Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
_________________________
Wierz mi, są dusze dla siebie stworzone.
Niech je w przeciwną los potrąci stronę,
One wbrew losom, w tym lub w tamtym świecie,
Znajdą, przyciągną i złączą się przecie.
_________________________
On - Noé
Ona - Yulli
_________________________
Opowiadanie jest kontynuacją Guardian Demon
Pierwsza część
Druga część
_________________________
Wierz mi, są dusze dla siebie stworzone.
Niech je w przeciwną los potrąci stronę,
One wbrew losom, w tym lub w tamtym świecie,
Znajdą, przyciągną i złączą się przecie.
_________________________
On - Noé
Ona - Yulli
_________________________
Opowiadanie jest kontynuacją Guardian Demon
Pierwsza część
Druga część
- Postacie:
- Jess - przyjaciółka, współlokatorka Nadine, chirurg plastyczny
Matt - chłopak Jess, pediatra
Mia - przyjaciółka Nadine
Yasmine i Kyle - sąsiedzi Dominica, znajomi Matta
Elliott - znajomy Dominica z zajęć
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Żartujesz sobie ze mnie? - spytałem szczerze zdziwiony, właściwie w odpowiedzi na oba pytania. Wiedziałem, że w obu przypadkach mówiła poważnie, dlatego nie wiedziałem, czy mogłem się z tego śmiać. Uśmiechając się próbowałem zachować powagę na twarzy, a jednocześnie nutkę oburzenia, że wpadła na tak szalony pomysł.
- Koszulka z twarzą Jess obecnie znajduje się w pralce u mnie w mieszkaniu, nie masz co liczyć na sweet fotkę - nie wątpiłem przy tym, że przy drugim razie Nadine mogłaby faktycznie próbować zrobić mi w tym zdjęcie. A nie sądziłem, by pokój Jess skrywał jeszcze jedną taką niespodziankę.
- A poza tym widzisz jaka jest pogoda? Okropna. Jest zbyt zimno, żebym sobie kursował między twoim i moim mieszkaniem - wyznałem. Aż ciarki przeszły przez moje plecy, gdy tylko pomyślałem o tym mrozie. Mieszkanie Nadine było miło nagrzane, aż nie miałem ochoty nawet go opuszczać.
- W związku z tym mam dwie propozycje. Pierwsza jest taka, że jakoś dzisiaj prześpię się w swojej koszuli lub bez. I jutro sobie pójdę. A druga taka, że równie dobrze ty możesz wziąć sobie parę rzeczy z mieszkania i możemy razem pójść do mnie. W razie czego łatwiej u mnie znaleźć dla ciebie coś damskiego, niż tu coś męskiego dla mnie. No i mam większe łóżko. Myślę też, że skoro ostatnio tak dobrze czułaś się w mojej kuchni, to i tym razem nie miałabyś z tym problemu - tym razem nie ukryłem swojego szerokiego uśmiechu. Składniki na kolację również nie stanowiły żadnego problemu. Sklep miałem dosłownie naprzeciwko mieszkania, o to głowy sobie nie zaprzątałem. Nie miałem też nic przeciwko, gdyby rozgościła się w moim mieszkaniu.
W każdym razie wycieczki z mojej strony odpadały. Prędzej zamarzłbym na tym mrozie. Już i tak czułem się jak kawałek lodu, który potrzebuje gorącego prysznica.
- Koszulka z twarzą Jess obecnie znajduje się w pralce u mnie w mieszkaniu, nie masz co liczyć na sweet fotkę - nie wątpiłem przy tym, że przy drugim razie Nadine mogłaby faktycznie próbować zrobić mi w tym zdjęcie. A nie sądziłem, by pokój Jess skrywał jeszcze jedną taką niespodziankę.
- A poza tym widzisz jaka jest pogoda? Okropna. Jest zbyt zimno, żebym sobie kursował między twoim i moim mieszkaniem - wyznałem. Aż ciarki przeszły przez moje plecy, gdy tylko pomyślałem o tym mrozie. Mieszkanie Nadine było miło nagrzane, aż nie miałem ochoty nawet go opuszczać.
- W związku z tym mam dwie propozycje. Pierwsza jest taka, że jakoś dzisiaj prześpię się w swojej koszuli lub bez. I jutro sobie pójdę. A druga taka, że równie dobrze ty możesz wziąć sobie parę rzeczy z mieszkania i możemy razem pójść do mnie. W razie czego łatwiej u mnie znaleźć dla ciebie coś damskiego, niż tu coś męskiego dla mnie. No i mam większe łóżko. Myślę też, że skoro ostatnio tak dobrze czułaś się w mojej kuchni, to i tym razem nie miałabyś z tym problemu - tym razem nie ukryłem swojego szerokiego uśmiechu. Składniki na kolację również nie stanowiły żadnego problemu. Sklep miałem dosłownie naprzeciwko mieszkania, o to głowy sobie nie zaprzątałem. Nie miałem też nic przeciwko, gdyby rozgościła się w moim mieszkaniu.
W każdym razie wycieczki z mojej strony odpadały. Prędzej zamarzłbym na tym mrozie. Już i tak czułem się jak kawałek lodu, który potrzebuje gorącego prysznica.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pogoda może faktycznie nie była najlepsza na takie... spacery. Chociaż słysząc jego propozycje miałam wrażenie, że tym razem to on żartował sobie ze mnie.
Nie miałam stałych partnerów na noc. Kiedyś byłam tylko w poważniejszych, dłuższych związkach. Ostatnio bardziej szukam kogoś na jedną noc. To co było pomiędzy mną i Dominica nie pasowało do żadnych z tych kategorii.
"Czy tak zazwyczaj wyglądają twoje przyjaźnie?" chciałam go zapytałam, bo może to co wydawało się dla mnie dziwne było dla niego normalne. Wychowaliśmy się w różnych kulturach, nawet jeżeli mówiliśmy w tym samym języku.
Ale wtedy uświadomiłam sobie, że zadając to pytanie i setki innych skomplikowałoby to naszą sytuację. Zmusiłoby to nas aby poważnie się zastanowić jak nasze decyzje teraz mogą wpłynąć na przyszłość, a czy przypadkiem nie o to chodziło w przyjaźniach z przywilejami, że nie musisz myśleć o następnym dniu?
Powinnam się wyluzować. Może wypić mocniejszy alkohol przy kolacji.
Ostatecznie przytaknęłam na jego propozycję.
- Tak bardzo, jak lubię twoją mamę wątpię, że będzie zadowolona, gdy zużyję jej kosmetyki i zacznę chodzić w jej ubraniach - zażartowałam i tym samym zdecydowałam najpierw zatrzymać się w swoim mieszkaniu aby spakować kilka rzeczy.
Było to dziwne wyciągnąć czarną torbę weekendową z małym brelokiem pluszowym przedstawiającego czarnego kota, Lunę, z Sailor Moon. Ostatnim razem, gdy potrzebowałam tą torbę wciąż byłam z Xavierem.
Odgoniłam od siebie tą myśl i wszystkie wspomnienia z nim związane. Skupiłam się na tym aby upewnić się, że wszystko co potrzebowałam spakowałam. A było tego sporo. Nawet jeżeli tylko miało to być na jeden lub dwie noce. Ubrania na zmianę. Piżama. Świeża bielizna. Szampon, odżywka i olejek do włosów. Szczoteczka do zębów. Płyn do demakijażu i trzy różne kremy. Kosmetyczka. Mój laptop (w końcu, profesor Highland kazał mi popracować nad moją tezą) i ładowarka.
Latałam po mieszkaniu, pod nosem myśląc na głos czego jeszcze mogłabym potrzebować. W głowie słyszałam, jak George kiedyś skomentował, gdy pakowaliśmy się do spędzenia lata u dziadków:
- Może lepiej cały dom spakuj, księżniczko.
Czy było w czymś złego, że wiedziałam czego potrzebuję aby czuć się komfortowo w każdym miejscu? Co z tego, że pod koniec mojej długiej listy ramię mnie bolało od ciężkiej torby.
- Gotowa - zakluczyłam za sobą drzwi i zacisnęłam obie dłonie na pasku od torby aby przypadkiem Dominic nie próbował ją ode mnie wziąć. Musieliśmy mieć jakieś granice nawet jeżeli było to coś tak prostego, jak noszenie torby.
Gdy dotarliśmy do mieszkania Dominica miałam wrażenie, że ramię mi odpadnie. Z ulgą i z westchnieniem zostawiłam torbę w jego pokoju.- Potrzebujemy gnocchi, masło, parmezan i śmietanę kremową. Masz? - podeszłam do Dominica, wiążąc włosy w byle jaki kok, gotowa aby zacząć gotować lub ruszyć do sklepy i znaleźć wszystkie składniki.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pewnie miałem dość głupi wyraz twarzy, wodząc jak Nadine wyciągnęła torbę, a potem zaczęła krążyć między pokojem a łazienką, pakując najważniejsze dla siebie rzeczy. Przez myśl przeszło mi, czy abym faktycznie dobrze się wyraził. Te “parę” rzeczy o których wspomniałem, wyglądało jak zapas na co najmniej tydzień. A może to Nadine planowała się do mnie przeprowadzić do momentu, aż wróci Jess lub moja matka? Czy nieświadomie coś takiego jej zasugerowałem?
Czułem się trochę dziwnie, gdy później ta torba znalazła się w moim pokoju. Miałem trochę miejsca na biurku, trochę w łazience, gorzej z szafą. Całe szczęście była duża i mogłem w razie czego wygospodarować parę wieszaków i szufladę. Raczej… nie spodziewałem się czegoś takiego, a zwyczajnie głupio było mi zapytać jak długo zamierza zostać, skoro dopiero co przyszła.
- Pewnie nie wszystko - otrząsnąłem się z pierwszego szoku, słysząc zadane pytanie. Było pewne, że musiałem iść do sklepu, dlatego nie rozbierałem się za bardzo. Poszedłem wraz z Nadine do kuchni, gdzie wyciągałem kolejne produkty, których potrzebowała.
- Nie mam parmezanu, ale został mi jeszcze ten ser z naszego ostatniego gotowania - oznajmiłem, wyciągając paczkę z lodówki. Znalazłem też śmietankę, będącą nawet jeszcze w terminie do spożycia. Kiedyś musiałem coś chcieć z niej zrobić, ale nie zrobiłem i została.
- Nie mam gnocchi. Nie mam też wina w domu więc jeśli masz ochotę, to kupię. Białe? W końcu do białych sosów podaje się białe, a do czerwonych czerwone - uśmiechnąłem się trochę rozbawiony tą zasadą, ale no, przynajmniej wiedziałem czego miałbym się spodziewać w restauracji dla snobów przy spotkaniu z bratem Nadine. Nawet potrafiłem powiedzieć który widelec do czego służy i jak nim się posługiwać. Nie będę musiał wstydzić się za siebie i brak znajomości takich manier. Chociaż raz w życiu przyda mi się ta bezużyteczna wiedza.
- I koperek, szczypiorek. Nie wiem jak ty, ale ja lubię mieć zieleninę na talerzu. Coś jeszcze dorzucisz do listy zakupów? - spytałem, wyciągając z szuflady torbę, by nie musieć kupować kolejnej.
Czułem się trochę dziwnie, gdy później ta torba znalazła się w moim pokoju. Miałem trochę miejsca na biurku, trochę w łazience, gorzej z szafą. Całe szczęście była duża i mogłem w razie czego wygospodarować parę wieszaków i szufladę. Raczej… nie spodziewałem się czegoś takiego, a zwyczajnie głupio było mi zapytać jak długo zamierza zostać, skoro dopiero co przyszła.
- Pewnie nie wszystko - otrząsnąłem się z pierwszego szoku, słysząc zadane pytanie. Było pewne, że musiałem iść do sklepu, dlatego nie rozbierałem się za bardzo. Poszedłem wraz z Nadine do kuchni, gdzie wyciągałem kolejne produkty, których potrzebowała.
- Nie mam parmezanu, ale został mi jeszcze ten ser z naszego ostatniego gotowania - oznajmiłem, wyciągając paczkę z lodówki. Znalazłem też śmietankę, będącą nawet jeszcze w terminie do spożycia. Kiedyś musiałem coś chcieć z niej zrobić, ale nie zrobiłem i została.
- Nie mam gnocchi. Nie mam też wina w domu więc jeśli masz ochotę, to kupię. Białe? W końcu do białych sosów podaje się białe, a do czerwonych czerwone - uśmiechnąłem się trochę rozbawiony tą zasadą, ale no, przynajmniej wiedziałem czego miałbym się spodziewać w restauracji dla snobów przy spotkaniu z bratem Nadine. Nawet potrafiłem powiedzieć który widelec do czego służy i jak nim się posługiwać. Nie będę musiał wstydzić się za siebie i brak znajomości takich manier. Chociaż raz w życiu przyda mi się ta bezużyteczna wiedza.
- I koperek, szczypiorek. Nie wiem jak ty, ale ja lubię mieć zieleninę na talerzu. Coś jeszcze dorzucisz do listy zakupów? - spytałem, wyciągając z szuflady torbę, by nie musieć kupować kolejnej.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przytaknęłam i dodałam koperek i szczypiorek do naszej listy zakupów zgadzając się z nim, że dobrze byłoby dodać jakiejś zieleni. Nic innego nie potrzebowaliśmy, więc poszliśmy do sklepu niedaleko jego mieszkania. Dopiero, gdy znaleźliśmy białe wino do kolacji zerknęłam w kierunku mocniejszego alkoholu.
- Wódka na deser - krótko wytłumaczyłam, gdy dodałam butelkę do koszyka.
Resztę rzeczy z listy znaleźliśmy bez problemu. Nie minęło wiele czasu, gdy wróciliśmy do kuchni. Znalazłam przepis na telefonie, jak przygotować sos alfredo, który zajmie mi więcej czasu niż zagotowanie wody do gnocchi.
Przepis był w miarę prosty i nie po małej godzinie postawiłam na stole dwa talerze. Jeden miał więcej sera, a drugi więcej zieleni. No proszę, nawet nie musiałam prosić Dominica o pomoc. Teraz tylko trzeba się upewnić, że nas nie otruję przez przypadek.
- W podziękowaniu za twoje dzisiejsze towarzystwo, gnocchi w sosie alfredo domowej roboty - uśmiechnęłam się dumnie, siadając naprzeciwko od Dominica. Zanim spróbowałam zrobiłam zdjęcie aby wysłać do Jess. Raczej nie uwierzyłaby, gdybym jej powiedziała, że ugotowałam kolację bez pomocy kogoś bardziej doświadczonego lub ostrożnego.
Moje danie nie było takie złe. Nie było niesamowite, nawet nie można było tego porównać do jedzenia w Light Room, ale jadłam gorsze rzeczy. Dodatkowe kawałki sera, które dodałam na swój talerz zdecydowanie pomagały.
Niepewnie spojrzałam w kierunku Dominica, ciekawa jego opinii. Chociaż może nie była to całkowita ciekawość. Prawda byłam taka, że trochę martwiłam się, że nie będzie mu smakowało.
- Powiedz szczerze co myślisz. Mój eks nie owijał w bawełnę, więc jestem przygotowana na wszystko - na koniec posłałam mu krótki uśmiech.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wódka na deser… ciekawy pomysł, nietypowy, niecodzienny. Osobiście wybrałbym kawałek brownie lub snickersa, ale to przecież takie nudne, że lepiej się z tym nie wychylać. Dobrze chociaż, że miałem zapas coli. Słodyczy u mnie próżno szukać, bo zawsze szybko znikają.
Nadine tak się skupiła na przyrządzaniu posiłku, że nie zamierzałem jej przy tym przeszkadzać. Znalazła jakiś swój rytm, którego odrobinę obawiałem się przerywać. Zająłem się więc innymi sprawami. W pierwszej kolejności wrzuciłem do suszarki wyprane ubrania, bym mógł oddać własność Matta zanim ktoś się zorientuje, że zniknęły ze swojego miejsca. Potem, skoro Nadine miała zostać, uznałem iż zmiana pościeli jest jak najbardziej wskazana. I trochę posprzątanie w salonie… dawno tego nie robiłem. Trochę z braku czasu, a trochę z lenistwa. Wolałem swój wolny czas przeznaczyć na coś innego niż sprzątanie.
Dopiero gdy Nadine postawiła na stole talerze z kolacją, wyciągnąłem z kuchennej szafki dwa kieliszki, do których nalałem nam wina. Jedzenie wyglądało smacznie i takie właśnie było. Nadine wcale nie była taką złą kucharką, jak się przedstawiała.
- Dobre. Naprawdę smaczne - odpowiedziałem z krótkim uśmiechem zanim nabiłem na widelec następny kluseczek i go zjadłem. - Jeśli tak wygląda twoje złe gotowanie, to zdecydowanie mogłabyś częściej robić dla mnie posiłki. A co będzie, gdy będziesz w tym lepsza? Chyba zacznę całować cię po rękach. Poza tym to bardzo miłe, gdy ktoś bezinteresownie dla ciebie coś ugotuje - wyznałem. W końcu Nadine nie była ani moją matką, siostrą czy żoną, nikt też jej za to nie płacił, a jednak postarała się zrobić dla nas coś smacznego, choć mogła uprzeć się na zamówienie pizzy.
- Twój eks musiał być głupkiem, skoro jest już tylko eks - powiedziałem szczerze. Mimo początkowych problemów w naszej znajomości, Nadine przy bliższym poznaniu zdecydowanie dużo zyskiwała. To tylko pierwsze wrażenie robiła takie niespecjalne.
Poza tym…
Dziwnie się czułem w obecnej sytuacji, mówiąc takie rzeczy. Jakbym próbował taniego podrywu na wspólnej randce. Jednak nie zamierzałem naszej znajomości wrzucać na wyższy poziom. Tak było dobrze, kobieta również o tym wiedziała, nie powinienem więc się tym tak bardzo przejmować.
- Musisz w domu po kryjomu doskonalić swoje umiejętności, bo chyba nie żyjesz dzień w dzień o cheeseburgerach i frytkach - uśmiechnąłem się trochę złośliwie, wspominając naszą wczorajszą kolację. Chłodne, lekko słodkie wino dobrze współgrało z podanym posiłkiem. Mógłbym częściej mieć tego typu kolacje, zdecydowanie.
Nadine tak się skupiła na przyrządzaniu posiłku, że nie zamierzałem jej przy tym przeszkadzać. Znalazła jakiś swój rytm, którego odrobinę obawiałem się przerywać. Zająłem się więc innymi sprawami. W pierwszej kolejności wrzuciłem do suszarki wyprane ubrania, bym mógł oddać własność Matta zanim ktoś się zorientuje, że zniknęły ze swojego miejsca. Potem, skoro Nadine miała zostać, uznałem iż zmiana pościeli jest jak najbardziej wskazana. I trochę posprzątanie w salonie… dawno tego nie robiłem. Trochę z braku czasu, a trochę z lenistwa. Wolałem swój wolny czas przeznaczyć na coś innego niż sprzątanie.
Dopiero gdy Nadine postawiła na stole talerze z kolacją, wyciągnąłem z kuchennej szafki dwa kieliszki, do których nalałem nam wina. Jedzenie wyglądało smacznie i takie właśnie było. Nadine wcale nie była taką złą kucharką, jak się przedstawiała.
- Dobre. Naprawdę smaczne - odpowiedziałem z krótkim uśmiechem zanim nabiłem na widelec następny kluseczek i go zjadłem. - Jeśli tak wygląda twoje złe gotowanie, to zdecydowanie mogłabyś częściej robić dla mnie posiłki. A co będzie, gdy będziesz w tym lepsza? Chyba zacznę całować cię po rękach. Poza tym to bardzo miłe, gdy ktoś bezinteresownie dla ciebie coś ugotuje - wyznałem. W końcu Nadine nie była ani moją matką, siostrą czy żoną, nikt też jej za to nie płacił, a jednak postarała się zrobić dla nas coś smacznego, choć mogła uprzeć się na zamówienie pizzy.
- Twój eks musiał być głupkiem, skoro jest już tylko eks - powiedziałem szczerze. Mimo początkowych problemów w naszej znajomości, Nadine przy bliższym poznaniu zdecydowanie dużo zyskiwała. To tylko pierwsze wrażenie robiła takie niespecjalne.
Poza tym…
Dziwnie się czułem w obecnej sytuacji, mówiąc takie rzeczy. Jakbym próbował taniego podrywu na wspólnej randce. Jednak nie zamierzałem naszej znajomości wrzucać na wyższy poziom. Tak było dobrze, kobieta również o tym wiedziała, nie powinienem więc się tym tak bardzo przejmować.
- Musisz w domu po kryjomu doskonalić swoje umiejętności, bo chyba nie żyjesz dzień w dzień o cheeseburgerach i frytkach - uśmiechnąłem się trochę złośliwie, wspominając naszą wczorajszą kolację. Chłodne, lekko słodkie wino dobrze współgrało z podanym posiłkiem. Mógłbym częściej mieć tego typu kolacje, zdecydowanie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ulżyło mi, gdy Dominicowi zasmakowało. Nie byłoby to wielkim zaskoczeniem, gdyby nie było dobre i zdecydował zrobić sobie kanapkę, przynajmniej tak to sobie wyobrażałam na podstawie poprzednich przypadków z Xavierem.
Mój eks nie był głupi. Był mądrzejszy niż przypuszczałam. To ja byłam idiotką. To ja byłam w nim zakochana i byłam gotowa poświęcić wiele rzeczy abyśmy mogli być razem, zwalczyć każde wyzwanie. Tak, jak powiedziałam wcześniej Dominica, byłam naiwna. Więcej tego samego błędu nie popełnię.
- Uważaj, bo jeszcze zacznę myśleć, że wciąż się we mnie podkochujesz - podrażniłam się z nim aby zapomnieć o Xavierze i delikatnie zaczepiłam go pod stołem. Te komplementy, hipotetyczne całowanie po rękach. W innej sytuacji pomyślałabym, że ze mną flirtuje.
- Jess zazwyczaj gotuje albo zamawiam sobie coś w kawiarnii pomiędzy wykładami. No i w dni kiedy pracuję w hotelu dostaję kolację na wynos za darmo, więc przynajmniej to mam z głowy - co naprawdę wiele mi pomagało. Jess również to doceniała, bo zazwyczaj dawali tyle jedzenia jakbym wracała z hotelu aby nakarmić armię. Obie byłyśmy na tyle zajęte lub zestresowane, że często zapominałyśmy coś zjeść i wtedy weźmie się w dłoń jakiś owoc lub kawałki sera, a najlepiej oba razem. Na przykład, zielone winogrona z kawałkami żółtego sera. Był to plan na następny dzień.
Wino, które wybrał Dominic było dobre. Nie minęło za wiele czasu, a mój kieliszek był pusty. Pozwoliłam dolać sobie i Dominicowi. Wyglądało na to, że jemu również smakowało.
- Nie przyzwyczajaj się za bardzo. Mylisz się, że robię to bezinteresownie. Tym razem ugotowałam kolację w ramie podziękowań, że spędziłeś ze mną dzień. Może nie miałeś za wiele innych opcji, ale wciąż to doceniam - tu nachyliłam się bardziej w jego stronę, patrząc mu w oczy i odwzajemniając jego uśmiech. - No i może chcę dotrzeć przez żołądek do twojego serca abyś nie zmienił zdania w sprawie miejsca, gdzie będę spać. Nie jestem wielką fanką twojej kanapy - wątpiłam, że do tego by doszło. Jedynie chciałam z nim pożartować. Może było to spowodowane dobrym jedzeniem i rosnącą ilością alkoholu, ale czułam jak poprawiał mi się nastrój i jedyne czego chciałam to dalej drażnić się z Dominiciem. Może nawet zobaczyć na ile mi pozwoli.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Nie, masz moje słowo, że dostałem nauczkę i jestem ostrożniejszy w podkochiwaniu się - odparłem lekko rozbawiony taką zaczepką. Zdaje się, że już o tym wspominałem Nadine. Otwarcie się przed nią do tego przyznałem, gdyż już nie czułem z tego powodu niezręczności. Jej widok już nie sprawiał, że czułem szybsze bicie serca.
Tłumaczenie odnośnie jedzenia również wiele wyjaśniało. Widziałem kilka razy jak Nadine wychodziła z hotelowej restauracji z opakowaniem pełnym jedzenia. W dodatku jej grafik nie bardzo pozwalał na gotowanie. Mogłem rozumieć, dlaczego nie uważała się za dobrą kucharkę.
- Nadine, nawet nie wiesz, jaki ciężar twoje słowa zdjęły z moich ramion - mruknąłem cicho, gdy kobieta dolała nam obojgu wina. Zdecydowanie było lepsze niż drinki. - Bo widzisz, cały czas myślałem, że to ja będę twoim dłużnikiem po dzisiejszym dniu. Że ulitowałaś się nad porzuconym szczeniaczkiem i poświęciłaś mu swój cenny czas - odpowiedziałem kobiecie takim samym spojrzeniem jakim ona mnie obdarzyła.
- A co do reszty - udałem, że na chwilę się zamyśliłem. Nabiłem na widelec kolejną porcję, powoli delektując się jej smakiem i utrzymując Nadine w małej niepewności. Chociaż i tak uważałem, że znała moją odpowiedź. Tak tylko się z nią droczyłem.
- Czy ja właściwie mam coś do powiedzenia w tej sprawie? - zapytałem retorycznie, marszcząc lekko brwi. Chyba już się pogodziłem z tym, że Nadine będzie okupować mój pokój. - Od razu się rozgościłaś, od początku mówiłaś, że nie będziesz więcej spać na tej kanapie, dlatego nawet zmieniłem ci już pościel. Zastanawia mnie tylko, jak wiele miejsca muszę ci zrobić w swojej szafie i na półkach w łazience na wypadek, gdybyś chciała rozpakować swoją wielką torbę - zaśmiałem się, nie mogąc się przed tym powstrzymać. Nie było to złośliwe, po prostu bawiła mnie ilość rzeczy, jaką zabrała ze sobą Nadine. Podejrzewałem, że większości z nich nie będzie miała okazji użyć, ale nic nie komentowałem. Siostra nauczyła mnie, że lepiej nie mówić kobiecie co ma ze sobą zabrać, a czego nie, nawet na krótki pobyt poza domem. Jeśli Nadine uznała, że będzie potrzebować trzech różnych kremów, mimo iż za pierwszym razem nie potrzebowała żadnego, to niech sobie je ma. W końcu sama wszystko tu przytargała, manifestując swoją postawą wszem i wobec, że nie potrzebuje mojej pomocy. W takiej okoliczności nie miałem nic do powiedzenia.
Tłumaczenie odnośnie jedzenia również wiele wyjaśniało. Widziałem kilka razy jak Nadine wychodziła z hotelowej restauracji z opakowaniem pełnym jedzenia. W dodatku jej grafik nie bardzo pozwalał na gotowanie. Mogłem rozumieć, dlaczego nie uważała się za dobrą kucharkę.
- Nadine, nawet nie wiesz, jaki ciężar twoje słowa zdjęły z moich ramion - mruknąłem cicho, gdy kobieta dolała nam obojgu wina. Zdecydowanie było lepsze niż drinki. - Bo widzisz, cały czas myślałem, że to ja będę twoim dłużnikiem po dzisiejszym dniu. Że ulitowałaś się nad porzuconym szczeniaczkiem i poświęciłaś mu swój cenny czas - odpowiedziałem kobiecie takim samym spojrzeniem jakim ona mnie obdarzyła.
- A co do reszty - udałem, że na chwilę się zamyśliłem. Nabiłem na widelec kolejną porcję, powoli delektując się jej smakiem i utrzymując Nadine w małej niepewności. Chociaż i tak uważałem, że znała moją odpowiedź. Tak tylko się z nią droczyłem.
- Czy ja właściwie mam coś do powiedzenia w tej sprawie? - zapytałem retorycznie, marszcząc lekko brwi. Chyba już się pogodziłem z tym, że Nadine będzie okupować mój pokój. - Od razu się rozgościłaś, od początku mówiłaś, że nie będziesz więcej spać na tej kanapie, dlatego nawet zmieniłem ci już pościel. Zastanawia mnie tylko, jak wiele miejsca muszę ci zrobić w swojej szafie i na półkach w łazience na wypadek, gdybyś chciała rozpakować swoją wielką torbę - zaśmiałem się, nie mogąc się przed tym powstrzymać. Nie było to złośliwe, po prostu bawiła mnie ilość rzeczy, jaką zabrała ze sobą Nadine. Podejrzewałem, że większości z nich nie będzie miała okazji użyć, ale nic nie komentowałem. Siostra nauczyła mnie, że lepiej nie mówić kobiecie co ma ze sobą zabrać, a czego nie, nawet na krótki pobyt poza domem. Jeśli Nadine uznała, że będzie potrzebować trzech różnych kremów, mimo iż za pierwszym razem nie potrzebowała żadnego, to niech sobie je ma. W końcu sama wszystko tu przytargała, manifestując swoją postawą wszem i wobec, że nie potrzebuje mojej pomocy. W takiej okoliczności nie miałem nic do powiedzenia.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wywróciłam oczami, gdy ponownie nazwał siebie porzuconym szczeniakiem. Wcale go tak nie widziałam, przecież była to fałszywa historyjka dla mojego brata oparta na kilku faktach. Przynajmniej po jego minie wiedziałam, że jedynie ze mną się droczył.
Nie do końca rozumiałam, czy również specjalnie wspomniał o miejscu w szafie w formie żartu. Odpowiedź wydawała się dla mnie być oczywista.
- W ogóle - odpowiedziałam krótko aby zjeść to co miałam na widelcu. - Miejsce w szafie robi się dla partnera. Albo dla zdesperowanego członka rodziny, któremu życie się zawala, więc również musi zawalić twoją szafę. A skoro nie kwalifikuję się do żadnych z tych kategorii będę żyć z torby - uśmiechnęłam się lekko. Byłam do tego przyzwyczajona po kilku krótkich wycieczkach z Jess i z Mią. Przez jakiś czas tak również było, gdy spędzałam pierwsze noce u Xaviera i oboje nie byliśmy pewni czy takie wspólne noce się powtórzą. Dlatego trochę mnie zaskoczyło, że tak szybko Dominic o tym wspomniał.
- Poza tym, gdybym ciebie nagle wkurwiła lub ty mnie, łatwiej rzucić kilka rzeczy do torby i wyjść, niż pakować się od samego początku - zażartowałam pod koniec. Nie myślałam, że coś takiego może się wydarzyć.
Gdy zjadłam i znowu zabrakło wina wyciągnęłam wódkę i dwa małe kieliszki.
- Przenosimy imprezę do salonu? - zapytałam z szerszym uśmiechem i trzymając nasz deser w obu dłoniach.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Odpowiedź Nadine trochę mnie uspokoiła. Może pod tym względem, że nie zamierzała się wprowadzać lecz faktycznie warto byłoby zrobić trochę miejsca w szafie, by ta torba nie leżała na podłodze, bo będzie przeszkadzać. Więc w sumie niewiele tego trzeba będzie.
- Zgadzam się. Będziesz się krócej wkurzać jeśli szybciej wyjdziesz - przyznałem kobiecie rację, z szerokim uśmiechem. Nie przewidywałem takich atrakcji. Odkąd się znamy, właściwie się nie kłóciliśmy ani razu, ale z drugiej strony też nigdy nie przebywaliśmy w swoim towarzystwie tak długo.
- Nie upijesz mnie dziś tak jak wczoraj - zastrzegłem od razu, gdy Nadine zaproponowała “deser”. - Mogliśmy sobie chociaż chipsy kupić - westchnąłem teatralnie, zupełnie nieszczęśliwy, że nie mieliśmy nic do przekąszenia. Przecież jeśli zaczniemy pić bez niczego, to chyba po dwóch kieliszkach lepiej zaprzyjaźnię się ze swoim kibelkiem.
- W lodówce mam tylko pikle i resztki masła orzechowego, to kiepska przekąska. Mam za to colę, mleko i mrożone jagody, może jakiś shake owocowy? Bez coli oczywiście - wyjaśniłem od razu, widząc minę Nadine. Lubiłem do wszystkiego ten napój, ale też wszystko miało swoje granice. Nie ze wszystkim dobrze się łączyła. Chociaż i tak wziąłem butelkę ze sobą i dwie szklanki, by zrobić sobie drinka. Absolutnie bez picia samej czystej.
- I płatki owsiane… nie proponuję ci owsianki do drinka, ale można z nich zrobić ciastka, nie? - mówiąc to wyjrzałem zza zasłonki w salonie, patrząc na ośnieżone ulice, budynki, drzewa. Hulał wiatr, rozsiewając dookoła drobinki śniegu, co bardzo skutecznie zniechęcało do wędrówek do sklepu. Nawet do tego, który widziałem z okna po drugiej stronie ulicy.
- Zgadzam się. Będziesz się krócej wkurzać jeśli szybciej wyjdziesz - przyznałem kobiecie rację, z szerokim uśmiechem. Nie przewidywałem takich atrakcji. Odkąd się znamy, właściwie się nie kłóciliśmy ani razu, ale z drugiej strony też nigdy nie przebywaliśmy w swoim towarzystwie tak długo.
- Nie upijesz mnie dziś tak jak wczoraj - zastrzegłem od razu, gdy Nadine zaproponowała “deser”. - Mogliśmy sobie chociaż chipsy kupić - westchnąłem teatralnie, zupełnie nieszczęśliwy, że nie mieliśmy nic do przekąszenia. Przecież jeśli zaczniemy pić bez niczego, to chyba po dwóch kieliszkach lepiej zaprzyjaźnię się ze swoim kibelkiem.
- W lodówce mam tylko pikle i resztki masła orzechowego, to kiepska przekąska. Mam za to colę, mleko i mrożone jagody, może jakiś shake owocowy? Bez coli oczywiście - wyjaśniłem od razu, widząc minę Nadine. Lubiłem do wszystkiego ten napój, ale też wszystko miało swoje granice. Nie ze wszystkim dobrze się łączyła. Chociaż i tak wziąłem butelkę ze sobą i dwie szklanki, by zrobić sobie drinka. Absolutnie bez picia samej czystej.
- I płatki owsiane… nie proponuję ci owsianki do drinka, ale można z nich zrobić ciastka, nie? - mówiąc to wyjrzałem zza zasłonki w salonie, patrząc na ośnieżone ulice, budynki, drzewa. Hulał wiatr, rozsiewając dookoła drobinki śniegu, co bardzo skutecznie zniechęcało do wędrówek do sklepu. Nawet do tego, który widziałem z okna po drugiej stronie ulicy.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zacisnęłam usta aby się nie roześmiać na głos. Ciastka. Czy sugerował abym nagle zrobiła ciastka owsiane tak, jak te, które kiedyś przyniosłam dla niego i jego mamy? Nie sądziłam, że coś tak prostego mogło mu tak zasmakować.
Szczerze mówiąc nie miałam ochoty piec. Był to długi dzień i najchętniej usiadłabym wygodnie na kanapie i wypiła nasz deser aby później zasnąć niczym małe dziecko. Prawie się zgodziłam zrobić te ciastka, skoro już zrobiłam kolację, ale w ostatniej chwili się zatrzymałam. Gdy byłam z Xavierem miałam zwyczaj ulegać na prawie wszystkie jego zachcianki nawet jeżeli sama ich nie chciałam. Bardziej zależało mi na jego szczęściu i zadowoleniu i byłam gotowa poświęcić sobie. Myślałam, że ten niezdrowy nawyk mi minął, ale najwyraźniej byłam w błędzie.
- Jutro mogę je upiec - według mnie był to odpowiedni kompromis. - Albo możemy spróbować razem jakiś nowy przepis? - zaproponowałam.
Odłożyłam na miejsce mniejsze szklanki do wódki i wyciągnęłam trochę większe aby można było wymieszać colę z wódką. Shake owocowy na wieczór jakoś mi nie pasował.
- Spokojnie, nie zamierzam ciebie upić - obiecałam mu, podając mu szklankę. - Raczej samą siebie próbuję utopić w wódce.
Czując się, jak u siebie poszłam do salonu ze swoją szklanką i usiadłam na kanapie. Znalazłam pilota i zaczęłam szukać czegoś ciekawego w telewizji. Rozpuściłam włosy z byle jakiego koka i wolną dłonią powoli masowałam sobie głowę.
- Może obejrzymy Love Island i zrobimy z tego grę? Za każdym razem, gdy ktoś powie "sory, ale chcę dać szansę komuś innemu" musimy wypić - zapytałam i zerknęłam przez ramię w kierunku Dominica.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wiedziałem, że nie mogłem wypić za wiele, skoro Nadine była przeciwna jakiemuś deserowi. Nie żebym w tej kwestii całkowicie na nią liczył, po prostu nie chciało mi się samemu wszystkiego robić.
- Dobrze. Chyba że jakimś cudem wstanę wcześniej od ciebie i sam coś zrobię - zgodziłem się w końcu, siadając na kanapie obok kobiety. Po tej kolacji nie byłem jeszcze głodny. Nadine zrobiła tego wystarczająco dużo dla naszej dwójki i chyba nawet widziałem jakieś resztki w garnku. Chodziło o to, że alkohol i moja głowa nie było najlepszym połączeniem. Tym bardziej, że wypiliśmy już butelkę wina i zdążyło mi się zrobić przyjemnie ciepło.
Patrzyłem jak przerzuca kolejne programu w telewizji przy pomocy pilota. A potem rozpuszcza włosy. Miałem przy tym takie małe déjà vu. Pomyślałem, że bardzo ładnie wyglądała w takim niedbałym koczku, ale nie powiedziałem o tym na głos. Wolałem zatrzymać dla siebie te przemyślenia, by przypadkiem nie pomyślała sobie, że faktycznie próbuję taniego podrywu. Odwróciłem spojrzenie od kobiety, gdy się odezwała ponownie, by ukryć swoje zażenowanie. To, że w takich sytuacjach wydała mi się bardziej atrakcyjna niż w tych wszystkich sukniach wieczorowych, jeszcze nie oznaczało, że znów miałem w planach robić do niej maślane oczka. Ten czas minął. Więc skąd? Mimo iż nie chciałem i bardzo próbowałem się tego wyprzeć, to w mojej głowie wciąż dźwięczało tylko jedno słowo.
Dove.
- Jasne, czemu nie. Dotrzymam ci towarzystwa na tym padole wódki. Tylko jeśli w pewnym momencie zwalę się na podłogę, to nie ruszaj mnie. Daj tylko miskę - westchnąłem w końcu. Może alkohol zabije również moje własne myśli i uczucia. Wczoraj nie bardzo to wyszło. Podciągnąłem nogi na kanapę, opierając się brodą na kolanach.
- Z jakiego powodu chcesz się utopić w wódce? - spytałem, kiedy po zaledwie kilku minutach programu padł ten głupi tekst i przyszło nam wypić ze szklanek. Patrzyłem na twarze mężczyzn i kobiet, zapominając ich imiona zaraz po tym, jak zostały wypowiedziane. Zwróciłem więc spojrzenie na Nadine i tak nie do końca wiedząc, o co kłóciła się para na ekranie.
- Pomijając samotne święta i trudne relacje z niektórymi osobami z rodziny, co może trapić kogoś, za kim spojrzeniami wodzą nie tylko mężczyźni, ale i kobiety? - uśmiechnąłem się lekko w jej stronę, nie mówiąc tego złośliwie. Raczej trochę chciałem się tylko z nią podroczyć. Nic więcej, chociaż tekst o kobietach był dość prawdziwy. Jako kelner słyszałem i widziałem różne rzeczy jeśli chodziło o Nadine.
- Dobrze. Chyba że jakimś cudem wstanę wcześniej od ciebie i sam coś zrobię - zgodziłem się w końcu, siadając na kanapie obok kobiety. Po tej kolacji nie byłem jeszcze głodny. Nadine zrobiła tego wystarczająco dużo dla naszej dwójki i chyba nawet widziałem jakieś resztki w garnku. Chodziło o to, że alkohol i moja głowa nie było najlepszym połączeniem. Tym bardziej, że wypiliśmy już butelkę wina i zdążyło mi się zrobić przyjemnie ciepło.
Patrzyłem jak przerzuca kolejne programu w telewizji przy pomocy pilota. A potem rozpuszcza włosy. Miałem przy tym takie małe déjà vu. Pomyślałem, że bardzo ładnie wyglądała w takim niedbałym koczku, ale nie powiedziałem o tym na głos. Wolałem zatrzymać dla siebie te przemyślenia, by przypadkiem nie pomyślała sobie, że faktycznie próbuję taniego podrywu. Odwróciłem spojrzenie od kobiety, gdy się odezwała ponownie, by ukryć swoje zażenowanie. To, że w takich sytuacjach wydała mi się bardziej atrakcyjna niż w tych wszystkich sukniach wieczorowych, jeszcze nie oznaczało, że znów miałem w planach robić do niej maślane oczka. Ten czas minął. Więc skąd? Mimo iż nie chciałem i bardzo próbowałem się tego wyprzeć, to w mojej głowie wciąż dźwięczało tylko jedno słowo.
Dove.
- Jasne, czemu nie. Dotrzymam ci towarzystwa na tym padole wódki. Tylko jeśli w pewnym momencie zwalę się na podłogę, to nie ruszaj mnie. Daj tylko miskę - westchnąłem w końcu. Może alkohol zabije również moje własne myśli i uczucia. Wczoraj nie bardzo to wyszło. Podciągnąłem nogi na kanapę, opierając się brodą na kolanach.
- Z jakiego powodu chcesz się utopić w wódce? - spytałem, kiedy po zaledwie kilku minutach programu padł ten głupi tekst i przyszło nam wypić ze szklanek. Patrzyłem na twarze mężczyzn i kobiet, zapominając ich imiona zaraz po tym, jak zostały wypowiedziane. Zwróciłem więc spojrzenie na Nadine i tak nie do końca wiedząc, o co kłóciła się para na ekranie.
- Pomijając samotne święta i trudne relacje z niektórymi osobami z rodziny, co może trapić kogoś, za kim spojrzeniami wodzą nie tylko mężczyźni, ale i kobiety? - uśmiechnąłem się lekko w jej stronę, nie mówiąc tego złośliwie. Raczej trochę chciałem się tylko z nią podroczyć. Nic więcej, chociaż tekst o kobietach był dość prawdziwy. Jako kelner słyszałem i widziałem różne rzeczy jeśli chodziło o Nadine.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Miałam nadzieję zapomnieć o wszystkim, spokojnie spędzić resztę tego dnia. Albo nie do końca spokojnie, ale wciąż w przyjemnym towarzystwie Dominica. Tylko w tej wersji wydarzeń było więcej alkoholu i mniej ubrań. Ale żadna z tych opcji nie była mi dana.
Odwróciłam wzrok od ekranu i spojrzałam na Dominica, gdy zadał mi to jakże cudowne pytanie. No bo właśnie co dokładnie mogłoby siedzieć mi na duszy, w myślach lub na sumieniu? Nie raz nad tym się zastanawiałam i niestety znałam odpowiedź.
Uśmiechnęłam się odrobinę smutno, gdy prawda ponownie mocno we mnie uderzyła.
- Wszystko. Jestem rozpieszczonym, niewdzięcznym bachorem i nic nigdy nie będzie mi pasować - mimo tego, że powiedziałam to na głos i usłyszałam swój głos to nie były moje słowa. Było to echo mieszanki dwóch ludzi, których kochałam i ufałam.
Czując, jak coś ściska mnie w gardle wypiłam więcej wódki. Nie zwracałam uwagi na to co się działo w telewizji i również nie odwróciłam wzroku od Dominica.
- Jestem kokietką, dziwką, która tylko chce wyssać pieniądze od ciężko pracujących mężczyzn. Więc co takiego może trapić kogoś, kto ma równocześnie wszystko i nic? - prawie się zaśmiałam z ironii, którą była moja reputacja. Ani ci najbliżsi, ani obcy nie mieli na mój temat najlepszych opinii, więc problem ewidentnie musiał być ze mną. A jednak nie potrafię się zmienić. Nie potrafię wziąć się w garść i naprawić wszystko co zepsułam. Nie potrafiłam błagać matkę o wybaczenie, przyznać jej rację, nawet jeżeli miałabym kłamać.
- Lepiej utopić się w wódce niż w rzece, nie? - kiedyś, dawno temu, brałam to pod uwagę. Było to wtedy z innego powodu, spowodowane ciągłym stresem i krótko po tym, gdy pojawiły się w szkole pierwsze plotki na mój temat.
- Nie wiem, czy chcę abyś znał całą historię i prawdę. Lubię, że tak... dobrze o mnie myślisz, a jednocześnie niczego nie oczekujesz. Wolę abyś wiedział jaki rodzaj sera najbardziej lubię lub kim są moi ulubieńcy w Love Island, niż dlaczego tak dobrze mi z alkoholem na ustach. Inaczej zmienisz opinię na mój temat i zostanę sama. A samemu pić alkohol głupio - wyznałam i uznałam, że taka szczerość wystarczała. Przytaknęłam lekko do samej siebie i wróciłam do Love Island. Był to starszy odcinek, wiedziałam dobrze co się wydarzy, ale wolałam się skupić na kolorowych strojach kąpielowych, niż na szumie w mojej głowie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mój drobny uśmiech powoli nikł wraz z kolejnymi słowami Nadine. Nie rozumiałem, dlaczego tak o sobie mówiła. Mówiła to, co słyszała z plotek? Czy właśnie takie słowa usłyszała od swoich najbliższych? Na chwilę obecną zgadzałem się tylko z jednym. Była kokietką, tego się nie dało ukryć, że mimo wszystko lubiła zwracać na siebie uwagę mężczyzn. Ale reszta? To nie miało dla mnie sensu. Nie, jeśli miałbym określić Nadine, którą znałem.
- Mówią, że mężczyzna mając wiele partnerek jest doświadczony. Dlaczego więc kobieta od razu jest dziwką? - spytałem, nie odrywając wzroku od kobiety. Myślała o sobie w taki sposób, w tym zupełnie złym znaczeniu. Chyba też po raz pierwszy widziałem ją taką smutną, gdy mówiła o sobie.
- Walić ich wszystkich, Nadine - wzruszyłem ostatecznie ramionami. Nie interesowało mnie z iloma mężczyznami spała i jak ich traktowała. - Nie sądzę, żeby była to prawda, ale nawet jeśli, to nie masz czym się przejmować, skoro ci frajerzy sami do ciebie przychodzą - mimo iż Nadine wróciła do oglądania, to ja i tak już nie potrafiłem skupić się na tym odcinku. Miałem wrażenie, że obojętnie który bym nie oglądał, to wszystkie są takie same. Mimo słów Nadine nie zostawiłbym jej samej, gdybym poznał prawdę.
- Lubię cię taką, jaka jesteś, nie ważne co robisz z mężczyznami. Nie mnie to oceniać. Narkomanowi, który nienawidzi własnej matki - ostrożnie przechyliłem głowę, by oprzeć ją na ramieniu kobiety. W tym momencie znów padły te słowa z ekranu, ale już nie miałem ochoty więcej pić. Teatralnie odstawiłem szklankę na stół, nie zamierzając więcej po nią sięgać. Wolałem trochę tak posiedzieć. Odpocząć. Nawet w milczeniu, przy głupim programie. Przymknąć oczy i zapomnieć o wszystkim. Pewnie dlatego Nadine chciała zatopić swoje smutki w alkoholu. By choć przez chwilę poczuć się lepiej. Doskonale ją rozumiałem.
- Mówią, że mężczyzna mając wiele partnerek jest doświadczony. Dlaczego więc kobieta od razu jest dziwką? - spytałem, nie odrywając wzroku od kobiety. Myślała o sobie w taki sposób, w tym zupełnie złym znaczeniu. Chyba też po raz pierwszy widziałem ją taką smutną, gdy mówiła o sobie.
- Walić ich wszystkich, Nadine - wzruszyłem ostatecznie ramionami. Nie interesowało mnie z iloma mężczyznami spała i jak ich traktowała. - Nie sądzę, żeby była to prawda, ale nawet jeśli, to nie masz czym się przejmować, skoro ci frajerzy sami do ciebie przychodzą - mimo iż Nadine wróciła do oglądania, to ja i tak już nie potrafiłem skupić się na tym odcinku. Miałem wrażenie, że obojętnie który bym nie oglądał, to wszystkie są takie same. Mimo słów Nadine nie zostawiłbym jej samej, gdybym poznał prawdę.
- Lubię cię taką, jaka jesteś, nie ważne co robisz z mężczyznami. Nie mnie to oceniać. Narkomanowi, który nienawidzi własnej matki - ostrożnie przechyliłem głowę, by oprzeć ją na ramieniu kobiety. W tym momencie znów padły te słowa z ekranu, ale już nie miałem ochoty więcej pić. Teatralnie odstawiłem szklankę na stół, nie zamierzając więcej po nią sięgać. Wolałem trochę tak posiedzieć. Odpocząć. Nawet w milczeniu, przy głupim programie. Przymknąć oczy i zapomnieć o wszystkim. Pewnie dlatego Nadine chciała zatopić swoje smutki w alkoholu. By choć przez chwilę poczuć się lepiej. Doskonale ją rozumiałem.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Narkoman, który nienawidzi własnej matki. Chciałam go o to zapytać, bo nie przypominałam sobie aby kiedykolwiek wcześniej o tym wspominał. Ale czy nie byłoby to niesprawiedliwe mówić jedno, a prosić o drugie? Dominic nie dociskał z pytaniami, więc również nie powinnam.
Kątem oka zerknęłam na niego, gdy odstawiał szklankę na stół. Swoją trzymałam mocno, nie potrafiąc się z nią rozstać dopóki nie będzie pusta.
Dwa nieszczęścia razem się trafiły. Przynajmniej lepiej być w takiej sytuacji z kimś innym, a nie całkowicie samemu.
Siedzieliśmy w milczeniu do końca odcinka Love Island, może trwało to z pół godziny. Na ekranie zaczęły pojawiać się najróżniejsze reklamy, ale jakoś nie zwracałam uwagi. W sumie, przez te ostatnie trzydzieści minut nieważne, jak bardzo się starałam to nie mogłam odgonić tych cięższych myśli.
- Gdy byłam w liceum starszy chłopak z trzeciej klasy próbował mnie pocałować - zaczęłam opowiadać historię cichym i spokojnym tonem. Dominic również się odzywał i możliwe, że zasnął na kanapie. Wolałam nie sprawdzać. - Rodzice nie chcieli abym miała chłopaka i próbowałam być dobrą córką, więc odmówiłam. Na następny dzień cała szkoła usłyszała plotkę, że mam świetne usta na robienie loda. Pod koniec tygodnia rodzice moich kolegów i koleżanek, moi rodzice i ich znajomi usłyszeli o plotce. Matka czuła się upokorzona, zawiedziona. Nie wiem czy wierzyła w te plotki, czy udawała, bo próbowała ocalić wizerunek rodziny Hawford przed sąsiadami i znajomymi, ale od tego momentu zaczęła mnie traktować jakby to była prawda.
Ta plotka niestety zaczęła się prawdopodobnie w najgorszym momencie. Tydzień przed tym całym wydarzeniem powiedziałam mamie, że męczy mnie granie na fortepianie, że chcę przestać. Oczywiście nie było takiej opcji. Pozwoliła mi już zrezygnować z baletu, przypomniała mi wtedy. "Nie wychowałam nieudacznika".
- Później się zaczęły inne plotki i z czasem po prostu zrezygnowałam z próby aby tłumaczyć znajomym w szkole i rodzicom jaka była prawda. Gdy poszłam na studia zrozumiałam, że wiele osób zwraca na mnie uwagę nawet gdy nie wiedzą kim są moi rodzice, że bardziej chodziło o mój wygląd, więc zaczęłam to wykorzystywać i eksperymentować - i w taki oto cudowny sposób poznałam Xaviera. Ale wolałam o nim nie wspominać, bo jeżeli zacznę opowiadać naszą historię to wtedy również będę musiała powiedzieć, jak to się skończyło.
- Może to jest złe, może jest to jakiś tam grzech ciężki, ale lubię, gdy ktoś próbuje zwrócić na siebie moją uwagę, stara się mi zaimponować, flirtuje, kupuje mi drinki i takie tam. Z czasem pewne teksty robią się nudne, ale nawet wtedy nie potrafię całkowicie odmówić takiej uwagi, zainteresowania.
Uniosłam szklankę do ust i dopiero wtedy zauważyłam, że była pusta. Już? Kiedy to wszystko wypiłam?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Byłem wdzięczny Nadine za to kojące milczenie. Wydawało mi się, że było to właśnie to, czego oboje potrzebowaliśmy. Być z kimś, a jednocześnie mogąc być samemu. Brzmiało dość dziwnie lecz właśnie tak czułem. Pozwoliłem sobie, by moje powieki zrobiły się wystarczająco ciężkie. Początkowo z tym walczyłem, próbując skupić się na wydarzeniach na ekranie, ale po jakimś czasie okazało się to silniejsze ode mnie. Zdecydowanie alkohol miał tu niemałe znaczenie.
Pierwsze słowa Nadine usłyszałem jak przez mgłę. Zmusiłem się do otworzenia oczu i skupieniu na tym, co mówiła, nawet jeśli nie miałem siły ruszyć choćby małym palcem.
Nie spodziewałem się, że zdecyduje się na te wyznania. Zrobiło mi się jej naprawdę żal, że taka jedna plotka tak zniszczyła jej relacje z matką. Z tej opowieści wynikało tylko, że matka Nadine bardziej przejmowała się reputacją i tym, co powiedzą inni. To zupełne przeciwieństwo mojej, której właściwie nic nie interesowało oprócz własnej kariery. Tak samo jak Nadine była zupełnym przeciwieństwem mnie. Wolałem zawsze być na uboczu, ukryć się w cieniu, jednocześnie skrycie pragnąc czyjejś uwagi. W końcu nie raz słyszałem, że ktoś taki jak ja nie ma powodów do narzekania, dlatego najłatwiej było przykleić do twarzy uśmiech.
Te przemyślenia sprawiły, że zaśmiałem się gorzko.
- Więc jednak nie myliłem się. Wcale nie jesteś taką złą osobą jak mówią plotki i ty sama. Po prostu… hmm… kiedyś słyszałem takie ładne słowa… wiem! - z trudem wyprostowałem się i spojrzałem na kobietę. Może nie powinienem mówić tego, co zamierzałem powiedzieć. Jednak alkohol sprawił, że nazbyt się nad tym nie zastanawiałem.
- Masz warstwy. Jak ogr… znaczy jak cebula. Z zewnątrz twarda skóra, która skrywa wrażliwe, delikatne wnętrze. Niektórzy też mówią, że jeśli masz miękkie serce, musisz mieć twardy tyłek - westchnąłem, nalewając sobie do szklanki samej coli, by choć trochę się przy tym rozbudzić.
- Moje też kiedyś takie było… ale matka z ojcem tyle razy je zdeptali, że w końcu zacząłem tą pustkę wypełniać różnymi używkami. Ty sobie poradziłaś w trudnych chwilach. Podziwiam twój silny charakter i wyraźną osobowość. Nic dziwnego, że przyciągasz do siebie ludzi i lubisz ich atencję - powiedziałem szczerze. Nadine zwracała na siebie uwagę nie tylko wyglądem, ale i charakterem. Tylko pozazdrościć.
Ponownie oparłem się głową na zgiętym kolanie, powoli kręcąc szklanką z resztką napoju. W telewizji zaczął się kolejny program, a właściwie teleturniej, w którym uczestnicy mieli odpowiadać na różne pytania.
Pierwsze słowa Nadine usłyszałem jak przez mgłę. Zmusiłem się do otworzenia oczu i skupieniu na tym, co mówiła, nawet jeśli nie miałem siły ruszyć choćby małym palcem.
Nie spodziewałem się, że zdecyduje się na te wyznania. Zrobiło mi się jej naprawdę żal, że taka jedna plotka tak zniszczyła jej relacje z matką. Z tej opowieści wynikało tylko, że matka Nadine bardziej przejmowała się reputacją i tym, co powiedzą inni. To zupełne przeciwieństwo mojej, której właściwie nic nie interesowało oprócz własnej kariery. Tak samo jak Nadine była zupełnym przeciwieństwem mnie. Wolałem zawsze być na uboczu, ukryć się w cieniu, jednocześnie skrycie pragnąc czyjejś uwagi. W końcu nie raz słyszałem, że ktoś taki jak ja nie ma powodów do narzekania, dlatego najłatwiej było przykleić do twarzy uśmiech.
Te przemyślenia sprawiły, że zaśmiałem się gorzko.
- Więc jednak nie myliłem się. Wcale nie jesteś taką złą osobą jak mówią plotki i ty sama. Po prostu… hmm… kiedyś słyszałem takie ładne słowa… wiem! - z trudem wyprostowałem się i spojrzałem na kobietę. Może nie powinienem mówić tego, co zamierzałem powiedzieć. Jednak alkohol sprawił, że nazbyt się nad tym nie zastanawiałem.
- Masz warstwy. Jak ogr… znaczy jak cebula. Z zewnątrz twarda skóra, która skrywa wrażliwe, delikatne wnętrze. Niektórzy też mówią, że jeśli masz miękkie serce, musisz mieć twardy tyłek - westchnąłem, nalewając sobie do szklanki samej coli, by choć trochę się przy tym rozbudzić.
- Moje też kiedyś takie było… ale matka z ojcem tyle razy je zdeptali, że w końcu zacząłem tą pustkę wypełniać różnymi używkami. Ty sobie poradziłaś w trudnych chwilach. Podziwiam twój silny charakter i wyraźną osobowość. Nic dziwnego, że przyciągasz do siebie ludzi i lubisz ich atencję - powiedziałem szczerze. Nadine zwracała na siebie uwagę nie tylko wyglądem, ale i charakterem. Tylko pozazdrościć.
Ponownie oparłem się głową na zgiętym kolanie, powoli kręcąc szklanką z resztką napoju. W telewizji zaczął się kolejny program, a właściwie teleturniej, w którym uczestnicy mieli odpowiadać na różne pytania.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie byłam przekonana do tego, że sobie poradziłam w trudniejszych momentach. Nie miałam takiego wrażenia. Poddałam się. Plotki stały się prawdą.
Zrobiło mi się żal Dominica. Myślałam, że dobrze robiłam nie pytając o jego rodzinę, ale może powinnam była? Może potrzebował kogoś kto się nim zainteresuje, zatroszczy, pomoże odbudować co jego rodzice zniszczyli? Hmm brzmiało to znajomo.
- Wygląda na to, że mamy więcej wspólnego niż myślałam. Zaraz. Czy na prawdę przed chwilą użyłeś cytatu ze Shreka? - nagle sobie to uświadomiłam i spojrzałam na Dominica ze zmarszczonymi brwiami. Było to... komiczne. Zaczęłam się śmiać. Oparłam ciężką głowę o kanapę nawet nie próbując ukryć swojego rozbawienia.
- Może na następne Halloween powinnam się przebrać za cebulę? Seksowną cebulę - zażartowałam i wytarłam malutką łezkę, która w jakiś sposób uciekła.
Ten moment jedynie udowodnił mi, że zdecydowanie potrzebowałam obecność drugiej osoby. Nawet jeżeli jedynie siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. Lub siedzieliśmy w ciszy. Cisza w samotności była uciążliwa. Zdecydowanie jednak wolałam porozmawiać z Dominiciem.
- Myślę, że twoje serce wciąż jest miękkie. Nie wiem, jak z tyłkiem, jeszcze nie miałam szansy sprawdzić, ale stań i odwrócić się to zobaczymy - uśmiechnęłam się do niego. - Dobry z ciebie człowiek, Domi. Życie ciebie skrzywdziło, ale wciąż tu jesteś. Nienawidzisz swojej matki, ale nie zostawiłeś jej samej. Ja od mojej uciekam i unikam - westchnęłam i odłożyłam szklankę na bok.
Po chwili namysłu zdecydowałam wziąć również szklankę Dominica aby przez przypadek nic się nie wylało, gdy ułożyłam dłonie na jego ramionach, ostrożnie popychając go aby położył się na kanapie.
- Teraz bądź dobrym człowiekiem i pozwól mi na to - objęłam go w pasie i położyłam głowę na jego ramieniu, kładąc się odrobinę na nim, odrobinę na miejscu między jego ciałem, a oparciem kanapy. Tłumaczyłam to sobie, że zrobiłam to aby pocieszyć Dominica, aby nie poczuł się z tym wszystkim sam. Po części była to prawda, ale byłam samolubną osobą i byłam spragniona jego dotyku i bliskości.
Jakbym za nim tęskniła mimo tego, że spędziliśmy razem cały dzień.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zrobiłem to świadomie lecz nie do końca celowo. Po prostu ten cytat wydał mi się najbardziej odpowiedni do opisania Nadine. A spoglądając na jej rozbawioną twarz i słysząc śmiech, tylko potwierdziła tym moją tezę. Ten widok był przyjemny i mogłem być z siebie odrobinę zadowolony, że udało mi się wyrwać Nadine z tego smutku, choć na chwilę. Może nie powinniśmy poruszać tych trudnych dla nas tematów, ale ciekawość tym razem wzięła górę.
Sam również chwilowo zaśmiałem się, mimo wszystko nie planując obecnie chwalić się swoim tyłkiem. I nie uważałem, abym był dobrym człowiekiem. To dość sporna kwestia, która nie chciałem psuć nam humoru i licytować, które z nas jest gorsze.
Zdecydowanie bardziej za to spodobał mi się pomysł z byciem dobrym człowiekiem w inny sposób. Na początku byłem trochę zaskoczony, bo w końcu z naszej dwójki to ja szukałem bardziej towarzystwa. W głowie pojawiła się mała myśl, że może znów Nadine zobaczyła we mnie tego porzuconego szczeniaczka…
Ale nie przeszkodziło mi to w objęciu jej ręką, na której ramieniu leżała. Drugą odnalazłem małą poduszkę wciśniętą w kąt kanapy, którą podłożyłem sobie pod głowę.
- Chyba jednak spodobała ci się moja kanapa bardziej, niż chcesz to przyznać - zażartowałem nawiązując do jej wcześniejszych słów. W końcu nie była znowu niewygodna, a w tej pozycji spokojnie oboje się na niej mieściliśmy.
- Możemy spać i tak, jeśli chcesz. Jestem tak śpiący, że nie będę się kłócić - na potwierdzenie swoich słów ziewnąłem szeroko, zakrywając usta wolną dłonią. Delikatnie też przesuwałem drugą dłonią wzdłuż pleców Nadine. Brakiem koca będę się martwić wtedy, gdy zmarznę. Na razie było ciepło i przyjemnie.
Sam również chwilowo zaśmiałem się, mimo wszystko nie planując obecnie chwalić się swoim tyłkiem. I nie uważałem, abym był dobrym człowiekiem. To dość sporna kwestia, która nie chciałem psuć nam humoru i licytować, które z nas jest gorsze.
Zdecydowanie bardziej za to spodobał mi się pomysł z byciem dobrym człowiekiem w inny sposób. Na początku byłem trochę zaskoczony, bo w końcu z naszej dwójki to ja szukałem bardziej towarzystwa. W głowie pojawiła się mała myśl, że może znów Nadine zobaczyła we mnie tego porzuconego szczeniaczka…
Ale nie przeszkodziło mi to w objęciu jej ręką, na której ramieniu leżała. Drugą odnalazłem małą poduszkę wciśniętą w kąt kanapy, którą podłożyłem sobie pod głowę.
- Chyba jednak spodobała ci się moja kanapa bardziej, niż chcesz to przyznać - zażartowałem nawiązując do jej wcześniejszych słów. W końcu nie była znowu niewygodna, a w tej pozycji spokojnie oboje się na niej mieściliśmy.
- Możemy spać i tak, jeśli chcesz. Jestem tak śpiący, że nie będę się kłócić - na potwierdzenie swoich słów ziewnąłem szeroko, zakrywając usta wolną dłonią. Delikatnie też przesuwałem drugą dłonią wzdłuż pleców Nadine. Brakiem koca będę się martwić wtedy, gdy zmarznę. Na razie było ciepło i przyjemnie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dominic się mylił. Wciąż nie przepadałam za jego kanapą. Ale była teraz bardziej przyjemna. Nawet mogłabym wygodnie zasnąć. Przydałby się jakiś koc, ale nie miałam ochoty wstawać.
- W takim razie... - słysząc jego wcześniejszy ziew jakoś również mnie to złapało i nie dokończyłam od razu zdania. - Dobranoc, Domi.
Jednak zanim zamknęłam oczy odrobinę przesunęłam głowę. Był to dosyć mały ruch, nawet nie musiałam podnieść głowy z jego ramienia aby mieć przed sobą jego szyję, na której złożyłam delikatny pocałunek. Taki mały gest na poprawę nastroju i w podziękowaniu. Za wysłuchanie mnie. Za zaproponowanie razem spędzić te kilka dni. Za jego dobre, miękkie serce.
Czując ciepło jego skóry pod moimi ustami przysunęłam twarz bliżej jego szyi. Był to niczym instynkt, aby było mi jak najwygodniej. Do tego nie przeszkadzało mi w tym wszystkim to, że Dominic dobrze pachniał.
Mieszanka ciepła, przyjemnego zapachu i głosów z telewizji sprawiły, że zasnęłam krótko po tym, gdy zamknęłam oczy.
Leżałam na czymś twardym, a jednocześnie całkiem wygodnym. W pokoju było zimno, oprócz jednego miejsca skąd czułam główne źródło ciepła. Pod palcami czułam dziwny materiał, na nogach czyjeś dłonie, a pomiędzy nimi usta i język.
Otworzyłam w szoku oczy. Leżałam na podłodze. Niedaleko stała kanapa, obok niej wysokie obuwie na małych szpilkach. Po mojej drugiej stronie, naprzeciwko od kanapy, był kominek, który również był jedynym źródłem światła w pomieszczeniu.
Uniosłam się na łokciach aby sprawdzić kto z taką pasją i zaangażowaniem całował, lizał i ssał. Musiał zauważyć lub poczuć mój ruch, bo nagle przestał, odbierając mi więcej przyjemności. Uniósł głowę i gdy spojrzeliśmy sobie w oczy od razu go rozpoznałam.
Dłonie Williama na moich nogach wciąż trzymały je w miejscu. Czułam jego siłę i byłam przekonana, że gdyby chciał to mógłby złamać każdą moją kość niczym małą gałązkę.
William zmrużył oczy, jakbym przed chwilą go czymś obraziła. Albo jakby wiedział, że nie byłam Dove. Jeżeli jakoś go uraziłam to spoko, mi to nie przeszkadzało, ale niech chociaż skończy to co zaczął.
Może William potrafił czytać mi w myślach albo był to świadomy sen, którego mogłam kontrolować, ale w końcu wrócił do swojej poprzedniej pozycji. Jednak zanim mogłam ponownie poczuć jego usta coś przerwało mój sen.
W oddali gdzieś słyszałam dzwonek swojej komórki. Był w innym pokoju, ale jego znajomy dźwięk skutecznie mnie obudził.
Mruknęłam niezadowolona, chociaż miałam ochotę krzyczeć i błagać o powrót do tego snu. Obudziłam się z niezaspokojoną potrzebą co jedynie mnie denerwowało na "dzień dobry".
Chociaż może było za wcześnie na powitanie dnia. Za oknem wciąż było ciemno, nie byłam pewna jak długo spaliśmy. Próbowałam, jak najbardziej ostrożnie wstać aby przy okazji nie obudzić Dominica. Telefon znalazłam w kuchni, na stole. Z zaspanymi oczami spojrzałam na ekran i zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam zdjęcie dziadka.
- Halo. Wszystko w porządku? - odebrałam, powoli się martwiąc, że coś mogło się stać. Dziadkowie mieli swoje lata, do tego nigdy do mnie nie dzwonili, tylko czekali aż ja zadzwonię.
Najpierw usłyszałam jakiś szum, głos dziadka gdzieś w oddali. Chyba rozmawiał z sąsiadami. Najwyraźniej niechcąco nacisnął na mój numer, gdy schował telefon do kieszeni.
Czyli mój dziwny, ale przyjemny sen został brutalnie mi odebrany przez małą, niewinną pomyłkę? Westchnęłam ciężko i upewniłam się, że tym razem wyłączyłam dźwięk w telefonie chociaż to nie naprawiało mojego niezadowolenia i problemu.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Poczułem jak moje serce zrobiło fikołka w odpowiedzi na ten delikatny, a jednocześnie śmiały gest Nadine. Było to dla mnie bardzo niespodziewane i nie wiedziałem jak miałem na to zareagować bądź odpowiedzieć. Pocałunek był bardzo przyjemny i zdecydowanie rozpraszający. Nadine w dodatku wcale nie zamierzała zbytnio odsuwać swojej twarzy od mojej szyi. Miałem przez to wrażenie, jakbym w każdej chwili mógł spodziewać się kolejnego razu.
- Dobranoc, Nadine - odpowiedziałem szeptem, gdy byłem pewien, że nie ponowi tej czynności. Wystarczająco odgoniła ode mnie sen na dłuższy czas. No, może nie aż tak długi, bo usnąłem zanim skończył się teleturniej, ale udało się jej pobudzić moją wyobraźnię na tą chwilę. Cholerna kokietka.
Mój sen tym razem nie mąciły żadne niechciane koszmary bądź obce wspomnienia. W końcu mogłem odpocząć zarówno za dzisiejszy jak i wczorajszy dzień. Niepotrzebnie martwiłem się, że zmarznę. W mieszkaniu było ciepło, poza tym ciało Nadine przy mnie również mocno grzało. Dlatego tak mocno odczułem jego brak. Nadal zaspany, mruknąłem cicho niezadowolony. Czy tylko mi się zdawało, czy temperatura w pokoju drastycznie spadła?
Chciałem powiedzieć kobiecie, żeby nigdzie nie szła, żeby została ze mną, ale ona już wyszła z pokoju. Zamrugałem oczami kilka razy, nie mogąc odgonić resztek snu. Może to najlepszy czas, by zmienić miejsce. Nie narzekałbym na ból karku, gdyby Nadine wciąż tu była, a tak…
Powoli usiadłem, próbując odszukać… no, właściwie czego szukałem na podłodze? Wiedziałem, że coś potrzebowałem, ale niekoniecznie potrafiłem sobie przypomnieć o co chodziło. Znalazłem za to pilot, którym wyłączyłem telewizor.
- Nadine, chodźmy do łóżka. Zimno mi - powiedziałem, gdy w drodze zamajaczyła mi postać kobiety. Właściwie nie tylko było mi zimno, ale i niewygodnie w ubraniu. Dżinsy zaczęły nagle być za ciasne, a koszula bardzo niewygodna. Więc zaraz po wejściu do pokoju zapaliłem lampkę na biurku, żeby nie oślepiło mnie za bardzo. Niespecjalnie przejmowałem się faktem, czy Nadine postanowiła zostać w salonie, czy za mną przyszła i mi się przyglądała. W pierwszej kolejności zrzuciłem z siebie sweter i trochę później koszulę, gdy pomęczyłem się z guzikami. Obie te rzeczy znalazły się na krześle, a ja wyciągnąłem dla siebie z szafy pierwszy lepszy t-shirt. I spodnie dresowe, którymi zastąpiłem dżinsy.
- Co za ulga - mruknąłem zadowolony, siadając na łóżku i wzrokiem odszukując Nadine. Mimo wszystko chciałem znów poczuć jej usta.
Nie… nie usta. Ciepło, które zabrała mi w salonie.
- Dobranoc, Nadine - odpowiedziałem szeptem, gdy byłem pewien, że nie ponowi tej czynności. Wystarczająco odgoniła ode mnie sen na dłuższy czas. No, może nie aż tak długi, bo usnąłem zanim skończył się teleturniej, ale udało się jej pobudzić moją wyobraźnię na tą chwilę. Cholerna kokietka.
Mój sen tym razem nie mąciły żadne niechciane koszmary bądź obce wspomnienia. W końcu mogłem odpocząć zarówno za dzisiejszy jak i wczorajszy dzień. Niepotrzebnie martwiłem się, że zmarznę. W mieszkaniu było ciepło, poza tym ciało Nadine przy mnie również mocno grzało. Dlatego tak mocno odczułem jego brak. Nadal zaspany, mruknąłem cicho niezadowolony. Czy tylko mi się zdawało, czy temperatura w pokoju drastycznie spadła?
Chciałem powiedzieć kobiecie, żeby nigdzie nie szła, żeby została ze mną, ale ona już wyszła z pokoju. Zamrugałem oczami kilka razy, nie mogąc odgonić resztek snu. Może to najlepszy czas, by zmienić miejsce. Nie narzekałbym na ból karku, gdyby Nadine wciąż tu była, a tak…
Powoli usiadłem, próbując odszukać… no, właściwie czego szukałem na podłodze? Wiedziałem, że coś potrzebowałem, ale niekoniecznie potrafiłem sobie przypomnieć o co chodziło. Znalazłem za to pilot, którym wyłączyłem telewizor.
- Nadine, chodźmy do łóżka. Zimno mi - powiedziałem, gdy w drodze zamajaczyła mi postać kobiety. Właściwie nie tylko było mi zimno, ale i niewygodnie w ubraniu. Dżinsy zaczęły nagle być za ciasne, a koszula bardzo niewygodna. Więc zaraz po wejściu do pokoju zapaliłem lampkę na biurku, żeby nie oślepiło mnie za bardzo. Niespecjalnie przejmowałem się faktem, czy Nadine postanowiła zostać w salonie, czy za mną przyszła i mi się przyglądała. W pierwszej kolejności zrzuciłem z siebie sweter i trochę później koszulę, gdy pomęczyłem się z guzikami. Obie te rzeczy znalazły się na krześle, a ja wyciągnąłem dla siebie z szafy pierwszy lepszy t-shirt. I spodnie dresowe, którymi zastąpiłem dżinsy.
- Co za ulga - mruknąłem zadowolony, siadając na łóżku i wzrokiem odszukując Nadine. Mimo wszystko chciałem znów poczuć jej usta.
Nie… nie usta. Ciepło, które zabrała mi w salonie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dominic miał dobry pomysł ze spaniem w łóżku zamiast wrócić do kanapy. Poszłam za nim do jego sypialni. Widząc, że się przebierała uznałam, że również powinnam. Spojrzałam w kierunku mojej torby. Znalazłam w niej piżamę, którą wcześniej spakowałam. Odwrócona plecami do Dominica zaczęłam się przebierać. Skoro on czuł się na tyle komfortowo to również mogłam. Zawahałam się dopiero, gdy stałam w szortach dresowych i staniku.
Czy byłoby to nieodpowiednie gdybym spała przy nim bez stanika? Czy naprawdę mnie to obchodziło?
Może w innym przypadku zostawiłabym swoją bieliznę w spokoju, ale przez te głupi sen nawet materiał stanika mnie denerwował.
Chyba jednak duch Williama gdzieś tu się kręcił i specjalnie mnie męczył na różne sposoby. W końcu był demonem, nie?
Ściągnęłam stanik, rzuciłam go do torby i ubrałam stary, rozciągnięty t-shirt. Położyłam się na wolnym miejscu na łóżku Dominica i westchnęłam ciężko, gdy poczułam miękki materac pod sobą. Tak, zdecydowanie znacznie lepsze od kanapy. Lub podłogi i dywanu. Chociaż w tamtym momencie nie mogłam narzekać skoro...
Zamknij się!
Położyłam się na boku, twarzą do Dominica. Przyjrzałam mu się i dopiero teraz zauważyłam jego włosy. Uśmiechnęłam się lekko. Podobało mi się w takiej wersji. Wciąż śpiący, nieświadomy, że część jego włosów bardziej przypomina grzebień koguta. Wciąż najbardziej podobał mi się w garniturze z krawatem, ale ta wersja też nie była zła.
- Jakie to dziwne zasypiać obok ciebie bez twarzy Jess - zauważyłam, mój uśmiech teraz szerszy.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czy przeszkadzała mi nadal włączona lampka? Absolutnie. Jej ciepłe światło nie rozlewało się po całym pokoju, a jedynie po niewielkiej części, pozostawiając niektóre kąty nadal w półmroku. Było to dość wygodne, dlatego po prostu się położyłem. Przesunąłem się na drugi koniec łóżka, robiąc miejsce dla Nadine, która znalazła się obok chwilę później.
Przez chwilę przyglądałem się jej tak, jak ona mi. Nie sądziłem jednak, że miała w głowie akurat tą myśl.
- Jeśli tak bardzo brakuje ci tej koszulki, to jest w łazience, w suszarce. Możesz ją sobie wyciągnąć i założyć - prychnąłem rozbawiony, próbując przy tym brzmieć na nieco urażonego, chociaż słabo to wyszło. Po chwili namysłu uniosłem się na łokciu, łapiąc za skraj swojej poduszki, by zaraz lekko uderzyć nią w Nadine.
- Zapomnij, że kiedykolwiek ją jeszcze ubiorę - odgrażałem się, mając właśnie taki plan na przyszłość. Jeśli miała mi wypominać ten jeden raz już do końca życia, to nie zamierzałem dawać jej więcej ku temu okazji. A może… może właśnie jeśli będzie ich za dużo, to odpuści?
Nie. Nie zamierzałem paradować w koszulce Matta z twarzą jego dziewczyny. Tego byłoby za wiele i mógłby jeszcze uznać, iż faktycznie podkochuję się w Jess.
- Może zamiast tego zostawię u ciebie swoją koszulkę. Tak na wszelki wypadek, gdybyś kiedyś chciała znów mnie przenocować - wywróciłem oczami z szerokim uśmiechem, po czym po raz kolejny delikatnie uderzyłem Nadine trzymaną poduszką. Żeby zapamiętała sobie na przyszłość. Zero koszulek z Jess.
Przez chwilę przyglądałem się jej tak, jak ona mi. Nie sądziłem jednak, że miała w głowie akurat tą myśl.
- Jeśli tak bardzo brakuje ci tej koszulki, to jest w łazience, w suszarce. Możesz ją sobie wyciągnąć i założyć - prychnąłem rozbawiony, próbując przy tym brzmieć na nieco urażonego, chociaż słabo to wyszło. Po chwili namysłu uniosłem się na łokciu, łapiąc za skraj swojej poduszki, by zaraz lekko uderzyć nią w Nadine.
- Zapomnij, że kiedykolwiek ją jeszcze ubiorę - odgrażałem się, mając właśnie taki plan na przyszłość. Jeśli miała mi wypominać ten jeden raz już do końca życia, to nie zamierzałem dawać jej więcej ku temu okazji. A może… może właśnie jeśli będzie ich za dużo, to odpuści?
Nie. Nie zamierzałem paradować w koszulce Matta z twarzą jego dziewczyny. Tego byłoby za wiele i mógłby jeszcze uznać, iż faktycznie podkochuję się w Jess.
- Może zamiast tego zostawię u ciebie swoją koszulkę. Tak na wszelki wypadek, gdybyś kiedyś chciała znów mnie przenocować - wywróciłem oczami z szerokim uśmiechem, po czym po raz kolejny delikatnie uderzyłem Nadine trzymaną poduszką. Żeby zapamiętała sobie na przyszłość. Zero koszulek z Jess.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Otworzyłam szerzej oczy, gdy nagle dostałam poduszką. Nie spodziewałam się tego i nie rozumiałam czym sobie tym zasłużyłam. Bo wspomniałam o koszulce z twarzą Jess?
Po chwili ponownie dostałam poduszką. Gdyby uderzył mnie nią tylko raz to odpuściłabym mu, ale tak bardzo, jak nie zasługiwałam za ten pierwszy atak to tak samo ten drugi był niesprawiedliwy.
Zmrużyłam na niego oczy i w przeciągu sekundy złapałam poduszkę, na której leżałam i usiadłam na nim aby nie mógł uciec i uderzyć nią Dominica. Nie zamierzałam leżeć bezczynnie.
- Jesteś taki pewien, że wrócisz do mojego łóżka? - nachyliłam się odrobinę, patrząc mu głęboko w oczy. - Może ja zostawię u ciebie swoją bluzkę? Abyś nie tęsknił za mną za bardzo - przecież ten okres czasu i nasza nieoficjalna umowa aby spędzić razem następne kilka dni prędzej czy później się skończy. Jess i jego matka wrócą, zacznie się nowy semestr, a my... Kto wie co z nami będzie? Pewnie oboje będziemy zajęci szkołą, pracą i własnym życiem. Szkoda by było zmarnować takiej okazji jaką teraz mieliśmy.
Mój wzrok przeniósł się z jego błękitnych oczu na jego usta. Nie pamiętałam każdego szczegóły naszych pocałunków, ale pamiętałam wystarczająco aby chcieć ponownie je zasmakować. Ciekawe, czy jego usta potrafiły doprowadzić kogoś do takiej samej rozkoszy co usta Williama?
Spojrzałam mu ponownie w oczy i uśmiechnęłam się do własnych myśli.
- Uderz mnie jeszcze raz poduszką to obiecuję, że będziesz we własnym domu spał sam na kanapie - powiedziałam słodko i na koniec zostawiłam w kąciku jego ust drobny pocałunek. W formie obietnicy i po raz kolejny na dobranoc.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nadine bardzo szybko zareagowała na moją zaczepkę. Widziałem to w jej wyrazie twarzy już przy pierwszym razie lecz dopiero za drugim postanowiła mi oddać tym samym. Dodatkowo upewniła się, że nie będę mieć szans na żadną obronę, gdy usiadła na mnie.
- Nie jestem pewien. Pewnie mnie na kanapę wyrzucisz - odpowiedziałem rozbawiony. Byłem wręcz pewien, że zrobiłaby to z radością w ramach małej zemsty na mnie. Gdybym kiedyś jednak z jakiegoś powodu znów musiał nocować w jej mieszkaniu.
W obronę mogłem wziąć tylko poduszkę, ale okazała się ona całkiem niepotrzebna. Nadine nie planowała kolejnego ataku. Przynajmniej jeszcze, dopóki sam ponownie nie zaryzykuję.
- W takich momentach jak ten - westchnąłem cicho, przerywając tylko na krótki czas, czując usta Nadine ponownie na swojej skórze. Przez małą chwilę zapomniałem, co chciałem powiedzieć więc przez parę sekund milczałem.
- W takich momentach jak ten nie wiem, czy to groźba czy prośba z twojej strony - dokończyłem przerwaną wcześniej myśl. Odwzajemniłem spojrzenie Nadine, szukając w jej oczach czegoś, co mogłoby mi pomóc w podjęciu tej trudnej decyzji. Kobieta raczej nie będzie czekała wieczność, aż raczę się zastanowić.
- Ale wiesz co? Wolę błagać cię o przebaczenie niż żałować, że nie spróbowałem - powiedziałem pewien swej decyzji. Na potwierdzenie ponownie uniosłem poduszkę, by spełnić wypowiedziane słowa. I to nie raz, a znów dwukrotnie zaczepić Nadine. Najwyżej później będę żałować, śpiąc pod kocem na kanapie. Chyba ostatecznie nie była taka tragiczna, skoro matka niemal co drugi dzień usypiała na niej.
- Nie jestem pewien. Pewnie mnie na kanapę wyrzucisz - odpowiedziałem rozbawiony. Byłem wręcz pewien, że zrobiłaby to z radością w ramach małej zemsty na mnie. Gdybym kiedyś jednak z jakiegoś powodu znów musiał nocować w jej mieszkaniu.
W obronę mogłem wziąć tylko poduszkę, ale okazała się ona całkiem niepotrzebna. Nadine nie planowała kolejnego ataku. Przynajmniej jeszcze, dopóki sam ponownie nie zaryzykuję.
- W takich momentach jak ten - westchnąłem cicho, przerywając tylko na krótki czas, czując usta Nadine ponownie na swojej skórze. Przez małą chwilę zapomniałem, co chciałem powiedzieć więc przez parę sekund milczałem.
- W takich momentach jak ten nie wiem, czy to groźba czy prośba z twojej strony - dokończyłem przerwaną wcześniej myśl. Odwzajemniłem spojrzenie Nadine, szukając w jej oczach czegoś, co mogłoby mi pomóc w podjęciu tej trudnej decyzji. Kobieta raczej nie będzie czekała wieczność, aż raczę się zastanowić.
- Ale wiesz co? Wolę błagać cię o przebaczenie niż żałować, że nie spróbowałem - powiedziałem pewien swej decyzji. Na potwierdzenie ponownie uniosłem poduszkę, by spełnić wypowiedziane słowa. I to nie raz, a znów dwukrotnie zaczepić Nadine. Najwyżej później będę żałować, śpiąc pod kocem na kanapie. Chyba ostatecznie nie była taka tragiczna, skoro matka niemal co drugi dzień usypiała na niej.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mój uśmiech stał się bardziej złośliwy widząc, jak próbuje zebrać myśli i dokończyć swoje zdanie. Było to urocze i zdecydowanie wpłynęło pozytywnie na moje ego.
Groźba czy prośba, na jedno wychodziło. Dominic podjął swoją decyzję i szczerze mówiąc po jego słowach myślałam, że zrobi coś innego. Ale nie, dostałam ponownie poduszką. Skąd się mu wzięła energia i ochota na razie dziecinne gry?
Uśmiech znikł z mojej twarzy. Byłam teraz bardziej zdeterminowana aby mu oddać. Jedną ręką objęłam jego nadgarstek, siłując się z nim aby zaprzestał kolejne ataki poduszką. Drugą użyłam jako broń masowego rażenia. To wszystko za bardzo kojarzyło mi się z wiele wojen z moimi braćmi na poduszki, pistoletami na wodę, czy śnieżkami. Ale Dominic wspomniał, że będzie błagać i z jakiegoś powodu bardzo chciałam to zobaczyć. Może znowu chodziło o moje ego.
Przestałam dopiero, gdy się zmęczyłam i zaczęłam ciężej oddychać. Dominic był dobrym rywalem, to musiałam przyznać. Trzymałam jego dłoń z poduszką nad jego głową aby przypadkiem nie skorzystał z okazji aby znowu mnie uderzyć poduszką. Może zbyt poważnie brałam takie niewinne zabawy, ale nie potrafiłam inaczej. Jeżeli ktoś rzucał wyzwanie ciężko było mi odmówić.
Ale było również późno (chyba) i byłam niewyspana. Odsunęłam kilka włosów z twarzy, patrząc na niego z góry.
- Czy zamierzasz teraz błagać czy wolisz rano? - zapytałam. - Mogę przyjąć twoje błaganie w formie śniadania francuskiego.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kobieta bardzo poważnie wzięła do siebie moje działania i szybko przeszła do odwetu. Znajdując się nade mną miała małą przewagę, mogąc docisnąć moją dłoń nad głową, używając do tego siły swego ciała. Drugą próbowałem się bronić lecz nie za każdym razem to mi dobrze wychodziło. Nadine miała doświadczenie, nie dało się ukryć, ale nie zamierzałem tak łatwo się poddać.
Uspokoiła się dopiero gdy już oboje dostaliśmy małej zadyszki. Widać było, że Nadine miała już dość. W końcu jeszcze parę minut temu spaliśmy, sam też odczuwałem drobne zmęczenie. Mogłem się poddać… szczególnie gdy zaproponowała taki układ. Uśmiechnąłem się na jej słowa szeroko, zaczepnie, a w mej głowie wcale nie pojawiły się croissanty czy tosty z sadzonym jajkiem.
- Śniadanie francuskie, powiadasz - zmrużyłem lekko oczy, używając bardzo dwuznacznego tonu. Wolną dłoń uniosłem przy tym, by kciukiem delikatnie przesunąć po dolnej wardze Nadine, zatrzymując tam na chwilę dłoń i subtelnie gładząc to miejsce. Skoro ona mogła się ze mną droczyć w ten sposób, to i ja nie zamierzałem przegapić okazji. A ta była wręcz idealna.
- Jesteś pewna, że tego typu śniadania potrzebujesz? - zagryzłem wargę, żeby zaraz nie roześmiać się, spoglądając jednocześnie w oczy Nadine. Szukałem w jej spojrzeniu tej iskierki zadziorności, którą zazwyczaj miała w takich momentach. Nie potrafiłem (i wręcz nie chciałem) sobie odmówić tego droczenia się z Nadine.
- Chyba że wolisz coś innego, to pójdę rano po jakąś bagietę i słodki dżem albo pain au chocolat. W markecie za rogiem sprzedają całkiem smaczne - zaśmiałem się lekko, po czym użyłem resztek sił, aby przekręcić się na bok wraz z Nadine. - I do tego koniecznie mocna kawa oraz sok pomarańczowy - skończyłem, układając wygodnie dłoń na policzku kobiety.
Uspokoiła się dopiero gdy już oboje dostaliśmy małej zadyszki. Widać było, że Nadine miała już dość. W końcu jeszcze parę minut temu spaliśmy, sam też odczuwałem drobne zmęczenie. Mogłem się poddać… szczególnie gdy zaproponowała taki układ. Uśmiechnąłem się na jej słowa szeroko, zaczepnie, a w mej głowie wcale nie pojawiły się croissanty czy tosty z sadzonym jajkiem.
- Śniadanie francuskie, powiadasz - zmrużyłem lekko oczy, używając bardzo dwuznacznego tonu. Wolną dłoń uniosłem przy tym, by kciukiem delikatnie przesunąć po dolnej wardze Nadine, zatrzymując tam na chwilę dłoń i subtelnie gładząc to miejsce. Skoro ona mogła się ze mną droczyć w ten sposób, to i ja nie zamierzałem przegapić okazji. A ta była wręcz idealna.
- Jesteś pewna, że tego typu śniadania potrzebujesz? - zagryzłem wargę, żeby zaraz nie roześmiać się, spoglądając jednocześnie w oczy Nadine. Szukałem w jej spojrzeniu tej iskierki zadziorności, którą zazwyczaj miała w takich momentach. Nie potrafiłem (i wręcz nie chciałem) sobie odmówić tego droczenia się z Nadine.
- Chyba że wolisz coś innego, to pójdę rano po jakąś bagietę i słodki dżem albo pain au chocolat. W markecie za rogiem sprzedają całkiem smaczne - zaśmiałem się lekko, po czym użyłem resztek sił, aby przekręcić się na bok wraz z Nadine. - I do tego koniecznie mocna kawa oraz sok pomarańczowy - skończyłem, układając wygodnie dłoń na policzku kobiety.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach