Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
The MazeWczoraj o 10:16 pmNykx
Devil's Trill SonataWczoraj o 04:17 pmCalinda
incorrect loveWczoraj o 09:04 amYoshina
From today you're my toy18/05/24, 09:22 pmYoshina
This is my revenge18/05/24, 09:04 pmYoshina
The Arena of Hell18/05/24, 02:28 pmNoé
Where is my mind?17/05/24, 09:40 pmEeve
New Generation17/05/24, 03:01 pmLadyFlower
Charm Nook 16/05/24, 07:54 pmKass
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
No user

Go down
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Your personal death wish {21/09/22, 02:03 pm}

First topic message reminder :

Your personal
death wishes

# Tematyka w późniejszych postach może przybrać bardzo groteskowej tematyki wchodząc na ciężkie mentalnie oraz fizycznie tematy.  Pojawi się gwałt, porwania, krew, okaleczenia oraz inne... czynności, które mogę nie przypaść każdemu.#
__________________________
Kto by pomyślał, że mówienie czegoś na głos, w przypływie gniewu sprawi, że twój realny i zupełnie normalny świat stanie w płomieniach? XX powiedział o kilka słów za dużo, podczas chwilowego napadu gniewu, jak każdy inny człowiek, powiedział o kilka słów za dużo. Życzy śmierci komuś nie jest piękne, a każdy normalna osoba od razu, gdy przestanie się gniewać, postanowi przeprosić. I na tym powinno się skończyć, wraz z kłótnią i przeprosinami, sprawa jest zakończona. Słowa XX nie chciały w końcu fizycznie zrobić coś złego. Niestety, chłopak posiada stalkera. Osobę, która obserwując jego życia, postanowiła, że te wypowiedziane podczas chwili gniewu słowa, trzeba spełnić.
YY, wspomniany zabójca i stalker, zobaczył XX w telewizji kilka miesięcy temu i zafascynowany tym co zobaczył - skupił całe swoje życie prywatne na tym człowieku.  Włamywanie się do lokalu i instalowanie kamer, przeglądanie maili i telefonów, śledzenie każdego ruchu chłopaka. A to wszystko, niezauważony. Gdy więc w końcu, po raz pierwszy od dawna, XX pokazał mu nową stronę siebie, postanowił spełnić jego życzenie i z uśmiechem na ustach zabił człowieka. Czego następnego zażyczy sobie XX?

XX - M - nieszczęśliwie prześladowany chłopak
YY - M - "spełniający życzenia" stalker

Emme's Codes

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {02/04/23, 12:25 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

         Obecność blondyna zdecydowanie bardziej mnie stresowała, ale nie mogłem mu powiedzieć, żeby sobie poszedł. Co jak co, ale jak na razie to wolałem się w ogóle nie odzywać, aby sobie jeszcze bardziej nie zaszkodzić. Skupiając się jednak na myciu, nie zwracałem uwagi na mężczyznę, dlatego na jego głos wzdrygnąłem się, niepewnie zerkając w jego kierunku. Na szczęście nie odezwał się, bo zrobiłem coś nie tak, a tylko po to, aby zdjąć mi kajdanki z nadgarstków. Nie zamierzałem protestować, dlatego nie przejąłem się tym, kiedy złapał moje nadgarstki, uwalniają mnie z kajdanek. Skinąłem głową na jego słowa, lekko rozmasowując nadgarstki, aby wrócić do mycia siebie. Musiałem jednak jednocześnie uważnie słuchać blondyna, który wrócił na swoje miejsce, trzymając cały czas moje kajdanki. Przedstawił się, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Może i nie było to jego prawdziwe imię, ale przynajmniej wiedziałem, jak powinienem się do niego zwracać, choć szczerze mówiąc, wolałbym nie przekraczać granicy mojego wroga. Leo, to imię na pewno zostanie przeze mnie szybko zapamiętane. Bardziej jednak chciałem skupić się na zasadach, które zaczął recytować, przełączając się z języka hiszpańskiego na angielski. Dopóki wszystko rozumiałem, to nie obchodziło mnie, którego języka używa.
         Zasady mężczyzny wydawały się być proste i cóż, zamierzałem się ich trzymać. Zaskoczył mnie jednak fakt, że mnie głodzili. Może nie do końca, bo jednak jakąś porcję dostawałem, ale sam fakt, że oszczędzali na jedzeniu specjalnie... Nic dziwnego, że czułem się cały czas tak osłabiony. Nie widziałem siebie w lustrze, nie chciałem też zbytnio na siebie patrzeć, ale wystarczy, że w trakcie mycia czułem bardziej wystające kości, a to oznacza, że trochę mnie tutaj już trzymali. Spojrzałem w jego oczy, będąc do tego zmuszony i przełknąłem gulę w gardle, bo wiedziałem, że te kolejna słowa wcale nie będą pocieszające. I choć pierwsza część była dość dobra dla mnie samego, tak kolejne zdanie sprawiło, że przełknąłem gulę w gardle, a całe ciało zadrżało. Czyli to całe „włóczenie” może się dla mnie niedobrze skończyć. Czy chciałem ryzykować? Trochę tak, bo to szansa by znaleźć sposób na ucieczkę. Ciężko jest coś zrobić, kiedy nie zna się terenu. Jeśli ryzykując swoim tyłkiem, uda mi się stąd uciec... Przeżyję to jakoś i tak potraktowali mnie, jak jakąś szmatę, zabawiając się mną. Spuściłem wzrok, czując, że spokojny oddech od razu wraca, kiedy mężczyzna oddala się ode mnie. Nic dziwnego, że robiłem się spięty przy nim.
- Dobrze - powiedziałem, choć najchętniej uciekłbym stąd wykorzystując jego nieobecność. Jedyną przeszkodą były drzwi, które zapewne nadal były zamknięte. Oknami nie mogłem uciec, więc jedyna droga była zablokowana. Wbiłem wzrok w drzwi, które zamknęły się za blondynem, po czym dokończyłem się myć, spłukując również szampon ze swoich włosów. Zakręciłem wodę i sięgnąłem po ręcznik, aby wytrzeć nim swoją twarz, po czym włosy. Wyszedłem z wanny, by wytrzeć resztę ciała, po czym założyłem szlafrok, zawiązując dość ciasno pasek od niego. Zerknąłem na mokry ręcznik, po czym na ubrania. Nie widziałem żadnego kosza, do którego mogłem wrzucić brudny dres, a ręcznik zawiesiłem z powrotem przez brzeg wanny. Wolnym krokiem udałem się na toaletę, aby tam zaczekać na powrót  Leo.
         Do pomieszczenia ktoś wszedł, nie był to blondyn, ale już widziałem tą twarz nieraz. Przełknąłem gulę w gardle, cofając się nieco do tyłu, ale nie miałem gdzie uciec. Dlaczego przyszedł tutaj ktoś inny?
-I'm just here to check your ankle – powiedział, starając się zachować dystans. Zmarszczyłem brwi, nadal nie będąc do końca ufny, tym bardziej, że już wiedziałem, że nie mam co liczyć na jakieś chęci pomocy z ich sprawy. - It'll only take a moment.
- Do what you have to... - powiedziałem, zerkając w dół na swoją obolałą kostkę. Nie wydawała się być złamana. Zapewne to tylko nadwyrężenie, bo w końcu byłem ciągnięty po schodach, o czym wolałem zapomnieć. Wysunąłem nogę bardziej w stronę mężczyzny, kiedy ten przykucnął, aby dokładnie obejrzeć kostkę.
- Why are you doing this? - zapytałem, ale tak, jak się spodziewałem, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Nikt mi nic nie powie, chyba, że zrobi to sam Leo albo może za jego pozwoleniem ktoś otworzy gębę. Syknąłem, kiedy doktorek zaczął poruszać moją stopą.
-Don't take your foot away, it'll hurt less – polecił, jednakże jemu łatwo było mówić, bo to nie on był tutaj poszkodowany. Chciałem, jak najszybciej to zakończyć, by móc wrócić do łóżka, choć zapewne nie uda mi się zasnąć, kiedy blondyn będzie spał obok mnie. Zapewnił, że nie będzie pieprzył mnie w łóżku, ale... Nie mogłem ot tak zaufać jego zapewnieniom. Może tylko tak mówi, aby później wykorzystać odpowiedni moment? Wcale by mnie to nie zdziwiło.
- Is it broken? - zapytałem, ale mężczyzna zaprzeczył, więc poczułem ulgę. Wiedziałem, że nie będą mnie tutaj oszczędzać, nawet jakbym cały połamany chodził. Ze skręconą kostką jeszcze sobie poradzę, tym bardziej, że musiałem ogarnąć bałagan, który sam narobiłem. Miałem jednak nadzieję, że Leo nie będzie kazał mi tego już teraz robić. Raczej się nie sprzeciwię, ale no... Wolałem zrobić to dokładnie, nie czując cholernego zmęczenia.
         Po raz kolejny drzwi od łazienki się otworzyły, tym razem był to blondyn, który trzymał w dłoni ubrania.
-Fortunately, it's not a fracture, just a sprained ankle – zwrócił się tym razem do Leo. Może wcale ta nowina nie ucieszy mężczyznę? Kto wie, może jednak liczył na to, że to będzie złamanie.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {05/04/23, 09:07 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1

_____Nath był lekarzem. Doktorem. PhD. Nie jedynym w ich gronie, ale tym najbardziej medycznym. Za każdym razem, gdy Leo patrzył na nowe odkrycia swojego kolegi i faceta, który prawdopodobnie pieprzy jego przyrodnią siostrę, mógł tylko odetchnąć z ulgą, że coś go przy nich zatrzymało. Posiadanie zajebiście dobrego chirurga to nie coś co można znaleźć od ręki. Zwłaszcza takiego, który bierze sobie własną przysięgę Hipokratesa jako nonsens wmuszony na nim przez kraj i moralność. Na ustach informatora pojawił się mały uśmiech, gdy szedł po schodach do swojej sypialni. Przypomniał sobie jak zabawny jest fakt, że człowiek, który zaszył penisa w gardle ojcu Nicolasa, właśnie sprawdza czy przez przypadek nie złamał sobie nogi z całkiem sporą dozą grzeczności i lekarskiego fachu. Jak bardzo taka wiedza zmieniłaby zachowanie małego Hiszpana? Blondyn bardzo chętnie zobaczyłby to przedstawienie, ale nie teraz. Później. Może jak otworzy się na Nath’a, który jednak był spokojnym i rzeczowym członkiem grupy. Akurat on nie uderzy jego zabawki bez zgody pisemnej wysłanej 7 dni wcześniej.
_____Wyciągnął z szafki stertę ubrań, układając bieliznę, spodnie kolorowe spodnie dresowe i pasującą do tego bluzę. Bądźmy szczerzy, większość czasu spędzi w łóżku lub wyglądając uroczo dla jego oczu, nie zamierzał ubierać go w spódniczki, gdy nie miał konkretnej zabawy z tyłu głowy. To tylko marnowanie zabawnych reakcji. Na teraz to chciał mieć to wszystko za sobą i iść spać. Dorzucił do sterty rzeczy jeszcze czarne wysokie skarpetki, żeby nie chodził na boso po wiekowej drewnianej posadzce wartej więcej niż życie siostry Nicolasa. No i jeszcze potem mógł brudnymi nogami wskoczyć do łóżka. Ta myśl i wizja podnosiła lekko ciśnienie Leo, ale zrobił większy wdech i zszedł do łazienki, gdzie stając w drzwiach od razu dostał raport. Zaskoczony uniósł lekko brwi wpatrując się w scenę przed nim i spojrzenie Nath’a, który bardzo chciał mieć to za sobą.  
– Thanks for your consultation, doc. – zaśmiał się I podszedł bliżej. – You can go to your research.
– Very funny. – odpowiedział uprzednio klikając językiem. -  You need to let me out, you know that. Besides.. – wzrok brytyjczyka przejechał po całym Nicolasie, od głowy po stopę, na której się zatrzymał. – You don’t have a bandage here, right? This ankle need to be immobilized.
– Okay.
_____Leo westchnął i położył na kolanach Nico ubrania bez zbędnego uprzedzenia czy czułości. W tym czasie doktorek wyszedł z łazienki i stał już przy drzwiach czekając, aż wrota zostaną otworzone. Nie odezwał się więc słowem do swojej zabawki po prostu wracając do drzwi i otwierając je wypuścił Nath’a, ze znudzonym wyrazem twarzy. Wiedział, że przejdzie się do najbliższej łazienki i wyciągnie spod umywalki apteczkę. Nawet w takim wielkim domu, z ich dość morderczymi zapędami – leki i środki do zatamowania krwawienia są prawie wszędzie. Jedna z rzeczy, którą chciał wprowadzić Gregory jako udogodnienie i podwyższenie standardów bezpieczeństwa, bo każdy z nich potrafił zająć się raną postrzałową, ale potrzebował do tego rzeczy. Teraz? Były wszędzie.
_____Nie wrócił do Nicolasa, żeby go podglądać, jak się przebiera. Nie czuł potrzeby, wolał poczekać koło drzwi, wziąć od Nath’a bandaże i pójść spać. Tak też się stało. Chwilę później dobiegło pukanie, otworzył drzwi, przejął białe jałowe zawiniątko i zamknął drzwi. Wszedł do łazienki i widząc ubranego w miarę chłopaka w pierwszej chwili chce do niego rzucić bandaż, ale się powstrzymuje. Przed chwilą rzucił z całej siły butelką w małe ciałko przed nim. Jeśli teraz chociażby się zamachnął, czuł, że Hiszpan mógł zwyczajnie skulić się zamiast złapać co mu podaje. Westchnął z lekką irytacją i podszedł bliżej łapiąc za nadgarstek i wciskając na siłę biały bandaż.
– Załóż i przyjdź do łóżka. Zmarnowałem za dużo czasu. – puścił nadgarstek chłopaka. – Posprzątasz potem. Pamiętasz, że miałeś mi grzać łóżko?
_____Spytał z lekkim prychnięciem. Tak, miał lepszy humor, zdecydowanie. Głównie dlatego, że jego zabawka była czysta, trochę posiniaczona, ale to było mu obojętne. Nie złamał nic, nie zniszczył na stałe – można więc powiedzie, że szkoda pomijalna. Nie czekając co takiego zamierza zrobić Nicolas, wyszedł i skierował się po schodach na górę, gdzie patrząc na pościel i mając z tyłu głowy fakt, że leżał w tym ktoś zupełnie brudny – zdjął wszystkie poszewki składając je i kładąc na ziemi, aby później zabrać. Teraz, pozbył się swojego odzienia pozostawiając je na fotelu i łapiąc za piżamę, walnął się do łóżka w zimną pościel. Czy czekał aż jego zabawka pojawi się? Nie. Zmarnował już wystarczająco dużo na tym całym zdarzeniu więc zasnął, wiedząc, że zostanie obudzony o wyznaczonym czasie.
_____Tak też się stało. Otworzył oczy, wyłączył cichy sygnał, który rozbrzmiewał z zegarka w szafce nocnej. Wyciągnął go, wyłączył, wrzucił z powrotem na swoje miejsce i zamknął szafkę. Spojrzał w bok, gdzie na brzegu łóżka, prawie z niego spadając, spał Nicolas. Nie obudził się na dość nieznany mu cichy dźwięk, a Leo także nie zamierzał mu przeszkadzać. Robi to co do niego należało – grzeje mu pościel. Niepostrzeżenie opuścił ciepłą kołdrę i zszedł na dół kierując się prosto do swojego stanowiska, gdzie usiadł w fotelu, a koło biurka już czekała na niego kolejka klientów. Nieodebrane połączenia od ludzi, którzy pewnie potrzebowali jego pomocy ASAP, maile od innych zwyroli, którzy chcieliby kupić sobie człowieka. Zapoznał się, ze wszystkim co do niego chcieli, pogrążając się w pracy przez co nie zauważył, że w salonie zjawiła się Anna ze śniadaniem. Widząc jak bardzo skupiony jest Leo, podchodziła coraz bliżej i bliżej aż stanęła przed samym biurkiem z uśmiechem konstruując w głowie mały żarcik. Gdy jednak głowa blondyna odwraca się i spogląda na nią z pytającym spojrzeniem, musi pozbyć się planu.
– Przyniosłam śniadanie
– Widzę. – odpowiedział i widząc, jak ciemnowłosa ociąga się, żeby je zwyczajnie położyć, westchnął. – Słucham.
– Co z nim? – kiwnęła głową do góry, w kierunku sypialni Leo, gdzie powinien znajdować się chłopak. – Jak donosić mu jedzenie? Poprzednia zabawka dostawała tutaj, ale on jeszcze nie może wychodzić, prawda?
_____To pytanie trafiło do niego, w końcu Nicoś nie zasłużył w żadnym stopniu, żeby wyjść z jego sypialni. Właściwie to powinien go przykuć do kaloryfera i zostawić tak na kilka dni. Odsunął się od klawiatury, opierając ciężarem ciała w fotelu i obracając w stronę Anny z zamyślonej wyrazem twarzy. Niemka nie odzywała się, czekając aż dostanie odpowiedź.
– Zaniesiesz mu je. – powiedział z uśmiechem zaskakując także siebie. – Nie musisz z nim rozmawiać, zostawisz na drzwiami na podłodze i tyle.
– Czyli zwyczajnie położyć za drzwiami. Okay.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {10/04/23, 09:37 am}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

        Słuchałem ich rozmowy, wpatrując się cały czas w podłogę. Nie widziałem sensu, by się odzywać, tym bardziej, że teraz nie wiedziałem, jak mogę zostać potraktowany. Cóż, niektórzy nie lubią, kiedy im się wchodzi w zdanie lub odzywa nieproszony. Nie zamierzałem więc ryzykować tym, że na nowo wkurzę Leo. Złapałem z ubrania, które położył mi na kolanach i ucieszył mnie fakt, że był to nowy dres, a nie coś, czym można było podłogę wycierać. Odprowadziłem ich wzrokiem, patrząc jednocześnie, dlaczego lekarz sam nie mógł wyjść z pokoju. Drzwi musiał otworzyć sam blondyn, co nieco mnie zawiodło, bo ucieczka będzie wtedy trudniejsza. Zacząłem się ubierać, zdejmując wcześniej szlafrok, który odwiesiłem na swoje miejsce, aby nie zostawiać większego bałaganu. Bieliznę czy spodnie zakładałem nieco wolniej, aby nie nadwyrężać kostki, ale na szczęście całkowicie się ubrałem, zanim do łazienki wrócił Leo. Spojrzałem na jego dłoń, w której trzymał bandaż, aby po chwili mi go wręczyć. Wbiłem wzrok w zawiniątko, unikając tym sposobem spojrzenia blondyna. Skinąłem głową na jego pytanie w ramach odpowiedzi, choć i tak zapewne jej nie oczekiwał. Nie miałem wyboru, gdybym wybrał chociażby podłogę do spania, to zapewne tylko bym go wkurzył. Na dziś miałem już dość wrażeń.
        Z cichym stęknięciem oparłem stopę o brzeg wanny, aby było mi wygodniej zawiązać bandaż. Nie było to może idealne, ale wystarczająco stabilne, aby poprawić stan mojej kostki. Wychodząc z łazienki zgasiłem światło i wolnym krokiem udałem się schodami na górę. Nie chciałem się spieszyć, a teraz śmiało mogłem to zwalić na obolałą kostkę. Idąc na górę od razu przypominało mi się wszystko, co dosłownie przed chwilą przeżyłem. Zdawałem sobie sprawę z tego, że igram z ogniem, bo jednak cała ta banda psycholi miała więcej możliwości, niż ktoś taki, jak ja. Jestem tutaj obcy. Leo spał, a przynajmniej tak to wyglądało, kiedy byłem już na górze. Doszedłem do łóżka, wsuwając się pod kołdrę. Tym razem jednak nie czułem się na tyle pewnie, by zajmował połowę łóżka tylko dla siebie, więc spałem na samym brzegu, wtulając twarz w poduszkę. Zamknąłem oczy, licząc na spokojny sen, ale dość długo nie potrafiłem zasnąć, czując obecność Leo oraz przez obolałe ciało. Ostatecznie usnąłem, kuląc się na materacu.
        Otworzyłem oczy, będąc nie do końca wypoczętym, ale nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Obróciłem się na plecy, odwracając również głowę w kierunku, gdzie w nocy zastałem śpiącego blondyna. Nie było go, więc moje ciało automatycznie się rozluźniło, choć wiedziałem, że to dopiero początek dnia i wszystko może się wydarzyć. Od razu po wstaniu z łóżka, zaścieliłem go, aby mężczyzna nie miał się do czego doczepić. Wiedziałem, że czekało mnie sprzątanie, ale miałem chyba na to cały dzień? Ciężko było mi stwierdzić, kiedy nie wiedziałem nic. Zszedłem na dół, aby zacząć od łazienki, ale moją uwagę przykuła taca z jedzeniem, więc podszedłem do niej i wziąłem ze sobą. Nie poszedłem jednak z nią na górę, a pozostałem na kanapie, która znajdowała się naprzeciwko drzwi. Cóż, nie chciałem bardziej naruszać kostki, a chodzenie w tą i z powrotem wcale by mi nie pomogło. Śniadanie różniło się od tego, co wcześniej musiałem dostawać, ale o tym poinformował mnie Leo. Wcześniej nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogą specjalnie mnie głodzić, aby bardziej osłabić. Na pewno nie było powodu do radości, choć jedzenie było tak dobre, że delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Ostatnio jadłem coś równie dobrego, kiedy jeden z jego kolegów przyniósł mi obiad. Odłożyłem tacę, jak tylko zjadłem, ale nie zostawiłem na podłodze, a stoliczku, który miałem przed sobą. Ruszyłem do łazienki, gdzie umyłem ręce oraz twarz i rozejrzałem się po bałaganie, który wcale nie był taki duży. Blondyn przesadzał, jednakże nie zamierzałem się o to wykłócać. Wziąłem się do roboty, układając wszystko na swoje miejsce, a przynajmniej się starałem, bo jednak nie pamiętałem gdzie dokładnie co leżało. Odgarnąłem włosy, które lekko się kręciły, gdyż nie mogłem ich wyprostować, choć  zwyczajnie ułożyć. Miałem też wrażenie, że były nieco dłuższe, ale równie dobrze może być to moja wyobraźnia.  
- Gotowe - powiedziałem do siebie, rozglądając się po łazience, kiedy posprzątałem. Czy czułem się zadowolony z siebie? Ani trochę.
        Ruszyłem na górę, gdzie również musiałem posprzątać, ale wydawało mi się to prostsze. Czułem się nieco zmęczony, ale nie myślałem o odpoczynku, bo chciałem mieć to za sobą. No i również myślałem o tym, że Leo wróci tutaj i ponownie się wkurzy, że nie jest jeszcze posprzątane. Zacząłem od ubrań, a skończyłem na szafeczkach, które najszybciej ogarnąłem. Dopiero teraz miałem czas, by odpocząć, dlatego wziąłem pilota i włączyłem telewizor. Nie sądziłem, że będę miał co oglądać, ale stacji nie było wcale tak mało. Zostawiłem jednak sobie program, w którym parę osób gotowało. Chciałem, by po prostu cisza została zagłuszona przez telewizję, a nic ciekawego i tak nie leciało. Nie miałem ochoty słuchać wiadomości, choć może dowiedziałbym się czegoś więcej, ale... Bałem się. Nie miałem pojęcia czego, ale strasz pojawiał się, kiedy na dłużej zatrzymałem się na kanale informacyjnym. W końcu powiedziano mi, że jestem mordercą, co jeśli rzeczywiście ludzie tak myśleli?
        Usiadłem na dywanie, opierając się plecami o łóżko. Chciałem, choć na moment zapomnieć o wszystkim, ale nie mogłem stracić czujności, więc oglądając telewizję, jednocześnie nasłuchiwałem czy ktoś nie nadchodzi. Nie wiedziałem, czy mogę się spodziewać tutaj kogoś jeszcze, ale zapewne wszystko jest możliwe. Objąłem rękoma nogi, przyglądając się ludziom, którzy dobrze bawili się przy gotowaniu.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {13/04/23, 09:22 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1

_____Praca przy komputerze o dziwo nie ciągnęła mu się nie wiadomo jak długo. Wykonał coraz to kolejne zadania pamiętając z tyłu głowy, że przygotowują wszystkie składniki do kolejnego wielkiego skoku, chociaż tym razem na pewno nie pojawią się w gazetą i TV na całym świecie. Głównie za sprawą tego, że wszystko toczy się w świecie polityków. Kiedy więc wszystkie klocki zaczęły spadać na swoje miejsce, a on pozostał z czasem pod ręką zanim nadejdzie jego przerwa – przejrzał maile pozostawione mu przez niezautoryzowanych klientów. Tych, którzy przyszli do niego sami, bez zaproszenia, bez poprzednich koneksji do nikogo innego, o kim wiedział. Wśród mnóstwa nudnych zadań znalazł jedno, które mu się spodobało. Pewien młody haker z drugiego końca świata chciał znać sposób za idealne zabezpieczenie danych wojskowych. Kim byłby Leo, jak nie sobą, gdyby przepuścił coś takiego koło nosa? Znalazł więc swoje nowe zajęcie i osobę do konwersacji, aż wybiła jego godzina i uśmiechnięty odszedł do monitora. Wiedział, że Anna pozostawiła tacę za drzwiami i dopiero teraz pomyślał o tym, że nie wie co takiego robił większość dnia Nicolas. Kiedy go zostawił – spał. Na pewno powinien wstać i się czymś zająć, a w głębi serca miał nadzieję, że nie demolowaniem otoczenia lub podcinaniem sobie żył. Otworzył więc drzwi i usłyszał szmer telewizji, która mówiła coś o gotowaniu. Zamknął jedyną drogę ucieczki, a jego spojrzenie powędrowało do pustej tacy. ”Dobry chłopiec” przeszło mu przez głowę i skierował się do miejsca, gdzie powinien go znaleźć.
_____Wchodził spokojnie do góry, z lekkim uśmiechem na ustach. Stare schody były na tyle dobrze zbudowane, że nie skrzypiały pod nogami, nie informując o jego obecności. Zdradzało go jednak coś innego – ciche pomrukiwanie, jakby śpiewał coś pod nosem. Trudno było odgadnąć jednak co takiego to faktycznie było. W końcu pokonał klatkę schodową i spojrzał na leżącego Nicolasa. Przystanął na moment i rozejrzał się po sypialni. Jego rzeczy zostały mniej lub bardziej poodkładane na miejsce, co znowu, bardzo go cieszyło. Pominął więc fakt, że telewizor przed chwilą grał, bo słyszał go, gdy wszedł na korytarz na dole. Rozumiał, że jego zabawka boi się co takiego zamierza zrobić. Jest niczym porzucony szczeniak, który boi się nowego właściciela. Mając taki obraz w głowie, nie zamierzał się niepotrzebnie gniewać. Dostanie i tak, to co chce. Siada na materacu koło nóg Hiszpana i łapie za kostkę mocnym uściskiem, ale nie zgniata jej, a delikatnie gładzi bandaż.
– Wiem, że nie śpisz. – powiedział z uśmiechem wpatrując się w kostkę. Wiedział, że nie śpi po ruchu ciała. Jego oddech nie był regularny i spokojny, a zachowywał się niczym dziecko udające przed rodzicem. – Siadaj. Mam dobry humor.
_____Nie musiał długo czekać na reakcję. Nie rozumiał co działo się w głowie Nicolasa, ale teraz średnio chciał się dowiadywać co za scenariusze tam tworzył. Może był potworem o głowie smoka, a może zwyczajnie próbował zabrać mu połowę jego piękna. Dzisiaj miał być miły, ale to nie znaczyło, że zabrał dłoń, kiedy ten usiadł czy syknął lekko z bólu. Leo nie przejmował się, że może naruszyć i pogorszyć skręconą kostkę. Lubił wyraz dwukolorowych oczy, kiedy przemykała przez nich nuta bólu, strachu czy rozpaczy. Jego stawy? To nie miało znaczenia.
– Czy coś się stało?
_____Wyszło z ust jego zabawki, przez co przypomniał sobie co za niesamowity układ dzisiaj wpadł w jego dłonie. Kto by nie chciał mieć tajnych danych wojskowych, które znalazły się u niego przez przypadek? Nie mógł jednak zdradzać tajemnic narodowych komuś kto jeszcze nie zasłużył, a Nicolas jedynie nie sprowadził na siebie kolejnych kar. Wtedy też wpadł na pomysł jak uczci swój dzisiejszy sukces.
– Tak, coś bardzo dobrego. - puści go i wstał z łóżka. Nie podróżował jednak nigdzie daleko, a zwyczajnie wtopił dalej jasne spojrzenie w Hiszpana. – Jesteś wstanie chodzić, czy mam cię nieść?
– Mogę chodzić sam, ale... Gdzie mam iść?
_____To było dobre pytanie. Z jednej strony mógłby go zabrać na dwór, ale czuł, że nie miał wystarczająco dobrego humoru i wiele cierpliwości, aby nie zmusić go do czołgania się ze zniszczonymi kolanami w połowie spaceru po ogrodzie. Mógł jednak pokazać mu dwa inne miejsca. Uśmiechnął się tylko prostując plecy, poprawiając barki do tyłu, jakby patrzał z góry na siedzącego jeszcze chłopaka przed nim, ale odwrócił głowę w bok i spojrzał przez okno na zewnątrz. Pogoda była dobra, ale powoli robił się zmrok. To już nie był środek lata, drzewa zmieniały kolor. Nie mógł zabrać go do basenu. Pozostała więc zabawa w innej wodzie.
– Mam dobry humor. - pomilczał przez chwilę zastanawiając się jak ująć słownie swoje pomysły, aby nie zdradzić wszystkiego od razu Nicolasowi, a jednak przedstawić w jego języku. - Zobaczysz, gdzie pracuje i może spotkasz jeszcze kogoś albo idziemy sprawdzić jak dokładnie posprzątałeś łazienkę.
_____Co kryło się dokładnie za tymi pomysłami? To za chwile miało wyjść na świat zewnętrzny. Wystarczyło, że ktoś podejmie decyzję, niestety, okazało się, że ciemnowłosy nie potrafił poradzić sobie z tym zadaniem w ciągu kilku sekund. Wstał z łóżka i zaczął się zastanawiać, więc Leo podszedł do niego, bo jednak nie chciał czekać, nie musiał zresztą. Jego zabawka, jego dom, jego zasady. Złapał dość czule od tyłu, przyciągając do siebie. I chociaż dotyk czy zachowanie było miłe, pełne czułości to nie można było tego wyczuć w samej twarzy blondyna. Cały czas miał swój uśmiech na twarzy, lecz znaczenie za nim się lekko zmieniło. Wręcz w powietrzu można było wyczuć, jak zmienia się jego nastawienie, ucieka cierpliwość.
- Pośpiesz się, bo sam podejmę decyzję. - powiedział szeptając do ucha. - Wtedy na pewno zaproszę kogoś do zabawy.
_____Tak, to była groźba. Fio na pewno pomógłby mu w zabawie z Nico. Tak samo każdy inny na terenie tego domu. Niezależnie czy zrobiłby to z pełną chęcią uczestnictwa czy z połowicznym zaangażowaniem. To nie byłby pierwszy raz, kiedy wejdzie z hukiem do Wolfa do warsztatu proszą o dodatkowego penisa do pracy, bo ktoś musi zamknął pewien otwór. I chyba ta groźba była skuteczna, bo Nicolas bardzo szybko podjął decyzję niepewnym głosem.
– M –możemy sprawdzić łazienkę
– Haha. – zaśmiał się i puścił go ze swoich ramion. – W takim razie chodź. – obszedł wątłe i niższe ciało, kierując się do klatki schodowej. Wszedł na pierwszy stopień po czym odwrócił się i spojrzał na Nicolasa, który cały czas nie wiedział co faktycznie wybrał – Mam nadzieję, że się nie boisz się wisieć w powietrzu.
_____Następnie odwrócił się zadowolony z siebie, mając już wizję zabawy, która trafi w jego ręce za chwilę, pognał podskakując po stopniach do łazienki, gdzie zaraz po otworzeniu drzwi rozejrzał się. Szukał błędów, szukał jakiegoś niedociągnięcia pracy, nic jednak nie rzucało mu się bardzo w oczu. Mógł zawsze coś podrzucić, ale czy miał ochotę bawić się potem w karanie za to? Kliknął językiem i westchnął zakładając ręce na piersi. Do jego oczu dotarły źle poukładane produkty do kąpieli. W tym opakowanie, którym rzucił wczoraj. Cóż. Miał właśnie powód, żeby zagrać w grę. To przywróciło mu lekkie zadowolenie. Odwraca się, gdy słyszy, że w drzwiach pojawił się Nico witając go z uśmiechem i podchodzi kładąc swoje dłonie na ramionach niższego chłopaka.
– There is something standing in wrong place. – obchodzi go I łapiąc od tyłu, przesuwając lekko w stronę wbudowanego prysznica zaraz po prawej stronie od drzwi. – Come on, tell me, we need to know what is wrong to have a nice shower together, right?
_____Leo widział po nim, że rozgląda się, szukając winowajcy, który pokrzyżował mu plany. Cóż. Informator nie odsprzeda zbyt łatwo tej wiedzy. Dawała mu to za dużo satysfakcji, poza tym, mówił, że będzie wisiał i nie zamierzał tego zmieniać. Chociaż będzie to trochę inne wiszenie niż pętlą na szyję i podduszenie. Kto miałby coś takiego we własnej łazience? Lubi życie.
– I have no idea, I cleaned everything thoroughly
– Oh. Bu bu! – wydał z siebie dźwięk udając złą odpowiedź z teleturnieju. – Niepoprawna odpowiedź. – złapał za szczękę Nicolasa i przechylił do tyłu z lekko sadystycznym uśmiechem na twarzy. – Nie martw się. We will use it as a lubricant in a minute.
_____W kilka kroków wstawił Nicolasa pod prysznic z uśmiechem i rzucił, żeby zdjął ciuchy zanim włączy prysznic. Nie potrzebowali kolejnych mokrych szmat, tak jak wczoraj. Sam obrócił się i podszedł do źle ustawionego szamponu biorąc go do ręki i pokazując co takiego nie znajdowało się na nie swoim miejscu. Po czym chwycił też za żel pod prysznic stojący obok.
– So, we will wash and fuck a little bit.
_____Przyznał się do wszystkiego co ma w planie. Z jednej strony był zainteresowany jak zareaguje Nicolas. Gdyby zaczął się rzucać lub uciekać… gdzie miałby się schować? Jeśli tylko zrobiłby mu krzywdę, niczym niepotrzebny nikomu pies dostałby kulkę w łeb. W pewien sposób Leo nie chciał do tego dopuścić, bo jednak patrząc na niego oczy miały mieć jakiś wyraz. Ostatecznie zadowoli się parą w słoiku, ale to była ostateczność. Zwłaszcza gdy masz całość przed sobą. Postawił produkty w pustym uchwycie sięgając na głowę Hiszpana po czym odwrócił się i zaczął zdejmować z siebie swój garnitur odkładając złożone idealnie ciuchy na jedną górkę na blacie koło umywalek. Ciało Leo nie było pokryte bliznami od początku do końca czy tatuażami, ale miało kilka dziwnych znaków, które ciężko było określić na pierwszy rzut oka. Niczym stara rana po strzale albo miejsce, gdzie został uderzony batem. Kto jednak podniósłby na niego rękę? Odwrócił się do Nicolasa widząc jak nieudolnie wykonuje swoją rolę w pozbywaniu się ciuchów i westchnął z wyczuwalną irytacją, lecz nie pomógł mu od razu. Wcześniej wyciągnął dwa ręczniki i przerzucił je przez pobliską toaletę, żeby były bardziej pod ręką, gdy skończą.
_____Teraz, stojąc przed Nico, złapał za materiał, który próbował zdjąć z siebie pomagając mu przy tym. Wiedział, że nie operuje idealnie swoim ciałem przez kostkę. Czy zamierzał być miły i kochany? Może dzisiaj, jak wszystko pójdzie po jego myśli. Ostatnio wziął go od tyłu trochę z przymusu. Dzisiaj zamierzał to zrobić trochę spokojniej. Na razie jednak poradził sobie w zawrotnym tempie z resztą ciuchów swojej zabawki i wprowadził go pod prysznic odkręcając wodę i ustawiając ją na ciepłą, lecz nie wrzątek. Nie byli kobietami, aby doprowadzać się z biegu do oparzeń trzeciego stopnia. Chwycił za gąbkę i zmoczył ją, po czym nałożyć żelu i spienił. Nicolas znajdował się między nim, a ścianą więc nie miał żadnej drogi ucieczki, kiedy zaczął go dokładnie myć. Podnosząc rękę do góry, czy obracając, aby zająć się plecami. Gdy jednak z nimi skończył. Gąbka opadła na ziemię, a on łapiąc jedną dłonią kark Nicolasa, zmusił go, żeby się pochylił, drugą łapiąc za nieszczęsny szampon i otwierając go, aby wylać płyn na skórę pośladków. Odstawił butelkę na miejsce, zamykając ją i rzucił wyraźnie zadowolony w głosie.
– Teraz czas na drugi punkt.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {18/04/23, 01:38 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

        Odkąd Leo pojawił się na górze, wiedziałem, że to nie może wróżyć nic dobrego. Choć sam mężczyzna był w dobrym humorze, to ja nie potrafiłem powiedzieć tego o sobie. Czułem się niekomfortowo w jego obecności, choć rzeczywiście w nocy nie próbował niczego w moim kierunku. Nawet nie wiedziałem kiedy się obudził, ale to nie miało aktualnie znaczenia, kiedy dotarło do mnie, że nie jestem sam. Wyłączyłem telewizor od razu, układając się na łóżku w takiej pozycji, jakbym spał, ponieważ chciałem by zwyczajnie mnie zignorował. To jednak nie podziałało na niego i szczerze mówiąc zastanawiałem się, czy rzeczywiście to miało jakikolwiek sens. Na pewno słyszał jakieś ruchy czy po prostu telewizor, kiedy wchodził na górę. Udawanie śpiącego... Nie miało żadnego sensu, gdyż wystarczyło, by złapał za moją kostkę, a ja już syknąłem z bólu, dając znać, że nie śpię. Podniosłem się do siadu, patrząc na mężczyznę, który rzeczywiście wyglądał, jakby miał dobry humor.
- Czy coś się stało?  - zapytałem, choć wcale nie chciałem wiedzieć, co wprawiło go w tak pozytywne emocje. Jednakże, w jakimś celu pojawił się tutaj i miał do mnie interes. Nie musiał mnie budzić, jeśli chciał poleżeć czy zwyczajnie zająć się czymś innym. Trochę martwiło mnie to, co aktualnie siedziało w jego głowie, ale co mogłem zrobić? Odpowiedź od mężczyzny dostałem w miarę szybko, jednakże nie było to nic sensownego, a pytanie jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Czego ten psychol ode mnie chciał?
- Mogę chodzić sam, ale... Gdzie mam iść? - zapytałem. Pamiętam, że mówił coś o tym, że wypuści mnie poza ten obszar, ale czy ja tego chciałem? Musiałbym się martwić o swój tyłek i pewnie nie tylko, obserwować teren, a jak ktoś by się do mnie dobrał, to zapewne dostałbym po twarzy, gdybym się stawiał. Chciałem, jak najdłużej to odwlekać, dlatego miałem nadzieję, że to chodziło o coś innego.
        Słowa blondyna jednak potwierdziły mnie w przekonaniu, że mam stąd wyjść, choć dał mi dodatkowy wybór. Łazienka. Mniej lub bardziej bezpieczne miejsce. Bo choć Leo powiedział, że nie będzie pieprzył mnie w łóżku, to jednak nie mówił nic o innych miejscach. Przełknąłem gulę w gardle, podnosząc się z miejsca, aby przemyśleć wszystkie plusy i minusy. I choć tych pierwszych było mało, tak jednak tych drugich dużo więcej. Musiałem jednak za długo o tym myśleć, gdyż Leo objął mnie w pasie, szepcząc do ucha. Jego oddech sprawił, że zadrżałem, ale przynajmniej wiedziałem co powiedzieć.
- M-możemy sprawdzić łazienkę - powiedziałem, choć nadal nie wiedziałem co mnie czeka. Idąc za Leo, wbijałem wzrok w jego plecy, jednakże szybko go spuściłem, doznając szoku przez słowa. - Wisieć? - powiedziałem cicho, na tyle, że Leo prawdopodobnie mnie nie usłyszał. Znów spojrzałem na jego plecy i zacząłem się zastanawiać co by się stało, gdybym zepchnął go z tych schodów. Miałem to na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło się trochę ruszyć, wyciągnąć ręce i pchnąć go do przodu. Co  mnie hamowało? Nie byłem taki, jak oni. Nie byłbym w stanie nikogo zabić czy pozbawić zdrowia, choć zdarzało mi się wdawać w bójki, ale to głównie ja źle z tego wychodziłem. Wiele razy mi powtarzano, że jestem za dobry i teraz mogłem śmiało uznać to za cholerną wadę.
        Zatrzymałem się w drzwiach do łazienki, będąc przekonanym, że wszystko znalazło się na swoim miejscu, choć jednocześnie w mojej głowie pojawiła się dziwna myśl, że coś pominąłem. Sprawdzałem jednak dwa razy, to niemożliwe, bym coś przeoczył, a jeśli? Spojrzałem na Leo, który położył dłoń na moim ramieniu, mówiąc o tym, że coś stoi w złym miejscu. Weszliśmy głębiej do pokoju, a ja zacząłem rozglądać się po całej łazience. Nic jednak nie dostrzegałem. Robił ze mnie debila, a może sam coś przestawił, aby mnie tylko ukarać? Łazienka była naprawdę w idealnym stanie. Każdy produkt stał na swoim miejscu, a ja coraz bardziej zaczynałem panikować.
- I have no idea, I cleaned everything thoroughly - wyjaśniłem, ale Leo miał inne zdanie. Skrzywiłem się, kiedy złapał mnie za szczękę zmuszając do odchylenia głowy. Nie zdążyłem nawet zareagować na jego słowa, bo zaraz zostałem pchnięty pod prysznic, więc podparłem się o ścianę, aby nie upaść. Odwróciłem głowę, chcąc na niego spojrzeć i jeszcze raz przeanalizować co właśnie powiedział. Lubrykant. Chciałem użyć tego czegoś do... Ja pierdole. Ręce zaczęły mi drzeć, a w oczach pojawiły się łzy. Zagryzłem dolną wargę, chcąc stąd uciec, ale gdzie? Gdyby nawet mi się udało, nie miałem gdzie się ukryć. Leo znał to miejsce za dobrze, nie miałbym dużego pola do popisu. Spojrzałem na szampon, który trzymał w ręku i miałem takie rozczarowanie. Mogłem się bronić tym, że nie wiedziałem gdzie wcześniej stał, bo rzucił nim we mnie, ale... Kogo to obchodziło? Zacisnąłem palce, wbijając paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni. Pieprzony Leo.
        Zacząłem się rozbierać, jednakże robiłem to powoli, chcąc jak najdłużej przeczekać z tym, co mnie czeka. Mój wzrok jednak zatrzymał się na plecach blondyna. Ramiona, szyja, plecy... Moje oczy badały każdy skrawek jego ciała, który został odkryty, nawet pośladki czy nogi. Ciało miał naprawdę niezłe, tak samo twarz, ale wszystko psuło jego charakter, gdyby nie to, to pewnie robiłbym wszystko, co by mi powiedział. No, może też i sytuacja wcale nie pomagała. Nie mogłem jednak powiedzieć, że takie widoki mi się nie podobały. Podobały i to cholernie. Czułem, że się rumienię i chciałem się tego pozbyć, ale wtedy odwrócił się w moją stronę i mój wzrok zszedł niżej, na penisa mężczyzny. Wtedy, jak mnie odurzyli to nie miałem zbytnio żadnych widoków poza penisem przed twarz jednego z nich. Zdziwiło mnie to, że pomógł mi się rozebrać, nic nie mówiąc, ale to nie oznaczało, że byłem spokojniejszy. Mogły to być zwykłe pozory, która lada chwila zostaną zastąpione czymś okropnym. Skupiłem się jednak na dłoniach Leo, jedną trzymał gąbkę, a ja w tym czasie nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Było to dziwne, aż za bardzo, ale nie odezwałem się ani słowa, kiedy robiłem to, co było potrzebne podczas mycia. Problem był jednak w tym, że na początku staliśmy twarzą do siebie. Czułem na sobie jego oddech, nawet jeśli woda mi to nieco utrudniała. Naprawdę coraz bardziej miałem ochotę uciec stąd, zostawiając go samego w szoku, choć czy byłby tym zaskoczony? Wątpliwa sprawa.
        Odwróciłem się do niego plecami, które dość szybko skończył myć. Oparłem dłonie o ścianę, starając się nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Wydawało się to dziwnie przyjemne, a nie powinno. Wszystko jednak prysło w chwili, kiedy złapał za mój kark. Czyli teraz był czas na drugą część? Cholera. Po chwili poczułem, jak płyn zostaje wylany na moją skórę, co wywołało u mnie dreszcz. Nie był on zimny, ani nic, ale jednak było tego więcej, niż trochę.
- Nie chcę... - wyszeptałem, czując, że się trzęsę. Wiedziałem, że moje błagania nic nie dadzą. Sam wybrałem i znów musiałem ponieść konsekwencje tego. Zamknąłem oczy, pochylając się bardziej do przodu. Im szybciej zacznie, tym szybciej skończymy, a przynajmniej chciałem w to wierzyć. Wolałem jednak to, nic bycie pieprzonym przez prawie wszystkich, a kto wie, kogo bym spotkał, jakbym stąd wyszedł. Ile ich tak naprawdę było? Teraz nie miało to znaczenia, ponieważ za mną był Leo i tak naprawdę nie wiedziałem w jaki sposób mnie potraktuje. Mam wrażenie, że po nim mogę wszystkiego się spodziewać.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {20/04/23, 10:17 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1

_____To nie był pierwszy raz. Leo doskonale wiedział, że ma dobre ciało, że podoba się zarówno kobietą jak i mężczyznom. Był lwem z piękną grzywą, ale paskudnym charakterem i samoświadomość była pierwszym krokiem do poprawy i samodoskonalenia, tylko po co? Lepiej być chujem, robić to co chcesz, dostawać na co masz ochotę. Teraz – był to tyłek jego zabawki, który znajdował się przed nim. Po reakcjach, które otrzymywał wiedział, że podoba mu się to co widzi, to co robił do tej pory. Był jednak w pełni świadomy i jak podniecało go to, że słuchał się grzecznie poleceń nie robiąc za dużo szumu, problemów, tak czekał, kiedy przyjdą słowa, co by nie był chętny na resztę przedstawienia. Zwłaszcza kiedy wylał już płyn na jędrne pośladki czekające na jego interwencje, pozostawienie czerwonych śladów po sobie, może wypalenie symbolu? „Własność Leo”. Na myśl o tym prychnął rozbawiony w sercu, bo brzmiało to jak świetny pomysł, ale na kiedy indziej. Zwłaszcza gdyby jeszcze wraz z pogrzewaczem przy tyłku pieprzył jego usta spuszczając się głęboko w gardle.
– Kitty, you don’t have a choice – odpowiedział zbierając palcami rozlany szampon i traktując go niczym lubrykant zaczął krążył na około otworu, na którego rozluźnieniu mu zależało. – Lubisz trochę bólu?
_____Spytał, chociaż czy zamierzał faktycznie wykorzystać tą informację? Może kiedyś… Teraz wiedział doskonale co zamierza zrobić, niezależnie od odpowiedzi. Wsunął w końcu paliczek do środka, bawiąc się samym wejściem i mięśniem, który bardzo silnie pokazywał, że nie zamierza ustępować. Jego rozbawienie rozbrzmiało po pomieszczeniu połowicznie ukryte przez lejącą się wodę, która uderzała o ich ciała. Po kilkunastu ruchach czując mniejsze lub większe rozluźnienie ze strony Nicolasa, zaczął poruszać palcami głębiej, starając się znaleźć jego prostatę, a gdy w końcu, przez obserwację mniejszego chłopaka, znalazł ją – wyciągnął jednym zgrabnym ruchem dłoń i złapał go za talię wkładając sterczącego i gotowego do akcji kompana między pośladkami, ocierając się ruchami, jakby starał się nawilżyć samego członka w ten sposób, zgarniając resztki szamponu, które jeszcze nie spłukała woda. W końcu, puścił kark Nicolasa i trzymając obie dłonie na jego biodrach, zaczął powoli wsuwać się do środka.
– Fuck. – wycedził przez zęby. – Wiem, że nikt dawno cię nie pieprzył, ale nie jesteś zbyt głodny?
_____Zaśmiał się czując jak ciało Hiszpana wręcz nie chce go puścić, kiedy bawił się czubkiem swojego penisa wchodząc i wychodząc płytkimi ruchami, spacerując coraz głębiej i głębiej, lecz nie wchodząc do końca, nie uderzając w miejsca, które uprzednio zbadał palcami wydobywać z gardła Nicolasa dźwięki aprobaty. Niestety, Leo znał się na robieniu komuś dobrze. Lubił spacerować ze swoimi zabawkami po krawędzi przyjemności bólu, rozkładając doznania na kawałki i składając później człowiek na nowo. Zdolnego brać więcej i więcej co oferował. Czy to ból czy jego mieszanina z przyjemnością. Gdy poczuł, że jego zabawka rozpoczęła samej poszukiwania czegoś więcej poruszając biodrami, zabrał dłoń i uderzył go w pośladek, pozostawiając czerwony ślad jednocześnie czując jak zacisnął się na nim przy okazji mięśniami mówiąc, aby wchodził dalej, mocniej. Jakby mógł odmówić takiemu zaproszeniu? Jednym, silnym ruchem zanurzył się w całości swoimi akcesoriami idealnie masując prostatę, która do tej pory była tylko drażniona chwilowymi doznaniami, jakby ktoś rzucał jej zaproszenia.
_____Jęk, który towarzyszył temu czynowi sprawił, że na ustach Leo pojawił się uśmiech zadowolenia, zwłaszcza gdy tak przyjemny dźwięk uderzył o jego skórę powodując falę gorąca. Rozpoczął więc poruszanie się wykonując mocne pchnięcia i leniwy powrót ocierając się, zapewniając doznania i pomruki z gardła Nicolasa. Musiał mu pokazać, że nie każdy raz będzie wypełniony bólem, a go podnieca dźwięk, który opuszcza gardło jego zabawki. Pochylił się łapiąc jego dłonie pod swoje.
– Come on, pleasure yourself – powiedział pomrukiem i po czym złożył pocałunek i zaczął pogryzać szyję łapiąc za dłoń poprowadził ją do członka, kierując ruchami Nicolasa poruszał dłonią do góry i na dół po całej długości przyrodzenia. – Dojdź, kiedy pieprzę cię od tyłu.
_____Odezwał się i przyśpieszył ruch wkradając się mocniej i intensywniej do wnętrza chłopaka przy okazji pozostawiając coraz mocniejsze znaki swojej własności na jego skórze. Ugryzienia pokazujące jego uzębienie, różowe malinki, podgryzienia. Z każdym ruchem zbliżając swoja zabawkę i siebie do szczytu. W końcu udało mu się dosięgnąć orgazmu kończąc głębokim ruchem w środku, a na jego palcach poczuł spermę, która wypłynęła z główki trzymanego mocno penisa. Puścił go i wysunął się odsuwając o krok, aby obejrzeć swoje dzieło, zabawkę z uniesionym do góry tyłkiem, zgiętymi kolanami oraz spermą wypływającą powoli z zaczerwienionego od znęcania się, dziurki. Podobał mu się ten widok. Zwłaszcza z lekko widocznym odciskiem swojej dłoni na skórze Nicolasa. Złapał go za ramiona, aby wyprostować i obrócić przodem do siebie. Następnie złapał go i podniósł opierając o ścianę i założył jego nogi o swoją talię.
– Obiecałem ci wiszenie.
_____Wyszczerzył się i wsunął penisa do środka patrząc w dwukolorowe oczy przed nim. Wiedział, że jest teraz wrażliwy zaraz po tym jak doszedł, ale właśnie tego chciał. Ból i przyjemność w jednym. Zamiast skupiać się na przygwożdżonym miedzy ścianą, a jego ciałem, skupił się na szyi. Z tyłu, na plecach zostawił już swoje ugryzienia oraz malinki. Teraz był czas powtórzyć to z przodu, aby nosząc T-Shirty każdy widział, że świetnie się bawił. Chociaż czy ktoś będzie tak tutaj patrzył na Nicolasa? To nie było istotne. Przez obecność własnej spermy oraz wcześniejsze nawilżenia, ruchy Leo nie były sztywne czy niesamowicie delikatne, lecz cały czas się ograniczał. Mocno osuwając ciemnowłosego na członka, żeby wyraźnie go poczuł, w całości, do pełna. Tak głęboko jak tylko się dało, a następnie unosił lekko wyczerpane ciało, powtarzając ruch ponownie, a grawitacja pomagała faktycznie pozwalając na bycie coraz intensywniej we wnętrzu Hiszpana.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {23/04/23, 06:26 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

        Oddychałem nieco ciężej, a moje ciało drżało ze stresu, jaki mi towarzyszył od samego początku. Miałem wrażenie, że im spokojniejszy jest Leo, tym gorzej na tym później wyjdę. Przełknąłem gulę w gardle, starając uspokoić szybsze bicie serca. Na sam głos mężczyzny się wzdrygnąłem, delikatnie marszcząc brwi. Kitty? Nikt tak wcześniej do mnie nie mówił, ale... Podobało mi się to, co było jeszcze dziwniejsze. Zamknąłem oczy, aby wyrzucić do obrzydliwe uczucie z siebie, ponieważ nie powinienem spokojnie na to reagować.
- N-nie... Nie lubię - skłamałem, drżąc, kiedy jego palec krążył wokół dziurki. Jeśli liczył, że powiem mu prawdę to był w błędzie, co jak co, ale na moimi miejscu nikt by się nie przyznał, że odrobina bólu może być podniecająca. Później byłoby to wykorzystane przeciwko mnie. Spiąłem mięśnie, czując jak palcem wkrada się do środka oraz zaczynając nimi poruszać. Zagryzłem dolną wargę, nie chcąc wydać z siebie żadnego dźwięku, który mógłby mnie zdradzić. Mimo tego, że nie chciałem go dopuścić do siebie, to im dłużej poruszał palcami, tym bardziej się rozluźniałem. Oparłem głowę o ścianę, by mieć jeszcze większe podparcie, kiedy nogi drżały z każdym ruchem, a kiedy trafił w prostatę z mojego gardła wydobył się jęk, który rozniósł się po całej łazience. Czułem, że moja twarz robi się czerwona i choć nie widziałem, jak wygląda tego Leo, to na pewno czuł satysfakcję, że powoli się poddaję przyjemności. Nie chciałem tego, ale moje ciało powoli przestawało mnie słuchać, bo w końcu jak miałoby nie reagować na dawaną przyjemność?
        Palce Leo w końcu mnie opuściły, ale wiedziałem, że to nie koniec i po chwili mogłem się przekonać co je zastąpi. Zacisnąłem usta, czując wyraźnie penisa mężczyzny, którym ocierał się o moje pośladki. Poczułem jednak ulgę, kiedy puścił mój kark, ale po chwili znów cały się spiąłem, jak tylko próbował we mnie wejść. Wygiąłem lekko plecy, co sprawiło, że wypiąłem się bardziej w jego stronę, a palce zacisnąłem, czując, że nie dam rady.
- Przestań... - wyszeptałem, czując obrzydzenie takimi tekstami. Nie byłem jakimś seksoholikiem by brakowało mi seksu, ale też nie mogłem powiedzieć, że nie jest mi przyjemnie, gdyż zdradzało mnie ciało oraz dźwięki, które powoli zaczęły wychodzić z moich ust, odbijając się echem, choć woda lekko je zagłuszała. Choć bardzo chciałem, to nie mogłem dłużej się hamować, samemu poruszając biodrami, by zachęcić Leo do wejścia głębiej. Powoli zaczynałem czuć do siebie obrzydzenie, że tak po prostu oddaję się w jego ręce i pozwalam mu na to wszystko.
- Ach! - krzyknąłem, kiedy dłonią uderzył w mój mokry pośladek. Ból był zmieszany z przyjemnością, a to oznaczało, że jestem wystarczająco podniecony, by ta mieszkanka się sprawdziła. Zagryzłem dolną wargę, wydobywając z siebie kolejne jęki, kiedy wszedł całkowicie we mnie. Zadrżałem z przyjemności, jednocześnie wzdychając, jakby wszystko ze mnie uleciało. Nie miałem jednak chwili na wytchnienie, ponieważ Leo zaczął od razu się poruszać, dając mi więcej doznań, niż mogłem się spodziewać. Nie powstrzymywałem jęków, które chętnie wychodziły z mojego gardła. Momentami nogi się pode mną uginały, które powoli były, jak z galaretki, ale cudem utrzymywałem równowagę.
        Spojrzałem na nasze dłonie, które razem znalazły się na moim sterczącym penisie, zaciskając na nim pewniej palce i dając się poprowadzić Leo. Ból zmieszany z przyjemnością, jest ciekawym doznaniem, które lubiłem czuć, czy to teraz czy w moich poprzednich związkach. Leo wydawał się dzisiaj być mniej brutalny, choć nadal coś z tego zostało, kiedy wykonywał mocne pchnięcia, a jego zęby wgryzały się w moją skórę, zostawiając zapewne ślady, które nie znikną po jednej nocy. Czułem jednak z tego przyjemność, wydając z siebie pomruki na zmianę z jękami. Nie tylko to było powodem moich dźwięków, ale również dłoń sunąca po penisie w górę i dół oraz członek Leo, który przyśpieszył tylko swoje ruchy, uderzając w prostatę. Czułem, że lada moment i dojdę i wcale się nie myliłem, gdyż oboje skończyliśmy w tym samym momencie. Poczułem, jak sperma uderza o moją dłoń, zaś nasienie blondyna dostaje się do środka. Od tych jęków zaschło mi w gardle, które lekko drapało. Podparłem się rękoma o ścianę, mając wrażenie, że zaraz znajdę się na podłodze. Odwróciłem lekko głowę, aby zobaczyć Leo, ale miałem tak zamglony wzrok, że ledwie go widziałem.
- Huh? - Wydusiłem z siebie, kiedy obrócił mnie do siebie.
        Miałem nadzieję, że zrobimy to raz i będzie po sprawie, ale Leo miał inne plany, a ja nie miałem na to energii. Kostka też o sobie przypominała, ale ból szybko zniknął, kiedy zostałem zmuszony do objęcia nogami talię blondyna, a moje dłonie znalazły się swobodnie na jego ramionach. Teraz wyraźnie mogłem widzieć twarz Leo i przez myśl mi przeszło, że jest jeszcze seksowniejszy niż zwykle. Może to przez wodę, a może przez spojrzenie, jakim na mnie patrzył. Odchyliłem głowę do tyłu, uważając by się nie uderzyć, kiedy wszedł ponownie we mnie. Dopiero co doszedł, więc byłem wrażliwy w środku, więc czułem wszystko nieco mocniej. Objąłem rękoma mocniej jego szyję, przyciągając go jeszcze bardziej do siebie, a palce wsunąłem w jego mokre włosy, zaciskając się na nich delikatnie.
- J-jesteś za głęboko - powiedziałem nieco niewyraźnie przez jęki, które również wychodziły z mojego gardła. Pozostawiłem głowę odchyloną, aby dać mu lepszy dostęp do swojej szyi, która powoli zaczęła boleć przez ugryzienia, którymi mnie obdarowywał.  To jednak nie sprawiło, że mój penis był w stanie spoczynku, gdyż czułem, jak powoli się pobudza, choć nawet nie był tam drażniony. Przerażało mnie to, że w tak łatwy sposób Leo jest w stanie mnie podniecić, chociaż to może być wina tego, że nadal jestem młody i moje ciało nieco szybciej reaguje na takie rzeczy, skupiając się na przyjemnych doznaniach.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {30/04/23, 02:58 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1

_____Skończyć po jednym razie? Nie, Leo podziękuje, ale nie. Nigdy nie wiesz czy to przypadkowe posłuszne zachowanie Nicolasa się utrzyma czy nie. Poza tym – zaczynać i kończyć tak szybko? Nie leżało w gestii blondyna. Był fanem posiadania jak największej ilości przyjemności i zabawy w życiu. Chociaż pewnie powinien gdzieś być dopisek, że także kosztem innych. W tym wypadku, kosztem swojej nowej zabawki. Może nie pozwolił na odpoczynek po pierwszym razie od razu przechodząc do kolejnego, aby właśnie zaspokoić swoje potrzeby kosztem jego? Cóż, Leo lubił trenować psy z Anną, a człowiekowi, nawet jeśli miał większe zwoje, można było wmówić komendy podświadomie. Nauczyć zachowania, które prowadzi do nieprzyjemnych skutków i komplementować poprawne, te, których chcesz więcej.
– Chce być jeszcze głębiej.
_____Zaśmiał się lekko łapiąc oddech, bo nawet jeśli niedożywiony, to trzymał i operował ciężarem ciała Hiszpana. Pomagał sobie tym, że obejmował go w pasie, kafelki na ścianie pozwalały na mały poślizg i tak dalej. Dużo czynników grało w taki sposób, żeby cała akcje przebiegała sprawnie. Nawet grawitacja zmuszająca Nicolasa, żeby schodził niżej biorąc całego członka do swojego wnętrza, które zaciskało się, pulsując na nim. Informując, że podoba mu się to, nawet jeśli usta mówią coś innego. Zatopiony zębami po raz kolejny w oliwkowej skórze pozwala mu dotykać swoich włosów, czując dotykający go członek Hiszpana, na nowo budzący się do akcji, chociaż jego właściciel już dawno ją dostaje. Miło jednak, że postanowił dołączyć, chociaż Leo nie zamierza się teraz z nim bawić. Jego dłonie spoczywając bowiem na ciele Nicolasa, trzymając i upewniając się, że czuje go najgłębiej jak się tylko da, wykonując silne, stanowcze ruchy w dół i do góry. Przestał bawić się w jakieś powolnego ruchy, czując, że jest blisko, a mając jeszcze Nicosia, który musiał dojść razem z nim. Szczęśliwie, to nie tak, co by tylko Leo doświadczał teraz czegoś przyjemnego. Dźwięki zadowolenia, jęki i pomruki docierające do jego uszu jasno informowały go, że nie jest sam. Pomijając już samo ciało, jasno informujące o tym jak mu dobrze. Gdy w końcu dochodzą, Leo łapie zmęczoną zabawkę w swoje ramiona i wyciąga penisa, który dokończył dzieła będąc głęboko, wraz z własną spermą, która szukała wyjścia, spływając za sprawą grawitacji w dół. Opuścił nogi ciemnowłosego na ziemię, ale widząc jak się zachowuje, zaśmiał się lekko.
– Kitty, you did great today – powiedział przytrzymując zmęczone ciało Nicolasa. Jego kolana odmówiły posłuszeństwa i jakoś im się nie dziwił. – Bierz przyjemność, którą ci daje, bo kiedy przyjdzie ból, właśnie do niej będziesz chciał wracać.
_____Wyszeptał po czym zszedł z nim przy piersi niżej, na podłogę, zakładać głowę wyczerpane i odpływającego ciemnowłosego, samemu skupiając się na wydostaniu spermy z wnętrza, gdzie przed chwilą ją sam wcisnął. Mógł nawet powiedzieć, że dość głęboko. Jedną dłonią zjeżdżał coraz niżej gładząc plecy, czując pod paliczkami swoje własne ugryzienia i ślady. Zmierzał w miłym dotyku jednak do wymęczonego tyłka młodszego chłopaka, żeby pozbyć się z jego wnętrza swojego DNA. Nie mógł go zabrać do łóżka, nagiego i ze spermą, która pewnie będzie chciała wypłynąć… i za brudzi mu pościel. Pomimo faktu, że chodziło o jego wydzieliny – nie czuł się z tym komfortowo. Nawet jeśli zlizanie jej z czyjejś skóry nie było problemem. Oparł głowę chłopaka wyżej o jego barki, aby wygodnie zająć się zaczerwienionym miejsce, które przed chwilą głodnie pożerała jego penisa. Włożył dwa palce delikatnie do środka otwierając go i pozwalając, aby wypłynęło, co zostawił.
_____Gdy pozbył się tego problemu, odłożył Nicolasa opartego o ściankę i zajął się sobą. Spłukać wszystko z siebie, włącznie ze spermą i potem, a potem zrobił to samo dla wyczerpanej zabawki. Leo nawet nie wiedział, czy kontaktuje do końca czy może już śpi lub zemdlał. Obojętnie, oddychał, to się liczy. Resztę można odłożyć na później. Wyłączył wodę, ubrał się i z ręcznikiem w dłoniach wytarł zabawkę oglądając z zadowoleniem swoją kolekcję znaków, ugryzień, czerwonych i sinych śladów. Czy ubrał go? Nah, po co. Zarzucił szlafrok i przerzucając niczym worek ziemniaków przez bark zabrał do góry, aby położyć w łóżku, w pościeli. Spojrzał na zegarek, aby sprawdzić godzinę i widząc, ile czasu minęło westchnął.
– Dobranoc. – wyszeptał głaszcząc Nicolasa po głowie. – Zobaczymy się za kilka godzin.
_____Wyszedł ze swojej części z małym uśmiechem na twarzy. Usiadł na swoim stanowisku, włączając wszystkie ekrany i odpalając skrzynkę pocztową, która już dawno informowała go, że no… potrzebowałabym sprawdzenia. To nie tak, że wszystkie te wiadomości były zleceniami dla niego. Aż tyle ludzie nie miało kontaktu do niego no i – pilne sprawy były wykonywane przez telefon. Za pośrednictwem mnóstwa przekaźników, aby zgubić system, rozmowę, wszystko co się dało, w tym FBI czy inne gówno. Nigdy nie wiesz kto słucha, szukając haka, drugiej strony. Jakby przez przypadek wpadli przy tym na niego – pewnie by ich zajebał, bo jednak lubił miejsce, w którym się teraz znajdowali. Mogli nazwać je domem. Jak na zawołanie, telefon zadzwonił. Numer zapisany, znany, więc Leo tylko prychnął pod nosem czytając imię i odebrał przewracając oczami, opierając się ciężko w fotelu.
– Mam nadzieje, że to coś zabawnego, bo inaczej popsujesz mi tylko humor.
– Haha, mi też dobrze cię słyszeć. – odezwał się ochrypły kobiecy głos w słuchawce. – Dzwonię za sprawą. Mam pewnego człowieka, którego muszę namierzyć. Zabrał mi coś.
– Zwiał ci sprzed nosa? – wyprostował się i sięgnął po myszkę, kładąc komórkę na głośnomówiącym przed nim. – Dawno temu? Jak wygląda?
_____Fakt, że ktoś potrafił uciec przed tą kobietą, oznaczał, że albo miał niesamowite szczęście, albo był przygotowany na to co go czeka. W tym lub w tym wypadku, Leo był zainteresowany. Mniej tym co zostało zabrane. Dostając informacje o człowieku, spisał je sobie ładnie w programie kilkoma kliknięciami myszki i widząc co takiego wyskoczyło mu z bazy danych, spytał o imię i nazwisko, które o dziwo… dostał.
– W takim razie mam wszystko. Chcesz go żywego, martwego czy sam przedmiot? - spytał na koniec, bo nie mieli co rozmawiać o cenie. Oboje wiedzieli, że zależy od tego jak szybko i sprawnie im pójdzie. Jak facet będzie robił problemy to na pewno będą żądać więcej. Słysząc długą pauzę w słuchawce, spytał ponownie – Więc?
– Chcę go żywego, ale nie obchodzi mnie w jakim stanie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {07/05/23, 07:16 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

        Słowa mężczyzny docierały do mnie, choć szybko wyrzucałem je z głowy. Skupiłem się na przyjemności, która prawie całkowicie niwelowała myśl o bólu, który nadal mi towarzyszył. Głównie było to spowodowane zębami blondyna, który boleśnie wbijał się w moją skórę zapewne pozostawiając ślad swojego uzębienia. Jęki bez problemów wydostawały się z moich ust, czasami zamieniając się w krzyk, kiedy Leo był za głęboko. Palce słabiej zaciskałem na jego włosach, czując jak coraz bardziej czuję zmęczenie. Ruchy mężczyzny szybko mnie jednak wybudzały z chęci snu, obejmując go mocniej, aby tylko nie zlecieć boleśnie na kafelki. W końcu nadal nie ufałem blondynowi i kto wie co mu zaraz przyjdzie do głowy.
- Szybciej - wyjęczałem do jego ucha, łaskocząc je swoim ciepłym oddechem. Choć miałem mieszane uczucia, to nie mogłem powiedzieć, że nie jest mi przyjemnie. Jest i to cholernie, więc zwyczajnie swoim zachowaniem dawałem satysfakcję temu psycholowi.  
        W końcu oboje dochodzimy, ja na nasze brzuchu, zaś Leo skończył we mnie. Spojrzałem zamglonym wzrokiem na mężczyznę, szybko jednak mój wzrok skupił się na moich nogach, które odmawiały mi posłuszeństwa. Mocniej chwyciłem się ramiona Leo, zaciskając usta na jego śmiech. Pochwała... A zarazem ostrzeżenie, które po chwili wyszło z jego ust. Naprawdę nie wiedziałem, czego mogę się po nim spodziewać. Może nadal był dość bolesny, bo jednak czułem, jak całe moje ciało mnie boli, a ugryzienia nieprzyjemnie pieką, to jednak wydawał się inny, niż do tej pory. Mimo tego wszystkiego, nie czułem bym miał zmienić o nim zdanie. Mruknąłem coś pod nosem, chyba nawet nieistotnego, bo sam dobrze nie wiem, co chciałem powiedzieć. Brakowało mi na pewno siły i najchętniej znalazłbym się w łóżku, otulony ciepłą kołdrą. Teraz jednak powstrzymywałem się, by nie odsunąć od siebie mężczyzny, ale nawet gdybym próbował, to nie udało by mi się. Ciche jęki znów zaczęły wychodzić z moich ust, kiedy próbował pozbyć się swojej spermy ze mnie, na co się również skrzywiłem. Dzielnie to jednak zniosłem, momentami zaciskając palce na ramieniu mężczyzny, aż mnie puścił, zostawiając samego na podłodze. Oparłem się plecami o ścianę i zamknąłem oczy, które były rażone przez oświetlenie. Nie wiedziałem czy to woda, czy może rzeczywiście z kącika oka spłynęła jakaś łza. Miałem to gdzieś, również to, jak dłonie Leo znów znalazły się na moim ciele. Nawet nie otworzyłem oczu, by zobaczyć co robi, nie miało to dla mnie teraz znaczenia. Zbyt wyczerpany i niemal niezdolny do żadnego ruchu, w jakiś sposób dotarłem do sypialni, lądując na miękkim materacu pod ciepłą kołdrą. Skuliłem się, zasypiając od razu, nie słuchając już tego, co blondyn do mnie mówi. Chciałem spać i choć ugryzienia nieco o sobie przypominały, to nawet to nie sprawiło, że się chociaż raz wybudziłem.
        Otworzyłem lekko podpuchnięte oczy od razu przecierając je dłonią. Przekręciłem się na plecy, wydając z siebie bolesne syknięcie i choć próbowałem podnieść się do siadu, to ciało nadal odmawiało mi posłuszeństwa. Westchnąłem, wpatrując się w sufit.
- C-cholera... - mruknąłem do siebie, po czym zacisnąłem usta i zakryłem dłońmi oczy. Dobrze pamiętałem co wydarzyło się wcześniej. Może koniec był dla mnie mniej wyraźny, ale sam fakt, że podobało mi się to, delikatnie zaczynało mnie przerażać. Leo nie był moim pierwszym, miałem chłopaków i to normalne, że uprawiałem z nimi seks, ale blondyn w porównaniu z nimi był o wiele lepszy. Może to doświadczenie, może wielkość penisa miało tu sporo do znaczenia, nie wiedziałem... Potrzebowałem o tym jednak szybko zapomnieć, gdyż nadal nienawidziłem Leo i to co robił, było po prostu okrutne. Z ciężkim bólem podniosłem się do siadu, dłońmi dotykając swojej szyi, karku czy ramion. Nie musiałem sprawdzać reszty ciała, bo wystarczyło mi, że w tych niektórych miejscach czułem, jak głęboko zatopiły się jego zęby.
- Pieprzony kanibal - albo wampir. Dokończyła sobie w myślach, po czym podniosłem się z łóżka, stawiając nogi na podłodze. Zachwiałem się, więc podparłem się rękoma o ścianę, aby całkowicie nie stracić równowagi. Rozejrzałem się po pokoju, zauważając, że nigdzie nie ma Leo. Zostawił mnie tutaj samego? A może przespałem tyle, że już musiał iść do swoich zajęć?
        Potrzebowałem się jednak w coś ubrać, bo nie chciałem świecić gołym tyłkiem, ale nie byłem przekonany, że w tym stanie uda mi się zejść spokojnie po schodach, aby zabrać swoje rzeczy. Nie dość, że bolała mnie kostka, to również tyłek, a nogi momentami miałem, jak galaretki, więc schodzenie po schodach prędzej lub później skończyłoby się jakimś kolejnym wypadkiem. Wystarczy mi ich, jak na razie. Podszedłem do szafy, gdzie Leo musiał mieć jakieś ubrania, więc zacząłem w niej szperać w poszukiwaniu czegoś znośnego, nie zastanawiając się czy mi  coś za to zrobi, czy nie. Mógł zabrać ubrania ze sobą. Wyciągnąłem koszulkę, zwykłą, białą oraz na krótki rękawek, co od razu na siebie włożyłem. Była lekko za duża, ale machnąłem na to ręką, szukając czegoś, co mogłem założyć na dół. Bielizna mężczyzny odpadła, bo jednak nasza budowa ciał była zupełnie inna i nie oszukujmy się, ale zakładanie bielizny po kimś obcym? Nie ma opcji.  Wyciągnąłem spodnie dresowe, które założyłem na swój tyłek i omiotłem spojrzeniem ubrania, aby mieć pewność, że nadal idealnie są ułożone.
        Wróciłem ma łóżko, zgarniając pilota od TV i zabrałem również poduszki, aby nie kłaść na nich stóp, kiedy brzuchem leżałem na materacu, głową tam, gdzie powinny znajdować się nogi. Nie wyobrażałem sobie leżeć teraz na plecach, a jednak nie było sensu schodzić na dół, bo poza łazienką, to nie miałem co tam robić. Włączyłem telewizor zatrzymując się od razu na jakiś programie. Musiałem się czymś po prostu zająć, a nie miałem większego wyboru. Zejść na dół i zapukać do ostatecznych drzwi? Nawet nie miałem pojęcia czy ktoś za nimi będzie.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {12/05/23, 09:42 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1

_____Z zadowolonym uśmiechem na ustach siedział i pisał coś na klawiaturze nie zwracając uwagi na podchodzącego coraz bliżej Fio, który wyraźnie poddenerwowany faktem, że nie wyjechał do Berlina z innymi – nie miał co ze sobą zrobić. Do tej pory siedział w komórce przeglądając coś, ale coraz częściej przyglądał się Leo, aż w końcu nie wytrzymał… W końcu miał pomysł jak spędzić ten czas. Gdy swoim powolnym krokiem, niczym skradający się kot, podszedł na wysokość kilku kroków od blondyna, ten nagle odwrócił głowę w jego stronę niczym maszyna szybko skanując Norwega od dołu do góry, jakby coś takiego miało mu powiedzieć co siedziało w środku, co za pomysł przynosił. Westchnął ciężko i podniósł dłonie z klawiatury w geście kapitulacji.
– Zarobiłem już dzisiaj swoje, słucham. – oparł się wygodnie w fotelu. – Mam dla ciebie cztery godziny. Wystarczy?
– Tak! – Fio od razu uśmiechnął się zadowolony od ucha do ucha. Czuł, że Leo jest w dobrym humorze. – Chcę pobawić się z twoją zabawką.
– Hm? – uniósł brwi do góry lekko, będąc zaskoczonym taką propozycją. Miał bowiem pewne wątpliwość co do zachowania Nicosia. – Wczoraj się z nim bawiłem więc raczej nie powinno być problemu, ale zakładam, że musisz go tutaj przyprowadzić.
Fio kiwnął głową i wskazał dłonią na drzwi i Leo wstał przewracając oczami. Nigdy nie odmówi zabawy, zwłaszcza takiej co planuje Norweg, ale trochę zastanawiał się jak zamierzają to rozegrać. Podszedł więc do drzwi i mając pewien plan – odwrócił się na pięcie z uśmiechem od ucha do ucha.
– Zanim wejdziemy, ustalmy plan. – światło zniknęło z jego oczu. – Zróbmy małe przedstawienie.
_____Po szybkim przedstawieniu scenariuszy, który pojawił się w głowie Leo, oczy Fio rozświetliły się chętne do czegoś takiego. Nie spotykali czegoś tak interesującego rzadko i widać informator zamierzał pobawić się w coś o wiele ciekawszego niż zwykłe odstąpienie dziury znudzonemu koledze po fachu. Chociaż ten byłby spokojnie zadowolony z takiego obrotu sprawy. Otworzyli drzwi, zza których dobiegł dźwięk telewizora, co szybko wyłapali o języku, w którym ktoś rozmawiał. Nie potrzebowali nawet momentu, aby wiedzieć, że Nicolas nie miał gości. Gdy ktoś mógł się tutaj dostać omijając ich wszystkich to na pewno nie rozmawiałby z porwanym Hiszpanem, a celował w nich ze snajperki. Przewrażliwiony Fio z daleka by to wyczuł, że coś mu się nie zgadza. Jeden z nich więc wszedł głębiej, a drzwi się zamknęły, dając wyraźny dźwięk, na który zareagowało ciało u góry. Może to strach, może ekscytacja na przyjście gościa i towarzystwo? Na pewno nie spodziewał się zobaczyć na szczycie schodów Fio, ubranego w jeansy i w luźny T-shirt. Zwykle przychodził do niego w czarnym ubraniu, które wyglądało jak coś wyciągnięte od milicji. W dłoni miał kajdanki oraz coś na wzór opaski na oczy. Z wywołującym ciarki na plecach uśmiechu podszedł do Nicolasa bez słowa i zamachnął się uderzając niczym profesjonalny bokser w bok głowy, aby go zdezorientować. Nath kiedyś tłumaczył mu jak to działało, ale nie słuchał. Pewnie Leo znał odpowiedź. Złapał padające chłopaka za ramię i zapiął jego dłonie w metalowe kajdanki, a później zakrył jego oczy chustą, po czym przerzucił przez ramię. Nie mogli się bawić w łóżku Leo. Fio doskonale o tym wiedział. Rozumiał zasady, których nie wolno łapać stąd nie zamierzał próbować. Były miejsca święte na tym świecie, łóżko tego szwajcarskiego blondyna było jednym z nich. Mężczyzna zniósł go na dół i uderzeniem pięści w drzwi spowodował, że się otworzyły.
- Hvor tar vi ham? – spytał lekko zadowolony, że chłopak jeszcze się nie szarpał cały czas dochodząc do siebie po uderzeniu. - Verksted?
_____Leo nie odpowiedział, aby nie zdradzać swojej obecności tylko kiwając głową na nie i kiwając dłonią, żeby szedł za nim. Miał już miejsce, w którym Nicolas pokaże, jak sobie radzi z zadaniem. Branie go do warsztatu nie było dobrą opcją. Mieli tam broń, ostre narzędzia, dużo, ale to dużo przedmiotów mogących wyrządzić komuś krzywdę. I pewnie normalnie to nie byłby problem, gdyby nie fakt, że Nicolas cały czas był nieobliczalny. Przeszli przez cały obrzedni pokój balowy, skręcili w lewo przed łazienkami, minęli składkę schodową na wskroś i przechodząc pod kolejnym łukiem oraz kolumnami, otworzyli drzwi to małej biblioteki, która stała wręcz nieużywana. Całość pomieszczenia była na kształt litery „V”, lecz posiadającej kąt prosty w sobie. Na obu kątach stały regały, a widok w oknach wskazywał na wielki ogród, po którym pewnie w przyszłości Nico będzie spacerował. Fio rzucił ciało na blado niebieskawą sofę znajdującą się tuż pod oknem. Leo w tym czasie splótł dłonie chłopaka i czerwonym materiałem podciągnął go do góry, przerzucając i plącząc go przez karnisz. Teraz, z rękoma do góry, zmuszony, aby stać na kolanach na niskiej kanapie – znajdował się w pozycji, w jakiej chcieli go mieć, a cały czas, gdyby bardzo im się nie podobało, to mogli go obrócić tyłkiem w swoją stronę.  Skąd się wziął ten materiał? Był to koc
– Does he still need those handcuffs? – zaśmiał się lekko Leo zamykając drzwi i zasłaniając okna. Nie chciał dać Hiszpanowi za dużo informacji. - Take the blindfold off, let’s have our fun.
– Sure – rzucił cicho łapiąc i zrywając opaskę z oczy Nicolasa, który miał przed sobą ich dwójkę, lecz zanim zdążył coś powiedzieć więcej Fio pochylił się stając na wysokość dwukolorowych oczu skanujący otoczenie. – Do you want to suck me off or do you prefer to offer you ass?
– I will take the other side – uśmiechnął się Leo łapiąc za kark Fio i zmuszając go, aby się wyprostował, a gdy to zrobił, dłonią zjechał na policzek ciemnowłose głaszcząc go lekko. – You know, i don’t like to wait for your choices.
– Let’s just count down.
– To what? – prychnął i przesunął palcem po ustach Nicolasa. – But sure, three seconds, or you will have us both in your ass.
_____Leo nie miał pojęcia czy są wstanie zmieścić się tam oboje od tak, ale od czego jest próbowanie, prawda? Trochę więcej śliny, trochę spermy lub krwi, a wszystko się zmieści. Poza tym im pasowały obie opcje. Zarówno wziąć go od tyłu w dwóch, czy wypełnić usta Hiszpana penisem jednego, gdy drugi zajmie się nim od tyłu, posuwając zmuszając, aby coraz głębiej wsuwał sobie członka do gardła.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {17/05/23, 06:27 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

        Oglądanie telewizji wcale nie sprawiało mi żadnej frajdy, głosy dochodzące z urządzenia jedynie zagłuszały ciszę panującą w pokoju, a ja miałem na czym zawiesić wzroku. Uważałem, że to i tak lepsze od chodzenia po posiadłości, martwiąc się cały czas o swój tyłek czy usta. Wiedziałem, że Leo nie żartuje. Traktowany jestem jak zabawka, co było okropne, bo miałem swoje uczucia i zasady, ale tutaj to się nie liczyło. Moje zdanie nie miało znaczenia, chyba że rzeczywiście dawano mi możliwość wyboru. Westchnąłem nieco zmęczony tym nudnym zajęciem, jak leżenie na łóżku przed telewizorem. Niechętnie przewróciłem się na plecy, a na mojej twarzy pojawił się niezadowolony grymas. Spojrzałem w sufit, który ani trochę nie był ciekawy. Zastanawiałem się, co dzieje się z pozostałymi... Alex, Felix, moja rodzina czy Aracely. Dręczyły mnie słowa blondyna, że jestem mordercą oraz filmik z podejrzeniem mojego przyjaciela czy ten pieprzony z „lalką”. Przełknąłem gulę w gardle, czując jak dreszcz przechodzi po moim ciele. Przerażenie nie znikało, choć malało, kiedy byłem sam tak, jak teraz.
        Podniosłem się do siadu, słysząc, jak drzwi na dole się zamykają. Nie spodziewałem się nikogo innego poza Leo, więc starałem się udawać, że wcale nie usiadłem cały spięty na myśl, że to on do mnie idzie. Strach stawał się jednak wyraźniejszy z każdym krokiem, bo coraz bardziej miałem wrażenie, że to wcale nie jest blondyn. Zmarszczyłem brwi, widząc zupełnie inny kolor włosy, a po chwili twarz mężczyzny. Otworzyłem szerzej oczy, rozchylając lekko usta. Dobrze pamiętałem mężczyznę, który zachowywał się jak wariat, dosłownie jak osoba, która uciekła dopiero co z psychiatryka. Od razu przypomniałem sobie, jak odpalił broń, ogłuszając mnie oraz jak pierwszy wszedł we mnie, jak tylko podali mi narkotyk. Zacisnąłem usta, widząc co trzyma w dłoni. Kolejne dreszcze przeszły po moim ciele, zacząłem cofać się do tyłu, ale niestety nie miałem gdzie uciec.
- Don't come near me - powiedziałem, zauważając, że mężczyzna ruszył się z miejsca, idąc w moim kierunku. Nie udało mi się nic więc zrobić, ponieważ poczułem uderzenie, które nieco mnie otumaniło. Widoczność zrobiła się słaba, a czaszka okropnie bolała. Złapałem się za głowę, tracąc równowagę. Czułem, że coś zakłada mi na nadgarstki, a na oczy jest nasunięta opaska. Jęknąłem cicho, czując nieprzyjemny ból w głowie. Nie miałem pojęcia co się dzieje i na co było to wszystko. Zamknąłem oczy, starając się zniwelować ból, który tylko utrudniał mi racjonalne myślenie. Powoli jednak wszystko wracała, a ja czułem, że gdzieś idziemy, a raczej jestem niesiony w zupełnie inne miejsca. Na pewno nie był to obszar pokoju Leo, czyli łazienka odpadała. Do niej i tak nie byłoby potrzeba używać opaski czy kajdanek. Wydałem z siebie cichy pomruk niezadowolenia, jednocześnie zastanawiając się, co dokładnie się wydarzy. Widok kolegi Leo nieco mnie zmieszał i szczerze mówiąc wystraszył, bo nie wiedziałem kto jest bardziej niespodziewany. On czy sam blondyn, choć nie wiem czy tutaj w ogóle można ich dzielić na lepszych czy gorszych. Wszyscy są psycholami.
        Syknąłem, czując, jak jestem rzucony na coś. Niby miękkiego, ale nadal miałem lekko obolałe ciało po seksie z Leo. Mężczyzna wcale mnie nie oszczędzał i nie chodzi mi już o to, jak głęboko wchodził, a raczej jak zdewastował moją skórę ustami czy zębami. Nie leżałem jednak długo, ponieważ czułem, że coś dzieje się wokół moich rąk, co nieco mnie zaniepokoiło. Tym bardziej, kiedy zacząłem podnosić się do góry. Zmarszczyłem brwi, nadal nie zdając sobie sprawy co się dzieje i dlaczego ktoś inny w ogóle wszedł do sypialni blondyna. Głos Leo jednak dotarł do moich uszu, ale wcale to nie oznaczało, że poczułem ulgę. Tym bardziej, że nie tylko on był w pomieszczeniu. Zmrużyłem powieki, dostając nagły dostęp do minimalnego światła, ale nadal było jaśniej niż w chuście, która dawała mi tylko ciemność. Spojrzałem na Leo oraz drugiego dupka, który znalazł się blisko mnie. Szarpnąłem rękoma, patrząc na mężczyznę, kiedy padło pytanie. To żart? Wzrok padł na Leo, który dodał parę słów od siebie, a zaraz jego dłoń znalazła się na moim policzki. Obrzydlistwo. Wbiłem wzrok w swoje nadgarstki, na których nie były tylko kajdanki, a jakiś materiał. Wróciłem wzrokiem na nich, czując, jak powoli robi mi się niedobrze od ich wymiany zdań. Czując palec na swoich ustach, miałem ochotę ugryźć go, ale to sprawiłoby, że oberwałbym dwa razy mocniej, jak nie gorzej.
        Szczerze mówiąc, żadna opcja nie była dla mnie świetnym wyborem. Nie chciałem żadnego z nich czy to osobno, czy razem, ale jednak świadomość, że mieliby się we dwóch znaleźć w moim tyłku, nieco mnie to przeraziło. W końcu nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem i nie chciałem, bo mogłoby mi sprawić tylko ból. Cofnąłem głowę, aby Leo dłużej nie dotykał moich ust i wbiłem wzrok w czerwonowłosego, który zadał pytanie.
- My ass - powiedziałem i szczerze mówiąc nie obchodziło mnie czy ich to zaskoczy czy nie, ale bałem się, że znów poczuję się dobrze, kiedy blondyn będzie mnie pieprzył. - It doesn't matter anyway, does it? - Co prawda, nie jest powiedziane, że się później nie zamienią, ale nie miało to dla mnie większego znaczenia. Tak czy inaczej będę pieprzony, ale Leo mnie wykończył i bałem się, że zostawi na moim ciele nowe ślady, kiedy te cały czas były wyczuwalne. Najchętniej w ogóle bym się na to nie zgadzał, ale wiedziałem, że dotrzymają słowa, a naprawdę nie chciałem by to zrobili. Przełknąłem gulę w gardle, nie odwracając wzroku od znajomego Leo. Nie czułem się z tego powodu szczęśliwy, jednakże nie miałem pieprzonego wyjścia. Wybór nie był trudno, ale kto wie... Może jeszcze tego pożałuję. To nie tak, że któryś z nich jest normalniejszy, co prawda miałem już styczność z jednym i drugim, ale skąd miałem wiedzieć, jak będzie teraz? Leo pokazał się nieco z innego strony, ale ten drugi? Nie mogłem zmienić zdania, a raczej wątpiłem, by na to mi pozwolili.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {23/05/23, 09:20 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1


_____Mogliby się zaśmiać zastanawiając w głowie co takiego przyczyniło się do podjętej decyzji, ale prawda była taka, że Fio został lekko zaskoczony takim obrotem sytuacji. Norweg bowiem spodziewał, się, że lalka Leo wolałaby mieć jego fiuta w ustach, z możliwością ugryzienia go. Sam pewnie też nie miałby aż tyle z tego przyjemności obawiając się, jak każdy mężczyzna w takich sytuacji, o swoje przyrodzenie. Nie mniej, jednak podjęta decyzja dała jasno do zrozumienia, że nie będzie musiał się o to martwić. Spojrzał więc ukradkiem na Leo, który cały czas ma na ustach mały uśmiech, chociaż widział w jego oczach, że trochę krew zaczynała mu wrzeć. Fio nie szukał długo odpowiedzi na pytanie “dlaczego”, bo miał ją. Zabawka się odsunęła chociaż nikt jej nie kazał. Więcej nie było potrzebne, aby na tym świecie stąpał większy psychol od ich wszystkich razem wziętych. Czerwonowłosy parsknął lekko pod nosem trochę z zamiarem rozładowania atmosfery.
- You've decided,  don't cry too much later - powiedział w kierunku Nicolasa łapiąc za czerwony materiał i lekkim gestem dłoni, odsuwając na bok całe ciało, aby usiąść i mieć go na kolanach w rozkroku z tyłkiem prawie tam gdzie go chciał. - Who would have thought I'd be so close to your dick again
_____Zaśmiał się do Leo, łapiąc za klamrę od paska swoich spodni i zsuwając je lekko, aby wyciągnąć swojego przyjaciela. To nie pierwszy raz, kiedy będzie prawie twarzą w twarz z ustami biorącymi głęboko w gardło członka innego faceta. Fio jednak to nie przeszkadzało, a nawet miał frajdę z faktu, że mógł tak blisko oglądać jak ktoś się krztusi, samemu zmuszając go ruchami bioder, aby włożył członka jego głębiej. Czuł pewną kontrolę nad całą sytuacją i to sprawiało, że się ekscytował. Czasem mocniej niż powinien, bo łapał i podduszał lub dźgał nożem, ale hej – Leo nigdy mu w tym nie przeszkadzał, po prostu odejmując od wynagrodzenia straty na piękno swoich zabawek. Nie był aż takim sadystą, aby bawić się z nowo zrobioną dziurą w brzuchu wsadzając tam penisa. Chociaż mieli osoby zdolnego do tego w grupie.  
- I don't know what you're thinking, but stop - odezwał się blondyn do kolegi, z lekko uniesionymi kącikami ust, podchodząc bliżej i złapał za podbródek Nicolasa kierując go szarpnięciem do góry i w swoją stronę. - I hope you won't die today - puścił go i odszedł krok w tył. - Have fun with him alone for a minute  
- Sure, why? - Fio spytał zdejmując odzież poniżej pasa Nicolasa zsuwając ją do kolan, ponieważ na tyle był wstanie, zupełnie nie zwracając uwagi na Leo, który w tym momencie nie wydawał się niezwykle szczęśliwy. Gdy nie dostał odpowiedzi po kilku sekundach, spojrzał zza pleców malego Hiszpana na blondyna marszcząc lekko brwi. - Why? Something happend?
- What? No. - westchnął i machnął dłonią. - I have an amazing idea and our doll right here will help us.  
_____Z dość okrutnym uśmiechem na twarzy wyszedł z pomieszczenia nie zamykając drzwi za sobą. A przez lekko uchylone drzwi można było zobaczyć kawałek korytarza, którym poszedł Leo w kierunku znanym Fio, ale pewnie zupełnie nie istotnym dla Nicolasa. Informator bowiem wybrał się do swojego gabinetu. Czerwonowłosy zostając sam na sam z zabawką, podśpiewując coś pod nosem i ignorując Nicolasa, położył dłonie na pośladki gładząc skórę i masując mięśnie, aby chwilę później rozsunąć je i bez zbędnego ostrzeżenia splunąć, aby dostarczyć sobie trochę nawilżenia, które zebrał bez zbędnego przedłużania wsadzając dwa palce. Prycha lekko pod nosem czując opór, ale nic sobie z tego nie robiąc, zaczyna nimi ruszać.  
- If you keep squeezing like that, we're gonna have to bust that hole - śmieje się mówiąc ze swoim wyraźnym akcentem i wykonuje kolejny agresywny ruch palcami. - Even Leo won’t be happy then, he like them tight, you see. - schodząc do niskiej barwy głosu łapiąc za czerwoną szmatę i ściąga węzeł niżej, aby Nicolas miał większe pole do ruchu i nie musiał klęczeć cały czas. - Maybe he will sell you to that German doctor then?  
_____To pytanie nie miało mieć odpowiedzi, a tylko pokazać, że cały czas mają opcję. Ten pojeb Dollmaker pewnie nie pierwszy raz brałby trochę używany towar. W końcu to nie tak, że kobiety były teraz jakoś mocno cnotliwe więc większość porwanych lasek musiała mieć jakieś doświadczenia. Norweg objął jednym ramieniem talię Nicolasa, aby utrzymać go w miejscu, skoro miał go teraz bezpośrednio na swoich kolanach, a drugą cały czas eksplorował jego wnętrze, szukając co tam ciekawego znajdzie. Może jakiś punkt G albo prostatę? Mógł się założyć, że gdyby spytać Leo, pewnie miałby już odpowiedź. Ten zjawił się jak na zwołanie trzymając coś w ręku. Była to długa igła, a dokładniej cały ich zestaw. Norweg przełknął głośno ślinę, ale nie ważył się otworzyć pierwszy usta jakby obawiając się co takiego usłyszy.  
- You haven't started yet? - rzucił i zamknął za sobą drzwi do biblioteki. - Jeg trodde du skulle knulle han for lenge siden  
- Jeg fuktet - rzucił szybko i wyciągnął palce z wnętrza Nicolasa unosząc je w górę, aby pokazać Leo. - Jeg løy ikke
_____Blondyn tylko prychnął kiwając rozbawiony głową na takie zachowanie i podszedł z igłami bliżej trzymając je na widoku. Były w końcu tutaj głównym wydarzeniem. Widząc minę na twarzy swojej zabawki podszedł do niego i znowu złapał delikatnie za podbródek, kciuk spoczywając na dolnej wardze. Na jego twarzy widniał uśmiech, ale jego oczy były bez światła, ciemne i pełne czegoś, czego na pewno nie chciałby poczuć na swojej skórze.  
- Te igły. - podnosi opakowanie wyżej, aby było na równi ze wzrokiem mówiąc do niego po hiszpańsku, aby mieć pewność, że na pewno w pełni go zrozumie. - Za każdym razem jak się ode mnie odsuniesz jedna wyląduje w twoim ciele.  
- Hva sa du til ham?
_____Spytał zaciekawiony Norweg, na co Leo odpowiedział zgodnie z prawdą
- Litt smerte for en ulydig leke
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {27/05/23, 04:44 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

        Obawiałem się jednego, jak i drugiego mężczyzny, jednakże nie obchodziło mnie szczerze mówiąc kto gdzie wejdzie skoro i tak nie było to do uniknięcia. Może moja decyzja nieco ich zaskoczyła, może rzeczywiście spodziewali się tego, ale po minie znajomego Leo, jasno zrozumiałem, że go zaskoczyłem. Cóż, decyzja zapadła, a ja choć najchętniej uciekłbym stąd, to jednak miałem ograniczone ruchy, co powoli stawało się irytujące. Ból głowy powoli znikał, choć przy gwałtowniejszym ruchu, wracał ze zdwojoną siłą.
- I'm not gonna cry - powiedziałem, choć ręki nie dam sobie za to uciąć. Nie mam pojęcia co planowali i jakie dokładnie zapędy mieli. Leo... Przy nim miałem mieszane uczucia, bo choć był delikatny,  to jednak jednocześnie pokazywał swoją sadystyczną stronę. Czerwonowłosego miałem w sobie raz, ale tak naprawdę niewiele mogę powiedzieć o tamtym dniu, gdyż wspomnienia były lekko zamglone, ale chyba też nie robił nic nadzwyczajnego poza tym, że mnie uderzył. Cóż, czego mogłem spodziewać się po psycholach? Wszystkiego, więc to nie tak, że byłem gotowy na cokolwiek. Lubiłem eksperymentować, często to robiłem ze swoimi byłymi, ale jeśli coś się mi nie spodobało lub drugiej osobie, to nigdy do tego nie wracaliśmy. Tutaj nie miałem na to wpływu, co już mnie ograniczało w czymkolwiek.
         Poruszyłem dłońmi, chcąc nieco poluzować wiązanie. Nie traciłem czucia w dłoniach, ale trzymanie rąk w górze było dość męczące, tym bardziej, że nie zapowiadało się na krótką „zabawę”, choć kto wie. Może mężczyzna nie jest wcale tak wytrzymały i szybko kończy? Co jednak nie oznacza, że skończy na jednej rundzie. Zmarszczyłem brwi, kiedy blondyn złapał mój podbródek kierując w swoją stronę.
- What? - Zaniepokoiły mnie słowa mężczyzny, tym bardziej, że chciał zostawić mnie z czerwonowłosym sam na sam. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że przy Leo mężczyzna może się hamować, a jednak teraz miałem zostać z nim sam. Nawet, jeśli krótko, to nieco spanikowałem, szarpiąc rękoma, jakby to miało mi pomóc. Skrzywiłem się, kiedy czerwonowłosy zaczął mnie rozbierać, choć nie pozbył się całkowicie moich ubrań. Nie miał jak, ale jednak to nie zmieniało tego, że spodnie miał ściągnięte do kolan, co sprawiło, że rumieniec pojawił się na mojej twarzy. Choć i tak widzieli mnie nago, to nadal było to dość zawstydzające. To nie tak, że jestem w stanie w tak krótkim czasie przyzwyczaić się do spojrzeń innych. Nadal w głowie miałem jednak słowa Leo, tym bardziej, że jego pomysły wcale nie były dobre.
- H-hey! What are you planning?! - krzyknąłem za blondynem, który zniknął za drzwiami. Zacisnąłem usta, wbijając wzrok w czerwonowłosego, który dłużej nie czekał. Poczułem obrzydzenie, kiedy jego dłonie znalazły się na moich pośladkach. Zamknąłem oczy, odchylając głowę do tyłu, aby nie patrzeć na mężczyznę. Nie chciałem widzieć jego zadowolonej twarzy, kiedy się będzie mną bawić. Zacisnąłem palce na materiale, jak tylko poczułem gdzie próbuje się dostać swoimi paluchami. Zagryzłem dolną wargę, czując, że w takiej sytuacji będzie mi się ciężko rozluźnić. Nie miałem pojęcia gdzie poszedł Leo i po co albo dlaczego... Czułem, że nie będzie to nic dobrego dla mnie, ale przecież nie zrobiłem nic złego, by zostać ukaranym. Może to mój wybór sprawił, że do jego głowy wpadł jakiś pomysł?
- Kurwa... - mruknąłem pod nosem, zaciskając mocniej usta, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięki.
         Bardzo dobrze słyszałem co do mnie mówi czerwonowłosy. Ręce już nie były wyprostowane, ale nadal były utrzymane w górze. Spojrzałem na mężczyznę, pokazując mu swoje obrzydzenie nim, jak i całą tą ferajną. Nie chciałem skończyć u doktora i nie cieszył mnie fakt, że nadal mają swój plan B. Najlepiej by było, jakby zapomnieć o tym. Rozluźniłem się, aby dłużej nie utrudniać poruszania palcami we mnie. Wydałem z siebie pomruk, czując, jak próbuje zanurzyć się jeszcze głębiej palcami, jakby czegoś poszukiwał. Całe moje ciało zadrżało, kiedy powoli odpuszczałem, odczuwając coraz to większą przyjemność. W końcu nadal to nie był mój pierwszy raz i byłem dość wrażliwy na dotyk, tym bardziej, kiedy ktoś dobrze to robił. Oparłem głowę o swoje ramię, otwierając oczy akurat na wchodzącego Leo. Jednakże, to nie on mnie zainteresował, a coś co trzymał w dłoni. Przełknąłem gulę w gardle, prostując się, by na nowo się spiąć. Igły? Na co były mu pieprzone igły? Nie rozumiałem o czym rozmawiają, ale westchnięcie wyszło ode mnie, kiedy zabrał palce. Wolałbym nie być podatny na dotyk... Przynajmniej nie dawałbym im szybko takich reakcji.
         Wzdrygnąłem się, kiedy blondyn zaczął być coraz bliżej mnie, ale swój wzrok skupiłem na igłach, który sprawiały, że coraz bardziej robiłem się spięty. Nie podobało mi się to wszystko, w końcu zabawy z igłami wcale nie były przyjemne, a tym bardziej bezpieczne. Dlatego spanikowany spojrzałem na Leo, kiedy znów złapał za mój podbródek. Rozchyliłem lekko usta, ale nie wydałem z siebie żadnego dźwięku. Czułem, jak nieprzyjemny dreszcz przechodzi przez moje ciało, tym bardziej, że wzrok mężczyzny nie był nawet trochę miły. W sumie nie dziwiło mnie, że tak na mnie patrzy, ale za to zaskoczony byłem do czego te igły miały służyć. Nie chciałem by którakolwiek znalazła się w moim ciele, dlatego skinąłem głową dając znać, że zrozumiałem, choć ledwie byłem w stanie się poruszyć. Miałem wrażenie, że ta wiadomość nieco mnie sparaliżowała, bo bałem się cokolwiek zrobić. Wiedziałem, że są ludzie, którzy lubią tego typu rzeczy, ale ja do nich nie należałem. Nie byłem miłośnikiem bólu, a te igły zwyczajnie mnie przerażały, więc to normalne, że chciałem uniknąć ich styczności. Jednakże... Czy oni mi na to pozwolą? Nawet jeśli będę się starać to czerwonowłosy może specjalnie prowokować, aby tylko Leo wbił we mnie igłę. Im dłużej o tym myślałem, tym bardziej zaczynałem panikować, a nie chciałem dostawać ataku w ich towarzystwie. Dlatego otworzyłem usta, aby zapytać.
- Can we start? - Może brzmiało to tak, jakbym się niecierpliwił, ale po prostu chciałem przestać o tym myśleć. Lepiej na tym każdy z nas wyjdzie, więc wbiłem wzrok w czerwonowłosego. Nie popędzałem go, jednakże mogli zacząć prowadzić durną rozmowę, której nawet bym nie zrozumiał. W ilu językach oni gadali?
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {31/05/23, 10:27 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1


_____Słysząc pytanie swojej zabawki, Leo popatrzył lekko zaskoczony, z pytającym spojrzeniem na kolegę, który także nie wiedział skąd ta nagła zmiana. Czyżby przestraszył się igieł i postanowił być grzeczny w związku z tym? Odłożył opakowanie z 20 igłami pobraniowymi na bok i złapał Nico za biodra podnoszą je trochę, wypinając w swoją stronę, bo stanął za nim i palcami szybko sprawdził postęp zabawy, który nie okazał się duży.  
- You don’t know how to prepare him? - zaśmiał się lekko do Fio, który od razu chciał się bronić, ale Leo go uprzedził. - Give me your hand, i will show you where it is.
_____Po czym złapał za wyciągniętą dłoń czerwonowłosego i najpierw samemu zagłębiając się w ciasne przejście chłopaka sprawdził pozycje, która była tam, gdzie pamiętał uciskając lekko prostatę, a widząc reakcję, której się spodziewał, następne dwa palce wsunęły się do środka. Te należały do Fio, który po dotyku tych Leo znalazł miejsce, które odpowiadało za większą część przyjemności ze stosunku. Blondyn szybko wycofał się ze środka pozostawiając sytuację w sprawnych palcach Norwega, który jak już raz dostał wskazówkę, zaczął faktycznie bawić się na całego z prostatą Nico. Uciskając, głaszcząc, sprawdzając czułość okolicy.  W tym czasie, uśmiechnięty Leo złapał za opakowanie z igłami, które zostało położone z boku i cały czas mając w głowie, że niestety, jego zabawka miała czelność odsunąć się od niego, wyciągnął jedną z wielu oglądając z każdej strony. Doskonale wiedział, gdzie się znajdzie, a idea, czy będzie to bolało była dla niego pomijalna. Zobaczymy, może za sprawą bólu się czegoś nauczy. Na tą chwilę Nico był oparty o Fio, który swoimi palcami i dłońmi robił sobie miejsce od tyłu. Leo zamierzał więc zajać się przodem. Oparł podbródek o ramiona Hiszpana, zaglądając przez nie w dół, aby widzieli dokładnie to samo.  
- Wanna watch what i will do? - powiedział szeptem prosto do ucha, a chwilę potem “w kadrze” pojawiły się jego dłonie, które jedną dłonią załapały za jeszcze nie do końca gotowe do akcji członka. Druga dłoń, trzymająca igłę przybliżyła się do skóry, z wyraźnym zamiarem wbicia się w nią. - Don’t worry, if you move right now, i will get second one. - w jego głosie kipiało od zadowolenia, zwłaszcza gdy w następnej sekundzie igła zanurzyła się w tkance penisa lekko pod skórą  i wyszła drugą stroną, przechodząc na wylot. Leo nie zamierzał wbijać całej igły przez sam środek, a zwyczajnie zrobił to bliżej wierzchu. - Next one will be also here, but lower.
_____Czy mogło to boleć? Na pewno trochę, ale nie był to ból, który uniemożliwiłby Nicolasowi cokolwiek. Zresztą, małym celem blondyn było, aby doprowadzić do faktu, że zupełnie nie używa swojego przyrodzenia dochodząc od emocji ze swojego tyłka. Fio przestał zabawiać się i przygotowywać chłopaka na siebie, kiedy zobaczył co robi Leo, głównie z powodu swojej własnej ciekawości. Teraz kiedy ten skończył, a Norweg wiedział, gdzie będą pojawiać się igły, uznał to za niesamowicie zabawne.  
- Let start - rzucił i informator pokiwał mu głową podnosząc lekko Nicolasa za biodra, aby Fio miał łatwiejszą drogę do środka, a kiedy zanurzył się w ciasnych ściankach chłopaka, przeklął pod nosem. - You need to fuck him more.
- I just got him, tho? - rzucił luźno - But, yes. I need to. - z prawdziwym i ciepłym uśmiechem złapał za głowę Nico odwracając w swoją stronę. - Don’t you think so?
_____To pytanie było do jego zabawki, która właśnie wręcz usiadła na kolanach, zmuszona do wzięcia całego penisa Fio w swoje wnętrze. W tej pozycji spokojnie dotykał i ocierał się o wrażliwe wnętrze, a blondyn miał przednią zabawę z oglądania jego wyrazu twarzy. Z jednej strony mieliśmy bowiem człowieka, który znał przyjemność, a Leo mógł za to poręczyć, z drugiej jednak upartą zabawkę, która nie chciała pokazać, że jest jej dobrze. Zwłaszcza z małym kawałkiem metalowej rurki zwanej igłą w skórze, która pewnie była dość niekomfortowym doświadczeniem. Norweg nie czekał na to, aż Leo postanowi wyciągnąć swojego kutasa i oddać go do Nicolasowi, posuwając się powoli, unosząc swoimi biodrami oraz dłońmi położonymi na jego talii. W ten sposób miał większą kontrolę nad ruchem. Czy obawiał się igły, która znajdowała się między ich ciałami? Nie, pewnie jeszcze bardziej podjarałby się, gdyby wbiła się w niej go przypadkiem ruszając w ten sposób także penisa Nicolasa, pewnie wywołując falę niekomfortowego odczucia. Mały, lecz stabilny ruch na dół i do góry nie sprawił, co by Leo puścił cały czas trzymaną głowę Nicolasa. Wolną dłonią rozpiął spodnie, lecz nie ściągał ich niżej, wyjmując tylko swojego przyjaciela prosto przed twarz i piekne, dwukolorowe oczy. Kolega już dłuższa chwilę domagał się jakieś uwagi, a teraz stając przed oczami zabawki, w końcu ją dostanie.  
- Come on. - powiedział cały czas w teoretycznie dobrym humorze. - Suck me off. I don’t have a whole day for this.  
_____Z jednej strony liczył na to, że chłopak odsunie się, może uniknie go w jakiś sposób. Tylko po to, aby znowu móc powiedzieć, że wycofał się, odtrącił go. Byłaby to idealna wymówka żeby wziąć do ręki kolejną z igieł i umieścić ją w penisie Nicosia, może tym razem głębiej, może pod kątem? Leo miał mnóstwo pomysłów, które bardzo chętnie spełni. Sam Norweg nie czekał też, czy chłopak będzie wstanie zająć się swoim właścicielem, powoli przyśpieszając tempo i zwiększając szansę, że penis stojący przed natrafi na zęby, a tym samym pewnie na ciele Hiszpana pojawi się igła, bo jednak Fio też do końca nie był normalny. Idea, oglądania czyjejś niezadowolonej twarzy, zwłaszcza ten w bólu, była zabawna dla niego.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {03/06/23, 04:56 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

        Jak najszybciej chciałem mieć to za sobą, by wrócić do tego cholernego i tam zaszyć się przed resztą. Nie podobało mi się to, że jestem tak wykorzystywany przez innych, zmuszony do brania udziału w ich pieprzonych fantazjach. Jeśli chcieli zabawić się igłami, to niech wbijają je sobie nawzajem, a nie wybrali sobie mnie. Dlatego patrzyłem na czerwonowłosego, ponaglając go własnym wzrokiem. Zaskoczenie, jakie się u nich pojawiło było zabawne, bo w końcu i tak zależało im na zabawie, więc na co komu ta bezsensowna rozmowa? Czułem, jak na sam widok igieł ściska mnie w żołądku, bo nie chciałem mieć z nimi żadnych styczności, dlatego potrzebowałem czymś innym zająć myśli. Już wolę płakać, kiedy za mocno mnie pieprzą, niż przez coś, co będzie boleśniejsze.
        Wzdrygnąłem się, czując dłonie blondyna na swoich biodrach, szybko jednak poczułem palce w środku, więc zagryzłem dolną wargę, nie chcąc się zdradzić żadnymi dźwiękami. Moje poliki  na nowo nabrały wyrazistych kolorów, kiedy palce Leo poruszały się we mnie, by po chwili również palce drugiego mężczyzny się tam znalazły. Jęknąłem, wyginając lekko plecy, co sprawiło, że bardziej wypiąłem się tyłkiem w ich kierunku. Po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze, kiedy to palce częściej zaczęły pieścić prostatę, jednocześnie dokładniej rozciągając mnie od środka. Zagryzanie wargi nic mi nie pomagało, bo szybko puszczałem ją, wydając z siebie coraz to częstsze jęki. Palce zaciskałem na materiale przez który moje ręce były utrzymywane w górze. Zamknąłem oczy, coraz to mocniej odczuwając przyjemność. Już nawet nie wiedziałem czyje palce we mnie były, ale nie miało to większego znaczenia. Czułem na sobie ciężar drugiego mężczyzny, więc podniosłem nieco głowę, po chwili wzdrygając się, widząc co trzyma Leo. Otworzyłem szerzej oczy, a moje serce przyśpieszyło na widok igły, która znalazła się przy moim penisie.
- N-no... Nie, p-proszę - wyszeptałem, by po chwili poczuć ból. Spiąłem się cały, zaciskając mocno usta, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Poczułem, jak pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, zapewne prosto na udo lub na czerwonowłosego, którzy nie przestawał poruszać na tę chwilę palcami. Mój oddech stał się nierówny, a oczy zatrzymały się na penisie, gdzie znalazła się igła. Ból nie znikał, choć nie było to może tak bolesne jak wtedy, kiedy Leo siłą zaciągnął mnie do łazienki, nadwyrężając przy okazji kostkę, która jeszcze nie wróciła do siebie. Nie mogłem jednak powiedzieć, że nie czułem ani trochę bólu, bo był wystarczająco wyczuwalny.
- Ach! - jęknąłem głośno, nie orientując się w ogóle kiedy to czerwonowłosy wszedł we mnie swoim penisem. Zadrżałem, krzywiąc się lekko, bo ból tylko się wzmocnił. Nawet nie słuchałem o czym mówią, skupiając się głównie na igle, które okropnie mnie stresowała. Musiałem się pilnować, by kolejna się tam nie znalazła. W końcu jednak zostałem zmuszony, by spojrzeć na Leo. Przełknąłem gulę w gardle, zastanawiając się o czym właśnie mówili, powinienem odpowiedzieć?
- Y-yes... - powiedziałem bez przekonania, bo nie wiem czego dotyczyło pytanie. Możliwe, że właśnie się na coś zgodziłem, ale nie mogłem przywołać sobie w głowie ich słów, co jeszcze bardziej mnie zestresowało.
        Zaskoczony nagłym ruchem, kątem oka zerknąłem na czerwonowłosego, który zaczął się poruszać, nadając własne tempo. Wchodził i wychodził, zagłębiając się we mnie całym penisem. Nie ukrywałem się już z jękami, które zaczęły wychodzić z mojego gardła za każdym razem, kiedy mężczyzna wykonywał ruch. Spojrzałem na blondyna, po czym na jego penisa, kiedy ten pojawił się przed moją twarzą. Zacisnąłem usta, jak tylko drugi mężczyzna przyśpieszył swoje ruchy. Gdybym miał wolne ręce to prościej byłoby mi zająć się penisem mężczyzny, teraz jednak musiałem wybrać dobry moment, aby wziąć go do ust, jednocześnie przypadkiem nie drażniąc go zębami. Ostatecznie udało mi się wziąć penisa Leo do ust, ale nie całego, bo inaczej mógłbym sobie tylko zaszkodzić. Nie mogłem się od niego odsunąć, choć ruchy czerwonowłosego mi w to utrudniały i momentami miałem wrażenie, że specjalnie to robi. Nadal nie przestałem czuć bólu, ale skupiłem się na męskości, którą aktualnie miałem w usta.
        Mój wzrok nie był skierowany w oczy blondyna, tym bardziej, że nie mogłem znaleźć w nich nic przyjemnego. Zacząłem lizać penisa, zasysając się na nim przy samej główce, by zacząć brać go głębiej, jednocześnie, starając się uważać na zęby, co nie było łatwe. Miałem wrażenie, że lada moment i popełnię jakiś błąd, który będzie mnie kosztował zęby albo kolejną igłę. Mimo tego nie przestałem poruszać głową, momentami mocniej zaciskając się ustami na penisie Leo, kiedy czerwonowłosy wykonywał mocniejsze ruchy. Czy jeśli wybrałbym Leo, to uniknąłbym tych igieł? Raczej nie, po prostu miałby lepszy dostęp by je wbijać w mojego penisa. Nic dziwnego, że uważałem go za psychola tak, jak całą resztę. Chwila nieuwagi i odsunąłem głowę, pozostawiając męskość blondyna samego, kiedy czerwonowłosy wyszedł ze mnie by zaraz na nowo wejść do samego końca przy okazji dociskając mnie do siebie. Spojrzałem przerażony na Leo, czując, że jeszcze chwila, a naprawdę się rozpłaczę, choć mówiłem, że tego nie zrobię.
- Oops, sorry - usłyszałem głos czerwonowłosego, który był chyba tym rozbawiony, ale ja nie, bo wiedziałem co mnie czeka za to, dlatego nie spuszczałem wzrok z blondyna choć było to trudne, ponieważ drugi mężczyzna nie przestawał się ruszać.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {08/06/23, 06:21 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1


_____Łzy spływające po policzku nie gasiły żaru ekscytacji w całym akcie, nawet jeśli mogły być czymś smutnym dla osoby patrzącej na to z zewnątrz. Dwójka jednak z penisami na wierzchu tak na to nie patrzyła, wyraźnie zafascynowana łzą, która spadła na Fio, z szaleńczym spojrzeniem oglądającego w tym momencie jak nieporadny i przestraszony tym wszystkim jest Nicolas. Może stąd jego poruszanie biodrami? Aby wydobyć jeszcze więcej emocji z tej twarzy, zainteresować go, zająć czas, który musi stracić. Ciekawe jakby się zachował, gdyby dowiedział, że to wszystko teraz przeżywa, bo Norwegowi się nudziło... Na pewno wywołałoby jeszcze inne uczucia, ale zbyt zajęty szukaniem i gonieniem własnej przyjemności nie interesował się kolejnymi doznaniami dla Hiszpana. Dostając też wyraźny dźwięk oznaczający, że uderza w dobre miejsce, jakby mógł się teraz zatrzymać? Nic dziwnego, że nie zwracał uwagi na Leo i na to, że chłopak ma problem, aby wziąć jego penisa do ust. Przestraszony jeszcze pewnie odpowiedzialnością, gdyby zahaczył zębami. Informator jednak nie zamierzał go poganiać, ani tym bardziej pomagać zainteresowany jak to wszystko się rozwiąże. Zwłaszcza, że dłonie chłopaka były nad jego głową, a kolana musiał poruszać się cały czas góra i dół, aby wytrzymać tempo Norwega. Może nie podobał mu się fakt, że nie patrzył na niego, specjalnie, kiedy chodziło o te oczy, dla których tutaj właśnie znajdowało się całej jego ciało. Przemilczał to jednak ze względu na to, że skupiony na jego penisie uważał z każdym ruchem, co jednak uznał za satysfakcjonujący efekt igieł. Może należałoby używać ich częściej? Nawet na innych częściach ciała.  
_____ Gdy penis, który dopiero co zaczął dostawać jakiejś większej stymulacji niż samo oglądanie przedstawienia, stracił tą nikłą radość z życia, humor Leo także opadł o kilka stopni niżej, a już był w miarę pozytywny. Głównie za sprawą reakcji Nicolasa, która była zarówno urocza jak i pociągając w niebezpieczny sposób. Mówił nie, prosił go, a ten i tak zrobił co chciał co spotkało się z czymś na wzór... strachu? Może Nicolas bał się igieł? Ale z jego informacji na nic takiego nie wskazywało. To jednak nie było teraz ważne. Miał bowiem coś o wiele istotniejszego do załatwienia niż możliwy panik ataki.  
- Fio. - odezwał się sucho na rozbawienie kolegi. - Slow down.
- Sure...
_____ Jego słowa nie były zaproszeniem, które można odrzucić czy pytaniem, które można zignorować. Wypowiedziane prawie przez zęby, lecz z lekkim uśmiechem na ustach, Norweg widząc to wiedział, że musi spoważnieć. Stąd tylko krótka i niepewna odpowiedź. Oraz zachwianie w swoich ruchach. Jakby jednym przyciskiem ktoś przełączy tryby w maszynie albo wyłączył ją zupełnie czerwonym przyciskiem. Mieli bawić się razem, a nie osobno, a Leo miał już dość swawolności w jego zachowaniu. Nie mówiąc o nieudolnej robocie jaką wyprawiał przy okazji Nicoś, jego zabawka, bo niestety, przestraszony nie był wstanie skupić się na niczym. Spojrzał na wpatrując się w niego brązowowłosego i położył mu dłoń na głowie głaszcząc go lekko.  
- Nothing happend, continue. - powiedział przesuwając swoją dłoń na potylicę i zmuszając jego głowę, aby była bliżej jego penisa. - This time, don’t make mistakes, okay? Open mouth.
_____ Można było uznać, że upiekło się Nicolasowi tym razem i nic złego się nie wydarzy, chociaż musiał się go uważnie słuchać i otworzyć wargi, aby swoją dłonią Leo nakierował członka głębiej i czując opór ze strony samych ust chłopaka to nie przestawał, zwyczajnie z większą siłą sprawiając, że jego penis był głębiej spokojnie dostając się do gardła i wypełniając przestrzeń uniemożliwiając oddychanie. Fio wpatrywał się w to, nie był na tyle odważny, aby teraz się poruszyć, sam ciekawy co takiego zrobi zaraz Leo. Blondyn natomiast wpatrywał się w łzy pojawiające się w kącikach oczu, cały czas zmuszając go, aby trzymał jego męskość głęboko. Gdy jedna z tych łez postanowiła wydostać się z kącika na policzek, starł ją kciukiem drugiej dłoni, powoli odpuszczając siły z dłoni i wyciągając swojego penisa z czerwonych warg, lecz nie odsuwał go, aby cały czas dotykały pełnych ust.  Zjechał dłonią na szyję, a potem palcami pod podbródek unosząc go lekko do góry i z zadowolonym, pełnym ciepła uśmiechem powiedział.  
- You were a good boy. - jego ton był delikatny, a dłonie szybko powędrowały do góry ściągając materiał, aby nie musiał unosić ramiona, a miał na tyle swobody, żeby złapać za jego penisa i pomóc sobie w ten sposób, chociaż cały czas go nie rozwiązał. - Now, you can help yourself. If we finish together i will answer some of your questions.  
- Wow. - gwizdnął lekko pod nosem. - You are generous! How much will you tell him? - Almost everything what he wants. - odpowiedział zgodnie z prawdą, bo zamierzał powiedzieć mu całkiem sporo jeśli odpowiednio zada pytanie i faktycznie zarówno on jak i Fio skończą w tym samym czasie. Mówimy w końcu o czymś bardzo blisko cudu. - Why he was kidnaped in first place or how much is he worth.
_____ Gdy tylko chłopak usłyszał te słowa, widział jakby obudził się z letargu. Może był zainteresowany tym co usłyszy, a może miał pytanie, które bardzo chciał zadać? W każdym razie jednak widać było, że wziął się do pracy, a Fio nie czekając długo także rozpoczął poruszanie się, aby nie ułatwiać Nico zadania, chociaż z wytrzymałością Norwega musiał się pośpieszyć z “obrabianiem” jego przyjaciela. W końcu na własnej skórze już wiedział, że Leo miał trochę więcej staminy niż czerwonowłosy. Spoglądając na minę Fio widział, że zbliża się do mety, gdy na twarzy pojawiły się pewne, dobrze mu znane grymasy. Ciekawe czy Nicolas je wyłapie w porę, zanim mężczyzna dojdzie przed nim.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {10/06/23, 07:00 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

        Przełknąłem nerwowo ślinę, nie mogąc nawet na moment oderwać wzroku od blondyna. Bałem się, że jeśli wykonam jakikolwiek ruch, to skończy się dla mnie jeszcze gorzej. Czułem nadal pod sobą czerwonowłosego, ale skupiłem się wyłącznie na Leo, patrząc z przerażeniem w jego kierunku. Co zamierzał zrobić? Nie chciałem mieć w sobie kolejnej igły, nie podobał mi się ten pomysł, ale wątpiłem, że jakiekolwiek słowa przekonają go, by tego nie robił. Dlatego ogromne było moje zdziwienie, kiedy najpierw „ochrzanił” swojego kolegę, by później gładząc moją głowę, powiedział, że nic się nie stało. Otworzyłem lekko usta, zastanawiają się czy powinienem coś powiedzieć, ale odrzuciłem ten pomysł. Jeszcze mógłby zmienić zdanie, a tego nie chciałem. Nie wiem czemu, ale jednak poczułem małą ulgę. Zwyczajnie nie spodziewałem się tego, że Leo nie wykorzysta okazji, aby wbić we mnie kolejną igłę, miło mnie zaskoczył, choć wiedziałem z kim mam do czynienia. Mimo tego, mój wzrok nieco złagodniał, skupiając się na penisie przede mną.
        Otworzyłem usta tak, jak tego chciał, szybko się spinając, kiedy zaczął wchodzić głębiej swoim penisem. Zmarszczyłem brwi, starając się otworzyć usta jeszcze szerzej, ale okropnie to bolało. Tak samo to, że wszedł naprawdę głęboko, nie pozwalając mi na oddychanie ustami. Zamknąłem oczy, czując jak łzy zbierając mi się w oczach. Chęć zwymiotowania pojawiła się szybko, ale nawet na moment nie myślałem o tym by się odsunąć. Musiałem to znieść, aby zadowolić mężczyznę, który nawet nie próbował się odsuwać. Spojrzałem na niego, kiedy poczułem kciuk na policzku, ścierający samotną łzę. Moje oczy zapewne prosiły by wyszedł, jednakże nie śpieszyło się blondynowi. Bardzo dokładnie czułe jak głęboko jest jego penis w moich ustach i to chyba pierwszy raz, kiedy czyjeś przyrodzenie tak daleko zaszło. Przełknąłem gulę w gardle, kiedy penis opuścił moje usta, po czym kaszlnąłem, wstrzymując swoje odruchy wymiotne, choć nie było to takie łatwe, więc skupiłem się na uśmiechu. Pieprzonym uśmiechu Leo, który nie był przerażający. Zacisnąłem na moment usta, starając się pozbyć myśli, które błądziły wokół ust blondyna. Co sprawiło, że się zdecydował uśmiechnąć? To, że wszedł tak głęboko? Niemożliwe, przecież to nic takiego... Więc czemu mówi do mnie w taki delikatny sposób i uśmiecha się, jakby naprawdę był zadowolony? Bardziej jednak zainteresowały mnie słowa mężczyzny oraz to, że moje ręce były luźno opuszczone. Nadal w kajdankach i owinięte w materiale, ale miałem większą swobodę móc je wykorzystać. Jednakże, zamiast na tym skupiłem się na słowach Leo. Odpowiedź. Tego chciałem od samego początku – odpowiedzi na wszelkie pytania. Owszem, nie mogłem ufać, że odpowie szczerze, ale jeśli miałem taką możliwość to chciałem ją dostać i trochę zacząłem się obawiać, że mi się nie uda. Leo był naprawdę wytrzymały, jeśli chodziło o takie rzeczy, zaś czerwonowłosy? Ciężko było mi ocenić, ale nie mogłem mu pozwolić, aby skończył wcześniej lub później.  Mało prawdopodobne, że mi się uda, ale jeśli nie spróbuję, to mogę zaprzepaścić swoją szansę.
- I expect sincere answers later - powiedziałem z małą pewnością siebie, ale to dlatego, że nie wiedziałem, jak to zrobić by doszli w tym samym momencie.
        Ścisnąłem mocniej uda na czerwonowłosym, kiedy ten zaczął się poruszać. Chciałem mu nieco ograniczyć swobodę ruchy, ale szybko wracał do swojego tempa, wprawiając moje gardło w pomruki, kiedy to ustami zajmowałem się penisem Leo. Ostatecznie objąłem go sowimi dłońmi u nasady, ustami obejmując samą główkę. Zamknąłem oczy, chwilami marszcząc brwi, kiedy czerwonowłosy wykonywał głębsze ruchy. Pocierałem dłońmi trzon, ssąc główkę, jak i bawiąc się językiem nieco niżej żołędzia. Skupiłem swoje ruchy na penisie Leo, jednakże kątem oka obserwowałem czerwonowłosego, który był bliżej dojścia, niż się spodziewałem. Znałem dobrze ten wyraz twarzy, dlatego zabrałem dłonie z męskości blondyna, chłonąc go całego swoimi ustami, zaczynając poruszać głową do tyłu i do przodu. Nie tylko wilgotne wargi otoczyły penisa Leo, ale również zacząłem pracować swoim językiem, masując nim cały trzon, jak i główkę. Delikatny ból pojawił się, na co zmarszczyłem nos, czując jak igła porusza się w penisie. Delikatne ruchy, ale jednak wyczuwalne. Spojrzałem na czerwonowłosego wściekłymi oczami, choć mieszało się to wszystko z przyjemnością, bo nie mogłem powiedzieć, że nie było mi dobrze. Mój wzrok jednak jasno mówił, żeby nawet nie próbował dojść przed Leo.
        Położyłem dłonie na klatce piersiowej czerwonowłosego i odepchnąłem go nieco zmuszając do chwilowej przerwy w ruchach biodrami. Nie chciałem by już teraz doszedł, dlatego postanowiłem przejąć inicjatywę,  zajmując się odpowiednio Leo, jak i jego współpracownikiem. Zacząłem poruszać biodrami, unosząc je do góry, po czym opuszczając, ale nie do samego końca, aby mężczyzna nie znalazł się za głęboko. Miałem nadzieję, że czerwonowłosy zainteresuje się moim własnym zaangażowaniem i nie zepsuje tego, bo naprawdę chciałem dowiedzieć się paru rzeczy, dlatego nie przestałem skupiać się na penisie Leo, wracając do niego dłońmi, aby pomóc sobie kiedy brałem go głębiej do ust. Czułem, że moje gardło się przyzwyczaja, a tempo ruchów bioder zaczyna współpracować z ruchami głowy. Palce czerwonowłosego zacisnęły się na moich udach, kiedy wykonywałem kolejnego ruchy, dając mi od czasu do czasu znaleźć się głębiej. Nie były to ruchy jakoś bardzo szybkie, ale wystarczające  by jemu również było przyjemnie. Priorytetem dla mnie było to, by doszli jednocześnie, dlatego liczyłem na to, że czerwonowłosy mnie nie zawiedzie.
        Moje działa zbytnio nie działały na Fio, choć i tak wytrzymał dłużej, niż się spodziewałem. Leo najwidoczniej też był bliżej niż dalej, ponieważ czułem, jak jego penis pulsuję między moimi wargami. Po chwili poczułem, jak Leo łapie za moją głowę, wchodząc do końca by dojść wraz z Fio, który również skończył. Zamknąłem oczy, czując, jak łzy na nowo się pojawiają w moich oczach, a po moim ciele przechodzi przyjemny dreszcz. Nie mając innej możliwości, połknąłem spermę blondyna, która za szybko nie uwolnił moich ust od jego penisa. W końcu jednak puścił moją głowę, więc  przełknąłem to, co miałem jeszcze w ustach i spojrzałem ze łzami na Leo.
- I won... - powiedziałem nieco cicho, bo jednak gardło trochę bolało. - Why did you call me a  murderer?
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {14/06/23, 11:51 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1


_____ Patrzenie jak ktoś jest zdany na twoją łaskę jest... przyjemne. Podniecające. Rozpalające rządze, aby krzywdzić ich mocniej. Patrząc na kaszlącego Nicolasa, Leo zapamiętał sobie, żeby następnym razem zrobić tak samo zmuszając go do wzięcia penisa tak głęboko jak potrafił i trzymać go w gardle bez wyznaczonego okresu, sprawdzić, ile wytrzyma w niekomfortowej sytuacji, bez powietrza czy możliwością przełknięcia śliny. Oczywiście, jego zabawka była zdezorientowana, dlaczego zachowywał się tak łagodnie w jego kierunku, ale blondyn wiedział doskonale co takiego planuje w przyszłości i jeśli Nicoś będzie grzecznym dzieckiem – obejdzie się z mniejszą ilością krwi, płaczu i krzyków. Każdą z tych rzeczy lubił, lecz trzeba wiedzieć, kiedy rozgraniczyć przyjemność krzywdzącą na zawsze, a tą chwilową, która przejdzie. Jego słowa, nagroda za bycie w tej sytuacji i doprowadzenie do cudu - zmotywowała Hiszpana do faktycznej pracy. Widział to w jego zachowaniu i w oczach, które prawie płoneły z możliwości, chociaż ton wypowiedzi wydawał się niepewny. Cóż - Leo zamierzał w razie czego pomóc chłopakowi dokończyć sprawę w tym samym czasie, a nie mógł mu zwyczajnie powiedzieć niczego od tak. To nie było w jego stylu, żeby nic nie zyskać z przeprowadzonej wymiany. Nawet jeśli tym kimś mógł być jego ojciec, zabawka przed oczami czy policja z USA. Zresztą, były pytania, a na które na pewno nie odpowie, dając wymijającą odpowiedź.
_____ Nie zamierzał faktycznie oglądać jak Fio dochodzi nie dostając z tego nic, więc ucieszył się w sercu, kiedy Nicolas postanowił zająć się także nim. Widok, z góry, na pracujące usta, język dający mu trochę przyjemności... lecz oczy cały czas bacznie obserwujące Norwega były dopiero zabawne, sprawiając, że prawie śmiał się na głos. Cała ta sytuacja faktycznie wpływała na niego, łagodząc ciężkie myśli, które przed chwilą miał w głowie. Wiedział, że Fio ma duże szanse na zniszczenie tej możliwości dla Nicolasa i widząc po chwili, że faktycznie zbliża się niebezpiecznie tego, że dojdzie. Złapał za głowę zabawki wsuwając się tak jak chciał być, wykonując kilka ruchów jakby pieprzył dziurę bez emocji, aż zatapiając się głęboko doszedł wraz z Fio, czując jak Nicolas reaguje na spermę spływającą po gardle. Niestety, pieszczenie go językiem nie ma tak zbawiennego efektu na niego, jak zaciskające się mięśnie, bezwiednie pracujące, aby przepchnąć do żołądka przedmiot, który utkwił. Był zadowolony i miał dobry humor. Czemu więc robić pod górę Hiszpanowi. Wiedział, że skończył się spuszczać więc wyciągnął cały czas wpół twardego członka i spojrzał na przełykającego resztę Nicolasa. Słysząc jego cicho słowa tak szybko po zakończeniu “wydarzenia spojrzał zaskoczony przed siebie na chłopaka, który właśnie skończył mu obciągać i zaśmiał się po chwili.  
- You didn’t won nothing, but sure. - jego ramiona unosiły się lekko, kiedy śmiał się cicho. Kopnął jakby droczył się Fio, który wyszedł z Nicolasa i przesunął się na bok. Usiadł więc, łapiąc Nicolasa za biodra i przenosząc na swoje kolana. Mając go teraz przed sobą i patrząc lekko z dołu na Hiszpana, złapał za igłę cały czas wbitą w skórę poruszając ja lekko. Widząc minę chłopaka, złapał za nią i wyciągnął powoli pozbywając się jej z przyrodzenia, które uroniło dwie krople krwi w procesie. Starł je kciukiem, po czym przysunął i zlizał językiem, cały czas trzymając kontakt wzrokowy z Nicolasem. - Jesteś głównym podejrzanym o zabójstwo dwóch osób. Policja ma na ciebie tyle dowodów, że jesteś goniony listem gończym. Nawet jeśli krzyczałbyś o swojej niewinności nie uchroniłbyś się od więzienia.  
_____ Mówił po hiszpańsku. Tak. Widział kątem oka, że Norwegowi się to nie podoba, bo sam chciałby wiedzieć o czym rozmawiają, ale Leo postanowił, co by Nico musi zrozumieć o co chodzi, nie on. Fio co prawda nie był wtedy na miejscu, nie uczestniczył w operacji, bo to właśnie blondyn był mordercą, którego winy spadły na Nicolasa. Tego mu jednak na pewno nie powie. Pewnie Nicolas może podejrzeć o jakie morderstwa chodzi, może nie. W końcu na podstawie dedukcji mógł się domyślić, że kolega wziął na siebie ojca. Kogo więc innego mógł zabić jak nie swojego crusha i managerkę z klubu. Odłożył igłę do opakowania zamykając je, lecz nie kładł ich za daleko. Dłonie Leo powędrowały na pośladki Nicolasa zupełnie nie przejmując się jego stanem mentalnym. Właśnie zrzucił na niego bombę. Tak, to prawda. Ale co z tego? Jego palce powędrowały do miejsca, z którego wypływała akurat reszta spermy Fio i szybkim ruchem zaczął pozbywać reszty jakby czyścił miejsce dla siebie. Co prawda wiedział, że Norweg jest podwiązany i strzela ślepakami w tej kwestii, dlatego nie brzydził się w żaden sposób wchodzić tuż po nim, to jednak nadal uważał, że tym razem trochę za dużo pozostawił po sobie “śladów.”
- Doll, want to know some more stuff? - zaśmiał się po czym, bez ceremonialnie przeniósł dłonie na biodra i uniósł go do góry, opuszczając na swojego stojącego znowu penisa. Niestety, Leo nie kończył po pierwszym razie. - Let have some more fun then.  
- I want some fun too... - odezwał się markotnie Fio, wstając na równe nogi i wiedząc, że Leo będzie teraz zbyt zajęty własną zabawką. - Vil du at jeg skal få Lou hit?  
- No. - pokręcił głową i użył więcej sił zmuszając ciało Hiszpana, aby wzięło go jeszcze głębiej niż do tej pory, wręcz po same jądra. -  Sjekk telefonen min for samtaler  
_____ Norweg kiwnął głową na to i chowając swojego penisa w spodnie opuścił skocznie pomieszczenie zostawiając ich samych. Pewnie chętnie zabawiłby się teraz z ustami Nicolasa, które przed chwilą skończyły ssać kutasa Leo, ale wiedział, że nie może przeszkadzać informatorowi, kiedy miał takie spojrzenie. Było pełne... czegoś czarnego. Tak mocno, że sam Fio nie zamierzał się do tego zbliżać. Pewnie zamierzał nie być zbyt miły dla niego, a Norweg co prawda lubił ostry i brutalny seks to wyniszczenie mentalne nie było jego kinkiem. Wręcz mu opadał, kiedy reszta psuła psychikę porwanym obiektom czy zabawkom. Miał za zadanie znaleźć teraz telefon Leo i przynieść go z powrotem do właściciela, żeby sprawdził czy przypadkiem czegoś od niego nie chcą. W tą czy w tą - Nicolas na pewno jest teraz pieprzony w inny sposób niż przed chwilą. Bardzo szybko znalazł telefon leżący przy komputerze w stanie uśpienia. Złapał za niego i zaczął wracać do nich, chociaż najchętniej by tego nie robił, dając im chwilę. Chociaż bardziej dawał ją Leo, aby się nacieszył swoim dobrym humorem, bo widział, że na ekranie widniały powiadomienia o nieodebranych połączeniach. To oznaczało tylko jedno - robotę do wykonania.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {18/06/23, 02:41 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

       Miałem gdzieś śmiech blondyna czy jego słowa, która nie dotyczyły mojego pytania. Czekałem na odpowiedź, patrząc co robi jego kolega oraz marszcząc brwi, kiedy znalazłem się na kolanach Leo. Nie miał dość? Wzdrygnąłem się, zaciskając usta, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku, kiedy poruszał igłą. Nie zapomniałem o niej, tylko po prostu skupiony byłem na odpowiedzi, którą chciałem usłyszeć, a jeszcze jej nie dostałem. Kiedy wyciągnął igłę, sapnąłem, spuszczając niego głowę, aby ukryć samotną łezkę spływającą po poliku. Choć ból był mniejszy, to nadal wyczuwalny. Nie byłem przyzwyczajony do takich rzeczy, choć po ostatniej akcji chyba powinienem mieć gdzieś z tyłu głowy, że będzie bolało i to nie raz. Patrzyłem w oczy Leo, zastanawiając się, czy w końcu zechce odpowiedzieć na moje pytanie. Fio mnie nie interesował, więc nawet nie wiedziałem co robi. Nie obchodziło mnie to, tym bardziej, że blondyn ostatecznie się odezwał. Im więcej mówił, tym moje oczy były szerzej otwarte, gubią swój pewien blask.
- Z-zabiłem? - wydusiłem z siebie,  czując, jak serce mi przyśpiesza, a oddech na nowo staje się nierówny. Jak mogłem kogoś zabić? Nie zrobiłem tego. Wrobili mnie. Oni? Ale kogo zabili poza moim ojcem? Alexa o to podejrzewali, choć już nie powinni, chyba że ci tutaj nie dotrzymali słowa... Ale jeszcze dwójka osób nie żyła i to ja miałem być mordercą? Nie, oszukuje mnie! To na pewno nie są szczere słowa, tylko bajeczka, którą chce mi wcisnąć. Przecież nikogo nie skrzywdziłem, nie zabiłem... Nawet nie podniosłem ręki. Więc czemu Leo mówił to z taką pewnością w głosie?
       Poczułem, jak zimny dreszcz przechodzi po moim ciele. Wrobili mnie w jakieś morderstwa, abym nie mógł wrócić. To chore, powalone. Kogo jeszcze zabili? Spojrzałem na Leo, chcą znaleźć odpowiedzi w jego oczach, bo nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Nie wpadłem jeszcze w atak paniki, tym bardziej, że czułem gdzie wędrują jego palce, ale nie potrafiłem się na tym skupić. Oparłem dłonie o jego klatkę piersiową, wyginając lekko plecy, kiedy palce swobodnie poruszały się w środku. Nadal jednak myślałem o dwóch zabójstwach, których niby dokonałem. Wydałem z siebie głośny jęk, czując jak zamiast palców wchodzi we mnie penisem. Zagryzłem dolną wargę, drżąc lekko od tego ruchu.
- C-czekaj... - wyszeptałem, czując, jak wchodzi do samego końca. Przez całe ciało przeszedł dreszcz, a z ust wyszedł kolejny jęk. Choć przerażanie słowami Leo nadal we mnie siedziało, to jednak byłem wrażliwy po Fio i czułem wszystko jeszcze dokładniej. Nie chciałem się z nim pieprzyć, kiedy w głowie miałem taki mętlik, który spowodowałem własnym pytaniem. Nie spodziewałem się usłyszeć takiej odpowiedzi... Wrobili mnie, bym naprawdę nie miał gdzie wrócić, bo skoro szukali mnie listem gończym, to nieważne gdzie postawię stopę i tak zostanę złapany. Zacisnąłem usta, starając sobie przypomnieć kto zginął w tak krótkim czasie. Zapaliła mi się pierwsza lampka i spojrzałem na blondyna, kiedy to czerwonowłosy wyszedł z pokoju. Nawet nie zauważyłem kiedy wyszedł, zostawiając naszą dwójkę samych.
- Oliverio... Wokalista - powiedziałem, przełykając gulę w gardle, jak tylko przypomniałem sobie, jak został zabity, a raczej to, co z niego pozostało. Dlaczego? Nie był on nikim z moich blisko, ale po prostu wokalistą, którego uwielbiałem. Czemu miałby zginąć z mojego powodu?
       Odchyliłem głowę do tyłu, kiedy Leo zaczął poruszać moimi biodrami, wchodząc do samego końca. Z każdym razem po moim ciele przechodził dreszcz, a z gardła wychodziły jęki, które roznosiły się po całym pomieszczeniu. Wbiłem palce w klatkę piersiową mężczyzny, czując się nieco zmęczony tym wszystkim. Miałem wiele pytań, na które chciałem usłyszeć odpowiedzi, ale teraz zaprzątałem sobie głowę zabójstwami, jednocześnie odczuwając tą pieprzoną przyjemność, kiedy się we mnie poruszał. Zaczynałem się powoli za to nienawidzić. Wbiłem wzrok w oczy Leo, po czym skupiłem spojrzenie na jego usta, z których wyszły te pieprzone słowa o zabójstwie. Musieli mieć to wszystko zaplanowane, by wrobić mnie w takie rzeczy. Co przyjaciele o mnie teraz myśleli? A rodzina? Wiedziałem, że będą po mojej stronie, ale jednak część mnie obawiała się, że straciłem wszystko. Dom, przyjaciół, rodzinę... Ludzie na pewno chcieli mnie zlinczować, bo wiedziałem, jak to działa. Jeśli mieli dowody na to, że ja to zrobiłem i wystawili za mną list... Nie miałem do czego wracać. Kurwa. Miałem żyć tutaj z nimi do czasu aż się im nie znudzę? Później co? Zabiją mnie? Oddadzą w ręce policji, abym resztę życia spędził w więzieniu?
       Oparłem głowę o ramię blondyna, nie chcąc aby widział teraz moją twarz. Jeszcze poczuje satysfakcję, że doprowadził mnie do tego. Na pewno czuł, że jego ramię powoli robi się mokre od moich łez, mimo tego, że z ust nad wychodziły jęki, kiedy się poruszał. Potrzebowałem dosłownie z minuty albo nawet mniej, aby się uspokoić i znów spojrzeć na Leo, choć miałem czerwone oczy do łez, to jednak nadal nie wiedziałem kim może być druga osoba. Ojca od razu skreśliłem, bo skoro podejrzewali Alexa, to mnie w to nie wplątali, chyba, nigdy nie mogłem mieć tej pewności.
- K-kim jest ta druga osoba? - zapytałem nie używając już angielskiego, wiedząc, że i tak mężczyzna mnie zrozumie. A jeśli nie, to ponowię pytanie w innym języku.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {25/06/23, 07:21 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1


_____ Jak można było się spodziewać, fakt, że dostanie w twarzy informacji o tym, że jest się mordercą, kiedy nigdy nie miało się krwi na dłoniach - było zaskoczeniem. Na szczęście, nie na tyle, aby Leo musiał przypomnieć swojej zabawce, gdzie się znajduje, co się teraz dzieje, bo reagował na jego dotyk, ruchy, wyraźnie wydając i dostarczając mu jednoznacznych znaków, że ma chociaż trochę ”frajdy”, ale czy tyle samo co on? To raczej głupie pytanie, w końcu nigdy tego nie chciał, a on brał go teraz jak swoją własność, którą w jego oczach był. Po długim obserwowaniu. W końcu. W jego dłoniach. Poruszając biodrami, aby znowu mieć penisa w sobie. Nawet jeśli z pomocą jego dłoni, jakby nie patrzeć - jego były związane. Wszystko to dawało dość wyraźny obraz szczęśliwego blondyna, który pewnie stałby się potworem, gdyby mając odpowiedź na swoje pytanie Nicolas postanowił zupełnie się wyłączyć z powodu szoku i zostawić go samego ze sobą.  
_____ Słysząc imię, a zaraz później zawód jaki wykonywało jedno z jego ostatnich morderstw - wbił się do końca, kiedy przed jego oczami przelatywały obrazy tego jak patroszył jego zwłoki w motelowym pokoju gdzieś pośrodku niczego. Było to jedno z niewielu nieidealnie przygotowanych morderstw, gdzie mogliby znaleźć ślady, gdyby nie to, że Leo usunął je skrupulatnie nawet zabierając proch z kości z pieca, aby nie mieli żadnych wskazówek do niczego. Niestety, coś takiego jak bycie Sherlokiem Holmsem nie istniało w rzeczywistości, a policjanci woleli idealnie zaplanowane morderstwo pilota, którego samolot został potem porwany. Cóż - wszystkie trzy morderstwa w miasteczku łączyła jedna osoba, która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, z pomocą jakiegoś hakera, bo jak weszła do mieszkania pewnego dnia po pracy tak nigdy nie wyszła - rozpłynęła się w powietrzu... A teraz siedziała na kolanach Leo, jęcząc zachęcająco, kiedy płynnym ruchem wchodził i wychodził z niej bez najmniejszego problemu.
_____ Mokre ramie nie było czymś obcym informatorowi, bo nie raz ktoś płakał mu na ramieniu lub ślinił się w przeszłości. Nie fascynowało go to, nie grzało i nie ziębiło, ale jednak popsuło mu trochę nastrój, zwłaszcza, że przerwał posuwanie się, stojąc w miejscu z jego własnym penisem w ciele Nikosia, który postanowił o tym zapomnieć bardziej skupiony na swoich emocjach niż na nim. To było irytujące i zżerało jego małą dobroć w sercu jaką zamierzał oddać swojej własnej zabawce. Słysząc to pytanie tylko zaśmiał się głośno, szybko zakrywając usta dłonią, a drugą kładąc na szyi chłopaka jako małego oparcia, chociaż pod silnym uciskiem Hiszpan mógł to inaczej odebrać. Jakby zaciskał się na jego szyi z zamiarem uduszenia go lub chociażby podduszenia.  
- Ahhh... - westchnął uspokajając się lekko i spojrzał ciemnymi oczami na Hiszpana przed nim, cała radość sprzed chwili uciekła, lecz uśmiech pozostał na jego twarzy. - Why should i answer? Did i came already?  
_____ Te dwa pytania jasno pokazywały postawę Leo - Nicoś nie dostanie niczego za darmo. Odpowiedzi są jedną z najcenniejszych rzeczy dla zabawki przed nim, jak informator miałby rozdawać je za darmo, bez trudu, kiedy tylko padnie pytanie? Myślał, że dobry humor sprawi, że bez najmniejszego oporu opowie mu wszystko? Pomijając możliwość nagrania jego wypowiedzi czy tego, że ktoś, gdzieś podsłuchuje, nie był na tyle głupi, aby oddawać jedno z niewielu zainteresowań jego zabawki. Zmniejszy w ten sposób swoje pole możliwość na przyszłość. Widział już, że boi się bólu lub igieł, ale to nie było to czego potrzebował. W końcu metoda kija i marchewki miała przy sobie karę i nagrodę, skuteczną w tresurze, bo co innego teraz robili? Tresowali nowego mieszkańca tego domu, aby był potulną zabawką. Dawaniu mu wszystkich nagród na raz mijało się z celem.  
_____ W tym momencie wrócił Fio z telefonem w dłoni, a patrząc po minie jaką mu prezentował nie potrzebował myśleć długo, aby wiedzieć, że czeka na niego robota. Sięgnął dłonią, w której szybko wylądował sprzęt, a widząc ekran już czuł, jak zbliża się ból głowy. Nawet na chwilę nie miał spokoju, bo z każdej strony ktoś miał coś dla niego do zrobienia. Cóż - przynajmniej pieniądze były dobre. Czytnikiem palca odblokował telefon, wolną dłonią gładząc skórę swojej zabawki, której teraz aktywnie nie posuwał. Kliknął językiem spoglądając na to kto dzwonił. Zanim jednak wybrał numer, odwrócił się do Nicolasa, patrząc mu w oczy i zagroził.
- Siedź cicho. - jego ton zimny i nieprzyjemny. - Jak cię usłyszy to będę miał wyrwać ci język, a zacząłem go lubić. - nie czekając na jakieś odpowiedzi, bo właśnie kazał mu siedzieć cicho wybrał kontakt, włączył głośnomówiący i słysząc, że druga stronę odebrała zaczął. - What you want this time? Find another missing child? - zaśmiał się lekko, a druga strona zrobiła to samo.  
- No, i have my girls locked up, I’m calling to talk about kidnapping another cutie. - w głosie rozmówcy można usłyszeć, że wręcz ślini się na myśl o tej kobiecie. - Young one, big boobs and virgin.
- Sounds like you have eyes on someone. - zaśmiał się i kiwnął głową do Norwega, który podszedł za Nicolasa i łapiąc go za ramiona, zmusił do wsunięcia penisa Leo do końca, po czym łapiąc za talię postanowił go podnieść lekko. - What this time? Normal kidnapping or some spooky shit like Skinwalker like last time?  
- No, no. I have a plan. I want her family in ruin, so i can take her in and melt into perfect shape. - ton jego głosu wyraźnie schodził niżej. Pewnie spokojnie mu stanął w spodniach myśląc o całym tym planie. - I want you to make a plan. My boys will execute it.
- Okay, less work for us. - sapnął lekko, bo akurat Norweg, bawiąc się w figlarza znowu zmusił, gwałtownym ruchem, aby Nicolas wziął go w całość w swoje ciepłe i zaciskające się wnętrze. - I will call later.
_____ Powiedział i szybko się rozłączył łapiąc za dłonie Fio i strzepując je z ciała Hiszpana, mamrocząc coś po niemiecku pod nosem, czego pewnie nikt nie zrozumiał. W końcu norweski, a niemiecki nie miały aż tak dużo ze sobą wspólnego. Tak samo z Hiszpańskim. Nie musieli rozmawiać, aby porozumieć się jednym spojrzeniem i Norweg odstąpił o krok od nich. Wcześniej, gestem głowy Leo pytał się czy Fio nie chce włożyć w usta, żeby na pewno je zamknąć, nie chodziło mu o pomoc w poruszaniu się. Teraz jednak, jak skończył rozmowę, spojrzał na Nicolasa i przysunął go do siebie, wbijając się zębami w ramię, z którego nie zeszły jeszcze do końca ślady po poprzednim razie. Słysząc dźwięk wydobywający się z ust Hiszpana, puścił ramie oglądając czerwone miejsce po ugryzieniu i zadowolony z siebie, rozpoczął bardzo szybkie i gwałtowne poruszanie się, jakby interesował się tylko swoim zaspokojeniem, niemarnowaniem czasu. Niestety, przerwa już mu się skończyła. Doszedł w Nicolasie, po czym zwyczajnie zdjął go z siebie, poprawił się i rzucając do Fio, że ma się zająć nim - wyszedł z pomieszczenia zostawiając ich samych. Norweg podrapał się lekko po głowie i spojrzał na zabawkę Leo.  
- Do you want to see something cool?
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {28/06/23, 07:31 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

       Dupek... Pieprzony dupek. Miał odpowiedzieć na pytania, a nie na jedno, które doprowadziło mnie do kolejnego. W czyją śmierć byłem jeszcze wplątany? Nic nie obiło mi się o uszy, poza tymi, co były nagłośnione w telewizji. Najpierw wokalista, później mój ojciec... Nie mogli mnie w to wplątać, tak samo w ten pieprzony atak na samolot. Zacisnąłem usta w wąską linię, patrząc na Leo. Byłem na przegranej pozycji, bo jeśli chciałem dostać odpowiedź, musiałem dać coś od siebie. Nie taka była jednak umowa, za pierwszym razem mieli dojść jednocześnie, teraz nie wspomniał nic o panującej zasadzie. Oszust. Uderzenie go nie wchodziło jednak w grę, nie chciałem, aby to go zezłościło, w końcu musiałem jakoś przeżyć oraz nie trafić w ręce kogoś gorszego, choć dla mnie oni wszyscy byli na tym samym poziomie. Musiałem teraz jednak sprawić by doszedł, a wtedy powinienem otrzymać odpowiedź na swoje pytanie, przynajmniej na to liczyłem.
       Wzdrygnąłem się, kiedy ktoś wszedł do pomieszczenia, więc odwróciłem się, zauważając Fio, który wrócił z telefonem. Przełknąłem gulę w gardle, zastanawiając się, czy znajdę kiedyś szansę, aby dobrać się do niego i zadzwonić... Gdziekolwiek, byle mnie znaleźli. Już chyba więzienie byłoby lepsze od tego miejsca. Wzrokiem wróciłem do Leo, który również na mnie spojrzał. Spiąłem się na jego słowa, lekko przerażony, że rzeczywiście może do tego dojść, dlatego jak tylko zaczął rozmowę, to patrzyłem się gdziekolwiek byle nie na niego. Skupiałem się na rozmowie, którą rozumiałem, bo w końcu mówili po angielsku. Czułem, jak obrzydzenie we mnie narasta z każdym kolejnym słowem rozmówcy. Wykonywali brudną robotę? Czyli rzeczywiście byłem na czyjeś zlecenia? Jaki sens było mnie zatrzymywać dla siebie, kiedy mogli dostać za mnie pieniądze? I to na pewno nie małe, bo raczej w tym środowisku nie liczyli tanio takich rzeczy. Przełknąłem gulę w gardle, szarpnąłem się, kiedy czerwonowłosy mnie złapał, zmuszając, aby Leo głębiej we mnie wszedł. Odchyliłem głowę do tyłu, zagryzając dolną wargę, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. W oczach pojawiły się łzy, ciało całe drżało z pieprzonej przyjemności. Pokręciłem głową, spoglądając na Leo, aby przerwał to, jednakże Fio znów przycisnął mnie, abym wziął głęboko penisa blondyna. Wypuściłem powietrze, kiedy Leo się rozłączył, wydając z siebie opóźniony jęk. Spuściłem głowę, starając się unormować oddech, ale nie na długo, ponieważ z mojego gardła wydobył się krzyk, który po chwili przemienił się w jęk, kiedy mężczyzna wgryzł się w moje ramię. Dreszcze przebiegły po moim ciele, a w kącikach oczu pojawiły się niechciane łzy. Na tym się jednak nie skończyło, ponieważ Leo zaczął się poruszać szybko i do końca, doprowadzając mnie do kolejnych jęków. Doszedłem, brudząc materiał, którym miałem owinięte nadgarstki i z ciężkim oddechem spojrzałem na Leo, który po skończeniu we mnie, zdjął mnie z siebie. Zamknąłem na moment oczy, starając się uspokoić, ale pytanie Fio mnie zainteresowało. Spojrzałem na niego, choć niechętnie, po czym podniosłem się do siadu, czując, jak wszystko nieco mnie boli. Nawet jeśli Fio zamierzał mi coś pokazać, to nie zapomniałem o tym, że Leo wyszedł, nie odpowiadając na pieprzone pytanie.
- If it's the key to the handcuffs, I'd love to - powiedziałem, ale niestety mogłem się domyślić, że to nie to. Czerwonowłosy zaśmiał się i pokręcił głową. Podszedł do mnie, aby ściągnąć materiał i pomógł mi poprawić ubranie. Jeśli liczył na jakieś podziękowania, to cóż... Przeliczył się.
- Get up - powiedział, więc podniosłem się z kanapy, czując, jak kostka jeszcze boli. Nie mogłem najpierw się umyć? Czułem się brudny po tym wszystkim, a na dodatek Leo we mnie skończył, więc to nie było przyjemne uczucie trzymać w sobie czyjąś spermę, a jeśli pobrudzę coś, to na pewno nie skończy się to tylko gadką.
       Czerwonowłosy chwycił mnie za kark, prowadząc gdzieś. Nie pytałem nawet, co zamierza mi takiego pokazać, bo nie spodziewałem się dostać odpowiedzi. Mimo to niewygodnie mi się szło, tym bardziej że mężczyzna trzymał palce na moim karku, co wystarczająco było dla mnie dziwne, a jeszcze musiałem zmienić sposób chodzenia, bo czułem, jak sperma blondyna próbuje się wydostać. Nim się zorientowałem, byliśmy na zewnątrz, więc lekko zaskoczony spojrzałem na Fio, kiedy weszliśmy do ogrodu.
- What are you trying to do? - zapytałem, bo nie przypominam sobie, by Leo coś mówił o tym, że mogę wyjść na zewnątrz. Chciał mnie w coś wrobić, aby później to mnie się oberwało? Zmarszczyłem brwi, ponownie zerkając na ogród. Od tak dawna nie byłem na zewnątrz. Świeże powietrze było przyjemne, a wiatr delikatnie łaskotał moją skórę. Niebo wydawało się wyjątkowo piękne, choć tak naprawdę moje oczy po prostu cieszyły się jesiennym widokiem. Nie miałem pojęcia czy to początek jesieni, czy może jakoś środek, ale liście drzew częściowo opadały, a częściowo zmieniały swój zielony kolor na żółty i czerwony. Moja mina się zmieniła i choć obawiałem się postawić nogę na trawie, to jednak nie miałem wyjścia, kiedy Fio zmuszał mnie, abym szedł przed siebie. Musiałem przyznać, że ogród był wyjątkowo ładny, tym bardziej tą porą roku, kiedy drzewa zmieniały swoje kolory. Zatrzymałem się na moment, aby dokładnie zaobserwować co się wokół mnie. W oczy rzuciło mi się ogrodzenie i choć mógłbym pewnie jakoś uciec spod ręki Fio, to najprawdopodobniej z kostką i tak daleko bym nie zaszedł. Szczęście też ostatnio mnie opuściło, więc jeśli udałoby mi się wyrwać stąd, to pewnie prędko bym zginął. Fio posługiwał się bronią i na pewno nie tylko on.
       Poszliśmy dalej i choć to ja byłem z przodu, to czułem, jak to czerwonowłosy mnie prowadził, abym przypadkiem gdzieś niepotrzebnie zaczął iść. Doszliśmy do basenu, na który zwróciłem uwagę, a dopiero później mój wzrok padł chłopaka, który siedział przy stole pracując nad czymś lub po prostu robił coś przy swoim sprzęcie. Z tej odległości i tak było trudno cokolwiek zobaczyć, a dla mnie nie mialo to też większego znaczenia. Najwidoczniej nieznajomy również nas zauważył, bo zaraz podszedł do nas, odkładając wszystkie swoje rzeczy. Przyglądał mi się uważnie, z nieukrywaną odrazą, jak i wyższością, po czym spojrzał na Fio. Spuściłem wzrok, po czym odwróciłem się do czerwonowłosego. Miałem wrażenie, że zaraz zostanę przez kogoś pożarty.
- Can we go back inside? I need to wash up - powiedziałem, zawracając się do Fio, ale to nie on zareagował na moje słowa, a drugi chłopak, który uśmiechał się pod nosem.
- I'll help you with that - powiedział, po czym podszedł do mnie, aby jednym zgrabnym ruchem chwycić mój nadgarstek i pociągnąć w stronę basenu. Otworzyłem szerzej oczy, czując jednocześnie większy ból w kostce, kiedy wykonałem gwałtowny ruch, po czym wpadłem do wody. Gdyby nie kostka, to pewnie złapałbym równowagę. Zamknąłem oczy, czując, jak woda dostaje się do ust oraz uszu.
       Odepchnąłem się zdrową nogą od dna basenu i wypłynąłem na wierzch, łapczywie łapiąc oddech. Otworzyłem oczy, aby spojrzeć wkurzony na nieznajomego i zmarszczyłem brwi.
- What the fuck are you on about?! - krzyknąłem, po czym spojrzałem na swoje kajdanki, które utrudniały mi nieco dopłynięcie do brzegu. - Fuck... - mruknąłem pod nosem, opierając się o brzeg rękoma. Próbowałem się wydostać, ale nie było to takie proste, więc spojrzałem na Fio. Nie wiem, kim jest ten chłopak, ale najchętniej bym go zabił.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {08/07/23, 06:15 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1

_____ Czy zostawienie Nicolasa samego z Fio było rozsądne? W normalnych sytuacjach – nie, lecz teraz nie było normalnej sytuacji. On musiał “iść do pracy”, a Norweg się nudził na tyle, że sam zaproponował zabawę z jego pieskiem. Teraz jak się pobawili, niech go zajmie czymś, dopóki on nie skończy swojego zadania. Czy obawiał się, że Nico postanowi przeskoczyć przez płot, albo zerwać się z łańcucha, aby przystąpić do ucieczki? Nie... No trochę, lecz wiedział, że za daleko nie zajdzie. Zaraz za pięknym białym płotkiem masz jeszcze jeden. W lesie, wysoki, pod napięciem, a po lesie biegają psy. Najwyżej trzeba będzie załatać rany po ugryzieniach, a potem podciąć ścięgna Achillesa, aby nie myślał o dalszym bieganiu. W końcu po jego sypialni nie musi, a znowu Leo nie był typem, który lubił polować na swoją “ofiarę”, w taki sposób. Nie był głodnym wilkiem, a raczej pająkiem tworzącym sieć. Oparł się wygodnie w fotelu przeglądając informacje, które otrzymał od swojego wieloletniego klienta, kiedy wraz z powiadomieniem o przyjściu pewnej wiadomości, uniósł lekko brwi. Złapał za myszkę, szukając jej lekko po omacku, aby przełączyć okna i zobaczyć zdjęcie zrobione zza jakieś materiału. Nie zastanawiał się długo, bo wiedział, że Eve siedział przy basenie robiąc swoje rzeczy. Na dowodzie zbrodni był jednak Fio prowadzący Nicolasa po ogrodzie. Chwilę później pojawiła się wiadomość od Włocha.  

”Mogę się z nim pobawić, jak Fio dałeś?

_____ Prychnął pod nosem i wykonał dwa kliknięcia, aby odpowiedzieć emotką na to pytanie, po czym ziewnął lekko zmęczony, a może raczej znudzony? Jakąś chwilę temu się świetnie bawił dochodząc w tyłku swojej zabawki, a teraz musiał patrzeć na niedbały i nudny raport o firmie oraz rodzinie, którą trzeba zniszczyć na życzenie mężczyzny, który potrzebuje nieletniej dziewczyny do swojego łóżka. Cóż - Leo sam nie zamierzał krytykować, bo porywał swoje zabawki zwykle znajdując je na okładkach magazynów, podczas wieców, wystąpień, gdziekolwiek się pojawili. W ten sposób znalazł także swoją nową lalkę - Nicolasa, którego oczy były tym czego obsesyjnie wręcz pożądał Informator przez ostatnie miesiące. Ziewnął jeszcze raz, zakrywając usta dłonią i wrócił do pracowania, nie przejmując się w jaki sposób Eve zamierza bawić się z Hiszpanem.  
_____ Niski włoch, dostając taką informację uśmiechnął się lekko pod nosem i wyłączył ekran telefonu odkładając go obok. Miał przed sobą papierowe dokumenty, raporty z social mediów pewnych znanych ludzi, które bardzo często dla zwykłej zabawy sprawdzał, szukając powiązań, sprawdzając jakieś plotki czy inne tego typu podobne. Lubił dostarczać potem ploteczki i domysły do Leo, który kilkoma kliknięciami dostarczał mu, Annie oraz Sarah cały wieczór zabawy. Czasem dołączyła do nich Maria, ale ona zwykle bardziej zainteresowana swoją bronią siedziała z boku w piżamie, czyszcząc pistolety. Odłożył to jednak na bok, zamykając teczkę, kiedy zobaczył, że podchodząc bliżej w jego stronę. Fio się średnio przejmował, był jednym z nich, dołączył jako ostatni na ten moment, ale swoje przecierpiał i Norweg go już dawno zaakceptował.  
_____ Z daleko można było wyczuć, że Eve nie jest fanem Nicolasa i rudowłosy to czuł w kościach, zwłaszcza widząc spojrzenie, które posłał mu przed chwilą. Nie miał pojęcia skąd takie emocje w nim, lecz też nie zdążył zapytać, zanim wydarzyła się szybka akcja, na którą nie był przygotowany – Hiszpan wylądował w basenie. Westchnął i spojrzał na zadowolonego z siebie, jasnowłosego chłopaka. Czując na sobie spojrzenie Nicolasa, postanowił się schylić, lecz zatrzymała go ręką Eve.  
- What?
- I have permisson to have some fun - usta Włoch miały kształt małego półksiężyca, lecz jego oczy nie miał żadnego światła, niczym jak u martwej ryby, a Fio znał to spojrzenie. Aż nazbyt podobne do tego Leo, teraz patrzyło na niego. - Just stand back.  
- Fine... - nie był do końca, ale uniósł dłonie do góry i zrobił kilka kroków w tył. - But don’t do to much, Leo will kill me.
- Of course. - powiedział krótko i podszedł bliżej do moczącego się Nicolasa. - You don’t know who i am, but i don’t care, so...
_____ Wyciągnął dłoń i z całej siły zmusił głowę Hiszpana do zanurzenia się pod wodą, przy okazji upewniajac się, że nie może przez przypadek złapać go i wciągnąc do wody. Miał na sobie ciuchy od projektantów i nie zamierzał sprawdzać, jak materiał poradziłby sobie z chlorowaną wodą w basenie. Te szmaty były trochę warte, a ryzyko chwilowego ulżenia swojej irytacji nie było równowarte. Gdy po kilkunastu niezgrabnych rurach Nicolas przestał aż tak mocno wierzgać, puścił go, łapiąc za ciuchy i podnosząc do góry, aby oparł się o brzeg, zaczynając kaszleć, bo powoli upijał się wody.  
- Hey. - wzrok Eve utknął gdzieś na ciele leżącym przed nim. - Fio. - wykonał gwałtowny ruch głowy do Norwega. - Did you just fucked him?  
_____ Po minie lekkiego obrzydzenia Norweg mógł wywnioskować, że chłopak nie był fanem takiego stanu rzeczy. Może chodziło o to, że jeśli on go jebał, to Leo także? Eve nie miał romantycznych odczuć do blondyna, a raczej uważał go za głowę rodziny, w której się teraz znalazł. Nawet jeśli Gregory był odpowiedzialny za pieniądze czy zadania, to większość ciekawości świata znajdowała się przed nimi z powodu Leo, Informatora, Hakera... Przestępcy. Fio tylko wzruszył ramionami pod chodząc bliżej i klepiąc Nico po plecach, aby wyleciała reszta wody, którą się zachłysnął. Włoch przyglądał się temu nie przejmując się faktycznym stanem człowieka przed nim, jakby zatopiony w swoich myślach nie zainteresował się otoczeniem.  
- Toy, do you want to play with fishes or go back to your owner? - czerwonowłosy spytał nieprzejmując się tym wszystkim. Nikt nie umarł, nic się nie wydarzyło. Podtopienia kogoś to norma tutaj, a Eve pewnie będzie tylko bardziej poirytowany w przyszłości niż tylko to. - Eve, do you want to drown him once more?
- Hm? - Włoch wrócił na ziemię i machnął ręką. - I have more fun stuff to do, but i;m curious. - jego wzrok padł na Nicolasa. - Do you like fucking Leo or do you need even bigger cock for you slutty ass?  
_____ Fio westchnął ciężko i łapiąc Nico jak worek ziemniaków, wsadził sobie pod pachę opierając na biodrze i zmęczony tym wszystkim postanowił odstawić zabawkę na swoje miejsce, a potem pójść spać na kanapie. Eve nie powstrzymywał go, nawet ustąpił drogi z rozbawionym uśmieszkiem na ustach. Jakby osiągnął swój cel, nieważne co to faktycznie było. To wie tylko chora głowa Włocha.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {11/07/23, 08:12 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

       Przez moment byłem szczęśliwy, że Fio chciał mnie wyciągnąć z basenu, ale niestety, chwila zadowolenia szybko minęła, kiedy znów wtrącił się jasnowłosy chłopak, który najwidoczniej gardził moją obecnością tutaj. Zmarszczyłem brwi, bo przecież rozumiałem, co mówią i wcale mi się to nie podobało. Dzisiaj byłem już wykończony, miałem ochotę wejść do wanny, wymyć się dokładnie i pójść spać, nawet nie musiałem nic jeść, po prostu chciałem zatopić się w kołdrze i zasnąć. Patrzyłem to na jednego, to na drugiego, zastanawiając się jednocześnie jaką „zabawę” wymyślił obcy mi chłopak. Nie musiałem jednak długo czekać na jakąkolwiek odpowiedź, ponieważ dłoń jasnowłosego znalazła się na mojej głowie. Brzeg był śliski, więc dość szybko znalazłem się pod wodą, chwytając w ostatniej chwili nieco powietrza, ale nie starczyło mi to na długo. Początkowo zacząłem się wierzgać, próbując jakoś wypłynąć na wierzch, ale coraz bardziej czułem, jak tracę siłę oraz zaczyna brakować mi powietrza pod wodą. Otworzyłem usta, co było durnym posunięciem – chlorowana woda nigdy nie należało do przyjemnych rzeczy do picia i tym razem czułem, jak z każdą próbą odratowania się, napływa jej coraz więcej do mojego gardła.
       Opuściłem ręce, a wzrok wbiłem w niewyraźną twarz chłopaka, który zdecydował się mnie topić. Naprawdę przez chwilę zastanawiałem się, czy tak zginę, ale zaraz poczułem, jak jestem wyciągany z wody. Od razu pojawił się kaszel i łapczywe łapanie powietrza. Opadłem na brzeg, czując okropny ból w gardle, nieco drapiący i zdecydowanie nieznośny. Szumiało mi w głowie od wody, która zdążyła napłynąć do uszu, a wzrok skupiłem na swoich drżących dłoniach. Miałem nadzieję, że chłopak przestał się bawić, bo nie miałem ochoty skończyć na stałe pod wodą, ale raczej nie zapowiadało się, by powtórzył to, co właśnie zrobił. Zmarszczyłem brwi, słuchając, o czym mówią i czy to naprawdę było takie istotne, kto mnie pieprzył? Żebym się jeszcze o to prosił... Wcale nie chciałem tutaj być, w dodatkowy wykorzystywany do zaspokojenia potrzeb tych psycholi. Dlaczego wszyscy zachowywali się tak, jakbym naprawę prosił się o to wszystko? Uniosłem wzrok na Fio, kiedy ten zaczął klepać mnie po plecach, abym mógł wykrztusić siebie resztkę wody. Może i byłem mu nieco za to wdzięczny, ale nadal darzyłem ich wszystkich nienawiścią.
- I... I want to go back - wydusiłem do siebie. Niekoniecznie w ramiona Leo, ale do sypialni, gdzie mogłem czuć się nieco bardziej bezpiecznie, choć kto wie... Nie zdziwiłbym się, jakby blondyn chciał, coś jeszcze dzisiaj dla mnie przygotował. Skrzywiłem się lekko, jak tylko usłyszałem pytanie jasnowłosego i najchętniej rzuciłbym się na niego, ale nie miałem siły, a sam Fio również mnie trzymał. Pewnie mógłbym się wyrwać, ale czemu mam ryzykować życiem dla jakiegoś zazdrosnego frajera?
- I'd be happy to swap, then you'll be able to see for yourself - powiedziałem, patrząc jeszcze na chłopaka, zanim Fio ruszył do środka. Nadal czułem, jak drapie mnie w gardle, na dodatek chłodne powietrze nie sprawiało, że czułem się lepiej, kiedy byłem całkowicie mokry. Czułem jednak ulgę, że znikamy z basenu i po chwili wchodzimy do środka.
       Przemierzyliśmy kawałek drogi, aby w końcu znaleźć się w innym pomieszczeni, w którym dostrzegłem Leo. Widać było, że był czymś zajęty mniej lub bardziej, ale nie wydawał się zwracać na nas większą uwagę. Za to ja rozejrzałem się po pokoju, rozumiejąc, że to pewnie tutaj siedział Leo, kiedy ja leżałem w łóżku.
- What's with him? - odezwał się Fio, szybko dostając odpowiedź, aby wrzucić mnie za drzwi, co też zrobił. Miał już iść, ale przypomniał sobie o czymś, więc odwrócił się w moją stronę i uniósł moje ręce do góry, aby zdjąć kajdanki. Przed moją twarzą zamknęły się drzwi, więc rozmasowałem nadgarstki i powoli podniosłem się na równe nogi. Widziałem, że zostawiam po sobie mokre ślady, ale te powinny zniknąć, zanim Leo wróci, a jeśli nie, to czeka mnie powtórka z rozrywki? Nie chciałbym rozwalić sobie drugiej kostki. Od razu poszedłem do łazienki, zamykając za sobą drzwi i zdjąłem z siebie mokre ubrania, które wycisnąłem nad wanną, by ostatecznie rozwiesić je nieco. Co jak co, ale mokrych ubrań wolałem nie zostawiać złożonych, bo tylko by zaśmierdły. Opłukałem wannę, po czym wcisnąłem korek, aby napełnić ją ciepłą wodą. Kiedy się w niej zanurzyłem, czułem, jak powoli całe moje ciało się rozgrzewa. Odchyliłem głowę do tyłu, czując, jak dopada mnie coraz większe zmęczenie, więc żeby nie zasnąć, zacząłem doprowadzać się od ładu, korzystając ze wszystkich dostępnych kosmetyków. Zacząłem od tyłu, aby całkowicie pozbyć się z siebie spermy Leo, z którą czułem się po prostu obrzydliwie i niekomfortowo. Umyłem całe swoje ciało wraz z włosami i wypuściłem wodę. Wytarłem się, po czym zarzuciłem ręcznik na ramiona, aby reszta kropli z włosów, wsiąknęła w materiał. Posprzątałem wannę oraz pochowałem kosmetyki, odkładając je na miejsce tak, aby Leo nie zauważył żadnej zmiany.
       Bez ręczników oraz ubrań, udałem się na górę, nieco kuśtykając, ale nie przejąłem się tym. Znalazłem jakąś bieliznę i koszulkę, które od razu na siebie założyłem. Jeśli blondyn będzie robił mi o to pretensje, to jasno i wyraźnie powiem mu, by zażalenia kierował do swojego kolegi znad basenu. Włączyłem telewizor i poczułem ogromną ulgę, kiedy znalazłem się pod kołdrą. Zrobiło się zdecydowanie cieplej, ale nie zasnąłem. Choć próbowałem, to jednak burczenie w brzuchu mi to uniemożliwiało. Jęknąłem, usiadając wygodnie na łóżku i patrząc na program, który aktualnie leciał. Powinienem zejść i zapukać w drzwi? Nawet jeśli wcześniej był tam Leo, to nie mogłem mieć pewności, że nadal tam siedzi.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {15/07/23, 10:47 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Andrea-Leo-N-geli-1


_____ Zajęty swoją pracą nie przejmował się zbytnio otoczeniem, wiedział, że Eve zrobi coś głupiego, aby rozładować swoje emocje, ale co faktycznie? Zero zainteresowania, dopóki nie dowie się, że postanowił zabić Nicolasa. Jego oczy stracą blask, jeśli postanowi go utopić lub upuścić krew zanim wyciągnie te dwie gałki oczne. Widząc więc, że Fio przyprowadza do niego mokrego, lecz w sumie zdrowego i całego Nicolasa, był zaskoczony lekko w sercu, lecz nie komentował. Machnął tylko dłonią, żeby zabrać go za drzwi. Praca przed nim była ważniejsza. Jakoś musiał zarobić, aby utrzymywać ich wszystkich, prawda? Nie widział co się dzieje, ale doskonale słyszał otwierane drzwi, zdejmowane kajdanki, zamykane drzwi. Wiedział więc kiedy się odezwać do kolegi z drużyny, który własnie stał się ponownie wolnym duchem.  
- Jak bawił się z nim Eve? - rzucił nie odrywając wzroku od ekranu. - Miał moje pozwolenie, ale nie widzę jakiś wielkich śladów na Nico.
- Tylko go podtopił trochę.
_____ Norweg wzruszył ramionami idąc na najbliższe miejsce siedzące, aby rozłożyć się i ziewnąć znudzony i zmęczony. Leo spojrzał na niego, kręcąc lekko głową z małym uśmiechem na ustach, chowając się od razu za ekrany jak wcześniej, nie przejmując się śpiącym człowiekiem. Cały czas nie skończył bawić się z szukaniem dowodów na korupcję uczciwego mężczyzny. Jak można się domyśleć - tworzył je od zera łączyć z kilkoma ciemnymi i dziwnymi zrządzeniami losu. W końcu klient chce mieć w łóżku jego córkę, która ledwo stała się posiadaczką dwucyfrowej liczby lat. Blondyna już nic nie zaskoczy po tym jak zrozpaczona matka wynajęła go kiedyś, aby znalazł kto taki zgwałcić i w ten sposób zabił niemowlę. Gdy odkrył, że sprawcą był ojciec, w oczach świata zakochany w swoim dziecku – prawie zwymiotował. Westchnął w duchu rozmyślając o początkach swojej kariery, kiedy takie historię go jeszcze ruszały. Potem na własnej skórze przekonał się, że jednak ludzie są bardziej popierdoleni niż dają po sobie poznać.  
- Jak jesteś zmęczony to idź do siebie spać. - odezwał się damski głos, który skupił na sobie spojrzenia obu mężczyzn. Poprawiła swoje czarne długie włosy do tyłu i jej zimny wzrok przeniósł się z Fio na Leo. - Wróciliśmy, mam nadzieję, że powoli jesteś gotowy na akcję z politykami.  
_____ Kiwnął lekko głową, bo wiedział, że kobieta jest teraz w humorze na rzeź. Z tego co wiedział do tej pory to poszło im całkiem sprawnie z tym atakiem terrorystycznym. Teraz na liście mieli zajęcie się jednocześnie porwanie córki polityka oraz zabraniem dokumentów i przeprowadzeniem wymiany. Jeszcze nie było postanowione kto zajmie się czym, bo jednak chciał mieć preferencję reszty, wiedział jednak, że jego obecność będzie potrzebna. W końcu nie mógł hakować kamer z dokładną precyzją co do sekund będąc w innym kraju, bez szybkiego łącza. Niestety, przesył informacji kosztował czas.  
- Jestem gotowy, raczej. - prychnął pod nosem. - Nie wiemy tylko kto się zajmie czym, bo zadanie są dość ogólne. - wymamrotał lekko, po czym zasłonił ust, ziewając lekko. - Idę na drzemkę, za jakieś cztery godziny zwołajcie wszystkich tutaj.  
_____ Zamrugał kilka razy pozbywając się łez z kącików oka i machnął ręką na “pożegnanie” wchodząc do swojej części sypialnianej. Wraz z zamknięciem drzwi, Anna i Fio wymienili spojrzenia, po czym kobieta prychnęła ze zniewagą na Norwega, który od razu się podniósł do siadu jak zgoniony za coś pies. W tym czasie, Leo, stojący za korytarzu patrzył na podłogę przed nim. Na dywanie widniała mała mokra plama co sprawiło, że mężczyzna zatrzymał się w swoich czynach, zastanawiając się skąd wziął się mokry ślad. Szybko jednak przypomniał sobie, że Nicolas był w basenie przed chwilą. Kliknął językiem, lecz nie zamierzał się o to wkurzać. To tylko woda, która zniknie za kilka chwil. Skierował się jednak do łazienki, aby umyć samego siebie. Czy jego zabawka mogła go usłyszeć? Prawdopodobnie. Dźwięk wody przez otwarte drzwi mógł spokojnie dotrzeć na górę. Leo nie miał w naturze zamykać za sobą drzwi, kiedy szedł się umyć. Kwalifikowało się to jako swego rodzaju zapewnienie sobie bezpieczeństwa, w razie, gdyby coś się wydarzyło. Nigdy nie było potrzeby, ale z drugiej strony – nie obawiał się, że ktoś tutaj zobaczy go nago i coś się zmieni. Ubrany w szlafrok, wszedł do góry po schodach z mokrymi włosami, przykładając rękę do usta, aby zakryć swoje kolejne ziewanie. Spojrzał na Nicolasa, który robi to co do niego należało, grzał mu łóżko.  
- Mogę coś zjeść? Jestem głodny, a nie wiedziałem, czy ktoś jest za drzwiami.
- Nie. - to była szybko odpowiedź, bez większych emocji. Podszedł do łóżka i usiadł odsłaniając sobie miejsce. - Idę spać, za cztery godziny spytaj jeszcze raz.  
- Czyli wolisz słuchać mojego brzucha zamiast normalnie się wyspać? Nie ma sprawy, tak szybko z głodu nie padnę.
_____ Siedząc plecami do zabawki nie wiedział co robi na twarzy chłopak, ale wręcz słyszał w jego głosie jak przewraca oczami, a humor blondyna wręcz sięgnął dnia w ciągu milisekundy. Wstał na równe nogi i wszedł na łóżko kolanem łapiąc twarz Hiszpana i ściskając mocno, jakby chciał mu złamać kości czaszki. Jego zimne spojrzenie skrzyżowało się z zaskoczonym wzrokiem własnej zabawki. Pozbawione życia, lecz pełne morderczych intencji oczy pochwyciły wszystko co miały przed sobą.  
- Do you want to eat shit for the rest of your life? - spytał z dziwnym uśmiechem na twarzy. - I can make your sister be the one to do that. Couldn’t care less, as long as you. Shut. The. Fuck. Up. - prychnął pod nosem. - Want to give me attitude? You don’t care about yourself, but i still have those materials that will make your friend be murderer. Want that? - puścił twarz Nicolasa i wyprostował się cały czas z tak zimnym i pozbawionym “człowieczeństwa” zachowaniem jak wcześniej. - Przespałem bombardowanie, wytrzymam twój żołądek.  
_____ Następnie zszedł z łóżka i położył się na swoim miejscu, wysyłając szybką wiadomość do Anny, po czym włożył telefon pod ramię i zasnął na boku nie patrząc nawet w stronę Hiszpana. Miał w nosie co teraz zrobi, ale gdyby postanowił podnieść swoje nie wartościowe piąstki, kiedy zamknie oczy i zaśnie - pierwsze co zrobi po pobudce to będzie podcięcie mu ścięgien w dłoniach. Nie dostanie handjoba, ale zaspokoi się w inny sposób. Brak ruchomości w dłoniach i nogach? Nic potrzebnego do życia jako jego lalka.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {22/07/23, 05:39 pm}

Your personal death wish  - Page 3 Nicola11

       Zapewne długo siedziałem, zanim usłyszałem, jak ktoś wchodzi. Dźwięk otwieranych drzwi, później szum wody, który docierał aż tutaj. Musiał być to Leo skoro korzystał z łazienki, choć możliwe, że ktoś inny miał pozwolenia, aby jej używać. Na pewno się nie cieszyłem, że tutaj przyjdzie, ale jednocześnie miałem szansę zapytać się o jedzenie. Czułem się dziwnie, z tym że musiałem się o coś prosić... O coś tak normalnego, ale sam stwierdził, że specjalnie mnie głodzili. Myślę, że nawet nie zrobiliby sobie nic z tego, gdybym nie jadł cały dzień. Wsłuchiwałem się w dźwięki, ściszając telewizor, aby wiedzieć, kiedy mężczyzna zacznie wchodzić po schodach. Stało się to szybciej, niż się spodziewałem, więc kiedy pojawił się na górze, spojrzałem na blondyna, zaciskając palce na pościeli. To tylko jedno pytanie... Głupie pytanie, więc czemu tak bardzo się tym stresuję?
- Mogę coś zjeść? Jestem głodny, a nie wiedziałem, czy ktoś jest za drzwiami - powiedziałem spokojnie, starając się nie podnosić głosu, ani też nie mówić za cicho. Nie wiedziałem, czy mówienie po hiszpańsku jest w porządku, ale wydaje mi się, że Leo i tak jest jedną z niewielu osób tutaj, z którą mógłbym się dogadać w swoim języku. Nawet jeśli ma tylko podstawy, to i tak jest już coś.
       Zacisnąłem usta, słysząc jego odpowiedzieć. Cztery godziny. To dużo czasu, bym zaczął ściany obgryzać z głodu, choć i tak tego bym nie zrobił, to obrzydliwe. Jednakże stąd też nie wyjdę. Mogę zejść na dół, nawalać w drzwi, ale pewnie tylko obudziłbym tym Leo i jeszcze bardziej go wkurzył. Sam nie byłem w najlepszym nastroju, ale kurde... Naprawdę nie mógł do kogoś zadzwonić? Nawet wystarczyło napisać. Cokolwiek.
- Czyli wolisz słuchać mojego brzucha, zamiast normalnie się wyspać? Nie ma sprawy, tak szybko z głodu nie padnę - przewróciłem oczami, kładąc się na boku, plecami do Leo. Wiedziałem, że mogłem zasnąć, ale skoro do tej pory moje burczenie mi na to nie pozwalało, to nie sądziłem, by cokolwiek się w tym kierunku zmieniło. Szybko jednak cały ten spokój zamienił się w napiętą atmosferę, a w moich oczach pojawił się strach oraz na twarzy grymas spowodowany bólem, kiedy ścisnął palcami moją twarz. Złapałem za nadgarstek blondyna, próbując zabrać jego dłoń, ale trzymał na tyle mocno, że było to zwyczajnie niemożliwe. Spojrzałem uważnie w oczy Leo, kiedy zaczął mówić i się uspokoiłem. Nadal bolało, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, abym na nowo zaczął się próbować wyrwać. Serce zaczęło szybciej bić z każdym kolejnym słowem mężczyzny. Strach, obrzydzenie i ten pieprzony ból. Znów wykorzystywał fakt, że mógł zrobić wszystko, aby zniszczyć mojego przyjaciela i dobrać się do mojej siostry... Nie chciałem, by przeze mnie ktokolwiek cierpiał, a tym bardziej nie chciałem, aby spełnić inne swoje groźby, które zwyczajnie były obrzydliwe. I gdyby nie to, że byłem aktualnie sparaliżowany przez strach, to poczułbym, jak mi się cofa. Spuściłem wzrok, nawet nie ruszając się o centymetr. Wbiłem spojrzenie w swoje drżące dłonie, szybko rozumiejąc, że nie polepszam wcale swojej sytuacji, ale... Co miałem zrobić?
       Przełknąłem gulę w gardle i dotknąłem palcami obolałych miejsc, lekko się krzywiąc.
- Kto normalny przesypia bombardowanie - mruknąłem pod nosem, nawet nie zwracając uwagi na to, czy Leo mnie słyszy. Spojrzałem na blondyna i widziałem, jak odpływa w sen. Miałem okazję, by go udusić albo znaleźć coś, czym bym go zabił, ale moje szanse, że stąd ucieknę, są minimalne. Oni mieli broń, na pewno pełno zabezpieczeń albo pułapek. Zjechałem wzrokiem na szyję mężczyzny, zagryzając dolną wargę. Zawsze pocieszający może być fakt, że zabiłbym psychola, zanim jego znajomi zabiją mnie. Jednakże wcale bym się wtedy od nich nie różnił.
- Cholera, jakie to durne - podniosłem się do siadu i skuliłem, obejmując rękoma nogi. Czemu chęć zabicia tego człowieka jest taka ogromna? Jeśli miałbym pistolet w ręku i bezbronnego Leo, na pewno bym strzelił. Pewnie bym przy tym chybił, ale jeśli raz wcelowałbym idealnie, to pewnie czułbym satysfakcję, choć może też przerażenie? Ludzie uważali mnie za mordercę, choć nim nie byłem. Nie zabiłem nikogo, ale jak mogłem się przed tym bronić? Skoro podejrzewali mnie, to musieli mieć jakieś dowody, że jestem w to zamieszany. Jak dobrze sobie to zaplanowali? Miałem tyle pytań, a jednak żadnych odpowiedzi.
       Dźwięk otwieranych drzwi wyrwał mnie z moich myśli, gdyż nadal zasnąć nie mogłem. Wpatrywałem się w sufit, wyłączając całkowicie telewizor i starając się uspokoić swój żołądek. Nawet zszedłem na dół, by napić się wody z kranu, aby nieco oszukać głód, ale niestety – na dłuższą metę to się nie sprawdzało. Spojrzałem na Leo, zastanawiając się, czy powinienem iść sprawdzić, co się dzieje. Spał już z dobrą godzinę, może nieco więcej, ale sam powiedział „cztery godziny”, więc to na pewno nikt kto miałby go obudzić. Wstałem z łóżka i skierowałem się na dół schodami, wychylając się, aby sprawdzić, czy ktoś jest, ale nie było żadnej żywej duszy. Wzrok przeniosłem na podłogę, na której leżała taca z jedzeniem. Osunąłem się na podłogę, czując się, jak ostatni dureń, bo naprawdę myślałem o uduszeniu tego dupka przez pieprzony głód. Już nawet w tamtej celi nie wariowałem tak bardzo, jak tutaj. Podniosłem się z miejsca, po czym podszedłem do tacy i położyłem ją na stoliku, samemu zajmując miejsce na kanapie. Zacząłem jeść, delektując się każdym kęsem. Posiłek był na pewno dobry i syty, dlatego dość szybko poczułem, jak zapełniłem swój żołądek, pozbywając się w ten sposób głodu. Jeśli później mi się za to oberwie – trudno, ale przynajmniej mogłem się najeść.
       Odłożyłem wszystko na tacę, uważając, by nie zostawić po sobie żadnego brudu, nawet w formie okruszków. Wróciłem na górę, patrząc, czy przypadkiem nie obudziłem Leo, ale ten na szczęście spał, dlatego wszedłem na łóżku i zakryłem się nieco kołdrą. Odwróciłem się plecami do mężczyzny i zamknąłem oczy. Nie spałem, nadal nie byłem w stanie zasnąć, ale nie szukałem sobie też na siły zajęcia, więc po prostu leżałem, czekając, aż znów zostanę sam. Nawet jeśli miałem się nudzić, to chyba wolałem to robić w samotności.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Your personal death wish  - Page 3 Empty Re: Your personal death wish {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach