Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
AlterosDzisiaj o 12:11 pmAmazi
Charm Nook Wczoraj o 10:56 pmAku
Where is my mind?Wczoraj o 8:14 pmEeve
This is my revengeWczoraj o 8:00 pmKurokocchin
From today you're my toyWczoraj o 7:43 pmKurokocchin
LiesWto Maj 07, 2024 9:07 pmSyriusz
Careful, I bitePon Maj 06, 2024 6:54 pmKass
A New Beginning Pon Maj 06, 2024 3:49 amYulli
The Arena of HellNie Maj 05, 2024 9:00 pmNoé
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
7 Posty - 32%
6 Posty - 27%
2 Posty - 9%
2 Posty - 9%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty You're getting on my nerves... {Sob Cze 18, 2022 11:22 pm}

First topic message reminder :



You're getting on my nerves...



!AUGENSHIN IMPACTKAEBEDO


Albedo pomaga w kawiarni jego babci jako barista. Od początku jest świadomy tego, że babcia coraz mniej ma siły do prowadzenia biznesu, więc stara się zajmować również prowadzeniem działalności. Okazuje się, że na przejęcie kawiarni chętny jest Kaeya, co od początku nie podoba się Albedo, który zamierzał zając się biznesem po babci. Nie chce oddawać czegoś, co przez wiele lat było pielęgnowane przez jego najbliższą osobę.  





Kaeya Alberich
YEONJUN




Albedo Herden
KUROKOCCHIN





Emme


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia Nie Cze 19, 2022 8:23 pm, w całości zmieniany 2 razy

yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Pon Paź 03, 2022 11:52 pm}


KAEYA ALBERICH


Pokiwałem głową na znak, że rozumiem, kiedy poinformował mnie, że Sucrose jeszcze musi do tego zajrzeć. Myślałem, że będzie bardziej rygorystyczny i wszystko będzie chciał zmienić. Cóż, to nie ja układałem ten plan, tylko jego babcia, która doskonale wie jak rozporządzić osoby w kawiarnii. Może dlatego nie miał żadnych zarzutów.
  – Nie przeszkadzałeś mi – burknąłem cicho, odwracając wzrok na bok. Wyglądało na to, że chciał coś jeszcze powiedzieć, więc nie chciałem mu przerywać. Mieliśmy okazję, żeby sobie coś wyjaśnić, więc nie chciałem zepsuć kolejnej okazji.
  Sięgnąłem po długopis, który leżał na biurku i zacząłem go sobie obracać w dłoni. Starałem się uważnie wysłuchać Albedo, co nie było najłatwiejsze. Miałem wrażenie, że za każdym razem jak trochę się przede mną otwierał, to mówił coraz bardziej okropne rzeczy. Nawet jeśli mówił bez umyślnej próby wywołania u mnie wyrzutów sumienia to i tak miałem wrażenie, że je wywoływał. I choć nie miałem na to najmniejszej ochoty to chciałem się zmusić do tego, żeby to wysłuchać.
  – Tak, wiem. To moja wina – odpowiedziałem z pochmurną miną. Odłożyłem długopis i z głośnym westchnieniem.
  – Po prostu, chciałem ci dać czas… – dodałem. Zastanawiałem się jeszcze chwilę nad tym, co mogę mu powiedzieć, ale raczej żadne wyjaśnienia nie miały teraz sensu. Raczej nic mnie nie usprawiedliwiało. Może kiedyś mu o wszystkim opowiem.
  Uniosłem wzrok na chłopaka, po czym na grafik. Zagryzłem dolną wargę w niepewności, czy powinienem mu na to odpowiadać, czy może udawać, że jednak nic takiego nie miało miejsca.
  – Kolacja ze mną – odparłem powoli. Usadziłem się wygodniej na krześle i poprawiłem marynarkę – Pomyślałem, że moglibyśmy pójść coś zjeść. Podczas jedzenia nie trzeba rozmawiać ani się uśmiechać.  Przyjechałbym po ciebie, a potem odwiózł do domu, nic zobowiązującego – wyjaśniłem. Może kolacja brzmiała zbyt uroczyście, ale chodziło mi po prostu o wspólne wyjście na jakieś dobre jedzenie.
  – W jednej z restauracji, do której lubię chodzić organizują niedługo jakiś występ. Można coś zjeść i posłuchać jak grają. Możemy też pójść do kina, jeśli lubisz oglądać filmy, czy gdziekolwiek indziej – powiedziałem. Nie byłem pewny, czy mówienie mu o tym było dobrym pomysłem. Po tym co mi powiedział, raczej było małe prawdopodobieństwo, że będzie chciał wyjść ze mną gdzieś sam na sam. Może nie byłem świetnym towarzyszem, ale film czy jedzenie mogłyby się okazać całkiem dobre. Nie zamierzałem na niego naciskać. Powoli coraz lepiej rozumiałem jego sytuację, więc będę próbował innych sposób, żeby go do siebie przekonać.  
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Sro Paź 05, 2022 7:19 pm}

ALBEDO  HERDEN

     Przewróciłem oczami, kiedy stwierdził, że to jego wina. Miałem wrażenie, że słabo mnie słuchał, ale nie zamierzałem mu tego tłumaczyć. Oboje zawiniliśmy, każdy na swój sposób. Nie obwiniałem wyłącznie jego, sam nie byłem lepszy.
- Jakoś nigdy się o to nie martwiłeś. Na dodatek, dobrze wiesz, że dając mi czas, mógłbym w ogóle przestać się odzywać - powiedziałem. Dobrze wiedział do czego jestem zdolny i na pewno nie odezwałbym się pierwszy. Mógłbym go ignorować do końca życia, a chyba tego nie chciał, prawda? Dlatego musiał zrozumieć, że jak nie zaczniemy działać od razu, to nasza relacje może ulec zmianie, ale nie w tym kierunku co chcemy. Wymagało to pracy i wiedziałem, że musze zacząć najpierw od siebie. Chciałbym mu ufać oraz odczytać każde intencje, które ma w stosunku do mnie. Jest to dla mnie bardzo trudne.
    Patrzyłem na niego w szoku. Brakowało mi słów, które mógłbym użyć na tę propozycję. Rozumiałem, że chciał poprawić nasza relację, ale to mi wyglądało bardziej na... Randkę. Nie jesteśmy przyjaciółmi, więc to wszystko wydawało się być nie na miejscu, ale moje serce przyśpieszyło. Zacząłem uciekać wzrokiem, tylko po to, żeby nie widział mojego spojrzenia. Czułem, jak policzki powoli zaczynają mnie palić. Wiedziałem, że Kaeya nie zamierzał zabierać mnie na randkę, nawet pewnie mu to przez myśl by nie przyszło, ale ja na to nieco inaczej patrzyłem.
- Kolacja, kino... - powtórzyłem nieco ciszej, po czym spojrzałem na chłopaka i zagryzłem dolną wargę. Powinienem tak po prostu się zgodzić? Gdybym powiedział o tym Sucrose, to na pewno powiedziała by mi, abym nie robił sobie żadnej nadziei, ale ja nawet na to nie liczyłem. Wiedziałem, że między nami było wszystko skończone już w liceum, więc nie zależało mi na niczym. - Nie wiem czym sobie zasłużyłem - powiedziałem, starając się zapanować nad swoim głosem. Westchnąłem nieco zmęczony i zacząłem palcami stukać o biurko, robiłem to delikatnie, aby nie uszkodzić drewna oraz zbytnio nie hałasować.
- Tym razem niech będzie po twojemu, ale tylko kolacja. Nie mam ochotę chodzić do kina czy innych miejsc, więc musisz się zadowolić restauracją - powiedziałem. Na szczęście mówiłem wyraźnie, więc na pewno nie miał problemu z usłyszeniem mnie. Zabrałem dłoń z jego biurka i spojrzałem na godzinę. Tak naprawdę pozostało mi wrócić tylko do domu, bo Sucrose powiedziała, że zajmie się wszystkim do zamknięcia, dlatego nie było potrzeby bym wracał do kawiarni.
- Jak będziesz wiedział co i jak, to napisz mi wiadomość z godziną i lokalizacją, dojadę tam na swoją rękę, nie potrzebuję podwózki - oznajmiłem mu, po czym wstałem z fotela.
    Chyba nie musiałem dłużej tutaj siedzieć. Kaeya wyjaśnił mi wszystko co chciał, a ja też nic więcej nie miałem do powiedzenia. Chociaż...
-  Czy moja babcia coś ci o mnie mówiła? Wiesz... Tego dnia, kiedy ją odwiozłeś? - zapytałem, zerkając na niego uważnie. Mógł zauważyć, że to pytanie nieco mnie stresowało. Nie chciałem, by babcia mu za dużo mówiła, co prawda, kobieta nie była świadoma tego, że to właśnie przez Kaeye miałem złamane serce ale też wcale nie chciałem, by mężczyzna wiedział, co się ze mną działo, kiedy on skończył liceum.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Pią Paź 07, 2022 1:33 am}


KAEYA ALBERICH


Cóż, może i miał rację, ale jednak się łudziłem, że zdobyłby się na odwagę i chciał ze mną rozmawiać. Teraz przynajmniej wiem, że nie mogę się poddać i muszę walczyć o naszą relację.
Słucham? – zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co mu chodzi. Miałem nadzieję, że się przesłyszałem. Jak to, czym sobie zasłużył? Nie trzeba zasługiwać na to, żebym miał ochotę z kimś wyjść. Robiłem tak z wieloma osobami. Nie było to dla mnie nic wielkiego.
Zagryzłem dolną wargę i w napięciu przypatrywałem się Albedo. Chciałem dostać jasną odpowiedź. Tak lub nie, dlatego cierpliwie czekałem na ostateczną decyzję. Zaczynałem żałować, że tak szybko wypaliłem z tą kolacją. Nie sądziłem, że tak zareaguje. Wolałem, żeby mnie wyśmiał, a wyglądał na bardzo zestresowanego. Może pomyślał o czymś zupełnie innym.
To będzie wystarczające – uśmiechnąłem się. Mogłem odetchnąć z ulgą, kiedy się zgodził. Moje dawne uczucia nie zniknęły tak całkowicie, dlatego cieszyłem się, że będziemy mogli wyjść gdzieś razem we dwoje. Znudziły mi się już spotkania w kawiarni. Cały czas obecne były Sucrose i babcia Albedo. Może i starały się zachować dyskrecję, ale jednak widziałem czasem ich spojrzenia, które rzucały gdy razem rozmawialiśmy.
Podniosłem się z fotela i skierowałem w stronę drzwi, żeby je otworzyć. Wyciągnąłem kluczyk z kieszeni i przekręciłem zamek. Nie otwierałem ich jednak, zamiast tego znieruchomiałem i spojrzałem na blondyna.
Nie jesteś raczej ciekawym tematem do rozmów – wzruszyłem ramionami, po czym wbiłem wzrok w podłogę, a następnie znowu spojrzałem na niego i zmrużyłem podejrzliwie oczy. Jego zachowanie było doprawdy dziwne. To oczywiste, że czegoś mi nie mówił i nie chciał, żebym się tego dowiedział. Nie powinienem mu tego mówić, bo nie chciałem go stresować, ale cóż…
Zauważyła, że nie idzie nam dogadywanie się i powiedziała mi o tym, jak się zazwyczaj zachowujesz, co masz w zwyczaju robić. O waszej relacji… Nie mówiła zbyt wiele, bo szybko przeszliśmy do rozmowy na temat kawiarnii – powiedziałem. Dla mnie nie brzmiało jak to coś przerażającego. W zasadzie babcia Albedo nie powiedziała mi nic niezwykłego.
Wracasz do kawiarnii, czy idziesz już do domu? – zapytałem, chcąc zmienić temat – Odwiozę cię. Tak robią dżentelmeni, prawda? A ja do niego praktykuję – uśmiechnąłem się szeroko. Otworzyłem mu drzwi i wskazałem gestem dłoni, żeby poszedł przodem.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Nie Paź 09, 2022 9:02 pm}

ALBEDO  HERDEN

     Byliśmy umówieni. Dziwnie się z tym czułem, ale część mnie cieszyła się z tego. Skoro mieliśmy się zacząć dogadywać, to muszę nieco mu odpuścić. Trochę stresowałem się tym wspólnym wyjściem, ale będę się martwił o to w czwartek. Do tego czasu będę mógł przyzwyczaić się do faktu, że spędzimy wspólnie czas w restauracji. Czy rozmowa będzie nam się kleiła? A może zjemy i od razu się rozejdziemy? Wspominał coś o jakiś występach, więc pewnie je obejrzymy. Szczerze mówiąc nie wiedziałem, o czym mielibyśmy rozmawiać. Nie zamierzałem opowiadać, co się działa po naszym zerwaniu, ani ja nie miałem ochoty wypytywać o niego. Jeśli zapadnie krępująca cisza, to będzie trzeba to szybko zakończyć.
    Spojrzałem na Kaeye, lekko się krzywiąc na jego słowa. Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi, ale trudno było mi się z nim nie zgodzić.
-  Masz rację, ani trochę nie jestem ciekawy. Dobrze, że od ciebie to słyszę - uśmiechnąłem się łagodnie, powstrzymując się od prychnięcia. Poczułem jednak ulgę, że babcia nie rozwinęła żadnych innych tematów. Gdyby cokolwiek mu powiedziała, to byłbym naprawdę wściekły. Kaeya jest ostatnią osobą, która ma o mnie cokolwiek innego wiedzieć. Teraz jest okej, trzymamy siebie na dystans i unikamy niepotrzebnych tematów, dlatego nie chcę tego zmieniać. Przeszłość pozostanie za nami, więc nie ma co się zamartwiać.
-  Cieszę się, że nie zaczęliśmy mnie obgadywać, byłoby to niemiłe z waszej strony - powiedziałem. Może sam nie byłem święty, bo dość często tematy z Sucrose przechodziły na Kaeye, ale pewnie teraz się to zmieni po pojawieniu nowego pracownika. Zapewne zmiany w pracy będą różne, dlatego każdy z nas z nim trochę popracuje i pewnie wymienimy się własnymi opiniami na jego temat. W końcu to od nas zależy czy chłopak ma szanse na stałe zatrudnienie. Może mieć umiejętności, ale sporo zależy też od atmosfery. Wydaje mi się, że będzie  dobrze, ponieważ chłopak wydaje się być pogodny.
-  No tak, zapomniałem, że starasz się być dżentelmenem. Powiedzmy, że dobrze ci idzie - uśmiechnąłem się, po czym przeszedłem przez próg drzwi i spojrzałem na siedzącego pracownika, który nieco się spiął. Nie wiem czy nas podsłuchiwał, czy może liczył na ostre wymiany zdań. -  Wracam do domu, Sucrose powiedziała, że wszystkim się zajmie - powiedziałem. Raczej nie miałem po co tam wracać, tym bardziej, że ufałem przyjaciółce, a na dodatek miała zapasowe klucze od kawiarni. Jeszcze ani razu mnie nie zawiodła.
    Wyszedłem z budynku, po czym ruszyłem za Kaeyą w stronę samochodu. Mogłem wrócić pieszo albo komunikacją miejską, ale nie miałem na to siły, więc zamierzałem skorzystać z jego propozycji.  
-  Powinieneś ot tak wychodzić z pracy? Chyba wcześniej ci w czymś przeszkodziłem - powiedziałem, przypominając sobie, że rozmawiał z jakąś kobietą. Nie zamierzałem o nią wypytywać, ale jeśli przeze mnie miał zawalić swoją pracę, to wolałem by mnie nie odwoził.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Wto Paź 11, 2022 7:20 pm}


KAEYA ALBERICH


Wywróciłem oczami, gdy tak usłyszałem jak łatwo się ze mną zgodził. Miałem nadzieję, że nie weźmie tego do siebie. Przecież żartowałem. Zdarzało mi się mówić coś wrednego, bo z natury byłem typem, który lubi dokuczać ludziom. Jeśli chodziło o Albedo, to powinienem uważać co mówię. Ważyć każde słowo. W tej sytuacji odniosłem wrażenie, że brzmiał bardzo sztucznie i fałszywie. Już wolałem jak mi pyskował.
  Wyszliśmy z mojego gabinetu i skierowaliśmy się do wyjścia. Po drodze minąłem Ventiego, który od razu się podniósł, ale machnąłem mu ręką na znak, żeby został. Nie musiał za mną wszędzie biegać.
  – Dobrze jest mieć tak oddaną i zaufaną przyjaciółkę – rzekłem rozmarzonym głosem. Moje uwagi wobec niej były trafne. Nie miałem więc potrzeby robić sobie jej za wroga. Byłaby to wielka strata, bo dziewczyna wydawała się naprawdę w porządku.
   Wsiedliśmy do samochodu, ale słysząc pytanie Albedo, powstrzymałem się od odpalenia silnika. Włożyłem jedynie kluczyk do stacyjki i odwróciłem wzrok na chłopaka. Oparłem rękę o zagłówek jego siedzenia.
   – Albedo, gdybyś mi przeszkadzał to bym nie kazał ci tu przyjechać – odpowiedziałem poważnie – Obecnie, jesteś dla mnie najważniejszy. I jeśli będzie trzeba to na ciebie zaczekam.
  Powoli pochyliłem się w jego stronę, żeby spojrzeć mu prosto w oczy. Nasze twarze dzieliło parę centymetrów.  Byłem ciekaw reakcji. Mówił, żeby go nie dotykać, ale nie mówił nic o zbliżaniu się. A aktualnie wsiadł za mną do samochodu, gdzie miałem sporą przewagę. Albo był tak naiwny, albo dostatecznie mi ufał.
   – Jestem tutaj dyrektorem i mogę robić to na co mam ochotę. To ja tutaj mam nad wszystkich kontrolę – powiedziałem, uśmiechając się wrednie – A w tej chwili, chcę…abyś był całkowicie bezpieczny – dodałem. Sięgnąłem drugą ręką po jego pas i mu go zapiąłem. Moje auto, moje zasady. Odpaliłem samochód i zabrałem się do włączenia radia. Lubiłem jak coś mi grało cicho w tle. O wiele lepiej mi się wtedy jechało.
  – Jeszcze raz proszę cię o to, żebyś był ze mną szczery. Nie uważam cię za swojego wroga i nigdy nie uważałem. Nie nienawidziłem cię. Dlatego, jeśli jest coś co nas dotyczy, naszej relacji, a o tym nie wiem, to i tak powinieneś mi o tym powiedzieć – dodałem już poważniej. Nie miałem co liczyć, że się mnie posłucha, bo widziałem jak usilnie próbował coś przede mną ukrywać. Chociaż i tak uważałem za duży sukces, że powiedział mi cokolwiek, zwłaszcza dzisiaj gdy, być może nieświadomie, się przede mną otworzył.  
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Sob Paź 15, 2022 10:28 am}

ALBEDO  HERDEN

     Skinąłem głową potwierdzając jego słowa. To prawda, Sucrose była dla mnie skarbem. Co jak co, ale wielokrotnie ratowała mi tyłek albo zwyczajnie pomagała w najróżniejszych rzeczach, dlatego śmiało mogłem zgodzić się ze słowami Kaeyi, choć nie spodziewałem się takiej opinii od niego. Co jak co, ale nie jest osobą, która chętnie komplementuje innych. Ledwo co chciał być dżentelmenem dla mojej przyjaciółki, ale o tym małym błędzie możemy zapomnieć, przynajmniej teraz. Lekki rumieniec wkradł się na moje poliku po jego następnych słowach. Najważniejszy? Ja? Serce znów szybciej mi zabiło, a jego bliskość wcale mi nie pomagała odgonić niechcianych rumieńców. Przełknąłem gulę w gardle, powstrzymując się przed odwróceniem wzroku. Gdybym teraz to zrobił, to na pewno by czuł satysfakcję albo sobie pomyślał nie wiadomo co.
-  Pan wszystkiego i wszystkich? - odpowiedziałem tak samo wrednym uśmiechem, ale szybko parsknąłem śmiechem. -  Cieszę się, że chcesz zadbać o moje bezpieczeństwo. Kolejny punkt do bycia dżentelmenem, wspinasz się coraz wyżej, Kaeya - powiedziałem, a na mojej twarzy malował się łagodny uśmiech. Już dawno nie miałem tyle uśmiechów przez tak krótki okres czasu.
         Postanowiłem dać mu szansę, ale to z czasem dowiem się, czy rzeczywiście będę później tego żałował. Jak na razie nie jest źle, nawet sobie pewnymi zachowaniami plusuje, jak tym, że zapiał moje pasy. Co jak co, ale gdyby to olał, to na pewno nie byłoby to dbanie o moje bezpieczeństwo.
-  Między nami? Wydaje mi się, że wszystko sobie powiedzieliśmy. Jesteś znośny na ten moment, ale nie wracajmy do przeszłości. Chcę zapomnieć co wtedy było, okej? Spróbujmy nie nawiązywać do tego, a skupmy się na obecnej relacji. Co ty na to? Wiesz, chcę spróbować, wiem, że momentami zachowuję się beznadziejnie, ale mój kontakt z ludźmi ogranicza się do kawiarni i nie potrafię ot tak zaufać każdemu - powiedziałem, zerkając na niego. Miałem nadzieję, że mnie zrozumie, że nie będzie jakoś bardzo naciskał albo zwracał na moje zmiennie humory lub nastawienia. Wiem, że momentami robię źle... Chcę to  zmienić, poprawić się, ale musi dać mi więcej czasu.
-  Przepraszam za to, że tak zareagowałem w kawiarni i za to, jak pewnie nie raz zareaguję - oznajmiłem. Wiedziałem, że te słowa jedynie zwiastowały, że będzie się to powtarzało, ale dopóki nie poczuje się tym zmęczony, to będzie dobrze.
         Ruszył samochodem, więc oparłem wygodnie głowę o zagłówek i przymknąłem oczy. Nie ukrywam, że byłem trochę śpiący, ponieważ ostatnio zdarzało mi się wcześniej wstawać, więc mało sypiałem. Nie chciałem jednak odpłynąć w samochodzie Kaeyi, dlatego uszczypnąłem się w dłoń, aby się rozbudzić.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Wto Paź 18, 2022 12:05 am}


KAEYA ALBERICH


Pan wszystkiego i wszystkich wyłącznie poza nim. Tylko Albedo nie mogłem mieć, ani go kontrolować. Wolałem mu tego nie mówić wprost, chociaż zapewne zdawał sobie sprawę z tego, że jest niezależny wobec mnie.
 – Dziękuję, staram się – rzekłem z dumą, po czym uśmiechnąłem się lekko. Chyba jeszcze nie słyszałem, żeby śmiał się w mojej obecności. A przynajmniej, pierwszy raz od dawna miałem okazję usłyszeć jego śmiech. Nie byłem w stanie jednak stwierdzić, na ile był on szczery, a na ile Albedo sobie ze mnie kpił.
 Podniosłem rękę i zawahałem się przez moment nad tym, czy coś powiedzieć. W końcu jednak opuściłem dłoń i westchnąłem zrezygnowany.  
  – Okej, zrozumiałem – odparłem posłusznie, lecz trochę niechętnie. Nie było sensu bardziej naciskać. Sam na początku chciałem, aby zapomniał o przeszłości, ale nie potrafiłem do niego podejść w inny sposób niż poprzez kierowanie się minionymi czasami. Chyba musiałem pójść na żywioł.
  – Nie przepraszaj, nie masz za co –  odrzekłem jedynie.
Skupiłem się na prowadzeniu auta i nie zamierzałem odzywać się zbyt wiele, co jakiś czas zerkałem kątem oka na chłopaka, zastanawiając się, co byłoby dobre dla naprawienia naszej relacji.
  Stanęliśmy w korku, który wyglądał na dość długi, więc oparłem się wygodniej o fotel i zabrałem ręce z kierownicy. Nie mogłem narzekać na taki obrót spraw, jeśli to wiązało się z tym, że spędze parę minut więcej z Albedo. Zauważyłem jednak, że nieco go zmuliło.
  – Ej, nie zasypiaj – szturchnąłem go w nogę – Bo inaczej, będę musiał wynieść cię z tego samochodu na rękach – posłałem mu zadziorny uśmieszek.
  Do domu Albedo było zaledwie piętnaście, dwadzieścia minut drogi, ale teraz zdecydowanie się ona przedłużyła.
  – Hmmm – mruknąłem zamyślony – Wiesz, jeśli pomysł z restauracją ci nie odpowiada, to zawsze możemy wybrać się gdzieś, gdzie będzie mało ludzi. Na przykład na przejażdżkę, pojechać w jakieś ładne i spokojne miejsce na jeden dzień – powiedziałem. Odnosiłem wrażenie, że nie był pewny co do mojej propozycji, aby wyjść gdzieś razem wieczorem, a chciałem, aby czuł się w miarę swobodnie. Może za bardzo już kombinowałem, jednak czułem się, że jestem gotowy na każdą ewentualność, nawet na jego zmienne humory.
 
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Pią Paź 21, 2022 7:35 pm}

ALBEDO  HERDEN

     Mylił się. Miałem za co go przepraszać, bo wiedziałem, że narobiłem sporo zamieszania. Może Kaeya chciał udawać, że nic się strasznego nie wydarzyło, ale skoro przyjechałem dzisiaj do jego pracy i rozmawialiśmy, to coś musiało być na rzeczy. Coraz bardziej zastanawiałem się nad słowami Sucrose, która uważała, że robiłem do niego maślane oczy. Czy rzeczywiście tak było? Nienawidzę go, nie jestem w stanie powiedzieć, że całkowicie mu wybaczyłem, ale jest też druga strona medalu. Ot tak nie zapomniałem o swoich uczuciach, chociaż ukrywałem je głęboko w sobie. Najchętniej całkowicie bym się ich pozbył, ale nie potrafiłem. Nie była to nienawiść do mężczyzny, tym bardziej, że nadal pamiętałem o tych wszystkich chwilach, które razem spędziliśmy. Czy i on to dobrze wspominał? Nie byłem mu obojętnym w liceum, więc czemu założył się o mnie? Sprawiało mu to radość, a może  cieszył się z kasy, którą udało mu się zdobyć? To wszystko było tego warte? Chciałem go o to zapytać, ale sam powiedziałem, że nie chcę mówić o przeszłości.
    Ocknąłem się w chwili, kiedy szturchnął mnie w nogę. Spojrzałem na niego, będąc nieco zmęczony tym wszystkim i poprawiłem się na siedzeniu, zauważając, że nieco się zsunąłem.
-  Prędzej świnie zaczną latać, niż ty wyniesiesz mnie z samochodu na rękach - powiedziałem, uśmiechając się przy tym nieco kpiąco. Nie chciałem tego sprawdzać, więc zdecydowałem się nieco rozbudzić. Przed nami był korek, co ani trochę mnie nie zdziwiło w tych godzinach. Przyjrzałem się mu uważnie, kiedy zaproponował mi jednodniowy wyjazd. Tą propozycją nabrałem nieco podejrzeń z celem tego wszystkiego, co sam planuje. Szybko jednak opanowałem swoje myśli, aby nie wywoływać kłótni, ani nic. Naprawdę byliśmy teraz w całkiem dobrym humorze i nie chciałem kończyć dnia pod kołdrą cały zapłakany.
-  Pasuje mi restauracja. Nie obraź się, ale na razie nie mam ochoty na całodniową wycieczkę, to po prostu... Za szybko - powiedziałem najdelikatniej, jak potrafiłem. -  Oczywiście, to miłe, że proponujesz mi coś takiego. Może... następnym razem, razem sobie coś wybierzemy i nie koniecznie musi to być na jeden dzień - uśmiechnąłem się, chociaż sam nie wiedziałem, dlaczego tak propozycja wychodzi ode mnie. Chyba czułem się zmęczony tą całą nienawiścią do niego, ale też z jego powodu miałem okropny mętlik w głowie. Lekko się zarumieniłem, czując, że powiedziałem coś nie tak albo coś, co po prostu może go okropnie zaskoczyć.
-  Z-zapomnij o tym - stwierdziłem, po czym odwróciłem twarz do szyby, co wcale nie było dobrym pomysłem, bo wszystko się w niej odbijało.
    Chyba było trzeba udawać się śpię, wtedy na pewno nie przychodziłyby mi głupie pomysły do głowy, ale prawda jest taka, że już dawno nigdzie nie byłem na kilka dnia... Kiedo to ostatnio było? Raczej, jak byłem jeszcze dzieckiem. Nie mogłem zostawić pozostałych ot tak, ale jeśli teraz mieliśmy mieć kogoś do pomocy, to chyba mógłbym sobie pozwolić na kilka dni wolnego, ale nie wiem, czy powinienem te dni poświęcać na Kaeye... Hah, sam nie wiem co mam robić.  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Sro Paź 26, 2022 12:15 am}


KAEYA ALBERICH


Wygiąłem usta w grymasie niezadowolenia, słysząc jego odpowiedź.  
  – Po co zaraz takie sceptyczne nastawienie… – mruknąłem, nieco nadąsany. Ja byłem do tego nieco bardziej optymistycznie nastawiony! Sam chciałbym, aby ktoś wynosił mnie z samochodu, kiedy wracam zmęczony po pracy. To by wiele ułatwiło. Czy dźentelmeni już tak nie robią? Czy do ich obowiązku nie należało noszenie pięknych blondwłosych niewiast na rękach, w ramach całkowitego oddania? Cóż, musiałem przyznać, że bardzo dobrze wychodziło mu studzenie mojego zapału. Momentami prawie się go bałem.
  Wciąż zadziwiało mnie to, jak momentami starał się być łagodny.  Miałem wrażenie, że nie zasługuje w żadnym wypadku na takie traktowanie – na przeprosiny i innego rodzaju życzliwości.  W zasadzie, to ciężko było mnie zranić, ale najwyraźniej, według niego, był to krok, aby naprawić nasze relacje.
 Pokiwałem głową na znak, że rozumiem, jednocześnie wpadając w zamyślenie. Dopiero, gdy powiedział, żebym zapomniał dotarł do mnie sens jego słów i wraz z tym, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
  – Nie ma mowy – odrzekłem stanowczo z lekkim rozbawieniem. Gołym okiem było widać, że Albedo nie potrafi utrzymać w ryzach swoich myśli i uczuć. Właśnie o tym mówiłem. Nie potrafi nad tym zapanować, chociaż niektóre rzeczy wciąż ukrywa głęboko w sobie.
  – Nie przejmuj się. W czerwonym ci do twarzy – uśmiechnąłem się do niego zadziornie, widząc jak prawie przykleił się do szyby. Jednak nadal miał w sobie ten urok, który mnie w nim urzekł, gdy poznałem go po raz pierwszy kilka lat temu.
  Korek w końcu się rozluźnił i mogliśmy jechać już dalej normalnie. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.
  – Albedo, dziękuje ci za to, że zgodziłeś się przyjechać i ze mną porozmawiać. To było dla mnie ważne – rzekłem. Uniosłem rękę, chcąc go tym samym jeszcze na chwilę zatrzymać, zanim wysiądzie z samochodu.
 – I postaraj się porządnie wypocząć. W innym przypadku, wyślę cię na przymusowe wakacje, ze mną – posłałem mu zadziorny uśmieszek i mrugnąłem znacząco. I ewentualny argument mówiący o tym, że to ja jestem powodem jego zmęczenia jest bardzo niesprawiedliwy i nieuzasadniony!  
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Pią Paź 28, 2022 10:01 pm}

ALBEDO  HERDEN

    Miałem ochotę zapaść się pod ziemię, kiedy zdałem sobie sprawę z własnych słów. Przecież to prosiło się o jakąś katastrofę. Bycie z nim sam na sam, w jakimś obcym miejscu, z dala od babci i znajomych... Ugh, po co ja w ogóle się odzywałem?
-  Jezu, nie... Przestań - powiedziałem, czując, że robię się jeszcze bardziej czerwony. Nie miałem gdzie uciec, aby ukryć się przed nim. Kaeya widział mnie w takim stanie ostatnio w liceum, ale teraz czułem się z tym jeszcze gorzej. Bałem się, że sobie coś pomyśli i dopowie niepotrzebnie. -  Nie lubię, jak się ze mnie nabijasz - oznajmiłem, chowając twarz w dłoniach. Wiem,  że sam jestem sobie winien, ale to nie zmienia faktu, że mógł sobie darować takie komentarze.
    Na szczęście ruszyliśmy dalej, więc mogłem skupić swoją uwagę na drodze. Wiedziałem, że byliśmy coraz bliżej mojego adresu, więc nie zwracałem na nic innego uwagi. Mimo wszystko, czułem się dobrze w ciszy, która nam towarzyszyła. Na dodatek przy Kaeyi mogłem poczuć się dość bezpiecznie, ale jednocześnie nie wiedziałem dlaczego, skoro nadal go nienawidziłem, no i nadal pamiętał o sytuacji w szatni. Czy Sucrose naprawdę miała rację? Maślane oczy, szybsze bicie serca i to, jak traciłem rozum w jego obecności. Odpiąłem pas, kiedy byliśmy na miejscu, po czym spojrzałem na chłopaka.
-  W prawdzie zostałem do tego zmuszony, ale też nie narzekam.  Liczę na to, że uda nam się lepiej dogadywać - powiedziałem, po czym posłałem mu delikatny uśmiech. Po chwili zmieniłem jednak swoje nastawienie i dźgnąłem go palcem między żebra. Z satysfakcją oglądałem, jak się zgina w pół. -  Nie zgodzę się na żadne przymusowe wakacje, nawet z tobą, głupku - nadąłem policzki i zanim zdążył zareagował, wyskoczyłem z samochodu. Moje poliki nadal były czerwone, a serce szybciej biło. Wpisałem kod do klatki i wbiegłem na górę, aby jak najszybciej oddalić się od Kaeyi i jego głupkowatych tekstów. Wiedziałem, że specjalnie się ze mną drażni,
    Wszedłem do mieszkania, nieco głośniej niż planowałem, ale i tak w domu nikogo nie było. Nieco mnie to zaniepokoiło, ale szybko znalazłem karteczkę od babci, że poszła do sąsiadki na pogawędkę, więc miałem na razie całe mieszkanie dla siebie. Spojrzałem przez okno, aby sprawdzić, czy Kaeyia jeszcze tam był, ale że nie widziałem jego samochodu, to poszedłem coś zjeść. Zacząłem myśleć o naszym planowanym wypadzie w czwartek oraz możliwym wyjeździe, do którego prawdopodobnie nie dojdzie, chyba, że rzeczywiście mężczyzna weźmie to do siebie i coś zorganizuje.  
    W chwili, kiedy miałem już się kłaść spać, wziąłem telefon, aby napisać wiadomość do Kaeyi. Nie mogłem znaleźć swojego portfela, więc mógł być w jego samochodzie.
[Cześć, nie zostawiłem portfela w samochodzie? Nie mam go przy sobie, więc może go znalazłeś.]
Wysłałem do niego wiadomość, po czym przekręciłem się na bok. Miałem nadzieję, że nie będzie do niego zaglądać, jak znajdzie, bo mam w nim jeszcze nasze stare zdjęcie, robione na początku jakoś naszego związku, byłem wtedy jeszcze bardzo nieśmiały. Więc licze na to, że nie będzie szperał w moich rzeczach.  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Nie Paź 30, 2022 8:52 pm}


KAEYA ALBERICH


Jęknąłem cicho i chwyciłem się za bok, czując jak palce chłopaka wbijają mi się w żebra. Nie spodziewałem się takiego brutalnego ataku. Nie próbowałem go zatrzymać, gdy wybiegł z samochodu. Oparłem czoło na kierowcy i odetchnąłem głęboko, czekając aż to nieprzyjemne uczucie ustąpi. Na mojej twarzy pojawił się uśmieszek. Mimo wszystko, czułem satysfakcję, z tego jak zareagował. Nie był na mnie zły, był po prostu cholernie zawstydzony i może trochę przestraszony. Czyżby się obawiał, że przez przypadek znowu coś do mnie poczuje?
 Ruszyłem spod jego domu i skierowałem się z powrotem do biura. Miałem zamiar pomóc Ayace w jej projekcie, ale tyle zeszło mi się na rozmowie z Albedo, że postanowiłem odłożyć to na inny dzień. Najwyżej poprosi o pomoc, którąś ze swoich koleżanek.
  Po zabraniu reszty swoich rzeczy zamierzałem pojechać już prosto do domu, ale w momencie w którym wychodziłem z biura dostałem wiadomość od Albedo. Akurat wiadomość od niego była ostatnią rzeczą jakiej mogłem się dzisiaj spodziewać. Przebiegło mi przez myśl, że mogło się stać coś strasznego. Na szczęście w nieszczęściu zgubił jedynie swój portfel.
  Hah, uciekał przede mną w takim popłochu, że pewnie nawet nie zauważył, że coś mógł zostawić. Jak tylko znalazłem się w swoim aucie, to postanowiłem sprawdzić siedzenia. Na pierwszy rzut oka niczego nie widziałem. Postanowiłem więc mu to napisać.
 ,,Nie widzę twojego portfela. Być może wpadł gdzieś pod fotel, ale nie mogę tego sprawdzić, bo gdy mnie dźgnąłeś, przez przypadek chyba przebiłeś mi wątrobę. Teraz nie mogę się schylać, wszystko mnie boli’’
 Uśmiechnąłem się głupio i wysłałem wiadomość. Postanowiłem jednak sprawdzić czy ten portfel nie wpadł pod siedzenie. Równie dobrze mógł wypaść poza autem, a wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo, że go znajdziemy.
  Na szczęście zguba była wciśnięta między fotelem a drzwiami od strony pasażera. Sięgnąłem po ten portfel i położyłem na kolanach, po czym zrobiłem zdjęcia, zapozowałem kilka razy z jego portfelem i wysłałem je kochanemu blondaskowi. Skoro już się do mnie odezwał, to chciałem mu jeszcze trochę podokuczać. Chyba podświadomie nie chce się ode mnie tak łatwo uwolnić. Nim zdecydowałem się pojechać, postanowiłem z ciekawości sprawdzić jak bogaty jest Albedo.
  Ze smutkiem musiałem stwierdzić, że jest biedny jak mysz kościelna. Przynajmniej w porównaniu z moim portfelem. Wysunąłem zdjęcie, które lekko wystawało. Zawsze mnie ciekawiło, jak ludzie mają poukładane rzeczy w swoich portfelach. W które przegródki wsadzają karty, a w które banknoty i inne drobne monety. Jak to mówią, ciekawość to pierwszy stopień do piekła i tym razem żałowałem, że to zrobiłem. Nie sądziłem, że akurat to będzie nasze zdjęcie sprzed kilku lat.
  Przypatrywałem się chwilę temu zdjęciu, marszcząc przy tym brwi. Nie miałem pojęcia, co ono robi w jego portfelu. Miałem ochotę je w tym momencie porwać i spalić.
 Akurat Albedo, który najbardziej wypierał się jakichkolwiek uczuć do mnie i zasłaniał się nienawiścią, miał nasze wspólne zdjęcie. Po raz kolejny potwierdziło się to, że on próbuje oszukać jedynie samego siebie.
  Schowałem zdjęcie z powrotem do przegrody, upewniając się, że jest tak jak wcześniej, żeby przypadkiem czegoś nie podejrzewał i odrzuciłem portfel na siedzenie pasażera, a następnie pojechałem w stronę jego mieszkania.  
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Nie Lis 06, 2022 10:18 am}

ALBEDO  HERDEN

    Patrzyłem w telefon czekając na jakąkolwiek wiadomość od Kaeyi, ten jednak nie śpieszył się z odpowiedzią, ale też nie mogłem tego od niego wymagać. Prawdopodobnie był zajęty, a ja jak ten głupi czekałem na jakikolwiek znak, że mój portfel został w jego samochodzie, a nie na chodniku czy w metrze. Westchnąłem nieco zrezygnowany, przekręcając się na bok i zamknąłem oczy. Szybko jednak je ponownie otworzył, kiedy poczułem, że telefon wibruje mi w dłoni. Odczytałem wiadomość, po czym parsknąłem śmiechem.
[Szkoda, że czego innego ci nie przebiłem. Znajdź, jak poczujesz się dobrze, to dla mnie ważne.]
Odpisałem mu od razu, raczej nie spodziewając się, że jeszcze dziś dowiem się, czy powinienem się martwić czy jednak nie. Chociaż nie wiem co byłoby lepsze. W portfelu nie miałem dużo gotówki, zawsze brałem tyle, by mieć tak na wszelki wypadek, dlatego nie bałem się, że zgubię dużą gotówkę, która na szczęście trzymałem w swoim pokoju.
    Spojrzałem na kolejne wiadomości od mężczyzny. Nie wiem czy na mojej twarzy malował się uśmiech czy może była to mieszanka różnych emocje. Radość z obawą? Czułem, że moje kąciki ust lekko drgnęły, ale nie widziałem swojej miny, może to i nawet lepiej.
[Dobrze, że jednak ci się udało poszukać. Dziękuję]
Kolejna wiadomość została wysłana, zostawiając jego zdjęcia bez komentarza. Mimo tego, uważnie się im przyglądałem. To śmieszne, że nie mogę się przestać na niego patrzeć. Zwykle odwracam wzrok, udaję obojętnego, ale Kaeya jest przystojny, no i w moim typie,  mimo tego... Nie wiem, czy mógłbym próbować być z nim po raz drugi. Może i jeszcze coś do niego czuję, może robię maślane oczy, kiedy jesteśmy razem, ale pamiętam, jak to było w liceum, jak zabawił się moimi uczuciami. Co jeśli teraz też się nimi bawi? Chciałbym odrzucić te myśli, powiedzieć sobie, że to nie tak, że na pewno nie robi tego dla zabawy, ale nie potrafię. Wstałem z łóżka, żeby zrobić sobie jeszcze  ciepłą herbatę, bo i tak się rozbudziłem. Wygładziłem swoja piżamę, która składała się z satynowych spodenek w kolorze niebieskim, na których były białe chmurki z owieczkami oraz taka sama góra, którą zawsze zapinałem na trzy ostatnie guziki, aby nie było mi za gorąco.
    Wziąłem ciepły kubek do rąk, po czym skierowałem się do swojego pokoju, ale dźwięk domofonu nieco mnie zaskoczył. Wzdrygnąłem się o mało nie wytrącając kubka z dłoni i podszedłem, aby zobaczyć kogoś niesie.
-  Kaeya? Czy ty specjalnie przyjechałeś, aby oddać mi portfel? - zapytałem. Nie czekałem jednak na jego odpowiedź. -  Wejdź - powiedziałem, po czym otworzyłem mu klatkę. Otworzyłem drzwi, po czym czekałem w wejściu na chłopaka, który dość szybko znalazł się na odpowiednim piętrze.
-  Oszalałeś skoro przyjechałeś do mnie, aby tylko portfel oddać - powiedziałem, otwierając nieco szerzej drzwi. Przełożyłem kubek do jednej dłoni i odsunąłem się, aby zrobić mu nieco miejsca. -  Chcesz wejść do środka? Mogę ci się odwdzięczyć gorącą herbatą albo kawą za tą fatyg - uśmiechnąłem się lekko. Wiem, że jest późno, ale specjalnie przyjechał, aby mi portfel oddać... Cóż, za poświęcenie.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Nie Lis 06, 2022 8:03 pm}


KAEYA ALBERICH


 Skrzywiłem się lekko widząc treść wiadomości, jaką przysłał mi w odpowiedzi Albedo. Zadziorny ma ten charakterek, nie ma co. Czasami zdaje sobie sprawę z tego, jak często próbuje go uniewinniać, chociaż on wcale taki nie jest. Po chwili jednak odetchnąłem z ulgą, widząc jak ładnie mi podziękował. Och, jednak kochany z niego chłopaczek.
  Mój przyjazd wywołał u niego wielkie zdziwienie, czego się nie spodziewałem. Faktycznie, pora była już dość późna, ale nie uważałem tego za coś niezwykłego. Zwłaszcza, jeśli chodzi o portfel, w którym często się trzyma ważne dokumenty i część pieniędzy.
  Stanąłem jak wryty, gdy otworzył mi drzwi, po czym zmierzyłem go wzrokiem dołu do góry. Nie skomentowałem jego stroju, jedynie delikatnie się uśmiechnąłem i przekroczyłem próg jego mieszkania. Albedo naprawdę myślał, że byłem w stanie się dla niego poświęcić? To urocze. Najwyraźniej nie uważał mnie za takiego potwora.
 – Właściwie to nie  planowałem być jutro w kawiarnii, a nie chciało mi się umawiać specjalnie, żeby ci to oddać. W dodatku pomyślałem, że możesz w każdej chwili go potrzebować – rzekłem, wyciągając portfel z tylnej kieszeni spodni. Chciałem go odłożyć, ale w ostatniej chwili zabrałem cofnąłem rękę z portfelem i obróciłem go w palcach.
  – Gdybyś nie uciekał przede mną w popłochu, to byś niczego nie zgubił – pokręciłem głową z dezaprobatą, po czym uśmiechnąłem się zadziornie.
  – Popatrz, to chyba przeznaczenie, skoro znowu się widzimy. Nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo – rzekłem z rozbawieniem, nie odrywając od niego wzroku. Cóż, można powiedzieć, że to z mojej winy go zgubił. Najwyraźniej go wystraszyłem i przez to tak uciekł  z samochodu. Powinienem powiedzieć, że już tak więcej nie zrobię, ale nie chciałem niczego obiecywać. To było zbyt kuszące.
  – Następnym razem, gdy stracisz dla mnie głowę, tak łatwo jej nie odzyskasz – rzekłem, podchodząc do niego bliżej.
   Wręczyłem mu portfel, a po chwili chwyciłem go za nadgarstek drugiej ręki, w której trzymał kubek i przysunąłem do siebie, żeby napić się herbaty. Herbata była gorąca, ale nie na tyle, abym nie mógł się napić, dlatego też pokusiłem się, żeby wziąć duże dwa łyki. Spojrzałem Albedo prosto w oczy, po chwili się odsuwając.
  – Właściwie to wracałem już do domu, więc to nie było dla mnie nic wielkiego – oświadczyłem, odwracając się w stronę wyjścia. Jednak nic zniknąłem za drzwiami, obejrzałem się przez ramię na Albedo.
   – Albedo? – odezwałem się – Bardzo seksowna piżama. Nie zapomnij policzyć tych owieczek przed snem. Dobrej nocy – dodałem z wrednym uśmieszkiem. To były tylko niewinne żarciki. Chyba nie powinien się o to obrazić.
   
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Pią Lis 11, 2022 7:26 pm}

ALBEDO  HERDEN

    Chyba za szybko mu podziękowałem. Co prawda, cieszyłem się, że od razu odzyskałem swój portfel, ale jednocześnie wiedziałem satysfakcję u niego, że znów się widzimy i to tak szybko. Spojrzałem na jego dłoń, która trzymała mój portfel.
-  Nie wierzę w przeznaczenia i wcale nie uciekłem w popłochu, za bardzo mnie testujesz - wzruszyłem ramionami. Nie do końca przejmowałem się tym wszystkim, choć w środku miałem ochotę spłonąć lub zapaść się pod ziemię. Wiem, że miał rację, ale nadal w przeznaczenia nie wierzyłem. Nie musiał mi dzisiaj oddawać portfel, nie był mi tak od razu potrzebny, ale i tak byłem mu wdzięczny, że specjalnie przyjechał dzisiaj, aby mi go oddać. Następnym razem zachowam to dla siebie, aby nie miał z tego takiej satysfakcji i radości. Za bardzo się przy nim rozluźniłem.
-  Spokojnie, nie musisz się o to martwić. Następnego razu nie będzie - przewróciłem oczami, po czym zacisnąłem usta, kiedy znalazł się bliżej mnie. Odebrałem z wdzięcznością swój portfel, ale kolejny krok mnie zaskoczył. Ledwie utrzymałem kubek w dłoni, kiedy złapał mnie za nadgarstek. Przełknąłem gulę w gardle i przyglądałem się jemu uważnie, kiedy spokojnie pił herbatę. Nie ukrywam, że ten widok był nieco ciekawy, a moje poliki zrobiły się gorące. Wydusiłem z siebie jakieś mruknięcie, kiedy się odezwał. Te słowa przeżyłem, ale kolejne... Kiedy wychodził rzuciłem w niego portfelem, który odbił się od zamkniętych drzwi. Odłożyłem kubek na komodę i osunąłem się na podłogę. Moje serce zaczęło szybciej bić, a twarz palić.  Czułem się tak, jak w liceum, kiedy pierwszy raz zaprosił mnie na randkę, komplementując przy tym. Cholerny dupek.
    Podniosłem głowę z nadzieją, że to Kaeya, ale zawiodłem się, widząc babcie, która sama była zaskoczona tym, że siedzę na podłodze z czerwoną twarzą.
- Kochanie, czemu tak siedzisz? Masz gorączkę? Wyglądasz na rozpalonego - powiedziała, podchodząc do mnie bliżej, ale nie przykucnęła. Podniosłem się, po czym dotknąłem swojego czoła dłonią. Owszem, jestem rozpalony, ale to nie gorączka.
-  Nic mi nie jest, idę spać. Dobranoc - powiedziałem, podchodząc do drzwi, które zamknąłem na klucz i zabrałem swój portfel. Minąłem zdziwioną babcię i zamknąłem się w swoim pokoju, padając od razu na łóżko. W mojej głowie nadal rozbrzmiewały słowa Kaeyi, ale ani trochę mi to nie pomagało w zaśnięciu.  Czemu tak na niego reagowałem? Naprawdę mogłem być nadal w nim zakochany? Przecież to chore, nienormalne... Schowałem się całkowicie pod kołdrą, kuląc się przy tym i zamknąłem oczy. Liczenie owieczek nie pomagało, ale muzyka, którą puściłem już tak. Zasnąłem szybko,  bez żadnych głębszych rozmyśleń.
    Następnego dnia pojawiłem się w kawiarni rano będąc na zmianie z nowym kolegą. Nie ukrywałem tego, że go polubiłem, bo naprawdę dobrze nam się rozmawiało. Ezra ma sporą wiedzę na temat kawy oraz tego, jak robić niesamowite wzroki ze spienionego mleka czy śmietanki do kawy. Podobało mi się jego zamiłowanie do tego zawodu, na dodatek jego charakter nie był głupkowaty, ani nic z tych rzeczy. Gdyby był irytujący, to zapewne nie potrafiłbym z nim wysiedzieć na jednej zmianie.
- Twoja babcia jest bardzo sympatyczna, potrafi zagadać człowieka na amen - zaśmiał się, kiedy zrobiliśmy sobie krótką przerwę. Oczywiście, że babcia nie mogła ot tak sobie odpuścić rozmów z pracownikami.
-  Cieszę się, że spadło to na innych, a nie na mnie. Wystarczy, że w mieszkaniu mnie zagada, chociaż i tak miło się z nią rozmawia. Lubi mieć kontakt z innymi - powiedziałem z delikatnym uśmiechem na twarzy. Wiedziałem, że Kaeya się dzisiaj nie pokaże w kawiarni, wczoraj to jasno i wyraźnie powiedział. Dlatego spokojnie mogłem zająć się swoją pracą, nie martwiąc się, że nagle się pojawi.  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Sob Lis 19, 2022 1:42 pm}


KAEYA ALBERICH


Ledwo po tym jak zamknąłem za sobą drzwi, usłyszałem jakiś hałas. To musiał być ten portfel, którym we mnie celował. Z jakiegoś powodu jego agresywna reakcja mnie rozbawiła. Nie powiedziałem nic zbereźnego, a bardzo łatwo udało mi się go sprowokować.
  Następnego dnia, jak przewidywałem, miałem bardzo napięty grafik. Zaczęło się od spotkania organizacyjnego, na którym trzeba było omówić nadchodzące projekty, uporządkować sprawy administracyjne i plany na przyszły rok. Nigdy nie lubiłem tych spotkań, bo były nudne, ale konieczne. Musiałem siedzieć i słuchać, żeby wiedzieć na bieżąco, czy się nic nie sypie w agencji. Cóż, nawet jeśli byłoby coś nie tak, to ja nie zamierzałem sprzątać tego syfu. Od tego miałem swoich ludzi.
   Kiedy tak siedziałem, z założoną nogą na nogę, postanowiłem pogrzebać trochę w telefonie. Przeglądałem media społecznościowe, a gdy to mi się znudziło, wyszukałem numer do Albedo i postanowiłem napisać wiadomość. Chciałem się przywitać i zapytać jak mu mija dzień, ale w ostatniej chwili przed wysłaniem, skasowałem smsa. Ten mały wredny i buntowniczy gnojek i tak by mi nie odpisał, albo odpisałby, ale coś niemiłego. Jak odwiedzę jutro kawiarnię, to go podręcze.
   Po zebraniu miałem jeszcze kilka spotkań z klientami, a wieczorem miało się odbyć szkolenie. Chciałem ze wszystkim się wyrobić, więc nie miałem możliwości, żeby zjeść coś konkretnego. Próbowałem przearanżować spotkanie, w ten sposób, aby spotkać się z klientem w jakiejś restauracji i coś zjeść. Cóż, rozmowy prowadzi się od razu lepiej przy dobrym posiłku.
   Sposoby manipulacji i uwodzenia miałem wyćwiczone do perfekcji. Niestety, na Albedo to nie działało. Z nim już nawet nie próbowałem robić tego więcej. Natomiast w biznesie było to tylko niewinne zagrywki, które w moim przypadku nikomu nie robiły krzywdy. Dzięki temu moja praca przebiegała bardzo sprawnie i nie musiałem się zbyt długo pastawić nad klientem, żeby go przekonać do podjęcia odpowiedniej decyzji.
  Gdy zdarzały mi się takie dni ciężkiej pracy, wyjątkowo się wyciszałem. Nie lubiłem się przemęczać, ale taki wysiłek dobrze mi robił. Może jednak powinienem się bardziej angażować w swoją pracę.
   
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Sob Lis 26, 2022 11:19 pm}

ALBEDO  HERDEN

    Ezra, choć długo nie pracuje,  zdążył się zaaklimatyzować, a cała nasza trójka nieco lepiej się poznała. Nawet babcia pochwaliła nowego pracownika, który doskonale sobie radził przy kawie oraz obsłudze gości. Dzięki jego pomocy, mogłem zająć się wypiekami, co sprawiło, że babcia nie musiała teraz siedzieć w kawiarni od rana i mogła sobie pozwolić na nieco więcej odpoczynku. Tego dnia jednak uparła się, że przyjdzie ze mną, aby upewnić się, że dobrze sobie radze przy wypiekach. To było nawet urocze, że się martwiła, czy jej przepisy są dokładnie odtwarzane.
-  Babciu, poradzę sobie, możesz wracać już do domu. Podobno kostka cię bolała - powiedziałem, kiedy nalewałem do formy masę czekoladową.
- Chcesz mnie po prostu wygonić - zaśmiała się, po czym zdjęła fartuch i westchnęła. - Dobrze cię wszystkiego nauczyłam, nie boję się zostawić tego miejsca pod twoją opieką. Wrócę do domu, a wy bawcie się dobrze - pocałowała mnie w policzek, po czym usłyszałem, że żegna się z pozostałymi. Wstawiłem ciasto do piekarnika, ustawiając minutnik, po czym ogarnąłem się i dołączyłem do pozostałych, aby pomóc im w otwarciu oraz obsłudze gości. Dzisiejszego dnia zapowiadał się spory ruch.
    Dopiero około szesnastej mogliśmy odpocząć, gdyż było mniej ludzi i nikt nowy nie pojawił się od jakiś dziesięciu minut. Zajęliśmy stolik blisko lady, aby w razie czego móc podejść i obsłużyć. Ezra dołączył do nas, przynosząc czy kawy z nutą migdałów i cynamonu. Podobno jego autorskie, ale ile w tym było prawdy, to nie mogłem powiedzieć.
- W sumie myślałem, by wprowadzić tą kawę do naszego menu, co sądzisz, Albedo? - zapytał, zerkając na mnie wyczekująco. Spojrzałem na przyjaciółkę, która uśmiechnęła się delikatnie. Pociągnąłem kolejny łyk nieprzesłodzonej kawy, po czym wróciłem wzrokiem na chłopaka, który najwidoczniej się niecierpliwił.
-  Myślę, że to nie jest głupi pomysł, ale będę musiał obgadać to z babcią i pewnie Kaeyą, bo to jednak zmiana w menu - powiedziałem.
- Pewnie, jeśli będzie trzeba zrobię też dla nich, aby nie wybierali w ciemno - uśmiechnął się szeroko, zadowolony pijąc ciepły napój. Rozmowa nam się kleiła, zaś ja coraz lepiej poznawałem nowego pracownika. Sucrose wydawała być się nim bardziej zainteresowana, co było całkiem ciekawym zjawiskiem, gdyż dziewczyna zwykle była nieśmiała, a teraz cały czas mówiła. Miło się na to patrzyło i w sumie czułem się nieco trochę porzucony.
- Może w weekend wybierzemy się do jakiegoś baru albo klubu? Taka mała integracja? - Zaproponował, co nas zaskoczyło. Wbiłem wzrok w swoją szklankę, zastanawiając się nad jego propozycją. Przyjaciółka poparła ten pomysł, a ja nie wiedziałem, czy chciałem się bawić w takie rzeczy.
    Akurat do kawiarni wszedł Kaeya, więc Ezra wstał od stolika i posłał mężczyźnie szeroki uśmiech, zapraszając do stolika.
- Dobrze pana widzieć! Właśnie zastanawiam się nad organizacją integracji. Padła propozycja baru lub klubu, ale może coś ciekawszego się znajdzie. Chciałby pan dołączyć? - zapytał, zaś ja miałem ochotę zamknąć mu gębę, jak najszybciej, ale było już za późno. Jęknąłem niezadowolony, co zapewne pozostali usłyszeli, ale tylko przyjaciółka zareagowała, kopiąc mnie pod stolikiem.
-  Za co to? - spojrzałem na nią, marszcząc brwi.
- Musisz przestać chować się w domu. Trochę rozrywki jeszcze nikomu nie zaszkodziło - powiedziała, na co westchnąłem, ale nie pozostało mi nic innego, jak się zgodzić.  
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Sob Gru 03, 2022 7:27 pm}


KAEYA ALBERICH


Jak zwykle, po południu udało mi się odwiedzić kawiarnię. Liczyłem, że o godzinie szesnastej nie będzie zbyt wielu osób, ponieważ chciałem popracować trochę. Z pewnością, ucieszyłbym się, gdyby znalazł się dla mnie jakiś zakątek, w którym – w spokoju, wypiję kawę i zjem dobrą tartę z malinami.
  Wszedłem do środka i spostrzegłem siedzących przy jednym stole wszystkich pracowników. Obijali się? Na moje nieszczęście, jako pierwszy podbiegł do mnie Ezra, żeby mnie powitać. Odwróciłem wzrok, mając nadzieję, że dzięki temu go spławię.
  – Nie lubię głośnych i tłocznych miejsc – mruknąłem, rozbierając się i wpychając chłopakowi swoją marynarkę, którą od razu poszedł powiesić.
  – Widzę, że wszyscy jesteście. Idealnie się składa – oświadczyłem, podchodząc do stolika i siadając obok Albedo, który jak zwykle witał mnie bardzo entuzjastycznie. Słyszałem tą jego radość bardzo dobrze. Skoro tak bardzo cieszył się na mój widok, to stwierdziłem, że nie będę go zaczepiał. Wypadało się jednak przywitać.
    Wpierw wyłożyłem laptopa na stół i go włączyłem. Podczas gdy sprzęt się uruchamiał, podniosłem wzrok znad monitora i spotkałem się spojrzeniem z Sucrose.
   – Witaj Sucrose, jak ci mija dzień? – posłałem jej lekki uśmiech, co automatycznie wywołało rumieńce na policzkach dziewczyny. Cóż, ostatecznie nie uzyskałem z jej strony wyczerpującej odpowiedzi. A miałem nadzieję, że jednak mnie jakoś zabawi. Resztki nadziei kładę w Albedo. Nie mogłem go ignorować całkowicie, bo jeszcze byłoby mu przykro. Dżentelmenowi nie przystoi zasmucać dam.
   W międzyczasie Ezra przyniósł mi kawę, usiadł na swoim miejscu i  zaczął się we mnie intensywnie wpatrywać. Zignorowałem to, bo niespecjalnie mnie interesowała jego osoba.
  – Albedo – zwróciłem się do chłopaka – z tego co mi wiadomo, to kawiarnia nie posiada żadnej strony internetowej. Uznałem, że to dobry krok w stronę tego, aby trochę ją rozwinąć. Poprosiłem więc informatyków, aby zaprojektowali mi to, jakby to mogło wyglądać, ale ty musisz dopracować szczegóły – oświadczyłem. Odwróciłem laptopa w taki sposób, żeby każdy mógł dobrze widzieć. Co prawda, zależało mi tylko na uwagach Albedo, ale pomysły innych też mogą okazać się przydatne.
  Sięgnąłem po kawę i wziąłem łyk, jednak gdy tylko poczułem inny smak, który nie był moim karmelowym latte, zakrztusiłem się. Przechyliłem kubek i uważnie przyjrzałem się kawie, a następnie spojrzałem morderczym wzrokiem na Ezrę.
  – Co to? – spytałem szorstko, marszcząc brwi. Czy on chciał mnie otruć?
  – Kawa mojego autorstwa. Dodałem do niej syropu migdałowego i cynamonu. Myślałem o tym, żeby ją wprowadzić do menu. Nie smakuje Panu? –wraz z wypowiedzianymi przez chłopaka ostatnimi słowami, stopniowo spadała jego pewność siebie, a uśmiech znikł. Prawie doznałem wyrzutów sumienia.
  – Może być. Tylko nie mów, że ty to wymyśliłeś. W internecie jest pewnie pełno przepisów na kawę z migdałami i cynamonem. Nadaj jej jakąś ciekawą nazwę i pomyślimy nad tym, czy wprowadzić ją na stałe– stwierdziłem beznamiętnym tonem. Nie było to może szczytem kreatywności, ale najważniejsze, że się starał. Jednak kawa przygotowana przez Albedo smakowała mi najbardziej. Wszystko co stworzył z miłości do mnie było smaczne.
     
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Nie Gru 04, 2022 12:37 pm}

ALBEDO  HERDEN

    Uśmiechnąłem się lekko, słysząc odpowiedź Kaeyi co do wyjścia. Integracja integracją, ale raczej nie pójdziemy do muzeum czy na spacer, aby lepiej się poznać. Restauracje są kosztowne, a więc knajpa powinna się nadać. Do klubu można iść, jak pozostali będą mieli ochotę, ale raczej z naszej czwórki, to Ezra była największym typem imprezowicza, co było całkiem urocze, bo zauważyłem, że mógłby nas nawet gdzieś siłą zaciągnąć. Chyba właśnie mi tego brakowało.
- Dzień dobry, d-dobrze - powiedziała zarumieniona, po czym wbiła wzrok we mnie. Spojrzałem na nią z niemym pytaniem wymalowanym na twarzy. Nie wiem o co jej chodziło, przecież obecność Kaeyi niczego nie zmieniała, nawet to, że obok mnie siedzi. To raczej normalne skoro ostatnie krzesło było już zaklepane przez nowego pracownika. Kątem oka obserwowałem salę, aby mieć pewność, że nikt nie potrzebuje czegoś od nas.
    Wzdrygnąłem się, kiedy mężczyzna zwrócił się do mnie. Spojrzałem na niego niepewnie, po czym wbiłem wzrok w ekran laptopa. Już kiedyś myślałem o zrobieniu strony internetowej kawiarni, ale zupełnie nie miałem do tego głowy, a płacenie za to uznawałem za niepotrzebny wydatek. Przyjrzałem się projektowi strony, która miała reklamować naszą kawiarnię. Musiałem nieco podnieść się z krzesła i pochylić nad stolikiem, niemal na nim leżąc, aby wszystko dobrze widzieć. Nie interesowałem się o czym rozmawia z Ezrą, więc nie rejestrowałem ich wymiany zdań.
- Strona wygląda świe... O, pójdę obsłużyć - powiedziała Sucrose, która wstała od stolika i skierowała się do innego stolika.
- Hm, a nie powinno dawać takiego "WOW"? Wiecie, ciekawsze kolory, jakieś interesujące hasła - zaproponował Ezra, jednakże nie podobał mi się ten pomysł. To miała być strona kawiarni, a nie klubu. Usiadłem z powrotem na krześle i skrzyżowałem ręce na wysokości klatki piersiowej.
-  Uważam, że kolory powinny być jaśniejsze, coś bardziej w jasny beż? Można jakieś dać ciekawsze akcenty kolorystyczne, ale to minimalnie, jak to możliwe - powiedziałem, zwracając się do Kaeyi. -  Poprawiłbym też czcionkę na bardziej czytelną -  dodałem. Może się nie znałem, może byłem po prostu za zwyczajny na takie rzeczy, jak tworzenie stron internetowych.
- Um, byłoby też fajnie, jakby dali osobną zakładkę na zdjęcia - wtrącił się chłopak, jednakże tym razem skinąłem głową, zgadzając się z nim. Odwróciłem się do niebieskowłosego i posłałem mu delikatny uśmiech.
-  Nie mam więcej uwag, o treść i tak chyba sam zadbam, ewentualnie poproszę kogoś ze znajomych o pomoc - powiedziałem, po czym podniosłem się z miejsca. -  A co do naszego spotkania po pracy w ramach integracji.. Knajpa będzie dobrą opcją, kluby to nie moje klimaty - zwróciłem się do chłopaka, który rozpromienił się na moją zgodę na wyjście z nimi.
    Opuściłem ich na chwilę, aby pomóc Sucrose, której trudno było zająć się klientami, dlatego zająłem się zamówieniami, których nie zdążyła ruszyć. Obserwowałem przez cały czas Kaeye oraz Ezre, zastanawiając się, czy ostatecznie Kaeya również zgodzi się wyjść. Nie miałem nic przeciwko, w końcu trzeba się pogodzić, że Kaeya jest częścią zespołu. Wróciłem do ich stolika i położyłem dłoń na ramieniu Ezry, przerywając im rozmowę.
-  Idź pomóż za ladą - uśmiechnąłem się do chłopaka i zająłem miejsce na przeciwko Kaeyi, kiedy byliśmy już sami. -  Zagadał cię? Jest bardzo pozytywny - powiedziałem ze spokojem, patrząc uważnie na mężczyznę. Kaeya sam kiedyś należał do rozgadanych i czasami hałaśliwych, ale wtedy bardzo lubiłem go słuchać, kiedy sam nic nie miałem do powiedzenia. Hah, czemu ja znowu wracam do tego, co było?
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Pon Gru 05, 2022 6:21 pm}


KAEYA ALBERICH


Wyciągnąłem kartkę i długopis, po czym obserwowałem Albedo i słuchałem uważnie tego co mówi, a następnie notowałem wszelkie uwagi. Nie było tego dużo, ale przynajmniej wiedziałem, że ma jakąś wizję co do strony. Cieszyło mnie to, że zaakceptował mój pomysł, ponieważ strona internetowa pozwoli nam zebrać więcej klientów, a to się równało z większym zyskiem.
  Zmarszczyłem brwi, słysząc sugestie Ezry i zastanawiając się, czy ten chłopak na pewno myśli czasem trzeźwo. Całe szczęście, że Albedo od razu odrzucił ten pomysł. Chyba niepotrzebnie dałem im wolną drogę to podzielenia się sugestiami, bo ten nowy chłopak to lubił pleść farmazony.
   Jak tylko udało nam się ustalić szczegóły, to chciałem się odezwać, ale Albedo od razu poszedł obsługiwać ludzi, przez co byłem skazany na siedzenie z Ezrą. Fakt, był bardzo energiczny i otwarty na kontakty z ludźmi, co z jednej strony było dobre. Stwierdziłem, że nie będę go od razu od siebie odpychał, skoro sam się jeszcze niczym do mnie nie zraził. Próbowałem jakoś utrzymać rozmowę, ale nie trwało to długo. Albedo szybko pojawił się z powrotem przy stoliku.
  – Cóż – zacząłem, opierając się na dłoni i posyłając chłopakowi lubieżny uśmieszek – wolałbym, żebyś to ty mnie zagadywał. Z pewnością lepiej mnie zabawisz – rzekłem.  Nie chciałem mówić tego głośno, ponieważ mimo wszystko, nie miałem na celu urażenia Ezry, a jednak mógł to usłyszeć.
  – Co sądzisz o tym, żebym umówił cię z grafikiem i informatykiem, w kwestii tworzenia strony? Myślę, że jeśli będziesz przy tym osobiście to praca pójdzie sprawniej – stwierdziłem. Na kartce zapisałem mu dane kontaktowe do tych dwóch osób, gdyby ewentualnie chciał sam się z nimi dogadać. Z tym nie powinno być problemu, bo uprzedziłem chłopaków, że to jest jeden z ich aktualnych i ważniejszych projektów, na których muszą się skupić. W mojej sytuacji bycie pośrednikiem nie było zbyt komfortowo, dlatego też chciałem dać Albedo w większości wolną rękę. Powinien mieć świadomość, że dzięki temu będzie miał większą kontrolę i nie będzie miał pretensji do mnie o to, że niczego z nim nie ustalam.
     
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Czw Gru 08, 2022 9:38 pm}

ALBEDO  HERDEN

    Nie mogłem powstrzymać się od przewrócenia oczami, które po chwili zmrużyłem, starając się ignorować jego uśmieszek. Co jak co, ale Kaeya wiedział co robić, aby mnie sprowokować. Czy przeszkadzało mi to? Owszem, tym bardziej, że byłem teraz w pracy i nie chciałem, aby rozpraszał moją uwagę.
-  Cóż, nie licz na to, że cię "zabawię", jestem w pracy jakby nie patrzeć - uśmiechnąłem się delikatnie. Schlebiało mi to, że to ze mną chciał rozmawiać, tym bardziej po naszej ostatniej rozmowie, jak i tych wielu sprzeczek.
-  Nie ma problemu, mogę się z nimi spotkać, ale też w jakiś spokojniejszy dzień, bo ot tak nie wyrwę się  z pracy - powiedziałem, po czym spojrzałem na przyjaciółkę oraz chłopaka. Wiedziałem, że teraz mam nieco więcej luzu, ale jednak wolałem być w kawiarni, aby dopilnować wszystkiego, kiedy moja babcia i tak nie trzymała się za dobrze. Chciałbym móc tak dobrze tym wszystkim zarządzać, jak ona.
    Wróciłem wzrokiem do Kaeyi, po czym sięgnąłem po kartkę, na której miałem zapisane kontakty do tych dwóch osób. Schowałem do kieszeni spodni, aby się nigdzie nie zapodziała.
-  Powinieneś dołączyć do nas, w sensie do tego spotkania, co Ezra planuje - powiedziałem ze spokojem, zastanawiając się, czy rzeczywiście uda mi się go przekonać. Takie spotkanie po pracy powinno na wszystkich dobrze wpłynąć, chyba że nikt się ze sobą nie dogada, ale trzeba być dobrej myśli. -  Nie musisz z nami długo siedzieć, ale myślę, że byłoby miło, gdybyś też się pojawił - posłałem mu uśmiech, stukając lekko palcami o stół. Wiem, że byłem ostatnią osobą, która miałaby go namawiać do takich rzeczy, ale chyba reszta liczyła na to, że przekonam Kaeye do tego spotkania. Sam nie miałem wcale ochoty iść, ale nie zdziwiłbym się, gdyby nawet babcia wykopała mnie z mieszkania, abym tylko poszedł. Czy naprawdę byłem tak beznadziejnym przypadkiem? Oby nie, bo mając osiemnaście lat powinienem jeszcze korzystać z życia, ale nic nie poradzę na to, że wolę spędzać czas w kawiarni.
-  Skoro ja mam mieć wolny czwartek dla ciebie, to ty znajdź czas na wyjście z naszą trójką. Nie obiecuję fajerwerków, ale może nie będzie tak źle. Ezra na pewno na to nie pozwoli - stwierdziłem, przyglądając się chłopakowi z daleka.
    Jak na zawałowanie chłopak odwrócił się w naszą stronę i pomachał mi, posyłając szeroki uśmiech, przez to o mało co nie oparzył się wrzątkiem, więc posłałem mu piorunujące spojrzenie, aby był ostrożniejszy.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Pią Gru 09, 2022 6:09 pm}


KAEYA ALBERICH


Zamrugałem z niedowierzania oczami, gdy Albedo grzecznie mi odmówił i nie pluł przy tym jadem. Chyba rzeczywiście wchodzimy na dobrą drogę. Obaj dotrzymywaliśmy swoich obietnic.
 – Oczywiście. Zrobisz to w wolnym czasie – skinąłem głową. Dobrze by było, aby strona kawiarnii była szybko zrobiona, ale nie zamierzałem naciskać. To już zależało w większości od Albedo, jak on sobie to zorganizuje. Ja jedynie mu dawałem możliwości, które mógł wykorzystać. Miałem nadzieję, że zdaje sobie sprawę z tego, że robię to ponieważ mu ufam.
   Popijałem sobie spokojnie kawę, nie bardzo wiedząc o czym mogę jeszcze z nim rozmawiać. Choć cisza mogła być trochę niezręczna, to nie przeszkadzała mi. Cieszyłem się, że chłopak siedział ze mną przy jednym stoliku i bardzo to doceniałem. Musiałem jednak uważać, żeby niczego nie zepsuć.
 Ciężko mi było jednak powstrzymać uśmiech, gdy słuchałem tego co mówi. Spojrzałem na niego, starając się dobrze zagrać moje nieprzekonanie, co do jego pomysłu. Po chwili spuściłem wzrok, nie mogąc dłużej patrzeć na niego z powagą. Na znak, tego że go słucham potakiwałem głową.
  – W którym momencie powiedziałem, że nie zamierzam przyjść? – odezwałem się w końcu, wpatrując się w chłopaka, po czym łobuzersko się uśmiechnąłem. Nie chciałem, aby znowu myślał, że mam do niego pretensje. Chciałem tylko dać mu do zrozumienia, że nie musiał mnie do niczego namawiać, jednak jego usilne próby przekonania były tak słodkie, że nie chciałem mu przerywać.
  – A więc mówisz, że miło by ci było , gdybym się pojawił… – kontynuowałem, udając, że się namyślam. Pochyliłem się nieco bardziej nad stolikiem, w stronę Albedo i oparłem brodę na dłoni.
  – Myślę, że znajdę czas na wyjście z tobą. To urocze, że tak bardzo zależy ci na mojej obecności – dodałem, wcale nie przeinaczając jego słów, tak aby mi pasowało. Spojrzałem na Ezrę, który prawie się oparzył, po czym parsknąłem śmiechem. Cóż, rzeczywiście był człowiekiem pozytywnym i taki, którego ciężko było do czegoś zniechęcić. Jego zapał nie gasł tak łatwo, a to była bardzo ważna cecha, bo akurat w tej pracy było wiele rzeczy, do których można się zrazić.
       
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Wto Gru 13, 2022 7:20 pm}

ALBEDO  HERDEN

    Spojrzałem na niego nieco zbity z tropu. A zamierzał? Poczułem, że moje policzki robią się gorące, a to nic dobrego nie oznaczało. Miałem ochotę cofnąć to, co powiedziałem i po prostu czekać do wyjścia, aby przekonać się, czy Kaeya rzeczywiście przyjdzie.
-  N-nie chodziło, że mi, a tak ogólnie... Wiesz, w-wszystkim byłoby miło - powiedziałem, czując się jeszcze gorzej, słysząc swój łamliwy głos. Zacisnąłem usta, uciekając wzrokiem gdziekolwiek byleby tylko nie patrzeć na Kaeye. On za dobrze mnie zna. Wie jak zareaguje, wie co powiedzieć, aby doprowadzić mnie do takiego stanu.
-  Ani trochę...! - powiedziałem nieco głośniej, ale szybki ucichłem, aby inni nie zwrócili na nas większej uwagi.
    Westchnąłem, po czym spojrzałem w oczy Kaeyi, który najwidoczniej bawił się z powodu mojej reakcji. Zacząłem stukać palcami o blat, po czym położyłem całą dłoń na stoliku i zamknąłem na chwilę oczy.
-  Po prostu przyjdź, nie po to, by spędzić ze mną czas, a żeby poznać pozostałych - powiedziałem, po czym podniosłem się z miejsca, aby w końcu wrócić do pracy. -  I to wcale nie jest urocze, na dodatek nie myśl, że mi zależy - zmrużyłem oczy, po czym odszedłem dodając od siebie jeszcze ciche "głupek". Nie dało się jednak nie zauważyć mojego delikatnego uśmiechu, którego sam się nie spodziewałem. Podszedłem do Ezry, który patrzył na mnie wyczekująco.
-  Spróbuj mi się tylko oparzyć, musisz patrzeć co robisz. Jeśli coś ciebie rozprasza, to mi powiedz - powiedziałem do niego, po czym położył mi dłoń na ramieniu, na co się lekko skrzywiłem. Nie lubię tak nagłego dotyku.
- Bardzo dobrze się dogadujesz z panem Kaeyą? - zapytał, a ja nie wiedziałem w jakim celu zadaje to pytanie. Zmarszczyłem brwi, po czym odtrąciłem jego dłoń.
-  Tak, jak pies z kotem - przewróciłem oczami, po czym zerknąłem na Kaeye, który jeszcze siedział przy stolik. -  Wracaj do pracy, ja pójdę wynieść śmieci - powiedziałem.
     Zabrałem worek i skierowałem się przez zaplecze na zewnątrz, aby pozbyć się śmieci. Nie wróciłem jednak od razu do środka, aby zażyć niebo więcej świeżego powietrza, którego aktualnie potrzebowałem. Przykucnąłem, opierając się o ścianę budynku i zamknąłem oczy.
-  Urocze... - powiedziałem pod nosem, po czym parsknąłem śmiechem. -  Wcale mi nie zależy - dodałem, ale sam w to nie wierzyłem. Za bardzo inni mieszają mi w głowie.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Pon Gru 26, 2022 12:12 am}


KAEYA ALBERICH


Parsknąłem śmiechem, widząc jak w odpowiedzi na moje słowa Albedo się zaczął jąkać. Nie planowałem tego, ale efekt wyszedł lepszy od zamierzonego.
  – Zwłaszcza tobie? – uśmiechnąłem się, posyłając mu sugestywne spojrzenie. Mimowolnie jednak drgnąłem, gdy nagle uniósł głos. Nie ukrywałem tego, że się wystraszyłem, ponieważ wciąż nie potrafiłem wyczuć granicy podczas naszych rozmów. Chociaż się starałem, to mimo wszystko mogłem niepostrzeżenie ją przekroczyć.
Oparłem brodę na dłoni i obserwowałem, jak Albedo odchodzi, po czym mówi coś do Ezry. Mimowolnie poczułem, jak moje ciało się napina, gdy patrzyłem na to, jak chłopak dotyka Albedo. Mogłem odetchnąć z ulgą, gdy blond włosy odtrącił jego rękę.  Odwróciłem wzrok i wbiłem go w resztki kawy, której już nie chciałem pić.
  W końcu podniosłem się z miejsca, wziąłem kubek i skierowałem się za ladę, gdzie stał Ezra. Zatrzymałem się i zmierzyłem krytycznym wzrokiem chłopaka, a on w odpowiedzi zdecydował się spojrzeć mi prosto w oczy. Odważnie.
   – Albedo wydaje się, jakiś poddenerwowany. Mam wrażenie, że to pańska obecność tak wpływa na jego zachowanie – odezwał się pierwszy. Pomimo zaskakujących słów, które do mnie kierował to żaden mięsień na mojej twarzy nie drgnął.
   – Cóż – prychnąłem lekceważąco – ja za to mam wrażenie, że powinieneś się zamknąć i wykonywać swoją pracę w milczeniu – odrzekłem, odchylając głowę w tył.
  – Nawet jeśli sam cię wybrałem, to również sam mogę cię zwolnić z okresu próbnego – dodałem szeptem. Minąłem chłopaka i skierowałem się na zaplecze. Musiałem się upewnić, co się dzieje z Albedo. Trochę już spędziliśmy ze sobą czasu i całkiem dobrze szło mi odczytywanie jego zachowanie. Wyrzucenie śmieci, to była zaledwie wymówka, żeby się ode mnie uwolnić.
     – Albedo!!! – Otworzyłem tylne drzwi i wyszedłem na zewnątrz, rozglądając się dookoła.
     – Tutaj się schowałeś, żebym nie widział, że się obijasz? – spytałem. Starałem się brzmieć jak i wyglądać groźnie oraz stanowczo, krzyżując ręce na torsie. Nie tak łatwo było go, zapewne, wystraszyć.
    – Wszystko w porządku, dobrze się czujesz? – kucnąłem przed nim i wyciągnąłem rękę do przodu, żeby pomóc mu wstać.
   – Znowu przesadziłem? – zapytałem niepewnie. Może to jednak była wina Ezry? Zauważyłem, że nie podobało mu się, to co zrobił.
       
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Nie Sty 01, 2023 1:43 pm}

ALBEDO  HERDEN

         Od początku wiedziałem, że pojawienie się Kaeyi będzie dla mnie kłopotliwe. Co prawda, jakoś się znosiliśmy, ale te obawy, jak i mętlik w głowie, który powstał, był dla mnie nie do zniesienia. Przełknąłem gulę w gardle, po czym westchnąłem. Najwidoczniej nie wyleczyłem się z niego, a szkoda, bo wszystko wtedy byłoby łatwiejsze, ale jednak część mnie chciała z nim rozmawiać i spędzać czas, jednakże, nie chciałem, aby tak było, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że dobrze to się dla mnie nie skończy.
         Wzdrygnąłem się, kiedy usłyszałem swoje imię, a chwilę po tym, jak drzwi otwierając się na zewnątrz. Podniosłem głowę, aby spojrzeć kogo niesie. Spodziewałem się Sucrose albo Ezre, ale jak na złość był to Kaeya, co spowodowało, że prychnąłem pod nosem.
- Nie obijam, a korzystam ze świeżego powietrza, na dodatek pozostali dobrze sobie radzą - powiedziałem, patrząc na niego uważnie. - Nie jesteś groźny, więc nie próbuj - uśmiechnąłem się, nieco rozbawiony jego pozą, jak i miną. Lekki rumieniec wkradł się na mój polik, kiedy zbliżył się do mnie, po czym skorzystałem z jego pomocy i podniosłem się na równe nogi. Martwił się? To raczej niespotykane zjawisko, ale całkiem urocze.
- Jest dobrze, a ty nic nie zrobiłeś, poza rzucaniem głupich tekstów, ale jestem w stanie przymknąć na to oko - powiedziałem. Spojrzałem na nasze dłonie, które nadal były ze sobą splecione, więc szybko ją zabrałem, aby sobie czegoś nie pomyślał. Sam nie wiem, czemu tak się przejmowałem tym wszystkim, ale teraz to nie miało znaczenia. Podszedłem do niego i poprawiłem mu kołnierzyk koszuli, odchylając nieco głowę do tyłu, aby spojrzeć w jego oczy.
- Czyżbyś się o mnie martwił? Kto by się spodziewał - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym puściłem go, odsuwając się na bezpieczną odległość.
         Skoro on się ze mną droczył, to i ja mogłem na nieco sobie pozwolić, a nawet jeśli nie wyszło, to i tak czułem pewną satysfakcję. Niech nie myśli, że będę tylko odwracał wzrok.
- Muszę wracać do pracy - powiedziałem, ale nie ruszyłem się z miejsca. Nie wiedziałem, czy Kaeya wróci ze mną czy zrobię to sam. Mam również nadzieję, że Ezra nie zrobił sobie krzywdy w tym czasie.
yeonjun
Tajemniczy Gwiazdozbiór
yeonjun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {Nie Sty 08, 2023 11:58 pm}


KAEYA ALBERICH


Wzruszyłem ramionami jednocześnie przewracając lekceważąco oczami. Cóż, nawet jeśli się nie nabrał to uważam, że warto było spróbować. Miałem wrażenie, że chociaż trochę go rozbawiłem. Powinienem częściej robić z siebie błazna?
 Gdy tylko skorzystał z mojej pomocnej dłoni, wyprostowałem się. Nie spodziewałem się, że to zrobi. Pomimo, że staramy się trochę ze sobą współpracować, to nadal mógł taki gest odrzucić i nic by to nie zmieniło. Albedo miał spore trudności w ukrywaniu tego, że moja obecność nie jest mu obojętna. Jego ciało bardzo dobrze to pokazywało.
  Spojrzałem na nasze dłonie, a gdy mnie puścił schowałem ręce do kieszeni.
  – Jako zarządca mam przywileje do robienia takich rzeczy – odparłem dumnie. – C-co robisz? – zapytałem, mimowolnie wstrzymując oddech, gdy wyciągnął ręce w moim kierunku. Teraz mogłem w pełni zrozumieć, dlaczego tak bardzo nie chciał abym go dotykał. Sam tego nie chciałem, bo w mu nie ufałem całkowicie. Uważnie go obserwowałem, przez co zmuszony byłem patrzeć mu w oczy. Chciałem przewidzieć jakiś podejrzany ruch, ale jednocześnie ciężko było mi się skupić. Głośno, z wielkim trudem przełknąłem ślinę, co na pewno zauważył.
  –Co w tym niespodziewanego? – zapytałem. – Przecież jesteś też moim pracownikiem. Gdybym nie dbał o swoich pracowników, nie osiągnąłbym takiego sukcesu – prychnąłem lekceważąco. Dotknąłem dłonią karku, sprawdzając, czy Albedo przypadkiem mi tam czegoś nie przyczepił, gdy poprawiał kołnierzyk. Na szczęście niczego nie wyczułem, więc mogłem odetchnąć z ulgą.
   – Doskonale, wracaj. Może przestaną ci głupoty przychodzić do głowy – żachnąłem się. Ruszyłem pierwszy do drzwi, żeby jak najszybciej znaleźć się w środku. Co on sobie wyobrażał? Tylko ja mogłem się tak zachowywać. Wobec mnie nie powinno się takich rzeczy robić!
  Najpierw krzyczał: ,,Nie dotykaj mnie!’’, a teraz sam robił takie rzeczy? Czy on mnie próbował sprowokować?
       
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

You're getting on my nerves... - Page 3 Empty Re: You're getting on my nerves... {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach