Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Ile drogi Cię czeka nim osiągniesz cel?
Miej oczy szeroko otwarte demony wyczują każdy twój fałszywy ruch
Dziewczyna - Minako88
Chłopak - Noé
ARENA PIEKIEŁ
Jak myślisz, jak gorąco jest w piekle?
Ile drogi Cię czeka nim osiągniesz cel?
Czy możliwa jest wędrówka bez choć jednego upadku?
Miej oczy szeroko otwarte demony wyczują każdy twój fałszywy ruch
Tutaj każdy koszmar stanie się rzeczywistością
Dziewczyna - Minako88
Chłopak - Noé
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Nie było to zaskoczeniem, że Cas od razu wyczuł tę zmianę w moim zachowaniu. Czułam się cholernie nieswojo, bo naprawdę miałam wrażenie, że jednak stało się tak, jak mi się wydawało, że po prostu to na nim wymusiłam. Wiedziałam, że muszę mu wyjaśnić swoją reakcję. Tylko jak zacząć tę rozmowę? I jeszcze jak to on myślał, że to jego wina, cały Cas, co tylko wzmogło uczucie niezręczności. Sama usiadłam, opierając się o ramę łóżka, nadal nie mogąc spojrzeć mu w oczy. Co było ze mną nie tak? Naprawdę chciałam wszystko zepsuć? Oczywiście, że nie chciałam, to byłoby najboleśniejsze rozdarło, by moje serce na miliard kawałków bez możliwości sklejenia go na nowo. Naprawdę się martwił czy zrobił coś nie tak. Przymknęłam oczy, próbując znaleźć odpowiednie słowa, ale one za nic nie chciały wyjść z mych ust, dopiero lekki pocałunek na mym policzku dodał mi, choć troszkę odwagi, by poruszyć ten dla mnie dość istotny temat. Spojrzałam prosto w szare tęczówki Caspera, biorąc dość spory oddech. Nie uśmiechałam się, a nawet patrzyłam na niego jakby z lekkim zmieszaniem?
- Nie, nie zrobiłeś, nic złego nawet tak nie myśl. To moja wina ja… mam wrażenie, że wymusiłam moją zachciankę na tobie. Jeśli tak faktycznie było, to przepraszam. Czuję się przez to cholernie niezręcznie- zaczęłam, by miał pewność, że mnie nie skrzywdził, nie byłby do tego zdolny.
Wiem, może to głupie, ale nie chcę, byś był do czegokolwiek zmuszany, nawet tylko po to, by sprawić mi tym przyjemność . Dlatego jak nie chcesz czegoś zrobić, to mi to powiedz. Nie urazisz mnie tym, wiem, że na niektóre rzeczy może być za wcześnie. Przez to, co wtedy czułam… Nie myślałam, że robię coś nie tak. A teraz dopadły mnie takie myśli, że mogę coś przez to między nami zepsuć- powiedziałam wszystko, co mnie dręczyło, choć nie było to za łatwe. Może i przeze mnie atmosfera uniesienia opadła, ale czułam, że to jeden z tych lepszych momentów, by poruszyć te kwestie.
- Za bardzo mi na tobie zależy, by przeze mnie miało być coś nie tak. Znasz mnie i wiesz, że ciężko przechodzę takie sytuacje. I zwykle na pierwszym miejscu stawiam zawsze innych, a nie siebie. Jednak tym razem mogłam się trochę w tym zapędzić. Więc chcę znać twoje zdanie, bo ja już się w tym wszystkim gubię - wzięłam, jego rękę w swoje dłonie splatając razem palce ze sobą. Dało się od niego wyczuć, że jest podenerwowany, bo nie wiedział, o co chodzi. Ale chyba udało mi się wszystko w miarę logicznie wytłumaczyć. Dla mnie to też była nowa sytuacja. Jeszcze nie przywykłam zupełnie do tego, że Cas był tylko mój. Nadal brzmiało to dla mnie jak sen, z którego się obudzę. I zostanę sama bez jego ciepła tuż obok siebie.
- Nie, nie zrobiłeś, nic złego nawet tak nie myśl. To moja wina ja… mam wrażenie, że wymusiłam moją zachciankę na tobie. Jeśli tak faktycznie było, to przepraszam. Czuję się przez to cholernie niezręcznie- zaczęłam, by miał pewność, że mnie nie skrzywdził, nie byłby do tego zdolny.
Wiem, może to głupie, ale nie chcę, byś był do czegokolwiek zmuszany, nawet tylko po to, by sprawić mi tym przyjemność . Dlatego jak nie chcesz czegoś zrobić, to mi to powiedz. Nie urazisz mnie tym, wiem, że na niektóre rzeczy może być za wcześnie. Przez to, co wtedy czułam… Nie myślałam, że robię coś nie tak. A teraz dopadły mnie takie myśli, że mogę coś przez to między nami zepsuć- powiedziałam wszystko, co mnie dręczyło, choć nie było to za łatwe. Może i przeze mnie atmosfera uniesienia opadła, ale czułam, że to jeden z tych lepszych momentów, by poruszyć te kwestie.
- Za bardzo mi na tobie zależy, by przeze mnie miało być coś nie tak. Znasz mnie i wiesz, że ciężko przechodzę takie sytuacje. I zwykle na pierwszym miejscu stawiam zawsze innych, a nie siebie. Jednak tym razem mogłam się trochę w tym zapędzić. Więc chcę znać twoje zdanie, bo ja już się w tym wszystkim gubię - wzięłam, jego rękę w swoje dłonie splatając razem palce ze sobą. Dało się od niego wyczuć, że jest podenerwowany, bo nie wiedział, o co chodzi. Ale chyba udało mi się wszystko w miarę logicznie wytłumaczyć. Dla mnie to też była nowa sytuacja. Jeszcze nie przywykłam zupełnie do tego, że Cas był tylko mój. Nadal brzmiało to dla mnie jak sen, z którego się obudzę. I zostanę sama bez jego ciepła tuż obok siebie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Słuchałem z uwagą i w skupieniu tego, co mówiła do mnie Eri. Pozwoliłem jej wyrzucić z siebie wszystko, co leżało jej na sercu, bez przerywania, choć mniej więcej na początku miałem ochotę to zrobić i powiedzieć, aby przestała opowiadać takie bzdety. Potem przyszła mi do głowy pewna szalona myśl, ale… nie, to nie było możliwe. Eri po prostu sobie coś wymyśliła i tyle. Zapewne to któryś z jej byłych partnerów sprawił, że czuła się tak niepewnie.
- Eri, głuptasie - westchnąłem, spoglądając jak splotła razem nasze dłonie. Nie mogłem się nie uśmiechnąć na ten widok. Tak długo na to czekałem. Mocniej więc zacisnąłem palce na jej dłoni, wolną ręką obejmując kobietę i przytulając.
- Skąd przyszły ci do głowy takie głupoty? - spytałem, patrząc jej w oczy i jednocześnie gładząc ramię. - Po pierwsze zdecydowanie powinnaś tak częściej jasno mi mówić, czego pragniesz. Po drugie z chęcią sprawię ci przyjemność. Oboje nadal dopiero tego się uczymy i lepiej od razu wyjaśnić każde nieporozumienie. Po trzecie jeśli czegoś się nauczyłem z poprzednimi partnerkami to tego, że dobra kochanka, to zadowolona kochanka. Myślę, że nie byłoby nam ze sobą tak dobrze, gdybyśmy dbali jedynie o potrzeby swoje nawzajem, zapominając całkiem o własnych. Przecież kiedy najpierw zadbałem o ciebie, dałaś mi to, czego chciałem, a nawet więcej - w tym momencie delikatnie ucałowałem usta Eri. Długo lecz bez tej obezwładniającej namiętności, jaka wybuchała między nami zaledwie kilka minut temu.
- Poza tym gdybym rzeczywiście czegoś nie chciał, to bym tego nie zrobił. Do wielu rzeczy potrafię się dla ciebie zmusić, jak choćby do zakupienia tych brzydkich zasłonek w salonie, w których się zakochałaś - uśmiechnąłem się lekko zadziornie, próbując jakoś poprawić nastrój Eri. - Jednak to jest zbyt ważna sprawa, żebym zignorował niepokojące sygnały. Dlatego możesz mi wierzyć, że jeżeli coś będzie nie tak, od razu o tym ci powiem. Tak samo ty mi, jeśli będziesz czuła dyskomfort lub jeśli na coś nie będziesz mieć ochoty, o wszystkim mi powiedz. Zgoda? - uniosłem nasze złączone dłonie, by złożyć kilka pocałunków na palcach Eri. Miałem nadzieję, że moje słowa ją uspokoją i nie będzie więcej się krępować, wciąż pokazując mi czego pragnęła.
- Eri, głuptasie - westchnąłem, spoglądając jak splotła razem nasze dłonie. Nie mogłem się nie uśmiechnąć na ten widok. Tak długo na to czekałem. Mocniej więc zacisnąłem palce na jej dłoni, wolną ręką obejmując kobietę i przytulając.
- Skąd przyszły ci do głowy takie głupoty? - spytałem, patrząc jej w oczy i jednocześnie gładząc ramię. - Po pierwsze zdecydowanie powinnaś tak częściej jasno mi mówić, czego pragniesz. Po drugie z chęcią sprawię ci przyjemność. Oboje nadal dopiero tego się uczymy i lepiej od razu wyjaśnić każde nieporozumienie. Po trzecie jeśli czegoś się nauczyłem z poprzednimi partnerkami to tego, że dobra kochanka, to zadowolona kochanka. Myślę, że nie byłoby nam ze sobą tak dobrze, gdybyśmy dbali jedynie o potrzeby swoje nawzajem, zapominając całkiem o własnych. Przecież kiedy najpierw zadbałem o ciebie, dałaś mi to, czego chciałem, a nawet więcej - w tym momencie delikatnie ucałowałem usta Eri. Długo lecz bez tej obezwładniającej namiętności, jaka wybuchała między nami zaledwie kilka minut temu.
- Poza tym gdybym rzeczywiście czegoś nie chciał, to bym tego nie zrobił. Do wielu rzeczy potrafię się dla ciebie zmusić, jak choćby do zakupienia tych brzydkich zasłonek w salonie, w których się zakochałaś - uśmiechnąłem się lekko zadziornie, próbując jakoś poprawić nastrój Eri. - Jednak to jest zbyt ważna sprawa, żebym zignorował niepokojące sygnały. Dlatego możesz mi wierzyć, że jeżeli coś będzie nie tak, od razu o tym ci powiem. Tak samo ty mi, jeśli będziesz czuła dyskomfort lub jeśli na coś nie będziesz mieć ochoty, o wszystkim mi powiedz. Zgoda? - uniosłem nasze złączone dłonie, by złożyć kilka pocałunków na palcach Eri. Miałem nadzieję, że moje słowa ją uspokoją i nie będzie więcej się krępować, wciąż pokazując mi czego pragnęła.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Chętnie wykorzystałam to, gdy przygarnął mnie do siebie, bym sama się w niego wtuliła, nie tracąc przy tym z nim kontaktu wzrokowego. By on teraz dla mnie bardzo ważny tak samo jak słowa, które wypowiadał. Jak się okazało, moje obawy były totalnie niepotrzebne i tylko wywołały zbędny mętlik w mej głowie. Cieszyłam się, że nie wyśmiał tej sprawy ani jej nie zbagatelizował, tylko podszedł do tego na spokojnie. Skoro już wiedział, co mnie dręczyło, nie musiał się już denerwować, co też przyniosło mi sporą ulgę. Nie przerywałam Casperowi chciałam dokładnie poznać jego spojrzenie na to wszystko. Nie spodziewałam się, że poczuje znów tak szybko jego usta na swoich, ale też go delikatnie odwzajemniłam. To było uzależnienie, bez którego nie chciałam żyć. Ledwo się od siebie oderwaliśmy gdy padł ciąg dalszy słów, które miały rozwiać resztę moich wszystkich obaw. Chciałam się ich pozbyć by nie musieć do tego wracać. Potrzebowaliśmy tej szczerej rozmowy, tym bardziej że to był w sumie dopiero początek nas jako partnerów nie tylko w pracy, ale też w normalnym życiu. By nie było nieporozumień, byśmy mniej więcej określili, czego naprawdę chcemy i potrzebujemy. Bo o to tu głównie chodziło, o to czego nam było trzeba przede wszystkim w kwestii cielesnej, ale też tej codziennej. Zmieszałam się lekko gdy pomyślałam jak głupie były moje obawy. Tylko, ze naprawdę nie chciałam niczego zepsuć. I tutaj też ujawnił się mój brak doświadczenia w związkach, bo nim się na dobre zaangażowałam, te zwyczajnie się kończyły.
- Naprawdę? Dałam ci to, czego chciałeś? Nawet jeśli sama czasem próbowałam przejąć nad tym kontrole? Przy tobie ciężko być niezadowolonym, skoro nawet twój dotyk powoduje, że mam ochotę go czuć jak najdłużej. A co dopiero, gdy w pełni jesteśmy sobą zajęci, tego nie da się opisać. Skoro tego naprawdę pragniesz, to będę mówić, czego pragnę. I chcę, byś tez mi o tym mówił lub mi to pokazał. Nie chcę więcej tej niepewności czy robię coś nie tak- wyszeptałam do niego, czując się już trochę lepiej.
- Nie chcę, byś się do czegoś zmuszał, naprawdę Cas. Nikt nam nie karze się we wszystkim ze sobą zgadzać. Ważne byśmy potrafili o tym ze sobą rozmawiać. Jak widać, tego potrzebowaliśmy, a raczej ja potrzebowałam, by uniknąć jakichś kłótni. Których i tak ku mojej uldze między nami praktycznie nie ma. Po prostu chyba nadal nie wierzę, że zakochałeś się w kimś takim jak ja. Bo nadal twierdzę, że nie jestem aż tak interesująca czy wyjątkowa- wyjawiłam to, co musiałam, na koniec dodając to, co o sobie myślałam. Nie, wspomniałam o firankach w salonie, choć pamiętam, że kupiłam je na przekór jemu.
Pozwoliłam, by jego usta ucałowały moje palce, to było bardzo przyjemne.
- Mogę obiecać, że dowiesz się gdy będzie coś nie tak. Lub gdy nie będę mieć na coś ochoty. I dzięki, że mnie nie wyśmiałeś, tych moich wątpliwości. Nie chciałam cię też niepotrzebnie martwić czy denerwować. Chyba jeszcze długa droga przed nami, by się oswoić, z tym co jest między nami- uśmiechnęłam się już zupełnie szczerze do niego.
- A co do twojego wcześniejszego pytania. Śmiałam się, bo pomyślałam o tych wszystkich biedaczkach, które liczyły, że cię przy sobie zatrzymają. A tymczasem udało się to komuś tak niepozornemu jak ja. Ale też podobno te niepozorne przysparzają najwięcej kłopotów - nie mogłam się znów nie roześmiać. Choć w głosie można było też wyczuć pewną w tym satysfakcję.
- Naprawdę? Dałam ci to, czego chciałeś? Nawet jeśli sama czasem próbowałam przejąć nad tym kontrole? Przy tobie ciężko być niezadowolonym, skoro nawet twój dotyk powoduje, że mam ochotę go czuć jak najdłużej. A co dopiero, gdy w pełni jesteśmy sobą zajęci, tego nie da się opisać. Skoro tego naprawdę pragniesz, to będę mówić, czego pragnę. I chcę, byś tez mi o tym mówił lub mi to pokazał. Nie chcę więcej tej niepewności czy robię coś nie tak- wyszeptałam do niego, czując się już trochę lepiej.
- Nie chcę, byś się do czegoś zmuszał, naprawdę Cas. Nikt nam nie karze się we wszystkim ze sobą zgadzać. Ważne byśmy potrafili o tym ze sobą rozmawiać. Jak widać, tego potrzebowaliśmy, a raczej ja potrzebowałam, by uniknąć jakichś kłótni. Których i tak ku mojej uldze między nami praktycznie nie ma. Po prostu chyba nadal nie wierzę, że zakochałeś się w kimś takim jak ja. Bo nadal twierdzę, że nie jestem aż tak interesująca czy wyjątkowa- wyjawiłam to, co musiałam, na koniec dodając to, co o sobie myślałam. Nie, wspomniałam o firankach w salonie, choć pamiętam, że kupiłam je na przekór jemu.
Pozwoliłam, by jego usta ucałowały moje palce, to było bardzo przyjemne.
- Mogę obiecać, że dowiesz się gdy będzie coś nie tak. Lub gdy nie będę mieć na coś ochoty. I dzięki, że mnie nie wyśmiałeś, tych moich wątpliwości. Nie chciałam cię też niepotrzebnie martwić czy denerwować. Chyba jeszcze długa droga przed nami, by się oswoić, z tym co jest między nami- uśmiechnęłam się już zupełnie szczerze do niego.
- A co do twojego wcześniejszego pytania. Śmiałam się, bo pomyślałam o tych wszystkich biedaczkach, które liczyły, że cię przy sobie zatrzymają. A tymczasem udało się to komuś tak niepozornemu jak ja. Ale też podobno te niepozorne przysparzają najwięcej kłopotów - nie mogłam się znów nie roześmiać. Choć w głosie można było też wyczuć pewną w tym satysfakcję.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jeśli Eri na coś już się nakręciła, nie potrafiła przestać o tym gadać. Powstrzymywałem się od zaśmiania słysząc, jak po raz kolejny mówiła dokładnie to samo, używając do tego tylko odrobinę innych słów. Ale taka już była. Gdy coś ją zadowalało, gdy rozwiązywała problemy i wszystko szło gładko po jej myśli, zalewała się potokiem słów. To było całkiem zabawne.
- Dla mnie jesteś wyjątkowa. Zawsze byłaś i już na zawsze pozostaniesz - uśmiechnąłem się, gładząc włosy Eri ręką, którą chwilę temu obejmowałem jej plecy. Ucałowałem ją w czoło jeszcze zanim ponownie pociągnąłem do łóżka, aby się położyć. Nie było mi zbyt wygodnie w obecnej pozycji.
- Pamiętaj o tym - ponownie przysunąłem kobietę bliżej siebie, jedną rękę układając pod głowę, a drugą gładziłem ciepły policzek Eri. Naprawdę miło było móc tak po prostu poleżeć, nie przejmując się niczym, nie mając na głowie zleceń i nikt nas nie poganiał. Żadnej presji.
- Wiesz, czego teraz najbardziej pragnę? - spytałem, przerywając co słowo na to, aby skraść krótkie pocałunki z ust kobiety. Wciąż nie miałem ich dosyć i chyba nigdy mieć nie będę. Za bardzo mnie uzależniły. Za bardzo chciałem ich więcej i więcej. - Nie ruszać się stąd nawet i do jutra - odpowiedziałem od razu, posyłając jej zadziorny uśmiech. Nie pozwoliłem też Eri na powiedzenie czegoś w tym temacie. Uważałem, że i tak już za dużo się nagadała, a teraz mogła zająć swoje usta moimi. Przez długi, długi czas.
- Dla mnie jesteś wyjątkowa. Zawsze byłaś i już na zawsze pozostaniesz - uśmiechnąłem się, gładząc włosy Eri ręką, którą chwilę temu obejmowałem jej plecy. Ucałowałem ją w czoło jeszcze zanim ponownie pociągnąłem do łóżka, aby się położyć. Nie było mi zbyt wygodnie w obecnej pozycji.
- Pamiętaj o tym - ponownie przysunąłem kobietę bliżej siebie, jedną rękę układając pod głowę, a drugą gładziłem ciepły policzek Eri. Naprawdę miło było móc tak po prostu poleżeć, nie przejmując się niczym, nie mając na głowie zleceń i nikt nas nie poganiał. Żadnej presji.
- Wiesz, czego teraz najbardziej pragnę? - spytałem, przerywając co słowo na to, aby skraść krótkie pocałunki z ust kobiety. Wciąż nie miałem ich dosyć i chyba nigdy mieć nie będę. Za bardzo mnie uzależniły. Za bardzo chciałem ich więcej i więcej. - Nie ruszać się stąd nawet i do jutra - odpowiedziałem od razu, posyłając jej zadziorny uśmiech. Nie pozwoliłem też Eri na powiedzenie czegoś w tym temacie. Uważałem, że i tak już za dużo się nagadała, a teraz mogła zająć swoje usta moimi. Przez długi, długi czas.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Przyjęłam zmianę pozycji na znacznie wygodniejszą ze sporą ulgą. Bo dzięki temu mogłam być bliżej niego. A czego można chcieć więcej niż tylko jego pocałunków czy tego ciepła, które miałam okazję już lepiej poznać i nie chcieć się od niego uwalniać? Cas wiedział, tak samo jak ja, że nasza bliskość jest czymś, bez czego nie możemy żyć. Powrót do poprzedniej relacji był już nierealny, od momentu, w którym odkryliśmy wszystkie swoje karty w kwestii uczuć. Zgadzałam się z brunetem, w jednej kwestii też nie chciało mi się wychodzić z łóżka. Jednak niestety będziemy musieli, ale to duużo później. Oddałam kolejny pocałunek, bawiąc się z jego językiem. Nie było to tak namiętne jak podczas zbliżenia. Teraz tylko obdarzaliśmy siebie drobnymi czułościami. Zadziorny uśmiech Casa i mi się udzielił, czułam się wspaniale. I tylko on powodował, że mogłam całą swoją uwagę poświęcić tylko jemu.
- Możemy sobie darować obiad i wylegiwać się do wieczora. Bo w sumie też nie mam ochoty wstawać. Ale kolację to już zjeść musimy, bo znów będziesz narzekał, żeś głodny- zachichotałam, patrząc na niego trochę złośliwie. Nie mieliśmy już wiele do zrobienia, czas nas nie gonił. Dlatego z chęcią, choć częściowo przystałam na jego propozycję. Znów obdarzając, kolejnym pocałunkiem. Przeciągnęłam się lekko, moje ciało już szybciej dochodziło do siebie po takich szaleństwach. Co znaczyło, że zaczęło się przyzwyczajać do takiego spędzania czasu. Jednak, mimo że to uwielbiałam, to nie znaczyło, że zawsze będę ulegać. Może i miałam spore potrzeby na tym polu, ale nie byłam też wiecznie niewyżyta. Co do Casa też czułam, że na tę chwilę ma dość tego typu bliskości. Odkąd go tylko poznałam, miał w sobie coś, co mnie intrygowało, na początku był to podziw, bo robił za mego obrońcę gdy dzieciaki mi dokuczały. Potem gdy mogliśmy, liczyć już tylko na siebie było też zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Coś, czego nie czułam nawet w sierocińcu. A na końcu, czyli w chwili obecnej miłość wraz z zaufaniem bezpieczeństwem oraz pewnością , że nam na sobie zależy i tylko żałowaliśmy, że straciliśmy tyle czasu.
- Tylko nie chrap za głośno, bo jak mnie obudzisz, skończysz z poduszką na ustach. Zamiast z czymś o wiele przyjemniejszym - pogroziłam mu lekko palcem. Ale moje rozbawienie zapewne i tak zepsuło ten efekt grozy. Czy chciało mi się spać? Troszkę tak, ale tak tylko troszkę. Okryłam nas , kołdrą by było nam jeszcze lepiej i mogliśmy już tak zostać. Wtulona w niego, tego było mi trzeba. Czując jego subtelny dotyk na twarzy, westchnęłam tylko cicho z przyjemności. Żaden inny dotyk nie mógł się z tym równać.
- Możemy sobie darować obiad i wylegiwać się do wieczora. Bo w sumie też nie mam ochoty wstawać. Ale kolację to już zjeść musimy, bo znów będziesz narzekał, żeś głodny- zachichotałam, patrząc na niego trochę złośliwie. Nie mieliśmy już wiele do zrobienia, czas nas nie gonił. Dlatego z chęcią, choć częściowo przystałam na jego propozycję. Znów obdarzając, kolejnym pocałunkiem. Przeciągnęłam się lekko, moje ciało już szybciej dochodziło do siebie po takich szaleństwach. Co znaczyło, że zaczęło się przyzwyczajać do takiego spędzania czasu. Jednak, mimo że to uwielbiałam, to nie znaczyło, że zawsze będę ulegać. Może i miałam spore potrzeby na tym polu, ale nie byłam też wiecznie niewyżyta. Co do Casa też czułam, że na tę chwilę ma dość tego typu bliskości. Odkąd go tylko poznałam, miał w sobie coś, co mnie intrygowało, na początku był to podziw, bo robił za mego obrońcę gdy dzieciaki mi dokuczały. Potem gdy mogliśmy, liczyć już tylko na siebie było też zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Coś, czego nie czułam nawet w sierocińcu. A na końcu, czyli w chwili obecnej miłość wraz z zaufaniem bezpieczeństwem oraz pewnością , że nam na sobie zależy i tylko żałowaliśmy, że straciliśmy tyle czasu.
- Tylko nie chrap za głośno, bo jak mnie obudzisz, skończysz z poduszką na ustach. Zamiast z czymś o wiele przyjemniejszym - pogroziłam mu lekko palcem. Ale moje rozbawienie zapewne i tak zepsuło ten efekt grozy. Czy chciało mi się spać? Troszkę tak, ale tak tylko troszkę. Okryłam nas , kołdrą by było nam jeszcze lepiej i mogliśmy już tak zostać. Wtulona w niego, tego było mi trzeba. Czując jego subtelny dotyk na twarzy, westchnęłam tylko cicho z przyjemności. Żaden inny dotyk nie mógł się z tym równać.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dobrze było słyszeć, że Eri zgadzała się ze mną w tym temacie. I pewnie też miała rację, aby lepiej nie pomijać kolacji. Wystarczy, że pominiemy obiad. Szczerze powiedziawszy to nawet nie czułem żadnego głodu w chwili obecnej. Nie znaczyło to jednak, że oboje nie zgłodniejemy do wieczora. A pewnie tak będzie.
- Z naszej dwójki to ty lubisz chrapać - mruknąłem rozbawiony, składając pocałunek u podstawy szyi, tuż przy ramieniu, łaskotając językiem tą część ciała Eri. Wiedziałem, gdzie ma łaskotki. Zdarzało się, że czasem specjalnie się z nią droczyłem w ten sposób. Głównie wtedy, gdy zaczynała kolejną sprzeczkę lub robiła mi coś na przekór.
Tym razem było inaczej. Znaczy, również droczyłem się, bo jak zwykle widziała tylko moje pochrapywanie od czasu do czasu, a swojego już nie. Tylko w inny sposób drażniłem jej wrażliwe miejsca. A ku mojemu rozbawieniu, Eri miała całkiem sporo miejsc z łaskotkami. I nie zamierzałem poprzestać na jednej. Chciałem trochę ją pomęczyć, a może i znaleźć miejsce, o którym wcześniej nie miałem pojęcia.
- Myślę, że już znalazłem odpowiednią karę dla ciebie - powiedziałem, łapiąc kobietę za jedną z dłoni, by drugą móc przesunąć palcami pod jej pachą. - Za to, co zrobiłaś nad strumieniem, jeśli potrzebujesz przypomnienia - zaśmiałem się, ponownie drażniąc jej szyję językiem. Zauważyłem, że jeśli zrobiłem to wystarczająco delikatnie, jej ciało również mocno reagowało lecz tym razem spowodowane to było łaskotkami, a nie podnieceniem. Chociaż to drugie też by mi nie przeszkadzało.
- Powiedz, gdzie jeszcze masz łaskotki, o których nie wiem? - spytałem, tym razem przenosząc dłonie na boki. Teraz bez przeszkód mogłem badać jej ciało pod zupełnie innym kątem i wcale się nie martwić, że przez przypadek posunę się za daleko. Między nami już opadły wszelkie granice. Jak się okazało również nie odczuwaliśmy wstydu bądź innego skrępowania. Euricia chętnie udostępniała mi swoje ciało, a ja równie ochoczo się nim zajmowałem. Tylko czy obecnie nie będzie chciała zatrzymać tajemnicę łaskotek tylko dla siebie?
- Z naszej dwójki to ty lubisz chrapać - mruknąłem rozbawiony, składając pocałunek u podstawy szyi, tuż przy ramieniu, łaskotając językiem tą część ciała Eri. Wiedziałem, gdzie ma łaskotki. Zdarzało się, że czasem specjalnie się z nią droczyłem w ten sposób. Głównie wtedy, gdy zaczynała kolejną sprzeczkę lub robiła mi coś na przekór.
Tym razem było inaczej. Znaczy, również droczyłem się, bo jak zwykle widziała tylko moje pochrapywanie od czasu do czasu, a swojego już nie. Tylko w inny sposób drażniłem jej wrażliwe miejsca. A ku mojemu rozbawieniu, Eri miała całkiem sporo miejsc z łaskotkami. I nie zamierzałem poprzestać na jednej. Chciałem trochę ją pomęczyć, a może i znaleźć miejsce, o którym wcześniej nie miałem pojęcia.
- Myślę, że już znalazłem odpowiednią karę dla ciebie - powiedziałem, łapiąc kobietę za jedną z dłoni, by drugą móc przesunąć palcami pod jej pachą. - Za to, co zrobiłaś nad strumieniem, jeśli potrzebujesz przypomnienia - zaśmiałem się, ponownie drażniąc jej szyję językiem. Zauważyłem, że jeśli zrobiłem to wystarczająco delikatnie, jej ciało również mocno reagowało lecz tym razem spowodowane to było łaskotkami, a nie podnieceniem. Chociaż to drugie też by mi nie przeszkadzało.
- Powiedz, gdzie jeszcze masz łaskotki, o których nie wiem? - spytałem, tym razem przenosząc dłonie na boki. Teraz bez przeszkód mogłem badać jej ciało pod zupełnie innym kątem i wcale się nie martwić, że przez przypadek posunę się za daleko. Między nami już opadły wszelkie granice. Jak się okazało również nie odczuwaliśmy wstydu bądź innego skrępowania. Euricia chętnie udostępniała mi swoje ciało, a ja równie ochoczo się nim zajmowałem. Tylko czy obecnie nie będzie chciała zatrzymać tajemnicę łaskotek tylko dla siebie?
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Jak się mogłam domyślić, nie umieliśmy trzymać rąk przy sobie i w sumie nie tylko rąk. Czy mi to przeszkadzało? Absolutnie nie, nawet lubiłam jego dotyk i o dziwo przez niego nie chciało już mi się za bardzo spać. A sen był jedną z opcji, by po prostu zostać wtuloną w jego ciało. Nie skomentowałam tego, o chrapaniu, bo w sumie każde z nas miało w tek kwestii haka, na tego drugiego. Jakoś umieliśmy spać w jednym pokoju, więc nie mogło to być aż tak dokuczliwe dla tego drugiego. Albo już tak do tego przywykliśmy, że na coś tak drobnego zwyczajnie nie zwracaliśmy uwagi. Ponownie przymykałam oczy, gdy nagle Cas wpadł na szalony pomysł i zaczął mnie łaskotać, gdzie tylko miał dostęp. Przez chwilę udawało mi się jakoś powstrzymać śmiech, jednak na dłuższą metę było to niemożliwe. Próbowałam się przed nim osłonić.
- Cas.. Przestań, nie mogę…oddychać.- śmiałam się jak szalona, gdy jego palce wodziły po coraz bardziej oczywistych miejscach do łaskotek. Próbowałam oddychać go rękami chronić się poduszką, ale to było na nic. Bo umiał znaleźć luki w mojej obronie. I zaczynał łaskotać od nowa, cały czas się śmiałam, nie mogąc nad tym zapanować. Kiedy znów mnie złapał bliżej siebie, skorzystał z okazji, by przejechał językiem po mej szyi co tylko spotęgowało przyjemność jak i na chwilkę sprawiło, że zapomniałam, co robił, bo przestałam się osłaniać i to znów wykorzystał. Wierciłam się w łóżku, chcąc, by przestał mnie tak dręczyć.
- Przestań hahhha… proszę już nie wytrzymam.. hahaha duszę się- prosiłam, by mi odpuścił. Casper chyba jednak nie miał takiego zamiaru, dalej badając, gdzie mogę jeszcze mieć łaskotki. Zaczęłam się więc odsuwać na łóżku, by ograniczyć jego dostęp do mojej skóry. Co było trudnym wyzwaniem dla jego upartości. I gdy myślałam, że już po wszystkim, ten znalazł się znów obok, szykując ręce, do kolejnej porcji tych tortur. Próbowałam się znów odsunąć, tylko nie przewidziałam jednego, że byłam już na krawędzi łóżka i po prostu z niego spadnę. I to tak, że uderzyłam stopą w jego nogę. Syknęłam cicho, bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Odruchowo złapałam się za nią, by się jej przyjrzeć. Formował się na niej nieduży czerwony ślad.
- Teraz tym bardziej ci nie powiem gdzie mam jeszcze łaskotki. Chyba teraz nie będziesz chciał dalej karać swojej poszkodowanej partnerki?- spytałam go , gdy ostrożnie podniosłam się z podłogi, by usiąść na łóżku. Nic mi się takiego nie stało, ale nie lubiłam gdy moje ciało zdobiły siniaki. No, chyba że były to siniaki lub ślady po jakiejś bardzo przyjemnej aktywności.
- I kolejny siniak do kolekcji. Nienawidzę, gdy tak łatwo się one pojawiają. Moja skóra za bardzo jest na nie podatna. I w sumie nie tylko na nie- ostatnie słowa zabrzmiały bardzo sugestywnie. I, prawdę mówiąc, właśnie tak miały zabrzmieć. Mimo delikatnego bólu u stopy dobry humor i tak mnie, nie opuszczał. Pokręciłam głową z tym delikatnym uśmiechem na ustach.
- Cas.. Przestań, nie mogę…oddychać.- śmiałam się jak szalona, gdy jego palce wodziły po coraz bardziej oczywistych miejscach do łaskotek. Próbowałam oddychać go rękami chronić się poduszką, ale to było na nic. Bo umiał znaleźć luki w mojej obronie. I zaczynał łaskotać od nowa, cały czas się śmiałam, nie mogąc nad tym zapanować. Kiedy znów mnie złapał bliżej siebie, skorzystał z okazji, by przejechał językiem po mej szyi co tylko spotęgowało przyjemność jak i na chwilkę sprawiło, że zapomniałam, co robił, bo przestałam się osłaniać i to znów wykorzystał. Wierciłam się w łóżku, chcąc, by przestał mnie tak dręczyć.
- Przestań hahhha… proszę już nie wytrzymam.. hahaha duszę się- prosiłam, by mi odpuścił. Casper chyba jednak nie miał takiego zamiaru, dalej badając, gdzie mogę jeszcze mieć łaskotki. Zaczęłam się więc odsuwać na łóżku, by ograniczyć jego dostęp do mojej skóry. Co było trudnym wyzwaniem dla jego upartości. I gdy myślałam, że już po wszystkim, ten znalazł się znów obok, szykując ręce, do kolejnej porcji tych tortur. Próbowałam się znów odsunąć, tylko nie przewidziałam jednego, że byłam już na krawędzi łóżka i po prostu z niego spadnę. I to tak, że uderzyłam stopą w jego nogę. Syknęłam cicho, bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Odruchowo złapałam się za nią, by się jej przyjrzeć. Formował się na niej nieduży czerwony ślad.
- Teraz tym bardziej ci nie powiem gdzie mam jeszcze łaskotki. Chyba teraz nie będziesz chciał dalej karać swojej poszkodowanej partnerki?- spytałam go , gdy ostrożnie podniosłam się z podłogi, by usiąść na łóżku. Nic mi się takiego nie stało, ale nie lubiłam gdy moje ciało zdobiły siniaki. No, chyba że były to siniaki lub ślady po jakiejś bardzo przyjemnej aktywności.
- I kolejny siniak do kolekcji. Nienawidzę, gdy tak łatwo się one pojawiają. Moja skóra za bardzo jest na nie podatna. I w sumie nie tylko na nie- ostatnie słowa zabrzmiały bardzo sugestywnie. I, prawdę mówiąc, właśnie tak miały zabrzmieć. Mimo delikatnego bólu u stopy dobry humor i tak mnie, nie opuszczał. Pokręciłam głową z tym delikatnym uśmiechem na ustach.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dawno tak się nie uśmiałem jak teraz, przy łaskotaniu Eri. Kobieta jakby specjalnie zostawiała dla mnie za każdym razem jakąś wolną przestrzeń odsłoniętej skóry. Czy robiła to umyślnie, czy też nie, bardzo ułatwiała mi sprawę. Miałem wrażenie, że w szczególności upodobała sobie te momenty, gdy zamiast dłoni używałem ust. Zdecydowanie więc wykorzystywałem każdą, nadarzającą się okazję, aby to robić.
Nie przewidziałem tylko jednego - tego, że Eri spadnie z łóżka. Za bardzo się wierciła i kręciła, a ja niestety nie zdążyłem jej złapać.
- Ups… - mruknąłem jedynie, mimo wszystko śmiejąc się z całej tej sytuacji. Wyciągnąłem nawet dłoń, by pomóc Eri wstać z podłogi lecz zrobiła to sama.
- Zrobiłaś to specjalnie, żebym dał ci już spokój - powiedziałem oskarżycielsko jednak nadal żartobliwym tonem, nie mogąc przestać się uśmiechać. - I miałbym teraz ci wszystko odpuścić? Zapomnij - ostrzegłem, po czym na potwierdzenie swoich słów, złapałem Eri za stopy i przyciągnąłem bliżej siebie. Jednocześnie tym samym gestem sprawiłem, że wylądowała na plecach z nogami na moich kolanach.
- Mam lepszy pomysł. Sprawię, że przestanie cię boleć, a potem możemy wrócić… do pewnych rzeczy - zaśmiałem się krótko, składając pocałunek na stopie w miejscu, w które się uderzyła. Jeden, drugi, później trzeci. Oczywiście musiałem przy okazji sprawdzić, czy tam też Eri posiadała łaskotki. Miała.
- Oh, gdzie jeszcze masz? - teraz byłem uważniejszy, aby znów nie spadła mi z łóżka. Trzymałem ją za stopy, a że miałem wolne tylko usta, bardzo chętnie używałem ich w poszukiwaniu nowych miejsc na nogach kobiety.
Nie przewidziałem tylko jednego - tego, że Eri spadnie z łóżka. Za bardzo się wierciła i kręciła, a ja niestety nie zdążyłem jej złapać.
- Ups… - mruknąłem jedynie, mimo wszystko śmiejąc się z całej tej sytuacji. Wyciągnąłem nawet dłoń, by pomóc Eri wstać z podłogi lecz zrobiła to sama.
- Zrobiłaś to specjalnie, żebym dał ci już spokój - powiedziałem oskarżycielsko jednak nadal żartobliwym tonem, nie mogąc przestać się uśmiechać. - I miałbym teraz ci wszystko odpuścić? Zapomnij - ostrzegłem, po czym na potwierdzenie swoich słów, złapałem Eri za stopy i przyciągnąłem bliżej siebie. Jednocześnie tym samym gestem sprawiłem, że wylądowała na plecach z nogami na moich kolanach.
- Mam lepszy pomysł. Sprawię, że przestanie cię boleć, a potem możemy wrócić… do pewnych rzeczy - zaśmiałem się krótko, składając pocałunek na stopie w miejscu, w które się uderzyła. Jeden, drugi, później trzeci. Oczywiście musiałem przy okazji sprawdzić, czy tam też Eri posiadała łaskotki. Miała.
- Oh, gdzie jeszcze masz? - teraz byłem uważniejszy, aby znów nie spadła mi z łóżka. Trzymałem ją za stopy, a że miałem wolne tylko usta, bardzo chętnie używałem ich w poszukiwaniu nowych miejsc na nogach kobiety.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Kiedy wróciłam na łóżko wywróciłam oczami na jego oskarżycielski ton. Prawda była taka, że oboje wiedzieliśmy, że nie była to, specjalna zagrywka by dał mi spokój a zwykły wypadek. Dlatego też nie winiłam o nic Casa, bo nie stała mi się zbyt duża krzywda. Siniak szybko się wyleczy. Musimy zadbać, tylko o to bym drugi raz z niego nie spadła. A jak dalej, będzie mnie łaskotał, to tak może być.
- Tak Cas specjalnie spadłam z łóżka i specjalnie uderzyłam się, w stopę byś mi okazał litość. Naprawdę w to wierzysz? A nie w to, że była to cóż nieudana próba ucieczki bądź wypadek?- mnie samą to lekko rozbawiło, że doszukiwał się w tym czegoś tak niedorzecznego. Moje droczenie się z nim nie trwało długo, bo nagle złapał mnie za stopy, przez co wylądowałam plecami na posłaniu. I ku mojej lekkiej panice miał moje stopy, w zasięgu swoich rąk. A tam miałam cholerne łaskotki. Jedne z najgorszych, o czym chyba dobrze wiedział. Przez jego słowa przeszedł przez moje ciało gorący dreszcz, który spotęgował pocałunkami w miejscu, gdzie formował się siniak. Wetchnęłam tylko cicho.
- Zależy, co masz na myśli, mówiąc o pewnych rzeczach. Chętnie się tego dowiem. Bo muszę przyznać, zaintrygowałeś mnie- mówiąc to, nie przestałam się uśmiechać. Ale też znowu wić na łóżku przez kolejną serię łaskotek.
- Cas hahghha, przestań. Obiecuje żadnych więcej numerów tego typu, ale hajhhaha przestań, bo mi się robi gorąco- ledwo łapałam oddech. Czułam , jak rozgrzane mam policzki. Jak moja klatka piersiowa znacznie szybciej się unosiła. Nie miałam jak się wyrwać, bo ciągle mnie trzymał. A przez jego usta sunące po mojej skórze nog czułam, nie tylko jak podnosi mi się temperatura, ale tez to jaką cwaniak obrał taktykę, bo pocałunkami szukał kolejnych miejsc, by mnie torturować i niestety znalazł, było to miejsce pod kolanem, tak wrażliwe, że od razu znów wybuchłam śmiechem, nie mogąc nad tym zapanować.
- Dość…Cas… proszę ...będę grzeczna hahhha- próbowałam go ostatni raz uprosić, by jednak przestał mnie tak dręczyć. Mimo że było to też na swój sposób przyjemne. To wolałam złapać oddech niż toczyć z mężczyzną o niego walkę. Kiedy na chwilę przestał, westchnęłam z ulgą na twarzy.
- Idiota, Cas jesteś niemożliwym idiotą- mówiąc to, nie miałam zamiaru go obrażać. Bo ton, jakiego użyłam, był na swój sposób czuły. Ale wolałam, by dał mi już jasno do zrozumienia, co miał na myśli przez wrócenie do pewnych rzeczy. Domyślałam się, o co może chodzić. A i tak czekałam, na to aż zrealizuję te propozycje. Siniak aż tak nie dokuczał, w sumie przy nim nawet o nim zapominałam.
- Tak Cas specjalnie spadłam z łóżka i specjalnie uderzyłam się, w stopę byś mi okazał litość. Naprawdę w to wierzysz? A nie w to, że była to cóż nieudana próba ucieczki bądź wypadek?- mnie samą to lekko rozbawiło, że doszukiwał się w tym czegoś tak niedorzecznego. Moje droczenie się z nim nie trwało długo, bo nagle złapał mnie za stopy, przez co wylądowałam plecami na posłaniu. I ku mojej lekkiej panice miał moje stopy, w zasięgu swoich rąk. A tam miałam cholerne łaskotki. Jedne z najgorszych, o czym chyba dobrze wiedział. Przez jego słowa przeszedł przez moje ciało gorący dreszcz, który spotęgował pocałunkami w miejscu, gdzie formował się siniak. Wetchnęłam tylko cicho.
- Zależy, co masz na myśli, mówiąc o pewnych rzeczach. Chętnie się tego dowiem. Bo muszę przyznać, zaintrygowałeś mnie- mówiąc to, nie przestałam się uśmiechać. Ale też znowu wić na łóżku przez kolejną serię łaskotek.
- Cas hahghha, przestań. Obiecuje żadnych więcej numerów tego typu, ale hajhhaha przestań, bo mi się robi gorąco- ledwo łapałam oddech. Czułam , jak rozgrzane mam policzki. Jak moja klatka piersiowa znacznie szybciej się unosiła. Nie miałam jak się wyrwać, bo ciągle mnie trzymał. A przez jego usta sunące po mojej skórze nog czułam, nie tylko jak podnosi mi się temperatura, ale tez to jaką cwaniak obrał taktykę, bo pocałunkami szukał kolejnych miejsc, by mnie torturować i niestety znalazł, było to miejsce pod kolanem, tak wrażliwe, że od razu znów wybuchłam śmiechem, nie mogąc nad tym zapanować.
- Dość…Cas… proszę ...będę grzeczna hahhha- próbowałam go ostatni raz uprosić, by jednak przestał mnie tak dręczyć. Mimo że było to też na swój sposób przyjemne. To wolałam złapać oddech niż toczyć z mężczyzną o niego walkę. Kiedy na chwilę przestał, westchnęłam z ulgą na twarzy.
- Idiota, Cas jesteś niemożliwym idiotą- mówiąc to, nie miałam zamiaru go obrażać. Bo ton, jakiego użyłam, był na swój sposób czuły. Ale wolałam, by dał mi już jasno do zrozumienia, co miał na myśli przez wrócenie do pewnych rzeczy. Domyślałam się, o co może chodzić. A i tak czekałam, na to aż zrealizuję te propozycje. Siniak aż tak nie dokuczał, w sumie przy nim nawet o nim zapominałam.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Podobało mi się stwierdzenie, iż zaintrygowałem Eri. Właśnie o to mi chodziło. Choć musiałem również przyznać, że zbyt długie męczenie Eri łaskotkami musiało się skończyć. Kobieta rzeczywiście wyglądała jak po długim biegu bądź po zbyt intensywnej walce z demonem. Tym bardziej, że zapewniała, że już będzie grzeczna i nie będzie więcej robić takich rzeczy. Nie uważałem, aby faktycznie specjalnie spadła z tego łóżka. Zdecydowanie był to zwykły, niegroźny wypadek lecz pod wpływem moich "tortur" biedactwo przyznało się do wszystkiego. Aż parsknąłem śmiechem, słysząc te zapewnienia, a wszystko po to, bym tylko przestał.
I tak też uczyniłem. Puściłem ostrożnie jej nogi, pozwalając, aby nieco się uspokoiła. Widziałem ulgę na jej twarzy, co jasno dało mi do zrozumienia, że jeszcze parę minut, a mogłoby już nie być tak miło. Wszystko w końcu miało swoje granice.
- Może idiota, ale za to cały twój - przypomniałem jej, po czym na nowo przylgnąłem do jej ciała i do ust. Między intensywnymi pocałunkami robiłem częstsze i nieco dłuższe przerwy, by miała możliwość złapać więcej oddechu. W tym czasie zajmowałem się innymi częściami ciała. Już nie łaskotałem Eri, gdyż mogłem zająć się czymś innym.
Wymownie otarłem się o jej wnętrze. Nadal niewiarygodne zachęcające. Eri była jedyną kobietą, której nie miałem ochoty wypuszczać z łóżka, która najdrobniejszym gestem potrafiła wzbudzić we mnie pożądanie o jakie siebie nie podejrzewałem. Moje wcześniejsze partnerki ograniczały się do wspólnie spędzonej nocy, przez co przyzwyczaiłem się do niedosytu. Z Alice było tylko nieco inaczej lecz ona również nie dorównywała Eri temperamentem.
- Jakieś jeszcze sny do spełnienia na dziś? - wyszeptałem Eri do ucha, następnie całując je i drażniąc nieco zębami i językiem.
I tak też uczyniłem. Puściłem ostrożnie jej nogi, pozwalając, aby nieco się uspokoiła. Widziałem ulgę na jej twarzy, co jasno dało mi do zrozumienia, że jeszcze parę minut, a mogłoby już nie być tak miło. Wszystko w końcu miało swoje granice.
- Może idiota, ale za to cały twój - przypomniałem jej, po czym na nowo przylgnąłem do jej ciała i do ust. Między intensywnymi pocałunkami robiłem częstsze i nieco dłuższe przerwy, by miała możliwość złapać więcej oddechu. W tym czasie zajmowałem się innymi częściami ciała. Już nie łaskotałem Eri, gdyż mogłem zająć się czymś innym.
Wymownie otarłem się o jej wnętrze. Nadal niewiarygodne zachęcające. Eri była jedyną kobietą, której nie miałem ochoty wypuszczać z łóżka, która najdrobniejszym gestem potrafiła wzbudzić we mnie pożądanie o jakie siebie nie podejrzewałem. Moje wcześniejsze partnerki ograniczały się do wspólnie spędzonej nocy, przez co przyzwyczaiłem się do niedosytu. Z Alice było tylko nieco inaczej lecz ona również nie dorównywała Eri temperamentem.
- Jakieś jeszcze sny do spełnienia na dziś? - wyszeptałem Eri do ucha, następnie całując je i drażniąc nieco zębami i językiem.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Co prawda nie byłam pewna czy dotrzymam słowa z tym byciem grzeczną. I wątpiłam, by Cas też w to uwierzył. Bo co tu kryć nie nie byłabym sobą gdybym czasem czegoś nie odwaliła czy mu się nie spsociła. Nie wydawało mi się, by jemu jakoś to przeszkadzało, miał tyle lat, by do tego przywyknąć. A i tak umiałam go jeszcze czasem czymś zaskoczyć. Jednak tym razem to on zaskoczył mnie, tym jak się dobrał do mego ciała z tymi przeklętymi łaskotkami. Muszę pamiętać, by chronić lepiej wrażliwe na nie miejsca. Przynajmniej te najbardziej wrażliwe, bo to, co się ze mną działo, gdy je odkrył, nie chciałam znowu przeżywać tej fali śmiechu, która gubiła mój oddech i nie pozwalała na jego złapanie. Udało, mi się w końcu ubłagać Casa by przestał mnie łaskotać. Kiedy się uspokajałam, uważnie obserwowałam mężczyznę, by w razie czego się móc znów bronić. Co jak się okazało nie było już konieczne. Dobrze, że dał mi już z tym spokój. Uśmiechnęłam się, czując przyjemne dreszcze, gdy sam otwarcie przyznawał, że jest tylko mój. Tak długo czekałam na to, by mieć go tylko dla siebie, że już straciłam nadzieję, że to się wydarzy. A teraz cieszyłam się dosłownie każdą chwilą, gdy był bardzo blisko mnie. Tylko jego potrzebowałam. Mruknęłam tylko zadowolona, czując jego ciało, tak blisko mojego. A pocałunki znów były tak samo długie i podniecające i nie miałam ich dość. Chętnie je odwzajemniałam, samej chcąc zachować jego usta na dłużej i namiętniej. Nie wiem, skąd brał się we mnie ten żar, który znów rozlał się w środku mego ciała. Ale nie umiałam nad nim zapanować. Po kolejnym dłuższym pocałunku czułam jego ręce na swoim ciele, przez co spojrzałam na niego z pożądaniem w oczach. Co on ze mną robił? Kolejny silniejszy dreszcz nastąpił, gdy otarł się tam o mnie, co tylko też troszkę bardziej przyspieszyło bicie serca. Jak widać, nie tylko ja chciałam więcej, ale wolałam, by sam dał mi to do zrozumienia. I chyba na ten moment nic bardziej wymownego nie musiał robić.
- Może to nie będzie sen. Ale mam jedno życzenie, chcę cię tam poczuć i to…mocno – wyszeptałam, tak by dobrze to usłyszał. Krótki pomruk zadowolenia wymknął się z mych ust, gdy poczułam jego język oraz zęby drażniący moje ucho. Było na to wyjątkowo wrażliwe. Nie wiem, czy to za jego sprawką czułam się tak bardziej śmiała w łóżku, czy to dlatego, że przy Casie mogłam mieć pewność, że zrobi wszystko, bym czuła się niesamowicie. Złapałam go za kark, by przestał dokuczać mojemu uchu, a zajął się czymś lepszym. Moje usta łaknęły jego kolejnych pocałunków. Co udowodniłam, gdy tylko rozchyliłam jego wargi, wsunęłam swój język, drocząc się z tym jego. Lubiłam to robić, okazywać w ten sposób, że nie tylko on ma ostatnie słowo. Może nie byłam jeszcze zbyt dobra w przejmowaniu inicjatywy, ale nie ustępowałam mężczyźnie tak łatwo. Moja uległość też miała swoje granice.
- Może to nie będzie sen. Ale mam jedno życzenie, chcę cię tam poczuć i to…mocno – wyszeptałam, tak by dobrze to usłyszał. Krótki pomruk zadowolenia wymknął się z mych ust, gdy poczułam jego język oraz zęby drażniący moje ucho. Było na to wyjątkowo wrażliwe. Nie wiem, czy to za jego sprawką czułam się tak bardziej śmiała w łóżku, czy to dlatego, że przy Casie mogłam mieć pewność, że zrobi wszystko, bym czuła się niesamowicie. Złapałam go za kark, by przestał dokuczać mojemu uchu, a zajął się czymś lepszym. Moje usta łaknęły jego kolejnych pocałunków. Co udowodniłam, gdy tylko rozchyliłam jego wargi, wsunęłam swój język, drocząc się z tym jego. Lubiłam to robić, okazywać w ten sposób, że nie tylko on ma ostatnie słowo. Może nie byłam jeszcze zbyt dobra w przejmowaniu inicjatywy, ale nie ustępowałam mężczyźnie tak łatwo. Moja uległość też miała swoje granice.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przez moje ciało przeszedł niesamowity dreszcz podniecenia, gdy usłyszałem odpowiedź. Choć nie musiała, to Euricia użyła dodatkowej zachęty jaką był głęboki pocałunek. Uwielbiałem kiedy to robiła. Pozwalała mi zajmować się swoim ciałem tak, jak tylko sobie tego zażyczyłem, a jednocześnie trzymała kontrolę nad każdym pocałunkiem, sprawiając tylko, że pragnąłem jej coraz więcej, że chciałem, by jej dłonie wciąż rozgrzewały moje ciało, a język nie opuszczał moich ust. Była dla mnie jak narkotyk, którego nie potrafiłem i nie chciałem odstawić. Przez tyle lat poza moim zasięgiem, że nadal odczuwałem poważne braki. Wiedziałem, że nie ważne jak bardzo będziemy się starać, to i tak nie nadrobimy tych straconych lat. Mimo to pragnąłem jej całym sobą i nic nie potrafiłem na to poradzić. Może kiedyś z czasem ten płomień nieco zmaleje na tyle, byśmy nie dawali się ponosić za każdym razem. Jednak obecnie wcale mi to nie przeszkadzało. Chciałem spełnić każdą zachciankę Eri. W głowie zaczynała pojawiać mi się drobna myśl, iż to właśnie ona od początku była tą dominującą stroną, a ja ulegałem jej pod każdym względem. Czy mi to przeszkadzało? Nie. Dopóki pozwalała mi rozkoszować się jej wspaniałym ciałem, dopóki jej język droczył się z moim, dopóki tak chętnie otwierała się na każde pieszczoty, kompletnie nie miałem nic przeciwko. Nawet paznokcie wbite w moje plecy były niczym.
Odsunąłem się od kobiety tylko na chwilę po to, aby unieść wyżej jej nogi i umieścić pomiędzy swoimi ramionami i przedramionami, przytrzymując je w ten sposób w miejscu. Dzięki temu miałem o wiele lepszy dostęp do jej wnętrza, przy którym znalazłem dogodną pozycję. Do tej pory wyznaczałem sobie jakieś granice, w razie gdyby nie wszystko co robiłem mogło podobać się Eri. Teraz już ich nie miałem. Pękły wraz z jej życzeniem.
Po prostu wsunąłem się w nią, bez żadnych skrupułów mocno dociskając do łóżka. Wróciłem również do przerwanego pocałunku. W obecnej pozycji może nie przywieraliśmy do swoich ciał tak dokładnie, ale nie byłem w stanie odmówić sobie tych czułości, czy też rąk kobiety oplatających moje barki. Pierwszy raz też nie musiałem ograniczać się w łóżku. Silne i głębokie pchnięcia, którym nadałem nieco szybsze tempo, sprawiały, że serce chciało wyskoczyć z mojej piersi. Nie miałem też pojęcia w jaki sposób łapaliśmy oddechy, gdyż już nie chciałem nawet odrywać się od ust Eri.
To cudowne uczucie, gdy wypełniałem ją całym sobą tylko spotęgowały pierwsze silne skurcze, jakie zaczęły rozchodzić się od wnętrza Eri, przechodząc do mnie i nie chcąc opuścić naszych ciał. Dokładnie słyszałem ich odgłosy, gdy raz po raz się o siebie ocierały. Nie liczyłem czasu, nie miałem zatem pojęcia jak długo się sobą zajmowaliśmy, ale czułem, że nawet jeżeli było krócej niż ostatnio, to zdecydowanie bardziej był to intensywny wysiłek.
Odsunąłem się od kobiety tylko na chwilę po to, aby unieść wyżej jej nogi i umieścić pomiędzy swoimi ramionami i przedramionami, przytrzymując je w ten sposób w miejscu. Dzięki temu miałem o wiele lepszy dostęp do jej wnętrza, przy którym znalazłem dogodną pozycję. Do tej pory wyznaczałem sobie jakieś granice, w razie gdyby nie wszystko co robiłem mogło podobać się Eri. Teraz już ich nie miałem. Pękły wraz z jej życzeniem.
Po prostu wsunąłem się w nią, bez żadnych skrupułów mocno dociskając do łóżka. Wróciłem również do przerwanego pocałunku. W obecnej pozycji może nie przywieraliśmy do swoich ciał tak dokładnie, ale nie byłem w stanie odmówić sobie tych czułości, czy też rąk kobiety oplatających moje barki. Pierwszy raz też nie musiałem ograniczać się w łóżku. Silne i głębokie pchnięcia, którym nadałem nieco szybsze tempo, sprawiały, że serce chciało wyskoczyć z mojej piersi. Nie miałem też pojęcia w jaki sposób łapaliśmy oddechy, gdyż już nie chciałem nawet odrywać się od ust Eri.
To cudowne uczucie, gdy wypełniałem ją całym sobą tylko spotęgowały pierwsze silne skurcze, jakie zaczęły rozchodzić się od wnętrza Eri, przechodząc do mnie i nie chcąc opuścić naszych ciał. Dokładnie słyszałem ich odgłosy, gdy raz po raz się o siebie ocierały. Nie liczyłem czasu, nie miałem zatem pojęcia jak długo się sobą zajmowaliśmy, ale czułem, że nawet jeżeli było krócej niż ostatnio, to zdecydowanie bardziej był to intensywny wysiłek.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Ciągle było mi go za mało i chciałam więcej, nie panując nad tym zupełnie. Moje ciało nigdy wcześniej tak nikogo nie pragnęło. Nawet nie wierzyłam wcześniej, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Jak widać Cas, potrafił odkrywać, wraz ze mną czego naprawdę potrzebowałam. I nie bałam się tego mówić, mimo że na początku byłam niepewna, to teraz nie został po tym żaden ślad. Czy było to już uzależnienie? Czy po prostu tak tęskniłam za tym dotykiem, że chciałam go wyryć w sobie, by móc o nim wspominać na długo po kolejnych uniesieniach. Prawda była taka, że gdy ledwo się kończyło. Nie mijało wcale długo, by moja skóra przechodziła przez kolejną serię dreszczy, której był sprawcą. Gdy byliśmy sobą zajęci. Nie liczyło się nic innego niż ta obezwładniająca przyjemność. Pocałunki przybierały tylko na sile, były namiętne i tylko mocniej nas rozbudzały. W naszym przypadku nie trzeba było wiele, by tak się działo.
Czy moje życzenie było zbyt śmiałe? Nie obchodziło mnie to, za bardzo chciałam, znów się oddać pożądaniu, by o tym myśleć. By ta fala ogarnęła na nowo moje ciało, nie opuszczała na bardzo długo. Cas sam znowu sprowokował mnie do tego, że nie mogłam nam tego odmówić. Nie minęło wcale dużo czasu. Od zasłyszanej przeze mnie prośby by zaczął nas przygotowywać do jej spełnienia. Podniecenie, a wręcz żar, który rozpalał mnie od środka tylko czekał na to co miało nastąpić. Mimo że uwięził moje nogi i tak nie protestowałam. Ważne byśmy odczuwali z tego jak najwięcej przyjemności.
W chwili gdy znalazł się w środku, uśmiechnęłam się wyraźnie z tego zadowolona. Tym razem nie chciałam, by było to delikatne, pragnęłam czegoś więcej. Mruknęłam tylko głośno, jak moje ciało zostało wręcz dociśnięte do chłodniejszej pościeli. Ten kontrast był porażający dla mej gorącej skóry. Wykorzystałam kolejny, nasz pocałunek do bardziej śmiałej zabawy z jego wargami łapałam je, między swoje podgryzając lekko. Ręce zaciskały się na jego ciele znacznie mocniej gdy jego ruchy były już mocniejsze i głębsze. Nie panowałam nad tym, tak samo jak nad pomrukami, które tonęły między kolejnymi pocałunkami. Moje ciało domagało się więcej, chciało, by przyspieszył, by dokładniej był we mnie i nie chciało , by mnie opuszczał. Nie mogąc zapanować, nad coraz silniejszymi dreszczami w dole mego ciała przygryzłam jego dolną wargę, by zdusić dźwięk przyjemności, który nagle się pojawił. Spojrzałam na Casa, dając mu jasno do zrozumienia, że nie może teraz tego przerwać. Wręcz dałam mu jasno do zrozumienia, że jest idealnie. Tak intensywniej, dziś nie było, jak w tej chwili. Nie przeszkadzało mi to wcale. Pozwoliłam na wszystko, bo sam spełnił to, na czym mi teraz najbardziej zależało. Ostatni mocniejszy dreszcz, i już znowu nie mogłam zapanować nad oddechem. Nie wypuszczałam go z ramion, choć moje ręce, już ledwo się trzymały na jego rozgrzanej skórze. Włosy przykleiły mi się do czoła, tylko on potrafił mnie tak rozgrzać. Oboje znów byliśmy wykończeni, ale cholernie szczęśliwi.
- Co ty ze mną robisz? To jakiś urok, o którym nic nie wiem? - spytałam go, mając na myśli, to, że nie mam go dość, i ciągle go pragnęłam. Wręcz obsesyjnie. Co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. Serce bardzo powoli wracało do swego rytmu. Czułam, że po czymś takim jak nasze szaleństwo, lepiej nie wstawać z łóżka. Przynajmniej nie przez najbliższe kilkanaście minut. Biodra lekko odczuły tego efekt tak jak moje wnętrze. Które nadal emanowało od środka gorącem.
Czy moje życzenie było zbyt śmiałe? Nie obchodziło mnie to, za bardzo chciałam, znów się oddać pożądaniu, by o tym myśleć. By ta fala ogarnęła na nowo moje ciało, nie opuszczała na bardzo długo. Cas sam znowu sprowokował mnie do tego, że nie mogłam nam tego odmówić. Nie minęło wcale dużo czasu. Od zasłyszanej przeze mnie prośby by zaczął nas przygotowywać do jej spełnienia. Podniecenie, a wręcz żar, który rozpalał mnie od środka tylko czekał na to co miało nastąpić. Mimo że uwięził moje nogi i tak nie protestowałam. Ważne byśmy odczuwali z tego jak najwięcej przyjemności.
W chwili gdy znalazł się w środku, uśmiechnęłam się wyraźnie z tego zadowolona. Tym razem nie chciałam, by było to delikatne, pragnęłam czegoś więcej. Mruknęłam tylko głośno, jak moje ciało zostało wręcz dociśnięte do chłodniejszej pościeli. Ten kontrast był porażający dla mej gorącej skóry. Wykorzystałam kolejny, nasz pocałunek do bardziej śmiałej zabawy z jego wargami łapałam je, między swoje podgryzając lekko. Ręce zaciskały się na jego ciele znacznie mocniej gdy jego ruchy były już mocniejsze i głębsze. Nie panowałam nad tym, tak samo jak nad pomrukami, które tonęły między kolejnymi pocałunkami. Moje ciało domagało się więcej, chciało, by przyspieszył, by dokładniej był we mnie i nie chciało , by mnie opuszczał. Nie mogąc zapanować, nad coraz silniejszymi dreszczami w dole mego ciała przygryzłam jego dolną wargę, by zdusić dźwięk przyjemności, który nagle się pojawił. Spojrzałam na Casa, dając mu jasno do zrozumienia, że nie może teraz tego przerwać. Wręcz dałam mu jasno do zrozumienia, że jest idealnie. Tak intensywniej, dziś nie było, jak w tej chwili. Nie przeszkadzało mi to wcale. Pozwoliłam na wszystko, bo sam spełnił to, na czym mi teraz najbardziej zależało. Ostatni mocniejszy dreszcz, i już znowu nie mogłam zapanować nad oddechem. Nie wypuszczałam go z ramion, choć moje ręce, już ledwo się trzymały na jego rozgrzanej skórze. Włosy przykleiły mi się do czoła, tylko on potrafił mnie tak rozgrzać. Oboje znów byliśmy wykończeni, ale cholernie szczęśliwi.
- Co ty ze mną robisz? To jakiś urok, o którym nic nie wiem? - spytałam go, mając na myśli, to, że nie mam go dość, i ciągle go pragnęłam. Wręcz obsesyjnie. Co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. Serce bardzo powoli wracało do swego rytmu. Czułam, że po czymś takim jak nasze szaleństwo, lepiej nie wstawać z łóżka. Przynajmniej nie przez najbliższe kilkanaście minut. Biodra lekko odczuły tego efekt tak jak moje wnętrze. Które nadal emanowało od środka gorącem.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uśmiechnąłem się z niemałą satysfakcją, gdy z ust Eri słyszałem kolejne odgłosy zadowolenia. Jak widać za mało się ostatnio starałem, a teraz uraczyła mnie całą serią. Mogłem od początku zapytać czego potrzebowała, czego najbardziej pragnęła. Na przyszłość lepiej sobie to zapamiętam. Poza tym to tylko potwierdziło moje wcześniejsze słowa, iż dobra kochanka to zadowolona kochanka. I łatwiej było wtedy samemu osiągnąć to, czego się pragnie. Podrapana skóra na plecach czy też boląca warga były minimalną ceną za to, czego doświadczałem, co dawała mi Eri.
Jeszcze nie skończyliśmy, a ja już rozmyślałem, czego chciałbym spróbować następnym razem. Wiedziałem, gdyż Eri dała mi tego tylko przedsmak, ale to już zdecydowanie później, gdy znów nam przyjdzie ochota na seks. A z naszym temperamentem wiedziałem, że nie będę musiał długo czekać. Teraz potrzebowaliśmy choć chwili odpoczynku, by nie zwariować.
- Urok, który rzuciliśmy na siebie nawzajem - szepnąłem rozbawiony, gdyż już nawet nie było mnie stać na powiedzenie tego na głos. Dopiero teraz, po ostatnim uniesieniu, puściłem nogi kobiety. Musiałem też podeprzeć się zdrową ręką na pościeli obok niej. Wcześniej nie zwracałem na to uwagi lecz drugie ramię pulsowało bólem. Chyba tym razem trochę przesadziłem z przeciążaniem go, ale warto było.
Powoli podnosiłem się do siadu, choć jeszcze nie opuściłem gorącego wnętrza Eri. Zrobiłem to wtedy, gdy mogłem zobaczyć jak mój penis powoli wysuwa się ze środka. Tym razem to ja przygryzłem swoją wargę, słysząc to ciche mlaśnięcie i dostrzegając jak mokre było prześcieradło pod nami. Przez myśl przeszło mi, że może już wystarczy i powinienem zacząć się kontrolować. Nie powstrzymało mnie to jednak przed przesunięciem palcami przez całą długość krocza Eri, aż przez jej brzuch, klatkę piersiową, szyję, zostawiając tam wilgotne, lepkie ślady. Zatrzymałem dłoń dopiero w momencie, gdy dotknęła jej twarzy, a kciukiem delikatnie muskałem czerwone, niczym maliny, wargi. Nie zrobiłem tego, co przyszło mi do głowy.
- Chyba tej nocy będziemy tylko spać - uśmiechnąłem się lekko, czując, że gdyby tylko Eri mi na to pozwoliła, mógłbym jeszcze dłużej się z nią kochać, gdyż pożądanie w moim wnętrzu wcale nie chciało zmaleć.
Jeszcze nie skończyliśmy, a ja już rozmyślałem, czego chciałbym spróbować następnym razem. Wiedziałem, gdyż Eri dała mi tego tylko przedsmak, ale to już zdecydowanie później, gdy znów nam przyjdzie ochota na seks. A z naszym temperamentem wiedziałem, że nie będę musiał długo czekać. Teraz potrzebowaliśmy choć chwili odpoczynku, by nie zwariować.
- Urok, który rzuciliśmy na siebie nawzajem - szepnąłem rozbawiony, gdyż już nawet nie było mnie stać na powiedzenie tego na głos. Dopiero teraz, po ostatnim uniesieniu, puściłem nogi kobiety. Musiałem też podeprzeć się zdrową ręką na pościeli obok niej. Wcześniej nie zwracałem na to uwagi lecz drugie ramię pulsowało bólem. Chyba tym razem trochę przesadziłem z przeciążaniem go, ale warto było.
Powoli podnosiłem się do siadu, choć jeszcze nie opuściłem gorącego wnętrza Eri. Zrobiłem to wtedy, gdy mogłem zobaczyć jak mój penis powoli wysuwa się ze środka. Tym razem to ja przygryzłem swoją wargę, słysząc to ciche mlaśnięcie i dostrzegając jak mokre było prześcieradło pod nami. Przez myśl przeszło mi, że może już wystarczy i powinienem zacząć się kontrolować. Nie powstrzymało mnie to jednak przed przesunięciem palcami przez całą długość krocza Eri, aż przez jej brzuch, klatkę piersiową, szyję, zostawiając tam wilgotne, lepkie ślady. Zatrzymałem dłoń dopiero w momencie, gdy dotknęła jej twarzy, a kciukiem delikatnie muskałem czerwone, niczym maliny, wargi. Nie zrobiłem tego, co przyszło mi do głowy.
- Chyba tej nocy będziemy tylko spać - uśmiechnąłem się lekko, czując, że gdyby tylko Eri mi na to pozwoliła, mógłbym jeszcze dłużej się z nią kochać, gdyż pożądanie w moim wnętrzu wcale nie chciało zmaleć.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Sama nie miałam pojęcia, skąd mi się wzięło myślenie, że to jakiś urok lub coś w tym stylu. Może powód był taki, że seks z nim był czymś tak cudownym, że nie było innej możliwości. Nie wierzyłam w to, że już drugi raz w przeciągu paru godzin znów doszło między nami do tak szalonego zbliżenia. To tylko potwierdzało, jak nasze ciała siebie potrzebowały i jak nam tego bardzo brakowało. Mimo że Cas miał mniejszą przerwę od tego rodzaju aktywności. Bo przecież nie raz w wioskach po wykonaniu misji znikał, z jakąś panną by wiadomo czym się zająć. Ja tak nie umiałam, i pewnie też przez to narastało we mnie to, co teraz miało okazję, się uwolnić. Z czego oboje chętnie korzystaliśmy. W tym momencie byłam tak wykończona, że jedyne, o czym myślałam, to drzemka na dwie może ze trzy godzinki. By ten żar mógł się powoli ugasić. Przy Casie i tak trwało to naprawdę długo, bo jego obecność powodowała, że czułam zawsze, choć minimalne delikatne ciepło na sercu. Wiedziałam, że po czymś takim jak było przed chwilą, nie damy rady za szybko wstać z łóżka czy nawet siebie ogarnąć. A na pewno tego potrzebowaliśmy. W momencie, gdy uwolnił moje nogi, poruszyłam nimi delikatnie, czując jak, lekko drżą. W sumie tak samo jak moje ciało, gdy traciło resztki z uniesienia. Czułam, jak cała jestem mokra i to nie tylko od potu, ale nie przejmowałam się tym w tym momencie. Gdy już opuścił moje ciało, nadal uspokajałam oddech. Sądziłam, że to już koniec i niczym mnie nie pobudzi, że nie ma na to szans, jednak wędrówka jego palca od mego rozgrzanego i mokrego miejsca przez całe ciało aż do ust spotęgowało kolejny dość silny dreszcz. Nad którym musiałam się opanować, by znów nie zaatakować jego ust kolejnym namiętnym pocałunkiem. Jedyne co zrobiłam to delikatnie, ssałam jego palec, bo skusił mnie tym dotykiem. Odruchowo zacisnęłam też uda, by ograniczyć ten żar. W naszym przypadku zdrowy rozsądek nie istniał, nie gdy tak nas do siebie ciągnęło. Puściłam jego palec, by samej wykończonej się odezwać.
- To na pewno i najlepiej każde z nas we własnej sypialni. By znów nas za bardzo nie poniosło. Przed kolacją trzeba będzie się umyć. Nie wyobrażam sobie jedzenia posiłku w takim stanie- zaśmiałam się, mając na myśli, jak mokre jest łóżko i to, w jakim stanie są obecnie nasze, ciała. Kąpieli na pewno nie unikniemy. Jednak nie byłam pewna czy chętnie poprze pomysł, byśmy spali, oddzielnie. Wyciągnęłam rękę, w jego kierunku, by położył się obok mnie, na co chętnie przystał. Tego było mi trzeba, by był bardzo blisko mnie.
- Nie wiem jak ty, ale mam ochotę na krótką drzemkę. Obiecuje za głośno nie chrapać- dodałam, dobrze wiedząc, że raczej tego nie robiłam. Po tak intensywnym seksie nie było innej metody na odzyskanie energii niż sen. Nim to ostatecznie zrobiłam, skradłam mu bardzo delikatny pocałunek. Nie miał na celu nikogo z nas rozbudzać. Kątem oka zauważyłam, że słońce świeciło znacznie niżej niż na początku naszego zbliżenia. Co oznaczało, że za jakiś czas miał być wieczór. Czyli faktycznie wyszło na to, że całe południe i popołudnie spędziliśmy w łóżku. Czemu mnie to nie dziwiło? Może to przez to, że jak się sobą zajmowaliśmy, to nie umieliśmy przestać?
- To na pewno i najlepiej każde z nas we własnej sypialni. By znów nas za bardzo nie poniosło. Przed kolacją trzeba będzie się umyć. Nie wyobrażam sobie jedzenia posiłku w takim stanie- zaśmiałam się, mając na myśli, jak mokre jest łóżko i to, w jakim stanie są obecnie nasze, ciała. Kąpieli na pewno nie unikniemy. Jednak nie byłam pewna czy chętnie poprze pomysł, byśmy spali, oddzielnie. Wyciągnęłam rękę, w jego kierunku, by położył się obok mnie, na co chętnie przystał. Tego było mi trzeba, by był bardzo blisko mnie.
- Nie wiem jak ty, ale mam ochotę na krótką drzemkę. Obiecuje za głośno nie chrapać- dodałam, dobrze wiedząc, że raczej tego nie robiłam. Po tak intensywnym seksie nie było innej metody na odzyskanie energii niż sen. Nim to ostatecznie zrobiłam, skradłam mu bardzo delikatny pocałunek. Nie miał na celu nikogo z nas rozbudzać. Kątem oka zauważyłam, że słońce świeciło znacznie niżej niż na początku naszego zbliżenia. Co oznaczało, że za jakiś czas miał być wieczór. Czyli faktycznie wyszło na to, że całe południe i popołudnie spędziliśmy w łóżku. Czemu mnie to nie dziwiło? Może to przez to, że jak się sobą zajmowaliśmy, to nie umieliśmy przestać?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zacisnąłem lekko usta w drobnym uśmiechu. Eri wiedziała jak mnie nakręcić, a następnie zdusić ten rozpalający się płomień. Westchnąłem krótko, ale nie protestowałem. Zachęcony jej dotykiem tylko położyłem się obok na łóżku.
- Wolałbym spać z tobą. Poduszka bez ciebie już nie jest taka sama - uśmiechnąłem się na słowa Eri. Nie miałbym problemów z zaśnięciem obok niej. I to nie tak, że mógłbym cały czas się do niej dobierać. Wcale nie o to chodziło. Czasem odpoczynek i sen były ważniejsze niż zbliżenia. Zgodziłem się również co do kąpieli. Bez niej nie wyobrażałbym sobie normalnie funkcjonować.
- Jasne, śpij dobrze, kochanie- uśmiechnąłem się słysząc, jak to słowo nabrało zupełnie innego, nowego znaczenia od momentu, gdy zostało użyte przez nas po raz pierwszy. Oddałem jej delikatny pocałunek, dodatkowy składając na czole. Pozwoliłem, by zasnęła wtulona we mnie, choć samemu nie byłem w stanie zmrużyć oczu. Ten żar nie mógł nadal opuścić mojego ciała. Tym razem jednak nie było to spowodowane podnieceniem, a gorączką, która rozpalała mnie w ten niechciany sposób. Bolała mnie głowa, ramię i było mi słabo. Eri by się wściekła, gdyby nie spała. Dlatego zamierzałem ogarnąć się zanim otworzy oczy.
Pomału wysunąłem się z objęć kobiety, otulając ją kołdrą, aby nie zmarzła. Zamknąłem również okno. Następnym co potrzebowałem była kąpiel. Chłodna kąpiel, która przyniosła mi drobną ulgę. Kolejnym, co również mogłoby zdenerwować Eri były pęknięte szwy, spomiędzy których sączyła się przezroczysta ciecz. Również na to chłodna kąpiel była dobrym rozwiązaniem, gdyż złagodziła objawy. A także opatrunek z maści.
Ze względu na późne popołudnie musiałem wyjść w jedno miejsce. Mieliśmy z Eri zrobić to później lecz skoro ona spała, potrzebowałem zająć się tym sam. Raczej nie wytrzymałbym z tym bólem głowy do jutra. Tak więc w ten sposób znalazłem się u zielarza.
- No, co my tu mamy? - mlasnął niezadowolony doktor March, którego sprowadził aptekarz, gdy tylko poznał mój problem. Osobiście byłem za tym, by go nie wzywać i nie fatygować, lecz aptekarz się uparł. Uznał, iż lepiej przyda się tu fachowe oko. Skończyłem na stołku, z pochylającymi się nade mną dwojgiem mężczyzn.
- Znów Euricia cię zszywała? Jakoś beznadziejnie tym razem - burknął pod nosem, nawlekając nitkę na igłę.
- Ratowała co się dało po poprzednim medyku - odparłem, wyjaśniając tak z grubsza okoliczności. Mężczyzna spojrzał na mnie jak na niesfornego chłopca, po czym wcisnął mi w usta kawałek drewienka, bym się nie pogryzł czy coś. Miałem w życiu wystarczająco wiele szyć, by tego nie potrzebować. Chciałem nawet to wypluć, gdyż miało bardzo nieciekawy posmak, March jednak w tym samym momencie zalał czymś moje ramię. Wydałem z siebie głośny jęk bólu, a przed oczami pojawiły się mroczki. Zacisnąłem dłonie na kolanach, mając głupie wrażenie, że jeszcze chwila, a posikam się z bólu.
- Mówiłem, żebyś się nie ruszał - warknął March. Z pomocą aptekarza kontynuował zabieg. Szycie nie było tak bolesne jak przemywanie rany tą wstrętną, śmierdzącą cieczą. Dopiero zimna, chłodząca maść przyniosła mi ulgę. Na koniec mocno zacisnął opatrunek z przykazaniem, że mam się stawić następnego dnia na jego zmianę. I nie machać za bardzo tą ręką. A najlepiej to mieć ją cały czas uniesioną. Wziął nawet kawałek bandaża, by przewiesić przez zdrowe ramię i związać pod łokciem, dzięki czemu mogłem oprzeć zranioną rękę. Może faktycznie tak było wygodniej i nie obciążało tak bardzo.
- Dziękuję - powiedziałem, płacąc zarówno lekarzowi za usługę, jak i aptekarzowi za maść oraz zioła przeciwbólowe. Przy okazji, skoro już byłem na mieście, zrobiłem zakupy na kolację. Do świeżego pieczywa kupiłem trochę sera i masła. Miałem w sobie zero chęci do gotowania. Wątpiłem również, by Eri takie miała.
Po powrocie do domu czułem się tak samo zmęczony, jak przed wyjściem. Znaczy jakbym znów niekontrolowanie uprawiał seks z Eri. Zakupione zioła zaczęły działać dopiero po kilkunastu minutach. Położyłem się więc na kanapie przed kominkiem by odpocząć, mając jednocześnie na uwadze wodę w garnku, która się gotowała dla Eri do kąpieli.
- Wolałbym spać z tobą. Poduszka bez ciebie już nie jest taka sama - uśmiechnąłem się na słowa Eri. Nie miałbym problemów z zaśnięciem obok niej. I to nie tak, że mógłbym cały czas się do niej dobierać. Wcale nie o to chodziło. Czasem odpoczynek i sen były ważniejsze niż zbliżenia. Zgodziłem się również co do kąpieli. Bez niej nie wyobrażałbym sobie normalnie funkcjonować.
- Jasne, śpij dobrze, kochanie- uśmiechnąłem się słysząc, jak to słowo nabrało zupełnie innego, nowego znaczenia od momentu, gdy zostało użyte przez nas po raz pierwszy. Oddałem jej delikatny pocałunek, dodatkowy składając na czole. Pozwoliłem, by zasnęła wtulona we mnie, choć samemu nie byłem w stanie zmrużyć oczu. Ten żar nie mógł nadal opuścić mojego ciała. Tym razem jednak nie było to spowodowane podnieceniem, a gorączką, która rozpalała mnie w ten niechciany sposób. Bolała mnie głowa, ramię i było mi słabo. Eri by się wściekła, gdyby nie spała. Dlatego zamierzałem ogarnąć się zanim otworzy oczy.
Pomału wysunąłem się z objęć kobiety, otulając ją kołdrą, aby nie zmarzła. Zamknąłem również okno. Następnym co potrzebowałem była kąpiel. Chłodna kąpiel, która przyniosła mi drobną ulgę. Kolejnym, co również mogłoby zdenerwować Eri były pęknięte szwy, spomiędzy których sączyła się przezroczysta ciecz. Również na to chłodna kąpiel była dobrym rozwiązaniem, gdyż złagodziła objawy. A także opatrunek z maści.
Ze względu na późne popołudnie musiałem wyjść w jedno miejsce. Mieliśmy z Eri zrobić to później lecz skoro ona spała, potrzebowałem zająć się tym sam. Raczej nie wytrzymałbym z tym bólem głowy do jutra. Tak więc w ten sposób znalazłem się u zielarza.
- No, co my tu mamy? - mlasnął niezadowolony doktor March, którego sprowadził aptekarz, gdy tylko poznał mój problem. Osobiście byłem za tym, by go nie wzywać i nie fatygować, lecz aptekarz się uparł. Uznał, iż lepiej przyda się tu fachowe oko. Skończyłem na stołku, z pochylającymi się nade mną dwojgiem mężczyzn.
- Znów Euricia cię zszywała? Jakoś beznadziejnie tym razem - burknął pod nosem, nawlekając nitkę na igłę.
- Ratowała co się dało po poprzednim medyku - odparłem, wyjaśniając tak z grubsza okoliczności. Mężczyzna spojrzał na mnie jak na niesfornego chłopca, po czym wcisnął mi w usta kawałek drewienka, bym się nie pogryzł czy coś. Miałem w życiu wystarczająco wiele szyć, by tego nie potrzebować. Chciałem nawet to wypluć, gdyż miało bardzo nieciekawy posmak, March jednak w tym samym momencie zalał czymś moje ramię. Wydałem z siebie głośny jęk bólu, a przed oczami pojawiły się mroczki. Zacisnąłem dłonie na kolanach, mając głupie wrażenie, że jeszcze chwila, a posikam się z bólu.
- Mówiłem, żebyś się nie ruszał - warknął March. Z pomocą aptekarza kontynuował zabieg. Szycie nie było tak bolesne jak przemywanie rany tą wstrętną, śmierdzącą cieczą. Dopiero zimna, chłodząca maść przyniosła mi ulgę. Na koniec mocno zacisnął opatrunek z przykazaniem, że mam się stawić następnego dnia na jego zmianę. I nie machać za bardzo tą ręką. A najlepiej to mieć ją cały czas uniesioną. Wziął nawet kawałek bandaża, by przewiesić przez zdrowe ramię i związać pod łokciem, dzięki czemu mogłem oprzeć zranioną rękę. Może faktycznie tak było wygodniej i nie obciążało tak bardzo.
- Dziękuję - powiedziałem, płacąc zarówno lekarzowi za usługę, jak i aptekarzowi za maść oraz zioła przeciwbólowe. Przy okazji, skoro już byłem na mieście, zrobiłem zakupy na kolację. Do świeżego pieczywa kupiłem trochę sera i masła. Miałem w sobie zero chęci do gotowania. Wątpiłem również, by Eri takie miała.
Po powrocie do domu czułem się tak samo zmęczony, jak przed wyjściem. Znaczy jakbym znów niekontrolowanie uprawiał seks z Eri. Zakupione zioła zaczęły działać dopiero po kilkunastu minutach. Położyłem się więc na kanapie przed kominkiem by odpocząć, mając jednocześnie na uwadze wodę w garnku, która się gotowała dla Eri do kąpieli.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Może i miał rację, ale jednak zamierzałam być w tej kwestii nieugięta i zdecydowałam, że jednak tę noc spędzę we własnym łóżku. Nie miałam jednak sił, by go do tego przekonywać. Bo i tak by znalazł argument, by mnie do tego odwieźć. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam, ale ważne było, bym się wyspała na tyle na ile jest to możliwe. Po raz pierwszy byłam tak wykończona, że tylko drzemka była jedyną opcją, bym mogła późnej normalnie funkcjonować. Jednak mimo odprężenia i tego szczęścia nie mogłam uniknąć o co szykowała mi kraina snów, a to nie było przyjemne i wręcz skuliłam się atakowana przez koszmar:
- Nie możemy jej zatrzymać. Sąsiedzi plotkują, że jest nienormalna- wysoki mężczyzna w średnim wieku o krótkich blond włosach chodził nerwowo po pomieszczeniu. Zerkając nieprzychylnym spojrzeniem, na małą dziewczynkę, w brudnej sukience.
- Ephraim nie możemy tego zrobić to nasza córka. To nie jej wina- Kobieta obejmowała ramieniem dziewczynkę, która była spokojna, choć strach w jej szarych oczach mówił więcej niż tysiąc słów. Trzymała się swej matki, nie chcąc jej puścić. Jakby całą dziecięcą nadzieję pokładała w jej słowach.
- Wiesz, co mówisz? Przez to jak ona dziwnie się zachowanie nie mogę znaleźć stałej pracy. Niedługo zabraknie nam pieniędzy. Mam dość tego, że jest taka…dziwna- mężczyzna dalej przystał przy swoim, by pozbyć się dziewczynki. Nie chciał mieć nic wspólnego z tym co ona widziała czy nawet czuła. Ciemnowłosa kobieta wstała, ciągle trzymając córkę przy sobie.
- Wiem, że jest nam ciężko, ale poradzimy sobie. Na pewno dostaniesz lepszą pracę. Nie traćmy nadziei, proszę, nie chcę, byśmy ją oddawali- jednak prośby kobiety nie docierały do mężczyzny, on już podjął decyzję. I nie zamierzał jej zmieniać. Ich córka była przeklęta, a on chciał spokojnego życia.
- Ubierz ją, za godzinę widzę was na dole. A jak mnie nie posłuchasz, to obiecuje, że sam ją wyrzucę z domu na ulice – ostrzegł ją i zszedł na dół po podniszczonych schodach. Ciemnowłosa bez słowa ubrała małą blondynkę i nie mówiąc, żadnych słów pocieszenia dołączyła do męża.
Sen rozmył się, a ja gwałtownie otworzyłam oczy, słysząc, jak serce nie chce się uspokoić. Po raz pierwszy od momentu trafienia do sierocińca miałam sen, który był fragmentem mej przeszłości. Wcześniej wypchnęłam to, ze swej świadomości udając, że nie mam rodziny. Bo w sumie jej nie miałam, to mniej bolało i nie łudziłam się, że wrócą. Bo od początku nie mieli takiego zamiaru. Rozejrzałam się po pokoju, byłam sama na łóżku, Casa w nim nie było. Co mnie lekko zaniepokoiło. Tak bardzo, że musiałam wstać z łóżka, ubrałam bieliznę, bo tylko ją tutaj miałam. Sukienka została w kuchni po tym jak się Cas do niej dobrał. Tak samo jak góra bielizny. Nim zaczęłam, poszukiwania mężczyzny poszłam do siebie, by chociaż zarzucić na siebie sweter. Moja wędrówka skończyła się w salonie, gdzie zastałam poszukiwanego. Wydawał się zmęczony i zauważyłam, coś jeszcze miał świeży opatrunek na ramieniu.
- Dobry wieczór, nawet nie wiedziałam kiedy wyszedłeś. Aż tak ramię dawało ci w kość? Mogłeś mnie obudzić, byśmy razem poszli- powiedziałam, patrząc na niego nieco zaniepokojona. Wolałam, by mówił mi o takich rzeczach. Spostrzegłam, że woda się już zagotowała, a po tym, że wychodził, uznałam, że musiał mieć już kąpiel za sobą. To było miłe, że o mnie pomyślał.
- Pójdę się więc ogarnąć, moje ciało potrzebuje chwili tylko dla siebie. Bo już wystarczająco dzisiaj było tylko twoje- mrugnęłam do niego zadziornie. Po czym zgarnęłam sukienkę z podłogi jak i resztę bielizny. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Woda była, idealnie ciepła umyłam się bardzo dokładnie, odprężając się całkowicie. Zajęło mi to, więcej czasu niż planowałam. Ubrałam się z powrotem w sukienkę, by zahaczyć jeszcze o mój pokój. Chcąc nie chcąc był już wieczór, a to oznaczało kolejną dawkę mikstury tak słonej, że nic innego pod tym względem nie znałam. Wróciłam do kuchni, by pomóc Casowi przy kolacji.
- Wstawię wodę na herbatę, przyda nam się coś aromatycznego do picia- sen czy tam koszmar wolałam zachować dla siebie.
- Nie możemy jej zatrzymać. Sąsiedzi plotkują, że jest nienormalna- wysoki mężczyzna w średnim wieku o krótkich blond włosach chodził nerwowo po pomieszczeniu. Zerkając nieprzychylnym spojrzeniem, na małą dziewczynkę, w brudnej sukience.
- Ephraim nie możemy tego zrobić to nasza córka. To nie jej wina- Kobieta obejmowała ramieniem dziewczynkę, która była spokojna, choć strach w jej szarych oczach mówił więcej niż tysiąc słów. Trzymała się swej matki, nie chcąc jej puścić. Jakby całą dziecięcą nadzieję pokładała w jej słowach.
- Wiesz, co mówisz? Przez to jak ona dziwnie się zachowanie nie mogę znaleźć stałej pracy. Niedługo zabraknie nam pieniędzy. Mam dość tego, że jest taka…dziwna- mężczyzna dalej przystał przy swoim, by pozbyć się dziewczynki. Nie chciał mieć nic wspólnego z tym co ona widziała czy nawet czuła. Ciemnowłosa kobieta wstała, ciągle trzymając córkę przy sobie.
- Wiem, że jest nam ciężko, ale poradzimy sobie. Na pewno dostaniesz lepszą pracę. Nie traćmy nadziei, proszę, nie chcę, byśmy ją oddawali- jednak prośby kobiety nie docierały do mężczyzny, on już podjął decyzję. I nie zamierzał jej zmieniać. Ich córka była przeklęta, a on chciał spokojnego życia.
- Ubierz ją, za godzinę widzę was na dole. A jak mnie nie posłuchasz, to obiecuje, że sam ją wyrzucę z domu na ulice – ostrzegł ją i zszedł na dół po podniszczonych schodach. Ciemnowłosa bez słowa ubrała małą blondynkę i nie mówiąc, żadnych słów pocieszenia dołączyła do męża.
Sen rozmył się, a ja gwałtownie otworzyłam oczy, słysząc, jak serce nie chce się uspokoić. Po raz pierwszy od momentu trafienia do sierocińca miałam sen, który był fragmentem mej przeszłości. Wcześniej wypchnęłam to, ze swej świadomości udając, że nie mam rodziny. Bo w sumie jej nie miałam, to mniej bolało i nie łudziłam się, że wrócą. Bo od początku nie mieli takiego zamiaru. Rozejrzałam się po pokoju, byłam sama na łóżku, Casa w nim nie było. Co mnie lekko zaniepokoiło. Tak bardzo, że musiałam wstać z łóżka, ubrałam bieliznę, bo tylko ją tutaj miałam. Sukienka została w kuchni po tym jak się Cas do niej dobrał. Tak samo jak góra bielizny. Nim zaczęłam, poszukiwania mężczyzny poszłam do siebie, by chociaż zarzucić na siebie sweter. Moja wędrówka skończyła się w salonie, gdzie zastałam poszukiwanego. Wydawał się zmęczony i zauważyłam, coś jeszcze miał świeży opatrunek na ramieniu.
- Dobry wieczór, nawet nie wiedziałam kiedy wyszedłeś. Aż tak ramię dawało ci w kość? Mogłeś mnie obudzić, byśmy razem poszli- powiedziałam, patrząc na niego nieco zaniepokojona. Wolałam, by mówił mi o takich rzeczach. Spostrzegłam, że woda się już zagotowała, a po tym, że wychodził, uznałam, że musiał mieć już kąpiel za sobą. To było miłe, że o mnie pomyślał.
- Pójdę się więc ogarnąć, moje ciało potrzebuje chwili tylko dla siebie. Bo już wystarczająco dzisiaj było tylko twoje- mrugnęłam do niego zadziornie. Po czym zgarnęłam sukienkę z podłogi jak i resztę bielizny. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Woda była, idealnie ciepła umyłam się bardzo dokładnie, odprężając się całkowicie. Zajęło mi to, więcej czasu niż planowałam. Ubrałam się z powrotem w sukienkę, by zahaczyć jeszcze o mój pokój. Chcąc nie chcąc był już wieczór, a to oznaczało kolejną dawkę mikstury tak słonej, że nic innego pod tym względem nie znałam. Wróciłam do kuchni, by pomóc Casowi przy kolacji.
- Wstawię wodę na herbatę, przyda nam się coś aromatycznego do picia- sen czy tam koszmar wolałam zachować dla siebie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uniosłem lekko powieki, słysząc jak otwierają się drzwi od pokoju. Niemal roześmiałem się na widok Eri w samej dolnej części bielizny. Było to na tyle zabawne, że widziałem ją nago, ale w ten sposób jeszcze nigdy.
- Spałaś tak słodko, że nie miałem serca cię budzić - odpowiedziałem z uśmiechem. Nie wspomniałem o tym, że miałem inne, oczywiste powody, dla których nic jej nie powiedziałem. Pewnie się domyślała, lecz na głos nic mi nie powiedziała. Śledziłem ją wzrokiem, gdy zbierała swoje ubrania, a na końcu zaczęła szykować sobie kąpiel. Eri zdecydowanie była już wypoczęta i w dużo lepszej kondycji. Podejrzewałem, że nawet gdybym chciał znów spędzić z nią miło czas w łóżku, to i tak szybciej bym usnął ze zmęczenia.
Dałem sobie jeszcze czas zanim wstałem. Euricia dość długo siedziała w kąpieli, moje lekarstwo również zaczęło działać i czułem się znacznie lepiej niż wcześniej. Podniosłem się jednak dopiero wtedy, gdy kobieta wyszła z łazienki.
- March przypisał mi zioła przeciwbólowe, możesz mi je zaparzyć przed snem - poprosiłem kobietę, wskazując na woreczek leżący na szafce. Sam zabrałem się za szykowanie kolacji; krojenie pieczywa oraz dodatków do niego.
- Później pomożesz mi jeszcze przebrać pościel. Mam jak najmniej ruszać ręką - pewnie sam bym sobie jakoś poradził, gdybym dziś za bardzo nie naruszył tego ramienia i tak bardzo by nie bolało. Z drugiej strony gdybyśmy tak nie szaleli w moim łóżku, nie musiałbym zmieniać pościeli. I znów ją prać.
- Spałaś tak słodko, że nie miałem serca cię budzić - odpowiedziałem z uśmiechem. Nie wspomniałem o tym, że miałem inne, oczywiste powody, dla których nic jej nie powiedziałem. Pewnie się domyślała, lecz na głos nic mi nie powiedziała. Śledziłem ją wzrokiem, gdy zbierała swoje ubrania, a na końcu zaczęła szykować sobie kąpiel. Eri zdecydowanie była już wypoczęta i w dużo lepszej kondycji. Podejrzewałem, że nawet gdybym chciał znów spędzić z nią miło czas w łóżku, to i tak szybciej bym usnął ze zmęczenia.
Dałem sobie jeszcze czas zanim wstałem. Euricia dość długo siedziała w kąpieli, moje lekarstwo również zaczęło działać i czułem się znacznie lepiej niż wcześniej. Podniosłem się jednak dopiero wtedy, gdy kobieta wyszła z łazienki.
- March przypisał mi zioła przeciwbólowe, możesz mi je zaparzyć przed snem - poprosiłem kobietę, wskazując na woreczek leżący na szafce. Sam zabrałem się za szykowanie kolacji; krojenie pieczywa oraz dodatków do niego.
- Później pomożesz mi jeszcze przebrać pościel. Mam jak najmniej ruszać ręką - pewnie sam bym sobie jakoś poradził, gdybym dziś za bardzo nie naruszył tego ramienia i tak bardzo by nie bolało. Z drugiej strony gdybyśmy tak nie szaleli w moim łóżku, nie musiałbym zmieniać pościeli. I znów ją prać.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Nie byłam zachwycona, że jednak mnie nie obudził, wolałam mu towarzyszyć. Tymbardziej jeśli March miałby do mnie jakieś uwagi a na pewno jakieś miał. Wątpiłam, by na mnie nie złorzeczył. Nie przepadałam za nim, ale w sumie tylko on za rozsądną cenę potrafił, nas naprawić jak wracaliśmy z misji.
- Naprawdę mogłeś mnie obudzić. Rób, co chcesz, ale i tak nie przestanę się o ciebie niepokoić. Zwłaszcza gdy tak nagle znikasz- zdecydowałam się zwrócić mu na to uwagę, gdy już byłam ubrana i też pomagałam szykować coś do picia do kolacji. Byłam też na niego lekko zła, ale zdecydowałam się tego na tę chwilę nie okazywać. Mimo że zerkałam na ranne ramię, Czułam, się trochę winna, że może pogorszyłam jego stan zdrowia tym, co się działo.
- Wybacz, mogłam pomyśleć o tym, że powinieneś się oszczędzać. A teraz musisz znosić dodatkowy ból. Dobrze niech będzie, oboje o tym nie pomyśleliśmy. Choć nie powiesz, że nie uprzedzałam, Cas- woda zagotowała się i zaparzyłam nam herbatę. Zerknęłam na woreczek z ziołami od Marcha. Miałam w sumie jeszcze jeden pomysł. Co można do nich dodać.
- Zaparzę ci je od razu, po kolacji bym miała pewność, że je wypijesz. Co do pościeli w mojej szafie lub w tej w salonie powinna, jakaś być to ją u ciebie zmienię. Wracając do ziół ,dodam do nich coś jeszcze na wzmocnienie. Taki tam nowy trik, którego kiedyś nauczyła mnie Charlotte, a nie miałam okazji go przetestować- postawiłam dla nas herbatę na stole i dałam też talerze. Postawiłam też miód, bo w sumie do pieczywa też pasował. W kuchni było miło i przyjemnie, zawsze spędzaliśmy tu sporo czasu, gotując lub planując, przy stole nasze kolejne misje czy obowiązki. W sumie cieszyłam się, że mogliśmy tak spędzać czas. Tylko na razie misje muszą poczekać.
- Ten wolny czas ma swoje plusy, możemy poogarniać wszystko, na co zwykle nie mieliśmy czasu. Może nawet uda nam się zaprosić naszych znajomych na obiad lub kolacje? Jestem pewna, że taka odskocznia od tylko naszej obecności dobrze nam zrobi. Dawno nie słyszeliśmy żadnych plotek z miasteczka- zaproponowałam to po chwili. Sięgnęłam po pieczywo oraz delikatnie umoczyłam go w miodzie. W sumie od Caspera zależało czy jest chętny na wizytę znajomych. Zależało to też od tego, czy byłby w stanie z nami posiedzieć. Nie przestałam patrzeć na niego z nutkami troski w szarych oczach. Martwiłam się o niego nawet gdy nie byliśmy dosłownie razem , teraz tym bardziej nie mogłam inaczej. Mogło go to lekko irytować, ale cóż, są rzeczy, które się nigdy nie zmienią. Jak nasza bliskość czy wzajemne dbanie o siebie.
- Naprawdę mogłeś mnie obudzić. Rób, co chcesz, ale i tak nie przestanę się o ciebie niepokoić. Zwłaszcza gdy tak nagle znikasz- zdecydowałam się zwrócić mu na to uwagę, gdy już byłam ubrana i też pomagałam szykować coś do picia do kolacji. Byłam też na niego lekko zła, ale zdecydowałam się tego na tę chwilę nie okazywać. Mimo że zerkałam na ranne ramię, Czułam, się trochę winna, że może pogorszyłam jego stan zdrowia tym, co się działo.
- Wybacz, mogłam pomyśleć o tym, że powinieneś się oszczędzać. A teraz musisz znosić dodatkowy ból. Dobrze niech będzie, oboje o tym nie pomyśleliśmy. Choć nie powiesz, że nie uprzedzałam, Cas- woda zagotowała się i zaparzyłam nam herbatę. Zerknęłam na woreczek z ziołami od Marcha. Miałam w sumie jeszcze jeden pomysł. Co można do nich dodać.
- Zaparzę ci je od razu, po kolacji bym miała pewność, że je wypijesz. Co do pościeli w mojej szafie lub w tej w salonie powinna, jakaś być to ją u ciebie zmienię. Wracając do ziół ,dodam do nich coś jeszcze na wzmocnienie. Taki tam nowy trik, którego kiedyś nauczyła mnie Charlotte, a nie miałam okazji go przetestować- postawiłam dla nas herbatę na stole i dałam też talerze. Postawiłam też miód, bo w sumie do pieczywa też pasował. W kuchni było miło i przyjemnie, zawsze spędzaliśmy tu sporo czasu, gotując lub planując, przy stole nasze kolejne misje czy obowiązki. W sumie cieszyłam się, że mogliśmy tak spędzać czas. Tylko na razie misje muszą poczekać.
- Ten wolny czas ma swoje plusy, możemy poogarniać wszystko, na co zwykle nie mieliśmy czasu. Może nawet uda nam się zaprosić naszych znajomych na obiad lub kolacje? Jestem pewna, że taka odskocznia od tylko naszej obecności dobrze nam zrobi. Dawno nie słyszeliśmy żadnych plotek z miasteczka- zaproponowałam to po chwili. Sięgnęłam po pieczywo oraz delikatnie umoczyłam go w miodzie. W sumie od Caspera zależało czy jest chętny na wizytę znajomych. Zależało to też od tego, czy byłby w stanie z nami posiedzieć. Nie przestałam patrzeć na niego z nutkami troski w szarych oczach. Martwiłam się o niego nawet gdy nie byliśmy dosłownie razem , teraz tym bardziej nie mogłam inaczej. Mogło go to lekko irytować, ale cóż, są rzeczy, które się nigdy nie zmienią. Jak nasza bliskość czy wzajemne dbanie o siebie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Rozumiałem, że Eri mogła się martwić. Mimo wszystko nie potrafiłem powstrzymać się od wywrócenia oczami za jej plecami. Bez przesady już z tą troską. Potrafiłem o siebie zadbać. A od teraz nie zamierzałem już tak szaleć. Przynajmniej dopóki moja ręka nie odzyska pełnej sprawności. Wolałem nie ryzykować, poza tym wiązało się to nie tylko z niedogodnościami bólowymi, ale również w takim stanie ciężko byłoby przyjąć trudniejsze zlecenia. A co do zleceń… może warto byłoby przejrzeć resztę poczty, którą wczoraj odebrałem.
- No już, Eri, nie złość się tak. Jestem dorosły, potrafię sam sobie poradzić z pójściem do lekarza. Nie potrzebuję, żebyś mi teraz zaczęła matkować - zbliżyłem się do niej, aby ucałować w czubek głowy. Poza tym nie musieliśmy zawsze robić wszystkiego razem. W tym znaczeniu, że jeżeli tak będzie, zaczniemy robić sobie wyrzuty, tłamsić się wzajemnie, a właściwie to od miłości do nienawiści jest bardzo cienka granica. - A tak szczerze mówiąc, to nie żałuję. Teraz może bym inaczej to załatwił, ale wciąż… - objąłem Eri w pasie i złożyłem krótki pocałunek tuż przy uchu. - Następnym razem to ty będziesz na górze, żebym nie musiał się nadwyrężać - zaśmiałem się cicho, po czym puściłem kobietę, wracając do szykowania kolacji. Właściwie wszystko było już gotowe, wystarczyło zalać kubki gorącą wodą, co też chwilę później Eri zrobiła i mogliśmy zacząć jeść.
- To dobry pomysł - kiwnąłem głową, zgadzając się z propozycją blondynki. - Dawno się nie widzieliśmy, szczególnie z Drake'iem i Annabeth. Ciekawe, co się u nich zmieniło przez ostatnie tygodnie. Może jutro z rana do nich pójdziemy z zaproszeniem? - zaproponowałem, smarując kromkę chleba masłem i kładąc gruby plaster sera. O ile tych dwoje będzie w domu. Drake pracował w tartaku, zaś Annabeth w mleczarni i czasem ciężko było zastać ich oboje razem.
- No już, Eri, nie złość się tak. Jestem dorosły, potrafię sam sobie poradzić z pójściem do lekarza. Nie potrzebuję, żebyś mi teraz zaczęła matkować - zbliżyłem się do niej, aby ucałować w czubek głowy. Poza tym nie musieliśmy zawsze robić wszystkiego razem. W tym znaczeniu, że jeżeli tak będzie, zaczniemy robić sobie wyrzuty, tłamsić się wzajemnie, a właściwie to od miłości do nienawiści jest bardzo cienka granica. - A tak szczerze mówiąc, to nie żałuję. Teraz może bym inaczej to załatwił, ale wciąż… - objąłem Eri w pasie i złożyłem krótki pocałunek tuż przy uchu. - Następnym razem to ty będziesz na górze, żebym nie musiał się nadwyrężać - zaśmiałem się cicho, po czym puściłem kobietę, wracając do szykowania kolacji. Właściwie wszystko było już gotowe, wystarczyło zalać kubki gorącą wodą, co też chwilę później Eri zrobiła i mogliśmy zacząć jeść.
- To dobry pomysł - kiwnąłem głową, zgadzając się z propozycją blondynki. - Dawno się nie widzieliśmy, szczególnie z Drake'iem i Annabeth. Ciekawe, co się u nich zmieniło przez ostatnie tygodnie. Może jutro z rana do nich pójdziemy z zaproszeniem? - zaproponowałem, smarując kromkę chleba masłem i kładąc gruby plaster sera. O ile tych dwoje będzie w domu. Drake pracował w tartaku, zaś Annabeth w mleczarni i czasem ciężko było zastać ich oboje razem.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
J eśli o mnie chodziło to osobiście, wolałabym dopilnować, by Cas faktycznie się oszczędzał. Bo im dłużej będzie tak nadwerężał rękę, tym więcej czasu minie jak wrócimy do pracy. Co prawda nie tęskniłam za spotkaniami z demonami czy czymś podobnym. Ale patrzyłam na to w ten sposób, że może nam zabraknąć pieniędzy na wydatki. Co prawda za zamówienia już zapłaciliśmy, ale nie byliśmy też nie wiadomo jak bogaci. Chociaż tyle, że już zostało nam tylko kupowanie jedzenia i nic poza tym. Byłam w szoku jak szybko tym razem stopniały nasze fundusze. Westchnęłam tylko na słowa Casa, może i miał trochę racji, ale naprawdę wolałabym też spotkać się z Marchem.
- To skoro uniknęła mnie przyjemność widzenia się z nim. To powiedz mi, chociaż jakie dał ci zalecenia, poza tymi ziołami. Które wystarcza na jakieś trzy może cztery napary- powiedziałam, nie robiąc mu już wyrzutów, że mnie nie zabrał. Mężczyzna jak to on znowu nie przepuścił okazji, by dać cho jeden pocałunek, czy też objąć, choć na krótką chwilę. Przez niego znowu poczułam to znajome gorąco. Z tym że się opanowałam, nim zdążyłam cokolwiek zrobić. Choć wymagało to ode mnie przygryzienie wargi, co na pewno zauważył. O nie nie tym razem, co jak co, ale musiałam brać pod uwagę jego stan. Spojrzałam na niego, po tych jego kuszących prowokujących słowach.
- O nie mój drogi czeka cię trzy lub czterodniowa abstynencja w tym zakresie. Nie żartuję Cas, co jak co, ale ta ręka musi się choć trochę podleczyć. Poza tym dobrze nam to zrobi. Tak myślę... że to dobry pomysł- mówiąc to, nie przerwałam z nim kontaktu wzrokowego. Mogło mu się to nie spodobać, ale powinien też zrozumieć mój punkt widzenia. Upiłam łyk herbaty, by kolejną kromkę posmarować masłem i tak ją wziąć do ust. Ale była też jedna pozytywna informacja. Cas zgodził się, byśmy zaprosili znajomych, kolacja byłaby dobrym pomysłem.
- Hmm najlepiej tam zajść koło południa. Drake ma wtedy przerwę w tartaku A Annabeth akurat powinna szykować się do pracy. Albo trochę przed południem, byśmy mieli pewność, że razem ich zastaniemy- zasugerowałam takie rozwiązanie. Mogłam zrobić coś lekkiego na kolację dla nas i może odkorkować jedno z win, które dostaliśmy któregoś razu po jednej z misji?
- Co do pościeli po kolacji pójdę ją u ciebie zdjąć i założę czystą. Ty w tym czasie możesz wypić swoje zioła i trochę sprzątnąć po kolacji. Tylko nie zmywaj, tym ja się zajmę. Wolę mieć naczynia w jednym kawałku kochanie- mruknęłam to ostatnie słowo. Nie droczyłam się z nim, po prostu tak jakoś nie umiałam już nie używać tego słowa wobec niego.
- To skoro uniknęła mnie przyjemność widzenia się z nim. To powiedz mi, chociaż jakie dał ci zalecenia, poza tymi ziołami. Które wystarcza na jakieś trzy może cztery napary- powiedziałam, nie robiąc mu już wyrzutów, że mnie nie zabrał. Mężczyzna jak to on znowu nie przepuścił okazji, by dać cho jeden pocałunek, czy też objąć, choć na krótką chwilę. Przez niego znowu poczułam to znajome gorąco. Z tym że się opanowałam, nim zdążyłam cokolwiek zrobić. Choć wymagało to ode mnie przygryzienie wargi, co na pewno zauważył. O nie nie tym razem, co jak co, ale musiałam brać pod uwagę jego stan. Spojrzałam na niego, po tych jego kuszących prowokujących słowach.
- O nie mój drogi czeka cię trzy lub czterodniowa abstynencja w tym zakresie. Nie żartuję Cas, co jak co, ale ta ręka musi się choć trochę podleczyć. Poza tym dobrze nam to zrobi. Tak myślę... że to dobry pomysł- mówiąc to, nie przerwałam z nim kontaktu wzrokowego. Mogło mu się to nie spodobać, ale powinien też zrozumieć mój punkt widzenia. Upiłam łyk herbaty, by kolejną kromkę posmarować masłem i tak ją wziąć do ust. Ale była też jedna pozytywna informacja. Cas zgodził się, byśmy zaprosili znajomych, kolacja byłaby dobrym pomysłem.
- Hmm najlepiej tam zajść koło południa. Drake ma wtedy przerwę w tartaku A Annabeth akurat powinna szykować się do pracy. Albo trochę przed południem, byśmy mieli pewność, że razem ich zastaniemy- zasugerowałam takie rozwiązanie. Mogłam zrobić coś lekkiego na kolację dla nas i może odkorkować jedno z win, które dostaliśmy któregoś razu po jednej z misji?
- Co do pościeli po kolacji pójdę ją u ciebie zdjąć i założę czystą. Ty w tym czasie możesz wypić swoje zioła i trochę sprzątnąć po kolacji. Tylko nie zmywaj, tym ja się zajmę. Wolę mieć naczynia w jednym kawałku kochanie- mruknęłam to ostatnie słowo. Nie droczyłam się z nim, po prostu tak jakoś nie umiałam już nie używać tego słowa wobec niego.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Oszczędzać rękę, nic więcej - odpowiedziałem tylko, bo właściwie March nic więcej nie powiedział. Uznałem więc, że przy jutrzejszej wizycie wspomni o zaleceniach. Eri z pewnością mi nie odpuści i będzie chciała iść ze mną na tą wizytę, a że głównie to ona była moją pielęgniarką, to jej będzie tłumaczyć co i jak. Miałem nadzieję, że nie będzie znów kazał używać tej wstrętnej cieczy do czyszczenia ran.
Kolejne słowa kobiety rozbawiły mnie. Może nie do łez lecz na tyle, bym nie mógł od razu odpowiedzieć. Mówiła to z taką powagą, a jednocześnie nie do końca jej głos był pewny. Szczególnie przy tym "dobrze nam to zrobi".
- Oczywiście. Zobaczymy co nam czas przyniesie - uznałem, ani się nie zgadzając, ani nie zaprzeczając. Eurocia potrafiła być uparta jeśli chciała, ale też potrafiła szybko ulegać. Nigdy nie miałem pewności, na co będzie ją stać.
- Tak zróbmy - zgodziłem się co do czasu na odwiedziny. Razem można ich było też zastać bardzo wczesnym rankiem tylko kto by chodził po cudzych domach o świcie?
Po skończonym posiłku tak jak uznała Eri, poszła do mojego pokoju, aby zrobić porządek z pościelą, a ja zająłem się sprzątaniem. Nie żebym kiedyś tłukł nasze naczynia, nie wiedziałem, o co jej chodziło. Ręce też miałem na tyle sprawne, by poradzić sobie z umyciem paru talerzy i dwóch kubków, dlatego te słowa akurat zignorowałem. Czyste i umyte poukładałem na suchej ściereczce, po czym przetarłem jeszcze stół z okruchów.
- Nie patrz tak na mnie, przecież z dnia na dzień nie stałem się ostatnią niezdarą - powiedziałem w stronę kobiety, gdy wyszła z pokoju z tą swoją niezadowoloną miną na widok porządku. - Lepiej chodźmy zabrać nasze pranie ze sznurków zanim wiatr poroznosi je po całym mieście - westchnąłem, gdyż nie w smak było mi wieczorami biegać i szukać swoich ubrań. A przecież już tak nam się zdarzało i wcale nie było to najfajniejsze zadanie, by zdejmować majtki z płotu sąsiadki.
Kolejne słowa kobiety rozbawiły mnie. Może nie do łez lecz na tyle, bym nie mógł od razu odpowiedzieć. Mówiła to z taką powagą, a jednocześnie nie do końca jej głos był pewny. Szczególnie przy tym "dobrze nam to zrobi".
- Oczywiście. Zobaczymy co nam czas przyniesie - uznałem, ani się nie zgadzając, ani nie zaprzeczając. Eurocia potrafiła być uparta jeśli chciała, ale też potrafiła szybko ulegać. Nigdy nie miałem pewności, na co będzie ją stać.
- Tak zróbmy - zgodziłem się co do czasu na odwiedziny. Razem można ich było też zastać bardzo wczesnym rankiem tylko kto by chodził po cudzych domach o świcie?
Po skończonym posiłku tak jak uznała Eri, poszła do mojego pokoju, aby zrobić porządek z pościelą, a ja zająłem się sprzątaniem. Nie żebym kiedyś tłukł nasze naczynia, nie wiedziałem, o co jej chodziło. Ręce też miałem na tyle sprawne, by poradzić sobie z umyciem paru talerzy i dwóch kubków, dlatego te słowa akurat zignorowałem. Czyste i umyte poukładałem na suchej ściereczce, po czym przetarłem jeszcze stół z okruchów.
- Nie patrz tak na mnie, przecież z dnia na dzień nie stałem się ostatnią niezdarą - powiedziałem w stronę kobiety, gdy wyszła z pokoju z tą swoją niezadowoloną miną na widok porządku. - Lepiej chodźmy zabrać nasze pranie ze sznurków zanim wiatr poroznosi je po całym mieście - westchnąłem, gdyż nie w smak było mi wieczorami biegać i szukać swoich ubrań. A przecież już tak nam się zdarzało i wcale nie było to najfajniejsze zadanie, by zdejmować majtki z płotu sąsiadki.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Prawdę mówiąc, wątpiłam, byśmy dali radę długo bez tej bliskości między nami wytrzymać. Zdecydowałam się jednak sprawdzić, czy te parę dni jest możliwe. Przyznaję, bywałam mega uparta, ale też zdarzało się zmieniać zdanie, gdy Cas znalazł jakiś argument, któremu nie mogłam zaprzeczyć, lub obalić. Tylko że tym razem chodziło o jego zdrowie, a to powinno być dla niego ważniejsze od łóżkowych zabaw. Jednym z istotnych argumentów za, by z tym się wstrzymać, była praca. Jednak na głos nie podałam tego dość istotnego powodu. Myśląc, że sam się tego domyśli. Cas niby się ze mną zgodził, ale wątpiłam, by nie chciał sprawić, bym zmieniła zdanie. Spróbować zawsze może, zobaczymy, jaki odniesie to efekt.
- Masz rację, jesteś dużym chłopcem. Więc po prostu przekazuj mi informacje od medyka. Nie będę bardziej w to ingerować jeśli masz się czuć przez to niezręcznie czy odczuwać irytację- poddałam się tej kwestii. Bo chyba poprawnie odebrałam jego zachowanie. Ostatnie czego chciałam to kłócić się z nim o maść czy o to, że nadweręża rękę. Choć powinien być z nią ostrożny. Westchnęłam, tylko cicho, bo miałam pewność, że znów niby niewinnym dotykiem jak nie dziś to jutro będzie próbował ingerować w zmianę mego zdania.
- Przynajmniej spróbujmy wytrwać, tyle ile się da. Dziś powinieneś się wyspać. Tak samo i jutro- stwierdziłam z tym lekkim uśmiechem na ustach. I tak nie zmieniłam zdania, że te dwie noce spędzimy we własnych sypialniach. Kiedy już wszystko było ustalone, wraz z odwiedzinami u znajomych skończyliśmy kolację. Wstałam, od stołu kierując się do szafy w salonie. Wyjęłam jedną z dwóch poskładanych tam pościeli. Po czym poszłam do jego pokoju ją zmienić. Trochę mi to zajęło. Brudną za to wsadziłam do miski, by wyprać ją w najbliższym czasie. Na pewno nie teraz, nie miało to sensu, bo teraz i tak by nie wyschła. Zadowolona z efektu mej pracy wróciłam do kuchni. Gdzie Cas skończył ogarniać to, o co go prosiłam. Jak się domyśliłam, kończył robienie porządków po posiłku. Wiedziałam, że mnie nie posłucha, ale był plus, nasza współpraca nawet w porządkach przynosiła efekty.
- Przyznaję, nie jesteś niezdarą. Co nie zmienia faktu, że musisz w miarę szybko wydobrzeć. Bo wyjazd na nasze wakacje też czeka - wspomniałam o tym, bo chyba sam też nie mógł się tego doczekać. By potem z nową energią wrócić do pracy. Najlepiej pracowalismy gdy byliśmy wypoczęci i pełni energii. Zgarnęłam miskę na informacje, że idziemy po nasze pranie, powinno wyschnąć.
Gdy znaleźliśmy się na miejscu, była cisza i spokój. Więc na spokojnie zgarnialiśmy swoje rzeczy. Kiedy skończyliśmy, już mieliśmy wracać, zatrzymałam się, czując coś dziwnego. Zmrużyłam oczy, parząc w ciemność.
- Cas czuję coś dziwnego jakby…- urwałam, bo nagle to uczucie dziwnej aury zniknęło. Tak nagle jak się pojawiło. Drugi raz w życiu czułam coś tak…zimnego. Nie byłam pewna czy Casper też to wyczuł, nie był tak wyczulony na to jak ja. Zmieszałam się lekko, nadal stojąc w miejscu.
- Nieważne, lepiej wracajmy do domu. Może to przez zmęczenie moja umiejętność płata mi figle- dodałam nie do końca przekonana. Ważne, że to znikło. Ale co to mogło być? Dałam znak, że to już nieistotne, lepiej byśmy wrócili do domu. A jutro czekał nas miły wieczór, o ile znajomi znajdą dla nas czas.
- Masz rację, jesteś dużym chłopcem. Więc po prostu przekazuj mi informacje od medyka. Nie będę bardziej w to ingerować jeśli masz się czuć przez to niezręcznie czy odczuwać irytację- poddałam się tej kwestii. Bo chyba poprawnie odebrałam jego zachowanie. Ostatnie czego chciałam to kłócić się z nim o maść czy o to, że nadweręża rękę. Choć powinien być z nią ostrożny. Westchnęłam, tylko cicho, bo miałam pewność, że znów niby niewinnym dotykiem jak nie dziś to jutro będzie próbował ingerować w zmianę mego zdania.
- Przynajmniej spróbujmy wytrwać, tyle ile się da. Dziś powinieneś się wyspać. Tak samo i jutro- stwierdziłam z tym lekkim uśmiechem na ustach. I tak nie zmieniłam zdania, że te dwie noce spędzimy we własnych sypialniach. Kiedy już wszystko było ustalone, wraz z odwiedzinami u znajomych skończyliśmy kolację. Wstałam, od stołu kierując się do szafy w salonie. Wyjęłam jedną z dwóch poskładanych tam pościeli. Po czym poszłam do jego pokoju ją zmienić. Trochę mi to zajęło. Brudną za to wsadziłam do miski, by wyprać ją w najbliższym czasie. Na pewno nie teraz, nie miało to sensu, bo teraz i tak by nie wyschła. Zadowolona z efektu mej pracy wróciłam do kuchni. Gdzie Cas skończył ogarniać to, o co go prosiłam. Jak się domyśliłam, kończył robienie porządków po posiłku. Wiedziałam, że mnie nie posłucha, ale był plus, nasza współpraca nawet w porządkach przynosiła efekty.
- Przyznaję, nie jesteś niezdarą. Co nie zmienia faktu, że musisz w miarę szybko wydobrzeć. Bo wyjazd na nasze wakacje też czeka - wspomniałam o tym, bo chyba sam też nie mógł się tego doczekać. By potem z nową energią wrócić do pracy. Najlepiej pracowalismy gdy byliśmy wypoczęci i pełni energii. Zgarnęłam miskę na informacje, że idziemy po nasze pranie, powinno wyschnąć.
Gdy znaleźliśmy się na miejscu, była cisza i spokój. Więc na spokojnie zgarnialiśmy swoje rzeczy. Kiedy skończyliśmy, już mieliśmy wracać, zatrzymałam się, czując coś dziwnego. Zmrużyłam oczy, parząc w ciemność.
- Cas czuję coś dziwnego jakby…- urwałam, bo nagle to uczucie dziwnej aury zniknęło. Tak nagle jak się pojawiło. Drugi raz w życiu czułam coś tak…zimnego. Nie byłam pewna czy Casper też to wyczuł, nie był tak wyczulony na to jak ja. Zmieszałam się lekko, nadal stojąc w miejscu.
- Nieważne, lepiej wracajmy do domu. Może to przez zmęczenie moja umiejętność płata mi figle- dodałam nie do końca przekonana. Ważne, że to znikło. Ale co to mogło być? Dałam znak, że to już nieistotne, lepiej byśmy wrócili do domu. A jutro czekał nas miły wieczór, o ile znajomi znajdą dla nas czas.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Tak, czekał na nas zasłużony odpoczynek, gdzieś daleko, gdzie nie będziemy musieli się niczym przejmować i nikt nie będzie nas znać. Dopiero wtedy, gdy jesteśmy nieznajomi, możemy odpoczywać jak nam się podoba. Kilka dni jest dobrym pomysłem.
Bez zbędnych dyskusji wyszliśmy na zewnątrz. Zrobiło się już chłodno, choć słońce dopiero co zaszło i nie było nawet jeszcze ciemno. Na sznurach oprócz naszych, były jeszcze czyjeś ubrania. Nie tylko dorosłych, ale również i dzieciaków. Z pewnością jednych z sąsiadów.
Po zebraniu naszych rzeczy, zaniepokoiłem się reakcją Eri. Zmęczona czy nie, nigdy nie ignorowałem jej intuicji. Była niezawodna, szczególnie w naszej pracy. Uważnie przyjrzałem się kobiecie oraz naszemu otoczeniu. Niby żadnej zmiany nie wyczułem. Zwróciłem twarz w stronę zapieczętowanego kręgu znajdującego się za strumieniem lecz nic stamtąd nie wyczułem. Kompletnie. Poza tym sprawdzałem go niedługo po powrocie do domu i nic tam się nie działo niepokojącego.
- Zmęczenie, jasne. Jutro sprawdzimy teren za dnia - mruknąłem w odpowiedzi na mamrotanie Eri.
- Dobry wieczór, sąsiedzi - usłyszałem głos sąsiadki z piętra nad nami. Spojrzałem na kobietę, która szła z pustym koszem. Z pewnością wyszła po swoje pranie.
- Dobry wieczór, droga sąsiadko - posłałem jej uśmiech, gdy stanęła naprzeciw nas. W jednej ręce trzymała swój kosz, zaś drugą oparła na biodrze, spoglądając na nas dość dziwnie. Już miałem zapytać o co chodzi i dlaczego nas zatrzymuje, gdy sama się odezwała.
- Rozumiem, że jesteście młodzi, macie dużo energii i zapału. Naprawdę, też kiedyś byłam w waszym wieku, ale nie zapominajcie, że mieszkają tu też dzieci. A ja nie będę po raz kolejny tłumaczyć moim dzieciakom, co to za dziwne odgłosy się wydobywają z waszego okna i dlaczego nie wolno przez nie zaglądać. Wyślę je do was, żeby dowiedziały się z pierwszej ręki - słowa kobiety trochę mnie zaskoczyły, ale i również rozbawiły, przez co nie mogłem utrzymać krótkiego śmiechu. Jej mina nie wskazywała na to, aby się złościła. Raczej sama była więcej rozbawiona, choć swoją groźbę z pewnością była skłonna wypełnić.
- Oczywiście, przepraszamy. Następnym razem zamkniemy okno, prawda, kochanie? - spytałem, nie mogąc się powstrzymać. Złapałem dłoń Eri i wyminąłem sąsiadkę, która również zaraz poszła w stronę sznurów, kręcąc głową.
- Miłej nocy, sąsiadko. Dziś już będziemy spokojni!
Bez zbędnych dyskusji wyszliśmy na zewnątrz. Zrobiło się już chłodno, choć słońce dopiero co zaszło i nie było nawet jeszcze ciemno. Na sznurach oprócz naszych, były jeszcze czyjeś ubrania. Nie tylko dorosłych, ale również i dzieciaków. Z pewnością jednych z sąsiadów.
Po zebraniu naszych rzeczy, zaniepokoiłem się reakcją Eri. Zmęczona czy nie, nigdy nie ignorowałem jej intuicji. Była niezawodna, szczególnie w naszej pracy. Uważnie przyjrzałem się kobiecie oraz naszemu otoczeniu. Niby żadnej zmiany nie wyczułem. Zwróciłem twarz w stronę zapieczętowanego kręgu znajdującego się za strumieniem lecz nic stamtąd nie wyczułem. Kompletnie. Poza tym sprawdzałem go niedługo po powrocie do domu i nic tam się nie działo niepokojącego.
- Zmęczenie, jasne. Jutro sprawdzimy teren za dnia - mruknąłem w odpowiedzi na mamrotanie Eri.
- Dobry wieczór, sąsiedzi - usłyszałem głos sąsiadki z piętra nad nami. Spojrzałem na kobietę, która szła z pustym koszem. Z pewnością wyszła po swoje pranie.
- Dobry wieczór, droga sąsiadko - posłałem jej uśmiech, gdy stanęła naprzeciw nas. W jednej ręce trzymała swój kosz, zaś drugą oparła na biodrze, spoglądając na nas dość dziwnie. Już miałem zapytać o co chodzi i dlaczego nas zatrzymuje, gdy sama się odezwała.
- Rozumiem, że jesteście młodzi, macie dużo energii i zapału. Naprawdę, też kiedyś byłam w waszym wieku, ale nie zapominajcie, że mieszkają tu też dzieci. A ja nie będę po raz kolejny tłumaczyć moim dzieciakom, co to za dziwne odgłosy się wydobywają z waszego okna i dlaczego nie wolno przez nie zaglądać. Wyślę je do was, żeby dowiedziały się z pierwszej ręki - słowa kobiety trochę mnie zaskoczyły, ale i również rozbawiły, przez co nie mogłem utrzymać krótkiego śmiechu. Jej mina nie wskazywała na to, aby się złościła. Raczej sama była więcej rozbawiona, choć swoją groźbę z pewnością była skłonna wypełnić.
- Oczywiście, przepraszamy. Następnym razem zamkniemy okno, prawda, kochanie? - spytałem, nie mogąc się powstrzymać. Złapałem dłoń Eri i wyminąłem sąsiadkę, która również zaraz poszła w stronę sznurów, kręcąc głową.
- Miłej nocy, sąsiadko. Dziś już będziemy spokojni!
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|EURICIA VERECIO|
Nie umiałam tego wyjaśnić, tylko dwa razy w życiu wyczułam coś tak…zimnego mrocznego, ale i jednocześnie ulotnego. Coś jakby dopiero miało się kształtować i tylko zbierało energię w ten podejrzany sposób. Czy było to coś, co nam zagrażało? Na pewno nie było to przyjemne, ale niektóre aury pojawiały się na tydzień dwa, a potem…znikały, bo znalazły ujście, lub portal do swego miejsca. W takich przypadkach raczej jawnie nie interweniowaliśmy, tylko tworzyliśmy dodatkową barierę, by droga była łatwiejsza do znalezienia. Na moje słow Cas odruchowo spojrzał w kierunku, gdzie był zapieczętowany krąg. Nawet nie umiałam określić czy to od niego to wyczułam, czy to było coś innego. Coś nowego, z czym tu nie mieliśmy jeszcze styczności. Kiwnęłam głową, zgadzając się z nim, byśmy jednak sprawdzili tamten krąg, może to co wyczułam, miało jednak z nim jakiś związek. Mimo pozornego spokoju, w środku czułam niepewność. Zrobiliśmy wszystko, by miasteczko było bezpieczne, wierzyłam w to.
- Za dnia można też dostrzec więcej śladów. Mimo że noc sprzyja demonom, to jednak aury to zupełnie inna kwestia. Dużo z nich dopiero po wschodzie słońca wraca na swoje pierwotne miejsce- co tylko przekonało mnie, że za dnia mamy większe szanse coś zauważyć.
W drodze do mieszkania zastaliśmy naszą sąsiadkę. Która poruszyła temat, od którego zrobiło mi się potwornie gorąco. Nie przewidziałam, że tym razem będziemy zachowywać się tak głośno. Chociaż na wspomnienie tego jak intensywnie było to… mogłam o tym wcześniej pomyśleć. Nie wiedziałam, gdzie oczy podziać podczas gdy Casa to ewidentnie bawiło, bo ciągle się lekko uśmiechał. Czego ja nie mogłam zrobić, to była pierwsza tego typu… no może druga sytuacja. Bo córka sąsiadów wcześniej chyba też coś słyszała. Mimo że odczuwana satysfakcja była niezapomniana, to wypadało zadbać o to, by trochę ograniczyć pewnego rodzaju odgłosy. Nawet jeśli było to trudne. Na słowa Caspera i tego ja swobodnie mówił do mnie, kochanie odważyłam się podnieść wzrok, mimo że nadal byłam lekko zmieszana.
- Tak, obiecujemy, osobiście tego dopilnuję. Przepraszamy za tę sytuację- mówiłam, nie mogąc powstrzymać zażenowania. Sąsiadka na szczęście była dość wyrozumiała i nie zwracała nam uwagi w nieprzyjemny sposób. Tylko to z tekstem o jej dzieciakach…wolałabym tego uniknąć. Pożegnaliśmy się z kobietą, i gdy weszliśmy do środka, delikatnie puściłam jego rękę. I spojrzałam na Cas nadal solidnie zmieszana.
- To była najbardziej żenująca sytuacja w moim życiu. Powiem krótko nigdy więcej otwartego okna ani tym bardziej niezasłoniętego. Chyba nie chcemy uczyć tych dzieciaków czegoś tak nieprzyzwoitego czyż nie?- wzdrygnęłam się na samą myśl, że mogły nas podglądać. Słyszeć wtedy przez ściany to pół biedy.
- Dobrze, że chociaż nie urządziła nam awantury. Lub uznała za zbyt rozrywkowych. Cas mam ochotę się teraz schować pod kołdrę i z niej nie wychodzić. I co cię tak bawi? Przestań się tak uśmiechać- mruknęłam, widząc ciągle uśmiech na jego twarzy. Aż odruchowo ściągnęłam buta, by nim w niego rzucić, ale…rozmyśliłam się, I ręka zamarła w powietrzu, to i tak by nic nie dało. A wręcz przeciwnie, rozbawiłoby go jeszcze bardziej.
- Za dnia można też dostrzec więcej śladów. Mimo że noc sprzyja demonom, to jednak aury to zupełnie inna kwestia. Dużo z nich dopiero po wschodzie słońca wraca na swoje pierwotne miejsce- co tylko przekonało mnie, że za dnia mamy większe szanse coś zauważyć.
W drodze do mieszkania zastaliśmy naszą sąsiadkę. Która poruszyła temat, od którego zrobiło mi się potwornie gorąco. Nie przewidziałam, że tym razem będziemy zachowywać się tak głośno. Chociaż na wspomnienie tego jak intensywnie było to… mogłam o tym wcześniej pomyśleć. Nie wiedziałam, gdzie oczy podziać podczas gdy Casa to ewidentnie bawiło, bo ciągle się lekko uśmiechał. Czego ja nie mogłam zrobić, to była pierwsza tego typu… no może druga sytuacja. Bo córka sąsiadów wcześniej chyba też coś słyszała. Mimo że odczuwana satysfakcja była niezapomniana, to wypadało zadbać o to, by trochę ograniczyć pewnego rodzaju odgłosy. Nawet jeśli było to trudne. Na słowa Caspera i tego ja swobodnie mówił do mnie, kochanie odważyłam się podnieść wzrok, mimo że nadal byłam lekko zmieszana.
- Tak, obiecujemy, osobiście tego dopilnuję. Przepraszamy za tę sytuację- mówiłam, nie mogąc powstrzymać zażenowania. Sąsiadka na szczęście była dość wyrozumiała i nie zwracała nam uwagi w nieprzyjemny sposób. Tylko to z tekstem o jej dzieciakach…wolałabym tego uniknąć. Pożegnaliśmy się z kobietą, i gdy weszliśmy do środka, delikatnie puściłam jego rękę. I spojrzałam na Cas nadal solidnie zmieszana.
- To była najbardziej żenująca sytuacja w moim życiu. Powiem krótko nigdy więcej otwartego okna ani tym bardziej niezasłoniętego. Chyba nie chcemy uczyć tych dzieciaków czegoś tak nieprzyzwoitego czyż nie?- wzdrygnęłam się na samą myśl, że mogły nas podglądać. Słyszeć wtedy przez ściany to pół biedy.
- Dobrze, że chociaż nie urządziła nam awantury. Lub uznała za zbyt rozrywkowych. Cas mam ochotę się teraz schować pod kołdrę i z niej nie wychodzić. I co cię tak bawi? Przestań się tak uśmiechać- mruknęłam, widząc ciągle uśmiech na jego twarzy. Aż odruchowo ściągnęłam buta, by nim w niego rzucić, ale…rozmyśliłam się, I ręka zamarła w powietrzu, to i tak by nic nie dało. A wręcz przeciwnie, rozbawiłoby go jeszcze bardziej.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach