Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
On (demon) - Noé
Ona (człowiek) - Yulli
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Romans jak to romans, pełno wyznań i tych takich innych czułości. Nie oczekiwałem zbyt wiele, szczególnie po zakończeniu, przez co jakoś niespecjalnie odczuwałem zawód. Jedynie parę zdań nie dawało mi spokoju. Było to nadzwyczaj irytujące, jak zwykły romans niechcący zmusił mnie do kilku przemyśleń.
Pokręciłem głową, próbując odgonić od siebie wszystkie te dziwaczne myśli. Przecież tych kilka podobieństw wcale nie oznaczało, że od razu musiałem kogoś pokochać.
- Mogłabyś mi tak czytać do snu - powiedziałem w ramach odpowiedzi. Mimo uśmiechu na twarzy mówiłem to całkiem poważnie. - Masz bardzo ładną barwę głosu i lubię cię słuchać. Możesz mi cokolwiek czytać, nie będę wybredny - dodałem, by nie uznała przypadkiem, że zagustowałem w romansach. Wcale nie.
- A teraz odpocznij sobie. Mamy godzinę do kolacji, zdrzemnij się albo coś. Obudzę cię - uznałem. Nawet usiadłem, by samemu przypadkiem nie zmrużyć oczu, gdyby Dove rzeczywiście miała ochotę się położyć. Albo gdyby miała w planach coś innego, to sam mógłbym się położyć.
- Chyba że wolisz wziąć jakąś kąpiel przed kolacją, to zaraz znajdziemy obsługę hotelu i przygotuje wszystko.
Pokręciłem głową, próbując odgonić od siebie wszystkie te dziwaczne myśli. Przecież tych kilka podobieństw wcale nie oznaczało, że od razu musiałem kogoś pokochać.
- Mogłabyś mi tak czytać do snu - powiedziałem w ramach odpowiedzi. Mimo uśmiechu na twarzy mówiłem to całkiem poważnie. - Masz bardzo ładną barwę głosu i lubię cię słuchać. Możesz mi cokolwiek czytać, nie będę wybredny - dodałem, by nie uznała przypadkiem, że zagustowałem w romansach. Wcale nie.
- A teraz odpocznij sobie. Mamy godzinę do kolacji, zdrzemnij się albo coś. Obudzę cię - uznałem. Nawet usiadłem, by samemu przypadkiem nie zmrużyć oczu, gdyby Dove rzeczywiście miała ochotę się położyć. Albo gdyby miała w planach coś innego, to sam mógłbym się położyć.
- Chyba że wolisz wziąć jakąś kąpiel przed kolacją, to zaraz znajdziemy obsługę hotelu i przygotuje wszystko.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Czytać mu do snu? Prawie prychnęłam na tą sugestię. Znaczyłoby to, że mieliśmy spędzić więcej wieczorów czy noc tuż przed snem razem, a szczerze wątpiłam, że do tego dojdzie po tej wycieczce. Nawet gdybyśmy udali się po za Londynem to tym razem będzie mieć osobne pokoje. Dla naszego własnego dobra. Lub może mojego. Pewien dystans może by mi pomógł z tymi tymczasowymi uczuciami.
Uczuciami? Nie, uczucia były głębokie, poważne i trwały długo. To zdecydowanie nie było to.
- Zabrzmiało to, jakbyś sugerował wspólną kąpiel - zażartowałam bez uśmiechu na twarzy. - Dziękuję za komplement. Dla ciebie nawet zacznę śpiewać i grać na fortepianie, mój aniołku. - dodałam z czystym sarkazmem, po czym wstałam z fotela. Może faktycznie powinnam się położyć i trochę pospać? Nie wiem czy to nie zepsuje mi to całą noc, ale to będzie problem na później.
Jednak nie udałam się do sypialni od razu. Zatrzymałam się w pól kroku i odrobinę się odwróciłam twarzą do Williama. Może to było spowodowane ostatnim rozdziałem książki, ale zaczęłam się zastanawiać czy i on czasami myśli... może nie o mnie, ale o nas, o tamtym momencie, za dnia i jak za nocy. Pewnie nie, bo po co sobie takimi rzeczami zajmować głowę. Ale część naszej wczorajszej rozmowy wciąż tkwiła mi w głowie. Mi nie potrzeba czułych gestów, żebym miał ochotę na więcej pocałunków. Niby co to miało znaczyć? Chciałam znać odpowiedź za nim mój własny rozum sam sobie czegoś dopowie. Jednak nie mogłam się odważyć. W końcu zdecydowaliśmy dać sobie trochę czasu.
- Idę się położyć - powiedziałam cicho, powolnym krokiem kierując się w stronę łóżka. Gdy tylko się położyłam przyciągnęłam do siebie bliżej poduszkę i objęłam ją obiema ramionami. Nie czułam się zmęczona, nie od razu, ale nawet sama nie zauważyłam kiedy zamknęłam oczy i zasnęłam.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Te pełne sarkazmu słowa, jakie usłyszałem właśnie od Dove, jakoś wyjątkowo… zabolały. Nie wiedziałem dlaczego tak się stało. Mówienie do mnie "aniołku" również przestało mi się podobać. Nie dlatego, że nim nie byłem, tylko dlatego, że w ustach kobiety nie miało to pozytywnego wydźwięku. Zawsze wyrażała się z sarkazmem, jakby bardziej chciała mi przekazać, bym przestał jej matkować. Miałem wrażenie, że nawet chciała mi to powiedzieć, gdy na chwilę się zatrzymała i ponownej odwróciła twarz w moją stronę. Jednakże w ostatniej chwili jakby się rozmyśliła, po czym poszła do sypialni położyć się. Co to miało znaczyć?
Chwilę później zdecydowałem się samemu skorzystać z kąpieli. Trochę się odświeżyć przed kolacją. Nie miałem pojęcia, czy będziemy tylko słuchać muzyki, czy Dove skusi się na tańce jeśli takie będą. Miło by było, gdyby w końcu się trochę rozerwała i przestała mieć taką nieszczęśliwą minę. Gdyby się znów cieszyła, jak wczoraj…
Wciąż nie mogłem zapomnieć jej uśmiechu i radości. Chciałbym częściej ją taką widzieć. Częściej móc ją obejmować, częściej… nieważne. Odsunąłem wszystko na bok, postanawiając więcej nie zawracać sobie tym głowy. Ale zawsze łatwiej jest powiedzieć niż zrobić, bo zaraz wszystko wróciło.
Po kąpieli przyszykowałem się do kolacji, a dopiero potem poszedłem po Dove. Zostało jeszcze tylko kilka minut, a z pewnością będzie potrzebowała trochę samej się uszykować. A z pewnością umyć twarz ze starego makijażu i się uczesać. Najpierw zapukałem do drzwi, a gdy mi nie odpowiedziała, wszedłem do środka.
Początkowo nie miałem serca, by obudzić Dove. Usiadłem przy niej na brzegu łóżka, spoglądając na jej śpiącą twarz. Wyglądała tak spokojnie. Jakby ktoś pozbawił ją wszystkich zmartwień i w końcu zdjął z ramion ciężar, jaki na nich dźwigała. Gdybym tylko mógł to zrobić, nie wahałbym się.
Nawet nie zorientowałem się, kiedy wyciągnąłem dłoń, by pogładzić jej ciepły policzek, odsunąć kosmyki włosów z twarzy. Jak bardzo chciałbym móc robić to częściej i… stop.
Musiałem zabrać dłoń, by zbytnio się nie zagalopować. Dałem sobie chwilę na uspokojenie się.
- Dove - odezwałem się cicho, jeszcze wciąż trochę niepewnie. Miałem ochotę palnąć się w czoło. Co się ze mną działo?
- Dove - tym razem nieco głośniej, przy czym lekko potrząsnąłem kobietę za ramię. - Idziesz na kolację, czy chcesz spać dalej? - spytałem, widząc jak powoli zaczęła się rozbudzać.
Chwilę później zdecydowałem się samemu skorzystać z kąpieli. Trochę się odświeżyć przed kolacją. Nie miałem pojęcia, czy będziemy tylko słuchać muzyki, czy Dove skusi się na tańce jeśli takie będą. Miło by było, gdyby w końcu się trochę rozerwała i przestała mieć taką nieszczęśliwą minę. Gdyby się znów cieszyła, jak wczoraj…
Wciąż nie mogłem zapomnieć jej uśmiechu i radości. Chciałbym częściej ją taką widzieć. Częściej móc ją obejmować, częściej… nieważne. Odsunąłem wszystko na bok, postanawiając więcej nie zawracać sobie tym głowy. Ale zawsze łatwiej jest powiedzieć niż zrobić, bo zaraz wszystko wróciło.
Po kąpieli przyszykowałem się do kolacji, a dopiero potem poszedłem po Dove. Zostało jeszcze tylko kilka minut, a z pewnością będzie potrzebowała trochę samej się uszykować. A z pewnością umyć twarz ze starego makijażu i się uczesać. Najpierw zapukałem do drzwi, a gdy mi nie odpowiedziała, wszedłem do środka.
Początkowo nie miałem serca, by obudzić Dove. Usiadłem przy niej na brzegu łóżka, spoglądając na jej śpiącą twarz. Wyglądała tak spokojnie. Jakby ktoś pozbawił ją wszystkich zmartwień i w końcu zdjął z ramion ciężar, jaki na nich dźwigała. Gdybym tylko mógł to zrobić, nie wahałbym się.
Nawet nie zorientowałem się, kiedy wyciągnąłem dłoń, by pogładzić jej ciepły policzek, odsunąć kosmyki włosów z twarzy. Jak bardzo chciałbym móc robić to częściej i… stop.
Musiałem zabrać dłoń, by zbytnio się nie zagalopować. Dałem sobie chwilę na uspokojenie się.
- Dove - odezwałem się cicho, jeszcze wciąż trochę niepewnie. Miałem ochotę palnąć się w czoło. Co się ze mną działo?
- Dove - tym razem nieco głośniej, przy czym lekko potrząsnąłem kobietę za ramię. - Idziesz na kolację, czy chcesz spać dalej? - spytałem, widząc jak powoli zaczęła się rozbudzać.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Był to koniec lata, gdy słońce wciąż mogło mnie ogrzać, a silny wiatr ochłodzić. Była to niemalże idealna pogoda, zwłaszcza na pobyt w naszym hotelu. Z daleka od miasta, otoczone polami i lasem. Niedaleko było jezioro, gdzie dzieci czasami lubiły się pobawić, a pary siedziały na kajakach, każda dama z parasolką w dłoni aby ukryć się od słońca. Jednak jeżeli pobyt przy wodzie nie przypadało komuś do gustu to zawsze były nasze ogrody na gry, spacery, czy nawet na herbatkę na świeżym powietrzu.
- Dovie, herbaty?
Mrugnęłam raz i nagle znalazłam się przy małym stoliku z mamą. W ogóle się nie zmieniła. Czas się dla niej zatrzymał.
- Dwie kostki cukru, dla mojej słodkiej córki - przez jej uśmiech prawie pękło mi serce. Oczy zaczęły mi piec od nadchodzących łez.
- Mamo... - tak strasznie za nią tęskniłam, ale nie mogłam z siebie tego wydusić.
- Obiecaj mi coś, Dovie. Upewnij się, że to miejsce zawsze jest pełne życia. Inaczej będzie to jeden wielki smutny budynek, a kto by tego chciał? Zobacz. Czy to młodszy czy starszy każdy dla siebie coś tu znajdzie.
Miała rację. Inaczej cały ten biznes poszedł by na samo dno jeziora.
Mama nagle spojrzała przez ramię i jej uśmiech się poszerzył.
- Oh, idzie wreszcie! Długo musimy na ciebie czekać? - byłam pewna, że mówiła to do mojego ojca lub chociażby Sebastiana. Jednak gdy sama się odwróciłam ujrzałam zupełnie inną twarz.
- William?
Zamrugałam lekko kilka razy, słysząc głos Williama. Kolacja? Ah tak, kolacja. Trzeba iść i coś zjeść, inaczej nie zasnę z głodu. Przytaknęłam do niego, powoli siadając. Czy długo spałam? Nie byłam pewna, ale drzemka zdecydowanie mi się przydała. Tylko ten sen był niepotrzebny.
- Dziękuję - szepnęłam do Williama, wstając z łóżka i siadając przy lustrze. Przez ten róż, który został wsmarowany w moje policzki wyglądałam, jakbym miała gorączkę. Musiałam to poprawić, jak i włosy. Kilka kosmyk uciekło, ale szybko ponownie je upięłam na swoje miejsce.
Mimo tego, że szybko skończyłam nie wstałam od razu z miejsca. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Czy tak wyglądałam, gdy się budziłam? Zawsze miałam taką nijaką minę, gdy wstawałam z łóżka? Chyba tylko Vincent może na to odpowiedzieć.
- Pewnie jesteś głodny - wstałam z krzesła, sprawdzając jeszcze czy suknia była w porządku. - Chodźmy na kolację. Ostatnia wspólna w Birmingham.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie od razu ruszyłem się z miejsca, gdy Dove już wstała z łóżka. Obserwowałem ją kątem oka, jak szybko i sprawnie poprawiała swój wygląd, jak zmieniała swój makijaż i poprawiała włosy.
Kiwnąłem tylko głową po tym, jak wspomniała o kolacji. Nie czułem się za specjalnie głodny, ale jak wspomniała, nie mogłem sobie odmówić ostatniej wspólnej kolacji. Kolejnych takich mogłoby już nie być. W każdym razie nie takich, gdzie nie będzie przy nas kogoś znajomego. Trochę nawet wydało mi się to przykre, że nie będziemy już mieć dla siebie czasu.
Schodząc po schodach można było już usłyszeć grającą muzykę. Najwidoczniej musiało się dopiero zaczynać, bo po chwili zrozumiałem, że dopiero ktoś zaczął stroić instrumenty i po prostu wygrywał jakąś melodię.
Restauracja jeszcze chyba nie była tak przepełniona jak dzisiejszego wieczoru. Nic dziwnego w taką pogodę, a do tego każdy chciał jakiejś rozrywki. Wiele osób też po prostu szło od razu w stronę baru, gdzie na podeście stało już kilkoro muzyków oraz kobieta ubrana w wieczorową suknię. Uznałem, że prawdopodobnie ona będzie śpiewać.
Po kilku minutach oczekiwania w końcu mogliśmy usiąść przy stoliku i wybrać sobie coś do jedzenia. Obsługa uwijała się, by jak najszybciej obsłużyć wszystkich gości. A gdy w końcu otrzymaliśmy swoje dania, muzyka rozbrzmiała na dobre.
- Masz jakiś swój ulubiony typ muzyki? - spytałem, zasłuchując się w nieco jakby odległe granie. Początek był spokojny, by później przejść w bardziej radosna melodię.
Kiwnąłem tylko głową po tym, jak wspomniała o kolacji. Nie czułem się za specjalnie głodny, ale jak wspomniała, nie mogłem sobie odmówić ostatniej wspólnej kolacji. Kolejnych takich mogłoby już nie być. W każdym razie nie takich, gdzie nie będzie przy nas kogoś znajomego. Trochę nawet wydało mi się to przykre, że nie będziemy już mieć dla siebie czasu.
Schodząc po schodach można było już usłyszeć grającą muzykę. Najwidoczniej musiało się dopiero zaczynać, bo po chwili zrozumiałem, że dopiero ktoś zaczął stroić instrumenty i po prostu wygrywał jakąś melodię.
Restauracja jeszcze chyba nie była tak przepełniona jak dzisiejszego wieczoru. Nic dziwnego w taką pogodę, a do tego każdy chciał jakiejś rozrywki. Wiele osób też po prostu szło od razu w stronę baru, gdzie na podeście stało już kilkoro muzyków oraz kobieta ubrana w wieczorową suknię. Uznałem, że prawdopodobnie ona będzie śpiewać.
Po kilku minutach oczekiwania w końcu mogliśmy usiąść przy stoliku i wybrać sobie coś do jedzenia. Obsługa uwijała się, by jak najszybciej obsłużyć wszystkich gości. A gdy w końcu otrzymaliśmy swoje dania, muzyka rozbrzmiała na dobre.
- Masz jakiś swój ulubiony typ muzyki? - spytałem, zasłuchując się w nieco jakby odległe granie. Początek był spokojny, by później przejść w bardziej radosna melodię.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Spojrzałam na talerz z jedzeniem podany tuż pod nos. Jakoś nie miałam apetytu. Chyba wciąż nie czułam się najlepiej po ostatniej nocy. Jakie to dziwne być głodnym, ale nie mieć apetytu. Ostrożnie jadłam wszystko w małych kawałkach aby sobie ponownie nie zaszkodzić.
- Cokolwiek da się zagrać na pianinie. I na skrzypcach. Gdybym mogła wybrać inny instrument to bym chciała grać na skrzypcach. - zawsze to pięknie brzmiało, czy to na bankietach czy w teatrze. Można było zazdrościć takich umiejętności i talentu. Jednak z pianinem miałam trochę więcej wolności i swobody. Mogłam bez większego problemu zagrać melodie z pamięci. Nie byłam pewna czy tak łatwo by mi to wyszło na skrzypcach.
- Chyba będę trochę za tym tęsknić - przyznałam po chwili. - W sensie tej wycieczki. Po za oczywiście całego tego faktu, że jesteśmy tutaj z powodu mojego brata. Jesteś całkiem dobry towarzyszem na takie podróże. Trochę szkoda, że jesteś tak zapracowany. Może Paryż by się tobie spodobał? - jednak, jak wspomniałam William dużo pracował i nie chciałam jeszcze bardziej wyciągać go z pracy. Już i tak zapewne wiele poświęcił będąc z ze mną tutaj.
- Obiecuję, że gdy wrócę to dam tobie znać czy warto - dodałam lekko do niego się uśmiechając.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Skrzypce i pianino brzmiały dobrze. Nie dziwiłem się, że Dove tak je lubiła, szczególnie że sama pogrywała na pianinie i nieźle jej to wychodziło. Miło się jej słuchało. Byłem też pewien, że gdyby chciała nauczyć się gry na skrzypcach, to również pięknie by jej wychodziło.
- Gdybyś nie wybierała się tam z przyjaciółką, mógłbym tak samo ci towarzyszyć. Samemu nie jest tak fajnie. Może kiedyś znajdę sobie jakiegoś kompana do krótkich podróży - rzuciłem mimochodem, choć wiedziałem, że nigdy do tego nie dojdzie. Moim jedynym towarzyszem była Dove, a ja byłem tam, gdzie ona. Więc jeśli nie będzie chciała gdzieś się wybierać, to ja także. Trochę nawet mnie to zabolało. Nie sam fakt, że byłem przywiązany do Dove, lecz to, że przez to nie mogłem wyrazić swojego zdania i ciągać jej ze sobą tam, gdzie ja bym chciał. A nawet gdybym chciał z nią się wybrać w jakieś miejsce, mogłaby jeszcze uznać, że za bardzo się narzucam.
- Widzę, że nie bardzo masz nastrój do jedzenia - powiedziałem, widząc jak kobieta powoli jadła, kawałek po kawałku.
- Jeśli nie chcesz jeść, to chodźmy do baru. Zamówimy sobie jakiś soczek zamiast alkoholu - uśmiechnąłem się lekko w jej stronę.
- Gdybyś nie wybierała się tam z przyjaciółką, mógłbym tak samo ci towarzyszyć. Samemu nie jest tak fajnie. Może kiedyś znajdę sobie jakiegoś kompana do krótkich podróży - rzuciłem mimochodem, choć wiedziałem, że nigdy do tego nie dojdzie. Moim jedynym towarzyszem była Dove, a ja byłem tam, gdzie ona. Więc jeśli nie będzie chciała gdzieś się wybierać, to ja także. Trochę nawet mnie to zabolało. Nie sam fakt, że byłem przywiązany do Dove, lecz to, że przez to nie mogłem wyrazić swojego zdania i ciągać jej ze sobą tam, gdzie ja bym chciał. A nawet gdybym chciał z nią się wybrać w jakieś miejsce, mogłaby jeszcze uznać, że za bardzo się narzucam.
- Widzę, że nie bardzo masz nastrój do jedzenia - powiedziałem, widząc jak kobieta powoli jadła, kawałek po kawałku.
- Jeśli nie chcesz jeść, to chodźmy do baru. Zamówimy sobie jakiś soczek zamiast alkoholu - uśmiechnąłem się lekko w jej stronę.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
- Wiem, że Sebastian może być na ciebie trochę zdenerwowany, ale całkowicie go nie wykreślaj. Na pewno chętnie z tobą pójdzie na kilka wycieczek. W końcu, wcześniej potrafiliście się dogadać. - zauważyłam, bo szczerze miałam nadzieję, że jego przyjaźń z moim bratem tak się nie skończy. Nie chciałabym aby Sebastian uznał, że skradłam mu przyjaciela. Było to dosyć dziecinne, ale całkiem możliwe znając Sebastiana.
Słysząc o baru i o soczku uśmiechnęłam się pod nosem. Tego mi jeszcze brakowało aby sok zamawiać z baru. Chyba lepsze było mleko.
- Bez przesady, jedna szklanka alkoholu nas nie zabije - i podobno kac można wyleczyć alkoholem, do pewnej ilości. Pomimo komentarza Williama nie wstałam od stołu i dalej powoli jadłam swoją kolację. Chciałam się upewnić, że miałam w sobie wystarczająco jedzenia. Nie wiadomo, jak będzie wyglądała nasza podróż z powrotem do domu, a chciałam mieć na to wystarczająco siły i energii.
Gdy połowa talerza była pusta odłożyłam sztućce na bok, gotowa aby podejść do baru.
- Wezmę to co ty, więc możesz zamawiać - zaproponowałam i potwierdziłam swoje słowa małym uśmiechem.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
"Może być" i "trochę"? Zasłoniłem dłonią usta, żeby się nie roześmiać. Sądziłem bardziej, że Sebastian śmiertelnie się na mnie obrazi jeśli pozna całą prawdę. No cóż, przykre, naprawdę, bo zdążyłem go polubić i szkoda byłoby to stracić. Jednak i tak na pierwszym miejscu było dla mnie dobro Dove, a nie Sebastiana.
Po ostatnich słowach Dove miałem ochotę powiedzieć, że jest mądrą dziewczynką, skoro postanowiła najpierw zjeść posiłek, a potem dopiero coś wypić. Powstrzymałem się jednak, gdyż picie alkoholu po wczorajszej chorobie nie było do końca mądrym posunięciem. Ostatecznie mimo zagryzionej wargi i tak się roześmiałem.
- Chodźmy zatem. Wybiorę coś smacznego - powiedziałem, wciąż nie mogąc powstrzymać się od głupiego chichotu.
Przy barze też było mnóstwo ludzi. Ogólny szum zagłuszała dość głośna muzyka, a także donośny śpiew kobiety. Miała przyjemny dla ucha głos. Zamówiłem dla nas coś, co polecił mi barman jako niezbyt słodkie, ale i nie za kwaśne. Miał przy tym taką minę, jakby jakby sobie ze mnie żartował. Niestety nie miałem jak tego zweryfikować dopóki bym nie spróbował. Po chwili postawił przed nami dwa drinki w kolorze pomarańczy, życząc smacznego. Nawet nie zdążyłem zapytać co to takiego, jak zajął się następnymi klientami.
- Mam próbować pierwszy? - spytałem Dove, wciąż lekko rozbawiony. - Jeśli przeżyję to znaczy, że możesz pić bez obaw - zamieszałem w szklance zanim wziąłem spory łyk. Drink rzeczywiście był zrobiony z soku pomarańczowego z wyraźną, mocną nutą alkoholu. Bardziej kwaśny niż słodki, jednak nie był zły.
Po ostatnich słowach Dove miałem ochotę powiedzieć, że jest mądrą dziewczynką, skoro postanowiła najpierw zjeść posiłek, a potem dopiero coś wypić. Powstrzymałem się jednak, gdyż picie alkoholu po wczorajszej chorobie nie było do końca mądrym posunięciem. Ostatecznie mimo zagryzionej wargi i tak się roześmiałem.
- Chodźmy zatem. Wybiorę coś smacznego - powiedziałem, wciąż nie mogąc powstrzymać się od głupiego chichotu.
Przy barze też było mnóstwo ludzi. Ogólny szum zagłuszała dość głośna muzyka, a także donośny śpiew kobiety. Miała przyjemny dla ucha głos. Zamówiłem dla nas coś, co polecił mi barman jako niezbyt słodkie, ale i nie za kwaśne. Miał przy tym taką minę, jakby jakby sobie ze mnie żartował. Niestety nie miałem jak tego zweryfikować dopóki bym nie spróbował. Po chwili postawił przed nami dwa drinki w kolorze pomarańczy, życząc smacznego. Nawet nie zdążyłem zapytać co to takiego, jak zajął się następnymi klientami.
- Mam próbować pierwszy? - spytałem Dove, wciąż lekko rozbawiony. - Jeśli przeżyję to znaczy, że możesz pić bez obaw - zamieszałem w szklance zanim wziąłem spory łyk. Drink rzeczywiście był zrobiony z soku pomarańczowego z wyraźną, mocną nutą alkoholu. Bardziej kwaśny niż słodki, jednak nie był zły.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Spojrzałam na William z rozbawieniem. W ciszy obserwowałam, jak próbuje napój z szklanki. Staliśmy dosyć blisko siebie i wiedziałam, że ostatnie co powinnam była zrobić to śledzić wzrokiem po jego ustach, po jego lini szczęki, po szyi... Odwróciłam wzrok, wpatrując się w swoją szklankę.
- Smakuje? - zapytałam, zmuszając się aby szerzej się uśmiechnąć. Gdy ponownie odwróciłam się do niego twarzą skupiłam się jedynie na jego oczach. Nie odrywając wzrok sama spróbowałam co przygotował nam barman. Smak był ciekawy, to musiałam przyznać. Jakbym piła sok z alkoholem. Może faktycznie tak było. No cóż, William chciał soczek z baru i najwyraźniej to dostał.
Wytarłam kciukiem kąciki ust, czując jak jedna kropelka chciała uciec.
- Przykro mi, że nie udało nam się udać co cyrku - powiedziałam cicho, ale wiedziałam, że mógł mnie usłyszeć. - Może po naszym powrocie i po świętach wybierz co chcesz porobić? Cokolwiek chcesz. Obiecuję, że pójdę z tobą. Tylko nie gdzieś za daleko od Londynu. Zapewne będę zajęta pracą przez następne kilka miesięcy i pewnie sam będziesz miał pełno pracy na rękach. Może jakiś inny cyrk będzie w mieście? Lub, jeżeli wolisz, ulepię z tobą bałwana. - zażartowałam. Szczerze mówiąc nie wiedziałam co mogłoby go zainteresować. Gdybym chciała zaplanować dla niego niespodziankę to byłam pewna, że byłaby to jedna wielka porażka.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiwnąłem tylko głową. Z uśmiechem pomyślałem sobie nawet, że taki drink był idealny dla Dove. Z alkoholem lecz nie na tyle mocny, aby mógł jej zaszkodzić. Podobało mi się takie połączenie. Tylko że nie powiedziałem tego na głos, bo jeszcze mogłaby się na mnie za to obrazić.
Później milczałem przez chwilę, trochę poruszony słowami Dove. Nie oczekiwałem, by gdzieś ze mną się wybrała w zamian za ten cyrk. Tak wyszło, nie miałem do niej przecież żadnych pretensji, nawet przez myśl mi to nie przeszło. W końcu mimo wszystko było całkiem miło.
- Wiesz, że wcale nie musisz tego robić - przekręciłem głowę, wpatrując się w Dove. - Ale to urocze z twojej strony. Dziękuję, z pewnością skorzystam - uśmiechnąłem się lekko, po czym niewiele myśląc, nachyliłem się, by ucałować Dove w kącik ust. Tych ust, których tak mi brakowało oraz tego dotyku, za którym tak bardzo tęskniłem, od kiedy tylko go zasmakowałem. A przecież doskonale pamiętałem, że mieliśmy dać sobie więcej czasu. Niestety im więcej go mijało, tym bardziej chciałem więcej tego, czego mieć nie mogłem.
Odsunąłem się od kobiety już po chwili, jakoś niespecjalnie żałując tego całusa. Jedyne czego żałowałem to to, że był zbyt krótki i nawet nie wymierzony prosto w usta. Tak samo nie przejmowałem się ludźmi dookoła. Przecież kogo obchodzi co robiliśmy? Widziałem już bardziej intensywne okazywanie uczuć, jak choćby małżeństwo przy stoliku pod ścianą lub tamta dwójka niedaleko nas przy barze, która wyraźnie ze sobą flirtowała i nikt nie zwracał na nich uwagi.
- Tam jest stół z przekąskami - wskazałem na miejsce, przy którym znajdowało się kilka osób. - Idziemy? Jestem pewien, że mają tam te małe ptysie z kremem. Albo jakieś owoce, jeśli rzeczywiście chcesz zrezygnować z deserów - dodałem przypominając sobie, że Dove coś wspominała wcześniej o tym.
Później milczałem przez chwilę, trochę poruszony słowami Dove. Nie oczekiwałem, by gdzieś ze mną się wybrała w zamian za ten cyrk. Tak wyszło, nie miałem do niej przecież żadnych pretensji, nawet przez myśl mi to nie przeszło. W końcu mimo wszystko było całkiem miło.
- Wiesz, że wcale nie musisz tego robić - przekręciłem głowę, wpatrując się w Dove. - Ale to urocze z twojej strony. Dziękuję, z pewnością skorzystam - uśmiechnąłem się lekko, po czym niewiele myśląc, nachyliłem się, by ucałować Dove w kącik ust. Tych ust, których tak mi brakowało oraz tego dotyku, za którym tak bardzo tęskniłem, od kiedy tylko go zasmakowałem. A przecież doskonale pamiętałem, że mieliśmy dać sobie więcej czasu. Niestety im więcej go mijało, tym bardziej chciałem więcej tego, czego mieć nie mogłem.
Odsunąłem się od kobiety już po chwili, jakoś niespecjalnie żałując tego całusa. Jedyne czego żałowałem to to, że był zbyt krótki i nawet nie wymierzony prosto w usta. Tak samo nie przejmowałem się ludźmi dookoła. Przecież kogo obchodzi co robiliśmy? Widziałem już bardziej intensywne okazywanie uczuć, jak choćby małżeństwo przy stoliku pod ścianą lub tamta dwójka niedaleko nas przy barze, która wyraźnie ze sobą flirtowała i nikt nie zwracał na nich uwagi.
- Tam jest stół z przekąskami - wskazałem na miejsce, przy którym znajdowało się kilka osób. - Idziemy? Jestem pewien, że mają tam te małe ptysie z kremem. Albo jakieś owoce, jeśli rzeczywiście chcesz zrezygnować z deserów - dodałem przypominając sobie, że Dove coś wspominała wcześniej o tym.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Może nie musiałam, ale chciałam. Chciałam, żeby też się z czegoś ucieszył tak, jak ja lubiłam zakupy w księgarni. Po za tym od tego są przyjaciele. Miałam nadzieję, że mówił szczerze i faktycznie skorzysta. Chciałam powiedzieć mu, że nie musi się śpieszyć, że prędzej czy później coś się znajdzie, ale nagle zabrakło mi słów.
Wstrzymałam oddech, gdy poczułam jego usta tuż przy swoich. Gdyby tylko jedno z nas choć trochę się ruszyło to ten pocałunek by wyglądałby zupełnie inaczej. Czemu to zrobił? Przecież mieliśmy dać sobie czas. Obiecał nawet, że nie będzie żadnych czułych gestów, przynajmniej przez jakiś czas. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Czy powinnam w ogóle jakoś to skomentować?
Zmusiłam się uśmiechnąć aby jakoś ukryć moje prawdziwe emocje.
- Jasne, chodźmy - wzięłam ze sobą szklankę z drinkiem i podeszłam z Williamem gdzie były przekąski. Sięgnęłam po kilka winogron , które były słodsze niż przepuszczałam. Ciekawe skąd je mają? Przydałyby się takie w naszym hotelu.
Minęło chyba jedynie kilka sekund za nim ponownie się odezwałam.
- Dlaczego to zrobiłeś? - szepnęłam, nie patrząc w jego kierunku i sięgnęłam po kolejne winogrona. Miałam nadzieję, że źle nie odbierze moje słowa, bo... Szczerze to wolałabym aby mnie inaczej pocałował, ale przecież nie powiem mu tego. Jak sam powiedział wcześniej, lepiej przedyskutować takie rzeczy żeby nie było nieporozumień. - Nie mieliśmy przypadkiem dać sobie czasu? Bez gestów?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Tak samo jak Dove zabrałem ze sobą swojego drinka i udaliśmy się w stronę stołu z przekąskami. Dove od razu znalazła dla siebie owoce, ja natomiast z całego zestawu wybrałem jakieś krążki. Po ugryzieniu okazało się, że były to panierowane cząstki cebuli, a jednak całkiem smaczne.
Jedząc powoli kiwnąłem głową. Raz, potem drugi i trzeci zanim zdobyłem się na odpowiedź. Przecież dokładnie to samo sobie pomyślałem lecz mimo wszystko Dove nie wyglądała nawet na złą, czy w żaden inny sposób oburzoną.
- Mówiłem ci też, że nie potrafię być konsekwentny ani wytrwały. Chyba że mi za to płacą, a przecież nie jestem w pracy - wziąłem jedną z serwetek, jakie znajdowały się na stole do użycia. Otarłem nią nieco ubrudzone palce. - Poza tym… chyba nie lubię pozbawiać się drobnych przyjemności. A może to już uzależnienie? - zapytałem równie cichym tonem, spoglądając na widok za oknem. Nie było za specjalnie ciemno. Nie panował głęboki mrok, gdyż jasny księżyc oświetlał okolicę. Głośna muzyka, śpiew i śmiechy, miało to w sobie coś, co mi zupełnie odpowiadało. Zdecydowanie lepiej się czułem w takim otoczeniu niż w samotnej ciszy.
- Jak myślisz, ile potrzeba czasu, by się od czegoś uzależnić? - wziąłem niewielki łyk ze swojej szklanki i dopiero przeniosłem spojrzenie na Dove. Uśmiechnąłem się do niej, choć wzrokiem co chwila błądziłem od jej oczu po wargi, dlatego w końcu całkiem odwróciłem twarz.
Jedząc powoli kiwnąłem głową. Raz, potem drugi i trzeci zanim zdobyłem się na odpowiedź. Przecież dokładnie to samo sobie pomyślałem lecz mimo wszystko Dove nie wyglądała nawet na złą, czy w żaden inny sposób oburzoną.
- Mówiłem ci też, że nie potrafię być konsekwentny ani wytrwały. Chyba że mi za to płacą, a przecież nie jestem w pracy - wziąłem jedną z serwetek, jakie znajdowały się na stole do użycia. Otarłem nią nieco ubrudzone palce. - Poza tym… chyba nie lubię pozbawiać się drobnych przyjemności. A może to już uzależnienie? - zapytałem równie cichym tonem, spoglądając na widok za oknem. Nie było za specjalnie ciemno. Nie panował głęboki mrok, gdyż jasny księżyc oświetlał okolicę. Głośna muzyka, śpiew i śmiechy, miało to w sobie coś, co mi zupełnie odpowiadało. Zdecydowanie lepiej się czułem w takim otoczeniu niż w samotnej ciszy.
- Jak myślisz, ile potrzeba czasu, by się od czegoś uzależnić? - wziąłem niewielki łyk ze swojej szklanki i dopiero przeniosłem spojrzenie na Dove. Uśmiechnąłem się do niej, choć wzrokiem co chwila błądziłem od jej oczu po wargi, dlatego w końcu całkiem odwróciłem twarz.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Jego odpowiedź była dla mnie zabawna. Czy to znaczyło, że powinnam mu płacić aby nie całował mnie w kąciki ust? Jeżeli wcześniej nasza znajomość była dziwna nie wiedziałabym jak to opisać. Zwłaszcza, że nie chciałam aby przestawał. W głębi duszy oczekiwałam, że ponownie się odwarzy. Nie chciałam popełnić tego samego błędu po raz drugi, ale gdyby William zrobiłby ten pierwszy ruch to wiedziałam, że oddałabym mu się całkowicie. To chyba trochę przeraziło, nigdy wcześniej nie czułam takiego... Hmm, co to było? Jakiś urok? Pragnienie? Chęć aby wypełnić pewną pustkę?
- Napewno nie po jednym pocałunku - odpowiedziałam na jego pytanie i dokończyłam zawartość mojej szklanki. W sumie, to nie był to tylko jeden pocałunek. Było ich kilka... Więcej niż powinno. Jeden pocałunek był już za wiele.
Odłożyłam pustą szklankę na stół i odwróciłam się twarzą w stronę muzyków i piosenkarki. Chyba wolałam teatr. Lub samych muzyków bez piosenkarki. Ładnie śpiewała, tego nie dało się ukryć, ale jakoś mi coś nie pasowało.
- Takie gesty, czy jak to nazwałeś "drobne przyjemności", są dla mnie trudne. Wiesz o tym. - w końcu zdecydowaliśmy się, że lepiej będzie bez nich ze względu na mnie i moje głupie emocje. Tymczasowe emocje. To wszystko minie. Przejdzie mi, a William się uspokoi i wszystko wróci do normy.
Jakoś nie mogłam samą siebie przekonać. Spojrzałam na twarz Williama. Nie byłam głupia. Nie pocałowałabym go w miejscu, gdzie każdy by nas widział. Dlatego skrzyżowałam ramiona za nim one mogłyby chcieć objąć Williama.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie mogłem się zgodzić z Dove oraz z tym, co powiedziała. Ten jeden raz wystarczył, abym nie przestawał o tym myśleć. Czułem się dokładnie tak, jak ci wszyscy narkomani lub alkoholicy, których miałem okazję poznać w piekle. Wtedy nie do końca potrafiłem zrozumieć ich działania i tego, czym kierowali się w życiu, sięgając po coraz więcej. Teraz sam to odczułem. Choć tyle szczęścia, że od tego przynajmniej nie dostanę drgawek po odstawieniu swojego "narkotyku".
- Jasne, przepraszam. Więcej tego nie zrobię - powiedziałem w końcu, nie patrząc nawet na Dove po jej upomnieniu. Mówiła wcześniej co prawda, że to dla niej nie było łatwe, ale…
Tak trudno było mi się powstrzymać choćby przed dotykiem. Lecz skoro po raz kolejny usłyszałem odmowę, tym razem zamierzałem dotrzymać słowa. A przynajmniej bardziej się postarać.
Muzyka zrobiła się bardziej wesoła niż dotychczas i rzeczywiście kilka par postanowiło zatańczyć. Niektóre stoliki zostały odsunięte bardziej pod ściany, by zrobić więcej miejsca dla tańczących. Zapewne alkohol też zrobił swoje. A z powodu naszej wcześniejszej rozmowy, nie proponowałem Dove nawet tańca. W końcu jakby nie spojrzeć, to też pewnego rodzaju bliskość.
- Może jeszcze po jednym skoro nie potrafisz tańczyć? - zapytałem, machając pustą szklanką. - Tylko tym razem ty wybierzesz, bo ten barman jakiś dziwny taki jest. I czy to przypadkiem nie nasz drogi Adrian stoi przy barze? - zapytałem, wskazując na znajomą sylwetkę. - Wypadałoby się pożegnać przed jutrzejszym wyjazdem. Chodźmy.
- Jasne, przepraszam. Więcej tego nie zrobię - powiedziałem w końcu, nie patrząc nawet na Dove po jej upomnieniu. Mówiła wcześniej co prawda, że to dla niej nie było łatwe, ale…
Tak trudno było mi się powstrzymać choćby przed dotykiem. Lecz skoro po raz kolejny usłyszałem odmowę, tym razem zamierzałem dotrzymać słowa. A przynajmniej bardziej się postarać.
Muzyka zrobiła się bardziej wesoła niż dotychczas i rzeczywiście kilka par postanowiło zatańczyć. Niektóre stoliki zostały odsunięte bardziej pod ściany, by zrobić więcej miejsca dla tańczących. Zapewne alkohol też zrobił swoje. A z powodu naszej wcześniejszej rozmowy, nie proponowałem Dove nawet tańca. W końcu jakby nie spojrzeć, to też pewnego rodzaju bliskość.
- Może jeszcze po jednym skoro nie potrafisz tańczyć? - zapytałem, machając pustą szklanką. - Tylko tym razem ty wybierzesz, bo ten barman jakiś dziwny taki jest. I czy to przypadkiem nie nasz drogi Adrian stoi przy barze? - zapytałem, wskazując na znajomą sylwetkę. - Wypadałoby się pożegnać przed jutrzejszym wyjazdem. Chodźmy.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Oglądałam, jak pokój odrobinę się zmienia przy nowym rytmie muzyki. Niektórzy już byli na "parkiecie" i z uśmiechem na twarzy tańczyli w zupełnie innym stylu niż na bankietach czy balach. Wciąż ich obserwowałam z pewną ciekawością nawet gdy szliśmy na drugą stronę pokoju, gdzie faktycznie stał Adrian. Opierał się o bar odwrócony do nas plecami i dopiero gdy zatrzymaliśmy się obok niego spojrzał w naszym kierunku.
- Oh, Dove i jej przyjaciel, pan Lightwood. Jak mija wasz pobyt w Birmingham?
No cóż, nie sądziłam, że tyle może się wydarzyć w zaledwie kilka dnia.
- Dobrze. Zdecydowanie ponownie ciebie odwiedzę w najbliższym czasie.
Mężczyzna zaśmiał się pod nosem, najwyraźniej zadowolony z moich słów. Barman postawił przed Adrianem szklankę z whiskey, którą od razu wziął w dłoń i wypił odrobinę.
- Nie musisz się śpieszyć, moja droga. Ja nigdzie nie ucieknę.
Odwzajemniłam jego uśmiech. Czując czyjeś spojrzenie na sobie zerknęłam w stronę barmana, który w ciszy czekał aż coś zamówię. Miał jakąś dziwnie naburmuszoną minę. A może cały czas tak ma?
Już chciałam wziąć coś dla siebie i Williama, gdy nagle podeszła do nas jakaś dziewczyna, która musiała być kilka lat młodsza ode mnie. Lekko kiwnęła głową w moją stronę, jednak jej oczy od razu wróciły do Williama, uśmiechając się do niego uprzejmie.
- Mam nadzieję, że nie jestem zbyt nachalna, ale chciałabym z panem potańczyć. Niestety, ale przyszłam bez partnera. - była lekko zdenerwowana, było to dosyć oczywiste.
- Idź - powiedziałam do Williama. - Wcześniej powiedziałeś, że chcesz potańczyć, prawda? Będę pilnowała twoje drinka, obiecuję. - mimo tego, że poczułam malutkie ukłucie zazdrości to wolałam aby William dobrze się bawił niż cały czas przy mnie stał i miał się nudzić. Nie zamierzałam zmienić mojego zdania na temat tańca, a skoro znalazł się ktoś inny to czemu miałby odmówić?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przywitałem się z Adrianem krótko, a na jego pytanie zgodziłem się z Dove, kiwając przy tym głową. Nasz pobyt zdecydowanie się udał i załatwiliśmy wszystko to, po co właściwie się tu znaleźliśmy.
W międzyczasie barman postawił przed Adrianem szklankę zamówionego alkoholu i oczekiwał aż my złożymy zamówienie. Tak jak poprzednio miał tę swoją dziwną minę, co tym razem bardziej chyba mnie bawiło. Czekałem aż Dove coś dla nas wybierze, bo w końcu była teraz jej kolej, ale się nie doczekałem.
Uniosłem brew, spoglądając na młodą kobietę. Wyglądała na jeszcze młodszą od Dove, a mimo drobnej niezręczności nie wydawała się zbyt speszona całym zajściem. W pierwszej chwili chciałem jej odmówić. Nie przyszedłem tu szukać innych kobiet, nawet do tańca. Właściwie nie chciałem opuszczać Dove mimo jej słów. Tą krótką chwilę ciszy przerwał Adrian.
- To my z Dovie zajmiemy sobie jakiś stolik i trochę pogawędzimy - uśmiechnął się nieznacznie w moim kierunku. I tylko dlatego, że on był z Dove, przyjąłem propozycję kobiety. Inaczej nie pozwoliłbym jej zostać samej.
- Od razu muszę jednak się przyznać, iż nie jestem najlepszym tancerzem - powiedziałem w stronę brunetki, kiedy tylko ruszyliśmy w stronę prowizorycznego parkietu. Ona tylko się zaśmiała odrzucając włosy do tyłu.
- A kto jest? Większość z nich jedynie kiwa się z nogi na nogę lub wyczynia dziwne wygibasy - wskazała przy tym na dwie różne pary. Musiałem jej przyznać, że ten drugi przypadek wyglądał dość komicznie, jednakże samym zainteresowanym niekoniecznie to przeszkadzało i bawili się w najlepsze.
- Więc jak, panie Lightwood, szybka lekcja tańca? - uśmiechnęła się wąskimi wargami, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu.
- William.
- Anastazja - kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej, o ile było to w ogóle możliwe.
Anastazja była wysoką kobietą, a do tego miała na stopach wysokie buty na obcasie, co sprawiało, że byliśmy niemal identycznego wzrostu. Poruszała się przy tym całkiem sprawnie i z gracją, jakby to nie było dla niej pierwszyzną. W dodatku wcale nie stroniła od dotyku. W przeciwieństwie do Dove sama inicjowała "przypadkowe" dotknięcia. Raz czułem jak jej dłoń prześlizguje się pod moim kołnierzem, innym razem sama kładła moja dłoń na swoim biodrze. I tu również w przeciwieństwie do Dove, nie czułem tego samego. Anastazja była piękną kobietą, nie była głupia, ale jej dotyk nie działał na mnie w żaden sposób. Było po prostu miło i nic więcej.
W międzyczasie barman postawił przed Adrianem szklankę zamówionego alkoholu i oczekiwał aż my złożymy zamówienie. Tak jak poprzednio miał tę swoją dziwną minę, co tym razem bardziej chyba mnie bawiło. Czekałem aż Dove coś dla nas wybierze, bo w końcu była teraz jej kolej, ale się nie doczekałem.
Uniosłem brew, spoglądając na młodą kobietę. Wyglądała na jeszcze młodszą od Dove, a mimo drobnej niezręczności nie wydawała się zbyt speszona całym zajściem. W pierwszej chwili chciałem jej odmówić. Nie przyszedłem tu szukać innych kobiet, nawet do tańca. Właściwie nie chciałem opuszczać Dove mimo jej słów. Tą krótką chwilę ciszy przerwał Adrian.
- To my z Dovie zajmiemy sobie jakiś stolik i trochę pogawędzimy - uśmiechnął się nieznacznie w moim kierunku. I tylko dlatego, że on był z Dove, przyjąłem propozycję kobiety. Inaczej nie pozwoliłbym jej zostać samej.
- Od razu muszę jednak się przyznać, iż nie jestem najlepszym tancerzem - powiedziałem w stronę brunetki, kiedy tylko ruszyliśmy w stronę prowizorycznego parkietu. Ona tylko się zaśmiała odrzucając włosy do tyłu.
- A kto jest? Większość z nich jedynie kiwa się z nogi na nogę lub wyczynia dziwne wygibasy - wskazała przy tym na dwie różne pary. Musiałem jej przyznać, że ten drugi przypadek wyglądał dość komicznie, jednakże samym zainteresowanym niekoniecznie to przeszkadzało i bawili się w najlepsze.
- Więc jak, panie Lightwood, szybka lekcja tańca? - uśmiechnęła się wąskimi wargami, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu.
- William.
- Anastazja - kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej, o ile było to w ogóle możliwe.
Anastazja była wysoką kobietą, a do tego miała na stopach wysokie buty na obcasie, co sprawiało, że byliśmy niemal identycznego wzrostu. Poruszała się przy tym całkiem sprawnie i z gracją, jakby to nie było dla niej pierwszyzną. W dodatku wcale nie stroniła od dotyku. W przeciwieństwie do Dove sama inicjowała "przypadkowe" dotknięcia. Raz czułem jak jej dłoń prześlizguje się pod moim kołnierzem, innym razem sama kładła moja dłoń na swoim biodrze. I tu również w przeciwieństwie do Dove, nie czułem tego samego. Anastazja była piękną kobietą, nie była głupia, ale jej dotyk nie działał na mnie w żaden sposób. Było po prostu miło i nic więcej.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Gdy barman postawił drinki dla mnie i dla Williama, Adrian ułożył dłoń na moim plecach delikatnie kierując mnie w stronę jednego z stolików przy ścianie. Może było to zbyt oczywiste, że sama nie byłam do końca przekonana czy powinnam była namawiać Williama do tańca z kimś innym. Wpatrywałam się w nich lekko popijając drink, który był znacznie słabszy od poprzedniego.
- Pewne rzeczy nigdy się nie zmienią, co? - dopiero gdy usłyszałam głos pana Krowthza odwróciłam wzrok od tańczącej pary, próbując usunąć z głosy obraz uśmiechniętego Williama.
- Chyba nie rozumiem.
Adrian zaśmiał się pod nosem.
- Znam to spojrzenie aż za dobrze. Ja też kiedyś wpatrywałem się tak w twoich rodziców, chociaż nie to miałem na myśli. Od kiedy byłaś dzieckiem miałaś dziwne pojęcie dumy. Praca i klasa zawsze najważniejsza.
- Mam to po ojcu.
- Zdecydowanie nie po twojej matce. Ona kierowała się sercem, a on rozumem.
- Skoro o rozumie mowa, chcę z tobą czymś się podzielić. Mam nadzieję, że ten sekret pozostanie pomiędzy nami.
Pan Krowthz odrobinę spoważniał jednak delikatny przyjemny uśmiech wciąż spoczywał na jego twarzy. Przytaknął, pozwalając mi kontynuować.
- Zamierzam przejąc biznes rodzinny od Sebastiana.
Adrian uniósł brew jednak nie wyglądał na zaskoczonego. Może moje słowa go zaintrygowały? Siedzieliśmy tak w ciszy, czekając aż w końcu któreś z nas się podda i albo zapyta o więcej informacji lub sama podam mu odpowiedzi na jego pytania. Była to niczym mała, cicha wojna aby sprawdzić kto ma silniejszy charakter. Najwyraźniej byłam to ja, bo ostatecznie to pan Krowthz spuścił wzrok i westchnął ciężko.
- Twój brat na to się zgodził? Zapewne wie co się stanie gdy ludzie się dowiedzą, że kobieta jest właścicielem biznesu.
- Sebastian nie będzie miał wyboru. I masz rację. Dlatego mój brat wciąż będzie twarzą naszego hotelu.
- A mówisz mi o tym, ponieważ...?
- Ponieważ tobie ufam i szanuję cię pod wieloma względami.
Adrian kątem oka zerknął w stronę parkietu, gdzie William i jego nowa znajoma wciąż dobrze się bawili.
- Twój przyjaciel również wie?
- Uważasz, że nie powinien?
- Uważam, że powinnaś być ostrożna - Adrian pochylił się trochę bliżej w moim kierunku, dodając szeptem. - Nie znam go tak dobrze, jak ty, ale jestem w biznesie od wielu lat i miałem styczność z wieloma ludźmi. Nie byłbym zaskoczona, gdyby okazało się, że Lightwood ma więcej sekretów niż ksiądz po spowiedzi.
Dziwne. Pani Wallflower również wspominała o jakiś sekretach powiązanymi z Williamem, ale myślałam, że chodziło o jego małżeństwo i rodzinę. Może to Adrian miał na myśli? Jednak to nie był powód abym musiała być ostrożna przy Williamie. Nie dał mi powodu abym nie mogła mu zaufać. Wręcz przeciwnie.
Uśmiechnęłam się lekko do mężczyzny.
- Starzejesz się, panie Krowthz. Jeżeli chodzi o Williama to nie masz o co się martwić.
Widziałam, że nie był do końca zadowolony z moich słów, ale dalej nie ciągnął tematu. Zamiast tego rozmawialiśmy na temat biznesu i jakie miałam plany z nowo otwartym hotelem w Londynie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie skończyło się na jednym tańcu ani jednym utworze. Anastazja zgrabnie prowadziła z jednej melodii w drugą i musiałem przyznać, że nieźle się przy niej bawiłem. Dłużej niż miałem w planach. Na szczęście za każdym razem, gdy spoglądałem w stronę Dove, ona wciąż znajdowała się w towarzystwie Adriana, dlatego nie miałem a tak wielkich wyrzutów sumienia.
- Trochę sztywna ta twoja partnerka - zaśmiała się Anastazja, po tym jak ponownie przyłapała mnie na obserwowaniu Dove.
- Przyjaciółka. I masz rację, trochę jest czasami, ale jeszcze kiedyś namówię ją do tańca - odparłem, rozbawiony obserwacją dziewczyny. Zazwyczaj Dove się nie zachowywała w ten sposób. Może to była moja wina, bo za bardzo przyzwyczaiłem ją do tego, że zawsze jej ustępowałem i robiłem to, co chciała?
- Przyjaciółka - parsknęła dziewczyna, nieco mnie zaskakując. - Obserwowałam was jakiś czas. Bardziej wyglądacie jak stare małżeństwo, gdzie ona z zazdrości zaraz mi wydrapie oczy, a ty nie widziałbyś w tym nic złego.
- To wcale nie tak - miałem ochotę się oburzyć na takie stwierdzenie lecz jakoś zamiast tego śmiałem się z tego.
- Ale wiesz, czasem trochę zazdrości dodaje związkowi rumieńców.
- Nie jesteśmy parą, mówiłem.
- Skoro tak, to chodź - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia. Nie chciała mi od razu powiedzieć gdzie chciała iść. Dopiero kiedy stanąłem i zmusiłem ją do tego samego, spojrzała na mnie, uśmiechając się lekko.
- Jak to gdzie? Do pokoju. Przecież nie jesteście razem i nie muszę się martwić, że ktoś wydrapie mi oczy jeśli pożyczę cię na jedną noc - te słowa nie sprawiły, że z chęcią poszedłem za kobietą. Bo czy właśnie nie tego chciałem od Dove? Bliskości, jaką teraz oferowała mi praktycznie nieznajoma kobieta. Przeszło mi przez myśl, że może po tym wszystkim byłbym w stanie się uspokoić i nie czułbym do Dove tego wszystkiego, a moje myśli stałyby się jaśniejsze. I przede wszystkim gesty, których nie powinienem wykonywać w jej kierunku. Gdy już sobie przemyślałem tą sprawę, to zamiast kiwnąć głową i pójść do jej pokoju, puściłem jej dłoń.
- Sam widzisz - skwitowała. - Jeśli zmienisz zdanie, możesz przyjść do pokoju 110, sam lub z nią. Ona też jest niczego sobie - ponownie się uśmiechnęła, po czym otrzymałem przelotnego całusa w policzek zanim odeszła w poszukiwaniu kolejnego kandydata do tańca. Ja natomiast z małym mętlikiem w głowie wróciłem do Dove i Adriana.
- Na mnie już najwyższy czas - oznajmił mężczyzna zaraz po tym, jak się zjawiłem.
- Tak szybko? - spytałem lekko zaskoczony, na co on wskazał na zegar. Powoli dochodziła dwudziesta trzecia. - Panie Krowthz, nie wiem, czy będziemy mogli się jeszcze zobaczyć, a jutro wracamy do Londynu. Chciałbym panu podziękować za miłą gościnę - oraz dzielenie łóżka z Dove, ale ugryzłem się już w język, bo można było to odebrać w dwojaki sposób. Pożegnaliśmy się tylko jeszcze zanim odszedł.
- Dove, jesteś pewna, że nie chcesz spróbować zatańczyć? - spytałem po raz ostatni, biorąc kilka łyków swojego drinka.
- Trochę sztywna ta twoja partnerka - zaśmiała się Anastazja, po tym jak ponownie przyłapała mnie na obserwowaniu Dove.
- Przyjaciółka. I masz rację, trochę jest czasami, ale jeszcze kiedyś namówię ją do tańca - odparłem, rozbawiony obserwacją dziewczyny. Zazwyczaj Dove się nie zachowywała w ten sposób. Może to była moja wina, bo za bardzo przyzwyczaiłem ją do tego, że zawsze jej ustępowałem i robiłem to, co chciała?
- Przyjaciółka - parsknęła dziewczyna, nieco mnie zaskakując. - Obserwowałam was jakiś czas. Bardziej wyglądacie jak stare małżeństwo, gdzie ona z zazdrości zaraz mi wydrapie oczy, a ty nie widziałbyś w tym nic złego.
- To wcale nie tak - miałem ochotę się oburzyć na takie stwierdzenie lecz jakoś zamiast tego śmiałem się z tego.
- Ale wiesz, czasem trochę zazdrości dodaje związkowi rumieńców.
- Nie jesteśmy parą, mówiłem.
- Skoro tak, to chodź - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia. Nie chciała mi od razu powiedzieć gdzie chciała iść. Dopiero kiedy stanąłem i zmusiłem ją do tego samego, spojrzała na mnie, uśmiechając się lekko.
- Jak to gdzie? Do pokoju. Przecież nie jesteście razem i nie muszę się martwić, że ktoś wydrapie mi oczy jeśli pożyczę cię na jedną noc - te słowa nie sprawiły, że z chęcią poszedłem za kobietą. Bo czy właśnie nie tego chciałem od Dove? Bliskości, jaką teraz oferowała mi praktycznie nieznajoma kobieta. Przeszło mi przez myśl, że może po tym wszystkim byłbym w stanie się uspokoić i nie czułbym do Dove tego wszystkiego, a moje myśli stałyby się jaśniejsze. I przede wszystkim gesty, których nie powinienem wykonywać w jej kierunku. Gdy już sobie przemyślałem tą sprawę, to zamiast kiwnąć głową i pójść do jej pokoju, puściłem jej dłoń.
- Sam widzisz - skwitowała. - Jeśli zmienisz zdanie, możesz przyjść do pokoju 110, sam lub z nią. Ona też jest niczego sobie - ponownie się uśmiechnęła, po czym otrzymałem przelotnego całusa w policzek zanim odeszła w poszukiwaniu kolejnego kandydata do tańca. Ja natomiast z małym mętlikiem w głowie wróciłem do Dove i Adriana.
- Na mnie już najwyższy czas - oznajmił mężczyzna zaraz po tym, jak się zjawiłem.
- Tak szybko? - spytałem lekko zaskoczony, na co on wskazał na zegar. Powoli dochodziła dwudziesta trzecia. - Panie Krowthz, nie wiem, czy będziemy mogli się jeszcze zobaczyć, a jutro wracamy do Londynu. Chciałbym panu podziękować za miłą gościnę - oraz dzielenie łóżka z Dove, ale ugryzłem się już w język, bo można było to odebrać w dwojaki sposób. Pożegnaliśmy się tylko jeszcze zanim odszedł.
- Dove, jesteś pewna, że nie chcesz spróbować zatańczyć? - spytałem po raz ostatni, biorąc kilka łyków swojego drinka.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Adrian przytaknął na słowa Williama i wyciągnął dłoń w jego kierunku. Mimo słów Adriana to wyglądało na to, że lubi Williama. Chyba jedynie chce abym była ostrożna i tyle. Sama pożegnałam się z Adrianem z uśmiechem na twarzy, gdy on pochylił się aby złożyć krótki pocałunek na policzku i poklepał mnie po ramieniu. Miałam nadzieję, że uda mi się z nim ponownie zobaczyć szybciej niż później. Również miałam nadzieję, że reszta naszego czasu w barze będzie spokojna i niedługo się skończy abym mogłam szybciej iść do łóżka i być wypoczęta na naszą podróż. Jednak William miał inne plany.
Zerknęłam na niego kątem oka. Widziałam, że jego partnerka do tańca gdzieś go pociągnęła i... Możliwe, że mnie to zdenerwowało bardziej niż chciałam się do tego przyznać.
- Nie jesteś zmęczony po swoich tańcach? - zapytałam i dokończyłam swojego drinka. Trochę czasu spędził z tą małolatą, najwyraźniej trafiła mu się tancerka pełna energii.
- Hmm. Jeśli tak strasznie chcesz ze mną tańczyć to musisz mnie ładnie wybłagać. Może wtedy zmienię zdanie. - podniosłam wzrok aby spojrzeć mu w oczy ze złośliwym uśmieszkiem. - Chyba musi tobie na tym zależeć. Nie wiem czemu, ale takie przynajmniej mam wrażenie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Na spojrzenie Dove odpowiedziałem jej tym samym, zatrzymując wzrok na jej zielonych oczach. Nie wiedziałem dlaczego, ale uśmiechnąłem się do niej szeroko. Na początku kategorycznie mi odmawiała, a teraz? Wydawała się przestać być tak bardzo nieprzejednana. Może Anastazja miała trochę racji i odrobina zazdrości była dobra. O ile to, co odczuwała Dove, to rzeczywiście była zazdrość.
- Nie będę cię błagać, całować po stopach czy coś podobnego, ale mogę zrobić dla ciebie jedną rzecz, jaką tylko zechcesz. Co sobie wymyślisz lecz tylko do końca naszego pobytu tutaj - zastrzegłem od razu, by później nie było nieporozumień, że za jakiś czas będzie mi wypominać moje słowa.
Na odpowiedź Dove nie poczekałem. Dopiłem tylko swojego drinka i złapałem jej dłonie, wstając od stolika.
- No chodź, nie ma co się zastanawiać. Też nie należę do grona dobrych tancerzy, jednak nie o to chodzi. Nikt cię tu nie ocenia czy zrobisz źle krok, dwa, czy cały taniec - pociągnąłem ją za dłonie, lekko zmuszając do wstania. - Zamówię ci później kolejnego drinka. I odgonię wszystkie koszmary jeśli chcesz. Poczytam książkę albo zaplotę warkoczyki. Nawet stopy ci wyszoruję - zaśmiałem się na to ostatnie. Było całkiem niemożliwe, bo przecież nie zostanę wpuszczony do łazienki kiedy ona tam by przebywała, ale sam ten fakt jakoś mnie rozbawił.
- Nie będę cię błagać, całować po stopach czy coś podobnego, ale mogę zrobić dla ciebie jedną rzecz, jaką tylko zechcesz. Co sobie wymyślisz lecz tylko do końca naszego pobytu tutaj - zastrzegłem od razu, by później nie było nieporozumień, że za jakiś czas będzie mi wypominać moje słowa.
Na odpowiedź Dove nie poczekałem. Dopiłem tylko swojego drinka i złapałem jej dłonie, wstając od stolika.
- No chodź, nie ma co się zastanawiać. Też nie należę do grona dobrych tancerzy, jednak nie o to chodzi. Nikt cię tu nie ocenia czy zrobisz źle krok, dwa, czy cały taniec - pociągnąłem ją za dłonie, lekko zmuszając do wstania. - Zamówię ci później kolejnego drinka. I odgonię wszystkie koszmary jeśli chcesz. Poczytam książkę albo zaplotę warkoczyki. Nawet stopy ci wyszoruję - zaśmiałem się na to ostatnie. Było całkiem niemożliwe, bo przecież nie zostanę wpuszczony do łazienki kiedy ona tam by przebywała, ale sam ten fakt jakoś mnie rozbawił.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie podobały mi się jego warunki. Do końca naszego pobytu? Trochę to było okrutne. Przecież to nie było za wiele czasu. Najwyraźniej William nie zamierzał mi pozwolić wymigać się z tej sytuacji co jedynie sprawiło, że uśmiech znikł z mojej twarzy. Wiem, że nie chodziło tutaj, że musiałam być niesamowitą tancerką. Nie przepadałam za takimi tańcami, bo nie znałam zasad i ogólnie nie wyglądało to na coś ładnego. Chyba nie potrafiłam tego wyjaśnić dlatego trochę się poddałam i poszłam z Williamem na parkiet.
Mimo tego, że obserwowałam go wcześniej jak tańczył z tą małolatą to nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Pozwoliłam Williamowi aby trochę mną pokierował. Powiedział wcześniej, że sam nie jest dobrym tancerzem chociaż osobiście uznałabym, że wcale nie jest taki zły. Ale co ja tam wiem, wcale się nie znam.
Trochę rozejrzałam się po pomieszczeniu, obserwując jak inni tańczą. Im to jakoś wychodziło, miało to rytm i w ogóle, a ja miałam wrażenie, że co kilka sekund stawałam Williamowi na stopy.
- Chyba będę musiała wezwać medyka za nim pierwsza piosenka się skończy - skomentowałam pół żartem. W końcu sam tego chciał. Nie mógł mieć do mnie pretensji.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Wcale nie jest tak źle - skomentowałem, próbując nie tracić przy tym nastroju. Dove nie wydawała się szczególnie zadowolona. Może nie protestowała tylko po to, bym dał jej spokój? Ta myśl była nieco przykra, ale wcale nie wykluczałem takiej możliwości.
- Możesz na początku patrzeć na stopy aż złapiesz rytm. Też tak robiłem, jakoś przecież trzeba sobie radzić - podsunąłem, choć nie miałem pewności, czy jej to pomoże. Dove niezbyt była chętna do takich zajęć. Widziałem to po jej minie, braku uśmiechu czy jakiejkolwiek radości wymalowanej na jej twarzy. Dlatego się poddałem po pierwszej piosence. Nie mogłem jej dłużej zmuszać do czegoś, czego nie chciała i co było dla niej niezbyt przyjemne.
- Więc co teraz? - spytałem, wracając do naszego stolika. Ktoś uprzątnął już nasze szklanki i wytarł blat stołu. Uniosłem na kobietę spojrzenie, lekko się do niej uśmiechając.
- Jeśli jeszcze nie wiesz, co byś chciała, mamy czas do jutra - w końcu obiecałem jej. Nie ważne, że wszystko poszło nie tak i czułem się nieco zawiedziony.
- Możesz na początku patrzeć na stopy aż złapiesz rytm. Też tak robiłem, jakoś przecież trzeba sobie radzić - podsunąłem, choć nie miałem pewności, czy jej to pomoże. Dove niezbyt była chętna do takich zajęć. Widziałem to po jej minie, braku uśmiechu czy jakiejkolwiek radości wymalowanej na jej twarzy. Dlatego się poddałem po pierwszej piosence. Nie mogłem jej dłużej zmuszać do czegoś, czego nie chciała i co było dla niej niezbyt przyjemne.
- Więc co teraz? - spytałem, wracając do naszego stolika. Ktoś uprzątnął już nasze szklanki i wytarł blat stołu. Uniosłem na kobietę spojrzenie, lekko się do niej uśmiechając.
- Jeśli jeszcze nie wiesz, co byś chciała, mamy czas do jutra - w końcu obiecałem jej. Nie ważne, że wszystko poszło nie tak i czułem się nieco zawiedziony.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Trochę zrobiło mi się głupio. Wcześniej William przetańczył z tamtą dziewczyną kilka piosenek. Poczucie winy uderzyło prosto w moje serce i wcale mi się to nie spodobało. Na prawdę starałam się załapać wszystkie kroki. Chyba za bardzo się na tym skupiłam i nawet nie zauważyłam podczas naszego tańca, że może jakoś zraniłam uczucia Williama. Pomimo jego uśmiechu miałam przeczucie, że nie był zadowolony.
Usiadłam przy stoliku z westchnięciem. Co bym chciała? Musiał teraz o to mnie pytać? Oparłam się łokciami o stół, lekko pochylając się do przodu. Spojrzałam mu w oczy, które nie potrafiły ukryć zbyt wiele.
- Chcę abyś był ze mną bardziej szczery. Nie musisz ukrywać przede mną, gdy jesteś niezadowolony czy nieszczęśliwy. Jak mam być dobrą przyjaciółką i pomóc jeżeli nie jesteś ze mną szczery?
Spuściłam wzrok, wpatrując się we własne dłonie. Nie chciałam być powodem do jego smutku. Nie chcę aby przede mną ukrywał pewne rzeczy. Oczywiście, nie musi mi mówić wszystkiego, ale jeżeli mogłam w jakiś sposób mu pomóc to chciałabym wiedzieć jak.
- Chcę to co sprawi tobie radość. Kolejny taniec? Przeczytać książkę na dobranoc? - uśmiechnęłam się pod nosem, lekko rozbawiona swoimi słowami. Podniosłam wzrok, patrząc mu w oczy. Może wolałby odegrać sceny z tych książek?
Idiotka. Po co w ogóle o tym pomyślałam? Już i tak sprawy były skomplikowane, po co pogarszać sytuacji?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zabrakło mi słów, by w jakikolwiek sposób odpowiedzieć Dove. Nie przypuszczałem, że byłem aż tak beznadziejnym kłamcą, a w dodatku sprawie tym przykrość Dove. Siedziałem więc tak, wpatrując się w nią i czując jak te głupie rumieńce wypływają na moje policzki. Dlaczego? Na to też nie potrafiłem odpowiedzieć. Przecież nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. I wcale nie chodziło o to, że zostałem przyłapany na mówieniu nieprawdy. Kobieta siedziała na tyle blisko, że oprócz swoich skomplikowanych uczuć odczułem jeszcze jej smutek.
- Przepraszam - tylko na tyle było mnie stać zanim odwróciłem twarz. Przyłożyłem dłoń do swojego ciepłego policzka, przeklinając się w myślach. Przymknąłem oczy, próbując jakoś się ogarnąć, ale i to mi nie wychodziło. Przecież to nie była nawet złość, a serce gdyby mogło, pewnie wyskoczyło by mi zaraz z piersi.
- I dziękuję - dodałem po dłuższej chwili. Wróciłem spojrzeniem do Dove. Obiecałem jej, że nie będę więcej robić w jej kierunku żadnych bliższych gestów, dlatego ścisnąłem palce na kolanie, by nie pochwycić jej dłoni w swoją. Nie mogłem jej ucałować, nie mogłem objąć, co więc mogłem, skoro każdy mój dotyk źle przyjmowała?
- Też nie chcę, żebyś się do czegoś zmuszała tylko dla mnie. Nie musimy tańczyć, skoro się przy tym męczysz, ani nie musisz dla mnie czytać jeśli tego nie chcesz. Jak widać różne rzeczy sprawiają nam zarówno radości jak i przykrości, a w szczególności nie chcę, żebyś się przeze mnie smuciła. Przyjaźń to też kompromisy, prawda? - posłałem Dove lekki uśmiech lecz najchętniej mocno bym ją uściskał, by tylko nie widzieć jej smutku.
- Przepraszam - tylko na tyle było mnie stać zanim odwróciłem twarz. Przyłożyłem dłoń do swojego ciepłego policzka, przeklinając się w myślach. Przymknąłem oczy, próbując jakoś się ogarnąć, ale i to mi nie wychodziło. Przecież to nie była nawet złość, a serce gdyby mogło, pewnie wyskoczyło by mi zaraz z piersi.
- I dziękuję - dodałem po dłuższej chwili. Wróciłem spojrzeniem do Dove. Obiecałem jej, że nie będę więcej robić w jej kierunku żadnych bliższych gestów, dlatego ścisnąłem palce na kolanie, by nie pochwycić jej dłoni w swoją. Nie mogłem jej ucałować, nie mogłem objąć, co więc mogłem, skoro każdy mój dotyk źle przyjmowała?
- Też nie chcę, żebyś się do czegoś zmuszała tylko dla mnie. Nie musimy tańczyć, skoro się przy tym męczysz, ani nie musisz dla mnie czytać jeśli tego nie chcesz. Jak widać różne rzeczy sprawiają nam zarówno radości jak i przykrości, a w szczególności nie chcę, żebyś się przeze mnie smuciła. Przyjaźń to też kompromisy, prawda? - posłałem Dove lekki uśmiech lecz najchętniej mocno bym ją uściskał, by tylko nie widzieć jej smutku.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach