Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Wczoraj o 05:49 pmKass
Zajazd pod Smoczą Łapą Wczoraj o 02:38 pmMrocznykot
LiesWczoraj o 01:32 pmRusek
New Generation25/04/24, 12:48 pmLadyFlower
From today you're my toy24/04/24, 07:40 pmKurokocchin
This is my revenge24/04/24, 07:22 pmKurokocchin
Run fast23/04/24, 11:40 pmCalinda
You're Only Music23/04/24, 08:10 pmKass
The Arena of Hell23/04/24, 05:20 pmNoé
Kwiecień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930     

Calendar

Top posting users this week
5 Posty - 24%
4 Posty - 19%
2 Posty - 10%
2 Posty - 10%
2 Posty - 10%
2 Posty - 10%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Loves Of Desire {13/02/22, 07:58 pm}

First topic message reminder :

Loves Of Desire
„Lust always has something to do with conquest and destruction.”

Przez jedną upojną noc z nieznajomym, Omega zachodzi w niechcianą ciążę. Traci grunt pod nogami, a jego jedynym wsparciem jest przyjaciel Beta(Alfa), który postanawia mu pomóc odnaleźć potencjalnego ojca dziecka, mając w tym również swój cel.

Mireyet, jako Yukihara Mifune, przyjaciel Omegi.

Kurokocchin, jako Nakamoto Shunya, ciężarny Omega.

Emme's Codes



Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 07/08/22, 11:46 am, w całości zmieniany 2 razy

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {29/10/23, 11:55 am}

Loves Of Desire - Page 7 Oie_tr13

         Mina starszego mężczyzny dawała mi sporą satysfakcję, a po słowach Mifune było widać, że jest bardziej wzburzony. Nie przejąłem się ponieważ to, co się teraz działo nie miało dla mnie żadnego większego znaczenia. Bardziej byłem ciekawy co takiego kryło się w kopercie dla nowożeńców, ale na to musiałem zaczekać, bo było trzeba dojechać do domu, a to oznaczało, że tak szybko nie zaspokoję swojej ciekawości. Pomachałem w stronę bety, po czym spojrzałem na nasze dłonie. Był to dość śmiały ruch z mojej strony, tym bardziej że pozostali mogli kojarzyć Mifune, nawet znać, a to oznaczało, że mogą zacząć gadać. Nie byliśmy parą, ale osobiście chciałem do tego dążyć, czułem, że to wyjdzie, musiałem jedynie udowodnić to, że moje słowa nie są puste i rzeczywiście czuję do niego coś więcej, niż przyjaźń.
         Ruszyliśmy do samochodu, przy którym znaleźliśmy się dość szybko. Ostatni raz spojrzałem na cały budynek, po czym poczułem dziwną pustkę, kiedy Mifune puścił moją dłoń. Westchnąłem, posyłając przyjacielowi uśmiech.
- Raczej w to wątpię, nie wiem, jak od strony panny młodej, ale rodzina Takaomiego nie ma jaj by tobie grozić, co innego mnie, ale nada... Nic takiego nie powinno mieć miejsca - zapewniłem mężczyznę, choć wiedziałem, że nie było to na poważnie, to jednak nie chciałem być powodem, że ktoś miałby mu grozić. Nadal jednak uważałem, że rodzina mojego byłego nie jest zdolna do grożenia alfie, która w moment potrafiłaby ich zniszczyć. Mifune jest zdolny i na pewno nie rzuca słów na wiatr. I choć nie do końca wiedziałem, jak to wszystko działa, to szczerze mówiąc nie miałbym nic przeciwko, gdyby jeszcze bardziej zniszczył im życie, ale bądźmy rozsądni, tym bardziej teraz kiedy jestem w ciąży i nie mam ochoty na większy stres czy zmartwienia. Siedząc w samochodzie pozwoliłem sobie na cichy jęk niezadowolenia, widząc alfę przy telefonie. Początkowo myślałem, że skończy dość szybko, ale rozmowa tylko się przeciągała, choć bardziej wyglądało to tak, jakby zadawali Mifune niepotrzebne pytania. Trochę wyglądało to zabawnie, widząc go poirytowanego i odpowiadającego niemal tak samo po może dwudziestu sekundach. Mimo tego nie chciałem wsłuchiwać się w rozmowę, więc skupiłem się głównie na widoku za oknem, obserwując co działo się na ulicach oraz myśląc o tym, czy rzeczywiście uda mi się ściągnąć z niego ten garnitur. Spotkanie z betą nie sprawiło, że o tym zapomniałem. Nadal tego chciałem, więc myślami byłem już w domu, gdzie całuję Mifune i ściągam z niego kolejne warstwy ubrań. Miałem jednak wrażenie, że nie będzie to tak proste, jak mogłoby się wydawać. Głównie przez to, że alfa wisiał cały czas na telefonie, a ja czułem się coraz bardziej z tym niekomfortowo. Z jednej strony mu współczułem, z drugiej uważałem, że skoro przekazał obowiązki Mayu, to powinien mieć zdecydowanie mniej takich telefonów.
         Przez całą drogę powrotną nie odezwałem się ani słowa, nie potrafiąc mu przeszkodzić w rozmowie. Jak tylko przekroczyliśmy próg drzwi, zatrzymałem się w korytarzu, patrząc, jak Mifune zaraz znika. Oparłem się o ścianę z cichym westchnięciem, wyciągając telefon z kieszeni. Wszedłem w kalendarz widząc przypomnienie o wizycie na badania kontrolne i lekko się skrzywiłem, bo miały być  to pierwsze badania, na których pojawię się z Mifune, o ile nie wpadnie mu coś innego. Cóż, liczyłem na to, że nie, ale skoro potrafili do niego wydzwaniać i zawracać niepotrzebnie głowę, to jakby coś mu wyskoczyło, to raczej nie byłbym tym zaskoczony. Ściągnąłem buty, po czym poszedłem do kuchni, aby nalać wodę do szklanki, wypijając od razu całą zawartość. Nie miałem pojęcia, jak długo mu zejdzie na rozmowie, a też miałem swoje plany, które zostały mi pokrzyżowane, a przynajmniej na tyle, że nie mogłem od razu po powrocie do domu pozbyć się garnituru z Mifune, w którym wyglądał seksownie. Na mojej twarzy pojawił się jednak delikatny uśmiech, a nogi zaprowadziły mnie przed gabinet przyjaciela. Nie słyszałem żadnych rozmów, więc zajrzałem do środka, widząc, że w uchu znajduje się słuchawka. Wszedłem do środka, kierując się prosto do Mifune i stanąłem za biurkiem, zwracając jego uwagę na siebie. Zmrużyłem oczy, po czym nadąłem policki widząc ściągniętą marynarkę, jak i krawat. Skrzyżowałem ręce na wysokości klatki piersiowej, pokazując swoje niezadowolenie tym faktem, ale w końcu nie po to tutaj przyszedłem. Cieszyłem się, że nie jestem zmuszony słucha pracowników, którzy na pewno męczyli go nadal różnymi tematami.
         Uklęknąłem na podłodze, aby po chwili ruszyć na czterech przed siebie. Zatrzymałem się dopiero w chwili, kiedy znalazłem się przy nogach przyjaciela, więc ułożyłem dłonie na jego kolanach, aby bardziej rozsunąć jego nogi, dzięki czemu miałem więcej miejsca dla siebie. Dobrze, że jego biurko było w nowoczesnym stylu i nie miało ścianek, które tylko mogłyby utrudnić mi działanie.
- Nie mam ochoty czekać aż skończysz - powiedziałem szeptem, patrząc uważnie na Mifune i nie czekałem na jego odpowiedź, ani reakcję. Rozpiąłem jego spodnie, po czym zębami złapałem za gumkę bielizny i ściągnąłem ją nieco w dół, aby uwolnić penisa alfy. Przełknąłem gulę w gardle, zaciskając nieco palce na jego udach. Moje policzki pokryły się rumieńcem, a oddech stał się szybszy i gorący, owiałem nim penisa mężczyzny, aby jedną dłonią złapać się przyrodzenie u nasady. Językiem musnąłem główkę, po chwili przejeżdżając językiem po całej długości, od dołu do góry. Odgarnąłem niechciany kosmyk włosów z twarzy , odrywając wzrok od przyjaciela, aby skupić całą swoją uwagę na przyjemności, jaką chcę mu podarować. Wsunąłem dwa palce do ust, aby dobrze je nawilżyć, a jak tylko skończyłem, roztarłem ślinę na pozostałe palce. Złapałem dłonią przy samym żołędziu, pocierając kciukiem narząd, jednocześnie oddechem podrażniając prącie.
         Krążyłem cały czas kciukiem po żołędziu, co jakiś czas zjeżdżając nim nieco niżej, naciskając na narząd. Bawiąc się w taki sposób, zbliżyłem swoje usta do penisa, aby zając się prąciem, zasysając się w niektórych miejscach, ale również po to by przejechać językiem. Mogłem wziąć go po prostu do ust, obciągać mu aż nie dojdzie, ale taka zabawa wydawała się ciekawsza, dlatego uniosłem wzrok na Mifune, nie przestając drażnić jego penisa, który już teraz reagował na dotyk.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {12/11/23, 12:26 pm}

Loves Of Desire - Page 7 Mifune-Yukihara


_____ Przeniesienie wszystkich obowiązków z dnia na dzień było nie wykonalne, doskonale o tym wiedział, ale całe przejęcia oraz zasymilowanie firmy zajęło kilka dni... oraz kilka tygodni pracy... oraz kilka lat jego poznawania firmy. Mayuki powinna spokojnie radzić sobie z tym zadaniami, już pomijając, że pomógł jej w poniedziałek podjąć decyzje, których konsekwencji się obawiała. Co niby więcej zostało niż wprowadzenie tego w życie? Aż tak nie mogli przeżyć, że musieli zebrać się w grupę i zrzucić na niego wszystko na raz, przy okazji przekrzykując się nawzajem? Pierwotnie, siedząc na tym spotkaniu myślał o pozostawieniu włączonego mikrofonu i kamerki, żeby go widzieli i słyszeli, ale bardzo szybko wyłączył pierwsze, ze zwykłego przekonania, że jeszcze powie coś pod nosem, niewłaściwego, na ich głupotę. Kiedy jednak w drzwiach jego gabinetu pojawił się niespodziewany gość - Shunya, uniósł lekko brew zaskoczony tą wizytą, po czym wyłączył także przyciskiem kamerkę, cały czas w słuchawce mając ich rozmowę nad przetargami oraz nałożeniem ceny i dostępnością produktów w nowych sklepach. Kącik ust powędrował mu do góry widząc to teatralne odegranie niezadowolenia na fakt, że coś zrobił. Mifune szybko domyślił się, że chodziło o rozebranie się pełnego garnituru, lecz nie zamierzał siedzieć i pozować w całości, jednocześnie słuchając tych debili, którzy właśnie odpalili jakaś prezentację. Przeniósł więc swoje spojrzenie na ekran, dość zainteresowany tym, co przedstawiają.  
_____ Wykresy szybko okazały się mniej warte uwagi, od rozsuwającego jego nogi, omegi. Pozwolił mu na to ułatwiając sprawę, lekko ciekawy, gdzie to zaprowadzi. Może też dlatego, że nie spodziewał się za szybko dojść, kiedy do jego ucha dochodziło słownictwo biznesowe. Coś, niezbyt podniecającego. Nie odpowiedział na słowa ciemnowłosego, tylko wzdychając lekko pod nosem i wracając wzrokiem do rozmowy, gdzie pojawiały się coraz to kolejne informację. Zakładał, że na samym końcu poproszę o jego opinię oraz decyzję w temacie. Skąd, mimo tej “niekorzystnej” sytuacji, zamierzał wyciągnąć, ile informacji zdołał. Szybko jednak, czując jak Shunya się z nim bawi, zamiast faktycznie zrobić coś dającego chociaż jakieś podniecenie, miał ochotę złapał go i odsunąć na bok, niczym dziecko, którego masz chwilowo dosyć. Na co mu jego ciepły oddech na skórze? Mifune potrzebował więcej i po chwili dostał - ale tylko trochę.  
- Jak nie zamierzasz tego robić, jak należy, to przestań. - powiedział patrząc na Shunyę między swoimi nogami, który cały czas tylko bawił się jego twardniejącym penisem. Jego spojrzenie wróciło na ekran i zaczął mówić do monitora. - Na ten moment wasze plany, posypią się bardzo szybko i do niczego nie doprowadzą. - kątek oka zerknął na omegę. - Nie drażnijcie rynku, potem dostaniecie przez to po rękach.  
_____ Prawda była, że w jego głosie można było usłyszeć nutkę poirytowania. Zarówno na jedną stronę jak i na drugą. W ten sposób to chłopak skreślał sobie kolejne kreski w notesiku, żeby zbić mu tyłek na kwaśne jabłko, jak tylko skończy z tą rozmową. Z drugiej strony – oni, ci w monitorze, także nie byli lepsi. Robili to samo. Nie zaplanowali popytu, który według promocji zapowiada się wysoko. Potem zostaną im niezaspokojeni klienci szukający czegoś więcej. Co najgorsze, będą to kobiety w średnim wieku. One często już cierpią na inne niezaspokojenie, jeszcze tego im brakowało.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {19/11/23, 10:26 am}

Loves Of Desire - Page 7 Oie_tr13

          Przestałem drażnić jego penisa, kiedy drobne niezadowolenie pojawiło się na mojej twarzy przez słowa alfy. To nie tak, że w jakiś sposób mnie to zabolało, nadal miałem dobry humor, a gdyby było inaczej, to po prostu bym wstał i wyszedł, dobrze o tym wiedział, a jednak chciałem go zadowolić. Sprawić by doszedł w trakcie rozmowy ze swoimi pracownikami, choć zapewne nie zmieniłby wyrazu twarzy, więc nikt nie zorientowałby się, że właśnie ktoś mu obciągał. Najchętniej od razu usiadłbym na jego kolanach i w inny sposób go zadowolił, ale to musiało poczekać. W końcu nie kręcił mnie publiczny seks, na oczach innych ludzi, na dodatek wątpiłem by sam Mifune czuł satysfakcję z tego, że inni oglądają mój tyłek. Miałem jeszcze trochę rozumu w głowie, więc opcja by uprawiać seks przy jego biurku, musiała poczekać.
          Spojrzałem na mężczyznę parskając śmiechem pod nosem, po czym zdjąłem okulary z nosa i poluzowałem nieco swój krawat, zaś koszulę rozpiąłem do samego końca. Odłożyłem okulary nieco dalej na podłodze, aby przypadkiem nie zostały zdeptane przez samego Mifune albo przeze mnie. Rozsunąłem kolana od siebie, unosząc lekko tyłek do góry. Moje dłonie na nowo znalazły się na udach mężczyzny, zaciskając na nich lekko palce. Serce mi szybciej zabiło, kiedy wpatrywałem się w penisa mężczyzny, a usta zrobiły się wyjątkowo suche, więc oblizałem je językiem, co w oczach Mifune mogło wyglądać komicznie – jakbym szykował się na jakiś posiłek. Spojrzałem ostatni raz w oczy mężczyzny i posłałem niewinny uśmiech, aby po chwili spuścić głowę i przejechać językiem po całej długości, zatrzymując koniuszek na samym czubku, na którym zrobiłem kilka okrążeń językiem. Nie wiem czemu, ale czekałem, aż jego duża dłoń znajdzie się w moich włosach i złapie za nie, aby mnie pośpieszyć. Objąłem go jedną dłonią u nasady, wsuwając powoli penisa do swoich ust. Nie poszedłem od razu na całość, nie chcąc przypadkiem się zakrztusić i zrobić przez to zamieszanie. Poprawiłem się nieco, bardziej wciskając się między nogi Mifune i wróciłem ustami do samej główki, aby po chwili jego penis zniknął w moim gardle. Przymknąłem powieki, nieco ciaśniej obejmując penisa mężczyzny swoimi ustami i zacząłem poruszać głową, włączając do zabawy język, który sunął przez całą długość okrężnymi ruchami. To było dziwne, ale jednocześnie całkiem ciekawe odczucie mieć go w swoich ustach, tym bardziej że Mifune skupiał się głównie na mnie, kiedy zamierzaliśmy skończyć razem w łóżku. Co prawda, sam czerpał przyjemność z tego, że znajduje się we mnie, ale teraz to było coś zupełnie innego. Zdany na mnie, bo nie może za wiele sobie pozwolić rozmawiając z innymi. Wydaje głośniejszego jęku byłoby zbyt podejrzane, za długie patrzenie w dół prawdopodobnie też, chyba że nikt u niego nie zwraca na takie szczegóły, ale tak czy inaczej... Nie mógł mnie poinstruować czy wykonywać szybkich ruchów ręką.
          Wysunąłem jego penisa z ust, patrząc, jak jest twardy. Czułem to w swoich ustach, a teraz kiedy widziałem to na własne oczy, czułem satysfakcję, że jednak nie jestem taki zły. Każdego zadowala co innego i jeśli coś podobało się moim byłym, nie oznacza, że to samo spodoba się Mifune. Chciałem sam poznać co takiego alfa lubi, aby doprowadzić go do orgazmu.
- Ciekawe co byś zrobił, jakbym zostawił cię w takim stanie - szepnąłem bardziej do siebie niż do Mifune, palcami zacząłem masować penisa mężczyzny, zaś moje usta znalazły się na jego podbrzuszu, aby zassać się na skórze i zostawić tam po sobie ślad. Nie jeden czy dwa, a przynajmniej z sześć malinek, które ładnie prezentowany się na ciele mężczyzny. Wiedziałem jednak, że Mifune może w końcu naprawdę się zdenerwować, a później odegra się na mnie, na co raczej bym nie narzekał, chyba że znów robilibyśmy to całą noc, a przynajmniej do momentu, aż nie padnę.
          Wróciłem ustami do jego penisa, robiąc sobie ścieżkę od podbrzusza przez prawe udo i wziąłem go do ust, przyśpieszając od razu własne tempo, ale nadal pamiętałem o biurku, które się  znajdowało nade mną, więc zwalniałem przy samej główce, zasysając się mocniej na niej i podrażniając wrażliwe miejsce językiem. Od tego wszystkiego sam coraz bardziej czułem się podniecony, moje ciało było nieco rozpalone, o czym świadczyły rumieńce na polikach. Szybko pozbyłem się marynarki, w której były mi już za gorąco, cały czas poruszałem ustami na penisie Mifune, starając się ignorować jego rozmowę z innymi ludźmi. Wolałem by całą uwagę skupił na mnie, ale musiałem czekać. Ile jeszcze trwać miała ta durna rozmowa?
          Przesunąłem dłoń po swojej klatce piersiowej, zaczepiając o sutka, w którym nadal znajdował się kolczyk, więc delikatnie za niego pociągnąłem. Zsunąłem dłoń niżej, po brzuchu, docierając do paska od spodni i rozpiąłem go nieśpiesznie, robiąc to samo z guzikiem i rozporkiem. Nie zrobiłem jednak nic więcej, skupiając się na penisie Mifune, który przez swoją wielkość wchodził tylko głębiej, na tyle, że bardzo dobrze go czułem, a w moich oczach pojawiły się drobne łezki. Uniosłem wzrok do góry, wpatrując się w twarz przyjaciela, szukając jakiś oznak, które będą zdradzać jego aktualną sytuację.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {01/12/23, 07:42 pm}

Loves Of Desire - Page 7 Mifune-Yukihara


_____ Nie mógł tak tego zostawić. Jego duma i lędźwi z każdą chwilą informowały go, że trzeba coś zrobić z tą sytuacją. Z jednej strony - przeszkadzała mu wizja, żeby uprawiać seks na swoim biurku, jednocześnie podejmując decyzje warte kupę kasy. Z drugiej strony – chyba w tym momencie nie chciał nic więcej od Shunyi, niż złapać go za głowę, stosując takie tempo jakie mu by odpowiadało. Na pewno nie byłyby to trzy sekundy w jego gardle i dziękuję. Słysząc o stagnacji czegoś tak w jednym uchu, nie mógł skupić się na doznaniach między własnymi nogami. Widać nie było nic lepszego na długie trzymanie wzwodu niż jednocześnie bycie podniecanym przez obciągającego ci kochanka i słuchanie o liczbach na spotkaniu finansowym. Zastanawia się przez chwilę czy nie przełączyć się za głośnik z laptopa i pod przyciskiem mieć wyciszenie mikrofonu. Gdy jednak docierają do niego słowa ciemnowłosego, któremu widać bardzo się nudzi jego brak wielkich reakcji. Niestety, nawet jeśli chciał złapać go za włosy i zmusić do wzięcia go całego, pewnie przy okazji przestając oddychać, bo będzie tak dokładnie wypełniał mu gardło, zanim nie zacznie go atakować coraz to mocniej zanurzając się, głębiej i głębiej.    
- Nie chcesz się przekonać, skarbie. - odpowiedział zsuwając się lekko w fotelu, żeby Shunya, zgodnie ze swoim upodobaniem, mógł zostawić mu ślady swojej obecności na jasnej skórze. - Nie wydaje mi się, żeby to było dobre dla dziecka co zrobiłbym z tobą.  
_____ Mifune nie miał do końca pewności czy to brzmiało gorąco czy nie, ale nie miało. Miało uspokoić zachowanie Shunyi, dać mu jeszcze z dziesięć minut i może przy okazji jego... w sumie to... zostawmy, że najlepszy przyjaciel, niech przestanie zabawiać się z samym sobą! Alfa zdjął z niego swoje spojrzenie na kilka chwil patrząc na wykresy. Kolejne okręgi pełne danych, które tylko sprawiają, że kochanie na kolanach będzie myślało, że nie ma żadnych zdolności w podnoszeniu mu ciśnienia, zachęcając do seksu. Kiedy ponownie spojrzał w dół, o dziwo, może mając dziwne fantazje w głowie, a może napędzony motywacją, Shunya zaczął zajmować się samym sobą. To w pewien sposób sprawiło, że Mifune postanowił nie kontynuować tego przedstawienia. Wyrzucił słuchawkę z ucha, przełączył dźwięk na głośnik i pomieszczenie wypełniło się typową korpo gadką o zyskach, benefitach i liczbach.  
- Chodź tutaj.
_____ Powiedział odsuwając się z krzesłem do tyłu, przy okazji trzymając go za ramiona, aby nie zrobił czegoś głupiego jak ugryzienie go. Szybko przetransportował na biurko, usadawiając go na krawędzi, samemu wstając na równe nogi i pochylając się, oparty o krawędź, tuż za udami omegi, trzymając go niczym w potrzasku.  
- Aż tak potrzebujesz mojego chuja, że nie możesz poczekać chwili. - mówi usta do ust, czoło oparte o czoło. - Tak bardzo, że nie przeszkadza ci, że ktoś cię usłyszy albo zobaczy.
_____ Nie daje jednak powiedzieć mu ani słowa, szybko łapczywie całując jego usta. Nie przeszkadza mu, nawet jeśli czuje samego siebie w tym pocałunku. Jego dłonie zgrabnie lądują na talii, schodząc niżej, łapiąc za pośladki, cały czas pod materiałem. Podnosząc go do góry, ruchem ściągając, wręcz zrywając spodnie, aby szybko wylądować na swoim krześle, krok w tył. Usadawia Shunyę tak, aby patrzył na niego, nie widział ekranu komputera za nim, skąd cały czas dochodził dźwięk rozmawiających ludzi. Jak na prawdziwego człowieka sukcesu przystało, nie czekał długo widząc okazję i nie chcąc czuć skóry przez materiał bielizny, wsunął swoje dłonie pod. Bardzo łatwo dostając się tam, gdzie chciał. Między pośladki, czując jak mokry Shunya już był, a przecież dopiero zaczęli, prawda?  
- Nie spodziewałem się, że podnieca cię robienie mi dobrze. - mówi, kiedy na chwilę przestaje go całować, uśmiechając się zadowolony z tego odkrycia. - Może innym razem, pozwolę ci wziąć mnie całego, głęboko w twoje gardło. - I mówiąc to obniża swoje usta, gryząc lekko jego gardło, znacząc je małym śladem swoich zębów. - Dokładnie tutaj i jeszcze niżej. - podnosi swój wzrok wyżej, wpatruje się w oczy omegi, jego dłonie cały czas podróżują, masując pośladki. - Chcesz kontynuować? - zadaje pytanie leżące mu na ustach, dla pikanterii dodaje jednak coś jeszcze. - Nawet jak inni mogą cię usłyszeć?
- Zawsze możesz czymś zamknąć te usta. - mówi szepcząc między ich ustami. - Na te słodkie jęki trzeba sobie zasłużyć.
- Masz rację, są bardzo drogie.  
_____ Śmieje się, po czym ruchem bioder przysuwa krzesło bliżej laptopa, zostawia ciało ciemnowłosego w spokoju i sięgając po krawat, który tam leżał. Szybko składa go w kulkę i wkłada w usta Shunyi, który przyjmuje to jak grzeczny chłopiec, którym nagle się stał, siedząc na jego kolanach. Zza pleców, z komputera, wydobywa się pytanie skierowane do Mifune, który widząc i czując jak omega zadrżał na jego kolanach, czuje tylko podniecenie, aby utrzymać go w tej niewiedzy. Nie wie czy kamerka jest włączona, nie wie czy mikrofon jest włączony. Co widzą? Co słyszą? Co się dzieje? Nie zamierzał go informować. Złapał go dłonie, kładąc je na swojej szyi i podjeżdżając lekko wychylił głowę, włączając mikrofon.
- Pytacie się o zabezpieczenie finansowe ze środków przeznaczonych na zupełnie inny cel. - mówi patrząc po twarz zebranych, potwierdzając, że jednak słyszał co się działo. Nawet jeśli jego oczy się pełne pożądaniem, aby znaleźć się w ciele Shunyi. Jego penis wyraźnie odznaczał się między spodniami. - Ale czy poruszyliście to z nimi? Jeśli mają podpisane umowy, nie zgodzę się na przekazanie środków, nawet jeśli teoretyczne zyski mają być większe.  
_____ Nie słucha co było dalej, wyłączając go przejechaniem palcem po touchpadzie, aby nie wydać żadnych dźwięków klawiatury. Nie zamierzał dać Shunyi nawet najmniejszej informacji w tej kwestii. W sumie z tego powodu, ale nie tylko, cały czas obserwował go. Wijącego się, wyraźnie niezadowolonego, przez co łapie jego biodra, na tyle mocno, że pewnie zostawi za sobą ślady palców. Cały czas od celu, dzielił ich materiał powoli, coraz to mokrzejszej bielizny. Ściągnięcie bokserek może zająć więcej cierpliwości niż Mifune teraz posiadał. Rozerwanie ich, także brzmiało jak dobry pomysł. Wolał chyba jednak zobaczyć coś innego.  
- Rozbierz się do końca i siadaj na mnie. - informuje go, po czym puszcza ciało zostawiając na ustach szybki pocałunek. - Potrzebuję być w tobie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {13/12/23, 07:58 pm}

Loves Of Desire - Page 7 Oie_tr13

          Szeroki uśmiech cisnął mi się na twarz, ale bardzo dobrze powstrzymywałem się od tego, kiedy widziałem, jak Mifune wyjmuje słuchawkę. Co prawda fakt, że po pomieszczeniu rozniosły się głosy obcych mi osób, nieco mniej mnie pobudzał, ale to i tak nie sprawiło, że chciałem przestać. Dlatego nie czekając dłużej, podniosłem się z podłogi, uważając, aby nie zahaczyć niczym o biurko, bo ostatnie czego chcę, to zniszczyć coś, co należy do alfy. Zadziorny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, czując wyraźnie całym sobą obecność przyjaciela, który nie pozostawał bierny w całej tej sytuacji. Uniosłem na niego swoje spojrzenie i ułożyłem dłoń na ramieniu mężczyzny, aby wykonać palcami krótką drogę do jego szyi. W tej chwili każdy czyn, każde jego słowo było podniecające i na pewno pobudzające dla mojej dolnej partii ciała. Nie tylko z przodu, ale i z tyłu. Może to kwestia tego, że od początku miałem w planach, aby znaleźć się w jego ramionach? Plany zostały nieco pokrzyżowane, ale jak widać, dla żadnego z nas nie miało to większego znaczenia.
          Od razu odwzajemniłem pocałunek, czując, jak dreszcz przechodzi po moich plecach, kiedy dłonie Mifune sunęły po moim ciele. Cichy jęk wyrwał się z moich ust, który i tak został stłumiony przez pocałunek, jak tylko złapał za pośladki. Chciało mi się śmiać, ale głównie dlatego, że czułem się, jak jakiś gówniarz. Oboje mieliśmy swoje lata, ale na pewno nie gardziłem seksem, który sprawiał tyle przyjemności i frajdy. Tym bardziej, kiedy trafił się ktoś, kto wiedział, jak mnie zaspokoić albo sprawić, że z trudem będę chodził następnego dnia lub wymęczony zasnę w trakcie. Mifune zdołał zrobić to wszystko, ale nie zależało mi tylko na jego doświadczeniu w łóżku, miał w sobie wiele rzeczy, które teraz dostrzegałem inaczej. Tak, na pewno byłem w nim zakochany, prawdopodobnie wpadłem po uszy, dlatego chciało mi się śmiać. Bo choć nadal nie udowodniłem mu, że go kocham, to czułem się tak, jakbyśmy byli parą i zapewne z boku również tak to mogło wyglądać.
          Wzdrygnąłem się, czując jego palce między pośladkami. Zacisnąłem palce na jego ramionach, a ciało zadrżało po raz kolejny. Ciche pomruki uciekły z moich usta, zaś dłońmi zjechałem na jego koszulę, rozpinając powoli pozostałe guziki. Bardzo dobrze go słyszałem, a kiedy ugryzł moje gardło, zagryzłem dolną wargę, powstrzymując się od jęki, moje ciało jednak zdradziło reakcję, gdyż cały zadrżałem od tej przyjemności zmieszanej z lekkim bólem. Ostatnie zdanie Mifune w czymś mnie jednak uświadomiło. Nie miałem pojęcia, czy inni mnie widzą albo słyszą, choć nieco w to wątpiłem, bo czy Mifune naprawdę by na to pozwolił? Przełknąłem gulę w gardle, po czym uważnie spojrzałem w jego oczy. Nawet jeśli to prawda, to nie zamierzałem teraz przestać. Owszem, wolałbym nie świecił swoim nagim ciałem przed innymi, ale byłem za bardzo podniecony by tak po prostu zmienić zdanie i sobie pójść. Jeśli przyjaciel nie miał nic temu przeciwko, to ja również. W końcu wątpiłem w to, że kiedykolwiek spotkam tych ludzi twarzą w twarz.
- Zawsze możesz czymś zamknąć te usta - szept na pewno dotarł do uszu Mifune, więc kontynuowałem, czując, jak moje serce jeszcze bardziej przyśpiesza. - Na te słodkie jęki trzeba sobie zasłużyć - uśmiechnąłem się lekko. Cały czas słyszałem głosy dochodzące zza moich pleców, ale kiedy skupiałem się na alfie, to reszta świata nie miała dla mnie znaczenia. Owszem, chciałem mieć pewność, że niczego nie słyszą, ani nie widzą, ale czy rzeczywiście miałem powód do przejmowania się? W końcu to oni pokrzyżowali moje plany, dlatego brałem to, co od początku chciałem. Mogli nie zawracać Mifune głowy, zaś mężczyzna nie musiał odbierać od nich telefonu. Wolałem by to na mnie skupił całą uwagę.
          Spojrzałem na zawiniątko, które przyjaciel utworzył z krawatu. Posłałem mu rozbawione spojrzenie, ale szybko otworzyłem usta, aby kulka znalazła się między nimi. To nie pierwszy raz, kiedy miałem zakneblowane usta, jednakże z Mifune to był pierwszy raz. Nie sądziłem, że wykorzysta do tego krawat. Zadrżałem, bo przez panującą chwilowo ciszę, przestałem uważać na to, co mówią nieznajomi. Ich głos nieco mnie sparaliżował, a teraz nie mogłem wydawać z siebie żadnego dźwięku. Pewniej objąłem szyję mężczyzny i odwróciłem wzrok, czując się jeszcze dziwniej z tym, że ma chęć odpowiadać na pytania innych. Owszem, prowadzili jakieś pilne zabranie lub nie, ale naprawdę chciałem by nie myślał o niczym innym niż o mnie. Na dodatek sam chciałem by znalazł się we mnie, nawet jeśli inni mieli to widzieć, a wyglądało na to, że Mifune wcale mnie nie oszukał. Choć równie dobrze mogli nas nie widzieć, a jedynie słyszeć, więc teraz z moimi zakneblowanymi ustami to żadne zdradzające dźwięki nie dotrą do ich uszu.
Przełknąłem gulę w gardle, czując jak materiał robi się coraz bardziej wilgotny w moich ustach, a oczy zabłysnęły na słowa przyjaciela. Naprawdę chciał tego akurat teraz? Przewróciłem oczami, kiedy to moje poliki były pokryte już soczystym rumieńcem. Może to przez ostatnie słowa, może przez całą sytuację i tą pieprzoną adrenalinę, że właśnie mogą nas słyszeć i oglądać inni, ale do jasnej cholery, było to mimo wszystko podniecające. Zsunąłem się z jego kolan, aby stanąć stopami na podłodze i uważnie patrząc na twarz Mifune, wsunąłem kciuki w bokserki, nieśpiesznie zsuwając je lekko z bioder. Wiedziałem jednak, że oboje jesteśmy na skraju wytrzymałości, więc pochyliłem się nieco do przodu, aby zsunąć je do samych kostek. Czy właśnie mogłem świecić nagim tyłkiem przed jego podwładnymi? Niewykluczone. Wyprostowałem się, patrząc na Mifune i ruszyłem do przodu zostawiając na podłodze swoją bieliznę. Serce biło szybko, a oddech stał się bardziej nierówny, kiedy okrakiem znalazłem się na przyjacielu. Ująłem dłońmi jego twarz i żałowałem, że nie mogę go odpowiednio pocałować. Dlatego pogładziłem kciukiem jego dolną wargę, zahaczając o nią delikatnie paznokciem, kiedy to uniosłem biodra na tyle wysoko by mój tyłek znalazł się nad sterczącym penisem Mifune.
          Opuściłem powoli biodra, krzywiąc się lekko, kiedy poczułem samą główkę. Zjechałem dłońmi z twarzy na ramiona przyjaciela i zacisnąłem mocniej palce, kiedy coraz głębiej we mnie wchodził. Dałem sobie jednak krótką chwilę na przyzwyczajeniu się do jego obecności. Obniżyłem jeszcze bardziej biodra i gdyby nie krawat, to po pomieszczeniu rozniósł by się głośny jęk. Odchyliłem lekko głowę do tyłu, czują, jak głęboko jest we mnie. Wziąłem kilka głębokich wdechów, po czym spojrzałem na Mifune, skupiając się na nim, ale i na słowach, które wychodziły z laptopa. Przechyliłem głowę na bok i choć ciężko było, to kąciki ust delikatnie uniosły się do góry. Ruszyłem biodrami, unosząc je nieco  do góry, aby po chwili znów opuścić, co sprawiło, że cały zadrżałem, a w kącikach oczu pojawiły się drobne łzy. Bez większego przygotowania wydawało się to bardziej niekomfortowe, jednakże byłem na tyle mokry, że sądziłem, że nie ma to większego znaczenia. Poruszyłem więc jeszcze kilka razy biodrami, aby przyzwyczaić się do wielkości i posłałem Mifune spojrzenie. Zamknięcie moich ust chyba nie do końca był najlepszą formą na zabawę, ale w końcu alfa jeszcze nie raz się nasłucha mojego głosu, a przynajmniej moje jęki nie będą nikomu przeszkadzać w pracy, choć może to sprawiłoby, że ich spotkanie zakończyłoby się szybciej?
          Złapałem się pewniej Mifune, aby zacząć poruszać biodrami. Rytmicznie, ale nadal bez pośpiechu, odnajdując dłoń mężczyzny, by pokierować ją na swój sterczący sutek. Nie mogłem go poprosić, aby zabawił się nimi, a nie chciałem by jego dłonie czy usta były całkowicie wolne. Dlatego puściłem dłoń Mifune, dając mu jasno do zrozumienia czego chcę, kiedy to coraz szybciej wprawiałem biodra w ruch.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {26/12/23, 07:04 pm}

Loves Of Desire - Page 7 Mifune-Yukihara


_____ To był widok, którego oczekiwał. Niepotrzebnie kuszący, ale jednak potrzebny. Gdyby jednak Shunya postanowił się w tym pośpieszyć, byłby jeszcze bardziej szczęśliwy. Nie miał cierpliwości, a omega zostawiał mu jeszcze mniej. Białe pośladki na pewno byłyby w całym widoku dla kamerki laptopa, gdyby nie została wyłączona. Inaczej jego przyjaciel chwaliłby się właśnie wszystkim co posiadał między nogami przed jego ważniejszymi pracownikami, który raczej spotka... jeśli zostaną razem, a Mifune nie zamierza przyjmować w tej kwestii niczego innego niż “tak, zostaną”. Alfa wpatrywał się w niego jak w obrazek, kiedy znalazł się ponownie na pozycji, opuszczonej przed chwilą. Położył dłonie na jego udach, blisko kości biodrowej stabilizując go, asekurując, kiedy z gorącymi policzkami i lekko błagalnym spojrzeniem zaczął opuszczać się niżej na jego penisa. Nie pomagał mu, nie przeszkadzał. Na pewno korciło go, aby przejąć ster, wbić się w niego do końca i zacząć posuwać w sposób jaki siedział głęboko w nim – agresywny i brudny, bo akurat na to miał ochotę. Całym sobą. Każdą komórką. Wpatrywał się jednak, spokojnie, w Shunyę. W jego zachowanie, w to jak bierze go powoli, lecz stabilnego, do środka, obsuwając się na całej długości. Widział, jak powstrzymuje swój głos, jak głośny byłby bez tego zabezpieczenia w ustach. Na myśl o tym, że ci wykłócający się debile usłyszeliby jak Shunya jęczy zadowolony z jego penisa przez mikrofon swojego szefa. Na pewno wziąłby ich z zaskoczenia. Może potem omega dostarczyłby mu rozrywki podczas przedstawienia ich sobie?  
_____ Pogładził bok ciemnowłosego, kiedy zadrżał od tego jak pełny się czuł. Widać nie był aż tak mokry jak sądził, lecz Mifune nie miał na co narzekać. Uczucie jakiego doświadczał było dobre, lecz, samo siedzenie nie mogło go zadowolić. Shunya wyczuł to, bo niebawem zaczął się poruszać, w górę i w dół. Rytmicznie, z przekonaniem o swoim działaniu podnosząc się do góry, gdzie jego ścianki czuły ulgę od nacisku, aby następnie zostać ponownie wypełnionym po brzegi. Nie pozostał długo w bez ruchu, “zajęty pracą”, bo jego dłoń powędrowała, prowadzona przez jęczącego przez materiał, na część ciała potrzebującej uwagi. Uśmiechnął się z wyraźnym zamiarem droczenia się z omegą, zabrał swoją dłoń jakby odmawiając mu tej dodatkowej stymulacji i przysunął do laptopa, gdzie widać powinien zakończyć to spotkanie. Wolnym ramieniem objął go, zatrzymując w ruchach, a drugą odblokował mikrofon.  
- Skończymy to na dzisiaj, widzę, że sami nie potraficie dojść do konkluzji co zamierzacie zrobić i z moją obecnością bawicie się w burze mózgów. - jego głos stanowczy i poirytowany. - Wróćcie, jak się dogadacie. - następnie zakończył połączenie wyraźnym kliknięciem i zamknął komputer od razu podnosząc się z fotela i kładąc Shunyę plecami na blacie. Z ust wyciągnął mu krawat, który ten grzecznie oddał. - Teraz możesz być tak głośno jak chcesz.
_____ Dodał z uśmiechem i przesunął swoje dłonie. Jedną na pośladki, aby podnieść je lekko, następnie zsuwając się na udo, które otworzył szerzej w bok jak tylko staw pozwolił. W bok, druga, uniosła podbródek omegi, żeby złożyć ja jego usta głęboki pocałunek. Przed chwilą bawił się z nim jak mu się podobało, nie zamierza pozostawać dłużnym. Oderwał usta, podnosząc się do bardziej wyprostowanej postawy, a jego drugą dłonią zjechał na talię omegi, trzymając go mocniej, kiedy wszedł w niego. Mocno. Do końca. Z intensywną pasją i pożądaniem - tak, ale nie tylko. Bardziej jakby potrzebował tego i czegoś więcej. Jego zachłanność we wszystkim, jak całował skórę Shunyi, jak ruszał biodrami zatapiając się w gorącym ciele, jak poruszał palcami po skórze zostawiając za sobą szlak ciepła. Zachowywał się jak wygłodniała bestia, która w końcu dostała swój posiłek.  
- Za długo się bawiłeś. - wyszeptał zostawiając kolejny ślad po sobie na skórze, podnosząc swoje spojrzenie, aby spotkać oczy Shunyi. - Teraz nie padnij za szybko.  
_____ Nie oczekiwał na odpowiedź ze strony przyjaciela, zwyczajnie przyśpieszając w swoich działaniach, pieprząc go na blacie swojego biurka, zaraz koło laptopa, gdzie przed chwilą miał spotkanie. To nie on zaczął tą małą fantazję, nie nastawiał się na to, że ktoś będzie się z nim droczył zamiast dać satysfakcjonującą dawkę przyjemności. Teraz, omega, wijący się pod nim, łapczywie chwytający powietrze podczas jego ruchów, doświadczy co się dzieje, kiedy za długo dokuczasz komuś. To nie był ich pierwszy raz, chociaż nawet wtedy Mifune powstrzymujący się lekko, sprawił, że Shunya padł ze zmęczenia. Tym razem więc, czując jak chłopak dochodzi, złapał za jego penisa u nasady, zębami zagryzając lekko sutek, którego wcześniej chciał, aby dotknąć i z lekko zajętymi ustami wyszeptał.  
- Nie tak szybko. - na jego ustach widoczny uśmiech, w oczach natomiast coś dzikiego, ciemnego. - Jeszcze nie kończymy.  
_____ Jak powiedział to zrobił. Przez następnie pół godziny pieprzył omegę jakby od tego zależało ich życie. Jakby świat się kończył jutro. Cały czas nie pozwalając mu dojść, bawiąc się z nim grę, która na pewno tylko wzmagała doznania ciemnowłosego. W końcu, kiedy sam był blisko, postanowił zaprzestać tej zabawy, aż w końcu doszedł zaraz po Shunyi, zaciskającym się na nim, gdy przyjemność osiągnęła swój szczyt. Poczekał chwilę, aż oboje się uspokoją, ich oddechy stabilne. Dopiero wtedy wysunął się ze zmęczonego ciała pod nim. A to była tylko jedna runda. Mifune jednak nie oczekiwał kolejnych, chociaż byłby wstanie podołać. Na ten moment miał coś innego do zrobienia.  Położył dłoń na policzku, zbierając łzę, która pojawiła się na poliku i zlizał ją z palca patrząc na wyraźnie wykończonego przyjaciela. Czy przesadził, czy może to jeszcze było za mało? Ciężko było znaleźć coś w oczach Shunyi. Nie mówiąc ani słowa, zebrał go z blatu na swoje ramiona i zaniósł do góry, aby nie leżał taki zmęczona na zimnym blacie, a położył się na łóżku. Złożył całusa na czole i zaśmiał się.  
- Jak zbierzesz siły idź się umyć.
_____ Po czym wyszedł. Czy omega zasnął czy może zbierał w sobie siły patrząc w sufit? Obojętne, on miał do ogarnięcia ich miejsce zabawy. W końcu co jak co, ale praca na niego czekała. Wiedział, że ci idioci pewnie doszli już do jakichś wniosków, czekając, żeby zabrać mu ponownie chwilę czasu wolnego.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {09/01/24, 07:52 pm}

Loves Of Desire - Page 7 Oie_tr13

          Zmarszczyłem brwi, kiedy zabrał dłoń, którą pokierowałem na miejsca, które domagały się uwagi. Szybko jednak rozluźniłem mięśnie twarzy, czując narastającą przyjemność. Miałem ochotę skarcić go za to, że teraz się ze mną droczy, ale dobrze wiedziałem dlaczego to robił. W końcu ja też wcześniej się bawiłem, nie dając mu odpowiedniej dawki przyjemności. Mimo tego, chciałem czuć jego dłonie na swojej skórze by znów poczuć, jak przyjemnie pali mnie skóra w miejscach, które dotykał. Mogły to być dłonie, usta czy zęby. Nie miało to dla mnie znaczenia, ale po prostu moje ciało domagało się więcej, niż tylko jego penisa, na którego mimo wszystko narzekać nie mogłem.
          Wzdrygnąłem się, czując, jak mnie obejmuje, więc wtuliłem się w niego jeszcze bardziej. Choć nie mogłem tego pokazać, że uśmiechałem się od ucha do ucha, słysząc każde jego słowa. Jedno po drugim, które dawały mi coraz większą satysfakcję. Źle robiłem, że przeszkadzałem mu w pracy, ale od początku nie wyglądał na chętnego na całe to spotkanie na kamerkach. Uczepiłem się jeszcze bardziej ciała Mifune, kiedy podniósł się z krzesełka, aby po chwili położyć mnie na biurku. Zadrżałem od nieprzyjemnego chłodu, a raczej po prostu moje ciało było za bardzo rozgrzane. Poczułem ulgę, kiedy moje usta zostały pozbawione złożonego w kulkę krawata.
- Uważaj na słowa, bo jeszcze będziesz miał dość mojego głosu - powiedziałem z lekkim rozbawieniem. Obserwowałem bardzo uważnie ruchy przyjaciela, każdy jego dotyk palił moją skórę w przyjemny sposób. Ciepło rozchodziło się do każdej części ciała wprawiając je w delikatne drżenia. Odwzajemniłem ochoczo pocałunek, obejmując dłońmi kark mężczyzny. Serce na nowo przyśpieszało, a ciało jeszcze bardziej domagało się pieszczot. Chciałem go  sobie i to cholernie. Pragnienie nasilało się z każdą sekundą, kiedy to się całowaliśmy i choć moje usta poczuły się puste, to i tak z mojego gardła wydobył się głośny, przeciągły jęk, a plecy wygięły się na zimnym blacie.
- O cholera - wyszło spomiędzy moich ust, kiedy ponownie spojrzałem na Mifune. Czułem go głęboko w sobie, co sprawiało lekki dyskomfort, ale z każdym ruchem alfy wszystko zamieniało się w przyjemność. Z moich ust wychodziły głośne jęki, które rozchodziły się po całym pomieszczeniu. Ciało drżało z rozkoszy, którą dawał mi przyjaciel, którego imię również kilka razy znalazło się na moim języku, rozchodząc się między jękami. Wsunąłem palce w jego włosy, kiedy jego usta czy zęby stykały się z rozpaloną skórą. To, jak bardzo go pragnąłem było nieco przerażające, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało. Moje ciało wręcz błagało by to właśnie usta i dłonie przyjaciela znalazły się na moim ciele. By to jego penis doprowadzał mnie do szaleństwa.
          Ciche przekleństwo opuściło moje usta, kiedy chciałem dojść, ale Mifune mi to uniemożliwił. Miałem piękną wiązankę słów dla niego, ale zamiast tego po pomieszczeniu rozniosły się kolejne jęki. Straciłem poczucie czasu, kiedy alfa wchodził we nie tak samo głęboko jak wcześniej. Może nawet za głęboko, bo wyraźnie go czułem w sobie. Dochodząc wyjęczałem imię przyjaciela, obejmując go nogami, aby przypadkiem za wcześnie nie wyszedł. Poczułem, jak dochodzi we mnie, wypełniając mnie swoim nasieniem. Oddech nadal miałem ciężki, a ciało nawet nie przesunęło się o milimetr. Leżałem w jednym miejscu, patrząc zmęczonymi oczami na Mifune. Drań wiedział, jak mnie wykończyć, choć to również mogło być spowodowane moją słabą kondycją, ale nie oszukujmy się. Przy Mifune wystarczył tylko raz, abym padał z nóg, nie mogąc na nich ustać. Co prawda, ten jeden raz trwał wieczność, ale podobało mi się i gdyby nie to, że nie miałem już siły, to na pewno na jednym razie to by się nie skończyło.
          Zamknąłem oczy, kiedy niósł mnie do sypialni, dzięki czemu mogłem nieco uspokoić własny organizm po szczytowaniu. Otworzyłem oczy dopiero wtedy, kiedy pocałował mnie w czoło, a do moich uszu dotarł jego śmiech. Wyglądał na zadowolonego, co i mnie ucieszyło.
- Mhmm - wymamrotałem, obserwują, jak wychodzi z pokoju. Przekręciłem się na bok, czując jak całe moje ciało jeszcze czuje skutki tego seksu. Moje policzki paliły żywym ogniem, a serce dalej szybko biło. Zagryzłem dolną wargę, czując cholerną satysfakcję z tego wszystkiego, ale jednocześnie zdawałem sobie sprawę z tego, że rzeczywiście mogłem nagim tyłkiem, i nie tylko, świecić przed jego pracownikami. I choć było to nieco żenujące, to i tak ta myśl wywołała u mnie cichy śmiech. Nawet jeśli widzieli, to pewnie i tak chętnie usłyszeliby jeszcze moje jęki.
          Nie leżałem za długo w łóżku, podnosząc się w końcu z materaca by dokładnie się wymyć. Jak tylko stanąłem do pionu, poczułem, jak sperma Mifune spływa po moim udzie, więc aby nie pozostawi po sobie więcej śladów, ruszyłem do łazienki na tyle szybko, na ile mogłem sobie pozwolić. Odkręciłem wodę, aby ta napełniła wannę, do której dorzuciłem kulę do kąpieli, aby pozwolić sobie na większy relaks. Wiedziałem, że przyjaciel wrócił do pracy albo zwyczajnie dezynfekował miejsce „zbrodni”, więc nie chciałem dalej paradować nago i to jeszcze z wypływającym nasieniem. Co prawda, Mifune chyba i tak widział mnie już w każdej możliwej sytuacji, ale nadal nie chciałbym narobić większego bałaganu.
          Czysty i ubrany w zwykłą koszulkę oraz spodenki, ruszyłem na dół, aby sprawdzić co przyjaciel robi. Już na korytarzu usłyszałem te same głosy, które dochodziły do mnie w jego gabinecie. Cofnąłem się, aby zawitać w kuchni, żeby napełnić szklankę wodą i popijając, ruszyłem z powrotem do gabinetu przyjaciela. Nie pukał, a po prostu wszedłem do środka. Skoro drzwi były otwarte, to nie miał nic do ukrycia. I nie chciałem mu przeszkadzać, ale dalej męczyło mnie to, co takiego podarował mojemu byłemu chłopakowi. Dostrzegłem swój telefon leżący na biurku, więc sięgnąłem po niego, kiedy byłem blisko.
- Pokażesz mi co za prezent im zrobiłeś? - zapytałem szeptem, wykorzystując chwilę, kiedy Mifune nie brał udziału w dyskusji. Zaimponował mi swoją podzielnością uwagi, więc wiedziałem, że odpowiedzenie na to pytanie nie stanowi dla niego problemu. Od razu podsunął mi kopertę, którą wziąłem do ręki. Nie wyszedłem z gabinetu, jedynie odsunąłem się nieco od biurka. Byłem zbyt niecierpliwy by wyjść kopertą, a i tak nie wsłuchiwałem się o czym takim rozmawiają.
          Na spokojnie zobaczyłem co tam jest. Moje oczy dość szybko się rozszerzyły, tak samo usta, kiedy myślałem, że mi dosłownie szczęka opadła. To jednak szybko zostało zastąpione przez szeroki uśmiech. Nie był to taki, który na co dzień mógł widzieć każdy. Uśmiech był od ucha do ucha, ukazując zęby.
- To mi się podoba - powiedziałem pod nosem, patrząc na Mifune, po czym znów na zdjęcia. Aż miałem ochotę ponownie go pocałować, ale to nie teraz. Żałowałem tylko jednego... Tego, że nie mogę zobaczyć miny bety po zobaczeniu tych pięknych zdjęć. Na kawalerskich imprezach często aż za bardzo ludzie się bawili, ale nie sądziłem, że ten dupek jest do tego zdolny. Może nasze spotkanie sprawiło, że więcej wypił i przestał się hamować, choć jeśli był zdolny do takich zabaw, kiedy zaraz miał wziąć ślub... Przy pierwszej lepszej okazji i tak by zdradził. Takaomiego zawsze uważałem za kochanego i uczciwego faceta, ale zdjęcia, które jakimś cudem zdobył Mifune, jasno dały mi do zrozumienia, że dobrze zrobiłem rozstając się z nim. Nie sądziłem, że ucieszę się z czegoś takiego, tym bardziej że nie byłem osobą mściwą, ale nie miałem powodu do smutku. Ostatecznie i tak  byśmy się rozstali, bo nie tolerowałem zdrad.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {08/02/24, 07:28 pm}

Loves Of Desire - Page 7 Mifune-Yukihara


_____ Powrót na miejsce zdarzenia, po tym co się właśnie stało, napawał go swego rodzaju optymizmem, bo w tym tempie, jego biurko, blat kuchenny i inne powierzchnie płaskie będą miały jedną rzecz wspólną. Nie trzeba było wspominać jaką. Posprzątał jak miał w planie, ścierając blat i pokaźnie dezynfekując to wszystko. Co prawda miło było mieć pamiątkę, po takim zdarzeniu, lecz wspomnień wystarczy. Resztki ich fluidów sączące się ze szklanego blatu byłyby aż nazbyt rozpraszające w pracy.  
_____ Kiedy skończył cały ten proceder, usiadł z powrotem do biurka, otworzył laptopa i rozpoczął na nowo pracę, przeglądając serię maili, którą przesłali mu w związku z projektem oraz samą rozmową, odbytą przed chwilą. Nie zamierzał zaczytywać się w szczegóły, jasno rozumiejąc, że zostały tylko ogólnikowo wklejone w edytor tekstu. Odpalił aplikacje i podłączył się do spotkania, oczekując aż reszta w końcu dołączy, aby kontynuować tą dyskusję. Jeśli zamierzali przejąć fundusze z jednego, doskonale zapowiadającego się projektu, aby uratować swój, potrzebował więcej niż kilka slajdów i tekstów zapewnienie, że się uda. Podejmowanie takich decyzji i późniejsza odpowiedzialność była właśnie w jego rękach.  
_____ Tym razem, na spotkaniu, połączyły się obie strony. Ta, która potrzebowała finansowania, oraz ta, które miała je i nie zamierzała oddać. Przynajmniej w teorii tak to miało wyglądać, bo Mifune doskonale zdawał sobie sprawę, że przekupywanie drugiej strony pod stołem nie było zakazanym ruchem w negocjacjach. Zwłaszcza kiedy mówiliśmy o potencjalnych awansach dla obu stron. Wszystko zależało więc od tego, komu zależało bardziej. Słuchał więc ich, uważnie, dokładnie, starając się wyłapać coraz to ciekawsze niuanse, którymi rzucali w drugą stronę, jakby raz wbijając szpilkę, drugim razem błagając na kolanach. Nie było to dla niego interesujące, lecz zwyczajnie musiał w tym uczestniczyć jako przełożony. W takim jego momencie nudy pojawił się na miejscu Shunya, przebrany, umyty. Wyraźnie przybył tutaj z celem, a przynajmniej to mówiły jego oczy. Alfa nie miał za dużo czasu, aby zastanawiać się nad tym czego mógł potrzebować albo jak zająć mu czas, przecież ciemnowłosy był dorosłym mężczyzną, poradzi sobie w tej kwestii sam.  
- Pokażesz mi co za prezent im zrobiłeś? - wyszło pytanie z jego ust, szeptem, konspiracyjnie, kiedy tylko przestał patrzeć się w ekran.  
_____ Mifune szybko przekazał mu w dłonie kopie prezentu ślubnego. Zdjęcia wykonane podczas wieczoru kawalerskiego mężczyzny, kiedy w swoim upojeniu, a może zwyczajnie frustracji sytuacją, postanowił zdradzić swoją pannę młodą. Oczywiście, z jego strony sprawa nie była taka jasna, lecz wyraz twarzy Shunyi, ta wyraźna zmiana podejścia do byłego... To była ta nagroda, której potrzebował w tym wszystkim. Co prawda, zeszli się z powodu zwykłego złamania serca, sytuacji, do której sam doprowadził. Fakt, że zamiast porozmawiać, beta rzucał założeniami, oskarżeniami, wyrażeniami, od których powinien się wstrzymać, nie świadczyły dobrze o jego charakterze. Nawet jeśli sam przyprawił całe zdarzenie, Takaomi, był pięknym aktorem pierwszoplanowym. Nikt nie kazał mu brać ze sobą kobiety do hotelu. Tym bardziej być natarczywym i przesadnie agresywnym w stosunku do niej. Tamtego wieczoru, mężczyzna nie posiadał szacunku do przyprowadzonej mu, zapłaconej z góry, eskorty. Stracił tym samym szacunek bardzo wielu ludzi. Włącznie ze swoją przyszłą żoną, która zrobi wszystko w swojej mocy, aby uprzykrzyć życie.  
_____ Jak tylko zadowolony Shunya odwrócił się, gotowy do wyjścia, Mifune wstał gwałtownie ze swojego fotela, zwracając jego uwagę. Koszulka, którą na siebie założył odsłaniała cały jego kark, włącznie ze znikającym ugryzieniem po poprzednim kochanku. Tym "ojcu dziecka", którym nigdy nie był i nie mógł być. Taki ruch, sprawił, że sam omega odwrócił się, lekko zainteresowany zwyczajnie co się stało. Mifune nie odezwał się, podszedł do niższego i złapał go za szyję oraz bark, obracając tyłek do siebie. Wierzchnią stroną dłoni, przetarł po znaku własności, który stracił swoją ważność. Miał wrażenie, że jeśli teraz go nie poinformuje, nie da mu takiej wiedzy, to później ciemnowłosy wpakuje się w jakieś problemy. Zwyczajnie z powodu przeświadczenia o innym stanie rzeczy.  
- Ugryzienie. - rzucił rozpoczynając. - Zaczyna znikać.
- Co? Żartujesz, prawda? - powiedział, kierując swoją dłoń na kark, jakby palcami starając się sprawdzić, czy mówi prawdę. Chyba te próby były niezbyt udane, bo drżącym głosem, dodał. - M-muszę to zobaczyć na własne oczy.  
_____ Jasnowłosy nie miał problemu, aby ręką wskazać mu, gdzie jest najbliższe lustro, w dolnej łazience, a kiedy Shunya pognał do niego, spanikowany, Mifune poszedł za nim w miarę spokojnym krokiem. Nie śpieszyło mu się, nie musiał oglądać twarzy omegi, kiedy porównując między lustrami, zobaczy, że ślady zębów nie są aż tak wyraźne, jakby się goiły. Jakby to nie było znaczenie na całe życie, a przelotne ugryzienie w ramię. Kiedy wszedł po chwili do łazienki, zauważył, jak ten siedzi na podłodze, trzymając się za brzuch. Nie mógł zaprzeczyć, napędziło mu to lekkiego strachu, samemu szybko lądując koło niego na kafelkach.  
- Coś się stało? - spytał oglądając przyjaciela z każdej strony. - Źle się czujesz?  
- Nie... Nie, po prostu - urwał, podnosząc swoje spojrzenia na niego. - Ugryzienie znika, to... Czy to oznacza, że Kazuito nie żyje? - spytał. - To niemożliwe, przecież jeszcze niedawno żył, ch-chyba, że ktoś to ukrywał, ta dziewczyna na pewno coś wiedziała.
_____ Mówił spanikowany, z lekką ulgą na twarzy. Czyżby wiadomość, że jest wolny od felernego kochanka na jedną noc, tak go radowała? Czy może chodziło o ugryzienie? O fakt, że znika, że znowu będzie wolny, bez wiecznym zobowiązań z facetem, który go nie chciał. Mifune nie do końca wiedział, jak się zachować w tym momencie, więc zwyczajnie zgarnął go, przytulając lekko do siebie.
- Zawsze możesz ją jutro odwiedzić, jak chcesz, sprawdzić i zapytać. - rzucił luźno. - Przy okazji będziesz miał spacer, żeby ogarnąć myśli. Znak powinien cię nadal chronić._____ Przynajmniej z tego co wiedział, dopóki jakkolwiek widniał na jego skórze, powinien działać i robić za swego rodzaju amulet odpychający "złych ludzi". W końcu był zajęty i ciężarny. Dla typowego alfy nie miał żadnej wartości. Nie kontynuowali tej rozmowy, Shunya, zbyt zajęty swoimi myślami, widocznie przytaknął tylko głową na propozycję, rozważając ją. Mifune natomiast wiedział, że będzie musiał być w pracy, tak jak teraz powinien wrócić do komputera, dokończyć co zaczął. Poinformował chłopaka, że ma do niego przyjść jakby się gorzej poczuł i wstał, wychodząc z łazienki. Nie chciał go przestawiać jak mebel, brać na ręce i przenosząc do salonu. Wiedział, że ogrzewane kafelki nie sprawią, że się rozchoruje, mógł zostać tam, gdzie był. Pozbierać się w spokojnym, czystym otoczeniu. Mężczyzna nie mógł jednak pomagać mu w przepracowaniu emocji, kiedy Shunya sam nie wiedział co siedzi mu w sercu.
_____ Tego wieczoru, Shunya nie przyszedł do niego, wkradając się do łóżka, czy potrzebując uwagi. Zamknął się w swoim pokoju. Sypialni, którą Mifune przeznaczył dla niego od początku, aby miał miejsce, które mógł nazwać swoim. Gdzie zamknie drzwi i nikt mu nie będzie przeszkadzał. Chwila prywatności. Alfa nie zamierzał więc się dobijać do drzwi. Zajął się sobą, idąc spać i mając pobudkę o godzinie zdecydowanie za wczesnej dla Shunyi, aby był na nogach. Przygotował śniadanie, porcję zostawiając na blacie pod przykryciem i udał się do swoich obowiązków, które goniły go od kilku dni. Czy bycie samemu to jest to czego akurat teraz potrzebował omega? Może. Nie mógł mieć pewności.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {24/02/24, 04:38 pm}

Loves Of Desire - Page 7 Oie_tr13

          Słowa Mifune powracały do mnie co chwilę. Ugryzienie, które znikało. Pieprzony znak miał niedługo na stałe zniknąć z mojego karku. Ta wiadomość była niesamowita, ale i  przerażająca. Nie chciałem być naznaczony przez obcego alfę, można nawet powiedzieć, że zapominałem powoli o odnalezieniu go, kiedy tak naprawdę nie chciałem mieć go obok siebie. Chciałem by wiedział o dziecku, bo tak wypada, a nie dlatego, że go potrzebowałem. Jednakże, miało to też swoją drugą stronę. Skoro ugryzienie znikało... Coś musiało się wydarzyć.
          Stanąłem przed lustrem, łapiąc od razu za mniejsze, z którego korzystałem głównie przy regulacji brwi, po czym stanąłem tyłem do większego lustra by odnaleźć ślad po ugryzieniu, który był mniej widoczny, ale nadal tam był. Zaniemówiłem, opadając na podłogę. Moje ręce automatycznie znalazły się na brzuchu, obejmując go, jakbym nagle miał stracić to, co we mnie się rozwijało. Dziecko, które nie stanowiło dla mnie już przeszkody, choć wiedziałem, że nie będę idealnym rodzicem dla niego, bo tak naprawdę nigdy nie miałem być gotowy na nie. Zacisnąłem usta, a w moich oczach pojawiły się łzy. Z jednej strony się cieszyłem, z drugiej... Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Spojrzałem na Mifune, starając posłać mu delikatny uśmiech, ale moje usta drżały. Martwił się o mnie, a ja zaczynałem czuć niesamowitą ulgę, bo skoro znak znikał, oznaczało, że mogło kiedyś pojawić się na jego miejsce nowe, to należące do przyjaciela.
- Coś się stało? - Sam nie wiedziałem, czy chciałem skakać z radości czy zwyczajnie rozpłakać się, jak małe dziecko. Miałem mętlik w głowie, ale jednak była to dla mnie bardziej radosna nowina, niż smutna.  Nie znałem człowieka, z którym wtedy się przespałem, nic dla mnie nie znaczył, a dziecko i tak miało mieć ojca, przecież Mifune sam chciał znaleźć się na papierach. - Źle się czujesz?
-  Nie... Nie, po prostu -  urwałem, a moje serce zabiło jeszcze szybciej. Ciężko było mi mówić, ale nie mogłem dać przyjacielowi więcej rzeczy do zmartwień. Gdybym zamilkł, na pewno nie przeszedłby obok tego obojetnie. -  Ugryzienie znika, to... Czy to oznacza, że Kazuito nie żyje? - zapytałem, choć żadnej odpowiedzi nie dostrzegłem w oczach przyjaciela. Wiedziałem jednak, że innej możliwości nie ma. Ugryzienie nie było byle jaką blizną, bo wiązała się z osobą, która je zrobiła.  -  To niemożliwe, przecież jeszcze niedawno żył, ch-chyba, że ktoś to ukrywał, ta dziewczyna na pewno coś wiedziała.
          Przez myśl przeszedł mi wypadek, o którym ostatnio mówili w telewizji oraz pisali na różnych portalach internetowych. Na pewno zamierzałem to sprawdzić, ale skupiłem się głównie na słowach Mifune. Skinąłem głową, choć wiedziałem, że z dnia na dzień nie będę w stanie tam pójść, ale na pewno zamierzałem odwiedzić mieszkanie, w którym powinna być ta kobieta.
          Położyłem się na łóżku, odsłaniając nieco swój brzuch i zacząłem go delikatnie, powoli gładzić. Cały czas myślałem o tym wszystkim, a w końcu poddałem się, zasypiając w swoim łóżku.
          Dwa dni potrzebowałem, żeby zebrać się w sobie i pójść do mieszkania, w którym na pewno nie dojdzie do miłej rozmowy. Jeśli zacznę wypytywać o alfę, to będę musiał wspomnieć o ugryzieniu i ciąży. Musiałem to jednak załatwić sam, więc choć była sobota, nie chciałem ciągnąć ze sobą Mifune. Sprawa dotyczyła mnie, zaś przyjaciel i tak już wiele dla mnie zrobił. Trochę obawiałem się tego spotkania, ale mimo tego szedłem przed siebie z telefonem w ręku, na którym wyświetlała się mapka. Nie chciałem się zgubić, tym bardziej że znikające ugryzienie wcale nie musiało mnie chronić. Żaden z nas nie wiedziałem ile w tym prawdy, więc niestety było ryzyko, a na omega większość spojrzy krzywo, tym bardziej kiedy jest w ciąży i bez alfy.
          Stanąłem przed blokiem, po czym wykorzystałem okazję i wszedłem na odpowiednie piętro, aby skierować się pod znajome drzwi. Zatrzymałem się, kiedy ktoś z nich wychodził i byłem lekko zaskoczony. Nie była to tamta dziewczyna, ani nawet alfa. Kobieta po jakieś pięćdziesiątce oraz mężczyzna w podobnym wieku. Ubrani na czarno z zaczerwionymi oczami. Na ich twarz było widać smutek i zmęczenie. Wynosili kartony, w których nie wiedziałem co jest. Przyglądałem się im uważnie, ale nie miałem śmiałości do nich podejść.
- Jesteś pewna, że chcesz zabrać wszystko? – padło pytanie z ust mężczyzny. Słuchałem, bo może dowiem się czegoś, co akurat potrzebuję.
- A jak myślisz? Mam ot tak pozbyć się rzeczy własnego syna?! - krzyknęła, zaciskając palce na kartonie. - To był nasz jedyny syn, a teraz... teraz... - rozpłakała się, puszczając karton, z którego rozsypały się rzeczy. - Widziałeś co z niego zostało... I jeszcze ta dziewczyna - załkała, po czym jej wzrok zatrzymał się na mnie. Uciekłem. Zbiegłem na dół, czując, że  nie zniosę spojrzenia kobiety, która straciła swojego jedynego syna, a ja cieszyłem się, że jestem wolny od alfy, z którym i tak bym nie był.
          Zatrzymałem się dopiero w uliczce, aby złapać oddech, po czym wyciągnąłem telefon, aby dać znać Mifune, że tej kobiecie również musiało się coś stać, że wpadłem na rodziców alfy, ale nic im nie mówiłem. Nie mogłem ich bardziej dobijać, nie mogłem powiedzieć, że mogą mieć wnuka, bo nie chciałem by byli częścią rodziny, którą chcę stworzyć. Z Mifune, bo tylko ten mężczyzna siedział mi w głowie. Nikt inny. Złapałem się za brzuch i odchyliłem głowę do tyłu. Nigdy więcej miałem się tutaj nie zapuścić, skoro zabierali jego rzeczy, to nie było potrzeby, żeby tutaj przychodzić. Czułem ulgę, niesamowitą i nieduszącą. Kąciki ust powędrowały do góry, po czym rozniósł się cichy śmiech. Może byłem zepsuty, może powinienem współczuć i iść tam by poinformować ich, że będą dziadkami, dać im choć odrobinę światełka w tej rozpaczy. Jednakże, dla własnego dobra nie chciałem tego robić. Byłem teraz wolny, choć kark momentami mrowił, ale świadomość, że za kilka dni będzie tam gładka skóra...
- Cudownie - wyszeptałem z uśmiechem na ustach i ruszyłem się z miejsca. Pech jednak chciał, że wpadłem na jakiegoś faceta. Wysoki i masywny. Spojrzał na mnie, marszcząc przy tym brwi i chciałem już go wyminąć, ale zatrzymał mnie, boleśnie zaciskając palce na moim ramieniu.
- Co się mówi, jak na kogoś wpadasz? - zapytał lodowatym tonem. Szarpnąłem się, ale to sprawiło mi tylko większy ból. Nie miałem ochoty wdawać się w bójkę, tym bardziej kiedy byłem w ciąży.
- Przepraszam, że na pana wpadłem - powiedziałem bez przekonania, co chyba zostało zauważone przez mężczyznę.
- Ładniej, omego, przepraszaj na kolanach, tak jak lubicie to robić - uśmiechnął się szeroko, zaś ja spojrzałem na niego z rozbawieniem.
- Spierdalaj - wycedziłem przez zęby, a palce tylko mocniej się zacisnęły. Syknąłem z bólu.
- Huh, uwielbiam pyskate dziwki, w końcu i tak tylko do jednego się nadajcie - szepnął, pochylając się nade mną. - Oho, gdzie twój alfa? Pozwala puszczać ciężarnego bez ochrony? Bez ugryzienia? Wow, omega w ciąży bez alfy. Niesamowite. Dlatego wszyscy wami gardzą, najpierw rozstawiacie przed nami nogi, a później szukacie frajera, którego nabierzecie na dziecko. Obrzydlistwo - powiedział z wymalowanym obrzydzeniem na twarzy. Chciałem wyciągnąć telefon, żeby zadzwonić to Mifune, ale co by to dało. Nim zdążyłbym to zrobić, to mężczyzna pewnie rozwaliłby telefon w drobny mak.
- No tak, zawsze to wina omegi. Przyjąłem, a teraz mnie, kurwa, puść! - krzyknąłem w złości, szarpiąc się, ale zaraz poczułem, jak plecami uderzam o ścianę budynku. Jęknąłem z  bólu i na moment nie wiedziałem, jak się oddycha. W uszach mi świstało, a w oczach pojawiły się łzy.
- Chyba potrzebujesz kogoś, kto odpowiednio cię wytresuje, wtedy nie będziesz tak szczekał - usłyszałem tuż przy swoim uchu, a zaraz poczułem język na swoim policzku. Miałem wrażenie, że zaraz zwrócę wszystko co dzisiaj zjadłem i choć facet był ode mnie silniejszy, to wykorzystałem to, że był zajęty czymś innym by go odepchnąć.
          Wyciągnąłem telefon, aby wybrać numer telefonu do Mifune, ale urządzenie wylądowało na chodniku, a mój policzek zaczął mocniej piec. Nikt, kto koło nas przechodził nie pomógł. Znieczulica, której zawsze się obawiałem.
- Nauczę cię, że następnym razem nie powinieneś szlajać się sam. Ciąża cię nie chroni, nikt ci nie pomoże, nikt nie usłyszy twojego błagania. Omegi są zdane na alfy i zaraz jeden z nich pokaże ci gdzie twoje miejsce - warknął, łapiąc mnie za kark, ale ja zacząłem się szarpać. Krzyczeć, drapać jego skórę, aby tylko mnie puścił.
          Jego dotyk zaraz zniknął, a ja osunąłem się na podłogę, patrząc wystraszonymi oczami na mężczyznę. Oddychałem ciężko, bałem się, bo oczami wyobraźni widziałem, jak to się kończy. Zatrzymałem swoje spojrzenie na kobiecie, która odciągnęła ode mnie tego dryblasa. Kobieta, której spojrzenie mogło aktualnie zabić.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {26/03/24, 11:36 pm}

Loves Of Desire - Page 7 Mifune-Yukihara

_____ Gorsze samopoczucie omegi nie znaczyło przez pierwszy dzień nic groźnego. Miał prawo chcieć poskładać swoje emocje, odpocząć od ludzi czy cokolwiek innego. Posiłku, które mu zostawiał, znikały, kiedy wracał do domu, więc też nie martwił się zbytnio, że nic nie je. Jadł to minimum, które musiał, a poza tym - bądź co bądź, Mifune nie był osoba, która zaprzestanie kontroli, bo Shunya wprowadził się do niego i mało co robi. Cały czas miał codzienny dostęp do jego aktywności online. W tym GPS. Stąd też doskonale wiedział, kiedy wyszedł z domu oraz gdzie się kierował. Wystarczyło, że miał ze sobą telefon, a raczej bez tego się nie ruszy. Widząc, że zmierza, tam, gdzie miał, w stronę pustego już mieszkania po zmarłym, wybrał numer, dzwoniąc.  
- Nana, mam nadzieję, że jesteś w okolicy. - odezwał się zupełnie bez uprzedzenia, nie pytając kto faktycznie odebrał po drugiej stronie. Nie dając nawet momentu zastanowienia. Nie czekał też na odpowiedź. - Mam dla ciebie zadanie do wykonania. To co zawsze.  
- ...Oczywiście szefie. - powiedział po dłuższej chwili ciszy. - Nie żebym wątpiła, ale tym razem wybrał się do pracy czy...
- Wychodzi na to, że chce odwiedzić tą szemraną okolice, gdzie mieszkał - Mifune zatrzymał się na moment, patrząc przed siebie na zebrane towarzystwo, dobierając słowa. - ...tamten.
- Zrozumiałam. - wzdychając przy tym ciężko. - Coś jeszcze?
- Bądź tam osobiście.
- Dobrze, szefie.  
_____ Po tym słowach rozłączył się, spoglądając na zebranych ludzi przed tym. Omiótł spojrzeniem wszystkich zebranych. Widział w ich oczach strach, co było właściwą reakcją, w końcu nie wiedzieli o jego rozmowie nic. Poza imieniem rozmówcy. Nana, to nie mówiło im dużo, tyle co wiedzieli, że pod takimi imieniem istniała jedna z kuzynek Mifune, dość niebezpieczna osoba. Na około okrągłego, wielkiego stołu, siedzieli ludzie, którzy pożyczyli pieniądze do rodziny Yukihara, teraz była ich kolejka na spowiedź. Ludzie po prawej od siedzącego na czele alfy, pocili się bardziej, przekonani, że kobieta została wysłana, aby torturować ich rodziny, ponieważ złożyli już zeznanie i powiedzieli coś nie tak. Nic bardziej mylnego, lecz jasnowłosy mężczyzna też nie będzie tłumaczył swojego zachowania, aby uspokoić tą publikę.  
_____ W tym czasie Nana, ciemnowłosa, z okrągłymi okularami przeciwsłonecznymi na nosie, z papierosem między wargami - zebrała się do wyjścia. Nie została obudzona, co to, to nie. Już dawno zebrała się do życia, wypiła swoją kawę i tak dalej. Co prawda, siedziała i przeglądała Internet z nogami wywalonymi o biurko, lecz to nie znaczy, że się leniwiła. Po prostu oddawała się chwili przerwy.  
_____ Wsiadła do samochodu, ustawiła nawigację i spojrzała na dwójkę podwładnych, którzy także zabrali się z nią. Głównie, aby powstrzymać kobietę, gdyby doszło do czegoś poważnego... no i chodziło też o omegę, którego upatrzył sobie głównodowodzący tego cyrku, Mifune. Gdyby miało mu się coś wydarzyć, śmierć byłaby najlżejszą karą. Nana też nie kwestionowała decyzji dwóch dryblasów wiedząc, że lepiej mieć więcej ludzi niż mniej.  
_____ Podjechali na miejsce, śledząc ciężarnego z dłuższego odcinka. Jedna osoba w samochodzie, jedna na pieszo, trzecia kontrolując otoczenie i skupiając się na przechodniach. Nana wymieniła się z podwładnym, chodząc sobie spacerkiem za omegą, przyciągając zdecydowanie za dużo spojrzeń niż powinna. Czy to markowe ciuchy, a może gracja aroganckiej modelki? Nic to nie miało znaczenia, kiedy zobaczyła jak Shunya wpada na przechodnia i zaczyna się z nim kłócić, jakby miał więcej niż jedno życie.  
- Kurwa. - ciśnie się jej między zębami, kiedy rzuca palącego się papierosa na bruk i gasi butem. Jej kroki nabierają tempa, aż w końcu łapie drania, który właśnie sprawił, że uciekło jej kilka lat życia. Jak ona się potem wytłumaczy Mifune?! - Pierdolony skurwielu.
_____ Cedzi, odciągając mężczyznę i rzucając go na bruk. Nie ogranicza się jednak tylko do tego. Staje plecami do omegi, rozdzielając ich. Jej stanowcze kroki szybko skierowały ją do leżącego, krztuszącego się faceta, łapczywie chwytającego powietrze. Nie odzywa się, nie daje mu odpocząć czy dojść do siebie. Zamachnęła się i kopnęła go między nogami, nie zabierając nogi, a tylko kładąc coraz większy nacisk, zgniatając co znalazło się pod stopą.  
- Szefowo! - zza rogu pojawia się jeden z osiłków, jego słowa ledwo przedostają się przez krzyk oprawcy. Widząc, że kobieta nie reaguje, podchodzi do niej, kładąc jej dłoń na ramieniu. - Szefowo! Trzeba się zająć tym drugim.  
_____ Nana w pierwszej chwili odwraca się poirytowana do swojego podwładnego, ale widząc jego spanikowane spojrzenie, mruga kilka razy i patrzy przez jego ramię na Shunyę, siedzącego na betonie, nie wiedzącego co takiego się dzieje. Nie zebrało jej się na współczucie. Kliknęła językiem i zabrała nogę, szybko wymierzając następne kopnięcie w głowę alfy, sprawiając, że stracił przytomność.  
- Zajmijcie się tym. - mówi ciszej, aby te słowa pozostały między nimi. Szybka wymiana spojrzeniami jasno dała im do zrozumienia, że oboje wiedzą, jak skończy mężczyzna. - Powierzam ci to zadanie.
- Nie zawiodę.  
_____ Nana kiwa tylko głową na te stanowcze słowa, strzepując dłoń podwładnego z ramienia i wkładając swoje ręce do kieszeni długiego płaszcza, podchodząc do siedzącego omegi. Patrzy na niego z góry, oceniając wszystko co mogło mu się stać... i to co potem napisze w raporcie. Raport był ważniejszy. Od tego zależało szczęśliwe życie wielu osób.  
- Co ty sobie wyobrażałeś? Jak to miało się dobrze skończyć, co? - mówi bez jakiejkolwiek namiętności. - Nie jesteś ani silniejszy, ani szybszy od tego typa. - po tym, prawdziwych, słowach kuca wyciągając z kieszeni telefon i zajmując się tym co znajdowało się w nim niż ciemnowłosym przed nią. - Cóż, teraz to jebać to wszystko. Jesteś ranny, ten facet skończy w grobie. - przykłada telefon do ucha, cały czas z pokerową miną, wykonując połączenie, które chciałaby nigdy nie zrobić. - Mam złe wieści, tak jak się spodziewałeś, trochę go poszarpali.
_____ W słuchawce przez moment była cisza. Pustka, która napawała Nanę pewnym strachem. Czy Shunya zdołał go zobaczyć w jej oczach? Kobieta nie wiedziała, ale mogła stawiać na to, że dzisiaj szybko nie wróci do domu.  
- ... Masz na myśli, że nie wykonałaś swojej roboty. - głos Mifune był zimny, przeszywający jej kości na wylot. - Co się stało?  
- Został zaczepiony przez chcącego śmierci alfę. - powiedziała zgodnie z prawdą, nie zdejmując swojego spojrzenia z omegi przed nim, spojrzeniem nie pozwalając mu się ruszyć. - Zostanie zabrany przez chłopców. Jak zwykle.  
- Co z nim? - westchnął, a Nana mogła usłyszeć lekkie skrzypnięcie krzesła w cichym tle. - Mam nadzieje, że nie ma żadnych ran.  
- Wygląda na to, że... - zaczęła i wyciągnęła dłoń, łapiąc za materiał przy szyi omegi, odkręcając go lekko, żeby zerknąć. - Ślad po uścisku na szyi i szok mentalny od zdarzenia.  
- Na sam początek zabierz go do domu i opatrz. - wydał polecenie.
- Zrozumiałam. - odpowiedziała i zakończyła połączenie, po czym schowała telefon do kieszeni i wstała na równe nogi. - Jesteś wstanie wstać? Mamy cię zabrać do domu. Wolałabym cię nie dotykać, potem obetnie mi dłoń. - zaśmiała się lekko, przerywając swój krwiożerczy wyraz twarzy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {14/04/24, 12:38 pm}

Loves Of Desire - Page 7 Oie_tr13

          Stawanie w obronie omeg jest rzadkie, chyba że jest to przyjaciel lub rodzina, ale znieczulica wśród ludzi była większa, bo w końcu omegi były uważane za najgorszy sort. Alfa się na ciebie rzucił? To twoja wina, bo uwiodłeś alfę, choć wcale tak nie było. Dlatego dla omeg jest problem ze znalezieniem przyzwoitej pracy, gdzie nie oceniając drugiej płci. Z czasem człowiek przyzwyczaja się do takiego życia, do nastawienia ludzi, do oskarżycielskich słów, choć to nie ty zawiniłeś. Tym razem jednak ktoś nie przeszedł obojętnie, ktoś zwrócił uwagę i właśnie odcinał dostęp do tlenu pieprzonego alfę, który położył na mnie swoje brudne łapka. Choć przerażenie nie kryło się za maską spokoju, to jednak nie mogłem ukryć również obrzydzenia, kiedy przypomniałem sobie język na swoim policzki. Moje ciało samo się wzdrygnęło na to wspomnienie, ale jednak nadal patrzyłem, jak twarz mężczyzny robi się czerwona, a kobieta wcale nie odpuszcza. Skąd miała tyle siły?
          Nasze spojrzenia spotkały się ze sobą, więc podsunąłem się jeszcze bardziej pod ścianę, przełykając gulę w gardle. Mogłem wstać i stąd po prostu uciec, rzucając zwykłe „dziękuję”, ale nie mogłem ruszyć się z miejsca. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, a to głównie dlatego, że byłem blisko zgwałcenia, choć muszę przyznać, że ten kopniak jajka był imponujący. Bolesny, aby imponujący i miałem nadzieję, że dzięki temu, ten pieprzony facet nie będzie myślał swoim penisem, bo mózgu ewidentnie mu brakowało.  Kiedy jednak tylko kobieta się odezwała, zmarszczyłem brwi. Nie potrzebowałem poklepania po plecach czy zwyczajniej troski, ale ona mnie nie znała, więc czemu byłem przez nią oceniany? Co prawda, miała racje, a ja też nie bardzo wiedziałem co robić przez szok. W ciąży też nie mogę za bardzo się narażać, choć właśnie to zrobiłem. Odwróciłem wzrok, szukając swojego telefonu, aby ocenić szkody. Mifune będzie zły o telefon, może bardziej o to, że nie jestem wystarczająco ostrożny i miałem nadzieję, że nie zamknie mnie w czterech ścianach chcąc ochronić przed całym złem tego świata. No okej, trochę urocze, ale na pewno nie dałbym się mu zamknąć, co jak co, ale nadal pracuję, nadal nie udowodniłem mu swojej miłości i kurwa... Czemu to babsko z kimś teraz rozmawia i to o mnie? Starałem się usłyszeć głos ze słuchawki, ale nie byłem w stanie albo z szoku nie docierały do mnie żadne słowa od drugiego rozmówcy. Przez jej słowa brzmiało to tak, jakby rozmawiała z... Mifune. Nie wiem czemu, ale po co miałaby komuś innemu opowiadać o sytuacji i co mi jest? Nie miało to żadnego sensu, ale czemu Mifune? Czy on... Nie, chyba nie jest na tyle troskliwy by wysyłać za mną jakiś ludzi, aby byli tak na wszelki wypadek? O cholera. On jest zdecydowanie do tego zdolny.
- Jestem wdzięczny za pomoc, ale... - westchnąłem, podnosząc się na równe nogi, co zmusiło mnie do podtrzymywania się ściany, bo nadal były jak z waty. - Nie wsiądę z kimś obcym do samochodu - powiedziałem, patrząc uważnie na kobietę, po czym ruszyłem do swojego telefonu, podnosząc go z ziemi. Włączył się, ale ekran dawał wiele do życzenia na co się skrzywiłem. Ledwie co go dostałem od Mifune, a już go zniszczyłem...
- Dobra, nie będę cię ciągnęła na siłę. - rzuciła i wskazała na telefon, który trzymałem w ręku, ale ja skupiłem się na jej twarzy. Miałem wrażenie, że jest pewna swojej racji, co mnie jeszcze bardziej irytowało. - Jak jesteś wstanie zadzwoń do Mifune, zobaczymy co on powie.
- Rozmawiałaś z Mifune, prawda? Przepraszam bardzo, ale czy on was przysłał by mnie pilnować? - zapytałem, patrząc na nią podejrzliwie. Co jak co, ale miałem nadzieję, że Mifune tego nie zrobił, że to może moja mama jest nadopiekuńcza, a nie on. - Kim w ogóle jesteś? - dodałem z lekkim wyczerpaniem w głosie będąc zmęczony całym tym dniem. Nie dość, że wpadłe na rodziców nieżyjącego alfy, to jeszcze ta sytuacja z kolejnym i teraz to.
- Nie płacą mi wystarczająco, żebym odpowiadała na twoje pytania. - wskazała na gościa, który był ciągnięty po betonie, osobę, która mnie zaatakowała, a ja podążyłem wzrokiem za jej dłonią. - Jestem tutaj, bo takie sytuacje mogą się wydarzyć i tyle ci powiem.
- Nie wsiądę z obcą osobą do samochodu, zdradzenia imienia to chyba nie taki problem, inaczej tu się żegnam - spuściłem wzrok na telefon, próbując wybrać numer do Mifune, ale poddałem się wraz z kolejnym razem, chowając urządzenie do kieszeni. - Tylko imię, wtedy nie będziemy już sobie tacy obcy, bo ty zapewne wiesz o mnie więcej niż ja sam.
          Trochę byłem zmęczony tym wszystkim, może bardziej niż trochę, ale chciałem jak najszybciej to zakończyć i po prostu wrócić do domu, gdzie będę mógł z siebie zmyć to wszystko. Miałem wrażenie, że mój policzek nadal jest obśliniony, ale był suchy. Na dodatek wzrok kobiety mnie denerwował. Patrzyła na mnie, jak na idiotę, ale czy miała ku temu powód? Zdecydowanie byłem przewrażliwiony na punkcie tego wszystkiego.
- Skąd takie wnioski? Myślisz, że latam za tobą i patrze co robisz dwadzieścia cztery na siedem? - spytała i prychnęła pod nosem, a ja nabierałem coraz większej ochoty by obrócić się na pięcie i po prostu pójść w swoim kierunku.
- Skoro pracujesz dla Mifune, to nic dziwnego, że wyciągam takie wnioski - westchnąłem, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Nie zamierzałem się uginać pod jej spojrzeniem, co jak co, ale nie chcę później słuchać jeszcze dłuższych wykładów Mifune. - Skończyliśmy? Jeśli tak, to dziękuję za pomoc i idę. Z Mifune się nie skontaktuję i nie zamierzam ryzykować, że gdzieś mnie wywieziecie.
          Jej wzrok mną wzdrygnął. Widziałem, że najchętniej by mnie udusiła, ale mało mnie to interesowało, bo miałem przeczucie, że i tak nie podniesie na mnie ręki. Jeśli rzeczywiście ma to związek z Mifune, to na pewno tego nie zrobi. Wyciągnęła telefon i po chwili mogłem usłyszeć dźwięk sygnału, a serce szybciej mi zabiło, kiedy Mifune odezwał się po drugiej stronie. Nie był to ton głosu, który używał na co dzień przy mnie, może dlatego, że pracował i tam musiał wyglądać na kogoś innego? Nie miało to znaczenia, tak czy inaczej cieplej mi się zrobiło, kiedy go usłyszałem.
- Mam nadzieję, że to ważne. Jestem w trakcie spotkania.
- Mam cię na głośnomówiącym, bo Shunya nie chce iść ze mną.
- Hm? – wydusił zaskoczony, co mnie nieco rozbawiło, ale musiałem zachować się poważnie. Spokojny i twardy głos mężczyzny zmienił się trochę, kiedy po raz kolejny się odezwał. Może to kwestia tego, że i ja go słyszałem? - Co masz na myśli, że ma iść z tobą? Coś się stało?
- Tak, został zaatakowany. - westchnęła lekko, kiedy ja powstrzymywałem się przed przewróceniem oczami. - I teraz zamiast iść ze mną zachowuje się jak dziecko. Powiedz mu coś. - rzuciła i skierowała telefon w moją stronę. Miałem ochotę powiedzieć coś na temat jej komentarza o moim zachowaniu, ale odpuściłem sobie.
- Czy to dziwne, że nie chcę iść do samochodu z kimś obcym? Nawet imienia nie chce mi zdradzić - powiedziałem oburzony, wskazując na kobietę, jakby Mifune miał to zauważyć.
- Shunya? - spytał lekkim głosem, po czym westchnął głośno, co nie umknęło mojej uwadze, a kąciki ust drgnęły do góry. - Idź z nią, nie jest kimś obcym. Ma na imię Nana. Zawiezie cię do domu... albo do szpitala jeśli jest taka potrzeba - powiedział, a imię które wyszło z jego ust coś mi mówiło. Nana... Jestem pewien, że to imię już się kiedyś przewinęło w naszej rozmowie i dość szybko zrozumiałem, że to samo imię kiedyś pojawiło się na telefonie Mifune, ale wtedy nie powiedział mi kim ona jest.
- Nana? - spojrzałem na kobietę, po czym na telefon. - Szpital nie jest potrzebny, będę w domu - powiedziałem spokojniej, ponownie zwracając uwagę na Nanę. - Gdzie ten samochód? - zapytałem, opuszczając ręce. Nie było sensu dalej się kłócić, tym bardziej że Mifune jasno powiedział bym z nią poszedł, co jak co, ale jemu to ufałem najbardziej.
          Nana od razu skierowała dłoń w stronę miejsce gdzie stał czarny mercedes. Patrzyłem jak wyłącza głośnomówiący, więc uznałem, że nie mam co tutaj stać. Poszedłem do samochodu, słysząc za sobą zaprzeczenia lub potwierdzenia. Ich rozmowa musiała brzmieć... nudno. Wsiadłem do samochodu, a kobieta zaraz do mnie dołączyła, rozłączając się.
- Mówiłem, że wystarczy tylko imię - mruknąłem pod nosem, ale przez resztę drogi nic się nie odzywałem. Myślami byłem zupełnie gdzieś indziej i miałem nadzieję, że Mifune nie zostanie do nocy w pracy.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Loves Of Desire - Page 7 Empty Re: Loves Of Desire {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach