Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Argonaut [eng]Dzisiaj o 12:36 amSeisevan
The Arena of HellDzisiaj o 12:33 amMinako88
LiesDzisiaj o 12:25 amRusek
A New Beginning Wczoraj o 11:58 pmYulli
Charm Nook Wczoraj o 09:51 pmKass
This is my revengeWczoraj o 09:36 pmYoshina
incorrect loveWczoraj o 08:18 pmYoshina
W Krwawym Blasku GwiazdWczoraj o 08:01 amnowena
Triton and the Wizard01/05/24, 03:32 pmKurokocchin
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 13%
4 Posty - 13%
4 Posty - 13%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
2 Posty - 7%
1 Pisanie - 3%

Go down
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Wrong bride at the altar {12/01/23, 01:31 pm}

First topic message reminder :



Wrong bride at the altar



BL
Omegaverse
Fated Pair


Miłość nie wybiera. Chociaż czasem mamy ochotę, aby była taka możliwość. Los, on także nie wybiera. Przyszła głowa rodziny, alfa, został postawiony przed faktem dokonanym - ma narzeczoną. Kobietę. Inną alfę. W końcu wiara, że z dwóch alf na pewno urodzi się kolejna była naukowo nie podważona, ale jego rodzice cały sercem tam myśleli. Kobieta, z normalnego domu, w zamian za to małżeństwo i urodzenie dziecka otrzyma studia, których cena w Ameryce nie jest taka tania. Zwłaszcza gdy oni znajomościami wcisną ją tam, gdzie będzie chciała. Zapewnią pracę, którą będzie chciała. Dadzą życie, o którym marzy.

I na tym mogłoby się skończyć. Zaaranżowane małżeństwo dwójki ludzi, która po prostu kiwnęła głową, że się zgadza, bo zaoferowana transakcja brzmiała okej. Na horyzoncie pojawił się jednak ktoś jeszcze. Omega, młodszy brat kobiety, która myśląc już o przyszłości nie zauważyła pewnym znaków pozostawionych jej przez los. Od pierwszego spotkania dwójki można jasno wywnioskować, że pod taflą stojącej w miejscu wody czai się coś innego niż zwykła przyjaźń i chęć bycia miłym dla przyszłego "szwagra".

Mireyet - Alfa narzeczony
Yoshino - Omega brat

emme


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 14/01/23, 09:12 pm, w całości zmieniany 2 razy

Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {23/05/23, 12:55 am}

Wrong bride at the altar - Page 2 32563110

       Hannah mruczała w poduszkę oddając się przyjemnemu mizianiu po plecach. Męska dłoń błądziła z dołu do góry, zataczając koła wokół jej smukłych łopatek tym samym zgarniając na boki długie, blond włosy. Z lisim uśmieszkiem nachylił się nad odsłoniętym karkiem, laskocząc go krótkim zarostem po czym musnął lekko zaczerwienioną skórę. Choć chętnie zostałby dłużej z kobietą, to wiedział, że czas ich naglił. Nie mógł się jednak pogodzić z informacją jaką przekazała mu Hannah. Cała umowa z rodziną McDavidson brzmiała niedorzecznie, ale nie był zaręczony z kobietą, więc nie mógł całkowicie odwieść Alfy od tego głupiego pomysłu. Wiedział, że gdy ta się uprze, nie odpuści.
        - A myślałaś nad sztucznym zapłodnieniu? - myśl, że jakiś Nathan ma pousuwać ją zamiast jego doprowadzał omegę do wrzenia.
       Długowłosa mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i usiadła, opierając o dobrze zbudowane plecy kochanka. Nasłuchiwała przez chwilę bicia jego serca z przymknietymi powiekami, a po chwili uniosła je, ujawniając chłodne, kamienne spojrzenie, które tak uwielbiał mężczyzna.
        - Rozważałam wszystko. To tylko kilka lat, może nawet szybciej jeśli jego plemniki nie okażą się ślepakami - zażartowała, znając doskonale procentową szanse zajścia w ciążę z drugą alfą, ale gra była warta świeczki.
        - A co z nami?
        - Przecież już to przerabialiśmy - jej głos zdawał się zniechęcony tym tematem, ale wbrew jej zewnętrznej obojetnosci nie chciała ignorować niepokoju Devida. - Jeśli naprawdę mnie kochasz, zaczekasz - ich spojrzenia spotkały się w ciszy przesyłając sobie ciche odpowiedzi po czym znów złączyli swe usta w głęboki pożądania pocałunku na pożegnanie.
       Elliot przebrany w czarny strój z siwym wstawkami na spodniach usiadl wygodnie na drewnianej ławeczce, wciskając stopy w białe łyżwy. Od czasu do czasu zerkał na zniecierpliwionego Blaise, który robił niedaleko wejścia okrążenia.
        - I jak poczynania do ślubu siostry? - zagaił, zatrzymując przy barierce, gdy Elliot kończył wiązać buty.
        - Cała rodzina tym żyje. Na szczęście Hannah wybrała już rodzaj biżuterii. Teraz tylko czekać aż ją zrobią - odpowiedział, podpierając się dłońmi z tyłu ławki, aby nieco odetchnąć przed wejściem na lód.
        - Dużo jej pomagasz co? Nic dziwnego skoro jesteś omegą. Zawsze lepiej znałeś się na kobiecych sprawach od siostry - młody Williams nie wiedział czy ma to potraktować jako komplement, ale faktycznie siostra mieszała go w wiele spraw związanych ze ślubem. Jednak nie mógł narzekać, bo dzięki temu mógł zobaczyć Nathana. - Jestes jutro zajęty?
        - Um, trochę. Mam wizytę u ginekologa - niewiele myśląc odpowiedział jak z automatu, stając na lodowisku, a alfa momentalnie stracił równowagę na wieść o lekarzu i zamachał nogami ratując się w ostatniej chwili przed upadkiem. Niby normalna sprawa, ale wiedział, że Elliot nie chodził po leki. Więc coś musiało się zmienić, a to powodowało milion możliwości w głowie jasnowłosego.
        - Ginekologa!? - słyszał jak za bardzo uniósł głos, klopotajac tym samym omegę i odchrząknął, aby opanować swoje emocje oraz wybujałą wyobraźnię. - W sumie to dobrze. Jesteś już w tym wieku. Warto zadbać o swoje zdrowie. Sprawdzić co i jak... - zaczął, nerwowo drapiąc się po karku. Jego wyobraźnia cały czas plątała mu figle, robiąc tym samym nadzieję Blaisowi.
        - Dlatego wolę pójść i dmuchać na zimne. To jak, robimy małą rozgrzewkę? - spytał, chcac zmienić temat. Nie po to uciekł na łyżwy, aby wracać do tego tematu. Co prawda sam go zaczął, więc nie powinien winić przyjaciel. Może to przez zbliżającą się ruje był tak przewrażliwiona. Wizyta u lekarza to jedno, ale u musiał zaopatrzyć się przed zabunkrowaniem w niezbędne towary. A priorytetem były słodkości. Zwłaszcza te z biała czekoladą oraz wiórkami kokosowymi. Tylko jedna rzecz mogła je przezwyciężyć. Karmel. Karmel w każdej postaci. Był lasy, więc zaplanował już którą drogą wróci do domu, aby zając po drodze do sklepu.
      - W następnym tygodniu nie przyjdę na lodowisko - oznajmił, gdy skończyli rozciąganie i od razu ruszył przed siebie, aby po chwili skoczyć i obrócić wokół własnej osi, kończąc czystym lądowaniem.
       Po spotkaniu Elliot od razu skierował się do domu. Pożegnał Blaisa na jednym ze skrzyzowań, obkupując się w słodkości i nie tylko. W domu napotkał już wszystkich, a ci widząc go z lodem w ustach i pakunkami, przez które widać było towary, wiedzieli co się świeciło. Przywitał się z nimi skinienie głowy i od razu zniknął w swoim pokoju. W końcu jutro czekała go wizyta w paszczy lwa.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {29/05/23, 07:04 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 Nathan-IKON-2

_____W typowo uczelnianej sali wykładowej, w pierwszej z ławek, pochylony z laptopem siedział asystent Nathana, jego dłonie wypełniały papierki, zapisując szczegóły rozmowy między dwójką ludzi – profesorem uczelni zajmującym się chipami komputerowymi oraz jego szefem, który z miłym uśmiechem zachowywał się tak jak był traktowany – jak ulubiony wnuczek i jedyna nadzieja całej rodziny. Zarówno asystenta, Nathana, czy tej grupy studentów, która pisała akurat egzamin to nie dziwiło. Mówili w końcu o grupie należącej do McDavidsona, ludziach zajmujących się nowymi technologiami, którzy fundowali bardzo wiele rzeczy. Jeśli profesor korzystał z funduszy i spowiadał się z badań to naturalnym było, że wolał mieć dobry kontakt z człowiekiem przybijającym pieczątki pod jego prośbami o materiały, wiadomości, fundusze czy inne pierdoły. Z powodu położenia sali, nie było tutaj żadnych okien, ale asystent mając zegarem w komputerze, spojrzał róg ekranu, wzdychając w sercu na widok szóstej popołudniu. Wiedział, że prawdopodobnie po tym wszystkim zostanie im jeszcze inne spotkanie, które skończy się picie, więc faktycznie - przenocują dzisiaj w hotelu i jutro wrócą do domu... Prychną do siebie cicho z dezaprobatą. Na pewno nie wrócą “do domu”, wrócą do pracy, bo nie dostanie dnia wolnego tak blisko publikacji nowego produktu.  
- Na tą chwilę to w takim razie wszystko. - głos o spokojnym tonie należał do Nathana. - Mam nadzieję, że ta rozmowa była dla Pana produktywna.  
- Oczywiście, że tak. - zaśmiał się starszy mężczyzna i oboje wstali na równe nogi podając sobie dłoń. - Jeszcze raz przepraszam, że ściągnąłem was aż tutaj z powodu takiej błahostki, na pewno jesteście zajęci.
- To nic takiego. - odpowiedział lekko. - Lubię osobiście sprawdzać takie rzeczy, potem jestem pewniejszy, że wykonałem dobrego wyboru.
_____Obaj wymieli się jeszcze kilkoma ”przyjemnościami”, po czym dwójka ubrana w garnitury opuściła salę, przy okazji zmuszając studentów, aby schowali wszystkie swoje ściągi. Przechodząc przez pustawe już korytarze uczelni ujednolicili ze sobą wersję wydarzeń, która zostanie podana profesorowi Thompsonowi i pojechali do wyznaczonego miejsca zjeść kolację. Sam wieczór przebiegł sprawnie, tak samo powrót do pokoju hotelowego. Alfa był po dwóch drinkach, lecz nie było po nim widać co by wypił cokolwiek. Otworzył walizkę, poszedł się umyć, po czym wyciągnął laptopa i na szybko sprawdził ważne maile, przy okazji odbierając informację o gotowości dokumentów. Odpisał prawnikowi, żeby przyszedł do niego jutro i wyłączył sprzęt nie interesując się już zupełnie niczym. Następny dzień zaczął wcześniej niż zamierzał, pakując się, ogarniając do końca i w dość nonszalackim jak na niego ubiorze - zabrał się do domu. Na czym polegała ta bezceremonialność? Brak krawatu oraz nie zajęte do końca guziki koszuli.
_____Siedząc na tylnej kanapie z raportami w dłoni, które pewnie rano drukował jego asystent w pocie czoła szukając drukarki w okolicy, doszła do niego myśl, aby sprawdzić coś. Odpalił więc aplikację w telefonie, gdzie tuż na widoku jednej z kamer znajdowała się rozrzucona niedbale miska z karmą. Czarne, małe kuleczki zajmowały w bardzo dziwnej konfiguracji ponad połowę wolnej przestrzeni między miskami, a wyspą w kuchni.  
- Zająłeś się Nano przed naszym wyjazdem, prawda? - spytał przytomnie w samochodzie sprawdzając kamerę w swoim mieszkaniu, gdzie widział jak jego kot śpi na przewróconych książkach, które pewnie sama zrzuciła jak nie pojawił się na noc. - Pojedź tam za chwilę i zajrzyj do niej jeszcze raz, bo nabałaganiła.
- Tak, proszę Pana.
_____Jak tylko wrócili przed budynek, Nathan skierował się do swojego gabinetu, gdzie na 10 piętrze, w prawym skrzydle czekał na niego prawnik z kilkoma papierkami, które ma zobaczyć zanim trafią do jego przyszłej żony, Hannah. Alfa jednak zamierzał wykorzystać tą okazję, przechwycić te papierki i samemu je odwieźć z małą niespodzianką przy okazji widząc się z Elliotem. Leciała już trzecia doba jak go widział, a bądźmy szczerzy – po to czego dowiedział się ostatnio, sama idea, że go zobaczy poprawiała mu humor. Na tą chwilę było około dwunastej i wchodząc do biura uśmiechnął się miło do prawnika, którego tylko przeszły ciarki po plecach. Normalnie widział czarnowłosego w takim humorze, gdy komuś innemu skopał życia, a teraz trzeba zacierać ślady. Nie pytał jednak, bo nie chciał wiedzieć, z wyraźnym naciskiem na przejście od razu do szczegółów. W ciągu jakichś 20 minut, było po wszystkim, a Nathan w ręku trzymał zarówno wszystkie akta własności jak i klucze i kody do mieszkania, które stało lekko umeblowane. Kobieta już może je sobie urządzać, ale wprowadzić będzie mogła się dopiero po ślubie. Jakieś wymagania PR’owe, na które nie zamierzał teraz patrzeć. Okularnik wybrał numer i zadzwonił do swojej “narzeczonej” z zamiarem poinformować jej o swojej wyzycie w dniu dzisiejszym. Odbił się jednak od zajętej linii, więc przedzwonił do swojego przyszłego teścia, który przyjął wiadomość i z uśmiechem podziękował, że nie wysyła tego pocztą. Oczywiście był to żart, na co oboje się zaśmiali... w trochę wymuszony sposób. Rozmowa zakończyła się na informacji, że w domu powinien siedzieć sam Elliot więc odbierze za Hannah dokumenty, aby Nathan mógł przyjechać, kiedy znajdzie chwilę. Jak można się spodziewać, alfa nie poinformował o tym mężczyzny, ale zamierzał się od razu w takim razie wybrać do ich domu z tymi papierami, opuszczając biuro tak szybko jak się tylko w nim tego dnia pojawił.


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 12/11/23, 12:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {05/06/23, 07:32 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 32563110

       Ginekolog. To słowo budziło grozę w nie jednej osobie, która nie miała z tym lekarzem nic do czynienia. W końcu, jak to obcy człowiek ma zaglądać tu i tam. Obmacać, a potem walnąć jakiś sensowny werdykt? Na samą myśl o tym wszystkim blondyn zacisnął mocniej pięści na udach, a stopy przesunął do wewnątrz, tworząc tym samym ala trójkąt. W dwóch trzecich był już z siebie dumny. Wpatrując się złotymi tęczówkami w swoje białe tenisówki rozliczał swoją odwagę na dwa sposoby. Jednym z nich był fakt, iż wykręcił numer i umówił się na wizytę. To była dla niego połowa sukcesu. Drugą zaś było dotarcie i faktycznie, zrobił to. Grzecznie siedział w kolejce po wielu - dla innych gapiów - śmiesznych sytuacjach jak drżące dłonie, z których wszystko wypadało, albo drżący głos, bo zapomniał swojego nazwiska przy rejestracji, gdy kobieta prosiła o dane personalne, aby sprawdzić, czy faktycznie był umówiony. Nie wspominając już ile razy zawracał do domu, bo czegoś zapomniał. Cóż, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach.William myślał, że teraz, czekając na krzesełku w korytarzu wszystko z niego spłynie, że to tylko formalność, wejść, poprosić o leki, ściągnąć gacie i koniec. Jednak im dłużej czekał, im więcej osób wchodziło i wychodziło, tym bardziej zalewała go fala przerażenia. Przed nim zostały tylko dwie osoby. Może, gdyby nie opóźnienie, to faktycznie byłby już w drodze do domu, a tak musiał wewnętrznie konać, czując wzrok innych, ciekawskich kobiet. Jakby widok omegi w takim miejscu było czymś niezwykłym.
          - Niech ten koszmar już się skończy - mruknął z ciężkim westchnięciem, czując jak blednie w oczach. Był dosłownie krok przed padnięciem na ziemię. Ciekaw był, czy którakolwiek tu kobieta miała tyle siły, aby go ogarnąć, gdyby stracił przytomność.
          - Pan Williams
         - Tak! - nagle zerwał się na równe nogi, słysząc swoje nazwisko, a inni rozchichotali się pod nosami. Blondyn spłonął ze wstydu, spuszczając głowę, aby ukryć czerwoną twarz i szybkim krokiem wszedł do gabinetu, a szepty nadal nie cichły pomimo zamkniętych drzwi.
        - Proszę siadać - kobieta z upiętym kokiem wskazała krzesło na przeciwko biurka. Elliot przytaknął, przełkając głośniej ślinę i usiadł we wskazanym miejscu, przyglądając kobiecie, gdy ta wystukiwała coś na swoim komputerze. Choć cisza między nimi była krótka, to wystaczyła, aby jasnowłosy zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Nie chciał wyjść na niegrzecznego cały czas wlepiając wzrok w Panią doktor. Regał z książkami, witryna z lekami stał zaraz obok okna zasłoniętego żaluzją oraz białymi firankami. Było również USG oraz inny pomocny sprzęt do badania na miejscu. Wieszak na ubrania, na którym wisiał jeszcze jeden fartuch oraz płaszcz. Zapewne lekarki. Czemu jednak Elliot miał kobietę? Zwykle to mężczyźni siedzieli na takowych stanowiskach.
         - Kiedy była ostatnia ruja? - miękki głos przerwał ciszę, na którą blondyn wyprostował się niczym struna. - Proszę się rozluźnić. Zrobimy rutynową kontrolę - zapewniła, uśmiechając się ciepło, a Elliot już wiedział, iż z pewnością kobieta nie jest alfa.
         - Normalnie. Teraz na dniach powinienem dostać. Nigdy nie miałem jakichś problemów i... - uciekł wzrokiem, nie mogąc wytrzymać spojrzenia lekarki. - W sumie to mój pierwszy raz u ginekologa
         - Da się zauważyć - zaśmiała się - Bez obaw. Proszę się położyć, sprawdzimy co tam się dzieje w środku - wstała, przygotowując maszynę, pytając jeszcze, czy omega jest w ciąży. Później poprosiła o ściągnięcie dolnej części garderoby. Elliot mocno spanikował, ale grzecznie wypełniał prośby, starając nie spinać niepotrzebnie. Czerwone kolory nie schodziły z jego twarzy przez cały wywiad lekarski. Koniec końców dostał receptę w swoje dłonie oraz dokładną wskazówkę jak ich używać. Zadowolony wyszedł z gabinetu, a ściana ciekawskich oczu od razu zalała jego ciało. Zastygł na moment, ale kroki zza pleców prędko go ocuciły. Podszedł do recepcji, oddał kartkę i dziękując wyszedł z receptą w dłoniach. Nie wzlekał. Od razu poszedł do apteki czując już większą swobodę oraz spokój ducha. Może była to zasługa kasjerki, która nie wyglądała na zaskoczoną, aby omega wybierał coś takiego. W końcu... była to naturalna kolej rzeczy, a on niepotrzebnie dolewał oliwy do ognia. Panikował, choć nie było takiej potrzeby. Skoro miał problemy przy czymś takim, to co dopiero sam seks? Czy przy nim również będzie tak panikował?
         Nie rozwodząc się nad tym dłużej, wrócił do domu, a wyczerpany emocjonalnie po tej wizycie od razu wskoczył do łóżka. Przespał parę godzin, obudził się i sięgnął po tabletki, zapijając jedną wodą z butelki.
        - Ugh... muszę coś zjeść - sapnął, schodząc do kuchni i wyszperał pudding z lodówki. Czuł, że właśnie tego mu trzeba było. Uradowany od ucha do ucha z tanecznym krokiem poszedł do salonu i włączając swój ulubiony serial zaczął zajadać się deserem. Czuł jak coś zaczyna go rozpierać od środka. Nieokiełznana potrzeba znalezienia się w czyiś ramionach. Potrzeba czucia jednego zapachu. Jedna myśl, a raczej jedna osoba coraz bardziej zaprzątała głowę omegi. Nathan.
        - Cholera - stęknął, czując jak nie może usiedzieć na miejscu i coś cały czas każe mu wstać. Zrobić coś, cokolwiek, tylko nie bezczynnie siedzieć. Nienawidził tego uczucia, a dźwięk dzwonka od drzwi jedynie uratował blondyna z opresji. Wstał, podchodząc do judasza, a widok sylwetki p odrugiej stronie zmroził krew w żyłach Williama. O wilku mowa.
        - Nathan? Co ty tutaj robisz? - spytał, lekko uchylając drzwi, nadal trzymając je na łańcuszku. - Czemu... nie dałeś wcześniej znać? - bał się, że wynikną z tego problemy. Z jednej strony neisamowicie cieszył się na widok mężczyzny. Jego twarz, głębia oczu, postura, znany ubiór i... zapach. Cholera, jak Elliot pragnął tego wszystkiego. Na tyle mocno, iż przygryzł dolną wargę. Powoli, zmysłowo, rozważając za i przeciw tego, co się stanie, gdy wpuści alfe do środka.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {12/06/23, 11:27 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 Nathan-IKON-2

_____ Dojazd na miejsce był dzisiaj wyjątkowo szybki, jakby czas nie istniał albo wszyscy ludzie tworzący korki po drodze mieli dzień wolny i postanowili robić coś innego. Prawda była taka, że było to jedynie wyobrażenie Nathana, gdyż droga nie stała się szersza, samochodów nie ubyło, on zwyczajnie miał tak dobry humor, że pominął te małe niedogodności. Podjechał pod dom i widząc, że faktycznie nie ma nikogo w domu z “dorosłych”, chociaż on wolał nazywać ich przeszkodami, z dokumentami w dłoni podszedł do drzwi pukając lekko. Spodziewał się, że będzie musiał poczekać chwilę. Jeśli Elliot jest sam, prawdopodobnie zamknął wszystko na trzy spusty i zamknął się we własnym pokoju. Przynajmniej takie wrażenie miał o jego osobie Nathan z ich dość wąskiego pobytu razem i krótkiej znajomości. Czuł jednak każdą z takich akcji za uroczą. Mógł też owinąć się kocem i oglądać serial z paczką chipsów na kanapie, a mężczyzna by mu wybaczył kruszenie i dotykanie rzeczy tłustymi łapkami. W normalnych okolicznościach - wyrzuciłby takiego osobnika za drzwi, z tym blondynem wiedział, całym sobą, że prawie wszystko mu wybaczy.  
_____ Lekko wzdrygnął się, kiedy jeszcze przez nieotwarte drzwi zaczął czuć zapach, który jasno sygnalizował co znajduje się za kawałkiem drewna. Omega w rui. Nie był to jednak dławiący, słodkawy zapach, który nie kojarzył mu się dobrze, a coś niesamowicie przyjemnego. Świeżego, lekko kwiatowego i czystego. Brakowało mu takiej ogłuszającej wszystko intensywności, lecz każdy odbiera feronomy inaczej, a te właśnie trafiały w niego jak rozpędzona ciężarówka, chociaż był ich bardzo mało. Chwilę później, drzwi się otworzyły, a on niczym zalany falą tsunami złapał się futryny wolną dłonią opierając się o nią lekko. Na ustach miał nonszalancki uśmiech, lecz w środku trzymał się ostatnich skrawków świadomości, żeby zwyczajnie nie wywarzyć tych drzwi.  
- Dałem znać twojemu tacie. - odpowiedział niskim głosem, ciężko stojącym w powietrzu. - Odsuń się skarbie.
_____ Rzucił lekko i zgrabnie wsunął dłoń między otwarte drzwi otwierając sprawnie ruchem dłoni zamek. Widząc, że Elliot faktycznie zrobił krok w tył, jego uśmiech się poszerzył, a on otworzył sobie drzwi wchodząc do środka i szybko zamykając je za sobą. Spojrzał na zaczerwienioną twarz omegi i normalnie uznałby to za uroczę po czym poszedł swoim życiem dalej, w tym momencie jednak, jedyne czegoś chciał to mieć go pod sobą, krzyczącego jego imię. Rzucił teczkę na pierwszy lepszy stolik i mając teraz dwie wolne dłonie pochwycił twarz Elliota, składając na jego pełne usta namiętny pocałunek. Dziki, zaborczy, głodny. Był wstanie to osiągnąć przez fakt, że zaskoczony chłopak miał rozchylone usta, a Nathan nie mógł nie wykorzystać takiej sytuacji, wsuwając swój język, aby poczuć go mocniej, rozpalić, chociaż pewnie tego nie potrzebował.  
- Twój pokój jest na górze, prawda? - spytał nie odsuwając się, a szepcząc te słowa prosto przed Elliotem, patrząc na niego jak wygłodniały zwierzak. To nie tak, że nie miał seksu od dawna, ale w tym momencie wszystko co zrobiłby blondyn było podniecające, napełniające go gorącem. Nieważne jak mały ruch, niczym mrugnięcie, dawała mu kolejną dawkę pochłaniającego zapachu, który nie dawał mu myśleć o czymkolwiek innym. - Nieważne. - rzucił, ponieważ nie otrzymał odpowiedzi wystarczająco szybko. Jego dłonie spływając po ciele aż na biodra złapały za niego i podniósł go do góry, a Elliot odruchowo objął go nogami, pewnie mając wrażenie, że inaczej spadnie. - Sam go znajdę, inaczej rozbiorę cię tutaj i nie wypuszczę zanim nie będziesz myślał tylko o mnie wypełniającym cię po brzegi.  
_____ Uśmiechnął się pod nosem, chociaż jego oczy wyraźnie mówiły, że to nie był żart, cały czas głodnie spoglądając na tego, kogo właśnie trzymał w ramionach. Ruszył pod schodach do góry, kierując się zapachem i przeczuciem trafiając do pokoju omegi, który znalazł przy pierwszej próbie. Nie przejmował się tym jak wygląda pomieszczenie, jakie ma kolory, czy znajduje się bardzo dużo personalnych przedmiotów. Posadził omegę na jego własnym łóżku, dłonią łapiąc za dłoń, którą lekko ucałował niczym gentelman, drugą dłonią zasłaniając okno, aby przypadkiem nie mieli dodatkowego towarzystwa. Zasłona tym ruchem zakryła wpadające światło trochę przydymiając sypialnię. Widząc spojrzenie omegi, kucnął przed nim, kładąc dłonie na kolanach i spojrzał z dołu na niego.  
- Nie bój się. Nie zamierzam cię zjeść. - od razu nachylił się i złożył całusa w czoło, uprzednio odgarniając stamtąd włosy. - Będę delikatny na ile mi świadomość pozwoli, bo jednak twój zapach sprawia, że w głowię mam tylko to, aby usłyszeć, jak krzyczysz moje imię, gdy dochodzisz.  
_____ Nie zastanawiając się długo nad niczym więcej popchnął lekko ciało omegi, które nie posiadało oporu pod jego dotykiem. Cóż, takie zalety bycia alfą... poza tym omega podczas rui nie ma, jak się oprzeć. Dlatego powinni siedzieć w domu i nie otwierać obcym, zwłaszcza takim dużym, złym wilkom jak on. Szybko pozbył się butów, do których nawet się nie schylił, rozpinając w tym czasie pasek spodni jedną dłonią, drugą po chwili osuwając je niżej. Widział, że Elliot leżał zupełnie zdezorientowany, ale nie spodziewał się niczego innego. Będąc w bokserkach i koszuli, którą rozpinał wchodząc kolanami na łóżko i z białym materiałem jeszcze na plecach, zawisnął and chłopakiem spoglądając na niego i znowu zatapiając się w jego nabrzmiałe, czerwone usta, smakując go i pragnąc tylko więcej. Dłonie szybko powędrowały w dół. Lewa pod plecy uniosła lekko biodra omegi czując jego rozgrzaną skórę pod opuszkami, a druga ściągnęła niżej dolną partię ciuchów pozbywając się wszystkiego za jednym razem. Nie chciał marnować więcej czasu niż musiał. Odsunął się jednak przerywając pocałunek i dając możliwość zaczerpnął powietrza, łapiąc go za nogi i podnosząc do góry, aby pozbyć się na pewno przeszkadzającej garderoby.


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 12/11/23, 12:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {27/06/23, 07:29 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 32563110

       Wpatrywał się swoimi szeroko otwartymi oczyma w sylwetkę za drzwiami i niemalże wyzionął ducha, gdy Nathan oparł się o futrynę. Naturalny odruch wciąż trzeźwego umysłu wysyłał sygnały, aby blondyn nie bacząc na nic chronił swój tyłek zatrzaskując drzwi i zamykając je na cztery spusty, ale ciało nie reagowało na wysyłane bodźce. Jedynie drżało, gdy tęczówki chłonęły wizerunek alfy zamroczonego dawką feromonów. Oboje niebezpiecznie hipnotyzowali się wzajemnie, pozwalając McDavidsonowi przeć do przodu, gdy sam Will schwytany w sidła nonszalanckiego uśmiechu wyłaniającego się z rzucanego na mężczyznę cienia stał, chcąc zarejestrować to, co właśnie miało zaraz nadejść.
       - Z-znać o-oojcu?! - zrobił krok w tył, słysząc jak mówił zbyt panicznie, zbyt głośno, gdy przez kręgosłup przeplatały się paraliżujące dreszcze. Jak na to nie spojrzeć, w głowie Elliota tworzyły się niedorzeczne sceny, gdzie Nathan rozmawiał z głową Williamsów, jasno informując o swoich zamiarach. Co z pewnością nie miało miejsca, a mimo to nadal słowa alfy brzmiały nazbyt dwuznacznie zaś sam blondyn nie mógł wyprzeć tego ze swej wybujałej wyobraźni.
       Kolejny krok w tył. I jeszcze jeden, a omega dostrzegł jak zadowolony Nathan wsuwa swą smukłą dłoń do środka, poszukując końca łańcuszka, aby wysunąć go z mocowania i utorować sobie wejście do środka. Czuł całym sobą, że nie powinien pozwolić alfie na ten decydujący krok, ponieważ przeważy on nad wszystkim. Powinien zebrać w sobie siłę i z impetem rzucić na drzwi, zaprzeć nogi o podłogę i zamknąć je, prosząc o powrót narzeczonego siostry, ale nie. Gdy Elliot toczył walkę sam ze sobą, Nathan zdążył zatrzasnąć za sobą wejście, krocząc prosto na swą ofiarę. Blondyn czuł jak z każdym krokiem alfy serce zaczyna bić coraz szybciej, coraz głośniej, niemalże wyrywając zza krat żeber. Przełknął głośno ślinę, zaciskając swoje powoli pocące dłonie, a temperatura wrzenia zabarwiła twarz jasnowłosego do czerwoności. Jęknął prosto w usta Nathana, a nogi samoistnie złamały się w pół, łącząc ze sobą, aby omega nie padł jak długi na ziemię od powalającego uczucia przyjemności. Dopiero teraz zrozumiał, że to właśnie tego najbardziej potrzebował w tej chwili. Pragnął Nathana. Tego jednego, alfy, którego zapach roznosił wokół siebie od samego rana za pomocą "skradzionej" chusteczki.
       Zachłysnął się powietrzem, gdy tylko poczuł nachodzące na wilgotne usta zimno, gdy Nathan przerwał żarliwy pocałunek. Elliot nieświadomy niczego, lekko przysunął się bliżej, jakby z utęsknieniem wracał za ustami alfy. Łapiąc się na tym, ułożył swoje dłonie na rękach okularnika, wpatrując intensywnie z szklankami w oczach. Gorący oddech alfy szybko omiótł rozpaloną skórę omegi, który zebrał w sobie siłę jedynie na ledwo zauważalne przytaknięcie. Nie potrafił reagować tak szybko jak ciemnowłosy. Był zbyt mocno przytłoczony tym wszystkim, choć bardziej w pozytywny sposób.
       - Ach - westchnął, gdy dłonie zaczęły sunąć w dół. - A-Aa - z przerażeniem oplótł nogi wokół talii alfy, a dłonie zawiesił szczelnie na ramionach, bojąc o własne życie, że zaraz zostanie przewrócony na ziemię. Nikt jeszcze w tak nagły sposó nie brał go na ręce, więc to naturalne, iż obawiał się o twardy upadek na schody rozciągające się tuż za nim.
        - Przestań, zawstydzasz mnie - jęknął, czując jak powoli zaczynało kręcić mu się w głowie od nadmiaru emocji i buzującego w nim ciśnienia. Wzrok Nathana był tak cudowny, że wręcz onieśmielający. Nie mogąc go wytrzymać, blondyn schował swą twarz nurkując nią w dobrze zbudowaną szyję, zaciągając się cudownym zapachem. Tak doskonale pasującym do Nathana. Syna McDavidsonów. Obezwładniony pokusą musnął wciąż wilgotnymi i nabrzmiałymi od zachłannego pocałunku ustami skórę alfy, gdy ten wspinał się po niezliczonych stopniach, poszukując potem odpowiednich drzwi prowadzących do pokoju omegi. Elliot w tej krótkiej chwili zajęty był myślami w jakim porządku pozostawił swój pokój dzisiejszego dnia. Czy miał schowane ubrania, czy nigdzie nie było widać żenujących rzeczy jak chociażby zegarek od ciemnowłosego, który nie powinien znajdować się nigdzie indziej jak na półce, czy biurku. Czy łóżko było zaścielone? To nie tak, że miało to jakikolwiek teraz sens, skoro mieli zamiar z niego skorzystać, ale jednak omege zaczęły dręczyć takie błahostki.
        Stęknął, czując jak ostrożnie ląduje przez alfę na swoim posłaniu. Zmrużył swe powieki, oślepiony wpadającym światłem przez okno, a gdy tylko zostało ono przysłonięte, skupił swą uwagę na ukochanym, którego otumaniający zapach zaczął pomału rozgaszczać się w tych czterech ścianach, przyprawiając niedoświadczonego omegę niemalże o zawał serca. Cały drżał i płonął od zawstydzenia, czując jak usta alfy wypalają niewidoczny ślad na wierzchniej stornie dłoni. Spoglądał z góry na kucającego narzeczonego, niestety nie jego, walczącego z pokusą rzucenia się na swą ofiarę.
       - Jeszcze chwilę temu wszystko na to wskazywało - burknął, nie mogąc powstrzymać kącików ust do pnięcia się w górę, a kolejny całus wypalił się na skórze blondyna, kreśląc cienką linię zaskoczenia w błyszczących tęczówkach.
       - Ufam tobie... - nie potrafił opanować drżenia w głosie, tak samo reszty ciała. Z lekko rozchylonymi w zaskoczeniu ustami opadł plecami na łóżko, wpatrując na wygłodniałego wilka jak zgrabnie z niesamowitą precyzją pozbywa się swojej garderoby. Elliot wiedział już, że ten osobnik miał niesamowite doświadczenie. Nic dziwnego skoro tak dobrze całował, a to spowodowało, że omega zwyczjanie zastygł, zachowując niczym kłoda, za co karcił się w myślach. Jednak nic nie mógł na to poradzić. Wszystko działo się zbyt szybko, a w Nathanie ruchach było zbyt wiele gracji, aby tak łatwo oderwać od niego wzrok. Dlatego pozwolił sobie popłynąć z prądem, podnosząc lekko biodra do góry, gdy ten pozbywał się dolnej części ubrań z jego ciało.
        - Zaczekaj - wysapał, ciężko dysząc jakby właśnie przebiegł połowę maratonu, opierając gołą stopę o klatkę piersiową Nathana, aby powstrzymać go od zrobienia kolejnego kroku. - To mój pierwszy raz... - dodał, uciekając głową w bok, aby po chwili oprzeć się łokciami z tyłu i nieco podnieść do góry. - Ja... nie wiem co robić - myślał, że zapadnie się pod ziemię i całkowicie usiadł, lądując między nogami, zdając się zaskoczonego alfy. Powoli sięgnął dłońmi do jego okularów i ostrożnie je ściągnął, celowo muskając opuszkami palców jego skórę twarzy i odłożył je w bezpieczne miejsce. - Mogą przeszkadzać - była to tylko wymówka. Jasnowłosy wstydził się swojego ciała, choć uważał, że miał śliczną sylwetkę, to w tej chwili nie był tego taki pewien. Presja tak na niego naparła, że mijające sekundy zdawały się trwać wieczność, co pozwalało mu przemyśleć to, co właśnie robił. To, że w tej chwili, przez swoje głupie zachowanie mógł odtrącić jedynie osobę, która niesamowicie przyciągała omege do siebie.
         Niczym zahipnotyzowany, z pochłaniającą tęczówki mgłą sięgnął lica Nathana, drugą rękę zaciskając na koszuli, aby przyciągnąć go bliżej siebie, aby ten znów wylądował nad nim, tak jak tego pragnął od samego początku. Gładząc kciukiem okolice kącika ust, wpatrywał się w twarz alfy, badając jedną ręką każdy centymetr torsu ciemnowłosego. Wsprawiało to niesamowitą przyjemność Willowi, a do tego czuł pewną satysfakcję, że dzięki temu nie pozwala zawładnąć nad sobą alfie. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz zawiesił się na jego szyji, napierając ustami na jego własne, zaś kroczem na bokserki ukochanego, jęcząc mu do ust w żarliwym pocałunku. Chciał dać ponieść się temu cudownemu uczuciu. Pójść na całość i nie żałować tego, co właśnie mieli zamiar zrobić.
         - Weź mnie, całego zanim ktoś wróci - wydyszał mu do ust, uśmiechając zalotnie, jakby właśnie słał alfie wyzwanie, zsuwając nieznośną koszulę z jego ramion.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {08/07/23, 06:14 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 Nathan-IKON-2

_____ Nie powinno się ufać innym ludziom. Tak przynajmniej uważa Nathan. Dogłębnie wręcz twierdząc, że wszystko co posiada i ma jest obecne tylko dlatego, że sprawdzał te powierzchownie “potwierdzone” informacje czy fakty. Gdy więc usłyszał słowa omegi, mógł się tylko lekko uśmiechnąć, pomijając to, co powinien mu powiedzieć, aby być szczery z samym sobą. Nie ten czas i miejsce. Zresztą chłopak dygotał przed nim, więc potrzebował uspokojenia, słów zapewnienie, że będzie dobrze. Zrzucanie go z fali uczuć na jakich teraz płynęli było ostatnim, co zamierzał zrobić. Zanim jednak zaczął robić coś więcej, został zatrzymany. Zarówno słownie, jak i przytrzymany stopą, która oparta o jego ciało faktycznie powstrzymała go przed staraniami. Chociaż gdyby Nathan nie był doświadczoną, Elliot straciłby swój pierwszy raz na podłodze przed pokoju, bo upity zapachem bliżej byłoby mu do bestii aniżeli człowieka. Mając doświadczenie z tym wszystkim, nie zachowywał się jak wilk patrzący na uciekającą sarenkę, chociaż jego brązowe oczy nie raz przypominały mu właśnie takiego bambi.  
_____ Grzecznie czekał aż blondyn skończy mówić, chociaż już po pierwszym słowie wiedział o co chodzi, robił to samo co każdy na jego miejscu. Szukał swego rodzaju usprawiedliwienia, aby on, jako jego partner, nie zareagował niewłaściwie lub z góry miał wytłumaczenie dziwnych czynów, słów, zachowań. Pozwolił, aby Elliot usiadł mu między nogami, samemu także lądując z tyłkiem bliżej pierzyny. Westchnął lekko zamykając na chwilę oczy, aby uspokoić samego siebie, bo nawet jeśli blondyn był wstanie myśleć o czymś takim, to w jego głowie rodziła się tylko myśl, aby zakleić mu usta, zatopić zęby w karku i pieprzyć, dopóki nie będzie miał dość. Powstrzymywał to jednak. Trzymał się małej nitki świadomości, która zaczęła się kurczyć w momencie, kiedy postanowił złapać za jego okulary, wcześniej muskając jego skórę, wyraźnie czującą rozgrzane ciało. Nie ruszył się jednak, jak drapieżnik wyczekujący na ruch swojej ofiary, chciał wiedzieć, w którą stronę pobiegnie. Na szczęście, zanim jego cierpliwość się skończyła, okulary wylądowały gdzieś obok, a on bez swoich szkieł został pociągnięty do przodu, aby zatopić się w nabrzmiałych ustach, czekających na niego.  
- Jak sobie życzysz, księżniczko. - zaśmiał się lekko pod nosem, pozwalając mu pozbyć się materiału z jego pleców. Ten opadł gdzieś na bok i za pewne zostanie pognieciony, ale nie przejmował się tym teraz. Spoglądające na niego, przeszklone oczy, pełna pasji należały do listy, której nie potrafił się oprzeć. - Tylko potem tego nie żałuj.
_____ Sprawdzanie alfy podczas własnej rui, brzmiało jak plan szaleńca, ale okularnik bez swoich szkieł doskonale wiedział, że ciężko unosząca się klatka piersiowe i rumiana skóra, która należała do omegi pod nim, skrywa w sobie cały czas trochę zawstydzenia, chociaż pokazywał teraz flirciarski uśmiech.  Nie zamierzał negować jego słów, wprowadzając go w czerwoności, bo to krzywe próbowania być femma fatale wyglądało komicznie, a nie seksownie. To było kolejne słowa, które zamierzał zostawić dla siebie. Jego dłonie, które podtrzymywały go teraz, aby nie upadł na Elliota, zjechały niżej, aby podróżując po jasnym ciele natrafić na biodra, po których zjechał na uda, rozsunięte na bok delikatnym, lecz stanowczym ruchem. Wyprostował się, aby mieć dobry widok na blondyna, w takiej pozycji w jakiej zawsze chciałby go widzieć. Już nie mówiąc, że w tym momencie jego spojrzenie należało do czegoś ciemnego, niebezpiecznego, a nie urokliwego kochanka, którego potrzebował omega. Nathan z całym sił, starając się zachować racjonalność, postanowił, że nie może stracić tego, zwyczajnie, co by nie przestraszyć go na zawsze. W końcu pierwszy raz był ważny... No i musieli się śpieszyć, alfa nie miał całego dnia, a nie wiadomo, kiedy rodzina wróci - chociaż na tym etapie mógł go wpakować pod pachę i zabrać do siebie... Tam nikt by im za szybko nie przeszkodził.
- Omegi są urocze. - rozpoczął z lekkim uśmiechem, przesuwając swoją dłoń z uda, w stronę stojącego penisa chłopaka. - Nieważne co zrobisz zawsze będziesz śliczny i pożądany. - jego palce delikatnie podróżując do członka, a potem po nim, czując jak drży pod dotykiem, tylko budowały mocniej jego ego. - Przynajmniej dla mnie.
_____ Podniósł swoje spojrzenie z własnej dłoni sunącej po męskości omegi, szybko zmieniając jej kierunek. Już nie w stronę góry, główni, a poniżej, między jądrami, do wyczekującego go miejsca między pośladkami. Przez cały ten proces, ze spokojnym uśmiechem na ustach, trzymując kontakt wzrokowy, postarał się, aby nawilżyć palce, zanim wsunął je do miejsca, które od razu zaczęło go ściskać, starać się zaprosić głębiej, bliżej tego, co potrzebowała go najbardziej. Zaśmiał się lekko pod nosem i pochylił nad Elliotem całując go, aby skupił się na jego języku zwiedzającym i masującym jego, aniżeli dwójce palców, które z mokrym dźwiękiem, rozlegającym się po pokoju, postanowiły chociaż trochę “rozgrzać”, nigdy nie używaną część omegi.  
- Słyszysz to? - wymruczał cicho, nie odsuwając się od blondyna. Mówił nie tylko o jękach, które zagłuszone, wpadały prosto w niego, a bardziej o coraz głośniejszych dźwiękach rozchodzących się w ciszy pokoju. -Oh, jaki jesteś uroczy. Nawet zacząłeś poruszając biodrami. - pocałował go lekko w nos. - Czas przejść do głównej dania zanim cię ugryzę.  
_____ Co prawda trochę nie udolnie i nie w rytmie jego ruchów, lecz więcej nie potrzebował. Odsunął się, prostując i ustawił na kolanach, dłonie kładąc na biodrach Elliota, aby nawet bez pomocy własnej dłoni spokojnie wejść w mokrą, gorącą i łapczywie chłonącą go przestrzeń. Na jego twarzy pojawił się zadowolony uśmiech i nawet jeśli całe ciało Elliota informowało go, że powinien już tutaj znaleźć się dawno temu, to Nathan odczuwał jak emocjonalnie, blondyn mógł gdzieś obawiać się tego wszystkiego. Pierwszy raz, z nim, co było moralnie nieodpowiednie, a w przyszłości, ich feromony będą jeszcze mocniej oddziaływać na siebie. Chciał przeżegnać się we własnym sercu, czując jak mięśnie zaciskając się i odpuszczają, chcąc, aby wszedł głębiej, dając mu błogie odczucie, że nie chcę wychodzić, nie mówiąc o silniej potrzebie poszukiwania mocniejszych doznań.  
- Zaczynam, skarbie. - powiedział głębokim tonem między zębami, starając się zachować nonszalancki uśmiech, lecz nie był wstanie, kiedy przy pierwszym ruchu jego bioder, gdy wszedł do końca w ciasno otaczającą go przestrzeń. - Kurwa. - klnie lekko pod nosem. - Powinienem wziąć cię na naszym pierwszym spotkaniu, a nie czekać na to do dzisiaj.
_____ Wymamrotał lekko pod nosem. Nie wiedział czy omega go usłyszał czy nie, lecz zaraz z momentem, kiedy rozpoczął poruszanie się, po pokoju rozległy się pomruki, jęki i dźwięki, które tylko zmuszały Nathana do coraz szybszego poruszania się, wchodząc głębiej i mocniej, jakby właśnie tego obaj potrzebowali. Chciał być łagodny i delikatny, chociaż za pierwszym razem, ale z każdym kolejnym ruchem Elliota, każde nowe postanowienie, próba odzyskania kontroli i zwolnienia w tym wszystkim, była wyrzucana za okno. Jak to możliwe, że nie był wstanie się zawładnąć nad samym sobą, co zwykle tak dobrze mu wychodziło? Jak tylko chodziło o tego chłopaka, wszystkie postanowienia można było wywalić do kosza.


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 12/11/23, 12:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {30/07/23, 11:06 am}

Wrong bride at the altar - Page 2 32563110

       Dotyk Alfy był okrutnie elektryzujący, a niewidoczny ślad, który nakreślał swoimi dłońmi wciąż tkwił w podświadomości Elliota, tworząc ścieżki przypominające blizny. Takie, które zostaną z nim na zawsze, a przynajmniej na tyle długo aż znów nie znajdzie się pod ciemnowłosym. Czuł jak wystarczyła jedna chwila, aby stał się cały jego. Każdy centymetr drżał od najmniejszego muśnięcia, a same biodra z porządania zostały wypchnięte do góry, gdy tylko znalazły się na nich ręce Nathana, a stłumiony jęk dał radę przecisnąć się przez zaciśnięte na moment usta. Młody omega coraz bardziej zdawał sobie sprawę jak bardzo pragnął osobnika nad nim, a wygłodniały wzrok McDavidsona coraz mniej zawstydzał Elliota, wzbudzając ten pierwotny instynk, który promieniował coraz mocniej na widok seksownie wyglądającego alfy. Jasnowłosy nigdy nie zdawał sobie sprawy, że pierwszy raz będzie tak wyglądał, iż intensywność uczuć oraz zapachów uderzy w niego z takim impetem, że ledwie będzie zdolny łapać powietrze do ust, a samo dudnienie w uszach będzie niczym w porównaniu z obezwładniającym głosem kochanka.
         Lekko zakłopotany spoglądał na przyglądającemu mu się Alfie. Nie wiedząc co zrobić z własnymi dłońmi, jedną z nich przysunął do ust, przygryzając dolną warkę, w której kąciku znalazł się opuszek palca. Ciemne, niebezpieczne spojrzenie Nathana nie wystraszyło Elliota. Wręcz przeciwnie. Serce zabiło mu jeszcze mocniej, a czas jakby stanął w miejscu. Chciał cieszyć się tym widokiem, wyobrażając sobie co właśnie siedzi w głowie alfy, ale dotyk jakim go obdarowywał ciągle wytrącał omegę z równowagi i trzeźwości umysłu. Nie był wstanie skupić się na ani jednej myśli. Same słowa wypowiadane przez kochanka były odbierane tylko w połowie przez blondyna.
         - A-aa - jęknął, gdy tylko dłoń Nathana znalazła się na nabrzmiałym członku. Starał się unosić lekko głowę, aby zerknąć na ten widok, ale przyjemne fale dreszczy kładny go z powrotem. Dyszał coraz mocniej, jakby przebiegł maraton, a biodra zaczynały same nadawać tempa, uznając, że tamto od Nathana było zbyt wolne. W omedze budziła się irytacja. Choć ciemnowłosy szeptał słodkie słówka, to Elliot czuł drażniące uczucie niesytości. Chciał więcej, a nie było mu to dawane, przez co zaczynał sam domagać się tego, co podpowiadało mu ciało.
         Wstrzymał nagle oddech w swoich płucach, napinajac klatkę piersiową, gdy dłoń Nathana powędrowała niżej prosto do dziurki, która od dłuższego czasu wyczekiwałą na ten moment. Mimo wszystko Elliot spiął się, gdy pierwszy palec wsunął się do środka. Omega skrzywił się, wypuszczają z siebie dziwny, nieopisany dźwięk. Lekko zdezorientowany nie wiedział, czy właśnie odczuł przyjemność, czy może ból. Chciał zrozumieć to uczucie, skupić się na nim, gdy ciało samo zaczynały spinać się w środku, ale Nathan nie pozwolił mu na to, wpijając gorliwie w wilgotne i lekko spuchnięte wargi blondyna.
        - T-tak... sły-ach...słysze - wyjęczał, patrząc prosto w oczy Nathana, które go niezwykle onieśmielały i powodowały, że kolor skóry sięgnął szczytu swych możliwości nabierając koloru dojrzałych buraków. Nigdy nie mógł sobie wyobrazić, że podczas stounku dwie osoby ze sobą rozmawiają. To było tak dziwne i krępujące, iż Elliot miał ochotę zapaść się pod ziemię, ale z jakiegoś powodu, gdy tylko skupił się bardziej na dźwiękach, te zaczęły znów go pobudzać,  a w połączeniu z wygłodniałym wzrokiem alfy, bez namysłu zaczął swoimi jękami obwieszczać światu jak mu dobrze w jego ramionach. Przestał się kryć z doznaniami, na moment zawieszając ręce na jego szyji, gdy ten cmoknął go w czubek nosa.
         Tym razem bez krępacji patrzył co robił kochanek, a wcześniejsze słowa nadal odbijając się echem powodowały, że cały członek pulsował. Sekunda za sekudną, zdawały się trwać wiecznie. Niemiłosiernie rozciągać w swych niewielkich granicach, aż w końcu poczuł jak czubek penisa Nathana zaczyna napierać, wchodząc powoli coraz głębiej. Elliot odruchowo otworzył szerzej usta, ale żaden dźwięk się z nich niewydobył. Wygiął się w łuk, a słowa alfy uderzyły w niego z impetem. Z mroczkami przed oczami oddał się rozkoszy. To jak go cudownie wypełniał, jak się rozpychał z każdym pchnięciem. A to jedno słowo "Kurwa" jedynie zrzuciło ostatnią linię oporu omegi. Minęła chwila, a ten czując to, czego wyczekiwał od samego pierwszego spotkania, zaczął jęczeć, obejmując Nathana, aby ten jak najwięcej przylegał do niego. Jęcząć mu prosto do ucha, chłonął wszystko co mu ofiarowywał.
         Nie wiedział ile czasu minęło, ale krople potu zdążyły się rozgościć na ich ciałach. Łapiąc ledwo powietrze w swoje drobne płuca, nakierował Nathana, aby się położył na plecach. Stająć okrakiem nad nim spojrzał z lekkim pytaniem w oczach, a potem z niewinnym uśmiechem powoli opadł na dół, na kucaka, aby znów nadziać się na męskość. Unosił się i opadał, czując jak ból wycieńczonych mięśni coraz bardziej daje o sobie znać, a mimo to walczył z tym, łapczywie chłonąc doznania. Wchodził w niego jeszcze głębiej, wręcz do granic możliwości, a piorunująca przyjemność w podbrzuszu nie pozwalała mu przestać. Jęczał, wykrzykując imię alfy, błągając go o więcej, chwaląc jak mu cholernie dobrze, a potem nagle poczuł swą granicę wytrzymałości.
         - Ja... ach... nie wytrzymam. Nathan! Zaraz dojdę - wyjęczał, spoglądając z góry na McDavidsona. Całe ciało płonęło, a razem z nim wszelkie myśli o tym jak bardzo jest to niepoprawne pieprzyć się z narzeczonym siostry. Jednak jebał to, tak samo bardzo jak teraz alfe.
         - Nathan... - dodał z przyćmionymi oczyma za mgłą, pragnąc aby doszli razem, ale nadal miał gdzieś z tyłu głowy, że dla Nathana może być to za mało.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {13/08/23, 09:24 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 Nathan-IKON-2

_____ Jak na swój pierwszy raz, Elliot sprawdzał się w tym wszystkim bardzo dobrze. Co prawda, doszło do tego przez zwykłe bycie nieostrożnym, lecz Nathan nie zamierzał nawet poruszać tej kwestii, bo jak to jest możliwe, że syn jest w swojej rui, a ojciec pozwala przyjść obcemu alfie? Chyba, że dostał ją akurat dzisiaj, nikt nie wiedział o tym. Wtedy mogli to zrzucić na zrządzenie losu, przeznaczanie, które tak chciało, ale jeszcze innych chłam, w który nie wierzył. Jedyne co zostało to cieszyć się, w swoich wolnych ruchach, widocznie wprawiających blondyna w małe szaleństwo, a o to chodziło. Nie nazwałby tego swoim pierwszym rodeo z niedoświadczonym omegą, lecz po raz pierwszy, aż tak nie panował nad sobą. Jeszcze, kiedy dochodziło do jego uszu dźwięki dostające się gardła, które pewnie jutro nie będzie wstanie poprawie mówić przez ból. W końcu normalnie się aż tak nie krzyczy, piszczy i mruczy. Wszystko to z przyjemności jaką otrzymywał, co napełniało ciemnowłosego pragnieniem kontynuowania, chociaż wiedział, że nie powinien.  
_____ Z każdym ich kolejnym razem będą coraz mocniej pogrążać się we własnym zapachu, potrzebować go więcej i więcej, a znając swoją stamine oraz zwyczaje łóżkowe Nathan wiedział, że gdyby po takim zatraceniu się kilka razy, przyszła kolejka na jego ruję... Chłopak miałby mu wiele za złe. Włącznie z faktem, że był przetrzymywaniu w łóżku bez większego odpoczynku, snu, zaspokojenia podstawowych potrzeb. Niestety, tak część ich świata nie była humanitarna. Zwłaszcza dla omeg, które miały podobno zostać do tego stworzone. Aby unikąć takiej przyszłość dla Elliota, który po tym dniu będzie na jego zapach wrażliwy i vice versa, Nathan zamierzał ograniczać swoje potrzeby i teraz i w bliskiej przyszłości. Czy zmierzał poinformować o tym chłopaka pod nim? Krzyczącego jego imię, jęcząc prosto do ucha? Oczywiście, że nie. Na pewno chciałby, aby przestał, a potem oboje byliby źli na siebie z powodu konsekwencji.  
_____ Mając przed oczami prawie nieświadomego, pogrążonego w przyjemności chłopaka, nie spodziewał się, że zbierze w sobie siły i postanowi odwrócić lekko ich role. W normalnych okolicznościach to nigdy nie miałoby miejsca. Nathan nie należał to osób oddających przywódcą rolę komukolwiek, kiedykolwiek. Wiedział jednak, swoją świadomością, która jeszcze tliła się w z tyłu czaszki, że powinien mu na to pozwolić. Nie był wstanie kontrolować całego zdarzenia tak jakby chciał, więc dlaczego nie oddać konnej lancy wydarzenia w dłonie Elliota? Pozwolił na całą akcję grzecznie kładąc się na plecy, obserwując uważnie co takiego zamierzał zrobić. Tęczówki podążały za drogą ciała, które o dziwo miało jakoś siłę wstać na kolana zaraz nad jego członka, cały czas daleko spełnienia. Widząc jednak mimikę twarzy omegi, w głowie alfy przebiegła myśl. ”Może charakter Elliota jest inny niż do tej pory pokazał? Ten niewinny wyraz twarzy nie pasował do tego zachowania” jakby chciał go uwodzić, lecz w głowie człowieka, który nie ufa zbyt łatwo - nie było to podniecające, a bardziej... orzeźwiające, dającą mu większą czystość umysłu. Nie na tyle jednak, aby pomyśleć o tym, że pieprzy swojego przyszłego szwagra, bo to nie miało znaczenia.  
_____ Do jego uszu docierają słowa Elliota i postanawia odstawić te rozważania na później, nie są aż tak ważne jak sytuacja przed oczami. Potem zajmie się tym problemem, pozbędzie się dziwnych myśli, teraz - zamierzał kontynuować. Wstał do siady, aby pochwycić mniejsze ciało w swoje ramiona, dłońmi zjeżdżając na pośladki, chowając swoją twarz za ramieniem, mając piękny widok skórę pleców blondyna. Jego usta nie zostają bez zadania, szybko ssając skórę, całując i liżąc miejsce, na którym zostawił kolejny ślad. Jednocześnie, widząc, że chłopak jest blisko końca, postanowił pomóc mu w ruchach, dłońmi, które trzymały za tył, naciskając go i podnosząc.  
- Nie martw się. - szepcze, kiedy dochodzą, a na jego penisie tworzy się knot, skutecznie uniemożliwiając mu usunięcie się z ciasnego, ściskającego go w spazmie miejsca, kiedy on pompował do środka swoją spermę. - Ja też. - nie odsunął się od niego, cały czas trzymając w swoich ramionach, z penisem zanurzonym między pośladkami. Wiedział, że raczej nie zmienią tej pozycji przez kilka chwil, więc postanowił zacząć rozmawiać z ciężko oddychającym omegą. - Wiesz, gdzie chcesz, żebym cię ugryzł?  
_____ Było to nawiązanie do ich poprzedniej rozmowy, a dokładniej jej zakończenia, kiedy Elliot wyraźnie pokazał swoje chęci w tej sprawie. Nie zamierzał pominąć tej kwestii. Wyjdzie z tego domu dopiero kiedy to zrobi. Zwłaszcza, że tą cięższą cześć mieli za sobą - uprawianie seksu podczas rui. Teraz zamierzał go naznaczyć jako swojego. Własność, którą tylko on poczuje. Omegę dla niego, z jego zapachem od góry do dołu. Widział, że do blondyna powoli dochodziło co się wydarzyło, a spojrzenia przestawało być jakby za mgłą, a może jego pytanie go wyciągnęło z tego transu? Widząc to Nathan postanowił kontynuować dyskusję po swojej stronie.  
- Myślałem o miejscu, które nie będzie zbyt widoczne. Co powiesz na górną część uda? - To pytanie było wypowiedziane po wcześniejszym przemyśleniu tej sprawy. Nie mógł poinformować całego świata, nawet jakby chciał. Poza tym, gdyby znak był jak zwykle na karku, Elliot miałby mnóstwo tłumaczeń w tej kwestii. Z uśmiechem na ustach przegonił włosy z czoła, patrząc w oczy chłopaka. - Masz czas na decyzję, posiedzimy tak jeszcze chwilę. - zaśmiał się lekko. - Niestety, kiedy alfa dochodzi może skończyć się w ten sposób, cóż... to znaczy, że aż tak mi się podobało. - pocałował go delikatnie w czyste od włosów czoło.
_____ Spodziewał się, że Elliot, który był omegą całe swoje życie miał świadomość o istnieniu knotów... No na pewno teraz miał także doświadczenie na własnej skórze. Nie było to ani częste, ani rzadkie, zależy dla kogo. Fakt, faktem, występowało na pewno, kiedy przy stosunku w grę wchodziły ruje. Knot uniemożliwiający wydostanie się spermy na zewnątrz, pompując jej więcej niż zwykle do środka, miał pomóc w robieniu dzieci. Dość normalna sprawa, a Nathan był przygotowany na takie zakończenie prawie od początku, wiedząc, że Elliot jest w rui.


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 12/11/23, 12:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {30/08/23, 06:19 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 32563110

       Rozkosz buzowała w głowie Elliota, głośnymi stuknięciami, które niemalże równały się z rytmem bicia serca. Powoli tracił zmysły, obezwładniony rozkoszą i nadchodzącym spełnieniem. Był szczęśliwy, bo ostatecznie poczuł w sobie Nathana tak jak tego zapragnął od ich pierwszego spotkania. Zapewne, gdyby teraz spojrzał na siebie w lustrze, to nie mógłby poznać blondyna przed sobą. Czerwonego, spoconego, zdyszanego z błyszczącymi oczyma i uśmiechem cisnącym się od czasu do czasu na usta.
        Każdy dotyk ust, czy dłoni Nathana doprowadzały omege do kolejnych dawek przyjemnych dreszczy. Reagował na najdrobniejszy ruch, a każda czynność cienowłosego tylko podnosiła pożądanie u Elliota. Ostatecznie, nie mogąc już wytrzymać, zawiesił ręce na jego szyji, prawie paznokciami wbijając się w jego skórę i doszedł, drżąc z rozkoszy, jednocześnie starając się nie myśleć o tym dziwnym uczucie wewnątrz, gdy sam Nathan zaczął szczytować.
       Lekko się wzdrygnął na pytanie alfy o miejsce ugryzienia. Nadal nie mógł dać wiary, że mężczyzna chce to zrobić. Jednak dlaczego nie? Skoro i tak przeleciał narzeczonego swojej siostry, to czemu nie miałby dać się ugryźć? Jednak, czy poradzi sobie ze wszystkim? omegi cierpią bez swojej alfy, a jeśli nadejdą czasy, gdy podczas rui nie będzie mógł dorwać Nathana? Co wtedy? Pomału zaczynał myśleć trzeźwo, ale to wciąż było za mało, aby zmienić u niego zdanie.
       - Przez pomaganie siostrze nie miałem wiele czasu do namysłu - przyznał, choć głównie wolny czas do namysłu skradły mu myśli o wizycie u ginekologa i samo rozganizowanie jej. Jakby nie było, dla omegi pierwsze razy były najgorsze i najbardziej krępujące. Do tej pory mógł wyobrazić sobie te wszystkie miny kobiet, gdy wypowiadano jego nazwisko, a ten musiał wstać z twardego krzesełka. Miał tylko nadzieję, że wzięte leki zdążyły już odpowiednio działać, bo wieść za jakiś czas o ciąży nie byłyby zbyt zachwycające.
       Zmrużył odruchowo powieki, gdy Nathan odgarniał nieznośne kosmyki z czoła. Elliot całkowicie nie spodziewał się tej delikatności ze strony alfy. Zwykle zdawał się być chłodny i znudzony otoczeniem, a teraz wyglądał na całkiem kogoś innego. Owszem, zdawał się wygłodniałym wilkiem stojącym w drzwiach, ale teraz... omega nie chciał uciekać z jego objęć.
      - Udo? - powtórzył, myśląc nad tą opcją. Bardzo spodobała mu się wizja Nathana gryzącego w to miejsce, ale wiedział, że będzie cholernie bolało. - Um... niech będzie. Tylko ty będziesz mógł je zobaczyć - ta myśl była elektryzująca. Ukryte przed wszystkimi miejsce. Ich drobna tajemnica, która będzie powodem przesiaknięcia zapachem alfy. Elliot nie mógł się tego doczekać. Bycia tylko jego, na wyłączność. Oszalał, zwariował. Doskonale o tym wiedział. To nie mogło skończyć się dobrze, ale miał to w tyłku. Miał gdzieś po tej sytuacji w jubilerskim sklepie, gdzie sami wśród zegarków mogli pobyć bliżej siebie. Tak jak teraz, choć w lekko innej pozycji, bez paru zbędnych ubrań.
       - Mnie również się podobało - mruknął, czując powoli jak członek Nathana się uspokaja.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {17/09/23, 09:58 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 Nathan-IKON-2

_____ Nie raz słyszy się w mediach, że omega padał ofiarą napaści podczas zbliżenia seksualnego z powodu swojej rui, która pojawiła się nagle. Zwykle, w takich okolicznościach, alfa uciekał z miejsca zdarzenia zwyczajnie przerażony tym czego się dopuścił, naćpany wręcz zapachem. Nathan zamierzał zrobić wszystko, aby Elliot nie poczuł się, że właśnie coś takiego miało miejsce. Może stąd jego delikatności, jednak z głębi serca chciał dbać o młodszego chłopaka, którego posiadał teraz zamkniętego w swoich ramionach. Nawet, kiedy otrzymał pozytywną odpowiedź w sprawie ugryzienia. Pozytywną. Aż chciał skakać w sercu, wysunąć się z niego, nie przejmując się tym, że nabrudzą i od razu ugryźć go, aby przypieczętować tą “umowę”.  
- Cieszę się, w takim razie... - jego dłoń znalazła się na pośladkach blondyna, w których cały czas się znajdował, po czym dość sprawnie podniósł się z łóżka na równe nogi, trzymając go przy sobie. - Co prawda uspokoiłem się tam na dole, lecz nasza podróż do łazienki załatwi nam tak mnóstwo sprzątania, jeśli wyjdę z ciebie, więc wykorzystując ten moment przejdźmy się tam, dobrze?  
_____ Wytłumaczył dość płynnie sytuację, w której się znajdują. Jeśli wyszedłby z niego na łóżku miałby niezdolnego do chodzenia omegę, leżącego i zostawiające jego spermę na pościeli. Ta, oczywiście była do umycie przez ich pot, ale czy nie lepiej usunąć z tego równania jeszcze ich inne wydzieliny? Zwłaszcza coś zostawiającego DNA, jak ten biały fluid znajdujący się w ciele Elliota w tym momencie. Wszedł do łazienki zgodnie z tym jak pokierował go chłopak, wchodząc pod prysznic i dopiero teraz, powoli, stawiając do brodzika. Zanim jeszcze jego stopy dotknęły podłoża, wysunął się z niego, a dłonie przesunął na biodra oraz talię, aby móc go złapać. Tak, jak sądził w pierwszej chwili, kolana blondyna zachowywały się jakby był sarenką. Urocze.
- Oprzyj się o ścianę. - mówi spokojnym tonem i włącza wodę, zamykając za sobą drzwi kabiny. - Pomogę ci. - jego słowa mają ciepły ton, wypełniając niczym powstająca para przestrzeń między nimi. Przedramieniem objął go w talii, a drugą dłonią powędrował między czerwonawe pośladki. Poczuł jak na ten ruch chłopak się wzdrygnął, pewnie zaskoczony tym co robi. - Nie martw się, to nie czas na kolejną rundę, chcę pozbyć się z ciebie spermy.
_____ Zaśmiał się lekko, otoczony ciepłą wodą, która spadała na nich z deszczownicy. Mógł go z tym zostawić samego, ale potem miałby wyrzuty sumienia. Był pierwszym partnerem omegi, niech chociaż ten raz będzie pełen dobrych i miłych wspomnień. Takich jakie powinny z na nim podążać jeszcze długo. W końcu, nikt nie wie, jak potoczy się ich znajomość w przyszłości. Nathan znał swoje cele, co chciał wyciągnąć z tego wszystkiego, ale czy Elliot uważał tak samo? Jego palce przystąpiły do pracy, z pomocą wypływające spermy, wchodząc do środka, aby otworzyć przejście i przyśpieszyć cały proces. Pewnie potem sprezentuje mu tabletkę po, jeśli jeszcze nie brał środków na swoją ruję. One zwykle miały też te “właściwości” zapobiegające ciąży. Na ten moment pozwoli mu to brać, bo jednak nie mógł nagle zajść w ciąże nie wiadomo jak i z kim. Szczęśliwie proces usunięcia siebie samego przebiegł bardzo sprawnie, po czym Nathan powoli puścił go.  
- Świetnie sobie poradziłeś, skarbie. - pochwalił go mrucząc basowym tonem, po czym odwrócił go w swoją stronę delikatnie za ramię i kucnął przed nim na jedno kolano z uśmiechem na ustach. - Prawa czy lewa noga?
_____ Kiedy otrzymał odpowiedź, kiwnął głową, załapał za nogę zakładając ją na swoje ramię i gryzł się lekko w wewnętrzną stronę uda, zostawiając po sobie widoczny ślad. Nie było to nic krwawego, chociaż na pewno przez kilka dni będzie posiadał na skórze odbicie zębów, między którymi stworzy się znak. Jak barbarzyńskim byłoby zostawienie komuś na skórze wizerunku swoich wszystkich zębów. Co prawda można rozpoznać człowieka po tym, to jednak nie różniliby się bardzo od zwierząt. Jak dobrze, że to tak nie wygląda. Ucałował miejsce, na którym powoli zaczął pojawiać się jego znak przy okazji nawiązując z Elliotem kontakt wzrokowy.  
- Teraz jesteś mój.  
_____ Widać było po nim, że cieszy się tą wizją. Nie tylko przez ten lekko zawadiacki uśmiech na twarzy. Jego oczy skierowane na omegę. Widząc to spojrzenie, którym obdarowywał go teraz chłopak, mając w głowie to co przed chwilą zrobili, Nathan był wręcz na nowo głodny. Powstrzymywało go tylko to, że Elliot jednak nie pachniał zbyt mocno z powodu wody. Może to właśnie go powstrzymywało, inaczej pewnie już dawno rzuciłby się na niego ponownie. Wyprostował się i pochwycił twarz chłopaka w swoje dłonie składając zachłanny pocałunek na jego usta, aby przerwać go po krótce ze słowami na ustach.  
- Musimy się zbierać, jeszcze zastanie nas tak twoja rodzina. - zaśmiał się i złapał za myjkę do ciała oraz żel pod prysznic, po czym rozpoczął szybkie obmycie ich ciała z wcześniejszych zdarzeń. Nie zajęło im to długo, po czym wyszli z kabiny mokrzy. Na pewno udało się w ten sposób ukryć zapach alfy, który miał przed chwilą na sobie, znaki, które zostawił na jego szyi. Te malinki. Będzie musiał ukryć pod golfem na jakiś czas.


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 12/11/23, 12:32 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {03/10/23, 01:21 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 32563110

       Był lekko przerażony, gdy Nathan zaczął wstawać. Nie dlatego, że postanowił zmienić ich pozycję, ale sam fakt, iż był nadal trzymany. Omega nie uważał się za kogoś lekkiego.
        Odruchowo spiął się, owijając obie ręce wokół szyji kochanka i skinął niepewnie głową, chowając twarz w jego ramieniu. Stresował go każdy krok, jakby ten stąpał po wyboistej drodze, a wręcz zniszcoznym moście, gdzie jeden zły ruch oznaczał ich wspólny koniec. Przekroczyli pierwszy pró drzwi, a blondyn spojrzał na stan swojego pokoju, któy wiedział, że będzie musiałszybko ogarnąć przed powrotem kogoś z rodziny. Cóż, to nic złego mieć kogoś u siebie, ale wiedział, iż najważniejszej układanki nie powinno być w tych czterech ścianach. Nie, gdy czuć było mieszaninę zapachów po ich wspólnym seksie.
         Schylił jeszcze mocniej głowę, jakby bał się, że uderzy nią o kolejną mijaną ramę. Do jego nosa dotarł zapach łazienki. Ta specyficzna, ledwo wyczuwalna wilgość i zapach odświeżacza, który psikał co pół godziny. Panika rosła, kiedy Nathan wchodził do brodzika, wychodząc z niego i stawiając omegę powoli na równe nogi, któe z kolei momentalnie się zahcwiały, gdy tylko zaczęły utrzymywać ciężar omegi. Dopiero teraz zorientował się jak mieśnie palą żywym ogniem z wyczerpania, drżą i uginają, walcząc z wypełnieniem rozkazu głowy z ich własnymi granicami możliwości. Oparł się o zimne kafelki, sycząc z nieprzyjemnego uczucia, przyglądając Mcdavidsonowi. Wyglądał teraz całkiem inaczej, delikatniej i zdecydowanie czulej niż normalnie, gdy nosił ten strój dźentelmena, poważnego gościa od poważnych spraw.
          Zrobił wielkie oczy, kiedy Nathan objął go w talii, bojąc się, że ten nadal chce kontynuować i odetchnął w duchu, ale tylko częściowo, gdy jego przypuszczenia się nie ziściły. Zacisnął kurczowo dłonie, chcąc przygotować mentalnie na to, co miało nadejść.
          - To takie krępujące - wyszeptał, a jego głos przyguszała deszczownica. Przymknął powieki, od czasu do czasu je otwierając, czując dokładniej co robi alfa, wydając z siebie stłumione stęknięcia oraz jęki. Uczucie to było obce, inne, i cholernie krępujące. Osobiście wolałby zrobić to sam, nawet, gdyby musiał leżeć na podłodze i sięgać w dziwnej pozycji do swojego tyłka. Z drugiej strony, to nie było takie złe. Znał intencje Nathana, ale jednak... nadal... uważał, że było to gorsze od przyjścia do ginekologa.
         Obrócił się ostrożnie, opierając swe plecy o kafelki, które nie były już tak koszmarnie zimne. Spojrzął z dołu na klęczącego Nathana, a jego twarz pokryła się soczystym rumieńcem.
         - Prawa - wydukał z siebie, słysząc jak głos mu drży. Oparł jedną rękę o ramię Nathana, zaś drugą ułożył na jego mokrych włosach, aby nie stracić równowagi. Poliki paliły żywym ogniem, serce dudniło mu wręcz w uszach, a czas, jakby zwolił, powoli zanikając wokół nich, pozostawiając w centrum skupienia omegi jedynie jego - gryzącego alfę, aby pozostawić znak. Naznaczyć jego, mieć go na wyłączność.
          Szybko obie dłonie Elliota znalazły się na jego ustach, aby zdusić w sobie krzyk bólu. Ten szybko zastąpiły nieprzyjemne pulsacje. Gorąc z miejsca ugryzienia rozpromienił się na całe ciało, czuł jakby coś obcego zaczęło zagnieżdżać się w nim, a chwilę później spojrzał w dół, dostrzegając powoli pojawiające się rysy znaku, który ucałował Nathan. Ich spojrzeni zetknęły się, a słowa alfy spowodowały, że blondyn zawstydzony intensywnością wzroku, uciekł w bok. Miał wrażenie, jakby miał zaraz zemdleć.
           Nie protestował, kiedy Nathan złączył ponownie ich usta w krókim pocałunku. Samo umycie się było już mniej krępujące dla omgei, więc miał możliwość uspokojenia się i zebrania w sobie sił, aby po wszystkim wyjść o własnych siłach spod prysznica. Owinął się jednym ręcznikiem, mniejszym wycierając włosy. Lustrował w odbiciu częściowo zaparowanego lustra odbicie kochanka, odruchowo uśmiechając się i ujawniając brudne myśli. Na szczęśnie nie dał się na tym złapać, chowjaąc twarz pod ręcznikiem, gdy ten tylko się owdrócił.
           - Za jakieś pół godziny powinni wrócić rodzice. Zdążę wstawić pranie. Zostaniesz na kawę, czy chcesz wyjść przed ich przyjazdem? - spytał, nadal nie będąc pewien, co z siostrą. Mogła wrócić w każdej chwili, dlatego nie tracąc więcej czasu, wrócił do pokoju, gdzie zarzucił na siebie spodenki oraz pomarańczową koszulkę z nadrukowanym statkiem i zaczął przebierać pościel. Otworzył również na oścież okno, aby jak najlepiej wywietrzyć pomieszczenie.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {29/10/23, 01:46 am}

Wrong bride at the altar - Page 2 Nathan-IKON-2

_____ Powiedzmy, że seks z osobą niedoświadczoną ma swoje uroki, a przynajmniej to przechodziło przez głowę Alfy, który patrzył na nadruk statku, na T-shircie, który założył jego omega. Pochylając się, szarpiąc z kołdrą, prześcieradłem i resztą, wyraźnie mógł zauważyć znaki, które sam zostawił na jego ciele. Było to w pewien sposób podniecające. Zwłaszcza kiedy rozgrzana skóra ciała Elliota, jeszcze się nie uspokoiła, nie ochłodziła, mając ten delikatny rumieniec na około obojczyków, które pojawiały się i znikały sprzed jego ciemnego spojrzenia. W pewien sposób, miał ochotę zwyczajnie podejść do niego, zostawiając jeszcze więcej śladów, pokazując swoje terytorium... Co brzmiało bardzo barbarzyńsko, dlatego że nie popłynął z ulotną myślą, odwracając wzrok i ubierając się w rozrzucone lekko ciuchy. Patrząc na stan koszuli - cieszył się, że nie wracał do biura, a mógł pracować z domu. Zanim blondyn zdążył wylecieć niczym proca z pokoju, niosąc pranie, złapał go, blokując drogę do drzwi. Z uśmiechem złapał go za podbródek składając szybkiego całusa.  
- Nie wydaje mi się, że potrzebujesz mojej pomocy, więc idę. - odsunął swoją twarz. - Powiedz rodzicom, że byłem i zostawiłem papiery, o których rozmawialiśmy. - kciukiem pogładził po policzku. - Masz mój numer, zadzwoń lub napisz, jak chcesz. - po czym zabrał swoją dłoń z uwodzicielskim uśmiechem. - Będę czekał.  
_____ Nie spodziewał się telefonu zaraz po tym jak opuści ten dom, a raczej po kilku godzinach, może nawet następnego dnia? Elliot wyglądał na osobę, która musi pokonać własne zawstydzenie, zanim zacznie wysyłać mu chociażby “dzień dobry” o poranku, nie mówiąc o prośbach finansowych, które Nathan bardzo chętnie by spełniał. Bądź co bądź, w jego życiu, właśnie tak wyraża się uczucia, na podstawie tego, ile jesteś wstanie na kogoś wydać. Odsunął się nie torując już drogi Elliota, dopinając koszulę do końca i przeczesując lekko włosy, które mokre od wody nie układały się tak lekko jak zwykle. Nie przejmował się tym, nie musiał i nie chciał.  
_____ Znalazł się w samochodzie niecałe 5 minut później, zdecydowanie dając czas i miejsce chłopakowi na jego przemyślenia i sprzątanie. Może powinien pomóc, ale miał wrażenie, że wszystko pójdzie sprawniej jak zwyczajnie usunie się z obrazka. Nie przejmował się zbytnio ideą zostawienia swojego zapachu w pokoju blondyna, bo jednak wystarczyło dobrze wywietrzyć, a pralka zrobi robotę w spawie śladów ich stosunku. Z jednej strony zastanawiał się czy powinien zarezerwować wizytę u ginekologa dla omegi, bo jednak nawet jeśli potrzebował dziecka to nie czuł się na siłach, tłumaczyć wszystkim, jak to się stało, że kilka tygodni po podpisaniu umowy - zaciążył brata swojej “panny młodej”. Tutaj nieważne, ile słów wypłynęłoby z jego ust, ile argumentów, logicznego tłumaczenia, zawsze będzie za mało. No i też, chciałby, żeby Elliot nacieszył się swoim życiem z nim jako para zanim przejdą do zwiększania ilości osób w tym małym układzie. Poprawił swoje okulary i odjechał zastanawiając się, dlaczego i tym razem, nie podchodzi do całej sytuacji, jak do zwykłego spełniania potrzeb seksualnych. Coś było inaczej. Coś, gdzieś... Nie potrafił tego ująć w słowach. Uczucia, że to, tutaj, między nim, a Elliotem, nie można było tego porównywać z wcześniejszymi romansami, które przeżywał. Prychnął pod nosem, przypominając sobie, że to dla niego też był swego rodzaju pierwszy raz. Stojąc na czerwonym świetle, rozejrzał się, dostrzegając samochód, w którym wracali “teściowie”. Po plecach przebiegł mu swego rodzaju zimny dreszcz. Gdyby nie wyszedł od razu... mieliby problem. Nie zobaczyli go, jadąc w stronę domu, więc chociaż tyle dobrego, że nie będzie dodatkowych pytań dla Elliota.  
_____ Wchodząc do swojego mieszkania, natrafił na fakt, że nie był sam. Nie spotkał tam jednak rodziców, którzy mogli być zainteresowani tym co robi, czy Daniell, która miała klucz na wszelki wypadek. W salonie, którego okna do podłogi pokazywały piękną panoramę miasta, siedział starszy gentelman ubrany w luźny, lecz elegancki strój. Alfa nie musiał zastanawiać kto to taki, kiedy oboje posiadali to samo spojrzenie. Rzucił marynarkę na krzesło i podszedł siadając na fotelu, kawałek od mężczyzny.  
- Nie spodziewałem się, że pojawisz się bez słowa. - odezwał się w pozytywnym nastroju. - Co cię sprowadza, dziadku? - siwiejący mężczyzna przeniósł swoje spojrzenie z widoku za szybą na swoje wnuczka, uśmiechając się lekko, a Nathan już miał swoją odpowiedź. - Przyszedłeś pogratulować mi podpisania umowy.
- Tak. - szerszy uśmiech zagościł na twarzy mężczyzny. - Kiedy to dziecko się urodzi, możesz zawsze porzucił tą kobietę. Koniec końców potrzebujemy tylko alfy, niezależnie od płci.  
- Chociaż preferowany byłby mężczyzna. - zaśmiał się lekko, na co drugi zareagował podobnie. Widać było jednak po oczach, jak bardzo zmęczony był. Życiem. Nathan przybliżył się do krawędzi fotela, składając dłonie razem, opierając je o kolana, z przejęciem mówiąc. - Dziadku, postaram się, abyś zobaczył kolejne pokolenie.
_____ Staruszek, widząc to poruszenie w oczach swojego jedynego prawdziwego wnuczka, mógł tylko odetchnąć z ulgą w sercu. Tylko mu, Nathanowi, był wstanie zaufać, że dotrzyma słowa. Na tyle na ile będzie w stanie. Kiwnął więc głową, przyjmując tą szczerą obietnicę. Nie czekając za długo, ciemnowłosy zaoferował herbatę, samemu robiąc jedną także sobie. Przy ciepłym trunku, siedzieli i rozmawiali o firmie, biznesie, planach ślubnych... Wszystkim, co na pewno sam już wiedział, lecz nadal chciał usłyszeć z ust Nathana. Prawie trzydziestoletni mężczyzna wiedział o tym, znał tego starego omegę, który poświęcił się rozwijaniu życiowego celu własnej pary. Zmarłego już, zafiksowanego na punkcie czystości krwi, obrzydliwego alfy. Prawdopodobnie przez zachowania nieboszczyka, dziadek, George, tak kurczowo wymusza łączenie się dwóch dominujących płci, tworząc jeszcze więcej takich. Nathan nie pamiętał go, umarł, kiedy był zbyt małym, aby pamiętać, ale w dniu dzisiejszym - wykopałby zwłoki i zamordował je, potwornie upokorzył czy cokolwiek innego - jeśli tylko to zmieniłoby żelazne podejście dziadka.


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 12/11/23, 12:32 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {29/10/23, 12:46 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 32563110

       Z ust omegi wydobył się cichy okrzyk zaskoczenia, kiedy alfa zatorował mu drogę na korytarz. Zatrzepotał swoimi długimi, gęstymi rzęsami, kierując całą uwagę na mężczyznę, a coś dziwnego, niepokojącego zatrzepotało mu w brzuchu. Obezwładniony uśmiechem Nathana, ledwo zarejestrował ten krótki, ulotny pocałunek, a skóra w miejscu, które jeszcze przed chwilą dotykał, pulsowała, jakby nadal jego opuszki palców tam były.
        Przytaknął na słowa ciemnowłosego, chowając twarz po czubek nosa w zebranej w niedbały kłębek pościeli. W ten sposób chciał ukryć pnący się w górę rumieniec, który zdecydowanie był zbyt czerwony, aby go niezauważyć. Czuł całym sobą jak płonie, a wspomnienia z ich stosunku przewijały się przed jego błyszczącymi i drżącymi oczyma. Wpatrzony jak w obrazek, zadrżał, kiedy usłyszał słowa Będę czekał, jakby tym samym wymusił na nim prośbę. Oczekiwanie, które wypaliło w umyśle Elliota chęć sprostania zadania. Nie ruszył się z miejsca, obserwując z oczarowaniem na Nathana. To w jaki sposób zapina koszulę, chowając nagą skórę, o którą jeszcze chwilę temu się ocierał, dotykał, smakował. Jego wzrok powędrował wyżej, a ciało znów zareagowało przyjemnym dreszczem uginającym jego kolana, gdy alfa przeczesał swoje mokre, niesforne włosy. Omega zabrał głębszy, przeciągły wdech, chcąc opanować swoje emocje, zbyt świeże, zbyt nowe, by jak alfa, zamknąć je szczelnie pod maską opanowania.
         Williams wcisnął wszystko do pralki, razem ze swoimi ubraniami przesiąknietymi zapachem alfy. Wlał odpowiednie proporcje proszku oraz płynu do prania, po czym włączył urządzenie na parę godzin. Zrobił kilka kroków w tył, czując kafeki, których zimno przebiło się momentalnie przez cienki materiał T-shirtu i opadł na ziemię, spoglądając w zamyśleniu w sufit. Odetchnął. Pierwszy raz poczuł jak jego mięśnie rozluźniają się, a cały stres opuszcza ciało. Zrobił to. Stracił dziewictwo z narzeczonym swojej sisotry. Najgorszy scenariusz z jego życia właśnie się dopełnił. Historie wzięte z bajek czy filmów, właśnie ożywione zostały w jego własnym życiu.
         Uśmiechnął się pod nosem, bo szczerze nie żałował tego. To były najcudowniejsze chwile w jego życiu. Zamyślony zsunął dłoń w miejsce ugryzienia, gdzie pojawił się znak. Niewielkie pieczenie promieniowało od niego, a ten drgnął, gdy usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Strach zalągł się w jego gardle i przełknął go z powrotem do żołądka. Całe szczęście Nathana już nie było, a on zdążył wstawić pranie przed powrotem rodziców. Nawet nie chciał myśleć co by było, gdyby przyjechali wcześniej, a oni nadal złączeni byliby w swych ramionach. Pokręcił głową, nie chcąc myśleć dłużej o tym jak dobrze było mu w ramionach McDavidsona i wstał na równe nogi, pędząc cichaczem do swojego pokoju. Zaciągnął się powietrzem. Dobrze - było czyste i pozbawione podejrzanych zapachów. Zamknął okno, schodząc na dół i witając z rodzicami poszedł do lodówki, aby nalać sobie soku truskawkowego.
        - I jak było? - spytał, mocząc usta w napoju. Matka zrzucała z siebie zegarek, który nosiła, aby pokazać się lepiej przed innymi, a ojciec tracąc resztki sił opadł na kanapę, dostrzegając papiery.
        - Nathan tu był? - na imię alfy, omega zadrżał, a włoski zjeżyły się niczym u przestraszonego kota.
        - Tak, um... był. Zostawił dokumenty - przytaknął nazbyt szybko, nerwowo, ale nie wzbudził podejrzeń, bo zwyczajnie nikt na niego nie patrzył. Kobieta podeszła do sterty papierów, uśmiechając pod nosem. Widok podpisu młodzieńca wiedziała, że teraz już mogło być tylko lepiej.
        - Hannah będzie szczęśliwa. Wszystko przypieczętowane - zaświergotała szczęśliwa, że jej córka wyjdzie za mąż.
        - Miejmy nadzieję, że zajdzie w ciąże i urodzi - głos ojca nie brzmiał zbyt optymistycznie. Pamiętał dokładnie na czym polegał układ w przeciwieństwie do swej luby. Omega jedynie słuchał, aż do środka nie weszła również siostra z lekkim chaosem na głowie. Uniósł brew, patrząc na nią, a ta odchrząknęła, poprawiając fryzurę. Obojętny wyraz twarzy zagościł na niej, po czym weszła do salonu.
        - I jak? - spytała, a omega dostrzegł lekkie napięcie i zaciśniętą szczękę dziewczyny. Uśmiech matki wystarczył za odpowiedź.
        Było już kilka godzin po północy. Wszyscy spali w najlepsze, a Elliot wpatrywał się w wystukaną od dwudziestu minut wiadomość do alfy. Kciuk drżał. Cały w obezwładniających mrówkach, które szczypały i nie pozwalały drgnąć ani o milimetr, aby wysłać wiadomość. Omega zaklnął pod nosem, zagłębiając się bardziej w miękką, świeżą poduszkę. Okręcił się na bok, bijąc z myślami i swoim brakiem odwagi, aby wysłać głupie "dobranoc" narzeczonemu siostry. To było tak cholernie głupie, nieodpowiedzialne, a i tak powodowało trzepot motyli w brzuchu blondyna, które pragnął karmić dalej, aż zatrują go swoim pięknem do końca.
        Poczuł jak powieki stają się cięższe, a dłoń powoli rozluźniała się, stykając z świecącym wyświetlaczem. Momentalnie omega ożywił się, czując ten dotyk i spanikowany spojrzał na wysłaną wiadomość.
        - Cholera, cholera, pewnie już śpi. Niech to, co ja zrobiłem - schował ze wstydu twarz w dłoniach, czując jak robi mu się gorąco. Widoczny od niebieskiego światła rumieniec wspinał się leniwie coraz wyżej, sięgając do polików Williamsa. Chciał wysłać do alfy tą wiadomość, ale nie był pewien czy powinien. Tak szybko, tego samego dnia. Tak bezpośrednio, jakby był niecierpliwy, pragnący go teraz blisko siebie. Ale tak było. Nic z tego nie było kłamstwem, a wiadomość, być może i odpowiedź mogła spowodować, iż poczułby go za sobą. Z tym ciepłem i zapachem, aby otulił go do snu.
        Z drżącymi źrenicami zerknął na wyświetlacz, a objęcia Morfeusza pociągnęły go w głąb otchłani, powoli zamieniającej się w coś szczęśliwego dla umysłu omegi.
        Minęło kilka dni, nastał długo wyczekiwany weekend, w który obie rodziny miały się spotkać. Tym razem w rodzinnych progach McDavidsonów. Jak zwykle chaos ogarnął domostwo Williamsów, gdy wszyscy szykowali się do wyjścia. Spakowani, z drobnymi upominkami jak alkohol oraz własnej roboty ciasto, wsiedli do samochodu, któy wyjątkowo postanowiła prowadzić Hannah, bo ojciec z tych nerwów musiał upić jednego kieliszka swojego ulubionego whisky. Omega był równie poruszony, ale trzymał to w sobie, wysyłając wiadomość do alfy, że właśnie wyjechali. Wcisnął komórkę z powrotem do kieszeni, mimo wszystko wzbudzając zainteresowanie matki.
        - A z kim tak ostatnio piszesz, hm? - spytała z zaciekawieniem.
        - Z kolegą - odpowiedział, wpatrując się w widoki za szybą. Gdy dotarli, rodzice jako pierwsi wyskoczyli z samochodu. Hannah, jak zwykle z gracją i idealnym usposobieniem alf, wyszła, uwydatniając swoje piękne ciało, które opinała ołówkowa spódnica oraz koszulka z kokardą pod szyją. Zarzuconą miała na siebie również marynarkę. Omega wyszedł na spotkanie z posesją McDavidsonów, poprawiając uwierającą go koszulę. Nienawidził eleganckiego ubioru, ale byłzmuszony wcisnąć się w niego, bo jak to matka powiedziała, jedziemy w gości.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {12/11/23, 12:32 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 Nathan-IKON-2


_____ W cichym mieszkaniu, słuchać było mruczenie kota, który wygodnie spał na fotelu, otulony w puchate koce, kiedy Nathan wszedł do własnej sypialni. Mokre włosy, na które położony był ręcznik kapały lekko na jego ramiona, kiedy spojrzał na świecący się punkt w ciemnym pomieszczeniu. Jego telefon. Podszedł bliżej, biorąc go do ręki, drugą głaszcząc kota leżącego tuż obok. Zwierzak otworzył oczy, patrząc na niego złotymi oczami, powodując, że mężczyzna się uśmiechnął lekko, podnosząc kąciki ust do góry. Szybko jednak przeniósł swoje spojrzenie na ekran, pokazujący, że przyszła nowa wiadomość. Gdy zobaczył kto jest nadawcą, zaśmiał się, a jego dłoń, która leżała na głowie zwierzaka pogłaskała go jeszcze raz, pokazując swoje zadowolenie. W odpowiedzi dostając ciche mruknięcie, pytając przy okazji niemym spojrzeniem co takiego się wydarzyło.  
- Wygrałem mały zakład z samym sobą. - wyznał prawdę, chociaż wiedział, że kot tego nie zrozumie. - Może będziesz miał czasem więcej towarzystwa w domu. - kolejne słowa nie mające sensu, dla zwierzaka, który tylko zaczął się podnosić, wyraźnie widząc, że zbierają się do snu. - Idziemy spać, Maya?
_____ Rzucił blokując ekran telefonu, widząc jak kotka schodzi z fotelu i zaczyna się przeciągać, jednocześnie kierując się do łóżka. Nie wiedział co myślał Elliot, kiedy wysyłał mu tą wiadomość, ale nie spodziewał się, że chłopak jeszcze dzisiaj znajdzie w sobie trochę siły na bycie tak uroczym. Przez następnie dni nie raz wymieli się informacjami, lecz czy Alfa wyczekiwał na nie jakby jutra nie było?... Trochę tak. W końcu chłopak mógłby mu napisać cokolwiek, a on bardziej chętnie uśmiechnąłby się tylko pod nosem, nie irytując na długie, krótkie czy bardzo animowane SMS’y. Nie siedział jednak przesadnie z telefonem, wiedząc, że ma pracę do wykonania. Zadania, które uwielbiał robić - mówić kto, a kto nie, dostanie pieniądze na swoje projekty, które mają zasilić firmę w nowe źródła dochodów.  
_____ W weekend było zaplanowane przyjście rodziny Williamsów do “nich”, co Nathan, jak i reszta rodziny zrozumiała jako pokazanie głównego budynku, gdzie powinni mieszkać McDavidsonowie. Chociaż dobrym określeniem było nazwanie tego miejsca domem rodzinnym. Niestety, cała rodzina miała to do siebie, że przebywali oraz bytowali na codziennie w zupełnie innych miejscach. Mieli swoje apartamenty blisko pracy lub domy na zamkniętych osiedlach z pięknym widokiem. Tutaj jednak, na przedmieściach, w starej rezydencji, znajdzie się miejsce dla każdego i zawsze. Dziadek Gregory najprawdopodobniej chciałby, aby cała rodzina miała tutaj swoje miejsce, lecz kto będzie jeździł codziennie kilka godzin samochodem w jedną i w drugą stronę? Z tego też powodu, wczorajszego wieczoru Nathan oraz jego rodzice pojawili się w domu, przywitani przez dziadka oraz dwójkę innych członków rodziny.
_____ Główne domostwo należące do rodziny McDavidsonów można było porównać do małego zamku. Ich bogactwo nie zaczęło się trzy pokolenia temu. Trwało o wiele dłużej, było głębsze i stabilne. Urosło na tyle, że ludzie w społeczeństwie zaczęli kojarzyć ich nazwisko przez ta firmę, którą prowadzili od prawie stu lat. Stare, grube mury wznosiły się wysoko dając obraz dworku niczym z europejskiego pejzażu. Przez drzewa jednak, okrągły podjazd na około małej fontanny, nie pokazywał wielkości całej rezydencji, która kryła o wiele więcej. Białe ściany, jasne okna. Przed drzwiami, na przybyłych goście, czekała dwójka ludzi. Mężczyzna ubrany w czarny uniform, przypominający kamerdynera oraz ubrana w granatową, elegancką sukienkę bez dodatków, matka Nathana. Nikt inny nie stał przed drzwiami witając ich. Uznali, że nie było takiej potrzeby, poza tym – nie mogli sprawiać pozorów nieprzygotowanych, kiedy zjedzenie obiadu nie wymagało wiele wysiłku.  
- Mam nadzieje, że wasza trasa była przyjemna. - odezwała się do gości z lekkim uśmiechem, aby lekko uchylić głowy w bok, mówiąc do mężczyzny. - Mogłabym cię prosić o pomoc naszym gościom? Wydaje mi się, że mamy jeszcze chwilę do posiłku.  
- Tak, proszę Pani. - odpowiedział kłaniając się lekko. - Według kuchni potrwa to około godzinę.
- W takim razie proponuję usiąść w salonie z herbatą i poczekaj. - wypowiedziała się głośniej, patrząc w stronę rodziców oraz samej Alfy, która ma się stać częścią jej rodziny. - Czy odpowiada wam takie rozwiązanie?  
_____ Dostając pozytywną odpowiedź od przybyłych gości, z uśmiechem zaprosiła ich do środka, gdzie dwójka kolejnych pomocników zabrała podarunki oraz pomogła rozebrać się z zewnętrznego odzienia gościom, po czym zostali zaprowadzeni w atmosferze rozmów o niczym do salonu. Pomieszczeniu o całkiem wysokim suficie miało bardzo wiele bieli. Ściany, dywany, sofy. Kolorowe dodatki ograniczały się do czarnych i beżowych poduszek, ciemnego kominka na jednym końcu pomieszczenia, oraz brązowego barku na drugim. Nowoczesne umeblowanie mogło nie pasować do zewnętrznego wyglądu, lecz oddawało gust, właściciela, który szedł za duchem czasu, nie siedząc w przeszłości. Gdy usiedli, a herbata została podana, zjawił się Nathan, wyraźnie poirytowany czymś co się wydarzyło przed chwilą. Szybko jednak przywdział sztuczny, lecz miły uśmiech na twarz i usiadł koło swojej matki, chociaż miejsce obok Hanny było wolne.  
- W końcu jesteś. - powiedziała matka nie komentując wyboru siedzenia. - Wszystko się udało?
- Można tak powiedzieć. - westchnął lekko, sięgając po podaną mu filiżankę bez kamerdynera. - Dziękuję, Micheal. - spojrzał po gościach. - Wracając jednak do tematu. Miło mi was gościć w naszych skromnych progach.  
_____ W innej części domostwa toczyła się teraz pewna walka. Między swego rodzaju dobrem i złem, bo dwójka kuzynów Nathana, przebywająca obecnie w głównej rezydencji przez to, że mają przypodobać się dziadkowi – no i mają przerwę w studiach – postanowiła zażyć jakiś dziwny specyfik z czarnego rynku. Skutkiem tego był niefortunny incydent, to znaczy, porwali jakąś omegę z ulicy, nagrzani jak węgielki w kominku. Pomijając, że trzeba ich będzie wyciągnąć z zarzutów sądowych, bo na pewno zostawili gdzieś dowody, myśląc bardziej penisem niż głową...  Nathan właśnie wrócił od służby, upewniając się, że doszli do zmysłów w jakimś stopniu, czują poczucie winy. Najchętniej poszedłby tam sam, ale zapach rui na pewno zostałby na nim długo. Nie mówiąc o Elliocie, który by to wyczuł, nie mówiąc o tym, co pewnie by pomyślał - każdy z reszty by to poczuł. Alfy na pewno wyczułyby ruję innego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {26/11/23, 05:12 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 32563110

       - Nie obyło się od drobnych korków, ale sama droga była przyjemna - ojciec odpowiedział kobiecie z lekko nerwowym uśmiechem, na co matka szturchnęła go w bok łokciem, aby przywrócić męża do porządku. Ona jako jedyna nie chciała wyjść źle w oczach rodziny McDawidson. Z wielu powodów, a jednym z nich był fakt aranżowanego małżeństwa i ułożenia życia choć jednemu dziecku z ich rodziny. Chocić kochała swojego syna, to wiedziała, iż omegi nie mają łatwo i prawdopodobnie chłopak skończy w średniej robocie z średnimi zarobkami, szczęśliwy z rodziny, która okazuje mi miłość i wsparcie.
        - Oczywiście z miłą chęcią napijemy się ciepłej herbaty - niemalże zaćwierkała sztucznie, rozsypana przez nerwy. Choć karciła za to własnego męża, sama nie była lepsza. Hanna jedynie przewróciła oczami na widok tego teatrzyka i jak nieudolnie grają idealnych rodzice, a Louis... on tylko patrzył za mężczyznę w garniturze, za którym stały nadal lekko otwarte drzwi, bo nóż widelec zauważy Nathana, co niestety nie miało miejsca. Cała trójka weszła do środka. Oddali swoje ciepłe ubiory nowo pojawionym się ludziom i ruszyli za Panią domu w stronę salonu. Matka Elliota od razu zaczęła zachwycać się wnętrzem, pytając o różne rzeczy, aby luźna atmosfera utrzymała się między nimi. Blondyn również przyglądał się meblom oraz ścianom. Dom wyglądał na stary, a przynajmniej taki, który stał już od kilku lat, a mimo to nadal wyglądał bardzo dobrze i czuć było pieniądz wyłożony we wszystkie meblem, których normalnie nie można było znaleźć w typowych sklepach meblowych. Omega zastanawiał się, czy Nathan miał tu swój pokój, czy tu kiedyś mieszkał, a co ważniejsze, jeśli faktycznie tu nocował, to jak te cztery ściany wyglądały. Czy mieli jakiś album wspomnień? Mały Nathan... ta myśl rozbudziła nieco omegę z zamyślenia. Był ciekaw jaką wtedy chłopak miał minę. W jaki sposób cieszył się na widok świątecznych prezentów. Czy upadł podczas nauki jazdy na rowerze, czy w ogóle potrafił na nim jeździć i czy... mają w ogóle zwierzęta? Czy ta na pierwszy rzut oka idealna, surowa rodzina miała serce do posiadania istot żywych? Tyle pytań rodziło się w głowie jasnowłosego i wiedział doskonale, że nie mógł otrzymać na nie odpowiedzi. Przynajmniej teraz. Sofe zajęła matka razem z Hanną, zaś drugą ojciec z synem, od razu sięgający po szklanki z herbatą, gdy ta tylko znalazła się na stoliku. Elliot niespiesznie dmuchał w taflę burgundowej tafli, czując przyjemny aromat. Matka nie przestawała rozmawiać z Panią domu, kiedy do salonu zawitał Nathan. Wszystkie spojrzenia skierowały się na mężczyznę, dopóki nie usiadł obok matki. Rodzice Hanny byli lekko zaskoczeni, ale nie odezwali się. Omega zerknął na swoją siostrę widząc jak lekko zaciska szczękę. Nie spodobało jej się to, ale milczała, myśląc nad czymś intensywnie.
         - Nam również miło - odpowiedział ojciec Elliota
         - Nathan, cieszę się na twój widok - długowłosej kąciki ust ani drgnęły. Powaga i opanowanie biło od niej, co z resztą było w naturze wielu alf. Jednak nikt nie spodziewał się, że Hanna właśnie teraz otworzy swoje usta. Nawet Louis zdawał się zaciekawiony, przenosząc wzrok ze swojej alfy na siostrę.
         - Matka właśnie opowiadała o ślubie i jakie postępy zrobiłyśmy. Pewnie jesteś mocno zajęty, ale może znalazłyś czas na wspólne spotkanie? Mówię tutaj o randce - sięgnęła po filiżankę, przykładając ją do ust, a jej spojrzenie znad naczynka skierowała w stronę alfy. Wszystko było cukierkowe. Mogła zaprojektować swój najcudowniejszy ślub życia, ale i tak nie miało to sensu dopóki nie zaczną spędzać ze sobą czasu i doprowadzać do sytuacji, gdzie główną rolę będzie brało ich bliżenie i zapoczątkowanie ciąży. W końcu o to tu głównie chodziło. Podczas tego teatrzyku, w umowie miała zajść w ciążę. Musieli w końcu zacząć sypiać, a nie chciała być zbyt dosłowna przy wszystkich. Jednak wszyscy doskonale wiedzieli, iż jeszcze ani razu nie mieli chwili dla siebie i to nie z powodu kobiety, a samego Nathana.
         Zaległa drobna cisza, wszyscy wyczekiwali odpowiedzi alfy, a gdy ona wyszła z jego ust zrobiło się jeszcze bardziej krępująco. Hanna nie miała zamiaru owijać w bawełnę, natomaist Eliot  wolał nie słuchać o ich planowaniu przyszłego "życia". Nie czuł się z tym dobrze, świadom co zrobił z narzeczonym siostry.
        - Przepraszam - przerwał, niepewnie wzracając na siebie uwagę. - Gdzie znajdę łazienkę? - spytał, chcąc jakoś ewakuować się z tonącego statku i odetchnąć od tej atmosfery. Spiętej oraz ostrożnej. Widział jak Nathan chętnie by mu ją wskazał, na co uśmiechnął się w odpowiedzi, ale jego matka najwyraźniej miała znacznie inne zdanie.
        - Mógłbyś wskazać młodemu dźentelmenowi łazienkę? - kobieta spytała kamerdynera, który przywitał ich przed domem. Ten skinął, patrząc na blondyna wyczekująco, aElliots z niepewnym uśmiechem wdzięczności wstał, obchodząc sofę gdzie siedział Nathan z rodzicielką. Omega zerknął ukradkiem w jego stronę zanim zniknął z salonu. Kroczył za mężczyzną, wbijając wzrok w jego plecy, a cisza między nimi przerwana zostałą dopiero, gdy znaleźli się na miejscu.
        - Czy trafi pan z powrotem bez mojej pomocy?
        - Tak, chyba tak - przytaknął, wchodząc do łazienki, gdy tylko mężczyzna odszedł. Nic dziwnego. Kto by chciał słuchać jak ktoś sika w kiblu. Z westchnięciem ulgi zamknął się w kabinie, korzystając z niej, a gdy wyszedł, przyjrzał się swojemu odbiciu. Nie wyglądał źle. W sumie nawet całkiem dobrze. Rzeźko, promiennie, choć mentalnie przekroczenie progu tego nie skromnego budynku mocno zmęczyłgo psychicznie. A może działało tak na niego nazwisko McDawidsonow?
        - Ech, chciałbym spędzić trochę czasu z Nathanem - westchnął, przecierając twarz wodą i powycierał ją w ręcznik, któy przyjemnie pachniał. Wyszedł z łazienki, orientując się, że nie za bardzo pilnował drogi. Skręcił jednak w prawo, pamiętając tę ostatnią część drogi, ale potem był już w kropce. Mieszkanie zdawało się być wielkim labiryntem, bo po paru metrach znalazł się całkiem w innym miejscu. Nie pamiętając tego korytarza, cmoknął ustami, okręcając się na pięcie i wtedy uderzył w coś twardego. Jęknął, rozmasowując swój nos i spojrzał w górę, dostrzegając znajomy kolor tęczówek jak u alfy, a jednak... nie był to okularnik, lecz ktoś dość podobny.
        - Patrz jak leziesz - mlasnął niezadowolony, drapiąc się po miejscu, w którym się zderzyli.
        - Przepraszam - mruknął, czując specyficzny zapach bijący od nieznajomego. Chłopak przyglądał się badawczo omedze, jakby w głowie zastanawiał się kim jest i co tu robi, co zdecydowanie nie spodobało się Elliotowi. - Czy mógłbyś...
        - Co mógłbym?
        - Przesunąć się? - miał wrażenie, że mówi jak do ściany, bo koleś w ogóle go nie posłuchał.
        - Ach! To wy, dzisiejsi goście. Dlatego nie chcą nam pozwolić chodzić po posiadłości. Kim ty właściwie jesteś? - klasnął w dłonie, a po chwili pochylił się, rzucając na omegę cień.
        - Louis. I tak, moja siostra jest narzeczoną Nathana. Przyjechaliśmy z wizytą - mruknął, marszcząc groźnie brwi z niezadowolenia, choć wyglądało to bardziej komicznie niżeli złowieszczo.
        - Nathanaaa, ach. No tak. Nathana - nie wyglądał jakby za nim przepadał. - Przykro mi, ale nie znajdziesz go tutaj. Pomarudził na nasze dupy i wyparował.
        - Ale ja właściwie... nie szukam go. Poszedłęm do łazienki i zgubiłęm drogę
        - Yhym, yhym. Rozumiem. Pomogę. I tak chciałem pokazać środkowy palec temu padalcowi - zaśmiał się, zawieszając rękę na ramionach Elliota i pociągnął go w stronę salonu. Gdy już tam się znaleźli, omega anpotkał zaskoczone spojrzenia rodziny, a zaraz po nich niezadowolenie ze strony McDawidsonów.
         - Przyrpowadziłem wam zgubę - wyprostował się, ściągając dopiero teraz rękę z omegi.
        - Ten dom jest większy niż na to wskazywał - blondyn uśmiechnął się, drapiąc po czuprynie i wrócił na swoje miejsce, czując że atmosfera zrobiła się jeszcze cięższa niż poprzednio.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {04/01/24, 12:06 am}

Wrong bride at the altar - Page 2 Nathan-IKON-2


_____ Kto by się spodziewał, że zajęcie pierwszego lepszego miejsca nadepnie pannie młodej na odcisk? No Nathan mógł tak przypuszczać, ale fakt, iż nie przywitał gości, swoim w sumie, przed drzwiami był ważniejszy. Idea wtrącenia się do rozmowy i przejęcia jej od matki jako gospodarza stała wyżej w hierarchii dla niego, na ten moment przynajmniej. Poza tym nie była jego żona. Nawet raz nie złapał jej w intymny sposób za dłoń czy przytulił. Jedyne co to twardy i stanowcze złapanie za dłoń na przywitanie. Skąd więc nagły pomysł na randkę? Okularnikowi nie udało się ukryć małego zdziwienia pytaniem. Nie było to jednak miłe zaskoczenie, co było widać po jego twarzy. Nie mógł odmówić i ani trochę nie chciał się zgadzać.  
- Zobaczę co da się zrobić.  
_____ Na więcej nie był wstanie wykrzesać sił. Po spojrzeniu swojej matki wiedział, że odpowiedź nie była idealna, lecz był dorosłym mężczyzną jak ostatnio sprawdzał. Może na szczęście, może czując ten nastrój, Elliot postanowił zapytać o łazienkę. Chyba stara alfa wyczuła swojego syna, szybko posyłając po kamerdynera, który przejął temat prowadząc go z pokoju. Teraz zostali sami. Westchnął mając ciążące mu spojrzenie matki na swoim policzku.  
- Powiem to raz i wyraźnie. Dla każdego z was, żebyśmy byli wszyscy świadomi. - jego głos przybrał cięższy ton. - Nie sypiam z osobami, które nie są moje, nie podobają mi się w żaden sposób fizyczny lub sypiają aktywnie z innymi osobami. - następnie jego niebieskie spojrzenie utknęło na twarzy narzeczonej. - Czy mogę się dowiedzieć, kiedy była twoja aktywność seksualna oraz czy jesteś wstanie zmienić swój styl?  
_____ Wiedział, że to było aż nazbyt bezpośrednie pytanie. Wiedział, że atakował słownie kobietę, lecz... w oczach tego zlodowaciałego alfy, wyraźnie nastawionego ofensywnie do pomysłu spędzania czasu z Hannah, była ona tylko pionkiem w grze. Nie człowiekiem z emocjami. I Nathan nie postanowił tego sam. Kiedy wzięła pieniądze i podpisała dokumenty stała się pionkiem, który powinien wyglądać i zachowywać się tak jak oni chcieli. Nie wnosiła do tego układu nic poza macicą i w tym momencie, mężczyzna musiał pokazać jej miejsce, gdzie zamierzał ją postawić. Ani stopień wyżej, ani stopień niżej. Widać było po kobiecie zmieszanie nagłym tematem. Nathan co prawda nie śledził jej, aby posiadać faktyczne dowody, ale wystarczyło widać nacisnąć na odpowiedni guzik, a Hannah potrafiła wyśpiewać wszystko.  
- Przed podpisaniem umowy raczej nic nas nie wiązało. - zauważyła, odchrząkając lekko. Po twarzy widać było, że wiedziała co by nie poprawiła swojej sytuacji. - Mogę się dostosować do wszystkiego co jest umieszczone w umowie.  
- Tak, dlatego nie zamierzam w żaden sposób karać ciebie lub uprzykrzać życia za stosunki przed podpisaniem umowy. - odezwał się od razu poważnie, stanowczym tonem, ukrywając, że zadowoliła go ta niepewna odpowiedź. Dała mu wyjście z sytuacji, zamierzał to jednak ciągnąć dalej. - Jednak twoja odpowiedź jasno sugeruję, że w przeciągu ostatniego czasu zbliżyłaś z kimś, a to oznacza, że przynajmniej przez najbliższe miesiące nie zamierzam pogłębiać naszej znajomości. - dostał powód odrzucenia amorów własnej narzeczonej na srebrnej tacy. Wbijając jeszcze gwoździa w trumnę, skierował teraz swoje słowa na twarze skołowanych rodziców, jakby tłumacząc im sytuację. - Miałem nadzieję, że usłyszę coś bardziej pokrzepiającego, ale widać, kiedy państwo starali się zapewnić jej przyszłość ona o niej nie myślała skupiając się na chwilowej przyjemności nie wiadomo z kim.  
- Co tu się dzieje, Hannah. - oboje rodzice podjęli temat, wymownie patrząc na własną córkę. - Czy my o czymś nie wiemy?
- Spotykałam się z kolegą. - rzuciła bez stawiania się, z zaciśniętymi zębami. Dając Nathanowi amunicję niczym prezent pod choinkę. - I tak uważam, że to nie odpowiedni moment na takie rozmowy.  
- Nie pozostaje mi więc nic do dodania. - oznajmia, zdejmując spojrzenia z kobiety, przy okazji kładąc dłoń na ramieniu matki, dostając jej uwagę. - Porozmawiajmy w takim razie o typowym stylu jaki będzie preferowany.
- A my z córką. - dodała pani Williams, sygnalizując, że nie odpuści tematu. - Później.  
_____ Jakby chcąc zmienić temat, matka Nathana uruchomiła się o rozmowę w temacie materiałów i mody. Marek, które zwykli nosić - Hermès, Loro Piana, Ralph Lauren. Oczywiście, istnieją klasyki, które Hannah będzie musiała mieć w swojej szafie nawet bez tego, chociażby koszulki polo od Lacoste, żeby wyjść z nimi na tenisa. Chanel zawsze była dobrym wyborem, tak samo Prada czy Yves Saint Laurent. Gdyby szło o krojenie kosztów, prawdopodobnie zaproponowałaby Mango czy Zarę, ale bądźmy szczerzy – McDavidsonowie nie zamierzają kroić kosztów. Na pewno przekazaliby pieniądze na pokrycie nowej garderoby, lecz po rozmowie, która odbyła się przed chwilą. Matka alfy wolała umówić się z przyszłą kobietą swojego syna na spotkanie i zrobienie zakupów razem.  
_____ Kiedy drzwi do pomieszczenia zostały otwarte i stanął w nich omega wraz z jednym z jego kuzynów, Nathan nie potrzebował słuchać za długo co takiego postanowił powiedzieć idiota. Posyłając mu spojrzenie widocznej pogardy. Nadal - wstał ze swojego miejsca, podchodząc i łapiąc za kark chłopaka, wyprowadzając go z pomieszczenia jakby wynosił śmieci. Zgrabnie zamknął drzwi za sobą czując jeszcze na kuzynie ruję innego omegi. Zapach, który tylko sprawił, że miał ochotę wymiotować w tym momencie. Chłopak tylko przewrócił oczami, słysząc jego następne słowa - zbesztanie i... krótkie podziękowanie za przyprowadzenie Elliota w jednym kawałku. Jak można było się spodziewać...
- Hej. - alfa położył dłoń na ramieniu Nathana. - Co się odjebało? Dlaczego mi dziękujesz? - w oczach kuzyna wyraźny strach, o wiele gorszy od tego, kiedy okularnik jest zwyczajnie zły. - Poważnie pytam.
- Nie musisz wiedzieć. - Nathan strzepnął dłoń. - Elliot jest omegą, takim zamkniętym w domu przed światem. - wytłumaczył pokrótce. - Jakbyś coś mu zrobił, miałbym o wiele więcej problemów niż mam teraz. - westchnął głośno czując i wiedząc, że to nie prawda. Po twarzy chłopaka także widział, że ma jakieś wielkie znaki zapytania, jakby szukał odpowiedzi, której nie było. Nathan wiedział o co może chodzi, zignorował to jednak. - Wracam. Idź do pokoju i umyj się, cały czas śmierdzisz tamtą omegą.  
_____ Jakby cały czas coś kalkulując, kuzyn tylko kiwnął tępo głową, a okularnik wrócił do pomieszczenia spotykając spojrzenie swojej matki, na które tylko kiwnął przecząco głową. Następnie spojrzał po Elliocie, który widać nie wiedział, że stało się coś niepożądanego. Usiadł na swoje poprzednie miejsce i westchnął czując, że wypadałoby wytłumaczyć swoje podejście do nagłego pojawienia się kogoś innego niż rodzina czy służba. Postanowił więc wraz z matką wytłumaczyć obecność dwóch kuzynów, którzy mają przerwę w nauce na pobliskim uniwersytecie i postanowili akurat przesiedzieć z dziadkiem ten czas. Niestety, gospodarze postanowili pominąć tą dwójkę na obiedzie z powodu ich ostatnio, co ciężko się przyznać, nagannego zachowania. Obawiali się o etykietę podczas posiłku i ogólnie dobrą atmosferę, żeby goście czuli się dobrze. Chociaż po rozmowie, jaką przed chwilą przeprowadzili - może niepotrzebnie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {31/01/24, 06:12 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 32563110

       Zaskoczenie udzieliło się Elliotowi, gdy Nathan wstał na równe nogi i wyprowadził z pomieszczenia chłopaka. Jasnowłosy wpatrywał się długo w zamknięte drzwi, głowiąc czemu alfa zaszczycił tamtego swoją osobą. Choć na krótko, omega widział lekkie poddenerwowanie okularnika, ale nie komentował tego. Nie chciał pokazać po sobie, że interesuje się przyszłym mężem siostry bardziej niżeli powinien. Mieli sekret. Cholernie poważny, ale blondyn coraz częściej zastanawiał się, czy wyjawienie tego miałoby naprawdę poważne konsekwencje. rodzina McDavidson była bardzo bogata, więc być może rodzice przymknęliby oko na ten incydent, ale co Hannah, albo rodzice Nathana?
        Powędrował spojrzeniem w bok, czując na sobie wzrok starszej siostry i mimowolnie drgnął, jakby został na czymś przyłapany. Nie miała zbyt dobrego humoru. Z resztą, Elliotowi ciężko było cokolwiek z niej wyczytać, ale dziś... zdawało się, że go coś ominęło.
        - Coś się stało? - szepnął, zdając sobie dopeiro po chwili jak bardzo był nietaktowny. długowłosa zagryzłą lekko dolną wargę, a zmarszczka na środku czoła ujawniła się lekko. Uchyliła usta chcąc coś odpowiedzieć, ale w tym momencie drzwi do salonu otworzyły się, a Nathan z powrotem wrócił na swoje miejsce, chcąc wyjaśnić całą sytuację.
        - Nic konkretnego - odszepnęła jakby z niechęcią, wracając do głównego tematu, w oczekiwaniu na kolację, a Elliot... niczym najprawdziwszy introwertyk, siedział słuchając dyskusji, nie mogąc powstrzymać od czasu do czasu ochoty zerknięcia na Nathana. Cóż, najchętniej znalazłby się z nim gdzieś na osobności i poczułciepło jego ciała, bliskości. Chciał go dotknąć, powąchać, ale nie wiedział jak do tego incydentu dopuścić.
        W końcu zjawił się kamerdyner, wskazując na to, że obiad jest już gotowy. Wszyscy wstali ze swoich wygodnych siedzisk, zmierzając do jadalni, gdzie wszystko było gotowe. Rodzice rodzeństwa usiedli obok siebie, a młodzież zrobiła to samo, mając na przeciw Nathana. Hannah zdawała się unikać jego wzroku w przeciwieństwie do Elliota, któy zerkałna ich dwójkę, wyczuwajac burzowe chmury nad ich głowami. Jego ciekawość coraz bardziej rozła. Czując jak ta energia go roznosi, wyprostował nogi, by się rozprostować, czując jak lekko zaczepia końcami stóp o nogę alfy. Lekko zarumienił się, nie spodziewając tego, uciekając wzrokiem na pusty jeszcze talerz, paląc coraz mocniejszego buraka. Wziął głębszy oddech, chcąc się opanować, po czym niepewnie, powoli uniósł wzrok dostrzegając ten przeszywający wzrok Nathana. Aż nieznana dotąd siła uderzyła w omegę. Znacznie silniej, niżeli podczas ich pierwszego spotkania. Nienawidził tego uczucia, nienawidził nad nim nie panować.
        - Cudownie pachnie, co właściwie będziemy jeść? - spytał, ledwo panując nad drżącym głosem, gdy do środka weszło nagle dwóch młodzieńców, z czego jednego rozpoznawał. teraz jednak wyglądał znacznie lepiej. Świeżo, w innych ubraniach.
        - Jak mogliście nas nie zawołać na obiad? Mamy gości, chętnie ich poznamy - znajoma Elliotowi twarz postanowiłą zasiąść u jego boku, gdy drugi zrobił podobnie, ale obok Nathana, lekko szturchając go barkiem o jego ramię.
        Omega lekko przekręciłgłową w bok z zainteresowaniem patrząc na ich dwójkę, która przedstawiała się wszystkim, ignorując poirytowanego Nathana. Widać było po nich, że nie mieli zamiaru wyjść, a wręcz spełnić wysnuty w ich głowach plan.
        - Cześć Elliot - zagaił.
        - Hej... - z bladym uśmiechem podał mu rękę, choć wiedział, że było to zbyteczne.
        - Ale masz miękką skórę! - powiedział zaskoczony, robiąc wielkie oczy. - Jakiego kremu używasz? - spytał, pieszcząc kciukiem skórę dłoni, a Elliot lekko zmarszczył brwi. Widział to po zachowaniu kuzyna Nathana, że robił to celowo, ale po co? A może po prostu taki już był? Drażniący? Małostkowy? Nie wiedział.
        - Balsamu... - skłamał. Nigdy nie bawił się w smarowanie ciała. Był zbyt leniwy, aby o tym pamiętać. Swoją miękkość po prostu zwalał na geny i bycie omegą. Zabrał więc rękę, widząc jak jedzenie zaczynało być wnoszone.
        - A ciebie co kuzynie? Skąd ta skwaszona mina? To twoja narzeczona? Bardzo śliczna. - zachichotał radośnie, spoglądając na Hannah, która ze spokojem przyglądała się chłopakom.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {12/03/24, 09:29 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 Nathan-IKON-2


_____ Przeszli do jadalni zgodnie z zamiarem i usiedli na wskazanych miejscach. W końcu według zasad dobrego wychowania posadzenie gości miało swoje znaczenie. Nathan nie przejmował się tym zbytnio, niezadowolony, że jego kuzyni zainteresowali się, niepotrzebnie, tym zamieszaniem. Wiedział, że coś wykombinują, zrobią w zły i nieodpowiedni sposób. Jak to zwykle mieli w zamiarze. Z tego zamyślenia wyrwało go dziwne kopnięcie pod stołem, jeśli można tak to nazwać. Został zaczepiony lekko, mrugnął spokojnie szybko kalkulując sytuację i spojrzał na Elliota siedzącego bardzo blisko. O wiele bliżej niż można byłoby zakładać patrząc na wielkość pomieszczenia. Niestety, chłopak nie spojrzał za długo na niego, szybko chowając spojrzenie. Może to i dobrze.  
_____ Do pomieszczenia wparowała dwójka niezaproszonych osób. Jego kuzyni, z uśmiechami na ustach, które Nathan chciał im zmazać. Fizycznie? Pewnie byłby wstanie, chociaż nie trenował sportów wyczynowych czy sztuk walki to nadal miał więcej mięśni od tych cherlaków. Nie zareagował na ich prowokację.
_____ Cóż, sytuacja stała się bardzo niekomfortowa, poczynając od chwili, kiedy pojawiła się dwójka niezaproszonych gości, poprzez ich zachowanie. Z tego co Nathan pamiętał, nie byli aż tak głupi, aby wpakować się na ten posiłek niezaproszeni, wychowali ich inaczej, do kurwy nędzy. Jakim prawem, więc postanowili przestawić wszystkie zasady postępowania i się pojawić? Cały czas mieli najebane w głowie od hormonów? Czyżby uważali się za aż tak ważnych, a może zwyczajna chęci poirytowania go wzięła górę w tej sytuacji nad zdrowym rozsądkiem?  
- Skończ. - powiedział ciężko, słysząc jak pyta się go o coś. - Doskonale wiesz, że za twoje dzisiejsze zachowanie mogę was odciąć od wszystkiego. - wycedził przez zęby. - Jeśli zamierzacie wchodzić mi na nerwy swoich zachowaniem choćby przez sekundę dłużej, postaram się, abyście skończyli w zamkniętym zakładzie dla niepoczytalnych.  
_____ To była wyraźna groźba. Taka, która zamknęła im na moment usta. Tylko na moment. Dlaczego? Bo dwójka wkurzonych, urażonych, dupków nie potrafi siedzieć cicho, pomyśleć przez moment, zanim na nowo otworzy usta, gadając i rzucając tekstami, które nie mają racji bytu. Nie w ich świecie, nie do osoby, która faktycznie zarabia pieniądze na ich rozrzutność. Rola Nathana w firmie sprawiała, że poza jego wypłatą miał wyraźny wpływ na inwestycję oraz wydatki innych, w tym rodziny. Firma firmą, cały konglomerat jaki posiadali, zarabiał, aby rodzina mogła zachować swój poziom.  
- Od kiedy ty nib-
- Hej, hej
_____ Zaczął jeden z bliźniaków, zaraz powstrzymany przez drugiego, jakby wpadł na coś, a może zwyczajnie przeraził się trochę opcją przyszłości. Nathan był słowny, a jego nonszalancja, z którą zaczął kontynuować posiłek, dawała mu w głowie sygnał ostrzegawczy. Nie mógł go jednak nigdzie przypisać, niczym anomalię z nieznanego źródła.
- Przede wszystkim odsuńcie się od gości. - po pomieszczeniu rozległ się głęboki, władczy głos. Nathan od razu odłożył sztućce, wstając, aby przywitać się z posiadaczem tego głosu. - Nie trzeba, siedź. - uprzedził go zanim zdążył odsunąć krzesło.  
_____ Spojrzenie z zza okularów starło się z tym staruszka, ubranego w drogi garnitur, podpierającego się o zdobioną laskę. Wydobywała się od niego aura dominacji, bycie głową całego zebrania i największego szacunku. Nawet jeśli powiedział Nathanowi, aby nie wstawał, mężczyzna nie czuł się z tym dobrze. Jego dwójka kuzynostwa natomiast? Od razu porzuciła co robiła, podchodząc do niego, jakby miał im życie uratować, a z ich ust zaczął sączyć się miód. Starzec pozwolił sobie pomóc, siadając na miejscu, zaraz obok Nathana z pomocą dwójki chłopaków.  
- Wiem, że zaprosiłeś swoją narzeczoną i jej rodzinę. - rozpoczął, przenosząc swój wzrok z ulubionego wnuka na kobietę, która ma wejść w ich rodzinę. - Jesteś Hannah, prawda? Nieważne, masz urodzić dziecko alfę, dopiero wtedy uznam cię za część rodziny. - zaczął mówić bez większego pohamowania jak na starca bez wyczucia przystało. Następnie skierował głowę do dwójki wnucząt robiących zamieszanie. - Pamiętacie, że Nathan jest przyszła głową ten rodziny? - dwójka kiwnęła niechętnie, a mężczyzna uśmiechnął się lekko. - To dobrze, przeproście zebranych za zamieszanie i idziemy. Muszę się położyć.  
- Jest na przykro, że spowodowaliśmy niepotrzebne zamieszanie. - odezwał się jeden.  
- Następnym razie przywitamy się w odpowiedni sposób. - dopowiedział drugi.  
_____ Pewnie spoważnieli na moment przez komentarz dziadka. W końcu, jeśli ten chciał iść i się położyć, to trzeba mu pomóc, tak, ale stary pryk nie ruszy się zanim nie załatwią swojej sprawy przepraszając zgromadzonych. Teraz, kiedy to nastąpiło, podniósł się opierając o laskę, a jego wzrok skierował się tylko przelotnie na Elliota z dziwnym błyskiem w oku. Czyżby poczuł, że ten także jest omegą? Nie, to wiedział, nie musiał czuł. Od początku wiedział wszystko co powinien o każdym kto przekroczył próg jego domu. Trójka niezaproszonych, wyszła, zamykając za sobą drzwi i zostawiając ich z nieprzyjemną ciszą.  
- Wróćmy do posiłku. - odezwał się Nathan, wiedząc, że to jego rola. Do dłoni wziął kieliszek z wodą. - Abyście więcej nie musieli spotkać tych dwóch.  
- Słońce! - odezwała się od razu jego matka, podnosząc lekko głos z wyraźnie żartobliwym zabarwieniem. - Wiesz, że nie wypada. - po czym zaczęła się śmiać lekko.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {29/03/24, 06:18 pm}

Wrong bride at the altar - Page 2 32563110

       Elliot drgnął, ściskając mocniej widelec oraz nóż, gdy głos Nathana rozbrzmiał przy stole. Choć zdawał się spokojny na twarzy, to jakaś częśc omegi gorączkowo temu wszystkiemu zaprzeczała. Widział wyraźnie jak cedził kolejne słowa do dwójki kuzynów, jawnie im grożąc przy wszystkich. Blondyn ukradkiem zerknął na niewzruszoną Hannę, któa dalej wcinała swoją porcję, kiedy to rodzice siedzieli wryci, obserwując rozgrywającą się przed ich oczami sytuację. Omega był w cholernej kropce, chciał się już odezwać, ale na szczęście ktoś go powstrzymał przed tym błędem. Jasne tęczówki Elliota powędrowały na sylwetkę starszego mężczyzny, któy sprawnie uciszyłwszystkich swoją osobą. Widział jak oboje na siebie spojrzeli i w jakiś sposób poczuł lekką zazdrość. Zazdrościł, że oboje byli sobie bliscy. Tak bliscy jakby on tego sam chciał.
         - Oczywiście, dokonam wszelkich starań - nawet dziewczyna poczuła pewnego rodzaju skruchę, patrząc prosto w oczy staruszkowi, przerywając w tym czasie jedzenie.  Kuzyni przeprosili za swoje zachowanie, a Elliot lekko poddenerwowany podrapał się z cierpkim uśmiechem po karku, przyjmując je. Jak pozostała reszta. Ale cos mu nie pasowało. Omegę przeszył dreszcz, gdy spostrzegł przelotne spojrzenie staruszka. Jakby w ułamku sekundy przejrzał chłopaka i zrozumiał coś, co głęboko w sobie ukrywał. I nie tylko on. To było tak nieprzyjemne, dziwne i zimne uczucie, że odruchowo spuścił głowę, wbijając wzrok w swoje zaciśnięte na udach dłonie.
         Napiętą ciszę przerwał Nathan, cały czas zachowując zimną krew, jak przystało na przyszłą głowę rodziny McDavidsonów, Rodzice dwójki dzieci roześmiali się cicho, niepewnie, spoglądając na swoje talerze, a Hanna westchnęła przeciągle. Natomiast Elliot... całą rodzina na niego spojrzała, kiedy oparł łokieć o stół, a do dłoni przyłożył głowę, śmiejąc się szczerze.
         - W waszej rodzinie nie da się nudzić, prawda? - powiedział, całkowicie nie panując nad swoim zachowaniem. Kompletnie nie przemyślał słów, które wyciekły niespodziewanie spomiędzy jego warg.
         - Bardzo smaczne - odezwała się tym razem Hanna, wycierajac zgrabnie usta rogiem serwetki. - Nathanie - zwróciła się do swojego przyszłęgo męża, zwężając spojrzenie - Za tydzień mój braciszek ma zawody w łyżwiarstwie. Co ty na to, aby wspólnie mu pokibicować? - wysiliła się na sympatyczny uśmiech, choć wiele go on kosztował. Chciała mieć wymówkę, aby wyciągnąć gdzieś mężczyznę. Nie wiedziała, czy to pomoże, ale liczyła to za dobry wstęp do randki, która ostatecznie zaprowadzi ich tam, gdzie by tego Ona chciała. Rodzinne więzi. Powinni w końcu wszyscy lepiej się poznać, a to był dobry na to sposób.
         - He? Co? Wy? Nie trzeba, to tylko kfalifikacje do krajowych... - Elliot zaczął panicznie machać rękoma w sprzeciwie.
         - Braciszku, jestem twoją siostrą. Muszę tam być i myślę, że zmiana otoczenia dobrze wpłynie na Nathana - uśmiechnęła się lisio, chowając swoje zadowolenie za kieliszkiem.
         - Ech, skoro tak to przedstawiasz... - westchnął, lekko się garbiąc. Wiedział, że nie będzie wstanie się skupić, gdy tylko na trybunach zobaczy Nathana. Z resztą, z pewnością miałby lepsze zajęcie. Tak uważał, to chciałsobie wmówić, unosząc powoli spojrzenie na alfę w oczekiwaniu na jego odpowiedź.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar - Page 2 Empty Re: Wrong bride at the altar {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach