Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
incorrect loveDzisiaj o 09:04 amYoshina
From today you're my toyWczoraj o 09:22 pmYoshina
This is my revengeWczoraj o 09:04 pmYoshina
The MazeWczoraj o 06:29 pmLadyFlower
The Arena of HellWczoraj o 02:28 pmNoé
Where is my mind?17/05/24, 09:40 pmEeve
New Generation17/05/24, 03:01 pmLadyFlower
Charm Nook 16/05/24, 07:54 pmKass
A New Beginning 15/05/24, 05:22 pmNoé
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
2 Posty - 13%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty This is my revenge {23/09/22, 10:07 pm}

First topic message reminder :




X od samego początku walczył ze swoją orientacją i dopiero pogodził się z nią na studiach, kiedy poznał tam swojego obecnego partnera. Spędzali ze sobą najlepszego chwile i mimo nielicznych kłótni, zawsze szybko się godzili. X przeżywał swoje pierwsze razy właśnie z nim.
Teraz między nim a X zmieniło się wiele, przestali rozmawiać, spędzać ze sobą tyle czasu, jak kiedyś. Na początku X myślał, że to ze względu na pracę partnera, ale prawda była brutalniejsza, gdyż pewnego dnia mężczyzna oświadczył, że ma romans z kobietą i to z nią zamierza spędzić resztę życia. X załamuje się tą informacją i choć ciężko mu się pozbierać, to stara się jakoś żyć.
Jednakże, X ma też inne plany. Postanawia zemścić się na mężu, uwodząc jego ojca – Y, który nigdy nie przepadał za związkiem swojego syna z X, ponieważ był dość negatywnie nastawiony do tego typu związków. Mimo tego X postanawia uwieść Y, który stara się go odtrącać. Co jeśli Y przegra walkę i sam zauroczy się młodym X? Czy syn Y rzeczywiście stanie między nimi będąc niezadowolonym z obrotu spraw? Dodajmy jeszcze to, że jego plan zaczyna się w chwili zamieszkania z Y pod jednym dachem.

X -  imię i nazwisko @Kurokocchin
Y - imię i nazwisko @Yoshina




THIS IS MY REVENGE.



NC



Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 24/09/22, 07:56 pm, w całości zmieniany 1 raz

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {10/09/23, 08:51 am}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Nie mogłem przestać myśleć o tym, co się wydarzyło. Niby świadomość, że Denver zrobił to, aby zemścić się na żonie, była dołująca, ale część mnie cieszyła się, że to zrobił. Nie do końca rozumiałem co się dzieje, bo w końcu od początku chciałem tylko pieprzonej zemsty i niby ten pocałunek to dobry znak, bo wcześniej nawet nie chciał mnie tknąć, ale dlaczego musiało to się stać przed jego żoną? Jeśli mnie wyrzucą, to przecież nie będę miał żadnej szansy, aby zrealizować swoje plany. Owszem, była jeszcze uczelnia, ale tam go widzę rzadziej, niż tutaj. To wszystko było takie popieprzone.
        Zamknąłem oczy, opierając głowę o drzewo, pozwalając, aby muzyka całkowicie mnie pochłonęła, więc nie zauważyłem nawet tego, że Denver do mnie podszedł. Kiedy na niego spojrzałem wzdrygnąłem się i wyciągnąłem słuchawki. Czy chciał właśnie wykopać mnie z domu? Nie, dlatego lekko zaskoczony, przekrzywiłem głowę. Co jak co, ale nie tego się spodziewałem.
- T-tak - wydusiłem z siebie, a na moich polikach pojawił się rumieniec, kiedy pocałunek powrócił do mojej głowy. Gdyby nie Susan, to na pewno bym go nie puścił, nie pozwoliłbym mu się odsunąć. Cóż, pocałunek był niesamowity, ale jednak wiedziałem, że dla Denvera to nic nie oznaczało, ani nie zmieniało. Nie pytałem go jednak o Susan, kiedy weszliśmy do domu, w którym brakowało kobiety. Cisza, spokój... Miałem teraz tyle możliwości, ale jednocześnie oznaczało to, że musieli poważnie się pokłócić. Z mojej winy, co od początku planowałem, ale nadal nie uwiodłem Denvera, więc teraz miałem okazję to zrobić.
        O dziwo przez dwa dni Susan nie wróciła do domu, Denver wspomniał mi, że pojechała do matki i w sumie byłem tym zaskoczony, bo byłem przekonany, że oboje po prostu mnie wyrzucą. A może tylko udają, aby za kilka dni wystawić moje walizki za drzwi? Nie zdziwiłoby mnie to, ale jednocześnie nie zamierzałem dopytywać się co ze mną będzie, bo jeszcze sam zacznę kopać pod sobą grób. Najgorszy jednak w tym wszystkim był Michael, ponieważ Susan musiała mu się pochwalić, że teraz siedzi u jego babci i oczywiście to na mnie zrzucił całą winę, a prawda jest taka, że ja nic nie zrobiłem. Kobieta próbowała się do mnie dobrać, więc to jej wina, że nie potrafi się pohamować, ale również zrozumieć, że nie jestem zainteresowany kobietami. Może liczyła na to, że odwidzi mi się tak, jak Michaelowi? Trochę dłużej żyję ze swoją orientacją i gdyby to było chwilowe, to już dawno przestałbym być gejem.
        Tego dnia nie zjadłem obiadu z Denverem, tylko umówiłem się z przyjaciółmi, a przez to wróciłem około dwudziestej do domu, lekko wstawiony, ale nadal ogarniałem co się wokół mnie dzieje. Cisza była dziwna, bo jednak Susan się jej pozbywała swoim gadaniem czy krzątaniem się po kuchni, teraz jednak byłem sam z Denverem i choć naprawdę chciałem coś zdziałać to marzyłem teraz o poleżeniu na łóżku.
- Już jestem - powiadomiłem mężczyznę, posyłając mu delikatny uśmiech, po czym udałem się na górę do pokoju. Zrzuciłem z siebie prawie wszystko zostając jedynie w koszulce i bokserkach i walnąłem się na łóżko. Od tamtego pocałunku, coraz częściej myślałem o blondynie, fantazjując wiele razy, ale jak na razie nie zrobiłem nic, bo bałem się, że Denver przez kłótnie z żoną może być jeszcze gorszy, a naprawdę chciałbym jeszcze pożyć. Dlatego pozwoliłem sobie zamknąć oczy, aby znów w mojej głowie pojawił się nagi Denver, który dłońmi błądził po moim ciele, badając każdy milimetr skóry. Poczułem, jak dreszcz przechodzi po moim ciele, kumulując się w jednym miejscu, więc sięgnąłem po słuchawki, jak i telefon. Już dawno nie oglądałem pornosów, aby pomóc własnej wyobraźni, ale tym razem byłem nieco podpity, więc wszedłem na odpowiednią stronę, szukając czegoś, na czym można oko zawiesić, kogoś podobnego do Denvera, co nie było trudne, bo było wielu blondynów z dobrze zbudowanym ciałem.
        Włożyłem słuchawki do uszu, upewniając się z pięć razy, że są sparowane z telefonem i puściłem filmik od raz wsuwając dłoń pod bokserki. Lekko drżącą dłonią przejechałem po swoim penisie, wydając z siebie jęk, dlatego szybko zagryzłem dolną wargę, aby stłumić dźwięki wychodzące z moich ust. W końcu nie chciałem by Denver cokolwiek usłyszał. Złapałem pewniej swoją męskość, poruszając w odpowiednim tempie swoją dłonią. To jednak było za mało, więc przerwałem i zszedłem z łóżka, aby sięgnąć coś spod niego. Pudełko z różnymi rzeczami. Nie było tego dużo, ale z Michaelem lubiliśmy eksperymentować, dlatego wyciągnąłem lubrykant, jak i wibrator, który miał pięć poziomów mocy. Wróciłem na łóżko, układając telefon w odpowiedni sposób i puściłem na nowo filmik. Wylałem na palce nawilżacz i wsunąłem w siebie dwa palce, zagryzając mocniej dolną wargę. Chwila zabawy i zastąpiłem palce wibratorem, więc go włączyłem na trzeci poziom, aby też wibracje nie były za mocne. Wolną dłoń ułożyłem ponownie na swoimi penisie, zaś drugą poruszałem zabawką, tłumiąc swoje jęki, co było dość trudne, kiedy przyjemność była zbyt duża.


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 16/09/23, 05:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {14/09/23, 09:59 am}

This is my revenge - Page 5 Denver10
       Kłótnia małżonków zamieniła się w ciche dni, a Denver nie chcąc widzieć Susan na oczy, kazał spakować jej swoje najważniejsze rzeczy i wynieść się do swej matki, aby tam na spokojnie poukładała swoje myśli. Nie miał zamiaru rozmyślać nad całą sprawą, musiał sprawdzić sprawdziany uczniów, aby wiedzieć kto uważa na jego zajęciach i komu potem warto pomóc zdać z lepszą oceną na koniec semestru. Siedząc więc w salonie, wertował rozmaite rodzaje pisowni uczniów, niektóre przypominały kaligrafię pijaka, którą rozszyfrowywał znacznie dłużej niżeli chciał.
        W połowie przerwał mu jeden z mieszkańców domu. Spojrzał na witającego się z nim Liama i skinając głową wrócił do sprawdzianów. przez moment zastanawiał się, dlaczego ten chłopak był taki grzeczny. Czyżby odpuścił dobieranie się do blondyna? A może robiłto tylko za sprawą obecności Susan? Miller miał mały mętlik w głowie, przygryzając końcówkę długopisu w ustach, po czym sięgnął drugą końcówką do papieru, aby skreślić jedno słowo i wystawić ocenę, ale jak na złość... wypisał się.
        - Cholera - mruknął niezadowolony, zdając sobie sprawę, że był to jego ostatni długopis. Wstał niechętnie po kilku chwilach niepewności, zerkając na schody prowadzące do góry. Nie chciał, cholernie tego nie chciał, ale musisz sprawdzić wszystkie przeklęte sprawdziany, a jedyną osobą mogącą mieć długopis był Moore. Denver powoli zaczął wchodzić na górę w swoich krótkich spodenkach oraz koszulce, a każdy jego krok zagłuszały puchate kapcie, które były prezentem od Susan na ich dziesiątą rocznicę.
        - Liam, czy masz - chwycił za klamkę, otwierając drzwi i zastygł w bezruchu , w połowie kroku z szeroko otwartymi oczami, jakby zaraz miały mu wypaść z orbity. Jedynie szczęka mu nie drgnęła, gdy przyglądał się zaskoczony Liamowi robiącemu sobie dobrze w pokoju Michaela. Pod dachem Millerów!
       - Phy, bezczelny - prychnął, uśmiechając się delikatnie w kącikach ust i zrobił kolejny krok do przodu, zatrzaskując za sobą drzwi. Cicho, choć wątpił, aby to robiło jakąkolwiek różnicę, gdy ten pławił się  w przyjemnościach i słuchawkami na głowie.
       Jasnowłosy podszedł o wiele bliżej, zsuwając słuchawki i zerkając na nagranie wyświetlane na komórce, a niezrozumiały uśmiech znów pojawił się na twarzy Denvera. Jakby było mu żal chłopaka, jakby specjalnie oglądał blondynów podobnych do niego. Przypadek?
      - Nie masz wstydu robić tego w moim domu? Pod moją obecność i w pokoju ex, a jednocześnie mojego syna? - spytał, patrząc na niego z góry i prędko złapał Liama za nadgarstki, aby nigdzie mu nie uciekł. Usiadł nad nim okrakiem, ale nie usiadł, aby nie wybrudzić sobie ubrań.  - Powinienem cię ukarać - oznajmił, sięgając jedną ręką do wibratora, zwiększając również jego prędkość na maksymalne obroty i zaczął nim poruszać w wnętrzu długowłosego. - Pokażę tobie jak się bawią dorośli - jego słowa niosły obietnicę, gdy sam uśmiech przyprawiał o ciarki niepokoju co mogło siedzieć w głowie mężczyzny.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {16/09/23, 05:41 pm}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Wsunąłem dłoń pod swoja koszulkę, trącając palcami sutka,  za którego po chwili złapałem, aby na spokojnie zacząć go masować. Moja dłoń nie przestała poruszać zabawką, która sprawiała mi coraz większą przyjemność. Film, który oglądałem pozwalał, by moja wyobraźnia zaczęła działać jeszcze mocniej i choć nie miałem przy sobie Denvera, to zacząłem wyobrażać sobie, że to on bawi się moimi sutkami, wykonując kolejne ruchy bioder, aby wejść jeszcze głębiej. Wygiąłem plecy w łuk, dochodząc po chwili na swój brzuch, cały czas tłumiąc jęki, które chciały wyjść z mojego gardła. Nie mogłem jednak zdradzić Denverowi, co tutaj robię, a jak na razie to było mało.
        Zmniejszyłem wibracje, pogłaśniając po chwili telefon, aby dźwięk w słuchawkach był wyraźniejszy. Ułożyłem dłoń na swoim penisie, drugą układając na drugim sutku, który czuł się niedopieszczony i znów zacząłem poruszać jedną, jak i drugą dłonią. Odchylałem głowę do tyłu, wydając z siebie ciche pomruki, jak i westchnięcia. Nie trwało to jednak długo, ponieważ poczułem, jak ktoś zdejmuje moje słuchawki, dlatego otworzyłem oczy, zaprzestając wszystkiego, kiedy to dostrzegłem Denvera nad sobą.
- C-co... Kiedy ty... - urwałem, zerkając na drzwi, o czym znowu na Denvera. O cholera. Od razu próbowałem się podnieść, aby zablokować telefon i zakryć się kołdrą, by tylko nie oglądał mnie w takim stanie. Nie było mi to jednak dane, ponieważ blondyn dość szybko złapał za moje nadgarstki, unieruchamiając całym swoim ciałem, kiedy znalazłem się między jego nogami.
- Denver... - mruknąłem, patrząc z lekkim zawstydzeniem w oczach. Nie byłem przerażony, może odrobinę, bo nie wiedziałem czego mogę się po nim spodziewać. Otworzyłem jednak szerzej oczy, czując nagłe zwiększenie prędkości wibratora. Zacisnąłem palce stóp na pościeli, wydając z siebie głośny jęk. Łzy zebrały się w kącikach oczu, a ust nie byłem w stanie zamknąć, aby stłumić niechciane dźwięki.
- W-wolniej...  Ah! - jęknąłem głośno, wyginając się nieco. Nie wiedziałem skąd to  zachowanie blondyna, tym bardziej, że jasno mi pokazywał, że niczego ze mną nie chce robić. „Ukarać” - to słowo cały czas siedziało w mojej głowie, kiedy patrzyłem na zadowolonego Denvera. Całe moje ciało drżało, kiedy wibrator obijał się o ścianki, a z gardła wychodziły coraz to głośniejsze jęki.
        Doszedłem, brudząc po raz kolejny swój brzuch i z ciężkim oddechem, odwróciłem głowę w bok. Zagryzłem dolną wargę, czując, jak przez to wszystko robię się czerwony. Nie przeszkadzała by mi taka zabawa, gdyby nie fakt, że Denver robił mi po złości.
- Mam wrażenie, że podnieca cię, znęcanie się nade mną - powiedziałem, nadal czując, jak moje nogi drżą, kiedy poruszał wibratorem. - Albo może w ogóle przyznaj, że cały ja cię podniecam - wyszeptałem, patrząc na niego zadziornie. Miałem ochotę złapać go i przyciągnąć do pocałunku. Nie mogłem jednak tego zrobić przez nadgarstki, które cały czas trzymał.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {19/09/23, 11:05 am}

This is my revenge - Page 5 Denver10
        Uśmiechnął się pod nosem, patrząc niczym drapieżnik na swoją ofiarę, gdy słodkie jęki Liama dochodziły do jego uszu, a każda częśc ciała drżała, spinając się i zacieśniając materiał między palcami. To właśnie było to co chciał zobaczyć. Wynik kary nałożonej na chłopaka za dogadzanie sobie w pokoju swojego ex, syna Denvera, syna Susan. Blondyn nie potrafił zrozumieć, dlaczego dawało mu to tak wiele satysfakcji, czemu każdy lgnął do tego ługowłosego szczyla. Co takiego miał w sobie Moore, że każdy chciał zostać oczkiem w głowie okularnika.
        Patrzył zwycięsko na to jak Liam dochodził, puszczając wibrator, ale nadal trzymając chłopaka za nadgarstki. Nie chciał, aby ten zrobiłcoś głupiego, dlatego wolał przytrzymać go dłużej, sla bezpieczeństwa ich obu.
        Uniósł lekko jedną brew, robiąc delikatnie zdziwioną minę na słowa długowłosego i nie mógł zaprzeczyć jego słowom. Sam nie był pewien czy to była satysfakcja, czy podniecenie, ale niczego takiego nie czuł w swoich spodniach. Jednakże coś go coraz bardziej przyciągało do chłopaka. Może możliwość wyładowania swoich emocji na nim? Może brakowało mu zabawy w tym nudnym, codziennym rytuarze?
        Skrzywił się, cmokając ustami na ostatnie słowa byłego chłoptasia Michaela.
        - Nie porównuj mnie do Susan. Nie jest łatwo mnie omamić. Zwłaszcza facetowi - puścił go, wyprostowywając swe plecy niczym żołnierz i spojrzał z góry na Liama z lekką pogardą.
        - Jeśli znów przyłapię cię na dogadzaniu sobie, wylecisz z mieszkania. To nie miejsce, gdzie możesz robić takie rzeczy. Pamiętaj, że to nadal pokój mojego syna, a nie twój - warknął, okręcając się na pięcie plecami do Moore, jednak głową nadal skręcał na jego twarz, kierując się ostatecznie do wyjścia. Nie chciał jakiegoś głupiego powodu chłopakowi na urojenia, że może mu się podoba, albo cokolwiek innego. Liam nigdy nie miał szans u Denvera i nigdy nie będzie. Po prostu Miller posiadał nietypowe sposoby radzenia sobie z problemami.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {20/09/23, 09:35 am}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Miałem ochotę zaśmiać mu się w twarz, kiedy powiedział, że nie łatwo było go omamić. Skoro tak myślał, to czemu nie wyszedł z pokoju, a wszedł dalej, zabawiając się ze mną? Tok myślenia Denvera był zabawny i nawet nie widział, jak bardzo jego słowa gryzły się z tym, co robi. Każdy w takiej sytuacji, wyszedłby zamykając za sobą drzwi i udając, że niczego nie widział, ale nie… Blondyn musiał tu wejść i doprowadzić mnie do orgazmu. Dlatego miałem na twarzy uśmiech, bo najwidoczniej tatusiek był nieświadomy tego, że coraz bardziej zagłębia się w to bagno. Miałem go uświadomić? Chętnie bym to zrobił, ale za szybko uciekłby, aby tylko wrócić do "normalności".
- Nawet nie wiesz, ile razy tutaj z nim to robiłem - powiedziałem, a raczej wymsknęło się z moich ust. - Gdybyś chciał mnie wyrzucić, to już dawno byś to zrobił. Nawet mimo sprzeciwu Susan, Denver. Zawsze masz taką możliwość, nawet teraz, kiedy jej nie ma. Co cię tak naprawdę powstrzymuje? Bo nie uwierzę, że to litość ze względu na to, że nie mam gdzie pójść, choć teraz jest opcja, że Harry by mnie przygarnął - powiedziałem, czując pewna satysfakcję ze swoich słów. Nie wiem, może chciałem go bardziej zirytować, bo powoli sam się tak czułem.
        Wbiłem wzrok w Denvera, który postanowił się podnieść, uwalniając mnie od swojego ciężaru, jak i wzroku. I to tyle? Zmarszczyłem brwi, patrząc jak kieruje się w stronę drzwi. Wszedł tu, zabawił się mną i zamierzał tak po prostu wyjść?!
- Huh, masz tupet Denver - wydusiłem z siebie, po czym spojrzałem na wibrator i to była chwila, kiedy wziąłem go do rąk i rzuciłem w blondyna, idealnie celując w tyłek. - Chyba wszyscy we krwi macie zabawianie się mną. Michael, Susan i teraz ty! - krzyknąłem, czując jak wszystkie emocje mają ochotę ze mnie wyjść. Bo miałem już tego dość, sam nie byłem lepszy, ale kurwa, skupiałem się wyłącznie na blondynie, nie na Susan czy Michaelu. Chciałem tej pieprzonej zemsty, ale czuję się jak na razie tak, że to oni bawią się moimi uczuciami.
- Też mam uczucia, ale najwidoczniej wszyscy macie to w dupie! Czuję się, jak pieprzona zabawka przez was wszystkich - powiedziałem, zauważając, że do moich oczu napływają łzy i nawet nie wiem kiedy to się stało.
        Coraz bardziej myślałem nad tym by sobie po prostu to wszystko odpuścić, to nie miało sensu, bo i tak Denver bardziej korzystał na tym, niż ja. "Rozkochać go w sobie" - łatwo było tak mówić, ale to totalny dupek. Taki sam, jak Michael. Więc może czas na to by się spakować i rzeczywiście się stąd wynieść? Nie było to głupie, a przynajmniej nie będę sobie robił nadziei co do Denvera.
- Najpierw ten pocałunek w kuchni, teraz to… Dbasz tylko o siebie, dupku - powiedziałem, patrząc cały czas na mężczyznę. Miałem już gdzieś czy wywali mnie z domu czy po prostu wyjdzie i uda, że nie było tematu. To miało być proste, ale powoli miałem dość tego wszystkiego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {22/09/23, 06:58 pm}

This is my revenge - Page 5 Denver10
        Sięgnął po klamkę od pokoju, zacisnął na niej swą dłoń, lecz po chwili zastygł w bezruchu. Niczym kamień. Bez duszy, bez ani drgnięcia, jakby był manekinem postawionym przez kogoś, komu brakowało towarzystwa i udawał, iż właśnie jest to ktoś, do kogo warto otworzyć usta.Nic bardziej mylnego. Przynajmniej nie odezwać takimi słowami, jak zrobił to właśnie Liam. Nawet nie wiedział jak bardzo się pogrążał, jak bardzo kopał grób pod sobą z powodu kilku emocji nabuzowanych w jednej sekundzie.
        - Zawsze jest opcja, choć osobiście wolałbym spać pod mostem niż u Harrego - chłodny głos wydobył się po chwili z ust Denvera. Zimny niczym lód w Wostok, gdzie temperatura schodzi powyżej -80 stopni.
       - Mam swoje powody i nie musisz ich znać - ton głosu powoli się zmieniał. Z każdą sekundą, gdy powoli zaczynał obracać się z powrotem w stornę zmęczonego od dogadzania Liama.
      - Nie schlebiaj sobie zbytnio - prychnął rozbawiony, lecz słychać było w jego głosie rozgoryczenie i wściekłość, którą ledwo powstrzymywał na swej twarzy przed ujawnieniem. Widać było jak lęgnie się w lekko zarysowanych zmarszczkach. Widać było, jak płomień wściekłości bucha w jego czarnych niczym smoła źrenicach. Jak jasne tęczówki błyszczały niebezpiecznie, wpatrując intensywnie w Moore. A mimo to nadal bił od niego spokój i opanowanie, które lada moment miało prysnąć, a to tylko za sprawą rzuconego w tyłek wibratora.
      - Czego ty gówniarzu oczekujesz? - spytał, robiąc krok do przodu - Że będziemy nad tobą naskakiwać? Nad biednym Panem Liamem? Bo przyszedł robić z siebie pijawkę, zranioną przez życie? Ściągnij różowe okulary. Witaj w świecie dorosłych - rozłożył bezradnie ręce na boki, uśmiechając kpiąco, robiąc krok za krokiem, aż znalazł się przy łóżku. Miał ochotę zdzielić w twarz chłopaka, ale wpadł na o wiele lepszy pomysł.
      - Teraz rozumiem skąd te złości - nadal kipiał złością, mimo iż uśmiechał się do długowłosego. Teraz, słysząc o pocałunku, trochę lepiej rozumiał sytuację. - Swędzi cię dupa - prychnął, łapiąc za kostkę u nogi Liama i pociągnął bliżej siebie, okręcając tak, by wipiął swój tyłek. - Nie wiem co ci siedzi w tej głowie, ale to raczej ty jesteś pieprzonym egoistą - zaczął, jednak teraz nie słychać było zadowolenia w jego głosie, a wręcz prawdziwą wściekłość, która buzowała w nim od początku sięgnięcia po klamkę. Ściągnął z siebie spodenki. Jendym, zwinnym ruchem uwalniając swojego penisa, delikatnie nabrzmiałego od tego wszystkiego i klepiąc nim po nagim pośladku, zaczął ściskać pośladek, rozsuwając sobie tym samym drogę do dungeonu. Denver uważał, że po prostu chłopak miałból dupy i trzeba było mu dobrego hydraulika, a że znał się nieco na odtykaniu rur, to pomyślał, że pomoże.
       - A więc dostaniesz co chcesz - dodał, wchodząc w niego od razu i bez zbędnych ceregieli, zaczął poruszać się w chłopaku, zaciskając dłonie na pośladkach, ciesząc tym zacnym widokiem jego ciała wyginającego się przed nim.
      - Nadal jestem egoistą? Tego właśnie chciałeś, prawda? Chciałeś, żebym cię wypieprzył - najpierw syn, teraz ojciec, a potem? Jaki cel w tym wszystkim miał Moore? Denvera coraz bardziej to zastanawiało i zaczynałłączyć kropki, pomału.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {22/09/23, 08:39 pm}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Patrzyłem na Denvera z szeroko otwartymi oczami, bo nie wierzyłem w to, co mówił. Naprawdę myślał, że chcę by nade mną skakali? On poważnie tak mówił czy żartował? Bo co jak co, ale nie oczekiwałem od nich, że będą biegać za mną i robić to, co ja zechcę, nie prosiłem się też o to, by jego syn mnie zdradził i wyjebał z mieszkania, ani o to, by Susan próbował się do mnie dobrać.
- Zabawianie się czyimiś uczuciami jest rzeczywiście dorosłe - mruknąłem, patrząc na niego nieco ze strachem w oczach. Był bliżej łóżka, a wiedziałem, że wściekły Denver był zdolny do wszystkiego. Jednakże, czy naprawdę tak bardzo się myliłem? Patrzył tylko na siebie i okej, sam się podjąłem tego, że rozkocham go w sobie, ale kompletnie nic na niego nie działało, bo był do mnie negatywnie nastawiony. Może przez chwilę było dobrze, ale do jasnej cholery... Nie widział, że to nie jest normalne, że ot tak mnie całuje czy nawet zabawia się wibratorem we mnie?
        Uniosłem wzrok na mężczyznę, posyłając mu pytające spojrzenie. Czułem, jak poliki zaczynają mocniej mnie piec, a po chwili wyrwał się krzyk z mojego gardła, kiedy znalazłem się wypięty w jego kierunku.
- P-przestań! - krzyknąłem, zauważając, że całe moje ciało drży. Ze strachu? Coś w tym było. - Nie jestem egoistą... - wyszeptałem, zaciskając palce na pościeli. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić i myśleć, z jednej strony chciałem by w końcu Denver przekroczył swoją granicę, ale z drugiej strony nie tak to miało wyglądać. Pociągnąłem nosem, czując jak już nie kontroluję łez. Spiąłem się, kiedy penis mężczyzny zaczął dotykać moich pośladków, ale szybko z mojego gardła wydobył się jęk.
- Denver, kurwa - mruknąłem pod nosem, zastanawiając się czy ten człowiek w ogóle trzeźwo myśli. Może rzeczywiście przesadziłem, ale to on tracił kontrolę nad sobą. - Nie! Czeka... Ah! - jęk rozniósł się po całym pokoju, kiedy we mnie wszedł bez żadnego ostrzeżenia. W środku nadal byłem wilgotny oraz wszystko było wrażliwsze, więc to sprawiło, że wygiąłem swoje plecy w łuk, czując jak dreszcz przechodzi po moim ciele. Zacisnąłem mocniej palce na pościeli, odwracając głowę w bok, aby spojrzeć Denverowi w oczy.
- G-gdybyś ty nie chciał... Ah! To byś tego nie robił - wydusiłem z siebie między jękami.
        Chciałem widzieć jego twarz, móc go pocałować, dotknąć, ale jednocześnie wiedziałem, że mi na to nie pozwoli. Denver jednak cały czas nie rozumiał, że to nie jest tylko moja wina, że uprawiamy seks. Gdyby naprawdę nie chciał, to jestem pewien, że by skończyło się to tylko na słowach. Całe moje ciało paliło żywym ogniem i może to nie był seks marzeń, to jednak czułem inną technikę, ale i lepszą, jaką blondyn posiadał. Michael przy Denverze mógł się schować, ale powiedzenie tego na głos, może jeszcze bardziej zirytowało blondyna.
- Szybciej! - wyjęczałem, wypinając bardziej pośladki w jego kierunku. Skoro już zaczęliśmy, to musimy teraz dokończy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {23/09/23, 10:23 am}

This is my revenge - Page 5 Denver10
         Denverowi niesamowicie spodobało się spojrzenie Moore. Na tyle, że uśmiechnął się do niego zwycięsko, coraz to szybciej poruszając się w nim. Nie miał zamiaru poświecać temu dużo czasu. To miał być szybki numerek. Dlatego zacisnął jeszcze mocniej ręce na jego biodrach, aby pomóc sobie rękoma w utrzymaniu tempa, a lekkie ruchy chłopaka tylko w tym wszystkim ułatwiały. Minął kwadrans, a z ust blondyna zaczęły wydobywać się zadowolone pomruki i jęki. Byli sami w domu, więc nie musiał martwić się o to, że ktoś ich usłyszy. Może dlatego właśnie pozwalał Liamowi na to wszystko.
         Chwycił za nadgarstki chłopaka, wykręcając jego ręce do tyłu, aby móc go dalej rżnąć. Puścił go jednak po chwili, przyciągając do siebie, do góry i obejmując jedną ręką w pasie kochanka, drugą zaczął droczyć się z jego penisem.
         Czując jak zaraz dojdzie, wyszedł z chłopaka, obracając go na plecy. Opadł nad nim, potrzymując się jedną ręką, aby nie zmiażdżyć go swym ciężarem i patrząc mu prosto w oczy, ujął ich oba członki w jedną dłoń, poruszając szybko dłonią. Znęcał się nad nimi obojgiem, starając dopieścić do granic możliwości. Denver zawsze był wymagający co do partnerów, więc nawet teraz dobierając się do Moore, czuł, że nie był on byle kim. Byle dziwką, która średnio potrafi obciągać. Wiedział, że te usta jęczące z przyjemności potrafią zdziałać cuda.
         - Widzę, że nieco mnie już poznałeś - szepnął, nachylając się do jego ucha. - Faktycznie, nie jestem osobą, która robi coś bo musi,  a osobą, która robi to, co chce. Czy to źle, że chciałem cię pocałować? - spytał, unosząc się i patrząc mu prosto w twarz po czym wtopiłsię w jego usta, czując jak dochodzi. Odczekał chwilę, pozwalając swojej dłoni na lekkie ruchy, aby uspokoić ich dwójkę, po czym wstał, lustrując stan słodkiego Moore.
         - Każdy jest egoistą, nawet ty - wyprostowany z tajemniczym uśmieszkiem odszedł, zbierając z podłogi jeszcze swoje rzeczy.
         - Tak jak mówiłem wcześniej, skoro podniosłeś rękawicę, śmiało, próbuj, ale nie myśl, że jestem taki łatwy jak pozostali - spojrzał jeszcze na chłopaka przez ramię, pozostawiając go ostatecznie samego w pokoju. Od razu udał się do łazienki, zamykając się w niej i puszczając gorącą wodę. Deszczownica od razu zlała jego ciało, gdy ten podparł się dłońmi o zimne płtki.
         - Cholera - syknął niezadowolony, wiedząc co się święci i nie miał tu na myśli Liama, jego dziwnych zagrywek, a o samego Millera.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {24/09/23, 10:49 am}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Ciepło rozchodziło się po całym moim ciele, a jęki nie przestawały wychodzić z mojego gardła, roznosząc się po sypialni. Palce Denvera mocniej zaciskały się na moich biodrach, zaś jego ruchy stały się szybsze i mocniejsze. Ciało drżało z rozkoszy, którą mi dawał i choć czułem się dumny, że Denver poddał się temu, to jednak miałem świadomość, że to tylko ten jeden raz. Czułem przez to smutek, ale ostatecznie skupiłem się na przyjemności, jaką odczuwałem dzięki blondynowi.
- Ah, Denver... N-nie musisz - wyszeptałem, kiedy jego dłoń znalazła się na moim penisie. Odchyliłem nieco głowę do tyłu, czując jeszcze większą przyjemności od przodu, jak i od tyłu. Moje serce biło coraz szybciej, a poliki były mocno zarumienione. Usta lekko napuchnięte od przygryzania warg, kiedy wchodził głęboko.
        Mruknąłem niezadowolony, kiedy wyszedł ze mnie, aby po chwili obrócić mnie na plecy. Chciałem dojść, chciałem byśmy oboje skończyli w tym samym czasie. Więc uniosłem pytające spojrzenie na Denvera nie do końca rozumiejąc, dlaczego nie chciał skończyć we mnie. To nie tak, że zajdę w ciążę i złapię go na dziecko. Mimo tego, wygiąłem plecy w łuk, kiedy jego dłoń sprawnie zaczęła poruszać się po penisach, które również ocierały się o siebie przez delikatne ruchy bioder. Znów jęki rozniosły się po całym pokoju, a dłonie wylądowały na łopatkach Denvera, gdzie nieco zacząłem wbijać paznokcie. Zadrżałem, kiedy jego usta znalazły się przy moim uchu i zaczął mówić do mnie coś, ale skupiłem się na pytaniu, którego nigdy bym się nie spodziewał. „Chciałem” … Przez moment byłem w lekkim szoku, ale kiedy mnie pocałował, to byłem jeszcze bardziej zaskoczony jego słowami, jak i samym czynem. Odwzajemniłem pocałunek, wbijając mocniej paznokcie w jego skórę, kiedy doszedłem brudząc nie tylko dłoń mężczyzny, ale i swój brzuch. Starałem się unormować swój oddech, patrząc przez lekko zamglone oczy na blondyna. Z trudem przekręciłem się na bok, kiedy wstał z łóżka i podparłem się jedną ręką, patrząc na Denvera. Zamierzał już iść?
- Denver... - powiedziałem za nim, jednakże ten od razu zniknął za drzwiami. Zagryzłem dolną wargę, opadając na łóżko. - Ślepy dupek - parsknąłem pod nosem, zakrywając przedramieniem swoje oczy. Nie miałem siły nawet ruszyć się z łóżka. To było  tak cholernie przyjemne, lepsze niż używanie zabawek czy nawet seks z Michaelem. Może jednak nie lubiłem aż tak delikatności, jak mogło mi się wcześniej wydawać? Seks z synem Denvera był dobry, ale jednak bardziej podobał mi się bardziej seks ze starszym Millerem.
        Sięgnąłem po telefon, wyłączając porno, jak i odłączając słuchawki. Wszedłem w wiadomości z Luck'em, po czym dałem mu znać, że właśnie przespałem się z Denverem. Chłopak od razu zareagował, pytając o żonę Denvera,  ja nie miałem żadnych wyrzutów sumienia streszczając mu to, co się wydarzyło. Ufałem mu i wiedziałem, że czeka, aż kopnę Denvera w tyłek, jak tylko ten się we mnie zakocha. Miałem wrażenie, że stanie się to już niedługo.
        Odczekałem nieco, aby ostatecznie ruszyć się z łóżka. Musiałem się umyć, bo byłem nie tylko w swojej spermie, ale również w tej należącej doo Denvera. Zabrałem ze sobą czystą bieliznę, jak i ubrania, uchylając jeszcze okno, aby nieco się przewietrzyło. W głowie miałem jednak jego słowa, jak i ten pieprzony pocałunek. Wyglądało to tak, jakby to on zabawiał się mną, a nie ja nim.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {03/10/23, 01:43 pm}

This is my revenge - Page 5 Denver10
         Minęło kilka dni, a zapracowany Denver, na jego niewyorbażalne szczęście, nie miał wiele czasu, aby zetknąć się twarzą w twarz z Liamem. To nie tak, że go unikał. Byłdorosłym, odpowiedzialnym meżczyzną i nie bał się spotkania z nim twarzą w twarz, ale wiedział, iż ten młodzieniaszek, ledwo opierzony kogucik może różnie reagować po tym, co między nimi zaszło, a Miller chciał uważać, iż do niczego nie doszło. Chciał, jednak zdałsobię wtedy pod prysznicem sprawę, co się zaczyna dziać w nim samym. Najszczerzej na świecie, nienawidziłsiebie za to, ale było już za późno. Nie chciał, bronił się, tłumaczył wtedy Susan, ale na marne. Miał tylko cichą nadzieję, że wszystko się uspokoi, Liam znajdzie nowe mieszkanie i ich ścieżki się przerwą. Choć nadal pozostaje sfera szkolna, choć tam mógł syzbko zrezygnować z nauczania. W końcu jest tam tylko na czas określony, dopóki ich prawowita nauczycielka nie wróci z macierzyńskiego.
         Weekend. Minęło już nieco czasu odkąd żona wyjechała do matki, aby poukładać swoje myśli. Od tamtej pory nie wymienili się ani jednym smsem, ani jednym wykręceniem do siebie numeru. Jakby w ogóle się nie znali. To był plus. Blondyn mógł poukładać swoje myśli, choć i na nie nie miałza wiele czasu. O poranku wstał dosć wcześnie, zrobił sobie jajecznicę na dwóch kromkach chleba, wcześniej robiąc solidny, pobudzający trening. Po śniadaniu poszedł pod prysznic, a gdy wybiła ósma rano, wrócił do kuchni na małą czarną z gazetą w ręku. Zasiadł przed telewizorem, puszczająć wiadomości w tle i wtedy, godzinę później, usłyszał głos otwieranego zamka w drzwiach głównych. Wiedział, że to nie Liam, a jedyna osoba posiadająća klucze do domu poza ich synem, była Susan. Michael pojechał nad jezioro z dziewczyną, więc nadal - pozostawała tylko jedna opcja, jedna osoba. Żona. To smutne, że zaczął ją uważać za coś takiego, jednak co się dziwić po tym, jak nakrył ją, gdy dobierała się do Moore. He, teraz sam nie był lepszy.
        - Wróciłaś - zauważył, gdy znalazła się z niewielką walizką między salonem, a kuchnią. Wyglądała kiepsko, ale nadal lepiej niż ją pamiętał, gdy opuszczała dom. Nie miałą już podkrążonych oczu, na twarz widniał deliaktny makijaż, ale jej wzrok, wciąż była zła. Odezwał się jako pierwszy nie bez powodu. Zaczepił ją, za nią, aby ułątwić wymianę zdań. Zamoczył usta w gorzkiej kawie, czekając co z tym faktem zrobi. Ta zaś westchnęła ciężko, ściągając z siebie cienki szalik, bo poranki robiły się powoli chłodniejsze.
        - Wróciłam - potwierdziłą chłodno, zaglądająć do lodówki, skąd wyciągnęła zimny sok pomarańczowy. Sięgnęła również po szklnakę i zwilżyła po chwili gardło cierpkim posmakiem owocu. - Żeby porozmawiać - zaczęła, unosząc wzrok na schody, gdzie dostrzegła schodzącego Liama.
        - Porozmawiamy jak wrócimy, jadę zawieźć Liama na miasto - skłamał, wiedząc gdzie patrzy kobieta i wstał z kanapy, odkłądając do zlewu kubek po kawie. - Gotowy do wyjścia? - spytał, patrząc na niego wymownie, aby czasem nie wpadł na głupi pomysł psucia planu Denvera.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {08/10/23, 09:23 am}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Czułem, że nic się nie zmieniło. Między mną a Denverem było tak samo, choć żaden z nas nie miał chyba ochoty stanąć ze sobą twarzą w twarz. Owszem, byłem zadowolony, że przespaliśmy się ze sobą, bo to jednak był jakiś krok do przodu skoro wcześniej blondyn bał się nawet mnie tknąć, jakby miał się czymś zarazić. Mimo tego, musiałem wszystko przetrawić i poukładać sobie na nowo w głowie. Susan nie było, więc miałem wolną rękę by wykorzystać czas, ale nie było dnia bym mógł na dłużej zostać z Denverem i zrobić cokolwiek by jeszcze bardziej się do mnie zbliżył. Miałem wrażenie, że każdego dnia tracę szansę, a nawet nie porozmawialiśmy o tym, co się wydarzyło, ale dla mężczyzny prawdopodobnie to wszystko nie miało żadnego znaczenia.
        Upragniony weekend pojawił się szybciej, niż sądziłem, ale jednocześnie oznaczało to, że mam szansę złapać Denvera na dłużej. Chciałem wykorzystać te dwa dni, aby zbliżyć nas do siebie. Wyjść gdzie, może się zabawić w jakimś klubie albo po prostu pójść do kina i pospacerować. Mogliśmy też posiedzieć w domu, zamówić jedzenie i obejrzeć jakąś śmieszną komedię. Mieliśmy cały dom dla siebie, a przynajmniej tak myślałem. Ubrałem się w jeansy oraz szary sweter, który był o dwa rozmiary za duży, ale od czasu do czasu lubiłem chować dłonie w za dużych rękawach.  Zamiast okularów włożyłem soczewki, a włosy ułożyłem tak, aby nie było za bardzo ulizane. Spryskałem się perfumami i może wyglądało to zabawnie, że tak się stroiłem, ale nawet jeśli Denver nie będzie miał ochoty spędzić ze mną czasu, to na pewno sam gdzieś wyjdę. Wyszedłem z pokoju, chowając telefon do tylnej kieszeni spodni i będąc na schodach usłyszałem kobiecy głos. Bardzo dobrze mi znany.
- Nie... - mruknąłem pod nosem, czując jak wszystkie moje plany się pieprzą przez jej powrót. Myślałem, że kobieta nie zechce wrócić do domu, że naprawdę się rozstaną, ale najwidoczniej nie chciało iść to po mojej myśli. Mogłem wycofać się do swojego pokoju albo udać, że ich nie widzę i po prostu robić swoje, więc zszedłem na dół, ale zatrzymałem się, kiedy dostrzegłem spojrzenie Susan. Najwidoczniej musiała być zaskoczona tym, że Denver mnie nie wywalił, w końcu to ja byłem powodem ich kłótni.
        Zmarszczyłem brwi na słowa Denvera, które do mnie dotarły. Zawieźć? Mnie? Nigdzie się na tę  chwilę nie wybierałem, ale szybko załapałem o co chodzi, więc delikatnie się uśmiechnął. Nie miał ochoty rozmawiać z własną żoną? A to ciekawe...
- Tak, założę tylko buty - powiedziałem, po czym spojrzałem na Susan. - Cześć - wydusiłem z siebie, choć nadal nie czułem się pewnie rozmawiając z nią, dlatego szybko zniknąłem w korytarzu, aby założyć buty, a stamtąd udałem się prosto do samochodu Denvera, który również nie czekał, aby znaleźć się w samochodzie.
- Więc zamierzasz teraz jej unikać? To trochę nie fair, że wykorzystujesz mnie do tego, ale... Mogę służyć pomocną dłonią za coś - uśmiechnąłem się delikatnie, spoglądając na Denvera, kiedy siedzieliśmy już w samochodzie. - Po pierwsze, wisisz mi śniadanie, jestem głodny. Po drugie, jeśli mam być twoja deską ratunku w tym momencie, to pozwól zaprosić się na randkę lub nazwij to, jak chcesz - powiedziałem. Byłem całkowicie poważny. Randka.
        W sumie tego najbardziej chciałem. Wiadomo, zawsze mógł odmówić, ale ja wtedy nie miałbym powodu, aby pomagać mu w ucieczce przed rozmową z Susan. Owszem, chciałem, aby nasze relacje były lepsze, ale mam dość tego, że każdy chce mnie wykorzystać na swoją korzyść.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {15/10/23, 12:34 pm}

This is my revenge - Page 5 Denver10
         Denver przyglądał się wymownie Liamowi z nadzieją, że ten posłusznie będzie grał w to, co on sam zapoczątkował i prawie westchnął na głos z ulgi, gdy załapał o co chodziło. Wstał na równe nogi, chowając kluczyki do kieszeni spodni, ale nie wyciągnął z nich dłoni. Moore wyfrunął z mieszkania jako pierwszy, pozostawiając drzwi otwarte, a chłodny powiew wiatru stargał obojgu włosami, spod których widać było ich spojrzenia wywierjaące presję na drugą stronę.
       - Uciekasz - stwierdziła.
       - Nie porównuj mnie do siebie. Wrócę, to porozmawiamy - odpowiedział, zatrzaskując za sobą drzwi. Czy uciekał? Ależ skąd! Nie bał się kobiety, któa wybrałsobie za żonę do końca życia. Nie chciał jedynie grać według jej zasadom, a to była różnica. Sama uciekła do matki, zamiast sprostać zadaniu i na chłodno porozmawiać. Potrzebowała czasu, którego tak naprawdę nie miała...
       Blondyn wsunął kluczyk do stacyjki i przekręcił nim, słysząc warkot silnika. Powoli zaczął wyjeżdżać na ulicę, słuchając wiecznie nie zamykającej się buźki gówniaka.Prychnął na jego słowa, unosząc jedną brew ku górze, gdy całkiem znalazł się na drodze i spojrzał na niego, nim ruszył do przodu.
      - Niech ci będzie - rozbawiony jego ultimatum ruszył do przodu na centrum, gdzie najłątwiej było o kawiarnię z miarę dobrymi śniadaniami. Tak samo było tam najprościej zająć czymś czas na parę godzin. Jak to powiedział Liam, randka. Galeria była najprostrzym na to sposobem, choć sam Miller nie traktował tego w ten sposób i nie miał zamiaru.
      - Ale skoro to ty mnie zapraszasz, powinieneś postawić kino - mruknął nawet nie spoglądając w jego stornę. W sumie było to dla niego zabawne, że chłopak tak bezczelnie i jawnie zaprasza zajętego chłopa na randkę. Dlaczego? Denver mógł się tylko domyślać, nie pozwalając dzieciakowi na zbyt wiele. W końcu czekała na niego jeszcze rozmowa z żoną.
      Dojechali na miejsce po dwudziestu minutach. Miller od razu wjechał na podziemny parking, chowając bilecik do portfela i skierowali się oboje do windy. Sprawdził na mapie drzwi, gdzie znajdują się kawiarni i wcisnął odpowiedni przycisk.
     - Wybierz, którą chcesz. Dostosuję się - stwierdził beznamiętnie, patrząc na anzwy knajp na drzwiach.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {16/10/23, 07:20 pm}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Po Denverze spodziewałem się odmowy, bo raczej druga opcja nie pasowałaby do jego natury, tym bardziej, że i tak bym nie wysiadł z samochodu, aby wydać Susan, że wykorzystał mnie, aby z nią nie rozmawiać. Dlatego, kiedy usłyszałem jego odpowiedzieć, nie potrafiłem ukryć zaskoczenia, które malowało się na mojej twarzy. Spojrzałem na mężczyznę, czując coraz to większą ekscytację.
- Czy ja dobrze usłyszałem? - zapytałem, nie dowierzając, że to właśnie się dzieje. Denver się zgodził bez nawet najmniejszego zawahania. Owszem, nie musiał naszego wspólnego czasu traktować, jak randki, ale na pewno był świadomy, że ja na to tak będę patrzeć. Odwróciłem od niego wzrok, pozwalając by na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, którego po prostu nie potrafiłem ukryć, tym bardziej, że wszystko odbijało się w samochodowej szybie. Co prawda, blondyn był bardziej zainteresowany drogą, niż mną, który normalnie w środku się gotował z zadowolenia.
        Spojrzałem na mężczyznę, przekrzywiając nieco głowę, w której zaczął tworzyć się niewinny plan, jak to wszystko zrobić. Dlatego nie chciałem tego dzisiaj. Potrzebowałem przyszykować coś niesamowitego, może nawet wyjątkowego.
- Kino brzmi fajnie, ale nie chcę dzisiaj tej randki. Pójdziemy do kina i na  tym nie skończymy, poświęć mi jeden wieczór, ale nie dzisiaj...  - powiedziałem. Wiem, że byłoby to mu na rękę, bo miałby to z głowy, ale chyba nie sądził, że to mi wystarczy? - Nie mam w planach zaciągania cię do hotelu, ale chciałbym przeżyć swoją wymarzoną randkę - wyszeptałem, spuszczając głowę, aby patrzeć na wbijające się paznokcie w skórę. Już dawno nikogo nie zapraszałem na randkę, na dodatek Denver nie widział we mnie nic poza męczącym gówniarzem, który zwalił mu się na głowę przez jego syna.
- Jeśli to za dużo... Cóż, pozostanie nam kino - uśmiechnąłem się, choć ten był zdecydowanie słabszy od poprzedniego. Denver przecież nie musiał godzić się na wszystkie moje warunki, ale naprawdę co mu szkodzi jeden wieczór? Wierzę, że może być miło.
        Znaleźliśmy się w galerii, więc przyjrzałem się gdzie możemy pójść i coś zjeść, a raczej ja,  bo wyglądało na to, że Denver był już po śniadaniu. W głowie jednak miałem cały czas powrót Susan, bo tak naprawdę nie miałem pojęcia co to może dla mnie oznaczać. Raczej wątpiłem w to, że teraz kobieta będzie chciała mnie trzymać pod swoim dachem, jeśli pogodzi się z mężem, ale czy ten wyglądał na takiego, który chce się pogodzić? Bałem się trochę tego co będzie, jednakże najlepiej było trzeba się nastawić na wszystko.  Wjechaliśmy na odpowiednie piętro, więc wysiadłem pierwszy z windy, bo to ja decydowałem gdzie usiądziemy. Rozejrzałem się za lokalami w strefie gastro i uśmiechnąłem się widząc znajomą kawiarnię, w której serwowali naprawdę dobre śniadania, jak i kawy. Aromat było czuć z każdej strony, a miejsc na szczęście było sporo.
- Rise and Shine  Cafe - powtórzyłem nazwę i spojrzałem na mężczyznę. - Mają naprawdę świetną kawę i desery. Śniadania też - powiedziałem posyłając blondynowi uśmiech, po czym ruszyłem do lady, aby spojrzeć na tablice gdzie wszystko było wypisane. Wiele opcji było ciekawych, ale ostatecznie zdecydowałem się na tosty z awokado i jajecznicę z dodatkiem pomidorów, zaś do picia wziąłem sobie kawę karmelową.
- Znajdę nam jakieś miejsce - powiedziałem, zostawiając Denvera przy kasie, po czym zająłem stolik przy kanapach, aby było nam wygodniej.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {18/10/23, 06:16 pm}

This is my revenge - Page 5 Denver10
         Brew nieznacznie drgnęła u Denvera, gdy doszedł do niego donośny głos zaskoczonego Liama. Nie miał co mu się dziwić. W końcu nie często mogło słyszeć się tak uległą zgodę ze strony blondyna, ale teraz było mu wszystko jedno. To nie tak, że pozwoliłby mu obmacywać się, czy całować, albo coś więcej. Miller traktowałby to jak wyjście z synem na zakupy i razem spędzenie czasu.
        Nie tracąc czujności przed sobą, zerknął kątem oka na odwróconego chłopaka, a ciche westchnięcie ulotniło się spomiędzy jego ust, dostrzegając niewyraziste odbicie w szybie i wrócił do widoków przed sobą, skręcając na skrzyżowaniu w prawo. Przemilczał resztę słów młodego, aby przemyśleć je sobie na chłodno, gdy będą spożywać słodkości w kawiarni. Poszli w wyznaczone miejsce przez Moore i ustaiwli się w niewielkiej kolejce do kawy, mając w tym czasie idealny moment na przestudiowanie karty menu. Trzymajac ją w dłoniach, odnaleźli wybrane przez siebie zamówienie, a po złożeniu go, długowłosy uciekł w poszukiwaniu wolnego stolika. Denver odprowadzałgo wzrokiem, aby zorientować się mniej więcej gdzie miał później ruszyć, po czym zapłacił wskazując mniej więcej gdzie będą czekać na zamówienie. Sobie wybrał kawałek wytrawnej tarty, a do niej czarną kawę. Z paragonem zgniecionym w ręku przyszedł do stolika i usiadł na przeciwko Liama. Zawsze lubił patrzyć wprost na towarzystwo.
        - Nie uważasz, że wyamgasz za wiele jak na taką przysługę? - spytał, krzyżując ręce na piersi. - Poza tym nie sądzę, abym był odpowiednim towarzystwem do zrealizowania randki marzeń - nie mogąc wytrzymać spojrzenia Liama, rozglądnął się po okolicy i gościach, gdy kelnerka podeszła z tacą, na której znajdowały się ich napoje. Położyła je ostrożnie z uśmiechem wracająć za ladę.
        - I nie patrz na mnie, jakbyś miał zamiar rozebrać mnie za pomocą wzroku - mruknął, jakby byłtym oburzony, choć widać było po nim małe znudzenie. Powodem były powracające myśli do swojej żony. Co zrobi, gdy wróci, o czym porozmawiają. O problemie, który siedział na przeciwko niego.
        - Jeśli podasz mi wystarczające argumenty, rozważę zgodę. Masz czas do skończenia dzisiejszej wycieczki. Po kinie chcę usłyszeć twoje powody, ale będę miał jeden warunek. O ile się zgodzę - oparł się łokciami o blat pokazując jeden palec wskazujący - Odbędzie się to w innym mieście - zmrużył powieki, marszcząc brwi, aby jak najbardziej brzmieć poważnie. Nie chciał, aby ktoś znajomy ich zobaczył,  a co gorsza uczeń.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {22/10/23, 09:09 am}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Z uśmiechem wymalowanym na twarzy czekałem, aż Denver dołączy do mnie po tym, jak zapłacił. Spojrzałem na niego, jak tylko usiadł naprzeciwko mnie i przekrzywiłem lekko głowę na słowa, które wyszły z jego ust. Ust, które mnie całowały i te usta, z których niejednokrotnie uchodziła nienawiść do mnie. Mimo tego miałem wrażenie, że  co nieco się zmieniło. Nie była to miłość do mnie, ale skoro tak bardzo mną gardził, to czemu mnie przeleciał? Tłumaczenie, że sam tego chciałem nic nie zmienia. Owszem, chciałem, aby to zrobił, ale czy spodziewałem się tego tak szybko? Otóż nie... Prawda jest taka, że gdyby wtedy nie wszedł do pokoju, to nic by się nie wydarzyło. Nie znaleźlibyśmy się w jednym łóżku, nie powiedziałbym tego wszystkiego. Było mi nieco lżej, bo nadal uważałem go za egoistę i dupka, ale jednocześnie pragnąłem go coraz bardziej.
- Myślę, że te wymagania są akurat małe - powiedziałem. To z kim będzie to dla mnie randka marzeń, to akurat już moja sprawa. Aż dziwne, że Denver mimo wszystko nie skumał o co w tym wszystkim chodzi albo po prostu dobrze udawał. Dla niego to będzie nic nieznaczące wyjście, a dla mnie? Sam nie wiedziałem co dokładnie się ze mną działo. Nadal siedziała we mnie chęć zemsty, zniszczenia tego poukładanego życia tej rodziny, ale jednocześnie liczyłem, że Denver spojrzy na mnie tak, jak patrzył na żonę. Może nie akurat po tej całej aferze, ale wcześniej było widać, że ją kocha.
        Zaśmiałem się na jego słowa o rozbieraniu go. Cóż, nie pogardziłbym, gdyby ściągnął z siebie te kilka warstw ubrań, ale jednocześnie byliśmy w miejscu publicznym, to nie mogło się wydarzyć, chyba że w jakieś przymierzalni w sklepie.
- Wcale nie rozbieram cię wzrokiem, aż taki zboczony nie jestem - uśmiechnąłem się niewinnie, po czym spiąłem się, kiedy zaczął mówić o naszych, a raczej moich planach. Przełknąłem gulę w gardle zastanawiając się, jaki argument będzie dobry do przekonania go. Najlepszy byłby taki, gdzie mówię, że po tym wyprowadzę się od nich, ale to się nie stanie, chyba że rzeczywiście wywalą mnie z domu... Co jest bardziej prawdopodobne, niż mi się wydaje. Cholera.
- Oh... W innym mieście - mruknąłem pod nosem, po czym podniosłem głowę na kelnerkę, która wróciła tym razem do nas z jedzeniem. Podziękowałem jej z lekkim uśmiechem, po czym objąłem dłońmi szklankę z kawą i upiłem nieco zawartości, oblizując usta po bitej śmietanie. - Może być to problematyczne, ale... Niech będzie, jeśli to jest twój warunek, to na niego przystanę - powiedziałem, podnosząc na niego swój wzrok. Mimo tego, że planowałem zorganizować wszystko w naszym mieście, aby zrobić mu małą niespodziankę, to może uda się to ogarnąć gdzie indziej. Zagryzłem lekko dolną wargę, czując jakby mi się to wszystko wymykało spod kontroli.
- Smacznego - powiedziałem z uśmiechem. Zaczął jeść swoje śniadanie, jednocześnie cały czas myśląc nad argumentem, który miał mi dać szansę, że Denver zgodzi się na coś więcej niż kino. Miałem jeszcze trochę czasu, ale nie mogło być to nic banalnego... Chciałem z nim spędzić czas, sprawić, że będzie patrzył na mnie zupełnie inaczej niż na jakiegoś robaka.
        Po raz kolejny napiłem się kawy, zatrzymując wzrok na blondynie, który jadł swoją tarte. Rozejrzałem się po chwili po otoczeniu, aby mieć pewność, że nie widać żadnej znajomej twarzy. Dobrze wiedziałem z jakiego powodu chciał by to odbyło się w innym mieście. Tutaj mieliśmy za duże ryzyko, że ktoś nas zauważy. Co prawda oboje byliśmy dorośli, więc mogliśmy robić co chcemy, ale nadal takie relacje studenta z profesorem nie byłyby dobrze widziane w oczach innych.
- Wiesz co byś chciał obejrzeć w kinie? - zapytałem, sięgając po telefon, aby zobaczyć repertuary, które są aktualnie w kinach. Na pewno żaden z nas nie miał ochoty na oglądanie romansów, ale szczerze mówiąc wolałbym zostawić ten wybór Denverowi, który lepiej wie, co chciałby obejrzeć.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {23/10/23, 08:54 am}

This is my revenge - Page 5 Denver10
         Wzrok Denvera co jakiś czas uciekał w stronę Liama, który być może nieświadomie, lub i świadomie, podgryzał oraz oblizywał wargi w bardzo specyficzny sposób. Miller miał ochotę się skarcić, że reagował coraz częściej na chłopaka.
        - Byle nie romansidło o pedałach - być może były to zbyt mało subtelne słowa, ale mężczyzna nie miał zamiaru owijać w bawełnę. Nie chciał, aby ktoś ich pomylił i wziął za parę. Zwłąszcza, że on miał pierścionek na palcu, zaś Liam... niekoniecznie. Na tę myśl spojrzał na złoty pierścień i zaczął bawić się nim za pomocą kciuka, obracając w kółko wokół palca. Susan - jej imię cały czas siedziało w głowie nauczyciela. Jak do tego doszło, że tak oddalili się od siebie?
       - Jeśli skończyłeś, ruszajmy - powycierał usta w serwetkę i odłożył na pusty talerz. Miał tylko podwieźć Moore, a nie przechadzać się z nim po galerii. Nie mówiąc, że czeka go rozmowa z żoną po powrocie. Kto wie co teraz tam odstawiała w czterech ścianach, sama. Szperała mu po szafkach? Szukała dowodów zdrady? Niestety nie mogła nic znaleźć, bo takowe dowody nie istniały.
      Po krótkim czasie znaleźli się przed wejściem do kina. Wnętrze było czarne z wieloma ledowymi dodatkami, a na środku stała lada z słodkościami oraz wieloma kasami.
       - Zajmij kolejkę, zaraz wrócę - oznajmił chłodno, kierując się do łazienki, gdzie przemył twarz pod bierzącą wodą w kranie, a wilgotnymi dłońmi przejechał po gęstych włosach, układając je wszystkie do tyłu. Spojrzał raz jeszcze na swoją dłoń oraz pierścionek i po długim namyśle... ściągnął go i cisnął do kieszeni spodni. Czuł ból w klatce piersiowej, ale uznał, że to konieczne. Po chwili wyszedł z łązienki, dostrzegając dwójkę mężczyzn stojących za Liamem i ewidentnie wpatrujących się w jego tyłek.
       - Napalone oblechy - mruknął pod nosem, zachodząc długowłosego od tyłu, celowo szturchając jednego z chłopaków w ramię.
       - Och, najmocniej przepraszam. Nie chciałem - jego głos był szorstki, a oczy ciemne od bijącej z nich irytacji. - To jak, zdecydowałeś się na coś? - spytał tym razem Liama, patrząc na szyby, za którymi skrzynie były zapełnione rozmaitymi popcornami, żelkami, czy chipsami z sosem serowym.
        - Ja się skuszę na nachosy - oznajmił, robiąc kolejne dwa kroki do przodu, gdy kolejka się przesunęła, a sprzedawca spojrzał na nich w oczekiwaniu na zamówienie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {23/10/23, 07:25 pm}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Ugryzłem się w język zanim udało mi się skomentować jego słowa. Byłem zdania, że "pedał" brzmi źle, obraźliwie jeśli chodziło o osobę, ale czego miałem się spodziewać po blondynie? W sumie wszystko, bo w końcu przespał się ze mną i czy chce czy nie, to świadczyło o tym, że mężczyźni go pociągają. Nawet jeśli to byłem tylko ja, to nie zmienia faktu, że zrobiliśmy to. Mimo wszystko przyjąłem jego informację do siebie, wiedząc, że i tak raczej nie grają takich filmów w kinie. Były horrory, komedie romantyczne i jakieś filmy akcji czy bajki dla dzieci, dwie opcje od razu odrzuciłem, ostatecznie decydując się na horror, aby móc poczuć mały dreszczyk, jakbym miał go za mało będąc w obecności Denvera.
- Dobrze - powiedziałem, dojadając do końca śniadanie, po czym dopiłem kawę. Odsunąłem od siebie pusty talerz i wytarłem usta o serwetkę, aby mieć pewność, że żadne pozostałości nie zostały na mojej twarzy.
        Do kina dotarliśmy szybko, w końcu nie musieliśmy iść jakoś bardzo daleko, ale nadal było między nami dość milcząco. Nie przeszkadzało mi to, tym bardziej, że nadal myślałem nad argumentem, który go przekona. Spojrzałem na niego, kiedy dotarliśmy do kolejki, która ciągnęła się po przekąski, ale też po bilety. Było dość wcześnie, ale był to dzień wolny, więc nie powinno być to dla mnie zaskoczenie.
- Jasne, nigdzie nie ucieknę - uśmiechnąłem się w jego kierunku, patrząc, jak odchodzi w stronę toalet. Wyciągnąłem telefon, aby dać znać przyjacielowi, że właśnie idę na film z Denverem. Nie odpisał od razu, a to oznaczało, że spał albo miał kaca i na nic siły, aby chociaż sięgnąć po telefon. Czekając na blondyna kolejka powoli przesuwała się do przodu, zaś ja czułem, jak ktoś wbija we mnie swoje spojrzenie. Dwie pary oczu. Nie przeszkadzało mnie to, po prostu byłem zaskoczony, że za mną stały osoby, które oceniały moją sylwetkę albo sam tyłek. Cóż, z tyłu mogłem zostać pomylony z dziewczyną, ale nie miałem na sobie kobiecych ubrań, więc na pewno wiedzieli, że jestem chłopakiem.
        Wzdrygnąłem się, kiedy usłyszałem za sobą głos Denvera, więc odwróciłem głowę, zastanawiając się kogo takiego przeprasza i szybko zwróciłem uwagę na dwóch mężczyzn, którzy od razu uciekli wzrokiem. Uśmiechnąłem się niewinnie, po czym przyjrzałem się uważnie smakołykom zza lady.
- Będą nachosy i średni popcorn karmelowy, do tego duża cola - powiedziałem do sprzedawcy, który zaczął nabijać wszystko na monitorze.
- Nachosy małe czy duże?
- Niech będą duże - powiedziałem, po czym odwróciłem się do Denvera. - Jak coś, to ja dojem, jak nie będziesz mógł - zwróciłem się do mężczyzny z delikatnym uśmiechem, po czym zapłaciłem za nasze zamówienie. Nie czułem się źle z tym, że wydaję pieniądze na naszą dwójkę. Co jak co, cieszyłem się, że ostatecznie Denver nigdzie nie uciekł.
        Ruszyłem do kasy biletowej, kupując dwa bilety na horror i wybrałem miejsca, które najbardziej mi pasowały. Trochę mieliśmy do seansu, jednakże nadal czekałem aż podadzą nasze zamówienie. Kątem oka widziałem, że dwóch mężczyzn, którzy stali za nami w kolejce co jakiś czas zerkali w naszym kierunku, więc położyłem dłoń na policzku Denvera i zsunąłem ją szybko na jego ramię.
- Horror jest o jakiś morderstwach, zmieszany z opętaniem. Jak będziesz się bał, to możesz potrzymać mnie za rękę - zaśmiałem się, po czym podałem mu nachosy, aby wziąć pozostałe rzeczy.  
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {23/10/23, 08:53 pm}

This is my revenge - Page 5 Denver10
        - Pomieścisz to wszystko sam? - spytał, lekko prychając. Wizja wciśniętego chłopaka w czerwony fotel z paczką średniego popcornu i nachosami z boku, ssącego picie ze słomki wydawał się zabawny. Jeszcze zabawniejsze byłoby, gdyby ze strachu wszystkim podrzucił. Tak, zdecydowanie Denver nie wpuściłby go takiego do samochodu.
       Blondyn patrzył jak Liam wybiera siedzenia, gdy ktoś inny ładował popcorn do drewnianego pojemniczka. Postawili wszystko na ladzie, gdy bilety drukowały się dla ochroniarza przed salami kinowymi. Liam zapłacił, kiedy to niespodziewanie sięgnął dłonią do twarzy mężczyzny. Nie zdążył opanować zaskoczenia, zastanawiając po co ta cała farsa. Dopiero po chwili poczuł czyjeś wścibskie spojrzenia. Westchnął jedynie, biorąc do ręki Nachosy i zaraz p otym również popcorn.
        - Bez obaw. Przezyłem swoje. Gorszym horrorem byłoby - ugryzł się w język. Tak, przeżywał prawdziwy horror w domu. Przetrwał zaręczyny i ślub, wychował dziecko, co było wyzwaniem, prawie padł na zawał, gdy okazało się, że ma chłopaka, a teraz... największy horror toczył się przed nim. W postaci Liama Moore w jego otoczeniu. - Sam w sumie nie wiem - skłamał i kiwając głową kazał Liamowi ruszyć i zwolnić kolejkę.
       - Tylko nie posikaj się tam ze strachu - mruknął, gdy minęli ochroniarza, kierując się do wyznaczonej sali.
       - W ostateczności mogę użyczyć tobie swojego ramienia, ale nie zrób mi dziury w ubraniu. Lubię tą koszulę - oznajmił, wypuszczajac przeciągle powietrze z płuc, a gdy znaleźli się w środku, zaczął powoli stąpać po schodkach.
       - Uważaj - powiedział krótko. Usiedli na swoich miejscach, rozsiedli wygodnie i czekali, aż światła lekko pociemnieją, by póścić pół godzinne reklamy.
       - Jesteś typem, który zjada wszystko przed filmem, czy w połowie? - spytał, biorąc pierwszego nachosa do ust z odrobiną sera, który szybko stygnął.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {26/10/23, 11:19 am}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Uniosłem zaciekawiony wzrok na Denvera i byłem lekko zawiedziony, że nie dokończył własnej myśli. Mogłem jedynie domyślać się, że wstrzymał się ze względu na mnie, bo w końcu to ja byłem chodzącym koszmarem. Zamieszkałem z nimi i jak widać, niszczyłem jego szczęśliwe małżeństwo. Jednakże, to nie tak, że chciałem uwieść Susan, nie byłem w stanie flirtować z kobietą, nawet jakby ktoś mi za to zapłacił. To nie byłoby to samo, a Denver? Może i miał nieciekawą przeszłość, ale zawsze można sprawić, że zapomni o wszystkim, a późna nowe i wyjątkowe uczucie.
- Nie jestem dzieckiem… - nadąłem policzki, przechodząc przez otwartą barierkę, kiedy ochroniarz sprawdził nasze bilety. Wziąłem kilka ziarenka popcornu i wrzuciłem sobie do ust, aby nieco się zapchać. Nadal czułem śniadanie, więc nie byłem taki głodny, ale zawsze dobrze jest mieć coś do pochrupania, choć przy obrzydliwych scenach ciężko coś jeść, więc liczyłem na to, że nie spotka nas nic takiego.
        Przewróciłem oczami, czego nie mógł zauważyć, po czym parsknąłem śmiechem.
- Naprawdę uważasz mnie za jakiegoś leszcza, który uczepi się twego ramienia i przez cały film będzie zakrywał oczy dłońmi? - zapytałem, choć bardzo dobrze jakiej odpowiedzi mogę się po nim spodziewać. Skinąłem głową i zacząłem patrzeć pod nogi, aby przypadkiem nie zaliczyć gleby przy okazji wywalając popcorn, jak i napój. Bez żadnych problemów znaleźliśmy się na wybranych miejscach. Wyciągnąłem telefon, aby go wyciszyć i schowałem do kieszeni, układając wygodnie napój w odpowiednim miejscu, a popcorn umieściłem między udami.
- To zależy. Teraz jestem ledwie po śniadaniu, więc pewnie zjem to w trakcie filmu, ewentualnie coś zostanie - powiedziałem, patrząc się po sali kinowej. Nie było wcale tutaj tyle osób, ale nic dziwnego, bo był to horror, a na dodatek nie było wcale tak późno by była potrzeba wyjścia z domu. Mój wzrok jednak po chwili zatrzymał się na dłoniach Denvera i czego mi tam brakowało. Palce były na swoim miejscu, zegarek tak samo, ale brakowało pieprzonej obrączki. Uniosłem jedną brew ku górze będąc zaskoczony tym faktem, bo w końcu byliśmy w kinie, a on wcale nie czuł, że to randka. Źle się czuł z obrączką na palcu, kiedy spędzał ze mną czas? Jak uprawialiśmy seks, to tego problemu nie miał. Mimo tego delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Poprawiłem się w fotelu tak, aby było mi wygodniej, po czym powstrzymałem swoją ochotę przed złapaniem jego dłoni. Miałem ochotę również o to zapytać, ale ostatecznie pozostawiłem to dla siebie.
        Horror nie był jakoś mocno straszny. Krwawy na pewno, ale było tylko kilka momentów, gdzie podskoczyłem, ostatecznie uczepiając się ramienia Denvera. Czułem, że ze wstydu palą mnie poliki, ale nie mogłem odsunąć się od niego nawet na chwilę. W końcu jednak film się skończył i zaczęły lecieć napisy. Odsunąłem się od mężczyzny i spojrzałem na niego przepraszająco, otwierając usta by coś powiedzieć, ale w trakcie napisów wyskoczyła postać z filmów, strasząc niektórych widzów w tym mnie przez co upuściłem opakowanie z popcornem gdzie zostały resztki, a z moich ust wydostało się przekleństwo.
- Zejdę na zawał w młodym wieku - mruknąłem, kucając, aby zebrać większe ziarenka. Nie zamierzałem tego jeść, ale nie chciałem też zostawiać po sobie większego bałaganu.
- I jak ci się film podobał? - zapytałem wstając z podłogi. Dłonie nadal mi lekko drżały, bo nie lubiłem jak coś nagle mnie zaskakiwało. Na szczęście mieliśmy już to za sobą i czekał nas powrót do domu, choć wiedziałem, że byłoby lepiej, jakbym pozwolił im wszystko obgadać na spokojnie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {27/10/23, 11:11 pm}

This is my revenge - Page 5 Denver10
        Śmiał wątpić, że Liam nie był dzieckiem. Wiele rzeczy na to wskazywało, ale wolał już przemilczeć tę sprawę. Co prawda, chętnie poirytowałby bardziej chłopaka, pognębił wymyślnymi zaczepkami, ale nie chciał dostać kubłem poprocnu w twarz. Im mniej oczu skierowanych było na nich, tym lepiej.
        Uśmiechnął się szyderczo, kiedy wdrapywali się po schodkach i wiedział, że nie musi się odzywać, aby Moore znał jego odpowiedź. Czy uważał go za leszcza? Owszem, jak każdą osobę o tak wątłym ciele i delikatnym uosobieniu. Liam był zbyt grzeczny, zbyt łagodny i za szybko odpuszczał. Choć czasem pokazywał pazury, to nadal Denver uznałby go za "uke", który szuka wsparcia u "seme".
        Rozsiedli się wygodnie na swoich miejscach. Blondyn oparł łokieć o podparcie, zaraz obok postawionego picia, a podbródek wygodnie usadowił w dłoni, zerkając na Liama i poprocn, który wylądował między jego nogami.
       Film był dla nauczyciela nudny, wręcz przewidywalny. Być może winą było to, że Susan często go wyciągałą w takie miejsca, gdy dopiero randkowali, aby móc się do niego nieco poprzytulać. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że ta tylko udawała i zdecydowanie nie bała się tryskającej krwi po ścianach. Tak samo zamaskowanych zabójców stojących za oknem w ulewie, czy zombie z wystającymi gałkami z oczodołów oraz gnijącym mózgiem.
       Śmiało można powiedzieć, że Miller wystraszył się bardziej Liama, kiedy ten ze strachu postanowił bez uprzedzenia złapać go pod ramię. Niby taki lew, twardo zapewniał, że się nie wystraszy, a piszczał prawie jak baba. Denver jedynie warknął pod nosem, przecierająć twarz dłonią, kątem oka zerkając na zawstydzonego chłopaka. Cóż, przynajmniej zdawał sobie sprawę z tego, co robił. Blondyn zachował się szlachetnie i milcząc, choć słowa cisły się na język, to przesiedział w spokoju cały seans, dojadając nachosy przed końcem.
      - A ja osiwieje lub ogłuchnę - skwitował Denver, obserwując jak Liam zbiera z ziemi rozrzucone ziarenka popcornu. Jego wzrok przebiegł przez parę, która właśnie schodziła i chichotała po tym, gdy zerknęli w ich stronę. Kolejne ciężkie westchnięcie wydobyło się z ust Millera, ale zaraz po nim kąciki ust lekko drgnęły, jakby chciały unieść się do góry.
      - Nie był zły - skłamał, wstając z siedzenia i ruszyli w stronę końca siedzeń, a kiedy mieli wyjść, Denver złapał za kołnierzyk Liama, pociągając lekko do tyłu.
      - Prawie wpadłeś na dzieciaka - szepnął mu do ucha, czując ciepło pleców Moore, gdy ten dociskał się do jego torsu. - Kiedy ostatnio badałeś wzrok? - dopytał, kładąc dłoń na czubku jego głowy i lekko pchnął do przodu, krocząc zaraz za nim. Przy samym wyjściu z sali stał kosz na śmieci, gdzie pozbyli się neichcianych opakowań, po czym zetknęli się z jasnym światłem na korytarzu prowadzącym prosto na zewnątrz galerii.
      Po same drzwi samochodu milczeli. Denver stanął przed drzwiami samochodu, chcąc go odblokować, ale nie zrobiłtego, słysząć szarpnięcie klamki od strony Liama. Spojrzał na niego lekko zamyślony.
      - Więc? Masz już argument, który ma mnie przekonać? - spytał, dyskretnie wyciągając z kieszeni spodni obrączkę, aby wsunąć ją na palec i otworzył samochód, wsiadając do środka.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {31/10/23, 07:53 pm}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Przewróciłem oczami, udając oburzonego jego słowami. Szybko jednak na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, bo mimo wszystko było miło. Nie odtrącił mnie od siebie, kiedy ściskałem jego ramię czy wtulałem się w niego jeszcze bardziej.
- No to dobrze, ogólnie nie jestem jakimś wielkim fanem horrorów,  więc nie wiedziałem jak to bę- - urwałem, czując, jak Denver łapie mnie za kołnierz i ciągnie do tyłu, przez co prawie straciłem równowagę, ale spojrzałem na mężczyznę stojąc na równych nogach. Szybko jednak mój wzrok pognał przed siebie, gdzie rzeczywiście widziałem jakiegoś dzieciaka. Pewnie przez to, że interesuję się zbytnio tym co dzieje się przede mną, zignorowałem przechodzącego karalucha.
- Już w sumie dawno nie badałem, ale widzę bardzo dobrze! - nadąłem policzki, lekko obrażony, bo Denver uznał mnie za jakiegoś ślepego. Nie byłem nim, widziałem bardzo dobrze, ale dzieci wyrastając z ziemi, jak jakieś chwasty. - Na dodatek dziecko niech też przed siebie patrzy - westchnąłem, nie czując się w ogóle winny, że mogłem wpaść na tego dzieciaka i prawdopodobnie by upadł, rozpłakał się, a to znowu byłoby okropnie irytujące. Nigdy nie radziłem sobie z dziećmi, były po prostu męczące.
        Wyrzuciłem opakowanie po popcornie oraz napoju do kosza, kierując się od razu w stronę parkingu, gdzie mieściło się auto blondyna. Nie chciałem wracać do domu, gdzie zapewne czekała Susan na powrót Denvera. Mieli porozmawiać, o tym co się wydarzyło oraz o mnie, a jak padnie z ust Susan, że mam się wynieść, Denver na pewno to poprze, więc gdzie ja pójdę? Przyjaciele mnie nie przygarną, bo nie mają gdzie, rodzice nie mieszkali w tym mieście i nie miałem też nikogo bliskiego tutaj. Hotele odpadały, bo noclegi były za drogie, a na szybko też niczego bym nie znalazł. Zagryzłem dolną wargę w drodze do samochodu, czując, że wszystko zaczyna mnie przytłaczać. Wolałem by to Denver wybrał mnie, w końcu między nami się trochę już wydarzyło i nie wyglądał wcale wtedy tak, jakby mu się cokolwiek nie podobało. Zacisnąłem palce na klamce od drzwi samochodu i pociągnąłem za nią. Nie poszło, więc spróbowałem drugi raz, w końcu unosząc spojrzenie na Denvera, pytające, ale szybko dostałem swoją odpowiedź. Argument. Moja głowa zwykle była pełna pomysł, ale teraz każdy pomysł uznawałem za beznadziejny, bo wiedziałem, że to go nie przekona. Spuściłem głowę, mocniej zaciskając palce na klamce, aż w końcu otworzyłem drzwi i wsiadłem do środka. Zapiąłem pasy, milcząc przez cały czas. Nie spojrzałem na Denvera, choć czułem od niego wyczekujące spojrzenie, które zwyczajnie naciskało na mnie, aż w końcu podam argument, na który czekał.
        Zamknąłem oczy, wziąłem głęboki wdech, ale moje usta nie wypuściły żadnych słów. Byłem na siebie wściekły, bo naprawdę chciałem pójść z nim na "randkę".
- Nie mam nic... Żadnego, pieprzonego, argumentu - wyszeptałem, czując jak ledwo przechodzi mi to przez gardło. - Chciałem po prostu spędzić z tobą trochę więcej czasu, odwdzięczyć się za pomoc przy Harrym i za to, że mnie nie wykopałeś z domu nawet przy chwilowej nieobecności Susan. Wiem, że to cię nie przekona, ale uważam, że jak dasz mi tą jedną szansę, to możemy naprawdę miło spędzić czas. Nie będzie to randka, wiem o tym, ale ten jeden raz... Pozwól mi ciebie gdzieś zabrać, a obiecuję, że będzie fajnie - powiedziałem, samego siebie zaskakując. Jeśli się nie zgodzi... Trudno,  będzie mi szkoda, pewnie to będzie oznaczało, że nie mam u niego żadnych szans, ale zdjął obrączkę, choć wcale nie musiał. Ludzie mogli pomyśleć, że to mój ojciec, więc czemu to zrobił? Pytanie cisnęło mi się na usta, ale ich nie opuściło.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {04/11/23, 09:21 am}

This is my revenge - Page 5 Denver10
        Miał ochotę westchnąź głęboko.  Wodził oczami po lusterkach oraz Liamie, stukając leniwie palcem po kierownicy. Nie odpalił auta. Obawiał się, że odgłos silnika zagłuszy cichy głos Moore, a teraz bardzo wyczekiwał odpowiedzi, ciekaw co takiego wymyśli. Jednak... nie tego się spodziewał. Kątem oka zerknął na niego. Nic nie miał, a jednak niewidzialna nitka pociągnęła kącik ust Denvera do góy, bo nie myślał, że tak brzydkie słowo może brzmieć tak dobrze w czyiś ustach. Nie przerwał mu, wracając wzrokiem na przednie lusterko, w którym widział wracającą być może z kina parę uwięzioną w swoich objęciach. Przypominali mu jego razem z Susan z młodych lat, gdy byli świeżo upieczoną parą.
        - Brzmi to jak argument - wymamrotał, jakby sam siebie chciał tym przekonać i z przymkniętymi powiekami zapiął pasy. Nie rozumiał, dlaczego Liam tak bardzo chciał się odwdzięczyć. Miller nie widział w tym sensu. Zważywszy, iż od samego początku surowo traktował chłopaka. Nie miał powodu być dla niego miłym, a mało tego jasno dawał do zrozumienia, że chce się do niego dobrać. I zrobił to. Osiągnął swój cel. Małżeństwo, rodzinne ognisko zaczynało wygasać, obumierać. Powoli, lecz odczuwalnie, a Miller czuł jak wściekłość w nim buzuje. A mimo to nie potrafił wścieknąć się na swojego ucznia.
        - Spędzasz wystarczająco dużo czasu ze mną, nieuważasz? - spytał, wyjeżdżając z parkingu w stronę wyjazdu, a subtelna ciemność powoli znikała. - W domu i w szkole. Jeszcze pomyślą, że dostajesz ode mnie dodatkowe oceny za ładny uśmiech - wiedział jakie mogły krążyć plotki. Z pewnością dzieciaki wiedziały o tym gdzie mieszka Liam, a to nie pomagało. Plotki były nie do uniknięcia, a Denver nie potrzebował takich jak nauczyciel pieprzący ucznia. Nie, nie kiedy miał obrączkę na palcu, a on nadal chciał utrzymać w ryzach swoje małżeństwo. Dotąd zawsze wiedział co chciał, co powinien zrobić, ale odkąd ten potwór z rogami zjawił się w progu drzwi, Miller wiedział, że przyniesie ze sobą walizkę problemów.
        - A z Harrym... nic specjalnego nie zrobiłem - odszukał bilecik parkingowy i wsunął go do automatu, który otworzył szlaban. Wyjechał na główną drogę, zatrzymując zaraz na światłach. - Narobił wystarczająco szkód w swoim życiu - nie wiedział jak to ująć. Nie chciał przyznać się, że wolał darować Liamowi tego spaczenia, krzywdy jaką on sam otrzymał z rąk tego mężczyzny. Moore był zagubiony, rozchwiany emocjonalnie przez rozstanie z chłopakiem, jego synem, więc potrafił wiele zrozumieć. Właśnie dlatego oddał swoje ciało długowłosemu, aby mógłwrócić do siebie. Pokłądał w sobie wiarę, silnej skały, neizniszczalnej na czyjeś uroki,  a jednak pomylił się cholernie mocno. Mocniej niż mógł się tego spodziewać.
        - Kiedyś coś tobie powiedziałem - zaczął, ruszając z miejsca. - Więc droga wolna, nie złamię się, ale uważaj, bo jeszcze się zakochasz - uśmiechnął się zadziornie, ostrzej skręcając, aby pozbyć się palącego wzroku Liama na sobie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {07/11/23, 07:53 pm}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Pytanie, które padło od Denvera w żaden sposób mnie nie zdziwiło, choć było to bardziej stwierdzenie, którego mogłem się spodziewać. I miał rację. Spędzaliśmy dużo czasu ze sobą, nawet jeśli głównie byliśmy osobno, to nadal mieszkałem w jego domu oraz chodziłem na jego zajęcia, ale tutaj to raczej on się sam wpakował, biorąc zastępstwo za innego wykładowcę.
- Jakbym miał oceny za ładny uśmiech, to byłbym najlepszym studentem na uczelni - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Plotki były w tym przypadku najgorsze i zdecydowanie nie na rękę dla naszej dwójki. Mimo tego skoro i tak mieliśmy być poza miastem, to co mu szkodziło? Oczywiście, zawsze mógł spędzić ten czas na godzeniu się z żoną.
        Spojrzałem dość smutno na mężczyznę, zastanawiając się, jak mocno musiał wycierpieć  swoją znajomość z Harrym, tym bardziej że widziałem, jak trudny jest dla niego ten temat. Nadal się jednak zadawał z nim, co było dla mnie większym zaskoczeniem.
- Dla ciebie to może nic, ale dla mnie sporo... Możliwe, że uratowałeś moją psychikę i pewnie ochroniłeś mnie przed tym, że moje zdjęcia nie latają w internecie - powiedziałem. Denver tego nie widział, ale mimo wszystko zrobił wiele dobrego w tym kierunku. Pomógł mi, ochronił... Podziękowałem mu za to, ale można również zrobić coś więcej. Nie mówiłem blondynowi, że Harry czasami próbuje się ze mną skontaktować, przepraszając i mówiąc, że niczego tym razem nie spieprzy. Cóż, mężczyzna i tak mnie nie interesował. W końcu to na Denverze miałem się skupić, co sam zaproponował. Zaśmiałem się na jego słowa, ale po chwili zgubiłem uśmiech, kiedy mocniej skręcił, a ja o mało co nie przywaliłem głową w szybę.
- Denver! - krzyknąłem, podnosząc głowę do góry i patrząc na niego z nadętymi polikami. Westchnąłem krótko, zerkając na to, co dzieje się za szybą. - Nie tak łatwo mnie rozkochać, w końcu twój syn był moim pierwszym chłopakiem i nawet wtedy nie byłem do końca wobec niego ufny - powiedziałem. Może i zaczęliśmy wszystko od przyjaźni, a miłość pojawiła się coraz bardziej każdego dnia, ale czy kiedykolwiek mu całkowicie zaufałem? Nie. Zakochałem się w nim, pewnie nadal go kochałem, ale nie tak łatwo zdobył moje serce. Choć... Przy Denverze było inaczej. Czułem wiele emocji pozytywnych, jak i negatywnych, ale w niektórych momentach serce biło mocniej. Nie miałem pojęcia, czy to miłość, ale nawet jeśli, to musiałem temu zapobiec. Co nie zmienia faktu, że Denver już się złamał, pozwalając mi na zrobienie mu loda, jak i nasz ostatni seks. Gdyby tego nie chciał, to by tego nie zrobił, a jednak... Pozwolił na to.
        Dotarliśmy do domu, więc spojrzałem na Denvera i uśmiechnąłem się delikatnie.
- Jak wszystko zaplanuję to dam ci znać kiedy i gdzie - powiedziałem, odpinając się z pasów, po czym rozejrzałem się po garażu. Przed domem na pewno nie stały żadne moje walizki, tak samo w garażu, więc czułem wewnętrzny spokój. - Mam was zostawić samych? Mogę gdzieś pójść, jeśli chcecie porozmawiać na spokojnie, bez świadomości, że wszystko mogę słyszeć - dodałem, trzymając za klamkę i patrząc cały czas na blondyna. Najchętniej w ogóle bym nie dopuścił do takiej rozmowy, bo nie chciałem by się godzili, ale Denver tego nie uniknie, bo ja też nie mogę za każdym razem Susan tego utrudniać. - Na pewno też nie powiem o twoim braku obrączki, nie wiem co cię podkusiło, ale w sumie bez niej ci lepiej - uśmiechnąłem się niewinnie, zerkając na jego dłoń. Obrączka wróciła na swoje miejsce, co mnie nie zdziwiło, bo przecież Susan  by zauważyła, jakby ten nie było na palcu. A szkoda, bo to byłby kolejny powód do ich kłótni.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {10/11/23, 06:25 pm}

This is my revenge - Page 5 Denver10
        Denver zacisnął mocniej dłoń na kierownicy. Uratował, może on tego tak nie widział, ale nie miał zamiaru już spierać się z chłopakiem. Zamiast tego wytłumaczył to sobie w głowie na inny sposób. Stał się dla Liama tym, kim Susan dla blondyna. Uratowała go od Harrego.Historia zatoczyła koło, ale sam Miller nie był pewien, czy temat znajomego był skończony.
        Widząc minę Liama, skfęcił agresywnie, uśmeichając się pod nosem na realckję ucznia.
        - Mój syn musiał być dobry w te klocji, skoro nie widać po tobie, że nie masz dużego doświadczenia - parsknął ironicznie, bo jednak pamiętał sytuację z Moore i nie uważał, że był kiepski w te klocki. Wręcz posiadał niebezpieczny zmysł tego, co powinien zrobić i w jaki sposób. Zwłaszcza, gdy chodziło o obciąganie. Tak, zdecydowanie był w tym najlepszy, aż Denver skarcił się w głowie, gdy przygryzł wargę na samą myśl o tym.
         Gdy doejchali do domu, blondyn zaparkował tak jak zawsze, idealnie w przeciwieństwie do swojej żony.
         - Nie musisz się spieszyć, skoro to takie dla ciebie ważne - mruknął, gasząc silnik i wyciągająć kluczyki ze stacyjki.
         - Myślę, że lepiej będzie, jeśli przejdziesz się na godzinny spacer - przytaknął, bo sam nie był pewien jak to się skończy i gwałtownie zesztywniał, obserwując twarz Liama. Zastanawiał się, kiedy zauważył, skoro starał się być cholernie z tym dyskretny. Sam nie wiedział, czemu to robił, ale przypuszczał, że w ten sposób czuł się mniej winny "zdradzie" swojej ukochanej, z którą i tak miał teraz poważny problem. Oboje mieli problem, a ten problem chodził i mówił.
         - Nie wiem o czym mówisz - zmarszczył brwi, siląc się na uśmiech, co groteskowo wyglądało i wyszedł z auta, zamykając je oraz garaż. Odprowadził wzrokiem Liama do bramy, a sam wszedł do domu. Susan siedziała w salonie z wystygniętą już kawą oraz drugim kubkiem leżącym obok. Denver poczuł jak każdy mięsień napina się od poddenerwowania, a mimo to nie pokazywał tego po sobie. Nie chciał, nie mógł. Nie przed obliczem Susan.
         - Jak było u matki? - zagaił, okrążając stolik i usiadłw fotelu, zabierając swój kubek kawy. Spoglądał na drobną, skuloną posutrę zamyślonej kobiety. Kochał ją całym sercem i nie czuł niczego co mogło to zmienić, ale coś jeszcze się cisnęło do tego miejsca, ciasnego pokoiku, rozpychając się powoli niczym chwast ukryty pod liśćmi krzaka truskawek.
          - Nie tak źle. Odpoczęłam - brzmiała strasznie cicho. Miller ledwo potrafił usłyszeć ten niepewny siebie szept. Jak nie ta głośna, energiczna Susan.
         - Cieszę się, naprawdę. Wyglądałaś, jakbyś tego potrzebowała. Susan - upił łyk kawy i odstawił kubek, pochylając się do przodu, aby oprzeć ręce o kolana. - Naprawdę cię kocham, Susan - powiedział szczerze, świdrując ją wzrokiem, ale ona nie patrzyła. Bała się.
       - Wiem - przytaknęła, jakby chciała przekonać do czegoś samą siebie i przełknęła głośno ślinę. - Ale... ja chyba... nie wiem, nie mam pojęcia. Jestem... zagubiona - objęła się rękoma, a głos kobiety zaczął drżeć. - Myślałam, że to twoja wina, że mnei zaniedbujesz... a on... jest taki młody... ma coś w sobie... chciałam... oderwać się - przyznała, tym razem podnosząc wzrok na męża. Jej oczy całe zeszklone, uroniły pierwsze łży, a głos się złamał. Tak samo, jak serce Denvera w tym momencie. - P-prze...pra-szam... na-napraw...dę prze...praszam - załkała, a Miller nie wytrzymał rozkładając ręce, w które ona wpadła, ciskając głowę w jego pierś.
       - Jestem pamiętliwy, Susan, ale nie bez winy. Wybaczę tobię, bo jesteś moją żoną. Tym razem dam drugą szansę. Pierwszy raz w życiu dam drugą szansę, bo cię kocham, Susan.
      - Nie zmarnuję jej, przysięgam - powiedziała, pozwalając, aby wszystkie emocje wypłynęły razem z wodospadem łez.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {11/11/23, 09:59 pm}

This is my revenge - Page 5 Oie_6n10

        Cóż, to prawda, że wiele nauczyłem się od Michaela, ale czy wykorzystywałem teraz tą umiejętności przed Denverem? Zapewne trochę tak, ale zwyczajnie bardziej przestałem się przejmować krytyką innych, byłem taki, jaki chciałem być. Do tej pory musiałem udawać kogoś, kim wcale nie chciałem być, ale strach był większy oraz obawa przed tym, co powiedzą inni. Michael pokazał mi to nieco z innej strony, a Denver miał w sobie to coś, co mnie do niego przyciągało, choć jego charakter bywał wyjątkowo okropny.
- Godzinny spacer... Czyli mogłem nie wracać z tobą, bardziej by mi się to opłaciło - powiedziałem, lekko zawiedziony tym, że miałem się zmyć z domu. Na co była im potrzebna godzina? Jeśli się pogodzą to... Będą się pieprzyć? Seks na zgodę jest podobno dobry, ale kiedy o tym myślałem, coś zaczęło kuć mnie w sercu.
        Jak tylko Denver wszedł do środka, spojrzałem na ich dom, po czym na godzinę, aby wiedzieć o której mniej więcej wrócić. Byłem zły, nieco zazdrosny, bo nie chciałem by się pogodzili. Mogłem tam wejść, zniszczyć wszystko mówiąc o tym, co wydarzyło się kilka dni wcześniej oraz w hotelu, kiedy za bardzo zabalowaliśmy. Coś jednak mnie powstrzymywało i nie potrafiłem zrobić kroku do przodu by znaleźć się bliżej drzwi wejściowych.
- Cholera - mruknąłem pod nosem, odwracając się na pięcie. Bałem się, że jak wrócę do domu, to zastanę spakowane walizki i wtedy wszystko pójdzie się jebać, mój plan, moja cholerna zemsta.
- Liam Moore? - usłyszałem, więc podniosłem głowę znad telefonu, pociągając nosem, aby powstrzymać się od płaczu. Spojrzałem na dwóch chłopaków, którzy przyglądali mi się uważnie, po czym zerknęli do telefonu.
- Czego chcecie? Nie przypominam sobie bym was znał - powiedziałem wyraźnie zdezorientowany. Poczułem, jak jeden obejmuje mnie ramieniem, zaś drugi pochyla się w moim kierunku. Serce od razu przyśpieszyło, a ciało zadrżało ze strachu.
- Pójdziesz z nami grzecznie, prawda? W końcu nie chcemy robić afery na całe osiedle - powiedział z szerokim uśmiechem. Kątem oka spojrzałem na dom Millerów, ale zrezygnowałem z próby ucieczki. Nie miałem żadnych szans z kimś, kto był dużo wyższy i ogólnie większy. Poszedłem, nawet przez moment nie zastanawiając się nad tym co się wydarzy.
        Uderzyłem plecami o twardą ścianę budynku w jakieś pieprzonej uliczce. Złapałem się za brzuch, który bolał od uderzenia pięścią. Rozcięta warga i łuk brwiowy to było nic w porównaniu z bólem, który towarzyszył przy uderzeniu pięścią w brzuch.
- N-nadal mi nie powiedzieliście czego chcecie... N-nic nie zrobiłem - wyszeptałem, kiedy jeden z nich złapał za mój podbródek, aby przyjrzeć się uważnie śladom na twarzy.
- Po prostu usłyszeliśmy ze należy ci się niezły wpierdol, nie interesuje nas za co, a za ile - szeroki uśmiech nie schodził z twarzy chłopaka i kiedy miałem  coś powiedzieć, kolejne uderzenie padło na mój brzuch. Jęknąłem z bólu, osuwając się na ziemię, gdzie skuliłem się nieco. Oddech był nierówny i szybki, zaś strach całkowicie zaślepił mój umysł nie pozwalając na racjonalne myślenie. Nie miałem pojęcia kto im zlecił pobicie mnie, ale miałem tylko jedną osobę na języku.
- Pieprzony Michael - warknąłem, zagryzając dolną wargę do krwi, jakby było jej mało.
        Godzina. Tyle czasu miało mnie nie być w domu i choć chciałem wrócić równo z czasem, to cały obolały ledwo chodziłem. Można było powiedzieć, że szedłem, jak pijany, kołysząc się to na prawo, to na lewo, ale jakoś dotarłem do środka. Nie pukałem, nie zapowiedziałem, że wróciłem. Nie chciałem patrzeć na małżeństwo, nie chciałem słyszeć, jak to się pogodzili.
- Kurwa - wymsknęło mi się, kiedy telefon upadł mi na podłogę robiąc tylko większego hałasu.  Nie miałem pewności, że to Michael, ale nie miałem więcej wrogów... Harry nie był na tyle durny by wysyłać kogoś na mnie, a Susan? Mogła być na mnie zła, ale bez przesady, wątpiłem w to, że byłaby do tego zdolna. Tym bardziej, że widząc mnie ledwie idącego, wyglądała na zaskoczoną. Nie było po niej widać płaczu, ani tego, że się rozstali. - Pogodziliście się, jak dobrze - zaśmiałem się nieco nerwowo. Nie chciałem płakać, nie w tym miejscu, nie przed kobietą, której chciałem zniszczyć życie.  - Pójdę do siebie, nie przeszkadzajcie sobie - powiedziałem, kierując się na schody. Każdy stopień sprawiał mi ból, a z mojego  gardła uciekały syknięcia na zmianę z westchnięciami.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

This is my revenge - Page 5 Empty Re: This is my revenge {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach