szybko pocałunek i spojrzałem na ubrania, które miał przed chwilą na sobie. Odłożyłem wszystko do szafy, po czym zebrałem nietknięte przekąski i napoje, aby wszystko zwrócić do kuchni.
- Znalazłaś Seiji'ego? - zapytałem, patrząc na mamę, która kończyła szykować śniadanie.
- Tak, był pobiegać, ale jestem zaskoczona, bo nie lubi tak wcześnie wstawać - powiedziała, ale nie myślała nad tym dłużej. - Siadaj do stołu, chociaż nie, idź jeszcze po ojca, w garażu siedzi - dodała, więc skinąłem głową. Odłożyłem wszystko na swoje miejsce i poszedłem do garażu, gdzie rzeczywiście był tata i grzebał coś w swoim samochodzie.
- Mama woła na śniadanie, ale... Najpierw umyć buzię, bo jesteś czymś wysmarowany - uśmiechnąłem się, zostawiając go samego.
        Jak tylko wszyscy usiedli do stołu, kątem oka cały czas zerkałem na brata. Miałem ochotę go dotknąć, pocałować, ale przy rodzicach nie wchodziło to w grę.
- Jak ci idzie szukanie mieszkania? - ojciec zaczął temat, na co mama westchnęła, a ja wiedziałem dlaczego. Nie chciała, żebym się wyprowadzał, ale ja naprawdę potrzebowałem więcej prywatności. Już nie tylko na to, by móc pracować, ale również po to by mieć miejsce dla mnie i Seiji'ego.
- Mam kilka na oku, dzisiaj też jestem umówiony na oglądanie dwóch mieszkań. Myślałem by Seiji ze mną poszedł, chcesz? - zapytałem z uśmiechem do brata, po czym spojrzałem na mamę. - Będę was odwiedzał, mamo. Wy również będzie zawsze mile widziani, ale musicie się zapowiadać - powiedziałem, bo wiem, że rodzicielka byłaby zdolna przyjść bez zapowiedzi, a nie chciałbym, aby przez coś takiego nakryła mnie z własnym bratem, a jej drugim synem.
- Nadal nie rozumiem po co... Tutaj jest dobrze, masz swój pokój, pełną lodówkę.... A teraz to zerwanie, więc nie musisz się wyprowadzać - westchnęła, a ja tylko spojrzałem na tatę, który uśmiechał się pod nosem.
- Mamo, poradzę sobie, nie jestem już małym gówniarzem - zaśmiałem się, ale widząc minę mamy, przeprosiłem ją spojrzeniem. - Będzie dobrze - powiedziałem z uśmiechem, wsuwając jedną dłoń pod stół, aby położyć ją na udzie brata. Cóż, jeśli pójdzie ze mną, to będziemy mieli czas by spędzić ze sobą trochę czasu.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {03/10/23, 02:34 pm}

incorrect love - Page 8 27455411
           Mruknąłem mu w usta z zadowolenia. Plan choć miał wiele swoich wad, to ostatecznie dał radę i teraz mogłem spać spokojnie, że mama niczego nie przypuszcza.
         - Każdy by chciał - powiedziałem zawadiacko, jakbym znał swoją neisamowicie wysoką wartość, po czym buchnąłem śmiechem. Sam chętnie pooglądałbym mojego brata nago pod prysznicem, ale oboje wiedzieliśmy, że to niemożliwe w tym domu.
         Poszedłem pod szybki prysznic, bo nie miałem nazbyt wielkich dzisiaj planów poza nauką i kończeniem wbijania achików w jednej z gier, a gdy już byłem ubrany w codzinene, luźnie ciuchy, zszedłem na śniadanie, pozostawiając czystość w swoim pokoju. Usiadłem tak jak zawsze obok brata, nakładając wszystkeigo po trochu na talerz, chwilę później wcinając pyszności przygotowane przez matkę, starając ogarnąć na jaki temat rozmawiają. Jak zwykle, mieszkanie. Nikt w tym domu nie potrafił przyjąć do wiadomości fakt, iż Hayate chce zamieszkać sam. Cóż, sam tej wizji nie popierałęm, nawet jeśli powoli widziałem w niej więcej zalet niż wad.  Może to tez z powodu tego co między nami zaszło.
         Poczułem dłoń brata na swoim udzie i wręcz zakrztusiłem się, gdy popijałem kęs w ustach herbatą.
         - Mamo, nie zapominaj, że też jestem w tym domu - burknąłem na obronę brata, aby nie zapomnieli, iż mimo odejścia jednego syna, nadal mają tu drugiego. - Spokojnie, nie dam wam zapomnieć, że macie dzieci - dodałem z obietnicą łobuza, a ci roześmiali się delikatnie, choć nadal było widać, że te wieści ich trochę niepokoją i smucą. Byli kochani, do rany przyłóż, ale każdy chciał w końcu się usamodzielnić. Poczuć jak to wygląda, jak smakuje życie.
         - Chęnite przejdę się z tobą i ocenię, czy te mieszkania nadają się dla kogoś takiego jak ty i twoich łóżkowych przygód - zażąrtowałem, a tym razem mama zakrztusiła się kawałkiem jedzenia, gdy sam ojciec opluł połowę stołu przed sobą.
         - SEIJI! - jęknęła mama rozbawiona, ale jednocześnie zła.
         - Nie przy stole! - dodał ojciec nadal rechocząc i wycierając usta.
         - nie wiem o co wam chodzi - udałęm głupa, rozluźniając chyba cała atmosferę. Śniadanie zjedliśmy w dobrym humorze. Wróciłęm na górę, aby ogarnąć się do wyjścia, a gdy zszedłem, brat czekał już na mnie rpzy drzwiach.
         - Gotowy powiedziałęm, czując dziwną ekscytację, jakbym to ja sam miał się wyprowadzać. Cóż, mogło to być dobre spędzenie czasu razem z Hayate. Do tego na osobności. To wszystko działo się dla mnie tak szybko. Wyznanie uczuć, spędzanie razem czasu, wspólna noc... miałem tylko nadzieję, że na nikogo znajomego nie trafimy po drodze.
         - To ile masz w planie zobaczyć mieszkań? - spytałem, wciskając stopy w trampki.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {08/10/23, 10:24 am}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Powstrzymałem śmiech, kiedy Seiji się zakrztusił. Nie sądziłem, że tak zareaguje na zwykłą dłoń na udzie, ale ta reakcja była wyjątkowo zabawna, jednakże zdawałem sobie sprawę z tego, że mama by na mnie naskoczyło, że śmieję się z brata.
- Widzicie? Seiji chętnie przejmie po mnie obowiązki, jak wracanie po pijaku z imprez i tak dalej - uśmiechnąłem się niewinnie, śmiejąc się pod nosem na spojrzenie mamy. Co jak co, ale cieszyłem się, że Seiji im przypomniał, że on nadal tutaj zostanie, choć na jak długo? Na pewno będziemy chcieli zamieszkać razem, jeśli wszystko dobrze się potoczy, a wtedy ciężko będzie to wytłumaczyć rodzicom. Będziemy mieszkać osobno? Cóż, to pewnie byłoby najrozsądniejsze by nikt nie nabrał podejrzeń, ale jednocześnie byłoby to męczące. Będziemy musieli kiedyś coś wymyślić, jak przyjdzie na to czas, choć pewnie po mojej przeprowadzce i tak będziemy często spędzać czas w moim mieszkaniu, a przynajmniej chciałem, aby tak to wyglądało. Tutaj tak naprawdę nie mogłem zrobić nic... Jedynie pocałować, przytulić, ale też nie w obecności rodziców, a w swoim pokoju. Dlatego cała ta nasza relacja była skomplikowana, ale za nic nie chciałem się poddać. Zrozumienie własnych uczuć zajęło mi trochę czasu i nie mogłem tego zepsuć.
        Zakryłem usta dłonią, aby ochronić się przed opluciem na słowa brata. Przełknąłem to, co miałem w buzi, po czym zaśmiałem się, patrząc na brata, który udawał, że nic takiego wielkiego nie powiedział. „Łóżkowe przygody”.
- A twierdzicie, że to ja tu jestem zboczony - powiedziałem, patrząc na rodziców, którzy dochodzili do siebie po tych zaskakujących słowach brata.
- Właśnie po tobie bierze taki przykład, rany, nie tak was wychowaliśmy - westchnęła mama,  a ja tylko parsknąłem śmiechem. Cóż, mogło coś w tym być, ale ja go tego nie uczyłem. Sam dobrze wiedziałem, że Seiji jest tam małym zboczuszkiem, może nie takim dużym, jak ja, ale cóż... Zawsze można nad tym popracować.
Przebrałem się w nieco bardziej wyjściowe ciuchy, ale nadal tak, żeby było mi wygodnie. Spojrzałem w telefon, aby przypomnieć sobie adresy, pod które będzie trzeba podjechać i spotkać się z właścicielami. Cieszyłem się, że nie będę sam musiał chodzić, choć wcześniej miałem w planach oglądać te mieszkania z Masaharu, ale...
- Kurwa - mruknąłem pod nosem i spojrzałem w nasze ostatnie wiadomości. Jego radość na to, że zamieszkamy razem była naprawdę urocza i sprawiała, że człowiek też chciał się cieszyć. Nie mogłem jednak udawać, że to ma sens. Zabrałem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i zszedłem na dół, aby ubrać buty.
- Później mi opowiedz jak te mieszkania - uśmiechnęła się kobieta, która akurat przechodziła z salonu do kuchni. Skinąłem głową i w końcu doczekałem się brata, który na szczęście nie szykować się jakoś bardzo długo.
- W sumie dwa, ale może coś w międzyczasie wpadnie mi w oko - powiedziałem, po czym spojrzałem na niego uważnie. - Spokojnie, nie zamęczę cię chodzeniem przez cały dzień - dodałem, a jak tylko brat założył buty, to wyszliśmy z domu, żegnając się z rodzicami. Chciałem złapać go za dłoń, ale nie mogłem. Ktoś mógł nas zauważyć.
- Pojedziemy metrem do centrum, będzie nam łatwiej stamtąd dojść do mieszkań - powiedziałem. W centrum miasta ciężko było o tani wynajem, ale jednocześnie było stamtąd wszędzie blisko. Co prawda nie były dosłownie w centrum, ale bardzo blisko. Pięć czy dziesięć minut drogi od mieszkań, które miałem na oku.
        Na miejscu byliśmy dość szybko, więc spojrzałem na godzinę, aby mieć pewność, że mimo wszystko nie jestem spóźniony. Spojrzałem na brata, kiedy uznałem, że mamy jeszcze trochę czasu, zanim spotkamy się z właścicielką mieszkania.
- Później możemy pójść coś zjeść. Może masz też ochotę pójść do kina? Korzystajmy z tego, że jesteśmy teraz sam na sam - uśmiechnąłem się delikatnie, cały czas kierując się w stronę ulicy, gdzie było mieszkanie. Blok, jeden z nowocześniejszych, a na dodatek był pilnowany przez panów ochroniarzy, co było zdecydowanie na plus, bo jednak nikt nie chciał by jakieś nieprzyjemne typy spod ciemnej gwiazdy się tutaj kręciły.
- Jesteśmy, daj mi chwilę - powiedziałem, po czym podszedłem do mężczyzn. - Dzień dobry. Byłem umówiony z panią Suzuki spod 203 - uśmiechnąłem się, po czym mężczyzna wybrał odpowiedni numer i przydzwonił do kobiety, która potwierdziła. Machnąłem do brata, aby ruszył ze mną. Na szczęście była winda, więc nie musieliśmy się męczyć wchodząc po schodach.
        W drzwiach powitała nas przemiła staruszka, która od razu zaprosiła nas do środka. Mieszkanie na pewno nie było wielkości naszego domu, ale salon z kuchnią, łazienka i osobna sypialnia oraz garderoba mieściła się w tym nie za dużym metrażu. Wszystko było raczej utrzymane w odcieniach bieli i szarości z drobnymi dodatkami w innych kolorach, ale nic tutaj się ze sobą nie gryzło. Umeblowane mieszkanie było wyczyszczone na błysk.
- Możemy sami się jeszcze rozejrzeć? - zapytałem.
- Oczywiście, w razie czego wołajcie - uśmiechnęła się delikatnie, po czym skierowałem się najpierw do łazienki, która miała w sobie wszystko to, co potrzebne. Poszedłem dalej do sypialni, gdzie w sumie było jedynie łóżko, szafki nocne i biblioteczka. Kilka półek, które prawdopodobnie były na kwiatki lub jakieś lżejsze przedmioty.
- Co sądzisz? - zapytałem, siadając na łóżku, aby sprawdzić, jak bardzo jest wygodne. Przyciągnąłem do siebie brata i pochyliłem nieco do przodu, aby pocałować go w usta. - W końcu to ma być nasz kącik, więc twoje zdanie też się liczy - uśmiechnąłem się, odgarniając kosmyk jego włosów.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 8 Empty Re: incorrect love {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach