Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Unlucky MeetingWczoraj o 08:19 pmKurokocchin
The Arena of HellWczoraj o 07:44 amMinako88
Eclipsed by you 21/11/24, 06:03 pmKass
From today you're my toy20/11/24, 08:33 pmKurokocchin
This is my revenge20/11/24, 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.20/11/24, 04:34 pmSempiterna
Show me the ugly world (kontynuacja)20/11/24, 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 21%
3 Posty - 16%
3 Posty - 16%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Taste of Your Blood Empty Taste of Your Blood {15/07/22, 01:59 pm}

Taste ofYour Blood

Mireyet
&
NANA

Kanibalizm
Horror Smut Romans
Ten fantastyczny świat osadzony w czasach późnego średniowiecza, pełen jest pięknych kreacji i kobiet przypominających barwne ptaki, jak i brudnych umierających z głodu mieszkańców podmiejskich slumsów. Tym co sprawia, że pełen zła świat jest fantastyczny i magiczny są ludzie, którzy posiadają zdolność ponad naturalne. W zamian za użytkowanie czegoś co przeczy logice, racjonalnemu myśleniu i prawom świata cały czas żyją w stanie pogłębiającego się obłędu. Nieliczne grono tych osób nazwanych wyjątkowymi zwykle kończą w jeden sposób – zabici przez swój kraj, ponieważ stracili panowanie nad sobą niszcząc wszystko co stanęło im na drodze.

Posiadanie umiejętności jest czymś wrodzonym, jednak wykształcone zdolności zawsze są losowe. Nie związane ze sobą, mające powiązanie tylko z samym użytkownikiem. Każda więc z takich rodzin jest szanowana, jako że ludzie mogący naginać prawo świata zajmują ważne pozycje w kraju, będąc czasem samym królem i władcą narodu. Oni, którzy mogliby posiadać wszystko zwykle chcą tylko jednej rzeczy, jednej osoby – ich własnego środka uspokajającego. Bowiem nawet ten okrutny świat postanowił uratować kogoś, nich, których prawdopodobnie kocha tworząc inne jednostki, których zdolności są tym czego pogrążający się w szaleństwie potrzebują.

BB, jest właśnie taką osobą. Jej całe ciało, każdy jego kawałek i sam dotyk skóry może uspokoić błądzące umysły. W zależności jak wiele poświęci, tak wiele ukojenie może dać. Zwyczajem jest, aby pożerać takich jak ona w całości nie dając możliwości na życie, odmowę czy przyszłość. Zabić i zjeść wszystko, aby uspokoić siebie, obniżyć swoje szaleństwo i móc używać swoich mocy dalej. Za standard można więc przyjąć, że gdy AA, użytkownik potężnej mocy odkrył, że zraniona kobieta przed nim jest jego panaceum, powinien rzucić się na nią i zabić, aby pochłonąć w całości. AA jednak zaproponował układ nie do odrzucenia dla BB.
Emme


NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Taste of Your Blood Empty Re: Taste of Your Blood {16/07/22, 10:46 pm}

Miss Ruth Forde
Ranga:Córka barona Mathiasa i Elizabeth Forde
Wiek:Dziewiętnaście
Okupacja:---
Rasa:Ludzkie antidotum
OPIS
Bycie jedyną córką Barona i Baronowej Forde wiązało się z wieloma korzyściami dla młodej Ruth. Uwaga jej rodziców zawsze była skupiona na niej, wiedziała, że dostanie to, czego chce. Nieważne za jaką cenę. Za młodego wykorzystywała swój urok osobisty do owinięcia kogoś wokół swojego palca i obrócenia sytuacji dla własnych przywilejów. W wieku, kiedy wyszło na jaw jaką charakterystykę ma w świecie, uwaga rodziców, a raczej nielicznej służby była jeszcze bardziej skupiona na czarnowłosej. Nie chcieli, aby jakiś obłąkaniec dorwał się do ich niewinnej córki. Ta jednak wręcz tego chciała. Chciała, żeby ktoś przez nią szalał, odchodził od zmysłów, aby potem wykorzystać swoje kontakty - a raczej jej rodziców - i pozbyć się potencjalnego zagrożenia. Jej licznik może i nie był bogaty, liczył sobie równą jedynkę, jednak po zasmakowaniu szaleństwa raz, pragnęła go więcej. Udawanie niewinnej, aby przysłowiowo wbić nóż w plecy, doprowadza ją do euforycznej utraty zmysłów.


by emme




Ostatnio zmieniony przez NANA dnia 17/07/22, 05:11 pm, w całości zmieniany 4 razy
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Taste of Your Blood Empty Re: Taste of Your Blood {16/07/22, 11:18 pm}

Duke Samuel Kyllgolt
Ranga:Duke
Wiek:Dwadzieścia sześć
Okupacja:Generał/ Szlachta
Rasa:Nadzwyczajny
OPIS
Urodzony jako młodszy z trójki rodzeństwa był jedynym, który dotrwał swojej pełnoletności. Pierwszą osobą, która umarła z jego powodu była matka. Okazało się, że jego zdolności nadzwyczajne były obudzone w nim od samego początku. Następny był jeden z braci, który sprowadził na siebie jego gniew, chociaż doskonale wiedział, że nie powinien. Samuel był znany ze swojej cierpliwości, lecz i on nie wytrzymał swojego ojca i jego przerażonego spojrzenia. Nawet jeśli był młodszym bratem samego króla nie był na tyle silny, aby przeżyć spotkanie ze śmiercią w czystej postaci. Przez lata wychowywał więc go król oraz jego najstarszy brat trzymający się od niego bardzo z daleka. Tylko dlatego udało mu się założyć rodzinę oraz mieć dzieci. Cóż. Nadal, nie zapraszając na uroczyste pokazanie bobasa skierował niezainteresowane oczy na siebie i skończył, jak powinien wcześniej – martwy z powodu irytacji i zaniedbania manier, które Samuel uważa za najważniejsze. Tak i to tytuł jednego z dwóch Duke’ów trafił w jego ręce. Można by spytać co z dzieckiem i żoną zmarłego? Jego brat nigdy nie odziedziczył tytułu, był tylko powiernikiem, dopóki Samuel nie stał się pełnoletni. Odzyskał więc to co należało do niego, a kobietę odesłał samą dziecko pozostawiając pod opieką zgrai niań.


Przez całe swoje życie nie posiadał wielkiego zainteresowania niczym, chociaż można lepiej to ująć jako – brak dłuższego zainteresowania czymkolwiek. Jego mózg pojmował prawo i zasady po czym przestawał uczyć się lub czytać o danym zagadnieniu. Nieważne czy to matematyka, języki obce, prawo czy ludzkie ciało. Został nawet nazwany niezainteresowanym geniuszem, lecz gdy kilka lat później został wysłany na wojnę przez króla jako dowódca i potężny Nadzwyczajny, dostał inny przydomek – Czarny Generał. Nie tylko dlatego, że posiadał ciemne włosy i czerwone oczy. Głównie, ponieważ jego umiejętność pozostawiała po sobie czarny pył. Były to resztki po jego przeciwnikach, rozłożonych w dym drobinek. Bez krwi, bez krzyku, bez czasu na reakcje. Tak potężna umiejętność musi kosztować, a jego bardzo silną mentalność jest szybko pożerana sprawiając, że zatraca się we wszystkim dającym chwilowe ukojenie.
by emme




Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 21/07/22, 10:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Taste of Your Blood Empty Re: Taste of Your Blood {17/07/22, 06:07 pm}

M I S S     R U T H     F O R D E
____Gorąca temperatura nie była korzystna dla mieszkańców, sama Ruth męczyła się w cieple, trzymając wachlarz w dłoni, którego użyteczność wydawała się równa zeru. Nie było więc nic dziwnego w tym, że król, wraz z bogatą ilością szychy, wybrał się w chłodniejsze tereny. Na początku młoda Forde zazdrościła. Upał był nieznośny, odrobina chłodu pozwoliłaby na ulgę a przy okazji nie tyle co zwiedzenia, ale zobaczenia nowych terenów. Nawet jeśli miałaby je oglądać z okna. Dlatego czuła aż jak buzują w niej negatywne emocje, kiedy widziała wozy, ciągnięte przez konie, wyjeżdżające z ludźmi podążającymi za królem.
____ — Ruth, mogłabyś podejść na moment? — usłyszała głos swojej matki, poprawiła materiał ubranej sukni letniej i skierowała się do pustego salonu, gdzie siedziała tylko starsza kobieta, a na stoliku towarzyszyła jej taca wypełniona niewielkimi, odświeżającymi przekąskami. Z grzeczności spuściła lekko głowę na przywitanie z baronową, mimo relacji rodzinnej — Zapewne widziałaś, że z miasta wyjeżdżają tłumy — złożyła własny wachlarz, kładąc go na kolana i ruchem dłoni zaprosiła córkę, aby się do niej dosiadła.
____Jadą za królem, prawda? Zakładam, że spędzić lato w lepszych warunkach, niż te tutaj — odsunęła kosmyk włosów za ucho, czekając aż rozmowa zyska na tempie i Ruth dowie się, o co faktycznie chodziło. Bo raczej nie została zaproszona po to, aby poplotkować, na przykład o tym, co kto ma ubrane i jak zadbane, czy też nie, konie ich wiozą. Wpatrywała się więc oczekująco w matkę, której kąciki ust nieznacznie powędrowały w górę.
____ — A więc… kiedy Mathias wróci, również będziemy się zbierać i ruszymy do Bamburgha. Temperatura jest o wiele przyjemniejsza, a sam król organizuje bal — młoda Forde myślała, że to tyle, ale nim zdążyła otworzyć buzię, kobieta ją wyprzedziła — Uznaliśmy, że będzie to idealna okazja, aby wprowadzić Ciebie w towarzystwo. Skończyłaś dziewiętnaście lat, a więc czas najwyższy, abyś stała się prawowitą córką barona i znana w towarzystwie — zakończyła z wąskim uśmiechem, acz szczerym.
____Ruth zmarszczyła brwi, analizując wypowiedź swojej matki. Najpierw nie brzmiała ona zachęcająco, nawet w odrobinie. Zabrzmiało to jakby miała zostać kolejną, wartą jedynie ze względu na swoje nazwisko, dziewczyną w gronie miasta. Jednak przemieliła informację po raz kolejny - bal. Może nie będzie dosłownie w centrum uwagi, acz na pewno kilka par oczu będzie zwrócone w jej stronę. Usta wykrzywiły jej się w tajemniczym uśmiechu, który umknął jej rodzicielce
____Rozumiem, że należałoby się przebrać odpowiednio do okazji i temperatury — podsumowała, otrzepując dół sukni od niewidzialnego kurzu i podniosła się z kanapy. Kiedy dostała znak zgody, pożegnała się i wróciła do swojego pokoju, a za nią jedna ze służących, gotowa wybrać oraz pomóc Forde ją założyć. W oczekiwaniu, schowała pod podwiązkę niewielki sztylet. Niestety większość stylizacji potrzebowało więcej niż jeden pary rąk, aby znalazła się na kimś — Upewnij się, żeby była wyjątkowo ciasno zawiązana.
____Po przyjeździe Barona Forde, całą rodziną znaleźli się w wozie, Ruth wraz z mamą posadzone w kierunku jazdy, a młodsza z Forde’ów wyglądała za małe okienko, obserwując z czasem zmieniającą się drogę. W połowie trasy poprowadzili krótką dyskusję o tym, co wypada i nie wypada na balu, choć ciemnowłosa i tak słuchała jednym uchem. Znała cel - a raczej sama go ustaliła - i tyle jej starczyło. Z podbródkiem opartym na dłoni uśmiechała się skrycie, zastanawiając się, co może się wydarzyć, dusząc tymczasowo ekscytację.
____Wzięła parę spokojnych oddechów, przed wejściem do środka zaraz za swoimi rodzicami, z którymi witali się zgromadzeni już w środku mieszkańcy. Z łagodnym uśmiechem, lekkim ukłonem witała się z niektórymi znanymi, niektórymi nie znanymi twarzami, rozglądając się po uczestnikach, w nadziei, że jej wzrok zatrzyma się na kimś wartym jej dłuższej uwagi. Na razie nikt nie sprawiał takiego wrażenia, ku jej zawodowi. I niestety przez następne kilkanaście minut sytuacja wyglądała podobnie, przez co ze zrezygnowanym westchnieniem Ruth zerknęła w stronę dużego, otwarte ogrodu i broniąc się potrzebą przewietrzenia, wyszła
____Zapomniałam, że większość tego towarzystwa wypełniona jest sztywniactwem — przesuwała palcem po krzaku róży, który rósł przy kamiennym ogrodzeniu. Przy próbie schwytania między palce kwiatu, nadziała się na wystający, długi i ostry kolec, a z opuszka szybko poleciał niewielki strużek krwi. Syknęła pod nosem, planując włożyć czubek to buzi, lecz nim zdążyła przysunąć go do ust, usłyszała zbliżające się kroki. Kątem oka zauważyła zmierzającego w jej stronę krótkowłosego bruneta, którego kojarzyła jako jednego z rycerzy. Uśmiechnęła się niewinnie, nie rozumiejąc najpierw celu jego przybycia. Jednak oszołomienie i szaleństwo panujące w jego oczach szybko przedstawiło jej sytuację. Nie tak miało być, chciała sama rozplanować, być trochę bardziej przygotowana na gwałtowny rozwój sytuacji. Jej doświadczenie wciąż nie było popisowe, więc nie zdążyła nawet sięgnąć do spodu sukni, a Alban chwycił jej nadgarstki, agresywnie dociskając ją do barierek, a swoje ciało do jej.
____ — Takie niewinne dusze jak ty, powinny być trochę ostrożniejsze w tym towarzystwie — mruknął, zwiększając nacisk, a wolną dłonią sięgał do pasa swoich spodni, do których doczepiona była pochwa i nie dając szansy kobiecie na reakcję — Mogę się najpierw tobą zabawić, a potem zabić. Ale w tym towarzystwie lepiej się pośpieszyć — dodał z obrzydliwym uśmiechem, szykując się do wykończenia dziewczyny w jednym, płynnym ruchu.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Taste of Your Blood Empty Re: Taste of Your Blood {22/07/22, 11:53 pm}

_____Posiadanie terytorium, bycie właścicielem biznesów oraz obowiązki, które za tym szły spoczywały na głowie każdego szlachcica. Niezależnie od jego tytułu, długość rodu i zdolności, musiał sobie radzić z tymi zadaniami. Naród posiadał dwóch Duke’ów, którzy rezydowali po dwóch przeciwległych krańcach, aby bronić najważniejszych granic kraju. Rodzina Kyllgolt zajmowała cały północno-zachodnią część mając swoje rozlegle tereny rozlane wzdłuż pasma śnieżnych gór, a wielkich lasów. Nie posiadał zbyt dużej liczby sąsiadów, a każdy z nich był jego podwładnym, który otrzymał kawałek regiony za swoje zasługi dla poprzednich Duke’ów. Obecny posiadacz tytułu nie zajmował się jednak swoimi podwładnymi zbyt dobrze, skupiając się na własnym zdrowiu i zainteresowaniach ponad wszystko. Było mu to wybaczone, gdyż każdy wiedział o jego stanie.
_____Samuel otworzył czerwone oczy wpatrując się w znany mu sufit. Nie jest to jego sypialnia. Podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał wokół. To był jego gabinet. Zasnął na sofie stojącej zaraz obok biurka przykrytego papierami. Kolejny dzień z rzędu przegrał ze swoim znudzeniem. Poza tym silny ból głowy sprawiał, że każda służba znajdują się w pałacu trzymała się od niego z daleka. Nie był aż tak szalony, aby zabijać wszystko co zostanie mu podsunięte pod ręce. Nie był także na tyle niestabilny, żeby kichnięciem uruchamiać swoją zdolność nadprzyrodzoną. Usiadł na meblu zdejmując nogi z oparcia i szybkim ruchem zerknął na wiszące wskazówki. Po kilku godzinach snu obudził się przed świtem. Wstał i zdecydowanym ruchem odsłonił czarne zasłony spoglądając na słońce przygotowujące się do poranku. Wiedząc co się dzisiaj ma wydarzyć mógł tylko przekląć w duchu. Usiadł do biurka i pogrążył się w pracy ignorując wszystko na co nie miał wpływu.
_____Bamburgh był miastem położonym na południe od terenów Samuela Kyllgolta i uznane zostało za jedno z największych centrów handlu podróżujących kupców. Posiadało także kilka pałaców, jeden z nich należał do niego, drugi do Króla, który co roku urządzał tam kilkudniowo przyjęcie. Bal miał na celu zapoznanie ze sobą młodzieży, przedstawienie nowych twarzy całej śmietance towarzystwa. Niestety, został zaproszony także on. Samuel był niczym prawa ręka dla obecnego Króla, który wychował i szanował lepiej niż własne dzieci. Prawdopodobnie dlatego, że nie były tak silne i użyteczne jak on. Powołując się na więzy krwi zrobił z młodego Duke’a Generała kilka lat temu. Teraz robiąc to samo zmuszał go do przychodzenia na bal letni. Głównym powodem było znalezienie mu żony, lecz Samuel nie zamierzał wiązać się z kimś kogo będzie musiał chwilę później zabić, bo przydatność kobiety się skończy, gdy urodzi dziecko. Pomijając fakt, że mogłaby umrzeć przy tym.
_____Bal debiutancki organizowany w mieście handlu miał na celu pokazanie nowych panien do wzięcia oraz nowych kawalerów wchodzących w pełnoletność. Zwykle to wydarzenie organizowane było na zimę, wraz z końcem roku w największym pałacu, Zamku Durlen. Niestety, król nie potrafiąc przekonać Samuel do uczęszczania na niego więc łącząc dwie pozytywne rzeczy – przeniósł wydarzenie na lato, kiedy przebywał bliżej posiadłości Kyllgolta. W ten sposób mógł pilnować swojego bratanka, zmusić do spojrzenia na twarz wszystkich niewiast i chociaż dokonania próby swatania go z kimś. Dzisiaj nie miało być inaczej. Gdy król wkroczył na salę i nie zobaczył jednak zimnego spojrzenia swojego ulubionego członka rodziny zmarszczył gniewnie brwi.
– Kogo szukasz? – odezwał się głęboki głos postaci wychodzącej z cienia. – Mam nadzieję, że nie Duke’a Kyllgolta.
– Właśnie, że jego! Powinien już tu być! – powiedział przez zęby starając się nie podnosić głosu i utrzymać choć trochę neutralną mimikę dla gości, którzy mieli się bawić. – Niech ja tylko! – zatrzymał się w swojej wypowiedzi i odwrócił w stronę głosu widząc ciemnowłosego mężczyznę z lodowo zimnym spojrzeniem szkarłatnych oczu. – Dziecko! Jesteś!
_____Uśmiech na twarzy króla sięgał od ucha do ucha, gdy podszedł bliżej i wziął w wielki uśmiech wyższego od siebie mężczyznę ubranego w coś na wzór czarnego munduru. Niezadowolony Samuel nie ruszył się i pozwolił na uścisk, który będzie trwał chwilę. Postanowił więc wykorzystać tą sytuację.
– Już nie jesteś zły? – spytał prosto do ucha jasnowłosego władcy. – Żeby tym razem nie żałował swojej obecności.
– Nie będziesz.
– Co, jeśli znów będę musiał to zrobić?
– Wynagrodzę ci to.
_____Przez twarz Samuela przeszło małe zaskoczenie, które znikło wręcz od razu. Uzna to za przysługę na przyszłość. Gdy będzie potrzebował coś załatwić bez innych wchodzących mu w drogę. Teraz tylko musiał zabić kogoś i zabawić się w służby porządkowe, bo ktoś nie potrafi trzymać rąk przy sobie po alkoholu. Odchodząc od władcy został wciągnięty w kilka szybkim przywitań, lecz zgrabnym krokiem skierował się do ogrodu, aby ukryć się na kilka godzin, aż cała młodzież postanowi się ubić i robić głupie rzeczy. Nie miał jednak szczęścia czekać zbyt długo, aż wydarzy się coś ciekawego. Znudzone spojrzenie oglądające niebo bardzo szybko zniknęło, gdy do jego nosa doszedł zapach, który kojarzył. Znał go dobrze, bo już nie raz miał w swoich ustach taką krew. Jego nogi same niosły go na miejsce, z którego dobiegał kuszący zapach. W ciągu sekund pojawił się przy kwitnących różach. To co ujrzały jego oczy nie należało do najpiękniejszych widoków. Niczym za pstryknięciem palca oszalały mężczyzna w zbroi stał się kubka ciemnego pyłu dosłownie rozkładając się w miejscu, gdzie stał. Niestety, Samuel nie widział jego twarzy, mogącej zareagować przez jakieś pół sekundy, które miał. Cóż. Na pewno umarł nie pojmując sytuacji jaka go spotkała.
– Kto by pomyślał, że znajdę dzisiaj coś interesującego, w tym nudnym miejscu. – odezwał się podnosząc wzrok ze zmarłego na zaatakowaną kobietę. Czuł od niego zapach, którego potrzebował. – Nie powinnaś bardziej uważać? – zrobił kroków wprzód – Zważając na to, że jesteś moim panaceum.
_____Stanął przed kobietą i złapał ją za obie dłonie siłą zmuszając, aby spojrzeć na nie. Gdy zobaczył bardzo małe skaleczenie na jednym z palców, na jego ustach pojawił się wielki uśmiech. Był zadowolony. Z tego dnia, który zaczął się kiepsko jak i tego balu, który miał okazać się zwykłą porażką. Nie puszczając dłoni kobiety spojrzał jej prosto w oczy.
– Wybieraj. – rzucił nisko. – Chcesz umrzeć teraz jak każdy twojego rodzaju czy żyć długo w bogactwie, ale w zamian należeć do mnie?
NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Taste of Your Blood Empty Re: Taste of Your Blood {23/07/22, 10:46 am}

M I S S       R U T H       F O R D E
____Nacisk Albana tylko i wyłącznie się zwiększał. Dreszcz, przechodzący po kręgosłupie Ruth nie należał do tego, wypełnionego ekscytacją. Nie. Przepływało przez nią obrzydzenie zachowaniem mężczyzny, brak finezji w jego ruchach. Nawet nie starał się samemu rozkoszować sytuacją, był pośpieszny, ujmując samemu sobie przyjemności. Z kolei młoda Forde czuła strach. Może stres, nie była pewna. Sytuacja prędko wymykała się spod kontroli, nie miała czasu zareagować, a nie taki był plan. Ciężko przełykała ślinę, aby nawilżyć nagle wysuszone gardło. Nie miała okazji, aby zyskać trochę czasu i oczarować mężczyznę na tyle długo, aby sięgnąć po sztylet. Zapatrzona w miłość do manipulacji, zapomniała, jak faktycznie słaba jest w porównaniu do Nadzwyczajnych, bez żadnego gotowego planu.
____Mimo, że nie była gotowa pożegnać się z życiem, szykowała się mentalnie, opierając trzęsące się dłonie o klatkę piersiową Albana, na niemiłosiernie dogłębny atak, który pewnie nie pozwoliłby jej na szybkie cierpienie, ale na długie, agonalne męczarnie.
____Moment ten nigdy nie nastał.
____Opierany na niej ciężar zniknął, dłonie wręcz niespodziewanie przeleciały przez pył, który płynnie opadł na ziemię. Tam, gdzie przed chwilą był natarczywy rycerz. Szybki, płytki oddech powoli zwalniał, kiedy Ruth starała się pojąć, do czego doszło. Pył. Atrybut jednego z potężniejszych dowódców, o których nawet ona miała okazję usłyszeć. Emocje na nowo zaczynały buzować w jej żyłach, przywracając bladoróżowy kolor jej twarzy, a różany zapach ponownie ją otoczył. Może i było za wcześnie na stan ekstazy, która stopniowo narastała, acz jeśli miała do czynienia z nim, logika niewiele ją interesowała. Gorset wydawał się nieprzyjemnie ciasny, kiedy nie mogła wziąć pełnego oddechu, ale był tego wart, aby jeszcze mocniej uwydatnić walory, którymi była bogato obdarzona.
____Ze skrytym błyskiem w oku przeniosła wzrok na Samuela Kyllgolta. Wymusiła roztrzęsienie dłoni, aby przygaszony front skrzywdzonej damy był bardziej wiarygodny. Mężczyzna nie był głupi, zdawała sobie z tego sprawę, ale ona też nie, więc rozwój spotkania mógł pójść w dowolną stronę, gdzie większość rezultatów i tak by ją zadowoliła, sama jego uwaga skierowana w jej stronę była czymś, godnym radości, w jej oczach. Możliwości było wiele, musiała je po prostu dobrze odegrać albo liczyć na cud - na drugą opcję rzadko stawiała, zwyczajnie w nie nie wierząc i woląc mieć sytuację pod kontrolą. Przynajmniej sprawiać wrażenie, że tak jest, nawet mając świadomość, że nie zawsze było to możliwe. Czasami zwyczajnie musiała zamydlić oczy sobie samej
____N-nie spodziewałam się, że nawet na balu tak łatwo nas wypatrzeć — wydukała, choć bardzo dobrze zdawała sobie sprawę jak wrażliwi Nadzwyczajni byli na potrzebne im, powiedzmy, izolatory. Nieświadomie zabrakło jej tchu w piersi na nagłe wyznanie. Nie było wyjątkowe, Duke stwierdzał fakt. Ludzie, jak ona, byli lekiem dla tych silniejszych. Jednak te słowa skierowane bezpośrednio do niej, wzbudzały ciarki na jej ciele, wymieszane z pobudzającym stresem. Silne, duże dłonie bez problemu chwyciły te delikatne i blade, należące do Forde, gdzie znajdowała się kontrastująca, czerwona strużka krwi.
____Dużymi oczami spojrzała na mężczyznę po wypowiedzianej propozycji. Wybór był jej zdaniem prosty, była to sytuacja nie do odrzucenia. Nawet ona nie chciała umierać tak… niespodziewanie i mało atrakcyjnie. Mimo to wolała zastanowić się chwilę, ważyć swoje opcje, jakby faktycznie nie była pewna, co powinna zrobić w tej sytuacji
____Nie zamierzam dzisiaj umierać, więc… — patrzyła spod rzęs na Samuela, czysto przekazując swoją decyzję. Życie z Kyllgoltem. Pod jego czujnym okiem, ale zarazem wraz ze służbą, mając… wszystko. Może nie bezpośrednio, jednak jej bogactwo zwiększyłoby się wielokrotnie, nie musiałaby się niczym przejmować. To wszystko za małą cenę oddania się w pełni Samuelowi, żyć na jego zasadach jako jego partnerkaJest to propozycja nie do odrzucenia, więc… moja odpowiedź brzmi tak, zgadzam się — zdążyła jeszcze dodać przed liczną ilością kroków zbliżającą się w ich stronę. Czym wyszło poruszenie? Nie była pewna, mogła to być jej krew, mogła to być osoba Duke Kyllgolta. Jednak Ruth Forde była zbyt zajęta wpatrywaniem się w równie oszalałe oczy mężczyzny, co jej, z ekscytacją rozrastającą się od wewnątrz, wzmacniając łagodny róż na policzkach.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Taste of Your Blood Empty Re: Taste of Your Blood {29/07/22, 07:59 pm}

_____Posiadanie wielkiej mocy musiało kosztować tak samo dużo. Użytkowanie jej efektywnie było jednym ze sposobów, aby zmniejszyć swoje późniejsze skutki uboczne. Innym było nieużywanie jej wcale. Czy efektywnym wykorzystaniem było zabicie człowieka nie znając sytuacji, w jakieś się znajdowali, nie pytając kto ma racje albo kto był w błędzie? Na pewno nie. Niestety obraz jaki znajdował się przed jego oczami. Przestraszona kobieta i mężczyzna jasno chcący ją zabić. Dama w opałach i rycerz z mieczem. Jeśli znalazł ją z tego samego powodu co on – jego śmierć była wyraźnie uzasadniona. Nie czuł się źle z powodu tego co zrobił. Nawet jeśli graniczyło to o głupie zachowanie z jego strony. Obronił coś co zamierza teraz przyjąć na własność. Jego jedynym powodem nie był kuszący zapach jaki ją otaczał. Tą kobietę w sukni balowej. Miał jeszcze inny cel wyraźnego morderstwa – jej błyszczące duże oczy, które odbijając światło latarni pokazywały strach, ale także coś jeszcze. Ciekawość, aby dowiedzieć się co takiego była drugim z powodów. W końcu tylko żywe ślepia będą wstanie pokazać mu więcej. Zmarły posiada tylko zamglone oczy śniętej ryby. Nic w tym pięknego i nic dziwnego, że podszedł do kobiety wzbudzającej jego zainteresowanie.
_____Sytuacja, w której znajdował się teraz była perfekcyjna, idealna i stworzona w jednym celu, aby wykorzystać ją do końca. Miał przed sobą teraz to czego potrzebował. Rozwiązanie wszystkich jego problemów. Tego wieczoru na tym balu, żeby uzyskać aprobatę króla musiał znaleźć kobietę, która mu się spodoba. W jego celach znajdowały się także morderstwa mające na celu zdobycie przysługi władcy. Patrząc na twarz kobiety stojącej przed nim zdał sobie sprawę, że zrealizował oba te zadania. A nawet otrzymał więcej, gdy krwistoczerwone oczy okazały się posiadać także największy skarb dla niego. Jak mógł ją wypuścić ze swoich rąk, kiedy już ją posiadał? Odpowiedź kobiety, jej zgoda, oddanie się mu bez pytań była niesamowicie kusząca i podniecająca, lecz to nie był moment, żeby oddawać się idei, która jawiła mu się w głowie. Znajdowali się w ogrodzie różanym należącym do króla. Nie mógł zrobić tutaj tego co chciał. Nie tylko zbrukałby dość ważne miejsce, ale także przyciągnął uwagę innych Nadzwyczajnych. Użycie jego mocy już na pewno dało im jasny znak, gdzie się znajdował oraz że coś się wydarzyło. Maniery nakazywały chociaż trochę kurtuazji w momencie, gdy kobieta właśnie werbalnie zgodziła się zostać twoją własnością. Jego spojrzenie przesunęło się z twarzy na resztę ciała. W jego głowie pojawiło się kilka wniosków, ale najważniejszym z nich było to, że jest gościem tego przyjęcia. Musiała więc należeć do szlachty oraz być pełnoletnia. To ułatwiało mu sytuację. Mógł ją bardzo łatwo przywiązać do siebie. Z niepełnoletnim dzieckiem byłoby trochę więcej zamieszania. W końcu nie zamierzał sobie odpuścić ani zostawić jej teraz samej.
– Bardzo łatwo was znaleźć, gdy tylko popełnicie jeden błąd. – uśmiechnął się mrucząc z zadowoleniem, jego wzrok czerwonych ślepi zatrzymując na dłoniach, które miał przed sobą. – Wasz zapach, smak, jesteście niczym woda na pustyni. Wasz pot w upalny dzień, krew przy najmniejszym skaleczeniu czy dotyk skóry ze skórą. – Przybliżył trzymane dłonie do ust i ucałował skaleczone miejsce przenosząc lekko skrzepniętą krew na swoje usta. Szybkim ruchem języka zdejmując ten cudowny eliksir i przyjmując do swojego ciała. Cały czas jednak nie odsunął ich od siebie. – Posiadanie waszego smaku w ustach sprawia, że znajdujemy się w najwspanialszym miejscu na świecie, moja kochana.
_____Zamknął na chwilę oczy rozkoszując się tym co właśnie trafiło do jego ciała. Jego narkotyk; lekarstwo na każdy ból; panaceum. Z przyjemnym uśmiechem na ustach, czując, że szum jaki go dzisiaj śledził, zniknął, otworzył oczy spoglądając na twarz kobiety przed nim. Poza pięknymi gałkami, które chętnie wydłubałby i schował do słoika posiadała także zniewalającą urodę, lecz dopiero teraz, przyglądając się jej zauważył pełne usta, lekkie różowe policzki i skórę, którą chcesz całować. Tak nieskazitelna i czysta sprawiała, że chciał zostawić na niej swój znak. Pokazać, że należy do niego. Słyszał jej przyśpieszony oddech i bezwiednie spojrzał na ciasno związany gorset, który pokazywał jej figurę. Niestety nie mógł za długo się napatrzyć, gdyż zaczął czuć zbliżających się ludzi. Nadzwyczajnych, którzy czując zawirowanie postanowią je sprawdzić. Nie mógł pozwolić im poznać, zobaczyć swojej nowej zdobyczy. Odsunął się, wyprostował i podniósł kobietę o nieznanym imieniu niczym księżniczkę bez zastanowienia czy będzie się opierać czy nie. W końcu i tak nie wygra z nim siłowo.
– Skoro zgodziłaś się zostać moją, chodźmy.
_____Nie zamierzał mówić jej więcej. Nie mieli na to faktycznie czasu. Spokojnym, lecz dość żwawym krokiem przesuwał się po labiryncie krzewów w stronę trzymając ją w powietrzu opierając jedną rękę na plecach, a drugą pod kolanami. Czuł na swoich dłoniach jej ciepło, które sprawiało, że przechodziło po jego skórze drobne mrowienie. Miał właśnie w ramionach jeden z największych skarbów na świcie, nic więc dziwnego, że czuł ekscytację, a z jego twarzy nie znikał wątły uśmiech informujący o jego dobrym humorze. Bardzo szybko znaleźli się przy karocach, które czekały na swoich właścicieli. Podszedł do czarnego, bogato zdobionego eleganckiego powozu. Przy czterech koniach ciągnących go znajdował się woźnica ubrany w mundur jasno określający jego przynależność do terytorium Kyllgolta z jego logiem w miejscu serca. Zauważył bardzo szybko obecność swojego pracodawcy otwierając drzwi do środka i nie zadając żadnych pytań. Widząc na sobie dość dominujące spojrzenie Duke’a mógł tylko opuścić wzrok, aby nawet kątem oka nie zobaczyć kto taki zostaje wniesiony do powozu.
– Do posiadłości. – rzucił wchodząc z kobietą cały czas na rękach do wozu. Dopiero gdy drzwi się za nim zamknęły postawił ją na nogi gestem ręki pokazując, żeby usiadła. On usiadł od razu naprzeciw niej, aby mieć doskonały widok. – Chętnie usłyszałbym twoje imię.
_____ Oparł się o materiałowy zagłówek i wpatrywał wyczekująco na reakcję ze strony ciemnowłosej. Za pewne Król już został poinformowany o znalezionym czarnym popiele. Resztach, które pozostały po nieznanym mu mężczyźnie, rycerzu i pewnie pracowniku zatrudnionym, aby chronić władcę. Prawdopodobnie zdał już sobie sprawę z jego zniknięcia z balu. W tamtym roku zrobił to z powodu nadużycia swoich mocy. W tym roku… miał lepsze wytłumaczenie. Właśnie było przed nim. Westchnął czując jak powóz ruszył, a kobieta nie miała opcji ucieczki od niego. Nigdy nie będziesz szybsza od konia. Zwłaszcza w długiej sukni balowej.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Taste of Your Blood Empty Re: Taste of Your Blood {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach