Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Dzisiaj o 08:44 pmAku
incorrect loveDzisiaj o 08:18 pmYoshina
Argonaut [eng]Dzisiaj o 06:14 pmStriker
LiesDzisiaj o 12:21 pmSyriusz
W Krwawym Blasku GwiazdDzisiaj o 08:01 amnowena
A New Beginning Dzisiaj o 01:58 amYulli
Triton and the WizardWczoraj o 03:32 pmKurokocchin
Run fastWczoraj o 11:29 amEeve
Blood, drugs and you in the middle30/04/24, 10:16 pmTroianx
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 13%
3 Posty - 13%
3 Posty - 13%
3 Posty - 13%
3 Posty - 13%
2 Posty - 9%
2 Posty - 9%
2 Posty - 9%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%

Go down
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Animal instincts  - Page 2 Empty Animal instincts {20/04/23, 05:49 pm}

First topic message reminder :

Opowiadanie o hybrydzie królika i hybrydzie tygrysa. Mimo zastrzeżeń przyjaźnią się ze sobą od wielu lat, nie rozumiejąc dlaczego środowisko i ich rodzice z wiekiem spoglądają na nich w tak sceptyczny sposób. Dopiero wkraczając w dorosłość zaczynają rozumieć. Chiyu coraz częściej czuje się zmieszana w towarzystwie Shiou, który w randomowych momentach zachowuje się wobec niej bardzo posesywnie, pozastawia na niej swój zapach albo wygląda jakby chciał ją zaatakować. Z kolei Shiou walczy ze swoją tygrysią naturą, która każe mu patrzeć na Chiyu jak na swoją ofiarę; chociaż nie wychodzi mu to tak dobrze, jakby sobie tego życzył. Nie może powstrzymać zazdrości, gdy Chiyu przebywa wśród innych hybryd, które ślinią się na jej widok. Uważa, że jego działania są po to, aby ją chronić. Choć w rezultacie, tak naprawdę zmierzają do tego, aby uczynić ją swoją.
Mireyet & Kass




Ostatnio zmieniony przez Kass dnia 20/04/23, 10:46 pm, w całości zmieniany 5 razy

Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Animal instincts  - Page 2 Empty Re: Animal instincts {10/12/23, 04:43 pm}

TAKAMORI SHIOU

_____Układa dłonie na plecach króliczka, pomagając jej dopiąć bandaż do końca. Skupia się w pełni na tej czynności, byleby nie taksować dziewczyny wzrokiem. Tego dnia stawia ją już w wystarczającej ilości niekomfortowych sytuacji. Nie chciałby, żeby jego również zaklasyfikowała do grona drapieżników, którzy czegoś od niej oczekują, bądź których powinna się wystrzegać. Nie ma pewności, co konkretnie powiedziała jej Akane, ale podejrzewa, że w tym spektrum również nie jest to nic, co grałoby na jego korzyść. Odsuwa się od Chiyu powoli, spodziewając się nawet zadanego przez nią pytania. Choć bardzo starał się nie obarczać ją rozmową, którą przeprowadził z ich rówieśnikami, to naturalnie musiała wszystko usłyszeć.
_____Dlaczego nic im nie powiedziałeś? – pyta, a jej ton jest zbyt spokojny, nawet jak na nią. Shiou odczuwa całym sobą wiszące nad nimi napięcie. – Lepiej, żeby dowiedzieli się naszej wersji niż z plotek – kontynuuje, a Shiou kiwa porozumiewawczo głową. Zdawał sobie sprawę z tego, że chcąc ponieść konsekwencje swoich działań, nie powinien w ogóle myśleć, o przemilczeniu sytuacji. Jednakże kiedy stanął twarzą w twarz z ich rówieśnikami, nie wiedział jak powinien się zachować. Nigdy wcześniej powietrze między nim, a Uesugą nie było tak gęste, jak teraz. Bał się, że cokolwiek powie lub zrobi zostanie odebrane w przeciwny sposób. A przecież dopiero co się jako tako pogodzili!
_____Wiem, po prostu nie chciałem znowu działać na własną rękę – odpowiada równie spokojnie, zagryzając dolną wargę. Ma nadzieję, że Chiyu składając do kupy jego wcześniejsze tłumaczenie i aktualne zachowanie, zrozumie dlaczego postępuje tak, a nie inaczej. Poza tym co znaczy trzymać się "ich wersji". Nie ustanowili, żadnej wspólnej wersji wydarzenia, którą mogą bez przeszkód przedstawić światu. On ze swoją paczką, kiedy coś przeskrobią, to w razie wypadku omawiają wszystkie za i przeciw oraz jakie informacje najlepiej byłoby przemilczeć. W ich wcześniejszej konwersacji między innymi tego zabrakło. Skąd więc Takamori mógł wiedzieć, co będzie poprawne, a co mogłoby sprawić, że Chiyu znowu będzie przez niego płakać?
_____Powiedz coś, proszę – rzuca, kiedy króliczek przez dłuższy czas kara go ciszą. – Jestem po twojej stronie w tej sytuacji.
_____Czyli w żadnej innej nie – odpowiada mu od razu, co sprawia, że tygrys zaczyna marszczyć brwi. Dlaczego Chiyu jest do niego tak apatycznie nastawiona? Czy Shiou pierwszy raz tak bardzo dał ciała, ale nigdy przecież nie życzył jej źle! Po czym może wnioskować, że w innych sytuacjach stali po przeciwnych stronach barykady?! – Puść mnie, to z nimi muszę porozmawiać, nie z tobą.
_____Nie to miałem na myśli – mruczy, zaciskając zęby, aby przypadkiem nie powiedzieć o słowo za dużo. Dusi się napięciem, które Chiyu między nimi wytwarza. Nie chce, aby znowu się dystansowali, skoro przez chwilę na pozór było między nimi znowu wszystko w porządku.
_____Wychodzi z szatni tuż za przyjaciółką, opierając się w progu o futrynę drzwi. Zakłada ręce na piersi, wzdycha cicho i przygląda się rozmowie, którą Chiyu prowadzi z resztą. Nie zamierza się odzywać – wierzy, że to jest zachowanie, którego króliczek by od niego oczekiwała. Nie wplątywania się niepotrzebnie, w sprawy, które go nie dotyczą. I mógłby trzymać się własnego domniemania, gdy Uesuga przymusowo nie wciągnęła go do rozmowy. Spogląda z nią z niedowierzeniem, że wyciąga te informacje na światło dzienne. Naturalnie wszyscy musieli się dowiedzieć, jak Shiou stał się częścią zamieszania, jednak czy muszą robić to w taki sposób? W sposób stawiający go w złym świetle, mimo że ukarał sprawcę w mierze dobrych zamiarów?
_____Nic dziwnego, że jesteś taki spięty – zaśmiał się Rena, spoglądając w jego kierunku. – Jakbym skrzywdziła Chiyu też chodziłabym jak na igłach – podsumowuje, a Shiou w pierwszej chwili niemal nie powstrzymuje wywrócenia oczyma. Nie zamierzał jej skrzywdzić... Dlaczego wszyscy uproszczają jego akcje, wierząc że zrobiłby coś podobnego z premedytacją?  
_____Chciałem pomóc! - krzyczy wręcz, a jego głos trzęsie się z frustracji. – W końcu to nie tak, że specjalnie zrobiłem ci na złość – dodaje, kierując słowa do Chiyu,  sprawiając, że rozmowa zaczyna toczyć się tylko między nimi. Choć z biegiem czasu zaczyna przypominać kłótnie, niż zwykłą sprzeczkę między dobrymi przyjaciółmi.
_____Komu chciałeś pomóc?! Mi? Na pewno nie! Przyznaj się, bo nie zrobiłeś tego dla mnie – piszczy króliczek z wyrzutem. Widzi w jej oczach odrazę wobec jego sposobu postępowania, a może nawet jego samego. Pozostaje w tej sytuacji całkowicie bezradny, niezdolny do wytłumaczenia się, ponieważ nikt nie chce uwierzyć w jego wersję. Kiedy jeszcze sądził, że wymierzenie sprawiedliwości jaskółce jest dobrym pomysłem, nie znalazł się absolutnie nikt, kto by go zatrzymał. Kto by powiedział, że będzie to niepoprawne ze względu na relację, która łączy go z Chiyu. A teraz? Teraz jest pierwszy do przyjęcia winy, mimo że ostatnim czego sobie życzył to ją skrzywdzić.
_____Nie pomyślałem, że wyjdzie to w taki sposób. Ale zrobiłem to dla ciebie! – wyrzuca z siebie, z sekundy na sekundę coraz bardziej sfrustrowany i coraz bardziej na granicy wściekłości, którą nie ma gdzie ulokować. Nie wiedząc co zrobić z rękoma, zaciska je w pięści, jakby z nadzieją, że gniew spłynie przez całe jego ciało i rozpłynie się w powietrzu.
_____W takim tempie to szybciej dam się zgwałcić w parku... – zaczyna Chiyu, spoglądając na niego kątem oka. – Nim uwierzę, że nie zrobiłeś tego dla jakiejś dziewczyny – dodaje najeżona, sprawiając że frustracja w ułamek sekundy opuszcza całe ciało Shiou. Zastępuje ją natomiast zdezorientowanie, skąd Uesuga wymyśliła coś równie niedorzecznego? Tygrys rozchyla usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak spomiędzy jego warg nie wydobywa się najmniejszy dźwięk. Po prostu tak stoi, przyglądając się króliczkowi, jak świat poza nią nie istniał. Racja zrobił coś na tyle głupiego, że Chiyu nie będzie w stanie uwierzyć, że sama jest jedyną osobą, do której Takamori czuje rzeczywisty pociąg. Ale żeby insynuować coś takiego? Nieprawdopodobne!
_____Jak na to wpadłaś? – pyta, niemal mając ochotę się zaśmiać, choć nie byłby to rozbawiony śmiech. Chiyu jasno mu pokazuje, że przyjmie jedynie potwierdzenie intrygi, którą sama sobie uknuła w tym małym móżdżku. Jednak ta bardzo odległa jest prawdy... Prawdy, która zdaje się całkowicie nieistotna. Jego - jak sądził - przyjaciółka sama być może nigdy nie była po jego stronie, skoro ucieka się, do stawiania ich po dwóch stronach rzeki. Może nawet by się cieszył, że stawia sytuację po swojej stronie, jednak czemu akurat przeciwko niemu? – Nie jestem na tyle chory, żeby w ten sposób podrywać dziewczyny.
_____Oh, proszę cię – Głos Chiyu przepełniony jest jadem, od którego Shiou dostaje dreszczy na ciele. – Miałeś to wymalowane na twarzy jak przyszedłeś pochwalić mi się prosto w twarz, zmuszając zboczeńca, żeby przeprosił mnie za coś czego nikt nie wiedział, że zrobił – mówi dalej, a tygrys dopiero teraz zaczyna naprawdę rozumieć, dlaczego Chiyu jest na niego zła. Jeżeli tamta sytuacja od początku wyglądała dla niej w ten sposób, trudno jest mu się dziwić, że jego późniejsze tłumaczenia nie miały żadnej siły przebicia. – Wczoraj razem ze mną śmiałeś się z możliwej sytuacji, że ktoś robi zdjęcia spod spódniczki, sytuacja z książki! Fikcja! A dzisiaj odstawiasz taką akcję?!
_____Narracja jaką przybiera Chiyu, nie daje mu dużego pola do manewrów, dlatego owszem... Zamierza przemilczeć sprawę. Może nawet lepiej, jeśli wszystkie ostrza polecą na niego, niż żeby po stronie króliczka nie było żadnych sprzymierzeńców. W oczach załogi kółka łuczniczego widzi jedynie odrazę, dlatego powinien przyjąć dobrą minę do złej gry. Byleby przeżyć do końca dnia.
_____Oh rozumiem, wolisz wyciągać wnioski na tym, co ci się wydaje. A nie tym, co mam do powiedzenia. W takim razie nie mamy o czym rozmawiać – dodaje jeszcze z rozczarowaniem, nie chcąc dalej kłócić się z Chiyu na oczach wszystkich. Jeśli istniała jakakolwiek nadzieja, że Uesuga ujrzy sprawę jego oczami, lepiej aby uzgodnili tok wydarzeń na osobności. Ta kwestia jest bardziej prywatna dla niego, niż mogłoby się ogólnie zdawać.
_____Idziesz się przebrać pierwsza czy moja kolej? – pyta z dozą rezygnacji Renę, która podchodzi w jego kierunku. Dziewczyna z początku się waha przed powiedzeniem tego co chodzi jej po głowie, jednak ostatecznie zanim wchodzi do szatni, rzuca.
_____Nie sądziłam, że potrafisz być taki głupi – Słowa koleżanki puszcza mimo uszu, zaszywając się w kącie pomieszczenia, jak to ma w zwyczaju. Pozwala sobie przyglądać się rozwojowi akcji, na którą widocznie nie ma najmniejszego wpływu.  I przy tym uciąć potencjalną drzemkę, którą ciągle odkładał w czasie przez to całe zamieszanie. Przed końcem zajęć zostaje jednak zbudzony przez Hitomi'ego, który klepie go niezbyt delikatnie w ramię.
_____Nie wierzę, że po tym wszystkim potrafisz tak spokojnie zasnąć. Jak gdyby nigdy nic – rzuca kolega, przysiadając się u jego boku na podłodze. Tygrys spogląda na borsuka spod lekko uchylonych rzęs, mając wyraźnie dość na dzisiaj. Takiego rollercoasteru emocji doświadcza drugi raz w życiu i ma nadzieję, że już nigdy więcej. Ostatnim razem czuł się równie sfrustrowany i zmieszany z błotem, kiedy jego rodzice się rozstawali. Wówczas również nie do końca rozumiał sytuację i przy chęci pomocy obydwu stronom sprawy, jedynie ją zaognił. Już wtedy powinien się nauczyć, że czasem lepiej nic nie robić i udawać, że złe rzeczy na świecie nie mają miejsca. Akceptacja - to coś, czego wyraźnie mu brakuje. I coś, czego brakuje innym wobec niego.
_____Jeśli ty też zamierzasz mi prawić morały, to lepiej spieprzaj – mruczy tygrys, znowu zamykając oczy.
_____Na morały jeszcze mi się nie zebrało. Tylko jestem ciekawy... Serio zrobiłeś coś takiego, dla jakiejś laski? – dopytuje Hitomi, a Shiou automatycznie otwiera oczy i patrzy na niego z mieszanką wyrzutów i niedowierzania, że ma czelność w ogóle poruszać ten temat.
_____Przecież mówiłem, że nie. Chiyu musiała wymyślić sobie coś, co najłatwiej przyjdzie jej zaakceptować – rzuca  w odpowiedzi, wzruszając ramionami. Rozgląda się pobieżnie po pomieszczeniu, dostrzegając że zajęcia dobiegają końca. Dlatego też zwija się szybko do szatni, a później do wyjścia, aby zarówno uniknąć następnej konfrontacji z Chiyu, jak również przewodniczącym klubu, który wyraźnie niechętnie podchodzi do tego, że Takamori miejsca komuś, kto może rzeczywiście chciałby uczestniczyć w zajęciach.
_____Nie idzie jednak od razu do domu. Postanawia poczekać aż Uesuga wyjdzie ze szkoły i podążyć w krok za nią. Dziewczyna nie pozostawia mu innej opcji, a mimo wszystko musi mieć pewność, że w drodze powrotem nic jej się nie stanie. Nie wybaczyłby sobie, gdyby po tym, jak ich drogi się rozeszły, zdarzył się jakiś niefortunny wypadek. Albo znalazłby się śmiałek, który zaciągnąłby ją do parku i zgwałcił gdzieś pod drzewem. Idą w stosowanym dystansie, gdzie Chiyu zdaje się nawet nie zauważać jego obecności, co zdecydowanie gra mu na korzyść. Nie chciałby kolejnego potoku wyrzutów w swoim kierunku albo nawet bardziej wymyślnej intrygi. Bo bóg wie, co jeszcze mogłoby przejść króliczkowi przez myśl.
_____Nieopodal jej domu zauważa, jak przystaje porozmawiać ze swoim sąsiadem, którego Shiou już wcześniej przyłamał na podejrzanym zachowaniu. Kryje się więc za rogiem jednego z budynków i przygląda uważnie mężczyźnie. Źle mu z oczu patrzy, jednak Chiyu jest naprawdę ślepa, by móc tak przymilnie się do niego uśmiechać. Nie podoba mu się tak sytuacja, ani to, jak mężczyzna kładzie swoją dłoń na ramieniu dziewczyny, która ufnie kiwa głową na jego słowa.
_____I może nie stałoby się nic bardziej niepokojącego, gdyby sąsiad nie zaczął robić jej zdjęć, gdy Chiyu odwrócona już plecami kieruje się w stronę swojego podwórka. Shiou marszczy brwi, klnąc pod nosem. Przeraża go to, jak wiele rzeczywistych zagrożeń czyha nad potknięciem Chiyu. I że jednym z nich może być właśnie samotnie mieszkający tuż obok niej sąsiad.


Ostatnio zmieniony przez Kass dnia 22/03/24, 07:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Animal instincts  - Page 2 Empty Re: Animal instincts {11/12/23, 09:16 pm}

Animal instincts  - Page 2 Chiyu


_____ Wyrzucie się bywa terapeutyczne. Może tak było w tym przypadku, bo po godzinie strzelania z łuku czuła ból ręki, barku, ale też jej wewnętrzny gniew zmalał. Miała za dużo czasu z samą sobą w głowie, żeby nie poukładać sobie wszystkiego co zamierzała zrobić, jak wróci do domu. Włącznie z zaczerpnięciem informacji od Eruki. Ta sowa zawsze znała odpowiedzi na trapiące ją kwestię, no i Shiou sam powiedział, że teraz nie ma już co zrobić. Trzeba czekać. Akane też twierdziła, że zajmie się tą kwestią, aby króliczek nie wyszedł na zdesperowanego, ukrywającego coś osobnika. Wystrzeliła ostatnią strzałę i pozbierała swoje rzeczy, zbierając się do domu. Ani trochę nie zainteresowała się tym co robił tygrys. On pewnie też spisał znajomość z nią na straty. Przebrała się prosząc Rene o pomoc z rozpięciem bandażu, co zrobiła bez najmniejszego problemu, jak zwykle. Wyszła ze szkoły i swoim normalnym krokiem, niespiesznie, poszła do domu. W tym nieszczęśliwym dniu, nie spodziewała się tylko tego, że może wpaść na sąsiada. Samotny, starszy mężczyzna o lekko łysiejącej głowie. W starym garniturze, widać tak samo jak ona był zmęczony tym dniem. Przywitała się z nim szybko nie dając po sobie poznać, że nie ma humoru na bycie miłą. Chciała iść dalej, ale zatrzymał ją pytaniem, które chyba dzisiaj potrzebowała, co było dziwne.  
- Wszystko dobrze? Nie wyglądasz jakby było okej. - Zatrzymało ją to w pół kroku. Że też dostanie pocieszenie od człowieka, którego miała unikać według swojej siostry. - Jeśli chcesz porozmawiać...  
- Nie trzeba. - odpowiedziała szybko, a mężczyzna położył dłoń na jej ramieniu. Chiyu utrzymała uśmiech na twarzy, lecz czuła, że całe jej ciało reaguje na ten dotyk jakby zbierało jej się na wymioty. - Trochę źle się czuje, idę do domu odpocząć.
_____ Odsuwa się, przez co dłoń spada z jej ramienia, a ona, zanim sąsiad zdąży znaleźć kolejny temat, przyśpiesza do domu. Wbiega wręcz, zdejmując pośpiesznie buty i ląduje w łazience przy białej porcelanie, dopiero teraz łapiąc oddech, który wychodzi z niej jakby w partiach, jakby płuca odmówiły współpracy. Spojrzała na prysznic i wannę obok. Bez zastanowienia, zamknęła łazienkę, rozebrała się i zanurzyła we wrzątku, szorując gąbką. Kiedy skończyła. Jej skóra była czerwona. Od ciepła i siły, jaką użyła, lecz mentalnie - czuła się czystsza. Nie tylko przez zajęcia klubowe, siedzenie na brudnej posadzce łazienki ogólnie co się dzisiaj stało. Od kiedy spojrzała w oczy tamtej jaskółki, wiedziała, że źle będzie jak dotknie ją mężczyzna. Nie sądziła, że faktycznie aż tak źle... A może to zwyczajnie reakcja na to dziwne spojrzenie, które posyłał jej sąsiad? To szalone, szukające czegoś spojrzenie, które ignorowała. Wyszła z wanny, przebrała się w pokoju w ciepły, pluszowy dres i na podłodzie, na środku swojego pokoju, złożyła wielki karton, który zamierzała czymś wypełnić.  
- Jesteś pewna? - odezwał się głos ze słuchawki. Spokojny, powątpiewający w to, co przed chwilą przekazała Chiyu. - Ja wiem, że jesteś zła na niego i jest chujem, nie lubimy ich, ale nadal... - po chwili przerwy, kiedy królik nie zareagował na jej słowa, składając dalej karton, westchnęła ciężko. - Masz rację, dobrze jest mu oddać jego rzeczy.
- Dziękuję, też uważam, że to dobry pomysł! - Chiyu od razu odpowiedziała wesoło łapiąc za telefon leżący na łóżku. - Eruka, wydaje ci się, że jak napisze do niego, żeby po to przyszedł to przyjdzie, czy mam sama mu to zanieść?  
- A dasz radę to zanieść? - Wyraźnie powątpiewała w króliczka. - Najpierw to spakuj, potem zobaczymy.  
_____ Jasnowłosa zgodziła się z tą opcją i zaczeła pakować do kartonu wszystko co miała, co należało do Shiou. Bluzy, koszulki, niektóre przedmioty z przeszłości... Znalazła nawet guzik od marynarki z gimnazjum. Zdała sobie sprawę jak wiele rzeczy posiadała. Wręcz pół garderoby chłopaka było w jej pokoju. Ktoś mógłby powiedzieć, że tutaj mieszka i pewnie nie byłoby to błędne. Gdyby nie fakt, że brakowało podstawowego elementu garderoby – bielizny. Chiyu jednak nigdy by czegoś takiego nie wzięła, więc... Może dobrze? Jak strasznie zawstydzające będzie późniejsze oddanie tego? W papierowym pudle znalazły się także wszystkie podarki, które dostała od swojego przyjaciela przez lata. Cóż... teraz już byłego przyjaciela? Na myśl o tym, aż zachciało jej się płakać. Zagryzła wargę, milknąc. I jeszcze wszystko pachniało nim.  
- Chiyu? - odezwał się głos Eruki. - Wszystko ok?
- Karton jest za ciężki. - odbąknęła powstrzymując łzy. - Nie mogę go przesunąć.  
- No to widać musisz do niego napisać, żeby po to przyszedł, ale...
- Ale? - podciąga nos lekko. - Ale co?
- Wydaje mi się... Z tego co opowiadałaś, że powie nie. - mówi z jakimś dziwnym tonem, którego Chiyu nie rozumie. - Nie chcesz poczekać na siostrę albo coś, żeby ci pomogli z tym? - Eruka słyszała, że odpowiedzią koleżanki był niezadowolony pomruk. - Obiecałaś mi, że powiesz im co się wydarzyło dzisiaj.
- Wiem, zrobię to. - mówi, gryząc się w polik. - Jak się tym zajmę...
- Eh... Napisz do niego w takim razie.  
_____ Nie trzeba było jej powtarzać dalej. Nie mogła jednak wpuścić go do domu, zaprosić do swojego pokoju i wskazać na karton na środku, prawda? To... Nie wydawało się okej. Zaczeła więc ciągnąć pudło do schodów i następnie powoli, stopień po stopniu, udało jej się przetransportować to do korytarza. Szybko wybrała numer do Shiou i otworzyła konwersację. Nie prowadzili zwykle wylewnych rozmów, a co najwyżej szybkie wymiany. Może dlatego nie czuła się emocjonalnie patrząc na tą część historii?  
- Przyjdź po swoje rzeczy. - wysłała pierwszą wiadomość szybko dodając kolejną, jakby musiała się wytłumaczyć dlaczego sama nie jest wstanie zakończyć tego etapu ich znajomości. - Są za ciężkie, żebym ci to zaniosła.
- Nie, nigdzie nie idę.
_____ Odpowiedź przyszła bardzo szybko, a Chiyu mogła zamrugać zaskoczona, że Shiou nie chce odebrać swoich rzeczy. Czy zamierzała powiedzieć o tym Eruce, cały czas siedzącej z nią na lini, że miała racje? Oczywiście, że nie.
- W takim razie rozumiem, że mogę wyrzucić te wszystkie rzeczy. - Napisała i wysłała robiąc zdjęcie wielkiego kartonu w korytarzu i co się w nim znajdowało. Dopiero teraz odezwała się. - Uwierzysz, że- - zatrzymała się widząc wiadomość, szybką odpowiedź tygrysa. - Kończę, potem napisze do ciebie.  
- Wolałbym nie. Zaraz u ciebie będę.  
_____ Widząc te słowa na ekranie, zakończyła połączenie z Eruką i usiadła na schodach czekając, aż się pojawi. Jej różowy dres był na tyle miękki, że nie potrzebowała poduszki pod tyłek. Co by nie było, dzwonek do drzwi zabrzmiał całkiem szybko. Podeszła i bez spoglądania w judasza, otworzyła drzwi stając twarzą w twarz z chłopakiem. Ostatnio jak na niego patrzyła to krzyczała. Teraz? Było jej lżej na niego spojrzeć.  
- Udało mi się ściągnąć karton na dół, ale nie jestem wstanie go zanieść. - mówi zanim tygrys zdąży powiedzieć coś nie w temacie. Przy okazji odsuwa się o krok, daje mu miejsce, aby wszedł do środka pokazując pudło wypełnione nie tylko jego ciuchami, ale też wspomnieniami. - Możesz to zabrać?  
- Dlaczego chcesz się pozbyć tych rzeczy?  
_____ Shiou nie wchodzi do środka. Opiera się o futrynę patrząc na nią jakby czegoś oczekiwał, ale jednocześnie, Chiyu widzi, że jego oczy wydają się jej martwe. Spodziewała się, że może nie być chętny po prostu zabrać karton i wyjść. Przed chwilą odmówił jakkolwiek zabrania, a jednak zjawił się po nie, po groźbie, która raczej by się nie spełniła. Westchnęła ciężko.  
- A co mam niby zrobić? - odpowiedziała pytaniem patrząc na niego jakby zaraz miała zacząć znowu płakać albo krzyczeć. Jeszcze się nie zdecydowała. - Czego ode mnie oczekujesz?  
- Żebyś je zatrzymała. - mówi spokojnym tonem. - Nie mam żadnej innej dziewczyny na oku, której chciałbym oddać swoje rzeczy.  
_____ Może pierwsza część jego wypowiedzi odpowiadała Chiyu, była miłym puchem na jej serce, ale druga część... ani trochę. Od razu z miłego, w miarę, wyrazu twarzy, zmarszczyła czoło gniewnie. Jak mógł mówić coś takiego? Miała uwierzyć, że nikt mu się nie podobał w całej szkole i gdzie tam chodził z kolegami. Przecież to było niedorzeczne. Ona sama miała osoby, których wygląd jej się podobał. Jak Shiou nie miał nikogo takiego? Tygrys coś tutaj ukrywał i nie chciała być tego częścią.  
- To tym bardziej to zabierz, nie jestem schowkiem na twoje rzeczy. - rzuciła od razu wchodząc głębiej i zapierając się o karton, żeby go przesunąć. - Zabieraj to. Nie zamierzam czekać aż się ta dziewczyna magicznie pojawi jakbym miała coś na wypożyczeniu.  
- Wcześniej nie przeszkadzało ci trzymanie u siebie moich rzeczy. - mówi, lecz Chiyu średnio rejestruje te słowa, skupiona na przesunięciu pudła. - Nie pojawi się, bo ciebie lubię widzieć w moich ciuchach.
- Co? - królik zatrzymuje się w swoich ruchach i prostuje, żeby spojrzeć bardzo skonfundowana na Shiou. - Nie rozumiem... Nie. - zmienia narrację podnosząc palec do góry. - Wydaje mi się, że powiesz teraz wszystko, żeby mnie przekonać i nie zabrać tych rzeczy.
- Cóż, niezależnie od tego co powiem i tak nie chcesz mi uwierzyć. - zauważa patrząc prosto na nią, potem na jej dłoń, a następnie gdzieś za jej ramiona. - W takim razie inaczej... Dlaczego twoim zdaniem chciałbym, żebyś je zatrzymała?
- To jest bardzo dobre pytanie. - odzywa się miły głos zza pleców Shiou, a Chiyu od razu wychyla się, widząc swojego ojca. Mężczyzna, czując spojrzenia na sobie, uśmiecha się szeroko. Kierując słowa w stronę chłopaka przed nim. - Witam, może wejdźmy do środka i porozmawiajmy?  
- W porządku.
_____ Uesuga, czuje swojego rodzaju kamień z serca. Głównie, że chłopak zgodził się porozmawiać na spokojnie, mimo wcześniejszego zaskoczenia czy wyraźnej chęci ucieknięcia z sytuacji. Napięcie na twarzy swojej córki mówi mu, że coś się stało. Może zaraz się dowie co. Zaprasza go do środka gestem dłoni, a Chiyu tylko odsuwa się od kartonu, który dopiero teraz zauważa. Z jego ust wychodzi odgłos rozbawienia, lecz nie komentuje na głos, tylko zdejmując buty i idąc do salonu. Króliczek natomiast w ciszy czeka, aż tygrys zdejmie buty i pójdzie za ojcem, żeby zamknąć drzwi. Gdy tylko, więc zdarza się okazja, przekręca zamek i leci do salonu, a jej uszy dyndają od nagłego ruchu. Siada na kanapie podkulając sobie nogi pod brodę, z telefonem w dłoni, obserwując otoczenie i swojego tatę, parzącego im herbatę.  
- Shiou, usiądź gdzie chcesz. - odezwał się. - Pijesz zieloną herbatę? - spytał odwracając się do zebranych, szybko jednak żartując. - Jak się okaże, że to większa opowieść zawsze możemy przerzucić się na coś mocniejszego, haha.
- Myślę, że po procentach wcale lepiej nie mówiłoby się na ten temat, wystarczy herbata.
_____ Ton w jakim odpowiedział tygrys daje tacie Uesugi pewnie pojęcie co do tematu. Niby żarty niby serio. Podchodzi z napojami stawiając je na stoliku, po czym siada między nimi. Jednym kątem oka spoglądał na skuloną Chiyu, która wyraźnie nie wiedziała co ze sobą zrobić, z drugiej miał Shiou, który... Chyba czuł się źle. Tak na sercu. Przynajmniej według doświadczonego człowieka tak to wyglądało. Wziął łyka ciepłego napoju i westchnął opierając się wygodnie w fotelu. Następnie odstawił kubek, ostrożnie, aby nie rozlać i spojrzał na swoją córkę.  
- Wiem co się stało w szkole, bo dzwonili do mnie. - spuszcza na nich bombę, przynajmniej na Chiyu, która byłą przekonana, że dyrekcja się nie zainteresuje. Postanawia się wytłumaczyć się trochę, widząc spanikowaną reakcję dziecka. - W gimnazjum miałaś podobną sprawę, ale wtedy chłopak robił zdjęcia z szatni, nieważne o kogo chodziło. Wszystko zostało zgrabnie załatwione bez informowania dzieci, bo nauczyciele znaleźli dowody. - nie przejmował się reakcjami dwójka, która pewnie dopiero teraz się dowiedziała o tym. - Tym razem będzie podobnie. Akane podobno znalazła inną ofiarę i zaniosła to do dyrektora. Zamierza zrobić jakieś przemówienie dla was po tym jak zapoznają się ze sprawą. Teraz. - ostatniemu słowu nadał ton. Mocniejszy, skupiający uwagę. - Spodziewałem się, że Shiou zostanie moim zięciem, czemu pozbywamy się jego rzeczy, Chiyu? - zadał pytanie swojej córce, spotykając jej speszone spojrzenie i wzdychając mocno, odwraca się w stronę Shiou. - To może zaczniemy od twojej wersji wydarzeń.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Animal instincts  - Page 2 Empty Re: Animal instincts {17/12/23, 09:26 pm}

TAKAMORI SHIOU


_____Wraca do domu nieco wstrząśnięty tym, co właśnie zobaczył. Ściąga buty w pustym przedpokoju, aby zaraz rozejrzeć się po mieszkaniu i z ciężarem na sercu przyznać, że znów jest sam. Z westchnieniem na ustach, zajmuje miejsce na kanapie w salonie, odpalając telewizję. Pomyśleć, że jeszcze wczorajszego wieczora siedzieli tu z Chiyu, oglądając razem film. Z wiadomych przyczyn zdaje się to odległym wspomnieniem, tak samo jak wszystkie dobre chwile, które spędzili razem od wielu lat. Czy naprawdę tak łatwo jest przekreślić przyjaźń? Czy wystarczy niedomówienie wiszące w powietrzu, żeby zakopać coś równie cennego? Shiou marszczy brwi, przytulając jedną z poduszek to torsu. Myśli w jego głowie nie układają się w logiczne odpowiedzi, ponieważ wszystkie skłaniają się ku temu, że może obwiniać tylko siebie za to, jak głupio postąpił. Stawianie sprawcy przed Chiyu było akurat najgłupszym pomysłem na jaki wpadł… Co właściwie chciał tym osiągnąć?
_____- Ahhh… No tak – mruczy, przypominając sobie jaka myśl przewodnia mu towarzyszyła. Chciał pokazać Akane, że potrafi zadbać o dobro Chiyu, a stało się całkowicie na odwrót. Nie dość, że ją zapewne bezpowrotnie zranił, to w dodatku nawet nie potrafił obronić ją przed plotkami, które sam spowodował. A w końcu podkulił ogon i uciekł, kiedy sytuacja zaczęła się walić. Jednak w jaki sposób mógł ją ratować, gdy osoba, którą chciał chronić, obróciła się przeciwko niemu? Zaciska palce na swoich włosach, ciągnąć własną głowę tak, aby spojrzeć w biały sufit. Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Może, gdyby jego mama była w domu pomogłaby mu. Nie musi być nastawiona pozytywnie do Chiyu, żeby pomóc mu uporządkować myśli i dobór działań w takiej sytuacji, prawda? Z cichą nadzieją, że znajdzie czas, aby odebrać od niego telefon w pracy, wyszukuje jej numer i wtem przychodzi wiadomość od Uesugi, a Shiou nieruchomieje.
_____Przyjdź po swoje rzeczy. Są za ciężkie, żebym ci to zaniosła. Patrzy przez moment na treść wiadomości, jakby była dla niego niezrozumiała. Wiadomo nie od dziś, że większość jego ubrań znajduje się w domu Uesugi. Zarówno te, które świadomie, bądź nieświadomie u niej zostawił oraz te, które jej pożyczył. Zanadto nie interesowało go to, że niebawem sam nie będzie miał w czym chodzić – za to ważne było, aby Chiyu pachniała nim. To był jego sposób na odstraszanie od niej drapieżników, jednak widać niektórym wisi, że Chiyu może być przez kogoś zajęta. Taka wersja wydarzeń znacznie utrudniała sprawę i zawężała środki jakich Takamori mógłby użyć.
_____Nie, nigdzie nie idę. Odpisuje szybko, szczerze wątpiąc że Chiyu rzeczywiście je wyrzuci, w końcu jak sama stwierdziła nie jest w stanie ich przenieść. Liczy, że króliczek sobie odpuści, zamiast podejmować tak radykalne kroki. Nawet pełen dzień nie minął od chwili, gdy rozstali się w nieprzyjemnych stosunkach! Jej nastawienie jasno pokazuje, że nie da mu nawet szansy, aby się rekompensować, czy w jakiś sposób wyjaśnić swoje stanowisko i naprawić błędy.
_____W takim razie rozumiem, że mogę wyrzucić te wszystkie rzeczy. Na wiadomość zwrotną odpowiada automatycznie i choć nie ma większej ochoty, aby znowu stawać twarzą w twarz z niewygodną sytuacją, to nie może przecież wiecznie uciekać. Następnego dnia w szkole jeszcze trudniej byłoby mu wykrzesać z siebie przystępną reakcję, kiedy znalazłby się naprzeciw Chiyu. Choć ostatnie co ich rówieśnicy mogliby wówczas pomyśleć, to to że Takamori rzeczywiście próbował przez to zrealizować jakiś swój plan. Tak przerażony rozwojem zdarzeń to jeszcze nie był.
_____Wolałbym nie. Zaraz u ciebie będę. Jego drobne oświadczenie jest bardzo proste do zrealizowania. W paru susach pokonuje przestrzeń salonu, wsuwa trampki na stopy i wychodzi na zewnątrz. Mija dom dziwnego sąsiada, dyskretnie spoglądając w okno, jakby chcąc dostrzec czy dziwak przypadkiem go nie obserwuje. Co prawda nie Shiou jest ciekawiącym go obiektem, jednak wciąż bliskim znajomym Chiyu, wcześniej mógł być nawet potencjalnym zagrożeniem. Zaraz po tym gdy dzwoni, w drzwiach pojawi się drobna postura odziana w uroczy różowy dres, na którym Shiou zawiesza wzrok. Ciśnie mu się na usta komplement, jednak króliczek go wyprzedza, od razu sprowadzając ich do tematu, z którego powodu znajdują się w tym miejscu.
_____- Udało mi się ściągnąć karton na dół, ale nie jestem w stanie go zanieść – mówi, robiąc mu miejsce, aby wszedł do środka, jednak Shiou woli pozostać bezpiecznie w progu. Opiera się ręką o futrynę drzwi, przeskakując spojrzeniem między kartonem ciuchów, a swoją rozmówczynią. - Możesz to zabrać?
_____- Dlaczego chcesz się pozbyć tych rzeczy? - pyta głupio, przyglądając się reakcji dziewczyny. Może gdyby wykrzesała z siebie konkretny powód, mógłby je ze sobą zabrać. Ale tylko po to by zrobić ogromne pranie i zwrócić je z powrotem. Innego rozwiązania sobie nie wyobraża.
_____- A co mam niby zrobić? - odpowiada pytaniem, a w jej głosie czuć nutkę załamania, jakby znowu miał ją doprowadzić do płaczu, tak jak wtedy na korytarzu. - Czego ode mnie oczekujesz?
_____- Żebyś je zatrzymała – mówi spokojnym tonem. - Nie mam żadnej innej dziewczyny na oku, której chciałbym oddać swoje rzeczy – mówi powoli, chcąc zakomunikować króliczkowi, że to ona jest osobą, której oddałby wszystko, co tylko by sobie zażyczyła. Może to kwestia ich poprzedniej kłótni, ale nie może wybić ze swojej głowy słów, które Chiyu powiedziała w kółku łuczniczym. I nie pije do wzmianki o „dziewczynie” specjalnie, bądź chcąc wywrzeć na króliczku jakiś wpływ. Choć to ostatecznie nawet niespecjalnie zdaje się złym posunięciem. Mógł przewidzieć, że znowu odbierze jego słowa na opak.
_____- To tym bardziej to zabierz, nie jestem schowkiem na twoje rzeczy – rzuca z wyrzutem, aby zaraz dotrzeć do kartonu i nieudolnie zaprzeć się o niego, aby go przesunąć. - Zabieraj to. Nie zamierzam czekać aż się ta dziewczyna magicznie pojawi jakbym miała coś na wypożyczeniu.
_____- Wcześniej nie przeszkadzało ci trzymanie u siebie moich rzeczy – zauważa, przewracając oczyma. Naprawdę czasami brakowało mu siły, aby przemówić Chiyu do rozsądku. Skoro sam Shiou nie był na tyle głupi, aby chociaż trochę przejrzeć na oczy i ujrzeć w jakiej sytuacji się znajduje, czemu Uesuga tak się zapiera u swoich racji?!
_____- Nie pojawi się, bo ciebie lubię widzieć w moich ciuchach – mówi w końcu z całą dobitną powagą, jaką potrafi z siebie wykrzesać. Jeśli mówienie głośno i wyraźnie o swoich pragnieniach to jedyna droga, aby dotrzeć do Chiyu, musi chociaż spróbować. Na ten moment udaje mu się odwieść ją przynajmniej od pchania tego głupiego kartonu.
_____- Co? Nie rozumiem… Nie. Wdaje mi się, że powiesz teraz wszystko, żeby mnie przekonać i nie zabierać tych rzeczy – Bingo! Dokładnie tego zabiegu używa Shiou, jednak nie w celu przechytrzenia, a zwykłego dojścia do porozumienia. Skoro jego taktyka zaczyna działać, należało zrobić ją tylko odrobinę bardziej oczywistą.
_____- Cóż, niezależnie od tego co powiem i tak nie chcesz mi uwierzyć – zauważa, spoglądając najpierw na nią, później uniesiony przez Chiyu palec, a na końcu na karton stojący tuż za nią. - W takim razie inaczej… Dlaczego twoim zdaniem chciałbym, żebyś je zatrzymała? - pyta, mając nadzieję, że tym środkiem dedukcji uda mu się pokazać Chiyu, argument, którym się w tym momencie zasłania.
_____- To jest bardzo dobre pytanie. Witam, może wejdziemy do środka i porozmawiamy? - słyszy za sobą głos, który bez dwóch zdań należy do taty Uesugi. Shiou odwraca głowę w jego kierunku, aby zaraz skinąć głową i cicho się przywitać. Jest nieco zdezorientowany, ponieważ do ich przepychanki dołączył się ktoś dorosły, ale to może i dobrze. Takamori bardzo potrzebował teraz świeżego poglądu na sprawę i jeśli nie ze strony swojej mamy, to mógł zaczerpnąć wiedzy ze strony pana królika.
_____- W porządku – mówi po chwili namyślenia i wraz z jawnie zapraszającym spojrzeniem, wchodzi do domu. Ściąga trampki w przedpokoju, aby zaraz zająć miejsce w salonie na jednym z wolnych foteli. Choć stara się unikać spojrzeniem króliczka, to jego spojrzenie i tak namolnie kieruje się w jej stronę.
_____- … Pijesz zieloną herbatę? - pyta tata Chiyu, a Shiou w zamyśleniu puszcza mimo uszu jego pierwszą wypowiedź. Automatycznie kiwa głową, starając się skupić na czymś innym i w tym wypadku jest to starszy mężczyzna. - Jak się okaże, że to większa opowieść zawsze możemy przerzucić się na coś mocniejszego, haha – żartuje tata Chiyu, a Shiou parska cicho pod nosem. Przy weselszych tematach kapka alkoholu pewnie by im nie zaszkodziła, jednak w tej sytuacji tygrys wolałby nie przedobrzyć. Pod wpływem zacząłby pewnie mówić jeszcze głupsze rzeczy niż na trzeźwo. Zresztą po utrzymaniu dłuższego kontaktu wzrokowego z panem królikiem Shiou szybko orientuje się, że ten mówił jak najbardziej żartem.
_____- Myślę, że po procentach wcale lepiej nie mówiłoby się na ten temat, wystarczy herbata – mówi Shiou, utrzymując swój ton w żartobliwym tonie, choć sama treść mówiona całkiem na serio. W czasie, gdy tata Chiyu parzy herbatę, między ich dwójką zapada cisza, która okropnie ciąży Shiou na sercu. W końcu nigdy nie siedzieli ze sobą w grobowej ciszy, niemal jak na dywaniku, choć aura pana królika jest przystępnie pogodna – przynajmniej na tyle, by rozstąpić burzowe chmury wiszące nad nimi, gdy ten nadciąga do nich z kubkami herbaty.
_____Tata Chiyu zabiera głos jak gdyby nigdy nic, a jednak sprawia, że Shiou czuje gulę w gardle, którą niełatwo jest przełknąć. Spogląda z wyraźnym szokiem na starszego mężczyznę, przyjmując powolnie informacje, którymi się z nimi dzieli. Musiał być ślepy, żeby wcześniej nie zauważyć! Robi mu się jeszcze bardziej głupio, że zauważył dopiero teraz… że takie rzeczy naprawdę się dzieją. Zatem to też oznacza, że ani teraz ani wcześniej nie chronił Uesugi w odpowiedni sposób. Sam fakt dobija go równie mocno, co całokształt sytuacji.
_____- Spodziewałem się, że Shiou zostanie moim zięciem, czemu pozbywamy się jego rzeczy, Chiyu? - zadaje pytanie swojej córce, aby zaraz zwrócić głowę w stronę Shiou, którego twarz oblewa się jasnym rumieńcem. Takiego komentarza ze strony pana Królika się nie spodziewał, ba! Nawet nie aspirował na ten tytuł. Mimo wszystko dziwnie ciepło zrobiło mu się na sercu, że mimo jego niewiedzy, ktoś z boku im kibicował. - To może zaczniemy od twojej wersji wydarzeń.
_____- O tym co zrobiła jaskółka dowiedziałem się od znajomych i stwierdziłem, że muszę coś z tym zrobić. Już wiem, że nie powinienem zabierać się do sprawy w sposób, w jaki to zrobiłem, jednak wtedy… Widzi pan, nie mieściło mi się w głowie, żeby puścić taką sytuację bokiem. Ktoś miał skrzywdzić Chiyu, a ja miałbym stać z boku, uśmiechać się i udawać, że nic się nie stało? Sprawca poczułby się bezkarny i znaleźliby się inni, którzy chcieliby spróbować. I z początku stwierdziłem, że pobicie go za tyłach szkoły, nie rozwiąże sytuacji, dlatego zaprowadziliśmy go do dyrektora, ale przed tym… - mówi ciągiem, aby w końcu zatrzymać. Kiedy tak żywo o tym opowiada, niemal czuje emocje z wtedy, tylko nie jest to już ekscytacja, że robi coś dobrego dla sprawy. Wręcz przeciwnie jego ręce drżą, a oddech spłyca się, jakby miał zaraz utonąć. Tylko wyrozumiałe spojrzenie pana królika pozwala mu się trzymać tafli wody.
_____- Właściwie… Chciałem pokazać Akane, która we mnie zawsze wątpi, że potrafię zadbać o Chiyu i że można na mnie polegać w trudnych sytuacjach. Że nie jestem kolejnym drapieżnikiem w rzędzie, który tylko czeka, aby zrobić jej krzywdę. Myślałem, że zdominuję grupę, a przyprowadzenie jaskółki do Chiyu wywrze presję na potencjalnych sprawcach, którzy spróbowaliby podobnego występku. Jednak moje założenie było złe i nic nie zadziałało tak, jak to sobie wyobrażałem. Wszystkie moje działania przyjęły obrót inny od oczekiwanego i koniec końców Chiyu przestała widzieć we mnie przyjaciela. Dlatego chce oddać mi te wszystkie rzeczy – tłumaczy, biorąc głęboki wdech powietrza, żeby się przypadkiem nie rozpłakać. To, że Chiyu nie widzi go już przy swoim boku, całkowicie rozdziera mu serce, ale musi być twardy. Jeszcze trochę i to jego będą brać na litość, żeby zabrał swój karton ciuchów i wypieprzał w podskokach.
_____Pan królik czeka chwilę w milczeniu, a jego spojrzenie przechodzi z tygrysa na Chiyu. Nim zabiera głos, bierze jeszcze głębszy wdech, widocznie czując, że czeka ich poważna pogadanka. - Okej, słońce, czy twoja wersja wydarzeń jest podobna? - pyta dość ogólnie w kierunku córki, a Chiyu patrzy na niego i tylko kiwa lekko głową. - To powiedz mi, gdzie się różni.
_____- Nie wierzę mu, że zrobił to wszystko przeze mnie i dla mojego dobra – odpowiada ze zmęczonym westchnieniem na ustach. - Wczoraj jak mu powiedziałam o sprawie to śmiał się ze mną, że coś takiego nie istnieje, nie robi się takich rzeczy, a potem, bez większego słowa do mnie, że zmienia swoje podejście, przyprowadza mi kogoś przed oczami i słyszę, że „to ten facet chciał nagrać co masz pod spódniczką”.
_____- Słońce, przeszkadza ci, że przyprowadził ci sprawcę przed oczy, tak? - pyta pan królik, a Chiyu znowu kiwa potwierdzająco głową. - I przeszkadza ci, że zmienił zdanie w tej sprawie i ci o tym nie powiedział? - uzupełnia, jednak tym razem nie otrzymuje żadnej reakcji ze strony Uesugi. - Co według ciebie jej przeszkadza w tej sprawie?
_____- Że przeobraziłem fikcję w rzeczywistość, a w rzeczywistości takie sytuacje są bardziej przerażające, niż w opowieściach – odpowiada Shiou, spoglądając to na Chiyu, to na jej tatę, próbując złapać temat w sposób, w jaki widzi go Chiyu. - Stawiłem Chiyu twarzą w twarz z realnym zagrożeniem, na które nie była gotowa albo raczej o którym nie chciała być świadoma, że jest prawdziwe – kombinuje dalej, krążąc wokół tego tematu.
_____- Tak, ale to nie wszystko – odpowiada mężczyzna. - Co jeszcze?
_____- Mimo że działałem, jak sądziłem w dobrym przekonaniu, to zachowałem się wobec Chiyu samolubnie. Myśląc o tym, co ja chcę osiągnąć, a nie czego potrzebuje Chiyu – mówi po chwili namysłu, jednak mając wrażenie, że ciągle krąży wokół jednej osi i nie odkrywa niczego nowego. Jego zagubione oczy krążą po pomieszczeniu, aby spocząć na kubku herbaty, który w końcu bierze w ręce.
_____Pan królik spogląda w tym czasie na swoją córkę, która widocznie marszczy brwi i z lekkim uśmiechem odwraca się w stronę tygrysa. - Dobrze kombinujesz, ale nie do końca o to chodzi – rzuca, kręcąc lekko głową. - Bardziej przyziemne powody. Tak, postawiłeś ją naprzeciw zagrożenia czego nie musiała doświadczać, ale jak już to zrobiłeś, to co dalej? Mogłeś to naprawić na tym poziomie, ale… - rzuca mężczyzna, dotykając palcem zmarszczonego czoła córki, podczas gdy Shiou czuje się jak na teleturnieju, w którym za złą odpowiedź może stracić głowę. Albo jak na odpowiedzi przy tablicy i wysoce prawdopodobne, że zaraz obleje.
_____- Zostawiłem sprawę w rękach Akane, zamiast od razu pobiec za Chiyu i wytłumaczyć jej, dlaczego postąpiłem w ten sposób. Zostawiłem ją w najgorszej chwili, a tak nie powinien zachować się przyjaciel – powiedział, samemu nie dowierzając, że to co mówi jest prawdą. Patrzy z zaskoczeniem na Chiyu, a później na jej tatę, mrugając kilkakrotnie – Gdybym wcześniej zdał sobie z tego sprawę… Ahh czasami jestem naprawdę głupi.
_____- To prawda – mówi szorstko pan królik, dobijając jeszcze bardziej tygrysa, który teraz jeszcze bardziej czuje, jak bardzo przedobrzył sprawę. Sytuacja mogła wyglądać o wiele lepiej i zdecydowanie bardziej klarownie, gdyby wtedy nie myśląc długo, prześcignął Akane i znalazł się w damskim kiblu jako pierwszy. Złapałby płaczącą Chiyu w ramiona i zapewniłby ją, że nic jej nie grozi. Przed zajęciami kółka, było już na to zdecydowanie za późno.
_____- Shiou – rzuca w końcu mężczyzna, wyrywając go z zamyślenia. - Słowa. Tego brakowało, tak ogólnie. Chiyu nic nie wiedziała i nic nie rozumiała – westchnął, po czym wstał. - Zostawię was samych ze słowami.
_____- Słowa – mówi do siebie Shiou, wpierw marszcząc brwi. Miał je tuż pod nosem i cały czas je wypowiadał, ale nie sposób, aby stały się jego poprawną odpowiedzią. Jedyne słowa które dotąd rzucał to te, które bezsensu komplikowały sprawę, były głupie i raniły najbliższe mu osoby. I rzeczywiście jedno słowa, w odpowiednim czasie, mogłoby ich uratować. Mogłoby uratować ich przyjaźń.


Ostatnio zmieniony przez Kass dnia 22/03/24, 07:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Animal instincts  - Page 2 Empty Re: Animal instincts {26/12/23, 07:03 pm}

Animal instincts  - Page 2 Chiyu


_____ Wersja Shiou. Jego słowa, jego podejście... Niby była wstanie przejść drogą jego wspomnień nie potykając się o nic, lecz czuła w tym wszystkim to czego nie lubiła. Bawienie się w bohatera. “Nie mogę tak tego zostawić”, “nie powinno mu to pójść płazem”, “pobicie go nie rozwiąże problemu”. Miała ochotę wrócić wspomnieniami do bohaterów książek, które tak czytywała. Oni nie przejmowali się tym takimi pierdołami. Sama jasnowłosa naprawdę, doceniłabym to, że pobił kogoś dla niej bardziej niż tą akcję z dyrektorem. Nawet po tym co powiedział tato, przed chwilą. O gimnazjum, o zdjęciach z szatni. Druga część wypowiedzi tygrysa, ta przeplatana emocjami, tłumaczenie swojego zachowania... To chyba było to czego faktycznie potrzebowała. Wytłumaczenia, może spojrzenia z jego strony. Co przekonało go do zrobienia tego wszystkiego. Zranienia jej, w sumie... zniszczenia jakiejś części ich znajomości. Nie przeprosił jednak za to, że jego dobre zamiary stały się gwoździem do trumny zwanej przyjaciel. Widziała jego roztrzęsione dłonie, czuła swojego rodzaju sympatię, może i chciałaby go przytulić, gdyby nie to, że widziała w nim teraz osobę, także poszkodowaną mentalnie. Psychicznie. Przez wydarzenie, które sam zaczął. Jeśli Shiou jest ofiarą, która potrzebuje pomocy, to czym jest ona? Tato królik widział w tej sytuacji trochę więcej od swojej córki, czując w jej spojrzeniu cały czas żal.  
- Okej. - mówi na dużym wdechu. - Słońce, czy twoja wersja wydarzeń jest podobna? - zadał puste pytanie, na które otrzymał jasną odpowiedź, przytaknięcie głową. - To powiedz mi, gdzie się różni.
- Nie wierzę mu, że zrobił to wszystko przeze mnie i dla mojego dobra. - te słowa wypowiedziane negatywnie, ze zmęczeniem. Chiyu chciała to wszystko zamknąć na kłódkę za plecami i iść do przodu. - Wczoraj jak mu powiedziałam o sprawie to śmiał się ze mną, że coś takiego nie istnieje, nie robi się takich rzeczy, a potem, bez większego słowa do mnie, że zmienia swoje podejście, przyprowadza mi kogoś przed oczami i słyszę, że „to ten facet chciał nagrać co masz pod spódniczką”.
- Słońce, przeszkadza ci, że przyprowadził ci sprawcę przed oczy, tak? - właściwie... Chiyu miała w nosie jaskółkę, faceta, który prawie miał zdjęcie jakie majtki nosi. Mogła się nimi pochwalić, nie wstydziła się uroczej koronki. Nadal, nie powie tego na głos, kiwnęła więc tylko głową. - I przeszkadza ci, że zmienił zdanie w tej sprawie i ci o tym nie powiedział? - kolejne pytanie, lecz tutaj... tutaj już nie odpowiedziała. Nie potrafiła ani zaprzeczyć, ani potwierdzić. Tato znowu, nie czekał dłużej, przekazał to pytanie do Shiou. - Co według ciebie jej przeszkadza w tej sprawie?
- Że przeobraziłem fikcję w rzeczywistość, a w rzeczywistości takie sytuacje są bardziej przerażające, niż w opowieściach. - mówi, co jest... zupełnie dziwną odpowiedzią dla uroczego królika. Nie wie skąd wziął coś takiego, ale może było to po części prawdą. - Stawiłem Chiyu twarzą w twarz z realnym zagrożeniem, na które nie była gotowa albo raczej o którym nie chciała być świadoma, że jest prawdziwe.
- Tak, ale to nie wszystko. - tato nie zaprzecza słowom chłopak, zwłaszcza, że jego drugie zdanie było prawdziwe. Postawił ją wprost możliwego zagrożenia. Pomijając czy dla Chiyu było prawdziwe czy nie. Przyprowadził do niej zboczeńca, którego była ofiarą. Musieli jednak dojść trochę dalej w tej dyskusji. - Co jeszcze?
- Mimo że działałem, jak sądziłem w dobrym przekonaniu, to zachowałem się wobec Chiyu samolubnie. Myśląc o tym, co ja chcę osiągnąć, a nie czego potrzebuje Chiyu.
_____ Powtarza się, innymi słowa, powodując na twarzy dziewczyny pojawienie się zmarszczek. Widocznie nie podoba jej się to jak mówił, albo co. Ojciec zauważa to. Wie też, że nie był lepszy w jego wieku... Chociaż. Nie. Był lepszy. Rozumiał kobiety o wiele lepiej. Mogło to jednak wynikać z faktu, że dorastał w otoczeniu licznej rodziny, w tym wielu kobiet. Króliki dość szybko zaczynały swoje problemy damsko-męskie. Chyba przez to, że Shiou tak długo nie rozumiał co nie co, jego córka uchowała swoją naiwność. Tato miał wrażenie, co by niszczył ja trochę, a może pomagał swojemu wrogowi. Cóż. Lepszy znany przeciwnik, niż też nieznany.  
- Dobrze kombinujesz, ale nie do końca o to chodzi. - mówi kiwając głową. - Bardziej przyziemne powody. Tak, postawiłeś ją naprzeciw zagrożenia czego nie musiała doświadczać, ale jak już to zrobiłeś, to co dalej? Mogłeś to naprawić na tym poziomie, ale… - i dotyka czoła swojej córki, powodując, że zmarszczki stają się mniejsze przez zaskoczenie.  
- Zostawiłem sprawę w rękach Akane, zamiast od razu pobiec za Chiyu i wytłumaczyć jej, dlaczego postąpiłem w ten sposób. Zostawiłem ją w najgorszej chwili, a tak nie powinien zachować się przyjaciel. - widać doszło w końcu do tęgiej głowy, że nie był dzisiaj przyjacielem. - Gdybym wcześniej zdał sobie z tego sprawę... Ahh czasami jestem naprawdę głupi.
- To prawda. - mężczyzna przytaknął tylko, bo nie ma nic więcej do dodania. Widzi, że Shiou wpada w zamyślenie. - Shiou. - przywołuje go i widząc, że wrócił do ich rzeczywistości mówi. - Słowa. Tego brakowało, tak ogólnie. Chiyu nic nie wiedziała i nic nie rozumiała. - westchnął ciężko i wstał. - Zostawię was samych ze słowami.
_____ Chiyu poczekała aż ojciec opuścił salon zamykając za sobą drzwi. Trochę mu to zajęło, gdy w jeden z dłoni trzymał kubek z herbatą. Pewnie poszedł do swojego biura. Znała ten uśmiech na jego twarzy, zapewne miał ochotę pisać. Westchnęła ciężko. Jeśli jej problemy życiowe będą napawać go weną na kolejne historię miłosne to chociaż tyle dobrego z tego wszystkiego.  
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że zamierzasz zrobić coś takiego? - spytała, skoro mieli używać słów. Patrzyła prosto na Shiou, szukając czegoś. Może chodziło o kłamstwo, może o szczere wyjaśnienie jej. - Dlaczego tak szybko zmieniłeś wersję wydarzeń?  
- Kiedy rozmawialiśmy o jaskółce za pierwszym razem, wcale nie powiedziałem, że to, że chciał cię nagrywać pod spódniczką jest abstrakcyjne. To były twoje słowa. Spytałem cię, który uczeń i powiedziałem, że wyjaśniłbym sobie z nim tą sytuację. Czyli de facto wspomniałem ci o tym - odpowiada, a ona, Chiyu, ma ochotę spytać się tylko czy się nie przesłyszała. - Wybrałem tylko fatalny pomysł, aby to zrealizować
- Czyli co, ja sobie wymyśliłam, że coś powiedziałeś i jestem zła przez moje własne nie porozumienie? - jej nogi w końcu dotknęły podłogi, kiedy wstała, wyraźnie zbierając w sobie gniew na nowo. - Mogłeś mi powiedzieć, że tak nie uważasz, a nie siedzieć cicho! Wypytywać o coś innego!  
- Nie kontynuowałaś tego tematu, więc nie sądziłem, że moje zdanie jest takie ważne! Jak Shoen znalazł tego jaskółkę to bez zastanowienia przyprowadziłem go do ciebie. To cała sytuacja. - powiedział podnosząc głos, ale jeszcze nie krzycząc. Nie znaczy to, że Chiyu nie była wyraźnie zaskoczona faktem, że to zrobił. Była gotowa wycofać się do tyłu, ale Shiou wyraźnie starał się zachować spokój. - Gdybym przemyślał tą sprawę dłużej to bym ci powiedział, że planuje coś wielkiego.  
_____ Odkłada kubek, zwalniając swoje dłonie, a królik nie wiem, gdzie patrzeć. Czy na dłonie, czy na twarz. Czytanie mowy ciała na coś się zda? Nie miała pojęcia, ale fakt faktem... Była zła, ale nie ma tyle, aby rzucać talerzami... chociaż może była zła ponad ten poziom. Nie chciała agresji i nie chciała swoich łez na policzkach. Chciała mieć to za sobą. Z Shiou jako przyjacielem, albo ze złamanym sercem. Obojętnie. Miała dosyć. Nadal jednak, było za dużo znaków zapytania w jej głowie. Tata pokazał jej przed chwilą, że nie była samotna w swojej sytuacji, odpuściła sobie martwienie się czymś. Zawsze było dobrze, dlaczego teraz nagle miało nie być? Jej rodzice się tym zajmą. Akane się tym zajmie. Pozostały inne sprawy.
- Nie rozumiem. Skąd pomysł, że chciałam zobaczyć jaskółkę? - mówi między zębami, bardziej powstrzymując łzy niż krzyk, a żeby nie pokazać tego tygrysowi, głowę kieruje na dół. Będzie patrzeć na dywan, bo czemu nie. - Jak mogłeś pomyśleć, że chcę stać się centrum uwagi...?  
- To był mój pomysł, pomyślałem, że skoro zrobił ci coś złego, to powinien chociaż za to przeprosić. Nie pomyślałem wówczas, że będą one nieszczera. - mówi tłumacząc się, aby następnie przejść w bardziej informacyjny ton. - Po prostu ty zawsze jesteś w centrum uwagi, naturalnie ściągasz wszystkie spojrzenia, wydawało mi się, że nie będzie to nic dziwnego czy zaskakującego.  
- Jakbym chciała takiej uwagi jaką otrzymałam to przyszłabym do szkoły nago. - szepcze pod nosem, po czym przeciera rękawem oczy, pozbywając się tego co zebrało się w kąciakach. Doskonale wie, że te spojrzenia, które lądowały na jej ciele nie były miłe, a raczej wyczekiwały kiedy same dostaną w swoje dłonie nagrania, jakby rozbierały ją do naga. - A ty? Co z tobą? - wie, że to pytanie pewnie nie dało mu za dużo, więc dodaje. - Przeprosiłeś mnie dzisiaj szczerze?  
- Teraz jestem tego świadom. I moje ostatnie przeprosiny były szczere, choć wtedy jeszcze nie rozumiałem, dlaczego sytuacja potoczyła się w taki, a nie inny sposób. Ale teraz rozumiem twój punkt widzenia i przepraszam, że stawiłem cię w tak niekomfortowej sytuacji.  
_____ Słucha go. Naprawdę, robi to. Każde słowo trawi jakby nie miało końca, wchodząc jej pod skórę. Nie wie, czy powinna wierzyć w to całe “spojrzenie z jej punktu widzenia”, bo Shiou na pewno nie był wstanie przestawić się w ciągu kilku godzin. Nie mogła jednak nie przyjąć przeprosin, miała w głowie coś więcej niż tylko bycie złą, że w ogóle doszło do dzisiejszej sytuacji. Wzięła więc większy wdech i zaczeła.
- ...Okej. - rzuciła jakby to nic nie znaczyło nie dając na twarzy za dużo wyrazu. - Przyjmuje twoje przeprosiny.  
- Nie podejmuj takiej decyzji raptownie, tak jak z tym kartonem. Daj sobie czas, poczekam, aż będziesz gotowa mi to wybaczyć
_____ Mówi, co tylko rozśmiesza lekko Chiyu, bo nie zamierzała zostawić tego w niepamięci aż tak łatwo. Była bądź co bądź - królikiem. Ciężko o ich ponowne zaufanie, a do tego ten króliczek był uparty jak osioł. Zwykle dało się z nią dogadać, ale dzisiaj? Shiou? Nie ma szans, nie będzie ugodowa. Nie tak łatwo ją przekonać!
- Oh. - prychnęła pod nosem. - Nie mówię, że ci wybaczam. Po prostu przyjęłam twoje przeprosiny. - tłumaczy swoje postanowienie robiąc to bardzo rzeczowo. - Żeby ci wybaczyć muszę chyba zobaczyć, że zachowujesz się jak przyjaciel powinien.
- Znaczy tak, to miałem na myśli.
_____ Dodaje, a jasnowłosa patrzy jak dopija niezręcznie herbatę, po czym wzdycha głośno. Widać będzie musiała pierwsza wyciągnąć dłoń, bo tygrys za pewne boi się chociażby jej dotknąć, aby nie popsuć tego kruchego pokoju między nimi w tym momencie. Przechodzi koło niego bez słowa i otwiera drzwi, wchodząc do korytarza. Obraca głowę przez ramię trzymając się framugi i widzi, że Shiou na nią patrzy, na co unosi lekko brwi.  
- Chodź, karton na nas czeka.  
- Mam wnieść go z powrotem na górę?
- Nie. - odpowiada szybko, po czym łapie się za język. - Po części? - przechyla głowę w bok z pytającym tonem. - Zabierzesz połowę rzeczy ze sobą. To nie jest zdrowe, żebym miała tyle twoich rzeczy w pokoju. - po czym znika w korytarzu dodając na odchodne. - W końcu nie mieszkamy razem i nie jestem twoją dziewczyną.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Animal instincts  - Page 2 Empty Re: Animal instincts {20/01/24, 10:45 pm}

TAKAMORI SHIOU


_____Po rozmowie z panem królikiem sytuacja klaruje się nieco bardziej, pozwalając Shiou zebrać wszystko do kupy w ekspresowym czasie. Skoro mieli w końcu porozmawiać z Chiyu, tak jak na przyjaciół przystało; trzeba było zacząć temat od samego początku. A początkowo Shiou zwyczajnie przyjmował oskarżenia, ponieważ przez emocje towarzyszące ich kłótni w jego pamięci powoli zacierało się, jak w rzeczywistości rozwijała się cała akcja. I jaką podstawą odznaczył się, gdy Uesuga po raz pierwszy zapoznała go z tym tematem.
_____- Dlaczego nie powiedziałeś, że zamierzasz zrobić coś takiego? - zaczyna Chiyu, spoglądając prosto na niego, a Shiou w chwili ciszy, która powstała przy wychodzeniu pana Uesugi z salonu; pozwolił sobie przemyśleć, co siedziało w jego głowie na samym początku tej farsy. I odpowiedź na pytanie dziewczyny była bardzo prosta. - Dlaczego tak szybko zmieniłeś wersję wydarzeń?
_____- Kiedy rozmawialiśmy o jaskółce za pierwszym razem, wcale nie powiedziałem, że chciał cię nagrywać pod spódniczką jest abstrakcyjne. To były twoje słowa. Spytałem cię, który to uczeń i powiedziałem, że wyjaśniłbym sobie z nim tą sytuację, Czyli de facto wspomniałem ci o swoich zamiarach - odpowiada zgodnie z prawdą, widząc jak szczere przyznanie się do tej sytuacji, rozkłada dotychczasowe nieporozumienie na czynniki pierwsze. Chiyu może nie być zadowolona z faktu, w którą stronę rozwija się teraz ich rozmowa, ale Shiou nie ma sobie nic do zarzucenia. Od początku wydawało mu się dziwne, gdy tylko króliczek wspominała, że śmiał się z nią z abstrakcyjności podobnej sytuacji. Nie przypominał sobie, ale dotychczas nie miał absolutnej pewności, dlatego nie wyprowadził Chiyu z błędu. - Wybrałem tylko fatalny pomysł, aby to zrealizować.
_____- Czyli co, ja sobie wymyśliłam, że coś powiedziałeś i jestem zła przez swoje własne nieporozumienie? Mogłeś mi powiedzieć, że tak nie uważasz, a nie siedzieć cicho! Wypytywać o coś innego! - oskarża go dziewczyna, a Shiou popija swoją herbatkę, spoglądając na nią z ukosa. Naturalnie - mógł zrobić naprawdę wiele, aby nie doszło do sytuacji, w której znajdują się teraz. Jednak ta nie układała się wówczas nawet w połowie tak klarowanie, aby Shiou mógł pomyśleć istotności niektórych kwestii.
_____- Nie kontynuowałaś tego tematu, więc nie sądziłem, że moje zdanie jest takie ważne! Jak Shoen znalazł tego jaskółkę do bez zastanowienia przyprowadziłem go do ciebie. To cała sytuacja! - rzuca, podnosząc głos. Jeśli był zły, to tylko na siebie, aczkolwiek jego intonacji dlatego było do krzyku. Zwyczajnie nakreślił aktualną bezradność, wobec dawnej głupoty. Sprawy potoczyły się szybko, nie były do końca zamierzone, ani planowane. - Gdybym przemyślał tą sprawę dłużej to bym ci powiedział, że planuje coś wielkiego.
_____- Nie rozumiem. Skąd pomysł, że chciałam zobaczyć jaskółkę? - mówi zaskakująco spokojnie króliczek. Właściwie Shiou spodziewał się, że rozmowa nabiera tory, w których dziewczyna zwyczajnie obleje go gorącą herbatą, albo rzuci w jego kierunku porcelaną. Cokolwiek, co by naznaczyło jak bardzo zirytowana sytuacją jest. - Jak mogłeś pomyśleć, że chcę stać w centrum uwagi...?
_____- To był mój pomysł. Pomyślałem, że skoro zrobił ci coś złego, to powinien chociaż za to przeprosić. Nie pomyślałem wówczas, że będą one nieszczere - mówi, tłumacząc się. Jest świadom tego, że tego typu wypowiedź może nie wystarczać, dlatego postanawia nakreślić w jaki sposób widzi sytuację szkolną. W końcu mimo, że są z Chiyu naprawdę dobrymi przyjaciółmi, to nie spędzają ze sobą każdej chwili. Nie - od momentu, gdy wylądowali w innych klasach. To też sprawia, że Shiou jedynie spogląda na dziewczynę, jej popularność i zawierane znajomości z ubocza. Przez jego obserwację naturalnie zawsze przebiega zazdrość - nie o szkolną sławę, jak można się spodziewać. - Po prostu ty zawsze jesteś w centrum uwagi. Naturalnie ściągasz wszystkie spojrzenia, wydawało mi się, że nie będzie to nic dziwnego czy zaskakującego.
_____- Jakbym chciała takiej uwagi jaką otrzymałam, to przyszłabym do szkoły nago - szepcze pod nosem Chiyu, a Shiou ma wrażenie, że się przesłyszał. Nie podejmuje jednak kontynuacji tej wstawki, ponieważ świadom jest, że taka rozmowa donikąd ich nie doprowadzi. A mogło skończyć się jeszcze gorzej. Pozostaje mu jedynie szczypta nadziei, że dojdą do wstępnego porozumienia i zakończą ten temat. Akane miała zająć się sprawą w szkole i liczyło się już tylko to, aby zainteresowanie ich rówieśników przeniosło się w innym kierunku. Mogło nawet na niego, na pewno przez Rene i członków klubu łuczniczego będzie potępiony po wsze czasy. - A ty? Co z tobą? Przeprosiłeś mnie dzisiaj szczerze?
_____- Teraz jestem tego świadom. I moje ostatnie przeprosiny były szczere, choć wtedy jeszcze nie rozumiałem, dlaczego sytuacja potoczyła się w taki, a nie inny sposób. Ale teraz rozumiem twój punkt widzenia i przepraszam, że stawiłem cię w tak niekomfortowej sytuacji - mówi z całkowitą skruchą. Na zrozumienie swoich błędów i pojęcie, w jaki sposób sprawa wygląda oczami innych sposób, największy wpływ ma rozmowa z tatą Chiyu, który jasno określa pewne moralne granice, które Shiou całkowicie dotychczas pomija w swoim rozumowaniu. Pozwala mu pojąć, że świat nie funkcjonuje tak, jak to sobie wyobraził w tej małej główce i gdyby był zdolny cofnąć czas, z pewnością poszedłby inną stroną.
_____- Okej... Przyjmuję twoje przeprosiny - rzuca w końcu Chiyu, choć jej mina jest nieodgadniona. To też sprawia, że Shiou marszczy brwi, próbując pojąć czy ma na myśli dokładnie to, co w tym momencie mówi. Może znowu napędza pewne rzeczy, chcąc się go już pozbyć sprzed swojej twarzy, zamiast pozwolić sobie przemyśleć całą sytuację? Jeśli tak, to nie może do tego dopuścić.
_____- Nie podejmuj takiej decyzji raptownie, tak jak z tym kartonem. Daj sobie czas, poczekam, aż będziesz gotowa mi to wybaczyć - mówi, spodziewając się że w ten sposób wygląda sytuacja, jednak w rezultacie jedynie się ośmiesza. Chiyu ma na myśli samo przyjęcie przeprosin, a nie wybaczenie mu całej sytuacji. Kiwa więc porozumiewawczo głową, mając w zamiarze pokazać dziewczynie, że nadal nadaje się na jej przyjaciela i może mu zaufać w tym temacie. Na całkowite wyrzucenie powagi tej rozmowy i całą sytuacji z głową przyjdzie jeszcze czas. Bo choć Shiou stara się zachowywać po tym wszystkim naturalnie, to w rezultacie pozostaje w salonie niezręcznie dopijając kubek swojej herbaty. Obawia się, że narzucenie się teraz Chiyu, skończy się ponownie jej płaczem, uwydatniając jeszcze bardziej to, jakim draniem okazał się dzisiaj być.
_____- Chodź, karton na nas czeka - zagaja króliczek, zwracając jego uwagę. Nie zauważa nawet kiedy ta zdążyła się podnieść i przenieść do korytarza. Wychyla się zza oparcia fotela, aby na nią spojrzeć.
_____- Mam wnieść go z powrotem na górę? - pyta, w pełni nadziei, że Uesuga zmieniła zdanie.
_____- Nie - odpowiedź dostaje szybką. - Po części? Zabierzesz połowę rzeczy ze sobą. To nie jest zdrowe, żebym miała tylko rzeczy w pokoju. W końcu nie mieszkamy razem i nie jestem twoją dziewczyną.
_____Shiou nie zamierza się kłócić w tym temacie, ponieważ ma całkowitą rację. Zresztą zjebał sprawę w przyjaźni, nie ma więc sensu, aby w tym momencie aspirował na kogoś więcej. Pragnienia należało schować w kieszeń i podejść do sytuacji po męsku, zamiast siedzieć w kącie i płakać nad rozlanym mlekiem. Wzdycha ciężko, podnosząc się z fotela, aby zaraz przejść do przedpokoju i spojrzeć na karton pełen klamotów. Mieściło się w nim podejrzewa, naprawdę wiele wspomnień.
_____- Szczerze, przez ostatnie lata naprawdę sporo tego nazbierałaś. Założę się, że jest tu parę ciuchów, które szukałem miesiącami, bo zapomniałem, że zostawiłem kiedyś u ciebie - mówi, śmiejąc się cicho pod nosem. Teraz jakby o tym pomyśleć, to istniało naprawdę duże prawdopodobieństwo, że ma rację. Jeszcze w zeszłe lato szukał prawie całe wakacje jednej koszulki, którą kupił na wakacjach z mamą. I koniec końców posłał poszukiwania w diabły. Nie to, że nie rozważał opcji, że te rzeczy mogły leżeć u Uesugi... Po prostu, nigdy nie pomyślał, że może te rzeczy tak po prostu zabrać. To, że Chiyu jest w ich posiadaniu było jakby... naturalne? Tak, takie miał wobec tego odczucie. Dlatego zabranie połowy rzeczy z tego kartonu było dla niego dziwne i w pierwszej chwili wręcz nie do przyjęcia. Jednak wykręcając się jakimś podstępem zdecydowanie nie zapunktuje w oczach króliczka. Bierze rzeczy na ręce, samemu czując że pakunek do najlżejszych nie należy i wnosi zawartość do góry. - Podziwiam, że w ogóle dałaś radę jakoś przytachać to na dół.
_____- To był kontrolowany upadek, Eruka mi powiedziała o tym - odzywa się Chiyu, idąc tuż za nim po schodach. - Inaczej pewnie nie dałabym rady tego ruszyć - dodaje, co całkowicie nie dziwi tygrysa. Na jej miejscu prawdopodobnie by się poddał, albo poprosił kogoś innego, aby się tego podjął. Podejrzewa też, że Chiyu nie chciała wciągać w tą sprawę swojego taty czy reszty rodziny, dlatego wyszła z prośbą do niego. Shiou mógł się zgodzić, chociaż z uwagi na jej bezpieczeństwo, ponieważ tachając ciężki pakunek w dół schodów, jedyne co to mogła sobie krzywdę zrobić, jednak w tych warunkach, tygrys sam uparty i zawzięty był niczym osioł.
_____- Kontrolowany upadek? Masz na myśli, zrzuciłaś go na dół, obliczając w jaki sposób spadnie? - pyta, zmierzając automatycznie do pokoju Chiyu, zna w trasę na pamięć. Jednak przez to, że karton i wystająca ponad krawędź zawartość zasłania mu lekko widoczność, przypadkowo wchodzi w drzwi.
_____- Nie, trzym- - przerywa, aby wysunąć się przed Shiou i otworzyć przed nim szeroko drzwi. - Proszę.
_____- Dzięki - rzuca cicho, przekraczając zaraz próg, aby położyć ciężki karton na środku pokoju.
_____- Kontrolowany upadek, to znaczy, że trzymałam go, żeby się nie ześlizgnął na dół, a powoli zjeżdżał - dodała, tłumacząc mu pojęcie, które dotąd nie było dla niego do końca zrozumiałe. Musiał przyznać, że przenoszenie rzeczy w ten sposób miało większy sens i zapobiega ryzyku potencjalnych uszkodzeń. Jeśli w ogóle w kartonie było coś, poza ubraniami. Miał teraz szansę się przekonać, ponieważ Chiyu siada koło kartonu na podłodze, sięgając po rzeczy, które były w środku. Shiou odnajduje sobie miejsce po jego drugiej stronie, przeglądając powolnie zawartość. W rezultacie w kartonie zostają rzeczy, które może jeszcze wykorzystać. Naturalnie nie wszystkie, ponieważ paru bluz zwyczajnie nie wyobraża sobie zabrać do domu i już nigdy więcej nie widzieć w nich Chiyu po szkole.
_____- Zostawię u ciebie na pewno te dwie bluzy. Na pierwszy rzut oka widać, że już z nich wyrosłem. O i tą czarną koszulkę i... guzik od marynarki - rzuca, przeglądając te wszystkie rzeczy jakby z nutką sentymentu i melancholii. Może nie do ubrań, ale do maskotek czy paru innych rzeczy znajdujących się w kartonie może przypisać jakieś dobre wspomnienie z przeszłości. I to część, którą wciąż chciałby z nią dzielić, na dobre i złe, a nie zatrzymywać wyłącznie dla siebie.
_____- A - mówi płasko, widząc jak Shiou odkłada coraz więcej ciuchów na bok. - Ja właśnie chciałam, żebyś je zabrał. Bo maskotki, czy... - bierze do ręki ten nieszczęsny guzik, przyglądając mu się z małym uśmiechem. - ...to może zostać. - kontynuuje, a Shiou przyjmuje jej słowa z ciężkim sercem.
_____- Skoro tak, znajdę dla nich miejsce na dnie szafy - rzuca, przyglądając się uważnie Chiyu. Nie ma ochoty się dłużej kłócić i nie wypada mu narzucać króliczkowi swoich racji. Tego dnia pozwala sobie już na wystarczającą samowolkę, dlatego lepiej by uszanował to, czego króliczek od niego oczekuje. - No to zabieram ciuchy... - mówi, przekładając wspomniane wcześniej ciuchy do kartonu, który znów znacznie się wypełnia. W rezultacie ściąga znów pełny karton na dół po schodach, wprost pod drzwi wyjściowe.
_____- Do zobaczenia jutro - mówi na wychodne z zamiarem wyjścia z jej domu i podejścia drogi do swojego. Korzysta jeszcze tylko z pomocy Chiyu, przy otwieraniu drzwi, przez które przechodzi bardzo niechętnie. Naprawdę miał nadzieję, że uda im się dogadać na tyle, by mógł zostawić wszystkie swoje rzeczy u dziewczyny. Być może nie byli razem, ale dotychczas byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Te wszystkie uzbierane fanty dodatkowo to podkreślały. Nie do pomyślenia, że Chiyu potrafiła tak szybko to przekreślić. Na jej miejscu zapewne by tak nie potrafił.
_____- Shiou? To ty? - słyszy nagle głos przed sobą, który bez dwóch zdań należy do siostry Chiyu. Jak na komendę zakłopotany odkłada karton na ziemię, uśmiechając się delikatnie w kierunku Hibari. - Twoje ciuchy przestały mieścić się w szafie Chiyu? - pyta nieco rozbawiona, a Shiou w pierwszej chwili ma ochotę przyznać jej rację. Wie jednak, że gdy przekroczy próg domu dowie się prawdy albo od pana Uesugi, albo samej Chiyu.
_____- To też… Ale posprzeczaliśmy się trochę - mówi ze skruchą, gdy niedźwiedzica długo mu się przygląda z rękoma założonymi na piersi. - W każdym razie sprawa już wyjaśniona.
_____- Całe szczęście, bo właśnie miałam zamiar cię o coś poprosić. Zamierzamy z rodzicami pojechać na weekend do rodziny, ale Chiyu woli zostać w domu. Nie chciałabym, żeby została całkiem sama. Zajrzałbyś do niej? - pyta niedźwiedzica, a Shiou nie musi długo myśleć, żeby odpowiedzieć jej pełną zgodą. Dzisiejszy dzień uświadamia go w tym, jak wiele zagrożeń czyha na jego małą Chiyu i jeśli swoją ingerencją niewiele może zdziałać, to mógłby chociaż zapobiec powtórce. Ich sąsiad jest wystarczająco podejrzany.
_____- Nie ma problemu, kiedy dokładnie wyjeżdżacie? - pyta, chcąc się upewnić, czy sytuacja wymaga jego pobudki o nieludzkiej godzinie w sobotę.
_____- W piątek rano. Dzięki Shiou, wiedziałam, że możemy na ciebie liczyć - mówi Hibari, po czym mija go i wchodzi do domu. Za to tygrys nie zamierzając sterczeć pod ich domem jak jakiś wariat, bierze karton z ziemi i zmierza do domu. Musi jak najszybciej się rozpakować, zanim jego mama zacznie zadawać pytania. Wytłumaczenie jej całej sytuacji teraz nawet nie wchodziło w grę. Był przekonany, że ta powiedziałaby, że byłoby lepiej, żeby wyznaczyli sobie z Chiyu granicę.


Ostatnio zmieniony przez Kass dnia 22/03/24, 07:15 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Animal instincts  - Page 2 Empty Re: Animal instincts {17/02/24, 03:22 pm}

Animal instincts  - Page 2 Chiyu

_____ Zabrała go do przedpokoju, gdzie stał nieszczęsny karton. Papierowe pudełko z fantami zawierającymi przeszłość ich relacji. Patrząc na to wszystko co między nimi się zdarzyło przez lata, fakt, że jakkolwiek dotknęli się dopiero zeszłego wieczoru, sprawiał, że ciężko byłoby jej objąć to co ich łączy w głowie. Nie był jej chłopakiem, był czymś jakby przyjacielem, ale on sam widocznie tak nie uważał, bo Chiyu doskonale wiem, że dla kumpli zachowuje się jak najlepszy przyjaciel ukrywając ich błędy przed światem.  
- Szczerze, przez ostatnie lata naprawdę sporo tego nazbierałaś. Założę się, że jest tu parę ciuchów, które szukałem miesiącami, bo zapomniałem, że zostawiłem kiedyś u ciebie. - te słowa sprawiły, że króliczek poczuł się trochę winny ich posiadania. Zwłaszcza, że Shiou o nich nie pamiętał i widać, nie myślał nawet o tym, żeby przyjść i zabrać. Widać będzie musiała mu je częściej zwracać. Chwyta za karton podnosząc go, co powoduje, że dziewczyna lekko się wzdryga. Wiedziała, że jest silniejszy od niej, to oczywiste, tylko nadal... ten karton wydawał jej się nadzwyczaj ciężki. - Podziwiam, że w ogóle dałaś radę jakoś przytachać to na dół.
- To był kontrolowany upadek, Eruka mi powiedziała o tym. - oznajmiła idąc przed nim po schodach do góry, w żaden sposób nie przejmując się, że chłopak mógłby patrzeć na jej tyłek czy cokolwiek takiego. Przecież miał za zadanie nieść karton. - Inaczej pewnie nie dałabym rady tego ruszyć.  
- Kontrolowany upadek? Masz na myśli, zrzuciłaś go na dół, obliczając w jaki sposób spadnie? - pyta idąc za nią aż wymijają ją na górnym piętrze.
- Nie trzym- - przerwała wypowiedź, aby otworzyć drzwi od swojego pokoju widząc jak tygrys w nie wchodzi. Shiou nie był wstanie, w sensie, pewnie byłby wstanie, ale skoro miał zajęte obie dłonie to lepiej, aby zrobiła to ona. Zwłaszcza, że chyba nie widział dobrze. Chwyciła za klamkę i otworzyła najszerzej jak się dało drzwi, chowając się za nie lekko. - Proszę.  
- Dzięki. - padło od Shiou, który wszedł do pokoju stawiając karton na środku pomieszczenia.  
- Kontrolowany upadek, to znaczy, że trzymałam go, żeby się nie ześlizgnął na dół, a powoli zjeżdżał - wytłumaczyła podchodząc bliżej i siadając koło kartonu na kolanach.  
_____ Miękki dywan pod tyłkiem sprawiał, że nie musiała przejmować się zimnym uczuciem paneli, które były rozłożone prawie po całym domu. Zajrzała do wielkiego pudła przed nią dostrzegając wszystko co kojarzyło jej się z Shiou i znalazła w swoim pokoju, dosłownie dzisiejszego dnia. Wtedy, kiedy wrzucała to, była wyraźnie nastawiona na stratę przyjaciela, bo kto chciałby się przyjaźnić z beksą, prawda? Zwłaszcza, że ta wilczyca, która się przy nim zawsze kręci na pewno nie płacze tak łatwo jak Chiyu. Spogląda na ciuchy, pozostawione pod jej opieką przez poprzednie pół roku, czasem i dłużej. Królik często sam zapominał o tym, co siedziało w szafie. Kątem oka rozejrzała się po pomieszczeniu, czy przypadkiem gdzieś nie znajduje się coś, za co powinna się wstydzić, lecz nie. Wszystko było pochowane widocznie. Ku radości jej serca. Brakowało jej, aby oglądał brudną bieliznę albo te brudne romanse, którymi się zaczytywała czasem. Shiou usiadł po drugiej stronie kartonu, od razu przechodząc do pracy - wyciągając przedmioty.  
- Zostawię u ciebie na pewno te dwie bluzy. Na pierwszy rzut oka widać, że już z nich wyrosłem. O i tą czarną koszulkę i... guzik od marynarki.  
_____ Słysząc te stwierdzenia, Chiyu zamrugała lekko wybita z tropu. Co prawda mówiła o połowie zawartości, ale nie wyobrażała sobie oddać chłopakowi swoich pluszaków, które wygrał dla niej na festiwalu w dzieciństwie albo statuetki stworzonej w podstawówce na plastyce. Jasnowłosa pamięta, jak walczyła z nim o to, aby oddał ten nieudany projekt w jej dłonie zamiast do kosza na śmieci. Idea, że teraz miałaby go zwrócić za dwie bluzy - w których sypia czasem, ale nadal - brzmiało jak nieporozumienie.  
- A. - wychodzi z jej ust, widząc jak Shiou coraz więcej ubrań postanawia zostawić. - Ja właśnie chciałam, żebyś je zabrał. Bo maskotki, czy... - bierze do ręki guzik, z marynarki, który oddał jej, kiedy kończyli gimnazjum. Chiyu podejrzewała, że tygrys nie znał znaczenia, symbolicznego, tego gestu, oddania drugiego guzika, który znajdował się najbliżej serca. Nieważne, nie musiał, to było dla niej. - ...to może zostać.
- Skoro tak, znajdę dla nich miejsce na dnie szafy. - rzuca nie kłócąc się, chociaż króliczek widzi, że coś chodziło mu po głowie. - No to zabieram ciuchy...  
_____ Po tym, zaczyna wkładać ponownie ciuchy do kartonu, faktycznie zabierając materiał od niej prawie w całości. Oczywiście, w kartonie znajdowały się tylko jego bluzy czy koszulki, a na zewnątrz inne pamiątki, które początkowe znajdowały się w posiadaniu Shiou. Chiyu jednak, cały czas, znalazłaby w szafie jeszcze inne przedmioty odzieżowe, które powinny wrócić do tygrysa. W tym momencie jednak, czułaby się niesamowicie skrępowana, gdyby miała je wyciągnąć i dodać co papierowego kwadratu. Chciała pominąć pytające spojrzenie Shiou oraz późniejsze “słowa”, które pytałyby ją, biorąc pod włos, dlaczego tych chciała się pozbyć, a co innego zostawiła. Sama nie miała wytłumaczenia, dobra?! Podświadomie czuła, że nie powinna ich oddać i tyle!  
_____ W końcu kończą te porządki i przyjaciel wychodzi od niej z domu, trzymając załadowany karton w dłoniach. Jutro mieli kolejny dzień szkoły więc oczywiście zobaczą się na korytarzach. Zwłaszcza, że Chiyu miała po zajęciach klub gotowania i zamierzała upiec ciasteczka dla niego. Jak tylko zamknęły się za nim drzwi, westchnęła głośno i poszła do taty, który siedział w swoim gabinecie. Nie pytał jej o nic, tylko wskazał miejsce na małej sofie, a córka wyłożyła się tam, przykrywając kocem. Tato wiedział, że właśnie tego potrzebowała. Towarzystwa w ciszy i spokoju. Nie spodziewał się jednak, że jakieś pięć minut później do gabinetu wparuje druga córka, z hukiem otwierając drzwi.  
- Tato!
- Ciii! - od razu ją uciszył przykładając palec do ust. - Hibari, ciszej.
_____ Niedźwiedzica od razu zasłania usta, pozbywając się głośnego entuzjazmu, wzrokiem oglądając się po pomieszczeniu, dlaczego ma być cicho. Szybko dostrzega zwiniętą pod kocem jasnowłosą osóbkę. Mają w domu taką tylko jedną, więc młoda kobieta od razu rozumie, że jej siostra zasnęła przy ojcu. Cały czas jednak...
- Nie za szybko? - spytała opierając się o framugę, pytającym spojrzeniem. - Dopiero co rozmawiałam z Shiou.  
- Cóż, dużo się wydarzyło. - westchnął, i wskazał miejsce koło siebie, aby podeszła. - Chodź, chodź, opowiem ci.  
_____ Twarz kobiety przybierała coraz to ciekawszą mimikę, kiedy co opowieść z całego dnia była jej wykładana niczym lektura na uniwersytecie. Tym razem, szczęśliwie, rozumiała o co chodziło, co faktycznie się działo. Nadal, kiedy tato, w końcu, skończył mówić, postanowiła westchnąć głośno, to było dużo. Następnie obgadała z nim sytuację na temat wyjazdu, jej rozmowę z Shiou i oboje, przy śpiącej Chiyu, uznali, że dobrze zrobiła. Z jednej strony zostaną sami i ciężko powiedzieć czy przy tej kłótni to źle czy dobrze, z drugiej jednak nie mogła zostać sama, a zabranie jej ze sobą nie wychodziło w równanie. Udają się do braci żony, Pani Uesugi, którzy mieli obecnie pierwszy okres godowy w roku. Zabieranie tam królika, młodej dziewczyny, brzmiało jak narażanie jej na niebezpieczeństwo i każdy członek tej rodziny nie przyjmował do siebie tłumaczenia, że “rodzina to rodzina i nic się nie stanie”. Może niedoświadczony, trochę głupi w relacjach tygrys nie był idealnym rozwiązaniem, ale Toru, ojciec Chiyu, Hibari, jej siostra oraz Mimari, jej matka, wiedzieli, że stanie się poważny, kiedy będzie chodziło o bezpieczeństwo.  
_____ Obudziła się w swoim łóżku, w dość niewygodny sposób, bo jej dres z poprzedniej nocy pod ciężką pościelą sprawił, że spociła się strasznie. Wyturlała się z pościeli, czując od razu przypływ ulgi. Zerknęła zegar i westchnęła z ulgą widząc, że mają kilka minut po czwartej. Miała mnóstwo czasu, aby zrobić to czego nie udało się wczoraj, włącznie z umyciem się i śniadaniem. Zrobiła to. Umyła się, ubrała w mundurek, przygotowała posiłek do szkoły i zjadła coś z samego rana, bo jednak nie została obudzona na kolację i konała z głodu. Wyciągnęła z łóżka Hibari, która miała zawieść ją do szkoły. Chiyu, nie miała pojęcia, dlaczego się uparła na to, lecz z drugiej strony nie marudziła. Nie musiała iść, brać zatłoczonego pociągu albo jeszcze czego innego.  
- A, jeszcze jedno, Chiyu. - odezwała się siostra, kiedy ona otworzyła już drzwi. - Pamiętasz nasz wyjazd za dwa tygodnie w piątek? Shiou przyjdzie do ciebie, sprawdzić i tak dalej. - otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, pokłócić się może, że tygrys nie był dobrym wyborem, ale Hibari ją uprzedziła. - Tak, wiem, pokłóciliście się, ale nadal wolimy osobę, która faktycznie będzie się martwić.  
_____ Te słowa zamknęły usta królikowi, bo nie mogła się z tym kłócić. Nie miała argumentów i nawet jeśli jej rodzina uważała, że nie jest wystarczająco dorosła, aby przeżyć weekend sama, to nie musieli zapraszać akurat Shiou do PILNOWANIA JEJ. Patrząc jednak na sytuację sprzed doby... Nie kłóciła się, kiwnęła głowa przyjmując tą informację i poszła do szkoły. O dziwo, nikt jej nie zaczepiał z oczami pełnymi złym intencji. Oczywiście, cały czas każdy się z nią witał, krzycząc z uśmiechem na ustach, aby miała dobry dzień. Co niektórzy jednak mieli smutne oczy, jakby żałowali sytuacji jaka miała miejsce, a może zwyczajnie było im smutno za nią. W każdym razie, Chiyu mogła im posłać tylko uśmiech i zapewnić, że wszystko jest okej. Czy w sercu tak czuła? Nie, ale nie mogła o tym myśleć.  
_____ Z tym podejściem zatraciła się w cały dzień zajęć. Kiedy nie na lekcji, siedziała w pokoju samorządu pomagając ze wszystkim z czym się dało, lecz nie wychodząc ani na chwilę gdzieś indziej. Nie mogła myśleć, musiała robić. Gdyby to zrobiła, czuła, że w jej oczach zbiorą się łzy. A przecież... to byłoby tylko z żałowania samej siebie, kiedy faktycznie nic się nie stało. Nikt nie umarł. Nikt nie widział jej nago. Nikt nie ma niczego.  Wzięła głęboki wdech i odłożyła ostatni z papierów, udając się na ostatnią lekcję i wbiegając wręcz do szkolnego klubu gotowania, gdzie czekał na nią króliczy kolega w czarnym fartuszku.  
- Czyli jednak przyszłaś. - odezwał się nie przestawiając kręcić dłonią, z miską przy torsie. Właśnie ubijał bitą śmietaną, ręcznie. - Nie powinnaś iść do domu i nie siedzieć w szkole?
- Dlaczego? - Chiyu spytała i zamknęła drzwi od pomieszczenia, nie patrząc na kolegę. - Przecież nic złego się nie stało.
_____ Przeszła do półki, odkładając swoje rzeczy i biorąc fartuszek, lecz cały czas czuła, że na nią patrzy, jakby szukając, kiedy się złamie lub czegoś podobnego. Kiedy odwróciła się i spojrzała, konfrontując się z tym spojrzeniem, chłopak tylko westchnął głośno.  
- Nie będę się z tobą kłócił. - odwrócił się gubiąc swoje podejście. - Wiesz, że dzisiaj grają z inną drużyną? Dzisiaj jakoś. - spytał zmieniając temat.
- Chcesz pójść zobaczyć? - podeszła opierając się o blat. Nie zaczęła jeszcze sama nic wyciągać, bo jak mają pójść oglądać, jak grają, w coś, to niepotrzebnie zacznie brudzić. - Możemy zawsze szybko dokończyć to co robisz i pójść oglądać.  
_____ Kiedy speszony tym pytaniem Takechi, skinął głową, Chiyu się uśmiechnęła. Właśnie dowiedziała się, dlaczego zależało mu, aby nie przyszła. Przewodniczący, jeśli nie ma innych członków klubu nie musiał siedzieć, pewnie sam poszedłby oglądać ten mecz. W dwójkę szybko dokończyli robić małe przekąski, które główny szef miał w głowie. Jasnowłosa co prawda nie wiedziała jakie są relacje jej kolegi do klubu sportowego z innej szkoły, ale skoro zanosili im ciastka z rumieńcem na twarzy to widać mogła spodziewać się robienia słodyczy w najbliższym czasie. Ah, ta miłość w powietrzu. Ponieważ zrobili porcje dla obu drużyn, Chiyu zawołała po dwie osoby z samorządu, które pomogły im zająć się jedzeniem, także biorąc tace. Podzieli się w dziwny sposób, ponieważ Chiyu za Takechiego, uparła się, że koniecznie oni w dwójkę zaniosą przeciwnej drużynie, czując w sercu ciepełko, kiedy chłopak jej podziękował kilka sekund później. Stanęli przy ławce zawodników mówiąc trenerowi o co chodzi. Starszy mężczyzna najpierw zaczął obsypywać komplementami dwa króliki, aby później faktycznie zawołać z drużynę. Zaraz, na około dwójki, niskich licealistów, pojawiła się wielka chmara drzew, z uśmiechami patrząc zarówno na przekąski jak i na rozdaję je urocze twarze.  
- Kto by się spodziewał, że dadzą nam przekąski - rzucił jeden z zawodników.
- Mówisz o tym króliczkach czy o jedzeniu? - zawtórował mu kolejny.  
- Oczywiście, że mówicie o jedzeniu. - odezwał się chłopak, który akurat brał jedzenie z tacki Chiyu, posyłając jej wyraźnie flirtujący wyraz twarzy. - Zjedzenie takich słodziaków to byłoby marnotrawstwo.
_____ Chiyu tylko zaśmiała się lekko przyjmując to za żart spowodowany atmosferą, lecz to żarłoczne spojrzenie w oczach wilka, sprawiało, że czuła kroplę potu spływającą jej po plecach. Nie miała pojęcia, dlaczego, przecież zawodnik odezwał się w dobrej wierze, zdejmując temat rozmowy z jedzenia ich na coś innego. Zaraz po tym komentarzu dziękując im za jedzenie i zaczynając żartować z ich zespołu, że nie dostali tak pięknego serwisu jak oni. Króliczek spojrzał na swojego towarzysza, który właśnie dostał komplement dosłownie do ucha przez innego zawodnika, a jej własny wyraz twarzy stał się o wiele spokojniejszy. Czuła, że pomogła miłości rozkwitać, chociaż nie do końca wiedziała jak to działa między mężczyznami.  
_____ Po rozdaniu jedzenia, z wielkimi uśmiechami na twarzy, zadowoleni i szczęśliwi, udali się zabrać tacki od samorządu, aby wrócić do pokoju klubowego, umyć je oraz ogarnąć resztę. Niestety, nie spodziewała się, że na drodze po właśnie te, puste tacki, wpadną na kogoś, komu chyba nie podobają się ich zadowolone miny. Przynajmniej to można było wyczuć z gniewnego wyrazu twarzy.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Animal instincts  - Page 2 Empty Re: Animal instincts {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach