Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Twilight tensionWczoraj o 08:00 pmCarandian
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
From today you're my toy15/09/24, 06:22 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Unlucky Meeting15/09/24, 09:39 amKurokocchin
This is my revenge14/09/24, 05:50 pmKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
1 Pisanie - 100%

Go down
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 8 Empty From today you're my toy {05/01/23, 10:42 am}

First topic message reminder :

From today you're my toy - Page 8 Fff10


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia 19/04/24, 11:10 am, w całości zmieniany 4 razy

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 8 Empty Re: From today you're my toy {07/09/24, 08:15 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       W drodze do domu nadal czułem się tak, jakby coś mnie ściskało. Oddychałem spokojnie, ale serce biło mi, jak szalone. Czułem strach, byłem okropnie przerażony, bo nie wiedziałem co będzie. Ryu był gotowy mnie zabić, co jasno pokazał po wypadku. Skoro dziewczyna się wybudziła, nie będzie mnie chciał, ani potrzebował. Oparłem głowę o szybę, mając ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć, by pobyć w samotności wiele dni.
       Kobayashi zniknął w swoim biurze, zaś ja wbiłem wzrok w zamknięte drzwi. Rozmasowałem dłonią łokieć, bojąc się, że te nerwy mnie w końcu wykończą, może trochę na to nawet liczyłem. Spojrzałem na Bunte nieco  nieobecnym wzrokiem i skinąłem ledwie widocznie głową. Nie miałem siły, cały czas było mi nie dobrze, ale ruszyłem za mężczyzną, który cały czas trzymał Hane. Zazdrościłem kobiecie trochę tego, że jest nieprzytomna. Sam chciałbym spać długo, aby uniknąć tego wszystkiego. Czekałem, aż Bunta odłoży dziewczynę na łóżko, ale jego słowa mnie zaskoczyły. Nie wiem czemu, ale od początku miałem wrażenie, że mnie nie lubi, że uznaje mnie za kolejny problem, którym będzie musiał się zajmować, ale jednak widać było, że się martwił. Może nie mówił tego wprost, może nie otwierał swych ramion by przytulić mnie na pocieszenie, ale interesowało go to, jak się czuję.
- Nie wiem... Boję się tego co będzie - szepnąłem, wbijając wzrok w ziemię. Chciałem móc powiedzieć więcej, wypłakać się, ale... Nikt z nich nie był na tyle dobry by móc to zrobić. Skąd miałem mieć pewność, że tego nie wykorzystają? Nie ufałem im i choć Bunta wykazał nieco zainteresowania, to nadal nie czułem, że mógłbym podejść do niego, wtulić się i powiedzieć co leży mi na sercu.
       Wzdrygnąłem się, kiedy Hana się odezwała. Chyba żaden z nas nie spodziewał się tego, że tak szybko się wybudzi. Po ich krótkiej sprzeczce, Bunta wyszedł, więc zostałem z dziewczyną sam na sam. Spojrzałem na nią i ta chyba musiała zauważyć, że coś jest nie tak, bo się skrzywiła, choć równie dobrze mogło to być z bólu. Przysiadłem na brzegu łóżku, odwracając się do niej plecami. Wiedziała, że mnie nie musi się obawiać co do macania, nawet nie interesowały mnie kobiety.
- Ominęła cię scena, kiedy to Ryu był gotowy mnie zabić. Włożył mi pistolet do ust i strzelił, ale.... Nie było żadnych już kul - powiedziałem i poczułem, jak Hana z sykiem podnosi się do siadu. - Powinnaś leżeć, raczej i tak szybko nie wrócić do pracy - odwróciłem się w jej stronę, przyglądając się uważnie. - Obudziła się też Ai, wiesz... Ta dziewczyna, co była w śpiączce.
- Co? Jak to... Obudziła się? - Hana zmarszczyła brwi, co wcale mnie nie zdziwiła. Zabolał mnie jednak fakt, że nie skomentowała tego, co powiedziałem na początku.
- Tak, Ryu właśnie rozmawia z lekarzem - powiedziałem, zerkając na drzwi, które otworzył Bunta. Wszedł do środka ze szklanką wody i jabłkiem.
       Podniosłem się z łóżka i podszedłem do drzwi.
- Chciałbym się wykąpać. Odprowadzisz mnie, Bunta? - zapytałem, ale to tylko dlatego, że i tak nie puściłby mnie samego.
- Tak, już idę - powiedział, odstawiając wszystko na nocną szafkę i poszedł ze mną, kiedy pożegnałem się z Haną. Wracając do pokoju żaden z nas nie poruszył tematy z  tym, jak się czuję, chciałem ciszy, potrzebowałem jej i czułem ulgę, że nie męczył mnie pytaniami.
       Bunta zostawił mnie w pokoju, więc wszedłem do łazienki, gdzie napuściłem wody do wanny. Miałem gdzieś to, że opatrunki mogły się zamoczyć, musiałem zmyć z siebie cały ten brud. rozebrałem się całkowicie i zanurzyłem w ciepłej wodzie, która w przyjemny sposób otoczyła moją skórę. Odchyliłem głowę do tyłu, zamykając oczy. Czy Ryu naprawdę chciał mnie zabić? Widziałem wściekłość w jego oczach i prawda jest taka, że był gotowy to zrobić. Wytarłem policzek z łzy i zanurzyłem się całkowicie w wodzie, chcąc trochę poczuć, jak to jest tracić oddech.  
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 8 Empty Re: From today you're my toy {08/09/24, 08:23 am}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Skończyłem rozmawiać z lekarzem i ustalać termin mojego przylotu, aby odebrać dziewczynę. Najchętniej od razu bym rzucił wszystko w cholerę, ale miałem spory problem na głowie. Hamada był mniejszym, bo jednak śmierć głowy rodziny gangu, gdzie wiedzieli już kto był winowajcą całego porwania i tak dalej... stawiała moją rodzinę w kiepskim świetle.
         Z ciężkim wytchnieniem zrzuciłem z siebie wszystko poza bokserek, chcąc się w końcu umyć, ale los miał dla mnie coś innego. Buntę, który bez pukania wpadł mi do pokoju.
         - Szukałem cię
         - I znalazłeś, a teraz spierdalaj. Chcę się wykąpać - chciałem go pogonić, ale ten nadal stał i patrzył na mnie tym swoim pierdolonym wzrokiem mówiącym: ogarnij się debilu. - Co tak jeszcze stoisz? Nie wyraziłem się jasno?
         - Jasno jak słońce, szefie. Jeśli chodzi o Shoyo...
         - Nie obchodzi mnie Shoyo! - ryknąłem rozdrażniony podchodząc niebezpiecznie blisko jasnowłosego, ale ten nadal stał w miejscu, biorąc na klatę moje mordercze spojrzenie.
         - Więc czemu wtedy nie strzeliłeś?
         - Słucham?
         - Wiedziałeś, że masz pusty magazynek. Chciałeś go tylko nastraszyć. - cholernik miał rację. I swoją ucieczką od niego tylko potwierdziłem jego przypuszczenia. Podszedłem do stolika kawowego, nalewając sobie szklankę wody i od razu wypiłem jej całą zawartość. - Zależy ci na nim - stwierdził, jakby to było cholernie oczywiste, a ja prychnąłem z rozbawienia.
        - Śmieszny jesteś - przewróciłem oczami - A teraz się wynoś zanim postanowię nafaszerować twoją dupę ołowiem! - zagroziłem mu nie na żarty, a ten w milczeniu, tak cholernie irytującym. Ze wzrokiem patrzącym na mnie jak na robaka, wyszedł. Rozwścieczony przewróciłem jebany stolik i nie przejmując się zniszczeniami, wpadłem z trzaskiem drzwi do łazienki. A tam... postanowiłem zostawić wszystkie swoje emocje. I udało się. Po godzinie wyszedłem niczym góra. Opanowany, wyciszony z zewnątrz. Ze spokojną głową i przemyślanym planem. Choć moja zemsta nie wyszła tak jak chciałem, dokonała się. Chuj był prawdopodobnie martwy, a Ai... wróciła do mnie.
       
        Bunta późnym wieczorem przyniósł Hannie jedzenie. Tak samo zrobił dla Shoyo. Nie wiedział czemu miał teraz robić za ich osobistą służącą, ale Ryu tak kazał, a z jego słowom wolał już się nie sprzeciwiać. I tak wystraczająco przegiął pałkę.
        - Shoyo - zapukał do drzwi jego pokoju i wchodząc do środka zastał chłopaka na łóżku. - Przyniosłem jedzenie - oznajmił, kładąc tacę na stoliku. - Mam też wiadomość od Ryu. Za cztery dni wylatujemy w trójkę po Ai. Za dwa dni Kobayashi ma spotkanie i musisz z nim na nim być - nie chciał mu mówić, czym ono było. Miał tylko nadzieję, że się domyśli i nie będzie mu kazał mówić tego na głos.
        - Shoyo - zaczął, gdy był już przy drzwiach. - Nie zrób niczego głupiego
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 8 Empty Re: From today you're my toy {11/09/24, 07:54 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Leżenie w łóżku wydawało się być nudne, powinienem cieszyć się, że nikt mnie nie męczy, ale czułem się... samotny. Liczyłem cicho na to, że Ryu przyjdzie do mnie albo chociaż wezwie mnie do siebie, ale najwidoczniej nie zamierzał nic z tego robić. Wbiłem wzrok w sufit, wycierając po raz kolejny mokry policzek i zacząłem myśleć nad ucieczką. Skoro Kobayashi i tak miał żywą moją poprzedniczkę, to wątpiłem by chciał mnie zatrzymać. Widziałem ulgę na jego twarzy, kiedy rozmawiał przez telefon, może nie pokazywał, ale na pewno cieszył się, że ta dziewczyna się obudziła. To było dość niesprawiedliwe, bo sam ledwie uszedłem z życia i jeszcze chciał mnie dobić.
       Przekręciłem się na bok, kuląc się na pościeli. Musiałem wykorzystać to, że będzie zainteresowany bardziej dziewczyną, niż mną. Trochę to bolało, ale zamierzałem zakopać głęboko swoje własne uczucia by uwolnić się stąd, by uwolnić się od niego. Jeśli zniknę, to nie będę problemem i choć może zakończy się to moją śmiercią, to chciałem zaryzykować. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi oraz głos Bunty. Czułem wściekłość, że to był on, choć Bunta również nie miał najłatwiej. Usiadłem na łóżku, krzyżując nogi, po czym zerknąłem na tacę z jedzeniem i na chłopaka. Spojrzałem na niego ponuro, kiedy wspomniał o wylocie do Ameryki i to po Ai. Wcale nie chciałem tam lecieć, byłem tam niepotrzebny.
- Nie zamierzam, w końcu jestem tylko dziwką i ozdobą przy jego boku, niedługo i tak nie będę mu potrzebny - wzruszyłem ramionami, zauważając współczujący wzrok Bunty. - Nie patrz tak na mnie, ma rację, nie jestem nikim więcej, jak zabawką, której w każdej chwili może się pozbyć - westchnąłem, podkurczając nogi by oprzeć brodę o kolana.
- Chcesz pogadać? - zapytał, czym mnie niesamowicie zaskoczył.
- Myślę, że masz ważniejsze rzeczy do roboty, Bunta - posłałem mu delikatny uśmiech i widziałem, że się wacha. - Dziękuję, ale chyba wolę być sam - powiedziałem, sięgając w końcu po tacę z jedzeniem. Skinął głowa i życzył mi dobrej nocy, choć oboje wiedzieliśmy, że do dobrych nie będzie .
       Przez dwa dni nic się wcale nie zmieniło. Cała nasza czwórką dochodziła do siebie, ale miałem wrażenie, że więcej osób kręciło się po posiadłości pilnując głównie Ryu. Ubrany w ładne jasnoniebieskie kimono, czekałem na Ryu, aby ruszyć na spotkanie. Nie wiedziałem po co będę mu tam potrzebny, ani też na jaki temat to spotkanie będzie, ale domyślałem się, że może chodzić o ten wypadek, o śmierć głowy drugiej mafii, jeśli rzeczywiście był martwy.
       Spojrzałem na Ryu, który w końcu się pojawił, ale nie odezwałem się, bo nie czułem takiej potrzeby. Spuściłem głowę, wbijając wzrok w swoje dłonie. Nie zamierzałem się wychylać, nie zamierzałem błagać go, aby spojrzał na mnie czy się odezwał. Za bardzo mnie zranił bym się domagał jego uwagi.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 8 Empty Re: From today you're my toy {14/09/24, 02:47 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Dwa dni były udręką. Nie odzywałem się do Shoyo, który chodził za mną czasem niczym cień. Czasem, bo większość czasu musiał zbierać siły. Nie obchodziło mnie to. Miałem ludzi, którzy zajmowali się jego pilnowaniem, gdy Bunta sprawdzał, czy czasem za krzaka nie wyskoczy na mnie śmiałem z nożem, albo pistoletem. W wolnym czasie zerkał również do Hanny, która zaś wojowała, że chce pełnić swoją służbę, choć ledwo wstawała do kibelka. Śmieszna. Była tak samo zabawna jak cała reszta ludzi, którzy mnie zwyczajowo wkurwiali. Na tyle, że wieczorami musiałem się znieczulać sporą ilością alkoholu.
        Ubrany w granatowe kimono, stanąłem przed swoim kundlem. Hamada od razu spuścił głowę, a ja zagryzłem komplement w zębach. Na co było mnie się produkować? Bunta z ciekawością nas obserwował, ale nie komentował. Całą trójką i dwojgiem pobocznych ochroniarzy z rodziny skierowaliśmy się do sali gościnnej. Kobiety właśnie kończyły zastawiać długie na trzy metry tatami. Stół lśnił od kolorowych talerzy wypełnionymi po brzegi rybami, miskami ryżu, czy przystawkami. Wędzone, smażone ryby z głowami, sashimi, czy zwyczajnie sushi. Glony, kimchi. Było w czym wybierać. Była to dosłownie uczta godna króla.
         - Rad jestem was widzieć - skinąłem głową widząc sześć doskonale znanych mi głów. Usiadłem na czele, wskazując obok siebie kolejną poduszkę dla Shoyo. Nie było oczywiście nakrycia dla niego. Był tylko psem. Mógł zjadać resztki, gdybym postanowił je mu rzucić. Nic... więcej.
         - Cieszymy się, że jesteś cały i zdrów - odezwał się ciemnoskóry, łysy mężczyzna. Był po trzydziestce i od pięciu lat sprawował władzę nad swoją rodziną. Również od pięciu lat mieliśmy sojusz. Choć nie pisemny.
         - Ja się nie cieszę, widząc wasze mordy - powiedziałem, a ci wybuchli śmiechem.
         - Stary, poczciwy Kobayashi. Kropka w kropkę, jak ojciec - wtrącił jeden z staruszków, przeczesując swoją długą brodę.
         - Wszyscy pewnie wiemy z jakiego powodu to spotkanie, ale dla pewnośmy powiedzmy to raz jeszcze. Została wyznaczona kwota za twoją głowę, Panie Kobayashi - wtrącił  się Zerta, jeden z kuzynów ojca, który otworzył własną Familie.
         - Wiecie kto? - spytałem, ale każdy tylko pokiwał przecząco głową. Westchnąłem ciężko, zerkając kątem oka na milczącego Shoyo. - I tak nie ma to większego znaczenia. Mam zamiar pochłonąć rodzinę narzeczonej i wybić każdego, kto się temu sprzeciwi, ale najpierw napełnijmy brzuchy. Nie grzecznie rozmawiać z pustym żołądkiem - zamaszystym gestem rąk wskazałem na jedzenie, a wszyscy z zadowolonymi dźwiękami podziękowali za posiłek, sięgając pałeczkami po kąski, gdy ja... złapałem za nadgarstek Hamadę, ciągnąc na swoje złożone po turecku nogi. Idealnie mieścił się w luce.
         - A ty, nakarmisz mnie - oznajmiłem z szelmowskim uśmieszkiem, lekko odchylając się do tyłu, jedną rękę kładąc na jego udach.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 8 Empty Re: From today you're my toy {14/09/24, 06:16 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Nie byłem zaskoczonym tym, że Ryu nic się nie odezwał, czułem nawet ulgę, że nie próbował nawiązać ze mną rozmowy, bo wcale nie miałem na nią ochoty. Poszedłem za nim w milczeniu, czując na sobie wzrok Bunty, który pojawiał się i znikał co chwilę. Można powiedzieć, że polubiłem go przez te dwa dni. Mimo wszystkich spraw, które miał na głowie, starał się poświęcać mi trochę czasu i było widać, że się martwi. Choć może bardziej obawiał się, że coś sobie zrobię.
       Weszliśmy do sali, gdzie był zastawiony już stół. Nie to jednak przykuło moją uwagę, a mężczyźni, którzy wydawali mi się znajomi. Powstrzymałem się przed zmarszczeniem brwi i spuściłem wzrok, czując jak zasycha mi w ustach. Ruszyłem za mężczyzną do stołu i dość niechętnie zająłem miejsce obok niego. Nie umknęło mi to, że nie było dla mnie nakrycia, co trochę mnie zaskoczyło, ale jednocześnie przypomniałem sobie słowa Ryu. Nie zamierzał traktować mnie jak człowieka, jak kogoś kto ma własne uczucia. Nic nie znaczyłem, nie byłem nawet wart tego by jeść, kiedy inni będą się obżerać. Jakby nie patrzeć, wróciliśmy do punktu wyjścia. Miałem ochotę się śmiać, głośno i bez opanowania. Chciałem spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że jest tyle samo wart co ja, ale pamiętałem słowa Bunty. Byłem na przegranej pozycji, a kiedy między nami nie było najlepiej... Narażałem nie tylko siebie, ale i moją rodzinę.
       Dlatego siedziałem ze wzrokiem wbitym w puste miejsce przede mną. Czułem się dziwnie bez nakrycia, ale nie zamierzałem pokazać nikomu, że mi to przeszkadza. Nie miało to większego znaczenia i tak nic bym nie przełknął w ich obecności, ogólnie i tak za wiele nie jadłem, brakowało mi apetytu, a nie potrafiłem w siebie wmuszać, więc kiedy jadłem sam... część potrafiła lądować w toalecie.
       Nie angażowałem się w ich rozmowę, bo i tak nie miałem prawa głosu, ale byłem ciekawy, co ci ludzie mieli do powiedzenia. Ktoś wyznaczył nagrodę za Ryu, nie było w tym nic dziwnego po tym, co zrobił, ale jednocześnie sam wiedziałem, że tak łatwo nikt nie zdobędzie jego głowy, choć gdyby tak... Nie, nie byłbym w stanie zrobić coś tak okropnego i bezdusznego. Wzdrygnąłem się, kiedy palce Ryu objęły mój nadgarstek. Spojrzałem na niego z przerażeniem, ale zaraz jego twarz zniknęła z zasięgu mojego wzroku i znalazłem się między jego udami. Wbiłem wzrok w podłogę, czując na sobie spojrzenie pozostałych. Musieli być w takim szoku, jak ja.
- Dobrze, Kobayashi-sama - powiedziałem bez większego entuzjazmu. Kiedy oswoiłem się z sytuacją, moja twarz nie wyrażała nic. W oczach nie było żadnego blasku, nie było widać nic poza obojętnością. Nie bałem się go, nie cieszyłem się z tej bliskości. Nie pokazywałem mu nawet, jak bardzo go nienawidzę, jak nim gardzę. To wszystko nie miało żadnego znaczenia, bo nie chciałem dać mu pieprzonej satysfakcji.
       Zacząłem go karmić, trzymając odpowiednio pałeczki jedną dłonią, zaś drugą podstawiałem pod jedzenie by to nie ubrudziło jego kimona. Nie łapałem z nim kontaktu wzrokowego, ale za to, czułem ich spojrzenie na sobie. Naprawdę miałem ochotę rzucić w Ryu ryżem albo czymś innym, ale się powstrzymywałem, bo w głowie miałem cały czas Bunte i jego zmartwiony wzrok. W końcu żadne z nas nie wiedziało, do czego zdolny będzie Ryu, kiedy wyprowadzę go z równowagi.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 8 Empty Re: From today you're my toy {14/09/24, 06:35 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Wziąłem kilka kęsów do ust. Przeżułem je ostrożnie, widząc jak inni również jedzą, ale równocześnie przyglądają naszej dwójce, a w szczególności Hamadzie. Nie podobało mnie się to. Cholernie mocno nie podobało. Bunta to dostrzegł nim moja mina zmieniła wyraz na bardziej drapieżny.
         - Na co się gapicie? - warknąłem. Jednym wręcz wypadły pałeczki, inni odchrząknęli, zaś pozostali wzdrygnęli i z zakłopotania wbili wzrok w swoje talerzyki. Prychnąłem rozbawiony, łapiąc w swoje posiadanie brodę Shoyo i wyciągając jego szyję, zadarłem mu głowę ku górze. Delikatnie, aby nadal mógł spoglądać na pozostałych gości. Drugą dłonią zabrałem mu pałeczki, aby czasem nie pokusiło go, by zrobić z nich użytek i wbić w moje ciało, a kiedy te były już wystarczająco daleko od jego rączek, zsunąłem lekko kimono z jego ramienia, chowając tam swoją twarz. Zaciągając słodkim powietrzem żelu do kąpieli. Zostawiłem na skórze słodki pocałunek. Leniwy, niespieszny, wpatrując w swoich towarzyszy zbrodni.
         - On jest mój. Patrzcie sobie, ale jeśli dotkniecie, odetnę wam dłonie, wydłubie oczy i zakopię wasze ciała pod ziemię, a dowód tego czynu zapakuję w pudełko i zawiążę wstążką, podarowując Jemu - ta groźba była nad wyraz skuteczna. Z zadowoleniem nakreśliłem językiem mokrą ścieżkę na szyi Shoyo aż po sam płatek ucha, a potem zmusiłem go swoją ręką, aby spojrzał w moją stronę i wpiłem się w jego usta. Och, to było najcudowniejsze uczucie na świecie. Nawet nie zdawałem sobie sprawy ile mnie to sprawi przyjemności. I nie chodziło o fakt udowodnienia im kim był tutaj Shoyo. Po prostu potrzebowałem go. Uzależniłem się od niego i był moją słabością. Tak samo jak dziewczyna. Oboje... byli moją piętą Achillesa.
         - Do rzeczy. Jaki mamy plan? - spytałem, lekko pochylając się do przodu, aby sięgnąć po talerzyk i pałeczkami nałożyłem kilka rzeczy, podając wszystko Shoyo. - Jedz - rozkazałem, ignorując rozdziawione usta niektórych. Tak... Kobayashi pozwalający jeść komuś z własnego talerza, na własnych nogach. Zabawne.
         - Moi ludzie szukają osoby, która wystawiła zlecenie - odchrząknął staruszek.
         - Zniszczyli ostatnią dostawę w porcie... straty są na kilka milionów - na te słowa cmoknąłem w niezadowoleniu. - Klient nie jest zachwycony.
         - Zapewne, a jakieś dobre wiadomości? - cisza... nie podobało mnie się to.
         - Nie odnaleziono ciała...- i tym razem prychnąłem z rozbawienia. A to stary skurwiel.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 8 Empty Re: From today you're my toy {14/09/24, 10:49 pm}

Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej,
niż rozsypać.
HAMADA SHOYO
@emme


       Miałem wrażenie, że na moment moje serce się zatrzymało i nie tylko ono. Cały świat stanął w miejscu, kiedy Ryu złapał moją brodę, odchylając lekko głowę. Zmrużyłem powieki, przełykając gulę w gardle. Patrzyłem na jego towarzyszy, którzy również nie do końca wiedzieli co się dzieje. Delikatny chłód otulił moje ramię, a ciało zadrżało, kiedy poczułem ciężar głowy mężczyzny. Serce przyśpieszyło, a oddech stał się nierówny. Nie miałem pojęcia w co Ryu pogrywa, ale ta delikatność... Podobało mi się to, jak jego usta musnęły moją skórę, zostawiając po sobie tylko wspomnienie. Powstrzymałem się od jęku, który naciskał na usta by się uwolnić, ale nie chciałem ulec tej pieszczocie, bo wiedziałem, że mężczyzna jest nadal na mnie wściekły. Robił to, by pokazać innym gdzie ich miejsce, że należę tylko do niego, ale czy stary Ryu nie pozwoliłby innym się ze mną zabawić? Na początku nie miał z tym problemu...
       Rozchyliłem usta, wydając z siebie w końcu jęk, który rozniósł się po pomieszczeniu. Drżałem od jego języka, od słów, które nieco obrzydziło mi to wszystko, ale kiedy skupiłem się na tym, co Ryu robi, nie mogłem przestać wydawać z siebie pomruków. Podobało mi się, ale jednocześnie nie chciałem tego. Zacisnąłem uda, czując, jak wystarczy chwila bym tylko się podniecił. To przez to, że przestał mnie dotykać. Zwykle robił to codziennie bez żadnych zahamowań, ale od dwóch dni nie dotknął mnie nawet przelotnie. Zmuszony spojrzałem w jego oczy, tym razem mój wzrok nie był pusty, błyszczały od łez, od podniecenia, które narastało. Ucieszyłem się, kiedy złączył nasze usta i zrozumiałem, że mimo wszystko... tęskniłem za tym. Przymknąłem oczy, odwzajemniając pocałunek i kiedy chciałem zawiesić ręce wokół jego szyi, przerwał. Poczułem, jak się rumienię, wiedziałem, że patrzę na niego rozczarowany tym, że przestał. Nienawidziłem go, ale jednocześnie pragnąłem.
       Wbiłem wzrok w stół, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Zaimponował mi, ale nie mogłem tego powiedzieć głośno, nie mogłem połechtać jego ego, bo mnie zranił, dlatego nie zamierzałem odpuścić. To, co się chwilę temu wydarzyło... Niczego nie zmieniało.  Sięgnąłem po jedzenie i unosząc nieco pewniej głowę, zacząłem jeść. Patrzyłem po zmieszanych minach mężczyzn, jakby nie wiedzieli co chcą powiedzieć, a raczej czego nie wolno im komentować. W duchu się uśmiechałem, ale nie było tego po mnie widać, kiedy powoli wgryzałem się w kawałek wędzonej ryby. Nagle apetyt mnie dopadł.
       Z trudem skupiałem się na tym co mówią, kiedy pochłaniałem kolejną rzecz z talerza. Opróżniłem niemal cały, ale nadal czułem się nienajedzony. Zapewne było to spowodowane tym, że przez dwa dni za wiele nie jadłem. Zatrzymałem się z pałeczkami w górze, kiedy odezwał się mężczyzna, który mówił o ciele. Wbiłem w niego spojrzenie, marszcząc przy tym brwi i nawet nie myślałem o tym by się poprawić. Ciało? Wsunąłem ryż do ust, ale zaraz spojrzałem na Ryu, wypuszczając pałeczki z dłoni.
- Nie znaleziono ciała... On... - urwałem, przypominając sobie, że nie powinienem mówić nieproszony. Ta informacja nie wróżyła niczego dobrego. Skoro nikt nie znalazł ciała, to oznaczało, że ten drań żyje albo... Może po prostu jego ludzie je zdobyli, aby pochować? To byłoby całkiem możliwe, ale... Był wybuch, nikt kto by został w tym samochodzie nie miał szans na przeżycie, a ciało szybko zmieniłoby się w popiół zanim ugasiliby ogień. To było możliwe? Nie znałem się na takich rzeczach, nie wiedziałem ile człowiek musi się palić by nic z niego nie zostało.
       Znów poczułem, że robi mi się nie dobrze, a skóra pokrywa się gęsią skórką. Jeśli ten człowiek rzeczywiście żyje... Zdecydowanie będzie polował na Ryu. Będzie polował na nas wszystkich.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 8 Empty Re: From today you're my toy {15/09/24, 06:22 pm}

Nic dwa razy się nie zdarza
RYU KOBAYASHI
@emme

         Z zadowoleniem spod przymrużonych powiek przyglądałem się jak Shoyo dosłownie pożera jedzenie. Jednak ta chwila prędko zniknęła na wieść o neiznalezionym ciele. Ta informacja zaskoczyła również chłopaka, któremu wypadły pałeczki z rąk, Cmoknąłem w neizadowoleniu, wzdychając ciężko. A jednak nadal uśmiechałem się złowieszczo od ucha do ucha. Oparłem brodę o czubek głowy zabaweczki, obejmując go szczelnie w pasie.
        - Znakomicie - wysyczałem, oblizująć wygłodniale wargi. - Osobiście zajmę się wytropieniem go. Zerta, nadal macie nagrania z dnia pościgu? - spytałem, przyglądając się mężczyźnie, który przytaknął. -Świetnie. Prześlijcie mi je razem z dobą po wypadku. Chcę mieć każdą kamerę, najbliższą zdarzenia. Chcę mieć zamknięty obszar nagraniowy. Na jutro - oznajmiłem, zwracając uwagę tym razem na osobę odpowiedzialną za transport wodny.
        - Płacę wam krocie. Mamy podobno najlepszych specjalistów, a ty mi mówisz, że straciliśmy trasnport. Żartujesz sobie ze mnie?! - ryknąłem poirytowany, wyciągając spod kimona pistolet. Bez namysłu wymierzyłem celnie w sekundę, a potem nacisnąłem spust. Strzał wstrząsnął każdym ciałem w pomieszczeniu, a meżczyzna zlany potem, choć pewnie również z mokrą plamą na gaciach, wpatrywał się cały drżąc w dziurę w stole. Całkowicie w swoim pękniętym talerzyku.
         - Wypierdalaj! Nie pokazuj mi się na oczy, dopóki nie uprosicie klieanta, aby nie odchodził. Gówno mnie obchodzi jak to zrobicie. Nie mam zamiaru go stracić. Jest cenny - w podskokach zerwał się na równe nogi, poślizgając się w progu wyjścia. Zatrzasnął za sobą drzwi i jeszcze słyszałem jak  wywraca się na korytarzu.
        - Jak sprawa w kasynach? - spytałem, czując ból u nasady nosa.
        - Wszystko dobrze. Jest paru nowych klientów
        - Prześwietl ich. Każdą nową twarz. Mogą być to Jego ludzie - wyjaśniłem. Obgadywaliśmy jeszcze wiele spraw i choć widziałem niezadowolone twarze gości, to nie mieli odwagi skomentować obecności Shoyo. Zwłąszcza po mojej prezentacji broni.
        Gdy wszyscy wyszli, rozluźniłem spięte barki, biorąc głebszy oddech. Tego mi brakowało. Powietrza w płucach.
        - Straciłeś na wadzę - zauważyłem, patrząc na czuprynę Shoyo - Znowu - dodałem po przerwie, kiedy do środka zawitał Bunta.
        - Wszyscy odjechali - poinformował, kierując wzrok na dziurę w stole. - Każę zamówić nowy
        - Świetnie. Pilnuj Shoyo, a ja idę do gabinetu dopiąć sprawy nim wyjedziemy. Niech się spakuje, bo rano czeka nas wyprawa - wstałem, prostując materiał kimona i ruszyłem prosto do wyjścia, nie oglądając się za siebie.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

From today you're my toy - Page 8 Empty Re: From today you're my toy {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach