Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Dzisiaj o 10:33 pmAku
LiesDzisiaj o 09:07 pmSyriusz
Where is my mind?Dzisiaj o 08:03 amLadyFlower
Careful, I biteWczoraj o 06:54 pmKass
This is my revengeWczoraj o 08:29 amYoshina
AlterosWczoraj o 08:04 amYoshina
A New Beginning Wczoraj o 03:49 amYulli
The Arena of Hell05/05/24, 09:00 pmNoé
Wrong bride at the altar05/05/24, 07:14 pmMireyet
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
5 Posty - 36%
4 Posty - 29%
2 Posty - 14%
1 Pisanie - 7%
1 Pisanie - 7%
1 Pisanie - 7%

Go down
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty From today you're my toy {05/01/23, 10:42 am}

First topic message reminder :

From today you're my toy - Page 5 Fff10


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia 19/04/24, 11:10 am, w całości zmieniany 4 razy

Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {27/10/23, 11:33 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Parsknąłem na jego odpowiedź. Z całą pewnością to on bardziej mnie irytował. Wręcz wkurzał. Powoli zdawałem sobie sprawę jak ma nade mną coraz większą władzę. Nawet nie wiem kiedy, przestałem myśleć o zabiciu go, a jedynie sprzedaniu przyjacielowi, obiecując, że dobrze został wytresowany. Do tego jego ciało zbyt mocno przyciągało. Niczym magnes. Głód był nie do ugaszenia. Za każdym razem, kiedy widziałem jego tyłek, miałem ochotę go zerżnąć. Nawet, kiedy wycieńczony, zgwałcony znajdował się w uliczce. Choć wzbudzał odrazę, to coś dziwnego, budzącego we mnie grozę budziło się do życia. Obce uczucie... żalu? Jebać to. Po co się zastanawiałem nad takimi głupotami, skoro teraz miałem ważniejszą sprawę.
       Z fascynacją chłonąłem widok nagiego Hamady, to jak się wstydził, gdy go lustrowałem i podziwiałem, a przecież była to tak naturalna rzecz. Ludzkie ciało nie było nikomu obce. Niby byliśmy wszyscy tacy sami, a jednak jego ciało było drobniejsze, smuklejsze, włosy lśniły i kusiły, aby je dotknąć. Jasna skóra dostawała soczystego, rumianego koloru i pięła się do góry. Zalewała szyję Shoyo, jego poliki oraz uszy. Nieznacznie zadrżałem od dotyku chłopaka.
       - Czasem lubię się nacieszyć widokami - wyszczerzyłem swoje białe zęby. - Życie jest niesprawiedliwe, młody - jak tylko dłonie Hamady znalazły się pod koszulką, syknąłem razem z zaczerpniętym oddechem, a mój kutas od razu odpowiedział na ten ruch.
      - To zależy jak dobry się okażesz - uniosłem brwi do góry, wpijając się znów  w jego usta. Czując, jak robi miejsce między zębami, wtargnąłem do środka swoim językiem, badając dokładnie wnętrze i napierajac na jego własny. Wijąc się wokół niego, smakując go i po chwili jęknąłem, kiedy poczułem gdzie wsuwa dłoń. Odsunąłem się od niego, aby zaczerpnąć powietrza i spojrzałem w dół na jego dłoń. Cholera.
      - Nie jestem masochistą - prychnąłem rozbawiony. - Ale chyba sam masz słabość do mnie - mruknąłem gardłowo, widząc w jakim sam jest stanie. - Jeśli mnie grzecznie poprosisz, może zadbam o to, abyś sam czerpał przyjemność, kiedy mój twardy kutas znajdzie się w tobie - złożyłem obietnicę, sunąc dłonią od jego podbrzusza w górę, aż do sutka, którego uszczypnąłem, a potem złapałem dłońmi za jego jędrne uda, zaciskając na nich palce i lekko rozsuwając, aby lepiej uwydatnić jego krocze.
      - A więc? - z łobuzerksim wyrazem twarzy czekałem na jego odpowiedź.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {28/10/23, 10:51 am}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Atmosfera między nami była inna niż do tej pory. Czułem się nieco bezpieczniej, kiedy zachowywał się w taki sposób, ale wiedziałem, że to minie. Nie byłem dla niego nikim, jedynie zabawka, która ma spełnić jego zachcianki. Nie patrzył na mnie, jak na członka rodziny, ale nie chciałem tego, nie potrzebowałem by traktował mnie jak człowieka, choć to niebawem ma się zmienić. Jednakże cholernie się bałem, że przez takie zachowanie zmienię nastawienie do niego, do całej tej popieprzonej sytuacji. Dlatego nie chciałem całkowicie pozbywać się tej nienawiści, która mieszała się teraz z przyjemnością, podekscytowaniem. Moje ciało reagowało, serce szybciej biło, a w większości miejscach pojawiły się rumieńce, których sam nie spodziewałem. To było takie dziwne, bo nie chciałem jednocześnie tak na niego reagować.
       Pognałem za jego spojrzeniem, który znalazł się na mojej dłonie. Nie byłem doświadczony, w końcu to, co z nim przeżyłem nie sprawiło, że nauczyłem się czegokolwiek. Ból, cierpienie, przyjemność. Nie miałem żadnej techniki uwodzenia, a tym bardziej nie wiedziałem, jak idealnie zaspokoić drugiego mężczyzny. Ryu był moim pierwszym i nie wspominam tego wcale miło.
- Mam cię prosić? - uniosłem brew w zaskoczeniu, wydając z siebie niespodziewany jęk, kiedy jego palce uszczypnęły mojego sutka. Spojrzałem w dół, widząc, jak palce mężczyzny zaciskają się na moich udach, a to sprawiło, że kompleksy na nowo się pojawiły. To normalne, że pod naciskiem robią się dołki, ale cholernie nie lubiłem patrzeć na swoje rozlewające się uda, a siedząc na blacie właśnie takie się robiły. Uniosłem szybko głowę do góry, aby spojrzeć na Ryu. Nie wiedziałem o co dokładnie mam go prosić. O delikatność? Niewykonalne, ale chociaż raz chciałem poczuć się dobrze w trakcie tego. Bez bólu, bez szarpaniny czy bezsensownych uderzeń.
- Nawet jak poproszę to nie mam pewności, że dotrzymasz słowa - przekrzywiłem w uroczy sposób głowę i dłońmi przyciągnąłem go do siebie, aby nasze twarze były jeszcze bliżej siebie. - Nie ufam ci - wyszeptałem w jego usta,  po czym nie dając mu czas na jakąkolwiek odpowiedź, złączyłem je w pocałunku. Zamknąłem oczy, obejmując nogami go w pasie i zjechałem palcami na jego naga klatkę piersiową, a później na brzuch, czując wyraźne mięśnie pod opuszkami. Dobrze jest mieć zbudowane ciało, choć osobiście nie lubiłem ćwiczyć. Może czas to zmienić, żeby móc się chociaż postawić temu mężczyźnie?
       Oderwałem się od niego, na sam koniec trzymając jego dolną wargę zębami, pociągnąłem lekko za nią. Spojrzałem niewinnie na Ryu, czując że moja twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora.
- Proszę… Spraw mi niesamowita przyjemność, b-bądź delikatny - powiedziałem, mając ochotę uciec od niego spojrzeniem, ale nie mogłem. Zagryzłem dolną wargę, czując się jak ostatni głupek, bo te słowa brzmiały po prostu śmiesznie. Niech nie myśli, że poproszę go o wsadzenie jego penisa we mnie, to byłoby zbyt poniżające, a już czułem się okropnie. Miałem nadzieję, że to przejdzie, a jak nie, to zwyczajnie zaprzestaniemy na tym, choć… Nie chciałem.
- Nie każ mi długo czekać, Ryu. Pragnę twojego dotyku - wyszeptałem w jego zamknięte usta, tym razem odrywając wzrok od jego oczu. Zdecydowanie jestem skończonym kretynem. - Będzie nam obu dobrze - uśmiechnąłem się lekko, nie przestając błądzić dłonią po jego ciele. Nawet pozwoliłem sobie zaczepić palcami o jego sutek, zastanawiając się, czy uzyskam niespodziewana reakcję u niego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {29/10/23, 11:30 am}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Przytaknąłem, uśmiechając się szerzej do Shoyo. Miał mnie prosić, błagać, a ja może spełnię jego prośby. Nawet nie wiedział jak potrafiło to na mnie działaś. Tak samo, jak widok wtapiających się palców w jego ciało. Ach, cudowny widok, aż kusiło zrobić to mocniej, ale wiedziałem, że wtedy wydobędzie się z jego gardła okrzyk bólu.
         Rozchyliłem usta, aby coś powiedzieć, gdy mnie do siebie przyciągnął, jakby chciał w ten sposób ukryć swoje ciało przed moim wzrokiem, a potem wpił się w moje usta. Mruknąłem zadowolony, pogłębiając pocałunek. Czułem jak szczelnie owija mnie swoimi nogami, niczym wąż dusiciel. Jego dotyk był gorący, powodujący, że serce zaczynało bić szybciej, a klatka piersiowa przestawała poruszać się jednostajnie. Zdusiłem jęk, który na mnie naparł, gdy Hamada zjechał niżej rękoma. Usłyszałem cmoknięcie, kiedy nasze usta odłączyły się, ale chłopak nadal mnie trzymał. Jak w objęciach, tak samo za wargę, podgryzając. Przyjemny dreszcz zalęgł się pod brzuchem, a wypukłość w spodniach zapulsowała kolejny raz. Cholera, czułem, że nie wytrzymam i zaraz się nim zajmę tak jak zawsze, ale musiałem udowodnić mu coś, co udowadniałem każdemu swojemu poddanemu. Nigdy nie łamałem obietnic i każdy mógł śmiało mi zaufać. Bez tego moja rodzina by nie istniała. Ofiarowali mi swoje życia, zaufanie, a ja w zamian powodowałem, że mogli żyć w dostatku, w miarę szczęśliwie ja na te zjebane czasy.
          Spojrzałem na niego z góry, dopóki nie puścił mojej wargi, a potem otworzyłem szerzej oczy w zaskoczeniu jak bardzo niewinnie i rozkosznie wyglądał z tym rumieńcem na twarzy. Nie jednak kobieta mogła mu pozazdrościć, a słowa, któe po chwili wypowiedział złączyły się w słodką melodię oddziałowywującą zbyt mocno na moje zmysły oraz ciało.
         - Sprawię, że mi zaufasz - szepnąłem mrukliwie, czując jak podrażnia mój sutek, który od razu zaczął sterczeć, a ja wzdrygnąłem się od tego. - Niestety, nie mam tu odpowiednich zabawek, więc zmuszeni jesteśmy zrobić to... tradycyjnie - nachyliłem się, szepcząc mu do ucha, po czym possałem jego płatek ucha, lekko nadgryzając. Dłoń wsunąłem w jego miękkie włosy i zaciskając pięść, delikatnie nim szarpnąłem, aby odchylił głowy, odsłaniając swoją skórę szyji pokrytą rumieńcem. Uśmiechnąłem się pod nosem, sunąc pocałunkami wzdłuż niej, aż do zagłębienia między obojczykami. Przejechałem po jednym czubkiem języka, schodząc niżej, do jego sutka, który znalazł się szybko między moimi zębami. Zacząłem go torturować swoim językiem, ssaniem i innymi pieszczotami, nasłuchując uważnie reakcji młodego. Zadowolony odczepiłem się, widząc jak zaczyna mieć dość i łapczywie wpiłem się w jego usta. nacierałem, odkrywając karty na stół. Pokazując mu jak bardzo go pragnąłem. Moja dłoń zjechała niżej, nurkując między jego nogami. Zacząłem leniwie pieścić jego penisa, nabrzmiałego i gotowego do przyjęcia rozkoszy. Po chwili zacząłem krążyć kciukiem wokółjego dziurki, aż w końcu powoli wsunąłem go do środka, chcąc nieco rozciągnąć i rozluźnić Shoyo.
         - Gdzie mam cię zerżnąć? Tutaj, a może w sypialni? - spytałem, rozglądając się kątem oka po pomieszczeniu, od czasu do czasu patrząc prosto w rozmazone oczy Hamady. - Już wiem - wyszczerzyłem zęby w zadowoleniu, klaskając rękoma, a światła pogasły. Objąłem chłopaka w pasie, przyciągając bardziej do siebie. - Złap mnie mocno - oznajmiłem i nie dając mu możliwości na pretensje, podniosłem go, idąc z nim do ściany w salonie, która była oszklona. Zimno szkła zetknęło się z jego nagą skórą, a wokół niego powstała łuna pary.
        - Jak to jest? Myśl, że ktoś może nas podglądać? Podnieca cię to? - spytałem, wpijając się w jego usta, powoli stawiając na równe nogi. - A teraz odwróć się - rozkazałem, a gdy to zrobił, zacząłem zjeżdżać opuszkami palców od jego odsłoniętego karku wzdłuż kręgosłupa, po bokach talii, okrążając pośladek, aż do... dziurki, w którą wsunąłem palca.
        - Jesteś cudowny - wyszeptałem, powoli poruszając palcem, przytwierdzając swoje twarde ciało do jego. - Weźniesz go do ust? Czy masz zamiar być egoistycznym dupkiem, któym mam się zająć? - spytałem, gotów spełnić zachciankę Shoyo. Ten jeden raz, dla jego zaufania.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {29/10/23, 01:18 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Jego reakcja na moją zabawę jego sutkiem była dość zabawna, ale w końcu sam nie reagowałem lepiej na tego typu rzeczy. Mimo tego postanowiłem jeszcze podrażnić jego sutki skoro nie zabrał mojej dłoni, a przecież mógł spokojnie to zrobić. Bardziej skupiłem się na jego słowach. Chciał, żebym mu zaufał, ale czy to możliwe? Może trochę, bo jeśli rzeczywiście zadba o moją przyjemność to oznaczało, ze umie dotrzymać słowa.
- Nie narzekam na tradycyjność - powiedziałem, czując, jak dreszcz przechodzi po moim ciele. Z gardła wydostał się jęk w chwili, kiedy szarpnął moimi włosami. Uniosłem spojrzenie na sufit, czując jak ciepło rozchodzi się po całym ciele, a moje palce zaciskają się na skórze mężczyzny. Odchyliłem głowę jeszcze bardziej do tyłu, uwydatniając całkowicie swoją szyję, a z moich ust wydobyły się kolejne jęki, których tym razem nie chciałem ukrywać.
       Objąłem rękoma jego szyję, wsuwając palce w jego włosy. Głośny jęk rozniósł się po kuchni, kiedy jeden z sutków znalazł się między jego zębami. Ciało zadrżało, a oczy lekko się zaszkliły od tego przyjemnego bólu, który przy tym towarzyszył.
- Ah! P-przestań się znęcać nad tym sutkiem - mruknąłem, widząc, jak te stwardniały od dotyku, robiąc się bardziej czerwone od pieszczot. Przełknąłem gulę w gardle, patrząc uważnie na Ryu, który z zadowoleniem przestał je dręczyć ostatecznie łącząc nasze usta w pocałunku. Odwzajemniłem go od razu, dając mu pozwolenie do pogłębienie pocałunku, kiedy to moje palce zacisnęły się na włosach Ryu. Przyjemne ciepło dotarło do samego podbrzusza, pobudzając niektóre części ciała do życia. Otworzyłem szerzej oczy, wzdrygając się, kiedy dłoń mężczyzny znalazła się niżej i sam poruszyłem biodrami od tego nagłego ruchu po moim penisie. Moje jęki znikały w ustach mężczyzny, do czasu  aż nie poczułem jak jego palec znajduje się we mnie. Odsunąłem się od niego, drżąc od tej niewinnej przyjemności.
       Spojrzałem pytająco na Ryu, ponieważ nie rozumiałem skąd to pytanie.  Miejsce nie miało dla mnie większego znaczenia, w końcu i tak za trzy dni nas tutaj nie będzie.
- Coś ty wymyślił... - wyszeptałem, starając się ogarnąć swój oddech, który był przyśpieszony, po czym posłuchałem się go, łapiąc mocno wokół szyi rękoma, jak i nogami objąłem go mocniej w talii. Nie wiedziałem dokąd mnie niesie, a kiedy poczułem zimno, od razu zadrżałem wydając z siebie cichy jęk. Całe moje ciało było rozgrzane, paliło od tego wszystkiego, więc taka styczność z czymś zimnym była dziwna i trochę nieprzyjemna. Dopiero po jego słowach zrozumiałem gdzie jesteśmy i zagryzłem dolną wargę, czując dziwne podniecenie. Nie mogłem jednak nic odpowiedzieć, ponieważ od razu poczułem jego usta na swoich, a moje nogi w końcu zaczęły dotykać podłogi. Odwróciłem się, patrząc na własne odbicie w szkle, które nie było na szczęście aż tak wyraźne, ale sama świadomość, że ktoś może nas podglądać... Naprawdę było w tym coś podniecającego.
       Palce mężczyzny błądziły po moim ciele, schodząc niżej i niżej, aż w końcu dotarł do miejsca, aby wsunąć palce by przygotować mnie na swojego penisa. Jęknąłem, opierając się mocniej o szkło i wypiąłem pośladki w jego kierunku, jednocześnie czując, jak bardzo zawstydzony się robię przez swoje reakcje. Nie mogłem powstrzymać własnego głosu, który mnie zdradzał, jak bardzo jest mi przyjemnie, a to był dopiero początek.
- Huh? - wydusiłem z siebie, zaskoczony pytaniem Ryu. Odwróciłem głowę by chociaż trochę lepiej widzieć jego twarz, ale jego palec nie pozwalał mi na zachowanie spokoju. Zagryzłem dolną wargę tłumiąc przez chwilę wychodzące jęki, po czym spojrzałem przed siebie. - Zajmij się mną, skup się na mnie, na mojej przyjemności - powiedziałem, drżąc przez cały ten czas. Podniecenie rosło coraz bardziej i nie chciałem by przestawało. - W końcu to ty walczysz o moje zaufanie - uśmiechnąłem się szeroko, czując pewną satysfakcję, ale i podekscytowanie. Mimo tego, co się dzisiaj wydarzyło, nie poznawałem Ryu. Był inny, ale ta odmiana nawet mi się podobało.
Co się ze mną działo?
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {29/10/23, 08:27 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Kąciki ust podniosły się za pomocą niewidzialnej nitki. Z zadowolonym uśmiechem wpatrywałem się w odbicie Shoyo. Było niewyraźne, ciemne, a mimo to byłem w stanie dostrzec ważne dla mnie szczegóły. Podobało mu się, pragnął więcej pieszczot. Zniecierpliwiony dygotał, wydając ze swoich słodkich ust jęki. Z pewnością Bunta wszystko słyszał, ale nie był na tyle głupi, aby nam przeszkadzać.
        - Cóż za rozkoszny egoizm wypełza z twoich ślicznych ust - wymruczałem, sięgając dłonią do jego podbródka i lekko go wyprostowałem, aby sięgnać do ust, aby po chwili wtargnąć do nich językiem. Stróżka śliny ściekła po jego brodzie, a ja ją niespiesznie zlizałem, dokładając kolejny palec. W końcu, kiedy był już wystarczająco rozciągnięty, zsunąłem z siebie spodnie, oswabadzając swój interes spod warst materiału. Mokry i gotowy, aby poczuć ciepło wnętrza Hamady.
        - Gotowy? - spytałem, pocierając penisem między jego pośladkami. Zaciskałem je dłońmi, aby jeszcze lepiej przywierały do członka, a potem zsunąłem go niżej, napierając na dziurkę. Powoli, niespiesznie w niego wchodząc, centymetr po centymetrze, aż znalazłem się w nim cały. Przyjemnie zaciskał się wokół mnie, gorący i mokry. Stęknąłem gardłowo, odchylając na moment głowę do tyłu. Przyłożyłem dłonie do jego bioder, nabijając się rytmicznie. Raz, drugi, trzeci, a potem przyspieszyłem, szukając jego prostaty. Usłyszałem ten znaczący głos.
        - Więc to tutaj - uśmiechnąłem się, patrząc na jego odbicie i nie szczędząc na prędkości, zacząłem go rżnąć, uważając na to jak reaguje, aby za każdym razem trafiać w prostatę, a gdy widziałem jak traci rozum, zapada się w swoją rozkosz obezwładniającą ciało, przerwałem, opadając na jego mokre plecy. Oparłęm dłoń o zimną szybę, drugą ręką sięgając do jego członka i zacząłem zabawiać się główką, nadgryzając płatek ucha.
        - Widzisz? Ludzie jedzą kolację, oglądają telewizję, kiedy ja cię tu pieprzę - szepnąłem, ssąc jego skórę na ramieniu, pozostawiając na niej malinkę, potem kolejną i jeszcze jedną.
        - I nie przestanę, dopóki nie będziesz błagał żebym skończył. Będę cię zostawiał na skraju orgazmu, żebyś mnie o niego błagał, Shoyo - złożyłem obietnicę, znów poruszając się w nim.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {31/10/23, 08:17 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Nie przejąłem się jego słowami, ponieważ sam pozwolił mi być egoistą ten jeden raz, kiedy nasz seks różnił się od poprzednich razów, a trochę ich już za sobą mieliśmy. Przy żadnym z nich, nie czułem się tak dobrze dopieszczony, ale świadomość, że to tylko chwilowe, nieco mi psuło humor. Odwzajemniłem jego pocałunek, czując, jak dreszcze nie opuszczają moje ciało. Serce z każdą sekundą przyśpiesza jeszcze bardziej, nogi ledwie trzymają się wyprostowane. Wygiąłem plecy, kiedy poczułem, jak dokłada kolejnego palca. Stłumiłem swój jęk w pocałunku, zaciskając dłonie w pięść, kiedy było mi tak cholernie dobrze. Nie chciałem by przeszkadzał, więc na jego pytanie zacisnąłem usta w wąską linię, czując, jak jego penis kreśli kształty na pośladkach. Jęknąłem cicho, przyciskając się bardziej do okna.
- T-tak - powiedziałem drżącym głosem, a już po chwili czułem, jak wchodzi we mnie. Powoli, nieśpiesznie... Aż zacząłem mieć wrażenie, że się mną bawi, wchodząc tak powoli.
       Wydałem z siebie głośny jęk, czując, jak cały się we mnie zanurza. Spojrzałem w dół, na swój brzuch, jak i sterczącego penisa. Całe moje ciało zdradzało, jak bardzo tego chcę i jak bardzo podniecony jestem. Z każdym jego ruchem, nie potrafiłem zamknąć swoich ust, wydobywając z siebie dźwięki, takie jak pomruki czy jęki. Jasno pokazywałem, jak bardzo podoba mi się to, co robiliśmy. Cały czas miałem jednak spuszczoną głowę, nie potrafiąc spojrzeć na to niewyraźne odbicie, które mimo wszystko mnie zdradzało. To, jaką minę robiłem, jak bardzo błyszczały mi oczy z podniecenia.
- Ah! Cz-czekaj! - jęknąłem, czując to jeszcze większą przyjemność, kiedy zaczął trafiać w najczulsze miejsce. Ledwie trzymając się na nogach, wydobywałem z siebie głośne jęki, a ciało drżało z rozkoszy, jaką mi dawał. Nie czułem bólu, a przyjemność, która rozchodziła się po całym ciele. Czułem, że jestem coraz bliższy dojścia, więc, kiedy przestał się poruszać, mruknąłem niezadowolony, podbierając się mocniej rękoma o szybę. Ciężar który znalazł się na moich plecach sprawił, że ugiąłem jeszcze bardziej nogi, już wyobrażając sobie, jak upadam na podłogę z braku sił.
- N-nie, Ryu... N-nie tu - wydusiłem z siebie, pojękując, kiedy zabawiał się moim penisem. Gęsia skórka pojawiła się na moich rękach, stawiając włoski do pionu, kiedy szepnął do mojego ucha. Jego głos był tak cholernie seksowny, że aż miałem ochotę słuchać go godzinami. Choć może to przez słowa, które wypowiedział? W końcu wcześniej nie wiedziałem co może mnie podniecać, a świadomość, że ktoś nas ogląda, może nawet masturbuje się  przez te widoki, które jest w stanie dostrzec, zwyczajnie mi się to podobało.
       Nie wiem, kiedy moje ciało zaczęło prosić o więcej, a z ust wychodziły taki słowa, jak ,,szybciej", ,,mocniej", a nawet i ,,głębiej". Choć świadomość podpowiadała mi, że to złe i w ogóle nie powinno mieć miejsca, to powoli traciłem rozum, oddając się całkowicie przyjemności, która otaczała mnie z każdej strony. Patrzyłem przed siebie, w przestrzeń, która otaczała całe miasto. Kolejne jęki opuszczały moje gardło, a nogi ostatnimi siłami powstrzymywały się przed całkowitym poddaniem.
- R-Ryu... Błagam, p-pozwól mi... Ah! Dojść! - zawołałem, czując, że już dłużej nie wytrzymam tej zabawy w kotka i myszkę. Kiedy przerywał, czułem pieprzoną pustkę, a kiedy znów się poruszał we mnie, czułem się, jak w cholernym niebie. - Chcę dojść, j-już dłużej nie w-wytrzymam - dodałem. Mój głos drżał, był nieco słabszy, niż na samym początku, a gardło bolało od ciągłych jęków.  - Chcę widzieć twoją twarz - powiedziałem, uginając nieco bardziej nogi. Traciłem powoli w nich władzę i to cholernie mi przeszkadzało, bo nie chciałem wyjść na słabego. Choć teraz nie miało to żadnego znaczenia.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {04/11/23, 09:39 am}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Szeroki uśmiech cisnał się na moją twarz. Pokiwałem głową w nie mocy na jego rozkoszne błagania, kiedy jego nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
        - Co ja z tobą mam - mruknąłem ochryple, czując jak z tej zadyszki mam suchość w gardle. Przerwałem, niechętnie wychodząc z jego ciepła i nadal trzymajac go za biodra, odwróciłem twarzą do siebie. Przyszpiliłem Shoyo plecami do szyby, łapiąc za uda i podnosząc, aby zakleszczył mnie w ich objęciu. Bez chwili zwłoki wszedłem w niego, mrucząc i stłumiając swój jęk w jego ustach. Łapczywie natarłem językiem do lepkiego wnętrza, znów siłując się z jego zwinnym językiem. Ani myślałem dać mu złapać oddech. Oddając się całkowicie swojemu poządaniu
        - Więc dojdźmy razem - oznajmiłem, lustrując uważnie jego twarz, jakby w poszukiwaniu w niej odpowiedzi i zaciskając mocniej dłonie na jego udach, przyspieszyłem. Nie powstrzymywałem się od jęczenia i stękania. Robiłęm to, na tyle głośno, aby sąsiedzi mieli nas dosyć, ale na tyle też głośno, aby zazdrościli i nie mieli odwagi zwrócić uwagi z samego rana.
        - Shoyo, kurwa. A-ach - wyjęczałem, czując jak zbliżam się do kresu wytrzymałości. - J-ja... - w jednej chwili zesztywniałem, czując jak eksploduję w jego wnętrzu. Całe nagromadzone napięcie w jednej chwili zniknęło, a ja pogrążony w orgaźmie zwolniłem, poruszając biodrami, oagrnięty konwulsjami. Zdyszany, czując jak tracę siły, oparłem sowją klatkę piersiową o Hamadę, czując jak pod jego skórą łomocze serce.
        Nigdy mi się nie znudzisz - te słowa prawie uciekły z ust, rpzedzierając się przez osłonę myśli. Spojrzałem w jego błyszczące oczy, nie mogąc dać wiary co prawie uczyniłem. Nie puszczając go, zwrałem swoje resztki sił i zaniosłem nas do łazienki, prosto pod prysznic. Ostrożnie oswobodziłęm Shoyo ze swoich uścisków, stawiając na ziemi. Upewniając sie, czy nie runie, odkręciłem deszczownicę, sprawdzając czy woda nie jest za zimna. Potrzebowała chwili, aby unormować się do oczekiwanej temperatury.
        - Musimy się obmyć. Nie chcę potem słuchać, że pościel wali różnymi rzeczami - parsknąłem, sięgając po żel. - Umyć cię? Może zanieść potem do łóżka, ksieżniczko? - parsknąłem, patrząc jak jest wykończony.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {08/11/23, 08:02 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Patrzyłem na mężczyznę przez zamglone oczy, kiedy tylko obrócił mnie do siebie. Spojrzałem w dół na jego dłonie, które po chwili chwyciły za moje uda by podnieść mnie do góry. Objąłem go szczelnie nogami, jak i rękoma, bo choć przyciskał mnie do ściany to wcale jemu tak nie ufałem. Co jeśli by mnie niespodziewanie puścił? Byłoby to bolesne, może nawet coś bym złamał, kto wie. Wszedł we mnie od razu, sprawiając, że z mojego gardła wyrwał się głośny jęk, a plecy wygięły w delikatny łuk. Nie czułem bólu, a przyjemność, która rozchodziła się po moim ciele. Każdy centymetr ciała reagował. Wtargnął językiem do moich ust, zachęcając mój język do zabawy, więc nie byłem mu dłużny tej przyjemności.
       Jęki rozchodziły się po pomieszczeniu, ale również odgłosy ocierających się dwóch ciał. Ryu przyśpieszył, co jedynie sprawiło, że dźwięki uciekające z moich ust były głośniejsze, a sam byłem coraz bliższy orgazmu. Dlatego z kolejnym pchnięciem, jak i słowami mężczyzny, doszedłem, brudząc nie tylko siebie, ale i Kobayashiego, który przylegał do mojego ciała. Wbiłem paznokcie w jego łopatki, wtulając twarz w jego szyi, kiedy był blisko mnie. Choć cały czas trzymałem się go, to wiedziałem, że nie ustałbym na podłodze, a od razu na nią upadł. Zamknąłem oczy, chcąc się nieco uspokoić, ale to wcale nie pomagało, więc spojrzałem na okna, do których przed chwilą byłem przyciśnięty, po czym wtuliłem się w mężczyznę, czując się pierwszy raz bezpiecznie w jego ramionach. Najchętniej poszedłbym spać, ale w końcu nie mogliśmy pójść do łóżka brudni, więc cudem starałem ustać na swoich nogach, podtrzymując się cały czas ściany, choć śliskie kafelki mi tego nie ułatwiały.  
- Nie nazywaj mnie tak - powiedziałem z zachrypniętym głosem, po czym spojrzałem na niego. Wyglądał na zadowolonego, może nawet spełnionego, ale również nadal pełnego energii. - Skąd ty bierzesz tyle energii... - westchnąłem, po czym odwróciłem się do niego plecami, zagryzając dolną wargę, czując powoli skutki naszego seksu. - Nie dam rady się umyć, kiedy ledwie trzymam się na nogach. Jak puszczę ścianę, to na bank od razu upadnę, więc możesz mnie umyć - powiedziałem, krzywiąc się na swój zachrypnięty głos. Już teraz z trudem mówiłem, a co dopiero następnego dnia. O ile nie stracę całkowicie głos, to będzie dobrze.
       Ryu zadbał by dokładnie mnie umyć, również ze swojej spermy, którą zostawił we mnie, dochodząc. Nawet wtedy nie byłem w stanie zatrzymać swojego głosu, choć woda z deszczownicy zdecydowanie lepiej go zagłuszała. Ostatecznie wyszliśmy spod prysznica i Ryu wytarł siebie, kiedy ja robiłem to bardzo powoli, po czym ponownie wziął mnie na ręce, więc na mój polik wyskoczył delikatny rumieniec.
- Jesteś wyjątkowo miły, aż się zastanawiam czy to cisza przed burzą - powiedziałem, a w moim głosie było słychać delikatne rozbawienie, ale i zmęczenie.
       Idą do sypialni, minęliśmy się z Buntą, który chyba w końcu uznał, że można wyjść z pokoju. Nie powiedział nic, nawet krzywo nie spojrzał, ale wiedziałem, że wszystko słyszał. Czy mu współczułem? Zdecydowanie tak, bo sam nie chciałbym słuchać jęków kogoś innego. Ryu odłożył mnie na łóżko, więc od razu wtuliłem się w kołdrę, czując, jak zaczyna otaczać mnie jej ciepło. Zamknąłem oczy, zdając sobie sprawę z tego, że dłużej nie wytrzymam, ale pozwoliłem sobie spojrzeć ostatni raz na Kobayashiego.
- To był całkiem udany wieczór - wyszeptałem, zasypiając od razu po tych słowach.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {09/11/23, 03:24 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         - Będę nazywać jak tylko zechcę. Jestes mój, Shoyo - przypomniałem mu, spoglądając w te rozkosznie błyszczące oczy, a potem roześmiałem się na stwierdzenie chłopaka, skąd mam tyle sił. - Dostałem w prezencie razem z dobrym DNA jako bonus pięknego przywódcy - parsknąłem, zmrużając lisio powieki. - W porządku ksieżniczko, zatem do łazienki umyć dupkę - dodałem, podrzucając go w swoich rękach, aby łątwiej zanieść do łazienki, gdzie zająłem się Hamadą dokładnie. Nie chciałem, aby cokolwiek z niego jeszcze uszło po seksie, tym samym brudząc pościel. Raz zostawiłem łóżko w okropnym stanie, a repremenda przyjaciela była sroga. Owszem, mogłem go za to zabić, ale jednak nawet ktoś taki jak ja potrzebował czasem przyjaciół, a przynajmniej osób, które mogły się kiedyś przydać. Tak jak teraz amerykanin.
         - Nie przyzwyczajaj się. Moje usługi są bardzo drogie - szepnąłem mu do ucha, patrząc jak drobny się wydawał w moich ramionach. Przekroczyliśmy próg łazienki, przecinając salon z kuchnią, gdzie pojawił się Bunta. Zignorowałem go całkowicie, świadom tego, że wszystko słyszał. Nie pierwszy raz był świadkiem takiego zachowania z mojej strony. Choć może... widok jak noszę swojego pieska nie był codziennością, ale jakoś ofiarę trzeba przenieść z punktu A do B. Wszystko ma swoje miejsce. Tak samo dzisiejszego wieczoru miejsce Hamady było w łóżku. I tam go położyłem. Spojrzałem na niego i to w jaki sposób zakopał się w pościeli. Niczym krecik, co było zabawne.
         Poczekałem, aż zasnie, a jego słowa lekko mnie zaskoczyły.
         - Całkiem - szepnąłem, szczelniej go przykrywając i wróciłęm do salonu, gdzie stał Bunta z opartą o ramię strzelbą.
         - Mógłby panicz czasem uszanować moją obecność
         - A co, zamierzasz mnie tym potraktować? - skinąłem głową, aby zwróciłuwagę na trzymaną broń. - Czy może chciałeś dołączyć?
         - Wypraszam to sobie, nie gustuję w mężczyznach.
         - A szkoda - parsknąłem, podchodząc do niego bliżej. - Zajmę się tym, a ty pilnuj młodego - odebrałęm mu broń, klepiąc po ramieniu.
         - Udanego polowania, panie Ryu

         W końcu, choć niechętnie, wróciliśmy na stare śmieci. Na sam widok nadal stojącej w ryzach posiadłości skrzywiłem się w niesmaku. Bunta zawalony był walizkami oraz drobnymi upominkami, które kupiłem, aby nie zmiękczyć serducho wszystkim domownikom, a żeby ich wkurzyć jeszcze bardziej. Shoyo był cichy, stojąc u mojego boku. Mogłem domyślać się co było tym spowodowane. Narzeczona. Grasowała gdzieś w posesji, zaciągnięta tu przez moją matkę.
         - Bunta, zaprowadź krasnalka do mnie, znajdź też Hanne, żeby streściła co i jak - a ja... miałem spotkanie z matką.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {11/11/23, 10:32 am}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Dni do naszego wyjazdu minęły dość szybko, jednakże o dziwo czułem się z tym dobrze, bo bycie w Tokio bardziej mi odpowiadało, niż w jakieś Ameryce, której w ogóle nie znałem. Na dodatek musiałem wiedzieć, czy z moją rodziną wszystko dobrze, choć nie miałem też do tego głowy przez długą podróż samolotem, gdzie głównie spałem, budząc się jedynie by coś zjeść albo po prostu skorzystać z toalety. W głowie cały czas miałem wieczór, który spędziłem z Ryu. Pieprzony drań naprawdę potrafił być delikatny, nawet czuły i... kochany. Tak, kochany. Zdecydowanie te określenia do niego nie pasowały, bo nadal był dupkiem, którego najchętniej bym zabił, ale nie mogłem z własnej głowy wyrzucić tamtego dnia. Zapewne przez własne zachowanie, które było inne. Chciałem tego. Chciałem, żeby wziął mnie w swoje ramiona, pocałował i dotknął. Miałem okropny mętlik w głowie, więc miałem nadzieję, że powrót do własnego kraju dobrze na mnie wpłynie.
       Dojechaliśmy na miejsce, więc wysiadłem z samochodu, trzymając się cały czas blisko boku mężczyzny. Jego rodzice nadal przebywali w posiadłości, do tego narzeczona, z którą miał w przyszłości wziąć ślub, ale jednocześnie jej nie chciał. Zapewne to mnie oberwałoby się najbardziej, bo kobieta zapewne wiedziała, że Ryu posiada swoje zabawki, a ja dla niego byłem właśnie kimś takim.
- Krasnalka? - uniosłem brew i choć miałem ochotę go walnąć w bok, to się powstrzymałem. Miał dobry humor, ale czy będzie taki sam po spotkaniu z matką? - Powodzenia - powiedziałem do niego zanim Bunta zabrał mnie ze sobą. Spojrzałem na Ryu nieco smutnym wzrokiem, ale szybko się ogarnął, idąc za Buntą, który mamrotał coś pod nosem.
- Coś się wydarzyło na wyjeździe? - zapytał, nie odwracając się w moją stronę.
- Nie, jest tak, jak było. Nie rozumiem skąd to pytanie - powiedziałem, mając nadzieję, że mężczyzna  nie będzie drążył tematu.
- Widzę, jak patrzysz na Ryu. Nie rób sobie nadziei, młody, lepiej na tym wyjdziesz - powiedział, na co zmarszczyłem brwi. Nie robiłem sobie żadnej nadziei, od samego początku jej nie miałem, ale czy rzeczywiście inaczej patrzyłem na Ryu? To niemożliwe. Bunta zmyślał.
       Nim dotarliśmy do pokoju Ryu, wpadłem na jakąś kobietę, która patrzyła na mnie od razu z góry, jak na jakiegoś robaka.
- Przeproś - padło z jej ust, więc uniosłem brwi, po czym parsknąłem śmiechem.
- Nie ty mi rozkazujesz - powiedziałem do obcej kobiety, po czym dostrzegłem Hane, która zirytowana stanęła za kobietą. Widziałem, jak dziewczyna patrzy na nas, zaś ja kątem oka obserwowałem jędzę, która nadal czekała na przeprosiny. - Pójdziemy w końcu do pokoju Ryu? Chcę trochę odpocząć - westchnął, a moje słowa zaskoczyły wszystkich poza Buntą. Hana nie wiedziała dlaczego idę do pokoju Ryu, zaś obca kobieta zaczęła gotować się w środku.
- To wybranka pana Kobayashi'ego - wtrąciła się szybko Hana, zanim kobieta cokolwiek powiedziała. Parsknąłem pod nosem, oceniając ją swoim wzrokiem.
- Taka paniusia nawet dnia z nim by nie wytrzymała, ale powodzenia - wyminąłem ją i Bunta zrobił to samo.
       Ostatecznie dotarłem do sypialni mężczyzny, zostając całkowicie sam w tej dużej przestrzeni. Nie było tutaj żadnych moich rzeczy, a nie chciałem w noszonych ubraniach kłaść się do łóżka, więc rozebrałem się do bielizny i wyciągnąłem z szafy Ryu jego koszulkę, która była zdecydowanie za duża na mnie. Walnąłem się na łóżku, czując, jak wszelkie siły opuszczają moje ciało. Liczyłem tylko na to, że rozmowa Ryu z jego rodzicami i "partnerką" nie odbije się później na mnie, w końcu to nie ja zmuszałem go do małżeństwa.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {12/11/23, 06:07 am}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Siedzieliśmy na przeciwko siebie z zieloną herbatą. W matce kubeczku pływał pojedynczy listek Gyokuro, dumnie płwając pionowo, do połowy zanurzony. Podobno jest oznaka szczęścia, które teraz jest najbardziej potrzebne mnie. Spojrzałem na swoją zieloną taflę i leniwie leżący listek. Cholera.
         - Niezwykle mi miło, że postanowiłeś wrócić do domu - jej słowa przesiąknięte były jaden, udawaną madczyną troską. Była wściekła. Nie mogłem marudzić, była cudowną kobietą, kochającą swych synów, ale gdy tylko się ja wkurzyło, to ojciec zdawał się ,malutki, tak jak cały świat. Wszyscy klekali przed matką, gdy ta płonęło wściekłością, a teraz wyglądało to jeszcze gorzej. Przy niej piekło mogło zamarznąć.
         - Musiałem, gdy usłyszałem, że wpadł mi nowy dekorant wnętrz - uśmiechnąłem się cierpko.
         - Zmiany przynoszą pozytywną energię, która jest potrzebna, abym doczekała wnuka - oznajmiła, unosząc elegancko kubeczek dwoma rękoma i upiła nieco herbaty.
         - Z pewnością - mruknąłem, gdy nagle ktoś zawitał do pokoju. Nie odwróciłem się, słyszałem jedynie kroki dwóch osób, z czego jedne doskonale znałem. Hana, a więc drugie musiały należeć do mojej nowej luby.
         - Świetne wyczucie czasu. Mój synu - pomachała ręką, aby dać znać dziewczynie, żeby podeszła bliżej skupiając wzrok za mną. Nieznajoma przemknęła delikatnie obok, siadając po mojej prawej, zaś po lewej matki. Wyglądała spokojnie, może nawet zbyt spokojnie jak na dziewczę, które miało zostać nałożnicą walniętej bestii rodziny Kobayashi. Tak przynajmniej o mnie mówiono.
         - Poznaj swoją narzeczoną.Kaoru Nagashiro - jej nazwisko wzbudziło we mnie więcej emocji niż bym chciał. Zadrżałem, wybałuszając oczy, a dziewczyna spojrzała na mnie spod zmrużonych oczu. Widziałem ten błysk, niebezpieczny, lecz tajemniczy jednocześnie.
         - Oszalałaś? Mam za nią wyjść? Za Nagashiro?! - uniosłem się, wstając na równe nogi, zaskakując wszystkich zebranych. - Wolałbym już tego paszczura z wcześniej - zazrzytałem zębami, a pięści aż mnie swędziały, aby coś rozwalić.
         - Przystałeś na moje warunki. Wystarczy, że ją uświadczysz tym przywilejem i postarasz o dziecko. Im szybciej trafisz do bramki, tym lepiej dla ciebie, jak mniemam - wiało od niej chłodem. Matka była tak bardzo zdesperowana, jak ja, aby nie pozowlić tej kobiecie wejść do tej cholernej rodziny.
         - Panie Kobayashi - oboje spojrzeliśmy na przybyłą. - Rozumiem pańskie zniechęcenie przez plotki, któe obiegają wybitne rodziny jak pańska, ale przysięgam, że moja rodzina nie jest w to zamieszana - pochyliła się, kłaniając aż dotknęła czołem podłogi. Uniosłem brew ku górze, mrucząc przekleństwo.
         - Wstawaj - warknąłem, a gdy ta uniosła głowę, złapałem za jej nadgarstek, wyciągając z pokoju.
         - Owocnej pracy - zaćwiergotała matka, gdy trzaskałem zasuwanymi drzwiami. Niech ją szlag. Wpadłem do pokoju, wpychając dziewczynę do środka. Zamknąłem za sobą drzwi, patrząc na zaskoczonego Buntę oraz Shoyo. Cmoknąłem ustami.
         - Butna, Shoyo, Shoyo, Butna, Mei - przedstawiłem ich od niechcenia.
         - To ty? - wymcknęło jej się, wytykając palcem moją zabaweczkę, a ja spojrzałem na nich pytająco.
         - Mieliście okazję się poznać? - spytałem, oczekując od nich wyjaśnień.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {14/11/23, 07:05 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Szczerze mówiąc obawiałem się pojawienia się w tym miejscu nowej osoby, tym  bardziej kobiety, która miała nosić dziecko Ryu. Kobayashi wielokrotnie zaznaczył, że nie jest zainteresowany wychowywaniem dzieci, ale co jeśli to się zmieni? Poszłoby mi to na rękę, ponieważ mógłbym wtedy być wolny. Uciec stąd, wrócić do swojego życia, choć wiadomo, że nie będzie ono już takie same.
- Dlaczego tak bardzo zależy jego matce na wnuku? To bez sensu - westchnąłem, widząc jak Bunta siedzi w fotelu, przeglądając coś w telefonie. Podniósł na mnie spojrzenie, powstrzymując się od parsknięcia śmiechem,
- To raczej dość normalna praktyka w takim środowisku. Musi być potomek, który przejmie władzę, choć raczej taka panna nikomu na rękę nie jest - powiedział. Rzeczywiście nowa sytuacja nie była nikomu na rękę, tym bardziej mnie. Chciałem rozkochać w sobie Ryu, ale ta kobieta mogła tylko bardziej namieszać.
       Podniosłem się z miejsca, słysząc, że otwierają się drzwi do pokoju. Bunta od razu wstał z fotela, zaś ja skrzywiłem się na widok kobiety, która też mnie dostrzegła. W łóżku Ryu i w jego koszulce. Dobrze, że miałem na sobie bieliznę i nie leżałem tutaj całkowicie nago.
- Niestety tak, twoja przyszła żona nie potrafi się poruszać. Wpada na ludzi i oczekuje jeszcze przeprosin - powiedziałem bez chwili wahania, po czym wstałem z łóżka i posłałem pytające spojrzenie Ryu. Po co on w ogóle ją tutaj przyprowadził?
- To ty na mnie wpadłeś. Jeszcze śmiesz twierdzić inaczej - parsknęła śmiechem pod nosem, na co przewróciłem oczami. - Powinieneś przeprosić dopóki jestem miła - dodała. Uniosłem znacząco brew i podszedłem bliżej nich, aby złapać dłoń Ryu i spleść nasze palce ze sobą. Stanąłem na palcach, wolną dłoń układając na jego policzku i pocałowałem go w usta, delikatnie i powoli. To była chwila kiedy poczułem, jak kobieta odpycha mnie od Kobayashi'ego.
       Cofnąłem się do tyłu, ostatecznie tracąc równowagę i upadając na podłogę.
- Jak śmiesz całować własnego pana. Pozwalasz mu na to? - zapytała, zniesmaczona moim zachowaniem. Zacisnąłem usta w wąską linię i nim ktokolwiek zdołał coś powiedzieć, podniosłem się z podłogi, po czym ruszyłem do łazienki, która połączona była z sypialnią. Zamknąłem się tam, osuwając się na chłodne kafelki pod drzwiami. Kaoru wydawała się być irytująca. Panna z większym ego, niż jej głowa... Czułem, że wszystko się posypie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {15/11/23, 09:45 am}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Stałem. Stałęm i obserwowałem, a Bunta obserwował mnie. Znaliśmy się już sporo lat. Zaciągnąłem go w te szeregi, bo nie miał dokąd pójść. Był moim cieniem, tak jak później Hanna i oboje doskonale wiedzieli, kiedy robiłęm się tak naprawdę wkurwiony. Teraz jedynie jedna, cienka granica dzieliła mnie od tego. jeden krok, aby strzelić kulkę między oczy jednemu jak zarówno drugiemu. Kaoru Nagashiro ta kobieta choć nie była brzydka jak poprzedniczka proponowana przez matkę, to z pewnością pozwalała sobie na zbyt wiele. Z dwóch powodów, choć teraz nie miałem sił o tym myśleć, bo nadal mieszałem się z uczuciem zaskoczenia na twarzy po tym jak Shoyo bezkarnie mnie pocałował. Bez mojego pozwolenia dotknął ust, aby zrobić jakąś durną dramę, durny pokaz, a po co? Na cholerę robił mi tu pokaz zazdrości?! Co chciał pokazać?! Kim tu jest?! Jebaną zabawką! Tak jak ta pizda! Nikim! Oboje byli tu nikim!
          - Kaoru - odezwałem się, gdy ta cały czas coś biadoliła. Bunta już napiął mięśnie gotowy do podskoczenia w odpowiednie miejsce w razie potrzeby. Ta mnie zignorowała. Czułem jak żyła pulsuje na mojej skroni i ma zamiar zaraz wybuchnąć. - Kaoru! - ryknąłem, a ona wściekła odwróciła się zamaszyście w moją stronę. Bez chwili namysłu zamachnąłem się ręką, a jej twarz odskoczyła od sił z jaką ją spoliczkowałem. Zaskoczona z łzami w oczach od powstałego bólu, spojrzała na mnie gniewnie, a jej polik, cały czerwony widocznie pulsował. Tak samo jak zaciskana i rozluźniana szczęka.
          - Jak śmie - nie skończyła, bo spoliczkowałem drugi policzek. Znów ta głupia pizda nic nie zrozumiała, otwierając znowu usta, a ja uniosłem rękę, ale tym razem Bunta doskoczył, zasłaniając jej tę cholerną buźkę. Wyciągniętą rękę usadowiłem na nosie, rozmasowując przestrzeń między oczami i głęboko westchnąłem. Kobiety. Z nimi są same problemy.
          - Zamknij tę buźkę, zanim postanowie zrobić tobie krzywdę, Kaoru, zanim zmienie zdanię w jaki sposób zrobić tobie cholernego bachora - ostrzegłem, a ta z przerażeniem opadła na kolana. Spojrzałęm na nią z góry, potem znacząco na Bunte, a ten bez chwili namysłu zaczął ją wyciągać z pokoju, proponując przewietrzenie na zewnątrz. Teraz kolej Shoyo.
         Nie byłem uprzejmy. Uderzyłem parę razy w drzwi, każąc je otworzyć. Raz, drugi. Za trzecim nie miałem już sił i kopnąłem w nie. Raz drugi, aż póściły, otwierając z hukiem. Przed moimi oczami pojawił się przerażony Hamada.
         - Twoja kolej, skarbie - oznajmiłem, nadal wściekły i nie bacząc na nic podszedłem do chłopaka, złapałem za fraki i zaciągnąłem z powrotem do sypialni. Usiadłem na łóżku przerzucając go sobie przez kolana, aby świecił mi tyłkiem gotowym na przyjęcie karnych klapsów. Zsunąłem z niego ubrania z nóg, a jasna skóra lekko połskiwała w świetle żarówki.
         - Teraz poznasz swoją karę za przywłaszczanie sobie moich ust bez pozwolenia - oznajmiłem, błądząc koniuszkiem palca po jego tyłku, jędrnej skórze, która od swojej jędrności walczyła z wypchaniem mnie siłą. Ach gdybym tylko nie był tak wkurwiony...
         - Wystarczył jeden seks, żebyś zapomniał kim jesteś - westchnąłem z rozczarowaniem w głosie i zamachnąłem się ręką. Przeciąłem ze świstem powietrze, a dłoń znalazłą się na jednym pośladku, tworząć w pokoju echo uderzenia.
         - Będziesz liczył na głos do dziesięciu, a po tym wszystkim klękniesz i mnie przeprosisz za bycie zazdrosnym - oznajmiłem, znó go linczując klapsem, mocniejszym, czekając aż powie "jeden".
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {15/11/23, 06:49 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Czułem, jak moje poliki palą z zażenowania. Pocałowanie Ryu było pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi do głowy, aby tylko pokazać kobiecie, że ten nie jest nią zainteresowany. Zakryłem twarz dłońmi, wydając z siebie jakiś bliżej nieokreślony dźwięk. Za drzwiami panowała już cisza, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Wzdrygnąłem się, kiedy padło uderzenie do drzwi. Pierwsze, drugie... Głos Ryu dotarł do moich uszu, a ja zadrżałem, bo wiedziałem, że to spotkanie dobrze się nie skończy. Opierałem się mocno o drzwi, czując, że to nie miało sensu w chwili, kiedy uderzenia stały się mocniejsze, aż sam odbijałem się o nie. Moje serce przyśpieszyło, oddech stał się nierówny i gdyby nie to, że w odpowiedniej chwili się odsunąłem, to prawdopodobnie dostałbym drzwiami. Przerażony spojrzałem na mężczyznę, wycofując się do tyłu, ale to była chwilka, kiedy mnie dopadł.
- P-puść... - wydusiłem z siebie, starając się wyszarpać, ale nic mi to nie dało.
       Zawstydzony, schowałem twarz w pościeli, zaś palce zacisnąłem na kołdrze. To było tak zawstydzające... Czułem się okropnie z tym, że tyłkiem świecę przed jego oczami, choć to nie było też nic nowego. Zagryzłem dolną wargę, powstrzymując napływające łzy. Jeszcze nic nie zrobił, a ja już byłem przerażony.
- T-to nie tak, n-nie zapomnia... ACH! - krzyknąłem, kiedy pierwszy raz jego dłoń zderzyła się z moimi pośladkami. Samotna łza spłynęła po policzku, znikając w pościeli, kiedy mocno zaciskałem na niej swoje palce. Moje ciało zadrżało, a miejsce, która zostało uderzone, okropnie piekło. Wiedziałem, że Ryu posiadał sporo siły, wielokrotnie mi to udowodnił, więc nie wyglądało na to, że tym razem zamierza być delikatny. "Kara". Nie zrobiłem nic tak strasznego by zasłużyć na coś takiego. Poniżony - jakby to było pierwszy raz. Z mojego gardła wyszedł kolejny jęk spowodowany bólem. Poruszyłem biodrami, chcąc uciec od tego wszystkiego, ale nie miałem jak, ani gdzie.
- J-jeden - powiedziałem na tyle głośno by mój głos rozniósł się po pokoju. Po tym pojawiło się kolejne uderzenie, na które mocniej zareagowałem. Pośladki coraz bardziej piekły i bolały, choć było to drugie uderzenie, można powiedzieć, że trzecie, ale Ryu nie powiedział, że ten pierwszy zalicza do kary.  - Dwa...  P-przepraszam - wydusiłem z siebie, a moje ciało zadrżało, kiedy poczułem wiatr otaczający moją skórę. Trzecie uderzenie i tym razem krzyk rozniósł się po sypialni. - T-trzy - powiedziałem, czując, jak chcę zapaść się pod ziemię, aby tylko zniknąć spod ręki mężczyzny.
       Najgorsze było to, że całe moje ciało reagowało na karę, które nie tylko bolesna, ale w pewnym stopniu przyjemna. Coraz większe miałem wrażenie, że powoli stawałem się jakimś masochistą, którego podnieca ból. Przerażało mnie to i chciałem jak najszybciej pozbyć się tego uczucia. Załkałem, tłumiąc w sobie jęk, kiedy Ryu postanowił uderzyć mnie kolejny raz. Spojrzałem na swoją dolną partię ciało, choć ukryta w udach Ryu, to bardzo dobrze wiedziałem, co takiego się budzi do życia. Cholera!
- Czt... Cztery - wyszeptałem. Poliki pokryte rumieńcami piekły coraz bardziej i już nie z zażenowania, a dlatego, jak zrobiło się gorąco w pomieszczeniu albo to ja byłem cały rozpalony.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {18/11/23, 03:21 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Uderzenie, jeden za drugim. Przyjemny dźwięk roznosił się echem po pokoju, a na chłonąłem każdą rozpaczliwą reakcję Shoyo. To była jedna z łagodniejszych kar, jakie mogłem mu ofiarować. Wyrywanie paznokci? Wyrywanie włosów, albo zębów? Wpychanie kija do dupska? Było tuzin możliwości, ale każda mogła go oszpecić, a tego aktualnie nie chciałem. Po klapsach jedynie dostanie czerwonej skóry, ewentualnie siniaki, które zejdą po dwóch tygodniach.
         Usłyszałem liczbę cztery, a mój uśmiech poszerzył się, gdy poczułęm co się tam na dole święci. Jebaniutki masochistka. Zbok.
         - Czy ja dobrze czuję? Podniecasz się? - spytałem z niedowieżaniem w głosie, obdarowując jego pośladki kolejnym klapsem, i jeszcze jednym, na nowo błądząc palcami po podrażnionej skórze zanim znów uderzyłem.
         - Chyba odkrywamy twoje nowe strony, Shoyo - stwierdziłem, tym razem rozbawiony, słysząc liczbę dziewięć. Ostatnie uderzenie nie było tak mocne jak pozostałe. Pozwoliłem odetchnąć Hamadzie po tym lekkim upokorzeniu, jakie zostanie tylko między nami
         - No dobra, a teraz trzeba coś zrobić z tym - stęknąłem, obracając sobie ciało zabaweczki tak, aby skończył na moich kolanach, któe lekko rozchyliłem. Jego tyłek zawisł w powietrzu, gdy kolana przewieszone miał na moich nogach. Nie czekajac na nic wsunąłem jedną dłoń pod koszulkę, odnajdując sterczące sutki. Zabawiając się nimi między dwoma palcami, drugą ręką sięgnąłem do jego krocza, uwalniając sterczącego penisa.
        - Jakiś ty twardy, Shoyo - szepnąłem mu do ucha, nadgryzając płatek i zacząłem leniwie jeździć dłonią w górę i w dół. Najchętniej doprowadziłbym go do granic szaleństwa, rozkazując, aby padł na ziemię przede mną i pokazał mi jak się doprowadza do orgazmu, ale miałem dziwną ochotę doprowadzić go do tego stanu osobiście.
        Wtopiłem się w jego usta, naciągając lekko jego szyję, aby wyciął się odpowiednio mocno do tyłu, a potem schowałem twarz w ramieniu, muskając skórę, gorącą i palącą od pożądania, które płynęło w jego żyłach. Czułem jak pod moim dotykiem zaczyna prężyć się i drżeć, a po dłuższej chwili doszedł, usatysfakcjonując mnie tym.
        - Grzeczny chłopiec. Zadowoliłeś swojego pana - powiedziałem, odkładając go na łóżko, a sam wstałem na równe nogi, idąc zmyć z dłoni spermę. Wróciłem do pokoju, patrząc ja wymęczonego mentalnie Hamadę. - Zapamiętaj sobie tą lekcję bardzo dokładnie. A teraz siedź tu i nigdzie się nie ruszaj. Wrócę za godzinę - oznajmiłem, wychodząc z pokoju. Planowałem tyle  czasu poświęcić tej głupiej piździe.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {21/11/23, 07:15 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Coraz bardziej chciałem zapaść się pod ziemię, tym bardziej kiedy usłyszałem słowa Ryu. Choć nie widziałem jego twarzy, wiedziałem, że ten dupek czuje satysfakcję z tego, że się podnieciłem. Kolejne liczby uciekły z moich ust, wymieszane z jękami i pomrukami.
- T-to nie tak- - urwałem, kiedy jęk wyrwał się z moich ust. - Dziewięć - wymamrotałem, czując jak dreszcz przechodzi po moim ciele. Pragnąłem by to w końcu się skończyło. Pośladki piekły od bólu, zaś mój penis domagał się zupełnie innego dotyku. Czułem się z tym źle, nawet bardzo, ale nic nie mogłem poradzić. Kolejne uderzenie było delikatniejsze, ale nadal bolesne przez i tak mocno podrażnione pośladki. - D-dziesięć - powiedziałem, czując ulgę, że to koniec.
       Nie na długo nacieszyłem się końcem, kiedy to Kobayashi podniósł mnie, usadawiając okrakiem na swoich kolanach. Złapałem się jego ramion, bojąc się, że zaraz upadnę. Spojrzałem lekko przerażony w jego oczy, wzdrygając się, jak tylko palce zaczepiły mojego sutka. Wydobyłem z siebie głośny jęk, przesuwając dłonie na jego szyję, aby nieco się podciągnąć, ale nadal czułem, jak mój tyłek zwisa między udami mężczyzny.
- P-przestań... Ryu - mruknąłem zawstydzony, wydobywając z siebie to kolejne, głośniejsze jęki. Paliłem się ze wstydu, kiedy jego palce zajmowały się moim penisem, ale i sutkami, które twardniały pod opuszkami. Od razu odwzajemniłem pocałunek, przylegając do mężczyzny jeszcze bardziej, siadając przez co nieco wygodniej. Zjechałem dłońmi z szyi Ryu, chcąc wsunąć je pod jego koszulkę, ale nim do tego doszło, po czułem, jak dreszcz przebiega po moich plecach. Sam penis drżał pod jego palcami, a ciało domagało się spełnienia. Jęknąłem do ucha mężczyzny, dochodząc w jego dłoń. Opadłem głową na jego ramię, oddychając ciężko, niespokojnie. Zamknąłem oczy, czując się dziwnie zmęczony, ale i szczęśliwy, choć byłem też zaskoczony, kiedy tak po prostu położył mnie na łóżku. Zanim jednak cokolwiek udało mi się powiedzieć, Ryu zniknął do siebie, więc miałem czas by do siebie dojść. Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy i choć tyłek bolał od klapsów, to jednak nadal czułem się spełniony.
       Otworzyłem oczy, kiedy Kobayashi ponownie wrócił do pokoju, podniosłem się na łokciach, aby lepiej go widzieć.
- Poważnie? - zapytałem, jednakże Ryu wyszedł z pokoju. Tak po prostu mnie ukarał, zrobił dobrze ręką i sobie poszedł? Było to dziwne, bo Ryu nie oczekiwał niczego w zamian, a to raczej się nie zdarzało. Czyżby obecność tej paniusiu coś zmieniło? Niemożliwe, przecież Ryu nie był nią w ogóle zainteresowany. Obróciłem się na brzuch, dłonią dotykając swojego rozpalonego policzka. Myślałem, że to skończy się nieco inaczej, w końcu był wkurzony i zwykle nie interesowało go, czy jest mi dobrze.
       Usłyszałem pukanie do drzwi, więc niechętnie podniosłem się z łóżka, poprawiając swoje ubrania. Spojrzałem na tacę z przekąskami i uniosłem lekko brew. Mój brzuch się szybko odezwał, więc odebrałem tacę i podziękowałem kobiecie, której w ogóle nie kojarzyłem. Może to jakaś służąca albo inna pracownica? Nie interesowało mnie to, bardziej zastanawiałem się, co ze sobą zrobić przez pełną godzinę. Położyłem tacę na szafkę nocną, po czym rozejrzałem się po pokoju Ryu. Panował tu porządek, co raczej nie powinno być dla mnie zaskoczeniem. Przejechałem palcami po brzegach książek i wyciągnąłem jeden tytuł, chcąc się czymś zająć. Mogłem się zdrzemnąć, bo nie miałem pojęcia w jakim humorze wróci Ryu, ale nie zasnąłbym, a wyjść z pokoju nie mogłem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {25/11/23, 01:53 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Wyszedłem z pokoju, a na korytarzu stałą już Hanna w swoim garniturowym stroju z krawatem pod samą szyję. Jak zywkle świetnie w tym wyglądała. Świetnie eksponowało to jej kształty. W dłoniach trzymała list, który odebrałem od niej, nie zatrzymując się ani na moment. Odczytałem go. Były to pozdrowienia od przyjaciela, u któego byliśmy. Uśmiechnąłęm się pod nosem, rozrywając papier na kilka części i oddałem go kobiecie.
        - Za czterdzieści minut - poinformowałem, a Hanna skinęła głową. Widząc moje pytające spojrzenei wskazała palcem kierunek, gdzie znajduje się Kaoru. Westchnąłem, rozmasowując nasadę nosa i skręciłem w ślepą uliczkę, gdzie znajdowały się pokoje dla gości. Otworzyłem pokój, widząc przyszłą żonę, matke moich dzieci na łóżku. Spojrzała lekko wystraszona w moim kierunku.
        - Wystawiaj tyłek - rozkazałem, a ta siedziała zamurowana. Podszedłem bliżej, złapałem ją za nadgarstek i okręciłem tak, aby wypięła się odpowiednio do mojego kutasa. Najgorsze było to, że kompletnie nic nie czułem. Zero. Zero podniecenia.
        Złapałem za jej biodra, podwijając poły kimona. Matka zdążyła ją przygotować odpowiednio, bo wiedziała jak kochałęm te stroje. Jej brzoskwiniowy tyłeczek błyszczał w świetle lampy nad nami. Przejechałem dłonią po miękkiej skórze, widząc jak ta wygina się, aby z przerażeniem na mnie zerknąć.
        - Gdzie ta twoja waleczność? Taka twarda byłaś przy Shoyo - z zadziornym uśmieszkiem rozwiązałem swoje kimono, odkrywając nagie ciało. Przywróciłem sobie wspomnienie tego, co robiłem niedawno Hamadzie, a mój przyjaciel zaczął powoli budzić się do życia.
        - Pańska matka powiedziała, że to niewolnik, a niewolników... - uderzyłem ją w pośladek, na co ta wrzasnęła.
        - Co moje, jest moje, a nie twoje. Draśnij go, a przekonasz się, że jestem gorszy od samego pana piekieł - warknąłem, wchodząc w nią do samego końca. Od razu przyspieszyłem, a ta zaczęła jęczeć z bólu, zaciskając w dłoniach pościel. Nie byłem delikatny. Miałem tylko ją zalać, zapłodnić. Jej ciało w moich oczach zaczynało lekko się zmieniać. W głowie jej głos stłumiony był jękami Shoyo. Moje ruchy przyspieszyły do granic możliwości. Nie musiałem się powstrzymywać od pragnienia zaszalenia z swoim niewolnikiem. Minęła chwila, a ja doszedłem w niej, otrzeźwiając się z kapryśnej wyobraźni.
        - Jesteś potworem - warknęła, gdy z niej wyszedłem.
        - Uznam to jako komplement. Jeśli dojdą do mnie słuchy, że wychylasz się za mcno w tej rezydencji, twoja głowa poleci z tego ślicznego karku - szepnąłem jej do ucha, ciągnąc w swoją stronę jej głowę. Nie byłem litościwy. Czułem jak pod zaciśniętą pięścią jej włosy pękają, a kilka z nich sotało w mojej ręce, gdy w końcu ją puściłem.
        - Zabiję cię - wywarczała, gdy ktoś zapukał do drzwi. Wspaniale.
        - Śmiało, droga wolna - rozłożyłem zapraszająco ręce wychodząc na korytarz, a tam zastałem matkę, za którą stałą Hanna.
        - Świetnie, widzę, że nie tracisz czasu - uśmiechnęła się lisio, omijając mnie.
        Wróciłem do swojego pokoju, odszukałem wzrokiem Shoyo i opadłem ciężko na łóżko, zakrywając oczy ręką. Miałem teraz na głowie dwa problemy. Narzeczoną oraz psa. Zsunąłem rękę z twarzy, widząc jak siedzi przy jednej z książek. Znałem ją doskonale, była to moja ulubiona.
        - To powieść o zakazanej miłości, a może nieszczęśliwej. Jak zwał, tak zwał - odezwałem się, okręcając na bok, dostrzegając tacę z jedzeniem. - Nie jesz? - spytałem, marszcząc lekko brwi. Nie lubiłem, gdy Hamada nic nie jadł. Wyglądał wtedy na zbyt chudego i kruchego.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {26/11/23, 10:28 am}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Książka wciągnęła mnie już od pierwszej strony. Delikatnie przewijałem kartki, aby w żaden sposób nie uszkodzić rzeczy należącej do Ryu. Byłem mocno zaskoczony, że mężczyzna czytał tego typu książki, a ta była wyjątkowo wciągająca. Może dlatego, że czytanie to jedyne zajęcia, na jakie mogłem sobie pozwolić podczas nieobecności Ryu. Co jakiś czas sięgałem po przekąski z talerza, ale nie robiłem tego w większej ilości, więc jedzenia aż tak szybko nie ubywało. W końcu nie chciałem zatłuścić czy ubrudzić okruszkami książki. Szanowałem czyjeś rzeczy i choć była to tylko książka, to była to czyjaś własność. Czasami uciekałem myślami do tego, co robi Kobayashi z tą durną babą. Starają się o dziecko? Może Ryu pokazuje gdzie jest jej miejsce? Najchętniej w ogóle nie oglądałbym jej na oczy, ale wiedziałem, że nie będzie to możliwe. Została wybrana przez matkę mężczyzny... Współczułem mu, ale jednocześnie rozumiałem, że tak to u nich działa.
       Podniosłem wzrok znad książki, dopiero kiedy Ryu położył się obok mnie na łóżku. Spojrzałem na jego zmęczoną twarz, po czym wzrok zatrzymałem na książce,
- Jest wciągająca, w trakcie twojej nieobecności przeczytałem prawie sto stron - powiedziałem z lekkim uśmiechem, zerkając na jego klatkę piersiową, która została odsłonięta przez opadające kimono. - Trochę zjadłem, po prostu nie jem w takich ilości by w ciągu pięciu minut wszystko zniknęło -  dodałem i zamknąłem książkę, używając oczywiście zakładki. Na pewno zamierzałem wrócić do książki, ale teraz był tutaj Ryu i nie wydawało mi się by był w najlepszym humorze. - Co prawda, na początku nie byłem przekonany do jedzenia, bo... Ktoś inny mi je przyniósł, pierwszy raz widziałem tą kobietę na oczy  - wyjaśniłem, sięgając palcami do policzka mężczyzny. Posłałem mu delikatny uśmiech. Nadal pamiętałem o "karze" jaką mi dał, ale czułem, że mężczyzna potrzebuje się odprężyć, a już raz robiłem mu masaż. Zmusiłem go, by położył się na brzuchu i usiadłem na jego tyłku, zsuwając nieco kimono z ramion Ryu.
- To jednak miłe z twojej strony, że się martwisz, jedzenie jednak lepiej smakuje w towarzystwie - powiedziałem, układając dłonie na jego spiętych ramionach i zacząłem delikatnie masować ciało. - Zamierzasz wziąć z nią ślub? - zapytałem, wbijając wzrok w swoje dłonie, które krążyły po ramionach i plecach mężczyzny, pozbywając się coraz bardziej z niego kimona. Zsunąłem je aż do jego poślaków, aby moje palce również rozmasowały kręgosłup i lędźwie.
       Czułem się nieco zmęczony, ale chciałem, aby Ryu miał również dobry sen, a jeśli zaśnie spięty, to prawdopodobnie następnego dnia będzie nieznośny - a to na pewno nie będzie nic dobrego dla mnie czy Kaoru, choć kobieta w ogóle mnie nie obchodziła. Ciało Ryu powoli zaczęło się odprężać, co czułem pod palcami. Sprawiło to, że uśmiechnąłem się delikatnie, czując satysfakcję, że mogę mu chociaż tak pomóc.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {26/11/23, 11:22 am}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         - Cieszę się - nie myśląc za wiele, odpowiedziałem, przymykając powieki, aby poczuć w końcu rozuźnienie. Byłem u siebie w pokoju, ale cały czas miałem dziwne wrażenie, że coś może się wydarzyć.
         - Ktoś inny? - uniosłem brew, zerkając na Shoyo. Nie przypominałem sobie, abym zmieniał służbę w ostatnim czasie, ale od ataku na posesję nie minęło dużo czasu, więc jakiś z kucharzy mógł zostać ranny, albo z osób usługujących nam, więc nowa twarz była prawdopodobna. Nawet bardzo. Dlatego nie przejąłem się tym zbytnio.
         - W sumie jest to możliwe - westchnąłem, patrząc jak sięga dłonią do mojej twarzy. Bacznie przyglądałem się mojej zabawce, zastanawiając czy pozwolić mu na to czy nie. Ostatecznie przyjąłem subtelną pieszczotę, która była niewiarygodnie przyjemna. Dotyk był tak przyjemny, że delikatne odprężenie rozlało się po mojej twarzy, a ja zapragnąłem więcej. Może dlatego z lekką słabością przekręciłem się na brzuch, układając ręce pod brodę, aby nie udusić się od poduszki i przymknąłem oczy, ciesząc masażem w wykonaniu Hamady. Zamruczałem, kiedy trafił w obolały punkt, rozmasowując go tak, że przyjemna fala obezwładniła moim ciałem. O tak, tego mi zdecydowanie trzeba było.
         - Jeśli moje towarzystwo spowoduje, że zjesz wszystko, to zostanę - mruknąłem, rozkoszując doznaniami. Był naprawdę w tym dobry. Jego siła ucisku, ilość trafień w obolałe, spięte miejsca. Czasem bolało, przez co psinałęm się mocnije, ale zaraz po tym pojawiała się przyjemna, obezwładniająca ulga.
         - Raczej nie będzie to potrzebne. Chyba, że rodzina dziewczyny to uwzględniła. Wtedy tak. Będę musiał wziąć z nią ślub - odpowiedziałem obojętnie. Nie miałem ochoty bawić się w coś takiego. To tylko czysta formalność, podpisanie papierku, zrobienie imprezy, z której i tak zwiałbym w jakieś zacisze. Wszystkim zajęliby się inni. Ja tylko musiałbym odegrać swoją rolę. Potem, gdy zrobiłbym jej dziecko i miał ślub za sobą, nie widziałbym kobiety przez dłuższy czas swojego życia. Nie interesowała mnie zabawa w dom. Nie byłem do tego stworzony.
         - Och, jak dobrze. Tak, właśnie tam - zasugerowałem, chcąc aby Shoyo więcej uwagi skupiłna okolicy lędźwi. Masował mnie nieustannie. Błogość coraz mocniej zaczynała mnie otulać, a ja nawet nie wime kiedy, odpłynąłem wraz z nią w odmęty snów.
         Przebudziłem się gwałtownie, zrywając z łóżka i rozglądając po pokoju. Byłem okrutnie zaskoczony, że zasnąłem w tak żałosny sposób. Siedząc przetarłem włosy, odgarniając je do tyłu, ale nadal kilka niesfornych kosmyków grzywki odstawały z przodu upierając się aby tak zostać. Przetarłem zmęczoną twarz, uspokajając swoją panikę. Talerz Hamady był pusty, czyli zjadł wszystko, a on sam leżał obok w łóżku. Nie uciekł. Z resztą nawet gdyby próbował, zapewne zostałby szybko złapany.
         Z stęknięciem wstałem z łóżka, lekko pijany. Nadal zaspany poszedłem pod prysznic, zakładając czarne kimono z szytym emblematem naszej rodziny na plecach, gdy wyszedłem z powrotem do pokoju Hamada nie spał.
         - Szykuj się, zaraz śniadanie - pośpieszyłem chłopaka, zerkając na zegarek wiszący nad łóżkiem. Śniadanie... z nową gębą przy stole.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {27/11/23, 08:27 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       O dziwo, nie podobała mi się myśl, że Ryu miałby wyjść za tą wiedźmę i sam nie do końca rozumiałem dlaczego... Nie powinno mnie to obchodzić, w końcu chciałem by zainteresował się kimś innym, żebym mógł stąd uciec. Jednakże był mały problem, Ryu nie był zainteresowany kobietą, ani tworzeniem rodziny z nią.
- To głupie... Nie rozumiem, jak można kogoś zmuszać do ślubu - powiedziałem, mocniej naciskając na ciało mężczyzny. Byłem nieco zirytowany, co jeszcze bardziej mnie denerwowało, bo powinienem być całkowicie obojętny na to, a nie byłem.
       Kobayashi zasnął, co zauważyłem dopiero po chwili, więc przestałem go masować i zszedłem z niego, poprawiając od razu kimono mężczyzny. Robiłem to delikatnie, aby przypadkiem się nie obudził. Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, zaś palcami odgarnąłem niesforne kosmyki, które zasłaniały jego spokojną twarz. Miałem okazję go zabić czy po prostu uciec, ale coś trzymało mnie tutaj. Sam i tak nie potrafiłbym uciec przed jego ludźmi, którzy kręcili się dość często po posiadłości. Tym bardziej po ostatnim ataku nie brakowało tutaj jego ludzi. Wstałem z łóżka, aby zgasić światło i wróciłem by zapalić lampkę nocną. Schowałem nogi pod kołdrę i sięgnąłem po książkę, aby jeszcze nieco przeczytać. W międzyczasie zjadłem przekąski z talerza i w końcu poczułem, jak oczy mi się zamykają. Odłożyłem książkę i zgasiłem lampkę. Pogładziłem jeszcze  Ryu po policzku i pochyliłem się na tyle blisko, jakbym chciał go pocałować, ale nie zrobiłem tego. Odwróciłem się plecami do mężczyzny i okryłem szczelniej kołdrą. Było mi jednak nadal za zimno, więc z cichym westchnięciem wtuliłem się w Ryu, zasypiając od razu.
       Obudziłem się zaraz po tym, jak Kobayashi zniknął w łazience. Odwróciłem się na plecy, wyciągając się jeszcze w łóżku z cichym jęknięciem i spojrzałem w sufit. Nie miałem siły, ani ochoty podnosić się z łóżka i to nie dlatego, że coś mnie bolało, bo nie czułem żadnych skutków ubocznych, po wczorajszej karze.
- Nie mam siły - westchnąłem, po czym niechętnie podniosłem się z łóżka. Kolejny raz wyciągnąłem ręce ku górze, chcąc się rozciągnąć. Czułem, jak mi strzela w kościach, na co stęknąłem z ulgą. Wszedłem do łazienki, aby wziąć szybki prysznic, a kiedy wytarłem się ręcznikiem przypomniałem sobie, że nie wziąłem niczego do ubrania na siebie. Wyszedłem z łazienki owinięty ręcznikiem  i spojrzałem na Ryu.
- Nie mam co na siebie założyć, a twoje ubrania będą na mnie za duże - powiedziałem. Nie mogłem przecież nago pójść na śniadanie. - Może to znak bym został tutaj? Nie muszę jeść, a na pewno nie będę tam mile widziany przez innych - dodałem. Zawsze mogłem zostać tutaj, zjeść śniadanie w samotności.
       Na dodatek była to dobra okazja do ucieczki przed spojrzeniami tej wiedźmy, a sam Ryu będzie mógł spędzić z nią miło czas i się nie irytować przez nasze zgrzyty. Jego matka na pewno jeszcze była na terenie posiadłości, a ta mnie również nie lubiła, więc nie miałem ochoty, by ktoś przy stole traktował mnie jak jakiegoś psa.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {10/12/23, 12:05 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Ubrany w swoje kimono spojrzałem na Hamadę iwoniętego w ręczniku i już wiedziałem, że moja  druga głowa zaczyna chcieć coś powiedzieć, ale w porę ją uciszyłem. Wyglądał świetnie nago, jedynie okrywając się białym, bawełnianym ręcznikiem.
         - Śmieszny jesteś. Jesteś nieodłączną ozdobą mojej osoby - mruknąłem, podchodząc bliżej. Przejechałem delikatnie dłonią po jego policzku, kciukiem rozmasowując okolice dolnej powieki i bez ostrzeżenia złapałem w pasie Shoyo, podnosząc i przerzucając go sobie przez ramię. Wisiał na nim, świecąc gołym tyłkiem przed moją twarzą, bo z tego wszystkiego ręcznik zdążył się rozwinąć i osunąć na ziemię.
         - Dlatego przespacerujemy się do twojego pokoju, chyba że wolisz nago iść na śniadanie. Twój wybór - pozostawiając go z tymi dwoma opcjami wyszedłem na zewnątrz, ignorując całkowicie jego zachowanie. Pewny siebie, jakby nigdy nic kroczyłem w stornę jego pokoju, mijając zaskoczonych podwładnych. Zdawali się zaskoczeni, zaciekawieni, ale milczeli, osuwając się na bok. Nie byli na tyle głupi, aby mnie zaczepiać i pytać co robię, bo mogli zamienić się przypadkiem miejscem z Shoyo.
        - No dobra, klopsiku. Ubieraj gatki na siebie i idziemy na śniadanie - odstawiłem go na podłogę dopiero przed drzwiami. Nie wchodziłem za nim do środka. Krzyżując ręce na piersi, czekałem, aż ten wróci z powrotem aby razem pójść do jadalni, gdzie wszyscy już siedzieli. Przyszła żona również zagościła na miejscu zaraz obok mojego. Z ciężkim westchnięciem podszedłem bliżej, siadając obok niej, a drugi mój bok zagrzał sam Shoyo. Pioruny szalejące na dmoją głową były wyczuwalne, ale ingorowałem je, widząc jak bogato zostały zastawione stoły.
        - Dzisiejsze śniadanie wygląda znakomicie - powiedziałęm na głos, sięgając po pałeczki, aby skubnąć zawiniętej rolki jajecznicy. Zamoczyłem ją lekko w sosie sojowym, aby dodać jej aromatycznego posmaku soli.
        - Osobiście poprosiłam kucharza o niektóre potrawy - zaćwiergotała kobieta, sięgając po sashimi z łososia i przysunęła go do moich ust. Patrzyłem na nią skrzywiony, ale wyczekujące spojrzenia innych zmusił mnie do ugryzienia ryby. Znudzony przeżuwałem kawałek, kiedy ta szczęśliwa podzielałą humor z resztą. No tak... małżeństwo, dziecko... wszystkim udziela się ta zjebana atmosfera. Tylko nie mnie. Zerknąłem na Shoyo. Milczałem przez moment i chwytając ostatecznie jego nadgarstek, zmusiłem go, aby usiadł między moimi nogami. Brodę oparłem o jego czubek głowy, spoglądając na wystawne śniadanie.
        - Nakarm mnie - oznajmiłem, splatając ręce na jego talii.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {16/12/23, 06:17 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Liczyłem na to, że odpuści, jednakże jak mogłem spodziewać się czegoś takiego? Wbiłem w niego swoje spojrzenie, kiedy jego dłoń znalazła się na moim policzku. Mój wyraz twarzy szybko się zmienił, oczy rozszerzyłem w zaskoczeniu, a z gardła wydostał się pisk.
- Hej! P-puść mnie! - krzyknąłem do niego, czując, jak moje poliki zalewają się mocnym rumieńcem. Widziałem, jak ręcznik opada na podłogę, co jeszcze bardziej sprawiło, że byłem zawstydzony. Zacisnąłem palce na jego kimonie,  zagryzając dolną wargę, aby nie puścić ze swoich ust coś, co mógłbym później żałować. Nie zamierzałem z nim się kłócić, ani szarpać, bo i tak za wiele nie mogłem zrobić w tej pozycji. Na dodatek nie miałem ochoty jeść śniadania nago i tak krzywo na mnie patrzyli, nie potrzebuję jeszcze paradować przed nimi wszystkimi bez ubrań.
       Kiedy jednak wyszliśmy z sypialni Ryu, zakryłem dłońmi swoją twarz, aby inni nie musieli patrzeć, jak bardzo jestem zawstydzony tym wszystkim. Co z tego, że byli zmuszeni do oglądania mojego tyłka, ale tam nie miałem jak się zasłonić, a Kobayashi najprawdopodobniej czuł satysfakcję z tego. Na szczęście dość szybko znaleźliśmy się przed moim pokojem, ale to nie poprawiło mi aż tak humor, bo przezwisko, jakim mnie uraczył, ani trochę mi się nie podobało. "Klopsiku"... Jeśli chciał mnie ten dupek obrazić, to mu się udało. Nienawidzę go, po prostu ten dziad jest nie do zniesienia. Jak w ogóle przez myśl mogło mi coś innego przyjść niż to, że Ryu jest po prostu okropny?
- Nie. Nazywaj. Mnie. Tak. - wydusiłem z siebie, po czym zniknąłem w pokoju, czując ulgę, że nie wchodzi razem ze mną. Wygrzebałem z szuflady czystą bieliznę, po czym ubrałem kimono, które pierwsze chwyciłem w swoje ręce. Rozejrzałem się po sypialni, zauważając, że nic mojego tutaj naprawdę nie ma. To nie był mój pokój, bardzo odbiegał od tego,  co miałem w swoim domu. Mimo tego, teraz nie miałem jak uciec by znów zagościć w swoich czterech ścianach.
       Weszliśmy do jadalni, gdzie pozostali również już byli. Skrzywiłem się na widok "partnerki" Ryu i ona choć zabijała mnie wzrokiem, to nie zmieniła swojego wyrazu twarzy. Jedynie przybrała delikatny uśmiech. Powstrzymałem się przed przewróceniem oczami, tym bardziej że byłem również na celowniku jego rodziców, którzy na pewno nie byli zachwyceni moją obecnością, a przynajmniej jego matka, bo ojciec wydawał się obojętnie do tego nastawiony. Może dlatego, że mnie pieprzył? Kolejny dupek, który powinien zgnić w męczarniach. Zająłem miejsce obok Ryu, po czym spojrzałem na Kaoru, która tym razem nie została bierna. Wytknąłem jej język, będąc za plecami Ryu, aby nikt inny poza kobietą tego nie widział. Nie lubiłem jej. Obecność Kaoru mogła wszystko zepsuć i choć Ryu  nie był zainteresowany, to nie oznaczało, że ona nim nie jest. Wyprostowałem się, po czym poczułem ulgę, że nie miałem postawionej miski psa, z której miałbym jeść. Najwidoczniej osoba, która szykowała zastawę  wiedziała, że również usiądę przy stole albo chociaż tak myślała. Sięgałem po pałeczki, kiedy to kątem oka dostrzegłem co ta kobieta wyprawia. Dziwka...
       Złapałem za pałeczki, aby coś zjeść, jednakże nie było mi to dane, ponieważ zaraz znalazłem się między nogami Ryu. Nie tylko ja byłem zaskoczony, ale również pozostali. Ojciec Ryu odwrócił wzrok, zaś matka powstrzymała się przed odezwaniem. Zaś ja nie do końca wiedziałem, czy powinienem się wycofać czy zostać, dlatego nie ruszyłem się z miejsca.
- Jesteś jak małe dziecko - westchnąłem, zaś na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Część mnie poczuła ulgę, że to mnie wybrał, a nie Kaoru. Złapałem pałeczkami marynowaną rzodkiew i podłożyłem pod nią dłoń, aby nic nie spadło. - Szeroko buzia - poprosiłem z łagodnym głosem i odchyliłem się nieco, aby trafić do ust mężczyzny.
- To chyba jakiś żart... - usłyszałem ściszony głos Kaoru, która patrzyła na mnie z pogardą, po czym spojrzała na Ryu. - Nie rozumiem dlaczego pozwalasz siedzieć mu przy stole, jego miejsce na pewno nie jest tutaj - powiedziała, więc odwróciłem się w jej stronę, posyłając łagodny uśmiech. Sztuczny bo sztuczny, ale przynajmniej się starałem.
- Widzisz tą zastawę przy moim wcześniejszym miejscu? Zostało to naszykowane dla MNIE. Przeliterować ci? Najwidoczniej byłem tutaj mile widziany tak samo, jak ty - powiedziałem, nie mając ochoty wcale się powstrzymywać.
- Jak śmiesz - zmarszczyła brwi, a ja ledwie powstrzymałem się od śmiechu. - Powiesz mu coś? Nie może tak się zachowywać - powiedziała, na co ja westchnąłem i spojrzałem na jego rodziców. Skłoniłem lekko głowę.
- Przepraszam państwa za tą niepotrzebną sprzeczkę,  nie sądziłem, że panienka Kaoru będzie miała problem z rozkazami Ryu-sama - powiedziałem, czując, że mogę wyjść na tym lepiej niż kobieta.
       Odwróciłem głowę w stronę mężczyzny i przejechałem kciukiem w kąciku jego ust, aby zetrzeć ślad po marynacie. Owszem, byłem tylko zabawką, niczym więcej, ale skoro Ryu chciał bym go nakarmił, to miałem mu odmówić? Gdybym to zrobił, to na pewno nie byłby dla mnie taki miły. Co prawda, sam byłem tym zaskoczony. Może on naprawdę nie był taki zły, jak mogło się wydawać? Każdy ma lepsze i gorsze strony, ale jakoś tak... Lubiłem tą spokojną i łagodną stronę Ryu.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {07/01/24, 10:11 am}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Najlepsza rzecz pod słońcem w moim życiu? Obserwowanie min ludzi, gdy zrobię coś dziwnego, ale jest jeszcze jedna rzecz, która sprawia mi większą przyjemność. Wkurzanie rodziców, a zwłaszcza matkę, gdy nie jest wstanie nic zrobić z faktem jak jej syn się zachował. Repremenda? Nie wypadało przy podwładnych. Dałaby sygnał, iż nie jestem odpowiednim spadkobiercą naszej rodziny, a za tym ciągnie się potem spór o głowę. Po drugie: dobrze wiedziałą, że to ja scaliłem mocno tych ludzi. chociażby przez codzienne, wspólne posiłki jak ten. Byłem surowy i wymagający, ale w odpowiedzi zawsze dawałęm swoim ludziom to, co chcieli. Dlatego nie mogłem powstrzymać uśmieszku w stronę rodziców, gdy zachowywali się komicznie w odpowiedzi na to, że wziąłem Shoyo do siebie. Nie odrywając od nich wzroku, otworzyłem usta i wziąłem rzodkiem, niespiesznie ją mieląc.
         - Każdy ma w sobie namiastke dziecka - odpowiedziałem, gdy przełknąłem zawartość ust, lisio zerkając na moją narzeczoną, która zaraz miała wybuchnąć i nie pomyliłem się wcale. - Hm? - mruknąłem, siedząc cicho i obserwując gdzie to wszystko powędruje. Z uwagą słuchałem oraz przyglądałem się sytuacji, a rodzice doskonale to widzieli. Może dlatego właśnie milczeli, świadomi jak łatwo można popsuć mi humor. Oczywiście, ojciec z pewnością by z tego skorzystał. Właśnie... chyba wpadłem na genialny pomysł.
         - Ja również - odezwałem się, a w pokoju zaległą gwałtowna cisza. Wszyscy skupili na mnie swoje spojrzenia, gdy moja zabawka kończyła wycierać kącik ust.
         - Zastanawiam się, kto wbił tobie do głowy, że masz prawo do rozkazywania moim ludziom tylko dlatego, że od dwóch zasranych dni jesteś moją narzeczona - warknąłem, piorunując ją wzrokiem, a ta wręcz zamarła. Jeszcze broniła się resztkami pewności siebie, szukając ukradkiem pomocy od mojej matki, ale ta jedynie marszczyła brwi, chcąc mnie jakoś upomnieć. He. - Odpowiedz - uniosłem lekko głos, gdy Kaoru nadal milczała.
          - Ja... - zaczęła szeptem, stłamszona moją postawą.
          - No właśnie, ty. Jesteś tu nikim. Dopiero pracujesz na swoją pozycję, którą dostałaś z przymusu mojej matki, więc zamknij się i wpierdalaj jedzenie, które masz za darmo. Pasożycie
          - Synu!
          - Matko! - zacząłem tak samo jak ona. - Chcesz się pokłócić? Zmusiłaś mnie do przyjęcia narzeczonej. Jeszcze z rodziny, którą podejrzewam sam wiesz za co. Cholera wie, czy jutro nie doda mi śmiercionośnych jagód do naparu!
          - Ja nigdy bym
          - Milcz, jeszcze nie skończyłem - uciszyłem kobietę, unosząc przed jej twarzą swoją dłoń, nadal nie ściągając spojrzenia z matki. - Czasem zastanawiam się, czy wy, kobiety, myślicie jakoś na opak. Czy w ogóle myślicie
          - Wystarczy tego - w końcu odezwał się ojciec, którego ostry, lecz nie głośny głos uciszył wszystkich. - Twoja matka Ryu martwi się o ciebie
         - Oczywiście, możemy wrócić już do jedzenia? - przewróciłem oczami, sięgając po zawiniętego omleta.
         - A więc... jakie masz dzisiaj plany? - po dłuższej chwili milczenia, Kaoru postanowiła przerwać ciszę.
         - Zniknąć z twoich oczu - odpowiedziałem szorstko i to było tyle z przyjemnej rozmowy przy śniadaniu. Po posiłku, zrobiłem jak zapowiedziałem. Zniknąłem z oczu Kaoru, idąc od razu do swojej sypialni. Miałem dziś dzień wolny. Cisza i spokój. Takie momenty były najgorsze w moim życiu, bo za nic w świecie nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Spojrzałem na Shoyo, zastanawiając się nad jedną rzeczą.
         - W co ty właściwie pogrywasz? - spytałem, uświadamiając sobie, że w pewnym momencie zrobił się dziwnie potulmy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {09/01/24, 07:51 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Wszyscy lubili zjeść w spokoju. Co prawda, nie czułem się, jak w domu, a ci ludzie nie byli nawet mi bliscy, ale lubiłem bez żadnych kłótni zjeść posiłek jeśli miałem już na niego ochotę. Zacisnąłem usta, kiedy to Ryu się odezwał. Nie był zadowolony, słyszałem to po jego głosie, dlatego odwróciłem się do niego plecami, skupiając wzrok na jedzeniu, a nie na jego rodzicach czy "narzeczonej".  Słuchałem uważnie jego słów, czując delikatną satysfakcję, ale nie pozwoliłem sobie na uśmiech, który próbował wkraść się na moją twarz. Cieszyło mnie to, że Kaoru dostaje ochrzan od samego Ryu i choć zwykle było mi żal dziewczyn czy kobiet, które były w trudnej sytuacji, to tym razem czułem jedynie radość, że mimo wszystko Kobayashi stan po mojej stronie.  Wzdrygnąłem się, kiedy donośny głos mężczyzny dotarł do mojego ucha. Niepewnie sięgnąłem po rzodkiew i wcisnąłem ją sobie to ust, to samo zrobiłem z omletem. Mimo całej tej sytuacji byłem głodny i kiedy ci sprzeczali się ze sobą, ja korzystałem z chwili wolnego, bo nikt nie skupiał się na mnie. Co prawda, czułem na sobie czyjeś mordercze spojrzenie, ale nie przejąłem się tym. Dopóki miałem wolne ręce, to chciałem to wykorzystać.
         Wszyscy wrócili do śniadania, choć atmosfera była mniej przyjemna niż na początku. Każdy to czuł, ale ja starałem się nie skupiać na tym. Co jakiś czas karmiłem Ryu, kiedy sam czułem się najedzony. Ciągle posyłałem kobiecie znaczące spojrzenie, bo choć wiedziałem, że chce zmieszać mnie z błotem, to prawda była taka, że Ryu był zainteresowany mną. Nawet jeśli zależało mu tylko na moim ciele, teraz nie miało to znaczenia, bo chciałem zrobić na złość kobiecie. Skończyliśmy jeść, więc podziękowałem i pożegnałem się z jego rodzicami oraz Kaoru, choć zrobiłem to niechętnie. Czułem na sobie wzrok jego ojca, który najwidoczniej nadal pamiętał, jak mnie zaliczył. Inaczej nie patrzyłby na mój tyłek.
         Spojrzałem na Ryu słysząc jego pytanie. Posłałem mu delikatny, niewinny uśmiech, po czym otworzyłem drzwi od sypialni by wejść pierwszy. Nie musiał dokładnie wiedzieć dlaczego taki byłem, w końcu jeśli bym się zdradził, to nie udałoby mi się owinąć go wokół palca.
- W nic - zacząłem, odwracając się do niego i usiadłem na brzegu łóżka. Uniosłem głowę do góry, aby lepiej widzieć jego twarz. - Zwyczajnie nie podoba mi się cała ta Kaoru. Wystarczy mi, że ty traktujesz mnie często jak jakiegoś psa, ona nie musi... - powiedziałem. Była to część prawdy, którą może poznać.    
         Podniosłem się po chwili z łóżka, aby stanąć blisko niego i uniosłem dłoń by palcami musnąć jego policzek. Sam nie rozumiałem co tak naprawdę się dzieje i to nie ze mną, a z Ryu, który wydawał się mimo wszystko inny. Nadal mnie przerażał i sprawiał, że miałem ochotę się rozpłakać. Wcale nie przywykłem do tej codzienności.
- A czemu pytasz? Wolisz, kiedy płaczę i się trzęsę? A może, jak krzyczę, kiedy jesteś brutalny? - zapytałem. Czułem, jak na mojej twarzy tworzy się niewinny uśmiech, kiedy palcami sunąłem po jego szyi w dół. - Wiem, że ty też jej tutaj nie chcesz i sam chętnie bym się jej pozbył, ale można ją wykorzystać - powiedziałem. Z tego co zrozumiałem to była od ludzi, którzy doprowadzili dziewczynę do śpiączki. Jeśli Ryu tego nie wykorzysta, może wiele stracić. - Więc mi pozostaw kłócenie się z nią, ona od ciebie nie odejdzie, więc musisz zyskać jak najwięcej dzięki niej.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {15/01/24, 04:48 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Uniosłem pojedynczą brew ku górze, patrząc na niego jak na skończonego debila, a raczej kogoś, kto usiłował zrobić ze mnie idiotę. Byłem głową najgroźniejszej rodziny w kraju, a on tak po prostu odpowiadał mi "Nic". Ha! Zabawne, szkoda tylko, że się nie śmieję. Skrzyżowałem ręce na piersi, jasno dając mu do zrozumienia, że  w ogóle mnie tym nie przekonał i nie musiałęm czekać zbyt długo na jego kolejne słowa.
         - Obie te rzeczy - nie mogłęm powstrzymać ironicznego uśmieszku w kącikach oczu, pozwalając Shoyo na drobną zabawę w kota i myszkę. W końcu ciekaw byłem co siedzi w tej jego małej główce. Wcześniej tylko krzyczał, machał nogami i głodował się, a teraz pewniejszy siebie stał, sam podchodził bliżej, i co najzabawniejsze: zaglądał do paszczy lwa. Jakby był w przedświadczeniu, że nie straci ręki, ani żadnego palca.
        - Cóż, nigdy nie mieszałem się w relacje moich poddanych, dopóki nie dchodziło do rękoczynów - westchnąłem cicho pod nosem, łapiąc się na tym, że moje myśli opuściły głowę i spłynęły na język, co mógł niestety usłyszeć Hamada. To jak przyznać się przed problemem, że ma się problem i ten ktoś nim właśnie jest. Tak. Shoyo zaczynał być irytującą pchłą, która cały czas mnie podgryzała, a ja nie potrafiłem się jej pozbyć.
         - Hmm? Chętnie usłyszę, co masz na myśli - zainteresował mnie, szczerze. Myśl o wykorzystaniu kobiety była dość ciekawa. Nie miałbym z tym najmniejszego problemu, zwłaszcza, gdybym musiał wykorzystać do tego Shoyo. Może, gdyby ją poirytował do czerwoności, sypnęła by cokolwiek, co pomogłoby mi w końcu znaleźc wynowajce stanu mojego niewinnego promyczka. To wszystko... było moją winą.
         - Rozważę to, ale w takim razie czy masz jakiś pomysł, aby mnie przekonać to takiego planu? - pochyliłem się nieco niżej, tak, aby poczuł mój gorący oddech na swojej twarzy. Wyglądał na jeszcze mniejszego, drobniejszego. Jakby cała ta pewność siebie na moment wyparowała od mojego ruchu i psotawienia się nad nim.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 5 Empty Re: From today you're my toy {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach