Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Dzisiaj o 03:36 pmAku
AlterosDzisiaj o 12:11 pmAmazi
Where is my mind?Wczoraj o 08:14 pmEeve
This is my revengeWczoraj o 08:00 pmKurokocchin
From today you're my toyWczoraj o 07:43 pmKurokocchin
Lies07/05/24, 09:07 pmSyriusz
Careful, I bite06/05/24, 06:54 pmKass
A New Beginning 06/05/24, 03:49 amYulli
The Arena of Hell05/05/24, 09:00 pmNoé
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
8 Posty - 33%
7 Posty - 29%
2 Posty - 8%
2 Posty - 8%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty incorrect love {27/02/22, 09:44 am}

First topic message reminder :

incorrect love - Page 5 T8froIV

Relacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca.
Tylko zauroczenie czy niebraterska miłość?
A może pozostanie fantazja oraz sekret, który na zawsze podzieli braci?


W opowiadaniu udział bierze Yoshina oraz Kurokocchin

Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {25/11/22, 11:53 pm}

incorrect love - Page 5 27455411
          Wyciągnąłem woreczek z ryzem, wstawiając odpowiednią jego ilość do maszyny. Wlałem tyle samo wody do środka i włączyłem cudowny przedmiot do robienia idealnego ryzu. W tym czasie rozbiłem pierwsze jajka, wlewając do sporego kubka, aby je wymieszać na omlety. Cały czas skupiałem swoją uwagę na reakcjach braciszka, który ewidentnie pokazywał po sobie zbyt wiele. Gdy się wzdrygnął, poczułem pewnego rodzaju wygraną. To jak zarzucenie wędki i pociągnięcie jej w odpowiednim mmencie, gdy ryba dziobie przynętę. Taką rybką był właśnie Hayate i ledwo mogłem powstrzymywać swe zadowolenie, które... w pewnym momencie zgasło, gdy złapał za mój nadgarstek.
      Zastygłem na moment, czując przyjemny dreszcz, który przeszył moje całe ciało. Jedna sekunda trwałą minutami, a cisza między nami ciągle się przeciągała. Była uporczywa, ale zarazem przyjemna.
      Spojrzałem pytająco w oczy Hayate, dziwiąc właściwie, ze tak mnie dotknął. Od ostatniej rozmowy w parku ciągle unikał naszej bliskości. Nie mówiąc już o patrzeniu sobie prosto w oczy. Jakby... coś ukrywał przede mną. Nie mogłem jednak dać za wygraną. Byłem młodszym bratem i musiałem udawać silniejszego nizeli faktycznie byłem, bo inaczej rodzice zaczną sie o nas martwić. Nie potrzeba im więcej problemów na głowie.
       - Hmmm, a więc ma na imię Masaharu? - uśmiechnąłem się w iście lisi sposób, mruząc przy tym oczy. Nie myślałem, ze w tak łątwy i szybki sposób wyciągnę tą informację z ust Hasegawy. Naprawdę byłzdesperowany i bał się tego, co zrobił, chociaż w sumie nic złęgo nie zrobił. Tak jakby. W sumie, upił się! Obiecał, ze juz nie będzie tego robił, a do tego przyprowadził... nie, ten cwel go odprowadził do domu. Kim był dla niego ten cały Masaharu? Czemu ja włąściwie tak się pultałem i gorączkowałem? Czy ja... byłęm zazdrosny? O brata?
       Westchnąłem głęboko, jakby ze znudzenia, choć tak naprawdę musiałem uspokoić swoje stargnione nerwy. Zabrałem swoją rękę i wlałęm pół porcji na rozgrzaną patelnię, aby zrobić pierwszy omlet.
       - No wiesz braciszku kochany, milczenie jest złotem, a złoto dosc sporo kosztuje, więc...  - spojrzałem na niego wymownie, uśmiechając od ucha do ucha. Co był gotów mi zaoferować, abym przerwał swoje milczenie i powiedział co się stało? Nie zeby było o czym mówić poza tym, że zatrzasnąłem drzwi przed nosem tego palanta. Dodatkowo niekoniecznie ten dupek mógł wiedzieć co zrobiłHayate w czterech ścianach. To mogłem wiedzieć tylko ja sam, ale jeśli ten się poskarzy... jebana dziesiona. Zgotuje mu piekło, jak następnym razem go zobaczę.
      - Idealny, zobacz - znów zmieniłem temat, kończąc formować pierwszy omlet, a maszyna do ryzu zapikała. Wyciągnąłem ryz, ułozyłem odpowiednio na talerzu i zakryłem białe ziarenka omletem, rysując na nim napis "calusek". Gotowe śniadanie podalem bratu, szykując sobie drugiego omleta.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {30/11/22, 10:46 am}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Skinąłem głową, patrząc na niego uważnie i wyczekująco. Akurat imię mojego znajomego nie miało tutaj większego znaczenia, a Seiji zaczął temat, ale wyglądało na to, że nie zamierzał mi nic powiedzieć. Zmarszczyłem brwi, starając się skupić na tym, co wydarzyło się w nocy, ale nadal miałem pustkę w głowie. Chciał pograć mi na nerwach? Na pewno nie miałem dzisiaj na to ochoty. Co jak co, ale zamiast powiedzieć wprost o co mu chodzi, to teraz stara się trzymać język za zębami? To blef? Może, ale wolałbym mieć pewność, że nie wygłupiłem się przed znajomym czy samym bratem. Jeśli powiedziałem coś albo zrobiłem, czego nie powinienem, to wolałem od razu o tym wiedzieć. Może między nami ostatnio nie było najlepiej, ale miałem swoje powodu, a on nie musiał o wszystkim wiedzieć. Tym bardziej, że mieliśmy naprawić naszą relację, która i tak się nie poprawiła, ale to głównie przeze mnie. Od czasu naszej rozmowy, to pierwszy raz, kiedy jesteśmy blisko siebie i nie odwracam całkowicie wzroku od brata. Nawet go dotknąłem, choć wiedziałem, że nie powinienem. Nie tylko dlatego, że uprawialiśmy seks w miejscu publicznym, ale teraz dlatego, że pod prysznicem robiłem sobie dobrze z myślą o bracie. Poczułem, że moje policzki znów robią się czerwone, więc starałem się pomyśleć o czymś, co pozwoli mi ochłonąć.
         Najbardziej irytowało mnie to, że Seiji milczał. Czułem, że nie mam siły tego ciągnąć, nawet nie wiem czego chciałby w zamian za powiedzenie prawdy. Tym bardziej, że nie miałem pewności, czy rzeczywiście coś przede mną ukrywa. Młodsze rodzeństwo to skaranie boskie! Chociaż… Ja wcale nie jestem lepszy, jako starszy brat. Seiji zna mój sekret i liczę na to, że nikt inny się o mnie nie dowiedział. Chciałem na spokojnie skończyć studia bez żadnych dram, a na dodatek zależało mi, aby nikt nie dręczył mojego brata.
- Chcesz kasy? Okej, mam pieniądze, nie mam czego poza nimi dać ci w zamian za prawdę, co się wydarzyło po moim powrocie - powiedziałem, uważnie go obserwując. Brat robiący mi śniadanie. Nie był to raczej codzienny widok, więc było w tym coś nawet uroczego, dlatego kąciki ust delikatnie drgnęły do góry. Naprawdę powinienem poświęcać mu więcej czasu. Co jak co, ale mam wrażenie, że mimo wszystko mnie potrzebuje, a ja jego, ale to pewnie dlatego, że brakuje mi naszych sprzeczek albo walk o toaletę. Na samo wspomnienie o tym, zaśmiałem się pod nosem.
- Tak, tak… Idealny, niczym ty i twoje złote milczenie - przewróciłem oczami, po czym spojrzałem na gotowe danie. Postarał się, nawet mu wyszło i rzeczywiście wyglądało idealnie. Usiadłem do stołu, ale nie oderwałem wzroku od pleców brata. Przyglądałem się mu bardzo dokładnie, zastanawiając się, czy nie powinienem powiedzieć mu prawdy…. Nie, zdecydowanie nie, to całkowicie by nas zniszczyło. Musiałbym się wynieść z domu, ale gdzie? Na razie nie miałem nic na oku, choć niedługo przyjdzie czas, żebym zamieszkał sam w swoich czterech ścianach. Wtedy powinno być nam łatwiej, ja będę miał miejsce do swojej pracy, zaś Seiji nie będzie miał problemu z moimi kamerkami. Przestanę być wtedy problemem dla innych.
         Złączyłem dłonie, kiedy Seiji usiadł do stołu.
- Smacznego - uśmiechnąłem się delikatnie i wziąłem pierwszy kęs. Moje policzki się lekko zaróżowiły, a dłonią zakryłem usta. - Jesteśmy sami, więc mogę to powiedzieć… Jest lepszy od tego co mama robi - pochwaliłem go, aby wiedział, że naprawdę się postarał. Co jak co, ale zwykle to mama szykuje nam posiłki, bo lubi to robić i cieszy się, kiedy chwalimy jej starania. Od czasu do czasu, ja coś przygotuję. Ojciec nie ma ręki do gotowania, tym bardziej, że raz spalił cały ryż… Możemy mieliśmy wtedy niezły ubaw, ale mama zakazała mu cokolwiek tykać poza napojami. A teraz to Seiji coś dla mnie zrobił. Nie wiem czy chciał się podpisać, czy pisać prostu było mu mnie szkoda… Sprawił mi tym ogromna przyjemność, bo osobiście nie miałem siły na gotowanie.
         Zjadłem swoja porcję, którą popiłem ciepłą herbatą. Nie zapomniałem o naszej rozmowie nawet na chwilę, chciałem po prostu dać nam zjeść.
- Może masz ochotę gdzieś pójść albo pojechać? Ja stawiam, ale najpierw musisz mi powiedzieć, ci zrobiłem, kiedy przyszedłem do domu. Ewentualnie zrobię co zechcesz, o ile nie jest to coś obrzydliwego i przekraczającego prawo - powiedziałem, zastanawiając się, co mogę mu jeszcze zaoferować. Wiem, że chciał, abym skończył z kamerkami, ale nie mogłem tego zrobić. Umowa ze sponsorem na razie mnie ogranicza, a nie mam ochoty spłacać zerwanie umowy, kiedy mnie zwyczajnie na to nie stać. Ja dodatek, musiałbym szukać dalej pracy. Było to mega męczące, dlatego… Musiałem dalej robić swoje, a on miał milczeć. Muszę uważać, by się z nim nie pokłócić, bo całą swoją wiedzę mógł przekazać rodzicom. Nie chcę widzieć ich złych i zmartwionych twarz. Wolę, by zostało tak, jak teraz jest, chociaż jednocześnie mam ochotę wrócić do naszej relacji, bez wiedzy, że on mnie oglądał, że uprawialiśmy seks… Gdybym tylko nie zgodził się na to przyjście na urodziny. Wiem, jak bardzo to wszystko spieprzyłem.
- Więc? Nie trzymaj mnie w niepewności… Mam dość sekretów między nami - Sam posiadałem jeszcze jeden, ale ukrywałem go dla dobra wszystkich.  


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 15/01/23, 08:07 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {04/12/22, 12:44 am}

incorrect love - Page 5 27455411
          Śniadanie wyszło mi zadziwiająco dobrze. Co prawda nie miałem okazji zbyt często gotować, ale wielokrotnie widziałem jak robi to mama. W wolnym czasie na zajęciach oglądałem filmiki na YouTubie, gdzie pokazywali różne potrawy. Uwielbiałem patrzyć jak mieszają w miskach składniki, tworząc coś niesamowitego, przynajmniej z wyglądu. Dlatego też wiedziałem co mógłbym dodać do przepisu mamy, aby całe danie dopieścić. Dlatego też słowa starszego brata połaskotały milutko moje ego, gdy chwalił moje starania. Nie wiem dlaczego, ale bardzo chciałem, aby omlet trafił w jego gusta. Z tego wszystkiego nawet zignorowałem słowa Hayate na temat wynagrodzenia za przerwanie milczenia. Pieniądze? Czemu myśli, że chciałbym tknąć te brudne papierki, za które pokazywał swojego fiuta? Obrzydliwe. Nie chcę od niego żadnych pieniędzy. Ja wiem, rodzice ledwo łączą początek z końcem, ale ciągle sobie radzą, a ja... nie proszę o nic od nich, jeśli będzie trzeba, pójdę do dorywczej pracy, ale z pewnością nie chcę pieniędzy od brata! Nie takich, bo tym bardziej będzie tam chodził i pokazywał swoje ciało... inni... będą na niego patrzyć... tym obrzydliwym, zboczonym wzrokiem jak... ja. Na samą myśl miałem ochotę spuścić głowę.
      Spojrzałem na ostatni kawałek omleta nabitego na widelec i zjadłem go, dość pochmurnie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby Hayate zakończył temat mojego milczenia, wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to jedno zdanie, zbyt dwuznaczne jak dla mnie. Zbyt trafiające w bolesny punkt, pobudzający we mnie złość, której nie rozumiałem.
      Zmarszczyłem brwi, gromiąc wzrokiem starszego Hasegawe.
      - Więcej sekretów? - uniosłem znacząco jedną brew ku górze. - Po pierwsze, nie chcę od ciebie zadnych pieniędzy, a z pewnością tych zarobionych na kamerkach - wstałem bardzo obudzony, opeirając ręce o stół, aby zaraz pochylić się w stornę brata, by lepiej dostrzec jego twarz, aby zaden najmniejszy szczegółnie uciekł mej uwadze. Aby on sam widział jaka złość malowała się w moich oczach.
      - Myślałem, ze wszystko sobie wyjaśniliśmy ostatnim razem - warknąłem, czując jak w gardle zbiera się upierdliwa gula, nie do przełknięcia, nie do odkrztuszenia. Upierdliwa, wkurzająca, jak sam braciszek. - Więc? Co przede mną ukrywasz, Hayate. Czy to powód przez który mnie unikasz cały ten czas?! - zacisnąłem kurczowo pięści, zabierjaąc talerze do umywalki. Nie miałem ochoty patrzyć mu teraz w oczy. Jego tęczówki, jego twarz, jego mina.... wkurzały mnie.
      - Zaś masz zamiar mnie okłamywać i rodziców? Chociaz raz się przyznaj! - wrzasnąłem, odwracając się w jego stronę.
      - Naprawdę... - walczyłem z samym sobą, przygryzając dolną wargę, aby czasem nie pęknąć. Głos zaczynał się łamać, czułem jak kolana zaczynały drżeć. - Zostaw mnie, zostaw mnie w spokoju! Jesteś najgorszy! Nigdy się nie zmienisz! Idź i się pierdol z tymi swoimi klientami, dziwko! - szybkim krokiem uciekłem na korytarz, wbiegając na górę po schodach prosto do swojego pokoju. Załozyłem słuchawki na uszy, odpalając konsolę. Miałem w dupie karę, nie chciałem słyszeć brata. Musiałem skupić się na czym innym.
       A mimo to zerknąłem kątem oka na drzwi, na to czy widać cien jego nóg za nimi. Bo... jednak... chyba... przesadziłem. Rzuciłem pada obok siebie, targając dłońmi po głowie, tworząc istny chaos z włosów. Miałem istny mętlik. Czemu az tak ostro zareagowałem? Co miał on na myśli? Czemu az tak mnie to ruszylo? Powinienem go przeprosic, ale... UGH!
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {08/12/22, 08:04 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Omlet był pyszny, dzień zapowiadał się świetnie, ale to wszystko prysnęło w chwili, kiedy Seiji zareagował tak, jak się po nim nie spodziewałem. Patrzyłem na niego uważnie, siedząc sztywno na krześle. Bałem się, że jak poruszę się o milimetr, to coś się stanie. Przełknąłem gulę w gardle, patrząc w jego wściekłe oczy. Nie rozumiałem jego reakcji, nie rozumiałem tego, dlaczego zachowuje się w taki sposób. Nie wydaje mi się bym powiedział coś źle. Rozumiem, że nie jest zachwycony z mojej pracy, ale jak raz się w coś wejdzie, tym bardziej w tego typu pracę, to nie jest tak łatwo z tego zrezygnować.
- Seiji... Uspokój się - powiedziałem, choć bardziej brzmiało to tak, jakbym mówił do siebie. Zacisnąłem usta w linie, a palce w pięść na tyle mocno, że knykcie zrobiły się nieco białe. Ukrywałem coś przed nim, ale... Nie mogłem mu powiedzieć, nie mogłem mu zdradzić, że go pieprzyłem na imprezie, kiedy byliśmy oboje na początku nieświadomi. Gdybym mu teraz to wszystko powiedzieć? Nie, wcale nie polepszyłoby to mojej sytuacji. Wiedziałem, że on wie, że coś jest nie tak, że nie mówię mu całej prawdy, ale chciałem, aby między nami się ułożyło. Czy mogłem ot tak zapomnieć o tym wszystkim? Nie, nie było to na razie możliwe. Musiałem wymazać z myśli tamtą imprezę, na której oboje byliśmy. Chciałbym, żeby to wszystko prostsze, żeby nigdy nie dowiedział się czym się zajmuję. Seiji nigdy nie powinien się dowiedzieć o kamerkach i widać dlaczego.
        Czekałem aż skończy i szczerze mówiąc, chciałem do niego podejść i przytulić, aby się uspokoił. Zdawałem sobie sprawę z tego, że ja wszystko zepsułem, zaczynając pracę na kamerkach, ale czy spodziewałem się tego, że mój brat będzie oglądał takie rzeczy? Nie. On w ogóle nie powinien wchodzić na takie strony, kiedy nie skończył jeszcze osiemnastu lat, co prawda, sam nie byłem święty w tym kierunku, ale... Cholera, nie ma żadnego wytłumaczenia i nie wiedziałem, co miałem mu powiedzieć.
- Jak mnie nazwałeś? - zmarszczyłem nagle brwi, po czym wstałem od stołu. Mógł mówić, że sprzedaje się na tych kamerkach, że nie chce ode mnie brudnych pieniędzy i że oszukuję jego oraz rodziców, ale przekroczył pewne granice. Spojrzałem na niego, ale widziałem teraz oddalającą się w biegu sylwetkę.
- Cholerny gówniarz - syknąłem pod nosem, po czym ruszyłem do jego pokoju bez chwili namysłu. Parsknąłem śmiechem, widząc go w słuchawkach oraz odpaloną konsole. Podszedłem do niego i ściągnąłem słuchawki, rzucając je od razu na łóżko. Nie dbałem o to, jak zareaguje sam Seiji, byłem na niego wkurzony, nie tylko na to, jak mnie nazwał, ale również przez to, że był jedyną osobą, która w jakiś sposób mogła mnie teraz wspierać, zaakceptować pieprzoną pracę, ale najwidoczniej za bardzo mylę się co do niego.
- Na wiele ci pozwalam, bo mam okropne wyrzuty sumienia. Myślisz, że mi jest łatwo? Oglądałeś mnie nago, widziałeś, jak się masturbuje, jak wkła... - urwałem, czując, że nie przejdzie mi to przez gardło. - Nie pieprzę się z nikim, nie spotykam się i nie uprawiam z nim seksu za pieniądze, nie stoję na rogu ulicy i nie sprowadzam sobie mężczyzn do hotelu, by dać się im przelecieć. To, co mówisz jest dla mnie okropnie bolesne - powiedziałem, po czym go puściłem i spoliczkowałem go, zaciskając przy tym usta. Czułem się z tym źle, ale naprawdę liczyłem na to, że się w końcu opamięta, na dodatek należało mu się za nazwanie mnie puszczalską dziwką.
- Nadal jestem twoim starszym bratem, chcę naprawić z tobą relacje, ale nie tylko tobie jest trudno. Rozumiesz, że ja też mam uczucia? Patrzysz tylko na swój czubek nosa i w dupie masz to, że ja też biorę do siebie twoje słowa - wpatrywałem się w niego, powstrzymując łzy, które napłynęły mi do oczu. Przetarłem oczy dłonią, po czym popchnąłem go na łóżko. - Nigdy tego nie zrozumiesz i nigdy do ciebie nie dotrze, że każda praca się przydatna - powiedziałem, po czym odwróciłem się na pięcie, kierując się do drzwi.
        Zanim jednak do nich dotarłem, poczułem, że Seiji łapie mnie za ubrania i ciągnie do tyłu. To był moment, kiedy straciłem równowagę i wylądowałem na podłogę, uderzając o nią boleśnie tyłkiem oraz plecami.
- Kurwa... Co ty odpierdalasz?! - krzyknąłem, podpierając się na dłoniach, ale nie wytrzymałem długo w tej pozycji.


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 15/01/23, 08:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {09/12/22, 11:24 pm}

incorrect love - Page 5 27455411
          Ciskałem w nerwach przyciski na kontrolerze, poruszając agresywnie postacią w grze. To był jeden z moich sposobów na ucieczkę od problemów, sposób aby wyładować swoje nerwy. Zawsze było to lepsze od zranienia innych, choć w tym przypadku było na to juz za późno. Niewiele myśląc, moje usta same wypowiadały przykre słowa w stronę starszego brata. Z jednej strony czułem żal, z drugiej zaś gniew. To jak woda i ogień. Z jednej strony tak ekstremalnie odmienne, to jednak przyciągały się wzajemnie powodując finalnie wielki wybuch, katastrofę na skale światową. To właśnie działo się w mojej głowie. Jeden, wielki chaos. Jak miałem to zatrzymać? Byłem chodzącą bombą potrzebującą iskry, drobnego zapalnika, którym był Hayate. Wystarczyła myśl o nim, jedno z wielu wspomnień, a zęby samoistnie zaczynały zaciskać się kurczowo, zgrzytając swoimi koronkami. Nienawidziłem brata, ale i kochałem, kochałem braterską, rodzinną miłością. Kto by pomyślał, że jedno głupie znamie mogło tyle zmienić...
     - Głupi Hayate! - cisnąłem przekleństwami w ekran, prawie kusząc się o rzucenie padem, ale na szczęście powstrzymałem się, podkręcając muzykę w słuchawkach jeszcze mocniej. Byłęm bliski zwycięstwa, wyrzucenia z siebie kuli flustracji, ale coś, a raczej ktoś m iw tym przeszkodził. Stęknąłem zaskoczony, odwracając twarz w stronę winowajcy, gdy słuchawki zostały zrzucone z mojej głowy, a przed oczyma dostrzegłem rozwścieczonego brata. Z rozchylonymi ustami słyszałem jak muzyka konsolowa cichnie wraz z oddalającymi słuchawkami, a w ich miejsce wpadają słowa starszego Hasegawy. Bombardował mnie wyjaśnieniami, mimo, że ich do cholery jasnej nie chciałem! Nie po to poszedłęm do siebie, zeby za mną zasraniec polazł!
      Chociaż w jednej chwili mocno mnie zaskoczył, to wsłuchując się w lecącą litanię i wypowiadanie na głos wszystkiego, co obaj dobrze wiedzieliśmy... sprawiło, że ledwo zagrzebane uczucia znów wypełzły, odkopały się, wyłonimy niczym zoombie w świetle pełni księżyca. Zawyłem wściekły, nei rozumeijąc jego pretensji, gromiąc brata spojrzeniem, a brwi same wygięły się w groźny łuk nienawiści.
      Na wiele mi pozwalał? Nie niby on?! Zwyczajnie bał się konsekwencji! Przekupywał mnie jak skończony padalec, zebym nie wsypał go rodzicą! To zwykły strach, a teraz bezczelnie to jeszcze przekręca na swoją korzyść?! Co za tupet! To nie moja wina, ze ogladałęm go nago! Nie wiedziałem! Długo nie wiedziałem, ze to on! Do cholery jasnej! Gdyby nie to pieprzone znamię! Wszystko byłoby dobrze między nami! Tak jak kiedyś!
       Zacisnąłem kurczowo pięści, robiąć to samo z ustami, gdy starałem się uspokoić te wszystkei emocje wewnątrz mnie. Nie chciałem, aby wyleciały, nie chciałem wypuścić tego tajfunu prosto na Hayate. On... jest zbyt delikatny. Mimo to, jego potok słów był nie do wytryzmania. Moje usta rozhcyliły się, ale ani jeden dźwięk nie wydobył się z nich. Jedynie wielkie zaskoczenie wymalowane na twarzy. W mych szeroko otwartych oczach, drżących źrenicach, któe usiłowały zarejestrować to, co właśnie zrobił brat. To, jak wymierzył mi soczystego plaskacza w policzek. Momentalne ciepło w miejscu duerzenia zamieniło się w piekący, zimny ślad, do któego przyłozyłem dłoń, nie mogąc dać wiary, ze Hayate... podniósł... na mnie... rękę. Mój własny brat... mnie... uderzył. Uderzył... Uderzył... pierwszy raz odkąd pamiętam, jak nie pierwszy raz od mojego urodzenia.
      Łzy same pocisnęły mi do kącików oczu, które zaszklone od słonej cieczy zaczęły błyszczeć w świetle włączonego monitora z wyświetlanym napisem "You Death". Głucha cisza, szum z słuchawek, powoli tykający zegar i przyćmione kolejne słowa Hayate. To wszystko było tak nieistotne względem tego, ze mnie zranił, fizycznie, a ja tak po prostu zacząłem... płakać. Łzy ciekły na czerwonej, beznamiętnej twarzy.
      - He? - szepnąłem, gdy poczułem jego rękę na sobie, gdy pchnął mnie na łóżko. Niczym budzić, ocucił mnie z transu, a tak silnie zaciśnięta bańka w czeluściach mojej świadomości, pękła. Pękła tak samo, jak Seiji, gdy Megumi mnie zdradziła, gdy dowiedziałem się jak Hayate zarabia na zycie, na restauracje, do których mnie zapraszał, kolejna bańka, która rozprysnęła się w szkole, gdy wszyscy wiedzieli, ze jestem pedałem. Być moze ostatnia z nich, najsilniejsza, gdy dałem się przelecieć nieznajomemu na imprezie, kończywszy w tym pokoju z rozwścieczonym, rozalonym bratem. Kolejna cząstka mnie zniknęła, wypuszczając na wolność mój własny, skrywany do Hayate gniew.
     - Oczywiście, ze nigdy nie zrozumiem! No bo jak! - wrzasnąłem, zgrzytając zębami i ruszyłem jak popazony w stronę brata, nie dając mu mozliwości na ewakuowanie z mojego pokoju. Szarpnąłem go za szmaty, rzucając na podłogę, a gdy ten chciał się podnieść, usiadłem na nim, aby swym ciężarem całkiem go zdominować. Znów złąpałem za koszulkę, jej materiał gniotąc w zaciśniętych z całych sił pięściach. Szarpnąłem brata, przyciągając blizej swej rozwscieczonej twarzy. Zapewne wyglądałęm przerazająco, jak wściekł pies, ale miałem to gdzieś, wręcz chciałem, aby to widział. te wszystkie moje największe, najboleśniejsze emocje.
      - Jestem tylko pieprzonym, młodsyzm bratem, co nie? Nic nie wiem o tym świecie! Jestem zbyt głupi! - ciskałem w siebie obrazliwe słowa, któe z pewnością siedziały  w głowie Hayate. Jestem głupi, młody, nie wiem co to zycie. Nie wiem z jakimi problemami mierzą się nasi rodzice. Jestem tylko rozpieszczonym bachorem...
      - Nikt ci nie kaze mnie rozpieszczac i pozwalać na to i tamto! Durniu! Mam swój rozum! Widze przeciez, co się do cholery dzieje! I tak! Widziałem cię nago, waliłem sobie do ciebie, bo mnie cholernie podniecasz! - szczerzyłem na niego swoje zęby, całkowicie nie kontrolując samego siebie. Łzy nadal ciekły gęstym strumieniem, twarz czerwieniała coraz mocniej, a wszystko wokół znikało, pozostawał tylko brat. On i moje zaciśnięte ręce. Jego mina, mój głos, pełen zalu i wściekłości.
      - I nadal kurwa podniecasz! Skąd mam niby wiedzieć, czy nie dajesz dupy, skoro tyle masz kłamstw i tajemnic przed nami?! Nie ufasz nikomu! Własnej rodzinie! Hayate! - spoliczkowałem go, puszczając i pchając, aby przyległ do podłogi, a dłońmi zacząłem bić o jego tors.
      - A teraz się zamknij i mnie wysłuchaj! Chociaz tyle bądź mi winien! - zaszlochałem, lekko się uspokajając, ale tylko... na moment.
      - Nawet dałęm się przeruchać obcemu na imprezie, w szkole wyzywają mnie od pedałów. Nie mam nikogo, rozumiesz? Rodzice nie mogą wiedzieć, a ty... jak mam tobie niby zaufać?! Uciekasz, chociaz mówisz o naprawianiu czegoś. Czego niby?! Czy ty naprawdę widzisz zeby coś było do naprawiania?! Nie rozumiesz, ze nie kazda praca jest tego warta?! Poświęcenia rodziny?! - spojrzałem na niego oskarzycielsko. Tak, miałem do niego pretensję. Mógł mieć w dupie swoją wygodną dupę. - Poszedłęś zwyczajnie na łatwiznę, bo nie chciało ci się pracować za gorsze pieniądze! Jak to niby nazwiesz?! Jesteś dziwką, Hayate! Dziwką na kamerkach! A ja cię nienawidzę za to! Zepsułeś mnie... zepsułeś... - moje słabe uderzenia znów zaczęły nabierać na sile, chwyciłem go za szmaty, znów targając, choć się zaczął bronić, a wtedy do pokoju wpadł ojciec, z okrzykami przerazenia matki, która kazała mi przestać, pytając jednocześnie, co się tu dzieje.
      - Seiji! Czyś ty zdurniał?! - chwycił mnie pod machami i jak jakąś lekką zabawkę, podniósł, odsuwając od starszego brata, do któego jeszcze wyciągałem ręce, chcąc trafić, nawet na ślepo. Nienawidziłem go... nienawidziłem, a jednak... ciągle przeciwieństwo tego uczucia mnie przyciągało, budząc rozgoryczenie, ze Hayate mnie... nierozumie.
      - Matko przenajświętrza - matka podbiegła do starszego syna, patrząc w jakim jest stanie. Ojciec zabrał mnie do sypialni, abym ochłonął i kazdy z rodziców zajął się jednym z nas.
      Siedząc na rogu łóżka, spoglądałem spod spuszczonej głowy na rozgorączkowanego, chodzącego od jednego kąta ściany do drugiego ojca, który czekał cały czas na wyjaśnienia. Nie był zachwycony.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {14/12/22, 08:29 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Dawno nie widziałem takiej wściekłości u brata. Często wdawaliśmy się w bójki, ale były one drobne i łagodniejsze. Wiadomo, z wiekiem to wszystko nieco się zmieniało i mieliśmy więcej siły, więcej pomysł, jak zablokować drugiemu możliwość uderzenia czy zwykłej ucieczki. Patrzyłem uważnie na brata, który wykrzykiwał te wszystkie słowa w moim kierunku. Oboje jesteśmy zranieni, oboje przeżywamy to na swój sposób, ale i tak powinniśmy się wspierać, starać się, aby wszystko poszło w lepszym kierunku. Na tę chwilę sprawa jedynie się pogorszała, a ja nie miałem odwagi go zatrzymać, objąć. Wolałem, aby mnie uderzał. Raz, drugi... Aż przestałem liczyć. Zakodowałem sobie, że nadal go podniecam. Zdziwiło mnie to, bo myślałem, że to przeszłość, że skoro okazało się, że to ja, to czuł wyłącznie obrzydzenie do chłopa, który krył się za kamerką. Przełknąłem gulę w gardle, dalej go słuchając. Nawet na chwilę nie przerwałem, aby usłyszeć wszystko, co miał mi do powiedzenia. Poczułem, że moje policzki są wilgotne i nie miałem pojęcia czy to przez moje łzy, czy może Seiji'ego. Nawet nie przejąłem się wymierzonym policzkiem.
         Zacisnąłem palce, powoli rozumiejąc przez co aktualnie mój młodszy brat przechodził. Zraniła go najbliższa jemu osoba, czyli ja. Choć się kłóciliśmy, to jednak zawsze mógł do mnie przyjść i się wygadać, zaufać oraz prosić o radę, którą chętnie ode mnie dostawał. Zniszczyłem to wszystko, zniszczyłem jego zaufanie, nasze relacje, jego i swoje zdrowie psychiczne.
- Nie wiedziałem... - wyszeptałem, choć wątpiłem, że w ogóle mnie słyszy. Wspomnienie o imprezie jeszcze bardziej mnie zmroziło, więc zacisnąłem usta w wąską linię, aby nie powiedzieć mu, że to ja byłem tym kolesiem na imprezie. Musiałem to zachować dla siebie, nie mogłem tym pogorszyć sytuacji. Jego słowa mnie zabolało, przezwisko przestało mnie obchodzić, bo Seiji miał rację, ale chciałem twardo wierzyć w to, że nie jestem dziwką, za którą mnie uważał. Chciałem złapać jego nadgarstki, przyciągnąć do siebie i trzymać w uścisku do momentu, aż się uspokoi. Nie było mi to jednak dane przez rodziców, którzy wparowali do pokoju Seijiego, zapewne przerażeni krzykami i odgłosami szamotaniny. Nie czułem ulgi, kiedy ojciec odciągnął ode mnie brata. Zrobiło się cicho, za spokojnie. Zasłoniłem przedramieniem oczy i oddychałem ciężko, powstrzymując się od płaczu. Wszystko niszczę.
- Hayate... - usłyszałem, ale był to kobiecy głos. Przesunąłem nieco rękę, aby jednym okiem spojrzeć na mamę, która siedziała przy mnie i przyglądała się uważnie, jakby doszukiwała się większych szkód na moim ciele. - Hayate, co tu się wydarzyło? - zapytała. O dziwo była spokojna, ale i tak nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. "Mamo, sprzedaję się na kamerkach, a Seiji się do mnie masturbował"? Przecież to niemożliwe. Na dodatek nie mogę zdradzić orientacji brata, to jest coś, co sam musi zrobić.
- Zwykła kłótnia braci, nic wielkiego - powiedziałem, ale widziałem słaby uśmiech mamy, która wiedziała, że kłamię. Zacisnąłem usta i podniosłem się do siadu. Choć miałem już swoje lata, to nie powstrzymało mnie to przed oparciem głowy o ramię kobiety i wtuleniem się w nią, abym móc w końcu pozwolić łzom spłynąć po moich polikach.
- Spokojnie, nie musisz mi mówić szczegółów, ale pamiętaj, że zawsze możecie się nam wygadać. Zawsze staniemy po waszej stronie i będziemy was we wszystkim wspierać. Po prostu ostatnio widzimy z ojcem, że między wami coś się zmieniło. Martwi nas to - powiedziała, delikatnie przeczesując moje włosy. W takich chwilach cieszyłem się, że się nie wyprowadziłem, ale chyba rzeczywiście będę musiał to zrobić, abyśmy wrócili do normalności.
         Nie wiem, ile tak siedzieliśmy, ale mama nie przerywała. Czekała, aż się uspokoję, zapewne zastanawiając się, jak ojciec radzi sobie z Seijim.
- To wszystko moja wina, mamo. Zniszczyłem nasze relacje, a-ale chciałbym je naprawić... Nie wiem jak mam to zrobić. Jestem beznadziejnym bratem i to na dodatek tym starszym - parsknąłem pod nosem, po czym wytarłem mokre oczy dłonią, a mama po mnie poprawiła, posyłając mi ciepły uśmiech.
- Wszystko jest możliwe, musicie pogadać, dojść do porozumienia. Jeśli chcecie to zostawimy was na kilka dnia albo sami gdzieś pojeźdźcie. Może nie mamy milionów w domu, ale coś da się wymyślić. Porozmawiam z ojcem, może razem na coś wpadniemy, a teraz powinieneś do niego pójść i pokazać, że jednak dobry z ciebie starszy brat - powiedziała, jednakże nie widziałem teraz tego bym miał pójść do Seiji'ego i spojrzeć mu w oczy. A może właśnie tego potrzebował? Nic nie mówił o wyzwiskach w szkole, ani razu o tym nie wspomniał wcześniej.
- Dziękuję, dajcie nam chwilę - podniosłem się z miejsca, po czym wyszedłem z pokoju Seiji'ego, aby pójść do sypialni rodziców. Zapukałem i stanąłem w przejściu, spoglądając na ojca. - Poradzę sobie - skinąłem głową na mamę, która zapewne poparła mnie zwykłym skinięciem. Ojciec wyszedł z pokoju, ale zostawili uchylone drzwi, aby w razie czego znów nas rozdzielić.
         Pociągnąłem nosem, po czym podszedłem do brata i przykucnąłem przed nim.
- Wiem, że spieprzyłem wszystkie, zdaję sobie z tego sprawę Seiji. Przepraszam, że cię oszukiwałem, że musiałem z mojej winy przez to wszystko przejść. Jako twój starszy brat powinienem inaczej się zachować, zauważyć, że coś jest nie tak - powiedziałem, patrząc uważnie w jego oczy. - Przepraszam, że nie było mnie przy tobie, kiedy najbardziej potrzebowałeś, ale teraz jestem. Chcę byś mi się wygadał, na nowo zaufał i pozwolić być tym beznadziejnym bratem. Obiecuję, że nie odtrącę cię, nie będę ciebie unikał, ani okłamywał - dodałem. Rodzicom nadal nie mogłem powiedzieć prawdy i mam nadzieję, że nie będzie na mnie naciskał. Chciało mi się teraz śmiać, ale powstrzymałem się.  


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 15/01/23, 08:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {18/12/22, 04:10 pm}

incorrect love - Page 5 27455411
          - Nie tego was uczyliśmy. Jesteśmy rodziną, Seiji. Co się stało? - ojciec w końcu po paru minutach zdołał pozbierać myśli, aby zacząć dyskusję między nami. Co się stało? Gdyby tylko wiedział... Na samą myśl o tym wszystkim miałem ochotę prychnąć mu prosto w twarz. O niczym nie wiedzieli, ale to nie była ich wina. To nie tak, ze się nami nie interesowali. Wręcz przeciwnie! Mama od razu potrafiła wyczuć nosem napięcie między nami. Ojciec już gorzej, bo ciągle myślał o pracy i nadgodzinach, aby zarobić nieco więcej grosza, by móc wyjechać na jakieś głupie wakacje, aby kupić rpezenty pod choinkę, albo zwyczajnie odłozyć na moje studia. Ostatecznie... w następnym roku kończę szkołę, a dodatkowe szkoły, lepsze, nie są tanie. Raz podsłuchałem ich rozmowę i wiem, że nie stać ich na moje studia. Więc... czy te całe kamerki... czy brat... niemożliwe. Wątpie, aby był aż tak wspaniałomyślny i chciał odciążyć jakoś rodziców z rachunków przez swoją pracę, ale jeśli faktycznie byłby to jeden z powodów, to jestem naprawdę okropnym bratem. Powinienem sam coś znaleźć. Cokolwiek, aby nie prosić ciągle o parę groszy od rodziców czy Hayate.
       - Po prostu mieliśmy ostrą wymiane zdań - odpowiedziałem wymijająco, ale widziałem, że ojciec nie jest zadowolony z takiej odpowiedzi. Nic dziwnego.
       - Seiji, nie można tak. Rzuciłeś się na Hayate. To twój starszy brat. Przecież wystarczy porozmawiać, a nie od razu z łapami się rzucać
       - Tak, wiem, ale emocje wzięły górą...- sapnąłem, czując pewnego rodzaju skruchę w sobie. Nie znali prawdy, ale miał rację. Nie powinienem na niego się rzucać. Ani wyzywać.
       - Masz jakieś problemy sercowe, może w szkole coś jest nie tak? Jesteśmy tu, aby wam pomóc, ale nie czytamy w myślach. Nie widzę tez sensu dawać tobie kolejny szlaban, skoro poprzedni nic nie pomógł - westchnął zrezygnowany. Widać było to po nim, że cała sytuacja ich przerosła i kompletnie nie spodziewali się takiej kłótni między nami. Cóż, mało kiedy byli świadkami sprzeczek. Naszych sprzeczek. Zwykle za dzieciaka... o zabawki.
       - Tato - przerwałem mu, spoglądając na niego pokornym uśmiechem. - Przepraszam, naprawdę - naprawdę było mi głupio, ale jednocześnie kipiała we mnie złość.
       Nagle przerwało nam pukanie do drzwi. Oobje zerknęliśmy w trochę wejścia, święcie przekonani, że to rodzicielka, ale w powiększającej luce pojawił się Hayate. Przełknąłem głośno ślinę, kompletnie nie gotowy na kolejne starcie. Rodzice zostawili nas samych, a ja zacisnąłem kurczowo pięści na swych udach, wbijając wzrok w stopy, któymi nerwowo poruszałem. Usłyszałem jak kuca przy mnie, ale dopiero przy jego pierwszych słowach postanowiłem spojrzeć Hayate prosto w twarz, z lekkim wzdrygnięciem. Jakby mnie tym wszystkim zaskoczył. W sumie było w tym wiele racji. Nie spodziewałem sie, ze przyjdzie. Zwłąszcza teraz, przy dodatkowym podsłuchu rodziców zza uchylonych drzwi. Skoro oni tam byli, starszy brat nie mógł zbyt wiele powiedzieć, a na pewno nie to, co chciał. Choć z początku piorunowałem Hayate spojrzeniem, to z czasem jak wypowiadał kolejne przeprosiny, moje rysy twarzy łagodniały, a ja sam powstrzymywałem się od wybuchnięcia płaczem. Chłopacy nie płaczą. Nie płaczą!
      - W-wiem - zaszlochałem, ciągnąc na nosie wszelakimi zgromadzonymi smarkami. - A-Ale wtedy t...też tak mówiłeś i w-widzisz c-co się stało - z łamiącym się głosem, przetarłem zaczerwienione oczy od wzbierających się łez, uciekając wzrokiem przed ciemnowłosym. Nie potrafiłem teraz spojrzeć mu w twarz. Nie teraz. Byłem wściekły, a zarazem smutny.
       - Ja j-już nie mam sił, Hayate. Jestem... z-zmę...czony tym wszystkim - łkałem coraz bardziej, ostatecznie wciskając się w ramiona brata, chcąc aby mnie objął. Po prostu. Tak zwyczajnie, bez powodu.
       - N-nienawidze cię - wyjęczałem do jego ubrania, zaciskając piąstki na jego ubraniu. - I kocham zarazem - dodałem znacznie ciszej, bojąc się, ze ktoś moze źle to zrozumieć. Choć wątpiłem, że rodzice mogli to przetłumaczyć sobie w głowie na inny sposób nizeli braterską miłość. Sam jednak... zaczynałem zastanawiać się, czy faktycznie kochałem brata we właściwy dla społeczeństwa sposób. Byłem od niego uzalezniony, byłem zazdrosny, zaborczy... to nie było normalne. Wariowałem przez niego, nie poznawałem samego siebie. TO nie jest zdrowe.
      - Ale muszę przyznać, ze twoja mina była bezcenna - prychnąłem przez łzy na samo wpsomnienie reakcji Hayate na to wszystko. - Przepraszam, za wszystko - dodałem, odsuwając się w końcu od starszego Hasegawy, patrząc mu prosto w oczy. Wyglądał jak kupa, ale pewnie sam nie wyglądałem lepiej w tej chwili.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {25/12/22, 11:15 am}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Nie miałem pojęcia czego mogę spodziewać się po bracie. Raczej było mało prawdopodobne, że rzuci się na mnie z pięściami, kiedy rodzice byli w domu. Oboje teraz staraliśmy się uważać i odpowiednio dobierać słowa tak, aby rodzice czegoś się nie domyśleli. Bolało mnie to, że oszukuję ich wszystkich, ale wolałem kłamać, niż powiedzieć prawdę, która będzie dużo gorsza. Przyjrzałem się uważnie bratu, u którego emocje nieco opadły, ale nadal nie mogłem patrzeć na jego łzy. Zawiodłem jako starszy brat, ale chyba można było to jeszcze naprawić, a przynajmniej miałem taką nadzieję.
-  Obiecuję, że teraz dotrzymam słowa, Seiji - wyszeptałem, ale słuchałem go dalej. Objąłem go rękoma, kiedy się we mnie wtulił, po czym pogładziłem go po plecach, przymykając przy tym oczy. Musiałem się postarać, aby między nami było dobrze. Zapomnieć o tym, co wydarzyło się na imprezie, zapomnieć, że brat oglądał mnie na kamerkach oraz naprawić to,  że się nim nie interesował, jak należy. Jeśli rzeczywiście go prześladowali w szkole, to musiałem coś z tym zrobić i nawet wiedziałem jak.
-  Ja ciebie też kocham - powiedziałem z delikatnym uśmiechem na twarzy. Mógł mnie nienawidzić, jak i kochać jednocześnie. Nie było w tym nic złego, raczej normalna relacja u rodzeństwa, ale część mnie cieszyła się, że to powiedział na głos. Myślałem, że straciłem brata już na zawsze, a jednak nada mnie kocha.
        Pozwoliłem mu odsunąć się ode mnie, po czym posłałem mu ciepły uśmiech, wycierając policzek, który był mokry od pojedynczej łzy.
-  Dziwisz mi się? Pierwszy raz widziałem u ciebie coś takiego, zwykle aż tak nie wdawaliśmy się w bójkę - powiedziałem rozbawiony, po czym usiadłem obok niego, podpierając się rękoma z tyłu, aby spojrzeć w sufit. Zamknąłem na chwilę oczy, po czym wyprostowałem się i objąłem go ramieniem. -  Również przepraszam, ale... - urwałem, po czym pokręciłem głową. -  Zapomnij - dodałem i uśmiechnąłem się delikatnie, po czym podniosłem się z miejsca i pstryknąłem go w czoło.
-  Doprowadź się do ładu bekso, bo rodzice będą się z nas śmiać - pokazałem mu język, bo czym sam ulotniłem się z sypialni, aby pójść do łazienki. Oczywiście, minąłem się z rodzicami, którzy udawali, że nie podsłuchiwali naszej rozmowy, ale ja machnąłem na to ręką i zamknąłem się z łazience. Podszedłem do lustra opierając dłonie o umywalkę i skrzywiłem się na widok swojej twarzy. Czy mi przeszło? Ciężko było mi powiedzieć, bo wszystkie słowa Seiji'ego, echem odbijały się w mojej głowie. Zacisnąłem usta w wąską linię, spoglądając na swoje dłonie, które drżały.
-  „Dziwka”... - powtórzyłem, po czym nerwowo się zaśmiałem. Seiji się nie mylił, mój młodszy brat musiałem mieszkać pod jednym dachem z „dziwką”.
        Kilka razy opłukałem twarz zimną wodą, aby moja twarz przestała być tak okropnie czerwona, po czym wyszedłem z łazienki. Rodzice się ulotnili, więc zapewne sytuacja została opanowana. Zszedłem na dół, aby zabrać telefon, który został na stole.
- Dobrze, że przyszliśmy na czas, bo byście się pozabijali. Rany, co my z wami mamy – westchnęła kobieta, która odwróciła głowę w moją stronę, odrywając wzrok od jakiego programu.
-  Bez nas byłoby nudno, więc no... Cieszcie się, że macie jakieś atrakcje w tym domu - powiedziałem rozbawiony, widząc, jak twarz mamy szybko zmienia się. -  No co? Taka prawda! Nie patrz tak na mnie - dodałem, powstrzymując się od śmiechu, po czym podszedłem do niej i pochyliłem się, aby pocałować w czoło.
-  To więcej się nie powtórzy, obiecuję - zapewniłem ją i spojrzałem w najnowsze wiadomości. Moją uwagę przykuło jedno imię, które wyświetliło się na sam początek. Masaharu zdążył wysłać mi z pięć wiadomości, kiedy ja i Seiji się kłóciliśmy. Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, czego moi rodzice nie zignorowali.
- Czyżby ktoś tu się zakochał? Taki sam uśmiech miał twój ojciec, kiedy zaczęliśmy się umawiać – powiedziała. Poczułem, że na moje poliki wskakuje soczysty rumieniec, więc szybko schowałem telefon i spojrzałem na rodziców.
-  Nie zakochałem się - powiedziałem, ale to najwidoczniej nie przekonało rodziców, ponieważ zaśmiali się i skinęli głową na znak, że rozumieją. Przewróciłem oczami, po czym skierowałem się do ogrodu tylnymi drzwiami, aby tam zaczerpnąć nieco świeżego powietrza.
        Rozsiadłem się wygodnie na ławce, którą ojciec sam zrobił, po czym odczytałem wszystkie wiadomości, dając znać, że jeszcze szyję, ale kac już dawno przeszedł. Musiałem zaplanować jakieś wyjście z Seijim, ale nie wiedziałem, czy będzie chciał gdziekolwiek iść za moje „brudne pieniądze”. Hah, nie mogę ot tak zmienić pracy, ale mam nadzieję, że młodszy brat nie będzie mi o to suszył głowy.


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 15/01/23, 08:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {06/01/23, 09:14 am}

incorrect love - Page 5 27455411
          Zmarszczyłem lekko nos, gdy Hayato wytarł mój kącik oka z łez. Pociągnąłem na nosie, bo doprawdy nienawidziłem tego uczucia, gdy od płaczu nos zaczynał się zatykać. Dla mnie ta część twarzy była najważniejsza i nietykalna dla innych. Moje sanktrum, którym oddychałem i niestety mówiłem, przez co wielokrotnie fałszowałem podczas śpiewania na zajęciach w szkole. Nie wspominając juz o chorobach...
       Usiadłem wygodnie na materacu, wlepiając wzrok w swoje stopy, wysłuchując jakby delikatnie rozweselonego brata. Czy ta kłótnia pomogła mu? Najwidoczniej, bo zdecydowanie zdawał się być bardziej rześki, ale gdyby nie interwencja rodziców, to nie mam pojęcia jakby sie mogło zakończyć nasze wzajemne szarpanie.
        Kątem oka zerknąłem na starszego Hasegawe, pamięcią wracając do poprzednich sprzeczek. Choć sam nie powiedziałbym, iz ta była najgorsza. Kiedyś byliśmy młodsi. Choć nasze kłotnie i bijackie podchody wyglądały zabawnie w oczach starszych i pewnie teraz i naszych, to jednak ja wtedy brałem wszystko na powaznie.
       - Auć! - syknąłem, prostując się, gdy ten wrednie pstryknął mnie w czoło. Bardzo ciekawiło mnie, co chciał mi powiedzieć. Bardzo. Zwazając na to co zaszło między nami, to z pewnością dotyczyło to mnie, ale postanowiłem tym razem nie zmuszać brata. Kolejnej kłótni nam nie trzeba, zwłąszcza w obecności rodziców. Dlatego zrobiłem jedynie minę obrazonego dziecka, łapiąc w pulsujące miejsce.
      - Jesteś najgorszy - fuknąłem złośliwie, choć nie miało to zadnego negatywnego podtekstu. Chwilę później zostałem sam, w ciemnościach pokoju, z wpadającym światłem z korytarza. Westchnąłem ciężko, nie czując potrzeby wychodzenia zbyt szybko. Czy faktycznie mogę zaufać bratu? Ile wartości mają kolejne jego zapewnienia? Cóż, nigdy się nie dowiem, jeśli mu na to nie pozwolę. Jednak zawsze będę miał gdzieś z tyłu głowy to, że nie powiedział czegoś istotnego. To coś moze jeszcze między nami mocno namieszać.
       - No nic, moja kolej - wstałem na równe nogi, choć mocno niechętnie i przemyłem twarz w zwolnionej przez brata łazience. Czułem okropną suchość w gardle, więc zszedłęm na dół aby czegoś się napić. Czułęm na swych plecach spojrzenia rodziców, ale udawałem ślepotę i głupotę. Pewnie chcieli coś ode mnie usłyszeć, ale ja milczałem jak grób. Nalałem sobie wody do szklanki, podpierajac się o meble kuchenne. Upiłem parę łyków i poszukałem brata, którego tu nie było. Wyszedł?
       - Gdzie Hayate?
       - A co, chcesz znó na niego się rzucić? - spytał rozbawiony ojciec, który po chwili dostał kuksańca od matki.
       - Od razu rzucić - przewróciłem oczami, znów nurkując nosem w szklance.
       - Wyszedł do ogrodu z telefonem. - odpowiedziała rozweselona matka na co ja uniosłem pojedynczą brew, usilnie zduszając swą ciekawość, którą najwidoczniej i tak zauwazyła.
       - Pilnuj Seiji brata, zeby nam podejrzanych osób nie znosił - oznajmił ojciec. Znów z tą kabaretową, przesadzoną miną oraz głosem.
       - Kochanie. Seiji jest młodszy od brata, ale nie powiem. Miał taką samą minę jak ty, gdy ze sobą pisaliśmy - te słowa jakoś mocno odbiły się w mojej głowie. Szerokim, rozległym echem, uderzając ostatecznie pięścią w pierś, a ja... znieruchomiałem na moment. Ta informacja okrutnie mną wstrząsnęła, a nie powinna. Hayate... miał kogoś? Czy to ten facet co go odprowadził? Nie, nie, nie. Stój, uspokój się. Nie mogę tworzyć tuzina spekulacji. Spokojnie. To nie tak. Rodzice uwielbiają koloryzować. Hayate na pewno nikogo nie ma, prawda? Ale chciał coś mi powiedzieć i rozmyślił się...
        - No dalej, skończ się fuczyć i dołącz do nas - matka poklepała miejsce między nimi, a ja z lekkim uśmiechem, którego nie chciałem wypuścić, a i tak się pojawił, odstawiłem pustą szklankę do zlewu, siadając tak jak mnie prosiła.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {08/01/23, 12:08 am}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Siedząc w ogrodzie, zacząłem rozmyślać o słowach rodziców oraz o samym moim zachowaniu przy chłopaku. Naprawdę mogłem się w nim zakochać? Szczerze mówiąc, nie czułem chyba nic takiego. Zauroczyć? To już chyba szybciej, bo nie ukrywam, że Masaharu bardzo mi się podobał pod względem wyglądu, jak i  charakteru, ale czy on również tak o mnie myślał? Nigdy nic na to nie wskazywało, a zapewne zbłaźniłem się przed nim, kiedy odprowadził mnie do domu. Wzdrygnąłem się, kiedy przyszło połączenie. Spojrzałem na wyświetlacz i nie mogłem ukrywać już swojego uśmiechu, widząc „Masaharu” na wyświetlaczu. Odebrałem od razu.
- Sprawdzasz, czy rzeczywiście żyje? - zaśmiałem się, a on zrobił to samo. Miło było go usłyszeć, choć wolałbym go teraz widzieć w cztery oczy.
- Chciałem się upewnić, czy na pewno wszystko dobrze. Nieźle się upiłeś.
- Oh... Wybacz, pewnie sprawiłem ci nieco kłopotu z tym, że musiałeś mnie zaprowadzić do domu.
- No co ty, wolałem mieć pewność, że wróciłeś cały i zdrowy, dlatego nie żałuję, że zaprowadziłem cię do domu.
- To dobrze, bo czułbym się źle, że zebrałem ci cenny czas, kiedy mogłeś sobie smacznie spać - zaśmiałem się nieco nerwowo, czując, jak moje poliki zaczynają palić. Musiałem się uspokoić, aby rodzice znów sobie nie tworzyli własnych teorii.
- Poznałem też twojego brata. Jesteście do siebie podobni, może nie jak dwie krople wody, ale po ciemku mógłbym was pomylić – powiedział. Nie sądziłem, że zacznie temat mojego brata. - Wiesz, zastanawiam się od rana, ale... Wydawało mi się, że był zazdrosny, kiedy to ja cię przyprowadziłem. Może mi się tylko wydaje, bo sam nie byłem trzeźwi, ale wyraźnie pamiętam jego niezadowoloną minę – dodał, na co spiąłem się nieco. Czyżby Seiji coś mu powiedział? Nie, to raczej niemożliwe, obiecał mi.
- To pewnie dlatego, że miałem już nie wracać do domu w takim stanie. Na dodatek nie znał cię, więc mógł cię wziąć za faceta, który chce mnie przelecieć - powiedziałem zanim zdążyłem pomyśleć i jak oparzony rozłączyłem się. - O cholera... - powiedziałem pod nosem, po czym napisałem szybką wiadomość do chłopaka, aby go przeprosić. I choć napisał, że nic się nie stało, to i tak czułem się beznadziejnie ze swoimi słowami. Tym bardziej, że mi przez myśl przeszło, że naprawdę mógłby mieć takie zamiary i mi by to nie przeszkadzało.
        Wróciłem do środka, gdzie to cała rodzina siedziała sobie w salonie. Położyłem zimne dłonie na szyi brata, po czym szybko odskoczyłem, aby nie dostać od niego.
- Co oglądacie? - zapytałem, widząc, że ich repertuar nieco się zmienił i aktualnie leciał jakiś film.
- Za dużo by mówić. Widzę, że ty dobrze się już czujesz. Zakochany, jak nic – zaśmiała się mama, a ja rzuciłem w nią poduszką.
- Mamo, poza waszą dwójką nikt tutaj nie jest zakochany - jęknąłem niezadowolony, że otwarcie mówi o tym wszystkim. Spojrzałem na brata i wsunąłem palce w jego włosy, chcąc nieco się z nim podroczyć.
- Chciałabym w to wierzyć, ale na pewno wasza dwójka ma tam kogoś na oku i zwyczajnie nie chcecie nam się pochwalić.  Tak to już jest z dziećmi – powiedziała, odrzucając poduszkę w moją stronę, którą złapałem, aby nie sięgnęła twarzy Seiji'ego.
        Resztę dnia spędziłem głównie w swoim pokoju na leniuchowaniu oraz pisaniu ze znajomymi, opowiadając o sytuacji z bratem, ale oczywiście pomijając powód kłótni. Zacząłem też pisać z Masaharu, który jednak wydawał się być mną bardziej zainteresowany, ponieważ umówiliśmy się na kawę, co nieco mnie zaskoczyło, ale jednocześnie ucieszyło. Może jednak coś w końcu będzie się działo dobrego w moim życiu?
        Kilka dni minęły bardzo szybko, kiedy to przyszedł czas na mój stream. Przez te spokojniejsze dni, wróciłem do dawnego siebie, skupiając swoją uwagę głównie na Seijim, któremu obiecałem poprawę. Chciałem mu pokazać, że chcę, aby nasze relacje wróciły do normy oraz jednocześnie udowodnić jemu, że nigdy nie odwrócę się od niego. Dzisiaj musiałem jednak wrócić do kamerek, aby nie zniszczyć tego, co udało mi się stworzyć, dlatego przygotowania były staranne. Idealnie ułożone włosy, maska, która miała chronić mnie przed rozpoznaniem oraz strój, który odsłaniał więcej, niż zakrywał. Były to skórzane paski, które były utworzone w formie biustonosza lub krótkiego topu. Na dole miałem natomiast czarne, koronkowe majki, które zdecydowanie bardziej prześwitywały i były z damskiej kolekcji.
        Jak tylko wszystko było gotowe, odpaliłem live i dość szybko zebrało się kilkaset osób, która chciały mnie oglądać. Ucieszyło mnie to, ponieważ oznaczało to, że nie jestem jeszcze na straconej pozycji.
- Witam was wszystkich. Chciałem na początku przeprosić za przerwę, niestety wiele spraw spadło na moją głowę i nie mogłem z wami być - westchnąłem, robiąc po tym skruszona minę, jakby rzeczywiście było mi przykro. - Widzę, że i wy się za mną bardzo stęskniliście - dodałem, widząc liczne komentarze, jak i donacje, które mi przyznawali. Miałem cały czas nadzieję, że pod żadną z tych nazw nie krył się mój młodszy brat.
        Zacząłem swój pokaz od założenia pierścienia wibrującego u nasady penisa. Odpaliłem go od razu, wydając z siebie pojedyncze jęki. Nałożyłem nieco żelu na dłoń, aby zamieścić swoje palce na penisie. Wolną dłonią zacząłem błądzić po swojej klatce piersiowej, ostatecznie łapiąc między palcami stwardniałego sutka. Wiedziałem, że oglądającym się to podoba, tym bardziej moja bielizna. Nie mogłem powstrzymać swoich jęków, które wypełniły studio, kiedy dochodziłem pierwszy raz. Zdjąłem pierścień, po czym zrobiłem zbliżenie na swój brzuch, który ubrudzony był spermą. Na tym się nie skończyło, tym bardziej, że miałem jeszcze kilka zabawek, które wyciągałem w odpowiedniej kolejności


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 15/01/23, 08:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {12/01/23, 07:29 pm}

incorrect love - Page 5 27455411
        Hayate wrócił bardzo zadowolony, co nie uciekło nikomu z oczu. Rodzice byli dobrze spostrzegawczy. W końcu również kiedyś byli młodzi, więc nie trzeba było im tłumaczyć co w takich latach się wyprawiało. Jednak... czy oni naprawdę byli tak okropni jak my? Jak ich dwaj synowie? Wątpię. Jeden zarabiał na kamerkach, zaś drugi walił sobie do tych nagrań, niszcząc przy okazji życie przyjaciółce. Nie wspominając o kurwieniu na plaży, ale tamta noc, ta cała impreza i ten tajemniczy chłopak... nigdy nie doznałem czegoś tak przyjemnego i elektryzującego. To jak był dla mnie delikatny, czuły, a mimo wszystko agresywny w ruchach. Nie wiem jak to robił, ale załowałem, że uciekł bez zostawienia mi swojego numeru. Może pomógłby mi zapomnieć o bracie, jednak z drugiej strony kto normalny myśli o woim rodzeństwie?! To. Mój. Brat, do cholery jasnej! Na domiar złego zamaskowany widział moją twarz, ach. Może jestem tak paskudny, że dałnogi? Z resztą... to tylko jednorazowy seks. Nie powinienem go rozpamiętywać.
      Z zamyślenia wyrwał mnie Hayate, nurkując dłonią we włosach, zaczynając naszą typową przekomarzankę. Z umiechem dałem się temu oddać. Nie tylko z powodu rodziców, aby myśleli, iz faktycznie między nami wszysko gra, ale tez dla samego siebie. Potrzebowałem naszej starej relacji. Jak wody.
       Aby sobie pomóc i nie zwariować do końca, obiecałem sobie nie oglądać streama brata w tym tygodniu. Przez te kilka dni radziłem sobie wyśmienicie, ale gdy nadszedł ten moment, ta godzina, mój wzrok ciągle wodził po książce od matematyki w stronę komórki, laptopa i zeszyt. Ten krąg ciągle się powtarzał, nieustannie, przyprawiając mnie o migrenę i pot na czole. Westchnąłem ciężko, opadając na biurko, a gdy tylko przymknąłem powieki, w głowie zaczynały rodzić się wyobrazenia co teraz robiłstarszy Hasegawa.
      - Jakie to irytujące - burknąłem z ofuczaną, przyklejoną gębą do blatu. Zmarszczyłęm brwi, nadal walcząc resztkami sił, ale ciekawość i uzaleznienie zwyciezyły. Sięgnąłem po komórkę, wszedłęm na stronę i odpaliłem filmik. Jego jęki od razu wwierciły się w moją głowę, a ciarki zawładnęły całym ciałem. Tak, jakby ktoś mocno uderzył mnie w plecy, ze serce prawie wyskoczyło zza zeber. Przełknąłem gulę utkwioną w gardle, nie wiedząc nawet kiedy tam się znalazła. Moze było to juz moje serce, albo inny narząd? Moje tęczówki śledziły jego dłoń sunącą się po skórze. Sam ten widok, sama myśl o wszystkim co mogło nadejść spowodowała, ze mój penis zaczynał budzić się do zycia. Złączyłem nogi, cały czerwony z podniecenia, zdyszany rozchyliłem usta, przyblizając twarz do ekranu lezącego przedmiotu. Był taki seksowny, tak kuszący... mamo, tato... przepraszam. Wasz syn jest gotów zakraść się do pokoju brata, wskoczyć mu do łóżka i zwlaic sobie konia, zaciągając jego zapachem szamponu. Jestem okropny. Ja tak naprawdę nie dam rady.
       Jęknąłem, usadawiając dłoń na członku, ale nic z nim nie robiłem. Walczyłem o zdrfowy rozsądek, aby się uspokoić, opanować. W końcu na dole byli rodzice!
       - Błagam Hayate... skończ z tym zanim... - schowałem twarz, stukając lekko czołem o blat i w końcu po paru chwilach wyłączyłem filmik. Nie mogłem, ja nie mogłem do tego dopuścić.
       Dwa dni później, tak jak ugadałem się z bratem, mieliśmy po szkole zajść do księgarni. Chciałem kupićsobie kilka mang, które wyszły, a ze był dość chodliwe to nie chciałem, aby ktoś mi je sprzątnął sprzed nosa. Dlatego po zajęciach, cały podekscytowany pozegnałem się z przyjacielem w korytarzu, gdy on ledwo wymienił jednego buta, ja byłem już cały przebrany. Wyskoczyłęm na zewnątrz, a przy bramie stał nie kto inny jak Haegawa. Złapałem się na tym, że na mej twarzy pojawił się uśmiech, ale szybko zniknął, kiedy inni uczniowie zaczynali się nim interesować, szepcząc o tym przystojniaku. Cóż, mieli rację. Podzedłem do niego, poprawiając torbę na prawym ramieniu, która nieustannie się zsuwała.
       - To jak, idziemy? Zanim dziewczyną zrobi się mokro? - spytałem lekko kąśliwie, kierując się w stronę księgarni.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {15/01/23, 11:45 am}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Stream zakończyłem nieco później niż zwykle, czując, że całe moje ciało jest zmęczony doznaniami. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i dotknąłem napuchniętej dolnej wargi, która była cała czerwona od przygryzania. Westchnąłem nieco zrezygnowany tym wszystkim, czując, że powinienem z tym skończyć dla dobra mojej rodziny, ale nie mogłem, to bardziej skomplikowane, niż komuś może się wydawać. Spakowałem swoje rzeczy, po czym przebrałem się w swoje codzienne ubrania. Nie mogłem pozostawić również bałaganu, więc zmieniłem pościel oraz wrzuciłem to do pojemnika z brudami. Dziwnie się z tym czułem i chyba naprawdę powinienem rozejrzeć się za własnym mieszkaniem, aby nie musieć korzystać z miejsca, z którego codziennie może używać ktoś inny. Niby sprawdzam za każdym razem, czy nie ma gdzieś ukrytych kamer, ale to nadal nie oznacza, że mogę czuć się tutaj dobrze.
        W drodze do domu, przeprowadziłem krótką rozmowę z Rei'em, który brzmiał na szczęśliwego, ale jakoś nie chciałem w to wierzyć. Zapewne udawał, abym przestał się czepiać, ale nie miałem siły, żeby go męczyć przyjazdem do mnie albo zwykłym wyjściem do baru, by się napić, ale nie do nieprzytomności. Drugą osobą, z którą udało mi się porozmawiać był Masaharu, który dopytywał się o szczegóły naszego spotkania, a raczej randki, kolejnej randki, bo tak to nazwał. Choć jego zakłopotanie było całkiem urocze, kiedy zorientował się co powiedział. Nic nie wspominał o nocy, kiedy odprowadził mnie do domu, nie opowiadał o zachowaniu mojego brata, ani nie mówił, że coś głupiego zrobiłem. To w jakiś sposób podnosiło mnie na duchu, ale jednak nadal czułem się dziwnie. Co jeśli powiedziałem mu o kamerkach? Gdyby tak było, to pewnie unikałby kontaktu.
- Wróciłem! - zawiadomiłem wszystkich, po czym zdjąłem kurtkę i buty, które odłożyłem na swoje miejsce.
- Zjesz coś? - zapytała, jednakże ja skrzywiłem się lekko, bo nie myślałem teraz o jedzeniu, a o swoim łóżku.
- Nie jestem głodny, idę już spać. Padam - uśmiechnąłem się do mamy i od razu powędrowałem, aby tam walnąć się do łóżka. Nawet nie zmieniłem ubrań, bo nie miałem siły. Tak czy inaczej, od razu zasnąłem.
        Przez następne dwa dni, poświęcałem Seiji'emu jeszcze więcej czasu. Nie były to jednak miłe pogawędki, a również drobne sprzeczki braci, co było całkiem normalne. Rodzice i tak mieli nas na celowniku, więc żaden z nas wolał nie ryzykować szarpaniną, ale chyba i oni zauważyli, że między nami jest lepiej. Może rzeczywiście potrzebowaliśmy tej bijatyki, by się ogarnąć i wrócić do normalności, choć mam wrażenie, że nigdy normalnie nie będzie.
        Czekałem przed szkołą, aż mój młodszy brat skończy zajęcia, aby móc z nim iść po mangi. Oczywiście, sam chętnie powiększę swoją kolekcję, więc nie chciałem stracić okazji. Uczniowie zaczęli wychodzić, więc rozglądałem się za znajomą czupryną, która na razie nie nadchodziła. Wyjąłem słuchawki z uszu i schowałem je to etui, które wcisnąłem do kieszeni kurtki.
- O rany, patrz jaki przystojny – usłyszałem, kiedy grupka dziewczyn przechodziła obok mnie. Posłałem im delikatny uśmiech, po czym kolejne ślepia się na mnie zatrzymały. Dziewczyny szeptały między sobą, co chwilę zerkając na mnie, jakbym był jakiś rzadkim okazem. Na pewno mają przystojnych chłopaków w szkole, więc skąd to zauroczenie moją osobą? Bo jestem starszy? To całkiem prawdopodobne, ale i tak nie interesowały mnie licealistki, w sumie teraz tylko jedna osoba mnie interesowała.
- Mówisz, że robi im się mokro na mój widok? To... Ani trochę nie jest radosna dla mnie wizja - skrzywiłem się lekko, zerkając na brata, który wyglądał na zniesmaczonego całą sytuacją. Widział, jak dziewczyny ślinią się na mój widok. Podszedłem do niego bliżej i położyłem dłoń na jego głowie, aby zmierzwić mu włosy. - Jak było dzisiaj w szkole? - zapytałem. Codziennie zadawałem mu to samo pytanie, aby wiedzieć, czy nie trzeba przypadkiem jakoś zareagować na zaczepki ze strony rówieśników Seiji'ego. Co jak co, ale martwiłem się o swojego brata i nie chciałem by przez to popadł w jakąś depresję.
- Patrz, pedał tam stoi. - Dwóch chłopaków przeszło obok nas, szturchając przy tym brata, jakby był przeszkodą na drodze, ale nie był. Mieli wystarczająco miejsca, aby przejść.
- Możesz powtórzyć? Nie usłyszałem co powiedziałeś - zmarszczyłem brwi i odsunąłem się od Seiji'ego, by złapać nieznanego mi chłopaka za włosy, który za bardzo gębę otwiera. - Może powiedź głośniej skoro masz taką odwagę - powiedziałem do niego, ani na chwilę nie puszczając jego włosów, mimo tego, że się wyrywał.
- Puszczaj mnie psycholu! - krzyknął, ale ja tego nie zrobiłem i nie przejąłem się tym, że inni na nas patrzą.
- Przeproś mojego brata, to cię puszczę.
- Zabawny jesteś. Nie będę pedała przepraszał! Sam się o to wszystko prosił, to obrzydliwe.
- Widać, że rodzina nie wpoiła ci pewnych zasad w domu. Mam to  zrobić? - zmarszczyłem brwi, przechodząc z włosów na ucho chłopaka, który aż krzyknął z bólu, kiedy za nie ciągnąłem. - W tej chwili go przeproś, bo zaraz ci ucho oderwę - uśmiechnąłem się łagodnie, ale moje spojrzenie było pełne chłodu i powagi.
- P-przepraszam... Do cholerny jasnej, przepraszam Seiji – powiedział, ledwie powstrzymując łzy. Puściłem jego ucho i otrzepałem dłonie.
- Nie można było tak od razu? Grzeczny chłopiec, a teraz posłuchaj - pochyliłem się nieco do przodu i zbliżyłem się do jego ucha, aby inni mnie nie słyszeli. - Dręcz go dalej, a osobiście pójdę do twojego domu. Nie jest trudno zdobyć adres, wystarczy się wysilić. Zrobię ci taką lekcję z tolerancji, że będziesz miał dość i błagał, abym przestał. Oh, chyba że sam jesteś skrytym „pedałem” i dlatego wyżywasz się na Seijim? Podoba ci się mój młodszy brat? Jeśli nie, to zamknij mordę i zostaw go w spokoju - wyszeptałem, po czym wyprostowałem się i poklepałem go po głowie, jakby był jakimś pieskiem.
- Hasegawa Hayate... Nie strasz nam uczniów – przeniosłem spojrzenie na mężczyznę, który był wcześniej moim wychowawcą.
- Sensei! Widzę, że naprawdę pan bródkę zapuścił. Seksownie - uśmiechnąłem się szeroko. - Nikogo nie straszę, udzielam mądrych lekcji, a teraz sensei wybaczy, mamy ważne sprawy do załatwienia - powiedziałem, po czym zawiesiłem rękę na bracie i pociągnąłem go w stronę księgarni.
        Szybko jednak mój uśmiech zniknął, czując, że to, co dzieje się w tej szkole, może bardzo źle wpłynąć na Seiji'ego lub na innych co ukrywają swoją orientację.
- Zawsze tak jest? - zapytałem, zerkając na brata. Nie chciałem, aby spotykały go takie rzeczy, to już nie te czasy, gdzie jest mało osób odmiennej orientacji, niż hetero.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {15/01/23, 07:03 pm}

incorrect love - Page 5 27455411
        Nie wiem dlaczego, ale czasem przy bracie czułęm się jak małe dziecko, któe szuka atencji i uczucia. Dostając je. Od Hasegawy biło ciepło, któego nie potrafiłem opisać, a przebywanie u jego boku było czymś naprawdę relaksującym. No, dopóki nie otwierał buźki, bo wtedy zwykle sprzeczaliśmy się, kto ma rację, ale widok stojacego brata przyprawił mnie o nie lada uśmiech. Przymknąłem powieki, gdy wunął dłoń w moje włosy. Nie lubiłem tego, ale im częściej to robił, tym bardziej się przyzwyczajałem. Może reagowałem na to tak przesadnie tylko dlatego, ze w szkole było nie ciekawie, gorzej nizeli nasze relacje.
      - Względnie - odparłem z lekko wymuszonym, bladym uśmiechem. Nie chciałem zamartwiać Hayate. Miał własne problemy, choć było je o wiele prościej usunąć niż te moje. Byłem w ostatniej klasie. Niedługo miała być przerwa wakacyjna, więc nie było sensu na półroku zmieniać szkoły tylko dlatego, że połowie szkoły chciało się ze mnie nabijać. Cóż, płąciłem teraz za swoje uczynki, a póki nie dochodziło do rękoczynów, dało się to jakoś wytrzymać. Po prostu... zaczynałem się przyzwyczajać. I w pewnej chwili stało się to, czego najbardziej chciałem uniknąć. Para chłopaków wychodząca z terenu szkolnego postanowiła skomentować pod nosem moją osobę, ale to co zrobił chwilę później starszy brat wywołało u mnie nie lada panikię.
       - Hayate, przestań proszę - machałem rękoma, aby naprawdę puścił chłopaka. Wiem, ze nie powinienem go powstrzymywać, ale nie chciałem mieć potem problemów. Do tego zaczęli by gadać i o nim, a jeśli tak się stanie, to ja nie wytrzymam i znów wdam się w bójkę.
       - Jest okej, nie potrzebuje przeprosin - kontynuowałem, ale moje słowa zdawały się do nikogo docierać, a ciekawskich spojrzeń zaczynało być coraz więcej. Czułem jak zapadam się pod ziemię, ale... tak jakoś... Hayate był... seksowny w tym co robił.
       - Um... przeprosiny przyjęte - przytaknąłem lekko zaskoczony z oniemiałą miną i lekko uchylonymi ustami. Naprawdę to wszystko działo się tak szybko. Na dodatek nie widziałem nigdy, aby starszy Hasegawa tak do kogoś skakał. Wiem, że był utalentowany w sporcie, ale nie miewałem okazji widzieć tej siły poza domem i jego zawodem otwieracza słoików, gdy brakowało w okolicy ojca.
        Zjezyłem się, gdy zobaczyłem zblizającego się profesora. Czułem jak kłopoty wisiały nad naszymi głowami, ale Hayate zachowywał się jakby dobrze go znał. Z nerwowym uśmiechem dałem się pociągnąć przez brata z dala od tej całej szopki, spuszczając z siebie powietrze wraz z napięciem, gdy byliśmy wystarczająco daleko, a Hasegawa zadał mi niezbyt komfortowe pytanie.
      - Hm... zawsze to za duzo powiedziane, ale dość często - odpowiedziałem całkowicie szczerze, bo ostatecznie obiecaliśmy to sobie. - Ale nie jest źle, naprawdę. Wcześniej... było o wiele gorzej. Poza tym to tylko pół roku i skończę szkołę. O ile zdam egzaminy... - podrapałem się po głowie. Egzaminy, największa szkolna zmora, a ja na dodatek nie wiedziałem na jakie studia się zapisać. Wychowawca suszył mi juz tyle razy głowę, ze powinienem zdać wypracowanie na ten temat. Moje pomysły na przyszłość, ale ciągle kartki są puste. Bez pieniędzy nie mam przyszłości. Moze dlatego Hayate tak bardzo poświeca się w tej sprawie? Zawsze chciał odciazac rodziców, a ja... jestem jedynym pasozytem w tej rodzinie.
       - Ale nie chcę o tym teraz rozmawiać. Jestem po zajęciach, chcę odpocząć, a nie słuchać kazania - burknąłem do brata i chwilę później znaleźliśmy się na miejscu. Weszliśmy do środka, a ja od razu powędrowałem do swoich ulubionych działów.
       - Szukasz czegoś konkretnego? - spytałem, wertując tytuły, nie wiedząc nawet kiedy wylądowałem w dziale romansów między...
       Spojrzałem kątem oka na brata, czując jak się zawstydzam i szybko zasłoniłem twarz jedną z ksiązek.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {16/01/23, 09:03 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Słowa brata wcale nie były pocieszające. Sam doświadczyłem docinek w swoim kierunku, kiedy chodziłem jeszcze do liceum, ale biseksualność jeszcze jako tako ludzie akceptują, jednakże homoseksualizm w ich oczach wygląda na coś strasznie odrażającego, a ja chcę, by Seiji miał dobre wspomnienia ze szkoły.
- Na pewno zdasz egzaminy, a to, że zostało ci pół roku, nie oznacza, że mają cię dręczyć - powiedziałem, bardzo martwiąc się o samopoczucie brata. Chciałem, aby dobrze  czuł się przy rówieśnikach, ale jeśli tak to ma wyglądać.. Nie zamierzam mówić o tym rodzicom czy osobiście rozmawiać z jego wychowawcą, aby zwrócił na to uwagę, ale mogłem zrobić coś zupełnie innego. Jako przyszły psycholog, mogę wyjaśnić to i owo, co nie jest wcale głupim pomysłem. Musiałem tylko zagadać z dyrektorem i po sprawie, a myślę, że na pewno się zgodzi, kiedy powiem, że to w ramach projektu na studia. Co z tego, że nie mam żadnego na temat tolerancji wśród młodzieży? Tak czy inaczej, wiedziałem co robić i na pewno w najbliższym czasie zrealizuję swój plan, który pewnie nie spodoba się Seiji'emu, ale najmniej miał w tej sprawie do powiedzenia. Dobrze wiedział, że jeśli potrzebuje pomocy, to zawsze może zgłosić się do mnie. Ostatnio nawaliłem, ale teraz musiałem wziąć się w garść.
- Od kazań są rodzice, więc pozwolę im zostać w roli surowego rodzica - uśmiechnąłem się delikatnie. Jeśli nie chciał o tym rozmawiać, to nie zamierzałem go tym zamęczać.
        Weszliśmy do księgarni, którą upatrzył sobie Seiji. Poza nami było dość sporo osób, które albo czytały na miejscu albo stały w kolejce, aby zakupić nowe tomy mang czy książki, które sobie upatrzyli. Takie miejsca miały zawsze ciekawą atmosferę, ponieważ można było znaleźć wiele perełek oraz poznać ludzi o podobnym guście.
- Mam kilka rzeczy na oku, chciałem dokupić parę mang i kilka książek, które niedawno wyszły - powiedziałem, zerkając na brata, który kierował się w stronę znajomego mi działu. Spojrzałem na niego pytająco, choć nie dziwiło mnie to, że czytał takie mangi, no... Może poza tą co trzymał w dłoni. Zasłoniłem usta dłonią, aby ukryć swój uśmiech oraz powstrzymać się od śmiechu. Takiej reakcji po nim się nie spodziewałem.
- Rozumiem, że ty szukać czegoś w tym stylu? Lubisz klimat... BDSM? Wow, nie spodziewałem się tego po moim młodszym, słodkim bracie - powiedziałem, będąc rozbawiony tym, po czym odebrałem od niego mangę i otworzyłem akurat na takiej stronie, że aż sam poczerwieniałem, choć temat nie był mi obcy.  - Tylko dobrze przed rodzicami schowaj - dodałem, oddając mu tomik i rozejrzałem się za innymi mangami gatunku BL. Wrzuciłem parę tytułów do swojego koszyka i spojrzałem na brata, przykładając palec do ust, aby wiedział, że to sekret tylko i wyłącznie między nami.
- Pójdę się rozejrzeć za resztą. Spotkajmy się za dziesięć minut przy kasach - powiedziałem, po czym spojrzałem na godzinę i oddaliłem się od brata, kierując się na dział książek z kryminałami, ale nie tylko. Rzadko chodzę w takie miejsca, więc chciałem wziąć na zapas, aby następnym razem również wybrać się na większe zakupy.
        Stanąłem w kolejce po dziesięciu minuta, mając ze sobą koszyk, wypełniony po brzegi. Wiedziałem, że wydam dużo, ale raczej teraz się tym nie martwiłem. Miałem swoje pieniądze, choć bałem się, że Seiji będzie wtedy patrzył na mnie z obrzydzeniem. Momentami przypominałem sobie o jego słowach, choć od tamtej sytuacji jeszcze ani razu nie powiedział, że jestem ohydny, ani też nie nazwał mnie dziwką. Staraliśmy się wrócić do normalności i o dziwo szło nam całkiem nieźle.
- Wziąłeś wszystko? - zapytałem patrząc na brata, który dołączył do mnie, po czym spojrzałem na jego koszyk. - Seiji... Mogę za to zapłacić? - wskazałem na jego koszyk. Chciałem coś mu od siebie dać. Wiem, że wcześniej nazwał, że moje pieniądze są brudne, ale miałem nadzieję, że nie będzie robił o to scen i to w takim miejscu.
- Pozwól mi wypełniać obowiązki starszego brata i potraktuj to jako prezent - uśmiechnąłem się do niego, choć tak naprawdę byłem pełen obaw. Miałem wrażenie, że widzi, jak przełykam narastającą gulę w gardle. Nie wiem czemu, ale miałem wrażenie, że zaraz rzuci we mnie koszykiem i tyle będzie z naprawiania naszych relacji. Skoro już zarabiam, to niech skorzystam dobrze z tych pieniędzy i tak odkładam już ładną sumkę, więc jeśli mogę jakoś rozpieścić swojego brata, to zrobię to bardzo chętnie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {17/01/23, 05:21 pm}

incorrect love - Page 5 27455411
        To był pierwszy raz kiedy robiliśmy wspólne zakupy. Zawsze wstydziłem się chodzić w takie miejsca z kimś, ale skoro brat znał mój sekret w upodobaniu do chłopaków, to co było w tym takiego złego? Cóż, nic nie widziałem dopóki nie znaleźliśmy się w dziale Bl'ów, a ciekawskie spojrzenia dziewcząt kierowały się w naszą stronę z cichymi chichotami pod nosem. No tak, mogło to wyglądać, jakbyśmy byli parą. Ta myśl wywołała u mnie nie lada rumień, a starszy Hasegawa wyrwał mnie z transu, zabierając mangę z rąk.  Zerknąłem na niego pytająco, bo nawet nie wiedziałem co dokładnie tam było, a ten wyskoczył z takim tekstem!
       - T-to nie tak- chciałem jak najszybciej się z tego wytłumaczyć, ale nie dane mi to było. Spojrzałem jak Hayate patrzy na mangę, a jego twarz zaczęła zmieniać swój kolor. Prychnąłem rozbawiony, zakrywając swój uśmiech zza dłonią. To była taka głupia sytuacja. Oboje chcieliśmy się przyszpilić w naszych wyborach, a skończyliśmy czerwoni.
       - I kto to mówi. Jesteś cały czerwony - roześmiałem się, zabierając od niego mangę. - Tak, mam na to specjalne miejsce przed nimi - dodałem, wracając do szukania interesujących mnie tytułów. W sumie... moglibyśmy wymienić się paroma z nich. To nie tak, że szukałem oszczędności, czy sposobu dowiedzenia się co lubi brat, chociaz w sumie to nie byłoby takie złe. W końcu musiał jakoś nabierać doświadczenie, aby nagrywać to co nagrywa. Tylko... nigdy mnie to nie interesowało, ale jak bardzo bogate miał portfolio łóżkowe? Ilu zaliczył? Jakie miał doświadczenie? Czytanie i oglądanie to jedno, ale...ugh.
       Pokręciłem głową, aby wyrzucić z siebie te wszystkie zboczone myśli. Byłem i tak juz wystarczająco rozpalony, a nie chciałem na siebie zwracać zbytniej uwagi. Uspokajając się i zbierając swoje mangi, poszedłem do kasy, gdzie czekał juz na mnie brat. Przytaknąłem na jego pytanie, patrząc na mangi. Raczej miałem wszystko, na które było mnie stać. Specjalnie odkładałem pare groszy, gdy miałem taką okazję, aby potem sobie coś kupić.
       Wzdrygnąłem się, gdy wypowiedział moje imię, a swój wzrok skupiłem niepewnie na nim, wysłuchując do końca. Chciał... zapłacić? Cóż, normalnie nie miałbym nic przeciwko, ale czy to wszystko nie wyglądało trochę jak randka? Nie, nie. Jesteśmy braćmi. To normalne spotkanie, spędzenie razem wspólnego czasu. Skąd u mnie takie myśli? Huh, czuję jak płonę.
       - Um, ale tylko tym razem - przytkanąłem, podając mu moje zakupy. Nie chciałem aby cokolwiek mi kupował. Nie lubiłem jego brudnych pieniędzy i nie chciałem przykłądać ręki do tego, zeby nadal zarabiał w ten sposób, a kazde takie płacenie... kończyło się realizacją tego i uswiadamianiem, ze pieniądze są przydatne. Nieświadomie cały czas wpatrywałem się w Hayate. Z boku wyglądał naprawdę przystojnie. Nic dziwnego, ze na kamerkach tak przykuł moją uwagę.
       - Dziękuję - odebrałem torbę z swoimi rzeczami i wyszliśmy z księgarni. - Naprawdę dziękuję za dzisiaj. Miło spędziłem czas - dodałem, wyciągając jedną z nich, aby napatrzeć się na okładkę.Mógłbym częściej tak robić. - Ale te dziewczyny... - dodałem, nie mogąc tego wykrztusić i nagle usłyszałem znajomy głos typujący imię mojego brata. Zastygłem wielce zaskoczony, patrząc na przyjaciela Hayate oraz samego brata. Ich miny... były nie tylko mile zaskoczone. Więc tak to wygląda, hm?
        - To ja moze... nie będę wam przeszkadzał - uśmiechnąłem się nerwowo, zmuszałem się do tego, ale nie chciałem psuć atmosfery między nimi. - Mam to po co przyszedłem. Do domu tez sam trafię - poklepałem po ramieniu brata, powoli od nich się oddalając. - Miłej randki - dodałem, chowając twarz za okłądką mangi, aby było widać tylko moje oczy i zniknąłem zza rogiem budynku. Spuściłem z siebie całe powietrze, odetchnąłem z ulgą, ale coś mnie bolało. Czułem się naprawdę źle, wracając do domu sam, bez brata, świadom ze jest z tym typkiem. Czy ja, byłem zazdrosny?
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {19/01/23, 08:39 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Uśmiechnąłem się lekko, po czym skinąłem głową, kiedy zgodził się, abym zapłacił. Miałem wrażenie, że ciężko mu to przez gardło przechodzi, ale liczyłem na to, że kiedyś zmieni swoje nastawienie oraz zdanie na temat moich zarobionych pieniędzy. To nie tak, że chodziłem z kimś do łóżka za hajs. Owszem, robiłem sobie przed nimi dobrze, dotykałem swojego ciała czy zabawiałem tyłkiem, ale oni tylko patrzyli. Mogłem sobie to tak tłumaczyć, nawet powiedzieć Seijiemu, ale wiedziałem, że on tego w ten sposób nie zrozumie, więc wolałem już więcej nie poruszać tego tematu.
- Nie musisz dziękować. Lubię spędzać z tobą czas, tym bardziej, że ty teraz potrzebujesz starszego brata. Musimy następnym razem wybrać się do salonu gier albo pojechać gdzieś poza Tokio - uśmiechnąłem się delikatnie, zerkając na brata, który nie zdążył dokończyć swoich myśli, bo ktoś do nas podszedł.
        Na początku nie skojarzyło kto mnie woła, ale im bliżej był Masaharu, tym bardziej miałem świadomość, że to ja jestem tym szczęściarzem, którego woła ten seksowny perkusista. Z każdym dniem wyglądał coraz lepiej. Uśmiechnąłem się delikatnie, zaś oczy zaczęły lśnić z radości i podniecenia, że wpadliśmy na siebie.
- Cześć - powiedziałem, obejmując wyższego chłopaka, który również mnie uścisnął, po czym spojrzał na Seiji'ego.
- Młody Hasegawa, cześć – powiedział, po czym wróciłem spojrzeniem na mnie. Jego uśmiech był tak piękny, że czułem, jak kolana mi miękną, a serce przyśpiesza. Zaraz jednak wróciłem na ziemię, słysząc swojego brata. Zmarszczyłem brwi, nie bardzo wiedząc co się dzieje.
- Seiji? - wyciągnąłem dłoń, aby położyć ją na jego ramieniu, ale nie udało mi się to zrobić. Moje poliki nieco poczerwieniały, ale wzrokiem pognałem za bratem, który coś za szybko się zmył. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi, więc spojrzałem na przyjaciela, jakbym szukał odpowiedzi w jego oczach, ale on również patrzył zaskoczony za młodym, którym naprawdę niespodziewanie uciekł, zostawiając naszą dwójkę samych i życząc miłej randki.
- Okej... To było dziwne - wydusiłem w końcu z siebie, po czym poczułem dłoń na swoim ramieniu. Nie mogłem tak zostawić brata, tym bardziej, że miałem wrażenie, że lada moment się rozpłacze. Dlaczego? Stało się coś? Przecież to nie miało sensu... Był zły, że Masaharu nam przeszkodził? Wcale nie zamierzałem spędzać z nim popołudnia, bo miałem ten czas zarezerwowany właśnie dla Seiji'ego.
- Twój brat... Nie wydaje ci się dziwny? Ma wrażenie, że mnie nie lubi, a widzimy się w sumie drugi raz – powiedział, zabierając rękę z mojego ramienia. Zmarszczyłem brwi, patrząc na przyjaciela. - To randka? W sensie... Nie z nim, a ze mną? - zapytał, zbliżając się do mnie. Położył dłoń na moim poliku, pocierając kciukiem zaróżowioną skórę. Byliśmy na tyle blisko siebie, że śmiało mógł mnie pocałować, ale nie robił tego. Nie wiem, czy to dlatego, że byli tutaj inni ludzie, czy po prostu nie chciał tego robić.
- B-byłoby fajnie, ale nie tym razem. Muszę go poszukać, nie chcę by zrobił coś głupiego - powiedziałem, odsuwając się. Stałem jeszcze chwilę, bijąc się z myślami. Mogłem wykorzystać okazję i pójść gdzieś z chłopakiem, ale... Mój brat był ważniejszy. - Następnym razem? Wynagrodzę ci to, ale teraz... Muszę iść. Pa!- dodałem na szybko.
        Szukanie brata graniczyło z cudem, tym bardziej, że mógł już pobiec bardzo daleko. Zostawienie Masaharu było błędem, ale sam widziałem, że coś się działo z Seijim i zupełnie wie wiedziałem, jak mam mu pomóc. Czy to przeze mnie? W końcu podkochiwał się w chłopaku z kamerki, a to ja nim byłem. Może to, że widzi mnie z innym chłopakiem sprawia, że jest zazdrosny? Przełknąłem gulę w gardle, zatrzymując się na chwilę. Byłem w drodze do domu, kiedy zauważyłem znajomą czuprynę oraz jego dzisiejszy ubiór.
- Seiji! - krzuknąłem, aby mnie usłyszał, po czym podbiegłem do niego nieco zmachany. Położyłem dłoń na jego ramieniu, zatrzymując go. Odwróciłem chłopaka w swoją stronę, szybko zamierając. Nie spodziewałem się ujrzeć takiego widoku. Rozejrzałem się dookoła, aby sprawdzić, czy nikogo nie ma, po czym wyprostowałem się i przytuliłem do siebie brata, który najwidoczniej cierpiał. Nie wiedziałem, co aktualnie czuje i co go martwi. Staraliśmy się wrócić do normalności, ale to, co przed chwilą zrobił zdecydowanie nie było normalne. Jego zapłakana twarz, jasno dawała do zrozumienia, że coś jest na rzeczy, ale mi tego nie mówił.
        Puściłem brata, jednakże dalej trzymałem dłonie na jego ramionach, aby uważnie spojrzeć w jego oczy. Wziąłem jedną rękę i wyciągnąłem jakąś chusteczkę, po czym wytarłem mu nos, rękawem pozbywając się łez.
- H-hej, młody... Co się dzieje? Dlaczego płaczesz? - zapytałem, chcąc w końcu zrozumieć co siedzi w głowie mojego brata. Nie chciałem, aby sam się męczył ze swoimi problemami. Od tego miał mnie, aby się nimi dzielić i rozwiązywać wspólnie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {21/01/23, 01:10 am}

incorrect love - Page 5 27455411
        Szybkim krokiem i spuszczoną głową szedłęm przed siebie nie bacząc na to, czy na kogoś wpadnę. Byłem tak spanikowany, że miałem nawet problem zaciągnąć się powietrzem. Co ja wyprawiałem? Serce łomotało, jakby zaraz miało mi wyskoczyć. Dlaczego to powiedziałem? Wyskoczyłem jak filip z konopi! Baka! Czy znowu wszystko zepsuje? Dlaczego w ogóle przejmuję się tym wszystkim? To tylko mój brat. Nie powinienem przejmować się ich spotkaniem. A mimo to wkurzało mnie, jak na siebie patrzyli. Ten wzrok, ten cholerny błysk w oczach! Czy ja... byłęm zazdrosny?
       Podciągnąłem nosem i nagle poczułem jak zderzam się z kimś łokciami. Az mnie odepchnęła w bok. Przeprosiłem meżczyznę, nawet dobrze na niego nie patrząc i przecierając oczy od łez, jeszcze bardziej przyspieszyłem, znikając za rogiem. Chciałem zapaść się pod ziemię. Byłem głupi. Robiłem problemy Hayate od samego początku. Całę te oglądanie... ja się uzalezniłem, byłem zazdrosny o własnego brata, któy sam mi mówił, ze takie coś jest obrzydliwe. A mimo to... uczył mnie całować. Nie miał oporu się całować. Do tej pory czuje jego smak na swoich ustach.
       Nagle znieruchomiałem słysząc własne imię i znajomy głos. Jeden, potęzny impuls przejął nade mną kontrolę. Chciałem uciec, ale nie mogłem drgnąć. Nawet o milimetr. Zlodowaciałe palce drgnęły, a oczy przybrały kształt jenowej monety. Ogłupiały patrzyłem na swoje buty i wystające kolorowe skarpetki. Dłoń starszego Hasegawy była ciepła, upierdliwie ciężka, gdy spoczęła na moim ramieniu. Nie byłęm na to gotowy, nie chciałem tego, a mimo to Hayate odwrócił mnie w swoją stronę, a zaskoczenie wymalowane na jego twarzy tylko jeszcze bardziej mnie zakłopotało. Uciekłem wzrokiem, czując jak zasmarkane, załosne dziecko. Nie chciałem, aby widział mnie w takim stanie, aje jednak... czułem radość, ze wrócił, ze wybrał mnie. Wybrał... moje serce się radowało, ze wygrałem nad tym fagasem. Czekaj, czy ja, czemu ja...
       Spuściłem wzrok, a Hayate objął mnie w ciepłym uścisku. Nie wiem, czy to on byłtak przyjemnie rozgrzany, czy to z powodu rumieńca, który gwałtownie zalał moją twarz. Nie od płaczu, a wstydu. Zdałem sobie właśnie z czegoś sprawę.Ja się zakochałem we włąsnym bracie. To nie było uzaleznienie, to była miłość. W szkole rozmyślałem o nim coraz częściej, irytował mnie fakt, ze pracuje na kamerkach i widzą go inni. Strasznie wnerwiło mnie, gdy zobazyłem tego chłopaka po raz pierwszy, a teraz i drugi. AAAch, jak ja jestem załosny. Chce mi się śmiać z samego siebie. Kocham własnego brata.
       Delikatnie, aby nie zauwazył, wtuliłem się mocniej w tors Hasegawy, nie chcąc aby ta chwila szybko przeminęła. Niestety, byliśmy w miejscu publicznym. A co jeśli ten dupek pobiegł za nim i teraz nas tak zobaczy?
       - Przestań - fuknąłem z lekko nadętymi polikami, keidy odsunął mnie i zaczął wycierać twarz. Naprawdę zachowywałem się jak małe dziecko, ale obecność brata jakoś naprawdę mnie cieszyła. Moze to ta świadomość? Zrozumienie w końcu swoich uczuć? - Ludzie patrzą - dodałem, choć nie byłem pewien, czy faktycznie ktoś nas widział.
       - Nie patrz tak na mnie - zaśmiałem się nerwowo, cały czas błądząc gdzieś wzrokiem, samemu jeszcze wycierając swoją twarz, ach, jak mnie piekły poliki i uszy. Dobrze, ze płacze. Przynajmniej zwali to na łzy.
       - Bez powodu... sam nie wiem. Nie rozumiem - skłamałem, choć brzmiałem bardzo szczerze. - Powiedz mi lepiej, co tu robisz. Twój rycerz na białym koniu tam był - czułem jak tymi słowmai tylko wbijam sobie kolejny gwóźdź. Jakbym chciał usłyszec, ze jednak jestem wyjątkowy i dlatego go olał, ale jednak...
       - Dałem tobie okazję do randki. Widać jak na siebie patrzycie - czułem jak cały czas brat mnie trzyma, a na ulicach zaczynali pojawiać się ludzie. Jak jakieś grzyby po deszczu. - Mozesz mnie puścić? Ludzie patrzą- spytałem, spuszzając głowę i czując na nas spojrzenia ciekawskich.
       - Aaaach, zjadłbym coś dobrego. Z tego wszystkiego strasznie zgłodniałem - cały czas walczyłem o zmianę tematu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {24/01/23, 10:53 am}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Było to dziwne, że nie rozumiałem własnego brata. Uciekał i płakał, nie mówił mi wszystkiego, ale nie mogłem go prosić o szczerość skoro sam ukrywałem przed nim prawdę. Nadal pamiętam o naszym seksie, o jego cudownych jękach, rozpalonych policzkach i o tym, jak bardzo się na mnie zaciskał, choć odpowiednio go przygotowałem. To nie był dobry pomysł, aby o tym myśleć, ale nie mogłem tego wyrzucić z głowy. Dawno nie było mi tak dobrze, choć to zwykle ja byłem tym „na dole".
- Jak mam nie patrzeć, kiedy nie wiem co się dzieje? - powiedziałem, lekko zawiedziony. Lepiej by było, abym go olał? Nie mogłem, nawet nie potrafiłem, tym bardziej, że rozumiałem przez co teraz przechodzi. Nie dość, że miał własne problemu na głowie, to jeszcze dorzucałem do nich siebie i swoją pracę. To cud, że rodzice jeszcze niczego nie zauważyli, ale też przyzwyczaili się do tego, że mamy swoje tajemnice, z którymi nie chcemy się dzielić, nawet z nimi. Mnie by na pewno znienawidzili, jeszcze powiedzieli by, że zniszczyłem im  drugiego syna, bo mnie oglądał. Nigdy nie mogą się dowiedzieć o kamerkach, więc też musiałem uważać na swoje relacje z Seijim. Nie, nie robiłem tego wszystkiego, aby się jemu podlizać. Musiałem być ostrożny, bo w złości mógł się wygadać.
        Westchnąłem nieco zrezygnowany, po czym przyjrzałem się uważnie jego twarzy. Zaróżowione policzki, napuchnięte oczy od łez. Nie wyglądało to uroczo, ale na pewno zrobiło mi się go szkoda. Nie wiedziałem, co przeżywa od środka, ale czy to miało coś wspólnego z Masaharu? W końcu bez powodu nie mógł się rozpłakać, ale myślałem, że to całe zauroczenie mu przeszło, kiedy dowiedział się, że to ja… Przecież musimy mieć zdrową relację. O czym ja w ogóle mówię? Przecież go pieprzyłem, w lesie przy plaży. Gdybym od początku wiedział, że to on… Ja pierdole.
- Rycerz na białym koniu - parsknąłem śmiechem, po czym spojrzałem na brata z łagodnym wyrazem twarzy. - Z tego co pamiętam, to byłem z tobą, na dodatek… Jesteś dla mnie ważniejszy, Seiji. Całe popołudnie miałem mieć dla ciebie - powiedziałem, chcąc mu to jak najlepiej wytłumaczyć. Może i zmarnowałem okazje, ale prawda była taka, że stan Seijiego bardziej mnie martwił, niż to. Z Haru mogłem umówić się w każdej chwili, dlatego nie prościej było zaczekać? Pogadać chwilę i grzecznie się pożegnać? Seiji rzucił tekst o randce i uciekł. Bez powodu? Nie wierzyłem w to. Co jak co, ale musiał mieć jakiś powód, jednakże wiedziałem, że z niego tego nie wyciągnę.
        Jego próba zmiany tematu była urocza, nawet bardzo. Puściłem go, choć zrobiłem to niechętnie, więc… Objąłem go ręką za szyję, po czym wsunąłem palce we włosy chłopaka, aby nieco zepsuć ułożoną fryzurę.
- Miałem zabrać cię na duuuże naleśniki, wiesz, takie ogromne, ale skoro jesteśmy pod domem, to i do niego ruszamy - uśmiechnąłem się delikatnie, przestając go torturować, po czym puściłem go.
        Ruszyłem pierwszy, co jakiś czas zerkając do tyłu, czy Seiji również idzie. Kiedy zatrzymałem się pod drzwiami, zdziwiłem się, że te były już zamknięte. Mama powinna być w domu, chyba że znów sobie zrobiła gdzieś wyprawę. Odnalazłem klucze i wszedlem do środka. W domu rzeczywiście było cicho.
- Mamy cały dom dla siebie, więc… Może pizza? - zaproponowałem, zdejmując buty oraz kurtkę. Rzuciłem torbę z zakupami na kanapę, czym ruszyłem do kuchni, aby sięgnąć z lodówki numer do pizzerii. Na lodówce widniała jeszcze jedna karteczka od mamy.
- Rodzice mają wrócić późno, więc co powiesz, że zamówimy pizzę i zrobimy sobie parę rundek na konsoli? Dawno razem nie graliśmy - uśmiechnąłem się delikatnie.
Co prawda, ostatnio w jego pokoju zaliczyliśmy bójkę, ale to nie powód by rezygnować z gier. Co jak co, ale może takie wspólne granie poprawi mu humor? A może po prostu to mnie ma już dość? W sumie nie dziwię się, czasami potrafię być męczący, ale z jednej strony chcę wiedzieć, czy z bratem wszystko dobrze.
- Chyba, że masz ochotę na coś innego. Mów śmiało albo zastanów się, a ja pójdę się przebrać - rzuciłem, udając się szybko na górę. Nie lubiłem w domu mieć ograniczonych ruchów przez jeansy czy inne obcisłe ubrania, dlatego wygrzebałem z szafy za dużą bluzę oraz krótkie wzory dresowe, które idealnie chowały się pod długą bluzą, eksponując swoje długie i seksowne nogi. No, może z tymi seksownymi przesadzam.
        Wróciłem na dół z nadzieją, że zastanę tam jeszcze Seijiego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {25/01/23, 11:09 am}

incorrect love - Page 5 27455411
        - Heee? - jęknąłem z wyrzutem, że jednak nie uda mi się skosztować wielkich naleśników, a naprawdę miałęm na nie ochotę, ale cóż. To nie tak, że to ostatnia szana na zjedzenie ich... z bratem, prawda?
       Wracając do domu cały czas w głowie miałem słowa Hayate. Chociaż wiedziałem, że nie powinienem doszukiwać się większego znaczenia, to moje serce robiło to we własnym zakresie. A tak, bo czemu nie. Kto mu zabroni? Serce to serce, ono może robić co chce. Kij, że potem będę przez to płakał.
       Gdy weszliśmy do domu, rozejrzałem się podejrzanie po pokojach, bo nóż widelec rodzice gdzieś się ukryli i czekają aby wyskoczyć i nas przestraszyć. Jednak nie. Nikogo nie było. Byliśmy sami we dwoje. Nie wiem czemu, ale czułem się jakbym pierwszy raz odwiedził mieszkanie chłopaka, a to przecież mój własny dom!
       - Pizza brzmi świetnie, ale ja chcę z ananasem - parsknąłem śmiechem i poszedłem do skrytki gdzie mama uwielbiała chować rozmaite rzeczy w nadstanie. Nie było to wielkie pomieszczenie, ledwo dwa metry na jeden szerokości, ale idealne aby wsadzić regały na słoiki, czy butelki z słodkimi napojami, a nic lepiej nie smakuje jak cola, czy pepsi do pizzy! Dlatego wyciągnąłem dwie butelki i postawiłem na kuchenny blat, słysząc jak schodzi starszy brat.
      - Ale weźmiemy taką dużą z bokami nadziewanymi serem, no nie? Za to, że nie zabrałeś mnie na naleśniki - uśmiechnąłem się do Hayate, mrugając przy tym okiem - Teraz ja idę się przebrać i czekam na ciebie u góry - dodałem, starając się nie patrzyć na strój ciemnowłosego i chwyciłęm dwie butelki, machając nimi zalotnie, choć nie miałem takiego zamiaru. Tak jakoś... samo to wyszło. Z duzymi krokami wbiegłem na górę, wpadając do swojego pokoju wielce uradowany, jakby te wcześniejsze słowa całkowicie mnie uspokoiły. Przesunąłem stolik bardziej do szafki rtv z konsolą i tak postawiłęm gazowane napoje. Wcisnąłem się pod łóżko, gdzie znajdowały się dwie skrzyneczki i sięgnąłem do jednej z chipsami. Dwie paczki wylądowały również na stoliku, a ja załączyłemkonsolę, rozbierając z ciuchów i zostając jedynie w gaciach. Zaglądnąłem do szafy w rogu, wygrzebałem spodenki i koszulkę, bo jednak w domu było jak dla mnie strasznie gorąco. Mama była ciepłoludna. Ja sam w sumie też, ale temperatury jakie ona kochała były dla hardcorowców. Dlatego nie chcąc paść z przegrzania, zacząłem wciskać na siebie spodenki, gdy drzwi od pokoju zaczęły się otwierać, a w luce zastałem Hayate. Spojrzałem na niego lekko zaskoczony, czując wewnętrzny niepokój, ale to był mój brat. Brat, który wielokrotnie się ze mną kąpał. Musiałem być twardy i to nie tam na dole. Kocham go, więc nie powinienem czuć się przy nim niekomfortowo. Poza tym nie chcę dawać mu kolejengo powodu do niepokoju.
      - Siadaj, nigdy dupy brata nie widziałeś? - prychnąłem, czując po sobie jak musiałem nadal mizernie wyglądać. W końcu po płaczu miałem podpuchnięte, poczerwieniałe oczy. - Wybierz sobie z kolekcji gierkę, a ja skończę się ubierać - zaciągnąłem spodenku na dupę, łapiąc za koszulę i przerzuciłem ją przez głowę. Nieco się ustękałem, zapominając o moich kupionych skarbach, które lezały nadal na dole. Cóż, póki nie wrócą rodzice, nie mam czym się martwić.
      - Tym razem nie dam się tak łątwo pokonać, trenowałem - oznajmiłem, łapiąc za dwa pady, a jeden z nich podałem bratu, siadając po turecku obok niego. Brakowało tylko pizzy, ale z pewnością i ona pojawi się za pół godziny. Do tego czasu rozgrzeję swoje paluszki.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {29/01/23, 08:22 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Nie rozumiałem ludzi, którzy jedli pizzę z dodatkiem ananasa. Wydaje mi się, że ten dodatek zawsze będzie wywoływał kontrowersję, dlatego nie mogłem powstrzymać obrzydzenia, które zagościło na mojej twarzy. Dobrze, że ja tego nie musiałem jeść, inaczej straciłbym cały apetyt, a tego nie chciałem.
- Wezmę dwie mniejsze, nie chce, aby chociaż mały kawałek ananasa znalazła się na mojej połowie. To skandal - powiedziałem, krzywiąc się przy tym lekko, po czym posłałem bratu delikatny uśmiech, zerkając na napoje, które zabrał ze schowka mamy. Zawsze lubiła chować tam przed nami różne smakowite i niezdrowe rzeczy, ale nie oszukujmy się... Nigdy to nie działało. Tak czy inaczej, dzięki temu ograniczeniu w słodkościach, jak i słonych przekąskach, wyglądaliśmy dobrze. Brzuszki dużo nie wystawały, nie mieliśmy zapasowych boczków, ani widocznego drugiego podbródka, chociaż zawsze uważałem, że trzeba mieć się do czego przytulić i takie chubby postacie są również ładne czy urocze.
        Kiedy tylko Seiji zniknął na górze, sam wybrałem numer do pizzerii, aby zamówić dwie mniejsze pizze. Jedna z ananasem, jak sobie zażyczył młodszy, zaś druga była dla mnie. Suszone pomidory, szpinak i kurczak. Oczywiście wspomniałem o serowych brzegach, choć prawie o tym bym zapomniał, gdyby nie pytanie kobiety, który przyjmowała moje zamówienie. Poinformowała mnie w jakim czasie możemy spodziewać się dostawy, po czym rozłączyłem się, zerkając na godzinę oraz na to, ile pozostanie nam czekać. Maksymalnie czterdzieści minut, więc nie było tragedii, choć zawsze przywożą nam wcześniej, może dlatego, że wcale nie mieszkamy jakoś bardzo daleko od tej pizzerii. Ruszyłem na górę z zadowoloną miną, nucąc pod nosem znaną mi melodię. Stanąłem w drzwiach brata, o mało co nie otwierając ust z zaskoczenia. Spojrzałem na Seiji'ego, który nie był jeszcze ubrany. Dokładnie się jemu przyjrzałem, badając wzrokiem każdy centymetr ciała. Przełknąłem ślinę, starając się myśleć racjonalnie. Mój brat miał bardzo ładne ciało. Smukłe, delikatne... Jego skóra była miękka, choć jej aktualnie nie dotykałem, to bardzo dobrze znałem jej strukturę. Wzrokiem pognałem do jego twarzy, kiedy ten się we mnie również wpatrywał, a na jego słowa uniosłem lekko brew. Gdyby tylko wiedział.
- Widziałem i również bardzo dobrze go zbadałem - powiedziałem zanim zdążyłem pomyśleć. Poczułem, jak ręce zaczynają mi się pocić, a w ustach robi się sucho. Nie chciałem tego powiedzieć. Tak po prostu mi się to wyrwało. - Wiesz... W końcu razem się kąpaliśmy, ile razy to musiałem odpychać twój tyłek, kiedy się pchałeś na mnie - dodałem rozbawiony, ale jednocześnie nieco spokojniejszy. Co jak co, ale nie chciałem by zabrzmiało to dwuznacznie. To nie był dobry pomysł, aby mówić mu o zajściu na plaży. Niestety to musi pozostać sekret tylko i wyłącznie dla mnie, jeśli chcę, by nasze relacje rzeczywiście przetrwały.  
        Wszedłem w głąb pokoju, po czym usiadłem, aby przejrzeć gry, które mój brat posiadał. Znałem większość tytułów, gdyż nie raz się w te rzeczy grało, ale sam nie wiedziałem na co miałem teraz ochotę. Wyścigi? Strzelanina? Apokalipsa zombie? Wydawało się to być czasochłonne, dlatego wybrałem coś związanego z apokalipsą zombie, mały dreszczyk nam nie zaszkodzi, a może uda nam się bardziej zbratać, kiedy będziemy skupieni na tym, by przeżyć w grze. Współpraca wszędzie się przyda, także nie mogłem narzekać.
- Akurat tutaj musimy współpracować, ale później możemy włączyć coś na rywalizację - uśmiechnąłem się szeroko, klikając w grę.
        Rozgrywkę wstrzymaliśmy dopiero wtedy, kiedy dostawca przyjechał do nas z zamówieniem. Poszedłem do swojego pokoju po pieniądze, po czym zszedłem na dół, aby zapłacić chłopakowi, który mógł być w moim wieku lub nawet nieco młodszy. Dałem mu nawet mały napiwek, po czym z delikatnym uśmiechem pożegnałem się i zamknąłem za sobą drzwi nogą. Udałem się na górę, aby położyć dwa pudełka pizzy na stoliku, po czym spojrzałem na brata.
- Nadal nie ogarniam, jak możesz jeść pizze z ananasem - westchnąłem, po czym wziąłem pudełko ze swoimi dodatkami i usiadłem obok brata. - Na razie wstrzymajmy grę, chyba, że chcemy pobrudzić pady - powiedziałem, odrywając nadal ciepły kawałek pizzy i wgryzłem się w ciasto, czując, jak ser się rozciąga. Smak pizzy zawsze mnie zadowalał i tym razem również tak było. Oparłem się wygodnie o łóżko Seiji'ego, po czym zerknąłem w jego stronę, patrząc, jak przeżuwa kawałek swojej pizzy. Widziałem, jak jego szyja porusza się, kiedy przełyka, co uznałem za naprawdę seksowne, choć wcale nie powinno takie być.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {01/02/23, 05:04 pm}

incorrect love - Page 5 27455411
        Lekko zastygłem zaskoczony tekstem Hayate, a on sam przez moment zdawał się zakłopotany, wręcz zlany potem. Jakby chciał zapaść się pod ziemię. Szukałem w tym wszystkim jakiegoś sensu, ale nim zdążyłęm go odnaleźć, starszy rozwiał wszystkie moje wątpliwości, tłumacząc co miał na myśli. Cóż, nic innego nie przychodziło mi do głowy, choć słowa jakie puściły parę z jego ust były dość... dziwne.
       Usiadłem wygodnie przy łóżku, lekko się o nie podpierając, zerkając przy okazji co takiego wybierze Hasegawa. Mlasnąłem lekko z przekąsem, bo jednak chciałem większe wyzwanie, choć prawdą był fakt, iż nie lubiłem grać w takie straszne gierki wieczorami. Potem miałem wrażenie, jakby takie stworzenia faktycznie miały zazar wpaść przez okno. Mimo to przytaknąłem i zaraz wzięliśmy się za grę. Nawet nie wiedziałem kiedy uciekła nam prawie pierwsza godzina, a do drzwi zadzwonił dostawca pizzy.
       Z szerokim uśmiechem zacząłem rozgrzewać sobie dłonie pocierając je o siebie na widok pudełka z jedzeniem.
       - Po prostu niedojrzałeś do takiego jedzenia -  a prawda była inna. Choć lubiłem bardzo ananasa w pizzy, bo jednak dodawał słodkiego posmaku i świetnie łączył się z ostrymi dodatkami, to nikt nie lubił tego owocu. Co za tym szło? Nikt nie łapał za moją pizze! Taktycznie! Nie musiałem martwić się, że brat mi podkradnie kawałek pysznej pizzerusi, bo nawet ciasto było przesiaknięte słodyczą ananasa. Czasem dobrze jest lubić coś innego niż trzy czwarte społeczeństwa.
       - Postarali się. Jeszcze ciepła - z zadowoleniem złapałem za pierwszy trójkąt i ostrożnie wsunąłem do ust, niespiesznie żując, aby porozkoszować się smakiem. Najlepsze w tym wszystkim zawsze były końcówki. Je zostawiałem na koniec, ale dziś byłem pewien swych możliwości i od razu kończyłem cały kawałek. Nie miałem zamiaru zostawić nawet okruszka.
        - Dzięki za to przed szkołą - wyparowałem, gdy zaległa między nami lekko niezręczna cisza. Jakoś nie chciałem milczeć. Jedynie głos chodzącej konsoli oraz naszych ust był tak nieznośny, że miałęm ochotę wygadać się bratu z problemów. Może nie wszystkich, bo jednak miałbym nie małe problemy, ale... czułem potrzebę powiedzenia o szkole nieco głośniej. Póki nie było rodziców.
       - Zaraz wakacje, a ja nadal nie oddałem kartki z pomysłami na moją przyszłość - skrzywiłem się w uśmiechu, sięgając po kolejną część. To nie tak, że nie wiedziałęm co chcę. Zwyczajnie naszą rodzine nie było na to stać. - Nauczyciel coraz bardziej naciska, a ja nie powiem mu przecież, że nie stać rodziców na moje studia - westchnąłem lekko zrezygnowany. Nie miałem im tego za złe. Wiedziałem, że chcą dla mnie jak najlepiej, i że mnie kochają. Może gdybym lepiej się uczył, to łątwiej byłoby dostać się na wymarzone studia. Nie wiem sam.- Ale... chyba sobie odpuszczę - spuściłęm lekko głowę, biorąc na klatę rzeczywistość - I pójdę na zwykłe studia, a potem zatrudnie się w jakimś korpo - nie brzmiałem zbyt entuzjastycznie. Praca w korpo była upierdliwa, nudna i zabierała pół dnia z życia. Siedzenie ponad dziesięciu godzin przed monitorem i struganie meili, pisemek, poprawek. Nudna robota, średnio płatna, ale to zawsze jakieś wyjście. Lepsze od bycia bezrobotnym.
       - Robisz coś na wakacje? - uciąłem temat, czując się trochę niekomfortowo. - Sam chyba poszukam jakiejś dorywczej roboty - w końcu pieniądze zawsze się przydadzą. Nie będę musiał prosić o trochę grosza od rodziców. Tak samo zrobił Hayate, prawda? Zarabia, jakby nie było.
       Po skończonym posiłku oparłem się wygodnie o łóżko, łapiąc za brzuch, który bolałod przejedzenia. Jak zwykle wpakowałem w siebie za dużo, ale było warto. Pizza naprawdę była dobra. Spojrzałem na brata, uśmiechając się do niego ciepło. Dzisiejszy dzień naprawdę spędziłem miło. No może poza tą jedną sytuacją, ale to idzie wymazać z pamięci, prawda? Wpatrywałem się w niego przez chwilę, nie czując się na siłąch do dalszej gry, ale ostatecznie z lekkim stęknięciem przy podnoszeniu się do poprawnego siadu złapałem za pada, chcąc kontynuować rozgrywkę.
       - Dziękuję za posiłek, a teraz rozwalmy im te robaczywe łby - zaśmiałem się, unosząc do góry rękę z padem, a z dołu rozbrzmiałgłos rodziców, któzy oznajmili, że wrócili. Nagle zastygłem, robiąc wielkie oczy.
       - Cholera! Całkiem zapomniałęm o zakupach! - jęknąłem czym prędzej zrywając się na równe nogi, ale gdy się okręcałem w stornę wejścia, poczułem jak unosząca noga zaczepia o drugą, a ja tracąc równowagę wylądowałem na Hayate. Głową w krocze. Niczym sprężyna wyskoczyłem spomiędzy jego nóg, podskakując na jednej nodze, zgięty w pół aż po sam próg wejścia, przepraszając go jak z przyciętej kasety. Nawet nie zerkałem za siebie, czując jak palę buraka i zwiałem na dół. Miałem prosty wybór. Przepraszać wściekłęgo, jęczącego z bólu brata, albo uratować swój wstyd przed rodzicami, aby nie zobaczyli moich yaoiców. Zbiegłem niczym gazela na sam dól, widząc lekko zaskoczonych rodzicieli.
       - Witaj kochanie, czuję, że zamówiliście sobie pizze - matka odwieszała właśnie płaszcz, gdy ojciec zrzucał już buty.
       - Ach tak, właśnie skończyliśmy jeść - podrapałem się nerwowo po głowie, odszukując w kuchni torebki z mangami. Zadowolony sięgnąłem po nie, starając udawać jak najbardziej wyluzowanego. Na szczęście rodzice nie za bardzo się tym interesowali, więc wycofałem się z powrotem na korytarz i wróciłem do pokoju. Z ulgą. Misja wykonana. Wszyscy cali... tak jakby.
       - Przepraszam - spojrzałem na nadal poskładanego braciszka. Cóż, gdyby nie ta dziwna sytuacja między nami mógłbym go rozmasować. W sensie, nie! Co ja gadam. To zdecydowanie nie miejsce do masowania! Spojrzałem na ekran telewizora widząc napis przegranej rozrywki i buchnąłem śmiechem. To naprawdę pasowało.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {05/02/23, 09:20 am}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Miałem ochotę skomentować jego uwagę o niedojrzałości, ale zatrzymałem to dla siebie, bo mimo wszystko było teraz między nami dobrze, atmosfera również była cudowna, nawet jeśli musieliśmy zmagać się problemami w grze o zombie. Co jak co, ale tylu emocji nie wywoła żadna gra, kiedy chodzi o przeżycie.
- Wiesz, że nie musisz dziękować. Nie mogłem zignorować tego dupka - powiedziałem, lekko się krzywiąc. Może przesadziłem trochę z reakcją przed jego szkołą, ale czy tak właśnie nie zachowałoby się starsze rodzeństwo? Zawsze stanę w jego obronie, chyba że sam zrobi coś, co będzie wykraczało poza prawo, ale taki gnojek, jak tamten chłopak przynajmniej będzie pamiętał na przyszłość, że jak zrobi coś w kierunku Seiji'ego, to na pewno znowu się pojawię przed ich szkołą. Tak czy inaczej, mam swój plan, żeby nieco trochę utemperować te dzieciaki.
        Słowa brata mimo wszystko wyrwały mnie z myśli na temat jego szkoły. Spojrzałem na niego o mało co nie upuszczając kawałka pizzy. Żartuje sobie ze mnie?
- Nie, żadne zwykłe studia i praca w korpo... Nie po to robię to, co robię, byś... - urwałem, gdyż naprawdę nie chciałem mu tego mówić. Owszem, chciałem odciążyć rodziców, ale nie dlatego, że łapało mnie sumienie, a chciałem, aby zadbali o przyszłość Seiji'ego. Nie mówiłem mu tego, bo nie czułem takiej potrzeby, a na dodatek mógł mieć wyrzuty sumienia, że robię to wszystko dla niego. - Nauczycielom nic do tego na co stać naszych rodziców. Zapisz to, o czym marzysz, jestem pewien, że rodzice będą mogli sobie na to pozwolić. Sam opłacam swoje studia i dokładam im się do naszego domu, więc nie martw się pieniędzmi... Będziesz miał na to jeszcze czas - posłałem mu delikatny uśmiech i wsunąłem palce w jego włosy, aby poczochrać go po nich. Czasami zaskakiwał mnie takimi rzeczami, że sam byłem w szoku. Zdecydowanie sam nie pozwoliłbym mu na pracę w jakimś korpo, gdzie będą go męczyć nadgodzinami, co jest w Japonii bardzo popularne. Co jak co, ale nie chciałbym oglądać brata, jako wrak człowieka, który nie ma czasu nawet pójść na piwo, chyba że z kolegami z pracy.
- Na razie nie mam planów na wakacje, pewnie zostanę tutaj - powiedziałem, po czym westchnąłem. Rodzice zapewne będą nas namawiać na jakiś rodzinny wyjazd, ale czy chciałem? Nie, trochę już mi się znudziły te rodzinne podróże, tym bardziej, że do tych samych miejsc albo do dalszej rodziny w innym mieście. - Co to dorywczej pracy, to wcale taki nie głupi pomysł, będziesz mógł sobie odłożyć pieniądze - dodałem, po czym się zamknąłem, aby w końcu dojeść pizze zanim ta zrobi się zimna.
        Wzdrygnąłem się, kiedy Seiji podniósł się gwałtownie z podłogi, aby udać się na dół po swoje mangi. Nie rozumiałem czemu tak panikuje, bo rodzice zwykle nie szperali w naszych rzeczach, choć sam fakt, że torby były na dole, na widoki i nierozpakowane, to rzeczywiście mogli się tym zainteresować.
- Hej, spokojnie, to nie koniec świata - powiedziałem, chcąc go jakoś ogarnąć, bo chwila moment i wpadnie w panikę. Szybko jednak zapomniałem języka w gębie oraz tego, jak powinno się oddychać, gdzie poczułem ból w kroczu. Spojrzałem na Seiji'ego, kiedy zginałem się w pół, powstrzymując się przed soczystymi przekleństwami, których rodzice na pewno nie chcieliby usłyszeć.
- Cholerny dzieciak... - mruknąłem po cichu, przestając zaciskać usta. Czułem, że poliki delikatnie mnie pieką i nie, to nie dlatego, że lubię ból, ale to było tak komiczne i całkowicie w stylu Seiji'ego, że jednocześnie powstrzymywałem się od śmiechu, ale za bardzo bolało, by cokolwiek uciekło z moich ust.
- Ty mała cholero, przeprosiny tu nic nie dadzą - powiedziałem, patrząc na brata, który zadowolony wrócił do pokoju. Zmarszczyłem brwi, nie bardzo rozumiejąc co go tak rozbawiło, po czym spojrzałem na ekran telewizora, który wskazywał na przegraną. Z cichym jękiem podniosłem się z podłogi i podszedłem do brata, aby pstryknąć go w nos. - Jeszcze raz mi tak przywalisz i rodzice na sto procent wnuków się nie doczekają, co nie oznacza, że w ogóle planuję jakiś im dać - powiedziałem z lekkim rozbawieniem, po czym spojrzałem na torbę z mangami brata oraz na ekran telewizora. Co jak co, ale ten dzień można uznać za udany, no prawie... Nie chcę liczyć tego nokautu z jego strony, najchętniej bym mu oddał, ale nie, po prostu nie mogłem.
- Może kolejna run-.
- Hayate! - Wzdrygnąłem się na wrzask mamy, po czym spojrzałem na brata. Coś zrobiłem nie tak? Przecież był porządek, w kuchni nic się nie walało, nie byłem pijany, ani nie zarzygałem przedpokoju...
        Zszedłem na dół, zaciekawiony o co chodzi mojej rodzicielce, która stała z telefonem w dłoni, ze skrzyżowanymi rękoma, nerwowo tupają nogą. Zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc skąd ta postawa.
- Tato? - zapytałem, na co ten gestem pokazał, że nie chce się w to wtrącać, na co mu podziękowałem gniewnym spojrzeniem.
- Znęcasz się nad młodszymi? Twój dawny wychowawca do mnie dzwonił i wszystko powiedział. Narobisz bratu wstydu! - powiedziała, a ja tylko westchnąłem. Czyli widział i jeszcze powiedział o tym mojej matce, nic a nic się nie zmienił. Nie mogłem powiedzieć o problemach Seiji'ego, ale przecież nie musiała znać całej prawdy.
- Nie nazwałbym tego znęcaniem się. Nauczyłem tego gnoja dobrego zachowania. Jak ktoś specjalnie kogoś szturcha, to miałem nie reagować? Dobrze wiesz, jacy potrafią być licealiści. Jak ktoś nie rozumie prostych słów, to trzeba przyjść do czynów, którymi się zmusi tą osobę do przeprosin. Nie uważam, że zrobiłem coś złego. Sama być takiego dzieciaka za szmaty złapała, mam to po tobie - uśmiechnąłem się delikatnie, widząc jak twarz mamy zmienia się diametralnie. Nie, ani trochę nie złagodniała.
- Ty mały... Ja ci zaraz dam, że to po mnie – powiedziała, po czym podeszła do mnie i złapała za ucho. Wyglądało to dość śmiesznie, bo była dużo niższa i musiałem pochylić się do przodu. Nie mogłem jednak przestać się śmiać, choć bolało. Co jak co, ale było to całkiem zabawne.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {06/02/23, 01:34 pm}

incorrect love - Page 5 27455411
        Studia były bardzo trudnym tematem, wręcz tabu, gdy chodziło o wybór mojego kierunku, jednak brat i jego zachowanie w tym temacie jakoś podniósł mnie na duchu. Choć mogłem się domyślać reszty zdania, które urwał w połowie, to jednak wolałem o tym nie myśleć, aby nie wywołać soczystych rumieńców na swej twarzy.
        - Po co od razu taka agresja - machałem spanikowany rękoma, aby czasem braciszek nie skoczył na mnie niczym wygłodniały, rozwścieczony lew. Śmiało mógłbym powiedzieć, że bałem się go po ostatnim starciu. Nie myślałem, iż potrafi być taki... agresywny, silny.
        Syknąłem, kiedy podszedł do mnie i pstryknął w nos. Odruchowo zmarszczyłem brwi w niezadowoleniu, stękając bardziej z wystraszenia się tego, co mógł zrobić niżeli faktycznie tego co uczynił i roześmiałem się, drapiąc po włosach. Dość nerwowo. Jakby nie było, nie zrobiłem tego celowo. Trafienie w krocze, to jak stanięcie jedną nogą do grobu. Ten ból był nie do opisania. Nie wiem, czy nawet rodzenie dziecka nie było przyjemniejsze od celnej nogi między nogi.
        - No tak, chodząca miniaturka Hayate z pewnością byłaby spełnieniem marzeń rodziców. Takie małe coś, podwójnie wkurzającego jak ty - parsknąłem, odkładając mangi na bok. To było silniejsze ode mnie. Musiałem mu dogryźć, aby nie czuł się jakoś lepiej. Jeszcze całkiem obrośnie mi w piórka, bo jakby nie było... starszy Hasegawa lubił również kobiety. Nie to co ja. Mnie one w ogóle nie interesowały, czego rodzice nie wiedzieli, ale patrząc na brata on zdecydowanie wolał facetów. Rodzice naprawdę będą zawiedzeni. Ich dwoma synami. Nigdy nie zobaczą wnuków. To... trochę smutne. Nie wiem dlaczego, ale z jakiegoś powodu zrobiło mi się przykro. Jednak nie pokazałem tego po sobie, przynajmniej tak mi się wydawało.
        Miałem już przytaknąć na propozycję kontynuowania gry, kiedy do pokoju dotarł wściekły głos matki. Czułem jak ciarki przeszyły całe moje ciało. Ten dźwięk był naprawdę przerażający. Sam Hayate nie był w humorze słysząc jak zostaje wywołany przed tablicę. Spojrzałem na niego pytająco, zastanawiając o co właściwie mogło chodzić. Czyżby się dowiedzieli? Nagła panika oderzyła do mej głowy i spanikowany zbiegłem ukradkiem do połowy schodów, aby podsłuchać rozmowy. Widziałem przelotnie sylwetki chodzącej rodzicielki. Ojciec jak zwykle milczał, nie chcąc się w to wtrącać. Bądź co bądź mama była straszna, gdy się naprawdę wkurzała. Zastygłem słysząc wzmiankę o nauczycielu i tym jak brat zaatakował ucznia. Słownie, ale jednak. To wszystko było moją winą. Spuściłem wzrok, zasłąniajac twarz przydługawą grzywką. Znowu... Hayate obrywał za mnie. Zacisnąłem kurczowo pięść, nie mogąc pozwolić, aby to tak dalej wyglądało. Zbiegłem na dół, łapiać za nadgarstek starszego Hasegawy i lekkim pociągnięciem uwolniłem go z uchwytu matki.
       - To moja wina mamo. Hayate tylko mnie bronił. Odkręce to. Obiecuję. Przeproszę kolegę, razem przeprosimy - mówiłem to, co kobieta chciała usłyszeć. Nie musiała znać prawdy. Wystarczyło, aby taka sytuacja więcej się nie powtórzyła. Z przepraszającym uśmiechem pociągnąłem brata za sobą, na korytarz, a potem w stronę schodów. Cały czas trzymając go za rękę. Dopiero, gdy uznałem, że jest bezpiecznie i mama jedynie wołała za nami jakimiś moralnymi tekstami, zorientowałem się, że nadal trzymałem Hayate. Miał taką przyjemnie ciepłą rękę. Taką miękką skórę.
       - Przepraszam... - wybełkotałem spod nosa, puszczając go w końcu. - Chciałbym, abyś... nie chcę... żebyś... - nie mogłem w to uwierzyć. Słowa, które tworzyły się w mojej głowie nie chciały jej opuścić. Jakbym wcale tak nie myślał. Jakbym chciał, aby Hayate mnie bronił przed tymi parszywymi osobami. Jednak, z drugiej strony, nie chciałem, aby ucierpiał.
       - Nie chcę, abyś miał przeze mnie kłopoty - bo jednak ma już ich zbyt wiele. Na całe szczęście nie chodziło tutaj o jego pracę,
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {15/02/23, 07:09 pm}

HayateMiłości się nie wybiera, ona pojawia się niespodziewanie


        Dla brata byłem w stanie wiele znieść. Co jak co, ale Seiji to mój młodszy brat, o którego muszę dbać. Nawet takie traktowanie ze strony mamy, nie sprawiało mi żadnej przykrości. Cóż, jeśli to pomoże kryć młodego, to ja nie będę narzekał.
- Mamo, mogłabyś mnie już puścić - zaśmiałem się nerwowo, patrząc na nią błagalnie. Kobieta miała sporo siły, jeśli tylko chciała. Chyba wszystkie mamy mają nadludzką siłę, co jest dość zabawne, ale zapewne prawdziwe.
-Jeszcze czego, będę cię tak trzymać aż nie zmądrzejesz – powiedziała z dość poważnym wyrazem twarzy. Westchnąłem nieco zdołowany tym faktem, bo zapewne tak szybko mnie nie puści. Czułem, że ucho zaczyna mnie okropnie piec.
- Tato... - jęknąłem, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, ale najwidoczniej naprawdę nie zamierzał się w to wtrącać.  Nie dziwię mu się, sam na jego miejscu bym się nie mieszał, bo mogłoby to się skończyć awanturą.
        Ku mojemu zdziwieniu, uratował mnie Seiji. Zrobiłem duże oczy, sycząc, kiedy mnie pociągnął, bo mama zdążyła pociągnąć mnie za ucho. Spojrzałem na brata, zastanawiając się czy jest rzeczywiście głupi, czy tylko takiego udaje. Okej, może nawet to urocze z jego strony, że tym razem to on chce mnie bronić, ale... Nie, to zdecydowanie nie była jego rola. Na dodatek nie rozumiem dlaczego wziął winę na siebie. On nic nie zrobił, to ja tutaj zmusiłem tego „biednego” chłopaka do przeprosin, które się należały Seiji'emu. Może nie przez samo szturchnięcie, a słowa. Czułem złość na samo wspomnienie. Pozwoliłem bratu, aby pociągnął mnie na górę, kiedy mama złagodniała, a nawet jeśli nie, to na pewno nie będzie za nami ganiać. Spojrzałem na nasze dłonie, którzy trzymały się w silnym uścisku, co nieco mi się podobało, ale z drugiej strony moje myśli zaczynały mnie przerażać. Jeśli chodziło o mojego brata, to coraz częściej miałem nieczyste myśli i zastanawiałem się, czy coś ze mną jest nie tak. Owszem, Seiji jest atrakcyjny, w końcu mamy te same geny, które... No właśnie, stanowią spory problem.
- Wiesz, że dla mnie to nic? Przerabiałem z mamą gorsze rzeczy, a nie powiesz mi, że temu dupkowi się nie należało - powiedziałem, czując, jak moje serce się uspokaja po tym, jak puścił moją rękę. Uśmiechnąłem się lekko, po czym wsunąłem palce w jego włosy i poczochrałem go po nich. - Dziękuję, że uratowałeś mnie od tej gorylicy - dodałem, zabierając dłoń. Miałem nadzieję, że moje przezwisko na mamę jakimś cudem do niej nie dotarło, bo jedynie ponowiłbym awanturę, której nie chciałem. Miałem na dziś nieco dość tego wszystkiego.
- Wracajmy do gry, zanim przyjdzie nam marudzić, że oczy nam się popsują i garba dostaniemy - posłałem bratu uśmiech i wziąłem dwa pady, aby jeden podarować jemu.
        jedna szybko płynął i po kolejnej godzinie czułem, że powieki mi się kleją. Robiłem się senny, co nie było też dla mnie dużym zaskoczeniem. Ostatnio mało sypiam. Na szczęście zakończyliśmy grę, więc odchyliłem głowę do tyłu i ziewnąłem, nie dbając o to, aby zakrywać dłonią usta. Po chwili moja głowa wylądowała na ramieniu brata, czując, że nie mam siły wstać z miejsca.
- Rany, wymęczył mnie ten dzień, ale był mimo wszystko udany. Twoje mangi są całe, a ja czuję się spełniony jako starszy brat. Czas iść spać - powiedziałem, po czym podniosłem się z podłogi. Spojrzałem na bałagan, który powstał. Pudełka po pizzy i opakowania po przekąskach, jak i napojach, jakieś okruszki, które zapewne zniknęłyby pod wpływem nacisku stopy.
- Idę pierwszy zająć łazienkę - wytknąłem język, po czym zniknąłem za drzwiami. Nawet nie szedłem do swojego pokoju, tylko od razu ruszyłem do łazienki, gdzie ściągnąłem z siebie ubrania. Napuściłem wody do wanny i przejrzałem się w lustrze, patrząc na swoje podkrążone oczy. Wziąłem telefon z kieszeni spodni, kiedy wanna napełniała się wodą. Dopiero teraz zauważyłem wiadomość od chłopaka, który pytał  czy poradziłem sobie z bratem. Od razu napisałem mu, że tak i wspomniałem o kąpieli.
        Spodziewałem się tego, że mnie zignoruje, ale zamiast tego dostałem zdjęcie nagiego perkusisty, który co prawda miał ręcznik owinięty wokół biodra, ale no... Zrobiło mi się dość szybko gorąco, więc zablokowałem telefon i przycisnąłem go do swojej klatki.
- Cholera! - krzyknąłem, kiedy zauważyłem, że wanna jest napełniona prawie po brzegi. Odłożyłem telefon i zanurzyłem się w gorącej wodzie. Tego było mi trzeba.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {21/02/23, 07:36 pm}

incorrect love - Page 5 27455411
        Kiedy Hayate poszedł do łazienki, ja zacząłem ogarniać ten cały syf, myśląc nad językiem, który wystawił. Nawet nie miał pojęcia jak chętnie bym go spróbował, albo pozwolił by sunął po moim ciele, sprawiając tym najróżniejsze doznania. Sama myśl o tym powodowała soczyste rumieńce na mej twarzy, a ta upierldiwie zaczynała piec. Na szczęście nie miał kto się temu przyglądać, więc zwyczajnie pozwoliłem sobie na spacerowanie w takim stanie. Rodzice zajmowali się sobą, jedynie czasem zerkając co robię, czy wyrzucam śmieci do odpowiednich pojęmników. Wiadomo, segregacja i te sprawy. Gdyby nie opłaty, pewnie wrzucalibyśmy wszystko do jednego wora, ale cena tego lenistwa była zbyt wysoka jak na skąpy nos mamy, która nienawidziła bezsensownie za coś przepłacać.
       Zadowolony ze swoich porządków, bo jednak nie często to się zdarzało. Zwykle byłem zmuszany do sprzątania, czegokolwiek, pozbierałem z szafy spodenki z koszulką na zmianę i wszedłem do łazienki po bracie. Ciepło nadal osadzało się w postaci pary na lustrze, a zaduch utrudniał paskudnie oddychanie. Istna inhalacja. Nie wiem jak można wytrzymywać w takim miejscu dłużej jak piętnaście minut. Nie chcąc stracić przytomności, zrobiłem mały lufcik w oknie, biorąc w miarę szybki prysznic. Cały czas czułem zapach żelu Hayate jak i szamponu. Miał taki przyjemny zapach, nie gryzący w nos. Nie był mocny, ale i nie słodki. Po wszystkim wyszedłem z łazienki, a zaraz po mnie wszedł ojciec, przeklinając pod nosem, że jest tam zimno, a zarazem duszno, co było dość zabawne. Wróciłem do siebie z ręcznikiem na głowie i usiadłem do laptopa chcąc naskrobać w pare miejsc swoje CV. Potrzebowałem dorywczej pracy na wakacje. Nie chciałem prosić o te brudne pieniądze brata, ani rodziców. Zwłaszcza ich. Niczym by się to nie różniło... dlatego musiałem zapracować na swoje własne potrzeby, a najlepszym sposobem była przerwa wakacyjna. W końcu to już za miesiąc. Ze wszystkich propozycji wybrałem cztery. Dwie z nich były pracą przy kasie. W typowym Donkihote, sieciówce, gdzie można było kupić zupki instant, warzywa i inne takie rzeczy. Zwykły sklepik na rogu. Była też opcja kelnerska w kawiarni oraz na plaży. Obie ostatnie wersje brzmiały obiecująco, bo mimo niskiej płacy, mogłem dorobić drugie tyle z napiwków. Do tego plaża... świetne miejsce. Dawno nie byłem w takim miejscu. Dodatkowo oferowali nocleg dla pracowników, w cenie! Więc to już w ogóle rewelka, ale jednak szansa na dostanie się tam graniczyła z cudem. Pewnie wiele było zgłoszeń, a ja nie miałem doświadczenia.
        Z tą mniej pozytywną wizją poszedłem spać. Kolejne dni mijały spokojnie, okrutnie nudno. Nie licząc mojego wyczekiwania na odpowiedź w sprawie pracy dorywczej. We wtorek była już jedna. Negatywna. Kolejna również, więc coraz mniej byłem pozytywnie nastawiony, ale jednak, gdy wracałem do domu po zajęciach usłyszałem dźwięk meila. Otworzyłem go z obojętnością, gotów na to c ozobaczę, ale zostałem miło zaskoczony.
        - Tak! - z radości aż podskoczyłem, ściskając przyjaciela, który aż dusił się w moim uścisku. I nim podrzucałem parę razy, póki nie zrobił się czerwony z nerwów. Roześmiany przyjąłem od niego kuksańca, tłumacząc powód tego napadu. Ten zaś pogratulował, a chwilę później rozdzieliliśmy się na rogu, idąc we własną stronę. Czułem, że muszę się pochwalić, zwłaszcza Hayate! Z tym nastawieniem wróciłem szybkim krokiem do domu. Rodziców nadal nie było, ale dało się słychać, że ktoś był. Jednak, lekko zastygnąłem widząc obcą parę butów na korytarzu. Zmrużyłem podejrzliwie powieki, wchodząc na palcach na górę, a dziwne dźwięki były coraz głośniejsze, coraz wyraźniejsze. Czułem jak gniew i żal coraz mocniej rozsadzają mnie od środka. Zatrzymałem się przed drzwiami do pokoju brata, drżącą ręką sięgając do klamki, a jęki i skrzypienie łóżka coraz mocniej uświadamiały mnie co zobaczę za drzwiami. Biłem się z myślami. Z jednej strony chciałem to zobaczyć, świadom tego jak zareaguje, a z drugiej miałem ochotę darować sobie to wszystko żeby potem nie cierpieć. Mój brat... ktoś go pieprzył, albo on kogoś... on... miał kogoś... to pewnie ten cwel, dupek.... ja... aaach, cały drżę, moja głowa buzuje, czuję jak serce mi łomocze... ugh... Hayate...
        Kolana drżały, uginały od własnego ciężaru, ale jednak... nawet nie wiem kiedy, dłoń zacisnęła się na klamce i jednym ruchem popchnąłem drzwi do przodu. Światło z klatki schodowej wpadło częściowo do środka, a ja dostrzegłem wijące się sylwetki. Dwie. Jedną tak dobrze mi znaną i drugą... teko skurwiela.  Jakbym dostał po twarzy, gniew niczym wzburzone fale skumulował się we mnie. Miałem wrażenie jakbym dostał właśnie wścieklizny i nieograniczonej siły do zniszczenia wszystkiego na mojej drodze.
       - Ty chuju! Ty szmato! Dziwkaczu! Wypierdalaj mi stąd! - zrobiłem krok do środka, potem drugi w rytm każdego wypowiedzianego słowa. - Zostaw mojego brata! - zacisnąłem kurczowo pięść, sięgając po chwili po pierwszą lepszą rzecz i nie zastanawiając się długo, rzuciłem w stronę tego dryblasa, któy zaprzątał ostatnio głowę Hayate.
       -...Nienawidze cie... NIENAWIDZĘ! - zacisnąłem kurczowo powieki z łzami, które od razu pociekły po policzkach. - Nie masz wstydu?! - sam nie wiedziałęm do kogo kierowałem te słowa, rzucająć drugą rzeczą i trzecią, dopóki nienapotkałem spojrzenia starszego Hasegawy i zastygłem w bezruchu, wybiegając po chwili z pokoju.
       - Ma pięć minut zanim zadzwonie do rodziców! - krzyknąłem, zatrzaskując za sobą drzwi do swojego pokoju i zakluczyłem się w nim aby czasem rbat mi nie wpadł. Nie chciałem go widzieć. Nie chciałem widzieć ani jednego ani drugiego! Że też.... zsunąłem się na tyłek, podpierając zimną ścianę. Tak przyjemnie chłodną. Że też właśnie teraz... kiedy uświadomiłem sobie co do niego czuję. Dlaczego? Czemu mnie to musi spotykać?
       Szlochałem, wycierając piąstkami oczy, chcąc aby ten koszmar w końcu się skończył.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

incorrect love - Page 5 Empty Re: incorrect love {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach