Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jak zgodnie stwierdzili Dove z Adrianem, artysta musiał być nieco dziwny. Lub - co również wydało mi się prawdopodobne - Sebastian musiał go uprzedzić i odwieść od tego pomysłu. Jeśli tak było, to jaki wpływ musiał mieć na swojego kochanka, skoro ten tak łatwo zrezygnował z tyłu pieniędzy i takiej reklamy? Naprawdę dziwne.
Chwilę się zamyśliłem nad swoją szklanką z winem. Wciąż niczego ciekawego się nie dowiedzieliśmy na temat tajemniczego Ralpha. Odstawiłem swoje puste już naczynie (które i tak zaraz było pełne), gdy jeden z kelnerów przyniósł dużą butelkę z grubego, ciemnego szkła. Alkohol ten miał dość cierpki posmak w przeciwieństwie do lekko słodkiego wina, jakim zostaliśmy poczęstowani. Lekko się skrzywiłem, ale ostatecznie bez problemu przyjąłem drugi kieliszek, który smakował już znacznie lepiej.
Sądziłem, że "deser" to jakieś niewielkie, słodkie danie podawane na zakończenie obiadu, ale gospodarz chyba miał inne zdanie w tym temacie. W ramach zapowiedzianego deseru dostaliśmy porcję tiramisu z dodatkową porcją alkoholu, a także kilka mniejszych słodkich przekąsek w różnej formie. Znalazła się również taca z przekąskami na słono, herbata i jakiś napój owocowy na zimno.
- Panie Krowthz, naprawdę nie uważa pan, że to trochę za dużo? - zapytałem, widząc to wszystko.
- Uwierz mi, panie Lightwood, że alkohol o wiele lepiej smakuje w towarzystwie dobrego jedzenia - zaśmiałem się na to stwierdzenie. Coś w nim było, ale zdecydowanie przesadził z ilością jedzenia. Musiałem też przyznać, że burbon całkiem inaczej smakował w towarzystwie ciastka z kremem bądź kawałka sera.
Chwilę się zamyśliłem nad swoją szklanką z winem. Wciąż niczego ciekawego się nie dowiedzieliśmy na temat tajemniczego Ralpha. Odstawiłem swoje puste już naczynie (które i tak zaraz było pełne), gdy jeden z kelnerów przyniósł dużą butelkę z grubego, ciemnego szkła. Alkohol ten miał dość cierpki posmak w przeciwieństwie do lekko słodkiego wina, jakim zostaliśmy poczęstowani. Lekko się skrzywiłem, ale ostatecznie bez problemu przyjąłem drugi kieliszek, który smakował już znacznie lepiej.
Sądziłem, że "deser" to jakieś niewielkie, słodkie danie podawane na zakończenie obiadu, ale gospodarz chyba miał inne zdanie w tym temacie. W ramach zapowiedzianego deseru dostaliśmy porcję tiramisu z dodatkową porcją alkoholu, a także kilka mniejszych słodkich przekąsek w różnej formie. Znalazła się również taca z przekąskami na słono, herbata i jakiś napój owocowy na zimno.
- Panie Krowthz, naprawdę nie uważa pan, że to trochę za dużo? - zapytałem, widząc to wszystko.
- Uwierz mi, panie Lightwood, że alkohol o wiele lepiej smakuje w towarzystwie dobrego jedzenia - zaśmiałem się na to stwierdzenie. Coś w nim było, ale zdecydowanie przesadził z ilością jedzenia. Musiałem też przyznać, że burbon całkiem inaczej smakował w towarzystwie ciastka z kremem bądź kawałka sera.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie byłam pewna jak długo siedzieliśmy w restauracji z Krowthz'em, ale nasze rozmowy były przyjemne i co jakiś czas ktoś przy naszym stoliku się zaśmiał. Atmosfera była na tyle cudowna, że zapomniałam dlaczego jesteśmy w Birmingham. Chciałam jedynie nacieszyć się towarzystwem, jedzeniem, i alkoholem. Dlatego zrobiło mi się trochę smutno, gdy Krowthz oznajmij, że musi iść i przygotować się na następny dzień.
- Możecie tu zostać całą noc, jeżeli chcecie. Życzę wam udanej jutrzejszej wystawy. - powiedział na pożegnanie i wyszedł z restauracji.
Poprosiłam kelnera o ostatnią lampkę wina. Miałam już prawie dosyć tego wszystkiego i czułam się, jak wypchane prosie. Spojrzałam w kierunku Williama i byłam zaskoczona, że był w lepszym stanie niż ja lub Krowthz. W sumie, nie zwróciłam uwagi na to ile wypił.
- Co o nim myślisz? - zapytałam, nachylając się w jego stronę i opierając łokciem o stół aby złapać balans.
- Myślisz, że miał rację? Z tym całym "przyjaciel to hasło na coś innego"? - wiedziałam co powiedział na początku naszej znajomości. Nie był mną zainteresowany. William miał ciekawe przemyślenia i inny pogląd na świat. Nie wierzyłam do końca w odpowiedź, którą zaoferował Krowthz'owi.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wspólny posiłek przyjemnie nam mijał. Krowthz był interesującym człowiekiem, miał w niektórych sprawach podobne zdanie, w innych zaś zupełnie inne. Na szczęście nie poruszaliśmy więcej żadnych nieprzyjemnych tematów i nawet się nie zorientowałem, kiedy minęło nam tyle czasu.
Dopiero po oświadczeniu mężczyzny spojrzałem na zegar wiszący nad drzwiami. I rzeczywiście było już dość późno. Na nas też była najwyższa pora, jednak Dove chyba jeszcze nie do końca miała dosyć. Oparłem się łokciami na stole, biorąc w dłoń szklankę z winem. Tylko to zostało, burbon został już dawno skończony i tylko butelka pozostała. Wśród jedzenia również zapanowały czystki, o dziwo, co nie sądziłem, że do tego dojdzie.
- Uważam, że to równy facet - mruknąłem, upijając nieco wina. Z lekkim rozbawieniem pomyślałem o tym, ile opróżniliśmy już win. Nie liczyłem, właściwie nawet nie spoglądałem ile kelner już wymienił. - Takie moje pierwsze wrażenie - uściśliłem.
Przeniosłem swój wzrok na Dove, gdy zadała mi pytanie. Próbowałem się nie roześmiać, widząc przejęcie na jej twarzy. Zagryzłem wargę, ale i tak uniosłem kąciki ust do góry.
- Nie podkochuję się w tobie skrycie, jeśli to masz na myśli. Powiedziałem mu tak, żeby nie drążył tematu - nachyliłem się również w kierunku Dove, odrobinę się z nią drocząc. - A może masz inne zdanie i jest coś, o czym nie wiem? - zapytałem, spoglądając jej w oczy.
Dopiero po oświadczeniu mężczyzny spojrzałem na zegar wiszący nad drzwiami. I rzeczywiście było już dość późno. Na nas też była najwyższa pora, jednak Dove chyba jeszcze nie do końca miała dosyć. Oparłem się łokciami na stole, biorąc w dłoń szklankę z winem. Tylko to zostało, burbon został już dawno skończony i tylko butelka pozostała. Wśród jedzenia również zapanowały czystki, o dziwo, co nie sądziłem, że do tego dojdzie.
- Uważam, że to równy facet - mruknąłem, upijając nieco wina. Z lekkim rozbawieniem pomyślałem o tym, ile opróżniliśmy już win. Nie liczyłem, właściwie nawet nie spoglądałem ile kelner już wymienił. - Takie moje pierwsze wrażenie - uściśliłem.
Przeniosłem swój wzrok na Dove, gdy zadała mi pytanie. Próbowałem się nie roześmiać, widząc przejęcie na jej twarzy. Zagryzłem wargę, ale i tak uniosłem kąciki ust do góry.
- Nie podkochuję się w tobie skrycie, jeśli to masz na myśli. Powiedziałem mu tak, żeby nie drążył tematu - nachyliłem się również w kierunku Dove, odrobinę się z nią drocząc. - A może masz inne zdanie i jest coś, o czym nie wiem? - zapytałem, spoglądając jej w oczy.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Uniosłam lekko brew, gdy zbliżył się i rzucił w moją stronę pytaniem. Chciałam go wyśmiać, bo nawet jeżeli byłabym nim zainteresowana małżeństwo nie było opcją. Ciężko mi było sobie wyobrazić mieszkanie razem z Williamem. Byłam do pewnego stopnia przyzwyczajona do czasu, którego mogłam spędzić we własnym towarzystwie i z nikim więcej. No oprócz Vincenta, on zawsze znajdzie sposób aby przy mnie się pokręcić. Przez chwilę nawet zatęskniłam za kociakiem, ale zmusiłam samą siebie aby wrócić do teraźniejszości.
- I co zrobisz jeżeli mam inne zdanie? - najwyraźniej William myślał, że go testuję lub żartuję, a ja byłam na poważnie ciekawa jego opinii. Bliskie przyjaźnie damsko-męskie nie są zbyt popularne.
- Nie podejrzewałam, że się we mnie podkochujesz. Wyraziłeś jasno. Nie jesteś mną zainteresowany. Chciałam jedynie znać twoje przemyślenia. - machnęłam ręką i dokończyłam swoje wino. - Nie chcesz odpowiedzieć to nie. Przecież ciebie nie zmuszę. Ale za to zmuszę cię aby wstać od stołu i wrócić do pokoju. - był to długi dzień i chciałam chociaż trochę dłużej pospać niż zazwyczaj abym była jak w najlepszym stanie przed spotkaniem z młodym artystą.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Nie wiem, Dove - zaśmiałem się, widząc lekkie oburzenie na twarzy kobiety. Odsunąłem się od niej, odstawiając jednocześnie szklankę po winie. - Nie znam nikogo w takiej relacji, sam też nigdy nie miałem przyjaciółki. Ale wierzę, że możemy razem pogrzebać te stereotypy dotyczące braku takich przyjaźni - powiedziałem. Tak uważałem. Nie czułem nic do Dove, nie dawałem jej też żadnych sygnałów, jakby miało być inaczej. Chciałem wierzyć, że i dla niej nie stanę się nikim więcej.
- Oczywiście, idziemy, mój ty dżentelmenie, twoja księżniczka jest… - mówiąc to podniosłem się z krzesła zbyt gwałtownie, gdyż nagły ból głowy sprawił, iż przerwałem wypowiedź. Zawirowało mi przed oczami. Jedną ręką oparłem się o stół, drugą złapałem za pulsującą bólem skroń. A zawsze myślałem, że nie jestem w stanie się upić.
- Masz rację, najwyższa pora położyć się spać - przyznałem, jak już nieco mi przeszło i przestałem się obawiać, że nie ustoję o własnych siłach. Swój stan oczywiście zrzuciłem też na zmęczenie po nieprzespanej nocy i tak wielu godzin bez odpoczynku.
W drodze do pokoju ująłem Dove pod ramię, gdyby i jej stan był na tyle niestabilny. W końcu ona również wypiła całkiem sporo, czego nigdy wcześniej nie robiła. Poprosiłem również obsługę hotelową o przygotowanie kąpieli, tym razem dla mnie. Nie ważne jak źle się czułem, potrzebowałem się odświeżyć.
- Oczywiście, idziemy, mój ty dżentelmenie, twoja księżniczka jest… - mówiąc to podniosłem się z krzesła zbyt gwałtownie, gdyż nagły ból głowy sprawił, iż przerwałem wypowiedź. Zawirowało mi przed oczami. Jedną ręką oparłem się o stół, drugą złapałem za pulsującą bólem skroń. A zawsze myślałem, że nie jestem w stanie się upić.
- Masz rację, najwyższa pora położyć się spać - przyznałem, jak już nieco mi przeszło i przestałem się obawiać, że nie ustoję o własnych siłach. Swój stan oczywiście zrzuciłem też na zmęczenie po nieprzespanej nocy i tak wielu godzin bez odpoczynku.
W drodze do pokoju ująłem Dove pod ramię, gdyby i jej stan był na tyle niestabilny. W końcu ona również wypiła całkiem sporo, czego nigdy wcześniej nie robiła. Poprosiłem również obsługę hotelową o przygotowanie kąpieli, tym razem dla mnie. Nie ważne jak źle się czułem, potrzebowałem się odświeżyć.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Zacisnęłam usta aby nie zaśmiać się z Williama. Nie ze złośliwości. Ta cała scena, jak nagle wstał z taką pewnością siebie, a tu nagle uśmiech znika z jego twarzy... No dobrze, może chciałam się zaśmiać trochę ze złośliwości. Ale nic nie powiedziałam na głos i razem jakoś dotarliśmy do pokoju.
Było w nim ciepło co znaczyło, że ktoś ładnie się zajął kominkiem. Zostawiłam Williama przy kanapie w razie czego gdyby musiał o coś się oprzeć lub usiąść po czym sama niepewnymi krokami udałam się do sypialni. Usiadłam na podłodze przy mojej walizce aby znaleźć moją koszulę nocną. Wstałam z cichym jęknięciem i próbowałam jak najszybciej się przebrać, ze względu na Williama w pokoju obok i ponieważ sukienka nie była do końca wygodna.
Dopiero wtedy wychyliłam się odrobinkę i zerknęłam w stronę części salonowej naszego pokoju. Wiedziałam, że już wcześniej William mnie widział w koszuli nocnej i w rozpuszczonych włosach po tym, gdy mnie uratował z rzeki. Jednak nie znaczyło to, że czułam się całkowicie komfortowo biegać w takich stanie po całym pomieszczeniu.
- Jak się trzymasz? - zapytałam, opierając głowę o framugę drzwi. Nie wyglądał źle, ale może nie byłam najlepszą osobą aby oceniać takie rzeczy.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Droga powrotna nie stanowiła na szczęście żadnego problemu i chwilę później znaleźliśmy się z powrotem w naszym pokoju.
Dove od razu "popędziła" co sił w nogach do sypialni, gdzie się zamknęła. Domyśliłem się, że poszła się przebrać, usiadłem więc na chwilę, by poczekać. Słyszałem jak coś tam się grzebała, nie chciałem jeszcze przeszkadzać. Kobiecie na szczęście nie zajęło to zbyt wiele czasu, bo już po chwili dostrzegłem jak się wychyla zza drzwi.
- Nie jest źle - odpowiedziałem. - Prześpię się i rano będę jak nowo narodzony - mruknąłem, choć nie byłem tego tak do końca pewien. Chyba bym potrzebował spać do wieczora, żeby jakoś dojść do siebie, ale Dove nie musiała o tym wiedzieć. W końcu przed obiadem musiałem być gotowy do zwiedzania tej wystawy i poznania pana Locke'a.
- Nie martw się mną, idź lepiej spać, żebyś była jutro w pełni sił. Tylko zanim to zrobisz dałabyś mi jedną z poduszek i koc z łóżka, co? I może chciałbym coś do przebrania ze swojej walizki. Bądź tak łaskawa wpuścić mnie po te rzeczy lub sama mi podaj - podniosłem się z kanapy, by podejść bliżej. Dove stała w drzwiach, a przecież nie będę się z nią przepychać.
Dove od razu "popędziła" co sił w nogach do sypialni, gdzie się zamknęła. Domyśliłem się, że poszła się przebrać, usiadłem więc na chwilę, by poczekać. Słyszałem jak coś tam się grzebała, nie chciałem jeszcze przeszkadzać. Kobiecie na szczęście nie zajęło to zbyt wiele czasu, bo już po chwili dostrzegłem jak się wychyla zza drzwi.
- Nie jest źle - odpowiedziałem. - Prześpię się i rano będę jak nowo narodzony - mruknąłem, choć nie byłem tego tak do końca pewien. Chyba bym potrzebował spać do wieczora, żeby jakoś dojść do siebie, ale Dove nie musiała o tym wiedzieć. W końcu przed obiadem musiałem być gotowy do zwiedzania tej wystawy i poznania pana Locke'a.
- Nie martw się mną, idź lepiej spać, żebyś była jutro w pełni sił. Tylko zanim to zrobisz dałabyś mi jedną z poduszek i koc z łóżka, co? I może chciałbym coś do przebrania ze swojej walizki. Bądź tak łaskawa wpuścić mnie po te rzeczy lub sama mi podaj - podniosłem się z kanapy, by podejść bliżej. Dove stała w drzwiach, a przecież nie będę się z nią przepychać.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie byłam pewna czy sam sen mu pomoże, ale może William szybko wracał do siebie.
Gdy tylko poprosił o swoje rzeczy i coś do spania przez chwilę wpatrywałam się w niego, niepewna co zrobić. Nie chciałam mu grzebać w rzeczach, ale jednocześnie nie chciałam stać na środku pokoju jedynie w koszuli nocnej.
- Jasne... - powiedziałam cicho, odsuwając się od drzwi aby mógł wejść do środka. W tym samym czasie odwróciłam się i podeszłam do łóżka aby zgarnąć poduszkę i koc dla Williama. Trzymałam te rzeczy dosyć mocne, próbując chociaż w taki sposób się trochę zakryć.
- Powiedziałeś, że nie mam się tobą martwić - mruknęłam, czekając aż znajdzie to co szukał w walizce i weźmie ode mnie poduszkę z kocem. - Skoro jestem twoją przyjaciółką to chyba mogę się martwić, prawda? Nawet jeżeli nie ma do końca powodu do zmartwień, czy to nie jest to naturalny sposób aby pokazać komuś, że tobie na nich zależy?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ostatecznie zostałem wpuszczony do pokoju i mogłem spokojnie coś zabrać z tej walizki. Na szczęście miałem tylko parę rzeczy i po chwili miałem w ręku już to, co potrzebowałem. W międzyczasie Dove zebrała z łóżka to, co potrzebowałem lecz zanim od niej to odebrałem, zatrzymałem się na chwilę, rozmyślając nad tym, co powiedziała.
- Masz rację - kiwnąłem w końcu głową. Uśmiechnąłem się lekko, spoglądając na kobietę. Jeszcze nie tak dawno temu usłyszałbym coś zupełnie innego. To była duża zmiana. - Dziękuję, że się o mnie martwisz, ale czuję się całkiem nieźle - podejrzewałem, że całkiem podobnie do niej. Lekkie zawroty głowy i zmęczenie.
- To urocze z twojej strony - mój uśmiech się tylko poszerzył, gdy zabierałem z jej rąk koc i poduszkę. Po chwili wahania ucałowałem ją krótko w czoło na dobranoc. - Śpij dobrze, Dove. A jeśli znów będą męczyć cię koszmary, nie wahaj się przyjść do mnie - nie do końca wiedziałem, jak mógłbym jej wtedy pomóc, ale nie zostawiłbym jej tak samej. Nie teraz, gdy mogłem zrobić coś więcej niż Vincent i chociażby z nią porozmawiać.
- Masz rację - kiwnąłem w końcu głową. Uśmiechnąłem się lekko, spoglądając na kobietę. Jeszcze nie tak dawno temu usłyszałbym coś zupełnie innego. To była duża zmiana. - Dziękuję, że się o mnie martwisz, ale czuję się całkiem nieźle - podejrzewałem, że całkiem podobnie do niej. Lekkie zawroty głowy i zmęczenie.
- To urocze z twojej strony - mój uśmiech się tylko poszerzył, gdy zabierałem z jej rąk koc i poduszkę. Po chwili wahania ucałowałem ją krótko w czoło na dobranoc. - Śpij dobrze, Dove. A jeśli znów będą męczyć cię koszmary, nie wahaj się przyjść do mnie - nie do końca wiedziałem, jak mógłbym jej wtedy pomóc, ale nie zostawiłbym jej tak samej. Nie teraz, gdy mogłem zrobić coś więcej niż Vincent i chociażby z nią porozmawiać.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Powinnam się przyzwyczaić do takich gestów ze strony Williama. Może w jego kraju jest taki zwyczaj aby całować swoich przyjaciół na dobranoc. Rodzice zazwyczaj tak traktują swoje dzieci, nie przyjaciele siebie nawzajem. Tak sobie tłumaczyłam, bo nie był to pierwszy raz i wciąż mnie zaskakiwało takie zachowanie Williama.
- Dobranoc - odpowiedziałam po chwili, gdy był już przy drzwiach.
Powoli ułożyłam się wygodnie na łóżku i gdy tylko przykryłam się kołdrą westchnęłam ciężko. Pomimo zmęczenia nie mogłam zasnąć od razu. Wpatrywałam się w sufit i słuchałam, jak ktoś puka do drzwi. Wyglądało na to, że był to jeden z pracowników hotelu w sprawie kąpieli, o którą poprosił William. Gdy tylko zapanowała całkowita cisza przymknęłam oczy i dopiero gdy mięśnie całkowicie się zrelaksowały odpłynęłam w głęboki sen.
A raczej koszmar.
Było gorące lato i siedziałam w ogrodzie razem z mamą. Nie byłam dzieckiem, byłam znacznie starsza, ale mama wyglądała jakby czas dla niej się zatrzymał. Czasami byłam ciekawa jakby wyglądali moi rodzice, gdyby jeszcze z nami byli.
- Czy ktoś wie, gdzie jest tata? - zawołał nagle Sebastian z okna z drugiego piętra.
- Może wyszedł na chwilę? - odpowiedziała nasza mama. Było to całkiem możliwe. Pewnie wyszedł i nie pamiętał aby chociaż powiadomić Annę. Sebastian westchnął i zamknął okno. Wyglądał na zmartwionego. Postanowiłam mu pomóc poszukać i zostawiłam mamę samą w ogrodzie.
Gdy weszłam po schodach nie mogłam znaleźć ani tatę, ani Sebastiana. Czyżby mój brat nagle wyparował? Może to jakiś żarcik z jego strony?
- Bardzo śmieszne, Sebastian. Gdzie jesteś?
Sprawdziłam prawie każdy pokój, ale wszystkie były puste. Gdy tylko schodziłam po schodach ujrzałam kątem oka coś na podłodze na korytarzu. Zmarszczyłam brwi. Nic wcześniej tam nie było, gdy poszłam pomóc Sebastianowi.
Zatrzymałam się nagle, rozpoznając garnitur mojego ojca. Wstrzymałam oddech, a serce zaczęło bić co raz mocniej.
Na korytarzu pojawiła się mama, która najpierw zobaczyła mnie, a później martwe ciało taty. Krzyknęła z zaskoczona i strachu, zakrywając usta dłońmi.
- Dovie! Dlaczego tak stoisz? - zapytała z łzami w oczach. - Mogłaś mu pomóc. Mogłaś go uratować...Czy ty to zrobiłaś, Dove? Czy ty go zabiłaś?
- Może tak. Może to nie była choroba. Może to wszystko było twoja wina - dodał trzeci głos, znajomy, a jednocześnie nierozpoznawalny.
Gdy się obudziłam wciąż było ciemno. Pewnie minęło jedynie kilka godzin. Usiadłam, próbując złapać swój oddech i się uspokoić. Przymknęłam na chwilę oczy i wtedy poczułam kolejne łzy, które trochę ochłodziły moją twarz. Było strasznie gorąco w pokoju. Brakowało mi powietrza.
Wstałam i podeszłam do jednego z okien, szeroko je otwierając. Opierając dłonie o parapet pochyliłam się odrobinę do przodu. Zimowe powietrze było lodowate nawet w płucach, ale wolałam to od czystego piekła w pokoju.
Byłam zmęczona. Nie tylko poprzednim dniem, ale tymi koszmarami. Miałam już ich dosyć, ale one najwyraźniej nie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Na kąpiel nie czekałem długo. Właściwie zaraz po opuszczeniu Dove dostałem informację, że wszystko jest już przygotowane. Nie ważne jak bardzo czułem się zmęczony, kąpiel była ważniejsza. Poczułem się po niej o wiele lepiej. Co prawda dopadło mnie też większe zmęczenie i senność, przez co z trudem dowlokłem się do łóżka. A raczej do kanapy, która przestała mi przeszkadzać. Mogła być sobie niewygodna lecz usnąłem zanim zdążyłem pomyśleć o jakichkolwiek niedogodnościach.
Żyjąc na co dzień w piekle nie potrzebowałem snu. Nie potrzebowałem też zasadniczo jeść i pić, tak samo jak korzystać z toalety. Te czynności były raczej formą… przyjemności dla niektórych. Dla tych, którzy mogli sobie na to pozwolić. Ja należałem do tych, którzy mieli ręce pełne roboty. Nawet lubiłem swoją pracę, jeśli mógłbym tak to ująć. Niestety z jakiegoś powodu wszystko się zmieniło, a te przyziemne sprawy stały się praktycznie obowiązkiem, jeśli miałem dobrze funkcjonować. Trochę sam sobie byłem winny, bo gdybym zatrzymał swoją formę, tak jak Anthony, nie miałbym takich problemów. Ale i nie poznałbym tak dobrze i tak szybko Dove. Dziwnym mi się też wydawało, że nie śniłem tak jak inni.
Aż do tej nocy. Nie potrafiłem zrozumieć, co właściwie mi się śniło. Raczej nazwałbym to falą dźwięków i uczuć niż obrazów. Na początku były to beztroskie chwile, które zamieniły się w strach i niepewność, ból i poczucie winy, a na końcu krzyk i płacz. Na te ostatnie natychmiast otworzyłem oczy i usiadłem na sofie w pełni przytomny i świadomy. To była Dove. Zdecydowanie. Choć jej nie słyszałem na jawie…
Wciągnąłem powietrze, podnosząc się na nogi. Anthony kiedyś wspominał mi o więzi, która łączy stróża z jego podopiecznym. Wtedy nie wiedziałem co miał na myśli, bo dla niego było to czymś naturalnym, a ja miałem problemy z nawet podstawowymi funkcjami stróża.
Tym razem jednak po raz pierwszy doświadczyłem smutku kobiety w taki sposób. Jakby należał on również do mnie. Dlatego bez zastanowienia zapukałem do drzwi sypialni, po czym odczekując chwilę, uchyliłem drzwi.
- Dove? Co się dzieje? - zapytałem, choć nie musiała udzielać mi odpowiedzi. Po wejściu owiał mnie chłód nocy, a kobieta stała przy otwartym oknie. Mimo iż był środek nocy, to było całkiem jasno. Śnieg odbijał blask księżyca i oświetlał twarz Dove, dzięki czemu bez trudu dostrzegłem łzy na jej policzkach. Przeczesałem dłonią lekko wilgotne jeszcze włosy. Więc nie minęło wiele czasu odkąd zasnąłem.
- Usłyszałem twój… głos. Chcesz porozmawiać? - zadałem pytanie, nie wiedząc, czy wolała zostać sama, czy też nie.
Żyjąc na co dzień w piekle nie potrzebowałem snu. Nie potrzebowałem też zasadniczo jeść i pić, tak samo jak korzystać z toalety. Te czynności były raczej formą… przyjemności dla niektórych. Dla tych, którzy mogli sobie na to pozwolić. Ja należałem do tych, którzy mieli ręce pełne roboty. Nawet lubiłem swoją pracę, jeśli mógłbym tak to ująć. Niestety z jakiegoś powodu wszystko się zmieniło, a te przyziemne sprawy stały się praktycznie obowiązkiem, jeśli miałem dobrze funkcjonować. Trochę sam sobie byłem winny, bo gdybym zatrzymał swoją formę, tak jak Anthony, nie miałbym takich problemów. Ale i nie poznałbym tak dobrze i tak szybko Dove. Dziwnym mi się też wydawało, że nie śniłem tak jak inni.
Aż do tej nocy. Nie potrafiłem zrozumieć, co właściwie mi się śniło. Raczej nazwałbym to falą dźwięków i uczuć niż obrazów. Na początku były to beztroskie chwile, które zamieniły się w strach i niepewność, ból i poczucie winy, a na końcu krzyk i płacz. Na te ostatnie natychmiast otworzyłem oczy i usiadłem na sofie w pełni przytomny i świadomy. To była Dove. Zdecydowanie. Choć jej nie słyszałem na jawie…
Wciągnąłem powietrze, podnosząc się na nogi. Anthony kiedyś wspominał mi o więzi, która łączy stróża z jego podopiecznym. Wtedy nie wiedziałem co miał na myśli, bo dla niego było to czymś naturalnym, a ja miałem problemy z nawet podstawowymi funkcjami stróża.
Tym razem jednak po raz pierwszy doświadczyłem smutku kobiety w taki sposób. Jakby należał on również do mnie. Dlatego bez zastanowienia zapukałem do drzwi sypialni, po czym odczekując chwilę, uchyliłem drzwi.
- Dove? Co się dzieje? - zapytałem, choć nie musiała udzielać mi odpowiedzi. Po wejściu owiał mnie chłód nocy, a kobieta stała przy otwartym oknie. Mimo iż był środek nocy, to było całkiem jasno. Śnieg odbijał blask księżyca i oświetlał twarz Dove, dzięki czemu bez trudu dostrzegłem łzy na jej policzkach. Przeczesałem dłonią lekko wilgotne jeszcze włosy. Więc nie minęło wiele czasu odkąd zasnąłem.
- Usłyszałem twój… głos. Chcesz porozmawiać? - zadałem pytanie, nie wiedząc, czy wolała zostać sama, czy też nie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Spojrzałam przez ramię słysząc, jak ktoś otwiera drzwi. Gdy tylko ujrzałam Williama wytarłam szybko łzy rękawami mojej koszuli. Usłyszał mnie? Mówiłam coś przez sen? Nie byłam pewna czy chciałam z kimkolwiek rozmawiać na temat moich koszmarów. Nie chciałam ponownie przechodzić przez ten ból. Dlatego pokręciłam głową i zmusiłam się do uśmiechu.
- Trochę tu gorąco, nie uważasz? - stałam blisko otwartego okna, wciąż próbując się ochłodzić. Przynajmniej mogłam już normalnie oddychać i lepiej panować nad swoimi emocjami.
- Wybacz, nie chciałam ciebie obudzić. Ale musisz przyznać, że ciebie ostrzegałam. - odwróciłam się odrobinę w jego stronę, krzyżując ramiona aby chociaż trochę się zakryć.
- Wszystko w porządku, na prawdę. Potrzebowałam tylko... trochę świeżego powietrza. - nie było to całkowitą prawdą i chyba było po mnie to widać. C raz ciężej było utrzymać uśmiech, więc całkowicie z tego zrezygnowałam.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
A więc nie chciała porozmawiać. Trochę mnie zabolał fakt, że nie chciała nic powiedzieć odnośnie swoich koszmarów. Widziałem… nie, czułem ten smutek tak wyraźnie. Jednak skoro tak, zamierzałem uszanować jej wybór i nie pytałem o to więcej.
W jej "trochę świeżego powietrza" też nie do końca uwierzyłem. Wcale nie było tak gorąco, jak to przestawiła. I nawet nie zamierzała tego ukrywać. Po minie Dove wiedziałem, że wciąż coś jest nie tak, o czym nadal milczała.
- Jeśli tak, mogłaś chociaż coś na siebie założyć - powiedziałem, bo skoro moje włosy wciąż nie zdążyły wyschnąć to co z jej, o wiele dłuższymi niż moje? Na kolacji przez cały czas miała związane, a nawet jeśli jakoś się to udało, lepiej nie ryzykować stojąc tak przy otwartym oknie.
- Nie chcę, żebyś znów się przeziębiła - mruknąłem, po czym zebrałem z fotela niewielki koc, który służył za okrycie, po czym podszedłem do Dove i narzuciłem na jej głowę, owijając również jej ramiona.
- Nie stój zbyt długo przy tym oknie, dobrze? Lepiej otworzyć drzwi. W salonie nie było tak gorąco, zawsze też miałabyś inny przepływ powietrza - gdybym mógł, zostałbym z nią tak nawet do rana. W pewnych aspektach lepiej być Vincentem niż sobą. Kot zawsze mógł być przy niej, a tym razem musiałem odpuścić i dać jej więcej przestrzeni.
W jej "trochę świeżego powietrza" też nie do końca uwierzyłem. Wcale nie było tak gorąco, jak to przestawiła. I nawet nie zamierzała tego ukrywać. Po minie Dove wiedziałem, że wciąż coś jest nie tak, o czym nadal milczała.
- Jeśli tak, mogłaś chociaż coś na siebie założyć - powiedziałem, bo skoro moje włosy wciąż nie zdążyły wyschnąć to co z jej, o wiele dłuższymi niż moje? Na kolacji przez cały czas miała związane, a nawet jeśli jakoś się to udało, lepiej nie ryzykować stojąc tak przy otwartym oknie.
- Nie chcę, żebyś znów się przeziębiła - mruknąłem, po czym zebrałem z fotela niewielki koc, który służył za okrycie, po czym podszedłem do Dove i narzuciłem na jej głowę, owijając również jej ramiona.
- Nie stój zbyt długo przy tym oknie, dobrze? Lepiej otworzyć drzwi. W salonie nie było tak gorąco, zawsze też miałabyś inny przepływ powietrza - gdybym mógł, zostałbym z nią tak nawet do rana. W pewnych aspektach lepiej być Vincentem niż sobą. Kot zawsze mógł być przy niej, a tym razem musiałem odpuścić i dać jej więcej przestrzeni.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Miałam przeczucie, że William nie do końca wierzył w moje słowa. Nie miałam mu tego za złe. W takich momentach nie byłam najlepsza w kłamaniu.
Nie przeszkadzało mi zimne powietrze, ale przyjęłam od niego koc trzymając w jednej dłoni końcówki koca. Może było lepiej otworzyć drzwi, ale nie chciałam go obudzić. Nie sądziłam, że wybudziłam go ze snu moim gadaniem przez sen. W sumie, chyba William był pierwszą osobą, która mnie poinformowała, że mówię przez sen. A przynajmniej miałam nadzieję, że to było tylko gadanie zamiast płaczu i krzyków.
I mimo tego, że przeze mnie nie mógł spokojnie spędzić nocy to i tak o mnie się martwił. Nie mogłam ukryć mojego wzruszenia oraz bólu. Nikt wcześniej nie był przy mnie po moich koszmarach, bo nikt inny o nich nie wiedział. Chciałam to jakoś ukryć i udawać, że wszystko jest w porządku, ale chyba w taki sposób tylko okłamywałam samą siebie.
- Nie chciałam ciebie obudzić - odpowiedziałam cicho, gdy nagle poczułam kolejną falę smutku i żalu. - Mógłbyś na chwilę zostać? - zapytałam, spuszczając wzrok i wycierając pojedyncze łzy. - Proszę? Ciężko mi ponownie zasnąć po koszmarze.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- To nic takiego, nie przejmuj się - powiedziałem kręcąc głową. Właściwie dobrze, że mnie obudziła, przynajmniej wiedziałem co się dzieje. Na głos tego nie mówiłem, bo i po co.
W miejscu zatrzymały mnie jej kolejne słowa. Może bardziej to, że tak otwarcie się przyznała do tego wszystkiego. Reakcja Dove nie była taka, jakiej się spodziewałem. Z dwojga złego chyba wolałbym, aby się oburzyła, że jeszcze śmiałem przebywać z nią w sypialni, a potem mnie wyrzuciła. Dlatego też nie od razu wiedziałem, co miałem jej odpowiedzieć, kiwnąłem jedynie głową.
W pokoju zrobiło się już na tyle chłodno, że zamknąłem okno. Już nie mogło być jej tak gorąco, bo w innym przypadku mógłbym uznać, że już była chora. Ująłem delikatnie dłoń kobiety, po czym zaprowadziłem ją w stronę łóżka, aby usiąść na skraju obok niej.
- Jeśli chce ci się płakać, nie musisz się powstrzymywać - powiedziałem, ocierając dłonią łzy z policzków Dove. A potem objąłem ją za ramiona i przyciągnąłem do siebie, układając jej głowę na swoim ramieniu.
- Zostanę tak długo, jak długo będziesz mnie potrzebować - oparłem się policzkiem o głowę kobiety, pozwalając jej płakać albo i nie, mówić lub krzyczeć. W końcu byłem tam dla niej.
W miejscu zatrzymały mnie jej kolejne słowa. Może bardziej to, że tak otwarcie się przyznała do tego wszystkiego. Reakcja Dove nie była taka, jakiej się spodziewałem. Z dwojga złego chyba wolałbym, aby się oburzyła, że jeszcze śmiałem przebywać z nią w sypialni, a potem mnie wyrzuciła. Dlatego też nie od razu wiedziałem, co miałem jej odpowiedzieć, kiwnąłem jedynie głową.
W pokoju zrobiło się już na tyle chłodno, że zamknąłem okno. Już nie mogło być jej tak gorąco, bo w innym przypadku mógłbym uznać, że już była chora. Ująłem delikatnie dłoń kobiety, po czym zaprowadziłem ją w stronę łóżka, aby usiąść na skraju obok niej.
- Jeśli chce ci się płakać, nie musisz się powstrzymywać - powiedziałem, ocierając dłonią łzy z policzków Dove. A potem objąłem ją za ramiona i przyciągnąłem do siebie, układając jej głowę na swoim ramieniu.
- Zostanę tak długo, jak długo będziesz mnie potrzebować - oparłem się policzkiem o głowę kobiety, pozwalając jej płakać albo i nie, mówić lub krzyczeć. W końcu byłem tam dla niej.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie potrafiłam sama sobie tego wytłumaczyć, ale gdy tylko oparłam głowę o ramie Williama poczułam powoli rosnący spokój. Pojedyncze łzy wciąż znajdywały sposób aby się pojawić, ale co raz ciężej było mi trzymać się tego bólu, które często sprawiało, że nie spałam po nocach. Czasami nie chciałam aby to uczucie znikało. Wierzyłam, że zasługiwałam na to aby żyć z poczuciem winy do końca moich dni. Wtedy płakałam i krzyczałam w poduszkę, zła i smutna na siebie i na cały świat. Teraz jakoś nie miałam na nic ochoty. Chciałam aby czas zatrzymał się w miejscu abym mogłam złapać oddech. Chyba mogłam to zrobić jedynie przy Williamie co było ciekawą myślą i dziwnym uczuciem.
Bez słowa odwróciłam się twarzą w jego stronę i spojrzałam mu w oczy. Nie byłam pewna czego w nich szukałam, ale od kiedy tylko go poznałam miałam wrażenie, że coś tam było. Może coś co mi brakowało?
Prawie prychnęłam do własnych myśli. Zaczęłam brzmieć, jak ci pisarze i poeci, którzy byli znani od słabych historyjek miłosnych, a myślą, że tworzą arcydzieła literatury.
- Jesteś moim przyjacielem, prawda? - odezwałam się po chwili ciszy, podnosząc dłoń aby odgarnąć kosmyk włosów z twarzy. - Czy wybaczyłbyś mi wszystko? Nawet najgorszy grzech lub największy błąd?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove niemal natychmiast zaczęła się uspokajać, co przyjąłem z niemałą ulgą. Nie wiem co bym zrobił, gdyby zaczęła płakać jeszcze bardziej. Byłem zupełnie beznadziejny w pocieszaniu, nawet bym nie wiedział, co jej powiedzieć i jak pomóc. Mogłem tylko być przy niej, co na szczęście chyba uznała za wystarczające.
Odrobinę pozwoliłem jej się odsunąć, kiedy zaczęła się nieco kręcić. Odwzajemniłem jej spojrzenie, gdy uniosła głowę. I zastanawiałem się, o co chodzi. Wpatrywałem się w jej zielone oczy, myśląc nad odpowiedzią. Przecież nic nie zrobiła. Jak mogła mnie o coś taki pytać? Nie była idealna, momentami miałem jej serdecznie dość, lecz co oznaczało "najgorszy grzech lub największy błąd"? Gdyby dopuściła się czegoś naprawdę złego, wiedziałbym o tym.
- Myślę, że byłbym w stanie wybaczyć ci wszystko - przyznałem w końcu, całkiem szczerze. Może to dlatego, że jako demon miałem większą tolerancję na grzechy niż przeciętny anioł? Dla nich rzeczy zawsze były czarne lub białe, a ja wiedziałem, że jest tylko rzeczywistość mniej lub bardziej szara.
- Dove, ale przecież ty nic takiego nie zrobiłaś - powiedziałem, unosząc dłoń, by ująć twarz kobiety. Pogładziłem kciukiem jej wilgotny jeszcze policzek. - Powiedz mi, co się dzieje? Martwię się o ciebie, kiedy tak mówisz.
Odrobinę pozwoliłem jej się odsunąć, kiedy zaczęła się nieco kręcić. Odwzajemniłem jej spojrzenie, gdy uniosła głowę. I zastanawiałem się, o co chodzi. Wpatrywałem się w jej zielone oczy, myśląc nad odpowiedzią. Przecież nic nie zrobiła. Jak mogła mnie o coś taki pytać? Nie była idealna, momentami miałem jej serdecznie dość, lecz co oznaczało "najgorszy grzech lub największy błąd"? Gdyby dopuściła się czegoś naprawdę złego, wiedziałbym o tym.
- Myślę, że byłbym w stanie wybaczyć ci wszystko - przyznałem w końcu, całkiem szczerze. Może to dlatego, że jako demon miałem większą tolerancję na grzechy niż przeciętny anioł? Dla nich rzeczy zawsze były czarne lub białe, a ja wiedziałem, że jest tylko rzeczywistość mniej lub bardziej szara.
- Dove, ale przecież ty nic takiego nie zrobiłaś - powiedziałem, unosząc dłoń, by ująć twarz kobiety. Pogładziłem kciukiem jej wilgotny jeszcze policzek. - Powiedz mi, co się dzieje? Martwię się o ciebie, kiedy tak mówisz.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Głos rozsądku mi mówił, że nie powinnam tak ufać komuś kogo znałam jedynie kilka miesięcy, a jednak w pewnych aspektach wierzyłam Williamowi bardziej niż mojej własnej rodzinie. W końcu, w każdym momencie mógłby zmienić zdanie i odejść. Ale chciałam uwierzyć, że mógłby wybaczyć mi wszystko, że aż tak zależy mu na tej naszej "nietypowej" przyjaźni, że z jakiegokolwiek powodu zależy mu na mnie.
Otworzyłam usta chcąc powiedzieć mu o moim koszmarze, ale się powstrzymałam. Przed oczami ponownie ujrzałam nieprzytomnego tatę i echo krzyków wokół mnie. Nie chciałam do tego wracać. Chciałam o tym zapomnieć. Wiedziałam, że nie było to najlepsze rozwiązanie, ale nie miałam siły na kolejną walkę z przeszłością.
Może też przez to samo zmęczenie i potrzebę aby zapomnieć chociaż na chwilę o koszmarze nie zatrzymałam swojej dłoni, która znalazła się na kolanie Williama. Przysunęłam się bliżej i zamknęłam oczy gdy poczułam jego usta. W myślach śmiałam się z samej siebie i z tej całej sceny, bo gdyby ktoś nas zobaczył nie dałoby się tego jakoś wytłumaczyć. W tym momencie byłam bliżej zaręczyn z Williamem niż z inspektorem, który tworzył swój plan z moim bratem w tajemnicy od jakiegoś czau co było dla mnie równie zabawne.
Po chwili odsunęłam się odrobinę, wystarczająco na tyle abym mogłam znowu spojrzeć mu w oczy. Wybaczy mi wszystko, prawda? Nawet największy błąd? Nawet jeżeli pocałowałam własnego przyjaciela?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Moje zmartwienia były bardziej niż trafne, mimo iż nie wiedziałem, co z tą wiedzą dalej począć.
Zrobiło mi się gorąco. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. A potem poczułem na plecach przeraźliwie zimne ciarki, gdy zrozumiałem co tak naprawdę się dzieje. Później na nowo zalała mnie fala gorąca, począwszy od miejsca, gdzie Dove położyła swoją dłoń, a kończąc na naszych złączonych ustach.
Dopiero potem zorientowałem się, że wciąż trzymałem dłoń na policzku Dove, a ona patrzy na mnie wyczekująco. Nie potrafiłem odwzajemnić jej spojrzenia prosto w oczy. Przeniosłem spojrzenie najpierw na jej usta, a później na swoją dłoń, którą zsunąłem z policzka na szyję i na ramię. Miała taką delikatną skórę. Nie potrafiłem powstrzymać tego dotyku, a w środku aż coś mnie zabolało. To była… tęsknota. Ale za czym? Miałem w pamięci takie dziury, że nawet nie wiedziałem, czy kiedyś wcześniej coś takiego odczuwałem.
- Dove, jeśli zrobiłaś to tylko dlatego, by się przekonać czy mówiłem prawdę, to tak, nie zamierzam chować do ciebie urazy. Lecz jeżeli zrobiłaś to dla poprawy swojego nastroju… - zamilkłem, mając pustkę w głowie. Szumiało mi w uszach, a jedyne do czego byłem zdolny, to na nowo unieść dłoń, wplątując ją we włosy kobiety i ponownie złączyć nasze usta w pocałunku. Mimo iż minęło już kilka godzin, wciąż smakowała alkoholem i ciastkiem z kremem.
Zrobiło mi się gorąco. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. A potem poczułem na plecach przeraźliwie zimne ciarki, gdy zrozumiałem co tak naprawdę się dzieje. Później na nowo zalała mnie fala gorąca, począwszy od miejsca, gdzie Dove położyła swoją dłoń, a kończąc na naszych złączonych ustach.
Dopiero potem zorientowałem się, że wciąż trzymałem dłoń na policzku Dove, a ona patrzy na mnie wyczekująco. Nie potrafiłem odwzajemnić jej spojrzenia prosto w oczy. Przeniosłem spojrzenie najpierw na jej usta, a później na swoją dłoń, którą zsunąłem z policzka na szyję i na ramię. Miała taką delikatną skórę. Nie potrafiłem powstrzymać tego dotyku, a w środku aż coś mnie zabolało. To była… tęsknota. Ale za czym? Miałem w pamięci takie dziury, że nawet nie wiedziałem, czy kiedyś wcześniej coś takiego odczuwałem.
- Dove, jeśli zrobiłaś to tylko dlatego, by się przekonać czy mówiłem prawdę, to tak, nie zamierzam chować do ciebie urazy. Lecz jeżeli zrobiłaś to dla poprawy swojego nastroju… - zamilkłem, mając pustkę w głowie. Szumiało mi w uszach, a jedyne do czego byłem zdolny, to na nowo unieść dłoń, wplątując ją we włosy kobiety i ponownie złączyć nasze usta w pocałunku. Mimo iż minęło już kilka godzin, wciąż smakowała alkoholem i ciastkiem z kremem.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Chciałam wiedzieć co zamierzał powiedzieć. Szczerze mówiąc to mnie zaskoczyło... Nie, trochę przeraził mnie fakt, że trafnie zgadł moje własne przemyślenia. Bo to właśnie robiłam, prawda? Chciałam sobie poprawić nastrój, jakoś uciszyć swój własny smutek. Może to było samolubne i okrutne, że w taki sposób wykorzystywałam Williama. Byłam gotowa przyznać się do swoich intencji, ale mój plan wyleciał mi z głowy gdy ponownie poczułam jego usta.
Dłoń, która spoczywała na kolanie Williama teraz delikatnie obejmowała jego szyję, a drugą uścisnęłam jego ramię jakbym się obawiała, że się odsunie. Może w głębi duszy tego też się obawiałam? Próbowałam odgonić tą myśl pogłębiając pocałunek i przybliżając się bardziej do Williama.
Po moim karku przeszłam gęsia skórka, ale wątpiłam, że było to spowodowane tym, że jeszcze kilka minut temy stałam przy otwartym oknie. To musiało być coś innego, bo ponownie zrobiło się ciepło w pokoju. A raczej duszno, do tego stopnia, że zaczęło mi się ciężej oddychać. Ale nie mogłam się odsunąć od Williama.
Powinnam była się odsunąć, chociaż złapać oddech, trochę zwolnić, ale moje ciało robiło swoje, jakby ktoś inny nim kierował. Nie potrafiłam opisać tego uczucia.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie zorientowałem się kiedy Dove zaczęła mnie obejmować. Kiedy uścisnęła moje ramię, a jej ciało znalazło się jeszcze bliżej mojego. Gdy tylko rozsunęła odrobinę wargi, pozwalając nam na więcej, nie wahałem się ani chwili. A zapewne powinienem to skończyć w tamtym momencie. Tylko że im dłużej to trwało, tym trudniej było mi zebrać myśli i sprzeciwić się sobie samemu.
Pozwoliłem, aby opadł koc, którym chwilę wcześniej otuliłem Dove. Przestałem go przytrzymywać, zamiast tego gładziłem plecy oraz kark kobiety przez materiał jej koszuli. Dłoń, którą wyplątałem z jej włosów, przesunąłem po ramieniu w dół, do uda, które lekko ścisnąłem.
I pewnie dłużej bym tak trwał, gdyby nie zabrakło mi powietrza. Miałem wrażenie, jakby przez jego brak miało mi zaraz wyskoczyć serce z piersi, próbujące rozpaczliwie dotlenić każdy kawałek mojego ciała. Ale jednocześnie to samo serce ściskał ból na myśl, iż miałbym wypuścić Dove ze swoich objęć.
Dlatego oderwałem swoje usta od jej tylko na chwilę, aby złapać oddech. Po tym, jak ona sama niemal zachłysnęła się powietrzem, uznałem, że oboje potrzebujemy go odrobinę więcej. Ale nie oznaczało to, że przestałem. Po prostu przeniosłem pocałunki na jej policzek, szczękę, szyję.
Odrobinę się przeraziłem, odczuwając tak wielki… głód. Inaczej nie potrafiłem tego nazwać, jak po prostu głodem, a zapach i smak skóry Dove mnie wręcz obezwładniały.
Pozwoliłem, aby opadł koc, którym chwilę wcześniej otuliłem Dove. Przestałem go przytrzymywać, zamiast tego gładziłem plecy oraz kark kobiety przez materiał jej koszuli. Dłoń, którą wyplątałem z jej włosów, przesunąłem po ramieniu w dół, do uda, które lekko ścisnąłem.
I pewnie dłużej bym tak trwał, gdyby nie zabrakło mi powietrza. Miałem wrażenie, jakby przez jego brak miało mi zaraz wyskoczyć serce z piersi, próbujące rozpaczliwie dotlenić każdy kawałek mojego ciała. Ale jednocześnie to samo serce ściskał ból na myśl, iż miałbym wypuścić Dove ze swoich objęć.
Dlatego oderwałem swoje usta od jej tylko na chwilę, aby złapać oddech. Po tym, jak ona sama niemal zachłysnęła się powietrzem, uznałem, że oboje potrzebujemy go odrobinę więcej. Ale nie oznaczało to, że przestałem. Po prostu przeniosłem pocałunki na jej policzek, szczękę, szyję.
Odrobinę się przeraziłem, odczuwając tak wielki… głód. Inaczej nie potrafiłem tego nazwać, jak po prostu głodem, a zapach i smak skóry Dove mnie wręcz obezwładniały.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Gdy tylko William przerwał nasz pocałunek mogłam złapać oddech, trochę się uspokoić i mieć lepszą kontrolę nad własnym ciałem. Nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji, nie poczułam tej nagłej potrzeby czy też pragnienia, które nie mogłam zgasić. Nie był to mój pierwszy pocałunek, ale nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego.
Kiedy tylko poczułam jego usta na swojej skórze wydałam z siebie ciężkie westchnięcie. Objęłam go ramionami, przyciągając go bliżej do siebie. Po chwili poczułam miękki materac pod swoimi plecami, ciągnąc Williama ze sobą. Nie chciałam aby to się skończyło, nie chciałam znowu zostać sama. Byłam pewna, że William sam nie zaoferuje zostać zwłaszcza, że to ja domagałam się abyśmy spali osobno. Dlatego wiedziałam, że to ja musiałam coś powiedzieć.
- Zostań ze mną. Proszę. - w tym momencie uświadomiłam sobie, że po raz drugi prosiłam go aby mnie nie zostawiał tej nocy. To wszystko musiało być wielkim błędem, ale uznałam, że zajmę się konsekwencjami gdy wstanie słońce, a z nim może również mój rozsądek.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zdążyłem wyciągnąć dłoń przed siebie zanim opadłem na łóżko razem z Dove. Nie chciałem jej przygnieść swoim ciężarem, a będąc wciąż w jej objęciach nie miałem zbyt wiele możliwości do manewru. Oparłem się łokciami po jej bokach, przy czym jedną ręką wsunąłem pod plecy kobiety.
Dzięki temu, że teraz leżała, miałem nieco lepszy dostęp do większej powierzchni jej ciała. Przesunąłem się z pocałunkami na obojczyk oraz dołek pod szyją, gdy dotarły do mnie słowa kobiety. Dopiero one odrobinę mnie otrzeźwiły, choć musiałem użyć całej resztki swojej siły woli, aby wyplątać się z uścisku Dove i odsunąć od niej nieco.
Przysiadłem lekko na jej kolanach. Kiedy znaleźliśmy się w takiej pozycji? Spoglądałem na nią z góry, nie mogąc powstrzymać drżenia dłoni i głosu, gdy w końcu przypomniałem sobie jak się go używa.
- Jesteś pewna? - spytałem, czując jak moje własne ciało mnie zdradza. Zacisnąłem palce na pościeli, by ukryć ich drżenie, mówiłem szeptem, by nie zabrzmieć zbyt ochryple, ale nic nie byłem w stanie poradzić na rumieńce, których - byłem pewien - nigdy w życiu nie doświadczyłem.
- Nie chcę, żebyś później czegoś żałowała albo by nasza relacja się… popsuła - odchrząknąłem cicho, przymykając oczy. Nie chciałem, żeby Dove w jakiś sposób kierowała się niektórymi bodźcami. - Zostanę z tobą bez względu na to, jaką podejmiesz decyzję.
Dzięki temu, że teraz leżała, miałem nieco lepszy dostęp do większej powierzchni jej ciała. Przesunąłem się z pocałunkami na obojczyk oraz dołek pod szyją, gdy dotarły do mnie słowa kobiety. Dopiero one odrobinę mnie otrzeźwiły, choć musiałem użyć całej resztki swojej siły woli, aby wyplątać się z uścisku Dove i odsunąć od niej nieco.
Przysiadłem lekko na jej kolanach. Kiedy znaleźliśmy się w takiej pozycji? Spoglądałem na nią z góry, nie mogąc powstrzymać drżenia dłoni i głosu, gdy w końcu przypomniałem sobie jak się go używa.
- Jesteś pewna? - spytałem, czując jak moje własne ciało mnie zdradza. Zacisnąłem palce na pościeli, by ukryć ich drżenie, mówiłem szeptem, by nie zabrzmieć zbyt ochryple, ale nic nie byłem w stanie poradzić na rumieńce, których - byłem pewien - nigdy w życiu nie doświadczyłem.
- Nie chcę, żebyś później czegoś żałowała albo by nasza relacja się… popsuła - odchrząknąłem cicho, przymykając oczy. Nie chciałem, żeby Dove w jakiś sposób kierowała się niektórymi bodźcami. - Zostanę z tobą bez względu na to, jaką podejmiesz decyzję.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Mrugnęłam kilka razy, nie do końca pewna czy dobrze usłyszałam. Żeby nasza relacja się nie popsuła? Czyli on również myślał, że to był błąd? Teraz, gdy było pomiędzy nami więcej przestrzeni i powietrza było mi łatwiej myśleć. Dałam sobie kilka chwil ciszy aby przemyśleć słowa Williama za nim na nie odpowiedziałam.
Uniosłam się na łokciach, opierając się nimi o materac.
- Nie musisz to nic znaczyć, prawda? - zaczęłam, odwracając wzrok. - Wiem, że nie widzisz mnie w żaden inny sposób po za przyjaciółką. Wyraziłeś się jasno i nie mam do ciebie żalu. Bardziej jestem rozczarowana sama sobą, że w taki sposób się na ciebie... narzuciłam. - szczerze mówiąc nie wiedziałam, jak inaczej mogłam to opisać. W końcu, to moje czyny doprowadziły do tej sytuacji. Byłam rozczarowana, bo zazwyczaj tak się nie zachowywałam. Najgorsze było to, że nie żałowałam swoich czynów, a raczej powinnam.
- Możemy też zapomnieć, że cokolwiek się dzisiaj wydarzyło, jeżeli tak byłoby lepiej. Nie musimy nic robić. Po prostu nie chciałam spać sama. Chociaż... Teraz sama słyszę jak to dziwnie brzmi... - zmusiłam się do lekkiego uśmiechu, wracając wzrokiem do Williama. Nie oczekiwałam nic od niego, bo w sumie byłam mu wdzięczna, że pozwolił mi siebie tak wykorzystać. Prawie się skrzywiłam na tą myśl, ale musiałam sama przyznać, że właśnie to zrobiłam. Taka była prawda.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Słysząc te słowa poczułem większą ulgę niż mogłem się tego spodziewać. Rozjaśniło mi to nieco bardziej sytuację, dzięki czemu czułem się nieco mniej winny temu, że nic nie zrobiłem, aby wcześniej to powstrzymać.
- Masz rację, to wcale nie musi nic znaczyć - przyznałem, uśmiechając się w jej kierunku. Była na tyle blisko, nawet bliżej niż na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło tylko się nachylić, bym mógł znów odnaleźć jej usta. Tym razem z większym zdecydowaniem naparłem na jej ciało swoim, zmuszając tym samym do ponownego położenia się na plecach.
- Jeśli oboje podchodzimy w ten sam sposób, nie mam nic przeciwko - wypowiedziałem te słowa nawet niezbyt przejmując się tym, że mogła mnie do końca nie zrozumieć pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem.
- Bo chyba już nie umiałbym zapomnieć o tym, że coś się stało - o tym, jak wielki wpływ na mnie wywarła tylko tym swoim jednym, pierwszym dotykiem. Wiedziałem, że już nic nie byłoby takie same i wciąż bym wpatrywał się w nią, zastanawiając jakby było gdyby.
- Masz rację, to wcale nie musi nic znaczyć - przyznałem, uśmiechając się w jej kierunku. Była na tyle blisko, nawet bliżej niż na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło tylko się nachylić, bym mógł znów odnaleźć jej usta. Tym razem z większym zdecydowaniem naparłem na jej ciało swoim, zmuszając tym samym do ponownego położenia się na plecach.
- Jeśli oboje podchodzimy w ten sam sposób, nie mam nic przeciwko - wypowiedziałem te słowa nawet niezbyt przejmując się tym, że mogła mnie do końca nie zrozumieć pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem.
- Bo chyba już nie umiałbym zapomnieć o tym, że coś się stało - o tym, jak wielki wpływ na mnie wywarła tylko tym swoim jednym, pierwszym dotykiem. Wiedziałem, że już nic nie byłoby takie same i wciąż bym wpatrywał się w nią, zastanawiając jakby było gdyby.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach