Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
_________________________
Wierz mi, są dusze dla siebie stworzone.
Niech je w przeciwną los potrąci stronę,
One wbrew losom, w tym lub w tamtym świecie,
Znajdą, przyciągną i złączą się przecie.
_________________________
On - Noé
Ona - Yulli
_________________________
Opowiadanie jest kontynuacją Guardian Demon
Pierwsza część
Druga część
_________________________
Wierz mi, są dusze dla siebie stworzone.
Niech je w przeciwną los potrąci stronę,
One wbrew losom, w tym lub w tamtym świecie,
Znajdą, przyciągną i złączą się przecie.
_________________________
On - Noé
Ona - Yulli
_________________________
Opowiadanie jest kontynuacją Guardian Demon
Pierwsza część
Druga część
- Postacie:
- Jess - przyjaciółka, współlokatorka Nadine, chirurg plastyczny
Matt - chłopak Jess, pediatra
Mia - przyjaciółka Nadine
Yasmine i Kyle - sąsiedzi Dominica, znajomi Matta
Elliott - znajomy Dominica z zajęć
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jess stała przed otwartymi szafkami w kuchni, szukając jakąś miskę, którą Mia jej pożyczyła kilka tygodni temu i chciała ją z powrotem. Nie uważałam, że teraz była to najlepsza pora na takie rzeczy, ale postanowiłam pomóc przyjaciółce.
- Nie moja wina, że Mia już teraz domaga się swojej miski.
- Możesz dać jej jutro.
Jess machnęła ręką.
- Do jutra zapomnę.
Wywróciłam oczami i wróciłam do szukania. Nagle usłyszałyśmy trzeci głos w kuchni i obie odwróciłyśmy się twarzą do Dominica. Zaskoczył mnie tym, że już wychodził, ale rozumiałam jego powód. Czego nie mogłam zrozumieć było to, że uścisnął Jess na pożegnanie, ale nie mnie. Nie chciałam zabrzmieć, jak rozpieszczony bachor, ale nie dostanę nawet uścisku na pożegnanie w swoje urodziny?
Najwyraźniej Jess również to zauważyła i była równie skołowana.
- Co mu zrobiłaś?
Coś mu zrobiłam? Nie byłam tego pewna. Raczej nie. Nie byłam przekonana czy całkowicie rozumiałam Dominica.
- Nic - odpowiedziałam. Miałam teraz chyba większą mieszankę w głowie, niż wcześniej. Ostatnim razem, gdy myślałam, że go uraziłam okazało się, że wcale nie poczuł się zraniony. Więc może Jess i ja tylko sobie coś wyobrażałyśmy. Zapewne byłyśmy naćpane serem, co podobno jest możliwe.
~*~
Najwyraźniej się myliłam. Przez kolejne dni widziałam Dominica jedynie na wykładach Highlanda i ewidentnie mnie unikał. Na początku myślałam, że po prostu się śpieszył na kolejne zajęcia, ale nawet gdy widziałam go na korytarzach miałam wrażenie, jakby specjalnie wybierał inną drogę aby się ze mną nie spotkać. No dobrze, może trochę dramatyzuję, ale zdecydowanie czułam się skołowana. Jeszcze nikt wcześniej mnie nie unikał. Zazwyczaj miałam odwrotny efekt na innych.
Nie pozwoliłam sobie cały czas tym martwić. Wciąż musiałam się skupić na mojej tezie, którą zaczęłam pisać. Na razie napisałam pierwszą wersję paragrafów na temat historii sztuki w Londynie w dziewiętnastym wieku, jaka kultura była powiązana ze sztuką, jaka osoba zazwyczaj mogła zająć się kolekcjonowaniem sztuki i dlaczego temat mojej tezy był ważny.
Skontaktowałam się również z menadżerem Parker Hotel (dzięki pomocy Gabe'a) aby przeprowadzić z nim wywiad na temat kolekcji obrazów w hotelu. Przy okazji zamierzałam go zapytać o Sebastiana Parker, czy był to ten Parker i jeżeli tak to czy mieli jakieś obrazy Ralpha Locke'a lub dokumenty powiązane z jego sponsorowaniem dzieł malarza.
I tak minął kolejny tydzień i nadszedł dzień imprezy Jina. Jin miał dom, tak dom w Londynie, co już samo wskazywało na to ile miał pieniędzy. Cała jego rodzina była inteligentna i ambitna, więc nic dziwnego, że nawet Jin, mając zaledwie trzydzieści lat, był właścicielem nie małego domu w jednym z najdroższych miast na świecie.
Jednak nie za to najbardziej był znany. Jego wesoły character, kreatywny umysł i dużo energii byli jego najbardziej charakterystycznymi elementami jego osobowości, a jego imprezy jedynie polepszały jego reputację.
Gdy wyszłyśmy z Jess z Ubera stanęłyśmy na chodniku, wpatrując się w dekoracje na zewnątrz. Cmentarz na podwórku. Pajęczyny i krew na oknach. Światła w pokojach na drugim i trzecim piętrze ledwo co migały.
- Ja pierdole - westchnęła Jess, przebrana za Catwoman. A jeszcze nie weszłyśmy do środka.
Nie wiedziałam ile czasu minęło, ale w pewnym momencie podszedł do nas Matt, który dopiero co wracał z pracy. Przebrany za Batmana.
- Co tak stoicie na środku chodnika? - zanim mu odpowiedziałyśmy, spojrzał na dom i jemu również szczęka odpadła.
- Lepiej wejdźmy. Zimno się robi - ruszyłam do środka, gdy zawiał chłodniejszy wiatr.
- Tak to jest, gdy z prawie gołym tyłkiem chodzisz - skomentowała Jess, poprawiając mój płaszcz.
- Czekaj. Ruda peruka? Zielony bodysuit z roślinami? - Matt spróbował lepiej spojrzeć na mój kostium pod płaszczem. - Jesteś Poison Ivy? - był wyraźnie zadowolony z tego, że nasza trójka przebrała się za postacie z tych samych komiksów.
- Sexy Poison Ivy - poprawiła go Jess. - Każda Catwoman potrzebuje swoją Poison Ivy. Oraz Batmana.
- Albo BatMatt - zażartowałam, co po ich reakcji najwyraźniej bardzo im się spodobało.
W środku Jin zaimponował nam jeszcze bardziej. Pomimo ilości ludzi można było zauważyć pewne szczegóły. Każdy pokój był udekorowany w innej tematyce typowo Halloweenowej. Cmentarz ze sztuczną mgłą, gdzie muzyka była najgłośniejsza. Pokój Draculi z barem. Laboratorium Frankensteina z różnymi przekąskami w kształtach ludzkiego ciała. Łazienka przygotowana jakby dla jakiejś mumii z Egiptu.
- Idę poszukać Jina. Zaraz wracam - zostawiłam Catwoman i jej BatMatta w pokoju Draculi. Ściągnęłam swój płaszcz w jednym z sypialni Jina, szybko poprawiłam rudą perukę oraz swój kostium w lustrze i skupiłam się na odnalezieniu gospodarza.
- Nie moja wina, że Mia już teraz domaga się swojej miski.
- Możesz dać jej jutro.
Jess machnęła ręką.
- Do jutra zapomnę.
Wywróciłam oczami i wróciłam do szukania. Nagle usłyszałyśmy trzeci głos w kuchni i obie odwróciłyśmy się twarzą do Dominica. Zaskoczył mnie tym, że już wychodził, ale rozumiałam jego powód. Czego nie mogłam zrozumieć było to, że uścisnął Jess na pożegnanie, ale nie mnie. Nie chciałam zabrzmieć, jak rozpieszczony bachor, ale nie dostanę nawet uścisku na pożegnanie w swoje urodziny?
Najwyraźniej Jess również to zauważyła i była równie skołowana.
- Co mu zrobiłaś?
Coś mu zrobiłam? Nie byłam tego pewna. Raczej nie. Nie byłam przekonana czy całkowicie rozumiałam Dominica.
- Nic - odpowiedziałam. Miałam teraz chyba większą mieszankę w głowie, niż wcześniej. Ostatnim razem, gdy myślałam, że go uraziłam okazało się, że wcale nie poczuł się zraniony. Więc może Jess i ja tylko sobie coś wyobrażałyśmy. Zapewne byłyśmy naćpane serem, co podobno jest możliwe.
~*~
Najwyraźniej się myliłam. Przez kolejne dni widziałam Dominica jedynie na wykładach Highlanda i ewidentnie mnie unikał. Na początku myślałam, że po prostu się śpieszył na kolejne zajęcia, ale nawet gdy widziałam go na korytarzach miałam wrażenie, jakby specjalnie wybierał inną drogę aby się ze mną nie spotkać. No dobrze, może trochę dramatyzuję, ale zdecydowanie czułam się skołowana. Jeszcze nikt wcześniej mnie nie unikał. Zazwyczaj miałam odwrotny efekt na innych.
Nie pozwoliłam sobie cały czas tym martwić. Wciąż musiałam się skupić na mojej tezie, którą zaczęłam pisać. Na razie napisałam pierwszą wersję paragrafów na temat historii sztuki w Londynie w dziewiętnastym wieku, jaka kultura była powiązana ze sztuką, jaka osoba zazwyczaj mogła zająć się kolekcjonowaniem sztuki i dlaczego temat mojej tezy był ważny.
Skontaktowałam się również z menadżerem Parker Hotel (dzięki pomocy Gabe'a) aby przeprowadzić z nim wywiad na temat kolekcji obrazów w hotelu. Przy okazji zamierzałam go zapytać o Sebastiana Parker, czy był to ten Parker i jeżeli tak to czy mieli jakieś obrazy Ralpha Locke'a lub dokumenty powiązane z jego sponsorowaniem dzieł malarza.
I tak minął kolejny tydzień i nadszedł dzień imprezy Jina. Jin miał dom, tak dom w Londynie, co już samo wskazywało na to ile miał pieniędzy. Cała jego rodzina była inteligentna i ambitna, więc nic dziwnego, że nawet Jin, mając zaledwie trzydzieści lat, był właścicielem nie małego domu w jednym z najdroższych miast na świecie.
Jednak nie za to najbardziej był znany. Jego wesoły character, kreatywny umysł i dużo energii byli jego najbardziej charakterystycznymi elementami jego osobowości, a jego imprezy jedynie polepszały jego reputację.
Gdy wyszłyśmy z Jess z Ubera stanęłyśmy na chodniku, wpatrując się w dekoracje na zewnątrz. Cmentarz na podwórku. Pajęczyny i krew na oknach. Światła w pokojach na drugim i trzecim piętrze ledwo co migały.
- Ja pierdole - westchnęła Jess, przebrana za Catwoman. A jeszcze nie weszłyśmy do środka.
Nie wiedziałam ile czasu minęło, ale w pewnym momencie podszedł do nas Matt, który dopiero co wracał z pracy. Przebrany za Batmana.
- Co tak stoicie na środku chodnika? - zanim mu odpowiedziałyśmy, spojrzał na dom i jemu również szczęka odpadła.
- Lepiej wejdźmy. Zimno się robi - ruszyłam do środka, gdy zawiał chłodniejszy wiatr.
- Tak to jest, gdy z prawie gołym tyłkiem chodzisz - skomentowała Jess, poprawiając mój płaszcz.
- Czekaj. Ruda peruka? Zielony bodysuit z roślinami? - Matt spróbował lepiej spojrzeć na mój kostium pod płaszczem. - Jesteś Poison Ivy? - był wyraźnie zadowolony z tego, że nasza trójka przebrała się za postacie z tych samych komiksów.
- Sexy Poison Ivy - poprawiła go Jess. - Każda Catwoman potrzebuje swoją Poison Ivy. Oraz Batmana.
- Albo BatMatt - zażartowałam, co po ich reakcji najwyraźniej bardzo im się spodobało.
W środku Jin zaimponował nam jeszcze bardziej. Pomimo ilości ludzi można było zauważyć pewne szczegóły. Każdy pokój był udekorowany w innej tematyce typowo Halloweenowej. Cmentarz ze sztuczną mgłą, gdzie muzyka była najgłośniejsza. Pokój Draculi z barem. Laboratorium Frankensteina z różnymi przekąskami w kształtach ludzkiego ciała. Łazienka przygotowana jakby dla jakiejś mumii z Egiptu.
- Idę poszukać Jina. Zaraz wracam - zostawiłam Catwoman i jej BatMatta w pokoju Draculi. Ściągnęłam swój płaszcz w jednym z sypialni Jina, szybko poprawiłam rudą perukę oraz swój kostium w lustrze i skupiłam się na odnalezieniu gospodarza.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Daj mi spokój, mamo. Nie jestem trans, to tylko przebranie na halloween - burknąłem już chyba dziesiąty raz tego dnia, zakładając przy tym czarne pantofelki. Kobieta patrzyła na mnie w taki sposób, jakby mi współczuła mojej "nowej tożsamości", jak ładnie to ujęła. Trzy razy już zadeklarowała, że będzie mnie wspierać i nie będzie się wstydzić syna geja. Szczególnie gdy w drzwiach naszego mieszkania stanął Elliott.
- Pomożesz mi, czy mam sobie sam radzić? - złapałem się pod boki, spoglądając na mamę. Nie potrafiłem sam zrobić sobie makijażu, Elliottowi na tyle nie ufałem, potrzebowałem tu kobiecej ręki.
- Usiądź - ostatecznie wskazała mi na krzesło i przyniosła swoją kosmetyczkę. Musiałem przyznać, że udał jej się makijaż. Doczepiła kępki rzęs, malując czarnym tuszem oraz kredką, powiększyła moje oczy. Dzięki pudrom złagodziła linię mojej szczęki, by wyglądała na bardziej kobiecą i na koniec dodała różową szminkę.
- Pożyczę ci swój płaszcz, wieczory są już zimne - powiedziała, pakując kosmetyki.
- Nie trzeba, mam od tego swojego króliczka - rzuciłem lekko, żartując sobie z tej sytuacji. Elliott niemal udławił się herbatą, nie mogąc powstrzymać śmiechu, bo w końcu to o niego chodziło. - Czyżby Biały Królik nie zamierzał podzielić się marynarką ze swoją Alicją? - powiedziałem dość poważnie, ostatecznie biorąc swoją skórzaną kurtkę. Mamy płaszcz był za mały, a nie zamierzałem marznąć. W sumie nawet pasowała do krwistoczerwonej sukienki i czarno białego fartuszka ochlapanego sztuczną krwią oraz rajstop w tym samym stylu. Elliott miał na sobie równie creepy garnitur z białymi uszami i ogonem. Trochę zabawnie wyglądał. Głównie jednak chodziło nam o to, by jak najmniej osób było w stanie nas rozpoznać.
Nawet Mattowi nie powiedziałem o swoim przebraniu, deklarując się tylko, że będę. Wolałem, aby nie doniósł o wszystkim Jess, a ta z kolei Nadine. Do tej pory skutecznie udawało mi się ją unikać, tego wieczoru również zamierzałem kontynuować tą taktykę.
Dom zrobił na nas ogromne wrażenie. Westchnąłem z zazdrością. Nawet nasza posiadłość w Alexandrii nie była tak okazała.
Chyba nigdy nie miałem okazji uczestniczyć w czymś tak okazałym. Wraz z Elliottem najpierw zwiedziliśmy każdy dostępny pokój, by na końcu wybrać sobie jeden ze specjalnych drinków. Elliott miał intensywnie zielone mojito z gałką oczną, wyglądające jak trutka. Za to mój był czerwony z… bleh, jakby ktoś wrzucił tam kawałki mózgu.
- Dominic? - rozmowę przerwał nam kobiecy głos. Odwróciłem się napotykając szeroko otwarte oczy Jess.
- Cześć - kobieta po chwili zaczęła się śmiać, wprawiając mnie w drobną konsternację.
- Gdybym cię nie usłyszała, w życiu bym cię nie rozpoznała. Wyglądasz…
- Całkiem seksownie, co? - dokończył za nią Elliott, obejmując mnie w pasie.
- Uważaj, bo uznam, że znalazłeś sobie nowy obiekt westchnień - wyszczerzyłem się w uśmiechu, odsuwając się jednak trochę od mężczyzny.
- Nietypowo - skoro była tu Jess, oznaczało to również, że znajdowała się tu już Nadine. Do kobiety dołączył również po chwili Matt, podając jej drinka. Po przywitaniu się również z nim postanowiłem się szybko ulotnić.
- Właśnie idziemy poobgryzać trochę palców. Widziałem też nietoperze udka, trzeba wszystkiego spróbować.
- Zobaczymy się potem! - pomachała nam Jess, a ja wyciągnąłem Elliotta od baru.
- To przyjaciółka Nadine - wyjaśniłem krótko chłopakowi. Wcześniej wspomniałem mu o tamtym drobnym incydencie z Nadine i dlaczego jej unikałem.
- Nie lepiej, żebyś z nią o tym pogadał? Nie zachowuj się jak dziecko - wywrócił oczami wypowiadając te słowa.
- I mówi to ktoś, kto się rumienił przy ściskaniu jej dłoni.
- Pomożesz mi, czy mam sobie sam radzić? - złapałem się pod boki, spoglądając na mamę. Nie potrafiłem sam zrobić sobie makijażu, Elliottowi na tyle nie ufałem, potrzebowałem tu kobiecej ręki.
- Usiądź - ostatecznie wskazała mi na krzesło i przyniosła swoją kosmetyczkę. Musiałem przyznać, że udał jej się makijaż. Doczepiła kępki rzęs, malując czarnym tuszem oraz kredką, powiększyła moje oczy. Dzięki pudrom złagodziła linię mojej szczęki, by wyglądała na bardziej kobiecą i na koniec dodała różową szminkę.
- Pożyczę ci swój płaszcz, wieczory są już zimne - powiedziała, pakując kosmetyki.
- Nie trzeba, mam od tego swojego króliczka - rzuciłem lekko, żartując sobie z tej sytuacji. Elliott niemal udławił się herbatą, nie mogąc powstrzymać śmiechu, bo w końcu to o niego chodziło. - Czyżby Biały Królik nie zamierzał podzielić się marynarką ze swoją Alicją? - powiedziałem dość poważnie, ostatecznie biorąc swoją skórzaną kurtkę. Mamy płaszcz był za mały, a nie zamierzałem marznąć. W sumie nawet pasowała do krwistoczerwonej sukienki i czarno białego fartuszka ochlapanego sztuczną krwią oraz rajstop w tym samym stylu. Elliott miał na sobie równie creepy garnitur z białymi uszami i ogonem. Trochę zabawnie wyglądał. Głównie jednak chodziło nam o to, by jak najmniej osób było w stanie nas rozpoznać.
Nawet Mattowi nie powiedziałem o swoim przebraniu, deklarując się tylko, że będę. Wolałem, aby nie doniósł o wszystkim Jess, a ta z kolei Nadine. Do tej pory skutecznie udawało mi się ją unikać, tego wieczoru również zamierzałem kontynuować tą taktykę.
Dom zrobił na nas ogromne wrażenie. Westchnąłem z zazdrością. Nawet nasza posiadłość w Alexandrii nie była tak okazała.
Chyba nigdy nie miałem okazji uczestniczyć w czymś tak okazałym. Wraz z Elliottem najpierw zwiedziliśmy każdy dostępny pokój, by na końcu wybrać sobie jeden ze specjalnych drinków. Elliott miał intensywnie zielone mojito z gałką oczną, wyglądające jak trutka. Za to mój był czerwony z… bleh, jakby ktoś wrzucił tam kawałki mózgu.
- Dominic? - rozmowę przerwał nam kobiecy głos. Odwróciłem się napotykając szeroko otwarte oczy Jess.
- Cześć - kobieta po chwili zaczęła się śmiać, wprawiając mnie w drobną konsternację.
- Gdybym cię nie usłyszała, w życiu bym cię nie rozpoznała. Wyglądasz…
- Całkiem seksownie, co? - dokończył za nią Elliott, obejmując mnie w pasie.
- Uważaj, bo uznam, że znalazłeś sobie nowy obiekt westchnień - wyszczerzyłem się w uśmiechu, odsuwając się jednak trochę od mężczyzny.
- Nietypowo - skoro była tu Jess, oznaczało to również, że znajdowała się tu już Nadine. Do kobiety dołączył również po chwili Matt, podając jej drinka. Po przywitaniu się również z nim postanowiłem się szybko ulotnić.
- Właśnie idziemy poobgryzać trochę palców. Widziałem też nietoperze udka, trzeba wszystkiego spróbować.
- Zobaczymy się potem! - pomachała nam Jess, a ja wyciągnąłem Elliotta od baru.
- To przyjaciółka Nadine - wyjaśniłem krótko chłopakowi. Wcześniej wspomniałem mu o tamtym drobnym incydencie z Nadine i dlaczego jej unikałem.
- Nie lepiej, żebyś z nią o tym pogadał? Nie zachowuj się jak dziecko - wywrócił oczami wypowiadając te słowa.
- I mówi to ktoś, kto się rumienił przy ściskaniu jej dłoni.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Znalazłam Jina w kuchni, pokój obok laboratorium Frankensteina. Rozmawiał z małą grupką dziewczyn, które zapewne miały problem z utrzymaniem wzroku na jego twarzy, a nie na jego półnagim ciele. Najwyraźniej przebrał się za jakiegoś boga greckiego. Miał na głowie wianek z czarnych kwiatów, więc uznałam, że zdecydował na Hadesa. Miało to sens z całą tematyką.
W momencie, gdy mnie zauważył przeprosił swoje adoratorki i podszedł do mnie z szerokim uśmiechem.
- Nadine! Znaczy, Poison Ivy?
- Hades?
- A jakże inaczej - odwzajemniłam jego uśmiech. Dawno się nie widzieliśmy i ucieszyło mnie to, że Jin prawie wcale się nie zmienił. - Jak się sprawy mają w naszej ojczyźnie?
- Czy przypadkiem nie byłeś w Seulu na Chuseok? Jeszcze ci nie wybaczyłam za to, że mnie nie odwiedziłeś - przypomniałam mu z nadąsaną miną.
- Hej, hej, bez takich mi tu - dłonią uścisnął moje policzki, ściskając je i ledwo co dając mi sposób na odpowiedź. - Nie moja wina, że twoi dziadkowie mieszkają na środku niczego.
Odepchnęłam jego dłoń.
- Mogłeś chociaż napisać.
Jin westchnął ciężko. Najwyraźniej nie miał na to wymówki. Nie kontynuowałam dalej tematu, bo nie po to go szukałam.
- Dom świetnie wygląda. Na prawdę się przygotowałeś.
- Nadine, musisz lepiej się postarać z komplementami. Bądź bardziej oryginalna - zażartował i nadal był zadowolony nawet gdy dostał pięścią w ramię. - Na przykład... Nadine, gdyby nie przysmaki na stole to byłabyś moją przystawką, głównym daniem i deserem.
Może te słowa od kogoś kim byłam zainteresowana jakoś na mnie by wpłynęły, ale Jin był... Jin. Kumpel Matta, niepoważny trzydziestolatek. Był bardziej, jak czwarty brat, którego nie chciałam, ale jakoś się trafił.
- Fuj - moja reakcja znowu go rozbawiła. - Skoro o przysmakach mowa, idę spróbować coś z twojego laboratorium. Jeżeli będzie okropne, powiem Zeusowi - ostrzegłam go, wychodząc z kuchni.
W laboratorium Frankensteina nie było taka wiele osób co w pokoju Draculi czy na cmentarzu do tańca, ale wciąż musiałam czekać w małej kolejce aby dotrzeć do bufetu.
Stojąc w kolejce za jakimś gościem z białymi zajęczymi uszami i ogonkiem, zaczęłam się rozglądać za znajomymi twarzami. Jin miał znacznie więcej ludzi niż ktokolwiek inny i pewni jego znajomi zaprosili swoich znajomych.
W pewnym momencie biały królik spojrzał na bok i po chwili jego oczy natknęły się na moje.
- Nadine? - prawie od razu rozpoznałam ten głos.
- Elliot! - chłopak wyglądał na zdezorientowanego. Zaśmiał się trochę niezręcznie z jakiegoś powodu. - Jaki mały jest ten świat, co?
- Tak. Chyba za bardzo.
Zmarszczyłam brwi, niepewna jak to odebrać. Zdecydowałam to zignorować.
- Znasz Jina?
- Jina? Nie. Tak naprawdę nie wiem, kto to jest.
Nie mogłam za bardzo oceniać za to Elliotta. Sama nie jeden raz byłam na imprezach organizowanych przez obcych mi ludzi. Zwłaszcza podczas tych pierwszych semestrów na studiach.
- Z kim przyszedłeś? - zapytałam, spoglądając na... Ah Alicję? Więc Elliott był Białym Królikiem. Nie wiedziałam, że Elliott ma dziewczynę, chociaż nie znałam go za dobrze, więc skąd miałabym wiedzieć?
- A ty? Jak go znasz? - Elliott wskoczył zanim jego partnerka mogła mi odpowiedzieć lub mogłam lepiej jej się przyjrzeć. Czyżby Elliott się wstydził swojej dziewczyny? - W sensie, Jina.
- Mamy wspólnych znajomych - odpowiedziałam krótko, bo nagle miałam wrażenie, jakby Elliott zmuszał się do rozmowy ze mną. Nie było to przyjemne przeczucie. - Umm... Wiesz co? Chyba najpierw pójdę po drinka. Daj mi znać co warto spróbować.
- Jasne.
Wciąż skołowana wyszłam z jednego pomieszczenia i w prostej linii podeszłam do baru. Czekając na mojego drinka, kątem oka zauważyłam Jess z Mattem.
- Nie uwierzysz kogo widziałam - Jess złapała mnie mocno za ramię przez co jej sztuczne pazury zaczęły się wbijać w moją skórę.
- Ouch, uważaj. I kogo? Henry Cavill?
Jess wstrzymała głośno wdech.
- Henry Cavill jest tutaj? - zapytali prawie równocześnie, oboje spojrzeli się na mnie z szeroko otwartymi oczami.
Wywróciłam oczami i wzięłam od barmana swój drink. W sumie, gdyby słynny, boleśnie przystojny aktor faktycznie tutaj był to bym się na niego rzuciła zaraz za Jess. Matt pewnie byłby niedaleko, czekając na autograf.
- Kogo widziałaś, Jess?
- Dominica! Jest przebrany za jakąś krwawą Alicję czy coś w tym stylu.
Moja dłoń zatrzymała się w powietrzu zanim usta mogły dotknął alkoholu. Czyli to był Dominic obok Elliotta? Dlaczego nic nie powiedział? Dlaczego się nie przywitał?
W momencie, gdy mnie zauważył przeprosił swoje adoratorki i podszedł do mnie z szerokim uśmiechem.
- Nadine! Znaczy, Poison Ivy?
- Hades?
- A jakże inaczej - odwzajemniłam jego uśmiech. Dawno się nie widzieliśmy i ucieszyło mnie to, że Jin prawie wcale się nie zmienił. - Jak się sprawy mają w naszej ojczyźnie?
- Czy przypadkiem nie byłeś w Seulu na Chuseok? Jeszcze ci nie wybaczyłam za to, że mnie nie odwiedziłeś - przypomniałam mu z nadąsaną miną.
- Hej, hej, bez takich mi tu - dłonią uścisnął moje policzki, ściskając je i ledwo co dając mi sposób na odpowiedź. - Nie moja wina, że twoi dziadkowie mieszkają na środku niczego.
Odepchnęłam jego dłoń.
- Mogłeś chociaż napisać.
Jin westchnął ciężko. Najwyraźniej nie miał na to wymówki. Nie kontynuowałam dalej tematu, bo nie po to go szukałam.
- Dom świetnie wygląda. Na prawdę się przygotowałeś.
- Nadine, musisz lepiej się postarać z komplementami. Bądź bardziej oryginalna - zażartował i nadal był zadowolony nawet gdy dostał pięścią w ramię. - Na przykład... Nadine, gdyby nie przysmaki na stole to byłabyś moją przystawką, głównym daniem i deserem.
Może te słowa od kogoś kim byłam zainteresowana jakoś na mnie by wpłynęły, ale Jin był... Jin. Kumpel Matta, niepoważny trzydziestolatek. Był bardziej, jak czwarty brat, którego nie chciałam, ale jakoś się trafił.
- Fuj - moja reakcja znowu go rozbawiła. - Skoro o przysmakach mowa, idę spróbować coś z twojego laboratorium. Jeżeli będzie okropne, powiem Zeusowi - ostrzegłam go, wychodząc z kuchni.
W laboratorium Frankensteina nie było taka wiele osób co w pokoju Draculi czy na cmentarzu do tańca, ale wciąż musiałam czekać w małej kolejce aby dotrzeć do bufetu.
Stojąc w kolejce za jakimś gościem z białymi zajęczymi uszami i ogonkiem, zaczęłam się rozglądać za znajomymi twarzami. Jin miał znacznie więcej ludzi niż ktokolwiek inny i pewni jego znajomi zaprosili swoich znajomych.
W pewnym momencie biały królik spojrzał na bok i po chwili jego oczy natknęły się na moje.
- Nadine? - prawie od razu rozpoznałam ten głos.
- Elliot! - chłopak wyglądał na zdezorientowanego. Zaśmiał się trochę niezręcznie z jakiegoś powodu. - Jaki mały jest ten świat, co?
- Tak. Chyba za bardzo.
Zmarszczyłam brwi, niepewna jak to odebrać. Zdecydowałam to zignorować.
- Znasz Jina?
- Jina? Nie. Tak naprawdę nie wiem, kto to jest.
Nie mogłam za bardzo oceniać za to Elliotta. Sama nie jeden raz byłam na imprezach organizowanych przez obcych mi ludzi. Zwłaszcza podczas tych pierwszych semestrów na studiach.
- Z kim przyszedłeś? - zapytałam, spoglądając na... Ah Alicję? Więc Elliott był Białym Królikiem. Nie wiedziałam, że Elliott ma dziewczynę, chociaż nie znałam go za dobrze, więc skąd miałabym wiedzieć?
- A ty? Jak go znasz? - Elliott wskoczył zanim jego partnerka mogła mi odpowiedzieć lub mogłam lepiej jej się przyjrzeć. Czyżby Elliott się wstydził swojej dziewczyny? - W sensie, Jina.
- Mamy wspólnych znajomych - odpowiedziałam krótko, bo nagle miałam wrażenie, jakby Elliott zmuszał się do rozmowy ze mną. Nie było to przyjemne przeczucie. - Umm... Wiesz co? Chyba najpierw pójdę po drinka. Daj mi znać co warto spróbować.
- Jasne.
Wciąż skołowana wyszłam z jednego pomieszczenia i w prostej linii podeszłam do baru. Czekając na mojego drinka, kątem oka zauważyłam Jess z Mattem.
- Nie uwierzysz kogo widziałam - Jess złapała mnie mocno za ramię przez co jej sztuczne pazury zaczęły się wbijać w moją skórę.
- Ouch, uważaj. I kogo? Henry Cavill?
Jess wstrzymała głośno wdech.
- Henry Cavill jest tutaj? - zapytali prawie równocześnie, oboje spojrzeli się na mnie z szeroko otwartymi oczami.
Wywróciłam oczami i wzięłam od barmana swój drink. W sumie, gdyby słynny, boleśnie przystojny aktor faktycznie tutaj był to bym się na niego rzuciła zaraz za Jess. Matt pewnie byłby niedaleko, czekając na autograf.
- Kogo widziałaś, Jess?
- Dominica! Jest przebrany za jakąś krwawą Alicję czy coś w tym stylu.
Moja dłoń zatrzymała się w powietrzu zanim usta mogły dotknął alkoholu. Czyli to był Dominic obok Elliotta? Dlaczego nic nie powiedział? Dlaczego się nie przywitał?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
W jednej chwili zdrętwiałem, gdy usłyszałem słowa Elliotta, a następnie odpowiedź. Nie przemyślałem co zrobić, dlatego dyskretnie szturchnąłem jego stopę. Miał mnie nie wydać. Nie teraz, nie w takiej chwili. Co miałbym powiedzieć Nadine? Ta najwyraźniej mnie nie rozpoznała, a Elliott szybko zmienił temat. Może nie wypadło to nazbyt naturalnie, ale Nadine odeszła, chyba równie mocno skonsternowana co nasza dwójka.
Chłopak zaczął się śmiać, gdy tylko kobieta zniknęła z naszego pola widzenia. Też poczułem małe rozbawienie. Cóż, moje przebranie działało.
- Przynajmniej cię nie rozpoznała. Ale przebranie i tak masz spalone - położył dłoń na moim ramieniu w pocieszającym geście, po czym znów roześmiał się.
- Czy ze wszystkich obecnych osób akurat ona musiała za nami stanąć?
- Chyba jesteście sobie przeznaczeni - Elliott ponownie zaniósł się śmiechem, choć mi już było zdecydowanie mniej do żartów.
- Bardzo zabawne - prychnąłem, zupełnie niepocieszony. - Myślisz, że powinienem jej teraz zdać relację z przekąsek?
- Zdecydowanie. Na twoim miejscu wziąłbym jej parę do skosztowania.
- To nie taki zły pomysł - przyznałem mu rację. W takiej sytuacji głupio byłoby zignorować obecność Nadine na imprezie. Gdyby tylko Jess mnie wcześniej nie rozpoznała, mógłbym nawet udawać dziewczynę Elliotta, ale nie w takiej sytuacji. Mimo że unikałem bliższych spotkań z Nadine, to nie zamierzałem całkiem rezygnować z tej znajomości i sprawiać, by się ode mnie odsunęła.
Idąc za jego radą wziąłem nieco przekąsek na papierowy talerzyk. Kobieta jasno się wyraziła, że idzie do baru, dlatego i my udaliśmy się w tamtą stronę. Elliott zaproponował wcześniej drinka, na co przystałem bez problemów. Odwlekanie tego spotkania jakoś… pozwoliło mi bardziej pogodzić się z tą sytuacją. I z nieco lżejszym sumieniem odszukałem Nadine i jej przyjaciół. Właściwie to Elliott mi ją wskazał. Niekoniecznie bym ją rozpoznał w tym skromnym stroju i rudej peruce.
- Witaj Nadine - przywitałem się, stając z jednej strony a Elliott podszedł z drugiej. - Przynieśliśmy ci trochę przekąsek, żebyś sama oceniła której warto poświęcić więcej uwagi - posłałem jej lekki uśmiech, wręczając talerzyk. - Poza tym widzę, że moje przebranie jest całkiem niezłe skoro ani ty ani Jess mnie nie rozpoznałyście.
- Ja rozpoznałam!
- Po głosie dopiero, przypadkiem - zaśmiałem się, nie wierząc w swojego pecha. - I w ogóle to jest Elliott, jesteśmy razem na roku, na tych samych zajęciach - zreflektowałem się z poprzedniego spotkania, przedstawiając sobie Elliotta i Jess z Mattem.
Chłopak zaczął się śmiać, gdy tylko kobieta zniknęła z naszego pola widzenia. Też poczułem małe rozbawienie. Cóż, moje przebranie działało.
- Przynajmniej cię nie rozpoznała. Ale przebranie i tak masz spalone - położył dłoń na moim ramieniu w pocieszającym geście, po czym znów roześmiał się.
- Czy ze wszystkich obecnych osób akurat ona musiała za nami stanąć?
- Chyba jesteście sobie przeznaczeni - Elliott ponownie zaniósł się śmiechem, choć mi już było zdecydowanie mniej do żartów.
- Bardzo zabawne - prychnąłem, zupełnie niepocieszony. - Myślisz, że powinienem jej teraz zdać relację z przekąsek?
- Zdecydowanie. Na twoim miejscu wziąłbym jej parę do skosztowania.
- To nie taki zły pomysł - przyznałem mu rację. W takiej sytuacji głupio byłoby zignorować obecność Nadine na imprezie. Gdyby tylko Jess mnie wcześniej nie rozpoznała, mógłbym nawet udawać dziewczynę Elliotta, ale nie w takiej sytuacji. Mimo że unikałem bliższych spotkań z Nadine, to nie zamierzałem całkiem rezygnować z tej znajomości i sprawiać, by się ode mnie odsunęła.
Idąc za jego radą wziąłem nieco przekąsek na papierowy talerzyk. Kobieta jasno się wyraziła, że idzie do baru, dlatego i my udaliśmy się w tamtą stronę. Elliott zaproponował wcześniej drinka, na co przystałem bez problemów. Odwlekanie tego spotkania jakoś… pozwoliło mi bardziej pogodzić się z tą sytuacją. I z nieco lżejszym sumieniem odszukałem Nadine i jej przyjaciół. Właściwie to Elliott mi ją wskazał. Niekoniecznie bym ją rozpoznał w tym skromnym stroju i rudej peruce.
- Witaj Nadine - przywitałem się, stając z jednej strony a Elliott podszedł z drugiej. - Przynieśliśmy ci trochę przekąsek, żebyś sama oceniła której warto poświęcić więcej uwagi - posłałem jej lekki uśmiech, wręczając talerzyk. - Poza tym widzę, że moje przebranie jest całkiem niezłe skoro ani ty ani Jess mnie nie rozpoznałyście.
- Ja rozpoznałam!
- Po głosie dopiero, przypadkiem - zaśmiałem się, nie wierząc w swojego pecha. - I w ogóle to jest Elliott, jesteśmy razem na roku, na tych samych zajęciach - zreflektowałem się z poprzedniego spotkania, przedstawiając sobie Elliotta i Jess z Mattem.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Co jest? - zapytał Matt, gdy zauważył, że zostałam zamrożona w czasie i przestrzeni. Dopiero gdy usłyszałam jego głos wypiłam trochę swojego drinka i odwróciłam się twarzą do nich.
- Chyba Dominic mnie unika - wyznałam.
Jess zmarszczyła brwi.
- Co?
- Przed chwilą widziałam Alicję z Białym Królikiem. Rozpoznałam Elliotta, kolegę Dominica, był przebrany za Białego Królika. Dominic nie odezwał się ani słowa. I chyba unikał mnie na uczelni. - nie przyznałam się do tego na głos, ale byłam zraniona zachowaniem Dominica. I mocno skołowana.
- Dlaczego by ciebie unikał? - Matt miał teraz podobną minę do Jess. Chyba ludzie mieli rację w tym, że im więcej czasu spędzasz z partnerem tym bardziej jesteście do siebie podobni.
Sama chciałabym znać odpowiedź na jego pytanie. Dominic wciąż był dla mnie zagadką. Czy powiedziałam coś co go obraziło? Czy w jakiś sposób go zraniłam?
W momencie, gdy chciałam odpowiedzieć Alicja ze swoim Białym Królikiem podeszli do nas z przekąskami. "Witaj Nadine"? Nie "cześć", nie "hej", ani "sorry, że wcześniej nic nie powiedziałem. To było głupie z mojej strony." Nawet nie udawał, że był wtedy zamyślony i mnie nie usłyszał, skoro zaproponował abym sama oceniła jedzenie.
Czułam na sobie spojrzenie Jess, która zapewne próbowała teraz zrozumieć co myślałam, co czułam lub co zamierzałam teraz zrobić.
- Ciężko kogoś rozpoznać, gdy stoi do ciebie plecami - odpowiedziałam, nie patrząc na talerzyk w jego dłoniach tylko na jego twarz. Ktokolwiek zrobił jego makijaż wiedział co robił. Może sam zrobił? W końcu, ma pewien talent artystyczny.
Matt najwyraźniej usłyszał w moim głosie niezadowolenie, bo podszedł trochę bliżej, stojąc pomiędzy mną i Dominiciem, jakby w razie czego mógłby mnie zatrzymać gdybym chciała użyć sztuczne pazury Jess i wydrapać Dominicowi oczy. A nie chciałam. Przynajmniej jeszcze nie.
- Macie naprawdę świetne kostiumy - BatMatt przyszedł na ratunek i próbował zmienić temat.
Odwróciłam wzrok i wróciłam do swojego drinka, nie zainteresowana rozmową. Byłam... rozczarowana? Nie oczekiwałam, że będziemy regularnie ze sobą rozmawiać. Myślałam, że mogliśmy być przynajmniej dobrymi znajomymi, ale najwyraźniej się myliłam. Może on bardziej mnie widział, jako asystentkę profesora, która może mu pomóc. Może nie szukał przyjaźni.
Czułam się, jak idiotka.
- Chyba Dominic mnie unika - wyznałam.
Jess zmarszczyła brwi.
- Co?
- Przed chwilą widziałam Alicję z Białym Królikiem. Rozpoznałam Elliotta, kolegę Dominica, był przebrany za Białego Królika. Dominic nie odezwał się ani słowa. I chyba unikał mnie na uczelni. - nie przyznałam się do tego na głos, ale byłam zraniona zachowaniem Dominica. I mocno skołowana.
- Dlaczego by ciebie unikał? - Matt miał teraz podobną minę do Jess. Chyba ludzie mieli rację w tym, że im więcej czasu spędzasz z partnerem tym bardziej jesteście do siebie podobni.
Sama chciałabym znać odpowiedź na jego pytanie. Dominic wciąż był dla mnie zagadką. Czy powiedziałam coś co go obraziło? Czy w jakiś sposób go zraniłam?
W momencie, gdy chciałam odpowiedzieć Alicja ze swoim Białym Królikiem podeszli do nas z przekąskami. "Witaj Nadine"? Nie "cześć", nie "hej", ani "sorry, że wcześniej nic nie powiedziałem. To było głupie z mojej strony." Nawet nie udawał, że był wtedy zamyślony i mnie nie usłyszał, skoro zaproponował abym sama oceniła jedzenie.
Czułam na sobie spojrzenie Jess, która zapewne próbowała teraz zrozumieć co myślałam, co czułam lub co zamierzałam teraz zrobić.
- Ciężko kogoś rozpoznać, gdy stoi do ciebie plecami - odpowiedziałam, nie patrząc na talerzyk w jego dłoniach tylko na jego twarz. Ktokolwiek zrobił jego makijaż wiedział co robił. Może sam zrobił? W końcu, ma pewien talent artystyczny.
Matt najwyraźniej usłyszał w moim głosie niezadowolenie, bo podszedł trochę bliżej, stojąc pomiędzy mną i Dominiciem, jakby w razie czego mógłby mnie zatrzymać gdybym chciała użyć sztuczne pazury Jess i wydrapać Dominicowi oczy. A nie chciałam. Przynajmniej jeszcze nie.
- Macie naprawdę świetne kostiumy - BatMatt przyszedł na ratunek i próbował zmienić temat.
Odwróciłam wzrok i wróciłam do swojego drinka, nie zainteresowana rozmową. Byłam... rozczarowana? Nie oczekiwałam, że będziemy regularnie ze sobą rozmawiać. Myślałam, że mogliśmy być przynajmniej dobrymi znajomymi, ale najwyraźniej się myliłam. Może on bardziej mnie widział, jako asystentkę profesora, która może mu pomóc. Może nie szukał przyjaźni.
Czułam się, jak idiotka.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zmrużyłem lekko oczy, próbując wytrzymać spojrzenie Nadine. Cóż, może trochę miała racji, ale nie czułem się za specjalnie winny. Tylko… zirytowany całym tym zajściem. Liczyłem na miły wieczór, a skończyło się na fochu Nadine. I nawet ja to zauważyłem, nie należąc do grona jej bliskich znajomych. Dostrzegłem jak Jess i Matt wymieniają ze sobą spojrzenia, mogłem też niemal wyczuć, jak Eliott wywraca oczami.
Nadine szybko straciła zainteresowanie rozmową, ja na nią nie miałem od początku ochoty, Eliott wymienił kilka uwag z Mattem. Okazało się, że mieli wspólne zainteresowania, a po chwili…
Cóż, Matt porwał Jess do tańca w sali obok, a Eliott zdrajca ulotnił się, twierdząc, że wypatrzył w tłumie starego znajomego. Na koniec uniósł kciuki do góry, życząc mi tym gestem powodzenia. Pożegnałem go środkowym palcem. Było oczywistym, że wszyscy nas zostawili, wyczuwając napięcie między nami. Chyba tylko Jess uprzednio się upewniła, że się nie pozabijamy zanim odeszła.
Miałem straszny dylemat odnośnie tego co miałbym powiedzieć. Czy w ogóle coś chciałem mówić? Byłbym głupi lub ślepy, gdybym nie rozumiał z jakich powodów się złościła. Nie potrzebowałem kwasów z Nadine. Właściwie nie tylko dlatego, że wspólnie pracowaliśmy i mieliśmy niektóre wykłady. Tak po ludzku nie umiałem się kłócić z ludźmi, no i w jakimś stopniu zależało mi na tej znajomości.
- Nadine - odezwałem się w końcu, podchodząc nieco bliżej. Gdybym nie był po kilku drinkach w życiu bym się na to nie odważył. W obecnej jednak sytuacji objąłem ją ręką w pasie, by następnie nachylić się do jej ucha i szepnąć, tak jak ona zrobiła to mi, niemal dotykając jej skóry ustami. - Czuję się jak zabawka w twoich rękach, kiedy się ze mną droczysz. Nie wiem co sobie myśleć, gdy używasz wobec mnie takich gestów jak wtedy - przebiegłem palcami wzdłuż jej boku, po czym odsunąłem nieco twarz, by móc spojrzeć jej w oczy. - Nie rozumiem skąd się to u ciebie wzięło, dlatego zacząłem cię unikać.
Nadine szybko straciła zainteresowanie rozmową, ja na nią nie miałem od początku ochoty, Eliott wymienił kilka uwag z Mattem. Okazało się, że mieli wspólne zainteresowania, a po chwili…
Cóż, Matt porwał Jess do tańca w sali obok, a Eliott zdrajca ulotnił się, twierdząc, że wypatrzył w tłumie starego znajomego. Na koniec uniósł kciuki do góry, życząc mi tym gestem powodzenia. Pożegnałem go środkowym palcem. Było oczywistym, że wszyscy nas zostawili, wyczuwając napięcie między nami. Chyba tylko Jess uprzednio się upewniła, że się nie pozabijamy zanim odeszła.
Miałem straszny dylemat odnośnie tego co miałbym powiedzieć. Czy w ogóle coś chciałem mówić? Byłbym głupi lub ślepy, gdybym nie rozumiał z jakich powodów się złościła. Nie potrzebowałem kwasów z Nadine. Właściwie nie tylko dlatego, że wspólnie pracowaliśmy i mieliśmy niektóre wykłady. Tak po ludzku nie umiałem się kłócić z ludźmi, no i w jakimś stopniu zależało mi na tej znajomości.
- Nadine - odezwałem się w końcu, podchodząc nieco bliżej. Gdybym nie był po kilku drinkach w życiu bym się na to nie odważył. W obecnej jednak sytuacji objąłem ją ręką w pasie, by następnie nachylić się do jej ucha i szepnąć, tak jak ona zrobiła to mi, niemal dotykając jej skóry ustami. - Czuję się jak zabawka w twoich rękach, kiedy się ze mną droczysz. Nie wiem co sobie myśleć, gdy używasz wobec mnie takich gestów jak wtedy - przebiegłem palcami wzdłuż jej boku, po czym odsunąłem nieco twarz, by móc spojrzeć jej w oczy. - Nie rozumiem skąd się to u ciebie wzięło, dlatego zacząłem cię unikać.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czułam, jak napięły mi się mięśnie pod dotykiem Dominica. Nie miałam problemu z dotykiem innych, ale nie spodziewałam się czegoś takiego od Dominica. Nie w takiej sytuacji. Do tego nie mogłam sobie przypomnieć aby wcześniej tak mnie objął. Czy dostałam znowu gęsią skórkę? Może i wolałam o tym nie myśleć.
Objęłam jego nadgarstek i odsunęłam jego dłoń od siebie, gdy poczułam, że powoli na coraz więcej sobie pozwalał. Przez niego będę miała ciągły mętlik w głowie.
- Taki mam charakter - powiedziałam wprost, gdy wspomniał o droczeniu się i "skąd się to wzięło". Z nikąd. Chyba, że teraupełta mnie o to zapyta, wtedy odpowiedź byłaby pewnie znacznie głębsza i poważniejsza. - Jeżeli to się nie podoba to zazwyczaj mówi się drugiej osobie "hej, nie czuję się komfortowo. Proszę przestań". Przynajmniej wtedy wiedziałabym o co chodzi, a nie zastanawiała się dlaczego mnie unikasz. To zabolało, wiesz?
Dokończyłam drinka i odstawiłam pustą szklankę na bok. Nie miałam ochoty na poważne rozmowy. Byliśmy na wielkiej imprezie, do tego wszystko było świetnie przygotowane.
- Nie będę się z tobą więcej droczyć - dodałam po krótkiej chwili. - I jeżeli ciebie tym jakoś zraniłam lub sprawiła, że poczułeś się niekomfortowo to wybacz. Nie takie miałam intencje.
Ponownie spojrzałam mu w oczy, tym razem z łagodniejszym wyrazem twarzy. Tym razem nie chciałam mu wydrapać oczu. Tym razem gniew zmalał i byłam gotowa mu wybaczyć. W końcu, nie znaliśmy się za dobrze. Nie byliśmy sobie bliscy więc nie było sensu tego kontynuować.
Objęłam jego nadgarstek i odsunęłam jego dłoń od siebie, gdy poczułam, że powoli na coraz więcej sobie pozwalał. Przez niego będę miała ciągły mętlik w głowie.
- Taki mam charakter - powiedziałam wprost, gdy wspomniał o droczeniu się i "skąd się to wzięło". Z nikąd. Chyba, że teraupełta mnie o to zapyta, wtedy odpowiedź byłaby pewnie znacznie głębsza i poważniejsza. - Jeżeli to się nie podoba to zazwyczaj mówi się drugiej osobie "hej, nie czuję się komfortowo. Proszę przestań". Przynajmniej wtedy wiedziałabym o co chodzi, a nie zastanawiała się dlaczego mnie unikasz. To zabolało, wiesz?
Dokończyłam drinka i odstawiłam pustą szklankę na bok. Nie miałam ochoty na poważne rozmowy. Byliśmy na wielkiej imprezie, do tego wszystko było świetnie przygotowane.
- Nie będę się z tobą więcej droczyć - dodałam po krótkiej chwili. - I jeżeli ciebie tym jakoś zraniłam lub sprawiła, że poczułeś się niekomfortowo to wybacz. Nie takie miałam intencje.
Ponownie spojrzałam mu w oczy, tym razem z łagodniejszym wyrazem twarzy. Tym razem nie chciałam mu wydrapać oczu. Tym razem gniew zmalał i byłam gotowa mu wybaczyć. W końcu, nie znaliśmy się za dobrze. Nie byliśmy sobie bliscy więc nie było sensu tego kontynuować.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Wiesz, trochę za bardzo mnie onieśmielasz - wydusiłem z siebie w końcu, odsuwając od Nadine. Odwróciłem od niej spojrzenie, zamawiając w międzyczasie kolejnego drinka. Jakieś resztki przyzwoitości we mnie zostały, choć nie przyznałbym się Nadine, że znów poczułem się nieco nieswojo.
- Jasne, jakoś nie wierzę w twoje niewinne intencje - uśmiechnąłem się już odrobinę złośliwie w jej kierunku. Za dużo rzeczy widziałem i słyszałem o niej, by wierzyć w tą niewinność. Zabrałem z talerzyka słonego palucha, zagryzając nim drinka. Podobno alkohol tak szybko nie uderzał do głowy przy jedzeniu.
- Poza tym skoro zabolało cię moje zachowanie, zachowanie kogoś, kogo praktycznie nie znasz, to jesteś bardzo wrażliwą i uczuciową osoba. Wbrew tym wszystkim plotkom krążącym na twój temat - biorąc pod uwagę to, a także kilka innych moich własnych obserwacji, mogłem z całą pewnością stwierdzić, że część z tych plotek jest z palca wyssana. Poniekąd wydało mi się to dosyć zabawne.
- To jest dosyć urocze - przybliżyłem się do niej, tym razem zachowując odpowiedni dystans. Poprawiłem przy tym czarną opaskę z kokardą, która zsunęła się za bardzo, niemal na oczy. - Szkoda, że wcześniej nie pokazałaś tego oblicza.
- Jasne, jakoś nie wierzę w twoje niewinne intencje - uśmiechnąłem się już odrobinę złośliwie w jej kierunku. Za dużo rzeczy widziałem i słyszałem o niej, by wierzyć w tą niewinność. Zabrałem z talerzyka słonego palucha, zagryzając nim drinka. Podobno alkohol tak szybko nie uderzał do głowy przy jedzeniu.
- Poza tym skoro zabolało cię moje zachowanie, zachowanie kogoś, kogo praktycznie nie znasz, to jesteś bardzo wrażliwą i uczuciową osoba. Wbrew tym wszystkim plotkom krążącym na twój temat - biorąc pod uwagę to, a także kilka innych moich własnych obserwacji, mogłem z całą pewnością stwierdzić, że część z tych plotek jest z palca wyssana. Poniekąd wydało mi się to dosyć zabawne.
- To jest dosyć urocze - przybliżyłem się do niej, tym razem zachowując odpowiedni dystans. Poprawiłem przy tym czarną opaskę z kokardą, która zsunęła się za bardzo, niemal na oczy. - Szkoda, że wcześniej nie pokazałaś tego oblicza.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wcale nie było to urocze. I nie, wcale nie szkoda. Wolałabym aby nie znał mnie z takiej strony. Wolałabym aby trzymał się tych ploteczek. Lepiej było udawać, że taka była prawda niż przyznać się do rzeczywistości. Przyznać się, że od ponad roku zaczynam i kończę każdy dzień z pustką, że tęsknie za czymś co jedynie pozostanie w przeszłości.
Szkoda, że wcześniej nie pokazałaś tego oblicza. A co by zrobił, gdybym pokazała? Te słowa cisnęły mi się na usta, ale ugryzłam się w język. W końcu, miałam nie droczyć.
- Na twoim miejscu nie przyzwyczaiłabym się za bardzo - odpowiedziałam. Od samego początku głos rozsądku miał rację. Niczego z nim nie próbuj. Daj mu spokój. Nie szukał niczego na krótką chwilę, więc nie szukaj u niego niczego. On nie jest dla ciebie.
Ale nie, musiałam się skusić, musiałam mieć chociaż trochę zabawy.
Odgoniłam te myśli i dopiero w tym momencie lepiej się przyjrzałam jego kostiumowi. Zdecydowanie bardziej nietypowy od reszty. Inni goście raczej przebrali się za kogoś z pop kultury albo ich seksowną wersję.
- Czemu Alicja? - w końcu zapytałam. - Czy "Alicja w Krainie Czarów" była twoją ulubioną bajką z dzieciństwa?
Szkoda, że wcześniej nie pokazałaś tego oblicza. A co by zrobił, gdybym pokazała? Te słowa cisnęły mi się na usta, ale ugryzłam się w język. W końcu, miałam nie droczyć.
- Na twoim miejscu nie przyzwyczaiłabym się za bardzo - odpowiedziałam. Od samego początku głos rozsądku miał rację. Niczego z nim nie próbuj. Daj mu spokój. Nie szukał niczego na krótką chwilę, więc nie szukaj u niego niczego. On nie jest dla ciebie.
Ale nie, musiałam się skusić, musiałam mieć chociaż trochę zabawy.
Odgoniłam te myśli i dopiero w tym momencie lepiej się przyjrzałam jego kostiumowi. Zdecydowanie bardziej nietypowy od reszty. Inni goście raczej przebrali się za kogoś z pop kultury albo ich seksowną wersję.
- Czemu Alicja? - w końcu zapytałam. - Czy "Alicja w Krainie Czarów" była twoją ulubioną bajką z dzieciństwa?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nadine pewnie będzie próbować teraz wrócić do bycia starą Nadine, nie okazując swoich prawdziwych emocji. Tak odebrałem jej słowa. I nie uważałem się za kogoś, kto byłby w stanie nakłonić ją do okazywania tego, co czuła, po prostu czasem przeceniała swoje umiejętności aktorskie. Od razu przypomniał mi się tekst o warstwach cebuli, jednak darowałem siebie mówienie na głos o porównaniu do Shreka. Obraziłaby się tym razem zupełnie na poważnie.
- Nie, to Eliott zasugerował, że byłaby ze mnie przystojna Alicja - skrzywiłem się lekko. - Zgodziłem się pod warunkiem, że zostanie moim królikiem… no i tak skończyliśmy. Dodałem tylko kilka zmian, bo to w końcu halloween, a nie powieść Carrolla - wyciągnąłem zza paska skrwawiony, plastikowy tasak, którym przeciąłem na pół jedną z przekąsek. - Inspirowałem się alternatywną wersją z pewnej gry, gdzie niepoczytalna Alicja ma halucynacje, a jej psychiatra próbuje ją sprzedać pedofilom, dlatego na końcu go zabija… - zamarłem w pół ruchu przy rozcinaniu przekąski. Wyglądałem, jakbym sam miał ochotę kogoś wrzucić pod pociąg. Te sesje z matką naprawdę źle na mnie wpływały. Jej pomagały, a ja coraz częściej się wykręcałem, pozostając na korytarzu, nawet jeśli potem robiła mi wyrzuty przez kilka dni. Chodziłem podenerwowany, zmęczony, coraz częściej szukając sobie zajęcia poza domem.
- Wybacz - uśmiechnąłem się przepraszająco w stronę Nadine, po czym serwetką wytarłem swój rekwizyt, chowając z powrotem za pasek.
- A twój strój? - zapytałem, jedząc pokrojone części przekąsek. - Wyglądasz jak seksowniejsza wersja Triss Merigold, choć podejrzewam, że chodzi o zupełnie inną osobę. Nie jestem fanem Marvela czy DC Comics, a jedyni bohaterowie jakich lubię to Rocket i Groot. A widzę tutaj zdecydowana większość to jacyś Spidermani i Harley Quinn - westchnąłem, śledząc spojrzeniem przechodzącą obok dziewczynę. Wyglądała jak połączenie Kapitana Ameryki z Wonder Woman w bardzo okrojonym ubiorze, który chyba więcej odkrywał niż zakrywał.
- Nie, to Eliott zasugerował, że byłaby ze mnie przystojna Alicja - skrzywiłem się lekko. - Zgodziłem się pod warunkiem, że zostanie moim królikiem… no i tak skończyliśmy. Dodałem tylko kilka zmian, bo to w końcu halloween, a nie powieść Carrolla - wyciągnąłem zza paska skrwawiony, plastikowy tasak, którym przeciąłem na pół jedną z przekąsek. - Inspirowałem się alternatywną wersją z pewnej gry, gdzie niepoczytalna Alicja ma halucynacje, a jej psychiatra próbuje ją sprzedać pedofilom, dlatego na końcu go zabija… - zamarłem w pół ruchu przy rozcinaniu przekąski. Wyglądałem, jakbym sam miał ochotę kogoś wrzucić pod pociąg. Te sesje z matką naprawdę źle na mnie wpływały. Jej pomagały, a ja coraz częściej się wykręcałem, pozostając na korytarzu, nawet jeśli potem robiła mi wyrzuty przez kilka dni. Chodziłem podenerwowany, zmęczony, coraz częściej szukając sobie zajęcia poza domem.
- Wybacz - uśmiechnąłem się przepraszająco w stronę Nadine, po czym serwetką wytarłem swój rekwizyt, chowając z powrotem za pasek.
- A twój strój? - zapytałem, jedząc pokrojone części przekąsek. - Wyglądasz jak seksowniejsza wersja Triss Merigold, choć podejrzewam, że chodzi o zupełnie inną osobę. Nie jestem fanem Marvela czy DC Comics, a jedyni bohaterowie jakich lubię to Rocket i Groot. A widzę tutaj zdecydowana większość to jacyś Spidermani i Harley Quinn - westchnąłem, śledząc spojrzeniem przechodzącą obok dziewczynę. Wyglądała jak połączenie Kapitana Ameryki z Wonder Woman w bardzo okrojonym ubiorze, który chyba więcej odkrywał niż zakrywał.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Z gry? Czy było to "Alice: Madness Returns"? - zapytałam, kojarząc pewną grę, którą uwielbiał George. Sama nie mogłam w to grać, ale z jakiegoś powodu rodzice nie mieli problemu z tym aby o rok starszy brat grał w straszniejsze gry. Jednak nic nie powiedzieli, że nie mogłam oglądać, jak gra.
Gdy Dominic wyciągnął tasak i zaczął kroić nim jedzenie prawie zaczęłam się śmiać. Zacisnęłam usta i odwróciłam wzrok. Był to nietypowy widok, Dominic przebrany za Alicję, próbując pokroić jakąś tam przekąskę.
- Poison Ivy - poprawiłam go, gdy zapytał o mój kostium. - Pomysł Jess. Najwyraźniej oboje mamy kreatywne towarzystwo - biedna Jess chyba przez chwilę na prawdę obawiała się, że przebiorę się za ser. Musiałam przyznać, że jej pomysł nawet mi się spodobał, chociaż gdy wyciągnęła rudą perukę to najpierw się skrzywiłam. Chyba ten kolor do mnie nie pasował, ale według Jess wyglądało to "prawie naturalnie".
- Większość tak - zgodziłam się z nim, gdy kątem oka zauważyłam faceta przebranego za Loki. Zaczęłam myśleć, że Jin i jego kostium Hadesa był jednym z bardziej oryginalnych pomysłów dzisiejszego wieczoru. Oraz Alicja ze swoim Białym Królikiem.
- Jesteś gamerem? - zapytałam. - Wspomniałeś o Triss Merigold i o tej grze z Alicją - osobiście to jedynie grałam w gry, gdy Matt przychodził do nas na noc i w trójkę graliśmy w Mario Kart lub Jackbox. Takie gry dobre dla mniejszej lub większej grupy.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiwnąłem głową potwierdzając, iż chodziło właśnie o tę grę. Miała już nieco ponad dekadę, nie sądziłem, aby Nadine ją znała. Może samej zdarzyło jej się w to grać. Przynajmniej znała podstawy i nie musiałem wyjaśniać skąd akurat tasak i krew. Pierwotna Alicja była tylko bajką dla dzieci, a ta druga już niekoniecznie.
- Nie znam - pokręciłem głową, kiedy przedstawiła mi swoją postać. Może kiedyś coś słyszałem w którymś z filmów, które oglądałem z niewielkim zainteresowaniem lecz na chwilę obecną to imię nic mi nie mówiło.
- Kreatywne - westchnąłem, wywracając oczami. - Dobrze, że nie byli na tyle kreatywni, aby przebrać nas za Pokemony - gdzie pewnie skończyłbym jako Psyduck. Mimo to nie dało się ukryć, że rzeczywiście dzięki Jess i Elliottowi wyglądaliśmy trochę inaczej od pozostałych. Może nawet bym mu podziękował, gdyby mnie nie zostawił samego na pastwę losu.
- Nie, jak byłem młodszy trochę grałem, by… wiesz, nieco się odstresować. Lubiłem krwawe gierki albo jakieś inne bijatyki. Może gdybym miał czas, to bym do tej pory grał. Niestety obecnie laptop już nie służy mi do własnych przyjemności - powiedziałem. Trudno było mi stwierdzić, czy obecnie było lepiej, czy nie. Nie miałem czasu dla siebie co prawda, ale też nie chciałbym wracać dokładnie do tego, co było.
- A tak właściwie, to Mia nie przyszła z wami? Myślałem, że zawsze trzymacie się razem - zapytałem przypominając sobie, że nie widziałem tej jednej osoby.
- Nie znam - pokręciłem głową, kiedy przedstawiła mi swoją postać. Może kiedyś coś słyszałem w którymś z filmów, które oglądałem z niewielkim zainteresowaniem lecz na chwilę obecną to imię nic mi nie mówiło.
- Kreatywne - westchnąłem, wywracając oczami. - Dobrze, że nie byli na tyle kreatywni, aby przebrać nas za Pokemony - gdzie pewnie skończyłbym jako Psyduck. Mimo to nie dało się ukryć, że rzeczywiście dzięki Jess i Elliottowi wyglądaliśmy trochę inaczej od pozostałych. Może nawet bym mu podziękował, gdyby mnie nie zostawił samego na pastwę losu.
- Nie, jak byłem młodszy trochę grałem, by… wiesz, nieco się odstresować. Lubiłem krwawe gierki albo jakieś inne bijatyki. Może gdybym miał czas, to bym do tej pory grał. Niestety obecnie laptop już nie służy mi do własnych przyjemności - powiedziałem. Trudno było mi stwierdzić, czy obecnie było lepiej, czy nie. Nie miałem czasu dla siebie co prawda, ale też nie chciałbym wracać dokładnie do tego, co było.
- A tak właściwie, to Mia nie przyszła z wami? Myślałem, że zawsze trzymacie się razem - zapytałem przypominając sobie, że nie widziałem tej jednej osoby.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Byłam ciekawa co Dominic robił pomiędzy uczelnią, a pracą. Co robił w wolnym czasie, które najwyraźniej ma tak mało? Czy naprawdę spędza całe dnie na obowiązkach? Nie miał żadnej radości z życia?
Nie, Nadine, nie będziemy o tym myśleć. To są jego prywatna sprawy i w ogóle się ciebie nie dotyczą. Po za tym, ma jakiś tam czas na zabawę skoro poszedł z nami do klubu, przyszedł na moje urodziny i teraz stał obok mnie w kostiumie. Do tego musiał mieć wystarczająco czasu jeżeli zaprzyjaźnił się z Elliottem.
Z moich myśli wyrwało mnie pytanie Dominica.
- Oh, Mia! - prawie o niej zapomniałam! - Powiedziała, że przyjdzie później. Miała dzisiaj randkę. - sięgnęłam pomiędzy moim biustem, gdzie schowałam swoją komórkę. Była to jedyna opcja na kieszeń w tym kostiumie.
[Nadine] Jeszcze żyjesz? Jesteśmy u Jina. Dominic o ciebie pytał.
- Umówiła się z jakimś profesjonalnym golfiarzem. Z własnego doświadczenia nie polecam. Mają strasznie wielkie ego. Do tego uważają, że golf jest porównywalnym sportem do, na przykład, tenisa. Ale zazwyczaj mają kasę. Dla każdego coś innego - westchnęłam pod koniec, przypominając sobie jak próbowałam przekonać Mię aby nie szła na tą randkę.
[Mia] Powiedz mojemu kochankowi, że lecę do niego na skrzydłach~
Uśmiechnęłam się pod nosem i dałam telefon z powrotem na swoje miejsce.
- Powinna niedługo przyjść - poinformowałam Dominica. Skoro wciąż staliśmy przy barze zamówiłam sobie drugiego drinka. - Bardzo ciebie lubi, wiesz? - spojrzałam na niego wciąż się uśmiechając, ale tym razem z innego powodu.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zaśmiałem się słysząc o golfiarzach. Jakbym już to gdzieś słyszał. Musiałem przyznać kobiecie zdecydowaną rację co do tego. Golfiarze byli dość specyficzni, zadufani w sobie. Może nie wszyscy lecz większość. Wydawało mi się, że Mia nie odnalazłaby się w takim towarzystwie. Była zbyt radosna, energiczna.
Patrzyłem przez chwilę jak Nadine smsowała z przyjaciółką, a następnie chowa telefon tam, skąd go wyjęła. Ta skrytka jakoś mnie nie zaskoczyła, gdyż Nadine nie miała za wiele innych możliwości.
- Też ją lubię, ale… nie patrz na mnie w ten sposób - zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, czy to "bardzo lubi", to to samo o czym ja pomyślałem. - Możesz powiedzieć swojej przyjaciółce, że nie interesują mnie związki dłuższe niż na jedną noc. Poważnie, Nadine - moje spojrzenie nieco złagodniało, kiedy zacząłem kobiecie tłumaczyć tą kwestię. - Po twoich urodzinach oznaczyła mnie chyba na każdym możliwym zdjęciu, nawet na tych, na których mnie nie było. I teraz to twoje uśmieszki, jakbyś już bawiła się w tworzenie par. Mia to miła dziewczyna i nie potrzebuję, żeby sobie coś ubzdurała. Poza tym wydrapałabyś mi oczy, gdybym nie był z nią od razu szczery. A tego też nie potrzebuję - co jak co, ale oczy są dość ważnym narządem przy tworzeniu różnego rodzaju grafik.
Potem dokończyłem swojego drinka. Lepiej nie zostawiać napoczętych w takich miejscach. No i szkoda, aby się zmarnował. Na razie wystarczyło mi to, co wypiłem.
- Może zanim przyjdzie, chodźmy na ten cmentarz trochę się rozerwać. Jess długo nie wraca, a Elliott… zdrajca gdzieś zniknął - wzruszyłem ramionami, spoglądając jeszcze na ekran telefonu. Tam również nie było od niego żadnych wiadomości. Ciekawe, czy rzeczywiście znalazł sobie inne towarzystwo, czy pił gdzieś w kącie w samotności. Poza tym raczej żadne z nas nie przyszło tu tylko po to, by siedzieć przy barze i pić drink za drinkiem.
Patrzyłem przez chwilę jak Nadine smsowała z przyjaciółką, a następnie chowa telefon tam, skąd go wyjęła. Ta skrytka jakoś mnie nie zaskoczyła, gdyż Nadine nie miała za wiele innych możliwości.
- Też ją lubię, ale… nie patrz na mnie w ten sposób - zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, czy to "bardzo lubi", to to samo o czym ja pomyślałem. - Możesz powiedzieć swojej przyjaciółce, że nie interesują mnie związki dłuższe niż na jedną noc. Poważnie, Nadine - moje spojrzenie nieco złagodniało, kiedy zacząłem kobiecie tłumaczyć tą kwestię. - Po twoich urodzinach oznaczyła mnie chyba na każdym możliwym zdjęciu, nawet na tych, na których mnie nie było. I teraz to twoje uśmieszki, jakbyś już bawiła się w tworzenie par. Mia to miła dziewczyna i nie potrzebuję, żeby sobie coś ubzdurała. Poza tym wydrapałabyś mi oczy, gdybym nie był z nią od razu szczery. A tego też nie potrzebuję - co jak co, ale oczy są dość ważnym narządem przy tworzeniu różnego rodzaju grafik.
Potem dokończyłem swojego drinka. Lepiej nie zostawiać napoczętych w takich miejscach. No i szkoda, aby się zmarnował. Na razie wystarczyło mi to, co wypiłem.
- Może zanim przyjdzie, chodźmy na ten cmentarz trochę się rozerwać. Jess długo nie wraca, a Elliott… zdrajca gdzieś zniknął - wzruszyłem ramionami, spoglądając jeszcze na ekran telefonu. Tam również nie było od niego żadnych wiadomości. Ciekawe, czy rzeczywiście znalazł sobie inne towarzystwo, czy pił gdzieś w kącie w samotności. Poza tym raczej żadne z nas nie przyszło tu tylko po to, by siedzieć przy barze i pić drink za drinkiem.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przytaknęłam co jakiś czas na odpowiedź Dominica dotyczącą mojej przyjaciółki chociaż zaskoczył mnie pewien szczegół. Interesują go relacje tylko na jedną noc? Byłam tym zaskoczona. Czemu? Może dlatego, ponieważ nie przypominał takiego samego rodzaju gościa co Zach czy mój krótkoterminowy stalker z klubu. Był... spokojniejszy. Może bardziej nieśmiały w porównaniu do nich. Byłabym mniej zaskoczona, gdyby powiedział, że na razie niczego nie szuka, nawet panienki na jedną noc.
Ta informacja nic jednak nie zmieniła w naszym przypadku. Jeżeli moje flirty z nim miałyby oznaczać, że będzie mnie znowu unikać wolałam nie przekraczać tej linii.
Dlatego też zawahałam się, gdy zaproponował iść do innego pokoju. Byłoby głupio odmówić.
- Wiesz, powinieneś jej powiedzieć dokładnie to samo - wspomniałam jeszcze Mię. Lepiej aby to usłyszała od Dominica, niż ode mnie. Nie sądziłam, że będzie zrozpaczona jego odpowiedzią, ale może trochę zawiedziona.
Wzięłam ze sobą swój nowy drink na parkiet. Wolałam coś trzymać w dłoni i w razie czego mieć wymówkę aby się odsunąć lub wyjść z pokoju. "Gorzej się poczułam", "muszę iść do łazienki", "ten drink mi nie smakuje", były to jakieś opcje.
Wchodząc do pokoju rozglądałam się za Jess i Mattem, ale tutaj było znacznie ciemniej i ciężej rozpoznać nawet najbardziej znajomą z twarzy.
Wypiłam trochę drinka zanim weszliśmy na parkiet, tak dla odwagi i poprawy nastroju. Muzyka zdecydowanie nie była w stylu Halloween, bardziej przypominała remixy DJ'a z Maggie's. Dopiero wtedy sobie uświadomiłam, że nie miałam szansy zobaczyć taniec Dominica. Ostatnio chyba mówił, że nie nadaje się do tańczy czy może nie lubi tańczyć, nie do końca pamiętałam.
- Pokaż na co cię stać, Alicjo - powiedziałam w jego kierunku wystarczająco głośno aby mnie usłyszał.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Jeśli nadarzy się okazja, to powiem - odparłem. Przecież nie będę w środku rozmowy o niczym wyskakiwać z tekstem: "hej, Mia, nie interesujesz mnie, znajdź sobie innego chłopaka". Nie zamierzałem załatwiać sprawy w ten sposób. Jeszcze by się na mnie obraziła, co nie było moim celem. Lubiłem ją i chciałem nadal utrzymywać przyjacielskie relacje.
Nadine o dziwo zgodziła się bez zbędnego gadania pójść ze mną. Oczekiwałem, że bardziej będzie się wykręcać, jednak to była dość miła niespodzianka. Znaczy do czasu aż się nie odezwała. Rozbawiła mnie, wywołując śmiech.
- Czy ty zamierzasz stać z tym drinkiem i patrzeć na mnie? - zapytałem, nie potrafiąc sobie tego wyobrazić. - A może szukasz pierwszej lepszej okazji, aby uciec? - to byłby trochę cios poniżej pasa, gdyby z góry zakładała taki plan. Jeżeli nie chciała, mogła mi to od razu powiedzieć zamiast stosować takie sztuczki. W każdym razie miałem inny plan.
- Daj to, bo się tylko oblejesz - uśmiechnąłem się zanim wyjąłem z jej dłoni szklankę z drinkiem, odstawiając ją w pierwszym lepszym miejscu. Następnie złapałem Nadine za nadgarstek i zaciągnąłem w sam środek tańczących, okręcając ją przy okazji wokół własnej osi. Wybierane utwory bardziej sprzyjały tańcom, a Taylor Swift lubiła zdecydowana większość. Już nie raz bawiłem się do piosenki "Me", która właśnie leciała z głośników.
Nadine o dziwo zgodziła się bez zbędnego gadania pójść ze mną. Oczekiwałem, że bardziej będzie się wykręcać, jednak to była dość miła niespodzianka. Znaczy do czasu aż się nie odezwała. Rozbawiła mnie, wywołując śmiech.
- Czy ty zamierzasz stać z tym drinkiem i patrzeć na mnie? - zapytałem, nie potrafiąc sobie tego wyobrazić. - A może szukasz pierwszej lepszej okazji, aby uciec? - to byłby trochę cios poniżej pasa, gdyby z góry zakładała taki plan. Jeżeli nie chciała, mogła mi to od razu powiedzieć zamiast stosować takie sztuczki. W każdym razie miałem inny plan.
- Daj to, bo się tylko oblejesz - uśmiechnąłem się zanim wyjąłem z jej dłoni szklankę z drinkiem, odstawiając ją w pierwszym lepszym miejscu. Następnie złapałem Nadine za nadgarstek i zaciągnąłem w sam środek tańczących, okręcając ją przy okazji wokół własnej osi. Wybierane utwory bardziej sprzyjały tańcom, a Taylor Swift lubiła zdecydowana większość. Już nie raz bawiłem się do piosenki "Me", która właśnie leciała z głośników.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie zamierzałam uciec. Przynajmniej nie od razu. Ani jedynie stać i się gapić. Ale nie miałam nawet szansy aby odpowiedzieć.
- Nie... - chciałam chociaż zaprzeczyć, gdy zabrał mojego ledwie zaczętego drinka. Potrafiłam tańczyć tak aby się nie oblać. Jednak musiałam szybko się pogodzić z moją aktualną sytuacją, która na razie limitowała moje możliwości. Nagle znaleźliśmy się na środku parkietu i nie zostało nam nic innego niż tańczyć. Piosenka nie była jedna z moich ulubionych i wyglądało na to, że większość gości w pokoju lekko tańczyli i bardziej skupiali się na śpiewaniu razem do piosenki Taylor Swift. Jako że nie znałam słów zdałam się jedynie na pojedynczych krokach tu i tam.
Gdy zaczęła się nowa piosenka, "Padam Padam", atmosfera w pokoju się trochę zmieniła, jak i ruchy na parkiecie. Wszyscy byli bardziej śmiali lub ruszali się z większą energią. Osobiście byłam bardziej przyzwyczajona do takiego rodzaju muzyki i zaczęłam ruszać biodrami, na chwilę unosząc dłonie i powoli błądząc nimi po swoim ciele. W takich momentach najbardziej cieszyłam się muzyką, tą chwilą beztroski, nawet nie zwracając większej uwagi na swoje otoczenie. Czasami nawet zdarzało mi się przymknąć oczy jakbym próbowała lepiej zapamiętać te momenty.
Pod koniec piosenki zrobiło mi się wystarczająco ciepło pod tą peruką, że nawet brałam pod uwagę ją z siebie ściągnąć i rzucić na bok, ale wtedy przypomniałam sobie, jak Jess bardzo się starała aby wszystko dobrze wyglądało. Do tego kostium zdecydowanie miał większy sens razem z peruką.
W pewnym momencie ktoś za mną nie chcący mnie popchnął i prawie straciłam równowagę, gdybym nie użyła Dominica jako koło ratunkowe.
- Sorry - powiedziałam w jego kierunku i dopiero wtedy zauważyłam, że moje dłonie były tam, gdzie miał być dekolt Alicji, gdyby Alicja miała podobny biust do mojego.
- Nie... - chciałam chociaż zaprzeczyć, gdy zabrał mojego ledwie zaczętego drinka. Potrafiłam tańczyć tak aby się nie oblać. Jednak musiałam szybko się pogodzić z moją aktualną sytuacją, która na razie limitowała moje możliwości. Nagle znaleźliśmy się na środku parkietu i nie zostało nam nic innego niż tańczyć. Piosenka nie była jedna z moich ulubionych i wyglądało na to, że większość gości w pokoju lekko tańczyli i bardziej skupiali się na śpiewaniu razem do piosenki Taylor Swift. Jako że nie znałam słów zdałam się jedynie na pojedynczych krokach tu i tam.
Gdy zaczęła się nowa piosenka, "Padam Padam", atmosfera w pokoju się trochę zmieniła, jak i ruchy na parkiecie. Wszyscy byli bardziej śmiali lub ruszali się z większą energią. Osobiście byłam bardziej przyzwyczajona do takiego rodzaju muzyki i zaczęłam ruszać biodrami, na chwilę unosząc dłonie i powoli błądząc nimi po swoim ciele. W takich momentach najbardziej cieszyłam się muzyką, tą chwilą beztroski, nawet nie zwracając większej uwagi na swoje otoczenie. Czasami nawet zdarzało mi się przymknąć oczy jakbym próbowała lepiej zapamiętać te momenty.
Pod koniec piosenki zrobiło mi się wystarczająco ciepło pod tą peruką, że nawet brałam pod uwagę ją z siebie ściągnąć i rzucić na bok, ale wtedy przypomniałam sobie, jak Jess bardzo się starała aby wszystko dobrze wyglądało. Do tego kostium zdecydowanie miał większy sens razem z peruką.
W pewnym momencie ktoś za mną nie chcący mnie popchnął i prawie straciłam równowagę, gdybym nie użyła Dominica jako koło ratunkowe.
- Sorry - powiedziałam w jego kierunku i dopiero wtedy zauważyłam, że moje dłonie były tam, gdzie miał być dekolt Alicji, gdyby Alicja miała podobny biust do mojego.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Patrząc na Nadine odnosiłem wrażenie, że zdecydowanie wolała w tańcu tylko swoje towarzystwo. Jakby jednocześnie była wśród ludzi i w swoim świecie. Tańcząc z zamkniętymi oczami, nie przejmując się nikim i niczym dookoła. Dzięki temu mogłem dłużej się jej przyglądać i… cóż, tylko zrozumiałem, jak bardzo się od siebie różniliśmy, jak byliśmy inni i jak bardzo nie powinienem chcieć niczego więcej ponad zwykłą znajomość. Nadine chyba również wolała spokojniejsze klimaty. Wydawałoby się, że lepiej się w nich czuje.
Odruchowo wyciągnąłem ręce, by złapać Nadine zanim ta mogła upaść, potrącona przez jakąś osobę. To była tylko chwila, już miałem ją odsunąć od siebie, kiedy usłyszałem pierwsze dźwięki następnej piosenki i uznałem, że jeszcze jeden taniec nam nie zaszkodzi. Dlatego też skoro Nadine trzymała ręce "prawie" na moich ramionach, położyłem dłonie nieco powyżej jej talii, by nie czuła zbytniego skrępowania.
- Let's get physical! - zaśmiałem się w odpowiedzi, prowadząc Nadine w tańcu w podobny sposób, jak wyglądało to w teledysku piosenkarki. Wcale nie zależało mi na obmacywaniu kobiety czy innym "specjalnym" dotyku. Lubiłem być blisko kogoś, tak po prostu. Może dlatego tak mnie ciągnęło do tańca, mimo iż nie byłem w tym najlepszy.
Z Mią było zupełnie inaczej niż obecnie z Nadine. Mia była bardziej otwartą osobą, bardziej energiczną, miała w sobie więcej radości, którą chciałbym zobaczyć również u Nadine. Z tego powodu, że właściwie nigdy nie widziałem jej, aby była naprawdę z czegoś zadowolona, aby śmiała się nie tylko ustami, ale również oczami.
Odruchowo wyciągnąłem ręce, by złapać Nadine zanim ta mogła upaść, potrącona przez jakąś osobę. To była tylko chwila, już miałem ją odsunąć od siebie, kiedy usłyszałem pierwsze dźwięki następnej piosenki i uznałem, że jeszcze jeden taniec nam nie zaszkodzi. Dlatego też skoro Nadine trzymała ręce "prawie" na moich ramionach, położyłem dłonie nieco powyżej jej talii, by nie czuła zbytniego skrępowania.
- Let's get physical! - zaśmiałem się w odpowiedzi, prowadząc Nadine w tańcu w podobny sposób, jak wyglądało to w teledysku piosenkarki. Wcale nie zależało mi na obmacywaniu kobiety czy innym "specjalnym" dotyku. Lubiłem być blisko kogoś, tak po prostu. Może dlatego tak mnie ciągnęło do tańca, mimo iż nie byłem w tym najlepszy.
Z Mią było zupełnie inaczej niż obecnie z Nadine. Mia była bardziej otwartą osobą, bardziej energiczną, miała w sobie więcej radości, którą chciałbym zobaczyć również u Nadine. Z tego powodu, że właściwie nigdy nie widziałem jej, aby była naprawdę z czegoś zadowolona, aby śmiała się nie tylko ustami, ale również oczami.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie spodziewałam się, że zaczniemy razem tańczyć do nowej piosenki. Bez słowa śledziłam jego ruchy. W tym momencie zdałam sobie sprawę, jak musiało to wyglądać. W sensie, wspólny taniec Alicji i Poison Ivy, postacie z zupełnie różnych bajek.
Dominic najwyraźniej bardzo lubił tą piosenkę i gdy złapałam rytm tańca przyjrzałam mu się lepiej, gdy śpiewał część słów. Ciekawe, czy gdy Mia z nim tańczyła też zauważyła, że lubi być otoczony muzyką? Lub coś innego sprawiało, że był zadowolony i taki beztroski.
W pewnym momencie w pokoju zrobiło się ciemniej, ale jedynie na chwilę. Zamiast kolorów świateł typowych do tańca w pomieszczeniu było cieplejsze, delikatniejsze światło. Nawet ściany pokoju wydawały się być jaśniejsze. Wstrzymałam oddech, gdy spojrzałam ponownie na swojego partnera do tańca i zamiast blondyna z makijażem ujrzałam inną twarz.
Ta dziwna "wizja" trwała może dwie sekundy, ale sprawiła, że serce wciąż biło szybciej, jakby nie mogło się kontrolować, jakbym ja straciła nad nim kontrolę.
Złapałam się mocniej ramion Dominica i przymknęłam oczy. Cztery sekundy wdech, trzymamy oddech przez siedem i wydech przez osiem. Czuły głos dziadka zagłuszał muzykę z głośników, pomagając mi się uspokoić. Te moje ataki paniki. Znowu zaczęły się pojawiać regularnie? Może powinnam wziąć pod uwagę aby iść z tym do psychologa, ale jeżeli zacznę rozmawiać o tym to również zaczną się pytania na temat mojej rodziny, a ostatnie czego chciałam to wracać do tego momentu, do tamtej kolacji, do...
Pochyliłam głowę aby jakoś dać sobie trochę więcej miejsca na oddychanie i lepiej się na tym skupić. Jeżeli samo oddychanie nie zacznie mi pomagać będę potrzebować wody i położyć coś ciężkiego na klatce piersiowej. Zacisnęłam jeszcze mocniej palce na ramionach Dominica i uniosłam swój wzrok aby odnaleźć jego błękitne oczy. Błękitne niczym...
- Woda - wydusiłam z siebie, pomiędzy ciężkimi oddechami.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nadine w końcu załapała rytm i coraz lepiej szły nam kolejne kroki. Było miło i zabawnie, zacząłem rozmyślać, czy nie chciałaby zostać tutaj dłużej. Przecież nie było źle, ale w pewnym momencie poczułem jej silny uścisk na ramionach. Dopiero lepiej wtedy się jej przyjrzałem. Początkowo pomyślałem, że zaczęła udawać, że wcale nie jej się nie podobało i zamierzała skończyć taniec. Później zauważyłem przyspieszony oddech, dostała również rumieńców, a jej wzrok zdawał się być zupełnie nieobecny. Jakby była obok mnie, a jednocześnie gdzieś daleko.
- Jasne, chodźmy - kiwnąłem głową i złapałem ją pod ramię, wydostając się z tłumu tańczących. Wśród kolorowych świateł przeszliśmy do pokoju z barem. Tu muzyka była już przytłumiona i było nieco luźniej, więcej miejsca na złapanie oddechu. Kierowałem się w stronę miejsc siedzących, gdzie na małej kanapie posadziłem kobietę.
- Poczekaj tu, zaraz przyniosę ci wody - powiedziałem, zostawiając ją tylko na chwilę. Przy barze zamówiłem dwie szklanki zimnej wody. Sobie z sokiem cytrynowym, a dla Nadine bez dodatków.
- Woda, Domi? Szybko dałeś sobie spokój z drinkami - usłyszałem obok śmiech Elliotta. Wraz z nim przy barze stał Matt.
- Za to wy kogoś zgubiliście - uniosłem spojrzenie na tą dwójkę, nie komentując aktualnych preferencji co do napojów.
- Mia porwała Jess i poszły coś przekąsić - odpowiedział Matt. Szybko zatem Mia dotarła na miejsce. A może to my za dużo czasu spędziliśmy na parkiecie. Nie ważne. Zostawiłem tą dwójkę i wróciłem do Nadine.
- Wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć - powiedziałem, wciskając w ręce kobiety szklankę. Usiadłem obok niej i na szczęście nie było miejsca na trzecią osobę. - Może potrzebujesz nieco świeżego powietrza? Albo położyć się na chwilę. Widziałem na górze kilka dostępnych pokoi - co prawda podejrzewałem, że mogły być obecnie używane w innym celu niż po prostu spanie bądź odpoczynek, ale to raczej nie miało większego znaczenia. - Zawsze też możesz położyć się na moich kolanach - dodałem nieco rozbawiony taką opcją. Jednak mimo to odsunąłem się, robiąc jej trochę więcej miejsca i siadając ze złączonymi nogami.
- Jasne, chodźmy - kiwnąłem głową i złapałem ją pod ramię, wydostając się z tłumu tańczących. Wśród kolorowych świateł przeszliśmy do pokoju z barem. Tu muzyka była już przytłumiona i było nieco luźniej, więcej miejsca na złapanie oddechu. Kierowałem się w stronę miejsc siedzących, gdzie na małej kanapie posadziłem kobietę.
- Poczekaj tu, zaraz przyniosę ci wody - powiedziałem, zostawiając ją tylko na chwilę. Przy barze zamówiłem dwie szklanki zimnej wody. Sobie z sokiem cytrynowym, a dla Nadine bez dodatków.
- Woda, Domi? Szybko dałeś sobie spokój z drinkami - usłyszałem obok śmiech Elliotta. Wraz z nim przy barze stał Matt.
- Za to wy kogoś zgubiliście - uniosłem spojrzenie na tą dwójkę, nie komentując aktualnych preferencji co do napojów.
- Mia porwała Jess i poszły coś przekąsić - odpowiedział Matt. Szybko zatem Mia dotarła na miejsce. A może to my za dużo czasu spędziliśmy na parkiecie. Nie ważne. Zostawiłem tą dwójkę i wróciłem do Nadine.
- Wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć - powiedziałem, wciskając w ręce kobiety szklankę. Usiadłem obok niej i na szczęście nie było miejsca na trzecią osobę. - Może potrzebujesz nieco świeżego powietrza? Albo położyć się na chwilę. Widziałem na górze kilka dostępnych pokoi - co prawda podejrzewałem, że mogły być obecnie używane w innym celu niż po prostu spanie bądź odpoczynek, ale to raczej nie miało większego znaczenia. - Zawsze też możesz położyć się na moich kolanach - dodałem nieco rozbawiony taką opcją. Jednak mimo to odsunąłem się, robiąc jej trochę więcej miejsca i siadając ze złączonymi nogami.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Na szczęście Dominic mnie usłyszał i wyciągnął mnie z tłumu. Obawiałam się, że mógł mnie nie usłyszeć i nie zrozumieć, ale znalazłam się na kanapie w znacznie cichszym pomieszczeniu. Czekając na powrót Dominica z wodą złożyłam jedną dłoń w pięść, ułożyłam ją sobie, gdzie najbardziej czułam bicie serca, a drugą mocniej dociskałam pięść. Nie mogłam znaleźć w swoim otoczeniu nic ciężkiego, więc musiałam użyć sztuczkę, którą również nauczyłam się od dziadka.
Wdech przez cztery sekundy. Przed oczami miałam obraz dziadka, gdy siedzieliśmy przed domem, twarzą do siebie.
Wstrzymać oddech przez siedem sekund. Było to gorące lato i właśnie wróciliśmy z ogrodu dziadków, zmęczeni i z ciężkim oddechem.
Wydech przez osiem. Wspomniałam dziadkowi o tym, że chciałabym lepiej kontrolować swój oddech, abym nie była przewrażliwioną dramaciarą, jak kilkakrotnie opisywała moja matka.
Ile bym dała aby moi dziadkowie mieszkali bliżej, najlepiej w Londynie, najlepiej ze mną i Jess. Nieważne, że nie miałyśmy trzeciej sypialni, mogliby wziąć mój pokój, a ja mogłabym spać na kanapie.
Gdy Dominic wrócił z wodą zaczęłam się czuć lepiej. Serce zwolniło i z ulgą wzięłam od Dominica wodę, którą wypiłam całkowicie od razu.
- Już mi lepiej, dziękuję - odpowiedziałam po chwili na jego propozycję. - Wybacz. Nie wiem dlaczego to się stało. W jednej chwili wszystko było w porządku i nagle... - nie potrafiłam tego wytłumaczyć. Może te światła i inne efekty tak na mnie wpłynęły. Niektórzy tak mają. Najwyraźniej ja również co dziwne, bo tyle razy byłam na imprezach i jeszcze nigdy światła, tłum, czy głośna muzyka tak na mnie nie wpłynęły.
Czułam się zażenowana tą sytuacją. Tym, że Dominic mnie widział w takim stanie i potrzebowałam jego pomocy.
- Jako dziecko miałam regularnie ataki paniki, ale wiele lat minęło od kiedy ostatnim razem były tak częste. Wybacz, nie chciałam tobie zepsuć zabawy. Wygląda na to, że muszę być bardziej ostrożna i lepiej przygotowana.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
W skupieniu wysłuchałem tego, co Nadine miała do powiedzenia. Wydawała się być tym wszystkim nieco zażenowana, ale nie widziałem powodów, dla których miałaby zepsuć mi zabawę. Zapsułaby, gdyby zrobiła to perfidnie, z takim właśnie zamysłem.
- W porządku, przecież się nie gniewam - powiedziałem tylko z lekkim uśmiechem. Mogłem ją zrozumieć po części. Nasze sytuacje może nie były zbyt podobne lecz nie zamierzałem niczego oceniać, nie znając całej prawdy. A to, że Nadine trochę się przede mną otworzyła, było raczej przypadkiem i nie sądziłem, by nagle chciała się mi zwierzać ze swojego życia.
- W pewnym sensie dobrze, że nie stało się to przy kimś zupełnie obcym i że mogłem ci pomóc - wzruszyłem ramionami, biorąc łyk wody. Zdecydowanie było to to, czego teraz potrzebowałem. Trochę zaschło mi w ustach, a kolejny drink mógł tylko pogorszyć sytuację.
- Nie przejmuj się. Każdy się z czymś zmaga, czy większym, czy też mniejszym. Poza tym coś musi wywoływać te ataki paniki. Musisz znaleźć przyczynę i ją zlikwidować jeśli to możliwe - rzuciłem tekstem normalnie prosto z gabinetu terapeutki mojej matki. Jeszcze kilka sesji, a nie będę potrzebować szkoły, by zostać psychologiem.
- Wiem, że tylko łatwo tak się mówi, ale nie jesteś sama, Nadine. Masz przyjaciół, którzy ci pomogą - przyjaciele byli czymś, czego po prostu zazdrościłem Nadine. Byłem tu sam, kiedy ona miała blisko siebie Jess, Mię, a nawet Matta. Z matką miałem dość kruche relacje, a z nikim z pozostałej rodziny nie byłem na tyle blisko, by móc się zwierzyć. No, może ciotka, ale ona wiecznie gdzieś podróżowała i nie mieliśmy za wiele okazji na dłuższe rozmowy.
- W porządku, przecież się nie gniewam - powiedziałem tylko z lekkim uśmiechem. Mogłem ją zrozumieć po części. Nasze sytuacje może nie były zbyt podobne lecz nie zamierzałem niczego oceniać, nie znając całej prawdy. A to, że Nadine trochę się przede mną otworzyła, było raczej przypadkiem i nie sądziłem, by nagle chciała się mi zwierzać ze swojego życia.
- W pewnym sensie dobrze, że nie stało się to przy kimś zupełnie obcym i że mogłem ci pomóc - wzruszyłem ramionami, biorąc łyk wody. Zdecydowanie było to to, czego teraz potrzebowałem. Trochę zaschło mi w ustach, a kolejny drink mógł tylko pogorszyć sytuację.
- Nie przejmuj się. Każdy się z czymś zmaga, czy większym, czy też mniejszym. Poza tym coś musi wywoływać te ataki paniki. Musisz znaleźć przyczynę i ją zlikwidować jeśli to możliwe - rzuciłem tekstem normalnie prosto z gabinetu terapeutki mojej matki. Jeszcze kilka sesji, a nie będę potrzebować szkoły, by zostać psychologiem.
- Wiem, że tylko łatwo tak się mówi, ale nie jesteś sama, Nadine. Masz przyjaciół, którzy ci pomogą - przyjaciele byli czymś, czego po prostu zazdrościłem Nadine. Byłem tu sam, kiedy ona miała blisko siebie Jess, Mię, a nawet Matta. Z matką miałem dość kruche relacje, a z nikim z pozostałej rodziny nie byłem na tyle blisko, by móc się zwierzyć. No, może ciotka, ale ona wiecznie gdzieś podróżowała i nie mieliśmy za wiele okazji na dłuższe rozmowy.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała znaleźć źródło tych ataków. Ostatnim razem podobno było to spowodowane wielką ilością stresu, bez momentu na złapanie oddechu, niemalże dosłownie. Lata wysokich wymagań, oczekiwań, długich dni w szkole, dodatkowych zajęć z pianina i gry na skrzypcach, korepetycjach, pokazy little miss, które później zostały zastąpione innymi wymysłami mojej matki.
Wątpiłam, że tym razem był to podobny powód, ale na razie nie mogłam o tym myśleć.
- Dzięki, doceniam to - odpowiedziałam po jego słowach, zmuszając się na uśmiech. W końcu, nie musiał mnie pocieszać ani ze mną siedzieć. Mógł wrócić do tańca lub dołączyć do rozmowy z Mattem i Elliottem, których przed chwilą zauważyłam niedaleko baru. Matt spoglądał w naszym kierunku ze zmartwioną miną. Widząc, jak unosi kciuk do góry z lekko uniesioną brwią chciałam się roześmiać. Przytaknęłam i dałam mu kciuk do góry. Dominic miał rację. Dobrze mieć przyjaciół gotowych aby pomóc.
- Nie sądziłam, że tak dobry jest z ciebie partner do tańca - zmieniłam temat, czując się coraz lepiej z każdą upływającą minutą. - Teraz lepiej rozumiem czemu Mia tak szybko ciebie polubiła - dobry tancerz, wie jak robić zdjęcia na Instagram... O ile dobrze pamiętam to były to jedne z wymagań, które Mia miała na swojej liście opisującej jej idealnego partnera.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Wcale nie jestem aż tak dobry - mruknąłem, przeciągając się trochę. Widziałem o wiele lepszych ode mnie, którym nie byłbym w stanie dorównać. Mimo to gdyby Nadine gorzej się nie poczuła, tak szybko bym jej nie puścił i nie pozwolił przerwać zabawy. Przecież wcale nie trzeba było być w czymś dobrym, aby lubić coś robić.
- Teraz rozumiesz? - spytałem kobietę, zwracając na nią swoje spojrzenie. Uśmiechnąłem się trochę złośliwie. Nie sądziłem, że kilka minut na parkiecie może zmienić postrzeganie na mój temat. Cóż, miło było to słyszeć, szczególnie gdy nie uważałem swoich umiejętności za wyjątkowe. A przynajmniej nie do tego stopnia, by skruszyć kobiece serce. - Czyli że i ty lepiej mnie polubiłaś dzięki temu? - usiadłem bokiem na kanapie, aby być przodem do Nadine. Założyłem nogę na nogę, nie potrafiąc się powstrzymać od szerokiego uśmiechu.
- Czy to oznacza, że jeszcze kilka tańców, a roztopię twe lodowe serce? - ciekaw byłem tej odpowiedzi. Czy będzie się z tego tylko śmiać, czy może uznać, że to działa jedynie na jej przyjaciółkę.
- Wcale nie jest takie lodowe - usłyszałem za sobą znajomy głos, a następnie Mia położyła dłoń na moim ramieniu. Przekręciłem głowę, by mieć lepszy widok na nią. I musiałem przyznać, że widok Mii chyba bardziej na mnie zadziałał niż sama Nadine. Ją już widywałem w różnych wersjach ubioru, oprócz tej obecnej oczywiście, gdzie zdecydowanie ściągała na siebie wiele spojrzeń męskich.
Mia miała mocny makijaż, który od razu rzucił mi się w oczy. Potem nagie ramiona, jak u Nadine, a także czarny gorset oraz pasującą do niego czarną spódniczkę, sięgającą nieco przed kolana. Całości dopełniały długie kozaki, od których odwróciłem wzrok, by nie gapić się na jej nogi, jak ostatni głupek.
Mia była bardziej zasłonięta lecz obcisłe ubranie wciąż wiele pokazywało, szczególnie w górnej części. Nie wspominając o Jess, która również była w pobliżu. Gdybym był kobietą, pewnie poczułbym się jak Kopciuszek przy swoich siostrach. Bez krągłych kształtów, w fartuszku zamiast kreacji. Nieatrakcyjny po prostu.
- A te tańce to możesz mi poświęcić - zaśmiała się, opierając swoim przedramieniem o moje ramię.
W pierwszej chwili chciałem grzecznie odmówić lecz Mia miała w swoim spojrzeniu rozbawione iskierki, jakich brakowało Nadine.
- Zatem….Nadine, jeszcze wrócimy dziś do tej rozmowy - mrugnąłem do niej okiem, zanim ustąpiłem miejsca Jess i poszliśmy z Mią na parkiet. Czarne skrzydła, jakie założyła na plecy, wydawały z siebie cichy świst, jak gdyby naprawdę się poruszały wśród wiatru…
Pokręciłem głową, by odgonić od siebie tą myśl. Przecież w tym hałasie nie mogłem dosłyszeć tak delikatnego dźwięku, musiałem to sobie wyobrazić.
- Teraz rozumiesz? - spytałem kobietę, zwracając na nią swoje spojrzenie. Uśmiechnąłem się trochę złośliwie. Nie sądziłem, że kilka minut na parkiecie może zmienić postrzeganie na mój temat. Cóż, miło było to słyszeć, szczególnie gdy nie uważałem swoich umiejętności za wyjątkowe. A przynajmniej nie do tego stopnia, by skruszyć kobiece serce. - Czyli że i ty lepiej mnie polubiłaś dzięki temu? - usiadłem bokiem na kanapie, aby być przodem do Nadine. Założyłem nogę na nogę, nie potrafiąc się powstrzymać od szerokiego uśmiechu.
- Czy to oznacza, że jeszcze kilka tańców, a roztopię twe lodowe serce? - ciekaw byłem tej odpowiedzi. Czy będzie się z tego tylko śmiać, czy może uznać, że to działa jedynie na jej przyjaciółkę.
- Wcale nie jest takie lodowe - usłyszałem za sobą znajomy głos, a następnie Mia położyła dłoń na moim ramieniu. Przekręciłem głowę, by mieć lepszy widok na nią. I musiałem przyznać, że widok Mii chyba bardziej na mnie zadziałał niż sama Nadine. Ją już widywałem w różnych wersjach ubioru, oprócz tej obecnej oczywiście, gdzie zdecydowanie ściągała na siebie wiele spojrzeń męskich.
Mia miała mocny makijaż, który od razu rzucił mi się w oczy. Potem nagie ramiona, jak u Nadine, a także czarny gorset oraz pasującą do niego czarną spódniczkę, sięgającą nieco przed kolana. Całości dopełniały długie kozaki, od których odwróciłem wzrok, by nie gapić się na jej nogi, jak ostatni głupek.
Mia była bardziej zasłonięta lecz obcisłe ubranie wciąż wiele pokazywało, szczególnie w górnej części. Nie wspominając o Jess, która również była w pobliżu. Gdybym był kobietą, pewnie poczułbym się jak Kopciuszek przy swoich siostrach. Bez krągłych kształtów, w fartuszku zamiast kreacji. Nieatrakcyjny po prostu.
- A te tańce to możesz mi poświęcić - zaśmiała się, opierając swoim przedramieniem o moje ramię.
W pierwszej chwili chciałem grzecznie odmówić lecz Mia miała w swoim spojrzeniu rozbawione iskierki, jakich brakowało Nadine.
- Zatem….Nadine, jeszcze wrócimy dziś do tej rozmowy - mrugnąłem do niej okiem, zanim ustąpiłem miejsca Jess i poszliśmy z Mią na parkiet. Czarne skrzydła, jakie założyła na plecy, wydawały z siebie cichy świst, jak gdyby naprawdę się poruszały wśród wiatru…
Pokręciłem głową, by odgonić od siebie tą myśl. Przecież w tym hałasie nie mogłem dosłyszeć tak delikatnego dźwięku, musiałem to sobie wyobrazić.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Słowa Dominica brzmiały niczym echo w mojej głowie, mieszało się z innym głosem, które kiedyś powiedziało niemalże identyczne słowa. Nie uważałam, że miałam lodowate serce. Osoby z chłodnym sercem raczej były obojętne, nie interesowało ich samopoczucie innych, woleli towarzystwo samotności niż innych. Przynajmniej tak mi się wydawało i zdecydowanie tak bym siebie nie opisała.
- Bawcie się dobrze - pożegnałam Dominica z Mią, która wyglądała świetnie w swoim kostiumie. Jess powoli usiadła na miejscu Dominica, jej wzrok wciąż na naszej przyjaciółce i jej ulubionym partnerem do tańca.
- Chyba ta randa dobrze poszła. Mia dzisiaj czuje się bardziej pewna siebie - Jess podzieliła się ze mną nową informacją. Byłam ciekawa, czy spotkanie z golfiarzem dobrze poszło. Najwyraźniej bardzo dobrze.
- O czym rozmawialiście z Dominiciem? - Jess szybko zmieniła temat i spojrzała na mnie. W odpowiedzi uniosłam brew. - Nie udawaj głupiej. Usłyszałam co powiedział. "Jeszcze wrócimy do tej rozmowy".
- Po pierwsze, fatalna interpretacja Dominica - kobieta zdecydowanie nie miała talentu w aktorstwie. - Po drugie, rozmawialiśmy o tańcu.
- O tańcu?
Przytaknęłam, bawiąc się pustym plastikowym kubkiem. - Tańczyliśmy przez jakiś czas dopóki nie dostałam ataku paniki.
Rozbawienie szybko zniknęło z twarzy przyjaciółki.
- Nie wiedziałam, że wróciły. Czemu nic nie powiedziałaś?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie sądziłam, że będzie to znowu coś regularnego. Wciąż nie wiem dlaczego wróciły i przecież wcześniej jakoś sobie z nimi radziłam. Nie miałam powodu aby cokolwiek o tym wspomnieć.
Jakoś Jess nie była przekonana.
- Czyli Dominic był przy tym? - Jess znała mnie na tyle dobrze, że wiedziała o moich zmartwieniach i rzeczach, które sprawiały, że chciałam się ukryć przed światem i do niego nie wrócić. Nie musiałam nic wspominać, że głupio się czułam, gdy Dominic mnie zobaczył w takim stanie. Jess wiedziała, jak pracuje mój rozum.
Przytaknęłam w odpowiedzi. Jess sięgnęła po moją dłoń i mocno ją ścisnęła.
- Gdybyś chciała z kimś o tym porozmawiać jest kilku świetnych psychologów w szpitalu, gdzie pracuję. Nie mówię, że musisz. Jedynie gdybyś zdecydowała wrócić na terapię to daj mi znać.
- Dziękuję - również ścisnęłam jej dłoń. Byłam wdzięczna za to, że po prostu była obok. Wiedziałam, że mogłam na nią liczyć. - Możemy zmienić temat? Chciałabym o tym zapomnieć.
- Jasne! O, Jin o ciebie pytał. Był w pokoju z jedzeniem. Pytał czy musi zacząć unikać Zeusa - najwyraźniej Jin nie wytłumaczył jej naszego małego żartu, bo kobieta wyglądała na skołowaną.
- Wiesz co? Jeszcze nie miałam szansy nic spróbować.
- No to chodźmy. Jedzenie zawsze poprawi nastrój - Jess wstała i pociągnęła mnie do góry, nie puszczając mojej dłoni ani na chwilę.
- Bawcie się dobrze - pożegnałam Dominica z Mią, która wyglądała świetnie w swoim kostiumie. Jess powoli usiadła na miejscu Dominica, jej wzrok wciąż na naszej przyjaciółce i jej ulubionym partnerem do tańca.
- Chyba ta randa dobrze poszła. Mia dzisiaj czuje się bardziej pewna siebie - Jess podzieliła się ze mną nową informacją. Byłam ciekawa, czy spotkanie z golfiarzem dobrze poszło. Najwyraźniej bardzo dobrze.
- O czym rozmawialiście z Dominiciem? - Jess szybko zmieniła temat i spojrzała na mnie. W odpowiedzi uniosłam brew. - Nie udawaj głupiej. Usłyszałam co powiedział. "Jeszcze wrócimy do tej rozmowy".
- Po pierwsze, fatalna interpretacja Dominica - kobieta zdecydowanie nie miała talentu w aktorstwie. - Po drugie, rozmawialiśmy o tańcu.
- O tańcu?
Przytaknęłam, bawiąc się pustym plastikowym kubkiem. - Tańczyliśmy przez jakiś czas dopóki nie dostałam ataku paniki.
Rozbawienie szybko zniknęło z twarzy przyjaciółki.
- Nie wiedziałam, że wróciły. Czemu nic nie powiedziałaś?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie sądziłam, że będzie to znowu coś regularnego. Wciąż nie wiem dlaczego wróciły i przecież wcześniej jakoś sobie z nimi radziłam. Nie miałam powodu aby cokolwiek o tym wspomnieć.
Jakoś Jess nie była przekonana.
- Czyli Dominic był przy tym? - Jess znała mnie na tyle dobrze, że wiedziała o moich zmartwieniach i rzeczach, które sprawiały, że chciałam się ukryć przed światem i do niego nie wrócić. Nie musiałam nic wspominać, że głupio się czułam, gdy Dominic mnie zobaczył w takim stanie. Jess wiedziała, jak pracuje mój rozum.
Przytaknęłam w odpowiedzi. Jess sięgnęła po moją dłoń i mocno ją ścisnęła.
- Gdybyś chciała z kimś o tym porozmawiać jest kilku świetnych psychologów w szpitalu, gdzie pracuję. Nie mówię, że musisz. Jedynie gdybyś zdecydowała wrócić na terapię to daj mi znać.
- Dziękuję - również ścisnęłam jej dłoń. Byłam wdzięczna za to, że po prostu była obok. Wiedziałam, że mogłam na nią liczyć. - Możemy zmienić temat? Chciałabym o tym zapomnieć.
- Jasne! O, Jin o ciebie pytał. Był w pokoju z jedzeniem. Pytał czy musi zacząć unikać Zeusa - najwyraźniej Jin nie wytłumaczył jej naszego małego żartu, bo kobieta wyglądała na skołowaną.
- Wiesz co? Jeszcze nie miałam szansy nic spróbować.
- No to chodźmy. Jedzenie zawsze poprawi nastrój - Jess wstała i pociągnęła mnie do góry, nie puszczając mojej dłoni ani na chwilę.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach