Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Twilight tensionWczoraj o 08:00 pmCarandian
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
From today you're my toy15/09/24, 06:22 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Unlucky Meeting15/09/24, 09:39 amKurokocchin
This is my revenge14/09/24, 05:50 pmKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
1 Pisanie - 100%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Unlucky Meeting {16/08/23, 06:56 pm}

First topic message reminder :

Yoshina x Kurokocchin
Unlucky meetingKażdy z nas miewa sekret, który nie może ujrzeć światła dziennego. Jednakże co się stanie, jeśli nie będzie już to żadna tajemnica? Sytuacja bez wyjścia, tym bardziej jeśli druga osoba zamierza wykorzystać zdobytą wiedzą na swoją korzyść.




kalendarzyk:


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 19/08/23, 06:59 pm, w całości zmieniany 1 raz

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Re: Unlucky Meeting {23/08/24, 07:55 pm}

Unlucky Meeting - Page 4 Oie_tr16
25 września
        Ciężko było mi uwierzy w to, co usłyszałem. Nie dziwne było to, że Louis robić z siebie totalnego debila, ale wiedziałem, że gra. Nikt inny nie miał tych zdjęć, gdyby tak było już dawno latałyby po internecie, ale on zachował je dla siebie, dla własnego użytku, by w końcu zrobić mi na złość. Zmarszczyłem brwi, a moje ciało zadrżało, kiedy był blisko mnie, kiedy jego dłoń wygładzała mundurek na moim ramieniu. Patrzyłem na niego z góry, widząc różnicę naszego wzrostu. Ile mogło to być? Piętnaście, a może nawet dwadzieścia centymetrów? To było w sumie dużo, ale wcześniej nie zwracałem na to większej uwagi.
        Słuchałem go uważnie, kiedy mówił słowa, które docierały do mnie ze zdwojoną siłą. Jego bezpośredniość była irytująca, tak samo wulgarny język czy podteksty, którymi rzucał, ale stałem nieruchomo, zaciskając ust. Moje serce przyśpieszyło, przypominając sobie zapach omegi z tamtej nocy. Słodki, czarujący... Zwykle nie czułem słabości do zapachów omeg, kiedy te nieświadomie wydzielały swoje feromony, ale kiedy tak czułem Louisa, to śmiało mogłem stwierdzić, że chciałem się od nich uzależnić, ale to było złe. Niedorzeczne. Głupie. Nie miało prawa miejsca. Uniosłem brew, słysząc to, co do mnie mówi. Prychnąłem, patrząc na niego oburzony.
- Nie potrzebuję dziury, którą każdy może mieć - powiedziałem, zapominając ugryźć się w język. Mógł kochać seks, mógł pieprzyć się z kim chce i gdzie chce, ale nadal miał te siedemnaście lat i wcale nie powinno go być w tamtym klubie. Pokręciłem głową, po czym znów spojrzałem na omegę. Może moje słowa były krzywdzące, ale miałem dość tego, jak ze mną pogrywa. Nie byłem święty, nie byłem pieprzonym prawiczkiem by rumienić się na samą myśl jego rozłożonych nóg i błagającego głosu, ale wyobraziłem sobie to, a to był kolejny zły znak.
- Nie zrobisz tego, nawet jeśli odbiłoby to się na mnie, to osobiście pociągnę cię na dno razem ze mną. Szantaż nie za dobrze wygląda w papierach, prawda? - zapytałem z uniesioną brwią, ale zaraz odwróciłem się do niego plecami. - Idź, w końcu nikt nie chce by taki pilny uczeń spóźnił się na lekcję.
        Zaczekałem, aż drzwi się za nim zamkną i odetchnąłem. Wziąłem głęboki wdech, patrząc na pogodę za oknem. Mój wyraz twarzy się zmienił, nie była już okazem pewności siebie, a strachu, ponieważ Louis był zdolny do wszystkiego. Skrzywiłem się jednak na własne słowa, które rzuciłem w jego kierunku. Nie chciałem go obrazić, ale emocje zrobiły swoje i choć miałem przed tym duże opory, to wysłałem do niego wiadomość ze zwykłym przepraszam. Schowałem telefon do kieszeni i wyszedłem z pomieszczenia, który zamknąłem na klucz. Maska z uśmiechem znów pojawiła się na mojej twarzy i choć czułem się źle z tym,  co mu powiedziałem, to już nie mogłem tego cofnąć.
        Miałem jednak nadzieję, że omega nie dotrzyma słowa i następnego dnia nie ujrzę na dziedzińcu moich zdjęć.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Re: Unlucky Meeting {31/08/24, 10:49 pm}

Unlucky Meeting - Page 4 16948411

27 września

         Kolejnego dnia Echo zgrabnie unikał Kierana. Niczym duch przemykał wśród uczniów omijając go. Czasem nawet uciekał do łazienki i po kryjomu wyglądał, czy już sobie poszedł. Czasem nawet zawracał, gdy zza zakrętu dostrzegał go w grupce innych uczniów. Po szkole albo szybko zwiewał do siebie, albo zostawał dłużej, aby tylko się na niego nie natknąć. Dlaczego? Bo był najzwyczajniej w świecie wściekły. Nienawidził go za te słowa. Cholernie go ubodły. Jak nigdy. Zawsze miał w dupie to, co mówią o nim inni. Był chujem, beznadziejnym omegą, ale o boskim wyglądzie i ciele, a także umiejętnościach. Kochał dobry seks, dobrą zabawę, ale nie uważał, że zachowywał się jak dziwka! A Kieran tak go nazwał. A to go wkurwiło. Opinia Alfy go okrutnie uderzyła w twarz. Co gorsza, nie rozumiał dlaczego.
         Na szczęście nie musiał, a nawet nie chciał. Zwyczajnie przetrwał do dnia Ziemi, zadowolony ze swojej pracy, jaką włożył w niektóre ozdoby oraz rysunki. Miał również nadzieję, że będzie miał spokój, ale jego przyjaciele zburzyli ten piękny obraz bardzo szybko, kiedy tylko jasnowłosy usiadł na jednym z wolnych krzesełek, obok zaraz pojawił się Aiden oraz Dannte. Echo jedynie przewrócił oczami, strzepując jak jakiegoś śmiecia, dłoń Alfy z ramienia. Nie wiadomo czemu, ale jego bliskość niezmiernie go irytowała, a potem prosił, by mu nie przeszkadzać w oglądaniu przedstawienia.
Podczas krótkiej przerwie przed zawodami klasowymi, cała trójka postanowiła pójść pozaglądać do stoisk z kilkoma przekąskami. Louis od razu zauważył pysznie wyglądające rzeczy i po prostu musiał je kupić. Podszedł więc, stając w kolejce i myśląc co wziąć, a gdy nadeszła jego kolej, wskazał palcem trzy rzeczy, podnosząc wzrok na sprzedawcę i wręcz go wmurowało.
- Co ty tu robisz? - zadał tak głupie pytanie.
- To wy się znacie? - spytał zaciekawiony Dannte.
- Czy to nie czasem ten... gość z łazienki? - spytał poirytowany Aiden od razu kojarząc przewodniczącego.
- Tsa... to...będziemy tak tu blokować kolejkę, czy może dostane w końcu swoje zamówienie? - mruknął omega, nie chcąc, aby to spotkanie rozwinęło się w jakąś większą dyskusję, ale najwidoczniej Kieran miał inne plany.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Re: Unlucky Meeting {04/09/24, 07:18 pm}

Unlucky Meeting - Page 4 Oie_tr16
27 września
        Moje relacje z Louisem od początku nie należały do najlepszych. Było coś w nim, co mocno mnie irytowało i na pewno on miał podobne odczucia, jeśli chodziło o mnie. Unikał mnie od tamtego dnia, kiedy pojawiałem mu parę przykrych słów i choć było to irytujące, to nie zamierzałem próbować wyciągnąć do niego ręki. Unikanie się było tak naprawdę najrozsądniejsze, ale jednocześnie czułem się z tym źle. Choć tego nie dostrzegał, to momentami obserwowałem go, kiedy mnie nie widział. Było to dziwne, bo zwykle nie zwracałem na nikogo takiej uwagi. Chciałem chyba po prostu wiedzieć, czy wszystko jest w porządku, bo nie chciałem dowiedzieć się od osób trzecich, że moje słowa mocno wpłynęły na omegę.
        Dostrzegłem go na sali, a delikatny uśmiech ozdobił moją twarz. Zrobiłem pierwszy krok, po nim kolejny, ale ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Spojrzałem ostatni raz na omegę, który z dumą wpatrywał się w to, co wykonał. Musiałem przyznać, że wszystko prezentowało się pięknie.
- Gdzie to postawić? - zapytał mnie nieco niższy chłopak o mocno piegowatej twarzy i pulchnych policzkach. Przez nie przypominał mi nieco chomiczka, który wypychał jedzeniem swoje policzki, ale było to całkiem urocze.
- Myślę, że możesz to postawić obok tej planety, tylko nie za blisko, takie 20 centymetrów odstępu - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym chłopak skinął głową i zrobił tak, jak mu poleciłem. Kiedy odwróciłem wzrok na miejsce, gdzie stał Louis, jego już nie było, a wszyscy zaczęli zbierać się na miejsca. Wszystko rozpoczęło się spokojnie, bez żadnych komplikacji. Parę słów od samorządu oraz dyrektora, ale również od ekologów, którzy zostali zaproszeni na ten dzień.
        Nie mogłem marudzić na to, jak wszystko wypadło, ale jednak poczułem ulgę, kiedy apel się skończył, ale nie całe wydarzenie. Przy stoiskach zrobiło się parę kolejek, niektórzy sięgali po jedzenie czy napoje, inni bardziej interesowali się pracą jako ekolog. Toby złapał mnie przy stoisku z jedzeniem, którym się zajmował.
- Pomożesz nam? Zaraz nam zabraknie rąk - westchnął, ale wzrokiem podążał w zupełnie innym kierunku. Uśmiechnąłem się szeroko, zastanawiając się, czy między nim a rudowłosym coś zaiskrzyło. Stanąłem przy stoisku, chcąc pomóc pozostałym, aby też mogli odpocząć.
        Pożegnałem z uśmiechem kolejną osobę, aby zaraz mój wzrok spoczął na omedze. I zapewne gapiłbym się na niego o wiele dłużej, ale szybko przeniosłem wzrok na alfę, który go obmacywał w klubie. Uniosłem brew, powstrzymując się od wściekłego prychnięcia.
- Gość z łazienki? - zapytałem, zaciskając dłonie na krawędzi stolika. - Przynajmniej nie jestem tym gościem, co dobiera się do tyłka omegi przy ludziach - powiedziałem nieco ciszej, krzywiąc się przy tym. Spojrzałem na Louisa, unikając wściekłego spojrzenia alfy.
- To nie twoja sprawa, stary. Dawaj to zamówienie i spadamy.
- Dzikich zwierząt nie obsługujemy - wzruszyłem ramionami, czując jak Toby wbija łokieć w mój bok. - A, no tak... Zapomniałbym, dzisiaj jest dzień dobroci dla niewyżytych królików - westchnąłem, podając Louisowi zamówienie. Kątem oka widziałem, jak przyjaciel powstrzymuje śmiech.
- Rany, Kieran. Diabeł w ciebie wstąpił. Przepraszam za niego, nie miał nic złego na myśli - powiedział rozbawiony, kręcąc głową. Gdyby nie to, że było tu pełno ludzi, to na pewno rzucilibyśmy się na siebie.
        Spojrzałem na omegę, nie czując się źle ze swoimi słowami, dlatego posłałem mu delikatny uśmiech.
- Będę potrzebował później twojej pomocy przy sprzątaniu, Louis - zacząłem i spojrzałem na alfę, ale tylko na moment, bo moje oczy ponownie skupiły się na Louise. - Wykonałeś świetną robotę przy dekoracjach - powiedziałem, tym razem widząc, jak Toby zbiera szczękę z podłogi. Nikt nie spodziewałby się po mnie takich słów i to do Louisa, ale cóż... Chłopak ma talent i to trzeba przyznać.
        Posłałem Aidenowi zirytowane spojrzenie, przekrzywiając delikatnie głowę, ale w końcu uśmiechnąłem się do niego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Re: Unlucky Meeting {06/09/24, 11:10 pm}

Unlucky Meeting - Page 4 16948411

27 września

         Nigdy nie myślał, że poczuje się tak dziwnie w krępującej sytuacji. Nigdy nie myślał, że naprawdę poczuje się jak jakaś jebana omega z kiepskiego filmu romantycznego, ale właśnie tak było. Stał między kosą, a młotem. Był malutki i chciał zagrzebać się pod ziemię, byle uniknąć tej konfrontacji, a co gorsza, Kieran nie miał zamiaru odpuszczać. Masz ci los - akurat teraz zebrało mu się na zgrywanie alfy bez spódniczki.
         Louis nie do końca rozumiał zachowanie Reesa. W końcu oboje się nie trawili. Wiecznie kłócili i robili sobie na złość, a mimo to ten dureń chciał zepsuć humor Aidenowi z jakichś prywatnych pobudek.
         Blondyn przełknął ślinę, gdy znów wzrok Kierana wrócił prosto na niego. Może faktycznie zachowanie przyjaciela nie było do końca w porządku. Może nie powinien przyzwalać mu na dobieranie się, ale alkohol i kipiąca wtedy złość omegi pchnęła go do przyzwolenia na to wszystko. Chciał tego. Chciał w jakiś świadomy bardziej lub mniej sposób ubliżyć sobie, ukarać siebie.
         Echo prychnął na ripostę Kierana. Nie mógł powstrzymać się od tych uwag o zwierzętach i królikach. Wiedział, że dostanie potem za to opieprz od Aidena, ale to było silniejsze od niego. Rees po prostu był zabawny.
         Odebrał od niego opakowanie, siląc na uśmiech i delikatne spojrzenie, wdzięczne, że ktoś miał odwagę postawić się tej zadufanej w sobie alfie, a potem z iskierkami w oczach wyciągnął jeden kąsek, wsuwając do ust i żując, jakby właśnie był gotowy do oglądania niezłej akcji w filmie. Myślał, że Aiden zaraz na niego ryknie, obrzuci gównem i ciętą ripostą, ale stało się zupełnie co innego. Zwyczajnie sięgnął po portfel, gdy Kieran... no właśnie. Omega wręcz zastygł z szeroko otwartymi oczami i ustami, bo akurat chciał wrzucić sobie kolejny gryz przekąski, ale zawiesił się od pochwały przewodniczącego. Potrzebował czasu, aby przetworzyć to, czy faktycznie nie przyśniło mu się, czy to było prawdziwe. Było. Naprawdę ktoś go pochwalił. Pierwszy raz od... odkąd był małym dzieciakiem.
          - D-dziękuję - nie wiedział co się z nim dzieje. Czemu jego głos brzmiał tak niepewnie, czemu drżał, czemu odnosił wrażenie, że jego poliki zalewają się szkarłatem. Zażenowany, nie mogąc wytrzymać spojrzenia Reesa, spuścił wzrok. Odczekał, aż Aiden zapłaci i odszedł, czując jego dłoń na swoich plecach. Dopiero po oddaleniu się zrozumiał, że do tej pory nie zaczerpnął powietrza.
          - Co za pajac - fuknął Aiden, gdy Dannte uważeni przyglądał się Echo.
          - Um - wydukał Louis, uśmiechając się jednoznacznie pod nosem.
          - Jeszcze myśli, że może tobą rządzić. Nigdzie nie idziesz, no nie? - przystanął, patrząc na niego ostentacyjnie.
          - Ależ skąd. W dupie ich mam - skłamał. Po raz pierwszy skłamał przyjaciela.

         Cała impreza miała się naprawdę dobrze. Uczniowie byli zadowoleni, pojedzeni oraz wymęczeni. Sam Louis nawet nie wpadł w żadne tarapaty, ani ich nie spowodował. Impreza dobiegła końca, ostatni uczniowie znikali za murami szkolnymi, a sam omega właśnie zapukał do pokoju uczniowskiego, gdzie przebywał często alfa. Wszedł ostrożnie do środka, witając się z Kieranem nerwowym uśmiechem.
          - Impreza się udała - stwierdził, podchodząc do chłopaka. Wyciągnął zza pleców chowaną rękę, kładąc na blat pudełko z paroma przekąskami. - Pewnie nie miałeś czasu nic przekąsić - odchrząknął, uciekając wzrokiem w bok. -Dziękuję - szepnął, chowając wzrok za opadającymi kosmykami włosów. - Tylko nie wyobrażaj sobie zaraz czegoś. Dalej się nienawidzimy - zaczął, uśmiechając się bezczelnie, choć ta mina nie do końca mu wychodziła. - No to ten... miałem pomóc. Od czego zaczynamy? - spytał, zmieniając szybko temat.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Re: Unlucky Meeting {07/09/24, 09:13 pm}

Unlucky Meeting - Page 4 Oie_tr16
27 września
        Przez chwilę miałem wrażenie, że osiągnąłem pewne zwycięstwo, tym bardziej, kiedy zauważyłem rumieńce u omegi, których tak naprawdę się nie spodziewałem. Odchrząknąłem, odprowadzając wzrokiem Louisa, a kiedy cała trójka zniknęła mi z oczu, poczułem, jak Toby uderza mnie w ramię.
- Co to miało być? - zapytał rozbawiony, na co wzruszyłem ramionami.
- Nie musze się lubić z Louisem, ale jednocześnie nie lubię, jak ktoś kogoś wykorzystuje pod wpływem alkoholu - powiedziałem, przypominając sobie ich w klubie. Dłonie alfy błądziły niebezpiecznie blisko i gdybym tego nie przerwał, to na pewnie przeleciałby Louisa na tym pieprzonym parkiecie.
- Kieran rycerzyk - uśmiechnął się pod nosem, ale zaraz podniósł wzrok, który utkwił w rudej czuprynie. Spojrzałem na nich, po czym dałem znać przyjacielowi, że może iść. Zastanawiałem się jednak gdzie jest Andrew, jego nieobecność najbardziej mnie niepokoiła.
        Każdy jakoś wytrwał do końca, kiedy większość uczniów zniknęła, pozostali wzięli się za sprzątanie sali. Większość dekoracji poszła do pudeł, jednakże niektóre było trzeba zanieść do magazynu, który nie był za duży.
- Kieran - usłyszałem swoje imię, więc spojrzałem na dyrektora, który stał dumnie wśród krzątających się uczniów. - Świetna robota. Wyszło lepiej niż rok temu, a te dekoracje? Widać, że ktoś się napracował i dlatego chciałbym, żebyś je dobrze zabezpieczył. Niech się przydadzą na przyszły rok - uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
- Te dekoracje... Louis naprawdę się przyłożył.
- Mówisz, że Louis je robił? - uniósł brew zaskoczony, na co powstrzymałem śmiech.
- Nie wszystkie, ale naprawdę był pomocny, bez niego, to nawet trzy czwarte nie byłyby tak dobrze wykonane - uśmiechnąłem się, po czym odszedłem, aby osobno spakować ozdoby, które były za delikatne na wrzucenie ot tak do kartonu.
        Stukałem palcami o stół, zastanawiając się, czy Louis przyjdzie. Tak naprawdę nie było tyle roboty by omega musiał pomagać, ale... Chciałem z nim pogadać, przeprosić i zapytać, czy moje słowa tak bardzo go dotknęły, że zaczął mnie unikać. Podniosłem się z krzesła, kiedy drzwi zaczęły się otwierać i spojrzałem na chłopaka, powstrzymując uśmiech. Choć jest dupkiem i szantażystą, to jednak miałem wrażenie, że czasami poznaję go z innej strony.
- Czekaj, czekaj - zaśmiałem się, po czym spojrzałem jeszcze raz na przekąski. - Przyniosłeś mi przekąski? To... miłe, dziękuję - powiedziałem nieco rozbawiony, skinieniem głowy zgadzając się z nim, że się nienawidzimy. - No dobra, no to mamy kilka dekoracji do zabezpieczenia. Dyrektorowi tak się podobały, że chce zachować je na przyszły rok - uśmiechnąłem się i wskazałem na ozdoby, które częściowo były już ogarnięte, ale w kartonie nadal były te, które wymagały ochrony w postaci foli.
        Podszedłem jednak do Louisa i sięgnąłem po batonik. Otworzyłem go i od razu się wgryzłem, czując lekko miodowy posmak.
- Szczerze mówiąc nie sądziłem, że przyjdziesz, ale dobra, mniej gadania, więcej robienie - oznajmiłem, odsuwając się od niego. Najchętniej zapytałbym go, jak czuje się jego kolega po małej porażce, ale byłem już nieco zmęczony i chciałem ogarnąć cały ten syf.
        Wszystko szło sprawnie i choć za wiele nie rozmawialiśmy, to żaden z nas nie był wkurzający dla drugiego. Na szczęście widziałem, że zmierzaliśmy ku końcowi, dlatego odetchnąłem z ulgą.
- Cieszę się, że za rok to nie ja będę musiał to ogarniać - powiedziałem. Ostatnia klasa była najgorsza, co prawda, powinienem już zrezygnować z funkcji przewodniczącego by skupić się na nauce, ale... Za bardzo to kochałem. - W ogóle... Ten twój rudy kole- - urwałem, kiedy do mojego nosa dotarł silny zapach. Spojrzałem na Louisa, ale to nie on wydzielał feromony, które drażniły mój noc. Spojrzałem na drzwi, kiedy zapach stał się intensywniejszy. Gorąc objął całe moje ciało.
- Kurwa - mruknąłem, poluźniając krawat i podniosłem się z krzesła. Czułem się tak, jakbym za dużo wypił albo się czegoś naćpał. Zagryzłem dolną wargę do krwi, by wycofać się do tyłu. Zapach nie znikał, czułem, jak narasta niechciany głód, jak pragnienie przedziera się przez rozsądek.  Spojrzałem w dół, na klatkę piersiową, która unosiła się szybko, nierówno. Zakryłem nos i usta dłonią, by nie wdychać zapachu, ale było już za późno, zapach wniknął w każde możliwe miejsce i otworzenie okna w niczym by nie pomogło.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Re: Unlucky Meeting {08/09/24, 02:26 pm}

Unlucky Meeting - Page 4 16948411

27 września

         Nie wiedział dlaczego, ale to w jaki sposób Rees podszedł i otworzył batonika, a potem się w niego wgryzł wydawał się omedze bardzo pociągający. Na tyle, że poczuł falę ciarek elektryzujących mu włoski na plecach i głowie.
         - Jasne. Miejmy to jak najszybciej za sobą - zgodził się z alfą, podchodząc do kartonu z rzeczami, które mieli zabezpieczyć i nagle jakby powietrze zrobiło się lekko chłodniejsze. - Mhmm, nie tylko ty - mruknął, aby lekko utrzeć nosa Kieranowi. On też będzie się cieszył, że jego po prostu nie będzie. Na korytarzach zrobi się spokój i nikt nie będzie już tak trzymał rygoru jak on. A sam Louis będzie miał większą swobodę w odwalaniu manian. Każdy na tym skorzysta.
          Wyciągnął pierwszą ozdobę na blat i sięgnął po folię bąbelkową oraz stos papieru, owijając niespiesznie przedmiot. Powoli irytował go fakt, że ten ani nie ruszył jeszcze dupska aby pomóc, a zamiast tego podjął dalszy temat odnośnie rudego kolegi.
          - Rudy co? - zaczął, nie słysząc reszty zdania. Zaciekawiony spojrzał na Kierana, a jego oczy rozszerzyły się, widząc go w tak dziwacznym stanie. Jak poluźniał krawat, zakrywając twarz dłonią.
          - Wszystko gra? Jest ci słabo? Ej, weź mi tu nie mdlej. Jesteś pewnie w chuj ciężki - z lekką paniką podszedł do okna i zrobił luft, mając nadzieję, że to w czymś pomoże. Jednak jasnowłosy zdawał się być w jakimś dziwnym amoku. Echo rozejrzał się, marszcząc brwi. Nie rozumiał o co w tym dziwnym zachowaniu chodziło, aż w pewnym momencie alfa wstał, kierując powoli do drzwi.
          - Ej, gdzie ty idziesz? Nie myśl, że będę sam to ogarniał - zbulwersowany zaczął iść za nim, a ignorowanie go tym bardziej zaczynała wnerwiać Echo. - Mówię do ciebie! - stanął na przeciw niego, zasłaniając drzwi wyjściowe. Dopiero teraz zrozumiał w jak nietypowym stanie był Rees. - Wyglądasz, jakbyś miał gorączkę - sapnął lekko spanikowany. Wyglądał... podobnie jak wtedy w łazience. - Cholera, Kieran. Otrząśnij się - potrząsnął go za ramiona, ale ten jedynie odepchnął omegę, aby móc sięgnąć do klamki.
         - O nie, nie nie! Nie mogą cię zobaczyć w tym stanie - zaczął ciągnąć go za rękę i jakimś cudem odsunął alfę od drzwi nim te otworzył. - Kieran! - miał ochotę zaserwować mu liścia w twarz. - Na litość boską. Powinieneś w końcu kogoś przelecieć. Ten zapach zbyt mocno na ciebie oddziałowuje - fuknął mocno poirytowany, jakby zabolało go, że nie tylko na niego tak reagował.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Re: Unlucky Meeting {08/09/24, 04:56 pm}

Unlucky Meeting - Page 4 Oie_tr16
27 września
        Opanuj się. Szept w mojej głowie był nieznośny, męczący, irytujący. Traciłem powoli zdrowy rozsądek i to w chwili, kiedy ruszyłem do drzwi. Czułem, jak od zwykłego zapachu omegi w rui moje ciało reaguje, jak w spodniach robi się ciasno na samą myśl, co chciałoby się zrobić z kimś takim. Posiąść, naznaczyć. Słowa Louisa do mnie nie docierały, wszystko było zagłuszone przez pragnienie. Powinienem wziąć zastrzyk. Weź się w garść, Kieran!
        Złapałem za klamkę, odpychając od siebie chłopaka, który stał mi na drodze.
- Zostaw! - krzyknąłem, czując jak Louis się nie poddaje, jak odciąga mnie od źródła zapachu - Kurwa - wydusiłem z siebie, kiedy klamkę wymknęła mi się spod palców.  Zacisnąłem usta, odwracając się w stronę Louisa. Omegi, którego ciało było równie ciepłe, a zapach hipnotyzujący. Wyprostowałem się, patrząc na niego wygłodniałym wzrokiem.
- Może właśnie to powinienem zrobić - szepnąłem i zbliżyłem się do chłopaka, by objąć go ciasno w talii i przyciągnąć do siebie. Spojrzałem w jego oczy,  po czym przesunąłem nosem po jego policzku i zjechałem ustami na szyję, wdychając zapach Louisa, który niestety mieszał się z innym. Nie chcesz tego, nie skrzywdzisz go. Głos w głowie nie ustępował nawet wtedy, kiedy przyszpiliłem go do ściany i wsunąłem dłoń pod szkolny mundurek.
- Czemu... czemu nie uciekłeś? - zapytałem, wracając spojrzeniem do jego oczu. Widziałem w nich wiele emocji. Przerażenie górowało nad nimi wszystkimi, a może wściekłość, że w ogóle chciałem go dotknąć? - Kurwa, było trzeba stąd spierdalać, Louis - mruknąłem do jego ucha, czując coraz większą potrzebę przelecenia go, naznaczenia, ale nie mogłem tego zrobić. Żałowałbym tego, nie mógłbym spojrzeć na siebie w lustrze.
        Mimo tego, jego zapach mnie kręcił, kiedy wsunąłem nos w jego włosy, wszystko powoli znikało. Serce nadal szybko biło, ciało było gorące i drżało. Nie mogłem też przestać myśleć o wybrzuszeniu, który napierał na materiał spodni. Zjechałem ustami na jego czoło, na skroń i policzek, zahaczyłem zębami o płatek ucha by skupić się na jego szyi. Nie docierało do mnie to, co mówi, ani nie zorientowałem się w którym momencie osunęliśmy się na podłogę, ale wiedziałem, że jeśli go ugryzę, to będzie koniec. Dla mnie, dla niego... Wszystko się zjebie.
- Twój zapach jest taki cudowny, Louis...  - szepnąłem, po czym położyłem dłoń na jego karku, zakrywając jednocześnie dostęp do miejsca. Wgryzłem się w swoje przedramię. Ból mieszał się z rozkoszą, ale czułem ulgę, że to nie jego ugryzłem. Czułem mimo wszystko wstyd, ale kiedy tak wdychałem zapach omegi, było to dla mnie kojące.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Re: Unlucky Meeting {08/09/24, 08:08 pm}

Unlucky Meeting - Page 4 16948411

27 września

         - C-co?! - pożałował, kiedy Kieran wziął do serca jego uwagę, odwracając się w jego stronę. Niczym księżniczka zasłonił swoje ciało, ale alfa nic sobie z tego nie robił. Jego opór i ciężka aura przygniotły omegę. Poczuł się mały, taki słaby, że jego ciało mimowolnie uwolniło zapach. Choć bardzo tego nie chciał, sytuacja była silniejsza od niego.
        - K-Kieran, przestań, a-ach - jęknął, czując jego gorący oddech na swej nagiej skórze. Elektryzujący głos i wilgotne usta. Ciepłe, choć wciąż chłodniejsze od niego dłonie, które zapuściły się pod mundurek. - Kieran! - jęczał, starając się odepchnąć od siebie alfę, ale ten wciąż dociskał go do ściany swoim ciężarem. - Cholera jasna - wyzywał go, przeklinał i ostrzegał na rozmaite sposoby, ale on jakby nie słuchał, wabiony zapachem. Zapewne nie tylko jego.
        - Bo... - nie mógł przyznać, że nie chciał, aby jego reputacja uległa zmianie. Nie, gdy to nie miało nastąpić za jego sprawą.
        Osunęli się na ziemię. Louis, zbombardowany zapachem Alfy nie miał już sił ustać na własnych nogach. Czerwony po same uszy, ciężko dyszał, walcząc o każdy kolejny oddech. Spoglądał zamglonym wzrokiem na Kierana, z jednej strony pragnąć go, a z drugiej nienawidząc za to, do czego mogło dojść.
         - P-przestań - wyjęczał błagalnie, nie mogąc znieść głosu Reesa. Nienawidził tego stanu. Nienawidził być uległy i taki słaby. - C-co ty... nie, błagam - prosił z łzami w oczach. Nie chciał zostać naznaczony. Nie, tylko nie to. Nie chciał być więźniem alfy, bo one... były okrutne. Bawiły się uczuciami omeg. Nie szanowały ich. Zwiększały swoje haremy, a one cierpiały, nie mając wystarczająco dużej uwagi, gdy tego potrzebowały. Myśl, że zostałby naznaczony, a potem porzucony przez Kierana... nie mógł tego znieść. Dlatego przymknął powieki, cały drżąc, kiedy alfa odsłonił, a zaraz zakrył jego szyję, zaskakując omegę tym, jak wgryzł się w samego siebie.
         - Dosyć! - krzyknął, zbierając w sobie resztki sił i celnie kopnął Kierana w krocze. Ten zwinął się z bólu, a omega uciekł pod same drzwi, patrząc na niego nienawistnie. - Debil! - wrzasnął - Cierp w męczarniach! - pokazał mu środkowy palec i wypadł z pokoju, zatrzaskujac za sobą drzwi. Osunął się na podłogę, chcąc nieco ochłonąć. Wątpił, aby Kieran ruszył za nim. Nie w takim stanie. Odetchnął, zerknął w prawo i lewo, dostrzegając nic nieświadomą omegę w oddali, który siedział na oknie, bazgroląc coś w zeszycie. Rozzłoszczony Louis, świadom, że to prawdopodobnie jego wina, szybkim krokiem podszedł do niego i złapał za rękę, ciągnąc w stronę łazienek.
         - Ogarnij się. Śmierdzisz. Czy ty w ogóle pilnujesz kalendarza?! - warknął poirytowany, strasząc omegę swoim zachowaniem.  
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Re: Unlucky Meeting {15/09/24, 09:39 am}

Unlucky Meeting - Page 4 Oie_tr16
27 września
        Smak krwi dostał się do moich ust i choć było to obrzydliwe, to ani myślałem by puścić swoją rękę. Nie chciałem go naznaczyć, nie chciałem popełnić żadnego błędu. Pragnienie było silne, ale kiedy wdychałem zapach Louisa... Było w tym coś kojącego, coś co uspakajało moje pragnienie, ale jednocześnie pobudzało całe moje ciało. Czułem się trochę tak samo w klubie, kiedy odległość między nami się zmniejszyła i pojawiła się chęć pocałowania go. To było głupie, ale jednocześnie Louis był idiotą skoro zamknął się ze mną w małej sali. Przecież to nie tak, że nie wiedział o co chodzi, znał się na tych sprawach, bo musiał uważać na alfę. Żałowałem, że nie miałem przy sobie leków, które uspokoiły by głosy w mojej głowie. Zamknąłem oczy, starając się oddychać normalnie.
       Z mojego gardła wydostał się krzyk, kiedy poczułem uderzenie między nogami. Skuliłem się na podłodze, patrząc na Louisa. Wyciągnąłem dłoń chcąc go sięgnąć, ale był za daleko, a ból był okropny. Dupek kopnął mnie w krocze.
- Louis, nie... Ja... - skrzywiłem się, próbując się podnieść, ale omega zniknął już za drzwiami. Uderzyłem pięścią w ścianie, zerkając na ślad po własnych zębach. Brakowało mi jego zapachu, który podtrzymywał mój rozsądek by nie zrobić mu krzywdy, by nie skazać go na mnie. Zabluźniłem pod nosem i osunąłem się z powrotem na podłogę. Zapach obcej omegi znikał, choć delikatna woń nadal się unosiła, to nie była tak bardzo intensywna. Drzwi ponownie się otworzyły, ale to nie Louis w nich stał. Poczułem wstyd, ale i złość, że omega mnie tutaj zostawił.
- Kieran, co... - urwał, widząc, jak ledwie siedzę. - Co się tu wydarzyło?
- Eric... Zabierz mnie do pielęgniarki - mruknąłem, zamykając oczy. Czułem jego spojrzenie na moje wybrzuszenie w spodniach, ale się tym nie przejąłem. - Chyba że przy sobie masz jakieś tabletki - spojrzałem na niego, ale ten już pomagał mi się podnieść.
       Bez słowa zaprowadził mnie do pielęgniarki, która od razu się mną zajęła. Supressant działał powoli, ale zdecydowanie tłumił pragnienie, które gasło.
- Byłeś z kimś? - zapytała kobieta, wskazując na moją rękę. - Czy...
- Nikogo nie ugryzłem i nikomu nie zrobiłem krzywdy. To... nic się tam nie wydarzyło. Mam tylko nadzieję, że omega, który nieświadomie roznosi feromony jest bezpieczny  - powiedziałem, patrząc na kobietę. To było pewne, że zapyta czy nikomu nie zrobiłem krzywdy. Może wyminąłem parę rzeczy, ale nie zatopiłem w nikim zębów i nikogo nie przeleciałem.
       Wróciłem po swoje rzeczy razem z betą. Nie widziałem nigdzie Louisa, więc zapewne już zwiał ze szkoły, a ja znów czułem się okropnie.
- Kieran - usłyszałem, kiedy brałem swoją torbę i zamknąłem oczy, wzdychając. - Ktoś był tutaj z tobą, prawda?
- Tak, Louis Eima, ale nic się nie wydarzyło poza tym, że kopnął mnie w jaja - powiedziałem z delikatnym rozbawieniem w głosie. - Zakończmy ten  temat i nikomu o tym nie mów. Nie chcę narobić mu problemów, bo jeszcze pomyślą, że to on próbował mnie uwieść - dodałem, wychodząc z pomieszczenia i zamknąłem za sobą drzwi.
       Wróciłem do mieszkania, które wydawało się za ciche. Co prawda, nikogo tutaj poza mną nie było, ale i ta cisza wydawała się przytłaczająca. Usiadłem na kanapie, biorąc telefon do ręki i zagryzłem dolną wargę. Chciałem napisać do Louisa, ale i tak by mi nie odpisał, nie wysłuchałby moich przeprosin, a jeszcze mógł to wykorzystać na swoją korzyść. Dlatego odpuściłem, mogłem z nim porozmawiać w szkole, choć zapewne ponownie będzie mnie unikał.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting - Page 4 Empty Re: Unlucky Meeting {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach