Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Twilight tensionDzisiaj o 06:53 pmCarandian
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
1 Pisanie - 13%
1 Pisanie - 13%

Go down
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Guardian Demon {09/08/21, 04:49 pm}

Guardian Demon 71600e2af704f902df5d66a191d34c91

Guardian Demon Cena-de-stigmata-1999-1521250484032_v2_600x1

    Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon".
    Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.

Noé - jako Alastor
BoredEli - jako Cecilia Thomasin Dart
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {09/08/21, 07:30 pm}

Guardian Demon A5c1fdb9f2f496dabf593f676f6c84e8
Guardian Demon D5ctnph-0f65a8af-8218-4ac0-bb2c-54a2a8826d5c

Alastor jest dość młodym demonem. Liczy sobie 350 lat zaś na ludzki wiek jest to zaledwie 30. Został nim po śmierci, gdy został zamordowany przez… sam nie wie kogo. Nie był zbyt cnotliwym człowiekiem i narobił sobie dość wrogów, by podejrzewać każdego. Mieszkał na terenie ówczesnego Londynu, obecnie pomieszkuje w Trzecim Kręgu Piekła.

     Jako demon zachował swój ludzki wygląd, z tym że posiada całkiem pokaźne wyrastające z czoła rogi, przypominające bardziej jelenie, a do tego czarne oczy z czerwonymi tęczówkami. Poza tym ma czerwone włosy, jest wysportowany z widocznymi zarysami mięśni, a w ludzkiej postaci posiada oczy koloru turkusu.
BoredEli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
BoredEli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {09/08/21, 10:59 pm}





______________________________________________________________________________________
Od najmłodszych lat Cecilia charakteryzowała się niezwykle zadziornym charakterem, co niegdyś nie przysparzało jej tyłu problemów, co obecnie. Choć ideałem kobiety w czasach, w których przyszło jej żyć, jest uległa, posłuszna mężowi pani domu, Cecilii wiele do tegoż ideału brakuje.


______________________________________________________________________________________
Obecnie liczy sobie 28 lat, a urodzin, które przypadają na pierwszy dzień lutego, nie znosi obchodzić. Mając zaledwie osiemnaście lat, zmuszono ją do ślubu z mężczyzną o imieniu Lawrence Dart, jednak mimo niemalże dziesięciu lat małżeństwa (rocznica wypada zimą) wciąż nie doczekali się potomka. Według Cecilii tym lepiej - wystarczy jej jedna złota klatka, jaką jest małżeństwo.


______________________________________________________________________________________
Ciemne oczy często błyszczą pełne radości, gdy wychodzi poza posiadłość męża i również wtedy ukrywa pod męskim kapeluszem długie, ciemnobrązowe włosy, ledwo je spinając, by na pewno nie uciekły spod materiału. Nie należy do drobnych kobiet i też specjalnie nie dba o to, by wyglądać perfekcyjnie w oczach jakichkolwiek, poza swoimi. Poza tym... Słabość do słodyczy robi swoje.


______________________________________________________________________________________
Pytanie brzmi, gdzie znika wieczorami i dlaczego Lawrence Dart nie może odnaleźć niektórych swoich oszczędności...?
BoredEli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
BoredEli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {09/08/21, 11:27 pm}


piątek, 20 maja 1850, Londyn

Majowa pogoda zwykle nie rozpieszczała mieszkańców Londynu w porach wieczornych. Niewiadomą było bowiem, czy bezpieczniej byłoby zabrać płaszcz, czy też później żałować, gdyby podmuchy chłodnego wiatru zaczęły muskać skórę…

Cecilia zwykle podobnych problemów nie miała (wręcz przeciwnie, zimno doskwierało jej wyłącznie w posiadłości męża), jednak jej przyjaciółka na każdym spotkaniu narzekała na temperatury, opady atmosferyczne i w zasadzie wszystko, co tylko przyszło jej do głowy – dlatego też siłą rzeczy kobieta pomyślała o płaszczu, kiedy wymykała się z domu.

Cóż, domu. Mimo niespełna dziesięciu lat w zamknięciu Cecilia Dart – choć wciąż wolała swoje panieńskie nazwisko, Tilcott – wciąż z szerokim uśmiechem przekraczała próg tylnych drzwi, a z grymasem powracała. Oczywiście na widok swojego męża niemalże z prędkością pioruna uderzającego w drzewo uśmiechała się i posłusznie kiwała głową na każde słowo.

Jednakże w chwilach takich jak ta, gdy długie włosy ukrywała pod kapeluszem, kobiece kształty maskowała kupionym w tajemnicy męskim strojem… Nie musiała się przejmować komicznymi obowiązkami żony ani moralizatorskim podejściem społeczeństwa do pełnionych przez nią ról. Przybierała nową maskę i wręcz przezabawny okazywał się fakt, że dopiero udając kogoś, kim nie była, czuła się przynajmniej w teorii wolna.

— Thomasie, witaj!

Rosły mężczyzna z bujną brodą przywitał kobietę uściskiem dłoni. Uśmiechał się serdecznie – a przynajmniej Cecilia zakładała, że się uśmiechał, ponieważ zarost skutecznie utrudniał spostrzeżenie ust – jednocześnie od razu, bez zbędnych komentarzy, poprowadził gościa w głąb salonu, gdzie już wokół okrągłego mahoniowego stołu rozsiadło się kilku elegancko ubranych mężczyzn.

Warto było jednak wspomnieć, że mężczyźni nawet w najwspanialszych kubrakach nierzadko okazywali się co najmniej tak wartościowi, co chwasty wyrwane z zarośniętego ogródka.

Ufam, iż pańska żona ucieszyła się z prezentu, Panie Holland — zagaiła Cecilia, lecz głosem niższym, specjalnie ukrywając naturalny ton.

— Była wniebowzięta, Thomasie! — zagrzmiał radośnie brodacz. Poklepał kobietę po plecach, po czym ruszył bliżej stołu. — Zawsze wiesz, co siedzi kobietom w głowach, doprawdy wspaniałe… Ci młodzi ludzie dzisiaj… — mruczał pod nosem. — A teraz zapraszam! Mamy komplet i możemy zaczynać!
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {10/08/21, 01:43 am}

Guardian Demon A5c1fdb9f2f496dabf593f676f6c84e8

Gdzieś w Piekle

    - Czy to są jakieś żarty?
    - Skąd ten pomysł? - zapytał jasnowłosy demon, nawet nie unosząc na mnie wzroku znad czytanego właśnie dokumentu. Wyglądał bardzo ludzko, bez rogów, bez skrzydeł, łusek, pazurów czy innych elementów, w których lubowały się demony. Każdy mógł tu, na dole, uzyskać wygląd, jaki chciał. Zależnie od tego, jaką posiadał moc mógł zrobić z własnym ciałem co chciał lub pozostać takim, jak wyglądał zaraz po trafieniu na dół. A ten tutaj mogłem śmiało rzec, że był najpotężniejszym ze wszystkich. Wielu nawet po cichu mawiało, że był gorszy od samego Lucyfera. Raczej nie bez powodu dowodził Zastępami Piekielnymi jako prawa ręka samego władcy.
    - Demon stróż? - spytałem jeszcze raz, niepewnie.
    - Posłuchaj, Al - dopiero teraz oderwał się od wcześniejszej czynności. Pomasował skroń, jakby zmęczony już tą rozmową i moimi kolejnymi pytaniami. - Uznaj to za swego rodzaju nagrodę. Wrócisz na ziemię, trochę sobie tam pożyjesz, przypomnisz stare czasy, a przy okazji zrobisz coś pożytecznego. Tylko pamiętaj, że tym razem stoisz po tej dobrej stronie. Jeśli ześlesz mi tu na dół kolejną duszę, to osobiście zedrę z ciebie skórę. Zrozumiałeś?
    - Tak, to zrozumiałem, ale czy nie o to właśnie chodzi? Żeby tych dusz było tu…
    - Nie - przerwał mi Asmodeusz, marszcząc brwi. - Kiedyś może tak było. Teraz mamy tu przeludnienie. Jest ich zbyt wiele, mamy coraz mniej miejsca. Widziałeś te kolejki do Piotra? Nie? Ja też! Musiałem za to Beliathowi oddelegować kolejnego demona do pomocy, a jak tak dalej pójdzie, to chyba zacznę zatrudniać anioły. Twoje zadanie jest więc jasne: masz zrobić wszystko, żeby ten człowiek tu nie trafił. Jeśli tego dokonasz, wdrożymy ten plan na większą skalę. Jeśli nie, nie chciałbym być tobą. A teraz idź stąd i nie zawracaj mi więcej głowy - fiołkowe oczy Asmodeusza błysnęły niebezpiecznie. Nie zamierzałem testować jego cierpliwości. Akurat nie jego.

Piątek, 20 maja 1850, Londyn
    W ten sposób znalazłem się na Ziemi. Miałem jakieś dwa dni na przystosowanie się na nowo do tego miejsca. Wiele się tu zmieniło lecz na lepsze. Londyn się rozrósł, zdecydowanie więcej ludzi się tu znajdowąło od mojej ostatniej wizyty. Asmodeusz dał mi również całkiem spore fundusze. Tego akurat nam w Piekle nie brakowało, pieniądze były wszędzie, choć raczej bezużyteczne. Wynająłem pokój (czy może raczej coś na kształt mieszkania) w jednym z lepszych hoteli. A dopiero potem skontaktowałem się z Elionem - byłym aniołem stróżem mojej nowej ofiary. Podopiecznej znaczy…
    Umówiliśmy się na Kings Cross w klubie The Key. Zaraz po wejściu uderzył mnie zapach alkoholu, perfum, dymu papierosowego, potu, gdzieś tam grała orkiestra, do której śpiewał kobiecy głos. Szum rozmów dobiegał z każdej strony, śmiechy i bardziej ściszone rozmowy. Dystyngowani dżentelmeni oraz damy w swoich bardziej lub mniej obfitych sukniach (ale również i kształtach), ludzie skromniej ubrani, a z pewnością i drobni złodziejaszkowie kręcący się od osoby do osoby i przeszukujący ich kieszenie. To była prawdziwa mieszanka każdego, kto miał ochotę się tu znaleźć. Samo miejsce było spore. Jasnobrązowy parkiet z masywnego drewna, ciemnobrązowe mahoniowe ściany pokryte różnymi florystycznymi zdobieniami do połowy. Od połowy odznaczała się listwa, a ponad nią aż do sufitu ciągnęła się tapeta w podobnym stylu. Wielkie okna wychodzące na ulicę z rozsuniętymi bordowymi, ciężkimi zasłonami. Wnętrze usiane było stołami i krzesłami w pasującym stylu, przy których klientela spożywała posiłki. W rogach stały obite ciemnozielonym materiałem sofy oraz pufy. Największą uwagę i tak zwracał na siebie bar, zajmujący w trzech czwartych przeciwległą ścianę. Wykonany również z ciemnego drewna jak pozostałe meble, bogato zdobiony w ornamenty, za którym stało aż dwóch barmanów. Miałem wrażenie, że można tu było dostać wszystko, czego można chcieć. Od różnego rodzaju win po lokalną whiskey i piwo z sokiem.
     Eliona rozpoznałem natychmiast. Anioł w moich oczach znacząco wyróżniał się spośród reszty. Siedział na wysokim stołku przy barze i popijał jakiś alkohol ze szklanki.
    - Tam jest - mruknął na przywitanie, ponuro wskazując na kotarę na końcu baru, przy której stało dwóch postawnych mężczyzn. - To jej ulubione miejsce. Kocha karty, ale zdecydowanie przegrywa w nich więcej niż posiada - ostatnim haustem dopił to, co mu pozostało, po czym wstał ze swojego miejsca. Poklepał mnie po ramieniu. - Powodzenia.
    - Jak ją rozpoznam? - spytałem za odchodzącym aniołem.
    - Wyczujesz.
    Tylko tyle? “Wyczujesz”? Cóż, nigdy nie miałem nikogo do pilnowania, może coś w tym jednak było. W każdym razie zamierzałem się o tym od razu przekonać. Jeżeli anioł mnie okłamał, przetrzepię mu ten anielski zad.
    Poprawiłem kołnierz białej koszuli, na którą miałem narzuconą czerwoną kamizelkę i ruszyłem w kierunku tajemniczej kotary, gdzie miała znajdować się moja ofiara. Podopieczna znaczy.
BoredEli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
BoredEli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {10/08/21, 07:47 pm}


Klub The Key zdecydowanie był tym miejscem, do którego dobrze wychowana, skromna i zamężna kobieta nie powinna się wybierać. Alkohol niekiedy lał się strumieniami, rozbite szklanki zdarzały się codziennie; hazard i podejrzani mężczyźni, którzy w żadnej, nawet urojonej, rzeczywistości nie mogliby uchodzić za dżentelmenów. Bójki także miały miejsce, zwłaszcza w chwilach, gdy za ciężką kotarą padały oskarżenia o oszustwo.

Jak dobrze, że Cecilia nie była ani skromna, ani dobrze wychowana (jak na standardy panujące w tych komicznych czasach). Pal licho z mężem – nie interesowało ją nic, co ten przeklęty związek mogłoby utrzymać przy życiu lub poprawić jego jakość.

Zresztą, szczerze wątpiła, by cokolwiek pomogło.

Poza tym w The Key nie była żadną Cecilią, żoną wspaniałego Pana Dart, który to każdego potrafił oczarować (każdego, prócz Cecilii oczywiście). Właściwie nie posiadała nawet nazwiska, gdy wkraczała do klubu. Pan Holland nigdy nie pytał, a ona nie poruszała tematu. Dla opiekuna hazardowego saloniku ważne było tylko imię – Thomas – oraz informacja o tym, jaką kwotę wnoszono do gry.

Cecilia nie posiadała swojego dorobku. Zdana była na łaskę swojego męża, więc… Podbierała to, co było jego. Potrzebowała pieniędzy, jeśli chciała grać. A chciała, to oczywiste!

Granie jednakże nie równało się wcale z przegraną. Lecz tym razem miało być inaczej.

— Beznadzieja — mruknął jeden z mężczyzn, niski blondyn z parszywym uśmiechem. Grymas niezadowolenia, którym zdecydował się podzielić z resztą graczy, był równie parszywy.

Cecilia poprawiła kapelusz. Robiło jej się duszno przez materiał, którym obwiązała sobie piersi, by klatka wydawała się tak płaska, jak to tylko możliwe. Niekiedy wyklinała cicho geny matki, od której dostała więcej, niżby chciała – gdyby mogła, uwolniłaby piersi od wszystkiego, co nieprzyjemnie je ściskały.

Nie na tym się jednak skupiła. Oczy śledziły ruchy dłoni przeciwników (bo tylko w ten sposób widziała współgraczy), a warga pozostała przygryziona, co Cecilia miała w zwyczaju robić podczas gry.

Uśmiechnęła się w pewnej chwili, choć lekko, niby niewidocznie. Trójka graczy dostrzegła ten nieznaczny ruch na jej twarzy – również uważnie obserwowali to, co działo się w salonie.

Tylko jeden wpadł w pułapkę – reszta pewna była, że uśmieszek miał być blefem, który Thomas często stosował. Charles z kolei przekonany był o tym, że Thomas miał w zanadrzu plan. Zdecydował się użyć najlepszych kart. I być może jako jedyny mógłby wyjść z sytuacji ze zwycięską ręką.

Problem okazał się jednak znacznie poważniejszy, niż mężczyźni początkowo sądzili. Młodzieniec, którego Cecilia tak sprawnie udawała przez kilka długich tygodni, tego wieczoru był sprytniejszy. Faktycznie miał plan.

— Na Boga… — Charles zbladł, wpatrując się w karty, które Cecilia wyłożyła na stół.

Reszta graczy także pobladła. W końcu Thomas zawsze przegrywał.

— Niemożliwe! — zawołał zaskoczony (pozytywnie) Pan Holland. Uśmiechał się szeroko i już krzyczeć miał, że młodzieniec o imieniu Thomas wygrał potężną sumkę, jednak…

— Oszustwo! Blef!! — wrzeszczał blondyn, Gregory. Poczerwieniał ze złości.

Ależ Gregu — odezwała się Cecilia, posyłając mężczyźnie niewinny uśmieszek — czyżbyś oskarżał mnie o oszustwo? Czy chciałbyś mnie przeszukać? — zapytała, rozkładając ręce.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {10/08/21, 07:56 pm}

Guardian Demon A5c1fdb9f2f496dabf593f676f6c84e8
Wejście za kotarę nie stanowiło żadnego problemu. Panowie jedynie sprawdzili, czy nie miałem przy sobie czegoś ostrego, czym mógłbym zrobić komuś krzywdę. W końcu nikt nie chciał zwracać na klub uwagi poprzez rozlew krwi i niepotrzebnych rannych. A jako że byłem wyjątkowo grzeczny i nie miałem w zwyczaju nosić ze sobą choćby scyzoryka, tak bezproblemowo wpuszczono mnie jako widza. Tak, właśnie jako widza. Oznaczało to tyle, że zapewne była już stała grupa do grania, której zmagania pozwalano oglądać. I zapewne moja podopieczna znajdowała się wśród tych grających, skoro według anioła więcej przegrywała niż wygrywała.
Pomieszczenie może nie było tak duże jak to pierwsze, ale zdecydowanie więcej wyczuwało się tu emocji, szczególnie od zasiadających przy okrągłym stole mężczyzn.
Właśnie, mężczyzn.
Żadna z osób grających nie wyglądała niczym kobieta. To znaczyło, że albo anioł kłamał, albo się sprytnie przebrała. Nie "wyczuwałem" nic. Nic we mnie nie trzasnęło, nic mnie nagle nie olśniło i nie miałem pojęcia, kto jest kim. Może to błogosławieństwo Gabriela, które na mnie rzucił jako stróża, wcale nie oddziaływało na demony tak, jak na inne anioły. To wszystko było irytujące.
Stanąłem więc bliżej grających, tuż za osobnikiem w kapeluszu, by ich obserwować. Lepszego sposobu nie było. Z piątki grających dwóch od razu skreśliłem z listy. Mieli na tyle parszywe gęby, że żadna kobieta nie posiadałaby tak krzywego ryja. Trzeci może i był… ładniejszy, jednakże jego głos zdecydowanie nie pasował nawet do udawanego kobiecego. Pozostała tylko ta dwójka, która siedziała do mnie tyłem i nie widziałem ich twarzy. Bliżej przyjrzałem się więc ich budowie ciała. Jeden z nich był drobniejszy, mniej barczysty i miał zdecydowanie luźniejszy ubiór, pod którym mógłby chcieć skryć kobiece kształty. W dodatku ten kapelusz mógł ukrywać długie włosy, dlatego właśnie uznałem, iż to jest moja podopieczna.
I cóż, raczej nie wyglądała jak ostatni przegryw. Wręcz przeciwnie - karty jej dzisiaj sprzyjały. Innym jednak się to bardzo nie spodobało. Ludzka zawiść nie znała końca. Jasnowłosy mężczyzna poczerwieniał ze złości i zaczął wylewać swoje zarzuty aż się zapluł przy tym.
- Nie masz pan honoru przyznać się do porażki - rzuciłem lekko. Mężczyzna spiorunował mnie spojrzeniem, które mogłoby zabić jeśli miałoby moc, na co posłałem mu swój czarujący uśmiech. Kilka osób przy tym mnie poparło, kilka się sprzeciwiło.
BoredEli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
BoredEli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {10/08/21, 08:09 pm}


     Matka Cecilii często powtarzała, że zachowaniem przypominała ojca za młodu. Wyglądała przy tym na niezwykle zawiedzioną, a gdy później zirytowana myła trzeci raz te same talerze, był to znak, że znów na ten temat rozmawiała z mężem. 

     Pan Tilcott należał do tego typu ludzi, z którym raczej nikt rozsądny nie zadzierał. Nie był typowym dżentelmenem, a przynajmniej nie z definicji, z którą powszechnie można było się spotkać. Mówił dokładnie to, co przyszło mu na myśl, nie zwracając uwagi na późniejsze konsekwencje - a niekiedy faktycznie takowe miały miejsce.

     Gdy Cecilią była mała, często pytała swojego ojca, dlaczego miał tak śmiesznie wykrzywiony nos. Pan Tilcott tłumaczył wtedy córce, że musiał bronić swojego zdania pięściami, a przeciwnik choć trafił, to nie wygrał. Oczywiście dziewczynka pamiętała te słowa po dziś dzień. Była tak samo uparta i przeraźliwie zawzięta, co ojciec.

     I, podobnie do niego, miała to do siebie, że przyciągała kłopoty. 

     Słysząc komentarz jednego z widzów, ledwo powstrzymała się przed parsknięciem śmiechem. Gregory wystarczająco już się czerwienił, a śmiech mógł jedynie pogorszyć sytuację. Co prawda Cecilia nie bała się mężczyzny (Ba! Była wręcz pewna, że bez problemu pokonałaby go w walce, gdyby zaszła taka potrzeba), ale próbowała perfekcyjnie odegrać rolę, którą sama sobie ofiarowała. 
 
   - Przykro mi to mówić, Gregu - zaczęła, rozsiadając się nonszalancko na krześle - ale ten dżentelmen ma rację. Powinieneś zwyczajnie przyjąć do siebie fakt, że tym razem nie ty wrócisz z pokaźną sumką. 
 
   Pan Holland odchrząknął. Pozostali obserwowali uważnie, jak twarz mężczyzny z odcieni piwonii przeobraża się w kolor dojrzałych czereśni. Przez kręgosłup Cecilii przebiegł dreszcz - uwielbiała adrenalinę, niepewność....   

    - Faktycznie, suma dość pokaźna... - mruknął do siebie Pan Holland i... 
 
   Gregory nie wytrzymał już ani tego komentarza, ani spojrzeń widzów oraz współgraczy.

     W ułamku sekundy spokojny salonik (hazardowy, to fakt, ale wciąż salonik) zmienił się nie do poznania. Wściekły ryk, przypominający Cecilii pewnego irytującego psa z rodzinnej wsi, rozległ się w The Key. Gregory wstał, zacisnął zęby i począł wspinać się na stół, by prędzej przedostać się do kobiety. Oczywiście w jego oczach była ona Thomasem, choć sama zainteresowana szczerze wątpiła, by robiło to wielką różnicę.

     Nie mniej - Gregory znalazł się na stole i zacisnął pieści. Pan Holland w tym czasie piszczał ("Panowie, ależ proszę! Proszę o spokój!"), a kilku odważnych próbowało powstrzymać agresora. Widzowie z kolei pozostali widzami, zapewne zadowoleni, że zabawa wciąż trwała w najlepsze. Jeden z nich nawet popił ze szklanki swój trunek, przyglądając się jednocześnie całej sytuacji z niemałym rozbawieniem. 
 
   Cecilia natomiast... Cóż. 
 
   - Do mnie tak? - mruknęła niezadowolona, podciągając rękawy. - Ja ci dam, śmieciu cholerny...
 
   Wstała gwałtownie, tym samym wpadając na mężczyznę, który stał za nią. Odruchowo uniosła dłoń, spodziewając się ataku, ale... Tak naprawdę, to ona zaatakowała biedaka, niechcący uderzając go w nos. 

     - Och... - Spojrzała zdziwiona na Nieznajomego, po czym uśmiechnęła się, jak gdyby nigdy nic. - Pardon, nie ten nos uderzyłem. Zaraz to nadrobię, chwileczka. 
 
   Jak powiedziała, tak też zrobiła. Sama weszła na stół, depcząc po kartach, by zapoznać zaplutą twarz Gregorego ze swoją pięścią.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {10/08/21, 08:14 pm}

Guardian Demon A5c1fdb9f2f496dabf593f676f6c84e8
Mój uśmiech stał się o tyle szerszy, co kobieta wyraźnie naigrywała się z mężczyzny siedzącego naprzeciw niej. Było to na tyle zabawne, iż robiła to nadzwyczaj jawnie ośmieszając go, a jednocześnie zachowując odpowiednio godności, by nie bawić się w wyzwiska i pokazywanie swoich racji w bardziej brutalny sposób. Dobrze, może była wygadana, ale nie rwała się do jawnej konfrontacji.
Do czasu ..
Wystarczyło tylko, aby blondyn okazał swoją agresję. Sądziłem, że o wiele drobniejsza kobieta zachowa więcej rozsądku i się wycofa. Bitka z kimś takim nie mogła się skończyć dla niej za dobrze.
Myliłem się. Kobieta nie pozostała mu dłużna. Wstając najpierw oberwałem od niej oparciem krzesła. Błędnie sądząc, że może zakończy się na kilku słownych przepychankach, nie odsunąłem się bardziej. To był mój kolejny błąd, gdyż nie wiedzieć czemu, to właśnie mnie sobie początkowo obrała za przeciwnika. Przeklęty anioł nic nie wspominał, że jest taka wojownicza, przez co nie spodziewałem się ataku z jej strony.
Na chwilę mnie po prostu zamroczyło, gdy mimo wszystko odczułem to uderzenie. Zrobiłem dwa kroki w tył, trzymając się za obolały nos, podczas gdy kobieta wskoczyła na stół. Nie uderzyła na tyle mocno, aby zrobić mi poważną krzywdę, ale na tyle, żebym to odczuł.
Widzowie najwyraźniej już się podzielili na dwie części - na przeciwników Gregora oraz na jego sojuszników. Niektórzy obojętnie przyglądali się przedstawieniu, inni dopingowali, a jeszcze inni już zaczęli robić zakłady kto wygra. Początkowo miałem ochotę wyjść lub przynajmniej przyglądać się, jak moja podopieczna przegrywa z kretesem lub co najmniej dostaje porządnego łupnia. To może by ją nauczyło rozumu. Ale z drugiej strony to po pierwsze, był kolejny grzech na jej sumieniu, a po drugie jej przeciwnik mógł ją zbyt mocno poturbować. A Asmodeusz dał mi jasne rozkazy. Wiedziałem, że nie blefował, a skoro demona nie można było zabić po raz drugi, pewnie cierpiałbym przykładne katusze z jego ręki całą wieczność. Ta wizja przezwyciężyła z moją złością na kobietę.
Zacisnąłem więc zęby. Blondyn zdążył już oberwać dwukrotnie w szczękę. Kobieta raz się uchyliła przed ciosem, co nie znaczyło, że zaraz nie otrzyma kolejnego. Okrzyki gospodarza nic nie dały, zagłuszał go ogólny doping widowni żądnej porządnej bójki. Kątem oka widziałem, że przez tłum przedzierało się dwóch osiłków, zapewne by rozdzielić tą dwójkę na stole. Oni raczej niezbyt delikatnie będą się obchodzić z delikwentami.
Zanim dotarli na miejsce, wskoczyłem na krzesło, na którym chwilę temu siedziała moja podopieczna. Jedną nogę przeniosłem na stół, uzyskując bardziej stabilną pozycję. Złapałem kobietę za nadgarstek w momencie jak się zamachnęła, niwecząc tym jej plan. Drugą ręką złapałem ją w pasie, przeciągając bliżej siebie tuż przed tym, nim mężczyzna rozkwasił jej nos. Jego pięść minęła twarz kobiety dosłownie o włos. Zachwiał się przy tym. Szarpnąłem ciałem kobiety, pozbawiając ją równowagi, by łatwiej móc zdjąć ją ze stołu. Trzymałem mocno wiedząc już, na co ją stać. Niestety i jej rywal stracił równowagę. Nie zdążyłem zejść z krzesła z wierzgającą podopieczną, gdy blondyn zwalił się wprost na nas.
Krzesło nie wytrzymało takiego obciążenia i załamało się pod moimi nogami. Upadek był nadzwyczaj bolesny, szczególnie po przygnieceniu przez dwa ciała.
- Wystarczy!- mój krzyk nie wywarł niemal żadnego wrażenia. Oboje byli chyba zbyt chętni na dalszą bójkę. Udało mi się tylko odepchnąć nogą przeciwnika, przerzucając kobietę pod stół, żeby uniknęła zaciętego ataku. Sam złapałem jeszcze dłonie blondyna zanim mnie uderzył, po czym przygniotłem go do ziemi.
Rozejrzałem się za tamtymi strażnikami, którzy szli wcześniej w naszą stronę.
Nie było ich. Najwyraźniej zajęci byli jedną z kolejnych bijatyk jakie wybuchły w obecnym zamieszaniu.
BoredEli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
BoredEli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {10/08/21, 08:26 pm}


     W tamtej chwili kobieta zdecydowanie nie przypominała dorosłej, rozsądnej osoby. Tak naprawdę daleko było jej do tego także na co dzień, biorąc pod uwagę fakt, że przecież wymykała się w przebraniu mężczyzny, by przegrywać w klubach i barach pieniądze męża... Jednak nie zmieniało to jej zawziętej natury. 
 
   Zwykle przegrywała duże sumy, lecz tym razem udało jej się pokonać przeciwników. Zamierzała zawalczyć o swoje pieniądze, nawet jeśli oznaczało to mniej więcej podbite oko, rozbity łuk brwiowy i krwawiące knykcie. Nie bała się obrażeń, bo od samego początku doskonale zdawała sobie sprawę z konsekwencji ukazywania się jako Thomas. 
 
   Jednak gdy już te konsekwencje miały ją uderzyć pod postacią pięści Gregorego, Los postanowił zainterweniować. Czerwonowłosy mężczyzna odciągnął Cecilię w idealnym momencie - sekunda różnicy, a ślad po mocnym uderzeniu Zaplutego Grega musiałaby chyba zakryć maską teatralną. 
 
   Fakt ten jednak nie spodobał się Pannie Dart. Kiedy znalazła się w uścisku nieznanego osobnika, wierzgała niczym dzikie kocię. Próbowała wyrwać się i wrócić do walki, być może nie pojmując jeszcze, że Nieznajomy (którego nos i tak już zdążyła zaatakować) zwyczajnie uratował jej cztery litery.
 
   Zresztą, chwilę później udało jej się częściowo ocknąć. Mężczyzna przerzucił ją pod stół... Choć tak właściwie udało jej się kawałek przeturlać. Mruknęła coś pod nosem niezrozumiale, zapewne wyklinając Boga, po czym wyjątkowo niezdarnie spróbowała przeczołgać się z powrotem na pole walki. Tym samym zahaczyła kapeluszem o spód stołu i... 
 
   - Cholerne włosy... - wymamrotała, po czym bez sukcesu spróbowała zdmuchnąć irytujący kosmyk sprzed twarzy. 
 
   Kiedy wstała, ukazując swoje długie ciemne włosy, nikt się nie przejął. W ferworze walki znajdował się niemal każdy, więc Cecilia odgarnęła jedynie swoje loki..     Niestety chcąc ruszyć do przodu, nieomal wpadła na Gregorego i mężczyznę, który wcześniej ją odciągnął. Blondyn zdołał przekręcić się z Nieznajomym, przez co tym razem to on znalazł się na górze.

 Cecilia nie zastanawiała się długo. Z uśmiechem tryumfu chwyciła złamaną od krzesła nogę i wymierzyła swój cel. 
 
   Zapluty Greg ledwo wydał z siebie jęk, a kobieta nogą zepchnęła go półprzytomnego na podłogę usłaną kartami. 
 
   - Co tak pan leżysz? - zapytała czerwonowłosego, podając mu dłoń. Jej ciemne oczy błyszczały się z podekscytowania, a policzki zaczerwieniły przez niemały wysiłek (wyjątkowo dużo siły włożyła w uderzenie). - Trzeba pokazać, że z niektórymi się nie zadziera. Może jeszcze kilku dostanie z nogi i oddadzą wygraną - zażartowała, unosząc wspomnianą nogę od krzesła.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {10/08/21, 08:32 pm}

Guardian Demon A5c1fdb9f2f496dabf593f676f6c84e8
Mężczyzna pode mną strasznie się szarpał. Rzucał się i wyklinał na czym świat stoi. Patrząc na niego byłem pewien, że znajdzie się w Piekle po śmierci. Może nawet będziemy mieli okazję się tam spotkać. O ile nie przyklepią mi tej roboty na dłużej. W każdym razie jego zesłanie nie będzie już moją sprawką, w końcu tylko broniłem swojej podopiecznej. Pewnie gdzieś jest tu jego anioł, który rwie sobie włosy z głowy z rozpaczy.
Moją uwagę zwróciło już nie tylko brak strażników, ogólny rozgardiasz, jakiś kieliszek, który świsnął mi koło ucha i roztrzaskał się kawałek dalej, ale również wygrzebująca się spod stołu kobieta. Zanim się wyczołgała, udało jej się zgubić kapelusz. Tak jak sądziłem - uwolnił jej długie włosy, które zdecydowanie od razu zdradzały jej płeć. W porównaniu z pełnymi ustami oraz kobiecymi rysami twarzy, nawet głupiec więcej nie uznałby jej za mężczyznę. Nawet młodego i delikatnego.
Zbyt wielką uwagę jej poświęciłem patrząc, jak się zbiera z podłogi, podnosi, a potem rusza w naszym kierunku. Dałem się wytrącić z równowagi na tyle, by Gregory przy mocniejszym szarpnięciu uwolnił się z mojego uścisku. Niestety co więcej, rzucił się przy tym na mnie, zamieniając nasze sytuacje. Zablokowałem jego pierwszy atak, a przed drugim… z lekkim zaskoczeniem spojrzałem na osuwającego się powoli mężczyznę. Kobieta z triumfem w oczach stała nad nim z drewnianą nogą w ręku.
- Ah, proszę o wybaczenie, to się więcej nie powtórzy - odparłem pół żartem, pół serio, ujmując dłoń kobiety i wstając na nogi. Nie ważne, że to przez nią drugi raz w ciągu paru minut leżałem na podłodze...
- Też bym się zdenerwował, gdyby tak bezczelnie próbowali mnie ograbić z uczciwej wygranej - kiwnąłem głową, zgadzając się z kobietą, która wręcz z radością zamachnęła się drewnianą nogą. I jak miałbym ją teraz zabrać stąd lub kazać zachowywać się niczym grzeczna dziewczynka? To byłoby jak odebranie dziecku cukierka. Może Asmodeusz nie zemści się za dzień opóźnienia.
- Pomogę pani odebrać należną nagrodę - uznałem w końcu. - Z tego tutaj już można coś zedrzeć - kopnąłem nieprzytomnego Grega, który w żaden sposób nie zareagował.
- Piękniś, który siedział po pani prawej stronie zdążył zwiać, ale pozostała dwójka gdzieś tu jeszcze jest. Jednego mam nawet w zasięgu wzroku - posłałem kobiecie łobuzerski uśmiech, wskazując na mężczyznę w czarnej koszuli. To ten drugi z parszywą mordą. Właśnie szamotał się z jakimś jegomościem w ciemnozielonym fraku.
Pozostawiłem więc ograbienie blondyna kobiecie, samemu udając się po (tym razem śmiało mogłem powiedzieć) ofiarę. Był zaledwie kilka kroków od nas. "Wypożyczyłem" go ładnie od gościa, który właśnie go okładał ku jego niezadowoleniu. Złapałem czarnowłosego za kołnierz koszuli, unosząc nieznacznie. Może był krępej budowy i nawet dość silny, ale jednocześnie niższy ode mnie ponad głowę. Niemal frunął nad podłogą, ledwie muskając ją palcami stóp, gdy prowadziłem go do kobiety. Rzuciłem nim o stół, na którym jeszcze chwilę temu grali i oddałem w ręce swojej podopiecznej. Stanąłem tuż przy nim, by przypadkiem nie przyszły mu do głowy żadne głupoty.
BoredEli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
BoredEli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {10/08/21, 08:37 pm}


Gdy w grę wchodziły pieniądze, Cecilia niezwykle poważnie podchodziła do sprawy. Wielokrotnie mylnie sądzono, że skoro pochodziła ze wsi, to i grubsze pliki banknotów były jej obce. Nic bardziej mylnego - jej rodzina wcale nie była biedna. Dlatego też kobieta uczona była wartości pieniądza na wielu płaszczyznach i... Być może dlatego tak uparcie próbowała odzyskać to, co wygrała w karty.

Oczywiście w całej tej historii Panna Dart nigdy nie zamierzała wspomnieć potomnym (o ile kiedykolwiek Los by zdecydował ukarać ją kolejną złotą klatką pełną pieluch), że "pożyczyła" sporą kwotę od Lawrence'a.

Nie mniej, Cecilii zależało na zdobyciu tego, co wedle zasad jej się należało. Z tego też powodu z szerokim uśmiechem przyjęła pomoc Nieznajomego. W ferworze walki co prawda nie dotarło do niej, że biedaka już dwa razy powaliła wcześniej na ziemię i powinna chociażby krótko przeprosić przed przyjęciem pomocy, jednak planowała w podzięce przekazać mu nieco gotówki.

Na słowa mężczyzny jedynie kiwnęła głową - za bardzo skupiła się na Zaplutym Gregu. Od razu wzięła się do roboty, wkładając drewnianą broń pod pachę, tak na wszelki wypadek, gdyby później jej się miała przydać. Z uśmiechem przeszukiwała kieszenie blondyna, do swoich przekładając od razu to, co jej czujne oko uznało za warte zabrania.

Myślenie o tym, jak o kradzieży, nawet nie wchodziło w grę. Biedna Cecilia nie wiedziała, że w tym samym czasie Niebiosa załamywały ręce, widząc grzechy na jej koncie. Zresztą... Jeśli by wiedziała, wciąż próbowałaby odzyskać swoje pieniądze.

W chwili, gdy akurat skończyła zbieranie łupu, Nieznajomy zdołał dostarczyć jej drugiego jegomościa. Cecilia posłała mężczyźnie uśmiech, jednocześnie przyglądając się mu uważniej niż wcześniej.

Musiała przyznać, że trafił jej się niezwykle ciekawy sojusznik. Dopiero spostrzegła niecodzienny kolor włosów, a także turkusowe tęczówki, które kojarzyły jej się z pewnym obrazem dalekiego morza, plaży i palm. Prócz tego mężczyzna zdecydowanie zaliczał się do kategorii silniejszych, skoro bez większych problemów zdołał ją wspomóc.

Ciemne oczy kobiety błysnęły tajemniczo, gdy podeszła do stołu, by zebrać należne pieniądze od drugiego przegranego.

- Dziękuję za pomoc - odezwała się, przeszukując kieszenie. W tym samym czasie kolejna szklanka spotkała się z podłogą, a Pan Holland runął na ziemię, potykając się o Zaplutego Grega. Cecilia niewzruszona kontynuowała swoją misję. - Z chęcią bym się przedstawiła, ale zdaje się, że "Thomasowi" spadł kapelusz... A nie wiem, czy powinnam w tym towarzystwie - nad głową ciemnowłosej przeleciał kawałek deski z kolejnego ułamanego krzesła - zdradzać swoje imię. Sam Pan rozumie - odparła, kątem oka zerkając na czerwonowłosego.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {10/08/21, 08:44 pm}

Guardian Demon A5c1fdb9f2f496dabf593f676f6c84e8
Gdybym miał kiedykolwiek wybór lub miał wpływ na decyzję Asmodeusza, ta kobieta zdecydowanie znalazłaby się wśród demonów. Miała do tego niezłe predyspozycje, tego nie dało się ukryć nawet pod najpiękniejszym makijażem. Jej tajemniczy uśmiech oraz zadziorny błysk w oku, to mówiło samo za siebie.
Mężczyzna, którego przyprowadziłem kobiecie, stał bez ruchu, bardziej wystraszony niż mógłbym przypuszczać. I wcale nie użyłem na nim żadnej mocy. Najpierw musiałem rozgryźć jak ona działała na ziemi. Szybko zorientowałem się, że inaczej się "zachowuje" i to, co potrafiłem w piekle, nie zawsze działa na Ziemi. Lub działa, ale inaczej. O tym też nikt mi nie wspomniał. Dlatego wolałem zachować więcej rozwagi w jej używaniu niż zdradzić się pierwszego dnia.
Po tym, jak już kobieta skończyła przeszukiwać kieszenie przegranego i zabrała wszystko, co jej się spodobało, pozwoliłem mu odejść, odprowadzając przez chwilę spojrzeniem. Wyraźnie nie podobał mu się taki stan rzeczy. Splunął na podłogę i zniknął w tłumie.
- Rozumiem, to nie jest nawet odpowiednie miejsce, skoro tak bardzo chce pani ukryć swe prawdziwe oblicze - zgodziłem się z kobietą krótkim skinieniem głowy.
Przeniosłem wzrok na podnoszącego się z podłogi mężczyznę, który był w tym miejscu swego rodzaju krupierem. Po chwili stanął przed nami poprawiając swoją ubrudzoną winem koszulę. Musiało to mieć miejsce całkiem niedawno, gdyż jeszcze chwilę temu jego ubiór był nienagannie czysty.
- Państwu już dziękuję. Taka bójka! - załamał ręce. Zanim udało mu się dodać coś więcej, musieliśmy się schylić, by nie oberwać przelatującą nad głowami butelką. Zaraz potem na stół przy nas wpadły dwie osoby, łamiąc go w pół. Chyba właśnie przez to coś pękło w brodaczu. - Wynoście się wszyscy! A wy nawet nie pokazujcie mi się na oczy!
Zaśmiałem się cicho. Nie miałem pewności, czy spędziłem w tym miejscu choćby pół godziny, a już dostałem zakaz odwiedzania go. W ten sposób jeszcze nigdy się nie urządziłem.
- Trzeci z graczy nam ucieka - powiedziałem do swojej towarzyszki, odciągając ją nieco od centrum zamieszania. - Może jak odda już nie swoje pieniądze, to znajdziemy jakieś inne miejsce? Nie wiem jak dla pani, ale dla mnie wieczór jest jeszcze wczesny.
BoredEli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
BoredEli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {17/08/21, 10:22 pm}



W życiu Cecilii miejsce było jedynie na rodzinę, męża i niewielkie grono ludzi, których na co dzień zwała przyjaciółmi, a którzy przyjaciółmi niekoniecznie byli. Znali kobietę tylko z jednej strony – jako uśmiechniętą i posłuszną żonę Lawrence’a Dart. Zawsze śmiała się w ich obecności, a jako gospodyni domu zachwycała każdego gościa, który kiedykolwiek zawitał w posiadłości. Z niebywałą uprzejmością przynosiła ciastka, herbatę, chcąc uchodzić za ideał, którym nigdy przecież nie była. Rozprawiała o powieściach, historii i nowinkach ze świata, niekiedy przy tym obserwując grającego w karty męża…

Dopiero walcząc u boku nieznanego jej mężczyzny, pomyślała, że tak naprawdę przydałby się właśnie taki kompan – z którym mogłaby bez problemu obijać cztery litery karcianym przeciwnikom w różnego rodzaju barach i kasynach. Brzmiało to o niebo lepiej, niż dyskutowanie o pogodzie z przyjaciółkami.

Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że barów w Londynie było mnóstwo i na równie wiele okazji wywalenia przez właściciela baru mogła się natknąć, mając u swego boku kogoś, choć odrobinę podobnego do siebie.

A zdawać by się mogło, że czerwonowłosy, tak jak i Cecilia, mógł w pewnym stopniu przyciągać małe kłopoty.

Bardzo wczesny — zgodziła się z niemałym rozbawieniem.

Posłała Panu Hollandowi ostatnie spojrzenie (nie było ono spojrzeniem kogoś, kto żałował stworzonego przez siebie zamieszania, wręcz przeciwnie, raczej kogoś niezwykle dumnego ze swoich czynów), po czym zaskakująco pewnym ruchem chwyciła dłoń swojego towarzysza. Wykonała w myślach szybkie obliczenia, zastanowiła się chwilę i…

Możliwe, że pobiegł w stronę burdelu. Często tak robią... Jeden jest niedaleko — stwierdziła, wciąż zamyślona. Próbowała w wyobraźni na nowo stworzyć mapę okolic i Londynu ogółem, co wcale nie było tak proste, jak z początku mogło się jej wydawać. Zaklęła w myślach. — Jeśli się zgubimy, to proszę wybaczyć… Jednak jestem prawie pewna, że gdy tylko wyjdziemy, powinniśmy skręcić w prawo. — Mówiąc to pociągnęła mężczyznę w stronę wyjścia.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {18/08/21, 07:28 pm}

Guardian Demon A5c1fdb9f2f496dabf593f676f6c84e8

    Kobieta nie miała większych skrupułów, by z rozbawieniem i widoczną radością wymalowaną na twarzy, spojrzeć na brodatego mężczyznę, który zabronił nam tymczasowo wstępu do tego przybytku. Jakoś niespecjalnie się tym przejęła, bardziej zaangażowana w odzyskanie swoich pieniędzy. To było dość zabawne z mojego punktu widzenia, ale również niepokojące jeśli wziąć pod uwagę stan jej duszy oraz rezygnację anioła stróża.
    Bez słowa sprzeciwu ruszyłem za nią, gdy pociągnęła mnie za dłoń w kierunku wyjścia. Jakby nie patrzeć, to zdecydowanie znała to miasto lepiej ode mnie. Nawet jeżeli kiedyś przeżyłem tu te trzydzieści ludzkich lat, to zmian było zbyt wiele, żebym coś mógł powiedzieć. O ile jeszcze pamiętałbym jak to dokładnie wyglądało. Moje wspomnienia z czasów ludzkiego życia były zbyt zatarte. Wcześniej nigdy nie próbowałem sobie tego przypomnieć, w piekle było to zbędne. Tak teraz… z trudem przypominałem sobie tamte dni. Jedyne czego byłem pewien to to, że zdecydowanie mocno się rozwinęła ludzkość.
    - Jasne. Jak zbłądzimy, to razem. Jestem tu nowy i nie wiem jeszcze gdzie co się znajduje, dlatego muszę polegać na pani zmyśle orientacji - wyznałem, wychodząc na zewnątrz. Razem ze swoją towarzyszką udaliśmy się w kierunku, o którym mówiła wcześniej.
    Nieco dalej rzeczywiście znajdował się ten przybytek rozpusty. Dwupiętrowy budynek, oświetlony lampionami z każdej strony, a przez dwuskrzydłowe drzwi co chwila ktoś wchodził i wychodził. Pilnowane były przez postawnego mężczyznę, a w środku z pewnością było więcej strażników.
    Złota Róża wcale nie wyglądała z pozoru na dom uciech. Wnętrze utrzymane było w odcieniach złota i czerwieni, po prawej stronie znajdował się bar oraz niewysoka scena z muzykami. Sala była zapełniona. Kobiety ubrane były skromnie i mniej skromnie, zaś mężczyźni wyraźnie wybierali sobie odpowiednią wśród dam. Rozmowy, alkohol, papierosy. Wszyscy zbici byli w mniejsze i większe grupy. Rozejrzałem się za naszym podejrzanym, który właśnie znikał na schodach prowadzących na piętro, gdzie zapewne znajdowały się wyłącznie pokoje. Tak jak przy wejściu - u podnóża schodów również stał stróż.
    - Chciałaby się pani wcielić ponownie w mężczyznę, tym razem szukającego bliskości czy bardziej widzi się pani jako… partnerka? - przeniosłem spojrzenie na kobietę, unosząc przy tym lekko brew. Bójka nie wchodziła tu w grę. Wyrzuciliby nas szybciej niż tu weszliśmy.
BoredEli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
BoredEli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {18/08/21, 11:17 pm}



Zdecydowanie śmieszny wydawał się fakt, że Cecilia Dart nie okazywała zaangażowania w żadnej konkretnej dziedzinie, jednak gdy tylko musiała odzyskać wygrane przez siebie pieniądze, gotowa była nie tylko chwycić w dłoń kawałek rozwalonego krzesła, lecz także użyć go jako broń. I to całkiem sprawnie użyć, bo - choć o tym oczywiście nie wiedziała - Gregory wciąż leżał na podłodze nieprzytomny i obśliniał posadzkę klubu.

Gdyby kobieta wierzyła w Piekło i Niebo, wcale nie zdziwiłby jej widok pośmiertnej ścieżki wprost w płomienie. Doskonale zdawała sobie sprawę z ilości swoich grzechów oraz trudnego charakterku, który nijak pasował do ideału w czasach, w jakich przyszło jej istnieć. Mimo tego... Nie bała się o przyszłość. Miała wrażenie, że tak czy siak nie czekało ją nic dobrego w życiu, więc co mogłoby być gorsze?

Z pewnością nie wizyta w domu uciech. Całe szczęście, że Cecilia nie była szarą, płochliwą myszką, bo bez problemu wkroczyła do środka, przy okazji całkiem pewnie. Nie była głupiutką panienką, która nie wiedziała o tym, jak wygląda życie w Londynie i innych zakątkach Anglii. Zdawała sobie sprawę z obecności prostytucji w codzienności różnych osób.

Na pytanie czerwonowłosego uśmiechnęła się tajemniczo. Chociaż... W zasadzie nie było to żadną tajemnicą, co zamierzała uczynić, bo już po chwili zaczęła ściągać kubrak.

- Cóż za głupie pytanie - stwierdziła ze śmiechem, wciskając ubranie w ręce mężczyzny. Puściła do niego oczko i zniknęła w tłumie.

Jak sobie zaplanowała, tak też zrobiła. Wiedziała, że bez problemu kobiety Złotej Róży  udzielą jej pomocy - miała takie przeczucie i wcale nie okazało się błędne. Gdy wyjaśniła sprawę jednej ze starszych dziewcząt, ta z niemalże rozkoszą zgodziła się użyczyć ubranie Cecilii. Zaprowadziła pannę Dart do jednego z pomieszczeń i pomogła jej się przebrać, a także rozczesać niesforne włosy, które podczas bójki w klubie nieco się splątały.

Cecilia powróciła do swojego towarzysza zaledwie dziesięć minut później, co zdecydowanie można było określić tempem przyspieszonym. Starała się załatwić sprawę szybko i sprawnie, co jej się udało i... Stanęła przed czerwonowłosym nie w męskim stroju, a sukience, okazując być może więcej, niż powinna nie tylko jako kobieta ogółem, ale również kobieta zamężna.

- Zdaje się, szanowny panie, że teraz możemy bez problemu zająć się naszym uciekinierem. Pozwoli pan? - powiedziała zaskakująco wesołym tonem, podając mężczyźnie dłoń.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {20/08/21, 04:16 pm}

Guardian Demon A5c1fdb9f2f496dabf593f676f6c84e8

Ta kobieta coraz bardziej mi się podobała. Jej podejście i nastawienie nie było tak sztywne jak większości panien, lubiła dobrą rozrywkę i zabawę. Niestety również przez to rozumiałem, dlaczego anioł stróż porzucił swoją posadę. Gdyby teraz on miał znów zmianę, pewnie rwałby włosy z głowy. A ja… cóż, wiedziałem, że nie powinienem zachęcać jej do złego. Chyba powinienem powiedzieć coś w stylu "nie warto sobie głowy zawracać" bądź "nadstaw drugi policzek", czy jakiś inny bełkot tego typu. Dziewczyna po prostu korzystała ze swojego życia, a nie robiła z niego nudnej egzystencji wypełnionej pobożnością.
Bez słowa przyjąłem więc od niej kubrak, w którego kieszeniach znajdowały się pieniądze. Nie wiedziałem, co zamierzała zrobić dokładnie lecz skoro powierzyła mi to wszystko, pewnie nie chciała zostawiać tego bez opieki. Dodatkowo jeśli zamierzała pozostać damą i mieliśmy dostać się na piętro, musieliśmy rozwiązać pewną kwestię. Nikt nas przecież nie wpuści ot tak, bez opłaty. Dlatego podczas nieobecności mojej towarzyszki postanowiłem rozwiązać ten problem.
Obok baru znajdowało się biurko, przy którym siedziała na oko pięćdziesięcioletnia kobieta dostojnie ubrana. Zapewne burdelmama, która pobierała opłaty od chętnych mężczyzn. Udałem się więc właśnie do niej w celu opłacenia pokoju oraz jednej "dziewczynki". Po krótkiej rozmowie i opłacie wręczyła mi karteczkę, którą miałem okazać przy wejściu na schody. Rzuciłem okiem na kilka cyfr na niej zapisanych, ale nie wiedziałem jakie miały znaczenie.
Tuż po odejściu ponownie natrafiłem na swoją podopieczną. Z lekkim uśmiechem oceniłem jej wygląd. Przez myśl przeszło mi nawet, że Asmodeusz całkiem świadomie wystawił mnie na próbę, dając pod opiekę taką, a nie inną osobę.
Była naprawdę piękną kobietą. Nie należała do osób grubych, ani zdecydowanie nie do chudych. Sukienka idealnie pasowała do jej pełnych kształtów. Długie, ciemne włosy opadały na jej plecy i ramiona. Do całości brakowało jedynie drobnego makijażu lecz patrząc na sytuację i pośpiech, można było przymknąć na to oko.
- Tym razem tylko bez rozróby, droga pani - dodałem, tak na wszelki wypadek. Użyczyłem kobiecie swojego przedramienia, kładąc jednocześnie swoją dłoń na jej. Ochroniarz przy schodach rzucił okiem na podaną przeze mnie kartkę, choć mogłem przyznać, że bardziej zainteresował się moją partnerką. Była dla niego w końcu nową twarzą, ale nic nie powiedział.
- Będziemy sprawdzać każdy pokój po kolei? - spytałem, gdy już znaleźliśmy się u szczytu schodów. Korytarz ciągnął się na lewo, po obu jego stronach znajdowały się drzwi prowadzące do pokoi. Jedne zamknięte, zza których wydobywały się przeróżne dźwięki, inne zaś bezwstydnie otwarte na oścież, gdzie użytkownicy nie przejmowali się tym, czy ktoś się im przygląda podczas zabaw. Jednej z par tak się spieszyło, że nawet nie weszli do pokoju, a zajęli się sobą na jednym z kilku niewielkich stolików. U ich stóp leżał rozbity wazon i porozrzucane kwiaty, dywan zaplamiła rozlana woda (i chyba nie tylko woda), ale nikt nie zwracał na to uwagi.
BoredEli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
BoredEli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {21/08/21, 10:40 pm}



Za młodu wmawiano dziewczętom, że muszą być czyste, bo inaczej spotka je w życiu nieszczęście. Musiały być przygotowane dla przyszłego męża i dzieci, które zrodziłyby się nie z miłości, a obowiązku. Bo przecież... Według wielu bycie kobietą było obowiązkiem samym w sobie.

Bądź niewinna i czysta. Bądź posłuszna. Bądź dobrą gospodynią, dobrą matką, żoną, córką, siostrą... Bądź kimkolwiek, byle pozostać w wydzielonej strefie. Nie opuszczaj jej, nawet nie próbuj, bo wtedy zostaniesz wyrzutkiem, skończysz jako nieudacznik na ulicy lub w burdelu...

Cecilia nienawidziła społeczeństwa i tego, co próbowało jej narzucić. Tym bardziej nie znosiła rodziców za to, że wbrew jej woli zdecydowali się wepchnąć ją do jednej z szufladek, z której nie potrafiła do tej pory odnaleźć prostego wyjścia. Zerkała jedynie przez dziurkę od klucza, czasami wystawiła rękę... Jednak to tyle. Każde wystawienie ręki było niebezpieczne.

Nie chciała nawet myśleć o tym, co zrobiłby lub powiedział Lawrence, gdyby dowiedział się, że odwiedziła burdel. W dodatku z obcym mężczyzną u boku.

Zresztą, nie to zaprzątało jej głowę, gdy z czerwonowłosym wspinała się po schodach. Na wspomnienie o "rozróbie" uśmiechnęła się zaledwie - nie mogła mu przecież tego obiecać.

- Wygląda na to, że nie mamy wyjścia, szanowny partnerze - odparła, pochylając się w jego stronę.

Na jej twarzy nie było widać zawstydzenia, nawet policzki nie przybrały różowego odcienia. W końcu prawie dziesięć lat była mężatką - sama musiała udawać, podobnie jak kobiety, które pracowały w domu uciech. Poniekąd nawet odczuła irytację na myśl, że większość mężczyzn (na szczęście nie każdy) zwracała uwagę jedynie na własną przyjemność i komfort.

- Szczerze powiedziawszy, to wolałabym teraz się od Pana nie oddalać... Sam Pan rozumie... - mruknęła jeszcze, z obrzydzenie spoglądając na mężczyznę, który podczas... Cóż, donośnego sapania, bezczelnie pożerał ją wzrokiem.

Ostatecznie posłała mężczyźnie mordercze spojrzenie, a swojego towarzysza pociągnęła do pierwszego pokoju. Zignorowała pisk kobiety oraz oburzone spojrzenie starszego mężczyzny. Prędko zeskanowała wzrokiem pomieszczenie, po czym z zadziornym uśmieszkiem skłoniła się w żartobliwym geście i zamknęła drzwi. Sprawdziła z czerwonowłosym również kolejne dwa pomieszczenia, z czego jednych drzwi nawet nie musieli otwierać.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {23/08/21, 08:42 am}

Guardian Demon A5c1fdb9f2f496dabf593f676f6c84e8

. Skinieniem głowy dałem kobiecie znak, że zrozumiałem co miała na myśli. Była ubrana jak jedna z pracownic przez co ktoś mógłby próbować z nią czegoś, gdybyśmy się rozdzielili. Ona tego nie chciała, a ja nawet nie mogłem na to pozwolić. W końcu jakby nie spojrzeć, to byłem jej opiekunem… i nawet jeśli nikt nie przedstawił mi dokładnie moich obowiązków, tak uznałem, że moja rola nie polegała jedynie na pilnowaniu, aby kobieta zachowywała się grzecznie. Ale również na tym, aby zapewnić jej bezpieczeństwo, którego można uniknąć.
. Z tego co słyszałem, to anioły nie mieszały się w życie swoich podopiecznych czy w ogóle innych śmiertelników. Raczej stały i przyglądały się biernie poczynaniom ludzi. Interesowały ich jedynie duchowe aspekty. A czy ktoś kogoś pobije, zgwałci lub zabije… cóż. Chyba mieliśmy różne pojęcia ochrony. Asmodeusz również nie zabronił mi mieszać się w życie innych. Miałem jedynie nie zesłać mu żadnej duszy.
. Zaglądaliśmy więc do kolejnych pokoi w poszukiwaniu naszego przyjaciela. Zsunąłem dłoń kobiety ze swojego ramienia, by chwycić ją za nadgarstek. Tak było i wiele wygodniej niż z chodzeniem pod ramię, szczególnie że nieco nam się spieszyło zanim tamten skończy i się zmyje.
. - Ohhh, witam ponownie - odezwałem się, otwierając nie wiadomo już które drzwi z kolei. Zastaliśmy mężczyznę w bardzo niekomfortowej dla niego sytuacji. Zanim jednak ten widok zdążyła ujrzeć moja towarzyszka, zdążyłem ją złapać i zasłonić jej oczy dłonią. - Nie chce pani mieć koszmarów po nocach - szepnąłem do niej, rozbawiony pośpiechem z jakim mężczyzna próbował się doprowadzić do jakiegoś stanu.
. - Czego chcecie? - warknął, podciągając na tyłek pantalony. Dopiero wtedy zabrałem dłoń z oczu kobiety.
. - Nie byliście zaproszeni - dodała leniwie podnosząca się z łóżka prostytutka. Narzuciła na szczupłe ramiona suknię, lekko zirytowana całą sytuacją.
. - Panią najmocniej przepraszam za najście, jednakże obecny tu klient bezczelnie okradł moją towarzyszkę. Przyszliśmy odebrać tylko to, co do niej należy, choć podejrzewam, że część zdążył już wydać w tym przypadku - powiedziałem jedynie, nie wdając się w żadne szczegóły. Tyle powinno wystarczyć. I wystarczyło dla dziewczyny. Spojrzała z pogardą na młodego mężczyznę, po czym wstała i ruszyła do wyjścia.
. - Tylko nie zostawcie trupa jak z nim skończycie - przerzuciwszy przez ramię jasne włosy zatrzasnęła za sobą drzwi.
BoredEli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
BoredEli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {28/08/21, 12:01 pm}


Cecilia oczywiście nie była idiotką - podejrzewała, że mężczyzna, który uciekł z jej pieniędzmi do burdelu, nie zamierzał grzecznie przeczekać sytuacji w ukryciu. Kobieta zdążyła poznać ten typ bardzo dobrze, grając ostatnimi czasy z Gregorym i jego towarzyszami. Poniekąd sama zrobiłaby podobnie, gdyby znalazła się na ich miejscu - wydałaby jak najwięcej pieniędzy w jak najkrótszym czasie, by potem ewentualnie dać się pobić, ale nie tracić na tym żadnych oszczędności.

Przynajmniej w teorii.

W praktyce sprawa miała się nieco inaczej, bo Panna Dart wcale nie zamierzała odpuszczać mężczyźnie nawet w sytuacji, gdzie pewna część pieniędzy została zmarnowana na przerwane spotkanie w burdelu. Potrzebowała tych pieniędzy. Nie tylko nie chciała wracać do posiadłości bez pieniędzy, ale nie mogła tego zrobić. Wolała więc, aby szanowny towarzysz Gregorego miał przy sobie cokolwiek...

Z wiadomych powodów, gdy tylko czerwonowłosy zabrał dłoń sprzed jej oczu (za co była niezwykle wdzięczna, bo tego konkretnego osobnika zdecydowanie nie chciała widzieć tak, jak natura go stworzyła), obdarzyła uciekiniera pogardliwym spojrzeniem. Słowa kobiety, która dopiero co zatrzasnęła za sobą drzwi, odbijały się echem w głowie Cecilii.

- Chyba nawet nie muszę mówić, że z chęcią zostawię trupa gdzieś przy śmietniku... - mruknęła pod nosem.

W ciemnych oczach pojawił się błysk pełen gniewu. Gdyby Panna Dart miała na sobie marynarkę, zapewne podciągnęłaby jej rękawy, gotowa do bitki. Oczywiście pamiętała słowa swojego czerwonowłosego towarzysza... Ale przecież nie obiecała mu niczego, prawda? Uśmiechnęła się zaledwie, a to... Mogło obrać prędzej formę ostrzezenia, by w tej jednej kwestii nie próbował nawet jej zaufać.

Mężczyzna drgnął, widocznie zaniepokojony determinacją, która malowała się na twarzy kobiety.

- Chyba Pani sobie żartuje! - prychnął, lustrując ją spojrzeniem. Zapewne przeliczał swoje szanse w bezpośredniej walce, które z pewnością były większe, niż szanse Gregorego - ten zapewne wciąż wąchał brudną podłogę. Nic dziwnego, bo Cecilia miała zdecydowanie mniej siły, w porównaniu do rosłego mężczyzny. - Proszę się nie pogrążać i odejść, póki nie uniosłem ręki - zagroził kobiecie, prostując się, by okazać pewność siebie.

Cecilia Dart uśmiechnęła się jedynie w odpowiedzi. Zerknęła na swojego towarzysza, poniekąd... Dając znać, by w razie potrzeby użyczył jej swojej siły. Jednak tylko w razie potrzeby. Wolała sama odzyskać swoje pieniądze.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {08/09/21, 07:45 pm}

Guardian Demon A5c1fdb9f2f496dabf593f676f6c84e8

. Jej słowa skwitowałem jedynie krótkim westchnięciem. Pozwoliłem jej na rozróbę w barze, pozwoliłem na pobicie klienta (nie licząc siebie samego), pozwoliłem na wycieczkę do burdelu, ale zabójstwo już było przesadą. Mimo wszystko - za coś takiego piekło od razu by ją przyjęło. Może nie z otwartymi ramionami, ale jednak. Nie mogłem do tego dopuścić, jeżeli ceniłem przy tym własne zdrowie.
. - Niech na chęciach się zakończy - mruknąłem na tyle cicho, że niekoniecznie mogła usłyszeć moje słowa. Przyglądałem się tylko poczynaniom mojej towarzyszki. Widziałem po jej oczach, że miała naprawdę chęć na zrobienie tego, o czym wspomniała. I zdecydowanie nie podobał mi się ten pomysł.
. Również mężczyzna nie miał najmniejszego zamiaru ułatwiać mi też sprawy. Nie zamierzał po dobroci oddać przegranych pieniędzy. Gotów był za nie pobić się z kobietą.
. Wyłapałem przy tym wzrok kobiety, mówiący wiele więcej. Pozwolenie jej na bitkę byłoby szaleństwem. Lepiej, aby jej piękna buźka wciąż pozostała piękną. Tak samo inne części ciała. Dlatego aby uprzedzić następne wydarzenia, musiałem wziąć sprawy w swoje ręce.
. Szybkim krokiem podszedłem do mężczyzny, łapiąc go za nadgarstki. Był niższy i drobniejszy budową ode mnie, przez co nie miałem problemów z obezwładnieniem go. Rzucał się i szarpał lecz nic to mu nie dało. Wylądował z twarzą na szafce, zgięty w pół i wykręconymi na plecy rękami, za które go trzymałem.
. - Bardzo proszę - zwróciłem się do swojej towarzyszki, wskazując na leżące na podłodze ubrania. Mężczyzna miał na sobie tylko gacie i koszulę, wszystkie pieniądze musiał mieć w kieszeniach spodni lub surdutu.
. - Puszczaj mnie, bo kur…
. - Bo co? - przerwałem mu znudzonym tonem, zanim ten skończył swoją groźbę.
. - Nie wiesz z kim zadzierasz! - warknął ponownie.
. - Naprawdę myślisz, że zrobisz na mnie wrażenie, gdy zaczniesz za chwilę wymieniać z jakim bossem czy innym mafiozem się zadajesz? Nie interesuje mnie to - na potwierdzenie swoich słów docisnąłem głowę mężczyzny do szafki, jednocześnie mocniej ściskając drugą ręką jego nadgarstki. - A może ty chcesz się przekonać z kim zadarłeś? Zauważ, że obecnie to ty jesteś w bardzo niekorzystnej dla siebie sytuacji.
. - A co możesz mi zrobić!? - kolejne szarpnięcie, w które tym razem włożył więcej energii, choć to też nie do końca mu wyszło.
. - Jesteś pewien, że chcesz się przekonać? - zapytałem teraz już zupełnie rozbawiony, przybliżając swoją twarz do jego. Musiał zrozumieć moją zawoalowaną aluzję, gdyż szybko zamilkł.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Guardian Demon Empty Re: Guardian Demon {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach