Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Argonaut [eng]Dzisiaj o 09:54 pmSeisevan
Charm Nook Dzisiaj o 09:51 pmKass
A New Beginning Dzisiaj o 09:46 pmNoé
This is my revengeDzisiaj o 09:36 pmYoshina
incorrect loveDzisiaj o 08:18 pmYoshina
LiesDzisiaj o 12:21 pmSyriusz
W Krwawym Blasku GwiazdDzisiaj o 08:01 amnowena
Triton and the WizardWczoraj o 03:32 pmKurokocchin
Run fastWczoraj o 11:29 amEeve
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 15%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
2 Posty - 7%
2 Posty - 7%
1 Pisanie - 4%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Triton and the Wizard {21/07/22, 06:52 pm}

First topic message reminder :

Triton and the Wizard
BL - FANTASY - KOMEDIA
Tryton przez podstęp jego rodziny, zostaje wydalony z królestwa syren za niejaką zdradę ich rasy. Zostaje brutalnie wyrzucony na ląd, na którym odnajduje go Magik. Czarodziej od razu bierze go pod swoje skrzydła i uczy, jak żyć wśród ludzi.

W rolę Maga, czyli Phyrina Hutsona,  wcieli się Yoshina, zaś w rolę Trytona, czyli Nerinea Ashbanea, wcieli się Kurokocchin
by emme




Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 19/04/24, 06:08 pm, w całości zmieniany 4 razy

Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {17/10/23, 02:26 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         Na jego poważnej twarzy wykwitł delikatny uśmiech na zmartwione słowa trytona. W odpowiedzi na nie, zacisnął mocniej dłonie, aby rybka nie uciekła od niego, po czym okręciłich energicznie w rytm piosenki, znów przechodząc do podstawowego przeskakiwania z nogi na nogę. Powolne, leniwe.
        - Pamiętaj, że jestem magiem - w jego oczach zatańczyły runy, które jako jedyne zdradzały, kiedy Hutson korzystał z magii. Tak, ten mężczyzna w średnim wieku zmienił się nieodwracalnie od momentu spotkania Nerine. Kiedyś nie miałby ochoty ani potrzeby sięgać po swoją moc, aby tylko poszperać w sile ciężkości i sprawić, by ciało rybki było znacznie lżejsze. Na tyle, żeby nie pogruchać sobie kości stóp. Za tym szło również przebywanie w towarzystwie przyjaciół, grupce przewyższającą trzy osoby na ponad godzinę czasu. Zwyczajnie o tej porze siedziałby z książką w nosie z myślą, iż spędzania inaczej tego cennego czasu byłoby marnotractwem, a teraz ani myślał o umknięciu cichaczem do chaty pod pretekstem skorzystania z ubikacji. Z pewnością coś by wymyślił, wystarczający argument, aby odejść od towarzystwa, ale zamiast tego sam wychodził z propozycją zrobienia czegoś. Innego.
        - Wiem - odpowiedział na czułe słowa Nerine, czując przygniatający ścisk w dole. Jego ciało samoistnie reagowało na każdą bliskość z trytonem. Mógłby przysiąc, że jakaś tajemnicza magia rozlała się nad nimi i nic poza ich dwójką nie istniało, nie miało prawa bytu w myślach oraz uwadze maga. Byli tylko oni i kończąca się piosenka.
        Pozwolił Ashbane zejść ze stoich stóp uświadamiajac sobie jedno: tańce nie były dla niego i z pewnością nie zgodziłby się na naukę tańca. Bycie w centrum uwagi nie było czymś dla Phyrina, a tym bardziej w sali ze ścianą w lustrach i nauczycielem klaszczącym rytm muzyki.
        - Nerine? - spojrzał na osłupiałego i spiętego niebieskowłosego, a potem odszukując wzrok ukochanego, podązył za nim w stronę nadciągającej obcej sylwetki. Osoby o rudych włosach tak długich, a nawet jeszcze bardziej niż i samego Nerine. Hutson cierpliwie przyglądał się jak jegomość o imieniu Thames wpada na rybkę, ściskając mocno na przywitanie, a brew maga delikatnie drgnęła. Z tyłu rozległy się ciche szepty, dźwięki zaskoczenia i zachłyśnięcia powietrzem. Cóż, nie tylko ciemnowłosy był zaskoczony zaistniałą sytuacją. Spojrzenia ich dwójki znów się spotkały, a Hutson spoważniał, przywdziewając beznamiętną maskę, choć każdy z jego przyjaciół już wiedział. Był zazdrosny.
        - Nie wiedziałem, że zaprosiłeś kogoś jeszcze - patrzył wymownie na Nerine, siląc, aby zachować pozory niewzruszonego, odpowiedzialnedo dorosłego. Rozchylił delikatnie usta, aby coś powiedzieć, ale ktoś go ubiegł - Fanfatar. Nic dziwnego. Jego ostrożność wynikała z tego, że Ciraalda była córką Bóśtwa Lasu i każda obca twarz oznaczałą ewentualne zagrożenie jej życia. Hutson jedynie przyglądał się temu wszystkiemu, chcąc poukładać emocje, których nie do końca rozumiał. Wszystko co teraz kręciło się wokół Ashbane było całkowicie obce i nieznane dla maga. Miłość, zazdrość, czułość, obawa. Musiał potrafić rozgryźć uczucia, które się ze sobą mieszały, a on znając ich suche opisy z książek miał niezwykły problem je do siebie przypisać. Może dlatego, że traktował je niczym objawy przeziębienia.
       Drgnął, gdy usłyszał pierwszy człon słowa tryton, ale na szczęście Nerine w porę zareagował. Jednak, czy faktycznie była to reakcja na zakazane w tym towarzystwie słowo, czy może fakt, iż dłoń Ashbane znalazła się na ustach rudzielca? Mag zacisnął kurczowo zdrową pięść, a magia na prawej dłoni przestała działać, ujawniając protezę schowaną pod rękawiczką.
        Zapadła niezręczna cisza. Każdy nie wiedział co powiedzieć, co zrobić, a sam Phyrin stał jak kłoda, pogrążony w swoich myślach. Na ratunek przybyła Makoto, klaskając w dłonie, jakby włąśnie odganiała jakiś czas zamrożenia na wszystkich.
        - Thames. Baltic. Witajcie. Świetne wyczucie czasu - wiedziała doskonale, że nie, ale nie mogła tego przyznać. - Może się przyłączycie do nas? Co prawda pomału koczyliśmy, ale jeszcze zostało nam trochę jedzenia - wskazała na talerze z resztkami jedzenia, które spokojnie wystarczyłyby dla dwój nowych, niezapowiedzianych gości. - Na pewno jesteście zmęczeni podróżą. Feminks jest daleko z tego co mi opowiadał Nerine. Siadajcie, siadajcie - wskazała ruchem rąk wolne miejsca, zerkając z nerwowym uśmieszkiem na Hutsona, któy nadal milczał, wpatrując w obu trytonów.
        - Jest już późno. Będziemy się zbierać - Fanfatar wstał z koca, podając pomocną dłoń ukochanej, która korzystając z niej wstała na równe nogi, aby zaraz zobaczyć jak narzeczony robiąc krok w przód, potyka się o podwinięty materiał i pada twarzą w piasek.
        - Fanfatar, nic ci nie jest? - spanikowana klęknęła obok niego, pomagając mu zebrać swą dumę spod lawiny piaskowej, gdy wypluwał drobinki spomiędzy zębów.
        - Jeśli jest taka potrzeba udzielę pierwszej pomocy! - spanikowany Octavian podbiegł do nich, licząc na łątwą okazję zmacania swoimi mackami ciałka sarny, ale wszystko obyło się bez ofiar i dwójka kopytnych skierowała się w stronę drogi oraz gospody, aby potem potajemnie zniknąć w gąszczu lasu, a Hutson... nadal obserwował w milczeniu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {22/10/23, 10:25 am}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

         Chciałem zapaść się pod ziemię, zniknąć z oczu wszystkich tutaj zebranych. Nie spodziewałem się, że książę wyjdzie na ląd, aby tylko się ze mną spotkać, narażając się tym, że już nigdy nie będzie mógł opuścić Królestwa. Baltic również nie pozostawał bez winy, ale każdy wiedział, że rodzice księcia nie pozbędą się go. Mają dług wobec niego, gdyby go wygnali tak, jak mnie... Nie skończyłoby się to dobrze. Zacząłem rozglądać się po twarzach innych, widząc głównie zaskoczenie, ale również niepokój. Przełknąłem gulę w gardle, czując, że znów wszystko psuję. Kątem oka zerknąłem na maga, licząc na jakąś pomoc z jego strony, ale chyba sam Phyrin nie wiedział co należy zrobić. Otworzyłem usta, by przerwać tą niezręczną ciszę, ale Makoto mnie wyprzedziła. Choć nie nie powiedziałem, to wzrokiem jej okropnie za to dziękowałem, bo inaczej palnąłbym coś głupiego.
- Nie jesteśmy, przygarnęła nas bardzo miła kobieta, kiedy nie mieliśmy gdzie się podziać, ale chętnie coś zjemy - odpowiedział Thames z szerokim uśmiechem. Miła kobieta? Spojrzałem na Baltica, który posłał mi delikatny uśmieszek i wzruszył ramionami ruszając za księciem, aby zająć miejsce na kocu. Zacisnąłem palce, patrząc na Fanfatara, jak i jego narzeczoną i Octaviana. Zagryzłem dolną wargę, bo wiedziałem, że chcą po prostu uciec z tej niezręcznej sytuacji i kto wie... Może nawet niebezpiecznej. Pojawienie się księcia na lądzie nie oznaczało niczego dobrego. Przecież będą go szukać, w końcu dojdą do tego gdzie jest, chyba że zdąży wrócić na czas do domu.
- Dziękuję, że przyszliście i... Przepraszam - powiedziałem do odchodzących, po czym spojrzałem na Panią Perindson, która również postanowiła pójść w ślady pozostałych i pożegnała się z nami.
         Jak tylko pozostała tylko nasza piątka, spojrzałem na trytonów, którzy chyba nic sobie nie robili z tego, że wszystko zepsuli zajadając się tym, co zostało. Makoto obserwowała wszystko z lekkim zafascynowaniem, ale i dystansem, zaś Phyrin... Czułem, jak wierci mi dziurę w ciele, więc spojrzałem na niego przepraszająco.
- Ile dni już tutaj jesteście? - zapytałem, zwracając uwagę pozostałych na sobie.
- Jakieś... cztery? Może pięć - usłyszałem, co jeszcze bardziej mnie załamało. To oznaczało, że już ich szukali. Cholera. - Posiadanie nóg jest takie upierdliwe, Nerine, jak ty sobie z tym radzisz? - zapytał Thames, jednakże zignorowałem go, aby podejść do nich i trzepnąć obu w łeb. Należało im się, choć najchętniej skopałbym ich całkowicie i wysłał z powrotem do domu.
- Uciekłeś z domu, poszedłem za jakąś „miłą kobietą”... Macie coś w tej głowie czy mózg wam się przegrzał przez słońce? - Byłem wściekły. Nie tylko za ich debilizm, ale też za to, że narażają każdego kto miał z nimi styczność.
- Musiałem cię jakoś znaleźć! Baltic zadbał o to, by kobieta nie pamiętała o tym, że nas widziała. Tęskniłem, Nerine - powiedział. Cały czas czułem, jak atmosfera robi się gęsta i dobrze znałem tego źródło. Zacisnąłem usta nie mając do nich już siły.
- Spotkałeś się ze mną, czas wracać do do-.
- Nie! Nigdzie nie wracam! Bez ciebie to nie to samo i chciałbym poznać lepiej miasto, wydaje się być ciekawe - nadął policzki, po tym, jak mi przerwał. Coraz większą ochotę miałem im przywalić mocniej i wrzucić z powrotem do wody wraz z kamieniami, żeby zdążyli ich znaleźć zanim znajdą ich tutaj. Cholera, że też akurat teraz musieli się pojawić.
         Nie miałem pojęcia co robić. Z jednej strony byłem zły za ich bezmyślność, ale z drugiej strony cieszyłem się, że mogłem zobaczyć Thamesa, w końcu to mój przyjaciel, z którym spędzałem każdy dzień. Podszedłem do Phyrina, stając plecami do pozostałych i oparłem czoło o jego ramię, łapiąc za protezę, która nie miała na sobie żadnej magii.
- Znowu sprawiam kłopoty - powiedziałem cicho, nie mając ochoty odsunąć się nawet na chwilę od maga. - Wiem, że proszę za wiele, ale nie mogę pozwolić im pójść do miasta. To niebezpieczne, więc... Mogą zostać u nas? Tylko na trochę, góra tydzień, później każę im wracać - wyszeptałem, nie potrafiąc spojrzeć w oczy Phyrinowi. Bałem się jego odpowiedzi, ale też wiedziałem, że Thames nie odpuści. Jest zbyt uparty, a Baltic za bardzo się poddaje. - Zajmą mój pokój, a my mamy zawsze jeszcze twój - podniosłem w końcu głowę i posłałem mu delikatny uśmiech. Wiedziałem, że proszę o wiele, ale co miałem zrobić? Kopnąć ich w tyłek? To tylko pogorszyłoby sprawę, jakby się okazało, że coś im się stało. Miałbym wyrzuty sumienia i na pewno straciłbym przez to wszystko głowę i nie tylko ja.
- Zostawię was samych, macie chyba co obgadać - głos Makoto nieco mnie rozbudził, więc spojrzałem na nią z przepraszającym uśmiechem. - Miło było was poznać - zwróciła się do pozostałej dwójki, po czym ruszyła przed siebie. Zostaliśmy w czwórkę i wcale mi się to nie podobało. Thames wbijał we mnie swoje spojrzenie, posyłając od czasu do czasu swoje niezadowolenie w kierunku Phyrina.
         Może jeszcze udałoby mi się stąd uciec i pozwolić by działo się to, co ma się dziać?
- Co to za człowiek? - padło pytanie, którego mogłem się spodziewać. Spojrzałem na Phyrina przepraszająco.
- To Phyrin, przygarnął mnie, kiedy znalazłem się na lądzie. To również mój chłopak - uśmiechnąłem się lekko, trzymając dłoń maga w uścisku. Nie miałem problemu z powiedzeniem tego na głos, ale mina Thamesa zdradzała wszystko. Baltic wyglądał tak, jakby miał to wszystko gdzieś i zwyczajnie sięgnął po ostatnią przekąskę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {22/10/23, 12:33 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         W jednej chwili spojrzenie Phyrina nabrało chłodu. Przy nim perspektywa biegania na golasa po antarktydzie zdawała się być niczym wiosenna przechadza w południowym słońcu. Przyjemne ciepło szczypiące w lekko zmarznięte poliki. To nic w porównaniu z tym, czym owiewał niechcianych gości. Przy Hutsonie, samo piekło mogło zamarznąć, jednak szybko doprowadził się do porządku, gdy tylko napotkał pytające spojrzenie Makoto. Znali się tak długo, że ciemnowłosy mógł porozumiewać się z przyjaciółką bez słów. Jedynie zaczerpnął głębszego wdechu, odpowiadając długowłosej, iż zrozumiał przekaz. Ta blado się uśmiechnęła, wracając wzrokiem do trytonów. Wiedziała kim są. Sam fakt, iż znali Nerine zdradzał ich pochodzenie, ale dalej brnęła w tę grę, dopóki nikt nie zwróci uwagi, aby przestała.
         Goście rozeszli się niczym burza, Phyrin nadal stał, wbijając powoli coraz więcej szpilek w plecy darmozjadów. Nie rozumiał, dlaczego tak agresywnie na nich reagował. Nieprzyjemny niepokój rozrastał się w nim niczym przeklęta zaraza, albo klątwa. Jednak szybko ten obraz prysł, gdy dostrzegł przepraszający wzrok Ashbane. Lekarstwo w postaci tych pięknych, błękitnych oczu szybko pozbył się trucizny z żył Hutsona.
         Mag zaczął zastanawiać się nad rasą trytonów. Byli tacy zagadkowi i ewidentnie bardzo przywiązujący do siebie, patrząc na perspektywę ich wychodzenia na zewnątrz z powodu bliskich. Pytanie tylko jak często one rzeczywiście wypełzały na ląd? Przez całe swoje życie nikomu nie udało się ani jednego złapać, a teraz w jego otoczeniu znajdowała się aż trójka tych rybich okazów. Sama Makoto z trudnością opierała się przed cieknącą ślinką, aby tylko ich przebadać, choć pewnie wyglądałoby to bardziej na zmacanie.
         Ile faktycznie trytonów stąpa po ziemi?
         To pytanie zaprzątnęło myśli Hutsona, gdy Nerine poirytowany podszedł do dwójki gości, sprzedając im po liściu w głowę, a potem rozpoczął dialog. Makoto zaś z fascynacją dalej ich obserwowała, słuchając niewielkiej sprzeczki i mogła by przysiądz, że przez moment widziała wibracje wokół ciała Ashbane oraz drobinki dziwnego pyłku wokół jego ciała, gdy wściekły wymieniał się zdaniami z Thamesem oraz Baltic-iem.
         Dziwny dreszcz przeszył ciało maga, gdy usłyszał jedno słowo: Tęskniłem. Wszystkie myśli nagle przestały mieć sens i wrócił do rozmowy, skupiając swój wzrok na plecach Nerine. Dopiero teraz dostrzegł jak bardzo był spięty. Ciemnowłosy nie powinien tyle czasu milczeć. To był jego teren, jego dom, a Nerine sam walczył z przyjaciółmi. Potrzebował wsparcia.
         Brew mu drgnęła, gdy zobaczył jak nie dają mu dokończyć, nie chcąc również wrócić na dno oceanu, gdzie było ich miejsce. Ach, chętnie by im pomógł tam się znaleźć, a wystarczyła jedna, krótka prośba Nerine, a Hutson wyciągnąłby spod płaszcza drewnianą różdżkę, aby po chwili podziwiać, jak ich zamieniające się w ogony kończyny znikają pod taflą wzburzonego morza. Mimo to nic nie zrobił, oceniając spięcie ramion kochanka. Nie miał już sił. Zrezygnowany odwrócił się i podszedł do Phyrina. Z troską wymalowaną na twarzy pozwolił dotknąć się w dłoń, zaciągając przy tym przyjemnym zapachem niebieskiej rybki. Owinął zdrową rękę w talii trytona i przyciągnął bliżej siebie, czując jak ciało Ashbane delikatnie napiera na jego własne. Przyjemne ciepło zagnieździło się między nimi, ogrzewając nieznacznie.
         Prychnął nieznacznie na słowa długowłosego. Tak, ten chodzący błękit powinien mieć na drugie imię kłopoty, bo odkąd poznał chłopaka, nie mógł nawet pomyśleć o psokojnym wieczorze wśród książek. Nieprzeczytane tomy piętrzyły się coraz bardziej, ale nie żałował.
         Zaczerpnął głębszego oddechu, kierując swój wzrok na gości, którzy patrzyli teraz na ich dwójkę z ciekawością, choć u jednego z nich zdecydowanie ten wzrok przypominał taki wypalający dziurę. Śmiertelną. I on miał pozwolić im zamieszkać na tydzień w tej małej chatce? Musiałby wyczarować im nowy pokój, bo przecież nie pozwoli im razem spać w jednym łóżku. Jednak gdzie? Może w podłodze? Tak, byłoby to idealne miejsce. Jeszcze z kłódką, aby czasem nie narobiły problemów. Cóż, Phyrin zastanawiał się nad tą opcją, a ona zaś była jeszcze lepsza, gdy Nerine wspomniał o wspólnym spaniu pod jedną kołrą. Było to cholernie kuszące, ale przecież nie potrzebował gości, aby spać z nim razem. Mimo to, widział w oczach ukochanego, że oboje byli dla niego kimś ważnym i niestety, nie potrafił odmówić.
         - Odezwę się później - nareszcie po tak długim milczeniu Hutson odezwał się, czując wręcz suchość w ustach. Pożegnał się z Makoto, która szybko zniknęła z pola widzenia, co niezwykle zaskoczyło Phyrina, ale zdawał sobie sprawę, że sytuacja wyamgałą takich kroków. Nerine przesunął się, nie puszczając jednak dłoni maga, a ten nadal nie zsuwał swej dłoni z talii swojej rybki.
         - No dobrze - westchnął, przerywając ciszę oraz rosnące napięcie. Mina Hutsona nie zdradzała niczego poza znużeniem tym wszystkim. Cóż, skoro jasno zostało określone jego stanowisko, to czemu miał się martwić? Nerine nie oszukiwał jaka relacja ich łączyła. Ta uporczywa trucizna całkowicie zniknęła z żył maga.
         - Przygarnę was tylko dlatego, że jesteście przyjaciółmi Nerine - spojrzał wymownie na Thamesa, a potem na obojętnemu wszystkiemu Baltic-kowi. - Jednak - urwał, prześlizgując palce po szyji Nerine, aby po chwili ująć dwoma palcami jego podbródek i unieść do góry na swoją twarz. W tym czasie stanął za nim, ciesząc tym pięknym błękitem bijącym z jego oczu. - Będziesz musiał pilnować tej dwójki, aby nie narobiła żadnych szkód. I wyjaśnić zasady panujące na mieście wśród ludzi - powiedział, uśmiechając się nieznacznie do rybki i puścił go, aby wyciągnąć spod płaszcza różdżkę i usunąc barierę chroniącą chatę przed takimi osobami jak oni. Phyrin nie miał zamiaru robić kolejnych dwóch kamieni dla przybyszy. Nie było sensu, skoro mieli odejść po tygodniu.
        - A co do was - tym razem spojrzał na trytonów - Macie słuchać się Nerine i nie dotykać nic w środku. Książki, czy fiolki, całe regały są zakazane dla waszych osób. Jeśli któregoś z was zobaczę zbyt blisko nich - zmrużył groźnie powieki, prostując się i wypinając lekko swą pierś. - Zostaniecie pokarmem dla rekinów - nie żartował i nie obchodziło go kim byli. Księciem, arystokratą. Obojętne. Tutaj, na lądzie, byli zwykłymi bezdomnymi, których zaginięcie nikogo nie będzie obchodziło. Chociaż, Beliad z pewnością byłby zachwycony, gdyby jeden z tej dwójki znalazł się w jego rękach. Czy wtedy dałby spokój Ashbane?
        - Posprzątajmy i wracajmy do środka - zaproponował, chowając z powrotem różdżkę.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {26/10/23, 08:24 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

         Prawda jest taka, że najchętniej bym ich tak zostawił. Bez dachu nad głową, ze świadomością, że jest mi dobrze u boku Phyrina. Mimo tych wszystkich wydarzeń, naprawdę chciałem zostać na lądzie, aby jak najdłużej być przy magu, którego każdego dnia kochałem coraz mocniej. Dlatego jego wsparcie było dla mnie ważne, choć wymagałem od niego wiele, jak przygarnięcie moich znajomych do pracowni, która i tak była mała. Lekki rumieniec wkradł się na moje poliki, czując, jak Phyrin cały czas mnie obejmuje, zaczynając mówić do trytonów, którzy o dziwo nie przerywali mu w tym wszystkim. Sam słuchałem go uważnie, pozwalając sobie na delikatny uśmiech, ponieważ zawsze mógł się nie zgodzić i powiedzieć by radzili sobie sami. Jednego trytona już przygarnął, mnie, który sprawiał wieczne problemy. Teraz miał znowu przygarnąć kolejną dwójkę, nawet jeśli miał być to tydzień, to i tak oznaczało to dla nas, że może ciągnąć się to w nieskończoność.
         Wbiłem zaskoczone spojrzenie w Phyrina, kiedy ujął mój podbródek, aby tym razem zwrócić się bezpośrednio do mnie.
- Pewnie, nie zamierzałem tego zrzucać na ciebie i tak wiele dla mnie robisz - posłałem mu delikatny uśmiech, dobrze wiedząc, że nie potrafiłbym maga zostawić z tym samego. I choć trytony potrafiły się zachować, to jednak bałem się, że Thames będzie się za bardzo zachwycał tak, jak ja, kiedy pierwszy raz poszedłem do miasta. Nadal dobrze to pamiętam. Powstrzymałem się przed parsknięciem na słowa Phyrina, bo wiedziałem, że wszystkie książki i fiolki to jego świętość, nawet ja niczego nie dotykałem bez jego pozwolenia, bo nie chciałem niczego zepsuć, a oboje wiemy dobrze, że jestem do tego zdolny.
- Nie strasz ich rekinami, one byłyby łaskawe dla nas, trytonów - powiedziałem lekko rozbawiony. Może w morzu też było wiele konfliktów, ale jako rasa morska mieliśmy kontakt z morskimi zwierzętami. Potrafiliśmy się z nimi porozumiewać i nawet groźny rekin nie zabiłby księcia. Co prawda, z pomocą magii wszystko było możliwe, więc nie można było całkowicie tego wykluczyć.
- Nie macie służących by to posprzątali? - usłyszałem i aż przewróciłem oczami na słowa Baltic'a.
- Tutaj wszystko robi się samemu. Jedzenie, porządki, więc skoro zdecydowaliście się dołączyć, to teraz pomożecie sprzątać - powiedziałem, po czym spojrzałem na Thamesa, który zbierał się z koca, aby jak najszybciej znaleźć się w pracowni. - Nie ma żadnej taryfy ulgowej, Książę - uśmiechnąłem się do niego, na co stęknął niezadowolony i zaczął zbierać brudne talerze i szklanki. Baltic szybko do niego dołączył, zaś ja odwróciłem się do Phyrina, składając delikatny pocałunek na jego ustach, jednakże natychmiast się odsunąłem, widząc, jak Thames potyka się o próg, ale na szczęście w ostatniej chwili łapie równowagę.
- Wszystko włóżcie do zlewu! - krzyknąłem. Czułem jak dopada mnie zmęczenie, choć to raczej przez niespodziewaną wizytę. - Dziękuję, nie wiem co ja bym bez ciebie zrobił. Obiecuję, że nie zostaną dłużej, niż tydzień. Nie chce mieć całej armii na głowie, a to tylko kwestia czasu - powiedziałem i choć nie było to nic dobrego, to jednak wolałem uprzedzić maga w co się pakujemy. Pocałowałem go jeszcze raz w usta, nieco dłużej i namiętniej. Odsunąłem się tylko po to, aby pomóc w sprzątaniu wszystkiego. Nie tak myślałem, że zakończy się to całe spotkanie, ale przecież nikt z nas nie spodziewał się takich gości.
         Po sprzątaniu, pokazałem trytonom gdzie będą spać w trakcie pobytu u nas i choć mieli do dyspozycji jedno łóżko to nie marudzili, a spodziewałem się zupełnie innej reakcji.
- Jak to się stało, że jestem z tym człowiekiem? - pytanie padło z ust Thamesa, który wygodnie rozsiadł się na łóżku, zaś Baltic zaczął przeglądać komodę z moimi ubraniami.
- Naprawdę nosisz coś takiego? Myślałem, że ludzie mają lepszy gust - skrzywił się, ale całkowicie go zignorowałem, skupiając swoją uwagę.
- Miłości się nie wybiera, trochę minęło zanim zrozumiałem własne uczucia, ale prawda jest taka, że z Phyrinem jestem szczęśliwy. Zrozumiesz to, kiedy zakochasz się, książę - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym spojrzałem na godzinę. - Na pewno jesteście zmęczeni. Możecie ubrać coś mojego na zmianę. Są też książki i widok na morze. Jutro porozmawiamy na temat tego, jak się zachowywać wśród ludzi, ale pierwsza zasada na dziś. Nikomu nie mówimy, że należymy do rasy trytonów czy syren, chyba że chcecie stracić ogon. Dobranoc - powiedziałem, po czym wyszedłem z pokoju, aby znaleźć się przy stole na krześle. Ułożyłem głowę na blacie i zamknąłem oczy. Nie miałem pojęcia co bardziej mnie zmęczyło, sprzątanie czy uspokajanie Thamesa, który za bardzo interesował się fiolkami maga.
         Kątem oka dostrzegłem Phyrina, więc wbiłem w niego tylko swoje spojrzenie, po czym posłałem leniwy uśmiech, jak tylko złapaliśmy kontakt wzrokowy.
- Pierwszy raz mam chyba ochotę na wino. Lampka, może dwie... Skusisz się? - zapytałem, prostując się na krzesełku. Liczyłem na to, że moi przyjaciele szybko znajdą się w łóżku i pójdą spać.
- O cholera - mruknąłem, szybko wstając z krzesełka i wpadłem do pokoju, jak oparzony, zaskakując tym wszystkich. - Sorki, zapomniałem czegoś - uśmiechnąłem się niewinnie i sięgnąłem po pudło spod łóżka, które szybko zabrałem z dala od nich. Drzwi za mną się zamknęły, zaś ja spojrzałem na Phyrina mając czerwoną twarz. Zabawki. Gdyby je znaleźli pod łóżkiem, to na pewno nie skończyłoby się to dobrze, a nie chciałem by dotykali coś, co my zdążyliśmy użyć.
- Ta lampka wina naprawdę mi się przyda - westchnąłem i wrzuciłem karton do szafy, w której brakowało Paskudy. Pewnie by się chował przed nowymi twarzami.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {28/10/23, 04:31 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         Poczciwy Phyrin zanotował w głowie, aby później przy odrobinie wolnego czasu zapisać w notatniku, że nawet rekiny nie są straszne trytonom oraz syrenom. Była to bardzo istotna informacja, zmieniająca układ rzeczy jeśli chodziło o łańcuch pokarmowy. Gdy tak rozmyślał o aspektach mięsożerców, Nerine zaczynał ogarniać parkę rozwydrzonych rybek. Przypominał nieco matkę i brakowało mu jedynie przywiązanego fartucha do bioder oraz łyżki, aby zwołać niesforne małolaty do domu na obiad. Na tę myśl Hutson prychnął pod nosem, patrząc jak Ashbane znów zbliża się znacząco za blisko i wykorzystuje to do pocałunku. Leniwego, słonego pocałunku, od którego coś zatrzepotało w magu.
        - Cóż, rozliczę cię z tego co do sekundy - odpowiedział, zerkając na zegarek na nadgarstku. Jego srebrne wskazówki przeskakiwały rytmicznie, przypominając Phyrinowi demony przeszłości, a przed jego oczami pojawiła się twarz samej Nemezis. Zamrugał szybko oczami, aby wymazać tę nie miłą halucynację mrożącą krew w żyłach i wrócił do swojej niebieskiej rybki.
        - Nie znam się na waszym świecie dostatecznie dobrze, więc będę skazany na twoją łaskę. Mam tylko nadzieję, że nie narobią dużo problemów - westchnął, nie ukrywając zmęczenia tą sytuacją. Pół roku temu przygarnął pod swoje skrzydła jednego zagubionego, wyrzuconego na przeg trytona i wiedział czym to się skończyło. Przekonał się na własnej skórze i nie miał ochoty przerabiać tego znowu dla dwójki innych, całkiem mu obcych stworzeń. Do tego jeden z nich był księciem.
        - Posprzątajmy i wróćmy do środka. Odpoczynek przyda się każdemu z nas - przetarł twarz lewą ręką, gdy Nerine ruszył zbierać rzeczy. Mag sięgnął po resztki jakie był zdolny unieść i jako ostatni znalazł się w środku, zamykając za sobą drzwi. Obserwował jak troje trytonów znikają w pokoju wyczarowanym miesiące temu. Odłożył przedmioty na stół, powoli sprzątając. Naczynia jednak zostawił pod opiekę Nerine, nie chcąc nic stłuc, bo i tak zbyt wielu naczyń nie posiadali. Po godzinie wymknął się na zewnątrz, aby wyciągnąć przeklętą komórkę z kieszeni. Zaobserwował trzy nieodebrane połączenia oraz pięć wiadomości, na co kliknął językiem, wzdychając. Uniósł głowę ku górze, odszukując różową gwiazdę przeznaczenia jego oraz Makoto, a potem wybrał numer do jasnowłosej, po chwili słysząc jej nazbyt energiczny i głośny głos po drugiej stronie.
        - Opowiadaj! - odsunął komókę na moment od ucha, niepewnie przykładając ją z powrotem.
        - Nie ma o czym, Makoto. Mam złe przeczucia.
        - No coś ty! Co niby może złego stać się w małej chatce nad morzem z trzema trytonami oraz magiem? Z czego jeden to wyrzutek, drugi książę i na pewno całe królestwo będzie go szukać. No weź się nie wygłupiaj. Dzień jak co dzień.- parsknęła, a mag był w stanie wyobrazić sobie jak lekceważąco macha dłonią na to wszystko.
        - Nie trzeba mi na deser twojego sarkastycznego humoru, Makoto.
        - No dobrze, wiec po co dzwonisz?
        - Chodzi o Paskudę - po drugiej stronie zaległa zbyt długa cisza. - Chcę dowiedzieć się, gdzie teraz jest. Potrafisz go zlokalizować?
        - Przykro mi, ale nie. Jednak Bóstwo Lasu...
        - Wykluczone. Beliad może cały czas nas obserwować.
        - Ech, co ja z tobą mam. Postaram się coś zorganizować, ale nic nie obiecuję.
        - Dziękuję - niemrawy uśmiech pojawił się na zmęczonej twarzy mężczyzny. Spojrzał w blisko nieokreślony punkt na morzu, wciskając protezę do kieszeni płaszcza, który uniósł się od nagłego podmuchu wiatru.
        - Nie dziękuj. Będę oczekiwać czegoś w zamian.
        - W porządku - przytaknął na propozycję, rozłączając się. Ostatni raz spojrzał na wzburzoną taflę, na której połyskiwało światło księżyca i wrócił do środka, włączając czajnik z wodą. Wyciągnął jeden kubek z lekko nadszarpniętym czasem uchwytem i wsypał tam swoje ulubione, suszone owoce oraz liście zielonej herbaty. Usłyszał otwierające się drzwi, ale zignorował to, zalewając wszystko wrzątkiem i dopiero odłożywszy czajnik, zerknął na równie wyczerpanego dzisiejszym dniem Ashbane.
         - Czerwone, czy białe? - spytał z cisnącym się uśmiechem na twarz. Widok rybki w takim stanie była cholernie podniecająca i kojąca stargane nerwy. Oboje pragnęli odetchnąć, i być może znaleźć się pod ciepłą pierzyną. Wtuleni w siebie, zawinięci w kokon, cieszący błogim spokojem.
         Mag podszedł z kubkiem herbaty do stołu, widząc jak nagle tryton zrywa się na równe nogi, jakby zapomniał o czymś cholernie istotnym. Pokiwał jedynie głową z nie mocy na tego osobnika po czym wyciągnął dwa kieliszki wina. Postawił je obok siebie, widząc po chwili czerwonego jak burak Ashbane z kartonem w rękach. Oboje doskonale wiedzieli co się w nim znajdowało i prawdopodobnie najlepiej, aby tak pozostało. Hutson przyłożył pięść do ust, aby ukryć uśmiech wywołany tym zamieszaniem, a cichy chichot wydobył się spomiędzy zaciśniętych w wąską linię ust.
         - Już nalewam - oznajmił, patrząc jak wrzuca karton do zaczarowanej szafy. - Nie wiem, czy to dobre miejsce - zauważył, świadom, że to miejsce z pewnością zostanie przebadane przez trytonów, jak tylko zobaczą co znajduje się we wnętrzu mebla, ale teraz nie musieli się tym zamartwiać. Nie, dopóki tu byli. Phyrin wyciągnął swoją drewnianą różdżkę o zamachał nią nad stołem. Złociste runy przemknęły przez karbinowe tęczówki, a zaraz na stole pojawiła się butelka wina. Białego, słodkiego.
         - Wyczaruję tobie każde wino świata jeśli będziesz tego potrzebował, ale lepiej, aby choć jedno z nas miało trzeźwy umysł - mówiąc to otworzył butelkę, rozlewając jaskrawą ciecz do obu kieliszków. Podał jedną Nerine, zaś drugą wziął dla siebie. Pochylił się nad stołem, aby zbliżyć do kochanka, patrząc prosto w jego cudowne, błękitne oczy, które lśniły od zmęczenia.
         - Za nas dwoje - stuknął o ściankę, a cichy brzdęk rozbrzmiał między nimi, wprawiając szkła w maleńkie drgania. Upił niespiesznie dwa łyki trunku, nie spuszczając wzroku z trytona i usiadł przy stole, czując jak dopiero teraz się rozluźnia.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {29/10/23, 12:48 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

         Cała zawartość pudełka musiała zostać wyłącznie dla naszej wiedzy i nie miałem ochoty by trytoni poznali co takiego się tam znajduje. Kątem oka widziałem, jak mag powstrzymuje się przed szerokim uśmiechem, ale za to chichotu nie zatuszował, więc nadąłem policzki.
- Wiem, ale niech na razie tam zostanie. Jak będę mieć więcej sił, to wykombinuję coś innego - powiedziałem z lekkim uśmiechem, wracając do stołu, gdzie zajął wygodne miejsce na krześle. Patrzyłem, jak Phyrin czaruje, a po chwili na stole pojawiła się butelka wina. Potrzebowałem się rozluźnić, aby móc spokojnie przespać noc, a jednak cały czas byłem spięty wizytą księcia oraz Baltica, których zwyczajnie się nie spodziewałem. Nie dość, że było to niebezpieczne, to jeszcze narażają innych na spotkanie ze wściekłą królową, a co gorsze z królem. Bardziej jednak martwiłem się Phyrinem, bo choć wykazywał chęć pomocy, to dopiero co wszystko wróciło do normy. Już raz go straciłem, nie chciałem mieć powtórki z rozrywki, więc miałem nadzieję, że ci szybko znikną z naszego życia.
         Oparłem głowę o dłoń, patrząc uważnie na maga, który rozlewał wino do kieliszków i z uśmiechem na twarzy przyjąłem kieliszek.
- Nie chcę się opić, boję się, że następnego dnia mógłbym nie być w stanie zająć się nimi - powiedziałem szczerze, okręcając w palcach nóżkę kieliszka. - Myślę, że ta jedna butelka będzie dla nas wystarczająca - posłałem Phyrinowi delikatny uśmiech, może nieco zmęczony, ale jego obecność zawsze poprawiała mi humor i nie chciałem stracić kogoś takiego. Cóż, na początku nie sądziłem, że zakocham się w tym szalonym magu, który wpadał na głupie pomysły.
- Za nas - powiedziałem, a uśmiech nie opuszczał mojej twarzy. Choć zwykle nie mieliśmy takich wieczorów, to tym razem miło było posiedzieć razem przy stole, kiedy za ścianą byli moi przyjaciele. Upiłem kilka łyków wina, czując przyjemną słodkość na języku i spojrzałem w stronę drzwi do mojej sypialni, za którymi panowała dziwna cisza. Spojrzałem na maga, widząc lekkie zmęczenie również u niego, ale miałem wrażenie, że wszelki stres zniknął z nas obu.
- Chyba zasnęli, musieli być naprawdę zmęczeni, ale to dobrze, nikt nie będzie nam przeszkadzał - powiedziałem, delektując się powoli winem, którego smak zdecydowanie mi podpasował. Nie byłem znawcą win, piłem raczej rzadko, bo nie czułem takiej potrzeby, więc wyjątkowo miałem ochotę sięgnąć po kieliszek i to w towarzystwie kogoś takiego, jak Phyrin. - Mogłem ich odesłać do domu, ale... Chyba trochę tęsknota za domem się we mnie odezwała. Już tyle minęło odkąd widziałem księcia - dodałem, patrząc uważnie w swoje odbicie w kieliszku. Nie skarżyłem się magowi, że brakuje mi czasami podwodnego świata, gdzie nie musiałem kryć się z tym kim tak naprawdę jestem. Prawda jednak jest taka, że nie miałem gdzie wrócić, przynajmniej do czasu, aż Thames nie obejmie pozycji króla, ale minie wiele lat zanim do tego dojdzie.
- Jednakże, po tej ucieczce nie będą mogli już wyjść na ląd, przynajmniej przez jakiś czas, ale taka kara im się należy - westchnąłem, patrząc na maga i dopiłem do końca wino, aby ponownie sięgnąć po butelkę i napełnić swój kieliszek, kiedy to Phyrina miał jeszcze swoją zawartość.
         Najgorsze było to, że miałem okropną ochotę na maga. Chciałem go pocałować, dotknąć i pozwolić by jego dłonie czy usta błądziły po mojej rozgrzanej skóry. To nie wina trunku, a tego, że od początku myślałem, że w przyjemny sposób zakończymy dzień. Zarumieniłem się lekko przez własne myśli, po czym dla odwagi opróżniłem cały kieliszek i wstałem z krzesła, aby znaleźć się przy magu.
- Ich obecność pokrzyżowała mi plany - pochyliłem się, szepcząc do ucha Phyrina i przygryzłem płatek jego ucha. - Pójdę coś sprawdzić - powiedziałem, odsuwając się od maga i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Nie pukałem w drzwi, a zwyczajnie otworzyłem je naciskając na klamkę. Okno było lekko uchylony pozwalając by morskie powietrze wpadało do pomieszczenia, zaś Thames z Balticem spali na jednym łóżku wtuleni w siebie. Widziałem, jak spokojnie oddychając. Przykryłem ich szczelniej kołdrą, uśmiechając się na ten widok, po czym wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Śpią - powiedziałem, podchodząc do Phyrina. Może to głupie, może zbyt niebezpieczne, że przyjdą do nas w trakcie, ale pragnąłem maga i nie chciałem tego odpuścić.
         Znalazłem się na kolanach Phyrina, nie martwiąc się zbytnio tym, że krzesełko może nie wytrzymać pod naszym ciężarem, ale nic się nie zadziało, może to głównie dlatego, że plecami byłem oparty o stół, więc nie narzucałem całego ciężaru na maga.
- Myślisz, że to zbyt ryzykowane? Naprawdę cię pragnę - wyszeptałem w jego usta, obejmując go rękoma i pocałowałem czule w usta, lekko zębami kąsając jego dolną wargę. - I to nie wino tak na mnie działa, nie jestem nawet pijany. Od początku chciałem to zrobić, jak tylko zakończy się impreza - powiedziałem, patrząc mu prosto w oczy. Przejechałem palcami po jego policzku, zastanawiając się, czy mag mnie nie odtrąci ze względu na gości. Zawsze mogliśmy pójść to zrobić gdzieś indziej albo zwyczajnie zablokować drzwi, aby nie mogli nam przeszkodzić.
- Będę cicho, nikt nas nie przyłapie - wydusiłem z siebie, dotykając ustami szyi Phyrina. Brzmiałem tak, jakbym był w jakieś rui, ale tak nie było. Zwyczajnie mag tak na mnie działał. Chciałem jego dotyku oraz sprawić mu przyjemność, dlatego zassałem się na jego skórze, pozostawiając po sobie widoczny ślad. Przejechałem językiem po malince, by po chwili pocałunkami wrócić do jego ust. Moje ciało robiło się gorące, serce zmieniało swoje tempo, a poliki i uszy zrobiły się czerwone.
         Zagryzłem lekko dolną wargę, czując, że taka niewinna moja zabawa może mnie podniecić. Spojrzałem w oczy mężczyźnie, wyczekując jego odpowiedzi albo jakieś reakcji bym miał zielone światło do kontynuowania.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {29/10/23, 09:41 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         Rozkoszując się powoli winem, mag zaczynał zapominać, dlaczego skończyli ten wieczór na butelce wina, oboje przy stole, zmęczeni. Spięte ramiona rozluźniały się, a zawarty alkohol w tym pomagał. Nie dotarł jeszcze do głowy. Nie czuł szumu, ani tej dziwnej błogości, a jedynie odprężenie. Nareszcie odpoczywał. W upragnionej ciszy, w swoich czterech skromnych ścianach z ukochaną osobą u boku. Nie mógł pragnąć niczego więcej. No może chatkę pozbawioną gości, bo gdy niebieskowłosy tryton zwrócił się w stronę drzwi, rzeczywistość uderzyła w Hutsona niczym wiadro zimnej wody.
         Mag słuchał uważnie Ashbane, choć nie odpowiadał. Mógł jedynie domyślać się, że tęsknota za częścią rodziny była bolesna i neizwykle silna dla Nerine. W końcu jego charakter był delikatny, a on niezwykle mocno przywiązywał się do innych. Nie to co Phyrin. On zapominał, tak jak inni o nim. Jedynie nielicznych pozostawiał w pamięci. Takie osoby jak Makoto, czy Octavian, albo Kenta oraz Pani Perindson. Mógłby śmiało nazwać ich swoją rodziną. Może nie najbliższą, ale jednak - rodziną. Rodzice ciemnowłosego dawno zmarli, odeszli z tego świata, więc był zdany na siebie w tak, dość młodym wieku. Mężczyzna był przygotowany na odejście rodziców, swoich bliskich, nie to co Nerine. On został postawiony przed faktem dokonanym w jeden dzień, w jednej chwili. Porzucono go, odepchnięto. Jak śmiecia, a inni nic z tym nie zrobili, jedynie patrzyli jak znika z królestwa. Hutson jedynie mógł wyobrażać sobie, co ten tryton przechodził, jakie katusze. Zwłaszcza w dzień ich spotkania.
         Miał ochotę pocieszyć ukochanego, złapać szczelnie w swoje ramiona, ale jedynie zacisnął mocniej palce na nóżce od kieliszka, wpatrując się w jasnożółtą barwę wina, po czym upił jej odrobinę, obserwując jak Ashbane opróżnia swój własny, dolewając kolejną porcję. Zdawał się zapijać smutki, które z kolei wypadały mu z ust niczym smutna melodia.
         Phyrin uniósł swoją krzaczastą brew, kiedy Nerine opróżnił jednym susem całą zawartość kieliszka i każdy nerw w podświadomości mężczyzny zaalarmował go, że coś się święci. Mimo to zachował zimną krew i ani drgnął, obserwując jak ten wstaje i zachodzi go od tyłu, pochylając niebezpiecznie nisko.
         - Plany? - powtórzył, śledząc wzrokiem niebieskowłosego, który ruszył w stronę swojej sypialni, aby upewnić się, czy niechciani goście rzeczywiście zapadli w sen. Gdy tylko zniknął w swoim pokoju, Hutson zakręcił winem w swoim szkle, zamyślając się na moment. Plany. Jakie mógł mieć plany po imprezie? Tylko jedno przychodziło do głowy magowi, a to tylko przez to subtelne podgryzienie ucha, od którego przeszły przez niego przyjemne ciarki.
         Prychnął pod nosem, nadal mając pół uśmiech na twarzy, kiedy Nerine wrócił z powrotem do głównego pokoju, który był jednocześnie kuchnią, salonem oraz sypialnią. Mag spojrzał na kochanka spod długich rzęs, lekko rozmarzony. Nie wiedział, czy to przez alkohol, ale ciało trytona wyglądało zabójczo seksownie w ciepłym świetle migającej od czasu do czasu żarówki. Pan domu przeczuwał co się działo, więc odsunął się nieco od stołu, robiąc miejsce Nerine, który od razu usiadł na kolanach maga. Wiedział co zrobić z rękoma. Pragnął je usadowić tam, gdzie było ich miejsce, na krzyżu Ashbane. Nie czarując swojej prawej dłoni, objął kochanka w pasie, czując jak włosy wplątują się między jego palce. Dech zaparł mu w piersi. Na moment zapomniał jak się oddycha, gdy ich usta złączyły się w jedno. Mruknął od podgryzanej i męczonej wargi, patrząc prosto w oczy Nerine. Błękit lśnił, niespokojnie obijając sie o czarny brzeg źrenic. Phyrin wiedział do czego to zmierza i nie miał zamiaru protestować. Pragnął swojej rybki tak samo mocno.
         - Raczej moje myśli nie mają tu teraz wiele do gadania - odpowiedział, przymykając powieki, aby chłonąć pieszczotę trytona. Delikatna skóra sunęła po policzku, szorstkim, z lekkim zarostem, który podszczypywał brodę maga.
         Odchylił lekko głowę do tyłu, dając lepsze dojście do swojej szyji, a potem syknął, czując jak ten znaczy go własnoręcznie zrobioną malinką. Uśnieżył ból językiem, śląc kolejno pocałunki, które z ochotą przyjmował mag. Jęknął na kolejne słowa rybki, a jego męskość delikatnie drgnęła.
         - Od zawsze miałem do Ciebie słabość, a ty się coraz mocniej rozbestwiasz - prychnął, ściszając swój chichot, aby czasem nikogo nie zbudzić. Oboje tego nie chcieli. Potrzebowali siebie nawzajem, jak najbliżej. Pragnęli rozładować emocje w jeden, skuteczny sposób, ale Hutson nie miał zamiaru spełniać do końca zachcianki ukochanego.
         - Twoje podgryzanie wargi jest seksowne - wychrypiał. Serce biło coraz szybciej. Dudnienie dało się usłyszeć, gdy między nimi zapanowała cisza, przerywana jedynie oddechem, gorącym i nierównomiernym. Mag sięgnął po obie dłonie rybki, przykładając je do swojej piersi, nieco wyżej niż znajdowało się serce.
         - Czujesz? Wariuję przez ciebie - oznajmił, a runy zatańczyły w jego karbinowych tęczówkach. Protezę owiał materiał przypominający skórę, a palce zaczęły poruszać się naturalnie, uginając się od woli Hutsona.
         - Sprawdźmy, czy faktycznie potrafisz być cicho - wpił się w usta ukochanego, nie bacząc na nic. Oddał się uczuciu pożądania, całująć go dziko, tęskno, jakby połączenie ich ust miało być ich ostatnim. W tym wszystkim pomagał alkohol. Wino powoli zaczynało działać, a ciepło w pomieszczeniu jedynie to wzmagało. Phyrin nie spieszył sie. Błądził leniwie dłońmi po ciele Ashbane, zaciskając się w kluczowych dla niego miejscach. Na pośladkach, biodrach, czy udach. Sunął nimi do góry, wsuwając pod ubranie, aby przyciągnąć do siebie bliżej, aby czuć jak najwięcej jego ciepła. Swoim bacznym spojrzeniem zerknął na miotłę, która opierała się o szafę i za pomocą wyszeptanego zaklęcia, ta szybko przesunęła się w stronę drzwi do sypialni Nerine. Jej kij wcisnął się między klamkę, a drewnianą ściankę, blokując ich otwarcie i z powrotem skupił się na różanych pocałunkach, kreśląc ich ścieżkę na szyji kochanka. Sięgnął po swój kieliszek i wlał w usta resztkę wina. Nie połknął go. Złączył ich usta, dzieląc się cieczą z trytonem, nie przejmując, że nadmiar, którego nie mogli połknąć, zaczął spływać z kącika ust. Podniósł ich, kładąc Ashbane plecami na stole, a żarówka nad ich głowami zamrugała.
         - Miałeś być cicho - sapnął, zjeżdżając dłonią na jego nogę, którą podniósł, zawieszając sobie na ramieniu. Wyprostował się nieznacznie, obdarowując Nerine odprężającym masażem łydki.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {01/11/23, 12:41 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

         Chłonąłem jego bliskość na tyle, na ile mogłem. Choć nie rozstawaliśmy się na długo, to czułem, jak moje ciało tęskni za Phyrinem, jego dotykiem, słodkimi słówkami wymieszane z zadziornością. Reakcje Phyrina były ciekawe i satysfakcjonujące, dlatego nie chciałem zaprzestawać swoich pieszczot, które wywoływały u niego silne reakcje. Same słowa sprawiły, że motyle pojawiały się w brzuchu, a serce jeszcze bardziej przyśpieszało.
- Nie wygląda na to by ci to w jakiś sposób przeszkadzało, ale nie tylko ty masz do mnie słabość, bo ja do ciebie również, nikt tak na mnie nie działa, jak ty - uśmiechnąłem się lekko. Może nie miałem takiego doświadczenia, jak mag, ale miałem uczucia oraz serce, która szalało w jego obecności. Zarumieniłem się, po czym spojrzałem na dłoń maga, która złapała moją. Spojrzałem w oczy mężczyźnie, lekko przekrzywiając  głowę. Jego serce biło szybko, bardzo dokładnie czułem rytm, jakie nadawało.
- To urocze, nie sądziłem, że tak mocno się we mnie zakochasz - wyszeptałem, nie zabierając nawet na chwilę dłoni.
         Odwzajemniłem jego pocałunek, obejmując rękoma jego szyję. Wsunąłem palce w końce jego włosów, oddając się całkowicie pocałunkowi. Ciało drżało od jego dotyku, a jęki znikały między pocałunkami. Nawet na moment nie przyszło mi do głowy, aby przestawał, więc delektowałam się każdym pocałunek, każdym dotykiem jego dłoni. Kiedy ściskał palcami niektóre miejsca dreszcz przechodził przez moje plecy
- Phyrin - wyszeptałem imię kochanka między pocałunkiem i jeszcze bardziej przycisnąłem się do niego, chcąc dokładnie czuć każdy mięsień mężczyzny, którego kochałem całym sercem. Odchyliłem głowę, dając mu lepszy dostęp do swojej szyi, zagryzając dolną wargę, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku, jednakże ostatecznie nie wytrzymałem wydając z siebie przeciągły jęk. Po chwili jednak moje usta znów zostały zamknięte przez pocałunek. Czułem, jak wino spływa po mojej brodzie, choć jakaś część została przeze mnie połknięta. To jednak sprawiło, że pocałunek był soczysty, dając delikatny posmak słodkiego wina. Zadrżałem czując pod plecami stół, a z moich ust wydostał się jęk, kiedy Phyrin odsunął się ode mnie. Patrzyłem na niego mocno zarumieniony, ale i podniecony.
- To nie takie proste - szepnąłem, mrucząc w chwili, kiedy masował moją łydkę. Było to tak przyjemne, choć nie tego oczekiwałem. Wpatrywałem się w maga, jak zaczarowany. Ktoś mógł pomyśleć, że Phyrin naprawdę użył swojej magi by mnie tak przywiązać do siebie, ale również działało to w drugą stronę.  Choć nikt nie wiedział o mojej zdolności hipnozy, to jednak mogli powiedzieć, że używam jakiś sztuczek by mag oszalał na moim punkcie. Mogłem się tylko cieszyć, że oboje patrzymy na siebie, jak w obrazek. Pogładziłem kciukiem jego policzek i zbliżyłem go do swojej twarzy, aby złożyć na jego ustach czuły pocałunek.
- Zawsze możemy nie przerywać pocałunków, aby żaden dźwięk nie rozniósł się po pracowni - powiedziałem, co chwilę muskając jego usta, zaś wolną dłonią zjechałem w dół, by wsunąć pod ubranie Phyrina. Czułem, jak mięśnie napinają się pod moimi palcami, co było uroczą reakcją. Dlatego nie przestawałem błądzić nimi po jego ciele. Chciałem jednak czegoś więcej, dotyku naszych nagich ciał, wymiany namiętnych pocałunków, słodkich pomruków, które zaczną docierać do moich uszu.
         Zabrałem dłoń, aby pozbyć się z siebie koszulki, choć było to mniej wygodne, to jednak poradziłem sobie sprawnie, zostając w bieliźnie, jak i spodniach. Klatka piersiowa unosiła się w nierównym tempie, a oddech zrobił się bardziej gorący tak samo, jak atmosfera między nami. To, że moi bliscy byli za ścianą nieco bardziej mnie pobudzało, choć nie powinno, ale jednak trochę adrenaliny nikomu nie zaszkodziło.
- Nie powstrzymujmy się, zawsze można wymazać im pamięć - uśmiechnąłem się niewinnie, patrząc na dłonie Phyrina, które sprawnie masowały moją skórę. Cichy jęk wyrwał się z moich ust, a dłonie znalazły się na jego pośladkach. - Bardzo cię pragnę, chcę się z tobą kochać, Phyrin - dodałem szeptem tuż przy jego uchu. W spodniach czułem, jak moja męskość budzi się do życia od tych naszych pocałunków, ale również od dotyku partnera. - I wygląda na to, że ty mnie też pragniesz  - uśmiechnąłem się szeroko, zerkając na jego krocze. Może nie widziałem stojącego penisa, ale ukryty pod materiałem również się oznaczał.
         Pierwszy raz byłem tak mocno napalony, może to wino nieco na mnie podziałało, a może chęć zrelaksowania się? Najważniejsze, że to Phyrin był przy mnie, a nie ktoś inny.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {04/11/23, 04:03 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         - Zachowujesz się, jakby demon cię opętał - parsknął, czując jak dłonie Nerine sięgają po jego pośladki. Odpuścił więc masowanie, zachęcony kolejnymi słowami.
         - Zawsze cię pragnę, moja rybko - odpowiedział, muskając wilgotne, lekko spuchnięte od pocałunków usta trytona, kąsając kąciki ust jak samą linię żuchwy oraz brodę. - Ale skoro jesteś tak niecierpliwy, to darujemy sobie grę wstępną - wydyszał, czując ogromne pragnienie zerwania z siebie ubrań. Tylko one dzieliły ich od połączenia się w jedno.
        Mag zlustrował nagie ciało kochanka, a w oczach pojawił się figlarny błysk. Zjeżdżając dłońmi po klatce piersiowej, która nierównomiernie poruszała się w górę i dół, kreślił pocałunkami drogę, aż do odznaczenia granicy przez materiał spodni. Mruknął niezadowolony, spoglądając w górę na Ashbane i zaczął rozpinać guziki wraz z zamkiem błyskawicznym, a potem ucałował krocze, czując ten cudowny, podniecający zapach. Dziękował sobie, że skończyli tylko na jednej butelce wina, bo nawet gdyby miał niesłychaną ochotę na swojego ukochanego, to obawiał się, że ilość alkoholu wlana w organizm nie pozwoliłąby mu na nic więcej niż bliskie przytulanki. Na całe szczęście oboje byli twardzi i chętni na rozluźnienie wzbierającego się napięcia między nogami.
         Hutson wyprostował się, łapiąc za nogawki spodni i jednym zwinnym ruchem, czekając aż Nerine lekko podniesie tyłek, pozbył się zbędnego materiału. Podziwiał przez krótką chwilę nogi trytona, a zaraz znalazł się z powrotem między nimi, unosząc ręcę, aby sam kochanek pomógł mu pozbyć się górnej wierzchni ubrania. Gdy tylko poczuł chłodne powietrze na swej skórze, złapał trytona szczelnie w uścisku i przeniósł go na łóżko. Spoglądając z góry niczym drapieżca, zaczął rozpinać spodnie, wyswobadzając się z nich. Nie przejmował się tym, gdzie one wylądują. Ważniejsze było dla niego gorące, wyczekujące ciało spoczywające na pościeli.
        - Wolę unikać sięgania po magię. Poza tym nie wiemy jak dokładnie to u ciebie wygląda, Nerine - wrócił na temat wymazywania pamięci, wchodząc do łóżka. W jednej chwili znalazł się nad kochankiem, a łóżko zaskrzypiało, gdy narzucał na siebie kołdrę, aby ich przykryć i ogrzać, a zarazem zakryć, gdyby jednak miotła nie sprawdziła się zbyt dobrze w roli "klucza" do drzwi. Kolejny raz błądząc po ciele Nerine, wtopił swoje usta w jego własne, czekając na zaproszenie do środka, a gdy ono nadeszło, zwinnie wślizgnął się językiem do środka. Nie kazał dłużej czekać Ashbane. Wolna ręka, którą nie potrzymywał się, aby za bardzo nie przytłoczyć ciała niebieskowłosego własnym, zjechał niżej, drażniąc chwilę rybkę, gdy zbyt długo wzlekał z zanurkowaniem pod jedyny materiał na ciele, a gdy to zrobił, usłyszał satysfakcjonujący dźwięk ulatujący z ust kochanka. Stłumił go swoimi ustami, mrucząc z zadowolenia i nacierając swym ciałem, aby pokazać jak bardzo pragnie jego ciała. Ręką zsunął mu majtki, robiąc to samo z własnymi i ujął oba członki, drażniąc je pieszczotami. Kciukiem krążył wokółdziurek, lekko ściskając je i pocierając. Powoli przyspieszał, nasłuchując westchnięć Nerine, które jedynie napędzały pożądanie rosnące w magu.
        - Jesteś cudowny - wydyszał, tłumiąc w gardle jęk. Zostawił w spokoju ich nabrzmiałe penisy, wilgotną dłonią schodząc między pośladki Nerine. Z pytającym spojrzeniem wsunął powoli jeden palec, poruszając nim nieznacznie i dokładając kolejny, a potem również trzeci.
        - W sumie, skoro mamy w szafie karton... może masz ochotę zabawić sie jakąś zabawką? - zaproponował z zawadiackim uśmieszkiem i zanim zdążył odpowiedzieć, zamienił swoje palce na penisa, jęcząc ochryple z przyjemności, gdy poczuł to oszałamiające ciepło oraz ciasnotę.
        - O cholera, Nerine. Nie waż się drgnąć - ostrzegł, czując jak może w każdej chwili eksplodować. Wziął się w garść, opanował swoje emocje i nieco bardziej opadając na kochanka, zaczął poruszać się w nim, powoli nabierając tempa. Starając, aby łóżko jak najmniej skrzypiało.
        - Jeśli nie będziesz cicho, obiecuję, że zaknebluję twoje usta - szepnął z obietnicą w głosie, prosto do jego ucha, które nadgryzł. Nabijając się na rybkę, błądził dłońmi, chcąc poznać każdy centymetr ciała. To nie tak, że nie zdążył już tego zrobić, ale kochał czuć pod palcami jak ciało reaguje na niego. Każde kolejne pchnięcie powodowało, że w uszach zaczynało mu dzwonić. Odgłosy otoczenia znikały za otumaniającą chmurą rozkoszy. Liczył się tylko Nerine, jego głos oraz uzależniające spojrzenie, w którym Hutson zatracił się na dłużej.
        - Chciałbym żebyś mnie poujeżdżał. Pragnę patrzeć na ciebie z dołu, podziwiać twoje ciało - wysapał, przygryzając wargę, aby powstrzymać się od jęku, który zduszony i tak wydobył się z ust maga.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {07/11/23, 08:38 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

         Nie potrafiłem się nie uśmiechnąć na jego słowa, które tak idealnie pasowały do maga. „Demon” - najchętniej najmniej chciałbym mieć z nimi wspólnego, ale było w tym nieco racji. Pragnąłem Phyrina bardziej, niż cokolwiek lub kogokolwiek innego. Dreszcz przechodził pod palcami maga, a z ust wydobywały się ciche mruknięcia. Ciało paliło w miejsce, w których nasza skóra się stykała.
- P-Phyrin - wymruczałem, odchylając głowę do tyłu. Zasłoniłem usta przedramieniem, aby zagłuszyć jęki, które chciały wydostać się z gardła. Po całym ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz, a palce zacisnęły się na włosach maga, kiedy poczułem jego gorący oddech na swoim kroczu. To jednak długo nie trwało, gdyż po chwili Phyrin pozbył się moich spodni czego nie zamierzałem mu utrudniać, unosząc biodra, aby było mu wygodniej zsunąć je ze mnie.
         Sam mag nie pozostał długo w ubraniach, więc z niesamowitą ciekawością obserwowałem jego nagie ciało, a raczej klatkę piersiową, która kryła się niepotrzebnie długo, za materiałem. Objąłem mężczyznę wokół szyi, jak i nogami wokół bioder. Skupiłem się jednak na całowaniu jego żuchwy, pozwalając sobie na bardzo delikatnie przygryzanie skóry. Nie chciałem zostawić niepotrzebnych śladów, tym bardziej w takich miejscach gdzie każdy mógł zauważyć. Słuchałem mimo wszystko Phyrina, jednakże miałem ochotę machnąć na to ręką, ale powstrzymałem się, będąc za bardzo skupiony na magu.
- Zawsze można zobaczyć, jak daleko mogę pójść ze swoją mocą - wyszeptałem, patrząc w oczy partnera, kiedy leżeliśmy już na łóżku. Moje dłonie nie opuściły jego ciała, zaś serce biło jeszcze szybciej i mocniej, doprowadzając mnie do coraz większego szału. Odwzajemniłem pocałunek, trzymając go cały czas za kark, aby nie myślał o odsunięciu się ode mnie. Namiętny pocałunek sprawiał, że zapominałem o całym świecie, myśląc tylko i wyłącznie o magu, który był mój, a nie kogoś innego. Zastanawiałem się, kiedy ta miłość tak naprawdę się pojawiła? Na pewno nie było to pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy, chwilę zajęło, aż rzeczywiście mag mnie w sobie rozkochał, ale bardziej cieszył mnie fakt, że on kochał również mnie. Gdyby było inaczej, nie całowalibyśmy się tak namiętnie, nie dotykałby mojego ciała z delikatnością, jakby chciał delektować się każdym centymetrem mojego ciała. Nie chciałem go puścić, nie chciałem go stracić, ani przestać całować, cały czas boją się, że to sen, z którego niedługo się wybudzę.
         Choć stłumiony, to jęk uciekł spomiędzy moich warg, kiedy poczułem dłoń maga pod bokserkami. Wstrzymałem na moment oddech, wyginając nieco plecy. Rozsunąłem bardziej nogi, robiąc mu więcej miejsca, jednocześnie gubiąc każdy jęk w jego ustach. Czułem, jak jego penis dotyka mojego, zaś palce w przyjemny sposób drażnią męskość, dając wiele możliwych odczuć. Ciężko było mi powstrzymać swój głos, tym bardziej, kiedy przestaliśmy się całować. Zagryzłem dolną wargę, przesuwając dłonie na ramiona Phyrina i zacisnąłem na nich palce. Oddychałem ciężko i choć słowa maga do mnie docierały, to nie byłem w stanie nic z siebie wydusić, tym bardziej że sam nie dał mi dojść do słowa, zmieniając palce na coś zdecydowanie większego i grubszego. Jęknąłem, obejmując mocniej maga, kiedy to moje ciało wygięło się łuk. Czułem złość na samego siebie, że pozwoliłem, aby jęk rozniósł się po całej pracowni. Miałem tylko nadzieję, że nikogo tym nie zbudziłem. Jednakże, jak tylko Phyrin zaczął się poruszać z mojego gardła wychodził jęk za jękiem, wymieszane z pomrukami i westchnięciami. Starania w niczym nie pomogły, zagryzienie wargi na dawało żadnego już efektu, tak samo tłumienie dźwięków, które uparcie chciały dojść do uszu maga.
- T-to nie takie...  Ah! - jęknąłem po raz kolejny głośniej, kiedy poczułem, jak trafia idealnie w wrażliwy punkt. Ująłem twarz maga, patrząc prosto w jego oczy, aby w końcu go pocałował. Widziałem, jak sam tłumi dźwięki, jednakże jemu wychodziło to zdecydowanie lepiej. Kwestia przyzwyczajenia? Całkiem możliwe, jednakże bardzo spodobała mi się propozycja, jaka padła z jego ust.
         Skończyłem go całować, przygryzając lekko dolną wargę mężczyzny i wykorzystując swoją siłę, która jeszcze mi została, obróciłem nas tak, że to Phyrin leżał pode mną. Przy okazji zrzuciłem z nas całkowicie kołdrę, ale nie przejąłem się tym, bo wiedziałem, że nie mamy w pomieszczeniu żadnych niechcianych gości. Spojrzałem do tyłu, patrząc na sterczącego penisa Phyrina i ochoczo otarłem się o niego pośladkami, samemu wydając z siebie pomruk.
- Teraz to już na pewno nie będę cicho - uśmiechnąłem się niewinnie, palcami błądząc po jego klatce piersiowej, trącając palcami sutek. Drugą dłoń ułożyłem na jego penisie, aby w końcu unieść biodra i nakierować męskość maga na dziurkę. Zagryzłem dolną wargę opuszczając powoli biodra, aby ostatecznie pozwolić, by mag całkowicie się we mnie znalazł. Słumiłem jęk, zagryzając aż do krwi wargę.
- Możesz śmiało podziwiać i dotykać - wyszeptałem pochylając się do przodu, aby ostatni raz pocałować go w usta. Wyprostowałem się, zaczynając poruszać biodrami. Powoli, ale stopniowo zacząłem ruszyć nimi szybciej, nabierać wygodniejszego tempa dla siebie samego. Patrzyłem  cały czas z góry na maga, wydając z siebie jęki oraz pomruki.  Czułem, jak głęboko we mnie wchodzi oraz jak dzięki tej pozycji, ociera się o mój punkt, dając mi jeszcze więcej przyjemnych doznań. Oparłem wygodnie dłonie o jego brzuch, odchylając lekko głowę do tyłu.
         Po Phyrinie również było widać, jak bardzo podniecony jest oraz jak mocno mnie pragnie, choć tak naprawdę całkowicie mu się oddałem. Jego oczy były skupione wyłącznie na mnie, klatka unosiła się nierówno, ciało drżało coraz wyraźniej, kiedy ruszałem biodrami, zaciskając się na jego penisie.
- C-cholera... Phyrin - wymamrotałem i sięgnąłem po jego dłoń, aby ta wylądowała na moim penisie. - Dotyka m-mnie więcej - wyjęczałem, czując, jak rumienię się jeszcze mocniej. Chciałem byśmy oboje skończyli w tym samym czasie, aby wypełnił mnie od środka. Chyba miał rację z tym demonem, ale raz nie zawsze... Po prostu ciężko było się powstrzymać, kiedy pod sobą miało się osobę, którą kocha się z całego serce.
- Kocham cię - powiedziałem, ruszając coraz to szybciej biodrami.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {08/11/23, 07:20 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
          Bez najmniejszego namysłu pozwolił przewrócić się na plecy z nieukrywanym uśmieszkiem w kącikach ust. Wiedział co miał zamiar zrobić Nerine. Spełnić jego egoistyczną, łóżkową zachciankę. Hutson nie potrafił lepiej wyrazić swoich myśli, jak zbłądzonym po ciele kochanka dotykiem. Cieszył się niezmiernie, że chłopak nie był kłodą, bez emocji i jakichkolwiek reakcji. Choć to ostatnie było najmniej teraz mile widziane, ale Phyrin zaczynał mieć to głęboko w poważaniu. Nie obudzili nikogo, a przynajmniej nikt nie miał odwagi szarpnąć za klamkę, aby wejść do ich pokoju, dlatego sam pozwolił sobie na głośniejszy jęk, gdy Ashbane rozkosznie wygiął ciało do tyłu, aby zerknąć i podrażnić prężącą się w oczekiwaniu męskość.
         - Jebać to - sapnął, zaciskając dłonie na biodrach kochanka, a błysk w oczach zmieszał się z runami, które wygasły na krótki moment. Hutsonowi coraz trudniej było kontrolować zaklęcie zarzucone na dłoń, gdy tak bardzo pragnął kontrolować swoje emocje i spuszczenie z wodzy napięcie legnące u podbrzusza.
         - Cholera, Nerine. Chcę cię już w środku - jęknął, gdy gorący dotyk opuszków palców trytona pnęły się do góry po klatce piersiowej. Ze świstem wciągnął gęste powietrze do płuc, zatrzymując je na dłużej, gdy kochanek zawadiacko zaczepił o sterczący sutek. Głęboki, chrypiący głos wydobył się z ust maga, gdy w końcu poczuł to cudowne ciepło i ciasnotę Nerine, spoglądając na to cudowne widowisko, gdy zanurzał się w nim, nadziewał aż do samego końca.
         - Zrobiłbym to nawet bez twojego pozwolenia - prychnął rozbawiony, lekko podnosząc głowę, aby szybcie złączyć ich usta. Metaliczny posmak krwi rozlał się na zwinnym języku, który łakomie zbierał każdą kropelkę z płytkiej rany na wardze niebieskowłosego. Z tęsknotą patrzył jak te cudowne usta oddalają się, zjeżdżając wzrokiem po szyji, obojczykach, wzdłuż rysującej linii po środku torsu, aż do podbrzusza oraz bioder, gdzie zaciskał nadal swoje dłonie. Każdy mięsień był napinany, gdy tylko poczuł jak rozkoszny, jędrny tyłek unosi się, aby po chwili opaść miękko i nadziać na kutasa.
         - Jesteś cudowny, Nerine - wyjęczał, odchylając na moment głowę do tyłu, aby móc skupić swoją uwagę na czymś innym, gdy dłonie powędrowały niżej na uda, oraz tyłek, gdzie ostatecznie zacisnął je, czując jak mięso delikatnie rozlewa się między nimi. Kolejny zduszony jęk rozbrzmiał w pokoju, a Hutson sam poruszył biodrami w górę, aby jeszcze lepiej nadziać się na tyłek kochanka.
         - Szybciej, popracuj troszkę - wydyszał, obdarowując Ashbane łobuzerskim uśmieszkiem. Chciał, aby to teraz on nieco popracował i zmachał się, wypracowując sobie przyjemność z seksu.
         - Daj mi jak najwięcej przyjemności. Podnieść się lekko - zaoferował, a gdy ten to zrobił, sam przyspieszył ostro, nadziewając się na dziurkę trytona, aż ten zaczął głośniej jęczeć i znów opadł, pozwalając, aby to Nerine kontynuował dalej swoje podskoki. Podziwiał każdy centymetr ciała niebieskowłosego. To jak cudownie błyszczała jego skóra w świetle księżyca, jak te cudowne, błękitne oczy lśniły, niczym spokojna tafla morza, jak każdy mięsień drżał, a skóra perliła się od potu oraz różowych śladów po ukąszeniach i innych pieszczotach.
          - Tak, właśnie tak, moja rybko - wysapał, czując jak powoli traci nad sobą kontrolę. W jednej chwili podciągnął się, aby usiąść, nadal pozwalając, aby Nerine go ujeżdżał. - Nie przestawaj - wydyszał mu do ucha, patrząc z lekkim zaskoczeniem, jak kochanek nakierowywuje jego dłoń na własnego członka.
         - Jak sobie życzysz, dla ciebie wszystko - uśmiechnął się i przyssał do jego sutka, a dłoń zaczęła poruszać się wzdłuż jego penisa, coraz szybciej, zaciskając się równie mocno, co jego dziurka na jego własnej męskości.
         - Zróbmy to razem, Nerine. Ja również cię kocham - wysapał, patrząc prosto w oczy ukochanego. Te cudowne, hipnotyzujące oczy, od których stracił resztki kontroli i pozwolił sobie na ten jeden moment szaleństwa. Granica przetarła się, ostatnia nitka samokontroli pękła, a mag oddał się całkowicie przyjemności, jęcząc do ucha Ashbane i zaciskając jedną rękę na jego pośladku, drugą szaleńczo poruszając na jego twardym penisie, aż nie poczuł strumienia pnącego ku górze. W jednej chwili gorące ciecz trysnęła do góry, a on sam poczuł jak dochodzi w trytonie, drżąc z rozkoszy.
       - A-ach... N...Nerine. Jesteś cudowny - wydukał, jeszcze przez moment poruszając własnymi biodrami i otulając swoimi ramionami ukochanego, pociągnął go z powrotem na łóżko. - Nie martw się tym, zaraz posprzątam - odpowiedział, gdy ten leżał na jego klatce piersiowej. - Poleż ze mną tak chwilę - szepnął, przeczesując splątane kosmyki włosów na głowie trytona. Mag uśmiechnąłsię pod nosem, spoglądając na beznamiętny sufit i z uśmiechem, któy nie mógł opuścić jego twarzy, ucałował czoło Ashbane, przymykając na moment oczy. Musiał jednak w końcu wstać i posprzątać ten mały bałagan, aby w miarę normalnie mogli pójść spać.
        Z samego rana wstał jako pierwszy. Dyskretnie zsunął się z łóżka, ale gdy usiadł, aby odszukać kapcie, usłyszał za sobą ruch. Zerknął do tyłu, widząc, że ukochany już nie śpi. Odgarnął z jego czoła drobny kosmyk grzywki, posyłając rybce subtelny uśmieszek.
        - Poleż sobie jeszcze chwilę - zaproponował, spoglądając na miotłę nadal stojącą w strategicznym miejscu. Mag wstał z lekkim stęknięciem, czując jak pewne części mięśni odzywają się, bo już jakiś czas się nie poruszały. Zakwasy. Najcudowniejsze uczucie po dobrym seksie.
         Hutson czując się jak młody bóg, co widać było po jego twarzy i rozczochranej fryzurze, podszedł do aneksu kuchennego, wstawiając gorącą wodę. Za pomocą machnięcia palcem, miotła wróciła do poprzedniego miejsca, podpierając tym razem ściankę szafy, a on zniknął na moment w łazience, aby się ogarnąć. Gdy wrócił z ręcznikiem na biodrach, zaglądnął do szafy, aby ubrać na siebie długie spodnie oraz koszulkę, a ręcznik rzucił do pralki.
         - Jak wstaniesz, proszę wrzuć pościel do pralki - spojrzał na niebieskowłosego, któy jeszcze wylegiwał się w łóżku, otulony seksownie pościelą. Wyglądał tak rozkosznie, że Phyrin znów miał ochotę znaleźc się obok niego, ale wiedział, że niebawem wstaną również goście, a oni musieli ogarnąć się przed nimi.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {12/11/23, 08:59 am}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

         Sen do trytonów przyszedł bardzo szybko. Może to zmęczenie, może zmiana otoczenia sprawiło, że ci zasnęli, jak małe dzieci, wtuleni w siebie pod kołdrą. Spali spokojnie, bez większych problemów do czasu aż pierwszy dźwięk nie dotarł do uszów Thamesa. Książę gwałtownie podniósł się do siadu, przecierając szybko zaspane oczy, wybudzając również swoją reakcję swojego przyjaciela. Baltic nie rozumiał co się stało, że książę oprzytomniał w moment. Kolejne dźwięki dało się usłyszeć i choć Thames nie wiedział skąd się one biorą, różowowłosy miał świadomość, że są to jęki.
- To zza drzwi i głos Nerine... Muszę to sprawdzić - powiedział książę, po czym ruszył z łóżka w moment znajdując się przy drzwiach. Baltic nie zareagował od razu, dopiero, jak głośny jęk rozniósł się również po tym pokoju, postanowił ruszyć swoje cztery litery z łóżka kładąc dłoń na dłoni księcia. Rumienił się i Baltic wcale nie ukrywał, że nie ma nic przeciwko dźwiękom dochodzącym z drugiego pokoju, jednakże mogli się opamiętać. Sprowadzili gości, a teraz nie pozwalali im spać.
- To nie jest najlepszy pomysł, Thames. Nic złego się tam nie dzieje - powiedział spokojny, zaspanym głosem, powstrzymując się od ziewnięcia. Książę wpatrywał się w drzwi, naciskając klamkę, ale ta ani drgnęła, więc Baltic zabrał jego dłoń. Im byli bliżej drzwi, tym bardziej mogli usłyszeć głos Nerine zmieszany z głosem Phyrina oraz dźwiękiem uderzającej o siebie skóry.
         Tryton przełknął gulę w gardle, widząc panikę wypisaną na twarzy Księcia, który wrócił dłonią do klamki, aby nacisnąć na nią jeszcze raz.
- T-to nie brzmi jak coś dobrego! Co jeśli ten Phyrin robi mu krzywdę? - zapytał spanikowany, więc Baltic parsknął śmiechem, odwracając do siebie Thamesa.
- Oni się pieprzą - powiedział, a widząc niezrozumienie na twarzy młodszego, westchnął zrezygnowany. - Uprawiają seks, kochają się. Phyrin wkłada w niego swojego penisa albo odwrotnie. Te jęki są z przyjemności, Thames. Ludzi, którzy się kochają lub to lubią, uprawiają seks - wyjaśnił, czując się dziwnie, że musi tłumaczyć to księciu, który miał spore powodzenie w ich społeczeństwie.
         Rumieniec wkradł się na poliki Thamesa, a wzrok pognał na drzwi. Zacisnął usta w wściekłości, bo chciał być na miejscu maga. Chciał dotykać i całować ciało Nerine, doprowadzać go do szaleństwa dzięki przyjemności, ale nie miał szans z Phyrinem, w którego tryton był wpatrzony.
- M-musimy coś zrobić. Nie podoba mi się to, nie chcę by łapy tego maga dotykały Nerine. To ja tam powinienem być, to ja go pierwszy pokochałem... - wyszeptał, a w oczach pojawiły się łzy. - Rozdzielimy ich, sprawimy, że sobą zerwą... Chcę mieć go dla siebie - powiedział. Jego poliki nadal pokryte były rumieńcem, zaś Baltic przestał reagować na dźwięki, które były cholernie seksowne, nawet pobudzające kogoś, kto w tym nie uczestniczy.
- Dobrze, ale teraz wracajmy do łóżka, niewyspani nic nie zdziałamy - powiedział ze spokojem w głosie i książę od razu się go posłuchał wracając do łóżka wraz z różowowłosym.
         Tym razem jednak sen szybko nie przyszedł, gdyż dźwięki z drugiego pokoju tak szybko nie zniknęły, roznosząc się momentami coraz głośniej. Baltic czuł, jak mrowi go w podbrzuszu, zaś Thames zakrywał dłońmi uszy, jakby miało to mu w czymś pomóc.


•••

         Nieśmiałość poszła w zapomnienie, w chwili kiedy sam zapragnąłem Phyrina jasno mu to okazując. Mimo tego nie mogłem pozbyć się lekkiego zawstydzenia, kiedy mnie pośpieszał albo tak bezkarnie macał. Należałem do niego, chciałem, aby patrzył tylko i wyłącznie na mnie. Nie miałem pewności kiedy ta zaborczość się pojawiła, ale czy jak ktoś mocno kocha, to ona się wraz z tym nie ujawnia? Ruszałem biodrami szybciej, chcąc dać mu jak najwięcej przyjemności, nie zapominając również o swojej przyjemności. Słowa maga działały na mnie, jak jakiś narkotyk, który sprawia, że jest mi dobrze oraz dodaje pewności siebie. Przestałem się powstrzymywać w jękach, pozwalając im na swobodne wydostanie się z mojego gardła. Pisnąłem, kiedy usta maga znalazły się na moim sutku, za dłoń mocniej zacisnęła się na moim penisie.
         Odchyliłem głowę do tyłu, obejmując partnera rękoma, opuszki palców wsuwając w jego włosy. Biodra ruszały się w górę i dół do samego końca. Zaciskałem się cały na penisie Phyrina, doprowadzając nie tylko jego, ale i siebie do szału. Patrzyłem prosto w jego oczy, gubiąc się w nich, jak i jego głosie, który mocniej mnie tylko podniecał. Kilka ruchów, dodatkowa stymulacja z przodu i doszedłem z głośnym jękiem rozchodzącym się po całej pracowni, jak i nieco poza jej teren. Poczułem, jak sperma tryska na nasze nagie ciała, zaś sam Phyrin dochodzi we mnie, wypełniając od środka. Cichy pomruk uciekł z moich ust, kiedy mag poruszył swoimi biodrami i opadłem na niego, czując braki w energii, którą do tej pory dysponowałem.
- Nie zamierzałem nigdzie się ruszyć - zaśmiałem się do jego ucha, czując pod sobą, jak jego klatka się unosi, zaś sam nie byłem lepszy. - Nie mam siły, seks odbiera mi całą energię - powiedziałem, przymykając oczy, kiedy palce maga sunęły po włosach. Sam chciałem z nim tak poleżeć, jednocześnie odpoczywając od tego, co się stało. Bałagan, który zostawiliśmy, ani trochę mi nie przeszkadzał, przynajmniej wiedziałem, że i tak będzie trzeba dobrze wysprzątać, ale nie miałem na to siły i mag również jej nie powinien posiadać. Nie byłem jednak w stanie go upilnować, ponieważ zasnąłem, nie wiedząc kiedy.
         Obudził mnie Phyrin, gdy tylko wstał z łózka. Posłałem mu delikatny uśmiech, wyciągając dłoń w jego kierunku, aby złapać za jego nadgarstek i ucałować dłoń, która nie była protezą, aby czuł dokładnie miękkość moich ust. Phyrin zaraz po przebudzeniu wyglądał zabawnie, ale i seksownie, inaczej na niego patrzyłem od dnia, w którym zrozumiałem swoje uczucia. Tym razem nie musiałem patrzeć z ukrycia, a widoki miałem każdego dnia. Dlatego mruknąłem niezadowolony, kiedy zniknął w łazience. Schowałem twarz w poduszce, czując, że sam mam obolałe ciało, a włosy w cholernym nieładzie. Przymknąłem jeszcze na moment oczy, które otworzyłem, jak tylko dotarł do mnie głos mężczyzny.
-  Obowiązki z samego rana, znęcasz się nade mną - zaśmiałem się, po czym podniosłem do siadu, lekko się krzywiąc. Spojrzałem w dół na swoje ciało, które było nagie, okryte jedynie kołdrą. Miałem już wstać, ale drzwi od mojego pokoju się otworzyły, zaś trytoni wyszli z niego. Okryłem się szczelniej kołdrą, patrząc na maga, po czym przeczesałem palcami włosy, aby doprowadzić je do jakiegoś ładu.
- Dzień dobry - powiedziałem z lekkim uśmiechem, jednakże dostrzegłem niewyspanie na ich twarzach. Czyżby... Spojrzałem na Phyrina znacząco, po czym westchnąłem, czując się jeszcze bardziej zażenowany, że musieliśmy ich obudzić, a raczej ja, bo byłem za głośno.
- Nerine! - Thames wyciągnął ręce, chcąc rzucić się na mnie, ale Baltic go powstrzymał, za co byłem mu wdzięczny ten jeden raz.
- Też się cieszę, że cię widzę, ale wstrzymaj się trochę, dobrze? - zaśmiałem się, zaciskając palce na pościeli. - Może pójdziecie na poranny spacer? Świeże powietrze was bardziej rozbudzi, a my w tym czasie przygotujemy śniadanie - uśmiechnąłem się, po czym spojrzałem na Baltica, dając mu do zrozumienia, że jestem nagi. Skoro i tak wiedzieli co się w nocy działo, to potrzebowałem dostać się do łazienki i ubrać, a wcale nie chciałem paradować przed nimi nago.
- Niech będzie, chodź - usłyszałem, więc poczułem ulgę i odprowadziłem ich wzrokiem do drzwi. Westchnąłem i podniosłem się z łóżka, patrząc na maga. Chciałem podejść do niego, przytulić go i pocałować, ale byłem zbyt brudny by do zrobić, dlatego zniknąłem do pokoju gdzie miałem  swoją wannę i napuściłem do niej wody, zostawiając odpowiednią ilość miejsca, żeby nie nachlapać.
         Trochę zajęło, aż skończyłem się myć oraz suszyć, ale odświeżony i ubrany wyszedłem z pokoju, pamiętając cały czas o pościeli, jednakże miałem co innego w głowie. Podszedłem do Phyrina i objąłem go, całując w polik.
- Słyszeli nas w nocy. Rany, aż mi teraz głupio - westchnąłem. Zamierzałem im to wynagrodzić dobrym śniadaniem i wyjściem na miasto. - Przygotuję coś dobrego - uśmiechnąłem się lekko, patrząc w stronę drzwi, które się otworzyły. Szybko wrócili, ale wyglądali lepiej, niż za pierwszym razem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {12/11/23, 01:01 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
          Para z jego pyska buchnęła zmieniając kierunek prosto na jego twarz, gdy wiatr mocniej zawiał, a ciepło oddechu miło popieściło poliki pokryte grubymi łuskami. Mimo grubej, naturalnej tarczy przed obrażeniami, Ifryt czuł przyjemne ciepło, a przynajmniej na moment zanim powrócił zimny podmuch jesieni. Wyczerpany położył się pod wyrośniętym, jedynym drzewem na polanie i pozwolił sobie na chwilowy odpoczynek. Potrzebował go tak samo mocno jak wody oraz jedzenia, ale nie mógł sobie pozwolić w tej chwili na takowe dogodności. Nie, gdy dotarł nareszcie w swoje rodzinne strony.
         Nad jego głową przeleciały ptaki, ze świstem przecinając chłodne powietrze. Brwi drgnęły, a wzrok uniósł się nieznacznie ku górze, dopatrując dwóch śmigających ciał. Dawno nie widział tych pięknych ptaków, na które tak chętnie polował. Cała okolica była cholernie nostalgiczna, pozwalając mu zapaść na paru godzinny sen. Bardzo głęboki, jakiego pragnęło ciało smoka. Gdy otworzył znów oczy, było lato. Ziemie polany przywłaszczyły sobie rozmaite gatunki kwiatów, w których spacerowała w jego kierunku Samara, a zaraz obok smoczyca, dla której stracił rozum. Obie uśmiechały się, rozbawione plotkami jakich nie mógł dosłyszeć. Kąciki ust Ifryta drgnęły, a zaraz potem podniósł głowę, wyciągając swą grubą, umięśnioną szyję. Spojrzały na niego, a ich szerokie uśmiechy jedynie poszerzyły się jeszcze bardziej. Musiał wyglądać groteskowo na tym cudownym, kolorowym tle. On, cały czarny, niczym śmierć.
          Wybranka serca posiadałą już swoje błogosławieństwo, dlatego towarzyszyła Samarze w ludzkiej skórze, ale gdy były już blisko Ifryta, dziewczyna przemieniła się w swoją naturalną formę, zajmując dziesięć razy więcej miejsca niż normalnie, a była dopiero w średnim wieku smokiem. Jej wygląd był niecodzienny. Jako smok nie posiadała nietoperzych skrzydeł zakończonych ostrymi pazurami. Zamiast tego, jej skrzydła były opierzone niczym te u ptaków. Czasem trafiały się takie gagadki w czystej lini królewskiej, co tylko utwierdzało Ifryta w fakcie, że nie powinien robić tego, co właśnie czynił, ale miał to gdześ w tym momencie. Dopiero później zacznie się zastanawiać nad konsekfencjami. Chciał być jedynie szczęśliwy, chociaż przez chwilę.
        - Czyżbyście mnie obgadywały? - zawarczał, uśmiechając do nich. Smoczyca roześmiana oparła czoło o jego, lekko trząc łuski o łuski.
        - Nie myśl, że cały świat krąży wokół ciebie - odpyskowała Samara z tą swoją najcudowniejszą beznamiętnością na twarzy, ale w oczach tlił się zalążek rozbawienia oraz przyjacielskiej złośliwości.
        - Może nie świat, ale kobiety owszem - parsknął, spotykając jednoznaczne spojrzenie ukochanej i to wystarczyło, aby się zamknął.
        Chciał, aby ten moment trwał wiecznie, ale jakieś hałasy zaczynały uderzać o podświadomość Ifryta, ostatecznie wybudzając go z cudownego wspomnienia ze starych czasów, gdy jeszcze potrafił cieszyć się życiem. Kolorowa bańka prysnęła, smok otworzył błyskawicznie oczy, słysząc trzepot skrzydeł. Nie był to ptaki, a przynajmniej nie tak małe. Przeklnął pod nosem, nie czując się na siłach, aby teraz walczyć i korzystając ze swojej magii, wsiąknął w ziemię, całkowicie się z nią scalając, co pozwoliło zostać niezauważonym do czasu, aż bestie przelecą nad nim i oddalą wystarczająco daleko. Najchętniej walczyłby, pozabijał każdego z rodu kobiety, która skróciła jego szczęście, ale musiał tą wściekłość oszczędzać na nią, bo królowa nie była łątwa do zabicia. Pragnienie zemsty zdawało się być niemożliwe, ale to sprawiało, iż Ifryt chciał jeszcze bardziej spróbować. W końcu już nic mu nie zostało. Samara nie żyła, on nie posiadał błogosławieńswa, a jego znikome resztki, podtrzymujące świadomość inteligentnej gadziny, a nie maszynki do zabijania, choć chętnie i nią stałby się dla uspokojenia swojej duszy.
         Phyrin uśmiechnął się nieznacznie, gdyNerine zaczął jęczeć, że musi wstać. Nikomu by się nie chciało tego robić tak wcześnie i najpewniej sam mag leżałby teraz w łóżku z ksiażką w rękach, czekając aż sama rybka zechce wstać, ale niestety nie byli tutaj sami, a goście w każdej chwili mogli wejść i zastać Nerine nagiego w pościeli. Cóż, nie było tragedii, bo Ashbane zawsze mógł szczelnie się nią okryć i uciec do swojego pokoju, więc Hutson nie widział powodu do paniki.
         - Lubię czasem poznęcać się nad tobą - mruknął , krzątając się po pomieszczeniu. Chciał zabrzmieć dwuznacznie i robił to z pełną świadomością. Postawił gotowe kubki gorącej herbaty na stole i sięgnął po jedną z ksiąg na regale. Wrócił z nią do stołu, siadając na jednym z wiekowych krzeseł, otwierając na stronie, na której ostatnio skończył, a drzwi do pomeiszczenia otworzyły się. Uniósł wzrok znad książki, dostrzegając niewyspaną parę trytonów i zastanawiał się nad powodem tych worów pod ich oczami. Cóż, powody mogły być tylko dwa i mag obstawiał, że nie był nim pierwszy powód: niewygodne łóżko.
         Mag uniósł pojedynczą brew, gdy Thames ruszył do Nerine. Jego mięśnie drgnęły, chcąc w porę zareagować, ale na szczęście Baltic był czujny, powstrzymując swojego księcia przed panem tego domu. Hutson dziękował sobie w duchu, że z tej dwójki chociaż jeden z nich miał olej w głowie i jak na to przystało, był nim strażnik głupkowatego księcia. Krótkowłosy milczał, aż do zniknięcia wszystkich rybek z pokoju po czym pozwolił sobie na głębokie, leniwe westchnięcie. Już od rana czuł nadchodzącą migrenę.
         Pozwolił sobie na przeczytanie paru stron i odstawił księgę na swoje miejsce. Wcześniej pewnie leżałaby tak, jak teraz - na stole, otwarta na skończonej stronie, ale mieszkanie z Ashbane spowodowało, iż mag wpoił sobie kilka użytecznych nawyków, jak odnoszenie rzeczy na swoje miejsce. Podszedł do regału obok drzwi od pokoju Nerine. Podniósł wypaloną do połowy świecę w szkle, pod którą schowany był mały kluczyk i za jego pomocą otworzył szkatułkę. Zaglądnął do jej wnętrza, cmokając ustami w niezadowoleniu. Potrzebował nowych składników do swoich eksperymentów, a to bardzo mu nie odpowiadało. Toczył wewnętrzną walkę z samym sobą, bo nie chciałprosić o to Nerine, natomiast jego przyjaciele...
          Westchnął, zamykając schowek i wrócił do stolika, na stojąco dopijając swoją herbatę, gdy do środka wszedł odświeżony niebieskowłosy. Pozwolił ukochanemu na objęcie go i pocałowanie w polik, gdy on sam odkładał w tym czasie kubek.
          - Mówiłem, żebyś zachowywał się cicho - w jego głosie rozbrzmiewało rozbawienie, a po chwili do środka wpadli niechciani goście. Phyrin usiadł z powrotem do stołu, patrząc jak dwaj trytoni robią to samo, niepewnie spoglądając w zawartość kubków.
         - Spokojnie, nie jest zatruta. To... smakowa woda - nie wiedziałjak opisać picie w środku, bo Ashbane mówił kiedyś, że u siebie nie mają czegoś takiego jak herbata. Mag przyglądał się jak z podejrzliwością moczą wargi w cieczy, a po chwili zaskoczenia wymalowanym na ich twarzach, pewnie upili kolejne łyczki. Cisza między ich trójką była lekko napięta oraz ciężka. Było słychać jedynie krzątającego przy aneksie kuchennym Nerine, ale magowi to nie przeszkadzało. Przynajmniej częściowo.
         - A więc... jesteście razem - Baltic zaczął  niepewnie przełamywać ciszę. - Zauroczył cię swoim ogonem? - dopytał, widząc iskierki w oczach Thamesa, który nie mógł doczekać się odpowiedzi, ale ona nie nadeszła.
         - Nie muszę wam się tłumaczyć - odpowiedział z mrożącą krew w żyłach powagą, taką samą, jaką zachowywał przy pierwszym spotkaniu z Nerine. - Lepiej powiedzcie ile wiecie o tym świecie - powiedział, a Baltic posłusznie odpowiedział, a gdy skończył, śniadanie było już gotowe, zaś Hutson zasmucony poziomem ich świadomości i zewnętrznym świecie potarł ze zmęczenia nasadę nosa dwoma palcami. Wiedział, każdym centymetrem ciała, że wyjście na miasto będzie jebaną wycieczką z dzieciakami, które chcą dotknąć wszystkiego. W tym polizać głupi asfalt.
        - Dziękuję, Nerine - mag uśmiechnął się, gdy Ashbane postawił talerze przed nimi. Śniadanie wychodzące spod jego rąk jak zwykle wyglądało niesamowicie i z pewnością równie dobrze smakowało.
        - Pojedziemy samochodem do centrum, na deptak - zaproponował, chcąc mieć otwartą przestrzeń. Była tam również fontanna, ale liczył, że zaden z nich nie będzie na tyle głupi, aby się zmoczyć. - Jest tam wiele sklepó oraz restauracji, widoki też są nieczego sobie. Do tego... możemy wejść na wieżę widokową. Ty również tam jeszcze nie byłeś, Nerine - zauważył, myśląc, że widok z góry na całe miasto może być imponujące dla tych podmorskich stworzeń.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {14/11/23, 08:13 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

       Phyrin dobrze wiedział dzięki komu nie udało się być cicho. W końcu sam doprowadził mnie do takiego stanu, że nie mogłem przestać jęczeć. Nie miałem mu tego za złe, w końcu oboje na tym dobrze wyszliśmy, jednakże następnym razem musieliśmy się lepiej zachować.
- Nie tylko ja jęczałem - powiedziałem z lekkim uśmiechem,  patrząc na niepewnych trytonów, którzy nie wiedzieli co mag im podaje. Było to na swój sposób urocze, chociaż ja byłem bardziej ufny, jeśli chodziło o próbowanie takich nowości. Jednakże, u mnie nie było to nic dziwnego, w końcu razem z Phyrinem testowaliśmy jego eliksiry.
- Możecie mu bardziej zaufać, jeszcze mnie nie otruł, choć lepiej by za bardzo sam nie gotował - zaśmiałem się, widząc drobną ulgę na twarzach pozostałych, ale jednocześnie uniknąłem spojrzenie samego Phyrina. Cóż, nieco poprawił swoje umiejętności, ale nadal wolałem gotować sam, ewentualnie korzystać z jego drobnej pomocy. Na początku chciał mnie poczęstować zupą, która miała chyba wszystko, aż bałem się co takiego mogła wtedy ukrywać.
       Zacząłem krzątać się po kuchni, szykując dla nas wszystkich omlety z dodatkami na słono. Dlatego zanim przystąpiłem do masy jajecznej, pokroiłem warzywa, które znalazłem i wymieszałem wszystko z przyprawami, słuchając cały czas o czym takim rozmawiają. Nie dało się ich nie słyszeć, więc uśmiechnąłem się pod nosem na odpowiedź maga, która mnie w ogóle nie zaskoczyła. Nie podobało mu się to, że mamy gości na dłużej, ale i tak wiedziałem, że ich nie wygoni dopóki czegoś nie odwalą. Kończąc śniadanie, podszykowałem dla każdego po toście do omleta i naszykowałem ketchup, gdyby ktoś miał ochotę podkręcić niebo bardziej śniadanie.        Rozstawiłem wszystko na stole, mało co nie mdlejąc od uśmiechu Phyrina, który był zabójczo piękny. Uśmiechnąłem się lekko, wracając po swój talerz i usiadłem razem z nimi do stołu.
- Wieża widokowa? Aż nie mogę się doczekać - powiedziałem podekscytowany, po czym spojrzałem na pozostałą dwójkę. Najchętniej takie widoki pooglądałbym z magiem i to wieczorem, ale cóż, mieliśmy plażę i czyste niebie, zawsze mogliśmy oglądać gwiazdy. - Miasto jest naprawdę piękne, ale nie możecie zachowywać się podejrzanie, no i daleko od wody - powiedziałem, kierując w nich swoim widelcem.
- Sądzisz, że jesteśmy na tyle durni by się narażać? - Słowa Baltica mnie rozbawiły, bo chyba dobrze znał moją odpowiedź.
- To jest bardzo smaczne, chyba się poprawiłeś w gotowaniu - zauważył Thames na co przytaknąłem. - Zazdroszczę, że Phyrin może jeść codziennie dania od ciebie - jęknął, odkrawając widelcem kawałek omleta, który zaraz trafił do jego ust, patrząc na mnie uważnie swoimi złotymi oczami.
- Dziękuję, nie ukrywam, że nauczyłem się tutaj nieco innych potraw, no i mam więcej możliwości jeśli chodzi o dania wegetariańskie - uśmiechnąłem się delikatnie.
       Każdy zjadł swoją porcję, więc zabrałem talerze oraz kubki, aby włożyć wszystko do zlewu. Odnalazłem swoje rękawice, które chroniły mnie przed stycznością z wodą, po czym spojrzałem na Phyrina oraz trytony.
- Naszykujcie się do wyjścia, możecie skorzystać z moich ubrań, choć nie wiem czy wam przypadnie do gustów - powiedziałem, przypominając sobie, że zapewne mogliśmy mieć różne style. Szczerze mówiąc nie interesowało mnie to zbytnio, bo musieli coś świeżego na siebie założyć. Umyłem naczynia, kiedy Thames z Balticem poszli się szykować do wyjścia i podszedłem do łóżka, aby zdjąć pościel, o której wcześniej mi mówił Phyrin. Wrzuciłem wszystko do pralki od razu wlewając płynów i ustawiłem na odpowiedni program odpalając sprzęt.
- Nerine! Nie masz czegoś bardziej... mniej rzucającego się w oczy? - usłyszałem ze swojego pokoju, więc wyszedłem z łazienki i spojrzałem na Baltica, która założył białą koszulkę, na której był jednorożec. Powstrzymałem się od śmiechu, zastanawiając się skąd to wytrzasnął.
- Mam kilka normalnych ubrań, nie wiem dlaczego akurat to ci wpadło w ręce - powiedziałem po czym spojrzałem na kochanka. - Daj nam pięć minut - uśmiechnąłem się delikatnie i schowałem się wraz z nimi w pokoju. Thames był tak naprawdę gotowy do wyjścia. Ubrany w jasnoniebieskie jeansy i lekką białą koszulkę, która była nieco za obcisła na niego. Balticowi znalazłem zwykły cienki sweterek i ciemne spodnie oraz wręczyłem im buty, choć tutaj bałem się bardziej o rozmiar.
- Co takiego widzisz w magu? - padło pytanie z ust księcia. Zatrzymałem się, kiedy zakładałem bluzę z kapturem w jasnoszarym odcieniu.
- Ciężko tak na szybko wszystko powiedzieć. Phyrin jest cudowny. Jego uśmiech, spojrzenie, dotyk... Wszystko jest takie czarujące. Początkowo mu nie ufałem, w końcu byłem w obcym miejscu, ale zadbał o mnie, zatroszczył. Jest naprawdę kochany i dobry - powiedziałem ze spokojem, uśmiechając się cały czas pod nosem.  - Chodź no tutaj, zwiążę ci włosy - dodałem, widząc, jak włosy sięgające za tyłek mogą przeszkadzać Thamesowi w trakcie naszego wypadu. Znalazłem  gumkę do włosów i szczotkę, którą mag kupił specjalnie dla mnie, ale bardzo dobrze nadawała się do grubych i długich włosów. Związałem włosy w wysoki kucyk, po czym klasnąłem w ręce. - Gotowe.
       Wyszliśmy do Phyrina, który czekał na nas i od razu podbiegłem do niego splatając nasze palce ze sobą.
- Możemy już iść - uśmiechnąłem się. Chciałem go pocałować, długo i namiętnie, ale nie wypadało by gościach, którzy i tak byli zmuszeni do słuchania naszych jęków. - Tylko pamiętajcie, że macie się pilnować, może być dużo ludzi w centrum miasta - powiedziałem. Czułem się trochę tak, jakbyśmy wychodzili z małymi dziećmi, więc zapewne tak czuł się Phyrin, kiedy musiał to samo przeżywać ze mną.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {18/11/23, 02:29 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         Poczciwy Phyrin wolał zakończyć rozmowę o jęczeniu przy niechcianych gościach. Mimo wszystko był dumny z siebie, że doprowadził kochanka do takiego, a nie innego stanu. Ten słodki dźwięk przyjemnie łaskotał i tak już wysokie ego meżczyzny w tym kierunku. Znał swoje zdolności i szczycił się nimi, a jęki Nerine były jedynie nagrodą, tym co pragnął z niego wydusić, gdy w niego wchodził. Pragnął doprowadzać niebieskowłosego do stanów wręcz agonalnych , miotących jego smukłym ciałem od orgazmów. Wijące się pod nim ciało trytona było cudownym widokiem wpadającym doszczętnie w umysł Hutsona. Tak samo fakt jak cholernie głośno jęczał w porównaniu do niego samego. Doświadczenie maga doprowadziło do tego, że potrafił jeszcze bronić się resztkami rozsądku i uciszać swoje schrypiałe gardło, ale Ashbane je po prostu zdzierał, jasno pokazując jak mu dobrze. Wychodzi na to, że nawet przy gościach.
         Widział te krzywe miny. Dwaj trytoni wyglądali kropka w kropkę jak Nerine pierwszego dnia. Zdezorientowany, nieufny. Zwłaszcza do tego, co mu się podawało, a to przecież była jedynie herbata. Tyle to mag potrafił dobrze zrobić. Nawet zanim poznał kochanka. Usiadł na wolnym krześle, krzyżując ręce na piersi i przyglądał się jak chłopaki zaczynają pić ostrożnie napar z liści herbaty, po czym swój wzrok skierował na Nerine, który ewidentnie naśmiewał się z umiejetności kucharskich mężczyzny. Pojedyncza, krzaczasta brew drgnęła ku górze, ale rybka świadoma tego co powiedziała jawnie nie spoglądała w stronę ukochanego, co go jeszcze bardziej poirytowało. Westchnął jedynie, gdy niebieskowłosy wrócił do aneksu, aby przygotować śniadanie. Niestety miał rację. Mag nadal nie był mistrzem w dziedzinie zaspokajania potrzeb żołądkowych, ale przynajmniej dania które przyrządzał nie odpychały już wyglądem. Jednak nadal było im bliżej do trucizny niżeli czegoś jadalnego.
         Gdy cała trójca dzieci Posejdona zniknęła znów w pokoju Nerine, mag poczuł jak zaczyna być coraz mocniej spięty. Podszedł do swojego regału z miksturkami, dostrzegając jak niewiele ich ma, a kilka kartek z zamówieniami nadal wisiały przyczepione do listy priorytetowej. Zdecydowanie będzie musiał je zrobić zanim wyjadą w poszukiwaniu Paskudy. Podróż odwlekała się coraz bardziej, a cholera wie gdzie ten futrzak teraz był. Nie rozmyślając nad tym już dłużej podszedł do szafy, zarzucił na siebie płaszcz od Ashbane oraz stary jak sam Phyrin szalik. Jako jedyny w całym ubiorze mężczyzny wyróżniał się swoim bordowym kolorem. Pozbierał niezbędne rzeczy do głębokich kieszeni, wciskając w wewnętrzną kieszonkę swoją różdżkę. Tak na wszelki wypadek.
         Odwrócił się w połowie w stronę otwierających drzwi, pozwalając, aby Nerine splótł ich dłonie razem. Wyraz twarzy maga momentalnie złagodniał, a kąciki ust delikatnie pognały do góry, układając się w subtelny uśmiech. Tylko dla niego.
         - Pasuje tobie ten kolor - wyszeptał, upewniajac się, że każdy był własciwie ubrany. - Nie mamy tyle szalików - westchnął, a zmarszczka na środku czoła pogłębiła się. Sięgnął po końcówkę swojego szala i wyskubał z niego kilka nitek akrylu. Wolną ręką sięgnął pod płaszcz, muskając czubkami opuszków różdżkę. Nie wyciągając jej wyszeptał zaklęcie, a w jego tęczówkach zatańcowały runy. Obramówka źrenicy zalśniła na złoto, a nitki w jego ręce przekształciły się w szaliki, grube i ciepłe szaliki. - Załóżcie - oznajmił, poprawiając płaszcz, aby szczelnie go okrywał i gdy wszyscy byli gotowi, ruszyli na zewnątrz. Pracownia od razu zniknęła, wtapiając się w piaszczysty widok plaży oraz rosnącego zaraz obok lasu. Bariera działała wyśmienicie i jedynie ich dwójka mogłą dostrzec domek pod osłoną. Nie przejmując się niczym Phyrin ruszył, aby przeciąć piasek, w którym zapadały się ich buty. Gdy tylko znaleźli się na twardej powierzchni jezdni, zrozumiał jak bardzo bolą go od tej przeprawy piszczele. Wyciągnął z kieszeni klucze od auta i wcisnął przycisk odblokowujący drzwi. pojazd zagwizdał, włączając światła.
         - Ne... - zaczął, chcąc, aby to on znalazł się na przednim siedzeniu, ale goście mieli zdecydowanie szybszy refleks. Z powodu ciekawości, czy zachcianki - mag nie miał pojęcia, ale jedynie co zdołał zarejestrować to to, jak Thames zaciągnął niebieską rybkę na tyły, gdy Baltic bez pytania wpadł do przodu, zafascynowany rozglądając po wnętrzu.
         - Jade na przodzie! - zaaferował. Mag usiadł na miejscu kierowcy, poprawi siedzenie, bo warstwy ciepłęgo ubrania zmieniły jego sposób siedzenia w fotelu. Poprawił również lusterka, a gdy sięgnął po wewnętrzne, umocowane na podsufitce, dostrzegł w nim nie tylko swoje sporjzenie, ale również twarz ukochanego. Zawiesił na niem dłużej swe spojrzenie, a potem odpalił pojazd, wyjeżdżając ostrożnie na główną drogę. Ta jeszcze nie była zatłoczona, więc miał możliwość jak zniosą podróż trytony. Nie chciały, aby okazało się, że jeden z nich ma chorobę lokomocyjną, a sprzątanie wymiocin było ostatnią rzeczą jakiej chciał dziś doświadczać.
         - To jak ujeżdżanie delfinów - zwrócił uwagę Baltic, podpierając łokieć o podłokietnik, tym samym stykając się z ręką Phyrina. - Ciasno tutaj - mruknął, podziwiając widoki za oknem.
         - To nie jest limuzyna. Poza tym nie rozpychaj się tak - mruknął mag, pochylając się w stronę chłopaka. Sięgnął ręką za siedzenie przy drzwiach i wymacał dźwignię, aby przesunąć Baltica głębiej do przodu, by pozostała dwójka z tyłu miała więcej miejsca na nogi.
        Droga do centrum samochodem była nieznośna. Hutson myślał, że wyjdzie z samego siebie. Głównie przyczyną jego poirytowania był sam Thames, oraz ciągle cisnący i szukający uwagi Baltic. Mężczyzna naprawdę rozumiał, że byli nowi, w obcym miejscu, choć ślęczeli już tydzien na lądzie przed spotkaniem ich, więc powinni coś już widzieć. Cokolwiek. Gdy mag myślał, że najgorsze było już za nim, to mocno się zdziwił, widząc jak Nerine stara się opanować tę dwójkę na chodniku, kiedy zmierzali do centrum. Droga zdawała się trwać wieczność i dopiero zaznali drobnego spokoju, stojąc w kolejce do kasy po bilety na wieżę. Czekała ich wspinaczka po wąskich, wysokich schodkach liczących dobre pięćsetstopni w górę. Był to świetny sprawdzian dla nóg.
         - Tylko nie patrzcie w dół - oznajmił, czekając aż ustawią się jeden za drugim. Mag stanął jako ostatni, narażając się na widok tyłka Baltica, gdy tylko zaczną wchodzić na górę. Osobiście wolałby podziwiać krągłości Nerine, ale teraz musiał grać dobrego, odpowiedzialnego gospodarza, więc zwyczajnie wziął problemy dzisiejszego dnia na klatę i postanowił nie marudzić. Przynajmniej na głos.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {26/11/23, 09:59 am}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

       Jesienna pogoda nie napawała radością. Chłodne powietrze, silne wiatry, a nawet ulewy. Kto normalny lubił taką pogodę? Dlatego nie mogłem pozwolić by trytoni wyszli bez żadnej odzieży wierzchniej, a na szczęście miałem zapas cieplejszych kurtek, które im wręczyłem, samemu ubierając jedną. Phyrin wytworzył im szaliki, co podziwiali z zachwytem, bo to pierwszy raz kiedy widzieli czarującego maga. Gotowi do wyjścia, udaliśmy się plażą do samochodu. Thames wydawał się być najbardziej podekscytowany podróżą, zaś Baltic wydawał się być bardziej obojętny na to wszystko. Nie był typem podróżnika, a swoją ciekawość zawsze mógł zagłębić w książkach. Jak tylko znaleźliśmy się przy samochodzie, złapałem za klamkę drzwi na przodzie od strony pasażera, ale nie na długo. Spojrzałem zaskoczony na przyjaciela, który nic nie mówiąc złapał mój nadgarstek i zaciągnął do tyłu, kiedy to Baltic zając miejsce z przodu. Nie podobało mi się to, tym bardziej że znałem charakter Baltica i wiedziałem, jak bardzo lubi kokietować.
- Chcę być jak najbliżej ciebie, Nerine. Tęsknota robi swoje, mam nadzieję, że nie masz mi za złe - uśmiechnął się niewinnie, patrząc mi prosto w oczy. Pomogłem zapiąć mu pasy, robiąc po chwili to samo u siebie, po czym spojrzałem w lusterko napotykając spojrzenie Phyrina. Posłałem mu lekki uśmiech, zazdroszcząc Balticowi, że znalazł się na przodzie.
- Nic się nie stało, w końcu musimy nadrobić te miesiące rozłąki - powiedziałem i choć byłem zawiedziony tym, że nie mogę być jeszcze bliżej maga, to nie pokazywałem tego po sobie.
       Książę przez całą drogę był zainteresowany tym, co dzieje się za szybą. Starałem się odpowiedzieć na każde jego pytanie, kątem oka obserwując to, co działo się na przodzie. I niby nic złego się nie działo, ale nie podobało mi się to, że ich ciała stykając się ze sobą. Phyrina nie podejrzewałem o nic, bo wiedziałem, że zakochany jest we mnie, ale Baltic... Nie ufałem mu na tyle, że najchętniej wykopałbym go z samochodu, aby szedł pieszo. Niestety nie mogłem tego zrobić.
Droga do wieży widokowej nie była wcale taka przyjemna. Już wiem, jak Phyrin się czuł na pierwszym wypadzie do miasta ze mną, jednakże ja miałem na głowie dwóch trytonów i choć Baltic należał do tych spokojniejszych, to Thames podniecał się każdą rzeczą czy zwierzakiem.
- Jaki słodki piesek! Chcę pogłaskać - powiedział, podbiegając do speszonego psa, więc złapałem go za szalik uniemożliwiając dalszą podróż do psa.
- Nie możesz tak po prostu podbiegać do psów. Co jak jakiś cię ugryzie? Opanuj się - powiedziałem, czując, jak irytacja wzrasta z każdą sekundą.
- Czyli nie można ich głaskać tak, jak nasze morskie stworzenia? Ale głupota... - westchnął, na co przewróciłem oczami. Jednakże, nie wydarzyło się nic głupiego czy niebezpiecznego aż do kolejki, w której stanęliśmy. Nie była ona długa i szła dość sprawnie do przodu, jednakże Thames nie mógł przestać narzekać i czułem się tak, jakbym miał małe dziecko pod ręką.
- A gdzie ty się wybierasz? Nie będziesz na samym przodzie... Jeszcze wpadłbyś na głupi pomysł - odezwałem się do księcia, który chciał poprowadzić naszą grupkę, ale to był durny pomysł. Wolałem mieć pewność, że nic nie zrobić w trakcie wchodzenia na górę, tym bardziej, że były to wąskie schody. Odwróciłem się jeszcze do Phyrina i nadąłem policzki, widząc, że stoi za Balticem. Coraz bardziej mi się to nie podobało. Wolałbym sobie zrobić romantyczny wieczór z magiem na takiej wieży widokowej, dlatego musieliśmy szybko znaleźć się na górze. Chciałem go pocałować, złapać za rękę czy po prostu przytulić się, podziwiając widoki.
       Ruszyłem pierwszy i sprawdziłem jeszcze czy pozostali idą. Trzymałem się barierki, czując dziwny stres na wąskich schodach. Świadomość, że tyłek różowowłosego może być na wysokości oczu Phyrina, wcale mi nie pomagało. Baltic w końcu nie jest brzydki, a atrakcyjny. Ładnie zbudowane ciało i śliczną twarz. Bałem się, że może się spodobać to Phyrinowi, choć część mnie wierzyła, że to się nie wydarzy.
- Nerine, u-uważaj! - usłyszałem głos Thamesa, który po chwili wylądował na moich plecach. Straciłem równowagę, ale na szczęście podparłem się rękoma na schodach. Moje serce przyśpieszyło, a oddech stał się ciężki. - N-nic ci nie jest? Przepraszam! Zagapiłem się i nagle potknąłem się o schodek - powiedział zaniepokojony książę i pomógł mi się wyprostować.
- Nic się nie stało, jedynie trochę podrażniłem dłonie, ale to nic wielkiego - powiedziałem z lekkim uśmiechem, choć tak naprawdę naruszona skóra lekko podszczypywała. Nie było jednak czasu by teraz się tym zająć. - Chodźmy dalej, by nie wstrzymywać pozostałych - dodałem, przypominając innym, że nie jesteśmy tutaj sami. Co jak co, ale teraz i tak nic bym nie zrobił z tymi dłońmi, plus na pewno szybko przestanie pobolewać.
       Dotarliśmy na górę i z zachwytem spojrzałem na rozciągające się przed nami miasto. Nie tylko mnie zachwycił widok, bo również Thamesa i Baltica. Trytoni stanęli przy barierce, więc ja spojrzałem na Phyrina i podszedłem do niego z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Byłoby bardziej romantycznie, jak byśmy byli tutaj sami, ale widok jest niesamowity, aż dziwne, że wcześniej tutaj nie przyszliśmy - zaśmiałem się i pociągnąłem Phyrina do barierek, aby podziwiać z nim widoki. Cały czas trzymałem jego dłoń, czując się bezpiecznie z jego bliskością. Kątem oka jednak dostrzegłem spojrzenie Baltica, które nie było skierowane na miasto, a na maga. Nie pierwszy raz widzę ten wzrok u niego.
- O, patrzcie! Można zrobić sobie zdjęcie. Chodź Nerine, chcę mieć z tobą pamiątkę - podszedł do nas Thames i niechętnie puściłem dłoń Phyrina. Naprawdę wolałbym z nim spędzić czas, niż użerać się z trytonami, co prawda brakowało mi Thamesa, ale mój związek z Phyrinem dopiero się rozwijał i chciałem o niego najbardziej zadbać.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {27/11/23, 07:33 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         To była najdłuższa wspinaczka maga i właśnie ten wycieńczający spacer po stopniach przypomniał mu, dlaczego nie zrobił tego wcześniej z Nerine. Mag posiadał sprawność fizyczną w łóżku, ale wszystko poza nią przekraczało możliwości Phyrina. Był silny, ale wytrzymałość wołałą o pomstwę do nieba. Nie dość, że musiał wykrzesywać z siebie siły, aby dalej podnosić nogi na kolejne stopnie, to jeszcze szukał rzeczy, na któych mógł zawieszać wzrok, aby nie patrzyć prosto na kręcący się przed nim tyłem trytona.
         Hutson zesztywniał, gdy dostrzegł jak niesforny Thames leci prosto na plecy Nerine. Miał ochotę doskoczyć do nich, ale przeskoczenie Baltica było po prostu fizycznie niemożliwe. Modlił się jedynie w duchu, aby nic gorszego się nie stało i na szczęście niebieskowłosy w porę zareagował, podpierając się rękoma o kolejne schody, aby nie zlecieć w dół. Oczywiście Phyrin by go złapał, ale nie wiedziałjak skonczyłaby pozostała dwójka między nimi. Odetchnął z ulgą, co dostrzegł różowowłosy.
         - Uważajcie pod nogi i trzymajcie się mocno barierki - upomniał całą trójkę mag i wszyscy ruszyli dalej. Z jednej strony cieszył się, że miałkróki postuj, ale jego powód mógł być nieco spokojniejszy.
         Dotarcie na szczyt zajęło im równe piętnaście minut, które dla maga trwało prawie wieczność. Podczas, gdy trytoni podziwiali widoki, mag wyrównywał oddech oraz szaleńczo bijące serce. Zadyszka jawnie dawałą o sobie znać, przez co inni goście tej atrakcji zerkali na niego lekko rozbawieni. Hutson pozwolił pociągnąć się Nerine do barierek, zaciskając mocniej dłoń, aby ten nigdzie mu nie uciekł.
         - Myślałem, że to wycieczka, a nie randka - spojrzał na trytona kątem oka, opierając łokieć o barierkę. - Ale będę miał na uwadze taką opcję spędzenia wspólnie czasu. Nadrobimy to - zapewnił z delikatnym uśmiechem, którym z łatwością mógłby skraść nie jedno serce i subtelnie cmoknął ukochanego w czoło, gdy wiatr lekko wzmocnił się na sile. Niestety Hutsonowi nie było dane nacieszyć się swoją rybką, bo ta zaraz została odciągnięta przez Thamesa. Cmoknął w neizadowoleniu, ciągle patrząc jak niebieskowłosy oddala się. Mężczyznę kusiło, aby odebrać swoją własność, ale tak jak mówił wcześniej książę, musiał się nacieszyć swoim przyjacielem, bo kto wie kiedy znów tu wrócą. Phyrin miał jednak nadzieję, iż nie po prędku.
          Pogrążony w swoich myślach, zawiesiłwzrok na nieokreślonym punkcie przed sobą, w połowie nasłuchując co wyprawia ta neisforna grupka trytonów. Dopiero szelest czyiś kroków wybiłgo z tego stanu. Zerknął kątem oka w dółna różową czuprynę, czując po chwili lekkie ciepło dotyku ramienia, z którym lekko się stykał chłopak.
         - Dziękuję, że nas przygarnęliście. Thames potrafi być czasem neiznośny - zagaił z delikatnym uśmiechem, zgarniając kosmyk włosów za ucho. Między nimi zaległa cisza, nim po raz kolejny Baltic postanowił zaczepić jakoś maga.
         - Nieznośny to chyba mało powiedziane. Jest rozpieszczony
         - Masz rację - zaśmiał się, zwracając na siebie większą uwagę Phyrina. - Powiedz mi, ile wiesz już o naszej rasie?
         - Wystarczająco, aby nazwać mnie wrogiem numer jeden - skwitował, czując jak ten napiera swoim ramieniem jeszcze bardziej, jakby sprawdzał granicę Hutsona.
         - Jak układa się między wami? Szczerze interesuje mnie to bardzo. Nikt jakoś nie potrafi wyobrazić sobie współistnienia obcych ras - podparł brodę o nadgarstek, drugą rękę rozkłądając wygodnie wzdłuż barierki tak, aby delikatnie musnąć opuszkami dłoń Phyrina, a ten odchrząknął, odsuwając się lekko w bok.
          - Stwierdziłbym, że dobrze. Choć brakuje mi doświadczenia w byciu... w związku - przyznał, rozmasowując sobie kark, a Baltic kokieteryjnie zachichotał.
         - Mam sporo w tym doświadczenia, gdybyś potrzebowałparu lekcji - zasugerował, znacząco psoglądając na maga. Phyrin zmarszczył lekko brwi, nie wiedząco co o tym myśleć, więc zwyczajnie nie skomentował tego. - Ale dziwi mnie, że nie chciałeś go pokroić przy pierwszym spotkaniu. Podobno ludzie od razu nas zabijają, jeśli tylko mają okazję
         - Chciałem - ale był zbyt piękny, aby mógł to zrobić. W jakiś sposób już tamtego dnia zauroczył rozdrażnionego Phyrina. Twarz Nerine wyglądała nieskazitelnie pięknie, a zarazem jakby była stargana bólem. Nie potrafił myśleć egoistycznie. - Ale skończyło się na pobraniu kilku próbek
         - Och, gdybyś chciał, mógłbyś pobrać kilka ode mnie. Chętnie użyczę swojego ogona - szturchnął go swoim tyłkiem, a Hutson lekk ostracił równowagę.
        - Przemyślę to - odpowiedział, naprawdę rozważając taką opcję. Brakowało mu już produktów, łusek, czy wydzieliny, a czuł się głupio prosząc o to Ashbane. Nie chciał tego robić odkąd byli w związku, a potrzebował DNA trytona do dalszych badań.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {03/12/23, 09:22 am}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

       „Nadrobimy to” - te słowa tak mnie ucieszyły, że nie myślałem o niczym innym. Poszedłem za Thamesem, jeszcze raz odwracając się w stronę Phyrina, który został sam na sam z Balticem. Czułem dziwny niepokój. Nie dlatego, że Phyrin zrobiłby coś głupiego, a dlatego, że bardzo dobrze znałem Baltica. Jeśli ktoś wpadnie mu w oko, to nie podda się, aż nie przeleci tego kogoś. Poczułem, jak Thames poluźnia uścisk na mojej dłoni, więc zabrałem ją, czując się dziwnie z tym, że książę pozwala sobie na takie zachowanie.  Co prawda byłe teraz w świecie ludzi, nie musiał posiadać książęcych manier, ani się pilnować, bo nie dostanie reprymendy od nikogo.
- Chodź, chodź - Thames posłał mi szeroki uśmiech, więc westchnąłem i podszedłem do niego,  abyśmy mogli ustawić się do zdjęć. Zrobiliśmy trzy różne zdjęcia, dwa  były głupkowate, zaś jedno z naszymi szczerymi uśmiechami na twarzy. O dziwo, zdjęcia były darmowe, możliwe, że wliczone w cenę wstępu i oboje dostaliśmy po jednej kopii.
- Są niesamowite - powiedziałem z lekkim uśmiechem na twarz, kierując się z powrotem do miejsca, gdzie zostawiliśmy pozostałą dwójkę.
- Oboje wyglądamy ślicznie, szkoda tylko, że nie będę mógł ich zabrać pod wodę - westchnął zrezygnowany, ale ja poklepałem go po ramieniu.
- Zawsze możemy spakować w coś wodoodpornego. Wiele razy książki docierały do nas w zaklęciu, aby nie zostały zniszczone przez wodę - uśmiechnąłem się, widząc, że tymi słowami pocieszyłem trytona.
       Zatrzymałem się, widząc Phyrina z Balticem. Byli blisko siebie, za blisko i widziałem, jak różowowłosy muska palcami skórę maga, co mi się nie spodobało. Chciałem ruszyć, ale Thames mnie powstrzymał. Spojrzałem na niego z lekką złością wymalowaną na twarzy.
- Ufasz temu człowiekowi? - zapytał, co było dla mnie mocnym zaskoczeniem.
- Ufam Phyrinowi, jako jedyny sprawił, że czuję się tutaj, jak w domu - powiedziałem, kątem oka obserwując dalej maga. Nie wiedziałem o czym rozmawiają, ale ta bliskość w ogóle mi się nie podobała. Kokieteryjny śmiech Baltica nie był pocieszający, tak samo zainteresowanie ze strony Phyrina. Czułem, jak złość tylko się nasila, a palce zaciskają się w pięść, ale szybko przypomniałem sobie o zdjęciach, które trzymałem w dłoni. Nie chciałem by uległy zniszczeniu.
- A Phyrin nie interesuje się tobą tylko dlatego, że jesteś trytonem? Wszyscy wiemy, że niebezpiecznie jest ufać innym istotą. Martwię się, Nerine. Teraz widzę cię całego i szczęśliwego, ale... Co jeśli to tylko pozory? Może tych, których kochasz kryją się z prawdziwymi zamiarami - powiedział. Czułem się dziwnie z tymi słowami, bo wiedziałem, że przecież Phyrin mnie nie zrani. Miał do tego wiele okazji, a nawet poświęcił swoje życie dla mnie. - Spójrz tylko. Wystarczy, że pojawiliśmy się my, a on już się interesuje. Dla całego świata nasza rasa jest zagadką, wątpię by nie skorzystał z okazji, którą ma.
- Dość... Przestań. Wierze w Phyrina i jego miłość. Jeśli chciałby mnie skrzywdzić, zrobiłby to na początku kiedy byłem nieprzytomny. Jego zainteresowanie... Nie ma znaczenia, bo wiem, że to mnie kocha - powiedziałem, odchodząc od Thamesa. Słowa księcia sprawiły, że coś zabolało mnie w klatce piersiowej. Nieznośny ból, jak i niepokój. Strach, że przez Baltica mogę stracić Phyrina. Nie chciałem tego czuć, ta zazdrość... Nie było powodu, żeby się ukazywała.
       Podszedłem do pozostałej dwójki i wcisnąłem się między Phyrina a trytona, posyłając Balticowi ostrzegawczy wzrok. Jeśli spróbuje się do niego dobrać, to zabiję go.
- Zobacz, jakie ładne zdjęcia - pokazałem je magowi, uśmiechając się delikatnie. - Chciałbym też jakieś z tobą, ale to jak będziemy sami, bez nich - wyszeptałem do jego ucha, opierając brodę o ramie mężczyzny.
- Idziemy coś zjeść? Trochę zgłodniałem od tej wspinaczki - podszedł do nas Thames, który wyglądał na nieco smutnego, ale nie miał powodu. Powiedziałem mu prawdę, bo nie miał racji, co do Phyrina. Wierzyłem w maga, w końcu oboje się kochaliśmy i choć miał pod ręką inne trytony, to nie chciałem myśleć, że może się nimi zainteresować w taki sam sposób.
- Myślę, że możemy gdzieś pójść - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Oni jedzą wszystko, więc nie musimy ograniczać się do bezmięsnych potraw - dodałem, kierując te słowa do Phyrina. Ciężko było znaleźć knajpy, gdzie mieli duży wybór w daniach wegetariańskich, ale zawsze coś dla siebie znajdowałem.
-Ah, ty i ten twój wegetarianizm - usłyszałem od Baltica, więc zmrużyłem oczy, patrząc na niego.
- Co tobie do tego? Nie bronię ci jeść tego, co chcesz, więc odczep się od moich wyborów. Krzywdy tym nikomu nie robię - powiedziałem, czując, jak wcześniejsza złość przestała znikać. - Jeśli tak bardzo wam ma przeszkadzać to, że nie jem tego co wy, to możecie iść zjeść beze mnie - dodałem w złości.
       Baltic zaczynał mnie irytować, jakby chciał pokazać, że jestem gorszy przez to, że nie jem mięsa czy ryb. Do tej pory nikomu to nie przeszkadzało, ale jeśli rzeczywiście dla nich było to takim problemem, to mogli iść beze mnie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {10/12/23, 06:23 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         Przyjemny, chłodny wiatr muskał lico maga, gdy oboje wpatrywali się w siebie, wyczekując odzewu drugiej strony, ale oboje milczeli. Phyrin jak zarówno Baltic. Ani jeden nie przerywał ciszy, aż w końcu między nich wcisnęła się trzecia osoba. Hutsona oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu, gdy dostrzegł pojedyncze kosmyki pięknego, intensywnego błękitu. Sam Baltic zauważył ten subtelny uśmiech tlący się w kącikach ust mężczyzny. Każdy kto potrafił dostrzegać szczegóły nie mógły być obojętny na takie zachowanie. Wiedział dobrze,ze mag wpadł po uszy. Tak samo potrafił szybko ocenić złowrogie spojrzenie Nerine, dlatego odpuścił, robiąc więcej miejsca dla chłopaka, aby mógł swobodnie zgarnąć uwagę Hutsona.
        - Rzeczywiście - przyznał, spoglądając na odbitkę. Ashbane wyglądał uroczo, opatulony w szalik i ciepłą kurtkę. Jednak widok stojącego tak blisko Thamesa nie podobał się magowi. Nie wiedział dlaczego tak bardzo dusiło go w klatce piersiowej, gdy patrzył na ich dwójkę, jednak nie chciał teraz wyciągać swoich problemów. Przeszkadzanie w spotkaniu przyjaciół nie powinno ucieszyć Nerine, więc dalej tkwił w tym gównie robiąc dobrą minę do złej gry.
        - Postaram się nie zapomnieć - zabrał zdjęcia i wcisnął je do kieszeni swojego płaszcza, gdzie był najbezpieczniejsze. Nie chciał, aby Nerine zapomniałsię w wcisnął łapki do kieszeni, tym samym niszcząc zdjęcia, albo marznął w dłonie, bo musiałby je trzymać. - Ale przypomnij mi, gdy znów tu będziemy - dodał, całując w skroń ukochanego.
        - Hmm - mag odsunął się, prostując i myśląc, gdzie mogliby razem pójść. Do ustronnego miejsca, cichego, w którym nie będzie przesytu ludzi, a samo jedzenie będzie smaczne. Tak samo jak w menu znajdą opcję bez mięsa. Było pare miejsc, dobrze je znał, bo często zapraszał Kente do rozmaitych restauracji, ale każda z nich była dość mocno oddalona. Musieli pojechać tam samochodem.
        - Nerine - Hutson wtrącił się, słysząc niepokojące tony między dwoma trytonami. Nie chciał doświadczać między nimi kłótni. Nadal byli tu inni ludzie, a im mniej rzucali się innym w oczy, tym lepiej. Objął więc w pasie niebieskowłosego, przyciągając lekko do siebie. - Nikt nie ma z tym problemu - spojrzał wymownie na Baltica, który jakby fuknął pod nosem, odwracając wzrok na rozciągające się widoki. - I mówi to tobie największy miłośnik mięsa - dodał lekko rozbawiony, wyciągając komórkę z kieszeni. - Zadzwonię i zarezerwuję stolik dla czterech osób, a wy pomalutku zacznijcie schodzić ze schodów - zaproponował, wybierając numer do odpowiedniej restauracji. Odczekał dwa sygnały, aż kelnerka odezwała się po drugiej stronie, chwytając w międzyczasie rękę Nerine, aby nigdzie nie szedł.
        - Na czternastą, cztery osoby. Tak, tak. Świetnie. Dziękuję bardzo - rozłączył się, podając jeszcze nazwisko i wcisnął z powrotem komórkę do kieszeni. - Pójdziesz za mną - wyjaśnił swoje wcześniejsze zachowanie, prowadząc ich dwoje do schodów, nadal nie puszczając ręki kochanka. Jako pierwszy zaczął schodzić mając przed sobą dwie upierdliwe głowy trytonów i trzymając opuszkami palców dłoń Ashbane, zaczął schodzić, pilnując, aby nie nadawać zbyt dużego tempa. Nie chciał puszczać niebieskowłosego. Nie martwił się, że upadnie. To był zwykły kaprys maga. Chciał mieć Nerine blisko siebie, czuć go, a trzymanie jego dłoni było teraz jedyną możliwością. No może nie jedyną, bo zawsze mógł wziąć swoją rybkę na ręce i za pomocą magii zlecieć na dół, a raczej powoli spaść, oszukując grawitację, ale mag nie lubił się wyróżniać. Do tego była kwestia tych dwóch wrzodów na dupie.
        - Cieszysz się? - spytał, gdy wszyscy wyszli na zewnątrz i upewniając się, że Ashbane jest po dobrej stronie, wcisnął ich splątane dłonie do kieszeni płaszcza. Nie patrzył na ukochanego, przejęty dwójką istot magicznych przed nimi. - Na ich przybycie - dodał, aby uściślić, co ma na myśli. Z początku Nerine wydawał się sceptycznie nastawiony, ale Hutson wiedział, że ukochany cieszy się z wizyty starych przyjaciół. Inaczej nie chciałby ich trzymać w pracowni. Teraz jednak ciemnowłosy nie był taki pewien tego wszystkiego. Nie, kiedy coraz częściej widział zmarszczony nos długowłosego.
        - AŁA! ała ała a-ała... - nagle zwrócili się przed siebie, dostrzegając jak Baltic klęczy na ziemi, trzymając za kostkę, a zaraz obok pochyla się nad nim zmartwiony Thames nie wiedząc co robić. Hutson westchnął pod nosem, podchodząc jako ostatni.
        - Odsuńcie się, jestem lekarzem, sprawdzę - powiedział, kucając przy trytonie. Ostrożnie podwinął spodnie, a podem odwinął skarpetkę, aby przyglądnąć się lepiej kostce. Nie była spuchnięta, ale to mogło pojawić się dopiero za jakieś parę minut. Baltic syknął, gdy tylko Hutson postarał się nią poruszać. Zmarszczył brwi, nie wiedząc co sądzić, bo nie zauważył konrektnego uszkodzenia, ale nie chciał wspierać się z poszkodowanym.
        - Wygłupiałem się z Thamesem i potknąłem, a później... upadłem - skomlał, podciągając nosem. - Chyba nie dam rady iść dalej, przepraszam - wytarł pojedynczą łzę dłonią.
        - To chyba jakiś żart - Phyrin nie był zachwycony z takiego obrotu spraw. Odwrócił się plecami do trytona, wskazując na swoje plecy, aby się na nie wspiął. - Pójdziemy do innej restauracji i tam przyjrzę się lepiej twojej kostce - wstał z cichym stęknięciem, gdy podnosił się z chłopakiem na plecach. - Przepraszam Nerine - spojrzał na ukochanego, gdy Baltic obwiesił na szyji maga swoje ręce, aby upewnić się, że nie spadnie.
       - Tylko nie złap mnie przypadkiem za tyłek - prychnął przez łzy różowowłosy i ruszyli dalej w stornę najbliższej restauracji.
       - Gdybym przypadkiem za niego złapał, to tylko dlatego, że jest płaski jak reszta twojego ciała - te słowa niesamowicie zabolały Baltica, który wręcz poczerwieniał ze złości. Mag jednak tego nie widział, krocząc prosto przed siebie, aż dotarli do knajpy. Kelner od razu podszedł do nich, zerkając na trytona uwieszonego z tyłu za Hutsonem.
       - W czym mogę pomóc?
       - Znajdzie się wolny stolik dla czterech osób? - spytał Phyrin, czując pomału ból pleców od ciężaru trytona.
       - Oczywiście
       - I worek lodu? - dodał, na co kelner przytaknął, prowadząc ich do stolika w rogu, gdzie mogli zaznać nieco prywatności od reszty gości. Hutson ostrożnie posadził na narożnej kanapie Baltica, gdy Thames od razu wcisnął się w kąt, wertując Menu i mlasnął, gdy nie zauważył w niej obrazków. - Zobaczmy więc twoją nogę - klęcząc na jednym kolanie zaczął ściągać obuwie, ostrożnie, słysząc jak Baltic jęczy z bólu i wierci jakby miał owsiki w tyłku.
       - Och, to wygląda, jakbyś chciał wyznać mi wieczną miłość i zaoferować małżeństwo - zażartował, po chwili sycząc, choć mag za nic zbytnio nie złapał.
       - Przyniosłem lód, za pięć minut przyjdę po państwa zamówienie - kelner podał worek z lodem, znikając zaraz po tym jak dostrzegł spojrzenie Nerine i prawie cała krew odpłynęła mu z twarzy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {17/12/23, 03:59 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

       Wzdrygnąłem się, kiedy usłyszałem, jak Phyrin wypowiada moje imię, po czym przyciąga do siebie. Poczułem się nieco spokojniej będąc blisko niego. Widać było, że Baltic nie był zadowolony, jednakże to nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Mag w końcu kochał mnie, a nie jakiegoś trytona, którego pierwszy raz na oczy widzi. Dlaczego miałby przytaknąć i odprawić mnie machnięciem ręki oraz słowami, że zjedzą beze mnie? Czułem, że uspokajam się w jego objęciach i wcale nie chciałem od niego odchodzić, jednakże nie było sensu dłużej czekać i kiedy się od niego odsunąłem, poczułem, jak łapie moją rękę. Posłałem mu delikatny uśmiech, czując jak rumieniec pojawia się na moim poliku. Byłem tym lekko zaskoczony, ale podobało mi się to, że nie chciał puścić mnie samego. W końcu dójka trytonów była przed nami, więc mogliśmy mieć chwilę dla siebie. Nawet takie trzymanie się za ręce dużo dla mnie znaczy.
- Dziękuję za wcześniej, chyba niepotrzebnie się zirytowałem - powiedziałem, czując się jak małe dziecko, które zrobiło awanturę o nic. Co prawda, nie była to jakaś niesamowita kłótnia, a raczej sprzeczka, którą można było rozwiązać bez zbędnego myślenia.
       Ruszyłem za magiem, ostrożnie stawiając kroki, żeby przypadkiem nie spaść na niego, jednocześnie robiąc sobie, ale i jemu krzywdę. Podniosłem na niego swoje spojrzenie, po czym znów zwróciłem uwagę na nasze splecione dłonie.
- Cieszę się. Z dnia na dzień musiałem zapomnieć o wszystkich przyjaźniach czy więziach, które mnie z innymi łączyły - powiedziałem nieco ściszonym głosem. - Z Balticem mamy zupełnie inne podejścia, nigdy się jakoś dobrze nie dogadywaliśmy, ale i tak cieszę się, że tutaj są - dodałem z uśmiechem na twarzy. Nie mogłem wrócić do swojego domu, nie mogłem zabrać tam maga by pokazać mu, jak żyjemy pod wodą. Chciałem by kiedyś poznał świat, w którym się wychowałem, ale to najprawdopodobniej nie będzie nigdy możliwe. Miałem zakaz wstępu tam, a Phyrin też nie miał możliwości oddychania pod wodą. Im głębiej byśmy byli, tym trudniej by mu się pracowało. To za duże ryzyko, do którego nie chciałbym doprowadzić. Z myśli wyrwał mnie krzyk oraz znajomy głos. Podniosłem głowę, aby spojrzeć przed siebie i westchnąłem, widząc Baltica, który w jakiś sposób zrobił sobie krzywdę. Na chwilę spuści się z nich oczy i już dochodzi do takiej sytuacji. Mimo wszystko podszedłem do trytona chcąc mieć pewność, że nie jest to otwarte złamanie i nigdzie nie tryska krew. Thames wydawał się być spanikowany, więc uczepił się mojego ramienia, dopytując mnie cały czas czy z Balticem będzie wszystko dobrze. Nie byłem jednak skupiony na słowach księcia, a na tym co działo się przed moimi oczami. Wściekłość malowała się na mojej twarzy, kiedy Phyrin zaproponował swoje plecy, aby przenieść Baltica w inne miejsce.
- Przepraszam? Chyba sobie żartujecie... - powiedziałem, wbijając wściekłe spojrzenie w plecy Baltica. Poczułem, jak Thames szarpie mnie za ramię, abym ruszył się z miejsca, ale nie byłem w stanie drgnąć. Zacisnąłem palce w pięść, widząc, jak ten karaluch obejmuje maga, jak bardzo blisko są teraz ze sobą. I może Phyrin chciał mu tylko pomoc, ale w ogóle mi się to nie podobało.
- Nerine.... Hej! Nerine! - Wzdrygnąłem się, jak tylko usłyszałem głos Thamesa przy swoim uchu. - Wszystko okej? Musimy iść, bo zgubimy ich w końcu - powiedział, łapiąc mój nadgarstek i pociągnął do przodu.
- Tak... Wszystko dobrze - powiedziałem bez przekonania i ruszyłem za pozostałymi.
       Nie słuchałem Thamesa, nie docierały do mnie żadne słowa od chłopaka. Cały czas skupiony byłem na Phyrinie i trytonie, który uczepił się maga jak jakiegoś rzepa. Miałem wrażenie, że Baltic tylko udawał, aby znów znalazł się bliżej Phyrina. Po co jednak to robił? Mag kochał mnie. Widać było, że sam Phyrin nie był zadowolony z tego wszystkiego, więc czemu chciał mu pomóc? Miałby później wyrzuty sumienia? A może jednak było coś, czym Baltic przykuł jego uwagę? Miałem pieprzony mętlik w głowie i chciałem tego pozbyć się jak najszybciej.  
       Wziąłem głęboki wdech, aby nieco się uspokoić zanim wejdziemy do knajpy. Zajęliśmy miejsce, jednakże nadal nic nie mówiłem. Zacisnąłem usta, kiedy kolejne niepotrzebne słowa padły od Baltica. Zabiję.
- Chyba trochę się zapominasz - powiedziałem. Ton głosu miałem oschły, lodowaty. Sam mag chyba długo go nie słyszał. Ostatnio było to przy Kentcie, kiedy pierwszy raz go spotkałem. Tym razem, jednak nie próbowałem nikogo udusić, choć to był chyba błąd.
- Nerine... Powiesz mi co tutaj jest napisane? Nie mogę nic z tego zrozumieć - usłyszałem i choć bardzo bolał mnie widok klęczącego maga przez Balticem, to nie mogłem Thamesa tak zostawił. Wściekłość wcale nie odparowała, tym bardziej, że tryton swoim zachowaniem tylko podsycał wszystko. Jego słowa tak cholernie bolały i miałem ochotę odciągnąć Phyrina od niego, aby dał sobie spokój i nie bawił się w dobrego kolegę. Odwróciłem od nich wzrok, chcąc pomóc przyjacielowi wybrać jakieś danie i jak tylko się zdecydował, to znów wlepiałem swoje spojrzenie w Phyrina i choć nic nie powiedziałem, to jasno mój wzrok mówił, że ma się od niego odsunąć.
- Nie zamierzasz mu chyba lodu trzyma przy kostce. Siadaj i coś wybierzcie - powiedziałem. Nadal nie było słychać tego miłego tonu, który miałem na co dzień.
       Kelner wrócił tak, jak zapowiedział i zebrał zamówienie. Był zestresowany i bardzo dobrze to było po nim widać. Atmosfera się zmieniła i choć Thames próbował naprawić to swoimi pytaniami na temat potraw, to ja całkowicie ignorowałem ich obecność, stukając palcami o blat stołu. To jednak nie pomagało.
- Pójdę się przewietrzyć - powiedziałem, po czym wstałem z miejsca i wyszedłem z lokalu. Skręciłem w prawo i oparłem się o ścianę budynku. Czułem okropną złość nie na samego Baltica, ale i na Phyrina. Nie miałem pojęcia co to było. Może zwykły strach, że mag zainteresuje się kimś innymi, niż mną? Przetarłem dłonią oczy, czując, jak robią się bardziej wilgotne przez napływające łzy.  
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {22/12/23, 05:54 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         Phyrina zmysły całkowicie skupiły się na jednym: kostce trytona. Klęczał długo, dopóki nie otrzymał od kelnera poproszonego worka z lodem. Nie był on okazały, ale zawsze to coś. Nie chciał pytać o mrożonki, bo siedzenie z groszkiem lub marchewką w restauracji mogło wyglądać dziwnie. Nie mówiąc o ludziach, którzy mieliby potem to jeść. O ile by jedli. Mag zmienił kolano, czując jak aktualne zaczynało pulsować z bólu, a w tym momencie do głosu doszedł Nerine. Karbinowe tęczówki Hutsona powędrowały ku górze razem z gęstymi rzęsami. Nie widział tej pięknej tafli błękitu, a jedynie głęboką otchłań. Czerń poszerzonych źrenic, które zdawały się okrutnie surowe i nie wiedział, czy ten bijący chłód był skierowany właśnie na niego. W końcu nic złego nie robił.
        - Już wstaję - stęknął, podpierając się o kolano rękoma i wstał powoli na róne nogi, zasiadając przy stole, tym samym prosząc Baltica, aby popilnował na swojej kostce zimnego okładu. Podał trytonowi Menu, od razu tłumacząc co w nim jest umieszczone, a gdy wybrał pierwsze lepsze danie, Phyrin zrobił to samo zaraz po nim. W momencie, w którym znów podszedł do nich kelner. Mag przedstawił ich wybór. Młodzieniec w biało-czarnym ubiorze zanotował wszystko i czym prędzej ulotnił, jakby wyczuwał gęstniejącą coraz bardziej atmosferę. Zaległa cisza. Toksycznie dusząca krtanie całej czwórki. Jedynie Thames starał się wybić z tej pułapki jaką zasiał sam Ashbane, stukający nieustannie palcami o blat stolika. Hutson milczał. Słuchał jedynie monologu trytona, nie wiedząc właściwie co powiedzieć. Czy w ogóle powinien, bo Nerine mógł znów coś zrozumieć na opak, a nie chciał poczuć na sobie kolejny raz tego okropnego spojrzenia ukochanego. Tak samo nie uważał za stosowne rozmawiać o tym w tej chwili.
       - Nerine? - tryton spojrzał na wstającego długowłosego, odprowadzając go tak długo, aż nie zniknął mu z oczu. Hutson jedynie westchnął ciężko, zerkając na dumnego z lekko uniesionymi kącikami ust Baltica. Mag zastanawiał się, czy ma siłę wstać do kochanka, bo ewidentnie teraz jej nie miał. Był zmęczony dniem, zmęczony gośćmi i ich niańczeniem, ale nagle Thames wyręczył mężczyznę, robiąc to za niego. Phyrin z gwałtownym ściskiem w gardle i podniesionym ciśnieniem wstał niczym błyskawica, doganiając trytona, który, był już w połowie drogi do wyjścia. Złapał stanowczo chłopaka za nadgarstek, a ten odruchowo wykręcił głowę za ramię, patrząc wściekle na Hutsona.
       - Co robisz? - spytał ochryple z wściekłością w głosie.
       - To co widać. Powstrzymuję cię - oznajmił ozięble Phyrin. Choć głos ni jak miał się do jego spojrzenia, którym jasno pokazywał Thamesowi, że nie podoba mu się to w jaki sposób klei się do Nerine. Przeczuwał, iż stał za całą sprawą zepsutego humoru ukochanego. Podjudzał go do czegoś, co nie miało miejsca.
       - Puść. Mnie - powtórzył i lekko szarpnął, ale Phyrin ani myślał o puszczeniu.
       - Ani. Mi. Się. Śni. Siad - rozkazał, a przez jego tęczówki przemknęły runy. Sekundę później Thames zdezorientowany runął tyłkiem na podłogę, wlepiając zaskoczone spojrzenie w maga.
       - Jak śmiałeś - warknął, ale mężczyzna jedynie zaszczycił go gromkim spojrzeniem z góry, mijając i kierując w stronę Nerine.
       - Czemu płaczesz? - białowłosa, drobna dziewczynka pochyliła się przy Nerine, aby lepiej dostrzec jego zaszklone oczy. - Jesteś głodny? -spytała, splatając za plecami dłonie w koszyczek i z teatralnie szerokim krokiem, stanęła obok niego. Długie, białe włosy tańcowały na delikatnym wietrze, wpadając na bladą twarz, na której jedynym kolorem były krwistoczerwone tęczówki.
       - Nerine? - mag wyszedł na zewnątrz, rozglądając się za ukochanym.
       - Ktoś cię chyba szuka - odbiła się stopą od ściany, wskazując palcem na nieznajomego i z cichym chichotem odeszła, jakby nigdy nic. Znikając za zaułkiem.
       - Tutaj jesteś - z ulgą w głosie podszedł do trytona, odgarniając ostrożnie za ucho kosmyk włosów. Mimowolnie Hutson uśmiechnął się pokrzepiająco. - Chodź do środka, kelner pewnie przyniósł już nasze posiłki - dodał, wyciągając prawą, zdrową rękę do niebieskowłosego. Nie wiedział, dlaczego chłopak tak reagował złością. On sam nie rozumiał wiele rzeczy jakie właśnie działy się w nim. Hutson jeszcze kilka miesięcy temu nie kotłował się w sobie. Nie wariował, nie tracił humoru, kiedy Nerine okazywał zainteresowanie czym innym. Bardziej niż samym Hutsonem. Tak samo mężczyzna nie miał nic do tego, gdy ktoś się zbliżał do rybki. Zostawienie go w sklepie, czy z kim innym było mu obojętne, a teraz czuł gorączkowe ciśnienie, kiedy tylko widział obok niego Thamesa. Nie rozumiał tego uczucia.
        - Zjedzmy nim wystygnie - dodał, chcąc pocałować Nerine w czoło, ale powstrzymał się, nie będąc pewnym, czy powinien. Dawno nie widział trytona w złym humorze, ale wiedział, że jeden błąd, a wszystkich ten diabełek pogryzie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {31/12/23, 06:03 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

       Pozwoliłem by kilka łez opuściło moje powieki, ale szybko wytarłem je z policzków pociągając nosem. Nie wiedziałem skąd to dziwne uczucie, czemu nagle zacząłem się wszystkiego obawiać. Przecież sam Phyrin nie zakochiwał się w kimś od tak, więc czemu miałem wrażenie, że jego zainteresowanie Balticem wygląda tak samo, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy? Nie rozumiałem tego i wiedziałem, że nikt nie pomoże mi zrozumieć.
       Uniosłem głowę, kiedy dotarł do mnie nieznajomy, dziewczęcy głos. Przyjrzałem się białowłosej dziewczynce, która w moją stronę posłało jedno pytanie, a po chwili drugie. Nie widziałem skąd takie zainteresowanie mną u niej, jednakże posłałem jej delikatny uśmiech.
- Nie, nie jestem głodny. To... to nic takiego. Chyba sam nie do końca rozumiem co się dzieje i stąd ten płacz - powiedziałem pociągając nosem i wytarłem dokładnie oczy. Nie wiedziałem, czy powinienem z obcymi rozmawiać o swoich prywatnych sprawach i własnych uczuciach, których nie do końca jeszcze rozumiałem. Na dodatek wygląd dziewczynki na tyle mnie zaintrygował, że nie byłem w stanie skupić się na niczym innym dopóki nie dotarł do mnie głos maga. O dziwo, spodziewałem się, że to Phyrin właśnie do mnie wyjdzie. Spojrzałem jeszcze raz na dziewczynkę, wlepiając wzrok w jej krwistoczerwone oczy. Pierwszy raz widziałem kogoś z taką urodą, ale jak szybko się pojawiała, tak szybko zniknęła z zasięgu mojego wzroku.
- Phyrin - wyszeptałem, podnosząc na niego oczy i posłałem mu delikatny uśmiech. Złapałem jego dłoń, nie czując się odpowiednio dobrze by z nim o tym wszystkim porozmawiać. Może to ja zwyczajnie wyolbrzymiam i nic złego się nie dzieje, bo przecież gdyby mu na mnie nie zależało, to by nie wyszedł mnie szukać.
       Wróciliśmy do środka gdzie zamówione przez nas dania rzeczywiście już czekały. Wróciłem na swoje miejsce obok Thamesa, który posyłał Phyrinowi niezadowolone spojrzenie i nie do końca wiedziałem o co mogło pójść. Zignorowałem Baltica, który sam wlepiał we mnie triumfalne spojrzenie i miałem przynajmniej pewność, że muszę na niego uważać i go pilnować.
- Smacznego - powiedziałem z lekkim uśmiechem i zacząłem jeść makaron. Delikatna ostrość roznosiła się po kubkach smakowych poprawiając mi nieco humor, ponieważ jedzenie było naprawdę dobre. Widziałem jednak, że książę nie radził sobie z pokrojeniem piersi z kurczaka, więc wziąłem od niego nóż i widelec.
- Tak będzie ci wygodniej kroić, na dodatek pierś jest dobrze przygotowana, więc nie powinienem się namęczyć przy tym - powiedziałem, oddając mu sztućce, po czym pokierowałem jeszcze jego dłońmi, aby pokazać mu jak powinien ułożyć palce na sztućcach by było mu wygodnie.
- Dziękuję, Nerine - uśmiechnął się i widziałem, jak chce cmoknąć mnie w polik, ale go powstrzymałem jasno mówiąc spojrzeniem, że nie wolno.
       Jak tylko wyszliśmy z restauracji, od razu podszedłem do Phyrina łapiąc go za dłoń. Nie chciałem, żeby znów brał Baltica na ręce, tym bardziej że wyglądał jakby czuł się o niebo lepiej. Nadal kuśtykał, ale z mniejszym grymasem na twarzy.
- Thames ci pomoże, w końcu i tak musimy tylko do samochodu dojść, a Phyrina na pewno plecy bolą.
- No, nie wiem czy to dobry pomysł. Nadal mnie boli, a ciężko iść na jednej nodze - powiedział, krzywiąc się przy tym.
- Phyrin nie jest od noszenia ciebie, Baltic. Thames, pomożesz mu dojść do samochodu, prawda? - zapytałem księcia, patrząc na niego jasno posyłając mu groźby gdyby się nie zgodził. Skinął niepewnie głową, więc uśmiechnąłem się. - No i załatwione, idźcie przodem, nie chcemy byście się zgubili - powiedziałem, po czym zaczekałem, aż ci nas wyminą. Byliśmy wśród ludzi, ale i tak musnąłem delikatnie usta maga, posyłając mu delikatny uśmiech. - Wracajmy, coś czuję, że normalnie padnę, jak tylko przekroczymy próg drzwi - westchnąłem, splatając pewniej nasze palce ze sobą i zacząłem iść za pozostałą dwójką. Nie było mi szkoda Baltica, tym bardziej, że kostka była mniej opuchnięta, niż na początku. Mogłem wyjść na jakiegoś potwora, ale jednak plecy mojego partnera były ważniejsze od trytona. Może go znam krócej, ale Phyrin jest teraz całym moim światem.
       Kiedy byliśmy przy samochodzie od razu zająłem miejsce pasażera z przodu i ucieszyłem się, że nikt nie miał z tym problemu. Byłem nadal wkurzony, co pewnie pozostali wyczuwali. Zanim zapiąłem pasy, pochyliłem się w stronę Phyrina, ustawiając usta przy jego uchu.
- Przed snem mogę ci zrobić masaż, nie chcę byś później marudził mi na ból - wyszeptałem do jego ucha na tyle ściszonym głosem, że nikt poza Phyrinem nie mógł mnie usłyszeć. Wyprostowałem się w siedzeniu, po czym zapiąłem pas i odwróciłem twarz w stronę szyby po swojej prawej stronie. Co jak co, ale bardzo chętnie go wymasuję. Miałem zdolne rączki, a Phyrin będzie miał okazję na odprężenie się.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {12/01/24, 10:18 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         Wrócili do środka, a Hutson niesamowicie przygasł na pierwszy rzut oka. Powodem nie było zmęczenie, a raczej nostalgia. Siedząc i obserwując całą ich trójkę wracał wspomnieniami do czasów studiów, kiedy Makoto zaciągała go wraz z Octavianem do knajp, aby jeszcze pobyć razem i obgadać nauczycieli, albo innych studentów. Niewiele z tego interesowało wtedy maga. Zwykle siedział nosem w książce i czasem coś dochodziło do jego świadomości, gdy przewracał stronę. Czasem miał nawet ochotę cofnąć się w czasie do tamtych czasów. Czy żałował swojej przeszłości? Nigdy. Może niektóre rzeczy zrobiłby inaczej niż kiedyś, ale w ostatecznym rozrachunku dzięki starym podjętym decyzjom znajdował się tu i teraz, a nie gdzie indziej. Jest kim jest i dobrze mu z tym, dlatego nie chciał robić niczego, co miałoby poważny wpływ na teraźniejszość. Zwłaszcza, że cena takich wybryków była okrutnie droga.
         Po sowitym posiłku Phyrin podszedł do lady, zaczepiając kelnera, aby zapłacić za rachunek. Kilka cyferek na paragonie przestały robić na nim wrażenie odkąd żył razem z Nerine i to właśnie za jego zachcianki musiał płacić.
         - Chodźmy już - podszedł z powrotem do stolika i przepuścił wrzystkich przodem. Kątem oka upenwił się jeszcze, czy nikt niczego nie zapomniał, a potem ruszył do wyjścia. Ashbane jak zwykle, niemiłosierna przylepa, splótł ich dłonie razem, jasno zaznaczając stanowisko w tej grupie. Jednak gdy tylko wyszli na zewnątrz, oba trytony zatrzymały się. Baltic zaczął robić skrzywioną minę, marudząc coś dalej o kostce, ale Nerine nie odpuszczał, rozkazując im jakby był ich szefem. Phyrin prychnął pod nosem, mrucząc, gdy tylko poczuł delikatne muśnięcie na swoich ustach.
         - Dobrze szefie - nie potrafił powstrzymać rozbawienia. - Przypominasz mi ich matkę, która rozstawia swoje urwisy po kątach - spojrzał z góry na czubek głowy Nerine, wyciągajac wolną rękę, aby poczochrać tę niebieską burzę włosów.
         - Mmmhmm, nie ty jeden. Sam czuję się wyssany z energii, a ból krzyża przypomni się o sobie jutro - westchnął, wyobrażając już sobie jak jutro z rana będzie skręcał się w łóżku, chcąc przeleżeć pół dnia na materacu z maścią rozgrzewającą na plecach. Niestety ta dwójka trytonów z pewnością nie pozwoli mu na to.
         Będąc przy samochodzie, Phyrin wymacał kluczyki, otwierając samochód i jako ostatni wszedł na miejsce kierowcy, zapinając pasy i ruszając bez zwłoki prosto do domu.
         - Nie odmówię takiej przyjemności - odpowiedział pół szeptem, skręcając na skrzyżowaniu. Droga z powrotem zleciała im niewiarygodnie szybko. Hutson zaparkował pół kilometra od plaży, a resztę drogi musieli przejść pieszo. Z rozkoszą przekluczył zamek w drzwiach, ściągając buty i wchodząc do swojej pracowni. Ten cudowny zapach pergaminów oraz atramentu... nie mieszał się już z zapachem brudnych naczyń i pleśniejących resztek w zakamarkach. Było już późno. Słońce zdążyło schować się za horyzontem. Mag od razu podszedł do łóżka. Zrzucił płaszcz, zawieszając na krzesło stojące niedaleko i opadł na swoje skromne łóżko. Odetchnął głęboko, przymykając powieki i wiedział, że wystarczyła króka chwila, aby odpłynąć do krainy snów, których i tak nie będzie pamiętał. Zbyt głęboko spał, aby być świadomym czegokolwiek, a jedyna rzecz budząca go w nocy był silny instynkt. Organizm zawsze czuwał, na wypadek, gdyby coś się miało wydarzyć.
         - Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - mruknął zadowolony, nie czując nawet sił, aby przeczytać dziś cokolwiek z regału. Pragnął jedynie odpocząć i rozkoszować masażem od Nerine, choć obawiał się jednego: mógł poczuć od tej przyjemności ochotę na coś więcej niż jedynie relaksujący masaż, ale z drugiej strony sam Ashbane nie sprecyzował jak będzie wyglądał masaż. Mag jednak nie chciał robić sobie zbyt dużej nadzieji, bo to najgorsze co mogło być. W końcu oboje nie mieli już na nic sił.
         - Myślałem, że ta wycieczka będzie gorsza - odezwał się, kiedy oba trytony zniknęły za drzwiami pokoju ukochanego. Obrócił się wygodnie na brzuch chcąc naprawdę skorzystać z wcześniejszej propozycji kochanka.
         - Ale o dziwo nikt nie straciłogona - zażartował, podpierając brodę o dłonie tak, aby obserwować jak Nerine jeszcze krząta się po pracowni.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {18/01/24, 07:56 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Oie_7h10

       Dotarliśmy do domu i było widać, że każdy z nas był w jakiś sposób zmęczony. Spojrzałem na Phyrina, który od razu walnął się na swoje łóżko. Nie dziwiłem się mu, ponieważ sam chętnie bym się położył i od razu zasnął. Obiecałem mu jednak masaż i zamierzałem słowa dotrzymać, tym bardziej że mag na pewno się na to nastawił. Było trzeba się jednak pozbyć jakoś trytonów, bo nie wyobrażałem sobie robić tego przy nich. Coraz bardziej zaczynałem uważać, że pozwolenie im na to by tutaj zostali było błędem, ale słów teraz nie cofnę i musiałem ich znieść. Nie ukrywam, że tęskniłem za swoimi przyjaciółmi i nawet rodziną, która traktowała mnie okropnie, ale jednak to z magiem czułem się teraz najlepiej i jak w domu. Nie potrafiłbym go teraz zostawić i wrócić pod wodę. Tęsknota za nim by mnie zabiła.
- Ta cisza jest kojąca - uśmiechnąłem się lekko, patrząc na maga z czułością. Może i nadal byłem nieco zły na niego oraz na Baltica, ale na Phyrina nie potrafiłem się długo gniewać. Już wiele razy to pokazałem, dlatego też nie zawsze mag brał moje dąsanie na poważnie.
- Zaprowadzę Baltica do pokoju, może sam się zdrzemnę - przeniosłem wzrok na Thamesa u którego zauważyłem spadek energii. Skinąłem głową, odprowadzając ich do mojego pokoju i czekałem, aż drzwi od sypialni się zamkną. Wiedziałem, że Baltic sam z siebie nie wyjdzie, chyba że rzeczywiście przestanie go kostka boleć. Książę na pewno zaśnie, po jedzeniu zawsze miał taki nawyk.
       Ruszyłem się z miejsca, chcąc znaleźć jakiś olejek do ciała, którym mogłem wysmarować plecy Phyrina.
- Nie było źle, ale wolałbym takie wyjście sam na sam z tobą - powiedziałem, nie dbając o to, że trytoni mogą nas usłyszeć. - To cud - odpowiedziałem również śmiechem, po czym uciekłem na moment do łazienki, aby złapać czysty ręcznik i tam w końcu dodałem olejek o cytrusowym zapachu. Powstrzymałem się przed umyciem rąk, bo chwila z wodą i od razu zmieniłbym się w półrybę, a tego nie chciałem. Wróciłem do Phyrina i posłałem mu szeroki uśmiech.
- Prosiłbym pana o zdjęcia koszulki i położenia się wygodnie na brzuchu. Raz, dwa - powiedziałem, odkładając wszystko na bok, po czym sam pozbyłem się swoich ubrań, zostając tylko w bokserkach. Nie byłoby mi wygodnie okrakiem siedzieć w jeansach, a Phyrinowi na pewno w żaden sposób to by nie przeszkadzało. Poczekał aż mężczyzna wykona moje polecenie i znalazłem się nad nim okrakiem. Złapałem między palce jego włosy, delikatnie je przeczesując, po czym pochyliłem się nad nim.
- Skup się tylko i wyłącznie na moim dotyku, jak zaśniesz to nic nie szkodzi - powiedziałem szeptem do jego ucha.
       Wyprostowałem się, po czym nalałem sobie nieco olejku na dłonie, rozcierając go delikatnie po swoich dłoniach, aby rozgrzać specyfik. Po chwili moje dłonie zetknęły się ze skórą Phyrina. Widziałem, jak jego ciało zadrżało, co tylko wprawiło mnie w dobry nastrój. Początkowo delikatnie sunąłem dłońmi po jego plecach i ramionach, szukając miejsc, które były bardziej spięte. Jak tylko je namierzyłem, uciskałem mocniej dane miejsce, aby poczuć jak powoli Phyrin się odpręża.
       Po kilkunastu minutach, a może nawet więcej, poprosiłem Phyrina o przekręcenie się na plecy, kiedy podłożyłem pod nie ręcznik. W trakcie masażu śpiewałem sobie cicho, uważając by nie była to żadna kołysanka do snu. Podniosłem swoje biodra, aby ułatwić magowi przekręcenie się na plecy, a mój uśmiech tylko się poszerzył.
- Nadal nie mogę przestać podziwiać twojego ciała, jest takie niesamowite - wyszeptałem, dotykając palcami mięśni. Spojrzałem Phyrinowi w oczy, siadając na wysokości jego bioder i pochyliłem się do przodu. Moje poliki nabrały rumieńców i to nie tylko dlatego, że miałem pod sobą najseksowniejszego mężczyznę. Serce zabiło mi szybciej, więc pozwoliłem sobie na muśniecie usta jego ust. Smakował tak dobrze, choć to było krótkie zetknięcie się ust. Szybko jednak się wyprostowałem i odchrząknąłem.
- W-wybacz, muszę się skupić na masażu - powiedziałem i nalałem ponownie olejek na dłoń. Dotknąłem jego skóry i wznowiłem masowanie jego ciało. Czułem, że Phyrin jest bardziej odprężony i na pewno jutro nie będzie czuł okropnego bólu w krzyżu, dlatego chciałem o niego jak najlepiej zadbać, bo choć nie był stary, to jednak nie nosił małego dziecka, a Baltica, które swoje również ważył.
       Nie przemyślałem jednak pozycji, w której aktualnie się znajdowaliśmy. Bardzo dokładnie mogłem obserwować reakcję Phyrina, samemu ocierając się o niego, kiedy za bardzo pochylałem się do przodu. Czułem narastające podniecenie i miałem wrażenie, że nie tylko ja. Złapałem drugi ręcznik, aby wytrzeć swoje dłonie, po czym zagryzłem dolną wargę. Położyłem się na boku obok Phyrina i ująłem dłońmi jego twarz, aby złączyć nasze usta w pocałunku. Czekałem na jego pozwolenie bym mógł wsunąć język, a kiedy to się udało, całowałem go coraz bardziej namiętnie.
- Co powiesz na masaż w jeszcze jednym miejscu? - zapytałem niepewnie, odrywając nasze usta od siebie. Przejechałem palcami po jego szyi, po czym zjechałem nimi w dół po torsie, zatrzymując się dopiero przy linii spodni. Przełknąłem gulę w gardle, patrząc uważnie w oczy partnera.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {04/02/24, 02:02 pm}

Triton and the Wizard - Page 7 Psx_2013
         Hutson przyglądał się rybce jak wszystko przygotowywał. Widać było, że Nerine świetnie odnajdywał się już w pracowni. Nie miał problemu w znalezieniu potrzebnych rzeczy. Widok chłopaka był niezwykle kojący dla oczu maga. To w jaki sposób się poruszał, to w jaki sposób falowały mu włosy i ten cholernie rozbrajający uśmiech z nienacka powodwał, iż mężczyzna tylko jeszcze bardziej zakochiwał się w trytonie.
        - Wedle życzenia - uśmiechnął się subtelnie, pozbywając górnej części garderoby po czym posłusznie położył się na brzuchu. Zmarszczył lekko brwi słysząc jak sam niebieskowłosy rozbiera się, ale nie miał sił dyskutować na co to było. Zwyczajnie postanowił oddać się chwili.
        - Nie wiem czy będę wstanie zasnąć - mruknął, czując jak ten usadowił się na nim wygodnie. Chwilę później Phyrin mógł rozkoszować się już przyjemnym, relaksującym masażem. Poszedł za radą kochanka, skupiając całkowicie uwagę na dotyku. To w jaki sposób naciskał kciukami, jak zataczał kręgi, jak leniwie ciągnął dłonie wzdłuż pleców, aby potem skupić na boczkach. Nerine idealnie dopasowywał nacisk. Dłonie ślizgały się po ciele bez tarcia dzięki olejkowi, tworząc przyjemne ciepło. Delikatne, tak bardzo usypiające, że prawie usnął, gdyby nie głos chłopaka. Przytaknął rozmażony, przekręcając na plecy i zaraz pożałował otwarcia oczu. Widok na sobie Nerine był okropnie pociągający.
         - Ja za to twojego - odpowiedział z zadowoleniem. Ten komplement niezwykle połaskotał maga. Zwłaszcza, że on sam nie uważał siebie za jakiegoś idealnego, pięknego mężczyzny. Był średni. Zwyczajny. Nie gruby, ale nie super wysportowany. - Twoich obu odsłon - sprecyzował, patrząc prosto w oczy Nerine. Ten magiczny błękit, jego odcień, którego u nikogo więcej nigdy nie widział. Kochał go. Obie odsłony trytona.
         Widział jak ciało Ashbane powoli opada, nachyla się, aby sięgnąć jego ust. Nie protestował, a wręcz wyczekiwał niecierpliwie, aż poczuje tę miękkość na swojej skórze. Czas nie współpracował okrutnie rozciągając się i wyciągając cierpliwość maga na test, któy na szczęście zdał, choć z ledwością, kosztując w nagrodę warg ukochanego.
         - Nie wybaczę narobienia mi ochoty - parsknął śmiechem. - Nerine - zwrócił się z powagą do niego - Nigdy nie przepraszaj za to, że chcesz mnie dla siebie, że chcesz mnie pocałować - oznajmił z łagodnym wyrazem twarzy. Nigdy nie odmówiłby bliskości rybce, chyba że naprawdę byłaby to nieodpowiednia pora, czy sytuacja. Skoro pragnął go pocałować, powinien to zrobić. Bez przepraszania czy posiadania wyrzutów.
         - Masz cudowny głos - zauważył, gdy Ashbane wrócił do masowania, a chwilę później przerwał, wycierając ręce w drugi ręcznik. Bez zastanowienia, Phyrin zrobił nieco więcej miejsca u swojego boku, obejmując ramieniem ciało trytona, który zaraz wtulił się w jego bok. Z pomrukami zadowolenia oddawał każdy pocałunek, czując jak zaczyna być łasy na więcej. Wiedział, że musieli być czujni, ale od samego początku posiadał słąbość do tego osobnika.
        - Masaż z twoich rąk działa cuda - szepnął prosto w jego usta, trącając nosem czubek nosa niebieskowłosego. Palcem wskazującym uniósł jego podbródek, aby móc utonąć w głębinach błękitu jego oczu, a potem znów wtopił się w usta Nerine, czując jak przyjemne ciepło rozlewa się po całym ciele. Jedną dłonią zbłądził zjeżdzając niebezpiecznie nisko, a gdy odszukał biodra kochanka z pożądaniem przycisnął je do siebie, jęcząc mu w usta.
        -Działasz na mnie za każdym razem tak intensywnie, jakbym był napalonym gówniarzem - roześmiał się, nie odrywając od niego spojrzenia. Czuł jak powietrze między nimi gęstnieje od gorących oddechów. Jak każdy szmer był boleśnie głośno słyszalny. Stukot ich bijących serc wydawał rytmiczną melodię, do której pragnął zagrać, zatańczyć, czując na sobie spocone ciało Ashbane.
        - Sam pewnie to czujesz - szepnął mu do ucha, zaraz po tym obdarowując szyję różanymi pocałunkami. Leniwymi i palącymi skórę. Niechętnie oderwał się, uwalniając od zapachu rybki i położył z powrotem wygodnie na plecy, czując jak spodnie robią się okrutnie ciasne i chętnie pozbyłby się ich już teraz. W jednej sekundzie, aby tylko poczuć dotyk Ashbane. Nie tylko rękoma, ale i ustami. Chciał poczuć to lepkie, wilgotne ciepło.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Triton and the Wizard - Page 7 Empty Re: Triton and the Wizard {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach