Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
A cup of uncertaintyDzisiaj o 07:30 pmCarandian
Twilight tensionDzisiaj o 06:53 pmCarandian
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 33%
2 Posty - 22%
2 Posty - 22%
1 Pisanie - 11%
1 Pisanie - 11%

Go down
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty New Generation {01/09/22, 06:24 pm}

First topic message reminder :

New Generation - Page 8 Cacf42ad9ea9a16b1ae286f0b44d1c02

New Generation - Page 8 Original

Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie jest szkołą znajdującą się na terenie Szkocji. Założona ponad tysiąc lat temu przez czwórkę największych czarodziejów: Godryka Gryffindora, Salazara Slytherina, Helgę Hufflepuff oraz Rowenę Ravenclaw cieszy się ogromną popularnością nie tylko wśród czarodziejów Wielkiej Brytanii ale i całej Europy. Co roku jej mury przepełniają setki młodocianych osób chcących poszerzać swoją wiedzę magiczną. A przynajmniej było tak zanim Lord Voldemort oraz jego Śmierciożercy zniszczyli zamek podczas Bitwy o Hogwart. Szkoła została odbudowana przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego i nauczanie wróciło na właściwe tory.
Od wielkiej bitwy minęło ponad 20 lat. Lord Voldemort przestał istnieć, a Śmierciożercy zostali zamknięci w Azkabanie na wieki, jednak czy to oznacza koniec kłopotów dla naszych młodych czarodziejów?
Coraz częściej odnotowywano zbrodnie popełnione przez czystokrwistych czarodziejów na mugolach. Plotki mówią o formujących się ugrupowań fanatyków i czcicieli Gellerta Grindelwalda jednego z najpotężniejszych czarodziejów na świecie. Obecny dyrektor Hogwartu profesor Minerva McGonagall robiła co mogła, aby w murach szkoły panował spokój, a niepokoje społeczeństwa dotyczące tajemniczych zbrodni nie zaprzątały głów uczniów.
Wszystko zmienia się, gdy pewnego grudniowego poranka po balu bożonarodzeniowym w szkolnych podziemiach woźny odkrywa zwłoki ucznia pochodzenia mugolskiego oraz napis na ścianie wykonany krwią „Brudna krew musi odejść”.

New Generation - Page 8 370410090eea5483400550bc1a65d0aa

G R Y F F I N D O R

♂ Syn George'a i Daphne Weasleyów -@Kalsi jako Nicholas Weasley
♀ Córka Nevilla i Catherine Longbottom -@Fojbe jako Lana Longbottom
♂ Syn Luny i Rolfa Skamander -@LadyFlower jako Lysander Skamander

♂ -@Heartstorm jako Benjamin Simmons
...

S L Y T H E R I N

♂ Syn Gebrielle Delacour-Lefrançoi i Jean-Yves Lefrançoi - @Fojbe jako Napoléon Lefrançois
♀ Córka Dracona i Astorii Malfoy - @Kalsi jako Florence Malfoy
♂ Syn Blaise'a Zbiniego -@Fojbe jako Zacharius Zabini

♂ Syn Mallory i Warrena Rhodes - @Calinda jako Lawrence Rhodes
...

H U F F L E P U F F

♂ Syn Alexandra i Mariki Dumbledore - @Eeve jako Phoenix Dumbledore
♀ Córka Alexandra i Mariki Dumbledore - @Kalsi jako Gwendolyn Dumbledore

♀ Córka Hermiony i Rona Weasleyów -@LadyFlower jako Isabelle Weasley

♀ Córka Aster i Harry'ego Spring - @Calinda jako Rosemary Spring
...

R A V E N C L A W

♂ Syn Percy'ego i Audrey Weasleyów - @Eeve jako Steven Weasley
♀ Córka Luny i Rolfa Skamander -@LadyFlower jako Lucy Skamander
♂ Syn Theodora i Camilli Nott@Heartstorm jako Elijah Nott
♂ Syn Jaspera i Diany Prince -@Cool_Free_Nickname jako Damien Prince

...

New Generation - Page 8 Eb86f62611f1f48617fcef15c858f92f

1. Wygląd postaci realny
2. Orientacja dowolna byleby była w miarę równowaga
3. To samo tyczy się płci
4. Można wziąć kilka postaci
4. Informujemy o dłuższych nieobecnościach
5. Discord mile widziany [/u][/u]


Ostatnio zmieniony przez Kalsi dnia 09/05/23, 07:53 am, w całości zmieniany 10 razy

Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {25/04/23, 07:40 pm}

S t e v e n        W e a s l e y


             Więcej ludzi. Steven miał wrażenie, że głowa zaraz mu wybuchnie. Zacisnął palce na prześcieradle, błądząc po twarzach zebranych wokół jego łóżka. Poczuł rosnącą w sobie irytację, słuchając słów… babci. Bo ta kobieta oficjalnie była jego babcią. Mimo to, Steven nie miał zbyt wielu okazji, żeby z nią porozmawiać i choć ona twierdziła, że było to winą jego ojca, on absolutnie tak tego nie widział.
             Zacisnął usta w wąską linię, zbierając się do tego, żeby powiedzieć to, co w nim siedzi.
             – Dlaczego… – odchrząknął i pokręcił głową. Nie patrzył na nikogo, tylko na swoje przykryte kocem nogi – Dlaczego wszyscy twierdzicie, że to wina taty? – spytał zachrypniętym głosem, podnosząc głowę i spojrzał na dziadków. Coś się w nim gotowało od dłuższego czasu i miał zamiar w końcu to z siebie wyrzucić – Nikt nie musiał mnie nastawiać przeciwko rodzinie… Wydaje mi się, że to moi kuzyni zostali nastawieni przeciwko mnie ze względu na to, kim jest mój ojciec. Zawsze, kiedy próbowałem się zaprzyjaźnić z kimś z kuzynostwa, słyszałem tylko “wujek Percy odwrócił się od rodziny”. – odwrócił pospiesznie głowę, nie mając w sobie wystarczająco dużo siły, żeby mówić to z uniesioną twarzą – Nicholas i James… Oni dwaj dali mi szansę. Potem Lily się przełamała, bo potrzebowała pomocy z pracą domową. Wszyscy inni z miejsca mnie odrzucali, więc przestałem próbować.
             – Stevie… – odtrącił dłoń siostry.
             – I odpieprzcie się od taty! Często nawala, ale…!
             Podniósł mokre oczy i spojrzał najpierw na dużą dłoń na swoim ramieniu, a potem powędrował wzrokiem wyżej, aż napotkał oczy ojca.
             – Wystarczy, Steven. Nie musisz… stawać w mojej obronie. – chłopak potrząsnął głową, chcąc zaprzeczyć, ale głos go zawiódł – To są sprawy między mną a twoimi dziadkami. Nie powinniśmy cię w to wciągać. Przykro mi, że oberwałeś rykoszetem. – Steven znów potrząsnął głową, jak oszołomiony pies – Potem jeszcze pogadamy na spokojnie, dobrze? Pomyślimy, co dalej. Na razie odpocznij. – mężczyzna wyprostował się i spojrzał na dwójkę staruszków – Może zamiast sprzeczać się przy dzieciach, załatwimy to na uboczu? – zaproponował. Jego głos brzmiał dużo chłodniej, niż kiedy mówił do syna.
             Dorośli wyszli. Steven jeszcze chwilę patrzył za nimi, chociaż ich sylwetki dawno zniknęły mu z zasięgu wzroku. Powoli spuścił wzrok, a wtedy obok niego usiadła siostra, obejmując go ramionami.
             – Na brodę Merlina, Stevie, pierwszy raz widziałam u ciebie tyle asertywności. - zaśmiała się smutno -- Musieli ci wymieszać eliksir przeciwbólowy z dużą ilością ognistej!
             – … to nie wina taty… – mruknął nieprzytomnie na co Molly ścisnęła go nieco mocniej. Oparł głowę o głowę siostry, zastanawiając się, czy przesadził – Może nie powinienem był tego mówić? – powiedział o kilka słów za dużo? Ale czy nie było to potrzebne? Chociażby po to, żeby ojciec wiedział, że Steven o nic go nie obwinia? Jasne, mógł częściej bywać w domu, ale Steven rozumiał, że ktoś musiał pracować, żeby ich utrzymać. Matka nie żyje, ojcu na pewno nie było łatwo być samotnym rodzicem.
             Spojrzał na Izzy.
             – Przepraszam, że przeze mnie musiałaś brać w tym udział. – zwrócił się do niej – Wiem, że jesteś raczej… – zawahał się nad wyborem słów – W przeciwnej drużynie.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {26/04/23, 10:18 am}

ELI Nott

Siedział na kamiennych schodach. Zgarbiony, skulony w sobie, z głową schowana pomiędzy ramionami i dłońmi splecionymi ze sobą. Jego skóra przybrała niezdrowy szarawy odcień. Czy to była jego wina? Gdyby wczoraj był spokojniejszy, gdyby poszedł razem z Lucy za Steven zamiast wrócić do dormitorium, czy wtedy nie byłoby żadnej próby samobójczej? Czy może nic by to nie zmieniło? Wiedział, że Weasley ma problemy, dostrzegał paskudne, wieczne robabrywane zadrapania na rękach rudzielca, których liczba zawsze rosła po jakichkolwiek stresujących sytuacjach, nawet błahych. Nigdy nie zwrócił uwagi Stevenowi, udawał, że nie widzi strupów i blizn, bo przecież to były tylko strupy i blizny po nich. Eli nigdy nie sądził, że przyjaciel może posunąć się do czegoś więcej.
Elijah słyszał czyjeś kroki, nie podniósł głowy. Miał nadzieję, że przybysz przejdzie obok niego obojętnie. Tak się jednak nie stało.
- Miałaś rację… Rano… Ale to już chyba wiesz. - Mruknął cicho. - Jesteś lepiej poinformowany niż ja. - Dodał z pewną nutką goryczy w głosie. Trzymał się że Stevenem, połowę swojego życia i cały ich pobyt w Hogwarcie, ale o jego próbie samobójczej dowiedział się prawdopodobnie później niż dzieciaki, które nawet nie znały imienia rudzielca, bo oni przyszli na śniadanie szybciej niż Eli.
Cały się spiął, gdy Florence wspomniała o odzyskaniu przytomności przez Weasley. Po chwili spojrzał na dziewczynę z szeroko otwartymi oczami. Szukał na jej twarzy jakiś wskazówki, która mogłaby go upewnić, że mówi prawdę, bo skąd ślizgonka wiedziałaby takie rzeczy. Coś w jej spojrzeniu przekonało go, że jest szczera.
- Nie wiem czy mogę… - Zaczął powoli wciąż patrząc na ślizgonkę. - Pokłóciliśmy się… Znaczy ja się wydarłem i wróciłem do dormitorium… Bo… - Zawahał się. Pokręcił głową z rezygnacją i odwrócił wzrok od Flo. - Nie jestem pewien czy powinienem tam pójść. - Dodał ciszej, mówił bardziej do siebie niż do dziewczyny. - Ale chyba muszę tam pójść.
Westchnął ciężko. Nie mógł spędzić całego dnia na tych schodach. Musiał chociaż spróbować porozmawiać ze Stevenem, a jeśli ten nie będzie chciał go widzieć, wyjdzie że z sali bez słowa sprzeciwu. Wstał z miejsca i wyciągnął do Florence dłoń oferując pomoc.
- Lepiej będzie jak pójdę tam sam. - Zaczął, gdy stała naprzeciw niego. - Widzimy się później… Dziękuję, Flo… Pamiętaj, że jak zdecydujesz się pójść do dyrektorki, pójdę tam z tobą, jeśli tylko będziesz chciała. - Zanim odszedł w pokrzepiającym geście uścisnął jej ramię.
Z ciężkim sercem popchnął drzwi prowadzące do sali szpitalnej. Niepewnie wślizgnął się do środka i rozejrzał pomieszczeniu, spięty i w każdej chwili gotowy do ucieczki. W pierwszej kolejności dostrzegł Izzy i Molly Weasley, a dopiero potem siedzącego na łóżku Stevena. Spojrzenia chłopców się skrzyżowały, a Elijah niemal natychmiast odwrócił skrępowany wzrok.
- O Eli, dobrze że jesteś. - Jedynie głos Molly sprawił, że młody Nott ruszył się w końcu z miejsca. Nie wiedziała? Patrzyła na niego tak ufnie, zadowolona z jego obecności. Steven musiał jej nie powiedzieć o tym co się wczoraj stało.
- Cześć. - Przywitał się cicho. - Dopiero się dowiedziałem. - Dodał, powoli podchodząc do Weasleyów. - Nikt mi wcześniej nic nie powiedział. - Zwracał się wyłącznie do Molly, czuł dziwną potrzebę wyjaśnienia dziewczynie czemu nie było go przy jej bracie.
Nie wziął kolejnego krzesła, aby usiąść przy Stevenie. Zatrzymał się przy jednym z łóżek sąsiadujących z posłaniem rudzielca, schował ręce do kieszeni spodni i utkwił wzrok w jakimś bliżej nieokreślonym punkcie przed sobą. W pomieszczeniu zapanowała cisza.
- Chodź Izzy. - Odezwała się Molly, która przez chwilę uważnie przyglądała się Eliemu. - Zaprowadzisz mnie do sowiarni. Chcę wysłać sowę Sethowi, że Steven się wybudził.
Cisza w skrzydle szpitalnym panowała długo po tym jak dziewczyny z niego wyszły. Elijah chciał ją przerwać. Oczywiście, że chciał, ale nie miał pojęcia co mógłby mu powiedzieć. Co ma powiedzieć człowiekowi, którego zna siedem lat, który wyznał mu miłość, a potem skoczył z wieży astronomicznej? Wszystko co przychodziło mu do głowy wydawało się głupie czy nie na miejscu.
- Przepraszam za wczoraj. - Odezwał się w końcu. Jego głos był lekko zachrypnięty. - Byłem pijany i… Cholernie zaskoczony… Poniosło mnie… Nie rozumiem… Ani tego co mi powiedziałeś… Ani tego co potem zrobiłeś… Czemu skoczyłeś? - Wiedział że nie powinien zadawać teraz tego pytania, ale kiedy w końcu się odezwał słowa zaczeły płynąć niemal mimowolnie z jego ust. -... Przeze mnie? Uwierz mi nie jestem powodem, żeby skakać z pagórka, a co dopiero z wieży astronomicznej. To bez sensu. Bez sensu.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {28/04/23, 08:28 pm}

S t e v e n        W e a s l e y


             Spiął się, zauważając Eliego. Pochylił nieco głowę, unikając kontaktu wzrokowego. Zaskoczyło go to, że przyszedł. Spodziewał się, że będzie go unikał. Molly za to chyba ucieszyła się, że w końcu pojawił się najlepszy przyjaciel jej małego braciszka.  Niespecjalnie zraziła ją ta cisza, jedynie uznała, że obecność jej i Izzy blokuje w jakiś sposób chłopców, nie pozwalając na okazanie sobie swoich męskich uczuć czy coś w tym rodzaju.
             Zostali sami. Steven uparcie patrzył wszędzie, tylko nie na Notta. Kiedy brunet zaczął mówić, rudzielec poczuł jak coś ściska go w piersi i nie pozwala się odezwać. Nieznacznie potrząsnął głową. A potem nią pokiwał. Sam do końca nie wiedział, jak odebrać swoją odpowiedź.
             Wziął głęboki wdech, chcąc się uspokoić.
             – To… Nie do końca przez ciebie. – odparł powoli. Spojrzał na blade linie na lewym nadgarstku – Ja… po prostu… przestraszyłem się. Byłem pijany i zareagowałem irracjonalnie, ale… ale przede wszystkim po prostu się przestraszyłem. Zawsze ignorowałem  to, co ludzie o mnie mówią. To bolało, ale mogłem z  tym żyć. Miałem ciebie, Lucy i Prince’a. Nie przeszkadzało wam zadawanie się z “Dziwacznym Steve’m”... – zacisnął dłonie w pięści i odważył się podnieść głowę, spoglądając na Eliego ze słabym uśmiechem – Dupki z drużyny na pewno by mi nie odpuściły po tym, co usłyszeli. I zupełnie zrozumiałbym, gdybyś i ty, i Prince mając do wyboru mnie i pozycję w drużynie, wybrali drużynę. Podobnie Lucy. Już i tak kłóciła się z bratem przez przyjaźń z naszą dwójką. Skamanderowi pewnie by odjebało, gdyby usłyszał, że jego siostra kumpluje się z pedałem. – poprawił się na poduszkach, powoli sunąc wzrokiem, aż zatrzymał go na jakiejś plamie na suficie – Bałem się zostać z tym sam. Wiem, że powinienem sam stanąć w swojej obronie, ale zawsze po cichu marzyłem, że ktoś zrobi to za mnie.
             Zadziwiając samego siebie, zaczął się śmiać.
             – Kurwa. Ale to żałośnie zabrzmiało. To chyba dlatego zwykle się nie odzywam, co? Jak już zacznę gadać, to sadzę farmazony. – potrząsnął głową i westchnął ciężko – Jeśli spieprzyłem po całości ostatnie siedem lat znajomości, to po prostu mi to powiedz i odejdź. Korzystając z tego, że od eliksirów przeciwbólowych jestem bardziej śmiały niż zwykle – jeśli to ma być koniec, dobij tego trupa i wyjdź. Ojciec i tak pewnie właśnie załatwia u McGonagall przeniesienie mnie na jakiś czas do domu. Dosłownie przed chwilą tu wpadli moi dziadkowie od jego strony. Czaisz? Widzę ludzi pierwszy raz na oczy na dobrą sprawę, a oni “o, może zamieszkasz u nas?” i kurwa, w ogóle jakieś dziwne akcje. “Jakby był bliżej ze swoją rodziną, to by do tego nie doszło” – ja pierdole, jaka bzdura! Jakbym spędzał więcej czasu z tą bandą wariatów, już dawno skoczyłbym z tej Wieży…! – może to wina eliksiru, może stresu, ale chłopak kompletnie się rozgadał i nie mógł tego powstrzymać, aż zakrztusił się własną śliną i w celu odratowania się, zaczął kaszleć. To znowu przyniosło falę bólu w klatce piersiowej i skulił się, pojękując i przeklinając pod nosem.


2/3 posta to dialog. I co mi zrobicie?
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {30/04/23, 03:25 pm}

ISABELLE WEASLEY

          Słuchała wymiany zdań jej rodziny i z każdym kolejnym słowem Stevan czuła się coraz bardziej przytłoczona. Uważała, że obie strony miały trochę racji. Babcia od zawsze przeżywała odejście Percy’ego i to, że nie widuje się ze swoim wnukiem. Podejrzewała, że dziadek Arthur również tylko nauczył się to dobrze ukrywać. Nieraz widywała płaczącą kobietę, która za wszelką cenę starała się nie pokazywać innym jak strata syna mocno na nią wypłynęła. Okropnie jej współczuła i uważała, że nieważne o co się pokłócili to i tak nikt nie powinien się odwracać od własnej rodziny.
            To co powiedział Steven również dało jej do myślenia i mówiąc szczerze poczuła ogromną falę wstydu. Faktycznie jej ojciec odkąd tylko pamiętała nie wyrażał się zbyt pochlebnie o swoim starszym bracie i to właśnie sprawiło, że i ona odsunęła się od swojego kuzyna i nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Teraz dopiero uświadomiła sobie jak wielki błąd popełniła. To ona mogła być tą, która mogłaby przekonać go do odwiedzenia swojej rodziny, a zamiast tego sama zachowała się nie najlepiej.
            Spuściła głowę i popatrzyła na swoje dłonie, które w tym momencie okazały się bardzo interesujące.
             -Ja… - chciała po raz kolejny go przeprosić i powiedzieć, że od dziś może na nią liczyć w każdej sprawie. Liczyła, że kiedyś uda im się odbudować ich relacje. Ale właśnie w tym momencie na salę wszedł Elijah. Wyczuła delikatnie napiętą atmosferę. Całe szczęście Molly szybko ją stamtąd wyciągnęła, bo za żadne skarby nie chciała być świadkiem kolejnej sprzeczki.
          Przez większość drogi do sowiarni w ogóle się nie odzywała. Cały czas myślała o tym, co usłyszała w skrzydle szpitalnym. Może sama powinna przekonać ojca, aby wyciągnął rękę w stronę wuja Percy’ego.
           -Proszę bardzo, oto sowiarnia. Zostawię cię teraz, dobrze? Muszę przemyśleć parę spraw. Życz Stevenowi ode mnie szybkiego powrotu do zdrowia – posłała dziewczynie lekki uśmiech, a potem skierowała się do dormitorium Puchonów. Ten dzień nie należał do najłatwiejszych.
         Zajęła miejsce na kanapie naprzeciwko kominka i podkuliła nogi pod brodę. Cały czas nie czuła się najlepiej, ale przynajmniej przez to wszystko zupełnie przestała zwracać na to uwagę. Zerknęła kątem oka na wejście do sypialni chłopców i zaczęła zastanawiać się czy przez jej wczorajsze wyznanie Phoenix zaczął jej unikać. Niby prosił, aby dała mu kilka dni na odpowiedź, ale w tym momencie nie zależało jej na tym, aby dowiedzieć się czy jej przyjaciel odwzajemnia jej uczucia tylko na tym, aby po prostu był przy niej. Jęknęła pod nosem i oparła czoło o kolana. Chciała, żeby te święta jak najszybciej się skończyły.

LYSANDER SKAMANDER

          Lysander westchnął ciężko i rozejrzał się uważnie po Wielkiej Sali. Faktycznie przyuważył kilkoro szeptających między sobą uczniów. Skrzywił się nieco przeczuwając, że i tym razem Weasley nie będzie zbyt pozytywnie postrzegany. Podejrzewał, że część będzie mu współczuć, a kolejna część jeszcze bardziej zacznie się z niego nabijać. Pożegnał się z Nicholasem i odprowadził go wzrokiem do wyjścia.
           Potarł twarz zastanawiając się co powinien zrobić. Wszyscy wydawali się naprawdę mocno przygaszeni przez to co się wydarzyło. Nawet jego własna siostra nie za bardzo chciała wychodzić z pokoju, a przecież święta to dla nich najlepszy czas w roku. Nie dość, że uwielbiał tą całą świąteczną atmosferę to jeszcze w tym samym czasie mieli urodziny.
          Momentalnie się wyprostował na samą myśl o swoim dniu narodzin. Może, aby przegnać tą depresyjną aurę powinni urządzić imprezę urodzinową. Wiedział, że pewnie Lucy nie będzie miała na to wszystko ochoty, ale mógł zrobić dla niej imprezę niespodziankę. Być może wtedy nieco by się rozchmurzyła. Od razu postanowił zabrać się za organizację. Wstał od stołu i skierował się do wieży Gryffindoru. Tam od razu pierwsze co zrobił to stworzył listę gości, na której znaleźli się tylko najbliżsi przyjaciele i znajomi jego i Lucy. Był bardzo podekscytowany swoim pomysłem. Machnął różdżką i wszystkie nazwiska przeniosły się na usztywnione, ozdobne kartki, a sama treść zaproszenia brzmiała tak”
”Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego!
Lysander i Lucy Skamander mają zaszczyt zaprosić (…) z osobą towarzyszącą na imprezę urodzinową, która odbędzie się 27 grudnia o 5:00 pm w Pokoju Życzeń. Będzie dużo tańców i dobrej zabawy! Nie zabraknie również wyśmienitego jedzenia oraz przeróżnych napojów! Prosimy o zabranie ze sobą uśmiechu i dobrego humoru! Liczymy na waszą obecność! Do zobaczenia!"
          Był niezwykle dumny z tego wszystkiego. Zakleił wszystko w koperty, a następnie udał się do sowiarni. Posłużył się sówką siostry – Mint, która zatrzepotała radośnie skrzydłami wiedząc, że ma zadanie do wykonania po czym dźwignęła wszystkie koperty i wyleciała przez okno szukając odpowiednich adresatów. Lysander teraz tylko miał nadzieję, że jego siostra nie wpadnie w szał jak tylko się dowie o jego genialnym planie.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {01/05/23, 02:43 pm}

ELIJAH NOTT

Ulżyło mu. W całym swoim życiu Elijah Nott nie czuł takiej ulgi jak teraz. Tak bardzo bał się, że cała odpowiedzialność za stan Stevena spoczywa na nim… Wyłącznie na nim. Zdawał sobie sprawę, że jak najbardziej się do tego przyczynił. Mógł zareagować inaczej, mógł pójść za przyjacielem, gdy ten uciekł w panice. Sama myśl, że Stevenowi mogło się udać, a on nigdy nie usłyszałby - to nie tylko ty - sprawiało, że czuł nieprzyjemny ciężar na ramionach. Poczucie winny zostałoby z nim na zawsze, każdego dnia tląc się gdzieś z tyłu głowy.
Wyraz ulgi na twarzy Eliego diametralnie zmienił się na niekryte zdziwienie, gdy Steven nagle zaczął się śmiać. To było ostatnie czego spodziewałaby się wchodząc do skrzydla szpitalnego. Nie wiedząc co miałby zrobić patrzył jedynie z powątpiewaniem na przyjaciela zastanawiając się czy nie powinien wezwać panią Hill.
Nie wytrzymał napięcia, które odczuwał od śniadania. Parsknął śmiechem na wzmiankę o rodzinie Weasleyów oraz szybszym skoku z wieży astronomicznej. Chichot Elijah umocnił się nieznacznie, gdy Steven rozkaszlał się przerywając swój monolog. Nie powinien… Nie powinien się teraz śmiać, ale nie mógł na tym do końca zapanować. Cały stres właśnie powoli z niego uchodził.
- Ja bym chciał, żeby moi dziadkowie mi coś takiego zaproponowali…- Odparł, gdy zdołał się już uspokoić. - Chociaż nie, ci od strony ojca byli chorymi psychopatami. - Dodał od razu.
Usiadł na łóżku sąsiadującym z łóżkiem Stevena. Uśmiech zbladł, chwilowe rozbawienie zniknęło tak szybko jak się pojawiło.
- Też byłem wczoraj pijany… Może nie, aż tak bardzo ja ty, ale byłem… I to co powiedziałeś…Byłem w szoku… Wiem, że powinienem za tobą pójść… Porozmawiać, ale miałem już dość ciężkich rozmów. - Westchnął. Sam nie wiedział czy przez to, że przypomniał sobie wydarzenia związane z Florence, czy dlatego jak trudno było mu kontynuować swoją wypowiedź. Możliwe, że z obu tych powodów. - Ja nie… I nigdy nie…- Pokręcił głową i rozłożył bezradnie ręce. Próbował wziąć się w sobie, ale czuł ogromny dyskomfort.- Jesteś moim przyjacielem… Jednym z nielicznych ludzi, których nie musiałem przekonać do siebie. Dwójka odrzutków, która siadała razem w ławce od pierwszej klasy… I tylko to… Tylko przyjaciele… Chyba wiesz… Znaczy ja nigdy nie dostrzegłem, że ty…Ale wiesz… Że ja tylko dziewczyny… Na chuja Merlina jakie to krępujące. - Schował twarz w dłoniach. Nigdy w życiu nie musiał z nikim rozmawiać na ten temat, nikt go nie nauczył jak ma to robić.
Do jednego ze szpitalnych okien zapukała sowa. Elijah natychmiast poderwał się z miejsca, dziękując w duchu chociaż za chwilowe przerwanie jego gehenny. Wpuścił zwierzę do środka. Ze zdziwieniem wpatrywał się w list, który otrzymał. Spojrzał na Stevena, który siedział z identyczną koperta w dłoniach. Sówka po dostarczeniu poczty natychmiast wyleciała. Wymienił się z przyjacielem pytającym spojrzeniem. Obaj niemal synchronicznie otworzyli list. Przeczytał treść wiadomości, a potem jeszcze raz i jeszcze raz. W pomieszczeniu panowała cisza.
- Czy… Czy właśnie dostałeś zaproszenie na urodziny? Parę godziny po twoje próbie samobójczej? Na imprezkę za dwa dni? - Uniósł wzrok znad kartki. Spojrzenie chłopców się skrzyżowały, a chwile później obaj wybuchnęli szczerym śmiechem. Elijah oparł się ręką o parapet, a drugą trzymał się za brzuch rechocząc wesoło.
- Pójdę do Lucy. Zobacze czy w ogóle o tym wie. - Uniósł list do góry. - Przyjść do ciebie póżniej z nią i Princem?
Cool_Free_Nickname
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Cool_Free_Nickname
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {01/05/23, 05:55 pm}

Damien Prince

      Siedział we wnęce jednego z nisko osadzonych okien z jednym kolanem przyciśniętym do piersi, podczas gdy druga noga zwisała luźno poza kamienny parapet. Patrzył nieprzytomnie na błonia pokryte śniegiem. Niedawno skończył rozmowę z ojcem Stevena. Właściwie, to nawet jej nie dokończyli, bo wpadła Molly, informując ojca, że Steven się obudził. Szybko. Bardzo szybko. Damien pozwolił Weasleyom odejść, stwierdzając, że zajrzy do kumpla później, może pod wieczór. Teraz pewnie ma tam straszny harmider. Nie potrzeba mu, żeby jeszcze on się tam ładował.
      Ponoć znaleźli trupa w piwnicy. Wesołe te święta w tym roku.
      Zaczęło robić mu się zimno w tyłek od siedzenia na lodowatej cegle. Zsunął się z kamiennej półki i wolnym krokiem zaczął przemierzać korytarze, ze zwieszoną głową i rękoma wciśniętymi głęboko w kieszenie spodni. Merlinie, nie chciał tu być. Marzyło mu się być gdzieś daleko stąd, odciąć się od tego szajsu. Przypomniał sobie, że w podziemiach wciąż ma ukryte drobne zapasy alkoholu, który z chłopakami przygotował na Bal. Mógłby tam pójść, zaszyć się w swojej kryjówce i nawalić tak, żeby wyłączyć się z akcji na kilka godzin, może na cały dzień. Ale pewnie jak zobaczą kogoś innego niż Puchon albo Ślizgon w lochach, zaczną coś węszyć. Przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni, a Prince nie miał ochoty zostać oskarżonym o morderstwo.
      Szlajał się powoli i bez celu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca i nie mając ochoty wracać do wieży, gdzie pewnie aż huczało od plotek i spekulacji na temat Stevena. Nie, wolał trzymać się od tego z daleka.
      Przystanął, widząc znajomą sylwetkę z kaskadą blond włosów. Przejechał językiem po wewnętrznej stronie górnych zębów, zastanawiając się czy się przywitać, minąć ją bez słowa czy w ogóle zawrócić i odejść. W końcu niespiesznie podszedł do niej, zrównując się z nią.
      - Czołem, Królowo Lodu - przechylił głowę, patrząc na nią ze słabym, wymuszonym uśmiechem. Miał zaczerwienione oczy - Obudziłem się rano i okazało się, że to nie koszmar. Świat posrało. - poczuł się strasznie zmęczony. Dosłownie nie miał siły trzymać swojego ciała w pionie. Przesunął się bliżej ściany, a następnie padł ciężko na kamienną ławę.
      Uniósł dłoń i zaczął skubać odstającą nitkę od spodni na swoim kolanie. Robiła mu się dziurka. Musi zacerować ją zaklęciem. Pociągnął nosem, marszcząc brwi. Zdawał się zapomnieć o obecności Malfoyówny.  
      - Ponoć znaleźli kogoś w lochach, tak? Straszne... A jednak nie mogę przestać myśleć o tym niedoszłym trupie. Jestem potworem? - spytał, dalej maltretując rozdarcie w materiale i nie podnosząc wzroku.
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {02/05/23, 10:48 am}

FLORENCE BEATRICE MALFOY

Uważnie słuchała go nie wypowiadając żadnego słowa. Przygryzła delikatnie wewnętrzną część policzka.
 -Uwierz, że wcale nie chciałam mieć racji – powiedziała wzdychając cicho. Naprawdę miała nadzieję, że jej przypuszczenia były błędne i pomimo tego, że sprawiała wrażenie chłodnej osoby to gdzieś tam w głębi miała ukryte sumienie i właśnie w tym momencie te wszystkie uczucia obficie się z niej wylewały.
Nie chciała być wścibska, dlatego nie dopytywała, kiedy Elijah wspomniał o jego kłótni ze Stevenem. Była jednak przekonana, że o cokolwiek poszło to nie była to sytuacja podbramkowa i koniec końców się dogadają. Przyjęła jego dłoń i stanęła prosto przed nim.
 -Oczywiście. Jeśli będziesz czegoś potrzebował to wiesz gdzie mnie znaleźć – uśmiechnęła się słabo i odprowadziła go wzrokiem, aż zniknął za zakrętem korytarza. Sama musiała jeszcze przemyśleć sprawę związaną z profesorem od Obrony Przed Czarną Magią. Wiedziała, że teraz nie był to najlepszy moment, aby obarczać McGonagall kolejnym poważnym problemem. Na pewno miała teraz o wiele więcej na głowie. Zresztą na razie nic takiego się nie działo, więc była przekonana, że jeszcze ta sprawa mogła jeszcze przez chwilę poczekać.
Nie miała ochoty kisić się w lochach i dormitorium Slytherinu. Podejrzewała, że pewnie większość Ślizgonów z wielką chęcią będzie rozsiewała plotki, a ona nie miała ochoty ich słuchać. Chciała tylko zajść do swojego pokoju po swoją nową miotłę i wypróbować ją na błoniach Hogwartu, ale usłyszała za sobą czyjeś kroki. Odwróciła się i uważnie przyjrzała się Krukonowi, który nie wyglądał najlepiej. Od razu spostrzegła podkrążone i zaczerwienione oczy. Wiedziała, że miał na myśli te dwa okropne wydarzenia, które miały miejsce zeszłego wieczoru. Po raz kolejny poczuła to nieprzyjemne uczucie w żołądku. Znów było jej przykro widząc kolejną osobę w tak złym stanie. Wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze z ust. Wiedziała, że nie była odpowiednią osobą do pocieszania innych.
Mimo wszystko chciała dać z siebie wszystko i pokazać, że zarówno Elijah jak i Damien mogą mieć w niej wsparcie.
 -Oczywiście, że nie. To zupełnie normalne, że tak się czujesz. Twój przyjaciel o mało co nie zginął – powiedziała starannie dobierać słowa. Powoli przysiadła obok niego i obserwowała jak jego dłoń bawi się nitką od swoich spodni. Jeszcze chwila i cały materiał po prostu się popruje, więc niewiele myśląc wyciągnęła różdżkę ze swojej szaty, machnęła ją i jego spodnie wyglądały zupełnie jaj nowe.
 -Powinieneś odpocząć. Wyglądasz okropnie – nie mogła jednak do końca powstrzymać swojej ślizgońskiej natury i pomimo okoliczności wbić malutką szpileczkę.
 -Chcesz o tym pogadać? – zapytała po chwili lekko przekrzywiając głowę.
Po chwili podleciała do nich nieduża sówka trzymając w dziobie kilka zapieczętowanych kopert. Zrobiła nad nimi kilka kółek, a następnie zrzuciła prosto na kolana Prince’a jedną z nich i odleciała.
 -Co to takiego? – spytała zaciekawiona.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {02/05/23, 11:07 am}

Emme


Ostatnio zmieniony przez Heartstorm dnia 03/05/23, 08:19 am, w całości zmieniany 1 raz
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {02/05/23, 05:17 pm}

S t e v e n        W e a s l e y


             Pokiwał nieprzytomnie głową. Nie powinien mówić… tego, co powiedział poprzedniego wieczora. Właściwie, nie pamiętał już dokładnie co powiedział, wiedział za to, że wyznał przyjacielowi miłość. Niezręcznie.
             – Uch… Tak. Całkowicie rozumiem. W porządku. Tylko przyjaciele. To mi wystarczy. Tak. Przepraszam. – wyrzucił z siebie pospiesznie.
             Niespodziewanie w szpitalne okno zastukała dziobem sówka, która wpuszczona przez Eliego, podrzuciła im po liście. Chłopak niepewnie rozdarł kopertę z jego imieniem i zajrzał do środka. Uniósł wysoko brwi, czytając treść… zaproszenia na urodziny. Spojrzał w szoku na Eliego. Jednocześnie wybuchli gromkim śmiechem. Nie było to pismo Lucy, więc najpewniej była to sprawka Lysandra. Ciekawe czy to jakaś podpucha czy zwyczajnie nikt mu nie powiedział, że Steven jest tym idiotą, który spadł z Wieży. Spadł przypadkiem, oczywiście.
             Skinął głową, składając list, a następnie wsunął go z powrotem do koperty, a tę odłożył na stolik.
             – Mhm… Muszę przeprosić Lucy… Im szybciej, tym lepiej. A nie wiem kiedy mnie stąd wypuszczą… – ani czy ojciec nie zabierze go od razu do domu.

P h o e n i x        D u m b l e d o r e


             Nix niespecjalnie miał ochotę wychodzić z dormitorium.Poprzedniego dnia tyle się wydarzyło, a zdążyły go dojść słuchy o kolejnych incydentach. W zamku musiał panować straszny zamęt, a on  nie miał ani siły, ani ochoty się w to angażować. Zdecydował więc, że spędzi ten dzień w łóżku. W końcu i tak nie było tego dnia żadnych zajęć, więc co za problem…
             – Hej, Dumble-bumble. – uniósł powiekę, zaglądając znad koca kto postanowił zakłócić jego spokój. W progu stała dziewczyna z jego roku – Wykaż się męstwem. Izzy potrzebuje ramienia do otarcia łez.
             Zmarszczył brwi, próbując zrozumieć o co chodzi.
             – …co…? – wymamrotał. Dziewczyna wywróciła oczami.
             – Daj mi siły, Roweno… – burknęła – Ten niedoszły samobójca. To jej kuzyn. – otworzył szerzej oczy. Co takiego?
             – Kto…?
             – Dziwa— – ugryzła się w język w ostatniej chwili. Potrząsnęła głową – Steven Weasley.
             Och… On. Nie przypominał sobie, żeby Izzy była w szczególnie bliskich relacjach z tym konkretnym kuzynem, ale w porządku. Może coś się zmieniło. A może po prostu, mimo wszystko wstrząsnęła nią ta informacja. Nie każdy ma wywalone na niespecjalnie lubianych krewnych jak on.
             Podniósł się, odrzucając kołdrę i kiwając głową na znak, że zrozumiał. Przygłądził materiał dresowych spodni, naciągnął na tors ciepłą bluzę, a na stopy skarpety. Nie czesał włosów, stwierdzając, że nie jest to teraz szczególnie ważne. Zszedł do pokoju wspólnego, przeciągając się, żeby rozbudzić zaspałe ciało. Przystanął na ostatnim stopniu, patrząc na siedzącą na kanapie postać. W końcu podszedł bliżej i niepewnie usiadł obok niej.
             – Hej… – przywitał się cicho. Otworzył usta, zastanawiając się co może powiedzieć. Nie miał pojęcia. Zamknął usta i przełknął ciężko ślinę. Spojrzał na Izzy kątem oka i niepewnie uniósł ramię, niemo oferując możliwość przytulenia się do siebie.
Cool_Free_Nickname
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Cool_Free_Nickname
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {02/05/23, 07:56 pm}

Damien Prince

      Mruknął, odsuwając dłoń od kolana, na którym nie było już śladu po dziurce. Zepsuła zabawę. Uśmiechnął się pod nosem, słysząc uwagę na temat swego wyglądu.
      - Masz istny talent do prawienia komplementów, które brzmią jak obelgi, moja pani. - odchylił głowę, potrząsając nią lekko tak, aby odgarnąć włosy z twarzy. Chce o tym rozmawiać? Czy jest w ogóle o czym? - Głupiec myśli, że jest mądry, lecz mądry wie, że jest głupcem. - przymknął oczy - Prawdę powiedziawszy, nie ma o czym mówić. Myślałem, że wszystko gra, ale nie grało. Byłem obok, a jednocześnie mnie nie było. Widziałem niewidząc cierpienie przyjaciela i omal niedoszło do tragedii. - przekrzywił głowę, patrząc przed siebie i zastanowił się nad pewną myślą, która zakwitła w jego umyśle - Krukoni już chyba tacy są. Nie łapiemy o co chodzi w tym całym czuciu. Nie na poziomie fizycznym, a na metaforycznym.  Gdyby bolała go ręka, zaproponowałbym eliksir na uśmierzenie. Ale co zaproponować, gdy boli dusza? Łatwiej odwrócić wzrok.
      Ponownie spuścił wzrok i zaczął bawić się palcami u rąk. Musieli stanowić niecodzienny widok - wiecznie wesoły Prince, dziś mocno pogrążony w smutku i Florence Malfoy, Królowa Lodu, jak sam ją często zwał, siedząca obok i oferująca mu, że wysłucha co ma do powiedzenia. To nie było coś, co dało się często zobaczyć w tej szkole. Kto wie, może to nawet pierwszy tego typu spektakl w murach tego zamku od lat? A jego widzami jedynie spoglądający na nich z malowidł nieprawdziwi ludzie.
      Zadarł głowę do góry, słysząc trzepot sowich skrzydeł. Zmarszczył brwi, widząc biednego, niewielkich rozmiarów ptaka, który zmuszony był dźwigać sporą ilość listów. Jego zdziwienie urosło, gdy jeden z nich wylądował na jego kolanach. Na kopercie widniało "Prince". Uch. Czasami się zastanawiał czy ludzie wiedzą, że jego godność nie ogranicza się do nazwiska, a stoi przed nim jeszcze imię. Z drugiej strony, sam nie przedstawiał się już jako Damien, a jako Prince, prawda? Sam pozwolił na to, aby jego imię popadło w większości w zapomnienie.
      Otworzył kopertę i spojrzał na zapisany pochyłym pismem tekst.
      -... srytyty... Lysander i Lucy Skamander mają zaszczyt zaprosić Prince'a - cholera, ludzie naprawdę nie pamiętają, jak mam na imię. - pokręcił lekko głową, nieco niezadowolony, a nieco rozbawiony, po czym kontynuował czytanie na głos - z osobą towarzyszącą na imprezę urodzinową... - resztę tekstu doczytał już w milczeniu, ściągając brwi. Dobry humor? Człowieku! Trup w piwnicy, drugi pod Wieżą Astronomiczną, a ty oczekujesz od ludzi dobrego humoru? No nic. Przynajmniej próbowali. A raczej, próbował Lysander. Nie posądzał Lucy o organizowanie imprezy na wiele osób w normalnych okolicznościach, a co dopiero teraz. Miło, że uznał go za kumpla Lucy. Nawet, jeśli dopiero co kłócili się nad zwłokami Stevena.
      - No nic, zostało mi sporo magicznego bimbru z wczorajszego balu... Zrobiłem więcej na urodziny Stevena za tydzień, ale w tych okolicznościach nie sądzę, żebyśmy byli w nastroju na opijanie jego osiemnastki. Nie zmarnuje się chociaż. - złożył list i spojrzał na kolana Flo. Ona nie dostała zaproszenia. A on dostał "podwójne". Dla niego i osoby towarzyszącej... - Hej, Malfoy, chcesz pójść się ze mną najebać do Skamandera? - od cytowania dramaturgów do mało eleganckiego zaproszenia na chlanie. Typowy Prince.
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {03/05/23, 10:37 am}

FLORENCE BEATRICE MALFOY

          Powoli pokręciła głową i niewiele myśląc po prostu chwyciła go za rękę chcąc dodać mu trochę otuchy.
            -Ale wiesz, że to wszystko to nie jest twoja wina, prawda? -rzuciła uważnie mu się przyglądając. Dopiero po chwili uświadomiła sobie co właśnie zrobiła, więc zabrała dłoń i odchrząknęła. Naprawdę nie wiedziała co w nią ostatnio wstąpiło, że okazuje innym tyle współczucia, ale jakoś nie mogła się powstrzymać. Zerknęła z powrotem na tajemniczą kopertę mając nadzieję, że to odwróci uwagę od jej niespodziewanego gestu. Mimowolnie uniosła brew słysząc treść zaproszenia. Naprawdę Skamanderowie chcą urządzać swoje urodziny w takich okolicznościach? Z jednej strony uważała, że to zdecydowanie było nie na miejscu i mogli chociaż poczekać do Nowego Roku, aby wszyscy zdążyli ochłonąć i może złapaliby sprawcę morderstwa. Z drugiej natomiast trochę też rozumiała po co chcieli to wszystko organizować. Od razu można było dostrzec, że nastrój wszystkich uczniów i nauczycieli udzielał się również tutejszym duchom co też było wręcz przygnębiające. Pewnie chcieli w ten sposób przełamać tą barierę rozpaczy i wprowadzić jakiś radosny akcent. Pytanie tylko czy nie rzucili się z motyką na słońce i nie zaplanowali tego wszystkiego zbyt wcześnie.
          Delikatnie przekrzywiła głowę tak, że kilka kosmyków falowanych włosów opadło na jej twarz. Nie spodziewała się, że poprosi ją, aby z nim poszła.
           -Nie wiem czy byłabym tam mile widziana – powiedziała krzywiąc się lekko. Może i z Lucy Skamander nie miała na pieńku. Właściwie prawie jej nie znała. Co innego mogła powiedzieć o Lysandrze. Nie raz wypominał jej pochodzenie. Zawsze uważała, że blondyn był mocno uprzedzony jeśli chodzi o innych ludzi, ale szczerze powiedziawszy zupełnie nie obchodziło ją co on właściwie o niej uważał. Z czasem nauczyła się tego, żeby nie przejmować się opinią innych. Zerknęła z powrotem na Prince’a i westchnęła cicho. Jakoś w głębi siebie nie chciała sprawiać mu zawodu więc delikatnie poklepała go po ramieniu.
           -Ale co tam. Niech ci będzie. Chętnie napiję się z tobą czegoś mocniejszego – uśmiechnęła się.
         Może ta impreza jej też dobrze zrobi. Oby obyło się bez kolejnych dramatów tak jak na balu bożonarodzeniowym. Właśnie przypomniała sobie o sytuacji, która miała miejsce, kiedy rozmawiała z Nott’em na jednym z korytarzy.
          -Słuchaj, Prince… Korzystając z okazji, że rozmawiamy to chciałabym poruszyć temat wczorajszego wieczoru. Jest mi okropnie z tym, że już drugi raz widziałeś mnie w takiej… sytuacji. Powiedz, wtedy na schodach, jak dużo usłyszałeś? – spytała nerwowo dosuwając się do ściany.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {03/05/23, 10:43 am}

ELI NOTT

Trudno było opisać stan w którym znajdował się teraz Elijah. Rozmawiał, śmiał się - nawet bardziej niż miał w zwyczaj - ale całe jego zachowanie było czymś, co nie do końca kontrolował, czymś nie do końca jego . Wszystko było nad wyraz ostre, jasne i głośne. Światło i najmniejszy hałas niczym szpilki wbijały się w jego umysł powodując bolesny dyskomfort.
Tak długo jak miał cel, najpierw rozmowa z Florence, potem wizyta u Stevena, te objawy łagodniały, ale gdy tylko pożegnał się z przyjacielem i wyszedł ze skrzydła szpitalnego, znalazł się sam na korytarzu, dźwięki i kolory uderzyły w niego z ogromną intensywnością. Szok jaki wywołała u niego wieść o próbie samobójczej wciąż go nie opuszczał. Możliwe, że był bardziej destruktywny, niż gdyby widział tamto wydarzenie na własne oczy, gdyby wiedział od początku, a tak dowiedział się wiele godzin później wraz z pewnością setka innych uczniów, jakby nic nie znaczył…. Nic nie znaczył. Dla kogoś wychowanego przez Theodore’a Notta jakiekolwiek zachwianie jego przynależność do grupy było jak uderzeniem obuchem w głowę.
Błąkał się po korytarzach hogwartu, nie zwracają uwagi na nikogo, aż w końcu trafił do wieży Ravenclaw. Czuł się równocześnie boleśnie trzeźwy i kompletnie pijany. Rozbudzony i śpiący.
W jednej część pokoju wspólnego siadziała spora grupa graczy z krukońskiej drużyny quidditcha, prawie wszyscy, brakowało jedynie Notta i Prince’a, nawet Dylan Divide, były obrońca pochylał się ku zaciekle szepczącej coś grupce. Wszyscy natychmiast ucichli, gdy Elijah do nich podszedł. Obdarzył ich pustym, pozbawionym emocji spojrzeniem.
- I? - Odezwał się po długiej, mrożącej ciszy. - I? - Powtórzył zirytowany, gdy nikt się nie odezwał.
- Eli. - Zaczęła niepewnie Sevilla. Odkąd objęła funkcję kapitana stała się czymś na wzór matki dla całej grupy. Dziewczyna nie zawsze sprawdzała się w tej roli. Widać było że obecne sytuacja ją przerastałą. - Chłopcy wiedzą, że przesadzi..
- Przesadzili ? Naprawdę? - Zakpił. Usiadł na kanapie pomiędzy Charlesem i Samuelem, zmuszając pałkarzy, aby rozsunęli się od siebie. - Przesadziliście?
-... I przeproszą…- Kontynuowała dziewczyna.
- No, Steven pewnie się ucieszy. - Zakpił. - Idziecie teraz, czy później ?
Zapadła cisza.
- Wiesz czy powiedział coś McGonagall? O wczoraj? - Spytał Charles. Elijah w odpowiedzi jedynie spiorunował go wzrokiem. Po raz pierwszy w życiu przez głowę przeszła mu myśl, że nie może należeć do wszystkich grup. Przyjaźń ze Stevenem i kumplowanie z chłopakami z drużyny coraz bardziej zaczęło się nawzajem wykluczać. Zacisnął pięści. Zgniótł przez to zaproszenie na urodziny bliźniaków, o którym na chwile zapomniał.
- Widział ktoś Lucy Skamander? - Niemal czuł ulgę otaczających go osób, że zmienił temat.
- Chyba jest w dormitorium dziewczyn. - Odparła Danielle Grenne.
- Mogłabyś…
-Tak pewnie, pójdę po nią.
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {03/05/23, 11:35 am}

LUCY SKAMANDER

           Lucy przebudziła się z nieco lepszym nastawieniem. Oczywiście nadal nie mogła wyrzucić z głowy obrazu spadającego Stevena i naprawdę w wielkim stopniu to właśnie siebie obwiniała o to, że nie potrafiła go powstrzymać przed tak radykalnym krokiem. Mimo wszystko sen naprawdę sprawił, że czuła się nieco lepiej. Wzięła gorący prysznic, który sprawił, że jej spięte mięśnie nieco się poluźniły.
         Opłukała jeszcze swoją bladą twarz i opuchnięte, zaczerwienione oczy zimną wodą i uważnie spojrzała na siebie w lustrzanym odbiciu. Może nie wyglądała jeszcze w pełni dobrze, ale przynajmniej jej oczy nie były już podkrążone. Włożyła na siebie cieplejsze spodnie i charakterystyczny dla krukonów srebrno niebieski sweter. Właśnie zastanawiała się co powinna zrobić z włosami – rozpuścić czy może związać w luźną kitkę, kiedy w progu jej pokoju stanęła Danielle.
         -Hej Lucy. Elijah cię szuka. Czeka na ciebie w pokoju wspólnym – powiedziała. Blondynka pokiwała głowa i poczuła delikatny dreszcz przebiegający przez jej plecy. Co jeśli ze Stevenem było źle? Nie miała pojęcia jak zareaguje na taką informację.
         -Już idę – rzuciła tylko do krukonki i kiedy zniknęła ona za drzwiami, blondynka wzięła kilka głębokich oddechów. Wiedziała, że nie mogła unikać tej rozmowy. Oczywiście chciała dowiedzieć się w jakim stanie znajduje się Weasley, ale nie wiedziała czy jej organizm wytrzyma kolejne złe informacje. Potarła się po policzkach. W końcu zdecydowała się na kitkę i zeszła powoli po schodach prosto do pokoju wspólnego.
          Pierwszym co rzuciło jej się w oczy była ich drużyna quidditcha siedząca w jednej części pokoju. Zacisnęła usta w wąską kreskę widząc wśród nich Charlesa oraz Samuela, którzy zeszłej nocy byli zapalnikiem całej sytuacji. Wstrzymała powietrze, kiedy przechodziła obok tej grupki i zatrzymała się prosto przed Elijah.
           -Hej… - zerknęła po całej grupie, która uparcie wpatrywała się w nich jakby czekając, aż rozpoczną rozmowę. Lucy jednak skinęła delikatnie głową na znak, żeby porozmawiali w bardziej ustronnym miejscu z daleka od wścibskich uszu i poprowadziła ich na drugi koniec pokoju.
          -Wiesz coś o Stevenie? Podobno odzyskał przytomność… - powiedziała obejmując się ramionami, bo nagle zrobiło jej się nieprzyjemnie chłodno.



ISABELLE WEASLEY

          Poczuła jak kanapa delikatnie ugina się pod czyimś ciężarem. Delikatnie uniosła głowę i zerknęła w bok.
           -Hej… - powiedziała cicho czując jakby wszystkie dotychczas tłumione emocje podchodzą jej do gardła. Przysunęła się bliżej i wtuliła się w pierś Nixa. Nie wiedziała co powinna mu powiedzieć. Doskonale zdawała sobie sprawę, że chłopak nie pałał sympatią do jej kuzyna. Rozumiała, że nie wszyscy musieli się przecież lubić. Mimo to zupełnie nie wiedziała jak jej przyjaciel zareaguje, kiedy dowie się, że to właśnie Steven Weasley był tym, który skoczył z Wieży Astronomicznej. Bała się, że gdy tylko o tym wspomni to chłopak zupełnie to wszystko wyśmieje. Nie chciała, aby taka była jego reakcja. Pomimo tego co myślał o Stevenie Weasleyu miała nadzieję, że okaże chociaż odrobinę empatii i współczucia. Chociażby ze względu na nią. Wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze.
          -Słyszałeś? O tym co się stało? – zapytała cicho starając się, aby jej głos nie drżał. Wsunęła powoli swoją lodowatą dłoń w jego, która okazała się nadzwyczaj ciepła. Oparła swój policzek o jego tors i tępo wpatrywała się w tańczące płomienie w kominku. Cały czas miała w głowie słowa, które wypowiedział Steven.
         -Jestem okropną kuzynką… Jak mogłam go tak traktować. Swoją własną rodzinę. Jak mogłam nie zauważyć, że dzieje się z nim coś złego i nie zareagować? Czuję się okropnie – wykrztusiła i wszystkie emocje, które dusiła w sobie znalazły ujście w postaci słonych łez, które strumieniem poleciały po jej policzkach.
           -Jestem taka beznadziejna – rzuciła pociągając żałośnie nosem.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {03/05/23, 08:00 pm}

P h o e n i x        D u m b l e d o r e


             Powoli opuścił ramię, obejmując ją. Niespiesznie gładził ją po włosach, słuchając jej słów. Nieprzytomnie wpatrywał się w trzaskający w kominku ogień, próbując ogarnąć umysłem, co się odwaliło.
             Zmarszczył nieco brwi.
             – Nie przesadzaj… Praktycznie go nie znałaś. Skąd miałaś wiedzieć, że coś się z  nim dzieje? – dłonią, którą nie gładził rudych włosów, ścisnął mocniej rękę Izzy, chcąc dodać jej otuchy – Wiem, że to twój kuzyn, ale to zupełnie tak, jakbyś obwiniała się o próbę samobójczą jakiegoś Ślizgona. – potrząsnął głową, odrzucając poczochraną grzywkę z twarzy.
             Rozumiał, że było jej ciężko, ale nie mogła się obwiniać. Niezależnie od powodu takiego stanu rzeczy, nie była w bliskich stosunkach z tym konkretnym kuzynem. Na przestrzeni lat prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiali. Skąd niby, do licha, miałaby wiedzieć, że w jego życiu dzieje się coś złego?
             – Posłuchaj… Co było, to się nie odstanie, nie? Możesz tylko… Spróbować go wesprzeć… Czy coś. – oblizał nerwowo wargę. Kurwa, co on niby ma jej doradzić? – Wiesz, będzie mu pewnie ciężko i o ile rodzice nie zabiorą go do domu, przyda mu się wsparcie w kimś, spoza Ravenclawu. – w chwili, kiedy wypowiedział te słowa, naszło go, że możliwe, iż wokół Weasleya będzie teraz całkiem pokaźna gromadką “dobrych ludzi”, którzy będą chcieli go wesprzeć, bo biedny chciał się zabić.
             A gdyby nie skoczył wczoraj z wieży, pewnie nigdy by na niego nie spojrzeli. Zupełnie jak… sam Nix.
             Powoli opuścił głowę, chowając nos we włosach Izzy.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {05/05/23, 08:36 am}

ELIJAH NOTT

Nigdy nie uważał Sam i Charlsa za osoby z gruntu złe. Bardziej przypominali rozwydrzone dzieci niż prawdziwych opraców. Dokuczali Stevenowi od lat, ale nigdy nie było to nic poważnego, przynajmniej w odczuciu Elijah. Steven, cichy i nie wznoszący nigdy sprzeciwu, był łatwym celem. Sam Eli nigdy nie brał w tym udziału, ale też zbytnio ochoczo nie stopował chłopców, zazwyczaj gdy jego pełne dezaprobaty spojrzenie nie wystarczało, po prostu odchodził od grupy i dołączał do Stevena.
To Charles i Sam jako pierwsi się do niego przekonali.. To oni pierwsi zaczęli spędzać z nim czas ośmielając do tego resztę drużyny, a niedługo później Elijah zyskał sympatia innych krukonów. Skończyły się docinki na każdym kroku, obelgi wypowiadane tak cicho, aby tylko młody Nott je słyszał. Udawanie, że nie ma go obok mimo, że stał pół metra dalej. To wszystko nie skończyło się z dnia na dzień, ale powoli wygasało. Takie incydenty stawały się coraz rzadsze, aż w końcu ci co patrzyli krzywo na Elijah stali się mniejszością, przynajmniej w Ravenclaw.
Teraz Charles i Sam siedzieli na krańcach kanapy ze skrzywionymi minami. Ich ciche, ostre szepty niemal wwiercały się w czaszkę Eliego. Bardziej niż wydarzeniami z ubiegłej nocy przejmowali się konsekwencjami, które możnaby było w stosunku do nich wyciągnął. ”Wiesz czy coś powiedział?” “A powie?” “To tylko żarty” “Co on sobie myślał tym wyznaniem?”
Elijah milczał. Jego wzrok zetknął się z spojrzeniem Sevilli. Była blada i zmartwiona. Dostrzegła to samo co on, dla chłopców nie istotne było czy Steven żyję, istotne były jedynie brak problemów dla tej dwójki. Dziewczyna wydawała się tym zdruzgotana tym odkryciem.
Pojawienie się Lucy w pokoju wspólnym sprawiło, że Charles i Samuel zamilkli. Wszyscy w ciszy obserwowali jak blondynka podchodzi do ich grupki. Danielle, która poszła po dziewczynę już do nich nie wróciła, najprawdobniej wykorzystując okazję do ucieczki.
- Hej. - Odpowiedział. Ociężale podniósł się z kanapy i ruszył za Lucy. Czuł na swoich plecach czyjś wzrok odprowadzający go na drugi koniec pokoju wspólnego.
- Tak, obudził się. Byłem u niego, czuje się…- Przerwał. Uświadomił sobie, że nie ma pojęcia jak czuje się Steven. Nie zapytał go o to. Odwrócił na chwile wzrok.- Chyba dobrze, ale jest słaby. Rozmawiałem z nim chwilę. Możemy go odwiedzić później z Princem…- Obrócił się przez ramię. Członkowie drużyny wciąż ich obserwowali. Niezwykle irytujące. - Przejdziemy się?
- A właśnie. - Wyciągnął z kieszeni złożona w pół, pogniecioną kopertę. - Gdy byłem w skrzydle szpitalnym wraz z Stevenem dostaliśmy listy przyniesione przez Mint… - Mówił rozprostowują pogięty papier. - Zaproszenie. - Podał wiadomość dziewczynie. - Na twoje urodziny. Zabawne, jeśli ktoś lubi czarny humor. Nie wiedziałaś o tym, co nie?
- Co się wczoraj wydarzyło? Na wieży? Nie wiem co o tym wszystkim myśleć…- Poprawił ręką włosy. - Jak ty się w ogóle czujesz?
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {05/05/23, 05:15 pm}

LUCY SKAMANDER

          Nie mogła zaprzeczyć, że na wiadomość o tym, że Steven żyje i ma się w miarę dobrze mocno jej ulżyło. Chociaż jedno zmartwienie mniej. Nie wiedziała tylko czy była gotowa, aby spotkać się z nim twarzą w twarz. Co by mu powiedziała? Stwierdziła jednak, że na razie nie warto zawracać sobie tym głowy. Później zacznie się nad tym zastanawiać.
         Skinęła krótko głową i ruszyła za Nott’em czując się również nieswojo, kiedy pozostali krukoni obdarzali ich długotrwałym spojrzeniem. Miała wrażenie jakby ich uszy wszystko słyszały, więc tym bardziej chciała się od nich jak wszystkich oddalić.
          Zerknęła na pogniecioną kopertę i lekko przekrzywiła głowę.
          -Listy? Jakie listy? – zapytała zaciekawiona. Podejrzewała, że jedynym, który mógł użyć jej sówki był jej brat. W głębi nieco obawiała się tego co znajdowało się w środku koperty. Może Lysander znalazł jakiś sposób, aby jeszcze bardziej obrazić jej przyjaciół. Albo znów popadał w paranoję przez to co się wydarzyło i tym razem zamiast załatwić to osobiście, postanowił wysłać im pogróżki. Nie spodziewała się jednak tego, że koperta będzie zawierać zaproszenie na urodziny. Lekko zmarszczyła czoło i wzięła od Elijah pergamin.
         Kilka razy przeczytała napisaną treść i niemalże od razu poczuła jak się w niej gotuje. Czy ten kretyn zupełnie oszalał? Organizować imprezę w takich okolicznościach? Na diadem Roweny dlaczego on miał tak głupie pomysły?
          -Nie miałam pojęcia. To znaczy, jasne, planowaliśmy urządzić nieduże przyjęcie, ale to było zanim… - urwała bo poczuła jak wielka gula podchodzi jej do gardła.
           -Przepraszam za niego. To najbardziej kretyński pomysł świata - wzięła głęboki wdech i odchyliła głowę do tyłu. Nie miała siły zajmować się jeszcze tym problemem i dziecięcymi pomysłami Lysandra. Szczerze mówiąc jeśli chciał zrobić imprezę to droga wolna. Tylko dlaczego jej imię również umieścił na zaproszeniu?
          -Nieważne. Później z nim o tym porozmawiam – rzuciła w końcu i oddała mu pogniecioną kartkę.
          Popatrzyła na niego uważnie, kiedy zadał jej kolejne pytanie i miała ochotę westchnąć. Znów wspomnieniami wróciła na tą cholerną wieżę astronomiczną.
           -Próbowałam jakoś przemówić mu do rozsądku. Porozmawiać. Udało mi się go nawet odciągnąć od tej głupiej barierki, ale… To nie wystarczyło. Wiem, że mogłam zrobić więcej. Choćby zaciągnąć go siłą do dormitorium. Może wtedy to wszystko by się nie wydarzyło – przystanęła na środku pustego korytarza i oparła się plecami o ścianę.
            -Sama nie wiem, Elijah. Z jednej strony poczucie winy zżera mnie od środka. Czuję się jakby ktoś mocno przygniatał mnie do ziemi i nie pozwalał wstać. Nie mogę przestać myśleć o tym głupim skoku. Tak jakby w kółko w mojej głowie leciała zdarta płyta. Z drugiej jednak strony jestem okropnie zła na Stevena. Nie rozumiem jak mógł tak po prostu skoczyć nie myśląc o tych, których by za sobą zostawił. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi…. – powiedziała cicho i otarła powieki, które zdążyły zrobić się wilgotne.


ISABELLE WEASLEY

            Izzy westchnęła i pokręciła lekko głową.
            -Sama nie wiem. Może… Może powinnam z nim porozmawiać. Wyjaśnić niektóre sprawy i pokazać, że może na mnie liczyć – powiedziała ocierając rękawem swoje mokre policzki. Wiedziała, że na pewno w tej sytuacji będzie musiała zapracować na jego zaufanie. Miała tylko nadzieję, że jej kuzyn nie chowa do niej zbyt dużej urazy.
           Delikatnie przejechała palcami po wierzchu jego dłoni i przez moment trwali tak przytuleni do siebie w milczeniu. Wcale jej to nie przeszkadzało. Przynajmniej w pewien sposób mogła nacieszyć się jego obecnością. Zależało jej na tym, aby mimo tego co wczoraj mu powiedziała, ich relacja się nie zachwiała.
           Przymknęła oczy i ułożyła się wygodniej na jego piersi. Poczuła się nagle okropnie zmęczona. Zanim jednak objęcia Morfeusza zdążyły ją pochwycić usłyszała jakiś stukot. Niechętnie uchyliła jedną powiekę i zerknęła w kierunku hałasu. Niewielka sówka stukała swoim dziobem i szybę okna. Jedna z Puchonek uchyliła je, aby sowa mogła wlecieć do środka. Zrobiła ona kilka okrążeni nad ich głowami, a potem wypuściła dwie koperty podpisane ich nazwiskami. Izzy niechętnie wyswobodziła się z objęć Phoenixa i otworzyła jedną z nich.
          Kiedy przeczytała treść zaproszenia jej policzki przybrały purpurowy odcień.
            -Czy to jakiś żart? Kto urządza urodziny, kiedy dzień wcześniej ktoś próbował odebrać sobie życie i kogoś faktycznie zamordowano? Lysander nie zamienił się mózgiem z trollem przypadkiem? – rzuciła oburzona. Kolegowała się ze Skamanderem ale jego ostatnie wybryki przekraczały wszelkie granice.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {07/05/23, 08:40 am}

ELIJAH NOTT

Wspólnie z Lucy spacerował przez zamkowe korytarze. Nie miał konkretnego planu gdzie mieliby się udać. Szedł przed siebie skupiając się jedynie na tym oddalić się od głębowski ludzi. Jak najdalej od ciekawskich oczu i nastawianych uszu. Steven stał się teraz najgorętszym tematem pośród uczniów Hogwartu i chociaż żaden z nauczycieli wprost nie powiedział, że to Weasley był niedoszłym samobójcą, nie trudno było domyślić się o kogo chodzi. Brak chłopaka w dormitorium, a potem na śniadaniu i zachowanie Lucy i Elijah w Wielkiej Sali już wystarczyło, aby wzbudzić podejrzenia. Pojawienie się Percy'ego wraz córką postawiło kropkę nad i. Początkowy szum podniósł się do rangi hałasu i rozniósł po całym zamku.
Rozmawianie o “Dziwacznym Steve”, jego działaniu, powodach i ewentualnych konsekwencjach było łatwiejsze. Temat był paskudny, ale pikantny i co najważniejsze Steven żył. Przeżył i było wiadomo, że sam stał za tym co się wydarzyło. Nie można było tego powiedzieć o nieszczęśniku znalezionym w lochach. Kiedy tylko ktokolwiek napomknął o drugiej tragedii mającej miejsce podczas Balu Bożonarodzeniowego atmosfera nagle zamierała, gęstniała. Nikt nie chciał o tym myśleć. Było to zbyt niepokojące i niepewne.
Elijah tak zajęty sprawą Stevena dowiedział się o zwłokach znalezionych w podziemiach zamku dopiero w pokoju wspólnym Krukonów, gdy siedział na kanapie pomiędzy Charles i Samuelem, a Dylan stojący nad nimi zmęczony wrogą rozmową próbował niefortunnie zmienić temat. Sevilla niemal natychmiast go uciszyła.
Zatrzymali się z Lucy na opustoszałym korytarzu. Pytanie o ubiegła noc było dla Lucy cięższe niż mógł się spodziewać. Spojrzał na na nią przelotnie, a następnie odwrócił wzrok przed siebie. Schował dłonie do kieszeni spodni. Starał się sobie wyobrazić co miało miejsce. Steven i Lucy na Wieży Astronomicznej przy barierkach, w jego głowie dziewczyna objęła ich przyjaciela i próbowała z nim odejść, ale ten wyrwał się jej dopadł ponownie do barierki i z niej zeskoczył. Dramatyczne.
- Może zrobiłaś wszystko co się dało. - Zaczął powoli. Ostrożnie ważył słowa zanim je wypowiedział. - Może nawet jakbyś zaciągnęła do dormitorium zmieniłoby się tylko miejsce. Skoczyłby z wieży Ravenclawu zamiast Astronomicznej… To tylko gdybanie… To co wydarzyło wczoraj pewnie… Od początku szkoły jest “ dziwacznym Stevem”. Tutaj wina leży na wielu osobach. Nie sądzę, że ty powinnaś się jakoś szczególnie obwiniać… Zresztą przynajmniej coś czujesz. - Dodał ciszej. Był widocznie zrezygnowany, może trochę zmęczony. Im dłużej o tym wszystkim myślał, a szok mijał zauważał, że sama próba samobójcza per se nie wywarła na nim takie wpływu jakiego można by było się spodziewać. Nie obwiniał sam siebie, nie czuł też złość na Stevena. Ubodło go to jak długo był w niewiedzy i zmartwiło, że Steven może uważać go za powód swojej próby. Teraz, gdy już wiedział, że tak nie jest, cały ten strach i troska, które zawładnęły nim rano już wygasły. Trochę jakby spodziewał się, że kiedyś nastąpi dzień, w którym Steven spróbuje sobie odebrać życie, a skoro się nie udało może wrócić do normalności. Zupełnie nie panował nad swoimi odczuciami, ale zdawał sobie sprawę jak bardzo pochrzanione są.
- Nie wiem co myślał Steven, szczerze zupełnie tego nie rozumiem, ale z tego co mi powiedział… On to zrobił nie dlatego, że nie myślał o przyjaciołach. Zrobił to bo myślał, że ich już nie ma, że nie będziemy chcieli się już z nim zadawać, że cała szkoła będzie się jeszcze bardziej z niego naigrywać, a on zostanie sam…Wiesz co jest najgorsze, to że ktoś został zamordowany w lochach tego samego wieczoru, a ja już zdążyłem podsłuchać plotkę, że niby zrobił to Steven w jakiś obłąkanym szale, a potem jak odzyskał rozum nie mógł tego znieść i postanowił z sobą skończyć. Wszyscy są tak pochłonięci plotkowaniem o Stevenie, że nawet nie wiem kto nie żyje
Cool_Free_Nickname
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Cool_Free_Nickname
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {07/05/23, 11:01 am}

Damien Prince

      Udał, że nie zwrócił uwagi na wykonany przez nią gest chwycenia go za dłoń. Wszystkich posrało. Po co im  wytykać, że ich posrało? Lepiej to przemilczeć i poczekać, aż wszystko wróci do normy. Definitywnie.
      - Daj spokój. Mam tylko nadzieję, że Skamander nie uznał za zabawne zaproszenie pozostałych dupków z drużyny Ravenclawu, bo będę zmuszony rozbić kilka butelek na czyichś głowach. - nie zamierzał póki co wracać do dormitorium głównie dlatego, że nie miał siły ani ochoty na konfrontacje z Charlsem i resztą. Nie chciał na nich patrzeć, wiedząc, że to ich podśmiechujki były ostatnim punktem zapalnym, który popchnął Stevena do takich, a nie innych kroków - Idziesz na imprezę z głównym, a właściwie jedynym dostawcą procentowych napoi w tym zamku. Jak się będą ciebie czepiać, powiedz im, że jedno twoje słowo i zabieram mój bimber. -- zażartował.
      Zmarszczył brwi, próbując zrozumieć o czym ona mówi. Wtedy na schodach...? Ach, już wiedział.
      - Absolutnie nic. Zauważyłem cię dopiero, kiedy byłem już blisko was. - wzruszył ramionami - Widziałem, że płakałaś, ale nie wiem dlaczego. Byłem... no wiesz... Od kilku dni widziałem, że coś się zmienia w Stevenie, kiedy próbowałem z nim o tym porozmawiać... przygrzmocił mi piąchą w nos. - przesunął palcem wskazującym po nasadzie nosa, zatrzymując opuszek na samym czubku. Już go nie bolało, ale ten oszałamiajacy moment wciąż buzował w jego wspomnieniach -- Bez obrazy, ale byłem skupiony na tym, żeby złapać Lucy i Elijah, i z ich pomocą skonfrontować się ze Stevenem... W grupie siła i tak dalej. - westchnął cicho, wpatrując się w punkt przed sobą. Nawet nie wiedział czy wczorajsza sytuacja miała coś wspólnego z tym samym, co wtedy, kiedy zerwali się z zajęć, żeby wypić kakao w szkolnej kuchni. Może Nott powiedział jej coś, czego nie chciała usłyszeć? A może potknęła się i upadła tak niefortunnie, że polały się łzy bólu?
      Zmiął list i wcisnął go do kieszeni spodni.
      - Nie wtykam nosa w nie swoje sprawy. Nie będę drążył, jeśli nie chcesz. Nie będę o tym z nikim rozmawiać. Zresztą, mnie i tak nikt nie wziąłby na poważnie i mógłbym opowiadać różne historie, a każdy uznałby, że je wymyśliłem. Nie masz się czym martwić. - wstał ze swojego miejsca na ławce i przeciągając się, leniwie zaczął się oddalać, nie zwracając uwagi na to, czy Malfoy podąży za nim, czy pójdzie w swoją stronę.
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {07/05/23, 02:29 pm}

LUCY SKAMANDER

            Westchnęła cicho i powoli pokiwała głową. Faktycznie chyba nie było sensu tego roztrząsać. Nie może przecież cofnąć czasu nawet jakby bardzo chciała. Wiedziała, że były i na to sposoby, chociażby dzięki Zmieniaczowi Czasu, ale nie miała go w zasięgu ręki, więc w tym momencie i tak nic nie mogłaby zrobić. Wzięła głęboki wdech i zacisnęła mocniej gumkę na włosach. Chyba faktycznie nadszedł czas na poważną rozmowę z Weasleyem. W końcu będzie musiała się z nim spotkać twarzą w twarz. Nie uniknie tej rozmowy, a tak przynajmniej dowie się jak się czuje.
           Powoli odsunęła się od ściany i zerknęła na Notta uważnie. Ona też zupełnie przestała myśleć o tym drugim wydarzeniu, które miało miejsce zeszłej nocy. Znaleziona w lochach martwa uczennica zaczęła wywoływać u niej nieprzyjemne dreszcze. Miała ochotę parsknąć, kiedy usłyszała o nowej plotce, którą wcześniej usłyszał Elijah. Miała tylko nadzieję, że sprawa dość szybko się rozwiąże i okaże się kto stoi za tym okropnym zabójstwem.
          -Ten kto wymyślił taką głupotę sam powinien zostać wydalony z Hogwartu za takie pomówienia – rzuciła z lekka oburzona. Za chwilę znów będą mieli kolejne problemy, które mogły znów uderzyć w psychikę Stevena, bo komuś zachciało się rozpowiadać takie głupoty.
         -Nauczyciele raczej w to nie uwierzą. Przecież Steven zeszłego wieczoru cały czas miał towarzystwo. Poza tym… Kto przy zdrowych zmysłach uwierzyłby, że Steven Weasley byłby zdolny kogoś zabić z zimną krwią? I to jeszcze na tle czystości krwi? Byłby ostatnią osobą, którą bym o to posądzała – powiedziała kręcąc głową.
         Ruszyli dalej korytarzem. Lucy przez chwilę zastanawiała się kim była ta nieszczęsna dziewczyna. Była przekonana, że już gdzieś słyszała rozmowę o niej, ale jej myśli były tak zaabsorbowane sprawą Stevena, że dopiero po dłuższym namyślaniu przypomniała sobie nazwisko.
          -Maya Cooper. Gryfonka. Chyba z piątego roku. Słyszałam rozmowy dziewczyn z Gryffindoru, które chyba były jej współlokatorkami – mruknęła i po raz kolejny poczuła dreszcz przebiegający po jej plecach. Zastanawiała się czy któryś z uczniów byłby do czegoś takiego zdolny. Na własne oczy widziała okrucieństwo Ślizgonów, którzy drwili i znęcali się nad młodszymi czarodziejami, którzy nie byli czystej krwi. Dodatkowo ofiara została znaleziona w lochach, co było podejrzanie blisko pokoju wspólnego Slytherinu. Nie chciała rozsiewać plotek, ale to pytanie samo nasunęło jej się na język i zanim zdążyła się powstrzymać po prostu wypłynęło z jej ust.
          -Myślisz, że to któryś ze Ślizgonów? – rzuciła niewiele myśląc i po chwili urwała widząc przed sobą Prince’a w towarzystwie Florence Malfoy. Gula podeszła jej do gardła. Miała tylko nadzieję, że blondynka nie usłyszała jej pytania. Przeniosła wzrok na Damiena. On też nie wyglądał zbyt dobrze. Podejrzewała, że rozmowa ze Stevenem mogła spędzić im sen z powiek.
          -Cześć wam – przywitała się cicho wciąż unikając wzroku Malfoyówny. Żałowała, że w ogóle się wcześniej odezwała.
         -Idziemy do Stevena? Sprawdzić jak się czuje? – zapytała chcąc jak najszybciej zmienić temat.
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {07/05/23, 05:03 pm}

FLORENCE BEATRICE MALFOY

          Popatrzyła na niego uważnie jakby chciała z jego twarzy wyczyctać jakikolwiek cień kłamstwa, ale nic takiego nie dostrzegła. Poczuła przyjemną ulgę. Chciała, aby jak najmniej osób wiedziało o jej problemie z profesorem od obrony przed czarną magią. Wiedziała, że poradzi sobie z tym sama. Nie potrzebowała kolejnego współczucia, a tym bardziej nie chciała pokazywać po sobie kolejnej słabości. Zupełnie zrozumiałe wydawało jej się to, że Prince nie myślał o niej i o jej problemach. Miał większe zmartwienia na głowie. Może to i lepiej. Chociaż raz w swoim życiu, tym razem, nie chciała być w centrum uwagi.
          Powoli pokiwała głową i uważnie obserwowała jak podnosi się z ławki. Przez moment zupełnie nie wiedziała co powinna powiedzieć, ani zrobić, kiedy zrobił kilka kroków w stronę korytarza. W końcu również się podniosła i ruszyła za nim.
          --Damien, zaczekaj – powiedziała chyba po raz pierwszy od dawna używając jego imienia zamiast nazwiska. Stanęła przed nim i wciągnęła powoli powietrze zastanawiając się nad doborem słów, które byłyby odpowiednie.
           --Chciałam tylko powiedzieć, że… dziękuję. Naprawdę nie chciałabym być teraz w centrum uwagi – wiedziała, że może nie było to najdelikatniejsze, szczególnie, że teraz cała szkoła mówiła o jego najlepszym przyjacielu. Może gdyby rozpowiedział o sytuacji w łazience i u podnóża schodów to ona stałaby się celem Hogwarckich plotkarzy. Wiedziała, że byli jak te sępy z Proroka Codziennego, którzy za wszelką cenę chcieliby dowiedzieć się prawdy.
           Usłyszała czyjąś rozmowę i kroki. Spojrzała w tamtym kierunku słysząc coś o Ślizgonach, kiedy zza roku wyłonili się Elijah i Lucy. Zerknęła na blondynkę z uniesioną brwią. Mogła domyśleć się o czym rozmawiali i mówiąc szczerze wcale nie byłaby zdziwiona, gdyby mordercą tej dziewczyny okazał się jakiś Ślizgon. Dlatego zupełnie nic nie powiedziała.
           -Widzę, że macie co robić. W takim razie do zobaczenia – uśmiechnęła się na tyle ile pozwalały jej okoliczności, a następnie odwróciła się i ruszyła w stronę lochów. Nadal miała ochotę na wypróbowanie swojej nowej miotły i złapanie świeżego powietrza.
Ubrała się odpowiednio i rzuciła na siebie zaklęcie ogrzewające. Chwyciła jeszcze swoją miotłę najnowszej generacji i ruszyła na błonia Hogwartu.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {07/05/23, 05:58 pm}

P h o e n i x        D u m b l e d o r e


             Osobiście miał wątpliwości czy wsparcie od osób, które wcześniej miały kolesia całkiem gdzieś to coś, czego potrzebuje teraz ich naczelny skoczek narciarski, ale nie oponował. Może się okaże, że jednak to coś, czego Weasleyowi potrzeba. A jak nie, to sam powie Izzy, że nie potrzebuje jej litości czy coś w tym rodzaju.
             Skupił wzrok na sowie, która wleciała przez lufcik pod sufitem i zrzuciła im na kolana po jednym liście. Mozolnie otworzył kopertę i wyjął ze środka pergamin z zaproszeniem. Ach, cholera, Lysander… Ale żeś się wstrzelił…
             Skrzywił się lekko.
             – Nie było go w szkole kilka dni… Może nie wie o twoim kuzynie… – próbował jakoś wybronić przyjaciela, chociaż zdawał sobie sprawę, że nie brzmi to najlepiej. Złożył list na dwa razy i schował go z powrotem do koperty – Pójdę to z nim wyjaśnić. Może jak dowie się o… całym zajściu, to to odwoła. Jakoś. – wstał z kanapy i pobiegł do swojego dormitorium przebrać się w ciut bardziej wyjściowe ciuchy, a następnie opuścił lochy, wyruszając na poszukiwania Lysandra.
             Chwilę mu to zajęło i musiał się nabiegać po szkole, ale udało mu się w końcu dopaść kumpla na jednym z korytarzy, kiedy ten zmierzał, chyba, do wieży Gryffindoru.
             – Hej! Lys! Zaczekaj! – zawołał, przyspieszając i dogonił blondyna. Wyciągnął z kieszeni list i pokazał mu go – Stary, nie chcę psuć zabawy, ale to kiepski moment na imprezy… Wiesz, że w lochach znaleźli trupa? I że Dziwaczny… Znaczy… Steven Weasley skoczył z wieży astronomicznej? – opuścił dłoń, w której trzymał list – Mi to tam nie robi, ale Izzy się wkurwiła, jak zobaczyła zaproszenie… Mega się przejmuje tą akcją z jej kuzynem.
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {07/05/23, 08:45 pm}

LYSANDER SKAMANDER

          Wracał właśnie do wieży Gryffindoru, kiedy Mint odleciała z dość pokaźną paczką listów. Już nie mógł się doczekać ich reakcji. Aż w głębi siebie żałował, że nie mógł zobaczyć ich min po przeczytaniu treści zaproszenia. Oczywiście miał świadomość tego, że robienie takiej imprezy mogło nie wyglądać zbyt dobrze zważając na to, że Steven Weasley o mało co nie kopnął w kalendarz poprzedniego wieczora i jakby tego było mało to znaleziono jakąś martwą dziewczynę w lochach. Uważał jednak, że aby nieco rozluźnić tą ponurą aurę powinni się wspólnie napić i przede wszystkim pobawić, aby zapomnieć o tym całym bajzlu, który ich otaczał.
          Stał już przy Grubej Damie gotów wypowiedzieć hasło, ale usłyszał za sobą swoje imię. Odwrócił się i uśmiech zagościł na jego twarzy widząc swojego kumpla. Podrapał się po policzku i pokiwał głową na znak, że słyszał o tych pojebanych akcjach. Westchnął ciężko. Ah ta Weasley… Nie mogła choć raz dać się ponieść zabawie. Musiała zawsze wszystko analizować i przejmować się wszystkimi dookoła? Z tego co wiedział nie przepadała za swoim kuzynem. Dlaczego właściwie teraz zaczęła się nim interesować?
              -Wyluzuj, Nix. Wszystko przemyślałem – odparł klepiąc przyjaciela po ramieniu.
          -Rozejrzyj się. Wszyscy zachowują się jakby sami mieli skoczyć z tej wieży. Rozumiem, że kogoś zamordowano i jasne ta dziewczyna zasługuje żałobę, ale kurde nie można się tak wszystkim dołować. To miały być święta i najlepsze urodziny w życiu. Nawet Lucy zaangażowała się w planowanie parę miesięcy temu. Nie mogę tego tak po prostu odpuścić. Wiem, że trochę rozrywki nikomu na pewno nie zaszkodzi. Co więcej uważam, że każdy na to zasługuje i może nawet poczuje się lepiej – powiedział wzruszając ramionami.
          -Zaufaj mi. Wszystko będzie dobrze. A jeśli chodzi o Izzy… Wiem, że uda ci się ją namówić – uśmiechnął się i puścił Phoenixowi oko.

**
             Dwa kolejne dni przeleciały naprawdę szybko. Dostał kilka niezadowolonych komentarzy odnośnie zaproszeń. Tak jak się spodziewał – Lucy wygłosiła mu długą reprymendę na temat tego jak to nie wypada robić czegoś takiego, ale koniec końców i ją udało mu się przekonać do świętowania urodzin. Był właśnie w Pokoju Życzeń i dopinał wszystko na ostatni guzik. Na całe szczęście pokój doskonale wiedział jak przystroić salę. Nie było to w stylu balu bożonarodzeniowego na Wielkiej Sali. Wszędzie migały kolorowe światła. Grała taneczna muzyka, a z boku stało kilka stołów wypełnionych różnymi przekąskami i napojami. Jak na razie wszystko szło w miarę gładko. Powoli dochodziła siedemnasta. Z niecierpliwością wpatrywał się w wiszący na ścianie zegar.
              -Denerwujesz się? – usłyszał po chwili głos swojej siostry. Zerknął na nią i uniósł brwi. Nie spodziewał się zobaczyć ją w tak wyróżniającej się sukience. Była w kolorze ciemnego granatu z elementami czerni, miała kilka tiulowych warstw i sięgała mniej więcej do połowy uda. Nie wspominając już o tym, że góra była zupełnie gorsetowa więc nie miała żadnych ramiączek.
            -Niespecjalnie. A ty? – spytał przyglądając jej się uważnie.
             -Trochę. Wiesz, że nie lubię być w centrum uwagi – mruknęła na co Lys parsknął śmiechem.
           -Założyłaś taką kieckę, że przez cały wieczór będziesz w centrum uwagi – rzucił rozbawiony na co Lucy tylko zmarszczyła czoło i uważnie przyjrzała się czy wszystko było gotowe na przybycie pierwszych gości.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {07/05/23, 09:33 pm}

S t e v e n        W e a s l e y
*początkowy dialog ustalony i dogadany z Kamilem, ofc*

             – Chyba nie powinienem tam iść. – wypalił ze zdenerwowaniem miętosząc rękaw granatowej bluzy drużyny Puddlemere. Może nie był to najlepszy strój na imprezę, nie wiedział, czy Skamanderowie nie woleliby imprezy w bardziej eleganckim wydaniu, ale prawda była taka, że Steve wciąż był dość połamany i był w stanie dłużej ustać pod warunkiem, że ma na sobie wygodne ubrania, toteż sterczał teraz w obszernej bluzie, którą dostał na poprzednie urodziny od wujka Olivera i stare, powyciągane jeansy.
             Prince obrzucił go poirytowanym spojrzeniem, wyciągając ze swojej skrytki trzy spore baniaki wypełnione po same korki ciemnoczerwonym płynem.
             – Jeśli jakiś cwel będzie się czepiał, wsadze mu różdżkę w dupę. – zapewnił go, prostując plecy – A teraz przydaj się do czegoś. Jesteś lepszy w Reducio.
             Weasley spojrzał na szklane baniaki, wyciągnął z kangurowatej kieszeni na brzuchu różdżkę i przy pomocy zaklęcia Reducio zmniejszył je do rozmiarów dziecięcych zabawek. Jego przyjaciel schylił się po nie i schował je do kieszeni czarnej kamizelki. Wyszli z lochów i starając się nie rzucać w oczy, skierowali swoje kroki do pokoju życzeń, rozmawiając między sobą o nadchodzącym wieczorze. Steven wciąż miał wątpliwości czy dobrym pomysłem było pchanie się na tą imprezę, szczególnie, że ledwo udało mu się uprosić pielęgniarkę, żeby pozwoliła mu wyjść na ten jeden wieczór, a poza tym ojciec wciąż upierał się, że jeśli nie do Munga, to powinien zabrać go chociaż do domu. I prawdopodobnie na to się zdecyduje kolejnego dnia. Chciał zostać tylko do urodzin Lucy, a potem wynieść się z tego zasranego zamku. Molly zaproponowała, żeby zrobić sobie przerwę od szkoły, zabrać go do domu, a potem, od września powtórzyłby ostatni rok w Ilvermorny. A do tego czasu, jak poczuje się już lepiej, chociażby fizycznie, zaoferowali się z Sethem, że mogliby go zabrać na jakieś fajne wakacje. To brzmiało naprawdę fajnie. Miał zamiar tak zrobić. Po prostu chciał zostać w szkole do urodzin Lucy, żeby spędzić ostatni wieczór w szkole na zabawie z przyjaciółmi… Szczególnie, że Lucy wybaczyłą mu to, że postanowił skoczyć przy niej, zapewniając jej traumę.
             Ale teraz zaczynał żałować tej decyzji.
             Kiedy weszli do pokoju życzeń, w środku było już trochę gości. Niewiele, ale z dziesięć osób było na pewno. Sporo spojrzeń skupiło się na ich dwójce, gdy tylko przekroczyli drzwi. Steven zgarbił się, chcąc zniknąć w swoich ramionach. Potuptał grzecznie za Princem, który niezrażony podszedł do stolika z poczęstunkiem.
             – Zepsuję atmosferę… Powinienem wrócić do Skrzydła Szpitalnego.

P h o e n i x        D u m b l e d o r e


             Aha.
             No niby rozumiał intencje, ale… Kurwa. Trochę niefortunnie. Mógłby poczekać z tą imprezą z tydzień czy coś. Ciekawe czy Niedoszłego Trupa też zaprosił. Już widział, jak rudy wstaje z kozetki i idzie na imprezę po tym, jak cała szkoła dowiedziała się, że postanowił się zabić.
             Sam miał zamiar przyjść, ale miał wątpliwości, czy Izzy będzie chętna na zabawę.
= = =
             Ubrał się jak na imprezę przystało. Trochę elegancji, trochę luzu, innymi słowy - czarne spodnie, oczojebna pomarańczowa koszulka longsleeve, a na nią oczojebną, zieloną kamizelkę i dopasowane do tego pstrokatego wizerunku trampki. Przez ostatnie dwa dni próbował przekonać Izzy do pójścia na imprezę, ale sam nie liczył, żeby była do tego chętna. Zupełnie zrozumiałby, gdyby jednak została w dormitorium i czytała przez cały wieczór książki albo coś w tym rodzaju.
             Zszedł do pokoju wspólnego, gdzie spodziewał się zastać przyjaciółkę. Nie mylił się. Na szczęście.
             Przeskoczył przez oparcie kanapy i wylądował tyłkiem na jej poduchach.
             – Hej Izzy… To jak? Idziesz ze mną na urodziny Skamanderów?
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {08/05/23, 08:00 am}

Benjamin Simmons

         Ben często nie pojmował niespotykanego sposobu myślenia Skamandera. Dwa dni temu, gdy na szkolnym wraz z Adamem Matthews i dwiema dziewczynami, Filippa Vass - gryfonką z szóstego roku- oraz Camillą Papen - puchonką z piątego roku- próbowali pocieszyć najlepszą przyjaciółke zamardowanej Maya Cooper nadleciała w ich kierunku sowa niosąc w dziobie listy dla obu chłopców. Zapadła cisza, nawet roztrzęsiona Wren Marks wpatrywała się w koperty zapłakanymi oczami. Czytając zaproszenie modlił się w duchu, aby nikt nie zapytał co to. Pamiętał jak pośpiesznie zgiął list i schował go do kieszeni, licząc że Adam postąpi podobnie. Wraz z Filippą odprowadził biedną Wren do wieży Gryffindoru.
         Liczył, że zaproszenia są pomyłką. Przygotowane wcześniej i zapomniane, a jakieś zaklęcie wprawiło machinę w ruch rozysyłając zaproszenia w poranek po Balu Bożonarodzeniowym. Poprzedniego wieczoru  wydarzyło się tyle strasznych rzeczy, morderstwo Mayi, wypadek Weasleya z Ravenclawu. Kto by miał ochotę na zrobienie imprezy urodzinowej po czymś takim? Nie docenił Lysandra, nie dość że to faktycznie i świadomie zorganizowała, to jeszcze przekonał rzesze ludzi, że potrzebują oderwać myśli od tego co teraz dzieje się w zamku,  w tym również samego Bena.
Pojawił się w pokoju życzeń jako jeden z pierwszych gości. Machnął niedbałe w kierunku bliźniat ręka w gęscie przywitania. Na chwile przystanął rozglądająć się po pomieszczeniu. Kolorowo. Pasowało mu to do Skamandera.
         - Co masz taką minę? - Rzucił podchodząc do kumpla z drużyny. - Boisz się, żeprawie nikt nie przyjdzie? - W przyjacielskim geście zarzucił mu rękę na ramiona. - Cześć Lucy.- Uśmiechnął się przyjaźnie, ale nieco niezręcznie do dziewczyny - Dalej nie wierze, że to jednak zorganizowaliście… Jakby wiecie…- Urwał. Ponownie na jednej ze ścian pojawiły się drzwi przez które wszedł Adam wraz z Camilla. Jedna brew Bena drgnęła do góry na ten widok. - Dobra Adam chyba wyrywa dziewczynę metodą na zmarłą koleżankę. - Mruknął zrezygnowany. - Możecie konkurować o tytuł najgorszego człowieka roku.
W przeciągu następnych kilkunastu minut w Pokoju Życzeń zaczęły pojawiać się pojawiać kolejne osoby. Większość z nich kojarzył bardziej z Lysandrem niż z jego siostrą.
- Twoi znajomi należą do tych bardziej spóźnialskich ? - Zwrócił się do dziewczyny. - Ile osób w ogóle zaprosiliście, oprócz całej drużyny quidditcha?
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {08/05/23, 08:29 am}

FLORENCE BEATRICE MALFOY

             Im bliżej było do tej całej imprezy urodzinowej tym Florence coraz bardziej zastanawiała się czy powinna na nią iść. Może zgodziła się na propozycję Prince’a pod wpływem chwili i nie pomyślała o tym, że być może byłaby tam jedyną Ślizgonką. Przez dłuższy moment wpatrywała się w swoje lustrzane odbicie analizując, którą sukienkę powinna założyć. W końcu zdecydowała się na mniej widowiskową, aby nieco wtopić się w tłum. Chrzanić to. Najwyżej zostanie wyrzucona.
           Powoli dochodziła piąta, a ona naprawdę nienawidziła się spóźniać. Wykonała jeszcze kilka drobnych poprawek i cała wyszykowana opuściła dormitorium kierując się na korytarz, na którym ukazywał się Pokój Życzeń. Musiała delikatnie zmrużyć oczy widząc te wszystkie kolorowe światełka. Sądziła, że będzie to raczej skromna imprezka, ale co rusz ktoś przechodził przez tajemne drzwi.
            Odetchnęła i rozejrzała się uważnie w poszukiwaniu swojego towarzysza. Zauważyła go przy stolikach z przekąskami. Pewnie w tej chwili przemycał na stoły jakieś trunki. Chciała do niego podejść, ale po chwili zatrzymała się wpół kroku widząc obok niego Stevena Weasleya. Nie sądziła, że i on się pojawi. Na pewno swoją obecnością wzbudził niemałą sensację. Odetchnęła cicho i nieco niepewnie podeszła do dwójki krukonów z lekkim uśmiechem na twarzy.
            -Mam nadzieję, że jeszcze nie popłynęliście za bardzo z tym bimbrem – rzuciła unosząc brew. Nie miała zamiaru poruszać tematu, którym od kilku dni żyła cała szkoła. Pewnie Steven miał już dość pytań typu „jak się czuje?”, „czy wszystko już w porządku?”. Zresztą ona nie była osobą, która powinna mu takie pytania zadawać. Ledwo się znali.
            -Chyba nie chcesz zostawić mnie w pełni trzeźwej już na początku imprezy, co Prince? – mruknęła zaplatając ręce na piersi.


NICHOLAS FRED WEASLEY

              Nicholas również dostał zaproszenie od Skamanderów. Szczerze mówiąc nie miał pojęcia co myśleć o tym wszystkim. Nie był jakoś szczególnie podekscytowany, co w jego przypadku naprawdę było rzadkością, ale nie był też zniesmaczony całą sytuacją. Mógł nawet powiedzieć, że w pewnym sensie rozumiał Skamanderów. Dlatego pomimo tych wszystkich wydarzeń, które miały miejsce miał zamiar zaszczycić Pokój Życzeń swoją obecnością. Chciał pójść w towarzystwie Lany, ale dowiedział się, że dziewczyna musiała wyjechać wraz z profesorem Longbottomem. Poczuł się jakoś dziwnie. Nic mu nie powiedziała. Nie wspomniała nawet słowem, że planuje jakąkolwiek podróż. Nawet się nie pożegnała. Myślał, że na balu połączyło ich coś cudownego i przez to, że wyznali sobie uczucia ich relacja jeszcze bardziej się pogłębi. Chyba się mylił. Może dziewczyna się przestraszyła. Może tak naprawdę nie chciała z nim być, a on tak bardzo naciskał, że wywarł na nią zbyt dużą presję.
             Potarł czoło i pokręcił głową. Nie było sensu tego roztrząsać. Porozmawia z nią jak tylko wróci do Hogwartu. Założył na siebie jakąś koszulę we wzorki. Nie chciał zbytnio się stroić. Zapakował jeszcze parę rzeczy do torby, które dostał na święta od swojego ojca. Pomyślał, że to będzie dobry czas na przetestowanie jego nowych produktów zanim trafią na półki sklepowe.
            Pokój Życzeń zdecydowanie wyglądał jakby ktoś urządzał w nim imprezę. Nie mógł zaprzeczyć, że taki klimat zdecydowanie mu się podobał. Rozejrzał się i pomachał rodzeństwu, którzy właśnie byli zajęci rozmową z kimś innym. Niedaleko stolików wyczaił swojego kuzyna. Nie miał wcześniej jakoś okazji z nim porozmawiać i na pewno nie chciał go wypytywać o wszystko i psuć atmosfery. Podszedł więc i uśmiechnął się szeroko.
            -Cześć wam – powiedział wesoło.
             -Nie chcielibyście może dla mnie przetestować paru rzeczy? Obiecuję, że to nie będzie nic w stylu łajnobomb czy bombonierek Lesera. Chyba… - tak naprawdę jeszcze nie przejrzał dokładnie zawartości paczki.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation - Page 8 Empty Re: New Generation {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach