Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Argonaut [eng]Dzisiaj o 09:54 pmSeisevan
Charm Nook Dzisiaj o 09:51 pmKass
A New Beginning Dzisiaj o 09:46 pmNoé
This is my revengeDzisiaj o 09:36 pmYoshina
incorrect loveDzisiaj o 08:18 pmYoshina
LiesDzisiaj o 12:21 pmSyriusz
W Krwawym Blasku GwiazdDzisiaj o 08:01 amnowena
Triton and the WizardWczoraj o 03:32 pmKurokocchin
Run fastWczoraj o 11:29 amEeve
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 15%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
2 Posty - 7%
2 Posty - 7%
1 Pisanie - 4%

Go down
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty There needs to be a King {02/08/22, 02:55 pm}

First topic message reminder :

Kurokocchin

&

Mireyet
Demony| Fantasy | Romans

Demony potrzebują władcy. Najsilniejszego z nich, który w czasie wojny stojąc na czele armii lub siedząc na tronie odeprze ludzkie pluskwy za wszelką cenę chcąc pozbyć się ich gatunku. Ludzie ze swoim bohaterem na czele, dzierżąc broń oraz religię w swoich dłoniach co kilkanaście lat potrafią nawiedzić ich z zamiarem wojny. Tron więc nie może stać pusty. Musi być wypełniony.

Proces wybierania Króla był prosty. Czterech Generałów, którzy zarządzają swoimi rejonami wybiera Kandydata na władcę, który zabijając resztę i przyjmując na siebie brzemię korony staje się ich najwyższą mocą sprawczą. Sytuacja jednak nie jest tak prosta gdy Generał, przez którego wybrany demon zasiądzie na tronie uzyska większą swobodę działania. Nie raz na tronie siadają kukiełkowi królowie lub dobrzy kandydaci nie są wybierani przez krew jaka w nich płynie.

Północ jest rejonem zimnym, raczej zamkniętym i przechowującym stare tajemnice w swoich lodowych górach. Bogaci w tajemnice nie posiadają silnego kandydata mogącego stanąć w walce o tron. Generał Północy zarządza więc poszukiwania, których efektem jest znalezienie bardzo niechętnego, lecz potężnego demona. Przybył on na lodową północ w poszukiwaniu czegoś i jego leniwe nastawienie do całej sprawy jasno pokazuj brak ambicji. Co takiego musi mu zaoferować, żeby postanowił walczyć?

Generał Północy – Kurocchin
Kandydat na Króla – Mireyet
code by EMME

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {24/05/23, 07:15 pm}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Na pewno zamierzałem wrócić do tematu czyją krew miał na sobie, ale nie teraz, teraz dla mnie co innego było ważniejsze. Możliwe, że poproszę Eza aby zdał mi raport mniej lub bardziej szczegółowy, bo jednak jeśli istniało jakieś zagrożenie, to musiałem o tym wiedzieć. Nie chciałem jednak teraz go tym męczyć, tym bardziej, że nadal nie wyglądał na wypoczętego, a byłem też ciekawy co takiego chciał skoro za mną wyszedł. Może było to coś bardzo ważnego albo chciał wrócić do rozmowy, którą zwyczajnie uciąłem? Miałem tendencję do uciekania z nieprzyjemnych rozmów, które mogłyby się skończyć w mniej miły sposób. Nie chciałem się kłócić, tym bardziej, że lubiłem obecność smoka, może dlatego, że był momentami opiekuńczy? Nadal niektórzy uważają mnie za dzieciaka, ale ktoś kto żyje ponad 1000 lat, to przeżył wiele więcej, więc nic dziwnego, że dla kogoś takiego byłem tylko gówniarzem.
        Odpowiedź smoka nieco mnie zaskoczyła, bo nie tego się spodziewałem. Parsknąłem po nosem, czując się, że niepotrzebnie tak wszystkim się martwiłem, chociaż nie ukrywam, że wyszło mi to na dobre. Spojrzałem na Ezrnona, kiedy znalazłem się naprzeciwko niego, po czym posłałem mu delikatny uśmiech, siadając wygodniej przed nim. Chciałem być nieco bliżej niego, ale czy by mi pozwolił? Cóż, nadal jest pewnie mną zawiedziony.
- Nie sądziłem, że po naszej wcześniejszej rozmowie nadal będziesz się o mnie martwić. To na swój sposób urocze - powiedziałem, zastanawiając się nieco nad znaczeniem „dorastania”  u smoków. Wyglądało to jakoś inaczej? - Myślę, że gdybyś do nas podszedł, to Himess by się ucieszył, Tingran pewnie też, jest trochę zły za to zamieszanie, ale pewnie rozumie twoją złość - dodałem, przysuwając się nieco bliżej do smoka. Oparłem się dłonią o jego udo, drugą sięgając po jego podbródek, aby zmusić go do spojrzenia w moje oczy.
- Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. Masz stuprocentową rację, a ja zachowałem się po prostu jak jakiś smarkacz - powiedziałem wyraźnie speszony, że muszę to robić. Jeśli między nami atmosfera będzie dobra, ale z wyczuwalnym napięciem, to na pewno nic miłego z tego nie wyjdzie. Na dodatek planowałem wprowadzić parę zmian, nauczyć się być odpowiednim Generałem. Czekało mnie sporo pracy i musiałem to osiągnąć, jak najszybciej. Może mieliśmy możliwość przechodzenia przez lustro, ale lepiej się czułem, kiedy smok był przy mnie. Kwestia przyzwyczajenia? A może ta cała rozłąka pokazała mi, jak bardzo bez niego jestem samotny? Zasypialiśmy razem, budziliśmy się razem, często jedliśmy wspólnie posiłki i nie tylko. Mogłem to robić z innymi, ale odkąd był Ez, to nie zrzucałem tego na innych. Nic na to nie poradzę, że lubię mieć towarzystwo, chyba że sytuacja wymaga całkowitego skupienia. Nie zamierzałem teraz łamać danego słowa.
- O którym dokładnie zachowaniu mówisz? - spytał unosząc brwi do góry. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się czy tak po prostu zapomniał o czym rozmawialiśmy.
- Wspomniałeś o moich ludziach, że mnie nie słuchają. Zlekceważyłem to, próbując się bronić, ale wiem, że masz rację i jako Generał zwyczajnie nie radzę sobie z tym zadaniem - powiedziałem, puszczając smoka, po czym odsunąłem się nieco od niego i spuściłem głowę. Przyznanie komuś racji zwykle nie sprawiało mi takiej trudności, ale przed Ezem było to coś innego. Wiedziałem, że nie mogę po prostu zakończyć tematu, bo czułem się źle, że powiedziałem to wszystko, choć inaczej powinienem to rozegrać. Jasno i wyraźnie powinienem mu powiedzieć, że zmienię to i będę Generałem, zasługującym na ten tytuł. - Poprawię się i może nie będzie od razu idealnie, ale zrobię co w mojej mocy, by nastawienie innych się zmieniło. Nie są to tylko puste słowa, stanę się Generałem, którego każdy będzie szanował i słuchał - oznajmiłem. To nie tak, że bałem się o to, że Ez na Północy rozpęta istne piekło moich ludziom. Nie powstrzymałbym go, tym bardziej, że jak tylko zostanie Królem, to nie będę miał zbyt wiele do powiedzenia, będę musiał się go słuchać i odsunąć na bok, jeśli tylko taki będzie jego rozkaz. Sprzeciwem zhańbił bym tylko swoich poprzedników oraz naraziłbym więcej mieszkańców Północy. Chciałem tego uniknąć i stać się taki, jak nie chciałem być od samego początku.
        Usłyszałem westchnięcie mężczyzny oraz po chwili złapał mnie, aby przyciągnąć do siebie. Zdecydowanie wyglądał lepiej bez tej krwi, która ozdobiła go całego.
- Chcesz usłyszeć co ja takiego robiłem? - Spojrzałem na niego zaskoczony pytaniem, bo mimo wszystko nie wiedziałem czy odnosi się do tego, co robił zaraz po moim wyjściu czy mówił o czymś zupełnie inny? Nie ważne co by to było, to i tak czułem napływającą ciekawość.
- Chętnie, w końcu lubię słuchać ciebie i twoich opowieści - powiedziałem, choć tak naprawdę mogła być to naprawdę obrzydliwa opowieść. Nie wiedziałem na co tak naprawdę się piszę, ale decyzja już zapadła i chciałem wiedzieć, co takiego robił. Mieliśmy czas i na dodatek mogłem się nim nacieszyć zanim następnego dnia będę musiał wrócić do siebie, aby zacząć działać. Najchętniej nie opuszczałbym boku Ezrnona, aby dać mu wystarczająco ilość snu, ale niestety, jeśli miałam wprowadzić zmiany, to nie mogłem z tym zbytnio zwlekać.


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 02/06/23, 07:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {24/05/23, 09:17 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1

_____Bycie złym, a martwienie się o kogoś to jednak zupełnie inne rzeczy. W końcu fakt, że się na kogoś złościsz, nie znaczy, że gdyby coś się stało nie będziesz pierwszą osobą, aby siedzieć przy łóżku i czekać na pobudkę. Chociaż cóż... W przypadku Eza pewnie położyłby się obok i marudził, że tylko jedna osoba może spokojnie spać. Słysząc, że pewnie dwójka młodziaków by się ucieszyła, zmarszczył tylko nos lekko, jakoby nie podzielał tego zdania. Nie zamierzał także komentować, bo wiedział dobrze, że ta dwójka najpewniej wolałaby być sam na sam bez niczego do zrobienia. Chociaż znowu – to nie byłoby dobre dla dorastania Himessa, który potrzebował nakarmić swój głód. Nie pogrążał się zbytnio w myśleniu o tej dwójce, pewnie miło spędzającej czas. Słuchał uważnie Soru, który w swojej postawie, gestach oraz tonie głosu jasno mówił, że potrzebuje jego uwagi. Zwłaszcza gdy padło słowo “przepraszam”. Uśmiechnął się lekko, widząc, co by demon zrozumiał, dlaczego problem wystąpił i nawet jeśli normalnie kształcenie się na władcę powinno być dawno zakończone tak tyraniczny i nielogiczny poprzedni Generał zapewne miał jakieś plany w głowie. Zapomniał jednak, że każdy umiera. Każde słowo wychodzące z ust Soru było dokładnie usłyszane przez smoka, który właściwie sam dopytał się za co dokładnie przepraszam. Mając teraz całe postawienie przed sobą, westchnął z ulgą i przyciągnął blondyna do siebie łapiąc w ramiona, do swojej nagiej, czystej skóry. Wcześniej, gdy był pokryty krwią czegoś zbyt starego, aby spamiętać, nie chciał dotykać niczego ani nikogo. Nigdy nie wiesz co siedziało w tej cieczy.
- Chcesz usłyszeć co ja takiego robiłem? - zadał pytanie w pogodnym tonie, a dostając pozytywną odpowiedź odezwać się ponownie. - W takim razie opowiem ci wszystko co sprawiło, że niestety wróciłem cały zakrwawiony. - spojrzał w dół na głowę Soru, szukając jego oczu, a kiedy je znalazł, złapał go mocno i podniósł się z wanny z demonem na ramionach. - Ale opowiem ci w łóżku
_____Zaśmiał się, chociaż w kącikach oczu widniał pewien poziom smutku. Sięgnął po leżące nieopodal ręczniki i okrył nim trzymanego niczym księżniczkę demona, samemu zarzucając kolejny na głowę. Nawet jeśli wcześniej zamierzał starać się wyziębić to od dłuższego czasu jego jaskinia trzymała się w temperaturze ponad pokojowej. Głównie za sprawą jego samego trzymającego ją tak wysoko, no i fakt, że dotyk nagiego ciała blondyna rozgrzewał go aż nadprogramowo nie pomagał w tej kontroli otoczenia. Można więc rzec – nie powinno im być zimno, przynajmniej w głowie smoka, który położył Soru na łóżku. Samemu biorąc ręcznik ze swojej głowy i wycierając włosy, na tą chwilę zapominając o reszcie ciała, bo po co. Czy przejmował się swoją nagością? Nie. Ten tutaj już go widział, a Kouri dawno opuściła pomieszczenie zostawiając ich samych za ciężkimi drzwiami.
- Czytałeś kiedyś w książkach o Lodowych Robalach? Żyły ponad dziesięć tysięcy lat temu na północy. - spytał kończąc z włosami i zakrywając swoją dolną połowę bez żadnego wstydu, że stał przed demonem. - Gdzieś w książkach od historii, albo z jakichś opowieści?
_____Zwykle zamki, zwłaszcza takie kontrolujące rejon powinny mieć wspominki z dziejów bardzo dawnych. Na ile się uchowały to jedno, bo zwykle traktowane jako podstawa nauki o przeszłości były przytaczane mniej lub bardziej. Same Robaki były strasznym zagrożeniem w swojej dorosłej postaci, pożerając wszystko, nawet samych siebie, gdyby przez przypadek znalazły ogon drugiego. Można więc spytać, jak się rozmnażały, skoro atakowały wszystko? Były obojnakami z długim okresem hibernacji w naprawdę zimny czas, wtedy też, te z osobników, które zasnęły szybciej stawały się matkami dla pozostałych. Potem, gdy pogoda się ocieplała - musiały składać jajka, które w okresie rozmarzania lodu u stóp gór rodziły się, zanurzając w glebie i nie wychodząc aż nie urosną na tyle, aby pożreć lub się rozmnażać.  
- Ojciec mi kiedyś o nich opowiadał, gdzieś pewnie jest to w starych zapiskach.
_____Odpowiedział rozlatanym spojrzeniem, które nie wiedziało, gdzie patrzeć. Dla Ez’a była to swego rodzaju pochwała. W końcu nieczęsto widać tak perfidne przyglądanie się i obleganie wzrokiem czyjegoś ciała. Pochylił się więc, już z ręcznikiem na biodrach i podniósł lekko podbródek Soru, aby patrzył prosto na niego, z lisim uśmiechem złożył mu szybkiego całusa w czółko i puścił cały czas stojąc przed nim.  
- Czyli wiesz co nie co. Na przykład to, że już nie istnieją i tak dalej. - wpatrywał się w reakcję blondyna z pewną satysfakcją. - No to dzisiaj jak leżałem na łóżku poczułem, jak coś zbliżało się do powierzchni z dość głębokiego pułapu więc poszedłem to sprawdzić i wpadłem na maluchy lodowych robaków. - westchnął przypominając sobie jak wiele dzisiaj nauka straciła. Usiadł koło Soru łapiąc za porzucony na nim ręcznik i zaczął wycierać jego długie włosy kontynuując swoją historię. - Musiałem się więc wszystkiego pozbyć. Gniazda, nienaruszonych jajek, samych robaków. Gdy usuwałem ciała, pierwsza próba okazała się błędem, bo mnóstwo tej ich krwi wylądowało na mnie. Stąd wróciłem taki brudny. - skończył i westchnął zrezygnowany. - Uwierzysz? Musiałem dzisiaj pewnie wybić ostatnie osobniki, które jakimś cudem się uchowały.
_____Był to w jego oczach bardzo smutny dzień dla nauki, historii tego świata i tym podobne. Zwłaszcza jego znajomi zafascynowani historią tego co było przed nimi pewnie zmusiliby go do wychłostania samego siebie za utratę takiego gatunku. Z drugiej jednak strony nie mógł pozostawić tego przy życiu, gdzieś w czeluściach gór północy, kiedy nikt nie umie się tym dobrze zająć. Przecież smok sam wiedział tyle, bo z nudów myślał, że te stare księgi i zapiski go uśpią zwyczajnie. Nie zmusisz normalnego demona do czytania i zapoznawania się z tym, jeśli nie dostanie faktycznego powodu. Pewnie takim powodem byłoby pojawienie się wielkich, kilometrowych robaków robiących dziury w ziemi, górach i pod miastami, bo niesione ciepłej innej istoty od razu rzuciłyby się na zbiorowiska ludzi.


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 01/06/23, 09:05 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {27/05/23, 06:10 pm}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Czyli jednak zamierzał mi opowiedzieć co się wydarzyło, że wrócił cały we krwi. Cóż, nie miałem nic przeciwko temu, a przynajmniej później nie będę musiał go męczyć pytaniami na ten temat. Na pewno był wyczerpany, bo chyba jeszcze nie doszedł do siebie, po tym, jak naprawił to, co zniszczył. Stworzył coś równie pięknego i na pewno przydatnego, tracąc przez to sporą ilość swojej energii. Objąłem rękoma szyję smoka, kiedy mnie podniósł, co mnie zaskoczyło, bo myślałem, że dłużej posiedzimy w ciepłej wodzie., jednakże łóżko mi nie przeszkadzało, będzie wygodniej.
- Dobrze - powiedziałem, wolną dłonią muskając jego policzek. Nie czułem żadnego gniewu czy rozczarowania. Wszystkie negatywne emocje opadły, kiedy zobaczyłem go stojącego na środku pokoju, całego we krwi. Nadal czuję ulgę, że ta krew nie należała do niego, ale co musiał zabić by tak się ubrudzić? Miał jednego przeciwnika  czy wielu? Na pewno zamierzał mi to powiedzieć i szczerze mówiąc, nieco bałem się co takiego od niego usłyszę. W końcu to też mogła oznaczać, że Północ musi się na coś przygotować.
        Okryłem się ręcznikiem, kiedy przeniósł mnie na łóżko. Mogłem iść o własnych nogach, ale czy mogłem narzekać na takie traktowanie? Raczej nie, choć nadal coś mnie niepokoiło. Choć Ez się uśmiech, to jednak można momentami zauważyć, że jest smutny. Martwiło mnie to, bo zdecydowanie wolałem widzieć u niego uśmiech czy słuchać śmiechu mężczyzny. Podniosłem się do siadu, co było błędem, bo przed oczami miałem zupełnie nagiego smoka. Ładne widoki, jednakże przez moment nie mogłem skupić wzroku na niczym innym, jak na jego penisie. Czułem, że się rumienię, choć wiele razy widzieliśmy siebie w tej wersji. Zamknąłem oczy, wzdychając, po czym podniosłem wzrok znad krocza smoka, na jego oczy, kiedy zaczął mówić. Lodowe Robale nie należały do przyjemnych stworzeń, z którymi można było nawiązać jakieś porozumienie czy w ogóle potraktować jako zwierzątko. Bestie, z którymi nikt nie chciałby mieć do czynienia, dlatego wzmianka o nich nieco mnie zaniepokoiła. Wyginęły dawno temu, więc Ezrnon nie powinien na nie natrafić, ale coś jeśli... Nie, przecież to było takie nierealne.
- Ojciec mi kiedyś o nich opowiadał, gdzieś pewnie jest to w starych zapiskach - odpowiedziałem na pytanie smoka, starając się skupiać cały czas uwagę na jego oczach, ale jednak momentami wzrok biegał po całym ciele mężczyzny. Naprawdę mógł coś na siebie włożyć, co na szczęście szybko zrobił. Choć zabrał mi nieco widoków, to nadal mogłem podziwiać jego umięśnione ciało, którzy lubiłem badać swoimi palcami w poszukiwaniu czegoś nowego. Teraz jednak się powstrzymywałem.
        Zamknąłem oczy, kiedy pocałował mnie w czoło, licząc na coś zupełnie innego, kiedy się nade mną pochylał. Wiedziałem, że sobie ze mną pogrywa, ale rozmawiając o robalach, to chyba nie był dobry moment, by zacząć się całować, o ile w ogóle smok by się na to zgodził. Skinąłem głowę, słuchając go dalej, a z każdym jego kolejnym słowem byłem zaniepokojony. To nie tak, że nie wierzyłem w jego historię, po prostu na samą myśl, że te robale mogłyby znów pojawić się przed mieszkańcami Północy, nieco mnie przerażała.
- Jak... - mruknąłem pod nosem, siadając wygodniej, aby Ez miał łatwiejszy dostęp do moich włosów. Zastanawiałem się nad tym chwilę, kiedy to smok kontynuował swoją opowieść. Czyżby to z tego powodu był smutny? Bo zabił te robale co do jednego? Może i można byłoby na tym skorzystać do badań, ale obawiam się, że szybciej pojawiłaby się panika, bo inni nie wiedzieliby się się za to zabrać. Zniszczenia mogłyby być niesamowicie duże oraz ktoś straciłby życie.
- Rozumiem, że okropnie nad tym ubolewasz, ale dobrze zrobiłeś, że się ich pozbyłeś. Szkodniki, które pewnie wyżarłby sporo żyć, zanim udałoby nam się je poskromić, choć tobie się to udało, ale jakoś mnie to nie dziwi - uśmiechnąłem się delikatnie, a kiedy skończył z moimi włosami, odwróciłem się w jego stronę i przysunąłem nieco bliżej smoka, opierając dłoń o jego kolano. - Nie sądziłem, że gdzieś te stworzenia mogą istnieć. Osobiście wolałbym nie mieć z nimi do czynienia, dlatego dziękuję, że się nimi zająłeś, choć wcale nie musiałeś, tym bardziej takim kosztem, że byłeś cały w ich krwi i wnętrznościach - skrzywiłem się, przypominając sobie jego wygląd zanim poszedł się umyć.
        Podniosłem się na kolana, po czym spojrzałem uważnie na smoka, łapiąc go za ramiona.
- Teraz powinienem cię nagrodzić za podjętą walkę i ochronienie Północy przed możliwą zagładą - parsknąłem pod nosem. - Poważnie, chyba nie wiedziałbym jak je zabić, aż tak dobrze tego nie pamiętam, bo było to dawno temu, a ojciec zawsze mi powtarzał, że nie muszę nad tym rozmyślać, bo nigdy nie będę miał z nimi styczności. Gdyby nie ty, to słowa mojego staruszka by się nie sprawdziły - westchnąłem.
        Ez naprawdę zachował się bardzo dobrze, choć wcale nie musiał, to jednak ochronił nas przed tymi robalami, samemu się narażając.
- Jak wrócę do zamku, to mogę poszukać zapisków o tych robalach, może będą tam jakieś informacje, które cię zainteresują. W końcu kto tego lepiej nie opisze, niż demony, które miały z tym bezpośrednio styczność - uśmiechnąłem się lekko. Byłem gotów poświęcić cały dzień, aby tylko znaleźć starą księgę z opisami różnych bestii, w tym Lodowych Robali. Ez na pewno książkę by przestudiował w jeden dzień, jak nie kilka godzin. Nie jestem pewien czy będą tam jakieś informacje, których on by nie wiedział, ale nie zaszkodzi sprawdzić.


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 02/06/23, 07:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {01/06/23, 09:05 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1

_____ Jego anioł był uroczy. Zwłaszcza kiedy jego mina wykrzywiała się w dziwne miny, a on nie wiedział co takiego dzieje się w środku. Mówił swoją historię jak miał w planach i widząc coraz to zmieniającą się mimikę, miał trochę wewnętrzny ubaw z tego. Może stąd pojawił się ten całus w czoło? Na pewno nie zacząłby w końcu faktycznie całować demona, kiedy miał mu tyle do powiedzenia. Teraz jednak, kiedy skończył, kiedy siedział koło niego i nie musiał mówić o dość, obrzydliwych rzeczach, nie brzmiało jak coś niemiłego. Zwłaszcza, że doskonale czuł wzrok Soru na sobie przed chwilą, niemogący się skupić na jego twarzy, wpatrujący się w to co było poniżej pasa. Odłożył ręcznik na bok i słuchał co miał w temacie do powiedzenia. Chociaż jego wzrok szybko powędrował na dłoń, opierającą się o niego. Bardzo chętnie od razu przesunąłby ją gdzieś indziej, ale był na tyle wychowanym smokiem, aby wysłuchać kogoś do końca.  
_____ Westchnął mentalnie z zawiedzeniem, kiedy Soru postanowił się podnieść i położyć swoje dłonie na jego ramionach. Oczywiście, że lepiej było im więcej go dotykał, czuł w końcu wtedy to przyjemne ciepło wypełniające go od środka. Niczym mały płomyk, który go nie spali, a tylko rozgrzeje. Dłoń pozostawiona jednak na kolanie była krótką drogę od miejsca, gdzie faktycznie chciał, aby powędrowała.  Nie zamierzał marudzić. Zwłaszcza, że dotarło do niego interesujące słowo - nagroda. Zupełnie skupił się na słowach Generała, które ani trochę mu się nie podobały. Co to za nagroda? Stare książki, nudne zapiski przeszłości, co trzeba jeszcze rozszyfrować zanim faktycznie dojdziesz o co chodziło autorowi. Skrzywił się lekko jakby chciał marudzić i złapał Soru w pasie przysuwając w swoje objęcie i kładąc głowę na ramieniu, mając go zupełnie przy sobie.
- Ani trochę nie podoba mi się taka nagroda. - jego ton wyraźnie pokazywał, że się droczy, a język, który sekundę przejechał lekko po szyi pozostawiając wilgotny ślad jeszcze bardziej mógł pokazać blondynowi, że smok wolałby inną nagrodę, jednak cały czas Ez wyszeptał mu prosto do ucha. - Chcę inną nagrodę, mogę?  
_____ Spytał po czym, z uśmiechem poczuł jak demon lekko drgnął w jego objęciach. Czyżby jego uszy stały się nagle bardziej wrażliwe, a może chodziło o fakt, że został go samego sobie na dłuższy czas? Kątek oka widząc lekki przytaknięcie, które uznał za zgodę na dalsze działanie, objął go w pasie jedną dłonią i położył delikatnie na plecy wpatrując się w pożądaniem na nagie ciało pod nim. Cały czas trzymając go zjechał na talię gładząc ją lekko, a drugą, podpierającą go dłoń zgiął, zatapiając się w usta demona. To nie był ich pierwszy pocałunek i nawet nie ten najintensywniejszy, a jednak jak dobrze smakował... Soru nie czekał długo, aby wpuścić go do środka, do siebie, aby ich języki się spotkały w dość agresywnym sposób. Ez czuł, że to trochę za mało. Pochylił się łapiąc głowę Soru w swoje dłonie, zachowując się jak zwierzę, jakby chciał posiąść każdy jego kawałek i nie zostawić niczego za sobą. Zatrzymał się jednak odrywając się, aby oboje mogli złapać oddech, o którym zapomnieli w chwili uniesienia. Pogładził go po głowie lekko obserwując jak jego klatka piersiowa się podnosi i opada, kiedy zaczerpuje oddech, a policzki przybierają kolor wyraźnego różu. Pod wpływem natrętnych myśli odsunął włosy, które pojawiły się przy jego twarzy i miały czelność zasłaniać mu widok. Ze znaczącym uśmiechem na ustach pochylił się znowu całując go w nos cały czas trzymając kontakt wzrokowy po czym postanowił spytać, o coś bardzo ważnego w tym momencie.  
- Chcę być w tobie, pozwolisz mi? - widząc po reakcji jaką otrzymał od Soru wiedział, że to tak, a on nie zamierzał dopytywać ponownie, bo jeszcze zrezygnuje. - W takim razie muszę cię przygotować.
_____ Zaśmiał się lekko szybko prostując plecy i zjechał dłońmi na klatkę piersiową, talię, aż do bioder, następnie muskając skórę ud, aż złapał je od dołu i założył sobie jego nogi na ramiona. Normalnie Soru znalazłby się tak w bardzo niewygodnej pozycji, więc pochylił się lekko, aby nie obciążać jego szyi tak nieprzyjemnym zgięciem. Jedna dłoń pozostając na skórze dotykała jej delikatnie, druga jednak złapał za stojące przed nim penisa, przyjaciela Soru, gotowego do dalszego działania. Muskając go w opieszały sposób, jakby faktycznie nie zamierzał mu pomóc z tym stojącym i domagającym się uwagi kolegą. Mając go przed twarzą złapał wzrokowy ze swoim aniołem, który wpatrywał się akurat w niego.  
- Ten tutaj będzie musiał poczekać. - powiedział przejeżdżając po całym trzonie od dołu do żołędzia językiem i zmieniając go w swój smoczy. Długi, wąski, zakończony na dwóch wypustkach, którym objął go pod delikatną główką na moment i ścisnął, aby puścić i zjechać nim niżej do miejsca, które faktycznie potrzebowało jego uwagi. - To miejsce tutaj bardziej potrzebuje uwagi, jeśli chcę się tam znaleźć.  
_____ Chwile później przy pomocy swojego długie języka, cyrkuluje kilka okrążeń, aż w końcu zagłębia się w znanym sobie dokładnie wnętrzu zwiedzając je po raz pierwszy od jakiegoś czasu. Nie były to miesiące, ale już wystarczająco naczekał się, żeby w końcu mógł się tutaj znaleźć. Nie zamierzał jednak śpieszyć się, bo skończyłoby się to bólem, a Ez nie wstrzymywał swoich zamiarów tak długo, aby ostatecznie Soru zwijał się z bólu wmawiając sobie, że z każdym razem będzie lepiej. Po chwili do języka, który znalazł upragnione wypuklenie, doszły dwa palce skupiające się na rozciągnięciu go. Już wcześniej Ezrnon wręcz maltretował blondyna porywając go codziennie przez przeszło tydzień, aby doprowadzać go do orgazmu jednocześnie zapewniając sobie chociaż trochę większy postęp. Można powiedzieć, że opłaciło się to, bo Soru rozluźnił się szybciej umożliwiając mu zrobienie na co miał ochotę. Włożenie kolejnej pomocy, powoli doprowadzając samego demona do orgazmu przez nadmierną stymulację z tylnej strony.
_____ Gdy przyśpieszony oddech i spazmatyczne skurcze nastąpi, Ez przestał wychodząc ze środka, mając już mniej więcej pojęcie o tym, że na pewno się dzisiaj cały tam nie zmieści, ale włożenie chociaż połowy będzie bardzo dobrym postępem. Widząc spływającą po delikatnej skórze penisa, spermę, zamienił swój język ponownie na ludzki i zlizał spływające krople jednym precyzyjnym ruchem po czym spojrzał na zaczerwienionego mocno Soru i postanowił się odezwać z uśmiechem zadowolenia na twarzy.  
- Aniele, jak było? - opuścił jego nogi niżej, chociaż Soru nie mógł nimi za dobrze poruszać jakby jeszcze nie opuścił go orgazm do końca, a może to wyobraźnia Ez’a? Postanowił jednak spytać dla pewności. - Dać ci chwilę przerwy, czy mogę kontynuować?
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {02/06/23, 06:54 pm}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Objąłem jego szyję w chwili, kiedy mnie do siebie przesunął j aby było nam wygodniej usadowiłem się na jego kolanach, uśmiechając się pod nosem na jego słowa. Naprawdę myślał, że to jest właśnie ta nagroda? Dawne zapiski miały być tylko dodatkiem do wszystkiego, ale nie odezwałem się, ponieważ nie chciałem mu przeszkadzać, kiedy językiem sunął po mojej szyi wywołując cichy pomruk zadowolenia z moich ust. Owszem, planowałem go lepiej nagrodzić i chyba oboje o tym myśleliśmy. Co prawda, między nami było spięcie, ale czy potrzebnie? Ez miał rację, a ja po prostu nie chciałem tego do siebie dopuścić, teraz jednak nie miało to znaczenia, bo cieszyłem się, że mogę mieć go w swoich ramionach. Wzdrygnąłem się, słysząc jego szept przy swoim uchu. Ciepły oddech sprawił, że na moich rękach pojawiła się gęsią skórka czego smok nie mógł zauważyć, ale wystarczyło, że wyczuł drgnięcie mojego ciała. Skinąłem głową, czując, jak powoli moje policzki robią się ciepłe, a ciało coraz mocniej pragnie dotyku Ezrnona. To dziwne, ale jednocześnie podniecające. Może to przez to, że trochę tego nie robiliśmy? W końcu nie było go przez kilka dni, a jak wrócił… nadal pamiętał, jak poszedł spać, kiedy to ja byłem podniecony. Po tym już znowu nie mieliśmy okazji i moje ciało zdążyło trochę zatęsknić za dużymi dłońmi mężczyzny oraz jego językiem czy ustami, no i oczywiście palcami, które wiele razy doprowadzały mnie do orgazmu. 
        Spojrzałem na smoka, kiedy ten powoli kładł mnie na łóżko. Starałem się ukryć podekscytowanie, bo sam nie wiedziałem na jakim etapie dziś zakończymy. Nie skupiłem się jednak na myślach, a na ustach mężczyzny oraz języku, który chętnie zaprosiłem do środka. Czułem, jak powoli dolna partia mojego ciała pobudza się, choć był to tylko pocałunek. Jednakże, czuć było w nim nieco tęsknoty. Pytanie czy mojej czy również Ezrnona… Po jego zachowaniu jednak widziałem, że sam mocno tego pragnął, co według mnie dodawało mu tylko mocniejszej latki uroczej bestii. Ponownie moje oczy zatopiły się w spojrzeniu smoka, który odsunął się, co spotkało się z moim jękiem niezadowolenia. Może i oddychanie sprawiało trudność, ale bym to zniósł dla chociaż dodatkowej chwili całowania się. Nic nie poradzę na to, że dobrze to robi. Posłałem mu leniwy uśmieszek, kiedy odgarnął włosy z mojej twarzy, marszcząc nos, jak tylko złożył na nim delikatnego całusa. Chciałem mu powiedzieć gdzie powinny znaleźć się jego usta, ale pytanie smoka mocno mnie zaskoczyło. Spodziewałem się, że kiedyś do tego dojdzie, ale czy byłem na pewno gotowy? Spędził sporo czasu, aby przygotować mnie do tego, ale widziałem jego penisa i nie był małych rozmiarów by na spokojnie wejść we mnie. Co jeśli w trakcie stwierdzi, że nie da rady i postanowi mnie więcej o to nie pytać? Mimo tego, chciałem by to zrobił, dlatego skinąłem głową, mówiąc nieco ściszonym głosem.
- Tak, też tego chcę.
        Moje ciało drżało, pozostawiając na długo palące uczucia w miejscach, które dotykał. Sunął dłońmi po moim ciele, na co zagryzłem delikatnie dolną wargę. Przyjemne uczucie mrowienia nie opuszczało mnie, a oczami bardzo dokładnie obserwowałem co się dzieje, choć nie oszukujmy się, gdybym nie patrzył, to pewnie nie byłbym tak zawstydzony, jak teraz.
- Ach! - jęknąłem, czując, jak rumieńce jeszcze mocniej oblewają moją twarz swoim kolorem, jak i ciepłem. W tej chwili byłem zbyt podatny na dotyk, którego było mi mało. Ez chyba chciał ze mną nieco się podroczyć, ponieważ jego palce leniwie sunęły po moim penisie, który domagał się uwagi. Zacisnąłem palce na pościeli, czując jego język na sterczącej męskości, po chwili uczucie znów się zmieniło, więc stęknąłem, odchylając lekko głowę do tyłu. Szybko jednak wróciłem wzrokiem do smoka, rozumiejąc gdzie chce zanurzyć swój język. Oszalał, po prostu zwariował.
- Ez... N-nie, nie tam - mruknąłem, czując się dziwnie z myślą, że naprawdę chce to zrobić. Zacisnąłem mocniej palce na pościeli, wydając z siebie jęki. Obserwowałem smoka, czując, jak momentami przechodzi po moim ciele dreszcz, wzmacniając tylko jęki wychodzące z moich ust w momencie, kiedy zaczął trafiać w prostatę. Poza językiem dorzucił swoje palce, co tylko zwiększyło odczuwaną przyjemność. Ciało paliło, ust nie potrafiłem zamknąć, kiedy sprawnie zajmował się mną od środka, aby przygotować mnie na coś zdecydowanie większego. Przyjemne uczucie roznosiło się po całym ciele, ostatecznie gromadząc się w okolicach podbrzusza, gdzie nieco niżej można było zauważyć mojego sztywnego penisa, nie tylko proszącego się o uwagę, ale również gotowego by dojść. Pragnąłem, by nie tylko zajął się tyłem, ale również przodem. Chciałem, by jego palce chwyciły penisa, zajmując się nim tak samo sprawnie, jak tyłem.
        Z głośnym jękiem skończyłem, rozluźniając palce na pościeli. Zamknąłem oczy, starając się unormować oddech, jednocześnie chcąc pozbyć się drżenia ciała. Po chwili jednak spojrzałem na smoka, zastanawiając się, czy nie przeszkadza mu to, że nic od siebie nie daję? Zamierzał mieć z tego przyjemność, ale czy takie coś tylko mu wystarczyło? Może takie coś, to dla niego za mało? Przełknąłem gulę w gardle, patrząc, jak moje nogi opadając na łóżka. Posłałem mężczyźnie delikatny uśmiech, po czym dałem sobie chwilę zanim podniosłem się nieco do siadu i ująłem dłońmi jego twarz, składając na ustach delikatny pocałunek.
- Było wspaniale - wyszeptałem wprost w jego usta, po czym delikatnie ugryzłem go w dolną wargę i pociągnąłem smoka za sobą, wracając plecami na pościel.
        Rozłożyłem bardziej nogi, aby mężczyzna mógł mieć wystarczająco miejsca dla siebie i znów pocałowałem go w usta, ale namiętniej, jednakże po chwili się odsunąłem, palcami przeczesując jego włosy.
- Jeśli teraz przerwiemy, to mogę zacząć niepotrzebnie myśleć. Kontynuuj, chcę w końcu wiedzieć, jakie to uczucie mieć ciebie w sobie - uśmiechnąłem się delikatnie, palcami sunąć po jego poliku. - Nie każ mi dłużej czekać, Ez - szepnąłem, skupiając się na jego oczach.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {07/06/23, 09:18 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1

_____Czy nie ma nic piękniejszego jak wyraźna zgoda? Wypowiedziana z widoczną niewinność, a może prostym zawstydzeniem. Smok lubił dostawać proste odpowiedzi, takie klarowne, a jeśli szły w stronę to chciał zrobić to tym lepiej. Prawdopodobnie nawet gdyby Soru nie powiedział na głos swojej odpowiedzi, Ez i tak by kontynuował widząc reakcję ciała, zagryzione usta, małe ruchy, które jakby kierowały jego palcami, dłonią, gdzie ma dotykać, po którym milimetrze sunąć delikatnie. Reakcje ciała, spojrzenie demona, który wpatrywał się co jakiś czas, aby potem znowu odwrócić wzrok jeszcze bardziej speszony jakby tym co się dzieje. Jak to mogło nie pobudzać smoka, który spokojnie już dawno był w gotowości na coś więcej? Zwłaszcza kiedy do jego uszu dochodziły dźwięki, te jedyny, których nigdy nie miał dosyć. Lepszej melodii nie znał, a żył już całkiem długo.  
_____Na pewno niespodziewanym był fakt, że Soru tak szybko odzyskał kontrolę nad swoimi nogami, aby podnieść się do siadu, tylko po to, aby oddać mu całusa. Nie zamierzał mu przeszkadzać, właściwie zastanawiając się czy blondyn nie ma problemu z tym, że właśnie skończył tylko ze stymulacją od swojej tylnej strony. Ez jednak nie pytał, mając świadomość, że pierwszy raz nigdy nie jest do końca przyjemny, a on na pewno będzie pomagał mu zaznać przyjemność jak tylko się da. Złapał go pod plecami, aby mieć pewność, że nie opadnie z sił w trakcie, z dłonią pod jego łopatkami słuchając co takiego chciał mu powiedzieć. Przyprawiając go tylko o szelmowski uśmiech. Każdy lubił komplementy, nawet gdy czuło się kompetentnym w danej dziedzinie. Soru trzymał go za głowę, kiedy postanowił rozgrzać płonący w nim płomień jeszcze bardziej, przewracając go na siebie, aby kontynuować tą głodną wymianę czułości.  Specjalnie, kiedy poczuł, jak rozsuwa nogi dając mu więcej miejsca.
 –  To faktycznie brzmi strasznie.  –   zaśmiał się między ustami demona i wrócił do pocałunku, aby go po chwili przerwać ponownie. – Nie możemy pozwolić, żebyś za dużo myślał.  
_____Miał z tych słów po prostu ubaw. Zwyczajnie i najprościej w życiu postanowił zabrać Soru możliwość myślenia, skoro ten proces może spowodować, że przestaną. Innego wytłumaczenia nie posiadał i bądźmy szczerzy – nie podobało mu się. Wyprostował się i złapał za jego nogi zakładając o siebie, jakby chciał, żeby mężczyzna się go trzymał, miał w nim oparcie, a może i coś innego. Później jedna z jego dłoni wylądowała na biodrze unosząc go lekko do góry, aby druga trzymając swojego penisa zbliżyła się do czekającego na niego wnętrza demona. Nie był barbarzyńcą, aby wejść w całości jednym pchnięciem, bo nawet jeśli siły mu na to starczyło to mentalnie odrzucał taką opcję, chociaż wszystko w nim krzyczało, że to będzie świetny pomysł i dostanie właśnie tego czego chciał od razu. Wziął głęboki oddech i odezwał się do obserwującego go blondyna z uśmiechem.
– Aniele, wejdę w ciebie powoli.
_____Poinformował i ruszył do przodu w żółwim tempie, powolnie wchodząc główką i przez wcześniejszą “pracę” czuł, że było to łatwiejsze zadanie niż się wydawało. Nie zamierzał jednak cieszyć się swoim pozornym sukcesem, bo stał przed nim jeszcze kawał drogi do końca. Przezornie, obie dłonie wyglądały na biodrach, aby z większą pewnością i kontrolą pokonać kolejny kawałek drogi, który na tą chwilę cały czas z jego strony był… miłym, gorącym i obejmującym go dokładnie doświadczeniem. Chciał tylko więcej i więcej. Wiedział, że sam dotyk skóry Soruuna sprawiał, że robiło mu się cieplej, wypełniał go ogień, który koił go wręcz od środka. Teraz jednak to nie był coś na tyle miłego jak ognisko położone kilka kroków od ciebie, a stanie chwilę przed nim. Żar, który go ogarniam mógłby sprawić, że zapłonie od środka, lecz w swojej agresji był… ekscytujący. Smok chciał go więcej. Wsunął jeszcze kawał i zastopował, czując jak Soru powoli czuje dość wyraźnie jego obecność w nim. Zdjął więc lewą dłoń z ciała demona kierując ją do domagającego się uwagi penisa przed nim. Widział po twarzy demona, że czuje teraz zupełnie inne emocje od niego, ale nie odzywał się. Złapał więc delikatnie za główkę penisa, muskając ją, pieszcząc i powoli poruszając swoim nadgarstkiem.
 –  Jeśli chcesz mogę przerwać.
_____Powiedział chociaż prawdę powiedziawszy szybciej nałożyłby magię jakąś na blondyna niż faktycznie przerwał w takim momencie. Mając przed oczami odpowiedź Generała, odetchnął w sercu z ulgą, że jednak nie musi przerywać. Pod jego dotykiem czuł jak napięte od bólu mięśnie rozluźniają się lekko dając mu więcej swobody, na co zamruczał lekko zadowolony pod nosem i poruszył się wchodząc głębiej w demona. Widząc i słysząc, że to mogła być właściwa stratega rozpoczął dalsze dawanie przyjemności przez przyjaciela Soru z przodu, samemu wsuwając się i dając mu chwilę na przyzwyczajenie się do uczucia, po czym kontynuując swoją wędrówkę głębiej. Widać było po jego twarzy, że powstrzymywał się, aby nie zakończyć tego mocnym pchnięciem. Na pewno jego ulga byłaby wtedy wielka, ale wiedział, że nie należał do najmniejszego rozmiaru mężczyzn, a Soru, który nigdy nie miał wcześniej partnera łóżkowego przed nim prawdopodobnie zapomni przy tym jak się oddycha. Na pewno i wtedy byłby piękny, opanowany przez przytłaczające odczucia, ale Ez jednak wolał, żeby właśnie takim odczuciem była przyjemność wynikają z czynności, a nie paraliżujący wszystko ból kiedy wchodzi w miejsca do tej pory nie dotknięte przez nic i nikogo.
_____W końcu gdy faktycznie zbliżał się do końca, zostawiając z minimalny nominał, wykonał w końcu jedno, ostatnie, silne pchnięcie znajdując się w Soru… prawie do końca, ale nie zamierzał wchodzić głębiej w tym momencie. Blondyn musiał przyzwyczaić się do jego wielkości. Pochylił się i pocałował demona zamykając jego usta i odginając ręką lekko szyję do tyłu, łapiąc za podbródek delikatnie. Smoka obawiał się używania teraz jakkolwiek większej ilości siły, jakby mógł złamać go w pół. Wpatrując się w czerwone i nabrzmiałe usta przed nim odezwał się.
 –  Przyzwyczai się do mnie.  –  wyszeptał w usta znajdujące się przed nim i podniósł swoje spojrzenie na oczy Soru.  –  Wtedy zacznę się ruszać.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {08/06/23, 07:27 pm}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Nadąłem lekko policzki, po czym przewróciłem oczami na jego słowa, ale cóż... Naprawdę im dłużej bym nad tym myślał, to większa szansa, że bym się rozmyślił, jednocześnie zawiódłbym Ezrnona, bo widać było po nim, jak bardzo się powstrzymuje. Lubiłem jego troskę, dbał o to, by było mi dobrze, jednocześnie nie domagając się dużego zaangażowania ode mnie, choć akurat mnie to przeszkadzało, bo dałem mu dać od siebie wiele pomimo mojego braku doświadczenia. Kiedy jednak się nauczę, jak nie teraz? Obserwowałem poczynania smoku, nawet na moment nie robiąc mu pod górę, posłusznie obejmując go nogami. Skupiał swój wzrok na nim, a raczej na jego twarzy, aby oczami nie zejść niżej. Nadal przed oczami miałem penisa Eza, a przy tym od razu wróciły do mnie wspomnienia, kiedy ujrzałem go pierwszy raz. Aż poczułem, jak kąciki ust unoszą się nieco do góry, a sam powstrzymałem się od parsknięcia śmiechem. Łatwiej było wspomnieć sobie zabawne chwilę, wtedy stresowałem się mniej i to pomagało mi się bardziej rozluźnić.
        Poczułem, jak przykłada swojego penisa do dziurki, a ja mocniej objąłem go nogami, co nieco mogło utrudniać mu ruch, ale nic nie mogłem na to chwilowo poradzić. Na nowo skupiłem swój wzrok na smoku, przełykając gulę w gardle. Ciało chciało zaprotestować, ale ja nie mogłem na to pozwolić, nie chciałem, bo naprawdę sam miałem ochotę poczuć go w sobie. Ileż można czekać? Ezrnon również powinien czuć się dobrze w tej relacji, a więc nie mogłem go przystopować i zwyczajnie się wycofać.
- Mhm... - wydałem z siebie, czując jak napiera swoim penisem. Wstrzymałem na moment oddech, ale zaraz szybko zacząłem się rozluźniać myśląc o czymś innym, niż o bólu, który powoli zaczął się pojawiać, jak tylko wchodził głębiej. Wypuściłem powietrze z ust, zaciskając mocniej dłonie na ramionach mężczyzny. Dyskomfort, który się pojawił był do zniesienia, choć wszystko zaczynałem mocniej odczuwać z każdym razem, kiedy wchodził. Miałem wrażenie, że już wszedł cały, ale chyba tak nie było, bo czułem, jak pcha biodrami do przodu. Wbiłem paznokcie w plecy mężczyzny, kiedy tam znalazły się moje dłonie. Zagryzłem dolną wargę, starając się uważać, by nie zrobić tego aż do krwi.
- E-Ez... cholera - wyszeptałem, zamykając na moment oczy. Po moim ciele przeszedł dreszcz, a oddech przyśpieszył wraz z biciem serca. Czułem, jak łza spływa z kącika oczu, ale bardziej skupiłem się na tym, aby przyzwyczaić się do męskości smoka, znajdującej się we mnie. Otworzyłem oczy, od razu zauważając podekscytowanie na twarzy Ezrnona. Zadowolenie, podniecenie, pragnienie by wejść we mnie głębiej. Szkoda, że sam nie mogłem na chwilę odczuwać czegoś podobnego, choć po chwili dłoń smoka znalazła się na moim penisie, co nieco pomogło w przyzwyczajaniu się do jego obecności. Wydałem z siebie jęk, ponownie wbijając paznokcie w skórę Ezrnona, kręcąc głową na jego słowa.
- Nawet nie próbuj przerywać - powiedziałem stanowczo, choć moja twarz wyrażała coś zupełnie innego. Że też w ogóle myślał by teraz się wycofać. Poboli i przestanie, nie umrę od tego, chyba... W sumie to nawet nie wiem. Tak czy inaczej, nie powinien mi tego proponować, inaczej naprawdę mogłoby to się zakończyć niepowodzeniem.
        Ez wchodził coraz to głębiej, pieszcząc dłonią mojego penisa, dając mi nie tylko dawkę bólu, ale przyjemności, co było nawet ciekawym połączeniem. Całe ciało mnie paliła, nogi zaciskały się wokół ciała smoka, zaś dłońmi próbowałem się uczepić, ale z każdym jego ruchem, czułem, że naprawdę nie dam rady, choć powoli zaczynałem to jakoś znosić. Im bliżej byłem przyzwyczajenia, tym mocniej ogarniał mną stres. Jęknąłem głośno, wtapiając palce we włosy mężczyzny, za które lekko pociągnąłem. Kolejne łzy uciekły z kącików oczu, ale nawet na moment się nimi nie przejąłem.
        Odwzajemniłem pocałunek, zastanawiając się czy wszedł do końca. W końcu czułem go głęboko w sobie i to na pewno niemożliwe by wszedł do połowy albo nawet mniej. A może jednak? Nie dano mi dłużej o tym myśleć, ponieważ usta Ezrnona idealnie pozbywały mnie zdrowego rozsądku, skupiając na nich w zupełności, niż na czymś innym. Nie podobało mi kiedy przerwał, bo pragnąłem by jego usta całowały nie tylko moje usta, a najlepiej całe ciało. To, jak pragnąłem jego dotyku, było szalone, ale nadal podniecające.
- Prościej jest powiedzieć niż zrobić - powiedziałem i choć próbowałem się uśmiechnąć, to jednak nadal czułem nieprzyjemny ból w dolnej partii ciała. - Że też musisz być taki duży - szepnąłem do jego ucha, kiedy przyciągnąłem do siebie jego twarz. Odsunąłem usta od jego ucha i spojrzałem mu w oczu, pocierając kciukiem policzek mężczyzny. Posłałem mu niewinny uśmiech i nieśmiało pocałowałem go w usta, samemu poruszając biodrami, aby sprawdzić na jakim etapie jestem. Dreszcz przeszedł po moim ciele, a z gardła wydobył się jęk, który znikł między pocałunkami.
        Wolną dłonią odnalazłem jego dłoń, aby spleść nasze palce ze sobą, jednocześnie przerywając pocałunek. Im dłużej będziemy zwlekać, tym szybciej czar pryśnie, dlatego spojrzałem w oczy smoka, będąc okropnie zdecydowany na to, co zaraz usłyszy.
- Jest dobrze, możesz się ruszać, ale... - urwałem, zastanawiając się, czy dobrze robię stawiając mu ten jeden warunek. - Nie przestawaj się poruszać, jeśli będę płakał to nadal kontynuuj. Ze mną będzie wszystko dobrze, nie jestem zrobiony z lodu czy porcelany - uśmiechnąłem się, poruszając się dla zachęty. Na mojej twarzy nie pojawił się grymas spowodowany bólem, a raczej zadowolenie, że w końcu to robimy.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {10/06/23, 10:15 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1


_____ Fakt, że mimo bólu ktoś brnął dalej zwykle był warty kiwnięcia głową z uznaniem. W tym momencie jednak chodziło coś innego. Widząc, przed własnymi oczami, jak Soru czuje się pełniejszy z każdą chwilą doświadczając przy tym pewnej dozy dyskomfortu, jednak cały czas chce kontynuować, mieć go w sobie, nawet zagroził mu, chociaż te słowa były puste. Ez w końcu przejmował się samopoczuciem demona pod nim. Głównie mając pewne pojęcie, że pierwszy raz na pewno będzie bolał. Idea jednak, że Soru cały czas twardo nie odpuszczał była... pobudzająca i jednocześnie grzała jego serce. Oczywiście wiedział, że jego plecy “jutro” będą w opłakanym stanie, jeśli tylko wyłączy swoją ochronę, lecz już dawno to zrobił, a cały czas nie czuł zmian. Widać był już za stary, aby mieć pamiątki upojnej nocy na plecach w postaci czerwonych śladów po paznokciach wbitych w skórę, sięgających od łopatek po sam dół.  
_____ Zaśmiał się lekko słysząc słowa blondyna, który starał się w stu procentach dać z siebie wszystko w tej sytuacji, tak samo jak on. Niestety ich pozycje były zupełnie odmienne. Widząc te łezki, które pojawiały się w kącikach pięknych niebieskich tęczówek powstrzymywał się żeby nie skończyć tej całej “operacji”, ale jednak jęki i pomruki opuszczające te soczyste usta pokazywały mu, że mimo bólu było tam coś więcej, co dawało nadzieję i możliwości.  Tak piękne dźwięki nie mogły być wynikiem samych negatywnych emocji, a on mógł tylko wewnętrznie cieszyć się z tego. To jednak co zamierzał mu przekazać po dłużej minucie demon, nie sprawiło, że był zadowolony. Może pierwsza część była tym na co czekał, ale druga już zdecydowanie nie. Co sobie myślał mówiąc coś takiego? Gdyby Ez nie miał doświadczenia i był młodzikiem, prawdopodobnie Soru miałby następnego dnia potężne problemy z całą dolną częścią ciała. Smok nie zamierzał tak kontynuować, bo w jego głowie wyglądało to jak skazanie kogoś na ścięcie, a nie przyjemne zostanie. Postanowił więc pozbyć się bólu... w jakimś stopniu.  
- Tak tego nie robimy - powiedział niskim basowym głosem, prostując się, przy okazji odsuwając od ciała Soru i przykładając dłoń do jego podbrzusza, gdzie pod jego dotykiem, otwartej ręki pojawił się ciemnoniebieski krąg magiczny. - Zamierzam zrobić coś idealnego na tą okazję. - odezwał się jakby zamierzał wytłumaczyć co robi, lecz Soruun prawdopodobnie sam był wstanie poczuć jak większość uczucia bólu go opuszcza jakby nie istniała zostawiając tylko mały procent tego co było poprzednie i wszystkie inne uczucia jakie miał w tym momencie. - Zdejmę później to zaklęcie, żeby mieć pewność co do twojego stanu, teraz jednak...
_____ Jego wyraźny ton miał w sobie jakieś znaczenie, lecz zanim demon miał możliwość zastanowienia się nad tym, Ez znowu pochwycił jego usta zostawiając płomienny pocałunek, jednocześnie po chwili wykonując pierwszy ruch, a czując na sobie reakcje ciała, które przyjęło go, lecz nadal nie całego, nie mógł powstrzymać zadowolonego uśmiechu na swojej twarzy.  Wręcz sięgał od ucha do ucha i wykonał kolejne pchnięcie zachowując się delikatnie i spokojnie, aby nie wykonywać gwałtownych ruchów, bo nawet jeśli Soru nie czuł już teraz aż tak bólu to cały czas jego ciało będzie potem cierpiało. Gdyby od razu rozpoczął od takiego zachowania jak sam lubił - namiętnego, szybkiego i dzikiego, to Generał byłby wyłączony z życia i obowiązków na kilka dni spokojnie. Nie mógł mu tego zrobić wiedząc jak poważnie Soru podchodził do swoich obowiązków, zwłaszcza, że miał teraz nowe postanowienia i chciał zmienić swoje rządy. Odciągnął swoje wargi od demona, którego wzrok pokazywał mu wyraźnie jak bardzo lubił jego pocałunku. Można powiedzieć, że niepotrzebnie mocno dmuchało to jego dumę.  
- Teraz czujesz to co będziesz czuł, gdy już się przyzwyczaisz. - zamruczał przenosząc swoje dłonie na biodra blondyna, które powoli zaczynały pracować, a przy przewodnictwie smoka spotykali się w idealnym momencie, a wchodząc trochę głębiej niż poprzednio z tego powodu, widząc zaskoczenie na twarzy Soru, zaśmiał się lekko. - Spokojnie, cały czas nie jestem w tobie cały. - zjechał twarzą na skórę karku, którą ugryzł lekko i czując dreszcze, który przebiegł po plecach demona, dopowiedzieć ciepłym tonem uderzającym prosto o skórę. - Dam ci więcej jak się przyzwyczaisz do tej przyjemności.  
_____ Wraz z tym słowami rozpoczął ponowne poruszanie, nie tylko sobą, ale także kierował ruchami demona dając im jednakowe tempo, wolne, lecz pewna i stałe, upewniając się także, że naciskał na każdy punkt Soru, który sprawiał mu przyjemność. W końcu już wcześniej poznał go trochę od środka, miał teraz taką przewagę przed sobą i zamierzał ją wykorzystać. Nie był brutalny w swoich ruchach nastawiając się raczej na dostarczenie jak najwięcej odczuć podczas wysuwania się ciepłego, otaczającego go dokładnie wnętrza, aby później szybciej, lecz też nie gwałtownie, wsuną się z powrotem. Kontynuował to tempo czując narastające odczucia mężczyzny pod sobą oraz czując, że on także zbliża się do zakończenia. Nie przyśpieszał więc, nie zachowywał się gwałtownie czy ostrzej, a dalej wykonał swoją “robotę”, wiedząc, że to uczucie narastało i czuł to. Głos demona, jego pomruki i ruchy ciała, które szukały przyjemność bez jego pomocy. Jego usta jednak zostały na naznaczonej teraz jasnej skórze. Przez jego dokonania stanęła w odcieniach czerwieni, lekkim ugryzieniach, lśniących śladach, które pokazywały drogę jego języka po skórze, jakby opowiadały historię. W końcu czując, że obaj są już blisko, Ez złapał go w swoje ramiona, przyciągając bliżej do siebie i wykonując ostatnie posunięcia, zamknął prawdopodobnie najpiękniejszy z dźwięków w gorącym pocałunku, mając usta Soru dla siebie, gdy zacisnął się na nim i obaj skończyli. Nie puścił go jednak od razu, a poczekał chwilę, jakby uspokajając ich serca, przyśpieszony oddech i dopiero wtedy puszczając zmęczonego zapewne demona, aby spojrzeć na niego.  
- Świetnie ci poszło, Aniele.
_____ Ucałował go w skroń jego ton ciepły, łagodny i niski. Wysunął się powoli cały czas czując spazmy i skórze, które rozchodziły się po ciele Soru gdy w końcu doszedł. Najchętniej zacząłby od razu kolejną rundę, lecz musiał patrzeć na fakt, że to był pierwszy raz dla niego i dalsze zabawy na pewno przyzwyczaiłyby go szybciej, ale zmęczenie mogło dać górę. To było dużo doświadczeń na raz. Patrzał z góry na widok pod sobą, zmęczonego kochanka, który wyglądał jak jeden wielki bałagan, ale Ez nie mógł się napatrzeć. W końcu to on go spowodował. Znaki widoczne z daleka na skórze pewnie nie znikną następnego dnia, a smoka nie zamierza ich usuwać, nawet jeśli Soruun będzie prosił. W końcu musiał pokazać innym, że on należy do niego.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {13/06/23, 08:21 pm}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Lekko zaskoczony odsunięciem się smoka ode mnie, pognałem wzrokiem za jego dłonią, która ułożyła się na moim podbrzuszu. Zauważyłem, jak coś pojawia się na skórze i choć nie do końca wiedziałem czemu to robi, to jednak rozumiałem, że chciał w ten sposób sprawić mi mniej bólu. Po chwili i tak poczułem, jak ból się zmniejsza, co całkiem mi się spodobało, bo jednak to uczucie nie jest czymś przyjemnym, ale teraz był wyczuwalny w bardzo delikatny sposób. Wróciłem spojrzeniem do oczu mężczyzny, kiedy ten na nowo pochylił się nade mną, aby złączyć nasze usta. Objąłem rękoma jego szyję, chcąc go mieć jeszcze bliżej, tym bardziej w chwili, kiedy się poruszył. Jęknąłem prosto w usta smoka, wyginając nieco plecy. Rzeczywiście zamiast bólu, czułem coraz większą przyjemność z tego. Moje ciało na pewno tak łatwo nie przyzwyczai się do wielkości smoka, ale z czasem wszystko się zmieni, trzeba nad tym jedynie popracować.
        Kolejne pchnięcie, które zmusiło mnie do wbicia paznokci w plecy, sprawiło również to, że po całym ciele przeszedł dreszcz. Nadal czułem, że mężczyzna się powstrzymuje i wiedziałem, że nawet, jak zmniejszył mój ból, to nie sprawi nagle, że zrobi się gwałtowniejszy czy szybszy. Niektórzy by się nie przejmowali, ale Ez najwidoczniej chciał o mnie zadbać, abym nie miał złych wspomnień z takiej chwili, bo było urocze. Mruknąłem niezadowolony, kiedy przestał mnie całować, chwytając za biodra. Opuściłem dłonie na pościel, zaciskając palce na materiale, kiedy jeszcze głębiej we mnie wszedł. Jak?
- Nie jesteś cały? - zapytałem tak, jakbym w ogóle mu nie wierzył. Jakim cudem? Przecież już jest głęboko, a co będzie, kiedy wejdzie do samego końca? Nie mogłem się jednak na tym skupić, bardziej jednak wolałem chłonąć przyjemność oraz pieszczoty, którymi mnie obdarowywał. Rumieniec pokrył całe moje poliki, aż po same uszy oraz kark, a ciało było rozgrzane wystarczająco mocno. Jak tylko smok zaczął się poruszać, nie mogłem powstrzymać się od jęków, które uciekały z mojego gardła. Palce, kiedy mogły, były wsunięte we włosy smoka, który naznaczał mnie swoimi ustami, jak i zębami. Nie narzekałem, bo to sprawiało mi jeszcze większą przyjemność.
- Ezrnon - wyszeptałem jego imię, między własnymi jękami czy pomrukami. Czerpiąc, jak najwięcej przyjemności z ruchów smoka. Delikatnie, w idealnym tempie oraz niebolesne, ale to zasługa była jego magii. Coraz bliżej byłem końca, więc spojrzałem lekko zamglonym wzrokiem na Ezrnona, wyciągając dłonie w jego kierunku, aby palcami musnąć jego policzek, zanim całkowicie się znalazłem w jego objęciach, dochodząc wraz z jego pchnięciem. Odwzajemniłem pocałunek, gubiąc w jego ustach jęk, mocniej obejmując jego szyję. Po całym moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Odsunąłem się od smoka, patrząc prosto w jego oczy i choć chciałem się uśmiechną, to miałem wrażenie, że opuściły mnie jakiekolwiek siły.
- To tylko twoja zasługa, nie spodziewałem się, że będziesz tak delikatny - powiedziałem, przykładając palce do jego policzka, po czym wsunąłem je lekko we włosy mężczyzny. Klatka piersiowa nadal podnosiła się i opadła w szybszym tempie, ale cieszyłem się, że mam to za sobą. Wolną dłonią przesunąłem na swój brzuch, czując się nadal pełny po smoku, choć wcale go już tam nie było, poza spermą, która rozgrzewała mnie od środka. Czułem, jak nabieram nowych rumieńców, ale Ez i tak widział mnie nie raz w tym stanie.
- Rany, i pomyśleć, że nawet cały nie wszedłeś - zaśmiałem się, przesuwając dłonią po jego szyi, a zaraz po ramieniu. Naprawdę ciężko było mi uwierzyć, że był tak głęboko, a nawet nie wszedł cały. Skubany mógł się naprawdę pochwalić wielkością penisa. Na razie nie czułem bólu, który na pewno będzie mi towarzyszył, jak zdejmie nałożoną magię, dlatego chciałem się tym nacieszyć przez chwilę. - Cieszę się, że mam to już za sobą, choć pewnie i tak trochę zajmie, aż się do tego przyzwyczaję - uśmiechnąłem się, czując się już nieco spokojniejszy.  Wymęczony, może nieco brudny, ale oddech wrócił do normy i serce nie biło jak szalone.
- Nie martw się, dwa albo trzy razy i będzie lepiej.
        Dwa czy trzy razy nie wydawało się, jakby zajęło to wiele czasu, na pewno przy następnym będę się stresował zdecydowanie mniej, co pomoże mi szybciej się rozluźnić. Prawda jest jednak tak, że cieszyłem się teraz z tego, że zrobiliśmy to po raz pierwszy. I jak tu nie być szczęśliwym? Może między nami był drobny zgrzyt, ale dla kogo było to teraz ważne? Miałem przy sobie Ez'a, który zadbał o mnie najlepiej, jak potrafi. Wiadomo, jutro nie będę miał łatwy dzień, ale byłem w stanie to znieść, czując cały czas satysfakcję, że ostatecznie, ani ja, ani on nie zrezygnowaliśmy.
        Objąłem go rękoma, kiedy podniósł mnie z łóżka i zaniósł z powrotem do wanny. Spodziewałem się tego, choć pewnie gdyby kazał mi się ruszyć, to bym odmówił. Najchętniej wtuliłbym się w jego ciało i zasnął, ale też nie mogłem pójść spać tak brudny od zewnątrz, jak i wewnątrz. Wzdrygnąłem się, kiedy znalazłem się w ciepłej wodzie, między kolanami smoka. Oparłem się o niego i zamknąłem oczu, czując, jak mięśnie się jeszcze bardziej rozluźniało. Cisza przed burzą... Choć miałem nadzieję, że jednak ból będzie do zniesienia, kiedy zdejmie ze mnie swą magię.
- Najchętniej bym stąd nie wychodził - uśmiechnąłem się delikatnie. Może i takie siedzenie w wodzie mogłoby mi zaszkodzi, ale nie mówiłem tylko o tej dużej wannie, ale również jaskini smoka. Było to cicho i tak spokojnie, nikt się nie kręcił nad głową i niczego nie chciał od ciebie. Miałem niestety teraz swoje plany, które chciałem zrealizować, aby Ez wrócił do zamku, choć takie przechodzenie przez lustro nie jest wcale złym pomysłem.
- Trochę zaszalałeś z tym naznaczaniem mnie - zaśmiałem się, zerkając w dół na swoją klatkę piersiową oraz ramiona. Nawet dobrze nie wiem, kiedy dokładnie je zrobił.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {19/06/23, 11:57 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1


_____ Bycie delikatnym, jak to nazwał Soru, było... ciężkie. Smok musiał się skupić i faktycznie nie zrobić czegoś “głupiego” jak puszczenie wodzy i zachowywanie się tak jak chciał. Wiedział, że to się źle skończy, nawet jak demon był na środkach uśmierzających ból. Nie były jednak trwałe, a on musiał je kiedyś zdjąć. No i Ezrnon nie wierzył też, że Soru będzie miał dużo przyjemność będąc agresywnie pieprzonych za pierwszym razem. Jego ciało później też nie byłoby “fanem” tego całego zbliżenia. Zaśmiał się lekko słysząc słowa Soru.  
- Niestety, kochanie. - uspokajając swoje ciało do końca, aby móc się ruszyć. - Nie podniósłbyś się z łóżka gdybym wszedł w ciebie cały.
_____ Trochę bawiło go, że istniała taka opcja, ale prawdą było, że gdyby mógl to by to zrobił. Sumienie mu nie pozwalało. Uniósł lekko brwi słysząc tekst o dwóch lub trzech razach. Niestety, Ez tak nie myślał, ale nie zamierzał też niszczyć marzeń Soru, który przy trzecim razie nie będzie cały czas idealnie pochłaniał przyjemność bez bólu. Chyba, że stanie się fanem tego uczucia – to co innego. Dla smoka jednak Generał nie wydawał się masochistą, chociaż... kto go tam wie? Bardzo długo przeżył z takimi podwładnymi więc może lubi jak ktoś patrzy na niego z góry? Wziął go na dłonie, aby nie myśleć dłużej o tym. W końcu postanowił zmienić swój styl rządzenia na takich, którego wymagali jego podwładni - robi postępy, a to znaczyło, że nie lubił być poniżany i ignorowany. To dobrze, inaczej miałby jeszcze więcej krwi na dłoniach, bo jednak nawet jeśli Soru by to lubił, Ez by nie przeżywał tego dobrze. Startując z łapami do każdego kto krzywo spojrzy.  
_____ Zaniósł go na rękach do łazienki, zupełnie nie przejmując się własną spermą, która powoli postanowiła opuszczać ciało pod wpływem grawitacji. Nie zamierzał się brzydzić własnych wydzielin, był na to za stary i zbyt doświadczony... Co wcale nie brzmiało dobrze, ale było prawdziwe. Usiedli w wannie, z Soru między nogami, jak już nie raz. Smokowi wydawało się wręcz, że to jedno już standardowe miejsce, a mu wcale to nie przeszkadzało. Było w tym coś uroczego. Zwłaszcza gdy oparł się o niego i zamknął oczy, odprężając się dopóki mógł. Nie spodziewał się, aby ból był jakoś nieznośny, bo to nie tak, że zaatakuje skumulowany na raz. Ezrnon go nie zatrzymał, nie kumulował na potem, a wyłączył na okres czasu dla percepcji demona. To znaczyło, że zwyczajnie wróci do tego jak się teraz czuje jego ciało.  
- Chętnie bym kontynuował. - powiedział po czym, przysunął się muskając jasne skórę, bez żadnych znaków, ustami. Po czym uśmiechnął się i spojrzał z tej pozycji na Soru. - Według mnie cały czas masz ich za mało.
_____ Oczywiście, droczył się, bo nawet jeśli faktycznie tak uważał, to nie był idiotą, żeby teraz siedzieć w wannie i znaczyć go, gdzie jeszcze nie było jego śladów. Widząc pokryty kark, szyję i ramiona, schodzące w dół - wydawało mu się, że to będzie odpowiednia pamiątka na najbliższy czas. Westchnął ciężko zdając sobie sprawę, że najchętniej już teraz zacząłby ten “drugi raz”, ale jego libido, a zdolności, aby wytrzymać jego partnera, nie były na tym samym poziomie... jeszcze. Musi poczekać. Złapał drogę wody w dłonie i oblał nagie plecy Soru, a ciepła woda spłynęła po jego plecach i torsie. Dłońmi jednak powędrował niżej, bo faktyczne uczucie czystości będzie miało miejsce jak pozbędzie się samego siebie z gorącego wnętrza demona. Po plecach i bokach, zjechał na wysokość pośladów, a potem pod uda, które rozsunął szerzej zakładając o swoje nogi zmuszając blondyna, aby obniżył się lekko.  
- Czas pozbyć się reszty mnie ze środka.
_____ Zażartował patrząc na wyraz twarzy generała i rozpoczął cały proces, który z jednej strony na pewno był jeszcze przyjemny, bo ból nie wrócił, ale zachowanie Soru nie należało do tego, na które mógł przymknąć oko, tłumacząc samemu sobie, że nie robi tego specjalnie.  To nie pierwszy raz, kiedy zabawią się z tą częścią ciała, ale za każdym razie chcę zobaczyć jak jeszcze bardziej się wije. Zbeształ siebie w głowie za takie myśli i przystąpił do pracy, aby szybciej skończyć i pójść spać, bo oboje raczej byli zmęczeni. Gdy skończył i pozbył się wszystkiego czego był wstanie – niestety, dość głęboko się znajdował jak skończył - mógł przenieść Soru na łóżku, łapiąc niczym księżniczkę i podnosząc z wody. Tym razem nie bawiąc się w ręczniki, a zwyczajnie poprawiając ręce demona, aby obejmował go za szyję, z uśmiechem pozbył się wody z nich i zabrał do sypialni, gdzie zrzucił leżącą na wierzchu kapę, pełna śladów ich zabawy i położył Soru, wsuwając się koło niego i łapiąc od tyłu przysunął do siebie.  
- Zaraz zdejmę z ciebie magię. - powiedział cicho, jedno ramię pod głową demona, a drugą zjechał na podbrzusze, pozbywając się tego czaru. - Jak będzie bardzo źle powiedz. - ucałował go lekko w głowę i nie zabrał dłoni z miejsca gdzie teraz spoczywała. - W razie czego nałożę zakręcie ponownie...
_____ Już mruczał lekko zadowolony ciepłem, które dawało mu ciało blondyna, w głowie jednak cały czas czekał na jego odpowiedź, zdając sobie powoli sprawę, że mają jakieś dwa tygodnie zanim rozpoczną się zawody i na pewno nie spędzą tego czasu razem w łóżku, a zupełnie oddzielnie, jak przystało na Kandydata i Generała. Zamknął oczy. Wolał iść spać niż martwić się teraz tym. Przez ten czas Soru raczej dojdzie do siebie i nie będzie miał problemu z chodzeniem jak zwykle, a jego ślady także znikną. Nie warto marnować snu przed czasem. Zresztą... On był już na to przygotowany od dawna, od momentu, kiedy zgodził się na propozycję Soru.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {22/06/23, 08:37 pm}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Chciałem nacieszyć się tym relaksem w wodzie, zanim wrócimy do łóżka, gdzie pewnie Ezrnon zniesie zaklęcie. Trochę bałem się, jak będę się z tym czuł i nie chodziło mi o zmęczenie, a raczej o ból, który na pewno mi będzie towarzyszył przez całą noc, jak i następny dzień. Musiałem jednak jakoś to znieść, aby przy następnym razie nie musiał nakładać magi, zmniejszając odczucie bólu. Nie twierdzę, że ból będzie dla mnie przyjemny, ale jeśli nieco do niego przywyknę, to na pewno będzie bardziej znośny.
- Naprawdę tak uważasz? - zaśmiałem się, odchylając nieco głowę, aby miał lepszy dostęp do mojej szyi i nie tylko. - Szkoda, że ja nie mogę naznaczyć cię na dłużej... Nawet pod palcami czułem, że ślady po moich paznokciach zniknęły - powiedziałem nieco zasmucony tym faktem. Ez za szybko się leczył, z jednej strony było to na plus, ale z drugiej nie mogłem zostawić śladów na jego skórze. Zapewne te byłyby mniej widoczne niż u mnie, ale czułbym pewną satysfakcję. Cóż, jak na razie to i tak cieszę się faktem, że mamy pierwszy raz za sobą, choć zapewne zaraz nie będę czuł się tak dobrze.
        Uniosłem brew do góry, kiedy jego dłonie zaczęły sunąć po moim ciele. Co prawda, przyjemny dreszcz przeszedł po moim ciele, a z gardła wyrwało się zadowolone mruknięcie, ale nie byłem gotowy na drugą rundę. Nie wiem, czy bym narzekał, ale zwyczajnie bałem się, że jak zrobimy to jeszcze raz to i tak nie podniosę się przez cały dzień, nawet jeśli nie wejdzie do końca. Moje poliki pokryły się jednak rumieńcem, kiedy rozsunął moje nogi, złuszczając mnie do tego, abym nieco się obniżył.
- M-mogłem to zrobić sam - powiedziałem, będąc nieco tym zawstydzony. Widział już mnie nago, nie raz i nie dwa zabawiał się moim tyłkiem, ale kiedy poczułem jego palce, moje ciało ponownie zadrżało. Nadal byłem wrażliwy po seksie i choć robił to wiele razy, to jednak nadal było to przyjemne. Chwyciłem się dłonią o jego rękę, którą nie poruszał i zagryzłem dolną wargę, aby nie wydać z siebie jęków, które echem rozniosłyby się po całej tej łazience. Poczułem ulgę, kiedy jego palce opuściły moje wnętrze. Naprawdę mogłem zrobić to sam, choć wiedziałem, że chce po prostu pomóc albo na nowo mnie zmacać, bo nie był wystarczająco zadowolony. Musieliśmy więcej poćwiczyć, abym wystarczająco go zaspokoił, na pewno rzucam się na głęboką wodę, ale podejmę się wyzwania, w końcu nie tylko chodzi tutaj o moją przyjemność, a również chciałem dobrze zadbać o niego. Dzisiaj był nasz pierwszy raz, może nie za drugim, pewnie nawet nie za trzecim, ale w którymś momencie będziemy to mogli robić więcej niż raz. Może jednak była we mnie jakaś masochistyczna strona? Ciężko powiedzieć skoro nie miało się doświadczenia.
        Ezrnon wyciągnął mnie z wody, od razu kierując się do łóżka. Objąłem jego szyję, aby przypadkiem nie zsunąć się z rąk smoka, choć nie wątpiłem w jego siłę. Wtuliłem nos w ramię mężczyzny, chcąc jeszcze chwilę chłonąć nasza bliskość, choć tak naprawdę spędzimy ze sobą całą noc. Znaleźliśmy się w łóżku, więc ułożyłem się wygodnie, nie do końca będąc zadowolony z tego, że nie mogę patrzeć na twarz smoka, ale może to i lepiej, bo sam nie będzie widział ewentualnego grymasu na mojej buzi, kiedy zdejmie zaklęcie. Starałem się nie skupiać na tym, bo im więcej moje myśli krążyły wokół pojawiającego się bólu, tym bardziej tego się bałem. Położyłem dłoń na dłoni smoka, która dalej spoczywała na moim podbrzuszu. Skuliłem się nieco, starając się ukryć niezadowolony grymas na twarzy. Nie był to ból, który od razu zaatakował całe moje ciało. Powoli rozchodził się po miejscach, które najbardziej odczuły skutki seksu.
- N-nie - powiedziałem, choć mój głos drżał, więc mogło to nie przekonać Ezrnona. - Nie możesz wiecznie nakładać na mnie magi, muszę znieść to, inaczej nigdy nie będę w stanie - dodałem już spokojniej, choć dolne partie ciała, jak i sam brzuch naprawdę bolał. Pewnie nie aż tak, kiedy by się we mnie poruszał, dlatego nie wyłem z bólu, nie kręciłem się. Po prostu zacząłem to znosić, rozumiejąc, że tego nie da się uniknąć.
- Wytrzymam to, więc chodźmy spać - uśmiechnąłem się lekko, czego nie mógł widzieć. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, czy ból pozwoli mi na sen, ale smok na pewno go bardziej potrzebował, a ja potrzebowałem innej pozycji.
        Z cichym stęknięciem, odwróciłem się przodem do smoka, posyłając mu niepewny uśmiech i objąłem go, od razu wtulając się w jego ciało.
- Tak jest lepiej - wyszeptałem, ukrywając twarz na wysokości klatki piersiowej mężczyzny. Wypowiedziałem słowa, które miały zapewnić smokowi spokojny sen, po czym zamknąłem oczy. Myślałem, że nie zasnę za szybko, jednakże minęła chwila i całkowicie odpłynąłem.
        Sen jednak nie był taki spokojny przez całą noc. Wybudziłem się dwa, może więcej razy, czując napływ silniejszego bólu. Starałem się zachowywać wtedy cicho, aby nie wybudzić Ezrnonan ze snu. Potrzebował go bardziej ode mnie, więc miałbym wyrzuty sumienia, gdyby z mojej winy nie mógł się wyspać. Ostatecznie i tak obudziłem się rano, podnosząc się niechętnie do siadu i rozejrzałem się po łóżku, na którym panował mały bałagan – pewnie przez moje wierzganie nogami, kiedy próbowałem się skulić. Spojrzałem na Ez'a, zastanawiając się, czy powinienem go budzić. Nie zrobiłem tego, pochyliłem się tylko nad jego twarzą, aby zostawić na jego ustach delikatny pocałunek. Jęknąłem cicho, kiedy podniosłem się z łóżka, wzrokiem szukając swoich ubrań, ale zapomniałem, że wytarłem w nie zakrwawione ręce.  Westchnąłem zrezygnowany i skierowałem się do lustra, patrząc czy przypadkiem nie kręci się gdzieś Kouri, bo nie chciałem, by widziała mnie w takim sanie. Najlepiej, jakby nikt mnie takiego nie widział, ale raczej było to nieuniknione.
- Ekhem - usłyszałem, więc wzdrygnąłem się, zatrzymując wzrok na lodową kobietę. - Mogłeś założyć coś z ubrań Ezrnona - powiedziała, nie odwracając nawet na chwilę ode mnie wzroku.
- Pewnie tak, a-ale myślałem, że nikt mnie nie przyłapie - powiedziałem, zerkając na lustro, które miałem na wyciągnięcie ręki, no, prawie. - Jeśli pozwolisz... - Nie dokończyłem, tylko po prostu przeszedłem przez lustro, aby dostać się do swojej sypialni.
        Opadłem od razu na łóżko, przekręcając się na plecy, co było złym pomysłem, bo na nowo ból się pojawił. Kto by pomyślał, że po seksie można się tak czuć, choć to pewnie zależało od wielkości penisa, a Ez nie był mały... Nawet do końca nie wszedł.
- Cholera... - mruknąłem do siebie pod nosem, zamykając na moment oczy. Musiałem się zebrać, by zacząć ten dzień. W końcu niedługo miała rozpocząć się rywalizacja na Króla, choć byłem pewien wygranej Ezrnona, to jednak musiałem zająć się też innymi sprawami związanymi z tymi zawodami.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {25/06/23, 07:21 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1

_____ Z tą magią to mógł się trochę nie zgodzić, bo jednak - był wstanie dość długo to robić. Przynajmniej w teorii, bo jednak wolałby zdejmować ta magię po stosunku, żeby sprawdzić, czy wszystko jest okej, no i nie odczuwanie całość bólu jakiego się doświadcza jest dobre tylko w kontrolowanych sytuacjach. Na przykład kiedy właśnie taki przykład mieli za sobą. Ez mógł teraz widząc reakcję Soru oszacować jak źle jest, gdyby jednak zostawił tą magię na nim, bez kontroli i coś faktycznie by się wydarzyło, chociażby najmniejszy uraz. Gdyby Generał nie odczuwał całości bólu jaki powinien po traumie, kto wie czy faktycznie nie zrobił sobie wielkiej krzywdy? Tylko grupka demonów specjalizująca się w leczeniu pewnie by pomogła, a samo zaklęcie zdejmujące ból było bądź co bądź... kategoryzowane jako klątwa. Smok nie zamierzał o tym informować Soru. Pozwolił mu się wtulić w jego ciało, czując ciepło na sercu. Nawet nie wiedział jak szybko zasnął. Wystarczyło zamknąć oczy.  
_____ Obudził się czując jak demon wychodzi z jego objęcia i wysuwa się spod kołdry jak kochanek na jedną noc, ale nie przeszkadzał mu tylko śmiejąc się w duchu z tego powodu. Niestety, nie dane było mu poleżeć, bo zaraz pojawiła się Kouri stając w drzwiach i westchnęła ciężko. Ezrnon od razu odwrócił się do niej, cały czas leżąc wygodnie w rozgrzanym łóżku, nie myśląc nawet, aby wstać i spojrzał na nią lekko podnosząc brwi do góry w pytającym geście.  
- Naprawdę mógłby się ubrać. - podeszła bliżej stawiając lekkie kroki. W końcu była duchem. - Powinnam przenieść lustro prosto do twojej sypialni? Wydaje mi się, że po tamtej stronie także stoi w jego prywatnych komnatach. Inaczej nie próbowałby nago przedostać się na drugą stronę.
_____ Słowa lodowego ducha to jedno, lecz jej mimika twarzy dodawała komediowego zacięcia sytuacji. Jak więc smok mógł odpuścić sobie, pośmianie się z tego? Ogólnie sam fakt, że Soru postanowił nago wyjść z jego sypialni, myśląc, że ona śpi sobie smacznie, chociaż jest strażnikiem tego miejsca, było zabawne. Może zwyczajnie zapomniał? Obojętnie, cieszył go fakt, że mógł chodzić. Chociaż Ez postanowił jednak dopytać. Tak dla pewności.  
- Normalnie się zachowywał?
- Co masz na myśli? - uniosła lekko brew. - Pytasz o to czy chodził normalnie i nie był jakiś obolały?
- Dokładnie. - skwitował gubiąc na chwilę rozbawienie. - Wczoraj miał pierwszy raz za sobą i obawiałem się, że będzie z nim źle.
- Gdyby było faktycznie źle na pewno wstałbyś z łóżka, żeby mu pomóc. - wydobyło się spomiędzy zimnych ust wręcz od razu. Kouri bowiem znała trochę tego demona, smoka, wiedziała, że niewłaściwe chodzenie zostałoby wykryte wręcz od razu. Widząc jednak, że nie o to chodziło Ezrnonowi, postanowiła odpowiedzieć na jego pytanie z lekkim uśmiechem. - Prezentował się okej, faktycznie nie chodził idealnie, widać, że coś się stało. Już pomijając widoczne znaki na skórze, których nie usunąłeś tam, gdzie on sam nie zobaczy. - puściła mu spojrzenie jakby próbowała przekazać wiadomość między wierszami. - To nadal, nawet jak się ubierze w coś po samą głowę, chodzi dziwnie. Jeśli uprawiałeś seks, masz to przeżycie za sobą, będziesz wiedział od razu.  
_____ W jakiś sposób Ez poczuł się dumny i było to wymalowane na jego twarzy. Tak, przejmował się tą miłością z przeszłości i cały czas wspomnienie o demonie, który wykorzystał Soruuna do zamachu na jego ojca, było irytujące, to wiedząc, że był jego pierwszym - czuł jak to uczucie odchodzi w niepamięć. No może na chwilę, bo jednak wiedział z własnego doświadczenia, że nienawiść i miłość to silne uczucia i jego anioł pewnie nadal ma jakiś zakres odczuć do tamtego... stworzenia. Chociażby przez wzgląd na przeszłość i dobre chwile. Chyba z tego powodu nie zamierzał oskarżać “zdrajcy” o faktyczną zdradę i złamaniu mu serca. Z jego zamyślenia wyrwało go jednak pytanie Kouri, którego się nie spodziewał.  
- Kiedy zostawisz mnie samą ponownie?
- Co masz na myśli? - uniósł lekko brew nie rozumiejąc skąd wychodzi. - Coś ma się wydarzyć, że mam cię zostawić samą? Przecież wiesz, że na razie nie wracam do zamku.
- Tak, ale... - zatrzymała się nerwowo szukając jakby słów po ścianach i suficie, chociaż doskonale wiedziała co chce powiedzieć. - Zawody, czy coś... Jesteś Kandydatem na Króla Demonów i musisz wziąć udział w konkurencjach. Nie musisz się przygotować czy coś?
- Oh. - wyszło lekko z między jego ust, po czym zaśmiał się lekko. - Ja jestem w każdej chwili gotowy, żeby rozpocząć tą rywalizację.  
- Yhym. - Kouri odpowiedziała z negatywnym nastawieniem, nie wierząc w to co mówię. Zwłaszcza, że właśnie uniósł dłonie do góry, lecz cały czas twardo leżał w łóżku. - Będziesz najbardziej leniwym Królem w historii... - gdy zaczął się śmiać na jej słowa, westchnęła ciężko, łapiąc się za głowę. Wręcz czuła ból głowy. - Pewnie też ostatnim...  
_____ Smok słysząc to mógł tylko uśmiechnąć się lekko i prychnąć pod nosem, lecz nie w złym tego gestu możliwym odebraniu, a jako potwierdzenie, które było widoczne na jego twarzy. Żył już niesamowicie długo jak na demona, bo jednak zwykle żyły one krócej. Nawet nie przez sam fakt, że ich rasa zmniejszała im długość bytowania, a często przez konflikty wewnętrzne. Smoki z powodu swojej witalności miały dość długo życie, ale dlaczego jego ciągnęło się aż tak niepotrzebnie długo? To była zagadka. Nie czuł się stary, wiedział, że ma jeszcze mnóstwo lat przed sobą i nie umrze za kolejny tysiąc, ale coś w nim chciało znać przyczynę tak niepotrzebnie długie żywota. Coś co zrobił, zjadł, nauczył się, musiało wprowadzić takie zmiany. Nie raz próbowali do tego dojść, ale na razie bez skutku. Mieli za to wiele sprawdzonych rozwiązań, które nie były tym. Na razie jednak odstawił tą myśl na bok i zajął się tym co lubił najbardziej, tylko potwierdzając obawy Kouri. Do samego rozpoczęcia przygody z konkursowaniem zostały im dwa tygodnie, zamierzał się jeszcze lenić, ile mógł. Potem zajmie się tym co trzeba i jak się można spodziewać - spanie faktycznie sprawiało, że czas leciał szybciej. Zamknął oczy, otworzył ponownie i dwa tygodnie wyparowały. Oczywiście - przez ten czas widywał się z Soru, lecz nie próbował więcej, wiedząc, że nawet jeśli jego ciało tylko przez akt się przyzwyczai to Generał musiał się prezentować na otwarciu. Jakby chodził krzywo, bo pieprzył go noc wcześniej - każdy patrzyłby i oceniał, a Soruun musi się prezentować na swoim pierwszym publicznym wystąpieniu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {03/07/23, 06:58 am}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Ślady pozostawione przez smoka zostały zauważone przez pozostałych. Nikt jednak nie śmiał palnąć czegoś głupiego, za co byłem wdzięczny, bo i tak byłem zażenowany ilością śladów, jakie pozostawił na moim ciele. Z jednej strony podobało mi się to, jak Ez przygryzał czy zasysał moją skórę... Było to przyjemne uczucie, przez które cały drżałem z rozkoszy. Nie mogłem jednak tego zakryć. Nawet jeśli część by mi się udało, to pozostawały jeszcze w takich miejscach, gdzie niestety rzucały się w oczy. Byłem jednak w szoku, że nawet Tingran nie raczył tego skomentować, ale najwidoczniej nawet oni wzięli sobie moje słowa do serca. Nie zamierzałem popsuć własnych relacji, ale ci, co zwyczajnie nie szanowali mnie, musieli to zmienić, ja musiałem zmienić całego siebie, a to oznaczało tylko więcej pracy, kiedy coraz bliżej mieliśmy termin ceremonii otwarcia. Całe to wydarzenie było moim pierwszym, w którym miałem rzeczywiście uczestniczyć. Stresowało mnie to, że wypadnę gorzej od innych, bo choć miałem stanowisko Generała, to było to tak naprawdę dziedziczone z pokolenia, na pokolenie. Szanowałem swojego ojca, wiele mnie nauczył, ale spotkanie pozostałych Generałów w jakiś sposób mnie przerażało, może to głównie dlatego, że zwykle Północ nie integrowała się z innymi? Od zawsze tak było i chyba nie zbliżało się do zmian.
        W końcu jednak dwa tygodnie minęły, a ja, choć miałem czas, by przygotować się na to wszystko, to aktualnie miałem ochotę zostać w łóżku i przespać całe wydarzenie. Skoro miało mnie tutaj nie być, to musiałem komuś przekazać swoje obowiązku. Oczywiście był to Tingran, który był głównie na bieżąco ze wszystkim. Poza nim Egrona miała nadzorować, jak i Himess, który miał w razie czego przypilnować, aby czerwonowłosy nie zrobił niczego głupiego. Dlatego też wszystko miałem aktualnie na swojej głowie i choć Ezrnon mnie nie męczył przez ten czas w łóżku, to i tak czułem się wykończony. Przynajmniej sami podwładni nieco ogarnęli się w swoim zachowaniu, oddając mi odpowiedni szacunek. Kiedy byli we własnych domach, to mogli robić i mówić co chcą, ale jednak na zewnątrz należało się zachowywać. Choć te nieokrzesane bestie, ciężko postawić do pionu. To jednak nie sprawiło, że czułem się lepiej, ale teraz nie miało to znaczenia.
- Jesteś spięty, Soruunie - usłyszałem głos Xarausa, który aktualnie robił długiego warkocza, pozostawiając część włosów na krótsze i cieńsze, dwa warkoczyki. Jego dłonie znalazły się na moich ramionach, kiedy związał końcówkę gumką i zaczął rozmasowywać spięte ramiona.
- Wiem, z jednej strony cieszę się, że w końcu to wszystko się zacznie, ale z drugiej... Będę tam się czuł, jak jakiś obcy - powiedziałem, patrząc na swoje odbicie w lustrze.
- Za bardzo się tym przejmujesz. To chyba nie wygląda tak, że wszyscy rzucają między sobą jadem? - zapytał, a ja tylko nerwowo się zaśmiałem, przypominając sobie gościa. Kobieta odwiedziła wtedy Ezrnona i wiem, że pewnie wszyscy są nastawieni na jego wygraną. Wierzyłem w niego i nie obawiałem się, że przegra, raczej tego, że zostając Królem, na pewno będzie miał dużo innych obowiązków, a ja naprawdę zaczynałem się do niego przyzwyczajać, nawet jeśli schodziliśmy się głównie wieczorami, aby przespać noc.
- Cóż, dowiemy się, jak dojedziemy na miejsce - uśmiechnąłem się. Xaraus wrócił do pracy, ostatecznie dokańczając upięcie i podał mi mniejsze lusterko, abym mógł się w nim przejrzeć.
        Wszystko wyglądało idealnie – upięcie, strój, nawet delikatny makijaż, który zdobił moje oczy i usta, nadając im nieco wyrazistości. Podziękowałem mężczyźnie, po czym wyszliśmy z mojego pokoju, abym mógł skierować się do sali, w której siedzieli pozostali.
- Wow, Soru - usłyszałem od Zuritha, który po chwili pochwalił zdolności Xarausa.
- Sam Soruun robi tutaj niesamowitą robotę, wystarczy mieć jego urodę - zaśmiał się, więc szturchnąłem go w ramię. - No co?- zapytał, więc posłałem wszystkim uśmiech.
- Nie doprowadźcie tego miejsca do ruiny - powiedziałem. Co prawda, wszystkich to rozbawiło, a ja byłem po prostu zestresowany tym wszystkim. Może i zostawiałem to miejsce na noc, kiedy byłem z Ezrnonem, ale teraz mieliśmy udać się do zamku Króla Demona. Co prawda, Ez wspomniał, że po prostu tam nas przeteleportuje, więc nie stracimy czasu na podróż.
- Wiesz, że szybko tutaj wrócisz, co nie? - wspomniał Tingran, na co skinąłem głową.
- Ale wiem też, że potrafisz mieć durne pomysły. Pamiętajcie, że nikt nie ma prawa wejść do mojego pokoju pod moją nieobecność - powiedziałem. Głównie przez lustro, które stało w mojej sypialni, aby dzięki niemu znaleźć się w jaskini smoka.
        W końcu wróciłem do swojego pokoju i przeszedłem przez lustro, wpadając od razu na Kouri, z którą się przywitałem, posyłając jej delikatny uśmiech.
- Ez tam gdzie zawsze? - zapytałem, na co kobieta skinęła głową i wszedłem do pomieszczenia, gdzie stał przygotowany smok. Uśmiechnąłem się na jego widok, po czym podszedłem bliżej, ale zatrzymałem się przed nim. Nie rzuciłem mu się na szyję, ani też nie pocałowałem go w usta, bo nie chciałem czegoś popsuć. Xaraus w końcu trochę napracował się przy mnie.
- Jak czuje się nasz przyszły król? - zapytałem z nieco szerszym uśmiechem, ostatecznie wyciągając dłoń w jego kierunku, aby pogładzić policzek smoka.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {10/07/23, 09:34 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1

_____ Dzień wydarzenia przyszedł szybko. Wiedział, że zapewne reszta jego znajomych, którzy musieli się pojawić pewnie dopiero zmierzali na miejsce lub byli już tam, czekając na innych. Pewnie, gdyby dać mu chwilę spokojnie wypisałby tych ludzi na kartce, który gdzie był, co robił, o której pewnie się pojawi. Odwrócił się na drugi bok leżąc na pościelonym już łóżku. Nawet Ezrnon nie zamierzał leżeć i robić za leniwą bułę aż do przyjścia Soruuna. Ubrany już w odpowiednie ciuchy, otoczył się odrobiną magii, aby nie pognieść nic, sprowadzając w ten sposób na siebie gniew Kouri. Westchnął lekko słysząc jak w stronę sypialni zmierzają goście, chociaż te kroki były dobrze mu znane, ciężko tych bywalców zaznaczyć jako gości, a już bardziej mieszkańców. Wstał z łóżku, zdjął z siebie magię i kiedy zaczął się przeciągać, dwójka weszła do pomieszczenia.  
- Dobrze, chociaż pewnie mógłbym się przespać. - zaśmiał się i złapał za dłoń demona, całując ją lekko, po czym opuszczając na dół, lecz nie puszczając. - A co mam zrobić z tobą? - jego ustach widniał nonszalancki uśmiech. - Wyglądasz tak, że nie chcę cię pokazać komuś innemu. Co jak będą chcieli cię zabrać? A ja nawet nie mogę cię pocałować teraz.  
_____ Zaśmiał się widząc reakcję swojego generała, lecz nie przeciągali tej dyskusji dalszą rozmową. Mógł to wziąć za zgrabne podlizywanie się, lecz Ez był w połowie poważny. Widząc go takiego ślicznego, wystrojonego... i z zakazem dotykanie, aż miał ochotę nigdzie nie iść... Zwłaszcza, że łózko było bardzo blisko. Niestety, za wiele osób wpadłoby tutaj z krzykiem, gdyby nie pojawili się na otwarciu i ceremonii, bo smok musiał zaspokoić swoje potrzeby. Mógł tylko zostawić swoje myśli dla siebie, na potem, aby spokojnie zbrudzić ten idealny wizerunek po zakończeniu wszystkiego. Otworzył portali i przeszli na drugą stronę bez najmniejszego problemu, co było złe. No i w normalnych okolicznościach niemożliwe. W końcu z królem na tronie - coś powstrzymywałoby takie teleportacje prosto do celu.  
_____ Zamek Króla Demonów, w którym się znaleźli, był wielką kamienną strukturą, która na dzisiejsze czasy przypadałaby na wielką, zimną fortecę w stylu średniowiecznym, lecz z większymi oknami i przestrzeniami dla demonów, które jednak występowały w wielu rozmiarach. Jako osoba doświadczona w strukturze pałacu, przeniosła ich od razu do głównej sali tronowej. Wysoki sufit, wielkie ozdobione kolumny, a na końcu prostokątnego pomieszczenia – tron, który swoimi symbolami czy biegnącymi po całości runami – teraz, tylko puste krzesło. Gdy Soru przeszedł przez bramę teleportacji, krąg zamknął się za nim, jakby nie przepuszczając nikogo innego. Ezrnon jednak w tym czasie miał swoje spojrzenie położone na innej osobie, która znajdowała się w pomieszczeniu. Wiedział, że nie będą tutaj sami, ale zobaczenie swojego znajomego trochę go zaskoczyło. Wąska budowa, wyższy od przeciętnego człowieka, długie białe włosy i spiczaste zwierzęce uszy na głowie, w swoim kolorze białe, lecz zakończone na żółty kolor. Chociaż w tym wypadku lepiej powiedzieć “blond”. Czarny płaszcza na jego ciele leżał doskonale zakrywając jakkolwiek wygląd pod nim, a obie dłonie z założonymi rękawiczkami były podparte o wielki miecz, wbity w posadzkę.
- Nie spodziewałem się, że spotkam cię tutaj. - zaśmiał się mężczyzna, chociaż jego uśmiech był wręcz niewidoczny przez białą brodę zasłaniającą jego usta. Nie spojrzał w ich stronę, a patrzył na pusty tron kilka metrów przed nim. - Dobrze to zaplanowałeś. - odwrócił się lekko w ich stronę nie pokazując już profilu, a pełny wygląd swojej twarzy. Jego złote spojrzenie wbiło się w niższego od nich demona, który stał koło Ezrnona, Soruuna. - Miło mi cię poznać, Generale Północy.
_____ Wyciągnął miecz i puścił go, a ten lewitując zaczął unosić się w otoczeniu demona, kiedy ten zaczął iść w ich stronę. W innych okolicznościach pewnie zadowolony przedstawiłby ich sobie, ale ten demon, Generał Wschodu, nie był istotą, która w tych okolicznościach będzie miła dla Soru, a Smok jednak wolałby mieć przyjazną atmosferę chociaż przez dłuższą chwilę. Wyszedł więc i stanął na drodze podchodzącego demona z uśmiechem.  
- Przestaw się mu najpierw zanim zaczniesz prawić kazania. - westchnął i skrzyżował dłonie na piersi. - My się znamy, ale Soruun nie wychodził z Północy, w jego oczach pewnie jesteś zagrożeniem, jak wszystko.
- Hm... - Generał się zatrzymał w swoich ruchach i pogładził brodę. - Jak zwykle masz rację, stary przyjacielu. - zrobił krok w bok, aby nie zostać zupełnie zasłoniętym przez większe ciało smoka. - Jestem Generałem Wschodu, najstarszym żyjącym Generałem bez zmiany kadencji. Nazywają mnie Złotym Lisem. Przedstaw się.
_____ Ez tylko przewrócił oczami słysząc słowa Vargirila. Normalnie jest miłym staruszkiem, ale kiedy tylko przekracza próg tego zamku – jakby ktoś włączył mu gdzieś przycisk, który sprawiał, że stawał się poważnym i szanowanym członkiem społeczeństwa. Ten knujący coś zawsze demon na pewno nie ma złych zamiarów, a próbuje zrobić Soru lekką próbę ognia, skoro do tej pory nigdy się nie spotkali. Smok trochę to rozumiał, no i wiedział, że za jego kadencji zmusi Północ do bycia bardziej otwartymi na świat.  
- Nazywam się Soruun, Generał Północy. - odpowiedział z delikatnym uśmiechem. - Miło mi cię poznać  
- Czyli jeszcze nie dostałeś miana “Tyrana”? - spytał lekkim tonem, lecz czując na sobie spojrzenie Ez’a, odwrócił się. - No co? Generał Północy jest nazywany Tyranem Mrozu od pokoleń.  
- Ale nie przez nich samych. Mówicie tak za plecami, nie wypada pytać o takie rzeczy w twarz.
_____ Ten głos nie należał do żadnego z nich. Kobiecy, głęboki i pełen seksapilu. Ciało, które wyłoniło się z mroku było ubrane w białe szaty, z odsłoniętymi nogami, stawiając nagie stopy na zimnej kamiennej podłodze jakby nie czuła temperatury. Na około jej nóg wił się wielki biały wąż. Pod założonym na głowie kapturem, spadały po ciele białe, proste włosy. Nie wydawała się wysoka, a jej filigranowa sylwetka nie odpowiadała tonowi jej głosu. Brakowało jej wielkiego biustu czy nadmiernych pośladków. Prawie płaska z dwóch stron podeszła do zgromadzonych stając kilka kroków od reszty zgromadzonych. Skierowała swoją głowę w stronę Generała Wschodu.  
- Vargirila, nie baw się z młodszymi. - zimny ton pewnie postawiłby innym dreszcze na ciele, lecz dwójka starszych mężczyzn była na to odporna. Następnie spojrzała w stronę Soruuna. - A ty musisz brać przykład z innych Generałów, tylko nie z niego. - jej usta, do tej pory robiące za prostą linię, uniosły lekko kąciki do góry. - Już szybciej Olgron będzie lepszym przykładem do nauki rządzenia.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {17/07/23, 08:22 pm}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Delikatny rumieniec wkradł się na mój polik, kiedy usta smoka znalazły się na mojej dłoni. Posłałem mu jednak pytające spojrzenie, kiedy nie wiedział, co ma ze mną zrobić, a wraz z kolejnymi słowami, czułem, jak poliki mocniej zaczynają piec. Klepnąłem go w ramię, odwracając wzrok.
- Nikt mnie nie zabierze, a resztę można nadrobić po ceremonii i tak ostatnio mnie oszczędzałeś - uśmiechnąłem się lekko. Nie narzekałbym, gdyby po wszystkim zabrał mnie ze sobą, gdziekolwiek bylebyśmy zostali sami. Może i nadal w tym wszystkim jestem nowy, ale to nie tak, że nie mam ochoty na Ezrnona – mam i to dużą, ale przez ostatnie dwa tygodnie oboje mieliśmy trochę na głowie. Dlatego, po całym otwarci zawodów na Króla Demonów, jestem gotów oddać się całkowicie w jego ręce. W końcu nie prawiłby mi takich komplementów, gdyby sam nie miał na mnie ochoty. To też oznacza, że naprawdę muszę niesamowicie wyglądać. Widziałem swoje odbicie w lustrze, ale jednak opinia innych osób też jest ważna, a słowa smoka zwyczajnie mnie ucieszyły. Sam chętnie bym go pocałował, długo i namiętnie, ale niestety, teraz było ważne co innego.
        Przeszedłem przez portal zaraz za Ezrnonem i pierw zobaczyłem plecy smoka, ale później rozejrzałem się po zamku. Pierwszy raz znajdowałem się w tym miejscu. Sala tronowa wyglądała niesamowicie i choć nie mogłem jej sobie tak wyobrazić z opowieści ojca, to wydaje mi się, że jest piękniejsza, niż słowa poprzedniego Generała Północy. Cóż, ojciec zawsze był oszczędny w opisach, tym bardziej że nie na tym skupiał się demon. Zapewne sam bym nieco pozmieniał, ale to nie tym mam się zajmować. Stanąłem obok smoka, zerkając na niego, by od razu skierować wzrok na demona, w którego wpatrywał się Ezrnon. Nie wiedziałem, kim jest mężczyzna, ale to raczej nie będzie żadnym zaskoczeniem dla smoka czy obcego demona. Któryś z generałów, to na pewno, bo raczej nie kandydat, choć... Wszystko jest możliwe. Wzdrygnąłem się, kiedy dotarł do mnie głos demona, ale szybko poprawiłem swoją postawę. Na pewno był to osobnik z dużo większym doświadczeniem i na pewno dużo starszy, choć wygląd zawsze mógł nas zmylić. Wyglądało jednak na to, że Ezrnon, jak i nieznajomy, znali się. Lepiej lub gorzej, ale nie byli dla siebie obcymi. Ezrnon swoje żył, więc nie dziwiło mnie to, że znał wiele demonów, w porównaniu do mnie i ogólnie Północy, nie był zamknięty na znajomości. Skinąłem lekko głową, otwierając usta, by odpowiedzieć, ale wtedy smok stanął przede mną. Zaskoczyło mnie to, bo nie sądziłem, że stałaby mi się tutaj krzywda. Zapewne, gdyby coś mi się stało, to nie skończyłoby się to najlepiej dla drugiej strony, więc nie rozumiałem skąd ta reakcja Ezrnona. Choć wiadomo, ostrożności nigdy za wiele, ale czy demon mógłby naprawdę w jakiś sposób zagrażać w sali tronowej? Mimo tego słuchałem ich rozmowy, starając się nie wyglądać na zdziwionego całą sytuacją. Przynajmniej dowiedziałem się, że przed nami stoi Generał Wschodu, którego nazywają Złotym Lisem. Nic w tym dziwnego, że demony, tym bardziej Generałowie noszą jakieś nazwy, które są wybierane przez innych, czy to otwarcie, czy przez zwykłe plotki. Wyszedłem nieco zza Ezrnona, aby lepiej widzieć twarz Generała. Nie mogłem tak chować się za plecami smoka, to niegrzeczne.
- Nazywam się Soruun, Generał Północy - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Co prawda, mężczyzna już wiedział, kim jestem, ale kultura wymaga, aby się przedstawić. - Miło mi cię poznać - dodałem, nie odrywając wzroku od mężczyzny.
        Zmarszczyłem jednak brwi, nie do końca rozumiejąc, dlaczego ktoś miałby nazywać mnie „Tyranem”. Zacisnąłem usta, chowając dłonie za siebie, aby nie pokazać, jak bardzo zaczynało mnie to irytować. Nie sądziłem, że inni tak mówili za moimi plecami, może nie do końca za moimi, ale moje ojca... Moich przodków. Tyran Mrozu? Moi poprzednicy mieli silny charakter, ale czy „tyran” to dobre określenie? Według mnie nie. Wziąłem głęboki wdech, zwracając uwagę na kobietę, która przerwała nam rozmowę. Była ładna, ale czy coś więcej? Ciekawił mnie wąż, ale poza tym wolałem twarz Ezrnona, która zdecydowanie bardziej mi się podobała. Może dlatego, że zwyczajnie kobiety mnie nie pociągały. Mogłem jedynie się domyślić, że będę tutaj najmłodszy, nie licząc oczywiście kandydatów, którzy mogli być w każdym wieku, o ile byli już wystarczająco dojrzali, aby panować nad innymi demonami.
- Dziękuję za rady - powiedziałem, zachowując uśmiech, choć najchętniej wyminąłbym ich wszystkich, zostawiając Eza samego z nimi. Wiedziałem jednak, że nie mogę tak zrobić. Obiecałem, że się zmienię i zamierzałem dotrzymać słowa. - Jak na razie sobie radzę na Północy, ale zawsze miło będzie usłyszeć parę rad od starszych generałów, nawet od ciebie, Złoty Lisie. W końcu każdy ma inne doświadczenie, to byłoby niemiłe z mojej strony, gdybym kogoś wykluczał - dodałem, stawiając na spokojny ton głosu. To nie tak, że musiałem słuchać rad innych, ale jednak nie miałem nic przeciwko, by nawet Generał Wschodu opowiedział mi o swoim doświadczeniu.
        Wiedziałem, że mogę wiele nauczyć się od pozostałych, ale na pewno nie chciałem, by myśleli, że nie daję sobie rady sam. Co prawda, Ez zawsze mógł im opowiedzieć, jak wyglądają sprawy na Północy, choć miałem cichą nadzieję, że nic takiego nie zrobił. W końcu pracowałem nad tym wszystkim i nawet jeśli Ez nie widział tego wszystkiego na własne oczy, to jednak powoli można było dostrzec pewne zmiany.
- Jestem jednak ciekawy, czym sobie moi poprzednicy zasłużyli mianem „Tyran Mrozu”, choć to raczej nie czas na takie wyjaśnienia - powiedziałem. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, ale nie było mi do śmiechu, słysząc, że mówiono na Generałów Północy. Powinienem poprosić kogoś, aby to zbadał? Choć wyglądało na to, że Ez również wiedział skąd ta nazwa. Nie miałem nikomu za złe, to też nie tak, że ojciec opowiadał mi o wszystkim, ale... Na pewno nikt nie zasłużył na takie miano, „tyran” nie kojarzy się z niczym dobrym.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {26/07/23, 09:27 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1


_____ Przyglądał się kątem oka reakcji Soruun’a na przybyłą kobietę, drugim zastanawiałam się co takiego zamierzało się faktycznie wydarzyć. Koniec końców ta biała żmija nie opuszczała swojego terenu nie proszona i na pewno nie przybyła tutaj zainteresowana wyborami. Chodziło o niego? Wolał, żeby to nie było to. Jej ciekawość nigdy nie prowadziło do niczego nowego, dobrego, zabawnego. Raczej to większej ilości nudnych czynności. Poza tym, jeśli ona była tutaj to kto siedział w Zachodzie, w koronach wystających skał?  Ignorując to słuchał, jak odpowiada na zaczepki rozwydrzonych demonów. O dziwo, jednak - odpowiedź mu się podobała. Pewnie pozostałej dwójce także. Głównie przez to, że jasno pokazywała charakter, który chciał być miły i potulny, a przy okazji jasno stawiał granicę, których nie można było przekroczyć. Lis zaśmiał się głośno słysząc pytanie generała północy i czując na sobie spojrzenia pozostałych. Od razu więc się uspokoił i widząc jak biały demon zakłada rękę na piersi, westchnął postanawiając samemu wytłumaczyć o co chodzi. Zero poparcia u innych, aby przynajmniej na początku pognębić młodszego. Co innego ciekawego było w życiu takich starców jak on...
- Przydomek Tyran wywodzi się od tego, że łatwiej jest panować nad skołatanym umysłem, a Generałem Północy od pokoleń jest Demon Iluzji, który włada nas umysłami. Przyrostem Mrozu... - zatrzymał się na moment, dodając po chwili czując się jakby tłumaczył coś 5-letniemu dziecku. - chodzi o krainę. Północ jest jedną lodową skałą w sumie. Zimno, dużo ciemności, mało życia. Mróz.  
- To nie wszystko, ale niech tak zostanie na razie. - odezwał się Ez wchodząc im w słowo. - Nie ma co rozwodzić się nad tym dłużej, gdzie jest przedstawienie? Złapię za nóż i na dzisiaj skończymy.
_____ Widać było, że nie chciał siedzieć z nimi w jednym pomieszczeniu. Poza tym doskonale wiedział na czym polega dzisiejsza uroczystość, więc na co czekać. Vargirila uważał podobnie, kiwając głową na poparcie tego stwierdzenia, o zdanie Soru się nie pytał akurat, bo w kościach czuł, że nie chciał przebywać z tymi rozwydrzonymi nastolatkami. Inną reakcję miała jednak ukryta pod jasnym materiałem twarz smoczycy. Zaśmiała się widząc to, lecz zanim otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, Ez ją uprzedził.  
- Thern. Nie przeginaj.
- Tsk. - kliknęła językiem gubiąc uśmiech. - Wiedziałam, że nie pozwolisz mi zbadać ciała, ale nadal nie uważasz, że jesteś zbyt oschły?
- Bo rzucam wyraźne ostrzeżenia? - spytał i prychnął pod nosem. Znał się z nią, była gorsza od Levi. W końcu dziecko musiało się od kogoś nauczyć. Odwrócił się do Soru z małym uśmiechem. - Chodźmy, znam drogę. Zostawmy ich tutaj.  
_____ Lekkie kiwnięcie głową wziął jako pozytywną odpowiedź i bez większego pozostawania z nimi – wyszli z pomieszczenie, sali tronowej, dając im dużo miejsca na rozmowę z samymi sobą. Oni za to skierowali się do miejsca, w którym miała być ceremonia. Widząc zamykające się drzwi, Thern, biała smoczyca, westchnęła i odwróciła się do Lisa wpatrującego się z nastawionymi uszami w coś za jednym z wielu okien.  
- Co usłyszałeś?  
_____ Spytała, lecz odpowiedź była czymś co tylko ona poznała. Ez będąc w zamku Władcy Demonów ograniczał się bardzo z rozrzutnością many, głównie, aby nie uszkodzić istniejących barier, kręgów magicznych oraz innych ustrojstw. Początkowo nigdy tego nie było, teraz jednak, po kilku pokoleniach mało kumatych i słabych władców - ktoś i coś musiało ich bronić przed ludzkimi bohaterami. Pokonując w ciszy kilka korytarzy doszli do wielkiej otwartej przestrzeni, a przynajmniej tak to się prezentowało. Fakt był taki, że znajdowali się cały czas w zamku, a otoczenie zostało zagięte, powielone, aby wydawało się większe, bardziej... obfite i bogate. Zielone wzgórze było pełne wielu różnych mieczy. Różniły się kształtem, wielkością, bogatością zdobienia. Sama ceremonia nie była jakoś szalenie skomplikowana. Wystarczyło, że podszedł do jednego z wielu wbitych w poletko mieczy, wyciągnąć jeden z nich, przelać nim swoją krew, odłożyć miecz na miejsce, wbijając w to miejsce, gdzie akurat skapała twoja krew. Finito. Nic skomplikowanego, prawda? W końcu bycie Kandydatem, samo w sobie, nie dawało ci wielkiej mocy sprawczej... chyba, że chodziło o politykę. Wykonał więc wszystkie czynności bez słowa, a kupa żelaza, która dotknęła jego czerwonej krwi, płynącej z otwartej na dłoni rany, wręcz pochłonęła dość mrocznie wyglądające ostrze, które następnie się rozpadło, znikając, zamieniając się w proch.  
- No i możemy czekać do jutra. - odwrócił się z uśmiechem do czekającego koło drzwi Soru. Przed jego wejściem, ostrzegła go jedna z wielu służących, która wyraźnie posłała mu ostrzeżenie, gdy postanowił zrobić jeden krok więcej do przodu niż mu wolno. Ez odwrócił się do niej lekkim ruchem głowy. - Zabierz nas do naszych komnat.  
_____ Kobieta dalej się nie odezwała, przyjmując rozkaz w ciszy, ukłonem i gestem dłoni zaprowadziła ich do miejsca, gdzie mają spędzić noc, stając w końcu przed wielkimi drzwiami. Ezrnon nie czekając na wytłumaczenia, otworzył wielkie drewniane wrota i ujrzał bogato zdobiony salon, z dwiema parami drzwi. Pewnie prowadziły do osobnych sypialni. Smok nie musiał się rozglądać, podziękował lekko kobiecie, kiedy Soru wchodził do środka. Ta ukłoniła się znowu lekko, z zimnym wyrazem twarzy odwracając się na pięcie i idąc gdzieś dalej. Gdy tylko zamknął drzwi komnaty, pochwycił w swoje ramiona rozglądającego się po pomieszczeniu Soru. Jego głowa szybko znalazła się przy karku mniejszego demona, całując jego skórę, szybko przechodząc w muskanie jej, ale nie wykonywał tej czynności za długo.  
- Architektura jest tak piękna, że nie możesz od niej oderwać spojrzenia? - spytał żartobliwie, po czym pochwycił jego podbródek odwracając w swoją stronę. - Aż tak, że będziesz mnie ignorować?  
_____ Oczywiście był to swojego rodzaju żart, było to słychać w tonie głosu, intonacji słów, lecz twarz smoka, nie przypominała tej roześmianej, a niczym aktor przywdział typowo załamany wyraz, chociaż pełno było w tym dramaturgi. W oczach Ezrnona bowiem to pomieszczenie było takie samo jak każde inne, a on zamiast przyglądać się kolejnym wiekowym ścianom powinien zainteresować się jego osobą. Swoim kandydatem, który zamierzał skosztować tego co sobie odmawiał przez dwa tygodnie, aby Soru prezentował się przed innymi na otwarciu, które wcale nie było ciekawe. Nie zamierzał dać generałowi czasu na odpowiedź, szybko chwytając jego usta w gorącym pocałunku, wkradając się językiem do środka, aby zwiedzić dobrze już znane sobie miejsce. Nie przestawał przez dłuższą chwilę, dopiero czując, że jasnowłosemu powoli zaczyna brakować powietrza, odsunął się minimalnie, przy okazji szeptając basowym tonem.  
- Sam powiedziałeś, że po uroczystości możemy nadrobić.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {02/08/23, 10:02 am}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Słowa demona według mnie wcale nie tłumaczyły skąd powstała ta nazwa. Może znajdą inne historie, o których nie mówił mi ojciec? Wszystko było jednak zawarte w księgach, które studiowałem dzień i noc, aby dowiedzieć się o swoich przodkach. Nic nie było o „Tyranie”. Rozumiałem, że iluzja wywoływała u innych mieszane uczucia, bo jeśli nie było się odpornym na tę moc, to ktoś taki jak ja, mógłby nawet doprowadzić do śmierci demona, którego za bardzo wchłonie iluzja. Słyszałem, że wielokrotnie ktoś od tego umarł, ale między demonami często zdarzały się śmiertelne potyczki, więc czemu akurat poprzedni generałowie mieli mieć taki przydomek? Nie rozumiałem tego, dla mnie nie były to żadne wyjaśnienia i choć chciałem usłyszeć całość tej historii, to jednak Ez stanowczo przerwał. Zwróciłem na to uwagę, posyłając mu pytające spojrzenie. Smok na pewno był już zmęczony tą rozmową, najchętniej to by przespał to wszystko i pozwolił, aby ktoś inny zajął jego miejsca.
- Jak zwykle niecierpliwy - szepnąłem, lekko się uśmiechając. Mogłem się również domyślać skąd ten pośpiech, bo jednak dobrze pamiętam jego słowa, które usłyszałem zanim tutaj się pojawiliśmy. Nie mogłem jednak zostawić czegoś bez komentarza, więc zwróciłem się do starszego demona. - Północ może jest zimna i ciemna, ale ma w sobie wiele piękna. Zawsze można przekonać się na własne oczy, chętnie ugoszczę pozostałych generałów - powiedziałem. Nie mogłem pokazać innym, że mnie przerażają, choć w sumie, bardziej byłem zaciekawiony ich nastawieniem. Bycie najmłodszym nie jest łatwe. Mniejsze doświadczenie, słabsza wiedza, plus to, że Północ zwykle jest zamknięta na innych, ale czy nie można tego zmienić?
        Smok jednak szybko dał znać, że czas na nas, więc skinąłem głową i pożegnałem się z demonami. Czułem ulgę, a jednocześnie podekscytowanie. Nie dość, że pierwszy raz byłem w sercu, gdzie zamieszkiwał niejeden Król Demonów, to na dodatek miałem okazję poznać innych. Co prawda, były to na razie tylko dwie osoby, ale zapewne będzie mi dane spotkać innych.
        Cała ceremonia nie trwała długo, kiedy Ez bawił się z mieczami, ja nie tylko obserwowałem smoka, ale również całą architekturę. Nie mogłem ukryć tego, że to miejsce bardzo przypadło mi do gustu. Ostatecznie skupiłem swoje spojrzenie na smoka, który zakończył ceremonię, a to oznaczało, że nie ma odwrotu. Wierzyłem w niego i wiedziałem, że zostanie tym Królem. Chciałem tego, bo choć będzie miał przy tym więcej pracy, to jednak nie mogłem sobie wyobrazić kogoś innego. Posłałem mężczyźnie delikatny uśmiech i choć chciałem podbiec do niego, to musiałem się powstrzymać. Wolałem publicznie nie okazywać tego, jak blisko jesteśmy ze sobą. Możliwe, że jak zostanie Królem, to zapomnimy o tym, co teraz nas łączyło. Nie byliśmy tylko Generałem i Kandydatem, ale na pewno nie mogłem nazwać nas parą. Kochankowie, którzy po prostu sprawiali sobie przyjemność, choć te dwa tygodnie były spokojne, ale oboje dobrze wiemy dlaczego.
        Znaleźliśmy się w salonie. Otworzyłem lekko usta, będąc zaskoczony, że może być jeszcze lepiej. Palcami sunąłem po ścianach czy dekoracjach, nawet na moment nie zwracając uwagi na smoka. Drzwi, które prowadziły do kolejnych pomieszczeń, również nie były zrobione z najsłabszego drewna, ani też nie były prostymi dechami. Odgarnąłem kosmyk włosów, odrywając wzrok od wnętrza, kiedy znalazłem się w ramionach Eza. Ułożyłem dłonie na jego plecach, śmiejąc się krótko, gdyż poczułem łaskotanie, kiedy jego usta dotknęły mojej skóry. Pytania choć były żartem, to jednak wiedziałem, że mogłem przez dłuższą chwilę mogłem nie zwracać na niego uwagi. Nie byłem jednak w stanie odpowiedzieć, ponieważ Ez postanowił zamknąć moje usta w pocałunku. Nie pozostałem mu bierny w tej czynności, oddając pocałunek, przenosząc dłonie z pleców na jego szyję, aby przyciągnąć go jeszcze bardziej do siebie. Pocałunek był na tyle intensywny, że zaczęło mi brakować tchu. Spojrzałem na smoka, oddychając nieco ciężej, ale pozwoliłem sobie na uśmiech. Ująłem jego dłoń, którą przeniosłem na swój pośladek, drugą dłonią gładząc jego policzek.
- Zamierzam dotrzymać słowa, nie łamię danej obietnicy - powiedziałem, po czym złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. - Trochę szkoda psuć pracę, jaką we mnie włożono, ale z ciebie zrezygnować tym bardziej nie chcę - dodałem, na nowo łapiąc jego dłoń. Nie miało znaczenia do której sypialni pójdziemy, dlatego poprowadziłem do tej, do której było nam bliżej. Ez może był ode mnie większy i silniejszy fizycznie, ale będąc cały czas w ruchu, łatwiej było go pchnąć na łóżko. Nie został jednak na nim długo samotnie, ponieważ usiadłem okrakiem na jego kolanach, objąłem rękoma szyję mężczyzny.
- Trzeba sprawdzić czy łóżko jest wygodnie, nie sądzisz? - zapytałem, ale nie czekałem na odpowiedź smoka.
        Serce przyśpieszyło, a oddech stał się jeszcze bardziej gorący, kiedy moje usta zetknęły się z szyją Ezrnona. Zwykle to on rozpieszczał moje ciało i choć nie mogłem zostawić na nim dłużej śladu, to nie powstrzymało mnie to przed zrobieniem malinki, która za pewno po paru sekundach zniknie. Wróciłem spojrzeniem na smoka i nie czekając dłużej, na nowo złączyłem nasze usta w pocałunku. Przymknąłem oczy, zaczepiając język Ezrnona. Zjechałem dłońmi niżej, aby wkraść się pod koszulę smoka, pozwalając by moje palce badały mięśnie mężczyzny.
- Chyba bardziej od architektury wolę oglądać twoje ciało, jest niesamowite - wyszeptałem prosto w usta smoka. Po dwóch tygodniach na pewno nie będzie łatwo, ale skoro już  raz to zrobiliśmy, to gorzej być nie może.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {08/08/23, 08:21 am}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1


_____ Reakcja Soru potwierdzała go w przekonaniu, że jednak cały czas nic odwidziało się demonowi, aby zakończyć ten dzień w inny niż planowany sposób. W końcu w innym wypadku nie odwzajemniłby tego całusa, a zwyczajnie odsunął głowę z zamiarem przerwania całego zdarzenia. Gdyby tak się stało... Ezrnon nie musiał myśleć długo, jak wiele by spłonęło i co za popłoch ogarnąłby zebrane w zamku demony, które właśnie są w płonącym zamku. Na ten moment jednak coś innego było w ogniu - skóra smoka. Zwłaszcza dłoń, za którą był kierowany do jednej z sypialni przez Soruuna. Jego słowa miały trochę prawdy, bo nie chciałby marnować całego tego makijażu, układania włosów i ciuchów, ale znowu, trzeba było się tego pozbyć, aby przejść do rzeczy. Dał się posadzić na łóżku, z zastanowieniem wpatrując się w siadającego na niego generała. Przez głowę przeszło mu, że ta pozycja nie będzie idealna na ich drugi raz, zwyczajnie, bo jasnowłosy nie będzie wstanie faktycznie wsadzić w siebie od tak jego penisa. Nie dlatego, że kolega w spodniach posiadał jakieś kolce, a zwyczajnie, bo nie ruszał jego tyłka przez dwa tygodnie i teraz trzeba przynajmniej trochę się narobić, aby przygotować to miejsce. Jak ma to zrobić z Soru na jego kolanach? Demon sam się tym zajmie? Gdy tylko poczuł ssanie oraz wyraźne starania, aby pozostawić na nim ślady swojej obecności, Ez miał swoje odpowiedzi, przynajmniej w jakimś kontekście. Nie zamierzał jednak pozostać bierny, zwłaszcza słysząc komplementy będąc obmacywanym. Złapał za dłoń, wyciągając ją spod swojej szaty.  
- Mam nadzieję, nie chcę niszczyć zamku, bo wolisz patrzeć na stare ściany niż na mnie. - powiedział z grozą czegoś niebezpiecznego w głosie. - Szkoda zabytku.  
_____ Zaśmiał się i puścił dłoń Soru, łapiąc go w pasie i szybkim ruchem rzucając na bok, aby znaleźć się nad nim, leżącym na plecach. Nie miał nic przeciwko temu, aby demon go dotykał, to delikatne muskanie jego ciała przepełniało go ciepłej, rozgrzewającym od środka. Czymś czego szukał od dawna. Niestety, nie osiągną nic z generałem na czele tego “przedsięwzięcia”, to też sam wziął się do rzeczy, zdejmując mu spodnie wraz z bielizną, pozostawiając górę stroju jak była. Na razie nie czuł potrzeby, aby pozbawiać go wszystkiego, kiedy musiał zacząć od tyłu. Podpierając się lewą ręką, prawą zjechał do ud, rozchylając je lekko, aby zrobić sobie miejsce i zjechać jeszcze niżej. Delikatnie sprawdził w jakim stanie jest miejsce, które zostawił same na okres dwóch tygodni, a nie podejrzewał Soruuna, aby znalazł chwilę, co by samemu zabawiać się od tyłu. Jego smoczy wzrok sprawił, że to całe sprawdzenie terenu skończyło się bardzo szybko, a Ez miał informację, których potrzebował. Z uśmiechem spojrzał na leżącego, półnagiego demona pod nim.  
- Musimy cię przygotować. - odchylił się do tyłu, aby zwolnić swoją lewą dłoń, którą szybko pojawił się nad podbrzuszem, aby nałożyć na niego zaklęcie. Co prawda magia w zamku był czymś co działało słabiej, lecz to tylko kilka dodatkowych obliczeń dla człowieka... jeśli ma manę. Nie dla demonów. Następnie, wolna już dłoń, powędrowała wyżej łapiąc za szczękę i brodę Soru, aby kciukiem przejechać po wilgotnych ustach. Rozchylone lekko wargi pozwoliły wsunąć palca głębiej, usadawiając go na linii zębów. - Ugryź mnie jak będziesz czuł się źle.
_____ Smok nie zamierzał dodawać o co dokładnie chodziło, zwilżając swoje palce śluzem i wsadzając jednego z nich do wnętrza demona bez większego ostrzeżenia czy zabawy z okolicami, zwilżając także je. One teraz dostają swoją porcję ]i]poślizgu[/i] dotykane, masowane, przez resztę paliczków oczekujących na turę, aby wejść do czerwonego i gorącego wnętrza. Wiedział, że nawet niesamowicie niezadowolony Soru, wbijający się z całej siły w jego palca między, swoimi zębami, nie zrobi mu krzywdy. Postanowił dać jednak takie wyjście z sytuacji dla demona, który mógł poczuć się niekomfortowo z jego ruchami, które nasiliły się, gdy wsunął kolejnego palca spokojnie, stanowczymi ruchami rozciągając nieużyte miejsce. Wiedział, że im tym razem nie wsunie się cały do końca... Chyba, że wykończyłby przy okazji fizycznie Soru, a tego nie chciał jakoś robił... Przynajmniej nie ich pierwszego dnia w zamku, zanim poznał wszystkich. Przez drugą dłoń smoka, po pomieszczeniu nie rozchodziły się miłe dla ucha jęki i pomruki, a ich stłamszona wersja. Czy Ez miał ku temu powód? A nawet jeśli, czy nie mógł tego zrobić inaczej? Odpowiedzi na te pytania były w jego głowie, a z ciemnego spojrzenia obserwującego jak generał, szukając przyjemności, zaczyna się wiercić w swoim miejscu, mógł tylko zaśmiać się lekko, zostawiając dla sobie ten komentarz, którzy pojawił się w jego głowie.  
- Czas na kolejnego. - powiedział mrucząc ciężko, natychmiast wykonując ten ruch przy okazji przyśpieszając ruch, wyraźnie niecierpliwiąc się na swój sposób. Widząc sterczącego przed nim członka, oczekującego, że ktoś się nim zajmie i wyciągające się ku niemu dłonie Soru, rzucił lekko. - Nie~e - po czym związał dłonie demona zaklęciem zmuszając jego przy okazji do powędrowania nad głowę o jasnym kolorze włosów. - Dzisiaj nie dotykamy go. - powiedział jakby kończąc temat i poruszył palcami mocniej naciskając na prostatę wywołując od Soruuna intensywną reakcję. - Skupmy się na tym.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {14/08/23, 11:40 pm}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Ezrnon naprawdę był wstanie zniszczyć zamek tylko dlatego, że poświęcałem więcej uwagi architekturze niż jemu? Jakoś mogłem w to uwierzyć.
- Tutaj jestem pierwszy raz, nacieszyć muszę oczy - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Co jak co, na pewno będę jeszcze miał okazję, żeby podziwiać wnętrza pomieszczeń, więc teraz mogłem całą swoją uwagę skupić na smoku, który nie pozwolił mi dłużej zostać na swoich kolanach i więc mruknąłem niezadowolony pod nosem. Lekki rumieniec wkradł się na moje poliki, kiedy rozebrałem mnie z dolnej garderoby, samemu pozostając całkowicie ubranym. Rumieniec pogłębił się w chwili, kiedy zauważyłem, jak Ezrnon przygląda się mojej dolnej partii ciała, co sprawiło, że miałem ochotę schować się przed tym. Skinąłem głową słysząc o przygotowaniu mnie, co raczej nie było czymś głupim, tym bardziej, że mieliśmy dwa tygodnie przerwy. Podniosłem się nieco, aby sprawdzić co takiego robi Ez i posłałem mu pytające spojrzenie. Za pierwszy razem również nałożył zaklęcie w to samo miejsce i zastanawiałem się ile razy jeszcze będzie musiał to robić, aby w końcu przestać używać magi.
        Skupiłem uwagę na palcach mężczyzny, podnosząc wzrok na niego, kiedy wsunął palce do ust. Nie byliśmy tutaj sami, byli pozostali generałowie, jak i kandydaci, więc nie mogliśmy pozwolić sobie na hałasu, które na pewno by się pojawiły, więc to na pewno pomoże stłumić moje jęki. Wolałem jednak nie gryźć smoka, nawet jeśli jest w stanie szybko się uleczyć. Oparłem wygodniej głowę o materac i spiąłem się lekko, kiedy palec smoka znalazł się we mnie. Wiedziałem, że to tylko jeden palec, ale te dwa tygodnie sprawiły, że nieco zapomniałem, jakie to uczucie mieć coś w sobie. Zacisnąłem palce na pościeli, wydając jęki, które i tak zostały stłumione przez palce Ezrnona. Korzystając jednak z tego, że są one w moich ustach, zacząłem językiem nieco je zaczepiać, zastępując zęby ustami, które zaczęły ssać na zmianę z językiem. Patrzyłem uważnie na smoka, cały czas odczuwając jego zabawę moim wnętrzem, co można było zauważyć po drżącym ciele czy cichych jękach, które nie roznosiły się po pomieszczeniu tak, jak w komnacie samego smoka. A szkoda, bo wydaje mi się, że bardzo lubi te dźwięki. Mimo to, nie mogliśmy sobie tym razem na nie pozwolić. Dlatego dalej bawiłem się jego palcami w moich ustach, jakby mało było mi z tymi na dole. Czując, jak wsuwa kolejnego palca, wygiąłem się lekko, zaciskając lekko zęby na jego palcach. Nie bolało, ale było to tak znowu dziwne uczucie, choć powinienem być do tego przyzwyczajony, bo jednak dość często bawił się w ten sposób przygotowując mnie do swojego penisa. Powoli jednak dyskomfort zanikał, ustępując miejsce przyjemności, która z każdym kolejnym ruchem się zwiększała. Wydałem z siebie pomruk zadowolenia, poruszając lekko biodrami. Część mnie zaczęła pragnąć więcej,  ale wiedziałem, że pośpieszane smoka nie ma sensu, bo nie chciał mnie skrzywdzić. Zadrżałem, czując jak dodaje kolejnego palca zaraz po swoich słowach. Nadal było to mało, więc skierowałem swoje dłonie do penisa, aby nieco przyśpieszyć dojście, do którego byłem coraz bliżej. Moje plany jednak pokrzyżował sam Ez, związując moje nadgarstki zaklęciem. Spojrzałem na niego zaskoczony, rozchylając usta, aby wysunąć jego palce ze swoich ust, ale mocniejszy ruch palcami sprawił, że jęknąłem, wyginając na nowo plecy. Zmrużyłem oczy, wysuwając jego palce ze swoich ust i nadąłem policzki.
- Znęcasz się nade mną - mruknąłem niezadowolony, poruszając rękoma, które były związane przez smoka. Moje słowa jednak nie sprawiły, że Ez zaprzestał swoich działań, więc zagryzłem dolną wargę, odchylając nieco głowę do tyłu, aby zatrzymać wzrok na swoich nadgarstkach.
        Choć wolałem mieć wolne ręce, to jednak było w tym coś podniecającego. Zdany całkowicie na smoka, w sumie nawet bez możliwości ucieczki od tego, ale na szczęście sam wiedziałem czego chcę, dlatego uśmiechnąłem się lekko i wróciłem wzrokiem na Ezrnona, ponownie wsuwając jego zęby do ust, aby stłumić dźwięki, które chciały roznieść się po pokoju przez każde uderzenie palcami w prostatę. Kolejna fala dreszczy przeszła przez moje ciało.
- Ez - wyszeptałem nieco niewyraźnie, kręcąc niecierpliwie biodrami. Chciałem, aby już przeszedł do sedna, wsuwając we mnie coś innego, niż swoje palce. Może mniej się stresowałem przez zaklęcie, które nałożył, aby mniej bolało, bo w końcu kiedy go zdejmie to ból po wszystkim będzie wyczuwalny, jednakże... Naprawdę chciałem, aby jego penis znalazł się we mnie.
        Nie spodziewałem się jednak tego, że osiągnę orgazm wraz z kolejnym poruszeniem palcami w środku. Zaskoczony tym, że doszedłem bez dotykania penisa, opadłem plecami z powrotem na materac, oddychając ciężej po dojściu. Zawstydzony odwróciłem twarz w bok, aby Ezrnon nie oglądał teraz mojej twarzy. To nie pierwszy raz kiedy dochodzę od samych palców, ale myślałem, że zacząłem to nieco kontrolować. Czy to może być przez to, że ostatnio nic nie robiliśmy i moje ciało po prostu było wrażliwsze? Nadal musiałem wiele się nauczyć.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {20/08/23, 08:31 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1

_____ Czując jak pięknie zajmuje się jego palcami, między wilgotnymi wargami, zaczął się zastanawiać czy nie lepiej zastąpić ich jego penisem, który był bardzo chętny na akcję. Na pewno byłoby to pomocne dla ich dwójki, a Soru nie czułby, że leży jak kłoda na pościeli. Takie marzenia odłożył sobie na potem, zwłaszcza gdy z kolejnym palcem poczuł to lekkie ugryzienie, które sprezentował mu demon. Nie zabolało to smoka, lecz mentalnie odczuł pewną nutkę podniecenia widząc jak z pomocą języka wysuwa część jego, aby odezwać się. Słowa były jak najbardziej poprawne, znęcał się... troszkę, ale jednak. Nawet ta słodka, niezadowolona buźka nie zamierzała przekonać smoka, żeby zmienił swoje działania. Kontynuując w przygotowaniu go na siebie, a mokre od śliny palce wróciły na swoje miejsce, tłumiąc jęki rozpusty wydające się spomiędzy czerwonych warg. Jego dłonie miały dość różne doświadczenia. Jedna spoczywała między pośladkami, sprawnie przygotowując ciało Soru na niego, a druga, znajdując się przy twarzy uniemożliwiała za duży hałas, przy okazji podniecając Ezrnona, który z tyłu głowy miał wizje, że to coś innego znajdowało się w ustach.  
_____ Słyszy swoje imię, czuje jak niecierpliwi się Soruun, oczekując większej przyjemności, a może samej akcji. Nie tak delikatnej, skrupulatnej i drażniącej nerwy. Ciemnowłosy miał takie samo podejście do sprawy, lecz nie chciał krzywdzić demona rozrywając go, bądź co bądź, dla dość ulotnej chwili przyjemności. Jeśli zamierzali kontynuować w przyszłości, musiał się teraz uzbroić w cierpliwość. Chyba, że Soru miał jakieś masochistyczne zapędy, o których chętnie by się dowiedział. Czując te szukające przyjemności ruchy bioder, Ez nie zastanawiał się długo, dając mu to czego pragnął. Spełnienie, nadeszło wraz z wyczuwalnymi drganiami mięśni, a on z pierwszego rzędu czuł i słyszał, ten szczyt. Widząc jak opada po orgaźmie na materac, odwracając głowę w bok, nie mógł powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. Zupełnie bez pomocy ze strony własnego penisa... Soru widać nie zdradzał go po kontach z kawałkiem plastiku, czy co by tam znalazł pod ręką. W końcu do odważnych świat należy. Wyciągnął siebie z wnętrza demona, podpierając się o materac, kiedy zawisnął nad nim.  
- Dlaczego chowasz przede mną swoją twarz? - mruczy zadowolony, łapiąc za szczękę i naciskiem kciuka obracając jego twarz w swoją stronę. - Jesteś najpiękniejszy jak dochodzisz. Pokaż mi więcej.  
_____ Nie trzymał go długo widząc jak czerwony od zażenowania jest teraz. Nie zdjął także zaklęcia, zmuszającego Soru do trzymania rąk w górze. W ten sposób, miał przed oczami jego wyciągnięte ciało, zgrabnie pokazujące więcej niż tylko jasną skórę, na której miał wielką ochotę pozostawiać więcej swoich znaków co też zrobił. Pocałował go szybko zamykając ten szalony, gorący i intensywny akt, zjeżdżając później niżej, torując sobie drogę całusami, ugryzieniami i ssaniem skóry, aż znalazł się przy penisie generała. Jego dłonie, nie pozostały same, zgrabnie podążając z nim coraz niżej, zapamiętując kształt talii oraz mięśni, wyginających się przed jego dotykiem, jakby to było więcej stymulacji dla demona. Penis stał na baczność, oczekując uwagi, którą chętnie by mu dał, ale czy to nie byłoby marnowanie dotychczasowych starań? Jego dłonie znalazły się na pośladkach, podnosząc je do góry, trzymając mocno, a on sam przejechał językiem po długość drżącego od chwilowej przyjemności penisa, aby zabrać swoją twarz i wyprostowany powiedzieć.  
- Tyle na tą chwilę... - ustawił się, opuszczając go niżej i dając swojemu penisowi linię startu do pulsującego Soru, oczekującego na niego. Będąc między nogami blondyna, wraz z zanurzeniem główki w ciepłe, mokre miejsce, przesunął swoje dłonie na biodra, gdzie powolnym, ciągłym pchnięciem wchodził do środka, aż osiągnął połowę swojej długości. Wtedy spojrzał na demona z pytaniem. - Mogę kontynuować, Aniele?  
- T-tak, nie przerywaj.
_____ Nie oczekiwał innej niż pozytywnej odpowiedzi. Zwłaszcza patrząc na wzrok, który zdecydowanie ponaglał go do akcji od dłuższej chwili. Nie byli jednak na takim etapie, żeby mógł spokojnie wbić się w niego po całej długości, bez przygotowania czy bólu, ze strony Soruun’a. Dostrzega pojedynczą łzę mając pewność, że nie jest to spowodowane dyskomfortem, zaczyna się poruszać. Powolne tempo, podczas którego skupia się głównie na rozluźnieniu spiętego ciała, które doświadcza tego po raz drugi. Po kilku ruchach jednak, słysząc przyjemny jęk oraz pomruki z ust generała, postanawia przyspieszyć, dając sobie faktyczną rozkosz, będąc otoczonym ciepłym, ściskającym się na nim, wnętrzu. Jego dłonie, zaciśnięte na biodrach, pomagają, aby ich ruchy zgrane w swego rodzaju rytmie dawały możliwość coraz to głębszego zanurzania się w rozgrzanym ciele. Nie mówi za dużo, starając się kontrolować własne rządze, które powoli przejmują nad nim władzę. Chcą, aby wszedł cały, zatopił się w tym ciele, a później pieprzył je bez patrzenia na późniejsze konsekwencje. Widać życie w połowicznym celibacie powoli wychodziło mu bokiem. Mając taką wizję w głowie, Ez postanawia zrobić coś, oddając Soru chociaż trochę kontroli nad tym co się dzieje. Przestaje się poruszać, zanurzony prawie w 75% w nim, puszcza prawą nogę, swoją dłonią chwytając za talie i podnosi go z leżącej pozycji. Samemu siada przy tym na tyłku, z nogami złączonymi po turecku. Poprawia blondyna, mając jego nogi za swoimi plecami, a jego cały czas “związane” nadgarstki, zakłada na swoją szyję.  
- Zrobimy to tak jak ty chcesz. - tłumaczy mu swoje zachowanie, patrząc w lekko zaskoczone spojrzenie Soru. Zbliża się do niego, obserwując usta, które przed chwilą wydobywały z siebie piękną melodię, aby powiedzieć. - Boje się, że zacznę cię pieprzyć bez myślenia o konsekwencjach. - mruczy, po czym zatapia się w ustach, nie dając mu za dużo czasu na odpowiedź, zostawiając delikatny, lecz głęboki pocałunek. - Spokojnie, pomogę ci.
_____ Mówi, a jego dłonie wracają na wypięte pośladki Soru, które chyba czekały aż za nie złapie, masując i podnosząc lekko do góry, aby dać wsparcie w ruchu, asekurując całość i zmusić te piękne, mokre oczy do nadania tempa, które będzie mu odpowiadało. Wiedział, że wypełnia go po brzegi, w ten sposób dając intensywne uczucie za każdym razem, kiedy opuszcza się, biorąc go coraz głębiej i mocniej, do swojego wnętrza.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {27/08/23, 07:02 am}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Oddech stawał się spokojniejsze, jednakże z moich ust wyrwał się krótki, nieco cichszy jęk, kiedy wyciągnął ze mnie swoje palce. Bardziej skupiłem się na jego słowach, a moja twarz przybrała mocniejsze kolory.
- Kiedyś naprawdę spłonę przez ciebie - powiedziałem i choć miałem ochotę się zaśmiać, to zdobyłem się jedynie na delikatny uśmiech. „Najpiękniejszy”, niby zwykłe słowo, ale prawda jest taka, że lubiąc komplementy doprowadzało mnie to do radości, tym bardziej, że Ezrnon patrzył teraz na mnie i na pewno nie skupiał myśli na nikim innym. Gdyby było inaczej, to na pewno nie byłby tak dokładny w tym co robi, nawet jeśli ma spore doświadczenie. Odwzajemniłem pocałunek, który choć krótki, to i tak był przyjemny. Moje ciało drżało pod jego wilgotnymi ustami, wyginając lekko plecy oraz zmuszając gardło do wypuszczania jęków. Chęć hamowania ich była silna, jednakże w praktyce nie jest to takie łatwe. Miejsca, które dotykał płonęły.
- Ez - wyszeptałem, starając się nie brzmieć idiotycznie, choć mój głos i tak się załamywał.
        Zagryzłem dolną wargę, powstrzymując się od głośnego jęku, kiedy jego język znalazł się na moim penisie. Ta przyjemność jednak szybko zniknęła wraz ze słowami mężczyzny. Spojrzałem na niego podniecony, nieco może zawiedziony, że na tym zaprzestał, aby zrobić to, na co w końcu oboje czekamy. Wbiłem paznokcie w swoje dłonie, czując, jak zaczyna we mnie wchodzić. Wstrzymałem na moment oddech, bo choć nie sprawiało mi to wielkiego bólu, to nadal lekko go odczuwałem, kiedy wchodzi coraz głębiej. To nasz drugi raz i mimo zaklęcia, to uczucie nadal było nieco dziwne. Różniło się zdecydowanie od palców, które dopiero co opuściły moje wnętrze. Poczułem, jak łza zbiera się w moim oku, ale za to przestałem wbijać paznokcie we własną skórę. Potrzebowałem chwili, aby nieco się rozluźnić i przyzwyczaić do obecności czegoś innego. Nie robiliśmy nic przez te dwa tygodnie, aby przygotować mnie na drugi raz. Dlatego też nie byłem zaskoczony pytaniem, jakie padło z ust mężczyzny.
- T-tak, nie przerywaj - powiedziałem, patrząc na niego uważnie. Nie chciałem by przestawał. Nie po to oboje tyle czekaliśmy, by teraz to zakończyć tylko dlatego, że rozmiar penisa Ezrnona wykracza poza oczekiwaną skalę. I pomyśleć, że to wszystko zaczęło się od jego przyjęcia powitalnego. Miałem ochotę się zaśmiać, wspominając to, bo jednak zrobiłem z siebie kompletnego idiotę. Łza spłynęła po policzkach, a wraz z tym smok zaczął się poruszać. Odchyliłem głowę do tyłu, czując jak moje ciało drży z każdym ruchem, przyzwyczajając się do obecności smoka. Co stało się w sumie szybciej, niż mogłem sobie wyobrazić. Jęki, które na zmianę pojawiały się z pomrukami, roznosiły się po pokoju, mimo tego, że starałem je w sobie stłumić. Wzrok skupiłem na smoku, którego nie mogłem nawet dotknąć przez to durne zaklęcie. Moja naiwność, że je ściągnie była śmieszna.
        Spojrzałem na niego zaskoczony, kiedy przestał, a w mojej głowie zrodziły się obawy, że jednak nie jestem wystarczający, aby było mu dobrze. Martwiłem się, to oczywiste, bo w końcu Ez nie mógł całkowicie ot tak we mnie wejść, tym bardziej teraz, kiedy byliśmy w zamku Króla. To jednak nie było to. Nadal nie wiedziałem co mu siedzi w głowie, tym bardziej teraz, kiedy siedziałem na nim, a to oznaczało, że mam większą kontrolę nad sytuacją. Nie sądziłem, że kiedyś do tego dojdzie, a przynajmniej tak szybko. Wsunąłem palce w jego włosy, czując się nieco lepiej z tym, że mogę go dotknąć. W tej pozycji, nawet związane nadgarstki mi nie przeszkadzały. Otworzyłem szerzej oczy, lekko zaskoczony słowami smoka. Boi się. Przeszło mi przez myśl i choć nie chciałem by się hamował, to nadal nie był to dobry pomysł, aby tutaj pieprzył mnie na całego. Odwzajemniłem pocałunek, delektując się tą rozkoszą, aż nie odsunął się od moich ust.
- Któregoś dnia nie będę już potrzebował twojej pomocy - wyszeptałem, patrząc na niego z delikatnym uśmiech. Wydałem z siebie pomruk, gdy chwycił za pośladki, które zacząłem powoli unosić. Wiedziałem, że bardziej będzie dbał o to, abym za mocno nie opuścił bioder, ale to i tak było urocze, że tak się troszczył mimo tego, że prawie mógłby przestać się kontrolować.
        Zacząłem ruszać biodrami, unosząc je by po chwili opaść na tyle, na ile mogłem. Jęki zaczęły na nowo rozchodzić się po pokoju, jednakże szybko je stłumiłem całując smoka. Byliśmy tak blisko siebie, że byłoby szkoda tego nie wykorzystać. Zacisnąłem mocniej palce na włosach mężczyzny, czując, jak głęboko we mnie jest za każdym razem, kiedy tylko opuszczałem swoje ciało. Przylegając ciałem do niego, czułem, jak mój penis ociera się o nasze brzuchu, sprawiając mi dodatkową przyjemność. Nie patrzyłem w oczy smoka, skupiając się na tempie bioder, jak i pocałunkach, których nie chciałem zaprzestać aż do momentu, kiedy zabraknie nam powietrza. Przygryzłem lekko dolną wargę  Ezrnona i wygiąłem się lekko, czując, jak uderza w to miejsca.
- Ez... t-tak dobrze - wyszeptałem do jego ucha, słysząc, że sam mój głos drży, uwalniając kolejne jęki. Schowałem twarz między szyją mężczyzny a swoją ręką, aby nieco stłumić dźwięki wychodzące z gardła. Całe moje ciało drżało od przyjemności, a choć niedawno co doszedłem, to znów poczułem, jak dochodzę brudząc nasze  brzuchu, jednocześnie zaciskając się na penisie mężczyzny. Wiedziałem jednak, że to nie wystarczy by smok doszedł, dlatego nie przestałem się poruszać mimo osiągniętego orgazmu.
        Spojrzałem na Ez'a z mocnym rumieńcem na twarzy. Byłem zawstydzony tym, że to mój drugi orgazm, ale już oboje się przekonaliśmy, że nie potrzeba wiele, abym doszedł. Chciałem nad tym popracować, ale nawet nie wiedziałem jak, a proszenie o to smoka było... Dziwne? Pewnie by się nade mną chętnie poznęcał, nie pozwalając dojść, ale chyba sam musiałem to przepracować. Dlatego nie przejmując się teraz tym, ponownie złączyłem nasze usta od razu przechodząc do namiętnego pocałunku. Ruchy bioder się nie zmieniły, nadając cały czas to samo tempo. Z pomocą Ezrnona wszystko wydawało się łatwiejsze, ale pewnego dnia będę radził sobie sam, chyba że do tego czasu smok się mną znudzi, ale szczerze mówiąc, nie wygląda na to by miało się to stać w najbliższym czasie.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {14/09/23, 09:37 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1


_____ Przyznanie się do własnych uczuć to podstawa bycia dorosłym... Dojrzałym. Odpowiedzialnym. Teoretycznie wszystko czym powinien być Ezrnon. Informowanie o emocjach jakie się posiada, zwłaszcza w łóżku, było bardzo ważne, niezależnie od tego co pomyśli sobie Soruun, chociaż z jego charakterem raczej nie będzie potem mu tego wypominał. Rozumiał powagę tego wyznania, prawda? W końcu okazanie słabości nie przystało ani demonowi, ani mężczyźnie z krwi i kości. Nie przeliczył się, słysząc słowa generała, uniosły się jego kąciki ust. Też miał nadzieję, że taki dzień nadejdzie. Im szybciej tym lepiej, ale to głównie oznaczać będzie dla nich dużo seksu lub dla jasnowłosego dużo prywatnej ”praktyki”, którą bardzo chętnie by zobaczył. Pewnie przez to jak się teraz poruszali, Soru mógł sam poczuć, w którym miejscu trzeba było się przyłożyć, aby wejść głębiej, wyraźnie rozciągając go. Nie tylko w środku, zaczepiając o miejsca, gdzie go jeszcze nie było. Teraz, mając we własnych dłoniach tempo tych ruchów, kontrolując więcej niż do tej pory – na pewno mógł czuć się bardziej dominujący, pod kontrolą, lecz z dłońmi Ezrnona na własnym tyłku, kto faktycznie miał tutaj faktyczną władzę?  
- Dobrze, Aniele. - śmieje się lekko słysząc słowa demona, który nie przestał się poruszać, wyraźnie zbliżając się do szczytowania, lecz tylko drocząc się z jego pragnieniem, potęgując. I miał rację, ponieważ nie musieli wcale tak długo czekać, aby biały fluid znalazł się na ich brzuchach, a pełna czerwoności twarz Soru z tymi szklanymi oczami spojrzała na chwilę na niego, po czym zaczął ponownie się poruszać, na co wyraźnie uniósł brwi do góry odgrywając ich usta. - Nie musisz się zmuszać.
_____ Jego ton wyszedł ciężko i lekko ochryple kiedy wyszeptał te słowa między oddechami. Głównie przez fakt, że nie czuł, aby jakoś zbliżał się do swojego końca rozrywki, będąc jak rozjuszony niedźwiedź, którego ktoś tyka patykiem zamiast uciekać. Złapał mocniej za pośladki i jednym mocniejszym ruchem widział jak wraz z jękiem Soru odchyla głowę do tyłu. Tak, wiedział, że właśnie doszedł i każda stymulacja sprawia, że jest o krok bliżej do wyczerpania. Nie, niestety, nie był wstanie teraz się tym przejmować. Nie zamierzał też dać się całować, aby wyraźnie słyszeć pomruki wychodzące ze zmęczonego już gardła, dając mu jak najwięcej możliwości na oddychanie, nie tylko przez nos.  
- Oddychaj.
_____ Wyszło z jego ust, kiedy przeniósł na swoje barki cały ciężar i podnoszenie ciała demona, które trzymało się dobrze, mimo tego, że nie potrafiło utrzymać tempa, którego on potrzebował. Pomagał więc sobie sam. Doprowadzając to do końca. Czy zaspokoił się jednym razem? Na pewno nie, lecz znowu – z każdym kolejnym razem na pewno Soruun będzie wstanie przyzwyczaić się stosunków z nim, do tego gorąca, wymiany pocałunków oraz symfonii, która wychodziła z ich gardła. Kontynuował więc tą pozycję, przybliżając tylko Soru do siebie, aby mógł oprzeć się o niego, zatopić ponownie głowę w jego szyi, trzymając się go, kiedy ten opuszczał go i podnosił szybkimi ruchami, wyraźnie eksplorując wilgotne wnętrze, które przyzwyczajało się do jego coraz to więcej obecności. Czas minął, a Ez w końcu sięgnął swojego spełnienia, trzymając demona głęboko w swoich objęciach, kiedy jego sperma pompowana w głąb gorącego wnętrza znajdowała sobie tam miejsce.  
- Dobrze ci poszło. - mówi całując go w czoło, do którego przykleiły się blond włoski, a wypuszczając go ze swoich ramion, widzi jak świadomość oraz zmęczenie demona, który w tym czasie sam miał kilka orgazmów, brudząc skórę między nimi, odpływa. - Dobranoc.  
_____ Śmieje się lekko, kiedy powieki generała opadają, a on sam wysyła się z niego podnosząc ciało i kładąc je delikatnie koło siebie. Spojrzał na śpiącego ze zmęczenia, spoconego oraz od spermy, demona, który leżał obok niego na łóżku. Najchętniej zostawiłby go tak i wyszedł się przewietrzyć, złapać świeżego powietrza. Widząc jednak jak mimo bycia nieprzytomnym, Soru leży zaraz obok niego, nie mógł się do tego zmusić, zwyczajnie kładąc się na plecy i przykrywając ich oboje leżącym blisko grubym kocem. Nie chciał używać magii, aby obmyć ich ciała, kiedy znajdowali się w zamku króla. Zamknął więc oczy i postanowił odpocząć chociaż chwilę zanim nie pojawią się ponowne problemy.  
_____ Nawet nie wiedzieć, kiedy otworzył oczy, czując zbliżającą się obecność. Spojrzał w dół na leżącego prawie na nim demona, którego nie chciał budzić, uśmiechnął się lekko i przykrył go uważniej kocem, wiedząc, że służba nie wejdzie bez pytania do sypialni. Po chwili rozległo się pukanie w masywne drewniane drzwi.  
- Przepraszamy za naszą obecność, lecz mamy przygotować Kandydata do zapoznania z innymi. - odezwał się głos kobiety, pewnie innej niż wczorajsza służąca, patrząc po o wiele milszym tonie głosu. - Czy możemy wejść?
- Nie.  
_____ Odezwał się, bardzo szybko znikając z łóżka, gdzie cały czas spał Soruun. Pewnie jeszcze przez chwilę nie poczuje jego nieobecności, mając zagrzane miejsce. Przeleciał dłonią przed swoim ciałem usuwając znaki jakiegokolwiek zdarzenia. Zaschniętą spermę, zapach potu na jego ciele, pewnie jakieś znaki, które zrobił generał gryząc go w ramię, kiedy dochodził. Założył spodnie i otworzył drzwi stając cały czas półnagi przed demonicą niskiego wzrostu, z wielkimi brązowymi oczami.  
- Nie budźcie go, zajmijcie się mną.
_____ Mówi i mija kobietę, która jeszcze zerka do środka, widząc, że ktoś leży w łóżku, lecz nic więcej. Nie wie co się wydarzyło, ale z doświadczenia, jako poprawna osoba stojąca zwykle za ważnymi osobistościami wie, że w takim momentach się zwyczajnie milczy i nie pamięta, że takie zdarzenie miało miejsce. Gestem dłoni, używając magii zamyka drzwi i z uśmiechem idzie za Ezrnonem, który kierowany przez inną pokojówkę wychodzi z komnat. Trafiając w ich wprawne dłonie zostaje obmyty, ubrany i jeszcze inne czynności, po których wraca do komnat namoszczony magicznymi olejkami oraz dziwnymi substancjami, zgodnie z tradycją. Na pewno nie pachnie jak on, lecz ciężko by się tutaj dziwić. Wchodzi do miejsca, gdzie zostawił śpiącego Generała, aby spotkać się z orszakiem wręcz służących, które latają na około stojącego w centrum. Jedna plecie mu włosy, druga nakłada coś na twarz, jakieś trzy z boku wybierają dodatki, aby wpiąć we włosy. Nie mówiąc o grupce z materiałami w dłoni. Nie przejmując się wszystkimi oczami, skierowanymi na niego, kiedy pojawił się w drzwiach, ubrany w coś na wzór munduru ze złotymi zdobieniami oraz wielką peleryną na jednym ramieniu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {21/09/23, 09:02 pm}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Słowa Ezrnona były na swój sposób uroczy, bo wiedziałem, że ten zwyczajnie się o mnie martwi. Zapomniał chyba jednak o tym, że jestem demonem i może nie dorównywałem mu wytrzymałością, ale nie byłem też jakoś mocno słaby, aby zmęczyć się po dwóch orgazmach, tym bardziej że w końcu po dwóch tygodniach miałem go dla siebie, a on trzymał mnie w swoich ramionach.
- Robię to, bo chcę, a nie dlatego, że się zmuszam - wyszeptałem z lekkim uśmiechem. Ez lubił zadbać o to, abym się nie przemęczał, jednakże chciałem by i jemu było przyjemnie w takich chwilach, a gdybym tylko siedział na nim, dochodząc do siebie po orgazmie, to kazałbym mi przez to dłużej czekać. Otworzyłem szerzej oczy, odchylając się nieco do tyłu, kiedy ruszył moim tyłkiem wchodząc głębiej. Wydałem z siebie jęk, za co miałem ochotę sobie walnąć, bo dźwięk okropnie roznosił się po komnacie. Spojrzałem na smoka, mocniej wbijając palce w jego skórę, po czym skinąłem głową, aby dać mu znać, że rozumiem.
        Objąłem go mocniej, wbijając paznokcie w plecy mężczyzny, kiedy nadal swoje własne tempo, wchodząc we mnie szybko i głęboko. Czułem, jak penisem wypełnia mnie od środka, doprowadzając całe ciało do drżeń, a gardło do wydobywania pomruków na zmianę z jękami, które starałem się tłumić, za pomocą jego szyi. Z każdym ruchem czułem, jak zaczynam robić się zmęczony tym wszystkim. Przygotowania, a teraz seks, który niesamowity i przyjemny, musiał się kiedyś skończyć. Nie odrywałem się nawet na moment od Ezrnona, zostawiając ślady po paznokciach, jak i zębach, kiedy wchodził za głęboko, choć i tak wiedziałem, że kontroluje swoje ruchy by nie przesadzić. Obdarowywałem go swoimi pomrukami, jak i cichymi jękami, starając się również pieścić, jego skórę ustami, chcąc zostawić po sobie widoczny ślad. Nawet świadomość, że i tak szybko znikną, mnie nie powstrzymywała. Z kolejnym ruchem, poczułem, jak coś ciepłego rozlewa się we mnie, więc szybko zrozumiałem, że smok doszedł we mnie, nawet nie myśląc o tym by od razu wyjść. Przyjemne ciepło rozchodziło się na wysokości podbrzusza i choć opadłem całkowicie na Ezrnona, to zdołałem się delikatnie uśmiechnąć na jego słowa. Nie zasnąłem od razu, przez chwilę czułem, jak delikatnie odgarnia moje włosy oraz jak przygląda się mojej twarzy. Nawet chciałem się podnieść, aby móc go jeszcze pocałować, ale jak tylko zamknąłem oczy, odpłynąłem, zasypiając w ramionach smoka. Pozwalając swojemu ciału na mały odpoczynek.
        Brak świadomości ile się przespało minut czy godzin, była okropnie irytująca. Otworzyłem oczy, nieco na oślep szukając Ezrnona, ale nie było go, co sprawiło, że podniosłem się od razu do siadu i spojrzałem na puste miejsce obok mnie. Zmrużyłem oczy w niezadowoleniu, po czym spojrzałem w dół na swoje ciało, wzdychając.
- Ezrnon? - zawołałem, mając cichą nadzieję, że mężczyzna zaraz się wyłoni zza drzwi. Zostawiłby mnie tutaj by pójść do innych? Niewykluczone, ale… mógł mnie obudzić i uprzedzić. Owinąłem się kocem, wstając powoli z łóżka i skierowałem się do salonu, gdzie też nie było śladu po smoku, ale po chwili dotarło do moich uszu pukanie do drzwi, więc od razu do nich podszedłem by je otworzyć. Nie był to Ezrnon, przez co było widać moje niezadowolenie na twarzy, ale nie oszukujmy się, smok by nie zapukał. Kobieta na szczęście szybko wyjaśniła swoją obecność i choć nie miałem ochoty na integracyjne rozmowy, tym bardziej po seksie, to sam sobie obiecałem, że bardziej otworzę się na innych. Zostałem zabrany do łaźni, a kiedy służące za mną weszły, odwróciłem się w ich kierunku.
- Poradzę sobie sam, nie lubię kiedy ktoś obcy mnie dotyka - powiedziałem i choć po części była to prawda, to jednak dla Ezrnona zrobiłem wyjątek. Ufałem mu bardziej, niż jakimś służącym. Może to kwestia przewrażliwienia, ale wolałem umyć się sam, tym bardziej że nie miałem ochoty, aby ktoś stąd widział mnie nago.
        Kąpiel nie zajęła mi długo czasu, ale dokładnie się wymyłem, czując pewną ulgę, że mogłem skorzystać z łaźni, zanim zaczną mnie przygotowywać do całego spotkanie. Zostałem z powrotem zabrany do komnaty i tam nie mogłem już się wybronić przed dotykiem kobiet, które sprawnie działały przy włosach, jak i mojej twarzy. Choć na Północy również to nie ja się tym zwykle zajmowałem, to tam miałem jednak większe zaufanie co do gustu. Owszem, były to służące dawnego Króla, ale nie miałem okazji go nigdy poznać, więc nawet nie pamiętam jak wyglądał i jak się prezentował na tle innych. Jednakże, jak tylko chciałem coś powiedzieć, to czułem na sobie wzrok innych, więc po prostu dałem im w spokoju pracować, słuchając poleceń typu "proszę zamknąć oczy" albo "proszę rozchylić nieco usta". W międzyczasie w pokoju pojawił się smok, więc spojrzałem na niego, jak pozostali, ale w porównaniu do innych miałem nadęte policzki.
- Nastepnym razem nie wychodź bez ostrzeżenia. Zacznę myśleć, że ktoś cię porwał - powiedziałem, mając ochotę wstać i lepiej mu się przyjrzeć w tym wydaniu.
        Wyglądał niesamowicie. Idealnie dobrany kolor i krój, włosy ułożone, a twarz wydawała się bardziej gładka. Przekrzywiłem nieco głowę, uśmiechając się delikatnie, po czym służąca poprawiła mnie, aby móc zrobić ostatnie poprawki we fryzurze. Pozostało mnie jedynie ubrać, więc poprawiłem na sobie szlafrok i wstałem z krzesła by podejść do smoka.
- Bez ciebie w łóżku już nie jest tak przyjemnie - powiedziałem szeptem, przejeżdżając dłonią po jego ramieniu, wolną dłonią łapiąc za jego brodę. - Dobrze ktoś o ciebie zadbał, kiedy spałem. Mam nadzieję, że nie muszę się tym martwić - zaśmiałem się cicho, po czym odsunąłem od smoka by oddać się dalej w ręce kobiet. Można było zobaczyć u mnie nadal lekkie zmęczenie, ale skoro musimy tam być, to nie wypadało odmówić.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {01/10/23, 02:18 pm}

There needs to be a King - Page 4 Ezrnoon-1


_____ Spodziewał się, że nie zostawią go długo samego, śpiącego smaczne w łóżku, jeśli on sobie pójdzie, a czas, w którym trzeba było zebrać się na zapoznanie, zbliżał się nieubłaganie. Zadaniem służby miało być przygotowanie demonów, które przybyły na uroczystość. Stroje dla nich zostają wybrane na miejscu, a każda z tych kobiet jest gotowa umrzeć za swój niewłaściwy wybór. Przynajmniej tak to pamięta z poprzednich wydarzeń, tym razem raczej nic się nie zmieni... może, poza tym, że zamiast być widzem stał się uczestnikiem przepychanki o tron. Do tej pory obserwował cztery razy zmianę Króla Demonów, następne dwa opuszczając ze znudzenia. Zawsze była to polityczna zagrywka nasączona staraniami się drugiej strony o zyskanie przewagi lub uśmiercenie kandydata między wyzwaniami. Czy tym razem będzie podobnie? Ezrnon liczył, że tak. W ten sposób dostarczy sobie trochę więcej rozrywki. Teraz jednak nie myślał o przyszłości i rzezi na innych demonach, a patrzał przed siebie na stające się z chwili na chwilę piękniejszym, Soruuna. Jego generała.
- W tym świecie nie ma nikogo kto mógłby mnie zabrać bez mojej zgody - zaśmiał się lekko patrząc na odchodzącego demona, którego złapał w talii, zatrzymując w pół kroku. Z dłonią położoną na jego podbrzuszu szeptając prosto do ucha. - Mam nadzieję, że nie czujesz się niekomfortowo. Wtedy możemy kontynuować, jak skończymy z tym wszystkim.
_____ W jego głosie słuchał było, że żartował sobie z tego wyznania, bo nawet jeśli bardzo chciał, to jednak od razu zostanie zmuszony, aby udać się pierwszego desygnowanego miejsca. Z tego co pamiętał to miał być wschód? Odsunął się od razu od Generała, aby przypadkiem nie popsuć czegoś w pracy służących, które wręcz pożerały go swoim spojrzeniem, obserwując najdrobniejszy ruch dłońmi, jakby cokolwiek, gdziekolwiek, mogło popsuć ich dotychczasową pracę. Widząc to, zderzył się ze spojrzeniem jeden z nich, jego gałki zmienione na te smocze, złote, sprawiły, że kobieta natychmiastowo wyprostowała się, opuszczając swoje nadgorliwe zachowanie oraz arogancje. Mogła być dumna ze swojej pracy, lecz była tylko kimś nieważnym. Smok następnie powrócił do swoich bardziej “ludzkich” oczu, znajdując gdzieś w pokoju miejsce, aby usiąść i zajął tam swoje miejsce czekając aż jego generał zostanie “dokończony”.
_____ Pracujące dłonie kobiet pomagały demonowi na ile im pozwolił wyraźnie zaznaczając swoje granice. Po drgających brwiach, spiętej mimice twarzy i wyraźnym natężeniu pracy szczęki Ez nie musiał się długo zastanawiać, że Soruun nie był fanem jak dotykały go inne demony, aby ubrać go, zakładając kolejne warstwy materiałów, przykrywające jego jasną skórę. W głowie Smoka nie rodziła się jednak myśl tym, że to on powinien zabrać tą pracę i dokończyć zadanie, a raczej pytanie – czy jasnowłosemu nie będzie tak za ciepło? Wiedział, że zwykle chodził w dość “roznegliżowanym” stroju i nie było mu zimno. Tutaj klimat był o wiele gorętszy niż na północy wyraźnie dając znać, że należałoby ściągnąć kilka warstw, a nie ubrać. Kiedy doczekał się jednak końca, wstał na równe nogi, stając koło swojego partnera, Generała Północy, podając mu swoją dłoń, aby złapał za nią.
_____ Przeszli w spokoju przez korytarz, kierowani do celu przez demona w czarnej zbroi, który niósł pod pachą swoją głowę. Jeden z tych niespotykanych często gatunków. Zupełnie uzależniony od lojalności względem korony i tego zamku. Z tego co Ez pamiętał, rozmnażali się w podziemiach tego zamku niczym prawdziwe demony - wychodząc z brzucha ludzkich mężczyzn, uzdolnionych szermierzy, który zostali porwani z ludzkiej części świata. Nie widział co prawda całego procesu, lecz podobno sam proces był skomplikowany, bo jednak trzeba było znaleźć tych rycerzy i zawlec ich aż do zamku, po czym stawali się obiektem posesji czarnych mocy i rodził się właśnie takich demon – Averuge. Spotkanie czegoś takiego nie zaważało się często, ponieważ nie mieli wolnej woli, aby wyjść poza ten obszar. Centralny region świata demonów. Chyba, że Król da im rozkaz, a ci dotychczasowi zbyt martwili się o swoje życie, aby to zrobić. Zafascynowany tym, iż to właśnie taki demon pokazuje im drogę, Ez pochyla się do Soru, aby wyszeptać mu co takiego właśnie prowadzi ich do komnaty z tronem.
- Ten wielki rycerz przed nami to Averuge. - słychać w jego głosie ekscytację. - Rodzą się z zrujnowanego serca uzdolnionych ludzkich rycerzy i ich powstawanie jest zupełnie uzależnione od istnienia tego zamku. - prostuje się i wypatruje po twarzy reakcji Soru. Widząc, że jego Anioł nie rozumie chyba do końca jego zafascynowania, dodaje. - Znajdziesz ich tylko tutaj, chyba że Pan Zamku każe coś innego. Są prawie tak silni fizycznie jak dorosły tytan.
_____ To było jakieś porównanie, bo Tytani to najsilniejsi z demonów... bo Smoki jednak nie były zaliczone per se jako demony, a raczej trzeci gatunek między ludźmi, a demonami. Wszystko zależało od zdolności i ich chęci przynależności i cóż - większość smoków wybierała świat demonów. Znajdowały się takiej sztuki, co jednak udawały ludzi i świetnie się bawiły w ten sposób. Uniósł brwi lekko na chwilę jak pytając demona co teraz sądzi, po czym spojrzał na “głuchego” na ich rozmowę, demona przed nim. Kawałek dalej doszli do sali tronowej, gdzie nie byli pierwsi, ale też nie ostatni. Na miejscu znajdował się już Generał Wschodu ze swoim kandydatem ubranym podobnie do Eza. Młody demon, pewnie mający wiekowo na karku liczbę bliską Soru, lecz drugi obecny kandydat – wcale nie był starszy. Można wręcz powiedzieć, że młodszy. A teraz wśród tej dwójki pojawił się starzec.  
- Ez, jesteś w końcu! - odezwał się wesoły głos Generała Zachodu, za którym stała biała smoczyca posyłając mu tylko lekki uśmiech. - Liczyłem, że w końcu się zobaczę! Tęskniłem!  
- Lepiej nie. - Smok odtrącił chęć uścisku Generała i spojrzał na stojącego obok niego Soru. - Przedstawię was sobie. Soruun, Generała Północy. - następnie jego dłoń powędrowała na ramię wysokiego, ciemnego blondyna z szerokim uśmiechem na ustach. - To jest Generał Zachodu.
- Nazywaj mnie Senya. - wyciągnął dłoń w kierunku Soruuna, a Ez nie zamierzał im wchodzić w drogę nawet jeśli zamierzali zostać w przyszłości przyjaciółmi. Dla niego to nawet lepiej. Kiedy jasnowłosy złapał za wyciągniętą dłoń. Demon o imieniu Senya zaczął ją dość energicznie potrząsać w górę i w dół mówiąc przy okazji. - Nie sądziłem, że Ez kiedyś zdecyduje się zostać naszym królem. Niesamowicie szanuję, że udało ci się go przekonać. Nie zamierzam dociekać jak, bo to jednak tajemnica handlowa, ale opowiedz mi o tym kiedyś przy drinku!  
_____ Ciężko było wyczuć tutaj jakieś złe intencje, bo ich nie było. Senya, co było skrótem od jego całego imienia, wygląda bardzo podobnie do człowieka połączonego z czymś na wzór elfów, które już dawno wyginęły. Spiczaste uszy, zielony ubiór przypominający druidów, długie włosy splecione w gruby warkocz. Nic z tego nie dawało mu jednak urokliwości lub kobiecej subtelności. Wyraźne mięśnie ramion, rozbudowana klatka piersiowa oraz plecy. Był umięśniony, przyzwyczajony do trzymania broni i nie trzeba było szukać daleko dowodów, wystarczyło spojrzeć na jego dłonie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {06/10/23, 08:01 pm}

There needs to be a King - Page 4 Oie_tr10

        Wzdrygnąłem się, kiedy poczułem, jak Ezrnon obejmuje mnie w talii, układając dłoń na moim podbrzuszu. Delikatny dreszcz przeszedł po moim ciele na szept oraz oddech smoka, który owiał moje ucho. Zacisnąłem usta, odchylając nieco głowę. Gdyby nie to, że nie byliśmy tutaj sami, to zapewne pozwoliłbym sobie na droczenie się z mężczyzną, ale wolałem by służki nie były tego świadkiem. Co jak co, może i miały trzymać język za zębami, ale to nie oznacza, że muszą wszystko wiedzieć i widzieć. Dlatego przemilczałem to, uważając, że dobrze jest to zostawić bez komentarza. Najchętniej nigdzie bym nie szedł, a został z nim tutaj, wtulając się w niego, może coś więcej, choć obawiałem się, że mimo wszystko Ezrnon nie pozwoliłby mi przesadzać. Za bardzo się o mnie troszczy, a powinien też w końcu zadbać o siebie, dlatego miałem nadzieję, że niedługo będę w stanie go bardziej zaspokoić.
        Wróciłem do kobiet, które sprawnie dokańczały całą stylizację. Ostatnie poprawki włosów, jak i delikatnego makijażu, który zwyczajnie podkreślał moją urodę, a nie ją zniekształcał zmieniając w całkowicie inną osobę. Oczywiście,  nie było tak łatwo ze mną. To nie były moje służące, więc nie ufałem im tak, jak swojej służbie na Północy. Tam również niektórzy mieli ograniczone zadania, jeśli chodziło o robienie fryzur czy makijażu, to oddawałem się najczęściej jednej osobie, a tutaj musiałem oddać się kilku par rąk i które choć bardzo sprawnie działały, to za bardzo sobie pozwalały. Moja twarz nie była groźna, szczerze mówiąc nie czułem bym wywoływał strach w innych, ale to dlatego, że z reguły nie jestem łagodny i za nic nie przypominam swoich przodków, choć ojciec tak naprawdę przybierał maskę przed podwładnymi.
- Tyle warstw ubrań jest konieczna? - zapytałem, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Nie mogłem się przyczepić do fryzury czy makijażu, ale nawet u siebie na Północy nie nosiłem tyle warstw co tutaj. - Ah, nieważne... Nie mamy czasu na poprawki, najwyżej ściągnę to w trakcie - westchnąłem. Najchętniej zrobiłbym to wszystko po swojemu. Zdjął kilka warstw materiału, nawet jeśli całość prezentowała się ładnie, to nie byłem przyzwyczajony do takiej ilości. Czasami na wyprawy zabierało się zapasowe ubrania, aby w razie śnieżycy nie zamienić się w sopel lodu. Nawet demony żyjące w tej krainie lodu nie miały tak łatwo. Ciało było przyzwyczajone do niskiej temperatury, ale czasami trzeba było cieplej się ubrać, aby przeżyć jakoś te najniższe temperatury. Skupiłem swój wzrok na smoku, posyłając mu delikatny uśmiech i ująłem jego dłoń. Mogłem ją odtrącić, ale po co? W końcu na tę chwilę byłem jego Generałem, a on moim Kandydatem. Niedługo zostanie Królem, jestem tego pewien, a wtedy kto wie... Może całkowicie pójdę w zapomnienie, a nasze relacje będą takie, jak na Króla i Generała powinny być.
        Ruszyliśmy w kierunku, który został nam wskazany, a raczej byliśmy prowadzeni przez coś, co pierwszy raz widziałem na oczy. Było w tym coś fascynującego, ale jednocześnie przerażającego, bo nie sądziłem, że zamek krył takie tajemnice, choć najwidoczniej niektórzy mieli szansę już spotkać taką istotę. Podekscytowanie Ez'a nawet dla mnie było małym zaskoczeniem, ale jednocześnie cieszyłem się, że coś przykuło jego uwagę. Choć nie do końca rozumiałem co do mnie mówi, a raczej dlaczego tak jest tym zafascynowany, więc ostatnie słowa sprawiły, że otworzyłem szerzej oczy. To, że żyły tylko tutaj nie było aż takim dużym zaskoczeniem, ale ich siła. Skoro sam smok stawiał tak sprawę, to nie chciałem sprawdzać ich siły, choć wygląda na to, że znalazłbym się szybko na przegranej pozycji.
- Jestem ciekawy co jeszcze może kryć to miejsce - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Może sama postać Averuge była sama w sobie niesamowita, ale jednocześnie to sprawiło, że chciałem poznać więcej tajemnic. Jednakże, moje skupienie przeszło szybko na sale tronową gdzie było już parę osób. Rozejrzałem się, trzymając się cały czas blisko smoka. Chciałem czuć się tutaj pewnie, ale nadal nikogo tak naprawdę tutaj nie znałem. Nie chciałem pokazać się z tej złej strony, ani też zrobić czy powiedzieć coś głupiego. Na dodatek miałem wrażenie, że przez ilość warstw, które miałem na sobie, robiło mi się bardziej gorąco. Tutaj nie było tak zimno, jak na Północy, więc najlepiej byłoby pozbyć się paru rzeczy, aby poczuć się swobodniej, ale czy to nie postawi mnie w złym świetle?
        Uniosłem wzrok na mężczyznę, który znikąd pojawił się przy nas. Nie zdziwiłem się, że od razu przywitał się z Ezrnonem, w końcu zdawałem sobie sprawę, że jest raczej znany wśród innych, a na pewno wśród Generałów. Trochę to przykre, że ja go wcześniej nie znałem, ale teraz to nie było ważne. Wyprostowałem się, patrząc uważnie na Generała Zachodu, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Nie był on wymuszony, bo mimo wszystko ten generał wydawać się bardziej przyjaźnie nastawiony, choć nadal musiałem pozostać ostrożny.
- Mimo mi cię poznać Senya - powiedziałem, ściskając wyciągniętą dłoń. Naprawdę dobrze było poznać innych generałów, którzy mniej lub bardziej chcieli się poznać, bądź zwyczajnie pokazać z dobrej strony. Sam zamierzałem bardziej się otworzyć na innych, jak Północ na obcych, choć ci mogliby z trudem przeżyć pierwsze dni w mrozie. Zaśmiałem się na słowa mężczyzny, po czym spojrzałem na smoka.
- Nie było to takie trudne, jak myślałem, kiedy szedłem z tą propozycją do niego - powiedziałem, wracając spojrzeniem na drugiego generała. Widać było po nim, że rzeczywiście był ciekawy, jak udało mi się tego dokonać, że w Ezrnon został Kandydatem od strony Północy. Czy było to aż tak ciekawa historia? Osobiście uważałem, że było wyjątkowo łatwo i szybko. Wystarczyło zaproponować coś w zamian, coś, co Ez naprawdę potrzebował. Może nadal nie wysypiał się, jak należy, ale przynajmniej spał i nic go nie męczyło w trakcie snu. - Mimo wszystko cieszę się, że się zgodził bez większych problemów. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie kogoś innego na tym miejscu, choć na pewno pozostali Kandydaci mają w sobie coś wyjątkowego - powiedziałem, nie potrafiąc pozbyć się uśmiechu z twarzy. Mogłem tylko się cieszyć, że Ez nie był trudnym przeciwnikiem.
         Mógł odmówić od początku, zamknąć się na nas, na mnie i nie dopuścić do siebie. Wydaje mi się, że mimo wszystko oboje dobrze postąpiliśmy. Ezrnon nie tylko miał kogoś, kto go uśpi, ale również zostanie Królem, będzie miał to miejsce dla siebie oraz pewnie dostęp do sporej wiedzy.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

There needs to be a King - Page 4 Empty Re: There needs to be a King {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach