Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Stałem z boku, przysłuchując się rozmowie Dove i sprzedawcy. Pozytywka może była ładna, nie mogłem zaprzeczyć. Osobiście jednak nie widziałem w niej nic szczególnego. W każdym razie nic na tyle, aby sobie zaprzątać nią myśli. Trudno więc mi było pojąć reakcje Dove. A doskonale widziałem w jej oczach i zdecydowanie po minie, jak bardzo chciała ją mieć, a cena ją tylko dobiła. Jak na kawałek ozdobnego drewna to zdecydowanie była mocno wygórowana. Może nawet ta historyjka o szwedzkiej księżniczce była zmyślona, aby zwiększyć wartość? W końcu to były tylko słowa bez potwierdzenia.
- Nic nie potrzebuję, chodźmy stąd - powiedziałem, choć samemu powiodłem spojrzeniem za pozytywką. Zmarszczyłem brwi, trochę jednak zainteresowany tą sprawą. Wydało mi się to dziwne lecz nie miałem w tej chwili czasu na rozmyślania o tym.
- Mamy jeszcze… czterdzieści minut - wyznałem, spoglądając na tarczę zegarka, który wyciągnąłem z kieszeni. Niemal parsknąłem śmiechem, myśląc o tym, że ten prezent okazał się bardzo trafiony. Nigdy nie potrzebowałem czegoś takiego, bo zawsze byłem na miejscu przy Dove i to ona pilnowała sobie czasu. A teraz, będąc na mieście nie widziałem nigdzie żadnego zegara, bardzo więc się przydał ten mały kieszonkowy.
- Nie chcesz odwiedzić księgarni? Widziałem tam na rogu jedną - zagadnąłem. - Chodź, mamy jeszcze czas. Kupię ci książkę, wybierzesz sobie coś na pocieszenie - uśmiechnąłem się do kobiety, łapiąc ją za dłoń i lekko ściskając. Trochę nawet przykro mi się zrobiło, widząc jej smutną i zawiedzioną minę. Pociągnąłem ją więc w tamtym kierunku. Księgarnia była całkiem spora i z pewnością znalazłaby sobie coś, nie to samo co na jarmarku, gdzie nikt nie sprzedawał takiej… tematyki.
- Nic nie potrzebuję, chodźmy stąd - powiedziałem, choć samemu powiodłem spojrzeniem za pozytywką. Zmarszczyłem brwi, trochę jednak zainteresowany tą sprawą. Wydało mi się to dziwne lecz nie miałem w tej chwili czasu na rozmyślania o tym.
- Mamy jeszcze… czterdzieści minut - wyznałem, spoglądając na tarczę zegarka, który wyciągnąłem z kieszeni. Niemal parsknąłem śmiechem, myśląc o tym, że ten prezent okazał się bardzo trafiony. Nigdy nie potrzebowałem czegoś takiego, bo zawsze byłem na miejscu przy Dove i to ona pilnowała sobie czasu. A teraz, będąc na mieście nie widziałem nigdzie żadnego zegara, bardzo więc się przydał ten mały kieszonkowy.
- Nie chcesz odwiedzić księgarni? Widziałem tam na rogu jedną - zagadnąłem. - Chodź, mamy jeszcze czas. Kupię ci książkę, wybierzesz sobie coś na pocieszenie - uśmiechnąłem się do kobiety, łapiąc ją za dłoń i lekko ściskając. Trochę nawet przykro mi się zrobiło, widząc jej smutną i zawiedzioną minę. Pociągnąłem ją więc w tamtym kierunku. Księgarnia była całkiem spora i z pewnością znalazłaby sobie coś, nie to samo co na jarmarku, gdzie nikt nie sprzedawał takiej… tematyki.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Wyglądało na to, że William znał mnie lepiej niż przepuszczałam. Przynajmniej takie miałam wrażenie, gdy zaproponował pójście do księgarni i nawet zaoferował kupić dla mnie książkę. Musiałam przyznać, że było to przyjemne uczucie. W podobnej sytuacji tylko byłam, gdy byliśmy z Sebastianem znacznie młodsi. Podobno czasami nasi rodzice nie mogli zrozumieć mojego płaczu lub niezadowolenia, więc prosili Sebastiana aby dla nich "przetłumaczył" o co chodzi.
A teraz oboje ukrywamy przed sobą sekrety, do których ciężko nam się przyznać.
Gdy tylko weszliśmy do księgarni przywitał nas zapach nowo wyprodukowanych książek. Uśmiechnęłam się odrobinę pod nosem, powoli rozglądając się po pobliskich półkach. Kątem oka zauważyłam małą grupę kobiet, które stały blisko siebie i rozmawiały o czymś, pełne emocji. Każda z nich trzymała kopię tej samej książki, więc podejrzewałam, że albo o niej rozmawiały lub były razem w jakimś klubie książkowym. Szkoda, że nie było aż tyle chętnych kobiet w Widows Circle aby razem coś przeczytać. W sumie, chyba ciężko by było trafić na coś co wszystkim by się spodobało. Biedna Margaret chciała dobrze ze swoimi rekomendacjami.
- Pomożesz poszukać? - poprosiłam Williama, wskazując w stronę kobiet. - Wygląda na coś ciekawego - dodałam trochę ciszej i zaczęłam ponownie się rozglądać, tym razem wiedząc co chciałam znaleźć.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
[justify] - Pomogę - kiwnąłem głową, nieco niepewny jednak swoich słów. Spojrzałem w stronę grupki kobiet, na które wskazała Dove. Każda z nich trzymała tę samą książkę, byłem tego pewien. W jasnobrązowej oprawie z jakimś złotym wzorem, ale nie byłem w stanie stwierdzić nic więcej. Ciężko więc byłoby znaleźć tą odpowiednią w całym tym zbiorze.
- Ale uważam, że łatwiej będzie, jak podejdziesz i zapytasz - uśmiechnąłem się w stronę Dove. - Skoro prowadzą tak ożywioną rozmowę, to pewnie będą mogły powiedzieć ci co nieco więcej i wtedy będziesz wiedziała, czy rzeczywiście będzie do ciebie pasować. Idź, będę w pobliżu w razie czego - po raz drugi uścisnąłem dłoń kobiety, jakby chcąc jej dodać nieco otuchy i wsparcia. Później puściłem jej dłoń, kładąc ją na plecach Dove i lekko kierując w stronę młodych kobiet. Zdecydowanie uważałem, że o wiele lepiej sobie z tym poradzi niż ja. Raczej nie wpisywałem się w rolę znawcy i nie umiałbym z takim entuzjazmem opowiadać o książce.
Odsunąłem się, pozwalając Dove działać. Kątem oka zerkałem czy rzeczywiście podeszła do grupki, czy postanowiła mimo wszystko szukać na własną rękę. I wtedy wpadłem na pewien pomysł.
Dove była odpowiednio daleko, zacząłem więc wzrokiem szukać odpowiedniego działu. Znalazłem tylko jeden regał, który obrzuciłem wzrokiem. To nic, że dziewięćdziesiąt dziewięć procent kompletnie nic mi nie mówiło. Wyciągnąłem pierwszą książkę, przeglądając jej strony. Szybko ją odrzuciłem. Tak jak trzy kolejne. Znalazłem dwie, które potencjalnie mogły mnie zainteresować.
I praktycznie parsknąłem śmiechem, widząc tytuł jednego z rozdziałów. Na szczęście się powstrzymałem i dyskretnie rozejrzałem dookoła. W tym miejscu nie było zbyt wiele zainteresowanych, a Dove przeglądała coś na półkach. Nie wiedziałem, czy znalazła coś sama, czy tamte kobiety jej poleciły.
Z całego rozdziału wybrałem jedną stronę, która najbardziej mnie zainteresowała. Nie potrzebowałem całej książki, dlatego po uprzednim upewnieniu się, że nie ma nikogo w pobliżu, wyrwałem tą stronę. Szybko ją zgiąłem na kilka części, chowając w kieszeni, a książkę odkładając na jej wcześniejsze miejsce. Następnie jak gdyby nigdy nic podszedłem do Dove.
- I jak poszukiwania? - zagadnąłem, widząc w jej ręku jasnobrązowy tomik. [/b]
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Może i byłoby łatwiej znaleźć książkę jeżeli podejdę i się zapytam, ale dla mnie osobiście nie było to czymś łatwym. Nie byłam najlepsza w nawiązywaniu nowych znajomości jeżeli nie mamy wspólnego znajomego. Do tego próbowałam być ostrożna przy innych damach, bo reputacja Widows Circle, jak i moja była jaka była. William jednak o tym nie wiedział i gdyby znał moje myśli to pewnie by je wyśmiał.
Próbowałam za dużo o tym nie myśleć. Po prostu musiałam sobie wmówić, że nie było to czymś strasznym. Zapewne nie wiedziały kim jestem czy jaką mam reputację w Londynie, więc nie musiałam aż tak się tym denerwować. Tylko się zapytam i już.
Dlatego podeszłam do nich przepraszając i zapytałam o książkę, która każda trzymała w dłoni. Kobiety nagle zamilkły spoglądając w moją stronę. Jednak na niezręczna cisza szybko minęła, gdy tylko jedna z nich zaczęła z wielką pasją opisywać dlaczego ta oto tu książka będzie najlepsza jaką w życiu przeczytałam, a raczej ta książka była drugą z jakiejś serii i niecierpliwie wszystkie oczekiwały kolejnej części. Wskazały mi gdzie mogłam znaleźć pierwszą część i podziękowałam im z uśmiechem, odchodząc od nich z ulgą.
Widzisz, Dove? Nie było tak źle. Może Sebastian miał rację, że powinnam znaleźć inne towarzystwo po za kobietami z Widows Circle chociaż uważałam, że jego powód był śmieszny. Jeżeli bym szukała nowego towarzystwa to tylko po to abym tak kurczowo nie trzymać się kobiet z Widows Circle czy też Williama.
Skoro o nim mowa, gdy tylko do mnie podszedł pokazałam mu dumnie książkę.
- Misja udana. Okazało się, że to jest cała seria o włoskich aktorach, którzy podróżują po Europie. Komedia z romansem. - przejrzałam jeszcze raz pierwsze kilka stron, które nie wyglądały tak źle.
- Nic dla siebie nie znalazłeś? - zapytałam, zauważając brak jakiejkolwiek książki w dłoniach.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uśmiechnąłem się, widząc zadowolenie malujące się na twarzy Dove. Misja rzeczywiście udana, skoro udało jej się wszystkiego dowiedzieć i odnaleźć dwie części wspomnianego cyklu. Nie wiedziałem, czy komedia w połączeniu z romansem było tym, co znajdowało się w grupie jej ulubionych książek lecz najwyraźniej ta jej się spodobała.
- Nic. Jest tu za wiele książek - pokręciłem głową. - Może gdybym miał więcej czasu na poszukiwania i coś konkretnego na myśli. Zadowolę się poranną gazetą. Jestem ciekaw nowości ze świata - przyznałem, co praktycznie było prawdą. W książkach nie znalazłbym żadnych bieżących ciekawostek, a tak przynajmniej mógłbym się dowiedzieć czegoś interesującego.
- Chodźmy już, bo się spóźnimy - powiedziałem, widząc, że nie zostało nam już wiele czasu. Podszedłem wraz z Dove do kasy, gdzie zapłaciłem za wybrane książki oraz swoją gazetę. Po wyjściu musieliśmy trochę przyspieszyć kroku, aby zdążyć na czas. Co prawda nie sądziłem, że równo z godziną otwarcia będziemy mieć wątpliwą przyjemność poznać pana Ralpha, lecz i tak zdecydowanie lepiej zrobić rozeznanie jak najszybciej.
- Nic. Jest tu za wiele książek - pokręciłem głową. - Może gdybym miał więcej czasu na poszukiwania i coś konkretnego na myśli. Zadowolę się poranną gazetą. Jestem ciekaw nowości ze świata - przyznałem, co praktycznie było prawdą. W książkach nie znalazłbym żadnych bieżących ciekawostek, a tak przynajmniej mógłbym się dowiedzieć czegoś interesującego.
- Chodźmy już, bo się spóźnimy - powiedziałem, widząc, że nie zostało nam już wiele czasu. Podszedłem wraz z Dove do kasy, gdzie zapłaciłem za wybrane książki oraz swoją gazetę. Po wyjściu musieliśmy trochę przyspieszyć kroku, aby zdążyć na czas. Co prawda nie sądziłem, że równo z godziną otwarcia będziemy mieć wątpliwą przyjemność poznać pana Ralpha, lecz i tak zdecydowanie lepiej zrobić rozeznanie jak najszybciej.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Chciałam powiedzieć Williamowi, że nie musiał płacić. Wiem, że zaproponował, ale przecież było mnie stać na takie rzeczy. Uznałam, że tym razem przemilczę sprawę. Ruszyłam z Williamem w stronę galerii gdzie była ta cała wystawa. Nie mogłam się powstrzymać i spuściłam wzrok spoglądając na jego dłoń. Chyba zaczęłam się przyzwyczajać do jego dotyku, bo miałam wrażenie, że czegoś mi brakowało. Jednak się powstrzymałam, zaciskając palce mocniej na książkach, które trzymałam blisko. Wolałam niczego znowu nie zaczynać, zwłaszcza po ostatniej nocy i naszej rozmowie.
Dotarliśmy na wystawę kilka minut po jej oficjalnym otwarciu. Na szczęście mogliśmy wejść bez problemu. Było całkiem sporo osób, ale nie uznałabym to za wielki tłum jak na innych wystawach, na których byłam. Jednak najbardziej skupiłam się na dekoracjach i na ilości obrazów na ścianie. Otwarcie czegoś takiego nie było tanie. Czy właśnie w to poszły pieniądze z naszych oszczędności?
Podeszłam do jednego z pobliskich obrazów i próbowałam ukryć moje... rozczarowanie? Myślałam, że jeżeli faktycznie mój brat wysyła pieniądze do jakiegoś artysty to miałam nadzieję, że miał jakieś całkiem niezłe umiejętności. Obraz nie był koszmarny, ale szczerze uważałam, że mogłam coś podobnego sama namalować. Sebastian jednak nie znał się na sztuce, a razem z nim ci, którzy przyszli na wystawę, bo co jakiś czas słyszałam jakieś ochy i achy.
- "Kolekcja przedstawia inny pogląd na dzisiejsze popularne sceny biblijne i zachęca każdego aby samemu się zastanowić czy może uwierzyć we wszystko co słyszy lub widzi" - przeczytałam cicho krótki opis obok jednego z obrazów, który przedstawiał dwóch niemalże identycznych mężczyzn. Wyglądało na to, że byli gotowi do walki jednak żaden z nich nie miał ani broni, ani nic na sobie. Tylko gniewne spojrzenia i własne pięści. Obraz miał tytuł "Dobro i zło".
- To musi być jakiś żart - szepnęłam, prostując się i idąc dalej do kolejnego obrazu. Może jego lepsze prace były na innej ścianie lub nie tuż przy wejściu? Czułam, jak powoli rośnie we mnie gniew. Jeżeli to wszystko wisiało teraz na ścianach za pieniądze mojej rodziny to wątpiłam, że jakakolwiek moja cierpliwość pozostanie dla Sebastiana.
- Zabiję go - zatrzymałam się i odwróciłam się w stronę Williama. - Własnymi dłońmi zamorduję mojego brata... - nie mogłam dokończyć, bo aż brakowało mi słów.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Patrząc na to, co wisiało na ścianach, zdecydowanie musiałem oddać honor panu Delacroix, na którego wystawie byłem z Dove jakiś czas temu. Tam przynajmniej było więcej sensu i odrobinę prawdy w niektórych scenach. A tu? Miałem wrażenie, że wszystko jest takie same. Całe "dobro i zło" było raczej jednością, co chyba miało się przekładać na ten "inny pogląd". Przejrzałem wraz z Dove kilka innych obrazów, które nie wzbudziły jednak we mnie tyle emocji co tamtej jeden, gdzie przedstawiana była śmierć diabła.
- Poczekajmy chwilę. Sprawdźmy, czy ten "żart" będzie się sprzedawać. Sebastian w końcu był święcie przekonany, że to będzie sukces - skrzywiłem się lekko, ale nic więcej nie powiedziałem. Był to dopiero początek wystawy, oczywiście, że nie można było oczekiwać cudów. Chociaż nawet odwiedzających nie było tłumnie.
- Za półtorej godziny ma się odbyć licytacja najlepszych obrazów. Proponuję najpierw zobaczyć co się tam zadzieje, a potem mordować Sebastiana. Znajdźmy pana Locke'a jeśli tu jest i porozmawiajmy. Tylko nie mów od razu kim jesteś, możemy udawać zainteresowanych.
Co do tego ostatniego - przechodząc dostrzegłem chyba jedyny obraz utrzymany w ciemnych tonach. Zaskoczył mnie. Lecz zdecydowanie bardziej przeraził. Przedstawiał kobietę, której część twarzy przysłaniały szare włosy. Można było po tym wnioskować, iż nie była najmłodsza. Pochylała się nad leżącą na ziemi jasnowłosą postacią. Postać ta leżała w plamie ciemnoczerwonej krwi, zaś kobieta rozdziawiała paszczę pełną ostrych jak igły zębów. Z jej pleców wyrastały wielkie, pozbawione piór skrzydła, powleczone jedynie cienką skórą.
- Obrzydlistwo - podsumowałem, choć nie było mi do śmiechu. Poczułem suchość w ustach i lekką nerwowość. To tylko zbieg okoliczności czy może autor widział w życiu coś więcej?
- Poczekajmy chwilę. Sprawdźmy, czy ten "żart" będzie się sprzedawać. Sebastian w końcu był święcie przekonany, że to będzie sukces - skrzywiłem się lekko, ale nic więcej nie powiedziałem. Był to dopiero początek wystawy, oczywiście, że nie można było oczekiwać cudów. Chociaż nawet odwiedzających nie było tłumnie.
- Za półtorej godziny ma się odbyć licytacja najlepszych obrazów. Proponuję najpierw zobaczyć co się tam zadzieje, a potem mordować Sebastiana. Znajdźmy pana Locke'a jeśli tu jest i porozmawiajmy. Tylko nie mów od razu kim jesteś, możemy udawać zainteresowanych.
Co do tego ostatniego - przechodząc dostrzegłem chyba jedyny obraz utrzymany w ciemnych tonach. Zaskoczył mnie. Lecz zdecydowanie bardziej przeraził. Przedstawiał kobietę, której część twarzy przysłaniały szare włosy. Można było po tym wnioskować, iż nie była najmłodsza. Pochylała się nad leżącą na ziemi jasnowłosą postacią. Postać ta leżała w plamie ciemnoczerwonej krwi, zaś kobieta rozdziawiała paszczę pełną ostrych jak igły zębów. Z jej pleców wyrastały wielkie, pozbawione piór skrzydła, powleczone jedynie cienką skórą.
- Obrzydlistwo - podsumowałem, choć nie było mi do śmiechu. Poczułem suchość w ustach i lekką nerwowość. To tylko zbieg okoliczności czy może autor widział w życiu coś więcej?
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Sebastian myślał, że będzie z tego sukces? Może nie byłam ekspertem, ale nie wiedziała kto by się zgodził mieć którykolwiek z tych obrazów w swojej kolekcji, do tego zapłacić za to grube pieniądze.
- Tylko jak... - chciałam zadać pytanie Williamowi, gdy nagle spojrzałam na niego i zauważyłam, że coś przykuło jego uwagę. Zerknęłam w tym samym kierunku. Musiałam przyznać, że ten obraz był trochę inny od reszty. Sztuka w jakiejkolwiek wersji powinna wywołać silne uczucia, te pozytywne jak i negatywne. Wpatrując się w twarz starszej kobiety poczułam wielki niepokój i strach. Była to postać niczym z koszmarów. Byłam ciekawa co musiało być w głowie malarza podczas gdy pracował nad tym obrazem.
William miał rację. Przedstawiona scena była obrzydliwa, ale jeżeli już musiałam wybrać jakiś obraz z tej wystawy to bym wybrała właśnie ten. Miałam nadzieję, że nie tylko ja tak myślałam i wiele osób zaoferuje dużą kwotę.
- Cudowne, prawda?
Prawie podskoczyłam w miejscu, gdy usłyszałam głos tuż za sobą, niczym szept ducha. Spojrzałam przez ramię i zostałam przywitana czarującym uśmiechem. Mężczyzna był podobnego wzrostu do Williama i zdecydowanie bliższy mojego wieku. Byłam zaskoczona tym, że miał na sobie jedynie ciemniejszą koszulę i spodnie. Zapewnie miał swoją marynarkę i płaszcz gdzieś indziej, ale nie było mu zimno?
Mimo tego, że miał ciemne oczy to wciąż miały sobie pewne iskierki, prawie niczym nocne niebo z gwiazdami. Może dlatego nie potrafiłam oderwać od niego oczy i śledziłam go wzrokiem gdy wziął kilak kroków bliżej do obrazu.
- Często człowiek nie wie jak się zachowa, gdy teoretycznie będzie twarzą w twarz ze śmiercią. Co pani o tym myśli, pani...?
- Thompson. Emma Thompson. A to jest mój... brat. Emil Thompson.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko.
- Emma i Emil? Urocze. - powiedział za nim sięgnął po moją dłoń, lekko całując jej wierzch. - Ralph Locke. Dziękuję za przyjście na otwarcie wystawy. Jestem ciekawy waszej opinii na temat obrazu. - dodał, a po swoich ostatnich słowach spojrzeniem skupił się na Williamie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cudowne?
Uniosłem spojrzenie na młodego mężczyznę, który znalazł się przy nas. Miałem udawać zainteresowanego, dlatego uśmiechnąłem się przymilne, słuchając co miał do powiedzenia w tej kwestii. Mój uśmiech stał się jednak jeszcze szerszy i bardziej szczery, gdy okazało się, że sam Locke nas znalazł i nie musieliśmy się męczyć sami z odnajdywaniem go.
Choć wydał mi się nieco dziwnym, młodym człowiekiem. Po przywitaniu się z Dove uścisnąłem jego dłoń. Miał bardzo delikatne, wręcz kobiece dłonie.
- Jest bardzo… - zacząłem, choć nie wiedziałem co powiedzieć. "Obrzydliwy" raczej nie było terminem, jaki powinienem użyć.
- Mroczny? - wyręczył mnie Ralph, spoglądając na mnie spod swoich długich rzęs. Miał w sobie coś niepokojącego, ale i jednocześnie coś, co przyciągało uwagę. Był raczej przeciwieństwem Sebastiana.
- Absurdalny.
- Oh? Uważa pan, że śmierć nie może być okrutna?
- Wręcz przeciwnie. Po prostu skąd pomysł, że wygląda w ten sposób? To, co jest przedstawione na obrazie bardziej przypomina katusze. Katusze ludzkiej duszy, która jest pożerana przez… tą istotę - wyznałem. To nawet nie było kłamstwo. Przedstawiona scena w rzeczywistości była sceną pożerania duszy przez pożeracza. Nigdy tego nie widziałem na własne oczy, ale słyszałem za to wyznania kilku takich, co się dopuścili tej zbrodni. Tak, ten czyn był zbrodnią nawet w piekle.
- Ciekawe spostrzeżenie, panie Thompson.
- Ciekawa to jest myśl, którą kierował się malarz - uniosłem brew, spoglądając wprost w oczy młodego Locke'a.
Uniosłem spojrzenie na młodego mężczyznę, który znalazł się przy nas. Miałem udawać zainteresowanego, dlatego uśmiechnąłem się przymilne, słuchając co miał do powiedzenia w tej kwestii. Mój uśmiech stał się jednak jeszcze szerszy i bardziej szczery, gdy okazało się, że sam Locke nas znalazł i nie musieliśmy się męczyć sami z odnajdywaniem go.
Choć wydał mi się nieco dziwnym, młodym człowiekiem. Po przywitaniu się z Dove uścisnąłem jego dłoń. Miał bardzo delikatne, wręcz kobiece dłonie.
- Jest bardzo… - zacząłem, choć nie wiedziałem co powiedzieć. "Obrzydliwy" raczej nie było terminem, jaki powinienem użyć.
- Mroczny? - wyręczył mnie Ralph, spoglądając na mnie spod swoich długich rzęs. Miał w sobie coś niepokojącego, ale i jednocześnie coś, co przyciągało uwagę. Był raczej przeciwieństwem Sebastiana.
- Absurdalny.
- Oh? Uważa pan, że śmierć nie może być okrutna?
- Wręcz przeciwnie. Po prostu skąd pomysł, że wygląda w ten sposób? To, co jest przedstawione na obrazie bardziej przypomina katusze. Katusze ludzkiej duszy, która jest pożerana przez… tą istotę - wyznałem. To nawet nie było kłamstwo. Przedstawiona scena w rzeczywistości była sceną pożerania duszy przez pożeracza. Nigdy tego nie widziałem na własne oczy, ale słyszałem za to wyznania kilku takich, co się dopuścili tej zbrodni. Tak, ten czyn był zbrodnią nawet w piekle.
- Ciekawe spostrzeżenie, panie Thompson.
- Ciekawa to jest myśl, którą kierował się malarz - uniosłem brew, spoglądając wprost w oczy młodego Locke'a.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Obserwowałam Ralpha, próbując nie tracić ani sekundy aby dowiedzieć się jak najwięcej na temat tego mężczyzny. Wiele można było się nauczyć na temat innych poprzez ich mowę ciała, czy reakcje. Rozmowa z Williamem najwyraźniej spodobała się Ralphowi lub sam William mu wpadł w oko.
- W kościele mówią, że po śmierci dusza zostaje osądzona czy idzie do nieba czy piekła, ale rzadko wspominają o samej śmierci. Niby jest to czymś spokojnym, gdy ktoś odchodzi z tego świata jednak sam uważam, że tak nie jest. Nie może w tym być nic przyjemnego lub spokojnego gdy dusza opuszcza ciało.
Nie mogłam nie pomyśleć o śmierci moich rodziców. Nie pamiętałam za wiele, moje wspomnienia były głównie krótkimi scenami jakby ktoś odebrał lub specjalnie ukrył większość momentów z ostatnich wspólnie spędzonych tygodni. Jednak pamiętałam, że oboje bardzo się męczyli. Śmierć z mojego doświadczenia była dokładnie, jak opisywał Ralph.
- Muszę przyznać - dodał nagle malarz, krzyżując ramiona i wzrokiem skacząc pomiędzy mną, a Williamem. - Jeszcze nigdy wcześniej nie spotkałem rodzeństwa, które w ogóle nie jest do siebie podobne.
- Mamy tego samego ojca, różne matki - skłamałam bez wahania.
- Ah, rozumiem. Pewnie sam mam więcej rodzeństwa, niż jestem świadom. - zaśmiał się Ralph i zmusiłam się uśmiechnąć do jego "żartu". Gdy się uspokoi zmrużył oczy wpatrując się we mnie przez jakiś czas. Czułam się dosyć niekomfortowo, ale próbowałam to ukryć.
- Wyglądasz znajomo... Mieszkacie w okolicy?
- Mamy dom wakacyjny niedaleko, od czasu do czasu odwiedzamy okolicę.
- Hmm - mężczyzna podszedł o krok bliżej. Uniosłam lekko brwi wpatrując się w mężczyznę. - Masz bardzo ciekawy odcień oczu. Rzadko widzę ludzi z zielonymi oczami. W sumie, chyba znam tylko jedną osobę... - Ralph odsunął się nagle głęboko zamyślony. Czy miał na myśli mojego brata? Było to całkiem prawdopodobne. Była to nasza szansa aby wycisnąć coś z Ralpha na temat jego relacji z Sebastianem.
- Na prawdę? Podobno mam oczy po babci ze strony mamy, więc sama nie znam nikogo.
- W takim razie będziesz musiała kiedyś poznać mojego głównego sponsora. Niestety nie mógł przyjechać na otwarcie, podobno ma jakieś problemy w Londynie, ale lubi przyjeżdżać do Birmingham. - Ralph uśmiechnął się pod nosem, a ja miałam ochotę uciec z budynku. Wolałam nie wyobrażać sobie jakie wspomnienia miał Ralph z moim bratem.
- Wygląda na to, że znalazłeś dobrego sponsora skoro przyjeżdża tutaj z Londynu. Musi być bardzo zaangażowany.
- Ehh, tak i nie. Oczywiście inwestuje w moją pracę i jestem za to bardzo wdzięczny, ale czasami mnie zastanawia skąd bogaci ludzie mają tyle pieniędzy. Ale nie będę was zanudzał finansami, nie po to tutaj jesteśmy.
- Jak się nazywa twój sponsor. Chciałabym go poznać gdy następnym razem będzie w okolicy.
Ralph zawahał się na chwilę, rozglądając się po pomieszczeniu. Było to trochę dziwne.
- Sebastian Parker - po chwili powiedział znacznie ciszej i posłał mi krótki uśmiech. Ten uśmiech i iskierki w oczach ponownie mnie zaniepokoiły. Jakby wiedział kim na prawdę jestem. Lub jakby wypowiedziane przez niego imię mojego brata było jakimś sekretem pomiędzy nami.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, Ralph już znalazł sobie nowy temat do rozmów. Posłałem mu krótkie spojrzenie, gdy rozpoczął wymianę zdań wraz z Dove. Nie miałem przy tym innego wyjścia jak to, by zgadzać się z jej każdym słowem. Nie trzeba było być kimś bardzo spostrzegawczym, aby dostrzec, że ja i Dove różnimy się pod względem wyglądu jak ogień i woda. Dlatego jej wyjaśnienia bardzo przypadły mi do gustu. Płynnie i bez zająknięcia się kłamała w żywe oczy. Przez myśl przeszło mi, ile razy to mnie w ten sposób okłamała?
Chwilę po tym, jak Locke wspomniał o nietypowym wyglądzie oczu Dove, ta niedługo później sprawnie wyciągnęła z niego potrzebne informacje. Może nie do końca wszystkie lecz wiedzieliśmy już, że wystawa została sfinansowana przez Sebastiana.
- Ah, ma pan na myśli tego Parkera od hoteli? - spytałem, przypominając o swojej obecności.
- Tak, dokładnie tego samego - mężczyzna uniósł na mnie spojrzenie z wyćwiczonym uśmiechem.
- Gościłem kiedyś w jego hotelu wraz z małżonką, podczas naszej ostatniej wspólnej podróży. Bardzo przyjemne miejsce i całkiem sporo odwiedzających - powiedziałem. Naprawdę nie wiedziałem nawet, w którym miejscu znajdował się ten hotel więc gdyby o coś zapytał, z pewnością bym nie potrafił odpowiedzieć.
- Oh, jest więc pan z siostrą i małżonką? Gdzie ona…
- Nie, tylko z siostrą. Z małżonką jesteśmy w trakcie rozwodu - zacząłem, wpadając na pomysł. Bo właściwie czego mógłbym się dowiedzieć, gdybym udał zainteresowanego bogatego człowieka bez zobowiązań? - Liczyła, że pozwolę jej zarządzać połową firmy, a gdy odmówiłem zażądała ogromnego odszkodowania. Nie ułożyło się. Ależ, gdzie moje maniery, proszę wybaczyć mi , nie powinienem tyle mówić o sobie. W końcu przyszliśmy tu dla pana - posłałem w jego stronę lekki uśmiech. Locke odpowiedział tym samym, chyba próbując udawać zmartwionego, a w jego oczach dostrzegłem błysk, który raczej niewiele miał wspólnego ze współczuciem.
- Naprawdę, nie ma za co przepraszać. Może zechciałby pan o tym porozmawiać? - zapytał, co mnie lekko zaskoczyło. - Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja po prostu swoją inspirację czerpię z różnych źródeł. Na przykład to arcydzieło - wskazał na obraz, który wspólnie oglądaliśmy przed chwilą. Uniosłem brew lecz nie skomentowałem tych narcystycznych słów. - Powstało przy pomocy samego Sebastiana. Opowiedział mi o swoich koszmarach, jakie go nawiedzają. Mówił o uczuciu spętania, ucisku na sercu, co połączyłem z biblijną tematyką.
- Więc… obraz przedstawia samego Sebastiana - bardziej oznajmiłem niż zadałem pytanie. - A ten stwór jest odzwierciedleniem jego koszmarów i strachu.
- Bardzo trafna obserwacja, panie Thompson. Jest pan pewien, iż nie posiada artystycznej duszy? - pochwalił mnie Ralph, posyłając rozbawione spojrzenie. Wymusiłem dla niego lekki uśmiech, kręcąc przy tym głową.
- Muszę was teraz bardzo przeprosić, jednakże chciałbym zamienić kilka słów jeszcze z innymi gośćmi, a jest ich tu doprawdy sporo - powiedział, robiąc przepraszającą minę. - Jednakże jeśli jesteś zainteresowany kontynuowaniem rozmowy, Emilu, serdecznie zapraszam na kolację po zakończeniu wystawy. Oczywiście ciebie również, najdroższa Emmo. Możemy się spotkać przy galerii o dziewiętnastej - posłał jeszcze jeden uroczy uśmiech zanim odszedł krótko się żegnając.
- I co sądzisz? - zapytałem szeptem Dove, kiedy mężczyzna oddalił się na wystarczającą odległość od nas.
Chwilę po tym, jak Locke wspomniał o nietypowym wyglądzie oczu Dove, ta niedługo później sprawnie wyciągnęła z niego potrzebne informacje. Może nie do końca wszystkie lecz wiedzieliśmy już, że wystawa została sfinansowana przez Sebastiana.
- Ah, ma pan na myśli tego Parkera od hoteli? - spytałem, przypominając o swojej obecności.
- Tak, dokładnie tego samego - mężczyzna uniósł na mnie spojrzenie z wyćwiczonym uśmiechem.
- Gościłem kiedyś w jego hotelu wraz z małżonką, podczas naszej ostatniej wspólnej podróży. Bardzo przyjemne miejsce i całkiem sporo odwiedzających - powiedziałem. Naprawdę nie wiedziałem nawet, w którym miejscu znajdował się ten hotel więc gdyby o coś zapytał, z pewnością bym nie potrafił odpowiedzieć.
- Oh, jest więc pan z siostrą i małżonką? Gdzie ona…
- Nie, tylko z siostrą. Z małżonką jesteśmy w trakcie rozwodu - zacząłem, wpadając na pomysł. Bo właściwie czego mógłbym się dowiedzieć, gdybym udał zainteresowanego bogatego człowieka bez zobowiązań? - Liczyła, że pozwolę jej zarządzać połową firmy, a gdy odmówiłem zażądała ogromnego odszkodowania. Nie ułożyło się. Ależ, gdzie moje maniery, proszę wybaczyć mi , nie powinienem tyle mówić o sobie. W końcu przyszliśmy tu dla pana - posłałem w jego stronę lekki uśmiech. Locke odpowiedział tym samym, chyba próbując udawać zmartwionego, a w jego oczach dostrzegłem błysk, który raczej niewiele miał wspólnego ze współczuciem.
- Naprawdę, nie ma za co przepraszać. Może zechciałby pan o tym porozmawiać? - zapytał, co mnie lekko zaskoczyło. - Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja po prostu swoją inspirację czerpię z różnych źródeł. Na przykład to arcydzieło - wskazał na obraz, który wspólnie oglądaliśmy przed chwilą. Uniosłem brew lecz nie skomentowałem tych narcystycznych słów. - Powstało przy pomocy samego Sebastiana. Opowiedział mi o swoich koszmarach, jakie go nawiedzają. Mówił o uczuciu spętania, ucisku na sercu, co połączyłem z biblijną tematyką.
- Więc… obraz przedstawia samego Sebastiana - bardziej oznajmiłem niż zadałem pytanie. - A ten stwór jest odzwierciedleniem jego koszmarów i strachu.
- Bardzo trafna obserwacja, panie Thompson. Jest pan pewien, iż nie posiada artystycznej duszy? - pochwalił mnie Ralph, posyłając rozbawione spojrzenie. Wymusiłem dla niego lekki uśmiech, kręcąc przy tym głową.
- Muszę was teraz bardzo przeprosić, jednakże chciałbym zamienić kilka słów jeszcze z innymi gośćmi, a jest ich tu doprawdy sporo - powiedział, robiąc przepraszającą minę. - Jednakże jeśli jesteś zainteresowany kontynuowaniem rozmowy, Emilu, serdecznie zapraszam na kolację po zakończeniu wystawy. Oczywiście ciebie również, najdroższa Emmo. Możemy się spotkać przy galerii o dziewiętnastej - posłał jeszcze jeden uroczy uśmiech zanim odszedł krótko się żegnając.
- I co sądzisz? - zapytałem szeptem Dove, kiedy mężczyzna oddalił się na wystarczającą odległość od nas.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Na historię Williama o swojej zmyślonej żonie i powodu do rozwodu miałam ochotę spojrzeć w jego stronę, ale się powstrzymałam aby Ralph nie zauważył mojej reakcji. Jednak było znacznie trudniej kontrolować moją reakcję, gdy artysta wspomniał, że to mój brat był inspiracją tego niepokojącego obrazu. Czyli on również miał koszmary? Nigdy o tym nie pomyślałam skoro on dowiedział się o upadku taty dopiero gdy wrócił do domu z Anną. Nie rozmawialiśmy ze sobą za dużo na temat śmierci rodziców. Wspieraliśmy siebie w inny sposób, ale z czasem zaczęliśmy prawie całkowicie unikać tematu.
Wróciłam do rzeczywistości dopiero gdy Ralph się z nami żegnał. Posłałam mu lekki uśmiech po czym westchnęłam ciężko. To było... wiele informacji do przemyślenia.
- Myślę, że powinieneś spotkać się z nim na kolację sam - odpowiedziałam, odwracając się w stronę Williama. - Był bardziej zainteresowany twoją historią i z tobą chciał kontynuować rozmowę. Do tego mogłoby to nam pomóc znaleźć konkretny dowód na to, że bardziej interesuje się mężczyznami.[/b] - uśmiechnęłam się do niego, mając nadzieję go przekonać do swojego planu. - Mówiłam, że potrafisz być czarujący i najwyraźniej nie tylko ja to zauważyłam.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Żartujesz sobie? - spytałem, mrużąc oczy. Albo kpiła. Zdecydowanie jedno z dwóch, gdyż nie umiałem inaczej wytłumaczyć sobie takich słów.
- I może jeszcze miałbym go podrywać dla lepszego efektu? - rzuciłem trochę ironicznie. Nie ważne, że w słowach Dove kryło się odrobinę prawdy. Byłem zirytowany samym faktem, że miałbym iść tam sam, zupełnie w ciemno, nie wiedząc czego ten Locke oczekuje.
- Nie pisałem się na randki z mężczyznami - poskarżyłem się kobiecie, jednocześnie myśląc nad jakimś innym rozwiązaniem. Zrobiłem również parę kroków dalej, aby wciąż tak nie stać przy tym jednym obrazie. Kiedy rozmawialiśmy o nim z Ralphem, miało to sens. Lecz teraz, kiedy wszystko zostało już powiedziane, nie było co więcej w nim podziwiać. Stanie tam mogło już tylko być niezręczne.
Jednak nie wymyśliłem nic ciekawszego. Owszem, przeszło mi przez myśl, aby iść tam z Dove, a ona mogłaby udać, że w trakcie źle się poczuła więc wróciła do pokoju w hotelu. Z drugiej strony chyba zwyczajnie bałbym się ją samą puścić przez to obce mi miasto. Dove za często przyciągała do siebie niebezpieczeństwa oraz dziwaków, abym chciał spuścić ją z oka.
- I może jeszcze miałbym go podrywać dla lepszego efektu? - rzuciłem trochę ironicznie. Nie ważne, że w słowach Dove kryło się odrobinę prawdy. Byłem zirytowany samym faktem, że miałbym iść tam sam, zupełnie w ciemno, nie wiedząc czego ten Locke oczekuje.
- Nie pisałem się na randki z mężczyznami - poskarżyłem się kobiecie, jednocześnie myśląc nad jakimś innym rozwiązaniem. Zrobiłem również parę kroków dalej, aby wciąż tak nie stać przy tym jednym obrazie. Kiedy rozmawialiśmy o nim z Ralphem, miało to sens. Lecz teraz, kiedy wszystko zostało już powiedziane, nie było co więcej w nim podziwiać. Stanie tam mogło już tylko być niezręczne.
Jednak nie wymyśliłem nic ciekawszego. Owszem, przeszło mi przez myśl, aby iść tam z Dove, a ona mogłaby udać, że w trakcie źle się poczuła więc wróciła do pokoju w hotelu. Z drugiej strony chyba zwyczajnie bałbym się ją samą puścić przez to obce mi miasto. Dove za często przyciągała do siebie niebezpieczeństwa oraz dziwaków, abym chciał spuścić ją z oka.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Reakcja Williama mnie trochę rozbawiła, ale wcale nie żartowałam. Byłoby to głupie nie skorzystać z okazji, skoro sam Ralph zaprosił na kolację. Odchodząc od obrazu uścisnęłam lekko jego ramię.
- A ja nie pisałam się na wykopywanie sekretów mojego brata. Czasami życie nas kieruje w nie do końca zaplanowanych kierunkach. - zatrzymaliśmy się przy kolejnym obrazie na chwilę za nim ruszyliśmy powolnym krokiem do następnego. - Nie musisz mu mówić, że go pożądasz czy całować. Dowiedz się czy faktycznie woli mężczyzn, a w jaki sposób to zrobisz to sam możesz zdecydować. -
Kątem oka zauważyłam długi stół przy ścianie. Wyglądało to na bufet z małymi przekąskami. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że trochę zgłodniałam, więc pociągnęłam Williama za sobą w stronę stołu.
- O, mają małe ciasta ptysiowe! - zauważyłam zadowolona i od razu sięgnęłam po jednego. Może nie był to najlepszy wybór, bo w przeciągu sekund miałam palce ubrudzone kremem i pudrem. Może to nie był najlepszy wybór na otwarcie wystawy. Zaraz wszyscy będą mieli klejące się paluchy.
- Też coś zjed. Tylko nie za dużo, bo nie będziesz głodny na swoją romantyczną kolację. -tym razem pozwoliłam sobie zażartować, uśmiechnięta od ucha do ucha.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
W przeciwieństwie do Dove nie było mi do śmiechu. Na jej zaczepki też nie miałem ochoty odpowiadać. Było to denerwujące i w ogóle jakoś straciłem cały nastrój na tą przeklętą wystawę. Właściwie to dlaczego od razu po tej rozmowie nie zabraliśmy go na jakąś poważną rozmowę? W końcu powiedział nam o Sebastianie, a Dove widziała listy potwierdzające ich romans. Czy to już nie były wystarczające dowody?
Dove szybko zmieniła swój obiekt zainteresowań z oglądania obrazów na ciastka ptysiowe. Zmrużyłem lekko oczy, obserwując jak zaczęła zajadać się słodkościami. Ptysie zdaje się były jej ulubionymi słodyczami. Od kiedy pamiętałem często się nimi zajadała przy nadarzających się okazjach. Zdecydowanie również poprawiły jej przy tym humor.
- Oh, Dove - wywróciłem oczami z lekkim uśmiechem. - Nie wiem, jak ty mi się za to odwdzięczysz - nie wspomniałem przy tym, że uśmiech, jakim mnie właśnie obdarzyła, wynagradzał mi wszystkie niedogodności.
- Lepiej wytrzyj sobie buzię i zacznij nosić ze sobą śliniaczek - wyciągnąłem z kieszeni chusteczkę, którą najpierw przetarłem lekko zabrudzony materiał jej sukienki. Miałem w planie wytrzeć też jej brodę z resztek cukru pudru, kiedy nagle przypomniałem sobie, jak słodko smakowała wczorajszego wieczoru. Czy wtedy też przypadkiem nie podano nam ptysi?
To było dziwne uczucie. Zatrzymałem dłoń w połowie ruchu, ostatecznie wciskając w dłoń kobiety chusteczkę, aby sama to zrobiła. Sam za to opuściłem spojrzenie na stół, próbując jakoś zamaskować swoje nagłe zmieszanie i wybierając sobie pierwszą lepszą przekąskę, jaką wpadła mi w rękę.
Dove szybko zmieniła swój obiekt zainteresowań z oglądania obrazów na ciastka ptysiowe. Zmrużyłem lekko oczy, obserwując jak zaczęła zajadać się słodkościami. Ptysie zdaje się były jej ulubionymi słodyczami. Od kiedy pamiętałem często się nimi zajadała przy nadarzających się okazjach. Zdecydowanie również poprawiły jej przy tym humor.
- Oh, Dove - wywróciłem oczami z lekkim uśmiechem. - Nie wiem, jak ty mi się za to odwdzięczysz - nie wspomniałem przy tym, że uśmiech, jakim mnie właśnie obdarzyła, wynagradzał mi wszystkie niedogodności.
- Lepiej wytrzyj sobie buzię i zacznij nosić ze sobą śliniaczek - wyciągnąłem z kieszeni chusteczkę, którą najpierw przetarłem lekko zabrudzony materiał jej sukienki. Miałem w planie wytrzeć też jej brodę z resztek cukru pudru, kiedy nagle przypomniałem sobie, jak słodko smakowała wczorajszego wieczoru. Czy wtedy też przypadkiem nie podano nam ptysi?
To było dziwne uczucie. Zatrzymałem dłoń w połowie ruchu, ostatecznie wciskając w dłoń kobiety chusteczkę, aby sama to zrobiła. Sam za to opuściłem spojrzenie na stół, próbując jakoś zamaskować swoje nagłe zmieszanie i wybierając sobie pierwszą lepszą przekąskę, jaką wpadła mi w rękę.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Byłam lekko skołowana, gdy nagle wcisnął mi chusteczkę. To nie tak, że oczekiwałam, że mi pomoże, ale czemu pomógł ze suknią? Zmrużyłam odrobinę oczy, obserwując go i próbując rozkminić co tym razem mu się nie spodobało. Sztywny burak.
Sama straciłam uśmiech ze swojej twarzy i wytarłam brodę, jak i kąciki swoich ust i palce.
- Nie wiem, jak się odwdzięczę, ale coś wymyślę. Potrafię być kreatywna. - sięgnęłam prawie po drugie ciastko, ale zrezygnowałam. Po komentarzu Williama mimo tego, że niewinny to jednak straciłam po nim apetyt na coś słodkiego.
- Tak po za tym... - próbowałam zacząć nowy temat, nie pewna jak. - Jak chcesz to możesz do mnie mówić Dovie. To takie małe przezwisko, którego używają moi przyjaciele i rodzina. W końcu, jesteśmy przyjaciółmi i jeżeli chcesz to się nie obrażę, jeżeli od czasu do czasu będziesz tak się do mnie zwracał. - uśmiechnęłam się do niego lekko, mając nadzieję, że nowy temat również poprawi mu humor. Lub chociaż usunie ten dziwny wyraz z twarzy.
- I może rozchmurz się trochę, co? Kurcze, aż tak strasznie zabolała twoja duma, że zaproponowałam plan na randkę z Ralphem? Jeżeli tak to wybacz. Nie chciałam ciebie obrazić. Nie musisz iść. Coś innego wymyślę...
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Propozycja Dove trochę mnie zaskoczyła. Jakoś nie pomyślałem wcześniej, aby zwracać się do niej "Dovie". Słyszałem, jak mówił tak do niej czasem Sebastian lub przyjaciółki z Widows Circle. Poza tym wydało mi się to w tym momencie bardzo… nie na miejscu. Nie teraz, kiedy tak ciężko było mi myśleć o niej jedynie jako o przyjaciółce, bez wspomnień uczuć, jakie we mnie wzbudzała.
- Dziękuję za pozwolenie, Dovie - posłałem Dove krótki uśmiech, na który jeszcze było mnie stać. Pewnie to był pierwszy i ostatni raz, gdy tego użyłem lecz nie zamierzałem robić jej przykrości wspominając o tym.
- W porządku, pójdę - westchnąłem ostatecznie, tracąc wcześniejszy uśmiech. - Nie mamy czasu na coś innego, a może i okazji kolejnej nie być. W końcu pojutrze wyjeżdżamy, a nie wiemy nawet, gdzie go szukać, gdybyśmy potrzebowali - powiedziałem, zgadzając się na wcześniejszy plan.
Nie chciałem tam iść, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że moje słowa miały w sobie aż za dużo prawdy. No i jak miałbym zasmucać ponownie Dove?
- Nie rób już takiej miny, moja duma jest w całości - bo to nie chodziło aż tak bardzo o samego Ralpha. - Jedz spokojnie. Ja za to chyba muszę zacząć się zastanawiać nad strategią i co na siebie włożyć. Może pójdziemy później na małe zakupy - posłałem Dove rozbawione spojrzenie. Nie zabrałem ze sobą ubrań, które nie byłyby aż tak eleganckie, a jednocześnie wciąż nadające się na spotkanie.
- Dziękuję za pozwolenie, Dovie - posłałem Dove krótki uśmiech, na który jeszcze było mnie stać. Pewnie to był pierwszy i ostatni raz, gdy tego użyłem lecz nie zamierzałem robić jej przykrości wspominając o tym.
- W porządku, pójdę - westchnąłem ostatecznie, tracąc wcześniejszy uśmiech. - Nie mamy czasu na coś innego, a może i okazji kolejnej nie być. W końcu pojutrze wyjeżdżamy, a nie wiemy nawet, gdzie go szukać, gdybyśmy potrzebowali - powiedziałem, zgadzając się na wcześniejszy plan.
Nie chciałem tam iść, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że moje słowa miały w sobie aż za dużo prawdy. No i jak miałbym zasmucać ponownie Dove?
- Nie rób już takiej miny, moja duma jest w całości - bo to nie chodziło aż tak bardzo o samego Ralpha. - Jedz spokojnie. Ja za to chyba muszę zacząć się zastanawiać nad strategią i co na siebie włożyć. Może pójdziemy później na małe zakupy - posłałem Dove rozbawione spojrzenie. Nie zabrałem ze sobą ubrań, które nie byłyby aż tak eleganckie, a jednocześnie wciąż nadające się na spotkanie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Ulżyło mi, gdy William zgodził się na kolację. Ułatwiłoby to nam sprawę jeżeli spędzi dzisiejszą kolację z Ralphem. Gdy wspomniał p zakupach spojrzałam na niego, a raczej na jego aktualną stylizację. No tak, coś innego by się przydało.
- Widziałam po drodze sklep, który możemy sprawdzić. Pewnie tam coś znajdziemy. Spokojnie, mogę nawet tobie doradzić. Mam doświadczenie. Przez jakiś czas pomagałam Sebastianowi dobrać ciuchy. - powiedziałam pół żartem, pół serio. Nie miałam w planach wybierać mu ciuchów, ale chętnie bym mu pomogła. W końcu, od tego są przyjaciele, a mimo tego co się wydarzyło zeszłej nocy wciąż uważałam Williama za przyjaciela.
- Jeżeli chodzi o strategie to raczej za wiele nie trzeba planować. On ciebie zapyta o twoją żonę i wasze nieudane małżeństwo. Możesz wspomnieć, że poszło i kilka rzeczy i naturalnie mogłoby wyjść, że na przykład miałeś romans. Ralph pewnie będzie chciał wiedzieć więcej, ale zamiast mu od razu powiedzieć możesz zażądać, że on musi tobie powiedzieć pewien sekret. I tu możemy mieć nadzieję, że wspomni o Sebastianie co jest prawdopodobne skoro rozmowa byłaby na temat romansów. - sięgnęłam tym razem po jakiegoś małego krakersa zamiast słodkości. - Ludzie potrafią być bardziej przewidywalni niż myślisz - dodałam po chwili i zjadłam krakersa, który nie był taki zły. Ale nie tak dobry, jak ciastko z kremem.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove na szczęście wrócił jej wcześniejszy nastrój, gdy zaczęła wspominać o ubraniach. Szybko złapała nowy temat. I dostałem nawet kilka rad odnośnie przyszłego spotkania. Rozmowa z Ralphem mogła się potoczyć we wspomnianym kierunku, a jeśli nie, to właściwie miałem tylko jedno zadanie: sprawdzić, czy rzeczywiście lubi mężczyzn, nie ważne jakim sposobem.
- Myślę, że sobie dam radę - odparłem z westchnięciem. Wszystko i tak okaże się wieczorem, teraz wolałem o tym nie myśleć i się nie denerwować na zapas.
Przez chwilę jeszcze staliśmy przy stole z przekąskami, częstując się ich różnymi rodzajami. Był również jakiś słodki, owocowy napój w szklanej wazie. Nie było przy tym alkoholu, co można było odebrać na różne sposoby.
- Niedługo zacznie się licytacja. Chodźmy zobaczyć, jakie miliony zbiera Ralph - zaśmiałem się, po czym poszliśmy razem do odpowiedniej sali. Naprawdę byłem ciekaw, czy inwestycja Sebastiana okazała się trafna i na ile młody artysta potrafił sprzedać swoje prace.
W sali nie było zbyt wiele osób. Być może dlatego, że do rozpoczęcia pozostało wciąż kilka minut, a może dlatego, że ogólnie wystawa nie przyciągnęła tłumów, a co za tym idzie - licytacja również. Nie oznaczało to, że jakimś cudem nie sprzeda kilku obrazów. Znaleźliśmy sobie miejsce bardziej na uboczu, by zbytnio nie rzucać się w oczy, a móc spokojnie każdego obserwować.
- Myślę, że sobie dam radę - odparłem z westchnięciem. Wszystko i tak okaże się wieczorem, teraz wolałem o tym nie myśleć i się nie denerwować na zapas.
Przez chwilę jeszcze staliśmy przy stole z przekąskami, częstując się ich różnymi rodzajami. Był również jakiś słodki, owocowy napój w szklanej wazie. Nie było przy tym alkoholu, co można było odebrać na różne sposoby.
- Niedługo zacznie się licytacja. Chodźmy zobaczyć, jakie miliony zbiera Ralph - zaśmiałem się, po czym poszliśmy razem do odpowiedniej sali. Naprawdę byłem ciekaw, czy inwestycja Sebastiana okazała się trafna i na ile młody artysta potrafił sprzedać swoje prace.
W sali nie było zbyt wiele osób. Być może dlatego, że do rozpoczęcia pozostało wciąż kilka minut, a może dlatego, że ogólnie wystawa nie przyciągnęła tłumów, a co za tym idzie - licytacja również. Nie oznaczało to, że jakimś cudem nie sprzeda kilku obrazów. Znaleźliśmy sobie miejsce bardziej na uboczu, by zbytnio nie rzucać się w oczy, a móc spokojnie każdego obserwować.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Byłam szczerze ciekawa jak pójdzie ta licytacja. Oczywiście byłoby dobrze gdyby Ralph dobrze zarobił, ale ostatecznie uznałam, że nie miało to zbyt wielkiego znaczenia. Pieniądze, które włożył w tego artystę Sebastian nie da się odzyskać. Wolałam tak do tego podejść.
Stanęłam obok Williama, przyglądając się całemu wydarzeniu w ciszy. Nie szło tak źle, chociaż początek był dosyć powolny. Ale z czasem było co raz więcej chętnych i nawet uśmiechnęłam się pod nosem, gdy jeden z obrazów został sprzedany za niezłą sumkę. Na szczęście nie trwało to za długo i mogliśmy na spokojnie wyjść z wystawy. Niektórzy zostali, ale całkiem duża grupa wyszła w tym samym czasie co my. Zaczęło się robić trochę tłoczno i kilka razy wpadłam na Williama.
- Nie było tak źle… Chociaż wciąż chętnie bym zamordowała mojego brata. Ale to później. Chodź, mój aniołku. Czas na zakupy. - szepnęłam i uśmiechnęłam się do Williama, prawie znowu sięgając po jego dłoń, ale się powstrzymałam. Nie chciałam wyjść na idiotkę. Zamiast tego poklepałam go po ramieniu.
- Dziękuję. Ponownie. Mam wrażenie, że cały czas tobie dziękuję za pomoc. Trochę mi głupio, jeżeli mogę być szczera. - dodałam, bo wiedziałam, że musiałam wymyślić dobry sposób aby mu się odwdzięczyć. Wiem, powiedziałam, że byłam kreatywna, ale nie byłam pewna od czego zacząć.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiwnąłem głową, przyznając rację kobiecie. Licytacja nie wypadła tak źle, choć szczerze wątpiłem, aby jakieś zyski z niej trafiły do kieszeni Sebastiana. Jego kochanek nie wyglądał na takiego, co by się dzielił.
A na Sebastiana faktycznie przyjdzie czas. I nawet wolałbym przy tym być osobiście, nie jako Vincent.
- Nie dziękuj, tylko zacznij od bycia kreatywną przy wyborze ubrań - wywróciłem oczami, posyłając Dove uśmiech. - Wieki nie byłem na żadnej randce. Potrzebuję twojej pomocy, bo o ile nasze spotkania przy posiłku przebiegają sprawnie, tak tutaj już czuję, jak się denerwuję. A ty jako kobieta zdecydowanie lepiej się znasz na obecnej modzie niż ja - przyznałem. Z tymi wiekami też wcale nie przesadzałem. Poza tym nawet jakbym miał wybrać coś na randkę z kobietą, to i tak miałbym problem. Pewnie zapytałbym sprzedawczyni w sklepie o radę, ale skoro miałem Dove, mogłem na niej polegać.
W sklepie, do którego weszliśmy czułem się trochę przytłoczony. Gdy wybierałem sobie ubrania, zawsze spoglądałem najpierw na innych mężczyzn, wybierałem stroje bazując na obserwacjach. A teraz? Przeglądając stosy koszul w różnych kolorach, zwyczajowo wziąłbym czarną lub białą. Najbardziej praktyczne i do wszystkiego pasowały.
- Wpadło ci coś w oko? - zapytałem, patrząc na spodnie w jakimś dziwnym kroju z szerokimi nogawkami.
A na Sebastiana faktycznie przyjdzie czas. I nawet wolałbym przy tym być osobiście, nie jako Vincent.
- Nie dziękuj, tylko zacznij od bycia kreatywną przy wyborze ubrań - wywróciłem oczami, posyłając Dove uśmiech. - Wieki nie byłem na żadnej randce. Potrzebuję twojej pomocy, bo o ile nasze spotkania przy posiłku przebiegają sprawnie, tak tutaj już czuję, jak się denerwuję. A ty jako kobieta zdecydowanie lepiej się znasz na obecnej modzie niż ja - przyznałem. Z tymi wiekami też wcale nie przesadzałem. Poza tym nawet jakbym miał wybrać coś na randkę z kobietą, to i tak miałbym problem. Pewnie zapytałbym sprzedawczyni w sklepie o radę, ale skoro miałem Dove, mogłem na niej polegać.
W sklepie, do którego weszliśmy czułem się trochę przytłoczony. Gdy wybierałem sobie ubrania, zawsze spoglądałem najpierw na innych mężczyzn, wybierałem stroje bazując na obserwacjach. A teraz? Przeglądając stosy koszul w różnych kolorach, zwyczajowo wziąłbym czarną lub białą. Najbardziej praktyczne i do wszystkiego pasowały.
- Wpadło ci coś w oko? - zapytałem, patrząc na spodnie w jakimś dziwnym kroju z szerokimi nogawkami.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie byłam pewna od czego zacząć. Sklep był całkiem spory. Po minie Williama wydawało mi się, że miał podobne przeczucia. Rozejrzałam się przy pobliskich koszulach i gdy usłyszałam głos Williama zerknęłam w jego stronę.- Co o tym myślisz? - zapytałam, wyciągając koszulę w kolorze ciemnego granatu. Znalazłam kamizelkę w podobnym kolorze i do tego ciemno szare spodnie.
- Przepraszam - zawołałam starszego mężczyznę, który był właścicielem sklepu. - Czy mój brat mógłby to przymierzyć? Również przydałaby się pomoc z marynarką.
- Oczywiście. Proszę za mną. - mężczyzna nawet nie uśmiechnął się w naszą stronę.
- Idź i wyjdź aby się pokazać. Poczekam grzecznie tutaj.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Spojrzałem na trzymaną przez Dove koszulę. Uznałem, że nawet nie jest taka zła, wziąłem ją więc z rąk kobiety. Chwilę później trzymałem również kamizelkę oraz spodnie. Niedługo dołączył do nas sprzedawca, który bez specjalnych poszukiwań wręczył mi marynarkę w czarnym odcieniu. Uniosłem brwi, ale nie skomentowałem. Czarna marynarka nijak się miała do reszty ubioru, ale skoro tak…
Wszedłem do wskazanego pomieszczenia, zasłaniając przejście kotarą. Nikt nawet nie zapytał o mój rozmiar, ciekaw więc byłem, czy mają dobre oko.
Jak się okazało, nie do końca. O ile koszula leżała niemal idealnie, tak kamizelka była za mała, spodnie również odrobinę za małe, marynarki za to nawet nie chciało mi się mierzyć, bo była zupełnie do niczego.
- Dove, nie żeby coś, ale jestem trochę wyższy od Sebastiana - powiedziałem, wychodząc z przebieralni we własnych ubraniach. Oddałem jej te rzeczy, by znaleźć coś w większym rozmiarze. Nawet udało się to nam w podobnych kolorach. Marynarki się pozbyłem, oddając ją starszemu mężczyźnie. Znudzony chyba nawet nie bardzo się przejął potencjalnymi klientami.
- Myślisz, że kamizelka to dobry wybór? - zapytałem Dove, gdy tym razem wyszedłem już przebrany w to, co mi wybrała. - W końcu to ma być niezobowiązujące spotkanie. A widziałaś, on sam był jedynie w koszuli na wystawie. No i chyba wolałbym, żebyś ty mi dobrała marynarkę - dodałem szeptem, spoglądając na starszego mężczyznę, który jak gdyby nigdy nic zajął się czytaniem gazety.
Wszedłem do wskazanego pomieszczenia, zasłaniając przejście kotarą. Nikt nawet nie zapytał o mój rozmiar, ciekaw więc byłem, czy mają dobre oko.
Jak się okazało, nie do końca. O ile koszula leżała niemal idealnie, tak kamizelka była za mała, spodnie również odrobinę za małe, marynarki za to nawet nie chciało mi się mierzyć, bo była zupełnie do niczego.
- Dove, nie żeby coś, ale jestem trochę wyższy od Sebastiana - powiedziałem, wychodząc z przebieralni we własnych ubraniach. Oddałem jej te rzeczy, by znaleźć coś w większym rozmiarze. Nawet udało się to nam w podobnych kolorach. Marynarki się pozbyłem, oddając ją starszemu mężczyźnie. Znudzony chyba nawet nie bardzo się przejął potencjalnymi klientami.
- Myślisz, że kamizelka to dobry wybór? - zapytałem Dove, gdy tym razem wyszedłem już przebrany w to, co mi wybrała. - W końcu to ma być niezobowiązujące spotkanie. A widziałaś, on sam był jedynie w koszuli na wystawie. No i chyba wolałbym, żebyś ty mi dobrała marynarkę - dodałem szeptem, spoglądając na starszego mężczyznę, który jak gdyby nigdy nic zajął się czytaniem gazety.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Faktycznie nie wzięłam pod uwagę różnice w rozmiarach pomiędzy Williamem, a moim bratem. Ale przynajmniej teraz wiedziałam mniej więcej jaki rozmiar nosi William. Nie wiem po co mi się przyda ta wiedza, ale nigdy nie wiadomo. Gdy William ponownie wyszedł z przymierzalni nie moglam się powstrzymać i uśmiechnęłam się pod nosem. Według mnie wyglądał bardzo dobrze. Może kolor spodni nie był najlepszy, ale odcień ciemnego granatu bardzo mu pasowało.
Podeszłam trochę bliżej, poprawiając kołnierz jego koszuli.
- Ralph ma dosyć nietypowy styl… Byłam zaskoczona, że nie było mu zimno. - spojrzałam Williamowi w oczy, uśmiechając się odrobinę szerzej. - Jeżeli chcesz się ubrać na podstawie dzisiejszej mody to trzeba wziąć pod uwagę kamizelkę, ale możemy spróbować bez niej. Ściągnij ją, a ja pójdę po marynarkę.
Odwróciłam się w stronę właściciela, który unikał mojego wzroku. Dopiero gdy do niego podeszłam to złożył gazetę i z ciężkim westchnięciem pomógł mi znaleźć czarną marynarkę u czarne spodnie w rozmiarze Williama. Gdy miałam obie rzeczy w ramionach wróciłam do mężczyzny.
- Przebież się w te spodnie. Może lepiej trzymać się tyko dwóch kolorów. - według mnie William wyglądaj dobrze w ciemniejszych kolorach. W sumie, nie widziałam go w różnorodnych kolorach, może gdy poczekam do wiosny i lata to będę miała szansę zobaczyć go w czymś innym niż w czarnym lub białym.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiwnąłem głową, zdejmując kamizelkę. W międzyczasie, gdy Dove poszukiwała czegoś innego, odłożyłem ją na miejsce. Przejrzałem przy okazji ubrania znajdujące się najbliżej i nie mogłem uwierzyć, że niektórzy mężczyźni ubierają się w niektóre z nich. Osobiście nigdy nie założyłbym takiej fikuśnej koszuli z falbanami przy rękawach lub przy zapięciu. Albo tak obcisłych spodni, że aż wbijają się w tyłek.
Biorąc od Dove kolejne ubrania, uśmiechnąłem się lekko. Czyli jednak pozostał czarny kolor. Tylko tym razem na szczęście kobieta wybrała lepszy krój marynarki, co bardziej mi odpowiadało.
- Teraz jest dobrze - powiedziałem, wychodząc z przebieralni i przyglądając się w lustrze, jakie wisiało obok. - Może nawet tak lepiej? - wyciągnąłem koszulę ze spodni, wygładzając jej brzegi. Po chwili namysłu rozpiąłem również pierwszy guzik pod szyją, rozluźniając odrobinę kołnierzyk.
- Nie potrzebny mi fular czy krawat, co? - po raz kolejny poprawiłem marynarkę, ale uznałem, że jest całkiem nieźle. Mój wzrok padł również na rękawiczki, których chyba ostatnio odczułem brak. No i dlaczego wszystkie jakie posiadałem były białe? Wciągnąłem na dłonie cienkie, czarne.
- Teraz czuję się kompletnie. Myślisz, że mogę podbić jego serce? - posłałem Dove rozbawiony uśmiech.
Biorąc od Dove kolejne ubrania, uśmiechnąłem się lekko. Czyli jednak pozostał czarny kolor. Tylko tym razem na szczęście kobieta wybrała lepszy krój marynarki, co bardziej mi odpowiadało.
- Teraz jest dobrze - powiedziałem, wychodząc z przebieralni i przyglądając się w lustrze, jakie wisiało obok. - Może nawet tak lepiej? - wyciągnąłem koszulę ze spodni, wygładzając jej brzegi. Po chwili namysłu rozpiąłem również pierwszy guzik pod szyją, rozluźniając odrobinę kołnierzyk.
- Nie potrzebny mi fular czy krawat, co? - po raz kolejny poprawiłem marynarkę, ale uznałem, że jest całkiem nieźle. Mój wzrok padł również na rękawiczki, których chyba ostatnio odczułem brak. No i dlaczego wszystkie jakie posiadałem były białe? Wciągnąłem na dłonie cienkie, czarne.
- Teraz czuję się kompletnie. Myślisz, że mogę podbić jego serce? - posłałem Dove rozbawiony uśmiech.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach