Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
The Arena of HellDzisiaj o 07:44 amMinako88
Eclipsed by you Wczoraj o 06:03 pmKass
From today you're my toy20/11/24, 08:33 pmKurokocchin
This is my revenge20/11/24, 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.20/11/24, 04:34 pmSempiterna
Show me the ugly world (kontynuacja)20/11/24, 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
A New Beginning 18/11/24, 09:45 pmNoé
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 17%
3 Posty - 17%
3 Posty - 17%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%

Go down
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty The Arena of Hell {19/06/23, 08:20 pm}

First topic message reminder :

ARENA PIEKIEŁ


Jak myślisz, jak gorąco jest w piekle?

                Ile drogi Cię czeka nim osiągniesz cel?


Czy możliwa jest wędrówka bez choć jednego upadku?


  Miej oczy szeroko otwarte demony wyczują każdy twój fałszywy ruch

Tutaj każdy koszmar stanie się rzeczywistością

The Arena of Hell - Page 21 1000_F_557194709_zeAorWO85Y29onNqevF3ag1uAgddva2N


Dziewczyna - Minako88
Chłopak - Noé  

The Arena of Hell - Page 21 Tpap20211223125608277ecls

Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty Re: The Arena of Hell {28/08/24, 01:12 pm}

|EURICIA VERECIO|

Byłam tak odrętwiała, że bez sprzeciwu  ani cienia protestu w mej postawie dałam się  Casowi zaprowadzić  do naszego mieszkania.  Ciągle nie umiałam   o tym zapomnieć.  Ale… dlaczego?  Co to miało ze mną wspólnego?  Czyżby ktoś miał kłopoty i mnie wzywał?   A może to… naprawdę byłam ja z przeszłości?  Moje  wspomnienia o rodzinie praktycznie nie istniały,  nic nie pamiętałam.  Co było dość dziwne, bo przecież  porzucono mnie gdy miałam  cztery lata. Czyli coś  jednak powinno  się na mnie odcisnąć a tu… pustka.  Moje  wspomnienia   zatarły się w dość  szybki sposób.   I  zostały tylko  te z sierocińca, a potem te  z przebywania tylko  z Casperem gdy nas z niego wyrzucono.  Czy  tak powinno być?  Nigdy o tym nie rozmawiałam  z Casem, bo on nawet nie znał  swoich rodziców.  I do szczęścia  nam to też nie było  potrzebne… bo mieliśmy siebie. 

     Dopiero  w mieszkaniu mogłam swobodnie oddychać i jakby wstąpiły we mnie nowe  siły mimo nadal   niepokoju i dezorientacji oraz niepewności.  Siedziałam na kanapie, ale nie mogłam być , tak bezczynna  musiałam coś robić, by zebrać myśli  i przestać  być tak  bezużyteczną jak się  czułam w tej chwili. 
   -  To nie zmęczenie… to coś gorszego.   Ja… chyba zaczynam wariować  Cas-  powiedziałam cicho,   bo inaczej tego nie mogłam określić, bo czułam się  jak w szaleńczym  amoku.   Obawiałam  się, jak na to może,  zareagować.   Wstałam, z kanapy podeszłam  do blatu, by wyjąć  herbatę oraz kubki. 
   - Ja… ci o czymś nie powiedziałam.  Na początku  myślałam, że to nieistotne, bo… pojawiło się to tylko  raz.  Ale  teraz pojawia się to znacznie częściej i zaczyna, mnie to niepokoić zaprząta  moje myśli   i nie umiem  tego ogarnąć- przyznałam wprost. Wiem, że  zaufanie było u nas podstawą, a ja  zdecydowałam się  długo chować  to w sobie, ale  już nie potrafiłam.  To, już  było dla mnie  za dużo.  Zajęłam się  szykowaniem nam herbaty na śniadanie pozwalając by Casper  ogarnął całą resztę  lepiej mi się  rozmawiało  o tym gdy  byłam czymś zajęta tak jak teraz  w tym momencie.  Cas  chyba czekał, aż  powiem coś  więcej, przygryzłam  lekko  wargę, bo nie wiedziałam,  od czego  zacząć. 
   -  Od jakiegoś  czasu może od dwóch tygodni może krócej   nachodzą  mnie dziwne obrazy  coś  jakby wspomnienia… choć nadal nie wiem, czy to prawda. Czy po prostu  to wytwór  mej wyobraźni?  Jednak  w każdym z nich jest  ta sama… mała blond włosa  dziewczynka na oko  mająca od trzech do pięciu lat. Ona… jest tak podobna do mnie, że wmówiłam sobie, że to jestem ja.  Nie rozumiem,  dlaczego akurat  teraz się to pojawia. To  wszystko jest tak dziwne, że  nie wiem, co robić- przyznałam Casperowi. 
   -  Nazwij mnie  wariatką, jak chcesz.   Już i tak czuję, jakbym przez to traciła zmysły- dodałam już  nieco ciszej.  Gdy zrobiłam herbatę,  odstawiłam, kubki na stół  opadłam, na krzesło czując, że to naprawdę  zaczynało mnie przerastać. Owszem  byłam silna, ale teraz nie umiałam po prostu taka być.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty Re: The Arena of Hell {01/09/24, 10:11 pm}

The Arena of Hell - Page 21 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Zacząłem uważnie słuchać, kiedy Eri w końcu postanowiła mówić i wyjawić coś więcej. Kątem oka obserwowałem jak wstała, by wziąć się za szykowanie dla nas ciepłej herbaty. Krojąc pieczywo nic nie mówiłem w obawie, że moje słowa mogą sprawić, że kobieta przerwie i znów zamilczy.
     Woda już się grzała więc nie zajęło jej zbyt wiele czasu zrobienie napojów. Jej pierwsze słowa bardziej mnie za uspokoiły niż to, co wyznała. W duchu odetchnąłem z ulgą, bo spodziewałem się naprawdę złych rzeczy. Jakichś podszeptów demona, który chciałby ją nakłonić do własnej woli, czy innych tego typu sprawach. Jeżeli to były tylko wspomnienia…
     - Może to nie jest tylko kwestia twojej wyobraźni - powiedziałem, gdy Eri siedziała już na krześle z parującym kubkiem przed sobą. - Tylko coś więcej? - spytałem, wykładając jedzenie na talerze i dostawiając na stół. Było mi szkoda Eri, że tak się zadręczała. Przecież to nie było nic złego. Zanim więc usiadłem przy stole, podszedłem do niej od tyłu, by objąć ją ramionami i spleść swoje dłonie na jej klatce piersiowej.
     - Spróbuj sobie przypomnieć czy wydarzyło się coś, co przypomniało ci dom? - oparłem się policzkiem na głowie Eri, dając jej chwilę na przemyślenia. - A może podświadomie coś zauważyłaś lub czegoś się obawiasz. Albo tęsknisz za domem? Miałaś cztery lata kiedy cię oddano, możesz pamiętać więcej niż myślisz - ucałowałem kobietę w czubek głowy. 
     - Co by to nie było, nie obwiniaj się niczym. I przede wszystkim nie musisz się obawiać, że znów zostaniesz porzucona. Zostanę przy tobie pomimo wszystko - mocniej uścisnąłem ją, jakbym chciał również w ten sposób pokazać, że nie ma o co się martwić. Przez ostatnie dni niektóre sprawy między nami się zmieniło i być może w ten sposób okazywała swoje obawy. Nie widziałem zbyt wielu opcji, przez które miałyby wrócić do niej te wspomnienia.
     - Chcesz mi o tym dokładniej opowiedzieć?
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty Re: The Arena of Hell {07/10/24, 05:42 am}

|EURICIA VERECIO|

   Ku mojemu zaskoczeniu  Cas nie potraktował mnie jak wariatki, lub osoby na skraju wytrzymałości.  Wręcz  przeciwnie wysłuchał mnie i zadawał   wręcz  zastanawiające i zmuszające mnie do  analizy   tego wszystkiego pytania.  Czując jego dotyk i wsparcie, to było  coś, czego było mi trzeba. Wymusiłam nawet lekki  wręcz ledwo widoczny uśmiech na ustach.  Na chwilę  ujęłam  mocniej jego dłoń w swoją.  Jednak po chwili ją puściłam,   bo nie umiałam o tym mówić,  nie mając zajętych rąk. Czymkolwiek   jak posmarowanie pieczywa masłem czy położeniem kromki na talerz.  Spojrzałam na niego gdy nie miałam już czym na tę chwilę  zająć rąk.  Czy było  w  tym coś, co przypominało  mi dom?  Cokolwiek z mojej przeszłości?  Nie umiałam wprost odpowiedzieć.  Ale… zmusiłam się  do wysiłku, większego  niż  zwykle. 
   - Tamta zaniedbana kuchnia… w jednej z tych wizji  wydawała mi się …znajoma. Albo raczej  kiedyś widziałam podobną i teraz  tak  mi się wydaje.  W tylu, domach byliśmy,  przez swoją pracę, że… wszystko  może mi się  mieszać tak jak i… odczucia przez moją umiejętność wyczuwania aur czy energii- powiedziałam,  zastanawiając  się nad tym  wszystkim.  Nie mogłam  brać wszystkiego, co widzę  za pewnik.
   - Dobrze  wiesz, że nie pamiętam,  praktycznie niczego  co było wcześniej, nim trafiłam  do sierocińca. Mój umysł… wyparł  to albo… coś zmusiło, go by tak się  stało. Bo to jednak  jest trochę dziwne, że przez praktycznie cztery lata  masz dziwną plamę, czy lukę  we wspomnieniach jak już trochę  poznaje się  ludzi i świat, w którym się  żyje- powiedziałam, biorąc kęs chleba z masłem i  serem by  dać sobie czas na głębsze  przemyślenia.  Dużo rzeczy było  nie tak. 
    -  U ciebie  jest to zrozumiałe,  byłeś  niemowlakiem, ale u mnie… wiesz,  nigdy nie drążyłam tematu, przyjęłam do wiadomości,  że po prostu mnie nie chcieli. Tak było lepiej  iść po prostu dalej, zamiast płakać w kącie  za kimś, kogo nawet nie pamiętałam- przyznałam.
Choć prawda była taka, że  od początku bardzo różniłam się od dzieci   w sierocińcu.  Niektóre dzieci  w moim wieku cały czas płakały za rodzicami. A ja?  Raz może dwa na początku, ale potem? Stałam  się spokojna…, może nawet  za spokojna.  I to chyba też zwróciło  na mnie uwagę Caspera.  Bo zaczął spędzać  ze mną sporo czasu, rozmawiać,  przez co zyskał   moją uwagę  i  nim się zorientowaliśmy,  już byliśmy nierozłączni.  Dwójka dziwnych dzieci, ale przez tę inność  rozumieliśmy się  jak nikt inny.  Drgnęłam,  czując na sobie  jego wzrok.
    - Wybacz, odpłynęłam do  tych pierwszych dni, gdy się poznaliśmy.  I nadal  nie do końca rozumiem, co cię do mnie  wtedy przyciągnęło.  Bo na pewno nie… moja uroda-  mrugnęłam  do niego zadziornie.
Ale nagle spoważniałam i to już było wyraźnie widać.
    -  Cas cokolwiek każe mi myśleć  o przeszłości.  Ja tego nie potrzebuję… nie teraz gdy już ułożyłam sobie życie.  Mam cię… ty jesteś  moją jedyną rodziną. A co do tej  z krwi… nie potrzebuję ich. Skoro zdecydowali,  się ode mnie odciąć oddając w obce ręce to… ja tym bardziej  nie widzę powodu, by się  tym zadręczać -   dodałam, nadal zajmując się śniadaniem.  Miałam swoje życie wraz  z Casperem. 
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty Re: The Arena of Hell {14/10/24, 02:50 pm}

The Arena of Hell - Page 21 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Całkowicie zgadzałem się z Eri, że lepiej było nie przejmować się kimś, kto jej nie chciał i oddał do sierocińca. Rozpamiętywanie tych dawnych lat kompletnie byłoby bez sensu. I tak żadne z nas nic by tym nie zmieniło. A mimo to miałem wrażenie, że coś dręczyło kobietę. Nie wiedziałem co, wyglądało na to, że i ona sama nie miała pojęcia o co chodzi. Póki co postanowiłem nie drążyć tematu. Żadne z nas nic nowego by w tym nie znalazło.
     Wypuściłem Eri z objęć, by usiąść przy stole obok i również zająć się śniadaniem. Krojąc kawałek sera uśmiechnąłem się lekko. Tak, raczej to nie uroda Eri powaliła mnie na kolana w wieku sześciu lat. Byliśmy po prostu dwójką dziwnych, samotnych dzieciaków, które znalazły spokój we własnym towarzystwie. I tak było po dziś dzień. Już nie byliśmy samotni, mieliśmy siebie i kilkoro przyjaciół. Tylko nasza praca było trochę dziwna i nietypowa lecz bardzo potrzebna.
     - Cieszę się, że tak mówisz. Również uważam, że nie potrzeba nam ludzi, którzy nas porzucili - powiedziałem zanim ugryzłem pierwszy kęs kanapki i popijając ziołową herbatą przygotowaną przez Eri.
     - A jeśli już lepiej się poczułaś, to zaraz po śniadaniu odprowadzę cię do Anabelle. Wracając wstąpię do naszego ulubionego sierżanta i spróbuję coś wynegocjować. Zrobię też zakupy więc nie musisz się już tym martwić - wyjaśniłem plan, jaki miałem na dziś. Postanowiłem wziąć na siebie obowiązki domowe, żeby Eri już nie musiała się tym przejmować. Zdecydowanie przyda jej się taki luźny czas spędzony z przyjaciółką. Choć z drugiej strony byłem niemal pewien, że i tak będzie jej pomagała, skoro Drake większość dnia spędzał w pracy i wszystko było na jej głowie, mimo iż sama nie próżnowała i niemal we wszystkie poranki pracowała w mleczarni.
     - Na co masz ochotę na kolację? - zapytałem Eri. Z obiadem raczej nie będzie problemu. Podejrzewałem, że wraz z Anabelle coś sobie przygotują do jedzenia. Sam sobie mogłem coś na szybko zrobić bez problemu. A na kolację wolałbym coś bardziej treściwego po całym dniu. Może nawet mógłbym kupić butelkę wina i zrobić grzańca. Z pewnością nie zaszkodzi przy tej pogodzie. Wolałbym przespać całą zimę lub chociaż nie musieć wychodzić z domu. Skoro jednak nie mogliśmy sobie na to pozwolić, w jakiś sposób trzeba było umilić sobie ten nieprzyjemny czas.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty Re: The Arena of Hell {22/10/24, 07:35 am}

|EURICIA VERECIO|

  Propozycja  Caspera by wszystko to ogarnął była mi nawet na rękę, choć zwykle nie lubiłam gdy większość rzeczy  robił sam. To jednak tym razem  postanowiłam zrobić wyjątek,   bo nie mieliśmy dużo czasu do urlopu, a tak  wszystko dopniemy na ostatni guzik przed wyjazdem.  Należał nam się urlop i zamierzałam go w pełni wykorzystać.  Cieszyć się nim tymi paroma dniami wolności. Bo z wolnym bywało u nas  naprawdę  bardzo krucho. Jadłam  przez chwilę, nim się odezwałam, po chwili ciszy na poświęconej na zebranie myśli.
   - Gdyby nie to, że mamy ograniczony czas, przed podróżą  pewnie bym się  uparła, byśmy większość rzeczy zrobili razem przed wyjazdem.  Ale taki podział też  w sumie bywa czasem  przydatny… To miłe, że czasem  mnie wyręczasz. Nie każda kobieta posiada tego rodzaju luksus- przyznałam wprost.  Kończyliśmy  powoli jeść  śniadanie i tak nasz kochany sierżant nie przychodził do pracy wcześniej niż po dziesiątej. Mimo że biuro otwierało się  wcześnie rano, to jego tam  nie uświadczymy.  A jego asystenci czy współpracownicy niewiele  nam pomogą.   Rozważyłam,   co bym chciała  na kolację. 
   - Coś  prostego  i szybkiego, bo nie chcę, byś  stał przy garach w kuchni.  Pamiętaj,  jak wrócę  do domu,  pouczę cię przed kolacją  alchemii tak z godzinkę lub dwie byś ogarnął większość  podstaw.  Więc  na kolację proszę  o bulion z warzywami i  grzankami z ziołami dla aromatu. Warzywa mamy   a resztę chleba ze śniadania można wykorzystać do  grzanek.  Przed wyjściem namoczę, tylko  zioła byś miał łatwiej je pokroić - powiedziałam,   samej analizując, by było szybciej ogarnąć  dla nas posiłek.  Bulion zawsze wychodził, nam nieco gęstszy  dzięki temu był też  bardziej  sycący i starczył na dłużej  i nie byliśmy głodni.
Gdy tylko się najedliśmy, wstałam  z krzesła i podeszłam   do Caspera, by usiąść mu na chwilę na kolanach. Tak… tylko na chwilę, by poczuć jego znajome ciepło.  Ono potrafiło mnie uspokoić  pomagało  ogarnąć wszystko  w mym sercu.  Spojrzałam mu w oczy  z wyraźną nutą  wdzięczności  za wszystko.
    - Dzięki, że nie potraktowałeś  mnie jak wariatki  i nie wysłałeś do Marcha, na  jedną z jego terapii. Miałam obawy, jak  możesz na to zareagować- przyznałam,  czując się, już  spokojniejszą, że jednak  nic takiego nie miało miejsca.  Spojrzałam  na stół, który trzeba ogarnąć po śniadaniu,  nim się  stąd zabierzemy.   Przejechałam palcami po jego policzku w subtelnym geście, był  to dość niewinny jak na mnie gest. 
    - Trzeba się powoli zbierać.  To co?  Tak jak zawsze ja zmywam,  ty wycierasz?-  spytałam, nadal   będąc na jego kolanach. Ostatnio tego nie robiłam, a teraz jakoś sama się na to zdecydowałam.  Wiedziałam, że Cas  nie będzie  miał nic przeciwko temu.  Spojrzałam na niego bardzo uważnie.
    - Przygotuj się  na trudną naukę, alchemia to nie zabawa Cas. Nawet  nie wiesz,  ile ja miałam prób i błędów, by ogarnąć, to czego obecnie używamy – dodałam chcąc go przygotować na to co czekało nas po południu.  Wolałam, by miał świadomość tego, na co  się porywa i   z czego  się chciał podszkolić.  
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty Re: The Arena of Hell {29/10/24, 07:31 pm}

The Arena of Hell - Page 21 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Skinąłem głową na propozycję Eri odnośnie obiadu. Trzeba było zużyć resztę warzyw, by się nie zepsuły podczas naszej nieobecności. Z pewnością w drodze powrotnej dokupię kawałeczek mięsa, żeby danie było bardziej syte i starczyło jeszcze na jutrzejsze śniadanie. Z pewnością jeszcze potrzebne będzie pieczywo i ser, by mieć coś do przegryzienia podczas podróży.
     Po skończonym posiłku wstałem, aby zacząć sprzątać lecz Eri mnie zaskoczyła siadając na moich kolanach. Uniosłem na nią spojrzenie, jednocześnie obejmując dłońmi w pasie.
     - Eri, tak długo mnie znasz, że wstydziłabyś się myśleć o mnie takie rzeczy - uśmiechnąłem się lekko, składając przelotny pocałunek na palcach, którymi dotykała mojej twarzy. Każdego mógłbym uznać za wariata, ale nie Eri. Znaliśmy się zbyt długo, żebym w ten sposób zignorował jej obawy czy inne przypadłości. Nie widziałem żadnych powodów, by doszukiwać się u niej pierwszych oznak szaleństwa. Jeśli tak mówiła, oznaczało, iż trzeba było szukać innej przyczyny. Po powrocie znad jeziora zdecydowanie będziemy musieli wziąć się za ten temat i coś poradzić.
     Ramionami objąłem Eri. Również wcisnąłem twarz w zagłębienie pomiędzy jej szyją i ramieniem, by przez ten czas nacieszyć się tą chwilą zanim będziemy musieli wrócić do rzeczywistości. To niestety nie mogło trwać zbyt długo.
     - Jasne. Jestem gotów do nauki - wyznałem. Sam się o to prosiłem, nie zamierzałem w żadnym razie rezygnować bądź narzekać. Ucałowałem na koniec kobietę w brodę, zanim wzięliśmy się do zmywania naczyń. Poszło nam to szybko i sprawnie, bo i nawet nie było ich wiele. Kilka minut zajęło nam zebranie się i wyjście. Tak jak obiecałem, odprowadziłem Eri do naszej wspólnej przyjaciółki. Drake był w pracy, a Anabelle krzątała się na ganku, zmiatając z niego pierwszy śnieg. Trochę była zaskoczona, iż nie planowałem z nimi zostać. W sumie gdyby nie natłok prac, jakie były do zrobienia w domu, zapewne bym mógł im towarzyszyć. Z drugiej strony, czy by chciały? Czy ja bym chciał? Czasem warto było zrobić sobie od siebie nawzajem przerwę, choćby na te kilka godzin. Poza tym Anabelle i Eri świetnie się dogadywały bez żadnego mężczyzny obok. Tak wspólnie spędzony czas dobrze im zrobi.
     Upewniłem się na pożegnanie, iż samopoczucie Eri jest w jak najlepszym porządku, po czym pierwsze kroki skierowałem do Marcha.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty Re: The Arena of Hell {06/11/24, 06:39 pm}

|EURICIA VERECIO|

   Nie zajęło nam dużo  czasu  do ogarnięcia się przed wyjściem  z domu.  Było   to zapewne spowodowane tym, że  już  wyćwiczyliśmy naszą współpracę w domu do perfekcji   i podział obowiązków  nigdy nie stanowił dla nas problemu.   Nie jedna osoba by się zdziwiła, że tak to u nas działa. U nas wychodziło to naturalnie.  Uszykowani wyszliśmy z domu na dwór.  Chłodny wiatr  kazał nam przypominać o tym, że  za rogiem już na dobre miała rozpocząć się  zima.  Już  zdarzało się, że  spadał lekki śnieg, który roztapiał się  w pierwszych promieniach słońca.   Lub topniał koło południa gdy temperatury były nieco wyższe.   Nie mogłam rzec, że zima była moją ulubioną porą roku.  Ale póki było   napalone w kominku  i herbata  w kubku   oraz bliskość  Casa  to nie miałam co  narzekać. 
   -  Dobrze, że od  Annabeth  nie masz daleko do Marcha  i w sumie wszystko  po drodze. Bo  nie wyobrażam sobie, byś miał  długo chodzić  w taką zimnicę-  zauważyłam, cicho łapiąc go pod ramię, jak miałam to  w zwyczaju.  Mimo naszych płaszczy i rękawiczek  to nadal  dało się czuć  niską temperaturę. 
    -  Jak  będziesz  u Iskendera weź dla nas kopię  tych raportów, które wykonali  pod naszą nieobecność.  Przyjrzymy się im  po lekcji alchemii, ale przed kolacją. Po kolacji chcę mieć… inne plany-  dodałam z tajemniczym uśmiechem.   Ale nie zdradziłam, o co mi konkretnie chodziło,  taka tam mała  tajemnica. 

  Po chwili znaleźliśmy  się przed domem Annabeth  zapukaliśmy  i ona mam otworzyła. Prawie już  uszykowana do wyjścia tak jak się  tego spodziewałam. 
     - Już jesteście?  Dajcie mi tylko  chwilę, Drake  jak zwykle  zostawił straszny nieporządek przed  pracą- psioczyła  lekko nas swojego  męża, co mnie rozbawiło.  Bo  co jak co, ale ona i tak rzadko to na niego robiła. 
   - Nie przejmuj się tym  Casper mnie tylko  odprowadził.  Sam też ma dużo spraw  na głowie i aż  mi głupio ze go z nimi zostawiam-  przyznałam cicho.
Ale prawda była taka, że tak  jest po prostu szybciej   i spotkamy się w naszym ciepłym mieszkanku.   Czego już  nie mogłam się  doczekać prawdę  mówiąc. 
   - To  w takim razie nie martw  się o Eri  zaopiekuje się  nią. Tego możesz  być pewien. Do  zobaczenia innym  razem- pożegnała go gdy ten się  ze mną  pożegnał.  Nie odpuściłam mu krótkiego pocałunku.   Annabeth aż westchnęła uradowana  tym, że w końcu byliśmy już  razem. 
    -Nie musisz się już obawiać, że któraś sprzątnie ci go sprzed nosa- zaśmiała się, zakładając na siebie  płaszcz i  owijając się  chustą, dokładnie. 
    - Tak przynajmniej t a sprawa została między  nami rozwiązana. Zostało  ich jeszcze  kilka tych… najważniejszych-  dodałam, obserwując przyjaciółkę.   Wyszłyśmy od niej  i skierowałyśmy  się do balwierza, który był najbardziej znany, ze swych umiejętności w zakresie ścinania włosów.   A taki miałam  zamiar. 
   -Po co ścinasz  te włosy?  One są cudowne… zawsze ci ich zazdrościłam-  spytała mnie  gdy byłyśmy prawie na miejscu.  Też je lubiłam, ale bywały kłopotliwe i były kręcone.  Poza  tym były już  za długie. 
    - Może i są cudowne, ale rozczesywanie ich to katorga  dla mnie- wyjawiłam  gdy weszłyśmy do niedużego budynku.  Tutaj   mężczyzna  z bardzo  zadbaną brodą skinął na nas głową,  uśmiechając się  życzliwie   w naszą stronę. 
   - Witam drogie panie, w czym mogę pomóc?- spytał usłużnie,  wskazując na jedno z krzeseł.  Całe pomieszczenie było  dokładnie, oświetlone a  całość dopełniała ładna ilość przyborów potrzebnych mu do pracy.  Poza tym były też  trzy krzesła dla zapewne klientów  mężczyzny. 
   - Przyszłam  trochę ściąć włosy, przeszkadzają mi w pracy i muszę, je skrócić.  A moja  przyjaciółka też  ma taki sam zamiar- dodałam, zajmując miejsce na krześle.   Tamten skinął głową, rozumiejąc, mój  zamiar podszedł do mnie.
   - Rozumiem,  to ile życzy pani sobie ściąć włosów?- spytał po chwili.
Zastanowiłam się, by po chwili podać  istotną  dla mnie długość. 
   - Tak  trochę  za ramiona- wskazałam o długość, jaką mi  chodziło. Czułam, że w ten  sposób  pozbędę  się  większej długości  włosów, ale… one i tak odrosną wiec czym się  przejmować?  Balwierz zabrał się  do pracy,  a ja czułam ulgę, że uniknę   ciągłej walk z ich rozczesywaniem.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty Re: The Arena of Hell {10/11/24, 07:32 pm}

The Arena of Hell - Page 21 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Pierwszy punkt na mojej liście do zrobienia został już odhaczony. March bardzo szybko i sprawnie pozbył się szwów, oczywiście nie mogąc odpuścić sobie docinków w moją stronę. Tak, wiedziałem, że to moja wina i że przez to rana zagoiła się w ten, a nie inny sposób. Blizna pozostanie krzywa i nierówna lecz zdecydowanie nie pierwsza taka na moim ciele. Mężczyzna pożegnał mnie machnięciem ręki, jakby chcąc się mnie jak najszybciej pozbyć. Trochę sporo miałem jeszcze spraw do załatwienia, dlatego nawet nie próbowałem z nim dyskusji. Podziękowałem (bądź co bądź zrobił to za darmo) i opuściłem jego dom.
     Następny w kolejności był Iskander. Tu niestety problem napotkałem już na samym początku, gdyż nie było go jeszcze w pracy i musiałem poczekać. Strażnik nie potrafił określić czasu, o której zjawi się jego przełożony. Czekałem więc. Czekałem, gdyż chwilę po mnie zjawiły się następne osoby, a przywódca strażników z pewnością nie zechce przyjmować wszystkich. Zatem kto pierwszy ten lepszy. Straszliwie dłużyły mi się następne minuty, a Iskander kiedy już się zjawił, wcale nie był skóry do pomocy.
     - Umówiony termin jeszcze nie minął - rzucił bez ogródek, gdy przedstawiłem mu powód mojej wizyty.
     - Tak, jednak wyjeżdżamy i nie będzie nas przez pewien czas. Chciałbym sprawdzić, czy coś nie przykuło uwagi strażników - wytłumaczyłem cierpliwie, nie mając zamiaru odpuścić.
     - Nic interesującego nie było w żadnym raporcie - próbował uciąć rozmowę. Ostatnim razem byliśmy dość upierdliwi (właściwie dosyć często tacy byliśmy, to już weszło nam w nawyk w tej pracy), gdyż inaczej nie osiągnęlibyśmy celu lub też nie dowiedzieli się wszystkiego, co najważniejsze.
     - Proszę pozwolić, iż również ocenię te raporty. To, co dla niedoświadczonego człowieka może wydawać się niczym, dla nas może być bardzo cenną informacją - tłumaczyłem dalej. Mógł to być zwykły błysk światełka przypominający latarenkę. - Jest to naprawdę ważne. Nie chcemy wyjeżdżać nie mając całkowitej pewności, że wszystko jest w porządku.
     - I nie będę mieć spokoju dopóki nie udostępnię wam tych raportów do wglądu? - rzucił mi niezadowolone spojrzenie, na co wzruszyłem ramionami. Tak by to wyglądało, oboje o tym wiedzieliśmy.
     - Tam są. Masz piętnaście minut, egzorcysto - wskazał na jeden ze stolików znajdujący się w kącie gabinetu, na którym leżało kilka kartek.
     - Potrzebuję więcej czasu, bo chciałbym zrobić ich kopie.
     - Piętnaście minut. Raporty są krótkie i zwięzłe, nawet dziesięć ci wystarczy - Iskander już definitywnie zamknął tą sprawę, zanurzając się w jakiś dokument i całkowicie ignorując moją osobę. Cóż mi więc pozostało; zabrałem się od razu do pracy. I może nie powiedziałbym tego na głos lecz mężczyzna miał rację. Było tego bardzo niewiele, nad czym ubolewałem. Najbardziej zdołował mnie raport, w którym znajdowało się jedno zdanie. Jedno, jedyne zdanie brzmiące “nie zaobserwowano nic podejrzanego”. Chciałbym porozmawiać z tym człowiekiem i wytłumaczyć, co dokładnie mieliśmy na myśli.
     Ku rozbawieniu dowódcy skończyłem faktycznie w ciągu dziesięciu minut. Pożegnał mnie sarkastycznym śmiechem. Ta sytuacja widocznie poprawiła mu humor. Co jednak miałem poradzić, skoro dwa na dziesięć raportów zawierały w sobie więcej opisów niż “nic się nie działo”, “nie widziałem żywej ani martwej duszy”, “wiatr rozwiał moje włosy”. Niektórzy ewidentnie stroili sobie żarty.
     W dość ponurym nastroju poszedłem na zakupy. W jeszcze gorszym zabrałem się za pranie i nawet nie pocieszył mnie fakt, że wcale nie było go tak wiele, jak myślałem.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty Re: The Arena of Hell {Dzisiaj o 07:44 am}

|EURICIA VERECIO|

   Gdy tylko skończył, mi  ścinać włosy   rozczesał  mi je,  by sprawdzić,  czy ściął wszystko, tak jak sobie tego  życzyłam.  Jak się okazało, niekoniecznie.     Po kilku dodatkowych   cięciach  odsunął się ode mnie wyraźnie  zadowolony z efektu  swej   pracy.   Dotknęłam swoich włosów  znacznie krótszych niż   wcześniej. 
    -  No to gotowe droga pani,  może   pani zobaczyć  efekt- mówiąc  to, pozwolił mi wstać   z krzesła i   poprowadził  w stronę lustra.   Obejrzałam się,  w nim długość była taką, jaką  sobie życzyłam  uśmiechnęłam  się tak samo jak   Annabeth   która cały czas obserwowała,  jak się mną  zajmowano.  
   -  Jest idealnie,  wyglądasz  bardzo dobrze.  Cas też  pewnie będzie pod wrażeniem-  podsumowała, na co się  sama krótko  zaśmiałam.  Bo  to była niewielka  zmiana w moim wyglądzie, ale niema co  bardzo  zauważalna. 
   -  Dziękuję, jest idealnie to, w takim razie ile się  należy  za tę usługę?-  spytałam, sięgając po swoją torbę, by sięgnąć po pieniądze. 
    -  Dwanaście monet-  podsumował,   po chwili wahania się podając  cenę.  Nie było to bardzo drogo, ale też  niezbyt tanio.  Wyjęłam monety i podałam je mężczyźnie.   Który z uśmiechem przyjął  je,  zamykając  w małej skrzynce.
Annabeth  ogarnęła, tylko  końcówki  za cztery monety  więc też na nią chwilę poczekałam, u niej trwało to znacznie  krócej niż  u mnie. Po czym wyszłyśmy,  by udać się,  w drogę powrotną.  Z Casperem umówiłam się dopiero w domu.  Odprowadziłam  przyjaciółkę  do domu  na miejscu  spojrzała  na mnie z uśmiechem  jakby coś przez  chwilę
rozważając nim odeszłam  odezwała się do mnie  
   - Masz  może chwilę na herbatę?  Mam już  wolne w pracy  a Drake przyjdzie,  za parę  godzin  zasugerowała,  bym się   z nią napiła,  bo   było chłodno,  na dworze.   W sumie  miałam trochę  czasu,  nim wrócę do domu. 
  -  Ale  tylko  na chwilę   mamy z Casem  trochę do zrobienia  w mieszkaniu-  powiedziałam,  zgadzając się  wypić  z nią ciepłą herbatę.   Annabeth  wpuściła mnie do środka zdjęłyśmy  buty jak i   swe okrycia by usiąść w dość  przestronnej kuchni.  Brunetka  szykowała nam  gorący  napój.  Dawno  tak nie siedziałam  u niej w domu  był Ion przytulny , choć nadal dość  cichy. 
   - Proszę, częstuj się-  Annabeth podała nam nie  tylko  herbatę, ale też ciastka   ta to umiała  zawsze  zaskoczyć. 
   - No to powiadaj  co u ciebie.  Jesteś bardziej promienna niż zwykle.  Coś  się musiało  wydarzyć-  stwierdziłam, widząc lekki blask w jej oczach.  Chyba czekała, by się  ze mną  podzielić tą informacją i  chyba się nie myliłam,  bo lekko się  zarumieniła.   Zanim mi odpowiedziała,  upiła łyk herbaty.   
    -  Ja i Drake rozmawialiśmy dużo o… naszej rodzinie i chyba udało mi się go w końcu przekonać do… posiadania dziecka. Znaczy się, powiedział, że jak skończy się ta harówka, która zwykle   jest zimą, to  będzie odpowiedni  na to czas-  wyznała mi,  lekko  się  uśmiechając.  Tego się  nie spodziewałam. 
    -  Drake  chyba jednak  zdecydował się  ciebie  wysłuchać. Albo kumple w pracy już mu dokuczali, że lata lecą a tu dziedzica  brak-  zaśmiałam się , drocząc się  lekko   z przyjaciółką, na co ta zaśmiała  się  delikatnie. 
   -  Kto wie,   ale ważne, że podziałało. A ty i Cas   kiedy zdecydujecie się  na coś więcej  niż macie teraz?-  spytała mnie  Annabeth.  Wiedziałam, że nam kibicuje,  ale to nie było  takie proste, znaczy się, dla mnie nie było. 
   -  Nie wiem,   nie umiem  ci na to teraz odpowiedzieć.  Pewne jest, że kiedyś  się tego doczekasz.  Musisz tylko poczekać-  dodałam, ucinając ten temat. 
Annabeth już więcej o nic nie pytała,    dała nam dopić herbatę  i mogłam się   pożegnać z przyjaciółką.   Powrót do domu zajął mi trochę czasu.  Ale gdy wróciłam  byłam w dobrym humorze. 
   - Już jestem-  powiedziałam, tylko  zdejmując buty i płaszcz.  Po czym weszłam do kuchni gdzie   zastałam Caspera.  Dobrze  było wrócić do  mieszkania.
   -  Pomóc ci w czymś?- spytałam go   jak zawsze  chętna do pomocy.  Przy okazji czekałam,  aż sam skomentuje mój obecny wygląd, nie  narzucając mu tego. 
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 21 Empty Re: The Arena of Hell {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach