Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Where is my mind?Dzisiaj o 8:03 amLadyFlower
Charm Nook Wczoraj o 10:02 pmAku
Careful, I biteWczoraj o 6:54 pmKass
This is my revengeWczoraj o 8:29 amYoshina
AlterosWczoraj o 8:04 amYoshina
A New Beginning Wczoraj o 3:49 amYulli
The Arena of HellNie Maj 05, 2024 9:00 pmNoé
LiesNie Maj 05, 2024 8:27 pmRusek
Wrong bride at the altarNie Maj 05, 2024 7:14 pmMireyet
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 33%
2 Posty - 22%
2 Posty - 22%
1 Pisanie - 11%
1 Pisanie - 11%

Go down
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty From today you're my toy {Czw Sty 05, 2023 10:42 am}

First topic message reminder :

From today you're my toy - Page 4 Fff10


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia Pią Kwi 19, 2024 11:10 am, w całości zmieniany 4 razy

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Pon Sie 28, 2023 7:30 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Przez moje ciało przeszedł dreszcz, kiedy głos mężczyzny drażnił moje ucho. „Zadowolony" - tak bardziej nie chciałem tego usłyszeć. Najwidoczniej poniżanie mnie na oczach innych, sprawia mu dużą radość. Naprawdę nic mu nie zrobiłem, by tak mnie traktował. To on mnie porwał, tylko dlatego, że widziałem jak kogoś zabijają. Nie zgłosiłbym tego na policję, bałbym się, ale nie tylko o siebie.
- Nienawidzę cię - powiedziałem, spuszczając głowę. Nadal miałem na szczęście apetyt, ale jednak wiedziałem, że nie jestem w stanie z nim wygrać. Co jeśli powiedziałbym mu, że go zabije jak to tylko trafi do rodziny i znajomych? Nawet bym pewnie tego nie zrobił, bo jak? Ryu by się ze mną tylko bawił, pewnie dając fory albo po prostu od razu by mnie zabił. Byłem skazany na to pieprzone poniżanie, choć może tutaj… rzeczywiście mógłbym uciec. Nie byłem najlepszy z angielskiego, bo i tak nie planowałem wielkich podróży, a w Japonii rzadko kiedy ktoś mówił w tym języku, chyba że turyści.
       Zajadałem się jedzeniem, czując jak sos nieco spływa po moich palcach, brudząc sobie nie tylko dłonie, ale też buzię, kiedy brałem kolejne kęsy. Nic nie mogłem poradzić na to, że burgery były większe i zwyczajnie nie mieściły się tak do buzi, jak te w Japonii. Jednakże, nie przejmowałem się tym zbytnio, tym bardziej że jedzenie było naprawdę smaczne. To nie tak, że narzekałem na naszą japońską kuchnią, ale zwyczajnie będąc w domu Kobayashiego nie miałem tak dużego apetytu, jak tutaj. Choć i tak jadłem dużo więcej, niż na samym początku. Kątem oka spojrzałem na Ryu, który mówił o odwiedzinach i trochę się bałem tego, bo wiedziałem, że mężczyzna nie spotyka się z normalnymi ludźmi. Nadal dobrze pamiętam co się stało i w jaki sposób znalazł się kolczyk w moim uchu. Może nie wszystko zostało w mojej pamięci, ale chyba sam nie chcę znać wszelkich szczegółów. Sięgnąłem po chusteczkę, aby wytrzeć ręce, jak i buzię. Nie zjadłem jeszcze wszystkiego, ale musiałem trochę odpocząć, bo powoli czułem się pełny. Głównie to przez hamburgera, ale krążki cebulowe robiły swoje.
- Jest smaczne i zdecydowanie lepsze od tych u nas, ale za to porcje są za duże. Chyba Amerykanie lubią dużo zjeść - powiedziałem, zerkając na Ryu, po czym spojrzałem na swój brzuch. Na szczęście był ukryty pod ubraniami, ale byłem pewien że już dostałem nieco brzucha, który z samego rana pewnie wróci do siebie.
       Mimo tego, że byłem pełny to dokończyłem swoją porcję, czując się dziwnie spełniony tym, że wszystko zmieściłem. Oparłem się wygodnie i kanapę, nie przejmując się wcale obecnością dwóch mężczyzn i zamknąłem na chwilę oczy. Teraz mogłem iść spać i wstać dopiero na kolację, ale Ryu miał inne plany, co nieco mnie unieszczęśliwiło, ale miałem nadzieję, że szybko się z tym uporać, choć może świeże powietrze, nieco mnie rozbudził. Spojrzałem na Kobayashiego, po czym na Bunte, którzy najwidoczniej skończyli swoje porcje, a kelner znów się pojawił, aby tym razem zabrać puste naczynia. Widziałem, że cały czas jest skrępowany naszą obecnością i wcale się mu nie dziwiłem, bo chyba czuł się tak, jakby był w jakiejś ukrytej kamerze.
       Jak tylko rachunek został zapłacony, wyszliśmy z baru i byłem lekko zaskoczony, że Ryu nie zapiął mnie na smycz, ani nie trzymał blisko siebie. Nie komentowałem jednak tego, bo nie chciałem znowu na czterech “łapach” chodzić. Szedłem jednak w ciszy za nimi, kiedy ci między sobą rozmawiali, a mnie to jakoś nie interesowało. Rozglądałem się po miejscach, które przykuwały moją uwagę, ale pech chciał, że wpadliśmy w jakiś tłum. Lekko zdezorientowany, zacząłem wyłapywać wzrokiem Ryu, ale dość szybko straciłem go z oczu, co mi się nie podobało, choć jednocześnie… Miałem teraz szansę. Nie wiem, jak to się stało, ale naprawdę nigdzie nie widziałem Ryu, ani Bunty, a rozglądałem się w każdą stronę, starając się dostrzec dwie czupryny. Przełknąłem gulę w gardle i zacząłem iść, pamiętając w jakim kierunku szliśmy, ale szybko zgubiłem się w uliczkach, które prowadziły gdzieś. Nawet nie wiedziałem gdzie, bo byłem w obcym miejscu. Przełknąłem gulę w gardle, będąc nieco spanikowany, aż w końcu zatrzymałem się w jakiejś ślepej uliczce, osuwając się na podłogę by objąć rękoma swoje nogi.
       Mogłem iść na komisariat policji, pozbyć się Ryu raz na zawsze, ale nie byłem w stanie ruszyć się z miejsca. Nie miałem też jak zadzwonić do niego. Brak telefonu, nawet numeru nie znałem do niego czy Bunty.
- Oh, what do we have here? - usłyszałem, więc podniosłem głowę, aby spojrzeć na obcych mężczyzn. Cała czwórka zaczęła się do mnie zbliżać, a strach nieco mnie sparaliżował.  - Asian? A lost dog, I guess - zaśmiał się, po czym przykucnął, zerkając na moją szyję i wsunął dwa palce pod obrożę, aby przyciągnąć moją twarz do swojej. Nie wiedziałem co mówi, choć coś tam było o psie, ale co dokładnie? Nie miałem pojęcia.
- P-puszczaj mnie! - krzyknąłem, łapiąc za jego nadgarstek. Śmiech rozniósł się po uliczce i jeszcze mocniej zostałem pociągnięty za obrożę.
- Hey, isn't that the boy who was on all fours? He has indeed lost his master.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Pią Wrz 01, 2023 7:10 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

        - Tak, Amerykanie lubią wszystko większe - roześmiałem się, wrzucając kolejną porcję smażonych krążków do ust, ciesząc się tym specyficznym dźwiękiem. Po skończonym posiłku od razu poprosiliśmy o rachunek. Opłacając go, zebraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy na zewnątrz. Co prawda całkowicie zignorowałem smycz i fakt, że mogłem zgubić Shoyo. Cóż, wiele nie mogło się stać.
      - Mam zadzwonić i uprzedzić o twojej wizycie? - Bunta wyciągnął komórkę, zerkając przez ramię za Hamadą i widząc po jego minie, nadal go widział, więc nie musiałem się o nic martwić.
      - Nie, zrobimy jej niespodziankę - uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Niezmiernie nie mogłem doczekać się tego spotkania po latach. Ciekaw byłem jak bardzo zmieniła się dziewczyna i czy nadal mnie pamięta. Cóż, być może wolałaby zapomnieć.
      - Panie... Kobayashi - głos ochroniarza nie byłzbyt pewny siebie. Z zaciekawieniem spojrzałem na niego po chwili, a ten nadal nie wracał wzrokiem, przystając wręcz na środku chodnika. - Pies... zerwał się ze smyczy - skwitował, nie mogąc odnaleźć mojego zwierzaczka.
      - Kurwa - kliknąłem ustami, nie będąc zbyt zachwyconym. Mimo wszystko uciekł, a nie spodziewałem się tego po nim w ogóle. Że też miał odwage, he. Zabawne. Z pewnością tego pożałuje.
      - Pa...nie - Bunta gwałtownie zamarł widząc moją wściekłą twarz, gdy zerknąłem na niego spod byka. Wręcz płonąłem wściekłością, choć ani drgnąłem. Oczy jednak zdradzały wszystko jak sama kamienna mina. Zapewne, gdyby ktoś teraz mnie tknął, dostałby kulką w głowę. Na szczęście przewidziałem takową sytuację.
      - Czeka go dzisiaj długa i męcząca noc - westchnąłem, wyciągając komórkę i rzuciłem ją w ręce Bunty -[/b] Szukaj gnoja -[/b] rozkazałem, a ten wcisnął odpowiednią aplikację, zanim odblokowany ekran przygasł. Nawet nie komentował zdjęcia gołej dupy Shoyo na tapecie.
      - Nie poszedł daleko, właściwie zatrzymał się w jednej z uliczek - oznajmił, pokazując mi na aplikacji GPS miejsce Hamady. Kolczyk jednak był owocnym kupnem, a wrzucenie tam chipa byłgenialnym pomysłem. Powinienem podziękować Hanie. Niestety, ale szpital musiał zaczekać.
      Przeszliśmy kawałek, widząc na mapce komórki docelowe miejsce. Dzieliło nas jedynie kilka metrów. Minęliśmy róg budynku, stając po środku przejścia z dłońmi schowanymi w kieszeni. Wyszczerzyłem kpiąco swoje białe zęby na widok przede mną i gołą dupę Shoyo wypiętą do faceta z kutasem na wierzchu, dotykajacego jego skóry. Wszyscy wzrócili się ku nam, czująć pewną w sobie pewność, że nie mamy z nimi szans. Oj jak się grubo mylili.
      - I'm glad. You took care of my dog - zacząłem kręcić głową, a kręgi szyjne zaczęły specyficznie strzelać. - Let me make it up to you. Bunta... - dałem sygnał ochroniarzowi, a ten zrobiłkrok przede mnie. - Tylko zostaw tego jednego mnie - mówiąc to patrzyłem prosto na gościa za Shoyo. On... będzie mój.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Sob Wrz 02, 2023 6:02 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Strach ogarnął całe moje ciało paraliżując mnie całkowicie. Widziałem, jak dłoń mężczyzny zmierza w moim kierunku, chwytając za rękę, abym im się nie wyrwał. Zajęło mi chwilę, aż się ogarnąłem by zacząć się wyrywać.
- P-puszczajcie mnie! - krzyknąłem, zerkając w stronę ulicy, gdzie byli ludzie. Nikt nie zaglądał, nawet nie zwracał uwagi na to, co tutaj się dzieje. - Pomocy! - zacząłem krzyczeć coraz głośniej, starając się wyrwać z rąk mężczyzny, który mocniej złapał za moje nadgarstki, unosząc ręce do góry. Najwidoczniej moja reakcja ich bawiła, bo mieli szeroki uśmiech na twarzy.
- Shut up, no one here will respond to your cry for help anyway - powiedział, po czym spojrzał w górę na swojego kolegę. - Hold him tight - uśmiechnął się, po czym patrzyłem, jak jego dłoń lądując na moim pasku od spodni. To spowodowało, że na nowo zacząłem się kręcić, wołając o pomoc z nadzieją, że ktoś mnie usłyszy.
       Spoliczkowanie mnie spowodowało, że umilkłem, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Please... don't do this - wyszeptałem tym razem po angielsku, bo jednak to nie było takie trudne do wypowiedzenia. Spojrzałem na mężczyznę, które bez chwili wahania pozbył się spodni z mojego tyłka i nóg. Zagryzłem dolną wargę, czując na swoje wzrok innych, a po chwili czyjaś dłoń znalazła się na moim penisie.
- Shut his mouth with your dick, we don't want him to get us in trouble - kiwnął głową na kolegę za moimi plecami, po czym jednym ruchem odwrócili mnie tak, że byłem wypięty to jednego, zaś drugi przed moimi oczami wyciągnął swojego penisa, aby od razu wepchnąć mi go do ust. Łzy spłynęły po moich polikach w dół, a  ciało zadrżało z bólu, który mi towarzyszył, kiedy wchodził do samego końca. Miałem ochotę zwymiotować, a w głowie miałem Ryu, który na pewno mnie teraz szukał. A może to była część jego planów? Nic by mnie nie zaskoczyło, ale cholernie chciałem, aby mnie znalazł i wyciągnął z tego.
- Someone trained him really well - usłyszałem, gdyż mężczyźni dalej prowadzili między sobą rozmowy i ani trochę ich nie rozumiałem. Poczułem, jak mężczyzna dochodzi w moich ustach, kiedy drugi zabawiał się palcami w mojej dziurce. Całe moje ciało drżało, a zawartość z ust, została wypluta na chodnik, pozwalając mi złapać oddech.
- We aren't done yet, we're just getting started - szeroki uśmiech pojawił się przed moimi oczami i zostałem chwycony za włosy, aby kolejny znalazł się penisem w moich ustach.
       Nawet nie wiem ile to trwało, ale w pewnym momencie stałem na własnych nogach opierając się rękoma o ścianę. Czułem, jak jeden z nich przyciska mnie do ściany i choć gardło mnie bolało, to nadal próbowałem zwrócić uwagę innych na to, co dzieje się w tej pieprzonej uliczce. Miałem dość, chciałem wrócić już do Ryu, choć co ja gadam... Zostanie tutaj, a powrót do tego psychola, nie ma dobrego wyjścia.
       Po chwili osunąłem się na chodnik, nie mając już siły w nogach i oparłem się o ścianę, unosząc głowę, aby spojrzeć co się dzieje. Bardzo dobrze znałem ten głos i choć miałem zamglone oczy przez łzy, to wiedziałem, że to Kobayashi z Buntą. Znalazł mnie... Przyszedł po mnie. Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, wcale nie zwracając uwagi na to, co się dzieje. Jak tylko jakiekolwiek dźwięki ucichły, przetarłem ręką oczy i na czterech, cały czas bez dolnej odzieży, podszedłem do Ryu, łapiąc za jego nogawkę.
- Dziękuję... Dziękuję, że po mnie przyszedłeś - wyszeptałem, zaciskając mocniej palce na nogawce mężczyzny. Zacząłem drżeć, bo dotarło do mnie, jak to mogło wyglądać w jego oczach, ale nie miałem teraz siły, aby się tłumaczyć. Podniosłem się na równe nogi, choć było mi ciężko i objąłem go za szyję. - Naprawdę ci dziękuję, Ryu - powiedziałem, ledwie trzymając się na nogach. [/b]
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Pon Wrz 04, 2023 3:40 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

        Bunta westchnął lekko zrezygnownay, powoli mijając swojego pana, gdy cała czwórka nieszczęśników, któzy postanowili zabawić się z nie tą osobą, zaczęła szybko naciągać spodnie na swoje gołe dupy. Okularnik w jednej chwili, ledwo zauważalnie dzięki swej szybkości, wyciągnął schowanego za plecami w spodniach gnata, celnie trafiając każdego w nogę, aby nie mogli nigdzie uciec. Z krzykami bólu popadali na klęczka, zaciskając ze zgrzytem zęby.
       - We will treat you kindly - oznajmił, choć nawet to mogło zdawać się dla nich szaleńcze. Chwycił jednego za kępek włosków, obił mu twarz oraz brzuch, aby poskładany zwijał się na podłodze z bólu. Kolejnego, wciskając mu kciuka w dziurę po kulce. Widząc jak płąwię się w jego krzykach agonii zabrał go do kolegi, każąc mu ssać kutasa. Walczył przez chwilę, ale ostatecznie zaczął to robić, a gdy tamten zaczął niechętnie dochodzić, Butna złapał za szczękę ssącego i miażdżąc ją, spowodował odgryzienie kutasa.
      Oglądałem ten cudowny teatrzyk stworzony przez Buntę, który nadal nie tknął mojego deseru, tak jak go o to prosiłem. Całą zacną chwilę przerwał mi Hamada, doczłapujący się do moich stóp, dziękujący, że go znalazłem. Był cały brudny. Śmierdział obcą spermą, którą był uwalony z każdej strony. Obrzydzenie wymalowało się na mojej twarzy. Odepchnąłem delikatnie Shoyo od siebie, nie chcąc uwalić swojego ubioru.
       - Starczy Bunta, zajmij się Shoyo, a ja... - zrobiłem krok w przód, po chwili mijając się z przyjacielem. - Zajmę się w końcu tym skurwielem - dokończyłem, stając okrakiem przed oprawcą mojej zabawki.
       - Now you will regret that you dared touch my property - wyszczerzyłem krwiożerczo uśmiech, patrząc na kawał gówna z góry. Żałowałem, że nie miałem nic, co mogło świetnie nadać się na przedmiot tortur, ale człowiek korzysta z tego, co ma pod ręką, a ja miałem zapalniczkę.
       - I will fry every bit of your body, and then - nie skończyłem swoich myśli wymawianych na głos, zapalając zapalniczkę przed jego oczami, ciesząc tym przerażonym spojrzeniem.
       Nie odpuszczałem, długo dręczyłem swoją ofiarę, aż ta nie padłą z wycieńczenia i nadmiaru bólu. Reszta ciał leżała już martwa, wykrwawiona od zadanych przez Bunte ran. Patrząc na ciała, wyrzuciłem zapalniczkę do kosza, wybierając numer do przyjaciela, któemu wyjaśniłem sytuację, a ten zapewnił, że posprząta po mnie. Z zadowoleniem schowałęm komórkę, patrząc jak Bunta bierze dosłownie pod pachę Shoyo, już ubranego.
       - Wracamy do mieszkania - powiedziałem, patrząc na Shoyo i wyszliśmy z zaułku, wycierając przed tym ślady krwi z samych siebie.
       Po powrocie Butna zostawił nas samych, chcąc ogarnąć siebie w pokoju obok. Zabrałem Hamadę do łazienki, stawiając tę porcelanową zabaweczkę przy wannie.
       - Rozbierzmy cię. Trzeba się umyć - oznajmiłem, powoli ściągając z niego warstwy ubrania, gdy wanna powoli zapełniała się wodą.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Czw Wrz 07, 2023 8:02 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Spojrzałem niepewnie na Ryu, kiedy odepchnął mnie od siebie. Przetarłem dłonią oczy, ale jednak rozmazały wszystko jeszcze bardziej. Czułem, jak Bunta pomaga mi ustać, aby nieco zgarnąć mnie na bok. Patrzyłem na niego mając łzy w oczach, bo nie wiedziałem, co mnie czeka, jak tylko wrócimy do apartamentu. Starałem się nie słuchać krzyków, które docierały do moich uszu, ale nie było to łatwe, ponieważ zakrywanie ich nie do końca tłumiły krzyki mężczyzny.
- Zakrywanie uszu w niczym ci nie pomoże - powiedział, więc spojrzałem na Bunte. Widziałem na jego twarzy obojętności, kiedy poprawiał moje ubrania, kątem oka obserwując cały czas Ryu. Krzyki jednak ucichły, a ja zostałem złapany w pasie przez mężczyznę. Bałem się wrócić do domu, tym bardziej, że po Kobayashim było widać wściekłość. Mimo tego, delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Mógł mnie olać, porzucić w uliczce i pozwolić tym mężczyzną zabawić się mną. Przyszedł po mnie, ochronił mnie... I choć nienawidziłem go z całego serce, to jednocześnie byłem mu wdzięczny. Musiałem to wszystko jednak wyjaśnić, bo wiedziałem, że oboje patrzą na to, jak na ucieczkę.
       Dotarliśmy na miejsce i wcale nie zdziwiłem się, że zostałem sam na sam  z Ryu, który od razu zabrał mnie do łazienki. Spojrzałem niego, chcąc lepiej przyjrzeć się jego twarzy i zacisnąłem usta w wąską linię, spuszczając wzrok na dłonie mężczyzny. Zadrżałem, kiedy Kobayashi zaczął mnie rozbierać, ale nie zaprotestowałem.
- Prze... Przepraszam - wydusiłem z siebie, czując, jak serce mi przyśpiesza ze strachu. Nic więcej jednak nie powiedziałem, pozbywając się całkowicie ubrań z siebie i wszedłem do wanny, zostawiając miejsce dla Ryu, kiedy to rękoma obejmowałem swoje nogi. Choć chciałem uspokoić swoje ciało, to nie potrafiłem. Cały czas drżałem z przerażenie i to nie tylko przez Ryu, ale całą tą sytuację. Nie wiedziałem co mu powiedzieć, bo jednak nie wierzyłem w to, że mi uwierzy.
- N-nie zamierzałem uciec - powiedziałem, podnosząc wzrok, aby spojrzeć na Ryu zanim wszedł do wanny. Prościej byłoby mi mówić, gdybym na niego nie patrzył. - Weszliśmy w tłum ludzi i nim się obejrzałem, to was nie było, a-a ja nie wiedziałem co zrobić. N-nie mam telefonu, nie wiedziałem nawet gdzie iść, nie mogłem też was znaleźć i... - urwałem, aby przełknąć gulę w gardle. - Szedłem przed siebie, t-trafiłem do tamtej uliczki i... Ja... oni... D-dziękuję, że mnie znalazłeś. Naprawdę jestem ci wdzięczny, Ryu - powiedziałem i choć mój głos drżał, a w oczach malował się strach, uśmiechnąłem się do niego. Szczerze, bez żadnego udawania.
       Nie miałem pewności, że uwierzy w moje słowa, naprawdę w to wątpiłem, bo w końcu sam mówiłem, że możemy udać się prosto na komisariat. Ucieczka byłaby dla mnie zbawieniem, ale prawda jest taka, że bym sobie nie poradził. Wystarczyło bym raz się od niego oddalił i jak to się skończyło? Jestem chodzącym nieszczęściem. Mimo tego, chciałem by był dla mnie łaskawy. Miałem tylko pieprzone siedemnaście lat... Dlaczego to wszystko musi mnie spotykać? Schowałem twarz w kolanach, czując, jak łzy ponownie napływają do moich oczu. Chciałbym pójść teraz do swojego ojca i przytulić się do niego. Potrzebowałem by mnie ktoś objął, powiedział, że sobie poradzę i to wcale nie moja wina. Nie mogłem na to liczyć, przecież tutaj byłem tylko zabawką. [/b]
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Pon Wrz 11, 2023 11:32 am}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

        Uniosłem lekko brwi ku góze, zaskoczony jego przeprosinami. Choć nie powinienem, bo od momentu znalezienia go cały czas to słyszałem, a jednak bylo w tym coś innego. Od początku cały czas walczył, a tym razem, wpadając w prawdziwe sło zaczął doceniać to co miał tutaj. Ha, zabawne. Więc jednak nie byłem potworem?
       Na tę myśl niemalże się uśmiechnąłem, ale opanowałem tą chęć, kończąc go rozbierać z tych brudnych ciuchów. Gdy tylko znalazł się w wannie, zacząłem ściągać z siebie warstwy ubrania. Powoli, niespiesznie, patrząc na swoje odbicie w lustrze oraz skulonego Shoyo, któy znów zaczął mówić. No popatrz, jaka rozgadana papużka się trafiła. Pozbyłem się koszuli, podchodząc bliżej do wanny. Spojrzałem z góry, nadal gniewnie i ozięble na Hamadę, choć w środku powoli mi przechodziło. Dziwne, normalnie bym już dawno go zabił, a mimo to nie miałem takiej ochoty.
        Westchnąłem ciężko, patrząc jak znów chowa twarz między kolanami i niespiesznie wszedłem do wanny. W ciszy obserwowałem chłopaka, czując już lekkie zmęczenie. Nie wydawał się kłamać, ale jednak nie miałem pewności co do jego prawdziwych zamiarów. Chciał mnie zabić, chciał uciec, więc czemu miałbym nie brać tej sytuacji pod takową możliwosć uwolnienia się ode mnie?
        Cmoknąłem ustami, łapiąc go za nadgarstek, aby przcyiągnać bliżej i zwinnym ruchem obróciłem go plecami do siebie, aby znalazł się między nogami. Zawiesiłem ręce na jego ramionach, przez co z automatu położył się na moim torsie. Wyglądało to jakbym go objął, choć tak naprawdę to była jedyna wygodna dla mnie teraz pozycja, leżąc w wannie z niewielkim ciężarem na sobie.
        - Zamknij się w końcu i leż. Daj człowiekowi odpocząć po podróży - westchnąłem głęboko, chcąc się zrelaksować.
        - Nie przyjmuje twoich przeprosin. Nie mam powodu aby tobie ufać. Otrzymasz karę w odpowiednim czasie. Narazie nie mam na to ochoty ani pomysłu - powiedziałem szczerze, przymykając powieki, ale nadal będąc skupiony gdyby ten pies chciał coś mi zrobić.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Sob Wrz 16, 2023 5:46 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Wzdrygnąłem się, kiedy chwycił mnie za nadgarstek, aby przyciągnąć do siebie. W głowie miałem różne scenariusze, nawet takie, że zaczyna mnie podtapiać w wannie albo zwyczajnie zacznie zabawę, choć wcale nie miałem na to teraz siły. Ryu jednak nigdy nie pyta, zawsze robi to, na co ma ochotę, dlatego musiałem być ostrożny. Nie mogłem jednak przestać drżeć, nawet w  chwili, kiedy moje ciało stykało się z jego. Wbiłem spojrzenie w wodę, chowając swoje dłonie między udami.
       Zacisnąłem usta, nie wydając z siebie żadnego dźwięku, aby pozwolić mu mówić. Miał mnie dość, było to słychać w jego głosie, ale jak miałem się zachować? Skakać z radości, że ktoś mnie chciał zgwałcić? I tak byłem zmuszony do zrobienia im laski... Obrzydlistwo.
- J-ja... Naprawdę... - urwałem, podkurczając bardziej nogi przez co wcisnąłem się mocniej w ciało Kobayashi'ego. - Przepraszam - wyszeptałem. Nie chciałem już go dłużej męczyć, choć mówiłem prawdę, to przecież było do przewidzenia, że mi nie uwierzy. Naprawdę nie zamierzałem uciec, nie kierowałem się na komisariat policji, gdybym tego chciał, to na pewno nie znalazłby mnie w tamtej uliczce. Poszedłbym do kogoś, aby zabrał mnie na najbliższy komisariat, choć mój angielski był kiepski. Miałem teraz przez jego nieufność otrzymać karę... Spodziewałem się tego, ale jednocześnie byłem tym przerażony. Był zdolny zabrać mnie na orgię, oddać swoim znajomym i cieszyć się z faktu, że wykorzystywali mnie tak, jak chcieli. Wytarłem oczy, czując, że łzy znów zaczęły wypływać z kącików oczu.
       Przesunąłem dłoń na swoją szyję, przypominając sobie dopiero teraz, że nada mam obrożę na sobie. Moje policzki pokryły się rumieńcem, dlatego zdjąłem ozdobę, nie  pytając o zgodę mężczyzny. Nie byliśmy już na zewnątrz, więc nie musiałem jej nosi. Odchyliłem nieco głowę do tyłu, spoglądając na Ryu, który w tej chwili wyglądał na nieco bardziej zrelaksowanego. Nadal nie wiedziałem jakim cudem mnie znalazł, ale to nie miało większego znaczenia, jednakże... Pokrzyżowałem mu nieco plany, ponieważ planował kogoś odwiedzić. Byłem ciekawy kim się owa osoba, ale wolałem już dzisiaj nie drażnić mężczyzny. Mimo tego, nadal czułem się brudny, więc sięgnąłem po żel pod prysznic i zacząłem powoli myć swoje ciało. Ręce Ryu, które zawiesił na mnie, ani trochę mi w tym nie przeszkadzały. Co prawda, moje ciało nie było uwalone spermą czy innymi płynami, ale potrzebowałem poczuć się czysty.
       Dlatego, kiedy zostało mi umycie włosów, które były w nieładzie, odwróciłem głowę, patrząc na mężczyznę.
- P-potrzebuję umyć włosy - wydusiłem z siebie, po czym spojrzałem na jego ręce, aby dać mu znać, że to nieco mi utrudnia. - Później m-mogę umyć ciebie, jeśli chcesz - dodałem, strzelając się w myślach w twarz za to, że mój głos cały czas drżał.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Wto Wrz 19, 2023 11:22 am}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Spoglądałem lekko znudzony, a może nawet zmęczony tym wszystkim, chcąc się w koncu zrelaksować w czterech ścianach po przyjeździe. Przez tego kurdupla nie mogłem jej odwiedzić w szpitalu.
        Poczułem na sobie spojrzenie Hamady, więc kątem oka spojrzałem na niego, obserwując jak ściąga z siebie obrożę i zaczyna myć swoje ciało. Tak się spieszył, aby uciec z wanny, gdy ja miałem ochotę w niej dziś pognić. Nigdzie się mi nie spieszyło, nawet zmarszczki od wody byłyby mile widziane. Wtedy uznałbym, że faktycznie mam już dość moczenia, ale on musiał popsuć tę ciszę. Jak zwykle...
        Westchnąłem przeciągle, zabierając ręce z jego ciała, aby mógł umyć swoje włosy. Gdy dalej zajmował się sobą, mogłem powoli podziwiać jego kształty. Na nowo, rozmyślając, dlaczego właściwie go nadal trzymam, skoro tylko marudzę jaki jest upierdliwy.
        - Poradzę sobię - odpowiedziałem, biorąc kolejną gąbkę do mycia, którą namoczyłem w wodzie. Nalałem na nią sporą ilość żelu, tworząc pianę, którą wycisnąłem na ramię, lekko je ugniatając, aby rozbić spięte mięśnie. Mógłbym go zabić, utopić, tu i teraz, ale aptrząc na niego tracę taką ochotę. Irytuje mnie, sprawia problemy, a mimo to... jest zabawny i ucisza we mnie chęć mordu. Przynajmniej częściowo.
        - Umyjemy się i pojedziemy do szpitala - mruknąłem, przymykając powieki. Koniec końców nie mogę odpuścić sobie dzisiejszej wizyty w szpitalu.
        - Ale zanim wyjdziemy - urwałem, spoglądając na niego wymownie. - Umyjesz mnie. W końcu sam tego chciałeś - uśmiechnąłem się szyderczo. Koniec końców chociaż poprawię sobie humor jego reakcjami na dotykanie mnie, a sam przy okazji będę mógł go podręczyć pieszczotami. Jak tym razem zareaguje? Obrzydzeniem, strachem, a może mruczeniem? Co tym razem pokaże przede mną Shoyo Hamada? Tak cholernie... momentami mi ją przypomina.
       
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Sro Wrz 20, 2023 11:54 am}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Poczułem się lepiej, kiedy zabrał ręce z moich barków, dzięki czemu miałem większą swobodę w ruchach. Po jego głosie mogłem wywnioskować, że jest zirytowany, ale wcale nie byłem tym zaskoczony. Pokrzyżowałem mu plany i teraz jeszcze przeszkadzam swoim gadaniem, ale nie mogłem tak siedzieć i nie umyć swoje ciała. Czułem do siebie coraz to większy wstręt, przypominając sobie cały czas zajście z uliczce. Chciało mi się wymiotować, ale powstrzymałem się, bo wiedziałem, że tylko bardziej zdenerwuje tym Ryu. Nie wiem, czułem się nieco przerażony, ale nie wiem czy nim, czy karą, a może tym, że sytuacja znów się powtórzy? Huh, jeszcze wchodziło w grę to, że w każdej chwili może chcieć mnie zabić, a wtedy już na pewno nie spotkam swojej rodziny i przyjaciół.
       Zanurzyłem się nieco pod wodą, chcąc zmoczyć dobrze włosy i rozprowadziłem po nich szampon, masując delikatnie skórę głowy. Nie byłem jednak tym odprężony, ale jednocześnie czułem ulgę, że mogę być bardziej czysty, choć z pamięci nie usunę tego wszystkiego. Spojrzałem na mężczyznę chwilę po tym, jak spłukałem z włosów pianę i posłałem mu pytające pytanie. Szpital? Nie było ze mną aż na tyle źle byśmy musieli fatygować się aż do szpitala. Chyba, że to chodziło o jego wcześniejsze plany… ale dlaczego akurat szpital? Ktoś w nim był, że mieliśmy do niego iść? Wolałem nie pytać, bo to pewnie i tak nie była moja sprawa, ale w takim razie po co ja też miałbym tam iść… I tak większość czasu ze sobą nie rozmawiamy, na dodatek miał Bunte który wszędzie by za nim poszedł.
- Czyli jednak nie poradzisz sobie - uśmiechnąłem się lekko i sam byłem tym zaskoczony. Nawet szczery uśmiech w tej chwili przychodził mi z łatwością, ale w jakimś stopniu mnie to rozbawiło, bo wcześniej nie chciał, ale nagle zmienił zdanie. Zbliżyłem się do niego, siadając na swoich kolanach między jego nogami i wystawiłem dłoń, aby nalać sobie na nią nieco żelu. Rozprowadziłem go sobie na dłoniach, po czym spojrzałem na Ryu z lekkim rumieńcem na twarzy. Nie wiedziałem ile wcześniej umył swojego ciała, ale zacząłem od szyi, aby przejść na barki i ramiona. Zostawiłem jego ręce, kończąc na dłoniach, po czym ułożyłem dłonie na jego klatce piersiowej, dokładnie rozprowadzając żel po skórze. Było w tym coś podniecającego, więc na moich polikach pojawił się ciemniejszy rumieniec sięgający uszu.
       Nie byłem jednak w stanie umyć jego brzucha, jak i dolnych partii ciała, więc spuściłem głowę i zagryzłem dolną wargę, czując lekki niepokój. Mimo tego, miałem go umyć dokładnie.
- M-możesz wstać? Chyba że dalej już się sam umyjesz - powiedziałem, spoglądając na mężczyznę. W sumie było mi bez różnicy co zdecyduje, ale zauważyłem, jak jego brew unosi się do góry, po czym wstaje, aby ułatwić mi pracę. Mój wzrok zatrzymał się na penisie mężczyzny, mając go przed oczami. Nalałem ponownie żel na dłonie, po czym zaczął od jego brzucha i bioder, starając się patrzeć gdzieś indziej, niż na jego penisa. Była to trudne, ale sam poprosiłem go, żeby wstał.
       Zjechałem dłońmi na jego nogi, omijając na razie okolice krocza, czując, że nie powinienem w ogóle tam się zbliżać rękoma. Jednakże, nie miałem wyboru, więc ułożyłem dłonie na podbrzuszu, aby delikatnie lecz dokładnie zacząć myć krocze. Szybko jednak przestałem, czując, jak serce bije mi szybciej, a oddech zrobił się nierówny. Nie wiem czemu tak mnie to stresowało, ale to może przez to, że Ryu w każdej chwili mógł wykorzystać pozycję?
- Już skończyłem - wydusiłem z siebie, odsuwając się nieco do tyłu.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Sob Wrz 23, 2023 7:21 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Poradziłbym sobie z pewnością, ale po co skoro mogłęm wykorzystać do tego kogoś innego i czerpać większą przyjemność z kąpieli? Właśnie dlatego zmieniłem ekspresowo zdanie niczym kobieta, która zawsze nie wiedziała czego chce. Z zadowoleniem obserwowałem jak wyciska nieco żelu na dłoń, a potem rozmarowywuje utworzoną pianę na moim ciele. Pozwoliłem, aby cichy pomruk wydobył się z mojego gardła, gdy Shoyo mył moją szyję oraz barki. Dawno nie miałem tyle przyjemności, nawet gdy chodziłem do masażysty. Może dlatego, że konczyło się to jego przeruchaniem? Ale czy tu byłoby inaczej? Dotyk Hamady niezwykle relaksował, ale i w jakimś stopniu podniecał. Sprawiał, że błogi stan chciał wynagrodzić mu tym samym w innej postaci. Jednak, czy tego naprawdę chciałem? Po dzisiejszym dniu sam nie myślałem o niczym więcej jak samym relaksie.
         Uniosłem powieki, czując jak chłopak przerywa mycie, kładąc dłonie na moim torsie. Uniosłem pytające spojrzenie na jego zawstydzoną twarz, uśmiechająć w duchu. Przygryzał wargę, jakby właśnie chciał zanurzyć swą twarz i spróbować lizaka.
         - Wstanę, patrząc na to jak przygryzasz wargę, raczej byś mi nie odpuścił. Że też taki wygłodniały jesteś, mój pieseczku - zacząłem się podnosić, kładąc dłoń na jego głowie. Rozluźniłem się, obserwując jak ucieka wzrokiem, aby nie patrzeć właśnie tam, gdzie go kusiło i niepewnie zaczął myć dolną częśc ciała, omijając najważniejszy punkt. Czekałem, ciekaw czy zabierze się za mycie tamtego miejsca i ledwo powstrzymywałem śmiech. W końcu nie pierwszy raz miał przed twarzą kutasa, Najchętniej wsadziłbym teraz penisa do jego ust, bo sytuacja idealnie do tego pasuje, ale... nie miałem ochoty. Ha, jak to brzmi. Ja! Nie miałem ochoty!
         Gdy skończył z powrotem usiadłęm w wannie, opeirając rękę o ramę i oparłem głowę o dłoń.
         - Krępuję cię? - spytałem zaciekawiony, nie mając ochoty jeszcze wychodzić z wanny. - Myślałem, że już przywykłeś do mojej obecności - dodałem rozbawiony, intensywnie wpatrując się w Hamade.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Nie Wrz 24, 2023 11:14 am}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Zwykle byłem wściekły, kiedy Ryu tak się odzywał, tym bardziej, kiedy nazywał mnie "pieseczkiem" . To było okropnie poniżające, ale prawda jest taka, że teraz byłem gotowy zrobić wszystko, aby moja kara była mniejsza lub mniej bolesna. Zależy co wpadnie mu do głowy, ale jeśli zrobienie mu loda sprawi, że przeżyję, to nie zamierzałem się powstrzymywać. Z tyłu głowy miałem jednak to, co wydarzyło się wcześniej i obawiałem się, że wcale nie będzie chciał, by te brudne usta teraz mu obciągały. Dlatego wolałem czekać, aż ten zrobi coś sam, ale nic takiego się nie wydarzyło. Nawet na moment mnie nie dotknął, ani nie wsunął palców w moje włosy by zmusić mnie do wzięcia jego penisa do ust. Byłem w sumie tym zaskoczony, ale w końcu byłem dla niego aktualnie brudny. Nie prosiłem się jednak o to, wcale nie chciałem obciągać tym kolesiom, a też nie miał z nimi szans, żeby chociaż uciec od nich. Więc mogłem tylko dziękować Ryu, że znalazł się w odpowiedniej chwili, zanim ci przeszli o krok dalej, wtedy pewnie nie miałby dla mnie litości, bo pozwoliłem, by ktoś obcy mnie zaliczył.
         Spojrzałem na Ryu, kiedy padło pytanie z jego ust. Nie do końca wiedziałem co powinienem mu powiedzieć. Wcześniej się cały czas buntowałem, mówiłem mu, jak bardzo tego nie chcę i  w ogóle nie byłem zachwycony, że muszę to z nim robić. Nadal nie chciałem być traktowany, jak zabawka, ale po dzisiejszym... Nie wiedziałem, jak się zachować. Sama orgia była dla mnie wstrząsająca i wcale nie chciałem patrzeć na Kobayashiego, bo to było krzywdzące i przesadzone. Nie rozumiem, jak można chcieć tak człowieka zniszczyć.
- Nie wiem czy się krępuję, po prostu po dzisiejszym... Jestem cały czas wystraszony i zwyczajnie boję się, że zaraz wybuchniesz. Staram się być ostrożny - powiedziałem. Owszem, może jego nagość dalej mnie nieco krępowała, ale nie tak bardzo jak kiedyś. Jednakże, jak miałem się zachować, kiedy stał przede mną nago, a jego krocze było na wysokości mojej twarzy? - Nie spodziewałem się, że ktoś może mnie ot tak zaatakować, a inni nawet nie reagowali kiedy przechodzili obok uliczki. To chore, że ludzie są tak obojętni - wyszeptałem, spuszczając głowę. Wiedziałem, że to było na rękę Ryu, bo nie musiał się martwić, że ktoś zaprowadzi mnie na policję.  Teraz jednak musiałem pilnować się mężczyzny, aby nie doszło do takiej sytuacji. Może i Kobayashi nie był najlepszym wyborem, ale przynajmniej nie będzie mnie karał za "ucieczkę". - Powinniśmy już wyjść z wanny, jeśli chcesz jechać do szpitala - powiedziałem, podnosząc się z miejsca i złapałem się drżącymi dłońmi o brzeg wanny, aby pierwszy znaleźć się poza wodą. Nie czekałem na jego pozwolenie, bo i tak czułem, że robi mi się zimno, a na pewno nie chciał, bym się rozchorował.
         Sięgnąłem po ręcznik, którym zacząłem się dokładnie wycierać, odwrócony plecami do mężczyzny. Starałem się, jak najlepiej ukryć pod materiałem, tym bardziej, że nie widziałem żadnych ubrań naszykowanych dla mnie, więc owinąłem się ręcznikiem wokół bioder. Podchodząc do umywalki. Musiałem umyć zęby, aby pozbyć się nieprzyjemnego posmaku w ustach, jednakże cały czas siedziało mi jedno pytanie w głowie. I nie, nie chodziło mi o szpital. Odwróciłem się do Kobayashiego, w jednej dłoni trzymając szczoteczkę, na której była już wyciśnięta pasta.
- Jak mnie znalazłeś? - zapytałem, wkładając szczoteczkę do ust. Byłem ciekawy, jakim cudem mnie znalazł, bo wątpiłem w to, że po prostu miał przeczucie zaglądając do uliczki.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Nie Wrz 24, 2023 12:40 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         - Słusznie, sam czasem nie wiem co zrobię - zażrtowałem, choć było w tym ziarno prawdy. Potrafiłem czasem zaskoczyć sam siebie. Swoimi pomysłami, czy narwaniem, wybuchem złości. Teraz sam siebie nie mogłęm poznać, bo jakby nie było, sam zachowywałem się jak piesek Shoyo, słuchając każdego jego słowa, posłusznie je wykonując. Gdyby Hanna mnie zobaczyła, albo Bunta, chociażby rodzice... wyśmialiby mnie, albo sprawdzili, czy mam gorączkę. Bo jednak... wstałem na słowa Hamady, wychodząc z wanny zaraz po nim, wycierając się w ręcznik i zawieszając go na biodrach, aby nie spadł. Spojrzałem jak odwraca się w moją stronę, wkłądając szczoteczkę do ust.
          - Obawiam się, że to tajemnica. Gdybyś chciał poznać odpowiedź, musiałbym po tym cię zabić, a tego chyba nie chcemy? - powiedziałem miękko, podchodząc do niego bliżej i łapiąc za podbórdek, zmusiłem, aby spojrzał w górę prosot w moje oczy.
          - Odwróć się - nakazałem, aby widział swoje odbicie w lustrze i zbliżyłem się do niego, aby czuć dotyk jego ciała. Niespiesznie zabrałęm od niego szczoteczkę i za niego zacząłem myć mu zęby. Było to zabawne, a zarazem pociągające. Mogłem spokojnie wyobrazić sobie, jak zamaist szczoteczki znajduje się tam mój penis.
          - Musisz umyć je dokładnie. Zapach potrafi zostawać na bardzo długo - oznajmiłem, nie chcąc czuć od niego później dalej ich zapachu.
          - Ameryka taka już jest. Choć powiedziałbym, że znieczulica zawłądnęła całym światem. Myślisz, że w Japonii byłoby inaczej? Nikt nie chce kłopotów, więc lepiej udawać ślepca - zaśmiałem się, przypominając sobie nasze pierwsze spotkanie. - Choć ty jesteś wyjątkiem - w końcu zaciekawiony poszedł sprawdzić co się dzieje. To było oczywiste, że za rogiem nie spotka nic dobrego, a jedynie problemy. Pozwoliłem mu wypluć nadmiar piany, oddając mu władzę w przedmiocie, a sam wyszedłem z łazienki, aby się ogarnąć. Postawiłem na moje ulubione ubranie, luźne kimono przepasane niedbale paskiem. Wybrałem jeszcze numer do Bunty, gdy Hamada szykował się do wyjścia, a gdy byliśmy gotowi, oboje wyszliśmy z mieszkania. Na dole czekał już ochroniarz z samochodem gotowym do drogi. Minęła dłuższa chwila zanim dotarliśmy na miejsce. Mały chaos panował na korytarzach. Czuć było ten specyficzny zapach, słychać było chorych ludzi wyjących z bólu, bo nie mogli dostać środka znieczulającego.
           - Słucham - podeszliśmy do recepcji. Kobieta nadal prowadziła jakąś rozmowę przez telefon, grzecznie się do nas uśmiechając. Bunta zaczął z nią rozmawiać po angielsku, tłumacząc do kogo przyszliśmy z wizytą. Kobieta zakończyła rozmowę przez telefon, wybierając syzbko inny numer.
           - Pan Kobayashi do Pani Asayake - potem powiedziała na jakie piętro mamy się udać, gdzie znajdziemy windę i pod jakim numerem znajduje się kobieta. Czułem ścisk w żołądku, ale musiałem ją odiwedzić będąc w tym kraju. Nie mógłbym spojrzeć sobie w twarz, gdybym tego nie zrobił.
           Wjechaliśmy na górę, a Bunta zatrzymał Shoyo dłonią na jego ramieniu, gdy dotarliśmy przed drzwi sali..
           - Możecie wejść ze mną - oznajmiłem, wchodząc jako pierwszy zastając w środku kobietę podpiętą pod aparaturę. Pełno kabli wisiało z każdej strony. Nie tylko kroplówki, puste i pełne. Maska obejmowała jej suche usta oraz nos, a ona... spała... spokojnie. Ciekawe, czy dziś ma również miłe sny.
           Wziąłęm krzesło i przysunąłem je do łóżka, siadając obok kobiety w śpiączce.
           - Witaj znowu, Ai. Mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze - powiedziałęm ściszonym głosem, patrząc na świeże kwiaty w wazonie. Ktoś musiał już u niej być.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Sro Wrz 27, 2023 6:51 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Czego mogłem się spodziewać po Ryu. Że odpowie mi na moje pytanie, tym bardziej takie, które mogło mu zepsuć plany? No to na pewno nie była jego intuicja, ani nic podobnego.  W jakiś sposób znalazł mnie w tym zaułku, ale nie chciał z jakiego powodu mi tego powiedzieć. Cóż, nie zamierzałem ciągnąć go za język, bo niczego bym nie ugrał. Spojrzałem w jego oczy, posyłając mu pytające spojrzenie, kiedy kazał mi się odwrócić, ale bez chwili wahania zrobiłem to, patrząc na nasze odbicia w lustrze. Czułem, jak Kobayashi przylega do mnie swoim ciałem, na co zadrżałem, oddając lekko zaskoczony swoją szczoteczkę w ręce mężczyzny. Słuchałem go uważnie, patrząc cały czas na jego odbicie w lustrze, zastanawiając się, czemu mimo wszystko jest taki „miły” na swój sposób, ale jest. Prędzej bym się spodziewał, że od razu mnie ukarze, jak tylko przekroczymy próg drzwi, a tu proszę... Nawet jakoś specjalnie mnie nie tknął, abym poczuł się zagrożony.
       Wyplułem pianę z ust, opłukując od razu buzię wodą i umyłem szczoteczkę, aby nie zrobił się na niej żaden osad po paście. Patrzyłem na drzwi, które zamknęły się za Ryu. „Wyjątkowy”. Dobrze wiedziałem o co mu chodziło, w końcu poszedłem tamtej nocy za hałasem, ale nie po to by węszyć, a żeby sprawdzić czy komuś nie dzieje się krzywda. Kto by pomyślał, że mogę znaleźć się w takiej sytuacji? Na pewno, gdybym miał zdolność cofania się w czasie, to na pewno bym tego nie powtórzył. Trudno, wyszedłbym na tego złego, że nie pomogłem, ale i tak nie ocaliłem życia tej kobiecie. Zginęła, a  ja wplątałem się w to wszystko nieświadomy co mnie tak naprawdę czeka. Wyszedłem z łazienki, gdzie miałem naszykowane ubrania, więc zmieniłem ręcznik na cichu, szukając czegoś dziwacznego, na co mógł wpaść Ryu w trakcie mojej nieobecności, ale na szczęście nic takiego nie znalazłem. Żadnej obroży czy kagańca, po prostu zwykłe ubrania, które chętnie założyłem, żebyśmy mogli wyjść z apartamentu.
       Nadal nie wiedziałem w jakim celu kierujemy się do szpitala, ale nie odzywałem się przez całą drogę, oglądając widoki zza okna. W końcu jednak dojechaliśmy na miejsce, więc szedłem posłusznie u boku Ryu, aby tym razem nigdzie nie zniknąć. Nie chciałem powtórki z rozrywki. Nie do końca rozumiałem o kogo pytają, ale też nie widziałem zainteresowania Ryu czy Bunty, aby mi to wyjaśniać. Pewnie nawet nie było to konieczne, bo na co zabawce jakakolwiek wiedza?
- Co? - spojrzałem na Bunte, kiedy położył dłoń na moim ramieniu, aby mnie zatrzymać, kiedy byliśmy już pod odpowiednimi drzwiami, ale Kobayashi pozwala nam wejść. Wszedłem do środka zaraz za mężczyzną, ale zatrzymałem się na bezpieczną odległość patrząc na dziewczynę, która była w śpiączce. Nie wiedziałem kim jest i czemu znalazła się w takiej sytuacji, bardziej zainteresowałem się reakcją Ryu. Zmarszczyłem brwi, bo tak naprawdę pierwszy raz widziałem go takiego. Wyglądał na kogoś... troskliwego.
- Kto to jest? - zapytałem, czując, że w końcu potrzebuję odpowiedzi. Spojrzałem jeszcze raz na kobietę, po czym znów na Ryu. Miałem wrażenie, że przy tym łóżku nie siedzi ten sam człowiek, którego widzę na co dzień. To ktoś dla niego bardzo ważny? Rodzina? A może ktoś, w kim był albo nawet jest zakochany?
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Wto Paź 03, 2023 7:30 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Z zamyślenia wytrącił mnie głos Shoyo. Spojrzałem na niego, a potem Buntę, który skinął głową, wychodząc z pomeiszczenia, aby stać na warcie przed nimi, na korytarzu. Nie odpowiedziałem po prędku na pytanie, zastanawiając się, czy w ogóle powinienem. Nie, czy miałem na to ochotę. Czy w ogóle byłem do tego zobowiązany?
          Zerknąłem znowu na kobietę, podchodząc do niej bliżej, odgarniajac kosmyk włosów z jej twarzy. Wyglądała tak spokojnie, jak nie ona. To nie był już ten sam wulkan energii. Zawsze było jej pełno. Zawsze była niczym szczekający szczeniak, ciągle hałaśliwa i gryząca każdą rękę. W sumie sam Shoyo ją nieco przypomina. Choć oboje z początku byli niczym ogień i woda.
          - Ai, moja... zabawka - na moment nie wiedziałem jak ją nazwać. Była jedyną kobietą, dla której mógłbym zmienić orientację. Jedyna, która potrafiła mnie zrozumieć i w końcu zacząłem ją traktować jak rodzinę, do czasu tego cholernego dnia, gdy skończyła na łóżku śmierci podpieta do sprzętu podtrzymujacego życie. Co lepszego mógłbym zrobić, jak tylko kurczowo trzymać jej bijace serce nadal na tym świecie? Jestem to winien jej rodzicom.
         - Tak jak Bunta, czy Hanna, postanowiła zostać w naszej rodzinie. Wszędzie było jej pełno - uśmiechnąłem się pod nosem. Była jedyną, której nie zabiłem z włąsnych rąk. Nigdy mi się nie znudziła. - Niestety, jedna z wysoko postawionych rodzin zaatakowałą naszą posesję. Uciekliśmy, ale ostatecznie dorwali nas tutaj. uratowała mi życie - odwróciłem się do Shoyo, łapiąc za jego dłoń, którą wsunąłem pod materiał swojego ubrania, aby zatrzymać ją na nieco niżej od serca.
         - Jest mi bardzo bliska. Kula rozdarła się na strzępy, wyciągnęli wszystkei kawałki, ale za długo była nieprzytomna. Prawie zeszła na stole i zapadła w śpiączkę. Minęły cztery lata. Gdyby nie ona, w najlepszym razie skończyłbym jak ona teraz - mój uśmiech był smutny, przygnębiający. Nie chciałem wracać wspomnieniami do tamtego momentu. Co gorsza, nie miałem jeszcze okazji się zemścić, ale to była tylko kwestia czasu... musiałem być jedynie cierpliwy.
         - Lekarze mówią, że nigdy się nie obudzi, ale ja mam nadal nadzieję - dodałem, odsuwajac od siebie Hamadę i odchrząknąłem. - Pora na nas. Nic tu po nas - dodałem, opanowując swoją twarz i wyszedłem z pomieszczenia. Bunta spojrzał na mnie, zlustrował uważnie, a gdy tylko upewnił się, że wszystko gra, zaglądnął za moim pieskiem.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Nie Paź 08, 2023 9:45 am}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Czy byłem zaskoczony słowami Ryu? Ani trochę, bo w końcu sam byłem jego zabawką, ale na mnie nie patrzył tak, jak na nieprzytomną kobietę. Nie oczekiwałem, że będzie taki dla mnie, w końcu ja dla niego nic nie znaczyłem, a tutaj... Ich relacja na pewno wyglądała lepiej, niż ta, którą ma ze mną. Czy byłem zazdrosny? To bardziej skomplikowane, niż myślałem, bo jednocześnie dobrze było widzieć Kobayashiego w takim stanie, ale z drugiej zazdrościłem Ai, że tak Ryu na nią patrzy, choć jest w śpiączce.
       Pozwoliłem mu jednak mówić dalej, bo w końcu sam chciałem poznać kim była dla niego nieprzytomna. I choć to wszystko miało coraz większy sens, to nie rozumiem, dlaczego Ai poświęciła się dla tego mężczyzny. Sam nie byłbym w stanie tego zrobić, ale może to dlatego, że nie jestem przy nim z własnej woli? Patrzyłem na niego, jak na tyrana, oprawcę... Ai na pewno widziała w nim rodzinę, może nawet kogoś więcej i dlatego uznała, że życie Ryu jest ważniejsze od jej własnego? Było to dla mnie skomplikowane. Na dodatek nie rozumiałem, dlaczego dalej chce męczyć Ai, skoro nawet lekarze uważali, że nigdy się nie wybudzi. Dobrze jest mieć nadzieję, ale skoro jej stan nie polepszył się przez te cztery lata... To nie miało dla mnie żadnego sensu. Wbiłem wzrok w dziewczynę, kiedy Kobayashi postanowił wyjść.
- Chyba jednak trochę ci zazdroszczę - zaśmiałem się cicho pod nosem.
- Shoyo, idziemy - usłyszałem głos Bunty, więc odwróciłem się w jego kierunku, po czym wyszedłem z sali doganiając Ryu, aby go zatrzymać, łapiąc za nadgarstek.
       To musiało go zaskoczyć, sam nie wiem co we mnie wstąpiło, ale jakoś nie mogłem patrzeć na to wszystko. Na jego ból, smutek. Ai poświęciła się dla niego, ryzykując swoim życiem i teraz leży w śpiączce.
- Nie chcesz się zemścić na tych, co doprowadzili do tego? - zapytałem, patrząc uważnie w oczy mężczyzny. Kątem oka widziałem, że nawet Bunta nie do końca rozumie do czego zmierzam. Przez cztery lata nie zrobił nic by dorwać tych drani i rozumiem, że Ai może była dla niego zabawkę, ale kurwa, nie widzi, jak bardzo go to wszystko boli? - Ona się dla ciebie poświęciła, a ty co teraz robisz? Jesteś głową rodziny, masz wiele spraw na głowie, ale zemsta w takim przypadku powinna być oczywista - mówiłem, starając się zachować spokój, choć tym razem naprawdę nie bałem się tego co powiem i jak mężczyzna na to zareaguje. - Pomogę ich dorwać, nie jestem może taki, jak wy, ale nie można tego tak zostawić. Wykorzystaj mnie, aby się na nich zemścić, ja dla ciebie i tak nic nie znaczę, więc nawet jakbyś mnie stracił, to nie poczułbyś smutku, a tutaj pierwszy raz zobaczyłem, że potrafisz być człowiekiem - wydusiłem z siebie, puszczając Ryu. Sam nie mogłem uwierzyć, że to mówię, ale jeśli mógłbym mu jakoś pomóc w tej zemście, to chciałem to zrobić. Nie wiem kto ich zaatakował wtedy, ale na pewno nie będzie trudno ich znaleźć.
       Miałem zaryzykować dla niego swoim życiem, w sumie to może nie dla niego, a Ai, której życie było podtrzymywane bez jej wiedzy. Owszem, sam miałem swoje marzenia, jak wrócić do domu, do rodziny i znów zacząć spotykać się z przyjaciółmi, ale w tej chwili czułem, że mogłem to wszystko odrzucić na późniejszy plan. W końcu wątpiłem w to, że będzie miał problem z wykorzystaniem mnie.
- Aż ciężko mi uwierzyć, że do tej pory nic nie zrobiłeś - wyszeptałem, patrząc cały czas w jego oczy. - Przemyśl to - uśmiechnąłem się delikatnie. Huh, zamierzałem dla niego się poświęcić, zrobić coś dobrego, choć sam mnie ranił. Nie chciałem jednak patrzyć na to przygnębiające spojrzenie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Nie Paź 15, 2023 1:19 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Powoli zacząłem iść w stornę wyjścia, czekajac aż Bunta dogoni mnie z Shoyo, kt,ory ewidentnie się ociągał. Może chciał odpiąć Ai? Może chciał skoczyć z okna i się zabić? Cóż, obie opcje były możliwe, ale osobiście nie uważałem, że byłby do tego zdolny. Nie on. Choć z początku zdawało się, że miał dosyć, to nadal w oczach tliło się życie, walka o kolejny kęs powietrza. Dlatego nie mógłby skoczyć, dlatego nie mógłby odpiąć Ai, bo Bunta by szybko zareagował. W obu przypadkach Shoyo skończyłby martwy.
       Słyszałem syzbkie kroki zbliżające się w moją stronę. Odwróciłem się, czując chwilę później dotykł dłoni. Spojrzałem zaskoczony na Hamadę, mając w gardle słowa, aby nie biegał po korytarzu. Gydbym miał broń przy sobie, to już dawno ostrze znalazło by się w jego sercu. A jednak... nadal ufałem Buncie za moimi plecami, wpatrującego się w nas z pytaniem w oczach.
       Wysłuchałem wylewnej wypowiedzi Shoyo, patrząc jak jego wzrok płonie, jak jego dłoń drży, a usta nie zamykają. Stałem zamurowany, patrzyłem uważnie z lekki szokiem, że miał czelność tak wyskoczyć na scenę, wzracając uwagę pielęgniarek na naszą dwójkę. Zrezgynowany potarłem swój kark, zerkając na kobiety w białych ubraniach, które szybko wróciły do swoich zajęć. Obróciłem zwinnie dłoń, wywijając się z uścisku chłopaka i łapiąc za jego nadgarstek, wykręciłem mu rękę, aby po chwili okręcić go na pięcie i przycisnąć plecami do swojego torsu. Nachyliłem się nad jego ucho, mrużąc groźnie powieki, wpatrując w stojącego Buntę.
        -Dziwi mnie fakt, że jeszcze nie znasz swojego miejsca - zacząłem szeptać, czując pewnego rodzaju rozgoryczenie. Nie faktem, że odważył się z tym wyskoczyć. Szczerze, nieziemsko mnie tym zaskoczył, ale popełnił jeden błąd. Nic nie wiedział na ten temat. Nic. Kompletnie. Nie. Wiedział.
       - Myślisz, że nic nie robiłem przez te długie cztery lata? - mruknąłem, a w moim głosie słychać było rozdrażnienie. - Ścigam ich od momentu, kiedy zranili Ai. Jak myślisz, do kogo należała kobieta, której śmierć widziałeś na własne oczy? - spytałem, aby przypomniał sobie zajście, wieczór, gdy został schwytany. Właśnie wtedy rozprawiliśmy się z niewinną osobą, która była częściowo w to zamieszana. - Gdyby nie ty w tamtym momencie... - zacisnąłem mocniej nadgarstek. - Ale z przyjemnością wykorzystam cię do swojego celu, skoro tak ochoczo chcesz się oddać - puściłem go, popychając w ramiona Bunty, gdy do nas podchodził. - Ale nigdy nie okazuj politowania w moją stronę, bo puszczę pawia - warknąłem, kiedy Butna trzymał go za ramiona i ruszyłem z powrotem w stornę wyjścia.
       - Poniosło cię - mruknął Bunta. - Nacisnąłeś mu na odcisk, młody.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Pon Paź 16, 2023 6:50 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Syknąłem z bólu, czując, jak wykręca moją rękę, aby po chwili przycisnąć moje plecy do jego torsu. Zacisnąłem usta, czując, jak nieprzyjemny dreszcz przechodzi przez moje ciało. Serce zaczęło bić szybciej, oddech stał się nierówny. Nie wiem na co liczyłem, ale w głowie zaczęło pojawiać się milion myśli na raz, nawet takie gdzie mężczyzna po prostu mnie zabija. Przełknąłem gulę w gardle, starając się ukryć swoje drżące ciało, ale na pewno wyczuł, jakie emocje u mnie się znajdowały, kiedy mówił mi to wszystko, mocniej trzymając swoją dłoń na moim nadgarstku.
       Prawda jest taka, że nie chciałem go w żaden sposób urazić. Owszem, nie wiedziałem wszystko, w końcu za wiele nie rozmawiamy, nie poznajemy się, nie czujemy nic do siebie, poza moją nienawiścią do niego. Bycie jego zabawką nie sprawia, że nagle stanę się wszechwiedzący, ale czy naprawdę musiał tak się zachować? Zamknąłem oczy, starając się uspokoić bicie swojego serca, jak i oddech. Kobayashi to niebezpieczny człowiek, nie musiałem dłużej się nad tym zastanawiać by wiedzieć, że najlepiej by było, jakbym w ogóle nie otwierał gęby. Na jego wspomnienie o kobiecie, otworzyłem szerzej oczy, wracając wspomnieniami do tego dnia, kiedy sam się wkopałem w to całe bagno.
- T-to nie była żadna przypadkowa osoba? - mruknąłem do siebie, czując, jak powoli robi mi się niedobrze, kiedy znów przed moimi oczami pokazały się wspomnienia. Współczułem jej na początku, ale jeśli rzeczywiście była wplątana w to wszystko... Nie, to nie oznacza, że można zabijać ludzi, ale ja nie byłem taki, jak oni, nie potrafiłbym wziąć broni do ręki i kogoś zabić. Jęknąłem z bólu, czując, jak nogi mi drżą. "Wykorzystam"... Choć sam mu to zaoferowałem, to chyba chciałem by odmówić, powiedział, że nie będzie narażał dzieciaka, który może wszystko zepsuć. Jednakże, naprawdę uważałem, że to się wydarzy?
- Może to dlatego, że pierwszy raz zobaczyłem w nim człowieka - powiedziałem, wbijając wzrok w plecy Ryu.
- Co? - usłyszałem przy swoim uchu, więc westchnąłem i wyrwałem się z rąk Bunty.
- Nic, nieważne... Zapomnij o tym, że coś mówiłem - uśmiechnąłem się, choć w środku nadal odczuwałem ból przez słowa mężczyzny. Może niepotrzebnie to wszystko powiedziałem, mogłem siedzieć cicho i po prostu udawać, że mnie to nie obchodzi. Miałem jednak zupełnie inny charakter od nich i nawet jeśli mu współczułem, to nie uważałem, że to coś złego. Jednakże, była mowa o Ryu, on i tak nie widział we mnie nic poza zabawką do ruchania. Aż robiło mi się niedobrze.
       Przez całą drogę powrotną nie odezwałem się słowem. Nie czułem takiej potrzebny plus dla mnie to była dobra opcja by przemyśleć sobie to wszystko na spokojnie. Sam zgłosiłem się do pomocy, aby mnie wykorzystał, żeby się zemścił na tych, co skrzywdzili Ai. To i tak nie zwróci jej świadomości, raczej mało prawdopodobne, że kiedykolwiek wybudzi się ze śpiączki, ale chociaż tak Kobayashi będzie mógł się jej odwdzięczyć - zabijając tych, którym się to należy.
       Wróciliśmy do apartamentu, więc nie do końca wiedziałem co ze sobą zrobić, wbiłem wzrok w Ryu, ale szybko zwróciłem uwagę na kuchnię, do której poszedłem. Tak naprawdę miałem dość na dziś tego dnia i najchętniej poszedł spać. Mimo tego, po krótkiej chwili odnalazłem szklankę i nalałem do niej wodę, aby móc się napić. Zaburczało mi również w brzuchu, więc skrzywiłem się.
- Macie ochotę coś zjeść? - zapytałem, stając w salonie. Co prawda, nawet nie zwróciłem uwagi czy coś jest w lodówce. - Mogę coś przygotować, nie jestem taki zły w gotowaniu - dodałem, choć i tak obawiałem się, że mi nie zaufają. Mogą pomyśleć, że chcę ich otruć, ale nawet nie miałem czym. Jednakże, zapytać nie zaszkodzi.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Pon Paź 16, 2023 7:14 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Wróciliśmy do mieszkania. Nie miałem za bardzo humoru, aby rozwodzić się nad tematami w samchodzie, dlatego całą tę drogę przebrnęliśmy w milczeniu. Bunta czułto napięcie, choć głównie byłem zły za obarczenie mnie, że nic nie robiłem w tym kierunku. Zwykły człowiek, obywatel, nie wiedział jak trudno znaleźć mordercę.
        Usiadłem ociężale na kanapie, rozkłądając na oparciu ręce, obserwując jak Shoyo idzie w kierunku kuchni.
        - Niech będzie, ugotuj coś. Jeśli potrzebujesz, Bunta pójdzie z tobą po zakupy. Niedaleko jest sklep - oznajmiłem, świadom, że jest pare rzeczy w lodówce. Przyjaciel zadbał o to, abyśmy nie musieli męczyć się po sklepach. Równie dobrze mogli zamówić zakupy pod ten adres. Stany są wygodne pod tym względem. Mają więcej udogodnień niż w Japonii.
        Z uwagą obserwowałem jak Hamada gotuje. To jak krząta się po kuchni, obraca to w jedną, to w drugą. Jak pilnuje garnków i patelni, krojąc w między czasie coś na desce. Robił kilka rzeczy jednocześnie i ten widok był dziwnie kojący. Może dlatego, że nie był wykfalifikowanym kucharzem w wielkiej kuchni, a w zwykłym domowym zakątku? Zapachy coraz przyjemniej drażniły mój nos. Nawet usłyszałem, jak zaczyna burczeć mi w brzuchu.
        - Co właściwie gotujesz? - spytałem znudzonym głosem, opierając głowę o nadgarstek, gdy przeskakiwałem społęcznościówki w komórce, aż nagle zadzwonił telefon. Cmoknąłem niezadowolony, odbierając telefon.
        - Mamy problem, szefie. Pańska matka... przemeblowywuje posesję - otworzyłem szerzej oczy na tę wiadomość.
        - Że co robi?!
        - Chce zrobić jeden pokój dla pańskiej... narzeczonej
        - Kurwa - przeklnąłem, rozłączając się. - Bunta, załątw nam bilety powrotne za trzy dni - oznajmiłem, a ten skinął głową i wyszedł. Czemu za trzy? A niech wszystko ogarnie. Potem będę kazał jej wszystko zbierać z powrotem. Masz ci los, kobiety to sam wrzut na głowie.
        Z tego wszystkiego zacząłem rozmasowywać sobie nasadę nosa, patrząc jak Shoyo kończy szykować jedzenie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Czw Paź 19, 2023 7:46 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Choć nadal nie byłem w humorze, to skinąłem głową  z zadowoleniem. Fakt, że Ryu pozwolił mi gotować, oznaczało, że ufa mi, że go nie otruję albo po prostu zwyczajnie wie, że nie będę do tego zdolny. Wróciłem z powrotem do kuchni, aby rozejrzeć się co mam do dyspozycji. Nie byliśmy w Japonii, więc produkty też nie były jakieś wysokiej jakości, ani też nie było zbytnio w czym przebierać, żeby zrobić chociażby typowy japoński obiad. Mimo tego nie widziałem sensu bym z Buntą musiał wyjść do sklepu, więc jak tylko mężczyzna się pojawił, chcąc poznać moje zdanie to posłałem mu delikatny uśmiech.
- Nie musimy nigdzie iść. Są produkty, które mogę spokojnie użyć - powiedziałem, na co mężczyzna skinął głową.
       W kuchni zostałem sam ze sobą i  choć w oddali było słychać telewizję, to jednak brakowało mi mojego telefonu i słuchałem, żeby puścić ulubioną playliste i przy niej gotować. Nie chciałem też prosić Kobayashiego, żeby włączył jakąś muzykę, aby mi się lepiej gotowało, więc musiałem nacieszyć się, że nie panowała całkowicie cisza, która zagłuszana byłaby przez moją robotę. Umyłem dokładnie ręce i naszykowałem sobie wszystko. Patelnie, garnek, odpowiednie przyrządy, jak noże czy łopatka do mieszania. Przyprawy, warzywa, makaron, jajko i wieprzowina. Może potrawa nie będzie idealna, bo jednak im dłużej wieprzowina jest marynowana, tym zdecydowanie lepszy ma smak, ale teraz musiałem sobie poradzić tak, aby przynajmniej w ciągu pół godziny było gotowe. Podniosłem głowę, kiedy byłem w trakcie podsmażania mięsa, aby spojrzeć na Ryu. Otworzyłem usta by odpowiedzieć na jego pytanie, ale dźwięk jego telefonu od razu mnie powstrzymał, więc wróciłem do gotowania, jednym uchem słuchając, o czym rozmawia mężczyzna. Wyglądało jednak na to, że rozmowa wcale nie miała należeć do przyjemnej, więc wzdrygnąłem się, kiedy przeklnął, bo nie wiedziałem, czy ta rozmowa przypadkiem nie odbije się na mnie. Już i tak dzisiaj mu podpadłem i to dwa razy.
- Przepraszam... Um, szykuję yaki sobe z polędwiczką wieprzową, jajkiem i warzywami - odpowiedziałem w końcu na pytanie, uważając, że muszę to zrobić, nawet jeśli Ryu nie był w humorze.
       Skończyłem gotować, więc wszystko przełożyłem na trzy talerze, udekorowałem wszystko sezamem oraz różowym imbirem i zaniosłem dwa talerze na stół. Wróciłem szybko po pałeczki, które o dziwo się znajdowały. Jednorazowe, ale zawsze coś. Co prawda, nawet Japończycy potrafili korzystać ze sztućców, ale jednak pałeczkami jadło się wygodniej.
- Podać coś do picia? - zapytałem. Czułem się dziwnie z tym wszystkim, trochę wyglądało to tak, jakbym był jakąś gosposią, ale byłem tutaj najmłodszy, plus nie chciałem bardziej wkurzać mężczyzny.
- Powinieneś wiedzieć co podać - usłyszałem, więc skinąłem głową, po czym wróciłem do kuchni. Rozejrzałem się po szafkach, aby sprawdzić co takiego mamy. Sok wystawiłem dla siebie, jednakże wiedziałem, że Ryu nie chodziło o zwykły sok. Zagryzłem lekko dolną wargę szukając dalej, aż w końcu zatrzymałem się widząc coś, czego najmniej się spodziewałem. Sake. Wyciągnąłem butelkę i zabrałem kieliszki, bo niestety nie widziałem, aby były czarki. Postawiłem wszystko na stole i rozlałem Ryu oraz Buntcie, który nie zaprotestował. Zostawiłem jednak butelkę na stole, a sam wróciłem po swój talerz, jak i szklankę z sokiem.
       Dość niepewnie usiadłem razem z nimi przy stole, zastanawiając się, czy w ogóle powinienem tu być. Najchętniej poszedłbym zjeść do innego pokoju, ale nauczyłem się, że główne posiłki je się wspólnie przy stole.
- Smacznego - powiedziałem i zacząłem jeść, aby przypadkiem nie pomyśleli, że rzeczywiście miałem czas by wymyślić jakąś trutkę na nich.  
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Pią Paź 20, 2023 9:06 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Gdy tylko obiad był gotowy, całą nasza trójka usiadłą przy stole. No prawie, poza Shoyo, który jeszcze spytał o picie. Oczywiście na mojej twarzy wykwitłten znany, bezczelny uśmieszek, a potem poprosiłem o coś, co miało kojarzyć się właśnie ze mną Napój, który opisuje mnie i równie dobrze wpada w moje gusta. Co bym wybrał do takiego dania jak polędwiczki? Oczywiście, że alkohol, a najlepiej sake, ale wątpiłem, aby coś takiego znalazło się na tym mieszkaniu.
       Z skrzyżowanymi rękoma na piersi siedziałem i czekałem na mojego pieska. O dziwo szybko się uwinął, stawiając na stole kieliszki oraz butelkę sake, na której widok wyszczerzyłem zęby. No proszę. Jak mój przyjaciel mnie dobrze znał. I najwyraźniej nie tylko on. Z zaintrygowaniem oraz nieopisaną ciekawością przyglądałem się Shoyo, czekając aż peirwszy weźmie kęs przygotowanego posiłku. Może i wiedziałem jak wszystko gotował, ale proszę was. Nie jestem debilem. Wystarczyła chwila nieuwagi, aby coś mi dosypał, a ja miałem takich momentów zbyt wiele podczas podziwiania soczystych walorów chłopaka. Cholera, znowu myślałem tą małą, dolną głową. Hamada zbyt mocno na mnie działał. Najchętniej rzuciłbym go na stół, wypiąłjego dupsko i kazał wziąć w siebie każdy mój centymetr twardego penisa. Ach, zaczynałęm tęsknić za tym mokrym, ciepłym miejscem. Pieprzyć go, aż będzie błagał o więcej, aż straci zdrowy rozsądek, chcąc abym doszedł nim on sam straci przytomność.
       - Smacznego - zdusiłem w zarodku swoje gorączkowe pragnienie, odkrawając kawałek mięsa i zjadłem go niespiesznie, patrząc na Buntę, który zrobił to samo.
       - Gdy wrócimy, masz chodzić za mną niczym mój cień. Mój pokój będzie twoim pokojem - odezwałem się w połowie posiłku, przerywając wiszącą nad naszymi głowami ciszą. Chwilę po moich słowach Bunta zakrztusił się kawałkiem mięsa, uderzając się w pierś, aby wypluć zaległy kawałek. Nie mogłem winić go za tą reakcję. W końcu... nigdy nie dzieliłem z kimś swojego pokoju. Nie w takim sensie jakim miałem zamiar. Uniosłem spojrze spojrzenie na przyjaciela, a ten szybko zebrał się w sobie i opanował, zwilżając podrażnione gardło napojem. Widać było jak pot perli się na jego skroni, a ramiona nadal miał spięte.
        - I nie baw się w jakieś głupie sprzeciwy, inaczej nie tylko moja przyszła narzeczona będzie wisieć na antresoli - mruknąłem ostrzegawczo, patrząc prosto w oczy Shoyo. Kurwa. Wrzałem. Miałęm na niego jebaną ochotę. Na swojego pupilka. Na te usta, żeby zamienić kawałęk pięsa na swojego twardego penisa.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Sob Paź 21, 2023 9:09 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Czułem na sobie wzrok Ryu, który chyba wiercił dziurę w mojej głowie. Spiąłem całe swoje ciało, przeżuwając kolejny kęs, ostatecznie widząc, jak pozostali sięgają po makaron. Ucieszyło mnie to, bo to oznaczało, że naprawdę zaufali mi. Nie usłyszałem żadnych pochwał, ale nie zależało mi na tym, najważniejsze, że jedzenie nie wylądowało na podłodze, a mnie nie dostało się po twarzy. Dopiero jednak słowa Ryu sprawiły, że spojrzałem na niego, zatrzymując napchane policzki, kiedy Bunta dosłownie dławił się kawałkiem mięsa. Ja w pokoju Kobayashi'ego? Aż nie mogłem uwierzyć w słowa mężczyzny. Było to tak nierealne i dziwne, że aż poczułem, jak otacza mnie przerażenie. Tym bardziej, że reakcja Bunty nie byłą wcale w żaden sposób pomocna.
       Przełknąłem to, co miałem w buzi, po czym sięgnąłem po sok, aby szybko popić wszystko. Odłożyłem pałeczki, dalej patrząc na Ryu, jak na jakieś dziwadło. Nawet jego groźba mnie nie zmartwiła. Co prawda, najchętniej i tak bym odmówił, bo mimo wszystko czułem się bezpieczniej sam w pokoju, który mi przydzielił. A będąc w jego sypialni... - Mówisz poważnie? - zapytałem, choć nie liczyłem na żadną odpowiedź, po prostu mówiłem dalej. - Nie mam i tak wyboru, więc pozostaje mi się zgodzi, ale... Nie rozumiem tego i najwidoczniej nie tylko ja - powiedziałem, patrząc wymownie na Bunte, który udawał, że nic nie widzi, ani nie słyszy. Westchnął, wracając wzrokiem do Ryu. - Skoro chcesz, żebym był twoją kulą u nogi, niech będzie, ale chcę mieć od czasu do czasu nieco prywatności - uśmiechnąłem się do mężczyzny. Zdawałem sobie sprawę z tego, że nie powinienem stawiać mu warunki, ale co mogłem zrobić? Skoro miałem być nim przez cały czas, chodzić za nim niczym jego własny cień... Potrzebowałem raz na jakiś czas więcej przestrzeni i prywatności.
- To mój jedyny warunek, niczego więcej nie oczekuję,  bo i tak wiem, że byś się nie zgodził - powiedziałem, wracając do jedzenia. Musiałem zapchać sobie czymś buzię, żeby nic więcej nie powiedzieć. Trochę nie wiedziałem czego się spodziewać, jak wrócimy do Japonii... Jego rodzice dalej tam będą? Nie miałem ochoty oglądać jego ojca, ale też nie miałem nic do gadania.
       Szybko zjadłem i posprzątałem po sobie, czując się najedzony. Po posiłku najchętniej poszłoby się spać, ale miałem wrażenie, że nie będzie mi to dane. Dlatego czekałem, aż pozostali skończą jeść, ale jednocześnie zacząłem sprzątać kuchnię, w której panował lekki bałagan. Nic wielkiego, ale nie chciałem tego zostawiać na później. W pewnym momencie podszedł do mnie Bunta z naczyniami, więc odebrałem je od niego i wrzuciłem do zlewu, aby od razu umyć. Skupiłem się na swojej czynności, nucąc sobie pod nosem różne piosenki, aby nieco urozmaicić sobie sprzątanie.   
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Pon Paź 23, 2023 9:03 am}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Uśmiechnąłem się pod nosem,  słuchając warunku Shoyo. Cóż, to nie tak, że miał wiele do gadania, ale powinienem czasem pozwolić na kompromis. Tak przynajmniej czasem mawiała matka, gdy chciała coś zdobyć. Jednak czy sam powinienem to robić, skoro cały świat był gotów klękać przed moimi stopami?
       Zjadłem w milczeniu, nie wstając z miejsca, dopóki Butna nie zaniósł naczyń do Shoyo. Wtedy dopiero z ciężkim westchnięciem podniosłem się, podchodząc do Hamady. Z znudzeniem przyglądałem się jak myje naczynia, a potem zaszedłem go od tyłu, przyciskając biodra do jego tyłka. Ach, świetnie pasował.
       - Powinienem teraz przełożyć cię przez kolano i sprać te dupsko za stawianie mi warunków - mruknąłem gardłowo do jego ucha, pochylając się nieznacznie. Jedną dłonią ująłem jego podbródek, zmuszając jego twarz, aby lekko się przechyliła w bok i leniwie zacząłem kreślić koniuszkiem języka mokrą ścieżkę w dół, aż do zagłębienia na szyji, ssąc delikatnie obojczyk i każdy kolejny skrawek skóry, któy odkrywałem wolną ręką, rozciągając materiał jego bluzki.
       - Albo po prostu wypieprzę cię tu na blacie kuchennym - zaproponowałem drugą opcję, aby nie bawić się w rozgrzewkę. Chociaż nie powiem, chętnie posłuchałbym jego pisków wydawanych zaraz po odgłosie klapsów.
       - I powstrzymuje mnie tylko fakt, że nadal myjesz te cholerne naczynia - warknąłem jakby nieco zły na fakt, że jest zajęty, wsuwając dłonie pod jego koszulkę, a ciepło jego skóry od razu mnie zaatakowało. Lubiłem myśleć dolną głową. Zwłaszcza w takich momentach, ale zaczynałęm myśleć, że ten malec miał coraz większą kontrolę nade mną i moimi potrzebami niż ja sam. Zaczynałem być od niego uzależniony, a Bunta najwidoczniej zaczynał zdawać sobie z tego sprawę. W końcu... zabawka w mojej sypialni? Na dłużej. Proszę, błagam, to jakiś nie śmieszny żart.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Pon Paź 23, 2023 7:45 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Zadrżałem, kiedy poczułem, jak Ryu na mnie napiera. O mało co nie upuściłem talerza, który aktualnie myłem i choć nic się nie stało, to miałem ochotę go odepchnąć. Słowa mężczyzny szybko dotarły do mojego ucha, na co przymknąłem oczy nieco zmęczony, ale i przerażony tym wszystkim.
- C-czasami trzeba iść na jakiś kompromis - wyszeptałem, czując, jak dreszcz przechadza się po moim ciele, a spomiędzy moich warg wydostaje się niechciany jęk. Moje ciało reagowało na jego dotyk, usta, które błądziły po mojej skórze zostawiając po sobie ślad. Zagryzłem dolną wargę, patrząc na swoje drżące dłonie.
       Nie miałem pojęcia, że tak to się wszystko zakończy. Owszem, nie mogłem liczyć na to, że Ryu odpuści mi tym razem, tym bardziej że miałem nieprzyjemną przygodę w niebezpiecznej uliczce. Najwidoczniej Kobayashi miał inne plany co do mnie, więc wzrokiem zacząłem szukać Bunty, którego tutaj nie było, jakby wiedział co się święci. Może to i lepiej, bo nie chciałem by ktoś oglądał mnie w takiej sytuacji.
- Powstrzymuje? Ciebie? - zapytałem zaskoczony, pozwalając by krótki śmiech wydostał się z moich ust, kiedy moje ciało drżał pod jego dotykiem. Odłożyłem talerz do zlewu i obmyłem ręce wodą, aby zakręcić kran. Wiedziałem, że tego nie uniknę, nie miałem gdzie uciec, nie miałem jak go powstrzymać. W końcu taki był mój los, a ja też musiałem zacząć działać, by rozkochać tego psychola w sobie. Choć wydaje mi się, że coraz bardziej zacząłem mieszać mu w głowie skoro Bunta reagował w taki sposób na słowa Ryu. Sam byłem zaskoczony tym, że mam przenieść się do jego sypialni, ale to w moim przypadku normalne. Odwróciłem się, aby stać z nim twarzą w twarz i choć bardzo nie chciałem, to zmusiłem się do uśmiechu oraz do tego, aby położyć dłoń na jego policzku.
- Dokończę później, bo widzę, że się niecierpliwisz - wyszeptałem, wolną dłonią łapiąc jego dłoń, aby skierować na swoje biodro. Zadrżałem, gdyż dłonie mężczyzny były nieco chłodniejsze, ale było to całkiem przyjemne, kiedy dwie temperatury mieszały się ze sobą. - Bunta nie będzie przeszkadzał? Nie chce by ktoś nas podglądał - powiedziałem, samemu nie wierząc, że to się dzieje. Moje słowa były nierealne, dla mnie nawet niespodziewane, a co dopiero dla Ryu, który raczej po mnie takiej reakcji się nie spodziewał.
       Zagryzłem dolną wargę, po czym zbliżyłem się do Kobayashiego, ujmując dłońmi jego twarz i przyciągnąłem ją do siebie, aby złączyć nasze usta. Skoro chciałem rozkochać go w sobie, to musiałem porzucić swoją niechęć do niego i zaskakiwać go każdego dnia, by ostatecznie uznał, że jego serce szybciej bije dla mnie. Choć jak na razie to moje przyśpieszyło, bo nie znałem reakcji mężczyzny na to, co robię. Pogłębiłem pocałunek, zsuwając dłonie na jego szyję, aby po chwili go objąć. Był ode mnie sporo wyższy, więc musiałem stać na placach, aby było mi nieco wygodniej. Odsunąłem się od niego i spojrzałem w oczy Ryu.
- Więc... Na co czekasz? - wyszeptałem, a na mojej twarzy malował się niewinny uśmiech, zaś ton mojego głosu był słodki i nieco zadziorny. Jak przez to zrezygnuję, to naprawdę zacznę się zastanawiać czy on podnieca się przez czyjeś cierpienie.  
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Pon Paź 23, 2023 9:10 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Byłem zdezorientowany nagłm obrotem spraw. W mojej głowie szalały myśli, czy ten chłopaczek dobrze się czuł. Może podali mu jakieś środki, że nagle przestał walczyć i tak ochoczo postanowił mi się oddać? Coś mi tu nie pasowało. Śmierdziało przekrętem na kilometr i zastanawiałem się nawet nat zrezygnowaniem z ciała Hamady. Nie mogę dać w to wiary. ja? Miałbym odpuścić dobrego numerku? Zwłąszcza, że byłem na niego tak bardzo napalony? Dobre żarty.
       Z syknięciem zaciągnąłem się powietrza, gdy pokierował moją dłonią na swoje biodro. Nadal wpatrywałem się w niego uważnie, starając coś wytyczać z tych błyszczących oczu.
       - Spokojnie maleńki, Bunta nie jest z tych co podglądają - zapewniłem, uśmiechając się leniwie.
       - Ach, nie wiesz nawet jak na mnie to działa - sapnąłem, gdy dostrzegłem jak podgryza dolną wargę. W tym ruchu było tyle seksapilu, że nie mogłem oderwać wzroku. Jak jego skóra pręży się od nacisku paru zębów i powoli wyślizguje się spod ich naporu. Zarumieniona i wilgotna.
       W jednej chwili nasze usta złączyły się. Odpowiedziałem na tę pieszczotę, pozwalając, aby nasze języki rozpoczęły drobne przepychanki. Trwało to krótką chwilę, po czym spojrzałem na niego. Był lekko zdyszany, zarumieniony, a serce... dobrze słyszałem jak głośno bije. Dla tej chwili. Cholernie mnie to niepokoiło. Przeczucie krzyczało, abym się ruszyłi odszedł, ale nadal stałem wryty, wpatrzony w jego zadziorną minę. Kutas poruszył się kolejny raz, i jeszcze jeden, a ciśnienie uderzyło mi do głowy. Z kpiącym uśmieszkiem wpiłem się w jego usta, podgryzając i ssąc dolną wargę. W tym samym czasie przyszpiliłem go do mebli, opierając obie ręce po jego bokach.
        - Wkurzasz mnie - wyszeptałem mu w usta, błądząc po jego ciele od policzka po sam bok brzucha, aż po tyłek i zwinnym ruchem podrzuciłem go na blat, rozkraczając.
       - Na tyle, że nie wiem co najpierw z tobą zrobić - przyznałem, zaplątując na palec materiał koszulki, aby przyciągnąć go bliżej siebie, poczuć gorący oddech na sobie i lepiej dostrzec szczegóły, które usiłował ukryć przed moim wzrokiem.
       - Ale mam czas, dużo czasu - powiedziałem, ściągając z niego koszulkę, a potem dolną część garderoby, pozostawiając go w samych gaciach.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {Czw Paź 26, 2023 10:09 am}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Nie chciałem tego. Gdybym mógł, to unikałbym każdego jego dotyku i pocałunku. Moje ciało mimo wszystko reagowało na to, ale nie miałem mu tego za złe. Nadal byłem siedemnastolatkiem, który był wrażliwy na każdy dotyk, pobudzający ciało do życia. Zaś Ryu nie był brzydki, nie odpychał mnie swoim wyglądem, a raczej charakterem, którego nie znosiłem. Gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach, może nie znałbym tej jego okrutnej natury, to pewnie zauroczył bym się nim. Musiałem grać potulnego kotka, rozkochać go w sobie, sprawić, że zrobi dla mnie wszystko i uśpić jego pieprzona czujność. Wyglądało na to, że powoli to się działo, wystarczyło tylko wsłuchać się w jego słowa. Jak na razie nie czułem satysfakcji, ale podobało mi się to, że wystarczy bym zrobił się mniej buntowniczy, aby on mi uległ. Widać było po nim, że nie może teraz odpuścić i się wycofać, a to bardzo dobry znak, którego nie chcę zmarnować.
       Jęknąłem prosto w jego usta, czując jak jeszcze bardziej napiera na mnie, przygniatając do blatu. To, jak podgryzał moją dolną wargę, sprawiało mi o dziwo przyjemność, choć delikatnie bolało. Nie tylko to czułem, kiedy był tak blisko mnie. Spojrzałem w dół, dokładnie czując, jego sztywniejącego penisa. Powstrzymałem się przed uśmiechem, choć po chwili i tak parsknąłem na jego słowa.
- Ty mnie też - opowiedziałem, trzymając się go mocniej, kiedy sadzał mnie na blacie. Kobayashi znalazł się między moimi udami, kiedy to ja nie mogłem oderwać od niego wzroku. Policzki miałem rumiane, bo aż czułem, jak są gorące przez to wszystko. Oddech przyspieszył tak samo, jak serce. Przełknąłem gulę w gardle, dając mu się rozebrać przez co poczułem nieprzyjemny chłód, który owinąłem całe moje ciało. Zadrżałem z tego wszystkiego i oparłem dłonie na wysokości klatki piersiowej mężczyzny.
- Nigdy nie bawiłeś się w długą grę wstępną i to niesprawiedliwe, że tylko ja jestem rozebrany - nadąłem policzki, po czym zjechałem dłońmi niżej, aby wsunąć dłonie pod materiał koszulki. Palcami jeździłem po jego mięśniach, od czasu do czasu zahaczając paznokciami o skórę.
       Nie pamiętam, bym od mojego pojawienia się w jego życiu, kiedykolwiek miał możliwość badania jego ciała. Nawet jeśli, to tego nie pamiętałem, ale czy można było mi się dziwić? Raczej nie, bo większość naszych stosunków pamiętałem, jak przez mgłę. Podniosłem wzrok na Ryu i posłałem mu niewinny uśmiech, powoli podnosząc jego koszulkę do góry. Skoro mieliśmy czas, to nie było trzeba zrywać z siebie ubrań.
- Zapewne wolałbyś szybciej pozbyć się spodni, niż koszulki - wyszeptałem w jego usta, wolną dłoń zsuwając na jego krocze. Powstrzymałem się przed wzdrygnięciem, ponieważ dokładnie czułem pod palcami co się tam kryje. Nieśpiesznie rozpiąłem jego spodnie, pozwalając sobie na wsunięcie dłoni pod jeansy. - Chyba lubisz to, że cię wkurzam, jesteś twardy - pochyliłem się do przodu, aby móc te słowa wyszeptać do jego ucha. Sam nie wiedziałem co robię, nigdy wcześniej się tak nie zachowywałem, a nawet ja czułem się podniecony tym wszystkim. Może to dlatego, że tym razem Ryu się nie rzucał na mnie? Nie brał mnie siłą, a sam pozwalałem mu się dotknąć. Na początku tego nie chciałem, ale przez moment miałem odmienne zdanie, tak, jakbym pragnął tego mężczyznę, który najbardziej mnie krzywdzi. To chore, to ja jestem jakiś nienormalny.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 4 Empty Re: From today you're my toy {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach