Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
LiesDzisiaj o 12:21 pmSyriusz
W Krwawym Blasku GwiazdDzisiaj o 08:01 amnowena
A New Beginning Dzisiaj o 01:58 amYulli
Argonaut [eng]Dzisiaj o 12:53 amSeisevan
Triton and the WizardWczoraj o 03:32 pmKurokocchin
incorrect loveWczoraj o 01:34 pmKurokocchin
Run fastWczoraj o 11:29 amEeve
Blood, drugs and you in the middle30/04/24, 10:16 pmTroianx
You're Only Music30/04/24, 08:25 pmKass
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 16%
3 Posty - 16%
3 Posty - 16%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Seisevan
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Seisevan
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Show me the ugly world (kontynuacja) {04/03/24, 01:09 am}

Show me the ugly world (kontynuacja) Kopia-Kopia-Nahaliel
•      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •      •       

Seisevan i Fleovie w opowieści o miłości, poświęceniu i stracie, ale przede wszystkim o tym, że
ś w i a t     w c a l e     n i e    j e s t     t a k i ,     j a k i    n a m    s i ę    w y d a j e.


P.S. Opowiadanie jest kontynuacją zaczętego wcześniej wątku na SyFie, który postanowiłyśmy reaktywować po kilku latach.

Detale:

Pinkwirus:


Ostatnio zmieniony przez Seisevan dnia 04/03/24, 02:22 pm, w całości zmieniany 2 razy
Seisevan
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Seisevan
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {04/03/24, 01:15 am}

Show me the ugly world (kontynuacja) Ezgif-com-video-to-gif
Show me the ugly world (kontynuacja) Ezgif-com-video-to-gif-1

Inne postacie:
Fleovie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fleovie
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {04/03/24, 10:05 am}

ja te karty przerobię ._.

Show me the ugly world (kontynuacja) Vivienne-Starthclydev2
Show me the ugly world (kontynuacja) Sanitariuszka

inni:
Seisevan
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Seisevan
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {04/03/24, 01:24 pm}

Show me the ugly world (kontynuacja) Kopia-Kopia-Nahaliel



......Zaskoczyło go jego własne zachowanie. Ta pewność, której od dawna nie miał. Chęć, żeby być jak najbliżej Ginger i żeby ta zasłona niepewności opadła w końcu całkowicie. Tak długo nie wiedział, że brakowało mu bliskości, dopóki jej nie zaznał. Czy właśnie za tym gonił, gdy podczas szturmu na Dwójkę biegł pełen sił korytarzem tak, jakby zależało od tego jego życie? W tej chwili, błądząc dłonią po ręce i ustami po wargach sanitariuszki, to pragnienie uderzyło w niego ze zdwojoną siłą. Nikłe uczucie, którego starasz się wystrzec, a ono wraca do ciebie w nieoczekiwanym momencie. Czym była bliskość dla niego w Laboratorium? Nie wiedział. Już dawno nie czuł czegoś takiego. Biali bywali najczęściej w jego towarzystwie, ale oni zachowywali się jak roboty. Istoty, które nie miały zamiaru bratać się ze swoimi obiektami badań. Zawsze dzieliła ich szklana ściana, a nawet jeśli nie, był to ekran komputera albo strzykawka z długą igłą. Byli wyprani z uczuć i emocji. Tylko białe, snujące się korytarzami kaftany zawieszone na bezdusznych ciałach złożonych z kości, mieśni i skóry. Wayde z czasem tylko się temu poddał, samemu tracąc siły na bycie człowiekiem.
......Najpierw myślał, że to Viv pobudziła w nim ponownie funkcje odpowiadające za człowieczeństwo. W gruncie rzeczy tak było, jednak zderzenie z rzeczywistością okazało się dla niego zbyt szokujące. Wyobrażenie i wspomnienie dziewczyny, teraz już przecież kobiety, które wcześniej napędzało go ostatkami sił, okazało się złudne. Prawdziła Viv należała do innego świata, a on nie potrafił się w nim odnaleźć. Zmierzenie się z odmiennym jej wizerunkiem nawet trochę go zabolało, a co ciekawe, wywołało w nim też rozczarowanie.
......To realne przebudzenie wywołała w nim Ginger. Coś w jej blasku, który rozpościerała dookoła siebie sprawiało, że miękły mu nogi, a uśmiech sam cisnął się na usta. Promienie słońca, których brakowało im tu pod ziemią. Jakaś wskrzeszona iskra wzbudzała ciepło w jego wnętrzu. Jeszcze niedawno nie myślał, że kiedyś to powróci.
......Uniósł brwi, oniemiały tym, co się wydarzyło. Był w jakimś transie, dopiero teraz wracało czucie, mrowienie każdego zakamarka, jakby całkowicie zmarznięty wskoczył do ciepłej wody. Igły przyjemnie szczypiące całe ciało.
......Sam nie wiedział, czemu się zaśmiał. Chyba czuł, że w taki sposób wszystkie emocje chcą się wydostać na zewnątrz. A może były to resztki niepewności, które w nim pozostały. Ginger jednak skutecznie je rozwiała.
......Chyba tak dobrze się czuję — powiedział — przy tobie.
......Czy Ginger miała być jego ostoją? Postacią, która rozganiała wszelkie jego wątpliwości? Im dłużej siedział tu z nią, wyobrażenia o ucieczce znikały, a on nie próbował ich gonić. Czy to było tylko chwilowe? Sam już nie wiedział, co się z nim dzieje.
......Dłoń kobiety gładziła jego policzek, a jej ciepło przedostałało się przez skórę i koiło goniące myśli w głowie. Oparł lekko głowę na tej dłoni, pozwalając sobie doświadczać tego gestu trochę dłużej. Czuł jednak, że jego twarz płonie, wyprostował się więc niedługo poźniej i odparł:
......W takim razie będę musiał zadbać o siebie trochę bardziej. Nie chcę trafić w ręce Silvera — uśmiechnął się, zerkając na dziewczynę z ukosa.
......Cisza nocna zbliżała się nieubłaganie, korytarze cichły tak szybko, że miał wrażenie, że jest już po czasie. Nie chciał sobie nagrabić, tym bardziej, że był już na celowniku u wszystkich. Nie potrzebował kolejnych problemów.
......Chyba na nas pora — powiedział z nieskrywaną niechęcią.
......Nie chciał się stąd ruszać, było mu przyjemnie. Zimna posadzka nie była w ogóle przeszkodą, a po tym wszystkim widział, że ciężko będzie mu zasnąć. Nie umiał rozstać się z blondynką i z tymi uczuciami, jakie w nim wywoływała. Ale musiał, ociągale więc podniósł się i wyciągnął rękę w stronę Ginger.
......Odprowadzę cię. Nie chcę, żebyś się zgubiła po drodze — zażartował, kiedy ruszyli oboje w jednym kierunku.

Show me the ugly world (kontynuacja) Kopia-Kopia-Nah-Jliel




......Choć chciał rozwinąć temat poruszony przez Remrose o jej rodzeństwie, porzucił ten plan niedługo później. Czuł bowiem, że rozmowa nie miała już tu większego znaczenia. Wiedział, że słowa rozpłynęłyby się jedynie w powietrzu, pozostawiając po sobie jedynie brzmienie ich głosów, żadnej treści. Między nimi unosiło się wówczas coś zupełnie innego. Oczekiwanie, co zrobi ta druga osoba i napięcie, że coś, co nie powinno się wydarzyć, zaraz być może będzie miało miejsce. Mimo to zdumienie ruchem Remrose i tak pojawiło się w jego głowie. Zaskoczyła go ta pewność, z jaką odwzajemniła jego bliskość. Może tak właściwie zakładał z góry porażkę. Jedną rzeczą była jego pewność siebie, czasem złudna, kiedy zakładał, że wszystko pójdzie po jego myśli. Drugą zaś było to, że tak właściwie te myśli zakładały trochę inne scenariusze. Nie pozwolił jednak tej emocji się obezwładnić. Szybko dołączył to gry, w jaką grała dziewczyna. Do ruchu jej ciała i ust. Do rytmu jej oddechu. Pozwolił sobie znów podążać za jej ciałem i gestami, jak to robił na treningu, walcząc przeciwko sobie. Jednak tym razem górowały między nimi zupełnie inne uczucia. To nie była już czysta rywalizacja, pokaz siły i rangi, a gonitwa za czymś, co wydawało się między nimi nieuchronne. Pytanie, tylko czy właściwe.
Kayden gładził włosy Remrose, jeszcze mokre po kąpieli. Oddawał pocałunki z taką samą zawziętością, z jaką ta pozwalała sobie sama oddać. Odważył się wziąć nad nią górę, pochylając się i wdrapując się na łóżko, podążając za jej ruchami. Alkohol buzował w głowie, serce dudniło w piersi. Nie potrafił zapanować nad oddechem. Co ona z nim robiła, że ciało w momencie przestało się go słuchać. Ich taniec ciał krążył głównie wokół ich pocałunku. Inne gesty nie wydawały się wówczas właściwe. Pocałunek wydawał się tu wystarczający i przekazywał więcej niż mogły same słowa.
......Z trudnością oderwał się od dziewczyny, bo sidła pragnienia chciały trzymać go blisko niej uporczywie. Mógłby zostać z nią całą noc w ciepłocie ich ciał i w impulsywności ich gestów. Nie uważał jednak, że byłby to dobry pomysł. I tak posuneli się wystarczająco za daleko. Zastanawiał się, co będzie później. Próbował doszukać się odpowiedzi w jej oczach, źrenicach tak głębokich, że zdołałyby pochłonić wszystkie jego pytania. Nie zamierzał wyrazić ich na głos. I tak Remrose nie udzieliłaby mu odpowiedzi, na jaką czekał. W głębi duszy wiedział, co będzie potem.
......Zajęło mu trochę czasu, żeby powrócić do rzeczywistości. Wyprostował się, poprawiając ubrania i stabilizując oddech. Prawdziwy Kayden, którego pozwolił sobie odsłonić przed wicekapitan, znów został schowany pod maską, którą zwykł przywdziewać na co dzień. Nie zamierzał jednak komentować całego zajścia. Powiedzieli sobie wystarczająco, nic nie mówiąc. Odwzajemnił spojrzenie szarych oczu dziewczyny, które na co dzień kryły się pod soczewkami. Podobała mu się taka. Czuł, że byli podobni, nie tylko pod względem wyglądu, jaki wywołało w nich Laboratorium. Jednak to, jaką osobą była prawdziwa Remrose, jeszcze nie udało mu się odkryć w pełni.
......Wiedział, że powinien wracać do siebie. Nie chciał sprowadzić na nią, jak i na siebie problemów, a z każdą kolejną minutę jego pobyt u Remrose wydawał się bardziej ryzykowny. I tak będzie musiał się wytłumaczyć Wayde’owi przez swoją nieobecność, a może nawet i komuś, kto stróżował tej nocy na korytarzach. Musiał szybko pomyśleć nad jakąś wymówką, żeby brzmiało to bardziej wiarygodnie.
......Pora już na mnie — odparł, wolnym ruchem zabierając butelkę z biurka. — Sprzątam po sobie, popatrz. Posłuszny obywatel ze mnie. Tak, jakby mnie tu w ogóle… nie było.
......Uśmiechnął się, puszczając do niej oko i skierował się w stronę drzwi. Remrose ruszyła za nim, żeby go wypuścić. Kiedy podeszła do drzwi i znów stanęli naprzeciw siebie, pochylił się nad nią.
......Do zobaczenia, wicekapitan — powiedział wolno zniżonym głosem. — Śpij dobrze.
......Schował butelkę whisky za plecami i zniknął w progu z jej pola widzenia. Tak, jakby go tam nigdy nie było…
......Tylko, że nie do końca, bo gdy drzwi się za nim zamknęły, a on odwrócił się, żeby ruszyć w stronę swojego pokoju, zza rogu wyłoniła się para idących w jego stronę dwóch osób. Mógłby jeszcze jakoś wytłumaczyć się parze rekrutów, a być może przekupić ich butelką nadpitego alkoholu, ale tę dwójkę kojarzył aż za dobrze i wiedział, że nie uniknie dociekliwości ukochanego współlokatora i jego uroczej sanitariuszki.
......No cześć — zaczął dziarsko, mając nadzieję, że umknie im ta butelka, którą starał się chować za plecami. — Nie powinniście być już w pokojach? Jest dość późno, co nie?
......Wayde zmarszczył czoło na widok Kaydena, a jeszcze bardziej, gdy zorientował się, skąd prawdopodobnie blondyn się pojawił. Nie zamierzał jednak rozstrzygać tej rozmowy tu na korytarzu. Już raz mieli swoje pięć minut i oboje prawie dorobili się niezłych konsekwencji z tego powodu. W zamian za to więc brunet wziął za fraki żółtookiego.
......Wybacz, Ginger, ale chyba ten delikwent potrzebuje, żeby go odprowadzić trochę bardziej — wysilił się na uśmiech, chociaż nie było mu w tym momencie do śmiechu.
......Właściwie to co czuł było mieszaniną zdumienia, irytacji, ale też zawstydzenia. Raz, że czuł te emocje wobec Kaydena, który ewidentnie odwiedził Viv po godzinach, a dwa, że właściwie on sam też nie był tu świętym.
......Dobranoc — uniósł dłoń w geście pożegnania.
......Odwzajemnił spojrzenie Ginger, która oddaliła się niedługo później.
......Kiedy dotarli do swojego pokoju, Wayde zamknął za nimi drzwi. Czuł od blondyna delikatny zapach alkoholu, co też potwierdzała upita butelka, trzymana przez niego kurczowo. Zastanawiał się, jakim cudem udało się Kaydenowi wkraść do magazynu, bo nie wierzył, że ktoś z własnej woli udostępnił mu zapasy alkoholu. Był on tutaj zbyt cenny, a zwykły rekrut nie miałby wystarczającego argumentu, żeby otrzymać butelkę na własność i to grubo po ciszy nocnej.
......Zmieniając ubrania, usłyszał pytanie.
......Nie zapytasz mnie, jak było? — Blondyn ewidentnie szukał zaczepki, podburzony alkoholem i tym, co wydarzyło się między nim a Remrose.
......Wayde rzucił ubrania w kąt. Zgasił światło i po ciemku wdrapał się na łóżko, które zaskrzypiało kilkukrotnie.
......Nie dam ci tej satysfakcji. — Odparł Wayde. — Dobranoc.
......Jednak tej nocy oboje mieli trudność z zaśnięciem.


Ostatnio zmieniony przez Seisevan dnia 17/03/24, 08:34 pm, w całości zmieniany 1 raz
Fleovie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fleovie
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {12/03/24, 04:20 pm}

Show me the ugly world (kontynuacja) Vivienne-Remrose-starthclyde-2


.....................Kiedy zdecydowała się pocałować Kaydena, właściwie miała wrażenie, że całkowicie panowała nad sytuacją. Zrobiła dokładnie to, co chciała i tak, jak chciała. Przy zmysłach trzymała ją wiara, że blondyn również myśli jedynie o tym, by nieco ulżyć sobie w samotności, z jaką przyszło tej dwójce się mierzyć. Nie miała zamiaru nazywać tego chwilą słabości, bardziej pasowały jej przymiotniki określające to wydarzenie jako świadomą decyzję dorosłej osoby. Decyzję, która nie powinna przynieść żadnych konsekwencji, bo przecież ją i Kaydena absolutnie nic nie łączyło.
.....................Tak jednak nie było, o czym młoda kobieta miała przekonać się dopiero za chwilę, bo z każdym kolejnym pocałunkiem, oddawanym przez Kaydena z równą jej intensywnością, Vivienne zdawała się coraz bardziej zatracać, otumaniona jego zapachem i smakiem spierzchniętych warg. Pozwoliła mu przejąć kontrolę, bo chciała zostać zamknięta w jego uścisku, choć ten ograniczył się jedynie do przysłonienia jej sylwetki jego własnym ciałem oraz wplątania palców w długie, rozpuszczone włosy, na co Vivienne odpowiedziała jedynie mocniejszym uściskiem dłoni na karku blondyna. Nie pozwolili sobie na więcej, same pocałunki musiały im wystarczyć, a gdy oderwali się od siebie, ich spojrzenia ponownie się spotkały. Gapili się na siebie, uspokajając szybko bijące serca, podczas gdy powoli dochodziło do niej, że ona i Kayden są niemal identyczni. Ich zniszczone oczy stanowiły definicję tego, kim się stali. Vivienne już wtedy wiedziała, że nigdy nie uda jej się zapomnieć spojrzenia, które Kayden posyłał jej właśnie w tej chwili. Gdy nieudolnie próbował ukryć własne zmieszanie przebijające się przez szklisty wzrok.
.....................Wtedy też dochodzi do wniosku, że tak naprawdę wcale nie kontrolowała tego zajścia. Wmawiała to sobie, żeby poczuć się lepiej z wyborami, których dokonała. A to przecież on tu przyszedł. Świadomie lub nie, dla niej dyrygował całym tym zbliżeniem, a ona po prostu dała mu się złapać, racjonalizując swoje zachowanie twierdzeniem, że po prostu sama korzysta z okazji. Jednak Viv nie mogła czuć złości, absolutnie go nie obwiniała. Gdyby tego nie chciała, nie pocałowałaby go, a gdyby to on zrobił pierwszy ruch, odepchnęłaby go. Ta chwila bliskości była czymś, czego Rem potrzebowała i gdzieś tam głęboko pragnęła zaznać, ale potrzebowała jednak zapalnika, który by ją do tego nakłonił. Bała się jednak przyznać tego sama przed sobą.
.....................Krótka chwila minęła, gdy Kayden podniósł się z łóżka, zaczął sprzątać i zbierać się do wyjścia. Nagle wróciła ta część jego osobowości, którą znali wszyscy, co nieco wybiło Vivienne z rytmu. Zupełnie jakby zrzucał i zakładał jakąś dziwną maskę. Nie odpowiedziała mu ani słowem, po czym wstała z łóżka, poprawiając lekko włosy. Stanęła przy drzwiach i podniosła wzrok prosto na niego, a gdy ten się pochylił, przekręciła klamkę.
.....................Dobranoc, rekrucie — otworzyła drzwi jedynie na taką szerokość, aby blondyn mógł się przez nią przecisnąć, a następnie szybko zamknęła je za sobą. Przekręciła zamek, oparła się plecami o ścianę, żeby zjechać na sam dół i usiąść na ziemi. Analizowała w głowie całe to zajście, na zmianę nazywając siebie głupią i naiwną, bądź przebiegłą i dominującą. Sama już nie wiedziała, co oznaczał dla niej tamten moment, bo złapała się na tym, że zrobiło jej się przykro, gdy Kayden nie pocałował jej ponownie. Nie zamierzała sobie tego teraz tłumaczyć. Ziemia kręciła się dalej, a ona pod żadnym pozorem nie mogła pozwolić sobie na coś takiego ponownie.
.....................Nim zdążyła udać się do łóżka, usłyszała jeszcze głos Kaydena, mówił do kogoś, jednak zaczął oddalać się od drzwi jej pokoju, przez co ucichł na tyle, że właściwie nic sensownego nie zrozumiała, poza jego pewnym siebie tonem. Zaniepokoiło ją to.
.....................Następnego dnia obudziła się z potężnym moralniakiem. Z jednej strony otworzyła się przed kimś praktycznie obcym, który mimo wszystko w jakiś sposób ją intrygował i zaczynał powoli do siebie przyciągać. Z drugiej strony miała wrażenie jakby zdradziła Wayde'a, choć nawet nie łączyła ich żadna relacja romantyczna, a Vivienne coraz częściej zdawało się, że była zauroczona jedynie we wspomnieniach o chłopaku, którym jej przyjaciel kiedyś był. W związku z tym powinna zapomnieć i robić wszystko, na co tylko miała ochotę. Z tą myślą patrzyła na swoje odbicie w lustrze, chcąc przybrać jakąś odpowiednią minę. Sen przyszedł szybko, więc nie miała czasu na rozmyślanie, ale za to od rana ciągle biła się z myślami, jak powinna do sytuacji podejść. Finalnie zdecydowała, że jeśli dojdzie do jakiejś interakcji pomiędzy nią a Kaydenem, to nie pozwoli, aby temat zboczył na wspominanie ich wczorajszego spotkania. Obawiała się również, że Kayden zdążył się już pochwalić kolegom, których spotkał przed jej drzwiami, albo pochwali się komukolwiek innemu, co dla niej oznaczało nic więcej, jak spore upokorzenie.
.....................Z tym nastawieniem wyszła ze swojej kwatery, aby następnie przejść przez stołówkę (odpuścić śniadanie) i znaleźć się w sali narad, gdzie dowódcy spotykali się przed odprawą. Tego dnia nie było wiele do ustalenia, co widoczne było przede wszystkim po Titusie, który w przerwach składał origami ze zużytych kartek. Vivienne siedziała obok niego, popijając czarną kawę.
.....................Gdy przyszedł czas na poranną odprawę, ustawiła się w rzędzie razem z pozostałymi kapitanami. Daryl wygłosił, co miał do powiedzenia, po czym dał się wszystkim rozejść do codziennych obowiązków. Podczas apelu Vivienne unikała kontaktu wzrokowego Kaydena, choć miała wrażenie, że mimowolnie oboje próbowali złapać się spojrzeniami. Nie umknęło jej za to, że Ginger przyglądała jej się bez większych pohamowań. Podczas apelu nerwowo się rozglądała.
.....................Ruszyła w stronę biura, gdzie powinna wraz z Suzanne usiąść do papierkowej roboty i strategii, jednak została zaczepiona przez Mari. Dziewczyna była niezwykle rozpromieniona, co jak na nią było normą, jednak policzki rumieniły jej się wyjątkowo mocno.
.....................Miałaś wczoraj interesującego gościa, prawda? — Zagaiła jak gdyby nigdy nic, w międzyczasie związując włosy w kucyk. Viv spojrzała na nią spod zmarszczonych brwi.
.....................Co masz na myśli?
.....................Spotkałam Ravena, gdy wracałam do siebie — kontynuowała, całkowicie niewinnie, zupełnie nie odczuwając, że taka uwaga mogłaby być nieodpowiednia jak na płytkość relacji, która je łączyła. Vivienne i Marianne lubiły się w koleżeński sposób, jednak ciepłej i towarzyskiej blondynce łatwo było przełamywać lody z innymi, co zdecydowanie nie należało do dobrych stron wicekapitan. Gdyby Ginger zagadała z takim tematem do zdecydowanie bardziej wyluzowanego Titusa, w przeciągu sekundy otrzymałaby odpowiedź, a mężczyzna nic by sobie z tego nie zrobił. Vivienne jednak nieco inaczej podchodziła do takich tematów. W dodatku sugestywna wypowiedź sanitariuszki zasiała w niej ziarno niepewności, przez które nabrała więcej podejrzeń wobec Kaydena. W rzeczywistości Mari realnie chciała być miła i zagadać w sposób przyjacielski. Kibicowała Kaydowi w jego podbojach.
.....................Wstawił się i łaził po korytarzach. Oszczędziłam mu kary ze strony wartowników — odpowiedziała tak, aby technicznie nie skłamać, po czym szybko ucięła temat, tłumacząc się obowiązkami. Mari mogła chodzić po korytarzach do woli, w końcu nie była na nowa w bazie. To głównie przez to Viv nie przyszło do głowy, że mogła przechadzać się właśnie z Waydem.
.....................Po kilku godzinach pracy wspólnie z Suzanne zdecydowały się na chwilę przerwy, w której Viv udała się do bazowej kuchni, szukając w niej kierowników, a gdy ich znalazła, w przeciągu sekundy zmyśliła bajkę o małym wypadku na wieczornej warcie i stłuczonym w imię tego alkoholu. Historia zmyślona, jednak wskazująca na winowajcę, który obiecał odpracować straty. W ten sposób przez kolejne dwa tygodnie Kaydenowi dołożono dodatkowe kilka zmian w zaopatrzeniu. Gdy wychodziła, minęła się z nim w drzwiach i choć jej mina pozostała niewzruszona, w środku aż się trzęsła.




Show me the ugly world (kontynuacja) Sygnaturka




.....................Krótka chwila spędzona z Waydem pozwoliła jej uwierzyć, że nie będzie już musiała ukrywać swoich naprawdę szybko rozwijających się uczuć. W ostatnim czasie miała wrażenie, że stała się tykającą bombą, blisko wybuchu. Poczuła się rozluźniona, bo nie musiała już udawać, ale sądząc po tym, jak szybko postępowała ich relacja — udawanie od samego początku nie było jej mocną stroną.
.....................Pozwoliła się odprowadzić, jednak ich spokojny spacer przerwało pojawienie się znajomej sylwetki. Z pokoju Rem wyszedł Kayden, trzymał w ręku butelkę wina. Mari nie ukrywała swojego zdziwienia, ale gdzieś w środku cieszyła się z tego widoku. W gruncie rzeczy mogła się tylko domyślać, co blondyn tam robił, jednak istotne dla niej było to, że ktoś zajmował czas wicekapitan, bo dzięki temu Wayde może przestałby być taki zmieszany na myśl o tym, że ich relacja uległa pewnym modyfikacjom. Poza tym miała wrażenie, że dziewczynie należy się coś od życia.
.....................Krótka wymiana zdań pomiędzy współlokatorami wyraźnie ochłodziła nastroje i sprawiła, że Mari poczuła się bardzo niezręcznie w towarzystwie dwóch mężczyzn, którzy nadal nie odnaleźli wspólnego języka. Ostatecznie jedynie przyglądała się im przez krótki czas, gdy razem odeszli w stronę swojej kwatery, po czym sama skierowała się do siebie.
.....................Leżąc w łóżku, zastanawiała się, co mogłaby zrobić, żeby pożycie chłopaków nieco się polepszyło. Może doszłaby do jakichś sensownych wniosków, gdyby nie wspomnienie pocałunku z Waydem, które co chwila odrywało ją od planowania. Tuż przed zaśnięciem zrozumiała, że tak naprawdę najlepszą opcją byłoby, gdyby nawzajem sobie odpuścili, ale z jakiegoś powodu nie potrafili. Blondynka chciała wierzyć, że niechęć Wayde'a do Kaydena nie jest motywowana ich kontaktami z Vivienne, jednak nie za bardzo potrafiła. Za mało też wiedziała, żeby wysuwać wnioski.
.....................Kolejnego dnia nie potrafiła ukryć, co jej chodzi po głowie. Na apelu wpatrywała się w Vivienne, po czym nerwowo szukała w tłumie Wayde'a i Kaydena. I tak w kółko. Mari zdecydowanie nie należała do osób, które potrafią ukrywać swoje emocje, ale nie wiedziała, że jest to aż tak widoczne.
.....................Podczas rozmowy z Rem chciała przede wszystkim wybadać, czy Kayden ma u niej jakiekolwiek szanse. Słyszała od ludzi, że jasnowłosy rekrut w dużej mierze skupia swoją uwagę na wicekapitan, co niekoniecznie podoba się innym młodym pannom z jednostki, jednak plotki dotyczą głównie zadziornego gadania i podlizywania się jej oraz Titusowi. Mężczyźnie zaś się to podobało, bo widział nowego w swoich kręgach. Liczyła więc, że ten wkupi się w łaski, bo dzięki temu może zażegna się jego konflikt z Waydem, gdyby obaj znaleźli sobie jakieś inne towarzystwo, a nie ciągle dzielili ten sam krąg znajomych. Jednak choć miała szczere intencje, Vivienne nieco spłoszyła jej otwartość, na którą wicekapitan ewidentnie nie była gotowa. Nie miała jednak podstaw, by nie uwierzyć kobiecie na słowo, że Kayden jedynie błądził wstawiony. Mari ucieszyło jednak, że uniknęła informowania koleżanki, że do domu wracała z Waydem.
.....................Gdy godziny pracy powoli dobiegały końca, Mari zdecydowała się na coś prawdopodobnie nie do końca mądrego. Wychodząc ze skrzydła szpitalnego, poszła prosto pod kuchnię, gdzie odnalazła Kaydena, kończącego właśnie rozmowę ze współpracownikami. Gdy rozeszli się na rogu, blondyna podeszła do znajomego.
.....................Hej, możemy chwilę pogadać? — Raven zdawał się być nieco zdziwiony i niekoniecznie chętny do rozmowy, co pokazał przede wszystkim poprzez zmarszczone brwi. Nie mieli ze sobą za dużo do czynienia, raczej były to kontakty neutralne lub negatywne. Ostatecznie się zgodził, przez co oboje poszli razem wzdłuż korytarza.
.....................Wczoraj byłeś w całkiem dobrym nastroju, dopóki na siebie nie wpadliśmy — zagaiła, nie do końca wiedząc, co robi. — Może mogłabym ci jakoś pomóc? — Dodała, jednak po minie blondyna zdała sobie sprawę, że kompletnie spaliła początek rozmowy. Westchnęła głęboko. — Okej, od początku. Co kombinujesz przy damskich kwaterach? Chcesz sobie jeszcze bardziej nagrabić? Jeszcze z alkoholem. Dobrze wiem, skąd wychodziłeś — tym razem przyjęła znacznie ostrzejszy ton, zupełnie jakby bawila się w złego glinę. Problem polegał na tym, że nie miała pojęcia, co właściwie robiła.


Ostatnio zmieniony przez Fleovie dnia 17/03/24, 11:11 pm, w całości zmieniany 2 razy
Seisevan
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Seisevan
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {13/03/24, 11:15 pm}

Show me the ugly world (kontynuacja) Kopia-Kopia-Nahaliel





......Często wypływał myślami w niewiadome. Zastanawiał się, jak wygląda świat poza Ardmount i czy wszystko, co pokazują obrazki w sieci jest prawdą. To była jego odskocznia od powielających się dni w Laboratorium i czasem jego wyobrażenia były na tyle barwne, że podnosiły go na duchu. Wyobrażał sobie, jak wyglądało życie jeszcze przed kataklizmami, które na nich spadły. Jak pachnie las jesienią, jak brzmi szelest liści, czym jest morska bryza. Jak zimna jest woda w strumieniu wody, kiedy stanąłby w nim po kolana. Te uczucia były dla niego obce. Świat na zewnątrz był zupełnie inny, kruchy. Świat pełen niebezpieczeństw pokryty twardą skorupą zeschniętej ziemi. Po rzekach pozostały jedynie koryta, a po ludziach jedynie powalone budynki.
......Wielokrotnie słyszał o miejscu, które ludzie zwali Rajem. Miejsce, które wygląda jak to z jego wyobrażeń. To była jak legenda przekazywana z ust do ust. Nikt nigdy nie wiedział, jak tam jest naprawdę. Byli ludzie, który wyruszali w długie wędrówki, żeby je odnaleźć, ale zawsze słuch o nich ginął. Wierzył, że jeżeli znaleźli oni ten nienaruszony kawałek ziemi, pozostali tam na zawsze.
......Choć sen długo nie nadchodził, w końcu los się nad nim zlitował, a ciemną pustkę zastąpił mu sen o Raju. On, a wraz z nim Ginger, wśród gór na horyzoncie i leśnych wierzchołków. Tak jakby unosili się w powietrzu. Wyobraźnia podsuwała mu jedynie obrazy, ale te były płytkie bez pamięci o tym, jak brzmi deszcz i jak pachną kwiaty. Chciałby kiedyś się dowiedzieć i doświadczyć całej tej feerii zapachów i dźwięków. Chciałby kiedyś trafić do Raju.
......Obudził się, kiedy Kayden wychodził z pokoju. Dźwięk zamykanych drzwi wyrwał go z gęstych, liściastych gąszczy. Wiedział, że zaspał i być może spóźni się na poranną odprawę, ale nawet to nie było w stanie zmienić jego nastroju.
......Czuł się jak dziecko, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Jego myśli nie mogły odpędzić się od tego jednego momentu. Nic innego nie miało znaczenia. Nawet spotkanie Kaydena przy drzwiach prowadzących do kwatery Viv nie było w stanie uciszyć jego motyli w brzuchu. To uczucie, jakiego dawno nie zaznał, a nie był pewien czy w ogóle je czuł.
......Ostatecznie na poranną odprawę się nie spóźnił, talent do szybkiego przygotowywania się pozostał mu jeszcze po pobycie w Laboratorium. Zanim więc jeszcze pierwszy z przełożonych zdążył się odezwać, stał już w szeregu wśród innych rekrutów. W oddali dostrzegł trzymającą się z tyłu Ginger, choć zanim ta dostrzegła jego spojrzenie minęła chwila. Miał wrażenie, że jest nieco podenerwowana, bo jej oczy bez przerwy patrzyły to w jedną, to w inną stronę.
......Czy mogła czuć się przytłoczona tym, co się między nimi wydarzyło? Wczoraj wydawało mu się, że wszystko jest w porządku. A może chodziło o coś innego… Nie mógł być pewny.
......Postanowił, że zagai o to po pracy, kiedy w końcu znajdą chwilę dla siebie.
......Miast tego po apelu przywitał się z Kevenem i Alaine - od niedawna nierozłącznym duetem. W krótkiej rozmowie dowiedział się, że z nogą chłopaka jest już znacznie lepiej, tak samo jak i z kostką Alaine i oboje śmiali się z owego zbiegu okoliczności. Wayde napomknął o żywiołowej reakcji Kevena na upadek koleżanki, przez co ewidentnie ten się zawstydzi. Potem zostawił ich samych, żeby sam wyruszyć do pracy na kuchni.


Show me the ugly world (kontynuacja) Kopia-Kopia-Nah-Jliel



......Noc nie była dla niego litościwa. Przewracał się z boku na bok, właściwie nie wiedząc, z jakiego powodu nie może zasnąć. Nie mógł rozgryźć Remrose, a przy okazji też siebie. Wspominał to, jak zwrócenie uwagi na wicekapitankę miało być tylko rozrywką, próbą zirytowania Wayde’a, a przy okazji urozmaiceniem czasu pod ziemią. Nie spodziewał się, że w pewnym momencie inne uczucia wezmą nad nim górę, ale cholera – naprawdę mu się wczoraj podobało. I nie chodziło tylko o to, że mieli sobie pomóc nawzajem. Odegnać złe myśli, strach przed tym, co zdarzy się jutro. Zapomnieć. Było w tym coś innego. Coś, co sprawiło, że poczuł się… onieśmielony. Może dlatego tak szybko zniknął z jej kwatery zeszłego wieczora. Nie spodziewał się, że przestanie panować nad sobą samym.
......Obolały po nieprzespanej nocy i zmęczony do cna, postanowił wybrać się do kuchni wcześniej, jeszcze przed porannym zebraniem, żeby wypić kawę i nabrać energii na cały dzień. Praca w magazynie nie była najłatwiejsza, wymagała od niego skupienia i siły, nie mógł sobie więc pozwolić na jakieś uchybienia. Towary dostarczane do Złotej Gwiazdy były na miarę złota.
......Docenił fakt, że kuchnia była pusta. Wszyscy jeszcze spali bądź dopiero się budzili, miał więc chwilę dla siebie i to pozwoliło mu zebrać myśli. Kawa była gorzka w smaku. Sączył ją powoli, wpatrując się w niewidoczny punkt na ścianie. Pozwolił swoim myślom gnać, uciekając w eter.
......Do apelu zdążył otrzeźwieć na tyle, żeby mieć świadomość tego, co się wokół niego dzieje. Czasem spoglądał na Remrose, ciekaw jej zachowania. Nie spodziewał się, że będzie dla niego łagodniejsza. Remrose wydawała się osobą, która trzyma wszystko wewnątrz, schowane szczelnie pod wytworzoną skorupą, zupełnie jak on. Tylko czasem zdarzało mu się uchylić rąbka tajemnicy, tak jak wczoraj. W głębi miał nadzieję, że nic tu się między nimi nie zmieni i dalej będą grać w grę kotka i myszki, raz po raz sobie dogryzając. Choć próbował złapać z nią kontakt wzrokowy, ta skutecznie go unikała.
......Kiedy ludzie zaczęli się rozchodzić, przywitał się szybko z przełożonymi. Robił to z grzeczności, a może trochę też dlatego, żeby zwrócić na siebie uwagę. Miał duże ambicje i motywację, żeby zadziałać wiele, czasem więc musiał wychodzić poza szereg. Po krótkiej wymianie zdań, wyruszył do pracy. Ta minęła mu zaskakująco szybko.
......Wracając z powrotem, był już bardzo zmęczony. Kawa przestała działać, a każdy milimetr jego ciała prosił się o chwilę drzemki, głód jednak też dawał się we znaki, więc nim jeszcze poszedł do pokoju, zatrzymał się w kuchni, żeby coś zjeść, przy okazji dołączając do siedzących tam rekrutów. Narzekali oni na żmudną pracę w pralni i na ból rąk po całych dniach przekładania i składania ubrań i pościeli. Kayden jedynie kiwał głową, choć nie udzielał się w rozmowie. Na koniec poradził im, że być może powinni napomknąć komuś o zmianie stanowiska.
......Kiedy ci rozeszli się do swoich pokojów, pożegnał się z nimi. Pochwycił jabłko na drogę i odwrócił się, gdy przed nim z nikąd wyrosła znajoma mu sylwetka – sanitariuszka.
......W dodatku miała ewidentnie do niego sprawę.
......Cześć — zaczął z wolna, choć jego powitanie zniknęło w natłoku słów dziewczyny.
......Uniósł brew, zaciekawiony.
......Słuszna obserwacja, moja droga. Nie miałem powodów, żeby nie być w dobrym nastroju. Niewiele jest rzeczy, które mogłyby mnie wyprowadzić z równowagi — powiedział, nadgryzając jabłko. — A skoro o tym mowa, dzięki za zajmowanie czasu mojego uroczego współlokatora. Odkąd spędzacie ze sobą więcej czasu, mam wreszcie spokój w kwaterze.
......Mrugnął do niej, po czym zmarszczył brwi. Pytanie sanitariuszki zbiło go z tropu, choć intuicja podpowiadała mu do czego dąży rudowłosa.
......Pomóc? — zaczął. — Co masz na myśli?
......Choć w normalnych okolicznościach poczułby raczej niepokój, nie miał wrażenia, żeby Ginger robiła mu problemy z powodu jego wieczornej schadzki. Owszem, istniało ryzyko, że mogłaby przekazać informację do przełożonych, ale dużo bardziej podejrzewał o to Remrose. Ginger nie wydawała się osobą, która chciałaby sprawiać komuś problemy. Wręcz przeciwnie, co widocznie świetnie sprawdzało się w jej profesji. Zszywanie ran postrzałowych i łatanie złamanych serc.
......Kiedy dziewczyna przeszła do sedna, trochę się zaskoczył. Czy to brzmiało jak groźba? Nie mógł być pewny. Nie sądził, żeby tak było. Ta rozmowa miała inny cel, z resztą jej pytanie samo nasuwało ten wniosek. Czy Ginger proponowała mu układ? Spisek, który miał im obojgu pomóc dopiąć swojego? Czy zależało jej na relacji z Blue tak bardzo, że zdecydowała się na ten krok? Jej decyzja wydała mu się zastanawiająca, ale właściwie czy istniało coś przeciwko temu, żeby się zgodził? Może moralnie nie był to najlepszy pomysł, ale wiele razy w swoim życiu przekraczał te granice. Poza tym oddanie Wayde’a w ręce słodkiej sanitariuszki byłoby mu jedynie na rękę.
......Mimowolnie potarł swój podbródek.
......Sytuacja wydawała się już dla niego klarowna, postanowił jednak trochę podrażnić się z dziewczyną. Jakby nie było, on też miał swoje podejrzenia, że ona i Wayde zbliżyli się do siebie może za bardzo jak na tylko rekruta i sanitariuszkę. On też mógłby tę informację wykorzystać.
......Alkohol wpadł mi do ręki zupełnym przypadkiem — zaczął, co nie było do końca kłamstwem, bo alkohol istotnie wpadł do jego ręki, kiedy sięgał po niego z wysokiej półki w magazynie.
......Dalej jednak jego wyjaśnienia to było nic innego jak wierutne kłamstwo.
......Znalazłem go bezpańskiego na korytarzu. Pewnie któryś z rekrutów postanowił umilić sobie trochę wieczór.
......Z trudnością ukrywał uśmiech, zdając sobie sprawę, że tak właściwie mówi tu o samym sobie.
......Poszedłem zgłosić tę sprawę do wicekapitan — dokończył i skrzyżował ręce na piersi, opierając się plecami o ścianę za nim. — A do czego dąży ta rozmowa? Bo nie wydaje mi się, że chodzi tu o przerzucanie się oskarżeniami.


Ostatnio zmieniony przez Seisevan dnia 17/03/24, 08:37 pm, w całości zmieniany 3 razy
Fleovie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fleovie
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {16/03/24, 06:49 pm}

Show me the ugly world (kontynuacja) Sygnaturka

.....................Zabawa w dobrego i złego glinę zdecydowanie nie była dla niej, a przekonała się o tym dopiero w chwili, gdy zrozumiała, że w żaden sposób nie potrafiła podejść Kaydena tak, aby jednocześnie ukryć swoje prawdziwe zamiary, a zarazem nie wkopać się w coś, z czego nie będzie umieć wybrnąć. Chłopak jak zawsze był lekko zblazowany, może nieco nonszalancki, a jego pewność siebie i sposób wypowiadania sprawiał, że czuła, jakby brał nad nią górę. Z Waydem rozmawiało jej się zupełnie inaczej. Właściwie to z każdym facetem rozmowa zdawała się być prostsza. Może dlatego, że zwykle nie musiała tak kombinować.
.....................Bardzo chciała mieć kontrolę nad rozmową, jednak szybko podjęła decyzję o poddaniu się. Nie potrafiła kłamać, stąd też nie czuła się na siłach, żeby manipulować Kaydenem. Zresztą wiedziała, że nie miała szans. Nie była Vivienne.
.....................Zatrzymali się w rogu, gdzie blondyn oparł się o ścianę, a Mari poprawiła upięcie włosów, co było jedynie próbą zajęcia czymś dłoni w stresującej dla niej sytuacji. Nie wierzyła w słowa Ravena, oczywiste było, że nie mówił jej prawdy, jednak ona właściwie nie potrzebowała od niego stuprocentowej szczerości, a jedynie czegoś w rodzaju cichego potwierdzenia jej własnej teorii. Dlatego też przyglądała mu się uważnie, szukała choćby mikroskopijnej zmiany w jego mimice lub ruchach ciała. Uznała, że spróbuje podejść go z nieco innej strony, a jak to się nie uda, to zagra w otwarte karty.
.....................Całkiem ciekawe, bo rozmawiałam dzisiaj rano z Rem i powiedziała mi coś innego — uśmiechnęła się chytrze, specjalnie nie zdradzając, że tak właściwie nie była w posiadaniu żadnych kluczowych ani interesujących informacji. Tego Blue nie musiał wiedzieć. Istotne było, żeby pobudzić jego wyobraźnię.
.....................Ale dobrze, jak chcesz, to graj przede mną dalej — machnęła rękoma, po czym skrzyżowała je na piersi, tworząc właściwie odbicie lustrzane pozy, jaką przybrał Kayden. — Uważam jednak, że ewidentnie chcesz czegoś od Rem, nie jestem tylko pewna, po co ci to wszystko. Jasne, jesteś ambitny, ale podlizywanie się akurat jej nie da ci łatwego dostępu do naszych militariów — dała chwili ciszy wkraść się między jej słowa, jednak mina Kaydena ewidentnie wskazywała na to, że Mari nie za dobrze radziła sobie w tym dialogu. — W każdym razie, jakiegokolwiek celu nie masz, jak długo będziesz darł koty z Blue, tak długo ona będzie na nim skupiona, a to... nie jest na rękę mi — wahała się, czy to powiedzieć, ale ostatecznie uznała, że musi dać Kaydenowi coś w zamian, aby ten stał się jakkolwiek skłonny do rozmowy.
.....................Wraz z kolejnymi słowami zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze robi, podejmując ten temat z Kaydenem. Może nie do końca to wszystko przemyślała, powinna była się powstrzymać i najpierw stworzyć sobie jakiś plan. Z drugiej strony musiała złapać byka za rogi, zanim ten zdążyłby się wymknąć i straciłaby jedyną szansę.
.....................Dlatego proponuję, żebyś spróbował zakopać topór wojenny i skupił się na własnych priorytetach, jakiekolwiek by nie były. Co ty na to? — Wzięła głęboki wdech, oczekując na odpowiedź chłopaka.
.....................Plan wymyślony na poczekaniu był prosty. Kayden miał odpuścić Wayde'owi, a to z kolei miało doprowadzić do załagodzenia stosunków pomiędzy nimi, dzięki czemu Vivienne miałaby przestać tak intensywnie przejmować się losem przyjaciela z dzieciństwa. Mari liczyła, że wtedy zaś Wayde przestanie odczuwać tak duży sentyment wobec wicekapitan. Jeśli chodziło o Kaydena, mógł dzięki temu zyskać w oczach przełożonej, a finalnie osiągnąć swój cel, jakikolwiek by on nie był i jakkolwiek by go nie nazywał. Nadal chciała mu kibicować, niezależnie od tego, jak zachowywał się względem chłopaka, na którym jej zależało. Sama nie miała z nim żadnych nieprzyjemnych doświadczeń, a niepotrzebne napięcie pomiędzy nim, a Waydem, było według Mari zwykłą dziecinadą, którą mogli z łatwością wyciszyć, gdyby tylko chcieli. Jednak dziewczyna czuła, że w tle jest coś więcej, niż zwykły brak sympatii. Trzeba było wyeliminować wszelkie problemy.
Seisevan
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Seisevan
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {17/03/24, 11:23 pm}

Show me the ugly world (kontynuacja) Kopia-Kopia-Nah-Jliel


......Ta rozmowa nie miała potrwać dużo dłużej w jego mniemaniu. Mógł albo zgodzić się na propozycję blondwłosej bądź też nie. Mogło też się okazać, że jego przypuszczenia były błędne, a chodziło tylko o to, żeby go nastraszyć i doprowadzić do porządku. Czy w tym wypadku uległby grzecznej „prośbie” Ginger? Nie był tego taki pewien. Wiedział jednak, że nie jest na straconej pozycji. Nawet gdyby plotka dotarła do przełożonych, nie miałaby potwierdzenia z braku dowodów. Czy ktokolwiek uwierzyłby Blue, z którym ten od dawna ma na pieńku? A sanitariuszka? Czy ryzykowałaby przekazanie informacji, zdając sobie sprawę, że sama też zajmuje czas jego współlokatora może trochę zbyt często? Stąd też nie obawiał się tak bardzo. Ale została jeszcze Remrose. Nieprzewidywalna, zawzięta i urocza Remrose. Jeśli ona potwierdziłaby słowa uroczej parki, miałby niemały problem.
......Raven zmrużył oczy na wspomnienie o białookiej.
......Co ci powiedziała? — spytał uważnie, starając się nie pokazać po sobie, że był bardzo ciekaw odpowiedzi.
......Próbował ocenić na jakim poziomie jest relacja dziewczyn. Owszem, widywał je czasem razem, rozmawiające o czymś być może nie związanym z pracą, ale czy wicekapitanka zaryzykowałaby wyjawienie czegoś tak ryzykownego?
......Dywagacja na temat jego zamiarów przyprawiła go o zmarszczkę między brwiami. Zirytowało go, że sanitariuszka w ogóle się nad tym zastanawiała i błądziła tak po omacku, a on czuł, że żadne z tych oskarżeń nie tyczą się jego.
......Słuchaj — zaczął, wskazując na nią palcem dłoni, w której trzymał jabłko. —  Wolałbym, żeby zarzuty wobec mnie były konsekwentne. Po pierwsze, to nie twoja sprawa. Po drugie, jeśli chcesz, żebym odpuścił mojemu uroczemu koleżce, wiedz jedno – jeśli nie będę mu dogryzać to dyńka odwali mu prędzej czy później, serio. Weź moje słowa do serca. Robię to dla jego dobra. No ale, jeśli tak bardzo ci to przeszkadza, proszę bardzo.
......Rozłożył ręce w geście rezygnacji.
......Droga wolna. Możesz przejąć pałeczkę.
......Na wpół zjedzone jabłko nie wydawało mu się wyglądać tak apetycznie, jak przed tą rozmową, odnalazł więc wzrokiem kosz i odpychając się plecami od ściany, ruszył w jego stronę. Wyrzuciwszy owoc zamaszystym ruchem, dodał:
......Tylko nie mów potem, że nie ostrzegałem. Koleś naprawdę ma nawalone w głowie.
......Postukał się palcem po głowie i bez pożegnania, oddalił się w głąb korytarza.
......Nie czuł się jak wygrany po tej rozmowie. Miał obawę, że się ujawnił i tak samo obawiał się, że Rem mogła też go ujawnić.
......Zagryzł wargę.
......Mógł bardziej na siebie uważać. Dał się wczoraj ponieść żądzom, wykazując się niczym innym jak jedynie głupotą. Za dużo tu ryzykował. Musi być bardziej ostrożny, inaczej będzie kompletnie stracony w Złotej Gwieździe. A wtedy co mu pozostanie? Jak inaczej odnajdzie Aliego i zemści się na Białych za to, co mu zrobili? Nawet jeśli Ginger prawdopodobnie nie była dla niego zagrożeniem i tak musi odpuścić. Przynajmniej na razie.
......Cholera — warknął pod nosem.
......Uświadomił sobie, że jednak nie zawsze wszystko idzie po jego myśli.
Fleovie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fleovie
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {19/03/24, 04:36 pm}

Show me the ugly world (kontynuacja) Sygnaturka

.....................Dźwięk wgryzania się w jabłko niesamowicie irytował Ginger, szczególnie w chwili, gdy realnie potrzebowała się skupić, żeby jakkolwiek wyjść z tej rozmowy z twarzą. Kayden zdawał się być całkowicie niewzruszony, do momentu, aż dziewczyna nie wspomniała o tym, że Rem uchyliła jej rąbka tajemnicy odnośnie ich wczorajszego spotkania. Próbował nawet to z niej wyciągnąć, ale celowo uniknęła odpowiedzi, kierując rozmowę na nieco inne tory.
.....................Kolejne kroki, jakie podjęła Ginger, jedynie rozjuszyły Kaydena, co kompletnie nie było jej zamiarem. Stała twardo przed nim, napinając z nerwów mięśnie brzucha, jednocześnie zmuszając się, aby nie odwracać wzroku od zdecydowanie silniejszego w tej rozmowie chłopaka. W takich momentach żałowała, że nie jest Vivienne, bo ta nigdy nie dałaby się tak załatwić. Z drugiej strony, w przeciwieństwie do wicekapitan, Ginger przynajmniej potrafiła nawiązywać jakiekolwiek relacje. Najwyraźniej coś za coś.
.....................Mina zrzedła jej jeszcze bardziej, gdy Raven zaczął używać bardzo ostrych słów względem prawdziwej natury Wayde'a, której ona w ogóle nie postrzegała w ten sposób. Wiedziała, że był nieco zagubiony i nie potrafił się odnaleźć w nowej rzeczywistości, ale całkowicie miał do tego prawo, w końcu nagle znalazł się w zupełnie innym, obcym mu środowisku. Każdy z odratowanych, ale też werbowanych, przeżywał to po swojemu. Nie za bardzo rozumiała, dlaczego Kayden tak bardzo uwziął się akurat na niego, bo epitety, jakich używał, wskazywały, jakby wiedział coś więcej, ale trzymał to dla siebie, zupełnie jakby chciał być kimś wszechwiedzącym i po czasie powiedzieć wszystkim A nie mówiłem? Dla Mari było to po prostu nie w porządku. Uważała, że blondyna zaślepia jakaś nienawiść, może zazdrość i to właśnie dlatego wyrażał się w taki, a nie inny sposób. Nie zmieniało to jednak faktu, że było to nie w porządku.
.....................Może mógłbyś sobie darować takie określenia. Naprawdę nie rozumiem, skąd u was taka niechęć — wydukała, próbując załagodzić sytuację, jednak wiedziała, że Kayden rozjuszył się już wystarczająco, więc najlepszą opcją było się zamknąć. — Uważam, że po prostu możemy sobie pomóc. A jeśli masz rację, to kiedyś ci ją przyznam — mówiła, już właściwie to pleców chłopaka, który ruszył dalej korytarzem, zostawiając ją samą. Zaczęła się zastanawiać, czy to w ogóle był dobry pomysł, żeby próbować dogadać się z Ravenem. Nie znała go na tyle, by odpowiednio poprowadzić rozmowę i szybko dało się to we znaki. Teraz przyszło jej liczyć, że mimo wszystko Kayden zrozumiał jej intencje, że nie chciała źle, a jedynie uważała, że mogą sobie nawzajem pomóc.

Show me the ugly world (kontynuacja) Vivienne-Remrose-starthclyde-2

.....................Przez następne kilka dni nie myślała o niczym innym, niż o pracy i bardzo jej się to podobało. Według Rem zarobiona głowa to szczęśliwa, pozbawiona trosk głowa. Nie nabrała zobojętnienia wobec sytuacji, które działy się w ostatnim czasie, ale zdecydowanie udało jej się choć trochę zdystansować, przemyśleć na chłodno swoje zachowanie. Czy wyciągnęła wnioski? Tak jej się przynajmniej wydawało, aczkolwiek nie miała się jeszcze jak o tym przekonać, bo możliwości konfrontacji nie było żadnych.
.....................Zastanawiała się, dlaczego poczuła się urażona, gdy Kayden zmył się tamtego wieczoru. Przecież niczego od niego nie oczekiwała, działanie podjęła sekundę po tym, jak do głowy wpadł jej pomysł, by go pocałować. Więc czemu tak ciężko było znieść myśl, że dla niego cała ta sytuacja nie miała wielkiego znaczenia? Tak zakładała, a gdy jej założenia się sprawdziły, to okazało się, że w środku liczyła, że była w błędzie. Nie potrafiła tego jednak przyznać wprost.
.....................Co tyczyło się Wayde'a, zrozumiała, że musi odpuścić. Ich światy zmieniły się tak bardzo, że nie potrafili już odnaleźć wspólnej drogi, przynajmniej nie w taki sposób, o jakim zawsze fantazjowała Vivienne. Teraz należało porzucić te myśli i pogodzić się z faktem, że Wayde, którego odnalazła, to nie ten sam facet, którego znała przed odejściem do Laboratorium. Musiała pogodzić się z myślą, że to nic złego, że ona też się zmieniła i to właśnie te zmiany doprowadziły ją tu, gdzie teraz stała. Była silniejsza, ale też naznaczona bólem. Przekłuła ten ból w siłę i choć czasem nadal czuła, jak rozrywał ją od środka, to teraz przynajmniej nie myślała o śmierci każdej nocy, gdy gasiła światło i kładła się do łóżka.
.....................Titus przejął pieczę nad obowiązkowymi zajęciami z samoobrony, z których przy okazji wyłania się potencjalnych przyszłych członków oddziałów zbrojnych. Czuł się w tym świetnie, tak więc Rem nie miała żadnych oporów, aby oddać mu dowodzenie. Miejscami było jej to nawet na rękę, mogła zrzucić z siebie nieco tego ciężaru przywództwa. Zamiast tego przyglądała się trenującym, jak wzajemnie się okładają, czasem bardzo losowo i bez pomyślunku, a czasem z dokładną strategią. To właśnie ci z dobrym planem działania zasilą w przyszłości ich szeregi.
.....................— Drogie panienki, dzisiaj znowu potrenujemy sobie walkę w kontakcie bezpośrednim — Titus klasnął w dłonie, aby zwrócić na siebie uwagę podopiecznych. — Wiem, że średnio to lubicie, ale uwierzcie mi, takie bliższe poznanie dobrze wam zrobi — uśmiechnął się półgębkiem, a następnie pogrupował rekrutów na mniejsze grupki.
.....................Vivienne szybko rozpoznała, że Titus ma już swoich faworytów. Trenował z grupą codziennie, poznał ich już na tyle, aby znaleźć pierwsze potencjały.
.....................Masz już ulubieńców, co? — Zagaiła, gdy razem przechadzali się pomiędzy grupkami, które we własnym zakresie się rozgrzewały.
.....................— Nie da się ukryć, mam kilku na oku. Faworytom szczególnie dam w kość — szyderczy uśmiech nie schodził mu z twarzy. — Mam już 27 lat, jestem za stary, żeby sam sobie dostarczać rozrywki, a nie ma nic lepszego, jak dwóch piorących się chłopów z nadzieją na awans — położył Rem rękę na ramieniu, po czym przystanęli na chwilę. Obserwowali grupy w milczeniu, a następnie Titus rozpoczął trening właściwy. Rem starała się nie zwracać zbytniej uwagi na chłopaków, chociaż było to dla niej stosunkowo trudne.
Seisevan
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Seisevan
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {22/03/24, 12:10 am}

Show me the ugly world (kontynuacja) Kopia-Kopia-Nah-Jliel


......Ta cała sprawa z Remrose zajmowała mu głowę dużo bardziej niż się tego spodziewał. Obwiniał za to brak snu, bo jego ciało ostatnimi czasy miało opory przed tym, żeby się zrelaksować po całym dniach pracy i treningów. A co za tym idzie, jego głowa też nie mogła wypocząć obciążona zbędnymi trwogami.
......Następnego dnia po rozmowie z Ginger, wszyscy zebrali się na porannym apelu, a dowództwo ogłosiło trening z samoobrony. Nie ukrywał swojego zadowolenia, mając nadzieję, że pozwoli mu to oderwać się od błąkających się myśli chociaż na chwilę. Poza tym musiał przyznać, że lubił te treningi. Nie dało się nie zauważyć, że zazwyczaj radził sobie bardzo dobrze, a czasami zdarzało mu się nawet dawać porady pozostałym rekrutom. Za zręczność mógł podziękować sobie samemu za dzieciaka. Wielokrotnie w Delcie zdarzało mu się walczyć o kawałek chleba ze starszymi od siebie rzezimieszkami. Na początku jednak nie było tak łatwo. Bez skrupułów lali go na kwaśne jabłko, zabierając wszystko, co udało mu się zarobić danego dnia. To była lekcja życia, a z każdym kolejnym dniem nabierał wprawy do czasu, kiedy wreszcie udało mu się odegrać za wszystkie czasy.
......Pamięta ten dzień doskonale. Był z siebie naprawdę dumny. Pokiereszowany, ale zwycięski wrócił do domu z odzyskanymi pieniędzmi i tuzinem pomarańczy, które tak rzadkie były w ich dystrykcie. Tylko bogatsi od nich mogli sobie na nie pozwolić. Złodziejaszki zapewne przekradły się do innej części miasta, żeby je pozyskać, co było bardzo ryzykowne. Mogła grozić im nawet śmierć. Czym jednak była śmierć przez rozstrzelanie w obliczu głodu – to strach przed nim najbardziej wykręcał trzewia i popychał do ostateczności.
......To był jedyny raz, kiedy widział Aliego tak szczęśliwego, a smak słodkiego owocu pozostał w jego pamięci na długo. Już nigdy więcej nie udało mu się go spróbować, a same chłoptasie, z którymi walczył, zostały zaciągnięte do pracy w rybołówstwie. Pewnego dnia w czasie sztormu kurt rybacki zatonął a wraz z nim cała załoga. Chociaż Kayden wiele przez nich przeszedł, wiele się również od nich nauczył.
......Rozgrzewka podczas treningu była jednak całkiem wymagająca. Walczył przeciwko krępemu chłopakowi Edisonowi, pseudonim Zayd, któremu też zazwyczaj dobrze szło na macie. Wymierzał on raczej silne niż przemyślane ruchy, ale były one na tyle szybkie, że Kaydenowi z trudem udawało mu się ich unikać. Kiedy po dłuższej defensywie w końcu udało się go powalić na matę, pomógł mu podnieść się z podłogi i pogratulował mu zawziętości.
......W kącie zauważył Kevena naprzeciwko Alaine. Nie spodziewał się tej dwójki walczącej przeciwko sobie, był to jednak interesujący spektakl.
......– Nie chce jej skrzywdzić – mówił chłopak, powstrzymując się od zadania ciosu.
......– Ale właśnie powstrzymując się, ją krzywdzisz! – Kayden usłyszał głos innego chłopaka, który próbował przemówić Kevenowi do rozsądku. – Kiedy przyjdzie jej walczyć z kimś na froncie, nie będzie taryfy ulgowej.
......Alaine wykorzystując sytuację, zbliżyła się do chłopaka i nim ten zdążył zareagować, powaliła go na matę. Oboje wydawali się tym zaskoczeni.
......Ocierając pot z czoła, Kayden zauważył kątem oka swojego współlokatora. Wayde przymierzał się do wykonania ruchu w kierunku Aleksego – współlokatora Kevena. Oboje wydawali się niepewni swoich następnych kroków.
......Kayden sięgnął po butelkę z wodą i podszedł do nich nieco bliżej.
......Nogi miękko w kolanach. Nie możesz ich usztywniać, to cię blokuje – skierował słowa w stronę ciemnoskórego chłopaka.
......Wayde uważnie obserwował blondyna spode łba niezadowolony z dodatkowego spektatora. Aleksy skinął bezsłownie głową i wykonał polecenie. Raven wskazał na stojącego naprzeciw Blue butelką trzymaną w dłoni i pochylił się w stronę młodego.
......Żebra, nerka, brzuch. To trzy miejsca, które z łatwością możesz zaatakować, zanim wróg cię powstrzyma. Jeśli twój przeciwnik nosi zbroję, istnieje szansa, że to jego słabe punkty – odparł pewnie, wymieniając z Waydem szybkie spojrzenia.
......Brunet zmarszczył brwi, zastanawiając się, do czego to wszystko prowadzi.
......Spójrz, on nawet się specjalnie nie broni. Garda jest za nisko, nogi za szeroko. Na froncie co najwyżej powali szczura, a nie Białego.
......Czego tu chcesz? – warknął Wayde, poprawiając mimowolnie swoją postawę i zamierzając się na przeciwnika.
......Aleksy jednak sprawnie uniknął jego ciosu, przechodząc do kontraktu.
......Świetnie! – pogratulował młodszemu chłopakowi, by potem odpowiedzieć drugiemu. – Od ciebie raczej nic nie potrzebuję. Pomagam za to koledze cię pokonać, chociaż i bez mojej pomocy by mu się to udało.
......Kayden uniósł brwi, kiedy Wayde zachwiał się na nogach, uchylając się od pięści przeciwnika.  Widząc rozbawiony wyraz twarzy blondyna, Blue wyprostował się.
......Przeszkadzasz nam, możesz się oddalić?
......Kayden miał już odpowiedź w zanadrzu, kiedy imiona ich dwójki zostały wywołane przez Titusa. Jeden i drugi spojrzał na wicekapitana, który już przywoływał ich na pustą matę po drugiej stronie sali. Wayde podziękował Aleksemu za wspólny pojedynek, rzucił okiem na swojego współlokatora ze skwaszoną miną i podążył za nim.
......Jesteś zadowolony? – wyrwało mu się w stronę idącej przed nim sylwetki.
......Jak najbardziej – odparł z zadowoleniem w głosie Kayden, odwracając się w jego stronę i ustawiając swojego ciało do pojedynku.
......Kilka osób zwróciło na ich uwagę, co znaczyło, że ich obopólny konflikt był bardziej zauważalny niż im się wydawało. Raven zatrzymał oczy na stojącej nieopodal Remrose, z którą wymienił spojrzenia. Przypominiał sobie mimowolnie ich wspólny wieczór. A później rozmowę z Ginger, która napomknęła, że coś o tym wie.  Czy faktycznie wiedziała? Próbował wyczytać coś ze spojrzenia wicekapitanki wymierzonego w niego jak załadowana broń. Tylko czekał, aż wystrzeli, ale jednak cokolwiek siedziało w głowie dziewczyny, pozostało dla Kaydena tajemnicą.
......Z ciszą zawieszoną w powietrzu tylko pomiędzy ich dwójką, Raven i Blue stanęli naprzeciw siebie z pełnym skupieniem. Bądź połowicznym w przypadku blondyna, bo w jednym momencie cała feeria myśli powróciła do niego jak uderzenie młotem.
......Kayden spodziewał się szybkiego zwycięstwa, był więc zaskoczony kiedy Wayde postanowił ruszyć na niego pierwszy. Brunet miał już dość, chciał zażegnać ten konflikt, a liczył, że jeśli uda mu się pokonać swojego współlokatora, może ten w końcu go doceni i odpuści mu codzienne zaczepki. Raven uchylił się od pięści wymierzonej w jego żebra.
......Jednak można cię czegoś nauczyć – odparł z sarkastycznym uśmiechem z poziomu brzucha Wayde’a i kiedy brunet przymierzał się do ponownego ciosu, Kayden złapał go w pasie i powalił na matę.
...... Szybko i bez zbędnych ceregieli przejął inicjatywę. Chciał zakończyć to szybko. Nie miał zamiaru urządzać teatrzyku dla obserwujących go oczu. Wśród nich była też Rem. Ciekaw był, komu kibicowała w tym pojedynku i czy w ogóle ma to dla niej jakieś znaczenie.
......Chwilę nieuwagi natychmiastowo wykorzystał Blue. Leżąc na plecach był uwięziony przez silne ramiona blondyna, ale kiedy ten zdawał się wypłynąć gdzieś myślą na ułamek sekundy, to było wystarczające, żeby uwolnić się z niebezpiecznej pozycji. Przerzucił blondyna na plecy, ale jego brak doświadczenia w walce został zweryfikowany, kiedy nie udało mu się utrzymać Kaydena zbyt długo pod sobą. Musiał obrać inną taktykę. Nie mógł polegać na sile swoich mięśni, bo ta nie mogła się równać z siłą jego przeciwnika. Musiał być inny sposób.
......Czego szukałeś wczoraj w pokoju Remrose? – spytał Wayde, kiedy znów przymierzali się na siebie, taksując się wzrokiem od góry do dołu.
......Jego słowa nie mogły dotrzeć do uszu reszty, chaos wywołany pojedynkami pozostałych rekrutów skutecznie zagłuszał ich rozmowę. I miał nadzieję, że tak też pozostanie. To miała być jego taktyka.
......Brunet uchylił się skutecznie przed ciosem. Był zawzięty, nie chciał dać za wygraną. Co innego była rozgrzewka – do tej nie przykładał się tak jak powinien – a co innego pojedynek który, miał przeczucie, dużo zmieni w przyszłości.
......Od kiedy interesuje cię, co robię wieczorami?
......Kayden zacisnął usta w cienką kreskę.
......To trwało dłużej niż powinno, a on czuł zbierającą się w nim irytację. Co sobą w tej chwili reprezentował? Wayde nie był znany z sukcesywnych pojedynków, właściwie łatwo można go było pokonać. Zazwyczaj przybierał pozycję defensywną, tylko czasami pozwalając sobie na odejście od tej reguły. Teraz jednak Kayden miał wrażenie, że stoi przed kimś ktoś inny. Ten błysk w jego oku był… czymś zupełnie nowym.
......Tak się składa, że od niedawna – powiedział Wayde pomiędzy kolejnymi wdechami i skutecznie zablokował nadchodzący cios. – Nie pozwolę ci jej skrzywdzić.
......Walka pomiędzy nimi rozpaliła się na dobre. Oboje zaczęli poruszać się po macie jak dwie szachowe figury, starając się przewidzieć kolejne ruchy drugiego. Wymiana ciosów była szybka i bardziej lub mniej precyzyjna. Jednak żaden z nich nie dawał za wygraną. Zrobiło się między nimi naprawdę poważnie.
......Pilnuj swojego nosa, Wayde. I swojej uroczej sanitariuszki również – wycedził Kayden przez zaciśnięte zęby. – A dorosłe sprawy zostaw starszym od siebie osobom. Remrose doskonale sobie bez ciebie poradzi.
......Ta uwaga, którą poświęcił na wypowiedzenie słów, została rozproszona na tyle, że w którymś momencie Wayde przejął prowadzenie. Jego taktyka zdawała się zadziałać. Jednym zwinnym ruchem, którego Raven zupełnie się po nim nie spodziewał, powalił blondyna na matę, przyciskając go sobą do ziemi.
......To nie zmienia faktu, że nie mogę się o nią troszczyć – warknął Wayde, kiedy wisiał pochylony nad współlokatorem, uniemożliwiając mu ucieczkę. – Nie zbliżaj się do niej. I poddaj się.
......Dowódca oznajmił koniec pojedynku, a w jego głosie dało się odczuć zaskoczenie. Wayde, z zaciśniętymi na koszulce Kaydena dłońmi, odepchnął się od niego. Powstał na nogi, dysząc ze zmęczenia, a jego serce dudniło w jego piersi i słyszał je też w uszach, jak gong wybijający koniec pojedynku. Z trudnością powstrzymywał cisnący się na jego usta uśmiech zwycięstwa.
......Wygrał. Naprawdę wygrał.
Fleovie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fleovie
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {31/03/24, 05:38 pm}

Show me the ugly world (kontynuacja) Vivienne-Remrose-starthclyde-2

.....................Obserwowanie nowych pokoleń rekrutów nie było fascynującym zajęciem. Vivienne znacznie bardziej odnajdywała się w działaniu wśród wyszkolonych osób, jednak jej ranga wymagała, aby dawała z siebie wszystko w każdym przypadku. Mimo wszystko wciąż jednak była kimś w rodzaju cienia dla Wilhelma, który w pastwieniu się nad nowymi czuł się jak ryba w wodzie.
.....................Jej wzrok rzadko sięgał do znajomych twarzy, ponieważ przejęła kontrolę nad inną grupą podopiecznych. Próbowała udzielić cennych wskazówek dziewczynie, która ewidentnie nie nadążała za coraz to intensywniejszym tempem zajęć. Jednak po jakimś czasie jej uwaga siłą rzeczy przeniosła się na Ravena oraz Blue, a z tym pierwszym wymieniła spojrzenia. Blondyn wtrącał się do walki między Waydem a Aleksym, co przykuło wzrok kilku osób. Vivienne ukradkiem przyglądała się sytuacji, recytując w myślach obraźliwe epitety w kierunku Kaydena, który jak zwykle próbował wsadzić kij w mrowisko. Skierowała błagalny wzrok w stronę Titusa, a ten w momencie złapał jej spojrzenie. Jako że łatwo było zrozumieć niemą prośbę wicekapitanki, mężczyzna wiedział, że musi zaprowadzić nieco dyscypliny. Gdyby nie dowodził, chętnie pozwoliłby im okładać się do woli i bez żadnych zasad. Jednak chcąc dowieść swojej mocy sprawczej, zdecydował, że panowie zmierzą się indywidualnie, skoro ewidentnie mają do siebie jakiś problem. Wiedział, że Rem się to nie spodoba, bo dla niej najlepiej by było, gdyby po prostu przeniósł chłopaków do innych grup.
.....................Wilhelm zwrócił na siebie uwagę poprzez wyraźne odchrząknięcie, po czym zaprosił chłopaków na osobną matę. Taki szybki pojedynek miał kilka zadań. Po pierwsze, przynajmniej częściowe rozładowanie napięcia pomiędzy chłopakami. Po drugie, sprawdzenie jego żołnierskiej intuicji odnośnie Kaydena. Po trzecie, czystą rozrywkę dla niego. Niestety, po latach odsłużonych w wojsku zostały mu pewne sadystyczne zapędy.
.....................Vivienne przyłączyła się do bacznie obserwującego i sędziującego pojedynek Wilhelma. Westchnęła głośno i przeciągle, tak, aby usłyszał.
.....................— Wiem, że nie o to ci chodziło, ale nie dam sobie odebrać zabawy — Titus spojrzał na towarzyszkę, po czym skinieniem głowy wskazał na przymierzających się do walki rekrutów. — Są jak dzieci, a my musimy zrobić z nich żołnierzy.
..................... Nie ze wszystkich. Dobrze wiesz, że z Blue żołnierza nie będzie — odpowiedziała z wyczuwalnym spięciem w głosie.
.....................— To prawda, ale z Ravena bez wątpienia zrobię dobrego żołnierza. Jednak dopóki ta dwójka się między sobą gryzie, tak długo nie zintegrujemy grupy.
.....................Viv niestety wiedziała, że Titus ma rację. Zastanawiała się tylko, czy rozwiązywanie problemów siłą faktycznie ma sens. Jeśli Kayden by wygrał, nie dałby o tym zapomnieć Wayde'owi przez najbliższe dwa tygodnie, a to tylko zaostrzy konflikt.
.....................W tej chwili rekruci ruszyli do walki, a Rem zorientowała się, że przecież miała reprezentować olewczy stosunek wobec ich konfliktu. Dodatkowo miała zachować zimną krew odnośnie tego, jakie łączą ją z nimi relacje. Opamiętała się więc i podczas reszty pojedynku już nie zabrała głosu.
.....................Ku zdziwieniu jej oraz Titusa, Wayde pokonał Kaydena. Kiedy przygniótł go do ziemi, Viv zobaczyła coś bardzo niepokojącego w tym, jak na siebie patrzyli. Zaskoczony Wilhelm zakończył walkę, a w jego oczach Rem dostrzegła rozczarowanie. Vivienne natomiast, choć też nie spodziewała się takim wynikiem, w środku cieszyła się z wygranej Wayde'a.
.....................Niedługo później Titus zakończył trening, dyskretnie prosząc kilka osób, aby później zgłosiły się do biura. Wśród nich był Kayden. Mężczyźni niedługo później się spotkali. Vivienne również przebywała wtedy w biurze, ale na zapleczu, tak więc była niezauważalna dla blondyna.
.....................— Zaskoczyłeś mnie dzisiaj. Mam co do ciebie wielkie plany, a ty chyba na siłę chcesz sobie rzucić kłody pod nogi. — Titus wystąpił przed biurko, po czym oparł się o nie tyłem. Strzelił knykciami najpierw w jednej dłoni, potem w drugiej. Kayden słuchał. — Nigdy nie ukrywam swoich faworytów. Ty i wszyscy, którzy weszli tu dzisiaj przed tobą, nimi są. Każdemu udzieliłem wskazówek. Tobie też jakaś przypadnie i pewnie domyślasz się, o co mi chodzi.
.....................Vivienne stanęła tuż przy drzwiach zaplecza, chcąc usłyszeć każde słowo.
.....................— Jesteś zdolny i ambitny — szanuję to. Ale za tym idzie również twoja lekkomyślność. Prowokujesz kolegów i dajesz się sprowokować. Musisz nauczyć się działać zespołowo i twardo stąpać po ziemi. Blue nie będzie żołnierzem, nawet do tego nie aspiruje. Ma zupełnie inne zdolności, które okażą się być cenne dla innych organizacji w bazie. A jednak cię dziś pokonał. Zastanów się, gdzie popełniłeś błąd i wyciągnij wnioski — zakończył bardzo surowo, po czym spojrzał na chłopaka, a jego wzrok złagodniał. Klasnął w dłonie i podszedł bliżej Ravena. Vivienne w tym czasie weszła na nowo do biura i zaczęła grzebać w papierach przy swoim stanowisku.
.....................— Rem, a ty masz faworytów tak jak ja? — Wilhelm zwrócił się w stronę koleżanki, a ta odpowiedziała mu, nie odrywając wzroku od biurka.
.....................Absolutnie nie. Faworyzowanie to twoja robota.
.....................— Oschła jak zawsze... — Westchnął, po czym ponownie spojrzał na blondyna. — Masz mi się dobrze spisać. Gdy zakończycie proces przygotowawczy, wprowadzone zostaną relokacje, więc masz przynajmniej motywację, bo a nuż zmienisz współlokatora — położył mu rękę na ramieniu, poklepał je, po czym niedbale opuścił rękę wzdłuż ciała. — Możesz odejść. Ja też się zmyję — dodał, kierując się w stronę drzwi. — Rem, zamkniesz za mnie, prawda? — Zapytał na odchodne, z głupim uśmieszkiem na twarzy, doskonale znając jej odpowiedź.
..................... Innego wyjścia nie mam, nierobie — posłała mu piorunujące spojrzenie, a gdy drzwi się zamknęły, odłożyła segregatory na odpowiednie półki. Wszystko robiła w milczeniu, mając nadzieję, że Kayden sam skieruje swoje cztery litery do wyjścia, a gdy tak się jednak nie stało, wystąpiła przed swoje biurko i spojrzała na blondyna.
..................... A ty co tu jeszcze robisz? Wasza rozmowa dobiegła końca — rzuciła w jego stronę, po czym wróciła do sprzątania dokumentów i odkładania je na odpowiednie półki. — Naprawdę weź sobie do serca to, co mówi do ciebie Titus. Bo póki co za bardzo cwaniakujesz — przystanęła po chwili nerwowego krzątania się. Stanęła na tyle blisko blondyna, aby móc spojrzeć mu prosto w oczy. Tym razem nie była jednak ani trochę zawstydzona. Wręcz przeciwinie, w jej oczach paliły się ogniki. Wciąż czuła jednak pewien rodzaj napięcia, którego nie potrafiła opisać. Czubkiem palca dźgnęła chłopaka prosto w środek klatki piersiowej — To do was obu: przestańcie zachowywać się jak dzieci. Bo inaczej możesz pomarzyć o wojaczce i najbliżej frontu znajdziesz się, jak będziesz pakował nam wóz z zaopatrzeniem, jako magazynier — serce zabiło jej mocniej, przez co na moment odwróciła wzrok. — Zresztą masz własny rozum i robisz, co chcesz.  
.....................Bardzo chciała brzmieć jak zastępca dowódcy, a nie jak ktoś, kto jest personalnie zaangażowany w losy tych dwóch. Ukryć również chciała fakt, że wciąż dręczyło ją wspomnienie wieczoru sprzed kilku dni. Nie wiedziała jednak, czy jej się to udało.
Seisevan
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Seisevan
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {18/04/24, 01:12 am}

Show me the ugly world (kontynuacja) Kopia-Kopia-Nah-Jliel



......Miał ochotę zapaść się pod ziemię, a nawet schować się w najciemniejszym kącie Złotej Gwiazdy i już nigdy z niego nie wyjść. A jednak wiedział, że musi stawić czoła porażce i przyjąć ją na klatę. Nawalił i dobrze o tym wiedział. Pozwolił się zdezorientować, a to kosztowało go wiele.
......Miał za swoje.
......„Nigdy nie lekceważ swojego przeciwnika”, kołotały mu się w głowie słowa jednego z dowodzących. Nawet jeśli przeciwnikiem jest nie kto inny, jak ten zasrany dupek – Wayde.
......Kayden podniósł się z podłogi, lustrując bruneta od góry do dołu. Oboje podali sobie ręce bez słowa. Mięśnie zacisnęły się widocznie na szczęce blondyna, a jego spojrzenie wyrażało więcej niż mogłby jakiekolwiek słowa. Może i Blue był irytujący i przyprawiał go zawsze o zmarszczkę pomiędzy brwiami. Może wtykał nosa w nieswoje sprawy i miał popierdolone w głowie. Może i zwykł bratać się z Białymi, bo czuł silną potrzebę, żeby być przydanym, ale cholera – może w końcu też przejrzał na oczy. I urocza sanitariuszka mogła mieć w tym coś wspólnego.
......Od momentu, kiedy spojrzenia Ravena i Remrose skrzyżowały się na chwilę podczas pojedynku, chłopak starał się unikać jej oczu, w razie gdyby przypadkiem miał w nich zobaczyć zawód. To byłby dla niego cios na tyle wielki jak kolejne powalenie na podłogę. Niepokoiło go, że w głębi duszy tak bardzo zależało mu, jak będzie prezentować się w oczach wicekapitanki. Nie potrafił jednak przestać.
......Jego niepoprawny perfekcjonizm nie pozwalał mu się wyłamać i pokazać się ze złej strony – w jego mniemaniu – tej nieperfekcyjnej. Było tak niemal od zawsze, odkąd tylko pamiętał. Teraz jednak kiedy w końcu to się stało i pokazał słabość, miał wrażenie, że grunt zaraz się pod nim zawali. Pewność siebie opuściła go, zabierając mu cały dech z płuc.
......Na jego szczęście trening zakończył się niedługo później, a on nie musiał mierzyć się z innymi rekrutami. Propozycja Titusa, żeby spotkać się z nim w biurze zaniepokoiła Kaydena. Był pewien, że chodziło o jego dzisiejszą porażkę. Nie mógł odmówić, wiedząc że i tak musi stawić czoła tej rozmowie. Nie mówiąc nic, skinął głową i oddalił się w stronę stołówki. Był spragniony, ale potrzebował też chwili, żeby odetchnąć i zebrać myśli. Nie potrafił nawet wytłumaczyć tego, jak to się stało, że przegrał z Blue. Jak miałby usprawiedliwić się przed wicekapitanem, kiedy jemu samemu brakowało słów?
......Pochylił się do pudła z butelkami z wodą. Magazynowi byli wczoraj na tyle zajęci odbieraniem nowego towaru, że nie trudzili się, żeby wyciągać jedzenie z pudeł. Tak oto pod ścianą stały wypełnione po brzegi kartony z zapasami.
......– Ale bajer! – usłyszał za swoimi plecami głos Edisona, z którym przyszło Kaydenowi walczyć na początku dnia.
......Blondyn poczuł jego dłoń na ramieniu. Gest ten miał być prawdopodobnie czymś w rodzaju pocieszenia, a może po prostu wyrazem koleżeństwa, ale tylko sprawił, że żyłka na skroni Ravena zapulsowała.
......– Nie spodziewałem się! Przecież ty zawsze wygrywasz! Nawet mnie powaliłeś bez problemu! – kontynuował chłopak.
......Kiedyś musi być ten pierwszy raz – odparł blondyn z zaciśniętymi zębami i wyprostował się.
......Nie chcąc kontynuować tej rozmowy, oddalił się. Czuł na plecach spojrzenie Edisona. Raven zazwyczaj był duszą towarzystwa, potrafił rozmawiać z każdym, a nawet i czarować tę damską część rekrutów. Tym razem jednak chciał jak najszybciej uciec i nie wdawać się w rozmowy o tym, co się właśnie, do cholery, wydarzyło. Czekała go jeszcze rozmowa z Titusem, nie mógł więc pozwolić się wytrącić z równowagi po raz drugi.
......Zapukał do drzwi biura, kiedy miał pewność, że ochłonął. Te otworzyły się i Kayden zmierzył się spojrzeniem z postawnym, krótko ostrzyżonym Azjatą – Leem. Skinął mu bezsłownie i wszedł do środka, dostrzegając Titusa za biurkiem. Przywitał się z nim, jak przyszło przywitać się rekrutowi z wicekapitanem, a potem usiadł naprzeciwko niego w otwartej pozie. Nie zamierzał się przed nim kulić, ale też nie chciał udawać, że nic się nie stało.
......Wysłuchał słowa mężczyzny w milczeniu, zaciskając dłoń w pięści. Spodziewał się ich już wcześniej. Od jakiegoś czasu mógł dostrzec, że Titus trochę bardziej skupiał się na niektórych rekrutach, w tym także na Kaydenie. Poza tym blondyn mimo wszystko znał swoją wartość. Wiedział, że idzie mu dobrze. Dawał z siebie wszystko na treningach i mierzył wysoko. Tylko dzisiaj pozwolił sobie wejść na głowę.
......To więcej się nie powtórzy, kapitanie – odparł poważnie, bo w rzeczy samej wiedział, że wszystko to, co wydarzyło się dzisiaj i nie tylko, nie powinno mieć więcej miejsca. – Jestem gotowy przyjąć odpowiedzialność za swoje zachowanie.
Wypowiadając te słowa, zauważył wyłaniającą się znikąd Remrose. Zaciśnięta dłoń w pięści mimowolnie wyprostowała się na oparciu krzesła. Powiódł za nią spojrzeniem, a kiedy dołączyła do ich rozmowy, znów skierował oczy na Titusa.
......Tym razem ręka kapitana na jego ramieniu była pochlebiająca, ale Kayden czuł, że następna taka rozmowa mogłaby zakończyć się zupełnie inaczej. Wiedział, że powinien posłuchać sanitariuszki i odpuścić w końcu Waydowi. Tym bardziej, że to nie przynosiło mu żadnych benefitów. Robił to tylko dlatego, żeby podjurzyć chłopaka i zrobić mu na złość. I dlatego, że być może w ten sposób rozładowywał napięcie, jakie pozostało w nim nawet po opuszczeniu Laboratorium.
......Westchnął, kiedy Titus opuścił biura. Nie ruszył się jednak z miejsca. Wbijając wzrok w nieokreślony punkt pomiędzy kafelkami na podłodze, zamyślił się. Czuł, że powinien porozmawiać z Remrose, ale nie wiedział, co powinien powiedzieć. Słowa utkwiły w jego gardle. Zagryzając policzek, stukał palcami o drewnianą rączkę. Podniósł oczy, zatrzymując go na sylwetce brunetki opierającej się o biurko. A potem ich spojrzenia się skrzyżowały. Dreszcz, jak prąd, przebiegł po jego plecach. W jej źrenicach kryła się jakaś nieokreślona emocja, której nie potrafił odgadnąć.
......Co robię? Próbuję pozbierać się po tym, jak twój wychowanek skopał mi dupę – odparł z przekąsem, choć nie chciał, żeby nie wybrzmiały w tym jakiekolwiek wyrzuty.
......Jego kącik ust uniósł się nieznacznie.
......Muszę przyznać, że jak ten drań chce to potrafi – powiedział, zerkając na Remrose mimochodem. – Widocznie dobra motywacja może zdziałać wiele.
......Nie chciał więcej drążyć tematu, choć sugestia była tutaj bardzo namacalna.
......Kobieta zbliżyła się do niego, wbijając mu ostrzegawczy palec w żebra. Nie odwrócił wzroku, miast tego pokierował je wprost do jej oczu, zastanawiając się, co czai się za jej uważnym, być może ostrożnym, spojrzeniu.
......Masz rację – odparł, czym mógł wprawić brunetkę w osłupienie. – To było słabe zagranie. Ale każdy popełnia błędy, nieprawda?
......Umilkli, a była to cisza, którą oboje zauważyli.
......Pochylił się w stronę dziewczyny powoli, skracając dystans między nimi.
......Tylko, że niektórych błędów wcale się nie żałuje – uśmiechnął się szelmowsko, pozostawiając w powietrzu niedopowiedzenie dotyczące ich wspólnego wieczoru.
......Uważnie obserwował jej zachowanie, zastanawiając się czy może sobie pozwolić na więcej. Czuł jednak, że jeśli nie podejmie tematu już teraz, jego rozkojarzenie wkrótce może sięgnąć zenitu, a to przełoży się na jego wyniki w treningach. Poza tym nie mógł znieść tego nieodgadnionego spojrzenia, jakim obdarzała go Remrose. Teraz tliło się w nim coś jeszcze, jakby żar.
......Powoli musnął dłonią jej rękę, cofnął jednak ją po chwili. Nie chciał ryzykować, że ktoś mógłby wpaść do biura niespodziewanie, narażając ich oboje.
......Nie omieszkał jednak zadać pytania, które dudniło mu w głowie od jakiegoś czasu. Jego serce zadudniło w piersi.
......A czy ty, wicekapitan Remrose… – zaczął ostrożnie – …żałujesz?
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Show me the ugly world (kontynuacja) Empty Re: Show me the ugly world (kontynuacja) {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach