Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Relacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca.
Tylko zauroczenie czy niebraterska miłość?
A może pozostanie fantazja oraz sekret, który na zawsze podzieli braci?
W opowiadaniu udział bierze Yoshina oraz Kurokocchin
Relacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca.
Tylko zauroczenie czy niebraterska miłość?
A może pozostanie fantazja oraz sekret, który na zawsze podzieli braci?
W opowiadaniu udział bierze Yoshina oraz Kurokocchin
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Szept mojego imienia z jego ust był elektryzujący. Dreszcz przebiegł po moim plecach, a na rękach pojawiła się gęsia skórka. Spojrzałem w jego oczy, czując przyjemne ciepło na swojej skórze, kiedy wsunął dłonie pod koszulkę. To nie tak, że pragnąłem tylko i wyłącznie jego dotyku, potrzebowałem mieć go o obok siebie by czuć jego obecność, ale nie musieliśmy uprawiać seksy czy zadowalać się w inny sposób. Zamknąłem oczy, delektując się palcami, który muskały moją skórę. Serce zabiło mi szybciej, a ciało reagowało na ten niewinny dotyk. Przez tak krótką chwilę makaron poszedł w zapomnienie, choć obaj prawie opróżniliśmy talerze.
Z moich ust wyrwał się jęk, kiedy przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Nasze torsy stykały się ze sobą, nosy niemal ocierały się o siebie i zapewne wykorzystałbym sytuację, pozwoliłbym sobie na więcej czułości, na seks przy tym cholernym stole, ale... Czy Seiji na pewno nie uznawał mnie za obrzydliwego? Ktoś inny położył na mnie swoje łapy, ktoś inny posmakował mojego ciała, wbrew mojej woli, ale nadal mógł czuć się źle z tym, że ktoś inny mnie miał, kiedy kochałem tak naprawdę tylko jego. Oparłem czoło o jego ramię i pozwoliłem sobie na zamknięcie oczu. Choć byłem od niego starszy, to czułem się jak dziecko, które potrzebowało się przytulić przez zły sen albo wydarzenie. Zacisnąłem usta w wąską linię.
- Jestem twój i nikogo innego, Seiji. Należę tylko do ciebie - wyszeptałem, oddechem muskając jego szyję. Chciałem by to wiedział, chciałem by miał pewność, że nie pójdę do nikogo innego i mimo pracowania na kamerkach, to nikt inny nie mógł mnie mieć tak, jak on.
Spojrzałem w jego oczy z delikatnym uśmiechem na twarzy. Martwił się o mnie i troszczył, co pokazywał przez ostatni czas, kiedy odwiedzał mnie niemal codziennie. Owszem, przyjaciele również się martwili, ale... To on był dla mnie ważny, to jego tutaj potrzebowałem i oddałbym wiele by tylko ze mną zamieszkał.
- Jesteś lekiem na wszystko - zaśmiałem się krótko i skinąłem głową. Czułem się cudownie w jego obecności, znał mnie tak, jak nikt inny, wiedział wszystko i choć nie pochwalał niektórych rzeczy, to nadal przy mnie był. - Może być drink. Zrób, a ja poszukam jakiegoś filmu, choć... Nie pogardziłbym też inną aktywnością - uśmiechnąłem się czarująco, niby to specjalnie ocierając się pośladkami o jego krocze. - Ale... to może zostawimy na deser - szepnąłem do jego ucha i musnąłem jego usta zanim podniosłem się z jego kolan. Zmierzwiłem jego włosy, po czym poszedłem włączyć telewizor, aby wejść na jedną z platform, gdzie były filmy oraz seriale. Usiadłem wygodnie na kanapie, przeskakując z opisu to opisu.
- Co powiesz na Wielką Szóstkę? Wiem, że to film animowany, ale już dawno go nie oglądałem - zaproponowałem, choć było wiele innych nowszych filmów, które mogliśmy obejrzeć. Nie wiedziałem jednak na jaki gatunek miałem ochotę, ale Wielką Szóstkę dobrze wspominam i choć była to bardziej bajka dla dzieci, to byłem zdania, że takie filmy były miłą odskocznią od rzeczywistości.
Co prawda, nasza dwójka nie ma problemu z mangami czy anime, więc takie filmy zdecydowanie nie były dla nas problemem. Chociaż... Może powinienem wybrać jakąś komedię romantyczną albo horror? To drugie zdecydowanie nie, wystarczy, że dreszczyk emocji mamy w naszym życiu.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uśmiechnąłem się, czując jak łobuzersko ociera swój tyłek o moje krocze. Pozwoliłem mu uciec z moich kolan, siedząc i przyglądając jak rozwala się na kanapie. Wyglądał lepiej, zdecydowanie lepiej, a to z kolei uspokajało mnie. Wstałem z cichym westchnięciem i pokiwałem rozbawiony głową, aby sięgnąć po torbę z alkoholem. Zajrzałem do lodówki, odnalazłem pare soków oraz dużą ilość lodu. Do swojej szklanki nawaliłem po sam czubek zmrożonego lodu, a bratu tylko do połowy. Wlałem nam białego rumu, soku pomarańczowego oraz syrop żurawinowy z pomocą łyżki, aby oba kolory nie zmieszały się w jeden. I tak przygotowane drinki zaniosłem na stolik. Usiadłem obok Hayate, przyglądając wybranemu filmowi.
- Nie jestem wybredny co do filmów - powiedziałem, wstając jeszcze na chwilę, aby zaraz przynieść miskę z rozmaitymi przekąskami suchymi. Lubiłem pożerać coś podczas oglądania. Ten niezdrowy nawyk załapałem ostatnio dziękuj ojcu.
- Podobno niedługo ma wyjść drugi sezon Arcany. Nie mogę się doczekać - powiedziałem szczerze zainteresowany, wrzucając garść chipsów do ust. Pomyśleć, że gdzieś, ktoś, kiedyś może też tak siedzieć i oglądać moje rysunki na ekranie... chociaż niekoniecznie chciałbym być tego w sumie świadom. Zwłaszcza ze względu na to, co czasem musiałem rysować. Ekranizacja książki oraz mangi Sato szła naprawdę na wysokich obrotach. Wszyscy się spinali, aby zdążyć do wyznaczonego terminu.
Spojrzałem na Hayate, łapiąc się po dłuższej chwili, że film interesował mnie znacznie mniej niż mój brat. Poczułem senność, więc korzystając z sytuacji, przywłaszczyłem sobie większą część kanapy, kładąc się i uwalając głowę na jego kolanach.
- Pomiziaj mnie - nakazałem, robiąc naburmuszoną minę, poruszając tym samym nieco głową, aby mnie nie zignorował.
- Nie jestem wybredny co do filmów - powiedziałem, wstając jeszcze na chwilę, aby zaraz przynieść miskę z rozmaitymi przekąskami suchymi. Lubiłem pożerać coś podczas oglądania. Ten niezdrowy nawyk załapałem ostatnio dziękuj ojcu.
- Podobno niedługo ma wyjść drugi sezon Arcany. Nie mogę się doczekać - powiedziałem szczerze zainteresowany, wrzucając garść chipsów do ust. Pomyśleć, że gdzieś, ktoś, kiedyś może też tak siedzieć i oglądać moje rysunki na ekranie... chociaż niekoniecznie chciałbym być tego w sumie świadom. Zwłaszcza ze względu na to, co czasem musiałem rysować. Ekranizacja książki oraz mangi Sato szła naprawdę na wysokich obrotach. Wszyscy się spinali, aby zdążyć do wyznaczonego terminu.
Spojrzałem na Hayate, łapiąc się po dłuższej chwili, że film interesował mnie znacznie mniej niż mój brat. Poczułem senność, więc korzystając z sytuacji, przywłaszczyłem sobie większą część kanapy, kładąc się i uwalając głowę na jego kolanach.
- Pomiziaj mnie - nakazałem, robiąc naburmuszoną minę, poruszając tym samym nieco głową, aby mnie nie zignorował.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Słysząc jego wymijające pozwolenie co do filmu, skinąłem głową i kliknąłem odtwarzanie, by zaraz znowu zatrzymać, kiedy się ruszył z kanapy.
- Bez chrupania nie da się oglądać - zaśmiałem się, widząc, jak wraca z przekąskami. Brakowało mi trochę takich rodzinnych wieczorów, kiedy wszyscy siadaliśmy w salonie i oglądaliśmy do późna. Wiedziałem, że nie mogę się tam pojawić do czasu aż nie zmienię pracy, ale obawiałem się, że to i tak będzie się za mną ciągnęło do końca życia i ojciec nigdy już więcej nie spojrzy na mnie tak, jak do tej pory.
Sięgnąłem po parę chipsów, klikając pilotem play by film się zaczął. Skupiłem jednak szybko uwagę na brata, kiedy wspomniał o drugim sezonie i aż oczy mi się zaświeciły, znając już plan na przyszłość, kiedy nowy sezon się pojawi.
- W takim razie zrobimy sobie maraton, powtórzymy pierwszy sezon i od razu machniemy drugi - uśmiechnąłem się szeroko. Miałem nadzieję, że nic nie będzie w stanie pokrzyżować tych planów, tym bardziej że takie maratony w towarzystwie brata były moim ulubionym zajęciem. Pamiętam, kiedy potrafiliśmy przez noc przerobić jakieś anime by później niewyspani iść do szkoły, ale jak to się mówi - są priorytety. - Będziesz musiał zaklepać dla mnie najlepiej cały weekend, zawalimy noc, jak nic - powiedziałem zanim film dobrze się zaczął.
Oglądałem w skupieniu to, co działo się na ekranie, podjadając przekąski bratu, które popijałem drinkiem. Na szczęście nie był za mocny, więc na pewno by mnie to nie opiło zanim film by się skończył. Momentami komentowałem to, co się działo, choć już kilka razy oglądałem film, to jednak wywoływało we mnie pełno emocji. W pewnym momencie skupiłem się na Seijim, który postanowił ułożyć głowę na moich kolanach. Uśmiechnąłem się, po czym wsunąłem palce w jego włosy.
- Masz na myśli takie mizianie czy zupełnie inne? - zapytałem z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. Zacząłem opuszkami palców sunąć po skórze jego głowy, delikatnie ciągnąc za włosy, kiedy przesuwałem się z miejsca na miejsce. Skupiłem ponownie wzrok na telewizorze, podpierając głowę na dłoni. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, a na filmie już nie tak łatwo było się skupić, kiedy obok mnie leżał Seiji. Zerknąłem na niego ponownie, widząc, że ma zamknięte oczy. Zabrałem dłoń z jego włosów by palcami zacząć sunąć po jego kości policzkowej, samym poliku i żuchwie, delektując się tym, jak drży pod moim dotykiem. Kciukiem przejechałem po jego dolnej wardze, samemu zaciskając zęby na swojej. Było w tym coś... Podniecającego. Niewinny brat, który był wystawiony na mój dotyk.
Pochyliłem się nad nim by złączyć nasze usta w pocałunku. Nie była to najwygodniejsza pozycja, ale chwilę mi zajęło by wstać z kanapy i znaleźć się nad bratem, między jego nogami.
- Kiedy tak leżysz to nie potrafię się skupić - powiedziałem, patrząc w jego oczy. - Jesteś zmęczony czy może masz ochotę na... Inne przyjemności? - zapytałem z niewinnym uśmiechem, kciukiem pocierając kącik jego ust. Ucałowałem go w nos, ale nie zamierzałem nic robić. Zawsze wolałem poczekać na zgodę innych, bo nie lubiłem naciskać. Nigdy nikogo do niczego nie zmusiłem, jeśli ktoś nie miał ochoty... odpuszczałem. Kiedy jednak widziałem Seiji'ego pode mną z zaróżowionymi policzkami i szybszym oddechem, który łaskotał moją skórę, nie potrafiłem trzymać rąk przy sobie.
- Wyglądasz tak rozkosznie - szepnąłem, cmokając jego usta. Delikatny dreszcz przeszedł po moich plecach, a wzrok pognał w dół, zauważając wybrzuszenie w spodniach. Tylko on potrafi tak szybko mnie podniecić i to nic nie robiąc. - Jeśli tego nie chcesz, powiedz tylko stop, inaczej nie przestanę - uśmiechnąłem się, kiedy wróciłem do niego spojrzeniem.
Wsunąłem dłoń pod jego koszulkę, badając strukturę skóry i delikatnych mięśni. Ustami sunąłem po jego brodzie by przejść na szyję, na której pozostawiłem delikatną malinkę. Palcami zahaczyłem o jeden z jego sutków, delikatnie za niego pociągając. W tle nadal można było słyszeć film, ale całkowicie pochłonęła mnie obecność brata. Chciałem znów znaleźć się w jego ramionach, dotykany i całowany, dlatego chciałem sobie pozwolić na więcej.
Podwinąłem jego koszulkę, aby delikatnie ugryźć go wokół otoczki sutka by po chwili zostawić w tym samym miejscu pocałunek. Nie zaprzestałem na tym, ponieważ zacząłem sunąć ustami i językiem w dół, czując słony smak jego skóry. Miałem ochotę zerwać z niego ubrania, które wcale nie były mu potrzebne. Czekałem jednak na jego pozwolenie, na to bym mógł dotknąć do przyjemniej, głębiej. Już dawno nie byłem tak napalony.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czasem nie rozumiałem samego siebie. Choć nigdy nie odmawiałem seksu, to teraz nie miałem na niego najmniejszej ochoty. Fizycznie potrzebowałem bliskości brata, ale nie w takiej postaci. Chciałem jedynie po obejmować się i wspólnie spędzić czas, ale... z drugiej strony nie potrafiłem mu tego odmówić. To tak, jakbym go wówczas odtrącił, a przecież po tym wszystkim co przeszliśmy, aby skończyć razem, miałbym mu robić taką krzywdę? W końcu to nie tak, że mnie nie podniecał. Moje "Nie" mogło dla niego być strzałem w twarz. Mógł pomyśleć, że się go brzydzę, a nie chciałem tego. Nawet, jeśli cholernie nie popierałem pracy, w której ugrzązł po pachy.
- Hayate - westchnąłem z cichym jęknięciem, odchylając lekko głowę do tyłu. Chłonąłem jego przyjemny dotyk, każdą pieszczotę, od której dostawałem ciarek.
- Bawisz się w grę słowną? W filmach zwykle mówią Czerwony - parsknąłem, zagryzając po chwili wargę, gdy schodził coraz niżej, do granicy spodni.
- Tylko proszę, nie gryziemy - nachmurzyłem się, czując jak otoczka sutka pulsuje. Tak samo mocno jak krocze. Czułem to, każdy jego ruch powodował większe podniecenie. Każda myśl, że był coraz bliżej dotknięcia mnie tam sprawiał, że członek znów pulsował, prężąc się coraz mocniej, a ja... nie mogłem przestać wydobywać z gardła żenujących dźwięków.
- Hayate - westchnąłem z cichym jęknięciem, odchylając lekko głowę do tyłu. Chłonąłem jego przyjemny dotyk, każdą pieszczotę, od której dostawałem ciarek.
- Bawisz się w grę słowną? W filmach zwykle mówią Czerwony - parsknąłem, zagryzając po chwili wargę, gdy schodził coraz niżej, do granicy spodni.
- Tylko proszę, nie gryziemy - nachmurzyłem się, czując jak otoczka sutka pulsuje. Tak samo mocno jak krocze. Czułem to, każdy jego ruch powodował większe podniecenie. Każda myśl, że był coraz bliżej dotknięcia mnie tam sprawiał, że członek znów pulsował, prężąc się coraz mocniej, a ja... nie mogłem przestać wydobywać z gardła żenujących dźwięków.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Parsknąłem śmiechem, słysząc o jego zabawnie. Zdecydowanie wolałem by używał zwykłe "nie" lub "stop". Czerwony nie miał takiej mocy, ani jasnego znaczenia. Wróciłem jednak do całowania jego podbrzusza, delikatnie zasysając się na jego skórze, kiedy rozpinałem jego spodnie.
- Spokojnie, niczego ci nie odgryzę - uśmiechnąłem się znacząco, podnosząc nieco jego biodra, aby zsunąć z niego spodnie wraz z bielizną. Spojrzałem na jego erekcję i przejechałem palcem po całej długości, cały czas się uśmiechając.
Zsunąłem jego ubranie do kostek, aby zaraz odrzucić je na podłogę i ponownie pochyliłem się nad jego męskością. Lubiłem słuchać jego jęków, patrzeć, jak jego twarz nabiera wyraźnych kolorów, a klatka piersiowa unosi się nieregularnie. Westchnąłem z zadowolenia, przypominając sobie, że to wszystko to moja zasługa, że to dla mnie tak wygląda. Musnąłem ustami główkę penisa, wolną dłonią łapiąc u nasady, kiedy językiem sunąłem od główki w dół i z powrotem. Drugą dłonią pogładziłem jego biodra, aby nieco bardziej się rozluźnił i wziąłem go do usta. Najpierw samą główkę na której się zassałem, po czym wziąłem go całego, patrząc uważnie na jego reakcję. Powstrzymałem uśmiech, kiedy jego jęk rozniósł się po salonie, tym bardziej że i tak by tego nie zauważył. Zacząłem rytmicznie poruszać głową, pobudzając jego bardziej go penisa. Sunąłem językiem po całej długości, mocniej zaciskając wargi wokół męskości, kiedy dłonią muskałem jego udo.
Zacząłem jednak czuć, jak bardziej drży pod moim dotykiem, dlatego wyprostowałem się, patrząc uważnie na wyraz jego twarzy. Podniecenie biło od niego niesamowicie jasno, ale widziałem również zdezorientowanie i może złość, kiedy nie pozwoliłem dojść mu w moich ustach. Zebrałem palcami preejakulat z jego główki, zmieszany z moją śliną i rozsmarowałem sobie je na pozostałych palcach, aby zaraz pochylić się nad bratem, kiedy to palcami zacząłem muskać jego dziurkę.
- Rozluźnij się, skarbie - uśmiechnąłem się delikatnie, muskając ustami jego wargi. Wsunąłem pierwszego palca, aby wyczuć, jak bardzo mogę się w nim zanurzyć. Czułem, jak się za mnie zaciska, ale zaraz dorzuciłem drugiego palca, będąc nieco niecierpliwy. Zacząłem poruszać dłonią, rozsuwając i łącząc palce ze sobą w jego wnętrzu. Pocałowałem go w nos, policzek, wsłuchując się w pojękiwania brata. - Jesteś piękny, Seiji - szepnąłem prosto w jego usta i złączyłem je w namiętnym pocałunku.
Dodałem trzeci palec, kiedy wyczułem, że jest odpowiednio rozluźniony, aby pozwolić sobie na więcej. Drugą dłonią zsunąłem swoje spodnie wraz z bielizną i choć wymagało to nieco gimnastyki, to również wylądowały na podłodze. Wysunąłem z niego palce, nie przestając go całować i nakierowałem swojego penisa na jego wejście.
- Nie zapomnij o oddychaniu - zaśmiałem się w krótki, uroczy sposób i zacząłem powoli w niego wchodzić. Znów poczułem, jak się na mnie zaciska, ale jednocześnie pochłania mnie przez to, jak dobrze do przygotowałem. - O kurwa - wymsknęło mi się zaraz po jęku, kiedy wszedłem w niego cały. Oddychałem ciężko, jakbym przebiegł jakiś maraton, ale on dopiero się zaczynał i kiedy wykonałem pierwszy ruch, nie mogłem się już powstrzymać.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dreszcze szarpały moimi kończynami, kiedy Hayate zsuwał ze mnie spodnie z bielizną. Momentalnie zalałem się purpurą. Było tak cholernie gorąco i duszno. Mój oddech przyspieszał, widząc jak sięga dłonią po mojego sterczącego penisa. A mimo to nadal miałem siłę prychnąć na jego przytyk o odgryzaniu. Słaby, zduszony jęk wydarł się spomiędzy zaciśniętych zębów. Choć jego dotyk był zaledwie muśnięciem, to cholernie mocno go odebrałem. Ciało było spragnione jego dotyku. Spojrzałem z szklankami w oczach w dół na twarz brata, który był ustami cholernie blisko. Ledwo powstrzymywałem swoje biodra, żeby samemu nabić się w jego usta.
Zaczął mnie torturować, nie spuszczając wzroku z mej twarzy. Zagryzałem mocno dolną wargę, odchylając głowę do tyłu, aż poczułem jak pochłania cała długość i nie mogłem już wytrzymać. Moje biodra napięły się, lekko pchnąłem nimi do przodu, wydając jęk rozkoszy.
- Ach, Hayate - wyjęczałem imię Hasegawy, czcząc go z nabożnością godną zdolności jego ust jakimi mnie obdarowywał. - Mocniej, ach, zassij się mocniej - błagałem, łapiąc jedną ręką za jego masującą dłoń, gdy drugą zanurkowałem w jego włosach, aby pomóc mu nadać odpowiednie tempo. - O kurwa - wysapałem, zerkając na niego w błogim stanie bliskim spełnienia.
Zmarszczyłem niezadowolony brwi, kiedy zabrał usta, a ja zamiast lepkiego ciepła poczułem jedynie chłód i jego zadowolony uśmieszek, że tak mnie poirytował nie pozwalając dojść.
- Jesteś bez serca - burknąłem nadmuchując policzki niczym chomik z pełnymi ustami, a potem spiąłem się, kiedy z słodkimi słówkami wsunął we mnie pierwszy palec. Zmrużyłem jedno oko, krzywiąc od dziwnego uczucia. Nie wiedziałem, czy było to przyjemne czy nie, ale przy drugim palcu było już całkiem inaczej. Skupiałem się na odczuciach, gdy tak badał moje wnętrze, szukając najlepszego konta, a kiedy je znalazł, zaraz dołączył trzeci palec, a ja myślałem, że odlecę. Zacząłem jęczeć z przyjemności, ale wciąż czegoś mi brakowało. Nadal nie sięgał tam, gdzie chciałbym go poczuć.
Zasapany patrzyłem w dół, gdy nakierowywał swojego penisa, a potem oddałem pocałunek, sapiąc prosto w usta Hayate, gdy we mnie zaczął powoli wchodzić.
- Hayate - sapnąłem, siląc się na łobuzerski uśmieszek. - Potrzebuję, żebyś mnie zerżnął. Inaczej nie dojdę - złożyłem mu słodkie wyzwanie, a potem objąłem jego szyję, wtulając w cudownie pachnące, ciepłe ciało, kiedy zaczął mnie cudownie głęboko wypełniać.
Zaczął mnie torturować, nie spuszczając wzroku z mej twarzy. Zagryzałem mocno dolną wargę, odchylając głowę do tyłu, aż poczułem jak pochłania cała długość i nie mogłem już wytrzymać. Moje biodra napięły się, lekko pchnąłem nimi do przodu, wydając jęk rozkoszy.
- Ach, Hayate - wyjęczałem imię Hasegawy, czcząc go z nabożnością godną zdolności jego ust jakimi mnie obdarowywał. - Mocniej, ach, zassij się mocniej - błagałem, łapiąc jedną ręką za jego masującą dłoń, gdy drugą zanurkowałem w jego włosach, aby pomóc mu nadać odpowiednie tempo. - O kurwa - wysapałem, zerkając na niego w błogim stanie bliskim spełnienia.
Zmarszczyłem niezadowolony brwi, kiedy zabrał usta, a ja zamiast lepkiego ciepła poczułem jedynie chłód i jego zadowolony uśmieszek, że tak mnie poirytował nie pozwalając dojść.
- Jesteś bez serca - burknąłem nadmuchując policzki niczym chomik z pełnymi ustami, a potem spiąłem się, kiedy z słodkimi słówkami wsunął we mnie pierwszy palec. Zmrużyłem jedno oko, krzywiąc od dziwnego uczucia. Nie wiedziałem, czy było to przyjemne czy nie, ale przy drugim palcu było już całkiem inaczej. Skupiałem się na odczuciach, gdy tak badał moje wnętrze, szukając najlepszego konta, a kiedy je znalazł, zaraz dołączył trzeci palec, a ja myślałem, że odlecę. Zacząłem jęczeć z przyjemności, ale wciąż czegoś mi brakowało. Nadal nie sięgał tam, gdzie chciałbym go poczuć.
Zasapany patrzyłem w dół, gdy nakierowywał swojego penisa, a potem oddałem pocałunek, sapiąc prosto w usta Hayate, gdy we mnie zaczął powoli wchodzić.
- Hayate - sapnąłem, siląc się na łobuzerski uśmieszek. - Potrzebuję, żebyś mnie zerżnął. Inaczej nie dojdę - złożyłem mu słodkie wyzwanie, a potem objąłem jego szyję, wtulając w cudownie pachnące, ciepłe ciało, kiedy zaczął mnie cudownie głęboko wypełniać.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Seiji zdobył moją pełną uwagę, kiedy wyszeptał moje imię swoim kuszącym i seksownym głosem. Spojrzałem w jego oczy, przyglądając się błyskowi w jego oczach, który mnie tak cieszył. Usta wykrzywione w zadziornym uśmiech, rumieniec pokrywający oba policzki, a nawet uszy. Oddech, łaskoczący moją skórę i jego ciepło. Miałem to wszystko dla siebie, każdą część jego była dla mnie, a ja nie mogłem nacieszyć tym swojego wzroku. Kiedy tylko zamykałem oczy, zaczynało mi go brakować, dlatego nie mrugałem, by usłyszeć tak wulgarne słowa z jego ust. Zaśmiałem się, ale to z radości, bo chciałem być dla niego delikatny, choć ledwie się powstrzymywałem by nie przyśpieszyć.
- Kto powiedział, że chcę byś teraz dochodził? Nie lepiej się rozkoszować tym wszystkim? - zapytałem szeptem tuż przy jego uchu, wysuwając się z niego by zaraz znów znaleźć się w nim cały. Jego jęk był muzyką dla moich uszu, chciałem słyszeć tego więcej i więcej. - Choć mamy długą noc przed sobą - uśmiechnąłem się, co było dla niego niewidoczne.
Wyprostowałem się, układając sobie jego dłonie na moich biodrach, choć wiedziałem, że na długo tam nie pozostaną. Spojrzałem na jego uroczą twarz, czując pod dłonią jego rozpalone ciało.
- Tylko później nie żałuj swoich słów, Seiji. Nie przestanę, nawet jak będziesz płakał - oświadczyłem mu z pełną powagą, choć wiedziałem, że nie chciałem go doprowadzić do łez, może do tych szczęśliwych, spowodowane nieziemskimi doznaniami. Złapałem go pod kolanami, nieco pociągając do góry przez co jego dłonie mnie opuściły, ale nie płakałem za tym, kiedy zacząłem się w nim poruszać, nadając właściwy rytm. Szybki, głęboki. Czułem, jak z każdym pchnięciem zaciska się na mnie, jak jego ciało, jak i moje, drży z cholernej rozkoszy.
Wpiłem się w jego usta, ruszając cały czas biodrami, które dociskałem mocniej do chłopaka, aby znaleźć się w nim jeszcze głębiej. Ustami zagłuszałem jego i swoje jęki, które zapewne znów zezłościłby sąsiadkę.
- Seiji - wyjęczałem w jego napuchnięte, zaczerwienione usta, lekko przygryzając dolną wargę. Opuściłem go, wychodząc z niego całkowicie i spojrzałem na drżącą męskość, która domagała się uwagi. Objąłem główkę jego penisa, aby kciukiem drażnić wędzidełko, który łączył się z żołędziem i zagryzłem dolną wargę, wsłuchując się w słodki jęk.
Wszedłem w niego do samego końca, prostując jego prawą nogę by móc złożyć pocałunek na jego łydce. Zassałem się na jego skórze, poruszając cały czas biodrami. Dłoń poruszała się w tym samym rytmie, doprowadzając Seiji'ego do szczytowania, kiedy ja sam drżałem z chęcią dojścia, jak tylko mocniej się na mnie zacisnął.
- O kurwa, Seiji - wysyczałem przez zęby, odchylając głowę do tyłu. Doszedłem w nim, opadając po chwili na jego ciało swoim ciężarem. Objąłem go, wtulając się w tors brata. Czułem, jak ciężej mi się oddycha, ale wsłuchując się w bicie serca Seiji'ego, czułem się spokojniejszy. - Jesteś tak przyjemnie ciepły... - wyszeptałem, przymykając powieki. Zrobiłem się senny, jednakże nie wyobrażałem sobie zasnąć, kiedy mieliśmy czas dla siebie. - Mam nadzieję, że tym razem nie byliśmy za głośni - parsknąłem śmiechem, przekręcając głowę by spojrzeć na jego twarz, a raczej brodę.
Podsunąłem się nieco wyżej i ucałowałem jego usta.
- Jak się czujesz? - zapytałem, tym razem zerkając w jego oczy. Musieliśmy się wykąpać, ale nawet nie miałem siły podnieść się z kanapy. To mogło poczekać, nic nas przecież nie goniło.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Brakowało mi tego. Choć czułem spełnienie i szczęście, to jednak w głębi serca czułem pewien żal do samego siebie. Jak zwykle myślałem o jednym, a robiłem drugie. Musiałem to zmienić w najbliższym czasie, bo nigdy nie przestanę wpadać głębiej w swoje kłamstwa i problemy. W końcu mnie zmiażdżą.
- Czuję? Jakbym miał kołek w dupie - parsknąłem, nie zastanawiając się nawet nad tym jak to brzmiało w tej chwili, ale tak. Właśnie tak się czułem. Jakbym miał coś wielkiego w tyłku i ola boga. Zapewne będę chodził rozkraczony przez parę dni z rzędu nim organizm zrozumie, że Hayate już do dawna między nogami nie było.
- Nie chce mi się wstawać, ale wypadałoby - wymamrotałem lekko niezadowolony. Byłem miło zmęczony, spełniony po świetnym orgazmie, ale i zniesmaczony lepkością spermy na swoim ciele.
Powoli wygrzebałem się z kanapy, poszedłem pod prysznic, pożyczając koszulkę brata. Choć miałem swoje własne, to i tak czułem wielką satysfakcję mogąc mieć coś jego na sobie. Co gorsza, uświadamiało mi to o ile był większy ode mnie.
- Śpisz? - spytałem, wchodząc z powrotem do salonu. - Masz ochotę na coś zimnego? - dopytałem, od razu kierując w stronę lodówki skąd wyciągnąłem lody i z rozpędu wskoczyłem na kanapę. W tureckim siadzie spojrzałem na brata, zastanawiając, czy powinienem zaczynać w ogóle temat...
- Pamiętasz moją kryjówkę przed światem? Gdzie myślałeś, że chcę się zabić? - spytałem rozbawiony. - Tą melinę. Ostatnio przychodzi tam jakiś nowy chłopak. Pomyślałem, że może mógłby... no wiesz. Pomóc w Tej sprawie - z ciężkim westchnięciem i lodem w ustach oparłem się o grzbiet kanapy. Jakoś... sufit wydawał się bardziej interesujący, a tak naprawdę mniej groźny od Hayate, bo naprawdę nie wiedziałem jak zareaguje.
- Czuję? Jakbym miał kołek w dupie - parsknąłem, nie zastanawiając się nawet nad tym jak to brzmiało w tej chwili, ale tak. Właśnie tak się czułem. Jakbym miał coś wielkiego w tyłku i ola boga. Zapewne będę chodził rozkraczony przez parę dni z rzędu nim organizm zrozumie, że Hayate już do dawna między nogami nie było.
- Nie chce mi się wstawać, ale wypadałoby - wymamrotałem lekko niezadowolony. Byłem miło zmęczony, spełniony po świetnym orgazmie, ale i zniesmaczony lepkością spermy na swoim ciele.
Powoli wygrzebałem się z kanapy, poszedłem pod prysznic, pożyczając koszulkę brata. Choć miałem swoje własne, to i tak czułem wielką satysfakcję mogąc mieć coś jego na sobie. Co gorsza, uświadamiało mi to o ile był większy ode mnie.
- Śpisz? - spytałem, wchodząc z powrotem do salonu. - Masz ochotę na coś zimnego? - dopytałem, od razu kierując w stronę lodówki skąd wyciągnąłem lody i z rozpędu wskoczyłem na kanapę. W tureckim siadzie spojrzałem na brata, zastanawiając, czy powinienem zaczynać w ogóle temat...
- Pamiętasz moją kryjówkę przed światem? Gdzie myślałeś, że chcę się zabić? - spytałem rozbawiony. - Tą melinę. Ostatnio przychodzi tam jakiś nowy chłopak. Pomyślałem, że może mógłby... no wiesz. Pomóc w Tej sprawie - z ciężkim westchnięciem i lodem w ustach oparłem się o grzbiet kanapy. Jakoś... sufit wydawał się bardziej interesujący, a tak naprawdę mniej groźny od Hayate, bo naprawdę nie wiedziałem jak zareaguje.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Miałem wrażenie, że brat momentami dobija mnie swoją szczerością, a raczej tekstami i to po seksie. Parsknąłem śmiechem, trochę go rozumiejąc. Dawno tego nie robiliśmy, ani on, ani ja... Osobiście nie byłem na to gotowy, aż do teraz. Nie czułem do siebie obrzydzenia, ani nie przeszkadzał mi jego dotyk. Było to przyjemne móc znowu poczuć jego ciepło, jego zapach... Posmakować skóry czy ust.
- Niszczyciel miłej chwili - mruknąłem, patrząc do niego z niezadowoleniem. Mimo tego puściłem go pod prysznic, z którego sam powinienem skorzystać, ale nie miałem na to siły, dlatego podniosłem się z kanapy, kiedy on zniknął i poszedłem po ręcznik, który zwilżyłem wodą i wytarłem skutki naszej zabawy.
Ponownie padłem na kanapę, ale ubrany już w bieliznę i zamknąłem oczy gotowy by zasnąć. Chciałem spędzić z nim cały wieczór, ale nie mogłem ukryć tego, że choć czułem się lepiej, to momentami czułem się taki słaby, zmęczony.
- Taak, możesz mi coś zrobić - uśmiechnąłem się, po czym podniosłem się do siadu, aby zrobić mu więcej miejsca. Odebrałem od niego szklankę, kiedy wrócił i wziąłem solidny łyk, podpierając głowę na dłoni. Przyglądałem się uważnie bratu i nie umknęło mi to, że w jakiś sposób czuł się niepewnie. Czułem ulgę, że zdążyłem przełknąć picie zanim powiedział mi największą głupotę, na dodatek bardzo niebezpieczną. Patrzyłem na Seijiego z niedowierzeniem, zastanawiając się, jak bardzo jest durny.
- Słucham? - zapytałem tak jak bym w ogóle nie usłyszał co do mnie mówi.
Podniosłem się z kanapy z hukiem odkładając szklankę na stolik i zacząłem krążyć nerwowo po salonie. Nie chciałem by naszym tematem stała się ta sprawa, bo za cholerę nie wiedziałem, co mamy zrobić. Policja cały czas mnie obserwowała, podejrzewając, że w jakiś sposób miałem wpływ na śmierć Akihito. I miałem, ale całkowicie nieświadomy, bo skąd miałem wiedzieć, że mój brat odczyta wiadomości od niego? Że umówi się z nim z mojego telefonu i go zabije? W obronie, bo ten drań próbował go skrzywdzić.
- Rozmawiałeś z nim na temat tego, co zrobiłeś? - zapytałem, zatrzymując się w końcu przed bratem i spojrzałem na niego uważnie, aby wyłapać każde kłamstwo. - Mam nadzieję, że nie jesteś na tyle głupi, Seiji, by obcym ludziom mówić o tym, co się wydarzyło. Powiedz mi, że ten koleś o nic nie pytał, że nie wie w jakiej jesteśmy sytuacji- powiedziałem z pewną błagalnością w głosie.
Złapałem się na nos, starając się myśleć. Ten chłopak był obcą osobą nie tylko dla mnie, ale i dla Seijiego. Skąd mógł wiedzieć, czy można mu zaufać? Ktoś taki nagle pojawił się w życiu mojego brata i... Czy był to zwykły przypadek? Na pewno. W końcu nikt nie podejrzewał Seijiego że skrzywdził Akihito, ale może policja była pewna, że coś będzie wiedział.
- Jesteś... Jesteś w stanie mu zaufać? Jeśli go wtajemniczysz, wiesz, że to może źle się skończyć, prawda? - zapytałem, patrząc na brata z niewielkim strachem w oczach. Nie wiedziałem jeszcze w jaki sposób ten chłopak miałby nam pomóc, ale potrzebowaliśmy każdej deski ratunku.
Bałem się jednak tak ryzykować, bo jeśli coś pójdzie nie tak... Wszystko się posypie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wzdrygnąłem się, kiedy dał się ponieść swojej złości. Wiedziałem, że poruszam niewygodny temat, a do tego chciałem wtrącić w to osoby trzecie, której on sam nie znał, a ja ledwo co, ale jednak mając okazję... jakąkolwiek większą szansę na wydostanie się z tego gówna, to chciałem spróbować. Jednak Hayate najwyraźniej myślał inaczej. Zerwał się nerwowo na równe nogi, krążąc po salonie jak pies goniący za swoim ogonem i wiedziałem: zjebałem.
- C-co? Nie - jęknąłem z lekkimi pretensjami. - Nie jestem na tyle głupi - od razu odparłem. Szczerze. Nie mówiłem mu nic poza tym, że mam kłopoty i chciałem żeby ktoś, gdzieś się włamał. Przecież sytuacji mogło być wiele, a najczęściej są to jakieś zdjęcia do pozbycia. Kompromitujące i takie tam. - Wiem, że nie raz głupio postąpiłem, ale nic mu nie powiedziałem - wstałem, łapiąc brata za ramiona, aby spojrzał na mnie - Hayate, nic. Mu. Nie. Powiedziałem. Przysięgam - z śmiertelną powagą wlepiałem wzrok w jego oczy. Gdybym teraz uciekł, udowodniłbym, że kłamię, a tak nie było.
- Hayate... - zacząłem, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Lekko zaskoczony i spanikowany zerknąłem na starszego Hasegawę.
- Zapraszałeś kogoś? - spytałem z lekkim niepokojem w głosie.
- C-co? Nie - jęknąłem z lekkimi pretensjami. - Nie jestem na tyle głupi - od razu odparłem. Szczerze. Nie mówiłem mu nic poza tym, że mam kłopoty i chciałem żeby ktoś, gdzieś się włamał. Przecież sytuacji mogło być wiele, a najczęściej są to jakieś zdjęcia do pozbycia. Kompromitujące i takie tam. - Wiem, że nie raz głupio postąpiłem, ale nic mu nie powiedziałem - wstałem, łapiąc brata za ramiona, aby spojrzał na mnie - Hayate, nic. Mu. Nie. Powiedziałem. Przysięgam - z śmiertelną powagą wlepiałem wzrok w jego oczy. Gdybym teraz uciekł, udowodniłbym, że kłamię, a tak nie było.
- Hayate... - zacząłem, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Lekko zaskoczony i spanikowany zerknąłem na starszego Hasegawę.
- Zapraszałeś kogoś? - spytałem z lekkim niepokojem w głosie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie czułem ulgi po słowach brata, nadal bałem się, że to wszystko wyjdzie, że mój brat pójdzie siedzieć i to przeze mnie. Gdybym tylko usuwał wiadomości od niego, gdybym nie poszedł wtedy do klubu... Nic by się tak nie zjebało, a teraz mój brat może stracić szansę na świetne życie, na tworzenie tego co lubi, na studia, o których tak marzył. Przełknąłem gulę w gardle patrząc na niego z obawą w oczach.
- Wierzę ci, Seiji, ale... - westchnąłem, czując, jak zbiera mi się na wymioty. To wszystko mnie przerażało, leczyłem się u psychologa, ale to cały czas siedziało we mnie. Noc w klubie, informacja, że Akihito nie żyje, że to Seiji go zabił, ale rozumiałem go. Gdyby i jego ktoś tak skrzywdził... Nie wiem w jakich emocjach bym był, ale to i tak nie sprawiło, że czułem się lepiej. Mogłem się postawić w jego sytuacji, ale co dalej?
Wzdrygnąłem się, kiedy rozeszło się pukanie do drzwi. Pokręciłem głową na pytanie brata, bo w końcu nikogo nie zapraszałem. Owszem, czasami ktoś składał mi niezapowiedziane wizyty, ale od kiedy policja mnie cały czas obserwuje, to wolę by mnie informowali.
- Może ktoś znowu ma problem z dźwiękami - uśmiechnąłem się, wymijając brata, ale zaraz przystanąłem, kiedy walenie do drzwi stało się mocniejsze, a zza nich dobiegł znajomy głos policjanta.
- Hasegawa Hayate, wiemy, że jesteś w domu. Przyszliśmy z nakazem, więc otwórz drzwi, jeśli nie chcesz byśmy je wyważyli - spojrzałem na brata, po czym cofnąłem się, by zgarnąć swoje rzeczy z podłogi i ubrałem się.
- Siedź spokojnie, Seiji... Nie pokazuj zdenerwowania, ani nic - szepnąłem do brata, po czym ruszyłem do drzwi by je otworzyć i z uśmiechem przywitać mężczyzn. Jeden z nich pokazał mi kartkę z nakazem do przeszukania mieszkania, na co się wzdrygnąłem, bo wiedziałem, że telefon nadal tutaj jest, a jeśli go znajdą... - Jest już późno, a panowie hałasują, ale proszę... Nie mam nic do ukrycia - powiedziałem z dziwnym spokojem, choć kartkę ściskałem w palcach. Po chwili policja weszła do środka, a ja zamknąłem za nimi drzwi. Widok brata raczej ich nie zaskoczył, skoro mnie obserwowali, to musieli widzieć również i jego.
Spojrzałem na brata z delikatnym uśmiechem, po czym podałem mu kartkę z nakazem.
- Spokojnie, panowie tylko za bardzo próbują znaleźć na mnie nieistniejące dowody - powiedziałem, kładąc dłoń na ramieniu brata. Niechętnie patrzyłem, jak przewracają wszystko do góry nogami, ale bardziej zainteresowałem się osobami, które zawitały do mojej sypialni, więc tam ruszyłem. Trochę bałem się zostawić brata, bo wiedziałem, że każdej chwili może zacząć panikować. Uśmiechnąłem się, kiedy jeden z mężczyzn dorwał karton z erotycznymi zabawkami. Jego mina wyrażała wiele, a rumieniec zdradzał jeszcze więcej.
- Wskazać, który jest ulubiony? - zapytałem, widząc, jak mężczyzna wysypuje wszystko na łóżko, grzebiąc między zabawkami w poszukiwaniu czegoś, a ja dobrze wiedziałem czego.
- Może poczeka pan w salonie? Utrudniasz tylko naszą pracę - usłyszałem za sobą, więc odwróciłem się do policjanta.
- Oh, obawiam się, że ktoś mógłby coś podłożyć, aby tylko mnie oskar- - urwałem, widząc zadowolony uśmiech u mężczyzny, a zaraz dotarł do mnie głos drugiego policjanta.
- Jest zguba - powiedział, a ja odwróciłem się i patrzyłem, jak trzyma "zaginiony" telefon. Przełknąłem gule w gardle, po czym pstryknąłem palcami.
- A więc to tam cały czas był, kto by pomyślał - zaśmiałem się, ale zaraz poczułem dłoń na ramieniu.
Zostałem pociągnięty do salon, gdzie nadal był Seiji i spojrzałem na niego niepewnie. Usłyszałem, jak policjant wyciąga kajdanki, ale ja nie byłem w stanie oderwać wzroku od brata. Nie powiedziałem, że go kocham, ale moje oczy to właśnie pokazywały.
- Hasegawa Hayate, jesteś aresztowany za składanie fałszywych zeznać... - dokończył swoją regułkę, po czym przysunął usta do mojego ucha. - Wiem, że kogoś chronisz, ale teraz to już nie ma znaczenia - wyszeptał, zapinając kajdanki na moich nadgarstkach. Patrzyłem na brata i pokręciłem głową, aby wiedział by się nie odzywał.
- Nie mów rodzicom, okej? Jutro pewnie wyjdę - uśmiechnąłem się, chcąc go zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Miałem alibi, więc to nie ja byłem mordercą. Owszem, mogą dać mi do pięciu lat, ale jeśli taka była cena za chronienie brata... Byłem gotowy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Hayate? - spytałem spanikowany, a widok glin w jego mieszkaniu wcale mnie nie uspokajał. Jak niby miałem być spokojny? Z paniką na twarzy obserwowałem jak zaczynają przeszukiwać mieszkanie. modląc się, aby nic nie znaleźli. Raczej brat nie był na tyle głupi, aby zostawiać jakiekolwiek dowody w domu. Chyba...
Wstałem, podchodząc do starszego Hasegawy, a w tym momencie dostrzegłem jego starą komórkę w dłoniach policji, Pobladłem jak ściana. To była ta sama komórką, z której pisałem wiadomość do tego dupka. Momentalnie skuli Hayate, a ten jakby nigdy nic... kurwa!
- Gdzie go zabieracie? - spytałem w panice, gdy jeden z nich powiedział adres komendy, na którą mieli zamiar zawieźć brata.
- Przyjadę tam, Hayate. Będę za moment - mówiłem, gdy przekraczali próg mieszkania. Aż do końca szukałem jego osoby, a gdy drzwi zostały zatrzaśnięte, ruszyłem biegiem po swoje rzeczy. Zaciągnąłem je niedbale na dupsko, zebrałem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, klnąc pod nosem. Wybiegłem z mieszkania, zakluczając je i dopiero teraz zastanowiłem się jak mam tam w ogóle dotrzeć. - Kurwa! Kurwa, kurwa - wymacałem komórkę. O tej godzinie pociągi nie jeździły już zbytnio. A na taksówkę nie miałem gotówki.
- Sato? Potrzebuję podwózki - jęknąłem rozpaczliwie.
Wstałem, podchodząc do starszego Hasegawy, a w tym momencie dostrzegłem jego starą komórkę w dłoniach policji, Pobladłem jak ściana. To była ta sama komórką, z której pisałem wiadomość do tego dupka. Momentalnie skuli Hayate, a ten jakby nigdy nic... kurwa!
- Gdzie go zabieracie? - spytałem w panice, gdy jeden z nich powiedział adres komendy, na którą mieli zamiar zawieźć brata.
- Przyjadę tam, Hayate. Będę za moment - mówiłem, gdy przekraczali próg mieszkania. Aż do końca szukałem jego osoby, a gdy drzwi zostały zatrzaśnięte, ruszyłem biegiem po swoje rzeczy. Zaciągnąłem je niedbale na dupsko, zebrałem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, klnąc pod nosem. Wybiegłem z mieszkania, zakluczając je i dopiero teraz zastanowiłem się jak mam tam w ogóle dotrzeć. - Kurwa! Kurwa, kurwa - wymacałem komórkę. O tej godzinie pociągi nie jeździły już zbytnio. A na taksówkę nie miałem gotówki.
- Sato? Potrzebuję podwózki - jęknąłem rozpaczliwie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wcale nie chciałem by Seiji za mną jechał, wolałem by nie oglądał mnie w takiej sytuacji, ale wiedziałem, że go nie powstrzymam. Patrzyłem przez szybę, kiedy wpakowali mnie do samochodu. Sąsiedzi oczywiście byli ciekawi tego, co się dzieje. Pojawienie się policji, aresztowanie... Na pewno będą mieli o czym plotkować przez najbliższe dni. Zamknąłem oczy, czując, jak zrasta we mnie stres i przerażenie. Nie wiedziałem, co to wszystko oznacza... Nie zamierzałem wydać brata, nigdy bym tego nie zrobił, ale jak się mogłem z tego wytłumaczyć? Przełknąłem gulę w gardle.
Od razu zostałem zaprowadzony do pokoju przesłuchań, a tam miałem czekać na policjantów, którzy prowadzili sprawę. Spojrzałem na kajdanki, które ograniczyły ruchy moich rąk i zsunąłem się nieco na krześle. Miałem ochotę się rozpłakać, ale wiedziałem, że nie mogłem pokazać im swojej słabości. Rodzice zapewne w końcu się dowiedzą, może nawet Seiji ich poinformuje, ale zdecydowanie tego nie chciałem. Już i tak zwiedli się na mnie, nie spodobało by im się to, że mogę kryć mordercę. Gdyby tylko wiedzieli kim on był... Spojrzałem na drzwi, które w końcu się otworzyły i uśmiechnąłem się delikatnie, choć na widok telefonu przeszedł mnie dreszcz. Nie chciałem tu być.
- Więc, panie Hasegawa... Zechcesz nam wyjaśnić skąd u ciebie w mieszkaniu zaginiony telefon? - zapytał jeden z mężczyzn, zajmując wolne krzesło. Wbiłem wzrok w "zgubę", starając się wymyślić coś na szybko, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nie obroniłbym się tym, że ktoś mógł mi go podrzucić. Nie miałem nic na swoją obronę i wiedziałem, że nie puszczą mnie szybko.
Podrapałem się po brodzie, nie odrywając spojrzenia od urządzenia. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię i to dosłownie, ale nie było to możliwe.
- Nie wiem, jak mam to wytłumaczyć. Naprawdę nie mogłem go znaleźć, nie sądziłem, że będzie zakopany gdzieś w szafie - skrzywiłem się, po czym spojrzałem na policjanta, który cały czas mi się przyglądał. Starałem się brzmieć pewnie, ale coraz bardziej byłem spanikowany i miałem ochotę po prostu wziąć to na siebie. Już i tak zjebałem swoje życie, nie chciałem by Seiji uczynił to samo.
- Wydaje nam się, że próbujesz kogoś kryć. Masz alibi i na pewno nie było cię na miejscu zbrodni - powiedział, stukając paznokciami o blat stolika. - Ale to nie oznacza, że nie wiesz kto za tym stoi. Powiesz, Hayate... Kogo próbujesz kryć? - zapytał, a ja czułem, jak wszystkie mięśnie mi się napinają.
Spuściłem głowę i zamknąłem oczy, biorąc głęboki wdech. Myślałem co z tym wszystkim zrobić. Przyznać się, udawać głupiego? Nienawidziłem Akihito i miałem nadzieję, że spłonął w piekle, aby taki dupek nigdy więcej się nie odrodził.
- Próbujecie mi coś wmówić, prawda? Nikogo nie kryję, nie wiem kto to zrobił. Akihito miał wielu wrogów, w końcu był to kutas, który krzywdził każdego. Mógł to zrobić każdy, nawet jakiś bezdomny, któremu podpadł - wzruszyłem ramionami, jakby rzeczywiście mnie to nie obchodziło. Policjanci wymienili ze sobą spojrzenia, po czym podnieśli się z miejsca.
- Jeszcze do tego wrócimy, Hasegawa - powiedział, opuszczając pokój przesłuchań. Nie czułem ulgi, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zrobiłem się spięty.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Seiji... Seeeiijiiii. Sei-jiii - w końcu ocknąłem się z zadumy. Zaskoczony odwróciłem głowę w bok, zauważając wpatrującego się we mnie pracownika, który wciskał mi szkice do ręki. - Zobacz na to - poprosił, a ja jedynie przytaknąłem z niemrawą miną. Przez moje słabe samopoczucie cała ekipa dostawała w tyłek. Atmosfera była gęsta, a ja nie odpowiadałem na ich pytania, skąd u mnie ten podły humor. Hayate był już dwa dni w areszcie. Wielokrotnie przesłuchiwany, a jego komórka wylądowała rozkręceniu. Chcieli znaleźć ślad, który miał poprowadzić ich na mnie. Rozmawiali ze mną, z rodzicami i cały czas coś im nie pasuje. Na dodatek jako jedyny mam słabe alibi.
Zaczynałem popadać w paranoję. Czułem się obserwowany na każdym kroku, a moje imię na ustach innych od razu spinało me ciało. Nie wiem, czy wytrzymam długo. Nie chcę też, żeby brat odsiadywał karę za mnie. Muszę w końcu coś wymyślić, coś zdziałać, ale nie mam znajomości, nie mam pomysłów na to wszystko. Najłatwiej byłoby się przyznać... nie. Czy naprawdę nie mogę nic zrobić?
Wyciągnąłem wibrującą komórkę z kieszeni. Przyłożyłem ją do ucha, słysząc melodyjny, ale jednak lekko przygnębiony głos matki.
- W porządku. Odbiorę go. O której? - spytałem, nie brzmiąc na zachwyconego. Cóż, cieszyłem się, że w końcu wypuszczają Hayate dopóki nie znajdą na niego niczego mocniejszego, ale... zdawało mi się, że byli coraz bliżej wszystkiego.
Zaczynałem popadać w paranoję. Czułem się obserwowany na każdym kroku, a moje imię na ustach innych od razu spinało me ciało. Nie wiem, czy wytrzymam długo. Nie chcę też, żeby brat odsiadywał karę za mnie. Muszę w końcu coś wymyślić, coś zdziałać, ale nie mam znajomości, nie mam pomysłów na to wszystko. Najłatwiej byłoby się przyznać... nie. Czy naprawdę nie mogę nic zrobić?
Wyciągnąłem wibrującą komórkę z kieszeni. Przyłożyłem ją do ucha, słysząc melodyjny, ale jednak lekko przygnębiony głos matki.
- W porządku. Odbiorę go. O której? - spytałem, nie brzmiąc na zachwyconego. Cóż, cieszyłem się, że w końcu wypuszczają Hayate dopóki nie znajdą na niego niczego mocniejszego, ale... zdawało mi się, że byli coraz bliżej wszystkiego.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dwie doby w areszcie dłużyły się niemiłosiernie. Policja nadal próbowała zebrać ode mnie zeznania, które pozwoliłby im ruszyć do przodu, ale cały czas mówiłem to samo. Nie zamierzałem wydać Seiji'ego, ale coraz bardziej zastanawiałem się, czy nie prościej byłoby to wziąć na siebie. Może nie byłoby tak strasznie, może wcale nie dostałbym dożywocia. Gdyby uznali mnie za psychicznie chorego pewnie miałby mniejszy wyrok. Najgorsze jest to, że rodzice o wszystkim się dowiedzieli i choć nie chciałem by mnie oglądali, to mama i tak mnie odwiedziła, chcąc zrozumieć dlaczego przetrzymują jej syna. Mieli do tego pieprzone prawo, ale kiedy już minęły dwie doby musieli mnie wypuścić, bo i tak nie mieli nic nowego. Przynamniej czułem ulgę, że nie pomyliłem się w zeznaniach, które powtarzałem im w kółko i w kółko.
Kiedy jednak wychodziłem, czułem się taki zmarnowany i brudny... Nie miałem nic na zmianę, a na dodatek "łóżka" nie były wygodne, tym bardziej że w celi nie było się samemu, więc od razu robiło się mniej wolnego miejsca. Rozejrzałem się po komendzie, ukrywając ziewanie za dłonią i dostrzegłem w końcu brata, choć wcale się go nie spodziewałem. Choć w duchu się cieszyłem, że go widzę, to jednocześnie wiedziałem, że nie czuje się komfortowo w takim miejscu, a ja wcale nie chciałem by mnie takiego oglądał. Brudnego, rozczochranego i wymęczonego.
- Seiji - szepnąłem, idąc w jego kierunku. Starałem się uśmiechnąć, ale nie byłem w stanie. Spojrzałem na niego, po czym podrapałem się po brodzie i lekko skrzywiłem, kiedy wyczułem delikatny zarost. Nie był bardzo widoczny, ale jednak drapał pod palcami.
Sam Seiji dobrze nie wyglądał. Nadal prezentował się lepiej niż ja, ale widziałem zmęczenie na jego twarzy. Zapewne źle sypiał albo za dużo myślał przez co był wykończony. Położyłem dłoń na włosach brata i lekko go poczochrałem. Chciałem dodać mu otuchy i powiedzieć, że nie ma się czym martwić, ale nawet nie jestem w stanie zliczyć ile razy jego imię przewinęło się w pytaniach policji. On miał dostęp do mojego mieszkania, mógł tam wejść w każdym momencie, a na dodatek zniknął na jakiś czas i
to w godzinach, kiedy doszło do zabójstwa. Nie mieli jednak żadnych dowodów, że on jest w to zamieszany. Mieli tylko spekulacje, nic więcej.
- Tęskniłeś trochę za mną? - zapytałem, zabierając dłoń. Czułem na sobie wzrok policjantów, dlatego spojrzałem na nich przez ramię i pomachałem na pożegnanie, po czym złapałem brata za nadgarstek i wyprowadziłem na świeże powietrzę. - Potrzebuję solidnej kąpiel, takiej godzinnej z pieprzoną pielęgnacją całego ciała - zaśmiałem się, choć chciałem ukryć w ten sposób swoje przerażenie. - Chcesz wpaść do mnie? Zamówimy jedzenie i porozmawiamy - spojrzałem na brata. Chciałem by się zgodził, ale jednocześnie nie mogłem niczego od niego wymagać.
Nadal miałem wrażenie, że coraz bardziej ta sprawa wyniszcza nas od środka. Musieliśmy coś zrobić, zanim policja dojdzie do prawdy. Na razie mieli związane ręce, ale ile to potrwa? Co jeśli Rei pęknie?
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uśmiechnąłem się na widok brata. Wyglądał okropnie. Przetłuszczone włosy, worki pod oczami i brak tej promiennej skóry. Wyglądał bardziej jak wrak człowieka, a mimo to widziałem w nim nadal jakiś urok. Nadal był pociągający. Nawet, jeśli wyglądał jak wyglądał.
- Rodzice również - odpowiedziałem z bladym uśmiechem. Byłem w strzępach nerwów. Poczekałem, aż wszystkie papiery zostaną ogarnięte, a Hayate dostanie swoje klamoty, a potem jak poparzony pociągnął mnie do wyjścia. Nie dziwiłem się mu. Sam bym pewnie chciał wyjść z posterunku policji jak najszybciej. Coraz częściej myślałem nad przyznaniem się. To wszystko zbyt mocno ciążyło na moich barkach, a tylko brat dostawał po dupie. Mnie się wszystko upiekało. Nie mogło to tak dłużej trwać.
- Chętnie - przytaknąłem, licząc na to, że ten dzień spędzony z bratem nieco poprawi mi humor.
Mijały kolejne dni. Hayate jakby powoli się uspakajał, sprawa ucichła, ale wiedziałem, że wciąż nad nią pracują. Mimo to uspokoiłem się w nadziei, że jednak dobrze zatarłem ślady. Za tydzień miały być już święta. Miałem kupiony prezent dla starszego Hasegawy. Dla rodziców również, a na nowy rok zapisałem już plany, jak chcę go spędzić z bratem. Nawet wydałem swoje ostatnie oszczędności na to wszystko, ale uważam, że będzie to tego warte.
Nagle ktoś zadzwonił do naszego biura. Jeden z chłopaków podszedł do domofonu, gdy cała nasza reszta przyglądała się temu z zainteresowaniem. Chłopak przytaknął, otworzył bramkę i czekał przy drzwiach, zerkając na nas zaniepokojony.
- Kto to? - spytałem, głośno przełykając ślinę, kiedy to u progu pojawili się mundurowi.
- Hayate Seiji? - pobladłem. Zamarłem jak posąg, świadom co teraz będzie. Wstałem, a ci zabrali mnie, łapiąc pod pachę i spinając nadgarstki kajdankami. To koniec, znaleźli mnie. Recytowali swoją formułkę, gdy prowadzili mnie na dół do wozu, a ja tylko zadawałem sobie pytanie jak? Jak? Kto? I wtedy do mnie to dotarło: Rei.
- Rodzice również - odpowiedziałem z bladym uśmiechem. Byłem w strzępach nerwów. Poczekałem, aż wszystkie papiery zostaną ogarnięte, a Hayate dostanie swoje klamoty, a potem jak poparzony pociągnął mnie do wyjścia. Nie dziwiłem się mu. Sam bym pewnie chciał wyjść z posterunku policji jak najszybciej. Coraz częściej myślałem nad przyznaniem się. To wszystko zbyt mocno ciążyło na moich barkach, a tylko brat dostawał po dupie. Mnie się wszystko upiekało. Nie mogło to tak dłużej trwać.
- Chętnie - przytaknąłem, licząc na to, że ten dzień spędzony z bratem nieco poprawi mi humor.
Mijały kolejne dni. Hayate jakby powoli się uspakajał, sprawa ucichła, ale wiedziałem, że wciąż nad nią pracują. Mimo to uspokoiłem się w nadziei, że jednak dobrze zatarłem ślady. Za tydzień miały być już święta. Miałem kupiony prezent dla starszego Hasegawy. Dla rodziców również, a na nowy rok zapisałem już plany, jak chcę go spędzić z bratem. Nawet wydałem swoje ostatnie oszczędności na to wszystko, ale uważam, że będzie to tego warte.
Nagle ktoś zadzwonił do naszego biura. Jeden z chłopaków podszedł do domofonu, gdy cała nasza reszta przyglądała się temu z zainteresowaniem. Chłopak przytaknął, otworzył bramkę i czekał przy drzwiach, zerkając na nas zaniepokojony.
- Kto to? - spytałem, głośno przełykając ślinę, kiedy to u progu pojawili się mundurowi.
- Hayate Seiji? - pobladłem. Zamarłem jak posąg, świadom co teraz będzie. Wstałem, a ci zabrali mnie, łapiąc pod pachę i spinając nadgarstki kajdankami. To koniec, znaleźli mnie. Recytowali swoją formułkę, gdy prowadzili mnie na dół do wozu, a ja tylko zadawałem sobie pytanie jak? Jak? Kto? I wtedy do mnie to dotarło: Rei.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach