Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Relacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca.
Tylko zauroczenie czy niebraterska miłość?
A może pozostanie fantazja oraz sekret, który na zawsze podzieli braci?
W opowiadaniu udział bierze Yoshina oraz Kurokocchin
Relacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca.
Tylko zauroczenie czy niebraterska miłość?
A może pozostanie fantazja oraz sekret, który na zawsze podzieli braci?
W opowiadaniu udział bierze Yoshina oraz Kurokocchin
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Gdy rodzice wrócili do domu, ja leniwiłem się w wannie napełnionej po brzegi wystygniętą już od próby czasu wodą. Cały czas przypominałem sobie jak zastygł mój braciszek, gdy przeczytał swoje imię na czacie. Było to tak bardzo satysfakcjonujące. W końcu utarłem mu nosa i niezmiernie mnie to bawiło. Może i byłem okrutny, ale to jego wina. Namieszał mi tym wszystkim w głowie! Osoba, którą uwielbiałem ogladać okazała się moją rodziną. Cały czas skrywał tę tajemnicę przed nami. A co jeśli ordzice się dowiedzą? Wszystko miało sens. To jaki nagł zastrzyk gotóki dostał, to jak mnie rozpieszczał spotkaniami w knajpach... z jakiegoś powodu radość namieszania mu w głowie przestała mnie cieszyć. Z jakiegoś powodu zacząłem mu współczuć. Bo w końcu teraz poczuł się jak ja. Choć odrobinę, ale jednak.
- Seiji, zyjesz mi tam? Wyskakuj juz z wanny - zatroskana mama zapukała do drzwi łazienki dając mi do zrozumienia, że oni równiez chcą skorzystać z dobroci dzisiejszego dnia.
- Juz wychodzę - oznajmiłem dość głośno, aby rodzicielka dobrze mnie usłyszała i wyszedłem z wanny, wycierając się dokładnie i pozostawiając ręcznik na ramionach, aby włosy spokojnie ociekły z wody. Zaciągnąłem świeże majtki na tyółek i wyszedłem, patrząc jak kobieta zerka do pokoju brata. A więc wrócił. Stałem tak, podsłuchując ich rozmowę, jednocześnie dłubiąc w uchu pałeczką, aby i tam pozbyć się zbędnej cieczy. Nienawidziłem wody w uszach jak i w nosie. Miałem nawyk od razu pozbycia się wody i wytarcia tych części ciała do sucha.
- Nieprzyjemny klient co? Hmmm - szepnąłem sam do siebie, napotykając spojrzenie rodzicielki. Naprawdę martwiła się o syna. Cóż, zawsze przezywała wszystko razem z nami. Nawet jeśli to ukrywała. To teraz jednak nie miała takowego zamiaru. Hayate pracował w ten sposób dla nich. Chciał dobrze i poświecał się tej pracy, a jednak odnosiłem wrazenie, że w jakiś sposób odszukiwał w tym przyjemność. Lubiłto robić. Lubiłrozkochiwać w sobie facetó, a raczej ich podniecać, powodować szaleństwo, w którym się zatracali i walili sobie konia. Chciał aby inni go porządali.
Cmoknąłem językiem, podchodząc do drzwi starszego brata i zapukałem kilka razy, lecz jedynie zastałą mnie cisza. Westcnąłem ciężko, opierając plecami o drzwi.
- Jeśli chcesz pogadać to daj znać, albo zadzwoń, będę obok jakbyś nie wiedział - zażartowałem, wpatrując się w swoje bose stopy, którymi się bawiłem i wróciłem do siebie do pokoju, odrabiając lekcję. Musiałem skupić się na zajęciach. W końcu rodzice chcieli abym dostał się na dzienne studia, najlepiej jakby jeszcze państwo je opłacało. Musiałem się uczyć, zeby zarobić na rodzinę, na rodziców i to w inny sposób niz moj głupi brat. Gdy skończyłem, komórka błysnęła, a ja zerknąłem na wiadomość licząc iz był to mój brat, lecz nie. Megumi.
"Masz jakieś plany po szkole? Może się spotkamy?" - odczytałem, zastanawiając nad tym. W sumie nie widziałęm w tym nic złego, ale szczerze powiedziawszy niedługo miały być moje urodziny i planowałem zastanowić się nad ich organizacją.
"Póki co nie, a gdzie chciałabyś się spotkać?" - wysłałem wiadomość nie czekając długo na odpowiedź i uśmiechnąłem się do kawałka ekranu, odpisując, że nie widze problemu w spotkaniu się. Osobiście wolałbym aby brachol zabrał mnie na coś smacznego, ale myślę, że mały odwyk od niego dobrze mi zrobi. Nam obu.
- Seiji, zyjesz mi tam? Wyskakuj juz z wanny - zatroskana mama zapukała do drzwi łazienki dając mi do zrozumienia, że oni równiez chcą skorzystać z dobroci dzisiejszego dnia.
- Juz wychodzę - oznajmiłem dość głośno, aby rodzicielka dobrze mnie usłyszała i wyszedłem z wanny, wycierając się dokładnie i pozostawiając ręcznik na ramionach, aby włosy spokojnie ociekły z wody. Zaciągnąłem świeże majtki na tyółek i wyszedłem, patrząc jak kobieta zerka do pokoju brata. A więc wrócił. Stałem tak, podsłuchując ich rozmowę, jednocześnie dłubiąc w uchu pałeczką, aby i tam pozbyć się zbędnej cieczy. Nienawidziłem wody w uszach jak i w nosie. Miałem nawyk od razu pozbycia się wody i wytarcia tych części ciała do sucha.
- Nieprzyjemny klient co? Hmmm - szepnąłem sam do siebie, napotykając spojrzenie rodzicielki. Naprawdę martwiła się o syna. Cóż, zawsze przezywała wszystko razem z nami. Nawet jeśli to ukrywała. To teraz jednak nie miała takowego zamiaru. Hayate pracował w ten sposób dla nich. Chciał dobrze i poświecał się tej pracy, a jednak odnosiłem wrazenie, że w jakiś sposób odszukiwał w tym przyjemność. Lubiłto robić. Lubiłrozkochiwać w sobie facetó, a raczej ich podniecać, powodować szaleństwo, w którym się zatracali i walili sobie konia. Chciał aby inni go porządali.
Cmoknąłem językiem, podchodząc do drzwi starszego brata i zapukałem kilka razy, lecz jedynie zastałą mnie cisza. Westcnąłem ciężko, opierając plecami o drzwi.
- Jeśli chcesz pogadać to daj znać, albo zadzwoń, będę obok jakbyś nie wiedział - zażartowałem, wpatrując się w swoje bose stopy, którymi się bawiłem i wróciłem do siebie do pokoju, odrabiając lekcję. Musiałem skupić się na zajęciach. W końcu rodzice chcieli abym dostał się na dzienne studia, najlepiej jakby jeszcze państwo je opłacało. Musiałem się uczyć, zeby zarobić na rodzinę, na rodziców i to w inny sposób niz moj głupi brat. Gdy skończyłem, komórka błysnęła, a ja zerknąłem na wiadomość licząc iz był to mój brat, lecz nie. Megumi.
"Masz jakieś plany po szkole? Może się spotkamy?" - odczytałem, zastanawiając nad tym. W sumie nie widziałęm w tym nic złego, ale szczerze powiedziawszy niedługo miały być moje urodziny i planowałem zastanowić się nad ich organizacją.
"Póki co nie, a gdzie chciałabyś się spotkać?" - wysłałem wiadomość nie czekając długo na odpowiedź i uśmiechnąłem się do kawałka ekranu, odpisując, że nie widze problemu w spotkaniu się. Osobiście wolałbym aby brachol zabrał mnie na coś smacznego, ale myślę, że mały odwyk od niego dobrze mi zrobi. Nam obu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Liczyłem na to, że będę miał święty spokój, ale najwidoczniej, chciał mnie co chwilę karać. Jasne, pisałem się na pewne ryzyko zakładając konto na sekskamerkach, ale kurde... Nawet, jeśli ktoś mógł mnie w jakiś sposób rozpoznać, to czemu nic wcześniej nie zauważyłem na uczelni? Znał moje imię, choć takie imię posiadało tysiące innych osób, ale jednak zwrócił się do mnie po imieniu. Byłem zmieszany i chciałem napisać do przyjaciela, czy przypadkiem komuś nie wygadał, ale wiedziałem, że Rei by tego nie zrobił. Sam przedstawił mi pomysł z tymi kamerkami, więc nie byłby na tyle takim chujem by zniszczyć mi życie. Miałem niesamowity mętlik w głowie oraz gotowało się we mnie przez to, że byłem za mało ostrożny. To dlatego pytał czy ukrywam jakieś znamię? Musimy się znać chociaż trochę by wiedział, że cokolwiek posiadam w tym miejscu. Przełknąłem gulę w gardle, po czym podniosłem wzrok na brata. Starałem się uśmiechnąć chociaż trochę, ale byłem zbyt przejęty tym wszystkim.
- Dzięki... - wyszeptałem. Ciekawe, co Seiji by sobie o mnie pomyślał, gdyby poznał prawdę. Znienawidziłby mnie? Czułby wstyd? Obrzydzenie? Byłem jego starszym bratem, na pewno by się na mnie zawiódł tak samo, jak rodzice. Muszę coś zaradzić, zanim dojdzie to do ich uszu.
Chwilę myślałem nad propozycją Seijiego. Na pewno nie powiem mu co się wydarzyło, ale potrzebowałem z kimś rozmowy, a też było za późno by wydzwaniać do przyjaciół. Wstałem z miejsca, po czym wyszedłem z pokoju. Minąłem się z mamą, ale zatrzymałem ją na chwilę.
- Jak zrobimy jedną rundkę w grze, to chyba nic się nie stanie. Potrzebuje dobrego kompana do poprawienia sobie humoru - uśmiechnąłem się lekko. Mama choć nie była przekonana do tego pomysłu, to zgodziła się na maksymalnie trzy rundy. Seiji dalej miał karę przez tę bójkę, więc nic dziwnego, że kobieta nie chciała tak łatwo nam ulec. Zapukałem do drzwi brata, ale od razu wszedłem. Nie czekałem na jego zaproszenie, sam powiedział, że mogę do niego przyjść, jeśli będę chciał porozmawiać.
- Mama zgodziła się na trzy rundki w jakieś grze. Znajdź coś ciekawego, potrzebuję się rozluźnić - uśmiechnąłem się do niego. Zamknąłem z sobą drzwi i usiadłem na podłodze. Wiłem wzrok w swoje dłonie, bo nie wiedziałem co z nimi zrobić. Dziwnie się czułem. Nie wiedziałem co mam mu powiedzieć. Chciałbym być z nim szczery, ale to po prostu niemożliwe. Miałbym wyrzuty sumienia, że tak go zawiodłem, a nie zdziwiłbym się, gdyby po usłyszeniu prawdy od razu wyznał ją rodzicom. Musiałem tą tajemnicę trzymać w sobie, nie widziałem innego wyjścia. Chciałem mieć dach nad głową.
- Wiesz... Mam jeden taki sekret, który trzymam głęboko w sobie. Nie wie o nim nikt, oprócz Reia - zacząłem z nadzieją, że mnie wysłucha. Nie zamierzałem mówić mu o sekskamerkach, ale potrzebowałem chociaż trochę mu powiedzieć z dzisiejszej rozmowy. - Rozmawiałem z kimś przez czat. Wiesz, jako student psychologii od czasu do czasu próbuję pomóc ludziom z ich problemami. Jestem jednak tam anonimowy, jakoś czuję się lepiej z tym, że nikt nie zna mojej tożsamości, a przynajmniej tak mi się wydawało. Dzisiaj starałem się pomóc z problemem jednemu chłopakowi i wszystko było okej, dopóki nie napisał mojego imienia przy pożegnaniu. Trochę mnie to przeraziło, bo niczym się nie zdradziłem, jeśli chodzi o moje prawdziwe imię. Boję się, że to jakiś stalker czy coś. Czuję się po prostu zaniepokojony tym faktem - powiedziałem. Miałem nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi. Nigdy nie miałem do czynienia ze stalkerem, ale skoro zna moje imię, to ten człowiek można wiedzieć gdzie się uczę lub gdzie mieszkam. Może patrzę na to wszystko samymi czarnymi scenariuszami, ale to było dziwne i mega niepokojące.
- Nie powiem o tym rodzicom i chcę byś też im o tym nie mówił. Zaczną się niepotrzebnie martwić i mama zamknie mnie we własnym pokoju, aż nie wytropią tego faceta - powiedziałem nieco żartem, bo mama nie mogłaby mnie trzymać w domu, ale na pewno padłaby propozycja, żebym przez jakiś czas nie wychodził. - Myślę, że to może być ktoś z uczelni albo ktoś pomylił mnie z kimś innym, w sensie z osobą, której ta osoba się podoba. Może wymsknęło mu się przez przypadek - wydusiłem z siebie. Coraz większą ochotę miałem mu powiedzieć prawdę, ale powstrzymywałem się przez cały czas.
Przyciągnąłem nogi do siebie, aby oprzeć brodę o kolana.
- Co o tym sądzisz? Powinienem się bać? - zapytałem. Chciałem poznać jego zdanie. Czasami rady młodszego brata mogę dużo bardziej pomóc.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Siedziałem przed biurkiem odpisując na ostatnią wiadomość od Megumi, słysząc jak drzwi do pokojuj się otwierają. Spojrzałem na brata, który zdawał się czymś martwić. Nie musiałem długo nad tym się zastanawiać. Dobrze wiedziałem o co mogło chodzić. Pytanie brzmiało, czy przyzna się do wszystkiego, czy jednak będzie się wywijać, a może... wie, ze to ja. Nie, wtedy byłby wściekły, a on ma mine zbitego psa, zagubionego.
- Coś się znajdzie - przytaknąłem, wstając i grzebiąc w pułce z grami. - Ale masz niezwykły dar przekonywania - prychnąłem, wkładając płytkę do konsoli. Myślałem nad bijatyką, ale wtedy Hayate mógłby się denerwować przegraną, więc postawiłem na coś lekkiego w co-opie. Stojąc obok niego, gdy ten siedział wygodnie, wsłuchałem się w pierwsze wyjaśnienia.
- Hm... co o tym myślę... myślę, że potrzeba nam coś do przegryzienia - podałem mu drugiego pada, aby zrobił swoją postać, a sam wlazłem na łóżko, wygrzebując spod niego swoje przegryzki. Zestaw małego gemera. Na wierzch wypełzły chipsy o smaku bekonu z sosem BBQ oraz paluszki, a do picia pozostała niestety tylko zielona herbata. Poiłozyłem prowiantg między nami, od razu poczęstowałem się paluszkami i ciumkając jeden z nich w ustach zacząłem składać myśli. Nie powiem mu najbardziej oczywistej rzeczy, gdyz nakierowałaby ona prosto na mnie. To odpadało.
- Dziwny zbieg okoliczności - westchnąłem, otwierajac w grze pierwszy poziom, który mieliśmy do przejścia. Trzy, trzy rundki powinny nam starczyć. - Jest szansa, ze napisal imie tego kogos, bo sie przejal rozmowa z toba, ale to szczerze nie ma dla mnie sensu - przyznałem, bo jednak chciałem nieco uspokoić brata, a przynajmniej nie kłamać za mocno. - Ale stalker? Bez przesady, raczej zauwazyłbyś gdyby ktoś cię śledził, a ostatnio jak byłeś ze mną nic takiego osobiście nie odczułem. Chyba, ze masz jakieś tajemnicze paczki, albo prfezenty od wielbiciela, bo lubią takie rzeczy robić. Wtedy tak, masz stalkera, ale gdzie mogłbys takowego zdobyc? Praca? Uczelnia? Bo na pewno nie te animowe chaty. Musiałby ktoś o nich wiedzieć z twojego otoczenia - tę częśćć, zdawało mi się najistotniejszą mieliśmy za sobą, bo w końcu jak miałby zdobyć stalkera w jego wymyślonym chacie skoro nie istniał, a po drugie jeśli było to nawiązanie do kamerek, to nie było szans na to. Nie podawał nic co by nakierowało na adres, cokolwiek co by nakierowało tego kogoś do niego.
- Hm... ewentualnie... tylko piszesz przez ten chat? Bo to co mowisz troche nie ma sensu. W sensie no wiesz... pisząc z kims jak ma zgadnac kto to. Wie o tym tylko Rei, czyli nikt z uczelni. Ja tez nic nie wiedziałem, więc jak mieliby się dowiedzieć? Szczerze jak dla mnie pada właśnie na niego, ale nie mi go osądzać, chyba ze nie mówisz mi wszystkiego. Jeśli mam ci pomóc musisz byc ze mną szczery. Ale jeśli na chacie istnieje mozliwosc rozmowy, mysle ze po głosie szło by kogoś poznać - troszkę go nakierowałem w inną stronę. Znałem tajemniczego oprawcę brata, którym się przejmował. Siedział zaraz obok niego. Ledwo panowałem nad drzeniem rąk, Panikowałem. Nie mogłem dać po sobie poznać, ze wiem coś więcej, ale nie mogłem równiez się wsypać.
- Jesteś moim bratem. Nie zawsze się dogadujemy, ale nigdy nie chciałbym dla ciebie źle. Chociaz jak uznamlbym, ze robisz glupote, to pewnie bym cie zjebał - rozesmiany spojrzałem na niego - ale póki to nie przyczynia się do zostania kryminalistom to nic mamie nie powiem - dodalem na uspokojenie, biorac kolejny paluszek ktory przysunalem mu do ust. - Chcesz? - spytałem, lekko zastygając. Nadal bylem swiezy po striemie, wiec w glowie mialem wypalona wizje brata. Jego głos, ciało, dosłownie wszystko.
- I ciesze sie, ze postanowiles sie mi wygadac - w polowie byłem zadowolony. Brat nigdy do mnie nie przychodził. Zawsze miał od tego swoich przyjaciół, a teraz był u mnie, szukał pocieszenia, pomocy. Cieszyło mnie to, ale i denerwowało. Sam narobiłtego bałaganu. Wiedział na co się pisze, a teraz panikował.
- Tak czy siak, jeśli faktycznie jest to jakaś osoba, ktora cie zna, to pewnie będzie chciała dobrze tą wiedzę wykorzystać - dodałem, wracając spojrzeniem na grę.
- Coś się znajdzie - przytaknąłem, wstając i grzebiąc w pułce z grami. - Ale masz niezwykły dar przekonywania - prychnąłem, wkładając płytkę do konsoli. Myślałem nad bijatyką, ale wtedy Hayate mógłby się denerwować przegraną, więc postawiłem na coś lekkiego w co-opie. Stojąc obok niego, gdy ten siedział wygodnie, wsłuchałem się w pierwsze wyjaśnienia.
- Hm... co o tym myślę... myślę, że potrzeba nam coś do przegryzienia - podałem mu drugiego pada, aby zrobił swoją postać, a sam wlazłem na łóżko, wygrzebując spod niego swoje przegryzki. Zestaw małego gemera. Na wierzch wypełzły chipsy o smaku bekonu z sosem BBQ oraz paluszki, a do picia pozostała niestety tylko zielona herbata. Poiłozyłem prowiantg między nami, od razu poczęstowałem się paluszkami i ciumkając jeden z nich w ustach zacząłem składać myśli. Nie powiem mu najbardziej oczywistej rzeczy, gdyz nakierowałaby ona prosto na mnie. To odpadało.
- Dziwny zbieg okoliczności - westchnąłem, otwierajac w grze pierwszy poziom, który mieliśmy do przejścia. Trzy, trzy rundki powinny nam starczyć. - Jest szansa, ze napisal imie tego kogos, bo sie przejal rozmowa z toba, ale to szczerze nie ma dla mnie sensu - przyznałem, bo jednak chciałem nieco uspokoić brata, a przynajmniej nie kłamać za mocno. - Ale stalker? Bez przesady, raczej zauwazyłbyś gdyby ktoś cię śledził, a ostatnio jak byłeś ze mną nic takiego osobiście nie odczułem. Chyba, ze masz jakieś tajemnicze paczki, albo prfezenty od wielbiciela, bo lubią takie rzeczy robić. Wtedy tak, masz stalkera, ale gdzie mogłbys takowego zdobyc? Praca? Uczelnia? Bo na pewno nie te animowe chaty. Musiałby ktoś o nich wiedzieć z twojego otoczenia - tę częśćć, zdawało mi się najistotniejszą mieliśmy za sobą, bo w końcu jak miałby zdobyć stalkera w jego wymyślonym chacie skoro nie istniał, a po drugie jeśli było to nawiązanie do kamerek, to nie było szans na to. Nie podawał nic co by nakierowało na adres, cokolwiek co by nakierowało tego kogoś do niego.
- Hm... ewentualnie... tylko piszesz przez ten chat? Bo to co mowisz troche nie ma sensu. W sensie no wiesz... pisząc z kims jak ma zgadnac kto to. Wie o tym tylko Rei, czyli nikt z uczelni. Ja tez nic nie wiedziałem, więc jak mieliby się dowiedzieć? Szczerze jak dla mnie pada właśnie na niego, ale nie mi go osądzać, chyba ze nie mówisz mi wszystkiego. Jeśli mam ci pomóc musisz byc ze mną szczery. Ale jeśli na chacie istnieje mozliwosc rozmowy, mysle ze po głosie szło by kogoś poznać - troszkę go nakierowałem w inną stronę. Znałem tajemniczego oprawcę brata, którym się przejmował. Siedział zaraz obok niego. Ledwo panowałem nad drzeniem rąk, Panikowałem. Nie mogłem dać po sobie poznać, ze wiem coś więcej, ale nie mogłem równiez się wsypać.
- Jesteś moim bratem. Nie zawsze się dogadujemy, ale nigdy nie chciałbym dla ciebie źle. Chociaz jak uznamlbym, ze robisz glupote, to pewnie bym cie zjebał - rozesmiany spojrzałem na niego - ale póki to nie przyczynia się do zostania kryminalistom to nic mamie nie powiem - dodalem na uspokojenie, biorac kolejny paluszek ktory przysunalem mu do ust. - Chcesz? - spytałem, lekko zastygając. Nadal bylem swiezy po striemie, wiec w glowie mialem wypalona wizje brata. Jego głos, ciało, dosłownie wszystko.
- I ciesze sie, ze postanowiles sie mi wygadac - w polowie byłem zadowolony. Brat nigdy do mnie nie przychodził. Zawsze miał od tego swoich przyjaciół, a teraz był u mnie, szukał pocieszenia, pomocy. Cieszyło mnie to, ale i denerwowało. Sam narobiłtego bałaganu. Wiedział na co się pisze, a teraz panikował.
- Tak czy siak, jeśli faktycznie jest to jakaś osoba, ktora cie zna, to pewnie będzie chciała dobrze tą wiedzę wykorzystać - dodałem, wracając spojrzeniem na grę.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie spodziewałem się tego, że Seiji mnie całkowicie zrozumie. W końcu częściowo go okłamywałem, nie były to porady, a seks kamerki, o których po prostu nie mogłem mu powiedzieć. Nie to, żeby chciał komukolwiek o tym mówić. Teraz było duże ryzyko, że ta informacja rozniesie się po ludziach. Nigdy nie byłem idealnym synem, ale tego rodzice by mi nie wybaczyli. Starali się nam pozwalać na wiele i kazali nam żyć tak, jak my tego pragniemy, ale który rodzic jest dumny z dziecka, które zarabia w taki sposób? Owszem, nie chodzę się z nimi pieprzyć za kasę, ale to część prostytucji. Dostaję pieniądze za pokazywanie ciała, masturbacji czy innych czynności, które mogę podniecić moich widzów. Gdyby poznał prawdę, to na pewno inaczej spojrzałby na całą sprawę. Nadal jednak nie wiem gdzie popełniłem błąd... Zawsze podawałem fałszywe imię, nie pokazywałem całej twarzy, a nie oszukujmy się - większość z nas jest do siebie podobna, taka uroda Japończyków. Tak naprawdę nie wyróżniałem się niczym, jedynie tym znamieniem, a więc to mogło mnie zdradzić. Nie rozbieram się przed każdym, nie jestem głupi, ale ktoś z bliższych znajomych... Na pewno musiał być to ktoś z uczelni, może nawet z tych samych zajęć.
- Nie, nie dostaje żadnych dziwnych paczek czy coś w tym stylu. No i nie czułem bym był śledzony. Czyli rzeczywiści stalker brzmi dziwnie, ale nie chcę tego wykluczać - powiedziałem, zastanawiając się czy aby nie przesadzam. Muszę po prostu uważać na tego użytkownika. Co jeśli będzie chciał kolejny prywatny czat? Miałbym go zapytać skąd zna moje imię? Nie, wtedy bym tylko potwierdził, że jedynie oszukiwałem go wcześniej. Zawsze mogłem zapytać go czy studiuje albo pracuje i w jakiej dzielnicy mieszka, ale to za bardzo wchodzenie w czyjeś prywatne życie.
Naprawdę cieszyłem się, że mogę z nim na ten temat porozmawiać. Chciałem wierzyć w każde jego słowo, choć nie podobała mi się jego sugestia, że przyjaciel mógł mnie zdradzić. Jasne, ostatnio między nami nie układało się najlepiej, ale on nie był taką świnią by mi coś takiego robić.
- Rei by mnie nie zdradził. No i tak, to był tylko ten czat... Wiem, śmiesznie to brzmi, bo szczerze mówiąc nie powinienem się tym przejmować. To tylko głupi czat, ale jakoś nie chciałem by ktoś powiązywał użytkownika do mnie. Pomagam za pieniądze, a nie wydaje mi się, że było to dość legalne albo może i jest, sam już nie wiem - jęknąłem nieco zrezygnowany tym wszystkim. Powinienem sobie odpuścić i po prostu uważać na tego użytkownika. Ktokolwiek krył się pod tym nickiem, musiał mnie znać, co w ogóle mi się nie podobało. Może udam głupiego i sprawa ucichnie. - Mój głos mógł mnie zdradzić? Jasne, nie myślałem o tym by go zmieniać, ale wątpię by ktoś po samym głosie wpadł na to kto się za nim kryje - lekko się skrzywiłem, po czym spojrzałem na grę, którą ostatecznie brat wybrał. Było mi obojętnie w co zagramy, ale musiałem oderwać się chociaż na chwilę od rzeczywistości.
- To chyba starszy brat powinien być którym, który ochrzania rodzeństwo, ale dzięki... Dopóki nic nie powiesz rodzicom, to będę ci naprawdę wdzięczny. Nie chcę ich niepotrzebnie martwić - powiedziałem z delikatnym uśmiechem, po czym wziąłem paluszka, który mi podsunął do ust. Ustami niemal dotknąłem jego palców, ale w odpowiednim momencie się wycofałem, gryząc tak paluszka, że niewielka końcówka została w palcach brata. Szybko ją jednak odebrałem, żeby nie pomyślał, że zostawiam mu tak beznadziejne resztki.
- Rany, jesteś bardzo pocieszający. Zabiją taką osobę gołymi rękoma albo porwę do naszej piwnicy i zacznę torturować, a ty mi w tym pomożesz. W braciach siła - parsknąłem śmiechem, wracając do gry, aby wszystko sobie poustawiać do końca. Mogliśmy zaczynać i choć chciałem się na tym skupić, to jednak nie mogłem. Seiji nie znał całej prawdy, a ja musiałem porozmawiać z Reiem. Raczej wątpię by to on był sprawcą tego zamieszania. Nigdy by mnie nie zdradził, a przynajmniej nie w takiej sprawie.
Mimo wszystko grało mi się naprawdę dobrze, bo mogłem trochę dla wygłupów sprzeczać się z bratem, z którym od dawna nie miałem aż tak dobrych kontaktów. Ostatnio dużo spędzamy ze sobą czasu, ale czy miałem coś przeciwko temu? Raczej nie, bo naprawdę czułem się nieco lżejszy po wygadaniu się.
- Jak będziesz pełnoletni, to zabiorę cię na taką imprezę, że będziesz szczękę z podłogi zbierał. Chociaż tak ci się odwdzięczę braciszku - uśmiechnąłem się lekko, kiedy kończyliśmy już granie. - Planujesz coś w swoje urodziny? Albo może od razu powiedz co chciałbyś dostać - dodałem. W sumie nie miałem pomysłu na jego prezent, a urodziny brata były coraz bliżej.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie chciałem sprzeczać się z bratem kto tu ma rację, bowiem jedyną takową posiadałem rzeczywiście ja, znając wszelakie szczegóły i nie było mi z tym za dobrze, ale sam był sobie winien pakując się w takie gówno. Nikt go nie zmuszał, nikt nie kazał wyskakiwać z portek jednocześnie uwodzicielsko szeptać. Musiał liczyć się z tym, że taka sytuacja miała prawo nastąpić. To i tak cieszmy się, że to okazałem się ja, a nie rzeczywiście ktoś z uczelni Hayate. Wtedy... pewnie sam byłbym spanikowany, gdyż jesteśmy rodziną. Nie tylko on zostałby wyśmiany. Jego poczynania mogą pociągnąć to daleko, a sam mogę mieć problemy w szkole. Jakbym w ogóle miał ich już teraz mało.
- Dlaczego myślisz, ze nie idzie kogoś poznać po głosie? - westchnąłem ciężko, zastanawiając jak bardzo można być głupim. - Oczywiście, ze idzie. Zapomniałeś już jak z Reiem robiliście sobie ze mnie żarty wydzwanianiemna telefon? To było głupie - nigdy tego nie zapomnę. Byliśmy znacznie młodsi, a ja od rodziców dostałem swoją pierwszą komórkę. Nie do końca wiedziałem jak to funkcjonuje, a brat z przyjacielem stronili sobie kawały, dzwoniąc i mówiąc, że tu komenda policji i takie tam. Dostał karę od matki, ale nadal nie zmieniało to faktu, że mega się wystraszyłem na tamte czasy. Poznanie czyjegoś głosu to nie problem.
- Wystarczyło zeby połączył fakty. Sposó pisania i głos o ile rozmawialiście. Myślę, ze jeśli to któryś z znajomych, to spokojnie dałby radę - oparłem się wygodniej o kant łóżka, czując jakiś wewnętrzny niepokój. Nawet teraz, jakby specjalnie drażnił mnie swoimi trikami. Nikt nie prosił aby jadł mi z ręki. To było... było zawstydzające. Podniósł mi tylko temperaturę ciała o dwa stopnie i znów namieszał w głowie. Chcę być zły, chcę go ochrzanić, ale nie mogę. Nie potrafię. To takie wkurzające. Mam jeden wielki mętlik w głowie.
- Polecam się na przyszłość - zamachnąłem teatralnie ręką, śmiejąc się do brata. - I nie myśl sobie, ze starsi zawsze wiedzą lepiej. To zabobony - lekko się ofuczałem. W końcu nie zawsze starsi mają rację. To nie kwestia doświadczenia, choć i ono majakąś tam rolę do spełnienia, ale jednak jesteśmy ludźmy i mamy mózgi. Czasem sześciolatek potrafi lepiej zachować się w kościele od starszej babci marudzącej na młodzież. Więc jeśli przyjdzie taka okazja to z pewnością ją wykorzystam. Póki co nie mogłęm pozwolić na to, aby Hayate dowiedział się, że znam jego sekret. Sam wygadał o Reiu. To on sprowadził mojego brata na złą ścieżkę. Czy powinienem w jakiś sposób przeszkadzać ich spotkaniom? Sam Rei jest zajęty i raczej nigdy nie chciałby zrobić krzywdy Hayate, ale jednak zawsze istnieje ten cień szansy.
Resztę gry spędziliśmy w milczeniu, czasem komentując rozgrywkę i ciesząc się nią. Kiedyś nie myślałem, ze spędzanie w taki sposób wolnego czasu z starszym rodzeństwem może być odprężające jak zarówno przyjemne. Może się zmieniliśmy? Może dorośliśmy do relacji jaka nas łaczyłą? W końcu jakby nie było zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Nawet gdy darliśmy koty.
- Trzymam cię za słowo - zaśmiałem się na słowa Hayate. Nie przepadałem za takimi miejscami. Nie gardziłem, lecz bez potrzeby, czy bez towarzystwa nie chodziłem. Te klimaty lubował starszy Hasegawa. Pewnie miałto po matce. Ona była duszą towarzystwa, a energia kipiała z jej wiecznego szerokiego uśmiechu.
Spojrzałem lekko zaskoczony w stronę Hayate. Jego twarz w świetle monitora wyglądała bardzo ładnie. Z westchnięciem oparłem głowę o łóżko, spoglądając w sufit, kiedy na ekranie telewizora wyświetliło się menu gry. Trzy rundy minęły.
- Szczerze nie mam planów. Może skocze do znajomych na piwo, albo zostaniemu u mnie w domu. Póki co nic a nic. Jeszcze o tym nie myślałem - było mi nieco głupio, ze nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie. W sumie cały czas myślami byłem gdzie indziej i całkiem zapomniałem o swoich urodzinach. Jak dobrze mieć brata, który moze przypomnieć, że człowiek znów postarzał się o rok.
- Nic nie potrzebuję, mam wszystko - blady uśmiech, nieco wymuszony wypełznął na moją twarz. Choć starałem się być jak najbardziej naturalny, to nie szło mi najlepiej. Nie chciałem aby cokolwiek mi kupował. Jeśli oznaczało to kolejny stream, wolałbym aby zachował pieniądze i zrobił sobie dzień wolny od kamerek. Nie tylko dla jego dobra, ale i mojego własnego.
Podniosłem się z ziemi, zapalając światło i gasząc telewizor. Odłozyłem wszystko z powrotem na swoje miejsce, patrząc raz jeszcze prosto w oczy Hasegawy.
- Będzie dobrze - miałem taką nadzieję. Miałem nadzieje, ze długo to nie potrwa i naprawdę skończy z tą pracą. Kiedy wyszedł z pokoju, oparłem się o drzwi i zsunąłem po nich na ziemię, chowając dłonie we włosach. Czułem się taki zmęczony tym wszystkim...miałem naprawdę dość. Musiałem komuś wyznać prawdę, ale nikogo takiego nie miałem.
- Dlaczego myślisz, ze nie idzie kogoś poznać po głosie? - westchnąłem ciężko, zastanawiając jak bardzo można być głupim. - Oczywiście, ze idzie. Zapomniałeś już jak z Reiem robiliście sobie ze mnie żarty wydzwanianiemna telefon? To było głupie - nigdy tego nie zapomnę. Byliśmy znacznie młodsi, a ja od rodziców dostałem swoją pierwszą komórkę. Nie do końca wiedziałem jak to funkcjonuje, a brat z przyjacielem stronili sobie kawały, dzwoniąc i mówiąc, że tu komenda policji i takie tam. Dostał karę od matki, ale nadal nie zmieniało to faktu, że mega się wystraszyłem na tamte czasy. Poznanie czyjegoś głosu to nie problem.
- Wystarczyło zeby połączył fakty. Sposó pisania i głos o ile rozmawialiście. Myślę, ze jeśli to któryś z znajomych, to spokojnie dałby radę - oparłem się wygodniej o kant łóżka, czując jakiś wewnętrzny niepokój. Nawet teraz, jakby specjalnie drażnił mnie swoimi trikami. Nikt nie prosił aby jadł mi z ręki. To było... było zawstydzające. Podniósł mi tylko temperaturę ciała o dwa stopnie i znów namieszał w głowie. Chcę być zły, chcę go ochrzanić, ale nie mogę. Nie potrafię. To takie wkurzające. Mam jeden wielki mętlik w głowie.
- Polecam się na przyszłość - zamachnąłem teatralnie ręką, śmiejąc się do brata. - I nie myśl sobie, ze starsi zawsze wiedzą lepiej. To zabobony - lekko się ofuczałem. W końcu nie zawsze starsi mają rację. To nie kwestia doświadczenia, choć i ono majakąś tam rolę do spełnienia, ale jednak jesteśmy ludźmy i mamy mózgi. Czasem sześciolatek potrafi lepiej zachować się w kościele od starszej babci marudzącej na młodzież. Więc jeśli przyjdzie taka okazja to z pewnością ją wykorzystam. Póki co nie mogłęm pozwolić na to, aby Hayate dowiedział się, że znam jego sekret. Sam wygadał o Reiu. To on sprowadził mojego brata na złą ścieżkę. Czy powinienem w jakiś sposób przeszkadzać ich spotkaniom? Sam Rei jest zajęty i raczej nigdy nie chciałby zrobić krzywdy Hayate, ale jednak zawsze istnieje ten cień szansy.
Resztę gry spędziliśmy w milczeniu, czasem komentując rozgrywkę i ciesząc się nią. Kiedyś nie myślałem, ze spędzanie w taki sposób wolnego czasu z starszym rodzeństwem może być odprężające jak zarówno przyjemne. Może się zmieniliśmy? Może dorośliśmy do relacji jaka nas łaczyłą? W końcu jakby nie było zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Nawet gdy darliśmy koty.
- Trzymam cię za słowo - zaśmiałem się na słowa Hayate. Nie przepadałem za takimi miejscami. Nie gardziłem, lecz bez potrzeby, czy bez towarzystwa nie chodziłem. Te klimaty lubował starszy Hasegawa. Pewnie miałto po matce. Ona była duszą towarzystwa, a energia kipiała z jej wiecznego szerokiego uśmiechu.
Spojrzałem lekko zaskoczony w stronę Hayate. Jego twarz w świetle monitora wyglądała bardzo ładnie. Z westchnięciem oparłem głowę o łóżko, spoglądając w sufit, kiedy na ekranie telewizora wyświetliło się menu gry. Trzy rundy minęły.
- Szczerze nie mam planów. Może skocze do znajomych na piwo, albo zostaniemu u mnie w domu. Póki co nic a nic. Jeszcze o tym nie myślałem - było mi nieco głupio, ze nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie. W sumie cały czas myślami byłem gdzie indziej i całkiem zapomniałem o swoich urodzinach. Jak dobrze mieć brata, który moze przypomnieć, że człowiek znów postarzał się o rok.
- Nic nie potrzebuję, mam wszystko - blady uśmiech, nieco wymuszony wypełznął na moją twarz. Choć starałem się być jak najbardziej naturalny, to nie szło mi najlepiej. Nie chciałem aby cokolwiek mi kupował. Jeśli oznaczało to kolejny stream, wolałbym aby zachował pieniądze i zrobił sobie dzień wolny od kamerek. Nie tylko dla jego dobra, ale i mojego własnego.
Podniosłem się z ziemi, zapalając światło i gasząc telewizor. Odłozyłem wszystko z powrotem na swoje miejsce, patrząc raz jeszcze prosto w oczy Hasegawy.
- Będzie dobrze - miałem taką nadzieję. Miałem nadzieje, ze długo to nie potrwa i naprawdę skończy z tą pracą. Kiedy wyszedł z pokoju, oparłem się o drzwi i zsunąłem po nich na ziemię, chowając dłonie we włosach. Czułem się taki zmęczony tym wszystkim...miałem naprawdę dość. Musiałem komuś wyznać prawdę, ale nikogo takiego nie miałem.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Byłem wdzięczny bratu, że zechciał mnie wysłuchać. Może i nie powiedziałem mu całej prawdy, ale i tak cieszyłem się, że w jakiś sposób mi pomógł. Moje myśli nie były całkowicie ogarnięte, ale na pewno musiałem porozmawiać z przyjacielem. Jeśli to rzeczywiście od niego ktoś się dowiedział, to będę na niego wściekły. Sam mnie na to wszystko namówił, ja się zgodziłem, ale prosiłem mu, by nikomu nic nie mówił - nawet naszej wspólnej przyjaciółce, którą kochaliśmy, ale ta tajemnica miała zostać między naszą dwójką. Na koniec dnia nie chciałem o tym dłużej myśleć, więc kiedy pożegnałem się z bratem, poszedłem wziąć długi prysznic i po całym tym męczącym dniu niemal od razu usnąłem, kiedy tylko wtuliłem twarz poduszkę.
W piątek czekała mnie rozmowa z nowym sponsorem, który był zainteresowany współpracą ze mną. Trochę nadal mnie to szokowało, ale nie mogłem ukryć, że byłem nieco szczęśliwy. Miałem styczność z erotycznymi zabawkami, więc to nie było nic strasznego, ale po prostu dzięki tej współpracy będę miał dodatkowe pieniądze. Zdawałem sobie sprawę, że to pójście o parę kroków do przodu, ale chciałem się temu poświęcić, choć nadal przerażała mnie wizja, że ktoś z uczelni o mnie wie. W czwartek przegadałem wszystko z Reiem i obiecał mi, że nikomu nic nie powiedział, na uczelni również nie wydarzyło się nic dziwnego, więc nie miałem pojęcia, kto mógł w środowy stream być po drugiej stronie. Na dzisiejszym spotkaniu chciałem się jednak skupić. O dziwo, rozmowa przebiegała spokojnie, a prezesem okazał się całkiem przystojny facet, starszy ode mnie tylko o pięć lat. Miał dużą wiedze na temat zabawek, ale też wręczył mi na spotkaniu rozpiskę oraz sposób użytkowania danego przedmiotu. Ilość mnie przerażała, ale wspomniał, że nie dostanę hurtowo całego wyposażenia sklepu, a głównie będę skupiał się na nowościach w ramach testów, ale też zachęcając innych do zakupów. W umowie nie widziałem żadnych haczyków i szczerze mówiąc długo nie myślałem nad przyjęciem oferty. Poza współpracą, nie rozmawialiśmy o niczym innym, czego żałowałem, bo mężczyzna wydawał się ciekawą, może nieco tajemniczą osobą, ale było w nim coś imponującego. Obiecał mi, że paczka dotrze do mnie w poniedziałek. Podawanie mu prawdziwego adresu było ryzykowane, ale nie obawiałem się tego, że przyjdzie do mojego domu, aby powiedzieć rodzicom czym się zajmuję. Tak czy inaczej, mój wypłata od nich nie należała do małych plus miałem dostawać premie za sprzedaż reklamowanego produktu, co brzmiało jeszcze bardziej kusząco.
►◄
Przez weekend nie wydarzyło się nic dziwnego. W sobotę odbębniłem swój stream, na końcu mówiąc o niespodziance na środowe spotkanie z moimi widzami, co nieco bardziej ich zainteresowało i zaczęła się niemała burza w komentarzach, domysły oraz inne ciekawe słowa, która bardziej mnie bawiły, niż obrzydzały. W weekend głównie spędziłem czas nad prezentacją, którą mieliśmy przygotować z resztą i zaprosiłem do siebie nawet Reia i Yune, która była zachwycona moim młodszym bratem, ale nie twierdziła, że to moja młodsza kopia - co dużo osób uważało inaczej. Było w nas podobieństwo, ale nie byliśmy identyczni. Nie to, żeby było to coś złego, po prostu nikt nie lubi być porównywany do innych. Tak czy inaczej, w niedzielę zajęliśmy się projektem, który udało nam się częściowo skończyć około godziny 19. Aż było dziwne, że ze mną współpracowali, a nie rzucili wszystkiego na mnie, choć musiałem ich prosić o skupienie, bo wszystko dookoła ich rozpraszało, a najbardziej dziewczynę, która wolała pójść posiedzieć z moimi rodzicami czy nawet bratem. Dobrze, że udało mi się od nich uwolnić pod sam wieczór, prawie noc.
- Nie za długo siedzieliście nad tym? Nawet w weekend nie możesz odpocząć od zajęć - westchnęła mama, kiedy moi znajomi wyszli, a ja byłem wolny.
- Gdybym ich dzisiaj tutaj nie zgarnął, to zrobiłbym wszystko sam, a tak to mają też tam jakiś swój wkład. Dobrze wiesz, że nie lubię robić takich rzeczy na ostatnią chwilę - uśmiechnąłem się lekko do kobiety, po czym poszedłem przygotować się do snu. Mogłem jeszcze posiedzieć i coś porobić, ale dzisiejszy dzień był wymagający, bo musiałem upilnować przyjaciół.
Następnego dnia obudziłem się zaspany. Budzik mi nie dzwonił, a wstałem jedynie dzięki mamie, która w ostatniej chwili mnie obudziła. Mieliśmy poniedziałek i akurat ten musiał być taki nieznośny. Pomijając to, że dwa razy zmieniałem koszulkę, bo zakładałem ją cały czas odwrotnie albo szwem na wierzch oraz to, że moje skarpetki były od innych par, po prostu ten dzień miał nie być mój. Nie wiem, czy to kara za zaciągnięcie moich znajomych do nauki czy może kara, za całe te kamerki i współpracę z firmą od erotycznych zabawek. Dzisiaj niosłem ze sobą pecha, który miał mi towarzyszyć cały dzień. Nawet pogoda była beznadziejna, a deszcz złapał mnie w połowie drogi - nie, nie pomyślałem o parasolce przez co byłem przemoknięty.
- Tryskasz energią - usłyszałem przyjaciółkę, kiedy wbiegła za mną na uczelnię, najwidoczniej również zaspała. Przynamniej nie była cała mokra.
- Jak każdy w ten ponury dzień - powiedziałem, rozglądając się po korytarzu. Większość z nas miała ponure miny, ale nie na tym się skupiliśmy, tylko na pójściu na zajęcia. Coś jednak czułem, że to nie koniec moich nieszczęść tego dnia.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wiedziałem, że nie mogę długo odwlekać spotkania z Megumi, dlatego oboje spotkaliśmy się w weekend na mieście. Bardzo ją to ucieszyło. Zapewne myślała o tym jak o randce, ale dla mnie było to spotkanie koleżeńskie. Fakt, nie byliśmy w pełnym składzie, ale i tak nie było to dla mnie istotne. Gdzieś głęboko w sobie nurtowała mnie myśl, iż starszy brat mógł rozwikłać zagadkę tajemniczego "stalkera", więc nawet nie słuchałem o trudnych sprawach przyjaciółki. Jak zwykle Soren pokazała jej środkowy palec, gdy miały iść na małe spa. Kobiety, one zawsze komplikują, ale my wcale nie jesteśmy lepsi. Przynajmniej ja, oszukując Hayate, grając mu na emocjach, ale sam był sobie winie.
- A więc? Co byś chciał dostać na urodziny? - spojrzała prosto w moje oczy z tym specyficznym wzrokiem, który wykazywał ciekawość, a zarazem świadomość co może zaoferować. Westchnąłem tylko zrezygnowany, przeczesując włosy palcami, a z jakiegoś powodu poczułem lekki niesmak. Powód był prosty. Moich włosów dotykał tylko brat i nikt inny. Ech, coraz częściej siedział mi w głowie i nawet nie myślał z niej wyjść. Nawet, kiedy byłem z Megumi, która naprawdę starała się ruszyć naszą relację w innym kierunku. Bezskutecznie. Ile człowiek jest gotów poświęcić dla miłości? Dla zdobycia celu, za którym dąży?
- Skarpetki, bo ciągle mi giną - tego nigdy nie mogłem zrozumieć. Jak to się działo, że ubrania lądując w tym samym koszu, w tej samej pralce, ostatecznie wracają w połowie całe. Zawsze zabraknie tej drugiej połówki, a nawet u brata ich nie ma. Gdyby zaginęła cała para, zrozumiałbym to, ale pojedyncze skarpetki? Może mamy jakiegoś złodzieja? Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia. Juz nawet zacząłem kupować jeden i ten sam kolor, żeby potem nie denerwować się i nie szukać zguby po kątach.
- Urocze - roześmiała się niewinnie, zatrzymując przy sklepiku z naleśnikami. Zamówiliśmy sobie po jednym, siadając przy jednym ze stolików. Dzień minąłnam dobrze, spokojnie, dopóki nie zatrzymaliśmy się u niej w domu. Miała pożyczyć mi notatki na zbliżający się egzamin, bo jak zwykle podczas zajęć byłem zajęty nie tym co trzeba i zeszyt miał kilka braków, które miały się pojawić na egzaminie. Niestety Megumi jak zwykle postanowiła to wykorzystać na własny sposób.
- Seiji - wydukała, a jej twarz nagle zrobiła się czerwona. Podeszła do mnie bliżej, kiedy przeglądałem mange na jej łóżku i usiadła orakiem, splątując swe dłonie na mym karku. Czułem jak jej ciepły oddech muska moją twarz. Był przyjemny, świeży, idealnie łącząc się z nutką słodkiej perfumy. Nie były one mocne, co bardzo lubiłem u dziewczyn, ale nadal była to płeć piękna, więc ani przez mo]ment nie poczułem podniecenia. Owszem, kilkakrotnie dałem się oszukać zmysłom, wyobrażając sobie kogoś innego. Na me nieszczęście częściej był to starszy Hasegawa. Niestety tym razem było inaczej. Widziałem ją, słyszałem i czułem wyraźnie napierające dwie krągłości na mój tors. Jej usta zetknęły się z moimi, a na jej twarzy wylała się gorycz niezadowolenia. Czuła, że coś jest nie tak. Spuściła wzrok, chowając twarz pod długą grzywką, a jej drobne dłonie zaczęły drżeć. Czuła się bezsilna. Czyżby dziś sięgnął ją limit wytrzymałości?
- Nie rozumiem... - słowa ledwo przeszły jej przez gardło, a ja z jakiegoś powodu czułem się winien, a nie powinienem. Broniłem się, nie chciałem tego, a ona sama pchała mojego kutasa w swoje usta, udając, że wszystko jest dobrze, że nie przeszkadza jej ten układ. Teraz zaś była dręczona własnymi demonami i szukała u mnie podpory.Gdybym tylko mógł powiedzieć prawde...
- Czego nie rozumiesz? - dopytałem ciepłym głosem, aby dodać jej otuchy, aby wyrzuciła to z siebie.
- Ciebie. Kocham cię Seiji, a ty zdajesz się być na to taki obojętny. - jej głos pomału załamywał się, a do oczu nachodziły łzy.
- Mówiłem, że podoba mi się ktoś inny - starałem się być spokojny. Wyciągnąłem dłoń, aby pogładzić Megumi po czubku głowy, lecz zwątpiłem i odpuściłem. Jej wielkie, pełne oczy wpatrywały się niczym w obrazek, wyczekując czegoś więcej. Więcej odpowiedzi.
- Nie jestem atrakcyjna? Siedze na tobie w jednoznacznej sytuacji, a ty nic, zero.
- To nie tak - coraz mniej czułem się komfortowo. Zacząłem uciekać wzrokiem, na co od razu zareagowała i ujęła moją twarz, łapczywie wpijając w usta. Ugryzła mnie. Syknąłem i odsunąłem, czując posmak krwi w ustach.
- Zdurniałaś?
- Może - zmarszczyła poirytowana czoło, sięgając do rozporka.
- Przestań - próbowałem ją powstrzymać, ale ta ciągle ze mną walczyła. Przerzuciłem ją na plecy, unieruchamiając własnym ciałem. - Co w ciebie wstąpiło?! - tym razem nawet nie próbowałem udawać poirytowania. Byłem wręcz wściekły na przyjaciółkę.
- Nie jestem dziwką... nie jestem... dziwką - zacisnęła powieki z całych sił, a pojedyncze krople łez zaczęły spływać po jej licu. Nagle zrobiło mi się jej bardzo przykro. Wiedziałem, że tak to się skończy.
- Och Megumi - wtuliłem się w nią jakbym chciałprzed czymś ochronić, a ta nie wytrzymała i rozpłakała się na dobre. - Nie jesteś dziwką, no już, cichutko. Wszystko dobrze, to po prostu moja wina - nie myślałem tak, ale ona tego potrzebowała. Potrzebowała usłyszeć, że to kto inny jestm tym złym.
- Baka - fuknęła uroczo pod nosem, podciągając nim smarki, a ja nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Zaserwowała mi solidnego kuksańca, a kiedy ogarnęła się nieco, usiedliśmy na spokojnie na łóżku w odpowiedniej odległości.
- Lepiej zebym już wracał.
- Zaczekaj - złapała mnie za rękaw bluzy, patrząc tymi czerwonymi, opuchniętymi oczyma. - Nadal chcę wiedzieć. Dlaczego?
- Nie mogę powiedzieć
- Czemu? - nie odpuszczała. Zaczęliśmy znów się kłócić, aż nie wytrzymałem i powiedziałem o jedno słowo za dużo, a nawet kilka. "Bo nie jesteś nim. Nie jesteś Hayate" - w ten nastała grobowa cisza, a ja po prostu wolałem zwiać z domu Megumi niż patrzeć na jej "zwłoki" stojące i wlepiające pusty wzrok prosto na mnie. W domu nie było łatwiej. Brat sprosił przyjaciół, aby w końcu pomogli mu z prezentacją. Aby nie myśleć o Megumi, dotrzymałem im towarzystwa, poznając pierwszy raz Yune. Była bardzo barwną osobą dzięki czemu szybko złapaliśmy dobry kontakt.
Kolejny dzień był barowy. Pogoda wstrętna, deszczowa jak sam mój humor, a to tylko za sprawką Megumi, która nie odpisała mi na ani jedną wiadomość. Co miała zamiar zrobić z tą informacją? Co chciała począć? Czułem jak karma do mnie wróciła i nie musiałem sobie nawet wyobrażać jak czuł się brat, gdy ktoś poznał jego tożsamość. Ta obawa przed wyjawieniem sekretu... będę skończony. Ja oraz Hayate, bo nie potrafiłem trzymać nerwów na wodzy. Na zajęciach dosłownie umierałem. Przyjaciółki nie było, a sam starszy brat nie wrócił od razu do domu. Mama odstawiła dla niego porcję obiadową i pojechali na cmentarz do dziadka, a ja po prostu postanowiłem odmóżdżyć się przed głupimi programami telewizyjnymi, aż nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłem drzwi, witając przemokniętego kuriera. Wręczył mi paczkę dla brata, a ja składając podpis, zamknąłem za nim drzwi, ciekaw co mogło być w środku. Nie musiałem długo się zastanawiać dzięki kamerką na których byłem na bierząco. Dostał tę swoją niespodziankę, którą chciał się pochwalić. Zabaweczki? Ubranie? Ciekawość zjadała mnie od środka. Położyłem pakunek na blacie, wyglądając przez okno na ulicę. Nadal padało. Wyciągnąłem komórkę i zadzwoniłem do Hayate.
- Hej braciszku, przyszła do ciebie jakaś paczka, mogę ją otworzyć? - spytałem wielce uradowany. - Szeleści, jest dość sporawa. Czy to prezent dla mnie? Zaraz ją otworze - udawałem głupa, bawiąc się palcem nalepką, która lekko odchodziła od wody. Tak braciszku, co teraz zrobisz? Tak słodko brzmisz... spanikowany.
- A więc? Co byś chciał dostać na urodziny? - spojrzała prosto w moje oczy z tym specyficznym wzrokiem, który wykazywał ciekawość, a zarazem świadomość co może zaoferować. Westchnąłem tylko zrezygnowany, przeczesując włosy palcami, a z jakiegoś powodu poczułem lekki niesmak. Powód był prosty. Moich włosów dotykał tylko brat i nikt inny. Ech, coraz częściej siedział mi w głowie i nawet nie myślał z niej wyjść. Nawet, kiedy byłem z Megumi, która naprawdę starała się ruszyć naszą relację w innym kierunku. Bezskutecznie. Ile człowiek jest gotów poświęcić dla miłości? Dla zdobycia celu, za którym dąży?
- Skarpetki, bo ciągle mi giną - tego nigdy nie mogłem zrozumieć. Jak to się działo, że ubrania lądując w tym samym koszu, w tej samej pralce, ostatecznie wracają w połowie całe. Zawsze zabraknie tej drugiej połówki, a nawet u brata ich nie ma. Gdyby zaginęła cała para, zrozumiałbym to, ale pojedyncze skarpetki? Może mamy jakiegoś złodzieja? Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia. Juz nawet zacząłem kupować jeden i ten sam kolor, żeby potem nie denerwować się i nie szukać zguby po kątach.
- Urocze - roześmiała się niewinnie, zatrzymując przy sklepiku z naleśnikami. Zamówiliśmy sobie po jednym, siadając przy jednym ze stolików. Dzień minąłnam dobrze, spokojnie, dopóki nie zatrzymaliśmy się u niej w domu. Miała pożyczyć mi notatki na zbliżający się egzamin, bo jak zwykle podczas zajęć byłem zajęty nie tym co trzeba i zeszyt miał kilka braków, które miały się pojawić na egzaminie. Niestety Megumi jak zwykle postanowiła to wykorzystać na własny sposób.
- Seiji - wydukała, a jej twarz nagle zrobiła się czerwona. Podeszła do mnie bliżej, kiedy przeglądałem mange na jej łóżku i usiadła orakiem, splątując swe dłonie na mym karku. Czułem jak jej ciepły oddech muska moją twarz. Był przyjemny, świeży, idealnie łącząc się z nutką słodkiej perfumy. Nie były one mocne, co bardzo lubiłem u dziewczyn, ale nadal była to płeć piękna, więc ani przez mo]ment nie poczułem podniecenia. Owszem, kilkakrotnie dałem się oszukać zmysłom, wyobrażając sobie kogoś innego. Na me nieszczęście częściej był to starszy Hasegawa. Niestety tym razem było inaczej. Widziałem ją, słyszałem i czułem wyraźnie napierające dwie krągłości na mój tors. Jej usta zetknęły się z moimi, a na jej twarzy wylała się gorycz niezadowolenia. Czuła, że coś jest nie tak. Spuściła wzrok, chowając twarz pod długą grzywką, a jej drobne dłonie zaczęły drżeć. Czuła się bezsilna. Czyżby dziś sięgnął ją limit wytrzymałości?
- Nie rozumiem... - słowa ledwo przeszły jej przez gardło, a ja z jakiegoś powodu czułem się winien, a nie powinienem. Broniłem się, nie chciałem tego, a ona sama pchała mojego kutasa w swoje usta, udając, że wszystko jest dobrze, że nie przeszkadza jej ten układ. Teraz zaś była dręczona własnymi demonami i szukała u mnie podpory.Gdybym tylko mógł powiedzieć prawde...
- Czego nie rozumiesz? - dopytałem ciepłym głosem, aby dodać jej otuchy, aby wyrzuciła to z siebie.
- Ciebie. Kocham cię Seiji, a ty zdajesz się być na to taki obojętny. - jej głos pomału załamywał się, a do oczu nachodziły łzy.
- Mówiłem, że podoba mi się ktoś inny - starałem się być spokojny. Wyciągnąłem dłoń, aby pogładzić Megumi po czubku głowy, lecz zwątpiłem i odpuściłem. Jej wielkie, pełne oczy wpatrywały się niczym w obrazek, wyczekując czegoś więcej. Więcej odpowiedzi.
- Nie jestem atrakcyjna? Siedze na tobie w jednoznacznej sytuacji, a ty nic, zero.
- To nie tak - coraz mniej czułem się komfortowo. Zacząłem uciekać wzrokiem, na co od razu zareagowała i ujęła moją twarz, łapczywie wpijając w usta. Ugryzła mnie. Syknąłem i odsunąłem, czując posmak krwi w ustach.
- Zdurniałaś?
- Może - zmarszczyła poirytowana czoło, sięgając do rozporka.
- Przestań - próbowałem ją powstrzymać, ale ta ciągle ze mną walczyła. Przerzuciłem ją na plecy, unieruchamiając własnym ciałem. - Co w ciebie wstąpiło?! - tym razem nawet nie próbowałem udawać poirytowania. Byłem wręcz wściekły na przyjaciółkę.
- Nie jestem dziwką... nie jestem... dziwką - zacisnęła powieki z całych sił, a pojedyncze krople łez zaczęły spływać po jej licu. Nagle zrobiło mi się jej bardzo przykro. Wiedziałem, że tak to się skończy.
- Och Megumi - wtuliłem się w nią jakbym chciałprzed czymś ochronić, a ta nie wytrzymała i rozpłakała się na dobre. - Nie jesteś dziwką, no już, cichutko. Wszystko dobrze, to po prostu moja wina - nie myślałem tak, ale ona tego potrzebowała. Potrzebowała usłyszeć, że to kto inny jestm tym złym.
- Baka - fuknęła uroczo pod nosem, podciągając nim smarki, a ja nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Zaserwowała mi solidnego kuksańca, a kiedy ogarnęła się nieco, usiedliśmy na spokojnie na łóżku w odpowiedniej odległości.
- Lepiej zebym już wracał.
- Zaczekaj - złapała mnie za rękaw bluzy, patrząc tymi czerwonymi, opuchniętymi oczyma. - Nadal chcę wiedzieć. Dlaczego?
- Nie mogę powiedzieć
- Czemu? - nie odpuszczała. Zaczęliśmy znów się kłócić, aż nie wytrzymałem i powiedziałem o jedno słowo za dużo, a nawet kilka. "Bo nie jesteś nim. Nie jesteś Hayate" - w ten nastała grobowa cisza, a ja po prostu wolałem zwiać z domu Megumi niż patrzeć na jej "zwłoki" stojące i wlepiające pusty wzrok prosto na mnie. W domu nie było łatwiej. Brat sprosił przyjaciół, aby w końcu pomogli mu z prezentacją. Aby nie myśleć o Megumi, dotrzymałem im towarzystwa, poznając pierwszy raz Yune. Była bardzo barwną osobą dzięki czemu szybko złapaliśmy dobry kontakt.
Kolejny dzień był barowy. Pogoda wstrętna, deszczowa jak sam mój humor, a to tylko za sprawką Megumi, która nie odpisała mi na ani jedną wiadomość. Co miała zamiar zrobić z tą informacją? Co chciała począć? Czułem jak karma do mnie wróciła i nie musiałem sobie nawet wyobrażać jak czuł się brat, gdy ktoś poznał jego tożsamość. Ta obawa przed wyjawieniem sekretu... będę skończony. Ja oraz Hayate, bo nie potrafiłem trzymać nerwów na wodzy. Na zajęciach dosłownie umierałem. Przyjaciółki nie było, a sam starszy brat nie wrócił od razu do domu. Mama odstawiła dla niego porcję obiadową i pojechali na cmentarz do dziadka, a ja po prostu postanowiłem odmóżdżyć się przed głupimi programami telewizyjnymi, aż nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłem drzwi, witając przemokniętego kuriera. Wręczył mi paczkę dla brata, a ja składając podpis, zamknąłem za nim drzwi, ciekaw co mogło być w środku. Nie musiałem długo się zastanawiać dzięki kamerką na których byłem na bierząco. Dostał tę swoją niespodziankę, którą chciał się pochwalić. Zabaweczki? Ubranie? Ciekawość zjadała mnie od środka. Położyłem pakunek na blacie, wyglądając przez okno na ulicę. Nadal padało. Wyciągnąłem komórkę i zadzwoniłem do Hayate.
- Hej braciszku, przyszła do ciebie jakaś paczka, mogę ją otworzyć? - spytałem wielce uradowany. - Szeleści, jest dość sporawa. Czy to prezent dla mnie? Zaraz ją otworze - udawałem głupa, bawiąc się palcem nalepką, która lekko odchodziła od wody. Tak braciszku, co teraz zrobisz? Tak słodko brzmisz... spanikowany.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uwielbiałem okienka w ciągu dnia, bo dzięki nim mogłem pójść na zakupu lub zjeść coś w centrum miasta, ale dzisiejsza pogoda nie zachęcała do spacerów po parku czy wyjścia do najbliższej knajpki, gdzie podawali naleśniki w każdej postaci. Mimo to, Yuna nie chciała tak łatwo odpuścić i zaciągnęła nas do naleśnikarni, w której na szczęście nie było dużego ruchu, a my sami przemoknięci mogliśmy zająć miejsce przy stoliku blisko okna. Na szczęście, kelnerka od razu nam powiedziała, że w razie czego mają na wypożyczenie parasolki i śmiało możemy z nich korzystać. Nieco mi to poprawiło humor, bo nie chciałem przemoknięty wracać na uczelnie lub do domu.
- Co powiedzie na piątkową imprezę? Wiecie, taka szalona domówka, impreza otwarta dla każdego pełnoletniego. Koleś ma duży dom oraz kasy, więc drinki za free, no i nie oszukujmy się... Będzie na kim zawiesić oko - uśmiechnęła się, po czym przyjrzała się menu, choć i tak była już pewna tego, co zje.
- Raczej odpadam, jeszcze dam ci znać, ale powątpiewam w to, że znajdę czas - powiedziałem, na co dziewczyna zmarszczyła nos i wyglądała na niezadowoloną. - Lubię imprezować, ale tłumy to nie moja bajka, dobrze o tym wiesz - wzruszyłem ramionami i spojrzałem na przyjaciela, która zgodził się ze mną, ale i tak zamierzał pójść, żeby upilnować Yune.
- Nie mam pięciu lat, radzę sobie bez waszej obstawy - powiedziała, a my nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu i zaczęliśmy na zmianę wypominając jej pijackie wybryki. Prawie przez to oberwaliśmy kartą, ale ostatecznie kelnerka nam przerwała, która chętnie przyjęła nasze zamówienia. Wszyscy postawiliśmy na coś słodkiego i wiedziałem, że tym razem to ja płacę, bo ostatnio ich wystawiłem z tą płatnością.
Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy, które były dla mnie bardziej lub mniej ciekawe, ale i tak ubawiliśmy się przy niektórych wspominkach. Za to naleśniki były naprawdę dobre i chyba już dawno nie miałem nic tak dobrego w ustach. Zaczęliśmy zbierać się do wyjścia i deszcz wcale nie ustał, co nieco nas zaniepokoiło, ale po uregulowaniu rachunku, kobieta sama nas zachęciła do wzięcia parasoli, co zrobiliśmy. Nie śpieszyliśmy się do uczelni, mieliśmy jeszcze sporo czasu i pewnie szliśmy byśmy dalej, gdybyśmy nie wpadli na chłopaka Rei'a. Wymieniłem się spojrzeniami z Yuną i odsunęliśmy się nieco na bok, aby dać im przestrzeń. Nie podobał mi się ten facet i od razu dawałem mu to do zrozumienia, zawsze odpowiadał mi tym swoim zadziornym uśmiechem.
- Przyjadę dzisiaj po ciebie, mam małą niespodziankę - uśmiechnął się, a ja prychnąłem. Zwróciłem na siebie jego uwagę i choć miał przerażające spojrzenie, to jednak nie odwróciłem się od jego oczu.
- Wybacz, Yuna mi coś powiedziała - uśmiechnąłem się niewinnie, widząc wzrok przyjaciela. Wiedziałem, że jeśli coś powiem o biciu, to Rei nie będzie miał lepiej po powrocie z uczelni.
Wzdrygnąłem się, kiedy telefon mi zadzwonił i jęknąłem widząc imię brata. Czy on zawsze musi dzwonić w takich chwilach?
- Cześć, czego... - urwałem, kiedy usłyszałem o co mu chodzi. Zacisnąłem mocniej palce na torbie i przełknąłem gulę w gardle. Moje ciało drżało i to nie przez chłód, który nam dzisiaj towarzyszył.
- C-co... Nie, nawet nie waż się tego otwierać! Jak zobaczę, że taśma jest ruszona lub karton, to zawiśniesz głową w dół przez okno. Masz tego nie otwierać, jasne?! - niemal krzyczałem przez co wszyscy na mnie spojrzeli. Cholera, że też akurat on musiał ją dostać. Rodzice nigdy nie otwierali naszych paczek, ale Seiji to coś zupełnie innego. - Zaraz będę i paczka ma grzecznie czekać na mnie w salonie - rozłączyłem się, bo nie musiałem czekać na jego odpowiedź. Jeśli zajrzy do środka, to... Cholera, przecież ja go zabiję, a później siebie.
- Wybaczcie, muszę spadać. Podeślijcie mi później notatki. Do jutra! - pomachałem im na pożegnanie i zacząłem biec, choć z parasolką nie było to wygodne, więc w między czasie wręczyłem ją jakieś licealistce, która stała pod przystankiem niepewnie zerkając na pogodę. Już dawno tak szybko nie biegłem, ale teraz była to bardzo nagła sytuacja. Dobrze wiedziałem co to za paczka i gdyby ją otworzył, to na pewno by się przeraził. I mam nadzieję, że nie sprawdzi z jakiej to firmy.
Kiedy znalazłem się pod drzwiami, oparłem się ręką o ścianę, czując że nie mam już żadnych sił w sobie i najchętniej opadłym na łóżko. Otworzyłem drzwi, w końcu odczuwając przyjemne ciepło. Zdjąłem buty oraz odłożyłem torbę, po czym wszedłem głębiej, kierując się do salonu. Tam zastałem brata z moją paczką. Poczułem ulgę, bo jej nie otworzył. Podszedłem do stolika kawowego i obejrzałem przesyłkę z każdej strony.
- Masz kurewskie szczęście - jęknąłem i opadłem na fotel. Byłem cały mokry, ale nie przejmowałem się tym. Rodziców nie było w domu, więc nie musiałem martwić się tym, że ktoś na mnie nakrzyczy. - Przez ciebie dostanę zawał w młodym wieku - jęknąłem, kątem oka zerkając na brata. Chciałem wstać i zanieść paczkę do swojego pokoju, ale nie miałem na razie siły by wstać.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Oczy zabłysły mi jak u małego dziecka, które dostało właśnie najlepszy prezent pod choinkę, a śmiech ledwo zostawał stłamszony w zaciśniętych ustach, gdy Hayate wręcz krzyczał do telefonu. To jedynie utwierdzało mnie w fakcie jak istotna jest dla niego ta paczka i jak niesamowite fanty ukrywa. Ta reakcja tylko napaliła mnie do zaglądnięcia. Zegra tykał, a ja zerkałem to na odłozoną komórkę, to na paczkę, czując wiercącą ochotę rozpieczętowania jej. Z uśmieszkiem bazyliszka położyłem się na niej, zastanawiając jak daleko pociągnę tę grę. Jak długo chcę dręczyć starszego brata i co ważniejsze, co z Megumi. Te dwa tematy nieustannie zaprzątały mi głowę. Zamiast skupić się na istotnych sprawach wolałem "marnować" czas na głupoty.
Westchnąłem ciężko, widząc jak minęło kilka minut. Poszedłem na górę do łazienki po ręcznik i zszedłem z powrotem, włączając czajnik na ciepłą herbatę. Wróciłem do kuchni, zalałem dwa kubki przegotowaną wodą i usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu. Nie musiałem nawet zgadywać, aby wiedzieć kogo przywiało o tej porze. Opanowując swoje kipiące zadowolenie, zerknąłem na przemokniętego brata, który panicznie sprawdzał pakunek, chwilę później z ulgą opadając na kanapę.
- Ciekawe, czy to samo powiedziałbyś rodzicom - parsknąłem, zarzucając ręcznik na ramię, a w ręce chwyciłem kubki zanosząc na stolik kawowy. Postawiłem je dość ostrożnie, jak zwykle nalewając wody az po samą granicę. Ciecz niebezpiecznie chybotała na granicy, ale szczęśliwie obyło się od rozlania chocby kropelki. Hayate wbrew pozorom wyglądał naprawdę seksownie gdy się złościł. Dostawał pewnej iskry, która go odmładzała, a niezmiernie mnie się podobała. Kiedyś nazwałbym to fascynacją starszym bratem, podziwem, ale teraz wiem, że za każdym razem myliłem się.
- Przeziębisz się - stanąłem na przeciw niego, zastanawiając czy nie rzucić mu w twarz ręcznikiem. Jak przystało na braterską miłość, ale z jakiegoś powodu chciałem go dotknąć. Mieć nieco bliżej i poczuć jak to jest... bawić się czyimiś włosami.
- Nie ruszaj się - stanąłem między jego nogami, kładąc miękki ręcznik na głowie, całkowicie zasłaniając mu twarz i delikatnie zacząłem wycierać mokre kosmyki włosów. To było dziwnie przyjemne uczucie. Nie dziwię się teraz, dlaczego mama za młodu tak ochoczo to nam robiła. Wręcz do upierdliwca.
- To musi być naprawdę cenna paczka skoro dotarcie do domu zajęło tobie tak niewiele czasu - z delikatnym, błogim uśmiechem, któego nie mógł dostrzec, miziałem nadal po jego głowie, zastanawiając czym mnie uraczy na kamerkach. Z całą pewnością nie dałbym rady ominąć takiej zabawy. Czy któraś naprawdę mu się spodoba? Czy w ogóle ma jakieś? Nigdy jako bracai nie rozmawialiśmy o takich sprawach, ale co tu się dziwić? Na co komu wiedzieć, jak zabawia się własny brat?
- No i gotowe - oznajmiłem, ściągając ręcznik. Mimo to nachyliłem się nad głową Hayate, chowając czubek nosa w wilgotnych kosmykach. Zaciągnąłem się ich zapachem i poczochrałem dłonią. - Tak, są dobre, a teraz rozbieraj się - oznajmiłem rozkazująco, łapiąc za skrawek jego koszulki. - Nie ma zlituj się. Będziesz chory i zmoczysz całą kanapę. Bez dyskusji. I pij póki gorąca - jakoś udało mi się pozbyć jego górnej części garderoby i to nie tak, ze jestem jakimś zboczeńcem. Owszem, jestem, ale bez przesady. Po prostu martwiłem się o jego zdrowie.
Westchnąłem ciężko, widząc jak minęło kilka minut. Poszedłem na górę do łazienki po ręcznik i zszedłem z powrotem, włączając czajnik na ciepłą herbatę. Wróciłem do kuchni, zalałem dwa kubki przegotowaną wodą i usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu. Nie musiałem nawet zgadywać, aby wiedzieć kogo przywiało o tej porze. Opanowując swoje kipiące zadowolenie, zerknąłem na przemokniętego brata, który panicznie sprawdzał pakunek, chwilę później z ulgą opadając na kanapę.
- Ciekawe, czy to samo powiedziałbyś rodzicom - parsknąłem, zarzucając ręcznik na ramię, a w ręce chwyciłem kubki zanosząc na stolik kawowy. Postawiłem je dość ostrożnie, jak zwykle nalewając wody az po samą granicę. Ciecz niebezpiecznie chybotała na granicy, ale szczęśliwie obyło się od rozlania chocby kropelki. Hayate wbrew pozorom wyglądał naprawdę seksownie gdy się złościł. Dostawał pewnej iskry, która go odmładzała, a niezmiernie mnie się podobała. Kiedyś nazwałbym to fascynacją starszym bratem, podziwem, ale teraz wiem, że za każdym razem myliłem się.
- Przeziębisz się - stanąłem na przeciw niego, zastanawiając czy nie rzucić mu w twarz ręcznikiem. Jak przystało na braterską miłość, ale z jakiegoś powodu chciałem go dotknąć. Mieć nieco bliżej i poczuć jak to jest... bawić się czyimiś włosami.
- Nie ruszaj się - stanąłem między jego nogami, kładąc miękki ręcznik na głowie, całkowicie zasłaniając mu twarz i delikatnie zacząłem wycierać mokre kosmyki włosów. To było dziwnie przyjemne uczucie. Nie dziwię się teraz, dlaczego mama za młodu tak ochoczo to nam robiła. Wręcz do upierdliwca.
- To musi być naprawdę cenna paczka skoro dotarcie do domu zajęło tobie tak niewiele czasu - z delikatnym, błogim uśmiechem, któego nie mógł dostrzec, miziałem nadal po jego głowie, zastanawiając czym mnie uraczy na kamerkach. Z całą pewnością nie dałbym rady ominąć takiej zabawy. Czy któraś naprawdę mu się spodoba? Czy w ogóle ma jakieś? Nigdy jako bracai nie rozmawialiśmy o takich sprawach, ale co tu się dziwić? Na co komu wiedzieć, jak zabawia się własny brat?
- No i gotowe - oznajmiłem, ściągając ręcznik. Mimo to nachyliłem się nad głową Hayate, chowając czubek nosa w wilgotnych kosmykach. Zaciągnąłem się ich zapachem i poczochrałem dłonią. - Tak, są dobre, a teraz rozbieraj się - oznajmiłem rozkazująco, łapiąc za skrawek jego koszulki. - Nie ma zlituj się. Będziesz chory i zmoczysz całą kanapę. Bez dyskusji. I pij póki gorąca - jakoś udało mi się pozbyć jego górnej części garderoby i to nie tak, ze jestem jakimś zboczeńcem. Owszem, jestem, ale bez przesady. Po prostu martwiłem się o jego zdrowie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Na szczęście nie musiałem się martwić tym, że rodzice usłyszą moje przekleństwa, inaczej bym za to oberwał i to solidnie, ale słowa brata nieco mnie rozbawiły.
- Powiedziałbym to łagodniej, ale ty nadużywasz mojej cierpliwości - jęknąłem niezadowolony, na samą myśl, że moja cierpliwość na swoje granice, a Seiji najwidoczniej chce z nią pogrywać. Ostatecznie to on będzie tym, który ode mnie oberwie. Naprawdę miał szczęście, że nie otworzył paczki. Nie wiem co by go bardziej przeraziło. Seks zabawki i inne produkty, jak żele chłodzące lub rozgrzewające czy też wiadomość, że jego brat interesuje się takimi rzeczami. Szczerze mówiąc zawsze chciałem poeksperymentować i teraz miałem okazję, a moja paczka stała w nienaruszonym stanie. Będę musiał ją dobrze schować, aby ciekawskie ręce Seiji'ego jej nie znalazły.
- Przez kogoś musiałem biec w tę ulewę, przeziębienie na bank mnie nie ominie - powiedziałem, patrząc na niego uważnie. Kątem oka zerknąłem na parujący kubek z herbatą. Potrzebowałem czegoś ciepłego.
Wstrzymałem się jednak z tym, ponieważ Seiji postanowił pobawić się w nianię. Mimo tego postanowiłem go posłuchać i nawet pozwoliłem sobie na zamknięcie oczu, bo było to naprawdę przyjemne. Jego dłonie delikatnie obchodziły się z moimi włosami, za co byłem mu wdzięczny, bo już myślałem, że nie potraktuje mnie łagodnie. Jednak czasami można na niego liczyć.
- Powinieneś zawodowo wycierać ludziom głowy, oczywiście, że 100% zniżką dla brata - uśmiechnąłem się lekko, czując jak cała złość oraz stres ze mnie ucieka. - Jest cenna, bo... To prezent dla ciebie na urodziny. Gdybyś ją teraz otworzył, nie byłoby niespodzianki - skłamałem, choć owszem, miałem dla niego prezent, jednakże na pewno nie znajdował się w tym pudełku pełnym erotycznych gadżetów. Musiałem coś wymyślić, aby nie interesował się nią dłużej. Jak tylko ją zabiorę do swojego pokoju, to schowam pod łóżko. Tam nawet rodzice nie zaglądają. Wiem, nadal było to ryzykowne, ale lepsze to, niż do szafy, gdzie mama często lubi grzebać, aby poukładać ubrania, bo przecież my to źle robimy. Kiedy skończył westchnąłem nieco niezadowolony, po czym spojrzałem na niego. Był blisko mnie i nieco zdziwiło mnie to, że zanurzył nos w moich już suchych włosach. Nawet mama tak nie robiła, a przynajmniej nie pamiętam tego.
- He? Że co? Seiji... - jęknąłem, ale nie protestowałem, kiedy mnie rozebrał z koszulki. Co to miało być? Nigdy się tak nie zachowywał. - Zmieniasz się w naszą mamę, mówię ci to dopóki nie jest jeszcze tak źle - zaśmiałem się, czując się nieco dziwnie bez koszulki w salonie. No i zrobiło się nieco chłodniej.
- Spodni też chcesz mnie pozbyć? - poruszyłem zadziornie brwiami, po czym wybuchnąłem śmiechem. Powiedziałem, że zaraz wrócę, tylko pójdę się przebrać, bo nie chce siedzieć prawie nagi, kiedy rodzice wrócą.
Wziąłem ze sobą paczkę, po czym poszedłem do swojego pokoju. Pudełko wcisnąłem pod łóżko do samej ściany, po czym przebrałem się w suche rzeczy. Ciepła bluza oraz dresowe szorty i długie skarpetki w truskawki były czymś, czego potrzebowałem. Zszedłem na dół i wróciłem na kanapę, gdzie miejsce było nieco mokre, więc zdecydowałem się usiąść w innym miejscu i sięgnąć po kubek z herbatą.
- Jak tu ciebie nie kochać.... Wycierasz mi włosy, robisz herbatę, a nawet rozbierasz, taki brat to skarb - uśmiechnąłem się szeroko, po czym dalej delektowałem się herbatą, która przyjemnie rozpływała się po moim ciele. - Na dodatek są plusy tego, że do mnie zadzwoniłeś, ominą mnie nudny wykład, ale tak na przyszłość. Nie próbuj otwierać czegoś, co nie jest na ciebie, okej? - spojrzałem na niego uważnie. Wiem, że mógł mi to obiecać i zrobić swoje, ale liczyłem na to, że mądrze postąpi i nie będzie próbował się ze mną droczyć.
Wziąłem pilota, aby przełączyć na coś sensownego. Nic nie było, więc zostawiłem jakiś program rozrywkowy, gdzie ludzie robili jakieś dziwaczne wyzwania. Przynajmniej będzie można się z czegoś pośmiać.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Iskierka w oku przemknęła błskawicznie, tak samo jak mokry tyłek brata za drzwiai salonu. Nawet nie wiedział jak bardzo bym go pozbył spodni, ale mnie to nie wypada mówić. Dostrzegałem w sobie zmianę. Coraz częściej nie ukrywałem przed samym sobą tego, ze mam ochotę na własnego brata. Na Hayate. Zapewne samo jego zachowanie mi w tym nie pomagało. Zbyt często był dwuznaczny. Czy gdybym wyznł prawdę zmieniłoby to coś między nami? Z całą pewnością.
- Ktoś w tym domu musi trzymać piecze jak jej nie ma - rzuciłem jeszcze, gdy wchodził po schodach na górę i upiłem łyk herbaty. Była smaczna, gorzaka. Przynajmniej moja. Ojciec zawsze przesadnie dodawał trzy łyzeczki cukru. Ja nie wiem jak takie cos można pić. Usiadłem na ziemi, podpierając się o kanapę i czekając az wróci starszy Hasegawa. Ku mojemu zaskoczeniu uwinął się znacznie szybciej niz przypuszczałem. Śledziłem go wzrokiem, patrzyłem jak upija łyczek swojego napoju, zastanawiając czy gdybym teraz sam się z niej napił, pomyślałby o pośrednim pocałunku? Zapewne nie, skoro nawet nie zastanowił się jak mogłem odebrać to jego jedzenie mi z ręki. Baka.
- Jak zwykle wiesz jak seksownie się ubrać - prychnąłem widząc jego urocze skarpetki. Zawsze bawiło mnie to w Hayate. Ni w ząb nie pasowało to do jego "mrocznego" charakteru którym obdarowywał nieznajomych. Sama Megumi myślała, ze jest groźny, ale po pewnym czasie zrozumiała iz mój brat jest łągodny niczym baranek. Przynajmniej dla przyjaciół. Niczym samiec Alfa okazywał się uroczym omega w domu z zabawnym urokiem kolorowych skarpetek.
- Mam nadzieje, ze w moim prezencie znajde takie jedne - dodałem rozbawiony, choc byłem w pełni szczery. Pewnie i tak nie przetrwały by proby czasu i para zgubiłaby się w mik, ale sam fakt noszenia ich przez jakiś czas byłby miły.
- O, zostaw - klepnąłem go w nogę, kiedy minął jegen z śmiesznych programów. Zwany był goło i wesoło. Tak banalna tematyka polegająca na łąpaniu reakcji ludzi na widok zboczonych wypadkó jak podwinięta spódniczka i widok na pół dupy. Nie miałem zamiaru drazyc tematu paczki. Skoro chciał w tym temacie kłamać, to z checia zobacze ten jego prezent. Nie mógł się wywinąć. W koncu przyznał się, że coś "kupił".
Zerknąłem na zegar powieszony nad telewizorem. Za jakąś godzinę powinni wrócić rodzice, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu dla siebie. Kusiła mnie prośba o kolejną część ćwiczeń z pocałunków, ale... jakoś tak... sam nie jestem pewien czy to dobry pomysł.
- Słuchaj... - skurczyłem się lekko, wbijając wzorok w swoje czarne skarpetki. - czy... wiesz no... lubisz facetów prawda? - wydukałem z siebie, nerwowo bawiac się swoimi stopami - Wiem, ze jesteśmy braćmi i w ogóle, ale zastanawiałem się czy na pewno nie przeszkadzało ci to jak... no wiesz... jak uczyłeś mnie całować - oparłem brodę o kolana przypominając pewnie ofuczane dziecko i całkowicie skoncentrowałem się w program wyświetlany na ekranie.
- Ktoś w tym domu musi trzymać piecze jak jej nie ma - rzuciłem jeszcze, gdy wchodził po schodach na górę i upiłem łyk herbaty. Była smaczna, gorzaka. Przynajmniej moja. Ojciec zawsze przesadnie dodawał trzy łyzeczki cukru. Ja nie wiem jak takie cos można pić. Usiadłem na ziemi, podpierając się o kanapę i czekając az wróci starszy Hasegawa. Ku mojemu zaskoczeniu uwinął się znacznie szybciej niz przypuszczałem. Śledziłem go wzrokiem, patrzyłem jak upija łyczek swojego napoju, zastanawiając czy gdybym teraz sam się z niej napił, pomyślałby o pośrednim pocałunku? Zapewne nie, skoro nawet nie zastanowił się jak mogłem odebrać to jego jedzenie mi z ręki. Baka.
- Jak zwykle wiesz jak seksownie się ubrać - prychnąłem widząc jego urocze skarpetki. Zawsze bawiło mnie to w Hayate. Ni w ząb nie pasowało to do jego "mrocznego" charakteru którym obdarowywał nieznajomych. Sama Megumi myślała, ze jest groźny, ale po pewnym czasie zrozumiała iz mój brat jest łągodny niczym baranek. Przynajmniej dla przyjaciół. Niczym samiec Alfa okazywał się uroczym omega w domu z zabawnym urokiem kolorowych skarpetek.
- Mam nadzieje, ze w moim prezencie znajde takie jedne - dodałem rozbawiony, choc byłem w pełni szczery. Pewnie i tak nie przetrwały by proby czasu i para zgubiłaby się w mik, ale sam fakt noszenia ich przez jakiś czas byłby miły.
- O, zostaw - klepnąłem go w nogę, kiedy minął jegen z śmiesznych programów. Zwany był goło i wesoło. Tak banalna tematyka polegająca na łąpaniu reakcji ludzi na widok zboczonych wypadkó jak podwinięta spódniczka i widok na pół dupy. Nie miałem zamiaru drazyc tematu paczki. Skoro chciał w tym temacie kłamać, to z checia zobacze ten jego prezent. Nie mógł się wywinąć. W koncu przyznał się, że coś "kupił".
Zerknąłem na zegar powieszony nad telewizorem. Za jakąś godzinę powinni wrócić rodzice, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu dla siebie. Kusiła mnie prośba o kolejną część ćwiczeń z pocałunków, ale... jakoś tak... sam nie jestem pewien czy to dobry pomysł.
- Słuchaj... - skurczyłem się lekko, wbijając wzorok w swoje czarne skarpetki. - czy... wiesz no... lubisz facetów prawda? - wydukałem z siebie, nerwowo bawiac się swoimi stopami - Wiem, ze jesteśmy braćmi i w ogóle, ale zastanawiałem się czy na pewno nie przeszkadzało ci to jak... no wiesz... jak uczyłeś mnie całować - oparłem brodę o kolana przypominając pewnie ofuczane dziecko i całkowicie skoncentrowałem się w program wyświetlany na ekranie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przewróciłem oczami, wiedząc czego dotyczy ten komplement. Skarpetki, to jedyna część ubioru, która nigdy nie pasowała do moich czarnych, białych czy po prostu ciemnych rzeczy. Nie lubiłem chodzić kolorowo ubrany, ale skarpetki były wyjątkiem. Owszem, nie chodziłem w takich na co dzień, głównie nosiłem je w domu, kiedy czułem się swobodniej i wiedziałem, że nikt nie spojrzy na mnie krzywo, bo na skarpetkach mam tańczące ananasy czy arbuzy z mieczem.
- No ktoś w tym domu musi uchodzić za boga seksu - powiedziałem nieco rozbawiony, jednocześnie dogryzając nieco młodszemu braciszkowi. - Mogę ci nawet kilka par dokupić, możemy mieć też takie braterski. Coś, jak te badziewne sweterki świąteczne, nadal nie rozumiem po co takie robią - skrzywiłem się na samą myśl o świątecznych sweterkach, które wyglądały tak beznadziejnie, że naprawdę nikt nie chciał tego nosić. Miałem dwa, które leżały głęboko zakopane w szafie, tam, gdzie nawet nasza mama nie sięga. I pomyśleć, że jeden z nich był kupiony przez rodziców w ramach żartu świątecznego, że to właśnie to są nasze prezenty. Czy czułem się wtedy zawiedziony? Na pewno, ale udawanie szczęśliwego wychodziło dużo lepiej.
Wedle życzenia brata, zostaliśmy na dziwnym, może trochę zabawnym kanale. Bardziej skupiałem się na tym, aby rozgrzać się herbatą, która już nie parzyła w dłoniach, ale nadal jej ciepło rozchodziło się po całym moim ciele. Miałem nadzieję, że nie złapie mnie żadne przeziębienie. W środę miałem mieć kolejny live i nie chciałem go ominąć przez chorobę. Mam wrażenie, że coraz bardziej zaczynałem się w to wkręcać i choć przerażało mnie to, że ktoś wie czym się zajmuję, to jednak szybko o tym zapominałem. Skoro do tej pory nikt nic nie rozpowiedział, to oznaczało, że musiał być to zwykły przypadek. Z moich myśli uwolnił mnie brat, który wydawał się być nieco nieśmiały. Nie bardzo rozumiałem w czym tkwił problem. Dobrze wiedział, jaka jest odpowiedź na jego pytanie na temat mojego lubienia chłopaków. Bardziej jednak byłem zaskoczony kontynuacją i nie bardzo wiedziałem co miałem zrobić albo chociaż powiedzieć. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, po czym odstawiłem kubek na stolik i zsunąłem się z kanapy, aby siedzieć obok brata. Nie rozumiem dlaczego wybrał sobie podłogę. Psem jest?
- Tak, to prawda, że lubię facetów. Dziewczyny też, gdybyś o tym zapomniał - zacząłem z delikatnym uśmiechem, po czym przyjrzałem mu się uważnie. Niewiele mogłem zobaczyć, bo jego twarz była schowana w kolanach, a nic innego go nie zdradzało. No... Może poza kolorem jego uszu, które były lekko czerwone. Czyżby ten temat go wstydził? - Gdyby mi przeszkadzało, to bym tego nie zrobił. Jesteśmy braćmi. Nie raz piliśmy z jednej butelki czy dzieliliśmy się jedzeniem, więc pocałunek nie był niczym dziwnym. Na dodatek wolałem byś nie schrzanił swojego pierwszego razu. Niektóre mogą się przestraszyć przez niedoświadczenie chłopaka - powiedziałem, po czym wsunąłem palce w jego włosy i zacząłem delikatnie je przeczesywać. To go martwiło? Nie zrobiliśmy niczego złego, dzieci z tego nie będzie, a na dodatek łatwiej jest mi pocałować brata, niż gdyby był moją siostrą. Nawet nie raz czytałem na forach, że bracia oglądają wspólnie pornosy i masturbują się przy tym. No to mogło się już wydawać nieco dziwniejsze. Chyba...
- Och, może tobie to przeszkadzało? Wiesz, nigdy nie rozmawialiśmy na temat twojej orientacji, więc może po prostu obrzydziłem ci ten pocałunek - wyrzuciłem z siebie. Może to dobry moment, aby porozmawiać o jego orientacji, nie musi być ze mną szczery, jeśli zechce zachować to dla siebie, to i ja to uszanuję. Miałem więcej odwagi od niego, jeśli chodzi o coming out. Owszem, chciałem, żeby był ze mną szczery, ale naciskanie na niego nie jest wcale pomocne.
- Jeśli chcesz zapomnieć o tym pocałunku, to po prostu pocałuj się z jakąś ładną dziewczyną, która rozgrzeje twoje ciało - uśmiechnąłem się lekko, po czym wlepiłem wzrok w telewizor. Chciałem go wprost zapytać, czy jest na pewno hetero, ale chciałem by sam mi to powiedział w odpowiedniej chwili. Nie odtrąciłbym go, gdyby był nawet trans, chociaż nigdy mi się nie marzyła młodsza siostra, ale na pewno bym to zaakceptował.
Dopiłem herbatę, która przez ten czas zrobiła się już chłodna. Może to, że go pocałowałem było błędem? Raczej rodzeństwo tego nierobi, prawdopodobnie podchodzi to pod kazirodztwo, ale małe dzieci zwykle się tym nie przejmują, więc czemu my, dorośli faceci, mamy mieć z tym problem? W niektórych państwach uchodzi to za coś normalnego, że ludzie całują się na powitanie w usta czy polik. Nie wiem, czemu tak mną to wszystko wstrząsnęło, ale jeśli rzeczywiście źle się z tym wszystkim czuł, to chyba musieliśmy nieco od siebie odpocząć.
- Pamiętaj, że ze mną możesz o wszystkim porozmawiać. Nawet wytłumaczę ci, jak uprawiać seks, ale spokojnie, nie będę tego pokazywać na tobie - powiedziałem. Może dziwnie to brzmiało, ale chyba każdy wolał, by to rodzeństwa uczyło o seksie, niż rodzice. Ja nie miałem takiego szczęście, a mama nawet czytała książkę na temat gejowskiego seksu, czym mnie przeraziła, bo ten temat drążyła chyba najdłużej. Dobrze, że miałem to już za sobą.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cmoknąłem ustami widząc jak braciszek przewraca oczami, ale szybko odbił pałeczkę, dogryzając mi kto tu jest bogiem seksu. Oj, nawet nie miał pojęcia ile w tych słowach było prawdy i jak je dosłownie odebrałem. Bóg seksu na kamerkach bym rzekł.
- Nie marudź mi na świąteczne sweterki - fuknąłem nadymając policzki powietrzem, a jednocześnie zmarszczyłem brwi w udawanej złości. - Są cudowne i nawet sprawie nam takie pod choinkę - mam nadzieję, że weźmie sobie te słowa do serca, bo idealnie je spasuje z skarpetkami jeśli takei faktycznie kupi, a mam nadzieję, iż to zrobi i słów nie rzuca na wiatr.
- Będziemy walić rodzeństwem na kilometr - parsknąłem śmiechem.
Poczułem jak zsuwa się z kanapy i lekko drgnąłem. Nie spodziewałem się tego po nim, choć ostatnio wielokrotnie mnie zaskakiwał. Nie wiem, czy nie powinienem po prostu brać każdą ewentualność do siebie, aby nie mógł mnie zaskoczyć. Jakby nie było, nie lubiłem niespodzianek, bo nie raz kończyły się one negatywnie. Zwłaszcza te gdzie dostawałem dziwne, zawstydzające prezenty. Ugh.
Milczałem cały czas, chcąc wysłuchać brata. Przygryzłem dolną wargę, gdy jego palce wsunęły się w moje włosy. Nie dbałem teraz o to, że skończę z chaosem na głowie. Nigdzie się nie wybierałem, a osobiście uwielbiałem, kiedy ktoś bawił się moimi włosami. Było to takie błogie, relaksujące uczucie, że mógłbym przy tym nawet pomrukiwać. Lecz na pewno nie teraz, bo jeszcze zrozumiałby to jakoś dwuznacznie.
- Czasem idzie zapomnieć - nadal kryłem twarz w objęciach pozycji obronnej, czując jak poliki powoli przestają mnie piec, a rozmowa z bratem staje się luźniejsza w odbiorze. Dosłownie szło zapomnieć iż brat lubiłobie płcie na wzgląd kamerkowy jak i fakt, że chyba jeszcze ani jednej dziewczyny nie przyprowadził do domu. No przynajmniej mi nic nie było o tym wiadomo, a samej jego ekipy nie zaliczałem do kogoś pociągającego. Brat raczej nie patrzył ani na nią, ani na Reia jakoś specjalnie, erotycznie, ale cholera wie. Moze miał jakieś zbereźne sny gdzie grali główną rolę ujezdzaczy jego interesu. Z jednej strony ulżyło mi na wieść, że nie przeszkadzał mu nasz pocałunek. Zwłaszcza, gdy przypomniałem sobie jego słowa o braterskich związkach, które są dla niego obrzydliwe.
Czując wzbierającą odwagę, wykorzystałem ją i usiadłem normalnie nim uciekła w popłochu i utkwiłem wzrok jak brat dopija swoją herbatę.
- Nie przeszkadzało i nie potrzebuję o tym zapominać - uśmiechnąłem się nerwowo, przeczesując włosy do tyłu aby nie leciały mi one na oczy. - Całowałem się z Megumi i... mam wrazenie, ze uzywam za duzo śliny - westchnąłem ciężko, chcąc brzmieć choć w połowie szczerze, tak samo jak same słowa były tylko w połowie prawdziwe. - Wiesz... póki co nie mam zamiaru bawić się w seksy - pomachałem rękoma w powietrzu przed twarzą Hayate, czując jak czerwirń znów zalewa moją twarz. To było krępujące. Nie miałem tyle odwagi, aby rozmawiać o tym tak swobodnie jak brat. Czytanie i oglądanie na osobności było przyjemne, ale myśl o rozmowie, albo nauce na ten temat... o zgrodzo! Az mnie ciarki przeszły.
Czułem się jak nadmuchany paniką balon, który miał zaraz wybuchnąć. Uspokoiłem się, wziąłem głęboki, wolny wdech i wydech, karcąc wzrokiem brata, jakby to on był winowjacą mojego stanu.
- Szczerze, chciałbym.... - uciekłem wzrokiem, uwieszając spojrzenie na kubku po herbacie, a dokładniej na miejscu, gdzie stykały się wcześniej jego usta z krawędzią naczynia. - Spróbować jeszcze raz. Zebyś... powiedział mi, czy w taki sposob ją... podniece - patrząc na niego niepewnie, usiadłem okrakiem na brata, zastanawiajac co ja właściwie robię. Przed chwilą nie chciałem nawet patrzyć na niego, nie chciałem dotykać ani całować, a teraz czułem w sobie dziwny ogień, kurczliwe pragnienie zatopienia się w jego usta, a zaraz potem spoliczkowanie za to wszystko co mi zrobił. Z jednej strony chciałbym go nienawidzić, wręcz go nienawidzę! Ale jest moim bratem i wciąż go kocham...
- Nie marudź mi na świąteczne sweterki - fuknąłem nadymając policzki powietrzem, a jednocześnie zmarszczyłem brwi w udawanej złości. - Są cudowne i nawet sprawie nam takie pod choinkę - mam nadzieję, że weźmie sobie te słowa do serca, bo idealnie je spasuje z skarpetkami jeśli takei faktycznie kupi, a mam nadzieję, iż to zrobi i słów nie rzuca na wiatr.
- Będziemy walić rodzeństwem na kilometr - parsknąłem śmiechem.
Poczułem jak zsuwa się z kanapy i lekko drgnąłem. Nie spodziewałem się tego po nim, choć ostatnio wielokrotnie mnie zaskakiwał. Nie wiem, czy nie powinienem po prostu brać każdą ewentualność do siebie, aby nie mógł mnie zaskoczyć. Jakby nie było, nie lubiłem niespodzianek, bo nie raz kończyły się one negatywnie. Zwłaszcza te gdzie dostawałem dziwne, zawstydzające prezenty. Ugh.
Milczałem cały czas, chcąc wysłuchać brata. Przygryzłem dolną wargę, gdy jego palce wsunęły się w moje włosy. Nie dbałem teraz o to, że skończę z chaosem na głowie. Nigdzie się nie wybierałem, a osobiście uwielbiałem, kiedy ktoś bawił się moimi włosami. Było to takie błogie, relaksujące uczucie, że mógłbym przy tym nawet pomrukiwać. Lecz na pewno nie teraz, bo jeszcze zrozumiałby to jakoś dwuznacznie.
- Czasem idzie zapomnieć - nadal kryłem twarz w objęciach pozycji obronnej, czując jak poliki powoli przestają mnie piec, a rozmowa z bratem staje się luźniejsza w odbiorze. Dosłownie szło zapomnieć iż brat lubiłobie płcie na wzgląd kamerkowy jak i fakt, że chyba jeszcze ani jednej dziewczyny nie przyprowadził do domu. No przynajmniej mi nic nie było o tym wiadomo, a samej jego ekipy nie zaliczałem do kogoś pociągającego. Brat raczej nie patrzył ani na nią, ani na Reia jakoś specjalnie, erotycznie, ale cholera wie. Moze miał jakieś zbereźne sny gdzie grali główną rolę ujezdzaczy jego interesu. Z jednej strony ulżyło mi na wieść, że nie przeszkadzał mu nasz pocałunek. Zwłaszcza, gdy przypomniałem sobie jego słowa o braterskich związkach, które są dla niego obrzydliwe.
Czując wzbierającą odwagę, wykorzystałem ją i usiadłem normalnie nim uciekła w popłochu i utkwiłem wzrok jak brat dopija swoją herbatę.
- Nie przeszkadzało i nie potrzebuję o tym zapominać - uśmiechnąłem się nerwowo, przeczesując włosy do tyłu aby nie leciały mi one na oczy. - Całowałem się z Megumi i... mam wrazenie, ze uzywam za duzo śliny - westchnąłem ciężko, chcąc brzmieć choć w połowie szczerze, tak samo jak same słowa były tylko w połowie prawdziwe. - Wiesz... póki co nie mam zamiaru bawić się w seksy - pomachałem rękoma w powietrzu przed twarzą Hayate, czując jak czerwirń znów zalewa moją twarz. To było krępujące. Nie miałem tyle odwagi, aby rozmawiać o tym tak swobodnie jak brat. Czytanie i oglądanie na osobności było przyjemne, ale myśl o rozmowie, albo nauce na ten temat... o zgrodzo! Az mnie ciarki przeszły.
Czułem się jak nadmuchany paniką balon, który miał zaraz wybuchnąć. Uspokoiłem się, wziąłem głęboki, wolny wdech i wydech, karcąc wzrokiem brata, jakby to on był winowjacą mojego stanu.
- Szczerze, chciałbym.... - uciekłem wzrokiem, uwieszając spojrzenie na kubku po herbacie, a dokładniej na miejscu, gdzie stykały się wcześniej jego usta z krawędzią naczynia. - Spróbować jeszcze raz. Zebyś... powiedział mi, czy w taki sposob ją... podniece - patrząc na niego niepewnie, usiadłem okrakiem na brata, zastanawiajac co ja właściwie robię. Przed chwilą nie chciałem nawet patrzyć na niego, nie chciałem dotykać ani całować, a teraz czułem w sobie dziwny ogień, kurczliwe pragnienie zatopienia się w jego usta, a zaraz potem spoliczkowanie za to wszystko co mi zrobił. Z jednej strony chciałbym go nienawidzić, wręcz go nienawidzę! Ale jest moim bratem i wciąż go kocham...
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zaśmiałem się cicho, na jego słowa. Owszem, nie przyprowadzałem żadnych dziewczyn, ale chłopaków również. Nie chciałem, by ktokolwiek czuł się tutaj źle, a rodzice na pewno zaczęliby przeprowadzać niepotrzebny wywiad, zaś Seiji niekoniecznie mógł chcieć wiedzieć, co dzieje się za drzwiami mojego pokoju. Preferowałem hotele lub mieszkania/pokoje moich nocnych kochanków, ale ostatnio nie miałem nawet na nich czasu, bo zająłem się kamerkami i oszukiwaniem rodziny, że pracuję w jakimś sklepie. Gdybym mieszkał sam, to pewnie nie miałbym problemy z przyprowadzaniem do siebie innych, ale nadal mieszkam z rodzicami i bratek, więc nic dziwnego, że brat mówił to w taki sposób, ale i on nie jest lepszy. Przecież też nikogo nie przyprowadza do domu, ale on ma na to wytłumaczenie, bo ktoś mu się podoba, a ja po prostu nie chciałem narobić sobie wstydu przy innych.
Zaczynałem coraz mniej go rozumieć. Nie wiedziałem z jakiego powodu poruszył temat naszej nauki całowania. Nie był w tym zły, choć nie miał doświadczenia. Może brzmiało to beznadziejnie, bo całowałem się z bratem, ale gdyby nim nie był, to na pewno nauczył bym go o wiele więcej. Dobrze, że nie mówię tego na głos, bo mógłbym go jeszcze przestraszyć.
- Och, całowałeś się z przyjaciółką, tą która jest w tobie zakochana - powiedziałem. Myślałem, że nic ich nie łączy, znaczy, że Seiji nic do niej nie czuje i traktuje ją jak przyjaciółkę. Może zdecydowali się na jakiś układ? To jednak na pewno zrani bardzo Megumi, a Seiji nie powinien bawić się jej uczuciami, ale chyba nie ja jestem od tego, aby robić mu wykłady. A może jednak? Jedynie mnie się zwierza z takich rzeczy, więc jako starszy brat powinienem mu powiedzieć co o tym wszystkim myślę.
- Nie chcę się wtrącać w to, co robisz ze sobą przyjaciółką, ale jeśli nie odwzajemniasz jej uczuć, to najlepiej zakończ to, dopóki za dobrze się nie rozkręciła. Im dłużej będziesz z tym zwlekał, tym później będzie trudniej z tego wyjść. Na dodatek nie chcę, by mój brat bawił się uczuciami innych - powiedziałem do bardzo łagodnie, nie oskarżając go o nie wiadomo co. Jeśli naprawdę chciał w to dalej brnąć, to tak zrobi, ale chciałem się podzielić z nim moim zdaniem, aby wiedział, że ja osobiście tego nie popieram. - Jesteś taki niewinny, Seiji - dodałem, widząc, jak bardzo jego twarz zrobiła się czerwona. Co jak co, ale to nasz różniły. Jasne, mnie też momentami można było zawstydzić, ale nie byłem tak niewinny, jak mój brat.
Spojrzałem na niego uważnie, kiedy dość niepewnie zaczynał mówić. Widziałem, że było to dla niego trudne, ale miałem nadzieję, że w końcu powie, co mu leży na sercu i może... Źle go oceniłem? Choć jego twarz była zarumieniona, to jednak nie był całkowicie tak niewinny. Tym bardziej, że znalazł się okrakiem na moich kolanach i nie bardzo wiedziałem co robić. Patrzyłem na niego w niemałym szoku i choć powinienem zrobić coś z rękoma, to nie wiedziałem gdzie mam je położyć. Nie wiem co dzisiaj w niego wstąpiło. Położyłem dłonie na jego biodrach, bo naprawdę musiałem coś z nimi zrobić.
- Wiesz, nie znam Megumi i trudno mi powiedzieć co ją podnieci. Każdy inaczej się podnieca, ale no... Wiesz... - Zabrakło mi języka w gębie, ale nie odrywałem od niego wzrok. Skoro już chciał tak szaleć, to czemu by się nie powstrzymywać?
Przyciągnąłem go za biodra bardziej do siebie i uśmiechnąłem się zadziornie. To tylko durne zagrywki braciszków, nic złego nie robiliśmy, przynajmniej tak mnie się wydawało.
- Możesz pokazać w jaki sposób chcesz ją podniecić, ale z kobietami jest różnie. Może je podniecić zwykły pocałunek, a niektóre podniecając się, kiedy dotkniesz jest w intymne miejsce lub zabawisz się ich sutkami - powiedziałem. Nie czułem wstydu, kiedy mu to mówiłem. Choć bardziej ciągnęło mnie to mężczyzn, to jednak doświadczenie z kobietami miałem. Wszystko zależy od intensywności oraz wrażliwości. I nie do końca wiedziałem, co dokładnie Seiji chciał przećwiczyć.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wielki rumieniec nie schodzil mi z twarzy, a dłonie brata, które wylądowały na moich biodrach, przyciągając jeszcze bardziej do jego ciała tylko go spotęgowało. Zdusiłem w sobie jęk rozkoszy, pilnując aby czasem tam na dole w moich spodniach nic nie postanowiło się obudzić. Taka reakcja byłaby zenująca i prawdopodobnie wyszło by na jaw jaka strona mnie podnieca. Rodzina cały czas myślała, ze lubuję się jak normalny nastolatek w dziewczynach, ale prawda była o wiele gorsza. Hayate chociaż rozglądał się za nimi. Lubił raz damską płeć raz męską, a ja? Ja myślałem tylko o wpiciu się w usta starszego brata. Miałem ochotę nadziać się na jego krocze, poczuć tę słodką pulsację, patrzyć jak jego twarz dostaje rozmaitych grymasóś od przyjemności jakie mógłbym mu ofiarować, ale...
- Sam nie wiem co do niej czuję - odpowiedziałem lekko zdyszany, muskając swoim oddechem poliki Hayate. Byłtak blisko, chłonąłem ten moment ile się dało. W końcu nie wiedziałem co planuje Megumi. Poznała mój sekret. Wiedziała na kogo patrzę maślanymi oczyma. Mogła zrobić dosłownie wszystko i w kazdej chwili.
- Ale nie mam zamiaru bawić się jej uczuciami. Chcę się upewnic co do niej czuje - wbilem wzrok w tors brata woląc uciec od tego tematu i skupić na tym, co zaczęliśmy. Choć sama Megumi była tylko wymówką do skorzystania z przywilejów braterskich. Pewnie jeśli kiedyś wszystko się wyda, brat mnie znienawidzi, ale co mi tam?
- Na przykład zrobiłbym tak - uśmiechnąłem się łobuzersko do Hasegawy, zblizając powoli do jego ust. Dzieliły nas zaledwie milimetry, jego ciepło przyjemnie obijało się o moją skórę, a jego dłonie wypalały w głowie ten dotyk. Tę chwilę.
Wolną dłonią przymknąłem mu powieki, opuszkami palców rysowałem linię po policzku i zuchwie, schodząc na szyję. Zahaczyłem od niechcenia za bluzę, a usta śledziły trasę paluszków. Po drodze musnąłem jego brodę, okolice uszu, kreśląc językiem prostą linie. Ostatecznie przyssałem się lekko do jego obojczyka jakbym chciał zostawić malinkę, która faktycznie tam powstała. Dłońmi zbłądziłem po torsie, lekko odchylając do tyłu, aby zrobic sobie miejsce na to, co miało nadejść za chwilę.
- Pragne cię - wydyszałem i nagle chwyciłem za jego sutki, wykręcając je lekko az usłyszałem okrzyk brata. Roześmiany sturlałem się na ziemię nie mogąc wytrzymać ze śmiechu.
- Myśle, ze to ją podnieci - nie mogłem przestać się śmiać. Złapałem się za brzuch, dziekując sobie w duchu, ze zdołałęm powstrzymać się przed czymś gorszym, kiedy to drzwi od mieszkania się otworzyły, a do środka wpadli rodzice. Zainteresowani tym co wyprawiamy.
- Sam nie wiem co do niej czuję - odpowiedziałem lekko zdyszany, muskając swoim oddechem poliki Hayate. Byłtak blisko, chłonąłem ten moment ile się dało. W końcu nie wiedziałem co planuje Megumi. Poznała mój sekret. Wiedziała na kogo patrzę maślanymi oczyma. Mogła zrobić dosłownie wszystko i w kazdej chwili.
- Ale nie mam zamiaru bawić się jej uczuciami. Chcę się upewnic co do niej czuje - wbilem wzrok w tors brata woląc uciec od tego tematu i skupić na tym, co zaczęliśmy. Choć sama Megumi była tylko wymówką do skorzystania z przywilejów braterskich. Pewnie jeśli kiedyś wszystko się wyda, brat mnie znienawidzi, ale co mi tam?
- Na przykład zrobiłbym tak - uśmiechnąłem się łobuzersko do Hasegawy, zblizając powoli do jego ust. Dzieliły nas zaledwie milimetry, jego ciepło przyjemnie obijało się o moją skórę, a jego dłonie wypalały w głowie ten dotyk. Tę chwilę.
Wolną dłonią przymknąłem mu powieki, opuszkami palców rysowałem linię po policzku i zuchwie, schodząc na szyję. Zahaczyłem od niechcenia za bluzę, a usta śledziły trasę paluszków. Po drodze musnąłem jego brodę, okolice uszu, kreśląc językiem prostą linie. Ostatecznie przyssałem się lekko do jego obojczyka jakbym chciał zostawić malinkę, która faktycznie tam powstała. Dłońmi zbłądziłem po torsie, lekko odchylając do tyłu, aby zrobic sobie miejsce na to, co miało nadejść za chwilę.
- Pragne cię - wydyszałem i nagle chwyciłem za jego sutki, wykręcając je lekko az usłyszałem okrzyk brata. Roześmiany sturlałem się na ziemię nie mogąc wytrzymać ze śmiechu.
- Myśle, ze to ją podnieci - nie mogłem przestać się śmiać. Złapałem się za brzuch, dziekując sobie w duchu, ze zdołałęm powstrzymać się przed czymś gorszym, kiedy to drzwi od mieszkania się otworzyły, a do środka wpadli rodzice. Zainteresowani tym co wyprawiamy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zwykle nie jesteśmy tak blisko siebie, a teraz mogłem dokładnie przebadać wzrokiem jego twarz. Obserwowałem jego usta, ale zaraz przyglądałem się jego całej twarzy. Mieliśmy parę wspólnych cech w wyglądzie, ale to jednak Seiji był tym młodszym i miał mniej zmian na twarzy, takich jak zmarszczki mimiczne.
- Rozumiem, ale jeśli będziesz czuł, że nic z tego nie będzie, to od razu odpuść sobie i nie rób jej nadziei - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym patrzyłem co zamierza zrobić. Trochę dziwnie siedziało się w tej pozycji, ale jednocześnie było w tym coś zabawnego. Dobrze, że rodziców nie było, bo mogli coś sobie pomyśleć o tym wszystkim, a my przecież nic złego nie robiliśmy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Tak czy inaczej, pozwoliłem mu robić to na co miał ochotę. Na początku czułem palce, później usta, co sprawiło, że po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
Zacisnąłem usta, kiedy zassał się na mojej skórze. Moje serce szybciej zabiło, a ciało stawało się cieplejsze. Nie powinienem tak się czuć przez brata, ale to, co robił, było cholernie przyjemne. Zwalałem to na fakt, że dawno z nikim nie byłem i stałem się wrażliwszy, ale on o tym nie musiał wiedzieć, a ja nie chciałem o tym mówić. Jego słowa nieco mnie spłoszyły i nie wiedziałem, czy teraz rzeczywiście wyobrażał sobie Megumi zamiast mnie, a może kogoś, w kim się zauroczył? Chciałem go zapytać, ale zrobił coś niespodziewanego. Nie wiem czy wydałem z siebie jęk czy krzyk, a może to i to, ale zabolało.
- D-drań! - spojrzałem na niego, łapiąc się za sutki, jakby chcąc uchronić się przed przyszłym atakiem. - Z taką mocą, to na pewno jej nie podniecisz - powiedziałem, po czym spojrzałem w stronę korytarza, w którym stali nasi rodzice i się nam przyglądali. Dobrze, że weszli teraz, a nie kilka sekund temu.
- Widzę, że dobrze się bawicie. Nie powinieneś być na zajęciach Hayate? - Mama jak zwykle wiedziała wszystko, nawet to, że teraz miałem zajęcia, a jednak byłem w domu.
- Coś mi wypadło i wróciłem do domu. Nadrobię, nie musisz się martwić - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym kopnąłem nogą Seiji’ego, który ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Najchętniej zabiłbym za to, co zrobił, ale… Dlaczego podobało mi się to? Owszem, reakcja na to jest oczywista, ale nie powinienem czuć tej przyjemności przy bracie.
- A co robiliście, że twój brat aż pokłada się ze śmiechu? - Tym razem zapytał ojciec, który wszedł zaraz za mamą. I co im miałem powiedzieć?
- Za bardzo wczuł się w program, dla mnie ani trochę to śmieszne - wzruszyłem ramionami, po czym usiadłem na kanapie. - Tato, wiesz, że on w mamę się zamienia? Sam chciał wytrzeć mi mokre włosy i zrzędził, że jak się nie przebiorę, to się przeziębię - szepnąłem do ojca, kiedy ten usiadł obok mnie.
- Co? Seiji? Twoją mamę jeszcze zniosę, ale syna o tym samym charakterze… Nie przeżyjemy tego - zaśmiał się, a mama spojrzała na nas karcąco. Chyba wiedziała, że ją obgadujemy, ona wszystko wie.
- Co wy na to by zamówić pizzę? Jestem trochę zmęczona i nie mam ochoty gotować - powiedziała. Pizza brzmiała obiecująco, ale i tak za wiele nie zjem. Jeszcze czułem naleśniki, które jadłem razem z przyjaciółmi.
- Mi pasuje, poproszę z pepperoni - uśmiechnąłem się, po czym wstałem z kanapy i spojrzałem na brata. - Muszę porozmawiać z tym gów… młodym. Zaraz wrócimy - powiedziałem i pociągnąłem Seiji’ego do swojego pokoju.
Zamknąłem za nami drzwi, po czym spojrzałem na brata. Chyba miałem mu doradzić w sprawie podniecenia Megumi.
- Po pierwsze, za tą malinkę mógłbym cię zabić, ale nie miałbym co zrobić z twoimi zwłokami - zacząłem i usiadłem na brzegu swojego łóżka, opierając się z tyłu rękoma. - Musisz popracować nad delikatnością. Kobiece piersi są dość wrażliwym miejscem i takie ściskanie sutków może ją zaboleć, ale to chyba zrobiłeś specjalnie, aby mnie wkurzyć - powiedziałem i spojrzałem na nieco nadal nieco zły, że to zrobił. Tak czy inaczej, nie spodziewałem się tego, że właśnie tak się to potoczy, ale… Jeśli to ma mu jakoś pomóc, o ile nie przekroczy granicy. Co jak co, ale nie możemy przegiąć. Zabawa zabawą, ale jeśli Seiji zrobi coś nie tak, to od razu wbiję mu rozum do głowy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie mogłem wytrzymać. To kusiło tak mocno, było silniejsze ode mnie, ale powstrzymałem samego siebie, swoje zapędy jak i wredne podsysanie brata. W połowie był winien tego do czego doszło. Dostał nauczkę, a ja chwilę rozkoszy na widok jego krzywej miny. To jak zapierało mu dech, to jak reagował na dotyk. Nie było mu to obojętne, a to juz... cos. Tak sądze,
Śmiejąc turlałem się z boku na bok ignorując ciekawskich rodziców. Ich słowa w ogóle do mnie nie docierały. Dopóki nie usłyszałem szeptów między ojcem, a Hayate. Zastygając na plecach, umilkłem i spojrzałem na nich gromiącym wzrokiem. Moje jak i madczyne wyczucie czasu było wręcz idealne. Moze faktycznie poszedłem w jej ślady? Cóż, ktoś musi trzymać tych zbojów w ryzach.
- Ach, to było piękne. - prychnąłem, zapamiętując sobie tę chwilę do końca życia.
- Ja poproszę z kurczakiem i ananasem - oznajmiłem radośnie, siadając po turecku z szerokim uśmiechem. Czułem się jak młody bóg, czułęm wyzszość nad braciszkiem, czułęm się... tak dobrze, rzeźko. Może powinienem częściej drażnić jego sutki? Z tą myślą znów spojrzałem na starszego Hasegawe, robiąc usta w dziubek i znów prychnąłem, ocierając kąciki oczu z łez szczęścia. Jego reakcja po prostu była cudowna.
- Z ananasem? - ojciec spojrzał na mnie jak na zbrodniaza wojennego. Jak mogłem chcieć ananasa w pizzy? No norlamnie! Cudownie przebijał smak sosu swoją słodkością! Dobry ananas super spełniał swoją rolę. Tak jak kukurydza!
Niespodziewanie Hayate postanowił zabrać mnie z salonu, na co stworzyciele naszej dwójki podejrzliwie spojrzeli, ale i tak byli zajęci ogarnianiem swojego harmideru. Spojrzałem na kamerkowicza, który utkwił we mnie swój wzrok, zaraz odzywając w kierunku rodziców, a kącik ust uniósł się łobuzersko ku górze, gdy tylko usłyszałem jak chciał mnie nazwać. Gówniarz? Ja ci dopeiro pokaze gowniarza.
Pozwoliłem zaciągnąć się na górę do jego pokoju i wysłuchałem uważnie, kiedy siadał na łóżko. Schowałem ręce do kieszeni spodni, unosząc lekko ramiona ku górze, jakbym nic sobie z tego nie robił. Z tej śmiesznej groźby. Nigdy nie podniósłby na mnie ręki. Nie on. Nie ojciec. Tylko mama. To ona nosiła spodnie. To ona była alfą. Ja zaś nie mogłem teraz pokazać uległości.
- Nie poznaję ciebie braciszku - oznajmiłęm, mruząc lisio powieki. Oblizałem nadal wilgotne wargi, przypominając sobie smak skóry Hayato. Słony, od potu gdy tu biegł i pachnący nadal oberwaną chmurą. Ta mieszanka była bardzo przyjemna.
- Grozisz mi, choć ci się podobało - szepnąłem, zadzierając brodę do góry. - Naprawde jestem tobie wdzieczny za pomoc, ale po co właściwie mnie tu zaciagnąłeś? Czyzbyś chciał kontynuować? - podszedłem powoli do niego, nachylając tak, aby nasze twarze się zrównały. Bez najmniejszego oporu spoglądałem mu prosto w oczy. Te piękne, o głębokiej barwie oczy. Zblizyłem sie jeszcze bardziej, az nasze czoła zetknęły się ze sobą, nakreślając granicę, której nie mogłem przekroczyć, inaczej nasze usta spotkały by się ze sobą.
- Myślę, że polecę z prądem. Pozwole ponieść się chwili jak z tobą. W końcu... na tobie to podziałało - mrugnąłem okiem, kierując do wyjścia. Jeszcze na odchodne mrugnąłem do niego okiem, cmokając ustami i wyszedłem, zamykajac za sobą drzwi. Na chwilę zatrzymałem się w połowie kroku, a oddech oraz oczy zaczęły drżeć. Jeszcze nigdy nie byłem taki odważny. O rany... jakie to trudne. Odetchnąłem, wracając do swojego pokoju. Nie wychodziłem dopóki rodzice nie zawołali nas na pizzę. Nawet dobrze, bo od tego wszystkiego zgłodniałem. Zszedłem na dół, postawiłem na stole talerze gdyby ktoś potrzebował i zasiadłem przed swoją pizzą, spoglądając kątem oka na braciszka, tak aby mnie czasem na tym nie przyłapał. Co sobie teraz myślał? Co sobie myślał o mnie?
Śmiejąc turlałem się z boku na bok ignorując ciekawskich rodziców. Ich słowa w ogóle do mnie nie docierały. Dopóki nie usłyszałem szeptów między ojcem, a Hayate. Zastygając na plecach, umilkłem i spojrzałem na nich gromiącym wzrokiem. Moje jak i madczyne wyczucie czasu było wręcz idealne. Moze faktycznie poszedłem w jej ślady? Cóż, ktoś musi trzymać tych zbojów w ryzach.
- Ach, to było piękne. - prychnąłem, zapamiętując sobie tę chwilę do końca życia.
- Ja poproszę z kurczakiem i ananasem - oznajmiłem radośnie, siadając po turecku z szerokim uśmiechem. Czułem się jak młody bóg, czułęm wyzszość nad braciszkiem, czułęm się... tak dobrze, rzeźko. Może powinienem częściej drażnić jego sutki? Z tą myślą znów spojrzałem na starszego Hasegawe, robiąc usta w dziubek i znów prychnąłem, ocierając kąciki oczu z łez szczęścia. Jego reakcja po prostu była cudowna.
- Z ananasem? - ojciec spojrzał na mnie jak na zbrodniaza wojennego. Jak mogłem chcieć ananasa w pizzy? No norlamnie! Cudownie przebijał smak sosu swoją słodkością! Dobry ananas super spełniał swoją rolę. Tak jak kukurydza!
Niespodziewanie Hayate postanowił zabrać mnie z salonu, na co stworzyciele naszej dwójki podejrzliwie spojrzeli, ale i tak byli zajęci ogarnianiem swojego harmideru. Spojrzałem na kamerkowicza, który utkwił we mnie swój wzrok, zaraz odzywając w kierunku rodziców, a kącik ust uniósł się łobuzersko ku górze, gdy tylko usłyszałem jak chciał mnie nazwać. Gówniarz? Ja ci dopeiro pokaze gowniarza.
Pozwoliłem zaciągnąć się na górę do jego pokoju i wysłuchałem uważnie, kiedy siadał na łóżko. Schowałem ręce do kieszeni spodni, unosząc lekko ramiona ku górze, jakbym nic sobie z tego nie robił. Z tej śmiesznej groźby. Nigdy nie podniósłby na mnie ręki. Nie on. Nie ojciec. Tylko mama. To ona nosiła spodnie. To ona była alfą. Ja zaś nie mogłem teraz pokazać uległości.
- Nie poznaję ciebie braciszku - oznajmiłęm, mruząc lisio powieki. Oblizałem nadal wilgotne wargi, przypominając sobie smak skóry Hayato. Słony, od potu gdy tu biegł i pachnący nadal oberwaną chmurą. Ta mieszanka była bardzo przyjemna.
- Grozisz mi, choć ci się podobało - szepnąłem, zadzierając brodę do góry. - Naprawde jestem tobie wdzieczny za pomoc, ale po co właściwie mnie tu zaciagnąłeś? Czyzbyś chciał kontynuować? - podszedłem powoli do niego, nachylając tak, aby nasze twarze się zrównały. Bez najmniejszego oporu spoglądałem mu prosto w oczy. Te piękne, o głębokiej barwie oczy. Zblizyłem sie jeszcze bardziej, az nasze czoła zetknęły się ze sobą, nakreślając granicę, której nie mogłem przekroczyć, inaczej nasze usta spotkały by się ze sobą.
- Myślę, że polecę z prądem. Pozwole ponieść się chwili jak z tobą. W końcu... na tobie to podziałało - mrugnąłem okiem, kierując do wyjścia. Jeszcze na odchodne mrugnąłem do niego okiem, cmokając ustami i wyszedłem, zamykajac za sobą drzwi. Na chwilę zatrzymałem się w połowie kroku, a oddech oraz oczy zaczęły drżeć. Jeszcze nigdy nie byłem taki odważny. O rany... jakie to trudne. Odetchnąłem, wracając do swojego pokoju. Nie wychodziłem dopóki rodzice nie zawołali nas na pizzę. Nawet dobrze, bo od tego wszystkiego zgłodniałem. Zszedłem na dół, postawiłem na stole talerze gdyby ktoś potrzebował i zasiadłem przed swoją pizzą, spoglądając kątem oka na braciszka, tak aby mnie czasem na tym nie przyłapał. Co sobie teraz myślał? Co sobie myślał o mnie?
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Spojrzałem na niego z szeroko otwartymi oczami. To on nie poznawał mnie? Wydaje mi się, że było zupełnie na odwrót. To on wydawał się być inny, niż zwykle. Chociaż i ja dziwnie się czułem oraz zachowywałem, kiedy siedział mi na kolanach. Chyba nieco przekroczyliśmy granice, jako bracia. Na początku nie miałem nic przeciwko, ale teraz widzę, jak to wygląda i czułem, że moje poliki robią się czerwone.
- C-co? To nie tak... Wcale nie zaciągnąłem cię tu, by kontynuować - powiedziałem, a czerwone nie były tylko poliki, ale i uszy. Przez myśl mi nie przeszło, aby kontynuować. Chciałem tylko dokończyć z nim rozmowę, ale teraz... Miałem pieprzony mętlik w głowie. I najgorsze jest to, że miał rację. Podobało mi się i to w tym wszystkim było najgorsze. Seiji to mój brat, nigdy mnie nie pociągał, uważałem go za przystojnego, ale mamy te same geny, żaden z nas nie był brzydki. Musiałem chyba pójść z kimś się umówić, bo to, co robił dzisiaj ze mną brat... Cholera, chętnie bym to powtórzył, ale nie z nim! Jeszcze nie oszalałem, by robić to z własnym bratem. Zawsze uważałem takie relacje za dziwne, może nawet i chore, ale teraz byłem tego taki pewny. Przełknąłem gulę w gardle, patrząc uważnie w jego oczy, chociaż najchętniej uciekłbym spojrzeniem, kiedy byliśmy tak blisko siebie. Niemal stykaliśmy się ze sobą.
- P-powodzenia! - krzyknąłem za nim, żałując, że się zająknąłem. Chciałem brzmieć jak najpoważniej, ale nie wychodziło mi to.
Opadłem na łózko, kiedy zostałem sam ze sobą i swoimi myślami. Seiji wydawał się inny, bardziej pewny siebie, ale może to spotykanie z Megumi dodawało mu odwagi? Nie chciałem go o to pytać i chyba więcej lekcji z edukacji seksualnej nie będzie, chyba, że będzie miał ochotę porozmawiać o zabezpieczeniach i seksie, to wtedy jestem otwarty, ale żadnych lekcji próbnych, niech sobie poćwiczy na czymś innym albo najlepiej na Megumi, bo to naprawdę zaszło za daleko. Sprawił, że zaczynałem mieć wątpliwości co do niego i teraz chyba trudno będzie mi spojrzeć w jego oczy. Rodzice nas zawołali na pizzę, więc zszedłem niechętnie na dół i usiadłem przy stole, wdychając zapach ulubionych smaków. Zapach jedzenia zazwyczaj był przyjemny i tym razem też tak było. Rodzice zaczęli prowadzić rozmowę na temat jakiś wiadomości, więc byłem z tego całkowicie wyłączony, zajadając się swoją pizzą. Była bardzo dobra i zapewne mógłbym zjeść jej więcej, ale mój żołądek prawdopodobnie by tego nie wytrzymał.
środa dzień loda~
W środę od razu po zajęciach udałem się do studia, aby poprowadził swój stream. Dzisiaj miałem zacząć prezentować gadżety erotyczne, które trudno było ukrywać przez cały dzień. Co prawda, wziąłem tylko wybrane, więc wystarczyła oddzielna torba albo plecak, ale byłem przez to mega zestresowany, że ktoś je znajdzie albo nagle torba mi się rozerwie i wszystko wyląduje na podłodze w uczelni. Dlatego mogłem odetchnąć z ulgą, że nic takiego się nie wydarzyło. Zakryłem podkładem swoje znamię, po czym założyłem na siebie siateczkową czarną koszulkę bez rękawów, wchodziła mi nieco na szyję, ale myślę, że to w niczym nie przeszkadzało. Musiałem również ukryć malnike, którą zrobił mi brat i za co najchętniej bym go nadal zabił. Poczochrałem nieco włosy i założyłem maskę na twarz, by zaraz usiąść przed kamerką, tym razem byłem na łóżku, ale w dobrej odległości miałem od siebie laptopa, aby widzieć wszystkie komentarze. Przygotowałem sobie kilka zabawek, które leżały rozwalone na łóżku.
Wziąłem głęboki wdech i wydech, po czym rozpocząłem live. Od razu na kanał weszło kilkadziesiąt osób, co mnie mega zaskoczyło oraz ucieszyło.
- Witam was wszystkich, cieszę się, że znów możecie być razem ze mną - powiedziałem nieco przesłodzonym głosem, ale dalej chciałem się go trzymać, choć dla niektórych mógł się wydawać sztuczny. - Tak, jak zapowiedziałem, dzisiaj przyszedłem do was z niespodzianką, a w sumie to z kilkoma - dodałem i odsunąłem się nieco, aby ręką wskazać przedmioty, które leżały za mną.
- Postanowiłem nieco urozmaicić swój kanał, a dzięki firmie Hot.Love jest to możliwe - powiedziałem. Po komentarzach mogłem zauważyć, że widzowie są zadowoleni. Sam nie byłem do końca do tego przekonany, bo będę musiał pokazać zdecydowanie więcej. - Och, wiedzę, że większość z was zainteresowała się tymi kulkami - uśmiechnąłem się, po czym wziąłem w dłoń kulki na sznurki, które różniły się nieco co do swojej wielkości. - Nie chcę was zmartwić, ale dzisiaj zaczniemy od czegoś, co mnie przygotuje do niektórych z tych zabawek - powiedziałem. Dawno już tego nie robiłem i nie mogłem ot tak zacząć ich używać. - Co my tu mamy. O! - krzyknąłem zadowolony, po czym wziąłem buteleczkę z żelem i etykietą pokazałem do widowni. Był to żel rozgrzewający, który miał nieco bardziej podkręcić temperaturę w trakcie seksu czy masturbacji. Wiedziałem, że zwykle to jest kit, który nam wciskają producenci, ale dla widzów musiałem być wiarygodny.
Niewielką ilość wylałem na swoją dłoń, po czym rozsmarowałem o drugą. Rzeczywiście skóra zaczęła nieco piec oraz wprawiać w przyjemne mrowienie.
- Zacznę od swoich sutków, a później, hm... Im większe donejtów wpłacicie, tym szybciej zmienimy na coś innego. Powiedzmy, że na 50 tysięcy użyjemy tego - pokazałem nieduży wibrator, do którego był dołączony pilot. - Na 100 tysięcy założę pierścień, zaś na 500 tysięcy, użyję tych kulek. Musicie się postarać kochani - powiedziałem. Zacząłem od masowania sutków, ale szybko zacząłem dotykać swojego penisa. Od samego początku byłem bez bielizny, ale i tak widzieli mojego członka, więc co to za różnica. Pierwszy próg został przekroczony bardzo szybko, więc użyłem palców, aby rozciągnąć się nieco bardziej. Byłem rozkraczony przed kamerką, co nieco mnie zawstydzało, ale chciałem, by widzowie wszystko dobrze widzieli. Od razu włączyłem na drugi poziom, wydając z siebie głośny jęk.
- Od razu ma maksa? Jesteście szaleni i za to was kocham - powiedziałem i choć nieco się stresowałem, to przełączyłem na piąty poziom, który był ostatnim. Odchyliłem głowę do tyłu, czując jak ta niewielka zabawka, sprawia mi ogromna przyjemność.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kolejne dni minęł błyskawicznie. Na moje szczęście Megumi postanowiła w końcu odpisać na tuziny moich wiadomości oraz nieodebranych telefonów. Nikt nie miał pojęcia w jakim niepokoju mnie postawiła. Znając częściową prawdę o moim bracie, a raczej o tym kim dla mnie on jest. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy, a ona sama spytała jak do tego doszło, do zauroczenia. Niechętnie wyznałem prawdę. Świadom zagrożenia, lecz mówiła, zapewniała iz między nami wszystko jest okej. W środę rodzice poszli do znajomych na małe spotkanie, aby odprężyc się od rodzicidelskich obowiązków. Na ten dzień umówiłem się z przyjaciółką u mnie w domu, aby odrobić lekcję oraz pouczyć się, chociaż prawda była nieco inna. Prawdziwy powód był całkowicie inny.
- Tu masz błąd - wskazała końcówką długopisu na rządek cyfr, tłumacząc co konkretnie zrobiłem źle. Uśmiechnąłem się, dziękując za poradę i poprawiłem równanie, ostatecznie otrzymując ten sam wynik co ona. Spojrzałem na nią, poprawiając słuchawkę w jednym uchu. Nie miałem więcej poza jedną swoją ulubioną parą, więc musieliśmy się jakoś podzielić. Siedząc na podłodze, przy stoliku kawowym, stykając się ramionami. Widziałem kątem oka jak reaguje na dźwięk w słuchawce, jak zaintrygowana słowami, spogląda na ekran komórki, a jej oczy błyszczały, zaś poliki zaczynały nabierać kolorów. Zastanawiałem się jak właściwie do tego doszło. W jaki sposób mnie namówiła. No tak. Pragnęła to zobaczyć, twierdząc iż chce to lepiej zrozumieć. Moim zdaniem samemu wybierając stronę, samemu wchodząc w to było lepsze niz uczenie jej jak to znaleźć. W ten sposób miałem chociaz jakąkolwiek kontrole.
Sam złapałem się na zerkaniu, kiedy to do mojego ucha doszły elektryzujące jęki mojego brata. Patrzyłem jak sobie dogadza, jak pieści swoje sutki, rozciąga przed wsadzeniem wibratora. Z jednej strony uczyłem się tego, co on sam lubi. Co lubi robić, w jaki sposób, w jakiej kolejności.
- Podnieca cię to? - spytała spoglądając na mnie lekko zamglonymi, maślanymi oczyma. Ja zaś byłem lekko obojętny. Choć normalnie podnieciłbym się na samym początku. Na samym starcie zacząłbym się dotykać, to teraz jakoś nie potrafiłem. W pewnym sensie zachowywałem zimną krew. Byc moze dla niepoznaki. W końcu czy to było normalne? oglądałem seks kamerki brata, całowałem się z nim w domu, a teraz jeszcze oglądałem go z przyjaciółką. To z pewnością nie było normalne!
- Owszem - przytaknąłem, wracając wzrokiem do maleńkiego ekraniku i jakze pisnąłem na jej dotyk, gdy jej dłoń wylądowała na moim udzie, zaś usta naznaczyły delikatnie szyję. Rozbawiona dmuchnęła w moje kosmyki włosów, które jawnie zyły własnym zyciem, uciekając w kazdy mozliwy kierunek. Tylko nie ten, co bym chciał. Lekko zdezorientowany złapałem się za dotknięte miejsce, widząc jak braciszek oznajmia, ze oglądający przekroczyli kolejny próg.
- Byłbyś w stanie zrobić To? - spytała, nachylając się w moją stronę z jeszcze większymi wypiekami na twarzy. Sam nie byłem lepszy. Czułem jak uszy mnie pieką, jak w uszach dudni, a słodkie pojękiwania brata tylko wzniecają coś dziwnego we mnie. Coś, czego dotychczas nie znałem. Nawet niezauważyłem, kiedy nasze wargi zetknęły się, a jezyki zaczęły przepychać nawzajem, owijając wokół siebie. Przymknąłem powieki mając ochotę spojrzeć na nią, ale czułem ze sama Megumi wypala na mnie swój wzrok podczas pocałunku. Dlatego przerwałem go, powoli, patrząc jak ślina łącząca nasze usta urywa się, lądując na jej pobrudku.
- Seiji... - szepnęła, wyciągając z ucha swoją słuchawkę i załozyła mi ją na drugie ucho. Rozwiązała bawełniany pasek ze swej sukienki i związała za jego pomocą moje oczy. Ciemność dopadła mnie z kazdej strony. Na dodatek nie słyszałem nic poza nagraniem, co mnie niezmiernie zaczęło podniecać. Jej dłonie zaczęły skupiać się na moim kroczu, zaś usta na torsie. Czułem jak pieści moje sutki przez materiał, a ja wydałem z siebie zduszony jęk., gdy je mocniej przygryzła.
- Me...gu...mi - wysapałem, tracąc resztki oporu i wpiłem się w jej usta, błądząc dłońmi po jej ciele. Choć usta wymawiały kobiece imię, w głowie siedział mi tylko brat. Z pewnością była tego świadoma, z pewnością jej to nie przeszkadzało. Odnosiłem wrazenie, iz starała się zrobić to, c o ja sam zrobiłem sobie. Uzależnić mnie od niej. Tak samo jak sam uzalezniłem się od kamerek mojego brata. Zsunęła częściowo moje spodenki, a ciepło jej ust oplotło mojego penisa. Było przyjemnie, tak wilgotno, tak gorąco.
-A...aa - jęczałem, nawet nie powstrzymując się od poruszania biodrami, aby wsadzić swój interes jeszcze głębiej. Raz, drugi, az sama lekko się dławiąc uciekła. Usłyszałem słowa brata. Osiągnął ostatni cel, kulki. Przełknąłem głośno ślinę, czując jak się porusza. Czują jak Megumi staje nade mną okrakiem i nagle... siada. Było ciasno, mokro, ciepło i od razu wiedziałem co zrobiła. Zdawało się, ze usłyszałem jej jęk, gdy zaczęła się porusząc po dłuzszej chwili. Chwyciłem rękoma za jej biodra, chcąc pomóc jej nabijanie się na mnie. Choć była dziewczyną, to doznawałem niesamowitego podniecenia, niesamowitej przyjemności za sprawą brata jak i uczucia, którym mnie obdarowywała.
- Seiji, ach... - byłą niesamowicie przyjemnie ciasna. Zastanawiałem się, czy mój brat byłby równie ciasny. Czy to uczucie byłoby równie tak cholernie przyjemne.
Stanowczym ruchem rąk, nakazałem jej wstać. Pchnąłem Megumi na łózko, tak aby się wypieła i nie czekając odnalazłem na oślep jej pupę, wchodząc w nią z powrotem. Na nowo czując to ciepło, na nowo odkrywając jej dungeon.
- Śmialo, dojdz we mnie - usłyszałem, czując jak jedna ze słuchawek wysuwa się z ucha. Nie byłem głupi, nie miałem zamiaru ryzykować. Gdy poczułem jak zaczynam dochodzić, wyciągnąłem członka, podwinąłem wysoko jej sukienke i spuściłem się na jej plecy, oddjąc się drgawką.Oboje zsapani siedzielismy, spoglądajac na siebie w ciszy zastanawiajac co wlasciwie zrobilismy.
Megumi poszła pod prysznic, tak jak ją o to prosiłem, po czym sam to zrobiłem, zamykając drzwi od pokoju, widząc jak dalej ogląda filmik, wpisując coś.
- Tu masz błąd - wskazała końcówką długopisu na rządek cyfr, tłumacząc co konkretnie zrobiłem źle. Uśmiechnąłem się, dziękując za poradę i poprawiłem równanie, ostatecznie otrzymując ten sam wynik co ona. Spojrzałem na nią, poprawiając słuchawkę w jednym uchu. Nie miałem więcej poza jedną swoją ulubioną parą, więc musieliśmy się jakoś podzielić. Siedząc na podłodze, przy stoliku kawowym, stykając się ramionami. Widziałem kątem oka jak reaguje na dźwięk w słuchawce, jak zaintrygowana słowami, spogląda na ekran komórki, a jej oczy błyszczały, zaś poliki zaczynały nabierać kolorów. Zastanawiałem się jak właściwie do tego doszło. W jaki sposób mnie namówiła. No tak. Pragnęła to zobaczyć, twierdząc iż chce to lepiej zrozumieć. Moim zdaniem samemu wybierając stronę, samemu wchodząc w to było lepsze niz uczenie jej jak to znaleźć. W ten sposób miałem chociaz jakąkolwiek kontrole.
Sam złapałem się na zerkaniu, kiedy to do mojego ucha doszły elektryzujące jęki mojego brata. Patrzyłem jak sobie dogadza, jak pieści swoje sutki, rozciąga przed wsadzeniem wibratora. Z jednej strony uczyłem się tego, co on sam lubi. Co lubi robić, w jaki sposób, w jakiej kolejności.
- Podnieca cię to? - spytała spoglądając na mnie lekko zamglonymi, maślanymi oczyma. Ja zaś byłem lekko obojętny. Choć normalnie podnieciłbym się na samym początku. Na samym starcie zacząłbym się dotykać, to teraz jakoś nie potrafiłem. W pewnym sensie zachowywałem zimną krew. Byc moze dla niepoznaki. W końcu czy to było normalne? oglądałem seks kamerki brata, całowałem się z nim w domu, a teraz jeszcze oglądałem go z przyjaciółką. To z pewnością nie było normalne!
- Owszem - przytaknąłem, wracając wzrokiem do maleńkiego ekraniku i jakze pisnąłem na jej dotyk, gdy jej dłoń wylądowała na moim udzie, zaś usta naznaczyły delikatnie szyję. Rozbawiona dmuchnęła w moje kosmyki włosów, które jawnie zyły własnym zyciem, uciekając w kazdy mozliwy kierunek. Tylko nie ten, co bym chciał. Lekko zdezorientowany złapałem się za dotknięte miejsce, widząc jak braciszek oznajmia, ze oglądający przekroczyli kolejny próg.
- Byłbyś w stanie zrobić To? - spytała, nachylając się w moją stronę z jeszcze większymi wypiekami na twarzy. Sam nie byłem lepszy. Czułem jak uszy mnie pieką, jak w uszach dudni, a słodkie pojękiwania brata tylko wzniecają coś dziwnego we mnie. Coś, czego dotychczas nie znałem. Nawet niezauważyłem, kiedy nasze wargi zetknęły się, a jezyki zaczęły przepychać nawzajem, owijając wokół siebie. Przymknąłem powieki mając ochotę spojrzeć na nią, ale czułem ze sama Megumi wypala na mnie swój wzrok podczas pocałunku. Dlatego przerwałem go, powoli, patrząc jak ślina łącząca nasze usta urywa się, lądując na jej pobrudku.
- Seiji... - szepnęła, wyciągając z ucha swoją słuchawkę i załozyła mi ją na drugie ucho. Rozwiązała bawełniany pasek ze swej sukienki i związała za jego pomocą moje oczy. Ciemność dopadła mnie z kazdej strony. Na dodatek nie słyszałem nic poza nagraniem, co mnie niezmiernie zaczęło podniecać. Jej dłonie zaczęły skupiać się na moim kroczu, zaś usta na torsie. Czułem jak pieści moje sutki przez materiał, a ja wydałem z siebie zduszony jęk., gdy je mocniej przygryzła.
- Me...gu...mi - wysapałem, tracąc resztki oporu i wpiłem się w jej usta, błądząc dłońmi po jej ciele. Choć usta wymawiały kobiece imię, w głowie siedział mi tylko brat. Z pewnością była tego świadoma, z pewnością jej to nie przeszkadzało. Odnosiłem wrazenie, iz starała się zrobić to, c o ja sam zrobiłem sobie. Uzależnić mnie od niej. Tak samo jak sam uzalezniłem się od kamerek mojego brata. Zsunęła częściowo moje spodenki, a ciepło jej ust oplotło mojego penisa. Było przyjemnie, tak wilgotno, tak gorąco.
-A...aa - jęczałem, nawet nie powstrzymując się od poruszania biodrami, aby wsadzić swój interes jeszcze głębiej. Raz, drugi, az sama lekko się dławiąc uciekła. Usłyszałem słowa brata. Osiągnął ostatni cel, kulki. Przełknąłem głośno ślinę, czując jak się porusza. Czują jak Megumi staje nade mną okrakiem i nagle... siada. Było ciasno, mokro, ciepło i od razu wiedziałem co zrobiła. Zdawało się, ze usłyszałem jej jęk, gdy zaczęła się porusząc po dłuzszej chwili. Chwyciłem rękoma za jej biodra, chcąc pomóc jej nabijanie się na mnie. Choć była dziewczyną, to doznawałem niesamowitego podniecenia, niesamowitej przyjemności za sprawą brata jak i uczucia, którym mnie obdarowywała.
- Seiji, ach... - byłą niesamowicie przyjemnie ciasna. Zastanawiałem się, czy mój brat byłby równie ciasny. Czy to uczucie byłoby równie tak cholernie przyjemne.
Stanowczym ruchem rąk, nakazałem jej wstać. Pchnąłem Megumi na łózko, tak aby się wypieła i nie czekając odnalazłem na oślep jej pupę, wchodząc w nią z powrotem. Na nowo czując to ciepło, na nowo odkrywając jej dungeon.
- Śmialo, dojdz we mnie - usłyszałem, czując jak jedna ze słuchawek wysuwa się z ucha. Nie byłem głupi, nie miałem zamiaru ryzykować. Gdy poczułem jak zaczynam dochodzić, wyciągnąłem członka, podwinąłem wysoko jej sukienke i spuściłem się na jej plecy, oddjąc się drgawką.Oboje zsapani siedzielismy, spoglądajac na siebie w ciszy zastanawiajac co wlasciwie zrobilismy.
Megumi poszła pod prysznic, tak jak ją o to prosiłem, po czym sam to zrobiłem, zamykając drzwi od pokoju, widząc jak dalej ogląda filmik, wpisując coś.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Progi, które postawiłem były dość szybko przekraczane. Ten mały wibrator oraz pierścień u nasady penisa były do wytrzymania, ale nieco przerażało mnie to, co czekała mnie dalej. Nie miałem problemu z zabawkami. Nie raz w trakcie seksu byłem bottomem, nie miało to dla mnie żadnego znaczenia, więc dopasowywałem się do partnera. Mimo tego zaskoczony spojrzałem, jak dobijamy ostateczny próg, choć nadal donacje wpadały. Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu, ponieważ nie tylko dużo dziś zarobię, ale również oglądalność miałem dużo większą.
- Skoro tak szybko przekroczyliśmy próg, to czas na ostatnią zabawkę. Jest bardzo dobrze wykonana, no i zobaczcie na różnicę w wielkości kulek. Na dodatek nie jest to od największej do najmniejszej, a pomieszane. Jestem ciekaw ile da mi to rozkoszy - powiedziałem. Nie liczyłem ile razy doszedłem. Dwa? Cztery razy? Trudno było mi powiedzieć, ponieważ byłem skupiony na czymś innym. Komentarze się posypały, więc nie chciałem, aby moi widzowie długo czekali.
Ostrożnie wyciągnąłem z siebie wibrator oraz zdjąłem pierścień, który nieco utrudniał mi dojście, ale ostatecznie było to możliwe.
- Dajcie mi chwilę, już dawno nic takiego nie miałem - zaśmiałem się, po czym odwróciłem się tyłem do kamery. Rozłożyłem żel na kulkach, po czym oparłem się jedną dłonią o materac, zaś drugą zacząłem wkładać kulka po kulce, wydając z siebie coraz to głośniejsze jęki. Oparłem czoło o dłoń na materacu, dzięki czemu jeszcze bardziej wyeksponowałem swój tyłek. Poczułem ulgę, kiedy ostatnia kulka zniknęła, choć czułem się z nimi dziwnie. Dotknąłem swojego podbrzusza mając wrażenie, że są za głęboko, ale niczego nie poprawiałem. Chciałem, by moi widzowie nacieszyli swoje oczy, później będę zupełnie wolny.
Stream zakończyłem z radością oraz zapowiedzią, że to nie koniec moich przygód z zabawkami od firmy Hot.Love. Nim jednak wyszedłem ze swojego kanału, dostałem niespodziewaną wiadomość. Nie była to prośba o prywatny czat, a zwykła wiadomość, która była dostępna za niewielką opłatą. Czasami ludzie chcieli popisać, a strona dbała o to, by nas niepotrzebnie zasypywali zdjęciami w wiadomościach czy durnymi tekstami. Zmarszczyłem brwi, widząc treść wiadomości i na początku myślałem, że to jakiś żart, ale tak nie było. Ktoś chciał mnie na swoich urodzinach… Było to dziwne, szczerze mówiąc nie byłem do tego przekonany, ale kwota, którą mi zaproponowano… Zgodziłem się pod warunkiem, że będę mógł kryć się pod maską. Nie wiedziałem na kogo trafię i wolę by nikt znajomy mnie nie rozpoznał.
- Strój policjanta… Co to ma być? - jęknąłem do siebie samego, po czym dostałem resztę szczegółów dotyczących miejsca oraz godziny. Może to było za dużo, jak dla mnie, ale pieniądze mnie kusiły, tak samo fakt, że solenizant był moim fanem. Nadal ryzykowne, ale nie było odwrotu. Skoro się zgodziłem, to chciałem dotrzymać słowa.
Przez te kilka dni skupiałem się na sobotnich urodzinach, na których miałem być atrakcją dla osiemnastolatka. Znalezienie ciekawego stroju policjanta nie było wcale trudne. Był to drobny wydatek, na który mogłem sobie pozwolić. Na dodatek musiałem kupić prezent dla brata z okazji jego urodzin i nie zapomniałem o skarpetkach, kupiłem mu również nowy szkicownik oraz kilka przyborów do malowania. Wiedziałem, że to lubi i na pewno ucieszy się z takich pierdółek. W oko wpadła mi też bransoletka na czarnym rzemyku, więc i tą mu kupiłem, grawerując na niej datę jego urodzin. Może to dużo prezentów, jak na brata, ale chciałem sprawić mu dużo radości.
W końcu była sobota i już od rana słyszałem, jak mam krząta się po kuchni, a zapach słodkości unosiła się po całym mieszkaniu. Czy ona piekła właśnie tort? Nigdy tego nie robi, ale coś słodkiego robiła, to na pewno. Spojrzałem na prezent, który był ładnie zapakowany w pudełku i uśmiechnąłem się delikatnie. Chciałem być pierwszy, który złoży mu życzenia, więc wziąłem prezent i bez pytania wtargnąłem do jego pokoju.
- Wstajemy, wstajemy! Czas świętować osiemnasty rok życia! - krzyknąłem, po czym usiadłem na nim, kiedy ten sobie jeszcze spał smacznie w łóżku. - Mam dla ciebie prezent i obiecane skarpetki - powiedziałem, kiedy spojrzał na mnie zaspanymi oczami. Przyjrzałem się mu uważnie, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Powiedz mi, że byłem pierwszy.... Specjalnie wstałem wcześnie - zaśmiałem się. Nie schodziłem z niego, bo nie czułem takiej potrzeby, a przynajmniej miałem pewność, że mi nigdzie od razu nie ucieknie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dzis byl cudowny dzien, a powodem tego nie byly moje urodziny. Pelnoletnosc wbrew pozorom nie byla tak kolorowa niczym skarpetki starszego brata. Wybor studiow, praca, samowystarczalnosc. Czekalo mnie wkroczenie w nieznane wody, do ktorych nigdy nie bylo mi spieszno, wiec dlaczego ten dzien mial byc tym cudownym? Poniewaz byla to sobota i moglem spac ile dusza zapragnela.Teoretycznie, gdyz w praktyce to byla kwestia czasu, az szefowa tego domu wpadnie do pokoju i kaze wstac, zjesc sniadanie, a potem pomoc w sprzataniu. Coz, sobotnie ogarnianie mieszkania bylo juz tradycja i tylko w niektorych przypadkach mozna bylo przed tym uciec, ale dzis czulem w swoim swedzacym nosie, iz mnie osobiscie sie upiecze z jednego konrketnego powodu - urodzin, a dokladniej tych osiemnsatych urodzin.
Lekko wybudzony z glebokiego snu, przeturlalem sie na plecy, wysuwajac spod poscieli jedna noge, aby zaznac nieco przyjemnego chlodu i wlasnie w tej cudownej chwili, w tym jednym momencie cudowna bloga nostalgie zrujnowal ktos wchodzacy bez pukania do pokoju. Moja pierwsza mysla byla mama, ale ona zawsze dawala znac, ze chce wejsc na wypadek gdyby miala przylapac mnie w niekomfortowej sytuacji. Owszem, widziala mojego siusiaka nie jednokrotnie za mlodych lat, ale widziec go, a przylapac kogos na bawieniu sie nim to bylo juz co innego. To tak jakby przylapac rodzicow w lozku w jednoznacznej sytuacji. Wiadomo, ze to robia, ale nie chce sie wiedziec jak i kiedy, bo to po prostu obrzydliwe i krepujace.
Steknalem, czujac jak cos ciezkiego siada czesciowo na moj brzuch, ukrucajac o polowe zaczerpywanie powietrza. Mialem ochote krzyknac na tego glaba, ze tak sie nie robi, bo jeszcze polamie mi to i owo, ale bylem tak zaspany, ze ciagle potrzebowalem chwili na zrozumienie co wlasnie sie dzialo.
- Ktora jest godzina - wyszeptalem, przecierajac oczy rekoma, ale to tylko bardziej rozmylo obraz niewyraznej psotaci siedzacej na mnie.
- Jestes ciezki - wymamrotalem, wyostrzajac wzrok, dostrzegajac twarz uradowanego braciszka, ktorego glos rozpoznalem od razu. Unioslem sie na lokciach, trzezwiejac z cudownych objec morfeusza, a wzrok w tym czasie zdazyl oswoic sie z nadal panujaca ciemnoscia w pomieszczeniu.
- Pierwszy? Och tak, pierwszy do dostania lania za obudzenie mnie tak wczesnie - przez moment bylem poirytowany, bowiem zepsul mi moje plany dlugiego spania do poludnia i gnicia w pizamie przez reszte kolejengo dnia, ale z drugiej strony zlosc szybko minela zas oczy prawie wystrzelily mi z orbity uswiadamiajac mi w jakiej pozycji sie znajdowalismy.
- C-czy moglbys ze mnie zejsc? - spytalem, spuszczajac glowe, aby ukryc zawstydzenie. W ostatnim czasie zbyt wiele sie dzialo i nie wiedzialem jak mialem spojrzec na brata i co wlasciwie mu powiedziec. Zas on zdawal sie o wszystkim zapomniec, mimo tego w jakiej sytuacji go ostatnio postawilem. Moze sam powinienem tak zrobic? W koncu dzis byly moje urodziny i jakby nie patrzec powinienem sie z teog cieszyc.
- Prezent? Moge go otworzyc? - spytalem calkowicie przekierowywujac swoje zainteresowanie na starannie zapakowany pakunek. Widac bylo do razu, ze nie szczedzil na pieniadzach, ale co tu sie dziwic. Ostatnio sporo sobie zarobil na donejtach podczas stremu z zabawkami.
- I naprawde zejdz, bo mi go zlamiesz - skrzywilem sie z pol usmiechem, czujac poranny zwod, na ktory nie mialem ani grama wplywu. To bylo naturalne, normalne i nie spowodowane tym jak siedzial na mnie brat, choc nie powiem, to odrobine rowniez na mnie ppdzialalo.
Lekko wybudzony z glebokiego snu, przeturlalem sie na plecy, wysuwajac spod poscieli jedna noge, aby zaznac nieco przyjemnego chlodu i wlasnie w tej cudownej chwili, w tym jednym momencie cudowna bloga nostalgie zrujnowal ktos wchodzacy bez pukania do pokoju. Moja pierwsza mysla byla mama, ale ona zawsze dawala znac, ze chce wejsc na wypadek gdyby miala przylapac mnie w niekomfortowej sytuacji. Owszem, widziala mojego siusiaka nie jednokrotnie za mlodych lat, ale widziec go, a przylapac kogos na bawieniu sie nim to bylo juz co innego. To tak jakby przylapac rodzicow w lozku w jednoznacznej sytuacji. Wiadomo, ze to robia, ale nie chce sie wiedziec jak i kiedy, bo to po prostu obrzydliwe i krepujace.
Steknalem, czujac jak cos ciezkiego siada czesciowo na moj brzuch, ukrucajac o polowe zaczerpywanie powietrza. Mialem ochote krzyknac na tego glaba, ze tak sie nie robi, bo jeszcze polamie mi to i owo, ale bylem tak zaspany, ze ciagle potrzebowalem chwili na zrozumienie co wlasnie sie dzialo.
- Ktora jest godzina - wyszeptalem, przecierajac oczy rekoma, ale to tylko bardziej rozmylo obraz niewyraznej psotaci siedzacej na mnie.
- Jestes ciezki - wymamrotalem, wyostrzajac wzrok, dostrzegajac twarz uradowanego braciszka, ktorego glos rozpoznalem od razu. Unioslem sie na lokciach, trzezwiejac z cudownych objec morfeusza, a wzrok w tym czasie zdazyl oswoic sie z nadal panujaca ciemnoscia w pomieszczeniu.
- Pierwszy? Och tak, pierwszy do dostania lania za obudzenie mnie tak wczesnie - przez moment bylem poirytowany, bowiem zepsul mi moje plany dlugiego spania do poludnia i gnicia w pizamie przez reszte kolejengo dnia, ale z drugiej strony zlosc szybko minela zas oczy prawie wystrzelily mi z orbity uswiadamiajac mi w jakiej pozycji sie znajdowalismy.
- C-czy moglbys ze mnie zejsc? - spytalem, spuszczajac glowe, aby ukryc zawstydzenie. W ostatnim czasie zbyt wiele sie dzialo i nie wiedzialem jak mialem spojrzec na brata i co wlasciwie mu powiedziec. Zas on zdawal sie o wszystkim zapomniec, mimo tego w jakiej sytuacji go ostatnio postawilem. Moze sam powinienem tak zrobic? W koncu dzis byly moje urodziny i jakby nie patrzec powinienem sie z teog cieszyc.
- Prezent? Moge go otworzyc? - spytalem calkowicie przekierowywujac swoje zainteresowanie na starannie zapakowany pakunek. Widac bylo do razu, ze nie szczedzil na pieniadzach, ale co tu sie dziwic. Ostatnio sporo sobie zarobil na donejtach podczas stremu z zabawkami.
- I naprawde zejdz, bo mi go zlamiesz - skrzywilem sie z pol usmiechem, czujac poranny zwod, na ktory nie mialem ani grama wplywu. To bylo naturalne, normalne i nie spowodowane tym jak siedzial na mnie brat, choc nie powiem, to odrobine rowniez na mnie ppdzialalo.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nadąłem policzki, jak małe, niezadowolone dziecko, które nie dostało tego, co chciało. Naprawdę nie rozumiem o co mu chodzi. Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje, choć my to chyba aż tak wierzący nie jesteśmy, a przynajmniej ja. Szczerze to wierzę jedynie w reinkarnację, ale mniejsza z tym.
- Mógłbym, ale nie wiem czy chcę - wzruszyłem ramionami, przyglądając mu się uważnie. Skinąłem głową, na jego głupie pytanie dotyczące prezentu. Był jego, więc oczywiście, że mógł otworzyć.
- Jest co łamać? Żartuję, już schodzę księżniczko - uśmiechnąłem się lekko, po czym usiadłem na brzegu łóżka i patrzyłem to na brata, to na pudełko prezentowe. Było sporawe, ale to nie to było najważniejsze, tylko jego zawartość.
- Miła ekspedientka pomogła mi wybierać te artystyczne rzeczy. Na początku myślałem, że próbuje mi wcisnąć same najdroższe przedmioty, ale o dziwo były również jakieś tańsze, które są podobno dobre - powiedziałem, po czym czekałem, aż otworzy pakunek. W sumie nie liczyłem na żadne podziękowania, a po prostu chciałem zobaczyć, czy będzie z tego zadowolony.
•••
Nie ominął mnie dzisiaj stream, w którym prezentowałem kolejne zabawki. Miałem kontakt z szefem, więc już po środowymi kamerkami był ze mnie zadowolony. Musiał oglądać, co nieco mnie zawstydziło, ale też doradził mi co i jak, bo nie znałem się na wszystkich tych zabawkach. Co nieco poczytałem w internecie, ale jeszcze trochę musiałem się z tym zapoznać. Najgorsze jest to, że od razu po streamie musiałem się udać na urodziny do obcych osób, a przynajmniej miałem nadzieję, że są obcy. Co prawda, solenizant ma być moim rzekomym fanem. Nieco mnie to stresowało, ale zapłata była solidna. Część została mi przelana od razu, zaś pozostałość miałem dostać po wszystkim. Nie byłem kimś doświadczonym w tańcach erotycznych, a też nie do końca mi powiedziano na ile mogę sobie pozwolić. Miałem zrobić coś więcej, niż tylko taniec? Jeszcze ten strój… Nieźle się muszą bawić skoro mam się przebrać za policjanta. Musiałem wspomnieć rodzicom, że dzisiaj wrócę później i żeby się nie martwili. Cóż, jestem ciekawy co z tego będzie.
Punktualnie stałem pod odpowiednim adresem. Impreza zaczęłam się chyba wcześniej i gdyby nie to, że dałem znać anonimowej osobie, że niedługo będę. Musiałem się jeszcze przebrać, bo nie zamierzałem przemierzać miasta w stroju policjanta, tym bardziej, że był on strasznie obcisły. Schowałem telefon do torby i złapałem mocniej za jej pasek, poprawiając go sobie na ramieniu. Zadzwonilem do drzwi, zasłaniając pół twarzy maską ochronną i bardziej zasunąłem sobie czapkę z daszkiem na oczy. Musiałem się upewnić, że nikogo nie znam. Drzwi się w końcu otworzyły, więc spojrzałem na młodego chłopaka, który raczej nie był zaskoczony moim widokiem.
- To zapewne ty masz zabawić naszego solenizanta? Wchodź, jak chcesz skorzystać z łazienki to prosto i ostatnie drzwi po lewo, jak się już przebierzesz, to dam ci znać, gdzie znajduje się nasze urodzinowe niewiniątko - powiedział, więc skinąłem głową. Nie znałem go z twarzy, ani nic, więc stres nieco ode mnie uciekł, ale nadal byłem czujny. Zdjąłem buty, po czym poszedłem do łazienki, nieco rozglądając się za znajomymi twarzami, ale nikt nie rzucił mi się w oczy. Chyba była to po prostu zwykła impreza urodzinowa osób, których pewnie nigdy nie minąłem na ulicy. Zamknąłem za sobą drzwi i rozebrałem się ze wszystkich warstw ubrań. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, po czym westchnąłem spuszczając głowę do dołu.
- Co ja robię… - szepnąłem do siebie. Teraz już nie mogłem uciec, więc przygotowałem się do małego pokazu. Przebrałem się w strój policjanta, po czym upewniłem się, że wszystkie może rzeczy są starannie schowane w torbie, a pozostałe mam przy sobie. Ułożyłem włosy i założyłem maskę, aby nadal robić za nieco tajemniczego. Nie chciałem by ktoś z tych młodych ludzi mnie rozpoznał.
- Więc gdzie jest solenizant? - zapytałem, kiedy wyszedłem z łazienki.
- Za tymi drzwiami. Muzyka jest przygotowana i chłopak również też. Tutaj mam dla ciebie klucz, nie chcemy wam przeszkadzać - uśmiechnął się, kiedy wziąłem od niego przedmiot. Już nawet myślałem, że wyjdą z domu, aby zostawić nas we dwóch, ale raczej to nie było możliwe.
Wszedłem do środka i moim oczom od razu ukazał się chłopak z zasłoniętymi oczami, który grzecznie siedział na krześle. Delikatnie się uśmiechnąłem, bo wyglądał teraz na bezbronnego. Tak, jak zostało mi polecone, zamknąłem drzwi na klucz i odłożyłem go na szafkę, którą znalazłem zaraz obok wejścia. Znalazłem również laptopa, na którym była strona z muzyką, nawet już wybrano playliste, więc tylko ją odpaliłem. Zaszedłem chłopaka od tyłu i położyłem dłonie na jego ramionach i zjechałem nimi w dół. Czułem, jak się wzdryga, ale nie uciekł z krzesła, więc kontynuowałem. Powoli zacząłem się poruszać, aby nieco wczuć się w muzykę. Cieszyłem się, że ma zasłonięte oczy, bo miałem wrażenie, że nieco to kaleczę, ale ostatecznie usiadłem okrakiem na jego kolanach, a raczej tak to wyglądało, bo nieco dzieliło nas od siebie.
- Odpręż się, to twoje urodziny i nie powstrzymuj się przed dotykaniem, dzisiaj jestem dla ciebie - wyszeptałem do jego ucha, aby nie zagłuszała mnie muzyka. Otarłem się swoim ciałem o nieco, wykonując dość dziwaczne ruchy. Nieco widziałem w klubach i starałem się to odwzorować, ale pewnie gdyby nie to, że byłem tutaj w formie pracy, to nie powstrzymałbym się od śmiechu.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Niesamowicie ucieszyłem się z prezentu, co było od razu po mnie widać, kiedy wyciągałem coraz to kolejne rzeczy, aż poczułem się głupio, gdy pomyślałem o tym co zrobiłem braty. Postarał się z prezentem, a ja go tak okropnie traktowałem. W jego niewiedzy, ale jednak... Podziękowałem za prezent, a gdy Hayate zniknął do pracy, ja wypróbowałem prezenty. Ubrany w kolorowe skarpetki, krókie spodenki oraz bluzę poczułem się jakbym upodobnił się do starszego brata, co było dość zabawne. Całą moją bańkę szczęścia rozbił dzwonek do drzwi. Z westchnięciem wstałem i zszedłem na dół, witając Megumi w drzwiach, która była niesłychanie promienna.
- Coś ty masz na sobie? Ubieraj się i wychodzimy - spojrzałem na nią pytająco, spoglądając na zegarek, a moje oczy niemalże wyskoczyły z orbity. Czas przemknął mi między palcami niezauważalnie. Tak to jest, gdy pochłonie kogoś hobby. Bez zbędnych pytań wróciłęm na górę ogarniąjąc siebie w miarę możliwości. Nie szalałem z wyglądem. W końcu nie wiedziałęm co ma w planach, ale skoro były to moje urodziny, to z pewnością skończy się na wyjściu do knajpy, wypiciu kilku drinków i z powrotem. Tak więc ubrany całkiem na czarno, poza skarpetkami, które zostawiłem zszedłem na dół i wyszliśmy razem w stronę miasta, obgadując nauczycielkę od japońskiego, która niekorzystnie oceniła ostatnio nasze wypracowania.
Jakie było moje zdziwienie, gdy zatrzymaliśmy się przed blokiem Ichiro.
- Proszę, nie mów mi tylko, że będzie nas więcej - mruknąłem niezadowolony. Nie lubiłem zgiełków ludzi, zwłąszcza obcych, a skoro lądowaliśmy w meiszkaniu Ichiro, to z pewnością nie skończy się tylko na naszej trójce. Zwłaszcza, iż dziś były moje urodziny. Wiem, powtarzam się, ale liczyłem na spokojny wieczorek, a nie głośną imprezę. Weszliśmy po schodach na trzecie piętro dzwoniąc do drzwi i ku mojemu zaskoczeniu było okropnie cicho. Z podejrzliwością na twarzy przywitałem się z przyjacielem, któy kpelnięciem w plecy pchnął mnie bardziej w głąb mieszkania i nagle pełno ludzi wyskoczyło z ukryć, strzelając konfetti, krzycząc wrzystkiego najlepszego. Ja za to zjezyłem się niczym kot, zgryzając zęby w bladym uśmiechu. Głośna muzyka ruszyła w ruch, jedni zaczęli wykładać miski z przekąskami oraz alkohol na blat kuchenny oraz stolik kawowy w salonie, gdy pozostała reszta jeszcze na osobności dodawała od siebie dodatkowe życzenia w moje ręce. Podziękowałęm wszystkim, biorąc w ręce drinka w kubeczku, który przyniosła mi Megumi i w trójkę z Ichiro upiliśmy pare łyczków.
- No stary miałeś zniewieściałą minę. Haha! Wszystko mam uwiecznione - rozbawiony po same uszy pomachał mi komórką przed oczami i impreza zaczęła się w najlepsze. Choć z początku czułem się niekomfortowo, to po paru głebszych zacząłem naprawdę korzystać z niespodzianki, tańcząc i śmiejąc się z innymi. Minęło pare godzin od mojego przyjścia do mieszkania przyjaciela. Zmęczony usiadłem na kanapę gdzie jakaś para się obmacywała. Musiałem odpocząć, uspokoić zawroty głowy od nadmiaru alkoholu, ale nie dano mi wystarczająco wiele czasu. Jeden z przyjaciół Ichiro poprosił mnie, abym poszedł za nim, bowiem mają dla mnie prezent. Wszyscy się na niego składali. Pełen powątpiewania poszedłem za nim do sypialni, gdzie stało krzesło.
- O co tu chodzi? - spytałem lekko zaniepokojony.
- Spokojnie, nikt cię nie zgwałci - prychnął rozbawiony, a do moich uszu doszedł dźwięk dzwonka. Czy oni czasem... - Będziesz dobrze się bawił - mrugnął do mnie okiem, przymuszając do posadzenia tyłka na krześle po czym związał mi oczy czarną chustą. Czułem wewnętrzny niepokój, ale procenty dodawały mi odwagi i powstrzymywały od wzięcia nogi z tego miejsca. Po prosut grzecznie czekałem sam w pokoju, słysząc zagłuszaną przez zamknięte drzwi muzykę i ludzi dobrze się bawiących.
Czułem napięcie od wyczekiwania. Nie byłem idiotą. Zdążyłem się domyślić co wykombinowali i nawet bawiło mnie to. Mimo wszystko wzdrygnąłem się słysząc jak ktoś wchodzi i zaklucza nas przed innymi. Serce zaczęło bić głośniej, słyszałem je, czułem jak chce się wyrwać z objęć żeber. Jak na szpilkach nasłuchiwałem osoby podchodzącej bliżej. Jak zaczyna się poruszać w rytm lecącej muzyki. Przełknąłem głośno ślinę, reagując na jego pierwszy, niespodziewany dotyk. Czułem się jak skończony idiota, jak jakiś prawiczek, a przecież już nim nie byłem. Od niedawna, ale jednak! Westchnąłem głęboko na pieszczotę. Nie miałem zamiaru się powstrzymywać. W końcu to były moje urodziny, a oni zapłacili temu komuś za to, co mi robił. Poza tym pewnie nigdy więcej nie zobaczę na oczy tej osoby. Szansa na to była jak jeden na milion. Poczułem jak moja męskość zaczynała pomału się budzić. Nawet jeśli byłem pod lekkim wpływem, to pozycja w jakiej się znaleźliśmy i brak wiedzy kim jest osoba prawie siędząca okrakiem...
I nagle czas stanął w miejscu, a wszystko przede mną zamroziło, gdy do moich uszu doszedł znajomy głos. Wargi rozchyliły się w przerażeniu. Brat. To był do kurwy nędzy mój brat! Megumi znalazła mojego brata! Kurwa!
Byłem cholernie spanikowany. Nie wiedziałem co robić. Uciekać? Zostać? A jeśli mnie pozna? Chyba nie ma zamiaru ściągnąć mi opaski? Co ona w ogóle mu powiedziała?! Jeśli wyjdzie to na jaw... jeśli będzie wiedział co zrobiłem... nigdy sobie nie wybaczymy.
Złapałem go instynktownie za uda, jakbym chciał powstrzymać go od odejścia, albo zrobienia kolejnego kroku. W sumie sam nie wiedziałem co robić. Byłem przerazony, a ani jedno słowo nie mogło wydobyć się z moich ust. Gorąco... ja... zaraz tu padnę. Byłęm sam na sam z bratem! Do tego wił się dla mnie! Nie poznał mnie, nie ma opcji. Nie poznał. Boze... za jakie grzechy. o mój boze, jest cholernie źle. Chciałem tego od zawsze, ale jak teraz do tego doszło, nie chcę. Zmieniłem zdanie! Chce stąd odejść! Zabiję ich, zabiję za to co zrobili. Ta suka zapłaci mi za to!
Ścisnąłem dłonie na jego ciele, chowając twarz w torsie. Pachniał tak dobrze. Ja... cholera. Mam na niego straszną ochotę.
Przygryzłem materiał lekko go ciągnąc w dół. Nie mogłem się temu oprzeć. Jeśli i tka ma to wyjść na jaw, udam debila, korzystając z bliskości, która juz nigdy nienadejdzie.
Pod lekkim naporem swoich rąk, przymusiłem brata aby ostatecznie usiadł na moim kroczu. Ująłem jego wolną rękę i przykładając nadgarstek do ust, zacząłem muskać skórę. Była taka delikatna i lekko słona. Ach... umrę. To będzie najgorszy wieczór w moim zyciu.
- Coś ty masz na sobie? Ubieraj się i wychodzimy - spojrzałem na nią pytająco, spoglądając na zegarek, a moje oczy niemalże wyskoczyły z orbity. Czas przemknął mi między palcami niezauważalnie. Tak to jest, gdy pochłonie kogoś hobby. Bez zbędnych pytań wróciłęm na górę ogarniąjąc siebie w miarę możliwości. Nie szalałem z wyglądem. W końcu nie wiedziałęm co ma w planach, ale skoro były to moje urodziny, to z pewnością skończy się na wyjściu do knajpy, wypiciu kilku drinków i z powrotem. Tak więc ubrany całkiem na czarno, poza skarpetkami, które zostawiłem zszedłem na dół i wyszliśmy razem w stronę miasta, obgadując nauczycielkę od japońskiego, która niekorzystnie oceniła ostatnio nasze wypracowania.
Jakie było moje zdziwienie, gdy zatrzymaliśmy się przed blokiem Ichiro.
- Proszę, nie mów mi tylko, że będzie nas więcej - mruknąłem niezadowolony. Nie lubiłem zgiełków ludzi, zwłąszcza obcych, a skoro lądowaliśmy w meiszkaniu Ichiro, to z pewnością nie skończy się tylko na naszej trójce. Zwłaszcza, iż dziś były moje urodziny. Wiem, powtarzam się, ale liczyłem na spokojny wieczorek, a nie głośną imprezę. Weszliśmy po schodach na trzecie piętro dzwoniąc do drzwi i ku mojemu zaskoczeniu było okropnie cicho. Z podejrzliwością na twarzy przywitałem się z przyjacielem, któy kpelnięciem w plecy pchnął mnie bardziej w głąb mieszkania i nagle pełno ludzi wyskoczyło z ukryć, strzelając konfetti, krzycząc wrzystkiego najlepszego. Ja za to zjezyłem się niczym kot, zgryzając zęby w bladym uśmiechu. Głośna muzyka ruszyła w ruch, jedni zaczęli wykładać miski z przekąskami oraz alkohol na blat kuchenny oraz stolik kawowy w salonie, gdy pozostała reszta jeszcze na osobności dodawała od siebie dodatkowe życzenia w moje ręce. Podziękowałęm wszystkim, biorąc w ręce drinka w kubeczku, który przyniosła mi Megumi i w trójkę z Ichiro upiliśmy pare łyczków.
- No stary miałeś zniewieściałą minę. Haha! Wszystko mam uwiecznione - rozbawiony po same uszy pomachał mi komórką przed oczami i impreza zaczęła się w najlepsze. Choć z początku czułem się niekomfortowo, to po paru głebszych zacząłem naprawdę korzystać z niespodzianki, tańcząc i śmiejąc się z innymi. Minęło pare godzin od mojego przyjścia do mieszkania przyjaciela. Zmęczony usiadłem na kanapę gdzie jakaś para się obmacywała. Musiałem odpocząć, uspokoić zawroty głowy od nadmiaru alkoholu, ale nie dano mi wystarczająco wiele czasu. Jeden z przyjaciół Ichiro poprosił mnie, abym poszedł za nim, bowiem mają dla mnie prezent. Wszyscy się na niego składali. Pełen powątpiewania poszedłem za nim do sypialni, gdzie stało krzesło.
- O co tu chodzi? - spytałem lekko zaniepokojony.
- Spokojnie, nikt cię nie zgwałci - prychnął rozbawiony, a do moich uszu doszedł dźwięk dzwonka. Czy oni czasem... - Będziesz dobrze się bawił - mrugnął do mnie okiem, przymuszając do posadzenia tyłka na krześle po czym związał mi oczy czarną chustą. Czułem wewnętrzny niepokój, ale procenty dodawały mi odwagi i powstrzymywały od wzięcia nogi z tego miejsca. Po prosut grzecznie czekałem sam w pokoju, słysząc zagłuszaną przez zamknięte drzwi muzykę i ludzi dobrze się bawiących.
Czułem napięcie od wyczekiwania. Nie byłem idiotą. Zdążyłem się domyślić co wykombinowali i nawet bawiło mnie to. Mimo wszystko wzdrygnąłem się słysząc jak ktoś wchodzi i zaklucza nas przed innymi. Serce zaczęło bić głośniej, słyszałem je, czułem jak chce się wyrwać z objęć żeber. Jak na szpilkach nasłuchiwałem osoby podchodzącej bliżej. Jak zaczyna się poruszać w rytm lecącej muzyki. Przełknąłem głośno ślinę, reagując na jego pierwszy, niespodziewany dotyk. Czułem się jak skończony idiota, jak jakiś prawiczek, a przecież już nim nie byłem. Od niedawna, ale jednak! Westchnąłem głęboko na pieszczotę. Nie miałem zamiaru się powstrzymywać. W końcu to były moje urodziny, a oni zapłacili temu komuś za to, co mi robił. Poza tym pewnie nigdy więcej nie zobaczę na oczy tej osoby. Szansa na to była jak jeden na milion. Poczułem jak moja męskość zaczynała pomału się budzić. Nawet jeśli byłem pod lekkim wpływem, to pozycja w jakiej się znaleźliśmy i brak wiedzy kim jest osoba prawie siędząca okrakiem...
I nagle czas stanął w miejscu, a wszystko przede mną zamroziło, gdy do moich uszu doszedł znajomy głos. Wargi rozchyliły się w przerażeniu. Brat. To był do kurwy nędzy mój brat! Megumi znalazła mojego brata! Kurwa!
Byłem cholernie spanikowany. Nie wiedziałem co robić. Uciekać? Zostać? A jeśli mnie pozna? Chyba nie ma zamiaru ściągnąć mi opaski? Co ona w ogóle mu powiedziała?! Jeśli wyjdzie to na jaw... jeśli będzie wiedział co zrobiłem... nigdy sobie nie wybaczymy.
Złapałem go instynktownie za uda, jakbym chciał powstrzymać go od odejścia, albo zrobienia kolejnego kroku. W sumie sam nie wiedziałem co robić. Byłem przerazony, a ani jedno słowo nie mogło wydobyć się z moich ust. Gorąco... ja... zaraz tu padnę. Byłęm sam na sam z bratem! Do tego wił się dla mnie! Nie poznał mnie, nie ma opcji. Nie poznał. Boze... za jakie grzechy. o mój boze, jest cholernie źle. Chciałem tego od zawsze, ale jak teraz do tego doszło, nie chcę. Zmieniłem zdanie! Chce stąd odejść! Zabiję ich, zabiję za to co zrobili. Ta suka zapłaci mi za to!
Ścisnąłem dłonie na jego ciele, chowając twarz w torsie. Pachniał tak dobrze. Ja... cholera. Mam na niego straszną ochotę.
Przygryzłem materiał lekko go ciągnąc w dół. Nie mogłem się temu oprzeć. Jeśli i tka ma to wyjść na jaw, udam debila, korzystając z bliskości, która juz nigdy nienadejdzie.
Pod lekkim naporem swoich rąk, przymusiłem brata aby ostatecznie usiadł na moim kroczu. Ująłem jego wolną rękę i przykładając nadgarstek do ust, zacząłem muskać skórę. Była taka delikatna i lekko słona. Ach... umrę. To będzie najgorszy wieczór w moim zyciu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Poruszanie się w rytm muzyki szło mi coraz lepiej. Nie ukrywałem, że również i mi od tego robiło się gorąco, ale to dlatego, że byłem blisko tego chłopaka oraz nasze ciała ocierały się o siebie. Czułem jego oddech, ale zdziwiło mnie, że jeszcze nic nie zrobił. Nie dotknął mnie, nie powiedział ani słowa... Wyglądał na spiętego, a raczej czułem to, dotykając jego ramion i nie tylko. Nie wiedziałem, jak daleko miałem pójść. Taniec, striptiz, ale czy coś jeszcze wchodziło w grę? Nikt mi nic na ten temat nie powiedział, ale przecież ja... Nie byłem dziwką, prawda? Jasne, robiłem wiele rzeczy przed kamerkami, ale z nikim nie puszczam się za kasę.
Zagryzłem dolną wargę i skupiłem się na tym, co teraz miałem. Delikatny uśmiech wkradł się na moją buzię, kiedy w końcu wykonał jakiś ruch. Mogłem zacząć myśleć, że jest jakąś kukiełką.
- W końcu się rozluźniłeś – wyszeptałem po raz kolejny i pozwoliłem mu na wszystko, co zechciał zrobić. Nadal poruszałem się do muzyki, chociaż tym razem nasze ciała były zdecydowanie bliżej siebie i nie dzieliło nas już nic. Mogłem go zapytać, co chciałby zrobić, ale wtedy musiałbym ustalić jakieś zasady, dlatego... Wyciągnąłem kajdanki i złapałem za jego nadgarstki, które przerzuciłem za niego, po czym zapiąłem je w metalicznym uścisku. Spokojnie by się z nich uwolnił, gdyby użył siły.
- Może na razie bez dotykaniu, później dam ci wolną rękę – szepnąłem do jego ucha, które lekko przygryzłem. Nie chciałem nic więcej mówić, więc otarłem się pewniej o jego krocze. Nie zdziwiła mnie powstająca erekcja, bo pewnie sam bym tak reagował, gdyby ktoś mi takie tańce odstawiał.
Wstałem z niego, po czym podkręciłem nieco bardziej muzykę i uchyliłem okno, aby wpadło nieco chłodniejszego powierza. Znów stanąłem przed nim, po czym pochyliłem się i złożyłem krótki pocałunek na jego ustach, a niech ma trochę z tego, nie będę żałować marnego pocałunku. Wróciłem na jego kolana i tym razem pewniej na nich osiadłem, choć w ten sposób było trudniej wykonywać jakieś erotyczne tańce, dlatego wsunąłem dłoń pod jego koszulkę, aby nieco podrażnić jego ciało. Szybko jednak zniknęły one z rozpalonego ciała chłopaka.
- Teraz chyba powinniśmy przejść do najlepszej rzeczy, ale musimy pozbyć się tego – przemierzyłem palcami po jego klatce piersiowej, szyi, zatrzymując się przy opasce. Nadal nie byłem do tego przekonany, ale jeśli miał widzieć, jak się rozbieram, to musiałem pozbyć się tej cholernej opaski. I powoli zacząłem nią sunąć do góry, ale nie tego się spodziewałem, kiedy się jej pozbyłem. Zamarłem, a moje serce szybciej zaczęło bić. Choć światło było nie wielkie, to swojego brata rozpoznałbym z kilku kilometrów. Przełknąłem gulę w gardle i ze strachem wpatrywałem się w brata. Urodziny... Pełnoletność. Jasne, pełno osób tego dnia ma urodziny i nigdy bym nie pomyślał, że to będzie impreza brata.
- Cholera, Seiji... - powiedziałem i owszem, mogłem udawać, ale musiałbym wyjść, a wtedy on byłby zaskoczony, jak i jego znajomi. Od razu zszedłem z brata i zapaliłem lampkę, aby nieco bardziej oświetlić pokój. Muzyki nie ściszyłem, bo dzięki niej nikt nas nie usłyszy.
Zdjąłem swoją pieprzoną maskę i wpatrywałem się w brata, jakbym szukał jakieś odpowiedzi na wszystkie pytania, które miałem teraz w głowie. Zagryzłem dolną wargę i wsunąłem palce we włosy. Co ja mu teraz powiem? Tego nie da się wyjaśnić, nie ma nawet co wyjaśniać! Cholera, że też akurat musiałem mieć takiego pecha. Ale... Czekaj, czekaj... Osoba, która do mnie napisała, wspomniała, że solenizant jest moim fanem, czyli? Spojrzałem na Seiji'ego, po czym podniosłem i podszedłem do niego. Było mi strasznie głupio i najchętniej bym zwiał, ale czy to możliwe, by mój własny brat oglądał mnie na kamerkach? Przecież... Aha, więc dlatego było to wszystko? Lekcja pocałunku, lekcja podniecenia? Czy to możliwe by on się we mnie potajemnie kochał? Czyli ten jego problem, z którym się ze mną podzielił... Nie, to niemożliwe.
- Od kiedy wiesz? I powiedz mi, że to bycie moim fanem, to jest jakiś żart – powiedziałem dość łamliwym głosem, jakbym miał się zaraz rozpłakać. Miałem ochotę wyć, ale nie wiem tak naprawdę z jakiego powodu. - Powiedz mi, że ani razu nie waliłeś konia oglądając mnie. Przecież to... niemożliwe, nie możesz być taki... Nie ty – dodałem. Jestem skończony jako brat, ale chociaż on miał być tym normalniejszym synem w naszej rodzinie. Czemu obaj musimy to wszystko psuć? Ja siedze na pieprzonych kamerkach, za to mój brat masturbuje się do mnie, co jest jednocześnie obrzydliwe. Teraz, jak sobie to wszystko łącze w całość, mam ochotę iść do kibla i wszystko wyrzygać. Czuję wstręt do siebie, do niego, ale jednocześnie jest mi głupio, że zawiniłem jako starszy brat.
- Cholera – jęknąłem, po czym przypomniałem sobie o kajdankach i od razu zaszedłem brata od tyłu, by go uwolnić. Na dodatek skoro on wie i ktoś ze znajomych to zorganizował...
Musiał komuś powiedzieć o tym, czym się zajmuję. Nie wstydził się? Ta osoba nie stwierdziła, że jego miłość do mnie jest chora? Nie miałem pojęcia, co mam teraz zrobić. Wyjść i zostawić go w takim stanie czy udawać dalej, ale nie robiąc nic tylko siedzieć w ciszy? Nie miałem nawet ochoty stanąć przed nim, wstydziłem się i to cholernie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przełknąłem głośno ślinę, czując się lekko zakłopotany, gdy skuł moje nadgarstki. Fakt, że byłem teraz w pewnym sensie bezbronny nie pomagał mi się rozluźnić jeszzcze bardziej, więc z powrotem lekko spięty nasłuchiwałem, zastanawiając co chce ze mną zrobić mój brat. Jak daleko mogę to pociągnąć, modląc się, aby nie zdjął opaski z moich oczu. Gdyby to zrobił, cała ta sytuacji nabrałaby innego tempa, ale skąd i jak tu się dostał? Czy od zawsze robił taką dodatkową robotę? Nigdy sobie czegoś takiego nie przypominałem. Nawet pisząc z nim wtedy na chacie zdawał się nie przyjmować takich ofert, więc dlaczego teraz poszedł na to? Ile mu zaproponowano za przyjście? Kto...
Nagle zesztywniałem, kiedy Hayate znalazł się na moich kolanach, a jego dłonie wślizgnęły się pod koszulkę. Gorąc coraz bardziej uderzał w moją głowę, w zdrowe zmysły, które przytępiał strach i obawa przed zdjęciem opaski. Wstrzymałem oddech, gdy jego palce zaczynały podwijać materiał w górę z moich oczu. Zmarszczyłęm brwi, gotó przyjąć jego reakcję, a jednocześnie udać głupa i równie zaskoczonego z tej sytuacji co on. Musiałem być wiarygodny, jeśli chciałem wyjść z tego cało. Jeśli chciałem obarczyć winą kogoś innego niz samego siebie.
- Haya...te!? - jęknąłem zaskoczony, kiedy otworzyłem oczy, widząc jak on sam zesztywniał w nie małym szoku. Wstał, zapaił światło pozbywając się jednocześnie swojej maski z twarzy. Widziałem jak panikował, jak usiłował poskładać jakoś sensownie wszystko w całość, ale za nic mu to nie wychodziło, a ja sam nie miałem zamiaru mu w tym wszystkim pomóc. Spanikowany, a zarazem zaskoczony szarpnąłem rękoma, czując jak kajdanki nie pozwalają mi się uwolnić. Całkowicie o nich w tym momencie zapomniałem, kiedy usiłowałem wstać na równe nogi, aby przerwać potok słó starszego brata. Musiałem jakoś zareagować, musiałem cokolwiek powiedzieć, aby się wybielić.
- C..co ty tu robisz? I o czym miałem wiedzieć?! - jęknąłem zdegustowany, udając głupa.
- Czekaj... nie mów mi, ze to ty jestes Renge... nie... to nie moze byc... powiedz, ze to jakies zarty. Wkręcacie mnie, prawda?! - z łzami w oczach zacząłem dusić w sobie szloch. Z jednej strony było mi głupio tak okłamywać brata, ale nie miałem najmniejszego zamiaru dać się złapać w sidła Megumi. Byłem pewien, ze to wszystko było jej sprawką. Poczekałem az uwolni mnie z kajdan, po czym rozmasowałem swoje kajdanki mimo iz nie miałem takiej potrzeby. Po prostu musiałem czymś się zająć, uzbierać kilka dodatkowych sekund na przemyślenie co dalej. Co dalej mogłem zrobić, aby namieszać w głowie brata.
- Więc to jest ta twoja praca?! Nie wstyd ci?! Jak mozesz... ja.... nie wiedzialem... nie wiedzialem, ze to ty... brzydze sie ciebie - wydusiłęm z siebie, zgrzytając zębami i niemal wrzeszcząc na brata.
- A ja tobie ufałem... - zakryłem sobie usta, udając, ze zaraz zwymiotuję. Choć w sumie nie musiałem udawać. Wystarczyło, zebym przypomniał sobie to wszystko co czułem na samym początku jak się o tym dowiedziałem, a cała złość od razu wyszła na moją twarz. Byłem wściekły na brata, miałem ochotę podejść i mu walnąć w twarz.
- Oszukiwałeś całą rodzinę! Mamę, tatę i mnie! Boze... całowałem się z tobą... - złapałem się za włosy, patrząc prosto w jego oczy, oskarzycielsko. - To wszystko twoja wina. Rzuciłem Megumi, musiała się wszystkiego domyśleć, to ona to zorganizowała... nie moge... to niemozliwe... nienawidze cię! Zostaw mnie! I nic ci do tego, czy do ciebie walilem. W koncu sam jestes oblesny robiac to i tamto przed innymi! Nie wstyd ci?! - wrzasnąłem podchodząc do niego blizej, pchając w stornę drzwi. Nie chciałem go widzieć, nie chciałem, choć częściowo była to gra, to mogłem w końcu wydusić z siebie te toksyczne emocje, które gnieździłem do tej pory.
Nagle zesztywniałem, kiedy Hayate znalazł się na moich kolanach, a jego dłonie wślizgnęły się pod koszulkę. Gorąc coraz bardziej uderzał w moją głowę, w zdrowe zmysły, które przytępiał strach i obawa przed zdjęciem opaski. Wstrzymałem oddech, gdy jego palce zaczynały podwijać materiał w górę z moich oczu. Zmarszczyłęm brwi, gotó przyjąć jego reakcję, a jednocześnie udać głupa i równie zaskoczonego z tej sytuacji co on. Musiałem być wiarygodny, jeśli chciałem wyjść z tego cało. Jeśli chciałem obarczyć winą kogoś innego niz samego siebie.
- Haya...te!? - jęknąłem zaskoczony, kiedy otworzyłem oczy, widząc jak on sam zesztywniał w nie małym szoku. Wstał, zapaił światło pozbywając się jednocześnie swojej maski z twarzy. Widziałem jak panikował, jak usiłował poskładać jakoś sensownie wszystko w całość, ale za nic mu to nie wychodziło, a ja sam nie miałem zamiaru mu w tym wszystkim pomóc. Spanikowany, a zarazem zaskoczony szarpnąłem rękoma, czując jak kajdanki nie pozwalają mi się uwolnić. Całkowicie o nich w tym momencie zapomniałem, kiedy usiłowałem wstać na równe nogi, aby przerwać potok słó starszego brata. Musiałem jakoś zareagować, musiałem cokolwiek powiedzieć, aby się wybielić.
- C..co ty tu robisz? I o czym miałem wiedzieć?! - jęknąłem zdegustowany, udając głupa.
- Czekaj... nie mów mi, ze to ty jestes Renge... nie... to nie moze byc... powiedz, ze to jakies zarty. Wkręcacie mnie, prawda?! - z łzami w oczach zacząłem dusić w sobie szloch. Z jednej strony było mi głupio tak okłamywać brata, ale nie miałem najmniejszego zamiaru dać się złapać w sidła Megumi. Byłem pewien, ze to wszystko było jej sprawką. Poczekałem az uwolni mnie z kajdan, po czym rozmasowałem swoje kajdanki mimo iz nie miałem takiej potrzeby. Po prostu musiałem czymś się zająć, uzbierać kilka dodatkowych sekund na przemyślenie co dalej. Co dalej mogłem zrobić, aby namieszać w głowie brata.
- Więc to jest ta twoja praca?! Nie wstyd ci?! Jak mozesz... ja.... nie wiedzialem... nie wiedzialem, ze to ty... brzydze sie ciebie - wydusiłęm z siebie, zgrzytając zębami i niemal wrzeszcząc na brata.
- A ja tobie ufałem... - zakryłem sobie usta, udając, ze zaraz zwymiotuję. Choć w sumie nie musiałem udawać. Wystarczyło, zebym przypomniał sobie to wszystko co czułem na samym początku jak się o tym dowiedziałem, a cała złość od razu wyszła na moją twarz. Byłem wściekły na brata, miałem ochotę podejść i mu walnąć w twarz.
- Oszukiwałeś całą rodzinę! Mamę, tatę i mnie! Boze... całowałem się z tobą... - złapałem się za włosy, patrząc prosto w jego oczy, oskarzycielsko. - To wszystko twoja wina. Rzuciłem Megumi, musiała się wszystkiego domyśleć, to ona to zorganizowała... nie moge... to niemozliwe... nienawidze cię! Zostaw mnie! I nic ci do tego, czy do ciebie walilem. W koncu sam jestes oblesny robiac to i tamto przed innymi! Nie wstyd ci?! - wrzasnąłem podchodząc do niego blizej, pchając w stornę drzwi. Nie chciałem go widzieć, nie chciałem, choć częściowo była to gra, to mogłem w końcu wydusić z siebie te toksyczne emocje, które gnieździłem do tej pory.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach