Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Zajazd pod Smoczą Łapą Dzisiaj o 12:52 pmNoé
Just the two of usDzisiaj o 11:34 amTroianx
New GenerationDzisiaj o 11:10 amEeve
Where is my mind?Dzisiaj o 11:09 amEeve
Charm Nook Wczoraj o 05:49 pmKass
LiesWczoraj o 01:32 pmRusek
From today you're my toy24/04/24, 07:40 pmKurokocchin
This is my revenge24/04/24, 07:22 pmKurokocchin
Run fast23/04/24, 11:40 pmCalinda
Kwiecień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930     

Calendar

Top posting users this week
5 Posty - 21%
4 Posty - 17%
3 Posty - 13%
2 Posty - 8%
2 Posty - 8%
2 Posty - 8%
2 Posty - 8%
2 Posty - 8%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty You're getting on my nerves... {18/06/22, 11:22 pm}

First topic message reminder :



You're getting on my nerves...



!AUGENSHIN IMPACTKAEBEDO


Albedo pomaga w kawiarni jego babci jako barista. Od początku jest świadomy tego, że babcia coraz mniej ma siły do prowadzenia biznesu, więc stara się zajmować również prowadzeniem działalności. Okazuje się, że na przejęcie kawiarni chętny jest Kaeya, co od początku nie podoba się Albedo, który zamierzał zając się biznesem po babci. Nie chce oddawać czegoś, co przez wiele lat było pielęgnowane przez jego najbliższą osobę.  





Kaeya Alberich
YEONJUN




Albedo Herden
KUROKOCCHIN





Emme


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 19/06/22, 08:23 pm, w całości zmieniany 2 razy

yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {30/01/24, 12:34 am}



You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_kg10

Cały czas czułem na sobie uważny wzrok Albedo, który sugerował mi, że upijam jego pracownika. Ależ tak nie było, ja go do niczego nie zmuszałem. W końcu Ezra miał wolną wolę.
  Myślałem, że chociaż początek tego spotkania będzie spokojny, ale przekąski nie zdążyły jeszcze przyjść, a Ezra chwycił za mikrofon. Spojrzałem po reszcie obecnych tu osób i nikt nie wydawał się być chętnym do śpiewania. Jak tylko usłyszałem pierwsze fałszywe noty, które się wydobyły z gardła niespełnionego śpiewaka, ukryłem twarz w dłoniach.
  – Nie wytrzymam tego na trzeźwo – mruknąłem i sięgnąłem po telefon, który miał być użyty w ramach problemu ze sprzętem, ale ja go użyłem, żeby domówić sobie butelkę whisky i czegoś do popicia. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie i słuchałem piosenki, prosząc wewnętrznie, żeby skończyła się najszybciej.
   Gdy tylko przyszły nasze zamówienia sięgnąłem po kieliszek, ale nim go wypiłem obserwowałem reakcję innych, będąc ciekawym kto dostał najmocniejszego. Nie była to Sucrose, ani Ezra. Spojrzałem na Albedo, po czym uśmiechnąłem się przebiegle. Wiedziałem, że padło na kogoś z nas.
  – Sucrose, w porządku? Chcesz czymś popić? – zapytałem ze szczerą troską, widząc jak na twarzy dziewczyny pojawiają się rumieńce. Akurat ona nie była moim celem i doceniałem to, że Albedo wykazywał wobec niej taką troskę.
   Po chwili przyszła Pani z moim zamówieniem i postawiła na stole szklanki, butelkę whisky, sok i colę. Wziąłem szklankę, a następnie nalałem do niej soku owocowego i podałem Sucrose.
  – To co? Kto następny? Kaeya? Może zaśpiewasz ze mną? Potem Albedo do ciebie dołączy. Każdy z nas musi zaśpiewać co najmniej dwie piosenki – odezwał się Ezra.
   – Nie jestem jeszcze gotowy, muszę rozgrzać struny głosowe – oświadczyłem z powagą po czym wyrwałem mu butelkę whisky, po którą sięgnął z zamiarem nalania sobie jej do szklanki.
  – Zamówiłem dla siebie. Zresztą, tobie już wystarczy – dodałem i zerknąłem na Albedo, szukając aprobaty w jego oczach. No co? Nie upijam kolegi, tak jak mnie prosił.
     


Ostatnio zmieniony przez yeonjun dnia 15/03/24, 04:17 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {31/01/24, 07:43 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_zk10

          Mocny smak alkoholu rozlał się po moim gardle, rozpalając bardziej moje ciało. Skrzywiłem się, czując się tak, jakbym pił samą wódkę bez żadnych dodatków. Kaszlnąłem, czując jak pali mnie gardło od trzeciego shota. Nie miałem pojęcia, czy większa ilość alkoholu była specjalnie większa czy może pech chciał, że dostałem tę część z końca, gdzie alkohol nie był już tak dobrze wymieszany. Zakryłem dłonią usta, aby ukryć chęć zwymiatowania tego wszystkiego. Przełknąłem gulę w gardle, po czym rozejrzałem się po całym towarzystwie.
          Zmrużyłem oczy, obserwując ostrożnie Kaeye, kiedy dostrzegłem, że domówił coś jeszcze. Dobrze wiedziałem, że nie chciałem, aby ktokolwiek się upijał do nieprzytomność, więc czułem ulgę, kiedy zabrał butelkę chłopakowi. Zapewne Ezra w ogóle by się nie hamował, wlewając całą zawartość butelki do gardła.
- Pilnujesz się - mruknąłem, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Choć były to tylko shoty, to czułem, że moje ciało nieco bardziej się rozluźniło.
- Szeeefie! Nie przyszliśmy tutaj siedzieć przy soczku - Ezra zrobił smutną minę, na co westchnąłem i wzruszyłem ramionami, co chyba uznał za zgodę, więc dumnie zaczął patrzeć na Kaeye. - Mam pozwolenie - uśmiechnął się szeroko wskazując na mnie dłonią.
          Siedzieliśmy już z dobrą godzinę i choć żadne z nas nie planowało się upijać, a przynajmniej tak mi się wydawało, to Ezra zdecydowanie za szybko się upijał. Sucrose poza shotami wypiła jeszcze drinka dla rozluźnienia, aby móc śpiewać razem z nowym pracownikiem. Ja sam nie byłem lepszy, pijąc któryś z kolei drink, kiedy to jeszcze przewinęło się jakieś piwo. Czułem, jak alkohol zawładnął moim ciałem, co sprawiło, że nie kontrolowałem swoich ruchów i właśnie dlatego moja dłoń wylądowała na udzie Kaeyi, nieco za wysoko, przez co moje palce musnęły krocze mężczyzny. Zaśmiałem się, zabierając szybko dłoń.
- Przepraszam... Al- ale nie zrobiłe... nie zrobiłem tego specjalnie - słyszałem, jak język mi się plącze.
Albedo~- melodyjny głos dotarł do moich uszu, więc spojrzałem na Ezre, który zdecydowanie był dzisiaj królem mikrofonu. - Musisz w końcu coś zaśpiewać, nie daj się prosić - powiedział, więc uśmiechnąłem się szeroko.
          Odłożyłem szklankę nieco za mocno, prawie wylewając jej zawartość i złapałem za mikrofon, prosząc chłopaka by puścić taką lub inną piosenkę. I choć nie potrafiłem śpiewać, jak tylko się zaczęło, próbowałem nadążać za melodią, ale wychodziło mi to okropnie, ale jednocześnie bawiło. Spojrzałem na Kaeye, patrząc prosto w jego oczy, kiedy cały czas śpiewałem. Piosenka się skończyła, więc oddałem mikrofon głównej gwieździe wieczoru i na moje nieszczęście przewróciłem szklankę dłonią, kiedy próbowałem ją złapać. Oblałem siebie oraz stół, a śmiech wydostał się z moich ust.  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {03/02/24, 02:24 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_kg10

Spotkanie z czasem zaczęło się rozkręcać. Spędziliśmy trochę czasy na rozmowach z przerwami na wokalne popisy Ezry przed mikrofonem. Trwało to, dopóki towarzystwo nie zdążyło się upić, do takiego stopnia, że nikt już nic nie rozumiał o czym do siebie mówimy. Co jakiś czas zerkałem na Albedo, który ku mojemu zdziwieniu wypił całkiem sporo i nigdy bym go nie posądził o sięgnięcie po tak przyziemny trunek jak piwo. Mnie to bawiło, ale przeczuwałem, że dla chłopaka, nie skończy się to dobrze.
 Próbowałem nawiązać rozmowę z Sucrose, która jako jedyna w tym towarzystwie była najmniej pijana, można by rzecz, że prawie wcale.
  Nagle mój wywód do Sucrose przerwało dziwne uczucie ciepła na moim udzie. Normalnie bym to zignorował, ale zorientowałem się, że to Albedo. Przeniosłem na niego uważne spojrzenie, obserwując reakcje. On jednak najwidoczniej już nie kontrolował swoich ruchów, ale miałem wrażenie, że ten gest nie był tak całkowicie niechcący. Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo ten zaraz poleciał do mikrofonu.
  –  O boże – jęknąłem, chowając twarz w dłoniach –  Sucrose, czy on często się tak zachowuje po alkoholu? – spytałem, patrząc ze zrezygnowaniem na jego nieudolne próby nadążania za tekstem. Chociaż, nie ukrywałem, faktycznie całkiem uroczo to wyglądało jak był taki porobiony i wszystko go bawiło. Szkoda tylko, że to właśnie alkohol sprawił, że obudziła się w nim radość do życia.
  – W zasadzie, to pierwszy raz widzę go w takim stanie – odpowiedziała z lekkim zmartwieniem, obracając się na krześle w stronę ekranu telewizora.  
  Jak tylko Albedo wrócił na miejsce, nie trzeba było długo czekać, aż coś odwali. Szybko odsunąłem stolik od siebie,  nie pozwalając, aby resztki alkoholu wylały się na moje spodnie. Poprosiłem Sucrose, aby szybko poszła po jakiś papier do toalety.
  – Och, nie! Albedo, jak mogłeś zmarnować nasz nieziemski napój bogów!? Tyle dobroci! – usłyszałem zrozpaczony głos Ezry. Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Dajcie gówniarzom alkohol, a skończy się tragedią. Co mnie podkusiło, żeby z nim rywalizować?
  Jak tylko Sucrose wróciła, wziąłem od niej papier i rozdzieliłem, żeby wytrzeć stół i podłogę a resztę rzuciłem Albedo.
  –  Masz, wytrzyj się. I nie pij już więcej, dobra? I tak zaraz kończymy – oznajmiłem. Podsunąłem mu jeszcze parę oliwek, które zostały. Uznałem, żeby lepiej coś zjadł, niż wlewał w siebie jeszcze więcej alkoholu. Pustą szklankę, w której był drink odsunąłem poza zasięgiem ręki Albedo, pilnując, aby już nic nie kombinował. I tak ledwo już się trzymał na nogach.    


Ostatnio zmieniony przez yeonjun dnia 15/03/24, 04:16 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {03/02/24, 05:47 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_zk10

          Wybuchnąłem śmiechem na rozpacz Ezry, wycierając z kącika oczu łzy. Chłopak miał taką minę, jakby wydarzyła się katastrofa, a to był tylko alkohol.
- Nei... Nie przesadzaj - mówiłem cały czas rozbawiony, jednocześnie patrząc cały czas na pracownika, który miał przejęty wzrok, patrząc na rozlany alkohol. - Kupię
ci.. Ci kolejne, nawet dziesięć takich -
powiedziałem, a te słowa uradowały Ezre, który objął mnie mocno, zaś ja ponownie zaniosłem się śmiechem, klepiąc go po plecach.
          Chłopak ostatecznie mnie puścił, radośnie odpalając kolejną piosenkę, ale zanim zaczął śpiewać wziął łyka ze swojej szklanki, a ja spojrzałem na Kaeye. Czułem, że całe moje poliki są czerwone od ciepła i alkoholu, zaś serce biło w zupełnie innym rytmie, kiedy siedzieliśmy tak blisko siebie. Spuściłem wzrok, łapiąc za papier i zmarszczyłem brwi.
- Umyję się w do-domu - mruknąłem odrzucając papier na bok. Szkody nie wydawały się być takie duże, ale bardziej skupiłem się na prośbie Kaeyi, która mnie bawiła. - Nie będziesz mi mówił czy mam pić czy... czy nie - powiedziałem, po czym machnąłem do Ezry. - Napijmy się! - krzyknąłem radośnie a zaraz ze mną Ezra. Podniosłem się z miejsca, a raczej próbowałem, bo szybko straciłem równowagę, lądując z powrotem przy Kaeyi a raczej na nim. Spojrzałem na niego nieco zamglonym wzrokiem, po czym posłałem mu niewinny uśmiech i zbliżyłem usta do jego ucha.
- Musisz mnie zmusić bym nie pił, skarbie - wyszeptałem do jego ucha, prostując się powoli, aby odebrać gotową szklankę z alkoholem.
- A-Albedo... Może już rzeczywiście nie powinieneś bić - powiedziała przyjaciółka, która patrzyła na mnie z niemałym szokiem. Nigdy się nie upijałem, to był pierwszy raz, ale miałem dobrego kompana w postaci Ezry, który objął mnie jedną ręką w talii, stukając się szklankami.
- Nic mi nie będzie - zawołałem radośnie, upijając po chwili spory łyk, aby im to udowodnić.
- Co robimy? - Sucrose skierowała swoje pytanie do Kaeyi, kiedy ja dobrze bawiłem się z nowym pracownikiem, pijąc, śpiewając i śmiejąc się przy okazji.
          Obraz stawał się nieco bardziej zamazany, a nogi lekko drżały, więc na nowo zająłem miejsce na kanapie. W pomieszczeniu zrobiło się wyjątkowo gorąco, więc zacząłem zdejmować z siebie koszulkę. Ezra zagwizdał na ten widok, a ja parsknąłem śmiechem. Sucrose zareagowała mniej rozbawiona, odwracając ode mnie wzrok.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {04/02/24, 06:41 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_kg10

 Myślałem, że moja siła perswazji zadziała, ale najwidoczniej jedynym słusznym rozwiązaniem jest danie Albedo dożywotni zakaz spożywania alkoholu.
Otworzyłem szerzej oczy ze zdumienia, słysząc słowa Albedo skierowane w moją stronę.
C-Co… ty do mnie właśnie powiedziałeś?— wykrztusiłem, zerkając w osłupieniu to na niego, to na Ezrę.
Nie dostałem odpowiedzi na pytanie, zamiast tego Albedo znowu na mnie prawie upadł. Odruchowo objąłem go w pasie, pilnując aby nie wywrócił się całkowicie. Słysząc jego zniżony głos tuż przy moim uchu, poczułem jak przez moje całe ciało przechodzi paraliżujący dreszcz, który spiął wszystkie moje mięśnie na ułamek sekundy.
 Czy ten chłopak słyszał co gada? Nazajutrz wszyscy inni będą pamiętać jego wybryki poza nim samym.
  Z osłupienia wyrwał mnie głos Sucrose, uniosłem na nie nieprzytomne spojrzenie i wpatrywałem się w nią chwilę, zanim mój mózg przetworzył sens jej słów.
  —Zamówię dla ciebie i Ezry taksówkę. — oznajmiłem i wyciągnąłem telefon. Ezra akurat znowu brał łyka swojego drinka i chciał już lecieć do mikrofonu. Chwyciłem go za kołnierz koszuli i pociągnąłem w dół, sadzając obok siebie.
  — Podaj mi swój adres zamieszkania. — poleciłem, wciąż nie puszczając jego koszuli.
   —A co? Idziemy do mnie na afterka? — zapytał, pochylając się do przodu, żeby spojrzeć na mój telefon z bliska.
  Westchnąłem głośno, zbierając w sobie resztki cierpliwości do tego pijanego kretyna. W końcu podał mi swój adres, mając nadzieję, że to faktycznie jego, a nie że sobie wymyślił, ale to nie był jego problem. Ustawiłem jego adres jako pierwszy przystanek, żeby w razie czego Sucrose mogła dojechać bezpiecznie do swojego mieszkania i nie dać się wkręcić w jakieś jego głupie pomysły.
 Ledwo zdążyłem kliknąć opcję ,, zamów przejazd”, zanim Albedo wpadł na kolejny głupi pomysł.
  — Nie! Nie! — zawołałem i podniosłem się, żeby chwycić koszulkę, nim Albedo zdążył przeciągnąć t-shirt przez głowę. Mimowolnie mój wzrok powędrował na jego odsłonięty smukły brzuch. Przegryzłem dolną wargę, a następnie podniosłem spojrzenie, spotykając się ze spojrzeniem Albedo.
  — Dosyć tego. — oświadczyłem twardym tonem— Koniec picia. Wychodzimy.
  Chwyciłem za szklanki Albedo i Ezry i wypiłem haustem, jednego drinka za drugim.
 Rzuciłem na stół swoją kartę płatniczą i kiwnąłem do Sucrose głową.
  — Idź pierwsza, poproś o rachunek i zapłać. — poleciłem, po czym odwróciłem się do Albedo, który wciąż stał wyciągniętą koszulką. Poprawiłem mu ją, trochę się z nim siłując, a jak tylko usłyszałem sprzeciw z jego strony, to objąłem w pasie i przerzuciłem go sobie na ramię. Był lekki jak piórko.
  — Rusz się — warknąłem do Ezry, chwyciłem go za kołnierzyk i pociągnąłem do drzwi. Przysięgam, jeśli dzieci zachowują się jak ta dwójka pijanych ludzi, których trzeba pilnować na każdym kroku i aż strach odwracać od nich wzrok - to nie chcę ich płodzić.
Zanim dotrzemy do wyjścia, czekały nas jeszcze schody. Nie ukrywałem, że te ostatnie szybkie drinki dały o sobie znać i te schody nie wyglądały w moich oczach na stabilne. Chwyciłem się poręczy, jednocześnie mając na uwadze, że muszę trzymać Albedo, który się wiercił i pilnować Ezry, który jak tylko pokonał pierwszy schodek, resztę przemierzył na tyłku. Oh well.
Widząc to, parsknąłem szyderczym śmiechem, po czym powoli zszedłem na sam dół.
  — Żyjesz? — zapytałem ze śmiechem, patrząc na Ezrę, który siedział na tych schodach jak ostatnia sierota. Zapewne i tak nic nie poczuł. Alkohol potrafi skutecznie znieczulić nasze ciało. Akurat wróciła do nas Sucrose z opłaconym rachunkiem.
Postawiłem w końcu Albedo na podłodze i pomogłem Ezrze się podnieść. Taksówka prawdopodobnie już czekała, ale ja i Albedo przejdziemy się piechotą.


Ostatnio zmieniony przez yeonjun dnia 15/03/24, 04:16 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {07/02/24, 08:22 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_zk10

          Zamilkłem, kiedy napotkałem spojrzenie Kaeyi. Spojrzałem na niego uważnie, po czym mój wzrok zatrzymał się na jego ustach, kiedy dolną wargę delikatnie przygryzał. Było w tym coś seksownego, na tyle, że nie potrafiłem odwrócić wzrok. W końcu wróciły do mnie wspomnienia, jak te usta całowały, rozpalając całe moje ciało i wywołując, jak najlepsze jęki. Chciałem na nowo poznać to uczucie, przypomnieć sobie jeszcze lepie.
- Hej! - krzyknąłem, kiedy wziął nasze drinki i wypił. To nie było sprawiedliwe, że on mógł, a nie my. W końcu napoje należały do nas, a on tak po prostu je wziął i wypił. Co za... dupek. Zaraz jednak znów krzyknął, szarpiąc się z mężczyzną, kiedy próbował mnie ubrać. - Nie chcę zakładać! Zdejmij... zdejmij to ze mnie! - powiedziałem, wiercąc się, jak jakiś oszalały, ale szybko wściekłość zmieniła się w rozbawienia, tym bardziej że Kaeya przerzucił mnie przez swoje ramię. Zwisałem, patrząc na wszystko do góry nogami i choć w moment zakręciło mi się w głowie, to nie mogłem przestać chichotać.
          Początkowo myślałem, że to tylko chwilowe i Kaeya szybko postawi mnie na ziemię, ale tak się nie stało. Zacząłem dłońmi uderzać go w plecy, choć nie miałem żadnej siły, więc uderzenia były delikatne.
- Puszczaj mnie! Słyszysz?! - mówiłem, kręcąc się, aby jak najlepiej utrudnić Kaeyi noszenie mnie. - Kaeya! To nie jest zabawne, odstaw mnie na ziemię! - rzuciłem, cały czas uderzając w jego plecy. Najwidoczniej to nie ruszało niebieskowłosego, bo nic nie robił sobie z tego, jedynie mnie poprawiając, kiedy za bardzo się zsunąłem. Do moich uszu dotarły śmiechy, a ja nie za bardzo wiedziałem o co chodzi, dopiero na dole, kiedy w końcu postawił mnie Kaeya, zauważyłem Ezre, siedzącego na pierwszym schodku. Uniosłem brew, ale szybko zmieniłem swój obiekt zainteresowania, kiedy staliśmy blisko baru.
- Ah! Albedo! - krzyknęła Sucrose, widząc, jak się oddalam, po czym stanąłem przed przystojnym barmanem, który posłał mi delikatny uśmiech. Nie był jednak tak cudowny, jak ten należący do Kaeyi.
- Co mogę dla ciebie przygotować?
- Trzy... Nie, cztery drinki, zaraz - powiedziałem, odwracając się w stronę swoich towarzyszy i zacząłem wyliczać. - Raz, dwa, trzy i... Sześć, poproszę sześć drineczków, najlepsze i najdroższe jakie macie - powiedziałem radośnie, a barman najwidoczniej wyłapał, że coś jest nie tak, tym bardziej że zaraz Sucrose stanęła obok mnie i przeprosiła chłopaka, aby zaciągnąć mnie do Kaeyi.
- Chcę się napić.  Wypiłeś moją własność, dupku - mruknąłem, mrużąc oczy.
          Mierzyłem Kaeye wzrokiem, po czym uderzyłem w jego ramię śmiejąc się, aby wiedział, że tylko żartuję.  Nadal był dupkiem, ale dobrze o tym wiedział.
- Taksówka już czeka - usłyszałem głos przyjaciółki, więc zmrużyłem oczy, nie wiedząc na co nam taksówka?
- Jedziemy do domu? Nie chcę... Nie chcę nigdzie jechać! Chcę się jeszcze bawić! - krzyknąłem, zawracając na nas uwagę i objąłem słupek, który podtrzymywał schody. A może była to rura do tańca? Nie miało dla mnie znaczenia, najważniejsze, że nie chciałem nigdzie iść.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {08/02/24, 03:13 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_kg10

 W pewnym momencie nie wiedziałem, w co mam ręce włożyć. Tutaj próbowałem podnieść Ezrę, który ledwo stał na nogach, a wystarczyła chwila nieuwagi I Albedo znalazł się przy barze, chcąc zamówić kolejne drinki. Na szczęście Sucrose udało się go odciągnąć i ostatecznie chłopak nic nie zamówił.
  Nie umawiałem się na to, że mam pilnować pijanych dzieciaków na tym spotkaniu, ale z drugiej strony, jakby Sucrose miała być w takiej sytuacji z nimi sama, to na pewno nie dałaby sobie rady. Zapewne jeszcze by ją upili.
   – Idę się przewietrzyć – usłyszałem znużony głos Ezry, który chwiejnym krokiem udał się w kierunku wyjścia. Ten już dostał zjazdu i najwidoczniej nie w głowie mu było dalsze picie alkoholu. Chociaż tyle.
   Skrzyżowałem ramiona na piersi i obserwowałem ze znudzeniem Albedo, który krzyczał, że nie chce nigdzie iść. Nagle na mojej twarzy pojawił się wredny uśmieszek. Wyciągnąłem telefon i włączyłem aparat.
  – Co robisz? – zapytała Sucrose, razem ze mną patrząc na Albedo.
   – Chcę mieć chociaż odrobinę satysfakcji z jego obecnego stanu. Pokażę mu to jutro rano, jak się obudzi na kacu – prychnąłem rozbawiony, po czym zrobiłem chłopakowi zdjęcie. Upewniłem się jeszcze, że wyszło ostre i schowałem telefon do kieszeni.
  – To bardzo wredne z Twojej strony – odpowiedziała, lecz widziałem, że jej usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu.
  – Zgodzę się z Albedo w tym, że jest we mnie trochę z dupka – wzruszyłem ramionami. Nigdy tego nie ukrywałem i nie zaprzeczałem.
   – Idź do Ezry i zobacz czy nigdzie nie leży na chodniku – poleciłem i podszedłem do Albedo, który wręcz przykleił się do słupka pod schodami. Dobrze, że nie była to rura do tańczenia. Już by nam całkiem wstydu narobił. Stanąłem nad chłopakiem, jeszcze chwilę czekając, aż może sam odpuści i grzecznie pójdzie ze mną, ale nic na to nie wskazywało, a ja traciłem już resztki cierpliwości. Chwyciłem go za ręce i powoli odczepiłem jego palce od słupka.
  – Słuchaj, jeśli zaraz ze mną grzecznie nie pójdziesz, to znowu wezmę cię na ręce – ostrzegłem. Jednak nie zamierzałem stawiać mu ultimatum i jak tylko trochę poluzował uścisk to chwyciłem go w pasie a następnie pochyliłem się i znowu przerzuciłem go sobie na ramię. Nie chciało mi się z nim bawić, tym bardziej, że raczej żadne argumenty na niego nie działały.
  Wyszedłem na zewnątrz, a Sucrose z Ezrą właśnie wsiadali do taksówki. Podszedłem do nich i postawiłem Albedo, ale wciąż go mocno obejmowałem, żeby znowu mi nie uciekł. Nie widziało mi się, ganianie go po barze i ściągania ze stołu.
  – Wracajcie bezpiecznie i napisz mi jak dojedziesz do domu. W razie czego, masz mój numer telefonu, więc gdyby się coś działo to dzwoń. – rzekłem, a następnie poleciłem taksówkarzowi, żeby bezpiecznie zawiózł ich do domu. Nigdy nie byłem za puszczeniem dziewczyn samych do taksówki, ale tym razem nie miałem wyboru. Gdybym miał możliwość, odwiózłbym ją sam.


Ostatnio zmieniony przez yeonjun dnia 15/03/24, 04:16 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {08/02/24, 07:00 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_zk10

          Nadąłem policzki na słowa Kaeyi. Nie chciałem kończyć tego wyjścia. Tak dobrze się bawiłem, że miałem ochotę na więcej i więcej. Czułem, jak radość rozchodzi się po całym moim ciele, jednakże dość szybko było to zastąpione przez wściekłość. Zmarszczyłem brwi, patrząc uważanie na Kaeye, kiedy rzeczywiście zaczął próbować mnie odciągnąć od słupka.
- Ale ja nie chcę... Wolę zostać - powiedziałem, jednakże i tak za słabo się trzymałem ponieważ znów znalazłem się na ramieniu mężczyzny. Jęknąłem niezadowolony, ale czułem, jak moje poliki nabierają koloru i to nie z winy alkoholu, dużej ilości alkoholu. Chociaż w moim przypadku mogło być tego mnie i tak miałem słabą głowę.
          Poczułem, jak chłodne powietrze otacza całe moje ciało. Pojawiła się ulga i spokój. Delektowałem się delikatnym wiatrem zanim zostałem postawiony na ziemi. Spojrzałem na Ezre oraz przyjaciółkę, którzy wsiadali do taksówki i posłałem jej szeroki uśmiech, po czym zniżyłem się nieco, aby pomachać do nowego pracownika.
- Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się napijemy! - zawołałem radośnie, a Ezra tylko mruknął coś pod nosem. Wyprostowałem się, zerkając w dół. Dopiero teraz dotarło do mnie, w jaki sposób Kaeya mnie obejmuje. Moje policzki jeszcze bardziej się zarumieniły, a przyjemne ciepło zaczęło pojawiać się w okolicach brzucha. Ciepło mężczyzny przenikało przez ubrania, więc bardzo wyraźnie je czując.
- Ka~eya~ - zawołałem  melodyjnym głosem, po czym obróciłem się do niego przodem, pozwalając by jego ręka cały czas mnie obejmowała. Ująłem dłońmi jego policzki, aby zaraz za nie złapać i lekko pociągnąć. Puściłem je z głośnym śmiechem, zerkając czy taksówka już odjechała. Nie było po niej śladu, więc ponownie zwróciłem uwagę na mężczyznę. Byliśmy teraz tak blisko siebie, że na pewno czuł, jak szybko biło mi serce. Zagryzłem dolną wargę, ale szybko ją puściłem.
- A niby to ja psuję zabawę... Szkoda, że tak szybko skończyliśmy, chętnie bym się jeszcze zabawił - uśmiechnąłem się, a żeby dać na to dowód, zacząłem kręcić biodrami, kiedy do moich uszu doszła muzyka.
          Nie przejmowałem się tym, że w jakiś sposób ocierałem się o Kaeye, ani tym, że ludzie na nas patrzyli.
- Babcia mnie zabije, jak zobaczy mnie w takim stanie - wyszeptałem, zatrzymując się przed niebieskowłosym, prawie tracąc równowagę. Nie chciałem wracać do domu, aby nie martwić kobiety. Mogłem wrócić do kawiarni i tam przenocować, w sumie mogłem zabrać się z Sucrose i u niej przenocować, ale teraz byłem bez żadnego wyjścia. - Może jednak pójdziemy się jeszcze napić? Tak do białego rana, bym jakoś zdołał doprowadzić się do porządku? - zaproponowałem z szerokim uśmiechem. To był jakiś plan.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {09/02/24, 02:36 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_kg10

Poczekałem, aż taksówka odjedzie, żebyśmy mogli też już iść do domu. Albedo wciąż był w zabawowym nastroju i czułem, że prędko mu to nie minie. Spojrzałem w dół, słysząc jego melodyjny głos. Zabawić…Kiedy to mówił, w głowie miałem tylko jedne myśli, na pewno nie te, które miał Albedo.
   – Ugh, przestań. Pijany jesteś – rzekłem z niechęcią, zabierając ręce. Albedo nie jest sobą i na trzeźwo na pewno by się tak nie zachowywał, a ja nawet po alkoholu, obiecałem sobie, że nie przekroczę żadnej granicy, jeśli chodzi o nasz kontakt fizyczny. Niestety, te wszystkie granice zostały przekroczone przez Albedo i moje postanowienie legło w gruzach. Miałem z tego powodu wyrzuty sumienia. Albedo też na pewno nie będzie się czuł z tym komfortowo, następnego dnia, o ile cokolwiek będzie pamiętał.
   – Dlatego cię nie zobaczy – odpowiedziałem, odwracając się do niego plecami. Wyciągnąłem telefon i włączyłem mapę, aby się zorientować, w którą stronę iśćdo naszego domu.
   – Mam alkohol w domu, więc skoro tak bardzo chcesz to możemy jeszcze się napić. Przy okazji przenocujesz u mnie. Nie odstawię cię w tym stanie do domu. – oświadczyłem.
  Obejrzałem się na niego, po czym lekko uśmiechnąłem. Objąłem go ramieniem za szyję, jak dobrego kumpla i przyciągnąłem do siebie, po czym lekko się zachwiałem.
   – Chodź, zaczyna robić się zimno. A mamy do mojego mieszkania kawałek drogi – oznajmiłem. Przy okazji, zorientowałem się, że Albedo nie widział mojego mieszkania. Jeszcze kiedy byliśmy dzieciakami, ja jeszcze mieszkałem z rodzicami w domu rodzinnym. Teraz miałem dość duże mieszkanie, więc na pewno nie będzie się czuł osaczony.  
Ty w ogóle powinieneś tyle pić? – zapytałem, wciąż nie zabierając ręki z jego ramion. Nie to, że się martwiłem, bo nie zamierzałem go niańczyć, ale znałem nieprzyjemne skutki przedawkowania alkoholu. Nie wiem, czy on był tego świadomy, zwłaszcza dla osoby, która ma raczej słabą głowę.


Ostatnio zmieniony przez yeonjun dnia 15/03/24, 04:16 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {10/02/24, 09:11 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_zk10

          Mój uśmiech tylko się poszerzył na słowa Kaeyi i choć miałem ochotę się na niego rzucić, to nie zrobiłem tego.
- Alkohol mnie przekonał, ale moja babcia będzie się martwić - powiedziałem, po czym wyciągnąłem telefon, ale przez lekko zamglony wzrok nie potrafiłem nawet wpisać hasła by go odblokować. Zaklnąłem pod nosem i jęknąłem, kiedy włączyła się blokada na dobre pięć minut. - Cholera, wszystko wydaje się być takie zamazane - westchnąłem, czując na sobie ciężar ręki Kaeyi, więc podniosłem na niego wzrok.
- Zimno? Nie jest tak źle, ale tak... Chodźmy, w końcu masz mi zrobić dobre drineczki - zachichotałem, po czym dałem się mu poprowadzić.
          Nuciłem pod nosem, idąc nieco chwiejnie, kiedy Kaeya mnie obejmował. Było to niewygodne ze względu na to, że byłem dużo niższy od niego, ale w jakiś sposób ta bliskość mi się nawet podobała. Nawet to, kiedy obejmował mnie w talii, co mógł również zrobić teraz, ale... Ale to było bez sensu. Nie powinienem tak o tym myśleć, kiedy dalej czułem do niego odrazę.
- Może tak, może nie. Nigdy się nie upiłem, ale czuję się świetnie. Może świat trochę jest mniej widoczny dla mnie, ale czuję się tak, jakby humor mi powrócił - powiedziałem. W sumie nie do końca wiedziałem po co mnie w ogóle pyta o takie rzeczy. Martwił się czy po prostu była to litość? To, że sobie pozwoliłem na wypicie więcej niż planowałem, sprawiło, że czuję się zdecydowanie lepiej. Owszem, wszystko wydaje się być wspaniałe. Nie krzywiłem się na nikogo i nawet mogłem się zabawić. - Szkoda, że tak szybko skończyliśmy. Ezra to naprawdę świetny chłopak, dodaje energii - zaśmiałem się, po czym oparłem się nieco o Kaeye, czując delikatne zmęczenie, ale też potrzebowałem podparcia.
          Znaleźliśmy się pod mieszkaniem Kaeyi, co nieco mnie zestresowało, ale i zafascynowało. Kiedy mężczyzna szukał kluczy, przyjrzałem się mu uważnie, obserwując każdy jego ruch, ale ogólnie jego całokształt. Przełknąłem gulę w gardle, czując przyjemne mrowienie w okolicach podbrzusza i podszedłem do niego bliżej. Ułożyłem dłoń na jego policzku, aby ten zwrócił na mnie uwagę i bez chwili wahania, stanąłem na palcach by wpić się usta Kaeyi. Całowałem go delikatnie, napierając na całe jego ciało, popychając go od razu na drzwi. Przyległem do niego jeszcze bardziej, delektując się tym delikatnym, ale pełnym uczuć pocałunkiem. Moje policzki zrobiły się czerwone, a serce szybciej zabiło. Dopiero po chwili zrozumiałem, jak bardzo tęskniłem za tymi ustami.  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {15/03/24, 04:15 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_kg10
Beztroskość Albedo mnie bawiło. Zachowywał się jak zupełnie inna osoba, którą zawsze gdzieś w sobie skrywał. Z drugiej strony, przykro się na to patrzyło, widząc, że na co dzień jest dość smutnym i melancholijnym człowiekiem.
  – I może nigdy nie powinieneś się upijać – mruknąłem pod nosem, słysząc jego słowa. Niektórzy ludzie, właśnie w ten sposób popadają w uzależnienie, wiedząc, że tylko alkohol potrafi koloryzować im świat.
  Po drodze do domu, wysłałem wiadomość do babci Albedo z informacją, że chłopak będzie nocował u mnie i odstawię go nad ranem do domu. Dostrzegłem, że Albedo chciał zrobić to wcześniej, ale nieudolnie i zablokował sobie telefon. Dobrze, że go odesłałem go do domu w takim stanie.
  Słuchałem go i tego jak mówi o Ezrie i chociaż nie podzielałem jego zdania, to nie zamierzałem tego pokazywać.
  – Zdecydowanie, przyda ci się taka osoba w zespole. Powinieneś być mi wdzięczny, bo to dzięki mnie trafił do ciebie – odrzekłem z uśmiechem, poklepując się po torsie. Szczerze mówiąc, miałem do Ezry ambiwalentny stosunek, mieszane uczucia, ale to dlatego, że chociaż łatwo nawiązuje kontakty z innymi ludźmi, to nie tak łatwo wzbudzić u mnie swoje zaufanie.
   Jak tylko znaleźliśmy się przed drzwiami mojego mieszkania, zacząłem szukać kluczy. Zanim je znalazłem musiałem przeklepać większość kieszeni w swoich ubraniach.  Już powoli traciłem cierpliwość, ale w końcu je znalazłem i miałem zamiar otworzyć drzwi, kiedy poczułem dłoń Albedo na swoim policzku. Spojrzałem na niego nieco zdezorientowany, ale nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, ten złączył nasze usta w pocałunku. Z szoku klucze wypadły mi z ręki, spadając na ziemię. Dałem się popchnąć na drzwi, czując jak moje ciało nie jest w stanie jakkolwiek zareagować. Albedo na pewno wyczuł, że nie odwzajemniam jego pocałunków. Miałem wrażenie, jakbym na moment stracił świadomość, ale jak tylko udało mi się ją odzyskać, nabrałem gwałtownie powietrza w płuca i wydałem z siebie cichy jęk.
  – My chyba nie powinniśmy… – wyszeptałem, jednak moje ciało mnie nie słuchało. Mimowolnie objąłem Albedo w pasie, przyciskając do siebie, a drugą ręką ująłem jego twarz i sam ponownie złączyłem nasze usta w pocałunku, czując jak po moim ciele  rozpływa się przyjemne ciepło i jednocześnie podniecenie.  Cóż, skoro już się stało, to nie było sensu tego przerywać, nic już tego nie cofnie i nie zamierzałem udawać, że tego nie było.
  Uraczyłem go jednak delikatnymi pocałunkami, w końcu je niechętnie przerywając. Spojrzałem w oczy Albedo, po czym delikatnie go od siebie odsunąłem.
   – Nie tak chciałem to wszystko naprawić – odrzekłem, kręcąc głową.
Schyliłem się po klucze i w końcu otworzyłem drzwi do mieszkania i przepuściłem chłopaka w drzwiach. Jak tylko ściągnąłem kurtkę i buty, to podszedłem do Albedo i objąłem go w pasie od tyłu i wtuliłem twarz w jego szyję, składając na niej delikatny pocałunek.
  – Rozgość się, a ja zrobię nam coś do picia – szepnąłem mu do ucha i pogładziłem go po włosach. W końcu się odsunąłem i poszedłem do szafki, gdzie trzymałem alkohol. Wolałem, żeby Albedo już nie mieszał, więc wyciągnąłem jakiś alkohol z tego rodzaju, który piliśmy w barze. Oczywiście, zrobiłem też dla siebie. Czułem, że muszę wypić coś zimnego, żeby ochłonąć i na nowo się rozluźnić, ponieważ silne podniecenie, które pojawiło się po tych pocałunek sprawiało, że niesamowicie trzęsły mi się ręce i nie mogłem opanować ich drżenia.
 
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {19/03/24, 08:08 pm}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_zk10

          Brak jakiejkolwiek reakcji. Choć napierałem na niego całym swoim ciałem, a moje usta muskały jego... Kaeya w żaden sposób nie zareagował. Poczułem ból w klatce, a po moim policzku spłynęła samotna łza. Najwidoczniej tylko ja chciałem go pocałować, najwidoczniej nadal byłem tylko idiotą, który myślał, że rzeczywiście mu na mnie zależy. W końcu... Zawsze byłem naiwny i nic się w tej sytuacji nie zmieniło. Spuściłem wzrok, czując jak moje policzku płoną ze wstydu. Nie odwzajemnił pocałunku, ale również mnie nie odepchnął. Dlatego, kiedy się odezwał, wbiłem w niego zamglone spojrzenie. Nie powinniśmy - sam dobrze o tym wiedziałem, ale tęskniłem za nim, za jego pocałunkami, za ramieniem, którym mnie obejmował, kiedy leżeliśmy na jednym łóżku. Chciałem go, pragnąłem tak samo, jak kiedyś. Dlatego ciągnęło mnie do niego, dlatego z cichym pomrukiem odwzajemniłem pocałunek, jeszcze mocniej się go uczepiając, aby tak łatwo mi nie uciekł.
          Nie trwało to jednak długo, więc westchnąłem niezadowolony. Spojrzałem na niego z lekkim wyrzutem, ale zaraz na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Nie ważne w jaki sposób naprawisz, ważne, że działa - wyszeptałem, kiedy go minąłem. Moje serce nadal szybciej biło, a wargi delikatnie drżały od pocałunku. Chciałem ponownie poczuć jego usta, to przyjemne ciepło, które rozlewało się po całym moim ciele, pobudzając miejsce, które dawno przez nikogo nie były dotykane. Zacząłem się rozbierać, zaczynając od butów, a kiedy chciałem pozbyć się kurtki, poczułem ciężar na swoich plecach. Moim ciałem wstrząsnął przyjemny dreszcz. Naprawdę nie chciałem by przestawał.
- Nie każ mi długo na siebie czekać - posłałem mu delikatny uśmieszek i zdjąłem resztę niepotrzebnych rzeczy. Wchodząc głębiej do mieszkania, rozglądałem się po każdym kącie, chcąc dobrze poznać miejsce w którym mieszkał. Było o dziwo czysto, a chyba nie tego się spodziewałem po kimś, kto potrafił wszędzie zostawiać swoje ubrania. Nawet na szafie, wycierając sobą kurze. Zaśmiałem się krótko na samo wspomnienie, bo dość długo szukaliśmy wtedy tej koszulki.
          Zatrzymałem się w salonie, siadając wygodnie na kanapie i zaciągnąłem się zapachem. Nie dość, że było czysto, to dość intensywnie czułem zapach perfum Kaeyi, ale coś jeszcze. Dotknąłem dłonią policzka i czułem, jak bardzo jest rozpalony. Spojrzałem na Kaeye, który wrócił do mnie niosąc szklanki z alkoholem i wziąłem jedną dla siebie, upijając jedynie jedną trzecią zawartości i odłożyłem szklankę na stolik, siadając bliżej Kaeyi. Oparłem głowę o jego ramię i zacząłem tworzyć wzory na jego udzie.
- Nadal nieźle całujesz - szepnąłem, odchylając nieco głowę, aby na niego spojrzeć. Zatrzymałem wzrok na jego ustach, chcąc je znów pocałować. - Chociaż muszę się upewnić, bo dość krótko to trwało - posłałem mu niewinny uśmiech. I choć bardzo pragnąłem jego ust, to czekał aż wyrazi zgodę.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {28/03/24, 12:15 am}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_kg10


 Przyniosłem nam drinki i rozsiadłem się wygodnie na kanapie. Czułem, że na tym jednym się skończy, bo nie miałem ochoty wlewać w siebie więcej alkoholu, ale z racji, że obiecałem to Albedo, to już dotrzymałem słowa.
   W mieszkaniu było cicho i spokojnie, dzięki czemu ja sam, mogłem się trochę wyluzować. Nie zapalałem światła, a jedynie małą lampkę, ponieważ duże okna, które miałem w salonie przepuszczały wystarczająco dużo blasku księżyca, który był dzisiaj w pełni.
  Upiłem łyk drinka, po czym tak jak Albedo odstawiłem szklankę na stolik. Spojrzałem na chłopaka, którego ręka znalazła się na moim udzie. Przez dłuższy moment nie odrywałem od niego wzroku, patrząc mu prosto w oczy. W końcu powoli się zbliżyłem, faktycznie chcąc go pocałować, ale nie zrobiłem tego. Zamiast tego, objąłem go ramieniem i wplotłem palce w jego włosy.
  –Bardzo chciałbym ci to udowodnić, ale nie chcę wykorzystywać tego, że aktualnie nie jesteś sobą. – oświadczyłem z powagą. Nie było łatwo mi to mówić, ponieważ serce podpowiadało mi zupełnie coś innego. Walczyłem ze swoimi słabościami, a w tym przypadku moja wola okazała się być bardzo słaba.
  – Odkąd zobaczyłem cię po raz pierwszy ponownie w kawiarni, myślę o tym, żeby cię objąć, pocałować, ale nie chciałem tego robić, dopóki nie odbuduje w pełni twojego zaufania. Boję się, że te cudowne pocałunki będą jedynie bolesnym wspomnieniem, które sprawiają, że rano jak na siebie spojrzymy, to dostrzegę w twoich oczach jedynie obrzydzenie do mojej osoby, a tego nie chcę. – rzekłem, nieco smutno, będąc zdziwionym, że mogłem wypowiedzieć te słowa, które w mojej głowie brzmiały nieco poetycko.
  – Powtórz mi swoje słowa jutro rano, a przekonasz mnie, że teraz powiedziałeś to szczerze – dodałem z uśmiechem. Nie liczyłem, że to zrobi. I pewnie będę tego żałował, że wygłosiłem ten monolog, zamiast po prostu skorzystać z okazji, bo nie ukrywałem, że było to przyjemne. Odblokowało mi wspomnienia, które były głęboko zakopane w mojej głowie.
  – Wybacz…Po alkoholu zawsze mi się włącza pijackie ględzenie. To chyba już ten wiek. Chcesz się przytulić? – zapytałem. Brzmiało to bezsensownie, ale chciałem trochę rozluźnić atmosferę. Może zamiast przechodzić to większych czułości, może warto zacząć od czegoś subtelniejszego, aby powoli przekraczać tą granicę. Trochę nas poniosło.

 
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {21/04/24, 10:46 am}

You're getting on my nerves... - Page 5 Oie_zk10

           W głowie już wyobrażałem sobie te wszystkie uczucia, które by mi towarzyszyły gdyby mnie pocałował. Patrzyłem, jak zbliża się do mojej twarzy, jak powoli robi mi coraz większą ochotę by zaraz się wycofać. Spojrzałem na niego zdezorientowany, bo ewidentnie widziałem w jego oczach, że też tego chce. Co go powstrzymywało? Oh, ja go powstrzymywałem. A może właśnie taki byłem? Może teraz jestem szczery ze swoimi uczuciami i powinien to wykorzystać? Chciałem by nie trzymał się jakieś durnej zasady, chciałem znów poczuć jego usta, jego zapach, który nawet teraz docierał do mojego nosa. Zapragnąłem go namalować. Takiego, jaki jest teraz z tą troską w oczach. Dlatego słuchałem go uważnie i choć byłem zły, że się powstrzymuje, to nie mogłem się nie uśmiechnąć. Kąciki ust powędrowały do góry, a na policzkach pojawił się nowy rumieniec. Pragnie mnie i nie może tego ukryć, ale bawi się w dżentelmena. Było w tym coś podniecającego, bo ktoś inny mógłby wykorzystać mój stan, a Kaeya jednak myślał o tym, co będzie następnego dnia, jak mogę się zachować, jakie słowa rzucę w jego kierunku.
- Lubię ciebie słuchać, twój głos zawsze mnie uspokajał - szepnąłem, muskając palcami jego policzek. - Mów tyle, ile trzeba, będę słuchał cię uważnie - dodałem. Nie wiedziałem co mam powiedzieć na te piękne słowa. Bo jednak część mnie zdawała sobie sprawę z tego, że nie będę nic z tego pamiętać.
          Wziąłem spory łyk swojego drinka, po czym odgarnąłem kosmyk włosów za ucho. Chciałem czuć jego bliskość i choć zwykłe przytulanie brzmiało dobrze, to jednak nadal było to dla mnie za mało. Dlatego usiadłem na jego kolanach, przodem do niego i ująłem dłońmi jego twarz. Nie mogłem przestać się uśmiechać, choć patrzenie w jego oczy nieco mnie onieśmielało, to jednak byłem wytrwały.
- Ostatni pocałunek - szepnąłem i nie czekałem na jego odpowiedź. Złączyłem nasze usta w krótkim, ale czułym pocałunku. Zabrałem dłonie z jego twarzy, przesuwając je na szyję i ramiona mężczyzny. Na tym wędrówka się nie zakończyła, ponieważ dłonie znalazły się na jego klatce piersiowej, czułem, jak jego serce szybko bije, ale nie zatrzymałem się tam na długo i zjechałem na brzuch, aby ostatecznie go objąć. Wtuliłem policzek w jego klatkę piersiową, słuchając bicia serca. Myślałem, że tylko moje tak szalało, ale wygląda na to, że nie byłem w tym osamotniony.
- Nie wiem, co będzie jutro, dlatego... Nacieszmy się tym, co jest teraz - szepnąłem, zamykając oczy. Kaeya mógł mnie otrącić, zabrać do mojego domu i tam mnie zostawić. Zabrał mnie do siebie, zaopiekował się mną, a ja myślałem tylko o tym, jak dobrze byłoby znów poczuć jego ciężar na sobie.
          Zadrżałem, więc wtuliłem się pewniej w mężczyznę. Powoli jednak czułem się senny, może to przez ciepło Kaeyi, może przez słuchanie rytmu jego serca, a może spokojny oddech, który łaskotał moją głowę?
- Dziękuję... - szepnąłem na wpół przytomny, po czym zasnąłem, mocniej go obejmując.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 5 Empty Re: You're getting on my nerves... {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach