Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Wczoraj o 10:56 pmAku
Where is my mind?Wczoraj o 08:14 pmEeve
This is my revengeWczoraj o 08:00 pmKurokocchin
From today you're my toyWczoraj o 07:43 pmKurokocchin
Lies07/05/24, 09:07 pmSyriusz
Careful, I bite06/05/24, 06:54 pmKass
Alteros06/05/24, 08:04 amYoshina
A New Beginning 06/05/24, 03:49 amYulli
The Arena of Hell05/05/24, 09:00 pmNoé
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
7 Posty - 33%
6 Posty - 29%
2 Posty - 10%
2 Posty - 10%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty You're getting on my nerves... {18/06/22, 11:22 pm}

First topic message reminder :



You're getting on my nerves...



!AUGENSHIN IMPACTKAEBEDO


Albedo pomaga w kawiarni jego babci jako barista. Od początku jest świadomy tego, że babcia coraz mniej ma siły do prowadzenia biznesu, więc stara się zajmować również prowadzeniem działalności. Okazuje się, że na przejęcie kawiarni chętny jest Kaeya, co od początku nie podoba się Albedo, który zamierzał zając się biznesem po babci. Nie chce oddawać czegoś, co przez wiele lat było pielęgnowane przez jego najbliższą osobę.  





Kaeya Alberich
YEONJUN




Albedo Herden
KUROKOCCHIN





Emme


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 19/06/22, 08:23 pm, w całości zmieniany 2 razy

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {13/01/23, 07:27 pm}

ALBEDO  HERDEN

         Reakcja Kaeyi nawet mi się spodobała, bo pierwszy raz robił przy mnie taki wyraz twarzy. Zaskoczony, że nie tylko on potrafi grać na uczuciach innych? Teraz przynajmniej wie, jak ja się czuję, kiedy sobie ze mną pogrywa.
- Po prostu, jest to dla mnie niespodziewane - powiedziałem, wzruszając przy tym ramionami, po czym spojrzałem na Kaeye. Sukces. - Troszczysz? Ostatnio, jak u ciebie byłem, to twój pracownik wyglądał na okropnie zestresowanego, ale dobrze, nie zamierzam podważać twojego zdania, szefie - posłałem mu uśmiech, po czym parsknąłem śmiechem na jego słowa i reakcję. To było nawet urocze. Wiedziałem, że nieco zamieszałem i teraz miał mętlik w głowie, ale o to mi właśnie chodziło.
         Wróciłem do środka, upewniając się dwa razy, czy tylne drzwi są zamknięte. Ruch był  zdecydowanie mniejszy, więc do końca pracy nic specjalnego się nie wydarzyło. Spokój, cisza... To nawet mi się podobało, gdyż byłem nieco zmęczony już tym dniem.
- Albedo... - usłyszałem, kiedy stałem w ciemnej uliczce. Podskoczyłem przestraszony, tym bardziej, że pozostali mieli już sobie iść. Na szczęście był to Ezra, który wyglądał na zmartwionego.
- Zapomniałeś czegoś? - zapytałem, chowając klucze do torby i spojrzałem na chłopaka.
- Nie, po prostu mam wrażenie, że cię czymś uraziłem i chciałem cię przeprosić. Czasami za dużo mówię i to nieprzemyślanych rzeczy – skrzywił się lekko, więc posłałem mu delikatny uśmiech. Martwił się o coś takiego? Urocze.
- Nie przejmuj się, to nic takiego. Wracaj do domu - powiedziałem. Chłopak od razu się rozpromienił, więc i ja poczułem ulgę, bo pewnie chodziłby za mną, aż mu nie wybaczę.


(...)


         Czwartkowy wieczór miałem spędzić w towarzystwie Kaeyi co nieco mnie stresowała. Babcia od jakieś godziny przyglądała się mi, jak kręcę się po mieszkaniu, szukając tego czy tamtego, zmieniając co chwilę swój ubiór, jednocześnie modelując włosy.
- Coś mam na twarzy? - zapytałem, zatrzymując się w miejscu, kiedy babcia chichotała pod nosem.
- Nie, po prostu pierwszy raz widzę ciebie tak wystrojonego. Masz randkę? - zapytała, zaś moje poliki nabrały różowego koloru.
- Babciu, n-nie, to nie jest randka. Chcę po prostu dobrze wyglądać w restauracji - powiedziałem, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Cienki, biały golf, a na to beżowa marynarka Włosy zostawiłem rozpuszczone, bo nie miałem pomysłu na ich upięcie.
- Rozumiem, ale spodnie chociaż załóż – uśmiechnęła się, a ja zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. Wróciłem do swojego pokoju, aby założyć czarne jeansy.
         Na miejsce dotarłem nieco spóźniony, ale tylko dlatego, że zgubiłem się po drodze jeżdżąc komunikacją miejską. Napisałem wcześniej wiadomość do Kaeyi, że będę chwilę później i ostatecznie spóźniłem się niecałe piętnaście minut. Powołałem się na nazwisko Kaeyi, po czym kelnerka zaprowadziła mnie do stolika. Nieco zmachany spojrzałem na mężczyznę i znów poczułem, że moje policzki robią się ciepłe i to nie od wysiłku.
- Przepraszam, zapewniam, że nie planowałem się spóźnić - powiedziałem, po czym zająłem miejsce naprzeciwko Kaeyi. Czemu on zawsze tak dobrze musi wyglądać?  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {10/02/23, 07:31 pm}


KAEYA ALBERICH


   Przygotowałem się do wyjścia do restauracji, ubierając nieco luźniejsze, ale wciąż eleganckie ubrania. Gdybym wyglądał tak samo elegancko jak na co dzień w pracy, to okazałbym się pewnie strasznym nudziarzem. Garnitury jednak nie należały jednak do moich ulubionych ubrań. Nieodłącznym elementem mojej stylizacji była jednak marynarka. Do tego założyłem zwykły czarny t-shirt i  ciemne spodnie jeansowe. Zawsze dopełniałem stylizacje jakimiś dodatkami. Miałem niewielką kolekcję zegarków, które dopasowywałem pod stylizację, a także wisiorki w prostym stylu. Takie szczegóły jednak miały spory wpływ na ostateczny wygląd stylizacji.
  Nie czułem większego stresu, który mógłby być związany ze spotkaniem z Albedo w restauracji. Odbyłem takich spotkań wiele w swoim życiu zawodowym. Jednak tym razem musiałem wyjątkowo postawić na przyjazną atmosferę. Nie tyle sztuczną, co naturalnie przyjazną i luźną. Prawda jest taka, że najbardziej rozgadany byłem w momencie, kiedy musiałem udawać. Miałem obawy związane z tym, jak pójdzie mi tym razem.
 Pod restauracją byłem prawie punktualnie. Posiedziałem jeszcze parę minut w samochodzie, zastanawiając się, czy powinienem czekać na Albedo i wejść razem z nim. Wiadomość od niego zaburzyła moje spokojnie nastawienie i poczułem jak ogarnia mnie stres. Chciałem, żeby wszystko poszło sprawnie, bez większych komplikacji.
 Zająłem miejsce i poprosiłem kelnerkę, aby jeszcze nie przynosiła zestawu dla drugiej osoby. Nie mogłem mieć pewności, że Albedo na pewno się pojawi. Pomyślałem, że cóż, najwyżej zjem kolację w samotności, w miłej atmosferze.
  Zacząłem przeglądać pozycję w menu, aby nie tracić swojego cennego czasu. Lubiłem w spokoju zaplanować sobie, co zjem po kolei z przystawki, dania głównego i deseru.
 Moje rozmyślania przerwał głos Albedo, który nagle pojawił się przede mną. Uniosłem powoli wzrok znad karty, po czym przechyliłem głowę na bok i zlustrowałem od góry do dołu jego strój. Właśnie tak chciałem, żeby pomyślał sobie, że go oceniam. Dokładnie to robiłem.
W sali rozbrzmiała cicha instrumentalna muzyka. Zerknąłem w stronę sceny, gdzie muzycy rozgrzewali się do dłuższych kawałków.
  – Uważam, że Twoje usposobienie nie pozwoliłoby na robienie takich złośliwych rzeczy. – Na mojej twarzy pojawił się lekki, zadziorny uśmieszek. Mój charakter jednak pozwalał na robienie takich rzeczy.
   – Masz… – spojrzałem wymownie na zegarek. – Trzy minuty, aby wybrać na co masz ochotę. – Oświadczyłem z pełną powagą, mimo że, tak naprawdę się z nim drażniłem i wcale nie musiał mnie słuchać. Byłem ciekaw, czy pod wpływem stresu zrobi się jeszcze bardziej czerwony, bo wyglądał teraz naprawdę uroczo.
     
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {12/02/23, 11:51 am}

ALBEDO  HERDEN

          Lekki rumieniec wkradł się na poliki, kiedy zauważyłem jego oceniające spojrzenie. Bałem się, że mogło coś się wydarzyć po drodze i po prostu źle wyglądałem. Miałem coś na twarzy, a może zapomniałem czegoś założyć? Na pewno nie, bo nawet babcia mówiła mi, że wyglądam świetnie i na pewno poderwę osobę, z którą idę się spotkać. Jednakże, nie miałem celu nikogo podrywać. Koleżeńskie spotkanie, prawda? Więc czym się tak stresowałem? Miałem ochotę zapaść się pod ziemię, uciec, ale jednocześnie zostać i miło spędzić czas z Kaeyą, który sam zaproponował wyjście do restauracji.
- Za to twoje na pewno, ale mniejsza z tym. Ważne, że jestem - uśmiechnąłem się lekko, zerkając na muzyków, którzy dawali całkiem ciekawy klimat temu miejscu. Co jak co, ale nie miałem okazji chodzić w takie miejsca. Samemu to nie to samo, a też nie miałem z kim, więc... Tak teraz jestem tutaj z Kaeyą.
- Trzy minuty? Niech będzie - powiedziałem, po czym wziąłem menu do dłoni, aby przejrzeć dania, które serwowali.
         Czułem się nieco pod ostrzałem, wiedząc, że przez moje spóźnienie zmarnowaliśmy góra dziesięć minut, ale nie miałem zbytnio na to wpływu. Gdybym planował się spóźnić, to zapewne w ogóle bym nie przyszedł, bo po co? Oboje nie chcieliśmy marnować cennego czasu, dlatego starałem się, jak najszybciej wybrać coś, co nie jest drogie. Co jak co, ale nie sądziłem, że ceny są dość wysokie. Mogłem się jednak wcześniej zorientować, czy mnie po prostu stać na to. Przełknąłem gulę w gardle i spojrzałem na chłopaka znad karty. Często pozwalał sobie na drogie wyjścia? Samemu? A może ktoś mu zawsze towarzyszył? Z tych myśli wyrwała mnie kelnerka, która do nas podeszła.
- Czy mogę przyjąć już zamówienie? - zapytała, zerkając to na mnie, to na Kaeye.
         Gestem dłoni pozwoliłem zacząć towarzyszowi, aby dać sobie jeszcze czas do namysłu. Choć miałem ochotę na coś innego, to zdecydowałem się na najtańszą opcję, jeśli chodziło o dania. Do picia wystarczyła mi woda, więc nie wymagałem już więcej, jak tylko tego, o co poprosiłem. Było mi głupie, że po prostu nie chciałem wydawać tyle pieniędzy na jedzenie.
- Bardzo przytulne miejsce, ma swój klimat - uśmiechnąłem się lekko, jak  tylko kelnerka nas zostawiła, informując wcześniej o czasie oczekiwania. - Często tutaj przychodzisz? - zapytałem, będąc tym naprawdę zainteresowany. To nie tak, że czułem potrzebę podtrzymania rozmowy, po prostu zastanawiałem się na ile jest zapoznany z tym miejscem. Oszczędziłem sobie pytań, czy kogoś jeszcze tutaj zapraszał, bo nie chciałem psuć spotkania, ani własnego humoru.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {05/03/23, 05:22 pm}


KAEYA ALBERICH


 Mimowolnie prychnąłem z rozbawieniem, słysząc jego kąśliwą, ale jakże szczerą odpowiedź. W żaden sposób nie wyprowadziło to żadnego z nas z równowagi. Najwyraźniej te docinki nie przekraczały jeszcze żadnej granicy.
Uniosłem zaskoczony brwi, kiedy Albedo przyjął moje ‘’wyzwanie’’.  Zrobił to bez żadnego wahania, a ja z przyzwyczajenia spodziewałem się protestu z jego strony. Postanowiłem jednak się z tego nie wycofywać. Takie drobne zagrywki jeszcze nikomu krzywdy nie zrobiły.   Oparłem się wygodniej o fotel i ze znudzeniem przekładałem strony z menu, co jakiś czas zerkając na Albedo, żeby się upewnić, czy wszystko gra.
  Chciałem, żebyśmy miło spędzili czas i żeby się zrelaksował, a wydawał się spięty. Czyżbym jednak coś zepsuł? Miałem zamiar zapytać, ale przeszkodziła mi w tym kelnerka, która przyszła po zamówienie. Gdy przyszła kolej na Albedo zorientowałem się, że coś jest nie tak.  Nie chciałem jednak robić niczego pochopnie, nim nim dowiem się, o co konkretnie chodzi.
  – Cieszę się, że ci się podoba – posłałem mu lekki uśmiech. – W zasadzie, jestem tu pierwszy raz, ale często bywam w restauracjach. Najczęściej z powodów biznesowych. Tego typu spotkania pozwalają zawęzić relacje i zdobyć zaufanie, dzięki czemu jest większa szansa na udaną współpracę.
  Nie zamierzałem mu teraz wyjawiać, na czym polega konkretnie moja praca, bo nie o to tu chodziło. Albedo na pewno nie był tym specjalnie zainteresowany.
  – Na nasze spotkanie chciałem wybrać jakieś ciekawe miejsce. Ciężko, żeby wzbudziła w kimś zachwyt. Mam wrażenie, że jedna od drugiej się specjalnie od siebie nie różni, ale ta wyjątkowo zaskakuje swoim klimatem – rozejrzałem się dookoła z lekkim uśmiechem spojrzałem na ozdobny sufit. Często zwracałem uwagę na wystrój. Tutaj zdecydowanie właściciele zadbali o to, żeby było przytulnie.  
  Nie musieliśmy długo czekać na zamówienie, kelnerka przyszła po jakichś trzydziestu minutach z naszymi zamówieniami. Spojrzałem na danie, które zamówił Albedo i powiedziałem kelnerce, że jest moje. Pech chciał, że bardzo dobrze zapamiętała kolejność naszych zamówień, a jej zdezorientowane spojrzenie sugerowało, że myślała, że coś pomyliła.
  – Jest dobrze, dziękuję bardzo – uśmiechnąłem się. Liczyłem, że nie będzie dociekliwa. Jak tylko odeszła od naszego stolika spojrzałem groźnie na Albedo.
  – Zamówiłeś tylko przystawkę? – zapytałem. – Nie wspominałem ci, że ja płacę? Posłuchaj Albedo, nie zabrałem cię do restauracji po to,  żebyś wyszedł stąd głodny. – rzekłem z powagą. Wskazałem widelcem na niego.
 – Jedz. A potem zamów sobie coś jeszcze – poleciłem. Liczyłem, że będzie mu smakowało to, co sobie sam wybrałem.  
  – Dążymy do poprawy naszych relacji, więc chciałbym, żebyś był ze mną szczery, jasne? – dodałem jeszcze. Nie chciałem go strofować, jak małego dziecka, ani tworzyć napiętej atmosfery, ale rozdrażniło mnie to, że nie powiedział mi, że coś mu się nie podoba, albo nie może zapłacić.
   
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {19/03/23, 08:01 pm}

ALBEDO  HERDEN

          Nie zamierzałem wypytywać go o jego pracę czy współpracę, bo zwyczajnie nie była to moja sprawa. A też nie chciałem zbytnio rozmawiać o pracy, tym bardziej, że mieliśmy miło spędzić czas. Takie było założenie, ale cóż, wieczór jest jeszcze młody, więc możemy się wszystkiego spodziewać.
- Nie chodzę po takich miejscach, więc nie wiem, jak wyglądają inne restaruacje czy knajpy, ale na pewno każda ma swój oryginalny klimat. Mimo tego to miejsce zdecydowanie zachwyca - powiedziałem ze spokojem, kiedy na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Chciałbym mieć więcej czasu, aby spędzać z kimś czas w takich miejscach, ale nie miałem ani czasu, ani kogoś, z kim bym przyszedł. Kaeya jest pierwszą osobą, który zaprosił mnie do restauracji z muzyką na żywo. Ciekawe miejsce, które robi na mnie spore wrażenie. Atmosfera również jest przyjemna i goście wcale nie chcą uciekać.
          Wbiłem wzrok w kelnerkę, po czym przeniosłem go na mężczyznę, lekko marszcząc brwi. Dobrze wiedziałem co zamówiłem i nie rozumiałem dlaczego chciał zabrać moją potrawę, dając mi jednocześnie swoją. Byłem gotowy coś od siebie dodać, ale kelnerka lekko zdezorientowana odłożyła potrawy i zniknęła, życząc nam przelotnie smacznego.
- A co jest złego w jedzeniu tylko przystawki... Porcja nie jest wcale taka mała - nadąłem lekko zarumienione policzki, czując się nieco niezręcznie. To było aż tak dziwne, że chciałem zaoszczędzić? Szkoda mi było wydawać tyle pieniędzy, a na dodatek brać kasę od Kaeyi. Uważam jednak, że to miłe z jego strony i nie powinienem w tym wypadku odmówić. Może wychodziłem na jakiegoś biedaka, ale nim nie byłem, po prostu ceny były mocno wygórowane.
- Akurat jestem z tobą szczery, staram się i... Zwyczajnie mi głupio - powiedziałem, wbijając wzrok w potrawę, którą mi przydzielił. Teraz to on musiał zjeść przystawkę, którą zamówiłem dla siebie. Przełknąłem gulę w gardle i zacząłem jeść. Kęś po kęsie. Danie było pyszne, wprawiając mnie w lekki zachwyt.
- O rany, nie spodziewałem się, że będzie to takie dobre - oznajmiłem. Skoro mieliśmy czuć się swobodnie, to uważałem, że śmiało mogę powiedzieć ten komplement. Nadal uważałem, że kuchnia babci jest najlepsza, ale jednak takie smaki też mi pasowały.
          Spojrzałem na Kaeye, po czym wskazałem widelcem na potrawę.
- Na pewno nie chcesz tego zjeść? - zapytałem, kątem oka zerkając na muzyków, którzy w końcu zaczęli grać. Jeśli ktoś jest na randce, to dobrze trafił, bo muzyka brzmiała lekko romantycznie. Nawet mnie lekko udzielił się klimat, patrząc rozmarzonym wzrokiem na muzyków.
- Miło się tego słucha - powiedziałem, nawet na moment nie spuszczając wzroku z grających mężczyzn.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {01/04/23, 12:11 am}


KAEYA ALBERICH


 Przez chwilę zacząłem żałować swojej decyzji. Fakt, zrobiłem to bez większego przemyślenia tej sytuacji, bo z reguły zawsze mam rację, ale tym razem starałem się właśnie nie wzbudzać tej niezręcznej atmosfery. Byłem beznadziejny w pocieszaniu ludzi, więc jak mogłem to odkręcić?
  Z wahaniem obserwowałem jak Albedo próbuje dania, które zamówiłem. Wraz z jego pierwszym kęsem cały stres ze mnie zszedł. Opuściłem głowę i zaśmiałem się cicho pod nosem, po czym spojrzałem na niego i pokręciłem głową z dezaprobatą. Jego reakcja była bardzo urocza i naturalna. Przez chwilę miałem wrażenie, że moje lodowate serce zaczyna się roztapiać. Miałem wręcz flashbacki z przeszłości, czasów szkolnych.
 – Jedz.  cieszę się, że ci smakuje – odrzekłem miękko i były to jedyne słowa, które mogłem z siebie wydusić w tamtym momencie. Sam zabrałem się do jedzenia. Ta przystawka nie była taka mała i dzięki niej zdecydowanie mogłem zapełnić pierwszy głód. Nie spieszyłem się z jedzeniem, ponieważ chciałem skończyć w podobnym tempie co Albedo, którego uwagę jednak przykuł orkiestra.
 Spojrzałem w tamtym kierunku, jednak po chwili zwróciłem spojrzenie na blondyna. Odkąd spotkaliśmy się po raz kolejny, to był chyba pierwszy raz, kiedy widziałem go takiego spokojnego, zrelaksowanego i szczęśliwego. Oparłem brodę na dłoni i pozwoliłem sobie na chwilowe podziwianie jego uroczej reakcji.
  – Albedo, możesz podać mi swoją dłoń? – zapytałem, po czym wyciągnąłem rękę, i nie czekając dłużej na jego odpowiedź, chwyciłem jego dłoń. Palcami pogładziłem go po grzbiecie, a następnie powoli wysunąłem swoją rękę.
   – Pozwoliłbyś mi, abym zabierał cię częściej w takie miejsca? Jeśli tylko będziesz miał ochotę i czas? – zapytałem, spoglądając na niego niepewnie. Spodziewałem się odmowy, ale z jakiegoś powodu bałem się to usłyszeć, jednocześnie chciałem poznać odpowiedź.
   
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {20/04/23, 07:27 pm}

ALBEDO  HERDEN

          Na początku nie byłem pozytywnie nastawiony na to spotkanie. Miałem swoje zdanie wyrobione o Kaeyi, ale powoli wszystko się zmieniało. Minęło już trochę czasu od naszego rozstania, więc na pewno się zmienił. Nadal momentami miał swój wredny charakter, ale też takiego go polubiłem, w końcu to nie tak, że przez cały czas Kaeya był dla mnie kochany, kiedy się spotykaliśmy. Co prawda, mam więcej miłych wspomnień, ale nawet między nami powstawały kłótnie, z których szybko wychodziliśmy. Teraz też było spokojnie, bez większej spiny. Muzyka nam towarzyszyła przy jedzeniu, które samo w sobie było dobre. Mogłem tutaj zostać na dłużej, by tylko słychać tego, co grali. Naprawdę dawno nie  czułem się tak zrelaksowany. Potrzebowałem tego? Na pewno, choć zwykle wolne dni spędzałem na leżeniu w łóżku, bo nie miałem co ze sobą zrobić.
          Pytanie chłopaka nieco mnie zaskoczyło, jednocześnie odrywając od mężczyzn, który nie przestawali grać. Wyglądali przy tym czarująco. Spojrzałem na Kaeye z pytającym wzrokiem, który zaraz skupił na naszych dłoniach. Widziałem, że się wzdrygam, chcąc zabrać dłoń, ale ostatecznie się powstrzymałem.
- Łaskocze - wyszeptałem, delikatnie się uśmiechając, ale dość szybko to uczucie radości zniknęło. Spojrzałem na niebieskowłosego, czując, jak policzki zaczynają mnie piec. Zapewne miały być to zwykłe spotkania bez żadnego większego znaczenia, ale czemu czułem niezadowolenie z tego powodu? Zagryzłem lekko dolną wargę, spuszczając wzrok. Co go tak nagle na to wzięło? Rany, zawsze ma odpowiednie momenty na takie pytania.
- Zaskoczyłeś mnie - powiedziałem, zastanawiając się cały czas nad pytaniem, które miało dla mnie tak wiele znaczeń. Czy to możliwe, by Kaeya coś nadal do mnie czuł? Ciężko było mi w to uwierzyć, tym bardziej, że wtedy byłem tylko "zakładem". Naprawdę zastanawiałem się, co aktualnie siedzi w jego głowie. - Zgoda, ale nie wyciągaj mnie nigdzie w trakcie pracy i najlepiej uprzedzaj tydzień wcześniej albo chociaż te trzy dni - dodałem, zerkając na niego.
          Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Serce biło mi szybciej, a ja coraz bardziej czułem się tak, jakbym był na randce. Spojrzałem na nasze dłonie, którą po chwili wysunąłem z jego objęcia.
- Nie wiem, co cię naszło, ale tym razem niech stracę - zaśmiałem się, po czym znów zacząłem jeść, aż dojadłem do końca. Miałem jeszcze miejsce na coś innego, ale nie chciałem bardziej naciągać Kaeyi, tym bardziej, że czułem się z tym niekomfortowo. Jednakże, desery mieli bardzo ciekawe, jak ciasto truskawkowe z bitą śmietaną i lodami waniliowymi albo mus czekoladowo - orzechowy. Nie mogłem jednak przemóc się i powiedzieć chłopakowi, co jeszcze bym chętnie zjadł.  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {19/05/23, 12:13 am}


KAEYA ALBERICH


 Z niemałym napięciem wpatrywałem się w Albedo, obserwując uważnie jego reakcje, a zwłaszcza jak zmienia się jego wyraz twarzy. Chciałem wyczytać jak najwięcej emocji. Nie potrafiłem czytać w jego myślach, czego bardzo żałowałem, ale nietrudno było dostrzec to,  że się zawahał. Po chwili na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec. Poczułem jak moje serce mocniej zabiło i oddech przyspieszył. Jednak łatwo było mu zawrócić w głowie, nawet jeśli Albedo starał się być czujny. Będzie mnie to kosztowało mniej wysiłku, niż myślałem.
 Słysząc jego odpowiedź rozparłem się zrezygnowany na krześle i opuściłem głowę.
 – Jeśli nabiorę ochoty, żeby gdzieś z tobą wyjść, to nie wiem, czy wytrzymam tydzień, żeby doszło do kolejnego spotkania – oświadczyłem, unosząc powoli na niego spojrzenie. Jego odpowiedź mnie nie satysfakcjonowała. Szczerzę mówiąc, bardziej mnie zasmuciła. W końcu byłem jego szefem.. W kawiarni była odpowiednia ilość pracowników, więc  bez Albedo świetnie by sobie poradzili. Mogłem chyba mieć przywilej, aby go wyciągnąć gdzieś, gdzie tylko sobie zapragnę. Nie zamierzałem jednak się z tym kłócić – nieważne, jakich argumentów bym użył odpowiedź zapewne brzmiałaby ‘’nie’’.
  – Nie będę cię oszukiwał. Z pewnością dużo stracisz – odpowiedziałem, a na mojej twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek – stracisz dla mnie głowę i wszelki zdrowy rozsądek – dodałem po chwili. Przywołalem gestem dłoni kelnera do naszego stolika i poprosiłem, żeby przyniósł nam menu, które wcześniej zostało nam zabrane, żeby było miejsce na stoliku na dania.
  – Może jeszcze jakiś deser skosztujemy na sam koniec? – zapytałem, zerkając znacząco w stronę Albedo. Coś czułem, że jednak mi tego nie odmówi.
  – Podejrzewam, że jednak nie będzie porównywalny do twoich pysznych deserów – dodałem jeszcze, chcąc trochę podbić jego ego, aby za bardzo się na mnie nie obraził. Ja jednak nie zjadłem wystarczająco dużo, więc chciałem trochę osłodzić atmosferę.
     
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {03/06/23, 09:31 pm}

ALBEDO  HERDEN

          Mógł nie wytrzymać? Nieco mnie to zaskoczyło, bo nie czułem, by spotkania ze mną w jakiś sposób były fascynujące. Kaeya jest osobą, która dużo mówi, a ja wolę słuchać, niż wdawać się w dyskusję. To zawsze nas od siebie różniło, choć mężczyzna w liceum pokazał mi, że mogę się na niego otworzyć. Nie spędzaliśmy czasu w ciszy, śmialiśmy się, dąsaliśmy, nawet kłóciliśmy dla żartów albo dyskutowaliśmy nad tym kto ma rację. Kto by pomyślał, że jedna osoba będzie sprawi, że otworzę się na nią, by później na nowo sprawić, że stworzę wokół siebie mur, oddalając się od ludzi. Trzeba mieć do tego talent, choć nie ma czego zazdrościć, naprawdę stałem się strasznie zamknięty na innych. Otaczam się tylko ludźmi z kawiarni i teraz jeszcze nowy pracownik, który nastawiał się na przyjacielskie relacje. To dobrze, ale niestety ja na siłę nie będę udawać, że ufam mu na tyle, by mówić o swoich sekretach czy swobodnie rozmawiać na różne tematy.
- Może ci na dobre wyjdzie, jak nabierzesz trochę cierpliwości - powiedziałem ze spokojnym tonem w głosie, po czym spojrzałem na niego marszcząc brwi. Co jak co, ale nie spodobały mi się jego słowa.
- Wydaje mi się, że zaczynasz się zapominać. Jeśli chcesz miło zakończyć to spotkanie, to daruj sobie takie teksty, drugi raz się nie nabiorę - oznajmiłem mu nieco stanowczym tonem. Nie chciałem by myślał, że owinie mnie wokół swojego palca.
         Naprawdę podobało mi się to wyjście. Jedzenie było dobre,  muzyka również przyjemna dla ucha. Więc czemu ten mężczyzna chce wszystko zepsuć za dużo ruszając ustami? Czasami mógłby się ugryźć w język, tym bardziej, że dzięki niemu wiem, że naprawdę muszę się pilnować. Może przez moment coś tam poczułem, jakby w niektórych miejscach mur pękał, ale szybko udało mi się załatać dziury dzięki niemu.
- Teraz mi słodzisz? To nie działa - posłałem mu delikatny uśmiech, dziękując kelnerce za karty. - Ale deser bardzo chętnie zjem - dodałem, przelatując wzrokiem jeszcze raz na słodkości. Ceny były zaskakujące, ale czego można się spodziewać po takiej restauracji? Było widać, że nie przychodzą tu zwykłe osoby, ale skoro i tak Kaeya płacił, to co stało na przeszkodzie bym nieco zaszalał?  
- Jeśli często będziesz mnie zabierał w takie miejsca, to kiedyś zbankrutujesz - powiedziałem. Chciałbym móc wykorzystać fakt, że to on płaci, ale zwyczajnie nie jestem do tego zdolny.
- Ceny mamy u siebie jakieś dwu lub nawet trzykrotnie niższe, a porcje na pewno większe... Że też ludzie wolą wydawać tyle pieniędzy - westchnąłem nieco zrezygnowany, starając się mówić cicho, aby przypadkiem inni nie usłyszeli. Co jak co, ale mimo wszystko nie chciałem narobić wstydu mężczyźnie.
         Ostatecznie zdecydowałem się na ciasto truskawkowe, które cenowo wyglądało atrakcyjnie, no i raczej nie będzie to marny kawałeczek, chociaż równie dobrze mogę się zdziwić.  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {26/06/23, 01:19 am}


KAEYA ALBERICH


 Westchnąłem zrezygnowany, słysząc jego chłodną odpowiedź. Jakim cudem mój urok osobisty nie zadziałał?
Na mojej twarzy widniał lekki kpiący uśmieszek, zmrużyłem lekko oczy, wpatrując się intensywnie w Albedo, jednak nic nie mówiąc. Czułem, jakbym przesunął się na krawędź jakiegoś urwiska, od którego udało mi się odejść parę kroków. Faktycznie, moja niewyparzona gęba niesie za sobą ryzyko i niebezpieczeństwo. Nie zamierzałem jednak przepraszać za moje zachowanie. Wyszedłbym na bardzo niekonsekwentnego i bezmyślnego, najpierw mówiąc takie rzeczy, z rzekomym zamiarem, a następnie za nie przepraszając. To byłoby zbyt żenujące.  
Podoba mi się ta stanowczość – odparłem, pochylając się do przodu i opierając łokcie na blacie, i podpierając podbródek na wewnętrznej części dłoni.
Przynajmniej nie udajesz i wiem, jaki masz do mnie faktyczny stosunek – dodałem. Nie lubiłem, kiedy ludzie próbowali zgrywać takich, jakimi naprawdę nie są, odgrywali jakieś żałosne teatrzyki. Wolałem wiedzieć, że kiedy go złamałem, to faktycznie to po nim widać.
  – Dziękuję za troskę – rzuciłem lekceważąco w odpowiedzi, biorąc kartę do ręki, żeby przejrzeć desery. Po tym jedzeniu miałem ochotę na jakiś deser lodowy. Na szczęście mieli coś takiego w karcie - w innym przypadku wystawiłbym tej restauracji jedną gwiazdkę - następnie bym ją przejął i wprowadził do menu więcej dobrych deserów.
  – Na twoim miejscu, żeby było zabawniej, bardziej bym się nad sobą pastwił, żeby sprawdzić czy faktycznie moje próby zbudowania na nowo zaufania są szczere i czy jestem wystarczająco zmotywowany - powiedziałem. Jego miękkie serce naprawdę prowadzi go do zguby. A może to ja byłem takim nadzwyczajnie nieznośnym człowiekiem, który uwielbia być utrapieniem dla innych?
  Zamówiłem tiramisu i oddałem kartę kelnerce, której uważnie się przyjrzałem, po czym posłałem szelmowski uśmiech, powodując tym samym u niej zakłopotanie, a na jej twarz wkradły się delikatne rumieńce. Sztuczki manipulacyjne nie są takie trudne do opanowania. Jak tylko kelnerka odeszła,  to skupiłem swoje spojrzenie z powrotem na Albedo.  
  – Jeśli tylko miałoby to nas do siebie w jakikolwiek sposób zbliżyć, to mogę nawet zostać bankrutem. Ale, szczerze mówiąc, nie sądze, żebyś był taki prostolinijny, żeby przekonać cię samym chodzeniem do restauracji i kupowaniem jedzenia, a ja nie jestem takim nudziarzem, żeby wybierać tylko takie miejsca. – odparłem z dumą, zadzierając podbródek do góry. Nie odpowiedziałem na jego komentarz dotyczący cen w tej restauracji. Prawdę powiedziawszy to musiałem się z nim zgodzić. Taka restauracja jest tylko dla pokazu i stworzenia sztucznej atmosfery dla burżuazji, ale nie chciałem zabierać Albedo do jakiejś pierwszej lepszej zwyczajnej knajpy, więc już wydam tu hajs.  
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {09/07/23, 12:27 pm}

ALBEDO  HERDEN

          Słowa Kaeyi nieco mnie zaskoczyły. Nie sądziłem, że moja stanowczość będzie mu się podobać. Wydawało mi się, że wcale tego nie lubił, ale zawsze mogłem się pomylić... Dlatego postanowiłem już to przemyśleć, zastanawiając się, czy te spotkania rzeczywiście mają jakikolwiek sens. Mam wrażenie, że mimo wszystko nie dogadujemy się wcale tak dobrze. Nasze charaktery były różne, choć teraz niebieskowłosy był współwłaścicielem kawiarni... Nadal mi się to nie podobało, bo jednak to oznaczało, że nic nie mogę zrobić na własną rękę, a konsultowanie wszystko z mężczyzną na dłuższą metę może być nieznośne.
- Nie nazwałbym tego troską, a raczej faktem? Ostrzeżeniem? - powiedziałem, zastanawiając się, czy moje słowa go jakoś zniesmaczyły. Zwyczajnie nie rozumiałem po co ludzie tyle wydawali na jedzenie, kiedy było wiele innych miejsc z lepszymi potrawami i z rozsądnymi cenami. Co prawda, każdy chodził tam gdzie chciał, ale ja wolałbym, żeby Kaeya za często nie zabierał mnie w takie miejsca. Nie pasowałem  tutaj i można było to wyczuć.
          Spojrzałem na mężczyznę, marszcząc nieco brwi. Całkowicie się gubiłem w tym, jakie mężczyzna ma intencje.
- Jeśli nawet chcesz się znów zabawić moim kosztem, poradzę sobie. Już raz mi się udało, teraz jestem ostrożniejszy - powiedziałem. Naprawdę przestawałem rozumieć, o co mu chodzi. Chciałem miło spędzić ten czas, skoro i tak już się tutaj wybraliśmy, ale czemu miałem wrażenie, że skończy się to kłótnią albo po prostu milczeniem na dłuższą metę? Nie chciałem, by tak to właśnie wyglądało, ale już wspominałem, że my się po prostu nie dogadamy.  Nie wybaczyłem mu, a sam Kaeya sprawiał, że miałem mieszane uczucia co do niego. Zwróciłem uwagę na kelnerkę, która zatrzymała się przy stoliku dłużej, niż powinno, po czym spojrzałem na Kaeye, mając ochotę strzelić mu w łeb. Naprawdę mógłby przestać się bawić kosztem innych osób.
- Hm, zaciekawiłeś mnie. Chętnie się przekonam, co jesteś w stanie wymyślić - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Było to rzucenie wyzwania, ale raczej wątpiłem w to, by Kaeya sobie nie poradził. - Kino? Muzeum? Liczę na to, że mnie zaskoczyć - dodałem, patrząc uważnie na mężczyznę. W  końcu miał wiele opcji. Nawet spacer po parku albo weekendowy wyjazd i choć to brzmiało kusząco, to czy to nie było by przegięciem? Co prawda, zawsze można wziąć oddzielne łóżka czy pokoje i zrobić sobie wycieczkę po miejscu, do którego byśmy pojechali bez żadnego podtekstu. Nie byliśmy parą i to się nie zmieni. Mam mu dać szansę, ale tylko w kwestii przyjacielskiej, niczego więcej nie mogę obiecać.
          Kelnerka przyniosła nasze zamówienie i nie uszło mojej uwadze jej  wzrok skierowany na Kaeye. Nie podobało mi się to, bo wiedziałem, że kobieta w jakiś sposób wręczy mu swój numer telefonu. Dlaczego wtedy mężczyzna miałby nie skorzystać? Spojrzałem na swoje ciasto i zacisnąłem lekko usta, zastanawiając się skąd we mnie ta zazdrość. Spróbowałem kawałka ciasta, w którym składniki idealnie ze sobą współgrały. Deser nie był za słodki, co mi się podobało, bo przynajmniej nie był mdły od cukru. Ktoś naprawdę wkładał serce w te desery.
- Chcesz spróbować? Jest naprawdę dobre, ciekawe z jakiego przepisu korzystają - powiedziałem, zwracając uwagę na Kaeye. Tiramisu było dość popularne w restauracjach, więc on swoją porcją nie musiał się ze mną dzielić, jakoś nie byłem fanem tej potrawy.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {23/07/23, 12:25 am}


KAEYA ALBERICH


Nie przejąłem się jego ostrzeżeniem. Nie martwiłem się tym, co Albedo mógłby wymyślić, żeby tylko się na mnie zemścić. Może i robiłem z siebie męczennika, ale nie robiłem tego po to, żeby się komuś przypodobać. Nie przeczyłem też, że na zasługuje.  Uznałem, że dobrym wyjściem będzie ustąpić Albedo i nie kontynuować tej wymiany kontrowersyjnej wymiany zdań, która zdecydowanie wzbudziła w chłopaku nieprzyjemne odczucia. Fakt, miałem na celu lekkie droczenie się, ale nie chciałem w żaden sposób go zdenerwować, a najwyraźniej prawie do tego doprowadziłem.
  Moje zachowanie było umotywowane tym, że z reguły jestem uznawany, za mało przyjemnego człowieka. I nie zamierzałem nikomu udowadniać, że jest inaczej, bo wyszedłbym na tym żałośnie. Wolałem utrzymywać, że faktycznie jestem dupkiem - a moje nieudolne próby wychodziły bardziej autentycznie, niż jakbym miał starać się być miłym.
M-muzeum? Interesują cię jakieś konkretne tematyczne wystawy? –Mój głos lekko zadrżał, ale to dlatego, że zaskoczył mnie swoją odpowiedzią. Naprawdę miał chęci, aby dalej się ze mną spotykać? Myślałem, że go zmęczyłem psychicznie, a on chciał mnie sprawdzić, jak długo jestem w stanie się starać? A może to był jego plan w nawiązaniu do ostrzeżenia? No nic, najwyżej się poddam próbie.
   Sięgnąłem po telefon, aby zanotować propozycje, które mi podał. Co prawda, nie było to trudne do zapamiętania, ale wolałbym to mieć gdzieś zapisane. Przy okazji zaznaczyłem sobie do sprawdzenia okoliczne atrakcje w naszym mieście. Może znajdę coś wartego uwagi. Jako nastolatkowie mieliśmy nieco inne zainteresowania i raczej rzadko korzystaliśmy z miejscowych atrakcji. Na pewno nie chodziliśmy do muzeum.
 Uniosłem wzrok znad telefonu i spojrzałem na chłopaka w lekkim zamyśleniu.
 – Chętnie spróbuję. – odrzekłem. Odstawiłem telefon na bok i sięgnąłem po swój widelec, jednak zamiast wziąć kawałek ciasta, to nagle chwyciłem nadgarstek chłopaka i przyciągnąłem jego rękę do siebie i wziąłem ten kawałek ciasta, który miał nabity na widelec. Subtelnie oblizałem widelec, patrząc przy tym wprost na Albedo. Może zrobiłem to trochę za mocno, ponieważ stolik lekko się zatrząsł. Na szczęście, pomimo mojego bezmyślnego ruchu, nic nie wylałem.
  – Wolę jednak tartę z malinami – skwitowałem z zadziornym uśmieszkiem. Nie kłamałem. Tarta z malinami naprawdę mi smakowała, a ja nie przepadałem za truskawkami. Chociaż sam deser nie był w sumie taki zły.
 Dokończyłem swoje tiramisu i dopiłem napój, po czym zawołałem kelnerkę, żeby przyniosła rachunek. Chciałem powoli stąd wychodzić.
 Gdy kobieta przyszła z kopertą, otworzyłem ją i dostrzegłem dwie karteczki. Na jednej faktycznie był rachunek i dość wysoka cena, jednak pod spodem znajdowała się mała karteczka z notatką - podziękowaniami i wypisanymi cyframi, które ewidentnie składały się w numer telefonu. Poznałem nawet imię tej przemiłej kelnerki. Prychnąłem z rozbawieniem, po czym wyciągnąłem rachunek i włożyłem odpowiednią ilość banknotów. Nie zamierzałem korzystać z tej propozycji, którą mi wypisała.
 – Idziemy? Chcesz się przejść, odwiozę cię później do domu – spojrzałem na Albedo, chcąc się upewnić, że nie zorientował się, jaka interakcja zaszła pomiędzy mną a tą kelnerką.
 
 
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {01/08/23, 09:14 am}

ALBEDO  HERDEN

          Czy miałem jakieś konkretne zainteresowania, jeśli chodziło o muzeum? Szczerze mówiąc, podałem mu to jako przykład, ale nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co mogłoby mnie zaciekawić.
- Cokolwiek, nie mam jakiś specjalnych preferencji - uśmiechnąłem się lekko, ponieważ nie sądziłem, że tak się tym przejmie. Może dawałem mu pewną szansę, ale nie chciałem, by robił sobie jakąś nadzieję. Owszem, nie mówiliśmy tutaj o niczym wielkim, ale kto wie co dzieje się w głowie Kaeyi? Kiedyś myślałem, że go znam, ale teraz? Nadal jest dla mnie zagadką i nie chciałem za bardzo dać się ponieść temu wszystkiemu. Co jeśli znowu zostanę zraniony? Musiałem być po prostu ostrożny.
          Skinąłem głową na jego odpowiedź i czekałem aż weźmie kawałek ciasta, ale to, co zrobił mocno mnie zaskoczyło. Czułem, jak wstrzymuję oddech, a dłoń mi lekko drży, kiedy chwycił mnie za nadgarstek. Moje poliki pokryły się rumieńcem, dokładnie obserwując Kaeye, który nie tylko zgarnął mój kawałek ciasta, ale również zwinnie oblizał widelec. Wypuściłem powietrze od razu spuszczając głowę, żeby ukryć rumieniec na twarzy. To było zbyt... seksowne. Dlaczego to zrobił? Na pewno znów testował moją reakcję na to, co zrobi i szczerze mówiąc nie podobało mi się to.
- Całe szczęście, przynajmniej reszta dla mnie - powiedziałem, choć mój głos drżał. Naprawdę nie wiem, dlaczego tak na mnie działał mężczyzna. W końcu go nienawidzę, więc czemu tak reagowałem? Przybrałem już niejedną maskę przed nim, myślałem, że panuję nad sobą, ale najwidoczniej Kaeya wszystkie moje starania psuje. Dlatego ucieszyłem się, kiedy kelnerka przyniosła rachunek i patrzyłem, jak Kaeya wkłada pieniądze. Rzeczywiście nie wymagał ode mnie, abym się dołożył i czułem się z tym po prostu dziwnie. Nie lubiłem, kiedy ktoś wydawał na mnie pieniądze. Pracując w kawiarni zarabiałem na siebie i nigdy nie ciągnąłem od dziadków pieniędzy, więc, kiedy Kaeya zapłacił, czułem, że powinienem wyciągnąć chociaż jedną trzecią tego co zapłacił i dał od siebie. Nawet nie wiem, ile dokładnie go to wyniosło, ale nie myślałem o tym, słysząc jego kolejną propozycję. Nie, naprawdę chcę już wracać.
- Bardzo chętnie - powiedziałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język. Miałem ochotę dać sobie samemu z liścia. Dlaczego się zgodziłem? Przecież mogłem odmówić, poprosić by zawiózł od razu mnie do domu albo sam był wrócił komunikacją miejską.
          Wyszliśmy z restauracji po zabraniu wszystkich rzeczy i spojrzałem na niebo, które przyozdobione było gwiazdami.
- Po takim jedzeniu spacer dobrze nam zrobi - powiedziałem z lekkim uśmiechem, zerkając na Kaeye. Może to nie był wcale taki zły pomysł, jednakże coraz bardziej czułem się tak, jakby to była randka... Nawet telefonu nie sprawdzałem, ale głównie dlatego, że to byłoby niegrzeczne z mojej strony. Na ulicach było pełno par lub pracowników, którzy w grupie wyszli na miasto, aby się upić lub po prostu spędzić miło czas na rozmowach. Niedługo i nasze towarzystwo spędzi miło czas na poznawaniu się, choć miałem wrażenie, że nie wyjdzie z tego nic dobrego.
          Ruszyłem przed siebie, aby nie stać jak ten głupek pod restauracją. Pewnie będziemy musieli się cofnąć do samochodu, ale na szczęście niedaleko powinien być tutaj park, więc też nie odejdziemy jakoś bardzo daleko.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {28/08/23, 03:33 pm}


KAEYA ALBERICH


Nie spodziewałem się, ze strony Albedo aż tak entuzjastycznego przyjęcia mojej propozycji. Myślałem, że będzie chciał jak najbardziej ukrócić spotkanie ze mną. Dobrze wiedzieć, że  czas spędzony ze mną go wcale nie męczył, albo nawet jeśli, to tylko w minimalnym stopniu, prawie nie odczuwalnym.
  Podziękowałem obsłudze lokalu i wszedłem zaraz za Albedo na zewnątrz. Zamiana porcjami z chłopakiem to był mój bardzo sprytny pomysł. Gdybym zjadł faktycznie to wszystko co zamówiłem, to czułbym się ociężały po tym jedzeniu, czego nie znosiłem.
  – Następnym razem wybiorę mniej ekskluzywne miejsce, jeśli takie cię przytłaczają – oświadczyłem, zrównując z nim krok.
 Zaproponowanie spaceru po parku, mogło się okazać dla mnie strzałem w kolanie, ponieważ może wyjść spacer w milczeniu, a ja nienawidziłem takiej niezręczności. O czym innym mogłem rozmawiać, jak nie o sprawach biznesowych? Dla Albedo to raczej był nudny temat.
  Jak tylko weszliśmy na teren parku, doznałem szoku, jaki to jest ogromny teren, którego kompletnie nie znałem. Jednak ścieżki tworzyły niewielkie koło, które mogliśmy zrobić, a następnie wrócić do samochodu.
  – Wiesz, raz w roku nasza firma organizuje coś w rodzaju wyjazdu integracyjnego – zacząłem. No, musiałem jakoś zacząć rozmowę. Schowałem ręce do kieszeni spodni. – Wyjazd też ma na celu po prostu zmienić chwilowo warunki w jakich pracujemy. Zmiana otoczenia i takie tam. Pomyślałem, że mógłbyś też się tam pojawić. Robimy dotyczasowe podsumowanie naszej działalności, więc zapraszamy też osoby, od których wykupiliśmy wszelkie nieruchomości. Omawiamy i przygotowujemy zbliżające się kolejne projekty. Kawiarnia to nasza pierwsza inwestycja tego rodzaju. Twoja obecność byłaby z pewnością bardzo kluczowa – wyjaśniłem. Chciałem zabrzmieć, jakbym rzucał mu tylko luźną propozycję, ale jeśli chce się w pełni zaangażować w przyszłość kawiarni, to dobrze, żeby wiedział też jak działa moja firma.
 Środowisko inwestorów było wypełnione hienami. Można było dorobić się na tym pełno pieniędzy, ale wciąż istniało duże ryzyko, jeśli nie było się odpowiednio ostrożnym.
 W niepewności czekałem na odpowiedź chłopaka, obserwując jego reakcję. Do moich uszu dobiegł dźwięk nadjeżdżającego roweru. Zerknąłem przez ramię i dostrzegłem mężczyznę który z zawrotną prędkością zbliżał się w naszym kierunku.
  – Uważaj – odezwałem się do Albedo, po czym chwyciłem go za łokieć i przyciągnąłem na bardziej do siebie, po czym objąłem ramieniem, kiedy rowerzysta w bardzo bliskiej odległości minął go. Dzieliło ich zaledwie parę centymetrów odległości, mógł go boleśnie szturchnąć.
   – Jeżdżą jak skończeni wariaci – burknąłem poirytowany. Odkąd w wieku dwudziestu lat odebrałem prawo jazdy i zacząłem jeździć samochodem - rowerzyści to moja największa zmora. Po drodze poruszają się, jakby przepisy drogowe ich nie dotyczyły, a ulica należała do nich. Strach wyjść na ulicę, kiedy jest większe prawdopodobieństwo potrącenia przez rowerzystę niż samochód.
Puściłem Albedo i odsunąłem się nieco od niego, obawiając się, że w ten sposób naruszyłem jego przestrzeń osobistą, a mój dotyk to ostatnia rzecz na tym świecie, jakiej by pragnął.
 
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {19/09/23, 07:07 pm}

ALBEDO  HERDEN

          To nie tak, że takie miejsca mnie przytłaczały, po prostu... Szkoda było mi wydawać tyle pieniędzy na jedzenie, nawet jeśli to nie ja płaciłem za kolację.
- Nie o to chodzi... Po prostu, można zjeść tanio i smacznie. Nie jestem przyzwyczajony do takich restauracji - powiedziałem. Nie chciałem sprawić mu przykrości własnymi słowami, ale naprawdę wolałem wydać mniej pieniędzy, a i tak dobrze zjeść. Co prawda, Kaeya na pewno bardziej znał się na dobrych restauracjach, bo jak widać - ma na to pieniądze, jak i czas. Mogłem nic nie mówić i po prostu pozwolić działać mu tak, jak on chce, chociaż nie... Tak właśnie to nie powinno wyglądać.
         Podziwiałem widoki, które ciągnęły się przez cały park. Parę osób kręciło się tak, jak my, inni siedzieli na ławkach. Taki spacer po jedzeniu na pewno dla nas będzie zdrowy, choć żaden z nas nie mógł narzekać na kondycję. Po chwili jednak podniosłem wzrok na Kaeye, będąc lekko zaskoczony jego propozycją. Nie spodziewałem się, że zaproponuje mi wyjazdy integracyjne, ale od razu wyjaśnił dlaczego mi w ogóle o tym mówił. Pomysł z wyjazdami nie był głupi, ale co wtedy z kawiarnią? Owszem, babcia była w stanie dopilnować wszystkiego, a Sucrose bardzo dobrze radziła sobie z klientami, no i mieliśmy jeszcze nowego pracownika, więc może powinienem odpuścić i po prostu się zgodzić? Tym bardziej, że wolałem być przy tematach dotyczących kawiarni. Nie byłem jednak tak towarzyski, jak on czy pozostali, którzy też tam będą. Otworzyłem usta, by coś powiedzieć, ale Kaeya w sekundę przyciągnął mnie do siebie, obejmując ramieniem. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową, czują jak moje poliki nabierają kolorów. Zacisnąłem palce na jego kurtce i zamknąłem na moment oczy, czując się dziwnie dobrze w jego ramionach. Od razu zacząłem sobie przypominać wszystkie dobre chwile, które razem spędziliśmy, jednakże otrząsnąłem się, kiedy odsunął się mnie od siebie, od razu puszczając. Spojrzałem na niego z niespodziewanym żalem w oczach, po czym spuściłem głowę. Westchnąłem, starając uspokoić swoją własną głowę, bo nie do końca rozumiałem co się dzieje ze mną.
- T-to prawda, często jeżdżą jak wariaci - powiedziałem, czując do siebie żal, że pozwoliłem by mój głos się załamał, kiedy tylko się odezwałem. Miałem nadzieję, że Kaeya nie zechce komentować mojego aktualnego wyglądu, jak i zachowania. - Dziękuję - dodałem z lekkim uśmiechem. Nie wiem czemu tak dobrze mi było, kiedy mnie obejmował. Przez moment czułem się tak bezpiecznie, a ciepło przechodziło przez moje ciało. Gdyby mnie nie odsunął od siebie, to pewnie sam bym tego nie zrobił.
         Ruszyłem dalej, nie chcąc dłużej zwlekać ze spacerem. Może ta kolacja namieszała mi po prostu w głowie?
- Co do wyjazdów integracyjnych, to jest to naprawdę fajny pomysł. Na pewno chętnie pojadę, ponieważ wolałbym, aby temat kawiarni nie był poruszany beze mnie - powiedziałem. W końcu od początku planowałem dać mu odpowiedź na pytanie. Wiem, że powinienem to lepiej przemyśleć, ale na pewno nikt nie będzie miał nic przeciwko. - Mam jednak nadzieję, że nie są one co tydzień - spojrzałem na Kaeye, nadal nie potrafiąc ukryć rumieńca przez to, co stało się przed chwilą.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {05/10/23, 11:50 pm}


KAEYA ALBERICH


Przez chwilę nie zdawałem sobie sprawy z tego, że wstrzymałem oddech, obserwując uważnie reakcję Albedo. Szczerze mówiąc, nie planowałem takiej interakcji - tak bliskiej. I wiedziałem, że nie powinienem tego robić. Spodziewałem się więc, że chłopak zacznie na mnie krzyczeć, zwróci mi uwagę i upomni, żebym go nie dotykał. Tym bardziej nie umknęło mojej uwadze jego spojrzenie. Co się właśnie wydarzyło?
  – Mhm – Tylko tyle byłem w stanie z siebie wykrztusić w odpowiedzi na jego podziękowania, które jeszcze bardziej mnie zszokowały. Miałem wrażenie, że ten jego lekki uśmiech był podejrzany. Szykował na mnie jakąś zasadzkę?
   Wygładziłem dłonią koszulę, jakbym chciał  jednocześnie ściągnąć z siebie to dziwne uczucie niepokoju. Schowałem ręce do kieszeni i odwróciłem głowę w bok, odtwarzając w myślach jeszcze raz tą scenę, jednak Albedo nie dał mi na to zbyt wiele czasu.
  Prawie zapomniałem o czym wcześniej mówiłem, bo tamta sytuacja całkowicie wybiła mnie z rytmu. Na szczęście wróciliśmy do tematu i moje myśli znowu były na właściwym torze.
  – No! Nareszcie gadasz jak prawdziwy przyszły szef! – klepnąłem go delikatnie między łopatkami. Kolejne słowa Albedo, które powinny mnie dziwić, ale w zasadzie to pora się cieszyć, póki mogę. W każdej chwili może się to zmienić.
  – Nie, na szczęście to nie dzieje się często. Jak już wspomniałem tylko raz w roku. Wiadomo, są też imprezy integracyjne, które zdarzają się częściej, ale to zazwyczaj jest jak każda inna impreza – wzruszyłem ramionami. Na tego typu wydarzenia wolałbym go nie zapraszać. Nie chciałbym, aby był świadkiem tego, co tam się dzieję. A u niektórych na tych imprezach budzi się dusza nastolatków. Nie ukrywam, że ja też czasem lubię mocniej się zabawić.
    – Wracajmy już może do samochodu? Odwiozę cię – oświadczyłem, skręcając w stronę małego mostku, pod którym płynęła jakaś malutka rzeczka. Podszedłem bliżej barierki i oparłem się o nią, wychylając lekko do przodu, żeby spojrzeć w wodę.
  – Hmm – mruknąłem – ciekawe, czy są tu ryby. Widzisz jakieś? – zwróciłem się do Albedo, wytężając wzrok w wodę. Jako dziecko zawsze lubiłem wypatrywać różnych żyjątek w wodzie. To było satysfakcjonujące, kiedy dostrzegło się jakąś rybkę.
  – Ej, jadłeś kiedyś taką świeżą rybę prosto z grilla? – zapytałem. To pytanie mogło mu się wydawać głupie, ale ja uważałem za całkiem normalne. W końcu, pogaduszka o jedzeniu jak każda inna.  
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {22/10/23, 06:35 pm}

ALBEDO  HERDEN

          Spojrzałem na niego zaskoczony, jak tylko klepnął mnie w plecy. Zrobił to delikatnie, ale zwyczajnie nie spodziewałem się tego. Nie sądziłem też, że mnie tak "pochwali". Na dodatek wyglądał na zadowolonego, że nie postanowiłem odmówić, ale w końcu interesy kawiarni były dla mnie ważne i nie chciałem, aby ktokolwiek robił coś za moimi plecami, tym bardziej Kaeya, który jakby nie patrzeć był moim współwłaścicielem dzięki mojej babci.
- Hm, w sumie na jedną taką integracyjną imprezę też mogę pójść, jak mi się nie spodoba, to zawsze mogę wyjść - powiedziałem, odwracając wzrok od mężczyzny. - Oczywiście, jeśli to oznaczałoby, że się narzucam, to nie będę, nie zależy mi na imprezowaniu - dodałem nieco ciszej. Nigdy nie byłem duszą imprezowicza, wolałem wrócić do domu, ewentualnie pójść w jakieś spokojne miejsca. Dlatego jeśli Kaeya uznałby, że takie imprezy nie są dla mnie, to cóż... Na pewno ma rację, bo prędzej bym zanudzał, niż dobrze się bawił z innymi. Najlepiej całkowicie o tym zapomnieć i interesować się tylko i wyłącznie tymi wyjazdami w sprawie interesów.
          Skinąłem głową na propozycję chłopaka. Robiło się coraz chłodniej, a ja byłem już nieco zmęczony. Mimo wszystko bardzo miło spędziłem z nim czas, więc nie mogłem narzekać na to wyjście. Może nawet mi dobrze ono zrobiło. Poszedłem w ślady Kaeyi i sam wychyliłem się nieco za mostek, aby sprawdzić czy coś tutaj pływa.
- Raczej bym ich się tutaj nie spodziewał. Ludzie by za szybko je stąd zabierali - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Cóż, na pewno takie rybki byłyby urozmaiceniem w tym miejscu, ale przecież nikt nie pilnowałby tego przez cała dobę,  aby mieć pewność, że jakiś kretyn nie zbierze stąd ryby.
- Szczerze? Nie miałem okazji, jakoś tak nigdy też nie czułem takiej potrzeby - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, zastanawiając się skąd u niego takie pytania. Był ciekawy, może trochę się mną interesował albo po prostu chciał mieć temat do rozmów. - Może kiedyś będę miał okazję - dodałem i wsunąłem dłonie do kieszeni płaszcza. Jakoś tak nie chciałem tego kończyć, ale jednocześnie byłem zmęczony by dalej korzystać z wieczoru, jaki nam pozostał.
          Dotarliśmy do samochodu Kaeyi, więc spojrzałem na godzinę. Było późno, zwykle o tej godzinie to leżałem już w łóżku przy książce lub oglądając jakiś serial bądź film.
- Muszę przyznać, że było dzisiaj miło, nawet nieco się zrelaksowałem - powiedziałem zanim wsiadłem do samochodu. Mogło się to wydawać mu dziwne, bo raczej nie wyglądałem na jakoś bardzo zrelaksowanego, ale tak się czułem. Kiedy ostatni raz z kimś tak wyszedłem? Bardzo dawno. Zapiąłem pasy, po czym wyciągnąłem telefon, by zapytać się Sucrose czy dali radę sobie beze mnie w kawiarni. Dziewczyna mogła już spać, ale najwyżej odpisze mi rano.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {01/11/23, 08:51 pm}


KAEYA ALBERICH


Słysząc odpowiedź Albedo, poczułem nagły ścisk w gardle. Czyżbym spanikował? Szybko pożałowałem tych słów. Nie spodziewałem się, że Albedo będzie taki otwarty. A może po prostu chciał mnie obserwować, żeby wiedzieć co robię? Gdybym się nie zgodził, to mógłbym mu sprawić przykrość, a odrzucenie to ostatnia rzecz, jaką bym zrobił, na drodze naprawiania naszej relacji.
  –  Nie, nie. Absolutnie się nie narzucasz. Jeśli tylko będziesz miał na to ochotę. Dam ci znać, jeśli taka impreza będzie się zbliżać – odparłem lekko drżącym głosem. Uhh, już było za późno, żeby się z tego wycofać, jednak naprawdę nie chciałem aby Albedo widział mnie w tym zabawowym stanie. To by tylko doprowadziło do mojego upadku i prawdopodobnie zepsucia naszej relacji.
  Jak tylko dotarliśmy do mojego samochodu, to czułem, że będę chciał jak najszybciej wrócić do domu. Spojrzałem na chłopaka, który wbił mnie w ziemię po raz kolejny swoim nastawieniem.
  –Ach tak? To dobrze. – zdobyłem się na słaby uśmiech, ale czułem się tak zdezorientowany, że nie wiedziałem jak mam na to zareagować. Powinienem się cieszyć, że wszystko poszło dobrze, ale nie byłem pewny, czy naprawdę do takich efektów zmierzałem. Może też trochę niedowierzałem, że udało mi się sprawić, że Albedo czuł się przy mnie w miarę swobodnie.
  Wsiedliśmy do auta i nagle poczułem, jak ogarnia mnie ogromne psychiczne zmęczenie. Nie pamiętam, kiedy się tak starałem o naturalność na jakimś spotkaniu. To było wyczerpujące.
  Przez całą drogę do domu Albedo nie odezwałem się słowem, a jedynie biłem się ze swoimi myślami, czy powiedzieć mu to co czuje. I czy to jest właśnie odpowiedni moment. Z drugiej strony Albedo mógł mi dać jedynie złudną nadzieję na to, że się coś poprawia i nie powinienem być z nim do końca szczery. W dodatku podczas jazdy z radia leciała jakaś sensualna muzyka, co na nieszczęście nadawała temu spotkaniu iście irytujący romantyczny klimat.
  Zatrzymałem samochód pod blokiem Albedo, wyłączyłem silnik, po czym zabrałem ręce z kierownicy i spojrzałem na chłopaka z lekkim uśmiechem.
   – Em, Albedo? – odezwałem się, zanim ten położył rękę na drzwiach, żeby wysiąść.
   – Nie liczę na to, że mi uwierzysz w to co teraz powiem…. – zacząłem niepewnie – ale chciałbym, żebyś wiedział, że żałuje wszystkich krzywd, które ci wyrządziłem. Nie chcę i nigdy nie chciałem cię zranić. – powiedziałem z lekkim smutkiem w głosie.
  – To tyle. Dziękuje za dzisiaj – dodałem, odpalając silnik samochodu, licząc na to, że chłopak po moich słowach po prostu wyjdzie i nic nie powie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {19/11/23, 07:57 pm}

ALBEDO  HERDEN

          Czułem się nieco skrępowany ciszą, która zaczęła panować w samochodzie. Nie odezwałem się jednak słowem, mając wrażenie, że dla Kaeyi rozmowa ze mną to ostateczność. Odkąd wspomniałem, że mógłbym iść na taką imprezę, wydawał się dziwny, jakby nie chciał mnie tam widzieć. Wiem, że nie pasowałem do ich towarzystwa, że w ich oczach byłem mało doświadczony i na pewno zepsułbym atmosferę, ale przecież nie zamierzałem wchodzić innym w drogę.
          Pierwszy raz czułem się zadowolony, że powrót do domu zajął mi szybko. Odpiąłem pasy i złapałem za klamkę z zamiarem wyjścia z samochodu, ale słowa Kaeyi mnie zatrzymały. Puściłem klamkę i odwróciłem się w jego stronę by spojrzeć prosto w jego oczy. Zmrużyłem powieki, słuchając go uważnie. Czułem, jak po moich plecach przechodzi dreszcz, a smutny ton głosu chłopaka zdecydowanie na mnie działa i jestem w stanie mu uwierzyć, ale... Część mnie nie dopuszczała tej informacji do siebie. W końcu gdyby naprawdę nie chciał, to by mnie nie zranił. Przerwałby ten cholerny zakład i może do tej pory bylibyśmy razem. Spuściłem wzrok i bez słowa wysiadłem z samochodu. Czułem się źle z tym, że nie skomentowałem tego, ale nie wiedziałem co powiedzieć. Wszystkie rany na nowo się otwierały, każde wspomnienie dawało o sobie znać. Szybkim krokiem udałem się do klatki, po czym schodami pobiegłem do mieszkania, w którym na moje nieszczęście babcia jeszcze nie spała. Zamknąłem za sobą drzwi i rozebrałem się ze wszystkiego, a kiedy chciałem pójść do swojego pokoju, kobieta od razu mnie dopadła, ciągnąc do salonu.
- Więc, jak poszła randka? - zapytała z pełnym entuzjazmem, ale szybko on znikł, kiedy zobaczyła moją zrozpaczoną minę. - Co się stało? Kochanie, możesz mi powiedzieć... - wyszeptała, ujmując swoimi drobnymi dłońmi moją twarz.
- Nie, podobało mi się, a-ale to nie była randka - powiedziałem, patrząc na nią ostrzegawczo, a ta prychnęła na to. - Co byś zrobiła, gdyby ktoś powiedział, że nigdy nie chciał cię skrzywdzić i żałuje, że tak się stało? Mam mętlik w głowie i to porządny. Nie wiem co robić, chciałbym uciec od tego, bo wydaje mi się, że i tak nic się nie zmieni, że znowu zostanę zraniony - dodałem, powstrzymują się od łez, które cisnęły mi się do oczu. Babcia pogładziła mój policzek, po czym ucałowała moje czoło.
- Zawsze ci powtarzam, że każdy zasługuje na drugą szansę i na pewno nie jest teraz łatwo, więc musisz posłuchać co serce ci podpowiada - powiedziała, przytulając mnie do siebie. Pociągnąłem nosem, czując się jak małe dziecko, które lubiło tulić się do dziadków.
          Poszedłem w końcu do swojego pokoju, po czym rozebrałem się z ubrań, żeby założyć na siebie piżamę. Sięgnąłem po telefon, zastanawiając się czy Kaeya jeszcze śpi. Cały czas w głowie miałem jego słowa, ten niepewny i smutny głos. Widziałem, że nie udawał, był sobą, ale nadal nie byłem do końca ufny.

[Dziękuję za dzisiaj i...]

Musiałem chwilkę się zastanowić, co dokładnie chcę mu napisać, ale brakowało mi słów.

[Wierzę ci, więc rób tak by to się nie zmieniło]

Wysłałem drugą wiadomość i zagryzłem dolną wargę, odkładając telefon na nocną szafkę. Nawet jeśli jestem naiwny, to będę miał nauczkę na przyszłość.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {26/11/23, 08:57 pm}


KAEYA ALBERICH


     Czułem ulgę, gdy Albedo nie skomentował moich słów, a jedynie wysiadł w milczeniu z samochodu. Wolałem nie wiedzieć, o czym myślał - byłoby to dla mnei zbyt trudne do przyjęcia, chociaż mogłem się domyśleć, co by mi powiedział.
      W drodze powrotnej czułem się lekko zdołowany, ale czułem się też lżej, kiedy powiedziałem, chociaż po części, to co myślę.
       W domu czekała na mnie jeszcze masa maili do odczytania i na które musiałem odpisać. To nie był weekend, a środek tygodnia, więc musiałem się przygotować do pracy. Na szczęście nie było jeszcze późno i nie czułem znużenia.
      Wziąłem szybki prysznic, ubrałem dresowe spodnie i rozłożyłem się wygodnie z ciepłą herbatą i laptopem. Zadzwoniłem też do Ventiego, mając nadzieję, że jeszcze nie śpi. Akurat kiedy odebrał, usłyszałem przychodzącą wiadomość na telefon. Po krótkiej wymianie zdań spojrzałem na wyświetlacz i otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia, widząc smsa od Albedo i to była treść, jakiej się nie spodziewałem. Chwilę się wpatrywałem w telefon, nie mając pojęcia jak na to zareagować. Naprawdę dawał mi szansę? Szczerze mówiąc, myślałem że będzie trudniej. Problem był taki, że nie wiedziałem, jak mam się teraz starać bardziej.
  Przez chwilę wahałem się, czy nie odpisywać i udawać, że nie widziałem tej wiadomości, ale ostatecznie zdecydowałem się odpowiedzieć.
 
       [ Kiedyś wyznam Ci całą prawdę ]

       Wysłałem wiadomość, która brzmiała może enigmatycznie, ale nic innego mądrego nie przychodziło mi do głowy, a nie chciałem zasypywać Albedo zbędnymi smsami. Odłożyłem telefon na bok, dokończyłem pracę na komputerze i po godzinie udałem się spać. Bardzo mnie ciekawiło, jak Albedo będzie się teraz zachowywał w mojej obecności. Będzie dalej trzymał się na dystans, czy może się do mnie otworzy?
  Naprawdę dążyłem do ocieplenia naszej relacji, ale z drugiej strony, czułem, że będę tego żałował. W końcu może doprowadzić to do jakiejś destrukcji. W końcu, nie tylko w Albedo otwierają się wspomnienia.  
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {11/12/23, 08:57 pm}

ALBEDO  HERDEN

          Nie wiedząc czemu, czekałem na jakąkolwiek odpowiedź od Kaeyi. Bałem się nieco tego, co może mi odpisać, jednakże jak tylko usłyszałem, że przychodzi do mnie wiadomość, sięgnąłem po telefon. Zacisnąłem usta i wziąłem głęboki wdech. Nie wiedziałem, co dokładnie tam może być. Wszedłem w powiadomienie, po czym wydałem z siebie cichy jęk, a moje oczy bardzo dokładnie studiowały zdanie, które do mnie wysłał. Całą prawdę... Co miał na myśli? Cała ta sytuacja z nami miała jeszcze jakieś dno? Zablokowałem telefon, odkładając go na swoje miejsce. Nie wiedziałem co o tym wszystkim sądzić, a tym bardziej jak na to odpowiedzieć. Chciałem wiedzieć, o co chodziło mu z tą wiadomością, ale to nie była rozmowa przez wiadomości. Wątpiłem jednak w to, że uda mi się poruszyć temat, tym bardziej, że nie określił kiedy chce mi to powiedzieć.
          Aby nie myśleć o tym dłużej, przekręciłem się na bok, plecami do telefonu i zamknąłem oczy. Potrzebowałem ucieczki od tego wszystkiego, więc może to wyjście integracyjny jest mi potrzebne. Co prawda, będzie tam Kaeya, ale to nie oznacza, że muszę na nim się skupiać. Skuliłem się na łóżku, ostatecznie zasypiając z wieloma pytaniami, które cisnęły mi się na języku.

          Dzisiejszego dnia, nieco wcześniej musieliśmy zamknąć kawiarnię. Głównie dlatego, że mieliśmy wyjść na miasto "zabawić się". Sucrose napisała, że spotka się z nami na miejscu, więc ja w kawiarni byłem sam na sam z nowym chłopakiem. Ezra starał się każdego dnia, co było bardzo widać. Czasami bywał niezdarny, ale nigdy więcej nie powtarzał tego samego błędu.
- Czyli jutro mamy wolne, tak? - dopytał chłopak, kiedy wywieszałem kartkę z informacją, że jutrzejszego dnia kawiarnia będzie zamknięta. Nie wiedziałem, jak skończy się całe to wyjście, a nie chciałbym, żeby ktokolwiek przychodził do pracy na kacu.
- Tak, jeden dzień to nie problem. Na dodatek nie jestem jakimś tyranem by zabronić wam się bawić w trakcie wyjścia - powiedziałem z lekkim uśmiechem, odchodząc od drzwi. - Zaczekaj na mnie na zewnątrz - dodałem, zerkając na chłopaka.
- Jeej~! Nie trzeba się ograniczać - uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym radosnym krokiem pognał na zaplecze, aby wyjść tylnymi drzwiami.
          Po chwili sam ruszyłem w tym samym kierunku, po tym jak sprawdziłem czy drzwi są dobrze zamknięte oraz każde światło zostało zgaszone. Wpisałem hasło do alarmu i wyszedłem na zewnątrz zamykając drzwi na klucz od kłódkę. Spojrzałem za siebie, widząc, że Ezra nie jest sam. Nieco zaskoczyło mnie to, że Kaeya postanowił tutaj się z nami spotkać zamiast na miejscu.
- Ezra załatwił nam pokój z karaoke w knajpie. Nie wiem skąd u niego ten pomysł, ale chyba chce popisać się swoim wokalem - powiedziałem, podchodząc do dwójki mężczyzn, jednocześnie zwracają ich uwagę na sobie. Od tamtej wiadomości, dziwnie było mi rozmawiać z Kaeyą czy dopytywać o co w tym chodziło.
- Jest to najlepsze miejsce na takie integracje. Nudne restauracje czy włóczenie się z baru do baru też - wzruszył ramionami, po czym zawiesił na mnie swoje ramię. - Jutro mamy zamknięte, więc możemy zabawić się na całego, mam nadzieję, że nie macie słabych głów? - uśmiechnął się, na co cicho westchnąłem. Nie  zamierzałem się opijać, tym bardziej, że nie byłem alkoholów.
- Nie zapominaj, że będzie z nami również Sucrose, nie myśl o tym by ją opić - zagroziłem mu palcem, a ten uniósł dłonie w geście obronnym.
          Schowałem klucze do kieszeni płaszcza i spojrzałem na Kaeye, szukając jakieś odpowiedzi na jego twarzy.
- Chodźmy, nie chcemy by dziewczyna sama czekała, jeszcze ktoś ją zaczepi i taksówka czeka - powiedziałem, ruszając przodem, kiedy zauważyłem zamówiony samochód. Musieliśmy jakoś dotrzeć na miejsce, a spacerkiem zajęło by to nam z dobre czterdzieści minut. Ezra wpakował się do przodu, więc ja z Kaeyą zajęliśmy miejsca z tyłu. Było mi z tym nieco dziwnie, ale nic nie powiedziałem, pozwalając, by to nowy kolega pokierował kierowcę gdzie chcemy jechać.  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {18/12/23, 12:34 am}


KAEYA ALBERICH


Wieczorem, kiedy miało być to wyjście integracyjne zdecydowałem się pójść po kawiarnię, w której pracował Albedo. Poczekałem w miejscu, gdzie było wyjście od zaplecza i nie stałem długo, kiedy zobaczyłem radosnego Ezrę, który wręcz wyleciał w podskokach z kawiarni.
  Przywitałem się krótko z chłopakiem, nie będąc zbyt rozwiązłym słowach. Nie ukrywałem, że za bardzo za nim nie przepadałem i nie zamierzałem udawać, że jest inaczej, ale też wolałem nie wdawać się w zbytnie konflikty, więc mogłem ukryć swoją niechęć do Ezry.
  Na szczęście dość szybko pojawił się Albedo, więc posłałem mu delikatny uśmiech na powitanie.
  Od czasu mojego wyznania poczułem, że wzrosło dziwne napięcie między naszą dwójką. Z jednej strony, dostałem otwartą furtkę, żeby coś działać, trochę zawalczyć, ale przez to, że nie byłem pewny na jakim gruncie stoję, to bałem się wykonać jakikolwiek ruch.
  – Karaoke?– powtórzyłem, wyrywając się z chwilowego zamyślenia. Musiałem się dopytać, ponieważ nie byłem pewny, czy się przesłyszałem. Nie przepadałem za takimi typu atrakcjami. Liczyłem raczej, że będziemy siedzieć przy stoliku - pić i rozmawiać, jednak słowa Ezry sprawiły, że uniosłem ramiona i skrzywiłem się lekko, czując, że ten tekst był wycelowany we mnie. Czy on mnie uznawał za nudziarza? Ciekawe, czy Albedo też tak uważał…
  Spojrzałem na blondwłosego po czym uśmiechnąłem się kpiąco i wzruszyłem ramionami, widząc, że oczekuje ode mnie jakiejś reakcji. Cóż, Ezra nie wydawał się specjalnie roztropnym chłopakiem, ale z jego słów zrozumiałem, że planuje nas wszystkich upić, przez to mogłem widzieć w nim potencjalne zagrożenie i konkurencję, ale chyba nie wie, z kim tańczy. Albedo z kolei wydawał się totalnie myśleć o czymś innym, a nie specjalnie o upijaniu się do nieprzytomności. Urocza była ta jego troska o innych, słodki rozsądny chłopaczek. Zawsze urzekała mnie ta jego niewinność.
  Wsiedliśmy do taksówki i z ulgą udało mi się usiąść z Albedo z tyłu. Jakby Ezra przez całą drogę trajkotał mi i przechwalał się swoimi zdolnościami pochłaniania dużej ilości alkoholu, siedząc obok mnie, to chyba otworzyłbym mu drzwi samochodu, i kazał sprawdzić, czy nie ma dziur na asfalcie.
  Zerknąłem na Albedo, który cały czas wydawał się być nieco spięty i zamyślony. Wyciągnąłem powoli rękę w jego stronę  i delikatnie musnąłem palcami jego dłoń. Szybko jednak pochyliłem się do przodu i oparłem łokcie i zagłówki przednich siedzeń.
  – Ezra, a więc mówisz, że ile jesteś w stanie wypić? – zagadałem go, chcąc trochę się z nim podroczyć. Poprosiłem, żeby mi opowiedział, co zazwyczaj robi na imprezach, co pije. Zapytałem go też, czy zna jakieś fajne gry rywalizacyjne  związane z piciem. Stwierdziłem, że pokaże mu jedną z nich, na co on bardzo się ucieszył. Uznałem, że go trochę nakręcę i podpuszczę. Byłem ciekaw, co z tego wyniknie. Wyglądał na takie, co lubił się chwalić tym, że jest w czymś dobry. Zauważyłem to, przesiadując czasami w kawiarnii i obserwując swoich ,,podwładnych’’. Ezra bardzo często ubiegał się o pochwały i starał się robić wszystko lepiej. Ambitnie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {26/12/23, 09:56 am}

You're getting on my nerves... - Page 4 Oie_zk10

          Czułem, jak prąd przechodzi po całym ciele w chwili, kiedy nasze dłonie się dotknęły. Widziałem w odbiciu szyby Kaeye, który nic sobie z tego nie robił, ale na pewno widział, że zadrżałem pod wpływem jego dotyku. Nie chciałem przyznawać przed samym sobą, że taki delikatny dotyk, zwykłe muśnięcie w taki sposób na mnie oddziaływało. Część mnie naprawdę chciała by nie zabierał dłoni, że taki dotyk to za mało, ale jednocześnie poczułem ulgę, kiedy zaczepił Ezre. Nie byliśmy tutaj sami, a to może i lepiej.
          Nowy pracownik rozgadał się od razu, nie czując, że kogoś może boleć od tego głowa.
- Trafił swój na swego - powiedziałem nieco rozbawiony ich rozmową. Cóż, nie interesowało mnie jak bardzo zechcą się opić dopóki nie zaczną robić czegoś głupiego. Trochę obawiałem się zabrania Sucrose, ale była to nasz integracja, a dziewczyna była naprawdę zadowolona z takiego obrotu spraw, choć na co dzień wydawała się być nieśmiała, więc jedynie ja wiedziałem, jak bardzo jej ten pomysł się podoba.
- Albedo, a ty nie będziesz z nami grał? - pytanie Ezry sprawiło, że spojrzałem na niego.
- Raczej nie, ktoś musi was pilnować - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Nie wątpiłem w ich głowy do picia, ale jednak wolałem być trzeźwy, żeby w razie czego móc zareagować. O Kaeye może się nie boję, ale Ezra to nadal był dla mnie zagadką.
          Zatrzymaliśmy się w końcu i już z samochodu widziałem przyjaciółkę, która o dziwo zrobiła sobie makijaż oraz ubrała sukienkę, na której miała założony płaszcz. Takiego wydania jeszcze nie widziałem, ale skupiłem się na opłaceniu taksówki i wysiadłem z pozostałymi. Ezra od razu podbiegł do dziewczyny i objął ją podnosząc lekko do  góry.
- Jak dziecko... - powiedziałem po nosem, po czym spojrzałem na Kaeye. - Nie drocz się z nim za bardzo, chcę mieć sprawnego pracownika - dodałem zwracając się do chłopaka i ruszyłem do przodu, aby przywitać się z przyjaciółką.
- Mogłaś wejść do środka, nie zmarzłaś? - zapytał chłopak, na co dziewczyna pokręciła głową.
- Nie jest tak zimno i chciałam mieć pewność, że jestem pod dobrym adresem - zaśmiała się nerwowo, co było nawet urocze. Sucrose potrafiła się zgubić nawet z mapką w dłoni, więc rozumiałem skąd u niej to zmartwienie.
          Spojrzałem za siebie, aby mieć pewność, że idzie Kaeya, po czym weszliśmy do środka, a dzięki kelnerce dotarliśmy to małego pokoju, która pomieściła by maksymalnie z osiem osób.
- Przyjdę do państwa za pięć minuty, ale jeśli będzie coś jeszcze potrzebne, to tutaj przy włączniku światła znajduje się dzwonek, który mnie powiadomi - powiedziała z uśmiechem na twarzy, po czym dodała zanim wyszła. - W razie problemów z urządzeniem - wskazała na telewizor, do którego były podłączone różne rzeczy, a obok leżały dwa mikrofony. - Prosiłabym o zgłoszenie mi tego - uśmiechnęła się, po czym wyszła z pomieszczenia zostawiając nas samych. Rozebrałem się tak, jak pozostali z kurtek i płaszczy, po czym zająłem miejsce na kanapie. Chciałem przyciągnąć przyjaciółkę do siebie, ale ta usiadła naprzeciwko mnie, zaś obok niej znalazł się Ezra. Co prawda było tyle miejsca, że Kaeya mógł usiąść z nimi, ale widziałem, jak zmierza w tym kierunku.
Sięgnąłem po kartę menu, gdzie głownie były alkohole, zaś niewielka ilość miejsca składała się na przekąski.
- Najpierw wybierzmy przekąski, będzie szybciej - powiedziałem, patrząc na niewielką ilość pozycji. Dla mnie było bez znaczenia co wybiorą.  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {17/01/24, 12:15 am}

You're getting on my nerves... - Page 4 Oie_kg10

Reakcja Albedo na mój dotyk, była ciekawa. Aż miałem ochotę sprawdzić więcej i czy w ogóle mógłby to znieść, ale na chwilę obecną musiałem się hamować.
  Mogłem się spodziewać, że Albedo wyczuje moje zamiary wobec Ezry. Skubany, za dobrze mnie znał, ale nie zamierzał się go posłuchać. W odpowiedzi, jedynie uśmiechnąłem się głupio, jak dzieciak przyłapany na brojeniu.  Nie zdążyłem odpowiedzieć nic więcej, bo chłopak zostawił mnie w tyle. Powolnym krokiem pokierowałem się za nimi, nie spiesząc się zbytnio, tym bardziej gdy widziałem jak Albedo się za mną oglądał. Cóż, znalazłem się tutaj, ponieważ zostałem perswazyjnie do tego przekonany, metodą szantażu, więc nie pałałem do tego zbytnim entuzjazmem. Nie znalazłem się tu dobrowolnie, dlatego musiałem coś wymyślić, aby umilić sobie ten czas.
  Los sprawił, że znowu siedziałem obok Albedo. To znaczy, miałem do wyboru siedzieć z tym pokręconym i jakże nieprzewidywalnym nowym pracownikiem, albo z moim byłym, ale jak to mówią: stara miłość nie rdzewieje. Mój wybór był oczywisty.
  Mieliśmy do dyspozycji tylko dwie karty, więc przysunąłem się do Albedo i zerknąłem mu przez ramię na menu.
  – Proponuje, żebyśmy wzięli jakieś nachosy, albo frytki. Za wielkiego wyboru nie mamy – oznajmiłem, nie odrywając wzroku od karty. Nagle poczułem ciężar na swoich ramionach. Odwróciłem wzrok i zobaczyłem obok siebie Ezrę, zawieszonego na mnie.
   –[i] Hej, a co to za drinki? Znasz je? Które z nich są najmocniejsze? – zapytał, wskazując palcem na poszczególne nazwy.
   – Drinki są raczej słabe, lepiej wchodzą shoty. Weźmy ten zestaw, tu masz od najlżejszego do najmocniejszego. Będzie śmiesznie, bo nie będziemy wiedzieli, który to który – odrzekłem, uśmiechając się przebiegle. Zerknąłem na Albedo, żeby upewnić się, że doskonale usłyszał to co mówię i skarci mnie wzrokiem, za konspirację wobec jego podopiecznego. No co? Sam się prosił.
  – Tu jest ich dwanaście, więc idealnie będzie dla każdego po trzy. Najwyżej domówimy… frytki. – rzekłem, ostatnie słowo wymawiając niepewnie. Oczywiście, że miałem na myśli dwanaście porcji frytek. Nie zamierzałem tutaj nikogo upijać.
     


Ostatnio zmieniony przez yeonjun dnia 15/03/24, 04:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {21/01/24, 08:04 pm}

You're getting on my nerves... - Page 4 Oie_zk10

          Skinąłem głową na słowa chłopaka, po czym spojrzałem na Sucrose, która również przeglądała kartę. Oczywiście zignorowałem fakt, jak blisko mnie był Kaeya, ale na szczęście Ezra szybko go ode mnie odciągnął, obejmując go ramieniem. Cóż, przynajmniej Kaeya będzie miał dobrego kompana do picia, a może na odwrót?
- Masz na coś ochotę? - zapytałem przyjaciółkę, która niepewnie spojrzała na mnie swój wzrok, jednocześnie słuchając o czym rozmawiają panowie obok mnie.
- Możemy wziąć jeszcze paluszki i... i może niech będą nachosy z sosem serowym. Oliwki i papryczki nadziewane? - zapytała, na co ja uśmiechnąłem się delikatnie, zgadzając się z jej pomysłem. Brakowało mi czegoś słodkiego, ale cóż i tak pewnie w większości jedzenie pójdzie w zapomnienie.
          Spojrzałem na Kaeye podejrzanie, a tym bardziej się zaniepokoiłem widzą szczęśliwą twarz Ezry. Coś tam słyszałem, że mówili o jakiś shotach, ale chyba Kaeya nie sądził, że jesteśmy na tyle durni by myśleć, że mówi o frytkach. Westchnąłem nieco zrezygnowany, bo bałem się, że ostatecznie skończy się to na pilnowaniu pijackich dup.
- Tylko proszę... Z umiarem wszystko okej? - powiedział. Ezra przytaknął, choć głównie moje słowa były skierowane do Kaeyi. Nie obchodziło mnie ile zwykle był w stanie wypić, ale ja naprawdę chciałem mieć sprawnych pracowników, a nie takich, którzy będą przez tydzień mieć kaca. Kelnera do nas przyszła, więc podałem część zamówienia, przekąski, do których dołożyliśmy frytki oraz dzbanek z sokiem, o który poprosiła Sucrose, twierdząc, że i tak za wiele się nie napije, bo nie lubi. Wiadomo, nikomu na siłę nikt nic nie będzie wciskał.
- No to kto pierwszy śpiewa? - padło pytanie z ust Ezry, ale wszyscy milczeli. - Nikt? Serio? No dobra, więc ja rozpocznę zabawę, ale ostrzegam, zakochacie się w moim głosie - uśmiechnął się szeroko, po czym doszedł do telewizora i zaczął coś ustawiać oraz szukać. Sprawdził czy mikrofon działa, po czym po pomieszczeniu rozniosła się muzyka znajomej piosenki. Ezra najwidoczniej nie chciał zaczynać od niczego łatwego. - Panie i panowie, to piosenka za to spotkanie - zaśmiał się, po czym zaczął śpiewać. Ezra nie miał jakiegoś pięknego głosu, ale dało się tego słuchać.
          Kiedy kończył piosenkę, kelnera przyniosła nasze zamówienie, stawiając od razu shoty oraz przekąski i dzbanek z sokiem. Podziękowałem, a ta nas opuściła.  
- Sucrose, jak nie chcesz to nie pij.
- Nie,, nie, te trzy chętnie wypiję, ale na tym koniec - uśmiechnęła się nieśmiało. Ezra rozłożył każdemu po trzy kieliszki, na co się skrzywiłem. Nie chciałem pić szybkich, ale raz się żyje i raczej mi to w żaden sposób nie zaszkodzi.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 4 Empty Re: You're getting on my nerves... {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach