Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Relacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca.
Tylko zauroczenie czy niebraterska miłość?
A może pozostanie fantazja oraz sekret, który na zawsze podzieli braci?
W opowiadaniu udział bierze Yoshina oraz Kurokocchin
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
D a n e O s o b o w e
/ Seiji / Hasegawa / Licealista /176 cm /
/ Homo / Brązowe oczy / Oliwkowa cera /
/ Znak zodiaku Byk / Lekko wysportowany /
Ten oto brunecik . . . nosi soczewki w kolorze srebrnym. Wiele osób o tym nie ma pojęcia, bowiem co do koloru źrenic chłopak jest mega uprzedzony. Do ludzi nie wychodzi bez tej pary arsenału. Po domu zaś częściej moźna spotkać go w okularach. Przyczyną tego jest lekka wada wzroku. Co prawda nie przeszkadza mu ona w codziennym życiu, ale niektóre szczegóły z oddali woli dostrzegać. W obcym towarzystwie jest dosyć skryty, ale swoją postawę zmienia, gdy tylko poczuje się swobodniej. Jest smakoszem, a najbardziej lubuje się w makaronach. Kocha zwierzęta, choć ma alergię na sierść. Nie lubi mocno słodkich łakoci. Często siedzi sam w pokoju zajęty swymi hobby. Przed całym światem kryje się ze swoją orientacją. Czuje na własnej skórze, że wyjawienie tego nie przyniosłoby korzyści ani w rodzinie, ani w życiu towarzyskim. Raz w tygodniu chodzi na zajęcia z koszykówki. Co roku jeździ na zawody nie tylko z tej dziedziny. W pokoju znajdzie się masa ksiażek, mang, te pikantniejsze ma dobrze ukryte. Słucha sporo muzyki, gra w gry jak to licealiści w jego wieku. Czasem potrafi nawet wyjść ze znajomymi na karaoke. Uczy się przeciętnie. Czasem nawet prosi starszego brata o pomoc w nauce. Ma z nim dość skomplikowaną relację. Niby rzuciłby się za nim w ogień. Jak to w braterskiej miłości bywa, ale bardzo często ich wygadywanki kończą się kłotniami. Ani jeden ani drugi nie da sobie weprzeć innej racji. Seiji jest bardzo uparty, nie raz wdał się w bójkę w szkole, choć zwykle powodem były kłopoty kolegów. Chłopak jest leniwy, uwielbia spać do późna. Często zapomina co mówiło się do niego przed chwilą, ale pewnie to przez to, że za dużo pływa w obłokach. Bardzo mocno przeżywa najdrobniejsze zmiany, a wszystko to dusi w sobie. Jednym słowem Hasegawa przechodzi trudny okres w swoim życiu, który przyniesie mu niebawem niekoniecznie miłe niespodzianki. . .
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Hasegawa Hayate • Hase lub Aya • 22 lata
ur. 4 kwietnia • zodiakalny baran • biseksualista
singiel • student psychologii • dorabia na kamerkach
183 cm • 74 kg • wysportowany
jasnobrązowe oczy • lekko opalona cera • długie rzęsy
piercing • blizna nad prawym łokciem • znamię na obojczyku
ur. 4 kwietnia • zodiakalny baran • biseksualista
singiel • student psychologii • dorabia na kamerkach
183 cm • 74 kg • wysportowany
jasnobrązowe oczy • lekko opalona cera • długie rzęsy
piercing • blizna nad prawym łokciem • znamię na obojczyku
• w planach ma więcej kolczyków;
• choć nie wygląda, to zdecydowanie jest towarzyszki oraz miły, ale potrafi pokazać swoje drugie oblicze, kiedy jest to potrzebne;
• jego relacja z bratem są skomplikowane, ponieważ często wdają się w niepotrzebne kłótnie, ale wie, że jest w stanie stanąć w jego obronie czy wesprzeć, kiedy jest to potrzebne;
• do swojej orientacji przyznał się w pierwszej klasie liceum, co niekoniecznie rodzice dobrze przyjęli, ale zawsze pocieszał ich faktem, że mogą w przyszłości mieć synową;
• w trakcie całej swojej edukacji był kujonem, codziennie siedział przy książkach i teraz również to robi, ale więcej czasu spędza poza domem na imprezach ze znajomymi;
• lubi dokuczać rodzeństwu i wie, że nawet na stare lata mu się to nie znudzi;
• jego blizna powstawała przez wypadek na rowerze, kiedy przy upadku zahaczył łokciem o wystający drut;
• znamię na obojczyku podobno przypomina naderwane serduszko, ale on tego nie widzi;
• jego pokój roi się od plakatów z ulubionych anime, a figurki pięknie prezentują się na półkach - nigdy z tego nie wyrośnie;
• nienawidzi ostrych potraw;
• lubi rzucać podtekstami, nawet w obecności rodziców.
• choć nie wygląda, to zdecydowanie jest towarzyszki oraz miły, ale potrafi pokazać swoje drugie oblicze, kiedy jest to potrzebne;
• jego relacja z bratem są skomplikowane, ponieważ często wdają się w niepotrzebne kłótnie, ale wie, że jest w stanie stanąć w jego obronie czy wesprzeć, kiedy jest to potrzebne;
• do swojej orientacji przyznał się w pierwszej klasie liceum, co niekoniecznie rodzice dobrze przyjęli, ale zawsze pocieszał ich faktem, że mogą w przyszłości mieć synową;
• w trakcie całej swojej edukacji był kujonem, codziennie siedział przy książkach i teraz również to robi, ale więcej czasu spędza poza domem na imprezach ze znajomymi;
• lubi dokuczać rodzeństwu i wie, że nawet na stare lata mu się to nie znudzi;
• jego blizna powstawała przez wypadek na rowerze, kiedy przy upadku zahaczył łokciem o wystający drut;
• znamię na obojczyku podobno przypomina naderwane serduszko, ale on tego nie widzi;
• jego pokój roi się od plakatów z ulubionych anime, a figurki pięknie prezentują się na półkach - nigdy z tego nie wyrośnie;
• nienawidzi ostrych potraw;
• lubi rzucać podtekstami, nawet w obecności rodziców.
POSTACIE POBOCZNE
22 lata | homoseksualista | student psychologii
______________________
Rei jest osobą trzymającą się najbliższych. Nie potrafi ot tak pozwolić, by ktoś dołączył do jego przestrzeni, dlatego głównie obraca się w towarzystwie Yuny oraz Hayate. Od kilku lat jest w związku z Akihito, którego kocha, mimo jego niebezpiecznej osobowości. Choć między nimi dochodzi często do kłótni i rękoczynów, wraca do niego, niczym piesek do swojego właściciela. Prawda jest taka, że Rei nie widzi świata bez swojego chłopaka, co mu szkodzi, ale dopóki czuje się przy nim dobrze, nie zamierza kończyć tej znajomości. Ot tak, nie zrezygnuje z osoby, którą kocha.
______________________
Rei jest osobą trzymającą się najbliższych. Nie potrafi ot tak pozwolić, by ktoś dołączył do jego przestrzeni, dlatego głównie obraca się w towarzystwie Yuny oraz Hayate. Od kilku lat jest w związku z Akihito, którego kocha, mimo jego niebezpiecznej osobowości. Choć między nimi dochodzi często do kłótni i rękoczynów, wraca do niego, niczym piesek do swojego właściciela. Prawda jest taka, że Rei nie widzi świata bez swojego chłopaka, co mu szkodzi, ale dopóki czuje się przy nim dobrze, nie zamierza kończyć tej znajomości. Ot tak, nie zrezygnuje z osoby, którą kocha.
22 lata | panseksualistka | studentka psychologii
______________________
Jedna z lepszych osób, która potrafi pocieszyć każdą osobę, niezależnie od problemu. Towarzyska, energiczna oraz troskliwa, choć bywa nieodpowiedzialna, to nie da jej się nie kochać. Yuna to singielka, ale tylko dlatego, że czeka na tą jedyną osobę, która zawładnie jej sercem. Amatorka fotografii, która zarabia na drobnych sesjach oraz edycji zdjęć czy kolażach.
______________________
Jedna z lepszych osób, która potrafi pocieszyć każdą osobę, niezależnie od problemu. Towarzyska, energiczna oraz troskliwa, choć bywa nieodpowiedzialna, to nie da jej się nie kochać. Yuna to singielka, ale tylko dlatego, że czeka na tą jedyną osobę, która zawładnie jej sercem. Amatorka fotografii, która zarabia na drobnych sesjach oraz edycji zdjęć czy kolażach.
25 lat | biseksualista | właściciel klubu nocnego
______________________
Akihito nie dorobił się sam klubu, w to miejsce włożyli pieniądze jego rodzice, którzy uchodzą za ważnych ludzi. Lubi wpakowywać się w kłopoty i często nie panuje nas swoją agresją, co nie najlepiej się kończy dla ludzi z jego otoczenia. Liczą się dla niego głównie pieniądze, seks i dobra zabawa. Co nie oznacza, że chodzi do łóżka z każdym, skupia się wyłącznie na Rei'u, który nigdy mu nie odmówi.
______________________
Akihito nie dorobił się sam klubu, w to miejsce włożyli pieniądze jego rodzice, którzy uchodzą za ważnych ludzi. Lubi wpakowywać się w kłopoty i często nie panuje nas swoją agresją, co nie najlepiej się kończy dla ludzi z jego otoczenia. Liczą się dla niego głównie pieniądze, seks i dobra zabawa. Co nie oznacza, że chodzi do łóżka z każdym, skupia się wyłącznie na Rei'u, który nigdy mu nie odmówi.
23 lata | homoseksualista | student psychologii
______________________
Masaharu jest dość znany na uniwerku przez studentów, głównie dlatego, że jest perkusistą w małym zespole, który grywa w jednym z klubów. Towarzyski, ale zwykle nie widać uśmiechu na jego twarzy. Sam Hayate nie wie, co siedzi w jego głowie, choć często rozmawiają ze sobą na zajęciach lub w trakcie lunchu czy wspólnego wyjścia z pozostałymi. Mimo tego, Shinyasu lubi obdarowywać innych komplementami oraz drobnymi prezentami.
______________________
Masaharu jest dość znany na uniwerku przez studentów, głównie dlatego, że jest perkusistą w małym zespole, który grywa w jednym z klubów. Towarzyski, ale zwykle nie widać uśmiechu na jego twarzy. Sam Hayate nie wie, co siedzi w jego głowie, choć często rozmawiają ze sobą na zajęciach lub w trakcie lunchu czy wspólnego wyjścia z pozostałymi. Mimo tego, Shinyasu lubi obdarowywać innych komplementami oraz drobnymi prezentami.
24 lata | homoseksualistka | studentka kryminologii.
______________________
Kobieta o wysportowanej budowie ciała, uchodzi za chłopczycę, choć nie raz można było ją spotkać w sukienkach czy mocnym makijażem. Stawia zwykle na wygodny styl ubierania się, dlatego też nie przejmuje się workowymi ubraniami, które lubi nosi. Jest wyższa od samego Hayate, co prawda, to tylko cztery centymetry, ale często ma z tego niezły ubaw. Podkochuje się w Yunie, ale jeszcze nie miała odwagi wyznać jej swoich uczuć.
______________________
Kobieta o wysportowanej budowie ciała, uchodzi za chłopczycę, choć nie raz można było ją spotkać w sukienkach czy mocnym makijażem. Stawia zwykle na wygodny styl ubierania się, dlatego też nie przejmuje się workowymi ubraniami, które lubi nosi. Jest wyższa od samego Hayate, co prawda, to tylko cztery centymetry, ale często ma z tego niezły ubaw. Podkochuje się w Yunie, ale jeszcze nie miała odwagi wyznać jej swoich uczuć.
20 lat | demiseksualista | student aktorstwa
______________________
Scena, teatr... To coś, co Satoru lubi. Zawsze powtarza, że widzi siebie w przyszłości na scenę, jako główny aktor, czy to w roli damskiej czy męskiej, ponieważ dla niego nie ma to większego znaczenia. Jest w związku, ale nikt z jego znajomych jeszcze nie poznał szczęściarza, któremu udało się rozkochać w sobie Satoru. Zwykle pozytywnie nastawiony do ludzi, unikający większych kłopotów. Często ludzie mylą go z dziewczynami, ale nigdy tym się nie przejmował.
______________________
Scena, teatr... To coś, co Satoru lubi. Zawsze powtarza, że widzi siebie w przyszłości na scenę, jako główny aktor, czy to w roli damskiej czy męskiej, ponieważ dla niego nie ma to większego znaczenia. Jest w związku, ale nikt z jego znajomych jeszcze nie poznał szczęściarza, któremu udało się rozkochać w sobie Satoru. Zwykle pozytywnie nastawiony do ludzi, unikający większych kłopotów. Często ludzie mylą go z dziewczynami, ale nigdy tym się nie przejmował.
39 lat | ??? | właściciel/twórca gadżetów erotycznych
______________________
???
______________________
???
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Piątek to dzień zbawienia dla każdego ucznia czy studenta, jednakże mógłbym to tak nazwać, gdyby nie projekt, który nam zadano w grupach. Oczywiście, Rei oraz Yuna musieli się do mnie przyłączyć, ponieważ liczyli na to, że odwalę cały projekt za nich. Na pewno na to nie pozwolę, ale nie zdziwię się, jak ostatecznie dopiszę ich tylko nazwiska na sam koniec. Czy robiłem z tego duży problem? Raczej nie, po prostu wolałem, aby też się przyłożyli do swojej nauki, a nie olewali każdy projekt. Co by zrobili, gdybym z nimi nie był na roku? Zapewne ich studia zakończyły by się po kilku miesiącach na pierwszym roku.
- Co powiecie na dobre, koreańskie żarełko? - podniosłem wzrok znad telefonu, po czym spojrzałem na różowowłosą przyjaciółkę, która była niższa ode mnie o równe piętnaście centymetrów i na pewno nie wyglądała na przyszłą panią psycholog, ale potrafiła pomagać i to właśnie się liczyło. Ile osób podniosła na duchu na tych studiach? Sporo, na pewno nie mógłbym tego zliczyć na jednej dłoni, ani nawet dwóch!
- Odpadam, umówiłem się z moim ukochanym braciszkiem - powiedziałem. Seiji jeszcze nie wiedział, że po niego wpadnę, ale chciałem mu zrobić (nie)miłą niespodziankę. Jednakże, naprawdę miałem dla nasze dwójki coś w planach, chcę być chociaż raz dobrym bratem.
- Muszę go kiedyś poznać, pokazywałeś mi go ze zdjęć, ale chcę w rzeczywistości sprawdzić czy jest taki uroczy. Jeśli tak, to będę go ściskać godzinami - zaśmiała się przyjaciółka, szturchając mnie łokciem. Yuna nie zna młodego Hasegawy, za to Rei już tak i tylko przysłuchiwał się naszej rozmowie, zerkając co chwile w telefon, aby upewnić się, że nic mu nie umknęło.
- Myślę, że nie byłby z tego zadowolony, ale chcę zobaczyć jego obrzydzenie, kiedy będziesz się przytulać - pokazałem jej język przez co zarobiłem palcami idealnie pod żebrami. Ostatecznie ugryzłem się w język, by nie powiedzieć w jej kierunku kilka niecenzuralnych słów.
- A co jeśli będę pierwszą dziewczyną, która się do niego zbliżyła, po czym będę jego pierwszą miłością? Nastolatkowie szybko się zakochują...
- I nie tylko nastolatkowie. W tym tygodniu miałaś już kogoś na oku? Przynajmniej trzy razy w miesiącu narzekasz na złamane serce - stwierdziłem, obejmując przyjaciela ramieniem i zerknąłem w jego telefon. Wiem, że było to niegrzeczne, ale za bardzo był w niego zapatrzony. Po jednej wiadomości mogłem stwierdzić, że to kłótnia między nim a jego chłopakiem, co mnie nie dziwiło. Jego facet był okropnie toksyczny, ale Rei ślepo zapatrzony nie słuchał rad innych.
Pożegnałem się z przyjaciółmi w odpowiednim czasie, aby zdążyć do szkoły młodego zanim ten skończy lekcje. Rodzice dzisiaj mieli wrócić do domu później, niż zwykle, a osobiście nie przepadam za gotowaniem, więc zabranie brata na jakiś sensowny obiad, a nie odgrzewany makaron z pudełka, było dobrym pomysłem. Jako, że szkoła była ogrodzona, musiałem czekać przed bramą. Co jak co, ale nie chciałem podpaść swoim byłym nauczycielom oraz pracownikom tej placówki. Schowałem słuchawki do etui i zerknąłem w stronę otwieranych drzwi. Pierwsi licealiści zaczęli wychodzić. Część z nich szła w kierunku klubów sportowych, inni kierowali się do wyjścia, aby móc wrócić jak najszybciej do domu lub pójść gdzieś ze znajomymi.
- Czy to nie jest przypadkiem... - spojrzałem na dziewczynę, która próbowała szeptem mówić coś do swoich przyjaciółek. Pomachałem w ich stronę, przypominając sobie, że są w klasie brata. Lekko się zarumieniły, po czym speszone poszły dalej. Zapewne kojarzyły mnie jako starszego Hasegawe albo ewentualnie ze zdjęć ze sportowymi zwycięstwami. Trochę grało się w siatkówkę. Może jakimś geniuszem w tej dziedzinie nie byłem, ale traktowałem to jako odskocznia od nauki.
W tłumie uczniów i czarnych czupryn, dostrzegłem mojego młodszego braciszka i chciałem już do niego podejść, ale w moją stronę został wymierzony kij trzymany przez ochroniarza.
- Wiesz, że cię nie wpuszczę Hasegawa - rzucił od niechcenia, a ja zdecydowałem się posłusznie trzymać strony poza terenem szkoły.
- Seiji! Mój kochany braciszku, choć szybciutko do swojego starszego brata - zawołałem radośnie, zaś na mojej twarzy pojawił się wredny uśmieszek. Lubiłem to robić, chociaż i tak za często po niego nie przychodziłem. Nie miał ośmiu lat bym musiał go odbierać.
Złapałem go za kołnierzyk marynarki, kiedy próbował mnie wyminąć. Zdecydowanie bym go zamordował za takiego zachowanie. Jest moim bratem, ale nie lubiłem takiej olewki. Objąłem go ramieniem, szczycąc się tymi siedmioma centymetrami różnicy.
- Rodzice późno wrócą i idziemy coś zjeść. Co byś chciał? Ramen? Chińskie? Pizza? A może burgera z prawdziwego zdarzenia? Ja stawiam, więc korzystaj dopóki jestem taki rozrzutny - uśmiechnąłem się delikatnie i rozczochrałem jego włosy. W końcu puściłem młodego, aby nie myślał, że chcę się nad nim dłużej znęcać. Szczerze mówiąc, od jakiegoś czasu nie cierpię na brak pieniędzy. Początkowo moje nieudane próby podjęcia pracy, zniechęcały mnie do dalszych poszukiwań. Dopiero wtedy Rei zaproponował mi coś, na co nigdy w życiu sam bym nie wpadł. Nie wypytywałem go skąd wie o takim sposobie, ale podjąłem się wyzwania. Na początku nie kręciło mnie to i też nie bardzo wiedziałem co mam robić, ale zdobyłem kilku fanów, którzy pojawiali się na każdym streamie. Nikt z rodziny nie mógł się o tym dowiedzieć, więc wynajmowałem na ten czas studio, gdzie byłem zupełnie sam i miałem swobodę, której w swoim pokoju raczej bym nie miał.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Znudzonym wzrokiem zerknąłem za okno, rozluźniając krawat szkolnego mundurka. Dziś było upierdliwie gorąco, a ostatnie minuty do końca zajęć zdawały się nie mieć końca. Jedynym zajęciem na moje ostatnie chwile w tej budzie było wymyślanie jak zmarnuje jutrzejszy dzień. W końcu będę miał okazję odespać całe pięć dni wczesnego wstawania. Ach, myśl o tym, że ten irytujący dźwięk dzwonka zastąpi błoga cisza pozwalająca spać mi do dwunastej jest spełnieniem marzeń. Potem leniwa kąpiel, śniadanko i granie w premierową gierkę rpg. Nie mogę rzecz jasna zapomnieć o stremie. Tego zdecydowanie jutro nie odpuszczę.
- Halooo, ziemia do Seijiego - nagle przed oczyma ktoś pomachał mi dłonią. Uniosłem znudzony wzrok na blondyneczkę. Megumi z szerokim uśmiechem ocknęła mnie z moich błogich marzeń na ten weekend. Koło niej stał spakowany już Ichiro i zdecydowanie nie miał ochoty dłużej czekać aż postanowie ruszyć swoje zacne cztery litery.
- Sorki, zamyśliłem się - przeprosiłem znajomych odruchowo rozmasowując sobie kark i spakowałem rzeczy do plecaka. Zeszliśmy na dół zmienić obuwie, rozmawiając o zadaniach domowych. Jak zwykle Megumi zapomni odrobić swoje zadania i będzie przepisywała je na ostatnią chwilę od Ichiro, bo w końcu ja z matmy za dobry nie byłem, więc po co ryzykować słabą oceną gdyby nauczyciel postanowił sprawdzić zeszyty. Niestety coś czuję, że będę potrzebował pomocy braciszka w nadchodzącym sprawdzianie. Jakie to upierdliwe. Nie lubię prosić go o pomoc. Czuje się wtedy gorszy, a rodzice ciągle porównują mnie do niego. Nie we wszystkim, ale jednak czasem jest to iytująće. Zapewne nawet gdybym był jedynakiem wybraliby na kozła ofiarnego kogoś ze znajomych, więc efekt końcowy byłby ten sam.
Wyrzuciłem na podłogę buty, zmieniając je na stojąco. Tak, jestem zbyt leniwy żeby nachylać się i prawidłowo je przebrać. Wolę ograniczyć niepotrzebne ruchy do minimum.
- Seiji, czy to twój brat? - blondynka wskazała palcem na postać stojącą przy bramie, a moja brew drgnęła w lekkiej irytacji. Z jednej strony cieszyłem się na jego widok. To ciągle mój brat i za dzieciaka dogadywaliśmy się bardzo dobrze. Nie raz uratował mi tyłek, ale odkąd poszedł na studia coś się zmieniło. Ciągle zmieniał pracę, cały czas coś mu nie pasowało. Przysparzał nieco zmartwień mamie. Jak zwykle jest zbyt madczyna, ale ostatnimi czasy kasa zaczęła się go trzymać. Podejrzanie dobrze. Na dodatek dziwnie się tłumaczyłtym gdzie pracuje i ostatecznie nikt nic nie wie czym dokłądnie zajmuję sie najstarszy syn Hasegawa.
- Ech, jak zwykle robi wokół siebie zamieszanie - zamknąłem za sobą szafkę wychodząc na zewnątrz z przyjaciółmi. Za bardzo rzucał się w oczy. - Zignorujmy go - dodałem w połowie drogi, gdy ten do mnie zawołał. Skrzywiłem się na jego aroganckie zachowanie i przyspieszyłem kroku, czując na sobie ciekawskie spojrzenia. Już nawet nie wiedziałem jak daleko są Megumi oraz Ichiro, kiedy to z obłędu marszu wybudził mnie chwyt brata.
Miałem ochotę kopnąć go w kolano, ale zdążył objąć mnie ramieniem. Spojrzałem jedynie na towrzyszy wymuszając uśmiech.
- No nic, czeka mnie randka z braciszkiem. Spotkamy się w poniedziałek - pożegnawszy się z nimi, oberwałem czochraniem po włosach. - Nie jestem małym dzieckiem. Ludzie patrzą! - sapnąłem poirytowany z lekkimi wypiekami na twarzy. To naprawdę było zawstydzające, ale z jakiegoś powodu poczułem ulgę widząc szczęśliwego Hayate. Dawno taki nie był, a może po prostu udawał?
- Idźcie już, że. Tylko blokujecie przejście - ochroniarz pogonił nas swoim kijem nieco w stornę chodnika niżeli bramy szkolnej.
- A więc ramen z podwójną porcją makaronu - przytaknąłem na propozycję starszego brata i skierowlaiśmy się w stornę baru. Cisza między nami była strasznie namacalna, a przynajmniej mie dawało się to odczuć. Minęła chwila zanim postanowiłem to przerwać. W końcu i tak ciekawiło mnie co u niego słychać.
- Jak w szkole? Rei nadal ma problemy z chłopakiem? - spytałem chowając ręce do kieszeni spodni. Walczyłem chwilę przed ostatnim pytaniem, ale ostatecznie otworzyłem usta, uciekając wzrokiem przed siebie - A jak w pracy? - zatrzymaliśmy się przed pasami, czekając na zielone światło. Pomału ludzie się zbierali wokół nas robiąc niewielki tłum. Ech, jak ja nienawidzę ciasnoty. Strasznie wtedy robi się duszno, pomijając fakt, iż dzisiaj jest i tak wystarczająco ciepło.
- Halooo, ziemia do Seijiego - nagle przed oczyma ktoś pomachał mi dłonią. Uniosłem znudzony wzrok na blondyneczkę. Megumi z szerokim uśmiechem ocknęła mnie z moich błogich marzeń na ten weekend. Koło niej stał spakowany już Ichiro i zdecydowanie nie miał ochoty dłużej czekać aż postanowie ruszyć swoje zacne cztery litery.
- Sorki, zamyśliłem się - przeprosiłem znajomych odruchowo rozmasowując sobie kark i spakowałem rzeczy do plecaka. Zeszliśmy na dół zmienić obuwie, rozmawiając o zadaniach domowych. Jak zwykle Megumi zapomni odrobić swoje zadania i będzie przepisywała je na ostatnią chwilę od Ichiro, bo w końcu ja z matmy za dobry nie byłem, więc po co ryzykować słabą oceną gdyby nauczyciel postanowił sprawdzić zeszyty. Niestety coś czuję, że będę potrzebował pomocy braciszka w nadchodzącym sprawdzianie. Jakie to upierdliwe. Nie lubię prosić go o pomoc. Czuje się wtedy gorszy, a rodzice ciągle porównują mnie do niego. Nie we wszystkim, ale jednak czasem jest to iytująće. Zapewne nawet gdybym był jedynakiem wybraliby na kozła ofiarnego kogoś ze znajomych, więc efekt końcowy byłby ten sam.
Wyrzuciłem na podłogę buty, zmieniając je na stojąco. Tak, jestem zbyt leniwy żeby nachylać się i prawidłowo je przebrać. Wolę ograniczyć niepotrzebne ruchy do minimum.
- Seiji, czy to twój brat? - blondynka wskazała palcem na postać stojącą przy bramie, a moja brew drgnęła w lekkiej irytacji. Z jednej strony cieszyłem się na jego widok. To ciągle mój brat i za dzieciaka dogadywaliśmy się bardzo dobrze. Nie raz uratował mi tyłek, ale odkąd poszedł na studia coś się zmieniło. Ciągle zmieniał pracę, cały czas coś mu nie pasowało. Przysparzał nieco zmartwień mamie. Jak zwykle jest zbyt madczyna, ale ostatnimi czasy kasa zaczęła się go trzymać. Podejrzanie dobrze. Na dodatek dziwnie się tłumaczyłtym gdzie pracuje i ostatecznie nikt nic nie wie czym dokłądnie zajmuję sie najstarszy syn Hasegawa.
- Ech, jak zwykle robi wokół siebie zamieszanie - zamknąłem za sobą szafkę wychodząc na zewnątrz z przyjaciółmi. Za bardzo rzucał się w oczy. - Zignorujmy go - dodałem w połowie drogi, gdy ten do mnie zawołał. Skrzywiłem się na jego aroganckie zachowanie i przyspieszyłem kroku, czując na sobie ciekawskie spojrzenia. Już nawet nie wiedziałem jak daleko są Megumi oraz Ichiro, kiedy to z obłędu marszu wybudził mnie chwyt brata.
Miałem ochotę kopnąć go w kolano, ale zdążył objąć mnie ramieniem. Spojrzałem jedynie na towrzyszy wymuszając uśmiech.
- No nic, czeka mnie randka z braciszkiem. Spotkamy się w poniedziałek - pożegnawszy się z nimi, oberwałem czochraniem po włosach. - Nie jestem małym dzieckiem. Ludzie patrzą! - sapnąłem poirytowany z lekkimi wypiekami na twarzy. To naprawdę było zawstydzające, ale z jakiegoś powodu poczułem ulgę widząc szczęśliwego Hayate. Dawno taki nie był, a może po prostu udawał?
- Idźcie już, że. Tylko blokujecie przejście - ochroniarz pogonił nas swoim kijem nieco w stornę chodnika niżeli bramy szkolnej.
- A więc ramen z podwójną porcją makaronu - przytaknąłem na propozycję starszego brata i skierowlaiśmy się w stornę baru. Cisza między nami była strasznie namacalna, a przynajmniej mie dawało się to odczuć. Minęła chwila zanim postanowiłem to przerwać. W końcu i tak ciekawiło mnie co u niego słychać.
- Jak w szkole? Rei nadal ma problemy z chłopakiem? - spytałem chowając ręce do kieszeni spodni. Walczyłem chwilę przed ostatnim pytaniem, ale ostatecznie otworzyłem usta, uciekając wzrokiem przed siebie - A jak w pracy? - zatrzymaliśmy się przed pasami, czekając na zielone światło. Pomału ludzie się zbierali wokół nas robiąc niewielki tłum. Ech, jak ja nienawidzę ciasnoty. Strasznie wtedy robi się duszno, pomijając fakt, iż dzisiaj jest i tak wystarczająco ciepło.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pomachałem jego przyjaciołom na pożegnanie, choć bardziej fair byłoby, gdybym ich też zaprosił na jedzenie, ale możliwe, że mieli lepsze rzeczy do roboty. Na dodatek gdyby Seiji chciał, to sam by ich zaprosił. Raczej nie robiłbym z tego żadnych problemów.
- Randka brzmi podejrzenie, jeszcze pomyślą, że podkochujesz się we mnie - uśmiechnąłem się szerzej. Wiem, że jesteśmy braćmi, ale ludzie mają różne dziwactwa i chyba nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. To, co wymagają ludzie na streamach czasami potrafi być odrażające i wiem, że na wiele tych rzeczy bym się nie zgodził. Owszem, proponowali sporą sumę za różne doświadczenia, ale nadal miałem jakąś godność. Może dziwnie to brzmi, ale naprawdę mam postawione granice, których za miliony nie przekroczę.
- Dla mnie nadal jesteś małym bratem, którego uwielbiam dręczyć. Ciesz się, że otwarcie ci to mówię - powiedziałem. Wiem, że mógł się poczuć niezręcznie, ale czy nie o to mi chodziło? Dopóki rodzice nie patrzą, to nie mam czym się martwić. Nie raz od matki dostałem ścierką po głowie, kiedy próbowałem mu dokuczać w domu. Choć kobieta jest szczupła i zwykle ma tyle siły, co wiewiórka trzymająca orzech, ale kiedy się zdenerwuje, to nagle dostaje dwieście procent mocy i jej uderzenie potrafi boleć przez kilka dni.
Skinąłem głową na jego decyzję, która mnie nie zaskoczyła. Dobrze, że po drodze mieliśmy kilka fajnych knajp od kuchni japońskiej poprzez włoską czy meksykańską. Lubiłem te zróżnicowania w mieście i smakowania nowych, nieostrych potraw. Miałem nadzieję, że o tej godzinie nie będzie tłumów i znajdziemy miejsce przy stoliku, a nie ladzie. Wolę usiąść wygodnie i zjeść, niż mordować wzrokiem tych, co zaglądają mi to talerza.
- Bez szału, znów nam dali projekt do zrobienia i jak zwykle wszystko będzie na mojej głowie, a co do Rei'a... Jego problemy z chłopakiem nie są niczym nowym i nadal się dziwię, że nie chce się od tego uwolnić. Miłość jest fajna, ale trzeba mieć też zdrowy rozsądek - stwierdziłem. Seiji wiedział o orientacji mojego przyjaciela, który też nigdy nie czuł potrzeby się z tym ukrywać. Na początku nasi rodzice myśleli, że nazywanie go przyjacielem jest jedynie przykrywką dla chłopaka, ale Rei był dla mnie jak brat, może nie tak, jak Seiji. Lekko się spiąłem na jego pytanie o pracę. Nie lubiłem, kiedy ktoś się tym interesował. Powoli kończyły mi się wymówki, a gdybym powiedział im co robię, na pewno szybko wyrzuciliby mnie z domu, nawet nie dając mi ubrań na zmianę. Jeśli kiedykolwiek moja rodzina się o tym dowie, to mam nadzieję, że już będę gryzł ziemię.
- W pracy w porządku, ludzie czasami mnie irytują, bo myślą, że mogą się na mnie wyżyć, ale tak to nie mam na co narzekać. A co, martwisz się, że się przepracowuję? - położyłem dłoń na jego głowie, ale szybko zabrałem rękę, kiedy zmieniło się światło na przejściu. Ruszyłem przed siebie, po czym skręciłem w prawo, aby zatrzymać się przed knajpką. W środku nie było na szczęście tłumów, więc było parę wolnych stolików. Liczyłem na to, że Seiji nie będzie chciał wrócić do tematu mojej pracy. Chętnie bym mu ponarzekał na te wszystkie fantazje ludzi lub razem z nim się z nich powyśmiewać, ale jedynie Rei o tym wiedział, ale osobiście nie chciał o tym rozmawiać.
- Lepiej mi powiedz, czy masz jakąś dziewczynę na oku. Nikogo nie przyprowadzasz, a twoi znajomi kończą się na Ichiro i Megumi, może... To ona ci się podoba? W sumie ładna jest, więc nic dziwnego - powiedziałem, chcąc zmienić temat na coś zupełnie innego. Wiem, że to rodzice po mnie szybciej się spodziewają jakiegoś ślubu czy dzieci, ale wolałem o tym nie myśleć. Tym bardziej, że bardziej widziałem swoją przyszłość u boku faceta, niż kobiety, ale tego drugiego nie wykluczam.
Zająłem stolik, który znajdował się przy oknie z widokiem na ulicę. Lepszy rydz, niż nic. Podałem mu jedno wolne menu, po czym sam przejrzałem ich ofertę. Niekoniecznie miałem ochotę na ramen, więc szukałem innej opcji, która mi przypadnie do gustu. Uśmiechnąłem się do kelnerki, która do nas podeszła.
- Dzień dobry, czy mogę już przyjąć zamówienie? - zapytała, zerkając na mnie, po czym spojrzała na młodego i znów wróciła wzrokiem na mnie.
- Dla mnie będzie katsudon oraz fasolka szparagowa w sosie sojowym i cole - powiedziałem, odkładając menu na brzeg stolika, po czym pozwoliłem Seiji'emu zamówić. Po zanotowaniu wszystkiego, kelnerka poinformowała nas o oczekiwaniu na zamówienie, po czym poszła do kolejnego stolika.
- Wracając do twoich nastoletnich romansów - zacząłem, palcem robiąc małe kółko na stole. - Wiesz, że zawsze mogę ci doradzić, jeśli chodzi o miłostki - uśmiechnąłem się. Może nie zawsze się dogadywaliśmy, ale mógł na mnie liczyć w każdej sprawie, nawet sercowych.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dobrze wiedziałem, że nadal byłem dla brata tym małym urwisem, gdy w upalne dni biegaliśmy z pistoletami na wodę i polewaliśmy siebie nawzajem. Nawet czasem dawał mi wygrać. Wiedząc o tym, wygrana i tak sprawiała mi radość, więc nie przeszkadzało mi to.
- Niepowinieneś dawać się tak wykorzystywać - nie wiedziałem czemu, ale ten fakt strasznie mnie irytował. Wykorzystywanie innych było podłe. Może i brat był w tym dobry, może przeszkadzali mu w robocie, ale jednak nie bez powodu takie rzeczy robi się w grupach. Mają one coś na celu, prawda? I gdyby nie byli to jego przyjaciele, zapewne byim im to wygarnął, a tak pozostaję bierny. Dawno też nie widziałem Rei,a. Ciekawy, czy ma worki pod oczami? Czy nadla jest zmęczony i czy zna większe szczegóły nowej pracy brata. Niezmiernie mnie to ciekawiło, ale on nadal uciekał zgrabnie od tematu.
- Nie martwię. Strasznie wybrzydzałeś co do pracy, więc pewnie dużo robić nie musisz - westchnąłem ciężko, gdy ten zaś położył dłoń na moich włosach. Ma jakąś manię na nie. Wiem, że są niesamowicie miękkie, w końcu o nie dbam, ale tylko mi je mega przetłuści i zaś będę musiał je myć na drugi dzień. Jeszcze zerknąłem na niego kątem oka zanim ruszyliśmy przez pasy, zagryzając wargę, by powstrzymać się od kąśliwej uwagi w jego kierunku. Nie martwię się o niego, ale o pracę jaką znalazł. Nic o niej nie mówi. Czasem mam ochotę zaglądnąć mu do pokoju i poszperać. Może bym coś tam znalazł. Jakąś wskazówkę, albo najlepiej śledził! Tak, to jest myśl!
Na ułamek sekundy poczerwieniałem, wydobywając dziwny dźwięk z ust. Skąd ta myśl o Megumi? Prawda, była całkiem łądna, niczego sobie, ale kobiece ciało ni w ząb mnie nie pociągało. Nikt o tym nie wiedział i najlepiej by tak zostało. Chociaż, gdybym tak wygadał się bratu? W końcu nie jest taki zły. Jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Pewnie niezareagowałby jakoś negatywnie, choć cholera go tam wie.
- Nie mamy czasu spotkać się za bardzo poza szkołą, poza tym... mama zacznie szaleć z przekąskami. Sam wiesz jaka jest. To trochę irytujące, a Megumi... nie. To tylko przyjaciółka - tylko i nic poza tym.
Skierowałem się za bratem, usiadłem przy stoliku, a moją uwagę przykół świeży kwiat goździka wsadzony do szklanego małęgo wazoniku. Miało to swój urok. Przyjąłem menu od brata, dziękując z grzeczności i zacząłem przewertowywać strony. Ach, jak ja się cieszyłem na myśl o zjedzeniu ramenu. Ten jędrny, pyszny makaron. O dziwo nie miałem ochoty tym razem eksperymentować z innymi daniami. Dzisiejszy humor stanowczo stawiał na konkretną potrawę, którą był ten tradycyjny wywar.
- Ja poproszę Shoyu ramen z podwójnym makaronem, jajkiem marynowanym i ostrymi papryczkami. Do tego zielona herbata. - z uśmiechem oddałem kartę, spoglądając na Hayate. - Masz specyficzny gust co do jedzenia - zachichotałęm rozbawiony. Jak nie można lubić ostrych potraw? To jak łaskoczą, szczypią po gardle i rozpalają usta. To takie zabawne uczucie. Odświeżające.
Dłonią sięgnąłem do kwiatka, bawiąc się jego listkami. Faktycznie był prawdziwy. Za oknem ludzie ciągle się gdzieś spieszyli. Było widać po ich minach, że idą za karę do pracy. Inni zaś szczęśliwi wracali ze szkół. No tak, weekend. Ja sam do takich osób należę. Ach nie mogę się doczekać aż... nagle brat wyrwał mnie z namysłu. Spojrzałem na niego pytająco, po czym uśmiechnąłem nerwowo. Widać było po nim, że nie łątwo było mu zacząć ten temat. Zapytać, aby pokazać wsparcie ze swojej strony. Pech chciał, iż wolałem unikać tego tematu, tak jak on swojego odnośnie pracy. A może? Może by tak jednak wyjawić swój sekret? W końcu Rei równieź woli chłopaków. Hayatee raczej nie doznałby wstrząsu po usłyszeniu tego samego ode mnie. Jednak przyjaciel a ktoś z rodziny to całkiem co innego.
- Hm... - udałem zamyślonego, nachylając się nieco ku niemu, aby inni czasem nie usłyszeli - Więc mówisz, że masz w tym doświadczenie? - spojrzałem na niego podejrzliwie. Nie myślałem nigdy o tym, że kogoś sobie znajdzie, albo że kogoś juz miał. Może swą pomoc chce ofiarować w ramach obserwacji innych? Tak czy siak...
- Ciężko nazwać to miłością. W sumie sam nie wiem czym to jest. - podparłem brodę o rękę, wyglądając przez okno. Tak zdecydowanie łątwiej się mówiło o krępujących sprawach. - Zauroczenie? Fascynacja? Albo nawet podniecenie? Nie znam tej osoby za dobrze. Nie jesteśmy z tych samych szkół, ale coś mnie przyciąga - musiałem jak najlepiej unikać określenia dokładnie osoby, która mi się ostatnio uwidziała. Co prawda, nienazwałbym tego miłością, a prędzej zarzuconym na mnie urokiem. Jego ciało wiło się tak kusząco. Każdy ruch, napięcie mięśnia był taki elektryzujący. Leniwie spłwające krople potu... stop, bo zaś zadaleko ucieknę myślami, a nie chcę aby braciszek pomyślał, że go ignoruję.
- Coraz częściej chcę widzieć tą osobę, nawet myślałem o zagadaniu - a raczej zapłąceniu za prywatny taniec przez kamerkę, ale tego nie musiał wiedzieć. - To skomplikowane. Nawet dziwię się, że tobie to mówię - prychnąłem pod nosem, kiedy to kelnerka przyniosła nam zamówione napoje. Upiłem łyczek herbaty, parząc się w język.
- Żałosny przypadek ze mnie - rozbawiony wystawiłem język aby się schłodził. - A więc? Co cię tak na to zebrało? Czyżbyś sam miał rosterki miłosne? - sam chętnie bym posłuchał, zwłąszcza, że wygadałem się po części o swoim problemie. Jest mi coś winien.
- Niepowinieneś dawać się tak wykorzystywać - nie wiedziałem czemu, ale ten fakt strasznie mnie irytował. Wykorzystywanie innych było podłe. Może i brat był w tym dobry, może przeszkadzali mu w robocie, ale jednak nie bez powodu takie rzeczy robi się w grupach. Mają one coś na celu, prawda? I gdyby nie byli to jego przyjaciele, zapewne byim im to wygarnął, a tak pozostaję bierny. Dawno też nie widziałem Rei,a. Ciekawy, czy ma worki pod oczami? Czy nadla jest zmęczony i czy zna większe szczegóły nowej pracy brata. Niezmiernie mnie to ciekawiło, ale on nadal uciekał zgrabnie od tematu.
- Nie martwię. Strasznie wybrzydzałeś co do pracy, więc pewnie dużo robić nie musisz - westchnąłem ciężko, gdy ten zaś położył dłoń na moich włosach. Ma jakąś manię na nie. Wiem, że są niesamowicie miękkie, w końcu o nie dbam, ale tylko mi je mega przetłuści i zaś będę musiał je myć na drugi dzień. Jeszcze zerknąłem na niego kątem oka zanim ruszyliśmy przez pasy, zagryzając wargę, by powstrzymać się od kąśliwej uwagi w jego kierunku. Nie martwię się o niego, ale o pracę jaką znalazł. Nic o niej nie mówi. Czasem mam ochotę zaglądnąć mu do pokoju i poszperać. Może bym coś tam znalazł. Jakąś wskazówkę, albo najlepiej śledził! Tak, to jest myśl!
Na ułamek sekundy poczerwieniałem, wydobywając dziwny dźwięk z ust. Skąd ta myśl o Megumi? Prawda, była całkiem łądna, niczego sobie, ale kobiece ciało ni w ząb mnie nie pociągało. Nikt o tym nie wiedział i najlepiej by tak zostało. Chociaż, gdybym tak wygadał się bratu? W końcu nie jest taki zły. Jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Pewnie niezareagowałby jakoś negatywnie, choć cholera go tam wie.
- Nie mamy czasu spotkać się za bardzo poza szkołą, poza tym... mama zacznie szaleć z przekąskami. Sam wiesz jaka jest. To trochę irytujące, a Megumi... nie. To tylko przyjaciółka - tylko i nic poza tym.
Skierowałem się za bratem, usiadłem przy stoliku, a moją uwagę przykół świeży kwiat goździka wsadzony do szklanego małęgo wazoniku. Miało to swój urok. Przyjąłem menu od brata, dziękując z grzeczności i zacząłem przewertowywać strony. Ach, jak ja się cieszyłem na myśl o zjedzeniu ramenu. Ten jędrny, pyszny makaron. O dziwo nie miałem ochoty tym razem eksperymentować z innymi daniami. Dzisiejszy humor stanowczo stawiał na konkretną potrawę, którą był ten tradycyjny wywar.
- Ja poproszę Shoyu ramen z podwójnym makaronem, jajkiem marynowanym i ostrymi papryczkami. Do tego zielona herbata. - z uśmiechem oddałem kartę, spoglądając na Hayate. - Masz specyficzny gust co do jedzenia - zachichotałęm rozbawiony. Jak nie można lubić ostrych potraw? To jak łaskoczą, szczypią po gardle i rozpalają usta. To takie zabawne uczucie. Odświeżające.
Dłonią sięgnąłem do kwiatka, bawiąc się jego listkami. Faktycznie był prawdziwy. Za oknem ludzie ciągle się gdzieś spieszyli. Było widać po ich minach, że idą za karę do pracy. Inni zaś szczęśliwi wracali ze szkół. No tak, weekend. Ja sam do takich osób należę. Ach nie mogę się doczekać aż... nagle brat wyrwał mnie z namysłu. Spojrzałem na niego pytająco, po czym uśmiechnąłem nerwowo. Widać było po nim, że nie łątwo było mu zacząć ten temat. Zapytać, aby pokazać wsparcie ze swojej strony. Pech chciał, iż wolałem unikać tego tematu, tak jak on swojego odnośnie pracy. A może? Może by tak jednak wyjawić swój sekret? W końcu Rei równieź woli chłopaków. Hayatee raczej nie doznałby wstrząsu po usłyszeniu tego samego ode mnie. Jednak przyjaciel a ktoś z rodziny to całkiem co innego.
- Hm... - udałem zamyślonego, nachylając się nieco ku niemu, aby inni czasem nie usłyszeli - Więc mówisz, że masz w tym doświadczenie? - spojrzałem na niego podejrzliwie. Nie myślałem nigdy o tym, że kogoś sobie znajdzie, albo że kogoś juz miał. Może swą pomoc chce ofiarować w ramach obserwacji innych? Tak czy siak...
- Ciężko nazwać to miłością. W sumie sam nie wiem czym to jest. - podparłem brodę o rękę, wyglądając przez okno. Tak zdecydowanie łątwiej się mówiło o krępujących sprawach. - Zauroczenie? Fascynacja? Albo nawet podniecenie? Nie znam tej osoby za dobrze. Nie jesteśmy z tych samych szkół, ale coś mnie przyciąga - musiałem jak najlepiej unikać określenia dokładnie osoby, która mi się ostatnio uwidziała. Co prawda, nienazwałbym tego miłością, a prędzej zarzuconym na mnie urokiem. Jego ciało wiło się tak kusząco. Każdy ruch, napięcie mięśnia był taki elektryzujący. Leniwie spłwające krople potu... stop, bo zaś zadaleko ucieknę myślami, a nie chcę aby braciszek pomyślał, że go ignoruję.
- Coraz częściej chcę widzieć tą osobę, nawet myślałem o zagadaniu - a raczej zapłąceniu za prywatny taniec przez kamerkę, ale tego nie musiał wiedzieć. - To skomplikowane. Nawet dziwię się, że tobie to mówię - prychnąłem pod nosem, kiedy to kelnerka przyniosła nam zamówione napoje. Upiłem łyczek herbaty, parząc się w język.
- Żałosny przypadek ze mnie - rozbawiony wystawiłem język aby się schłodził. - A więc? Co cię tak na to zebrało? Czyżbyś sam miał rosterki miłosne? - sam chętnie bym posłuchał, zwłąszcza, że wygadałem się po części o swoim problemie. Jest mi coś winien.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Seiji się nie mylił z wybrzydzaniem pracy. Jako student nie miałem za wiele oczekiwań, ale nie chciałem też pracować za psie pieniądze oraz nie mieć czasu na życie prywatne, bo tyrałbym od rana do wieczora. Rodzice powtarzali bym sobie odpuścił pracę i skupił się na studiach, bo było ich stać na czesne, ale wolałem by te pieniądze przeznaczyli na przyszłość młodszego syna. Myślę, że jemu bardziej się to przyda, ale nigdy nie dowie się, że to jest powód dla którego chcę odciążyć rodziców od tej płatności. Mam nadzieję, że z czasem przestaną mnie pytać o pracę. Co jak co, ale nie wiem jak szybko skończą mi się wymówki, a na pewno pozytywnie nie zareagowaliby na wieść, że ich syn rozbiera się przed kamerkami i rozmawia sprośnie ze swoimi fanami, aby tylko mu płacili za spełnianie ich życzeń. Naprawdę zastanawiałem się, jak bardzo można być beznadziejnym, by oglądać takie rzeczy. Dla mnie to tylko biznes, ale oni siedzą tam pewnie latami i szukać swoich ulubieńców.
Jego reakcje, jak i słowa nie pasowały do siebie, ale rzeczywiście nie widziałem by mój brat kiedykolwiek próbował się zbliżyć do Megumi. Owszem, dziewczyny nie znam aż tak dobrze i też nie jestem z nimi przez cały czas by wszystko widzieć, ale jednak zauważyłbym coś. A może dziewczyny go nie kręciły? W sumie nigdy na temat jego orientacji nie rozmawialiśmy, tym bardziej, że rodzice oczekiwali, że chociaż jeden z nas na sto procent da im wnuki.
- Nasza mama to ostatnia osoba, która powinna się dowiadywać o naszych zauroczeniach. Jeszcze by wynajęła detektywa by znaleźć wybrankę naszego serca - stwierdziłem. Naprawdę byłem w stanie sobie wyobrazić to, jak mama szuka dobrego detektywa, a później rzuca przed nami fotografie osób, które są podejrzane o skradzenie naszego serca. Sytuacja byłaby na pewno bardzo zabawna.
- Specyficzny? Po prostu nie jest taki, jak twój. Nikt nie zje tyle ostrego za jednym razem, normalny człowiek nie jest do tego zdolny - powiedziałem, podpierając głowę o dłoń. Co jak co, ale jedzenie tylu ostrych potraw nie było wcale zdrowe, a ja miałem wyjątkowo łagodne podniebienie.
Nic dziwnego, że wyglądał na zaskoczonego. Zwykle jak jesteśmy w domu, to zamykamy się w swoich pokochaj i spotykamy się na posiłkach, więc nie za często rozmawiamy na tak zawstydzający temat. Na jego miejscu sam pewnie bym niechętnie o tym mówił, ale ja nie miałem starszego brata, tylko młodszego. Postanowiłem mu nie przerywać i miałem cichą nadzieję, że przez przypadek zdradzi płeć tej osoby, ale był bardzo ostrożny, jednakże nie tylko na tym się skupiłem. Najwidoczniej mój braciszek nie był już taki mały i przechodzi swoje pierwsze problemy miłosne.
- Uwierz mi, lepiej powiedzieć o tym mi, niż rodzicom, przynajmniej ominie cię rozmowa nie temat zabezpieczania się, chyba że chcesz o tym porozmawiać - uśmiechnąłem się, poruszając zabawnie brwiami. Podziękowałem kelnerce, kiedy ta przyniosła nasze zamówienie i od razu załadowałem kawałek mięsa do ust. Przeżułem go, po czym popiłem sokiem.
- Osobiście nie mam czasu na romansowanie, ani też nie zwracam na nikogo większego uwagi. A ty na pewno nie jesteś żałosnym przypadkiem, może tylko troszeczkę, ale nie tak całkowicie, a to już coś - stwierdziłem, uważnie się przyglądać bratu. Widać było po nim, że dla niego jest to coś ważnego, inaczej by mi nie powiedział, a olał jedynie temat. - Szczerze mówiąc, to nie dowiesz się co to jest, dopóki nie sprawdzisz. Jeśli macie możliwość porozmawiania czy spotkania się, to zagadaj. Jak odpisze, to już będzie coś. Nie możesz się stresować w trakcie rozmowy, bo to może spłoszyć osobę, o której mówisz. A szkoła na pewno nie stanowi dużego problemu, ile to jest par, które nie chodzą do tych sam szkół, pewnie mnóstwo. Kto wie, może jak zrobisz pierwszy krok, to będzie to prawdziwa miłość? Aż zacznę ci kibicować - uśmiechnąłem się, po czym znów skosztowałem swojego dania, aby przypadkiem nie jeść zimnego.
- Powinieneś zagadać, poznasz lepiej tą osobę i nawet, jeśli to nie będzie miłość, to zawsze można zostać przy przyjaźni. A to ktoś z twojego rocznika czy straszy/młodszy? - zapytałem. Stwierdził, że nie zna go za dobrze, ale jakieś informacje na temat tej osoby znał. Może nawet ma zdjęcie? Mógłbym zapytać, ale i tak by mi nie pokazał. - Mogę ci ewentualnie pomóc, jak nie będziesz wiedział, jak masz zacząć rozmawiać, to mogę ci podpowiedzieć co i jak. Żaden ze mnie tekściarz miłosny, ale wiem, jak do kogoś zagadać - dodałem. Niech czuje, że ma we mnie całkowite wsparcie.
Dopiłem sok, więc poprosiłem o dolewkę. W sumie zastanawiam się, czy Seiji by mnie zrozumiał, gdybym powiedział mu o swojej pracy. Nie, nie zamierzałem mu się wygadać, zwyczajnie się bałem, że ktoś z mojej rodziny uzna mnie za zboczeńca lub stwierdzi, że jestem odrażający. Mam nadzieję, że dorobię się wystarczająco dużo i niedługo z tym skończę. Są osoby, które lubią tak pracować, ale dla mnie jest to tylko chwilowe zajęcie i nie chcę, by ktokolwiek się o tym dowiedział.
- O rany, to było dobre - powiedziałem i oparłem się wygodnie. - Deser? - zapytałem. Osobiście sam bym coś jeszcze przekąsił, ale niekoniecznie tutaj.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Z rozbawieniem wyobraziłem sobie naszą mamę i jej poczynania względem detektywa. To było nazbyt realne i nie dało się pominąć. Myśl o nadopiekuńczej rodzicielki była niczym miód na serce. Zdecydowanie byłem bardziej za kobietą niż własnym ojcem, ale tak to już podobno jest. Synów ciągnęło do mam, a córki do ojców.
- Więc to bardziej ja jestem specyficzny - skwitowałem sam siebie. W końcu nie raz udowodniłem bratu o swoich zdolnościach pochłaniania ostrych potraw. Czy to kuchnia meksykańska czy japońska. Zawsze miałem ochotę na coś ostrego. Często doprawiałem nawet potrawy, które serwowano. Tym razem było tak samo. Kilka machnięć ostrym sosem, wymieszałem pałeczkami i podmuchałem na pierwszą partię makaronu, który wyłoniłem z bulionu. Podmuchałem kilka razy, spoglądając jednocześnie na brata i gdybym w buzi przezywał jedzenie, gdy ten mówił o zabezpieczaniu się, to z pewnością posiłek wylądowałby z ust na jego twarzy. Jednak moja niezdarność dała siwe znaki, a trzymany makaron w pałeczkach chlupnął z powrotem do miski. W panice na lekk orozlany płyn sięgnąłem po chusteczki i zacząłem wycierać stół z kropelek cieczy.
- Nie mam pięciu lat bracie. Dobrze wiem jak to się robi, i nie, nie chcę o tym rozmawiać. Zwłaszcza w takim miejscu- cały czerwony zruzgałem go, a po posprzątaniu po sobie, odetchnąłem ciężko, czekając aż ramen nieco ostygnie. Zdecydowanie posiadałem koci język. Nienawidziłem gorących potraw.
Odpowiedź Hasegawy bardzo mnie zaciekawiła. Jakie w sumie preferencje miał mój starszy brat? Wolał wysokich czy niskich, o czarnych oczach, a może jasnych. Skromnych, delikatnych, a może jednak bardziej wyzywających i niedostępnych. Może jednak jego upodobania zmienią się. Może nie jest pewien swojej orientacji i nawróci się na kobiety? Co gorsza rodzice nadal nie wiedzą o swoim drugim synu. Nie są świadomi o moich upodobaniach do facetów oraz o tym, jak ich mała duma spędza sobotnie wieczory, oglądając facetów na kamerkach. Było mi strasznie wstyd, ale nie mogłęm nic na to poradzić, Próbowałem nie raz. Wielokrotnie traktowałęm to jak spaczenie, chciałem się pozbyć upodobania, ale bezskutecznie. Jestem inny od reszty chłopców, ale nie mam zamiaru się przyznawać. Nikomu, nawet własnemu bratu. Ten ciężar musiałem nosić samotnie na swych barkach,
Po chwili znów podjąłem próbe spałaszowania posiłku. Tym zarem spokojnie go kosztując, słuchałem Hayate. Miał niestety w tym wiele racji i nawet bardzo chętnie bym napisał do chłopaka z kamerki, ale nadal bałem się jego reakcji. Co gdybym go znał? Okazałby się jednak kimś z znajomych ze szkoły? Wszyscy by się ze mnie nabijali gdyby wyszło na jaw, co robię. Z resztą on sam miałby kłopoty. Jednak szansa na takie coś była jak jeden na milion. Ba, nawet jeszcze większa! Więc dlaczego się bałem?
- Starsz...a, niewiele starsza - zawachałem się przez chwilę, prawie sypiąc iż jest to chłopak. Nie czułem się z tym kłamstewkiem za dobrze, ale tak było lepiej. W sumie jakby się zastanowić, mógłby być w podobnym wieku co mój brat.
- Nie zaszkodzi mi wysłuchać twoich pomysłow - brzmiał troszkę podejrzanie. Cieszyło mnie to, że chciał pomóc, ale jednak skoro nie interesował się nikim ,to skąd mógł wiedzieć ajk do kogoś zagadywać? Z każdą kolejną rozmową zastanawiałem się jak wiele nie wiem o swym bracie. Był coraz większą zagadką, albo ja doszukiwałem się czegoś, czego nie potrafiłem teraz określić. Cos nie dawało mi spokoju w mojej głowie. To uczucie było strasznie irytujące.
- Jasne, tylko nie wiń mnie potem, jak braknie tobie kasy na koniec miesiąca - przechyliłem miskę, kończąc swój obiad. Czułem jeszcze miejsce na małe co nie co, a deser brzmiał wyjątkowo dobrze.
- Ale mam ochotę na coś innego. Dziwnego? - wytarłem lekko nabrzmiałe, czerwone usta. Oblizałem je jeszcze językiem i oparłem o siedzenie. To było dobre. Poczekałem aż brat zapłaci rachunek, po czym wyszliśmy w poszukiwaniu deseru.
- Sam zastanawiam się nad jakąś robotą dorywczą. W sumie jeśli nie robisz nic skomplikowanego, to... czy nie byłoby problemu gdybym mógł pracować z tobą? Wiesz, myślę o kupnie tabletu - myślałem nad tym od dłużzego czasu. Mógłym w końcu zacząć rysować rysunki, arty, któe nie byłyby na akrtce papieru. Chciałem się w tym sprawdzić, a nie chciałem prosić o kasę rodziców.
- Więc to bardziej ja jestem specyficzny - skwitowałem sam siebie. W końcu nie raz udowodniłem bratu o swoich zdolnościach pochłaniania ostrych potraw. Czy to kuchnia meksykańska czy japońska. Zawsze miałem ochotę na coś ostrego. Często doprawiałem nawet potrawy, które serwowano. Tym razem było tak samo. Kilka machnięć ostrym sosem, wymieszałem pałeczkami i podmuchałem na pierwszą partię makaronu, który wyłoniłem z bulionu. Podmuchałem kilka razy, spoglądając jednocześnie na brata i gdybym w buzi przezywał jedzenie, gdy ten mówił o zabezpieczaniu się, to z pewnością posiłek wylądowałby z ust na jego twarzy. Jednak moja niezdarność dała siwe znaki, a trzymany makaron w pałeczkach chlupnął z powrotem do miski. W panice na lekk orozlany płyn sięgnąłem po chusteczki i zacząłem wycierać stół z kropelek cieczy.
- Nie mam pięciu lat bracie. Dobrze wiem jak to się robi, i nie, nie chcę o tym rozmawiać. Zwłaszcza w takim miejscu- cały czerwony zruzgałem go, a po posprzątaniu po sobie, odetchnąłem ciężko, czekając aż ramen nieco ostygnie. Zdecydowanie posiadałem koci język. Nienawidziłem gorących potraw.
Odpowiedź Hasegawy bardzo mnie zaciekawiła. Jakie w sumie preferencje miał mój starszy brat? Wolał wysokich czy niskich, o czarnych oczach, a może jasnych. Skromnych, delikatnych, a może jednak bardziej wyzywających i niedostępnych. Może jednak jego upodobania zmienią się. Może nie jest pewien swojej orientacji i nawróci się na kobiety? Co gorsza rodzice nadal nie wiedzą o swoim drugim synu. Nie są świadomi o moich upodobaniach do facetów oraz o tym, jak ich mała duma spędza sobotnie wieczory, oglądając facetów na kamerkach. Było mi strasznie wstyd, ale nie mogłęm nic na to poradzić, Próbowałem nie raz. Wielokrotnie traktowałęm to jak spaczenie, chciałem się pozbyć upodobania, ale bezskutecznie. Jestem inny od reszty chłopców, ale nie mam zamiaru się przyznawać. Nikomu, nawet własnemu bratu. Ten ciężar musiałem nosić samotnie na swych barkach,
Po chwili znów podjąłem próbe spałaszowania posiłku. Tym zarem spokojnie go kosztując, słuchałem Hayate. Miał niestety w tym wiele racji i nawet bardzo chętnie bym napisał do chłopaka z kamerki, ale nadal bałem się jego reakcji. Co gdybym go znał? Okazałby się jednak kimś z znajomych ze szkoły? Wszyscy by się ze mnie nabijali gdyby wyszło na jaw, co robię. Z resztą on sam miałby kłopoty. Jednak szansa na takie coś była jak jeden na milion. Ba, nawet jeszcze większa! Więc dlaczego się bałem?
- Starsz...a, niewiele starsza - zawachałem się przez chwilę, prawie sypiąc iż jest to chłopak. Nie czułem się z tym kłamstewkiem za dobrze, ale tak było lepiej. W sumie jakby się zastanowić, mógłby być w podobnym wieku co mój brat.
- Nie zaszkodzi mi wysłuchać twoich pomysłow - brzmiał troszkę podejrzanie. Cieszyło mnie to, że chciał pomóc, ale jednak skoro nie interesował się nikim ,to skąd mógł wiedzieć ajk do kogoś zagadywać? Z każdą kolejną rozmową zastanawiałem się jak wiele nie wiem o swym bracie. Był coraz większą zagadką, albo ja doszukiwałem się czegoś, czego nie potrafiłem teraz określić. Cos nie dawało mi spokoju w mojej głowie. To uczucie było strasznie irytujące.
- Jasne, tylko nie wiń mnie potem, jak braknie tobie kasy na koniec miesiąca - przechyliłem miskę, kończąc swój obiad. Czułem jeszcze miejsce na małe co nie co, a deser brzmiał wyjątkowo dobrze.
- Ale mam ochotę na coś innego. Dziwnego? - wytarłem lekko nabrzmiałe, czerwone usta. Oblizałem je jeszcze językiem i oparłem o siedzenie. To było dobre. Poczekałem aż brat zapłaci rachunek, po czym wyszliśmy w poszukiwaniu deseru.
- Sam zastanawiam się nad jakąś robotą dorywczą. W sumie jeśli nie robisz nic skomplikowanego, to... czy nie byłoby problemu gdybym mógł pracować z tobą? Wiesz, myślę o kupnie tabletu - myślałem nad tym od dłużzego czasu. Mógłym w końcu zacząć rysować rysunki, arty, któe nie byłyby na akrtce papieru. Chciałem się w tym sprawdzić, a nie chciałem prosić o kasę rodziców.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Szczerze mówiąc, jego odpowiedź nieco mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się, że Seiji gustuje w starszych dziewczynach, bo chyba była kobietą skoro użył formy żeńskiej. Zwykle byłem zdania, że wiek nie miał znaczenia, ale miałem nadzieję, że była to uczennica, a nie jakaś nauczycielka z drugiej szkoły. Chociaż zabawnie byłoby dożyć dnia, kiedy to mój brat przyprowadza do domu kobietę starszą o kilkanaście lat. Mina rodziców na pewno byłaby bezcenna.
- Podobno te starsze są dużo lepsze, wiesz... Bardziej doświadczone czy jakoś tak, chociaż nie o każdej można tak powiedzieć. Mam nadzieję, że kiedyś pokażesz mi jej zdjęcie czy coś, tylko najpierw napisz do niej - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Od dawna nie mieliśmy takiej rozmowy i w sumie nie dziwię się, bo było to mega zawstydzające. Doradzanie to jeszcze, ale widziałem po bracie, że niekoniecznie czuje się z tym wszystkim komfortowo.
- Aż się cieszę, że będziesz słuchał swojego starszego brata. Będę czuł ogromną satysfakcję - stwierdziłem, ale byłem całkowicie poważny. Co jak co, ale w sprawach miłosnych mogłem mu zawsze pomóc. Nie pójdę z nim na randkę, ani nie będę przez słuchawkę mówił mu jak ma rozmawiać, ale mogę go przygotować na ewentualne sytuacje albo powiedzieć, jak nie zrobić z siebie idioty na pierwszej randce. Nie powiem mu, że większość moich miłosnych doznań kończyło się na tanich hotelach albo piciu w parku i użalaniu się nad sobą. Moja rodzina nie musi wiedzieć, jakie spotyka mnie nieszczęście w miłości, ale i tak na tym teraz się nie skupiałem. Studia i praca, to było dla mnie aktualnie najważniejsze.
Zaśmiałem się, po czym zerknąłem na swoje konto bankowe, aby sprawdzić czy mogę tak szaleć. Jak na razie nie mogłem narzekać, ani płakać nad brakiem pieniędzy, a deser też mnie jakiegoś dużego majątku nie pozbawi.
- Spokojnie, jeszcze nie wychodzę na minusie - uśmiechnąłem się, po czym poprosiłem kelnerkę o rachunek. Zjedliśmy, więc nie musimy zajmować stolika, ktoś inny pewnie będzie chciał skorzystać z tego miejsca, tym bardziej, że za drzwiami robiła się mała kolejka.
- Sprecyzuj mi o jaki dziwny deser ci chodzi - powiedziałem, zastanawiając się co wpadnie mu do głowy. Ja wolałem oszczędzić sobie niespodzianek smakowych i zjeść coś, co rzeczywiście będzie dla mnie zjadliwe. Nie zdziwię się, jak Seiji będzie chciał mieszankę wybuchową i później z kibla nie wyjdzie przez godzinę.
Zapłaciłem rachunek, zerkając wcześniej czy napiwek jest doliczany automatycznie. Nie lubiłem wychodzić z knajp nie zostawiając jakieś kwoty kelnerom, chociaż jeśli ktoś mnie irytował, to wtedy o napiwku musiał zapomnieć. Nie lubię aroganckich ludzi, którzy myślą, że są w pracy za karę. Osobiście nie nadawałbym się na kelnera, nie mam cierpliwości do ludzi, a w gastronomii można bardzo szybko się zirytować. Zabrałem wszystkie swoje rzeczy, po czym ruszyłem za bratem. Myślałem, że już nic mnie dzisiaj nie zaskoczy, ale ledwo powstrzymałem kaszel, kiedy usłyszałem jego pomysł. Mój brat na kamerkach... Jest nieletni, więc na pewno bym go za to zabił, gdyby pojawił się na takich stronach. Oglądać sobie może co chce, ale na pewno nie rozbierać się przed jakimś obcymi, którzy są na pewno starsi ode mnie.
- Myślisz, że zniósłbym cię w swojej pracy? Wystarczy, że muszę cię w domu oglądać, smarkaczu - pstryknąłem go w czoło, po czym położyłem dłoń na jego głowie i wsunąłem palce w jego włosy, które były miękkie. - Poproś rodziców o tablet, na pewno się zgodzą. Jesteś w liceum, więc skup się na nauce i nie myśl nawet o pracy - powiedziałem, zabierając rękę i zaczesałem swoje włosy do tyłu. Zrobiło mi się wyjątkowo gorąco. Mógłby już nie drążyć tematu mojej pracy, bo ta rozmowa naprawdę mnie stresuje. Wiem, że prościej byłoby powiedzieć im wszystkim prawdę, ale to nie wchodziło w grę i dopóki nie znajdę sobie niczego lepszego, to nikt nie może się o tym dowiedzieć. Prędzej popełnię samobójstwo, niż pozwolę by to wyszło na jaw.
- Ewentualnie rozdawaj ulotki albo wypełniaj jakieś ankiety online. Trochę ci zajmie zbieranie, ale mało kto chce zatrudniać licealistów - powiedziałem. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby chciał ze mną pracować, ale aktualnie nie wychodziło w to grę.
Przeszliśmy na nieco bardziej ruchliwe ulice, gdzie na poboczach stały różne butki z przekąskami na ciepło, zimno oraz słodkościami, w których można było przebierać. Zatrzymałem się przy budce z Taiyaki, które miały zróżnicowane nadzienia, a zapach przyciągał człowieka, więc nie mogłem przejść obok tego obojętnie.
- Masz ochotę? - zapytałem wskazując na słodycz i ustawiłem się w krótkiej kolejce. Chciałem zabrać kilka do domów, aby rodzice mieli małą niespodziankę po powrocie do domu.
- Poproszę dwa z czekoladą, jeden z budyniem i jeden z karmelem - poprosiłem, jak tylko przyszła na mnie kolej. Spojrzałem na brata, który miał czas by się zdecydować. Mógł też wybrać coś innego, do niczego go nie zmuszałem. - Oh, wezmę jeszcze jeden z nadzieniem truskawkowym - uśmiechnąłem się lekko. Ciepłe są najlepsze, ale na zimno też nie smakowały wcale tak źle.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie do końca potrafiłem określić się co do deseru. Poza tym deserem mogło być dosłownie wszystko w moim słowniku żywieniowym. Czy miałem ochotę na coś słodkiego, a może słonego, zimnego czy też ciepłego. Ostatecznie postanowiłem odwlec odpowiedź w czasie, z nadzieją iż po drodze coś przykuje moją uwagę i zdecyduje się właśnie na ten konkretny deserek. Z resztą nie było trudno zaspokoić moich zachcianek. Wystarczyło żeby jedzenie wyglądało bardzo apetycznie i oczy od razu chciały tego spróbować, zaś żołądek łączył się z nimi w tymże postanowieniu.
Przyjrzałem się dokładnie manierom brata przy płaceniu za rachunek. Jak zwykle nie chciał wyjść źle. Tylko przed kim? Czy to duma w jego sercu podpowiadała mu, aby zawsze zostawić napiwek, gdy kelner poprawnie wykonał swoje zadanie? Było to dość zabawne. Ja nie raz zapomniałem o czymś takim, albo zwyczajnie nie miałem mniejszych banknotów w portfelu. Nie lubiłem trzymać pieniędzy przy sobie. Nagminne zbieranie drobnych, których potem nikt nie chciał były dla mnie zbyt upierdliwe, więc postanowiłęm oszczędzać sobie tego problemu. Jednak nie raz mnie to pokarało, gdy okazywało sie, że w zwykłym sklepie spożywczym nie posiadali terminalu.
- Łoj, brzmisz jakbym nie wiadomo ile problemu robił. Poza tym widzimy się ostatnio niewiele razy - fuknąłem udając obrażonego. Mimo czochrania, burzenia moich włosów, czy ogólnie ich dotykania, lubiłęm gdy ktoś to robił. Było to miłę uczucie i dałbym rękę uciąć, że przy takiej zabawie moim włosami szybko bym zasnął.
- Nie chcę.- na moment uciekłem wzrokiem. Nie chciałem prosić o to rodziców. Tak było od zawsze. Nigdy nie przepadałem prosić o coś rodziców. Za dziecka było podobnie. Do szczęścia wystarczyły mni, o dziwo najtańsze zabawki, które sprawiały mi niezwykłą radość i mogłem nimi bawić się na rozmaite sposoby. Samą mamę to dziwiło. Nie raz ojciec pytał co chcę, a ja zwykle wskazywałem na to samo. Bawiło to potem rodziców kiedy zrozumieli, że nie szukałem specjalnie tanich rzeczy. Po prostu one mi się podobały. Teraz było podobnie. Nie potrzebowałem do szczęścia zbyt dużo, jednak ten tablet naprawdę uratowałby mi skórę na wiele sposób. Jak względem szkoły, tak samo hobby i ewentualnej pracy dorywczej. Jednak musiałem zdobyć pieniądze. Ewentualnie zgodziłbym się na pokrycie małej sumy, której nieuzbierałem. Jednak...
- Za ulotki dostanę groszę. Za długo musiałbym zbierać - westchnąłem ciężko. Fakt, w moim wieku niewiele było ofert. Łatwiej miały dziewczyny, które z łatwością mogły szukać pracy w kafejkach jako kelnerki. Masz ci los, równe uprawnienia. Gdzie niby one są?
Zerknąłem na stoisko z Taiyaki o których wspomniał brat i przytaknąłem głową. Dawno ich nie jadłem. Nasza mama czasem je robiła na weekend. Podeszliśmy, a gdy Hasegawa zaczął wybierać smaki, ja z burzą mózgu zacząłem zastanawiać się jaki smak wybrać. Nie mieli ich wiele, ale niezmiernie interesujące.
- Poproszę jeden z czekoladą, z czerwoną fasolką, jeden o smaku Machy. O! A na teraz chcę Taiyaki z lodami waniliowymi - po złożeniu zamówienia zrozumiałem jak zwyczajne smaki wybrałem. Nic nie szkodzi. Na takie miałemo chotę. - Chcesz spróbować? - zaproponowałem starszemu bratu, wysuwając swojego loda przed jego nos, gdy wracaliśmy już do domu. - Wiesz co? Mógłbym tak wracać częściej - zaśmiałem się promiennie, czując, że dzisiejszy dzień minąłmi naprawdę przyjemnie. Nawet myśl o zadaniach domowych nie powodował u mnie białej gorączki.
Po powrocie do domu każdy z nas wrócił do swoich nawyków. Wieczorem, gdy skończyłem odrabiać lekcje, sięgnąłem do lodówki po deserek, który zafundował mi brat. Akurat siedział w kuchni z rodzicami, więc zaproponowałęm mu partyjkę gierki, którą niedawno pożyczyłem od Ichiro. Bez wahania zgodził się na ten układ i zniknęliśmy w moim pokoju. Jako wygodny kanapowiec wcześniej przygotowałem posłanie na podłodze. Przesunąłem stolik kawowy na bok, gdzie przygotowane były jeszcze inne przekąski oraz napoje. Dołożyłem tam jeszcze swoje Taiyaki. Podłoga była wyścielona poduchami i kocem. Ciepła cherbata spoczywała w termosie, bowiem zawsze marzły mi dłonie od długiego grania. Gierka szybko mnie wciągnęła, ale po kilku godzinach poczułem okrutne zmęczenie i zaczynałęm przysypiać na siedząco. Dwie kolejne partie brat przegrał sam. Patrzyłem jak mu idzie, ale ostatecznie zasnąłem. Nawet nie wiedziałem kiedy.
Przyjrzałem się dokładnie manierom brata przy płaceniu za rachunek. Jak zwykle nie chciał wyjść źle. Tylko przed kim? Czy to duma w jego sercu podpowiadała mu, aby zawsze zostawić napiwek, gdy kelner poprawnie wykonał swoje zadanie? Było to dość zabawne. Ja nie raz zapomniałem o czymś takim, albo zwyczajnie nie miałem mniejszych banknotów w portfelu. Nie lubiłem trzymać pieniędzy przy sobie. Nagminne zbieranie drobnych, których potem nikt nie chciał były dla mnie zbyt upierdliwe, więc postanowiłęm oszczędzać sobie tego problemu. Jednak nie raz mnie to pokarało, gdy okazywało sie, że w zwykłym sklepie spożywczym nie posiadali terminalu.
- Łoj, brzmisz jakbym nie wiadomo ile problemu robił. Poza tym widzimy się ostatnio niewiele razy - fuknąłem udając obrażonego. Mimo czochrania, burzenia moich włosów, czy ogólnie ich dotykania, lubiłęm gdy ktoś to robił. Było to miłę uczucie i dałbym rękę uciąć, że przy takiej zabawie moim włosami szybko bym zasnął.
- Nie chcę.- na moment uciekłem wzrokiem. Nie chciałem prosić o to rodziców. Tak było od zawsze. Nigdy nie przepadałem prosić o coś rodziców. Za dziecka było podobnie. Do szczęścia wystarczyły mni, o dziwo najtańsze zabawki, które sprawiały mi niezwykłą radość i mogłem nimi bawić się na rozmaite sposoby. Samą mamę to dziwiło. Nie raz ojciec pytał co chcę, a ja zwykle wskazywałem na to samo. Bawiło to potem rodziców kiedy zrozumieli, że nie szukałem specjalnie tanich rzeczy. Po prostu one mi się podobały. Teraz było podobnie. Nie potrzebowałem do szczęścia zbyt dużo, jednak ten tablet naprawdę uratowałby mi skórę na wiele sposób. Jak względem szkoły, tak samo hobby i ewentualnej pracy dorywczej. Jednak musiałem zdobyć pieniądze. Ewentualnie zgodziłbym się na pokrycie małej sumy, której nieuzbierałem. Jednak...
- Za ulotki dostanę groszę. Za długo musiałbym zbierać - westchnąłem ciężko. Fakt, w moim wieku niewiele było ofert. Łatwiej miały dziewczyny, które z łatwością mogły szukać pracy w kafejkach jako kelnerki. Masz ci los, równe uprawnienia. Gdzie niby one są?
Zerknąłem na stoisko z Taiyaki o których wspomniał brat i przytaknąłem głową. Dawno ich nie jadłem. Nasza mama czasem je robiła na weekend. Podeszliśmy, a gdy Hasegawa zaczął wybierać smaki, ja z burzą mózgu zacząłem zastanawiać się jaki smak wybrać. Nie mieli ich wiele, ale niezmiernie interesujące.
- Poproszę jeden z czekoladą, z czerwoną fasolką, jeden o smaku Machy. O! A na teraz chcę Taiyaki z lodami waniliowymi - po złożeniu zamówienia zrozumiałem jak zwyczajne smaki wybrałem. Nic nie szkodzi. Na takie miałemo chotę. - Chcesz spróbować? - zaproponowałem starszemu bratu, wysuwając swojego loda przed jego nos, gdy wracaliśmy już do domu. - Wiesz co? Mógłbym tak wracać częściej - zaśmiałem się promiennie, czując, że dzisiejszy dzień minąłmi naprawdę przyjemnie. Nawet myśl o zadaniach domowych nie powodował u mnie białej gorączki.
Po powrocie do domu każdy z nas wrócił do swoich nawyków. Wieczorem, gdy skończyłem odrabiać lekcje, sięgnąłem do lodówki po deserek, który zafundował mi brat. Akurat siedział w kuchni z rodzicami, więc zaproponowałęm mu partyjkę gierki, którą niedawno pożyczyłem od Ichiro. Bez wahania zgodził się na ten układ i zniknęliśmy w moim pokoju. Jako wygodny kanapowiec wcześniej przygotowałem posłanie na podłodze. Przesunąłem stolik kawowy na bok, gdzie przygotowane były jeszcze inne przekąski oraz napoje. Dołożyłem tam jeszcze swoje Taiyaki. Podłoga była wyścielona poduchami i kocem. Ciepła cherbata spoczywała w termosie, bowiem zawsze marzły mi dłonie od długiego grania. Gierka szybko mnie wciągnęła, ale po kilku godzinach poczułem okrutne zmęczenie i zaczynałęm przysypiać na siedząco. Dwie kolejne partie brat przegrał sam. Patrzyłem jak mu idzie, ale ostatecznie zasnąłem. Nawet nie wiedziałem kiedy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie mogę powiedzieć, że dzień nie należał do udanych. O dziwo, dobrze bawiłem się w towarzystwie brata, co pewnie było spowodowane tym, że rzadko kiedy wychodzimy razem na miasto. Nawet, jeśli nasza podróż była jedzeniowa, to jednak nie mogę narzekać, że było mi źle. Cieszyłem się, że sam Seiji dobrze się bawił. A to, że zaciągnął mnie do grania, było jeszcze milszym zaskoczeniem. Co jak co, ale już dawno nie graliśmy wspólnie. Ostatnio rzeczywiście spędzam mało czasu z rodziną, ale mam swoje powody, no i studia też nie należą do wakacji. Kiedy zobaczyłem, że mój brat zasnął, postanowiłem przykryć go kocem. Nie ważył dziesięciu kilu i nie chciałem go też budzić, gdybym wpadł na pomysł przenoszenia go. Pozabierałem też rzeczy ze stołu, a raczej resztki, które nam pozostały po przekąskach i napojach. Rzeczywiście było dość późno, rodzice również zniknęli w swojej sypialni, więc po uporządkowaniu wszystkiego, sam poszedłem do swojego pokoju, aby wygodnie położyć się w łóżku i zasnąć - co jednak nie było takie proste, bo rozmyślałem nad sobotnim livem... Niby wszystko zadowoli tych zdziadziałych facetów, ale chciałem istniej, jako chłopak, który zrobi wszystko dla podnieconych mężczyzn za kasę. Na szczęście sen przyszedł szybciej, niż się spodziewałem, więc moje myśli odpłynęły w zupełnie innym kierunku.
Następnego dnia obudziłem się na podłodze. Nie wiem co mi się śniło, ale musiało być to naprawdę dobre, skoro leżałem na podłodze, a nie na swoim łóżku i się nie obudziłem podczas tego upadku. Wyszedłem ze swojego pokoju po godzinie, ponieważ chciałem doprowadzić się do porządku, nie wypada iść na śniadanie w piżamie, a raczej w samych gaciach.
- Doberek, rodzinko. Ładnie pachnie - uśmiechnąłem się na zapach kawy, po czym skorzystałem z tego, że mama parzyła ją ojcu i poprosiłem o drugą. Za jakieś dwie godziny będę musiał się zebrać, aby iść do pracy.
- Zrobiłam ci bento do pracy, bo pewnie żywiłbyś się jakimiś śmieciówkami, gdybym ci nic nie przygotowała - powiedziała, przerzucając na mnie swój wzrok. Podszedłem do niej i pocałowałem ją w policzek.
- Jestem ci bardzo wdzięczny, na pewno zjem całe - powiedziałem, po czym usiadłem do stołu, żeby zjeść z resztą śniadanie. Co jak co, ale to naprawdę miłe, że chociaż w weekendy możemy razem usiąść do stołu i kosztować wspólny posiłek.
- O której będziesz w domu? - zapytał ojciec, który najwidoczniej był tak samo ciekawy, jak mama. Naprawdę nie chcę codziennie rozmawiać o mojej pracy i ich okłamywać. Kiedy odpuszczą?
- Myślę, że jakoś koło dziewiętnastej, zrobię też zakupy do domu, więc wyślijcie mi co potrzebne, później najwyżej się rozliczymy - powiedziałem, po czym wróciłem do jedzenia. Jest sobota, więc rodzice pewnie będą chcieli wybrać się na weekendowe zakupy na najbliższy tydzień, ale chciałem chociaż trochę im pomóc. I tak nie spędzę ośmiu godzin przy kamerkach, więc nie było problemem, abym zrobił zakupy. Przynajmniej dzięki temu czas mi szybciej zleci.
- Pojedziemy samochodem, więc nie musisz, ale dziękuję za chęci. Wolę być po pracy wrócił szybko do domu, niż jeździł wieczorami sami. Może jesteś facetem, ale to nie znaczy, że nic ci nie grozi - Mama jak zwykle była przewrażliwiona oraz ostrożna. Dbała o nasze bezpieczeństwo już od lat, ale czasami mogłaby sobie odpuścić. Co jak co, ale nie byłem małym dzieckiem i potrafiłem o siebie zadbać.
- Dobrze, jak napadnie mnie gang przedszkolaków to dam ci znać, abyś mogła włożyć swą złotą pelerynę i pognać mi z pomocą - uśmiechnąłem się niewinnie.
- Mówię poważnie i nie żartuj sobie z tego - oburzyła się, więc od razu ją przeprosiłem. Kątem oka zerknąłem na brata i wyjątkowo dzisiaj nie miałem ochoty mu dokuczać oraz mówić, jaką to niewinną minę robił przez sen. Niczym aniołek, a to diabeł.
Podziękowałem za posiłek, po czym poszedłem szykować sobie rzeczy do pracy. Nie mogłem zapomnieć o najważniejszym - masce. Co jak co, ale musiałem zasłaniać chociaż połowę twarzy, aby ktoś przypadkiem mnie nie rozpoznał. Jeszcze mi tego brakuje, aby ktoś znajomy mnie tam zobaczył. Nie uważam, że to jakiś powód do wstydu, ale po prostu nie... Na studiach plotka szybko by się rozniosła i prawdopodobnie dotarłoby to w końcu do moich rodziców.
- Wychodzę - oświadczyłem, jakby kogokolwiek to interesowało, po czym ubrałem się i wyszedłem. Dobrze, że nie pytają, po co mi ta torba i na szczęście nie miałem rodziców, którzy kontrolowaliby jej zawartość.
Włożyłem słuchawki do uszu i skierowałem się do metra, aby szybciej dostać się do wynajmowanego studia. Nie było jakieś duże, ale było bez okien oraz sąsiadów, więc mogłem czuć się tam swobodniej, niż gdziekolwiek indziej. Na szczęście było tanie, więc nie musiałem opłacać za wiele, a sprzęt mogłem tam w każdej chwili zostawić, jak i zabrać, jeśli miałbym taką potrzebę i wiem, że nikt mi tego nie ruszy, bo było zamknięte pod kluczem. Zerknąłem na godzinę, po czym napisałem do Rei'a, aby mnie zabił, nim dojechałem na miejsce. Rozejrzałem się dookoła siebie, co dla wielu mogło to wyglądać podejrzanie, ale nie zdziwiłbym się, jakby któryś z rodziców za mną podążał. Może przesadzałem, ale nie wykluczałem takiej możliwości. Zamknąłem za sobą drzwi, po czym rozpakowałem wszystkie rzeczy, które ze sobą zabrałem. Byłem przygotowany na wiele, choć nie miałem jeszcze odwagi całkowicie rozebrać się przed dużą publiką, robiłem to tylko i wyłącznie przy prywatnych rozmowach, a później czułem okropne wyrzuty sumienia.
Zaczesałem włosy do tyłu, biorąc je delikatnie na żel, po czym przebrałem się w białą koszulę, którą zostawiłem rozpiętą. Miałem na sobie jeszcze bokserki oraz założyłem czarną maseczkę, która zasłaniała mi pół twarzy. Mogłem wybrać taką na całą twarz, ale czułbym się z nią niekomfortowo. Ustawiłem cały sprzęt oraz dopasowałem światło, aby tylko pokazać swoje atuty, a zamaskować niedoskonałości. Usiadłem wygodnie na krześle, po czym wszystko odpaliłem. Wziąłem głęboki wdech i zalogowałem się na odpowiedniej stronie. Moja nazwa nie brzmiała jakoś super, a jedynie Renge - czyli kwiat lotosu. Nie minęło pięć minut, a już kilkanaście osób się pojawiło.
- Cześć, widzę, że wielu z was już na mnie czekało. To miłe zaskoczenie dla mnie - powiedziałem, zmieniając swój ton głosu na nieco bardziej seksowny. Moja umiejętność czytania komentarzy została opanowana do perfekcji,, ale niektóre sprawiały, że miałem ochotę rzucić to wszystko i wyjść z siebie. Odsłoniłem lewe ramię tak, że było widać obojczyk, a wraz z nim znamię.
- Oh, widzę, że wielu z was chciałoby zobaczyć moją pełną sylwetkę, ale myślę, że tym możemy jeszcze zaczekać. Niech pojawi się więcej osób - powiedziałem. Zacząłem sunąć palcami od swojej szyi w dół i powtórzyłem ten gest kilka razy. Denerwowałem się, ale starałem się tego nie pokazywać ciałem. Musiałem się odstresować i rozkręcić.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ziewnąłem szeroko, przecierając powieki. Zamrugałem kilka razy, aby wyostrzyć wzrok, dając tym samym czas zmysłom, aby przetworzyły dokładniej to, co działo się wczoraj i dlaczego skończyłem na podłodze wtulony w poduchę. No tak, musiałem zasnąć, kiedy Hayate grał w grę. Jestem żałosny. Przeczesałem włosy do tyłu, wstając jak połamany na równe nogi. Pierwsze co zrobiłem, to zaścieliłem łóżko. Nie raz rodzicielka karciła mnie za brak dobrych manier, więc musiałem to po prostu zrobić. Nawet od niechcenia. Nie wyglądałem tak źle i nie śmierdziałem, więc ubrany w czorajsze ciuchy zszedłem na śniadanie. Mamy potrawy wodziły nos. Mógłbym wręcz na ślepo dotrzeć do stołu, który był bogato zastawiony. Przywitałem się z rodziną i usiadłem na swoje miejsce. Zawsze lubiłem siadać przy oknie. Dzięki temu miałem doskonały widok na wejście, w którym chwilę później pojawił się starszy brat. Skinąłem głową w odpowiedzi na jego przywitanie się, połykając pierwszy kęs śniadania. Podczas śniadania nie odzywałem się. Byłem całkowicie pochłonięty spożywaniem porcji na swym talerzu. Hayate miał dziś pracę, a rodzice jechali po zakupy, więc będę miał przez jakiś czas wolną chatę. To cudowna wiadomość!
Brat po skończeniu śniadanie od razu ruszył do pracy. Gdy wychodził, spotkałem go na korytarzu. Z lodem w ustach wydałęm z siebie tylko ciche "Um" na pożegnanie, czego pewnie niezauważył i po schodach ruszyłem do siebie. Posprzątałem wszystko z podłogi. Nie zajęło to zbyt wiele czasu. Wysłałem szybką opinię na temat gierki do Ichiro, a potem sięgnąłem do szafy po pierwszą lepszą koszulkę, spodenki oraz gacie. Na bosaka zamknąłem się w łazience. Długa kąpiel - ta myśl przemknęła mi przez głowę. Rodzice wyszli z domu, a ja napełniłem w tym czasie wannę, robiąc z płynu do kąpieli solidną pianę. Umyłem zęby i wskoczyłem do wody, mocząc się i oddając przyjemności rozluźnienia. Ramiona przestawały mnie boleć. Miałem jeszcze chwilę czasu nim moja perełka zacznie stremować, więc przelotnie zerknąłem na innych chłopaków, którzy już byli na kamerkach. Miałem jeszcze w planie przeszukać pokój brata, ale nie spieszyło mi się. W końcu miał wrócić dopiero o dziewiętnastej.
Czy dobrze zrobiłem okłamując brata? Czy powinienem wyznać mu swoją orientację i to, co robię po kryjomu? Wstydzę się tego. Kto wie jakby zareagował, gdyby usłyszał, że jego młodszy brat jest... no w sumie prawie erotomanem. Do tego kolesiem, który zauroczył się w obcym facecie z kamerek. Czy to obrzydliwe? Chore? Na pewno.
- Ech- westchnąłem ciężko, chlapijąc się ciepłą wodą, po czym zobaczyłem, że Renge jest dostępny. Dziki uśmiech zalągł się w moich kącikach ust. Zdecydowanie wyglądałem jak jakiś zboczuch, ale kogo to tam teraz obchodziło. Wlazłem na jego stream, po czym wolną ręką zjechałem ku dołowi swojego ciała, masując pobudzająco swoje krocze. Renge. Był taki seksowny, dobrze zbudowany. Naprawdę nie raz miałem mokry sen na jego temat. To jak mnie pieści, smuga opuszkami zimnych dłoni po nagiej skórze, az nachodziła mnie gęsia skórka a elektryzujący dreszcz przeszywał całe ciało. Tyle razy budziłem się zlany potem z postawionym masztem.
Czy powinienem tym razem zebrać się na odwagę i do niego napisać? Napisać prywatną wiadomość? Co by mi odpisał? Zawsze starał się jak najlepiej zadbać o swoich widzów. Widać było jego pasję. Był pociągający, tajemniczy. Ciekawiło mnie niezmiernie co tym razem miał zamiar zrobić. Czym mnie zaskoczy, obdarzy. Ach... na samą myśl...!
Dzisiaj miał białą koszulę, która świetnie do niego pasowała. Jak zwykle ukrywał twarz pod maską, ale to tylko dodawało tego czegoś, czego brakowało innym streamującym na tej stronie. Co zabawne całkiem przypadkowo go znalazłem. Niedawno. Nie było go wcześniej na kamerkach, widać to czasem w jego doświadczeniu i zachowaniu, jednak to wszystko punktował swoim wyglądem. Upięte włosy bardzo mu pasowały. Dodawały takiego pazura dzięki czemu mogłem go sobie wyobrazić jako osobę dominującą, a nawet uległą. Choć wolałem to pierwsze. Czasem nawet czytałem komentarze innych. Po króce wystukałem na klawiaturze "Hej", czego zwykle nie robiłem, a z gardła wylał się chrapliwy odgłos przyjemności. Rumieńce wylazły na moje lico, a oddech przyspieszył. Wolałem zrobić to dziś wyjątkowo szybko. Nie wiedziałem kiedy wrócą rodzice, ale gdy byłem bliski spełnienia, wtedy zauwazyłem coś, co całkowicie mnie zamurowało i zbiło z tropu. Nawet niezauwazyłem kiedy doszedłem. Moje źrenice drżały, a usta uchyliły się delikatnie. Komórka prawie wpadła do wody od poluzowanego uścisku dłoni. Dudnienie w głowie nasilało się, a wszelakie dźwięki rozlewały, zanikały. Tak jakby czas stanąłw miejscu.
- To znamie... Hayate... nie, to niemożliwe - zerwałem się na równe nogi w wannie prosząc się o wypadek. Wychodząc poślizgnąłem się i jak długi wylądowałem na ziemi. Patrząc tempo na sufit i parę, która rozmywała świecącą lampę. Hayato... to zdecydowanie Hayato! Odwróciłem głowę w stronę trzymanej komórki, patrząc raz jeszcze na live. To okropne! Waliłem sobie tyle razy konia do mojego brata! Pożądam swojego brata! Jakim debilem musiałem być żeby go nie poznać! No tak, cały czas zakrywał znamię, ukrywał je, a teraz je pokazał! Zapomniał? Możliwe. Cholera! Dlatego nie chciał mówić gdzie robi! Jebany! Pokój, muszę sprawdzić jego pokój!
Zerwałem się ogarniając siebie i całą łązienkę ani myśląc o wyłączeniu transmisji. Wleciałem do pokoju starszego braciszka i zacząłem szperać po jego szafkach, pod łóżkiem, ale nigdzie nic nie mogłem znaleźć. Musiał najwidoczniej wynajmować gdzieś lokum skąd nagrywał to wszystko. Nie... nie mogę w to uwiezyć, on naprawdę... Czułem jakby głowa miała mi zaraz wybuchnąć. Mój brat! Bój starszy brat robił na kamerkach! Skąd ten pomysł? Dlaczego? Do jasnej cholery! Czy to go jarało?
Załamany siedziałem w jego pokoju, łapiąc za głowę i oglądając dalej jego pokaz. Dlaczego nie mogłem przestać? Z jakiegoś powodu zacząłem czuć do niego obrzydzenie. Jak mu teraz spojrze w twarz? Nie dam rady. On... co ja mam teraz zrobić? Aaach! Spanikowany słysząc jak rodzice wrócili, uciekłem do swojego pokoju, chowając pod pościel. Beznadzieja. Co teraz? Ech, czemu? Miałem mieć cudowny weekend, a tak to... nie mogę zostać w domu. Muszę wyjść.
Z tym postanowieniem napisałem do Megumi i Ichiro. Niestety tylko ona była wolna, więc umówiłem się z nią na spacer po lesie. Niedaleko od nas był taki jeden z niewielkim jeziorkiem. Mało kto tam przychodził. Głownie mieszkańcy z psami, które musiały się wyszaleć i pobiegać z spuszczonej smyczy. Czym prędzej ubrałem buty i wyszedłem, mówiąc w drodze przez korytarz rodzicom, że idę spotkać się z przyjaciółką. I tak nie mogę jej tego powiedzieć. Hayato, ty debilu.
Brat po skończeniu śniadanie od razu ruszył do pracy. Gdy wychodził, spotkałem go na korytarzu. Z lodem w ustach wydałęm z siebie tylko ciche "Um" na pożegnanie, czego pewnie niezauważył i po schodach ruszyłem do siebie. Posprzątałem wszystko z podłogi. Nie zajęło to zbyt wiele czasu. Wysłałem szybką opinię na temat gierki do Ichiro, a potem sięgnąłem do szafy po pierwszą lepszą koszulkę, spodenki oraz gacie. Na bosaka zamknąłem się w łazience. Długa kąpiel - ta myśl przemknęła mi przez głowę. Rodzice wyszli z domu, a ja napełniłem w tym czasie wannę, robiąc z płynu do kąpieli solidną pianę. Umyłem zęby i wskoczyłem do wody, mocząc się i oddając przyjemności rozluźnienia. Ramiona przestawały mnie boleć. Miałem jeszcze chwilę czasu nim moja perełka zacznie stremować, więc przelotnie zerknąłem na innych chłopaków, którzy już byli na kamerkach. Miałem jeszcze w planie przeszukać pokój brata, ale nie spieszyło mi się. W końcu miał wrócić dopiero o dziewiętnastej.
Czy dobrze zrobiłem okłamując brata? Czy powinienem wyznać mu swoją orientację i to, co robię po kryjomu? Wstydzę się tego. Kto wie jakby zareagował, gdyby usłyszał, że jego młodszy brat jest... no w sumie prawie erotomanem. Do tego kolesiem, który zauroczył się w obcym facecie z kamerek. Czy to obrzydliwe? Chore? Na pewno.
- Ech- westchnąłem ciężko, chlapijąc się ciepłą wodą, po czym zobaczyłem, że Renge jest dostępny. Dziki uśmiech zalągł się w moich kącikach ust. Zdecydowanie wyglądałem jak jakiś zboczuch, ale kogo to tam teraz obchodziło. Wlazłem na jego stream, po czym wolną ręką zjechałem ku dołowi swojego ciała, masując pobudzająco swoje krocze. Renge. Był taki seksowny, dobrze zbudowany. Naprawdę nie raz miałem mokry sen na jego temat. To jak mnie pieści, smuga opuszkami zimnych dłoni po nagiej skórze, az nachodziła mnie gęsia skórka a elektryzujący dreszcz przeszywał całe ciało. Tyle razy budziłem się zlany potem z postawionym masztem.
Czy powinienem tym razem zebrać się na odwagę i do niego napisać? Napisać prywatną wiadomość? Co by mi odpisał? Zawsze starał się jak najlepiej zadbać o swoich widzów. Widać było jego pasję. Był pociągający, tajemniczy. Ciekawiło mnie niezmiernie co tym razem miał zamiar zrobić. Czym mnie zaskoczy, obdarzy. Ach... na samą myśl...!
Dzisiaj miał białą koszulę, która świetnie do niego pasowała. Jak zwykle ukrywał twarz pod maską, ale to tylko dodawało tego czegoś, czego brakowało innym streamującym na tej stronie. Co zabawne całkiem przypadkowo go znalazłem. Niedawno. Nie było go wcześniej na kamerkach, widać to czasem w jego doświadczeniu i zachowaniu, jednak to wszystko punktował swoim wyglądem. Upięte włosy bardzo mu pasowały. Dodawały takiego pazura dzięki czemu mogłem go sobie wyobrazić jako osobę dominującą, a nawet uległą. Choć wolałem to pierwsze. Czasem nawet czytałem komentarze innych. Po króce wystukałem na klawiaturze "Hej", czego zwykle nie robiłem, a z gardła wylał się chrapliwy odgłos przyjemności. Rumieńce wylazły na moje lico, a oddech przyspieszył. Wolałem zrobić to dziś wyjątkowo szybko. Nie wiedziałem kiedy wrócą rodzice, ale gdy byłem bliski spełnienia, wtedy zauwazyłem coś, co całkowicie mnie zamurowało i zbiło z tropu. Nawet niezauwazyłem kiedy doszedłem. Moje źrenice drżały, a usta uchyliły się delikatnie. Komórka prawie wpadła do wody od poluzowanego uścisku dłoni. Dudnienie w głowie nasilało się, a wszelakie dźwięki rozlewały, zanikały. Tak jakby czas stanąłw miejscu.
- To znamie... Hayate... nie, to niemożliwe - zerwałem się na równe nogi w wannie prosząc się o wypadek. Wychodząc poślizgnąłem się i jak długi wylądowałem na ziemi. Patrząc tempo na sufit i parę, która rozmywała świecącą lampę. Hayato... to zdecydowanie Hayato! Odwróciłem głowę w stronę trzymanej komórki, patrząc raz jeszcze na live. To okropne! Waliłem sobie tyle razy konia do mojego brata! Pożądam swojego brata! Jakim debilem musiałem być żeby go nie poznać! No tak, cały czas zakrywał znamię, ukrywał je, a teraz je pokazał! Zapomniał? Możliwe. Cholera! Dlatego nie chciał mówić gdzie robi! Jebany! Pokój, muszę sprawdzić jego pokój!
Zerwałem się ogarniając siebie i całą łązienkę ani myśląc o wyłączeniu transmisji. Wleciałem do pokoju starszego braciszka i zacząłem szperać po jego szafkach, pod łóżkiem, ale nigdzie nic nie mogłem znaleźć. Musiał najwidoczniej wynajmować gdzieś lokum skąd nagrywał to wszystko. Nie... nie mogę w to uwiezyć, on naprawdę... Czułem jakby głowa miała mi zaraz wybuchnąć. Mój brat! Bój starszy brat robił na kamerkach! Skąd ten pomysł? Dlaczego? Do jasnej cholery! Czy to go jarało?
Załamany siedziałem w jego pokoju, łapiąc za głowę i oglądając dalej jego pokaz. Dlaczego nie mogłem przestać? Z jakiegoś powodu zacząłem czuć do niego obrzydzenie. Jak mu teraz spojrze w twarz? Nie dam rady. On... co ja mam teraz zrobić? Aaach! Spanikowany słysząc jak rodzice wrócili, uciekłem do swojego pokoju, chowając pod pościel. Beznadzieja. Co teraz? Ech, czemu? Miałem mieć cudowny weekend, a tak to... nie mogę zostać w domu. Muszę wyjść.
Z tym postanowieniem napisałem do Megumi i Ichiro. Niestety tylko ona była wolna, więc umówiłem się z nią na spacer po lesie. Niedaleko od nas był taki jeden z niewielkim jeziorkiem. Mało kto tam przychodził. Głownie mieszkańcy z psami, które musiały się wyszaleć i pobiegać z spuszczonej smyczy. Czym prędzej ubrałem buty i wyszedłem, mówiąc w drodze przez korytarz rodzicom, że idę spotkać się z przyjaciółką. I tak nie mogę jej tego powiedzieć. Hayato, ty debilu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dopiero po kilkunastu minutach poczułem się zdecydowanie pewniej, widząc nie tylko te obleśne komentarze, ale i te, które nawet życzyły mi miłego dnia, co było nieco zabawne. Na tej stronie? To raczej rzadkość. Na chwilę obecną odpowiadałem niemal każdemu, odpowiadając na ich różne pytania, unikałem tylko te, które za bardzo nachodziły na moje życie prywatne. Ukradkiem włożyłem sobie słuchawkę do ucha, a w nowej karcie włączyłem stronę z filmami porno. Dzięki własnej wyobraźni mogłem się podniecić, ale dzisiaj nie byłem w stanie.
- Teraz śmiało możecie się skupić na moim głosie i wyobraźcie sobie, że jestem tuż obok was - powiedziałem nieco ściszonym głosem, ale dzięki mikrofonowi było to do usłyszenia dla innych. Odpaliłem odpowiedni dla siebie film i poprawiłem kamerkę, aby objęła nie tylko moją górę, ale również dół. Dłoń powędrowała na moją męskość, wsuwając się pod bokserki, zaś druga ręka znalazła się na klatce piersiowej, zaczynając bawić się sutkiem. Nie miałem ochoty dzisiaj na żadne zabawy głosowe, a masturbacja była czymś naturalnym. Nie tylko ja będę czerpał z tego przyjemność, zaspokoję również napalonych facetów po drugiej stronie i chyba wszyscy będą zadowoleni, spełnieni. Powoli, ale pewnie zacząłem poruszać dłonią, zerkając co chwilę na ekran by przyglądać się przychodzącym powiadomieniom. Nie tylko komentarze się sypały, ale również pieniądze. Mniejsze i drobniejsze kwoty, które później bezpiecznie będę mógł przelać na własne konto.
Głośne jęki zaczęły wychodzić z moich ust, a przez ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Nim się obejrzałem zostałem w samej koszuli, którą rozpiąłem do samego końca i teraz luźno opadała z moich ramion. Dzisiaj wyjątkowo czułem się pewniej z tym co robię. Miałem kilka streamów za sobą i z każdym przyzwyczajałem się do tego, dlatego nie czułem się źle z tym, że masturbowałem się dla innych. Mocniej złapałem za sutek przez co jęk stał się jeszcze bardziej wyrazisty. Ich komentarze dodatkowo mi pomagały, ponieważ dzięki temu wiedziałem, że wykonuję dobrą robotę. Nieco szybciej zacząłem poruszać dłonią na penisie, czując, że jestem blisko szczytowania. Wiedziałem, że to tylko chwilowo zadowoli moich widzów, ale na dziś nie planowałem niczego specjalnego. Kiedyś przyjdzie dzień, że będę musiał pójść o krok dalej.
- Ach, szybciej... - wydusiłem z siebie, po czym odchyliłem głowę do tyłu, kiedy dochodziłem. Oddychałem nierównomiernie, dlatego chwilę mi zajęło aż doszedłem do siebie. Spojrzałem na swoją dłoń, która była oblepiona spermą i uśmiechnąłem się do kamery. Nie mogli tego zobaczyć, jedynie coś podejrzewać po oczach.
- To było niesamowite? Prince21, dziękuję za tak hojne obdarowanie. Wszystkim wam dziękuję, doprowadziliście mnie do tego stanu, że teraz nie wiem, co mam z ręką zrobić - pomachałem do kamery, po czym otworzyłem szerzej oczy. - Oblizać? Hm... - zamyśliłem się przez chwilę, po czym czystą ręką przesunąłem maseczkę nieco do góry, aby odsłonić jedynie usta. Przejechałem językiem po nadgarstku, kierując się cały czas w górę, aż zassałem się na dwóch palcach. Zdążyłem zauważyć, że to ich będzie kręciło i czułem satysfakcję. Broniłem się nieco przed tym, ale tutaj miałem władzę nad tym i podobało mi się, ale tylko trochę! Nie zdziwiły mnie komentarze, że ktoś chciałby się znaleźć na miejscu tych palcach oraz nieco bardziej ubrudzić te usta. Odruchowo kącik ust poszedł do góry. Nie byłem prawiczkiem, ani dziewicą, więc nie byłem niewinny. Seks nie był mi obcy, dlatego mogłem nieco pobawić się z tymi ludźmi, a raczej ich uczuciami i portfelami. Nie namawiałem ich do niczego, sami płacili, a ja nie marudziłem tylko robiłem swoje.
- Jesteście niesamowici... - uśmiechnąłem się zanim założyłem poprawnie maseczkę i spojrzałem na wiadomość, którą dostałem na stronie. Czekał mnie jeszcze prywatny pokaz, więc powinienem już uciekać. Podniosłem się z fotela, które od razu przesunąłem w bok i ukazałem się im w pełnej okazałości, prezentując ciało z każdej strony. - To wam dzisiaj obiecywałem, więc mam nadzieję, że na sam koniec zadowolicie się tym. Ostatnio pytaliście o zdjęcia i przemyślałem to... Piszcie mi swoje życzenia w wiadomościach. Zadbam o was wszystkich. Do zobaczenia - pomachałem, po czym rozłączyłem się z kamerką. Wystarczyło tylko się podotykać a oni już wydawali pieniądze. Zastanawiałem się, czy ci ludzie nie mieli innych potrzeb. Wiem, że moje live'y nie są profesjonalne, osobiście wszedłem na najbardziej popularne osoby i daleko było mi do nich, jednakże dążyłem do tego, aby znaleźć się na ich poziomie. Nie powinno mi tak na tym zależeć, ale jednak im wyżej jestem w rankingu, tym więcej osób mnie ogląda. Teraz jednak na głowie miałem prywatny pokaz i nie zdziwiłem się, że znów był to tajemnicy Prince21, nazwa beznadziejna, ale nie mi to oceniać. Dzisiaj miał wyjątkowe życzenie i lekko się skrzywiłem. Rei mówił mi, że muszę się na to przygotować, więc przebrałem się szybko w obcisły strój pielęgniarki. Dobrze, że w sex shopach dziwnie się na ciebie nie patrzą, do domu nie mógłbym zamówić czegoś takiego.
Do domu wróciłem przed dziewiętnastą tak, jak obiecywałem. Byłem nieco zmęczony, tym bardziej, że włóczyłem się po galerii handlowej bez żadnego celu. Byłem nieco zniesmaczony tym, że ubrałem ten obciachowy strój, ale jak ktoś płaci, to wymaga, a akurat ten facet nie oszczędzał. Zrzuciłem torbę z ramienia i rozebrałem się z kurtki oraz butów.
- Wróciłem! - zawołałem, po czym zgarnąłem torbę i wszedłem do salonu. Rodzice nie czekali na mnie z kolacją i dobrze, bo i tak nic bym teraz nie przełknął, ale nie mogłem tak olać posiłku, który mama dla mnie zostawiła.
- I jak było? - zapytała, zerkając na mnie przez ramie, kiedy mijałem ich na kanapie.
- Całkiem nieźle, ale jestem wykończony, zjem i idę do siebie - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym poszedłem do kuchni i odgrzałem sobie kolację. Nie widziałem nigdzie Seiji'ego, ale pewnie siedział w swoim pokoju albo może gdzieś wyszedł. Nie zwróciłem uwagi na to, czy są jego buty.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wskoczyłem na powalone drzewo, wyciągając rękę ku Megumi, aby wspomóc ją w wspinaczce. Z skinieniem głowy w podzięce na moją pomoc, ujęła mą dłoń i podciągnąłem dziewczynę do góry uważając abyśmy czasem nie byli zbyt blisko siebie. W drodze do lasu pokrętce wytłumaczyłem swój powód na taki spacer wzięty z dupy. Oczywiście skłamałem o płci osoby, w której się zauroczyłem. A może to był wyłącznie pociąg seksualny? Nie zmienia to faktu, że był to mój brat, a Megumi świetnie sprawdzała się w sercowych sprawach. Nie jeden raz mi pomogła. Nie jeden raz ja sam ją wysłuchiwałem.
- Trudna sprawa - westchnęła, kopiąc kamyczek na trawie, któy poleciał prosto w piaszczystą plażę nad jeziorem. Słońce pomału zachodziło, a my usiedliśmy nad niewielkim urwiskiem, które sięgało dwa metry.
- To mało powiedziane. Nie wiem co robić - i to było najgorsze. Bałem się spojrzeć bratu prosto w oczy. Najchętniej mijałbym go przynajmniej z miesiąc czasu. Na samą myśl o powrocie do domu skręcało mnie w zołądku.
- Wiem, że łątwo to mówić, ale ja bym na twoim miejscu psotarała się jak najszybciej o tym zapomnieć skoro okazała się tą sprzedajną szmatą - zaśmiała się nerwowo, odgarniając za ucho zapodziany kosmyk włosów. Kątem oka zerkałem na Megumi, uwlaniając burzę mózgów w głowie. Poniekąd miała w tym wszystkim rację. Najpierw powinienem się upewnić, ze to faktycznie on. Przeciez nie tylko mój brat posiada znamię. To może być równie dobrze ktoś mega podobny do niego, a że to kamerka, to mogłem jakoś pod wpływem emocji źle zobaczyć. Tylko jak tu by sprawdzić...
- Dzięki, to dość świeze, muszę to jakoś przełknąć - blady uśmiech wypełzł mi na usta, a przyjaciółka zrobiła wielkie oczy. Nie do końca wiedziałem co sobie pomyślała. Może jakoś dziwnie wyglądałem? Na pewno niezbyt dobrze z podkrążonymi oczyma. Do tego w dresach.
- Właśnie, pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? - podpytała po dłuższej chwili ciszy, gdy siedzieliśmy podziwiając spokojną taflę wody. Przytaknąłem na jej retoryczne pytanie.
- Wiem, że masz własne teraz problemy i to zły moment, ale chciałabym do niej wrócić - zrobiła się całkiem poważna, a jej twarz nabrała delikatnego różowego koloru. - Bo widzisz... ten chłopak o któym mówiłam... - niedokończyła, cała speszona uciekała wzrokiem, gdy tylko nasze oczy się spotykały, ale to co zrobiła po ułamku sekundy zatrzymało całą czasoprzestrzeń wokół mnie. Jej miękkie, pełne usta otuliły swym ciepłem moje wargi. Nieśmiało, delikatnie przedłużyła muśnięcie, po czym odsunęła się spuszczając wzrok. Ja wpatrzony jak idiota zamrugałem oczyma, nie do końca wiedząc co właściwie się stało. Ja tu marudzę na swoje emocjonalne rozterki, a ta mi ich tylko dodaje!
- Ja.. e.. przepraszam! Zapomnij! - krzyknęła piskliwie, zeskakując na ziemię. Niewiele myśląc zeskoczyłem za nią i zatrzymałem, łapiąc za rękę.
- Czekaj, to moja wina. Bo widzisz ja... póki co... nie myślę o tym. Wiesz, jesteś ładna i dobrze się dogadujemy, ale... nie wiem czy to coś więcej. Wróćimy do tego później co? Wolałbym tobie na spokojnie wyjaśnić, jak tylko poukłądam sobie wszystko w głowie - spojrzałem na nią przepraszająco, a ta przytaknęła twardo, choć łzy cisły się niesamowicie. Puściłem Megumi pozwalając jej odejść. Bomba tykała i miała zaraz wybuchnąć. Nie chciałem aby płakała przy mnie. Poirytowany wrzasnąłem nieco głośniej, czochrając po głowie. Same z wami problemy!
Wykończony jak po maratonie wróćiłem do domu. W korytarxu dostrzegłem buty starszego brata. Westchnąłem ciężko, a mama przywitała mnie, wyglądając zza drzwi do kuchni informując o kolacji.
- Dziękuję, zjem w pokoju. Mam jeszcze lekcje do odrobienia - spojrzałem na rodzicielkę nieco przepraszająco, a ta widząc swego syna w rozsypce tylko przytaknęła. Podała mi talerz i skierowałem się do swojego pokoju. Muszę zapomnieć o Megumi. Teraz mam inny problem do rozwiązania.
Rzuciłem się na łóżko, spoglądając na nieokreślony punkt na suficie. Jak tu upewnić się co do pracy Hayate? Wymyślanie planu zajęło mi z dobrą godzinę. Po uzgodnieniu wszystkiego w myślach, wstałem w podskoku na równe nogi, kierując do pokoju brata. Zapukałem do środka i słysząc pozwolenie na wejście, zawitałem do środka. Z gulą w przełyku przełknąłem ciężko ślinę, a fala niezręczności sparaliżowała mnie w połowie kroku. W głowie wyglądało to na łątwiejsze.
- Hayato, bo widzisz... - chodziłem wzrokiem po całym pomieszczeniu za każdym razem, gdy próbowałem nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Cały czas widziałem go rozebranego przed kamerką. Cholera. - Potrzebuję modela do jednej z moich prac. Pomógłbyś mi jutro rano? - spytałem, łąpiąc się za kark z nerwowym uśmieszkiem. To był mój jedyny sensowny pomysł na sprawdzenie braciszka, czy aby na penwo miałem rację. Kilka razy widziałem nagie ciało stremera, więc z pewnością nie będę miał wądpliwości. Do tego widok na jego znamie tylko mnie utwierdzi w swoim przekonaniu. Jeśli to on.... no właśnie, co wtedy?
- Trudna sprawa - westchnęła, kopiąc kamyczek na trawie, któy poleciał prosto w piaszczystą plażę nad jeziorem. Słońce pomału zachodziło, a my usiedliśmy nad niewielkim urwiskiem, które sięgało dwa metry.
- To mało powiedziane. Nie wiem co robić - i to było najgorsze. Bałem się spojrzeć bratu prosto w oczy. Najchętniej mijałbym go przynajmniej z miesiąc czasu. Na samą myśl o powrocie do domu skręcało mnie w zołądku.
- Wiem, że łątwo to mówić, ale ja bym na twoim miejscu psotarała się jak najszybciej o tym zapomnieć skoro okazała się tą sprzedajną szmatą - zaśmiała się nerwowo, odgarniając za ucho zapodziany kosmyk włosów. Kątem oka zerkałem na Megumi, uwlaniając burzę mózgów w głowie. Poniekąd miała w tym wszystkim rację. Najpierw powinienem się upewnić, ze to faktycznie on. Przeciez nie tylko mój brat posiada znamię. To może być równie dobrze ktoś mega podobny do niego, a że to kamerka, to mogłem jakoś pod wpływem emocji źle zobaczyć. Tylko jak tu by sprawdzić...
- Dzięki, to dość świeze, muszę to jakoś przełknąć - blady uśmiech wypełzł mi na usta, a przyjaciółka zrobiła wielkie oczy. Nie do końca wiedziałem co sobie pomyślała. Może jakoś dziwnie wyglądałem? Na pewno niezbyt dobrze z podkrążonymi oczyma. Do tego w dresach.
- Właśnie, pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? - podpytała po dłuższej chwili ciszy, gdy siedzieliśmy podziwiając spokojną taflę wody. Przytaknąłem na jej retoryczne pytanie.
- Wiem, że masz własne teraz problemy i to zły moment, ale chciałabym do niej wrócić - zrobiła się całkiem poważna, a jej twarz nabrała delikatnego różowego koloru. - Bo widzisz... ten chłopak o któym mówiłam... - niedokończyła, cała speszona uciekała wzrokiem, gdy tylko nasze oczy się spotykały, ale to co zrobiła po ułamku sekundy zatrzymało całą czasoprzestrzeń wokół mnie. Jej miękkie, pełne usta otuliły swym ciepłem moje wargi. Nieśmiało, delikatnie przedłużyła muśnięcie, po czym odsunęła się spuszczając wzrok. Ja wpatrzony jak idiota zamrugałem oczyma, nie do końca wiedząc co właściwie się stało. Ja tu marudzę na swoje emocjonalne rozterki, a ta mi ich tylko dodaje!
- Ja.. e.. przepraszam! Zapomnij! - krzyknęła piskliwie, zeskakując na ziemię. Niewiele myśląc zeskoczyłem za nią i zatrzymałem, łapiąc za rękę.
- Czekaj, to moja wina. Bo widzisz ja... póki co... nie myślę o tym. Wiesz, jesteś ładna i dobrze się dogadujemy, ale... nie wiem czy to coś więcej. Wróćimy do tego później co? Wolałbym tobie na spokojnie wyjaśnić, jak tylko poukłądam sobie wszystko w głowie - spojrzałem na nią przepraszająco, a ta przytaknęła twardo, choć łzy cisły się niesamowicie. Puściłem Megumi pozwalając jej odejść. Bomba tykała i miała zaraz wybuchnąć. Nie chciałem aby płakała przy mnie. Poirytowany wrzasnąłem nieco głośniej, czochrając po głowie. Same z wami problemy!
Wykończony jak po maratonie wróćiłem do domu. W korytarxu dostrzegłem buty starszego brata. Westchnąłem ciężko, a mama przywitała mnie, wyglądając zza drzwi do kuchni informując o kolacji.
- Dziękuję, zjem w pokoju. Mam jeszcze lekcje do odrobienia - spojrzałem na rodzicielkę nieco przepraszająco, a ta widząc swego syna w rozsypce tylko przytaknęła. Podała mi talerz i skierowałem się do swojego pokoju. Muszę zapomnieć o Megumi. Teraz mam inny problem do rozwiązania.
Rzuciłem się na łóżko, spoglądając na nieokreślony punkt na suficie. Jak tu upewnić się co do pracy Hayate? Wymyślanie planu zajęło mi z dobrą godzinę. Po uzgodnieniu wszystkiego w myślach, wstałem w podskoku na równe nogi, kierując do pokoju brata. Zapukałem do środka i słysząc pozwolenie na wejście, zawitałem do środka. Z gulą w przełyku przełknąłem ciężko ślinę, a fala niezręczności sparaliżowała mnie w połowie kroku. W głowie wyglądało to na łątwiejsze.
- Hayato, bo widzisz... - chodziłem wzrokiem po całym pomieszczeniu za każdym razem, gdy próbowałem nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Cały czas widziałem go rozebranego przed kamerką. Cholera. - Potrzebuję modela do jednej z moich prac. Pomógłbyś mi jutro rano? - spytałem, łąpiąc się za kark z nerwowym uśmieszkiem. To był mój jedyny sensowny pomysł na sprawdzenie braciszka, czy aby na penwo miałem rację. Kilka razy widziałem nagie ciało stremera, więc z pewnością nie będę miał wądpliwości. Do tego widok na jego znamie tylko mnie utwierdzi w swoim przekonaniu. Jeśli to on.... no właśnie, co wtedy?
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mojego brata nie było, więc nie miałem komu podokuczać przez ten czas, kiedy jadłem. Od razu po posiłku poszedłem do swojego pokoju i zgarnąłem laptopa, aby nadrobić serial. Coś mnie pokusiło, aby wejść na stronę z kamerkami, gdzie moja nazwa widniała w rankingu, bardziej jednak zainteresowałem się aktualnym numerem jeden i wszedłem w jego stream. Widać było, że miał wielu fanów oraz współpracował z firmami od erotycznych zabawek czy ogólnie sklepów dla dorosłych. Podziwiałem, że ktoś aż tak bardzo się w to angażował i osobiście nie miałem w sobie tyle odwagi, aby robić te wszystkie rzeczy na żywo. Musiałem przyznać, że chłopak był seksowny i pewnie oglądałbym go dalej, ale w domu musiałem się pilnować. Niby rodzice pukali za każdym razem, kiedy chcieli wejść do pokoju, ale każdemu zdarza się zapomnieć, dlatego wolałem wrócić do serialu, który musiałem nadrobić. Jednocześnie siedziałem na grupce ze znajomymi, aby omówić projekt. Byli tak zainteresowani, że aż wcale, Rei w ogóle nie interesował się tym, co pisałem, a Yuna opowiadała o najnowszej piosence jakiegoś zespołu rockowego. Miałem wrażenie, że naprawdę ten projekt spadnie na mnie, a szczerze mówiąc wolałem by mieli w tym swój udział.
Dopiero pukanie do drzwi wyrwało mnie z transu, więc spojrzałem na brata, który postanowił zaskoczyć mnie swoją obecnością. Chciałem go zapytać gdzie tak długo był, ale coś mi nie grał. Na pewno unikał ze mną kontaktu wzrokowego, nie dało się tego nie zauważyć, kiedy wyraźnie uciekał spojrzeniem. Możliwe, że to przez pytanie, jakie do mnie rzucił, ale to nie był wystarczający powód do unikania wzroku! Nie podobało mi się to.
- Nie sądziłem, że kiedyś mnie o to poprosisz, ale nie zamierzam odmówić. Chętnie ci pomogę - uśmiechnąłem się, po czym odłożyłem laptopa i podniosłem się z łóżka, aby podejść do niej. - Jednakże, powinieneś patrzeć na mnie, kiedy do mnie mówisz. Może jesteśmy braćmi, ale to nadal część kultury, którą wpaja nam mama od urodzenia - rozczochrałem jego włosy, po czym dałem mu pstryczka w czoło. Nie chciałem mu dawać lekcji wychowawczej, ale rzadko kiedy zdarzało się by na mnie nie patrzył. Zrobiłem coś nie tak? Raczej by mi powiedział.
- Idę się myć, więc zmykaj do siebie - powiedziałem i zabrałem swoja piżamę. Zamknąłem laptopa, aby brat przypadkiem nie wpadł na pomysł przejrzenia go i skierowałem swoje cztery litery do łazienki. Rodzice chyba już spali, bo było wyjątkowo cicho w domu.
Zamknąłem się w łazience i od razu zdjąłem z siebie wszystkie ubrani, aby po chwili zrelaksować się w wannie wypełnioną wodą po brzegi. Po umyciu, siedziałem jeszcze nieco przed laptopem, ale w końcu oddałem się w objęcia Morfeusza.
Obudziłem się przez deszcz, który uparcie nawalał w parapet za oknem. Zwykle miałem twardy sen i żadne krople deszczu nie były w stanie mnie obudzić, ale dzisiaj był jakiś wyjątkowy dzień. Było po 9, ale nie śpieszyłem się ze wstaniem z łóżka. Chciałem jeszcze poleżeć i poszperać w telefonie, aby co chwilę dawać serduszka zdjęciom, które przykuły moją uwagę. Napisałem wiadomość do przyjaciela, aby się do mnie odezwał, kiedy się obudzi. Martwiłem się o niego coraz bardziej i w końcu wkurwię się na tyle, że siłą zabronię mu się spotykać z tym facetem. Nie chcę patrzeć, jak mój przyjaciel cierpi psychicznie.
- Co jest... - poderwałem się do siadu, kiedy zobaczyłem Yune z dziewczyną na zdjęciu i jak gdyby nigdy nic się całowały. Nie przeszkadzała mi orientacja inna, niż hetero, sam byłem bi, po prostu miałem wrażenie, że Yuna nie była gotowa pokazywać swoje prawdziwe oblicze światu. Na dodatek obca kobieta wyglądała na dużo starszą, dałbym jej około 40 lat, ale mogę się mylić. Podłączyłem telefon do ładowarki i zdecydowałem się ubrać w dresy oraz za dużą bluzę. Seiji chciał mnie później na modela, ale chyba nie będzie kazał mi się jakoś stroić. W sumie to pierwszy raz, kiedy będę mu pozował i nieco cieszyłem się, że to właśnie mnie poprosił. Zawsze mógł zapytać znajomych albo nawet naszego ojca, ale chciał mnie. Mogę być teraz dumnym starszym bratem.
- Ojciec jeszcze śpi? Myślałem, że 8 godzin snu to dla niego za dużo - zaśmiałem się, zerkając na mamę, która już brała się za niedzielne porządki, zaczynając od salonu.
- Chce się wyspać przed spotkaniem z ciotką. Jedziesz z nami? - zapytała. Skrzywiłem się lekko, pamiętając, że ciotka nie należy do osób tolerancyjnych i nie raz gadała mega homofobiczne rzeczy. Nie czułem się komfortowo w jej towarzystwie.
- Podziękuję, na dodatek Sei chce mnie namalować, więc pewnie spędzimy nad tym z kilka godzin, ale wy bawcie się dobrze, o ile to możliwe - powiedziałem i o mało co nie dostałem ścierką po głowę. - A to za co miało być? - jęknąłem niezadowolony nalewając sobie mleka do płatków. Mama w niedzielę nigdy nie szykowała śniadania, bo była zdania, że skoro wszyscy są w domu, to możemy sobie zrobić sami i mi to nie przeszkadzało. Gorzej z ojcem, który lubił mieć podstawione jedzenie pod nos.
- Może ciocia nie jest najlepsza, ale nie trzeba narzekać - stwierdziła. Przewróciłem oczami i zająłem się jedzenie płatków. Przynajmniej będziemy mieć spokój na kilka godzin i nikt nie będzie przeszkadzał bratu w trakcie malowania.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Sen był niezmiernie cudowny. Zwłaszcza po tym jak miałem trudności zasnąć wieczorem po tym wszystkim co mnie spotkało. Cały czas zastanawiałem się nad planem, aby znaleźć dowody w jakiej branzy siedzi mój starszy brat. Moje aktualne życie śmiało mógłbym nazwać koszmarem na jawie. Jednak nie mogłem się poddać. Musiałem być pewien czy Hayate jest Tym stremerem, którego tak ochoczo oglądam. Czy jest on Tym Renge.
- Seiji, wstawaj. Musisz mi pomóc w sprzątaniu - zmarszczyłem brwi w niezadowoleniu,. obracając się twarzą do ściany i cały schowałem się pod pościelą, burcząc coś pod nosem, że jeszcze pięć minut. Myślałem iż to tylko mi się przyśniło. Jakiś nie śmieszny żart mojej głowy. W końcu... miałem wczoraj okazję sprawdzić laptopa brata. Gdyby nie to, że nie znałem jego hasła. Ech. Byłem taki zawstydzny, czułem się tak niezręcznie, kiedy do mnie podszedł i dotknął. Co ja właściwie wyprawiałem? Co wogóle zrobię, gdy będę już pewien kim jest naprawdę Hayate? Czy nadal będę na niego patrzył w taki sposób jak kiedyś? Zauroczyłem się w Renge, podniecał mnie bardziej niż topowi stremerzy na kamerkach, a jednak to był prawdopodobnie mój brat! Podnieca mnie mój własny brat! To chore!
-Powiedziałam, żebyś pomógł swojej matce! - nagle poczułem jak siła nieczysta ciągnie mój skrawek puszystego nieba i ląduję z pościelą na podłodze. Rozkraczony spojrzałem na rozzłoszczoną matkę.
- Zobaczyłem diabła - wymamrotałem widząc jak rodzicielka nabiera kolorów.
- Posprzątaj proszę łazienkę i przyjdź do salonu pomóc mi dokończyć. Dzisiaj jedziemy z tatą do ciotki. Jedziesz z nami?
- Chętnie, ale mam dzisiaj plany - odpowiedziałem, wygrzebując się z pościelowego kokonu, gdy matka szła w stronę drzwi.
- Trudno. Jak posprzątasz zjedz śniadanie. Kupiłam świeze bułki z ziarnami dyni. Lubisz je, prawda? - z ciepłym uśmiechem wyszła z pokoju. Anioł, a zarazem demon w jednej skórze. Czasem zastanawiałem się jak ojciec poskromił matkę, albo to ona poskromiła jego. Druga wersja wydawała się bardziej realna. Wygłodzony, zgarbiony wszedłem do łazienki, wcześniej zabierając ze sobą sprzęt do walki z nieczystościami. Niczym wielbłąd na pustyni zamknąłem za sobą drzwi, spoglądając na swego przeciwnika - toaletę.
- No dobra, dziś obronną ręką wyjdzie tylko jedna osoba. Ty - wskazałęm berłem na ubikajcę - Albo ja - tym razem wskazałem na siebie. Założem długie, różowe rękawice gumowe swojej mamy i środkiem do czyszczenia polałem muszlę toaletową jakby właśnie ją zlewał ciepłym moczem. Szczerzyłem się zadowolony, patrząc na nią z góry jak na jakiegoś śmiecia. - Haha, dobrze ci tak - mówiłem do przedmiotu, kiedy to drzwi się uchyliły, a w nich dostrzegłem zdezorientowaneog ojca. Bez komentarza zamknął powoli dzwi z powrotem, pozostawiając mnie z pewnym... niesmakiem. Z pewnością zejdzie na dół i pochwali się tym co zobaczył. Ech, czuje się zarzenowany! Jak za karę posprzątałem łazienkę, ogarnąłem swój pokój i zszedłem wyczerpany na dół.
- Dzień dobry wszystkim. Mamo skończyłem. Pomóc ci w czymś jeszcze? - spytałem, patrząc na jej rozbawioną minę.
- Nie mój dzielny rycerzu sedesów. Usiądź i zjedz z bratem śniadanie. Ja już pomału kończę - poczerwieniały jak burak spojrzałem na ojca, któy wybuchnął śmiechem, popijając świeżo zaparzoną, czarną kawę.
- Jesteście okropni - burknąłem sięgając po bułki i zacząłem robić sobie kanapki z pomidorem i szczypiorkiem.
- Tak wiemy, my też cię kochamy - zripostował ojciec, przeglądająć dzisiajszą gazetę, a potem wróćił na górę ubierając się na wyjazd. Ja tym razem nie usiadłem tradycyjnie na swoje miejsce obok brata, a wylądowałem na siedzeniu ojca. Całkiem po drugiej stronie, lecz nie naprzeciw Hayate. Wyciągnąłem z kieszeni komórkę i wlepiłem wzrok w tiktoka. Nie było tam nic ciekawego, jednak wolałem się zająć czymkolwiek byle nie zwracać uwagi na brata. Ciągle czułem między nami napięcie, dziwną atmosferę, jaką sam tworzyłem. Byłem winny, jednak naprawdę nic nie mogłem na to poradzić. To było silniejsze ode mnie.
- Trzymajcie się ciepło! My już jedziemy! - podskoczyłem na krześle, wybity z myśli. Rodzice mnie niezmiernie wystraszyli. Myślałem, ze to Hayate odezwał się po dłuższej ciszy. Spanikowany zacząłem zbierać pomidora, któy wylądował na blacie stołu, obdarowywując brata nerwowym uśmieszkiem. Jego mina mówiła sama za siebie. Musiałem więc coś powiedzieć.
- To kiedy chciałbyś zacząć pozować? Bo widzisz... wolałem poprosić ciebie, bo to... troszkę jakby nagie pozowanie? - przerwałem, myśląc jak dokładnie sprostować moje oczekiwania. - Znaczy nie całkiem na golasa! Muszę naszkicować rysy ciała. Wystarczy, że rozbierzesz się tylko z górnej części garderoby. Nieobecność rodzicó tylko ułatwia. Mozemy to zrobić tu w salonie na kanapie. Będzie chyba najwygodniej - rozumiejąc swój potok słów uciszyłem się sporym kęsem kanapki.
- Seiji, wstawaj. Musisz mi pomóc w sprzątaniu - zmarszczyłem brwi w niezadowoleniu,. obracając się twarzą do ściany i cały schowałem się pod pościelą, burcząc coś pod nosem, że jeszcze pięć minut. Myślałem iż to tylko mi się przyśniło. Jakiś nie śmieszny żart mojej głowy. W końcu... miałem wczoraj okazję sprawdzić laptopa brata. Gdyby nie to, że nie znałem jego hasła. Ech. Byłem taki zawstydzny, czułem się tak niezręcznie, kiedy do mnie podszedł i dotknął. Co ja właściwie wyprawiałem? Co wogóle zrobię, gdy będę już pewien kim jest naprawdę Hayate? Czy nadal będę na niego patrzył w taki sposób jak kiedyś? Zauroczyłem się w Renge, podniecał mnie bardziej niż topowi stremerzy na kamerkach, a jednak to był prawdopodobnie mój brat! Podnieca mnie mój własny brat! To chore!
-Powiedziałam, żebyś pomógł swojej matce! - nagle poczułem jak siła nieczysta ciągnie mój skrawek puszystego nieba i ląduję z pościelą na podłodze. Rozkraczony spojrzałem na rozzłoszczoną matkę.
- Zobaczyłem diabła - wymamrotałem widząc jak rodzicielka nabiera kolorów.
- Posprzątaj proszę łazienkę i przyjdź do salonu pomóc mi dokończyć. Dzisiaj jedziemy z tatą do ciotki. Jedziesz z nami?
- Chętnie, ale mam dzisiaj plany - odpowiedziałem, wygrzebując się z pościelowego kokonu, gdy matka szła w stronę drzwi.
- Trudno. Jak posprzątasz zjedz śniadanie. Kupiłam świeze bułki z ziarnami dyni. Lubisz je, prawda? - z ciepłym uśmiechem wyszła z pokoju. Anioł, a zarazem demon w jednej skórze. Czasem zastanawiałem się jak ojciec poskromił matkę, albo to ona poskromiła jego. Druga wersja wydawała się bardziej realna. Wygłodzony, zgarbiony wszedłem do łazienki, wcześniej zabierając ze sobą sprzęt do walki z nieczystościami. Niczym wielbłąd na pustyni zamknąłem za sobą drzwi, spoglądając na swego przeciwnika - toaletę.
- No dobra, dziś obronną ręką wyjdzie tylko jedna osoba. Ty - wskazałęm berłem na ubikajcę - Albo ja - tym razem wskazałem na siebie. Założem długie, różowe rękawice gumowe swojej mamy i środkiem do czyszczenia polałem muszlę toaletową jakby właśnie ją zlewał ciepłym moczem. Szczerzyłem się zadowolony, patrząc na nią z góry jak na jakiegoś śmiecia. - Haha, dobrze ci tak - mówiłem do przedmiotu, kiedy to drzwi się uchyliły, a w nich dostrzegłem zdezorientowaneog ojca. Bez komentarza zamknął powoli dzwi z powrotem, pozostawiając mnie z pewnym... niesmakiem. Z pewnością zejdzie na dół i pochwali się tym co zobaczył. Ech, czuje się zarzenowany! Jak za karę posprzątałem łazienkę, ogarnąłem swój pokój i zszedłem wyczerpany na dół.
- Dzień dobry wszystkim. Mamo skończyłem. Pomóc ci w czymś jeszcze? - spytałem, patrząc na jej rozbawioną minę.
- Nie mój dzielny rycerzu sedesów. Usiądź i zjedz z bratem śniadanie. Ja już pomału kończę - poczerwieniały jak burak spojrzałem na ojca, któy wybuchnął śmiechem, popijając świeżo zaparzoną, czarną kawę.
- Jesteście okropni - burknąłem sięgając po bułki i zacząłem robić sobie kanapki z pomidorem i szczypiorkiem.
- Tak wiemy, my też cię kochamy - zripostował ojciec, przeglądająć dzisiajszą gazetę, a potem wróćił na górę ubierając się na wyjazd. Ja tym razem nie usiadłem tradycyjnie na swoje miejsce obok brata, a wylądowałem na siedzeniu ojca. Całkiem po drugiej stronie, lecz nie naprzeciw Hayate. Wyciągnąłem z kieszeni komórkę i wlepiłem wzrok w tiktoka. Nie było tam nic ciekawego, jednak wolałem się zająć czymkolwiek byle nie zwracać uwagi na brata. Ciągle czułem między nami napięcie, dziwną atmosferę, jaką sam tworzyłem. Byłem winny, jednak naprawdę nic nie mogłem na to poradzić. To było silniejsze ode mnie.
- Trzymajcie się ciepło! My już jedziemy! - podskoczyłem na krześle, wybity z myśli. Rodzice mnie niezmiernie wystraszyli. Myślałem, ze to Hayate odezwał się po dłuższej ciszy. Spanikowany zacząłem zbierać pomidora, któy wylądował na blacie stołu, obdarowywując brata nerwowym uśmieszkiem. Jego mina mówiła sama za siebie. Musiałem więc coś powiedzieć.
- To kiedy chciałbyś zacząć pozować? Bo widzisz... wolałem poprosić ciebie, bo to... troszkę jakby nagie pozowanie? - przerwałem, myśląc jak dokładnie sprostować moje oczekiwania. - Znaczy nie całkiem na golasa! Muszę naszkicować rysy ciała. Wystarczy, że rozbierzesz się tylko z górnej części garderoby. Nieobecność rodzicó tylko ułatwia. Mozemy to zrobić tu w salonie na kanapie. Będzie chyba najwygodniej - rozumiejąc swój potok słów uciszyłem się sporym kęsem kanapki.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Myślałem, że tego dnia nic mnie nie zaskoczy i będę mógł na spokojnie zjeść śniadanie, które raczej na długo mnie nie zapcha, ale o mało co nie wyplułem mleka z płatkami, kiedy ojciec opowiedział nam historię Seiji'ego z kiblem. Nie sądziłem, że mój brat jest na tyle samotny, by zacząć rozmawiać z toaletą. Cóż, na świecie jest pełno dziwaków, a ta sytuacja nie była wcale taka najgorsza, ale nie da się ukryć, że to mnie rozbawiło, no i oczywiście słowa mamy, która również nie oszczędzała młodszego syna, kiedy ten pojawił się w kuchni. Co jak co, ale nie musiałem mu dogryzać, bo rodzice odgrywali w tym dobrą rolę i trochę było mi go szkoda, ale kto by się spodziewał, że mój brat zostanie mianowany na rycerza sedesów? Chyba nikt, oby nie opowiadali o tym jego przyszłej dziewczynie, bo chłopak nam zejdzie na zawał. Rada na przyszłość, no robić nic, co by mogło nas zawstydzić, kiedy są rodzice. Mój wyraz twarzy nieco się zmienił, kiedy Sei zajął inne miejsce, niż zwykle. Owszem, nie siedzieliśmy teraz wszyscy razem przy stole, ale nawet jak jedliśmy we dwóch, to zazwyczaj siedzieliśmy na "przypisanych" miejscach. Może się wstydził? Nie chciałem na niego naciskać, więc zająłem się swoimi płatkami i śledzeniem co dzieje się na świecie, bo w między czasie skoczyłem do swojego pokoju po telefon.
Nawet jak zjadłem, to nie odszedłem od stołu, ponieważ pisałem z Yuną, która opowiadała mi o wspólnej nocy z ledwie poznaną dziewczyną. Rei był niedostępny, więc zostawiłem mu kilka wiadomości.
- Bawcie się dobrze! - zawołałem do rodziców, którzy akurat wychodzili z domu. Przynajmniej będziemy mieć nieco przestrzeni we dwóch, no i spokoju do malowania. Dobrze, że nic na dziś sobie nie planowałem, bo byłoby mi źle, gdybym musiał mu odmówić. Rzadko mnie o coś pyta, więc wolę to wykorzystać póki mogę. Może właśnie tym się stresuje? Cóż, raczej to nic stresującego malować brata, nie zrobię nic głupiego.
- W sumie to mogę zacząć pozować, jak ty będziesz gotowy. Dzisiaj nie mam żadnych planów, więc każda godzina mi pasuje. A co do nagości... Raczej nie mam co się wstydzić skoro jesteś moim bratem. Jak byliśmy mali, to braliśmy razem kąpiel, nie pamiętasz? No i bawiliśmy się gumowymi kaczuszkami - uśmiechnąłem się delikatnie.
Zapewne mama dalej je gdzieś trzyma. - Zjedz na spokojnie i przyszykuj sobie wszystko - dodałem, po czym wstałem od stołu, żeby po sobie posprzątać. Nie chciałem zostawiać bałaganu, a później pewnie zapomnę o umyciu naczyń. Jak tylko ogarnąłem sobie wszystko, wyciszyłem telefon, aby przypadkiem nic mnie nie rozproszyło. Zapewne da mi od czasu do czasu odpocząć od pozowania, bo domyślam się, że jest to dość męczące. Siedzenie lub stanie w jednej pozycji? Człowiek może nawet zapomnieć o oddychaniu, ale postaram się nie wydurniać, aby nie wydłużać tego szkicowania. W sumie czemu nie skorzystał z jakiś gotowców w internecie lub zdjęć jakiś chłopaków, którzy na pewno bez koszulki pozowali? Odpowiedź była prosta, na kartkę papieru chciał przenieść rzeczywisty obraz sylwetki. Dobrze, że nie byłem jakimś chudzielcem, któremu wystają same kości, ani przy kości, bo wtedy nie chciałbym, aby ktoś mnie malował.
Kiedy sam Seiji był prawie gotowy, zdjąłem bluzę, po czym spojrzałem na brata. Nie wiedziałem w jaki sposób powinienem usiąść, więc miałem nadzieję, że mnie pokieruje lub nawet ustawi tak, aby obrazowo było dla niego dobrze.
- Wolisz widzieć cały zarys górnego ciała czy mam jakość bokiem usiąść? - zapytałem. W sumie dopóki będzie mi wygodnie, to nie będę marudził. Po chwili poczułem się nieco dziwnie. Jeszcze wczoraj byłem prawie nagi dla obcych facetów, a teraz złapało mnie zawstydzenie? Chyba za bardzo przesadzałem. - Mam nadzieję, że nasi rodzice nagle nie zdecydują się wrócić, jeszcze zechcą pozować razem ze mną - zaśmiałem się nieco nerwowo, po czym uciekłem wzrokiem. Muszę tylko trochę posiedzieć na kanapie i się nie ruszać, naprawdę nie mam co się wstydzić przed własnym bratem, nie jedną nagą klatę widział na żywo - oczywiście w trakcie przebierania się na wychowanie fizyczne.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Pamiętam. Lubiłem tą z podciętym ogonkiem - przytaknąłem uśmiechając się na samą myśl o swojej żółtej ulubienicy. Te kaczuchy były mega zabawne i słodkie. Ciekawe co się z nimi stało. Mama owiała je tajemnicą narodową. Potem o nich zapomniałem. Pewnie gdyby się znalazły, to nadal wrzucałbym jedną do wanny i patrzył jak sobie dryfuje.
Po zjedzeniu śniadania od razu umyłem po sobie naczynia. Nie miałem ochoty potem wysłuchiwać rodzicielki jaki ze mnie leniwiec. Potem ruszyłaby temat mojej nieistniejącej żony, która zostałaby niewolnicą z miotłą i ścierą w rękach. Bez przesady. Brudasem nie byłem. Nawet mnie pewien poziom brudu zaczynał irytować. Próg ten nie był tak wysoki jak u mej matki, więc nawet spóźnienie się z zaścieleniem łóżka wzbudzał lekką irytację u niej. Po zostawieniu po sobie porządku ruszyłem do swojego pokoju i wyciągnąłem z biurka szkicownik. Okno było tuz nad biurkiem, więc odruchowo zerknąłem na zewnatrz. Wyglądało jakby miało dziś padać. Sięgnąłem jeszcze po kilka ołóków twardych oraz miękkich, gumkę i zszedłem na dół. Rzuciłem kilka poduszek na ziemię skąd chciałem szkicować. Uwielbiałem robić wiele rzeczy na podłodze. Było mi tak wygodniej. Na samą myśl o tym przypomniało mi się jak podczas rodzinncyh spotkań nie siedziałem grzecznie przy stole, a chowałem się pod nim, mieszając wszystkim kapcie. Nawet zdarzało mi się tam zasnąć.
Usiadłem na podłodze, na jednej z puduszek i spiąłem spinką grzywkę, zaczesując ją do góry. W tym samym czasie pojawił się brat, ściągając z siebie górną część garderoby. Mimowolnie mój wzrok zlustrował jego napinające się od ruchów mięśnie. Zdecydowanie będzie co rysować. Łapiąc się na dziwnych myślach, wytrząsnąłem je sobie z głowy, skupiając na tym, co zaczął do mnie mówić.
- Hm.... chciałbym dodać nieco ekspresji... albo raczej ruchu? Poczekaj, usiądź ustawie cię zaraz - nie wiedząc jak to wyrazić słowami, chwyciłem do ust ołówek, odkłądając zeszyt i wstając na równe nogi. Brat usiadł na środku kanapy, a ja lekko nim pokierowałem. Chwytając za ramiona, lekko skrzywiłem sylwetkę w bok, ale na tyle lekko by nadal było widać cały zarys torsu. Jedną nogę ugiął, kładąc na kanapie, kiedy druga nadal spoczywała naturalnie na podłodze. Kazałem się mu oprzeć łokciem o zgiętą nogę, i podeprzeć tak głowę.
- Dobrze, uśmiechnij się tajemniczo - dodałem z szerokim uśmiechem od ucha do ucha i wróciłem na swoje miejsce. Jego skóra była niesłychanie ciepła w przeciwieństwie do mnie. Zwykle bywałem zimny przez złe krążenie krwi. - Rodzice? - powtórzyłem pytająco, unosząc z zamyślenia głowę i dopiero teraz dostrzegłem jego lekkie zakłopotanie. - Byłoby słąbo, ale nic złego nie robimy - dodałem, aby go nieco uspokoić. - Postaram się to skończyć jak najsyzbciej. Wytrzymaj trochę - dodałem mu otuchy i zrobiłem peirwsze machnięcia ołówkiem. Delikatne, aby potem móc łątwo je w razie potrzeby wymazać. Zerkałem kątem oka to na niego, to na kartkę, aby jak najlepiej odworować podobiznę Hayate. Jego ciało było dobrze zbudowane, ale nie przerośnięte jak u kulturystów. Widać było, iż uprawiał sport. Nawet ja sam złapałem się na tym, że nieco krępowałem się zaszłej sytuacji. Lubiłem rysować, myślałem nad czymś większym, więc powinienem nie przejmować się takimi sytuacjami. Jednak tu chodziło o coś więcej. Hasegawa mógł okazać się kimś z kamerek. Moim głownym celem było upewnienie się, że to właśnie Ten zamaskowany seksowny mężczyzna. Dokładnie przyglądałęm się bratu, sunąc wzrokiem po jego ramionach, ręce, torsie, po jego obojczykach, któe tak kusząco wystawały. Kazdy mięsień brzucha był cudownie wyrzeźbiony. Nawet postanowiłem zarysować wystający materiał majtek spod spodni dresowych. Później skupiłem się na twarzy. Intensywnie przyglądałem się wyrazowi twarzy, od czasu do czasu ciumciając końcówkę ołówka. Zawsze to robiłem, gdy wchodziłem w trans i myślałem nad czymś. Lekkimi ruchami nadgarsta rysowałem kosmyki włosów, kiedy to dostrzegłem miejsce znamienia, które nieświadomie zakrywał. Źle go ustawiłem - skrzywiłem się na tę myśl.
- Nauczyciele mówią byśmy zaczęli się zastanawiać co chcemy robić w przyszłości - zagaiłem, wstając na równe nogi i podszedłem do starszego brata. - Mam kilka pomysłów, ale nie jestem jeszcze w pełni zdecydowany. A ty co chciałeś robić? Bo pewnie nie to co teraz - dodałem, poprawiając jego włosy. Delikatnym ruchem zgarnąłem je za ucho. Opuszkami palców musnąłem ramię, aby je trochę cofnął do tyłu i wten spojrzałem na... znamię. To naprawdę był on. Fala zaskoczenia obiła się boleśnie w moim wnętrzu, az zadudniło mi w głowie. Oczy zadrzały, a dłonie odruchowo odsunęły. To naprawdę on. Pokazywał się na kamerkach za kasę, a ja go oglądam...
- Wiesz co? Zróbmy sobie małą przerwę. Chcesz coś do picia? - spytałem z nerwowym uśmieszkiem, podchodząc do lodówki. Wyciągnąłem sobie sok pomarańczowy zanim Hayate wygłosił swoje zamówienie.
Po zjedzeniu śniadania od razu umyłem po sobie naczynia. Nie miałem ochoty potem wysłuchiwać rodzicielki jaki ze mnie leniwiec. Potem ruszyłaby temat mojej nieistniejącej żony, która zostałaby niewolnicą z miotłą i ścierą w rękach. Bez przesady. Brudasem nie byłem. Nawet mnie pewien poziom brudu zaczynał irytować. Próg ten nie był tak wysoki jak u mej matki, więc nawet spóźnienie się z zaścieleniem łóżka wzbudzał lekką irytację u niej. Po zostawieniu po sobie porządku ruszyłem do swojego pokoju i wyciągnąłem z biurka szkicownik. Okno było tuz nad biurkiem, więc odruchowo zerknąłem na zewnatrz. Wyglądało jakby miało dziś padać. Sięgnąłem jeszcze po kilka ołóków twardych oraz miękkich, gumkę i zszedłem na dół. Rzuciłem kilka poduszek na ziemię skąd chciałem szkicować. Uwielbiałem robić wiele rzeczy na podłodze. Było mi tak wygodniej. Na samą myśl o tym przypomniało mi się jak podczas rodzinncyh spotkań nie siedziałem grzecznie przy stole, a chowałem się pod nim, mieszając wszystkim kapcie. Nawet zdarzało mi się tam zasnąć.
Usiadłem na podłodze, na jednej z puduszek i spiąłem spinką grzywkę, zaczesując ją do góry. W tym samym czasie pojawił się brat, ściągając z siebie górną część garderoby. Mimowolnie mój wzrok zlustrował jego napinające się od ruchów mięśnie. Zdecydowanie będzie co rysować. Łapiąc się na dziwnych myślach, wytrząsnąłem je sobie z głowy, skupiając na tym, co zaczął do mnie mówić.
- Hm.... chciałbym dodać nieco ekspresji... albo raczej ruchu? Poczekaj, usiądź ustawie cię zaraz - nie wiedząc jak to wyrazić słowami, chwyciłem do ust ołówek, odkłądając zeszyt i wstając na równe nogi. Brat usiadł na środku kanapy, a ja lekko nim pokierowałem. Chwytając za ramiona, lekko skrzywiłem sylwetkę w bok, ale na tyle lekko by nadal było widać cały zarys torsu. Jedną nogę ugiął, kładąc na kanapie, kiedy druga nadal spoczywała naturalnie na podłodze. Kazałem się mu oprzeć łokciem o zgiętą nogę, i podeprzeć tak głowę.
- Dobrze, uśmiechnij się tajemniczo - dodałem z szerokim uśmiechem od ucha do ucha i wróciłem na swoje miejsce. Jego skóra była niesłychanie ciepła w przeciwieństwie do mnie. Zwykle bywałem zimny przez złe krążenie krwi. - Rodzice? - powtórzyłem pytająco, unosząc z zamyślenia głowę i dopiero teraz dostrzegłem jego lekkie zakłopotanie. - Byłoby słąbo, ale nic złego nie robimy - dodałem, aby go nieco uspokoić. - Postaram się to skończyć jak najsyzbciej. Wytrzymaj trochę - dodałem mu otuchy i zrobiłem peirwsze machnięcia ołówkiem. Delikatne, aby potem móc łątwo je w razie potrzeby wymazać. Zerkałem kątem oka to na niego, to na kartkę, aby jak najlepiej odworować podobiznę Hayate. Jego ciało było dobrze zbudowane, ale nie przerośnięte jak u kulturystów. Widać było, iż uprawiał sport. Nawet ja sam złapałem się na tym, że nieco krępowałem się zaszłej sytuacji. Lubiłem rysować, myślałem nad czymś większym, więc powinienem nie przejmować się takimi sytuacjami. Jednak tu chodziło o coś więcej. Hasegawa mógł okazać się kimś z kamerek. Moim głownym celem było upewnienie się, że to właśnie Ten zamaskowany seksowny mężczyzna. Dokładnie przyglądałęm się bratu, sunąc wzrokiem po jego ramionach, ręce, torsie, po jego obojczykach, któe tak kusząco wystawały. Kazdy mięsień brzucha był cudownie wyrzeźbiony. Nawet postanowiłem zarysować wystający materiał majtek spod spodni dresowych. Później skupiłem się na twarzy. Intensywnie przyglądałem się wyrazowi twarzy, od czasu do czasu ciumciając końcówkę ołówka. Zawsze to robiłem, gdy wchodziłem w trans i myślałem nad czymś. Lekkimi ruchami nadgarsta rysowałem kosmyki włosów, kiedy to dostrzegłem miejsce znamienia, które nieświadomie zakrywał. Źle go ustawiłem - skrzywiłem się na tę myśl.
- Nauczyciele mówią byśmy zaczęli się zastanawiać co chcemy robić w przyszłości - zagaiłem, wstając na równe nogi i podszedłem do starszego brata. - Mam kilka pomysłów, ale nie jestem jeszcze w pełni zdecydowany. A ty co chciałeś robić? Bo pewnie nie to co teraz - dodałem, poprawiając jego włosy. Delikatnym ruchem zgarnąłem je za ucho. Opuszkami palców musnąłem ramię, aby je trochę cofnął do tyłu i wten spojrzałem na... znamię. To naprawdę był on. Fala zaskoczenia obiła się boleśnie w moim wnętrzu, az zadudniło mi w głowie. Oczy zadrzały, a dłonie odruchowo odsunęły. To naprawdę on. Pokazywał się na kamerkach za kasę, a ja go oglądam...
- Wiesz co? Zróbmy sobie małą przerwę. Chcesz coś do picia? - spytałem z nerwowym uśmieszkiem, podchodząc do lodówki. Wyciągnąłem sobie sok pomarańczowy zanim Hayate wygłosił swoje zamówienie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zwykle poważnie podchodziłem do jakiś prac, ale jakoś bawił mnie wygląd brata z ołówkiem w buzi. Mimo tego, starałem się powstrzymać śmiech, aby nie urazić Seiji'ego i nie sprawić, że zrezygnuje ze szkicowania mnie. Co jak co, ale chcę później zobaczyć jego pracę. Chłopak miał talent i nieco mu go zazdrościłem, jednakże dwóch artystów pod dachem? Na pewno skończyłoby się to większą katastrofą, niż ktokolwiek sobie to wyobrazi. Dałem mu się ustawić, chociaż dziwnie czułem się z tym, że ktoś mnie do czegoś zmuszał, na dodatek ta pozycja na dłuższą metę nie będzie wygodna, więc mam nadzieję, że szybko zrobi zarys, a później doda ewentualne poprawki, bo dwóch godzin tak nie wysiedzę, a nie wiem, ile mu to zajmie. Oby nie wieczność.
- Tajemniczy uśmiech... - szepnąłem, po czym zrobiłem to, co do mnie należało. Seiji nie marudził, więc musiałem przybrać odpowiednią mimikę, inaczej by się do mnie przyczepił. Oj tak, do malowania podchodzi poważnie. Dlatego nie dałem mu już żadnej odpowiedzi, aby nie popsuć tego, co udało się nam wytworzyć. Drugi raz pewnie nie uda mi się tak samo uśmiechnąć.
To nic dziwnego, że czułem na niego intensywny wzrok, który nieco mnie krępował, ale musiałem to znieść. Wpatrywał się we mnie długo, po czym wracał wzrokiem na kartkę i tak co jakiś czas. Ciszą była irytująca, ale nie chciałem psuć swojego ustawienia i włączyć chociaż jakąś muzykę by tylko zagłuszyć ciszę. Miałem wrażenie, że Seiji słyszy każde przełknięcie mojej śliny, co jeszcze bardziej mnie stresowało. Czy ja zawsze taki byłem? Pierwszy raz ktoś mnie maluje, pół nagiego i to był mój brat. Powinienem mniej się krępować, bo widzieliśmy się nago nie raz i takie sytuacje nic nie powinny mi robić. To chyba przez ten wzrok, nie byłem przyzwyczajony do tego, że ktoś patrzył się na mnie tak badawczo. Kątem oka spojrzałem na niego i nieco mocniej się uśmiechnąłem, widząc go tak skupionego, ale szybko starałem się wrócić do delikatniejszego uśmiechu. Mam nadzieję, że nic nie zepsułem.
- To co robię teraz jest chwilowe, po studiach zacznę pracować jako psycholog dla młodzieży, lubię rozmawiać z ludźmi i im pomagać, więc zawsze mnie do tego ciągnęło. Dobrze wiesz, że rodzice widzieli mnie na medycynie, ale ja czuję się dobrze na tym kierunku, którym jestem. Oczywiście, kiedyś chciałem być gwiazdą sportu, ale nie mam aż takiego zapały by osiągać takie sukcesy - stwierdziłem, zerkając n niego. Chwila zawahania oraz nerwowy uśmiech. Już nie zwróciłem uwagi na jego dłoń, którą odsunął, jakbym był jakimś ogniem. Coś mi nie grało, już wczoraj wieczorem wiedziałem, że było coś nie tak. Czy to miało związek ze mną? Raczej wątpię, ponieważ nie zrobiłem nic przez co mógłby się tak zachowywać. Może coś się stało, kiedy nie było go w domu?
- Super, chętnie rozprostuję kości - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym wstałem z kanapy i poszedłem za nim do kuchni. Oparłem się ręką o blat tuż przy lodówce, nie dając mu szansy na ucieczkę. - Chętnie się napiję soku pomarańczowego, ale... Coś się stało? Dziwnie się zachowujesz - zapytałem. Ostatecznie zabrałem rękę i oparłem się o blat, patrząc cały czas na niego.
- Pamiętasz, jak mówiłem ci, że możesz mi po wszystkim powiedzieć? Jeśli coś cię trapi, to mów, a jakoś ci pomogę. Coś się wczoraj wydarzyło? Napadł? Wymacał? Zrobił coś... Gorszego? - Martwiłem się, okej? Żyliśmy w Japonii, tutaj w biały dzień, potrafią ci włożyć rękę w spodnie lub pod spódniczkę i nic sobie z tego nie robią. Zapewne mało osób przyznaje się do takich molestowań, a dopada to nie tylko dziewczyny. Jeśli jakiś stary gość zmacał mojego brata, to na pewno go znajdę i zatłukę. Co jak co, ale skoczyłbym za nim w ogień, gdybym musiał.
- A może to problem z tą osobą? No wiesz, w której się zauroczyłeś - ciągnąłem dalej ten temat, aby mi się nie wymigał. Mamy szansę porozmawiać bez naszych rodziców. Nie liczę na to, że wszystko mi wyśpiewa, szybciej pójdzie do swoich przyjaciół i to z nimi porozmawia.
Przeciągnąłem się, aby rozprostować kręgosłup i odepchnąłem się od blatu. Co mogłem mu jeszcze powiedzieć, aby mi się wygadał? Coś musiało go trapić i chciałem wiedzieć z jakiego powodu się tak zachowywał.
- Głupio mi to przyznać, ale martwię się o ciebie, bo widzę, że coś się stało, ale zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał mi powiedzieć - powiedziałem. Może ostatecznie to go przekona do wygadania się.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Być może była to jego chwilowa praca, ale nigdy nie miał pewności, czy mu się to nie spodoba i nie zostanie na dłużej, wręcz na stałe w swym fachu o którym się dowiedziałem. To naprawdę był on. Pracował na kamerkach, obnażał się przed zboczeńcami! No dobra, byłem jednym z nich, ale ja nie dałem ani grosza żeby... choć nie raz kusiło. Obrzydlistwo. Jak on mógł robić coś takiego? Czy ja jestem wściekły? Owszem. Czy się brzydzę? Tak! Czy jestem zazdrosny? Chyba... nie wiem. Nie mam bladego pojęcia czemu tak się złoszczę. Waliłem sobie konia do własnego brata! Jestem okropny! Porządałem własnego brata! Co gorsza nadal, nawet bardziej mam na niego ochotę jak pomyślę kim jest naprawdę. Brzydzę się nim jak i sobą. Sobą, bo nadal... nadal go kocham jak brata, z zarazem nienawidzę, a jednocześnie pragnę. To beznadziejne. Gdyby rodzice się dowiedzieli... zabiliby mnie a potem brata. Nie mogę mu powiedzieć, nic nie mogę wykrzesać z gardła. Kompletnie nic.
Z tej całej burzy myśli nawet nie zwróćiłem uwagi, kiedy do mnie podszedł. Nawet przez myśl mi nie przeszedł podstęp Hayate, gdy zatarasował mi sobą drogę ucieczki. Nim się spostrzegłem, w ręku miałem karafkę z sokiem. Zamknąłem lodówkę, a źrenice zadrżały od niespodziewanej bliskości z Hasegawą i jego dociekliwym pytaniem. Ta całą sytuacja musiała wyciekać ze mnie śmierdzącym potem, skoro brachol tak łątwo zauważał moje podejrzane zachowanie. Pilnowanie się było strasznie trudne, a uświadomienie sobie w jego towarzystwie, iż faktycznie jest Tym stremerem...
- Pamiętam - powiedziałem cicho, lecz nadal dość słyszalnie. Przesadzał z tym martwieniem się o mnie. Moim osobistym zdaniem powinien bardziej martwić się o siebie, że jakiś totalny zboczeniec znajdzie go, pozna miejsce w którym był i któegoś dnia stanie przed drzwiami i odurzy czymś, albo coś gorszego. Tak czy siak byłem tylko zwykłym licealistom. Do tego facetem. Nie było opcji zebym tka łątow dał się komuś zmacać. Takich ludzkich odchyłó nie jest wiele. W pociągu wiele razy widziałem jak faceci macają dziewczyny młodsze ode mnie. Raz nawet zareagowałem, co skończyło się obitą twarzą. Od tamtej pory... po prostu odwracam wzrok.
- Jestem lekko poddenerwowany, ale to nic powaznego - gdy tylko zrobiłmi nieco miejsca, podszedłem do szafki obok i wyciągnąłem dwie szklanki. Skupiony na nalewaniu napoju, mogłem nieco łątwiej mu odpowiadać na jego dociekliwość.
- Wiesz, miłostki, egzaminy i takie tam - odłozyłem na bok w połowie pełny kartonik, podając bratu jedną szklankę, zaś z drugiej upiłem nieco cieczy. Prawie się nią udławiłem, gdy wspomniał o "Tej" osobie. To było nawet zabawne, gdy mówił nieświadomie o sobie.
- Wiesz co... w sumie to... Megumi mnie... no wiesz, pocałowałą - uciekałem wzrokiem gdy to mówiłem. Nie chciałem się chwalić takimi rzeczami, ale to było jedyne koło ratunkowe z opresji. Wiedziałem, że tka naprawdę nie odpuści dopóki nie wróce do swojego zwyczajnego trybu bycia, a ja mu po prędku nie powiem o moim odkryciu. Nie mogę. Najpierw muszę wszystko sobie poukładać w głowie. - Nic do niej nie czuję. Nie wiem jak spojrze jej w twarz - wymusiłem dość szczery uśmiech w stronę Hayate, czując się nieco lepiej po fakcie, iz coś wymyśliłem.
- Mozemy porozmawiać przy rysowaniu? Muszę tylko dopracować szkic i będziesz wolny. Resztę rysunku dokończę sam. Linie padania światła i całą resztę - dodałem, naprawdę chcąc mieć to juz z głowy. Chciałem zwiać z domu. Nie być w otoczeniu brata. Przytłaczał mnie. Czułem okropny gorąc. Ciepło biło od niego, a lico zaczynało mnie piec.
Z tej całej burzy myśli nawet nie zwróćiłem uwagi, kiedy do mnie podszedł. Nawet przez myśl mi nie przeszedł podstęp Hayate, gdy zatarasował mi sobą drogę ucieczki. Nim się spostrzegłem, w ręku miałem karafkę z sokiem. Zamknąłem lodówkę, a źrenice zadrżały od niespodziewanej bliskości z Hasegawą i jego dociekliwym pytaniem. Ta całą sytuacja musiała wyciekać ze mnie śmierdzącym potem, skoro brachol tak łątwo zauważał moje podejrzane zachowanie. Pilnowanie się było strasznie trudne, a uświadomienie sobie w jego towarzystwie, iż faktycznie jest Tym stremerem...
- Pamiętam - powiedziałem cicho, lecz nadal dość słyszalnie. Przesadzał z tym martwieniem się o mnie. Moim osobistym zdaniem powinien bardziej martwić się o siebie, że jakiś totalny zboczeniec znajdzie go, pozna miejsce w którym był i któegoś dnia stanie przed drzwiami i odurzy czymś, albo coś gorszego. Tak czy siak byłem tylko zwykłym licealistom. Do tego facetem. Nie było opcji zebym tka łątow dał się komuś zmacać. Takich ludzkich odchyłó nie jest wiele. W pociągu wiele razy widziałem jak faceci macają dziewczyny młodsze ode mnie. Raz nawet zareagowałem, co skończyło się obitą twarzą. Od tamtej pory... po prostu odwracam wzrok.
- Jestem lekko poddenerwowany, ale to nic powaznego - gdy tylko zrobiłmi nieco miejsca, podszedłem do szafki obok i wyciągnąłem dwie szklanki. Skupiony na nalewaniu napoju, mogłem nieco łątwiej mu odpowiadać na jego dociekliwość.
- Wiesz, miłostki, egzaminy i takie tam - odłozyłem na bok w połowie pełny kartonik, podając bratu jedną szklankę, zaś z drugiej upiłem nieco cieczy. Prawie się nią udławiłem, gdy wspomniał o "Tej" osobie. To było nawet zabawne, gdy mówił nieświadomie o sobie.
- Wiesz co... w sumie to... Megumi mnie... no wiesz, pocałowałą - uciekałem wzrokiem gdy to mówiłem. Nie chciałem się chwalić takimi rzeczami, ale to było jedyne koło ratunkowe z opresji. Wiedziałem, że tka naprawdę nie odpuści dopóki nie wróce do swojego zwyczajnego trybu bycia, a ja mu po prędku nie powiem o moim odkryciu. Nie mogę. Najpierw muszę wszystko sobie poukładać w głowie. - Nic do niej nie czuję. Nie wiem jak spojrze jej w twarz - wymusiłem dość szczery uśmiech w stronę Hayate, czując się nieco lepiej po fakcie, iz coś wymyśliłem.
- Mozemy porozmawiać przy rysowaniu? Muszę tylko dopracować szkic i będziesz wolny. Resztę rysunku dokończę sam. Linie padania światła i całą resztę - dodałem, naprawdę chcąc mieć to juz z głowy. Chciałem zwiać z domu. Nie być w otoczeniu brata. Przytłaczał mnie. Czułem okropny gorąc. Ciepło biło od niego, a lico zaczynało mnie piec.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Lekko poddenerwowany? To mało powiedziane. Jeszcze w piątek nie był tak poddenerwowany, kiedy rozmawialiśmy o jego miłosnych problemach. Byłem ciekawy o co mu chodziło, ale nie byłem osobą, która naciskała, więc jedynie skinąłem głową i odebrałem swoją szklankę. Od razu upiłem z niej nieco, czując, jak zasycha mi w gardle. Jednakże, o mało co nie wyplułem soku.
- Że co? Megumi cię pocałowała... - powiedziałem, chociaż wiedziałem, że wcale mu w ten sposób nie pomagam. Skrzywiłem się lekko, kiedy dodał, że nic do niej nie czuję. Miłość w przyjaźni bywa ciężka, wszystko jest spoko, kiedy te dwie osoby coś do siebie czują, ale kiedy to jednostronna miłość... Wszystko się sypie. Nie chciałem go tym dobijać, bo wiedziałem, że sam musi poprowadzić z nią rozmowę na ten temat i pewnie sam jest tego świadomy.
- Znalazłeś się w kiepskiej sytuacji, ale na pewno jeśli z nią porozmawiasz to będziesz wiedział, czy ta przyjaźń przetrwa. Możecie czuć się niezręcznie w towarzystwie, ale jeśli naprawdę się lubicie, to nie warto z powodu zauroczenia przekreślać znajomość - uśmiechnąłem się lekko. Nie chciałem go zostawiać bez słowa, a jestem pewien, że w trakcie rysowania temat ucichnie, a on skupi się na tworzeniu, a ja będę czuł się źle mówiąc jak do ściany, a tak na pewno by było, za dobrze go znam.
- Jasne, zróbmy to szybko - powiedziałem, po czym odłożyłem szklankę i wróciłem na kanapę, aby od razu przyjąć wcześniejszą pozycję. Seiji miał teraz sporo problemów na głowie - sam się w kimś zauroczył, a na dodatek jego przyjaciółka go pocałowała, co na pewno mu życia nie ułatwia. Mógłbym mu dzisiaj pomóc się odstresować, ale widzę, że ten temat nie jest dla niego łatwy.
Kiedy skończył szkic, odetchnąłem z ulgą i rozprostowałem kości. Podziwiam wszystkich modeli, którzy potrafią długo tak wytrzymać z mniej lub bardziej zgiętych pozycjach. Ubrałem się, kątem oka zerkając na brata. Może jest sposób, aby nieco oderwać go od problemów?
- Seiji, może chce... - przerwałem, kiedy widziałem, jak zaczyna ogarniać swoje rzeczy w szybkim tempie, ignorując moją obecność oraz sam fakt, że ktoś do niego mówi. Zmarszczyłem brwi, ponieważ w przeciągu pięciu minut zdążył pójść do swojego pokoju i znów wrócić do salonu, ale nie po to by w nim posiedzieć, a tylko po to, aby przez niego przejść i wyjść z mieszkania. Nie rozumiałem o co chodzi, ale nie jestem jakąś zdesperowaną dziewczynką by za nim wylatywać. Najwidoczniej potrzebuje się przewietrzyć. Wzruszyłem ramionami, po czym wróciłem do kuchni, aby dopić sok. Nie wiedziałem czym się zajmę w mieszkaniu, bo nie miałem żadnego pomysłu na siebie, dlatego postanowiłem pójść do swojego pokoju i tam się zaszyć przed laptopem. Zawsze mogłem wykorzystać to, że nikogo nie ma w domu i wejść na kamerki, ale było to za duże ryzyko. Byłoby słabo, gdyby ktoś mnie przyłapał, ale... Zacząłem szukać pomysłów na forum, samemu zakładając temat. Miałem nadzieję, że ludzi lepiej wiedzieli ode mnie czego inni potrzebują. Nie liczyłem na same pozytywne wiadomości, bo nie każdy pochwalał taką pracę. Byłoby nudno, gdyby zabrakło hejtujących ludzi.
Po kilkunastu minut dostałem wiadomość od przyjaciela, który nie był jakoś wylewny. Chciał się spotkać i porozmawiać w cztery oczy. Oho, pewnie znów miał kłótnię z facetem, ale jeszcze się nie nauczył, że go ochrzanię? Rei jest naprawdę ślepy przez miłość, chociaż nie wiem, jak takiego faceta można kochać. Przecież to można wyczuć na kilometr, że chłopak jest toksyczny, a Rei się jedynie przy nim marnuje. Zaproponowałem mu spotkanie wieczorem, żebyśmy mogli pójść do baru, bo na pewno obaj będziemy tego potrzebować. Teraz byłem skupiony na czytaniu komentarzy, które znalazły się pod moim postem i wszystko notowałem. Nawet te najgłupsze pomysły, których pewnie i tak nie użyję, bo były zbyt... przesadne. Chyba tak to mogłem opisać, ale nie byłem pewien. Co jak co, ale jeszcze jakąś godność miałem, trochę mi jej zostało.
Resztę czasu spędziłem na obmyślaniu prezentacji oraz szukaniu informacji. Lubiłem sobie wszystko wcześniej przygotować, aby później na szybko nie szukać. Na dodatek najlepiej wcześniej zapoznać się z tematem, aby wiedzieć co robić oraz jak pewne sprawy wyjaśniać. Wzdrygnąłem się, kiedy zadzwonił mój telefon. Westchnąłem, kiedy wyświetliło mi się zdjęcie Yuny, ustawiłem jej naprawdę okropne zdjęcie, ale ona u siebie wcale nie miała lepszego.
- Czego chcesz? Szukam informacji na naszą prezentację - włączyłem ją na głośnomówiący, aby nie wyglądać głupio z telefonem między uchem a ramieniem.
- Nie możesz być trochę milszy? Rei do mnie napisał i wysłał zdjęcie... - zaczęła, a jej głos nie brzmiał najlepiej. - Napisał mi, że leży w łóżku i je smaczne śniadanie, więc chciałam by mi zdjęcie zrobił, niby nic wielkiego, ale miał siniaka... Świeżego siniaka na nadgarstku i brzuchu - powiedziała. Zapewne Rei nie był świadomy, że to wszystko widać na zdjęciu albo że Yuna nie zwróci na to uwagi.
- Chcesz mi powiedzieć, że ten jego CHŁOPAK go bije? Wcześniej też to się zdarzało? - zapytałem od razu odrywając się od laptopa by wyłączyć ją z głośnika. Nie chciałem by ktoś przypadkiem usłyszał o sytuacji mojego przyjaciela. Zaś Yuna zaczęła mi śpiewać niczym skowronek. Nie sądziłem, że Rei tyle przede mną będzie ukrywał, ale jednocześnie go rozumiałem, bo zapewne nie powstrzymałby mnie przed walnięciem kolesia, który jest ode mnie wyższy o głowę, jak nie więcej.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Starałem się dokończyć w miarę jak najlepiej szkic. Pełne skupienie przelałem w ten jeden moment, co chwile wyrzucająć z głowy zbędne myśli. Mogły tylko zaszkodzić, a teraz kiedy w naszej rodzinie się uspokoiło nie było potrzeby robienia kolejnego problemu. Muszę zaufać bratu. Choć tyle na chwilę obecną, nawet jeśli żar dusi mnie od środka i mam ochotę zeby spróbował mojej siarczystej pięści. Po skończeniu w pośpiechu zacząłem zbierać rzeczy. Ignorując całkowicie brata. Było mi przykro z tego powodu. Wiedziałem, iz go zadręczam swym zachowaniem, ale naprawdę nie byłem wstanie trzeźwo myśleć w jego towarzystwie. Potrzebowałem odskoczni, swiezego oddechu, który mi kradł. Wszedłem do swojego pokoju, rzuciłem rzeczy na łóżko i zajrzałem do komórki. Tam znalazło się kilka wiadomości od Megumi. Zacisnąłem pięść, marszcząc brwi. Jeszcze ona. Nie chciała dać mi o sobie zapomnieć. Wystukałem jej prędko wiadomość ze musimy sobie tą całą sytuację wyjaśnić. Była prawdopodobnie pierwszą osobą, która dowie się o mojej orientacji, o tym dlaczego nic do niej nie czuję. Nawet jeśli jest łądna i wstrzela się w większość upodobań meżczyzn. Niestety, ale u mnie nie miała tego czegoś. Była dziewczyną. To musi być okropne uczucie, być przegraną na samym starcie.
Z cięzkim westchnięciem zszedłem na dół, zbiegając po schodach i zarzucając na siebie kurtkę, w pół kroku wsunąłem stopy do adidasów i wyszedłem. Do Megumi nie miałem daleko. Zaledwie półgodziny drogi stąd. Nie mniej jednak wieczory był chłodne, więc musiałem się z tym śpieszyć. Zwłaszcza dlatego, ze ubrałem się beznadziejnie cienko. Szybkim krokiem poszedłem neico na skróty. Zaryzykowałem, bowiem lubili tam łązić chuligani i zboczeńcy. Tym razem na całe szczęście nikogo nie było, więc w trymi ga znalazłem się pod domem dziewczyny. Zadzwoniłem do domofonu, a światło na korytarzu zaświeciło się. Chwilę później długowłosa otworzyła mi drzwi, ewidentnie speszona. uciekała wzrokiem, nerwowo zgarnęła kosmyk włosów za ucho, będąc juz w koszuli nocnej, a moze długiej koszulce? Moze tka lubiłą po prostu chodzić po domu? W końcu po co miałaby otwierać drzwi w pidzamie?
- Proszę, wchodź - zaprosiła mnie do środka, kierując nas do kuchni gdzie wstawiła wodę na herbatę.
- Rodziców nie ma? - spytałem lekko zdziwiony, ze w domu było tak cicho.
- A nie, śpią. Rano mają do pracy - wyjaśniła, zalewając woreczki z owocami gorącą wodą. Podziękowałem za napój, ogrzewając sobie kubkiem dłonie. Przyjemne ciepło...
- Chciałeś porozmawiać, prawda? - spytała, wlepiając wzrok w ciecz swojego kubka. Nie do końca była to prawda. W sumie gdyby nie jej wiadomości to pewnie nadal bym wzlekał, ale po tylu latach znajomości nie chcę być az tak dla niej oschły. Czy ja? Czy ja wyglądałęm tak samo przy bracie jak ona teraz przy mnie? Okropne. Nic dziwnego, ze brat się o mnie martwi. Z dnia na dzień moje zachowanie zmeniło się o stoosiemdziesiąt stopni.
- Posłuchaj ja... nie wiem jak to powiedzieć, to dość skomplikowane - chłopie weź się w garść. - Bo widzisz, zaskoczyłąś mnie tym wyznaniem i... - co się dzieje? Czy ja całkiem nie mam jaj? Wychodząc byłem taki pewien siebie. Przez te dwadzieścia minut obmyślałem jak to powiedzieć, co zrobię, a teraz nic konkretnego nie mogłem poskładać.
- Wiesz co? Chodźmy lepiej do mojego pokoju. Nie chce budzić rodziców - uśmiechnęła się delikatnie. Tylko przytaknąłem. Faktycznie pokój rodziców był zaraz obok salonu. Nasze nieznane reakcje na moją odpowiedź mogyby zbudzić niechcąco jej rodziców. Kto wie co by zrobili, gdyby mnie teraz zobaczyli. Wolałem nie sprawdzać. I tak całe szczęście, że dzwonek do drzwi ich nie wybudził. A moze? Tylko po prostu nas ignorują? Weslziśmy po schodzach do pokoju Megumi. Był bardzo zadbany, w jasnych kolorach bezu. Meble były drewniane, a nad biurkiem wisiały plakaty znanych kapel. Widniał tam nawet jej idol o blond włosach. Lubiła takich. Jej kanon piękności. Blondyn o niebieskich oczach. Daleko mi do takiego, więc dlaczego to zrobiła? Usiadłem na ziemi przy stoliku kawowym, zaś ona zrobiła to samo na przeciwko mnie. Chwilę byliśmy cicho, ale ostatecznie zebrałem się w sobie i odezwałem jako pierwszy.
- Wybacz Megumi, ale nic do ciebie nie czuję. Jesteś dla mnie jak najlepsza przyjaciółka. Bo widzisz... - jej oczy momentalnie się zaszkliły. Walczyła dzielnie, by nie uronić ani jednej łzy i wyglądać jak najbardziej naturalnie. - Tu nie chodzi o ciebie. Z tobą jest wszystko jak w najlepszym porządku. jesteś piękna, seksowna, ale - nerwowo zacząłem machać rękoma - Ale ja wolę... chłopców. Tak, jestem pedałem - spuściłem wzrok, a całe ciśnienie ze mnie zeszło. Jakbym nagle zemdlał. Bezwłądnie siedziałem, wlepiając w kubek na stoliku. Megumi nie odpowiedziała ani słowem. Nagle delikatny szelest przykuł moją uwagę. Uniosłem głowę, a czas stanął w miejscu. Ciepłe i jednocześnie wilgotne wargi Megumi przyssały się do moich własnych. Przez chwilę zastanowiłęm się, czy ona w ogóle zrozumiała co do niej powiedziałem. Odchyliłem się kawałek do tył€, spoglądając na jej rozpaloną twarz i zamglony wzrok.
- Co ty robisz? - spytałęm, a ta jedynie oparła się blizej dłonią, znó pochylając do pocałunku. Najgorsze było to, iz nie odepchnąłem jej, a pozwoliłem na pogłębienie kolejnego pocałunku. Nasze języki coraz szaleniej wiły się wokółsiebie, lekko przepychając. Dziewczynę stęknęła, robiąc kolejne kroki az powaliła mnie na ziemię i sama znalazła się okrakiem nade mną.
- Megumi, przestań - przeczyłem samemu sobie.
- Zamknij oczy. Nie przeszkadza mi to. Po prostu pozwól mi to zrobić. Wyobraź sobie kogoś innego - wyszeptała ciepłymi słówkami do ucha, dmuchając w nie ciepłym powietrzem. Jęknąłem cicho, czując jak ejst to wrazliwa pieszczota. Czy powinienem? Czy na pewno było do w porządku? Nie. Nie było.
- Nie, czekaj. Co ty wygadujesz? - złapałęm ją za ramiona, odsunąłem, a sam usiadłem, dosuwając się do jej łózka,. Oparłęm się o nie plecami, patrząc jak całą dyszy. Uśmiechnęła się lubieznie i oblizała palce, nie ustępując nacierania w moją stronę.
- Zrelaksuj się. Pozwól... - dłonią zakryła mi oczy. Sięgnęła po swoją koszulkę i związała nią oczy bym nic nie widział. Dlaczego na to pozwalałęm? Czemu... siłą jej nie powaliłem i nie wyszedłem tylko pozwalam zeby dobierała się do rozporka? Wyobraź, co...? Wziąłem głęboki wdech i wydech, wyobrazając sobie jakby zamiast niej był to mój brat. Jak nie jej dłonie, tylko jego zaczynały mieścić moje krocze. Nie musiałęm długo czekać az członek zacznie pulsować i stanie. Po chwili jej czubek języka połąskotał go, nakreślił linie wzdłuz długości az nagle poczułęm gorące ciepło. Było miło i wilgotno. Ach... powoli, pomału i stopniowo coraz szybciej. Ochryple stęknąłem, raz drugi, cały czas starając się kontrolować. Wyobrazenie brata robiącego mi dobrze byłtak elektryzujący, ze po chwili w swym szczycie złapałem ją za głowę i biodrami zrobiłem kilka pchnięć. Doszedłem w jej ustach. Usłyszałęm jak się krztusi i ucieka, po czym wszystko połknęła. Zazenowany, ale spełniony z jakiegoś dzikiego, dziwnego powodu, odsłoniłem oczy, patrząc na rozpaloną i zadowoloną Megumi.
- Nie przeszkadza mi to, ze jesteś homo. Zakochałam się w tobie. I jeśli nie miałbyś nic przeciwko... chciałabym uprawiać z tobą seks. Bez zobowiązań - jej słowa całkowicie mnie zbiły z tropu. Żartowała? Chyba tak> A moze nie? Jak mogła zartować po tym co się przed chwilą stało? Na pewno mówiłą powaznie!
- Ja... nie wiem. To było przyjemne, ale dziwne...
- Póki dasz rade wyobrazić sobie kogoś innego nie widze problemu.
- Muszę się... zastanowić. Powiedz mi gdzie macie łazienke? - spytałem, zaś ta wskazała mi pomieszczenie. Ogarnąłem się jak najciszej potrafiłem i wróciłem do domu. Zdezorientowany juz całkowicie, bez kluczy od domu, które zostawiłem na szafce w korytarzu, ślęczałęm przed drzwiami czekając az łaskawie ktoś otworzy. Hayato nie było tak samo jak rodziców. Cholera. Seiji ogarnij się.
Z cięzkim westchnięciem zszedłem na dół, zbiegając po schodach i zarzucając na siebie kurtkę, w pół kroku wsunąłem stopy do adidasów i wyszedłem. Do Megumi nie miałem daleko. Zaledwie półgodziny drogi stąd. Nie mniej jednak wieczory był chłodne, więc musiałem się z tym śpieszyć. Zwłaszcza dlatego, ze ubrałem się beznadziejnie cienko. Szybkim krokiem poszedłem neico na skróty. Zaryzykowałem, bowiem lubili tam łązić chuligani i zboczeńcy. Tym razem na całe szczęście nikogo nie było, więc w trymi ga znalazłem się pod domem dziewczyny. Zadzwoniłem do domofonu, a światło na korytarzu zaświeciło się. Chwilę później długowłosa otworzyła mi drzwi, ewidentnie speszona. uciekała wzrokiem, nerwowo zgarnęła kosmyk włosów za ucho, będąc juz w koszuli nocnej, a moze długiej koszulce? Moze tka lubiłą po prostu chodzić po domu? W końcu po co miałaby otwierać drzwi w pidzamie?
- Proszę, wchodź - zaprosiła mnie do środka, kierując nas do kuchni gdzie wstawiła wodę na herbatę.
- Rodziców nie ma? - spytałem lekko zdziwiony, ze w domu było tak cicho.
- A nie, śpią. Rano mają do pracy - wyjaśniła, zalewając woreczki z owocami gorącą wodą. Podziękowałem za napój, ogrzewając sobie kubkiem dłonie. Przyjemne ciepło...
- Chciałeś porozmawiać, prawda? - spytała, wlepiając wzrok w ciecz swojego kubka. Nie do końca była to prawda. W sumie gdyby nie jej wiadomości to pewnie nadal bym wzlekał, ale po tylu latach znajomości nie chcę być az tak dla niej oschły. Czy ja? Czy ja wyglądałęm tak samo przy bracie jak ona teraz przy mnie? Okropne. Nic dziwnego, ze brat się o mnie martwi. Z dnia na dzień moje zachowanie zmeniło się o stoosiemdziesiąt stopni.
- Posłuchaj ja... nie wiem jak to powiedzieć, to dość skomplikowane - chłopie weź się w garść. - Bo widzisz, zaskoczyłąś mnie tym wyznaniem i... - co się dzieje? Czy ja całkiem nie mam jaj? Wychodząc byłem taki pewien siebie. Przez te dwadzieścia minut obmyślałem jak to powiedzieć, co zrobię, a teraz nic konkretnego nie mogłem poskładać.
- Wiesz co? Chodźmy lepiej do mojego pokoju. Nie chce budzić rodziców - uśmiechnęła się delikatnie. Tylko przytaknąłem. Faktycznie pokój rodziców był zaraz obok salonu. Nasze nieznane reakcje na moją odpowiedź mogyby zbudzić niechcąco jej rodziców. Kto wie co by zrobili, gdyby mnie teraz zobaczyli. Wolałem nie sprawdzać. I tak całe szczęście, że dzwonek do drzwi ich nie wybudził. A moze? Tylko po prostu nas ignorują? Weslziśmy po schodzach do pokoju Megumi. Był bardzo zadbany, w jasnych kolorach bezu. Meble były drewniane, a nad biurkiem wisiały plakaty znanych kapel. Widniał tam nawet jej idol o blond włosach. Lubiła takich. Jej kanon piękności. Blondyn o niebieskich oczach. Daleko mi do takiego, więc dlaczego to zrobiła? Usiadłem na ziemi przy stoliku kawowym, zaś ona zrobiła to samo na przeciwko mnie. Chwilę byliśmy cicho, ale ostatecznie zebrałem się w sobie i odezwałem jako pierwszy.
- Wybacz Megumi, ale nic do ciebie nie czuję. Jesteś dla mnie jak najlepsza przyjaciółka. Bo widzisz... - jej oczy momentalnie się zaszkliły. Walczyła dzielnie, by nie uronić ani jednej łzy i wyglądać jak najbardziej naturalnie. - Tu nie chodzi o ciebie. Z tobą jest wszystko jak w najlepszym porządku. jesteś piękna, seksowna, ale - nerwowo zacząłem machać rękoma - Ale ja wolę... chłopców. Tak, jestem pedałem - spuściłem wzrok, a całe ciśnienie ze mnie zeszło. Jakbym nagle zemdlał. Bezwłądnie siedziałem, wlepiając w kubek na stoliku. Megumi nie odpowiedziała ani słowem. Nagle delikatny szelest przykuł moją uwagę. Uniosłem głowę, a czas stanął w miejscu. Ciepłe i jednocześnie wilgotne wargi Megumi przyssały się do moich własnych. Przez chwilę zastanowiłęm się, czy ona w ogóle zrozumiała co do niej powiedziałem. Odchyliłem się kawałek do tył€, spoglądając na jej rozpaloną twarz i zamglony wzrok.
- Co ty robisz? - spytałęm, a ta jedynie oparła się blizej dłonią, znó pochylając do pocałunku. Najgorsze było to, iz nie odepchnąłem jej, a pozwoliłem na pogłębienie kolejnego pocałunku. Nasze języki coraz szaleniej wiły się wokółsiebie, lekko przepychając. Dziewczynę stęknęła, robiąc kolejne kroki az powaliła mnie na ziemię i sama znalazła się okrakiem nade mną.
- Megumi, przestań - przeczyłem samemu sobie.
- Zamknij oczy. Nie przeszkadza mi to. Po prostu pozwól mi to zrobić. Wyobraź sobie kogoś innego - wyszeptała ciepłymi słówkami do ucha, dmuchając w nie ciepłym powietrzem. Jęknąłem cicho, czując jak ejst to wrazliwa pieszczota. Czy powinienem? Czy na pewno było do w porządku? Nie. Nie było.
- Nie, czekaj. Co ty wygadujesz? - złapałęm ją za ramiona, odsunąłem, a sam usiadłem, dosuwając się do jej łózka,. Oparłęm się o nie plecami, patrząc jak całą dyszy. Uśmiechnęła się lubieznie i oblizała palce, nie ustępując nacierania w moją stronę.
- Zrelaksuj się. Pozwól... - dłonią zakryła mi oczy. Sięgnęła po swoją koszulkę i związała nią oczy bym nic nie widział. Dlaczego na to pozwalałęm? Czemu... siłą jej nie powaliłem i nie wyszedłem tylko pozwalam zeby dobierała się do rozporka? Wyobraź, co...? Wziąłem głęboki wdech i wydech, wyobrazając sobie jakby zamiast niej był to mój brat. Jak nie jej dłonie, tylko jego zaczynały mieścić moje krocze. Nie musiałęm długo czekać az członek zacznie pulsować i stanie. Po chwili jej czubek języka połąskotał go, nakreślił linie wzdłuz długości az nagle poczułęm gorące ciepło. Było miło i wilgotno. Ach... powoli, pomału i stopniowo coraz szybciej. Ochryple stęknąłem, raz drugi, cały czas starając się kontrolować. Wyobrazenie brata robiącego mi dobrze byłtak elektryzujący, ze po chwili w swym szczycie złapałem ją za głowę i biodrami zrobiłem kilka pchnięć. Doszedłem w jej ustach. Usłyszałęm jak się krztusi i ucieka, po czym wszystko połknęła. Zazenowany, ale spełniony z jakiegoś dzikiego, dziwnego powodu, odsłoniłem oczy, patrząc na rozpaloną i zadowoloną Megumi.
- Nie przeszkadza mi to, ze jesteś homo. Zakochałam się w tobie. I jeśli nie miałbyś nic przeciwko... chciałabym uprawiać z tobą seks. Bez zobowiązań - jej słowa całkowicie mnie zbiły z tropu. Żartowała? Chyba tak> A moze nie? Jak mogła zartować po tym co się przed chwilą stało? Na pewno mówiłą powaznie!
- Ja... nie wiem. To było przyjemne, ale dziwne...
- Póki dasz rade wyobrazić sobie kogoś innego nie widze problemu.
- Muszę się... zastanowić. Powiedz mi gdzie macie łazienke? - spytałem, zaś ta wskazała mi pomieszczenie. Ogarnąłem się jak najciszej potrafiłem i wróciłem do domu. Zdezorientowany juz całkowicie, bez kluczy od domu, które zostawiłem na szafce w korytarzu, ślęczałęm przed drzwiami czekając az łaskawie ktoś otworzy. Hayato nie było tak samo jak rodziców. Cholera. Seiji ogarnij się.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wyszedłem z domu przed czasem, aby obmyślić w jaki sposób porozmawiać z Rei'em. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak do niego dotrzeć, a próbowałem wiele sposobów, które okazały się wielką porażką. Cała nasza trójka chodziła na psychologię, a jednak jeden z naszych przyjaciół nie widział, że jego związek jest niezdrowy i trzeba jak najszybciej się odizolować. Mam odpuścić? Nie chcę, bo boję się, że pewnego dnia spotkam go w szpitalu nieprzytomnego. Zapewne będzie chciał mi wcisnąć kit, że to jednorazowe, ale zawsze byłem zdania, że jak ktoś uderzył raz, to zrobi to ponownie. Nie, nie chodziło mi o zwykłe spoliczkowanie, bo co minutę jakaś kobieta walnie faceta czy kobietę w twarz, a powodów jest pełno. Przydałaby mi się Yuna, ale ona miała inne plany i nie zamierzałem jej mówić, że wsparcie przyjaciela jest najważniejsze. Prowadzimy dorosłe życie i każdy z nas ma swoje zobowiązania. Na dodatek w głowie miałem zmiany humoru u mojego młodszego brata. Wiedziałem, że czegoś mi nie mówi, a ja po prostu się martwiłem. Powinienem porozmawiać z rodzicami? Lepiej nie, bo niepotrzebnie bym ich zaczął martwić. Pewnie Seiji by mnie zabił, gdybym coś im powiedział.
Do pubu dotarłem pełen myśli, teorii i niewiedzy. Byłem bezradny i nie wiedziałem w jaki sposób wyciągnąć do tej dwójki pomocną dłoń. Rei'a mógłbym gdzieś porwać, aby zrozumiał, że bez faceta będzie mu lepiej, a Seiji... To już inny przypadek. Choć ostatnio dobrze nam się rozmawiało, to zwykle trzymamy się na dystans. On żyje swoim życiem, a ja swoim i nie chcemy by ktoś w nie wchodził z buciorami. Rozejrzałem się po lokalu z myślą, że zobaczę przyjaciela i wcale się nie zdziwiłem, że był wcześniej ode mnie. Uśmiechnąłem się lekko, po czym wyminąłem kilka stolików oraz kelnerów, aby dosiąść się do chłopaka, który sam był nieobecny.
- Sam przyszedłeś? - zapytałem. Nie zdziwiłbym się, gdyby zaraz miał się pojawić jego chłopak, przy którym nie czułbym się komfortowo.
- Nie, nie przyszedł ze mną. Nawe nie mówiłem, że gdzieś wychodzę - powiedział, patrząc na mnie niepewnie. - W-wiem, że Yuna ci mówiła o siniakach. Dopiero jak jej wysłałem zdjęcie, to zorientowałem się, że są widoczne i chcę byś wiedział, że to było je...
- Nie było jednorazowe. Yuna twierdzi, że to nie pierwszy raz, kiedy masz siniaki. Nawet, jeśli lubicie pieprzyć się ostrzej, to nikt nie robi siniaków na brzuchu. Nadgarstki jeszcze da się wytłumaczyć, źle założone kajdanki lub lina albo za mocno cię trzymał, ale na brzuchu? Obojczyku? Plecach? Mogę tak wymieniać dowoli i nie wmówisz mi, że to przez seks - mówiłem na tyle cicho, by nikt z otoczenia nas nie usłyszał. Rei musi mi wyznać prawdę, bo zacznę zastanawiać się nad naszą przyjaźnią. Kłamstwa i brak zaufania? Nie chcę się z nim kłócić za każdym razem czy ignorować problem, który rzeczywiście istnieje. Jest moim przyjacielem, myślę, że gdybyśmy zamienili się rolami, to postąpiłby tak, jak ja.
- Hah, nic się nie ukryje... Ja to znoszę, bo go kocham. Wiem, że pomyślisz sobie, że jestem dla niego jak worek treningowy, ale wcale nie jest taki zły. Dba o mnie, kocha i nie potrafię go zostawić - spuścił głowę, nieco ściszając głos. Spojrzałem na kelnera, który uśmiechnął się do nas przyjacielsko.
- Czy mogę zebrać zamówienie? - spojrzał na mnie i lekko zagryzł dolną wargę.
- Poproszę butelkę Yuzushu, lód i sok imbirowy oraz żurawinowy oraz ogórki w sezamie - posłałem chłopakowi uśmiech, który wszystko ładnie zanotował, a raczej w wbił na tablecie.
- Za chwilę do państwa wrócę - powiedział, po czym nas zostawił.
- Słuchaj Rei, nie chcę robić ci wykładów, to twoje życie, ale to nie jest zdrowy związek. Wiele razy ci to mówiłem i powie ci to każda bliska osoba. Nie mogę patrzeć na to, jak cierpisz. Kochasz go, ale bez niego będzie ci lepiej. Nie chcę zobaczyć cię poturbowanego albo w czarnym worku - wyciągnąłem do niego dłoń, aby podnieść jego podbródek. Nie lubiłem, kiedy unikał mojego spojrzenia.
Na rozmowie oraz na piciu spędziliśmy trochę czasu, jednakże obaj musieliśmy się zbierać ze względy na jutrzejsze zajęcia. Nieco się zdziwiłem, kiedy nasz kelner zostawił mi swój numer telefonu, ale postanowiłem schować do spodni karteczkę z cyframi. Do domu wróciłem taksówką, bo o własnych nogach na pewno bym nie doszedł nawet w godzinę. Byłem lekko podpity, ale nadal wiedziałem co się dzieje wokół mnie.
Zauważyłem, że czyjaś sylwetka znajduje się na schodkach prowadzących do drzwi. Zmrużyłem oczy będąc gotowym do ataku, gdyby ten ktoś okazał się jakimś włamywaczem albo bezdomnym, ale okazało się, że to tylko Seiji siedział sobie przed domem. Światła były pogaszone, więc rodziców jeszcze nie było, a on... Nie miał kluczy? Inaczej nie siedziałby na zewnątrz wieczorem, kiedy robi się już zimno.
- Mogłeś zadzwonić, bym wcześniej wrócił - powiedziałem, poprawiając się, aby nie wyglądać na bardzo pijanego. Przetarłem oczy i minąłem go. Skoro sam mnie wcześniej ignorował, to ja nie zamierzam znów go wypytywać. I tak nic mi nie powie, więc po co mam się wysilać? - Wchodź, bo się przeziębisz, o ile już się to nie wydarzyło - dodałem, kiedy otworzyłem drzwi. Zdjąłem buty oraz kurtkę, po czym poszedłem do kuchni by napić się wody. Na chwilę obecną ona mi za wiele nie pomoże, ale byłoby dziwne, gdybym nagle poszedł do swojego pokoju i padł. Na dodatek chciałem zobaczyć w jakim humorze jest Seiji i czy dalej będzie mnie ignorował.
- Gdzie... Gdzie byłeś tak długo? - zapytałem, widząc jak przemierza salon. Nie wiem, czemu do mnie nie zadzwonił, że zapomniał kluczy. Było mi go teraz szkoda i jednocześnie głupio, że wyszedłem z domu, nie upewniając się wcześniej, czy wszyscy z domowników mają klucz.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przeklinałem w duchu swoją głupotę i pośpiech, dmuchając ciepłym powietrzem z ust prosto do rąk, aby je ogrzać. Nie wiem jak mogłem to zrobić. Zapomnieć o tak istotnej rzeczy. Fakt, często miewałem klucze po prostu w części bluzy lub kurtce, w której najczęściej wybywałem. Na moje nieszczęście mama musiała je wyciągnąć na miejsce. Tam gdzie powinny być wszystkie klucze, a ja nieświadomy tego, bez sprawdzenia tak o wyskoczyłem na dwór. Na szczęście w miarę szybko, nim całkowicie zamarzłem, pojawił się wybawiciel. Choć niekoniecznie, poniewaz gdyby nadal siedział na swym dupsku w domu, to do tej sytuacji by nie doszło. Mniejsza.
Z ciepełkiem w serduszku, że za niedługo znajdę się w swoich czterech ścianach, wstałem na równe nogi. Poczułem lekkie zesztywnienie od pozycji w jakiej byłem, ale tylko ona pozwalałą mi się nieco rozgrzać. Truchtanie w miejscu było nirwygodne i męczące.
- Wiesz,.. niestety i komórki mi zabrakło w kieszeni. Ubierając się do wyjścia rzuciłem cegłę na łózko, niefortunnie zakrywając drobiazgami, gdy malowałem szkic brata. Więcej do tłumaczenia się nie miałem, a nawet gdyby, to szybko ta myśl wyleciała mi z głowy, kiedy poczułem od Hayate alkohol. Sam nie piłem. Przynajmniej nie w sporych ilościach. Nigdy nie byłem wstawiony. Nigdy nie paliłem, choć uwazam, ze wszystko jest dla ludzi. W umiarze. Z zdrowym rozsądkiem. Tego ostatniego chyba dziś zabrakło mojemu bratu.
Z niezadowoleniem zmarszczyłem brwi i wszedłem zaraz za Hasegawą, wpatrując w jego plecy. Z niewiadomych przyczyn miałem ochotę je powąchać, zblizyc swój nos do jego karku i zaciągnąć powietrzem. Ta myśl była tak miła, ze prawie zapomniałem zamknąc za sobą drzwi. Oprzytomniałem jednak w ostatniej chwili. Brat szybko zdjął swoją wierzchnią garderobę i zniknął za ścianą. Ja sam zrobiłęm podobnie, lecz znacznie wolniej. Poprawiłem po nas nieco wizualnie buty i wszedłem do salonu. Moim celem było zagotować sobie w kuchni wodę i wypić coś ciepłego. Gdy starszy brat zadał mi pytanie, spojrzałem w jego kierunku i blado uśmiechnąłem. Nadal było mi zimno. Podszedłem więc do czajnika i wstawiłem wodę, wygrzebując z szafki obok pojemniczek z owocową herbatą.
- O to samo mógłbym zapytać ciebie - odpowiedziałem dość wymijająco. Moze jednak nie powinienem tak mu odpowiadać? Nie mniej jednak to samo tyczyło się jego. Gdzie poszedł? Gdzie tyle czasu go nie było? Zirytowany stałem nad czajnikiem, w ciszy. Dziwiłmnie fakt cichego Hayate, więc z cięzkim westchnięciem poddałem się jego milczeniu.
- U Megumi. Myślałem, ze coś się jej stało. Pisała, ze chce sie pilnie spotkać - wymamrotałem pod nosem, zalewając kubek ciepłą wodą, Wyciągnąłem jeszcze jeden, wlałem do połowy ciepłęj wody i wrzuciłem dwie tabletki musujące z witaminą C. Znajomi nie raz mówili, ze to pomaga. Postawiłem mu przed nosem kubek, siadając zaraz obok niego. Dłońmi otuliłem swój kubek, czując przyjemne ciepełko. Ach tak, tego mi trzeba było.
- Pij, podobno pomaga. Nie wyglądasz za dobrze - nie spojrzałem na niego. Swój wzrok wbiłem w pomału farbującą się ciecz. Gdybym pewnie teraz na niego zerknął... nie dałbym rady udawać, ze wszystko gra.
Z ciepełkiem w serduszku, że za niedługo znajdę się w swoich czterech ścianach, wstałem na równe nogi. Poczułem lekkie zesztywnienie od pozycji w jakiej byłem, ale tylko ona pozwalałą mi się nieco rozgrzać. Truchtanie w miejscu było nirwygodne i męczące.
- Wiesz,.. niestety i komórki mi zabrakło w kieszeni. Ubierając się do wyjścia rzuciłem cegłę na łózko, niefortunnie zakrywając drobiazgami, gdy malowałem szkic brata. Więcej do tłumaczenia się nie miałem, a nawet gdyby, to szybko ta myśl wyleciała mi z głowy, kiedy poczułem od Hayate alkohol. Sam nie piłem. Przynajmniej nie w sporych ilościach. Nigdy nie byłem wstawiony. Nigdy nie paliłem, choć uwazam, ze wszystko jest dla ludzi. W umiarze. Z zdrowym rozsądkiem. Tego ostatniego chyba dziś zabrakło mojemu bratu.
Z niezadowoleniem zmarszczyłem brwi i wszedłem zaraz za Hasegawą, wpatrując w jego plecy. Z niewiadomych przyczyn miałem ochotę je powąchać, zblizyc swój nos do jego karku i zaciągnąć powietrzem. Ta myśl była tak miła, ze prawie zapomniałem zamknąc za sobą drzwi. Oprzytomniałem jednak w ostatniej chwili. Brat szybko zdjął swoją wierzchnią garderobę i zniknął za ścianą. Ja sam zrobiłęm podobnie, lecz znacznie wolniej. Poprawiłem po nas nieco wizualnie buty i wszedłem do salonu. Moim celem było zagotować sobie w kuchni wodę i wypić coś ciepłego. Gdy starszy brat zadał mi pytanie, spojrzałem w jego kierunku i blado uśmiechnąłem. Nadal było mi zimno. Podszedłem więc do czajnika i wstawiłem wodę, wygrzebując z szafki obok pojemniczek z owocową herbatą.
- O to samo mógłbym zapytać ciebie - odpowiedziałem dość wymijająco. Moze jednak nie powinienem tak mu odpowiadać? Nie mniej jednak to samo tyczyło się jego. Gdzie poszedł? Gdzie tyle czasu go nie było? Zirytowany stałem nad czajnikiem, w ciszy. Dziwiłmnie fakt cichego Hayate, więc z cięzkim westchnięciem poddałem się jego milczeniu.
- U Megumi. Myślałem, ze coś się jej stało. Pisała, ze chce sie pilnie spotkać - wymamrotałem pod nosem, zalewając kubek ciepłą wodą, Wyciągnąłem jeszcze jeden, wlałem do połowy ciepłęj wody i wrzuciłem dwie tabletki musujące z witaminą C. Znajomi nie raz mówili, ze to pomaga. Postawiłem mu przed nosem kubek, siadając zaraz obok niego. Dłońmi otuliłem swój kubek, czując przyjemne ciepełko. Ach tak, tego mi trzeba było.
- Pij, podobno pomaga. Nie wyglądasz za dobrze - nie spojrzałem na niego. Swój wzrok wbiłem w pomału farbującą się ciecz. Gdybym pewnie teraz na niego zerknął... nie dałbym rady udawać, ze wszystko gra.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach