Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Wczoraj o 10:02 pmAku
Careful, I biteWczoraj o 06:54 pmKass
This is my revengeWczoraj o 08:29 amYoshina
AlterosWczoraj o 08:04 amYoshina
A New Beginning Wczoraj o 03:49 amYulli
The Arena of Hell05/05/24, 09:00 pmNoé
Lies05/05/24, 08:27 pmRusek
Where is my mind?05/05/24, 07:31 pmEeve
Wrong bride at the altar05/05/24, 07:14 pmMireyet
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 38%
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
1 Pisanie - 13%

Go down
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty From today you're my toy {05/01/23, 10:42 am}

First topic message reminder :

From today you're my toy - Page 6 Fff10


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia 19/04/24, 11:10 am, w całości zmieniany 4 razy

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {17/01/24, 07:22 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Powstrzymałem się przed przewróceniem oczami, słysząc jego odpowiedź na pytanie, na które teoretycznie nie musiał odpowiadać. Teraz jednak były ważniejsze sprawy na głowie i choć nie chciałem za bardzo angażować się w jego życie, ani bawić się w pomaganie gangsterom, to jednak sam miałem wrażenie, że przyprowadzenie tutaj tej kobiety nie było dobrym pomysłem. Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy wraz z jego słowami. Po jego minie wywnioskowałem, że wcale nie chciał tego powiedzieć na głos. Nie byłem jego poddanym, przetrzymywał mnie tutaj, więc to oczywiste, że jeśli będę miał okazję wbije mu nóż w plecy, zapewne później sam od tego zginę, ale będzie warto.
       Przekrzywiłem delikatnie głowę, wzrokiem sunąc po swojej dłoni, która chętnie muskała skórę Ryu. Nie miałem konkretnego planu, w końcu byłem tylko licealistą, nie powinienem bawić się w takie rzeczy, jak znaleźć się w paszczy lwa by znaleźć tych, którzy skrzywdzili bliska osobę Ryu. Nadal nie była to moja sprawa, powinienem leżeć i patrzeć, jak to się potoczy, ale jak na złość…  Nie mogłem.
- Mam ci dać coś w zamian? - otworzyłem szerzej oczu, skupiają spojrzenie tym razem na oczach mężczyzny. Był blisko mojej twarzy, jego oddech muskał moja zarumienioną skórę. Dreszcz przeszedł po moich plecach, a dłoń od razu cofnąłem. - Myślałem, że chcesz się zemścić… Nie brałem pod uwagę, że będę musiał czymś cię do tego przekonać - powiedziałem, po czym odwróciłem nas bym mógł z łatwością popchnąć go na łóżko. Spojrzałem na niego z góry, wzdychając ciężko. Nie sądziłem, że sam się na to zgodzę, że z własnej pierdolonej woli uklęknę między jego nogami.
- Zrobię to, co mi każesz. Każesz mi przyjąć atak na siebie, zrobię to. Zaliczyć jakiegoś gangstera by tylko wygadał się przed tobą? Niechętnie, ale jeśli to zbliży cię do tych co chcesz… Zrobię po prostu wszystko. W końcu wrogów trzeba trzymać blisko, aby móc odpowiednio wbić im nóż w plecy - powiedziałem. Nie podobało mi się to, że dla sprawy Ryu chciałem zrobić z siebie jakąś dziwkę. Mężczyzna i tak mnie już zniszczył, może nie psychicznie, bo jeszcze się jakoś trzymałem, ale w środku byłem naprawdę pusty. Po tej orgii…  Nic nie będzie dla mnie takie samo, dlatego jeśli mam mu się przydać to zrobię to, nawet jeśli bardziej utracę swoją godność. Nic jej nie przywróci, jedynie ucieczka od Ryu, abym mógł zacząć żyć na nowo. Czy rzeczywiście to coś da?
       Opuściłem z niego swoje pewne siebie spojrzenie i skupiłem się na tym, co miałem przed sobą.
- Kiedyś będziesz musiał wejść do ich jaskini, Ryu, wtedy będę słuchał każdego twojego rozkazu, jak grzeczny piesek - wyszeptałem, choć w moich oczach pojawiły się łzy. Upadłem naprawdę nisko, ale oboje wiemy, że nie znałem się na niczym innym przydatnym. Strzelanie z broni? Tortury? Nic z tego nie potrafiłem. Wytarłem dłonią oczy, po czym odsłoniłem nieco jego kimono. Nienawidziłem go za to, jaki się stałem. Nadal gardziłem nim oraz tym, że odebrał mi całe moje życie. Złapałem palcami za jego bokserki chcąc je nieco zsunąć, ale wtedy ktoś wparował do pokoju. Sparaliżowałem mnie to, ale czułem, jak moje poliki zaczynają palić żywym ogniem. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
- Oh, widzę, że się zabawiacie. Chciałem porozmawiać z tobą, o tym co się wydarzyło przy śniadaniu, ale chętnie też popatrzę - głos jego ojca sprawił, że zadrżałem. Spojrzałem na Ryu błagalnie. Wiedziałem, że jego ojciec nie zostawi mnie w spokoju, a nie chciałem chodzić znowu z obolałym tyłkiem.

Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {02/02/24, 06:41 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Słuchałem uważnie Shoyo, dając się pokierować na dółko. Czułem się niczym kukiełka. Pusta w środku lalka pozwalająca, aby każde najdrobniejsze dotknięcie pokierowało mną. Z chłopaka szło czytać niczym z książki. Otwarte strony były przejrzyste, wręcz miłe dla oka, więc chciałem, aby się obracały przede mną. Robiły to, powoli, dorzucając kolejne kawałki drewna do paleniska, ale coś nagle ugasiło ten ogień. A dokładniej ojciec. Spojrzałem na niego gniewnie, co od razu wyłapał, ale dalej udawał głupa, wchodząc głębiej do pokoju. Miałem ochotę go zabić, bo prawie przyłapał mnie na tym, że sięgałem do twarzy Shoyo, aby wytrzeć jego łzy z twarzy.
        - Możesz porozmawiać, ale z zamkniętymi oczami - odpowiedziałęm chłodno, unosząc lekko biodra, aby naciągnąć bieliznę, a po chwili usiadłem po turecku, przekręcając ciało Shoyo, aby znalazł się dupą w uformowanym koszyku.
        Westchnął ciężko i oparł o ścianę obok drzwi. Skrzyżował ręce na piersi, słuchając mnie i przymykając powieki. Zaległa chwilowa cisza, podczas której oparłem brodę o czubek głowy swojego pieska, nie spuszczając wzroku z ojca.
        - Przesadziłeś. Nie powinieneś tak traktować Kaoru
        - Traktuję tak, jak sobie zasłużyła - odparłem szorstko, błądząc po ciele Shoyo, bawiąc skrawkami ubrania. Musiałem zająć czymś ręce. Nie było w tym jednak niczego erotycznego. Zwyczajnie bawiłem się skrawkami materiału.
        - Zrozum, że jest tu sama i szuka swojego kąta, któy powinien być u twego boku, a zamiast tego jest... On - uchylił lekko jedną powiekę, aby spojrzeć na Hamadę.
        - Zawsze bardziej lubiłem chłopaków - zauważyłem.
        - Matka chce pomóc tobie zapomnieć, synu. Żebyś znów zaczął żyć...
        - Przestań. Wkurwia mnie twoja moralizująca gadka. Nie udawaj przykłądnego ojczulka. Ile razy zdradzałeś matkę z moimi kurwami? Zabawkami? Ilu z nich zaruchałeś na śmierć? Ilu strzeliłeś kulkę w łeb? - widząc jego brak odpowiedzi kontynuowałem: - Tak też myślałem. Zostaw mnie, a jeśli tkniesz Shoyo utnę tobie fiuta, a jajca usmażę osobiście na patelni i podam na śniadanie - zagroziłęm co ewidentnie nie spodobało się ojcu, ale przemilczał to, wychodząc z pokoju. Gdy tylko kroki ucichły, odetchnąłem z ulgą, opadając na amterac. Tracąc ochotę na cokolwiek. Z kimkolwiek.
        - Chcę żebyś wyciągnął jakieś informację od Kaoru. Jak? Jest mi to obojętne, Shoyo. Chcę wiedzieć, czy cokolwiek wie o Jej sprawie - powiedziałem beznamiętnie, wpatrując pustym wzrokiem w sufit.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {03/02/24, 04:56 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Uśmiech chciał pojawić mi się na twarzy, ale powstrzymałem własne kąciki ust do uniesienia się do góry. Podobało mi się to, że nie wepchnął do mojego gardła swojego penisa, kiedy jego ojciec na pewno by dołączył albo odczekał na swoją kolej. Wyglądało jednak na to, że Ryu wcale nie miał ochoty się mną dzielić. Nie teraz, nie dzisiejszego dnia. Usiadłem posłusznie tam, gdzie mnie nakierował, pozwalając by nogi swobodnie zwisały za łóżkiem. Uniosłem wzrok na ojca mężczyzny, zauważając, że dostosował się do rozkazu Ryu.
       Obserwowałem bardzo dokładnie ruchy jego dłoni, kiedy rozmawiał ze swoim ojcem. Widziałem, że Ryu szukał zajęcia, więc położyłem dłoń na jego udzie, delikatnie je masując, aby się rozluźnił. Na nic to się nie zdało, ponieważ Ryu podnosił coraz bardziej głos, a moje ciało drżało przez lekką panikę, że to odbije się na mnie. Kiedy Kobayashi się wkurzał nie był najprzyjemniejszy, ale i tak wydawało mi się, że nieco nad tym pracował. Może to tylko moja wyobraźnia, a może patrzyłem na to wszystko zupełnie inaczej. Przebywałem z Ryu prawie całymi dniami odkąd tutaj jestem, więc widziałem w nim najmniejsze zmiany. Nie ufał mi, na pewno nie, ale pozwalał mi się do siebie zbliżyć, a to oznaczało, że coś się zmienia. Choć nadal nie mogłem powstrzymać wzdrygnięcia, kiedy powiedział co zrobi z penisem ojca, jeśli jeszcze kiedykolwiek mnie tknie. Nie wiem czemu, ale poczułem ulgę. Ciało nieco się rozluźniło i czułem, że tym razem wygrałem. Może nie dzięki własnym słowom, ale przynajmniej młody Kobayashi stanął po mojej stronie, chroniąc mnie przed swoim ojcem. Sama myśl, że mógłby mnie przeruchać tak by pozbawić życia,, wprawiało mnie w strach i obrzydzenie. Drzwi zamknęły się za mężczyzną, zaś ja wyczułem, że Ryu położył się na łóżku,  głównie dlatego, że zrobiło mi się lżej, kiedy się o mnie nie opierał. Obróciłem się w jego stronę, siadając wygodniej na biodrach mężczyzny i pochyliłem się nad nim, zasłaniając mu cały widok.
- Nie lubi mnie, będę ostatnią... no może przedostatnią osobą, której będzie chciała się wygadać - powiedziałem. Ostatnią osobą, której by się wygadała na pewno byłby Ryu, ale czemu? W końcu gdyby powiedziała mu co nieco, to na pewno załapała by kilka plusów. - Oh, w sumie... Może będzie to możliwe - uśmiechnąłem się szeroko, wpatrując się w oczy Ryu. Kobieta mnie nie cierpi, ale dużo gada, plus na pewno chciałaby bardziej zwrócić uwagę Ryu.
       W mojej głowie tworzył się pewien mały plany, ale szybko znalazłem się na ziemi, a uśmiech zniknął z mojej twarzy.
- Coś za coś, Ryu - powiedziałem szeptem, palcami błądząc po jego policzku by zjechać opuszkami na jego szyję. - Jeśli mi się uda coś z niej wyciągnąć, pozwolisz mi zadzwonić do ojca. Jeden telefon, abym mógł go zapewnić, że żyję i że nie musi mnie szukać - dodałem, zjeżdżając palcami jeszcze niżej, aby te wkradły się pod materiał.  Bałem się, że ojciec będzie chciał szukać na własną rękę. Raczej wątpiłem w to, że namierzy Ryu, ale tak czy inaczej mógłby wpaść w jakieś kłopoty, a nadal miał jeszcze jedno dziecko na głowie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {10/02/24, 10:53 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Nie lubi? To było nazbyt oczywiste. Była jak woda, zaś Shoyo jak ogień. Nie pasowali do siebie, tworząc dziką chmurę nad ich głowami. Tylko czekać aż coś z tego wybuchnie. Dlatego chciałem, aby to on coś z niej wyciągnął. W nerwach Kaoru mogła palnąć wszystko, cokolwiek licząc na to, iż nie dam wiary w ani jedno słowo Hamady, albo świadoma łyknięcia przynęty, walnie kłamstwo. Musiałem zaryzykować. Chciałem w końcu zakończyć to błędne koło. Obiecałem sobie, ze znajdę osobę, która doprowadziła do tego stanu Moją... byłą zabawkę.
         - Hm? - uniosłem brew patrząc z zaintrygowaniem na Shoyo, który usiłował ze mną targować się. Zabawne! Wysłuchałem go, niewiele myląc odnośnie nagrody za poświęcenie. Czym ona mogła być? Dla mnie głupi telefon był niczym konkretnym. W porównaniu z zdobyciem zemsty. Odhaczenia jej... jeden telefon był jak okruszek. Ale mógł być okruszkiem w skarpecie. Niezwykle irytującym, więc postanowiłem coś. Pozwoliłem pomóc sobie, aby ten okruszek był jeszcze większy.
         - Niech będzie. Pozwolę nawet na twoje spotkanie z nim, w moim towarzystwie - zabrałem jego rękę, muskając delikatnie wnętrze dłoni, nie spuszczając wzroku z chłopaka. - Więc miej świadomość jak cenne jest to dla mnie, pozwalając tobie na spotkanie z ojcem - szepnąłem, zakrywając sobie twarz ręką. Byłem lekko zmęczony. Wszystkim.

        Minęły kolejne dwa dni. W spokoju i ciszy. Nie miałem czasu zająć się swoją zabawką. Zajęty sprawami rodziny jak zarówno Kaoru, późnymi wieczorami, jedynie widywałem Shoyo na śniadaniu oraz kolacji. Obiad zwykle jadałem u siebie w gabinecie, albo na mieście. Mafia na zachodniej granicy była bardziej aktywna i rozpychała się, powoli, myśląc ze tego nie zauważę. Jakie to było cholernie mylące. Właśnie sprzątaliśmy ciało. Jedno z wielu na mało uczęszczanym moście kolejowym.
        - To ostatni? - spytałem, kopiąc zwłoki, które sturlały się do rzeki. Podległy skinął głową, a ja wydmuchałem dym prosto w jego twarz. - Świetnie, to teraz płyń po nie. Niech to będzie kara za nie upilnowanie granicy - mruknąłem, przyszpilając go wrogim spojrzeniem, a ten od razu zbiegł z mostu na brzeg rzeki, pozbywając butów.
        - Hanna, jak tam mój piesek? - spytałem, gdy kobieta podeszła bliżej, chowając gnata z tyłu za paskiem.
        - Dobrze, jestem z nim umówiona jutro.
        - Intrygujące. Ty? - niezwykle mnie zaintrygowała tym faktem.
        - Nie robię tego chętnie - odpowiedziała od niechcenia, wpatrując w blisko nieokreślony punkt przed nami - Po prostu robię to, co powinnam, abyś mnie nie znienawidził - brzmiała smutno, z widocznym żalem w głosie.
       - Dziękuję - powiedziałem, patrząc przed siebie, czując jej zaskoczone spojrzenie. Cóż, nie często mówiłem takie słowa. - Za to ze jesteś u mojego boku - dodałem z lekkim uśmiechem pod nosem i odwróciłem się do niej plecami, kierując do samochodu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {11/02/24, 11:22 am}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Możliwość zobaczenia się z ojcem to coś, co pragnąłem. Wiedziałem, że nie ucieknę od Ryu nawet wtedy, kiedy się zobaczę z rodziną. Nie mogłem ich narażać, a na dodatek nie mieliśmy szans z uzbrojonymi osobami. Uśmiechnąłem się, powstrzymując się przed śmiechem. Od kiedy tak to wszystko zaczęło wyglądać? Cóż, na pewno zamierzałem zrobić wszystko by Kaoru zdradziła to, co wie. Choć Ryu nie może mieć dużej nadziei, w końcu wątpiłem w to, że kobieta wie więcej niż on sam. Kaoru nie wyglądała mi na kogoś, kto miesza się w takie sprawy, ale jeśli coś wie, to musiałem to usłyszeć.
- W takim razie dam z siebie wszystko - szepnąłem, czując ulgę. Wiedziałem, że Kobayashi dotrzyma słowa, w to nie mogłem wątpić.
       Nie zacząłem działać od razu, co prawda przez dwa dni udało mi się jedynie pokłócić wielokrotnie z Kaoru, która nie przejęła się zbytnio słowami Ryu i nadal traktowała mnie, jak psa. Mężczyzna prawie się nie pojawiał, więc może to dlatego poczuła, że ma większą swobodę? Zapewne tak, jednakże ja przez ten czas nie byłem jej dłużny.
       Szedłem korytarzem, chcąc dostać się do kuchni. Widziałem, że każdy mnie obserwuje, w końcu kiedy Ryu nie było obok mnie, to musieli pilnować ci, co byli na miejscu. Kobayashi'ego nie było, tak samo Hanny, a Bunty też nigdzie nie widziałem. Nudziłem się okropnie, ale jak tylko dostrzegłem Kaoru, która coś pisała w telefonie, na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Czemu muszę znosić codziennie twoją gębę - mruknęła, patrząc na mnie przymrużonymi oczami. - Nie rozumiem czemu Ryu nie trzyma cię w jakimś zamknięciu, najlepiej w klatce z obrożą na szyi i łańcuchem. Jest za łagodny dla ciebie - powiedziała, więc nie mogłem powstrzymać prychnięcia, co chyba jeszcze bardziej ją zirytowało.
- Skoro mnie tak nie traktuje to oznacza, że muszę być dla niego ważny, nie sądzisz? - zapytałem stając bliżej niej. - Zazdrościsz, bo jestem blisko niego. Cóż, nie dziwię ci się, w końcu jest dobry w pieprzeniu, ale jak widzisz woli psa od ciebie - powiedziałem, wzruszając ramionami i chciałem ją wyminąć, ale ta popchnęła mnie na ścianę. Uderzyłem ramieniem o nią i jęknąłem z bólu. Nie było to w żaden sposób delikatne.
- Do czasu... Im bardziej poluźni smycz, tym szybciej się nauczy, że go zdradzisz - powiedziała, zaś kolejna fala śmiechu rozniosła się po korytarzu. Widziałem, że inni chcą zainterweniować, ale coś ich powstrzymywało.
- Myślisz, że to ja będę tym, który go zdradzi? On tobie nie ufa, w końcu jesteś z tej rodziny, ja mu nic złego nie zrobiłem, więc to ty jesteś pierwsza na liście osób, które mogą go zdra...
- Nie mam nic z tym wspólnego. Wiem, co się wydarzyło, ale nie byłam w nic wtajemniczona. Ojciec nigdy nie chciał mi zdradzać co i jak, część jego ludzi również nie wróciła, więc obie strony są tak samo poszkodowane - zaczęła mówić, co mnie zaskoczyło. Nie sądziłam, że będzie chciała mi cokolwiek zdradzić. - I wiem, o co, a raczej o kogo tak Kobayashi się wścieka. Nie wiem, kto wtedy strzelił, nie było mnie tam, ani też nie słyszałam by ktokolwiek w domu o tym rozmawiał. Mogę podejrzewać, ale nie mam żadnych dowodów. Jeśli będzie chciał się dowiedzieć, to przyjdzie do mnie sam, nie musi wysyłać na mnie swoje zabawki - mruknęła i wycofała się.
Kaoru nic nie wiedziała, przynajmniej nic, co byłoby nam potrzebne i choć wiedziałem, że Ryu nie będzie szczęśliwy, to musiałem mu wszystko przekazać. Czułem, że kobieta nie kłamie, widać było, że w jakiś sposób była przejęta tym wszystkim.
       Czekałem aż Ryu wróci, a kiedy zobaczyłem go w drzwiach, delikatny uśmiech znalazł się na mojej twarzy. Szybko jednak zniknął, kiedy westchnąłem.
- Kaoru nic nie wie, przynajmniej nie ma istotnej informacji, która mogłaby ci pomóc. Trzeba celować w jej ojca, w końcu jemu na pewno zdają raporty - powiedziałem. Nie chciałem psuć mu wieczoru, ale nie miałem pewności czy następnego dnia obudzę się sam czy z nim. Ostatnio ciężko jest spędzić wspólnie czas.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {18/02/24, 04:47 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         - Jesteście sierotami - warknąłem, kiedy zwykli przechodni rozchodzili się na boki niczym morze czerwone. Czułem się niczym Mojżesz. Brakowało mi tylko szaty i kija w ręku. Może nawet wiary w ludzkość czy istoty poza ziemskie. Jak samej cierpliwości do głupoty swoich ludzi.
         - Przepraszam - Hanna szła dwa kroki za mną ze spuszczoną głową, wypisując z prędkością światła wiadomość do kogoś.
         - Nie jestem jasnowidzem. Skąd miałem wiedzieć, że ktoś podetnie nam kable od hamulców - wyjęczał z pretensjami Bunta, spocony ze złości i tempa jakie im narzuciłem. Kto by pomyślał, że przez ich głupotę będę wracał na piechotę do domu. Nie było nas tylko kwadrans, a już ktoś upozorował wypadek, który na szczęście przeżyliśmy.
        - Nie trzeba być wróżbitą, aby wiedzieć, ze każdy może chcieć nas zabić, gdy wyjdziemy poza mury rezydencji - warknąłem, widząc z daleka dach domu. Już niedaleko.
        - Shoyo znów kłócił się z Panną Kaoru - wtrąciła się Hanna, całkowicie ignorując naszą wymianę zdań. Cóż, to nie ona zjebała tylko Bunta.
        - Przysięgam... dostanę przez was migreny - westchnąłem, jednym pchnięciem rąk otwierając bramę. Przekroczyłem próg i zaraz znalazłem się w posiadłości.
        - Ryu... witaj w domu - Kaoru skłoniła się nisko, gdy mijałem ją na korytarzu. Jedynie mruknąłem w odpowiedzi jakby od niechcenia i wlazłem do swojego pokoju, gdzie czekał na mnie piesek. Wyglądał jak on. Merdający ogonkiem na widok swego pana. Ha! Zabawne.
        - Rozumiem - wysłuchałem go, ściągając z siebie brudne ubrania po wyskoczeniu z auta. - Będzie to problematyczne, ale zastanowię się nad tym - mówiłem dalej, gdy do środka weszła Hanna, nie wzruszona moim gołym tyłkiem.
        - Gotowy? - spytała, patrząc na Shoyo, walcząc jakby z pokusą zerknięcia w moją stronę. Na to co reprezentował mój przód. Jednak miałem to gdzieś i zamknąłem się w łazience chcąc zmyć cały brud dzisiejszego dnia.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {20/02/24, 08:22 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Uniosłem brew lekko zaskoczony. I tyle? Zwykłe "rozumiem" i nic? Wiedziałem, że Ryu był ostatnio zajęty, ale sądziłem, że porozmawiamy trochę na ten temat, no i musiałem wiedzieć, czy dotrzyma słowa. Co jeśli uzna, że skoro nie zdobyłem żadnych informacji to nici ze spotkania z ojcem? W końcu nie dowiedziałem się niczego na ten temat.
- Jasne, zastanów się... Masz czas - mruknąłem i miałem ochotę paść na łóżko, kiedy dotarł do mnie głos Hanny. Spojrzałem na nią, całkowicie zapominając o tym, że umawialiśmy się na dzisiaj. Chyba po prostu miałem dość na dziś kobiet.
- Tak - powiedziałem, zastanawiając się, czy Ryu ją o coś wypytywał. Na pewno wspomniała, że chcę nią pogadać i wiedziałem doskonale, jak bardzo tym wszystkim ryzykowałem.
       Wyszliśmy z pokoju, po czym spojrzałem na kobietę. Nie wiedziałem gdzie mogliśmy iść by spokojnie porozmawiać, tym bardziej że wszędzie byli ludzie Ryu oraz ta cholera Kaoru.
- Przejdziemy się po ogrodzie? - zapytałem, na co Hanna skinęła głową, więc poszliśmy do ogrodu w milczeniu. Nie wiedziałem jak zacząć i co powinienem powiedzieć, aby przekonać do swojego pomysły kobietę. Dobrze znałem jej słabość, więc niby wydawało się to proste, ale nie oszukujmy się... Nikt nie chciał podpaść Ryu. Kiedy jednak byliśmy już na miejscu i od dobrych pięciu minut kręciliśmy się po ogrodzie, Hanna zatrzymała się i spojrzała na mnie.
- Chciałeś ze mną pogadać, a milczysz. O co chodzi? - zapytała, a w jej głosie dała się wyczuć nutkę chłodu. Zacisnąłem usta, po czym rozejrzałem się dookoła. Za cholerę nie wiedziałem, jak zareaguje i czy od razu nie poleci do Ryu.
- Potrzebuję twojej pomocy, wiesz... No... Do... - zacinałem się, ale spojrzenie Hanny nieco mnie pośpieszyło. - Pomóż mi stąd uciec - powiedziałem w końcu, widząc szok na twarzy kobiety, a chwilę po tym dało się zauważyć zdenerwowanie.
- Żartujesz sobie ze mnie? Uderzyłeś się w tą główkę, że pomyślałeś, że  ci pomogę? Zaraz powiem o tym Ry- .
- Nie! Proszę... Nie. Hanna, zrozum... To nie jest moje życie, on mnie tutaj przetrzymuje, ale ja nie należę do tego miejsca. Nie chcę tutaj być, a ty... Pomyśl - szeptałem, bo widziałem jak inni również krążą po ogrodzie przyglądając się co jakiś czas nam. - Pomożesz mi uciec, Ryu o tym się nie dowie, a kiedy mnie nie będzie, ty będziesz mogła być przy nim - powiedziałem, choć widziałem, że mina kobiety wcale się nie zmienia. Patrzyła na mnie, jak na jakiegoś wariata. - W-widzę, że Ryu nieco się przy mnie zmienia, robi się łagodniejszy, w-więc możemy to wykorzystać, przemyśl to i zobacz plusy. Chcę wrócić do domu, uciec gdzieś z rodziną by mnie nie dopadł, a ty będziesz mogła mieć go dla siebie. Nie jest zainteresowany Kaoru, ale ty... Nie będzie miał nikogo bliższego od ciebie - szepnąłem z lekkim uśmiechem, chcąc pokazać dziewczynie jakie będzie miała możliwości.
       Okej, może do tej pory się nią nie zainteresował, ale to dlatego, że miał inne zabawki pod ręką, a teraz kiedy miał mnie... Nie widziałem go z nikim innym. Odsunąłem sie od Hanny, obserwując jej zachowanie. Widziałem, jak nad tym myśli.
- Zastanowię się, ale to nic pewnego. Jeśli będę na nie, Ryu i tak dowie się co planowałeś - powiedziała, ale ja się tym nie przejąłem. Cieszyłem się, że była jakaś nadzieja i choć chciałem ją uściskać, to się powstrzymałem.
- Dopóki nie będziesz miała pewnej odpowiedzi, nie wydaj mnie Ryu... Chcę go nieco bardziej do siebie przekonać, aby łatwej było mi uciec, nadal pilnuje mnie wiele osób - powiedziałem i na tym skończyliśmy rozmowę, więc mogłem wrócić do pokoju chociaż częściowo zadowolony. Byłem pewien, że Hanna przystanie na to, choć mnie nie lubiła, to czułem, że będzie po mojej stronie.  
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {21/02/24, 04:45 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Hanna zastanawiała się nad kuszącą propozycją. Miała w tym coś do wygrania, ale czy było to naprawdę tego warte? Tej fatygi? Mogła w końcu pozbyć się tego kundla, Shoyo. Pewnie i tak Ryu znalazłby go i zabił. Najważniejsze, aby nie dowiedział się w jaki sposób uciekł. Potrzebowała alibi...
        - Szybko wam coś to zeszło - zauważyłem, kiedy czysty w szlafroku leżałem na łóżku z książką usadzoną na brzuchu. Shoyo wszedł do pokoju, jakby z lekką paniką na twarzy. Za nim nie było nikogo. Ani Hanny, ani Bunty. Uniosłem z zaciekawieniem brew do góry. Chyba będę musiał przypomnieć im, że ten mały dzikus nie może chodzić wolno po posesji.
        Zastanawiałem się, czy w ogóle powinienem brać pod uwagę informację, które podał mi Shoyo. Obiecywałem za nie pozwolić mu spotkać się z ojcem, a ja dotrzymywałem słowa. Rzecz w tym, że oczekiwałem lepszych wieści poza "Nie wiem". Myślałem, że poda imię, cokolwiek, dzięki czemu miałbym pewność przez czyje ręce została przywiązana do łóżka szpitalnego, a jak stałem w miejscu... tak dalej stoję.
         Westchnąłem, klepiąc miejsce obok mnie.
         - Nie myśl, że zapomniałem o naszej umowie - widziałem to po nim. Myślał o tym. Z Hamady szło czytać niczym z otwartej książki.
        - Weekend będę miał wolny. Chcesz zadzwonić i ugadać się z ojczulkiem na jakąś godzinę? - spytałem, patrząc na niego.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {21/02/24, 08:20 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Wzdrygnąłem się, kiedy dotarł do mnie głos Ryu, ale szybko się opanowałem, bo przecież nie mogłem niczego po sobie pokazać.
- Liczyłeś na to, że nie będę ci towarzyszył? Sam chciałeś mnie u siebie w pokoju - westchnąłem, po czym przyjrzałem się mu uważnie. Nie mogłem nic z niego wyczytać. Chciałem poruszyć temat jego obietnicy, ale jednocześnie wiedziałem, że nie byłem wystarczająco przydatny by musiał dotrzymywać słowa. Mimo tego, miałem nadzieję, że doceni to, że próbowałem i na dodatek powinien być świadomy, że mogliśmy nic się od niej nie dowiedzieć. Mogłem próbować i naciskać dalej, ale w sumie... Nie chciałem by ktoś jeszcze się tym zainteresował. W końcu ściany mają uszy i też ostatnio pojawiło się kilka nowych osób od ostatniego ataku.
       Spojrzałem na miejsce, które poklepał, ale ja ulokowałem się na jego biodrach, zgarniając książkę, którą czytał. Rozczytałem tytuł, po czym wrzuciłem do niej zakładkę by odłożyć książkę na bok. Na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech, bo choć nie patrzyłem na niego to bardzo dobrze go słyszałem. Czyli zamierzał dotrzymać słowa, jak uroczo.
- Nie, zaskoczymy go. Jak zadzwonię i poinformuję go, że przyjdę, to może zawiadomić policję. Nie chcemy ryzykować, prawda? - szepnąłem, zniżając się nieco, na tyle, aby czuć oddech Ryu na swojej skórze. - Wystarczy, że twoi ludzie powiedzą, że jest w domu, najlepiej wtedy, kiedy nie będzie mojej siostry, co jak co, ale nie chce by jej stała się jakaś krzywda - mruknąłem, muskając ustami jego usta. Odsunąłem się po chwili od niego i położyłem się obok. - Kaoru powiedziała, że jak ładnie poprosisz to może się podpytać, ale to będzie zbyt podejrzane - wyszeptałem. Wolałem mu tego nie mówić, bo jednak wolałbym, żeby kobieta nie chodziła i nie pytała innych, trzeba to zrobić inaczej, podejść ich, podsłuchać albo pogrzebać w ich papierach, ale nikogo przecież tam nie wyślą, chyba że Ryu będzie gościem u przyszłego teścia.
- Więc sobota? - zapytał, na co ja skinąłem głową.
- Sobota - szepnąłem nieco zmęczony. Potrzebowałem snu, a teraz było przyjemnie ciepło.
       Siedziałem w samochodzie, patrząc na dom, w którym był mój ojciec. Rise wybyła gdzieś z przyjaciółkami, więc poza tatą nikogo nie było. Spojrzałem na Ryu, nie będąc do końca pewny tego spotkania, bo zwyczajnie bałem się, że coś pójdzie nie tak. Nigdy nie wiedziałem, co chodzi po głowie Ryu, a co jeśli miał w tym jakiś ukryty plan? Przełknąłem gulę w gardle, naciągnąłem kaptur na głowę i założyłem okulary przeciwsłoneczne. Nie chciałem by sąsiedzi zaczęli się zlatywać, tym bardziej kiedy miałem być w obecności szefa yakuzy.
       Wysiedliśmy z samochodu, a kiedy stanęliśmy pod bramą, wpisałem kod, aby ta się otworzyła, po czym zatrzymaliśmy się pod drzwiami.
- Najlepiej nic nie mów i nie rób nic głupiego. Nie dotykaj mnie, nie daj mu do zrozumienia, że może łączyć nas coś więcej - powiedziałem, nie patrząc nawet na mężczyznę. Zadzwoniłem dzwonkiem, a po chwili dało się usłyszeć głos ojca.
- Już idę, idę! Mówiłaś, że nie zapomniałaś klu... czy - wymamrotał, kiedy otworzył nam drzwi. Zmarszczył brwi, patrząc to na mnie to na Ryu.
- Tato, to ja.
- Shoyo? Co ty...Jak to? Wejdź - powiedział, wpuszczając mnie do środka, ale zaraz zatrzymał się przed Ryu.
- Tato, wpuść go, bez niego się nie ruszę dalej - wyszeptałem, zdejmując kaptur oraz okulary. Niechętnie przepuścił w drzwiach Ryu, zaś ja posłałem Kobayashiemu ostrzegawcze spojrzenie.
       Za nami zamknęły się drzwi, a jak tylko weszliśmy do salony, poczułem, jak ojciec ściska mnie z całej siły, po czym obejmuje rękoma moją twarz i przygląda się, aby znaleźć jakieś obrażenia, zmiany. I dostrzegł. Kolczyk w uchu, ale to nie byłe na tyle podejrzane by skomentować.
- Martwiłem się o ciebie, co się z tobą działo? Gdzie byłeś? I kim jest ten człowiek?! Nie wygląda na kogoś... normalnego - mruknął, posyłając Ryu nieufne spojrzenie.
- Wiem i przepraszam, byłem głupi, że tak z dnia na dzień zniknąłem, ale jak widzisz... - obróciłem się wokół własnej osi i z uśmiechem przystanąłem. - Jestem cały i zdrowy. Dobrze się odżywiam i nie dzieje się żadna krzywda, zaś on - wskazałem na Ryu i podszedłem do niego, klepiąc delikatnie i niepewnie w plecy. - Dał mi dach nad głową i opiekuje się mną, czasami nawet za bardzo, dlatego też przyszedł tutaj ze mną. Wybacz, że nie zadzwoniłem wcześniej, ale... Nie chciałem mieć policji na głowie - powiedziałem. Widziałem, że mi nie wierzy, znałem go za dobrze, ale to pewnie dlatego, że Ryu wyglądał jak typ z pod ciemnej gwiazdy.
- Co cię łączy z moim synem? - zmarszczył brwi, patrząc cały czas wrogo na Ryu. Spiąłem się, bo nie sądziłem, że będzie pytał o takie rzeczy. Liczyłem na to, że zwyczajnie usiądziemy, pogadamy trochę i przestanie się o mnie aż tak martwić, kiedy stąd wyjdę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {25/02/24, 02:21 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Nikt nie stał po mojej stronie, twierdząc że zwariowałem. Co gorsza, wiedziałem, iż mają rację. Pozwolenie wyjść na zewnątrz Shoyo było największą głupotą. Nigdy nie wykazałem takiej lekkomyślności poza... właśnie. Poza nią, a skończyła w efekcie w szpitalnym łóżku. Mogło źle się to skończyć, ale co mogłem? Dałem słowo, więc nie mogłęm od tego uciec. Nie puścił by mnie honor. Właśnie dlatego skończyłem w samochodzie z podekscytowanym Hamadą. Ta... spotkanie po takim czasie z ojcem. To z pewnością nie skończy się dobrze. Może też dlatego chciałem tego. Potrzebowałem jakiegoś dreszczyku emocji.
        - Ha, ha. Dobre sobie. Będę robił co sobie zapragnę - nachyliłem się do niego, szeptając z nutą tajemniczości po czy zasunąłem mocniej jego kaptur na głowę, prostując niczym struna, gdy usłyszałem głos jego ojca. Mine posiadał równie bezcenną. Już wiedziałem po kim to miał Shoyo. Chłopak wszedł do środka. Zrobiłęm krok w przód, ale drogę zatarasował mi staruszek. Spojrzałęm na niego z uniesioną brwią, a potem mój wzrok przeszedł na chłopaka. Chyba... chyba kogoś dziś zastrzelę.
        Minąłem ojca, lekko zahaczając o jego ramię.
        - Pardom, strasznie tu ciasno - zauważyłem kpiąco, dostrzegając wzrok Shoyo, na co tylko prychnąłem rozbawiony. Pchła będzie mi groziła! Ha! Pchła! Z ciężkim znudzeniem wymalowanym na twarzy wszedłęm do salonu, pozwalają aby ci nacieszyli się swoją obencnością. W tym czasie sam zacząłęm rozglądać się po mieszkaniu. Skromne, zwyczajne, nudne. Nic specjalnego. Liczyłęm trochę na to, że szybko wyjdziemy, ale jak bardzo mogłem się mylić? Żyłem złudną nadzieją, o czym mówiła mi jeszcze w samochodzie Hana. Dla śwętego spokoju została za kierownicą. Cóż, rozumiałem. Im mniej osób tym lepiej.
         - Hm? - mruknąłem, wzracając na nich uwagę, bo ewidentnie zaczął się temat obsmarowywania mojej dupy. Normalnego? och, zdecydowanie nie byłęm Normalny. - Oj, mał. Nie pozwalaj sobie - mruknąłęm półszeptem, czując jak ten klepie mnie po plecach. Cóż, odżywiał się dostatecznie dobrze. Dzięki mnie i mojej metodzie dokarmiania. Na siłę. Ale czy nie działa mu się krzywda? Cóż, z początku bywało różnie, ale gdy to sobie rpzemyślałęm, to faktycznie dawno nie skrzywdziłem tego drobnego ciałka. Dzwine...
         - Mnie? - zadarłęm brodę ku górze, widząc tę złowrogość w oczach ojca Shoyo. Urocze jacy potrafili być rodzice. - Och, panie Hamada, bardzo wiele. Zdążyłem go poznać bardzo d o k ł a d n i e - zaakcentowałem właściwie konretne słowa, wyciągając rękę zza kimona. - I muszę przyznać, niechętnie, że ma pan świetnego syna - z lubieżnym uśmieszkiem wytrzymałem spojrzenie mężczyzny. - Nadal będziemy tak tu stali? Własnym gościom nie pozwalałtak kwitnąć bez niczego na suche gardło - zauważyłem, przygarniając Shoyo bliżej siebie. - Może oprowadzisz mnie po swoim pokoju, Shoyo? Nim twój tatuś zrobi coś do picia? - zaproponowałem, zerkajac w stronę innych pomieszczeń.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {25/02/24, 07:16 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Mojej uwadze nie umknął szept, który wyszedł z ust Ryu. Zdawałem sobie, że po tym wszystkim mogłem mieć przesrane, ale przecież musiałem zapewnić ojca, że nie dzieje mi się żadna krzywda. W sumie ostatnio i tak było lepiej, jedynie początki naszej znajomości były... Okropne, delikatnie mówiąc, ale nie chciałem nawet myślami wracać do tego wszystkiego, bo nadal były dni, kiedy mnie to prześladowało, wywołując obrzydzenie do samego siebie, ale i obcego dotyku.
       Wstrzymałem oddech na słowa Ryu, jednocześnie bardzo dokładnie obserwując ojca. Widać było niezadowolenie na jego twarzy, niechęć do obcego człowieka, który mówił, że bardzo dokładanie mnie poznał. Choć nie powiedział tego na głos, mój ojciec nie był głupi, a ja miałem wrażenie, że poliki zalewają mi się soczystym rumieńcem. Zagryzłem dolną wargę, spuszczając głowę, chcąc uniknąć wzroku ojca, który próbował wywiercić we mnie dziurę. Zacisnąłem palce na kimonie Ryu, kiedy trzymałem rękę za jego plecami.
- Goście zwykle się zapowiadają lub się mile widziani, wię-
- Oprowadzę cię. Tato, zrób nam herbaty, zaraz wrócimy - posłałem mu delikatny uśmiech, nie do końca będąc dumny z tego, że wszedłem mu w zdanie. Spojrzałem na Ryu,, po czym ruszyłem przodem, ale poczułem jak palce ojca zaciskają się na moim ramieniu. Spojrzałem na niego, nieco przestraszony tym gestem, ale nic się nie odezwałem. - Tato... Proszę... - wyszeptałem, patrząc na niego uważnie, starając się nie zdradzić swoich obaw. Ryu był zdolny do wszystkiego, a moja siostra potrzebowała ojca.
- Nie podoba mi się to - szepnął, puszczając mnie, po czym minął nas, znikając w kuchni. Serce biło mi jak szalone, a dłoń wylądowała w miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu trzymał mnie ojciec.
       Spojrzałem na Ryu, po czym kiwnąłem głową i zaprowadziłem go na piętro, gdzie znajdował się mój pokój. Po prawej były drzwi do łazienki i pokoju siostry, zaś po lewej znajdowały się jedne drzwi, które prowadziły do mojego pokoju. Czułem się teraz tak obco... Otworzyłem drzwi, wchodząc pierwszy, aby zobaczyć w jakim stanie jest pomieszczenie. Widać było, że ojciec nic tutaj nie tykał albo zdążył posprzątać. Podszedłem do biurka, przejeżdżając palcami po biurku i zatrzymałem wzrok na zdjęciach. Ja i mój przyjaciel.
       Odwróciłem się do Kobayashi'ego i posłałem mu przepraszające spojrzenie.
- Przepraszam za niego... Dla niego cała ta sytuacja nie jest łatwa - powiedziałem. Miałem nadzieję, że Ryu to zrozumie i nie zechce zrobić niczego niepotrzebnego. - Obiecuję, że wypijemy herbatę i wyjdziemy. To tylko jakieś pięć lub dziesięć minut - dodałem. Próbowałem być spokojny, ale moje ciało drżało. Mógłbym wykorzystać to, że jesteśmy w domu. Zagadać z ojcem, zawiadomić policję, ale czy nie za dużo bym ryzykował? Bałem się,  bo narażałem całą rodzinę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {26/02/24, 02:01 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Stałem, oglądając pokój Shoyo. Niewzruszony, obojętny temu wszystkiemu. Cóż, wszystko na zdjęciach wydawało się większe niż w rzeczywistości było. Całą ta sytuacja była dziwna, ale czego miałym się spodziewać? Iż obcy facet, ojciec tego gówniarza przyjmie mnie z otwartymi rękoma po tym jak jego synek zaginął? I nagle pojawiłz obcym facetem? To było naturalne. Sam bym pewnie wyrwałkomuś takiemu jaja.
         - Nie zrozum mnie źle, Shoyo - spojrzałem lodowatym wzrokiem na chłopaka. - Jest mi to całkowicie obojętne. Ale jak mnie wkurzy - podszedłem bliżej niego, spoglądając prosto na jego lśniące usteczka. - To nie potraktuję go ulgowo - ostrzegłem, zbliżając się do jego warg, ale zatrzymałem się milimetr od nich. Prychnąłem mu w usta i wyprostowałem.
        - Zabierz coś sobie. Cokolwiek jest tobie potrzebne - nie chciałem mówić na głos, że prawdopodobnie to ostatni raz, gdy tu przychodzi. Ja nie miałem potrzeby spełniania kolejny raz jego zachcianek aby odwiedzić ojca. Nie było nic wartego uwagi, za co mógłbym tak zaryzykować. Wiadomość o sprawcy była istotna, dlatego byłęm gotów wiele oddać, ale gdy już wiem, że muszę wejsć do paszczy lwa...
        Zaszedłem od tyłu Hamadę, obejmując go w pasie i przyciągając do siebie. Musnąłem jego szyje, a potem przyssałem mocno, pozostawiając czerwony ślad. Byłbym gotów nawet posuwać go na oczach ojca. Gdyby mnie wkurwili. Patrzyłym jak cierpi, jak zmuszony jest oglądać jęczenie swego syna. Ach, sama myśl jest taka podniecająca.
        - Herbata gotowa - usłyszałem z dołu.
        - Chodźmy, mój pulpeciku - wyszeptałem, klepiąc go w pośladek i ruszyłem w dół. W salonie napotkałem złowrogie spojrzenie ojca. Poczekałem więc na Shoyo, zawieszajac na nim swoją rękę i ruszyliśmy do stołu. Usiedliśmy, a ja z podejrzliwością spojrzałem na swój kubek. Hm... pić, czy nie pić? Nie miałem zaufania.
        - Więc... dlaczego zniknąłeś bez słowa? - spytał w końcu.
        - Pański syn postanowił spełniać się zawodowo - wtrąciłem się nagle - I świetnie mu to wychodzi, prawda? - szturchnąłem zaczepnie chłopaka. - Opowiedz mu - poruszyłem znacząco brwiami. Niech kłamie. Niech powie prawdę. Co wybierze? Co zrobi? He, byłęm tego taki ciekaw.

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {02/03/24, 06:14 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Przełknąłem gulę w gardle, patrząc uważnie na Ryu. Jego słowa sprawiły, że coraz bardziej żałowałem tego, że tutaj jesteśmy. Nigdy nie mogłem mieć pewności co do tego, że moja rodzina będzie bezpieczna, a teraz sam narażałem nie tylko ojca, ale i siostrę. Spojrzałem w jego oczy, przełykając ślinę za głośno. Ręce mi zadrżały, ale nie ruszyłem się nawet o milimetr, kiedy się do mnie zbliżył. Poczułem jednak ulgę, kiedy nic nie zrobił, a po prostu się odsunął.
- Dobrze i... Dziękuję - wyszeptałem, odwracając się do niego plecami, aby uspokoić bijące serce, ale również po to, żeby pozbyć się rumieńców z polików. Wyciągnąłem zdjęcia z ramki, jedno rodzinne, drugie z moim przyjacielem i schowałem je do kieszeni. Spojrzałem również na regał z książkami i wybrałem dwie, na które długo miałem ochotę, ale nie znalazłem ich wśród książek u Ryu. Przez moment zastanawiałem się co jeszcze zabrać ze sobą, ale kiedy rozejrzałem się po pokoju nie widziałem nic, co mogło mi się przydać.
       Mogłem wziąć laptopa, ale na to na pewno Ryu by mi nie pozwolił. Stara komórka również odpadała, choć jeśli tylko udałoby mi się na trochę od nich uwolnić... Nie, za bardzo bym ryzykował. Już miałem sięgnąć po zdjęcie, na którym była moja mama, ale poczułem oddech Ryu na swojej skórze, zapach jego perfum, które otoczyły również moje ciało. Pachniałem nim, nie miałem co do tego wątpliwości.
- N-nie... Ryu - mruknąłem, kiedy jego usta znalazły się na moim karku. Wydałem z siebie jęk, kiedy zassał się na skórze. Moje ciało zadrżało, serce szybciej zabiło. Zagryzłem dolną wargę mając nadzieję, że ojciec nic nie usłyszał. Miejsce na którym się zassał, cały czas pulsowało, a mnie robiło się coraz bardziej gorąco. A kiedy usłyszałem głos własnego taty, wzdrygnąłem się.
- H-hej! Nie nazywaj mnie tak - mruknąłem niezadowolony z tego przezwiska, po czym zabrałem to, co chciałem i wyszedłem z pokoju. Przemilczałem to klepnięcie w tyłek, bo i tak miałem wrażenie, że na wiele tego dnia sobie pozwoliłem.
       Usiedliśmy do stołu i od razu upiłem małe łyki herbaty, urywając stres całą tą sytuacją. Spojrzałem na tatę, po czym na Ryu, mając ochotę go uderzyć. Spełniać się zawodowo? Co on w ogóle mówił?
- Wydaje mi się, że do tego trzeba mieć ukończoną szkołę, a nawet i studia - oznajmił ojciec, marszcząc przy tym brwi. Spuściłem głowę, obejmując dłońmi kubek i przełknąłem gulę w gardle.
- T-to nic nadzwyczajnego, tato. Pomagam w różnych... rzeczach - wydusiłem z siebie, posyłając mu lekki uśmiech. Co miałem powiedzieć? Że jestem jakąś zabawką? Nie wiedziałem co Ryu zamierza, ale chyba nie sądził, że właśnie to powiem własnemu tacie.
- Jestem ciekawy co to za "różne rzeczy" - powiedział, przyglądając mi się uważnie, po czym spojrzał na Ryu. - Masz chyba świadomość, że on jest niepełnoletni? Wystarczy jeden telefon i ściągnę do domu policję - dodał, a ja natychmiastowo się spiąłem. - Zostajesz tutaj, Shoyo. Nie pozwolę ci nigdzie pójść z tym kolesiem - mówił, a ja widziałem, jak jego dłoń zaciska się mocno na kubku.
- Nie. Nie zostanę tutaj. Wracam z Ryu i myślę, że to odpowiednia pora by iść - powiedziałem wstając krzesła i wyminąłem stół, ale ojciec złapał mnie za nadgarstek. - Jeśli zadzwonisz na policję, nigdy mnie nie zobaczysz, więc puszczaj mnie - wyszeptałem, choć od moich słów bolało mnie serce. Nie chciałem się tutaj rozkleić, nie chciałem błagać by mnie nie puszczał, bo wiedziałem, że takie coś tylko wkurzy mężczyznę, z którym tu przyszedłem. Ojciec miał świadomość, że Kobayashi nie jest kimś zwykłym, dlatego powinien zrozumieć moje podejście.
       Zacisnąłem usta, czując jak palce wokół mojego nadgarstka mocniej się zaciskając, po czym spojrzałem na Ryu.
- Wracajmy - powiedziałem, z bólem wyrywając rękę. Rozmasowałem nadgarstek, a w moich oczach pojawiły się łzy, więc szybko odwróciłem głowę. Ciężko było mi powstrzymać drżenie ciała, dlatego miałem nadzieję, że Ryu nie będzie zwlekał z wyjściem. Bałem się, że jeśli zostaniemy tu chwilę dłużej, to źle się wszystko skończy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {29/03/24, 02:40 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Oglądanie dialogu między ojcem, a synem było bardzo pouczające. Wyglądało całkowicie inaczej niż to, które ja przeprowadzałem ze swoim. Zabawne, jak bardzo różnią się oba te światy. Może, gdybym urodził się w zwyczajnej, szarej rodzinie, to nie byłbym tak pojebany.
        Prychnąłem, gdy spojrzał na mnie wymownie, grożąc policją. Dumnie zadarłem brodę, patrząc na niego z góry, jak na jakiegoś robaka. Poważnie? Policję? Nic by nie zrobiła. Doskonale znali Kobayashi, wiedzieli, że jeśli nie chcą, aby ich posterunek spłonął w jedną noc, musieli być posłuszni. Dzięki naszym pieniądzom mieli broń, mieli samochody, oraz pracę, a czasem nawet działkę na spędzenie lepszego weekendu. Podparłem głowę o dłoń, obserwując ich dalej. Spod zmrużonych powiek, powoli atmosfera się zagęszczała, a Shoyo ewidentnie starał się ratować dupsko głupiego ojca.
        Wstałem niespiesznie od stołu, zaglądając jeszcze do swojego kubka. Pokręciłem nim, jakbym miał zamiar wróżyć z fusów, a potem obszedłem stół, stając za Shoyo.
        - Jakie to uczucie, kiedy syn wybiera obcego faceta? - spytałem z lisim uśmieszkiem, a po chwili zrobiłem dwa kroki, aby sięgnąć do mężczyzny, wykręciłem mu rękę za plecy, przyciskając jego pieprzoną mordę do ściany. - Tak tylko ostrzegam - szepnął mu do ucha. - Jeszcze raz tkniesz Hamadę, a osobiście zostanę twoim najgorszym koszmarem - syknąłem, odsuwając się nieznacznie. - Ubieraj się - rozkazałem Shoyo z kamienną twarzą, a gdy był gotowy, puściłem ojca, kierując do wyjścia. Gdy tylko wylądowaliśmy w samochodzie, a ojciec pieseczka stał w drzwiach, kazałem ruszyć z powrotem do posesji.
        - Tak właśnie kończy się spotykanie ofiary z rodziną - westchnąłem. Nie spodziewałem się niczego innego po tej wizycie. W sumie, i tak się zaskoczyłem, bo normalnie lufa pistoletu już znalazłaby się w gardle tego kolesia. Nikt. Nie. Dotyka. Moich. ZABAWEK.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {06/04/24, 06:59 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Nie. Nie, nie, nie! Wstrzymałem oddech, kiedy Ryu zbliżył się do mojego ojca, wykręcając mu rękę do tyłu. Patrzyłem na nich z szeroko otwartymi oczami. Twarz ojca robiła się czerwona, jego twarz wykrzywiła się w bólu, a ja poczułem, jak kolejna część mojego serca odpada.
- Nie... Nie rób tego - szepnąłem, więc nie liczyłem na to, że mnie ktokolwiek usłyszał. Nie miałem kontroli nad Ryu,  nie mogłem rzucić się na niego i go powstrzymać, a więc nie mogłem również pomóc ojcu. - Błagam cię, nie zrób mu krzywdy - powiedziałem nieco głośniej, ale kiedy spojrzał na mnie, po raz kolejny wstrzymałem oddech.
       Skinąłem głową i pośpiesznie zacząłem się ubierać. Buty, bluza, okulary przeciwsłoneczne i maseczka. Upewniłem się czy mam wszystkie rzeczy, które zabrałem z pokoju i spojrzałem na Ryu, posyłając mu ponaglające spojrzenie. Poczułem ulgę, kiedy w końcu puścił mojego ojca, więc spojrzałem na niego i choć nic z siebie nie wydusiłem, to jednak pokazałem mu, że go przepraszam za to. Nie mogłem zrobić nic więcej, nawet powiedzieć. Ruszyłem do samochodu, który cały czas na nas czekał i zagryzłem dolną wargę, jak tylko znaleźliśmy się w środku.
- Dziwisz się mu? Martwi się o mnie, nie musiałeś wykręcać mu ręki! - krzyknąłem, ale zaraz tego pożałowałem. Ryu był wściekły, widziałem to po nim, ale nie mogłem się powstrzymać. Zdjąłem te pieprzone okulary oraz maseczkę. Zsunąłem kaptur z włosów i zacisnąłem na nic palce, patrząc wściekle w okno. W drugiej dłoni trzymałem zdjęcie, które ukryłem w kieszeni bluzy. - Przepraszam, po prostu... - zacząłem, ale nie wiedziałem co z siebie wydusić. - Nie chciałem podnieść głosu, po prostu oglądanie tego na własne oczy... Widziałem jego ból - mruknąłem, starając się powstrzymać własne serce, które biło za szybko.
       Wolałem by mężczyzna wyżył się na mnie, niż na moim ojcu.  Co prawda, i tak czuję ogromną ulgę, że nie skończyło się to w inny sposób. Mógł go zabić, pozbawić mnie i moją siostrę ojca.
- Dziękuję, że mnie do niego zabrałeś, przynajmniej wie, że żyję - jeszcze, dopowiedziałem w swoich myślach, czując, jak nieco się uspokajam. Groził mu, ale wiedziałem, że mój ojciec nie jest głupi i nie zdecyduje się zrobić coś durnego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {11/04/24, 05:41 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Byłem wściekły. Nawet nie wiem, dlaczego tak bardzo ta sytuacja mnie irytowała. Normalnie miałbym wyjebane. Obcy ludzie mnie w ogóle nie interesują. Ich reakcje samozachowawcze zawsze były przewidywalne. Teraz wcale nie było inaczej, a jednak poczułem ogromną irytację, gdy ten stary skurwiel zaznaczał, kim był Hamada. Dla kogo miał większą wartość. Właśnie... dla niego był synem, a dla mnie?
         Zerknąłem na chłopaka, wzdychając ciężko na swoje domysły.
         - Nie dziękuj. Wypracowałeś to sobie - stwierdziłem, łapiąc go za nadgarstek i ostrożnie pociągnąłem go na swoje kolana, aby siadł okrakiem.
         - Samym zamartwianiem nic nie osiągnie. Nienawidzę ludzi, którzy nic nie robiąc uważają się za lepszych - schowałem czubek nosa w zagłębieniu szyi Shoyo. Pozwoliłem aby jego zapach objął mnie, zaś dłonie zsunąłem mu na pośladki, mocno ściskając. - Jesteś mój, Hamada - ukąsiłem go delikatnie w skórę szyi.
       - I nie jedna osoba będzie musiała się nagimnastykować, aby cię odebrać. Tym, którym się to nie uda - nie są ciebie warci - szepnąłem, przymykając powieki.
       Zawsze ceniłem sobie wysoko swoje zabawki. Niektóre się psuły, szybko nudziły, ale Hamady był inny. Jego spojrzenie było intrygujące. Intensywność, którą mnie bombardował dzięki kolorom tęczówek... przepadałem. Coraz bardziej. Byłem ciekaw jego reakcji. Sprawdzałem go, raniąc, rozweselając, rozciągając granice, a każdy finał zabaw mnie satysfakcjonował. Poza tą teraz. I nie wiedziałem, dlaczego.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {14/04/24, 09:34 am}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Westchnąłem, kiedy pociągnął mnie na swoje kolana, narażając mnie w ten sposób, gdyby był jakiś wypadek, ale nie oszukujmy się... Poświęciłby mnie, bo zawsze znajdzie sobie nową zabawkę i nie wiem czemu, ale ta myśl mnie przygnębiała, bo w sumie nie słyszałem by zabawiał się z kimś innym, pracował całymi dniami i zawsze wracał do mnie, czy to oznaczało, że nikt inny go nie interesował? Położyłem dłoń na jego karku, po czym delikatnie wsunąłem palce w jego włosy, powolnie przeczesując kosmyki włosów. Oparłem bodę o jego głowę i zamknąłem oczy, nie pozwalając by serce zaczęło bić za szybko. Nie bałem się go tak, jak kiedyś, nie czułem ogromnego strachu, kiedy byliśmy tak blisko siebie. Taki spokój był nawet miły i nie pogardziłbym, gdyby było tak częściej, nawet jeśli nie może powstrzymać swoich dłoni od trzymania mnie za tyłek.
       Jęknąłem, czując, jak kąsa moją szyję, po czym zacisnąłem usta, aby żaden dźwięk już mnie więcej nie zdradził.
- Oh... Czyli nadal mam jakąś wartość? - uniosłem brew do góry lekko rozbawiony, aby mój śmiech mógł rozejść się po samochodzie. - Mój ojciec nie uważa się za lepszego, nie możesz powiedzieć, że się o mnie nie martwił, mimo wszystko miał to wypisane na twarzy - powiedziałem, bawiąc się cały czas włosami Ryu. Mimo wszystko słowa mężczyzny podziałały na mnie w dziwny sposób. Jesteś mój, Hamada - to oznaczało, że wcale się mną nie znudził i utwierdzało mnie w przekonaniu, że nie trzymał mnie teraz ze względu na sam seks, w końcu nie oszukujmy się... Kiedy mnie porwał nie miałem żadnego doświadczenia, byłem zielony w seksie.
- Wiesz... wątpię by ktoś miał odwagę ubiegać się o mnie. Pewnie zabiłbyś każdego, kto próbowałby mnie zabrać z twoich rąk, Ryu - uśmiechnąłem się, choć jeszcze niedawno ta myśl napawałaby mnie przerażeniem. - Musiałbyś mnie oddać z własnej woli - powiedziałem, po czym przesunąłem dłoń pod jego brodę i uniosłem jego głowę, aby móc spojrzeć w jego oczy. Posłałem mu delikatny uśmiech i wyciągnąłem odpowiednie zdjęcie z kieszeni, na którym była moja mama, trzymająca mnie na rękach, kiedy byłem jeszcze niemowlakiem. Jej szeroki uśmiech, podekscytowane oczy, idealnie ułożone, kasztanowe włosy.
       Podsunąłem zdjęcie Ryu, po czym spojrzałem na niego smutno.
- Poznałeś mojego ojca, to powinieneś również poznać moją mamę. Mogę jedynie ze zdjęć opowiedzieć, jak wygląda i wymyślać, jaki miała charakter. Umarła, jak miałem dwa lata - powiedziałem, samemu przyglądając się zdjęciu. Chciałbym wiedzieć, jaka byłaby teraz, czy podpaliłaby świat by tylko mnie znaleźć. Może by obdarła Ryu ze skóry, gdyby tylko go spotkała, może zrobiłaby mi wykład na temat takich ludzi, może zabroniłaby mi chodzić niebezpiecznymi uliczkami. Nigdy się tego nie dowiem, nigdy nie zaznam tej matczynej miłości, nawet jeśli ojciec robił za dwóch rodziców, to nadal nie to samo.
- O rany, przepraszam - powiedziałem, wycierając łzę z policzka, a zaraz po niej kolejną. - Niepotrzebnie się rozklejam - zaśmiałem się nieco nerwowo  i schowałem zdjęcie, pociągając nosem. Chciałbym pójść na jej grób, ale i tak wystarczająco dużo Ryu dla mnie zrobił zabierając do ojca. Nie mogę go teraz prosić o więcej.  
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {21/04/24, 12:09 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         - Moje zabawki, moi podwładni nie mają innego wyjścia jak zostać ze mną do końca swoich dni. Czy zginą sami, czy z moich rąk. To nieistotne, Shoyo - odpowiedziałem, odchylając głowę na oparcie, a wzrok utkwiłem na krótko w zdjęcie, które wyciągnął.
         - Wiem jak wyglądała. Wiem o tobie wszystko Hamada - przyznałem, wpatrując się w mijany przez nas uliczny krajobraz. Musiałem wiedzieć o nim wszystko, jeśli chciałem zatrzymać go przy sobie. Dla własnego kaprysu. Nie było w tym nic romantycznego. Miałem potrzebę posiadania kogoś u swojego powodu, a ostatnio Shoyo był... moją odskocznią od pracy. Zabawką, którą musiałem znać na wylot, aby móc nim szantażować.
        - Będę planował bal. Na cześć bycia razem z tą suką. Zaproszę jej cała rodzinę, więc będziesz miał sporo pracy - zmieniłem temat, patrząc jak kierujemy się w stronę posiadłości. Nie miałem zamiaru spełniać więcej zachcianek chłopaka. I tak miał już wystarczający dzień dziecka. Nie byłem mu już nic winien. - Więc przestań już płakać. To nie przywróci twojej matki do życia - westchnąłem, widząc jak nadal płacze. - Z pewnością nie chciałaby ciebie takiego widzieć - mruknąłem pod nosem, bo to mogło brzmieć słabo. Patrząc na to gdzie i jak wylądował. - I pewnie nie będzie zadowolona z tego co planuję z tobą zrobić na balu - odgarnąłem kosmyki z jego twarzy. Tak, był ładny. Miał kobiecą twarz - Pobawimy się w przebieranki, Shoyo. Ubierzemy cię w sukienkę, a twoją rolą będzie oczarować tego starego prycha
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {24/04/24, 07:40 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Wiedziałem, że nie ma sensu mówić Ryu czegokolwiek, a jednak miałem nadzieję, że nie jest totalnym dupkiem. Człowiek przed nim się otwiera, a on? Nie warto było to robić akurat przed nim. Co z tego, że wiedział o mnie wszystko? Mógł udawać, że jest inaczej, a tak to... Aż szkoda słów. Dlatego zainteresowałem się jego słowami, chowając zdjęcie matki do kieszeni. Przynajmniej zdjęcia miałem ze sobą, a to było dla mnie najważniejsze, bo choć jej dobrze nie znałem, ani nie pamiętałem, to przynajmniej mogłem patrzeć każdego dnia na jej uśmiechniętą twarz.
       Wytarłem mokre oczy rękawem bluzy, pozwalając by materiał wchłonął łzy. Łatwo było mu mówić, żebym nie płakał, zapewne ktoś taki, jak Ryu nie wiedział jak to jest, bo on miał rodziców, miał osoby, które go bardzo kochały i opiekowały się, kiedy był dzieckiem. I choć nadal miałem ojca, to jednak nie był w stanie zastąpić matki. Spojrzałem na Ryu, marszcząc niezadowolony brwi. Mówił tak, jakby miał znać moją matkę, ale nigdy nie dowiemy się, jakby zareagowała na to, że ten drań mnie porwał dla swoich zachcianek.
- Prze-przebieranki? - zapytałem, marszcząc brwi, jakbym chciał się upewnić, że dobrze usłyszałem. - Żartujesz sobie ze mnie? Mam się przebrać za babę i uwodzić tego kolesia? - mówiłem, nie mogąc uwierzyć w to, co sobie wymyślił ten człowiek. To na bank nie wypali. Może i byłem niski, ale nadal nie mogłem być kobietą. Nie chodziłem jak one, nie miałem takich manier czy głosu. Wcale mi się to nie podobało, choć obiecywałem mu pomóc.
- Nie lubi chłopców? Na pewno zorientuje się, że nie jestem kobietą, wystarczy, że nie będzie trzymał rąk przy sobie... No i Kaoru. Ona miałaby nie zauważyć, że to ja? - zapytałem, chcąc poznać zdanie Ryu na ten temat. Ja przebrany za kobietę? Przecież to będzie katastrofa.
       Spuściłem wzrok, przełykając gulę w gardle. Skoro miałem uwieść mężczyznę, to zapewne będę musiał pozwolić mu mnie dotykać. Zamknąłem oczy, próbując nie wracać do wspomnień, które od tamtego czasu próbuję zakopać jak najgłębiej. Obce dłonie na moim ciele, śmiechy, obrzydliwe słowa. Zacisnąłem palce na koszulce  Ryu  i otworzyłem oczy, aby spojrzeć w jego.
- Nie zamierzam chodzić w szpilkach, chyba że chcesz bym skręcił kostkę - powiedziałem, marszcząc przy tym brwi. Co jak co, ale jak założę szpilki, to na pewno nic nie pójdzie dobrze.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {30/04/24, 06:16 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Jego uniesienie obudziło we mnie dziwaczną falę emocji. Z jednej strony bawiło mnie jego oburzenie. To, w jaki sposób wzbraniał się przed tym, mimo że nie miał szans na wywinięcie. Oboje dobrze wiedzieliśmy, że moje ostatnie słowo było najważniejsze i tym razem nie miałem zamiaru go zmieniać. Za bardzo zależało mi na ukaraniu tego skurwiela, ale zważywszy jak wysoką oraz istotną głową był - musiałem mieć na niego dowód.
        Z drugiej strony irytował mnie fakt sprzeciwu chłopaka. Musiał naprawdę zdobyć wysokie mniemanie o sobie, że pozwalał sobie na dyskusję ze mną w tej sprawie, co... zaś było lekko zabawne.
        - Mało mnie interesuje co zamierzasz, a co nie. On nie lubi chłopców, ale z pewnością zaciekawi się piękną niemową stojącą u mego boku. W końcu uwielbia zabierać mi wszystko, czemu pozwalam stać blisko siebie - tak, to była prawda. Hanna nigdy nie stała ze mną na równi. Zawsze, jako moja pomocnica, a nawet przyjaciółka. Normalni ludzie tak by nazwali osobę, której ufają, a ona wypracowała to u mnie. Nigdy nie stała przy moim ramieniu. Zawsze o krok do tyłu lub dwa, ale nigdy na równie. Tak samo Bunta. Oboje wciąż znali swoje miejsce pomimo naszych relacji.
        W takim razie plan był prosty. Wystarczyło nauczyć Shoyo chodzić w szpilkach, a przynajmniej na obcasie, wypolerować jego skórę, wydepilować, przebrać w coś uroczego, zarzucić perukę, a na koniec zabronić się odzywać. Potem tylko kazać mu, aby stał obok mnie. Obok, nie za mną tylko obok, wyciągając do mężczyzny rękę na przywitanie. To byłoby wystarczające, a skąd ta pewność? Znam gnoja zbyt długo, aby nie wiedzieć co na niego działa.
         - I bez obaw. Nauczymy cię chodzenia w szpilkach - zacmokałem, gdy wjeżdżaliśmy już na posesję. - A teraz wyskakuj z auta. Czeka mnie trochę roboty, więc Hanna cię przypilnuje żebyś nie wpadł na nic głupiego - mruknąłem, otwierając drzwi, aby wyszedł pierwszy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {05/05/24, 10:21 am}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Ten cały plan musiał być jakąś katastrofą. Niemowa, chłopak przebrany za dziewczynę... Nie mogłem zrobić nic, co by tylko rozwścieczyło tego faceta. Obiecałem pomóc Ryu, ale dlaczego akurat w ten sposób? Co jeśli będzie chciał się do mnie dobrać? Nie byłem dziewczyną, co innego miałem między nogami i to się nie zmieni. Chyba że to był jeden z tych kulturalnych mężczyzn, co nie pieprzy cudzych zabawek, ale czy w tym środowisku taki facet istniał? Raczej nie. Nie mogłem nic zrobić, musiałem zdać się na pomysły Ryu.
       Dlatego stałem w wolnej sali, w której zapewne były organizowane jakieś małe przyjęcia, bankiety. Spojrzałem na Hane, która trzymała w dłoni buty na niskim obcasie, ale na takich miało się wcale nie skończyć.
- Zaczniemy od czegoś niskiego. Nie chcę oberwać za to, że skręciłeś sobie kostkę, więc to - wskazała na buty, po czym westchnęła. -  Będzie bardzo bezpiecznym początkiem. Nawet nie poczujesz, że są na obcasie - powiedziała, podając mu obuwie. Skrzywiłem się, że to Hana ma mi pomagać w nauce. Nigdy nie widziałem kobiety w szpilkach, ale raczej było tutaj mało kobiet, które nie miały nic innego do roboty. Spojrzałem na buty, który nie miały jakiś dziwnych zapięć, a jedynie gładko wsuwały się na stopy. Były ciasne... Wąskie, za wąskie, ale w końcu był to damski but.
- Są ciasne... - powiedziałem, patrząc w dół na swoje stopy w butach. Wiedziałem, że będę później miał zaczerwieniania, może nawet opuchnięte stopy. - To jest tortura - mruknąłem, patrząc na Hane.
- Cóż, przyzwyczaisz się. Załatwienie butów na obcasie na zamówienie trwa dość długo, dlatego na razie musisz się przemęczyć - powiedziała bez jakichkolwiek uczuć, po czym zbliżyła się do mnie. - Jak ci idzie rozkochiwanie w sobie Ryu? - zapytała szeptem, a ja się wzdrygnąłem na bliskość.
- Jakoś... idzie. Chyba, sam nie wiem... Nie mówi o swoich uczuciach - powiedziałem, po czym zrobiłem pierwszy krok. Rzeczywiście nie było czuć większej różnicy mimo obcasów.
       Hana pokazywała mi, jak chodzić, sama do tego założyła buty na obcasie, aby pokazać każdy krok, każde machnięcie biodrami i jak stawiać stopy. Chodziła... z gracją. Miała naprawdę piękne ruchy i w codziennym obuwiu nie było tego widać. To jak kręciła biodrami, ani za mocno, ani za delikatnie. Hipnotyzowała swoimi ruchami, a ja... Cóż, szedłem z dużo mniejszą gracją, krzywo stawiając stopy i patrzyłem cały czas w dół więc bardziej się garbiłem.
- Mniej patrzenia w dół, wyprostuj plecy, unieś głowę, ręce w dół i powoli - powiedziała, zatrzymując się przy oknie i patrząc na mnie z tej perspektywy. - Nie myśl za bardzo o tym... O rany, nie tak, Shoyo - mruknęła, a ja wiedziałem, że będzie z niej okropna nauczycielka.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {05/05/24, 05:02 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Lista gości, sala, menu. Wszystko zostało przygotowane, więc zaproszenia wyruszyły, a tym samym nauka Shoyo chodzenia w kobiecych butach. Nie mogłem podarować sobie pierwszej lekcji, dlatego odnalazłem ich dość szybko. Stanąłem w drzwiach, opierając o framugę, gdy Hamada kroczył chwiejnie w stronę Hanny. Wyglądał zabawnie. Koślawo, niezgrabnie. Jego ruchy bioder, jakby zaraz miał wypaść mu dysk. Jakby miał kija w dupie. Doprawdy... nawet zmarłego by nie rozbudził.
         - Miałeś przyciągać wzrok, ale nie w taki sposób - prychnąłem, zwracając na siebie ich uwagę.
         - Panie Kobayashi - Hanna od razu się skłoniła. Uniosłem lekko dłoń, aby nie przejmowała się uprzejmościami. Wszedłem do sali, podszedłem do mojej zabaweczki, kładąc delikatnie dłonie na jego biodrach.
         - Podobno kilka głębszych pomaga. Na odwagę - zaproponowałem. - I raz, i dwa. Delikatnie. Nie masz rzucać biodrami, jak laski cyckami. Delikatnie, zmysłowo, zachęcająco - kontrolowałem jego ruchy siłą swoich dłoni, a potem go puściłem, aby ostatnie kroki pokonał samodzielnie.
         - Miałaś go nauczyć chodzić, a nie uczyć jak tego nie robić - mruknąłem w jej stronę.
         - Właśnie to robiłam. Trudno mu to wytłumaczyć.
         - Nie wątpię - mruknąłem, lustrując chłopaka w butach. W sumie nawet taka wysokość mogłaby się nadać. Jeśli zabraknie czasu... cóż. Nic więcej nie pozostanie. - A sukienka doszła? - spytałem zaintrygowany, na co Hanna przytaknęła.
         - Świetnie, przynieś ją. Trzeba zobaczyć te bioderka w sukience - cmoknąłem.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 6 Empty Re: From today you're my toy {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach