Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Argonaut [eng]Dzisiaj o 12:36 amSeisevan
The Arena of HellDzisiaj o 12:33 amMinako88
LiesDzisiaj o 12:25 amRusek
A New Beginning Wczoraj o 11:58 pmYulli
Charm Nook Wczoraj o 09:51 pmKass
This is my revengeWczoraj o 09:36 pmYoshina
incorrect loveWczoraj o 08:18 pmYoshina
W Krwawym Blasku GwiazdWczoraj o 08:01 amnowena
Triton and the Wizard01/05/24, 03:32 pmKurokocchin
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 13%
4 Posty - 13%
4 Posty - 13%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
2 Posty - 7%
1 Pisanie - 3%

Go down
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty A New Beginning {22/08/23, 06:39 pm}

A New Beginning  Db7f742f33e3c54580e66917662d2da4

A New Beginning  1b95c2bbab1c40dcb16d8d8c3364af4d

_________________________

Wierz mi, są dusze dla siebie stworzone.

Niech je w przeciwną los potrąci stronę,

One wbrew losom, w tym lub w tamtym świecie,

Znajdą, przyciągną i złączą się przecie.

_________________________

On - Noé
Ona - Yulli

_________________________

Opowiadanie jest kontynuacją Guardian Demon
Pierwsza część
Druga część

Postacie:


Ostatnio zmieniony przez Noé dnia 30/08/23, 03:56 pm, w całości zmieniany 2 razy
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {23/08/23, 03:22 am}

A New Beginning  Nadine12
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {23/08/23, 08:11 pm}

A New Beginning  Dominic_Dawson


Ostatnio zmieniony przez Noé dnia 13/03/24, 08:48 am, w całości zmieniany 2 razy
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {23/08/23, 11:03 pm}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==
Wzięłam głęboki wdech zanim ponownie poczułam klawisze fortepianu pod moimi palcami. Była to ostatnia melodia na dzisiejszy wieczór i marzyłam już o tym aby znaleźć menadżera restauracji w Parker Hotel, skończyć pracę i przy okazji wziąć ze sobą do domu darmowy posiłek. Było mi głupio brać papierową torbę od szefa kuchni, ale mężczyzna był uparty i wolałam go nie denerwować. Widziałam na własne oczy, jak potrafił stworzyć piekło we własnej kuchni, gdy ktoś za bardzo mu się sprzeciwi. Powrót do domu z papierową torbą był również mniej upokarzający niż siedzenie na podłodze w kuchni i w ciszy jeść późną kolację.
Poza tym, im dłużej tutaj się kręciłam tym mniej miałam czasu aby wziąć długą kąpiel, zjeść darmowy posiłek od jednego z najlepszych kucharzy w Anglii i zasnąć podczas oglądania nowego odcinka Love Island
Uniosłam odrobinę wzrok w kierunku mikrofonu, który był bezczelnie skierowany prosto w moją twarz. Nie wiem po co przygotowywali mikrofon za każdym razem. Przecież nie zacznę śpiewać ani rozmawiać z gośćmi, którzy w taki wieczór zapewnie jedynie chcą spędzić miły czas na randce lub z przyjaciółmi. Nawet gdy kończyłam grać jedynie uśmiechałam się w kierunku gości, którzy bili brawo zanim wracali do swoich rozmów i posiłku, i zapominali o moim istnieniu.
Tym razem było podobnie i gdy tylko zeszłam z małej sceny trzymałam się blisko ściany aby nikomu nie wejść w drogę, dotrzeć do kuchni, wziąć tą głupią brązową torbę oraz swoje rzeczy, i wyjść z budynku przez tylne drzwi. Ale wtedy przede mną pojawił się wysoki mężczyzna.
- Zach - mimo tego, że przystojny kelner pokrzyżował mi plany uśmiechnęłam się do niego łagodnie.
- Znowu uciekasz?
- Znowu obijasz się w pracy?
Zach lubił się tak droczyć, coś pomiędzy żarcikiem, a subtelnym flirtowaniem. Lubił, gdy rozmawialiśmy, jakbyśmy się doskonale znali. Jakbyśmy byli sobie bliscy. Prawda jednak była inna, ale kim ja jestem aby zdeptać jego fantazje? 
Przez chwilę wzrok Zach'a utknął na mojej długiej sukni z delikatnym dekoltem i rozcięciem. Nie dało się nie zauważyć, że jego uśmiech się odrobinę poszerzył.
- Pamiętałaś, że to granatowe cudeńko najbardziej mi się podoba?
Nie, nie pamiętałam. Nie byłam tego w ogóle świadoma. Ubrałam tą suknię mimo tego, że nie lubiłam tego koloru, bo wszystkie inne wciąż się suszyły po tym, gdy Jess obiecała, że w tym tygodniu ona zrobi pranie.
- Nie sądziłam, że zauważysz - odpowiedziałam wiedząc, że taka odpowiedź mu się spodoba. Nie byłam pewna dlaczego pozwałam Zach'owi na takie rozmowy. Jest atrakcyjny, to prawda, ale od kilku miesięcy nie mam ochoty na nic poważnego, a romans z kelnerem nie był dla mnie. Może gdybym miała w sobie wystarczająco alkoholu to zmieniłabym zdanie, ale nie piłam podczas pracy. Tak więc sama się zastanawiam dlaczego jeszcze nie powiedziałam mu wprost, że na dzień dzisiejszy nie ma żadnych szans. Może głęboko w sercu wiedziałam, że inaczej zaczęłabym się nudzić?
- Oh, Nadine, nie bądź taka. Zauważyłem od razu. Obserwowałem ciebie prawie przez cały czas. W sumie, nie tylko ja.
Jakoś nie byłam tym zaskoczona.
Nagle menadżer restauracji, Gabe, podszedł do Zach'a dając mu znać, że ktoś zaczął narzekać na kelnera, który jeszcze nawet nie przyniósł im wody. Można było ujrzeć panikę w oczach Zach'a, który bez dodatkowych słów wrócił do pracy.
Biedny Gabe wyglądał na wykończonego, ale wciąż posłał mi delikatny uśmiech.
- Dobra robota. Chociaż pewnie wiele razy to słyszałaś. W końcu, jesteś Hawford.
Ile ja bym dała aby wszyscy przestali mi przypominać. Byłam doskonale świadoma kim są moi rodzice i jaką reputację nosi ze sobą moje nazwisko. Przez chwilę marzyłam o tym, że nie byłam w Londynie tylko w małym starym domku moich dziadków, w ich ogrodzie, lub nawet na spacerze po zakupy z babcią.
- Tu jest twój czek za dzisiaj - wręczył mi białą kopertę z logo Parker Hotel i tym samym przywracając mnie do rzeczywistości.
- Dziękuję. Wrócę w przyszłym tygodniu.
Gabe jedynie przytaknął i przeprosił, gdy kątem oka zauważył coś co mu się nie spodobało i poszedł w przeciwnym kierunku. 
Szybko sprawdziłam czek w kopercie. Pozwoliłam sobie westchnąć ciężko gdy zobaczyłam kwotę i bez większego entuzjazmu weszłam do kuchni.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {24/08/23, 02:44 am}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739


Mężczyzna patrzył na mnie w taki sposób, jakbym właśnie obwieścił, iż zostałem podmieniony przez ufoludki i jestem teraz ich szpiegiem. Gdybym wiedział, że moja prośba wywoła taką reakcję, może załatwiłbym to w delikatniejszy sposób bądź też najpierw przygotował go do tej rozmowy. Chodziło przecież tylko o dostęp do stryszku, a nie pozwolenie na trzymanie aligatora w wannie.
- Nikt i tak z niego nie korzysta. Jest mały i ma niski strop, nie nadaje się nawet na komórkę dla Harrego Pottera. Sąsiedzi też nie trzymają tam swoich rzeczy, pytałem już - złapałem się pod boki, oczekując odpowiedzi. Bardzo zależało mi na tym pozwoleniu. Byłem skłonny na ewentualne ustępstwa lub nachodzenie właściciela kamienicy, by tylko dał mi dostęp. - W dodatku jest bezpośrednio nad naszym mieszkaniem, nie będę nikomu przeszkadzał.
Mina mężczyzny trochę zrobiła się łagodniejsza, kiedy zapewne zdążył przemyśleć już wszystkie za i przeciw.
- No i myszy się nie zagnieżdżą w zadbanym miejscu.
- Dobrze, już dobrze. Niech ci będzie. Myszy i tak nie ma. Nikt tam nie zaglądał od co najmniej trzydziestu lat, na szczęście żadnych gryzoni nigdy nie mieliśmy - uścisnąłem jego rękę potrząsając nią, zadowolony z wyniku rozmowy. - Klucza też już od dawna nie ma, musisz sam sobie z kłódką poradzić - wyrwał dłoń z mojego uścisku, machając jakby chciał odpędzić się od natrętnej muchy.
- Dzięki! Wpadnę w niedzielę z ciastem! - rzuciłem na odchodne, biegnąc już na ostatnie, czwarte piętro, z którego mogłem dostać się na strych. Przyjrzałem się tam masywnej kłódce z postanowieniem, że już jutro jej tu nie będzie. A póki co musiałem zbierać się do pracy.
W restauracji Light Room w Parker Hotel pracowałem dopiero od tygodnia, nie wypadało więc spóźnić się przez taką drobnostkę. Gabe pewnie wywaliłby mnie jeszcze szybciej niż zatrudnił. Był super wymagający. Poza tym nie chciałem spóźnić się na dzisiejszy koncert. Może nie mogłem czynnie w nim uczestniczyć, jednak podobała mi się muzyka grana przez Nadine Hawford i z chęcią szedłem na dzisiejszą zmianę.
Na miejscu jak zwykle gromadziło się mnóstwo ludzi, których trzeba było obsłużyć. Pierwszego dnia Francess pokazała mi kilka trików, dzięki którym łatwiej byłem w stanie wszystko spamiętać i nauczyć się numeracji stolików.
Po przejęciu zmiany przykleiłem do ust firmowy uśmiech podczas obsługiwania klientów. Przystanąłem tylko na chwilę, gdy Nadine rozpoczęła koncert. Gdybym nie był w pracy, mógłbym godzinami wpatrywać się jak jej smukłe palce tańczą na klawiszach instrumentu. W dodatku była piękną kobietą, której urodę mogłem podziwiać tylko przez chwilę i tylko z daleka. Dzisiejszego wieczoru miałem zupełnie inne sprawy na głowie. Francess denerwowała się i wyzywała pod nosem, gdy Zach po raz kolejny czegoś nie zrobił. Zapewne znajdował się znów na zewnątrz z tym swoim elektrycznym papieroskiem.
Wyszedłem na salę, by pozbierać brudne talerze i kieliszki. Tych drugich było zdecydowanie więcej niż mieściło się na tacy, dlatego ostrożnie balansowałem podczas drogi do kuchni. Pchnąłem drzwi stopą. Łatwo się otworzyły, pozwalając mi przejść do środka. Nie zdążyłem odstawić tacy na stół. Potknąłem się na prostej drodze, próbując jednocześnie łapać naczynia przed spadkiem na podłogę. Nie to, żebym był specjalnie niezdarny. Po prostu widząc w środku panią Hawford, jakoś tak doznałem wystarczającego szoku, tracąc równowagę i całą pewność siebie. Byłem zdziwiony tym, co ona robiła w kuchni.
Z tacy spadło kilka kieliszków, roztrzaskując się w drobny mak, a przy okazji chlapiąc dookoła niedopitym winem. W tym i na buty kobiety.
- Przepraszam, bardzo panią przepraszam - odezwałem się, kiedy w końcu odzyskałem głos. Zdarzenie to zwróciło na mnie kilka par oczu, co tylko jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Wcale nie w taki sposób chciałem poznać Nadine, na dzień dobry robiąc na niej niezbyt dobre wrażenie. Odstawiłem tacę na blat, zabierając również z niego czystą ścierkę.
- Całe szczęście, że to tylko buty - mruknąłem cicho. Całe szczęście, że nie były zamszowe ani że alkohol nie ubrudził sukni. Pewnie musiałbym krocie zapłacić za pralnię.
- Co tu się dzieje? - chwilę później zjawił się Gabe, zwabiony najwyraźniej hałasem rozbitego szkła.
- Nic, już to sprzątam - powiedziałem, przecierając z kropli wina pierwszy z butów kobiety.
- Jak ty… z resztą, porozmawiamy później. Pospiesz się, pełna sala czeka - rzucił niezadowolony, po czym zniknął tak szybko, jak szybko się pojawił.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {24/08/23, 05:04 am}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==
Grzecznie czekałam przy drzwiach aż ktoś przyniesie torbę z moim imieniem. Może nie do końca z moim imieniem chociaż czasami ktoś faktycznie czarnym markerem dodaje moje nazwisko do torby. Jakby wiedzieli o mojej hańbie. Oczywiście, było to niemożliwe i zapewne w taki sposób jedynie pilnowali aby nic się nie pomieszało z resztą prawdziwych zamówień. 
Próbowałam zabić czas wpatrując się w ekran telefonu. Było kilka powiadomień, ale skupiłam się tylko na jednym.
[Tommy] Znowu nie przyszłaś na turniej? Nic się nie zmieni jeżeli przynajmniej nie zaczniesz pojawiać się na rodzinnych kolacjach.
[Nadine] O ile dobrze pamiętam to nie jestem mile widziana w domu. Poza tym słyszałam, że George również był nieobecny. Co do turnieju, jesteś pewien, że chcesz abym się pojawiła i skopała tobie tyłek?
O dziwo, krótko po wysłaniu odpowiedzi dostałam kolejny tekst od brata.
[Tommy] Ha. Ha. Słyszysz, jak się śmieję? Wcale byś nie wygrała. I George nie jest dobrym przykładem. Miałby specjalnie przylecieć z Nowego Jorku na rodzinny turniej tenisa?
Jakoś wcześniej taki lot mu nie przeszkadzał. Kiedyś George uwielbiał konkurencję pomiędzy rodzeństwem Hawford. Kiedyś nasza rodzina mogła być w jednym pomieszczeniu bez potrzeby aby dzwonić po policję lub po karetkę. 
Byłam w trakcie odpisywania, gdy nagle usłyszałam jak pęka szkło, niemalże obok mnie. Spojrzałam na kelnera, który był odpowiedzialny za to całe zamieszanie. Patrząc na niego z góry nie widziałam jego twarzy i  nie potrafiłam sobie przypomnieć czy wcześniej zauważyłam w restauracji takiego blondyna. Do tego tak ambitnie wycierał moje obcasy z wina, nie miałabym nawet szansy mu się przyjrzeć.
W sumie, co mnie to obchodzi? To tylko buty. Do tego jedne z prostszych. Nie odważyłabym się ubrać jednych z moich ulubionych obcasów do pracy. One były na bardziej specjalne okazje. Lub na nocne wyjścia w weekendy.
Wzięłam pół kroku do tyłu aby odsunąć trochę obcas. W końcu, nikt nie jest ranny. Nie musiał tak się trudzić. 
- Na twoim miejscu posłuchałabym szefa. Nie chcesz być na czarnej liście Gabe'a - powiedziałam lekko żartobliwym tonem. Miałam wrażenie, jakby mężczyzna był strasznie zdenerwowany i może z tego powodu byłam ciekawa kim on jest, ale zanim mogłam mu się przyjrzeć lub zapytać o imię usłyszałam, jak ktoś inny woła moje.
- Nadine! Twoja kolacja. Dzisiaj przygotowałem... Co to za burdel w mojej kuchni? - szef kuchni był czerwony na twarzy chociaż byłam przekonana, że już wcześniej było mu gorąco zanim zobaczył wino i rozbite szkło na podłodze.
- Powodzenia - szepnęłam krótko w kierunku blondyna, wzięłam torbę z rąk szefa kuchni i szybkim krokiem podeszłam do małej szafy przy drzwiach wyjściowych skąd wzięłam swój lekki płaszcz i torbę. 
Gdy tylko wyszłam na zewnątrz miałam wrażenie, że to w kuchni było prawdziwe lato. Świeże powietrze było znacznie przyjemniejsze. To nie tak, że lata w Londynie są upalne. Gdyby ktoś szukał tropików to tutaj ich nie znajdzie. 
Prawie godzinę po skończonej pracy w hotelu dotarłam do mieszkania, które wynajmowałam z Jess. Wszędzie było ciemno, więc albo moja najdroższa przyjaciółka już zasnęła lub jeszcze nie wróciła do domu. Drzwi do jej sypialni były zamknięte i nie miałam odwagi aby zaryzykować i sprawdzić czy tam jest. Raz popełniłam ten błąd i niechcąco ją obudziłam. Tamtego dnia prawie straciłam głowę.
Jedzenie z hotelu zostawiłam w lodówce. Byłam zbyt zmęczona na kąpiel w wannie, więc zdecydowałam się na krótki prysznic i jak najszybszy powrót do łóżka po długim dniu. Zasnęłam z laptopem w łóżku, w tle głosy uczestników z Love Island kołyszące mnie do snu i z dziwną nadzieją, że tamten blondyna przeżył gniew szefa kuchni.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {24/08/23, 05:11 pm}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739


Myślałem, że skoro Gabe przeszedł obok zdarzenia niemal obojętnie, to jakiś mi się upiecze tych parę kieliszków. O jakże się myliłem. To właśnie szef kuchni zrobił największą awanturę. Słyszałem, że był emocjonalny, ale nie sądziłem, że do tego stopnia przejmie się odrobiną szkła. No dobra, może było trochę, ale rozprysło się po całym pomieszczeniu i wydawało się jakby było co najmniej pół szafy. Aż przyszedł menadżer, by trochę uspokoić sytuację. Nie dało się też uniknął pozostałych problemów, jak choćby fakt, że obciążono mnie kosztami zakupu nowego szkła. Cóż… może gdybym zwracał większą uwagę na swoją pracę, zamiast na kobietę, uniknąłbym całego tego zamieszania. Przez to nie wracałem do domu w najlepszym nastroju. Dopiero zaczynałem, a tu już musiałem naprawiać szkody.
Następny dzień nieco poprawił mój humor. W końcu udało mi się w miarę dyskretnie pozbyć kłódki. Sąsiedzi nie musieli wiedzieć, co zamierzałem zrobić, bo inaczej każdy zacząłby rościć sobie prawo do części strychu. Na szczęście na moim piętrze było jeszcze tylko jedno mieszkanie. Młode małżeństwo, które częściej przebywało poza domem, co dawało mi nieco więcej swobody. A patrząc na wnętrze strychu, myślałem tylko o tym, że mógłbym utonąć w tej metrowej warstwie kurzu i nikt by nie zauważył. Strych był nieco większy niż sądziłem, ale i tak nie nadawał się do przerobienia na choćby kawalerkę. Pan Smith chyba miał rację, że nikt tu nie zaglądał od przeszło trzydziestu lat, kiedy to dach przechodził renowację. Przedmiotów raczej nie było tu za wiele. Stara, zdobiona szafa, do tego kufer w tym samym stylu, zapewne robione pod zamówienie, a także dwa kartony z jakimiś rzeczami. Wszystko to znajdowało się na środku pod plandeką, która po podniesieniu wzbiła całe tumany kurzu, przyprawiając mnie o niekontrolowane kichanie, dlatego następnym krokiem było otworzenie okna. Zawiasy były stare i mocno zardzewiałe. Siłowałem się z tym dłuższą chwilę, aby przypadkiem nic nie uszkodzić. Uznałem, że mógłbym wstawić nowe, wymienić wyblakłą szybę i wszystko będzie w porządku. No i trochę poprawić drewniane ramy…
Zacząłem trochę sprzątać. Do południa czas minął mi nadwyraz szybko, a potem musiałem zbierać się do pracy. W ten sposób minęły mi następne dwa dni. Do południa zajmowałem się sprzątaniem, po południu szedłem do pracy. Wieczory były nieco spokojniejsze, gdy Hawford nie grała. Leciała tylko jakaś nudna muzyczka z głośników, bardziej przyprawiająca o depresję niż faktycznie relaksująca. Dopiero kiedy miał się odbyć jej następny koncert zjawiło się więcej osób. Nie dało się ukryć, iż taka muzyka była całkiem inna, a w dodatku niewiele restauracji mogło się poszczycić grą na fortepianie na żywo. Nawet Zach zdawał się być bardziej entuzjastyczny, choć podejrzewałem, iż z nieco innego powodu. Francess opowiadała mi nieco o jego zauroczeniu Nadine Hawford. Było to całkiem zrozumiałe. Sam nie potrafiłem się powstrzymać od ukradkowych spojrzeń w jej stronę gdy grała, ale to nie znaczyło, że stałem jak cielę i olewałem całą pracę. Chyba właśnie tym się różniliśmy, że mi zależało na pracy bardziej niż na nieosiągalnej dla mnie kobiecie. W tym miejscu nie dało się nie słyszeć kilku plotek na jej temat, dlatego wolałem wzdychać do niej po cichu, z daleka. No i przede wszystkim wolałem więcej nie wyjść na głupka, który rzuca kieliszkami do wina. Dlatego przy dzisiejszym koncercie lepiej się pilnowałem.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {24/08/23, 06:38 pm}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==
W dni, gdy pracowałam w hotelu pozwalałam sobie pospać trochę dłużej i zacząć mój dzień później. Zazwyczaj to oznaczało, że Jess już wyszła do pracy w klinice niedaleko naszego mieszkania i mogłam być bardziej leniwa bez osądzającego wzroku mojej przyjaciółki. Jakbym nie mogła nacieszyć się prawdopodobnie ostatnimi letnimi wakacjami w moim życiu. Gdy tylko zacznie się semestr będę skupiona na studiach, później na pracy i zapewne nie będę miała tyle wolności co teraz. 
W końcu wyszłam z pokoju, kierując się do naszej kuchni z ledwo otwartymi oczami. Nie piłam kawy, a jeżeli już to bezkofeinową, ale dzisiaj brałam pod uwagę to zmienić.
- Dzień dobry - usłyszałam nagle męski głos i podskoczyłam w miejscu.
- Jezu Chryste, Matt - z dłonią na sercu próbowałam uspokoić swoje nerwy, gdy zobaczyłam pół nagiego chłopaka Jess. Nie był to szokujący widok, czasami się kręcił po naszym mieszkaniu, ale nie sądziłam, że dzisiaj na niego wpadnę o tej porze. W sumie, to nawet nie pamiętam abym słyszała, jak wchodził do środka i zostawał na noc.
Matt posłał mi rozbawiony uśmiech, po czym postawił przede mną na blacie kubek z kawą.
- Wyglądasz fatalnie - powiedział, zanim odwrócił się i podszedł do lodówki.
- Z Jess również jesteś taki szczery? - mruknęłam, siadając na wysokim krześle po drugiej stronie wyspy kuchennej.
- W moich oczach Jess zawsze dobrze wygląda. Nawet w "najgorszym" wydaniu.
- A mówią, że dżentelmeni nie istnieją.
- Istnieją. Tylko rzadko ich znajdziesz, gdzie ich szukasz.
- W takim razie dobrze, że nikogo nie szukam.
Matt zerknął na mnie przez ramię, wciąż mając na twarzy ten głupi, zadowolony uśmieszek. Było to aż boleśnie oczywiste co sprawiło, że student medycyny był w tak dobrym humorze. Musieli być z Jess bardzo zajęci zeszłej nocy podczas gdy ja spałam sobie w najlepsze.
- Pracujesz dzisiaj?
Niestety. To nie tak, że była to okropna robota. Lubiłam grać na fortepianie mimo tego, że nie mam tej samej pasji co kiedyś. Sam hotel również mi się podobał, czułam się tam swobodnie. Zapewne dlatego ponieważ wszyscy są tam uprzejmi i mam przeczucie, że jest to spowodowane czymś co zaczyna się na H i kończy na D. Parker Hotel również nie jest byle jakim miejscem i wszyscy ciężko pracują aby utrzymać pewien wizerunek. Brzmi znajomo...
- Mhm.
- Może kiedyś przyjdziemy z Jess. Dawno nie byliśmy na oficjalnej randce i chyba zaczęło jej tego brakować.
- Wolałabym nie być waszym piątym kołem u wozu.
- Nie będziesz. Będziesz naszą utalentowaną pianistką.
Facet na prawdę był w znakomitym humorze. Osobiście nie miałam chęci na tyle optymizmu, słońca, tęczy i czego tam jeszcze. Dlatego wzięłam swoją kawę i wróciłam z nią do swojego pokoju, słysząc za swoimi plecami, jak Matt śpiewa coś pod nosem.
Dotarłam do Parker Hotel po zachodzie słońca. Jak zazwyczaj usiadłam przy instrumencie, ignorując całkowicie mikron, i siedziałam przy fortepianie przez następne dwie godziny. Mimo tego, że byłam przyzwyczajona do grania przez dłuższy czas palce wciąż były zmęczone, a rozum znudzony. I jak miałam w zwyczaju, planowałam jak najszybciej wyjść z restauracji i wrócić do domu, ale Zach również znalazł rutynę i zatrzymał mnie zanim mogłam dotrzeć do drzwi do kuchni. Jednak tym razem nie był ubrany w strój typowego kelnera w Light Room. 
- Co powiesz na małego drinka? - zapytał, wskazując na bar po drugiej stronie restauracji. 
- Małe drinki na mnie nie działają. Jesteś pewien, że ciebie stać aby mnie zaprosić?
- Daj mi szansę to się przekonasz.
Może to było spowodowane moim znudzeniem lub moim porannym spotkaniem z Mattem, ale zmieniłam swoje plany i podeszłam do baru, gdzie usiedliśmy na wolnych miejscach. Zamówiłam negroni, a Zach whisky. Na początku nasze rozmowy były jak wszystkie inne. Lekkie żarciki, delikatne flirty... Ale po za tym nie zauważyłam aby coś nas łączyło. Zdecydowanie była to relacja na jedną noc i nic więcej. I musiałoby to być pod wpływem alkoholu w razie czego gdyby się uczepił i chciał więcej lub coś poważniejszego.
W pewnym momencie kątem oka zauważyłam innego kelnera z jaśniejszymi włosami. Czyli jednak udało mu się przeżyć gniew szefa kuchni i Gabe'a. Uśmiechnęłam się delikatnie, wciąż odrobinę rozbawiona tamtą sceną. Chciałam nawet coś mu powiedzieć, gdy zaczął iść w naszym kierunku niosąc tacę z jedzeniem, pogratulować mu przeżycia kolejnych dni w pracy, ale wtedy poczułam czyjś dotyk na swoim kolanie i wzrokiem wróciłam do mężczyzny, który siedział obok mnie.
- Gdzie uciekłaś?
- Wybacz. Jestem zmęczona.
- W takim razie mogę cię odprowadzić do domu - zaproponował, jego kciuk przyciskając mocniej do mojej skóry. Dokończyłam swojego drinka i odsunęłam od niego swoje kolano. Nie, nie byłam na to wystarczająco pijana i nie chciałam aby wiedział, gdzie mieszkam.
- Nie trzeba. Biorę Ubera. Chyba nie myślisz, że wracam do domu piechotą?
- No... Raczej nie?
Zdecydowanie nie.
- W takim razie zostań na jeszcze jednego drinka - zanim mogłam odpowiedzieć Zach poprosił kelnera o kolejne negroni. Zostałam, bo szkoda aby alkohol miał się zmarnować.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {25/08/23, 01:08 am}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739

Wraz z Francess nie mieliśmy chwili wytchnienia tego wieczoru. Ludzi było pełno, zamówień z kuchni jeszcze więcej. Ciężko znaleźć było chwilę na odpoczynek, gdy zamówienia nieustannie napływały a Zach niezbyt rwał się do pracy. Francess wyklinała go pod nosem, a Gabe w pewnym momencie tylko pokręcił zniesmaczony głową, patrząc na tempo jego pracy. W chwilach, kiedy mijałem się z koleżanką dowiedziałem się, iż Zach jest synem kogoś tam i nie bardzo można było się go pozbyć. Jedynie jeszcze wobec menedżera zachowywał względny respekt. Gabe jednak nie wypowiadał się w tej sprawie. Choć może zrobił to względem swojego przełożonego, kto wie.
W pewnym momencie, nie zorientowałem się nawet kiedy, chłopak zniknął z moich oczu. Od razu nie powiązałem tego z zakończeniem koncertu fortepianowego. I nie miałem też do czasu by to sprawdzić, szczególnie kiedy Francess pośliznęła się będąc w kuchni. Upadła niefortunnie, a jej kostka niemal od razu zaczęła puchnąć. Z pomocą menadżera jakoś dokuśtykała się do jego samochodu, którym zawiózł ją do szpitala. Tym oto sposobem zostałem sam. Zmęczony i zły, że ktoś mógł nic nie robić i brać przy tym taką samą pensję jak ja.
Wychodząc na salę z kolejnymi talerzami potraw, rozglądałem się za mężczyzną. Znalezienie go nie było specjalnie trudnym zadaniem. Dzisiejszego dnia ubrał dość charakterystyczną, bordową koszulę. Siedział przy barze z jakąś kobietą. W sumie nie jakąś, tylko z samą Hawford, co dodatkowo mnie zirytowało. Gdybym był typem, który lubi podnosić głos, zapewne w tym momencie bym to zrobił. Ale taki nie byłem, dlatego uznałem, że potrzebowałem innego sposobu.
Przeszedłem się po sali, by zebrać nieco brudnych naczyń, ustawiając je na trzymanej tacy. Wcisnąłem ich tam tyle, ile tylko mogłem zmieści, po czym podszedłem do tej dwójki. Trochę nachalnie wcisnąłem tacę pomiędzy nich, powoli przesuwając ją w stronę Zacha i stawiając tuż przed nim, obok szklanki z drinkiem.
- Najmocniej przepraszam, że przeszkadzam panu już w zbyt długiej przerwie od pracy, ale jednak nalegam na zakończenie spotkania z piękną panią - rzuciłem cicho ironicznym tonem. Oprócz tych dwoje usłyszał mnie jeszcze barman, po czym uniósł swe brwi i uśmiechnął dyskretnie.
- Nie widzisz, że jestem zajęty? - rzucił niezbyt przychylnym tonem.
- Jakbyś nie zauważył, też jestem zajętym człowiekiem. Zanoszę jedzenie, sprzątam stoliki, odbieram zamówienia. Niestety nie mam już na tyle kompetencji, by po raz kolejny obsługiwać twoich klientów, których zacząłeś, a potem się rozpłynąłeś.
- Francess o wszystkim wie, a teraz…
- Oh, jakoś zapomniała o tym wspomnieć, kiedy Gabe zawoził ją do szpitala. Biedactwo skręciła kostkę, może jednak zadzwonię i się jej zapytam, co mam w takiej sytuacji zrobić? Jeszcze nie zapamiętałem w jaki sposób są ponumerowane stoliki, ale co tam, najwyżej pomylę klientów - wzruszyłem ramionami, jak gdyby nigdy nic. - Powiem, że kolega po fachu tak mi pomagał - wbiłem oczy w mężczyznę, na którego twarzy zaczęła malować się złość. Może był leniwy, ale jak widać nie taki znów głupi. Poczekałem chwilę aż pożegna się wylewnie ze swoją towarzyszką.
- Pan spod piątki życzy sobie dolewki wina - rzuciłem za nim na odchodnym. Nie otrzymałem już odpowiedzi. Zostałem za to z tacą naczyń, których nie raczył ze sobą zabrać.
- Pani wybaczy jeśli przerwałem takie… miłe spotkanie, lecz niektórzy powinni się umawiać poza pracą - zabrałem tą ciężką tacę, posyłając kobiecie lekki uśmiech. To już drugie spotkanie, podczas którego za coś ją przepraszałem, przez co zrobiło mi się trochę głupio. - Pięknie pani gra. Ciekawie łączy Mozarta z Armstrongiem, by skończyć czymś bardziej nowoczesnym i zaskakującym. Może kiedyś znajdę czas, by wysłuchać koncertu w całości - jako że zawsze byłem w pracy gdy odbywały się koncerty, nie liczyłem, aby taki dzień szybko nadszedł.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {25/08/23, 01:57 am}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==
Ku mojemu zaskoczeniu zamiast przejść obok nas blondyn zatrzymał się. Nie, raczej wcisnął się pomiędzy mną i Zach'iem. Powoli popijając drugi drink przysłuchiwałam się i obserwowałam reakcje Zach'a. Nowy kelner najwyraźniej wiedział, jak do niego dotrzeć. Uśmiechnęłam się pod nosem i kątem oka zauważyłam, że barman zrobił podobnie. 
Ostatecznie Zach wstał z miejsca i wrócił do roboty bez pożegnania. Nie oczekiwałam pocałunku w dłoń czy policzek, ale nawet "dziękuję za przyjemną rozmowę"? Nie zamierzałam go za to za bardzo posądzać. Sama również się nie odezwałam. Jedynie odprowadziłam go wzrokiem. 
Wtedy usłyszałam głos blondyna i spojrzałam w jego kierunku. Chyba był to pierwszy raz kiedy spojrzałam mu w oczy i mogłam lepiej mu się przyjrzeć. Nagle poczułam dziwne mrowienie na karku i prawie uniosłam dłoń aby rozmasować to miejsce, ale jedynie mocniej złapałam za szklankę w dłoni. Ktoś włączył klimatyzator? Nie potrafiłam inaczej tego wytłumaczyć. 
Chciałam skomentować, że nie musiał przepraszać. W sumie, byłam mu dłużna, że pomógł mi szybciej uciec od Zach'a. Ale wtedy dodał komentarz na temat mojego grania i odrobinę mnie zatkało. Po części ponieważ nie spodziewałam się takiego komplementu. Po części ponieważ wciąż nie mogłam oderwać oczu od jego wzroku. Czy byłam pijana?
Udało mi się wziąć w garść i posłałam mu delikatny uśmiech.
- Dziękuję. Nie sądziłam, że ktoś zauważy. Zgaduję, że musisz grać na jakimś instrumencie - nie trzeba być jakimś tam maestro aby zauważyć pewne rzeczy i zmiany w tradycyjnej muzyce, ale rzadko ktoś komentuje to na głos.
- Mogę zdradzić tobie pewien sekret? - nie czekałam na odpowiedź, bo zawsze była taka sama. Ludzie, a już zwłaszcza mężczyźni, lubią czuć się ważni, jakoś wyróżnieni od innych. Sekrety w pewnym sensie daje im złudne przeczucie, że właśnie tak jest. 
Pochyliłam się odrobinę w jego kierunku, na tyle ile mogłam aby przypadkiem nie spaść ze stołka barowego.
- Nienawidzę grać na fortepianie - może nienawiść to zbyt mocne słowo, ale pasja do grania dawno minęła. A szkoda. Jako dziecko uwielbiałam być otoczona muzyką. Cieszył mnie balet, gra na różnych instrumentach, ale wtedy moi rodzice uznali, że skoro mam do tego talent to powinnam jedynie na tym się skupić. Jak najbardziej go wykorzystać. Dzielić się moim talentem z całym światem. Zrobić karierę w muzyce, tak jak babcia, która grałam przed prezydentem Korei Południowej dwa razy. Nie raz, dwa razy! Mama miała lekką obsesję na punkcie tego abym kontynuowała to co babcia zaczęła. Tymczasem babcia miała wyjebane na takie rzeczy i rozumiała mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Kuźwa, powinnam niedługo zadzwonić do dziadków, sprawdzić jak się mają. 
Odsunęłam się od kelnera i wypiłam trochę więcej swojego drinka.
Teraz jesteś mi winien jeden sekret, ale proszę się nie spieszyć. Wolę poczekać na jakiś dobry sekret, nie byle co. Czy taka umowa tobie pasuje, panie...? - uniosłam delikatnie brew oczekując jego odpowiedzi. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu byłam szczerze zainteresowana poznaniem kogoś nowego. Chociaż nie powinnam. Nie zapomniałam co się wydarzyło ostatnim razem. Jak skończyły się moje relacje z Xavierem. Dlaczego musiały się skończyć. Nie mogłam o tym zapomnieć.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {25/08/23, 08:27 pm}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739

Kiwnąłem głową lekko zaskoczony takim wnioskiem ze strony kobiety. Osobiście chyba bym nie potrafił ocenić, czy randomowy człowiek gra na jakimś instrumencie, czy po prostu zna się na muzyce. Może gdyby matka tak uparcie nie uczepiła się jednej wersji, pozwalając mi wybrać gitarę bądź perkusję, byłbym o wiele lepszym muzykiem i robił to z większym entuzjazmem.
- Kiedyś grałem na skrzypcach - przyznałem w końcu. Bez sensu było ukrywać skoro to zauważyła. Lekko też uniosłem brwi, kiedy kobieta wspomniała o sekrecie. Trochę mnie to zdezorientowało, bo i po co miałaby zdradzać coś nieznajomemu? Przecież równie dobrze mogłem wszystko wygadać każdemu, kto chciał tego słuchać. Doszedłem więc do wniosku, że to o czym mówiła, musiało wcale nie być aż takim sekretem. A w każdym razie takim, że jeśli dowiedzą się o tym inni, nie będzie z tego rozpaczać.
- Dominic - przedstawiłem się kobiecie, przez dłuższą chwilę zatrzymując na niej spojrzenie. Jej propozycja jakoś niezbyt przypadła mi do gustu. Nie planowałem zdradzać swoich sekretów dopiero co poznanej kobiecie, nawet jeżeli była piękna i była posiadaczką zniewalającego uśmiechu. Dopiero co się sprowadziłem, zaczynałem poznawać najbliższe otoczenie, wolałbym uniknąć niechcianych przypadków.
- Wie pani, jeśli zdradzi się komuś sekret, to on już wcale nie jest sekretem. Chyba że mówimy o sekretach, o których już każdy wie, wtedy nazywa się to plotką. A kim jestem, by mieć sekrety bądź powody, dla których ktoś miałby o mnie plotkować? - uśmiechnąłem się lekko, grając w jej małą grę.
- Powiem pani. Jestem kelnerem, który musi wracać do pracy. Zach się zaraz zapieni i wścieklizny dostanie widząc, że sobie tu rozmawiamy. Dlatego życzę miłego wieczoru oraz… lepszych adoratorów na przyszłość - dodałem ostatnie zdanie już nieco ciszej, by nie usłyszał tego nikt niepowołany. Zach może był dobrą partią pod względem finansowym, za to jego głupie, dziecinne zachowanie było poniżej normy.
Po tym pożegnaniu zabrałem tacę i opuściłem swoją dotychczasową towarzyszkę. Żałowałem, że nie mogłem poświęcić jej więcej czasu. Zach zacząłby obmyślać plan jak skutecznie uprzykrzyć mi życie na tysiąc różnych sposobów. O ile już tego nie robił. Może kiedyś będzie nam dane ponownie porozmawiać w bardziej przyjaznych warunkach.
Ta nieoczekiwana krótka wymiana zdań skutecznie poprawiła mi humor na resztę wieczoru i nawet nawał pracy tego nie zmienił.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {26/08/23, 12:33 am}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==
Odpowiedź Dominica była... Szokująca? Nie, nie tak to bym określiła, ale zdecydowanie sprawiła druga brew również się uniosła. Nie takiego sekretu oczekiwałam. Nie takiej odpowiedzi. Dominicowi skutecznie się udało abym zamilkła i odprowadziła go wzrokiem, gdy wrócił do pracy.
- Hej, Nadine - po chwili odwróciłam się w kierunku barmana. - Daj chłopakowi spokój. To dobry człowiek i widać, że zależy mu na tej pracy.
- Znacie się? - może w taki sposób mogłabym dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat. 
- Nie, ale Francess go chwali. 
Francess. O ile dobrze pamiętam to kelnerka, która często narzeka na Zacha. Ciekawe czy wie, że Zach również za nią nie przepada?
- Czemu powiedziałeś, że mam dać Dominicowi spokój?
Barman uśmiechnął się rozbawiony. Jakbym niepotrzebnie pytała, jakbym znała na nią odpowiedź. I chyba tak było, bo usłyszałam to czego najbardziej nie chciałam usłyszeć.
- Chyba nie chcesz zniszczyć życie kolejnej osobie, prawda?

~*~

Posłuchałam się rady barmana i nie próbowałam kontynuować żadnych rozmowów z Dominiciem. Jedynie witałam się z nim lekkim uśmiechem lub krótko machając. Tłum ludzi w restauracji również pomagał nam utrzymać dystans i nie wchodzić sobie w drogę. 
Rozpoczęcie semestru również sprawiło, że zapomniałam o mężczyźnie. Czekało na mnie wiele spotkań z moim doradcą, profesor Highland. Mężczyzna był strasznie inteligentny i to podczas jego wykładów zostałam zainspirowana aby kontynuować swoją edukację. Kto wie, może kiedyś kogoś również zainspiruję. Wątpię, że to się stanie podczas Introduction to Art 101. Jako pomoc dla wykładowcy będę głównie siedzieć w kącie, nie do końca słuchając o czym mówi i bardziej skupić się na tym aby sprawdzać wypracowania jego studentów. Jednak takie są wymagania. No i zawsze mogło być gorzej.
Na szczęście nie czekał na mnie taki los już w pierwszy dzień semestru. Miałam czas aby skupić się na własnych wykładach, a raczej przygotowywaniach na pracę, która już niecierpliwie na mnie czeka. Czy znajdę czas aby wrócić do hotelu? Mój kalendarz krzyczał, że nie. Moje konto bankowe mówiło co innego. 
Wpatrywałam się w swój telefon, zrozpaczona ilością pieniędzy, a raczej ich brakiem. Idąc z jednego końca kampusu na drugi próbowałam zdążyć na spotkanie z profesorem Highland i w międzyczasie zdecydować czy byłabym okropną córką, gdybym napisała do taty i poprosiła o trochę pieniędzy. Raz w miesiącu magicznie pojawia się trochę więcej pieniędzy na moim koncie, ale podręczniki wciąż są drogie, a rent trzeba wciąż płacić.
Zamyślona przez przypadek wpadłam na kogoś i telefon wypadł mi z rąk. Przeklęłam pod nosem, gdy usłyszałam, jak coś pęka. Z kwaśną miną podniosłam telefon aby ujrzeć pęknięte szkło. Nie było tragedii, ale nowe linie wzdłuż telefonu były oczywiste. 
- Przepraszam. Nie patrzałam, gdzie idę - odwróciłam się w kierunku osoby i na sekundę mnie zamurowało.
- Dominic - uśmiechnęłam się grzecznie, ale w głowie panowała panika. O nie. Czy mnie śledził? Znowu ktoś uparty się znalazł? Jeżeli wie, gdzie studiuję czy również wie, gdzie mieszkam? Czy Matt będzie musiał z nami zamieszkać dla bezpieczeństwa mojego i Jess? Co ja powiem rodzicom? Czy powinnam cokolwiek im mówić?
Wzięłam głęboki wdech i wydech, próbując uspokoić swoje nerwy.
- Studiujesz tutaj? - zapytałam aby jednocześnie dowiedzieć się o nim trochę więcej, ale jeszcze nie potwierdzić, że sama jestem studentką w Royal College of Art.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {26/08/23, 12:43 pm}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739

Pozostałe dni do rozpoczęcia semestru spędzałem niemal w całości w pracy. Potrzebowałem jak najwięcej zarobić, a nadwyżkę odłożyć do oszczędności. Za pierwszy miesiąc nauki zapłaciłem z góry, gdy tylko okazało się, że zostałem przyjęty. Dostałem przy tym listę niezbędnych rzeczy, które już powoli gromadziłem. Większość z nich już miałem w domu, a po pozostałe wybrałem się na zakupy dzień przed rozpoczęciem. Matka widząc to strzeliła na mnie jeszcze większego focha niż dotychczas lecz zdążyłem się przyzwyczaić do jej wahań nastrojów. Głównie tych bardziej męczących. Niestety nie udało mi się jej jeszcze namówić, by znalazła sobie nowego psychologa tu, na miejscu.
Pozostały wolny czas, jaki miałem, poświęcałem na sprzątanie swojego strychu. Po pozbyciu się całego kurzu, co było prawdziwym wyzwaniem, zabrałem się w pierwszej kolejności za okno. Jego rama była w dość kiepskim stanie, dlatego postanowiłem sam ją naprawić. Nie żebym potrafił bądź w przeszłości robił takie rzeczy, ale od czego są tutoriale na YouTube? W dodatku musiałem nauczyć się robić wszystkie te "męskie" rzeczy, bo przecież do każdej pierdoły nie będę wzywać fachowca. Zbankrutowałbym na starcie. Powoli zatem przeprowadzałem mały remont. Raz zjawił się pan Smith, ciekawy co wymyśliłem. Słysząc o tym, co zaplanowałem tam zrobić, zgodził się na oficjalny wynajem tego pomieszczenia. Tylko miałem nikomu nie mówić, ile płaciłem.
W pierwszym dniu szkoły byłem nieco zmęczony, ale i również podekscytowany. W końcu zaczynałem coś, co musiałem latami przekładać z różnych przyczyn. Pierwsze zajęcia były bardziej zapoznawcze. Grupy również nie były duże, w mojej było zaledwie piętnaście osób. Niektórzy już się znali, zapewne z wcześniejszy lat. Dla mnie każda twarz była nowa i nie potrafiłem określić, kto był kim. Może z wyjątkiem niektórych profesorów, bo widziałem ich twarze na oficjalnej stronie internetowej uczelni. Tak samo myślałem, że miną wieki, zanim zacznę pamiętać rozłożenie pomieszczeń oraz to, gdzie, w którym z budynków miałem następne zajęcia. Na szczęście znalazłem mapkę, z której właśnie korzystałem. Ledwie zorientowałem się w miejscu, w którym się znajdowałem, kiedy ktoś na mnie wpadł, uderzając w plecy. Usłyszałem jak coś upada, a następnie spod czarnych włosów spojrzały na mnie szare tęczówki znajomej kobiety.
- Cześć - uśmiechnąłem się szeroko w jej stronę. Może ona byłaby w stanie mi pomóc.
- Tak, właśnie zaczynam pierwszy semestr na malarstwie. Już myślałem, że mnie nie przyjmą, bo trochę późno złożyłem wniosek, ale udało się. A ty, co tutaj robisz? Myślałem, że… no wiesz… ktoś taki jak ty koncertuje po świecie, a nie biega po uczelniach - zmieszałem się mówiąc to. Trochę głupio to zabrzmiało, ale właśnie tak sobie wyobrażałem życie Nadine.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {26/08/23, 04:58 pm}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==
Prawie wywróciłam oczami na słowa Dominica. Prawie. Powstrzymałam się od takiej reakcji, inaczej Dominic mógłby źle to zrozumieć i musiałabym tłumaczyć całą swoją historię. Naturalnie, nie chciałam tego robić i byłam przekonana, że mężczyzna nie wiedziałby jak zareagować na taką wielką falę informacji. Dlatego lepiej było zignorować to, że przed chwilą zabrzmiał odrobinę, jak moja matka.
- Gdybym koncertowała po całym świecie to cały ten świat dowiedziałby się o moim sekrecie - mimo podejścia Dominica do terminologii tego słowa to brak większego entuzjazmu do grania na fortepianie nie było wiedzą dla wszystkich. Oprócz mojej najbliższej rodziny, Jess i teraz również Dominica nikt inny nie wiedział, że wolałabym własnoręcznie wyprać gacie moich braci, niż codziennie grać na instrumencie. No dobrze, może nie do końca wolałabym prać bieliznę innych, ale przez ułamek sekundy wzięłabym to pod uwagę.
- Robię magisterkę z historii sztuki - dodałam i wytłumaczyłam moją obecność na uniwersytecie. - Zacząłeś studia w tym semestrze, tak? Nie masz przypadkiem wykładów z Introduction to Art 101? - gdybym zobaczyła Dominica na jutrzejszej pierwszej sesji spojrzałabym w kierunku nieba i zaczęła się zastanawiać czy ten świat faktycznie jest tak ogromny, jak mówią. Albo czy wszechświat chce coś mi powiedzieć. W głowie wciąż słyszałam słowa barmana, ale przecież nie będę nagle bez powodu nieuprzejma. Zwłaszcza, że prawdopodobnie będziemy czasami na siebie tutaj wpadać.
Odwróciłam wzrok z jego twarzy i zauważyłam, że używał mapkę. Mój uśmiech trochę się poszerzył, gdy przypomniałam sobie mój pierwszy tydzień tutaj. Biegałam zestresowany, gdy okazało się, że miałam tylko dziesięć minut aby jakoś w magiczny sposób znaleźć się w zupełnie innym budynku na kolejny wykład.
- Który budynek szukasz? Mogę tobie pomóc - szybko zerknęłam na mój biedny telefon aby sprawdzić ile czasu miałam zanim musiałam się pojawić przed gabinetem profesora Highland.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {26/08/23, 06:52 pm}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739

Zamrugałem oczami, ponownie słysząc o rzekomym sekrecie. Przez myśl przeszło mi, czy ona tak naprawdę, czy po prostu ciągnęła swoją grę. Po co robić coś, czego się nienawidzi? Jedyny powód, na jaki wpadłem, to dla pieniędzy. Nie ważne z resztą, nie zamierzałem tego kontynuować bądź w jakiś inny sposób komentować. To nie była moja sprawa.
Nadine robiła magisterkę, co oznaczało, że była tu kilka lat dłużej ode mnie. I przede wszystkim o wiele lepiej znała miasto.
- Tak, zdaje się, że jutro jako pierwsze mam te zajęcia. Nawet wczoraj kupowałem wszystkie materiały z listy. A szukam budynku Battersea. Zdaje się, że kawałek drogi przede mną. Wiesz może jak najszybciej mogę się tam dostać? Mam w sumie piętnaście minut - mruknąłem niezadowolony, że wcześniej nie wpadłem na pomysł, by prześledzić najszybsze drogi. Widziałem też kilka autobusów kursujących, ale tylko sprawdziłem te, którymi mogłem się dostać z domu. Byłem trochę zbyt przejęty innymi sprawami. Teraz było nieco za późno, lecz zamierzałem poprawić ten błąd.
- W rewanżu mogę zająć się tym - wskazałem palcem na zbity ekran jej telefonu. Dostrzegłem jej niezadowolone spojrzenie, gdy wpatrywała się w nowo powstałe rysy, dlatego uznałem, że może chciałaby załatwić to jak najszybciej. - Załatw tylko nowe szkło, a resztę zrobię sam. Na pewno wyjdzie ze trzy razy taniej niż w serwisie. Jeśli chcesz oczywiście - wzruszyłem ramionami, nie do końca pewien, czy jej na tym zależało. Powinna się tym zająć zanim pęknięcie ruszy dalej. Wiele nie trzeba było, wystarczyło mocniejsze naciśnięcie, by oprócz samej szybki pękł cały wyświetlacz.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {26/08/23, 07:35 pm}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==
Słysząc, że jednak miałam rację i będę widziała Dominica regularnie na zajęciach chciałam w tym momencie spojrzeć w górę i zadać wszechświatowi kilka pytań. To również mi udowodniło, że nie powinnam słuchać barmana i jego dziwnej rady. 
Mrugnęłam kilka razy, gdy zaproponował pomoc z telefonem. Nie musiał tego robić, ale byłoby ciężko nie skorzystać z oferty. To nie tak, że nie było mnie stać aby zapłacić za naprawę, ale wolałam dać te pieniądze na coś innego. Na przykład nowy ser, który zauważyłam wczoraj w sklepie. Byłam pewna, że Jess również by się ucieszyła, gdybyśmy wróciły do wspólnych wieczorów, gdy na spokojnie piłyśmy wino, jadłyśmy kawałki sera, i oglądały jakąś tam komedię romantyczną. A mówią, że pieniądze szczęścia nie dają. Oczywiście, że dają. Można nimi kupić tyle sera ile dusza zapragnie.
Tak czy inaczej, przytaknęłam na propozycję Dominica.
- Dziękuję. To bardzo uprzejme z twojej strony.
Szukał budynku Battersea? Stanęłam obok Dominica tak abym mogła lepiej spojrzeć na mapkę. Pokazałam mu najszybszą drogę do budynku i w razie czego dałam mu znać, że może być o kilka minut spóźniony, ale nie będzie tragedii. Przy okazji na chwilę wyszłam z apki i znalazłam kontakty w jego telefonie aby dodać mój numer.
- W razie czego gdybyś znowu się zgubił. I gdybyś chciał się spotkać w piątek po wykładach - gdy upewniłam się, że mój numer jest zapisany w jego telefonie spojrzałam na Dominica. Przez ułamek sekundy poczułam mrowienie na karku, a gdy mrugnęłam przed oczami pojawił się dziwny obraz. Nie byłam do końca pewna co to było, jedynie co potrafiła wychwycić był to chyba stolik z dwoma filiżankami herbaty. Może było to jakieś odległe wspomnienie z dzieciństwa, gdy mama zabierała mnie na herbatę z małymi kanapkami i deserami? Jako mała dziewczynka uwielbiałam takie rzeczy. Wtedy czułam się, jak księżniczka. Tylko dlaczego mój rozum sobie teraz o tym przypomniał? Może było to spowodowane zmęczeniem lub stresem.
Szybko odgoniłam tą myśl i skupiłam się na teraźniejszości.
 - Kilku moich znajomych planuje iść do klubu niedaleko stąd, po drugiej stronie rzeki. Maggie's Club. Wiem z doświadczenia, że czasami jest ciężko poznać ludzi, gdy zaczyna się studia. 
To była prawda, chociaż gdy zaczęłam studia znałam Jess i szybko poznałam nową przyjaciółkę. Mia Mitchell ma niemałą obsesję na punkcie historycznej architektury, więc nic dziwnego, że jej marzeniem od długiego czasu było aby zrobić sobie doktorat w tym kierunku.
Tak wolałam wytłumaczyć moje zaproszenie, niż powiedzieć mu szczerze, że chciałabym spędzić z nim więcej czasu, bardziej go poznać. Nie lubiłam dawać im nadzieję. Flirtowanie jest niewinne, a jeżeli ktoś zacznie pragnąć czegoś więcej łatwo można było to zauważyć i uciec jak najszybciej, jak najdalej. Problem tutaj jednak był taki, że nie będę mogła uciec od Dominica skoro będziemy siedzieć kilka razy w tygodniu w tym samym pomieszczeniu, więc musiałam być bardziej ostrożna. Nie mogłam sobie pozwolić na flirty. 
- Muszę iść, inaczej sama również się spóźnię. Powodzenia - uśmiechnęłam się krótko na pożegnanie i szybszym krokiem ruszyłam na spotkanie z profesorem.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {26/08/23, 08:31 pm}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739

Patrzyłem jak Nadine pokazuje najkrótsza trasę. Wskazała nawet na skrót, dzięki czemu mogłem zaoszczędzić kilka minut niż jakbym szedł głównymi ulicami. Miałem nadzieję, że mimo wszystko uda mi się dotrzeć na czas, bez zbędnego opóźnienia. Może powinienem zainwestować w rower… widziałem, że przy budynkach znajdowało się całkiem sporo miejsc do zaparkowania roweru.
Zanim zdążyłem się odezwać i podziękować, kobieta wbiła w moją książkę kontaktową swój numer. Wcale nie prosiłem o to, nie byłem amebą umysłową, żeby się zgubić mając idealnie wyznaczoną trasę. A jednak z jakiegoś powodu ten gest sprawił, że moje serce odrobinę szybciej zabiło. Stałem tylko i kiwałem głową, gdy dodatkowo wspomniała o wyjściu do jakiegoś klubu. Dopiero jak odchodziła, przestałem gapić się w ekran swojego telefonu.
- Jasne, dzięki! - krzyknąłem za kobietą, machając jej krótko na pożegnanie. Potem odwróciłem się na pięcie i pobiegłem w drugą stronę.

Przez cały wieczór oraz poranek następnego dnia biłem się z myślami, czy przyjąć zaproszenie Nadine. Z jednej strony miała rację i zapoznanie nowych osób w całkiem obcym miejscu było dość trudne. Z drugiej strony to byli jej znajomi. A jeśli było tacy jak ona? Może nie do końca rozpoznawalni, ale jednak z sukcesami na kontach, którzy mogli się pochwalić swoimi osiągnięciami w życiu. Nie pasowałbym do nich.
Kilka razy już nawet trzymałem telefon w dłoni, aby napisać jej odmowną odpowiedź, ale za każdym razem rezygnowałem. Jakoś nie potrafiłem tego zrobić.
W drodze na pierwsze zajęcia wstąpiłem do piekarni po świeże bułki na śniadanie. Z tego wszystkiego zapomniałem wczoraj zrobić zakupy i musiałem sobie rano radzić. Umówiłem się z mamą, że ona miała to dziś zrobić pod moją nieobecność. Nawet zrobiłem jej listę czego potrzebowaliśmy.
Na miejsce pierwszych wykładów dotarłem przed czasem. Oprócz mnie było już kilka osób w tym… oh, no po prostu nie wierzyłem własnym oczom. Podobno robiła magisterkę, co więc przygnało ją na zajęcia dla początkujących?
- Dzień dobry, drogiej pani - uśmiechnąłem się lekko, podchodząc do niej. - Czyżby los ponownie zetknął nasze drogi, szybciej niż na wieczornym spotkaniu? - chyba jej widok pomógł mi dużo szybciej podjąć decyzję niż wcześniejsze przemyślenia. Nie pracowałem dzisiejszego wieczoru, planowałem wrócić do odnawiania strychu, ale co mi szkodziło raz na jakiś czas trochę zmodyfikować swoje plany.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {27/08/23, 01:12 am}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==

Miałam paskudny poranek. Dlaczego? Ponieważ jakiś geniusz wymyślił, że oprócz chodzić na własne zajęcia musiałam również chodzić na te, w których miałam pomagać profesorowi Highland. Na podstawie tego co powiedział mi poprzedniego dnia to moja "pomoc" będzie głównie składać z tego aby oceniać wypracowania, projekty, i gdy profesor nie miał czasu (lub chęci) aby siedzieć w swoim gabinecie w razie czego, gdyby jakiś student miał do niego pytania, ja miałam tam siedzieć przez dwie godziny i się męczyć. Wiedziałam, że mogłam spędzić ten czas aby przygotować się na własne zajęcia i pracować nad wypracowaniami, ale sam fakt, że w każdym momencie ktoś mógłby zapytać drzwi i ja byłabym zmuszona odsunąć swoje sprawy na bok nie za bardzo mi się podobało. Jednak lepsze było to niż płacić za wszystko, a tak to dostałam niemały rabat za naukę w najlepszej artystycznej uczelni. Coś za coś.
Do tego poszłam spać dosyć późno. Przez różnicę czasową zazwyczaj dzwoniłam do dziadków, gdy był środek nocy w Anglii, a w Korei dopiero zaczynał się dzień. Moi bracia rzadko rozmawiali z dziadkami, nie czuli takiego samego przywiązania do nich co ja. No może Jonathan był wyjątkiem jako najstarszy syn i pierwsze dziecko w naszej rodzinie, ale sam zaraz zostanie ojcem i nie miał aż tyle czasu na pogawędki z dziadkami. 
- Pamiętasz ciocię Choi? Jej syn jest prawnikiem. Skończył naukę w Seoul National University* - pamiętałam "ciocię" Choi. Kobieta była sąsiadką dziadków od wielu lat i znała mnie od kiedy byłam małą dziewczynką, która odwiedzała dziadków w prawie każde wakacje letnie. Zawsze przynosiłam słoiki z piklami własnej roboty lub gotowała budae-jjigae jakby chciała całą armię nakarmić. Nigdy tego nie powiedziałam babci, bo serce by jej pękło, ale budae-jjigae cioci Choi był najlepsze na świecie.
Nie mogłam winić dziadków za nieprzespaną noc. Mogłam lepiej zaplanować kiedy do nich zadzwonić. Teraz się męczyłam, siedząc w kącie w drugim rzędzie i obserwując, jak profesor Highland powoli się przygotowuje do pierwszego wykładu. Było mi głupio przyznać, że już teraz oczy mi się zamykały, spragnione odpoczynku. Słysząc jednak znajomy głos od razu się otworzyły i uniosłam swój wzrok. Nie powinnam być zaskoczona widokiem Dominica, a jednak serce zabiło mocniej jakby nie spodziewało się jego widoku.
- Uwierz mi, gdybym mogła to by mnie tu nie było - mruknęłam, obserwując przez chwilę, jak coraz więcej studentów wchodzi do sali. Po chwili jednak usłyszałam, jak moje słowa mogłyby zabrzmieć, więc szybko się poprawiłam. - Jestem tutaj, jako asystentka profesora Highland. Jeden z wielu obowiązków abym mogła skończyć magisterkę. Jeżeli los istnieje obawiam się, że przybrało postać starszego mężczyzny i profesora historii sztuki - wytłumaczyłam i próbowałam znaleźć w sobie więcej energii aby skupić się na Dominicu, niż na moim braku dobrego snu. Zdecydowanie będzie potrzebna mi drzemka przed dzisiejszym wyjściem. Nie zamierzałam go pytać czy zdecydował się przyjść. Nie byłam pewna, jak by to odebrał i nie chciałam aby zaczął myśleć, że zależało mi na tym aby przyszedł. Nawet jeżeli było w tym ziarenko prawdy.
- Wygląda na to, że coraz lepiej tobie wychodzi odnalezienie odpowiedniego budynku. Dotarłeś tutaj przed czasem - zauważyłam, zerkając na czas na swoim otwartym laptopie. - Jak minął pierwszy dzień wykładów? Czy również zauważyłeś, że wszyscy na tej uczelni strasznie dbają o swoją estetykę? Oh, czy jest jakaś młoda studentka lub student, którzy wpadli tobie w oko? - pod koniec uśmiechnęłam się ciekawa jego odpowiedzi. Dobrze pamiętałam tą ekscytację i hormony, które można nawet poczuć w powietrzu. Jeżeli wystarczająco się na tym to w tej sali też to czułam. Teraz to trochę inaczej wyglądało. Teraz było w tym więcej gier i trzeba być bardziej cierpliwym. Jednak ci co dopiero zaczynają życie na uniwersytecie często przychodzą gotowi na wszystko i wszystkich.


*Gdy Nadine rozmawia z dziadkami to zazwyczaj rozmawia z nimi po koreańsku
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {27/08/23, 10:08 pm}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739

Uniosłem lekko brwi, słysząc taką odpowiedź. Nadine zdecydowanie nie wyglądała na zachwyconą, musiałem to przyznać. Sprawiała wrażenie, jakby z rozkoszą chciała komuś nawtykać, a później pójść spać. Nie powinienem mówić jej, że te cienie pod oczami całkiem sporo wyjaśniają, wolałem się nie narażać. W dodatku musiała być wzorową studentką, skoro awansowała na asystentkę. Mądra i ładna, nie zawsze te dwie cechy idą ze sobą w parze.
- Tak, dzisiaj lepiej przestudiowałem trasę. Jeszcze nie znam na tyle Londynu, ale mam nadzieję, że się nie zgubię gdzieś w połowie drogi - powiedziałem. Od razu przypomniały mi się wczorajsze słowa kobiety, odnośnie tego. Chyba nie śmiałbym do niej zadzwonić w takim przypadku. Wolałbym pytać przechodniów.
- Widzę, że ktoś oprócz dzielenia się swoimi, lubi także poznawać sekrety innych - uśmiechnąłem się lekko, kiedy zasypała mnie pytaniami. Na dwa pierwsze mógłbym bez problemu odpowiedzieć, to przecież nic takiego, jednak trzecie było dość prywatne, nawet jeżeli rzucone żartem. Mógłbym skłamać, mógłbym w jakiś inny sposób się wykręcić od odpowiedzi. Mogłem również powiedzieć prawdę i obserwować, czy wzięła moje słowa na poważnie.
- Przyznam, Brytyjczycy zdecydowanie bardzo dbają o swój wizerunek. I mają tu piękne kobiety. Jednak cieszę się, że ostatecznie skończyłem tutaj, a nie w Australii wśród węży i jaszczurek. To… taki mały sekret, który mogę ci zdradzić - powiedziałem, wspominając wybór nowego miejsca do zamieszkania. Od początku namawiałem matkę na Australię, ale ona uparcie odmawiała, obawiając się najbardziej węży i pająków. Koniecznie chciała w Kanadzie lecz tu ja odmawiałem, gdyż było to zbyt blisko naszego starego miejsca zamieszkania. Stanęło więc na czymś prawie pomiędzy. Tak mocno naciągane pomiędzy lecz póki co nie miałem co narzekać.
- Ekhm - dopiero teraz zwróciłem uwagę na mężczyznę, o którym wspominała Nadine. Spojrzał na nas znad okularów i pokręcił lekko głową, wracając do swojej pracy. Może usłyszał o czym mówiliśmy i nie spodobało mu się to? Zajęć raczej nie planował jeszcze zacząć, mieliśmy dziesięć minut do rozpoczęcia. Niemniej jednak konsternacja została.
- Widzę, że ani bar w hotelu, ani uczelnia nie są odpowiednimi miejscami na dzielenie się sekretami - powiedziałem to już o wiele ciszej, lekko nachylając się w stronę kobiety. - Może kiedyś umówimy się w bardziej sprzyjających okolicznościach na takie rozmowy - zaśmiałem się cicho. Mój uśmiech jednak zamarł na ustach po tym, jak zdałem sobie sprawę, jak mogło to dwuznacznie zabrzmieć. - Na kawie w Starbucks albo w Macu na frytkach.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {27/08/23, 10:56 pm}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==
Skończył tutaj? Czyli nie jest z Anglii. Było słychać po jego akcencie, że w jego rodzinie mogłaby być jakaś mieszanka. W sumie, w samym Londynie jest tylu ludzi, nie każda osoba ma tutaj identyczny akcent, nawet jeżeli tutaj się urodzili i wychowali. Wszystko zależy od tego w jakim języku mówią w domu. Moja mama była dobrym przykładem. Gdy mówi po angielsku to słychać, że nie jest to jej pierwszy język mimo tego, że mówi biegle. Dlatego zazwyczaj nie osądzam aby nie zakładam, że ktoś jest Brytyjczykiem czy nie.
Jednak na podstawie słów Dominica zrozumiałam, że nie tylko nie jest z Londynu, ale pochodzi z innego kraju. Jego akcent był zdecydowanie bardziej amerykański niż australijski. Ciekawe, jaka jest jego historia, dlaczego jest teraz w Londynie. Może nie był to dokładnie sekret (chociaż kto wie, nie znałam go przecież i może jest międzynarodowym szpiegiem, który ukrywa się w Londynie), ale ta informacja bardziej mi przypadła do gustu, niż jego poprzedni sekret.
Spojrzałam lekko skołowana w kierunku profesora Highland. Przeszkadzało mu to, że rozmawiałam z jego studentem? Szczerze wątpiłam. Wiem, że poniekąd powinnam teraz "pracować", ale przecież mieliśmy jeszcze kilka minut na rozmowę. Może coś wspomni o tym przy naszym następnym spotkaniu. 
Słysząc propozycję Dominica wróciłam do niego wzrokiem i odwzajemniłam jego uśmiech. W głowie krzyczał głosik, który mówił w kółko "Nie! Nie! Powiedz nie!", ale nie miałam większego problemu aby zignorować ten głosik i zdeptać go, jak robaka. Przynajmniej na tą chwilę.
- W porządku - odpowiedziałam próbując wciąż brzmieć uprzejmie, ale nie okazywać mojej ciekawości i chęci aby zadać mu więcej pytań. - Mam godzinę przerwy po tym wy... - przerwałam, gdy nagle sobie przypomniałam, że raczej powinnam skorzystać z wolnego czasu na nauce. Tak, Nadine Hawford nie lubi zwlekać z takimi rzeczami. Im szybciej zacznę i odnajdę rytm nauki oraz pracy w tym semestrze, tym szybciej będę mogła ocenić czy mogłabym wciąż dorabiać w hotelu. 
- Może w poniedziałek, jeżeli masz czas? - zaproponowałam i druga myśl przyszła mi do głowy. - Czy to oznacza, że spędzasz dzisiejszą noc w komforcie własnego domu, z książką w łóżku? - zapytałam w lekki i odrobinę żartobliwy sposób aby nie zabrzmieć, jak... Jak Jess, gdy ledwo co wydusiła z siebie odpowiednie słowa, gdy po raz pierwszy zaprosiła Matt'a na randkę. Ale przecież nie chciałam pójść na randkę z Dominiciem, była to zupełnie inna sytuacja. Więc dlaczego tak strasznie się martwię takimi szczegółami?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {27/08/23, 11:37 pm}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739

Zacisnąłem lekko usta, gdyż nie do końca wiedziałem co o tym myśleć. Dlaczego zgodziła się tak szybko? W głowie miałem kilka różnych scenariuszy i żaden nie kończył się jakoś miło. Nie byłem tak naiwny, by liczyć na prawdziwą randkę, ale również wolałem nie wystawiać się na nieprzyjemne sytuacje. Z różnymi ludźmi miałem styczność. Nadine może nie wyglądała na wredną babę, co nie znaczyło, że taka nie była. Znałem ją głównie z widzenia i z plotek. Była całkiem miła tylko… no właśnie, nie zamierzałem robić sobie nadziei, gdy byłem dla niej tylko kolegą z pracy, a teraz i z uczelni.
- Kończę o siedemnastej - powiedziałem zanim dokładniej przemyślałem swoją odpowiedź. Dobra, trzeba zacząć być bardziej ostrożnym od tej chwili.
- Nie wiem, czy będę mieć ochotę na książkę po tym wieczornym spotkaniu. Raczej jestem typem, który woli się wyspać jeśli ma możliwości. Może gdyby ta książka miała ładne, kobiece kształty to bym się skusił… męskich jeszcze nie miałem okazji spróbować. Musiałbym być zdesperowany albo pijany. Albo jedno i dru… - nie dokończyłem myśli, lekko zasłaniając usta dłonią. Poczułem, że pewnie nieco zbladłem, a wszystko przez to, że wygadywałem straszne głupoty. Szczególnie przy osobach, które mi się podobały.
- Przepraszam. Czasem za dużo gadam. Chyba najwyższy czas kupić sobie piłeczkę antystresową - rzuciłem, starając się zabrzmieć beztrosko. Albo znaleźć inny sposób na pozbycie się negatywnych emocji. Gdybym miał więcej czasu, może zacząłbym uprawiać jakiś sport inny niż leżakowanie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {28/08/23, 04:24 am}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==
Obserwowałam i słuchałam Dominica, uśmiech na mojej twarzy coraz szerszy i mniej wymuszony. W pewnym momencie musiałam zacisnąć usta aby nie zaśmiać się na głos i nie zwrócić na nas uwagi wszystkich w pomieszczeniu. 
Piłeczka antystresowa? Zakłopotanie Dominica było... urocze. Niespodziewane tak bardzo, jak same jego słowa. Na chwilę opuściłam swój wzrok i twarz, pozwalając aby włosy pomogły zasłonić na chwilę moją próbę uspokojenia się. Jednocześnie przez kilka sekund wyobraziłam sobie tą "książkę z ładnymi, kobiecymi kształtami". Może się znajdzie dzisiaj dla niego jakąś ładną panienkę? Gdyby tylko Jess by to usłyszała to od razu zabrałaby się do roboty, a później domagałaby się aby Dominic jej wszystko na następny dzień powiedział. Ze wszystkimi szczegółami. Czasami zastanawia mnie to dlaczego Jess nie poszła w kierunku seksuologii. Myślę, że taka kariera bardzo by jej się spodobała. 
Gdy nabrałam pewności siebie, podniosłam wzrok i odsunęłam kosmyki włosów za ucho. 
- Czy moja obecność ciebie stresuje, Dom? - zapytałam z lekko uniesioną brwią.
Nie powinnam go o to pytać. Nie tym samym głosem i tonem, który używam z mężczyznami, jak Zach. Dominic nie był, jak Zach, nie zasługiwał na takie zagrywki. Ale nie mogłam się powstrzymać. Dobrowolnie zaprzeczam sama sobie. W jakim był to sens czy logika? Właśnie nie było i sama nie mogłam siebie zrozumieć. Byłam tym mocno skołowana. Może powinnam zrobić, jak zalecał Matt i w końcu znaleźć sobie teraupełtkę. Może będzie mógł mi kogoś polecić. 
- Nadine? - spojrzałam w kierunku profesora Highland, który stał obok swojego laptopa, z niezadowoloną miną. Ciężko było powiedzieć z jakiego powodu, ale tym razem mogłoby chodzić o jego urządzenie elektroniczne i jego brak wiedzy, jak podłączyć laptop do projektora. 
- Tylko się droczę - szepnęłam w kierunku Dominica w razie czego, gdyby biedny jeszcze bardziej zbladł. Wstałam z miejsca aby podejść do laptopa profesora i upewnić się, że wszystko działało. Przy okazji profesor poprosił abym od razu nie usiadła z powrotem na swoje miejsce tylko poczekała aż nas przedstawi i aby "każdy student wiedział kim jesteś". Przy okazji również wszystkich poinformował, że jeżeli nie on to ja będę dostępna w poszczególne dni i godziny aby odpowiedzieć na pytania z wykładów lub dotyczące przyszłym wypracowań. Dopiero wtedy mogłam wrócić na swoje miejsce.
Podczas, gdy profesor Highland tłumaczył jego oczekiwania podczas jego sesji, co jakiś czas zerkałam kątem oka w kierunku Dominica uśmiechając się pod nosem, gdy w głowie ponownie odgrywałam moment jego lekko zakłopotania.
Nadine, skup się. Musisz wiedzieć i pamiętać o czym mówi profesor w razie czego gdyby jakaś zguba miała na dzień dobry jakieś pytania.
Tej myśli się trzymałam dopóki nie wróciłam do apartamentu i nie zasnęłam. Musiałam się skupić na studiach, przecież był to mój wybór i moja decyzja aby wrócić. I jak Mia by powiedziała w tej sytuacji, żaden mężczyzna nie jest wart aby twoja kariera, zdrowie i spokój ducha się pogorszyły.
Bardziej wypoczęta i w lepszym humorze przygotowałam się do wyjścia. Ekscytacja Jess również dodała mi więcej energii i zgodziłam się wypić z przyjaciółką lampkę wina przed wyjściem. Gdy dotarłyśmy przed wejściem do Maggie's Club i czekałyśmy w kolejce wspomniałam o Dominicu.
- Ahh, dla niego tak się ubrałaś? - zapytała, poruszając brwiami. Prychnęłam na jej słowa. Zdecydowałam się ubrać czarną sukienkę z rajstopami, prostrzejszego stroju nie mogłam wybrać. I właśnie to powiedziałam na głos.
- Może kolory są proste, ale krótka sukienka przylegająca do ciała? Proszę cię, Nadine, jakbym ciebie nie znała. Czy przypadkiem nie to miałaś na sobie, gdy ostatnim razem wróciłaś do domu dopiero na następny dzień?
Może miała w tym rację, ale wciąż się myliła co do Dominica.
- On jest... - prawie powiedziałam "niewinny", ale wtedy przypomniałam co powiedział wcześniej na temat książki z kobiecymi kształtami. - Jest studentem w Royal College of Art. Nawet gdybym chciała to na nic nie mogłabym sobie pozwolić, później byłoby zbyt dziwnie. Poza tym chyba jest znacznie młodszy ode mnie. Dopiero co zaczął studia.
- Gadasz jakbyś była czterdziestoletnią mężatką, która nie chce romansu z młodszym mężczyzną. W sumie, nie byłoby w tym nic złego. Młodszy partner czasami może znaczyć niemałe przygody w łóżku.
Spojrzałyśmy na siebie, jakbyśmy obie rozmawiały z wariatką. Dalej nie kontynuowałyśmy tematu, przynajmniej nie teraz, ale byłam przekonana, że Jess jeszcze nie raz go poruszy.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {28/08/23, 01:54 pm}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739

Jej obecność zdecydowanie bardziej mnie stresowała niż bym chciał. Bardziej niż bym chciał, aby to zauważyła. W dodatku ton jakim się do mnie zwróciła i zdrobnienie mojego imienia, to nie było coś, czego bym się spodziewał. Wzrokiem śledziłem ruchy jej dłoni, kiedy zakładała włosy za ucho. Miałem wcześniej styczność z kobietami nie raz, ale żadna wcześniej nie wywoływała u mnie takiej reakcji takim prostym gestem. W duchu cieszyłem się, że nie miałem tendencji do rumienienia się, bo wyglądałbym pewnie jak głupek. Albo jak napalony głupek, co nie było prawdą. Po prostu za bardzo mnie onieśmielała.
Zanim zebrałem się do odpowiedzi przerwał nam profesor, którego Nadine nazywała Highland. Może to i lepiej. Wiadomość, iż to było tylko takie droczenie się, również wcale mi nie pomogła. Serce i tak chciało wyskoczyć mi przez gardło.
Podczas gdy kobieta zajęła się zadaniem zleconym przez profesora, usiadłem na jednym z wolnych miejsc na nieco zbyt miękkich nogach. Co za głupota… przeczesałem drążącą dłonią włosy, by się trochę uspokoić.
- Znacie się? - przysunął się do mnie chłopak o jasnobrązowych włosach, intensywnie się we mnie wpatrując.
- Z kim? - zapytałem, nie rozumiejąc.
- No z Nadine, stary, nie udawaj głupka - lekko zirytowany wywrócił swoimi zielonymi oczami.
- To trochę za dużo powiedziane. Po prostu wymieniliśmy wcześniej kilka zdań ze sobą i tyle - wzruszyłem ramionami.
- I tyle? - jego brwi wylądowały śmiesznie wysoko i chyba tylko siłą woli się powstrzymałem od śmiechu. - Jeśli to tylko tyle, załatw mi jej numer telefonu.
- Chciałbyś - tym razem cicho parsknąłem. Jak widać Nadine była dość rozchwytywana, nie tylko w pracy, ale również i na uczelni. - Gdybym miał, nie podzieliłbym się z nikim - odpowiedziałem półorawdą. Miałem jej numer lecz zdecydowanie nie zamierzałem nikomu go przekazywać.
- Może kiedyś - mruknął pod nosem. - W każdym razie znajomi Nadine są moimi znajomymi.
Z Elliottem miałem zdecydowaną większość zajęć. Dzięki niemu poznałem skróty, jak szybciej przejść z jednego budynku uczelni do drugiego. Był strasznie wygadany. Kiedy się dowiedział, że nie jestem miejscowy, uświadczył mnie historią chyba całego miasta. Popatrzył na mnie trochę krzywo, gdy wymsknęło mi się, iż pracuję z Nadine w jednym miejscu. Jak się okazało ona również wpadła mu w oko, widywał ją czasem w klubach ze znajomymi. Z jego gadaniem aż się zdziwiłem, że nie miał odwagi zagadać lecz nie skomentował już tego.

- Znowu gdzieś wychodzisz? - zapytała mama, widząc moje wieczorne przygotowania. Wyjrzała zza kanapy, odrywając się od oglądanego serialu.
- Tak. Z tobą też mogę jutro gdzieś wyjść. Rano mam wolne, możemy iść na jakieś gofry albo kawę - zaproponowałem lecz znów uzyskałem odmowę, a kobieta wróciła do oglądania. Westchnąłem tylko. Już brakowało mi pretekstów, aby jakoś wyciągnąć ją z domu. Wychodziła tylko wtedy, gdy koniecznie musiała. Zazwyczaj tylko po zakupy do sklepu naprzeciwko. Miałem wrażenie, że ta przeprowadzka nie do końca tak dobrze na nią wpłynęła jednak nie mogłem też pozwolić, żeby siedziała całymi dniami przy grobie męża i córki. To nie zwróci im życia.
Wychodząc oczywiście kierowałem się mapką. Tak z grubsza, niektóre drogi już lepiej poznałem.
Przed wejściem do klubu ustawiła się już mała kolejka. Wcześniej nie ustaliliśmy z Nadine gdzie mieliśmy się spotkać, dlatego napisałem jej krótką wiadomość.

Hej. Za chwilę będę, gdzie się spotkamy?
Wysłałem wiadomość, a chwilę później znalazłem się już w środku, gdzie jakiś DJ próbował rozkręcić imprezę. [/justify]
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yulli
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {28/08/23, 04:11 pm}

A New Beginning  VddPhuAAAAABJRU5ErkJggg==
- Nadine! Jess! - w jakiś magiczny sposób usłyszałam znajomy głos, pomimo muzyki z głośników i rozmów wokół nas. Jednak jeżeli Mia miała jakieś magiczne moce byłoby to połączone jakoś z jej głosem. Był głośny i charakterystyczny, dosyć niski jak na kobiecy. Nie jeden raz byłam świadkiem tego, gdy rozmawiała z kimś przez telefon i przez pomyłkę zwracali się do niej per pan. 
Zauważyłam ją z resztą naszej grupy niedaleko baru. Mia machała w naszym kierunku podczas gdy Matt rozmawiał z jakiś mężczyzną i kobietą, których nie znałam. Gdy tylko dotarłyśmy do baru, Mia od razu wcisnęłam nam kieliszek z tequilą i kawałkiem limonki. Bez pytań wypiłam zawartość małego kieliszka i od razu zaczęłam ssać z limonki.
- Nadine kogoś zaprosiła - Jess od razu musiała o tym wspomnieć. Wywróciłam oczami, gdy Mia spojrzała się na mnie z uśmieszkiem.
- Ty? Kogoś zaprosiłaś? 
- Niedawno się przeprowadził tutaj na studia, nie zna za wiele osób. Czy naprawdę nie mogę być uprzejmą osobą bez waszego posądzania?
Przyjaciółki nie odpowiedziały na moje pytanie. Jedynie wymieniły się spojrzeniami zanim podszedł do nas Matt aby przywitać się z Jess i nam przedstawić nowych znajomych. Kyle i Yasmine. Nowi sąsiedzi Matt'a, młodzi ludzie, dopiero co zaręczeni. Nie musiałam spojrzeć w kierunku Jess aby wiedzieć, gdy tylko ktoś wspomniał o zaręczynach, że zaczęła wzdychać i dawać nie do końca dyskretne wskazówki w kierunku Matt'a, że może i ona by chciała ładny pierścionek na palcu.
Poczułam, jak coś wibruje w mojej torebce i wyciągnęłam telefon.
[Nieznany numer] Hej. Za chwilę będę, gdzie się spotkamy?
Odpisałam Dominicowi, gdzie może nas znaleźć i przy okazji zapisałam jego numer. 
- Ughh, teraz będę się czuć bardziej samotnie niż zazwyczaj - obok mnie pojawiła się Mia, która poprosiła barmana o kolejne dwa kieliszki z tequilą. - Myślisz, że Matt zrobił to specjalnie, przyprowadzając kolejną parę zakochanych? Nie wiem, jak sobie radzisz, gdy zostaje u was na noc.
Odłożyłam telefon aby skupić się na rozmowie.
- Nie jest tak źle, przecież potrafią się zachować przy innych. Nie uprawiają seksu w kuchni podczas gdy próbuję sobie zrobić śniadanie.
Mia parsknęła śmiechem, zapewne wyobrażając sobie taką scenę.
- Poza tym powinnyśmy się cieszyć ich szczęściem. I czy przypadkiem to nie ty cały czas mi mówisz, że nie potrzebuję mężczyzny do szczęścia?
- Masz bardzo mądrą przyjaciółkę - odpowiedziała z dumną miną, która po chwili zrobiła się kwaśna, gdy pomiędzy jej usta trafiła limonka. 
Podczas gdy rozmawiałyśmy z Mią na temat mojej magisterki i jej doktoratu, co jakiś czas patrzałam przez ramię aby wzrokiem znaleźć Dominica. W końcu gdy go zauważyłam pomachałam mu. Mia spojrzała w jego kierunku.
- Blondyn?
- Mhm.
- Uroczy.
- Bądź grzeczna - ostrzegłam ją, na co kobieta zaczęła się śmiać.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {28/08/23, 07:32 pm}

A New Beginning  344e6224f227d9f5785fb3a549f96739

Klub był dość spory i chwila minęła zanim znalazłem wspomniane miejsce. Szukałem głównie jej czarnych włosów i… cóż, nie wiedziałem, czego jeszcze miałbym się spodziewać. Wieczorowej sukni, w których ją zazwyczaj widywałem? Tutaj rzucałoby się to w oczy. Niemniej jednak gdyby nie zaczęła machać w moją stronę, nie byłbym w stanie jej rozpoznać. Wyglądała zupełnie inaczej niż zazwyczaj.
- Cześć - przywitałem się z Nadine, by następnie poznać jej dwie najbliższe przyjaciółki. Wydawały się być miłe choć co jakiś czas posyłały dziwne spojrzenia w kierunku Nadine lub moim. Na końcu przywitałem się z kimś, kogo też już zdążyłem w miarę dobrze poznać.
- Nie sądziłam, że akurat ciebie tutaj zobaczę - rzuciła rozbawiona Yasmine. Wraz z Kyle'm mieszkali na tym samym piętrze co ja. Nasze mieszkania były naprzeciwko siebie jako jedyne na tym poziomie.
- Uważasz, że nie potrafię się czasem rozerwać?
- Do tej pory jedyną twoją rozrywką było hałasowanie na strychu - odparł jej partner, co by się zgadzało z prawdą. Pewnie gdyby nie Nadine, do tej pory nie planowałbym nigdzie się wybierać i nadal bym "hałasował".
- Tak mi się zdawało, że skądś znam twoją twarz - odezwał się Matt. Akurat jego nie kojarzyłem. Nie należał do moich najbliższych sąsiadów, a nawet jeśli kiedyś go spotkałem, to nie zwróciłem na niego większej uwagi. - Klatka obok - wyjaśnił, zapewne widząc moją konsternację. Mogło tak być. Niespecjalnie zwróciłem uwagę na pozostałe osoby z innych części budynku.
- A już się martwiłem, że będę znać tylko ciebie - powiedziałem w stronę Nadine, posyłając jej lekki uśmiech. I tak, ulżyło mi, gdy jej znajomi okazali się nie być tak niedostępni jak sobie wyobrażałem.
Chwilę później zjawił się przy nas barman, zbierając kolejne zamówienia. Zamówiłem sour whisky, na co zauważyłem lekkie skrzywienie na twarzy jednej z przyjaciółek Nadine.
- Sour? - dopytała Mia, jakby chcąc się upewnić co do mojego zamówienia.
- Tak. Lubię kwaśne i pikantne smaki - kiwnąłem głową.
- Oh, to zupełnie jak nasza Nadine. Kwaśna i pikantna jednocześnie - zaśmiała się razem z Jess ze swojego żartu. - Jest nieco kwaśna w obyciu.
- Powiedziałbym, że raczej jak chłodne otrzeźwienie.
- I pikantna w swym zewnętrznym wizerunku - dokończyła Jess, poruszając brwiami jakby coś insynuowała.
- Seksowna, można by powiedzieć - sprostowała Mia, jakbym nie zrozumiał aluzji.
- Niecodzienna - odpowiedziałem, odbierając od barmana swojego drinka, którym się chwilowo zająłem, by nie spoglądać za bardzo w kierunku Nadine. Inaczej musiałbym przyznać, że w tym wydaniu zdecydowanie bardziej pasowało do niej "pikantna" i "seksowna" niż "niecodzienna".
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

A New Beginning  Empty Re: A New Beginning {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach