Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Unlucky MeetingWczoraj o 08:19 pmKurokocchin
The Arena of HellWczoraj o 07:44 amMinako88
Eclipsed by you 21/11/24, 06:03 pmKass
From today you're my toy20/11/24, 08:33 pmKurokocchin
This is my revenge20/11/24, 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.20/11/24, 04:34 pmSempiterna
Show me the ugly world (kontynuacja)20/11/24, 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 21%
3 Posty - 16%
3 Posty - 16%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty The Arena of Hell {19/06/23, 08:20 pm}

First topic message reminder :

ARENA PIEKIEŁ


Jak myślisz, jak gorąco jest w piekle?

                Ile drogi Cię czeka nim osiągniesz cel?


Czy możliwa jest wędrówka bez choć jednego upadku?


  Miej oczy szeroko otwarte demony wyczują każdy twój fałszywy ruch

Tutaj każdy koszmar stanie się rzeczywistością

The Arena of Hell - Page 15 1000_F_557194709_zeAorWO85Y29onNqevF3ag1uAgddva2N


Dziewczyna - Minako88
Chłopak - Noé  

The Arena of Hell - Page 15 Tpap20211223125608277ecls

Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {26/11/23, 11:10 pm}

|EURICIA VERECIO|

 Jak  tak bardzo chciał,  to nie widziałam przeszkód, by pokazać,   jak wytwarza się  niektóre eliksiry.  Czy inne mieszanki, których używaliśmy? Może nawet kiedyś Cas sam stworzy jakąś miksturę, która  będzie przydatna w naszej pracy? Albo razem coś  opracujemy i znajdziemy  do niej zastosowanie. Brałam  każdą  ewentualność  pod uwagę. Poza tym mieliśmy  sporo zapasów, by móc w spokoju popracować. Uśmiechnęłam  się do niego  delikatnie. 
  -  Dobrze, masz moje słowo, że jak wrócimy do domu  podszkolę  cię trochę  w tym co umiem. I z moją pomocą zrobimy kilka mikstur. Masz dobrą pamięć, więc nie powinno, być  z tym problemu byś wszystko  dobrze zapamiętał-  nie miałam  wątpliwości, że  jak czegoś  chciał,  to potrafił  się na tym skoncentrować.  Tak damo  jak na misjach czy na moim treningu z bronią.  Co prawda  nasze miecze będą gotowe za bardzo długi czas, ale to lepsze niż nic.
Sprawdziliśmy bardzo dokładnie krąg, nie buchało  od niego  żadnym gorącem, ani też ziemia nie miała żadnych pęknięć.  Totalna cisza i spokój  i tak miało być.
Decyzja Casa odnośnie wyboru pierwszej z dwóch misji  została od razu przeze mnie zaakceptowana.  Mnie było,  całkiem obojętne  czym zajmiemy się najpierw.  Ważne byśmy  pomogli ludziom i mieli  z tego zysk. Może brzmiałam teraz jak materialistka, ale  dla nas którzy musieli uzbierać, trochę pieniędzy przed nadejściem zimy  powinno być to zrozumiałe. Ten rok był dla nas  ciężki  i raczej  nie czułam,  by miało się  tom kiedykolwiek  zmienić.  Bo demonów  przybywało w tym i zapotrzebowanie  na takie osoby jak my stale rosło. Nie rozumiałam, dlaczego tak się działo.  To nie było przecież  normalne, to co się działo.
   -  Myślę, że to  z Meristere możemy mieć  rację i to po prostu zwykły łobuz, który chce nastraszyć  mieszkańców. Na szczęście  podano,  w liście  mniej więcej  lokalizację  tych wygłupów więc  z tym cichym pojawieniem się nie powinniśmy mieć  problemu. Gorzej jak, już  na nas czekają i nici z przykrywki- mruknęłam,  pamiętając jedną z naszych akcji.  Zjawiliśmy się   w środku nocy, by wykryć, kto  rysuje kreda kręgi   na dziedzińcu  jednego  z bogatszych mieszkańców  wioski.  I co się  stało?  Ten idiota właściciel  czekał na nas  i spłoszył  intruza.  Co prawda udało nam się go wykryć  dwie noce  później. Ale zmarnowaliśmy,  dwa dni ustalając wszystkie poszlaki  i sprawców.
Droga do  Con była,  spokojna prowadziła przez las nieduży chwiejny drewniany pomost.  Który wymagał naprawy, ale jakoś nikt nie kwapił  się, by ją wykonać. Nie była  to długa trasa, spacerem dało, się ją  przejść  przy okazji rozkoszując się pięknem przyrody.  Miałam, rację mówiąc, że z moim kolanem wszystko było w porządku.  Nie dokuczało  mi przez całą drogę  do naszego pierwszego zlecenia. Przed naszymi oczami pojawiły się  już pierwsze zabudowania Con.
   - No to jesteśmy  na miejscu. Ta kapliczka miała być gdzieś przy drodze co nie?  Nic tu nie widzę, chyba że to głębiej  w wiosce- podsumowałam, rozglądając się uważnie.  Niczego nie wyczułam, ale mogliśmy stać  nadal w sporej od tego odległości.  Skierowałam swoje kroki już bliżej  wioski. Trzymając się  nadal dość blisko Casa, wolałam, byśmy się  za bardzo od siebie nie oddalali.  Minęliśmy  ledwo kilka domów oraz kątem oka ludzi  idących do pracy lub na mały rynek.  Gdy mój wzrok  spoczął, na małym  budyneczku był drewniany z wyraźnym czerwonym daszkiem i krzyżem na szczycie.  Czyżby to było to? Dało się zauważyć, że mieszkańcy jakby szerokim łukiem omijali ten teren wokół niej.
   -  Wyczuwasz coś?  Poza  tą dziwną aurą, która  bije od środka?- spytałam Casa, by się upewnić, że faktycznie  coś  się  w środku  znajduje. 
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {28/11/23, 12:35 am}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Eri miała rację. Najgorsze w tym wszystkim było to, gdy ludzie oczekiwali naszego przybycia z otwartymi ramionami. Było to miłe, nie dało się zaprzeczyć, kiedy witano nas ciepło i przyjaźnie. Jednak wielu nie zdawało sobie sprawy z tego, jak takie otwarte i jawne gesty przeszkadzały nam w pracy. Jeśli sprawcą był człowiek, to w większości przypadków był płoszony, my traciliśmy cenny czas i nerwy, zlecający pieniądze i ogólnie atmosfera robiła się nieciekawa. Dlatego lubiliśmy pracować po cichu, często po prostu niewidzialnie, dopóki nie mieliśmy całkowitej pewności i jasnego planu na dalsze działania.
Con było małym miasteczkiem (lub też nieco większą wioską) położonym w pobliżu. Wielu mieszkańców pracowało w młynie bądź tartaku, niektórzy pobierali nauki u garbarza czy szewca. Okoliczne miejscowości starały się nawiązywać ze sobą pozytywne relacje. Między innymi stąd też wielu mogło nas kojarzyć.
Kapliczkę szybko znaleźliśmy. W jej pobliżu nie było nikogo, ludzie omijali ją z daleka a ci, którzy dostrzegli naszą obecność, odchodzili jak najszybciej. Coś musiało być na rzeczy, jak uznała Eri, ze środka dało się co nieco wyczuć. Tylko że nie uznałem tego za zbyt niebezpieczne. Może blondynka potrafiła to zrobić lecz nie ja.
- Wygląda mi na to, jakby coś tu było i to całkiem niedawno. Może zniknęło nad ranem wraz z promieniami słonecznymi? - zasugerowałem wiedząc, że niektóre piekielne byty właśnie tak działały. Nocą szalały, by rankiem ukryć się przed ludzkim wzrokiem. Podszedłem bliżej drewnianej kapliczki, by lepiej się jej przyjrzeć. W dłoń chwyciłem sztylet, gdyby w razie czego móc się obronić, ale tam nic nie było. Zajrzałem pod daszek, zbadałem zagłębienie, gdzie ludzie składali różne dary, obszedłem ją dookoła, ale oprócz tej aury nic tu nie znalazłem. Nawet żadnych run bądź śladów od pazurów czy po przypaleniu, jakie często pozostawiały po sobie demony.
- Strzeżcie się, podróżnicy - usłyszałem skrzekliwy głos za naszymi plecami, na co szybko się odwróciłem. Moim oczom ukazała się stara kobieta, opierająca się na sękatym kiju, opatulona burym płaszczem nie pierwszej nowości. Był mocno znoszony, sięgający niemal samych kostek. Krótkie siwe włosy opadały na pomarszczoną twarz, zaś jedno oko miała przysłonięte bielmem.
- Czego mamy się strzec? - spytałem. Jedyne, czego obecnie powinniśmy się strzec, to starych ludzi pojawiających się dosłownie znikąd i to bezszelestnie.
- To miejsce co noc nawiedza demon. Wyje do księżyca, zabija drobne zwierzęta i atakuje ludzi - powiedziała babcia, choć w jej zachowaniu nie dało się dostrzec strachu.
- Spokojnie. Jesteśmy tu po to, żeby to naprawić i pozbyć się demona - odparłem, uśmiechając się lekko w stronę staruszki. Coś było z nią nie tak, ale nie potrafiłem powiedzieć dokładnie co. Może była opętana. Może wcześniej była opętana i wyczuwałem w niej tylko resztki tego. Może była po prostu szalona i stwarzała takie wrażenie.
- Egzorcyści? - spytała, wytrzeszczając swoje oczy to na mnie, to na Eri.
- Można tak powiedzieć.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {28/11/23, 03:24 am}

|EURICIA VERECIO|


   To, że mieszkańcy  omijali tę kapliczkę  szerokim łukiem powinno  dać nam od razu do zrozumienia ,że jest z nią coś nie tak.  Tylko że  poza  tą dziwną aurą, która ją otaczała, nie wyczuwaliśmy zupełnie niczego. Cas nawet  uważnie się jej przyjrzał jej i najbliższemu otoczeniu. I w sumie doszedł do tego samego wniosku co i ja.  Na pewno tutaj coś było, ale teraz pozostawało  w ukryciu. Drgnęłam, słysząc za sobą kobiecy nieco skrzekliwy głos. Jak się  okazało, należał  do bardzo starej kobiety, ubranej w bardzo znoszony płaszcz  opierając się  na kiju. Jakim cudem ona tak szybko się tu znalazła?   Chwilę temu patrzyłam na drogę i  jej nie było.  A stukot,  jej podpory na pewno bym wcześniej  usłyszała. To, co  powiedziała, o zjawiskach  wokół tej kapliczki były  bardzo interesujące.  Mogła stanowić dla nas potrzebne źródło informacji. Skoro tak chętnie dzieliła się  tym wszystkim. Dodatkowo  gdy pojęła, kim jesteśmy, na początku  dało się  zauważyć, że była zaskoczona, lecz po chwili na jej starczej twarzy pojawił się wyraz ulgi.  Nie przestała,  uważnie nas obserwować mocniej podpierając się na kiju.
    - Może  opowie nam pani od kiedy mniej więcej te zdarzenia mają miejsce? Podejrzewam, że to nie jest  kwestia  tygodnia lub dwóch- zwróciłam się uprzejmie  do staruszki.  Ta kiwnęła, lekko głową potwierdzając, moje przypuszczenia.  Co tylko mnie zirytowało, że tak późno po nas posłali.
   -  Wszystkie te zdarzenia zaczęły się dwa miesiące temu moja droga. Na początku tylko owoce szybko traciły na świeżości. Po kolejnych dwóch tygodniach znajdowaliśmy wokół kapliczki martwe nornice czy nawet ptaki. A później te straszne odgłosy. Mało kto już wychodził po zmroku moja droga- opowiedziała to wszystko wyraźnie poruszona tym, co się  działo  z ich świętym miejscem.  Nie byłam za bardzo religijna, ale potrafiłam  to zrozumieć.
   - Dlaczego tak długo zwlekano z wezwaniem odpowiednich osób, by to zbadać? Nie umiem zrozumieć, dlaczego tak długo żyliście w strachu- przyznałam,  współczując kobiecie, na co ta westchnęła  bardzo  słabo.
   - Wezwano takich jednych, ale chyba tylko pogorszyli sprawę.  Bo z ich rzekomej pracy wynikło tylko tyle, że figura naszej  najświętszej zaczęła krwawić.  Wtedy zdecydowano o wezwaniu kogoś  innego- podsumowała, kobiecina mocniej opatulając się płaszczem. 
   - Znowu wezwano nas  w ostateczności.  Dobrze, że przynajmniej sobie o nas przypomnieli- westchnęłam, patrząc na torbę, którą miał przy sobie Cas.
   - Wybacz moja droga, ale czy nie jesteś za młoda na egzorcystkę? Wyglądasz jak moja prawnuczka, która ledwo skończyła dwadzieścia dwie wiosny- mówiąc o niej, wyraźnie wyczuła jaka była  z niej dumna.
Spojrzałam to na nią to na Casa. Jakoś nie wydawało mi się, że wyglądam aż tak młodo.  To było  dziwne, gdy ktoś  mnie aż tak odmładzał.   Ale też  trochę denerwowało, że kto wątpił  w moje kompetencje. Szybko się opanowałam.
   - Jestem znacznie starsza od pani prawnuczki. Proszę się nie martwić poradzimy sobie z  tym co tutaj się zagnieździło-  zapewniłam ją, będąc pewną swoich słów.  Staruszka spojrzała jednak później na Casa.
   - Uważajcie na siebie. Oby wasza pomoc była skuteczna- mówiąc to powoli, zaczęła odchodzić, stukając kijem. Kierując, się powoli  w stronę, rynku.  Spojrzałam na Caspera nie wiedząc, jak się zachować w  tym momencie.
   - Słyszałeś,  jak podchodziła?  Bo ja  dosłownie chwilę wcześniej patrzyłam na drogę i jej nie było. To było wręcz  przerażające- powiedziałam, wzdrygając się ponownie.  
   -  Wykurzamy to teraz, by się ujawniło? W torbie masz proszek, który może od razu  zadziałać.  Stanę za tobą, by w razie czego  odciąć mu drogę ucieczki- zasugerowałam, byśmy mogli przyszykować się do pracy. Mieszkańcy raczej  nie będą nam przeszkadzać.  Nawet  dostrzegłam, że  w tej chwili  nikogo innego poza nami w najbliższej okolicy nie było.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {28/11/23, 10:46 am}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

W milczeniu słuchałem rozmowy pomiędzy Eri a starszą kobietą. Dwa miesiące to właściwie wcale nie taki długi czas, jeśli wziąć pod uwagę, że wcześniej ktoś przed nami się tym zajmował. W dodatku nie wiadomo kiedy do nas wysłano list, a i my nie zabraliśmy się od razu tylko zwlekaliśmy kilka dni… musiałem przyznać, że mimo wszystko dość szybko postanowiono nas zawiadomić. Szkoda tylko, że na samym końcu. Jak wspomniała Eri, znów musieliśmy po kimś naprawiać robotę. Szkoda.
W każdym razie gdy temat zszedł na prawnuczkę babci, straciłem zainteresowanie tą rozmową. Odwróciłem się znów do kapliczki, zbliżając się tylko bardziej. Skoro figura miała krwawić, zapewne krwawiła z oczu. Bardzo standardowo. Przy pierwszych oględzinach nie zauważyłem nic takiego. Na figurze nie było ani śladu krwi.
- Nie słyszałem i właśnie to było super dziwne. Ciekawi mnie, czy miała coś wspólnego z demonem - powiedziałem, oglądając się jeszcze przez ramię za staruszką i jej powoli oddalającą się sylwetką, niknącą wśród domów.
- Wolałbym, żeby utknęło w kręgu - pokręciłem lekko głową z dezaprobatą. Co ta Eri sobie myślała? Podobno to ja byłem ryzykantem, a ona sama chciała zatrzymać demona, nie mając żadnej osłony.
- Wystarczy ten najprostszy. W razie czego miej w gotowości tą fiolkę ogłuszającą - z tymi słowami zaczęliśmy rysować popiołem niewielki krąg wokół kapliczki. Był to tylko okrąg, na którego linii wypisaliśmy cztery najważniejsze runy odstraszające. Po zakończonej pracy łatwo mogliśmy się tego pozbyć, by nie stresować dodatkowo mieszkańców.
- To coś chyba uważa, że to nas wykurzy, a nie my jego - uśmiechnąłem się szeroko w stronę Eri, wskazując jej twarz figury. Babcia miała rację. Z oczu świętej powoli zaczęła płynąć krew. - Spróbuję go wykurzyć - podszedłem ponownie blisko. Figura była dość wysoka, dlatego musiałem stanąć na podwyższeniu z misą do składania darów, by stanąć z nią twarzą w twarz. - To krew tych zwierząt, co? Twoja byłaby brudna i śmierdząca - zagadnąłem, dłońmi obejmując twarz figury w poszukiwaniu źródła tej krwi. Stopniowo przenosiłem je na szyję, ramiona. Zdawałem sobie sprawę, że to dość głupio wygląda, ale w końcu trafiłem na kryjówkę demona. Znajdowała się tuż pod miejscem, gdzie powinny być łopatki. Najpierw poczułem drobne ukłucie w palec, a potem dość głośne wycie dobiegło naszych uszu. Użyłem przy tym proszku, o którym wspominała Eri. Od razu rozpocząłem inkantację, by zniszczyć tą kryjówkę, gdy mała, pokraczna postać z niej wypadła.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {28/11/23, 01:06 pm}

|EURICIA VERECIO|

   Słuchając  Caspera  w razie czego wyjęłam fiolkę  z ogłuszającym eliksirem chowając ją , by użyć jej gdy będzie taka potrzeba. Rysowanie kręgu  nie  zajmowało dużo czasu  tak samo jak umacnianie go runami. Wywabianie  gargulca brunet wziął  na siebie, stałam w gotowości, by  ogłuszyć  stwora. Mężczyzna bardzo dokładnie zbadał figurę,  aż znalazł  tę kryjówkę.  Gdy tylko figura zetknęła się  z proszkiem użytym przez  Caspera pokraczny byt wylądował  na ziemi chcąc rozpostrzeć swe  skrzydła. Wrzask był nie do zniesienia.  Stwór  utkwił w nas soje zimne pomarańczowe oczy, próbując  nas przerazić swymi odgłosami.  Zmrużyłam  oczy, szykując fiolkę.   Dając też  znak Casowi by jak go ogłuszę mógł go się pozbyć.  Gargulec  niemal od razu chciał  wzbić  się w powietrze, ale ku naszej uldze, krąg powstrzymał go i nie mógł  się  zbyt daleko ruszyć.  Dawało  nam to sporą  przewagę. Gdy znów miał, wydać z siebie  ten przeklęty odgłos  rzuciłam, fiolką chcąc go zdezorientować.  Wybuch sprawił, że upadł  na  krąg  z uszkodzonym skrzydłem.  Już nigdzie nie odleci, nie ma szans.
    -  Ucisz się i tak nas nie przestraszysz-  mruknęłam chłodno do stwora.  Gargulec jednak miał jeszcze dość ostre kły i pazury.  Więc  zdecydował się wykorzystać je, by zaatakować  Caspera, to był  akt ukazania, że ma nad nami przewagę. Potwór  jednak nie zauważył, że ten, kogo atakuje, jest uzbrojony.  Sztylet  stanowił  idealną obronę przed  stworem. I jak oczekiwałam,  nie zawahał się go użyć, bo kolejny wrzask  tym razem bólu  rozległ się  po okolicy.  Brudna krew ściekała  ze skrzydeł  gargulca jak i z jego ramion.  Ale nie poddawał się, tym razem obrócił swoją wykrzywioną  twarz w moją stronę.
     -  Ze mną  też nie pójdzie ci tak łatwo- wymruczałam na szybko inkantację, która zatrzymała,  gargulca w miejscu jakby go coś poraziło. To  powinno wystarczyć, by nie mógł się  ruszyć,  nim Cas  wykona ostatni ruch.
     - Trzeba, go do końca załatwić nie wiem, jak bardzo go to zatrzyma- przyznałam, obserwując  cały przebieg zdarzeń, by w razie  czego zareagować. Kiedy tylko  po gargulcu został  zaledwie pył, który miał, nieprzyjemny zapach rozejrzałam się  wokół, by niczego  nie przeoczyć. Schowałam pustą fiolkę do torby.  Spojrzałam na Caspera  i na teren naszej potyczki z gargulcem.
    - Wracając do, tamtej staruszki. Też  wyczułam  od niej coś dziwnego. Może złożymy jej wizytę?  Nim odbierzemy wynagrodzenie za  wykonanie tej misji?  Wolę się  upewnić, że wszystko  jest, tak jak być  powinno- zaproponowałam Casperowi.  Zwykle nie składam takich propozycji, by chodzić  po obcych ludziach.  Jednak to była zupełnie inna sytuacja.  Skoro oboje coś  od niej poczuliśmy.
   - Czeka nas, tu jeszcze sprzątanie,  nim oskarżą nas o próbę dewastacji ich świętego miejsca. Prawdę, mówiąc, nie rozumiem, jak ludzie łatwo przywiązują się do takich miejsc. Tak łatwo przejmowanych przez demony- miałam w tym trochę racji.  Nie raz mieliśmy potyczki z demonami czy gargulcami w kościołach, lub kapliczkach.  Jedynie chochliki wolały czarcie kręgi, a wodniki okolice wody, by wciągnąć  człowieka w jej odmęty, by go utopić lub opętać.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {28/11/23, 11:10 pm}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Walka z gargulcem nie stanowiła dla nas żadnego problemu. To było zaledwie kilka minut, podczas których naprawdę ciężko było się nie krzywić przy wszechobecnym wrzasku. Niby to właśnie wycie, niby skrzek, zwykli ludzie nie musieli się dobrze na tym znać. Sprawiało to jednak, że miałem wrażenie, iż to moje uszy zaraz zaczną krwawić. Po tym, jak już Eri skutecznie unieruchomiła stworzenie, pozbycie się go było tylko krótką chwilą. Mogliśmy go o wiele bardziej podręczyć, ale… no, nie było czasu na to. Niezwykle rzadko się zdarzało, abyśmy faktycznie znęcali się nad takimi bytami. To nie było fachowe postępowanie.
- Możemy spróbować, czemu nie - wzruszyłem ramionami. W końcu już nie raz bawiliśmy się w takie rzeczy i całkiem sprawnie odnajdywaliśmy potrzebne nam osoby, używając do tego różnych metod. Bardziej jak i mniej przyjemnych. Nie uważałem więc, by odnalezienie staruszki stanowiło dla nas kłopot.
- Może zabierzmy się za to sprzątanie od razu. Lepiej nie zostawiać niczego, co ktoś mógłby wykorzystać przeciwko nam - westchnąłem. Co prawda jeszcze nie zdarzyło się, aby ktoś użył kręgu w niewłaściwy sposób, nie znając kompletnie jego działania. To nie takie proste coś przywołać nie mając kompletnie żadnej wiedzy w tym temacie. Mimo wszystko wolałem być bardzo ostrożny w tym temacie.
- Może lepiej zastanowić się dlaczego demony lubią takie miejsca? Niby święte, a jednak nie do końca. Skoro demony mają taki łatwy dostęp, to tylko oznacza, że zło musiało już wcześniej tam wstąpić. Nie mówię o zwykłych ludziach. Prędzej ci, którzy poważnie zgrzeszyli, a powinni strzec tego miejsca i być jego opiekunami. Z resztą, nie jesteśmy od nawracania ludzi - uznałem na koniec. Jeśli ludzie chcieli być źli i sprowadzać demony, to tacy byli. My co najwyżej mogliśmy wyjaśnić im, że winne są ich czyny, ale co robili z tą informacją, to już nas nie interesowało. Czasem wracaliśmy po kilka razy w jedno miejsce.
Nie tracąc za wiele czasu znalazłem kilka gałęzi, czyniąc z nich prowizoryczną miotłę, aby roznieść pozostałe pyły. Kiedy nic już nie przypominało ani kręgu, ani naszych znaków, mogliśmy zostawić kapliczkę w spokoju i udać się na poszukiwanie babci.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {29/11/23, 01:58 am}

|EURICIA VERECIO|

  Podczas gdy Cas zajmował się  sprzątaniem tak zwanego miejsca zbrodni.  Ja chowałam  składniki, których do końca nie zużyliśmy do torby. Dużo nie potrzebowaliśmy do tej jak na nasze możliwości  łatwej walki.  Dawno już tym kreaturom nie udawało się  nam zrobić żadnej fizycznej krzywdy. Może tylko uszy trochę pobolewały, ale mijało to po jakiejś chwili góra trzech. A jedynym  odruchem, który  okazywał, że nie było to przyjemne, był lekki grymas na twarzy. Pomogłam Casowi zetrzeć runy, by nie został po nich żaden ślad. Temperatura zmieniła się  i było trochę cieplej i jakby  też… przyjaźniej?  Jeśli można tak to określić.  Czyżby ten gargulec roztaczał też jakąś mroczną aurę, której  teraz się pozbyliśmy?  Mogło,  tak być  nie odrzucałam żadnej z opcji w tej pracy.
  -  Nawet nie zamierzam ich nawracać. Bo jeszcze uznaliby, nas  za podróżnych szarlatanów.   A tych niestety  bywa coraz więcej.  Sporo nas kosztowało, by osiągnąć to, co mamy.  Jeśli naszym zadaniem jest naprawianie szkód po tych, co nawalili, niech tak będzie, ważne, żeby mieszkańcy żyli  w spokoju. Choć na ich miejscu oczyściłabym te kapliczki szałwią  lub jaśminem- stwierdziłam  po chwili zastanowienia i pewnie to przekażę też  podczas spotkania  z władzami tej wioski.  By  na wszelki wypadek zapobiegli kolejnej takiej sytuacji.
  - Grzesznicy hmm?  Dziwnie to brzmi  z naszych ust kiedy sami nie jesteśmy święci.  Ale fakt  nie robimy niczego, by czynić zło. Więc w porównaniu do nich to mamy większe prawo, by tak o sobie mówić- nie miałam pojęcia, skąd pojawiły się  moje myśli.  Raczej nigdy aż tak  się  w to nie  zagłębiałam.   Nie poruszyłam już tego  tematu, za to  uśmiechnęłam się, że byliśmy  zgodni  w odszukaniu tej kobieciny.  Ta energia, może nie była silna, ale bardzo się wyróżniała.  A, my mieliśmy jeszcze trochę czasu, by rozejrzeć się  po Con.  Gdy wszystko zostało  już ogarnięte w kapliczce i jej pobliżu  mogliśmy ruszyć dalej. Pokierowaliśmy się  w stronę rynku drogą, którą zapamiętałam, że szła staruszka. Za  rynkiem ciągnęła się  nieduża ulica małych domów z niedużymi podwórkami, po jednej jak i drugiej stronie.  Wszystko było tu nawet dość  zadbane. W naszym miasteczku też było dość  czysto, ale w tym było lepiej. Zatrzymałam się , prawie na końcu ulicy przed ostatnimi czterema domami.
  - To musi być gdzieś  tutaj. Tylko nie wiem, który to dom- przyznałam, rozglądając się.  Z jednego z domów, wyszedł  chłopiec z niedużym koszykiem na zakupy.  Uśmiechnął  się w geście powitania. Co nam szkodziło zapytać?
   -  Pewnie się śpieszysz na rynek. Jednak czy mógłbyś nam pomóc?  Szukamy pewnej  kobiety w bardzo podeszłym wieku.  Zwykle chodzi  z podporą, może ją kojarzysz?- spytałam z łagodnym uśmiechem.  I chyba on troszkę przekonał do nas chłopca.  Bo na początku  wydawał się być  lekko wystraszony, że go zagadaliśmy. Na oko nie miał więcej niż dziesięć-jedenaście lat.
  -  To babcia Vesta, mieszka w tamtym domu z wujkiem Samem i Corleen. Tylko uważajcie, bo wujek bardzo często krzyczy  i rzuca butelkami, gdy jest zdenerwowany- uprzedził nas chłopiec, wskazując  przed ostatni dom  po drugiej stronie ulicy.  Nie podobało mi się, to co powiedział  o tym mężczyźnie.
  - Dziękujemy, to już cię nie zatrzymujemy.  Miłego dnia- pożegnałam  dzieciaka. Który tylko kiwnął głową, zaczynając biec w stronę rynku.
  - Ta okolica średnio mi pasuje, by miała do czynienia z prawdziwym zagrożeniem.  Może  to faktycznie tylko narwany mężczyzna  a ta kobieta przeniknęła tylko jego negatywnymi emocjami, skoro z nim  mieszka?- spytałam o zdanie Caspera, gdy kierowaliśmy się  w stronę  wspomnianego domu.   Gdy tylko zapukaliśmy, kołatką usłyszeliśmy znany stukot kija. Otworzyła nam już  poznana wcześniej staruszka, nie wydawała się być zaskoczona naszym widokiem.  Nawet  nie odrywała od nas wzroku.
   - Wejdźcie. Czekałam  na was- oznajmiła trochę zmęczonym głosem.  Nie umiałam ukryć zaskoczenia.  Skąd ona wiedziała, że będziemy jej szukać?   O co w tym wszystkim chodzi? 
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {30/11/23, 11:54 pm}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Zgodziłem się z Eri w kwestii oczyszczania kapliczki. Musieliśmy tylko powiedzieć o tym sołtysowi, by dobrze zaplanował to i dopilnował, by możliwie jak najczęściej palić kadzidła przy kapliczce. Oczywiście będzie to niewykonalne podczas śniegów bądź deszczu, ale wystarczyło pierwszych parę dni, by zupełnie odświeżyć to miejsce i przywrócić mu utraconą duchowość.
Co do grzeszników - nikt nie lubił być tak nazywany, a jeszcze mniejszy odsetek ludzi potrafił otwarcie o sobie powiedzieć, że jest grzesznikiem i mówić to szczerze. Cóż, my przynajmniej zdawaliśmy sobie sprawę z popełnianych grzechów, a i tych mieliśmy na swoich kontach całkiem sporo. No… może miałem ich nawet więcej niż Eri, gdyż ona zawsze była bardziej wycofana i nieśmiała. Ale z drugiej strony wcale nam to nie przeszkadzało. Tym będziemy się martwić, gdy przyjdzie kres naszego życia. Miałem tylko nadzieję, że po śmierci zasłużymy chociaż na czyściec.
W poszukiwaniu staruszki przeszliśmy przez wioskę. O tej porze kręciło się tu niewiele osób. Większość z pewnością była w pracy lub miała ważniejsze zajęcia na głowie. Przy rynku znajdowała się piekarnia, do której ustawiło się kilka osób w kolejce. Głównie były to kobiety. Gdzieniegdzie szczekały psy lub meczały jakieś kozy i gdakały kury. Praktycznie większość ludzi na wsi posiadała jakieś zwierzęta. Na uliczce, gdzie zniknęła babcia stało kilka domów. Już myślałem, że będziemy musieli pukać do każdych drzwi, ale wtedy w na naszej drodze zjawił się chłopiec, który wskazał odpowiednią drogę.
Drzwi otworzyła nam znajoma twarz starej kobiety. Uniosłem brwi lekko zaskoczony jej słowami, ale nie protestowałem, gdy zaprosiła nas do środka. Był to jeden z tych malutkich domków. Znajdował się tu tylko parter i strych. Wnętrze było czyste i zadbane, mimo iż dość skromne.
- Dzień dobry - usłyszałem dziewczęcy głosik, zanim mogłem ją zobaczyć. Miała na oko siedem, może sześć lat. Była drobną dziewczynką, miała zaplecione dwa cienkie warkoczyki ze swoich ciemnych włosów, a jej niebieskie oczy były wpatrzone w nas z zainteresowaniem. Ubrana w starą, widocznie połataną sukienkę.
- Cześć. Ty musisz być Corleen, zgadza się? - zagadnąłem, na co mała kiwnęła głową i uraczyła nas swoim szczerbatym uśmiechem.
- Tak. A ty też jesteś kolegą taty? Śpi w swoim pokoju, ciocia z nim jest. Babcia mówi, że bardzo się bała w nocy, dlatego tak krzyczała i teraz musi odpocząć - powiedziała z dziewczynka z rozbrajającą szczerością. Zabrakło mi słów na to wyznanie, gdyż doskonale domyślałem się, czego mogła się “obawiać”...
- Corleen, dziecko, tyle razy…
- Spokojnie, babciu, Corleen, nie przyszliśmy do twojego taty. Chcemy porozmawiać tylko z wami. Ja jestem Cas, a to jest Eri - przedstawiłem nas zarówno dziewczynce jak i staruszce, choć ta druga mogła znać nasze imiona i bez tego. Mieszkanie emanowało delikatną lecz dziwną aurą. Znajdowaliśmy się w głównej izbie, będącej zapewne zarówno kuchnią jak i salonem oraz jadalnią. Znajdowało się tu jeszcze troje drzwi. Zza jednych dało się słyszeć chrapanie więc pewnie tam był pokój jej ojca. Te małe przy kuchence musiały prowadzić do piwniczki, a ostatnie pewnie do pokoju dziewczynki i jej babci. Nie widziałem innej możliwości. Chyba że któraś z nich spała na podłodze w kuchni w co szczerze wątpiłem.
- Twoja dziewczyna?
- Corleen!

- Tak moja dziewczyna.
- Corleen, zrób nam herbatę - westchnęła staruszka, poddając się w obliczu rozgadanej wnuczki. Dziewczynka nie przejmowała się żadnymi uwagami, bardziej zaciekawiona nowo poznanymi osobami.
- Chcesz, żebym ci pomógł? - spytałem, zdejmując już płaszcz, zanim mała oparzy się gorącą wodą z czajnika.
- Tam jest herbata! - podskoczyła kilka razy, palcem wskazując na jedną z wiszących szafek. Sama użyła stołka, który stał w pobliżu, by dosięgnąć z innej szafki cztery kubki.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {01/12/23, 01:20 am}

|EURICIA VERECIO|

   Nie wiedzieć czemu ale lekko rozbawiła mnie  dociekliwość  dziewczynki odnośnie  relacji Casa ze mną.  Co więcej, przyjemne ciepło  pojawiło się  w środku gdy  tak otwarcie nazywał mnie swoją dziewczyną. Jeszcze do niedawna byliśmy tylko przyjaciółmi.  Powinnam się  już przyzwyczaić, że  to już jest coś więcej.  Ale jednak  nie mogłam przestać  się uśmiechać w jego stronę. Gdy Cas pomagał małej szykować herbatę, udzieliłam pomocy  staruszce w dotarciu do stołu, sadzając wygodnie na krześle. Mała była wyraźnie zaaferowana  naszą obecnością.  Zdjęłam swój,  płaszcz odkładając go tam, gdzie zrobił to brunet.
  - Tata nie spał całą noc, bo babcia była bardzo niespokojna.  Przez to nie poszedł dziś  do pracy. Może pomożecie babci?- spytała dziewczynka.  Staruszka pokręciła, głową  nie wiedząc, jak sobie poradzić  z wnuczką.
   - Corleen  już będzie,  wszystko w porządku.  A wiesz dlaczego? Bo ta dwójka już zrobiła  wszystko, co mogła, by  nam pomóc. Babcia już będzie spokojna- zapewniła ją   z tym uśmiechem na  pomarszczonej  twarzy.  Herbata została zaparzona i mogliśmy usiąść wszyscy przy stole. Obserwowałam staruszkę.
   - Ciekawi mnie skąd pani wiedziała, że złożymy  babci wizytę?- spytałam,  nadal będąc zaskoczoną  tym powitaniem przez kobiecinę.  Ta  sięgnęła po kubek,  dmuchając na napar, by go trochę schłodzić przed pierwszym łykiem.
   - Moja droga, byłam pewna, że jeszcze będziecie mieć do mnie parę pytań. Chyba że to nie to, a co innego was do mnie przygnało?- spytała,  nie przestając, nas obserwować mała, tylko nas słuchała  zaintrygowana.
   -  Tak naprawdę  zaintrygowało nas coś, czego nie umiemy wyjaśnić.  Wyczuliśmy  od pani bardzo dziwną  aurę. Która jak się  okazało,  emanuje, też  z tego domu- powiedziałam  spokojnym głosem, zabierając się  za herbatę.
Staruszka długo  milczała, by spojrzeć na swoją  wnuczkę. Jakby chcąc ją  na chwilę  wyprosić, by nam nie przeszkadzała.
  - Corleen  pościel łóżko jak zwykle zostawiłaś je w okropnym nieładzie- nakazała. Na co dziewczynka zeskoczyła,  z krzesła nadymając lekko policzki.  Jednak posłusznie udała się  do drugiego pokoju, drzwi za nią  lekko skrzypnęły.
  -  Domyślam się. Co mogliście wyczuć.  Kiedyś jeszcze przed wybudowaniem ostatnich domów było tu  sporo wypalonych kręgów. Kilka z nich nadal się  dymiło, gdy kościół je usuwał.  Podejrzewam, że ta ziemia  nadal ma w sobie resztki złych mocy. A jej energia została w najstarszych mieszkańcach  tych domostw.  Z racji tego, że  jestem najstarszą  i jeszcze żyjącą  to  pewnie zostanie to we mnie aż  do śmierci- podsumowała  staruszka.
   -  Posiadani pani jakieś notatki lub zapiski na ich temat?  Wiemy, że musiało to być bardzo dawno, ale  może coś się zachowało?- spytałam,  nie mogąc uwierzyć, że pozwolono budować domy na rozpadlisku czarcich kręgów.  To przecież jak zapraszanie demonów na ucztę.  Nie tylko ja byłam tym zaniepokojona  widząc minę Caspera.  Naprawdę nie było innych lokalizacji?
  - Gdzieś tam w tamtej szafce  powinna  być teczka z jakimiś wycinkami  lub listami informującymi o oczyszczaniu tego terenu przed budową.  Młodzieńcze mógłbyś tam zajrzeć?  Ciężko mi tak od razu wstawać-  wskazała na spory mebel stojący niedaleko pieca.  Czekając, na to aż  Cas  przyniesie, rzeczoną teczkę rozejrzałam  się uważnie po izbie.  Moją uwagę przykuł,  jeden obraz namalowany na nim był  rynek w wiosce.  Tylko jeden szczegół był inny.  Studnia… była w zupełnie innym miejscu niż  obecnie.  Podeszłam do malunku.
   - Ta studnia… dlaczego ją przeniesiono?  Teraz jest chyba bliżej straganów-  zauważyłam zaintrygowana  kolejnym dość  ciekawym odkryciem.  Staruszka westchnęła, najwyraźniej nie przewidziała, że trafi na tak spostrzegawcze osoby.  Zanim nam odpowiedziała, upiła kolejny łyk herbaty.
   - Tamta studnia z malunku… nie była studnią. Pod nią  kryły się  tunele, które służyły do ewakuacji mieszkańców gdyby rzeka wylała. Zamurowano je paręnaście lat temu. Nikt nie wie dlaczego, a tych, którzy  to zamurowali… spotkał  straszny los- wyjawiła nam  staruszka.  Przez moje ciało  przeszedł  lodowaty dreszcz.
   - Zapewne, by nie wyjawili prawdziwego  powodu  zamurowania tuneli. Po prostu się  ich… pozbyto- spojrzałam na Caspera.  Wiedziałam, że  poznawanie tego typu sekretów nie jest w naszych kompetencjach. Jednak jak nie teraz  to może  kiedyś bardziej zajmiemy się tą  sprawą.  Obecnie mieliśmy inne sprawy na głowie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {02/12/23, 11:56 pm}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Patrzyłem jak dziewczynka sprawnie nasypuje zioła do kubków. Musiała robić już to nie raz, skoro jej małe rączki tak szybko sobie z tym poradziły, nie rozsypując przy tym ani odrobinki. Jak widać wielu rzeczy musiała się już nauczyć. Widząc również jej zaczerwienioną skórę na dłoniach zrozumiałem, że pomagała staruszce dosłownie w każdej czynności domowej. Babcia już nie była tak sprawna, stare, powykręcane palce już nie miały takiej sprawności. Domyśliłem się, iż na ojca nie mają za bardzo co liczyć. Tamten chłopiec mówił, że często krzyczy i rzuca butelkami, Corleen wspominała o bojącej się cioci. Dawało mi to obraz pijaka, który sprowadza sobie do domu kobiety na jedną noc. To z pewnością nie było łatwe.
Gdy kubki były gotowe, zalałem je gorącą wodą i zanieśliśmy na stół. Raczej ja zaniosłem, obawiając się, by dziewczynka nie oblała się wrzątkiem. Usiedliśmy wszyscy przy stole i tak samo jak Corleen, zainteresowałem się rozmową toczoną pomiędzy kobietami. Zaintrygowało mnie to bardziej, gdy staruszka nakazała wnuczce zostawić nas samych. Dziewczynka była na tyle niezadowolona, że podejrzewałem, iż zrobi polecone zadanie błyskawicznie, dając nam niewiele czasu.
Dalsza część prowadzonej rozmowy tylko bardziej mnie zdziwiła. Nikt o zdrowym rozsądku nie tworzy nowej wioski na zgliszczach piekielnych, które jeszcze nie zdążyły ostygnąć. Tak bym to ujął. Dziwnym również był fakt, że nigdy nie słyszeliśmy tej historii, choć mieszkaliśmy już w tej okolicy wiele lat. Coś mi tu za bardzo nie pasowało, tylko nie wiedziałem jeszcze co. Dlatego posłusznie poszedłem do szafy, skąd wyjąłem wspomniane materiały. Były to bardzo stare notatki. Musiały pamiętać czasy młodości staruszki. Właściwie ich nie czytałem nawet, przebiegając tylko wzrokiem po niektórych fragmentach, przekazując to dalej Eri. Paręnaście lat temu… a to ciekawe. Babcia chyba mocno się przeliczyła co do naszych kompetencji.
- Skąd to wszystko wzięło się w pani posiadaniu? - spytałem, unosząc brwi. - I czy ktoś zdaje sobie sprawę z tego, jak cenne dokumenty się tu znajdują?
- To pamiątki po moich, świętej pamięci, rodzicach - kiwnęła głową staruszka. - Byli jednymi z założycieli wioski.
- Musi więc pani być naprawdę bardzo stara - skrzywiłem się lekko, odnajdując na jednej z notatek datę i przez to lepiej wczytując się w dokument Faktycznie były to dokumenty odnośnie wioski, jej pierwszych założycieli, potwierdzające wyrażone zgody i wszystko to, o czym mówiła kobieta. Tylko jeżeli była to prawda, musiała mieć mniej więcej około dwustu lat. Położyłem trzymany kawałek papieru na stole pomiędzy nami, palcem wskazując co miałem na myśli.
Dokładnie przyglądałem się twarzy staruszki. Zdecydowanie próbowała nie wyrażać zbyt wielu emocji, ale pierwszego zaskoczenia nie potrafiła ukryć od razu. I tego blasku w jej niewidzącym oku. Zazwyczaj w takich okolicznościach od razu sięgnąłbym po sztylet. Ale po pierwsze w tym momencie do pomieszczenia wróciła Corleen, a po drugie nie uznałem starej kobiety za zagrożenie.
- Corleen, chyba trochę ci niewygodnie - zwróciłem się do dziewczynki, widząc jak wdrapuje się na krzesło skąd ledwie wystawała jej głowa nad stołem. Miała przez to mały kłopot z piciem herbaty.
- Trochę. Zapomniałam poduszki - wyznała lecz zatrzymałem ją w miejscu i zamiast tego wziąłem ją do siebie na kolana, przysuwając bliżej napój małej. Dziewczynka się ucieszyła, a przez twarz jej babci przebiegł cień strachu.
- Jesteś wiedźmą, prawda? Czy może raczej zielarką, którą ludzie uznali za wiedźmę, a egzorcyści się ich pozbywali. W tych szafkach chowasz pełno różnych ziół, każde pudełko jest dokładnie opisane - powiedziałem. Mimo iż słowa nie były kierowane do dziecka, to momentalnie poczułem, jak jej mięśnie się napinają, a mała rączka zastyga w bezruchu, gotowa do obrony.
- Czego chcecie? - spytała Vesta, tym razem nie kryjąc oburzenia w głosie. Spojrzałem tylko na Eri, posyłając swojej partnerce szeroki uśmiech. Otóż miała chyba właśnie przed sobą lepszego nauczyciela niż March.
- Niczego. Nie jesteśmy egzorcystami. W teorii robimy to samo lecz w praktyce w zupełnie inny sposób, wyznając przy tym całkiem sprzeczne wartości.
- Więc…
- Przyszliśmy na rozmowę, zostaliśmy na herbatę. Corleen jest taka sama, prawda? Dlatego wciąż trzymasz ją przy ojcu pijaku, żeby jego aura zaburzyła waszą. Nie pozbywamy się każdego kto jest inny, naprawdę nie musicie się nas obawiać - wziąłem w dłoń swój kubek, przy czym napotkałem intensywne dziecięce spojrzenie. Jej błękitne oczy teraz przewiercały mnie na wylot, tego byłem pewien. Zielarki miały w sobie część demonicznej mocy, ale póki wykorzystywały ją w słusznej sprawie, zostawialiśmy je w spokoju. O ile w ogóle udawało się nam rozpoznać te kobiety. Były bardzo ostrożne, chowały swoje umiejętności przed światem.
- Mówisz prawdę - uznała w końcu dziewczynka, po czym uścisnęła mnie swoimi rączkami i wróciła do picia herbaty, jakby nigdy nic.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {03/12/23, 01:42 am}

|EURICIA VERECIO|

  Zarówno mnie jak i Caspera zaintrygowały  dokumenty, które przechowywała u siebie staruszka.  I           w sumie nie tylko one, ale też zioła, które  miała w swoim posiadaniu. Próbowałam  dojść do ładu  z tymi wszystkimi zdobytymi informacjami. Ta wioska skrywała w sobie  tak wiele sekretów.  A co ciekawe była praktycznie pod samym naszym nosem. Zmrużyłam  lekko oczy, próbując  wsłuchać się  w rozmowę  mego partnera ze staruszką. Przy okazji, przyciągając,  do siebie niektóre, z przyniesionych przez Caspera dokumentów. Te daty, te pieczęcie władz wioski oraz dwie stare pożółkłe mapki.  Bez problemu rozpoznałam obrzeża wioski, rzekę oraz miejsce, gdzie teraz byliśmy.  Wiek staruszki  tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że mieszkała tu najdłużej.
   -  Te mapki, możemy jedną  pożyczyć? W celu sprawdzenia tego terenu? Oddamy  ją od razu po skończeniu obserwacji- zapewniłam staruszkę.  Ta patrzyła, na mnie bardzo uważnie jakby chcąc sprawdzić, czy mówię prawdę.
    -  Proszę, jednak pamiętajcie mi ją oddać.  To jedna z nielicznych pamiątek, jakie mi pozostały- zgodziła się   Vesta wyraźnie nadal nami  zaintrygowana. Nie zdążyłam  poruszyć innego tematu gdy dziewczynka  do nas wróciła. Nie mogąc sięgnąć,  po swoją herbatę Cas zrobił coś, czego się nie spodziewałam, wziął, małą na kolana.  A mnie przez to zakuło lekko serce, wyglądał ,  uroczo z dzieckiem na kolanach zawsze byłam zdania, że  Cas pasował  do tego, by mieć pełną rodzinę.  Tylko ja… stanowiłam  dość znaczącą  do tego  przeszkodę.  Co prawda już o tym rozmawialiśmy, ale  i tak to ponownie do mnie  wróciło.  Corleen czuła się  bezpiecznie przy Casperze spokojnie zabierając się  za swoją herbatę.  Słowa bruneta, skierowane do Vesty sprawiły, że miałam wrażenie, iż staruszka zaraz nas wyprosi ze swojego domu z wyrazem oburzenia na twarzy.  Wyjaśnienia Caspera chyba niezbyt ją uspokoiły, ale o dziwo dziewczynka stwierdziła, że mój partner mówi, prawdę co zmusiło ją do cichego westchnięcia.  Piłam herbatę, po czym odwzajemniłam uśmiech bruneta.
   - Skoro nic nam  z waszej strony nie grozi, to chyba  mogę przyznać ci rację młodzieńcze.  Jednak nie wszystko, co wywnioskowałeś, jest prawdą. Wioskę założono gdy byłam małą dziewczynką.  Moja matka nie była zielarką, ale fascynowała się lecznictwem.  Wszystko  zapisywała w swoich notatkach, bym mogła to po niej przejąć.  Tak też się  stało, jednak nieufność ludzi  była potworna. Nazywano mnie  szarlatanką służebnicą diabła.  Więc byłam zmuszona leczyć ludzi  w tajemnicy. Myślałam, że będę  ostatnią  z tym piętnem zielarki.  Niestety Corleen  zaczęła przejawiać te same zdolności co ja w jej wieku.  Nie mogłam zostawić jej samej sobie, przy moim wnuku, który sam nie umie o siebie zadbać a co dopiero o dziecko. Sprawiłam,  tak trochę podstępem by tutaj zostali.  Jednak nie wiem, czy nie popełniłam przez to błędu-  staruszka westchnęła tylko patrząc  na nadal wyraźnie spokojną Corleen.
   - Ma pani na myśli  jego pijaństwo i to, że  ciągle  się awanturuje? Czy coś jeszcze się za tym kryje?- spytałam kobietę.  Ta spojrzała na mnie  zmęczona.
    - To, że on się upija,  jest efektem ubocznym ziół, które mu kiedyś podawałam, by  nie mógł stąd wyjechać.  Gdyby to zrobił  nie mogłabym chronić  Corleen. Nie wszędzie zielarze są doceniani. To nadal  zdolność budząca  wiele emocji nie zawsze tych pozytywnych- przyznała, obserwując  dziewczynkę uważnie.
   - Chce pomagać babci i być z nią.  Ona sama sobie nie poradzi. Tata już raz chciał nas pakować. Ale babcia go powstrzymała- wyjaśniła brunetka.
Otworzyłam usta, by o coś  zapytać, gdy  drzwi  jednego z pokoi otworzyły się głośno. I do  izby wszedł  mężczyzna postawny ze splątaną brodą  i pobrudzonej  w wielu miejscach koszuli.  Nie miał na nogach butów, wyglądał,  jakby dopiero zwlekł  się  z łóżka.   Był wyraźnie zdenerwowany  naszym widokiem
   - Co was tu do cholery przywiało?  Jak śmiecie być w moim domu!!?? – krzyczał , najwyraźniej  był jednym z tych mieszkańców, którzy nas kojarzyli.
  -  Przybyliśmy tutaj z powodu jednego  ze zleceń.   Pana babcia była na tyle uprzejma, że po niej zaprosiła nas na herbatę- powiedziałam spokojnym głosem, mimo  że czułam od niego zagrożenie.
  - To prawda, uspokój się, nic złego się nie dzieje- staruszka próbowała uspokoić mężczyznę, ale ten dostał jakiejś furii. Mała miała łzy w oczach.
   -  Nie życzę sobie tutaj waszej obecności. Przez was znów moją babcię będą nazywać szarlatanką. Wynocha mi stąd!- krzyknął,  podchodząc do stołu.  Najwyraźniej nie chcąc  skrzywdzić własnej córki, która była na kolanach Caspera  wziął sobie za cel mnie.  Kobietę dwa razy drobniejszą od niego. Złapał mnie, brutalnie za ramię chcąc  usunąć z domu.  Syknęłam, próbując się  uwolnić.
  -  Proszę mnie puścić, to boli!- krzyknęłam,  próbując wyszarpać ramię z tego brutalnego chwytu.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {03/12/23, 04:05 pm}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Historia Vesty nabrała teraz większego sensu. Może była trochę młodsza niż początkowo założyłem, ale i tak nie zmienia to faktu, że żyła znacznie dłużej niż przeciętny człowiek. I udało jej się tyle przeżyć bez pozostania wykrytą. Może mieszkańcy tej wioski milczeli, chroniąc swoją zielarkę. To miałoby sporo sensu, dlaczego do tej pory nie usłyszeliśmy tych historii. Byliśmy nazywani egzorcystami, a oni pozbywali się wszystkiego, co było inne. Jeśli miałbym się lepiej nad tym zastanowić, to w tej okolicy faktycznie żyło się całkiem nieźle i w zdrowiu. Nigdy nie mieliśmy żadnej plagi, poważnych chorób, a nowo narodzone dzieci nie umierały często, jak zdarzało się to w innych rejonach. To… naprawdę niewiarygodne, że wraz z Eri wcześniej na to nie wpadliśmy. Nic zatem dziwnego, że podświadomie wybraliśmy dokładnie to miejsce na swój dom.
Wyjaśnienia odnośnie jej wnuka Sama, również miały sens. Teraz miałem większą świadomość tego, co się działo w tym domu. Mężczyzna musiał wyczuwać, że coś jest z tym miejscem nie w porządku, dlatego chciał zabrać córkę i uciekać. Może posiadał w sobie stłumione moce, których nie potrafił używać, a które mówiły mu o zagrożeniu. Nic dziwnego, że nie wytrzymał i się w końcu rozpił.
Kiwnąłem głową, nie zadając więcej pytań odnośnie ich spraw rodzinnych. Wolałem wrócić do tematu tuneli pod miastem. Była to jeszcze niewyjaśniona kwestia, która zapewne nurtowała nie tylko mnie, ale i Eri. Zanim jednak któreś z nas zdążyło powiedzieć coś więcej, otworzyły się drzwi, w których stanął wnuk Vesty. Corleen podskoczyła wyraźnie zdenerwowana i wystraszona. Odstawiła swoją herbatę, mocniej się we mnie wtulając, gdy jej ojciec zaczął krzyczeć. I nie tylko.
Mógł sobie na nas krzyczeć bądź wyzywać, nie byłby w tym ani pierwszy ani ostatni. Ale w momencie, gdy jego dłoń zacisnęła się na ramieniu Eri, moja cierpliwość spadła w jednej chwili poniżej zera. Zareagowałbym szybciej, gdyby nie Corleen, lecz zanim się odsunąłem i odstawiłem dziewczynkę na podłogę, Sam już mocno szarpał Eri, chcąc zmusić ją do wyjścia.
W następnej chwili złapałem go za wolną rękę, szybko i mocno wykręcając ją do tyłu, trzymając mocno za skręcony nadgarstek. Mężczyzna wydał z siebie krótki okrzyk i wypuścił Eri, ale na więcej nie miał czasu. Może był wyższy ode mnie, ale i tak to ja miałem przewagę. Druga ręka pchnąłem go na stół, dociskając do mebla. Vesta zdążyła tylko zabrać swój kubek, a już w tym miejscu znalazła się twarz Sama z głośnym hukiem.
- Nie waż się więcej tknąć mojej partnerki - syknąłem zły, a ten wciąż próbował się wyrywać.
- Wynoście się stąd, wy skurw… - jego wypowiedź przerwał kolejny okrzyk, gdy mocniej szarpnąłem jego ciałem.
- Cas! Nie krzywdź taty! - to Corleen krzyknęła płaczliwym tonem, uczepiając się mojej nogi, próbując przy tym odciągnąć mnie od jej ojca. Nie zamierzałem tego robić. Raczej wolałem, by przestał się rzucać i zrozumiał, żeby na następny raz trzymać łapy przy sobie.
- Casper! - kolejny kobiecy głos dołączył do tego hałasu. Zirytowany uniosłem spojrzenie z małej Corleen na kobietę, która właśnie wyszła z pokoju Sama. Skądś kojarzyłem jej twarz. Pewnie była miejscowa, a skoro mówiła mi po imieniu… nie wykluczone, że pewnie kiedyś to ja z nią spałem.
- Idź stąd - powiedziałem tylko, na co ta w milczeniu zabrała swoją kurtkę i wyszła, odprowadzana przez pięć par oczu. No, właściwie cztery, gdyż Sam nie miał zbyt wielkiej możliwości manewru.
- Puść mnie, Corleen, nic nie zrobię twojemu tacie - na potwierdzenie swoich słów poluzowałem nieco uścisk na jego dłoni.
- Obiecujesz?
- Obiecuję tylko się odsuń - gdy dziewczynka spełniła moją prośbę, całkiem wypuściłem mężczyznę. Obserwowałem jak z jękiem bólu podnosi się ze stołu. Najpierw na łokcie, później się prostując i rzucając mi wściekłe spojrzenie błękitnych oczu. Zupełnie takich samych jak u córki.
- Wystarczyło powiedzieć, ten problem mogliśmy rozwiązać jak ludzie - burknąłem, gotów w razie czego znów go złapać, gdyby miał zamiar znów szarpać Eri.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {03/12/23, 05:25 pm}

|EURICIA VERECIO|

T   o nie tak, że nie umiałam się obronić  i zawsze liczyłam na pomoc Caspera. Jednak tym razem mieliśmy do czynienia z człowiekiem, silnym i brutalnym, ale jednak człowiekiem. Trochę  obawiałam się, że może mnie za bardzo ponieść  i mogę go uszkodzić bardziej  niż  to konieczne. Kopnęłam go pod kolanem w momencie gdy Casper złapał go za drugą  rękę, wykręcając ją do tyłu, łapiąc za nadgarstek. Na skutek tego jak i odczuwalnego bólu  agresor puścił  mnie. Odsunęłam się,  rozmasowując lekko obolałe miejsce. Pozwalając, by mój partner jakoś go uspokoił. Corleen  przerażona tym co się działo, z jej ojcem nie mogła przestać, prosić Casa by nie krzywdził jej ojca.  Wolałam nie interweniować, bo mężczyzna najwyraźniej nadal był  otumaniony alkoholem.  Ciągle klął, na nas  nie przestając  się nieudolnie szarpać. W chwili, gdy babcia próbowała  oderwać wnuczkę od Caspera rozległ się  jeszcze jeden głos, kobiecy.  Podniosłam, na nią wzrok była to,  trochę wyższa ode mnie blondynka  najwyraźniej znała, mojego partnera skoro od razu użyła jego imienia. Ten na jej widok  kazał jej, po prostu wyjść z domu  co bez cienia protestu od razu wykonała.  Zmrużyłam oczy,  przeczuwając, że oni na pewno się znają.  Teraz nie był czas na roztrząsanie przeszłości.  Musieliśmy zająć się  małą i mężczyzną, który ewidentnie nie chciał naszej obecności w  swoim domu.
  -  Cas nie przesadź tylko. Nie chcesz mu chyba niczego złamać- zwróciłam na to uwagę. Gdy nadal miał nacisk na jego ręce. Miałam obawy czy kość wytrzyma, czy skończy się  tylko na zwichnięciu.  Po uspokojeniu dziewczynki faktycznie puścił jej ojca.  Sam ciężko oddychając,  podnosił się ze stołu, na którym praktycznie leżał  dzięki mojemu partnerowi. Syknął wyraźnie zdenerwowany.  Ale  nie zamierzał znowu nas atakować, głównie przez to, że  Corleen do niego podbiegła  tuląc się do jego nogi. Ten pogładził  jej włosy.
   -  Wolę byście opuścili ten dom. Ledwo odzyskaliśmy spokój. Nie chcemy powtórki z przeszłości.  Zostawcie nas w spokoju, bo inaczej…- zmierzył  nas wściekłym wzrokiem.  Wolałam, nie mieć powtórki  sprzed paru minut.
   -  Naszym celem nie było robienie niepotrzebnego zamieszania. Przyszliśmy  tylko coś  wyjaśnić.  Jednak rozumiem, że nie życzy pan sobie naszej obecności.  Mógł pan to wyrazić  w łagodniejszy sposób, a nie rzucać się na mnie bez powodu-  przyznając rację  Casperowi.  Vesta westchnęła z ulgą, że to koniec.
   - Zachowujesz się jak jakiś szaleniec. Powodujesz, że dzieci się ciebie boją  i zarzucasz  tej dwójce, że to oni są źródłem naszych problemów?  Zajmij się lepiej córką, widzisz jak bardzo, jest wystraszona- skarciła, wnuka  chcąc by Sam, zajął się  czym innym niż naszą  obecnością  w ich domu. I chyba zdecydował się posłuchać Vesty, bo wziął Corleen za rękę, ta mocniej go chwyciła. 
  -  Chodź Corleen, dajmy babci trochę odpocząć-  powiedział  mężczyzna,  nawet nie przepraszając za to, co działo się chwilę  wcześniej.  Po pomachaniu nam mała wyszła  z ojcem do drugiego pokoju.  Jednak ktoś inny zdecydował się to zrobić,  a mianowicie Vesta.  Spojrzała na mnie współczująco.
   - Przepraszam za niego, nie spodziewałam się, że tak zareaguję. Z twoim  ramieniem, wszystko w porządku moja droga?- spytała, przejmując się tym.
Uśmiechnęłam się lekko do staruszki, to było bardzo miłe, że tak się  martwiła.  Ale przez to czułam się  też bardzo niezręcznie, nie przywykłam do tego.
    - To nic takiego, proszę się  nie przejmować.  Miewałam w pracy gorsze obrażenia niż to. Nadal  lekko boli, ale maść powinna na to pomóc- powiedziałam, będąc pewną swoich słów.  Kobiecina jednak pokręciła na to głową i  dała mi jasno do zrozumienia, że mam odsłonić ramię.  Niechętnie  rozpięłam, jeden guzik w  ubiorze by mogła na nie zerknąć.  Sama tam spojrzałam i byłam zaskoczona.  Dostrzegłam dwa podłużne ślady palców odcinające się na mej jasnej skórze.  Aż tak to mnie to nie bolało. Spojrzałam na Casa czułam się trochę winna, że musiał się trochę nadwerężać.
 - Użył  zbyt wiele siły. Wiedziałam, że to nie jest tylko ból- mruknęła, zgarnęła swoją podporę i podeszła do jednej z szafek, by wrócić z małym pudełeczkiem.  Otworzyła go,
był to bardzo sypki proszek.  Zebrała trochę na  pomarszczony palec i wtarła go w ślady na skórze.  Po czym  odłożyła go na stół. Zapięłam  się,  z powrotem  czując, jak proszek wtapia się  w skórę.
   -  Jeśli to nie problem z chęcią dowiem się, czego pani użyła.  Fascynuję się  ziołami  i alchemią. To ja z naszej dwójki stanowię  zaplecze w tym zakresie-  powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {03/12/23, 08:10 pm}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Mimo wszystko nie mogłem zarzucić Samowi, że nie interesował się córką lub jej nie kochał. Widziałem, że mimo alkoholowego amoku bardzo się nią przejął i gdy tylko dostrzegł, jak bardzo dziewczynka była wstrząśnięta, przytulił ją i zabrał do innego pokoju. Nie do tego, z którego wyszedł. Patrzyłem, jak Corleen przytula się do niego. Wspomniałem ten moment, gdy to mnie tak obejmowała i… poczułem silne ukłucie zazdrości wobec mężczyzny. Miał w końcu to, czego sam tak bardzo pragnąłem, a czego przez najbliższe lata z pewnością mieć nie będę. Co z tego, że właściwie wystarczyły nam jakieś dwie lub trzy dłuższe misje, żebyśmy ponownie stanęli finansowo na nogi. Eri i tak nie chciała dziecka. Z adopcją obiecała przemyśleć sprawę, ale czy rzeczywiście zrobi to szybciej, czy będzie przeciągać czas tyle, ile mogła? Nie chciałem czekać z tym w nieskończoność.
Dopiero słowa staruszki odciągnęły moje myśli od tamtej dwójki. Faktycznie na ciele Eri znajdowały się ślady po tym mocnym uścisku. Gdyby zostały zrobione moją dłonią w innych okolicznościach, nie miałabym z tym problemu, ale tak… skrzywiłem się lekko. Mailem przez to wszystko lekki mętlik w głowie. Z jednej strony rozumiałem Sama i wiedziałem, że ten ślad szybko zniknie, a z drugiej strony najchętniej dostałby ode mnie jeszcze w mordę za to, że tak potraktował moją Eri.
Usiadłem z powrotem do stołu, przyglądając się jak Vesta wciera w ciało blondynki jakiś proszek. Mojej uwadze nie umknęło spojrzenie starszej pani, gdy jej wzrok padł na czerwone ślady na skórze Eri. Udałem, że nie wiem o co chodzi, bo cóż miałbym jej powiedzieć? Nie zadała pytanie wprost, a ja nie zamierzałem nic mówić.
- Zgadza się. To Eri zawsze mnie skleja do kupy, gdy tego wymaga sytuacja. Doktor March nie chce jednak zdradzić swojego sekretu na maść przeciwbólową - przyznałem, zgadzając się ze słowami blondynki. Vesta zaśmiała się na to wyznanie.
- Tak, March ściśle strzeże swoich sekretów. To ja go nauczyłam wyrabiać tą maść i kazałam milczeć. Ale tobie, dziecko, też mogę zdradzić jeden z moich sekretów zielarki - zwróciła się staruszka do młodszej koleżanki po fachu, po czym gestem zaprosiła nas, żebyśmy wyszli na zewnątrz.
- Chodźmy, nie denerwujmy dłużej biednego Sama. Pokaże ci, jak z pospolitych roślin zrobić dobrą maść na wasze przypadłości - westchnęła. Wzięła swój kij, po czym razem opuściliśmy mieszkanie. Skierowała nas do małego ogródka za domem, gdzie hodowała kilka roślinek. Nawet ja mogłem spokojnie uznać, iż widywałem je dość często na polu i w lasach. Vesta zaczęła kolejno mówić które z nich jak przyrządzić, aby powstała odpowiednia maść.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {03/12/23, 09:25 pm}

|EURICIA VERECIO|

  Te obrażenia były niczym w porównaniu z  paroma bliznami, które  miałam na plecach.  A które zblakły pod upływem lat.  Miałam tego pecha, że moja skóra była po prostu bardzo jasna prawie o mlecznym odcieniu.  Co może w połączeniu z jasnymi włosami  i oczami dawała nieco niewinny wygląd.  Ale ten, kto mnie znał,  wiedział, że  były to tylko pozory.  Przez to jak się mną  zajęła, miałam wrażenie, jakby była też moją babcią.  Aż mi się  zrobiło lekko na sercu.  Casper  pewnie  wiedział, że tak się  zachowam odnośnie  medykamentów.  Od dawna się  tym pasjonowałam. Mieszanie składników, czy różnych esencji oraz  proszków. Nie umiałam tego wyjaśnić, ale uwielbiałam  tym się  zajmować.  Nie zaskoczyło mnie to, że Vesta znała, March’a  te profesje były ze sobą dość  silnie powiązane.  Stanowiło wręcz bardzo ścisłe grono niewpuszczające do siebie nikogo nowego, by ten nie rozpowiedział  ich medycznych sekretów. 
   -  March nigdy o pani  nie wspomniał. Zdaje się, że już wiemy, dlaczego-zauważyłam. Bo gdybyśmy znaleźli źródło jego wiedzy, nie byłby z tego zachwycony.  Vesta  jednak zgodziła się  chętnie zdradzić  mi kilka sekretów.  Aż nie mogłam się tego doczekać. Dlatego wraz z nią  i z Casperem wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do jej ogródka.  Miała tutaj sporo ziół jak i zwykłych polnych roślin.  Stanęła na środku zadbanej działki, obserwując ją z dumą. Wymieniła kilka sposobów na maści, ale miała też kilka  roślin wartych uwagi.
   - Tutaj rośnie koniczyna,  sproszkowane liście są dobre na bóle stawów, oparzenia i gorączkę. Tam z kolei macie dziurawiec  pomaga na lęk, czy na brak koncentracji.  I jedna z moich najlepszych roślin  askoria to ona jest głównym składnikiem maści przeciwbólowych. Oraz eliksirów na bardziej rozległe oparzenia.  Ma też  zdolności szybszej regeneracji uszkodzonych tkanek- pokazała nam roślinę o małych błękitnych kwiatkach.  Rozejrzałam się  po ogrodzie.
   -  To  z kolei jest szałwia, uspokaja, pomaga w gorączce i skokach ciśnienia.  Jest też dobrym składnikiem olejków z powodu przyjemnego zapachu. Widzę tam też rumianek oraz miętę. Mięta pomaga na problemy  z oddychaniem, oczyszcza płuca, pozbywając się infekcji. Oraz na bóle głowy. A rumianek pomaga na sen i odpręża, łagodzi też  stany napięciowe- wymieniłam to, co sama  dostrzegłam.  Vesta uśmiechnęła  się do mnie, najwyraźniej dostała  ostateczne potwierdzenie, że faktycznie się  na tym znam.  I nie jestem  ledwo  w tym praktykującą alchemiczką.
   - Sporo wiesz, musiałaś  się naprawdę  sporo uczyć przez cały ten czas- zauważyła staruszka.
  -  Od ponad dziesięciu lat usprawniam swoje zdolności. Staram się być jak najlepszą w tym co robię. Nadal jednak mi bardzo daleko do medyków, którzy mieli większe
możliwości w pobieraniu nauk
- przyznałam  to wprost.
  -  To dość  długo. Więc skoro pomogliście wiosce, ja też  wam pomogę- mówiąc to podeszła do askorii i zerwała parę liści  oraz kwiatów, po czym podeszła do małej skrzynki, w której miała małe płócienne woreczki. Zapewne służyły do przechowywania nasion.  Podała mi to z lekkim uśmiechem.
  -  Dokładnie to zasusz,  dwa dni trzymaj na słońcu, a potem dodaj do tego miętę, rumianek i olejek z wrzosu. Powstanie z tego maść  przeciwbólowa- wymieniła wszystko, co musiałam zrobić.  Byłam jej za to bardzo wdzięczna.
 - Dziękuję, to naprawdę miłe z pani strony. Na pewno ta wiedza bardzo mi się przyda- podziękowałam jej.  Vesta  spojrzała na nas.
  - Chcieliście sprawdzić tamtą  mapkę prawda?  Idźcie się tym zająć, póki jest jeszcze jasno- zasugerowała nam kobiecina.
  - Dobrze wrócimy  przed zachodem słońca- zapewniłam.

Spojrzałam na Casa,  pokazując mu mapkę.  Nim jednak tam się udaliśmy, wróciliśmy na szybko do domu po nasze płaszcze.  Ledwo wyszliśmy z domu, a przed budynkiem znów spotkaliśmy tę młodą kobietę, którą Cas z niego wygonił.
  - Casper jednak wróciłeś.  Wiedziałam, że za mną zatęsknisz- powiedziała blondynka, wzrostem była trochę wyższa ode mnie.  Włosy sięgały jej za ramiona i te oczy wyraźnie skupione na moim partnerze.   Podeszła do niego zmniejszając między nimi znacząco dystans. Wręcz próbując położyć mu rękę na ramieniu.
  - Jak skończysz misję, możemy znów spędzić  razem trochę  czasu- powiedziała  tonem, który mnie lekko zdezorientował.
  - Cas, znasz  tę kobietę?- spytałam  mężczyznę, nie mogąc się  pozbyć wrażenia, że znają się, lepiej niż bym tego chciała.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {03/12/23, 10:55 pm}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Euricia naprawdę wyglądała na zadowoloną z przebiegu rozmowy z Vestą. Nie orientowałem się na ile staruszka była w stanie podnieść poziom wiedzy Eri opowiadając jej o ziołach, ale zdecydowanie osobiście dowiedziałem się niektórych rzeczy. Pewne już znałem, te zupełnie podstawowe, jak na przykład co sobie zaparzyć na ból brzucha czy ból głowy. Uważałem, że więcej mi nie potrzeba, skoro to Euricia miała do tego smykałkę i naprawdę lubiła otaczać się tymi ziołami. Jej sprawiało to radość, mi niekoniecznie.
Jednak chyba oboje bardzo ucieszyliśmy się z poznania receptury na maść przeciwbólową. Nie byłem pewny, czy jest to ten, którego używał March, lecz z pewnością zostanie wypróbowany i przetestowany.
- Dziękuję. To wiele dla nas znaczy - zwróciłem się do kobiety, która obdarzyła nas jeszcze uśmiechem. Za jej radą postanowiliśmy faktycznie sprawdzić miejsca z pożyczoną mapką. Musieliśmy być pewni, że nic się tu nie szykuje i jest bezpiecznie. Niestety zanim mogliśmy to zrobić, na naszej drodze znów zjawiła się tamta kobieta. Próbowałem przypomnieć sobie jej imię. Zazwyczaj je pamiętałem, szczególnie tych kobiet, które były na miejscu. Niestety miałem jakąś dziurę w pamięci. Musiałem wtedy za dużo wypić alkoholu. Może było to po rozstaniu z Alice, gdy próbowałem w ten sposób złagodzić swój ból? Zapewne. Nawet Eri wtedy zauważyła, że trochę przesadzałem z niektórymi sprawami.
- Wybacz, ale nie jestem zainteresowany - odezwałem się do blondynki. Następne słowa skierowałem do Eri, odpowiadając na zadane pytanie. - Spędziliśmy ze sobą tylko jedną noc.
- Dwie, Cassie, dwie noce. Ale jakie były to noce - zaśmiała się, nie przejmując tym, że nie pamiętałem żadnych szczegółów. Zamiast tego ułożyła dłoń na moim ramieniu i przysunęła się, zalotnie oblizując wargi.
- Nigdy wcześniej przed tobą ani później po tobie nie miałam tak intensywnych doznań. I tak zachłannego kochanka. Dalej lubisz ręczne robótki? - spytała, sunąc dłonią z mojego ramienia coraz niżej, ale już i bez tego było mi dosyć. Naprawdę nie byłem zainteresowany, dlatego po prostu złapałem jej dłoń i odsunąłem od siebie.
- Posłuchaj, nie mam ochoty ani teraz, ani po skończeniu misji. Jestem w stałym związku i nie szukam przygodnych romansów - wyjaśniłem sprawę dobitnie, by nie miała co do tego wątpliwości. Ona tylko zmrużyła swe oczy, przenosząc spojrzenie na Eri. Chyba właśnie po jej minie zrozumiała, że nie kłamałem.
- Z nią?
- Tak, dokładnie z nią - potwierdziłem, na co odpowiedziała mi śmiechem.
- Oh, Cassie, jesteś pewien, że nie potrzebujesz poczuć bardziej krągłych kształtów?
- Jestem. Możesz znaleźć sobie kogoś innego na dzisiejszą noc - może faktycznie miała krąglejsze biodra oraz znacznie większe piersi, ale przecież to nie znaczyło, że zaraz rzucę Eri i pobiegnę z nią do łóżka. I tak bym wolał Eri, nawet jeśli byłaby całkiem płaska. A taka nie była.
- Jak chcesz. Jeśli zmienisz zdanie, będę na ciebie czekać - uśmiechnęła się na pożegnanie, posyłając mi całusa w powietrzu, całkiem ignorując stojącą obok mnie kobietę.
- Wybacz, Eri. Po prostu… nie uciekniemy przed moją przeszłością - powiedziałem trochę niezręcznie. Wolałbym odciąć tą przeszłość grubą kreską, a niestety czułem, że to może być nie pierwsza taka sytuacja. Ująłem za to dłoń blondynki. Nie musiała się obawiać konkurencji. - Dla mnie teraz liczysz się tylko ty - powiedziałem zanim ukradłem małego całusa z jej ust.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {04/12/23, 12:17 am}

|EURICIA VERECIO|

   Nie podobało mi się to, że  jakaś   obca dziewczyna wyraźnie dobierała się do Casa. I jeszcze to, co mówiła, utwierdziło mnie tylko  w przekonaniu, że  była jedną z jego przygód. Powinnam była to przewidzieć, że mogła go poznać tylko w tych okolicznościach. Mimo że była to jego przeszłość, to jednak  czułam się niezręcznie, gdy tak śmiało sobie z nim poczynała. Gdyby nie to, że miałam pełne zaufanie do Casa, że mnie nie zdradzi, zainterweniowałabym.  A,  w tej sytuacji wolałam, by sam to załatwił, będąc jego wsparciem gdyby tamta kobieta tak szybko nie odpuściła. Uśmiechnęłam się do niej z satysfakcją, gdy Cas poinformował ją i nawet potwierdził, że jest ze mną w stałym związku.  Ja nie potrzebowała, bym  niczego więcej by sobie odpuścić mężczyznę. Jednak ona na koniec  dalej go prowokowała, wręcz zachęcała, by  to rozważył. Po prostu stałam, nie wiedząc, jak się zachować, wiedziałam, że spał  z wieloma kobietami, ale spotkać się  z jedną z nich i to twarzą w twarz, nie było to miłe.  Owszem był teraz ze mną i wiedziałam, że potrafi  być wierny, to mi wystarczyło.   Jednak Cas chyba  zauważył, że  mam inny wyraz twarzy niż zwykle. Patrzyłam, na niego słuchając tego, co miał mi do powiedzenia. Mocniej chwyciłam jego dłoń, zrobiłam to zupełnie odruchowo, by czuć jego ciepło.
   -  Cas, gdybym ci nie ufała  i miała wątpliwości,  jak się zachowasz. To  bym sama chętnie jej pokazała, że już kogoś  masz. A jednak pozwoliłam, byś sam  się tym zajął.  W ten jasny i stanowczy dla niej sposób- powiedziałam  po dopiero co otrzymanym od niego pocałunku.  Oblizałam lekko  wargi po nim.
   -  Jednak  w jednym muszę  się  z nią zgodzić.  Wiesz w czym?  Jesteś  naprawdę nieziemskim kochankiem.  I każda  intensywna z tobą noc zapada na długo w pamięci- mruknęłam,  drocząc się  z nim delikatnie.  Spojrzałam  na najbliższą okolicę, nikogo poza nami już nie było. Tamta chyba odpuściła.
   -  Mam tylko nadzieję, że nie przespałeś się  ze wszystkimi niezamężnymi kobietami z tej wioski. Tyle kobiet miało cię przede mną ….aż im tego  zazdroszczę. Mimo że teraz mam cię tylko na wyłączność- oznajmiłam,  nie robiąc partnerowi prawdziwej sceny zazdrości.  To nie byłabym ja, gdybym  to zrobiła.  Wiedziałam, że  Cas mnie kochał, tak samo ja kochałam tylko jego.
   - Chodźmy zająć się  terenem na mapce. To jest teraz ważniejsze od  twoich dawnych adoratorek. Potem spotkamy się  z sołtysem, by odebrać zapłatę za wykonane zlecenie- zasugerowałam  takie rozwiązanie.  Cas był chyba zaskoczony moim spokojem odnośnie spotkania z jedną z jego kochanek.
   - Naprawdę nie martwię się  twoją przeszłością.   Skoro nawet nie pamiętasz,  ile nocy z nią spędziłeś, widać nie była  ich warta.  Za to domyślam się  które noce uważasz za najlepsze i tylko to się  liczy-  nie chciałam rozpamiętywać tego co się wydarzyło. To było, zanim byliśmy razem, to tak jakby on miał mi wypominać każdego mężczyznę, który zwrócił  na mnie uwagę. 
Pokazałam  Casowi mapkę, by się  jej lepiej przyjrzał.  Było na niej wyraźnie widać pięć oznaczonych punktów. Tam powinny być  pozostałości po kręgach lub energii, która  z nich emanowała.
  - Vesta miała rację,  byśmy się pospieszyli  trochę  mamy tych miejsc do sprawdzenia- podsumowałam,  wskazując punkt najbliżej nas.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {05/12/23, 08:25 pm}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Nie dało się powstrzymać delikatnego uśmiechu na mojej twarzy, gdy tylko Eri wspomniała, że sama mogłaby tamtej kobiecie pokazać, że nie ma szans. Chciałbym zobaczyć ją w akcji. Jeszcze nigdy tak naprawdę nie widziałem jej wściekłej, ani by z kimś się intensywnie kłóciła. To by było coś zupełnie nowego, co samo w sobie mnie bawiło.
Na nie wszystko potrafiłem znaleźć odpowiednie słowa. Przestałem się uśmiechać po tym, jak Eri zasugerowała, że nie przespałem się z każdą niezamężną kobietą. Problem był taki, że nigdy nie przeszkadzało mi jeśli była zamężna i chętna. Najważniejsze, aby ten drugi nigdy o niczym się nie dowiedział…
- Liczę tylko na więcej takich nocy - przyznałem, ściskając przy tym lekko dłoń Eri i zgadzając się na jej dalszy plan działania. Prawda była taka, że jeżeli teraz by mi jej zabrakło, tej bliskości, dotyku, pocałunków, to już nigdy żadna kobieta nie byłaby w stanie zapełnić pustki, jaka by powstała w moim życiu. - Nawet jeśli nie będziemy potrafili nadgonić straconych lat - uśmiechnąłem się lekko, po czym zwróciłem większą uwagę na mapkę i punkty, które wskazywała na niej blondynka. To miało być tylko łatwe zadanie oczyszczenia przydrożnej kapliczki…
- W takim tempie nie będziemy musieli szukać noclegu, bo wrócimy do domu na noc - westchnąłem, kiedy dotarliśmy do pierwszego miejsca. Nie wyczuwałem w tym nic specjalnie złego, a mimo wszystko roślinność tutaj była pokraczna, karłowata, nieciekawa po prostu, jakby ledwie trzymała się resztek życia. Sądziłem, że zwierzęta instynktownie unikały tego miejsca. Wraz z Eri zabraliśmy się do oczyszczania, choć nie na wiele się to zdało. Energia wsiąknęła głęboko w ziemię, w glebę, nie pozwalając się wykorzenić.
- Myślisz, że mogły tędy przebiegać dawne tunele? Nie zdziwiłbym się, gdyby wszystkie zaznaczone miejsca były połączone ze sobą pod ziemią - wypowiedziałem na głos swoje przemyślenia po tym, jak drugie z odwiedzonych miejsc nie dało się oczyścić. Była to zła energia, fakt, ale jednocześnie była tu przez lata i nic się nie wydarzyło.
- Jestem bardzo ciekaw tego, co znajduje się pod ziemią, ale jednocześnie nie widzi mi się rozkopywanie połowy wioski. Może gdy znów będzie ciepło i ziemia zrobi się miękka. I jeśli będziemy mieć kupę czasu… tylko czy warto? - pokręciłem głową, nie będąc pewien co do tego.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {05/12/23, 09:29 pm}

|EURICIA VERECIO|

  Zaśmiałam się cicho na to  co powiedział.  Domyśliłam się,  że tamte parę nocy między nami to stanowczo za mało.  Bo sama też byłam tego samego zdania. Na razie  musieliśmy o tym zapomnieć. Czekały nas przecież obowiązki, które  musieliśmy wypełnić. Kiedy sytuacja tego wymagała,  trzeba było nad sobą zapanować.  Inaczej nie moglibyśmy się od siebie  oderwać ani na sekundę.
   - Zdaje się, że już wiem, na czym głównie będzie polegać  spędzanie  razem urlopu.  Na  nadrabianiu straconych lat  w wiadomy sposób- zaśmiałam się, dając jasno do zrozumienia, że w sumie nie miałabym nic przeciwko temu.  Każde z nas na pewno byłoby  z tego bardzo zadowolone.  Uznaliśmy, że najwyższa pora  udać się na pierwsze  z tych miejsc inkantacje nic nie dały, energia nadal była bardzo głęboko pod ziemią.  Tak samo było z drugim i trzecim miejscem.  Czyli w sumie  tak jak mówiła  Vesta zło już dawno tu wsiąkło i nie da się  tak łatwo  wykurzyć.  Jedno mnie zastanowiło.
 -  Podejrzewam, że skoro to dawne  tunele ewakuacyjne z powodu wylewu rzeki.  To  mogą się one ciągnąć nawet  na drugą stronę wioski  aż do tamtego pomostu.  Aż z  drugiej do tamtego wału i kamiennego muru, który tworzy zaporę.  Choć  mnie bardziej ciekawi, że nie było tu niczego więcej poza gargulcem.  No i tamtym małym demonem sprzed  ponad roku jak tu byliśmy. To naprawdę mało zjawisk  jak na taki teren- zauważyłam trochę  zaskoczona.   Na naszym obszarze mniejszym od tej wioski działo się więcej.
Słuchałam  Casa, ale odezwałam się dopiero drodze do ostatniego z miejsc na mapie.  Bo nie byłam pewna czy mój pomysł spodoba się  Casperowi.
  - Cas, zastanowiłam się  nad tym wszystkim.  Dlatego też milczałam.  Co powiesz na takie rozwiązanie.  Teraz zajmiemy się tylko tym, co nam tu zlecono. Udamy się na kolejną misję, wykonamy ją.  Następnie spędzimy, razem urlop po nim zaliczymy wszystkie zaległe misje, które zalegają w naszym domu. Po nich zbierzemy informacje  o tunelach i prawdziwym powodzie ich zamknięcia.  Wtedy przyjedziemy z powrotem do  Con tylko na dłużej i załatwimy sprawę do końca?   Nie chce się porywać  na coś, czego nie znamy.  Co jeśli uwolnimy coś, nie mając odpowiednich inkantacji lub mikstur? - spytałam Casa.  Czy moja propozycja ma jakiś sens, czy też  zostanie z góry odrzucona.  Na ostatnim z miejsc też energia była zbyt mocno wsiąknięta w ziemię.  Musieliśmy się poddać.   To było zupełnie na nic,  a mieliśmy jeszcze kolejną misję przed sobą.
   - Tutaj też nic nie zdziałamy.  Czyli pozostaje nam tylko udanie się do Vesty oddać mapkę oraz do sołtysa po wynagrodzenie. - stwierdziłam obserwując Caspera.  Powoli zbieraliśmy się do opuszczenia ostatniego miejsca  z mapki. Nie mogąc się powstrzymać, poruszyłam kolejny ważny dla nas temat. 
    - Wtedy  w domu Vesty  uroczo wyglądałeś  z Corleen na kolanach. Jak już mówiłam, zasługujesz na pełną rodzinę… Cas  chcę, byś wiedział, że w kwestii adopcji  naprawdę planuję to dokładnie przemyśleć. Poza tym znasz mnie i wiesz, że marny ze mnie kłamca- powiedziałam, by miał pewność, że wrócimy do tego tematu.  Na nasze własne dziecko nie miał raczej co liczyć.  Adopcja była w sumie jedyną słuszną  dla nas opcją, by niczego nie żałować.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {07/12/23, 07:03 pm}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Kiwałem powoli głową, zgadzając się z Eri. Tunele mogły ciągnąć się jeszcze o wiele dalej niż sądziliśmy. Nie mieliśmy dokładnej mapy, mogło to być naprawdę rozległe miejsce. Kto wie, co się tu działa lata temu. A mogło być również tak, że tunele przeciw powodzi były tylko z nazwy, a w rzeczywistości trzymano tu coś gorszego. Czarcie kręgi, o których mówiła Vesta, nie wzięły się znikąd. Wszystko miało swoją przyczynę.
Euricia jakby czytała w moich myślach, co wcale nie było już niczym takim nowym. Jeśli chodziło o pracę, mogliśmy być od siebie oddaleni kilometrami, a i tak pewnie byśmy wiedzieli co w danej chwili robi drugie z nas. Tak działaliśmy, nauczyliśmy się tego w ciągu… właściwie całego naszego życia.
- Też przeszło mi to przez myśl - odpowiedziałem w końcu. - Jestem niemal pewien, że coś niewłaściwego się w tym wszystkim kryje, a te tunele nie zostały zamurowane bez powodu. Podejrzewam, że wtedy ludzie tylko w taki sposób potrafili poradzić sobie ze złem. A obecnie nie wygląda to za ciekawie. Z pewnością wytrzyma jeszcze trochę, ale nie sądzę, by wystarczyło na następną dekadę - wyznałem, gdy Eri schowała mapę i powoli ruszyliśmy w stronę domu staruszki i jej rodziny. Zdecydowanie potrzebowaliśmy zająć się tą sprawą, ale mogła ona poczekać do przyszłego roku, przynajmniej do wiosny. Musieliśmy nadrobić zaległości, tym bardziej że czułem, iż wyjaśnienie tej zagadki pochłonie wiele naszego czasu oraz zapasów, za które nikt nam nie zapłaci.
Z dalszych rozmyślań wyrwały mnie ostatnie słowa Eri. Zmarszczyłem lekko brwi, zaciskając przy tym usta w kreskę. Nie chciałem o tym teraz rozmawiać. Powiedziałem wcześniej Eri, że wystarczyłoby mi adoptowanie dziecka, które z pewnością mógłbym pokochać jak swoje własne. I to wcale nie było kłamstwem. Lecz to również nie zmieniało faktu, że byłbym najszczęśliwszą osobą na świecie, gdyby Euricia oznajmiła mi, że jednak chciałaby własne. Głęboko w środku liczyłem, że jednak kiedyś zmieni zdanie.
- Eri, wiem, że obecnie wcale nie jest nam lekko i umówiliśmy się, że najpierw musimy naprawić nasze oszczędności, ale bez wahania zmieniłbym całkowicie swoje plany, gdybyś mi teraz oznajmiła, że jesteś gotowa na dziecko. Z Alice nie rozmawialiśmy o tym głośno, ale w pewnym momencie oboje uznaliśmy, że nie potrzebujemy żadnych zabezpieczeń, no i… właściwie nie wiem, dlaczego nie zostaliśmy rodzicami - przyznałem. Wiedziałem, że w takim przypadku relacja moja i Eri nie miałaby żadnych szans, jednak wtedy wcale o tym nie myślałem. Podejrzewałem, że wcale by mi to nie przeszkadzało, gdybym miał przy sobie Alice i nasze dziecko. I oczywiście Eri, która zawsze była moją jedyną rodziną. Nie ważne co, ale nie potrafiłbym jej opuścić.
- Wrócimy jeszcze do tematu adopcji, jestem tego pewien. Na razie zajmijmy się pracą - powiedziałem, kiedy znaleźliśmy się pod domem Vesty. Wolałem nie rozmawiać na te tematy naszego życia w towarzystwie obcych osób.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {07/12/23, 08:15 pm}

|EURICIA VERECIO|

  Znałam dobrze relację  Casa i Alice  widywałam ich najdłużej razem  i można rzec, że do tego przywykłam. Nawet śmiałam się, że w miarę szybko znalazł dla siebie idealną kobietę. No może  nie tak idealną, ale nie oddałabym Casa nikomu innego  poza mną była jedyną, przy której byłam pewna, że brunet będzie szczęśliwy. Tylko  pod koniec wszystko się zepsuło, Alice chciała nas od siebie odseparować. I tu pojawił się problem, bo okazało się, jak  bardzo nam na sobie zależy. Nawet jeśli byłby gotów, zamieszkać z Alice to nie umiał  też ze mnie zrezygnować.   A konkretniej z mojej obecności w jego życiu. Jak już mówiłam,  czułam się temu, trochę winna.  Mimo że wyszło  nam to na dobre, choć potrzebowaliśmy sporo czasu, by wszystko między nami zrozumieć.
   -  O tym, że zaprzestaliście, ochrony to nie wiedziałam.  Ale w sumie byliście ze sobą już  na tyle długo, że nie powinno mnie to dziwić.   Jak to się  potoczyło, dobrze wiemy. Musiałeś  przeboleć  zerwanie,  i teraz jesteśmy razem. Wiem o tym, że  rzuciłbyś   wszystko gdybym zmieniła zdanie. Znając cię,  nadal masz  na to, choć cień nadziei. Nie będę ci jej odbierać, bo nikt nie wie, co los nam szykuje.  Czasem wymusza na nas  niektóre rzeczy oraz decyzje - powiedziałam,  wiedząc jednak, że nie zmienię  zdania.  A jedyny sposób, na to bym spodziewała się dziecka, był zwykły margines błędu eliksiru, który zażywałam.  Niby pięć  procent, ale jednak  nadal istniało to niewielkie ryzyko.
   -  Za jakiś czas  na pewno  poruszymy  ten temat. By nawet go  zacząć realizować. Oby tylko  wszystko wtedy sprawnie poszło-  dodałam, mając na myśli adopcję.  Choć  tam opiekunki patrzą zwykle na dwie może na trzy rzeczy, czy jest zaplecze finansowe.  Czy nie jesteśmy poszukiwani i czy mamy  lokum, by dziecko mogło  mieć prawdziwy dom.  Nic innego  opiekunek nie obchodzi.
   -  Nie wiem, jak ty, ale chcę najszybciej jak to możliwe udać się do Meristere. Raczej wątpię, byśmy wrócili do  domu na noc.  Tam się  chyba zatrzymamy  i wrócimy rano do domu. Nie ma co wracać  w ciemnicy  w drogę powrotną- zaproponowałam Casperowi gdy byliśmy już przed domem Vesty.  Na nasz widok staruszka stukając, kijem zatrzymała się obok nas, uważnie obserwując.
    -  Znaleźliście coś  w tamtych miejscach?  Czy jednak zło stamtąd na zawsze zniknęło. I możemy czuć się  bezpiecznie?- spytała staruszka. Zapewne mając na myśli siebie  i Corleen one obie były  najbardziej podatne no i jej wnuk.
    - Zło  wsiąkło, zbyt  głęboko w glebę byśmy mogli coś  na ten moment zrobić.  Jednak nie zostawimy tego  w ten sposób.  Wrócimy tu, możemy to obiecać- zapewniłam Vestę, by miała pewność, że zakończymy to, tylko nie teraz.
    -  Będziemy czekać na wieści. Oby zło, które tam tkwi nie dawało nam odczuć , że nie powiedziało  ostatniego słowa. Dziękuję za zwrot  mapki, stanowi naprawdę  cenną rodzinną pamiątkę-  przyjęła ode mnie mapkę.  Obecnie i tak jej nie  potrzebowaliśmy.
    - Do zobaczenia.  Mamy inne rzeczy równie pilne do wykonania- pożegnałam ją wraz z Casperem.  Staruszka powoli zniknęła w domu.
To zadanie mogliśmy uznać za zakończone.  Zostało tylko zgarnięcie  pieniędzy i udanie się  w dalszą drogę. Nie mogłam się  doczekać kiedy opuścimy Con.
   -  No to już  mamy zadanie na wiosnę. Sprawdzenie tuneli  pod wioską.  Jeszcze nigdy niczego nie planowaliśmy tak bardzo z wyprzedzeniem- w sumie musieliśmy to dobrze  rozplanować, mieliśmy na to praktycznie część zimy. 
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {08/12/23, 07:39 pm}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Nie miałem ochoty na kontynuację rozmowy o dziecku. Eri czasem powinna zatrzymać niektóre przemyślenia dla siebie, bo co to miało znaczyć, że nie będzie odbierać mi resztek nadziei? Miałem wymusić na niej pewne rzeczy? Miałem modlić się, by mikstura nie zadziałała? Liczyć, że jednak kiedyś zmieni zdanie? Zagryzłem zęby i milczałem dalszą drogę. Irytowało mnie, gdy blondynka mówiła tak niejednoznacznie, szczególnie w tak ważnej dla mnie sprawie.
Pozwoliłem jej przeprowadzić ostatnią rozmowę z Vestą, samemu próbując uspokoić swoje emocje. Od tamtej rozmowy kilka dni temu, zrobiłem się bardziej nerwowy, gdy słyszałem z ust Eri coś na temat dzieci. W końcu co mi po stwierdzeniu, że wyglądałem uroczo i zasługiwałem na pełną rodzinę? Słowa nie miały znaczenia. Nie winiłem Eri, że nie chciała zostać matką. Sam również zdecydowałem, że dla niej jakoś pogodzę się z tym faktem, ale mogła darować sobie kolejny gwóźdź do trumny moich marzeń.
- Uważajcie na siebie - pożegnałem staruszkę zanim udaliśmy się do domu sołtysa po odbiór nagrody. Akurat on całkiem dobrze nas kojarzył. Niewysoki, okrągły człowieczek z bujnym wąsem, przywitał nas szerokim uśmiechem. Właściwie nie musieliśmy mówić po co się tu znaleźliśmy, a już kazał żonie przynieść odliczoną kwotę, którą przeznaczył na nagrodę.
- Proszę wybaczyć, że pomyślałem o was na samym końcu. Tamten egzorcysta był tylko stratą czasu i pieniędzy - powiedział z miną zbitego szczeniaka. Szczerze mówiąc nie przejąłem się tym.
- Jasne. Nie ma sprawy. To wasze pieniądze zostały zmarnowane, a także wasze życia narażone - wzruszyłem ramionami i po krótkim pożegnaniu, z nieco lepszym humorem i pełniejszą kieszenią, mogliśmy iść dalej. To wcale nie tak, że każdy egzorcysta był głupkiem i nieudacznikiem. Na swojej drodze spotkaliśmy naprawdę wykształconych egzorcystów, od których wiele się nauczyliśmy. Nawet ci stąpający drogą wyznaczoną przez Boga, nie wykorzystujący demonicznych praktyk i podstępów. Na własne oczy widziałem taką siłę, do której nam było daleko, ale by osiągnąć ten poziom, trzeba było mnóstwo pracy i wielu wyrzeczeń. A to niestety nie zdarzało się zbyt często. Same starania również nie gwarantowały sukcesów.
- Zatrzymajmy się incognito w jakiejś karczmie - powiedziałem, gdy byliśmy w drodze do Meristere. Słońce jeszcze nie schowało się za horyzontem, mogliśmy więc liczyć, że dotrzemy trochę po zmroku.
- Zostawmy te najbardziej zbędne rzeczy w pokoju, a potem możemy obserwować trochę okolicę. Jeśli to człowiek, nie spłoszymy go w ten sposób, a jeśli demon, szybciej go dorwiemy nocą - zaproponowałem. Liczyłem na szybkie rozwiązanie sprawy i uznałem ten plan za najlepszy.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {08/12/23, 08:51 pm}

|EURICIA VERECIO|

  W tym przypadku akurat  nasze przeczucie wyszło nam tylko na dobre.  Gdybyśmy nie spotkali Vesty, a tylko zajęli się kapliczką.  Nie mielibyśmy nawet szansy  na poznanie tak  wyjątkowych osób  zamieszkujących to miasteczko. Dzięki temu  zyskaliśmy też plany na wiosnę oraz  składniki do maści przeciwbólowej.  Owszem były też minusy tamta kobieta, była kochanka Caspera  oraz ojciec Corleen, który dość brutalnie mnie potraktował.  Mimo tego  nie przestałam darzyć  Con  pozytywnymi odczuciami.   Wizyta u sołtysa była tylko formalnością, którą głównie załatwił brunet.  Ja  za to uciekłam myślami  do pewnej niespodzianki, którą planowałam za jego plecami.  Nie byłam pewna czy to wypali, bo mogło być różnie. Liczyłam na pozytywną wiadomość, którą mieli  dostarczyć do naszego mieszkania.  Gotówka  na to bardzo się nam wtedy przyda.  Gdyby to nie wystarczyło, byłam gotowa sprzedać  swoją  srebrną bransoletkę, by pokryć wszystkie na to koszta.  No, chyba że ta osoba pojawi się u nas osobiście. Czego bym jednak nie chciała. Wolałam, by wszystkiego dowiedział się,  jak wrócimy do domu.
   -  Najważniejsze, że  wiedział, gdzie szukać  nas w postaci koła ratunkowego. I w sumie nie zaprzeczysz,  że wyszło  nam to na dobre. Opuszczamy Con z gotówką i  składnikiem  na maść.  March nie będzie  zachwycony, że tyle monet przejdzie mu koło  nosa- zaśmiałam  się  na wspomnienie naszego lekarza. Byłam tak zamyślona moimi planami, że  dopiero po chwili dotarły do mnie słowa Caspera.  Muszę, być ostrożniejsza inaczej za szybko  się  zdradzę.
    -  To dobry pomysł, jednak mam co do tego miasteczka przeczucie, że nie będzie  tak zadbane jak poprzednie. Meristere  podobno nigdy nie dbało o to, by je pozytywnie kojarzyć- przyznałam,  wspominając, plotki o tej mieścicie. Znajdowała się między wzgórzem a dwoma lasami.  Słynęła głównie z tartaku  wyroby z tego miasteczka  były dość wysokiej jakości, ale też  przez to i ceny. Nie każdego było stać na to, co tam tworzyli miejscowi rzemieślnicy.   Niestety  miało też złą sławę z powodu polowań.  Tak, tam polowano znacznie więcej niż w naszej okolicy.  Przez co dziczyzna czy  sarnina gościła na stołach tak często jak trzoda chlewna.    
   -  Mam tylko nadzieję, że przechodząc, przez las nie natkniemy się  na polowanie. W tych okolicach jest to dość popularne. Takie hobby  dla  męskich członków rodziny- mruknęłam gdy znaleźliśmy się  już przed wspomnianym lasem.  Weszliśmy w gęstwinę, nie gubiąc wydeptanej przez ludzi ścieżki.
   -  Nie ma to jak las pełen krwiożerczych stworów chcących zrobić sobie pajęczynę w twoich włosach- wzdrygnęłam się  na wspomnienie o pająkach.  Tak byliśmy w lesie , a tu było ich całe mnóstwo. Dlatego odruchowo i ku rozbawieniu Casa niemal  wtuliłam się,  w niego chcąc go przejść jak najszybciej.  Na szczęście  nie natknęliśmy się na nikogo  z myśliwych a nasze miejsce docelowe minęliśmy  gdy słońce zbliżało się ku zachodowi. Rozejrzałam się po okolicy, tak jak mówiłam Meristere nie było tak zadbane jak Con.  Naszym oczom ukazał  się masywny drewniany budynek z bardzo porysowanym i podniszczonym szyldem.  Mówiącym, że to   lokalna karczma.  Nie wzbudzała mojego zaufania, ale chyba nic lepszego tu nie znajdziemy.
   -  Wchodzimy?  Czy wolisz poszukać innego miejsca na nocleg? Chociaż wątpię  by kolejna karczma była  w lepszym stanie- poza tym  niedługo się ściemni.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {09/12/23, 03:14 pm}

The Arena of Hell - Page 15 F76a753435cd1955c119968ab73e60bc

Nie miałem pewności, czy otrzymany przepis na maść był tym samym, który posiadał March, ale musiałem zgodzić się z Eri, że przestaniemy kupować ją u niego na potęgę. Chyba byliśmy jego najczęstszymi pacjentami, na których zarabiał na więcej. Pewnie, że nie oznaczało to, iż całkiem przestaniemy do niego przychodzić, ale może już trochę mniej.
- O tej porze już raczej nikt nie biega po lesie - mruknąłem. Zwierzynę najlepiej łapać rankiem, a nie na noc, gdy zwierzęta się chowają, a widoczność jest dość słaba. Tym bardziej, że to właśnie nocami szalały demony i nikt o zdrowych zmysłach nie zapuszczałby się w ciemny las. Polowania nie były nigdy moim hobby, nie czułem takiej potrzeby. Robiliśmy to tylko wtedy, gdy nasze sakiewki były tak samo puste jak nasze żołądki. Oboje z Eri potrafiliśmy złapać coś, głównie drobne stworzenia jak zające, kuropatwy czy ryby.
Z pająków raczej potrawka byłaby dość chuda i bezmięsna. Ta myśl rozbawiła mnie, kiedy tylko Eri złapała moje ramię w obawie przed tymi maluszkami.
Chwilę później dotarliśmy do jednej z karczm. Na zniszczonym szyldzie było coś na kształt dwóch stykających się ze sobą kufli. Podobała mi się lokalizacja tego miejsca. Znajdowało się na obrzeżach miasta tuż przy lesie. Najbliższe zabudowania były kawałek dalej, dzięki czemu nikt zbyt łatwo nas nie rozpozna.
- To dobre miejsce. Mam tylko nadzieję, że nie będzie pluskiew w materacu - odpowiedziałem. Pluskwy były ostatnim, czego nam potrzeba. Już raz nam się zdarzyło spać w takim miejscu. Rankiem oboje byliśmy tak pogryzieni, że przez świąd ciała miałem ochotę się rozpłakać.
Karczma mimo niezbyt zachęcającego wyglądu z zewnątrz w środku była całkiem przyjemna. Przynajmniej główna izba ze stołami. W dużym kominku hulał ogień, a bywalcy siedzieli nad kuflami z piwem i talerzami z jedzeniem. Byli tu sami mężczyźni, co niespecjalnie mnie zdziwiło. Pewnie przyszli tu tuż po pracy przy wycince drzew. Jedynymi kobietami były dwie młode dziewczyny zbierające zamówienia i roznoszące jedzenie. Jednej z nich zrobiło mi się trochę szkoda, gdy pewien mężczyzna klepnął ją w tyłek, aż dźwięk rozniósł się po sali. Zarechotał wtedy wraz z kolegami. Złapałem wtedy Eri pod łokieć, chcąc mieć ją cały czas przy sobie.
Naszą obecność zauważył dopiero karczmarz. Wysoki mężczyzna z pokaźnym brzuchem i takim samym wąsem. Był już mocno łysiejący choć mógł mieć jakieś pięćdziesiąt lat.
- Czego potrzebujecie, podróżni? - spytał zaskakująco miłym głosem, zupełnie niepasującym do jego tuszy.
- Pokoju, dobry człowieku. I strawy.
- Na dwie osoby? - kiwnąłem głową, na co w odpowiedzi podał mi konkretną kwotę. Nie była zbyt wygórowana, ale i nie najmniejsza. Uznałem, że jak za jeden nocleg i kolację to jeszcze może być. Chwilę później miałem już w dłoni klucz, a mężczyzna wskazał nam schody obok kontuaru. Jednocześnie było tam też przejście do kuchni, gdzie zerknąłem z ciekawości. Krzątała się tam kucharka i jakiś chłopiec, zapewne jej pomocnik. Nasz posiłek miał być gotowy lada chwila, dlatego mieliśmy zostawić tylko nasze torby.
- Zagrzejemy się trochę, poczekamy aż większość sobie pójdzie i sami wyruszymy na poszukiwania naszego żartownisia - zwróciłem się do Eri, gdy sprawdziłem dokładnie nasze łóżka w pokoju. Może nie należały do zbyt czystych, ale przynajmniej nie znalazłem w nich żadnego robactwa.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {09/12/23, 06:06 pm}

|EURICIA VERECIO|

Odetchnęłam  z ulgą, że widok karczmy z zewnątrz nie oddawał  tak  bardzo wyglądu w środku.  Wręcz przeciwnie wnętrze prezentowało się dużo lepiej. Bywaliśmy w różnych miejscach, więc mogłam uznać, że to nie należało do najgorszych, trzymało  dostateczny jak na jedną noc poziom.  Oby tylko pokoje były  jak i łóżka były  wystarczająco czyste.  Bo nie spodziewałam się cudów.
-  Też liczę, że łóżka będą  ich pozbawione. Co prawda  nie oczekuję zbyt wiele, ale tego mogliby nam oszczędzić- przyznałam idąc z Casem przyglądając się miejscu z zainteresowaniem. Długo nie minęło, aż  zauważył  nas właściciel  karczmy. Sprawiał wrażenie  bardzo sympatycznej osoby. A przynajmniej znacznie milszej od bywalców tego miejsca.  Niektórzy wyraźnie już  podpici zamawiali kolejne  dawki alkoholu. Ich zbyt śmiałe zachowanie powodowało lodowaty dreszcz na skórze. Aż mnie zastanowiło, jak dadzą  radę  wrócić do własnych domów.  Nie protestowałam, gdy brunet trzymał mnie, blisko siebie po  mężczyznach pod wpływem alkoholu można  się wszystkiego spodziewać.  Cas przejął sprawę noclegu tutaj oraz posiłku.  Za co byłam mu wdzięczna, bo poza herbatą  w domu Vesty czy  śniadaniem w domu  nie mieliśmy niczego w ustach.  Droga też była dość długa  i zabrała  nam trochę energii.  Zauważyłam, że  gdy podał nam klucz do pokoju,  pustych miejsc na nie były jeszcze trzy.  Czyli kilka pokoi  było już zajętych, nie byliśmy, jedynymi podróżnymi.  A ci tutaj wyglądali na lokalnych mieszkańców.  Chyba że ktoś  z pracowników  tutaj mieszka.  To też  brałam  pod uwagę.  Po  wzięciu klucza udaliśmy się na górę.  Piętro dzieliło się na prawą stronę jak i lewą  z pokojami.  Nie było  ich dużo  góra siedem może osiem. Sama karczma do wielkich nie należała.  W pokoju byłe da łóżka szafki nocne szafa stojąca w rogu  jak i stół oraz dwa krzesła.  Czyli to, co zwykle bywało  w pokojach dla podróżnych.  Cas od razu ocenił czy łóżka nie mają niepożądanych lokatorów w postaci pluskiew.
- Rozumiem, że inspekcja przebiegła sprawnie?  I niczego nie znalazłeś?- gdy uzyskałam,  potwierdzenie  odsunęłam stolik nocny, który był między łóżkami.  I po prostu złączyłam je w jedno, by było nam wygodniej. Jakoś  nie chciałam, byśmy spali osobno. Czułam się lepiej, gdy był blisko.  Podeszłam  do szafy i otworzyłam ją,  zauważyłam trzy wieszaki oraz  to, że była dość  pojemna.
- Dwie poduszki i koc też są.  Więc nie mamy co narzekać.  Poza tym sama też zabrałam dla nas koc. By było  nam wygodniej-  mówiąc to, zdecydowałam się go wyjąć z naszej torby, dodatkowe okrycie zawsze się przyda.  Nie mieliśmy obecnie nic więcej do roboty w tym pokoju.
- Chodźmy na dół. Nasz posiłek pewnie za niedługo będzie gotowy- na tę chwilę niczego z naszego bagażu nie potrzebowaliśmy.  Zeszliśmy na dół, wypatrzyłam dla nas miejsce  przy jednym ze stołów trochę dalej od tej rozbawionej zgrai pijaków.  Wolałam trzymać  się od nich z daleka.
Kelnerka przyniosła  nam posiłek, dwa talerze, na których  był kawałek mięsa jakieś  wyraźnie pieczone ziemniaki i pokrojone w paski warzywa.  Do  tego druga przyniosła  dzbanek z czymś ciepłym do picia oraz  szklanki.  Ta na oko starsza z nich nie przestała spoglądać na Caspera. Przywykłam, do tego więc nawet tego nie  skomentowałam.  Zamiast tego nalałam nam  gorącego naparu do naczyń.  W zapachu wyczułam wyraźnie jaśminowy jak i lekko gorzkawy.
- To smacznego. Ta podróż   jak i praca wyssała z nas trochę energii-  złapałam za nóż i widelec, by pokroić mięso.  Po pierwszym kęsie  mogłam przyznać, że było nawet smaczne i dobrze doprawione.  Nagle pojawiła się  ponownie kelnerka, stawiając kieliszek wina przede mną, spojrzałam zaskoczona.
- Ale, ja  nie zamawiałam wina. To musi być jakaś pomyłka-  spojrzałam zaskoczona.  Cas też  nie wyglądał na takiego, który by mi go zamówił.
- To na koszt  tamtego mężczyzny. Zamówił go dla pani- wskazała na jednego z tych pijaczyn.  Aż mi się niedobrze zrobiło. Widział, że nie byłam sama.   Tamten gdy zobaczył, że na niego patrzę, zarechotał  wymownie na oko miał koło  czterdziestki może nawet ponad. Bardzo chciał, bym zwróciła na niego uwagę.
- Zignoruj to. Jak chcesz, możesz go wypić- podsunęłam kieliszek bliżej środka stołu.  Sama nie miałam najmniejszej ochoty, po niego sięgać.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Arena of Hell - Page 15 Empty Re: The Arena of Hell {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach