Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Twilight tensionDzisiaj o 06:53 pmCarandian
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
1 Pisanie - 13%
1 Pisanie - 13%

Go down
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Charm Nook {12/04/24, 10:13 pm}

First topic message reminder :

Charm Nook  - Page 2 Bd936e2a7f13e2c482e30ad62ccf6e7fb5d62b93
                                                                                                          Inspirowane książką i filmem "Rzeźbiarz Łez"
Charm Nook  - Page 2 38dc8c5f59dacf9d8840a4f42fa123834209cafe

Sierociniec “Charm Nook” jest miejscem ciepłym i bezpiecznym, jedynie z pozoru. Musi w końcu sprawiać pewne wrażenie, jeśli dzieci, którym się nie poszczęściło miały znaleźć kiedyś swoją rodzinę. Aczkolwiek… w rzeczywistości każdy, nawet najmłodszy mieszkaniec powiedziałby śmiało, że “Charm Nook” wcale nie jest takie urokliwe jak opisują, a wręcz jawi się jako ich najgorszy koszmar.

Nadeleine Teivel, właścicielka sierocińca, potocznie zwana przez wszystkich “Panią Domu” jest zdecydowanie najmroczniejszą jego częścią. Jest niczym dementor, wysysający z otaczających ją dzieci radość i chęć do życia. Powodem nie są wyłącznie restrykcyjne zasady panujące w “Charm Nook” czy odbieranie młodym mieszkańcom jakiejkolwiek swobody w działaniach - jest nim wykorzystywanie słabości i psucie ich marzeń. “Pani Domu” wie wszystko o dzieciach zamieszkujących jej sierociniec, nic nie jest w stanie jej umknąć i nic nie da się przed nią ukryć. Nikt nie wie, co dokładnie stoi za jej srogim światopoglądem i nienawiścią do tych młodych istot. Ale jedno jest pewne - są jednostki, które traktuje odmiennie od całej reszty.

Lyall Blaze (@Kass) został podrzucony pod drzwi sierocińca jeszcze jako paromiesięczne dziecko, które pani Teivel przygarnęła z największą radością. Nadeleine pielęgnowała jego rozwój jak najdroższy kwiat w tej spalonej kwiaciarni, chcąc by czuł się chciany. I był, zarówno przez wiele rodzin, jak i “Panią Domu”, z którą był na tyle zżyty, że zawsze odmawiał wszelkim potencjalnym adopcjom. Chociaż może nie to było prawdziwym powodem? Jest oczami i uszami sierocińca, co sprawia, że “Pani Domu” jest ze wszystkim na bieżąco. Jednakże rola, którą odgrywa w tym przedstawieniu niechlubnie sprawia, że spoglądając w lustro widzi potwora. Potwora, o którym Nadeleine Teivel zawsze mu opowiadała i którego sama stworzyła. Jest jednak jedna osoba, do której Blaze ma słabość, a co ukrywa zarówno przed tą osobą, jak i przed biczem “Pani Domu”.

Noah Henderson (@Aku) jest osobą, którą z niewiadomego powodu pani Teivel obrała sobie za kozła ofiarnego. Wobec niego stosowane są zawsze najsroższe kary, niezależnie od tego czy rzeczywista wina za przewinienie leży po jego stronie. Odkąd tylko jego stopa stanęła w sierocińcu marzył o tym, aby ktoś go stąd zabrał, jednak żadna rodzina nie ofiarowała mu tego szczęścia. Pozostawało mu jedynie patrzeć jak jego przyjaciele znajdują nowe domy, podczas gdy Noah zmuszony był dorastać w koszmarnym “Charm Nook”. To właśnie przy nim najczęściej kręci się Lyall, jakby tylko czekając w cieniu na okazję, by upodlić jego życie jeszcze bardziej. I Noah zostaje się tylko zastanawiać, jaki jest rzeczywisty powód, dla którego Blaze w bezpośrednim starciu tylko w stosunku do niego zachowuje się dziwnie.


Ostatnio zmieniony przez Kass dnia 16/05/24, 07:16 pm, w całości zmieniany 11 razy

Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {30/04/24, 06:58 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Chłód z jakim odpowiada mu Noah sprawia, że Lyall nie może powstrzymać uśmiechu na swoich ustach. Dzięki temu czuje, że wszystko wraca do prawidłowego porządku. Czuje znajomy dreszcz przechodzący mu po plecach, jakby małe odłamki lodu wbijały się w jego skórę. Pojawia się też ta elektryzująca ekscytacja na myśl o kolejnej konfrontacji między nimi, która będzie nieść za sobą znamiona ich wspólnej przeszłości. Tych słodko-gorzkich chwil i przepaści, w którą Blaze nieuchronnie spada.
_____Cóż, wszyscy się za tobą stęsknili na swój sposób. Większość dzieciaków co niedziele modliła się o twój szybki powrót do zdrowia. Jestem pewien, że jesteś w stanie to dostrzec. Teraz patrzą na ciebie inaczej — mówi, odwracając kota ogonem. W końcu to byłoby zbyt proste, gdyby się przyznał, że cholernie tęsknił za Noah. Albo rzuciłby podobne słowa do tych, które ciemnowłosy podarował mu wcześniej w oranżerii.Albo to dlatego, że mogą w końcu dojrzeć twoje piękne oczy, bo przez tą długą grzywkę mogli nie zauważyć — dodaje, śmiejąc się cicho pod nosem. Nie mógł sobie odpuścić tego komentarza, skoro już są w temacie tamtej nocy.
_____Przygląda się uważnie, gdy starszy się do niego zbliża. Zauważa w jego oczach pewien błysk i szczerze nie spodziewa się, że dystans między nimi tak szybko zostanie pokonany. Henderson nigdy nie był na tyle pewny siebie, żeby grać z Lyallem w gierki, ta śmiałość pojawiała się jedynie podczas kłótni. Jeśli tego typu zachowania zaczną teraz pojawiać się częściej, Blaze z pewnością będzie mieć więcej pola do zabawy, jednak równie trudno będzie mu utrzymać pragnienia na wodzy. Tak długo, jak Noah starał się uniknąć potencjalnej konfrontacji, bądź zwyczajnie uciekał od niego, Lyall już momentami się zatracał, gdy tylko znaleźli się bliżej siebie. A teraz? Gdy ciemnowłosy bierze go za dłoń i wsuwa ją powoli pod luźną koszulkę, drugą wplatając we włosy? Cholernie chciałby go pocałować.
_____Skoro to ja teraz ogrywam twoją rolę, ty powinieneś stanąć w moich butach — rzuca, wysuwając dłoń spod koszulki, aby położyć jedną z dłoni starszego chłopca na swoim udzie. Spogląda mu wówczas wyzywająco w oczy, uśmiechając się z lekkim rozbawieniem. I choć jego postawa jest przepełniona spokojem, to w środku o ten stoicyzm musi zacięcie walczyć. Mija półtora miesiąca od jego ostatniego stosunku z Laną, więc nie potrzebuje wiele, żeby się podniecić. Bliskość naturalnie sprawia, że robi mu się gorąco, w dodatku to Noah Henderson.Dziękuję, nie potrzebowałem przypomnienia — śmieje się cicho, ale rozbawienie znika gdzieś w jego gardle, gdy słyszy następne słowa ciemnowłosego.
_____Dlaczego mnie kryłeś przez cały czas, Lyall? Chce wierzyć, że się przesłyszał. Chce wierzyć, że Noah wcale nie mówi, co przechodzi Blaze’owi przez myśl. Ogarnia go cień paniki, ale nie może go po sobie pokazać, inaczej odkryje wszystkie karty przed Hendersonem, który jest nieświadomy jego prawdziwych motywów przez tyle lat. Czy do takiego wniosku przywodzi go troska, jaką okazał mu w szpitalu? To że zatrzymał chustkę, którą tak uparcie ściskał w swojej dłoni, gdy Lyall znalazł go ledwie żywego na trawniku? Czy może już wcześniej doszedł do jakichś wniosków, które mógł przemyśleć przez ostatnie trzy miesiące w szpitalu? Cokolwiek nie stoi za tym skromnym pytaniem, Blaze musi to ukryć za wszelką cenę. I zna na to niestety tylko jeden sposób, który postanawia odroczyć. W końcu stoi przed nimi następny taniec, którego nie pozwoli sobie zaprzepaścić. Puszcza z telefonu piosenkę “Slow Nights” od Besomorph i wsuwa się z blatu stołu, aby podejść do Noah.
_____Teraz ja poprowadzę — mówi tajemniczo, zbliżając się do chłopaka, po czym śmieje się, widząc jego spojrzenie na sobie. — Jak mówiłem nadal jestem w tym fatalny.
_____Staje z silnie bijącym sercem tuż przy ciemnowłosym i kiwając się delikatnie do muzyki, wyciąga dłoń w jego kierunku. Opuszkami palców przebiega po jego ręce aż do nadgarstka, zanim łapie za dłoń chłopaka i obraca go. Raz wokół jego osi, a później plecami do siebie.
_____When I think of you. Think of all the things we’re not supposed to do — śpiewa cicho, opierając policzek o jego głowę, zanim odwraca go z powrotem w swoim kierunku. — Tear me into pieces but I stay with you… But I can’t take much of this forbidden love  — dodaje, patrząc mu z uśmiechem w oczy. Tekstem piosenki przekazuje mu tak wiele własnych emocji, których nie potrafi przekazać słowami. Nie musiał tego robić, ale potrzeba jest silniejsza od niego, kiedy słyszy lecącą w tle piosenkę. Wówczas wchodzi beat bez tekstu, więc pozwala im kołysać się u swojego boku, tak jak robili to tamtej nocy. Wypuszcza też chłodną dłoń Noah ze swoich objęć, od razu czując jej wyraźny brak.
_____Co masz na myśli, mówiąc że cię kryłem przez ten cały czas? — dopytuje, grając na zwłokę. Musi najpierw usłyszeć, co dokładnie Noah wie, aby wiedzieć w jaki sposób poprowadzić ich rozmowę dalej. Niedługo później z głośnika zaczyna dobiegać “I don’t know why” NOTD, którą pierwotnie chciał wybrać.  
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {02/05/24, 06:49 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____ Ciężko było nie przyznać mu racji. Rzeczywiście po jego powrocie ze szpitala wszystkie dzieciaki dziwnie się zachowywały na jego widok. Z drugiej strony nie może wyzbyć się wrażenia, że to tylko przejściowa odmiana i gdy tylko minie trochę czasu, a każdy przyzwyczai się do towarzystwa Noah, nagle wszystko wróci do normy. Znów każdy zacznie obrzucać go obelgami, obrzydzonymi minami, a drwiny w jego kierunku będą na porządku dziennym. Henderson traktował tą niecodzienną sytuację, jako efekt szoku spowodowanym wypadkiem.
_____ Na wzmiankę o pięknych oczach nie może się powstrzymać i ostentacyjnie nimi przewraca. Już zdążył zapomnieć, jak ten chłopak działa mu na nerwy i potrafi uczepić się jakiejś sytuacji, jak psiego ogona i wypominać mu na każdym kroku. Aż dziwne, że wciąż mu się to nie znudziło.
_____Jak rozumiem na tobie moje piękne oczy też muszą robić wrażenie, skoro o tym wspominasz.
_____ Wydawało mu się wcześniej, że to on rozgrywał karty w tej grze, ale jak instynktownie przypuszczał, Lyall dość szybko odwrócił wszystko przeciwko niemu. Noah przełyka ślinę, gdy tamten kładzie sobie jego dłoń na swoim udzie i przechodzi go dziwny dreszcz, który przypomina mu na nowo sytuację z pamiętnej nocy, gdy był w swoim narkotycznym uniesieniu. I choć wciąż zbliżenia z nim wzbudzają w nim pewien rodzaj wstydu wynikający z braku doświadczenia, tym razem nie daje tego po sobie poznać. Miast tego prowadzony przez blondyna zatraca się we wspólnym tańcu, nieco oszołomiony wrażeniem, że wydaje mu się on być dość intymny. Zdaje sobie sprawę, że chyba pierwszy raz słyszy, jak młodszy śpiewa i choć wie, że to tylko zwykła piosenka, to nie może wyzbyć się wrażeniu, że jej tekst jedynie potęguje w nim uczucie dziwnej bliskości między ich dwójką. Gdy w końcu się zatrzymują Noah jest już całkowicie zagubiony i sam nie rozumie, czy Lyall znów wysyła mu dziwne sygnały, czy to tylko jego własna nadinterpretacja spowodowana słowami Lany i własnymi wątpliwościami.
_____ Słysząc pytanie Henderson dość długo patrzy mu w oczy. Czuje lekkie rozdrażnienie, że odbija pytanie zamiast na nie odpowiedzieć.
_____Dlaczego zawsze, jak wpadałem w kłopoty, to ty magicznie zwracałeś na siebie uwagę? – pyta w końcu, podchodząc tak blisko, że gdyby chciał, to mógłby go pocałować. – Dlaczego zaniosłeś mnie do łóżka, jak zemdlałem? – Nie jest tego pewny, bo nie ma na to żadnych dowodów, ale mówi to z takim przekonaniem, żeby tamten myślał, że doskonale o tym wie. – Dlaczego przyniosłeś moją chustkę? Dlaczego odwiedzałeś mnie w szpitalu? – bombarduje go resztą pytań, która tak bardzo kotłowała mu się w środku przez cały ten czas. – Dlaczego, Lyall? Kim ja właściwie jestem dla ciebie?
_____ Patrzy na niego pewnie, nie ma zamiaru odpuścić i nie chce pozwolić mu uciec od odpowiedzi. Nie tym razem. Nie może przecież przez cały czas uciekać. Gdy widzi dziwną iskrę w jego ciemnych tęczówkach, drobne drgnienie na twarzy i już rozchyla usta, by zapewne rzucić mu jakąś kąśliwą uwagą, jak to zwykle miał w zwyczaju, Noah unosi lekko brodę ku górze, przygląda mu się spod przymrużonych powiek i łapie go za dłoń.
_____A tak poza tym, skoro miałem stanąć w twoich butach, to zapomniałeś o jednej rzeczy – mówi wyzywająco. Przykłada sobie jego dłoń do ust i na tyle lubieżnie, na ile potrafił przejeżdża powoli językiem wzdłuż jego palca wskazującego. Nie odwraca wzroku, chce wyczytać z jego twarzy wszystko. Czy to mu się podoba? Jak on na to właściwie reaguje? Jak bardzo sprzecznie będzie się zachowywać wobec tego, co powie? Lekko zasysa opuszek palca, nim całkowicie wypuszcza z uścisku jego dłoń i spogląda mu w oczy na tyle pewnie, że sam czuje się zaskoczony tą zmianą.
_____Przestań wreszcie kręcić i gadaj, Lyall – mówi w końcu. – Taki jesteś zawsze pewny siebie i wiecznie masz tyle do powiedzenia, że masz okazję się wykazać. – Noah zachłyśnięty swoją śmiałością postanawia iść krok dalej, choć sam nie rozumie dlaczego właściwie to robi. – O co chodzi? Bawisz się mną, czy może jednak wcale mnie nie nienawidzisz? – Wsuwa dłoń pod jego koszulkę i muska palcami jego brzuch. – Zmieniłeś preferencje? Podoba Ci się to?
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {02/05/24, 07:44 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Gdyby tylko umiał się wysłowić i gdyby tylko w ogóle mógł, powiedziałby Noah jak wielkie wrażenie robią na nim te jasno niebieskie oczy. Jak zawsze czuje się przez nie prześwietlony na wylot i z jaką niepewnością do nich podchodzi. A przy tym przyznać się, że cała jego dotychczasowa złośliwość do jedynie maska, którą nakłada, żeby obronić się przed światem, który uznaje go złą osobę, za kogoś bez uczuć. Bo w rzeczywistości Lyall też jest tylko zwykłym, wciąż dorastającym chłopcem, który nieraz daje poddać się uczuciom i presji otoczenia. Jednak nie może wydobyć z siebie żadnego słowa w tym temacie. Niewidzialna dłoń pani Teivel zaciska się na jego ramieniu, wbijając paznokcie w ramię niczym ciernie, uświadamiając mu, że nie może być nieposłuszny. Że nie może nigdy wyjść z roli, którą mu nadała. Że nie może być sobą i czuć tego, co czuje.
_____Dlatego, gdy Noah przejmuje pałeczkę i zaczyna przedstawiać wszystkie sytuacje, w których wyszedł ponad polecenia, czuje się przytłoczony. Czuje, że dławi się swoją ułomnością, że pozwolił jej być zbyt dostrzegalną, niż w założeniu zakładał. Jego twarz mimo wszystko pozostaje spokojna, a usta rozchylone ma w lekkim uśmiechu, który z czasem zaczyna być coraz bardziej kąśliwy. Dotyk ust, a później dłoni Noah i jego bliskość palą żywym ogniem, podniecając Lyalla jeszcze bardziej, jednocześnie przyprawiając go o problem w spodniach. Nie próbuje się jednak zakryć. Podejrzewa, że śmiałość Hendersona jest na wykończeniu i wystarczy tylko drobny ruch z jego strony, aby zburzyć to pewne siebie domino, które odgrywa się tuż przed nim. Zresztą, gdyby się wydał, nie miałby już żadnej drogi ucieczki.
_____Nie sądziłem, że potrafisz być taki pełny siebie. Co pozwala ci sądzić, że chodzi o ciebie? Że zrobiłem to z twojego powodu? — rzuca, zbliżając się jeszcze bardziej do Noah. Łapie jego dłoń, błądzącą pod materiałem koszulki, uśmiechając się pobłażliwe. A w rezultacie chce zapobiec sytuacji, w której opuszki palców dobiegłyby w pobliże jego serca, aby odczytać wzrastające tętno. Oblizuje spierzchnięte wargi, owiewając usta Noah swoich oddech i wie, że znajdują się teraz zdecydowanie zbyt blisko. Od kontaktu ich skóry, oddechu i napięcia wiszącego w powietrzu huczy mu w głowie na tyle, że nie jest pewien czy się powstrzyma. Ale czy nie było już na to za późno? Nawet jeśli przejdzie przez granicę, spadnie, to i tak Noah zdaje sobie sprawę ze zdecydowanie zbyt wielu rzeczy. I sytuacji, które dla Lyalla były ważne. W końcu zwraca na siebie uwagę, bo nie chce, aby pani Teivel karała Noah. On od zawsze dostaje najgorsze kary, a pani Domu z niewiadomych mu przyczyn nienawidzi go najbardziej na świecie. Zanosi go do łóżka tamtej nocy, z czystego zmartwienia jego stanem, z tego samego powodu odwiedza go w szpitalu. Też w dużej mierze nie może sobie wybaczyć, że swoimi działaniami przymusza chłopca do rzucenia się w przepaść. Kiedy ponownie się odzywa są już na tyle blisko, że ich usta ocierają się o siebie.
_____Jesteś zabawką w moich rękach, dobrze o tym wiesz. I owszem, podoba mi się sposób w jaki reagujesz na moje zaczepki. To tobie się to podoba najbardziej, frajerze — rzuca, odsuwając się na bezpieczną odległość. Serce wali mu młotem, a ciemne spojrzenie staje się niemal szklane. Dlatego też przymyka oczy, przecierając je dłonią. Te słowa bolą nawet jego i choć cierpi w środku, to jest zmuszony się cieszyć efektem, jaki wywrą. Z tego względu zaczyna się śmiać i głęboko wierzy, że rani Noah na tyle, że nie będzie w stanie dostrzec tej nutki goryczy w jego tonie.
_____Oh rozumiem… Myślałeś, że mi na tobie zależy? Albo… Może, że się zakochałem? W tobie? Myślę, że moja odpowiedź na to pytanie jest ci już dostatecznie znajoma — wyrzuca te słowa z wyraźnym wstrętem, kierowanym do samego siebie, ale Noah nie musi tego wiedzieć. Zabiera szybko swój telefon ze stołu, z którego zaczyna lecieć następna piosenka, która godzi go dostatecznie w serce. Wyłącza odtwarzanie i pewnym siebie krokiem opuszcza salkę. Powolnym krokiem schodzi po schodach, jednak w ich połowie czuje słone łzy, które napływają mu do oczu. Mimo wszystko nie pozwala im spłynąć dopóki nie dociera do pokoju, gdzie opiera się o nawierzchnię drzwi, zsuwając na po nich na podłogę.
_____Największym frajerem jesteś ty sam — mruczy do siebie, zagryzając wargę niemal do krwi. Podnosi spojrzenie do góry, aby zakręcić zamek w drzwiach, po czym z wyraźnym rumieńcem na polikach i ciężkim oddechem położyć dłoń na swoim kroczu. Czuje pulsującego członka pod materiałem spodni, który daje o sobie znać już od dłuższego czasu. Pociąga koszulkę wsadzając ją sobie między zęby, aby później zsunąć spodenki i sięgnąć dłonią do bokserek. Wzdycha ciężko, gdy łamie trzon w rękę i przymyka powieki, aby zobaczyć Noah przed swoimi oczami. Bijąca od niego pewność siebie zdumiewa nawet jego i jest tak cholernie podniecająca. Wywołuje przed swoje oczy wspomnienie jak w stop-klatka w kolorowym filmie, gdy starszy liże jego palec i zasysa się na koniuszku. Przypomina sobie chłód dłoni, gdy kładzie ją na swoim udzie. To niebieskie przebijające go na wylot spojrzenie. Palce muskające jego brzuch.
_____Noah-Ah… — mamrocze, zagryzając mocniej zęby na materiale koszulki. W szybkim tempie porusza dłonią po swoim członku, czując jak jego biodra i nogi drżą z narastającej ekscytacji. Naturalnie wraz z myślą, do czego mogłoby dojść, gdyby się nie powstrzymał. Czy Noah zassałby się na jego wargach, tak samo jak na opuszku palca, gdyby tylko przyznał, że podoba mu się to co z nim robi. To jak nęci i kusi, jak doprowadza go do szaleństwa samym istnieniem? — Noah… — Jego imię jest mantrą w jego usta i gdyby ktoś go takiego zobaczył, powiedziałby że jest szaleńcem. Owszem jest… bezdennie zatraconym w tej zakazanej miłości.
_____Dochodzi z jego imieniem na ustach, znów mocno zagryzając wargi ze łzami świecącymi w oczach. Z mieszaną przyjemnością i rozpaczą, którą zostawił za sobą na strychu. Jego serce tak bardzo obawia się, jak gorzki żal zostawią po nim te bezpruderyjne słowa, ale nie mógł inaczej… Nie może się zatracić, bo ma zbyt wiele do stracenia. Bo jeśli go zabraknie, jeśli pani Teivel się go pozbędzie, kto będzie stróżował nad Noah?
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {02/05/24, 08:44 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____ Sam nie wiedział, czego właściwie oczekiwał ze strony Lyalla. Tego, że odpowie twierdząco na zadane przez niego pytania i okaże się, że Noah tak naprawdę miałby możliwość trwać w relacji, w której był dla kogokolwiek kimś istotnym? Czemu właściwie tak mu na tym zależało? Przecież to jebany Blaze. Jednak jego rozpaczliwy brak miłości uczepiał się nawet jego. Widząc reakcję chłopaka, czuje jak wyrzucane w jego stronę słowa tną mu klatkę piersiową, jak nożem. Gdy blondyn niknie za drzwiami Henderson trwa dłuższą chwilę w bezruchu. Odtwarza raz po raz w swojej głowie każde wypowiedziane zdanie i czuje, jak ogarnia go żałość. Jakim prawem w ogóle mógł myśleć, że Lyall czuł coś w taki sposób? Czuje się jak idiota, pedał i frajer w jednej postaci. Przynajmniej ma jasność skąd te wszystkie dziwne sygnały, po prostu bawiła go jego orientacja i to, że tak reagował na jego dotyk. Noah uderza się pięściami po głowie, by po chwili zacisnąć palce na ciemnych włosach.
_____Jesteś jebanym debilem – mówi do siebie z wyrzutem. Jak bardzo musi być wybrakowany, by szukać miłości w takim człowieku, jakim był Lyall? Teraz tylko jeszcze bardziej się przed nim zbłaźnił i dał mu pożywkę do kolejnych drwin. Czuje, jak ogarnia go wstyd i ból. Znów czuje przeraźliwą samotność, od której kostnieją mu wszystkie kończyny, jakby wyszedł na mroźne podwórze. Zapada się w sobie, siada na stoliku i łapie za leżącą na niej gitarę.
_____ Tylko muzyka jest w stanie go tego wieczora uratować.


_____ Noah nie był w stanie zmrużyć oka przez całą noc. Wiercił się z boku na bok i non stop odtwarzał sytuację z poprzedniego wieczora, jak upiorną mantrę. Czuje się kompletnie bez życia. Z jednej strony ma wrażenie, że jeszcze bardziej pogorszył swoją sytuację w sierocińcu i nie będzie w stanie poradzić sobie już z żadną konfrontacją z Lyallem, z drugiej strony jakiś cichy głosik w jego głowie ciągle podsuwał mu wszystkie gesty okazanego przez niego wsparcia. Skoro tak dobrze się nim bawił, to jaki by miał cel przynosząc mu tą cholerną chustkę i odwiedzając w szpitalu?
_____ Henderson spogląda w lustro. Oczy ma podkrążone od niewyspania, dość mocno odznaczające się na jego bladej skórze. Wszystkie czynności wykonuje dosyć mechanicznie. Mycie zębów, układanie włosów, nakładanie ubrań. W nieco sennym stanie przepływa przez korytarze sierocińca, starając się jak najbardziej odciąć się od rzeczywistości i zamknąć we własnej głowie, z której nikt go nie wyciągnie. Nie zwraca na nikogo uwagi, niczego nie zauważa. Na niczym mu nie zależy. Właściwie chciałby zapaść w sen zimowy i obudzić się za kolejne trzy miesiące, by zresetować konsekwencje płynące z poprzedniego wieczoru. Może znowu wyskoczy przez okno?
_____ Na śniadanie przychodzi pięć minut szybciej. Przeciska się przez kotłujące się dzieciaki i z ulgą zauważa, że każdy zostawia go w spokoju. Bardzo dobrze. Tego właśnie potrzebował. Siada na swoim miejscu, spogląda na talerz i ze smutkiem dochodzi do wniosku, że żołądek całkowicie zawiązał mu się na supeł. Zawsze to robił, gdy czuł się czymś bardzo zestresowany. Wzdycha ciężko, łapie za kubek, wypija cały kompot truskawkowy, a kanapki chowa po kieszeniach spodni. Czeka, aż pani Teivel przychodzi do stołówki z wizytą kontrolną, a gdy udaje jej się policzyć wszystkie dzieci i wychodzi, Noah czeka jeszcze kilka minut, po czym sam opuszcza pomieszczenie.
_____ Tego dnia czuje się jeszcze bardziej obco, niż poprzednio. Snuje się po korytarzach, dziecińcu i wszystkich swoich ulubionych miejscach, w których niegdyś poszukiwał spokoju, ale tym razem nie jest w stanie go nigdzie odnaleźć.
_____ – Kochanieńki, pomożesz mi proszę? – słyszy głos dobiegający z męskiej toalety. Zauważa panią Abigail, przemiłą sprzątaczkę, która jako jedyna z dorosłych ludzi w sierocińcu zwracała się uprzejmie w jego kierunku. Henderson miał w zwyczaju samemu pomagać z uwagi na sympatię do kobiety, aż w końcu sama zbierała się na odwagę i prosiła go o pomoc, gdy tylko była taka możliwość.
_____Oczywiście, chętnie pomogę – odpowiada chłopak i rusza w stronę toalety. Przynajmniej będzie miał jakieś zajęcie dla zabicia czasu. Ma szczerą nadzieję, że ten dzień szybko się skończy i będzie mógł w spokoju położyć się do łóżka, a już najlepiej by było, gdyby ten dzień obył się już bez jakiegokolwiek kontaktu z Lyallem. Czuje się zdecydowanie zbyt pogrążony, by z nim rozmawiać. Ma wrażenie, że jakakolwiek kłótnia między nimi w połączeniu ze zmęczeniem w końcu poskutkowałaby bójką.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {02/05/24, 09:51 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Gdy w końcu udaje mu się opanować targające nim emocje, idzie wziąć krótki orzeźwiający prysznic. Ciągle przeklina się w myślach za to co powiedział… Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że mógł ująć swoje emocje w inne słowa, mniej dobitnie, mniej interwentnie. Tak, aby dać Noah do zrozumienia, że nie podoba mu się ta bliskość, ale jednocześnie by mogli pozostać w dobrych kontaktach. Przyjaźnienie się ze starszym w jakiś sposób byłby w stanie ukryć przed panią domu, w końcu tak czy inaczej spędzają ze sobą dużo czasu. Czy to ważne czy by sobie dokuczali czy śmialiby się do rozpuku opowiadając sobie żarty? Kiwa głową, czując jak kropelki ciepłej wody spływają z włosów po jego twarzy. To niemożliwe, aby tak po prostu mogli śmiać się z teraźniejszości, kiedy Lyall pozostawia po sobie tylko ciernie. Przeciera oczy nie wiedząc już czy to rzeczywiście tylko woda, czy tylko jego łzy.
_____W nocy znowu cierpi na koszmary, które zaczynają się dość niewinnie. Przeradzają się jednocześnie w erotyczny sen i koszmar, sprawiając że budzi się znów twardy i zapłakany. Opiera wówczas czoło o zimną ścianę, oddychając ciężko. Teraz już może powiedzieć, że sam doprowadza się do szaleństwa, któremu nie będzie końca, jeśli będzie postępować w ten sposób.

_____Ranek nastaje zbyt szybko, aby mógł całkowicie doprowadzić się do porządku. Cienie pod oczami tym razem przykrywa podkładem, którego próbkę dostaje od Sarah przy swoim ostatnim wyjściu z sierocińca. Sarah jest trzy lata starszą od niego dziewczyną, jedną z jego internetowych “kontaktów”, które zaczął wprowadzać życie, w uciesze że Noah się w końcu obudził w szpitalu. Z początku miał wrażenie, że dziewczyna jest w nim zadurzona, szybko jednak przekonał się, że nie interesują ją chłopcy. Wpłynęła na niego na swój sposób, pokazała mu swój sposób patrzenia na świat i aktualnie jest jedyną osobą, której Lyall z pełną swobodą powiedział o swoich uczuciach. Sarah jest jego bezpiecznym źródłem rad, który nie wyśmieje go za tą zakazaną miłość. Może to dlatego, że nie wie, ile okropności Blaze przy okazji zdziałał, żeby ją ukryć.
_____Pojawia się na śniadaniu o czasie, wypatrując Noah jak to ma w zwyczaju. A gdy go dostrzega w znajomym miejscu, uśmiecha się niemal smutno, siadając na własnym miejscu. Nie spodziewa się jednak, że bez słowa dosiądzie się do niego Lana. Jedzą wspólnie, wymieniając między sobą sugestywne spojrzenia, które Lyall’owi mówiąc wszystko i jednocześnie nic. I tak razem kręcą się w kółko przez cały dzień. Ma wrażenie, że gdziekolwiek nie pójdzie, tam wpada w te same kłopoty. Lana nie odstępuje go na krok, ale nie mówi nic, a przynajmniej do chwili aż nie spotykają się przed pokoikiem pod schodami.
_____— Unikasz mnie — mówi w końcu, zakładając ręce na piersi. Lyall przygląda jej się przez dłuższą chwilę, po czym zwiesza głowę, śmiejąc się przy tym krótko.
_____Prześladujesz mnie cały dzień, nietrudno się dziwić, co? — mówi, opierając się ciężko o drzwi od pokoju, w którego kierunku Lana kiwa głową. Znowu ten niewerbalny, sugestywny znak, mówiący że powinien zareagować.
_____— Jest kwestia, którą gorąco chciałabym z tobą obgadać — rzuca z tajemniczą nutą, aby zaraz rozejrzeć się wokół. Zbierza się cisza nocna, więc wokół nich nie ma zbyt wielu osób, a jednak w okolicznych korytarzach można usłyszeć pospiesznie przemierzające je kroki. — Na osobności — dodaje, opierając rękę o nawierzchnię drzwi tuż obok ramienia Lyalla, który przewraca oczyma. Otwiera drzwi dość agresywnie, zatrzymując się na chwilę przed wejściem w zastanowieniu czy jest w ogóle powód, dla którego musi rozmawiać z Laną. Ostatecznie dziewczyna wpycha go do środka, zamykając za sobą drzwi. Blaze robi spokojnie kroki do przodu, przysiadając w końcu na ławce przy oknie.
_____O czym chcesz tym razem pogadać? Wiem, że czekasz aż zaproszę cię na powtórkę z rozgrywki, ale znudziło mi się to. A może znowu chcesz, żeby ustawił cię z moimi znajomymi? Jak chcesz alkohol to śmiało, załatwię co trzeba — mówi otwarcie Blaze, zakładając ręce na piersi. Zwykle nie jest na tyle rozmowny i nie zaczyna sam dyskusji, jednak wciąż trzyma go napięcie z wczoraj. Odczucie dziwnym trafem podpowiada mu też, że to Lana podsunęła Noah niektóre wnioski, w końcu rozmawiali zeszłego dnia przy kolacji. A to właśnie ta dziewczyna jest jego największym nieszczęściem ostatnimi czasy. Tym, który nieprzerwanie wokół niego węszy. Jak się okazuje, znów przeczucie go nie myli.
_____— Teraz już wcale mnie nie dziwi, że ci się znudziło. Myślę, że nawet wcześniej nieszczególnie miałeś na mnie ochotę. Chodziło o coś innego — mówi Lana, zbliżając się do niego. Zatrzymuje się jednak w połowie drogi, kładąc swój telefon na jednej z ławek, co wówczas Lyall nie uważa za podejrzane. Skupia całą swoją uwagę na dziewczynie, krzątającej się po skrytce bibliotecznej z niemal psychopatycznym uśmiechem na ustach. — Zauważyłam to wcześniej. Mówiłam ci, że jesteś dziwnie zamyślony i nigdy nie chciałem mi powiedzieć dlaczego. Jesteś obrzydliwy, wiesz Lyall? Nawet kiedy się pieprzyliśmy, myślałeś o Noah, prawda? — insynuuje Lana i mówi to na tyle niespodziewanie, że Blaze instynktownie cofa szczęką, zaciskając ją mocno. Jest spojrzenie tężeje na sylwetce rozbawionej dziewczyny i przede wszystkim ciemnieje spowodowane złością. Pozostaje jednak cicho, pozwalając jej się wygadać.
_____— Długo musiałam szperać. Dużo ludzi popytać, żeby wiedzieć co odpierdalasz przez ten cały czas. Zacząłeś się ciąć się po rękach za każdym razem jak Henderson spóźnił się na jakiś posiłek. Ukrywałeś przed panią Teivel swoją zemstę na Michaelu, który wylał na niego zupę. Ciągle śledzisz go spojrzeniem, nie umiesz usiedzieć na dupie, kiedy nie możesz go znaleźć… Zależy ci na nim i próbujesz okłamać wszystkich, że wcale tak nie jest. Nawet samego Noah. Kurwa, nawet on o tym nie wie — mówi dalej Lana, a Lyall przykrywa to wszystko jedną ze swoich masek. Jakby ktoś pokrył jego twarz betonową gładzią, przez którą przebija się jedynie jego pobłażliwy uśmiech. — Jestem pewna, że to przez niego zacząłeś krzyczeć w nocy. Wciąż śnią ci się te koszmary — mówi Lana, z tą pewnością, że Blaze’owi robi się wręcz duszno. Czuje gdzieś pod skórą, że dziewczyna blefuje, jednak od wczoraj bombardują go myśli, że sytuacja wymyka mu się spod palców i przez to, rzeczywiście tak się staje.
_____I co? Twoje przeczucia stanowią dowód na to, że masz rację? Co sprawia, że uważasz, że zrobiłbym coś takiego z powodu Noah? Wiesz lepiej ode mnie, że go nienawidzę — mówi spokojnie Lyall, nie odrywając spojrzenia od Lany, który wpierw wzrusza ramionami, po czym siada na przeciwnej ławce.
_____— To pani Teivel go nienawidzi, a nie ty. Jesteś jej narzędziem i to jej się boisz. Tylko ty znasz ją naprawdę — rzuca Lana, a Blaze’a ogarnia panika, którą zdecydowanie łatwiej odczytać na jego twarzy. Czuje, że Lana to widzi, że z dziecinną łatwością go odczytuje, bo znowu się uśmiecha. — Powody, które podałam to jeszcze nic. Wiesz co sprawiło, że stwierdziłam, że mam rację? Trzy lata temu pobiłeś Timona i jego paczkę, w tym chłopca, przez którego zaczęła się plotka, że Noah jest pedałem. Pamiętasz dlaczego? Chcieli upokorzyć Noah, chcieli się do niego dobrać. Musiałam go zmusić, żeby powiedział mi jak nienaturalnie wściekły wtedy byłeś. Nie byłeś zwyczajnie mściwy, byłeś gotowy ich zabić.
_____Nikt ci w to nie uwierzy — mówi Lyall, wstając z blatu, aby zbliżyć się niebezpiecznie do Lany, która uważnie obserwuje jego poczynania. — Mogę cię łatwo uciszyć — rzuca, wiedząc że jest biedny wobec jej oskarżeń, jednak sam szantaż będzie w stanie zdusić w zarodku.
_____— I co? Zrzucisz mnie ze schodów tak jak Vincenta? Zastraszysz mnie, żebym przyznała się, że jestem psychicznie chora i skończyła w szpitalu psychiatrycznym, tak jak on? — mówi Lana, śmiejąc mu się w twarz. — Nikt mi nie uwierzy? Nawet jeśli mam dowód? — rzuca, spoglądając sugestywnie na telefon leżący na ławce między nimi, a Lyall czuje że traci nad sobą panowanie. Zaciska dłoń na jej szyi, przyciągając dziewczynę do siebie. Jego oddech staje się cięższy. Czuje, że grunt osuwa mu się spod nóg, z myślą że Lana rzeczywiście była gotowa obrócić jego życie w piekło.
_____Każdy może skończyć tak jak Vincent, jeśli nie będzie patrzeć pod nogi i gdzie biegnie — ceni przez zęby, odsuwając od siebie podejrzenie, że rzeczywiście zepchnął Vina. Nie zrobił tego, nie był winny. Co innego, że pragnął, aby chłopak połamał się do reszty oraz fakt, że groził mu w szpitalu, gdy ten wybudził się w kołnierzu ortopedycznym. — Normalnie mógłbym ci odpuścić, ale zapominasz się i fakt, że w ogóle spróbowałaś mnie szantażować? Spora przeginka. A to… — mówi, puszczając jej krtań, w które w przypływie emocji zaczął ściskać mocniej, niż zamierzał. Wyciąga dłoń po telefon leżący na ławce, chowając go do tylnej kieszeni swoich spodni. — …zatrzymam ze sobą. Spierdalaj stąd, póki jeszcze potrafię być miły — przestrzega, dając jej dystans, aby mogła opuścić pokoik i Lana uśmiecha się szeroko, gdy wykonuje jego polecenie, mimo że jej twarz jej czerwona i kaszle z uwagi na wcześniejszy brak powietrza. Chwilę później Lyall orientuje się dlaczego. Zna kod do jej telefonu i odblokowują ekran dowiaduje się, że wcale nie nagrywała ich rozmowy. A nawet jeśli, to nie tym urządzeniem, na które mu sugerowała. Jeśli zwyczajnie blefowała, to dał się złapać. Tylko udowodnił jej, że miała rację. Że zależy mu na Noah, że zrobił to wszystko, dlatego że nie potrafi przestać o nim myśleć. Że myślał o nim, nawet gdy się z nią pieprzył.
_____Szalona suka… Myśli, że może mnie szantażować?! — warczy, rzucając jej telefonem w podłogę. Ten na szczęście ma twardą obudowę, dlatego nie doznaje większych uszerbków, niż paru rysek na szybce. Lyall otwiera okno i opiera się o parapet spoglądając ze wstrętem w przestrzeń. Jest wyraźnie nabuzowany i nie może znaleźć ujścia dla swoich emocji. Normalnie w takiej sytuacji zapewne zacząłby szukać Noah, ale teraz nie może. Nie po tym co mu powiedział zeszłej nocy.


Ostatnio zmieniony przez Kass dnia 03/05/24, 05:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {03/05/24, 02:54 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____ Odnajduje wewnętrzny spokój podczas sprzątania z panią Abigail. Zawsze chętnie wychodził z inicjatywą pomocy, jako jedyne dziecko w sierocińcu. Dzięki temu miał możliwość odciąć się chociaż na chwilę od tego, co musiał przeżywać, a przy okazji robił jakiś dobry uczynek. Pani Teivel też to było na rękę, gdyż odbierała to bardziej jako wykorzystywanie Noah do nadprogramowej pracy. Pani Abigail wręcza nastolatkowi kilka cukierków w ramach podziękowania, co chłopak przyjmuje z uśmiechem na ustach. Kolejne godziny w sierocińcu mijają mu już zdecydowanie przyjemniej. Po pierwsze dlatego, że udało mu się troszkę zmęczyć i przy okazji uspokoić wewnętrznie, a po drugie dlatego, że ani razu nie wpadł na Lyalla. Dzięki temu mógł w końcu chować się po swoich kryjówkach i w samotności grywać na gitarze i śpiewać bez audiencji.
_____Wieczorem postanawia udać się do pokoiku pod schodami, by przeczytać jedną z tamtejszych książek. Staje przed biblioteczką i szuka ciekawego tytułu, jednak dość szybko zostaje wybity ze skupienia, gdy słyszy coraz głośniejsze głosy zbliżające się do pomieszczenia, w którym się znajdował. Noah podskakuje jak oparzony, gdy drzwi otwierają się z hukiem i z prędkością światła wciska się drobnym ciałem za biblioteczkę. Spoglądając przez przestrzeń między książkami zastyga w bezruchu i na krótką chwilę zapomina oddychać, gdy do środka wchodzi Lyall wraz ze wzburzoną Laną. Zaciekawiony przysłuchuje się ich wymianie zdań starając się nie zdradzić żadnym dźwiękiem swojej obecności.
_____Jesteś obrzydliwy, wiesz Lyall? Nawet kiedy się pieprzyliśmy, myślałeś o Noah, prawda?
_____Noah zszokowany rozszerza oczy tracąc grunt pod nogami. Z każdym kolejnym wypowiadanym przez dziewczynę zdaniem czuje, jak kręci mu się w głowie. Długo nie może dojść do siebie, a cały spokój, którego udało mu się dzisiaj wypracować szlag jasny trafił. Już myślał, że wie na czym stoi, że jakoś to sobie wszystko poukładał w głowie, ale wystarczyło znaleźć się w złym miejscu i nieodpowiednim czasie, by wszystko zburzyło się, jak domek z kart. Henderson zauważył dziwne zbiegi okoliczności, o których mówiła mu Lana, ale nie sądził, że Lyall dopuścił się agresji wobec Timona i jego paczki, a to zrzucenie Vincenta ze schodów? Co to miało kurwa znaczyć?
_____Lana wybiega z pokoju trzaskając za sobą drzwiami, a Lyall rzuca telefonem o podłogę. Noah tkwi za biblioteczką czując, jak coraz płycej oddycha, jak coraz większe wzburzenie gotuje mu się w piersi. Ma wrażenie, że czuje wszystko i nic jednocześnie.
_____Zależy ci na nim i próbujesz okłamać wszystkich, że wcale tak nie jest. Nawet samego Noah. Kurwa, nawet on o tym nie wie.
_____Henderson zaciska dłonie w pięści. Gniew wtłacza mu się w serce, a ono pompuje go do krwioobiegu, aż w końcu całkowicie traci nad sobą kontrolę i z siłą nosorożca taranuje biblioteczkę, która z hukiem uderza o podłogę. Część półek łamie się na pół, a chłopak czerwony z wściekłości rusza w stronę zaskoczonego rówieśnika.
_____Co to miało kurwa być?! – wrzeszczy tak głośno, że mógłby obudzić wszystkie truchła na cmentarzu. – Ty jebany kłamco! – Noah dopada Lyalla, zaciska dłonie na koszulce i z impetem uderza całym jego ciałem o ścianę. Adrenalina dodaje mu więcej siły, a rozjuszone spojrzenie niebieskich tęczówek ciska błyskawice.
_____Dlaczego ty kurwa wiecznie taki musisz być, pierdolony kutasie?! – Kolejny raz szarpie nim i uderza o ścianę, jak szmacianą lalką. – Co to ma znaczyć?! Gadaj wreszcie, do kurwy nędzy! – Ma ochotę go udusić i w pewnym sensie niemal to robi, gdyż ucisk na jego koszulce coraz bardziej się powiększa. – Mam dość już tych jebanych kłamstw! I to niby mi się podoba to wszystko najbardziej?! Największym frajerem jesteś ty, Lyall! – wrzeszczy dalej w amoku. – Gadaj, do kurwy nędzy, czy to wszystko to prawda, o czym mówiła Lana?! Przestań już kurwa kłamać, wszystko słyszałem! Wszystko! Gadaj, bo cię zaraz zajebię!
_____Czuje, jak całe jego ciało dygocze w konwulsjach wywołanych wściekłością. Wie, że wystarczy jeszcze jedno kłamstwo, jeszcze jedna drwina, jeszcze jedna ucieczka i roztrzaska mu twarz na kwaśne jabłko. Najchętniej zrobiłby to nawet w tym momencie, ale daje mu ostatnią szansę na wyznanie prawdy. Nie interesują go konsekwencje płynące za tą bójką. Choćby miał spędzić i dwa miesiące w piwnicy, to i tak mu nie odpuści. Ma już serdecznie dosyć tych gierek, granica już dawno została przekroczona.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {03/05/24, 05:48 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Jeszcze przez dłuższą chwilę wlepia wściekłe spojrzenie za okno, oddychając ciężko. Powiew chłodnego grudniowego powietrza powoli pomaga mu wrócić do zdrowych zmysłów, jednak targający nim gniew nie jest już spowodowany agresją. Czuje żałość i przytłaczający go brak kontroli nad wydarzeniami, które miały dopiero nadejść… Bo jeśli Lana rzeczywiście ma dowód, a takim można nazwać przeprowadzoną przez nich rozmowę, to będzie skończony. Podczas tej konwersacji Lyall nie przyznaje się otwarcie, aczkolwiek nie zaprzecza żadnemu zarzutowi. Cóż, jego wzburzenie na wieść, że pobił Timona i jego paczkę z wiadomego powodu też mówi samo za siebie. Nie martwi się tym, co powiedzą rówieśnicy. Szczerze ma ich opinię głęboko w poważaniu, jednak wieści ze strzałem bata dotrą do pani Teivel, przed którą obrócenie sytuacji w żart nie będzie takie proste. Już przy ich ostatniej poważnej rozmowie wyrzuciła z oranżerii wszystkie rośliny, które kochał. Co teraz? Pozbędzie się tego starego pianina? Naturalnie może zamknąć go w najciemniejszej klitce piwnicznej, ale jest powód, dla którego nie stosuje jej kary zbyt często. Lyall choć wychowany w dozie czułości, jest przygotowany na brak wygody i chłodną samotność. To coś czego się spodziewa i przetrwa bez zająknięcia. Nadeleine zna w końcu zna jego słabości, a co jeśli pozna tą największą? Co zrobi, żeby go złamać do reszty?
_____Jest wyraźnie zamyślony, dlatego odskakuje z przestrachem, kiedy po drugiej stronie pomieszczenia spada biblioteczka. Jego wzrok kieruje się najpierw na połamane półki i książki leżące na podłodze, a później na wściekłego Noah, który ciska nim o ścianę. Nie może uniknąć przerażenia, które pojawia się na jego twarzy, ponieważ Henderson jest ostatnią osobą, której spodziewa się teraz widzieć. I też ostatnią osobą, która powinna usłyszeć jego rozmowę z Laną. Tak poniżony jeszcze się nigdy nie czuł i nawet jeszcze gorzej, że sam się do tego przyczynia.
_____I to ja zawsze wpadam w najmniej odpowiednim momencie, huh? Jest prawie cisza nocna, powinieneś być w swoim pokoju — mówi pouczająco, chcąc wejść w znaną mu rolę, jednak takiej wściekłości w tym niebieskim spojrzeniu, nigdy nie widział. I choć zaczyna nieco żartobliwie, to gdy Noah znów ciska nim w ścianę, zaciskając chude palce na jego ubraniu, wie że nie ugra sobie wyjścia z tej sytuacji. — Nie nauczyli cię, że nie ładnie podsłuchiwać? — Mimo wszystko kontynuuje. Jeśli ciemnowłosy ma zamiar mu przyłożyć, to cóż Lyall wie, że zasłużył. Za to wszystko co powiedział zeszłej nocy i za to wszystko co zrobił przez te wszystkie lata.
_____A jaką ci to zrobi różnicę, co ? To czy rzeczywiście mam swoje powody, by robić te wszystkie rzeczy!? To nie zmieni twojej sytuacji, ani mojej! — odpowiada donośnie, starając się wyszarpać z uścisku Noah i zapewne w normalnej sytuacji przyszłoby mu to bez problemu. Jednak szok wywołany tym nagłym napadem na jego osobę i emocje plączące się w ciężki supeł sprawiają, że czuje się dziwnie słabo. Szuka w ciskających błyskawicami oczach jakiejś podpowiedzi, co powinien powiedzieć i co zrobić, aby się wykaraskać, jednak odpowiedzią, która nasyła się pierwsza jest: prawda. A tej właśnie nie może z siebie wydusić, nie jest gotowy, aby się przyznać na głos. Wolał poczekać jeszcze parę lat, na przykład do momentu, gdy będą musieli odejść w swoje strony. Powiedziałby mu wówczas prawdę i przełknął całą gorycz, którą pozostawiłby mu Noah, bo przecież po 9 latach by mu nie wybaczył. Nawet teraz nie ma prawa mu wybaczyć, to co dopiero później…
_____To nie ma żadnego znaczenia, rozumiesz? I po co się wkurwiasz, powinieneś się cieszyć, że oszalałem i robię czasem rzeczy na twoją korzyść!  Nie możesz tego zwyczajnie zaakceptować i olać całą sytuację? — pyta Lyall, zaciskając dłonie na nadgarstkach, trzymającego go Noah. Chciałby wyglądać w tej sytuacji groźnie i odstraszyć chłopaka jak to zwykle ma w zwyczaju. Jednak trzęsą mu się ręce, a całe to rozdygotanie jest spowodowane wyłącznie przerażeniem. Chwieje się niemal na niepewnych nóżkach, jak książki na biblioteczce zanim ta gruchotnęła o ziemię, bo cała ta gra, którą rozgrywa od lat zaczyna się sypać. I sypie się tuż na jego oczach. Jest świadomy, że Noah mu tym razem nie odpuści… Może rzeczywiście go zajebie?
_____Nie będę ci się naprzykrzać, nie będę za tobą łazić wszędzie i zostanę na uboczu, czaisz? Tylko… tylko… — rzuca, starając się odepchnąć od siebie wściekłego Noah. I czy jego gotów rzeczywiście przestać za nim łazić? Nie, ale warto spróbować tego triku, jeśli istniała jeszcze jakakolwiek szansa, że Henderson zostawi go teraz w spokoju.
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {03/05/24, 06:45 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____ Takiej szaleńczej wściekłości jeszcze nigdy nie czuł. Naraz bombardowały go zewsząd miliardy wspomnień i myśli związanych z jego relacją z Lyallem. Wszystkie sytuacje, w których z niego drwił, w których się nad nim znęcał i pogłębiał piekło, którym było dla niego życie w sierocińcu. Chwile, kiedy pobity siedział zamknięty w piwnicy, gdy reszta dzieciaków idąc za śladem Blaze’a jeszcze bardziej wtórowała mu w znęcaniu się nad nim. Jego ciągłe prześladowania, nie dawanie mu spokoju.
A później przepłynęły mu między oczami obrazy ich wspólnego tańca, jego wyskoku przez okno, chustki Rusty’ego i gałązek wierzby obok szpitalnego łóżka. Wszystkie słowa, które powiedziała Lana jeszcze krótką chwilę temu. Wszystko to kotłuje mu się w piersi, żołądku i głowie, doprowadza do szału. Wypala mu trzewia. Sprawia, że niemal odchodzi od zmysłów. Ma już serdecznie dosyć ciągłych gierek, chce w końcu poznać prawdę, chce żeby Lyall ze wszystkiego się wytłumaczył.
_____Kurwa mać, mówiłem, że masz przestać kręcić, kretynie! – wrzeszczy doszczętnie rozeźlony, gdy jego gniewne żądania spotkały się z kolejną próbą wymigania się od prawdy. Reaktywuje się, jak odwleczony granat wyrzucony w przeciwka. Następuje wybuch. Noah zupełnie traci już nad sobą kontrolę, rzuca ciałem Lyalla na bok i z całym impetem uderza go pięścią w twarz, by po chwili staranować go, jak rozwścieczony byk i powalić na podłogę. Siada na nim okrakiem i okłada go na oślep, w międzyczasie szarpiąc się z nim, by nie wysunął mu się z uścisku.
_____Powiedz wreszcie prawdę, ty zakłamany kutasie! – krzyczy opętanie. Wyszarpuje mu się z rąk, gdy tamten próbuje go złapać, żeby go powstrzymać przed kolejnymi ciosami. Do oczu Noah zbierają mu się łzy, jednak nie pozwala im wypłynąć. Obraz coraz bardziej zamazuje mu się przed oczami, jednak dalej nie daje za wygraną, kotłując się z chłopakiem na podłodze.
_____Chcę kurwa znać prawdę! – wrzeszczy dalej, choć jego krzyk zabarwiony jest już głębokim żalem. Czuje się zmęczony ciągłymi kłamstwami. Pragnie wiedzieć o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi i pragnie usłyszeć to z jego ust, jakby to był jedyny sposób na to, by poczuł w końcu ukojenie.
_____Nic to nie zmienia, ale chcę w końcu to zrozumieć! Wiem, że nie zasługuję na nic, ale chcę tylko prawdy, niczego więcej! I nie puszczę cię póki w końcu mi nie powiesz! – krzyczy z coraz mniejszym zapałem, jak na początku. Czuje, że powoli słabnie, jakby wydusił z siebie wszystkie pokłady energii, które dostał na samym początku. Zdaje sobie sprawę, że za całym gniewem, który w nim rezonował ukryty był też głęboki żal, smutek i poczucie niesprawiedliwości. Ma przyspieszony oddech, całe ciało drży, gdy na nim siedzi i jest pewien, że Lyall trzęsie się razem z nim.
_____Lyall, kurwa… – Ma wrażenie, że łamie mu się głos, czuje jak słabnie, jak powoli się poddaje, a gdy tamtemu w końcu udaje się zacisnąć palce na jego nadgarstkach, nie ma już siły by wyrwać się z uścisku. Po tym wszystkim co Noah zrobił i ile ciosów w niego wymierzył, był przekonany, że czeka go już tylko odwet. Instynktownie przymyka powieki czekając na uderzenie, gdy Lyall w końcu przejmuje nad nim górę i tym razem to jego zrzuca na plecy. Myśli wtedy o piosence, do której tańczył wtedy na strychu i o toksycznym dotyku, o którym śpiewał kobiecy głos. Myśli o skrzydłokwiecie i o oranżerii.
_____ Zaciska powieki czekając na ból.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {03/05/24, 07:19 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____I doczekuje się reakcji na te wymijające odpowiedzi. Ma wrażenie, że obraz zamazuje mu się przed oczami, gdy Noah uderza go z pięści pierwszy raz. Dlatego też bez problemu jest w stanie go popchnąć w bok i sprowadzić bójkę do parteru. Lyall broni się przed natarczywymi ciosami, ale chwilami jest mu to tak obojętne, że pozwala się obić. Wie, że naprawdę długo przeciągał strunę, zrobił tak wiele potwornych rzeczy i zasługuje na solidny wpierdol, choć nie jest w stanie stawić się w butach Noah. Nigdy nie był dręczony i tym bardziej przez takiego skurwysyna, jak on sam. Oblizuje usta, czując krew sączącą się delikatnie z rozwalonej wargi, do której przyczynia się rozpędzona pięść Noah i jego własne zęby.
_____Nieprawda i właśnie w tym jest problem. Zasługujesz na wszystko, wszystko czego ja kurwa nie mogę ci dać! — odpowiada Lyall, a w jego głosie kryje się rozpacz. W końcu udaje mu się złapać nadgarstki słabnącego Noah i przerzucić go na plecy. Teraz to on siada okrakiem na jego udach, przytrzymując jego ręce przy podłodze. Czuje że pot spływa mu po twarzy, a może to krew? Nie jest pewien w jakim jest obecnie stanie, jak bardzo Noah go sponiewierał przez te parę minut, ale jest to totalnie nieważne.
_____Ja… próbowałem już wszystkiego, żeby przestać o tobie myśleć. Ale nie potrafię. Ciągle chodzisz po mojej głowie, sprawiając że muszę wiedzieć gdzie jesteś, co robisz i czy jesteś bezpieczny — zaczyna mówić, nie panując już nad swoim tonem. Niektóre słowa wypowiada głośniej, bardziej agresywnie, a później ścisza głos do szeptu. Czuje jak jego ciało się trzęsie i do jego oczu też napływają łzy, gdy widzi szklanki w niebieskich oczach Noah. — A nie powinienem. Nie, kiedy ona ciebie nienawidzi, rozumiesz? Muszę robić te wszystkie okropne rzeczy… — dodaje, czując jak oddech grzęźnie mu w gardle. Przede wszystkim nie powinien mówić mu tych wszystkich rzeczy, ale nie może się powstrzymać i pierwszy raz nie kłamie. Nie szuka wymówek, a jego słowa płyną wprost z tego skrzywdzonego serca, w które sam wbija strzały. — Czasami naprawdę doprowadzasz mnie do szaleństwa… — rzuca, puszczając nadgarstki Noah, aby jedną dłonią chwycić jego podbródek i skierować go w swoim kierunku.
_____Chwilę później skrada mu krótki pocałunek, układając się wygodniej na jego biodrach, a gdy odsuwa się na sekundę, aby spojrzeć w jego zaskoczone oczy, nie czeka aż Noah postanowi go zrzucić. Trafia mu się jedyna okazja, żeby mu pokazać, co naprawdę czuje. To czego nie potrafi i nie może wykazać słowami. I gdy Lyall łączy ich usta ponownie, czuje że całkowicie się w tym zatraca. Wraca do niego znajome uczucie ekscytacji i gorąca. Traci kontrolę nad targającymi nim emocjami i podnieceniem, które puka do drzwi. Ruchy jego bioder są niecierpliwe, przez co naciera twardniejącym członkiem na pachwiny i udo Noah, podgryzając jego dolną wargę. A gdy starszy rozchyla wargi, Lyall uznaje to za zaproszenie, które pozwala mu pogłębić pocałunek. Czuje metaliczny smak na języku, ból kości policzkowej i palce Noah zaciskające się na jego koszulce tuż na wysokości serca. Ale nie przestaje, jest zbyt pochłonięty wykonywanymi czynnościami, zbyt spragniony bliskości i towarzystwa Noah, które od naprawdę długiego czasu stara się w sobie zwalczyć. I czy powinien, gdy ich zbliżenie jest tak dobre?
_____Napiera mocniej biodrami, aby wypuścić z siebie zduszone, podniecone stęknięcie. Jest przy tym tyle jasny w odczycie, że Noah nie powinien mieć największego problemu, aby zrozumieć, jakie emocje kotłują się w piersi Lyall'a. Żeby odczytać, przed czym próbował się wzbronić, dlaczego tyle kłamał. Trzęsącą się dłonią ściera łzę, która niepostrzeżenie pływa bokiem po twarzy Noah, po czym przenosi ją niżej. Wsuwa ją pod koszulkę, muska opuszkami palców jego brzuch, aby odcisnąć palący ślad, ciepłej ręki na jego boku. — Mówiłem ci, że nie chcesz wiedzieć co zrobię, kiedy się nie powstrzymam — szepcze w jego usta, gdy odsuwa się, aby dać im zaczerpnąć powietrza.  
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {03/05/24, 08:21 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____ Kiedy wreszcie otrzymuje prawdę, której wyczekiwał przez cały ten czas, nie wie co ma z nią zrobić. Nagle wszystkie elementy układanki łączą się w spójną całość ukazując obraz, którego nie był gotowy przyjąć do wiadomości. Czy to znaczyło, że przez tyle lat jego największy wróg był jednocześnie najbliższą osobą, którą kiedykolwiek mógł mieć? Kimś, kto się o niego martwił? Kimś, kto dbał o jego bezpieczeństwo? Jak bardzo musiał cierpieć przez cały ten czas, gdy musiał cały czas walczyć ze sobą i spełniać każdą prośbę Pani Domu? Cała prawda, którą otrzymał sprawia, że realnie zaczyna mu współczuć i kiedy chce już otworzyć usta, by coś powiedzieć, wtem dzieje się coś zupełnie niespodziewanego. Noah wpatruje się w chłopaka z zaskoczeniem, gdy tamten obdarowuje go krótkim pocałunkiem, a gdy ponownie ich wargi stykają się ze sobą, całkowicie się temu poddaje. Sam nie rozumie właściwie dlaczego to robi. Czy to z tego silnego, rozpaczliwego pragnienia miłości i bliskości? Tego nie wie. Jedynie rozchyla wargi i pogłębia ich pocałunek czując, jak o oblewa go fala gorąca. Czując na sobie wbijający się w jego ciało twardy członek, wręcz automatycznie czuje, jak jego samego również uciska w spodniach. Zaciska dłoń na koszulce chłopaka czując jego przyspieszone bicie serca, a gdy ten odchyla się na moment, by mogli zaczerpnąć powietrza, Noah oczy ma zmrużone, całkowicie zamglone i nie do końca wie, czy to co robią, jest właściwe. Czy on też odwzajemnia uczucie, którym darzy go Lyall? Ma wrażenie, że nie. Bardziej czuje się, jak spragnione zwierzę, które chce mieć go jak najbliżej, bo nikogo innego już nie będzie. Przestaje myśleć racjonalnie, kierowany swoim popędem i pragnieniem.
_____To się nie powstrzymuj – mówi cicho, wplątując palce w miękkie, blond włosy i przyciągając z powrotem do siebie. Noah niemal mruczy mu w usta, gdy rozchyla wargi i przejeżdża językiem wzdłuż jego własnego. Bezpruderyjnie rusza biodrami, ocierając się o niego swoim stwardniałym członkiem. Ma wrażenie, że mógłby zrobić z nim teraz absolutnie wszystko. Dziwi go jego własna rozwiązłość, ale już dawno przestał logicznie myśleć. Kładzie dłoń na jego policzku i ściera kciukiem spływającą strużkę krwi. Wkłada sobie jego język do ust i ssie go przez kilka chwil, po czym wraca do pocałunków paląc się z podniecenia. Czuje, jak pot spływa mu już z czoła, ale zupełnie się tym nie przejmuje. Wsuwa dłonie pod koszulkę Blaze’a i błądzi nimi po jego ciele zatrzymując się na plecach, łapiąc za nie i dociskając całe jego ciało bliżej siebie. Gdy odsuwa się od jego twarzy, by zaczerpnąć oddechu, kładzie czoło na jego własnym wpatrując się w ciemne, jak noc tęczówki.
_____Nieźle pokiereszowałem tą twoją piękną buźkę – zauważa, uśmiechając się lekko. Dopiero wtedy dociera do niego, jakie konsekwencje może to za sobą przynieść. Markotnieje wtedy na moment. – Ja… Przyznam się, że to przeze mnie – dodaje po chwili, wciąż obejmując blondyna, jakby w obawie, że tamten się od niego odsunie. Nikt nigdy nie dał mu tyle bliskości i nie chciał tego przerywać. Nawet jeśli była to bliskość z kimś takim, jak Lyall.
_____ Czuje, jak jego członek wściekle pulsuje mu w spodniach i z miłą chęcią zrobiłby wszystko, by dojść do swojego spełnienia. Niecierpliwie łapie się za uwierające miejsce i próbuje ułożyć swoje przyrodzenie w taki sposób, by aż tak bardzo mu nie dokuczało. Speszony odwraca wzrok. Przez całą tą sytuację nie może się doczekać, aż w końcu się spuści, ale nie śmie mówić o tym na głos.
_____Dlaczego… Masz koszmary? – pyta, próbując odwrócić zarówno swoją jak i jego uwagę od swojego spodniowego problemu. – To dlatego masz inny pokój? Widziałem ostatnio, jak Mel wchodził z innym chłopakiem do waszej sypialni.
_____ Chciałby dowiedzieć się wszystkiego. Po najmniejszy szczegół. Jednak jego podniecenie niesamowicie go frustruje. Instynktownie ociera się o Lyalla, jednak nie mówi ani słowa. Zresztą wcale nie musi. Blaze doskonale rozumie, z czym się mierzy, w końcu też był dojrzewającym nastolatkiem. I on sam zresztą jest w takim samym stanie, o ile nawet nie większym, skoro tyle czasu musiał trzymać swoje pragnienie na wodzy.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {03/05/24, 11:45 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Całkowicie puszczą mu hamulce, gdy tylko jego usta spotykają się z Noah i totalnie nie przejmuje się wówczas tym, co nastąpi dalej. Właściwie… Spodziewa się, że ciemnowłosy zdzieli go po twarzy za tak natarczywe okazanie uczuć i zwyczajnie ucieknie. W końcu to prawdopodobnie jego pierwszy, prawdziwy pocałunek, w dodatku zabrany przez jego największe nemezis, które przez pół życia doprowadzało go do szczerej rozpaczy. Dlatego, gdy Henderson każe mu się nie powstrzymywać i przyciąga go do następnego pocałunku, Lyall pociąga jego koszulkę jeszcze bardziej, błądząc dłonią po całej jego klatce piersiowej. Bada dokładnie jego skórę, jakby doszukując się wszelkich niedoskonałości. Natyka się na blizny po oparzeniach, które muska opuszkami palców, aby zaraz zwiedzić dłonią inne zakamarki gołej skóry. Jego ruchy są bardzo niecierpliwe, nigdzie nie zagrzeje miejsca na dłużej, jakby chciał objąć całego Noah w jedną dłoń, albo zwyczajnie wejść mu pod skórę i tam zamieszkać. Opanowuje się dopiero, gdy starszy ściera mu łezkę krwi z policzka i przerywa pocałunek. Dyszy mu w usta od nadmiaru emocji i gorącego podniecenia, które sprawia, że najchętniej ściągnąłby z siebie niepotrzebne warstwy ubrań.
_____Myślę, że nie czekałaby cię za to duża kara. Po twoim powrocie kontrole będą częściej, po tym co się wydarzyło i to głównie ciebie będą doglądać. Dlatego myślę, że pani domu nie dałaby ci kary, która mogłaby wskazywać na to, że źle cię tu traktujemy — mówi, oddychając ciężko. W jego usta zostaje wciśnięte następny wyraźnie sfrustrowany jęk, gdy Noah ociera się o jego krocze, sprawiając ze dreszcze przechodzą mu wzdłuż kręgosłupa. Już wcześniej zauważa, że oboje są podnieceni do granic możliwości i mogliby coś z tym faktem poczynić, ale mimo wszystko Lyall wolałby się wstrzymać. Dopiero co przeszedł przez pewną moralną granicę, która kosztuje go naprawdę wiele emocji i myśli, które stara się ułożyć sobie w głowie. Póki odpiera zmartwienia o lepsze jutro jest dobrze, jednak przy tym nie potrafi myśleć o tym, jak potoczyłaby się sytuacja, gdyby z rzutu na taśmę poszli na całość.
_____Może jego wcześniejsze działania i sytuacje, w których bez wahania stawiał Noah, mówiły same ze sobie jak bardzo okropną i bezpruderyjną jednostką jest. Jednak w rzeczywistości nie chce, aby wszystkie pierwsze razy Noah były porywcze i nieprzemyślane, takie których mógłby żałować z przyszłości, a zwłaszcza tego, że zrobił to z Blaze’m pod wpływem emocji i presji.
_____Mimo wszystko wolałbym, żebyś się wstrzymał — mówi, wyswobadzając się z ciepłych objęć Noah, opierając ciężar na prawej nodze i przewracając się na plecy tuż obok niego. Podpiera się na lewym łokciu, spoglądając na zakłopotanego chłopaka, który wyraźnie stara się ukryć przed nim swoje podniecenie i Lyall stara się robić wszystko, aby dodatkowo go nie krępować. A przynajmniej jeszcze nie teraz, bo w najbliższym czasie ma w planie pomóc mu z tym kłopotem. Sam z własnym doświadczeniem jest w stanie się jeszcze uspokoić i doprowadzić jako tako do porządku, jednak nie wątpi, że podniecenie Noah jest takie, jak jego za pierwszym razem. Nie do opanowania bez skutecznej interwencji. — Nie powinieneś się tym martwić. Wymyślę coś, przez ostatnie trzy miesiące zyskałem na zaufaniu pani Teivel, więc cokolwiek wpadnie mi do głowy, powinno przejść gładko — mówi, podnosząc się do siadu. A gdy widzi, że ciemnowłosy dość niepewnie również się podnosi, Lyall przysuwa się do niego i otacza go swoimi nogami. Jedną wsuwając pod jego kolanami, a drugą za plecami. Przygląda się jeszcze przez dłuższą chwilę, oblizując usta, zanim znów zabiera głos.
_____To ja cię znalazłem, po tym jak spadłeś. Później pojawiła się pani domu i grupka rodziców. Pamiętam, że poprosiłam ich, żeby wezwali karetkę. Byłem zbyt… przerażony, żeby samemu to zrobić. Szczerze… Bałem się, że naprawdę znikniesz. Wtedy, mówiłem to pod wpływem emocji. Wcale nie miałem tego na myśli. Chciałem tylko, żebyś właśnie przestał chodzić mi po głowie, bo czasami nie potrafię przez to racjonalnie myśleć — tłumaczy z początku, przytulając Noah bokiem do swojej klatki piersiowej. Serce bije mu jakby odbywało swój własny maraton, ale skoro już wtajemnicza Hendersona w swój motyw, nie ma sensu dłużej tego ukrywać. W przeciwnym razie znowu skończą w dokładnie takiej samej sytuacji - Blaze z zakrwawioną mordą przez swoje wieczne kłamstwa - a Noah wkurwiony, że Lyall znowu wciska mu same kity.
_____Od tamtego momentu męczą mnie koszmary. Pojawiasz się w moich snach, obwiniając mnie za to co się stało. I cóż, nawet jeśli to nie ja cię zepchnąłem, nawet jeśli… to nie przeze mnie wyskoczyłeś, czuje się przez to winny. Na swój sposób się do tego przyczyniłem… I… I przepraszam? Wielu sytuacji zwyczajnie nie mogliśmy uniknąć, ale niektórych słów mogłem sobie zwyczajnie darować — mówi, opierając podbródek o głowę Noah. Wydaje się teraz taki mały i bezbronny w jego ramionach, a jeszcze chwilę wcześniej chciał go zajebać na śmierć. Ta przewrotność sytuacji, wprost ją uwielbiał. Z premedytacją nie wspomina o sytuacji, która spotkała Vicenta. Z tym swoim zapłakanym spojrzeniem i roztrzęsionym głosem mógłby łatwo cisnąć Noah kit, że wcale nie życzył Vin’owi takiego losu i że do szpitala psychiatrycznego sam sobie załatwił bilet. Ale kłamstwo jakoś nieszczególnie chciało mu teraz przejść przez gardło, dlatego nawet go nie prowokował. Zamiast tego postanowił przystopować pytania, zanim przyjdzie Noah do głowy, aby rozpytywać się w temacie tamtej nocy o wiele bardziej.
_____Kładzie dłoń na jego kolanie, powolnie przesuwając ja w kierunku uda. Naciska opuszkami palców na jego spodnie w strategiczny miejscu, a gdy z ust Noah wydobywa się jedynie zawstydzone stęknięcie, zamiast wyraźnego sprzeciwu, układa na jego kroczu całą dłoń.
_____Powinniśmy coś z tym zrobić, zanim stąd wyjdziemy, hm? — mruczy pod nosem, łapiąc na chwilę spojrzenie Noah, który zaraz odwraca wzrok w bok. Może mu się tylko wydaje, ale jest niemalże pewien, że ciemnowłosy kiwa twierdząco głową. Uznając jego dotychczasowy brak sprzeciwu za zgodę, rozpina rozporek i wsuwa rękę pod materiał, uważnie obserwując reakcję Noah. Podoba mu się to, jak starszy drży w jego ramionach, tylko nie potrafi jeszcze zarejestrować czy bardziej z niepewności czy z ekscytacji. — Jeśli… To dla ciebie zbyt wiele na jedną noc, powiedz mi — rzuca, skradając Noah jeszcze jeden pocałunek. Jego pytające, zamglone przyjemnością spojrzenie podpowiada mu, że jego aktualne słowa są totalnie zbyteczne.
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {04/05/24, 02:52 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____ Wiele razy bywał już w różnego rodzaju narkotycznych uniesieniach, ale stan, w którym obecnie się znajduje jest dla niego czymś zupełnie nowym i niezrozumiałym. Jeszcze chwilę wcześniej miał ochotę rozkwasić chłopakowi twarz na kwaśne jabłko i całkowicie go pokiereszować, a teraz pozwala mu na pocałunki i intymny dotyk. Noah coraz bardziej czuje się skołowany. Ciężko mu zrozumieć, dlaczego właściwie to robi, przecież nie odwzajemnia tego uczucia. Jednak syndrom sztokholmski i jego przywiązanie do swojego oprawcy w połączeniu z rozpaczliwym pragnieniem bliskości nakazuje mu całkowicie się poddać i czerpać przyjemność z tego zbliżenia. Nie myśli wówczas o tym, że może w ten sposób wzbudzić nadzieję w zakochanym nastolatku i dogłębnie go zranić, gdy później go odrzuci. Sam jest dorastającym chłopcem, który przez całe życie przeżywał w cierpieniu i ciężko mu odmówić czułości, którą otrzymał po raz pierwszy od swoich narodzin. Całkowicie się w tym zatraca i pragnie tego jak najwięcej bez względu na konsekwencje.
_____Mogłeś mi oddać – wyznaje po chwili namysłu. – Przynajmniej wtedy pani Teivel widziałaby, że też mi się dostało, a w tej sytuacji… Może być wściekła, że sobie na to pozwoliłeś. – Kiedy w końcu poznał prawdę, czuje się winny upustu swojego gniewu. Rzuca blondynowi przepraszające spojrzenie. Gdyby tylko wiedział wcześniej o wszystkim… Może wtedy mogłoby się to inaczej potoczyć, ale było już za późno.
_____ Czuje lekkie rozczarowanie, gdy Lyall wyswabadza się z jego objęć i kładzie się tuż obok niego. Ta bliskość działała na niego uzależniająco. Pragnie poczuć ją całym sobą i uzupełnić osiemnastoletnie braki. Przyjmuje jednak tą sytuację w milczeniu podnosząc się do siadu, wciąż czując narastającą frustrację spowodowaną własnym podnieceniem. To było jego pierwsze takie intymne zbliżenie z drugim chłopcem i nie potrafi sobie poradzić z własną erekcją. Ma wrażenie, że zaraz wybuchnie, albo w najgorszym wypadku sam rzuci się na Blaze’a i bezrefleksyjnie doprowadzi do czegoś więcej, czego mógłby żałować następnego dnia. Stara się, więc skupić na tym, co miał do powiedzenia. W końcu wreszcie ma okazję usłyszeć, jak to wszystko wyglądało z jego perspektywy.
_____To nie była twoja wina, ja… – zaczyna niepewnie i przygryza dolną wargę. – Przypomniałem sobie o czymś przykrym, a później Vincent wyrzucił chustkę Rusty’ego i ja… Ja nie mogłem już tego znieść. To jedyna rzecz, która mi po nim została. Jest dla mnie najcenniejsza na świecie. Bardzo go kochałem i brakuje mi go… Mojego pieska… – Markotnieje wówczas na krótszą chwilę. Rzeczywiście, słowa Lyalla uderzyły go tamtego wieczoru i aktywowały jego traumę z dzieciństwa, ale przecież nie miał prawa wiedzieć o tym, że niefortunnie dobrał słowa. Nie chce robić mu większej przykrości, już i tak widzi, że ciężko mu sobie z tym wszystkim poradzić, skoro nawiedzają go koszmary i poczucie winy.
_____ Czując dotyk jego dłoni na swoim kolanie wzdryga się lekko, aż z jego ust wydobywa się zawstydzone stęknięcie, gdy tamten kładzie ją na jego kroczu. Przyjemny prąd przechodzi przez jego ciało, a całe ciało drży mu z podniecenia. Dotyk drugiej osoby był zdecydowanie przyjemniejszy od masturbacji i ciężko mu oponować. Nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie Lyalla, więc tylko nieznacznie kiwa twierdząco głową na znak zezwolenia. Gdy tamten rozpina mu rozporek i wsuwa dłoń pod materiał spodni, z ust Noah wydobywa się kolejne niekontrolowane stęknięcie. Opiera głowę o jego ciało, a gdy tamten wyciąga jego twardego członka spod majtek, oblewa się rumieńcem. Czuje się zawstydzony w połowie siedząc, w połowie leżąc ze sterczącym penisem na widoku. Gdy tamten zaciska na nim palce i zaczyna poruszać dłonią w górę i w dół, Noah wygina się lekko do tyłu i wzdycha z podniecenia. Zamglonymi oczyma spogląda w jego własne i zastanawia się, czy jemu samemu też się podoba to przedstawienie.
_____L-Lyall… – jęczy bezwiednie. Jedną dłoń zaciska na materiale jego koszulki, a drugą kładzie na jego kroczu, pod którym pulsuje jego własny członek. – M-mhhmm…! – Rozchyla wargi i całkowicie poddaje się narastającemu w nim pożądaniu, jęcząc i wzdychając naprzemiennie.
_____J-ja… Ja zaraz… – jęczy, gdy czuje, że coraz bliżej nadchodzi jego własne spełnienie. – O Boże… – wyrywa mu się z ust, gdy wygina się do tyłu dygocząc z przyjemności, a ciepła ciecz wytryskuje z niego prosto na dłoń chłopaka i kapiąc mu na spodnie. Dochodzi dłużej niż kiedykolwiek, dysząc z wrażenia, jakie na nim wywarła ta intymność. Zawstydzony wtula twarz w jego koszulkę.
_____Emm… Mam nadzieję, że masz jakieś chusteczki przy sobie – mówi w końcu zawstydzony. Ciężko spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim, a błogie uczucie spełnienia ogarnia całe jego ciało. – Zresztą, i tak musimy iść do skrzydła pielęgniarskiego, żeby opatrzeć twoją buźkę, to może tam uda nam się… Eee… Posprzątać wszystko – dodaje nieśmiało.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {06/05/24, 06:10 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Czuje się dziwnie z wiedzą, że jego długo wypracowana maska spada i to tuż przed osobą, dla której między innymi ją zakładał. Dotąd nie przechodziło mu nawet przez myśl, że jego kontakt z Noah może wyglądać w tak normalny i beztroski sposób, a jednocześnie po przeplatany intymnością i nieznaną mu dotąd słodyczą. Choć towarzyszy temu błogie uczucie zapomnienia, jest boleśnie świadom, że nie należy się w tym zatracać. Pod osłoną nocy są bezpieczni, jednak gdy tylko nastanie świt, a światło dzienne padnie na sprawę między nimi - pozostanie tylko ból i nieznośne pragnienie, płynące ze wspomnień, które obecnie tworzą. Lyall już teraz jest pewien, że tego starcia obawia się o wiele bardziej, niż złowrogiego spojrzenia pani Teivel, gdy ujrzy jego doszczętnie obitą twarz. Jeszcze nie jest do końca pewien w jaki sposób powinien się usprawiedliwić, jednak szczera prawda nie wchodziła w grę. Pani domu nigdy nie uwierzy, że dał się zlać bez powodu. Taka możliwość w rzeczywistości, którą współtworzy nie istnieje, dlatego kobieta założyłaby, że musi istnieć powód, którego ona nie zna. Tu znowu zaczęłyby się schody przy potencjalnej odpowiedzi, której Lyall nie ma najmniejszej ochoty udzielić. Musi więc istnieć inna droga, możliwa do wyjaśnienia tego zajścia.
_____Cóż z jednej strony mogę powiedzieć, że było to okropnie nierozważne z twojej strony, ponieważ mogłeś zginąć, ale z drugiej strony… odważnie jest chronić rzeczy, które kochamy. Ja… Nie byłem w stanie ochronić czegoś, co było dla mnie cenne. I teraz już nigdy nie będzie takie samo — odpowiada we wcześniejszym temacie rozpoczętym przez Noah, starając się nie przywiązywać większych myśli do intymnej sytuacji, w której się teraz znajdują, aby być w stanie ochłonąć chociaż odrobinę i nie popchnąć sprawy dalej, niż jest to możliwe na chwilę obecną. Jednak porusza dłonią na pulsującym członku Noah, a z jego ust wydają się pierwsze pomruki zadowolenia - zaczyna uważać ten widok za dziwnie stymulujący.
_____ Jak już powszechnie wiadomo, stosunki, które odbywał dotychczas z Laną, miały na celu jedynie spełnienie jego potrzeb, więc to właściwie pierwszy raz, kiedy “altruistycznie” sprawia komuś przyjemność. I musi przyznać, że patrzenie na ciemnowłosego, który drży i jęczy w jego ramionach jest o wiele lepsze, niż znane mu dotąd doznania. Gdy Noah wypowiada jego imię, Lyall czuje jak elektryzujący dreszcz przemyka się pod jego skórą, a poliki buchają rumianym gorącem. Chciałby usłyszeć, jak starszy wypowiada je więcej, z tak samo erotycznym akcentem i najlepiej, żeby jego posapywanie i jęki wypełniły całe pomieszczenie. Wraz z tym cichym wyobrażeniem, czuje jak problem w jego spodniach, daje o sobie jeszcze bardziej znać. Nie myśl, w tą stronę… Nie w tą stronę! Przypomina sobie, starając się ostudzić własne podniecenie, jednak nie przychodzi mu to z łatwością. Nie kiedy, Noah oznajmia mu, że jest blisko orgazmu, a jego ruchy ręką stają się gwałtowniejsze, byleby zapewnić chłopcu szybszy szczyt, który nadciąga prędzej, niż się spodziewa. Gdy nasienie oblewa jego dłoń i kapie na spodnie ciemnowłosego, Lyall wykonuje jeszcze parę dodatkowych ruchów dłonią, by przedłużyć doświadczenie orgazmu i cóż przyczynia się do tego, że Noah drży w spazmach przyjemności, uczepiając się mocniej jego koszulki. Szuka jego zawstydzonego spojrzenia, uśmiechając się mimowolnie pod nosem.
_____Coś się znajdzie, ale twoim spodniom może sama chusteczka nie pomóc — mówi, wygrzebując czystą ręką zmiętoloną chusteczkę z tylnej kieszeni. Przeciera nią najpierw materiał spodni, starając się nie wlepiać spojrzenia w członka, którego dopiero co trzymał w dłoni. Nie chciał wyjść na dziwnego, w końcu to nie tak, że nagle zaczęły go podniecać penisy. To po prostu Noah tak na niego działał…  — To chodźmy, póki obchód po tej stronie sierocińca się nie zaczął. A co do sprzątania… Mój nowy pokój jest niedaleko skrzydła, więc mógłbym dać ci coś swojego na przebranie. Myślę, że to zrobi mniej pytań, niż gdyby ktoś miał cię zobaczyć w takim stanie — mówi, łapiąc Noah za podbródek, aby ten w końcu na niego spojrzał. I gdy łapie w locie te niebieskie rozmarzone spojrzenie, przygryzioną wargę i rumiane poliki, po czym kręci głową z dezaprobatą i odsuwa się od Noah dając mu miejsce, aby wsadzić spodnie z powrotem na tyłek. Wstaje, obracając się tyłem do Noah, aby poprawić dyskretnie własnego członka, by nie wbijał mu się tak boleśnie w udo, choć i tak jego stan jest już mniej uporczywy, niż był wcześniej.
_____Oh, no tak — mówi nagle, podchodząc do telefonu leżącego na podłodze pod oknem. Podnosi go i wsadza do tylnej kieszeni spodni, automatycznie przypominając sobie o kłótni z Laną, która miała miejsce przed jego potyczką z Noah. Z nią też powinien naprostować sytuację albo zwyczajnie ją uciszyć. Najłatwiej będzie powiedzieć, że wymyśla cuda, bo dawno nie miała kutasa w cipsku - a co do tej prawdy wielu z pewnością jest już przekonanych, skoro lgnie jak mucha do lepu tylko w przypadku Lyalla.  — Trzeba to będzie odkręcić — mruczy pod nosem, przecierając twarz, przez co wraca do niego cały ból, powstały przez ich bójkę. — Auć, pozbierałeś się do kupy? Tu się przyda chyba trochę wody utlenionej — rzuca, po czym kieruje się w stronę drzwi.
_____Przemykają się cicho opustoszałym już korytarzu na piętro, a następnie do skrzydła szpitalnego, w którym na całe szczęście nie spotykają żywej duszy. W jednej ze szklanych gablotek Lyall z łatwością odnajduje płyn do dezynfekcji, który podaje Noah, a przy tym też waciki, plasterki, patyczki do uszu i żel łagodzący.
_____Pomógłbym sobie, ale lepiej jeśli nie będziemy zapalać światła — mówi, siadając jak najbliższej okna, aby padało na niego jak najwięcej światła. — Kto by pomyślał, że będziesz kiedyś zmuszony łatać swoje nemezis, co?
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {06/05/24, 08:29 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____ Czuje się skrępowany, gdy w końcu dociera do jego świadomości fakt, co właśnie się wydarzyło. Próbuje uciec gdzieś spojrzeniem na bok, ale Lyall łapie go za podbródek i wymusza kontakt wzrokowy, co Noah przyjmuje ze wstydem. A co jeśli tak naprawdę to wszystko, to tylko kolejna z jego dziwnych gierek, która ma na celu go poniżyć? Co jeśli sprzedał mu jakąś bajeczkę o swojej miłości, by móc bezceremonialnie się do niego dobrać i w następnych dniach wykorzystać to przeciwko niemu? Może rzucił mu garścią półprawd i półkłamstw, a Noah stracił całkowicie czujność upojony chwilami bliskości? Henderson dociera się wręczoną chusteczką, po czym wsuwa spodnie na tyłek i zapina zamek. W głowie szumi mu od ambiwalentnych myśli, a w piersi od ambiwalentnych uczuć. Z jednej strony Lyall wydawał mu się niezwykle wiarygodny w słowach i czynach, ale lata funkcjonowania w nienawistnej relacji ciągle odbijają się echem i nakazują mu podważać każde jego zachowanie. Zasadniczo nic w tym nie jest dziwnego. Ciężko komuś tak po prostu zaufać po czymś takim.
_____ O ja pierdolę… – jęczy pod nosem spoglądając na ślady po nasieniu na swoich spodniach. Wygląda to co najmniej okropnie i ślepiec dostrzegłby co tam jeszcze chwilę temu było. – Racja, nowe spodnie zdecydowanie się przydadzą.
_____ Gdy Lyall sięga po telefon, Noah na nowo wraca myślami do jego kłótni z Laną, która jeszcze niedawno miała miejsce. A im dłużej o tym myśli, tym większy chaos niesie za sobą. Wciąż nie potrafi poukładać sobie w głowie, co jest prawdą, a co nie. Ciężko wyłapać mu prawdziwe intencje chłopaka, tym bardziej po tak intymnym akcie. Nie wie, jak ma się zachować. Czy powinien udawać, że nic się nie wydarzyło? Może próbować, ale jest niemal pewny, że Blaze doskonale mu o tym przypomni. Prędzej, czy później. Jego złośliwa natura niewątpliwie nie zmieniła się po jego wyznaniu.
_____Umm… Przepraszam za to – mruczy pod nosem i drapie się po potylicy. – Ale należało ci się.
_____ Posłusznie rusza za blondynem do skrzydła szpitalnego. Oboje znają ten sierociniec, jak własną kieszeń. Równie dobrze mogliby wszystko robić po omacku, wiedząc co gdzie się znajduje. Lyall wręcza mu najważniejsze rzeczy do dezynfekcji i siada bliżej okna.
_____ A kto by pomyślał, że moje nemezis będzie mi…walić konia.…Nieważne – ucina w końcu, speszony myślą o dotyku jego dłoni na swoim członku.
_____ Noah unosi jedną brew ku górze.
_____Po co mi te patyczki? – pyta zdziwiony, rzucając nimi o parapet. – Serio teraz przejmujesz się moim dotykiem po tym wszystkim? – Łapie za płyn do dezynfekcji i w pierwszej kolejności odkaża swoje dłonie, a następnie nasącza nim wacik. Jedną dłonią łapie za jego podbródek i znajduje rozcięcia na czole i wardze. – Wyglądasz, jakbyś się wpierdolił twarzą pod kosiarkę – oznajmia, delikatnie przykładając wacik do otwartych ran. Następnie łapie za żel łagodzący, nabiera trochę na palec i rozsmarowuje sińce na policzkach, które niewątpliwie musiały boleśnie pulsować. Na końcu chwyta za plasterek i spogląda na wydrukowane na nim urocze jednorożce z różowymi akcentami. – Idealne, dla ciebie – kwituje z uśmiechem, naklejając go na czoło. – Oficjalnie zostałeś mianowany na pedała.
_____ Nie może wytrzymać i chichra się cicho pod nosem. Ten widok jest dla niego tak absurdalny, że nie sposób mu powstrzymać śmiechu. Pokiereszowane (i przystojne) nemezis z plasterkami w jednorożce. Czy jest coś w życiu piękniejszego?
_____Voilà – puentuje, zabierając zużyte waciki i wyrzucając do śmietnika. – To teraz następna stacja – sypialnia nemezis. Wygląda to niemal, jak zaproszenie. Jakieś świece chociaż przygotowałeś z tej okazji? – pyta sarkastycznie. Zabiera z parapetu żel i płyn do dezynfekcji, po czym odkłada na miejsce w szafce. – Tylko ostrzegam, że nie lubię duszących zapachów. Od biedy perfumy też mnie zadowolą – dodaje z rozbawieniem, łapiąc chłopaka za przedramię i ciągnąc za sobą, jakby wiedział w jakim kierunku zmierzają. – To którędy do czerwonego pokoju?
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {06/05/24, 09:15 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Twoja nemezis będzie, co? — mówi, ciągnąc Noah za język. Chce usłyszeć te słowa w jego ustach i jeszcze trochę zawstydzić swojego kompana. Wcześniejszy nastrój na ten moment już całkowicie zanika, ale jeśli ma okazję wybić ciemnowłosego z pantałyku i znowu ujrzeć ten kwiecisty rumieniec na jego twarzy, to warto spróbować. — Ostatnim razem pytałeś jak to jest, teraz dostałeś swoją odpowiedź. I cóż, po minie jaką zrobiłeś mogę stwierdzić, że naprawdę ci się podobało — mówi Lyall, otwarcie poruszając temat ich zbliżenia. Nie byłby sobą, gdyby nie wypominał tej akcji, zwłaszcza że ma na to ostatni gwizdek. Kto wie, co się z nimi stanie następnego dnia i czy Blaze ze swoją obitą twarzą nie skończy w piwnicy, to czasu zaleczenia ran. Syczy przeciągle, gdy Noah przykłada wacik nasączony płynem do dezyfenkcji. Na jego twarzy pojawia się również grymas i wyraźne zirytowanie w oczach.
_____Te dłonie dopiero co obiły mi mordę, więc może i tak? — odpowiada sarkastycznie, chociaż nie po to bierze ze sobą patyczki. Widział na filmach, że nakłada się nimi żel łagodzący na poranioną twarz. To źle, że chciał być profesjonalny? Marszczy brwi przy okazji następnego komentarza, nie wiedząc skąd w ciemnowłosym bierze się tyle pewności siebie, po tym co między nimi zaszło. Czy naprawdę sądzi, że tylko dlatego, że Lyall praktycznie przyznał, że coś do niego czuje, może sobie z niego naigrywać? Naturalnie, te emocje są jego słabością, w końcu spędzają mu sen z powiek od dłuższego czasu, ale w żaden sposób nie czyni go to ofiary. Z dwojga złego znów wszystko pogrzebie, wraz z nadzieją, którą Noah wzniecił pozwalając mu na zbliżenie. To się nie powstrzymuj. Te słowa ciemnowłosego jeszcze na długo zamieszkają w jego głowie, bez wątpienia staną się echem w jego głowie, gdy znowu stanie blisko granicy i ponownego stracenia nad sobą kontroli.
_____I mianowałeś mnie swoim berłem, to dopiero coś — mówi, podnosząc rękę do twarzy, aby wymacać na swoim czole ten różowy plasterek w jednorożce, który się tam znalazł. — Czyli jednak dotykanie pedała, czyni pedała też ze mnie — mówi, po czym przygląda się przez chwilę Noah. To coś co powiedziałby normalnie, chcąc się po naigrywać z ciemnowłosego i nawet gdy atmosfera między nimi jest pogodna, wolna do żartów, Lyall czuje, że te słowa są ciężkie. Godzą i przypominają sytuację, która podzieliła ich najbardziej. — Mam na myśli… nie zrobiłbym tego z każdym — dodaje po chwili, zostawiając ten kucykowaty plaster na swoim czole, czując że to on zrobi za niego całą robotę, jeśli tymi słowami nie udało mu się zreflektować.
_____Oczywiście, wraz z kolacją, gałązkami wierzby w wazonie — mówi, dając się wyciągnąć na korytarz, gdy tylko Noah odkłada wszystkie rzeczy z powrotem do gablotki. Puszcza mimo uszu słowa dotyczące “czerwonego pokoju”, ponieważ przywodzi mu to na myśl nieczyste myśli, które owszem najłatwiej byłoby rzucić w obieg właśnie w jego pokoju. Przechodzą przez połowę prostego korytarza, docierając do następnej stacji. Lyall otwiera drzwi, wciągając Noah szybko do środka. Wydawało mu się, że słyszy kroki na schodach, dlatego lepiej by się pospieszyli, nim przyciągną zainteresowanie. Zamyka drzwi i zapala światło, po czym wyswobadza się z objęć Noah, aby podejść do szafy i wyciągnąć trzy pary spodni, które potencjalnie mogły pasować ciemnowłosemu. Byli podobnej wysokości, tak więc na długość będą jak ulał, jednak obawiał się czy którekolwiek będą odpowiadały mu w pasie. Z dwojga złego miał jeden pasek, którego nie używał. — Perfumy, kolacja i kwiatki w wazonie to pakiet premium, rozbieraj się — śmieje się, przekładając pary spodni przez oparcie krzesełka przy biurku, po czym zawiesza wzrok na Noah, rozsiadając się na łóżku. Jest ciekawy, czy teraz będzie taki mądry, żeby sobie z niego żartować. Albo czy rzeczywiście po tym wszystkim będzie na tyle śmiały, żeby przebrać się na jego oczach. Zwłaszcza, że dopiero zidentyfikowali go jako pedała.
_____Swoją drogą… Nie chciałbyś może zostać tu na noc? — pyta po chwili ciszy, pochmurniejąc odrobinę. Ten wieczór jest naprawdę bogaty w doświadczenia i emocje, co sprawia, że Lyall czuje się odrobinę zmęczony. Jednak niezależnie od tego jak bardzo padałby z nóg, wolałby przetrwać noc na kawie lub energetykach, niż rzeczywiście iść spać. Ba! Byłby w stanie zaburzyć swoje funkcjonowanie, byleby nie zasnąć i odsunąć koszmary na bok. Jednak jest na nie jedna metoda, której dotąd nie miał szans zastosować. Może jeśli Noah zostanie przy nim, będzie spokojniejszy w nocy? Bo będzie wiedział gdzie jest, że jest bezpieczny i śpi spokojnie?
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {06/05/24, 10:02 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____ Tak jak przypuszczał nie obeszło się bez złośliwych przytyków. Przeklął samego siebie, że w ogóle zaczął mówić o ich zbliżeniu. Gdyby nie odezwał się ani słowem, to nie musiałby teraz miotać się w sobie nie wiedząc, jak wybrnąć z sytuacji. Speszony odwraca wzrok.
_____Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz – burczy pod nosem chcąc jak najszybciej uciąć temat. Czasami przemawiały przez niego iskierki pewności siebie, ale nie znaczyło to jeszcze, że potrafi swobodnie rozmawiać o takich sprawach. Przecież dopiero co miał swój pierwszy raz!
_____ Na kolejne słowa Lyalla już całkowicie czerwienieje na twarzy, jak dorodny pomidor.
_____Ale z ciebie kutas, Lyall – kwituje, by po chwili w zakłopotaniu machać rękami. – Nie, nawet nie próbuj – dodaje twardo. Cholernie źle dobiera słowa po tym gejowskim widowisku. Zamiast uciszyć chłopaka, to daje mu jeszcze większe pole do obracania wszystkiego przeciwko niemu.
_____No, cóż, ale czujesz sam pociąg do osobnika tej samej płci, więc to wystarczy – wyjaśnia. Wydaje mu się to dosyć oczywiste, ale on swoją orientację odkrył już bardzo dawno temu. Może dla Lyalla był to jeszcze proces, do którego musiał dojrzeć, strawić i zrozumieć. No, chyba że był jakimś wyjątkowym przypadkiem. – Podoba ci się seks z Laną? – pyta po chwili. Ciekawi go, czy odczuwa satysfakcję płynącą ze zbliżenia z kobietami, choć nie jest do końca pewien, czy aby na pewno wspominanie o dziewczynie było najlepszym pomysłem w obecnej sytuacji. Zdaje sobie sprawę o tym dopiero po fakcie, ale decyduje się to przemilczeć. Jeśli Lyall nie będzie miał ochoty odpowiadać, to najpewniej tak zrobi.
_____Załatw mi z zewnątrz sushi i jestem twój – nawiązuje do wspomnianej kolacji, ale po raz kolejny uderza go, jak obuchem, gdy dociera do niego, że już chyba trzeci raz palnął coś dwuznacznego, czego absolutnie nie miał na myśli. Ma wrażenie, że pali się ze wstydu, jak żywym ogniem. – Eee… To znaczy… Nie dosłownie, po prostu… Kurwa. Zapomnij.
_____ Gdy słyszą odgłosy dobiegające ze schodów, oboje szybko wpełzają do pokoju i zamykają drzwi za sobą. Lyall przewiesza spodnie przez oparcie krzesła i wygodnie rozsiada się kanapie, jak król mafii na pokazie striptizerek, a zdębiały Noah stoi na środku pokoju całkowicie skrępowany, że chłopak tak bez żadnego oporu wwierca w niego spojrzenie, jakby był małpką w zoo.
_____Widzę, że dobrze się bawisz – mruczy poirytowany, obracając głowę na bok. Ma świadomość, że widział go już w pełnej okazałości, ale wciąż nie czuje się z tym komfortowo, by tak po prostu się przed nim rozebrać. – Masz zamiar cały czas tak się gapić?
_____ Noah stoi tak dłuższą chwilę w nadziei, że tamten łaskawie się odwróci, ale nie zanosiło się na to. Wzdycha głęboko, jak dorodna cierpiętnica i rozpina zamek, po czym zsuwa materiał spodni, które opadają bezwładnie na podłogę. Stoi tam czerwony, jak pąs i w samych bokserkach, ale z pewnym spojrzeniem, nie chcąc dać za wygraną.
_____Zadowolony? – pyta ironicznie, łapiąc za ubranie i składając w kostkę. Słysząc kolejne pytanie na nowo zamiera w bezruchu. Czy on mu właśnie zaproponował wspólną noc? Co jest do chuja?
_____Oszalałeś, czy łeb ci przetrzepało po obiciu? – pyta zszokowany całkowicie zapominając o tym, co właściwie miał zamiar zrobić, a więc wciąż stojąc przed blondynem w samej bieliźnie i t-shircie, niczym miss mokrego podkoszulka. Chociaż w tym przypadku raczej mokrych spodni. – Skąd to pytanie w ogóle? – Przez głowę przechodzą mu już obrazy wyuzdanych scen rodem z filmów pornograficznych. On naprawdę tylko żartował z tym czerwonym pokojem! Czy jego chwila słabości w pokoiku pod schodami sprawiła, że tamten ma ochotę na coś więcej? Czy te spodnie, to był tylko pretekst? Czy on straci swoje pedalskie dziewictwo w tym momencie?
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {07/05/24, 06:08 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Rozsiada się wygodnie na łóżku, przyglądając się uważnie Noah i spodziewając się raczej, że ciemnowłosy znów zwyzywa go od najgorszych kutasów, niż że rzeczywiście zacznie ściągać spodnie. Wzrok Lyalla i jego rozbawienie spada na podłogę wraz z nimi, sprawiając że nie jest już taki pewny siebie jak był przed chwilą. Czuje narastające napięcie, a dopiero co sam sobie obiecywał, że spuści z tonu. Mimo wszystko podciąga obolały kącik ust w uśmiechu, gdy spostrzega jeszcze większe zmieszanie na twarzy Noah, po swoim ostatnim tekście. Podnosi się wówczas z materaca i podchodzi bliżej zdezorientowanego chłopaka, który zauważalnie zaczyna się cofać, zwiększając dystans między nimi.
_____Właśnie dlatego powinieneś uważać, gdy zgadzasz się na propozycje osoby, co do której intencji nie jesteś pewien. Można się tak wpierdolić na niezłą minę — rzuca, dając Hendersonowi życiową radę, zanim kontynuuje swoją wypowiedź, bardziej skłaniając się do tematu, który wisi w powietrzu. — Ktoś tu ma brudne myśli — rzuca przytykiem, po czym robi jeszcze parę kroków, aby znów stanąć bliżej szafy. Ściąga z jednej z półek jedyne dresy, które mu zostały, aby wyciągnąć je w kierunku Noah. — A ja wcale nie pytam czy się ze mną prześpisz. Na to pytanie znam odpowiedź. Miałem na myśli… Czy zostaniesz dopóki nie zasnę? — mówi, a pytając łapie krótki kontakt wzrokowy ze starszym. Z początku wydawało mu się, że to będzie dobry pomysł. Ba! Zastanawiał się, czy nie wziąć Noah na litość, aby się zgodził się zostać, jednak gdy wypowiada te słowa na głos brzmią głupio i zawstydzająco. — Zresztą i tak lepiej, żebyś przeczekał, aż stróże skończą patrolować te piętro. Możesz ubrać te dresy, póki siedzisz u mnie. Dałbym ci je na zmianę, ale to moje ostatnie. Reszta jest w praniu. — dodaje jeszcze, odchrząkując znacząco.
_____Odsuwa się od Noah na większy dystans, zabierając ze sobą spodenki od piżamy, aby stanąć bliżej lustra. Ściąga z siebie koszulkę, którą rzuca do kosza na pranie, po czym przygląda się swojej twarzy w odbiciu. Wygląda tragicznie i dotąd widoczne siniaki następnego dnia na pewno staną się wyraźniejsze. I jeszcze ten pedalski różowy plaster. Tak chujowo chyba jeszcze w życiu nie wyglądał i że też właśnie Noah doprowadza go do tego stanu. Lyall zaczyna ściągać spodnie i spuszcza do połowy pośladków, gdy łapie spojrzenie ciemnowłosego błądzące jego półnagim ciele. Cóż jest zbyt pewny tego, że wygląda atrakcyjnie, dlatego nie odczuwa zawstydzenia płynącego z faktu, że ktoś mu się tak intensywnie przygląda.
_____Jeśli czujesz się aż tak speszony moją obecnością, że masz problem się przebrać nawet gdy na ciebie nie patrzę, to mogę zgasić światło — mówi i nie czekając na odpowiedź ze strony ciemnowłosego, podchodzi do wyłącznika. Chwilę później w pomieszczeniu nastaje mrok, a Lyall zsuwa z siebie spodnie do reszty, aby zaraz wciągnąć spodenki od piżamy na bokserki. Czy byłby na tyle śmiały, żeby rozebrać się przy Noah do naga? Owszem. Jednak nie chciał, żeby starszy uciekł, przed spełnieniem jego ostatniej prośby tego wieczoru. Trzeba korzystać póki ma się okazję, zwłaszcza że o poranku bańka pryśnie.
_____Z racji, że nigdy nie śpi w koszulce, a w pokoju jest wystarczająco ciepło, nie decyduje się jej ubrać nawet w tym przypadku. Zamiast tego zajmuje miejsce pod kołdrą, przykrywając się do połowy klatki piersiowej. — Myślę, że wystarczy ci tyle miejsca — mówi do Noah, ledwie dostrzegając zarys jego sylwetki w półmroku panującym w pokoju. Jego oczy jeszcze się nie przyzwyczajają do panującej wokół ciemności. Odczekuje jeszcze dłuższą chwilę, przyglądając się cieniowi obecności drugiego chłopaka, po czym znowu zabiera głos.
_____Pytałeś wcześniej o Lanę. I po dłuższym namyśle nie mogę nie powiedzieć, że seks z nią nie jest przyjemny. Choć zwykle inicjowałem stosunki, żeby zwyczajnie rozładować napięcie. Jest atrakcyjna, całkiem doświadczona jak na nasz wiek... — przyznaje, przewracając się na plecy. Rozchyla powieki, aby spojrzeć ze znużeniem w biały sufit i sam nie wie dlaczego mówi to Noah to wszystko, zwłaszcza że nigdy wcześniej nie przeprowadzają ze sobą równie luźnej konwersacji. — W każdym razie przestaliśmy to robić. Lana zaczęła mieć wobec mnie oczekiwania, a ja cóż… Jestem ostatnią osobą, która mogłaby jej zastąpić Greg’a.
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {07/05/24, 08:11 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____Niemal dostaje zawału, gdy chłopak podnosi się z łóżka i skraca między nimi dystans. Zdezorientowany i zmieszany instynktownie zaczyna się cofać, by po chwili odetchnąć z ulgą. Lyall bowiem nie miał w planach niczego perwersyjnego, po prostu podchodził do szafy, by wyciągnąć dla niego dresowe spodnie. Słysząc wzmiankę o brudnych myślach, Noah parska w odpowiedzi. Ciężko ich nie mieć po akcie, który nastąpił jeszcze całkiem niedawno.
_____Chodzi ci… o twoje koszmary? – pyta powoli, nie będąc pewnym, czy dobrze odczytał to, co ukryte między wierszami. W końcu wspominał mu o nich i o tym, że nie jest w stanie spać spokojnie od momentu wypadku, stąd nowy pokój. Ogarnia go współczucie wobec drugiego chłopaka. Sam dobrze wie, jak koszmary potrafią męczyć po traumatycznych przeżyciach, a jeśli rzeczywiście Blaze tym razem był wobec niego w pełni szczery… Być może chodzi mu o jego obecność w nadziei, że dzięki temu odnajdzie spokój i nareszcie się wyśpi. – W porządku, zostanę – mówi w końcu. Pewnego dnia jego wrodzona empatia go wykończy.
_____Noah przygląda się w milczeniu, gdy Lyall w przeciwieństwie do niego rozbiera się przed nim bez żadnych oporów. I wcale mu się nie dziwi. Gdyby on miał takie piękne, wysportowane ciało zapewne też czułby się pewnie. Męski instynkt nakazuje mu się wgapiać w te lekko zarysowane mięśnie na brzuchu i dobrze zbudowane plecy. Przytomnieje dopiero w momencie, gdy obiekt jego obserwacji decyduje się zgasić światło w pomieszczeniu. Gdy zapada ciemność Noah markotnieje. Z jednej strony z powodu braku możliwości podziwiania jego ciała, z drugiej strony z odzywających się w nim kompleksów. Czuje się koszmarnie ze swoim wychudzeniem i szpetnymi bliznami zdobiącymi jego ciało. W porównaniu do Lyalla wyglądał jak wygłodniałe dziecko z Afryki, które przeżyło wojnę w Wietnamie. Jakim cudem Blaze może w jakikolwiek sposób odnajdywać w nim cokolwiek atrakcyjnego? Przecież to niedorzeczne.
_____W ciszy ściąga z siebie koszulkę, po czym wkłada nogi w nogawki dresów, jednak gdy zaciąga je na swój kościsty tyłek, spodnie z zadowoleniem ześlizgują mu się z brzucha i opadają na podłogę. Także to by było na tyle, jeżeli chodzi o ubieranie się. Zirytowany przymyka powieki i wypuszcza powietrze przez nos. Dlaczego za każdym jebanym razem wszechświat musi być przeciwko niemu? Odkłada dresy na krzesełko i bez słowa kładzie się do łóżka przykrywając kołdrą. Czuje się niesamowicie niekomfortowo w tej sytuacji. Każdy mięsień spina się w gotowości do ucieczki. Postanawia więc skupić się na rozmowie, by odwrócić swoją uwagę.
_____Czyli to znaczy, że jesteś biseksualny? – pyta głupio. Nie do końca rozumie, jak powinien zinterpretować jego słowa. Z jednej strony zaznacza, że sprawia mu to przyjemność, z drugiej strony dodaje, że głównie robi to, by rozładować napięcie. To w końcu interesują go kobiety, czy nie? I czemu właściwie tak go to zaczęło interesować? Chyba już całkiem upada na głowę po dzisiejszych wrażeniach.
_____Przepraszam, głupie pytanie – prostuje po chwili. – Ja od początku wiedziałem, że dziewczyny w ogóle mnie nie interesują. Po prostu byłem ciekawy, jak to u ciebie wygląda. Sam nie wiem po co cię o to w ogóle pytam. Chyba nie wiem jak poprowadzić rozmowę – przyznaje. Rzeczywiście, w obecnej sytuacji i po tym, co między nimi zaszło Noah nie potrafi się odnaleźć i jak utrzymać ich konwersację, a bardzo chce z potrzeby odwrócenia swojej uwagi. W końcu leży w łóżku w samych bokserkach obok swojej nemezis, która waliła mu konia i wyznała miłość. Cóż za popierdolony dzień.
_____Henderson okrywa się szczelniej kołdrą, bynajmniej nie z powodu zimna. Wręcz przeciwnie. Kipi z gorąca, a pot oblewa mu czoło, ale czuje wstyd do swojego ciała, który jedynie przybrał na sile gdy miał okazję przyjrzeć się sylwetce młodszego.
_____Naprawdę nie rozumiem co ty właściwie we mnie widzisz – mówi cicho, niemal szeptem. Instynktownie przejeżdża opuszkami palców po bliznach po oparzeniach rozsianych po swojej klatce piersiowej i brzuchu, a później po ranach ciętych, gdy jego ojciec wpadł w szał i machał nożem na oślep. Jedyną pozytywną rzeczą trzymającą go na duchu były przybrane w szpitalu kilogramy, które sprawiły, że wyglądał po prostu na szczupłego, a nie na wychudzonego, chociaż jest to dość marne pocieszenie. Do ciała Adonisa brakuje mu jeszcze bardzo wiele.
_____Masz coś do picia? – pyta nieśmiało, nie chcąc się przyznać do tego, dlaczego tak szczelnie okrywa się kołdrą mimo tego, że jest mu piekielnie gorąco. Zaschło mu w gardle od ciągłego oddychania przez otwarte usta.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {07/05/24, 09:43 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Nie daje Noah jednoznacznej odpowiedzi czy chodzi o jego koszmary czy nie. Sam uważa, że jego pytanie i cisza poprzedzająca zadane pytanie mówi za siebie, że to niezbyt wygodny dla Lyall’a temat. Tak jak i samo pytanie o towarzystwo w nocy. Blaze czuje się trochę jak małe dziecko, bojące się ciemności i potrzebujące wsparcia podczas błądzenia po omacku. Zwłaszcza, że zgoda ze strony ciemnowłosego przynosi mu swoistą ulgę, wraz z nadzieją, że stoi u bram pierwszej dobrze przespanej nocy od dłuższego czasu.
_____Jego oczy w końcu przyzwyczajają się do ciemności, na tyle by ujrzeć dresy zjeżdżające z chudych nóg Noah. Wciąga mocno policzki, zasłaniając na chwilę twarz kołdrą, żeby się nie zaśmiać, bo co jak co, ale z jego punktu widzenia to wyglądało komicznie. Jednak co mogą poradzić, skoro te dresy stanowiły prawdopodobnie ostatnią możliwość komfortu, jaką Lyall ma do zaoferowania. Bo akurat w jego ramionach Noah więcej przyjemności odnaleźć nie chce. Tyle do zrozumienia daje mu reakcja chłopaka na rzecz jego domniemanych intencji wobec wspólnej nocy. Odkrywa twarz, gdy starszy zwraca się w jego kierunku po odwieszeniu dresów i wpakowuje się głęboko pod kołdrę. Blaze naprawdę nie może wyjść z podziwu, że Noah nie doskwiera gorąco. Jemu natomiast niewiele brakuje, żeby odkryć się jeszcze bardziej. Kaloryfery w zimę nieźle dają w tym sierocińcu, więc nie wypadało nawet otwierać okna, żeby nie nabijać liczb na liczniku.
_____Prawdopodobnie — rzuca na pytanie o własny biseksualizm, jednak gdyby bardziej się nad tym zastanowić, nie znalazł jeszcze innego chłopca, który pociągałby go w ten sam sposób, co Noah. Szybko dochodzi do wniosku, że w końcu w tym jego zauroczeniu nie chodzi jedynie o wygląd i pociąg seksualny, pierwszorzędnie Henderson zauroczył go swoim charakterem. Swoją troską, empatią, która pokazała mu, że ludzie potrafią być inni, niż typy ludzi, których towarzystwa doświadcza wcześniej. — Tylko… Nie było jeszcze chłopca, który wzbudziłby we mnie taką mieszankę uczuć, co ty — mruczy pod nosem, czując że to następne ciężkie i niestosowne wyznanie z jego strony. Tej nocy dzieje się naprawdę wiele niespodziewanych rzeczy i pada wiele słów z jego ust, których nie spodziewał się powiedzieć kiedykolwiek. Właściwie… Czuje się, jakby śnił i tylko to na swój sposób napędza go taką wolnością i spokojem. Musiał już do reszty zwariować.
_____Jesteś całkowicie inny niż ludzie, który dotąd poznałem. Myślę, że to w pierwszej kolejności zaczęło wzbudzać we mnie ciekawość — odpowiada, czując jak gdzieś na końcu języka układa mu się następne płomienne wyznanie, ponieważ jest tyle rzeczy, które podobają mu się w Noah. Z wyglądu, charakteru, reakcji... Które pragnie zgłębić i poznać lepiej. Niektóre z cech, które posiada starszy chłopak, sam chciałby posiadać. Wówczas z pewnością łatwiej byłoby mu zrozumieć, co właściwie czuje i w jaki sposób powinien sobie z tym radzić. Może gdyby był chociaż trochę bardziej podobny do ciemnowłosego nie zostałby potworem, które zawsze widzi w lustrze? Może… Lyall w zasadzie nigdy nie dbał o to, co by się wydarzyło, gdyby był kimś innym. Jednak teraz, gdy po raz pierwszy w życiu doznaje szczerego ciepła, nie przeplatanego wrogimi intencjami chce wiedzieć czy zawsze istniała inna możliwość. Czy dla kogoś tak zepsutego jak on, miała ona kiedykolwiek szansę zaistnieć…
_____Jasne — mówi, odkrywając się z kołdry, aby przerzucić jedną nogę przez Noah i postawić ją na podłodze, opierając na niej ciężar, gdy wygina się pod biurko po butelkę wody. Naturalnie, prawie traci przy tym równowagę, a gdy w końcu udaje mu się ją złapać ląduje okrakiem na udach ciemnowłosego z upragnioną butelką wody. — Jest i woda — rzuca niezręcznie, spoglądając na ciemnowłosego, który znowu znajduje się pod nim. Znajdują się niemal w takiej samej pozycji co wcześniej, w pokoju pod schodami. Wystarczyłoby, żeby Lyall usadowił się odrobinę wyżej i nachylił się nad Hendersonem. Zastyga z tą myślą w głowie, przyglądając się jeszcze przez chwilę rówieśnikowi, po czym podaje mu w końcu wodę i przechodzi na swoją stronę łóżka z mocno bijącym sercem. Noah z ręką na sercu mógłby rzec, że Blaze jedynie prowokuje tego typu sytuację, jednak w tym przypadku zwyczajnie nie pomyślał, jak jego akrobacje mogą się skończyć i że przywołają niedalekie wspomnienia. — Nie przemyślałem tego — przyznaje, po czym odwraca się w kierunku Noah. — Daj mi łyka, jak już się napijesz — Nagle ciepło panujące w pokoju udziela mu się jeszcze bardziej niż dotychczas.
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {07/05/24, 10:33 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____Odpowiedź Lyalla przyjmuje z jeszcze większym zmieszaniem. Nie bardzo wie, jak właściwie powinien interpretować jego słowa. Nie śmie jednak dopytywać. Już i tak zdecydowanie zbyt wiele chaosu odczuwa przez cały dzień, by jeszcze bardziej go pogłębiać. Naturalnie ciężko mu dostrzec swoją wyjątkowość, o której powiedział. W jego głowie brzmi to wręcz absurdalnie. Przez całe życie dawano mu do zrozumienia, że jest nikim. Zwykłym śmieciem, popychadłem. Bez żadnych talentów, wartości, wyglądu, ani charyzmy. Jeśli jest w czymś wyjątkowy, to niewątpliwie w byciu beznadziejnym.
_____Myślał, że już bardziej zmieszany i skrępowany nie jest w stanie być, ale dość szybko przekonuje się o tym, że jednak może. Lyall bowiem postanawia uskuteczniać akrobacje tuż nad jego ciałem, by po chwili wylądować okrakiem na jego udach. Noah zalewają kolejne fale gorąca i ma wrażenie, że zaraz wybuchnie. Zamiera w miejscu, jak opos udający martwego. Pełen napięcia spogląda chłopcu w oczy w niemym oczekiwaniu na to, co miało się zaraz wydarzyć. Przez głowę przechodzi mu myśl, że po raz kolejny chce go pocałować i zapomina na krótką chwilę, jak się oddycha. Łapczywie wciąga powietrze dopiero w momencie, gdy tamten opada na swoją połowę łóżka próbując jakoś się wytłumaczyć. Mija kilka sekund, nim Noah decyduje się w końcu zareagować.
_____Kurwa, Lyall – jęczy z zażenowania. Czy naprawdę upadł tak nisko, by podniecać się byle jaką formą bliskości i to na dodatek z nim? Od gorąca ma wrażenie, że dostaje już gorączki. Niechętnie, ale dość agresywnie zrzuca z siebie kołdrę, a fala przyjemnego powietrza ochładza jego zagotowane ciało. – Boże, w końcu – mruczy pod nosem, po czym siada, odkręca korek od butelki wręczonej przez Blaze’a i łapczywie wypija połowę zawartości jednym haustem. Wciąż nie czuje się dobrze z myślą, że Lyall widzi jego pełne żałości ciało, ale nie jest już w stanie dłużej wytrzymać. Kropelki potu spływają powoli z jego czoła, więc ociera je wierzchem wolnej dłoni i przeczesuje włosy do tyłu. Spocone kosmyki niesfornie stawiają się do góry. Obraca głowę w stronę towarzysza podpierając się ręką o materac.
_____Dziękuję – mówi uprzejmie, wyciągając butelkę w kierunku chłopca, potrząsając nią na gest, że teraz jego kolej, by się napić. Gdy Lyall w ślad za nim podnosi się do siadu i chwyta za plastik, ich palce stykają się na krótką chwilę. Noah pierw spogląda mu w oczy, by następnie zjechać spojrzeniem w dół i otaksować spojrzeniem jego klatkę piersiową. Kurwa, to jest silniejsze ode mnie. Speszony obraca głowę w bok i przełyka ślinę.
_____Albo dzisiaj ocipieję, albo ochujeję – jęczy żałośnie, po czym pada plecami na poduszkę. – Nie ma innej możliwości.
_____Wbija wzrok w sufit czując pod swoim ciałem przyjemnie wygodny materac. Nie pamięta, czy kiedykolwiek miał w swoim życiu możliwość spać w takim luksusie. Ciężko mu przyznać, ale w głębi duszy cieszy się, że ma taką okazję. Może pierwszy raz też będzie spać spokojnie? I to jeszcze obok drugiej osoby. To już jest pakiet premium, w dodatku obok takiego cia… Kurwa.
_____Zrezygnowany przymyka powieki i bierze głęboki wdech.
_____Ale tu wygodnie… Jak możesz nie być w stanie spać w takich warunkach… – mruczy z zadowoleniem. Chce obrócić się na bok, ale ciężko mu się zdecydować, na który powinien. Jeśli obróci się tyłem, to wypnie się zadkiem w stronę Lyalla i przy okazji wyeksponuje jedne z najszpetniejszych blizn, które były na plecach. Za to jeśli obróci się przodem do niego, to… No cóż. Wypnie się prąciem i nastawi twarz do pocałunków. Dzisiejsza noc, to jest jakaś okropna zasadzka, z której nie jest w stanie uciec.
_____Kompleksy w końcu biorą nad nim górę i decyduje obrócić się twarzą w stronę Blaze’a. Jedną rękę wkłada pod miękką poduszkę, ocierając się o nią policzkiem, jak dorodny kociak.
_____Dobranoc – mówi ostatecznie, starając się skupić na zasypianiu. Raczej powinno być to proste do wykonania, o ile uda mu się odpowiednio odwrócić uwagę od obecności Lyalla. Postanawia zastosować jedną z najbardziej oklepanych metod i oczami wyobraźni rozpoczyna liczenie skaczących przez płotek baranków.
_____Nawet nie zdaje sobie sprawy, gdy zapada w sen już po dwudziestym naliczonym baranku.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {08/05/24, 06:21 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Lyall przez bycie wychowanym w przekonaniu o swojej wyjątkowości i byciu lepszym w pewien sposób od reszty rówieśników, sprawia, że dotychczas nie doświadcza wielu podstawowych emocji, które każdy człowiek mógłby sobie przypisać. Blaze nie był człowiekiem nieśmiałym, płochliwym, trudno było wprowadzić go w zażenowanie czy wywołać niepewność. Jednak im bardziej Noah ingeruje w jego życie, tym bardziej zaczyna doświadczać tej strony ludzkiego potencjału emocjonalnego, którego nie zasmakował wcześniej. I gdy siedzi już po swojej stronie łóżka, przez dłuższą chwilę nie jest pewien co powiedzieć, ani jak się usprawiedliwić. Jego twarz kąpie się w sowitym rumieńcu, a ruchy jego dłoni są nieśmiałe, gdy stara się wygodniej usadowić na posłaniu. Zagryza wargę, gdy przez jego usta wydostaje się cięższy oddech, spowodowany wzrastającym podnieceniem, które usilnie stara się ukryć. W końcu nie z tego powodu pragnął towarzystwa Hendersona w nocy i przez tą drobną akrobacyjną potyczkę, może zacząć źle odczytać jego intencje.
_____Po co przykrywasz się po samą szyję, skoro jest ci gorąco? Przecież cię nie zjem — rzuca Blaze, gdy czuje jak starszy zrzuca z siebie kołdrę. Jednak, kiedy  jego spojrzenie szczupłą sylwetkę ciemnowłosego, już nie jest taki pewien, czy mówi prawdę. Może nie jest równie umięśniona czy nieskalana żadną blizną, co ta Lyalla, a jednak wciąż potrafi odnaleźć ją jako pociągającą. Ślady po oparzeniach i blizny, które blondyn wyczuł pod palcami, gdy wsunął dłoń pod koszulkę drugiego chłopca, naznaczały historię, którą jeszcze o nim nie poznał. Historię pełną krzywdy, która prawdopodobnie wypaliła w delikatnym sercu Noah ogromne piętno; która skalała jego poczucie własnej wartości. Blaze zastanawia się czy gdyby znał się lepiej na astronomii czy byłby w stanie połączyć te punkty w gwiazdozbiory? Nadać blizną nowe znaczenie i napełnić Noah wyjątkowością?
_____Nie ma za co — odpowiada, odbierając butelkę wody od ciemnowłosego, który wlepia spojrzenie w jego brzuch, sprawiając że Lyall niepostrzeżenie napina mięśnie, bardziej je eksponując. Upijając łyk wody, uśmiecha się delikatnie, widząc jak Noah peszy się i jęczy opadając na poduszkę. Wierzy wówczas, że podoba mu się widok, który ma przed sobą. Czy to znaczy, że jest dla niego atrakcyjny? Uśmiecha się jeszcze szerzej, a ten zakochany chochlik w jego wnętrzu cieszy się niebywale, że udaje mu się w jakiś sposób zapunktować u starszego chłopaka. — Za bardzo przeżywasz, a tak przypomnę dla mnie to też pierwszy raz…z kimś na kim naprawdę mi zależy - dodaje już w myślach, nie czując się na siłach, by rzucać tej nocy więcej dobitnych wyznań. Do tej pory wystarczająco obnaża się przed drugim chłopakiem, nawet bardziej niż w rzeczywistości zamierzał. Może przez to, że tak długo miga się przed wyjaśnieniami, teraz na usta ciśnie mu się ich aż nadto. Bierze jeszcze jeden większy łyk wody, po czym zakręca butelkę i stawia ją na podłodze w niewielkiej szparze między łóżkiem, a ścianą.
_____Gdybym miał się czepiać, powiedziałbym, że jest dla mnie odrobinę zbyt miękki — odpowiada, układając się na posłaniu twarzą do Noah, kręci się jeszcze przez chwilę, wybierając wydaje się “najbezpieczniejszą” opcję. Jakby Lyall podczas snu miałby dobrać mu się do dupy. Cóż, gdyby Blaze miał podsumować wszystkie swoje ostatnie erotyczne sny, w których Noah bierze udział, nie może wykluczyć takiej możliwości. Jednak śpiącego się nie oskarży, nie? Nie byłby świadomy tego, co robi.
_____Dobranoc — odpowiada w końcu, zamykając oczy. Szybko uznaje, że spanie z kimś na jednym posłaniu jest nieco dziwne. Słyszy spowalniający oddech Noah, który zasypia dość szybko u boku swojego nemezis, kogoś komu pod żadnym pozorem nie powinien ufać. Lyall uśmiecha się pod nosem, również oddając się cichemu zapomnieniu i o dziwo spokojnemu snu, który od dłuższego czasu jest mu totalnie obcy.
_____Gdy się wybudza jest późno w nocy. W ciemnościach nie jest w stanie dojrzeć godziny na ściennym zegarze, nie ma też pod ręką telefonu, jednak czuje, że mogłoby być gdzieś koło trzeciej. Noah przez sen przytula się do jego boku, owiewając gorącym oddechem jego szyję, a jego kolano naciera na wzwód, który jest powodem jego pobudki. Z tej sytuacji nie ma drogi ucieczki. Nie może sobie zwyczajnie zwalić pod kołdrą, ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że obudzi przy tym starszego chłopaka. A wyswobodzenie się z objęć Hendersona i wyjście do łazienki równało się dokładnie temu samemu. W obydwu przypadkach dostałby łatkę zboczeńca i Noah uciekłby gdzie pieprz rośnie. Pozostaje mu więc zdzierżyć tą posraną sytuację i spróbować uspokoić swoje nastoletnie ciało i targającą nim burzę hormonów. I choć w jego głowie wzniesiony jest alarm, a najmądrzejszym co mógłby zrobić byłoby odsunięcie się pod ścianę, byłby przecież głupcem! Ma teraz okazję jedną na milion, by przytulić się do chłopca, w którym jest zakochany. Ale jak się można spodziewać, głupcem to się dopiero okazuje.
_____Wsuwa powoli dłoń pod kołdrę, aby złapać ciemnowłosego pod kolanem i przerzucić jedną z jego nóg przez swój pas, samemu kładąc się wygodniej na plecach. I tym samym sprawia, że Noah szukając wygodniejszej pozycji kładzie się na jego ramieniu, wtulając się w jego klatkę piersiową. Przez moment Lyall ma wrażenie, że swoim działaniem budzi starszego, więc jego serce zaczyna agresywnie uderzać o klatkę żeber. Jednak nic bardziej mylnego, Henderson mruczy coś pod nosem niczym rasowy kociak i śpi dalej w najlepsze. Tak więc w ten sposób zaprzepaszcza swoją szansę na szybki powrót w objęcia Morfeusza. Pozostaje mu przez następną godzinę doglądać śpiącego rówieśnika i nie dojść od naporu, jaki wywiera jedno ciało na drugie. Za bardzo przeżywasz - przypomina swoje własne słowa i aktualnie ma ochotę przyłożyć sobie w twarz. Sam też przecież się niepotrzebnie nakręca przez bliskość jakiej doświadczają.
_____Trudno stwierdzić czy udało mu się doprowadzić do porządku, jednak dosięgające go macki zmęczenia, w końcu chylą z powrotem jego powieki do snu. I zasypia ściśle przyklejony do ciała Noah, obejmując go jednym ramieniem.
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {08/05/24, 07:29 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

_____ Wygoda jakiej doświadcza po raz pierwszy w życiu sprawia, że przesypia całą noc, jak zabity. Budzi się dopiero nad ranem. Mruczy cicho i ziewa, chcąc zmienić pozycję i dopiero wówczas zdaje sobie sprawę w jakiej obecnie się znajduje. Działa to na niego, jak kubeł zimnej wody. Przerażony otwiera powieki i zatyka go z zaskoczenia. Nie wiedzieć dlaczego, ani kiedy to się właściwie wydarzyło, leży wklejony do ciała drugiego chłopaka. Zszokowany wpatruje się w lekko unoszący się i opadający brzuch Lyalla i leżącej na jego kroczu własnej nodze, do której wbijała się jego poranna erekcja. Swoją zaś wbija mu uporczywie w udo. Zastyga w bezruchu nie mając pojęcia, jak się zachować. W jego głowie wywaliło czarne okienka, jak w komputerze, którym padł system. Powoli podnosi wzrok do góry i zauważa, że Blaze wciąż jeszcze śpi. A to znaczy, że jeśli będzie odpowiednio powolny i delikatny, to wyswobodzi się z tego uścisku niezauważony. Żywi ogromną nadzieję, że Lyall nie będzie świadomy tego, co się właściwie wydarzyło. W tym wypadku wina leżała po jego stronie, w końcu to on się przytula do młodszego.
_____ Bardzo powoli odsuwa się od drugiego ciała, cały czas monitorując twarz blondyna, czy przypadkiem go nie budzi. Na szczęście udaje mu się wykaraskać z tej pułapki bez szwanku. Dopiero wówczas nabiera głęboko powietrza. Oniemiały przygląda się dłuższą chwilę śpiącemu nastolatkowi. Twarz ma rozluźnioną, spokojną. Mimo wykwitłych sińców i rozcięć od bójki wciąż wygląda dobrze. Noah uznaje to za niesprawiedliwe. Piękni ludzie nawet w najgorszych wersjach siebie wciąż byli atrakcyjni. Korzystając z sytuacji, przygląda się całemu ciału i zawiesza wzrok na napiętych bokserkach. Dopiero wówczas dociera do niego, że nie powinien tego robić, że to dziwne. Łapie za jedne ze spodni, które Lyall przewiesił wieczorem przez oparcie krzesełka jako pierwsze. Nasuwa je na ciało, podobnie swój t-shirt, a pod pachę wkłada swoje własne brudne jeansy. Ostatni raz, z bijącym sercem spogląda w stronę chłopca, a później bezszelestnie wychodzi z pokoju i zamyka za sobą drzwi.
_____ Przez duże okna w korytarzu wpadały pierwsze promienie słońca, co znaczyło, że właśnie zaczyna świtać. Idąc w stronę swojego pokoju, wyciąga komórkę i spogląda na godzinę. Ma jeszcze kilka godzin, by się wykąpać i wyprać spodnie nim nadejdzie czas śniadania. Szybkim marszem kieruje się do pokoju w nadziei, że nikogo nie ma jeszcze na obchodzie i pozostanie niezauważony. Upragniona ulga przychodzi dopiero w chwili, gdy wpada do sypialni i zamyka za sobą drzwi. Zrezygnowany zsuwa się plecami z drzwi i upada tyłkiem na podłogę. Serce wali mu tak głośno, że aż czuje go we własnym gardle. Obrazy z poprzedniego dnia atakują jego zdezorientowany umysł raz za razem. Dopiero teraz dociera do niego co właściwie się wydarzyło. Dlaczego w ogóle pozwolił Lyallowi na tą bliskość i intymność? Jedna strona Noah błaga o więcej, a druga wrzeszczy, by wymazać to wszystko z pamięci i schować się najgłębiej, gdzie się da. Z dala od Blaze’a. Z dala od tego dziwnego uczucia, którego nie rozumie. Czuje się przerażony i dogłębnie zdezorientowany. Jest tylko młodym nastolatkiem, któremu nigdy nikt nie okazał miłości, a której tak rozpaczliwie pragnął. I kiedy w końcu nadchodzi okazja, by jej zaznać, lgnie do tego, jak ćma do światła, choć sam podświadomie wie, że nie odwzajemnia tego uczucia. Czuje się zdruzgotany, nie ma pojęcia, co powinien zrobić. Nie chce zranić Lyalla, dobrze wie, że wiele kosztowało go to wyznanie, ale jednocześnie ma świadomość, że jeśli znowu się do niego zbliży, Noah nie będzie w stanie postawić granicy i pozwoli mu na wszystko.
_____ Przykłada palce do swoich ust wspominając ten pełen żarliwości pocałunek, którym go obdarzył. Przełyka ślinę i stara się uspokoić oddech, który w panice zdążył mu przyspieszyć potęgowany galopującym biciem serca. Uderza się z otwartej dłoni w policzek próbując oprzytomnieć. Nie może tego robić. Choćby miał złamać mu serce swoją ignorancją, zrobi to, nim dojdzie do czegoś więcej i będzie już za późno. Wciąż nie jest to optymistyczna wizja, ale lepiej ukrócić to wszystko jak najszybciej. Później będzie boleć tylko mocniej, i mocniej.
_____ Skołowany podnosi się z podłogi i rusza do łazienki. Wkłada brudne spodnie do umywalki i zalewa je ciepłą wodą z mydłem. Wpatruje się dłuższą chwilę w plamy po nasieniu, a obrazy z pokoiku pod schodami zalewają jego umysł po raz kolejny. Dotyk Lyalla na jego członku, przyjemność, której nigdy nie zaznał samemu się masturbując. Jego ciepły, mokry język w swoich ustach. Umięśniony brzuch.
_____Lyall, ty jebany kutasie.


_____ Prysznic bierze dłużej, niż zwykle. Szoruje dokładnie każdy skrawek swojego ciała, jakby chciał zedrzeć z siebie jakiekolwiek ślady dotyku Blaze’a. Daje mu to pozorne poczucie bezpieczeństwa; jakby usuwał niechciane wspomnienia ze swojej pamięci. Broń Boże nie dlatego, że mu się nie podobały. Wręcz przeciwnie. Właśnie z tego powodu, że przerażała go przyjemność, której z nim doświadczył. Bo to było złe. Nie powinien był mu na to pozwolić.
_____ Nawet nie dociera do niego, że zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Tak bardzo przeżywał swoją relację z Lyallem, że nawet tego nie zarejestrował, ani nie czuł ducha świąt. Zresztą nigdy go nie czuł, bo nie miał z nimi żadnych pozytywnych wspomnień, jak inne dzieciaki. Umyty, pachnący i przebrany w świeży czarny t-shirt i ulubione ciemne bojówki, zjawia się na śniadaniu. Na stołówce panuje już donośny gwar rozmów. Młodsze dzieci z wypiekami na twarzy zajadają się jajecznicą i rozmawiają o choince i prezentach, a starsi z mniejszym entuzjazmem jednak z uśmiechami na twarzy snuli różne pomysły, jak będą wyglądać tegoroczne święta w sierocińcu. Czy będzie jakieś przyjęcie? A może będą odkrywać jakiś spektakl? Albo tym razem będzie to skromna wspólna kolacja i dekorowanie korytarzy? Noah nie odnajduje w tych spekulacjach niczego interesującego. Ze wzrokiem wbitym we własne buty rusza na swoje miejsce przy stoliku. Dosyć mechanicznie konsumuje posiłek, starając się nie zwracać uwagi na otoczenie, a później opuszcza stołówkę jako pierwszy. Długo kręci się po korytarzach sierocińca starając się za wszelką cenę wymigać się od spotkania z Lyallem, co rzecz jasna było sytuacją niemożliwą do uniknięcia, i dosyć szybko przekonuje się o tym, gdy napotyka jego sylwetkę na pierwszym piętrze.
_____ – Proszę, proszę kogo ja widzę? Masz mi coś do oddania, pamiętasz? – zagaja Lyall, jakby nigdy nic. Jakby zupełnie nic między nimi się nie wydarzyło.
_____ Noah wpatruje się krótszą chwilę w oczy rozmówcy, po czym bez słowa wymija chłopca i odchodzi w głąb korytarza z mocno bijącym sercem. Nie idź za mną. Błagam, nie idź za mną.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {08/05/24, 09:27 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____O poranku jak zwykle słyszy dźwięk budzika, który podpowiada mu, że wciąż ma godzinę, aby doprowadzić się do porządku przed śniadaniem. Leniwie rozchyla powieki, spoglądając w bok w poszukiwaniu telefonu, który okazuje się leżeć na jednej z półek w otwartej szafie. W pierwszej chwili nie potrafi sobie przypomnieć, dlaczego zostawia go w tak niefortunnym miejscu, zamiast zostawić go przy sobie na łóżku. Podnosi się do siadu, czując uwierający problem w bokserkach, z którym zwykł się mierzyć odkąd skończył trzynaście lat i obejrzał pierwsze porno, które wznieciło w nim pożar, którego jego rozbrykane hormony nie chciały uspokoić przez parę następnych nocy. Przeciera śpiochy z oczu i rozchyla je bardziej, zauważając że rzeczywiście udaje mu się bez problemu przespać nocy i powoli zdaje sobie sprawę dlaczego. Kładzie dłoń na posłaniu tuż obok siebie, które już od dawna wiele pustką i chłodem. Noah musiał obudzić się na długo przed nim, a gdy zastał ich wtulony w siebie, podkulił ogon i uciekł. Na jego miejscu Lyall zapewne zrobiłby dokładnie tak samo.
_____Wspomnienia zeszłej nocy napływają do jego głowy. Od kłótni z Laną, z którą będzie zmuszony w najbliższym czasie porozmawiać. Przez konfrontację z Noah, który zbił jego twarz na kwaśne jabłko… Który oddał jego żarliwy pocałunek, przepełniony tęsknotą za czymś co nigdy nie istniało. Któremu później zwalił konia, który go opatrzył… Który zasnął spokojnie w jego objęciach. Gdy teraz odtwarza po kolei każdą ze scen, coraz bardziej nosi wrażenie, że śnił mu się jedynie chory sen, ponieważ normalnie nie pozwoliłby sobie na tak dosadne okazanie słabości. A jednak zeszłego dnia wypowiada tyle wyznań… Odkrywa swoją prawdziwą twarz, tą długo skrywaną za maską sztuczności, tą którą niemal ukisił w sobie, wierząc że przepadnie.
_____I na co mi to wszystko było, huh? — mówi sam do siebie, opadając z powrotem na poduszki. Ich jednonocny “romans” nie ma prawa nic między nimi zmienić. Lyall wciąż jest mściwym oprawcą, który znęca się nad innymi dziećmi. Jest jebanym kutasem i najgorszym nemezis Noah, którego ten mógłby sobie wyśnić. I tak powinno zostać, jeśli nie chcieli, aby pani domu odkryła, że między nimi zaistniało coś innego, niż nienawiść, którą dzielą od lat. Jedna noc mimo wszystko może zmienić to, w jaki sposób postrzega go ciemnowłosy. I jedynie wznieca nadzieję Lyalla, którego rozpacz gniecie w piersi teraz w inny sposób, nakazując mu nie odpuszczać. Z jego ust wydostaje się potężne westchnienie, a dłoń ląduje na czole, na którym czuje plaster, który z sykiem na ustach zdziera z rany i rzuca na podłogę. Leży jeszcze w pościeli przez parę minut, zanim nakłada beznamiętną maskę i szykuje się na nastający dzień. Tak jakby nigdy nic się nie stało.
_____Jego pojawienie się na śniadaniu wzbudza sensację, ponieważ nikt nigdy nie widział go z rozwalonym łukiem brwiowym, kącikiem ust i siniakiem pod okiem oraz na kości policzkowej. Nawet Lana, z którą łapie dłuższy kontakt wzrokowy spogląda na niego z wyraźnym zaskoczeniem, jednak Lyall nie daje żadnego komentarza w tym temacie. Siada na swoim miejscu i spożywa śniadanie, odczuwając na sobie już tylko jedno spojrzenie, które wypala w nim dziurę. Nie potrzebuje zaproszenia na poranną kawę od pani Teivel, żeby wiedzieć, że ta chce go widzieć w swoim gabinecie tuż po zakończeniu posiłku. Lyall w mgnieniu oka zjada jajecznicę, aby odstawić talerz na bok i zmyć się z jadalni śledzony wieloma, różnorakimi szeptami.
_____W biurze znajduje się tuż przed panią domu, siadając wygodnie na znanej mu dobrze skórzanej kanapie. Naturalnie, ma przygotowane wytłumaczenie, które nie będzie zbytnio godzić ani w niego, ani w Noah, który jest prowodyrem tej sytuacji. Jakiś czas później pojawia się pani Teivel, która wchodzi do pomieszczenia spokojnie i siada przy swoim biurku, ściągając okulary z nosa. Blaze zabiera głos jeszcze zanim kobieta zdecyduje się podjąć temat.
_____Magia nadchodzących świąt nie udzieliła mi w tym roku. Zgłosiłem przed śniadaniem swoje wyjście na miasto jednemu ze stróżów, jak wychodziłem nie spotkałem ani jednego — oznajmia na starcie, wiedząc że powinien komuś powiedzieć, że nie będzie go na noc w sierocińcu. Ktokolwiek powinien wówczas wiedzieć gdzie go potencjalnie szukać, jeśli nadarzyłby się jakiś wypadek, jednak ufa, że przez ostatnie trzy miesiące zyskuje na zaufaniu pani Teivel na tyle, by przymknęła oko na tę uwagę. A także na jego kondycję po bójce. — Nie wszystkie zniewagi da się załatwić słownie, ale możesz mi wierzyć, że nie wynikną z tego żadne kłopoty, a do nowego roku wyliże się ze wszystkich ran — odpowiada pewnym siebie głosem, a pani Teivel wzdycha ciężko, układając ręce na blacie stołu.
_____— I uważasz, że było warto doprowadzać się do takiego stanu? — pyta kobieta, przyglądając mu się uważnie. Przez twarz Lyalla przez moment nie przebiega cień zwątpienia, bo nawet kiedy przywołuje rzeczywiste wspomnienia, to wie, że nie był w stanie obronić się przed Noah. Ciężar prawdy, który wisiał między nimi był nie do zniesienia, a Blaze zwyczajnie się posypał. I czy było warto? Owszem, bo w pewnym sensie zasłużył, aby Noah wiedzący co kryje się za jego dziwnym zachowaniem, po tylu latach bycia katowanym psychicznie i fizycznie oddał mu z nawiązką to co sam otrzymał.
_____Stawałem w obronie własnego dobrego imienia, więc gdybym cofnął się w czasie, zapewne zrobiłbym to samo. Jednak w przyszłości nie pozwolę, aby skończyło się to dla mnie w ten sposób — dodaje, przemawiając prosto z serca. Bo jeśli między nim i Noah miało dojść do jeszcze niejednej potyczki, nie zamierza dać się poniżyć tak samo.
_____— Pójdź do skrzydła szpitalnego, żeby Beatrice cię opatrzyła. I przy następnym razie, niezwłocznie daj znać, że wychodzisz, Lyall. Martwię się o ciebie i nie chciałabym, żebyś niepotrzebnie pakował się w kłopoty — mówi pani Domu, a Blaze kiwa porozumiewawczo głową. Jest w stanie wyczuć w tonie głosu kobiety, że mówi szczerze, jednak jednocześnie nie potrafi już wierzyć w jej czułe słowa. Nakreśliła między nimi zbyt duży dystans, aby Lyall pozwolił sobie samemu uwierzyć, że ktokolwiek prócz Noah, potrafi podejść do niego ze szczerymi intencjami. Za słowa pani Teivel musi kryć się ukryty motyw. Jak chociażby niechęć, aby jego potyczki na mieście, źle wpływały na reputację sierocińca Charm Nook i dzieci, które w nim żyją.
_____Zrobię jak sobie życzysz. Zaufaj mi, ciociu. Wszystko jest pod twoją kontrolą — rzuca, po czym uśmiecha się do kobiety na tyle, na ile pozwala pozwala mu strup przy dolnej wardze. Później przechodzą już do bardziej swobodnej rozmowy, niż ta wstępna, informacyjna. Lyall dowiaduje się w jaki sposób będą wyglądały tegoroczne święta, informuje od razu panią Teivel o swoim planowanym świątecznym wyjściu na miasto, a także wspomina o dziwnych zachowaniach pierwszoklasistów, które zauważył dwa dni temu - niedługo po ostatnim raporcie, który składa u pani domu. Rozchodzą się w pogodnej atmosferze, a Lyall wierzy, że jego następne kłamstwo jest o wiele lepszym gruntem dla nadchodzącej przyszłości, niż gdyby Noah przyznał się, że obił mu twarz.
_____Proszę, proszę, kogo ja widzę? Masz ci coś do oddania, pamiętasz? — zagaja, gdy natyka się na Noah na korytarzu. Byłoby dziwnie, gdy ich spotkanie pośród innych dzieciaków między ścianami sierocińca wyglądało inaczej, choć na usta ciśnie mu się pytanie, dlaczego go nie obudził, gdy wychodził nad ranem. Noah jednak postanawia go ignorować, sprawiając że Lyall jedynie podąża za nim spojrzeniem, zagryzając mocno zęby. Jeśli w ten sposób mają wyglądać ich następne dni… To naprawdę żałuje, że dał się ponieść emocjom zeszłej nocy. Żal ściska mu pętlę na gardle, gdy kieruje się za prośbą pani Teivel do skrzydła pielęgniarskiego, gdzie pani Beatrice jak widać się go spodziewa.

_____Przez ostatni dni do nadchodzących świąt dzieci skupiają się na dekorowaniu korytarzy i jadalni, w której pani Teivel organizuje ogromną choinkę, pod którą wylądują prezenty, które sami sobie przygotują. Lyall naturalnie zostaje “przewodniczącym” wydarzenia, który kontroluje przygotowania, w międzyczasie starając się wpaść do Noah i go zagadać. W końcu nie mogą się już wiecznie mijać! Im dłużej myśli o ich zbliżeniu, tym coraz większe zirytowanie wzbiera się w nim, gdy Noah go ignoruje. I choćby zaczynał go śledzić, to i tak Henderson kończy w swoim pokoju. Nie przesiaduje już w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie Blaze mógłby go znaleźć i zmusić do gadania.
____W noc wigilijną, gdy wszyscy siadają do kolacji Lyall zostawia pod choinką prezent dla Noah z krótkim liściem, proszącym o wizytę w jego pokoju po północy. Przynajmniej tak mu się wydaje, że do tego czasu powinien wrócić z miasta ze wszystkimi rzeczami, które przygotowuje na noc. Naturalnie, spodziewa się, że chłopak i tym razem postanowi go zignorować, jednak w jego sercu nieprzerwanie tli się wiązka nadziei i jeśli nie uda się tym razem będzie się starać, aby móc chociaż powiedzieć, że ostatnim razem go poniosło.
Aku
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Aku
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {08/05/24, 10:56 pm}

NOAHhendersonI am crazy, I am messy
total psycho in the head
You destroyed me just to leave me
and I felt like I was dead
Stop fuckin’ with my head
Emme's Codes

theme song
_____ Kolejne dni upływają im w ciągłej zabawie w kotka i myszkę. Lyall uparcie próbuje skonfrontować się z Noah, a ten z jeszcze większym oporem ucina je do tego stopnia, że postanawia przesiadywać we własnym pokoju zamkniętym na klucz. Czuje się fatalnie z myślą, że przez własną głupotę doprowadził do takiej sytuacji. Gdyby tylko nie był taki wścibski… Gdyby po prostu sobie odpuścił i zostawił ten temat raz na zawsze, może reszta elementów domina nie runęłaby tak daleko. Dalej trwaliby w swojej zdystansowanej relacji, jak przez wszystkie lata i nie musiałby teraz walczyć między tym, czego pragnął, a co było właściwe. Czuje się zwyczajnie rozdarty i po reakcjach Lyalla jest przekonany, że tamten jest w niewiele lepszym stanie od niego. Noah jednak nie ma innego wyjścia. Tylko dystans i próba zgaszenia pożaru, którego wzniecił jest w stanie ich ocalić. Nawet jeśli oboje mają przez to cierpieć. Bo nie potrafi wierzyć samemu sobie i temu, że będzie potrafił postawić granicę przez młodszym. Właściwie to jest jego największy lęk; że się podda, całkowicie upojony bliskością przestanie logicznie myśleć i zrobi coś głupiego. Coś, czego będzie żałować jeszcze bardziej, niż pocałunków i zwalonego konia w pokoiku pod schodami.
_____ W końcu nadchodzą święta Bożego Narodzenia. Wieszając girlandy nad oknami w korytarzach nie może wyzbyć się uporczywego ucisku na klatce piersiowej. Czuje, że ignorowanie chłopaka absolutnie go wykańcza, a irracjonalne przywiązanie i uporczywy brak jego obecności coraz bardziej mu ciąży. Czuje się z tą myślą niezwykle zagubiony, a gdy rzuca młodszemu ukradkowe spojrzenia, skręca go w żołądku. Jak to możliwe, że po wszystkim co razem przeżyli Noah nie potrafi bez niego funkcjonować?
_____ Wieczorem przebiera się w elegancki strój, a właściwie… Połowicznie. Nigdy nie był typem elegancika, toteż postawił na wygodne, czarne, jeansowe spodnie zapinane na skórzany pasek, a jedynie górę stroju pozostawił galową w postaci czarnej koszuli. Pierwsze guziki pozostawia odpięte, a rękawy podwija do łokci. Układa włosy żelem, wpina do ucha swój ulubiony srebrny kolczyk w kształcie krzyżyka, a na szyi zawiesza srebrny łańcuszek. Wyjątkowo psika się nawet perfumami, które udało mu się kiedyś zdobyć na jednym z wypadów poza murami sierocińca. Spogląda ostatni raz w lustro. Nigdy nie lubił subtelnych piegów rozsianych na nosie i policzkach, ani długich, wyraźnych, kobiecych rzęs, ale dzisiaj uznaje je za całkiem urokliwe. Dochodzi do wniosku, że bardzo opornie, ale powoli akceptuje drobne elementy własnego ciała. Nie są to spektakularne efekty, ale ważne, że są.
_____ Gdy przychodzi na wieczorną kolację, jak zwykle przychodzi jako ostatni. Wszyscy zajęli już swoje miejsca przy stole, który został ułożony w poziomej linii poprzez połączenie mniejszych stolików i przystrojonym białym obrusem, świeczkami, stroikami i rzecz jasna potrawami. Gdzieś w rogu pomieszczenia majaczy w tle urokliwa choinka, a tuż obok stoi pianino, do którego podchodzi Lyall. Ich spojrzenia krzyżują się ze sobą i Noah czuje, jakby wywołało to drobne rozładowanie energetyczne uderzając go w czubek głowy i spływające wzdłuż kręgosłupa. Twarz Blaze’a doszła już praktycznie całkowicie do siebie i, rzecz jasna, wyglądał piekielnie dobrze. Noah z wrażenia drżą oczy i odchrząkując odwraca wzrok, siadając przy stole. Wówczas Lyall usadawia się przy instrumencie, a gdy Henderson słyszy pierwsze dźwięki płynące z pianina, bardzo szybko rozpoznaje przygrywaną melodię „All I want for Christmas is you”. Jego wewnętrzna miłość do muzyki bierze nad nim górę i podrygując podśpiewuje pod nosem tekst piosenki.
_____ – Wow, Noah – słyszy głos Katie siedzącej obok niego i wlepiającą w niego wielkie oczy. – Nie wiedziałam, że ty tak pięknie śpiewasz. – Rozdziawia usta z wrażenia. – Proszę, idź i zaśpiewaj nam na głos! Noah! Noah! Noah! – nawołuje tłum, który w ślad za dziewczyną chórkiem wykrzykuje jego imię, by dodać mu odwagi. Zmieszany Henderson przeklina w myślach cały świat. Czemu on wiecznie musi się w coś wkopywać? Niepewnie rozgląda się po wszystkich, zatrzymując wzrok na Lyallu. Przełyka ślinę i nieśmiało podnosi się z krzesełka, na co wszystkie dzieciaki odpowiadają mu radosnymi okrzykami i oklaskami. Noah zapada się w sobie ze wstydu, ale podchodzi do pianina. Ze stresu drżą mu ręce, więc przymyka powieki i skupia się na oddechu.
_____Jestem gotowy – mówi, choć nie ma w jego głosie ani krzty przekonania. Postanawia wybrać najbezpieczniejszą opcję z możliwych i nie otwierać oczu przez całą długość piosenki.
_____ Słysząc pierwsze nuty pianina, Noah całkowicie zatraca się w melodii starając skupić na niej całą swoją uwagę i przezwyciężyć wewnętrzne napięcie.
_____I don't want a lot for Christmas… There is just one thing I need – rozpoczyna piosenkę. – I don't care about the presents underneath the Christmas tree… I just want you for my own… More than you could ever know… Make my wish come true… All I want for Christmas is you… Yeah.
_____ Nawet nie zauważa, gdy Lyall w pewnym momencie myli nuty, ale szybko wraca do normy. Noah całkowicie zatraca się w śpiewie, absolutnie czystym. Nie myli się, ani nie fałszuje ani razu. Gdy piosenka dobiega końca, wszyscy wiwatują, krzyczą, piszczą, klaszczą, a nawet gdzieniegdzie słychać głośne gwizdy. Dopiero wtedy otwiera oczy i oniemiały przygląda się zadowolonej gawiedzi. Policzki rumienią mu się z wysiłku i z reakcji spowodowanej docenionym występem. Noah na końcu zawiesza wzrok na blondynie i czuje, jak żołądek wywija mu koziołka. Spojrzenie ciemnych tęczówek jest tak intensywne, że wypala w nim dziurę na wylot. Zmieszany powraca wzrokiem do reszty dzieciaków, po czym wraca na swoje miejsce przy stole.
_____ Kolacja mija mu zaskakująco szybko. Nie je zbyt wiele, wciąż jeszcze będąc pod wrażeniem swojego występu. W końcu nigdy dotąd nie śpiewał publicznie. Ilość stresu dość dobrze zablokowała mu żołądek. Wszyscy byli zaskakująco mili, co chwilę prawili mu komplementy i dopytywali o to, jak długo uczy się śpiewać. Jak za mrugnięciem oczu nadchodzi moment wręczania prezentów. Ku jego zaskoczeniu on również otrzymuje jeden z nich. Nigdy dotąd nie miało to miejsca. Zaskoczony łapie za liścik.
_____ Przyjdź do mojego pokoju o północy. Mam dla ciebie prezent. Lyall.
_____ Wzbiera w nim panika. Żołądek tym razem już całkowicie zawiązuje mu się na supeł. Nie spodziewał się takiego zaproszenia. Najbardziej przeklina samego siebie, że jakaś cząstka w nim podskakuje w ekscytacji. Próbuje się otrząsnąć. Nie. Nie może tam iść. Przecież obiecał sobie, że tego nie zrobi. Nie może tego zrobić.
_____ Bije się z myślami przez cały wieczór. Dopiero przed drugą w nocy nogi ponoszą go prosto pod drzwi Lyalla. Przełyka ślinę z nerwów. Obiecuje sobie, że wejdzie tylko na chwilę. Wyjaśnią sobie wszystko, co między nimi zaszło i to, że nie powinni już więcej się do siebie zbliżać. Załatwią to po prostu grzecznie i dojrzale, jak na dorosłych ludzi przystało, a później każdy pójdzie w swoją stronę.
_____ Noah stuka kilka razy w drzwi, po czym uchyla drzwi od pokoju i wchodzi do środka. Lyall siedzi na łóżku z butelką alkoholu i spogląda na niego zaskoczonym, zamglonym wzrokiem.
_____Jesteś pijany – zauważa inteligentnie. Dopiero po chwili zauważa przystrojony stolik, na którym leżały dumnie kawałki dobrze pachnącego sushi. – Och… – zatyka go z wrażenia. Mruga kilkukrotnie oczami. – A cóż to za zaszczyt mnie kopnął, że mam pakiet premium? – nawiązuje do komentarza młodszego z wieczoru, którego spędzili razem w łóżku. Jakkolwiek to brzmi.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {09/05/24, 02:31 pm}

Charm Nook  - Page 2 Be72d6425bc335e2c993db22b27c0606c78183d0

_____Lyall poprawia włosy, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Stara się ułożyć niesfornie skręcające się kosmyki, ulizane na żel do tyłu, czując jak niemal dusi się w wytwornym fraku, który wkłada na siebie tego wieczoru. Jest on oczywiście pomysłem pani domu, co do którego nie śmie się sprzeciwić. Każdy jego najmniejszy ruch musi iść według jej planu, dlatego jak posłuszna marionetka stosuje się do jej przykazań, samemu dławiąc się brakiem własnej woli. Dodatkowo ostatni brak Noah okropnie mu doskwiera, sprawiając że znowu zaczyna wariować. Wraca do roli starego dobrego siebie, który mści się na innych przez to, że nie może znaleźć tego niebieskiego spojrzenia wśród tłumu. A zresztą nawet gdy ich oczom udaje się spotkać, w połowie drogi Noah urywa kontakt i udaje, że Lyall w ogóle nie istnieje. Czuje się jak gówno, za każdym najmniejszym razem. I doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że powinien całkowicie zastopować rozwój tej sytuacji już dawno. Udać, że tamten wieczór był jedynie momentem słabości, który nie będzie mieć więcej miejsca w przyszłości, , ale liścik w prezencie pod choinką jest już podłożony. No I jest ustawiony z Sarah na rozmowę, gdy wpadnie do niej po resztę rzeczy, które są mu potrzebne na zorganizowanie tego wieczoru.
_____Stawia się w sali jadalnej praktycznie na ostatni moment, zanim wszystko się zaczyna. Naturalnie nie czuje stresu przed zasiąściem przy pianinem i zagraniem paru kolęd, których nuty zna już niemalże na pamięć. Przez ostatnie lata zwykł przygrywać melodię do większych wydarzeń w Charm Nook, jego występ jest więc naturalną koleją rzeczy. Zasiada na małej pufce tuż przy instrumencie, z gracją układa palce na klawiszach i zaczyna grać, skupiając na tym całą swoją uwagę. Nikt nie zwraca na niego uwagi, dlatego może ponieść się odczuciu, że pomieszczeniu jest tylko on i muzyka, która płynie spod jego palców. Szmery w tle całkowcie do niego nie docierają, a przynajmniej dopóki w tłumie nie zostaje wywołane imię Noah. W tym samym momencie przestaje grać, spoglądając z wyczekiwaniem na chłopca, którego imię pociesznie skandowane jest przez dzieci, które zdają się zapomnieć jak kiedyś traktowały Hendersona. Magia świąt. Lyall szczerze wątpi, że uda im się nakłonić chłopaka, a jednak ciemnowłosy podchodzi do pianina przygotowując się do śpiewu w jego akompaniamencie. Na twarzy blondyna pojawia się cień zaskoczenia, ale również ekscytacja z uwagi na fakt, że będzie mógł usłyszeć jego syreni śpiew, który od zawsze bezsprzecznie go wabił do starszego chłopca.  I gdy ten zaczyna śpiewać, Blaze działania mechanicznie grając jedynie z pamięci, a wzrok wlepiony ma raz jemiołę wisząca na żyrandolu, a raz utkwiony w plecach stojącego przed nim chłopca. Do zdrowych zmysłów wraca dopiero, gdy chwilowo gubi rytm, co pozwala mu się na powrót skupić na grze. A gdy Noah kończy swój występ, w końcu udaje im się złapać kontakt wzrokowy. Lyall odnosi wrażenie, że znów odpływa. Doświadczenie jego śpiewu jest dla niego hipnotyzujące, a tekst piosenki, który dopiero co przesmyknął się przez język Noah zostawia w sercu Blaze’a jeszcze większą nadzieję. Uparcie i na przekór samemu sobie pragnął, aby chłopak śpiewał to z dedykacją dla niego.
_____Po ich wspólnym występie ogrywa jeszcze parę utworów, zanim rozpoczyna się świąteczny spektakl, w którym Lana bierze udział. Od czasu ich kłótni, żadne plotki nie dotarły do Lyalla, więc musiało być, że Lana zachowuje jego sekret dla siebie. Wciąż jednak nie zgłębia po co, od tego czasu nie znajduje dobrej chwili, aby z nią porozmawiać. Zamiast tego wieczorami skupiał się na wyjściach poza sierociniec, aby dopiąć swoje wigilijne przygotowania na ostatni guzik. Doskonale pamięta, jak Noah mówił tamtego wieczoru “załatw mi sushi z zewnątrz i jestem twój” i cóż na swój sposób zamierza użyć te słowa przeciwko niemu. Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że zdobycie chłopca nie skończy się na samym zestawie, a mimo wszystko chce zrobić mu ten prezent, a także w pewien sposób przyjemność. Dlatego jeszcze w trakcie trwania spektaklu, po spożyciu paru potraw z wigilijnego stołu, urywa się z jadalni. Dąży do swojego pokoju, aby przebrać się w nieco wygodniejszy strój, bo umówmy się, wychodzenie we fraku na miasto do takich nie należy. Przebiera głównie spodnie i buty, marynarkę zamieniając na zimową kurtkę, którą narzuca na koszulę, po czym wychodzi na dwór.
_____Na zewnątrz prószy śnieg, który niszczy jego idealnie na żelowaną fryzurę, ale nie przejmuje się tym. Poza sierocińcem mógł być już sobą, ponieważ nikt niczego od niego nie oczekiwał. Mógł grać we własne gierki, mógł zakładać maski, ale po co? Jego znajomi, których swego czasu poznaje w internecie nie wymuszają na nim określonych reakcji. A zwłaszcza nie musi udawać kogoś kim nie jest przy Sarah. Wpada do niej na adres, który dziewczyna podaje mu parę dni wcześniej, strzepuje śnieżny puch ze swoich włosów i kurtki, czekając aż ta otworzy mu drzwi.
_____— O! Lyall. Już po wigilii? — pyta z zaskoczeniem, wpuszczając go do środka. Ściąga buty w przedpokoju, kierując się za blondynką do jej pokoju, z wiedzą że nie zajmuje mieszkania samotnie. Sarah wskazuje mu odpowiednie drzwi, aby samej udać się do kuchni po butelkę whisky, popitę i sushi, które cudem udaje jej się załatwić w święta i wraz z nimi wchodzi do pomieszczenia, gdzie Lyall kręci się niespokojnie na obrotowym krześle.
_____— Wszystko o co prosiłeś — mówi, kładąc rzeczy na biurku, aby zaraz zająć wygodnie miejsce na łóżku. Czuje we krwi, że Lyall przychodzi wcześniej niż zapowiadał, ponieważ potrzebuje pogadać. Zresztą tyle też jest w stanie wyczytać z jego postępnej miny. — A teraz mów, bo na pierwszy rzut oka widać, że coś cię trapi. Chodzi o Noah, prawda?
_____Mhmm — odpowiada z początku mrukliwie, spoglądając na swoje ręce, zanim podnosi wzrok na dziewczynę. Nie wie jak ubrać swoje zmartwienia w słowa, ale wyrozumiałe spojrzenie Sarah podpowiada mu, że może zamknąć oczy i mówić co mu ślina na język przyniesie, a ona i tak połączy to w spójną całość. — Parę dni temu Noah dowiedział się o tym co do niego czuje… W bardzo niefortunny sposób. Bo… Kiedy sam mnie spytał po co robię te wszystkie głupie rzeczy, to nie czułem się gotowy, żeby mu powiedzieć. A później usłyszał jak Lana mnie szantażuje niemalże tym samym i sam się wydałem. Pobił mnie, a potem pocałowałem go… I oboje całkowicie się temu poddaliśmy. Możesz się spodziewać do jakiego stanu się tym doprowadziliśmy… Pomogłem mu z “problemem”, a później zaprosiłem do siebie na noc.Liczyłem, że jego obecność przegoni moje koszmary i naprawdę się udało! Ale wyszedł kiedy jeszcze spałem i od tamtego czasu mnie unika. I wiem, że to nigdy to między nami nigdy nie powinno mieć miejsca, ale brakuje mi jego obecności. Wcześniej potrzebowałem tylko wiedzieć gdzie jest, a teraz nawet jak wiem, to dusi mnie fakt, że nie chce ze mną porozmawiać — mówi, a Sarah słucha go uważnie, kiwając głową. — Zostawiłem mu liścik świąteczny z zaproszeniem dzisiaj na kolację o północy, ale nie wiem czy tego też zwyczajnie nie oleje.
_____— Hmm… Znam Noah tylko z twoich opowieści, więc mogę jedynie spekulować, ale podejrzewam, że po tej nocy oboje byliście zaskoczeni tym do czego doszło. I Noah przetwarza sytuację właśnie w taki, a nie inny sposób. Powinieneś dać mu czas, zamiast na niego naciskać, ale samemu też nie popadać w paranoję! Lyall. Jesteś równym gościem i jestem pewna, że gdy Noah wszystko sobie ułoży sam do ciebie przyjdzie — odpowiada Sarah, chociaż nie zna całej ich historii. Wiele mankamentów Blaze przed nią ukrywa z wiedzą, że gdyby wiedziała wszystko co zrobił Hendersonowi dotychczas, wcale nie byłaby tak pozytywnie nastawiona. Mimo wszystko Lyall uśmiecha się pod nosem.
_____To był jego pierwszy raz, więc wiem że pewnie jest speszony i przytłacza go sytuacja, w jakiej go postawiłem. Czasami chciałbym, żeby było bardziej jak przed tym wszystkim, żeby było jak dawniej… — przyznaje blondyn, ukrywając twarz w dłoniach. Jego zbliżenie się do Noah sprawia, że grunt osuwa mu się spod nóg i nie wie, jak w rzeczywistości powinien się zachować. Cholernie tęskni za jego obecnością i bliskością, której wspólnie zasmakowali. Cholernie chciałby z nim porozmawiać. Ale z drugiej strony osiąga właśnie to, co przez bardzo długi czas próbował osiągnąć wcześniej… Dostateczny dystans, w którym Lyall jest zdolny utrzymywać swoje emocje na wodzy, w którym żyjący w nim potwór nie może skrzywdzić chłopca na którym mu zależy.
_____— Właśnie w ten sposób zmiany wpływają na ludzi. Z początku są trudne do zdzierżenia, ale wraz z adaptacją wszystko staje się bardziej klarowne… I tylko czas może was uratować. I warto wierzyć w magię świąt, kto wie może liścik, który mu pozostawiłeś wzbudzi w nim ciekawość i odwagę, aby w końcu się skonfrontować. Bądź dobrej myśli. Na pewno będzie pod wrażeniem całej tej kolacji, którą przygotowałeś. Wiesz ile się natrudziłam, żeby złapać świeże sushi w wigilię? Prawie wszystko jest dzisiaj pozamykane! Mam jeszcze te świeczki, które chciałeś. Możesz sprawdzić czy są dobre, kupiłam jedną też dla siebie, stoi na parapecie — mówi Sarah, podnosząc go na duchu i w pewien sposób też uspokajając. Dziewczyna trochę go zna, więc jej słowa trafiają idealnie w punkt, kiedy Lyall zaczynają dosięgać depresyjne myśli. Wskazuje też na świeczkę palącą się na parapecie, gdzie też powoli podchodzi, nachylając się nieco by lepiej poczuć jej zapach. Nie jest duszący, mimo intensywnej kwiatowej woni, który unosi się subtelnie w powietrze wraz z topniejącym woskiem.
_____Myślę, że będzie idealna. Dziękuję za wszystko, ile powinienem ci oddać? — mówi, wracając na obrotowe krzesełko przy biurku. Naturalne, że zamierza się odwdzięczyć za cały trud i ciężką pracę, którą Sarah wykłada na jego rzecz. Dziewczyna jednak śmieje się cicho na jego słowa i kręci głową z dezaprobatą, zanim podejmuje dalszą rozmowę.
_____— Potraktuj to jako świąteczny prezent ode mnie. A z racji tego, że niebawem masz też urodziny, przygotowałam coś co może ci się przydać — odpowiada blondynka, aby zaraz przeturlać się na drugą stronę łóżka, aby dopaść do szafki nocnej po drugiej stronie.
_____Weź przestań, jak mógłbym potraktować to jako prezent, kiedy sam nic dla ciebie nie mam — rzuca, marszcząc brwi. Czułby się co najmniej dziwnie z przyjęciem tylu podarków bez zrekompensowania się. Co prawda nie ma przy sobie zbyt wielu pieniędzy, jest zbyt młody by ktokolwiek przyjął go do pracy, a z kieszonkowych otrzymywanych od pani Teivel nie zbija kokosów. Ale był gotów oddać Sarah to co ma, żeby wyszli na równo.
_____— Dla mnie największym prezentem jest twoja obecność, zwłaszcza w wigilię. W przeciwnym razie przez cały dzień siedziałabym sama. A teraz, gdy wiem, że znalazłeś dla mnie trochę czasu nawet w święta… To wiele dla mnie znaczy — mówi Sarah, wyciągając z szafki ciemną reklamówkę, którą kładzie na łóżku u swojego boku. Nim przekazuje mu ją, rozmawiają jeszcze przez dłuższy czas o świętach. O tym, że dziewczyna Sarah spędza je ze swoją niezbyt tolerancyjną rodziną, która staje się też powodem, dla którego blondynka siedzi sama z domu. Informuje Lyalla, że sama się na to zgodziła, bo opcjonalnie też mogła wybrać się do rodziny z czego ostatecznie zdecydowała się zrezygnować. I zdaje się, że nie przypuszczała, że samotność w święta może być tak przytłaczająca, że może ją odebrać inaczej niż taką na co dzień. Jeszcze udaje im się posprzeczać o te pieniądze, które Blaze chce jej zostawić, ale w końcu rezygnuje, aby odczytać z sytuacji, że jego słowa są zwyczajnie nie na miejscu.
_____Dobrze, dobrze… Już więcej o tym nie wspomnę. I co to za prezent urodziny? — mówi podchodząc do łóżka, aby złapać na czarną reklamówkę. Sarah nie odpowiada od razu, pozwalając mu samemu sprawdzić. A gdy wyciąga z foliówki opakowanie kondomów i lubrykant, niemal automatycznie różowieje na twarzy, spoglądając z zaskoczeniem na rozbawioną dziewczynę, która niemal dusi się ze śmiechu na jego nieśmiałą reakcję.
_____— Nie patrz tak na mnie… Coś mi podpowiada, że prędzej czy później ci się przydadzą. A zwłaszcza lubrykant. Mam trochę więcej wiedzy w tych sprawach i śmiało mogę ci powiedzieć, że z chłopakiem jest trochę inaczej niż z dziewczyną. Przyda wam się dużo poślizgu, jeśli nie chcesz zrobić mu krzywdy — mówi Sarah, edukując go, a Lyall wrzuca gumki i wazelinę z powrotem do woreczka z mocno bijącym sercem. Szczerze jeszcze o tym nie myślał, jak w rzeczywistości miałby wyglądać jego stosunek z Noah. I rzeczywiście nie edukował się na temat tego, jak takowy wygląda między chłopcami. Dziękuję dziewczynie dość nieśmiało, powoli zaczynając pakować wszystkie podarki do plecaka, z którym przyszedł.
_____Mam wrażenie, że nie szybko tego użyjemy, ale… dziękuję.
_____— Lepiej być przygotowanym na każdą ewentualność — rzuca Sarah, po czym pyta o której Lyall zamierza się zwijać, skoro prawdopodobnie chce jeszcze wszystko przygotować przed możliwym przyjściem Noah. Blaze informuje, że ma jeszcze wolną godzinę, dlatego przesiadują jeszcze wspólnie. Sarah puszcza cicho muzykę z głośnika, zapraszając blondyna aby usiadł wygodniej koło niej. Wracają rozmową do sytuacji rodzinnej dziewczyny, zahaczając przy okazji o odczucia Lyalla, który ze swojej strony może przedstawić jej całkowicie inną perspektywę. W końcu wychowuje się w sierocińcu praktycznie od urodzenia, a najbliższą mu “rodziną” są inne dzieci i pani Teivel. Gdy temat zdaje się na tyle trudny i przytłaczający, Sarah wraca do “programu edukacyjnego”, widząc że swoją ostatnią wypowiedzią wzbudza w Blazie ciekawość, ale chłopak nie czuje się zbyt pewnie, aby o to zapytać. Sarah będąc osobą bardzo oczytaną i rozgarniętą w temacie zbliżeń homoseksualnych, przedstawia mu wszystkie fakty i dobre rady, dotyczące pierwszego razu. Lyall chłonie tą wiedzę jak gąbka, a gdy jego wyobraźń płynie zbyt daleko, powodując następny widoczny rumieniec na jego twarzy, Sarah znów nie może przestać się śmiać.
_____— Chyba już czas — mówi blondynka, gdy dobiega godzina, którą Lyall ustawia wcześniej na swoje potencjalne wyjście. — Trzymam kciuki za dzisiaj. Wesołych świąt i wszystkiego najlepszego, bo nie wiem czy uda na się zobaczyć w twoje urodziny. Dasz radę, ale jeśli naprawdę ten wieczór nie wyjdzie tak jak oczekiwałeś, to wiesz gdzie mnie znaleźć.

_____Po powrocie do sierocińca Blaze rozpala świeczki na swoim parapecie, chcąc wypełnić pokój zapachem kwitnących kwiatów na długo, zanim Noah postanowi złożyć mu wizytę. Rozkłada sushi i alkohol na blacie biurka, a czarną reklamówkę z gumkami pakuje do jednej z szuflad. Pozostaje mu już tylko czekać do północy, ale nie byłby sobą, gdyby był w stanie usiedzieć spokojnie. Zaczyna kręcić się po pokoju, raz odpinając guziki koszuli, raz zapinając ją pod samą szyję. Zastanawia się czy powinien zrobić coś z włosami, czy może zostawić je takie, wciąż wilgotne od śniegu i rozwichrzone od wiatru? Przebrać się w coś wygodniejszego z myślą, że wygląda za mało kameralnie czy może zostawić wszystko tak jak jest? Zachowuje się jak zestresowana nastolatka przed randką.
_____I gdy dobija północ, czeka jeszcze piętnaście minut, dwadzieścia, czterdzieści… Aż cały stres i nadzieja gasną, zostawiając po sobie gorycz żalu, że znowu zostaje zignorowany. Rozdziera mu serce, sprawiając że ma ochotę zrobić komuś krzywdę. W jakikolwiek sposób wyżyć się, bo jak zwykle nic nie idzie wedle planu, który sobie układa. W końcu bierze w ręce alkohol, a gdy upija łyk czystej whisky czuje palące uczucie w przełyku, które powoli go od siebie uzależnia. Rozlewa alkohol do kupka i zalewa go coca-colą, wypijając zaraz drinka niemalże duszkiem. Upija się powoli, a od ciepła panującego w pokoju i rozgrzewających go promili robi mu się gorąco, dlatego rozpina koszulę do połowy, kładąc się na łóżku.
_____Zrobiłem wszystko co mogłem, a on wciąż… — mamrocze pod nosem, oddychając ciężko przez nos. Robi się jeszcze bardziej wściekły i zirytowany, gdy zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby ktoś spojrzał z na niego z punktu trzeciej osoby musi przedstawiać sobą obraz bezsprzecznie nędzy i rozpaczy. On? Lyall Blaze? Do jakiego punktu rozdarcia emocjonalnego to dochodzi, że upada tak nisko na kolana. Zaczyna rozważać czy nie powinien napisać do Sarah i oznajmić jej, że jego wyjątkową kolację trafia szlag. Dzięki temu spędziliby tą wigilijną noc we własnym towarzystwie, jednak wizja ponownego wyjścia na dwór, gdzie temperatura sięga poniżej zera i nieprzerwanie prószy śnieg, zmywa z niego całą chęć na wychodzenie. Trzymając już telefon w rękach postanawia puścić sobie muzykę, ponieważ cisza w pomieszczeniu robi się na zbyt przytłaczająca.
_____I w końcu, gdy dobija druga słyszy jak drzwi do jego pokoju się otwierają. Jest jednak wystarczająco pijany, żeby nie dokońca to zarejestrować. Zastanawia się czy mu się nie przesłyszało, a gdy zauważa sylwetkę Noah nie jest pewien, czy od upojenia alkoholowego nie ma już omamów.
_____Nie byłbym, gdybyś przyszedł na czas — rzuca mrukliwie Lyall, podnosząc się do siadu. Przygląda się ciemnowłosemu jeszcze przez dłuższy moment, aż ogarnia go swoista ulga, że to jednak nie omamy. Książę rzeczywiście zdecydował się go odwiedzić. Cóż, lepiej późno niż wcale.
_____Magia świąt? — odpowiada krótko Lyall, schylając się po pustą szklankę, aby podejść do biurka i nalać następnego drinka. — Zapraszam. Zajadaj się póki świeże, wiesz jak trudno było je załatwić w wigilię? — rzuca, zapraszając Noah gestem dłoni, aby nie stał cały czas w progu pokoju. Przypomina sobie automatycznie całą swoją rozmowę z Sarah i to ile musiała się naszukać, żeby rzeczywiście zakupić zestaw sushi w święta. Cieszy się więc, że jej trud nie pójdzie na marne. Siada na jednym z krzeseł przy biurku, stawiając drinka tuż przy tacce sushi.
_____Szczerze już myślałem, że nie przyjdziesz… — mówi, uśmiechając się delikatnie w kierunku Noah, który niepewnie zajmuje miejsce u jego boku. — Ale skoro już jesteś, to możesz się chociaż ze mną napić — dodaje, wskazując głową na szklankę stojącą między nimi.  Skoro Noah decyduje się przyjść, to może chociaż z nim wypić. Po alkoholu na pewno też będzie im się swobodniej i śmielej rozmawiać o rzeczach, które pozostawiają wyłącznie dla siebie przez ostatnie dnie. Promile płynące już w jego krwi, sprawiając że staje o wiele łatwiejszy do odczytu i wierzy, że Noah jest w stanie odczytać mieszankę emocji, która przesmykuje się po jego twarzy. Od zdezorientowania, że zostaje przyłapany na upijaniu się w samotności. Poprzez żal z powodu bycia ignorowanym, tęsknotę jaką odczuwał z widocznego braku Noah w jego życiu. Po radość i ulgę, że rzeczywiście zdecydował się pojawiać. Lyall czuje jak jego warga drga, gdy otwiera usta, aby przeskoczyć na inny temat. Wcześniej bardzo długo myślał nad tym, co chciałby powiedzieć Noah, ale obecnie trudno jest mu ugryźć temat. A z racji tego, że może też nie powinien od razu z rzutu na taśmę przechodzić do tematu, postanawia wyrazić swoją szczerą aprobatę wobec jego wcześniejszego występu.
_____Tak samo jak nie spodziewałem się, że zaśpiewasz na kolacji. To było… wow — rzuca, przeczesując dłonią niesforne kosmyki, które opadły mu na twarz, gdy poruszył głową. Zastanawia się czy, gdyby puścił teraz tą samą kolędę, to czy miałby prawo dostać prywatny występ? Czy Noah mógłby mu przekazać, że jest Lyall jest wszystkim czego potrzebuje na te święta?
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Charm Nook  - Page 2 Empty Re: Charm Nook {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach