Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie byłam zaskoczona reakcją Williama. Byłam świadoma tego, że nie mógł zrozumieć moją wcześniejszą reakcję i w sumie nie chciałam aby się dowiedział, jak wtedy się poczułam. Trzeba było nauczyć się aby lepiej panować nad emocjami, aby oszczędzić sobie bólu. Głupio mi było teraz się przyznać, że brak słowa z jego strony mnie zabolało. Czyli tak to wygląda, gdy nie daje mi tyle uwagi co zazwyczaj? Nagle złość zniknęła i poczułam falę smutku oraz poczucia winy. Co za dziwne zmiany emocji. Może to przez te zioła? Mężczyzna w aptece coś wspominał, że mogą mieć takie efekty uboczne.
Odsunęłam na chwile swoje myśli aby skupić się na tym co mówił doktor Walsh. Więcej snu dla Sebastiana? Nie tego się spodziewałam, że usłyszę od niego. Miałam wrażenie, że przez ostatnie kilka dni mój brat nic nie robi tylko śpi. Lub się upija. Nie zamierzałam podważać słów lekarza i najwyraźniej mój brat miał podobne podejście.
Sebastian wstał aby pójść do jadalni, a ja skierowałam się do kuchni aby pomóc Williamowi. Chciałam dać sobie okazję aby jakoś się wytłumaczyć, ale nie mogłam znaleźć odpowiednich słów. Niezadowolona sama z siebie zaniosłam miskę gulaszu dla Sebastiana, kładąc ją tuż pod jego nosem.
- Anna powinna zaraz wrócić to wyślę ją aby kupiła to co zalecał doktor Walsh - powiedziałam i usiadłam obok niego. Brat poczekał aż przyjdzie William i każdy z nas będzie miał obiad za nim spróbował gulaszu.
- Jest... Nie jest złe. - skomentował, przytakując do siebie i jedząc kolejną łyżkę. Nie zamierzałam dzielić się swoją opinią. - Chyba powinienem tobie podziękować, że w ogóle przyszedłeś aby coś ugotować. W końcu, nie musiałeś. Nie wiem czy powinienem odebrać to jako krytykę, bo uważasz, że jakoś byśmy sobie nie poradzili bez Anny. Wiem, że Dove czasami zachowuje się, jak dziecko, ale dziećmi nie jesteśmy. - kopnęłam mocno brata pod stołem i Sebastian jęknął pod nosem, po czym spojrzał na mnie groźnie. - Pizda mała...
- Co powiedziałeś?
- Nie udawaj głuchej. Wiesz co powiedziałem.
Miał rację, doskonale go usłyszałam. Dlatego ponownie go kopnęłam, tym razem z ciepłym uśmiechem na twarzy. Gdyby nie to, że sama uznałam, że lepiej aby łagodniej podchodzić do Sebastiana to rzuciłabym w jego stronę nieprzyjemnymi słowami, ale się powstrzymałam. Nie było powodu go za bardzo prowokować skoro jest taki osłabiony.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Co spowodowało, że Dove sama przyszła mi pomóc w kuchni, nie wiedziałem. Widziałem za to, że coś ją dręczy, o czym nie chciała mi powiedzieć. Czułem to lecz nie zamierzałem naciskać. Jeszcze by się całkiem obraziła. Pozwoliłem jej więc pomóc, a chwilę później już siedzieliśmy przy stole.
Z lekkim uśmiechem słuchałem, jak oboje przekomarzają się ze sobą. Miłe to było, choć raz nie słuchać ich kłótni. Pomyślałem sobie nawet, że Dove mogłaby jechać na nowy rok do hotelu wraz z Sebastianem zamiast ze mną. Tym razem to Sebastian mógłby czarować pannę Lucy swym urokiem. Odpocząłby od codzienności, razem nawet mogliby naprawić sytuację hotelu. Zdecydowanie był to dobry pomysł, który musiałem jeszcze podsunąć Dove. A ja zostałbym i miał kilka dni na rozmowę z pewnym małżeństwem, aby już więcej nie wtrącali się w życie rodzeństwa. Rozwiązałoby to problem ze zdrowiem Sebastiana, z pozbyciem się niechcianych inwestorów. Oby tylko jeszcze przetrwać te kilka dni.
- A ty byś mi nie ugotował obiadu gdybym leżał chory? - spytałem Sebastiana w odpowiedzi na jego podziękowania. Ten się trochę zmieszał.
- Nie, przyniósłbym ci obiad z restauracji - jego komentarz mnie rozbawił. Ale co prawda to prawda, chyba bałbym się nawet wpuścić go do kuchni. Naszą rozmowę przerwał Vincent, który nagle wskoczył na moje kolana i zaczął miauczeć.
- Też głodny jesteś? - pogładziłem go po głowie, na co odpowiedział mi mruczeniem. Wtedy wziąłem go na ręce i skierowałem się do kuchni, by nałożyć mu do miseczki gulaszu.
- Spodobało ci się, co? - zapytałem go szeptem, siadając naprzeciw niego. Ten westchnął, kiwnął głową i zabrał się za jedzenie.
Z lekkim uśmiechem słuchałem, jak oboje przekomarzają się ze sobą. Miłe to było, choć raz nie słuchać ich kłótni. Pomyślałem sobie nawet, że Dove mogłaby jechać na nowy rok do hotelu wraz z Sebastianem zamiast ze mną. Tym razem to Sebastian mógłby czarować pannę Lucy swym urokiem. Odpocząłby od codzienności, razem nawet mogliby naprawić sytuację hotelu. Zdecydowanie był to dobry pomysł, który musiałem jeszcze podsunąć Dove. A ja zostałbym i miał kilka dni na rozmowę z pewnym małżeństwem, aby już więcej nie wtrącali się w życie rodzeństwa. Rozwiązałoby to problem ze zdrowiem Sebastiana, z pozbyciem się niechcianych inwestorów. Oby tylko jeszcze przetrwać te kilka dni.
- A ty byś mi nie ugotował obiadu gdybym leżał chory? - spytałem Sebastiana w odpowiedzi na jego podziękowania. Ten się trochę zmieszał.
- Nie, przyniósłbym ci obiad z restauracji - jego komentarz mnie rozbawił. Ale co prawda to prawda, chyba bałbym się nawet wpuścić go do kuchni. Naszą rozmowę przerwał Vincent, który nagle wskoczył na moje kolana i zaczął miauczeć.
- Też głodny jesteś? - pogładziłem go po głowie, na co odpowiedział mi mruczeniem. Wtedy wziąłem go na ręce i skierowałem się do kuchni, by nałożyć mu do miseczki gulaszu.
- Spodobało ci się, co? - zapytałem go szeptem, siadając naprzeciw niego. Ten westchnął, kiwnął głową i zabrał się za jedzenie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Odprowadziłam Williama wzrokiem, gdy wstał od stołu i poszedł z Vincentem do kuchni. Nie minęło dużo czasu aby Sebastian skończył jeść i sam odszedł od stołu, dając mi znać, że idzie się położyć u siebie i aby mógł odespać obiad. Sama nie ruszyłam się z miejsca przez jakiś czas, powoli dokańczając swoją porcję. Dopiero gdy nie miałam nic innego do roboty i zostałam sama z własnymi myślami wstałam od stołu i wzięłam swoją oraz Sebastiana miskę aby je umyć. Nie byłam pewna czy William zamierzał jeszcze jeść, więc nie ruszyłam jego.
W kuchni znalazłam Williama z Vincentem. Kot był najwyraźniej zadowolony i oblizywał się co jakiś czas jeżeli nie miał pyszczka w gulaszu. Przyglądałam im się tak przez chwilę.
- Chyba przepadasz za kotami - odezwałam się. William wcześniej wykazał chęci aby w jakiś sposób zadbać o kota, czy to polecał co powinnam mu kupić czy sam go chciał nakarmić. - Może tobie bardziej się przyda taki towarzysz niż Sebastianowi? - zaproponowałam, kładąc naczynia w zlewie. Zmusiłam się aby umyć naczynia, chociaż naprawdę robiłam to z wielką niechęcią i z kwaśną miną. Wiedziałam, że Sebastian nawet nie spojrzy w ich kierunku i nie oczekiwałam, że William się tym zajmie. Mimo wszystko był gościem i wystarczająco już nam pomógł.
- Dziękuję. Za obiad i za pomoc ze Sebastianem. - wcześniej już mu dziękowałam, ale uznałam, że powinnam ponownie okazać moją wdzięczność. - Gdybyś kiedykolwiek zachorował to upewnię się, że Sebastian też tobie coś ugotuje, zamiast kupować z restauracji.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Nie, jestem pewien, że Vincent bardziej przyda się wam niż mnie - uśmiechnąłem się lekko w stronę Dove. Kot zdążył już zjeść, oblizał się po raz ostatni i wybiegł z kuchni. Zapewne poszedł do Sebastiana, pilnować jego dobrego snu. I dobrze, w końcu to jego stróż i niech trochę zadba o odgonienie resztek koszmarów.
W międzyczasie kiedy Dove zmywała naczynia, wróciłem po resztę swojego obiadu i wróciłem z nim do kuchni.
- Chyba naprawdę bym wolał, żeby mi przyniósł coś z restauracji. Lepiej unikać surowych ziemniaków bądź żylastego mięsa - odparłem z rozbawieniem. Zdecydowanie nie chciałbym sprawdzać na własnej skórze zdolności kucharskich Sebastiana. Podczas kończenia swojego posiłku obserwowałem Dove jak wyciera naczynia czystą ściereczką, a potem odkłada je do szafki. Z jakiegoś powodu mnie to rozczuliło. Nigdy wcześniej nie widziałem, by Dove pomagała z gotowaniem w kuchni, nie mówiąc już o sprzątaniu po tym. Ale tym razem jakoś nie musiałem jej nawet prosić o pomoc tylko (mimo widocznej niechęci) sama to zrobiła.
Podszedłem do niej zanim skończyła, po czym przytuliłem ją od tyłu i delikatnie ucałowałem w odsłonięty kawałek ramienia.
- Wiesz, że Sebastian przyniósł też trochę ciasta? - spytałem, opierając policzek o jej głowę. - Jeśli masz jeszcze ochotę na deser, mogę je pokroić.
W międzyczasie kiedy Dove zmywała naczynia, wróciłem po resztę swojego obiadu i wróciłem z nim do kuchni.
- Chyba naprawdę bym wolał, żeby mi przyniósł coś z restauracji. Lepiej unikać surowych ziemniaków bądź żylastego mięsa - odparłem z rozbawieniem. Zdecydowanie nie chciałbym sprawdzać na własnej skórze zdolności kucharskich Sebastiana. Podczas kończenia swojego posiłku obserwowałem Dove jak wyciera naczynia czystą ściereczką, a potem odkłada je do szafki. Z jakiegoś powodu mnie to rozczuliło. Nigdy wcześniej nie widziałem, by Dove pomagała z gotowaniem w kuchni, nie mówiąc już o sprzątaniu po tym. Ale tym razem jakoś nie musiałem jej nawet prosić o pomoc tylko (mimo widocznej niechęci) sama to zrobiła.
Podszedłem do niej zanim skończyła, po czym przytuliłem ją od tyłu i delikatnie ucałowałem w odsłonięty kawałek ramienia.
- Wiesz, że Sebastian przyniósł też trochę ciasta? - spytałem, opierając policzek o jej głowę. - Jeśli masz jeszcze ochotę na deser, mogę je pokroić.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie miałam na myśli, że oddałabym Vincenta Williamowi. Serce chyba by mi pękło. Polubiłam towarzystwo kota, zwłaszcza pod koniec dnia, gdy byłam sama. Przynajmniej miałam przy sobie Vincenta, który czasami kręcił się obok i jeżeli nie spał u Sebastiana to spał u mnie.
Znieruchomiałam na chwilę czując dotyk i bliskość Williama. Nie spodziewałam się tego. Ulżyło mi, bo przynajmniej świadczyło o tym, że nie obraziłam go moim wcześniejszym zachowaniem. Rozluźniłam się i dokończyłam myć naczynia. Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc o deserze.
- Zjem trochę później, ale jeżeli ty chcesz to proszę bardzo - odpowiedziałam i odłożyłam ostatnie naczynie na swoje miejsce. Odwróciłam odrobinę głowę zmuszając go aby trochę się odsunął i spojrzałam mu w oczy. Chciałam mu powiedzieć, że czego więcej teraz nie potrzebowałam, ale musiałam się powstrzymać. Takie wyznanie byłoby zbyt romantyczne jak na nasze relacje. Było to wyznanie niczym z książek, które czytałam, a w nich były jedynie postacie w sobie zakochane. Nie byłam pewna czy byłam w nim zakochana. Wolałabym nie być. Mogłam się przyznać, że się do niego przywiązałam i go potrzebowałam, ale na tym się kończyło.
- Co robisz? - zapytałam łagodnie, nie ze złością czy pretensjami, a raczej z czystej ciekawości. Chciałam znać powód i co nim kierowało, że zdecydował się mnie tak objąć.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Trochę niechętnie odsunąłem głowę, kiedy kobieta się trochę przekręciła. Zdecydowanie wolałbym tak choć trochę jeszcze pobyć. Dopiero mieliśmy tą chwilę bez Sebastiana czy kręcącego się i pilnującego nas kota. Nie chciałem nie wiadomo czego, potrzebowałem jedynie trochę jej bliskości. Zabawne, że nigdy wcześniej nie odczuwałem takiej potrzeby.
- A jak myślisz? - zamiast odpowiedzieć, zrobiłem niewielki krok do tyłu, po czym ująłem Dove za nadgarstek i obróciłem twarzą do siebie.
- Mogę cię ucałować - posłałem kobiecie zadziorny uśmiech i zrobiłem to, o czym wspomniałem. Krótko i delikatnie, ale wystarczyło, bym znów poczuł to przyjemne ciepło. - Albo mogę tylko cię przytulać, jeśli sobie nie życzysz nic więcej - przy tych słowach zamknąłem Dove w uścisku na nieco dłużej.
- Bo nie wiem, jak tobie, ale mi zaczęło tego brakować - przecież wczoraj nie miałem nawet najmniejszej okazji, aby chociaż złapać ją za dłoń. Cały czas byliśmy wśród ludzi lub z Sebastianem, a potem zostawiłem ich samych. Wcale nie potrzebowałem wiele czasu, żeby zatęsknić za dotykiem Dove i uśmiechem, który kierowała tylko do mnie. Może było to bardzo samolubne z mojej strony lecz czy ona nie wykorzystywała naszej znajomości w podobny sposób? Oboje na tym korzystaliśmy. Momentami było to silniejsze ode mnie.
- A jak myślisz? - zamiast odpowiedzieć, zrobiłem niewielki krok do tyłu, po czym ująłem Dove za nadgarstek i obróciłem twarzą do siebie.
- Mogę cię ucałować - posłałem kobiecie zadziorny uśmiech i zrobiłem to, o czym wspomniałem. Krótko i delikatnie, ale wystarczyło, bym znów poczuł to przyjemne ciepło. - Albo mogę tylko cię przytulać, jeśli sobie nie życzysz nic więcej - przy tych słowach zamknąłem Dove w uścisku na nieco dłużej.
- Bo nie wiem, jak tobie, ale mi zaczęło tego brakować - przecież wczoraj nie miałem nawet najmniejszej okazji, aby chociaż złapać ją za dłoń. Cały czas byliśmy wśród ludzi lub z Sebastianem, a potem zostawiłem ich samych. Wcale nie potrzebowałem wiele czasu, żeby zatęsknić za dotykiem Dove i uśmiechem, który kierowała tylko do mnie. Może było to bardzo samolubne z mojej strony lecz czy ona nie wykorzystywała naszej znajomości w podobny sposób? Oboje na tym korzystaliśmy. Momentami było to silniejsze ode mnie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Wciąż nie byłam do końca pewna dlaczego William zapragnął takich czułości, ale nie mogłam narzekać. Było to całkiem przyjemne. Również go objęłam, zadowolona z takiej sytuacji. Brakowało mu tego? Było to całkiem zabawne, bo przecież prawie każdy dzień spędzaliśmy razem. Przymknęłam oczy wtulając się w niego trochę bardziej. Gdybym była kotem, jak Vincent, zapewne bym zamruczała ciesząc się jego ciepłem i znajomym zapachem, który kojarzył mi się jedynie z dobrymi wspomnieniami. Staliśmy tak w ciszy dopóki ponownie nie poczułam rosnącego poczucia winy. Czułam, że nie zasłużyłam sobie na taką przyjemność.
- Przepraszam - szepnęłam, otwierając oczy. - Za moje reakcję wcześniej. Chciałabym jakoś się wytłumaczyć, ale nie ważne co powiem to nie usprawiedliwia mojego zachowania. - złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku zanim go puściłam i odsunęłam się o niego na tyle ile mogła, lekko opierając się o blat za mną i krzyżując ramiona. Nawet jeżeli było to spowodowane mieszanką mojego rosnącego niezadowolenia i efektów ubocznych ziół powinnam była lepiej nad sobą panować. W sumie, skoro o ziołach mowa to chyba powinnam je niedługo wypić. Jeszcze dzisiaj tego nie zrobiłam.
Otworzyłam szafkę, gdzie dałam swoje zioła i przygotowałam wodę. Przy okazji postanowiłam zrobić świeżą herbatę dla Williama do deseru, chociaż wątpiłam, że William zje ciasto, które kupił Sebastian.
- Czasami się zastanawiam czemu jesteś dla mnie taki uprzejmy - przyznałam po chwili, ponownie odwracając się w jego kierunku. - Czasem zbyt uprzejmy, jeżeli mogę być szczera. Nawet gdy nie zasługiwałam na jakąkolwiek dobroć. - mimo tego, że Sebastian porównywał mnie do dziecka to byłam świadoma swojego zachowania i to, jak mogłam potraktować innych. Williamem był moim pierwszym przyjacielem, pierwszym towarzyszem do Birmingham po za moim bratem czy mamą, pierwszą osobą, której zwierzyłam się z wielu rzeczy. Chyba dlatego było mi łatwo zapomnieć o pewnych sprawach w jego towarzystwie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove zbyt szybko się ode mnie odsunęła, tracąc przy tym swój wcześniejszy nastrój. Naprawdę nie rozumiałem jak potrafiła wpadać w tak skrajne emocje z sekundy na sekundę. Jedynie przekonałem się, że kobieta obwinia się za tą niezrozumiałą dla mnie sytuację z wcześniej. Może faktycznie nieco mnie to zirytowało, ale nie na tyle, by wpędzała się w poczucie winy.
- Dovie, nie powinnaś potrzebować powodów, by być dla kogoś miłym czy uprzejmym. A już w szczególności, kiedy ten ktoś jest ci bliski. Nie musisz też zasłużyć sobie na dobro, aby je otrzymać - było to przykre, że Dove tak uważała. I skąd wzięło się u niej takie myślenie? Czy ktoś jej tak powiedział, czy została tego nauczona, czy sama wyciągnęła takie wnioski ze swoich przykrych doświadczeń.
- Nawet jeśli mnie czasem irytujesz, zachowując się jak dziecko, albo jak się na ciebie złoszczę, to i tak nie uważam, bym miał zacząć źle cię traktować. I nie opowiadaj więcej takich bzdur, bo to nieprawda - powiedziałem, odpowiadając jej spojrzeniem i krótkim uśmiechem.
Zabrałem też po sobie miskę po obiedzie, by ją umyć. Kiedy Dove parzyła nam herbatę, przyniosłem również filiżanki ze stołu z jadalni, by je umyć i byśmy mogli w spokoju usiąść w kuchni. Gdyby przyszła Anna, nie miałaby co narzekać na brudne naczynia.
- Dovie, nie powinnaś potrzebować powodów, by być dla kogoś miłym czy uprzejmym. A już w szczególności, kiedy ten ktoś jest ci bliski. Nie musisz też zasłużyć sobie na dobro, aby je otrzymać - było to przykre, że Dove tak uważała. I skąd wzięło się u niej takie myślenie? Czy ktoś jej tak powiedział, czy została tego nauczona, czy sama wyciągnęła takie wnioski ze swoich przykrych doświadczeń.
- Nawet jeśli mnie czasem irytujesz, zachowując się jak dziecko, albo jak się na ciebie złoszczę, to i tak nie uważam, bym miał zacząć źle cię traktować. I nie opowiadaj więcej takich bzdur, bo to nieprawda - powiedziałem, odpowiadając jej spojrzeniem i krótkim uśmiechem.
Zabrałem też po sobie miskę po obiedzie, by ją umyć. Kiedy Dove parzyła nam herbatę, przyniosłem również filiżanki ze stołu z jadalni, by je umyć i byśmy mogli w spokoju usiąść w kuchni. Gdyby przyszła Anna, nie miałaby co narzekać na brudne naczynia.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Zacisnęłam usta aby przypadkiem nie powiedzieć czegoś głupiego. Czy zabolało i zdenerwowało mnie to, że porównywał mnie do dziecka? Może tak. Wiedziałam, że potrafiłam być "niedojrzała" w pewnych momentach, ale nie chciałam tego usłyszeć od Williama. Sebastian mógł o mnie tak gadać ile chciał, ale on był moim bratem. Ciężko mi było to opisać, ale nie chciałam aby William tak o mnie myślał. Na serio, nasze relacje i moje uczucia do niego z każdym dniem robią się coraz bardziej dziwne i skomplikowane.
William wyszedł na chwilę z kuchni co dało mi trochę czasu aby przemyśleć jego słowa. Gdy wrócił miałam w głowie dziesiątki pytań.
- Jeżeli nie muszę zasłużyć na dobro to czy według ciebie każdy powinien je otrzymywać? - nie mogłam sobie przypomnieć czy kiedykolwiek mieliśmy taką rozmowę, a jak ze wszystkim byłam ciekawa myśli Williama. - Nawet morderca, czy mężowie którzy biją swoje żony i dzieci? A co z ludźmi, którzy specjalnie okłamują innych aby zarobić czy inaczej skorzystać z niewiedzy innych? - według mnie nikt taki nie zasługiwał na jakąkolwiek dobroć od innych. Jak inaczej wytłumaczyć to, jak ludzie tacy, jak Robert i jego matka traktują innych, na przykład kobiety w Widows Circle? Ich złośliwość nie pojawiło się znikąd.
- Wiem, że według ciebie nie jestem złą osobą i może w porównaniu do ludzi, którzy pracowali dla twojej rodziny nie jestem. Jednak dobra osoba nie jest egocentrykiem, nie jest zazdrosna o małe rzeczy, nie kłamie i nie kradnie. Złe osoby, jak ja, nie zasługują na dobro on innych. Ja na ciebie nie zasługuję i jest mi ciężko zrozumieć dlaczego wciąż chcesz mojego towarzystwa. - i miałam nadzieję, że William mi to jakoś wytłumaczy.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie musiałem zastanawiać się nad odpowiedzią dla Dove, bo według mnie nie było na to dobrej odpowiedzi. Gdybym był rzeczywiście aniołem, a nie tylko stróżem, nawciskałbym pewnie dyrdymałów odnośnie nadstawienia drugiego policzka. Dla mnie były to idealistyczne śmieci, gdyż nie uważałem, że trzeba być męczennikiem, aby być kimś wartościowym.
- Dove, zamiast oczekiwać ode mnie odpowiedzi zadaj sobie jedno pytanie. Czym ja zasłużyłem sobie na twoją przyjaźń? - spytałem, spoglądając jej prosto w oczy.
- Wiesz, kim jestem. Robiłem bardzo złe rzeczy wielu ludziom, przy których twoje nic nie znaczą. A mimo tego nie uciekłaś ode mnie, nie zamknęłaś przede mną drzwi swojego domu. W dodatku wciąż pozwalasz mi na te wszystkie drobne gesty, na dotyk, na pocałunek. Ja jestem złym człowiekiem. Dlaczego więc wciąż przy mnie jesteś?
Podszedłem ponownie bliżej kobiety, by odsunąć kosmyki z jej oczu. Skąd nagle wzięło się u niej tyle poczucia winy? Nigdy w żaden sposób nie dałem jej odczuć, że jest kimś, kto nie zasługuje na dobro, kimś gorszym.
- Dovie, nie istnieje tylko czerń i biel, jest mnóstwo szarości pomiędzy nimi. Nie zamierzam nikogo bronić ani nikogo oskarżać. To ty sama decydujesz kto jest wart twojej dobroci, bo każdy jest inny.
- Dove, zamiast oczekiwać ode mnie odpowiedzi zadaj sobie jedno pytanie. Czym ja zasłużyłem sobie na twoją przyjaźń? - spytałem, spoglądając jej prosto w oczy.
- Wiesz, kim jestem. Robiłem bardzo złe rzeczy wielu ludziom, przy których twoje nic nie znaczą. A mimo tego nie uciekłaś ode mnie, nie zamknęłaś przede mną drzwi swojego domu. W dodatku wciąż pozwalasz mi na te wszystkie drobne gesty, na dotyk, na pocałunek. Ja jestem złym człowiekiem. Dlaczego więc wciąż przy mnie jesteś?
Podszedłem ponownie bliżej kobiety, by odsunąć kosmyki z jej oczu. Skąd nagle wzięło się u niej tyle poczucia winy? Nigdy w żaden sposób nie dałem jej odczuć, że jest kimś, kto nie zasługuje na dobro, kimś gorszym.
- Dovie, nie istnieje tylko czerń i biel, jest mnóstwo szarości pomiędzy nimi. Nie zamierzam nikogo bronić ani nikogo oskarżać. To ty sama decydujesz kto jest wart twojej dobroci, bo każdy jest inny.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Odpowiedź Williama niby była oczywista. Z niewielkim niezadowoleniem musiałam przyznać mu rację. Znowu. Tym razem jednak nie zamierzałam popełnić tego samego błędu i się na niego obrażać, tylko dlatego ponieważ nie do końca podobało mi się to co od niego słyszałam. Nawet jeżeli był głosem rozsądku.
Mimo tego nie do końca spodobała mi się jego odpowiedź, bo w sumie nie do końca odpowiedział na moje pytanie.
- Sam sobie odpowiedziałeś na własne pytanie - mruknęłam, nie odwracając od niego wzroku. - Nikogo nie oskarżasz. Szanujesz mnie i wspierasz mnie mimo tego, że wiele osób nie zgodziłoby się ze mną z tym, jak prowadzę swoje życie. Dlatego "zasłużyłeś" sobie na naszą przyjaźń. - przerwałam na chwilę, gdy woda była gotowa i nalałam nam herbaty. Nie odsunęłam się od niego za daleko i nie podałam mu od razu filiżanki, bo nie chciałam kończyć naszej rozmowy.
- Nigdy nie dałeś mi powodu abym miała zacząć ciebie unikać czy nie zapraszać do swojego domu. Twoja przeszłość jest dosyć niepokojąca i mnie tym zaskoczyłeś, ale... - wzięłam głęboki wdech, dając sobie trochę czasu aby dobrać słowa. - Nie wiem co ze mną zrobiłeś. Może użyłeś jakieś sztuczki, której się nauczyłeś będąc w mafii. Wiesz, że jest mi ciężej zasnąć samej? Gdy jestem zła, smutna, zestresowana lub czegoś się obawiam to jedyne czego chcę to być przy tobie, abyś pomógł zapomnieć o wszystkim, abym mogłam złapać oddech.
Ciężko mi było się przyznać do tych rzeczy. Ująć pewne rzeczy w słowa i powiedzieć je na głos nie było czymś prostym.
- Dlaczego ty wciąż przy mnie jesteś? - rzuciłam w jego stronę podobnym pytanie, wciąż szukając odpowiedzi, której mi brakowało. Dlaczego ja? Nawet jeżeli zaprzyjaźnił się najpierw z Sebastianem to przecież nie oznaczało, że my również musieliśmy nimi być.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wciąż tylko 'dlaczego' i 'dlaczego', a ja nie potrafiłem odpowiedzieć jej na to konkretne pytanie. Nigdy nie powiem, że jestem blisko, bo jestem jej stróżem. Z resztą, wiedziałem już o Dove bardzo wiele rzeczy. Wystarczająco, abym mógł się teraz wycofać, by potem powoli zniknąć z życia Dove i być jak Anthony, jak każdy inny stróż. Być w tle, cicho i niewidzialnie. Lecz chodziło o moje egoistyczne pobudki, przez które nie byłbym w stanie pożegnać się z Dove i żyć w jej cieniu, dosłownie w cieniu. Chciałem być obok niej, patrzeć na jej uśmiech i radość, pomagać w smutkach, widzieć jak się rozwija i jak w końcu zaczyna wierzyć w siebie, ufać, że wszystko dobre co ją spotkało właśnie jej się należało, nie ważne jakim jest człowiekiem.
- Może dlatego, że czuję to samo? Jest mi dobrze, kiedy jesteś przy mnie. Nie lubię, gdy jesteś smutna, gdy dręczą cię koszmary, jak budzisz się zapłakana. Boli mnie to tak samo, jakby to należało do mnie - westchnąłem krótko, opierając się przy tym o blat. - Zawsze możesz przyjść do mnie, ze wszystkim. Nigdy cię nie odtrącę. Będę przy tobie tak długo, dopóki nie powiesz, że już nie chcesz mnie znać - a nawet i dłużej lecz to zatrzymałem dla siebie.
- Nigdy nie użyłem na tobie żadnych sztuczek. To jest coś, co ty ze mną również zrobiłaś. Już ci o tym mówiłem - przypomniałem o tym kobiecie. Wtedy nie bardzo na poważnie wzięła moje słowa. A teraz? Kiedy miała podobne odczucia, czy będzie w stanie mnie zrozumieć? Może moje uczucia były dziwne i niepokojące, ale wcale nie chciałem z nich rezygnować.
- Może dlatego, że czuję to samo? Jest mi dobrze, kiedy jesteś przy mnie. Nie lubię, gdy jesteś smutna, gdy dręczą cię koszmary, jak budzisz się zapłakana. Boli mnie to tak samo, jakby to należało do mnie - westchnąłem krótko, opierając się przy tym o blat. - Zawsze możesz przyjść do mnie, ze wszystkim. Nigdy cię nie odtrącę. Będę przy tobie tak długo, dopóki nie powiesz, że już nie chcesz mnie znać - a nawet i dłużej lecz to zatrzymałem dla siebie.
- Nigdy nie użyłem na tobie żadnych sztuczek. To jest coś, co ty ze mną również zrobiłaś. Już ci o tym mówiłem - przypomniałem o tym kobiecie. Wtedy nie bardzo na poważnie wzięła moje słowa. A teraz? Kiedy miała podobne odczucia, czy będzie w stanie mnie zrozumieć? Może moje uczucia były dziwne i niepokojące, ale wcale nie chciałem z nich rezygnować.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Zawsze. Nigdy. To były proste, ale ciężkie słowa. Niczym jakiegoś rodzaju przysięga lub obietnica. Patrząc Williamowi w oczy wiedziałam, że mówił szczerze. Mimo tego podeszłam do niego bliżej i objęłam jego twarz dłońmi. Mówi się, że oczy są oknami duszy. Dopiero gdy przyjrzałam się im bliżej poczułam gęsią skórę na karku. Dawno tego nie czułam i mimo upływu czasu wciąż nie mogłam zrozumieć co to znaczyło. Przecież nie były to motylki w brzuchu czy coś w tym stylu.
- Wierzę ci - powiedziałam nie odsuwając się od niego. Byłam świadoma tego, że wcześniej mu to powiedziałam, ale chciałam się upewnić, że dobrze mnie zrozumiał. - Wiesz, że zazwyczaj nie ufam nikomu do takiego stopnia. Proszę, nie zrób ze mnie idiotki. - dodałam. Chciałam uwierzyć, że zawsze będzie obok, że nigdy nie będę musiała ponownie się odnaleźć bez niego w moim życiu. Pozwoliłam sobie zaakceptować taką przyszłość i dalej nie wątpić w jego słowa.
Opuściłam dłonie abym mogła objąć go w pasie. Powoli lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Czy prosiłabym o zbyt wiele, jeżeli zapytam się czy mógłbyś ze mną zostać? - i z tą myślą uznałam, że niektóre sprawy były prostsze, gdy byliśmy w Birmingham. Gdy wyjedziemy ponownie z Londynu zapewne będzie równie łatwo zasnąć obok Williama, nie musiałabym prosić go niemalże każdą noc o jego bliskość.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wiedziałem o tym wszystkim. I nigdy nie zamierzałem nadszarpnąć zaufania Dove. Chciałem ująć jej dłoń, jednak kobieta zaraz opuściła swoje dłonie po to, by mnie objąć. Nie zostawiłem tego bez odpowiedzi. Czułem się przy niej o wiele lżej i mniejszy o połowę zmartwień.
- Dobrze wiesz, że ci nie odmówię - przyznałem, całując ją w czubek głowy. - Zostanę z tobą nawet na dłużej, ale dopiero wtedy, kiedy Sebastian pójdzie spać po kolacji, a Anna jeszcze nie wróci do domu. Nie będziemy ryzykować. Wiesz też, że zawsze możesz przyjść do mnie? - odsunąłem się troszkę, by móc spojrzeć kobiecie w oczy. Miło byłoby przestać się martwić, czy zaraz ktoś nie wejdzie do pokoju lub wychodzić kiedy jeszcze ciemno, zanim ktoś się zorientuje, że byłem z Dove.
- Może jutro po przedstawieniu teatralnym? - spytałem z nadzieją w głosie. - Kupię jakieś kolorowe zasłonki do okien i kwiaty w doniczkach. Może nawet znajdę jakiś miły dla oka obraz na ścianę i dywan we wzorki? - byłem skłonny wstawić do mieszkania nawet najgorsze brzydactwo jeśli Dove uzna, że tak powinno wyglądać, bo tak jest dobrze i sprawiłoby jej to radość.
- Dla ciebie mogę zmienić swoje białe ściany w kwitnące łąki, a na szafkach ustawić figurki zwierząt - wyznałem nieco rozbawiony taką wizją swojego mieszkania. Zdecydowanie bardziej przypominałoby to pokój małego chłopca niż dorosłego mężczyzny. Byłem jednak pewien, że i tak bym to zrobił.
- Dobrze wiesz, że ci nie odmówię - przyznałem, całując ją w czubek głowy. - Zostanę z tobą nawet na dłużej, ale dopiero wtedy, kiedy Sebastian pójdzie spać po kolacji, a Anna jeszcze nie wróci do domu. Nie będziemy ryzykować. Wiesz też, że zawsze możesz przyjść do mnie? - odsunąłem się troszkę, by móc spojrzeć kobiecie w oczy. Miło byłoby przestać się martwić, czy zaraz ktoś nie wejdzie do pokoju lub wychodzić kiedy jeszcze ciemno, zanim ktoś się zorientuje, że byłem z Dove.
- Może jutro po przedstawieniu teatralnym? - spytałem z nadzieją w głosie. - Kupię jakieś kolorowe zasłonki do okien i kwiaty w doniczkach. Może nawet znajdę jakiś miły dla oka obraz na ścianę i dywan we wzorki? - byłem skłonny wstawić do mieszkania nawet najgorsze brzydactwo jeśli Dove uzna, że tak powinno wyglądać, bo tak jest dobrze i sprawiłoby jej to radość.
- Dla ciebie mogę zmienić swoje białe ściany w kwitnące łąki, a na szafkach ustawić figurki zwierząt - wyznałem nieco rozbawiony taką wizją swojego mieszkania. Zdecydowanie bardziej przypominałoby to pokój małego chłopca niż dorosłego mężczyzny. Byłem jednak pewien, że i tak bym to zrobił.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
No tak, zawsze był apartament Williama. Nie pomyślałam wcześniej, że może Williamowi nie pasować nocne spacery z powrotem do swojego domu, ukrywając się przed Sebastianem i Anną. Czy gdybym poszła do niego zapewne zostałabym aż do ranka, za bardzo obawiając się powrotu do domu w środku nocy. Tylko jak to wytłumaczyć Sebastianowi, że od czasu do czasu znikam na jedną noc? Mogłam wyjść po tym, jak zaśnie i spróbować wrócić do domu zanim obudzi się Anna.
Od moich myśli odwrócił moją uwagę komentarz Williama. Słysząc o ozdobach i innych jego pomysłach zaśmiałam się lekko. Zdecydowanie nie byłoby to środowisko dla kogoś takiego, jak on. Nie zmusiłabym go cokolwiek zmienić w jego własnym apartamencie, tak samo jak nie oczekiwałabym aby William coś zmieniał w moich pokojach. Chociaż małe zmiany, które dobrze na niego by wpłynęły nie byłyby takie złe.
- Trochę roślin by się przydało - przyznałam, wciąż rozbawiona jego słowami. - Ładnie wyglądają i podobno im więcej ma się roślin w domu tym lepiej się oddycha i jest lepsze zdrowie. - tak przynajmniej zawsze mówiła moja matka i tak tłumaczyła czas, który spędziła w ogrodzie.
Zastanowiłam się jeszcze nad propozycją Williama, chociaż już wiedziałam czego najbardziej pragnęłam.
- Dobrze, przyjdę. Powiem Annie, że spędzę noc u Diany abym nie musiała późno wracać. - było to wiarygodne kłamstwo, a Anna nie rozmawia regularnie z nikim z Widows Circle. Nie przepada za moimi przyjaciółkami. - Chyba, że nie chcesz abym została... - zmrużyłam lekko oczy, wciąż uśmiechając się pod nosem.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiwnięciem głowy zgodziłem się z Dove. Kilka roślin na dobry początek byłoby odpowiednią zmianą, a i dzięki temu nie odczułbym od razu tych zmian. Zapamiętałem sobie, aby jutro gdzieś wyjść i znaleźć kwiaty doniczkowe.
- Oj już nie drocz się tak ze mną. Zostaniesz tak długo, jak długo będziesz chciała. Nie wygonię cię, a wręcz przeciwnie, będę chciał, żebyś została jak najdłużej - uśmiechnąłem się, obejmując kobietę trochę mocniej i gładząc ją przy tym po plecach. Dla mnie to żaden problem, aby została na całą noc, a potem i śniadanie, może nawet obiad… właściwe chyba nieco za wiele sobie wyobrażałem. Dove w końcu nie była moją kochanką, abym oczekiwał od niej tak wiele. A może w pewnym sensie była? Przecież w innym przypadku byśmy się tak nie ukrywali przed Sebastianem z naszą relacją, nie potrzebne byłyby zioła zapobiegające ciąży ani wcześniejsze umawianie się. To wszystko takie skomplikowane było. Miałem wrażenie, że niedługo oboje się w tym pogubimy.
- Może wypijmy już tą herbatę zanim wystygnie, co? - wypuściłem Dove z objęć, trochę przerażony własnymi przemyśleniami. - A potem pójdę po te zioła do apteki. Nie ma co czekać aż Anna wróci, a im szybciej Sebastian zacznie je pić tym będzie lepiej. Jak chcesz, to możemy razem pójść, albo ja pójdę a ty możesz zrobić coś dobrego na kolację. Co wybierasz? - spytałem, przenosząc nasze filiżanki na stół i samemu siadając na jednym z krzeseł.
- Oj już nie drocz się tak ze mną. Zostaniesz tak długo, jak długo będziesz chciała. Nie wygonię cię, a wręcz przeciwnie, będę chciał, żebyś została jak najdłużej - uśmiechnąłem się, obejmując kobietę trochę mocniej i gładząc ją przy tym po plecach. Dla mnie to żaden problem, aby została na całą noc, a potem i śniadanie, może nawet obiad… właściwe chyba nieco za wiele sobie wyobrażałem. Dove w końcu nie była moją kochanką, abym oczekiwał od niej tak wiele. A może w pewnym sensie była? Przecież w innym przypadku byśmy się tak nie ukrywali przed Sebastianem z naszą relacją, nie potrzebne byłyby zioła zapobiegające ciąży ani wcześniejsze umawianie się. To wszystko takie skomplikowane było. Miałem wrażenie, że niedługo oboje się w tym pogubimy.
- Może wypijmy już tą herbatę zanim wystygnie, co? - wypuściłem Dove z objęć, trochę przerażony własnymi przemyśleniami. - A potem pójdę po te zioła do apteki. Nie ma co czekać aż Anna wróci, a im szybciej Sebastian zacznie je pić tym będzie lepiej. Jak chcesz, to możemy razem pójść, albo ja pójdę a ty możesz zrobić coś dobrego na kolację. Co wybierasz? - spytałem, przenosząc nasze filiżanki na stół i samemu siadając na jednym z krzeseł.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Uśmiechnęłam się szerzej na odpowiedź Williama. Nie mogłam się powstrzymać, lubiłam się z nim droczyć. Czasami wychodziło to tak naturalnie. Do tego Williamowi chyba za bardzo to nie przeszkadzało, mimo jego słów. Uśmiech jednak znikł z twarzy, gdy William odsunął się ode mnie, aby wypić herbatę. Znowu. Nie zamierzałam tego skomentować. Usiadłam naprzeciwko od niego i sięgnęłam po swoją filiżankę.
- Pójdę z tobą - przytaknęłam i po chwili spojrzałam na Williama z lekko uniesioną brwią. - Dopiero jedliśmy obiad, nawet nie pomyślałam o kolacji. Po za tym, nie mam do tego głowy. - nie chciałam tego powiedzieć na głos, ale miałam nadzieję, że Anna dzisiaj wróci i zajmie się kolacją. Chociaż to by znaczyło, że William nie będzie mógł zostać tak długo, jak tego bym pragnęła.
Popijając swoją herbatę przypomniałam sobie, że zostały mi dwie książki do przeczytania i niedługo będę potrzebowała coś nowego.
- Przy okazji podejdę do księgarni, jeżeli jest wciąż otwarta. Jeżeli chcesz to mogę tobie również coś kupić. Uznajmy to za mały podarunek za twoją pomoc z opieką nad Sebastianem.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Z trudem powstrzymałem się od śmiechu. Nie wyobrażałem sobie jak to miałoby wyglądać, gdyby przyszłoby im spędzić więcej dni bez Anny. Umarliby z głodu? Bo żadne nie potrafi gotować albo zapomną o posiłkach i będą głodni? Naprawdę wydało mi się to zabawne, jak funkcjonowali bez biednej Anny.
- W porządku - kiwnąłem głową, zgadzając się na dodatkową wycieczkę do księgarni. Nie przeszkadzało mi to, a zawsze Dove mogła znaleźć sobie coś ciekawego.
- Wiesz, tak naprawdę nie potrzebuję nic w zamian. Nie robię tego dla korzyści, nie o to chodzi w przyjaźni. A jeśli koniecznie chcesz mi kupić jakąś książkę… to sama wybierz coś ciekawego - zrobiłem łyk herbaty, po czym nieco sobie musiałem ją dosłodzić. - Coś współczesnego może, ale nie nudnego. Zaskocz mnie - posłałem Dove uśmiech, wypominając jej własne słowa sprzed niecałych dwóch dni. Nie znałem się na współczesnej literaturze czy innej sztuce. Sam nie wiedziałbym co sobie wybrać, dlatego uznałem, że najlepiej zdać się na Dove i jej znajomość w tym temacie. Nawet jeżeli miałby to być jakiś romans, to przynajmniej choć trochę moja wiedza się powiększy. Może kiedyś będę mieć odrobinę więcej czasu na czytanie.
- W porządku - kiwnąłem głową, zgadzając się na dodatkową wycieczkę do księgarni. Nie przeszkadzało mi to, a zawsze Dove mogła znaleźć sobie coś ciekawego.
- Wiesz, tak naprawdę nie potrzebuję nic w zamian. Nie robię tego dla korzyści, nie o to chodzi w przyjaźni. A jeśli koniecznie chcesz mi kupić jakąś książkę… to sama wybierz coś ciekawego - zrobiłem łyk herbaty, po czym nieco sobie musiałem ją dosłodzić. - Coś współczesnego może, ale nie nudnego. Zaskocz mnie - posłałem Dove uśmiech, wypominając jej własne słowa sprzed niecałych dwóch dni. Nie znałem się na współczesnej literaturze czy innej sztuce. Sam nie wiedziałbym co sobie wybrać, dlatego uznałem, że najlepiej zdać się na Dove i jej znajomość w tym temacie. Nawet jeżeli miałby to być jakiś romans, to przynajmniej choć trochę moja wiedza się powiększy. Może kiedyś będę mieć odrobinę więcej czasu na czytanie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
- Wiem, że nie oczekujesz nic w zamian. Po prostu chcę tobie coś kupić. - dlatego zadowoliło mnie to, że zgodził się abym coś mu kupiła. Nie była od razu pewna jaką książkę mogłabym mu polecić. Może coś ciekawego wpadnie mi w oko. Coś współczesnego. Ciekawe, czy William lubi wiersze? Albo czytanie sztuk teatralnych?
- Chcę się upewnić, że czujesz doceniony. Wiem, że jest na to wiele sposobów. Akurat tym razem chciałabym dać tobie prezent. - według mnie była całkiem dobra w wybieraniu prezentów dla najbliższych. Coś co im się spodobało lub wiedziałam, że coś potrzebowali. Zawsze chciałam aby ktoś podobnie podszedł do prezentów i dla mnie, chyba dlatego tak się wzruszyłam, gdy William kupił mi pozytywkę.
Pod stołem zaczepiłam jego nogę stopą, uśmiechając się odrobinę.
- Nie musi to być książka. Tak tylko zaproponowałam. Mogę tobie kupić jakiegoś kwiatka lub dwa do domu. Albo jakiś obraz. Znam pewną galerię, która zapewne chciałaby się pozbyć kilku obrazów. - uśmiechnęłam się szerzej, przypominając sobie gdy przypadkowo wpadliśmy na siebie w galerii. Mimo tego, że zdecydowanie zachowaliśmy się, jak jakieś dzieciaki to miło wspominałam tamten moment.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Nie, zdecydowanie wolałbym książkę - przyznałem, popijając w zamyśleniu herbatę. - Resztę mogę sam sobie kupić. Możesz mi doradzić jeśli chcesz - dodałem po chwili. Kupić sobie kwiat bądź obraz to żadna sztuka. Mogłem wziąć każdy, jaki tylko mi się spodoba. Większy bądź mniejszy, aby tylko pasował do mieszkania. Tyle jeszcze miałem gustu, by wybrać między kwiatami lub obrazami, który bardziej mi się podoba. Z książką było gorzej, gdyż kompletnie na tym się nie znałem. A wolałbym coś współczesnego, nawet jeżeli nie będzie mi podobało.
- Teraz idź się przyszykuj do wyjścia, ja posprzątam - Powiedziałem, widząc, że kobieta zdążyła już opróżnić swoją filiżankę z ziołami. - Tylko pospiesz się, żeby nam wszystkich aptek nie zamknęli - zaśmiałem się, drocząc się przy tym nieco z Dove. Przecież nie powiedziałbym jej przy tym wprost 'poukładaj szybko swoje włosy'. Starałem się obrócić to w żart. Widziałem znaczną różnicę w jej wyglądzie "domowym", a tym jak ubierała się wychodząc gdzieś. Nie przeszkadzało mi to, uważałem, że w obydwu wydaniach wyglądała bardzo ładnie. Nawet jeśli gdzieś podświadomie wolałem ją bez sztucznych dodatków. Wydawała mi się bardziej… normalna, gdy nie dbała o każdy szczegół swojego wyglądu, gdy kosmyki włosów uciekały jej spod luźnego upięcia, a jej uśmiech pozbawiony był błyszczyka. Podobała mi się taka.
Aby jednak odgonić od siebie myśli, które nawet nie powinny pojawić się w mojej głowie, a także dać Dove do zrozumienia, że mówiłem całkiem poważnie, zabrałem się za mycie filiżanek. Podłożyłem również do ognia, co by nie zdążył wygasnąć kiedy pójdziemy na zakupy.
- Teraz idź się przyszykuj do wyjścia, ja posprzątam - Powiedziałem, widząc, że kobieta zdążyła już opróżnić swoją filiżankę z ziołami. - Tylko pospiesz się, żeby nam wszystkich aptek nie zamknęli - zaśmiałem się, drocząc się przy tym nieco z Dove. Przecież nie powiedziałbym jej przy tym wprost 'poukładaj szybko swoje włosy'. Starałem się obrócić to w żart. Widziałem znaczną różnicę w jej wyglądzie "domowym", a tym jak ubierała się wychodząc gdzieś. Nie przeszkadzało mi to, uważałem, że w obydwu wydaniach wyglądała bardzo ładnie. Nawet jeśli gdzieś podświadomie wolałem ją bez sztucznych dodatków. Wydawała mi się bardziej… normalna, gdy nie dbała o każdy szczegół swojego wyglądu, gdy kosmyki włosów uciekały jej spod luźnego upięcia, a jej uśmiech pozbawiony był błyszczyka. Podobała mi się taka.
Aby jednak odgonić od siebie myśli, które nawet nie powinny pojawić się w mojej głowie, a także dać Dove do zrozumienia, że mówiłem całkiem poważnie, zabrałem się za mycie filiżanek. Podłożyłem również do ognia, co by nie zdążył wygasnąć kiedy pójdziemy na zakupy.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Uniosłam brew, gdy William kazał mi przygotować w lekkim pośpiechu. Przecież jeżeli dzisiaj nie zdążymy do apteki to nie będzie koniec świata.
- Nie wiesz, że gdy człowiek się śpieszy to się diabeł cieszy? - odpowiedziałam, ale wstałam od stołu i wyszłam z kuchni. Korciło mnie, abym specjalnie szła powoli, ale chyba miałam dosyć "dziecinnego" zachowania jak na jeden dzień. Poszłam do swojego pokoju, gdzie zdjęła chustkę, rozczesałam włosy i spięłam je, jak zazwyczaj je miałam, gdy wychodziłam na miasto. Trochę mi to zajęło i gdy skończyłam z westchnieniem opuściłam bolące ramiona. Zaraz zacznę narzekać na brak Anny, jak wcześniej Sebastian. Kiedy dodałam trochę makijażu wyszłam z pokoju. Usiadłam na krześle na korytarzu przy butach abym mogła zawiązać swoje obuwie. Po ciężkim obiedzie chyba zrobiłam się zmęczona i leniwa, bo jakoś straciłam chęci na cokolwiek. Zazdrościłam mojemu bratu, że mógł leżeć i odpoczywać.
- Faktycznie lepiej wszystko szybko załatwić. Nie mogę się doczekać aż będę mogła położyć się i nic nie robić. - mruknęłam, szarpiąc się odrobinę z drugim butem. Dopiero wtedy zauważyłam, że powoli zaczęła robić się dziura z boku. Była ledwie widoczna, ale to tylko oznaczało, że będzie z tego co raz większy problem. Jak długo miałam te buty? Z kilka sezonów je wynosiłam. Westchnęłam ponownie i wyprostowałam się, opierając głowę o ścianę za mną. Musiałam z siebie wydusić siły aby wstać i ubrać płaszcz. Wciąż wolałam wyjść z Williamem, niż siedzieć sama w pokoju. Vincent jakoś uczepił się Sebastiana ostatnio, a wolałam nie czekać niczym kura w kurniku aż ktoś się pojawi.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Płaszcz ubrałem dopiero wtedy, jak Dove była już gotowa do wyjścia. Moje buty nie były tak wymagające jak jej więc raz dwa mogliśmy wychodzić. Zanim opuściliśmy dom poprawiłem jeszcze szalik Dove i naciągnąłem kaptur płaszcza na jej głowę.
- Nie chcę, żebyś mi się naprawdę przeziębiła - wyjaśniłem od razu swoje zachowanie. Może to trochę nadopiekuńcze z mojej strony, ale nie potrafiłem inaczej. Zdrowie Dove było dla mnie czymś ważnym, nie mogła ponownie załapać zapalenia płuc. I tak miała poprzednim razem mnóstwo szczęścia, że przeszła tak szybko i bez żadnych powikłań po chorobie.
Swoje kroki od razu skierowaliśmy w stronę apteki. Akurat tą część chciałem jak najszybciej załatwić zanim rzeczywiście zostanie zamknięta tuż po zmroku. A było już dość późno. Następnym krokiem była księgarnia, dość wyludniona o tej porze. Zaledwie parę osób kręciło się wewnątrz, a znudzony mężczyzna za ladą pewnie już odliczał kolejne minuty do zamknięcia. Obrzucił nas przy wejściu raczej obojętnym spojrzeniem.
- Więc… jeśli potrzebujesz pomocy w poszukiwaniu, to powiedz, bo w przeciwieństwie do ciebie trochę się gubię w takich miejscach - i nie chodziło tylko o to, że zapominałem co i w jakiej alejce było, ale czułem się przytłoczony wielkością takich przybytków.
- Nie chcę, żebyś mi się naprawdę przeziębiła - wyjaśniłem od razu swoje zachowanie. Może to trochę nadopiekuńcze z mojej strony, ale nie potrafiłem inaczej. Zdrowie Dove było dla mnie czymś ważnym, nie mogła ponownie załapać zapalenia płuc. I tak miała poprzednim razem mnóstwo szczęścia, że przeszła tak szybko i bez żadnych powikłań po chorobie.
Swoje kroki od razu skierowaliśmy w stronę apteki. Akurat tą część chciałem jak najszybciej załatwić zanim rzeczywiście zostanie zamknięta tuż po zmroku. A było już dość późno. Następnym krokiem była księgarnia, dość wyludniona o tej porze. Zaledwie parę osób kręciło się wewnątrz, a znudzony mężczyzna za ladą pewnie już odliczał kolejne minuty do zamknięcia. Obrzucił nas przy wejściu raczej obojętnym spojrzeniem.
- Więc… jeśli potrzebujesz pomocy w poszukiwaniu, to powiedz, bo w przeciwieństwie do ciebie trochę się gubię w takich miejscach - i nie chodziło tylko o to, że zapominałem co i w jakiej alejce było, ale czułem się przytłoczony wielkością takich przybytków.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie mogłam tego do końca wytłumaczyć, ale uwielbiałam czułe gesty od Williama. Zapewne dlatego wcześniej były one dla mnie trudne, bo pragnęłam ich więcej mimo tego, że nie powinnam ich pragnąć wcale. Jednak teraz mogłam sobie pozwolić aby bardziej otwarcie cieszyć się nimi. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, wpatrzona w niego niczym w dzieło sztuki, gdy poprawił mi szalik i kaptur. Było to coś prostego, a zarazem bardzo przyjemne.
Udało nam się kupić to co było potrzebne w aptece i dotarliśmy do księgarni przed jej zamknięciem. Delikatnie objęłam nadgarstek Williama, prowadząc go gdzie zazwyczaj były nowsze książki. Zazwyczaj były tak również przetłumaczone historie z innego języka na angielski, więc była większa szansa, że znajdę tam coś nietypowego i ciekawego -- w sam raz dla Williama. Puściłam jego nadgarstek, palcem delikatnie dotykając każdą z książek na półce. Szukałam głównie książki bez autora, te były najbardziej kontrowersyjne i zdecydowanie różniły się od innych. W końcu jakąś znalazłam i wzięłam ją w dłonie, otwierając ją na pierwszej lepszej stronie aby zgadnąć o czym może być. Zamarłam, gdy przeczytałam pierwszy paragraf na stronie i szybko zamknęłam książkę. Zdecydowanie nie zamierzałam kupić i dać Williamowi romans ze scenami erotycznymi... Dlatego postanowiłam zachować tą dla siebie.
- Mógłbyś powiedzieć mi co zazwyczaj lubisz czytać? - zapytałam, mając nadzieję, że nie zauważył mojej reakcji na książkę, która teraz trzymałam pod ramieniem. - Zazwyczaj czytasz gazetę, prawda? Jeżeli nie przepadasz za literaturą fikcyjną wiem, że czasami sprzedają tu... - przerwałam, gdy oczami znalazłam tytuł książki niedaleko nas. Podeszłam bliżej i wzięłam w dłonie książkę z ciekawym tematem.
- "Co się kryje za oczami kota: ich historia i symbolism." - przeczytałam na głos i przejrzałam kilka stron. Było tam kilka ilustracji najróżniejszych kotów. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam książkę w stronę Williama. - Zobacz. Ten wygląda, jak Vincent.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Podszedłem za Dove do jednych z regałów. Miałem wrażenie, że kobieta zna dokładnie każdą księgarnię w mieście. Od razu wiedziała gdzie się udać i gdzie co leży.
- Zazwyczaj nie mam czasu na czytanie książek - wyznałem, przyglądając się jej jak z miną znawcy wybierała każdą kolejną książkę. Jedną sobie wybrała, a drugą, tą z rycinami kotów, pokazała mi.
- Masz rację - miałem ochotę się roześmiać, widząc kociaka łudząco podobnego do mnie samego w kociej wersji. Trochę nie zdziwiło mnie to, gdyż w książce o kotach raczej trudno, aby zabrakło zwykłego, czarnego dachowca. Niemniej jednak było to nieco zabawne.
- "Zobaczenie czarnego kota przynosi szczęście, dlatego tradycja każe w tym momencie wypowiedzieć jakieś życzenie" - przeczytałem z książki, gdy wziąłem ją z ręki Dove. Ciekawe. Może dlatego Anna oraz Sebastian tak chętnie przygarnęli pod swój dach nowego domownika. Wybierając taką postać nie miałem pojęcia, że ludzie wierzą w takie rzeczy. - "W Anglii czarny kot jest uważany za talizman szczęścia do tego stopnia, że nawet wierzy się, że kiedy dziewczyna mieszka razem z czarnym kotem, stanowi to obietnicę pojawienia się wielu zalotników oraz stabilnego związku" - tu już nie mogłem wytrzymać i zaśmiałem się cicho pod nosem.
- Bardzo interesujące rzeczy są tu zawarte. Co prawda nie jestem kocim znawcą i raczej nigdy nie będę, ale możesz mi wziąć tą książkę - uśmiechnąłem się szeroko w stronę kobiety. Mogłaby to być dobra lektura nawet bardziej dla niej niż dla mnie, ale co mi tam szkodzi.
Samemu również rzuciłem okiem na półkę i moją uwagę zwróciła jedna z pozycji, traktująca o mordercach z poprzednich lat. Otworzyłem ją, książka również okazała się być z rycinami ludzi. Uniosłem lekko brew, widząc jedno znane mi nazwisko. Ciekawiło mnie, czy w książce były opisane takie same fakty, jakie ja znałem. Uznałem, że może to być coś całkiem ciekawego na zabicie czasu, o ile taki w ogóle będę kiedyś mieć.
- Zazwyczaj nie mam czasu na czytanie książek - wyznałem, przyglądając się jej jak z miną znawcy wybierała każdą kolejną książkę. Jedną sobie wybrała, a drugą, tą z rycinami kotów, pokazała mi.
- Masz rację - miałem ochotę się roześmiać, widząc kociaka łudząco podobnego do mnie samego w kociej wersji. Trochę nie zdziwiło mnie to, gdyż w książce o kotach raczej trudno, aby zabrakło zwykłego, czarnego dachowca. Niemniej jednak było to nieco zabawne.
- "Zobaczenie czarnego kota przynosi szczęście, dlatego tradycja każe w tym momencie wypowiedzieć jakieś życzenie" - przeczytałem z książki, gdy wziąłem ją z ręki Dove. Ciekawe. Może dlatego Anna oraz Sebastian tak chętnie przygarnęli pod swój dach nowego domownika. Wybierając taką postać nie miałem pojęcia, że ludzie wierzą w takie rzeczy. - "W Anglii czarny kot jest uważany za talizman szczęścia do tego stopnia, że nawet wierzy się, że kiedy dziewczyna mieszka razem z czarnym kotem, stanowi to obietnicę pojawienia się wielu zalotników oraz stabilnego związku" - tu już nie mogłem wytrzymać i zaśmiałem się cicho pod nosem.
- Bardzo interesujące rzeczy są tu zawarte. Co prawda nie jestem kocim znawcą i raczej nigdy nie będę, ale możesz mi wziąć tą książkę - uśmiechnąłem się szeroko w stronę kobiety. Mogłaby to być dobra lektura nawet bardziej dla niej niż dla mnie, ale co mi tam szkodzi.
Samemu również rzuciłem okiem na półkę i moją uwagę zwróciła jedna z pozycji, traktująca o mordercach z poprzednich lat. Otworzyłem ją, książka również okazała się być z rycinami ludzi. Uniosłem lekko brew, widząc jedno znane mi nazwisko. Ciekawiło mnie, czy w książce były opisane takie same fakty, jakie ja znałem. Uznałem, że może to być coś całkiem ciekawego na zabicie czasu, o ile taki w ogóle będę kiedyś mieć.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Sama miałam ochotę się zaśmiać, gdy William przeczytał kilka zdań z książki o kotach. Czarny kot przynosi szczęście? Jakoś ciężko w to uwierzyć. Od kiedy Vincent pojawił się w domu miałam wrażenie, że miałam więcej powodów na migreny.
- W takim razie Vincent nie do końca się sprawdza - powiedziałam, słysząc o "wielu zalotnikach". - A może się sprawdza i ktoś inny odgania moich kochanków? - uniosłam lekko brew spoglądając na William. Mężczyzna znalazł sobie inną książkę, która najwyraźniej bardziej go zainteresowała. Dobrze, że coś sobie znalazł chociaż wolałabym sama go jakoś zaskoczyć i trafić w dokładnie w to, z czego najbardziej by się ucieszył. To chyba ta moja bardziej egocentryczna i narcystyczna strona się odzywa. Myślałam, że temat o kotach spodoba mu się skoro myśli o Vincencie częściej niż ja, jego właścicielka.
Wzięłam z jego dłoni obie książki uśmiechając się lekko.
- Pójdę zapłacić - poinformowałam go za nim skierowałam się do starszego mężczyzny, który najwyraźniej przysypiał podczas pracy. Związał ładnie książki razem aby łatwiej było je nosić i gdy zapłaciłam mruknął w moją stronę lekkim "miłego wieczoru, panno Parker". Wróciłam do Williama podając mu książki. Musiałam pamiętać aby wziąć od niego tą, którą kupiłam dla siebie.
- Powiedziałeś, że nie masz za dużo czasu na czytanie. Jesteś pewien, że nie mogłabym tobie coś jeszcze kupić? Coś z czego byś bardziej skorzystał? - zapytałam, gdy wychodziliśmy z księgarni.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach