Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Devil's Trill SonataWczoraj o 09:45 pmEeve
You're getting on my nerves...Wczoraj o 12:15 amyeonjun
incorrect love27/03/24, 09:44 pmKurokocchin
W Krwawym Blasku Gwiazd27/03/24, 07:19 pmnowena
Zajazd pod Smoczą Łapą 27/03/24, 07:24 amNoé
Loves Of Desire26/03/24, 11:36 pmMireyet
Triton and the Wizard26/03/24, 09:36 pmKurokocchin
always with me26/03/24, 08:39 pmKurokocchin
i don't need your help 26/03/24, 08:12 pmKurokocchin
Marzec 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031

Calendar

Top posting users this week
5 Posty - 26%
3 Posty - 16%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty New Generation {01/09/22, 06:24 pm}

New Generation Cacf42ad9ea9a16b1ae286f0b44d1c02

New Generation Original

Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie jest szkołą znajdującą się na terenie Szkocji. Założona ponad tysiąc lat temu przez czwórkę największych czarodziejów: Godryka Gryffindora, Salazara Slytherina, Helgę Hufflepuff oraz Rowenę Ravenclaw cieszy się ogromną popularnością nie tylko wśród czarodziejów Wielkiej Brytanii ale i całej Europy. Co roku jej mury przepełniają setki młodocianych osób chcących poszerzać swoją wiedzę magiczną. A przynajmniej było tak zanim Lord Voldemort oraz jego Śmierciożercy zniszczyli zamek podczas Bitwy o Hogwart. Szkoła została odbudowana przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego i nauczanie wróciło na właściwe tory.
Od wielkiej bitwy minęło ponad 20 lat. Lord Voldemort przestał istnieć, a Śmierciożercy zostali zamknięci w Azkabanie na wieki, jednak czy to oznacza koniec kłopotów dla naszych młodych czarodziejów?
Coraz częściej odnotowywano zbrodnie popełnione przez czystokrwistych czarodziejów na mugolach. Plotki mówią o formujących się ugrupowań fanatyków i czcicieli Gellerta Grindelwalda jednego z najpotężniejszych czarodziejów na świecie. Obecny dyrektor Hogwartu profesor Minerva McGonagall robiła co mogła, aby w murach szkoły panował spokój, a niepokoje społeczeństwa dotyczące tajemniczych zbrodni nie zaprzątały głów uczniów.
Wszystko zmienia się, gdy pewnego grudniowego poranka po balu bożonarodzeniowym w szkolnych podziemiach woźny odkrywa zwłoki ucznia pochodzenia mugolskiego oraz napis na ścianie wykonany krwią „Brudna krew musi odejść”.

New Generation 370410090eea5483400550bc1a65d0aa

G R Y F F I N D O R

♂ Syn George'a i Daphne Weasleyów -@Kalsi jako Nicholas Weasley
♀ Córka Nevilla i Catherine Longbottom -@Fojbe jako Lana Longbottom
♂ Syn Luny i Rolfa Skamander -@LadyFlower jako Lysander Skamander

♂ -@Heartstorm jako Benjamin Simmons
...

S L Y T H E R I N

♂ Syn Gebrielle Delacour-Lefrançoi i Jean-Yves Lefrançoi - @Fojbe jako Napoléon Lefrançois
♀ Córka Dracona i Astorii Malfoy - @Kalsi jako Florence Malfoy
♂ Syn Blaise'a Zbiniego -@Fojbe jako Zacharius Zabini

♂ Syn Mallory i Warrena Rhodes - @Calinda jako Lawrence Rhodes
...

H U F F L E P U F F

♂ Syn Alexandra i Mariki Dumbledore - @Eeve jako Phoenix Dumbledore
♀ Córka Alexandra i Mariki Dumbledore - @Kalsi jako Gwendolyn Dumbledore

♀ Córka Hermiony i Rona Weasleyów -@LadyFlower jako Isabelle Weasley

♀ Córka Aster i Harry'ego Spring - @Calinda jako Rosemary Spring
...

R A V E N C L A W

♂ Syn Percy'ego i Audrey Weasleyów - @Eeve jako Steven Weasley
♀ Córka Luny i Rolfa Skamander -@LadyFlower jako Lucy Skamander
♂ Syn Theodora i Camilli Nott@Heartstorm jako Elijah Nott
♂ Syn Jaspera i Diany Prince -@Cool_Free_Nickname jako Damien Prince

...

New Generation Eb86f62611f1f48617fcef15c858f92f

1. Wygląd postaci realny
2. Orientacja dowolna byleby była w miarę równowaga
3. To samo tyczy się płci
4. Można wziąć kilka postaci
4. Informujemy o dłuższych nieobecnościach
5. Discord mile widziany [/u][/u]


Ostatnio zmieniony przez Kalsi dnia 09/05/23, 07:53 am, w całości zmieniany 10 razy
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {01/09/22, 06:42 pm}

Steven Joseph Weasley
Godność:Steven Weasley
Zwany:Steve
Wiek:Siedemnaście lat
Dom:Ravenclaw
Wzrost: Metr osiemdziesiąt siedem
Włosy/Oczy:Rude/ciemno-niebieskie
Kolejny rudy
Steven przyszedł na świat w noc z trzydziestego pierwszego grudnia na pierwszego stycznia, dokładnie dwadzieścia dwie minuty po północy jako młodsze dziecko Percy'ego i Audrey Weasley. Niestety, matka zmarła kilka miesięcy później w wyniku powikłań po chorobie płuc. Chłopca w większości wychowywała starsza o trzy lata siostra, Molly, oraz babcia od strony matki, ponieważ ojciec większość dnia spędzał w Ministerstwie. Rudzielec nie ma jednak większych pretensji do nikogo.

Z rodziną ojca nie utrzymują zbytnio kontaktów, Ponieważ mimo tymczasowego pogodzenia się po wojnie szybko ponownie doszło do nieporozumień. Steven ze swojej rodziny zna głównie kuzynostwo, które udało mu się poznać w Hogwarcie.

Jest raczej cichym gościem, który lubi zaszyć się w kącie z dobrą książką, nauka nie sprawia mu większych problemów. Jest bezproblemowy, zamiast się kłócić, woli wywrócić oczami i zwyczajnie wyjść z pomieszczenia, bo szkoda mu nerwów. Zafascynowany kulturą mugolską, zupełnie jak dziadek Artur. W przyszłości chciałby zamieszkać wśród mugoli i podjąć się mugolskiej pracy, może nawet mieć mugolską żonę i mieć z nią stadko mugolskich dzieci.

Ulubiony przedmiot: historia magii, starożytne runy oraz mugoloznawstwo
Znienawidzony przedmiot: eliksiry
Patronus: brak konkretnej formy
Howaniec: Puchacz japoński imieniem NIE-JEDZ-TEGO!
Status krwi: Czysta
by emme








Phoenix Dumbledore


I Was Made for Lovin’ You


Personalia:
Wysoki tak, że aż wcale, bowiem mierzy zaledwie 168 centymetrów. Na głowie ma brązową czuprynę, a oczy koloru zielonego.

Wesoły, głośny osobnik. Nie da się go nie zauważyć. Wszędzie go pełno, uwielbia psoty, nie przepada za nauką. Zamierza zostać zawodowym graczem Quidditcha, tudzież bezrobotnym.

Historia:
Warto wspomnieć, że tak, owszem, jest wnukiem tego Dumbledore'a. Historia poczęcia jego ojca jest owiana tajemnicą, mówi się, że to któraś z oddanych Śmierciożerczyń Voldemorta miała zbliżyć się do dyrektora Hogwartu w celu podkradania informacji, jednak poznawszy mężczyznę bliżej, miała się w nim zakochać, jednak bez wzajemności. Miała wykorzystać jakieś niezbyt legalne środki, aby zaciągnąć Albusa do łóżka z czego zrodził się Alexander, ojciec Phoenixa. Co stało się z kobietą - nie wiadomo. Alexander trafił pod opiekę swego wuja, Aberfotha.

Po Wojnie Alexander poznał młodą mugolkę, w której zakochał się bez pamięci i zdecydował się ją poślubić. Doczekali się dwójki dzieci, a Phoenix jest jednym z nich.

Dodatkowo:
- ścigajacy Puchonów,
- Ulubionym przedmiotem chłopaka jest transmutacja oraz zaklęcia,
- Nienawidzi za to historii magii i numerologii,
- jego patronusem jest Feniks (hehe),



Phoenix Richard Dumbledore

16 lat

Hufflepuf

Alexander Dumbledore

Marika Dumbledore

Gwendolyn Dumbledore

Półkrwi




emme


Ostatnio zmieniony przez Eeve dnia 04/09/22, 08:48 pm, w całości zmieniany 3 razy
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {01/09/22, 08:49 pm}



Godność:Florence Beatrice Malfoy
Wiek:17 lat
Dom:Slytherin
Status krwi:Czysta
Wygląd:Blondynka o niebieskich oczach

Story of her life:

 Florence przyszła na świat 27 sierpnia. Już od małego wykazywała niezwykłe zdolności magiczne. Wychowana została głównie przez matkę, ponieważ jej ojciec spędzał większość swojego życia w Ministerstwie Magii. Kiedy Astoria zaszła w kolejną ciążę  zupełnie odsunęła się od swojej córki ze względu na swoje problemy zdrowotne. Od tamtej pory Florence dużo czasu spędzała ze swoimi dziadkami Lucjuszem i Narcyzą, którzy wtajemniczyli ją w historię rodziny Blacków.
Trzy lata po jej narodzinach pojawił się Scorpius. Niestety poród okazał się zbyt trudny w skutek czego Astoria nie przeżyła. To zupełnie złamało małą Flor, która zaczęła o jej śmierć obwiniać swojego młodszego brata. Po śmierci matki i długiej nieobecności ojca w ich życiu Florence ze spokojnej i pogodnej dziewczynki stała się oziębła i bardzo krytyczna w stosunku do siebie oraz całej służby pracującej w Malfoy Manor.
Hogwart był jedynym miejscem, które nie przypominało jej o poniesionej stracie. Mimo wszystko przez pierwsze miesiące czuła się gnębiona przez pozostałych uczniów. Często była porównywana do swojego ojca, który za czasów szkolnych przyłączył się do Śmierciożerców. Upokorzenie ze względu na swoje nazwisko znosiła do trzeciej klasy, aż w końcu postanowiła walczyć o siebie. Wtedy pierwszy raz wdała się w bójkę z jedną z Gryfonek i została ukarana. Po tym zdarzeniu jej ojciec wygłosił jej długą reprymendę na temat jej zachowania, natomiast jej dziadek pochwalił ją i zapewnił, że mimo tych oskarżeń ze strony innych czarodziei w żyłach Florence płynie krew trzech szanowanych rodów przed którymi czarodzieje półkrwi i mugolaki powinni czuć respekt. Od tamtej pory dziewczyna mocno dystansuje się do czarodziejów nieczystej krwi.



Ciekawostki:

->Jej patronusem jest panda ruda
-> Na piątym roku została prefektem
-> Gra na pozycji szukającej w quidditchu
-> Jej ulubionymi przedmiotami są Obrona Przed Czarną Magią, Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami i Transmutacja
-> Jej znienawidzonymi przedmiotami są Zielarstwo i Mugoloznawstwo


Florence Malfoy


Emme





Nicholas





Godność:
Nicholas Fred Weasley

Wiek:
16 lat

Dom:
Gryffindor

Status krwi:
Półkrwi

Wygląd:
Rude włosy i zielone oczy





Story of his life


Nicholas jest dzieckiem Georga Weasleya oraz czarownicy półkrwi Daphne Dragomir. Urodzony 18 kwietnia młody czarodziej miał duszę dowcipnisia zupełnie jak jego ojciec. Często w dzieciństwie uwielbiał robić psikusy swojemu rodzeństwu oraz kuzynostwu co doprowadzało jego babcię Molly Weasley do szału. Kobieta jednak kochała swojego wnuka tak bardzo, że jego dowcipy często uchodziły mu płazem za to jego ojciec dostawał za niego po uszach. Jest bardzo przywiązany do swojej całej rodziny i uwielbia spędzać z nimi każde święta choć irytuje go czasami fakt, że rzadko udaje mu się być w centrum uwagi, dlatego często decyduje się na jakieś wybryki.
Od razu kiedy dostał list z Hogwartu wiedział, że nie chciał być znany jako kolejny z Weasleyów. Dlatego już od pierwszego roku mocno przyłożył się do nauki osiągając bardzo dobre wyniki w nauce i wyróżnienia przez profesorów. Dzięki jego optymistycznej osobowości szybko udało mu się nawiązać nowe znajomości. Stara się również opiekować swoją dwa lata młodszą siostrą Cassie, która trafiła do Hufflepuffu.
W wakacje często pomaga ojcu w sklepie z psikusami na ulicy Pokątnej. Przy okazji jego ojciec płaci mu za testowanie w szkole nowych produktów marki Weasleów. Jeszcze ani razu nie został przy tym złapany.



Ciekawostki


-> Jego patronusem jest lis
-> Jest animagiem
-> Jest kapitanem drużyny Gryfonów w quidditchu i gra na pozycji ścigającego
-> Jego ulubionymi przedmiotami są Eliksiry, Astronomia i Transmutacja
-> Jego znienawidzonymi przedmiotami są Historia Magii, Wróżbiarstwo i Numerologia.


Emme




Ostatnio zmieniony przez Kalsi dnia 04/09/22, 08:24 pm, w całości zmieniany 5 razy
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {02/09/22, 09:14 pm}

Elijah Nott






Elijah Aymer
Nott
Czysta krew
Siedemnaście lat
Ravenclaw
Ścigający
Czarne włosy
Szare oczy




Elijah

Cichy, spokojnie, nieco zdystansowany chłopak. Z trudnością dopuszcza do siebie ludzi. Czesto nocami, gdy nie może zasnąć przesiaduje na Wieży Astronomicznej. Krukon, który zamiast w bibliotece woli spędzać czas na boisku quidditch.




Historia

Początku swojego życia spędził we Francji u boku matki. Mgliste wspomniania z tamtego okresu sugerują,  że byli wtedy raczej szczęśliwi, mimo częstych zmian nastrojów i wybuchów
emocjonalnych matki. Po jego piątych urodzinach,  gdy ojciec wyszedł z Azkabanu zamieszkałi wraz z nim w Nott Manor w Wielkiej Brytanii.
Resztę dzieciństwa spędził niezdrowe relacje pomiędzy rodzicami. Elijah nigdy niezrozumienia decyzji matki o zostaniu z ojcem. Theodore Nott nigdy jej nie kochał. Z natury introwertyczne po pobycie w więzieniu zamknął się w sobie jeszcze bardziej. Traktował żonę i syna bardziej jak współlokatorów niż członków rodziny.
Hogwart stał sie jego ucieczką od emocjonalnie niedostępnego ojca oraz emocjonalnie niestabilnej matki.
patronus urcjon





Uczy się przeciętnie, wyjątek stanowi astronomia i starożytne runy. To dwa przedmioty z którymi wiaże swoją przyłość.
Źle radzi sobie z ONMS i zielasrtwem. Nie nadaję się do przedmiotów, które wymagają opieki nad czymkolwiek.
Trzymał się raczej na uboczu, dopóki nie dołączył do drużyny quidditch na czwartym rok. Po meczach, w których dawał z siebie wszystko,  szczerząc się za każdym zdobytym punktem zyskał sympatię kolegów z domu.
Sprawia wrażenie, że uśmiecha się tylko na boisku



Emme



THEODORE  
NOTT
Pętla samobójcza z każdym jej spojrzeniem zaciskała się na jego szyi coraz ciaśniej.
Był tylko chłopcem. Tak samo jak Harry Potter czy Draco Malfoy, ale nikt... Nikt nie stanął w jego obronie. Nie miał matki, która oddałaby za niego życie albo skłamała Czarnemu Panu prosto w oczy. Kobietę, która go urodziła nawet nie pamietał.


Śmierciożerca.  Oklumentował podczas ceremonii, ale nigdy nie zapomni tego palącego bólu kiedy Mroczny Znak pojawił się na jego przedramieniu.  Nie zapomni też spojrzenia jej czekoladowych oczu, gdy zobaczyła go przerwie świątecznej. Wiedziała. Unikał jej przez następne dni. Śmierdział czarną magią.


Ona. Nie wie kiedy zaczął zwracać na nią uwagę. Odwracać głowę, gdy słyszał jej głos. Ledwo pamięta o czym była ich pierwsza, prawdziwa rozmowa, ale po niej pojawiły się następne.

Będą z nią nie żałował kim jest i jakie decyzje  podjął, bo one wszystkie doprowadził do tego zimowego wieczoru kiedy pocałował ją na ruchomych schodach, a ona odwzajemniła pocałunek. Kilka miesięcy później kochali się po raz pierwszy w pokoju życzeń. Był jej pierwszym, a ona jego. Nie brzydziła się go, chociaż na jego przedramieniu wił się  mroczny symbol Voldemorta.

Był z nią w najgorszym okresie życia, najmroczniejszym w historii czarodziei, ale tylko wtedy  był naprawdę szczęśliwy.

Śmierć Dumbledore'a była początkiem ich końca. Przed powrotem do domów spędzili ze sobą ostatnią noc. Dał jej wtedy rodowy sygnet Nottów. Był śmierciożerca posłusznym ojcu i Panu. Nie widział jej, niemalże przez rok. Spotkali się ponownie podczas Bitwy o Hogwart. Miał nadzieje, że nie wie, ze to on kryje się pod jedną ze srebrnych masek.  

Po wojnie musiał uciekać, inaczej czekałby go Pocałunek. Nie był Malfoy'em , nie wywinąłby się. Pojawił się w jej domu, chociaż to było niebezpieczne i prosił żeby z nim odeszła. Nic go już w Anglii nie trzymało, ale ją tak. Została.

Pisali do siebie listy o przerażającej tęsknocie i miłości, ale z czasem stawały się coraz krótsze, rzadsze. Oboje coraz rzadziej sięgali po pióro. W ostatnim liście od niej dostał z powrotem sygnet. Później z gazet dowiedział się, że wzięła ślub z wieloletnim przyjacielem.  

Osiadł we Francji, pod zmienionym nazwiskiem. Poślubił kobietę o szarych oczach, bladej cerze i czarnych prostych włosach jak najmniej przypominającą ją. Duchy przeszłości upomniały się o niego, gdy urodził się jego syn, a cholerna magia Hogwartu wpisała go księgi jako swojego ucznia pod nazwiskiem Nott. Po latach ucieczki w końcu go złapali. Był przygotowany na śmierć. Był gotowy ponieść karę, ale ona nie pozwoliła mu umrzeć. Zamiast pocałunku dostał pięć lat w Azkabanie i następne dziesięć aresztu domowego w Nott Manor. Wrócił do Anglii, ale ona już na niego nie czekała.
Emme



Ostatnio zmieniony przez Heartstorm dnia 17/07/23, 11:56 am, w całości zmieniany 2 razy
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {04/09/22, 11:48 am}

the true beauties
are hidden magical core

double trouble
Lana Inez Longbottom jest córką Neville'a Longbottom oraz mugolki, Catherine Longbottom, pani doktor. Posiada więc status półkrwi. Szesnastolatka. Heteroseksualna. Ma dwóch starszych braci - Theodora [19 l.] oraz Caspera [17 l. - Gryffindor] i młodszą siostrę - Evę [12 l. - Hufflepuff]. Tiara przydzieliła ją   do  Gryffindoru.  Posiada   sowę   o   imieniu  Gypsy.  Jej  różdżka  to:
g ł ó g,  1 1 i ½  c a l a,   d o ś ć  g i ę t k a,   p i ó r o  z  o g o n a  f e n i k s a
Mierzy metr siedemdziesiąt wzrostu. Posiada pełne, malinowe usta i brązowe oczy. Wiecznie szczupła - nieważne ile zje. Kiedyś miała pryszczowatą twarz, duże, przednie zęby i nosiła okulary. Zaskoczyła wszystkich w trzeciej klasie, gdy po wakacjach wróciła odmieniona. Jest twardo stąpającą dziewczyną, co zostało właściwie ukształtowane przez dorastanie ze starszymi braćmi, którzy lubili wycinać jej numery. Przestali, kiedy zaczęła odwdzięczać się gorszymi. Wydaje się bardzo ambitną czarownicą. Lubi się uczyć, a w wolnym czasie daje korki z transmutacji. Jednak jej ulubionym przedmiotem są zielarstwo i eliksiry. Kto lepiej ją zna, wie, iż lepiej jej nie denerwować. Chyba, że chce się oberwać upiorogackiem czy innym zaklęciem w twarz. Niełatwo doprowadzić dziewczynę do płaczu. Jako, iż była przez pewien czas wytykana palcami za swój wygląd, nauczyła się chować w sobie uczucia. Posiada jednak dużą czułość na emocje innych osób.
● dostała dziewięć sumów W i dwa P z wróżbiarstwa oraz ONMS;
● śpiewa w szkolnym chórze;
● Eva wygląda jak jej mała wersja.

stay true as you be, my darling


New Generation MsAbMXg
Napoléon Lefrançois to czystej krwi czarodziej - syn Gabrielle Delacour - Lefrançois i Jean-Yves Lefrançois. Ma siedemnaście lat. Jest prawdopodobnie homoseksualny, choć nigdy się nawet nie całował. Wbrew woli ojca, matka wysłała go do Hogwartu. Zamieszkał z ciotką Fleur i Williamem Weasley, za którym nie przepada. Z tego powodu nigdy nie wraca na święta ,,do domu''. Podobnie    do    swojego    kuzynostwa    urodził     się      w      ⅛     wilą.
Nie ma jednak z tego powodu jakichś szczególnych umiejętności. Kiedyś zażartował sobie z kolegi podczas lekcji wróżbiarstwa, iż ten sobie coś złamie. Dwa dni później chłopak spadł ze schodów. Wtedy zaczęły krążyć plotki, że Pollo [zdrobnienie dla przyjaciół] przewiduje przyszłość i pewna seria wydarzeń sprawiła, iż nie cichną one do dziś. On sam już nie wie czy to zupełny przypadek lub może naprawdę ma jakiś dar. Trafił do Slytherinu. Charakterystyka różdżki: włos z głowy willi 12' buk, pięknie zdobiona. Posiadacz kota sfinksa - Numesie. Ma czarne, długie włosy i niebieskie/zielone [zależy od światła] oczy. Metr siedemdziesiąt dziewięć wzrostu. Smukły. Androgeniczna uroda. Blizny na plecach. Pomimo wielu lat spędzonych w UK, nadal mówi z francuskim akcentem, a czasem nawet wtrąci jakieś słowo w tym języku, jeżeli nie zna jego odpowiednika. Nienawidzi swojego ojca. Odkąd pamięta znęcał się nad nim i Gabrielle. W pewnym sensie pała wdzięcznością, iż kobieta uwolniła go od niego, ale z drugiej strony ma do niej ogromną pretensję, że nadal z nim jest. Nierzadko traci kontrolę nad emocjami. Używa przy tym tego swojego protekcjonalnego tonu. Jest arogancki oraz zepsuty, choć przy tym inteligentny i podstępny. Wykazuje typowe objawy traumy, jednak nie da sobie pomóc i raczej nikomu się nie zwierza.--|||--MY PATIENCE IS WANING IS THIS ENTERTAINING?


New Generation KP9Hcbr
Faniahh/Lala/Cyalana


LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {04/09/22, 05:31 pm}

LUCY JOSEPHINE SKAMANDER

New Generation 093fe50eb5bf900eb579d23891b4cfcb4ca95c83New Generation 7e259973ba51f67d4a15ccf0fbde57e8bf1c8986

|Lucy Josephine Skamander | 17 lat | 25 grudnia | Koziorożec | Krukonka | Półkrwi |
|Luna Skamander zd Lovegood - matka | Rolf Skamander - ojciec | Lysander Skamander - brat|
|Blondynka | Zielone oczy| Porcelanowa cera| 167 cm wzrostu | Znamię na prawym ramieniu|
|Patronus - Ryś| Różdżka - 11 cali, włókno ze smoczego serca, mahoń, odpowiednio giętka|


New Generation 14baa19c8017df6f1d0bcfee4c245953d3cca3fe

|Wychowana razem z bratem bliźniakiem w niedużym domu położonym niedaleko mugolskiej wioski Ottery St. Catchpole Lucy zawsze była bardzo ciekawa świata. Już od najmłodszych lat zaraziła się fascynacją do książek (zwłaszcza do tych dotyczących magii). Kiedy jej matka zabierała Lysandra na mecze quidditcha ona wolała siedzieć w domu pogrążona w dobrej lekturze|
|Kiedy dostała się do Hogwartu była typową cichą myszką, niezauważalną przez innych rówieśników. Nie była chętna na nawiązywanie nowych przyjaźni, szczególnie że za cel postawiła sobie bycia jedną z najlepszych uczennic w szkole. Dlatego rzadko uczestniczyła w integracjach czy innych szkolnych imprezach. Zamiast tego często zarywała nocki ucząc się do nadchodzących zajęć|
|Na zajęciach z latania próbowała coś sobie udowodnić co skończyło się dla niej upadkiem z kilku metrów wysokości. Do tej pory ma ogromną traumę i lęk przed wysokością|
|Jej ulubionymi przedmiotami w Hogwarcie są Eliksiry i Zielarstwo, a jej marzeniem jest w przyszłości zostać Uzdrowicielką|
|Zupełnie nie odnajduje się w Starożytnych Runach|
|Posiada sówkę płomykówkę imieniem Mint|


LYSANDER LORCAN SKAMANDER
New Generation LN3yNew Generation DangerousNecessaryAmericansaddlebred-size_restricted

|Lysander Lorcan Skamander| 17 lat| 25 grudnia| Koziorożec| Gryfon| Półkrwi|
|Luna Skamader zd. Lovegood - matka| Rolf Skamander - ojciec| Lucy Skamander - siostra|
|Blondyn| Brązowe oczy| Porcelanowa cera| 177 cm wzrostu| |Obrońca|
|Patronus - Jaguar| Różdżka 12,5 cala, pióro feniksa, ostrokrzew, giętka|


New Generation Tumblr_mo302lrdzK1s1jdyio1_500

|Już od dziecka interesował się quidditchem i często błagał matkę, aby zabierała go na międzynarodowe mecze|
|Większą uwagę przykuwa do quidditcha niż innych przedmiotów. Jego poziom wiedzy jest raczej na niższym niż przeciętny, przez co często jego rodzice dostają listy od profesorów za jego marne wyniki w nauce|
|Jest dość towarzyską osobą i dobrze czuje się w grupie. Nie przegapił jeszcze żadnej szkolnej imprezy w przeciwieństwie do jego siostry. Cały czas jej powtarza, że powinna być bardziej wyluzowana, a nie cały czas przejmować się nauką, która przecież w życiu nie jest najważniejsza|
|Często przesiaduje w tak zwanej "szkolnej kozie". To nie tak, że ciągle szuka kłopotów. Zazwyczaj to kłopoty same znajdują jego. Już nie zliczył ile to razy znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie|
|Jednym z jego ulubionych przedmiotów jest Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami|
|Jeśli chodzi o pozostałe przedmioty to nie może powiedzieć, że idzie mu z nimi jak po maśle i często potrzebuje korepetycji|

ISABELLE MADELINE WEASLEY
New Generation 21e3684ef970e49304ce5e98a1815fcff76c834fNew Generation Eea3ccc987fdafca190302022baf13f7f06b5b4f

| Isabelle Madeline Weasley | 16 lat | 13 lipca | Rak | Puchonka | Półkrwi|
| Hermiona Weasley zd. Granger - matka | Ronald Weasley - ojciec| Rose Weasley - siostra| Hugon Weasley - brat|
| Rudowłosa | Niebieskie oczy | Jasna cera| |169 cm wzrostu| Delikatne piegi |
| Patronus - Fenek | Różdżka - 10 cali, włos z ogona jednorożca, czerwony dąb, sztywna |


New Generation 030cfb455b29462609768137d6c504fca4a266b1r1-458-272_hq

| Jest zdecydowanie bardziej podobna do ojca z wyglądu niż do matki, aczkolwiek po matce odziedziczyła dużą ambicję i chęć do bycia najlepszą |
|Jako, że jest najstarszą córką Rona i Hermiony to spadła na nią duża odpowiedzialność opiekowania się młodszym rodzeństwem. Jeszcze na początku ich przyjęcia do Hogwartu czuwała nad nimi jak mogła, ale potem stwierdziła, że świetnie dają sobie radę |
| Jest prefektem od roku |
| Gra na pozycji ścigającej w drużynie quidditcha Hufflepuffu |
| Nie przepada jak się do niej zwraca pełnym imieniem. Woli zdrobnienie po prostu "Izzy" |
|Tak naprawdę radzi sobie na każdym przedmiocie z wyjątkiem Obrony Przed Czarną Magią. Nie ważne jakby się starała ma wrażenie, że profesor Rein jest do niej strasznie uprzedzony |



Ostatnio zmieniony przez LadyFlower dnia 16/09/22, 10:25 am, w całości zmieniany 2 razy
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {04/09/22, 08:17 pm}

Zacharius Zabini
 Why'd you only call me
                     when you're high?


     Jego babka była nazywana Pajęczycą ze względu na pokaźną liczbę mężów. Za każdym razem zostawała wdową w niewyjaśnionych okolicznościach, zgarniając spory majątek. Ojciec Zacka odziedziczył po niej tę skłonność, z małą różnicą. Partnerki Blaise'a nie umierały, a jedna z nich przyniosła mu nawet pewnego dnia dziecko. Gdy mały Zacharius znalazł się już w rękach tatulka, kobieta wzięła i umarła. Cóż za zbieg okoliczności...
     Zack za wszelką cenę chciał uniknąć reputacji playboya, ale nie był jakoś specjalnie wybitny w nauce, ani zbytnio powściągliwy w relacjach damsko-męskich. Dodatkowo gra w drużynie Quidditcha na pozycji ścigającego, co przysporzyło mu popularności wśród płci przeciwnej. Obecnie nie stara się z tym walczyć, choć w głębi duszy trochę przeszkadzają mu konkretne opinie o nim.

aparycja

»  zielone  oczy    »  kręcone,  brązowe  włosy
» ciemna karnacja  » wysportowana, postawna sylwetka » wysokie kości policzkowe   »     metr    osiemdziesiąt    pięć

charakter

     Pozornie narcystyczny, arogancki dupek. W pewnym sensie gra jednak rolę, aby ukryć to, jak niepewny jest. Ciągle stara się spełniać cudze oczekiwania, nawet jeśli będą niezgodne z jego osobistymi przekonaniami. Chciałby być idealny, dlatego chowa się za maską, którą codziennie wkłada. Leczy własne kompleksy wyżywaniem się na innych.
    Niestały w uczuciach. Większość wie, iż często zmienia partnerki, a i tak do niego ciągną. Jest to dla niego ciągle niezrozumiałe zjawisko, lecz je wykorzystuje dla własnej przyjemności.

ciekawostki


you  say  that  spiders  crawled
inside      and      made
themselves      a      home

Siedemnaście lat
Czysta krew
Slytherin
12 i ¼' tarnina, włókno z serca smoka, elastyczna
Lubi OPCM i runy
Nie lubi historii magii
Faniahh/Lala/Cyalana | Watchharuedit




Ostatnio zmieniony przez Fojbe dnia 04/09/22, 10:11 pm, w całości zmieniany 7 razy
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {04/09/22, 08:39 pm}



Gwendolyn Dumbledore
















GodnośćGwendolyn Sophia Dumbledore


Wiek17 lat



MatkaMarika Dumbledore


OjciecAlexander Dumbledore


BratPhoenix Dumbledore





DomHufflepuff


Różdżka10,5 cala, pióro feniksa, cis, dość sztywna


Status krwiPółkrwi


PatronusJednorożec


RasaCzarownica


SzkołaSzkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie





1Jest osobą bardzo nadopiekuńczą, przez co zawsze chce mieć na oku swojego młodszego brata


2Jej ulubionymi przedmiotami są Eliksiry oraz Transmutacja, a znienawidzonymi OPCM i Historia Magii


3Kiedyś pod presją rówieśników wymknęła się do Zakazanego Lasu i spotkała na swojej drodze pokaźnych rozmiarów Akromantulę. Po spotkaniu z tą bestią nie dość, że wylądowała w skrzydle szpitalnym z pokaźną raną na prawym udzie to jeszcze nabawiła arachnofobii


4Jest metamorfomagiem


5Jest trochę dziwna, a przynajmniej tak twierdzą jej koledzy, dlatego że lubi rozmawiać z mieszkającymi w zamku duchami


6Ma lekki problem z zaufaniem po incydencie w Zakazanym Lesie












emme
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {05/09/22, 09:55 am}

FLORENCE BEATRICE MALFOY

     Dziewczyna zdecydowanie nie wyspała się tej nocy. Łóżko wydawało się nadzwyczaj niewygodne. Księżyc świecił tak niewiarygodnym blaskiem odbijając jeszcze przy tym biel leżącego na zewnątrz śniegu, że Florence była zmuszona w pewnym momencie zaciągnąć zasłony. Za każdym razem jak próbowała zasnąć w głowie miała tysiące myśli, których za nic nie potrafiła się pozbyć. Przekręcała się z boku na bok, starała się liczyć dwurożce, ale i to nie przynosiło jej ani krzty snu. Koniec końców zastał ją poranek. Dźwignęła się więc niechętnie z łóżka i przetarła powieki, które delikatne stały się sine z powodu braku snu.
     Postanowiła wziąć szybki prysznic i od razu poczuła się lepiej, kiedy zimna woda zupełnie ją rozbudziła. Włożyła na siebie czyste szaty, związała włosy w wysoki kucyk, a następnie opuściła lochy kierując się w stronę Wielkiej Sali. Nie była jakoś specjalnie głodna, ale z drugiej strony chyba potrzebowała jakiejś dawki energii. Zanim jednak dotarła do wyznaczonego przez siebie miejsca po drodze wpadł na nią jakiś pierwszoroczniak z domu borsuka.
     -Uważaj jak leziesz – warknęła.
     Chłopiec wymruczał tylko pod nosem ciche „przepraszam” i uciekł w popłochu, na co Ślizgonka przewróciła teatralnie oczami. Najwyraźniej dziś jej poziom irytacji sięgał zenitu, więc niech Merlin strzeże tych, którzy akurat dzisiaj wejdą jej w drogę.
     Na całe szczęście Wielka Sala jeszcze świeciła pustkami. Była jedną z pierwszych uczennic, więc na spokojnie mogła wybrać sobie jedno z wielu wolnych miejsc i rozejrzeć się na co miałaby dziś ochotę. Postawiła dziś na zwykłe naleśniki oraz aromatyczną kawę, która miała nadzieję, że postawi ją na nogi. Zajęła miejsce przy stole Slytherinu i starała sobie przypomnieć jakie właściwie ma dziś pierwsze zajęcia. Właściwie jaki był dzisiaj dzień? Wtorek? Czwartek? Upiła łyk gorącego napoju i potarła dłonią czoło, jakby miała nadzieję, że ten gest pomoże jej w ogarnięciu się. Niestety bezskutecznie.
     Dodatkowo cały czas miała w głowie zbliżający się wielkimi krokami Bal Bożonarodzeniowy. Profesor Gustov już się wręcz nie może doczekać, aż pokaże jego umiejętności taneczne przekazane jego podopiecznym. Flor cieszyła się z tego wydarzenia tylko dlatego, że nie będzie musiała wracać do swojego domu na święta. Już i tak od dawna nie czuć było ducha świąt. Za każdym razem podczas kolacji tylko Scorpius miał najwięcej do powiedzenia, a ona wraz ze swoim ojcem po prostu milczeli. Rozumiała, że po śmierci matki on również mocno się załamał. Teraz jeszcze bardziej wpadł w wir pracy w Ministerstwie i rzadko kiedy wraca do domu. Wiedziała jednak, że powinien się wziąć w garść szczególnie dla młodego Scorpiusa, który nadal potrzebował ojca. Poziom zirytowania wzrósł w niej jeszcze bardziej na samą myśl o jej pożal się boże rodzince. Wzięła jeden kęs naleśnika, ale praktycznie od razu poczuła nieprzyjemne uczucie w żołądku. Najwyraźniej było jeszcze zbyt wcześnie aby dziewczyna mogła cokolwiek przełknąć.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {05/09/22, 10:31 am}

S t e v e n        W e a s l e y


              Rudzielec opatulił mocniej kark kapturem swojego mundurka, mając wrażenie, że zaraz zamieni się w kostkę lodu. Ostatnio bardzo szybko marzł, a na dokładkę co i raz dostawał zawrotów głowy. Bał się, że łapie go jakieś choróbsko, ale póki co nie zaobserwował u siebie innych dolegliwości, toteż nawet przez myśl mu nie przeszło, aby zajść do Skrzydła Szpitalnego.
              Uniósł wzrok znad czytanej właśnie książki i spojrzał na jakiegoś młodszego Krukona, który kilka miejsc dalej objadał się jajecznicą. Steven skrzywił się lekko, czując mdłości i przeniósł wzrok na swój talerz, na którym leżał zimny już, spalony tost. Apetyt znów mu nie dopisał. To pewnie ze stresu. Denerwuje się nadchodzącym egzaminem z transmutacji, a poza tym ten cały Bal Bożonarodzeniowy przyprawiał go o ból głowy. Głośna muzyka, tańce i ścisk... A do tego wypadałoby, kogoś zaprosić, żeby nie iść na niego samemu.
              Może udałoby mu się stamtąd zerwać? Uda, że boli go brzuch i zostanie w dormitorium albo zaszyje się w bibliotece i uda, że się zaczytał, zapominając o bożym świecie.
              Z westchnieniem zaznaczył stronę, na której skończył czytać i zamknął książkę, odkładając ją na bok. Musi coś zjeść. Spojrzał ze zmęczeniem na swojego tosta, potem na półmiski stojące na stole i wyciągnął rękę po jabłko. Lepsze to, niż nic.
              Rozejrzał się po Wielkiej Sali. Wciąż świeciła pustkami. Steven obudził się dziś przed współlokatorami i nie chcąc ich budzić, zszedł do jadalni, aby tam poczytać. Z biblioteki już go wyrzucali, jeśli przychodził przed zajęciami, bo nie raz zdarzyło się, że przypadkiem się zasiedział i nie poszedł na lekcję. Gdyby było cieplej, poszedłby na dziedziniec, ale w grudniu by tam zamarzł, więc pozostała mu tylko Wielka Sala, gdzie ktoś na pewno przypomniałby mu o lekcjach.

P h o e n i x        D u m b l e d o r e


             
              Phoenix stał pod wejściem do domu Puchonów, czekając na Lilianne, szukającą ze swojej drużyny. Kumplowali się, więc liczył, że zgodzi się na jego propozycję. Przeczesał palcami włosy, nerwowo tupiąc nogą. Miał nadzieję, że jego siostra nie wyjdzie pierwsza, przed Lil.
              Ku jego uldze, szczęście się do niego uśmiechnęło. I po półgodzinie sterczenia pod tą cholerną ścianą, szukająca opuściła pokój wspólny i wpadła na niego. Uśmiechnął się do dziewczyny, witając się.
              - Whazzup, Lil? - wspólnie ruszyli korytarzem do wyjścia z lochów - Wiesz, tak myślałem... - potarł kark dłonią, walcząc ze skrępowaniem.
              - Tak, Nix? - spytała z uprzejmym uśmiechem.
              Młody Dumbledore poczuł, że się rumieni. To nie tak, że buja się w Lilianne. On to właściwie nie był pewien, czy w kimkolwiek się buja. Po prostu... to było trudne. Odchrząknął, chcąc nabrać pewności siebie.
              - No wiesz... Ten bal i w ogóle... - wykonał bliżej nieokreślony gest dłonią, patrząc na czubki swoich butów - Pomyślałem, że moglibyśmy pójść razem, jako, no wiesz, przyjaciele i...
              - Przepraszam. - przerwała mu. Weszli akurat do holu - Mark mnie już zaprosił. Zgodziłam się.
              Dumbledore poczuł się jak głupek. Minęła ich grupka Gryfonek, które prawdopodobnie słyszały odpowiedź Lilianne, bo zachichotały, ciut drwiąco, patrząc na chłopaka. Chryste, co za wstyd.
              - Ja... Jasne! Spoko! - zapewnił z szerokim uśmiechem, udając że nic się nie stało - Ważne, że masz z kim iść. Spytam kogoś innego. Cześć. - wyrzucił z siebie, jak z armaty i sztywnym krokiem potuptał do Wielkiej Sali, pragnąc zapaść się pod ziemię.
              W uszach wciąż pobrzmiewał mu śmiech tamtych dziewczyn. Na gacie Merlina, co za wstyd... Co za wstyd... Po co on się w ogóle odzywał?
              Usiadł przy stole swojego domu i nałożył sobie jajecznicy.
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {05/09/22, 01:27 pm}

NICHOLAS FRED WEASLEY


     Ten dzień zaczynał się dla rudzielca dość obiecująco. Już nie mógł się doczekać późniejszego popołudnia, ze względu na zaplanowany trening quidditcha. Mecz z Krukonami zbliżał się wielkimi krokami i aż go nosiło z ekscytacji. Dzielnie jednak wyczekiwał momentu, w którym będzie mógł podzielić się z resztą drużyny jego strategią.
      Mina mu jednak zrzedła, kiedy zobaczył jak kolega z jego domu zaprasza pewną Puchonkę na nadchodzący bal bożonarodzeniowy. Stanął w miejscu i uważnie przyjrzał się rozgrywającej scenie. Z każdą kolejną chwilą coraz mocniej marszczył czoło. Szczerze mówiąc to nie uśmiechało mu się zapraszać żadnej dziewczyny, ale wiedział, że cała rodzina będzie mu suszyć o to głowę. Aż wzdrygnął się na samą myśl o szacie wyjściowej wysłanej przez jego babkę. Będzie musiał poważnie porozmawiać ze swoją matką, aby nie pozwoliła kobiecie wybierać mu ubrań.
     Pokręcił lekko głową wybijając zupełnie tę myśl i ruszył z burczącym brzuchem do Wielkiej Sali. Był już taki głodny. Od razu wchodząc do środka poczuł tak przyjemne zapachy, że zaczął niekontrolowanie się ślinić. Otarł lekko usta i ruszył w stronę stołu Gryfonów.
     Przechodząc obok plotkujących Gryfonek uśmiechnął się lekko, choć mogło to wyglądać na jakiś dziwny grymas. Gryfonki zaśmiały się pod nosem i zaczęły między sobą szeptać. Nick nie wiedział czy śmieją się z niego czy może decydują się, która wybrałaby się z młodym Weasley’em na bal.
     Tak czy siak zajął miejsce kilka metrów dalej, aby w razie czego mieć je na widoku i zabrał się za jedzenie jajecznicy.

GWENDOLYN SOPHIA DUMBLEDORE


     Dziewczyna siedziała przed lustrem i od kilku dobrych minut starała się rozczesać swoje kolorowe włosy. Była jakaś dzisiaj mocno zamyślona.  Obudziła się już jakiś czas temu, ale nie była wystarczająco głodna, aby już udać się do Wielkiej Sali. W końcu odłożyła szczotkę na nocną szafkę i zadrżała lekko, gdy jej gołe stopy dotknęły podłogi. W taką porę roku jak ta w ich dormitorium było nieznośnie zimno. Dobrze, że chociaż na ścianach znajdowały się podgrzewacze dzięki którym łóżka były dodatkowo ocieplane.
     Szybko więc ubrała na siebie mundurek i wsunęła na ramiona ciepły Hogwarcki sweter. Od razu poczuła się lepiej, w końcu nie chciała się przeziębić zaraz przed Świętami Bożego Narodzenia. Jej pierwszymi zajęciami były dzisiaj Eliksiry, więc włożyła do swojej torby odpowiedni podręcznik, aby już nie cofać się z powrotem do dormitorium, po czym ruszyła na śniadanie.
     Uśmiechnęła się lekko, kiedy zobaczyła sunącego się korytarzem Grubego Mnicha.
     -Dzień Dobry – przywitała się uprzejmie, na co duch odwzajemnił szerokim uśmiechem i lekko się skłonił.
     -Wstrętny Grubas! Wstrętny Grubas! – usłyszała krzyki Irytka, który najwyraźniej znów dokuczał duchowi Hufflepuffu. Gwen lekko zmarszczyła brwi i stanęła przed poltergeistem ze skrzyżowanymi ramionami.
    -Odejdź stąd Irytku bo ostrzegam cię, że pójdę do profesor McGonagall. Jestem pewna, że wymierzy ci odpowiednią karę – powiedziała. Duch pokazał jej tylko język, a potem rozpłynął się między ścianami. Ostatnio odkryła, że Irytek obawia się tylko jednej osoby w tym zamku i była to właśnie pani dyrektor.
    Kiedy Gwen dotarła w końcu na miejsce Wielka Sala była już w połowie wypełniona. No tak, w sumie nie pomyślała, że im później postanowi pójść na śniadanie tym będzie więcej ludzi. Skierowała się w stronę stołu Puchonów, a widząc swojego brata z niezbyt zadowoloną miną zmarszczyła nieco brwi i usiadła obok niego.
    -Cześć braciszku – przywitała się od razu sięgając po leżącego najbliżej tosta.
    -Coś taki markotny? Wszystko okej? – dopytała wlewając sobie do szklanki trochę świeżo wyciskanego soku.
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {05/09/22, 03:25 pm}

LUCY SKAMANDER
i
LYSANDER SKAMANDER


      Lucy już od samego rana była w dość nietęgim nastroju. Ten cały Bal Bożonarodzeniowy totalnie ją przytłaczał. Czy naprawdę wszyscy uczniowie musieli na niego iść? Ona najchętniej zaszyłaby się gdzieś w dormitorium albo bibliotece i spędziłaby tam calusieńki wieczór. Może powinna porozmawiać o tym z profesorem Zingermanem, chociaż domyślała się jaka będzie jego odpowiedź.
Potarła jeszcze nieco zaspane powieki. Wczoraj nieco zasiedziała się z powieścią przygodową w pokoju wspólnym. O mało co nie zasnęłaby na kanapie ale Clarissa w porę uświadomiła jej, że powinna pójść do ich sypialni. Oczywiście po położeniu się do łóżka sen i zmęczenie zupełnie odeszło w przeciwną stronę, więc jeszcze przez kilka dobrych godzin pogrążyła się w lekturze. Koniec końców obudziła się z książką leżącą na piersi i zupełnie nie pamiętała o której w końcu udało jej się zasnąć.
     Leniwym krokiem zeszła z wieży Ravenclaw’u uważając, aby przez przypadek nie wywrócić się na spiralnych schodach.  Po zejściu na odpowiednie piętro owinęła się jeszcze szalem czując nieprzyjemny chłód dochodzący z dworu. Czy szkołę naprawdę nie było stać na jakieś normalnie ogrzewanie? Za każdym razem zimą była na korytarzach taka piździawa, że nie dało się wytrzymać.
W końcu wkroczyła do Wielkiej Sali i od razu zrobiło się nieco cieplej ale i tak szału nie było. Zadrżała i potarła jeszcze ramiona ruszając wgłąb pomieszczenia. Jej dłonie były tak zimne, że ledwo je czuła. Nie mogła się doczekać aż w końcu napije się rozgrzewającej herbaty albo czekolady, chociaż na takie dni wcale nie pogardziłaby łykiem Grzanego Miodu z Baru Pod Trzema Miotłami.
     Przysiadła przy stole Krukonów i rozejrzała się uważnie po widniejących potrawach. Chyba jakoś nie była głodna ale nieco zmartwiło ją to, że nigdzie nie widziała dzbanka z gorącym napojem. Ściągnęła mocno brwi i odwróciła się zerkając po innych stołach. Czemu jak zwykle nie było tego co chciała. Po chwili jednak jakby jej życzenie zostało wysłuchane przez skrzaty pracujące w kuchni dzbanki wypełniły się herbatami, kawami i czekoladą. Lucy zdecydowała się na herbatę, którą wlała sobie powoli do kubka. Ogrzała o niego swoje lodowate dłonie, dmuchnęła i upiła łyka gorącego naparu.



      Ranek był pogodny ale dość zimny. Lysander cieszył się jak dziecko widząc na szkolnych błoniach tyle śniegu. Właśnie z takich powodów cieszył się, że jego łóżko jest ustawione zaraz przy oknie. Co prawda nie było zbytnio szczelne, przez co chłopak nie mógł powstrzymać się od zabrania z domu dodatkowego koca, aby ogrzewać się w nocy, a silne wiatry często uniemożliwiały mu spokojny sen. Nie przeszkadzało mu to jednak pod warunkiem, że zaraz po przebudzeniu będzie miał takie widoki. Zwlókł się z wygodnego materaca zostawiając nieład na łóżku i powlókł się do łazienki w celu ogarnięcia porannej rutyny.
      Z nieco wilgotnymi jeszcze włosami udał się od razu do Wielkiej Sali starając się nie narobić zbyt dużo hałasu i nie obudzić jeszcze śpiących współlokatorów. Na korytarzu minął kilka znajomych twarzy więc posłał im witający uśmiech. Nie mógł zaprzeczyć, że nie był podekscytowany nadchodzącym meczem. Miał jednak nadzieję, że warunki pogodowe będą dość dobre. W końcu mecz w czasie zimy nie należał do najłatwiejszych. Mimo wszystko to była chyba ulubiona pora roku Lysandra. Był mistrzem w bitwie na śnieżki. Był pewien, że kiedy tylko nadejdzie przerwa pomiędzy zajęciami to wyskoczy sobie na dwór.
     Kiedy wkroczył na śniadanie od razu podreptał w stronę stołu Gryffindoru. Nie rozumiał za bardzo tej całej ekscytacji na twarzach pozostałych uczniów. Czy naprawdę wszyscy tak bardzo przejmują się meczem quidditcha?
     -Czołem – rzucił w kierunku Nicholasa i zajął miejsce obok niego od razu zabierając się za najbliżej leżące kiełbaski.
    -Jak tam panie kapitanie? Masz w rękawie jakiegoś asa, który zapewni nam zwycięstwo? – uśmiechnął się szeroko.
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {05/09/22, 09:37 pm}

Zacharius Zabini

        Obudził się w zmiętej pościeli. Rozciągnął ramionami z cichym stęknięciem i spojrzał w miejsce, w którym wcześniej leżało jakieś inne ciało. Nie pozostało nic, oprócz niebieskiego krawata, którego kawałek wystawał spod poduszki. Uśmiechnął się leniwie na ten widok i wcisnął go głębiej. Czas zmierzyć się z rzeczywistością.
        To jego rok. Został kapitanem ślizgońskiej drużyny Quidditcha, czym obnosił się z wielką dumą. Poza tym jednak czuł przez skórę, iż wydarzy się coś niezwykłego, co odmieni ich losy. Jakaś rewolucja, cokolwiek. Byłby gotów nawet sam ją zapoczątkować, aby wszyscy go popamiętali.
        Skorzystał z łazienki Prefektów. Akurat nikogo tam nie było, a że łamanie zasad sprawiało mu przeważnie przyjemność, nie bał się, iż ktoś go złapie. Wziął długi, gorący prysznic, a po wszystkim ubrał się w swój zielony mundurek. Umył zęby, ułożył włosy oraz poprawił krawat, aby wyglądać jak zawsze. Nie musiał się nawet zbytnio starać.
        Wkroczył do Wielkiej Sali. Grupa uczniów z czwartej klasy rozstąpiła się przed nim. Niektórzy patrzyli na niego z lekkim przestrachem. Inni, w przeważającej części płci przeciwnej, posłali mu tęskny wzrok. Jeszcze nie miał swojej drugiej połówki na Bal Bożonarodzeniowy. Oczekiwano więc, że wkrótce kogoś zaprosi. Z tym, iż on nie miał jeszcze zupełnie pomysłu, kto to będzie. Dość dziwne, jak na niego. Zazwyczaj nie stwarzało mu problemów znalezienie chętnych. Można powiedzieć – sami się pchali. Czy to ze względu na popularność, czy atrakcyjność. Lubił bardziej tych pierwszych. Czasem bywało zabawne niszczenie ich żałosnej egzystencji, zamieniając ją w upokorzenie. Pławił się w rozpaczy głupich i naiwnych.  
        Tym razem było inaczej. Widmo ostatniego roku ciążyła mu na barkach, powodując zwiększoną ostrożność w jego działaniach. Nawet jeśli chodziło o taką błahą decyzję, jak zaproszenie kogoś na bal.
        Odnalazł Florence siedzącą przy stole ich domu. Usiadł naprzeciwko i oparł twarz na zwiniętej dłoni.
        - Hej, Malfoy – przywitał się. Zawsze ją tak nazywał. Nie słonko czy inne kochanie albo zwyczajnie, po imieniu - Wyglądasz… kiepsko. Powiedziałbym, że ładnie, ale obiecałem sobie dwie sekundy temu, że nie będę kłamał, więc… – Wziął sobie porcję jeszcze ciepłych, sadzonych jajek z bekonem i tosty.
        - Dobrze spałaś? – Jego głos stał się szczerze troskliwy. Choć wiele osób nie posądziłoby go o jakieś tam współczucie, wbrew pozorom je miał. Tylko, że nie wszystkim było dane.
        Patrzył na nią intensywnie, jakby się nad czymś zastanawiał. Mógł poprosić ją o pójście z nim na bal. Przez chwilę przemknęło mu przez głowę taka myśl, lecz potem uświadomił sobie, iż nie chce tego robić. Lubił ją i to bardzo. Dlatego właśnie postanowił ugryźć się w język. Był świadom swojej reputacji. Nie chciał, aby określano ją kolejną ,,zdobyczą’’ Zabiniego.
        - Zaplanowałem trening na dzisiaj, ale jeśli źle się czujesz, nie musisz przychodzić.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {05/09/22, 10:05 pm}

ELIJAH  NOTT



Zimne, grudniowe powietrze szczypało go w policzki pomimo zaklęcia rozgrzewającego, które na siebie rzucił. Biegł wzdłuż zamarzniętego jeziora po ośnieżone błoniach. Na zewnątrz panował klimatyczny półmrok. On sam jeden, na około żywej duszy. Większość uczniów spala wygodnie w ciepłych dormitoriach.  
Naprawdę lubił biegać z rana, szczególnie zimną, gdy słonce  wschodziło później i podczas porannego treningu mógł obserwować jak powoli wyłania się zza horyzontu. Odpowiednie zaklęcie sprawiało, że nie czuł dotkliwie zimna, czar na buty chronił je od przemoknięcia. Bieg pozwalał mu oczyścić umysł, odstresować się. Każdy taki poranek był jego swoistym rytuałem, małym katharsis. Potrzebował tego tak samo jak część jego znajomych potrzebowała imprezy,  używek czy uwielbienia  tłumów.
Jego policzki wciąż był zarumienione od mrozu i wysiłku. Włosy rozwichrzone sterczały na każdą stronę. Szybki krokiem mijał jednych z pierwszych uczniów schodzących do Wielkiej Sali. Z niektórymi z nich witał się skinieniem głową, chociaż nigdy ze sobą nie rozmawiali. Dla tych co mieli w zwyczaju wcześniej pojawiać się na śniadaniu był to widok dość powszechny. Niemal codziennie  o tej porze Elijah Nott wracał do swojego dormitorium.
Czysty i przebrany w szkolne szaty wszedł do Wielkiej Sali. Granatowy krawat domu miał owinięty swoim zwyczajem wokół dłoni. Założy go przed zajęciami. Wilgotne włosy nie do końca wysuszone pośpiesznym zaklęciem opadały mu na twarz. Dołączył do członków swojej drużyny quidditcha. Jeden z pałkarz, Dylan, podekscytowany opowiadał o wymyślnym sposobie zaproszenia swojej dziewczyny na Bal Bożonarodzeniowy.  Zajmował się swoim śniadaniem udając się słucha kolegi, co jakiś czas przytakiwał bądź rzucał niewnoszącymi nic do rozmowy puste słówka.
Znajomi zaczęli się zbierać na zajęcia. Pożegnał się z nimi. W końcu został sam. Nie licząc tłumu uczniów i ogólnego harmidru panującego w Wielkiej Sali. Dopił w spokoju sok dyniowy.
– Zbieraj się, Steve. – Pstryknął palcami przed oczami Weasleya.  Rudzielec był, aż tak pogrążony w lekturze, że z pewnością nawet nie zauważył jak Elijah do niego sprzedał. –Profesor Peabrook odbierze nam punkty jak znow...–  Wypowiedź Notta została przerwana przez pisk piątoroczny puchonek. Z urywek rozmowy brunet zdąłal zrozumieć, że jedna z dziewczyn chwile wcześnie została zaproszona na bal. – Jak ty dajesz radę tutaj czytać?
Wzrok Elijah padł na Lucy. Jeszcze parę tygodni temu ledwie kojarzył ją z imienia i nazwiska, teraz spędzali ze sobą przynajmniej parę godzin w tygodniu. Uniósł dłoń witając się z nią.


Ostatnio zmieniony przez Heartstorm dnia 20/09/22, 07:30 am, w całości zmieniany 1 raz
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {06/09/22, 08:10 am}

FLORENCE BEATRICE MALFOY

     Blondynka wciąż wpatrywała się w talerz z dwoma leżącymi na nim naleśnikami. Nie mogła przecież nic dziś nie zjeść, prawda? Nie chciała w końcu zemdleć gdzieś tam na korytarzu. Wmusiła więc w siebie jednego naleśnika i popiła kawą. Poczuła się nieco lepiej niż wcześniej, ale już wiedziała, że kolejnej porcji nie da rady wcisnąć, więc odsunęła od siebie talerzyk.
      Uniosła wzrok, kiedy naprzeciwko niej usiadł Zacharius i od razu skrzywiła się na jego słowa.
        -Przysięgam, że gdybyś był kimś innym to resztka tej kawy wylądowałaby na twojej głowie Zabini… - mruknęła wskazując na niemal pusty kubek. Dzisiejszy dzień udowadniał, że normalnie nie popuściłaby komuś kto właśnie powiedziałby jej, że źle wygląda, ale z Zabinim znali się od naprawdę wielu lat i szczerze mówiąc nie przeszkadzały jej ich docinki.
       -Właściwie to w ogóle nie spałam. Ostatnio zbyt często mi się to zdarza. Swoją drogą to jaki właściwie jest dzień tygodnia? I czy myślisz, że powinnam poprosić Zingermana o jakiś eliksir nasenny? – a może powinna sama go zrobić?
     Dwa lata temu z opiekunem Ravenclawu mieli małe spięcie, kiedy to mieli zadanie przyrządzić eliksir bujnego owłosienia, a Flor uznała, że zabawnie by było gdyby zamiast włosów wyrosły komuś na twarzy grzyby. Tym nieszczęśliwcem okazał się Charlie Gomez z Ravenclaw’u i stał się on pośmiewiskiem całej szkoły. Niestety dość szybko wyszło na jaw, że to sprawka Malfoyówny. Od tamtego momentu profesor
Zingerman nie pała do niej sympatią mimo, że minęło już tyle czasu.
     Słysząc wspomnienie o treningu quidditcha aż się wyprostowała i spojrzała na Ślizgona z lekkim niedowierzaniem.
        -Żartujesz sobie? W życiu nie opuściłam ani jednego treningu. Oczywiście, że będę – rzuciła twardo i dopiła resztki chłodnej już kawy. Drgnęła nieco po chwili kiedy usłyszała wrzaski dochodzące ze stolika Puchonów. Najwyraźniej któraś została poproszona o towarzystwo na nadchodzącym balu.
       -Zapraszać kogoś podczas jedzenia… Żałosne – mruknęła wzdychając ciężko. Dopiero teraz ogarnęła, że kilka dziewczyn wbijało w nich wzrok. Najwyraźniej największy playboy w Hogwarcie nie miał jeszcze partnerki.
       -A więc kim będzie twoje wybranka w tym roku? Puchonka? Krukonka? Tylko nie mów, że Gryfonka bo puszczę pawia… - zaśmiała się i założyła ręce na piersi.

NICHOLAS FRED WEASLEY

      Nicholas o mało co nie zakrztusił się porcją jajecznicy, kiedy obok niego ni stąd ni zowąd pojawił się Lysander. Dziewczyny siedzące te kilka metrów dalej od niego znów zachichotały, a on poczuł, że się czerwieni. Popił wodą i odetchnął cicho, po czym skupił swój wzrok na Skamanderze starając się zupełnie ignorować siedzące nieopodal Gryfonki.
      -Owszem. Powiem wam wszystko na treningu – powiedział wesoło. Od razu poprawił mu się humor, kiedy pomyślał o nadchodzącym meczu. Musieli jeszcze tylko przeżyć te parę zajęć i zanim się obejrzy znajdą się już na boisku.
       Niestety od jego myśli oderwał ją pisk jakieś dziewczyny ze stołu Hufflepuffu. Znowu jego myśli zaczęły krążyć wokół zbliżającego się balu i tego, że jeszcze nie ma żadnej partnerki. Ciekawiło go czy tylko on znajduje się w tak podbramkowej sytuacji.
       Zerknął na Lysandra, który wyglądał na niego skołowanego, a potem lekko trącił go w ramię, aby zwrócić jego uwagę.
     -Zaprosiłeś już kogoś na bal bożonarodzeniowy? – zapytał mając nadzieję, że przyjaciel również jeszcze nikogo nie ma. Oczywiście nie życzył mu źle ale na pewno rudy lepiej by się czuł, gdyby ktoś był na tej samej pozycji. Może wymyśliliby coś razem? Nie żeby wybrali się razem na to wydarzenie tylko na przykład razem podeszliby do jakiejś grupy dziewczyn. Dlaczego właściwie one muszą zawsze chodzić stadami?
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {06/09/22, 09:44 am}

P h o e n i x        D u m b l e d o r e


             
              Drgnął, kiedy obok niego usiadła jego siostra. Był tak pochłonięty myślami, że nawet nie usłyszał, jak się zbliża. Zerknął na nią przelotnie, przechylając głowę tak, żeby włosy opadły mu na twarz i zasłoniły choć trochę rozbiegany wzrok.
              - Hejo, Gwenie. - przywitał się z nią i wepchnął sobie do ust bekon, że niby on taki zajęty jedzeniem jest i wszystko gra.
              Ale oczywiście nie grało, a Gwen doskonale o tym wiedziała. Głupia siorka. Czy ona musiała widzieć, kiedy coś go trapi? Nikt inny nie zwróciłby pewnie uwagi!
              Sięgnął po swój kubek z przesłodzoną czarną herbatą i upił łyk, żeby dać sobie dodatkową chwilę na rozważenie odpowiedzi. Przecież jej nie powie, że dostał kosza. Mowy nie ma. Będzie się nabijać. Albo gorzej, będzie próbowała go pocieszyć. Jeszcze gorzej! Może zacząć szukać mu wśród koleżanek pary na bal. O nie! Mowy nie ma, żeby powiedział prawdę!
              Wzruszył ramionami, patrząc na siostrę beznamiętnie.
              - Mam dzisiaj egzamin z numerologii. Wiesz, jak nie znoszę tego przedmiotu. - westchnął ciężko, żeby podkreślić jak bardzo przejęty jest całą sprawą.
              Wzdrygnął się, gdy jakaś dziewczyna przy ich stole zaczęła piszczeć z radości. Bal. Cholerny bal. Zaczął rozglądać się po pobliskich miejscach, nawet przy innych stolikach, próbując domyślić się, która z dziewczyn nie została jeszcze przez nikogo zaproszona. Na bezrybiu i rak ryba, może trafiłaby się jakaś spoko laska, z którą mógłby fajnie spędzić wieczór. Albo pójdzie sam. Można się fajnie bawić samemu, nie?
              Naprawdę potrzebował zmiany tematu. Na Rany Slytherina...
              - Dostałaś ostatnio list od rodziców? Pisali może coś o tym, że będzie im nas brakować na święta? - nie miał innego pomysłu na rozmowę. Serio.

S t e v e n        W e a s l e y


              Steven nie jest ślepy, serio. No może trochę. Wzrok zdecydowanie miał coraz gorszy, bo dziedzicznie miał kiepski wzrok po ojcu, a poza tym nadwyręża ten zmysł czytaniem całymi dniami, z uporem osła zapierając się przed okularami. Wiedział, że nie jest atrakcyjny, a okulary na pewno by mu nie pomogły. Chciał chociaż łudzić się, że kiedyś komuś się spodoba, okej? W okularach nie miałby na to szans. Ale wracając, nie był ślepy i widział, że Eli spędza posiłki z kolegami z drużyny. W porządku, pnie jest zły. Cieszył się, że jego kumpel ma znajomych. Pamiętał, że nie zawsze tak było, więc miło było wiedzieć, że teraz patrzą na niego nieco łagodniejszym okiem.
              Tylko czasami żałował, że kilka lat temu zaczął spędzać z nim czas. Przyzwyczaił się do tego, że ktoś siedzi obok. Lucy Scamander czasem się do niego dosiadała, chyba zauważyła, że nieobecność przyjaciela wywołuje w nim jakiś rodzaj irytacji i zdenerwowania. To było miłe, ale czasami zastanawiał się, czy nie robi tego z litości dla rudego nerda. Trzeba być naprawdę mega dziwakiem, żeby nawet w domu pełnym samych nerdów, czuć się wyalienowanym.
              Podniósł wzrok znad książki i spojrzał na Notta z miną, jakby miał pretensje, że mu przeszkadza. Westchnął cicho, zamknął książkę i wstał, zarzucając szkolną torbę na ramię. Spojrzał na piszczącą Puchonkę.
              - W domu Molly cały czas śpiewa, słucha muzyki albo robi inne hałaśliwe rzeczy. Idzie się przyzwyczaić. - odparł beznamiętnie.
              Wyłapał, że Elijah komuś macha. Spojrzał w głąb stołu Krukonów i domyślił się, że ten gest skierowany był do Lucy. Zerknął na twarz przyjaciela, próbując coś z niej wyczytać. Ruszyli do wyjścia z Wielkiej Sali, żeby udać się na zajęcia.
              - Zamierzasz zaprosić Scamander na bal? - zagadnął go - Pewnie by się ucieszyła. Chyba cię lubi. - Steven Swat Weasley. Może zostanie wróżem przepowiadającym ludziom związki? Wśród mugoli pewnie zrobiłby furorę. Gdyby tylko nie miał oporów przed rozmawianiem z obcymi. Ze znajomymi właściwie też.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {07/09/22, 06:52 am}

Elijah Nott


     – Co? –  Spojrzał zdziwiony na Stevena. –  Dlaczego tak myślisz? A może sam chcesz to zrobić i po prostu badasz teren?
Przed wyjściem z Wielkiej Sali skinieniem głowy przywitał się z siedzącymi przy stole Slytherinu Malfoyówną i Zabinim. Ta mała kurtuazja w stosunku to tych ślizgonów stała się dla niego wręcz naturalna. Ledwo pamiętał kiedy ostatni raz przeprowadził z którymkolwiek z nich prawdziwą, pełnoprawną rozmowę. Po czwartej klasie zostały tylko krótkie przywitania z rzadkością okraszone nic nie znaczącym small-talkiem.
–  Zresztą moja matka byłby wielce niezadowolona, gdybym poszedł na bal z kimś z poza Nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki. –  Dodał, gdy wyszli na korytarz. –  Jeszcze nie zdecydowałem czy wolę ciągnące się miesiącami potępienie czy spokój... Ciekawe czy bym dostał wyjca jeśli poszedłbym na bal z którąś z twoich kuzynek.
Camille Nott, francuska czarownica, idealnie odnalazła się w towarzystwie czystokrwistych rodów Wielkiej Brytanii. Liczne przyjęcia w których brała udział, a nawet organizowała ku niezadowoleniu męża, był swoistą ucieczką od nieszczęśliwego, pozbawionego miłości związku. Gdyby miała choć cień nadziei, że jej syn nie wywoła skandalu jeśli spróbowałaby zaaranżować mu przyszłe małżeństwo już dawno znalazłaby idealna kandydatkę. Tylko po to, aby umocnić swoją pozycję na salonach. Jej chłopiec niestety im starszy się stawał, tym bardziej odtrącał towarzystwo w jakim obracała się jego matka, nad czym kobieta wielce ubolewała. 
–  Jak sobie poradzisz na dzisiejszych naukach tańca? –  Zagaił, gdy zajmowali miejsca w klasie od zaklęć. Bawił się krawatem trzymanym w dłoniach. Sam nie czuł się zaniepokojony, potrafił tańczyć. Jeszcze za czasów, gdy chodził na przyjęcia i bale organizowane przez czystokrwiste  rodziny musiał przejmować obowiązki nieobecnego ojca tańcząc z matką  oraz z gospodynią. Camille zadbała o to, aby Elijah miał umiejętność na poziomie adekwatnym dla dziedzica starego, szlachetnego domu Nott.
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {07/09/22, 01:35 pm}

LUCY SKAMANDER
i
LYSANDER SKAMANDER


     Dziewczyna uniosła wzrok znad kubka, kiedy usłyszała znajomy, męski głos. Uśmiechnęła się tylko widząc jak Elijah uniósł dłoń w geście przywitania. Tak naprawdę dopiero od kilku zaczęli ze sobą rozmawiać mimo, że byli w tym samym domu. Można powiedzieć, że nieco zbliżyła ich do siebie wspólna chęć do nauki. Krukon potrzebował podszkolić się nieco w zielarstwie, a Lucy miała okazję pokonać swój lęk i po raz pierwszy od dawna wsiąść na miotłę. Co prawda to drugie odwlekała w czasie jak tylko mogła. W końcu jednak będzie musiała przełamać tę barierę i miała nadzieję, że Nott jej w tym pomoże. Co prawda mogła brać lekcje latania u swojego brata, ale wiedziała jak to w praktyce by wyglądało. Lysander szukał by każdej okazji do wyśmiewania się z niej. Do tego blondyn był bardzo niecierpliwy, a ona potrzebowała naprawdę dużo czasu.
     Upiła kolejny łyk gorącego naparu czując jak przyjemne ciepło rozgrzewa ją od środka. Wiedziała, że musiała nieco przyśpieszyć z tym śniadaniem bo niedługo zaczną się zajęcia z Zaklęć.
      Lysander uśmiechnął się szeroko słysząc, że ich kapitan ma w zanadrzu jakiś plan. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć usłyszał pisk z drugiego końca Wielkiej Sali. Obejrzał się zaciekawiony co tam właściwie się dzieje i dopiero jego przyjaciel go uświadomił. Bal Bożonarodzeniowy! Zupełnie o nim zapomniał! Przez chwilę miał w oczach lekką panikę. Nikogo jeszcze nie udało mu się zaprosić. Czy właściwie były jeszcze jakieś wolne dziewczyny?
     -N-Nie… Zupełnie zapomniałem – odparł nerwowo rozglądając się jeszcze po każdym stole i uważnie ilustrując wzrokiem każdą dziewczynę, którą znał.
     Po chwili jego wzrok zatrzymał się na jego siostrze. Niewiele się zastanawiając podszedł do stołu Krukonów i chwycił blondynkę za rękę, kiedy ta wstawała od stolika.
     -Co jest? – rzuciła Lucy zaskoczona i spojrzała na brata pytająco.
    -Musisz mi pomóc siostra… Masz może jakieś koleżanki, które nie mają jeszcze pary na bal bożonarodzeniowy? Mogłabyś z nimi porozmawiać i uratować brata od wielkiego upokorzenia? – zapytał przejęty.
     Dziewczyna wytrzeszczyła oczy przez chwilę kompletnie nic nie mówiąc. Była zaskoczona, że ktoś taki jak jej brat nie miał jeszcze towarzyszki na nadchodzące wydarzenie. Ona to co innego. Nigdy nie była popularna czy nawet na tyle śmiała, żeby z kimkolwiek pójść.
     -Lys dobrze wiesz, że po pierwsze nie mam zbyt wielu koleżanek, a po drugie jak by to wyglądało, gdybym kogoś poprosiła zamiast ciebie? Musisz sam się wziąć w garść… - powiedziała zakładając kosmyk włosów za ucho.
     Chłopak zrobił kwaśną minę i skrzyżował ręce na piersi niczym obrażone dziecko. Naprawdę nie rozumiał dlaczego jego siostra nie mogła zrobić dla niego tak jednej prostej rzeczy?
     -A co z Laną? Może chociaż z nią mogłabyś pogadać… W końcu mocno się przyjaźnicie… - mruknął.
     -Mogę ją ewentualnie zapytać czy ktoś ją już zaprosił ale resztę roboty musisz załatwić sam.
     -Doobra… - chłopak przewrócił oczami, a następnie przyjrzał jej się uważnie -A ty z kim idziesz? Błagam tylko nie mów mi, że ze Stevenem, a wasz wieczór będzie wyglądał tak, że wszyscy będą się bawić, a wy zaszyjecie się gdzieś w książce z nudną książką i będziecie się alienować od pozostałych…
    Lucy zaczerwieniła się lekko i pacnęła go w ramię.
     -Ja się wcale nie alienuje… Po prostu lubię czytać, ale ty nigdy tego nie zrozumiesz. I dla twojej wiadomości nikt mnie jeszcze nie zaprosił – powiedziała z lekka oburzona, a następnie dodała -Idę po spóźnię się na zajęcia. Ty też powinieneś się zbierać jeśli nie chcesz, aby przez ciebie twój dom stracił kolejne dziesięć punktów.
     Odwróciła się na pięcie i opuściła Wielką Salę kierując się do odpowiedniej sali. Co on tam wiedział… Dla niego wszystko przychodziło mu łatwo. Gra w quidditcha, popularność, rozmowy z ludźmi, nawiązywanie relacji… Ona miała tylko książki.
     Przywitała się z profesor Peabrook, która już najwyraźniej przygotowywała się do zajęć, po czym opadła na jedno z krzesełek i wyjęła odpowiednie podręczniki oraz różdżkę.
     Lysander przewrócił tylko oczami na zachowanie siostry po czym wrócił do stołu Gryfonów.
     -Zbieramy się? – rzucił w kierunku Nicholasa.
     W jednej rzeczy Lucy miała rację. Jeśli znów profesor Gustov przyłapie go na spóźnieniu mógł stracić kolejne punkty domu.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {07/09/22, 10:23 pm}

S t e v e n        W e a s l e y


              Spojrzał z rozbawieniem na przyjaciela i wskazał na swoją twarz.
              - Spójrz, na mnie Eli. Niecały metr dziewięćdziesiąt czystego nerdostwa, rudy, piegowaty Weasley z twarzą, która nadaje się co najwyżej do pobicia. - pokręcił głową z pogardą do swojego wyglądu i do pomysłu, że on, ON!, mógłby chcieć zaprosić kogokolwiek na bal. Ten pomysł zakłada, że Steven jest albo głupi albo naiwny.
              Pokiwał głową. Nienaruszalna dwudziestka ósemka... Tak... Steven totalnie nie ogarniał o co chodzi. Ale pewnie pytał o to już z pięć razy, po czym wyrzucił tą informację z pamięci, uznając ją za całkowicie zbędną mu w jego egzystencji. To nie będzie pytał. Po co, jak i tak zapomni. Wyjdzie tylko na dupka, który nie pamięta o czym się do niego mówi. Typowy Steve. Najpierw jęczy, że nikt go nie lubi, a potem nie słucha tych, którzy już chcą z nim porozmawiać.
              - Obawiam się, że taka Victoria jest już zaklepana, więc zostają ci Rose albo Lily... Czwarty i pierwszy rok. Zainteresowany? - zagadnął, zerkając na niego z rozbawieniem. No co? Może akurat wpadnie mu któraś w oko! - Ale nie pomogę ci z zagadaniem. Rose mnie chyba nie lubi, a Lily boi. - wzruszył ramionami. Szczerze starał się być w przyjaznych relacjach ze swoim kuzynostwem, ale oni zazwyczaj trzymali go na dystans albo okazywali, że nie specjalnie za nim przepadają. Wyjątkiem byli ci starsi kuzyni, którzy mieli szansę poznać Molly. Molly kochają wszyscy, więc część tej sympatii spłynęła siłą rzeczy na niego.
              Skrzywił się na wzmiance o nauce tańca.
              - Zastanawiam się czy nie spytać Nicholasa o jakiś środek jego ojca, który pomógłby mi zasymulować wymioty... - westchnął ciężko - Mam dwie lewe nogi. Stanę się pośmiewiskiem tego pieprzonego balu jeszcze przed jego rozpoczęciem. - jeśli nie zaprosi nikogo przed lekcją tańca, nawet nie będzie sensu pytać. Po tej katastrofie nikt zdrowo myślący i liczący się z jakąkolwiek opinią, nie zdecyduje się dać mu twierdzącej odpowiedzi.
              Weszli do klasy i zajęli swoje miejsca. W głowie Stevena wykiełkowała pewna myśl. Co mu szkodzi trochę pożartować? Powoli wypakował książki z torby, zastanawiając się nad doborem słów.
              Odchrząknął i pochylił głowę w kierunku Notta.
              - Co powiesz na małą umowę? Obaj zaczynaliśmy od szkolnych wyrzutków, ale tobie udało się awansować w "hierarchii". - spojrzał mu w oczy - Pokaż mi, że nawet taki frajer jak ja, a ty kiedyś, może mieć dziewczynę na bal. Jeśli uda ci się kogoś zaprosić - ja też kogoś zaproszę. - uśmiechnął się. Brzmiało to głupio, ale liczył, że Eli da się w to wciągnąć. Zawsze to jakaś forma spędzenia razem czasu, nie? Chodzenie od dziewczyny do dziewczyny i zbierania koszy.
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {08/09/22, 08:48 pm}

NICHOLAS FRED WEASLEY

      Nick odetchnął w duchu słysząc, że Lysander jest w takiej samej sytuacji jak on. Zanim jednak zdążył zaproponować mu współpracy w ogarnięciu sobie partnerek do tańca, chłopak szybko ulotnił się ze swojego miejsca. Weasley nerwowo przygryzł dolną wargę widząc jak blondyn podchodzi do swojej siostry. Pewnie miał nadzieję, że jego siostra ogarnie tą całą sprawę. Poczuł lekkie uczucie zazdrości, kiedy w głowie widniał mu obraz tańczących na parkiecie par, w tym Lysandra, oraz jego samotnego Gryfona podpierającego ścianę.
      Odstawił pusty już talerz i podparł rękę na dłoni wpatrując się w pustą ścianę przed sobą. I co on teraz pocznie?
      Nim się obejrzał Lysander już był obok niego. Zerknął na niego nieco nieprzytomnym wzrokiem, a potem spojrzał jeszcze na ogromny zegar, którego wskazówki powoli zbliżały się do pełnej godziny. Co on właściwie teraz powinien mieć? Chyba Zielarstwo, a jako że do szklarni był kawał drogi, a on nie wziął ze sobą żadnego ciepłego ubrania, aby przetrwać ten mróz za oknem od razu się poderwał.
      -Na brodę Merlina jak późno! – powiedział zaskoczony i razem z Lysandrem opuścili Wielką Salę. Rozstali się jednak na skraju korytarzy, ponieważ Nick musiał jeszcze zahaczyć o swoje dormitorium. Szybko zgarnął pikowaną kurtkę oraz wełnianą czapkę i szalik w barwach czerwieni i złota, a następnie udał się na zewnątrz.
      Droga do cieplarni numer cztery nie należała do najłatwiejszych. Śniegu było niemalże po kolana, a najwyraźniej pan Hayes nie miał zamiaru zabrać się za odśnieżanie dróg. Całe szczęście rudzielcowi udało się dotrzeć na miejsce jeszcze przed profesorem Longbottomem. Stanął więc gdzieś z boku pośród pozostałych uczniów przy okazji oceniając panujące warunki pogodowe. Stwierdził, że jeśli taka pogoda się utrzyma to nie powinno być aż tak źle. Będzie musiał jeszcze przypomnieć pozostałym członkom drużyny, aby nie zapomnieli nieco cieplejszych rękawiczek. Pamiętał jak w zeszłym roku Liam Parks tak mocno odmroził sobie palce na miotle, że przez tydzień nie mógł nimi ruszać.


GWENDOLYN SOPHIA DUMBLEDORE

     Uśmiechnęła się w kierunku brata współczująco. Bardzo dobrze go rozumiała, ponieważ ona też nie była zbyt dobra z Numerologii czy z Wróżbiarstwa. Jej koleżanka z domu jednak miała smykałkę do takich rzeczy, więc na całe szczęście to ona często musiała ratować jej tyłek.
     -Jestem pewna, że dasz sobie radę – zapewniła go i lekko poklepała po plecach w ramach otuchy. Rozejrzała się po stole zastanawiając się czy ma ochotę na wypicie czegoś gorącego, czy raczej zimnego. Postawiła jednak na gorącą czekoladę. Dawno jej nie piła, a jej smak przypominał jej dzieciństwo. Nalała więc sobie trochę brązowego napoju do kubka i wzięła ostatni gryz tosta. Słysząc kolejne pytanie Phoenixa zerknęła w jego kierunku.
      -Jako, że w tym roku zostajemy na święta w Hogwarcie to rodzice wzięli sobie dłuższą zmianę w pracy, pamiętasz? Pójdą tylko do wuja Aberforta na chwilę, a potem wracają z powrotem do roboty – rzuciła i oblizała wargi po słodkiej czekoladzie.
      Przyglądała mu się jeszcze przez chwilę uważnie jakby chcąc wyczytać myśli chłopaka, ale w końcu zrezygnowała z użycia legilimencji. Domyślała się, że jego kiepski humor mógł mieć coś wspólnego ze zbliżającym się balem. Musiała jednak zacząć bardziej szanować prywatności swojego brata. Postanowiła też nie wypytywać, ani nie naciskać.
      Zanim odeszła od stołu pozwoliła sobie jeszcze na poczochranie włosów Nix’a i posłania mu szerokiego uśmiechu.
      -To powodzenia na egzaminie. Będzie dobrze – powiedziała wesoło, po czym ruszyła na jej pierwsze zajęcia z Zaklęć. Po drodze nie mogła się powstrzymać z przywitania się z każdym napotkanym portretem i z każdym mijanym duchem co poskutkowało tym, że kilka minut spóźniła się do profesor Peabrook. Zapukała więc delikatnie w ciężkie drzwi i otworzyła je. Gdy stanęła w progu wszystkie oczy skierowały się bezpośrednio na nią co wywołało u niej delikatne rumieńce.
      -P-Przepraszam za spóźnienie – wykrztusiła i zajęła jedno z wolnych miejsc z tyłu klasy. Najciszej jak umiała wyciągnęła z torby podręczniki oraz różdżkę i spojrzała w uwagą na profesorkę.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {09/09/22, 05:11 pm}

ELIJAH NOTT



 Nie wiem czy nie poniósłbym jakiś konsekwencji prawnych z racji zaproszenia pierwszoklasistki. –  Jakiś Gryfon przechodząc tuż obok spojrzał zdziwiony na Elijah. Oczywiście ludzie zawszę musza usłyszeć najmniej korzystny fragment rozmowy. Nott uciekł wzrokiem w bok. – Rozważę ewentualnie Rose, ale ten brak sympatii takie czystego, piegowatego nerdostwa nieco ją dyskwalifikuję. –  Rzucił zaczepnie przytaczając wcześniejsze słowa Weasleya.
Słabo maskował kpiący uśmieszek, który pojawił się na jego twarzy przez reakcję Stevena na temat prób tanecznych, które miał odbyć się po lekcjach. Czyżby był złym człowiekiem skoro bardzo chciał ujrzeć jego dwie lewe nogi w akcji? Cóż, nigdy nie uważał się za uosobienie dobra. Miał w sobie coś z wrednego ślizgona, skryte głęboko po skórą. Czasami  dawało to o sobie znać. Wiedział, że nie pasowałby do Slytherinu, ale też nie odnajdywał się całkowicie w Ravenclaw. Był gdzieś pośrodku, w jego przypadku system czterech domów się nie sprawdził.
Dopiero w klasie od zaklęć zawiązał krawat, którym do tej pory trzymał owiniętego na ręce. Większość jego znajomych zrobiłoby to przez rzucenie prostego zaklęcia, ale węzeł jaki powstawał na skutek tego czaru nigdy nie pasował Elijah. Miał wrażenie, że go poddusza. Zaciskał właśnie materiał pod szyją, gdy usłyszał chrząknięcie rudzielca. Spojrzał na niego machinalnie dłońmi wciąż manewrując  przy szyi.
Uniósł brwi. Awansowanie w hierarchii? Tak widział to Steven? Elijah nie zauważał jakiegoś ogromnego awansu. Oczywiście spędzał sporo czasu z członkami drużyny, ale wspólne treningi i meczę raczej łączą ze sobą ludzi. Krukoni zaczęli  go zauważać, byli nieco przyjaźniej nastawieni, ale dla reszty szkoły dalej był przezroczysty. Szczerze mówiąc nie przeszkadzało  mu to. Był typem, który wolał się bardziej w cieniu niż na świeczniku.
Rzuczasz mi wyzwanie? Czy grozisz, że jeśli nikogo sobie nie znajdę to pójdziesz w moje ślady i przez to spędzimy razem cały bal? Zawsze jest opcja, że zapraszam Rose, a ty jakąś jej koleżankę. Lubią, nie lubią. Pójście na bal z siedmiorocznym powinno być dla nich zachęcające.
Wywód profesor Peabrook przerwało pukanie do drzwi. Podobnie jak większość zgromadzonych w pomieszczeniu osób spojrzał na uczennicę Hufflepuffu, która spóźniła się na zajęcia. Elijah nigdy nie zwracał szczególnej uwagi na puchonów, z którymi  miał lekcję. Z większością nigdy nawet nie rozmawiał. Kojarzył wszystkich z imienia i nazwiska. Szczególnie jeśli ktoś nosili tak słynne nazwisko jak Dumbledore. Szturchnął sąsiada z ławki, gdy dziewczyna usiadła za nimi.
Widzisz Steve, jakbyś ty się spóźnił to od razu poleciałoby dziesięć od Ravenclaw, no ale własnemu domu to się punktów nie odbiera. –  Ach, ta Ślizgońska krew, która czasami się w nim odzywała. Rzucił na tyle cicho, aby nauczycielka od zaklęć go nie zrozumiała , ale wystarczająco głośno, aby zrobili to uczniowie na końcu klasy.
–  Może gdyby twój kolega nie spóźniałby się na co drugie zajęcia wyglądałoby też byśmy nie tracili punktów. –  Wtrąciła się siedząca w ławce obok chłopców, szukająca krukonów, Rebekah .
–  Ranisz mnie dziewczyno, powinnaś stać po stronie swoich. Ten...
–  Panie Nott, panno Sevila . –  Przerwała im Peabrook. Oboje spojrzeli na kobietę. – Prywatne rozmowy zachowajcie na przerwę. – Udając skruchę pokiwał głową.
Nie przejmuj się nim, po prostu jest w nastroju do droczenia się. – Usłyszał szept koleżanki z drużyny skierowany do Dumbledore, gdy tylko starsza czarownica spuściła z nich wzrok. Odwrócił się przez ramie do dziewczyny z tyłu i posłał jej słaby uśmiech, jakby na potwierdzenie zapewnień Rebekah.
Po niezwykle nużąco omówionej części teoretycznej uczniowie przeszli do praktyki. W sali wybuchł maly harmider jak zawsze, gdy uczniowie próbują rzucać nowo poznane zaklęcia. Korzystając z tego, że profesor skupiła swoją uwagę na parze uczniów siedzących tuż przednich, Elijah nagryzmolił coś na wyrwanej z notesu kartce, a następnie transmutował ją w papierowego żurawia. Ptak pokracznie przefrunął pod ławkami i usiadł na blacie przed Lucy Skamander.

"Dzisiaj jest dobra pogoda. Wystarczy zaklęcie rozgrzewające. Spróbujesz wsiąść na miotłę?"
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {10/09/22, 07:34 pm}

Zacharius Zabini

        No cóż – było po niej widać, że coś jest nie tak. Naprawdę zaczął się martwić. Patrzył na nią intensywnie przez parę sekund, zastanawiając się, co powiedzieć.
        Czasami również miał problemy ze snem, za dużo myślał. Niektórzy mogliby pomyśleć, iż jego życie było zupełnie bezproblemowe. Miał zawsze wszystko, co tylko zapragnął – majątek i status rodziny pozwalały na życie, na wysokim poziomie. Nawet szybko zmieniający się członkowie jego rodziny nie sprawiali, że istniał powód do wstydu. Raczej to olewał, a w końcu sam zaczął brnąć w tamtym kierunku. Czegoś mu jednak brakowało. Choć nie chciał tego absolutnie przyznać, czuł się samotny.
        - Jakbym był Tobą, poprosiłbym kogoś innego o zagadanie do Zingermana – poradził jej, wzruszając ramionami. Po co grabić sobie jeszcze bardziej? Lepiej się kimś wysłużyć: to zawsze działało.
        Uśmiechnął się szeroko na jej odpowiedź. Nie zamierzał dalej jej przekonywać, skoro uznała, iż da radę. Zrobił gest, jakby chciał ją poklepać po ramieniu, lecz błyskawicznie się opamiętał i tego nie zrobił.
        - Jasne. To jest Malfoy, jaką znam. Dzisiaj, zaraz po tych całych tańcach. Dogadałem się już z Whitem. – Puścił jej oczko porozumiewawczo. Nie musiał wspominać, iż uskuteczniał sztukę przemawiania drobiazgowego, z użyciem rekwizytu.
        Obrócił się przez ramię w stronę krzyku. Jak dobrze, że nie zapytał Florence o pójcie ze sobą. Zmieszał się nieco i wbił wzrok w swój własny talerz. Nabił porcję jajka, po czym włożył ją do ust akurat w chwili, gdy padło pytanie z jej strony. Zakrztusił się. Jego oczy zaszły łzami, kiedy kaszlał, walcząc o życie.

Napoléon Lefrançois

        Był to szczególnie trudny okres w roku dla Pollo, nie ze względu na zbliżający się bal bożonarodzeniowy. Na ten nawet zbytnio nie miał ochoty iść i zamierzał sobie znaleźć lepsze zajęcie, niż paradowanie w głupim smokingu. Znał o wiele bardziej wyrafinowane formy spędzania wolnego czasu.
        Chodziło o powrót do domu. Jeszcze jako tako akceptował swoje kuzynki, choć szału w relacjach pomiędzy nimi nie było. Nie potrafił jednak patrzeć na Billa i jego zabliźnioną buźkę. Cokolwiek mężczyzna by do niego nie powiedział, pałał do niego niezmierzoną pogardą. Jego rodzina była zdrajcami krwi – zadawali się ze szlamami i mieszańcami. Miał ochotę dodać kilka znaków na jego ciele. Nie znosili się wzajemnie i ciągle darli koty, jak tylko się widzieli. A’propos tych pięknych stworzeń.
        Jeden z nich właśnie wskoczył mu na kolana. Napoléon posiadał długie, czarne włosy, które właśnie zaczesał w jedną kitkę, aby nie przeszkadzały mu w jedzeniu. Podrapał stworzenie za uchem, a ono odwdzięczyło się relaksującym mruczeniem. Po chwili odstawił go delikatnie na ziemię. Spodziewał się gdzieś zobaczyć Zabiniego, ale ten uciekł jeszcze zanim jeszcze Pollo zdążył się ubrać.
        Znalazł go w Wielkiej Sali w towarzystwie Florence. Opadł na miejsce obok. Poklepał plecy chłopaka otwartą dłonią, specjalnie wkładając w to nadmierną siłę. Chciał go jednocześnie ukarać za zostawienie kolegi bez słowa.
        - Ałć, za co to? – wykrztusił tamten.
        - Bo jesteś ba’hwanem, mon ami. – Wyglądał na dosyć obrażonego. Uśmiechnął się za to do przyjaciółki, witając się z nią krótkim ,,hej’’.
        - Pollo. – Zack wydawał się wpaść na jakiś głupi pomysł. Drugi Ślizgon od razu zgromił go podejrzliwym spojrzeniem, a po chwili jego oczy zwęziły się w szparki. Wiedział, co usłyszy, zanim tamten otworzył ponownie usta - Malfoy będzie naszym świadkiem. Idziesz ze mną na bal. – To nie było pytanie. Nawet nie oznajmienie. Pollo wiedział, że nie mówi tego na poważnie, ale i tak oburzył się oraz zapowietrzył. Uderzył go z pięści w ramię, a tamten zaczął się śmiać, pocierając je.
        - Bon sang. Toi idiot. Va te faire foutre. –  Zapomniał przez chwilę, jak się mówi po angielsku - Coś ti znowu wymyśli’?
        - Wyluzuj, tylko żartowałem. Nie jesteś w moim typie.
        Ich dyskusję przerwał list, który wylądował przed Pollo. Pismo na nim było eleganckie, wręcz ozdobne. Ostudziło to jego irytację sprzed chwili. Rozerwał bez słowa kopertę i zaczął czytać zawartość, a jego oczy stawały się coraz większe z każdym słowem.
        - Co się stało?
        - Ja… mm… – wydukał - Jeśli chceci’ iść na lekcje idźcie sam’i – dodał wymijająco. Coś ewidentnie go poruszyło, ale nie chciał o tym rozmawiać. Musiał przetrawić informacje.
        Zabini wstał i spojrzał oczekująco na Florence.
        - Dobra. To widzimy się potem. Idziesz, Malfoy? – rzucił tamten beztrosko.
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {11/09/22, 01:31 pm}

FLORENCE BEATRICE MALFOY

     Spojrzała zaskoczona na Zabiniego, kiedy ten o mało co nie udusił się przez głupie jajko. Całe szczęście przy ich stole pojawił się Napoleon, który szybko wyratował chłopaka z opresji. Okazuje się, że nie tylko z zakrztuszenia, ale i z dalszych pytań Florence o towarzyszkę na bal.
     Przywitała się z francuzem lekkim uśmiechem i sama o mało co nie zakrztusiła się własną śliną słysząc zapytanie Zachariusa skierowane w stronę Pollo, który najwidoczniej był tak samo zaskoczony jak i ona. Zaśmiała się jednak widząc oburzenie tego drugiego. Mina jej zaraz zrzedła widząc wyraz twarzy Napoleona czytającego zaadresowany do niego list. Oczywiście, że zżerała ją ciekawość co takiego mogło znajdować się na piśmie, ale nie chciała naciskać.
     Skinęła głową w kierunku Zack’a i na odchodne dotknęła delikatnie ramienia drugiego Ślizgona w ramach otuchy. Następnie skierowali się na zajęcia z Transmutacji.
Kiedy weszli do środka sala była już prawie zapełniona Ślizgonami i Gryfonami. Przywitali się z profesorem Gustov’em, który tylko skinął im lekko głową po czym zajęli odpowiednie miejsca.
     -No dobrze moi drodzy. Jak wiecie dużymi krokami zbliża się bal, a co za tym idzie również i tańce. Szanowna dyrektor McGonagall nalegała, aby o godzinie dziesiątej wszyscy stawili się w Wielkiej Sali na ostatni trening taneczny. W związku z czym zajęcia o tej porze dla uczniów biorących udział w balu zostają odwołane – powiedział i nagle cała klasa zawrzała z radości.
     Z tego co pamiętała Florence od dziesiątej mieli zajęcia z Historii Magii, więc również zaklaskała. Nienawidziła tego przedmiotu, choć miała w planach wykorzystać te lekcje na krótką drzemkę.
     -Cisza! Cisza moi drodzy! Wróćmy teraz do naszej lekcji, dobrze? Naszym dzisiejszym tematem będzie transmutacja ludzka. Spokojnie, spokojnie wszystkie wprowadzone przez was zmiany w swoim wyglądzie będą odwracalne… Mam nadzieję – zaśmiał się profesor po czym uniósł różdżkę -Zapraszam wszystkich przed lustra.
     Flor podniosła się znad biurka i podeszła do podłużnego zwierciadła znajdującego się na samym końcu sali.
      -Na początek zacznijmy od zmiany koloru naszych włosów. Powtórzcie za mną, na razie bez różdżek Color Mutatio – wszyscy uczniowie chórem powtórzyli zaklęcie kilkukrotnie. W końcu profesor pozwolił im wyciągnąć swoje różdżki.
Florence skupiła się na odbiciu przed sobą, wykonała delikatny ruch i wypowiedziała inkantacje. Zaraz potem jej włosy przybrały kolor delikatnej lawendy.
      -Świetnie panno Malfoy! Dziesięć punktów dla Slytherinu – pochwalił ją mężczyzna.
Dziewczyna przyjrzała się sobie uważnie, a potem odwróciła się w kierunku Zabiniego.
      -I jak wyglądam? Może powinnam przefarbować się na stałe? – zaśmiała się.
Przy okazji zerknęła po pozostałych uczniach i nie mogła powstrzymać parsknięcia, widząc że większości to zaklęcie sprawia niemały trud. Niektórzy mieli kolorowe brwi, innych włosy były tylko w połowie zmienione, a jeszcze inni pozamieniali się w zupełnie coś innego.
     -Dobrze już dobrze! Użyjcie zaklęcia Finite Incantantem, a wszystko powinno wrócić do normy. Panie Matthews dla pana raczej będzie potrzebny specjalny eliksir – odparł Gustov widząc zieloną twarz Gryfona.
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {11/09/22, 02:15 pm}

LUCY SKAMANDER

     Kiedy tylko zajęcia się zaczęły Lucy skupiła swoją całą uwagę na profesorce. Miała w gotowości pióro oraz atrament, których używała do notowania najważniejszych rzeczy, które potem przydadzą jej się do Owutemów. Tak jak wszystkich innych, jej wzrok powędrował w kierunku drzwi wejściowych, w których pojawiła się spóźniona Gwen Dumbledore. Kilkukrotnie były razem w grupie na Eliksirach czy Zielarstwie i uważała, że jest naprawdę przemiłą osobą. No i szczerze powiedziawszy bardzo zazdrościła jej urody. Wyglądała jak porcelanowa laleczka, a jej włosy były wręcz przecudowne. Odruchowo dotknęła swoich i przegarnęła je na drugą stronę ramienia.
      Westchnęła cicho pod nosem i skupiła się z powrotem na zajęciach. Zamknęła zeszyt, kiedy profesor Peabrook zakończyła wprowadzającą część teoretyczną i wyciągnęła różdżkę. Zanim jednak zdążyła rzucić zaklęcie na jej biurku znalazł się papierowy żuraw. Zerknęła na profesorkę, która na szczęście nie patrzyła na Krukonkę zajmując się jakimiś uczniami z przodu. Odwinęła więc papier i przeczytała wiadomość. Poczuła, że nieprzyjemna gula podchodzi jej do gardła na samą myśl o miotle. Nerwowo pocierała papier palcami zastanawiając się co powinna odpowiedzieć. Faktycznie pogoda dziś była nienajgorsza i szczerze mówiąc wolałaby rozpocząć swoją naukę w świetle słońca, niż w totalną śnieżycę. Wiedziała, że nie mogła się teraz wycofać. Jak powiedziała „A” to powinna też powiedzieć „B”. Sięgnęła po pióro, które miało jeszcze na sobie resztkę atramentu i napisała.
„Pewnie. Umawiamy się po próbach tanecznych na błoniach przy terenie szkoleniowym?”
      Z powrotem złożyła kartkę, a następnie dmuchnęła w taki sposób, że ptak powędrował wprost na ławkę Elijah. Raczej o tej porze teren powinien być pusty. A chciała znaleźć takie miejsce, aby nie było żadnych świadków jej żenującego pokazu latania na miotle.
      Kilka razy przećwiczyła zaklęcie, ale po chwili drgnęła kiedy usłyszała dźwięk wybuchu. Sala natychmiast pokryła się szarym dymem. Blondynka zakryła usta szatą i zakasłała kilka razy starając się zrozumieć co się właściwie stało. Najwyraźniej jeden z uczniów musiał pomylić zaklęcie.
     -Wszyscy do wyjścia! Opuśćcie salę! – dało się słyszeć głos profesor Peabrook.
     Lucy zsunęła się z krzesła i ruszyła w kierunku wyjścia starając się na nikogo nie wpaść po drodze. Dym mocno ograniczał widoczność, ale kiedy już znalazła się na korytarzu mogła w spokoju przetrzeć lekko piekące oczy i odetchnąć świeżym powietrzem.
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {11/09/22, 02:52 pm}

Lana Longbottom

        Była jak zwykle zatopiona nosem w książce. Z tym, że nie mogła zupełnie się skupić na zawartości. Po raz czwarty czytała to samo zdanie, a i tak nie docierała do niej jego treść. Wreszcie zrezygnowała z westchnięciem. Zamknęła tom Eliksirów dla zaawansowanych, zakładając stronę czystym piórem. Na błoniach o tej porze nikogo nie było – każdy albo właśnie zjadał śniadanie, albo spał w najlepsze. Zwłaszcza, że trzeba było ubrać zimowy płaszcz, żeby móc wyjść na zewnątrz. Ona o bardzo wczesnej godzinie pobiegła dla kuchni, skąd udało jej się dostać rogalika od wolnego skrzata – Pypcia. Uwielbiała te stworzenia – były zawsze miłe i uczynne. Udało jej się zaprzyjaźnić z nimi przypadkowo, a tak właściwie to ich istnienie odkryła Eve. Od tamtej pory wiedziała gdzie uderzyć, jeżeli naszedł ją głód.
        Właśnie miały się odbyć lekcje z jej ojcem, za czym ogólnie nie przepadała, choć kochała ten przedmiot. Neville raczej nie był typem osoby, która dowalałaby własnej córce, aby tylko nikt nie pomyślał, że ją faworyzuje. Nie działał też w drugą stronę, jeśli na to nie zasłużyła. Ona się jednak tak czuła – jakby patrzyli na jej oceny przez pryzmat taty. Na szczęście jej wiedza odzwierciedlała stan punktów dla Gryffindoru, które zdobywała. Było niemożliwe, iż każdy nauczyciel posiadał dla niej specjalne względy, a przecież osiągała wyniki. Miała przynajmniej taką nadzieję.
        Zanim doszła do cieplarni, usłyszała głos za sobą:
        - Lana, zaczekaj. – Obróciła się do ojca ze zbolałą miną. Czyżby zrobiła coś złego? – Unikasz mnie, skarbie. – Założyła ramiona na piersi.
        - Wcale nie. Po prostu się mijamy – Ewidentnie jej nie uwierzył.
        - Ależ tak. I to z premedytacją. Co się dzieje? – Wzruszyła ramionami – Czy to Casper? Dokucza ci? Możemy to załatwić.
        - Tato!  – Wyraźnie zwrócili uwagę przechodzących obok uczniów. Spojrzała na nich groźnie. Przynajmniej tak jej się wydawało – Casper już nie ma odwagi od czasów tamtych cukierków. Wszystko jest okej.
        - Nieprawda. Rozmawiałem z profesorem Reinem. Nie oddałaś mu ostatnio pracy. Nigdy ci się to nie zdarza. Chcę tylko wiedzieć w czym jest problem.
        - Obiecałam mu przecież, że doniosę dwa razy dłuższe wypracowanie.
        - Lana… – Próbował ją przytulić. Odsunęła się.
        - Nie! Już i tak się gapią. Nie widzisz tego, profesorze? – Obróciła się na pięcie i  ruszyła biegiem w stronę cieplarni, co wcale nie było łatwe – trzeba było się przebić przez śnieg. Dotarła na miejsce, szybko oddychając. Oparła ręce na kolanach. Musiała zacząć dbać o kondycję.  Po chwili stanęła obok Nicholasa.  Czuła, jak pieką ją uszy i nie wiedziała czy to ze względu na zimno czy może wymianę zdań sprzed paru minut.
        - Odwrócę jego uwagę, a ty podłóż mu łajnobombę – rzuciła półżartem do przyjaciela – Chyba, że masz coś lepszego.
        Zaraz potem do środka wszedł jej ojciec. Wstrzymała oddech. Puścił jej tylko ukradkowe spojrzenie, ale się do niej nie odezwał. Wszyscy wiedzieli, iż jest naprawdę łagodnym mężczyzną. Cieszył się jednak ogólnym szacunkiem. Był bohaterem wojennym. Ściął głowę samej Nagini, a legendy o jego odwadze podczas rządów Carrowów przetrwały do ich czasów.
        - Dzień dobry. Wam też odpadają palce? – Chuchnął w zwinięte dłonie – Czas je rozgrzać. Mulciber. Otwórz magazynek. Wyjmijcie proszę z niego swoje zestawy numer dwa. Dzisiaj mam dla was coś… specjalnego.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

New Generation Empty Re: New Generation {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach