Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Parker może i miała otwarte oczy, ale nie reagowała na żadne słowa. Wręcz przelewała się przez moje ręce, dlatego też nie zamierzałem jej tak zostawiać. Sama Anna nie poradziłaby sobie z wsadzeniem jej do powozu, a następnie wyciągnięcie jej pod domem, położeniem do łóżka i przebraniem. W dwóch pierwszych przypadkach mogłem pomóc. Miałem wrażenie, że kobieta nawet z ulgą przyjęła moją ofertę.
. Byłem trochę zły na siebie, bo pozwoliłem sobie na wolne, choć podświadomie wiedziałem, że za bardzo nie można ufać Dove w kwestii bycia grzecznym. Trochę na samą Dove, bo z pewnością nie była bez winy. A przede wszystkim na tamtego dupka, który zafundował nam tą kąpiel. Czy ci ludzie chcieli się przypadkiem pozabijać?
. Po wyjściu z powozu zaniosłem kobietę do jej pokoju, tak jak chciała Anna. Pomyślała o wszystkim, bo zanim odjechał woźnica, kazała mu sprowadzić lekarza, za co również mu zapłaci.
. - Pan również poczeka na doktora - zatrzymała mnie w miejscu, gdy chciałem opuścić dom. Próbowałem się jakoś wyłgać, ale stwierdziła, że w przemoczonym ubraniu nawet nie pozwoli mi wyjść. Była w tym dosyć stanowcza, czym mnie nieco zaskoczyła. Względem domowników taka nie była. Ale cóż, po tym jak przebrała Dove i owinęła ją w kilka kocy, kazała mi wejść do pokoju, gdzie zapaliła w kominku.
. Nie czułem, aby coś mi miało dolegać. Owszem, było mi zimno do tego stopnia, że stanąłem przy ogniu i nie odczuwałem różnicy, ale to nie był powód, bym czekał tu na jakiegoś konowała. Przynajmniej rozwiesiłem na krześle marynarkę i kamizelkę, aby wyschły. Buty ustawiłem w rozsądnej odległości od ognia, ale również były mokre, mimo że wcześniej je zdjąłem przed wskoczeniem do wody.
. Pokojówka i mnie obdarowała kocem. Tym razem nie oponowałem, a jedynie się nim okryłem. Miałem przy tym ochotę zacząć sobie obgryzać paznokcie z nerwów. Przecież ona nie mogła umrzeć. Widziałem w jakim jest stanie, nie podobało mi się to i nie musiałem być medykiem, aby to stwierdzić. Gdyby umarła… Asmodeusz ukakarałby mnie przykładnie, aby każdy demon wiedział, że nie należy zawalić powierzonego zadania. Miałem tylko jedno i nie mogło się nie udać.
. Ukryłem twarz w dłoniach, kucając przed kominkiem. Gdyby ktoś mnie kiedyś nauczył modlitwy, pewnie w tej chwili bym z tego skorzystał. Czy to nie było głupie? Lecz bardziej bałem się Asmodeusza, którego możliwości znałem, niż tego miłosiernego Boga, którego nigdy nie widziałem. Ciekawe, czy kiedykolwiek wcześniej jakiś demon przede mną prosił go o coś. Podobno słyszał myśli ludzi, ale ja nie do końca byłem zwykłym człowiekiem, a teraz bardzo przydałaby mi się jego pomoc. Jeśli tam istniał.
. Może to było za jego sprawką, a może to zwykły przypadek, że chwilę później Dove otworzyła oczy. I była przy tym całkiem logiczna. Kamień spadł mi z serca.
. - Jak się czujesz? - zapytałem kiedy Anna wyszła. Przysunąłem sobie wolne krzesło bliżej łóżka. Odnośnie Sebastiana to byłem pewny, że Anna będzie pierwszą, od której się o wszystkim dowie.
. - I powiedz mi, jak do tego doszło? Na miejsce zwabiły mnie krzyki, nie widziałem całego zajścia. Zrozumiałem tylko tyle, że winowajcą był tamten młody Wolfgrond, bo śmiał się tylko, ale też był cały mokry - westchnąłem, poprawiając koc na ramionach. Nawet nie było mnie stać na jakiś urażony ton, czy choćby karcące spojrzenie. Chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce, a jednocześnie nie mogłem bez wyjaśnień. Przetarłem więc tylko oczy zmęczonym ruchem dłoni, aby nie zasnąć podczas rozmowy.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Uważnie obserwowałam William, ciekawa co zamierza zrobić. Nie spodziewałam się, że usiądzie blisko i będzie chciał rozmawiać. Chociaż to wyglądało bardziej na przesłuchanie, niż rozmowę. Ale jego ton był... inny. Mrugnęłam kilka razy. Może wciąż spałam? Może ten cały dzień to jakiś dziwny i długi dzień? Nie wiedziałam, jak zareagować, gdy usłyszałam coś w rodzaju troski w jego głosie. Może to było naturalne, ale nie jesteśmy tak blisko, jak on ze Sebastianem. Pewnie dlatego tak się martwi, ze względu na mojego brata...
- Zimno - odpowiedziałam. - Zmęczona. Zła. Każdy ruch, każdy wdech i wydech mnie boli. - i jakoś nie byłam przeszczęśliwa faktem, że prawdopodobnie będę musiała się powtórzyć kilka razy, gdy przyjdzie doktor Welsh. Na drugie pytanie nie chciałam odpowiedzieć.
Wróciłam myślami do momentu, gdy Robert ponownie rzucił w moją stronę kilka nieprzyjemnych słów. Potem znalazł się w rzece, a po chwili ja. Wstrzymałam oddech wspominając panikę, którą poczułam gdy zrozumiałam, że nie mogę utrzymać się na powierzchni, że wszystko robi się za ciężkie, za trudne.
Zacisnęłam usta, próbując zapanować nad emocjami. Nie zamierzałam się rozpłakać przed Williamem. Jeszcze tego by brakowało. Co on by sobie pomyślał? Zaraz, chwila... Co mnie obchodzi jego opinia na mój temat? Niby od kiedy zaczęłam się tym przejmować?
- Hmm... - próbowałam ukryć mój stan i spojrzałam w przeciwnym kierunku od Williama, skupiając swoje spojrzenie na widokiem za oknem. - Wpadłam na Roberta podczas spaceru z Anną. Zatrzymał nas i sugerował swojemu towarzystwu, że jestem prostytutką w drogiej sukni. Poprosiłam, aby mnie puścił i oczywiście tego nie zrobił. Chyba go zaskoczyłam, gdy wysunęłam ramię z jego ucisku, bo wziął o krok do tyłu i wpadł do rzeki. - zamknęłam na chwilę oczy, ale to nie był dobry pomysł. - Zamiast wziąć wyciągniętą dłoń jakiegoś tam lorda ponownie złapał mnie za ramię i pociągnął w dół, do wody. - nie wiem czemu, ale odwróciłam wzrok z powrotem w stronę Williama. Może po prostu byłam ciekawa jego reakcji, czy mi uwierzy. - Wiem, że pójdę za to do piekła, ale chętnie obcięłabym mu obie ręce - i uśmiechnęłam się szeroko po części aby zatrzymać łzy. Mówiłam szczerze i chętnie bym zobaczyła Roberta w takim stanie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Z łatwością mógłbym uznać, że Dove kłamie. Tak jak wcześniej Sebastian, czy Anna już kilkukrotnie. Dove nie należała do osób, które zawsze mówiły prawdę i były bez winy. Tym razem jakoś nie miałem problemów, aby jej uwierzyć. Jego twarz sama aż krzyczała, że był winny całemu zajściu. Szkoda, że nie znałem całej historii od początku, dlaczego tak za sobą nie przepadali. Co było zadrą między nimi? Stawiałem na trudny charakter zarówno jego jak i jej i to nie mogło się dobrze skończyć.
. - Wiesz co - odezwałem się po chwili milczenia, jak Dove skończyła już mówić. Nachyliłem się odrobinę bliżej niej, jakby przypadkiem komuś zachciało się podsłuchiwać pod drzwiami.
. - Jeśli się na to zdecydujesz, daj mi znać. Z przyjemnością pomogę obciąć mu coś więcej niż ręce - posłałem kobiecie uśmiech, przykładając również palec do ust. Ta tajemnica miała zostać tylko pomiędzy nami. Typ po dzisiejszym dniu zasłużył sobie na największe tortury. Miałem świetną pamięć do osób, którym udało się uprzykrzyć mi mocno życie. Więc nawet jeśli nie w tym, to w następnym życiu odnajdę go w piekle. I urządzę mu prawdziwe… cóż, piekło.
. - I o niczym nie powiem Sebastianowi. On jest… wiesz, szanuję twojego brata, ale jednocześnie sądzę, że jest zbyt dobroduszny i delikatny, by zrozumieć, że niektóre sytuacje wymagają radykalnych rozwiązań.
. Mówiąc to sięgnąłem po ręcznik, który kilka minut temu Dove zrzuciła ze swojego czoła. Był nieco wilgotny lecz nie przeszkadzało mi to w tym, co chciałem zrobić. Otarłem nim łzy z oczu kobiety i resztki jakiegoś czernidła do rzęs.
. - Dlatego nie pozwól więcej nikomu rozmazać sobie makijażu.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Chciałam się zaśmiać z propozycji Williama. Głównie dlatego, ponieważ jego pomysł nie był taki zły. Również ulżyło mi, że mój komentarz nie wywołał negatywnej reakcji. W końcu dama nie powinna mówić o takich rzeczach, prawda? Nigdy nie rozumiałam czemu obraz damy przedstawiał potulnej kobiety, posłusznej żony, siostry i córki. Czy odpowiednia dama nie powinna mieć szacunku do samej siebie?
Uśmiechnęłam się z powrotem do Williama, ale uśmiech szybko znikł, gdy poczułam ponownie mokry ręcznik. Otworzyłam szerzej oczy wpatrując się w Williama. Miałam... strasznie mieszane uczucia jeżeli chodziło o nowego przyjaciela Sebastiana. Nie potrafiłam go zrozumieć, a jednocześnie czułam się komfortowo w jego obecności. Tak na prawdę prawie nic o nim nie wiedziałam, a jednocześnie chciałam mu zaufać ze wszystkim. Coś tu nie grało, a przynajmniej nie podobało mi się to, że zrobiło mi się ciepło chociaż wciąż drżałam pod kocami.
Nie wiedziałam, jak zareagować na jego gest czy słowa. Na ratunek przyszła Anna, która weszła do pokoju z tacą z herbatami.
- O jezusku, przepraszam, nie chciałam przeszkadzać. Mogę przyjść później...- wywróciłam oczami. Wolałam nie wiedzieć, jak ten moment wyglądał z jej perspektywy.
- Wejdź - podniosłam głos, zakrywając się bardziej kocami. Znowu było mi cholernie zimno. Cokolwiek poczułam sekundę temu szybko minęło. Za nim Anna była wystarczająco blisko aby mnie usłyszeć dodałam szeptem do Williama:
- Lepiej uważaj. Jeszcze zaczniesz kolejne plotki, a więcej ich nie potrzebuję. -
Anna z delikatnym uśmiechem podała Williamowi herbatę. Ponownie spróbowałam powoli usiąść i przyjąć od kobiety herbatę. Anna spojrzała kilka razy pomiędzy mną, a Williamem za nim ogłosiła, że będzie czekać przy głównych drzwiach na doktora Walsha. Jedynie kiwnęłam głową, spoglądając na filiżankę w dłoni. Gdy kobieta zamknęła za sobą drzwi zerknęłam w stronę Williama.
- Mogę zadać tobie kilka pytań? -
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Uniosłem brwi w odpowiedzi na reakcję Anny. To… hm, jakbym robił coś nieodpowiedniego. Przecież tylko twarz wytarłem, a ta zareagowała jakbym co najmniej uwiódł Dove, a ona przyłapała nas na co najmniej namiętnych pocałunkach. Miałem ochotę się roześmiać, widząc moje pokojówki.
. - Dziękuję - powiedziałem tylko, przyjmując filiżankę herbaty. Brudny ręcznik powiesiłem na oparciu krzesła, bo Anna zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Wprowadziła tylko niepotrzebnego zamieszania, jakby rzeczywiście miała ku temu powody.
. - Pytaj - westchnąłem tylko, ogrzewając dłonie o ciepłe naczynie. Herbata przyjemnie pachniała cytryną, nie była też za mocna ani za słodka. Jakby Anna potrafiła czytać w myślach i dokładnie wiedziała jakich użyć kompozycji.
. - Chyba że zamierzasz przeprowadzić przesłuchanie, to zastrzegam sobie prawo do odmówienia odpowiedzi na niewygodne lub obciążające mnie pytania - mogłem się domyślać, czego chciała się dowiedzieć. Nie zamierzałem mówić jej za wiele. Tym bardziej jeśli zasypie mnie stosem pytań, na które nie będę chciał odpowiadać. Albo raczej nie będę mógł zdradzić za wiele. Jeszcze tego brakowało, by zaczęła drążyć. Niestety akurat tego dnia sobie nie planowałem.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
- W takim razie tylko jedno pytanie - przytaknęłam, zgadzając się na warunki Williama. Miałam wiele pytań, więc siedziałam przez chwilę w ciszy próbując zdecydować na jednym, najważniejszym. Zmarszczyłam delikatnie brwi wpatrując się w mężczyznę. Był on dla mnie zagadką, zwłaszcza po wspólnie spędzonym czasie na przyjęciu zaręczynowym. Oprócz Sebastiana chyba nigdy nie spotkałam mężczyzny, któremu nie przeszkadzały moje komentarze lub "nieodpowiedni" ton. Chciałam bardziej go poznać, a jednocześnie coś mi mówiło, że powinnam być ostrożna. Nie mogłam całkowicie zignorować fakt, że prawie za każdym razem, gdy się na siebie wpadaliśmy to zawsze dostawałam gęsiej skóry. Diana by uznała, że jest to coś romantycznego, ale byłam prawie pewna, że to nie było to.
Dlatego otworzyłam usta by zadać swoje pytanie.
- Kim jesteś? - i po chwili ciszy zrozumiałam, że moje pytanie jest zbyt ogólne. - Gdy się spotkaliśmy po raz pierwszy byłeś ubrany, jak służba. Chyba zrozumiesz moje zdziwienie i reakcje, gdy następnego dnia ujrzałam ciebie w teatrze. Kilka dni później dowiaduję się, że jesteś w tym samym klubie dżentelmenów co mój brat. Zaczynam podejrzewać, że nie jesteś służbą czy z podobnej klasy społecznej. Więc... kim jesteś, Williamie Lightwood? -
Odłożyłam filiżankę na stolik nocny. - Zaczęłam podejrzewać, że jesteś biznesmenem zainteresowanym pracą mojego ojca i Sebastiana i szczerze... wciąż tak to wygląda. Więc chcę wiedzieć, jeżeli planujesz nawiązać ze mną... jakieś relacje aby zdobyć poparcie Sebastiana czy cokolwiek podobnego. - nie widziałam innego powodu dlaczego William by się kręcił niedaleko mojej jedynej rodziny. A to, że zagraliśmy razem w kilka gier nic nie znaczyło. W końcu był zmuszony dołączyć do gry.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Kim jestem? Gdyby to było takie proste, odpowiedziałbym, że demonem. Demonem stróżem dokładniej, ale wtedy zostałbym uznany za niespełna rozumu.
Eh, co za trudne pytanie… Nawet nie pamiętałem kim dokładnie byłem, żeby móc jej powiedzieć choć częściową prawdę. Wspomnienia wracały kiedy chciały i to jakieś wybrane, nie dające mi za wiele wiedzy.
. - Nie jestem zainteresowany tobą w taki sposób… mam na myśli, że nie planuję starać się o twoje względy, żeby w jakiś sposób wpłynąć na Sebastiana. Jego biznes też mnie nie interesuje, bo nawet nie byłoby mnie na to stać - właściwie byłoby lecz nie widziałem powodów, dla których miałbym się w to wtrącać. Dove nie musiała o tym wiedzieć.
. - Masz rację, nie jestem służbą, ale nie jestem też biznesmenem. Nie narzekam na brak pieniędzy po prostu… - westchnąłem, zastanawiając się, jak wyjaśnić to, że czasem udaję służbę. Zrobiłem to, żeby poznać ludzi, przede wszystkim Dove, ale innych przy okazji. Tylko czy ona w to uwierzy?
. - Jestem tu nowy, jeszcze nie każdego znam, a jaki jest najlepszy sposób, aby kogoś poznać? Może nigdy nie zwróciłaś na to uwagi, ale służba naprawdę wie wszystko. A po tym, jak traktujesz swoją służbę, widać jakim jesteś człowiekiem - potarłem dłonią skroń. Coś takiego chyba już kiedyś mówiłem… czy ja też kiedyś miałem służbę?
. - Coś jeszcze zaprząta twoje myśli? Nie chcę głupich niejasności jak to, o czym mi właśnie powiedziałaś.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Próbowałam podejść do odpowiedzi Williama z otwartym umysłem, ale wciąż ciężko mi było go zrozumieć. Nigdy nie słyszałam o kimś kto ma pieniądze i aby zapoznać się z tutejszym towarzystwem pracuje jako służba. Nie potrafiłam sobie tego ułożyć w głowie, ale to może tylko świadczy o moich własnych limitacjach i niewiedzy. Do tego dla niego to była głupia niejasność.
Przynajmniej pozwolił mi na więcej pytań, bo po jego odpowiedzi byłam chyba bardziej skołowana niż wcześniej.
- Więc w jaki sposób jesteś zainteresowany? - uniosłam delikatnie brew spoglądając na mężczyznę, który mimo wszystko siedział w moim pokoju wciąż mokry. Dlaczego Anna nie dała mu jakich ciuchów Sebastiana? Mój brat nie miałby nic przeciwko temu, zwłaszcza jeżeli może pomóc Williamowi.
Mogłam zrozumieć, że się myliłam i William nie jest zainteresowany biznesem Sebastiana i chciał po prostu nawiązać kontakt, ale co on by chciał ode mnie? Dowiedzieć się, jak zaimponować panience? Jak ją zauroczyć? Tylko to przychodziło mi na myśl po jednej z naszych rozmów przy grze. No i może dyskusje na temat sztuki teatralnej, skoro najwyraźniej za nią przepada.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Uniosłem brwi, przez chwilę po prostu się wpatrując w kobietę. Nie rozumiałem, co miała na myśli, ani czego ode mnie oczekiwała.
. - Nie jestem tobą zainteresowany - powtórzyłem, trochę już niepewnie, czy aby poprawnie się wyrażam. - W żaden sposób. Chyba po prostu zaintrygowała mnie twoja bezczelność przy naszym pierwszym spotkaniu.
. Wzruszyłem ramionami, jakby to wszystko wyjaśniało. Od początku niech wie, że niczego od niej nie oczekiwałem. Ani od jej brata, a tym bardziej od biznesu jakim się zajmował.
. - A tak właściwie to co zrobiłaś z tym skradzionym pierścionkiem? Nie słyszałem jeszcze żadnych plotek odnośnie rzekomej kochanki Wolfgronda. W ogóle, to przez jego syna szukasz haka na starego? - zamyśliłem się nad tą teorią. Właściwie nie byłoby to takie głupie, gdyby w rzeczywistości tak się działo. Skoro nie mogła lub też nie potrafiła uderzyć w młodego Wolfgronda, szukała czegoś na jego ojca.
. Gdybym od początku miał taką wiedzę, pewnie nie robiłbym z tego nic wielkiego. Albo inaczej zareagował. Nikt mnie nie uświadomił w sprawach, musiałem wszystkiego dowiadywać się na własną rękę. Nie mogli mi dać kogoś, kto się dopiero co urodził? Musiała to być kobieta po przejściach? To był test dla mnie?
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie wiedziałam czego się spodziewać. Najwyraźniej moje pytanie go zaskoczyło i może faktycznie było zbyt bezpośrednie. Jednak nie potrafiłam inaczej. Takie gierki mnie nie interesowały. Nawet gdy byłam znacznie młodsza to miałam takie podejście, co nie każdemu do końca pasowało. Chyba jest w tych zabawach jakaś przyjemność. Pomimo tego, że odpowiedź Williama nie była przyjemna pogodziłam się z jego odpowiedzią. Dobrze było wiedzieć, że go zaintrygowałam swoją... bezczelnością? Miałam ochotę wywrócić oczami, ale zdecydowałam sobie odpuścić.
Skupiłam się bardziej na jego pytaniu i zawahałam się odpowiedzieć. To prawda, że czułam się dziwnie komfortowo w jego towarzystwie, ale nie byłam na tyle naiwna czy głupia aby powiedzieć mu prawdę, a przynajmniej nie całkowitą.
- Jeżeli nie słyszałeś żadnych plotek to w takim razie nie masz się czym przejmować - uśmiechnęłam się niewinnie. Chociaż nawet gdyby faktycznie rozeszły się plotki to w końcu nie na jego temat, więc nie miał czym się przejmować. - Jeżeli chodzi o Roberta to nie. Nie dałabym mu takiego zaszczytu, abym planowała chociaż sekundy mojego życia z jego powodu. Nie wiem, czemu Robert Wolfgrond aż tak bardzo za mną nie przepada. - przyznałam szczerze. Oczywiście, czasami mnie to zastanawiało dlaczego ma do mnie takie podejście, a nie inne jednak dawno mi to minęło. - Może jest zazdrosny mojej urody? - wzruszyłam ramionami.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Dove również niechętnie chciała się dzielić jakąś wiedzą na interesujący mnie temat. Wcale nie musiała jeśli nie chciała, wszystkiego i tak się dowiem w odpowiednim czasie. W końcu byłem przy niej cały czas… a po dzisiejszym dniu raczej zostanę przy niej na dobre, nie odstępując jej na krok.
. - Tak myślisz? - spytałem, uważnie się przyglądając Dove. - Według mnie z pewnością nie zazdrości urody. Jesteś dla niego zbyt kobieca - pokręciłem głową, lekko się uśmiechając. Chyba że chłopak chciał tak wyglądać… cóż, już nie takich widziałem w życiu. Powodzeniem u kobiet również cieszyli się chłopcy o delikatniejszej urodzie i wyglądzie. Możliwości było sporo.
. - A może dorobiłaś się drugiego adoratora? - tym razem na tą myśl parsknąłem śmiechem. To było bardzo głupie lecz wcale nie niemożliwe. Młodzi ludzie wpadali bardzo często na głupie pomysły.
. - Już masz księcia George'a, teraz będzie Robert, niewychowany chuligan - ta cała sytuacja mnie po prostu bawiła w obecnej chwili. Patrząc po reakcji mężczyzny niekoniecznie był to ten rodzaj zainteresowania. Raczej czysta złośliwość lecz to się jeszcze na nim zemści.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Drugiego adoratora? Że niby Robert i ktoś jeszcze? Zdecydowanie William nie miał bladego pojęcia o czym mówił. Może faktycznie się nie zna na takich relacjach. Miałam ochotę go wyśmiać, ale byłam zbyt zmęczona. W tej chwili zauważyłam, że dzięki towarzystwie Williama zapomniałam, jak zimno i niekomfortowo się czułam po tej całej sytuacji z Wolfgrondem.
- Masz na myśli George'a Silvera? - nie kojarzyłam innego George'a, zwłaszcza księcia. Jednego kiedyś spotkałam, ale to było tylko raz i na krótką chwilę. No i jego imię nie było George. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiałam mały żarcik Williama. - Tego jeszcze by mi brakowało, aby Anny ulubiony inspektor był mną zainteresowany. Nie miałabym chwili prywatności czy spokoju. - brzmiało to, jak prawdziwa katorga.
Naszą rozmowę przerwała Anna, wchodząc ostrożnie do pokoju. Powiadomiła, że doktor Walsh już jest i chce nas sprawdzić. Jedynie przytaknęłam i po chwili do pokoju wszedł mężczyzna w średnim wieku. - Panno Parker, dawno się nie widzieliśmy -
- To chyba dobrze, prawda? - zażartowałam co najwyraźniej mu się spodobało. Zaśmiał się pod nosem i gdy stanął obok łóżka spojrzał w kierunku Williama. - To jest William Lightwood, przyjaciel mojego brata - przedstawiłam go i Walsh od razu wyciągnął rękę w jego stronę, uśmiechając się pod swoim siwym wąsem.
- Bym uznał, że również jest twoim przyjacielem skoro wskoczył za tobą do rzeki -
Nie byłam pewna czy w taki sposób bym nawet chciała opisać Williama, chociaż nie mogłam ukryć, że prawdopodobnie uratował mi życie. Byłam mu wdzięczna, oczywiście, ale moim przyjacielem nie jest.
- On nie jest mną zainteresowany. W żaden sposób. - uśmiechnęłam się wrednie w stronę Williama. Walsh nie wiedział, jak zareagować, więc jedynie zaśmiał się nerwowo.
- Jak się czujemy? - zapytał, patrząc pomiędzy mną, a Williamem.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Takie rozwiązanie ułatwiłoby życie wszystkim wokoło lecz Dove nie postrzegała tego jako coś dobrego. Dla niej inspektor oznaczał ograniczenie wolności. Może faktycznie po części tak by było. Ale o ile bezpieczniej! Miałbym spokojniejszą głowę wiedząc, że oprócz mnie ktoś jeszcze strzeże jej bezpieczeństwa. Miałem po swojej stronie Annę, jak wspomniała, Sebastian pewnie również by się przychylił do tej propozycji. Żeby jeszcze jakoś przekonać samą Parker, że ten cały Silver to dobra partia.
. Zanim odpowiedziałem w pokoju zjawiła się Anna wraz z zapowiedzianym doktorem. Przywitałem się z nim krótko, posyłając Dove niepocieszone spojrzenie. To, że nie byłem nią zainteresowany nie znaczyło, że nie chciałem, aby zaczęła traktować mnie jako przyjaciela. To w sumie byłoby dobrym pomysłem.
. - Mnie nic nie dolega, panie Walsh. Chętnie wróciłbym już do domu - przyznałem, a na potwierdzenie swoich słów zakaszlałem. Właściwie dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że robiłem to już wcześniej tylko nie zwróciłem uwagi na jakiś tam kaszel. Było mi co prawda zimno, ale była to jedyna dolegliwość jaka mi przeszkadzała.
. - Ah, tak? - mężczyzna bez uprzedzenia przyłożył dłoń do mojego czoła, a następnie zaczął dotykać gdzieś z boku szyi. - Na moje oko, bez żadnych większych badań ma pan gorączkę. Dreszcze i zasinione usta świadczą o przemarznięciu, do tego ten kaszel, w najlepszym przypadku skończy się to paskudnym przeziębieniem. Mam dalej wymieniać wszystko, co przeczy pana słowom? - uniósł na mnie badawcze spojrzenie znad szkieł okularów.
. - Nie trzeba - poddałem się od razu. Nie byłem lekarzem, żeby się z nim kłócić lub wiedzieć o czym mówił.
. - Bardzo dobrze. Zaraz wypiszę panu leki i jak je dawkować. Z panią jest chyba jeszcze gorzej, panno Parker - zwrócił się do Dove.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Uśmiech znikł mi z twarzy, gdy Walsh zwrócił się do mnie. Wiedziałam, że nie jest ze mną za dużo. Nie potrzebowałam lekarza, aby to zauważyć. Siedziałam w ciszy podczas, gdy Walsh sprawdził moi temperaturę i co tam jeszcze chciał. Nie byłam pewna co sprawdzał. Sam w końcu powiedział -- źle ze mną. Jednak co tam lekarz mruczał pod nosem już się nie wsłuchiwałam. Byłam bardziej skupiona na Annie, która podeszła bliżej do Williama.
- Chce pan podróżować w takim stanie? Pana bym nie puściła nawet do domu obok! Jest kilka pokoi gościnnych, stoją puste, ale czyste i przygotowane. Niech pan odpocznie chociaż na kilka godzin. - Anna zauważyła, że wszystko usłyszałam i najwyraźniej mój mina nie była najbardziej zadowolona. Kobieta szybko się poprawiła i dodała: - Prawda, panno Parker? -
No tak, w sumie kiedy Sebastiana nie ma to ja powinnam podejmować pewne decyzje, do czego nasza ukochana Anna nie jest przyzwyczajona. Zerknęłam kątem oka w stronę Williama. Nie musiałam się zgodzić z Anną. Nie musiałam zaoferować pokoju dla Williama i część mnie korciło, aby poprosić go aby wyszedł z mojego domu. Jednak nie mogłam tego zrobić. Faktycznie nie wyglądał dobrze.
Westchnęłam ciężko i odwróciłam wzrok. - Jeżeli pan Lightwood ma potrzebę aby odpocząć może wziąć jeden z pokoi na górze. Anno, upewnij się, że ma wszystko czego potrzebuje. -
- Oboje powinniście odpocząć - dodał Walsh. - Oprócz medycyny również zalecam wam mniej ambitnych zajęć, jak pływanie w rzece. Może szachy lub czytanie książek. -
Zerknęłam w stronę książki, którą dostałam od Margaret. Nie miałam nic przeciwko czytaniu. Po prostu nie lubiłam, gdy ktoś (lub coś) mnie do tego zmuszało.
- A gra na fortepianie? - zapytałam, mój wzrok wrócił do lekarza. Moje pytanie znowu go rozbawiło.
- Nie pamiętam abyś kiedykolwiek prosiła mnie lub kogokolwiek innego o pozwolenie do robienia czego zapragniesz, panno Parker - miał rację. I akurat w tym momencie poczułam się z samej siebie dumna.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Zacisnąłem usta, zupełnie niezadowolony z przebiegu zdarzeń. Nie mogłem sobie pozwolić na spanie tu, gdy miałem mieć oko na Dove jako Vincent. Po prostu nie mogłem tak znów wszystkiego zawalić. A niestety kobieta jak zwykle nie była pomocna, kiedy tego wymagała sytuacja.
. Chyba tylko siłą woli powstrzymałem się od grymasu, gdy cała trójka lepiej wiedziała co jest dla mnie lepsze. Trzeba było się zwijać zaraz po odstawieniu Parker lub przed przybyciem konowała. A nie - pogawędek mi się zachciało.
. - Naprawdę, dziękuję za gościnę. Nie chciałbym sprawiać kłopotów…
. - To żaden kłopot, uratował pan pannę Dove, gościna to tylko drobnostka - wtrąciła Anna. Nie miałem żadnych argumentów, które pozwoliłyby mi na opuszczenie tego miejsca. Skłamanie o czekającej żonie również nie wchodziło w grę, gdyż Dove wiedziała, że jej nie miałem.
. - Tylko na chwilę, dopóki nie wyschną wszystkie moje rzeczy - skapitulowałem w końcu.
. Anna zaprowadziła mnie więc do jednego z pokoi. Dostałem również na zmianę jakieś ubrania. Były nieco przymałe, zapewne po Sebastianie, a był on nieco drobniejszy ode mnie. Ostatecznie założyłem jedynie spodnie, skoro i tak miałem leżeć pod kołdrą. Godzina czy dwie odpoczynku nie zaszkodzą. Spania w planach również nie miałem.
. Słyszałem jak Anna krzątała się przez jakiś czas. Rozpalała w kominku, sądząc po odgłosach trzaskającego ognia. Kiedy wyszła porozkładałem swoje ubrania na krzesłach przy kominku, po czym szybko wróciłem pod kołdrę. Kobieta chwilę później wróciła z filiżanką zaparzonych ziół, ale było mi na tyle zimno, że nawet nie chciało mi się podnieść.
. Nie sądziłem, że jednak zasnę, a jednak. Zbudziłem się jak na zewnątrz było już szaro, a w kominku dogadał ogień. Nie czułem się ani odrobinę lepiej niż wcześniej. Nawet gorzej lecz to postanowiłem zachować dla siebie. W pierwszej chwili się wystraszyłem, że coś mogło się stać podczas mojej drzemki, dlatego szybko ubrałem swoje suche już ubranie i zszedłem na dół.
. - Już pan wychodzi? - spytała Anna, która zwabiona odgłosami moich kroków zjawiła się w salonie.
. - Tak. Czuję się o wiele lepiej, dziękuję za wszystko. Będę się już zbierać. Proszę przekazać również pannie Dove, aby szybko wracała do zdrowia - pożegnałem się z Anną, która jeszcze na odchodne wcisnęła mi woreczek z ziołami. Jak mi powiedziała, była już w aptece i również dla mnie zakupiła zalecane przez lekarza zioła. Co za kobieta. O wszystkim pomyślała, ale raczej tylko dlatego, że pomogłem Dove.
. Za daleko do domu nie zaszedłem. Zaraz zjawiłem się na nowo już jako Vincent. Parker na szczęście spała, cała i zdrowa. Po cichu wszedłem na łóżko, wciskając się pod kołdrę, aby najbliższe dni przechorować razem z nią.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Krótko po tym, gdy wyszedł doktor Walsh, Anna powiadomiła mnie, że inspektor George chciałby ze mną porozmawiać. Przez ułamek sekundy przypomniał mi się komentarz Williama na temat George'a. Wątpiłam, że miał rację i szybko odgoniłem te myśli. Anna otworzyła drzwi szerzej dla George'a. Wszedł, usiadł na krześle obok łóżka, zadał mi kilka pytań i zapisał moje odpowiedzi na małym notatniku. Gdy zebrał wszystkie informacje, które potrzebował westchnął ciężko i mruknął coś pod nosem na temat propozycji, aby dodać jakiś płot lub większy mur aby zapobiec więcej takich wypadków. I wyszedł. William raczej się pomylił. Nieważne co by się działo, George'a miłość do pracy najwyraźniej mu wystarcza.
Na szczęście więcej gości tego dnia już nie było. Pozwoliłam sobie zasnąć za nim Anna mnie obudziła, abym wzięła swoje lekarstwo. Może to były zioła lub coś innego, ale ponownie zasnęłam krótko po tym, bez większego wysiłku.
Na następny dzień przyszył moje przyjaciółki z Widows Circle. Każda przyniosła mały drobiazg. Margaret nawet miała przekąskę z tuńczyka przygotowaną dla Vincenta. Wszystkie narzekały na Roberta, nawet zaproponowały, aby mimo wszystko powiedzieć wszystkim na temat romansu jego ojca z kochanką, ale Helen ostatecznie uznała, że to był zły pomysł.
- Po takich przygodach powinnaś odpocząć z dala od Londynu - i w sumie, chyba miała rację.
Po ich wizycie każdy dzień wyglądał podobnie. Lekarstwo przed śniadaniem, które jadłam w łóżku. Po kilku przeczytanych stronach z książki od Margaret wstawałam z łóżka, aby chociaż trochę pochodzić po pokoju. Ostatecznie wychodziłam z pokoju, pomimo pretensji Anny, i szłam do salonu aby popatrzeć przed okno na główną ulicę lub pograć na fortepianie. Później był obiad, herbata, znowu siedzenie z książką i kolacja. Po trzecim takim dniu upadłam na łóżko z twarzą w poduszkę, wykrzykując z siebie frustracje.
- Mam tego dosyć - powiedziałam na głos, podnosząc głowę aby spojrzeć w stronę Vincenta, który był moim stałym towarzyszem każdego dnia. Oczywiście nie mógł nigdy odpowiedzieć, ale był całkiem dobrym słuchaczem. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do małego stolika przy oknie, gdzie czasami piłam herbatę. Na stole była dzisiejsza gazeta, pewnie Anna przyniosła skoro Sebastiana nie ma w domu.
Zmrużyłam oczy, gdy zauważyłam znajome imię na pierwszej stronie. - Najnowsze obrazy Eugene'a Delacroix w Londynie. Otwarcie galerii już jutro. - przeczytałam na głos. Uśmiechnęłam się szeroko. Bingo, tego właśnie potrzebowałam.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Galerię sobie wymyśliła. Ledwie trzy dni minęły. Ledwie spadła jej gorączka i przestała kaszleć, a już się biegać zachciało po galeriach. Co z tego, że nowo otwarta. Co z tego, że jakiś tam sławny artysta.
. Ugryzłem Dove w palce. Raz, potem drugi, potem mnie odstawiła, bo chyba chciała uniknąć trzeciego ugryzienia, do którego się właśnie zamierzałem. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale mnie po prostu denerwowała. Syknąłem jak to obrażone kocię, gdy jednak postanowiła mimo wszystko nie zmienić planów, a potem wyszedłem z jej pokoju. Właściwie darłem się pod drzwiami dopóki łaskawie mnie nie wypuściła i uciekłem gdzieś, gdzie zrzuciłem tą durną obrożę. Później pewnie ktoś ją znajdzie i znowu mi założy, jak to zwykle bywało.
. Po trzech dniach leżenia i wygrzewania się pod kominkiem lub pod kołdrą czułem się o wiele lepiej, ale nie na tyle, bym nabrał ochoty na jakieś zasrane muzea, galerie czy inne takie dyrdymały.
. Niezadowolony rozrzucałem kolejne ubrania po pokoju w poszukiwaniu czegoś czystego. Zdecydowanie przyda się tu porządne pranie i sprzątanie. Niestety znalezieniem pani do tego będę musiał zająć się nieco później.
. W tym nowym przybytku znalazłem się jakieś pół godziny przed Dove, bym miał czas na rozeznanie się w otoczeniu. Te bohomazy do mnie wcale nie przemawiały, naprawdę daleko było mi do konesera sztuki. Dlatego podsłuchiwałem rozmowy innych. Kiedy usłyszałem tą samą opinię po raz kolejny, uznałem, że się nada, gdyby ktoś próbował mnie o coś zapytać. Wątpiłem w to oczywiście lecz lepiej być przygotowanym na każdą ewentualność.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Vincent dziwnie się zachowywał, ale pozwoliłam mu wyjść z pokoju. Podobno koty mają mocne charaktery i najwyraźniej mój towarzysz też tak miał. Dałam mu trochę spokoju i nie szukałam go po domu. Byłam bardziej skupiona na galerii, do której musiałam się przygotować bez pomocy Anny. Również musiałam iść sama. Nie miałabym czasu aby zapytać Dianę, czy chciałabym ze mną pójść, chociaż część mnie spodziewała się, że ją tam znajdę.
Ku mojemu zaskoczeniu, gdy dotarłam do galerii nie zauważyłam wiele znajomych twarzy. Myślałam, że dla kogoś, jak Eugene Delacroix przyjdą tłumy, aby zobaczyć jego obrazy. Byłam tym odrobinę zawiedziona, ale jednocześnie mi ulżyło. Możliwe, że nikt mnie nie rozpozna. A nawet, gdyby mieli to co by zrobili? Chyba przez tyle lat z Anną i Sebastianem dorobiłam sobie niepotrzebnego stresu.
Powoli spacerowałam przy ścianach, gdzie były wywieszone obrazy. Uśmiechnęłam się pod nosem i uznałam, że to był dobry pomysł wyjść z domu. Wcześniej czułam się lepiej, ale teraz miałam wrażenie, że wróciło mi trochę więcej energii.
W pewnym momencie, przez moją własną głupotę, wpadłam na kogoś prawie się potykając o własne nogi.
- Przepraszam bardzo, ja... - podniosłam wzrok i ku mojemu zaskoczeniu ujrzałam Williama. Zamarłam na chwilę, czując znowu to nieszczęsne mrowienie na karku. Może jednak wcale nie jest tak ze mną lepiej, jak myślałam. Zmusiłam się do grzecznego uśmiechu, spoglądając na mężczyznę. Sam nie wyglądał perfekcyjnie, ale zdecydowanie lepiej niż ja. Przynajmniej takie miałam wrażenie.
- Widać, że zioła pomogły - stanęłam obok niego, próbując zmienić temat i skupiłam się na obrazie przed nami. Zmrużyłam oczy, aby przeczytać plakietkę przy obrazie. Miniaturowa wersja. "Święty Michał Zabija Diabła". Przez chwilę ciszy skupiłam swoje spojrzenie na twarzach anioła i diabła. Ciekawe, skąd artyści, jak Eugene wiedzieli jak wyglądają anioły i demony?
- Myślisz, że tak to wszystko wygląda? - szepnęłam w stronę Williama. Byłam ciekawa jego opinii zwłaszcza, że zazwyczaj na ten temat jedynie rozmawiam z Dianą lub innymi wielkimi fanami sztuki. Nie byłam pewna, czy William również do nich należał, ale byłam spragniona rozmów z kimś innym.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Przeglądanie tych wszystkich obrazów było dla mnie prawdziwą torturą. Chyba nigdy tego nie lubiłem i tak mi pozostało. Słuchanie nudnych zachwytów również aż mdliło. Bo czymże się zachwycać? Kawałkiem namalowanego gołego pośladka? W naturze wyglądają lepiej. I gorsze też bywają. A te wyglądały zawsze tak samo idealnie.
. Udało mi się jednak wychwycić kątem oka postać mojej podopiecznej. Była i dziwo sama. Sądziłem raczej, że będzie z jedną z tych swoich przyjaciółek bądź Anna nie pozwoli jej wyjść bez towarzystwa. A tu taka niespodzianka.
. Niepostrzeżenie podążałem za Dove aż do miejsca, gdzie udałem, iż zainteresowało mnie… TO. Chyba największa głupota jaką tutaj miałem okazję oglądać. A doprawdy, były tu już takie dziwactwa jak łódź otoczona golasami, czy walnięty piorunem koń.
. Poświęciłem malowidłu więcej uwagi niż powinienem, gdyż nie zauważyłem, kiedy sama Dove na mnie wpadła.
. - Widać nie tylko mnie - odparłem, siląc się na beznamiętny ton. Chciałem odejść, kiedy zatrzymało mnie w miejscu pytanie Parker. Spojrzałem na nią uważnie, próbując zgadnąć, czy rzeczywiście oczekiwała ode mnie odpowiedzi. Wyglądała jednak na przejętą.
. - Jestem pewien, że to tylko fikcja i wyobraźnia autora - przyznałem, wypowiadając swoje własne zdanie, a nie te zasłyszane farmazony.
. - Bo co podsuwa wyobraźnia, gdy słyszysz tak "zacny" tytuł, patrząc na to ohydztwo? - spytałem, równie szeptem co ona. Lepiej nie wyrażać na głos swojej opinii, która kłóci się ze zdaniem innych, by nie zostać zlinczowanym. - Otóż myślisz sobie, jak to wielki archanioł Michał zabija tego wstrętnego, brzydkiego diabła - wskazałem palcem najpierw na górującego anioła, a następnie na leżącą na ziemi postać tegoż szatana. - Mówiąc "diabeł" myślisz "Lucyfer", nieprawdaż? Ale po co któryś z archaniołów miałby pozbywać się Lucyfera, który trzyma w garści całe piekło? Gdyby nie **Lamp… znaczy Pan Podziemi, na dole zapanowałby chaos, a te wszystkie zhańbione i złe dusze wydobyły by się do świata ludzi. To tak samo jakby zabrakło tego ukochanego Boga. Niebo i piekło przypominają trochę ziemię. Jak zabraknie przywódcy, to powstaje chaos. A to nigdy nie jest dobre - wzruszyłem ramionami.
. - Wybacz, jeśli zanudzam lub powiedziałem coś, co jest sprzeczne z twoim punktem widzenia. Wierzysz w ogóle w istnienie nieba i piekła? - spytałem przy okazji tematu. Właściwie nigdy nie widziałem, aby się modliła lub uczęszczała do kościoła.
** … "Lamp", co nie dokończył Al w pełnym brzmieniu to "Lampka". Od imienia Lucyfera - Niosący światło. Można rzec taka ksywka, jaką Lucyfer ma w piekle.
Takie tam zapożyczenie z pewnej książki xD
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Skrzyżowałam ramiona, wpatrując się w obraz i wsłuchując się w słowa Williama. Im dalej dzielił się swoją opinią tym bardziej czułam bicie swojego serca. Wiem, że wielu ludzi by to zdziwiło, ale takie rozmowy na temat obrazów zawsze mnie ekscytowały. Zwłaszcza, jeżeli ktoś miał zupełnie inny pogląd na scenę przedstawioną przed nami. Podniosłam dłoń aby delikatnie ją ułożyć na ciepłym policzku, próbując jakoś ukryć moją reakcję.
- Nie, zdecydowanie nie zanudzasz - wręcz przeciwnie. Byłam zafascynowana jego opinią na temat pracy Delacroixa. Nazwał jego obraz ohydztwem co chyba mnie najbardziej rozbawiło. Chciałam zapytać Williama o czym jeszcze myśli, co jeszcze widzi w tym obrazie. Albo lepiej, zapytać go o obraz obok, ale musiałam się opanować. Do tego jego pytanie zdecydowanie pomogło mi się uspokoić.
- Nie jestem pewna - przyznałam z westchnięciem. - Czy jest możliwe, że coś na nas czeka po śmierci? Oczywiście. Czy to co mówią w kościele jest prawdą? Tego nie wiem i nie jestem pewna, jak ktokolwiek kto żyje może wiedzieć. Mimo tego, mam nadzieję, że jest miejsce gdzie nasi najbliżsi mogą spoczywać w spokoju. - nie potrafiłam sobie wyobrazić moich rodziców czy też jednego dnia Sebastiana lub Annę w męczarniach. Nie byli idealni, ale nikt nie jest.
- Ale jeżeli się mylę to w takim razie mam czego się obawiać - postanowiłam trochę pożartować, spoglądając w stronę Williama. - Myślisz, że byłoby trudno "pożyczyć" ten obraz? - szepnęłam z wrednym uśmieszkiem. - Skoro jest tak potworny nie lepiej go spalić i się przy okazji ogrzać? Robi się co raz zimniej.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Kiwnąłem głową, zgadzając się z opinią kobiety. Miała rację, iż prostemu człowiekowi trudno jest uwierzyć w coś, czego się nigdy nie widziało. "Błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli", to tak łatwo powiedzieć. Gdybym nie był tym, kim byłem, pewnie również podważył bym taką teorię.
. Żart kobiety był bardzo prawdziwy, dla mnie w ogóle nieśmieszny z mojego punktu widzenia. Nie mogła wiedzieć jak bardzo bliska była prawdy. Mimo to postanowiłem pociągnąć nieco ten żarcik, wcale nie zabawny, gdy tylko usłyszałem jej propozycję.
. - Twój stróż nie ma z tobą lekko, co? - przeniosłem poważne spojrzenie na jej twarz, na ustach pozostawiając lekki uśmiech.
. - Siódme przykazanie mówi "nie kradnij". Nasze pożyczenie równałoby się z kradzieżą. Ale jednocześnie w tym samym Dekalogu pod numerem piątym jest "nie zabijaj", a ten tutaj co robi? - wskazałem głową na obraz, który nie pozostawiał wątpliwości ani swoją treścią, ani swoją nazwą.
. - Jeśli chcesz znać moje zdanie, wolałbym dokonać małych poprawek malarskich - dobra, to nie była rozsądna propozycja, ale to i tak lepsze niż perfidna kradzież i całkowite zniszczenie. Poza tym było tak wiele ludzi, że nie było mowy, aby coś takiego wprowadzić w życie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Mój stróż? W sensie anioł stróż? William wierzy w takie bzdety? Stłumiłam z siebie lekki śmiech, chociaż może nie powinno było mnie to rozbawić. Może William był mocno wierzący i jeżeli faktycznie tak było nie zamierzałam zmienić jego opinii. Uniosłam delikatnie brew po jego kolejnej krytyce w stronę obrazu. Znowu miał rację. Ciekawe. Nigdy wcześniej nie widziałam go z tej strony.
Zaintrygowała mnie jego propozycja o poprawie obrazu. Nigdy nie odważyłabym się na coś takiego, głównie z szacunku dla artysty. Jednocześnie przyjęłam słowa Williama, jako wyzwanie.
Bez słowa podeszłam bliżej do obrazu, rozglądając się dookoła. Nikt nawet nie zerknął w naszą stronę, skupieni na innych obrazach lub na własnym towarzystwie. Schyliłam się odrobinę w stronę obrazu, jakbym chciała bardziej się mu przyjrzeć. Dyskretnie wyciągnęłam z małego woreczka, które wisiało na moim nadgarstku malutki kompakt od różowego pudru. Nałożyłam go trochę na palec i zaczęłam delikatnie smarować w chmury w tle i na policzki anioła i diabła. Nie minęło nawet minuty i odsunęłam się od obrazu, chowając kompakt do woreczka.
- Myślę, że mój stróż nie będzie za tobą przypadał - skomentowałam, uśmiechając się do Williama. - Ale nie martw się. Mój brat ciebie lubi, a według mnie to jest ważniejsze. -
Kątem oka zauważyłam, że ktoś zaczął kierować się w naszą stronę. Bez większego przemyślenia złapałam nadgarstek Williama i pociągnęłam do delikatnie za sobą do innego pokoju. Jak się okazało tutaj były wystawione portrety.
- Im też trochę koloru by się przydało, nie sądzisz? - zapytałam może pod wpływem adrenaliny. Nie zamierzałam jeszcze raz zaryzykować, chociaż ciężko mi było ukryć, że taka "niewinna" zabawa całkiem mi się spodobała. - Masz jakieś inne pomysły?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Myślę, że twój stróż właśnie strzelił sobie w kolano - przeszło mi przez myśl, gdy spoglądałem na poprawione dzieło wiszące przed moimi oczami. Miałem ochotę roześmiać się, widząc upudrowanego Michała, a jednocześnie skarcić Dove za takie zachowanie. Ale przecież sam podsunąłem jej ten głupi pomysł.
. - Jesteś niemożliwa - szepnąłem tylko, idąc za nią do kolejnego pomieszczenia. Mimo wszystko nie potrafiłem się w jakiś sposób złościć. Owszem, zaskoczyła mnie, ale to było jedyne, co odczuwałem obok rozbawienia. W końcu to tylko trochę mazidła do twarzy, łatwo da się to wyczyścić.
. - Masz trochę czernidła? - spytałem w odpowiedzi, gdy stanęliśmy przed jednym z obrazów. Przedstawiał on autoportret samego Delacroix.
. - Gdybym trochę przedłużył mu włosy i wąsy, wyglądałby jak D'Artagnan, nie sądzisz? Nikt nie znalazłby różnicy - przyznałem. Przypomniałem sobie, że miałem swego czasu do czynienia z tym gościem i rzeczywiście był podobny do tego tu, na obrazie. Szanowny D'Artagnan zdecydowanie był typem, który lubił dużo mówić i nie wiadomo było przy tym, czy rzeczywiście coś takiego się wydarzyło, czy to tylko jego wyobraźnia. Lubił koloryzować swoje opowieści i robił to w interesujący sposób. Dlatego jego kara w piekle zwykle bywała… lżejsza.[/b][/b]
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Spojrzałam na autoportet Delacroix. Jego obserwacja mnie rozbawiła, bo faktycznie miał rację. Pomachałam lekko woreczkiem, podchodząc bliżej do obrazu.
- A może mam - odpowiedziałam na jego pytanie. Spojrzałam przez ramię w stronę Williama. Był wyższy ode mnie może o głowę, więc postanowiłam to jakoś wykorzystać. Przyciągnęłam go bliżej do siebie, aby chociaż trochę zablokować widok na obraz i na mój mały... udział do jego najnowszej wersji. Będę potrzebowała trochę więcej czasu niż mierną minutę, aby dodać modelowi więcej włosów lub chociaż przedłużyć wąsa. Schyliłam się w stronę obrazu wyciągając z woreczka co potrzebowałam. Lubiłam malować, chociaż nie byłam w tym utalentowana dlatego ostatecznie postanowiłam bardziej podziwiać dzieła innych, zamiast próbować im dorównać. A teraz co robię?
Gdy skończyłam wyprostowałam się i wzięłam krok do tyłu, lekko opierając się o Williama. - Hmm... Może są jakoś spokrewnieni? -
Próbowałam jakoś wyczyścić palce aby ukryć jakiekolwiek dowody na to, że obraz "magicznie" się zmienił. Chociaż, gdyby ktoś kto zna Delacroix by ujrzał ten obraz od razu by wiedział, że coś jest nie tak. Lepiej było odejść, aby nikt nie podejrzewał o naszą, a raczej moją, mała zbrodnie.
Odwróciłam się w stronę Williama. - Jesteś głodny? Jest niedaleko restauracja, do której często idę ze znajomymi - William nie musiał wiedzieć, że moje znajome to przyjaciółki z Widows Circle. - Zapłacę za posiłek, jeżeli ty pokryjesz koszt kawy. O ile dobrze pamiętam to sam zaproponowałeś wyjście na kawę. - a ja sama zrobiłam się głodna. Do restauracji sama bym nie poszła, a nie chciałam jeszcze wrócić do domu.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
. Stanąłem tak, aby jak najbardziej zasłonić to, co robiła Dove, jednocześnie aby nie wyglądało to podejrzanie. Podczas gdy była zajęta malowaniem, pilnowałem innych odwiedzających, żeby nikt nas na tym nie przyłapał. Zachowywaliśmy się trochę jak dzieci. Nie pamiętałem kiedy ostatnio odczuwałem taką dziwną radość. Zdawałem sobie sprawę, że za te wybryki sam pewnie też kiedyś odpowiem, ale to kiedyś…
. - Możliwe. Jak go spotkam, to zapytam - obiecałem.
. - Oczywiście, chodźmy. Zanim ktoś zacznie coś podejrzewać - uśmiechnąłem się w odpowiedzi. Dostrzegłem jak Dove próbowała ukryć ubrudzoną rękę. Niespecjalnie to wychodziło, dlatego niewiele myśląc złapałem ją za tą dłoń, skrywając w swojej. Lepiej nie dawać ludziom powodów, a ta czerń była zdecydowanie zbyt podejrzana.
. Pociągnąłem kobietę w stronę wyjścia. Szliśmy nieśpiesznym krokiem, gdyż ucieczka nie mogła być dobrym pomysłem. Dopiero na zewnątrz wyjąłem ze swojej kieszeni chusteczkę.
. - Bardzo ładny obraz, muszę przyznać - mówiłem, rozbawionym tonem. - Jedno arcydzieło lepsze od drugiego - uniosłem wyżej trzymaną dłoń, aby drugą móc wytrzeć zabrudzone palce kobiety. Miała bardzo ładne, szczupłe dłonie i smukłe palce. I znacznie mniejsze od moich, co wydało mi się dość… sam nie wiem… zabawne? urocze? Nie potrafiłem nazwać tego uczucia.
. - W życiu bym nie pomyślał, że po takim czasie będziesz o tym pamiętać - puściłem dłoń Dove. Nie była idealnie czysta, bo zapewne bez porządnego mycia z mydłem się nie obejdzie, ale wyglądała o wiele lepiej.
. - Prowadź zatem, też chętnie coś zjem - zgodziłem się na propozycję. - I skoro ja zapraszałem, nie musisz się przejmować kosztami obiadu. Przecież nie będę cię naciągać.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach