Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Wczoraj o 07:54 pmKass
A New Beginning 15/05/24, 05:22 pmNoé
New Generation14/05/24, 08:57 pmKalsi
Zajazd pod Smoczą Łapą 14/05/24, 07:54 pmNoé
W Krwawym Blasku Gwiazd13/05/24, 07:16 pmnowena
My little merman12/05/24, 10:32 pmTroianx
Avatar: The Legends of two12/05/24, 09:59 pmLadyFlower
Blood, drugs and you in the middle12/05/24, 04:27 pmNatas
Eternal debt12/05/24, 03:21 pmMinako88
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 29%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%

Go down
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Welcome To Hell Empty Welcome To Hell {28/11/22, 09:09 am}


WelcomeTO HELL





Pierwsze stadiumBiegacze
Opis To przeważnie świeżo zarażeni ludzie, którzy przemienili się przez ugryzienie bądź zarodniki. Biegacze są bardzo niebezpieczni, ponieważ widzą i mogą dorwać przeciwnika w ciągu kilku sekund od dostrzeżenia.



Drugie stadiumCzyhacze
Opis Są zarażeni już kilka miesięcy. Jedno oko zastąpione wyrastającym grzybem, drugie widzi w ciemnościach. Egzystują głównie w mrocznych tunelach dawnego metra bądź piwnicach. Są nieco bardziej odporni od biegaczy.



Trzecie stadiumKlikacze
Opis Jedni z najgroźniejszych zarażonych, nie widzą, lecz korzystają z echolokacji, a na dodatek potrafią bardzo szybko biegać. Wydają upiorne klikanie, kiedy wyczują czyjąś obecność.



Czwarte stadiumCzłapacze
OpisŻyją zazwyczaj w głęboko pod ziemią (kanały bądź piwnice). Nie mają ust więc nie potrafią ugryźć, ale kiedy się zbyt blisko zbliżą, wypuszczają chmurę żrącego gazu.



Piąte stadiumPurchlak
Opis Rzucają małymi grzybami z zarodnikami niczym granatami. Ich ciało zastąpiły całkowicie grzyby. Posiadają znaczną siłę, lecz są ślepi i mało ruchliwi.






Fabuła


Do Stanów Zjednoczonych zostały przetransportowane liczne produkty rolne z Ameryki Południowej mające kontakt z grzybem z rodzaju kordyceps inaczej zwanego maczużnikiem. Był to trujący grzyb powodujący chorobę, która zmieniała żywe organizmy w żywe trupy. Grzyb przenosił się na nosiciela drogą kropelkową oraz przez wydzielane przez nie zarodniki. W przeciągu dwunastu godzin grzybia atakuje mózg zarażonego, który staje się nosicielem. Pojawia się gorączka, dreszcze, a następnie łaknienie ludzkiego mięsa. Z każdym kolejnym stadium wzrok zanika i wyostrza się słuch, a skórę porastają części z grzyba.
W 2013 roku epidemia rozprzestrzenia się na skalę światową. Lekarze nazywają tę chorobę Maczużnikowym Zapaleniem Mózgu i od lat WHO próbuję stworzyć szczepionkę, ale bezskutecznie. Przez kilka lat powstało wiele stref kwarantanny, w których władzę przejęło wojsko. W jednej ze stref, gdzie są przeprowadzane badania nad szczepionką żyje dziewczyna, córka jednego z szanowanych lekarzy. Nigdy nie była na zewnątrz i od samego początku epidemii jest trzymana pod kloszem przez swojego ojca. Pewnej nocy strefa kwarantanny zostaje zaatakowana. Ledwo udaje się odeprzeć atak, choć ojciec dziewczyny zostaje poważnie ranny. Podejmuje decyzję o transporcie dziewczyny w inne, bezpieczne miejsce na drugim końcu stanu. Z tego powodu zatrudnia przemytnika, aby bezpiecznie doprowadził jego córkę na miejsce, chroniąc ją za wszelką cenę.
Na początku ich relacja nie układa się zbyt dobrze. Ona mu nie ufa, a on podchodzi do niej z mocnym dystansem. Dopiero później, kiedy nadchodzi moment zderzenia się z potencjalną śmiercią, obydwoje zdają sobie sprawę, że im na sobie zależy. Dodatkowo na dziewczynę poluje pewna grupa ludzi, aby przeprowadzić na jej organizmie niezliczone badania, ponieważ okazuje się, że nie jest ona jedynie ukochaną córeczką tatusia, ale możliwe, że jest kluczem do uzyskania leku na zarazę.

Dziewczyna - KALSI
Przemytnik - FOJBE



emme
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Welcome To Hell Empty Re: Welcome To Hell {30/11/22, 03:01 pm}



Eveline Redfield
















ImionaEveline „Evie” Sophia


NazwiskoRedfield


Wiek23 lata




OrientacjaHeteroseksualna





Wzrost165 cm


CeraJasna



SylwetkaSzczupła, kobieca


MatkaGina Redfield


OjciecJoseph Redfield





1.Jej matka została zakażona niedługo po wybuchu całej zarazy. Po przemianie rzuciła się na Evie, przez co ta musiała ją zastrzelić


2.Nigdy nie opuściła strefy kwarantanny


3.Potrafi strzelać z łuku i posługiwać się nożem


4.Brała udział w wielu operacjach i zawsze pomagała ojcu w opatrywaniu chorych przez co ma spore doświadczenie medyczne


5.Ma potworny lęk wysokości












emme
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Welcome To Hell Empty Re: Welcome To Hell {02/12/22, 07:50 pm}


RoscoeDylan Poe









 




 

Dane Podstawowe:
Wiek: Dwadzieścia dziewięć lat
Profesja: Przemytnik
Status: Żyje. Singiel.
Orientacja: Biseksualny.
Aparycja: Zielone oczy. Brązowe włosy.
Wzrost: 189 cm.
Historia:
Jego rodzice rozostali się, gdy matka była jeszcze w ciąży. Można powiedzieć, że ojciec wyszedł po mleko na paręnaście lat. Poznał go dopiero kilka miesięcy przed pojawieniem się MZM. Ojczulek przypomniał sobie, iż ma syna, kiedy bieda zajrzała mu w oczy.  Wkrótce okazało się to jednak bez znaczenia, gdyż nowa, niebezpieczna choroba zaczęła zbierać swoje żniwo.
O dziwo nie zakończyło to próby odbudowania relacji. Wprost przeciwnie. Starszy z mężczyzn wciągnął młodszego do półświatka, który stał się kolebką nowego porządku, działającego w podziemiach. Przemytnictwo okazało się być dobrym interesem.
Jego matka nie wytrzymała psychicznie obecnego stanu rzeczy. Popełniła samobójstwo wysadzając się granatem w otoczeniu sporej grupki zarażonych. Dosłownie kilka dni później ojciec wyruszył na jedną z akcji. Nie wrócił z niej. Ross został sam.
Jeszcze przed pandemią był w związku z Isabelle. Po stracie rodziców wpadł jednak w depresyjny stan. Dziewczyna dostarczyła mu więcej zmartwień, gdy zdradziła go z jego przyjacielem. Tłumaczyła się tym, że traktował ją zbyt ozięble.
Mężczyzna przestał ufać komukolwiek.

Statystyki:

Siła:

Szybkość:

Spostrzegawczość:

Inteligencja:

Ekstrawertyzm:

Ciekawostki:
1Jego lewa ręka jest pokryta wieloma bliznami. Nie dzieli się zbyt chętnie historią, w jaki sposób się ich nabawił. Właściwie wcale o niej nie opowiada.
 
2Przed MZM zaczął studia weterynaryjne.
 
3Dobrze posługuje się bronią palną oraz zna się na survivalu.
 
4Zna biegle język hiszpański.

 
5Choć sam nie pali, zawsze nosi przy sobie paczkę papierosów.
Emme

 


Ostatnio zmieniony przez Fojbe dnia 04/12/22, 10:08 pm, w całości zmieniany 2 razy
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Welcome To Hell Empty Re: Welcome To Hell {03/12/22, 03:58 pm}

EVELINE REDFIELD


  Gdyby Evie miała opisać w paru słowach swoją obecną sytuację, bez wątpienia nazwałaby ją upierdliwą i denerwującą. Siedziała właśnie na korytarzu  w skrzydle szpitalnym i czekała na ojca, który właśnie w tej chwili przebywał na badaniach kontrolnych. Kilka dni temu ich obóz został zaatakowany, przez nieznaną im grupę osób w skutkach czego Joseph Redfield został postrzelony. Był on bardzo szanowanym lekarzem, który od początków zarazy zajmował się tworzeniem szczepionki. Dopiero niedawno nastąpił pewien przełom, który prawdopodobnie był powodem napaści bandytów. Rudowłosa miała poczucie, jakby to wszystko co się wydarzyło było jej winą. Gdyby może jej nie zmroziło podczas ataku i dała z siebie więcej, jej ojciec byłby w pełni zdrowy, a co za tym idzie mogłaby razem z nim przetransportować się do innej strefy kwarantanny, skoro ich kryjówka w tym momencie została spalona.
         Uniosła wzrok, kiedy mężczyzna wyszedł z gabinetu i posłał słaby uśmiech w kierunku córki, chcąc ją w ten sposób zapewnić, że wszystko jest w porządku. Razem powędrowali do jego gabinetu, który znajdował się niedaleko szpitala. Evie nie za bardzo wiedziała, co myśleć o tej całej wycieczce. Zupełnie nie ufała osobie, która miała ją przetransportować na drugi koniec stanu. Nie ufała zresztą nikomu oprócz swojej rodzinie. Skąd mogła wiedzieć, czy nie zabije jej jak tylko opuszczą strefę kwarantanny. Jej ojciec musiał wyczuć jej wątpliwości, bo niemalże od razu lekko poklepał ją po ramieniu.
       -Wszystko będzie dobrze. Zaufaj mi – powiedział po czym podszedł do swojego biurka.
        -Tobie ufam – mruknęła i założyła dłonie na piersi uważnie przyglądając się poczynaniom mężczyzny, który z górnej szuflady wyjął krótką broń i wcisnął ją w dłonie rudowłosej.
         -Wiem, że nie lubisz tego używać, ale przyda ci się tam na zewnątrz – Evie przez dłuższą chwilę wpatrywała się w zimny jak lód rewolwer. To prawda, zupełnie nie przepadała za bronią palną i szczerze mówiąc nie była mistrzynią w jej obsługiwaniu. Mimo to musiała przyznać mu rację. Poza murami obozu będzie czyhało na nią wiele niebezpieczeństw, więc aby przetrwać musiała się przełamać.
         -Kochanie, musisz mnie zrozumieć. Nie mogę pozwolić, aby cokolwiek ci się stało. Doskonale o tym wiesz – westchnął i przejechał dłonią po swojej z lekka zmęczonej twarzy. Dziewczyna przewróciła oczami i schowała broń za pasek swoich spodni.
         -Potrafię się bronić. Wcześniej mnie zaskoczyli, ale teraz na pewno…!
         -Nie, Eveline. Decyzja już zapadła i nie mam zamiaru jej zmieniać – po tych słowach usłyszeli pukanie do drzwi. Dwójka żołnierzy stała w progu w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Evie domyśliła się, że to musiał być jej towarzysz w podróży.
        -Ty musisz być Roscoe. Tak jak się umawialiśmy przeprowadzisz moją córkę do Richmond całą i zdrową. Na miejscu ma tam czekać na nią transport do kolejnej strefy kwarantanny. Znasz teren, prawda? – rzucił po czym wyciągnął z kieszeni kawałek papieru, na którym był napisany kod do sejfu.
         -Cena nie gra roli, a to jest zaliczka na początek. Przed drogą dostaniecie zapasy i broń. Pozostałą część zapłaty otrzymasz już na miejscu. Słonko? – zwrócił się do córki – Spakowałaś swoje rzeczy, tak jak prosiłem?
         -Ta… - prychnęła i wyciągnęła plecak.
         -Świetnie. Ruszajcie, zanim się ściemni – przytulił jeszcze córkę i wyszeptał -Dojadę do ciebie najszybciej jak będę mógł.
        Dziewczyna powoli pokiwała głową, a potem wyminęła chłopaka i ruszyła do punktu kontrolnego, gdzie zabrali potrzebny sprzęt. Evie oprócz noża myśliwskiego, z którym się nie rozstawała, zabrała jeszcze ze sobą swój łuk oraz kilka strzał. W plecaku miała już spakowane pozostałe zapasy. Trochę się denerwowała. To będzie jej pierwsza wyprawa na zewnątrz. Miała nadzieję, że sobie poradzi.


Ostatnio zmieniony przez Kalsi dnia 05/12/22, 07:29 am, w całości zmieniany 1 raz
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Welcome To Hell Empty Re: Welcome To Hell {05/12/22, 12:06 am}

Roscoe ,,Ross'' Dylan Poe

     Nie była to akcja znacząco różniąca się od tego, co robił na co dzień. Przeważnie przerzucał ważny towar poza granice stanu – broń, żywność, materiały wybuchowe. Wszystko, co było jednocześnie nielegalne, jak i dozwolone do przeniesienia. Zależy kto pytał. Zdarzało mu się jednak transportować również ludzi. Zazwyczaj na doczepkę, poza standardowymi celami podróży.
     Tym razem nie wiedział, czego ma się dokładnie spodziewać. Miał chronić córkę jakiejś ważnej osobistości, która całe życie spędziła w bezpiecznej strefie, więc nie oczekiwał kogoś wybitnie przygotowanego, lecz nic poza tym. Nie omówił jednak jeszcze kwestii zapłaty ze zleceniodawcą, a było o czym mówić. Przejście tylu mil, bez uszczerbku na zdrowiu wydawało się wymagającym zadaniem, które wymagałoby solidnej zapłaty. Z drugiej strony nie zależało mu aż tak bardzo na dobrach materialnych.
     Tylko jedna rzecz trzymała go przy życiu w tym podłym świecie, pełnym niesprawiedliwości. Adrenalina. Uwielbiał ją, był uzależniony od jej kuszącej mocy. Od razu więc zgodził się na coś, czego mało kto chciałby się podjąć. Zbyt wiele ryzyka. Jemu ono sprzyjało. Dzięki temu nie strzelił sobie jeszcze w łeb.
     Zanim wyruszył w drogę, postanowił odwiedzić starego przyjaciela.
     Musiał zablokować stopą zamykające się drzwi. Uderzył barkiem w drewno, aż klamka po drugiej strony zrobiła dziurę w ścianie, kiedy wparował do środka.
     – Cholera, Ross! Ależ ty upierdliwy… czego chcesz?! – Nie odpowiedział od razu. Z niewzruszoną miną rozglądnął się dookoła.
     – Izzie nie w domu? Poszła pod ostatnią, działającą latarnię? – rzucił kąśliwie. Zanim tamten zdążył choćby otworzyć usta, on kontynuował:
     – Chuj z nią, przyszedłem do ciebie. – Zarzucił mu łokieć na kark, ale w zupełnie nieprzyjacielski sposób –  Jesteś mi winien przysługę. Chyba nie muszę ci odświeżać pamięci? Przekażesz wiadomość. Do rąk własnych. Dla Foerga.
     – I tyle? Po to mnie dusisz? – Roscoe puścił go z irytacją.
     – Po prostu mam nadzieję, że tym razem mnie nie zawiedziesz. Aha i dowiem się, jeśli olejesz sprawę tak, jak ostatnio. Nie będę wtedy już taki miły. – Przekazał mu zaklejoną kopertę. Poklepał go jeszcze w policzek, zanim opuścił mieszkanie ex-przyjaciela, zostawiając go w stanie pomiędzy rozpaczą, a wściekłością.
     Udał się pod wskazany adres w strefie A – dzielnicy badawczej. Przed wejściem do ośrodka zatrzymało go dwóch żołnierzy, celując do niego z broni.
     –  Dokumenty! – krzyknął jeden z nich. Podniósł jedną rękę w górę, wewnętrzną częścią w ich stronę, a drugą sięgnął ostrożnie po papiery do kieszeni. Tego jeszcze mu brakowało – być zastrzelonym przez żołdaków. Podał swoje ID do sprawdzenia, a międzyczasie jeden z mężczyzn obszedł go dookoła, aby wymierzyć specjalnym urządzeniem w jego kark. Nie był zarażony, dlatego niczego nie wskazało.
     –  Czysty.
     –  Cel wizyty?
     – Biznesowe. Zlecenie od niejakiego Redfielda. – Niczego im nie przekazano? Było irytujące, iż musiał się tłumaczyć.
     – Wejść. – Dalej przejęło go dwóch, innych żołnierzy, którzy podprowadzili go do, jak się potem okazało, gabinetu zleceniodawcy. Któryś z nich zapukał – on nie miał zamiaru bawić się w takie uprzejmości.
     Od razu miał okazję do przyglądnięcia się obiektowi swojej pracy. Płomiennowłosa nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem. Szybko wykalkulował, ile będzie musiał włożyć wysiłku w jej transport. Cóż, na atletkę raczej mu nie wyglądała. Widział ją w czysto interesowny, chłodny sposób.
     Kiwnął głową i bez słowa przyjął kartkę, wciskając ją do skrytki w plecaku. Miał zamiar zająć się tym na końcu. Musiał tam jeszcze wrócić po zakończeniu zadania – za wiele spraw zostawiał za sobą. Zrobił to nieświadomie lewą ręką. Od razu było widać, iż coś z nią nie tak, lecz Pan Doktor tego nie zauważył albo z grzeczności nie zapytał.
     Super, miła ta córeczka. Na szczęście nie musiał się nawet do niej odzywać. Potrafił obyć się bez tego. Ruszył tuż za nią, zachowując dość spory dystans. Brak uśmiechu to był już jego znak rozpoznawczy, więc i tym razem nie gościł on na twarzy przemytnika.
     Lekko zaświeciły mu się oczy na widok tych wszystkich zgromadzonych rzeczy. Na co dzień ciężko było o dostęp do wielkich zapasów. Zgarnął swoje racje żywnościowe, amunicję oraz filtry do maski przeciwgazowej. Następnie obrócił się do dziewczyny. Wyciągnął rękę w jej stronę.
     –   Daj mi swój plecak. – On nie prosił. Wydawał polecenie. Widząc, iż Eveline nie jest zbyt chętna do jego spełnienia, westchnął ciężko – Wiem, co będzie potrzebne poza strefą, lady. Uzupełnię tylko braki, zanim będzie za późno. – Sarkazm bijący z jego głosu mógłby przetapiać stal.
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Welcome To Hell Empty Re: Welcome To Hell {05/12/22, 08:24 am}

EVELINE REDFIELD

          Zmarszczyła lekko brwi słysząc jego rozkaz i miała ochotę parsknąć. Za kogo on właściwie się uważał, żeby jej rozkazywać? Mimo wszystko z tyłu głowy wiedziała, że chłopak pewnie po części miał trochę racji. Zupełnie nie wiedziała co jeszcze, oprócz tego co już miała, mogło jej się przydać podczas tak długiej wyprawy. W końcu nie była doświadczona w takich wycieczkach, więc po krótkiej chwili wahania oddała mu swój plecak. Na szczęście tak jak powiedział, uzupełnił jej zapasy nie pytając o nic co znajdowało się w środku. Kiedy skończył, zasunęła szczelnie wszystkie przegródki, a następnie zarzuciła bagaż na plecy stwierdzając w myślach, że był lżejszy niż się spodziewała.
         W końcu byli już gotowi na to, aby wyjść poza mury strefy. Evie nie potrafiła ukryć swojego lekkiego zdenerwowania wyjściem poza bezpieczny obszar. Z drugiej jednak strony czuła wewnętrzną ekscytację na samą myśl o zobaczeniu tego co się dzieje na zewnątrz. Już niejednokrotnie prosiła ojca, aby mogła wyruszyć wraz z innymi na poszukiwania zapasów, ale co chwila słyszała odmowę. Mimo, że przyzwyczaiła się do życia w strefie, to tęskniła za odrobiną wolności. Jasne, wiedziała, że mogła paść ofiarą jakiegoś zarażonego albo innego człowieka, ale przez ostatnie dni przekonała się, że nawet oni, ludzie żyjący w obozie pilnowanym przez żołnierzy, mogą czuć się zagrożeni.
          Zerknęła jeszcze przez ramię na zamykającą się za nimi bramę i cicho westchnęła. Już nie było odwrotu. Teraz była zdana tylko i wyłącznie na tego przemytnika, który najwidoczniej nie był skory do rozmów. Ona też nie zamierzała poruszać zbędnych tematów i na siłę próbować się mu przypodobać. Nie była typem osoby, która tak łatwo nawiązywała nowe znajomości, jak jej przyjaciółka Celia. Miała wrażenie, że dziewczyna zagadałaby na śmierć wszystko co się rusza. Uśmiechnęła się lekko pod nosem na samą myśl i stwierdziła, że mimo jej upierdliwego trajkotania, będzie za nią mocno tęsknić. Ciekawiło ją czy w ogóle wiedziała o przeniesieniu współlokatorki. Czy jej ojciec postanowił ją wtajemniczyć. Postanowiła jednak o tym zbyt dużo nie myśleć. Teraz miała inne sprawy na głowie. Zerknęła na swojego towarzysza kątem oka. Wiedziała, że na czas wyprawy powinna zacisnąć zęby i pogodzić się z tym, że w pewnym stopniu to od niego zależało czy dotrze do Richmond żywa. Nieważne jak było to dla niej nie wygodne, musiała go w pewien sposób zaakceptować. Nie tylko dlatego, że mógł ją ochronić, bo potrafiła o siebie sama zadbać, ale przede wszystkim wiedział, w którą stronę powinni się udać. Ona była beznadziejna w orientacji w terenie, a nawet jeśli miałaby tę umiejętność to nie posiadała żadnej mapy.
          Po dłuższej wędrówce w totalnym milczeniu w końcu napotkali pierwszą przeszkodę. Tunel, przez który musieli przejść był zupełnie zablokowany przez stojące samochody oraz ogromną ciężarówkę stojącą w poprzek ulicy, którą nie sposób było ominąć.
          -I co teraz? – zapytała rozglądając się uważnie za innym przejściem. Mogliby spróbować przejść przez któryś z budynków na drugą stronę tunelu. Ewentualnie obejść go dookoła, ale nie wiadomo ile zajęłoby im to czasu. No i ciekawe czy pozostałe drogi też nie były tak samo poblokowane
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Welcome To Hell Empty Re: Welcome To Hell {18/12/22, 12:44 am}

Roscoe ,,Ross'' Dylan Poe

        Na szczęście nie musiał się z nią kłócić. Zawsze mógł jeszcze wrócić do jej ojczulka i odwołać akcję. Nie zależałoby mu jakoś szczególnie, gdyby nie to, że od ich przygotowania zależało przeżycie dziewczyny. Jak bardzo by mu nie podpadła – a to nie było jakoś szczególnie trudne (nie należał do wielce przyjemnych ludzi) – dostał zadanie, które zamierzał bezwzględnie wykonać. Stał się poniekąd maszyną. Już dawno przestało mu zależeć na dobrych relacjach z kimkolwiek – działał metodycznie, gdzie liczyła się treść polecenia i wykonanie. Wszystko, co pomiędzy odrzucał jako niepotrzebne bzdety.
        Nie komentował osobistych przedmiotów, które zabrała, bo mało go zwyczajnie obchodziły. Zamiast tego skupił się na ważnych rzeczach. Dorzucił jej trochę filtrów do masek, dodatkowe racje żywnościowe. Zauważył kilka granatów odłamkowych w zapasach magazynowych. Zawiesił na nich wzrok na dłużej, niż zamierzał. Już dawno pogodził się z dawnymi wydarzeniami. Nie sprawiały mu tyle bólu, co kiedyś, ale nieraz wspomnienia wracały. Jak w tamtym momencie. Postanowił trzymać się od nich z daleka.
        Co chwila zerkał z irytacją na odprowadzających ich żołnierzy. Czy oni musieli tak za nimi łazić?  Właściwie to chyba za nią. Dopiero później mógł odetchnąć swobodnie. Zostali nareszcie sami. Uwielbiał ten moment – gdy głośny świat ginął za nim, a on zmierzał ku pełnej swobodzie. Przynajmniej dopóki nie trafi się na pierwszą chmarę zarażonych.
        Skoro nie miał do powiedzenia niczego ważnego, zdecydował się na trzymanie gęby na kłódkę. To było całkiem miłe zaskoczenie. Myślał, iż będzie wykończony po pięciu minutach, a tu proszę – przyjemna chwila ciszy. Jeśli miałoby tak być przez całą drogę, nie miałby nic przeciwko. Później natrafili jednak na pierwszą przeszkodę i czar prysł.
        - No cóż, nie mamy wyjścia. Zawracamy, akcja skończona. Przejścia nie ma. – Oczywiście, że sobie z niej kpił. Zawsze znajdował jakiekolwiek wyjście z sytuacji, a w tym przypadku nawet wiedział dokładnie, co ma robić. Znał już trochę to miejsce. Nawet się nie zatrzymał, kiedy ona stanęła, rozglądając się dookoła - Tam. Po prostu idź za mną.– W międzyczasie wyciągnął z kieszeni skórzane rękawiczki bez palców i je założył. Przydawały się do przenoszenia rzeczy, jak na przykład ta ogromna deska, zasłaniająca wejście do jednego z budynków. Była dość ciężka, ale bez problemów przesunął ją na bok, aby mogli wejść.
        W takich sytuacjach nie istniało pole do dobrych manier. Musiał wejść jako pierwszy, sprawdzając czy mają wolne przejście, trzymając jednocześnie broń w pogotowiu.
        Obrócił się do niej gwałtownie, aż przypadkiem na niego wpadła. Nie zwrócił na to kompletnie uwagi.
        - Od teraz musisz kategorycznie mnie słuchać. Kiedy mówię: stój, masz stać, jasne? – Musiało dla niej być, jeżeli chciała przeżyć.
        Skręcili w lewo, następnie do końca korytarza. Gdzieniegdzie na ścianach można było dostrzec różne znaki – zupełnie nieprzydatne dla zwykłych ludzi. Coś w rodzaju tajnego języka przemytników. Dowiedział się z nich o ostatnich wydarzeniach z tego budynku i które wejście wybrać. Otworzył ostatnie drzwi, tym razem prawe. Weszli do pokoju z kilkoma biurkami. Ważna była jednak ogromna dziura w ścianie. Przez nią przedostali się dalej przejściem.
        Kolejne pomieszczenie było nieco większe, ale miało jeden, mały szczegół. Zawaliła się tam podłoga. Trzeba było zsunąć się lub zeskoczyć z jednej strony, przejść kawałek i podciągnąć w górę na dość dużą wysokość. Wskazał palcem w tamtym kierunku.
        - To robota dla dwojga. Tam jest lina. Podsadzę cię, a ty rzucisz mi jeden koniec, żebym mógł się podciągnąć. Drugi jest przywiązany.
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Welcome To Hell Empty Re: Welcome To Hell {30/12/22, 04:55 pm}

EVELINE REDFIELD


          Popatrzyła na niego z uniesioną brwią. Naprawdę tak łatwo się poddawał? Już otwierała usta, aby powiedzieć, że jak coś to może wracać z podkulonym ogonem, ale zorientowała się, że tylko sobie z niej żartował. Poczuła napływ gorąca, a jej policzki przybrały delikatny odcień fioletu. Od razu wiedziała, że ta podróż będzie ciężka nie tylko przez zarażonych na ich drodze ale też relacje z tym całym Roscoe nie będą należały do najłatwiejszych.
          Postanowiła się jednak nie denerwować i przede wszystkim nie dać wyprowadzić z równowagi. Wypuściła powoli powietrze z płuc i ruszyła za nim w kierunku budynku. Uważnie rozglądała się za przydatnymi przedmiotami i właśnie wtedy, kiedy jej wzrok był zwrócony w zupełnie inną stronę zderzyła się z chłopakiem. Rozmasowała swój lekko obolały nos i uniosła głowę. Choć bardzo nie chciała tego przyznać, to wiedziała, że był on dobrze rozeznany w terenie i zdawała sobie sprawę, że w obecnych okolicznościach jeden fałszywy ruch z jej strony kosztowałby ją życie.
           -Tak jest – powiedziała tylko poprawiając plecak i obydwoje ruszyli dalej. Zsunęli się po fundamentach, a następnie podeszli do kolejnej krawędzi.
          -Okej – rzuciła, a kiedy ją podsadził zwinnie wskoczyła na górę.
          -Nie ma tu liny. Chwila… - Roscoe wspominał, że była do czegoś przywiązana. Sprawdziła kilka pomieszczeń, aż w końcu udało jej się znaleźć przywiązaną końcówkę do jednego z mebli. Teraz wystarczyło tylko podążyć wzdłuż liny, aby znaleźć drugi koniec i zrzucić ją chłopakowi. Bułka z masłem.
         Zmarszczyła lekko nos, kiedy wchodząc do jednego z pokoi poczuła nieprzyjemny odór rozkładającego się ciała. Faktycznie niedaleko okna zauważyła martwego mężczyznę. Trzymał w dłoni drugi koniec liny. Powoli podeszła do ciała mając nadzieję, że nagle się nie obudzi i na nią nie rzuci. Oblizała wyschnięte wargi i ścisnęła w dłoni nóż myśliwski.
          -Błagam, nie wstawaj – powiedziała cicho i delikatnym ruchem wyciągnęła linę. Przy okazji uważniej przyjrzała się zwłokom, które nie wyglądały na mocno rozkładające się. To oznaczało, że musiał zostać zabity całkiem niedawno. Musieli być w tym momencie ultra ostrożni.
         Zwinęła linę na ramieniu, aby się nie poplątała i wróciła z powrotem zrzucając ją swojemu towarzyszowi. Postanowiła powiedzieć mu o swoim niezbyt przyjemnym znalezisku jak już skończy swoją wspinaczkę.
Po chwili zastygła momentalnie słysząc za swoimi plecami charakterystyczne jęki. Odwróciła się momentalnie i spostrzegła dwójkę szarżujących w jej stronę biegaczy.
          -Jasna cholera – zaklęła i zerwała się do ucieczki. Biegła pomiędzy biurkami, aż w końcu udało jej się wbić nóż prosto w głowę jednego z nich. Zanim zdążyła go wyciągnąć, drugi rzucił się na nią i przewalił na ziemię. Jego zęby łapczywie chciały zatopić się w jej skórze, ale Eveline skutecznie mu to uniemożliwiała.
          -Złaź ze mnie! – warknęła i udało jej się zrzucić z siebie stwora dosłownie na chwilę, ale zanim udało jej się sięgnąć po broń, biegacz z powrotem ją przewalił sprawiając, że uderzyła głową o jedno z biurek. Syknęła czując ból w okolicach skroni i kopnęła napastnika. W tym momencie była zupełnie bezbronna i w myślach modliła się, aby jak najszybciej Roscoe się tutaj zjawił.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Welcome To Hell Empty Re: Welcome To Hell {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach