Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
From today you're my toyWczoraj o 08:33 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.Wczoraj o 04:34 pmSempiterna
Eclipsed by you Wczoraj o 04:03 pmCarandian
Show me the ugly world (kontynuacja)Wczoraj o 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
A New Beginning 18/11/24, 09:45 pmNoé
Zajazd pod Smoczą Łapą 18/11/24, 06:30 pmNoé
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
2 Posty - 13%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%

Go down
Shadia
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Shadia
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Don't bet on your love {09/04/22, 03:33 pm}

Don't bet on your love Ad14555b9717e6db2e983b25543824c7

Don't bet on your love 4e23ea1c8ff5014fb067629bfabca21e--manga-drawing-manga-art

Don't bet on your love 3bb94b171ed40a47dd3a2e54d602d2b9

Krótka historia o tym
jak wiele trzeba poświęcić
żeby wygrać zakład


SzaloneCiastko   x   Shadia
Shadia
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Shadia
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Megan "Meg" Collins - Karta postaci {13/04/22, 07:58 pm}

Megan "Meg" Collins"The pearl is the queen of gems and the gem of queens."






Imię: Megan
Nazwisko: Collins
Pochodzenie: Szwedzkie
Wiek: Osiemnaście
Data urodzenia: 13 lutego
Znak zodiaku: Wodnik
Wzrost: 167
Waga: 56





Coś więcej

Córka Szwedki (Yvonne) i Szkota (Keithen). Przeprowadziła się z matką do Anglii w wieku pięciu lat, ze względu na pewien incydent, po którym kobieta stanowczo nalegała na zmianę środowiska. Ojciec wciąż pracuje w Szwecji.
Ma młodszego o 10 lat brata (Angus), z którym życie oraz budowanie relacji jest... Sporym wyzwaniem.
Uwielbia domowe, szwedzkie jedzenie, ale jest takim kulinarnym beztalenciem, że żywi się głównie tostami, daniami instant i z dostawy. Żadna restauracja jednak nawet nie zbliżyła się do tego, co dziewczyna zapamiętała z dzieciństwa.
Na palcu wskazującym prawej ręki zawsze nosi srebrny pierścień, który ma dla niej szczególne znaczenie.



Wygląd

Megan to połączenie szwedzkiej i szkockiej urody z południowokoreańskim stylem. Naturalnie kasztanowe włosy farbuje na czarno, a ich długość utrzymuje delikatnie za linią żuchwy. Ma bladą, wręcz porcelanową cerę i oczy koloru szarego. To dziewczyna drobnej budowy o średnim wzroście. Jej charakterystycznym znakiem jest mały pieprzyk pod prawym okiem i delikatne piegi.



Emme


Ostatnio zmieniony przez Shadia dnia 02/05/24, 06:39 am, w całości zmieniany 1 raz
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
SzaloneCiastko
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Re: Don't bet on your love {25/04/22, 04:34 pm}



IMIĘ:Casper
NAZWISKO:Thomas
WIEK:Osiemnaście
POCHODZENIE:Anglia
URODZINY:5 marzec
ZNAK ZODIAKU:ryby

WYGLĄD:
Na pierwszy rzut oka wyróżniają się jego rude włosy o dłuższych kosmykach i przenikliwe zielone oczy. Później wyraz twarzy, który rozjaśnia się jedynie na widok kogoś znajomego lub kubka gorącej czekolady z piankami. W pozostałych wypadkach raczej odrzuca, niż przyciąga. Jego wzrost wynosi sto osiemdziesiąt cztery centymetry, a waga 69 kilogramów. W jego sylwetce widoczny jest zarys mięśni, ale bez przesady, nie można powiedzieć, że nie dba o swoją formę.


DODATKOWE:
Rodzina > Ważna jest dla niego rodzina, nie powodzi im się za bardzo, lecz jego rodzice zawsze dbali o to, by ich dzieciom nic nie brakowało. Nie uchroniło ich to, jednak przed wykluczeniem z towarzystwa...
MAMA: 37 lat, Helena Thomas, pianistka.
TATA: 45 lat, Dereck Thomas, szewc
SIOSTRA: 16 lat, Caroline Thomas

NAWYKI: Praca w co drugi weekend w kawiarni.
Spacery w deszczu lub podróże motorem z odzysku
Ulubionym napojem jest kawa i gorąca czekolada
Rzadko sięga po używki, nie może sobie odmówić papierosa od czasu do czasu


don't judge a book by its cover


Emme
Shadia
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Shadia
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Re: Don't bet on your love {03/05/22, 10:46 pm}

Don't bet on your love D0089a9c3b1063abd48e16ba864572c8

      Od rozpoczęcia roku szkolnego minął nieco ponad miesiąc. Był to przedziwny, rozstrajający okres. Z jednej strony uczniowie zaczynali przyzwyczajać się do nowego, mniej przyjemnego trybu funkcjonowania, niż wakacyjna przerwa, którą żyli jeszcze dobre kilka tygodni po pierwszym dzwonku. Z drugiej zaś, przyjście października oznaczało zbliżające się nieubłaganie ferie jesienne. Krótkie, acz wystarczające, żeby opanowywać głowy nastolatków planami na wolne dni. Nauczyciele jednak, jak co roku, ignorowali ten fakt, z pełną świadomością coraz bardziej rozpędzając machinę klasówek, zadań domowych i odpytywań. Tak więc wszyscy byli w rozkroku pomiędzy minionymi wakacjami, nadchodzącymi feriami, a narastającymi stale obowiązkami. W najgorszej sytuacji znajdowali się oczywiście uczniowie ostatniego roku, na których presja związana z końcowymi egzaminami rosła wprost proporcjonalnie do ich stresu i odwrotnie do wolnego czasu. W końcu kiedy, jak nie teraz, był najlepszy czas, żeby organizować imprezy i spotkania. Kiedy, jak nie teraz, powinni cieszyć się ostatnimi wspólnymi chwilami, zanim każdy rozejdzie się w stronę wybranej ścieżki kariery, lub dalszej edukacji. Wszystko to łączyło się, lecz nie jak idealnie skrojone puzzle, a raczej chaotycznie sklejony na ślinę kolarz przedszkolaka.
      Można jednak stwierdzić, że w samym środku tego chaosu Megan czuła się jak ryba w wodzie. Jeżeli tylko pominąć ślęczenie nad zeszytami do późnych, wieczornych godzin, to czerpała sporą satysfakcję z każdego grama uwagi, jaką poświęcali jej rówieśnicy na imprezach i spotkaniach na mieście, których częstotliwość znacznie wzrosła, od kiedy zaczęli ten legendarny, ostatni rok przed końcowymi egzaminami. To właśnie na jednym, zakrapianym alkoholem, spontanicznym spotkaniu ktoś rzucił temat tego jednego, szkolnego outsidera, który samym spojrzeniem potrafił zniechęcić do siebie każdego. Chciała go obronić i naprawdę miała dobre intencje, kiedy wymachując butelką wina krzyczała, że to niemożliwe, żeby ktoś był aż tak niedostępny dla innych. Słowo po słowie wplątała się jednak w intrygę, której miała zostać jedną z głównych postaci. "Ja nie dam rady go do siebie przekonać?! Zobaczycie, że jeszcze pójdzie ze mną na bal!" w życiu by nie pomyślała, że tak prosto da się wmanewrować, nawet po pijaku. Na samą myśl o tym, co zrobiła, a przede wszystkim o tym, co zrobić musiała, miała ochotę zapaść się pod ziemię i przeczekać tam do następnej jesieni.
      - Naprawdę nie mogłaś walnąć mnie w łeb, albo kazać mi się zamknąć?- rzuciła rozgoryczona do Claire, która sytuacją przyjaciółki była jednak bardziej rozbawiona, niż zmartwiona.
      - No chyba żartujesz. Przegapić taką okazję, żeby w końcu działo się coś ciekawego? - Blondynka skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, pewna swojej decyzji. - Z resztą, byłaś bardzo zdeterminowana, kiedy tak o nim mówiłaś... Wolałam się nie wtrącać, jeszcze sama bym oberwała od ciebie.
      - Przestań! Przecież ja ledwo łączyłam fakty... Po prostu nie chciałam, żeby go całą imprezę obrażali, poza tym... Co ja mam niby teraz zrobić?- Przez to w jaki sposób znalazła się w tym położeniu, czyli zupełnie bez przemyślenia, brakowało jej też jakiegokolwiek planu. Od tak podejść i zaprosić na lody? Czy może zaproponować pomoc w nauce? Przecież ona nie miała pojęcia, czy on w ogóle ma z jakimś przedmiotem problem. Jedyne co wiedziała, to jak się nazywa. Inni uczniowie nie byli w tej kwestii zbyt pomocni, poza oczywiście ubliżaniem mu od odludków, gburów i dzikich teorii, że na pewno jest podejrzanym typem spod ciemnej gwiazdy. Nie wierzyła w te brednie, ale też nie czuła się zachęcona tak barwną reputacją Caspera.
      - Możesz na przykład... Zaproponować mu udział w projekcie z historii? Powiedzmy, że ja nie mam czasu, ochoty w sumie też, żeby łazić z tobą i robić te zdjęcia, a on mógłby pomóc i zdobyć przy tym darmową ocenę. Zawsze to jakiś początek, potem już byś coś sama mogła wymyślić.- zaproponowała luźno Claire, rzucając może nie najlepszy, ale póki co jedyny pomysł na ruszenie z punktu wyjścia.
      - Ugh, serio myślisz, że będzie mu się chciało pomagać obcej dziewczynie w projekcie, do którego nawet się nie zgłaszał...- Nie przekonało to jednak Megan, wciąż kalkulującej, czy najlepszym wyjściem nie będzie po prostu wycofanie się z tego zakładu, zanim zrobi pierwszy krok i będzie już na to za późno.
      - Nie obcej dziewczynie, tylko znajomej z klasy. Może jak przestaniesz dramatyzować i do niego podejdziesz, to pójdzie ci lepiej. Sama przecież mówiłaś, że nie może być taki zły...- naciskała wciąż przyjaciółka, nie dając za wygraną.
      - No dobra, Jezu... Idę.- Wywróciła jeszcze tylko oczami, żeby Claire nie myślała, że czarnowłosa w jakimkolwiek stopniu jest zadowolona ze swojego obecnego położenia i jej przytyków. Obroń kogoś przed krytyką, a już zaczną ci zarzucać, że ci się podoba i wrobią w podrywanie dla zakładu, dobre sobie. Nie wiedziała co, komu i dlaczego chciała tamtego wieczoru udowadniać, ale słowo się rzekło, a gra musiała zacząć. Podeszła więc do opartego o ścianę chłopaka, z początku nieco niepewna przez jego srogie spojrzenie, lecz ostatecznie z promiennym, serdecznym uśmiechem, machając przy tym ręką na powitanie.
      - Cześć Cas!- zawołała, już na starcie zdrabniając jego imię. Oczy pobliskich osób na korytarzu zwróciły się w ich stronę, jednak przyzwyczajona do takich gestów, kompletnie nie zwróciła na to uwagi.
      - Co u ciebie, przygotowany na klasówkę z matmy?- zapytała stojąc już tuż przy nim, lekko zadzierając głowę do góry. Z tej pozycji zaczynała powoli rozumieć, dlaczego tak wiele osób wydawało się wręcz zastraszonych jego aparycją i ogólnym wrażeniem, jakie dawał. Potargane, ogniste kosmyki niedbale ułożonych włosów opadały swobodnie na jego czoło i szyję, a soczyście zielone tęczówki spokojnie mogłyby paraliżować samym spojrzeniem. W jednej chwili poczuła się jeszcze mniejsza, niż wynikałoby to z różnicy wzrostu.
      - W zasadzie to... Mam do ciebie pewną sprawę i propozycję. Co ty na to, żeby to obgadać podczas przerwy na lunch?- zaproponowała przechylając lekko głowę. Jednocześnie palcami obracała srebrny pierścień, w ten sposób chcąc wyzbyć się uczucia niepewności i stresu. Jedna z popularniejszych dziewczyn w szkole pierwsza do ciebie zagaduje, ma jakąś sprawę i proponuje wspólny obiad... Co mogło pójść nie tak?
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
SzaloneCiastko
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Re: Don't bet on your love {06/06/22, 07:43 pm}

C a s p e r    T h o m a s

          Pierwszą myślą Caspra tego dnia było "sic!", o czym sobie przypomniał, stojąc punktualnie przed lekcjami na szkolnym korytarzu. Nie przeczuwał nic dobrego od tego dnia, wolał już przemierzać uliczki miasta, niż zgłębiać "wiedzę" w placówce.
    - Na pewno spóźniłabym się, gdybyś mnie nie podwiózł! - Caro była uwieszona na jego ramieniu, wachlując się energicznie, próbując ochłonąć po podróży, nie przepadała za jazdą na motorze. - Co masz pierwsze? Może chcesz się schować w bibliotece na drzemkę?
           Thomas coś tylko odburknął. Caroline zaspała, wkrótce miała pisać zaległą klasówkę po nocnym zakuwaniu, tylko temu Casper zgodził się na przejażdżkę. Ojciec od rana był w pracy, a matka spała, szykując siły na wieczorny występ, żaden z nich zatem nie upilnował swojej pociechy.
          W razie pozytywnego napisania sprawdzianu rodzeństwo dostało zaproszenia na recital. Miał się on odbyć w "20 o'clock", co było przełomem w karierze Helen. Natomiast Casper osobiście zdarł kilka ogłoszeń z słupka przed szkołą. Nie chciał, by rówieśnicy o tym wiedzieli, nawet jeśli by się tam nie zjawili z powodu imprezy lub nauki. Kilkukrotnie już wyśmiewali jego szaty wyjściowe, które nie były z najwyższej półki.
           Trącił dziewczynę delikatnie w stronę jej klasy, pokazując że trzyma za nią kciuki. Jemu nie zależało na ocenach, chciał jednak, by siostrze powodziło się lepiej. Zamyślił się, gdy jedna z dziewczyn z bractwa przeszła obok niego z protekcjonalnie zatkanym nosem. Przez trzy lata zdążył przywyknąć, co najwyżej się zdziwił, że miała na tyle odwagi. Rówieśnicy raczej od niego stronili, mając na uwadze jego łatkę "outsidera" i "nieprzychylnego do zawierania relacji". Czasami mu to odpowiadało, przynajmniej nikt się do niego nie lepił. Wystarczało mu, że jego siostra - nad wyraz ekspresyjna - zakłócała mu spokój poranka.
           Miał na sobie starte jeansy i koszulkę z nadrukiem z czaszką, z dodatkiem loga Metalici. Na T-shirt narzucił skórzaną kurtkę, a jego fizjonomię zdobił plaster na nosie. Zapomniał już o niefortunnym spotkaniu z pitbullem. To zdecydowanie odwiedzie go od przebywania w wąskich, niezaludnionych uliczkach miasta. Miał szczęście, że tylko się potknął i swój głupi ryj rozwalił, a pitbull przeleciał metry od jego potylicy, goniąc dzikiego kota. Być może to uratowało jego twarz od blizny na resztę życia. Zapewniło mu to, jednak barwną przygodę, którą niezwłocznie przekazał Caroline, podczas gdy ona opatrywała jego zakrwawioną twarz i ofuknęła go, żeby więcej tak nie robił, sam śmiał się z tego zdarzenia.
          Wkrótce okazało się, że jego przeczucia były słuszne. Właśnie pękła jego długo budowana bańka, którą starannie budował, choć - podeszła do niego koleżanka z klasy i mimo jego niedostępności, zagadała. Obdarzył ją długim spojrzeniem, nie pomijając oczu, odepchnął się od ściany, by wyprostować plecy i równocześnie stać się odrobinę wyższym.
          Kiwnął głową na wspomnienie o klasówce, choć ciężko było przeczuć, czy w ogóle o niej pamiętał, próbował sobie przypomnieć, z którego miała być działu...
          - Ok, widzimy się na lunchu - odpowiedział lekko mruczącym tonem, sam się zdziwił, słysząc swój głos.
        W tej samej chwili zadzwonił dzwonek, a on okręcił się na pięcie i zamaszystym krokiem ruszył zając swoje miejsce. Krzyczał na siebie "czemu to zrobiłeś?" i "będą z tego kłopoty". Czuł się odpowiedzialny za to, jak ludzie spojrzeli na czarnowłosą na korytarzu. Może była to ciekawość, nie miał interesantów, nikt się nie trudził, by być z nim parze do czegokolwiek, a już w ogóle by się do niego odezwać, był już przyzwyczajony do tego stanu rzeczy. Nie rozmyślał zbyt długo zwłaszcza, że nauczyciel niedługo później rozdał kartki z testem. Thomas skwitował zadanie słowem "łatwe" i po piętnastu minutach oddał sprawdzian. Nie zdziwiłby się, gdyby inni pomyśleli "oddał ją pustą", łącznie z samym nauczycielem...
[***]
        Przerwa na lunch nadeszła za szybko, co mógł odebrać jako błogosławieństwo. Biologia ciekawiła go najbardziej, a tego dnia miało odbyć się jedynie kółko z tego przedmiotu. Zamierzał startować w olimpiadzie, a swoimi planami zawodowymi, jak dotąd nie dzielił się z nikim. Miał zamiar odbić się od dna, w którym się znalazł, był przy tym na dobrej drodze, wystarczyło tylko trochę wysiłku...
        Usiadł w kącie z kubkiem gorącej czekolady z piankami i długą kanapką z mięsem, sałatą i kiełkami. Mięso usmażył starannie rano, wstając nieco wcześniej. Nie stać go było na szkolny obiad, a nie miał zamiaru o niego żebrać. Nie musiał długo czekać na pojawienie się dziewczyny, powstrzymał się od pomachania do niej ręką, prawdopodobnie nie trudno było go znaleźć, gdy ktoś go szukał.
          - To jaka to sprawa? - zapytał bez ogródek, mrużąc oczy i opierając się nonszalancko na oparciu krzesła.
        Pomyślał o tym, jak bardzo jest drobna w porównaniu do jego budowy ciała. Prawdopodobnie mógł ją unieść, lekką jak piórko, bez żadnego wysiłku. Intrygujące, że podeszła tak po prostu do lwa, musiała nie mieć instynktu samozachowawczego, nie miał zamiaru niczego jej ułatwiać.
       Raczej nie jadał na stołówce, lecz na parapecie na korytarzu. Na stołówce było zawsze gwarnie, mógł wybrać lepsze miejsce, lecz kąt, w którym się znalazł zapewniał odrobinę komfortu, gdyż oddzielony był parawanem od pozostałej części. Nikt nie wiedział, dlaczego tu się znajdował, lecz można było przypuszczać, że nie było dla niego innego miejsca. Ot zbieg okoliczności, które czasami zdarzały się chłopakowi.
       Kątem oka zauważył, że pod jego ramieniem znajdują się ulotki z "20 o'clock", to nie tak, że krzykliwym kolorem wypisane było jego nazwisko, tyle tylko brakowało, by miał na głowie koleżankę z klasy w tym miejscu. Przeklął w myślach, gdyż w tym momencie nie mógł poruszyć ręką, byłoby to podejrzane, odwrócił również wzrok, patrząc się na delikatne piegi Megan, miał nadzieję, że nie zrobił tego zbyt gwałtownie.


Ostatnio zmieniony przez SzaloneCiastko dnia 04/01/23, 11:18 pm, w całości zmieniany 2 razy
Shadia
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Shadia
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Re: Don't bet on your love {17/06/22, 07:09 pm}

Don't bet on your love D0089a9c3b1063abd48e16ba864572c8

      Tak jak ona zastała go raczej mrukliwego, tak on, swoją zdecydowaną i przede wszystkim obojętną postawą, zostawił dziewczynę oniemiałą. Stała jeszcze chwilę na korytarzu, zmieszana, z głową skierowaną w stronę drzwi klasy, za którymi zniknął zaraz po dzwonku. Dopiero pytające spojrzenie i gestykulacje przyjaciółki wyrwały Megan z letargu. Podeszła do Claire i razem wkroczyły do pomieszczenia zająć miejsca. Collins zignorowała jednak wszelkie próby zapytania o powód swojej konsternacji, zwyczajnie zbywając blondynkę faktem, że profesor Hodgkin zaczął rozdawać testy.
      Przez całą klasówkę nie mogła wyjść z podziwu, jak oschle Thomas postanowił ją potraktować. Co prawda nie odmówił, ba, zgodził się na spotkanie nie wiedząc, o co może chodzić... Jednak jego niewzruszony ton i chłodne spojrzenie kompletnie zbiły dziewczynę z tropu. To ona podchodzi do niego z najserdeczniejszym uśmiechem, a w odpowiedzi dostaje zobojętniałe kiwnięcie głową i ledwie odburknięte potwierdzenie? Gdyby nie cała ta konsternacja (i obietnica pomocy w zadaniach Claire), pewnie sama oddałaby kartkę wcześniej i mogła dogonić Caspera, żeby jeszcze przed lunchem, na pustym korytarzu, obgadali pewne sprawy. Zamiast tego zmuszona była czekać na lunch, w międzyczasie robiąc uniki przed pytaniami przyjaciółki. Może po prostu zbyt przyzwyczaiła się do ulgowego traktowania. Tak bardzo, że nie dopuszczała do siebie faktu, że ktoś może zareagować z kompletnie inną energią, niż próbowała wywołać. To normalne. Przecież się nie znali, więc miał prawo już na starcie się zdystansować i pokazać granicę. Utrudniało to jednak sprawę zakładu. Już czuła, że to nie będzie kwestia kilku wymienionych uprzejmości, żeby rudzielec zgodził się na wspólne uczestniczenie w szkolnej imprezie.

~***~

      - Zawsze tak szybko przechodzisz do rzeczy?- zapytała, kiedy jeszcze nie usiadła, a ten już przeszedł do sedna sprawy. - Smacznego.- rzuciła jednocześnie z uprzejmości i ironicznie, jakby przypominając lustrującemu ją delikwentowi, że maniery też wypadałoby czasami przełożyć nad interesy. Miała wrażenie, że stoi właśnie przed królem, rozłożonym na tronie, który tylko czeka, aż błazen zabawi go sztuczkami. Może nie miał takiego zamiaru, ale naprawdę samą swoją aparycją zdawał się wręcz krzyczeć "wynocha". Nie zamierzała dać się jednak zniechęcić.
      - Wow, sam robisz sobie obiady? Nieźle wygląda, ja to prędzej zrobię bałagan, niż coś jadalnego.- zagadała już siedząc, z lekkim rozczarowaniem patrząc na stołówkowy lunch. Zawsze były niedoprawione, blade i średnio satysfakcjonowały kubki smakowe. Nie chciała oczywiście tą uwagą jakkolwiek wzbudzać w chłopaku litości, czy poczucia winy. Bardziej rozładować atmosferę i odwrócić własne myśli od tego, że jej twarz jest uparcie świdrowana przez przerażająco zielone tęczówki Thomasa. Chciał jej wyssać duszę, czy wywiercić dziurę na środku czoła?
      - Oh, a to co?- rzuciła, zanim szybkim ruchem wyciągnęła spod jego ręki ulotkę o znajomych barwach. Gdzieś to już widziała - O, to to ogłoszenie widziałam przed szkołą! Nie zdążyłam się tylko przyjrzeć przed lekcjami...- zaczęła, mówiąc w zasadzie do siebie, kiedy uważnym wzrokiem wodziła po kolorowych nadrukach. - Helena Thomas... To ktoś z twojej rodziny? Też gram na pianinie, chętnie bym zobaczyła.- zwróciła się już do Casa, ze szczerą, nieudawaną ciekawością i błyskiem w oku. Jeżeli w szkole był aż tak niedostępny i suchy, to może w innych okolicznościach łatwiej by się dogadali? Wpadła na pewien, nieco okrutny, a zarazem bardzo ryzykowny pomysł, przewracając w palcach i tak zmaltretowany już kawałek papieru kredowego.
      - Może zrobimy tak... Że ty zaprosisz mnie na występ, a w zamian ja przedstawię ci moją propozycję?- rzuciła, chcąc nadać swojej propozycji nutę tajemniczości. Oparła przy tym łokcie na blacie, krzyżując dłonie pod brodą i zadziornie zmrużyła oczy. Tym razem to ona chciała przyszpilić chłopaka do muru spojrzeniem srebrnych tęczówek i jednocześnie zachęcić do spotkania uniesieniem kącików ust. Wyszedł z tego iście szelmowski uśmieszek. Czy właśnie chciała zrobić z projektu na historię wielką tajemnicę? Owszem. Czy istniała spora szansa, że plan się nie powiedzie, a jeszcze większa, że Casper po prostu wyjdzie ze stołówki i już nigdy się do niej nie odezwie? Jasne. Mimo wszystko nie zamierzała się poddawać, choćby próbował odrzucić ją na tysiąc sposobów. Podjęła wyzwanie, a ona ich nie przegrywała.
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
SzaloneCiastko
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Re: Don't bet on your love {19/06/22, 06:39 pm}

C a s p e r    T h o m a s

     Właściwie zastanawiał się, w którym momencie cała ta sielska sytuacja przerodzi się w drwinę. Od Thomasów wszyscy stronili, nie spodziewał się, by do końca szkoły miało się coś zmienić w tej sprawie. Już dawno stracił wiarę w uczniów tego liceum i przestało mu zależeć. Przeszło mu przez myśl, że może tym razem będzie inaczej, ale szybko zdusił ją w zarodku. Na nic się nie nastawiaj, przecież nie znasz Meg tak dobrze, by poznać jej prawdziwe zamiary., pomyślał zdroworozsądkowo. W końcu sam szkolił w tej sprawie Caro, by ta nie zawiodła się tak, jak on. Jeśli nie było się przebojowym i nie ubierało się modnie, mało kto traktował znajomość na poważnie, tego nauczyło Caspra życie szkolne.
    Został zbity z pantałyku, gdy panna Collins skomentowała jego lunch. Wyprostował się i umieścił dłonie na kolanach, nieco bardziej zainteresowany tą konwersacją.
   - Gotuję sam, ale to, to jest nic. Robię wyśmienitą lasagne - zrewanżował się za sytuację sprzed klasy. - Właściwie to chcesz połowę?
    Wskazał na swój posiłek. Nauczony był się dzielić, jeśli chodziło o jedzenie podzieliłby się nawet ze swoim wrogiem, gdyby ów był umierający. Zwłaszcza, że sam czerpał z tego ogromną przyjemność. Szybkim ruchem przeciął kanapkę na połowę, by dziewczyna mogła się poczęstować i umieścić kanapkę na czystej serwetce, gdyby miała na to ochotę. Przemknęło mu przez myśl, że Megan mogła mieć już zajęte miejsce przez swoich znajomych... w końcu, kto chciałby tak długo z nim przebywać? Jeśli Casper miewał towarzystwo, zazwyczaj byli to inni nieco odmienni nastolatkowie, np. o zainteresowaniach, które odbiegały od normy oraz członkowie kółek naukowych. Zwykle spożywali swój lunch w niezręcznej ciszy po dwóch krańcach stołu, zajęci swoimi sprawami.
    W międzyczasie wziął łyk swojego napoju, starając się tłumić swoje zewnętrzne reakcje na gorącą czekoladę, pilnując się, by brązowy napój nie utworzył "wąsów" na jego twarzy.
     Zdziwił się, gdy czarnowłosa przedstawiła swoje warunki i równocześnie nieco się speszył, naprawdę nie chciał, by zauważyła tę ulotkę. Zaproszenie Megan na występ jego mamy było ostatnim, czego chciał z wielu powodów. Po pierwsze były to argumenty, jak stan materialny ich rodziny. Po drugie zobaczenie w jego okolicy dziewczyny, spowodowałyby niezręczne komentarze ze strony rodziców i siostry, których wolałby uniknąć. Nie chciał jeszcze raz przechodzić rozmowy na temat przemyślanego doboru swojej partnerki i, by podchodzić odpowiedzialnie do związku. Zobaczył jednak ożywienie dziewczyny, które prawdopodobnie oznaczało, że naprawdę jej zależało. Poza tym wyglądało na to, że inaczej nie dowiedziałbym się o całej tej "sprawie", z którą się do niego zwróciła.
   - To recital mojej mamy. Dobrze, masz moje zaproszenie, ale mam jeden warunek, a mianowicie nikomu nie powiesz, o wiesz - zagestykulował, mając na myśli cały występ. Zbyt dużo już poświęcił, by ukryć tę sprawę.
    Zastanowiło go przy okazji, co było, aż tak ważne, że Megan starała się przebić przez jego mur. Miał nadzieję, że to nie podstęp, który po raz kolejny podetnie mu skrzydła. Z drugiej strony był silny, mało co potrafiło go już złamać.
     - Ale jestem głodna! Zjadłabym konia z kopytami... - Caroline niespodziewanie zjawiła się przy stoliku i żywiołowo postawiła na nim swoją niewielką tacę z lunchem, jakby nie zauważając, że ta dwójka miała dość poufną rozmowę. - Ale jesteś śliczna! - zwróciła się do Megan, gdy zauważyła że nie są sami i spoglądała na Caspra, jak i czarnowłosą. Casper odchrząknął, nie wiedząc jak poradzić sobie z tą sytuacją.
    - Moja siostra Caroline, Caroline to... Megan, koleżanka z klasy - chyba już było za późno i brązowowłosa wkrótce będzie się chciała dowiedzieć wszystkiego, co się między nimi działo.
Spoiler:


Ostatnio zmieniony przez SzaloneCiastko dnia 04/01/23, 11:17 pm, w całości zmieniany 1 raz
Shadia
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Shadia
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Re: Don't bet on your love {17/12/22, 11:14 am}

Don't bet on your love D0089a9c3b1063abd48e16ba864572c8

      Casper zareagował zaskakująco... Zwyczajnie. Bardziej normalnie, niż spodziewałaby się po jego srogim spojrzeniu i lakonicznym przywitaniu. Temat jedzenia wydawał się jedocześnie go zakłopotać, ale i otworzyć, na co Megan zareagowała z podobnym entuzjazmem. Nie chciała zepsuć zbudowanej, przyjaznej atmosfery, ale i sama ciekawa była, jak daleko sięgają umiejętności kulinarne Thomasa.
      - Serio, kuchnię włoską też potrafisz?! A... A jakbym dała ci przepisy mojej babci, w sensie, że szwedzkie, to też dałbyś radę coś takiego ugotować?- zapytała jednocześnie z nadzieją, jak i zafascynowaniem w głosie. Sama nigdy nie dawała rady dotrzeć do chociażby połowy przepisu. Wszystko podane było na oko i dosłownie każdy punkt musiała sprawdzać w internecie, co dla dziewczyny było niezwykle frustrujące. Jeżeli Casper rzeczywiście tak dobrze poruszał się w dziedzinie kulinariów, to może mogłaby go wykorzystać, żeby chociaż spróbować odtworzyć babcine przepisy. Na Yvonne raczej nie miała co liczyć - kobieta była wiecznie zapracowana i dzieci, a przynajmniej córkę, odstawiała na dalszy plan. Jednak czy Casper podołałby intuicyjnym przepisom wiekowej Szwedki? Sam właśnie stworzył idealną okazję, żeby dziewczyna mogła się tego przekonać.
      - Nie chciałabym ci zjadać połowy lunchu, daj spokój...- zaczęła, widząc, jak chłopak oferuje jej połowę swojej kanapki. Trochę zbiło ją to jednak z tropu. Nie tak powinien zachowywać się szkolny odludek, do którego nikt nie chce się zbliżać. Wolała jednak nie robić sobie nadziei zbyt szybko. Zawsze mógł tylko stwarzać pozory, a w rzeczywistości być emocjonalnym głazem. - Ale kawałek mogę spróbować. Zobaczymy, jaki z ciebie kucharz...- dodała nieco złośliwie, ale bez żadnych złych intencji. Tak naprawdę sprawdzała, na ile może sobie pozwolić. Czy takie niewinne żarciki potraktuje on z uśmiechem, sam się odgryzie, czy może uzna to za przejaw braku szacunku i drwiny z niego. Aktualnie Collins badała teren, co jednak nie musiało wcale kolidować ze szczerą chęcią poznania rudowłosego z czystej ciekawości. Daleko jej było do traktowania go przedmiotowo już na samym początku znajomości. Zakład wolała póki co postrzegać jako... Impuls, pretekst, ażeby bliżej poznać kolegę z klasy.
      Palcami oderwała kawałek pieczywa i szybko zajęła się degustacją. Początkowo niepewnie zaczęła przeżuwać posiłek w milczeniu, ale kiedy tylko bodźce z kubków smakowych dotarły do mózgu, nie mogła się powstrzymać od reakcji.
      - Mmm...!- wymruczała, wciąż z jedzeniem w ustach. Dopiero kiedy przełknęła kęs, zdołała wyartykułować wrażenia.- To jest pyszne! Jak ty to przyprawiłeś, że mięso nie jest bez smaku? I jest takie miękkie... Nawet w restauracji takiego nie robią!- Tak naprawdę dziewczyna pierwszy raz od dawna poczuła smak domowego, swojskiego jedzenia. Kuchni babci z czasów mieszkania w Szwecji nie pamiętała, a od czasu przeprowadzki do Anglii na jej talerz trafiały tylko dania z dostawy, czy gotowe posiłki ze sklepowej lodówki, podgrzewane w mikrofali. Dlatego też takie wrażenia smakowe, dodatkowo uzyskane dzięki Thomasowi, spotkały się z zapewne przesadną dla niego reakcją i ogromna wdzięcznością ze strony Megan. Pewnie wyjdzie w jego oczach na wygłodzoną dzikuskę, ale nie mogła się oprzeć i sięgnęła po resztę kanapki, którą jej zaoferował. Teraz szkolne jedzenie stygnące na tacy wydawało jej się niczym marne ochłapy i straciła na nie ochotę.
      - Umm...- zreflektowała się po kilku gryzach, akurat wtedy, kiedy chłopak wyraził aprobatę co do jej obecności na koncercie mamy. - Wybacz, w ramach rewanżu mogę ci kiedyś coś zamówić, albo zaprosić po szkole na jakieś ciastko, albo kebaba... Raczej nic ci nie ugotuję, nie chciałbyś tego próbować, wierz mi.- postanowiła najpierw poruszyć temat tej nieszczęsnej kanapki, powoli znikającej w jej brzuchu, dopiero po chwili odnosząc się do recitalu. - A co do koncertu... Wystarczy, że obiecuję, że nikomu nie powiem i można powiedzieć, że jesteśmy umówieni? Jeżeli tak, to masz moje słowo! Tylko jak to wtedy zrobimy? Ty przyjdziesz po mnie, spotkamy się już na miejscu, czy co...- Wolała ustalić od razu każdy szczegół, żeby w razie czego Casperowi ciężej było się rozmyślić. Może i próbowała sprytnie wmanipulować go w poczucie zobowiązania, ale miała wrażenie, że w przeciwnym razie straci szansę na rozpoczęcie ich relacji z pewnym przytupem. Oficjalnym, utrzymanym w atmosferze tajemnicy, ale jednak przytupem. Niecodziennie ma się w końcu okazję na miejsce na widowni podczas występu mamy kolegi, prawda?
      Podczas kiedy w oczekiwaniu na odpowiedź kończyła konsumpcję swojej połowy kanapki, zaskoczona została przez przybycie do stołu kolejnej osoby. Było to nieco zabawne, bo Thomas wydawał się tym nowym zamieszaniem równie zakłopotany. Całe szczęście, że postanowił odezwać się pierwszy, dając tym samym czas czarnowłosej na przełknięcie jedzenia i przemyślenie przywitania z siostrą Caspera.
      - Miło mi cię poznać, Caroline.- zaczęła dosyć formalnie, jednak z przyjaznym, łagodnym uśmiechem. - Dziękuję za komplement. Tak przy okazji, uwielbiam twoje włosy! Mamy nawet podobną fryzurę...- napomknęła w odpowiedzi na wcześniejsze słowa nastolatki. Wydawała się o wiele bardziej żywiołowa i przyjemna, niż brat. Nawet z wyglądu byli skrajnie różni. Zmusiło to Megan do zastanowienia się, czy to kwestia przypadku, czy może Casper farbował włosy i nosił soczewki. Może któreś z tej dwójki było adoptowane? Ze względu na możliwe opcje, postanowiła jednak nie pytać, w obawie, że temat może okazać się wrażliwy i tylko zrobiłoby się między nimi niezręcznie. Chyba na zbyt długo zawiesiła wzrok na chłopaku, bo poczuła na sobie zainteresowane spojrzenie szatynki. Odchrząknęła, kiedy wpadła na pomysł, jak mogłaby jeszcze bardziej przypieczętować swoją obecność na recitalu.
      - Casper właśnie zaprosił mnie na recital waszej mamy. Ty też się tam pewnie wybierasz? Nie mogę się doczekać!- wypaliła, mimo wszystko z pewnym niepokojem, że zaczyna posuwać się za daleko i Casper pożałuje swojej decyzji. Słowo się jednak rzekło, a ona będzie miała nauczkę, żeby następnym razem ugryźć się w język.
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
SzaloneCiastko
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Re: Don't bet on your love {04/01/23, 11:12 pm}

C a s p e r    T h o m a s

     Okazało się, że mógł to być jeden z pierwszych udanych lunchów rudzielca. Zrobiło mu się w duszy cieplej, gdy słyszał paplanie Megan. Nie było ono uciążliwe, a przy tym zdołał wychwycić w tym komplement. Według niego samodzielne gotowanie stanowiło duży atut, a przy tym pomagało mu się rozluźnić i odejmowało mu zmartwień. Pracował również w gastronomii, więc można by było rzec, że żyje pasją. Idąc za cytatem Konfucjusza. "rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia. Nieważne, że była to kawiarnia, bo to również mu się podobało. Dobrze było móc uratować ludzi z rana porcją ciepłego, energetyzującego naparu.
     - Zawsze mógłbym spróbować. Słyszałem, że w kuchni bywam czarodziejem - Thomas przez problemy z rówieśnikami nie nawykł do chwalenia się swoimi umiejętnościami. Gotowanie było zdecydowanie jego konikiem. Podczas, gdy Collins zajadała skomentował - Cieszę się, że Ci smakuje. Daj spokój, sam się nią z Tobą podzieliłem.
   Caro zdążyła już pochwalić się trikiem, który wyczytała w młodzieżowej gazetce modowej, co zrobić by poradzić sobie z bad hair day. Przy tym zabawnie było przyglądać się jej zachwyconym i rozentuzjazmowanym oczom, którymi wpatrywała się w Megan, jak w obrazek. Casper stwierdził, że kontakt z Megan to całkiem dobra opcja, jej koleżanki z klasy jego zdaniem miały na nią zły wpływ.
   - Serio Cię zaprosił? - brązowowłosa żywiołowo przytuliła Megan, nie kryjąc radości. - Zobaczysz jaką stylizację przygotowałam na dzisiejszy wieczór! A tak w ogóle możesz mi mówić Caro.
     To przypomniało chłopakowi, czemu nastolatka zaspała na dzisiejsze zajęcia. Po nauce zrobiła przegląd swojej garderoby, by stworzyć coś całkiem nowego, co będzie pasowało na recital.
    - Skoro już o tym rozmawiamy, Caro, jak poszła kartkówka? - zapytał rozbawiony Casper, podnosząc brwi znacząco i zwracając uwagę na to, że mieli warunek, pod jakim będą mogli się zjawić na recitalu.
     - Trudne się trafiło...  - odburknęła, gdy brat wytrącił ją z przyjemnej rozmowy. - Ale jak tylko przypomniałam sobie przykłady, które przerabialiśmy wpadła czwórka. Także wiem, co chciałeś osiągnąć, ale mnie tam nie zabraknie. Poza tym to nie fair, że ty zawsze masz piątki.
    Udając obrażoną siostra Caspera zaraz rzuciła się na jedzenie, zapominając o całym świecie. Dziewczyna jeszcze rosła i pochłaniała potrawy, jakby jej żołądek nie miał dna. Rudzielec był z niej dumny, młoda Tomasówna dopiero musi sobie uświadomić, jak ważne jest wykształcenie, do czego jej brat próbował ją usilnie przekonać. Gdyby się o to nie troszczył, nie siedziałby z nią nad materiałem. Zmartwiło go to, że brązowowłosa powiedziała głośno o jego ocenach, gdyż nie chciał się wychylać. Postanowił zmienić temat na ten sprzed pojawienia się młodszej siostry.
    - Przystaję na Twoją propozycję - zgodził się zielonooki. -   Mogę przyjechać po Ciebie na motorze. W takim razie byłbym o 19:30.
    Nie mógł w tym momencie zaproponować nic innego, a to wydawało mu się najdogodniejsze.
    - Poza tym zaintrygowałaś mnie, kiedy dowiem się o Twojej propozycji? - nie zdziwiłby się, gdyby czekała do ostatniej chwili, jednak dodał - Jak coś jestem honorowy, nie złamię naszej umowy.
    Coś z tyłu głowy mu mówiło, żeby nie przywiązywał się do Megan, ale na ten moment lekko spuścił z tonu, pokazując rąbek swojej ludzkiej strony. Wydawało się w całej tej sytuacji, jakby to czarnowłosa odkrywała karty, a on grał tak, jak mu grała. Nie przeszkadzało mu to, bo nie wyczuwał w tym przymusu. Spotkał się już z sytuacją, jak ktoś miał zlecenie mu coś przekazać, cofał rękę jakby dotknął się ognia, byle nie przedłużać tego niekomfortowego dla obu stron kontaktu. Nie pamiętał już, kiedy to się zaczęło, ale blizny te nie znikały z czasem.
Shadia
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Shadia
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Re: Don't bet on your love {16/08/23, 09:39 pm}

~ Tu pojawi się post ~
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Don't bet on your love Empty Re: Don't bet on your love {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach