Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uśmiechnąłem się tylko lekko w odpowiedzi. Nie wiedziałem jak wyjdzie z tym całym "świętowaniem". Bo w końcu może uda nam się przekonać samego Sebastiana, aby zrezygnował z planów dotyczących Dove, ale co z samym inspektorem? Trochę było mi go szkoda, bo właściwie był całkiem spokojnym i miłym człowiekiem. Z drugiej strony jednak nie powinien robić takich rzeczy za plecami kobiety i ustawiać jej całe życie.
- To przykre - kiwnąłem głową, słuchając opowieści Dove. - Ale przecież nigdy nie jest za późno. Kiedy już się usamodzielnisz i nie będziesz musiała się przejmować zdaniem Sebastiana, będziesz mogła zająć się swoją pasją. Wcale nie musisz z tego rezygnować - byłem jak najbardziej pewny, że byłaby z niej bardzo zdolna pianistka, z pewnością mogłaby też grać na dworze królewskim. Zdążyłem się przekonać, że Dove jeśli czegoś chce, to potrafi to osiągnąć.
- Oh, jasne, nie miałabyś w kogo butami rzucać - uśmiechnąłem się odrobinę złośliwie w jej stronę. - Nie miałby kto za ciebie chodzić na randki z mężczyznami i pić z tobą wino po nocach - zaśmiałem się, nalewając nam z butelki po kolejnym kieliszku alkoholu. - Wiesz, nigdy z nikim nie wypiłem tyle co z tobą. Czasem, do towarzystwa, ale nie żeby po dwie lub trzy butelki jak wczoraj.
- To przykre - kiwnąłem głową, słuchając opowieści Dove. - Ale przecież nigdy nie jest za późno. Kiedy już się usamodzielnisz i nie będziesz musiała się przejmować zdaniem Sebastiana, będziesz mogła zająć się swoją pasją. Wcale nie musisz z tego rezygnować - byłem jak najbardziej pewny, że byłaby z niej bardzo zdolna pianistka, z pewnością mogłaby też grać na dworze królewskim. Zdążyłem się przekonać, że Dove jeśli czegoś chce, to potrafi to osiągnąć.
- Oh, jasne, nie miałabyś w kogo butami rzucać - uśmiechnąłem się odrobinę złośliwie w jej stronę. - Nie miałby kto za ciebie chodzić na randki z mężczyznami i pić z tobą wino po nocach - zaśmiałem się, nalewając nam z butelki po kolejnym kieliszku alkoholu. - Wiesz, nigdy z nikim nie wypiłem tyle co z tobą. Czasem, do towarzystwa, ale nie żeby po dwie lub trzy butelki jak wczoraj.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Po komentarzu William spojrzałam na dłoń, która nie trzymała kieliszka. Może udałoby mi się zrobić z tego karierę. Nie byłam pewna jak wielka by była i czy kiedykolwiek miałabym szansę zagrać na balach i bankietach rodziny królewskiej, ale to byłby cel dla Dove, która mogła się skupić na muzyce. Aktualnie gra na pianinie czy fortepianie była dla mnie czymś co robiła od czasu do czasu abym mogła się zrelaksować lub podczas spotkań w Widows Circle.
Uśmiechnęłam się lekko, wracając do rzeczywistości gdy William nalał mi więcej wina. Może nikt inny by nie poszedł na randkę z Ralphem, ale butem mogłabym w każdego. W końcu, młody Wolfgrond dostał kilka razy ode mnie, więc co tam rzucenie butem.
Zaśmiałam się pod nosem słysząc o ilości alkoholu, którą oboje wypiliśmy przez ostatnie kilka dni.
- To chyba dobrze, prawda? To znaczy, że oboje sobie ufamy i lubimy swoje towarzystwo. Chociaż podobno Margaret piła dużo gdy jej świętej pamięci mąż kręcił się po domu, bo nie mogła wytrzymać jego gadania. - taka scena całkiem mnie rozbawiała, ale byłam pewna, że Margaret wcale nie było do śmiechu. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Uśmiech znikł z twarzy, skupiona na własnych myślach za nim usiadłam bardziej twarzą do Williama.
- Może chciałbyś dołączyć do Widows Circle? W końcu jesteś wdowcem. Mogłabym porozmawiać z Helen i z innymi po naszym powrocie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Nie byłbym tego taki pewny. Co za dużo to w końcu niezdrowo - powiedziałem. Miałem też dziwne przeczucie, że to przeze mnie Dove zaczęła więcej pić. Na szczęście to nie był żaden nałóg, ale i tak ostatnio nam to wystarcza. Nie potrzeba więcej.
Kolejny pomysł Dove sprawił, że się zakrztusiłem. Miałem na tyle pecha, że akurat piłem z naczynia, które od razu odstawiłem na stół. Przez to, że nie chciałem opluć stołu, czy dywanu, czułem jak alkohol, który próbowałem zatrzymać w ustach, wydostaje się nosem. Co za paskudne doświadczenie.
Musiałem odnaleźć swoją marynarkę i wyciągnąć w niej chusteczkę, aby najpierw jakoś się doprowadzić do porządku.
- Doceniam propozycję, ale chyba jednak się nie zdecyduję - powiedziałem, nie wiedząc, czy się śmiać, czy płakać. Nie widziałem siebie w takim towarzystwie. Lubiłem uczęszczać w tych spotkaniach, ale jako Vincent i słuchać przy okazji najnowszych plotek. Przy mnie kobiety mogłyby nie chcieć rozmawiać o pewnych sprawach, na których czasem bardzo mi zależało. I co miałbym z nimi robić? Haftować?
- Twoje przyjaciółki są… twoje. Czułbym się przy nich tylko niezręcznie. Poza tym pamiętasz, że obiecałaś mi, że to wszystko i ta rozmowa zostanie między nami? Nie chcę, żeby wszyscy się dowiedzieli, nawet one. Mówiłaś, że to zostanie wyłącznie między nami. Chyba mogę ci ufać, Dove? - usiadłem ponownie na sofie, spoglądając kobiecie w oczy.
Kolejny pomysł Dove sprawił, że się zakrztusiłem. Miałem na tyle pecha, że akurat piłem z naczynia, które od razu odstawiłem na stół. Przez to, że nie chciałem opluć stołu, czy dywanu, czułem jak alkohol, który próbowałem zatrzymać w ustach, wydostaje się nosem. Co za paskudne doświadczenie.
Musiałem odnaleźć swoją marynarkę i wyciągnąć w niej chusteczkę, aby najpierw jakoś się doprowadzić do porządku.
- Doceniam propozycję, ale chyba jednak się nie zdecyduję - powiedziałem, nie wiedząc, czy się śmiać, czy płakać. Nie widziałem siebie w takim towarzystwie. Lubiłem uczęszczać w tych spotkaniach, ale jako Vincent i słuchać przy okazji najnowszych plotek. Przy mnie kobiety mogłyby nie chcieć rozmawiać o pewnych sprawach, na których czasem bardzo mi zależało. I co miałbym z nimi robić? Haftować?
- Twoje przyjaciółki są… twoje. Czułbym się przy nich tylko niezręcznie. Poza tym pamiętasz, że obiecałaś mi, że to wszystko i ta rozmowa zostanie między nami? Nie chcę, żeby wszyscy się dowiedzieli, nawet one. Mówiłaś, że to zostanie wyłącznie między nami. Chyba mogę ci ufać, Dove? - usiadłem ponownie na sofie, spoglądając kobiecie w oczy.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Byłam lekko skołowana zachowaniem Williama i obserwowałam go w ciszy. Dopiero po wszystkim zrozumiałam, że może powinnam była biedakowi jakoś pomóc. Zrozumiałam również, że mój pomysł może nie był taki dobry. William wspomniał, że wciąż nie zna za wiele osób i jakoś tak od razu pomyślałam o Widows Circle. Chciałam dobrze, a zrobiłam z siebie idiotkę. Zdecydowanie nie przemyślałam do końca mój pomysł, bo William szybko mi przypomniał, że nie każdy wiedział o jego przeszłości.
Zacisnęłam usta i spuściłam wzrok czując lekkie zażenowanie. Wypiłam wszystko co miałam w szklance za nim ją odstawiłam na bok, unikając wzroku i odpowiedzi na pytanie Williama, chociaż przez chwilę.
- Myślisz, że nie możesz mi zaufać? - odpowiedziałam na jego pytanie własnym. - Czy raczej nie powinieneś?
Odważyłam się aby ponownie spojrzeć mu w oczy co było znacznie trudniejsze niż myślałam. Moje cholerne, głupie serce znowu zaczęło bić mocniej i nawet myślałam, że William mógł je usłyszeć. Osobiście próbowałam je zignorować. Jednak nie mogłam zignorować tego, że wypiła więcej alkoholu niż chciałam. Głowa była strasznie ciężka, a rozum lekki jakby wyparował.
- Oczywiście, że możesz mi zaufać. Nie wygaduj bzdur. - prychnęłam pod nosem, ostatecznie odpowiadając na jego pytanie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uśmiechnąłem się na jej odpowiedź. Po tym, jak już wszystko widziała, nie miałem innego wyjścia jak jej zaufać, że zatrzyma wszystkie informacje dla siebie.
- Dobrze, już więcej nie będę gadać bzdur - zaśmiałem się, widząc jej oburzona minę. Zdecydowanie miała już dość alkoholu. Widziałem to po jej zachowaniu, błyszczących oczach, lekkim zachwianiu równowagi. Wczoraj jakoś tak nie miała, a zdaje się, iż wypiła więcej niż teraz.
- Chyba już wystarczy na dziś. Butelka pusta, a ty masz już dość. Ja z resztą też. I idź do łóżka, naprawdę. A jak nie, to ci pomogę. Bez dyskusji Dove - podniosłem się, po czym złapałem ją za rękę, unosząc na nogi. - Nie zasnę wiedząc, że ty śpisz na tym czymś. Jak chcesz, to zawsze mogę znów z tobą się położyć, ale nie zostawię cię tu samej - chyba dumą by mi nie pozwoliła, abym ja spał na łóżku, a Dove na twardawej sofie.
- Chyba nawet wolałbym tą drugą opcję, co ty na to? Przynajmniej będę cię miał blisko, gdy znów zaczniesz płakać - uniosłem wolną dłoń, aby pogłaskać Dove po policzku. Było mi jej strasznie żal i nie mogłem patrzeć, jak ponownie płacze lub krzyczy przez sen.
- Dobrze, już więcej nie będę gadać bzdur - zaśmiałem się, widząc jej oburzona minę. Zdecydowanie miała już dość alkoholu. Widziałem to po jej zachowaniu, błyszczących oczach, lekkim zachwianiu równowagi. Wczoraj jakoś tak nie miała, a zdaje się, iż wypiła więcej niż teraz.
- Chyba już wystarczy na dziś. Butelka pusta, a ty masz już dość. Ja z resztą też. I idź do łóżka, naprawdę. A jak nie, to ci pomogę. Bez dyskusji Dove - podniosłem się, po czym złapałem ją za rękę, unosząc na nogi. - Nie zasnę wiedząc, że ty śpisz na tym czymś. Jak chcesz, to zawsze mogę znów z tobą się położyć, ale nie zostawię cię tu samej - chyba dumą by mi nie pozwoliła, abym ja spał na łóżku, a Dove na twardawej sofie.
- Chyba nawet wolałbym tą drugą opcję, co ty na to? Przynajmniej będę cię miał blisko, gdy znów zaczniesz płakać - uniosłem wolną dłoń, aby pogłaskać Dove po policzku. Było mi jej strasznie żal i nie mogłem patrzeć, jak ponownie płacze lub krzyczy przez sen.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Niechętnie wstałam z kanapy. Przecież była umowa, a teraz nagle zmienia i wykręca? Chociaż spanie w łóżku nie byłoby takie złe, było wygodniejsze od kanapy. Dlatego za bardzo się z nim nie kłóciłam i nie protestowałam.
- Czy przypadkiem nie jesteś jakimś tam masochistą? - wypaliłam. Alkohol najwyraźniej całkowicie usunął większość moich hamulców. - Chcesz spać obok kogoś kto ciebie budzi po nocach. Przyznaję, że to miłe z twojej strony, ale jest to dosyć nietypowe.
Podniosłam dłoń aby delikatnie objąć jego i odsunąć od siebie. Musiał przestać robić takie rzeczy, a przynajmniej przez jakiś czas. To głaskanie policzka czy pocałunki w czoło i inne takie. Jak mam przeżyć w takich warunkach kiedy on wciąż jest troskliwy i czuły.
- William... Musimy sobie odpuścić takie gesty, nawet po alkoholu - nie chciałam go urazić, więc próbowałam utrzymać łagodniejszy ton. Nie mogłam mu powiedzieć co czułam, bo jeszcze całkowicie zrezygnuje z naszej przyjaźni. On nie chciał aby ktoś się jego uczepił tylko dlatego, ponieważ może ktoś odrobinę się w nim zakochał i sama nie wie co z tym bałaganem zrobić. Od prawie samego początku mi powiedział, że tego nie szukał.
- Ty chcesz coś innego, ja chcę coś innego, a takie gesty jedynie utrudniają sprawę - odsunęłam się od niego mając nadzieję, że zrozumie. Powoli i ostrożnie, krok po kroku poszłam w kierunku sypialni. Po drodze zauważyłam kątem oka coś na podłodze. Notatnik! Prawie rzuciłam się w jego stronę, czując rosnącą panikę. Wolałabym aby William nie zobaczył tych rysunków. Zwłaszcza, że nie były dobre. Trzymając notatnik blisko spojrzałam w kierunku mężczyzny i uśmiechnęłam się lekko.
- Oh... A ja szukałam tą zgubę wcześniej - skłamałam, mając nadzieję, że nie zada więcej pytań.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Byłem, czy nie byłem, co to za różnica. Nieważne gdzie bym spał, jej koszmary są moimi kaszmarami, nie będę mógł więc spać razem z nią. A tak przynajmniej mógłbym ją trochę uspokoić i trochę spokojniej spać.
Posłusznie też zabrałem swoją rękę, pozwalając Dove się odsunąć. A raczej pilnowałem, żeby nie upadła kiwając się po alkoholu. Dlatego też ze zdziwieniem obserwowałem jak niemal w biegu złapała coś, co leżało na podłodze. W półmroku dostrzegłem tylko zarys czegoś, co mogło być zarówno książką, jak i notatnikiem, ale nie dopytywałem. Może rzeczywiście coś jej spadło z szafki i nie mogła później tego znaleźć.
- A czego ty chcesz? - spytałem zamiast zainteresować się trzymaną przez nią rzeczą. - Powiedziałaś mi jedynie, że był to moment słabości, zapomnienia o koszmarze, a teraz słyszę, że coś ci utrudniam? - mówiłem, nie odrywając spojrzenia od kobiety. Podczas rozmowy przy śniadaniu nie mówiła nic innego jak to, że dla niej było to jednorazowe. Ani słowem się nie zająknęła w innej sprawie.
- Dove, pamiętam o czym rozmawialiśmy rano - westchnąłem, dopiero teraz odrywając na chwilę od niej wzrok. Przyłożyłem dłoń do skroni, próbując sobie jakoś to poukładać.
- Pamiętam, że pytałaś mnie, czy chciałbym tak częściej. Chciałbym, nawet nie wiesz jak bardzo, ale starałem się to ukrywać ze względu na ciebie, bo ty tego nie chciałaś. Więc jeżeli właśnie to tak bardzo cię gryzie, z przyjemnością oddałbym ci kilka pocałunków, gdybyś chciała. Przemyśl sobie wszystko. Jeśli do momentu powrotu do domu nie otrzymam odpowiedzi, uznam sprawę za zamknięta, nie będę też dopytywać co tobą kierowało i czy rzeczywiście nic więcej nie potrzebujesz. I powstrzymam się od tych wszystkich gestów, tak jak sobie tego życzysz. Idź i prześpij się z tym. Nie przyjdę do ciebie jeśli znów się przebudzisz, skoro takie masz życzenie. Dobranoc, Dove - posłałem jej jeszcze krótki uśmiech zanim odwróciłem od niej twarz.
Posłusznie też zabrałem swoją rękę, pozwalając Dove się odsunąć. A raczej pilnowałem, żeby nie upadła kiwając się po alkoholu. Dlatego też ze zdziwieniem obserwowałem jak niemal w biegu złapała coś, co leżało na podłodze. W półmroku dostrzegłem tylko zarys czegoś, co mogło być zarówno książką, jak i notatnikiem, ale nie dopytywałem. Może rzeczywiście coś jej spadło z szafki i nie mogła później tego znaleźć.
- A czego ty chcesz? - spytałem zamiast zainteresować się trzymaną przez nią rzeczą. - Powiedziałaś mi jedynie, że był to moment słabości, zapomnienia o koszmarze, a teraz słyszę, że coś ci utrudniam? - mówiłem, nie odrywając spojrzenia od kobiety. Podczas rozmowy przy śniadaniu nie mówiła nic innego jak to, że dla niej było to jednorazowe. Ani słowem się nie zająknęła w innej sprawie.
- Dove, pamiętam o czym rozmawialiśmy rano - westchnąłem, dopiero teraz odrywając na chwilę od niej wzrok. Przyłożyłem dłoń do skroni, próbując sobie jakoś to poukładać.
- Pamiętam, że pytałaś mnie, czy chciałbym tak częściej. Chciałbym, nawet nie wiesz jak bardzo, ale starałem się to ukrywać ze względu na ciebie, bo ty tego nie chciałaś. Więc jeżeli właśnie to tak bardzo cię gryzie, z przyjemnością oddałbym ci kilka pocałunków, gdybyś chciała. Przemyśl sobie wszystko. Jeśli do momentu powrotu do domu nie otrzymam odpowiedzi, uznam sprawę za zamknięta, nie będę też dopytywać co tobą kierowało i czy rzeczywiście nic więcej nie potrzebujesz. I powstrzymam się od tych wszystkich gestów, tak jak sobie tego życzysz. Idź i prześpij się z tym. Nie przyjdę do ciebie jeśli znów się przebudzisz, skoro takie masz życzenie. Dobranoc, Dove - posłałem jej jeszcze krótki uśmiech zanim odwróciłem od niej twarz.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
W krótkim czasie poczułam falę wielu emocji. Smutek, żal, strach... Jednak każde z nich szybko minęło, pozostawiając po sobie miejsce na złość. Rosnącą złość w stronę Williama. Opuściłam ramiona, patrząc na mężczyznę, który nawet nie spojrzy teraz w moim kierunku. Powiedział swoje i kazał mi wszystko sama ułożyć, do tego z jakimś wymyślonym przez niego terminem. Zacisnęłam dłoń na notatniku, próbując jakoś kontrolować swój gniew.
- Ja też pamiętam o czym rozmawialiśmy - powiedziałam cicho, bo nie miałam chęci ani planów krzyczeć w nocy. Chociaż miałam przeczucie, że nawet jeżeli nie podniosę głosu to William i tak usłyszy w moim głosie niezadowolenie. - Nie tylko dzisiejszą rozmowę. I muszę tobie przyznać rację, bo nie ma szans abyś mnie kochał każąc mi samej zdecydować jakie będą nasze relacje. Tak jest łatwiej, prawda? Rzucić odpowiedzialność komuś innemu, a samemu odwrócić wzrok i czekać.
Nie przepadałam za takim podejściem do czegokolwiek. Tylko podnosiło mi to ciśnienie.
- I czego byś oczekiwał? Że rzucę się tobie w ramiona, powiem "weź mnie i nie martw się o moje uczucia, nie musisz mnie kochać, możesz ze mną robić co chcesz, kiedy chcesz"? - westchnęłam ciężko, próbując trochę się uspokoić. Może to było po alkoholu, ale nawet moja złość dosyć szybko minęła. Te różne, nagłe emocje jedynie mnie męczyły.
- Wiesz co? Przyznaję, to moja wina. To ja zaczęłam, gdy ciebie wczoraj pocałowałam. Za to wezmę odpowiedzialność. Ale nie powinieneś mnie zostawić z tym wszystkim i oczekiwać ode mnie odpowiedzi. Daj mi jeden przykład, gdy taka metoda kiedykolwiek pozytywnie zadziałała.
Sama nie znałam za wiele szczerze szczęśliwych par i nie tego szukałam. Chciałam zapobiec jakichkolwiek niepotrzebnych momentów, gdzie jedno z nas czuje się niekomfortowo z powodu drugiej osoby. Trzeba razem o takich rzeczach rozmawiać, od samego początku do końca.
Tak zawsze robili moi rodzice. Marzyłam o takiej miłości jaką oni mieli, ale z wiekiem nauczyłam się, że nie mogłam mieć takich oczekiwań. Przynajmniej mogłam użyć podobnych metod co oni, tylko raczej w przyjaźniach i... bardziej skomplikowanych przypadkach.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Usiadłem na najbliższym krześle i ukryłem twarz w dłoniach. Miałem ochotę wygarnąć Dove, jak mogła mi coś takiego zrobić, że przecież to nie miało nic znaczyć, a ona nie powinna teraz oczekiwać ode mnie żadnych deklaracji. Od początku wiedziała jak to wygląda z mojej strony, dlaczego sama nie potrafiła ogarnąć swoich uczuć? Po co jej to wszystko? Czy to naprawdę takie trudne? Przecież było dobrze, a ona mi teraz…
Czułem jak zalewa mnie fala gorąca, a przede wszystkim złości i strachu. Już widziałem oczami wyobraźni, jak Asmodeusz zaciera ręce i szykuje dla mnie najbardziej wymyślne kary. Przez moment miałem nawet ochotę rozpłakać się nad swoją własną głupotą.
- Chodź, usiądź, proszę cię. Nieporozumienia najlepiej rozwiązywać od razu - powiedziałem, kiedy byłem już pewny, że w moim głosie nie będzie tego całego żalu, jaki odczuwałem. Posłałem jej tylko krótkie spojrzenie, nie było mi też do śmiechu.
- Dove, mimo wszystko jesteś moją najbliższą i właściwie jedyną przyjaciółką. Wbrew wszystkiemu bardzo mi na tobie zależy. Wcale nie chodzi mi też o to, że miałabyś sama zdecydować jakie będą nasze relacje. Po prostu wcześniej takie gesty ci nie przeszkadzały, nie zmieniłem swojego zachowania względem ciebie. Pomyślałem, że skoro zaczęło cię to drażnić, to mogłaś w ciągu dnia zmienić swoje zdanie, ale nie wpadłem na to, że mogłabyś zmienić uczucia. Nie potrafię pomóc ci z tym, to jest coś, z czym musisz sama sobie poradzić - bo co miałem zrobić? Nie potrafiłem w żaden sposób wpływać na czyjeś uczucia i ich zmieniać.
I czy to miało coś wspólnego z tym, co odczuwałem ze strony Dove? Nie rozumiałem więzi, jaka ostatnio się między nami pojawiła. Czy to rzeczywiście ja zmądrzałem do tego, by ją wytworzyć, czy to Dove i jej uczucia miały z tym coś wspólnego?
- Nie chcę cię w żaden sposób zranić czy urazić, a jeśli jest coś, co mogę zrobić, by ci jakoś pomóc, powiedz mi o tym. Wiem, że robię błędy - nie tylko jako przyjaciel, ale jako stróż również zawalałem. Zdecydowanie jest coś w tym, że to rola aniołów, a nie demonów. - I cię za to przepraszam, ale nie potrafię czytać ci w myślach.
Czułem jak zalewa mnie fala gorąca, a przede wszystkim złości i strachu. Już widziałem oczami wyobraźni, jak Asmodeusz zaciera ręce i szykuje dla mnie najbardziej wymyślne kary. Przez moment miałem nawet ochotę rozpłakać się nad swoją własną głupotą.
- Chodź, usiądź, proszę cię. Nieporozumienia najlepiej rozwiązywać od razu - powiedziałem, kiedy byłem już pewny, że w moim głosie nie będzie tego całego żalu, jaki odczuwałem. Posłałem jej tylko krótkie spojrzenie, nie było mi też do śmiechu.
- Dove, mimo wszystko jesteś moją najbliższą i właściwie jedyną przyjaciółką. Wbrew wszystkiemu bardzo mi na tobie zależy. Wcale nie chodzi mi też o to, że miałabyś sama zdecydować jakie będą nasze relacje. Po prostu wcześniej takie gesty ci nie przeszkadzały, nie zmieniłem swojego zachowania względem ciebie. Pomyślałem, że skoro zaczęło cię to drażnić, to mogłaś w ciągu dnia zmienić swoje zdanie, ale nie wpadłem na to, że mogłabyś zmienić uczucia. Nie potrafię pomóc ci z tym, to jest coś, z czym musisz sama sobie poradzić - bo co miałem zrobić? Nie potrafiłem w żaden sposób wpływać na czyjeś uczucia i ich zmieniać.
I czy to miało coś wspólnego z tym, co odczuwałem ze strony Dove? Nie rozumiałem więzi, jaka ostatnio się między nami pojawiła. Czy to rzeczywiście ja zmądrzałem do tego, by ją wytworzyć, czy to Dove i jej uczucia miały z tym coś wspólnego?
- Nie chcę cię w żaden sposób zranić czy urazić, a jeśli jest coś, co mogę zrobić, by ci jakoś pomóc, powiedz mi o tym. Wiem, że robię błędy - nie tylko jako przyjaciel, ale jako stróż również zawalałem. Zdecydowanie jest coś w tym, że to rola aniołów, a nie demonów. - I cię za to przepraszam, ale nie potrafię czytać ci w myślach.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
- Wcześniej takie gesty mi nie przeszkadzały, bo wcześniej ciebie nie pocałowałam - mruknęłam, co było raczej oczywistym dla mnie, jak i dla Williama. Z westchnięciem usiadłam obok niego, trzymając notatnik blisko siebie. Wiedziałam, że ten pierwszy pocałunek był błędem. Wiedziałam o tym za nim to zrobiłam, a mimo tego samej siebie nie posłuchałam. I teraz jest, jak jest -- jeden, wielki bałagan, głównie w mojej głowie.
- Nie miałabym problemu z... pocałunkiem tu czy tam, ale wyraziłeś się jasno, że nie możesz na coś takiego się zgodzić, bo będziesz chciał więcej. I ciężko mi nie pomyśleć aby ciebie pocałować po twoich bardziej czułych gestach, ale przecież nie mogę tego ponownie zrobić, bo ty tego nie chcesz. - przymknęłam oczy, czując jak świat zaczyna bardziej się kręcić, niż wcześniej. Nie czułam się najlepiej i chyba to, że wstałam i rzuciłam się w stronę notatnika teraz mi się odbijało. Ale nie mogłam teraz odejść od tej rozmowy, więc próbowałam jakoś się uspokoić.
- I jak tu dziewczyna nie ma zwariować? - to nie było pytanie do Williama i sama nie miałam na nie odpowiedzi. To miało nic nie znaczyć, te wszystkie pocałunki z poprzedniej nocy. To były moje własne słowa. Minął jeden dzień i teraz co? Miałam ochotę walnąć własną głową o ścianę. Wiedziałam, że to wszystko było głównie moją winą i powinnam wziąć za to odpowiedzialność.
- Co powinnam zrobić? Nie chcę aby któreś z nas czuło się niekomfortowo przy drugiej osobie. Nie wiem, jak to naprawić. - może powinnam zrobić to co William chciał? Wspomniał, że są środki zapobiegające ciąży, a przecież mogłam mu zaufać, prawda?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
No właśnie, też nie miałem pojęcia jak to naprawić. To było bardzo trafne pytanie, na które żadne z nas nie znało odpowiedzi.
- Mi nie potrzeba czułych gestów, żebym miał ochotę na więcej pocałunków. Nie wiem, co ze mną zrobiłaś - westchnąłem, niezbyt pocieszony takim obrotem spraw, ale i jednocześnie nie umiałem przestać o tym myśleć. Bo faktycznie coś w tym było i gdyby nie doszło do tego wszystkiego, zapewne nie patrzyłbym na Dove w ten sposób, jak teraz. I oboje byśmy mieli połowę mniej zmartwień.
- Wcale nie czuję się przy tobie niekomfortowo. Po prostu… po prostu… - westchnąłem, nie potrafiąc tego z siebie wydusić. To nie były słowa, jakie powinienem wypowiedzieć. Mimo iż prawdziwe, nie były możliwe do realizacji. Przetarłem dłonią oczy, nie czując się najlepiej z takimi nowościami. Może najlepszym rozwiązaniem będzie przestać się spotykać przez jakiś czas? Dla Dove mogłoby to pomóc, a ja przecież i tak byłem przy niej cały czas. Być może osłabiłoby się to uczucie.
- Dove, myślę, że na chwilę obecną powinniśmy dać sobie trochę czasu. Ja się trochę uspokoję, a ty będziesz mogła sobie wszystko poukładać w głowie. Tak jak mówiłem, powstrzymam się od wszelkich takich gestów, żebyś i ty nie czuła się niezręcznie. Nie wiem Dove, może to minie, a jeśli nie… to nie wiem. Nie chcę być z tobą w relacji, w której miałabyś cierpieć, bo nie dostajesz ode mnie tego, co potrzebujesz. Jeśli masz lepszy pomysł, to jestem otwarty na sugestie.
- Mi nie potrzeba czułych gestów, żebym miał ochotę na więcej pocałunków. Nie wiem, co ze mną zrobiłaś - westchnąłem, niezbyt pocieszony takim obrotem spraw, ale i jednocześnie nie umiałem przestać o tym myśleć. Bo faktycznie coś w tym było i gdyby nie doszło do tego wszystkiego, zapewne nie patrzyłbym na Dove w ten sposób, jak teraz. I oboje byśmy mieli połowę mniej zmartwień.
- Wcale nie czuję się przy tobie niekomfortowo. Po prostu… po prostu… - westchnąłem, nie potrafiąc tego z siebie wydusić. To nie były słowa, jakie powinienem wypowiedzieć. Mimo iż prawdziwe, nie były możliwe do realizacji. Przetarłem dłonią oczy, nie czując się najlepiej z takimi nowościami. Może najlepszym rozwiązaniem będzie przestać się spotykać przez jakiś czas? Dla Dove mogłoby to pomóc, a ja przecież i tak byłem przy niej cały czas. Być może osłabiłoby się to uczucie.
- Dove, myślę, że na chwilę obecną powinniśmy dać sobie trochę czasu. Ja się trochę uspokoję, a ty będziesz mogła sobie wszystko poukładać w głowie. Tak jak mówiłem, powstrzymam się od wszelkich takich gestów, żebyś i ty nie czuła się niezręcznie. Nie wiem Dove, może to minie, a jeśli nie… to nie wiem. Nie chcę być z tobą w relacji, w której miałabyś cierpieć, bo nie dostajesz ode mnie tego, co potrzebujesz. Jeśli masz lepszy pomysł, to jestem otwarty na sugestie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Co ja z nim zrobiłam? Raczej co on ze mną zrobił? Była to beznadziejna sytuacja. Nie wiedziałam co mogłam mu odpowiedzieć. Nie miałam innego rozwiązania. Może najlepiej by było zrobić, jak sam stwierdził. Dać sobie trochę czasu i przestrzeni. Po za tym nie powinnam była się skupić na takich rzeczach.
- Masz rację - szepnęłam i po chwili wstałam z kanapy. Zawahałam się na chwilę za nim dodałam:
- Jeżeli czujesz się na tyle komfortowo i chcesz lepiej pospać to możesz spać na drugiej połowie łóżka...
Nie byłam pewna czy wciąż chciał, czy może wolał utrzymać pewien dystans. Wolałam nie czekać na werbalną odpowiedź. Szepnęłam krótkie "dobranoc" i powolnym krokiem poszłam do sypialni.
Nie powinno mi być smutno, bo w końcu teoretycznie nie było do tego powodu. Po za wczorajszą nocą nic się nie wydarzyło. A jednak czułam pewnego rodzaju rozczarowanie. Sama nie byłam pewna dlaczego. Może lepiej za dużo o tym nie myśleć.
Od kanapy do łóżka nie było daleko, ale tak mi biło jakby biegała przez ostatnie kilka minut. Usiadłam ciężko na skraju łóżka i przymknęłam oczy. Kręciło mi się w głowie, było mi gorąco, a jednocześnie miałam dreszcze. Położyłam się myśląc, że mi będzie mi lepiej, ale to nic nie zmieniło. Spróbowałam nawet położyć na brzuchu, jednak to też nie był dobry pomysł. Było tylko co raz gorzej.
- Wiadro - powiedziałam sama do siebie, otwierając oczy i rozglądając się po pokoju. Potrzebowałam jakieś wiadro czy coś podobnego. Chciałam po prosić Williama o pomoc, ale nie byłam w stanie podnieść głosu.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Trochę mi ulżyło, gdy się zgodziła. Póki co wydało mi się to najlepszym rozwiązaniem, a jeżeli i to zawiedzie, zamierzałem się tym martwić kiedy indziej.
Dlatego poniekąd zdumiały mnie słowa Dove. Kiwnąłem głową lecz nie mogła już tego zauważyć odwrócona do mnie plecami. Musiałem się tylko przebrać, co nawet nie zajęło mi za wiele czasu.
Na koniec chwyciłem za poduszkę oraz koc. Mogliśmy co prawda spać w jednym łóżku, ale nie musieliśmy ponownie pod jedną kołdrą. To dopiero byłoby krępujące i nie na miejscu.
- Położę się na skraju i nie będę ci przeszkadzać. Dobran… - urwałem, słysząc słaby głos Dove. Zbyt dobrze jej nie widziałem w tym półmroku, ale słyszałem doskonale mimo jej szeptu. Zostawiłem trzymane w rękach rzeczy i ruszyłem w stronę łazienki, gdzie pamiętałem, że zawsze stała miska z czystą wodą. Przelałem zawartość szybko do wanny, a samą miskę zaniosłem Dove.
Zdążyłem jeszcze zebrać jej włosy i przytrzymać, aby się nie zabrudziły.
- To był ostatni raz, gdy pijemy razem jakiś alkohol - mruknąłem czując, że przed nami jeszcze długa noc.
Próbowałem się jeszcze rozejrzeć za jakąś tasiemką, by związać włosy, ale nic takiego nie znalazłem. Musiałem sobie poradzić bez, najwyżej potem będę czesać jej włosy przez pół dnia.
- Zaraz przyniosę ci wody - powiedziałem, wręczając kobiecie czysty ręcznik, jaki znalazłem w łazience. - Potrzebujesz czegoś jeszcze?
Dlatego poniekąd zdumiały mnie słowa Dove. Kiwnąłem głową lecz nie mogła już tego zauważyć odwrócona do mnie plecami. Musiałem się tylko przebrać, co nawet nie zajęło mi za wiele czasu.
Na koniec chwyciłem za poduszkę oraz koc. Mogliśmy co prawda spać w jednym łóżku, ale nie musieliśmy ponownie pod jedną kołdrą. To dopiero byłoby krępujące i nie na miejscu.
- Położę się na skraju i nie będę ci przeszkadzać. Dobran… - urwałem, słysząc słaby głos Dove. Zbyt dobrze jej nie widziałem w tym półmroku, ale słyszałem doskonale mimo jej szeptu. Zostawiłem trzymane w rękach rzeczy i ruszyłem w stronę łazienki, gdzie pamiętałem, że zawsze stała miska z czystą wodą. Przelałem zawartość szybko do wanny, a samą miskę zaniosłem Dove.
Zdążyłem jeszcze zebrać jej włosy i przytrzymać, aby się nie zabrudziły.
- To był ostatni raz, gdy pijemy razem jakiś alkohol - mruknąłem czując, że przed nami jeszcze długa noc.
Próbowałem się jeszcze rozejrzeć za jakąś tasiemką, by związać włosy, ale nic takiego nie znalazłem. Musiałem sobie poradzić bez, najwyżej potem będę czesać jej włosy przez pół dnia.
- Zaraz przyniosę ci wody - powiedziałem, wręczając kobiecie czysty ręcznik, jaki znalazłem w łazience. - Potrzebujesz czegoś jeszcze?
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Wciąż leżąc na łóżku pochyliłam się w stronę miski, którą przyniósł William. Kiedy on przyszedł to nie byłam pewna, ale byłam wdzięczna, że jednak tu był do pomocy. Nie mogłam od razu odpowiedzieć na jego pytanie. Nawet po tym, gdy nie potrzebowałam już miski wciąż próbowałam złapać swój oddech. Było to koszmarne uczucie. Wciąż całe moje ciało drżało, jak nigdy wcześniej.
- Koc - szepnęłam w odpowiedzi. Woda byłaby idealna, jednak moją największą obawą było to, czy uda mi się zasnąć. Nie mogłam kontrolować własnego ciała i bałam się, że ponownie będę musiała skorzystać z miski, którą przyniósł William.
Nie mogłam powstrzymać kilku łez. Objęłam się ramionami próbując siebie uspokoić i szepcząc do siebie, że wszystko jest w porządku, że najgorsze już minęło. Najważniejsze teraz było zapanować nad własnym ciałem i zasnąć.
- Herbata też by się przydała - mruknęłam. Może potrzebowałam coś ciepłego aby się rozgrzać. Sama nie wiedziałam co mogłoby pomóc.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
W pierwszej kolejności odkryłem Dove dokładnie kołdrą, a dopiero później poszedłem po wodę. Nie miałem pojęcia, czy o tej porze dostanę herbatę. Było bardzo późno, kuchnia z pewnością była zamknięta i tam raczej nie miałem nawet czego szukać.
Dlatego swoje kroki od razu skierowałem do recepcji, gdzie przysypiał młody chłopak. Zerwał się na równe nogi słysząc mój głos. Niestety potwierdził również przypuszczenia, iż kuchnia już niczego mi nie wyda, ale jeśli byłaby woda jeszcze wystarczająco ciepła do zrobienia herbaty, to on pójdzie ze mną. I tak dzięki temu, kilka minut później miałem na tacy gorzką herbatę (by cukier jeszcze bardziej nie podrażnił żołądka Dove) i dzbanek z zimną wodą.
Filiżankę herbaty od razu wcisnąłem w dłonie kobiety, kiedy tylko pomogłem jej usiąść. Musiałem też otworzyć okno na parę chwil. Po prostu musiałem wywietrzyć pomieszczenie. W międzyczasie też rozgrzebałem ogień w kominku i dołożyłem więcej drzewa, skoro dla Dove było tak zimno. Dopiero po tym zamknąłem okno i wyjąłem z rąk kobiety filiżankę.
- Trochę ci lepiej? - spytałem, szczelniej owijając ją kołdrą. - Spróbuj się przespać. A jak coś będzie się dziać, nie zawahaj się krzyczeć, jestem obok w razie czego.
[/b]Dlatego swoje kroki od razu skierowałem do recepcji, gdzie przysypiał młody chłopak. Zerwał się na równe nogi słysząc mój głos. Niestety potwierdził również przypuszczenia, iż kuchnia już niczego mi nie wyda, ale jeśli byłaby woda jeszcze wystarczająco ciepła do zrobienia herbaty, to on pójdzie ze mną. I tak dzięki temu, kilka minut później miałem na tacy gorzką herbatę (by cukier jeszcze bardziej nie podrażnił żołądka Dove) i dzbanek z zimną wodą.
Filiżankę herbaty od razu wcisnąłem w dłonie kobiety, kiedy tylko pomogłem jej usiąść. Musiałem też otworzyć okno na parę chwil. Po prostu musiałem wywietrzyć pomieszczenie. W międzyczasie też rozgrzebałem ogień w kominku i dołożyłem więcej drzewa, skoro dla Dove było tak zimno. Dopiero po tym zamknąłem okno i wyjąłem z rąk kobiety filiżankę.
- Trochę ci lepiej? - spytałem, szczelniej owijając ją kołdrą. - Spróbuj się przespać. A jak coś będzie się dziać, nie zawahaj się krzyczeć, jestem obok w razie czego.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Kiedy William wyszedł z pokoju miałam wrażenie, że nie było go godzinami. Mój rozum nie mógł zrozumieć dlaczego i gdzie poszedł. Na szczęście wrócił i do tego z herbatą! No tak, przecież chciałam ciepłą herbatę. Z ulgą wzięłam filiżankę w obie dłonie. Zrobiło mi się cieplej mimo tego, że William otworzył okno w pokoju.
Przytaknęłam na jego pytanie. Nie byłam pewna czy będę w stanie krzyczeć, ale zrozumiałam co chciał powiedzieć. Świat nie kręcił się tak bardzo, jak wcześniej, a ciało nie drżało aż tak mocno. Miałam rosnącą nadzieję, że uda mi się zasnąć.
Wzięłam jedną dłoń z pod kołdry i ujęłam nadgarstek Williama. Byłam pewna, że trzymałam go dosyć mocno, ale kto wie jaka była rzeczywistość. Tak czy inaczej nie chciałam krzyczeć po Williama, chyba ponownie bym gorzej się poczuła. Łatwiej by było go "pilnować" i trzymać przy sobie.
Zamknęłam oczy, próbując zasnąć. Na prawdę próbowałam. Byłam zmęczona po całym dniu i po alkoholu, chciałam spać przez kilka dni jeżeli byłoby mi to dane. Ale wciąż byłam świadoma tego co się dzieje w pokoju. Otworzyłam lekko oczy, trochę się poddając.
- Wygląda na to, że nie okłamałeś do końca Ralpha - szepnęłam po chwili, przypominając sobie, że oficjalnie nie byłam na dzisiejsze kolacji, bo poczułam się trochę gorzej.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Całe szczęście Dove poczuła się odrobinę lepiej. Może nie było tego po niej za specjalnie widać, ale skoro tak twierdziła, nie miałem powodów jej nie ufać. Dlatego kiedy zaczęła układać się do snu, sam również położyłem swoją poduszkę i rozłożyłem koc. I nie zdążyłem nawet się dobrze ułożyć, gdy poczułem jak dłoń Dove zaciska się na moim ręku. Trzymała mnie tak mocno, jakbym miał jej zaraz uciekać, ale nic nie powiedziałem. Może tak było jej wygodniej, a może czegoś się bała. Choć… czy bym tego nie wyczuł?
Było mi trochę niewygodnie leżąc tak z jedną nieruchomą ręką. Przekręciłem się więc na bok, twarzą do Dove. Dzięki temu nieco lepiej mi się leżało. Mógłbym jakoś się do tego przyzwyczaić i usnąć, gdyby nie Dove i jej nagła chęć na rozmowy.
- Wiesz, to była najgorsza randka w moim życiu i zdecydowanie wolałbym, żebyś ty też tam była - zaśmiałem się cicho. Teraz było mi do śmiechu, a jeszcze kilka godzin temu wcale. - I żebyś tak się nie pochorowała. Naprawdę, zapomnij, że jeszcze kiedyś wypijesz ze mną choćby kropelkę alkoholu - powiedziałem całkiem poważnie. No, może przesadziłem z tą kropelką, ale dwie-trzy butelki to znaczna przesada.
- Chociaż z drugiej strony jak teraz o tym myślę, to trochę szkoda, że nie zabrał mnie do swojego mieszkania. Sądzę, że Sebastian też mógł tam być.
Było mi trochę niewygodnie leżąc tak z jedną nieruchomą ręką. Przekręciłem się więc na bok, twarzą do Dove. Dzięki temu nieco lepiej mi się leżało. Mógłbym jakoś się do tego przyzwyczaić i usnąć, gdyby nie Dove i jej nagła chęć na rozmowy.
- Wiesz, to była najgorsza randka w moim życiu i zdecydowanie wolałbym, żebyś ty też tam była - zaśmiałem się cicho. Teraz było mi do śmiechu, a jeszcze kilka godzin temu wcale. - I żebyś tak się nie pochorowała. Naprawdę, zapomnij, że jeszcze kiedyś wypijesz ze mną choćby kropelkę alkoholu - powiedziałem całkiem poważnie. No, może przesadziłem z tą kropelką, ale dwie-trzy butelki to znaczna przesada.
- Chociaż z drugiej strony jak teraz o tym myślę, to trochę szkoda, że nie zabrał mnie do swojego mieszkania. Sądzę, że Sebastian też mógł tam być.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Tak tak, więcej alkoholu nie będę pić. A raczej teraz tak sobie mówiłam chociaż byłam pewna, że jeszcze nie jeden raz sięgnę po szklankę z winem. Następnym razem, jeżeli będzie podobna sytuacja, pójdę razem z Williamem, bo najwyraźniej z nudów łatwo wypić za dużo.
Gdy William wspomniał o moim bracie miałam ochotę się zaśmiać. Wyobraziłam sobie scenę, gdyby faktycznie William poszedł z Ralphem i wpadłby na Sebastiana. Ciekawe, jak by ta rozmowa wtedy poszła. Chociaż szczerze miałam nadzieję, że Sebastian został w Londynie.
Czując się znacznie lepiej wzięłam dłoń z nadgarstka Williama. Skoro wrócił mi humor to uznałam, że teraz będzie tylko lepiej. Nie musiałam tak mocno się jego trzymać.
- Wiesz... Wciąż się boję się naszego powrotu. A raczej co będzie na mnie czekało po powrocie. Z drugiej strony, trochę tęsknie za domem, Anną i Vincentem. - za bratem jeszcze nie zaczęłam tęsknić. Byłam wciąż na niego zbyt zdenerwowana, ale byłam pewna, że i za nim prędzej czy później bym zaczęła tęsknić.
- Z każdym dniem jestem wdzięczna za tą wycieczkę do Paryża. Chyba takie wakacje bardziej mi się przydadzą, niż myślałam.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Wszystko się jakoś ułoży - powiedziałem, kiedy Dove zabrała swoją dłoń z mojej. "Jakoś" nie oznaczało ani dobrze ani źle, bo nie wiedziałem co tam na nas czekało. Właściwie było mi tu dobrze, bo Dove zrobiła się jakaś spokojniejsza. Nawet pomimo dręczących ją koszmarów nie denerwowała się tak bardzo, nie kradła, no i przede wszystkim mogła złapać trochę oddechu od parszywych Wallflowersów. - Chciałbym wierzyć, że Sebastian pójdzie w końcu po rozum do głowy - westchnąłem, przekręcając się na brzuch i wsuwając ręce pod poduszkę.
- Przydadzą ci się dłuższe wakacje, to prawda. Bo co to są te trzy dni. Nawet nie wiesz, kiedy ten czas tak szybko mija i już jesteś z powrotem w domu - westchnąłem. Miło byłoby również zrobić sobie takie dłuższe wakacje. Chociaż w moim przypadku powinienem cieszyć się z tego, co miałem obecnie, bo nie wiadomo, kiedy znów będzie taka okazja.
- A kto wie, może akurat znajdziesz sobie jakiegoś przystojnego francuza - rzuciłem pół żartem pół serio. Jakby nie spojrzeć, to zależało mi na szczęściu Dove i miło by było, gdyby znalazła kogoś, kto potrafiłby ją docenić. - I przeżyjesz z nim historię romantyczną jak z książki.
- Przydadzą ci się dłuższe wakacje, to prawda. Bo co to są te trzy dni. Nawet nie wiesz, kiedy ten czas tak szybko mija i już jesteś z powrotem w domu - westchnąłem. Miło byłoby również zrobić sobie takie dłuższe wakacje. Chociaż w moim przypadku powinienem cieszyć się z tego, co miałem obecnie, bo nie wiadomo, kiedy znów będzie taka okazja.
- A kto wie, może akurat znajdziesz sobie jakiegoś przystojnego francuza - rzuciłem pół żartem pół serio. Jakby nie spojrzeć, to zależało mi na szczęściu Dove i miło by było, gdyby znalazła kogoś, kto potrafiłby ją docenić. - I przeżyjesz z nim historię romantyczną jak z książki.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Uśmiechnęłam się pod nosem. Byłoby miło i ciekawie, gdybym mogła kogoś poznać, ale nie na tym najbardziej mi zależało.
- Historię jak z książki - powtórzyłam za nim, zastanawiając się jaką książkę miał na myśli. Kiedyś to marzyłam o księciu na białym koniu, jak każda dziewczynka w pewnym wieku. Jednak idealny książę nie istnieje.
- Nie musi być niczym z powieści romantycznych - dodałam po chwili, wpatrując się w sufit. - Zazwyczaj bohaterowie ratują damy lub dają im kwiaty czy biżuterię, ale to do końca jakoś mi nie pasuje. Wolę, jeżeli ktoś może mi pomóc z mniejszymi obowiązkami aby było mi trochę lżej, abym nie musiała biegać zestresowana. Równocześnie ktoś kto mi ufa i we mnie wierzy. Chyba nawet nie musi mnie kochać, ale musi mnie szanować i pozwolić mi robić to czego pragnę.
Czasami miłość przychodzi i odchodzi lub człowiek myśli, że jest zakochany, a prawda jest inna. Chociaż teraz mówiąc to wszystko na głos uświadomiłam sobie, że moje życzenia są chyba bardziej niemożliwe niż ten książę na białym koniu. Może najlepiej aby nikogo nie znalazła. Inaczej dodałabym sobie tylko więcej nerwów.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Roześmiałem się w poduszkę, kiedy Dove wyraziła swoje zdanie. Wcale jej nie wyśmiewałem, po prostu chyba za dużo wypiłem.
- Może nie jestem ani twoim kochankiem, ani wymarzonym facetem, ale mnie znalazłaś - przekręciłem twarz w jej stronę, choć przez zasunięte zasłony nie dostawało się światło księżyca, a ogień z kominka zdążył już przygasnąć, więc nie mogłem dostrzec jej twarzy. - Pomagam ci w drobnostkach, wierzę w ciebie i ci ufam. Może nie ślepo i bezgranicznie, ale ufam. Szanuję cię i nie ograniczam, chyba że wymyślisz coś wyjątkowo głupiego… lub raczej "niezrozumiałego" dla mnie, jak to określiłaś wcześniej. I w dodatku zdarzyło mi się ciebie uratować. Mało książęco to wyglądało, gdy krzyczałem na Annę, żeby nie krzyczała - zaśmiałem się. Głupio to tak teraz brzmiało, ale wtedy zależało mi tylko na tym, by uratować Dove.
- Jesteś jeszcze młoda, znajdziesz gdzieś mężczyznę bez uprzedzeń, który nie zagoni cię do rodzenia dzieci i nie stłamsi - ziewnąłem, po czym ukryłem twarz na nowo w miękkiej poduszce. Czułem się wystarczająco mocno śpiący, by usnąć niekontrolowanie, kiedy przestanę się skupiać na utrzymaniu świadomości, a nie chciałem zasypiać w trakcie rozmowy.
- Może nie jestem ani twoim kochankiem, ani wymarzonym facetem, ale mnie znalazłaś - przekręciłem twarz w jej stronę, choć przez zasunięte zasłony nie dostawało się światło księżyca, a ogień z kominka zdążył już przygasnąć, więc nie mogłem dostrzec jej twarzy. - Pomagam ci w drobnostkach, wierzę w ciebie i ci ufam. Może nie ślepo i bezgranicznie, ale ufam. Szanuję cię i nie ograniczam, chyba że wymyślisz coś wyjątkowo głupiego… lub raczej "niezrozumiałego" dla mnie, jak to określiłaś wcześniej. I w dodatku zdarzyło mi się ciebie uratować. Mało książęco to wyglądało, gdy krzyczałem na Annę, żeby nie krzyczała - zaśmiałem się. Głupio to tak teraz brzmiało, ale wtedy zależało mi tylko na tym, by uratować Dove.
- Jesteś jeszcze młoda, znajdziesz gdzieś mężczyznę bez uprzedzeń, który nie zagoni cię do rodzenia dzieci i nie stłamsi - ziewnąłem, po czym ukryłem twarz na nowo w miękkiej poduszce. Czułem się wystarczająco mocno śpiący, by usnąć niekontrolowanie, kiedy przestanę się skupiać na utrzymaniu świadomości, a nie chciałem zasypiać w trakcie rozmowy.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
William miał rację. Nie był wymarzonym facetem, ale jak sam zauważył był najbliższy do tego czego potrzebowałam w moim życiu. Jednak zamiast użalać się nad sobą i zastanawiać się dlaczego nasze relacje muszą się skończyć na przyjaźni uznałam, że będzie lepiej aby docenić to co mamy. Zawsze mogło być gorzej. Zawsze mogłabym być w tej sytuacji sama. Jednak nie byłam i William był przy mnie, gdy najbardziej potrzebowałam czyjegoś wsparcia.
Było wiele rzeczy, które chciałam mu powiedzieć, ale zauważyłam, że był zmęczony i chciało mu się spać. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem.
- Idź spać. Sama też zaraz zasnę. - szepnęłam, chociaż nie byłam pewna czy taka będzie prawda. - Dobranoc, William - dodałam po chwili, odwracając się na drugi bok aby mieć bliżej do miski. Tak tylko w razie czego.
Leżąc tak miałam szansę przemyśleć pewne rzeczy chociaż nie wiedziałam ile z tego będę pamiętała rano. Z westchnięciem zakryłam się bardziej kołdrą i zamknęłam oczy, po raz kolejny zmuszając siebie aby zasnąć. W końcu zasnęłam, gdy świat przestał wirować nawet przez zamknięte oczy. Tym razem bez koszmarów.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Mhm, dobranoc - mruknąłem szczęśliwy, że Dove również postanowiła się przespać. Chyba nawet nie skończyłem wyraźnie mówić, gdy zamknąłem oczy i zasnąłem.
Tym razem obeszło się bez koszmarów. Nic mnie nie obudziło w środku nocy, nic ponownie mi się nie śniło. Tak samo nie słyszałem aby Dove coś mówiła i nie czułem, by się kręciła. Sama musiała być wymęczona skoro spała takim snem. Miałem wrażenie, że żadne z nas tak naprawdę dobrze się nie wyspało odkąd tu przyjechaliśmy. Oboje potrzebowaliśmy tego wypoczynku. Szczególnie ja, który w domu z Dove przesypiałem znaczna część dnia i nocy.
Kiedy w końcu otworzyłem oczy w sypialni było wciąż ciemno. I wcale mi to nie przeszkadzało. Następną rzeczą, jaką sprawdziłem była Dove, która wciąż spokojnie spała po drugiej stronie łóżka. Nie spieszyło mi się z wyjściem spod ciepłego koca. Tym bardziej, że było niewyobrażalnie zimno. Wyszedłem tylko na chwilę, aby sprawdzić godzinę i to, dlaczego w porze po śniadaniu wciąż było tak ciemno. Jakby ten świszczący wiatr nie wystarczał. Było paskudnie. Grube, ciemne chmury wisiały pod niebem, a wiatr wciskał śnieg w każdy kąt. Aż poczułem ciarki na plecach i niechęć do wychodzenia. Może później, kiedy obudzi się Dove, trzeba będzie rozpalić w kominku. I może pójść na obiad, skoro przespaliśmy śniadanie.
Szybko wróciłem pod ciepły jeszcze kocyk. Nie mogłem może już na nowo usnąć, ale i tak odpoczynek był dobry.
- Nie ruszaj się - powiedziałem cicho, widząc, że kobieta zaczęła się kręcić. Czy to sama z siebie, czy może przeze mnie się obudziła. Nie ważne. Przerzuciłem rękę nad kołdrą przez jej bok, częściowo obejmując ją w ten sposób. - Jest późno, jest brzydko, jest zimno, śpij do obiadu - westchnąłem w kołdrę, którą była okryta.
Tym razem obeszło się bez koszmarów. Nic mnie nie obudziło w środku nocy, nic ponownie mi się nie śniło. Tak samo nie słyszałem aby Dove coś mówiła i nie czułem, by się kręciła. Sama musiała być wymęczona skoro spała takim snem. Miałem wrażenie, że żadne z nas tak naprawdę dobrze się nie wyspało odkąd tu przyjechaliśmy. Oboje potrzebowaliśmy tego wypoczynku. Szczególnie ja, który w domu z Dove przesypiałem znaczna część dnia i nocy.
Kiedy w końcu otworzyłem oczy w sypialni było wciąż ciemno. I wcale mi to nie przeszkadzało. Następną rzeczą, jaką sprawdziłem była Dove, która wciąż spokojnie spała po drugiej stronie łóżka. Nie spieszyło mi się z wyjściem spod ciepłego koca. Tym bardziej, że było niewyobrażalnie zimno. Wyszedłem tylko na chwilę, aby sprawdzić godzinę i to, dlaczego w porze po śniadaniu wciąż było tak ciemno. Jakby ten świszczący wiatr nie wystarczał. Było paskudnie. Grube, ciemne chmury wisiały pod niebem, a wiatr wciskał śnieg w każdy kąt. Aż poczułem ciarki na plecach i niechęć do wychodzenia. Może później, kiedy obudzi się Dove, trzeba będzie rozpalić w kominku. I może pójść na obiad, skoro przespaliśmy śniadanie.
Szybko wróciłem pod ciepły jeszcze kocyk. Nie mogłem może już na nowo usnąć, ale i tak odpoczynek był dobry.
- Nie ruszaj się - powiedziałem cicho, widząc, że kobieta zaczęła się kręcić. Czy to sama z siebie, czy może przeze mnie się obudziła. Nie ważne. Przerzuciłem rękę nad kołdrą przez jej bok, częściowo obejmując ją w ten sposób. - Jest późno, jest brzydko, jest zimno, śpij do obiadu - westchnąłem w kołdrę, którą była okryta.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Powoli otworzyłam oczy, świadoma tego co się działo w pokoju. Przez chwilę zobaczyłam, jak William się kręci po pokoju. Zamknęłam ponownie oczy, nie chcąc jeszcze wstać. Głowa za bardzo mnie bolała i chyba nie miałam na nic ochoty. Dlatego zostałam w łóżku. Nie posłuchałam się Williama do końca i trochę się pokręciłam, kładąc się na drugi bok, twarzą w stronę Williama. Próbowałam nie zwrócić uwagi na jego ramię i tego, jak strasznie chciałam użyć go jako osobisty ogrzewacz.
- Masz rację. Jest zimno. - powiedziałam równie cicho co on i przyciągnęłam kołdrę wyżej, zakrywając połowę twarzy. Mruknęłam coś do siebie, ale chyba nie były to jakiekolwiek słowa.
- Czyli rezygnujemy z cyrku? Chcesz coś innego porobić? - zapytałam po chwili ciszy, wpatrując się w jego spokojną twarz. Zacisnęłam palce mocniej na kołdrze, walcząc sama ze sobą aby się do niego nie przybliżyć. Kurcze, nie sądziłam, że jest ze mnie aż taki hipokryta. Miałam wrażenie, że od naszego pocałunku nie mogę zdecydować czego bardziej chciałam. Musiałam również wziąć pod uwagę uczucia Williama, a on najwyraźniej nie chciał na razie więcej rozmawiać na ten temat.
- Szkoda, że taka pogoda się trafiła na ostatni dzień. Może mają jakieś atrakcje w hotelu, które warto sprawdzić? W naszym hotelu jest pokój na małe spotkania przy herbacie i z widokiem na ogród. Również mamy miejsca na gry, ale... to bardziej na zewnątrz.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przez chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią. Do końca nie wiedziałem, co chciałbym robić, szczególnie w taką pogodę. Nie byłem skłonny wychodzić w śnieżycę po to, aby dla własnej przyjemności obejrzeć kilka występów i zmarznąć przy tym. Aż tak bardzo mi na tym nie zależało.
- Poczekajmy z decyzją aż będzie po obiedzie. Może się przejaśni i będziemy mogli gdzieś wyjść - uznałem. Moglibyśmy zwiedzić trochę miasta, nie tylko cyrk. Choć i tak przez ostatnie dwa dni zobaczyłem go całkiem sporo. Dove lepiej znała to miejsce, mogłaby też coś wskazać jako atrakcje do zwiedzania.
- A jak nie, to zostaniemy. Sprawdzimy, czy hotel ma coś do zaoferowania w takie dni. Zawsze możemy sobie też coś sami zorganizować albo pomęczyć innych gości. Możesz mi też poczytać jedną z tych swoich książek, w których tak intensywnie się zaczytujesz - powiedziałem, uśmiechając się w stronę Dove. Nie sądziłem, by znalezienie sobie zajęcia było specjalnie trudne, dlatego nawet sobie tym nie zaprzątałem głowy. Poza tym mieliśmy jeszcze jutro pół dnia, uznałem więc, że mieliśmy wystarczająco dużo czasu na wszystko.
- Poczekajmy z decyzją aż będzie po obiedzie. Może się przejaśni i będziemy mogli gdzieś wyjść - uznałem. Moglibyśmy zwiedzić trochę miasta, nie tylko cyrk. Choć i tak przez ostatnie dwa dni zobaczyłem go całkiem sporo. Dove lepiej znała to miejsce, mogłaby też coś wskazać jako atrakcje do zwiedzania.
- A jak nie, to zostaniemy. Sprawdzimy, czy hotel ma coś do zaoferowania w takie dni. Zawsze możemy sobie też coś sami zorganizować albo pomęczyć innych gości. Możesz mi też poczytać jedną z tych swoich książek, w których tak intensywnie się zaczytujesz - powiedziałem, uśmiechając się w stronę Dove. Nie sądziłem, by znalezienie sobie zajęcia było specjalnie trudne, dlatego nawet sobie tym nie zaprzątałem głowy. Poza tym mieliśmy jeszcze jutro pół dnia, uznałem więc, że mieliśmy wystarczająco dużo czasu na wszystko.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach