Strona 21 z 22 • 1 ... 12 ... 20, 21, 22
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
_________________________
Wierz mi, są dusze dla siebie stworzone.
Niech je w przeciwną los potrąci stronę,
One wbrew losom, w tym lub w tamtym świecie,
Znajdą, przyciągną i złączą się przecie.
_________________________
On - Noé
Ona - Yulli
_________________________
Opowiadanie jest kontynuacją Guardian Demon
Pierwsza część
Druga część
_________________________
Wierz mi, są dusze dla siebie stworzone.
Niech je w przeciwną los potrąci stronę,
One wbrew losom, w tym lub w tamtym świecie,
Znajdą, przyciągną i złączą się przecie.
_________________________
On - Noé
Ona - Yulli
_________________________
Opowiadanie jest kontynuacją Guardian Demon
Pierwsza część
Druga część
- Postacie:
- Jess - przyjaciółka, współlokatorka Nadine, chirurg plastyczny
Matt - chłopak Jess, pediatra
Mia - przyjaciółka Nadine
Yasmine i Kyle - sąsiedzi Dominica, znajomi Matta
Elliott - znajomy Dominica z zajęć
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
O której…
No raczej jak skończę pracę i trochę się ogarnę. Z tego co pamiętałem, to Nadine wieczorem również nie grała w Parker Hotel i miała trochę więcej wolnego czasu. Czekanie do samego wieczora również nie miało sensu. W końcu zmrok zapadał już bardzo szybko, a ciotka będzie mieć sporo czasu na przygotowanie tego, co będzie chciała.
Przyjdź na 17 - odpisałem po chwili namysłu, po czym wytarłem blaty kuchenne i umyłem podłogę, na której znajdowało się niemal wszystko to, co było chwilę wcześniej w naszych talerzach. Chyba czas zacząć obawiać się armagedonu, jaki zastanę tu jutro po powrocie z pracy.
Ten niestety zaczął się już przed pracą. To był jedyny czas, kiedy mogłem ciotce w czymkolwiek pomóc. A poszliśmy na zakupy do pobliskiego marketu. Wspólnie uznaliśmy, że nie zdąży zrobić sama wszystkiego w tak krótkim czasie, dlatego kupiliśmy trochę gotowego ciasta i innych słodkości, których według Abi, nie mogło zabraknąć na stole. Darowaliśmy sobie za to indyka. Z dwóch prostych przyczyn - Abi nie potrafiła go przyrządzić i nie miałby kto zjeść tak dużej ilości mięsa. Zadowoliliśmy się tylko jednym udkiem, które miało zostać upieczone w przyprawach. I nie mogło zabraknąć sosu żurawinowego, który mogłem jeść dosłownie ze wszystkim; zarówno z pieczonym mięsem jak i z ciastem drożdżowym. Zrobiliśmy też zapas coli, ciotka wybrała dla urozmaicenia jakiś sok. Najgorzej było przynieść to wszystko do domu. Trochę wyklinałem na siebie, że przecież nie musieliśmy robić zapasów na cały tydzień, wystarczyło na dwa dni. A potem będę musiał dojadać resztki przez najbliższe dni, żeby nic się nie zmarnowało. Abi zapowiedziała się tylko na cztery, co po części przyjąłem z ulgą.
Przez następne kilka godzin w pracy czułem, jakby krok w krok podążało za mną fiołkowe spojrzenie jasnowłosego gościa. W Parker Hotel organizowano uroczysty świąteczny obiad dla gości, toteż zjawili się chyba wszyscy. Sala po prostu pękała w szwach, a każdy z obsługi uwijał się tak szybko, jak tylko mógł. Tym razem nikt również nie żałował sobie alkoholu. Z czasem przestałem zwracać uwagę na cokolwiek, co było mi zbędne aż dziwny gość przestał mieć dla mnie znaczenie. Czas wystarczająco szybko mi minął w takiej atmosferze. Wracając do domu zastanawiałem się tylko nad tym, co zastanę w domu po przybyciu i ile sprzątania na mnie czekało.
No raczej jak skończę pracę i trochę się ogarnę. Z tego co pamiętałem, to Nadine wieczorem również nie grała w Parker Hotel i miała trochę więcej wolnego czasu. Czekanie do samego wieczora również nie miało sensu. W końcu zmrok zapadał już bardzo szybko, a ciotka będzie mieć sporo czasu na przygotowanie tego, co będzie chciała.
Przyjdź na 17 - odpisałem po chwili namysłu, po czym wytarłem blaty kuchenne i umyłem podłogę, na której znajdowało się niemal wszystko to, co było chwilę wcześniej w naszych talerzach. Chyba czas zacząć obawiać się armagedonu, jaki zastanę tu jutro po powrocie z pracy.
Ten niestety zaczął się już przed pracą. To był jedyny czas, kiedy mogłem ciotce w czymkolwiek pomóc. A poszliśmy na zakupy do pobliskiego marketu. Wspólnie uznaliśmy, że nie zdąży zrobić sama wszystkiego w tak krótkim czasie, dlatego kupiliśmy trochę gotowego ciasta i innych słodkości, których według Abi, nie mogło zabraknąć na stole. Darowaliśmy sobie za to indyka. Z dwóch prostych przyczyn - Abi nie potrafiła go przyrządzić i nie miałby kto zjeść tak dużej ilości mięsa. Zadowoliliśmy się tylko jednym udkiem, które miało zostać upieczone w przyprawach. I nie mogło zabraknąć sosu żurawinowego, który mogłem jeść dosłownie ze wszystkim; zarówno z pieczonym mięsem jak i z ciastem drożdżowym. Zrobiliśmy też zapas coli, ciotka wybrała dla urozmaicenia jakiś sok. Najgorzej było przynieść to wszystko do domu. Trochę wyklinałem na siebie, że przecież nie musieliśmy robić zapasów na cały tydzień, wystarczyło na dwa dni. A potem będę musiał dojadać resztki przez najbliższe dni, żeby nic się nie zmarnowało. Abi zapowiedziała się tylko na cztery, co po części przyjąłem z ulgą.
Przez następne kilka godzin w pracy czułem, jakby krok w krok podążało za mną fiołkowe spojrzenie jasnowłosego gościa. W Parker Hotel organizowano uroczysty świąteczny obiad dla gości, toteż zjawili się chyba wszyscy. Sala po prostu pękała w szwach, a każdy z obsługi uwijał się tak szybko, jak tylko mógł. Tym razem nikt również nie żałował sobie alkoholu. Z czasem przestałem zwracać uwagę na cokolwiek, co było mi zbędne aż dziwny gość przestał mieć dla mnie znaczenie. Czas wystarczająco szybko mi minął w takiej atmosferze. Wracając do domu zastanawiałem się tylko nad tym, co zastanę w domu po przybyciu i ile sprzątania na mnie czekało.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Próbowałam poprawić swój nastrój przed kolacją u Dominica. W końcu były święta, po co jeszcze bardziej zrujnować świąteczną atmosferę. Dlatego spędziłam pierwszą połowę dnia szukając jakieś prezenty na ostatnią chwilę. Większość sklepów były zamknięte lub nie miały za wiele opcji na prezenty dla Dominica i jego ciotki, więc musiałam być bardziej kreatywna.
Dla Abigail kupiłam bilet na koncert słynnej orkiestry w Londynie. Jako, że znałam kogoś kto grał na skrzypcach dla orkiestry udało mi się kupić bilet ze zniżką. Z prezentem dla Dominica miałam trochę większy problem. Nie chciałam dać mu byle co, ale równocześnie nic zbyt wielkiego.
Gdy dotarłam do jego mieszkania na kolację miałam w torbie dwie białe koperty. Stojąc przed drzwiami do mieszkania uświadomiłam sobie, że byłam trochę nerwowa. Nie byłam pewna dlaczego. Poczułam lekką ulgę, gdy otworzyły się drzwi i ujrzałam twarz ciotki Dominica. Od razu poczułam znajomy zapach przypraw i moja ciekawość odsunęła wcześniejsze nerwy na bok.
- Wchodź, wchodź - Abigail przywitała mnie po koreańsku co było kolejną miłą niespodzianką. Ściągnęłam płaszcz, a na twarzy Abigail pojawił się szeroki uśmiech, nie komentując nic na głos. Spojrzałam w dół, zastanawiając się, czy może nie powinnam była ubrać długiej sukni przylegającej do ciała w kolorze wiśni.
- Mogę jakoś pomóc? - zapytałam, próbując nie myśleć za wiele na temat mojego wyboru sukni. I tak nie mogłam teraz zmienić swojej decyzji.
- Wszystko jest już prawie gotowe. Idź usiądź do stołu. Dominic! - Abigail odpowiedziała po angielsku. - Nadine przyszła! - dodała i puściła do mnie oczko zanim wróciła do kuchni.
Mimo tego, że byłam nie jeden raz w mieszkaniu Dominica, z jakiegoś powodu tym razem czułam się jakoś niekomfortowo. Jakbym stała na środku pokoju całkowicie nago.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Co kupiłeś Nadine na prezent? - spytała ciotka, kiedy tylko przekroczyłem próg mieszkania. Zmierzyła mnie wzrokiem z góry na dół, a ja na chwilę zastygłem w połowie rozpinania płaszcza. Jakoś nie wpadłem na żaden taki pomysł. Mieliśmy spędzić święta razem i tyle. Nie umawialiśmy się na żadne prezenty i niczego takiego od nikogo nie oczekiwałem.
- Ale dlaczego? - spytałem, wręczając ciotce papierową torbę.
- TO chcesz jej dać? - uniosła głos gdy obejrzała zawartość.
- Oczywiście, że nie. Kupiłem pudding, bo go lubię, a wiem, że robisz koreańskie żarcie, gdzie nie ma na to miejsca - Abigail wywróciła oczami, po czym machnęła ręką z niezadowoleniem. Nie dała mi też zdjąć grubego odzienia, wręczając mi kawałek kartki.
- Jestem w trakcie gotowania, a brakuje mi tych składników. Idź szybko na ostatnie zakupy. I nie zapomnij o prezentach! - krzyknęła już z kuchni, nie dając mi możliwości na dyskusję. Spojrzałem na kilka rzeczy zapisanych na kartce. Naprawdę drobnostki, bez których mogliśmy się obejść. Chociaż podejrzewałem, że nie dałaby mi żyć, gdybym coś pominął z listy. Mogłem wykreślić tylko ten nieszczęsny pudding. Jak widać nie zapomniała o tym lecz już brakowało czasu, by go przyrządzić. Zapiąłem więc z powrotem płaszcz, poprawiłem szalik.
- A ty co chcesz na prezent? - zapytałem już z dłonią na klamce. Myślałem, że nie otrzymam odpowiedzi, kiedy po chwili dosłyszałem teatralne westchnięcie.
- Świeczkę. Lubię długą kąpiel przy ładnym aromacie. Wybierz jakiś przyjemny zapach. Tylko nie cynamon! - zastrzegła od razu.
Dobrze, że największe galerie były jeszcze czynne. I w sumie coraz bardziej żałowałem, że wciąż nie zainwestowałem w samochód, choć moim największym zmartwieniem był prezent dla Nadine. Patrzyłem co ludzie kupowali, co mieli w swoich koszykach i wózkach. W większości były to zabawki dla dzieci. Zdarzały się też zestawy gotowych kosmetyków i perfum, co raczej byłoby najgorszym, co mógłbym wybrać. Jakieś drobiazgi, śnieżne kule, niektórzy dla swoich partnerek wybierali bieliznę, inni gadżety, również widziałem jak ktoś kupił wieczne pióro. Żadna z tych rzeczy nie pasowała mi do Nadine. W większości czasu spędzonego w galerii po prostu snułem się, oglądając towary i wymyślając różne epitety na tego, kto w ogóle wymyślił dawanie sobie prezentów. W głowie miałem tylko kwiaty i jakąś melodyjkę puszczaną z pozytywki.
Dove zawsze najbardziej cieszyła się z bukietu jej ulubionych kwiatów.
Ta przelotna myśl mnie tylko zirytowała jeszcze bardziej.
- Kwiaty, Williamie? - spytałem sam siebie, co było dość głupie. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do sklepu, który początkowo zignorowałem. I bynajmniej nie była to kwiaciarnia.
- A dla mnie tylko świeczka? - uniosła wzrok Abigail znad trzymanego prezentu, jaki wybrałem dla Nadine.
- Pytałem się co byś chciała. Ale przynajmniej dzięki tobie znalazłem coś dla Nadine - wzruszyłem ramionami. Jasne, miałem dla niej coś więcej niż świeczka, ale nie musiała o tym jeszcze wiedzieć. Ciotka pokręciła głową, po czym zaczęła przerzucać prezenty pod choinką. Znaczy… raczej zapakowane w kolorowy papier puste pudełka, stojące pod drzewkiem dla ozdoby, bo prawdziwymi prezentami raczej by tak nie rzucała. Odnalazła największe z nich, a po otwarciu delikatnie wcisnęła do środka zapachowy mydlany bukiet***.
Zostawiłem ją samą w salonie, kierując się do kuchni. Tak jak myślałem, przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy.
- Abi…
- Skończę i ci pomogę! - krzyknęła z pokoju, kiedy zakładałem fartuch, by nie ubrudzić sobie koszuli. W pierwszej kolejności posprzątałem stół, na którym były chyba wszystkie składniki, jakich używała do gotowania. Od mąki i makaronu, poprzez pikantny sos i ziarna sezamu. Potem ustawiłem na nim garnki z kuchenki. Te przypalone resztki przyprawiały o szczególny ból głowy. Nie wspominając o wnętrzu piekarnika, które pewnie będzie wymagało trzykrotnego szorowania, ale na razie coś tam się piekło. Do tego pełny zlew, pełna zmywarka i dzwonek do drzwi…
Zanim zdążyłem poprosić ciotkę o ich otwarcie, już usłyszałem jak przekręca klucz i wita się z gościem.
- Nadine przyszła! - no jakbym nie wiedział albo nie usłyszał. Ugryzłem się w język przed wypowiedzeniem tych słów na głos.
- Cudownie. A teraz chodź tu i łap za ścierkę, bo będzie czekała na nas do nocy - odkrzyknąłem. Ciotka zaraz zjawiła się w kuchni i na szczęście zabrała do pomagania.
- Ja już tu skończę, idź - powiedziała po kilku minutach. Spojrzałem na nią niepewnie lecz nie czekałem aż się powtórzy. Większość już została posprzątana. Abi wspomniała jeszcze o przyprawianiu dań i postanowiłem się nie wtrącać.
- Cześć - przywitałem się z Nadine, kiedy na chwilę zajrzałem do salonu. Wyglądała na dość zakłopotaną. I jednocześnie olśniewająco w tej swojej sukni. Zdaje się, że kiedyś ubrała ją (lub podobną) na jeden ze swoich koncertów w Parker Hotel. Zawsze wyglądała niesamowicie w swoich kreacjach. Niczym gwiazda na czerwonym dywanie. Lekko się zmieszałem, łapiąc się na tym, że przyglądałem się jej przez cały ten czas.
- Czuję się przy tobie jak Kopciuszek przy księciu - mruknąłem cicho, żeby Abigail tego nie usłyszała. - Wybacz też, że musisz jeszcze czekać. Po prostu myślałem, że szybciej skończymy. Nakryję tylko do stołu i pójdę na szybki prysznic. A Abi niech zrobi resztę - mówiłem, wyciągając z szafki świąteczny obrus. Mi jakoś specjalnie na tym nie zależało, by był ozdobny lecz ciotka bardzo przywiązywała uwagę do takich detali.
- Ale dlaczego? - spytałem, wręczając ciotce papierową torbę.
- TO chcesz jej dać? - uniosła głos gdy obejrzała zawartość.
- Oczywiście, że nie. Kupiłem pudding, bo go lubię, a wiem, że robisz koreańskie żarcie, gdzie nie ma na to miejsca - Abigail wywróciła oczami, po czym machnęła ręką z niezadowoleniem. Nie dała mi też zdjąć grubego odzienia, wręczając mi kawałek kartki.
- Jestem w trakcie gotowania, a brakuje mi tych składników. Idź szybko na ostatnie zakupy. I nie zapomnij o prezentach! - krzyknęła już z kuchni, nie dając mi możliwości na dyskusję. Spojrzałem na kilka rzeczy zapisanych na kartce. Naprawdę drobnostki, bez których mogliśmy się obejść. Chociaż podejrzewałem, że nie dałaby mi żyć, gdybym coś pominął z listy. Mogłem wykreślić tylko ten nieszczęsny pudding. Jak widać nie zapomniała o tym lecz już brakowało czasu, by go przyrządzić. Zapiąłem więc z powrotem płaszcz, poprawiłem szalik.
- A ty co chcesz na prezent? - zapytałem już z dłonią na klamce. Myślałem, że nie otrzymam odpowiedzi, kiedy po chwili dosłyszałem teatralne westchnięcie.
- Świeczkę. Lubię długą kąpiel przy ładnym aromacie. Wybierz jakiś przyjemny zapach. Tylko nie cynamon! - zastrzegła od razu.
Dobrze, że największe galerie były jeszcze czynne. I w sumie coraz bardziej żałowałem, że wciąż nie zainwestowałem w samochód, choć moim największym zmartwieniem był prezent dla Nadine. Patrzyłem co ludzie kupowali, co mieli w swoich koszykach i wózkach. W większości były to zabawki dla dzieci. Zdarzały się też zestawy gotowych kosmetyków i perfum, co raczej byłoby najgorszym, co mógłbym wybrać. Jakieś drobiazgi, śnieżne kule, niektórzy dla swoich partnerek wybierali bieliznę, inni gadżety, również widziałem jak ktoś kupił wieczne pióro. Żadna z tych rzeczy nie pasowała mi do Nadine. W większości czasu spędzonego w galerii po prostu snułem się, oglądając towary i wymyślając różne epitety na tego, kto w ogóle wymyślił dawanie sobie prezentów. W głowie miałem tylko kwiaty i jakąś melodyjkę puszczaną z pozytywki.
Dove zawsze najbardziej cieszyła się z bukietu jej ulubionych kwiatów.
Ta przelotna myśl mnie tylko zirytowała jeszcze bardziej.
- Kwiaty, Williamie? - spytałem sam siebie, co było dość głupie. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do sklepu, który początkowo zignorowałem. I bynajmniej nie była to kwiaciarnia.
- A dla mnie tylko świeczka? - uniosła wzrok Abigail znad trzymanego prezentu, jaki wybrałem dla Nadine.
- Pytałem się co byś chciała. Ale przynajmniej dzięki tobie znalazłem coś dla Nadine - wzruszyłem ramionami. Jasne, miałem dla niej coś więcej niż świeczka, ale nie musiała o tym jeszcze wiedzieć. Ciotka pokręciła głową, po czym zaczęła przerzucać prezenty pod choinką. Znaczy… raczej zapakowane w kolorowy papier puste pudełka, stojące pod drzewkiem dla ozdoby, bo prawdziwymi prezentami raczej by tak nie rzucała. Odnalazła największe z nich, a po otwarciu delikatnie wcisnęła do środka zapachowy mydlany bukiet***.
Zostawiłem ją samą w salonie, kierując się do kuchni. Tak jak myślałem, przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy.
- Abi…
- Skończę i ci pomogę! - krzyknęła z pokoju, kiedy zakładałem fartuch, by nie ubrudzić sobie koszuli. W pierwszej kolejności posprzątałem stół, na którym były chyba wszystkie składniki, jakich używała do gotowania. Od mąki i makaronu, poprzez pikantny sos i ziarna sezamu. Potem ustawiłem na nim garnki z kuchenki. Te przypalone resztki przyprawiały o szczególny ból głowy. Nie wspominając o wnętrzu piekarnika, które pewnie będzie wymagało trzykrotnego szorowania, ale na razie coś tam się piekło. Do tego pełny zlew, pełna zmywarka i dzwonek do drzwi…
Zanim zdążyłem poprosić ciotkę o ich otwarcie, już usłyszałem jak przekręca klucz i wita się z gościem.
- Nadine przyszła! - no jakbym nie wiedział albo nie usłyszał. Ugryzłem się w język przed wypowiedzeniem tych słów na głos.
- Cudownie. A teraz chodź tu i łap za ścierkę, bo będzie czekała na nas do nocy - odkrzyknąłem. Ciotka zaraz zjawiła się w kuchni i na szczęście zabrała do pomagania.
- Ja już tu skończę, idź - powiedziała po kilku minutach. Spojrzałem na nią niepewnie lecz nie czekałem aż się powtórzy. Większość już została posprzątana. Abi wspomniała jeszcze o przyprawianiu dań i postanowiłem się nie wtrącać.
- Cześć - przywitałem się z Nadine, kiedy na chwilę zajrzałem do salonu. Wyglądała na dość zakłopotaną. I jednocześnie olśniewająco w tej swojej sukni. Zdaje się, że kiedyś ubrała ją (lub podobną) na jeden ze swoich koncertów w Parker Hotel. Zawsze wyglądała niesamowicie w swoich kreacjach. Niczym gwiazda na czerwonym dywanie. Lekko się zmieszałem, łapiąc się na tym, że przyglądałem się jej przez cały ten czas.
- Czuję się przy tobie jak Kopciuszek przy księciu - mruknąłem cicho, żeby Abigail tego nie usłyszała. - Wybacz też, że musisz jeszcze czekać. Po prostu myślałem, że szybciej skończymy. Nakryję tylko do stołu i pójdę na szybki prysznic. A Abi niech zrobi resztę - mówiłem, wyciągając z szafki świąteczny obrus. Mi jakoś specjalnie na tym nie zależało, by był ozdobny lecz ciotka bardzo przywiązywała uwagę do takich detali.
- ***kwiaty:
Coś w tym stylu. Wiesz, jak są te fancy bukiety, którymi się nie myjesz, bo ci szkoda, ale od czasu do czasu psikasz wodą, żeby
pachniało xD
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Moja niezręczność zniknęła w momencie, gdy do pokoju wszedł Dominic. Nie miałam szansy za długo się zastanowić co to mogło znaczyć.
- Nie ma problemu, mogę poczekać - byłam i tak wdzięczna, że mnie zaprosili. Nie potrafiłabym w takiej sytuacji na cokolwiek narzekać.
Gdy Dominic poszedł wziąć prysznic skorzystałam z okazji aby wyciągnąć z torebki dwie białe koperty, jedna dla Abigail, a druga dla Dominica. Zostawiłam koperty z prezentami na wolnych krzesłach przy stole. Nie byłam do końca przekonana czy moje prezenty będą udane, ale lepsze to niż nic. Bilet na orkiestrę dla Abigail, a dla Dominica dwa bilety na spektakl broadwayowski, "Upiór w operze". Była to moja ulubiona historia i sztuka od kiedy mój ojciec zabrał mnie i moje rodzeństwo na jej otwarcie w Londynie. Podczas gdy moim braciom się nudziło, ja wciąż czułam niedosyt. Miałam nadzieję, że Dominicowi chociaż w połowie spodoba się produkcja.
Abigail weszła do pomieszczenia nosząc gorące jedzenie. Znajome zapachy były teraz znacznie mocniejsze, a głód się powiększył. Zaproponowałam jej pomóc z resztą dań, na szczęście kobieta nie protestowała.
- Wszystko cudownie wygląda - skomentowałam siadając do stołu.
- To bardzo uprzejme z twojej strony. Muszę przyznać, że... - kobieta nie dokończyła zdania, zauważając kopertę ze swoim imieniem. - A co to?
- Prezent od Mikołaja.
Przez chwilę Abigail zamilkła. Po jej twarzy było widać, że nie była pewna czy powinna teraz otworzyć prezent, czy poczekać. Abigail najwyraźniej nie była najbardziej cierpliwą osobą na świecie.
- No gdzie jest ten Dominic? - kobieta mruknęła. - Jak długo można brać prysznic?
Zaśmiałam się lekko chociaż w rzeczywistości nie minęło dużo czasu od kiedy Dominic poszedł się przygotować na kolację. Dlatego spróbowałam trochę rozproszyć myśli Abigail i zaczęłam zadawać więcej pytań na temat jej podróży.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zza drzwi słyszałem głosy dwóch kobiet, nie rozumiejąc jednak wypowiadanych słów. Były zbyt przytłumione lecz wnioskując po tonie Abigail, była nieco zniecierpliwiona. Mógłbym jeszcze bardziej przeciągnąć ten czas, ale byłem na takie przepychanki już zbyt zmęczony. Cały dzień na nogach nieźle dał mi w kość i postanowiłem zignorować niepocieszoną ciotkę. Przyjazd kobiety był bardziej spontaniczny i nieco popsuł mi plany odpoczynku.
Po kilku minutach skończyłem, pozostawiając wilgotne kosmyki ułożone za pomocą grzebienia. Dobrze wysuszyłem je jedynie ręcznikiem.
- Nickey! - zakrzyknęła Abi, gdy tylko zatrzasnęły się za mną drzwi.
- Daj mi się przebrać - ziewnąłem, mijając salon.
- Ale jesteś..! - uśmiechnąłem się tylko lekko pod nosem. Jeszcze nie wiedziałem dlaczego tak nagle Abigail zaczęła się niecierpliwić. Raczej należała do osób, które uwielbiają gadać i nie przeszkadza im to, że stygnie jedzenie. Z tego powodu nie zdziwiło mnie, że kobiety niemal od razu przeszły do dalszej rozmowy. I choć przebranie się w ciemno niebieską koszulę i czarną kamizelkę zajęło mi może z trzy minuty, to ciotka i tak zdążyła mnie ponaglić dwa razy.
- Jestem - siadając przy stole obrzuciłem spojrzeniem dodatkowe dekoracje, jakie ustawiła Abi podczas mojej krótkiej nieobecności. Drobne świerkowe gałązki z czerwonymi kulkami jarzębiny, mały bukiecik jemioły przewiązany czerwoną wstążką stojący w wazoniku, a na środku wieniec z białymi szyszkami, w centrum którego stała zapachowa świeca. Jej płomień odbijał drobinki brokatu z obrusu oraz innych ozdób. Właściwie nawet nie wiedziałem kiedy Abi to wszystko zorganizowała. Zawsze lubiła stroić na święta zarówno dom jak i siebie samą. Dziś miała na sobie luźną sukienkę z czarną górą, a dołem mieniącym się różnymi odcieniami fioletu.
- Wstań! - zarządzała po chwili, patrząc na mnie jakbym zrobił coś bardzo niestosownego. - No już, już, chyba poduszka źle leży na krześle - machnęła dłońmi, jakby próbowała odgonić się od natrętnej muchy.
- C-co…? Och… - całkiem zdezorientowany ostatecznie się podniosłem, spoglądając na poduszkę. Leżała całkiem nieźle, ale to koperta zwróciła moją uwagę. - Nie zauważyłem.
- To od Nadine - powiedziała od razu ciotka, na co nie potrafiłem powstrzymać się od drobnej złośliwości.
- Więc raczej będzie to coś przydatnego - mruknąłem, na co rzuciła we mnie kolorową serwetką.
- To co, otwieramy prezenty! - rzuciła zaraz z szerokim uśmiechem, machając białą kopertą, taką samą jaką ja trzymałem w dłoni tylko z wypisanym swoim imieniem.
- A myślałem, że najpierw modlitwa i posiłek - ułożyłem swój prezencik na stole przy talerzu, by go nie zabrudzić, kiedy sięgałem po dzbanek z gorącym kompotem. Czy też ponczem, jak lubiła mawiać ciotka.
- Przecież nie jesteśmy dziećmi, zjemy obiad bez względu na to jakie dostaliśmy prezenty - parsknęła, wstając i grzebiąc wśród pudełek pod drzewkiem.
- Widzisz Nadine, dlatego matka nigdy nie chciała mnie puścić z nią w żadną podróż - mówiłem, nalewając do trzech szklanek gorącego napoju. - Uważa, że jedno dziecko nie może się opiekować drugim - zaśmiałem się unosząc również wolną dłoń, by odbić lecące w moją stronę zielone pudełko z żółtą kokardą. Abigail trzymała już w rękach swój prezent. Podejrzewałem, że nie mogła się doczekać kąpieli. Na bok odłożyła również trzy inne pudełka. Poznałem to, w które zapakowała wcześniej bukiet, a na nim wylądowało drugie, mniejsze - wielkości tabliczki czekolady, opakowane w biało różowe paski. Prezent dla Nadine, a to trzecie z malunkiem klauna, było ewidentnie dla mnie.
Po kilku minutach skończyłem, pozostawiając wilgotne kosmyki ułożone za pomocą grzebienia. Dobrze wysuszyłem je jedynie ręcznikiem.
- Nickey! - zakrzyknęła Abi, gdy tylko zatrzasnęły się za mną drzwi.
- Daj mi się przebrać - ziewnąłem, mijając salon.
- Ale jesteś..! - uśmiechnąłem się tylko lekko pod nosem. Jeszcze nie wiedziałem dlaczego tak nagle Abigail zaczęła się niecierpliwić. Raczej należała do osób, które uwielbiają gadać i nie przeszkadza im to, że stygnie jedzenie. Z tego powodu nie zdziwiło mnie, że kobiety niemal od razu przeszły do dalszej rozmowy. I choć przebranie się w ciemno niebieską koszulę i czarną kamizelkę zajęło mi może z trzy minuty, to ciotka i tak zdążyła mnie ponaglić dwa razy.
- Jestem - siadając przy stole obrzuciłem spojrzeniem dodatkowe dekoracje, jakie ustawiła Abi podczas mojej krótkiej nieobecności. Drobne świerkowe gałązki z czerwonymi kulkami jarzębiny, mały bukiecik jemioły przewiązany czerwoną wstążką stojący w wazoniku, a na środku wieniec z białymi szyszkami, w centrum którego stała zapachowa świeca. Jej płomień odbijał drobinki brokatu z obrusu oraz innych ozdób. Właściwie nawet nie wiedziałem kiedy Abi to wszystko zorganizowała. Zawsze lubiła stroić na święta zarówno dom jak i siebie samą. Dziś miała na sobie luźną sukienkę z czarną górą, a dołem mieniącym się różnymi odcieniami fioletu.
- Wstań! - zarządzała po chwili, patrząc na mnie jakbym zrobił coś bardzo niestosownego. - No już, już, chyba poduszka źle leży na krześle - machnęła dłońmi, jakby próbowała odgonić się od natrętnej muchy.
- C-co…? Och… - całkiem zdezorientowany ostatecznie się podniosłem, spoglądając na poduszkę. Leżała całkiem nieźle, ale to koperta zwróciła moją uwagę. - Nie zauważyłem.
- To od Nadine - powiedziała od razu ciotka, na co nie potrafiłem powstrzymać się od drobnej złośliwości.
- Więc raczej będzie to coś przydatnego - mruknąłem, na co rzuciła we mnie kolorową serwetką.
- To co, otwieramy prezenty! - rzuciła zaraz z szerokim uśmiechem, machając białą kopertą, taką samą jaką ja trzymałem w dłoni tylko z wypisanym swoim imieniem.
- A myślałem, że najpierw modlitwa i posiłek - ułożyłem swój prezencik na stole przy talerzu, by go nie zabrudzić, kiedy sięgałem po dzbanek z gorącym kompotem. Czy też ponczem, jak lubiła mawiać ciotka.
- Przecież nie jesteśmy dziećmi, zjemy obiad bez względu na to jakie dostaliśmy prezenty - parsknęła, wstając i grzebiąc wśród pudełek pod drzewkiem.
- Widzisz Nadine, dlatego matka nigdy nie chciała mnie puścić z nią w żadną podróż - mówiłem, nalewając do trzech szklanek gorącego napoju. - Uważa, że jedno dziecko nie może się opiekować drugim - zaśmiałem się unosząc również wolną dłoń, by odbić lecące w moją stronę zielone pudełko z żółtą kokardą. Abigail trzymała już w rękach swój prezent. Podejrzewałem, że nie mogła się doczekać kąpieli. Na bok odłożyła również trzy inne pudełka. Poznałem to, w które zapakowała wcześniej bukiet, a na nim wylądowało drugie, mniejsze - wielkości tabliczki czekolady, opakowane w biało różowe paski. Prezent dla Nadine, a to trzecie z malunkiem klauna, było ewidentnie dla mnie.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Relacje pomiędzy Dominiciem i Abigail przypominały mi moje rodzeństwo. Może w komentarzu Dominica było jakieś ziarenko prawdy i Abigail była z charakteru młodsza niż mogło się wydawać.
Byłam bardziej ciekawa reakcji Dominica i Abigail, gdy otworzyli koperty niż prezentami dla mnie, ale nie mogłam całkowicie zignorować prezentów. Niczego nie oczekiwałam, dzisiejsza kolacja była na ostatnią chwilę, a moje prezenty były również w ramie podziękowania za zaproszenie. Dlatego byłam zaskoczona, gdy Abigail przysunęła do mnie prezenty. Uniosłam brwi i na chwilę zerknęłam w kierunku Dominica, ale raczej żadnego wytłumaczenia nie dostałabym od niego.
Kwiaty, czekolady i bilety na kolację w ciemnościach. Mrugnęłam kilka razy, wciąż niepewna, jak zareagować. Nie przepadałam za kwiatami jako prezent, głównie dlatego, bo rzadko kiedy dostawałam kwiaty, które lubiłam. Byłam dosyć wybredna z wyborem kwiatów. Najbardziej lubiłam plumerie, na które ciężko trafić w Anglii. Lubiłam tylko czekoladę ciemną, a kolacja w ciemnościach... Przyznaję, że czegoś takiego jeszcze nie próbowałam.
W tym momencie uświadomiłam sobie, jak wciąż niewiele o sobie wiedzieliśmy. Jak bardzo się zmieniliśmy.
- Wow... Dziękuję - wydusiłam z siebie. - Nie musieliście nic kupować. Wspólna kolacja jest wystarczającym podarunkiem.
Abigail machnęła ręką w odpowiedzi.
Spojrzałam ponownie w kierunku Dominica, gdy otworzył prezent ode mnie.
- Nie byłam pewna czy kiedyś widziałeś ten spektakl. Aktualnie można go zobaczyć tylko w Londynie i w Singapurze - i był to mój ulubiony spektakl. Na samo wspomnienie myślami wróciłam do momentu, gdy usiadłam w teatrze po raz pierwszy i jak historia, piosenki, stroje i talent mnie oczarowały. Nie ważne ile lat minęło, za każdym razem, gdy wracałam czułam taką radość... Za każdym razem, gdy siedziałam w teatrze i oglądałam Upiora w Operze miałam wrażenie, jakbym przeniosła się w czasie razem z aktorami. Do Paryża, w dziewiętnastym wieku.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wywróciłem oczami, gdy obie kobiety zajęły się swoimi prezentami. To nie był mój ulubiony moment. Nie lubiłem ani dostawać, ani dawać prezentów, robiłem tylko dobrą minę do złej gry. Zrobiłem kilka łyków gorącego napoju zanim sięgnąłem po swoją kopertę. Nożem delikatnie ją otworzyłem i wyjąłem ze środka dwa kolorowe bileciki.
Coś w środku mnie podskoczyło z radości, nie mogąc się już doczekać aż zobaczy ten spektakl. Broadway’owski klasyk jest jednym z najbardziej popularnych przedstawień musicalowych. “Upiór w operze” uważany jest za jedną z najpiękniejszych i jedną z najbardziej spektakularnych historii. Sztuka miała się odbyć w His Majesty’s Theatre za niecały miesiąc.
Tylko że widziałem to już. Byłem na Broadway’u w Majestic Theatre. Isabella, jako zapalona maniaczka wszelkiego rodzaju muzyki, jakimś cudem nakłoniła rodziców, aby pozwolili nam się tam wybrać pod okiem babci. Zgodziłem się wtedy bardziej z ciekawości niż fascynacji. I o ile siostra i babcia całkiem nieźle się bawiły, tak dla mnie była to nużąca historia o miłości. I nie rozumiałem sukcesu tego dzieła. Teatr sam w sobie nie był zły lecz ten konkretny rodzaj sztuki wywoływał u mnie niechęć.
- Izzy, jak możesz to znów oglądać? Widziałaś to dziesiątki razy - burknąłem, krzywiąc się na sam dźwięk głosu Zaca Efrona. - On nawet nie ma nic wspólnego z muzyką, którą grasz - dorzuciłem, od niechęci spoglądając jak aktor biega po polu golfowym i śpiewa, a Izzy wraz z nim. Muzyka może i wpadała w ucho na początku, ale słyszałem to już tyle razy, że najchętniej wywaliłbym telewizor przez okno.
- Nie znasz się, Domi - dziewczyna oderwała wzrok od ekranu, by poświęcić mi trochę swojej uwagi. - Chcesz zostać artystą, a gardzisz sztuką - wbiła we mnie błękitne oczy z miną matki karcącej swoje niesforne dziecko.
- Nie muszę lubić musicali by móc malować.
- A ja wcale nie muszę łazić z tobą po muzeach. Nudzi mnie to. I nie krytykuję twojej formy rozrywki ani tego, że mógłbyś być kustoszem w niemal każdym muzeum, bo znasz te zbiory na pamięć. Dawaj mi te cukierki i nie przynudzaj - wychyliła się z kanapy, zabierając z moich rąk paczkę M&Msów, po czym wpakowała sobie do buzi całą ich garść. Pokręciłem wtedy głową, zostawiając siostrę samą z jej ulubionym aktorem.
Do tej pory ten rodzaj rozrywki nie był dla mnie. Zarówno ten przedstawiany na wielkiej scenie, jak i ten przeznaczony dla nastolatków w formie serialu. Ten tytuł jednak przywołał wspomnienia. Czułem drobny uśmiech na mojej twarzy, mimo iż pewnie nie pójdę na spektakl. Nie czułem potrzeby katowania się musicalem ani dla Nadine, ani dla wspomnienia siostry.
- Co tam masz? - ciotka niespodziewanie znalazła się tuż przy mnie, zaglądając mi przez ramię na trzymane w ręku bilety. Przywróciła mnie tym do rzeczywistości. Zapewne zareagowała tak na słowa wypowiedziane przez Nadine.
- Oh, wspaniale! Przyda ci się trochę rozrywki innej niż babranie się w farbkach czy oglądanie kolejnej mumii. Gdyby nie był tak późno, chętnie wybrałabym się z tobą - skomentowała, machając jednocześnie przed oczami biletem na koncert orkiestry na żywo. Za dwa dni. Uniosłem lekko brwi, przenosząc wzrok z zadowolonej Abi na Nadine. Nie chciałem nic mówić, ale musiała się nieźle nagimnastykować, by zdobyć ten bilet.
- Dziękuję, Mikołaju - posłałem Nadine szeroki uśmiech, po czym mruknąłem okiem. Chyba właśnie Abigail była najbardziej zadowolona.
- A tam co spakowałaś? - spytałem ciotki, wskazując na ostatnie pudło z klaunem.
- To od mamy. Znaczy od babci Madison. Nie wiem, co ci zapakowała. Pewnie sweterek, bo ostatnio coś dziergała na drutach - wzruszyła ramionami, delikatnie chowając bilet z powrotem do koperty. Wydawało mi się jakby mina jej nieco przy tym zrzedła i że okłamała mnie co do swojej niewiedzy.
- Może zacznijmy jeść zanim wszystko ostygnie - Abi odłożyła prezenty na bok. - Wiem, że zakładasz je tylko dlatego, żeby jej przykro nie było. Spokojnie, nic jej nie powiem. Później zrobię ci w nim zdjęcie i będziesz mógł jej wysłać - szepnęła konspiracyjnie, rozbawiona lecz mało było to dla mnie przekonujące.
- A ty widziałaś już “Upiora”? - zapytałem Nadine, pozwalając jednocześnie żeby Abigail nakładała na mój talerz co jej się podobało. Podobno niektóre dania zrobiły mniej ostre, za co byłem im obu bardzo wdzięczny. Rozmyślałem już co sam mógłbym zrobić ze swoimi biletami. Szkoda byłoby z nich nie skorzystać. Może Elliott i Mia by mogli się wybrać. Albo Yasmine i Kyle.
Albo pójdę razem z Dove. Pewnie kupiła dwa z myślą o NAS.
Ostatnie słowo zadudniło mi w uszach tak głośno, jakby ktoś stał obok mnie i je wypowiadał na cały głos.
Coś w środku mnie podskoczyło z radości, nie mogąc się już doczekać aż zobaczy ten spektakl. Broadway’owski klasyk jest jednym z najbardziej popularnych przedstawień musicalowych. “Upiór w operze” uważany jest za jedną z najpiękniejszych i jedną z najbardziej spektakularnych historii. Sztuka miała się odbyć w His Majesty’s Theatre za niecały miesiąc.
Tylko że widziałem to już. Byłem na Broadway’u w Majestic Theatre. Isabella, jako zapalona maniaczka wszelkiego rodzaju muzyki, jakimś cudem nakłoniła rodziców, aby pozwolili nam się tam wybrać pod okiem babci. Zgodziłem się wtedy bardziej z ciekawości niż fascynacji. I o ile siostra i babcia całkiem nieźle się bawiły, tak dla mnie była to nużąca historia o miłości. I nie rozumiałem sukcesu tego dzieła. Teatr sam w sobie nie był zły lecz ten konkretny rodzaj sztuki wywoływał u mnie niechęć.
- Izzy, jak możesz to znów oglądać? Widziałaś to dziesiątki razy - burknąłem, krzywiąc się na sam dźwięk głosu Zaca Efrona. - On nawet nie ma nic wspólnego z muzyką, którą grasz - dorzuciłem, od niechęci spoglądając jak aktor biega po polu golfowym i śpiewa, a Izzy wraz z nim. Muzyka może i wpadała w ucho na początku, ale słyszałem to już tyle razy, że najchętniej wywaliłbym telewizor przez okno.
- Nie znasz się, Domi - dziewczyna oderwała wzrok od ekranu, by poświęcić mi trochę swojej uwagi. - Chcesz zostać artystą, a gardzisz sztuką - wbiła we mnie błękitne oczy z miną matki karcącej swoje niesforne dziecko.
- Nie muszę lubić musicali by móc malować.
- A ja wcale nie muszę łazić z tobą po muzeach. Nudzi mnie to. I nie krytykuję twojej formy rozrywki ani tego, że mógłbyś być kustoszem w niemal każdym muzeum, bo znasz te zbiory na pamięć. Dawaj mi te cukierki i nie przynudzaj - wychyliła się z kanapy, zabierając z moich rąk paczkę M&Msów, po czym wpakowała sobie do buzi całą ich garść. Pokręciłem wtedy głową, zostawiając siostrę samą z jej ulubionym aktorem.
Do tej pory ten rodzaj rozrywki nie był dla mnie. Zarówno ten przedstawiany na wielkiej scenie, jak i ten przeznaczony dla nastolatków w formie serialu. Ten tytuł jednak przywołał wspomnienia. Czułem drobny uśmiech na mojej twarzy, mimo iż pewnie nie pójdę na spektakl. Nie czułem potrzeby katowania się musicalem ani dla Nadine, ani dla wspomnienia siostry.
- Co tam masz? - ciotka niespodziewanie znalazła się tuż przy mnie, zaglądając mi przez ramię na trzymane w ręku bilety. Przywróciła mnie tym do rzeczywistości. Zapewne zareagowała tak na słowa wypowiedziane przez Nadine.
- Oh, wspaniale! Przyda ci się trochę rozrywki innej niż babranie się w farbkach czy oglądanie kolejnej mumii. Gdyby nie był tak późno, chętnie wybrałabym się z tobą - skomentowała, machając jednocześnie przed oczami biletem na koncert orkiestry na żywo. Za dwa dni. Uniosłem lekko brwi, przenosząc wzrok z zadowolonej Abi na Nadine. Nie chciałem nic mówić, ale musiała się nieźle nagimnastykować, by zdobyć ten bilet.
- Dziękuję, Mikołaju - posłałem Nadine szeroki uśmiech, po czym mruknąłem okiem. Chyba właśnie Abigail była najbardziej zadowolona.
- A tam co spakowałaś? - spytałem ciotki, wskazując na ostatnie pudło z klaunem.
- To od mamy. Znaczy od babci Madison. Nie wiem, co ci zapakowała. Pewnie sweterek, bo ostatnio coś dziergała na drutach - wzruszyła ramionami, delikatnie chowając bilet z powrotem do koperty. Wydawało mi się jakby mina jej nieco przy tym zrzedła i że okłamała mnie co do swojej niewiedzy.
- Może zacznijmy jeść zanim wszystko ostygnie - Abi odłożyła prezenty na bok. - Wiem, że zakładasz je tylko dlatego, żeby jej przykro nie było. Spokojnie, nic jej nie powiem. Później zrobię ci w nim zdjęcie i będziesz mógł jej wysłać - szepnęła konspiracyjnie, rozbawiona lecz mało było to dla mnie przekonujące.
- A ty widziałaś już “Upiora”? - zapytałem Nadine, pozwalając jednocześnie żeby Abigail nakładała na mój talerz co jej się podobało. Podobno niektóre dania zrobiły mniej ostre, za co byłem im obu bardzo wdzięczny. Rozmyślałem już co sam mógłbym zrobić ze swoimi biletami. Szkoda byłoby z nich nie skorzystać. Może Elliott i Mia by mogli się wybrać. Albo Yasmine i Kyle.
Albo pójdę razem z Dove. Pewnie kupiła dwa z myślą o NAS.
Ostatnie słowo zadudniło mi w uszach tak głośno, jakby ktoś stał obok mnie i je wypowiadał na cały głos.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czy widziałam "Upiora"? Prawie prychnęłam na jego pytanie. Jakby mnie nie znał.
Bo nie zna.
No tak.
- Tak, kilka razy i... Nie śmiej się, ale byłam zakochana w postaci Upiora. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć dlaczego Christine wybrała Raula. Co z tego, że byli przyjaciółmi w dzieciństwie kiedy Eryk kochał ją, jej piękno i jej talent?
- Eryk? - Abigail uniosła lekko brew.
- Imię Upiora.
- O... - przytaknęła kilka razy, ale najwyraźniej nie chciała kontynuować tematu. Trochę czułam się zażenowana moją pasją do spektaklu. Zdecydowanie nie planowałam wspomnieć, że znałam na pamięć słowa do każdej piosenki czy to, że chciałam zostać baleriną i przez wiele lat tańczyła, bo chciałam być jak Christine, niecierpliwie czekając na swojego Upiora. Tak, lepiej o tym nie wspominać, nawet jeżeli to było wiele lat temu i byłam dzieckiem.
- Jedzenie świetnie wyszło - zmieniłam szybko temat.
- Dziękuję. Szkoda tylko, że niektórzy nie potrafią znieść trochę przypraw - Abigail skomentowała zerkając w kierunku Dominica. Uśmiechnęłam się pod nosem, lekko rozbawiona. - Tak to by było jeszcze lepsze.
- Według mnie i tak jest znakomite. Nigdy nie jadłam takich potraw podczas Świąt.
- Rodzice nie gotują po koreańsku?
- Nie, moja mama nie lubi siedzieć w kuchni - nie wspomniałam, że zawsze miała pomoc w kuchni, więc nie musiała nawet patrzeć w kierunku garnków. - Święta nie są świętowane w Korei tak samo, jak tutaj.
- A tak. Wasze najważniejsze święto to chuseok - Abigail przytaknęła sama do siebie. - Wiecie czego nam brakuje? Trochę wina - zanim ktokolwiek mógł ją zatrzymać kobieta wstała od stołu i zniknęła, szukając butelki alkoholu.
- Abigail ma ciekawy charakter - szepnęłam do Dominica z lekkim uśmiechem. - Jeszcze raz dziękuję za prezenty. Nie spodziewałam się niczego. I wciąż niczego nie oczekuję zwłaszcza po... No wiesz - nie chciałam powiedzieć tego na głos gdyby przypadkiem Abigail była za bardzo ciekawska i miała dobry słuch. - Jesteśmy oboje samotni i spędzamy tą samotność razem, prawda?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kilka razy…
Zatem Nadine również była fanką tego przedstawienia. Z jednej strony ta informacja mnie nie zaskoczyła. Nawet pasowało mi to do niej. Chciałem dopytać ją jeszcze o kilka rzeczy lecz w słowo wpadła mi Abigail i rozmowa potoczyła się trochę inaczej, pozostawiając pewne kwestie bez odpowiedzi.
Wywróciłem oczami gdy kobiety zaczęły mówić o jedzeniu. To nie tak, że nie potrafiłem “znieść trochę przypraw”. Lubiłem dobrze przyprawione jedzenie, ale nie takie, gdzie ostrość zabija wszystkie inne smaki i nie czułem nic innego jak płonący język i gardło. Wszystko wtedy smakowało tak samo. W tym nie było nic zachwycającego. I trudno było mi określić, czy wino było dobrym pomysłem…
- Czasem zachowuje się jak rozkapryszona nastolatka - westchnąłem, zgadzając się z Nadine. Babcia często narzekała, że ma w domu wieczną nastolatkę. Myślała, że kiedy Abigail wyszła za mąż, to całkiem się zmieni. Miała się ustatkować, znaleźć pracę na miejscu, urodzić dzieci i zachowywać się jak przystało na jej wiek. Tak wszyscy wtedy myśleli. Czas pokazał, że wcale tak się nie stało, a to małżeństwo nie trwało długo, bo wytrzymali ze sobą tylko półtora roku. Trochę żałowałem, bo zdążyłem polubić Stanleya. Czasem widywałem go, później nawet z nową żoną, a Abi… wróciła do swojego wolnego życia pełnego podróży.
- Spokojnie Nadine. Też niczego nie oczekiwałem i nie byłem nawet przygotowany - mruknąłem trochę kwaśno, gdyż zupełnie inaczej miał minąć ten dzień. Obecność ciotki mi nie przeszkadzała, po prostu wywróciła wszystkie moje plany do góry nogami. Już nie byłem dzieckiem, że wszystko było mi obojętne i lubiłem tą część szaleństwa, jaką wprowadzała Abigail. Teraz trochę rozumiałem frustrację babci Madison, gdy jej córka wpadała na kolejny szalony, beztroski pomysł i zaczynała go realizować.
- Wolałbym spędzić tą samotność naprawdę razem - powiedziałem szeptem, sugestywnie na chwilę przenosząc jedną dłoń na kolano Nadine. Słyszałem z kuchni brzęczenie naczyń oraz szuranie szuflad, gdy ciotka szukała korkociągu, dlatego pozwoliłem sobie na tak śmiały gest. W tle z radia leciały jakieś świąteczne piosenki, które wcześniej włączono (zapewne Abi, bo kto by inny), co niespecjalnie nastrajało na tego typu sprawy, nawet gdybyśmy byli sami. Podejrzewałem, że gdyby nie ta “niespodzianka” w postaci Abigail, raczej z Nadine oglądałbym jakiś serial przy kubełku z KFC, frytkach, coli, moim ulubionym puddingu oraz popcornem z lodami. To ostatnie nawet miałem w zamrażalniku w lodówce, przygotowane dużo wcześniej. Może nawet z tym winem, które Abigail właśnie otwierała, a którego ja nie kupiłem więc zapewne ona sama bądź Nadine przyniosła ze sobą. A potem… może byśmy nie uprawiali dzikiego seksu, ale zawsze mogliśmy się ze sobą przyjemnie zabawić. W końcu skoro już nasz układ działał, to chyba też mogłem od czasu do czasu dać Nadine jasny sygnał, a nie tylko ona mi. Mimo że początkowo bardziej się krępowałem. Wciąż czasem bardziej lub mniej mnie onieśmielała.
Zatem Nadine również była fanką tego przedstawienia. Z jednej strony ta informacja mnie nie zaskoczyła. Nawet pasowało mi to do niej. Chciałem dopytać ją jeszcze o kilka rzeczy lecz w słowo wpadła mi Abigail i rozmowa potoczyła się trochę inaczej, pozostawiając pewne kwestie bez odpowiedzi.
Wywróciłem oczami gdy kobiety zaczęły mówić o jedzeniu. To nie tak, że nie potrafiłem “znieść trochę przypraw”. Lubiłem dobrze przyprawione jedzenie, ale nie takie, gdzie ostrość zabija wszystkie inne smaki i nie czułem nic innego jak płonący język i gardło. Wszystko wtedy smakowało tak samo. W tym nie było nic zachwycającego. I trudno było mi określić, czy wino było dobrym pomysłem…
- Czasem zachowuje się jak rozkapryszona nastolatka - westchnąłem, zgadzając się z Nadine. Babcia często narzekała, że ma w domu wieczną nastolatkę. Myślała, że kiedy Abigail wyszła za mąż, to całkiem się zmieni. Miała się ustatkować, znaleźć pracę na miejscu, urodzić dzieci i zachowywać się jak przystało na jej wiek. Tak wszyscy wtedy myśleli. Czas pokazał, że wcale tak się nie stało, a to małżeństwo nie trwało długo, bo wytrzymali ze sobą tylko półtora roku. Trochę żałowałem, bo zdążyłem polubić Stanleya. Czasem widywałem go, później nawet z nową żoną, a Abi… wróciła do swojego wolnego życia pełnego podróży.
- Spokojnie Nadine. Też niczego nie oczekiwałem i nie byłem nawet przygotowany - mruknąłem trochę kwaśno, gdyż zupełnie inaczej miał minąć ten dzień. Obecność ciotki mi nie przeszkadzała, po prostu wywróciła wszystkie moje plany do góry nogami. Już nie byłem dzieckiem, że wszystko było mi obojętne i lubiłem tą część szaleństwa, jaką wprowadzała Abigail. Teraz trochę rozumiałem frustrację babci Madison, gdy jej córka wpadała na kolejny szalony, beztroski pomysł i zaczynała go realizować.
- Wolałbym spędzić tą samotność naprawdę razem - powiedziałem szeptem, sugestywnie na chwilę przenosząc jedną dłoń na kolano Nadine. Słyszałem z kuchni brzęczenie naczyń oraz szuranie szuflad, gdy ciotka szukała korkociągu, dlatego pozwoliłem sobie na tak śmiały gest. W tle z radia leciały jakieś świąteczne piosenki, które wcześniej włączono (zapewne Abi, bo kto by inny), co niespecjalnie nastrajało na tego typu sprawy, nawet gdybyśmy byli sami. Podejrzewałem, że gdyby nie ta “niespodzianka” w postaci Abigail, raczej z Nadine oglądałbym jakiś serial przy kubełku z KFC, frytkach, coli, moim ulubionym puddingu oraz popcornem z lodami. To ostatnie nawet miałem w zamrażalniku w lodówce, przygotowane dużo wcześniej. Może nawet z tym winem, które Abigail właśnie otwierała, a którego ja nie kupiłem więc zapewne ona sama bądź Nadine przyniosła ze sobą. A potem… może byśmy nie uprawiali dzikiego seksu, ale zawsze mogliśmy się ze sobą przyjemnie zabawić. W końcu skoro już nasz układ działał, to chyba też mogłem od czasu do czasu dać Nadine jasny sygnał, a nie tylko ona mi. Mimo że początkowo bardziej się krępowałem. Wciąż czasem bardziej lub mniej mnie onieśmielała.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Spojrzałam Dominicowi w oczy, gdy poczułam jego dłoń na swoim kolanie. Nie spodziewałam się takiego gestu z jego strony. W końcu, Dominic nie był za bardzo asertywny, ale wiedziałam, że gdzieś głęboko ma w sobie zakopaną cząstkę siebie, która potrafiła mnie zaskoczyć. Tylko wciąż nie potrafiłam rozwiązać jak mogłam go sprowokować. Moje flirtowanie tu i tam częściej go onieśmielało, więc może coś bardziej bezpośredniego?
Nachyliłam się w jego kierunku i szepnęłam:
- Może później pokażesz mi dokładnie jak chcesz razem spędzić samotność.
Kątem oka zauważyłam, jak Abigail wraca z kuchni i odsunęłam się od Dominica. Jednak zamiast kobiety, jakaś inna postać znalazła się w pomieszczeniu. Wysoki mężczyzna ubrany w stary garnitur. Blond włosy, zielony oczy. Usiadł na miejscu Abigail z butelką winą. Nalał każdemu z nas po lampce wina, po czym podniósł na mnie swój wzrok. Jego spojrzenie było znajome i to nie dlatego, bo widziałam jego zdjęcia w archiwum w hotelu.
- Popełniasz ponownie te same pomyłki.
Nie potrafiłam odpowiedzieć. Nie potrafiłam nawet ruszyć palcem, czy mrugnąć.
- Teraz rozumiem dlaczego. Myślałem, że będziesz szczęśliwa po weselu, po dzieciach, po rosnącym biznesie i do jakiegoś stopnia byłaś, ale... - tu Sebastian spojrzał na Dominica, który najwyraźniej nie widział ducha. - Nie popełniaj tej samej pomyłki, Dovie. Inaczej ponownie złamie tobie serce.
- Nadine - mrugnęłam i zamiast mężczyzny przed oczami pojawia się Abigail. - Może ty jakoś doradzisz Nickowi?
Skołowana spojrzałam w kierunku jej siostrzeńca.
- W sensie...?
- Aby w końcu sobie kogoś znalazł. Nic poważnego, ale z tego co słyszę to tylko jest w szkole i w pracy.
Oh, gdyby tylko znała prawdę.
- Nie masz się czym przejmować. Dominic jest bardziej popularny pośród dziewczyn niż może się wydawać.
- Ah czyli to z nim jest problem - odpowiedziała pół żartem, pół serio.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mimowolnie moje kąciki ust uniosły się ku górze, słysząc odpowiedź Nadine. “Później” uznałem za kilka dni, kiedy Abigail nie będzie tuż za drzwiami. Z drugiej strony dlaczego cały czas myślałem o swoim mieszkaniu? Jess przecież również wyjechała, zostawiając Nadine całe ich mieszkanko.
Zanim mogłem na to zareagować, kobieta odsunęła się ode mnie, a po chwili zjawiła się ciotka z otwartym winem oraz trzema lampkami, do których nalała trunku.
- Kupiłam nam półsłodkie, bo przecież wytrawnego też się nie napijesz - powiedziała rozbawiona, co skwitowałem głębokim westchnieniem.
- Mogłaś kupić dwa. Nikt ci nie kazał dostosowywać się do mnie - co nie do końca było w jej typie. Abi tak właśnie robiła - jeżeli drugiej osobie nie odpowiadały jej smaki, po prostu kupowała dwa rodzaje. Coś mi nie pasowało w jej zachowaniu. Ciotka machnęła tylko ręką, podając mi jeden kieliszek, a drugi Nadine.
- Nadine - zrobiła krótką przerwę, by zrobić łyk wina. - Może ty jakoś doradzisz Nickowi? - uniosłem lekko brwi, zainteresowany w czym tak bardzo potrzebowałem pomocy. Jakoś nic takiego sobie nie przypominałem lecz dość szybko się dowiedziałem.
- Hej! To było niemiłe - oburzyłem się nieco, sprzedając ciotce kuksańca w bok. - A ty pewnie jak tylko usłyszałaś od matki o Nadine, to przyleciałaś sprawdzić, czy to coś poważnego, czy nic wielkiego. Wstydź się, Abi - dodałem już lżejszym, nieco nawet rozbawionym tonem.
- Mówiła, że to podobno tylko przyjaciółka, ale zostawia cię w dobrych rękach. I mówiła coś o jakimś chłopaku, jak mu tam było…
- Elliott?
- Tak! Uznała, że masz dobrych przyjaciół i będzie mieć spokojne sumien… święta! Tak, że oboje będziecie mieć spokojne święta - zatrzymałem dłoń w połowie drogi po swój kieliszek z winem, który chwilę wcześniej odstawiłem na stół. Jakoś przestało mi być do śmiechu, za to uważnie spojrzałem na ciotkę.
- Nie potrafisz kłamać. Powiedz, dlaczego naprawdę przyjechałaś. Coś się stało? Z babcią wszystko dobrze? - zapytałem nagle zmartwiony, że mógłbym coś tak poważnego przeoczyć.
- Wszystko jest w porządku. Mamcia dobrze się czuje. Co cię tak nagle wzięło? - Abigail próbowała zamienić wszystko w żart lecz jej rozbawienie było dla mnie aż nadto wymuszone.
- Abigail, nie jestem już dzieckiem, żebyś tak łatwo mnie oszukała. Twoje zachowanie jest co najmniej dziwne - powiedziałem poważnie, na co już nie potrafiła odpowiedzieć. Rozbawienie na jej twarzy ustąpiło miejsce trosce i zmartwieniu. Dostrzegłem też jak ukradkiem zerknęła w stronę Nadine, jakby nie chciała rozmawiać przy niej.
- Śmiało. Nie mam sekretów, dzięki którym Nadine miałaby powody, by się naśmiewać ze mnie przez następne dziesięciolecia - zachęciłem ciotkę.
- Marlene nie chce tu wracać - wydusiła w końcu na jednym tchu. Zaskoczyła mnie tym wyznaniem, choć skłamałbym mówiąc, iż właśnie czegoś takiego wcześniej się nie obawiałem i nie brałem tego pod uwagę.
- Abi, myślałem, że naprawdę przynosisz złe wieści - powiedziałem spokojnie, powracając do przerwanego posiłku. Może faktycznie lepiej byłoby o tym nie rozmawiać przy Nadine. Nie musiała słuchać naszych rodzinnych problemów.
- Myślałam…
- To jej życie. Niech robi z nim co chce - wzruszyłem ramionami, choć czułem, że mimo wszystko zabolała mnie ta informacja. Bardziej, niż bym chciał, żeby bolało, ale to wcale nie był odpowiedni moment na wylewanie swoich żali.
- Chyba naprawdę wydoroślałeś - mruknęła już z przekąsem, a na jej ustach ponownie zagościł uśmieszek. - Myślę, że to jednak sprawka pewnej uroczej dziewczyny. Powinieneś zdecydowanie poświęcać jej więcej uwagi - wyszczerzyła się do Nadine.
- Pilnuj swoich spraw - powiedziałem, uznając to za zabawne, że dostrzegała tylko tą kobietę w moim życiu, którą przyprowadziłem do domu, choć nie łączyło nas żadne głębsze uczucie. A co do poświęcania uwagi Nadine, to bardzo chętnie bym to zrobił gdyby nie czyjaś obecność.
- Mogę liczyć na jakieś pikantniejsze szczegóły? - podparła głowę na dłoniach, po czym roześmiała się w głos, samej rozumiejąc jak absurdalnie to brzmiało.
Zanim mogłem na to zareagować, kobieta odsunęła się ode mnie, a po chwili zjawiła się ciotka z otwartym winem oraz trzema lampkami, do których nalała trunku.
- Kupiłam nam półsłodkie, bo przecież wytrawnego też się nie napijesz - powiedziała rozbawiona, co skwitowałem głębokim westchnieniem.
- Mogłaś kupić dwa. Nikt ci nie kazał dostosowywać się do mnie - co nie do końca było w jej typie. Abi tak właśnie robiła - jeżeli drugiej osobie nie odpowiadały jej smaki, po prostu kupowała dwa rodzaje. Coś mi nie pasowało w jej zachowaniu. Ciotka machnęła tylko ręką, podając mi jeden kieliszek, a drugi Nadine.
- Nadine - zrobiła krótką przerwę, by zrobić łyk wina. - Może ty jakoś doradzisz Nickowi? - uniosłem lekko brwi, zainteresowany w czym tak bardzo potrzebowałem pomocy. Jakoś nic takiego sobie nie przypominałem lecz dość szybko się dowiedziałem.
- Hej! To było niemiłe - oburzyłem się nieco, sprzedając ciotce kuksańca w bok. - A ty pewnie jak tylko usłyszałaś od matki o Nadine, to przyleciałaś sprawdzić, czy to coś poważnego, czy nic wielkiego. Wstydź się, Abi - dodałem już lżejszym, nieco nawet rozbawionym tonem.
- Mówiła, że to podobno tylko przyjaciółka, ale zostawia cię w dobrych rękach. I mówiła coś o jakimś chłopaku, jak mu tam było…
- Elliott?
- Tak! Uznała, że masz dobrych przyjaciół i będzie mieć spokojne sumien… święta! Tak, że oboje będziecie mieć spokojne święta - zatrzymałem dłoń w połowie drogi po swój kieliszek z winem, który chwilę wcześniej odstawiłem na stół. Jakoś przestało mi być do śmiechu, za to uważnie spojrzałem na ciotkę.
- Nie potrafisz kłamać. Powiedz, dlaczego naprawdę przyjechałaś. Coś się stało? Z babcią wszystko dobrze? - zapytałem nagle zmartwiony, że mógłbym coś tak poważnego przeoczyć.
- Wszystko jest w porządku. Mamcia dobrze się czuje. Co cię tak nagle wzięło? - Abigail próbowała zamienić wszystko w żart lecz jej rozbawienie było dla mnie aż nadto wymuszone.
- Abigail, nie jestem już dzieckiem, żebyś tak łatwo mnie oszukała. Twoje zachowanie jest co najmniej dziwne - powiedziałem poważnie, na co już nie potrafiła odpowiedzieć. Rozbawienie na jej twarzy ustąpiło miejsce trosce i zmartwieniu. Dostrzegłem też jak ukradkiem zerknęła w stronę Nadine, jakby nie chciała rozmawiać przy niej.
- Śmiało. Nie mam sekretów, dzięki którym Nadine miałaby powody, by się naśmiewać ze mnie przez następne dziesięciolecia - zachęciłem ciotkę.
- Marlene nie chce tu wracać - wydusiła w końcu na jednym tchu. Zaskoczyła mnie tym wyznaniem, choć skłamałbym mówiąc, iż właśnie czegoś takiego wcześniej się nie obawiałem i nie brałem tego pod uwagę.
- Abi, myślałem, że naprawdę przynosisz złe wieści - powiedziałem spokojnie, powracając do przerwanego posiłku. Może faktycznie lepiej byłoby o tym nie rozmawiać przy Nadine. Nie musiała słuchać naszych rodzinnych problemów.
- Myślałam…
- To jej życie. Niech robi z nim co chce - wzruszyłem ramionami, choć czułem, że mimo wszystko zabolała mnie ta informacja. Bardziej, niż bym chciał, żeby bolało, ale to wcale nie był odpowiedni moment na wylewanie swoich żali.
- Chyba naprawdę wydoroślałeś - mruknęła już z przekąsem, a na jej ustach ponownie zagościł uśmieszek. - Myślę, że to jednak sprawka pewnej uroczej dziewczyny. Powinieneś zdecydowanie poświęcać jej więcej uwagi - wyszczerzyła się do Nadine.
- Pilnuj swoich spraw - powiedziałem, uznając to za zabawne, że dostrzegała tylko tą kobietę w moim życiu, którą przyprowadziłem do domu, choć nie łączyło nas żadne głębsze uczucie. A co do poświęcania uwagi Nadine, to bardzo chętnie bym to zrobił gdyby nie czyjaś obecność.
- Mogę liczyć na jakieś pikantniejsze szczegóły? - podparła głowę na dłoniach, po czym roześmiała się w głos, samej rozumiejąc jak absurdalnie to brzmiało.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
W ciszy piłam wino podczas gdy Dominic w szybki sposób zaakceptował wiadomość, że jego własna matka nie wróci do Londynu. Było mi go żal, bo przecież sama byłam w podobnej sytuacji. Nie identycznej i dlatego też nie rozumiałam powodów jego matki dlaczego sama mu nie powiedziała o swojej decyzji. Tak go zostawić, porzucić? Przecież nie mieli tragicznych relacji.
Te przemyślenia zachowałam tylko dla siebie i w ciszy piłam wino.
Musiałam przyznać, że Abigail była lepsza ode mnie jeżeli chodziło o braku filtru. Tak bezpośrednio pytać o "pikantne szczegóły"? Ktoś taki jak Dominic mógłby się poczuć niekomfortowo w takiej sytuacji, ale moje przyjaciółki odpowiednio mnie przygotowały.
- Hmm pomyślmy - zaczęłam fałszywie się zastanawiać nad odpowiedzią. - Raz poszliśmy razem do klubu i na własne oczy zobaczyłam, jak potrafi oczarować innych. Jedną dziewczynę nawet przycisnął do ściany i cała ta scena wyglądała, jak coś z pornosa.
Abigail zerknęła kątem oka na Dominica, jakby nie chciała uwierzyć, ale ja nie odwróciłam wzroku wciąż skupiona na oczach kobiety.
- Słyszałam, jak kilka dziewczyn zwraca się do niego Dom, bo jest dominuj-
- Tak, tak. Rozumiem - Abigail wyraźnie pożałowała swojego pytania. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy westchnęła ciężko. Nie musiała wiedzieć, że wszystkie te "dziewczyny" to ja. Gdyby ktokolwiek się dowiedział o naszych "pikantnych szczegółach" to wszyscy zaczęliby nas traktować, jakby byśmy byli parą. Nie ponownie doświadczać złamanego serca.
- Chciałaś wiedzieć - mój uśmiech się poszerzył, gdy podniosła na mnie wzrok.
- A ty, Nadine?
- Ja?
- Nie uważam, że każda kobieta musi być z facetem, ale pewnie wielu się za tobą ubiega.
- Nie potrzebny mi związek. Tylko same problemy z tego wychodzą.
- I tu mogę się z tobą zgodzić - Abigail uniosła lekko swoją lampkę wina i zrobiłam podobnie.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie przejmowałem się gadaniną Abigail. Może i była wścibska i chciałaby wszystko wiedzieć z pierwszej ręki, na szczęście rozumiała granice jakie jej stawiano i potrafiła się ich trzymać. Za to odpowiedzi Nadine zaskoczyły nie tylko Abi, ale i mnie samego, wywołując lekki uśmiech. Lubiłem, gdy odwracała sprawy na swoją korzyść i przeinaczała fakty w sposób, jaki tylko jej się podobał. Nic dziwnego, że była tak popularną i lubianą dziewczyną. Wiele innych kobiet mogłoby jej pozazdrościć takiej charyzmy i dowcipu. Dlatego też sam nie do końca rozumiałem, dlaczego zwróciła uwagę na mnie i właśnie do mnie zwróciła się z naszym małym układem. Pewnie znała innych mężczyzn dłużej ode mnie i z pewnością z lepszą budową ciała niż moja. Starszych. Przystojniejszych. Takich, co mogliby cały czas nosić ją na rękach i z którymi miałaby jak w raju. Wystarczyłoby, że skinie palcem.
- Dlaczego tyle milczysz? - dotarł do mnie głos ciotki, gdy dolewała nam wszystkim wina.
- Głupio się czuję obgadując siebie i innych, dlatego wolę trochę pomilczeć i posłuchać mądrzejszych ode mnie - powiedziałem mimochodem, co nie zostało wzięte na poważnie.
- A może czasem właśnie powinieneś więcej mówić. Nigdy nie byłeś zbyt gadatliwy, ale ostatnio przesadzasz. Kobiety nie lubią mruków.
- Ale lubią, gdy mężczyzna zgadza się z nimi bez słów. Swoją drogą, naprawdę jestem wdzięczny, że się tak postarałaś z tym jedzeniem. Bardzo smaczne - pochwaliłem ciotkę, jedząc kluski podobne do tych, które jadłem z Nadine. Tylko że te nie były tak ostre.
- Cieszę się, że oboje uznaliście mój talent kulinarny - zaśmiała się cicho kobieta, po czym zaatakowała ją czkawka.
- Chyba komuś wystarczy wina na dziś - powiedziałem, biorąc w dłoń butelkę i resztę jej zawartości rozlewając pomiędzy siebie i Nadine.
- No co ty! Jak tak możesz? - oburzyła się, czy raczej chciała, gdy przerwało jej kolejne czknięcie.
- Jak długo jesteś na nogach?
- Dość… dość długo - wyznała. Musiała być zmęczona i niewypoczęta jeszcze po locie samolotem. Do tego alkohol i tylko patrzeć aż wszystko zacznie jej z rąk wypadać.
- Pójdziesz spać, a ja posprzątam - uznałem, na co Abi zgodziła się jakby z małą ulgą. Zmęczenie było wypisane na jej twarzy pomimo całego makijażu. - Nadine, możesz rozgościć się dziś w moim pokoju zamiast na tej kanapie - zwróciłem się w jej stronę, wspominając mały przytyk odnośnie pierwszego nocowania Nadine w tym mieszkaniu. Poza tym już nie pozwoliłbym jej wracać o tej porze samej do swojego mieszkania. Nie tylko dlatego, że się martwiłem, ale i dlatego, by nie musiała być całkiem sama.
- Dlaczego tyle milczysz? - dotarł do mnie głos ciotki, gdy dolewała nam wszystkim wina.
- Głupio się czuję obgadując siebie i innych, dlatego wolę trochę pomilczeć i posłuchać mądrzejszych ode mnie - powiedziałem mimochodem, co nie zostało wzięte na poważnie.
- A może czasem właśnie powinieneś więcej mówić. Nigdy nie byłeś zbyt gadatliwy, ale ostatnio przesadzasz. Kobiety nie lubią mruków.
- Ale lubią, gdy mężczyzna zgadza się z nimi bez słów. Swoją drogą, naprawdę jestem wdzięczny, że się tak postarałaś z tym jedzeniem. Bardzo smaczne - pochwaliłem ciotkę, jedząc kluski podobne do tych, które jadłem z Nadine. Tylko że te nie były tak ostre.
- Cieszę się, że oboje uznaliście mój talent kulinarny - zaśmiała się cicho kobieta, po czym zaatakowała ją czkawka.
- Chyba komuś wystarczy wina na dziś - powiedziałem, biorąc w dłoń butelkę i resztę jej zawartości rozlewając pomiędzy siebie i Nadine.
- No co ty! Jak tak możesz? - oburzyła się, czy raczej chciała, gdy przerwało jej kolejne czknięcie.
- Jak długo jesteś na nogach?
- Dość… dość długo - wyznała. Musiała być zmęczona i niewypoczęta jeszcze po locie samolotem. Do tego alkohol i tylko patrzeć aż wszystko zacznie jej z rąk wypadać.
- Pójdziesz spać, a ja posprzątam - uznałem, na co Abi zgodziła się jakby z małą ulgą. Zmęczenie było wypisane na jej twarzy pomimo całego makijażu. - Nadine, możesz rozgościć się dziś w moim pokoju zamiast na tej kanapie - zwróciłem się w jej stronę, wspominając mały przytyk odnośnie pierwszego nocowania Nadine w tym mieszkaniu. Poza tym już nie pozwoliłbym jej wracać o tej porze samej do swojego mieszkania. Nie tylko dlatego, że się martwiłem, ale i dlatego, by nie musiała być całkiem sama.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Oferta Dominica odrobinę mnie zaskoczyła. Nie planowałam zostawać tutaj na noc, ale gdyby tak spojrzeć przez okno... Było tak ciemno i zimno i ogólnie niezachęcająco do wyjścia na dwór, nawet na chwilę. Dlatego byłam skłonna zaakceptować jego ofertę.
Podczas, gdy Dominic zaczął sprzątać po kolacji poprosiłam Abigail o pożyczenie jakieś bluzki do spania. W najgorszym wypadku ukradłabym jakąś od Dominica, ale wolałam najpierw zapytać kobietę. Już i tak zauważyłam, jak nam się przyglądała, gdy Dominic zaproponował abym została z nimi na noc. Do tego w jego pokoju. Jakby coraz mniej wierzyła moim kłamstwom. Czyżby moje umiejętności się pogorszyły?
Na szczęście Abigail miała coś w sam raz dla mnie.
- Nadine - już miałam wyjść z sypialni mamy Dominica i dać Abigail moment spokoju, gdy kobieta nagle dodała:
- Dziękuję. Cieszę się widząc, że Nickey jest w dobrych rękach - nie wiedziałam, jak to odebrać czy jak odpowiedzieć. Jedynie uśmiechnęłam się krótko, przytaknęłam i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi zanim przyjdzie jej do głowy aby coś dodać.
Przebrałam się szybko w pokoju Dominica. W bluzce Abigail i w bokserkach Dominica, które znalazłam w szufladzie wróciłam do kuchni aby pomóc ze sprzątaniem.
- Mogę dokończyć, pewnie jesteś zmęczony - lekko poklepałam jego ramię, zawiązałam włosy w szybkiego koka i zaczęłam zmywać naczynia. - Jeszcze raz, dzięki za dzisiaj. I za prezenty.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Co największe sprzątanie na szczęście zdążyłem zrobić przed posiłkiem, dzięki czemu obecnie było tego o wiele mniej. Jedzenie, które zostało jeszcze w garnkach i na talerzach, schowałem do lodówki. Zdaje się, że nie będziemy musieli gotować przez najbliższe dwa lub trzy dni. W sumie dobrze, szkoda tylko, że Abigail będzie się nudziła, gdy ja będę w pracy. Niestety tak kończą się niezapowiedziane wizyty. A zrezygnować już nie mogłem, było na to za późno.
- Dzięki, ale nie jest jeszcze tak źle ze mną - odpowiedziałem Nadine, gdy ta zjawiła się w kuchni oferując pomoc. Od razu zabrała się za mycie naczyń więc zająłem się sprzątaniem stołu.
- Mówiłem ci już, że nie ma za co. A jak już chcesz komuś dziękować, to Abigail, bo to on… - dopiero teraz zauważyłem strój, w jakim zjawiła się kobieta. Moje zaskoczenie przeszło w rozbawienie takim doborem ubrań. Naprawdę nie sądziłem, że akurat założy na siebie koszulkę pożyczoną od Abigail i moje bokserki. Dlaczego nie wygrzebała sobie jakiejś koszulki z mojej szafy, skoro nie miała skrupułów, by pożyczyć sobie bieliznę?
- Wyglądasz dość nietypowo - skomentowałem, wycierając dłonie o ręcznik papierowy. Na tyle nietypowo, że bardzo jej pasowało. Mogłem podziwiać jej zgrabne, długie nogi.
Jako że Nadine jeszcze kończyła z naczyniami, podszedłem do niej od tyłu, kładąc dłonie na jej biodrach.
- Może następnym razem też się tak ubierzesz dla mnie? - spytałem cicho, nie mogąc się powstrzymać. Obecnie wolałem nie ryzykować i nie zdradzić się przed ciotką, ale na zachętę przesunąłem językiem wzdłuż szyi Nadine, by na końcu pozostawić drobnego całusa tuż przy jej uchu.
- Dzięki, ale nie jest jeszcze tak źle ze mną - odpowiedziałem Nadine, gdy ta zjawiła się w kuchni oferując pomoc. Od razu zabrała się za mycie naczyń więc zająłem się sprzątaniem stołu.
- Mówiłem ci już, że nie ma za co. A jak już chcesz komuś dziękować, to Abigail, bo to on… - dopiero teraz zauważyłem strój, w jakim zjawiła się kobieta. Moje zaskoczenie przeszło w rozbawienie takim doborem ubrań. Naprawdę nie sądziłem, że akurat założy na siebie koszulkę pożyczoną od Abigail i moje bokserki. Dlaczego nie wygrzebała sobie jakiejś koszulki z mojej szafy, skoro nie miała skrupułów, by pożyczyć sobie bieliznę?
- Wyglądasz dość nietypowo - skomentowałem, wycierając dłonie o ręcznik papierowy. Na tyle nietypowo, że bardzo jej pasowało. Mogłem podziwiać jej zgrabne, długie nogi.
Jako że Nadine jeszcze kończyła z naczyniami, podszedłem do niej od tyłu, kładąc dłonie na jej biodrach.
- Może następnym razem też się tak ubierzesz dla mnie? - spytałem cicho, nie mogąc się powstrzymać. Obecnie wolałem nie ryzykować i nie zdradzić się przed ciotką, ale na zachętę przesunąłem językiem wzdłuż szyi Nadine, by na końcu pozostawić drobnego całusa tuż przy jej uchu.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Słysząc komentarz Dominica zerknęłam w dół akurat gdy poczułam jego dłonie na moich biodrach. Później ciepł od jego ciała, jego oddech na moim karku. Język na szyi. Nie potrafiłam powstrzymać gęsiej skórki. Ah czyli tak chce to zagrać?
- Może. To zależy - uśmiechnęłam się pod nosem. Szybko skończyłam myć ostatni brudny talerz w zlewie, teraz mogłam bardziej się skupić na czymś innym. Na kimś innym.
Odwróciłam się i gdy tylko ujrzałam wyraz twarzy Dominica uśmiechnęłam się szerzej.
Na prawdę lubię ciebie w takiej wersji, może nawet za bardzo.
- Będziesz musiał sobie zasłużyć na powtórkę w takiej kreacji - zmrużyłam lekko oczy i ułożyłam dłoń na jego ramieniu, tym razem mocno ścisnęłam. - Spodobał się tobie ten widok, prawda? Następnym razem, gdy założysz te bokserki nie zapomnij pomyśleć o mnie i jak nic innego nie mam pod spodem - szepnęłam, a drugą dłonią lekko objęłam go w pasie aby sięgnąć i ścisnąć jego tyłek. Tylko na chwilę. Wystarczająco aby poczuł. - Powiedz mi, co sobie teraz wyobrażasz skoro ten widok tak cię pobudza? - byłam świadoma tego, że moja bezpośredniość mogła spłoszyć jakiekolwiek chęci Dominica. Wcześniej moje bezwstydne flirtowanie miało podobny na niego widok, ale skoro pod stołem i teraz był bardziej odważny chciałam sprawdzić na ile mi pozwoli.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zasłużyć sobie? Czyli Nadine stawiała mi wyzwanie. Nic za darmo, ale chętnie je podjąłem. Zawsze warto spróbować, choćby miało mi ostatecznie nie wyjść. Nadine w końcu i tak świetnie we wszystkim wyglądała.
A najlepiej bez niczego.
Wcale nie potrzebowałem następnego razu, by już pomyśleć sobie, że nic nie miała pod spodem. Już to widziałem oczami wyobraźni. To oraz wiele innych obrazów. A gesty Nadine tylko nakręcały moją wyobraźnię jeszcze bardziej. Szczególnie jej jedna dłoń…
- Przede wszystkim w moich wyobrażeniach masz inną koszulkę - powiedziałem cicho, nachylając się do jej ucha. Nie mogłem znieść intensywności jej spojrzenia. Czułem jakby swoim wzrokiem potrafiła przeszyć mnie na wskroś i odgadnąć każdą moją myśl, zobaczyć każdy obraz jaki się pojawiał w mojej głowie. Jakby potrafiła czytać we mnie jak w otwartej księdze, jedynie patrząc w moje oczy. To było głupie i raczej mało prawdopodobne, ale skutecznie pozbawiało całej pewności siebie. Dlatego wolałem nie spoglądać w jej oczy.
- Taką, którą mogę powoli rozpinać - mówiłem szeptem wprost do ucha Nadine, podrażniając je co chwila zębami lub językiem. - Guzik po guziku - dłonie powoli wsunąłem pod koszulkę, którą miała na sobie Nadine. Była to jedna z tych lepiej dopasowanych do ciała więc materiał nie opadał luźno. Palcami delikatnie badałem rozgrzane ciało kobiety.
- Podoba mi się myśl, gdy pozwalasz mi odkrywać swoje ciało kawałek po kawałku, a ja mógłbym je rozpieszczać na różne sposoby. I nie miałbym też nic przeciwko, gdybyś została w takiej rozpiętej koszuli na dłużej. W niczym więcej - przymknąłem oczy z lekkim uśmiechem na ustach, mając już tą wizję w głowie. Bliskość Nadine, jej zapach, zapach również perfum jakich używała, sprawiał, że chciałbym móc wprowadzić to jak najszybciej w czyn, nie pozwalając swojemu sercu zwolnić rytmu, za to chętnie doświadczając kolejnych dreszczy od dotyku dłoni kobiety.
A najlepiej bez niczego.
Wcale nie potrzebowałem następnego razu, by już pomyśleć sobie, że nic nie miała pod spodem. Już to widziałem oczami wyobraźni. To oraz wiele innych obrazów. A gesty Nadine tylko nakręcały moją wyobraźnię jeszcze bardziej. Szczególnie jej jedna dłoń…
- Przede wszystkim w moich wyobrażeniach masz inną koszulkę - powiedziałem cicho, nachylając się do jej ucha. Nie mogłem znieść intensywności jej spojrzenia. Czułem jakby swoim wzrokiem potrafiła przeszyć mnie na wskroś i odgadnąć każdą moją myśl, zobaczyć każdy obraz jaki się pojawiał w mojej głowie. Jakby potrafiła czytać we mnie jak w otwartej księdze, jedynie patrząc w moje oczy. To było głupie i raczej mało prawdopodobne, ale skutecznie pozbawiało całej pewności siebie. Dlatego wolałem nie spoglądać w jej oczy.
- Taką, którą mogę powoli rozpinać - mówiłem szeptem wprost do ucha Nadine, podrażniając je co chwila zębami lub językiem. - Guzik po guziku - dłonie powoli wsunąłem pod koszulkę, którą miała na sobie Nadine. Była to jedna z tych lepiej dopasowanych do ciała więc materiał nie opadał luźno. Palcami delikatnie badałem rozgrzane ciało kobiety.
- Podoba mi się myśl, gdy pozwalasz mi odkrywać swoje ciało kawałek po kawałku, a ja mógłbym je rozpieszczać na różne sposoby. I nie miałbym też nic przeciwko, gdybyś została w takiej rozpiętej koszuli na dłużej. W niczym więcej - przymknąłem oczy z lekkim uśmiechem na ustach, mając już tą wizję w głowie. Bliskość Nadine, jej zapach, zapach również perfum jakich używała, sprawiał, że chciałbym móc wprowadzić to jak najszybciej w czyn, nie pozwalając swojemu sercu zwolnić rytmu, za to chętnie doświadczając kolejnych dreszczy od dotyku dłoni kobiety.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie potrafiłam sobie przypomnieć kiedy ostatnio byłam tak blisku rozpłynięciu się pod wpływem czyjejś bliskości. Może na początku związku z Xavierem, ale nawet wtedy było inaczej. Xavier był pewny siebie, ale jednocześnie nie przepadał, gdy ja chciałam przejąć tą bardziej dominującą rolę. Przez jakiś czas nie miałam z tym problemu, ale po naszym rozstaniu zrozumiałam, że wolał mieć bardziej pokorną partnerkę.
- Kto mógłby się spodziewać, że potrafisz być tak bezpośrednio sprośny - zaśmiałam się cicho i lekko, zadowolona z wizji, którą nam malował. Byłam przekonana, że więcej ukrywa pod swoimi warstwami, ale nie planowałam dzisiaj wszystkiego odkryć. Gdzie w tym zabawa? Po za tym, nie chciałabym go odstraszyć.
Bez dodatkowych słów wzięłam jego dłoń spod mojej bluzki i pociągnęłam go do jego pokoju. Zamknęłam za nami drzwi i gdy odwróciłam się twarzą do Dominica przyjrzałam się mu dobrze, od twarzy do stóp. Nie spieszyłam się z tym, wyobrażając sobie jak wyglądało jego ciało pod ciuchami. Czy on również oddychał głęboko i szybko, jak ja? Jeżeli tak, nie potrafiłam tego zauważyć.
- Jeżeli będziesz cichutko to następnym razem ubiorę koszulkę i pozwolę tobie zrobić co chcesz - ale coś za coś. Sięgnęłam po guzik od jego stopni i w dwóch szybkich ruchach zsunęłam spodnie wystarczająco na tyle aby zobaczyć dokładnie to czego się spodziewałam.
Uśmiechnęłam się złośliwie, ale nie skomentowałam na głos jego erekcji. Klęknęłam przed nim, paznokciami zahaczyłam o jego bokserki i tym razem powoli je ściągnęłam. Spojrzałam w górę, próbując odnaleźć jego wzrok, ale... Chyba w pewnym aspektach Dominic wciąż był nieśmiały. Przynajmniej tak to tłumaczyłam.
- Mam przestać?- zapytałam, chcąc aby to on zdecydował.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wcale nie uważałem, żeby było to tak znowu sprośne. Nadine przesadziła i zapewne słyszała o wiele, wiele bardziej sprośne rzeczy od mężczyzn niż to, że chcieliby rozpiąć jej koszulę. Mogłem to ująć tak, by brzmiało naprawdę sprośnie, ale nie widziałem takiej potrzeby. Właściwie użyłem całkiem łagodnych słów.
Nie liczyłem na nic więcej niż ta chwila w kuchni, dlatego zaskoczyło mnie, gdy Nadine zdecydowała się pójść do pokoju. Zbyt specjalnie też nie protestowałem. Usłyszałem ciche pochrapywanie zza drzwi, głównie dlatego nic nie mówiłem. Gdyby Abi wciąż się kręciła i chodziła po pokoju, za bardzo bym się obawiał, że coś jej strzeli do głowy i będzie chciała z nami znów o czymś porozmawiać.
Jasne, że byłbym cichutko… skoro już się znaleźliśmy sami w takiej sytuacji, szkoda byłoby nie skorzystać. Oboje powinniśmy być cicho, ale Nadine chyba miała nieco inny plan na tą chwilę. Pozwoliłem jej robić co zaplanowała. Do pewnego momentu.
- Nie przestawaj - powiedziałem lekko speszony, odwracając wzrok od Nadine. Całe szczęście światło było zgaszone i tylko blask latarni ulicznych oświetlał pomieszczenie, przez co nie było aż tak widać mojej niezręczności.
- Ale nie z tej pozycji. Ja nie… nie jest to tanie porno, żebyś musiała przede mną klękać. Źle bym się z tym czuł - powiedziałem, biorąc dłoń Nadine i podciągając ją do góry. Dopiero wtedy pozbyłem się spodni i bielizny, które przeszkadzały. Zawadzały mi w obecnej sytuacji.
Usiadłem na łóżku, przesuwając się na nim nieco dalej. A może lepiej się położyć. Westchnąłem, ostatecznie decydując się na ostatnią opcję. Naprawdę źle bym się czuł spoglądając na Nadine z góry w takiej sytuacji. Nie odczuwałem tak silnej potrzeby okazywania dominacji, bo właśnie tak to postrzegałem. Poza tym miałbym stać i byśmy spoglądali sobie w oczka? Czy może miałbym złapać ją za włosy i “pomóc” w wykonywanej czynności? To raczej nie leżało w mojej naturze.
Nie liczyłem na nic więcej niż ta chwila w kuchni, dlatego zaskoczyło mnie, gdy Nadine zdecydowała się pójść do pokoju. Zbyt specjalnie też nie protestowałem. Usłyszałem ciche pochrapywanie zza drzwi, głównie dlatego nic nie mówiłem. Gdyby Abi wciąż się kręciła i chodziła po pokoju, za bardzo bym się obawiał, że coś jej strzeli do głowy i będzie chciała z nami znów o czymś porozmawiać.
Jasne, że byłbym cichutko… skoro już się znaleźliśmy sami w takiej sytuacji, szkoda byłoby nie skorzystać. Oboje powinniśmy być cicho, ale Nadine chyba miała nieco inny plan na tą chwilę. Pozwoliłem jej robić co zaplanowała. Do pewnego momentu.
- Nie przestawaj - powiedziałem lekko speszony, odwracając wzrok od Nadine. Całe szczęście światło było zgaszone i tylko blask latarni ulicznych oświetlał pomieszczenie, przez co nie było aż tak widać mojej niezręczności.
- Ale nie z tej pozycji. Ja nie… nie jest to tanie porno, żebyś musiała przede mną klękać. Źle bym się z tym czuł - powiedziałem, biorąc dłoń Nadine i podciągając ją do góry. Dopiero wtedy pozbyłem się spodni i bielizny, które przeszkadzały. Zawadzały mi w obecnej sytuacji.
Usiadłem na łóżku, przesuwając się na nim nieco dalej. A może lepiej się położyć. Westchnąłem, ostatecznie decydując się na ostatnią opcję. Naprawdę źle bym się czuł spoglądając na Nadine z góry w takiej sytuacji. Nie odczuwałem tak silnej potrzeby okazywania dominacji, bo właśnie tak to postrzegałem. Poza tym miałbym stać i byśmy spoglądali sobie w oczka? Czy może miałbym złapać ją za włosy i “pomóc” w wykonywanej czynności? To raczej nie leżało w mojej naturze.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przez chwilę myślałam, że Dominic jednak zmienił zdanie i chciał zaprzestać dalszej zabawy, ale na szczęście szybko się wytłumaczył. Uniosłam lekko brwi, zaskoczona jego podejściem. Zdecydowanie nigdy wcześniej nie przespałam się z mężczyzną, jak on. Po raz pierwszy trafiłam na kogoś kto nie przepadał za taką pozycją, które nie było bezpośrednią oznaką "taniego porno".
- Dobrze wiedzieć, jakie pornosy oglądasz - zażartowałam lekko aby się z nim podroczyć, ale nie na tym skończyłam. Gdy tylko wygodnie się położył usiadłam przed nim na materacu i zaczęłam masować jego biodra i uda. Zbliżyłam usta do jego penisa, ale jedynie dmuchnąłam zimnym powietrzem aby poczuł moją obecność bez całkowitej satysfakcji.
- To może powiedz mi z czym dobrze będziesz się czuł - zaproponowałam zanim objęłam ustami czubek penisa i zaczęłam mocno ssać. Może była to dodatkowa adrenalina, że w każdym momencie Abigail może się obudzić i przyłapać nas na gorącym uczynku sprawiło, że byłam bardziej pobudzona.
Zaczęłam pogłębiać swoje ruchy, dłońmi wciąż masując jego uda. Od czasu do czasu zahaczyłam o jego skórę paznokciami, wbijając mocniej aż poczułam, że dostaje gęsiej skórki.
Nie wiedziałam ile czasu minęło, a wciąż nie usłyszałam odpowiedzi Dominica.
- Czekam - przypomniałam mu i wróciłam do pracy, tym razem używając tylko swój język.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Skupienie się na myśleniu nad odpowiedzią było trudniejsze niż sądziłem. Gorące i wilgotne usta Nadine bardzo skutecznie odwracały moją uwagę od czegokolwiek. Rozmowa nie była tym, czego chciałbym doświadczać podczas uprawiania seksu, obojętnie która strona była tą bardziej zaangażowaną. Czy to ze mną w takim wypadku było coś nie tak? Przy Nadine odnosiłem wrażenie, jakbym to ja był jakiś dziwny, a ona pierwszy raz spotykała się z kimś takim.
W pewnym momencie musiałem zagryźć wargę, aby faktycznie nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Jedyne co słyszałem (prócz dudnienia własnego serca w uszach) był cichy dźwięk ssania i mlaskania. Może dlatego wolałem nie rozmawiać, a skupiać się na innych odgłosach, które bardziej mnie pobudzały niż słowa. Tylko że Nadine uparcie nie dawała za wygraną.
- Tak jest dobrze - mruknąłem, próbując jednocześnie złożyć w głowie jeszcze kilka słów, a z nich sensownie brzmiące zdanie. Kobieta mogła się nie zadowolić tak krótką, flegmatyczną odpowiedzią.
- I będzie dobrze dopóki nie będziemy wymagać od siebie czegoś upokarzającego, ani zmuszać drugiej strony do czegoś, na co ta nie ma akurat ochoty - powiedziałem na jednym wydechu, na końcu zasłaniając sobie usta, zduszając w ten sposób krótki pomruk przyjemności. Lekki dotyk jej języka wywołał silniejszą reakcję mojego ciała. Miałem wrażenie jakby było to bardziej dokładne. Uniosłem się nawet na łokciach, by przez chwilę móc spojrzeć na Nadine.
- Nie przeszkadzają mi też twoje paznokcie. Możesz… śmiało ich używać - połączenie bólu od wbijanych paznokci, lub też mocnego zaciskania palców, wraz z delikatnymi ruchami języka, sprawiało mi znacznie więcej przyjemności niż jakby miała wybrać tylko jedną z tych opcji.
W pewnym momencie musiałem zagryźć wargę, aby faktycznie nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Jedyne co słyszałem (prócz dudnienia własnego serca w uszach) był cichy dźwięk ssania i mlaskania. Może dlatego wolałem nie rozmawiać, a skupiać się na innych odgłosach, które bardziej mnie pobudzały niż słowa. Tylko że Nadine uparcie nie dawała za wygraną.
- Tak jest dobrze - mruknąłem, próbując jednocześnie złożyć w głowie jeszcze kilka słów, a z nich sensownie brzmiące zdanie. Kobieta mogła się nie zadowolić tak krótką, flegmatyczną odpowiedzią.
- I będzie dobrze dopóki nie będziemy wymagać od siebie czegoś upokarzającego, ani zmuszać drugiej strony do czegoś, na co ta nie ma akurat ochoty - powiedziałem na jednym wydechu, na końcu zasłaniając sobie usta, zduszając w ten sposób krótki pomruk przyjemności. Lekki dotyk jej języka wywołał silniejszą reakcję mojego ciała. Miałem wrażenie jakby było to bardziej dokładne. Uniosłem się nawet na łokciach, by przez chwilę móc spojrzeć na Nadine.
- Nie przeszkadzają mi też twoje paznokcie. Możesz… śmiało ich używać - połączenie bólu od wbijanych paznokci, lub też mocnego zaciskania palców, wraz z delikatnymi ruchami języka, sprawiało mi znacznie więcej przyjemności niż jakby miała wybrać tylko jedną z tych opcji.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ah, czyli nieśmiały Dominic lubił trochę bólu podczas seksu. Zmrużyłam lekko oczy, mając kilka planów na przyszłość jak mogłabym użyć tą informację. Zapamiętałam również, że Dominic nie przepadał za użyciem upokorzenia jako erotycznej taktyki. Potrafiłam to zaakceptować, a raczej bardziej się obawiałam jego reakcji gdyby dowiedział się co lubię w łóżku (i po za).
Nie zmieniłam tempa od razu. Dopiero gdy sama się znudziłam wróciłam do używania swoich ust. Tym razem gdy dłonie wędrowały po jego udach wbiłam mocniej paznokcie w jego wrażliwą skórę. Pozwoliłam sobie również mruknąć kilka razy. Nie było to za głośne, a wiedziałam od źródeł, że delikatne wibracje dodawały nie małą przyjemność. W końcu, do tego dążyłam.
Nie zamierzałam skończyć dopóki Dominic nie osięgnie orgazmu albo sam nie powie, że mam przestać. Zrobiłam sobie z tego wyzwanie. Próbowałam różne rytmy, tu dodałam odrobinę języka, tu mocniej ssałam, używałam ust i dłoni, albo specjalnie zwolniłam tempo. Z każdą zmianą obserwowałam reakcję Dominica. Czy wziął głębszy oddech, czy nieświadomie podniósł lekko biodra jakby domagał się więcej.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nadine naprawdę wiedziała co robić, aby sprawić przyjemność. Mógłbym śmiało rzec, że byłem pod wrażeniem jej… umiejętności. Nie każda kobieta była w stanie uprawiać seks oralny, nie wspominając już o tym, jak Nadine potrafiła wyczuć kiedy i w jaki sposób odpowiednio użyć ust lub dłoni. Lepiej zrozumiałem przez to co miała na myśli mówiąc wcześniej “jeżeli będziesz cichutko”. To było zdecydowanie trudniejsze niż myślałem. Szczególnie gdy zwalniała tempo i zaczynała mruczeć, a z palców i paznokci faktycznie zrobiła użytek, o jaki ją chwilę wcześniej poprosiłem.
Gdy po raz kolejny zasłoniłem usta dłonią, znów poczułem jak gorące były moje policzki. Byłem pewien, że gdyby tylko Nadine mogła dostrzec moje rumieńce, nie powstrzymałaby się od komentarza. Wspominała już kiedyś, że bardzo chciałaby je zobaczyć, a ja bardzo nie chciałem by do tego doszło. Zgadzając się jednak na ten układ zdawałem sobie sprawę z tego, że prędzej czy później i tak do tego dojdzie. Miałem niestety nadzieję, że nastąpi to później, ale nic na to nie wskazywało.
Wziąłem głęboki wdech, wstrzymując powietrze. Serce zaczęło się zachowywać jakby zaraz miało wyskoczyć z klatki piersiowej, biło tak szybko i mocno, że Nadine z pewnością musiała słyszeć jego rytm. Tak mi się wydawało. A już w następnej chwili odczułem skurcze zapowiadające nadchodzący orgazm. Przez dosłownie sekundę przez myśl przeszło mi, aby nie kończyć tego w ten sposób lecz kolejny nieco głębszy i silniejszy ruch na penisie szybko wybił mi tą myśl z głowy. Mimowolnie spomiędzy moich warg wydostał się cichy pomruk, gdy tylko skurcze nabrały na intensywności, doprowadzając do wytrysku i orgazmu. Dawno nie doznałem tak silnych odczuć, przez które z takim trudem musiałem się kontrolować. Dopiero po chwili byłem w stanie unieść się na lekko drżących rękach. Powoli usiąść i zbliżyć się bardziej do Nadine. Najpierw oparłem swoje czoło na jej ramieniu, zanim zebrałem myśli i przyłożyłem usta do jej ucha. Oddechu nawet nie próbowałem uspokoić.
- Jeśli jest coś, na co masz jeszcze ochotę, wystarczy powiedzieć - powiedziałem, lekko unosząc kąciki ust do góry. Po prostu… miałem ochotę na więcej, niekoniecznie w taki sam sposób. Dłońmi objąłem Nadine, odszukując jednocześnie wargami jej wargi i zamykając je w mocnym pocałunku. Nie przeszkadzał mi smak, jaki na nich pozostał, nie zwracałem na to zbytnio uwagi. Jedyne na czym mi zależało, to tylko więcej jej ciała.
Gdy po raz kolejny zasłoniłem usta dłonią, znów poczułem jak gorące były moje policzki. Byłem pewien, że gdyby tylko Nadine mogła dostrzec moje rumieńce, nie powstrzymałaby się od komentarza. Wspominała już kiedyś, że bardzo chciałaby je zobaczyć, a ja bardzo nie chciałem by do tego doszło. Zgadzając się jednak na ten układ zdawałem sobie sprawę z tego, że prędzej czy później i tak do tego dojdzie. Miałem niestety nadzieję, że nastąpi to później, ale nic na to nie wskazywało.
Wziąłem głęboki wdech, wstrzymując powietrze. Serce zaczęło się zachowywać jakby zaraz miało wyskoczyć z klatki piersiowej, biło tak szybko i mocno, że Nadine z pewnością musiała słyszeć jego rytm. Tak mi się wydawało. A już w następnej chwili odczułem skurcze zapowiadające nadchodzący orgazm. Przez dosłownie sekundę przez myśl przeszło mi, aby nie kończyć tego w ten sposób lecz kolejny nieco głębszy i silniejszy ruch na penisie szybko wybił mi tą myśl z głowy. Mimowolnie spomiędzy moich warg wydostał się cichy pomruk, gdy tylko skurcze nabrały na intensywności, doprowadzając do wytrysku i orgazmu. Dawno nie doznałem tak silnych odczuć, przez które z takim trudem musiałem się kontrolować. Dopiero po chwili byłem w stanie unieść się na lekko drżących rękach. Powoli usiąść i zbliżyć się bardziej do Nadine. Najpierw oparłem swoje czoło na jej ramieniu, zanim zebrałem myśli i przyłożyłem usta do jej ucha. Oddechu nawet nie próbowałem uspokoić.
- Jeśli jest coś, na co masz jeszcze ochotę, wystarczy powiedzieć - powiedziałem, lekko unosząc kąciki ust do góry. Po prostu… miałem ochotę na więcej, niekoniecznie w taki sam sposób. Dłońmi objąłem Nadine, odszukując jednocześnie wargami jej wargi i zamykając je w mocnym pocałunku. Nie przeszkadzał mi smak, jaki na nich pozostał, nie zwracałem na to zbytnio uwagi. Jedyne na czym mi zależało, to tylko więcej jej ciała.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Byłam przygotowana na jego orgazm, słyszałam to w jego cięższych westchnieniach i jak w pewnym momencie wstrzymał oddech. Zadowolona z mojej pracy na twarzy tkwił lekki uśmiech. Do tego jego propozycja, ciężko było się nie skusić.
Chciałam odpowiedzieć Dominicowi, ale jego usta mi w tym przeszkodziły. Najwyraźniej również nie chciał na dzisiaj skończyć. Nie miałam ochoty przerywać naszego pocałunku, więc musiałam inaczej mu odpowiedzieć i być bardziej kreatywna.
Objęłam dłonią jego nadgarstek i uniosłam się na kolanach na tyle aby mieć wystarczająco miejsca na nasze dłonie, które znalazły się pomiędzy moim ciałem, a pożyczonymi bokserkami Dominica. Wskazałam jego palcom drogę w miejsce, od moje brzucha, do wewnętrznej części uda, aż do miejsca gdzie chciałam aby je zostawił i poczuł moje podniecenie. Delikatnie objęłam jego palce i pokazałam mu dokładnie w jakim tempie i z jaką siłą powinien ruszać palcami, i gdzie byłam najbardziej wrażliwa. W momencie gdy poczułam ciarki wzdłuż pleców, a moje mruknięcie było zagłuszone naszymi pocałunkami puściłam jego palce.
Drugim ramieniem objęłam szyję Dominica aby lepiej utrzymać balans, gdy poczułam potrzebę poruszania biodrami pod dotykiem jego palców.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwoliłem, aby Nadine poprowadziła moją dłoń w odpowiednie miejsce. W niedługim czasie już nie tylko moje palce, ale i pożyczone przez Nadine bokserki nosiły ślady wilgoci. Wolną rękę położyłem na dole jej pleców, by było mi wygodniej.
Tym samym nie odrywałem swoich ust od jej. Raz pocałunek był mocniejszy i intensywniejszy, by chwilę później tylko delikatnie je muskać lub drażnić językiem. Ostatni sposób najbardziej przypadł mi do gustu.
Przysiadłem też na kolanach w tej nieco niedogodnej pozycji, by Nadine mogła się o mnie oprzeć. Palcami początkowo nie zmieniałem rytmu aż do momentu, gdy wsunąłem je do wilgotnego środka pochwy. Najpierw jeden, później drugi i trzeci, wewnętrzną stroną dłoni pocierając większą część niż samymi opuszkami. Ruchy dłoni powróciły do wcześniejszego rytmu, dociskając mocniej łechtaczkę i na nowo odnajdując wrażliwe miejsce, tym razem nieco inaczej je stymulując. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, kiedy za każdym razem odczuwałem na palcach skurcze mięśni.
Tym samym nie odrywałem swoich ust od jej. Raz pocałunek był mocniejszy i intensywniejszy, by chwilę później tylko delikatnie je muskać lub drażnić językiem. Ostatni sposób najbardziej przypadł mi do gustu.
Przysiadłem też na kolanach w tej nieco niedogodnej pozycji, by Nadine mogła się o mnie oprzeć. Palcami początkowo nie zmieniałem rytmu aż do momentu, gdy wsunąłem je do wilgotnego środka pochwy. Najpierw jeden, później drugi i trzeci, wewnętrzną stroną dłoni pocierając większą część niż samymi opuszkami. Ruchy dłoni powróciły do wcześniejszego rytmu, dociskając mocniej łechtaczkę i na nowo odnajdując wrażliwe miejsce, tym razem nieco inaczej je stymulując. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, kiedy za każdym razem odczuwałem na palcach skurcze mięśni.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Strona 21 z 22 • 1 ... 12 ... 20, 21, 22
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach