Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Amazi & Yoshina
Amazi & Yoshina
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- To nie tak, że twój tylek jest dla mnie obcy - wyszczerzony uśmiech od ucha do ucha, marszcząc przy tym czoło, chroniąc się jednocześnie ręka przed ochlapaniem i nie zwlekając ruszył w pogoni za Cedrikiem. Czul się, jakby okrążali wodne rondo i za nic nie przejmował się ciekawskimi gapiami. Owszem, nie było to kulturalne z ich strony, ale co go to? Byli młodzi, a młodzi ludzie wpadają na różne, głupie pomysły. Gdy tylko miał w zasięgu Podległego, kopał w wodę, aby ta sięgnęła i tak całego przemocoznego chłopaka. Ostatecznie bo dłuższym czasie, Abel poczuł jak traci siły. W końcu nie był tak wysportowany jak ciemnowłosy, więc zdyszany, prawie wypluwając własne płuca, podparl się o własne kolana. Miał wrażenie, że ziemia zaczyna wirować wokół niego, a mimo to nie schodził z niego uśmiech. Choć nieco bledszy od poprzedniego.
- Starczy tego. Pora wracać - wyczlapal się z wody, wyciskając z koszulki część wody.
- W sumie... Jak teraz pomysle, to chyba jesteś wstanie nas osuszyć - Abel zaczął dumać nad możliwościami Cedrika. Władał ogniem, więc mógł spowodować, że cała woda wyparuje o ile ich nie podpali. Może nawet mógł kontrolować wodę? Nigdy tego nie pokazał po sobie, ale patrząc na inne zdolności i książkę w ich posiadaniu, to było to bardzo prawdopodobne.
- Ale nie musisz próbować. Wiesz... Jestem przywiązany do swoich ubrań w miejscu publicznym - zauważył, pokazując machnięciem rąk na otaczający ich niewielki tłum. W każdym bądź razie musieli wracać zanim...
- Psiiiik! - kichnął, wycierając nos o wilgotny rękaw.
- Starczy tego. Pora wracać - wyczlapal się z wody, wyciskając z koszulki część wody.
- W sumie... Jak teraz pomysle, to chyba jesteś wstanie nas osuszyć - Abel zaczął dumać nad możliwościami Cedrika. Władał ogniem, więc mógł spowodować, że cała woda wyparuje o ile ich nie podpali. Może nawet mógł kontrolować wodę? Nigdy tego nie pokazał po sobie, ale patrząc na inne zdolności i książkę w ich posiadaniu, to było to bardzo prawdopodobne.
- Ale nie musisz próbować. Wiesz... Jestem przywiązany do swoich ubrań w miejscu publicznym - zauważył, pokazując machnięciem rąk na otaczający ich niewielki tłum. W każdym bądź razie musieli wracać zanim...
- Psiiiik! - kichnął, wycierając nos o wilgotny rękaw.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dla Podległego taka chwila dziecinady była czymś zupełnie nowym i mu potrzebnym. Dzięki temu pozwolił sobie na chwilę luzu. Bez stresu i czujności. Na odpowiedź maga chciał pokazać mu język, jednak odpuścił to sobie, stale latająca w powietrzu woda nie była czymś, co chciał mieć w ustach.
Ganiali się dosyć długo, co było dodatkowym wysiłkiem dla ich dwójki, zwłaszcza po tak wyczerpującym dniu.
Skinął głową, by przytaknąć na propozycję powrotu, obaj byli zmęczeni, a jeszcze czekała ich droga powrotna.
- W teorii potrafię, kwestia jak wyjdzie mi praktyka...- stwierdził sam zastanawiając się, w jaki sposób musiałby użyć zdolności ognia, by osuszyć ubranie bez spowodowania jego samozapłonu. Po komentarzu Abla dotyczącym jego przywiązania do ubrań roześmiał się podchodząc do blondyna.
- Czyli w miejscach nie publicznych, już nie masz tego przywiązania do nich? - spytał, a raczej stwierdził fakt, który było można bardzo łatwo wysnuć po wypowiedzi czarodzieja. Na nowo pojawił się szeroki lekko zadziorny uśmiech na twarzy ciemnowłosego, po którym rozejrzał się wokoło. Faktycznie spora część mijających ich ludzi patrzyła prosto na nich. Byli ewidentną atrakcją na tym ryneczku.
- Na zdrowie! Ale ja cię muszę wygrzać w domu! Nie możesz się przecież pochorować w trakcie turnieju! - zaśmiał sie dodatkowo i podszedł do Abla bez najmniejszego wahania podnosząc go i przerzucając sobie przez ramię skierował się do krawędzi fontanny. Po czym wyszedł poza nią z niebywałą ostrożnością, by nie zrzucić wiercącego się maga.
- Nie wierć się tak bo spadniesz! - upomniał go klepnięciem w tyłek i obrócił o trzysta sześćdziesiąt stopni wokół własnej osi próbując namierzyć kierunek, w którym powinni podążyć.
- Którędy? - zapytał, po czym ruszył w odpowiednia stronę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Młody mag szybko pożałował dokłądnego wyjaśniania swojego przywiązania do ubrań. Fakt, że byli na zewnątrz wśród ludzi, chciał właśnie zaznaczyć przez słowo publiczne, które oczywiście Cedrik okręcił, aby tylko wysnuć własną teorię przez którą Librabia poczerwieniał, szczerząc na Podległego zęby niczym wściekły pies. Choć do wściekłosci było mu daleko.
- Puszczaj zboczeńcu! Nie dam się na twoje gwałty! - zaczął się wiercić, oklepując pięściami plecy ciemnowłosego. Czuł się jak mała księżniczka, a raczej dziewczyna, którą właśnie niósł jej bodygard prosto do łóżka, aby właściwie się nią zaopiekować. Dlatego właśnie Abel coraz bardziej czuł na sobie spojrzenia ciekawksich, jeszcze mocniej zażenowany sytuacją.
- Ał! - jęknął, po czym się zjeżył, nabierając nowej dawki energii, aby zacząć wymachiwać swoimi nogami i rękoma w geście protestu, ale to był Cedrik. Zdawał się nic sobie nie robić z zachowania swojego "Pana", pytając o kierunek wycieczki.
- Tam - burknął, wskazując palcem drogę, a chwilę później Podległy ruszył przed siebie. Blondyn całkowicie stracił ochotę szarpaniny. Zamiast tego spokojnie podziwiał widoki przed sobą, podpierając twarz o nadgarstek, gdy sam łokieć wbijał delikatnie w plecy tragaża. Cóż, było całkiem wygodnie gdyby nie fakt, iż był niesiony w iście kobiecy sposób.
- Mam tylko nadzieję, że nie przywiążesz mnie do łóżka jak dotrzemy do domu - parsknął pod nosem śmiechem, źrenicami wędrując na niebieskie niebo i leniwie sunące obłoki. Alteros. Miasto o wielu tajemnicach, które wcale nie było takie piękne i bez skazy jak początkowo każdemu się wydaje. Młody mag nawet nie wiedział w jak poważne tarapaty się wpakował, splatając ich oba losy w jeden, a co gorsza nawet nie myślał o usuwaniu kontraktu, któego nadejście nieubłaganie przyspieszało.
- Tylko nie walnij mi bąka pod nosem - burknął, teatralnie machając stópkami, kiedy to w oddali dostrzegł znajomą sylwetkę. Yuki. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, iż nie zachowywała się naturalnie. Zdawała się być czymś przestraszona, zaniepokojona.
- Cedrik... chyba widzę Yuki - zagaił, uważniej przyglądając się jak przeciska się przez niewielki tłum, rozglądając ukradkiem za siebie. Nie wiedział, czy powinien ją zaczepić, wtrącić, mieszać w to również Cedrika, ale była dla niego niczym siostra. Musiał jej pomóc, chociaż zapytać, czy wszystko gra.
- Coś jest nie tak -[/b ]dodał szeptem - Cedrik, proszę. Chcę ją spytać, czy nic jej nie jest - dodał dla pewności, choć przeczuwał, że Podległy wyczuł już co siedziało w Ablu i jakie miał zamiary.
- Puszczaj zboczeńcu! Nie dam się na twoje gwałty! - zaczął się wiercić, oklepując pięściami plecy ciemnowłosego. Czuł się jak mała księżniczka, a raczej dziewczyna, którą właśnie niósł jej bodygard prosto do łóżka, aby właściwie się nią zaopiekować. Dlatego właśnie Abel coraz bardziej czuł na sobie spojrzenia ciekawksich, jeszcze mocniej zażenowany sytuacją.
- Ał! - jęknął, po czym się zjeżył, nabierając nowej dawki energii, aby zacząć wymachiwać swoimi nogami i rękoma w geście protestu, ale to był Cedrik. Zdawał się nic sobie nie robić z zachowania swojego "Pana", pytając o kierunek wycieczki.
- Tam - burknął, wskazując palcem drogę, a chwilę później Podległy ruszył przed siebie. Blondyn całkowicie stracił ochotę szarpaniny. Zamiast tego spokojnie podziwiał widoki przed sobą, podpierając twarz o nadgarstek, gdy sam łokieć wbijał delikatnie w plecy tragaża. Cóż, było całkiem wygodnie gdyby nie fakt, iż był niesiony w iście kobiecy sposób.
- Mam tylko nadzieję, że nie przywiążesz mnie do łóżka jak dotrzemy do domu - parsknął pod nosem śmiechem, źrenicami wędrując na niebieskie niebo i leniwie sunące obłoki. Alteros. Miasto o wielu tajemnicach, które wcale nie było takie piękne i bez skazy jak początkowo każdemu się wydaje. Młody mag nawet nie wiedział w jak poważne tarapaty się wpakował, splatając ich oba losy w jeden, a co gorsza nawet nie myślał o usuwaniu kontraktu, któego nadejście nieubłaganie przyspieszało.
- Tylko nie walnij mi bąka pod nosem - burknął, teatralnie machając stópkami, kiedy to w oddali dostrzegł znajomą sylwetkę. Yuki. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, iż nie zachowywała się naturalnie. Zdawała się być czymś przestraszona, zaniepokojona.
- Cedrik... chyba widzę Yuki - zagaił, uważniej przyglądając się jak przeciska się przez niewielki tłum, rozglądając ukradkiem za siebie. Nie wiedział, czy powinien ją zaczepić, wtrącić, mieszać w to również Cedrika, ale była dla niego niczym siostra. Musiał jej pomóc, chociaż zapytać, czy wszystko gra.
- Coś jest nie tak -[/b ]dodał szeptem - Cedrik, proszę. Chcę ją spytać, czy nic jej nie jest - dodał dla pewności, choć przeczuwał, że Podległy wyczuł już co siedziało w Ablu i jakie miał zamiary.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Było to dosyć zabawne kiedy Abel się tak wiercił i protestował. Choć momentami Cedrik miał problem z jego utrzymaniem w ostateczności mag nie odzyskał swobody chodzenia. Podległy nic sobie nie robił z jego niezadowolenia i spokojnym krokiem ruszył w wyznaczonym przez blondyna kierunku. Obaj byli zmęczeni, jednak taka chwila rozrywki, śmiechu i beztroski była im potrzebna, dlatego ciemnowłosy przeciągał ją jak mógł.
- Zastanawia mnie skąd w twojej głowie biorą się tak sprośne pomysły i sam fakt, że mi je podsuwasz jest niepokojący mój drogi kolego... - odparł w typowy dla siebie stoicki sposób. To było dość ciekawe i przez Abla w głowie podległego zaczęły pojawiać się obrazy związane z podsuniętą myślą. Dlatego niezbyt zareagował na kolejną zaczepkę, prychnął po prostu pod nosem niezbyt wiedząc jak miałby się do tego odnieść. Abel usłyszał jedynie krótki śmiech, po którym na jakiś czas zapadła cisza. Co jak co, ale obaj byli dość zmęczeni, dlatego Cedrik chciał jak najszybciej dotrzeć do domu, w końcu ten dzień był dla nich bardzo intensywny. Turniej aż trzy zwycięstwa na ich koncie to było wiele.
Ciszę przerwał jednak Abel. Cedrik przystanął i zwrócił się w spomnianą stronę, faktycznie była tak Yuki znikająca w licznym tłumie. Ciemnowłosy choć nie znał dziewczyny zbyt długo nie przeoczył oznak zaniepokojenia na jej mimice. Czując również przejęcie blondyna nie dyskutował. Rozumiał kiedy był czas na żarty, a kiedy na nieco poważniejsze sprawy. Dlatego też odstawił ostrożnie maga na ziemię i ruszył za nim z lekkim opóźnieniem, by dać mu nieco przestrzeni i odrobinę prywatności. Nie chciał się mieszać w sprawy pomiędzy czarodziejem a jego przyjaciółka. Chciał jedynie mieć oko na ich dwójkę, dlatego trzymał się tuż obok.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Gdy tylko poczułgrunt pod stopami, ruszył w tłum za Yuki, aby jak najszybciej ją odnaleźć. Długo mu zajęło odnaleźc tego kranoludka. Jej wzrost nie pomagał, bo miała zaledwie ponad 150 cm, ale ostatecznie znalazł przyjaciółkę. Wyciągnął w jej stronę dłoń i położył na ramieniu, a ta wręcz podskoczyła z piskiem, zwracająć na nich uwagę przechodniów.
- Abel... tak mnie wystraszyłeś - powiedziała, łapiąc dech w piersi. Widać było u niej namiastkę ulgi, ale wciąż miała szklanki w oczach.
- Co się dzieje? - spytał, nie chcąc owijać w bawełnę, a ta zacisnęła kurczowo pięść.
- Jakiś facet chciał mnie złapać. Wyglądał na handlarza... wiem, że to tylko plotki o czarnym rynku, ale... Cedrik przecież smatąd pochodzi i ja... - mówiła szeptem, aby nikt ich nie usłyszał. Widziała zbliżającego się Cedrika, a zaraz niedaleko niego znajomą twarz, przed którą uciekała. - On tam jest - oznajmiła, chowając w ramionach maga, a ten objął ją, chcąc schować, odszukując wzrokiem Podległego.
- Gdzieś tu jest. Niedaleko ciebie - posłał myśl Cedrikowi, kierując się na bok, gdzie było znacznie mniej ludzi. Nie podobało mu się to wszystko. Czyżby handlarze postanowili zabrać się za ich przyjaciół, aby ułatwić sobie zadanie schwytania Cedrika? Możliwe. Była to zawsze jakaś opcja, możliwość na zdobycie z powrotem swojego trofeum. Do tego byli w tłumie. Nie powinni walczyć, ale im może być to obojętne. Librabia powoli, starając się zachowywać naturalnie skierował się do jednego ze sklepów. Weszli do środka, a przyjemny, słodki zapach perfum zmusił go do rozglądnięcia się, a gdy zrozumiał gdzie się znalazł, jego twarz zabarwiła się na czerwono. Sklep z damską bielizną. Spojrzał na naburmuszoną z podejrzliwą miną Yuki, tłumacząc, że to nie tak. Ta jedynie westchnęła lekko rozbawiona, szukając przez szybę oprawcy. Zniknął. Chwilę później zjawił się również Cedrik.
- Jest coraz gorzej - Abel wzrócił się do Podległego, puszczając dopiero teraz przyjaciółkę. Miał naprawdę wielki dylemat. Nie chciał, aby ta została zraniona, wpleciona w ten cały bałagan.
- Abel... tak mnie wystraszyłeś - powiedziała, łapiąc dech w piersi. Widać było u niej namiastkę ulgi, ale wciąż miała szklanki w oczach.
- Co się dzieje? - spytał, nie chcąc owijać w bawełnę, a ta zacisnęła kurczowo pięść.
- Jakiś facet chciał mnie złapać. Wyglądał na handlarza... wiem, że to tylko plotki o czarnym rynku, ale... Cedrik przecież smatąd pochodzi i ja... - mówiła szeptem, aby nikt ich nie usłyszał. Widziała zbliżającego się Cedrika, a zaraz niedaleko niego znajomą twarz, przed którą uciekała. - On tam jest - oznajmiła, chowając w ramionach maga, a ten objął ją, chcąc schować, odszukując wzrokiem Podległego.
- Gdzieś tu jest. Niedaleko ciebie - posłał myśl Cedrikowi, kierując się na bok, gdzie było znacznie mniej ludzi. Nie podobało mu się to wszystko. Czyżby handlarze postanowili zabrać się za ich przyjaciół, aby ułatwić sobie zadanie schwytania Cedrika? Możliwe. Była to zawsze jakaś opcja, możliwość na zdobycie z powrotem swojego trofeum. Do tego byli w tłumie. Nie powinni walczyć, ale im może być to obojętne. Librabia powoli, starając się zachowywać naturalnie skierował się do jednego ze sklepów. Weszli do środka, a przyjemny, słodki zapach perfum zmusił go do rozglądnięcia się, a gdy zrozumiał gdzie się znalazł, jego twarz zabarwiła się na czerwono. Sklep z damską bielizną. Spojrzał na naburmuszoną z podejrzliwą miną Yuki, tłumacząc, że to nie tak. Ta jedynie westchnęła lekko rozbawiona, szukając przez szybę oprawcy. Zniknął. Chwilę później zjawił się również Cedrik.
- Jest coraz gorzej - Abel wzrócił się do Podległego, puszczając dopiero teraz przyjaciółkę. Miał naprawdę wielki dylemat. Nie chciał, aby ta została zraniona, wpleciona w ten cały bałagan.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Chciał dać dwójce przyjaciół chwilkę prywatności, w końcu nie miał pojęcia, czy i przy nim Yuki się otworzy i powie Ablowi co się działo. Czekał więc w odpowiedniej odległości od nich trzymając się z tyłu i dłuższa chwilę nie podchodząc. Kiedy już widział że blondyn rozmawiał z przyjaciółką przystanął nie chcąc im przeszkadzać, wtedy też otrzymał informację od Abla w myślach. Zmarszczył lekko brwi.
- Kto?- szepnął pod nosem sam do siebie nie do końca rozumiejąc słowa swojego maga, jednak całe szczęście był wybitnie bystry i gdy tylko rozejrzał się po tłumie zebranych ludzi jego spojrzenie zatrzymało się na jednej twarzy. Nie znał tego człowieka, ale jego zachowanie jego mimika była tak dla niego oczywista. Był to handlarz na łowach. Ta pewność siebie bijąca od tego parszywca nie dała Cedrikowi cienia wątpliwości, dlatego ciemnowłosy od razu ruszył w kierunku mężczyzny. A ten jakby się zorientował co było grane, bo natychmiast zaczął się oddalać, a jego mimika nie była już taka harda. Chyba nie spodziewał się tu aktywnego Podległego. Był widocznie zaskoczony tym, że ciemnowłosy na niego ruszył, jednak nie widział w tym żadnej wskazówki na to, by handlarz go rozpoznał, by chciał go gdzieś zaciągnąć. Odciągnąć od tłumu i wpakować w pułapkę, nie... on po prostu uciekał. A kiedy skręcił w jedną z uliczek zniknął Cedrikowi z oczu, co prawda podległy zapamiętał już jego aurę i nigdy więcej nie da się mu podejść tak blisko, jednak uznał, ze nie ma sensu gonienie faceta i tym samym oddalanie się od Abla i Yuki, bo kto wie może facet nie był sam?
Dlatego też Cedrik wrócił szybko lokalizując swoich kolegów w dość nietypowym miejscu jakim był sklep z blizną.
- A co nie możesz znaleźć kompletu dla siebie? - stwierdził jakby na rozładowanie atmosfery. Po czym już nieco poważniej spojrzał na ich twarze.
- Nie znałem go, a on mnie, albo jest nowy i niepoinformowany za dobrze... albo to ktoś z innej grupy... a sam nie wiem co gorsze... - wyznał dość szczerze.
- Zapamiętałem jego aurę, więc nie uda się mu już zbyt blisko podejść... - dodał jakby na pocieszenie, jednak sytuacja nie zapowiadała się zbyt dobrze. Zwłaszcza, że Cedrik nie miał jak pilnować dziewczyny. Oczywiście mógł mieć jej bezpieczeństwo na względzie kiedy byli we trójkę, jednak co z chwilami kiedy Yuki będzie musiała wrócić do siebie? Może powinni ja odprowadzać i odbierać przed szkołą? A może lepiej by przenocowała u Abla? Cedrik bardzo szybko analizował możliwe opcje, musieli zrobić coś, by koleżanka przestała być interesującym kąskiem dla handlarzy.
- Dobra tak czy siak... powinniśmy się stąd zwinąć... chyba że coś kupujesz? - ciągnął swój poprzedni żart jednak z typową dla siebie powagą na twarzy. Jakby to co powidział było najzwyczajniejsza normą, że jego mag lubi sobie poprzymierzać i dopasować damskie majtki czy inny gadżet garderoby.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Widział jak bardzo Yuki jest roztrzęsiona, chowając w jego ramionach. To nie był żaden żart ani pretekst do zbliżenia się do maga. Podlegla naprawdę bała się obcego mężczyzny, który ewidentnie ją śledził.
- Yuki, już dobrze. Ludzie patrzą - zaczął uspokajać przyjaciółkę w obawie na wścibskie spojrzenia kobiet będących w sklepie. Jeszcze pomyślą, że to jakiś zboczenie i wezwą straż, a tego naprawdę nie potrzebował. Na szczęście dziewczyna posłuchała Librabie, a chwilę później dotarl do nich sam Cedrik.
- Dlaczego mnie śledził? - spytał, ale w odpowiedzi dostała jedynie kręcę ie głową blondyna. Nje miał zielonego pojęcia, a to tylko go mocniej irytowało. Do tego nie znał Cedrika, więc czy to było ci sami handlarze, którzy go ścigali? Jeśli nie, był to większy problem.
- Nic nie kupuje - Abel uniósł się lekko poirytowany z żyłka na skroni. Poczuł jak poliki lekko zaczęły go pięć z tego zaserwowanego w jego kierunku zawstydzenia i nie puszczając ręki Yuki, wyciągnął ją na zewnątrz.
- Chodzmy najpierw do domu. Poproszę ojca żeby cię odwiózł - nie chciał zostawiać przyjaciółki na pastwę lodu, więc cała trójka udali się do mieszkania, gdzie musieli przeczekać kilka godzin na powrót rodziców. Poszli do pokoju Abla gdzie Yuki siedząc lekko skrępowana na krześle zaczęła oglądać pokój. Dobrze go znała, ale po tym jak wprowadził się Cedrik było tu kilka zmian.
- Idziesz się umyć? - spytał swojego podwładnego. - - I nie. Nie mam zamiary usc z tobą - dodał zanim ten zdążył otworzyć usta.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pytanie dziewczyny dotyczące intencji handlarzy miało dla Cedrika bardzo oczywistą odpowiedź, jednak jej nie udzielił. Skoro facet nawet go nie rozpoznał i nie wiedział kim był ciemnowłosy nie mogło chodzić o niego, to nie był podstęp albo jakieś pokrętne podchody, ten facet polował na Yuki to było oczywiste. A czego mogą chcieć handlarze od młodej, uroczej, hojnie obdarzonej przez naturę Podległej bez maga? Ten świat niestety właśnie tak funkcjonował... Podlegli byli tylko narzędziami, zabawkami, zwierzątkami do zabawy. A ci którzy mieli kasę lubili się w ten sposób pobawić. Same walki były ogromnie popularne. Co widać nawet po turnieju, w jakim brali udział. Już uczniowie uczeni byli walczyć i próbować swych sił na arenie. A co jeśli ci nie idzie? Jeśli przegrywasz? Szukasz lepszego Podległego wśród uczniów? Nie... idziesz na rynek i sobie kupujesz takiego jakiego chcesz... Regeneracja? Proszę bardzo! A może władanie wodą? Powietrzem? Kobieta? Mężczyzna? Idziesz i wybierasz jak w cholernym sklepie... Choć to jest jeszcze do zniesienia, najbardziej uwłaczające są etykietki w stylu "przeszkolony seksualnie", bo przecież wiadomo z czym magom kojarzą się kontakty. Nie skupiają się oni na więzi emocjonalnej ze swoimi Podległymi, ta cielesna jest wystarczającym im nośnikiem więzi.
Kiedy wracali Cedrik szedł tuż za nimi i milczał. Jego zdaniem to Abel był przyjacielem Yuki i to w jego gestii było pocieszenie dziewczyny. Co ciemnowłosy mógł jej powiedzieć? Że musi uważać, bo skończy jak towar na rynku? Na Czarnym Rynku?
Perspektywa nie była zbyt korzystna, Podległy całą drogę zachowywał czujność analizując wszystkie aury, jakie pojawiały się w jego zasięgu, jednak nie dostrzegł nikogo nimi zainteresowanego. Może tamten facet dopiero sprawdzał jej zwyczaje? Dopiero podejmował pierwsze obserwacje potencjalnego celu? A go za bardzo poniosło i dał się zauważyć? Często tak bywa przy młodzikach, dostają zadanie, a temperament ich gubi i paprają zlecenie. Jeśli tak, wyślą kogoś nowego, kogoś im nieznanego by dokończył obserwacje, uzupełnił dane których nie mieli, a potem opracował plan pojmania.
Cedrik spędził tak wiele czasu wśród nich, że doskonale znał ich schematy działania. A jeśli było tak jak podejrzewał, to najgorsze dopiero przed nimi... a raczej przed Yuki.
W domu Abla oczyścił nieco swoją głowę. Tu zawsze czuł się bardziej odprężony. Siadł na brzegu łóżka patrząc jak Yuki obserwuje uważnie pokój, cóż miał tu swoją szafkę, jaką udostępnił mu Abel, więc może tego szukała? Znaków Podległego w pokoju jej ukochanego maga? Ciemnowłosy jednak nie przejmował się tym, widać dziewczyna musiała zająć czymś swoje myśli.
- Oj jaki niedostępny... nie musisz przy Yuki udawać... na arenie wszystkim pokazałeś jak ci się podobam... - odbił piłeczkę podnosząc się z siedziska i podchodząc do swojej szafki, z jakiej wyjął ręcznik i ubrania na zmianę. Marzył o kąpieli po tych wszystkich walkach i tarzaniu się w fontannie? Nie dyskutował dalej po prostu ruszył do łazienki dając pozostałej dwójce trochę prywatności na rozmowę.
Nalał sobie pełną wannę wody i zanurzył w niej po szyję. Owszem mógł wziąć szybki prysznic, ale chciał dać czas na rozmowę Ablowi i Yuki, a jemu samemu przyda się taki odpoczynek. Dopiero w wodzie poczuł jak jego ciało było zmęczone, w końcu odbył trzy walki i a sam kontrakt obciążał nie tylko Abla, owszem to on był tą bateryjką, z której ciemnowłosy czerpał, jednak ciało pracujące w tak nietypowy sposób też się szybciej męczyło, zwłaszcza kiedy mieli trudności, a spor czasu musiał wytrzymać kiedy Abla otumaniono i mu nie pomagał, a i utrudniał pobór energii. Złączył nogi opierając je o jeden z brzegów wanny, objął swoje ramiona i oparł twarz o brzeg wanny przymykając oczy, był zmęczony i dał sobie to odczuć i ciepła woda pomagała się rozluźnić, dlatego leżał tak czerpiąc z niej ile mógł. Spokojnie w bezruchu odpoczywając. Mijający czas nie miał znaczenia skoro i tam tamci rozmawiali.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Odprowadził wzrokiem Podległego, a gdy tylko drzwi zamknęły się, zwrócił swą całą uwagę na roztrzęsinej Yuki. Było mu jej niesamowicie żal. Droga przyjaciółka miała kłopoty. Nic dziwnego skoro była kim była i to jeszcze wśród samych praktycznie magó bez kontraktu. Abel przez ten czas zdążył zapomnieć jak cholernie źle są traktowani Podlegli, bo sam uważał, że traktuje Cedirka jak przyjaciela. Czyli na równi z sobą, a to było niedopuszczalne dla wielu. Yuki natomiast, od pcozątku miałą problemy z innymi, ale z biegiem czasu ta okrutna granica zanikała, a teraz znów ktoś za nią chodził. Bał się tego niezmiernie. Nie chciał, aby skończyła jak sam Cedrik, choć wątpił, aby to miało takie miejsce.
- Zadzwonie po swoich rodziców. Przyjadą po mnie - zaniepokojona tym wszystkim, z lekko bladym uśmiechem splotła mocniej swoje dłonie w koszyczek, kładąc je na złączonych kolanach. Nie czuła się za dobrze, a Abel to doskonale dostrzegał.
- Yuki - zaczął, kładąc dłonie na jej własnych - Jeśli tylko będziesz potrzebowała pomocy, wiesz gdzie jej szukać - mówił śmiertelnie poważnie, nie odrywając swego wzorku od dziewczyny spojrzenia.
- Dziękuję Abel - z łżami w oczach rzuciła się w ramiona przyjaciela dziękując sobie w duchu, że mogła komuś zaufać, ale szybko odsunęła się od niego, aby czasem wpadający Cedrik nic sobie dziwnego nie pomyślał. Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas. Dopóki ojciec nie przyjechał po dziewczynę. Oboje pożegnali się na dole, a gdy odjechali, Abel skierował się z powrotem na górę. Zastanawiając co tak długo robi ciemnowłosy, podszedł do łazienki i zapukał po czym wszedłlekko zaniepokojony ciszą.
- Nie strasz tak człowieka - blondyn z widoczną ulgą, którą nadwyraz zaznaczał swą lekką grą aktorską podszedł do umywalki, aby przemyć sobie twarz. Widział jak jego spojrzenie robi się zmęczone od tego wszystkiego, ale nie zrezygnowane.
- Ci wszyscy handlarze... robią się coraz aktywniejsi. Denerwuje mnie to - zacisnął pięści na umywalce, walcząc z myślami. Najchętniej wmieszały się w tą całą organizację, zmiótł z powierzchni ziemi, ale to nie było możliwe. Sama Nemezis mówiła, że się przed nimi kryje, więc co mogli zrobić tacy laicy jak oni? Nic! Jedynie wystawić na złapanie.
- Suń się - powiedział, zrzucając z siebie ubrania, całkowicie mając gdzieś, że Cedrik właśnie korzystał z wanny. Młody mag jak gdyby nigdy nic wszedł do wanny, siadając na przeciwko niego i podsunął kolana pod brodę.
- Gdybym tylko mógł... wpadłbym i ich zniszczył - burknął pod nosem, zmrużając lekko powieki.
- Zadzwonie po swoich rodziców. Przyjadą po mnie - zaniepokojona tym wszystkim, z lekko bladym uśmiechem splotła mocniej swoje dłonie w koszyczek, kładąc je na złączonych kolanach. Nie czuła się za dobrze, a Abel to doskonale dostrzegał.
- Yuki - zaczął, kładąc dłonie na jej własnych - Jeśli tylko będziesz potrzebowała pomocy, wiesz gdzie jej szukać - mówił śmiertelnie poważnie, nie odrywając swego wzorku od dziewczyny spojrzenia.
- Dziękuję Abel - z łżami w oczach rzuciła się w ramiona przyjaciela dziękując sobie w duchu, że mogła komuś zaufać, ale szybko odsunęła się od niego, aby czasem wpadający Cedrik nic sobie dziwnego nie pomyślał. Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas. Dopóki ojciec nie przyjechał po dziewczynę. Oboje pożegnali się na dole, a gdy odjechali, Abel skierował się z powrotem na górę. Zastanawiając co tak długo robi ciemnowłosy, podszedł do łazienki i zapukał po czym wszedłlekko zaniepokojony ciszą.
- Nie strasz tak człowieka - blondyn z widoczną ulgą, którą nadwyraz zaznaczał swą lekką grą aktorską podszedł do umywalki, aby przemyć sobie twarz. Widział jak jego spojrzenie robi się zmęczone od tego wszystkiego, ale nie zrezygnowane.
- Ci wszyscy handlarze... robią się coraz aktywniejsi. Denerwuje mnie to - zacisnął pięści na umywalce, walcząc z myślami. Najchętniej wmieszały się w tą całą organizację, zmiótł z powierzchni ziemi, ale to nie było możliwe. Sama Nemezis mówiła, że się przed nimi kryje, więc co mogli zrobić tacy laicy jak oni? Nic! Jedynie wystawić na złapanie.
- Suń się - powiedział, zrzucając z siebie ubrania, całkowicie mając gdzieś, że Cedrik właśnie korzystał z wanny. Młody mag jak gdyby nigdy nic wszedł do wanny, siadając na przeciwko niego i podsunął kolana pod brodę.
- Gdybym tylko mógł... wpadłbym i ich zniszczył - burknął pod nosem, zmrużając lekko powieki.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ciepła woda działała kojąco na zmęczone wysiłkiem ciało. Przymknięte oczy pozwalały w pełni zapomnieć o rzeczywistości powoli odprowadzając Cedrika w objęcia Morfeusza. Delikatne pukanie do drzwi wyrwało jednak z nich Podległego. Zamrugał kilka razy i podniósł twarz odklejając polik od brzegu wanny. Niemrawo spojrzał na wchodzącą postać, a słysząc słowa blondyna lekko się uśmiechnął. Milczał obserwując co jego mag robi. Powoli odzyskiwał pełną świadomość, poprawił się w wannie i obserwował jedynie poczynania czarownika. Nie przeszkadzała mu własna nagość, w wannie była piana więc nie czuł się obnażony.
- Ich aktywność zawsze taka była... po prostu nie miałeś z nią do czynienia... -- stwierdził istotny fakt i sam przemył swoją twarz, by lekko się rozbudzić, choć niewiele ten zabieg dał. Abel był magiem, czarownikiem nie musiał obawiać się handlarzy nie on był ich celem. On był ewentualnym nabywcą, klientem ich nieczystych transakcji. Za to tacy jak Cedrik byli towarami i niczym więcej w tym nierównym świecie.
Patrzył jak ubrania znikają z ciała maga, jednak z początku jakoś to do niego nie docierało, dopiero kiedy bielizna wylądowała na boku, a sam czarownik rozsiadł się w wannie, zmysły ciemnowłosego odrobinę się wyostrzyły, przytłaczające zmęczenie zostało zepchnięte na drugi plan.
- Zaczynasz pragnąć tego co ja... - odparł z mocno zamyślonym spojrzeniem, zastanawiało go, czy kontrakt to robił? Czy przekazywał im ich odczucia? Czy może mag naprawdę sam w sobie wyhodował takie pragnienie przez to co widział dookoła siebie. Sytuacja z Yuki naprawdę musiała go ruszyć.
Ostrożnie wyprostował swoje nogi układając je obok Abla tak by mu nie przeszkadzały.
- Na handlarzy ruszyć nie jesteśmy gotowi... choć przypuszczam, że to jakaś mała zgraja, ten facet zbyt szybko przede mną uciekał... nie są to hojraki skoro polują i strasząc samotną dziewczynę... jeśli cię to uspokoi możemy ją odprowadzać do szkoły i z niej do domu... musimy tylko trochę odpocząć... Mamy trzy sukcesy za sobą... sam czuje jak nasz kontrakt się wzmacnia... jednak do pełni naszych możliwości jeszcze daleko... - mówił wprost co myślał i czuł, starał się wspierać Abla i jeśli ten postanowiłby ruszyć do walki, ruszyłby z nim, jednak doskonale wiedział, że potrzebują się wzmocnić, a w tej konkretnej chwili odpocząć, bo byli wykończeni. Naprawdę Podległy wątpił, że przetrwaliby kolejne starcie, a gdyby śledzący Yuki facet okazał się magiem z Podległym? Gdyby ruszył do walki? Byliby w ogromnych tarapatach... mieli szczęście, że ten wolał uciec.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zerknął kątem oka na Podległęgo, gdy wspomniał o aktywności handlarzy. Słyszał o tym plotki, choć brzmiały one bardziej jak niedorzeczne opowieści wyssane z palca. Niczym te o duchach, czy latających jednorożcach. Nienawidził handlarzy i uczucie to coraz mocniej pozostawialo po sobie piętno w ciele blondyna. Najchętniej, gdyby tylko mógł, pozbył się tej zgraji ludzi goniącej za brudnymi pieniędzmi. Niestety... Podlegli byli częścią życia magów i potrzeba było setek lat, aby wyplenić odrażajace przyzwyczajenia innych. I miał tu na myśli tylko Alteros, a gdzie reszta świata?
- Może to rpagnienie nas połączyło - prychnął rozbawiony, czując jak przyjemnie ciepłą woda zaczyna rozluźniać jego spięte mięśnie i obolałe po walce miejsca. Zakwasy były uciążliwe, zwłaszcza te po wysiłku magicznym. W połączeniu z fizycznym... Abel nawet nie chciałsobie wyobrażać tego bólu. Może dlatego nie był zbyt dobry w sporcie. Może dlatego każdy, prawie każdy mag stronił się od wysiłku fizycznego i zwalał go na Podległych?
- Nie wiem co o tym wszystkim myśleć - westchnął zdruzgotany, obejmujac się wokół nóg i podparł brodę o kolana, ciężko wzdychając. Miał ogromną zagwozdkę w sprawie Yuki. - Chciałbym jej pomóc, ale zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń - mruknął, unosząc spojrzenie spod gęstych rzęs prosto na Cedrika. Posiadał już kontrakt i był on bardzo wymagający, dlatego nie mógł w ten sposób pomóc przyjaciółce. Do tego nie chciał też za wiele poświęcać jej czasu, bo jednak musieli skupić się na turnieju, któy pochłaniał sporo czasu, a do tego szkoła. Zbyt wiele miał na głowie, ale nadal nie znaczyło to, iż będzie bezczynnie patrzył jak ktoś krzywdzi Yuki.
- Choć wydaje mi się, że towarzystwo do i z szkoły może być pomocne - uśmiechnął się niemrawo, zaczynając gładzić skórę rąk, aby zmyć z niej pot.
- Zanim zacznie się druga część pojedynków, może wpadniemy do wesołego miasteczxka? Trochę się rozerwiemy - zaproponował, przypominając sobie, że neidawno je otworzyli i ma być otwarte przez cały miesiąc.
- Może to rpagnienie nas połączyło - prychnął rozbawiony, czując jak przyjemnie ciepłą woda zaczyna rozluźniać jego spięte mięśnie i obolałe po walce miejsca. Zakwasy były uciążliwe, zwłaszcza te po wysiłku magicznym. W połączeniu z fizycznym... Abel nawet nie chciałsobie wyobrażać tego bólu. Może dlatego nie był zbyt dobry w sporcie. Może dlatego każdy, prawie każdy mag stronił się od wysiłku fizycznego i zwalał go na Podległych?
- Nie wiem co o tym wszystkim myśleć - westchnął zdruzgotany, obejmujac się wokół nóg i podparł brodę o kolana, ciężko wzdychając. Miał ogromną zagwozdkę w sprawie Yuki. - Chciałbym jej pomóc, ale zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń - mruknął, unosząc spojrzenie spod gęstych rzęs prosto na Cedrika. Posiadał już kontrakt i był on bardzo wymagający, dlatego nie mógł w ten sposób pomóc przyjaciółce. Do tego nie chciał też za wiele poświęcać jej czasu, bo jednak musieli skupić się na turnieju, któy pochłaniał sporo czasu, a do tego szkoła. Zbyt wiele miał na głowie, ale nadal nie znaczyło to, iż będzie bezczynnie patrzył jak ktoś krzywdzi Yuki.
- Choć wydaje mi się, że towarzystwo do i z szkoły może być pomocne - uśmiechnął się niemrawo, zaczynając gładzić skórę rąk, aby zmyć z niej pot.
- Zanim zacznie się druga część pojedynków, może wpadniemy do wesołego miasteczxka? Trochę się rozerwiemy - zaproponował, przypominając sobie, że neidawno je otworzyli i ma być otwarte przez cały miesiąc.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Słuchał uważnie swojego maga widział oraz czuł ten natłok emocji w nim siedzący, nie dało się przeoczyć niechęci przeradzającej się w nienawiść jaka młody czarodziej odczuwał względem handlarzy. Na wzmiankę o ich wspólnym celu jaki ich połączył lekko uśmiechnął się pod nosem unosząc jeden z kącików ust. To była ciekawa hipoteza, ciemnowłosy wiedział, że nie do końca była prawdziwa, jednak nie sprostowywał blondyna. Doskonale pamiętał co czuł biegnąc wtedy uliczką, kiedy go dostrzegł. Było tam mnóstwo osób, wręcz musiał się przez nich wszystkich przepychać, a takim tłoku dostrzegł tylko Abla. Nie miał pojęcia skąd, ale wiedział, że pomocy udzielić mu może tylko on jeden. Bezinteresownej pomocy... to było jedyne prawdziwe spojrzenie pośród tylu fałszywych. Byłby głupcem gdyby przebiegł obok niego, gdyby nie skorzystał z takiej szansy jaką podrzucił mu los.
-**Wiem co masz na myśli i nie obwiniaj się... te ograniczenia są oczywiste... sam fakt, że jesteś w stanie normalnie funkcjonować i stawać ze mną w pojedynkach świadczy o twojej sile... Jesteś bardzo silny... a po turnieju będziesz mógł pomóc i z dziesięciu takim Yuki... bez urazy dla niej, ale ze mną równać się nie ma co... **- z początku mówił poważnie, jednak obaj byli zmęczeni tą powagą dlatego pozwolił sobie na narcystyczny żart i lekkie rozluźnienie atmosfery.
-** Jeśli to pomoże zróbmy tak.. **- skinął głową obserwując swojego maga, widział jak ten mizernie wygląda, obaj byli wycieńczeni po pojedynkach.
-** Wesołe miasteczko.... hmmm brzmi ciekawie.... w sumie to chętnie... **- odparł lekko zaciekawiony, nigdy nie mógł sobie pozwolić na takie atrakcje, nawet do końca nie wiedział na czym polega cały ten fenomen, jednak chciał tego spróbować. W końcu dzięki Ablowi zyskiwał doświadczenia, jakie kiedyś były mu obce i dalekie.
Wyprostował nogi cudowna była wielkość tej wanny, która na to pozwalała. Pochylił się lekko do przodu i chwycił za ugięte kolana Abla bez problemu przysuwając go bliżej siebie.
-** Obróć się...**- polecił dość nakazująco sam obracając ten skulony kłębek nieszczęścia. Mając przed sobą plecy maga sięgnął po mydło wyciskając kilka pompeczek na swoją dłoń, roztarł je po plecach blondyna, a kiedy mydliny zaczęły się pienić przeszedł do obmycia skóry czarownika połączonego z odprężającym masażem, czuł, że jest to potrzebne spiętym od wysiłku i stresu mięśniom chłopaka.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wesołe maisteczko znane było Ablowi wyłącznie za młodego. Często jeździłtam ze swoimi rodzicami, bo później nie miał za bardzo towarzystwa w tym kierunku. Nic dziwnego skoro uważał, że powinno chodzić się tam z dziewczyną, a nie przyjaciółmi, ale czy w takim razie propozycja w kierunku Cedrika nie oznaczała, iż traktował go trochę jak drugą stronę? Jak randkę?
- Świetnie, ale nie licz, że zaciągniesz mnie na coś szalonego - ostrzegł lekko rozbawiony.
- Aaa! - blondyn krzyknął przestraszony, łapiąc odruchowo za boki wanny, gdy Cedrik bez ostrzeżenia zaczął ciągnąć go za nogi w swoją stronę. - Nie strasz mnie tak - burknął oburzony, myśląc, że zaraz zejdzie na zawał. Z podejrzliwą miną obrócił się tyłem do Podległego i nasłuchując co robi za jego plecami, po chwili poczuł przyjemne rozluźnienie. Momentalnie ramiona zrobiły się wiotkie, a z ust wydobyło się przeciągnięte westchnięcie.
- O jak dobrze - mruknął, oddając się całkowicie przyjemności. Czuł się jak ciepła klucha rozpieszczana do granic możliwości.
- Gdy tylko wygramy turniej i dostanę się do szkoły, to przypilnuję tych leni, aby w końcu położyli kres czarnemu rynkowi - oświadczył na głos swoje postanowienie. Nie chciał, aby ktoś jeszcze cierpiałtak samo jak Cedrik. Chciał, aby więcej ludzi miało świadomość co dzieje się za kulisami miasta. Poza tym dziwne było to, iż tak rozwinięty handel był niezauważalny. A może ktoś nie chciał tego widzieć? Może... miasto wiedziało o tym.
- Nie siedź długo, bo dostaniesz zmarszczek - młody mag niechętnie wyszedł z wanny. Wytarł się do sucha, umył zęby i wyszedł, pozostawiając Cedrika jeszcze przez jakiś czas samego. Gdy tylko dotknął twarzą zimnej poduszki, odleciał do krainy snów, ciesząc tamtejszymi widokami.
Kolejnego dnia Abel wstał wcześnie rano, napotykając jeszcze rodziców w kuchni nim ci wyszli do pracy. Porozmawiał nieco z nimi, dostając od matki gotowy talerz z kanapkami z najróżniejszymi kombinacjami. Jak zwykle prosiła, aby byli grzeczni i zostawiając całusa na czole syna, wyszli do pracy. Blondyn od razu wytarł wilgotne miejsce, jakby chciał się pozbyć pozostawionych tam ust i czekając na Cedrika, skończył w salonie wcinając niespiesznie śniadanie.
- Świetnie, ale nie licz, że zaciągniesz mnie na coś szalonego - ostrzegł lekko rozbawiony.
- Aaa! - blondyn krzyknął przestraszony, łapiąc odruchowo za boki wanny, gdy Cedrik bez ostrzeżenia zaczął ciągnąć go za nogi w swoją stronę. - Nie strasz mnie tak - burknął oburzony, myśląc, że zaraz zejdzie na zawał. Z podejrzliwą miną obrócił się tyłem do Podległego i nasłuchując co robi za jego plecami, po chwili poczuł przyjemne rozluźnienie. Momentalnie ramiona zrobiły się wiotkie, a z ust wydobyło się przeciągnięte westchnięcie.
- O jak dobrze - mruknął, oddając się całkowicie przyjemności. Czuł się jak ciepła klucha rozpieszczana do granic możliwości.
- Gdy tylko wygramy turniej i dostanę się do szkoły, to przypilnuję tych leni, aby w końcu położyli kres czarnemu rynkowi - oświadczył na głos swoje postanowienie. Nie chciał, aby ktoś jeszcze cierpiałtak samo jak Cedrik. Chciał, aby więcej ludzi miało świadomość co dzieje się za kulisami miasta. Poza tym dziwne było to, iż tak rozwinięty handel był niezauważalny. A może ktoś nie chciał tego widzieć? Może... miasto wiedziało o tym.
- Nie siedź długo, bo dostaniesz zmarszczek - młody mag niechętnie wyszedł z wanny. Wytarł się do sucha, umył zęby i wyszedł, pozostawiając Cedrika jeszcze przez jakiś czas samego. Gdy tylko dotknął twarzą zimnej poduszki, odleciał do krainy snów, ciesząc tamtejszymi widokami.
Kolejnego dnia Abel wstał wcześnie rano, napotykając jeszcze rodziców w kuchni nim ci wyszli do pracy. Porozmawiał nieco z nimi, dostając od matki gotowy talerz z kanapkami z najróżniejszymi kombinacjami. Jak zwykle prosiła, aby byli grzeczni i zostawiając całusa na czole syna, wyszli do pracy. Blondyn od razu wytarł wilgotne miejsce, jakby chciał się pozbyć pozostawionych tam ust i czekając na Cedrika, skończył w salonie wcinając niespiesznie śniadanie.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uśmiechnął się lekko rozbawiony.
- Szalonym będzie już fakt, że tam pójdziemy... - odparł lekko zadziornie w końcu nietypowe miejsce do spędzania czasu przez dwójkę chłopaków. A przynajmniej w ten sposób kojarzyły się Cedrikowi takie miasteczka, z randkami, a przynajmniej zawsze słyszał tylko takie historię. Nie miał okazji sam tego doświadczyć, dlatego w pewnym stopniu był podekscytowany tą myślą doświadczenia czegoś nowego. A raczej nadrobienia zmarnowanego czasu.
Nic sobie nie robił z krzyków maga kiedy go do siebie przyciągał. W ramach wdzięczności chciał mu sprawić trochę przyjemności. Miał też w głowie, że powinni systematycznie porywać się na takie gesty w ramach podtrzymania ich więzi. Musieli jakoś zastępować ten aspekt fizyczny, który w tradycyjnych kontraktach był praktycznie nieunikniony, im i tak dobrze szło zważywszy na spory dystans jaki miedzy nimi był z oczywistych powodów. Dzisiejsze walki nie przyszły im tak lekko jak mogły, choć dali radę Podległy dobrze wiedział, że każda kolejna runda będzie trudniejsza. Będą trafiać na coraz mocniejszych przeciwników, a co jeśli ich więź okaże się na nich za słaba? Nie wątpił w swoje umiejętności, jednak to na ile mógł sobie pozwolić zależało od jakości ich połączenia, jeśli to byłoby liche... zacząłby krzywdzić swego maga wyrywając z niego energię siłą. Obmywał delikatne ciało w milczeniu rozmyślając o tym, że nie mógł go skrzywdzić, nie wybaczyłby tego sobie. Czy to znaczyło, że zaczęło mu zależeć bardziej niż tego chciał? Nie dobrze...
Z zamyślenia wyrwały go kolejne słowa Abla, uśmiechnął się pod nosem. Cieszyła go jego postawa, jednak czy będzie miał wystarczająco siły i wytrwałości by dążyć do tych celów? Pozbycie się czarnego rynku w tej chwili wydawało się Cedrikowi nierealne, jednak gdyby to było możliwe... sam przyłożyłby wszelkich starań, by pozbyć się tych szajek.
Obserwował wychodzącego chłopaka, nie patrzył na niego nachalnie czy oceniająco, było to zwykłe utrzymanie kontaktu wzrokowego, w końcu spojrzenie kręciło się w okolicy twarzy maga, tylko momentami lustrując jego plecy czy ramiona.
Skinął jedynie głową na małą uwagę, a raczej ostrzeżenie przed zmarszczkami. A kiedy został sam rozłożył się na całej długości wanny, potrzebował tego ciepła pochodzącego od wody, do uspokojenia mięśni, te po walkach były zmęczone, w tak nietypowy sposób. Kiedy przez ciało przechodziła energia pochodząca od maga, mięśnie nie pracowały w tradycyjny sposób, nasycone magią zmuszone były do intensywniejszej pracy.
Nie miał pojęcia ile tak leżał, na chwile chyba nawet przysnął, ale kiedy się obudził woda robiła się już chłodna. Wyszedł, otarł ciało, narzucił spodnie od piżamy i wrócił do pokoju. Abel juz spał, siadł chwilę na krawędzi łóżka i się mu przyglądał. Martwił się? O to, w jakie zło ten chłopak momentami się pakował choćby nieświadomie, w jakie zło pakowała go jego obecność tutaj. Czy chciał go tak narażać? Wiedział przecież, że oni na nich polowali... Czy był egoistą siedząc tu? Ścisk w żołądku nie pomagał.
Powoli ułożył się obok, tak by nie przeszkadzać blondynowi, jedynie przysunął swą dłoń do niego, tak by jej wierzch dotykał ciepłej skóry maga. Dopiero wtedy przymknął oczy i pozwolił sobie na odpoczynek.
Przespał całą noc, jednak rankiem nie mógł się podnieść, dobrze wiedział, że Abel już zszedł, a on leżał. Jego ciało było obolałe, dopiero dzisiejszy dzień dał mu odczuć, jak pojedynki były męczące. Coś na kształt zakwasów opanowało większość mięśni na ciele. Jednak zebrał się w sobie i siadł. Przebrał się i rozczesał poplątane włosy. Po to by zejść na dół i zastać swojego maga w salonie. Podszedł i siadł zatapiając się w miękkiej kanapie.
- Jak się czujesz? To twoja wczorajsza propozycja dalej aktualna? - dopytał, by poznać stan swojego kompana. Widząc talerz kanapeczek po prostu sięgnął po jedną ze szynką i papryką, po to by ze smakiem jej skosztować.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Młody mag usłyszał krzątanie podległego na górze. Z ciekawością, z końcówką kromki w ustach oparł głowę o podparcie kanapy, wlepiając swój zamyślony wzrok w sufit. Wiedział, że nad nim chodził właśnie Cedrik. Pogrążony w zamyśleniu zastanawiał się, co mu zaoferuje kontrakt, gdy ich relacja się polepszy, zespoi jeszcze mocniej. Nie mieli jak tego oszukać czystym seksem, więc pozostawało im budować wspólne zaufanie. Czuł obecność ciemnowłosego. Była ona znacznie bardziej namacalna niż kiedyś. Wiedział, że to dzięki ich umowie.
Westchnął głęboko, wcinając resztkę piętki i wrócił do oglądania telewizora, gdy Cedrik zaczął schodzić na dół.
- Jasne, możemy zjeść śniadanie, ogarnąć się nieco i ruszać w drogę. Takie miejsca są doprawdy... magiczne - odpowiedział, nie marudząc, gdy Cedrik postanowił sięgnąć po jedną z kanapek. W końcu rodziciela zrobiła większą porcję dla ich dwojga. Abel nadal nie mógł dać wiary, że to wszystko potoczyło się w taki a nie inny sposób. Rodzice przyjęli Cedrika do siebie jakby nigdy nic. Pozwolili mu zamieszkać mimo próby oszukania ich. Librabia był naprawdę wdzięczny życiu, iż miał takich rodziców.
- Lekko połamany. Jakbym źle spał - zaśmiał się na samą myśl o poranku. Przebudził sie czując jak gówno. Każdy grant go bolał i nie był pewien, czy to przez niewygodne ułożenie w łóżku, czy może z powodu zakwasów po turnieju.
Po śniadaniu oboje poszli się ogarnąć, a gdy byli gotowi do wyjścia, Abel zakluczył dokładnie mieszkanie, kręcąc kluczem do oporu i chowając go do kieszeni spodni, ruszyli w stronę centrum, gdzie na placu miało byćrozłożone wesołe miasteczko.
- Masz lęk wysokości? - spytał, choć wątpił, aby Cedrik posiadał takie zabawne przypadłości. Nie wiedzieć czemu, mag nadal wyobrażał sobie Cedrika jak idealnego podległęgo bez was, który nie miał słabego punktu, który mógłby wykorzystać przeciwnik. Nawet jeśl itakowy posiadał, to niesłychanie dobrze się z tym krył.
- Albo coś, co byś chciał zrobić tam? Mam na myśli strzelanie z wiatrówki, rzucanie do piramidy puszek, albo jakąś atrakcję typu diabelski młyn lub samochody ,albo karuzele - zaczął wyliczać możliwe atrakcje, bo sam nie wiedział czego mogą się dokładnie spodziewać.
- Zabawne, można to nawet potraktować jako randkę - zachichotał, bo doprawdy osoby z boku mogły tak o nich pomyśleć. Owszem, było to tu normalne na wzgląd kontraktów, ale myśl jak bardzo tacy ludzie by się mylili... bo by się mylili, prawda? Tu wcale nie chodziło Ablowi o randkę. Prawda?
Westchnął głęboko, wcinając resztkę piętki i wrócił do oglądania telewizora, gdy Cedrik zaczął schodzić na dół.
- Jasne, możemy zjeść śniadanie, ogarnąć się nieco i ruszać w drogę. Takie miejsca są doprawdy... magiczne - odpowiedział, nie marudząc, gdy Cedrik postanowił sięgnąć po jedną z kanapek. W końcu rodziciela zrobiła większą porcję dla ich dwojga. Abel nadal nie mógł dać wiary, że to wszystko potoczyło się w taki a nie inny sposób. Rodzice przyjęli Cedrika do siebie jakby nigdy nic. Pozwolili mu zamieszkać mimo próby oszukania ich. Librabia był naprawdę wdzięczny życiu, iż miał takich rodziców.
- Lekko połamany. Jakbym źle spał - zaśmiał się na samą myśl o poranku. Przebudził sie czując jak gówno. Każdy grant go bolał i nie był pewien, czy to przez niewygodne ułożenie w łóżku, czy może z powodu zakwasów po turnieju.
Po śniadaniu oboje poszli się ogarnąć, a gdy byli gotowi do wyjścia, Abel zakluczył dokładnie mieszkanie, kręcąc kluczem do oporu i chowając go do kieszeni spodni, ruszyli w stronę centrum, gdzie na placu miało byćrozłożone wesołe miasteczko.
- Masz lęk wysokości? - spytał, choć wątpił, aby Cedrik posiadał takie zabawne przypadłości. Nie wiedzieć czemu, mag nadal wyobrażał sobie Cedrika jak idealnego podległęgo bez was, który nie miał słabego punktu, który mógłby wykorzystać przeciwnik. Nawet jeśl itakowy posiadał, to niesłychanie dobrze się z tym krył.
- Albo coś, co byś chciał zrobić tam? Mam na myśli strzelanie z wiatrówki, rzucanie do piramidy puszek, albo jakąś atrakcję typu diabelski młyn lub samochody ,albo karuzele - zaczął wyliczać możliwe atrakcje, bo sam nie wiedział czego mogą się dokładnie spodziewać.
- Zabawne, można to nawet potraktować jako randkę - zachichotał, bo doprawdy osoby z boku mogły tak o nich pomyśleć. Owszem, było to tu normalne na wzgląd kontraktów, ale myśl jak bardzo tacy ludzie by się mylili... bo by się mylili, prawda? Tu wcale nie chodziło Ablowi o randkę. Prawda?
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Siadł obok blondyna jedząc kanapkę i go wysłuchał.
- To efekty po wzmożonym przekazie energii mi... Nie mamy jeszcze idealnej więzi... a ja pobieram bardzo dużo... I tak jestem zaskoczony, że tak dobrze to znosisz... - wyznał patrząc na niego spokojnie.
Kiedy obaj zjedli mogli udać się na górę w celu przygotowania, a potem ruszyli na miasto, a raczej na wesołe miasteczko. Cedrik całą drogę czuł coś na kształt ekscytacji, choć nie dawał tego po sobie poznać. To kiedy już znaleźli się na miejscu jego wzrok starał się docenić wszystko co mijali, każde kolorowe światełko, które ozdabiało stragany i atrakcje.
- Gdybym go miał, byłoby nie za ciekawie... jednak nie. Nie posiadam lęku wysokości i innych tam... choć muszę przyznać, że słabo pływam... nie przez lęk, a po prostu nie miałem okazji się tego nauczyć za dobrze... Walki nie są prowadzone w zbiornikach wodnych, a więc odpuszczono mi szkolenie w tym zakresie... Jednak na wspinaczkę naciskali... a z takim lękiem z tych treningów cało bym nie wyszedł...- wyznał bez ogródek, czuł sie przy Ablu bardzo swobodnie. Nie obawiał się mówić o swojej przeszłości. Czy takich właśnie słabościach.
- Te atrakcję brzmią bardzo ciekawie... na pewno chciałbym byśmy odwiedzili większość z nich... jeśli masz ochotę... a na czym polegają te strzały i rzuty? Bo niezbyt rozumiem co w tym miałoby być fajnego? To jakiś konkurs? Czy po prostu sprawdza się tam swoje zdolności? - dopytał zaciekawiony idąc przy boku swojego maga. A kiedy padły ostatnie słowa z jego ust łagodnie się uśmiechnął pod nosem.
- Też przeszło mi to przez myśl... a ty jak to traktujesz? - dopytał z ciekawością, był w końcu zainteresowany tą odpowiedzią. Jednak bez względu na to jaka by ona nie była. Powinni wykorzystać te okoliczności.
- Otoczenie pewnie też tak to odbierze... może więc powinniśmy to wykorzystać? - dodał i chwycił delikatnie dłoń chłopaka idąc obok niego, splótł ich palce ze sobą i łagodnie się do niego uśmiechnął. Nie chciał być w tym nachalny, jednak turniej w trakcie a ich więź nie była jeszcze tak mocna jak powinna, a więc nie mogli sobie pozwolić na marnowanie czasu i szukać wszelakich sposobów, które ich kontrakt wzmocnią. A coś tak drobnego powinno pomagać, a nie kosztowało ich żadnych wielkich gestów.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zamrugał lekko zaskoczony, czując jak zaczyna się delikatnie rumienić od złączonych dłoni. Cieszył się, że jednak Cedrik nie był aż tak doskonały, bo dzięki temu nie czuł się on sam jakoś mocno beznadziejny.
- Cóż... nie specjalnie będzie mi przeszkadzało, jeśli nazwiemy to... randką - chciał sobie strzelić w twarz za to, że na końcu zadrżał mu głos.
- Pokażę tobie. Niektóre rzeczy nie wydają się zabawne, ale jak je spróbujesz to zmienisz zdanie, ale najpierw kupmy kilka kuponów - z zadowoleniem pociągnął Cedrika do kasy, kupując sporą ilość kuponów na rozmaite atrakcje po czym skierował ich na strzelnicę. Wskazał palcem na jednego z magów, który właśnie usiłował odpowiedni wycelować w pluszaka.
- Jeśli strzałęm zrzucisz daną rzecz, to ją wygrywasz, ale oni torhcę oszukują. Zabawkowe kule nigdy nie lecą tak jakby się chciało - szepnął, tłumacząc zasady. - To jak, chcesz spróbować? Ja mam kiepskiego cela i słąbe ręce. Nie utrzymam w bezruchu broni - wytłumaczył, dając mężczyźnie kilka kuponów, a ten wręczył im strzelbę mówiąc, że mają trzy strzały.
- Cóż... nie specjalnie będzie mi przeszkadzało, jeśli nazwiemy to... randką - chciał sobie strzelić w twarz za to, że na końcu zadrżał mu głos.
- Pokażę tobie. Niektóre rzeczy nie wydają się zabawne, ale jak je spróbujesz to zmienisz zdanie, ale najpierw kupmy kilka kuponów - z zadowoleniem pociągnął Cedrika do kasy, kupując sporą ilość kuponów na rozmaite atrakcje po czym skierował ich na strzelnicę. Wskazał palcem na jednego z magów, który właśnie usiłował odpowiedni wycelować w pluszaka.
- Jeśli strzałęm zrzucisz daną rzecz, to ją wygrywasz, ale oni torhcę oszukują. Zabawkowe kule nigdy nie lecą tak jakby się chciało - szepnął, tłumacząc zasady. - To jak, chcesz spróbować? Ja mam kiepskiego cela i słąbe ręce. Nie utrzymam w bezruchu broni - wytłumaczył, dając mężczyźnie kilka kuponów, a ten wręczył im strzelbę mówiąc, że mają trzy strzały.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Słysząc odpowiedź nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Nie wiedział czemu, ale te parę słów, zwłaszcza to jedno go ucieszyło. Kątem oka dostrzegł zarumienione poliki jednak nie zareagował i ich nie skomentował, gdyż sam czuł podobne pieczenie na swoich. Jednak nie potraktował tego jako słabości, a jako coś miłego. Był zadowolony i nieco pewniej chwycił trzymaną dłoń maga.
- Mnie też nie... a więc to randka... - wyznał i jedynie skiną głową na wieść o kuponach. Niezbyt dobrze czuł się z faktem, że blondyn musi wszystko kupować sam.
- Wybacz za te wydatki... jak już wygramy turniej, nagroda powinna ci zrekompensować to wszystko... - stwierdził mając pewność, że podium musi być jakoś nagradzane, miejsce w akademii to jedno, jednak zwycięscy zawsze otrzymują coś więcej. A im powszechniejsze tym wyższe nagrody oferowano.
Nie odstępował Abla na krok, a kiedy już stali przy strzelnicy wysłuchał czarodzieja uważnie. Jak oszukiwano? A więc chodziło tu o zdobycie zabawki. No fakt gdyby każdy po prostu ją kupił nie zarobiliby tyle co na takiego rodzaju oszustwach. Kilka zabawek, jedna broń i stały zarobek, niż sprzedaż tych kilku zabawek i pusty stragan. Nieźle to sobie wykombinowali... Tak twierdził Cedrik i to go zaintrygowało, jak to mogło działać, skoro wszyscy wiedzieli, że broń była oszukana, a i tak próbowali swoich sił.
Podległy stanął bliżej i przyglądał się tego jak inni magowie strzelają, mógł jednak zobaczyć na czym polega mechanizm, było to jednak zupełnie coś innego niż własne próby.
- Spróbowałbym... - powiedział naprawdę tym zainteresowany. A kiedy przyszła ich kolei i otrzymał strzelbę wyważył ją w rękach, faktycznie była bardzo ciężka jak na zabawkę co zdecydowanie utrudniało ochotniczym strzelcom ich próby.
Ciemnowłosy był przeszkolony i wtym zakresie, jednak nie dał tego po sobie poznać, byle jak złapał broń, byle jak się ustawił wszystko po to by oddać powolne trzy niecelne strzały, które w oczach postronnych były mocno przeciętne.
- Mógłbym jeszcze raz? - dopytał maga. Jednak nie dodał nic więcej, lepiej nie było się ogłaszać z tym, że pojął o co tu chodzi. Posłał wdzięczny uśmiech do czarodzieja kiedy ten się zgodził i podał kolejne kupony tutejszemu handlarzowi. A kiedy transakcja została zawarta, Cedrik w mgnieniu oka przyjął perfekcyjną pozycję do strzału i oddał trzy błyskawiczne i celne trafienia. Trzy miśki spadły nim osoba odpowiadająca za zabawę zdążyłaby się zorientować i coś zmienić w broni i by utrudnić mu próby.
- Dziękuję... - odpowiedział Ablowi, a sprzedawcę po prostu murowało podobnie jak postronnych obserwatorów, jednak tych miny były odwrotnością do handlarza, który był negatywnie zaskoczony, za to widzowie wybuchnęli śmiechem i gratulacjami dla kogoś, kto przechytrzył oszusta. Choć czy oszustem było można nazwać taką zabawę? Sklepikarz nic nie powiedział po prostu podniósł trzy kolorowe miśki jakie spadły i podał je zwycięscy wycedzając z trudem przez zęby gratulacje.
Ciemnowłosy skinął głową w ramach wdzięczności po czym podszedł do Abla i wręczył mu dwa z pluszaków.
- Faktycznie całkiem fajna zabawa... - na jego twarzy pojawił się łagodny i niespotykany u niego uśmiech. Naprawdę zaczynał się dobrze bawić.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Nie przejmuj się tym. Jestem tego świadomy - zacisnął lekko mocniej dłoń, jakby nie chciał, aby Cedrik mu uciekł z uścisku. Łatwo było zgubić się w tym tłumie. Poza tym, gdyby wyczulony zmysł Podległego zawiódł, to z łątością ktoś mógły ich zaatakować, choć uważał, że to miejsce było najmniej prawdopodobne. Przecież, raczej nikt nie śledził ich dwadzieściacztery godziny na dobę. Byłoby to bez sensu.
- o ile go wygramy - dodał, myśląc nad turniejem. Mieli dobry początek, ale teraz robiło się coraz trudniej. Przeciwnicy będą bardziej wymagający, a już ostatnio mieli drobne problemy. Do tego Podległa nauczyciela wyznała poważny sekret kim jest Cedrik, kim ona sama jest. Dwie linie wyjątkowych Podległych... świadomość, że to kiedyś magowie byli pod nimi, a nie jak teraz, mocno wiercił dziurę w Ablu.
Mimo wszystko chciał wygrać, miał duże nadzieję na to, biorąc pod uwagę wyjątkowość Cedrika, ale wiedział, że nawet jeśli jest potężny, to on jako jego mag może dać dupy, niewytrzymując tego poboru mocy. Więź, musieli ją wzmacniać, ale czym? Pomysły im sie kończyły. Blondyn spojrzał mimowolnie na dłoń podległego i uśmiechnął delikatnie. Czuł dziwne, nieopisane ciepło, poczucie bezpieczeństwa przyjemnie rozlewało się po jego ciele.
Abel uśmiechnął się szeroko słysząc pozytywną odpowiedź na propozycję strzelania i gdy dobiegła ich kolej, wręczył ciemnowłosemu broń. Stanął obok przyglądając jak ocenia broń, a potem ustawia się do strzału, zaciskając palec na spuście, oddając trzy strzały. Niecelne. Abel przeklnął w duchu, zagryzając odruchowo dolną wargę. Szkoda, liczył, że chociaż raz trafi.
- Jasne - zaskoczony zamrugał oczami, przytakując na pytanie Cedirka i wręczył meżczyźnie kolejne kupony. Odsunął się, bacznie obserwując podległego, a oczy Librabi wręcz zabłysnęły, gdy dostrzegł jego piękną sylwetkę i skupiony wyraz twarzy. W jednej chwili posłał trzy celne strzały. Abel potrzebowałchwili, aby przetworzyć to, co właśnie się stało. Otrząsnęły go wiwaty przechodniów, któzy ciekawi byli, czy Cedrik trafi w jakąś nagrodę. Mężczyzna neizadowolony wręczył trzy miśki, a chwilę potem sam Abel, czując jak rumieniec ciągnie się od szyji w górę na twarz.
- Dziękuję - szepcze, wbijając wzrok w dwa pluszaki. - A co zrobisz z tym? - spytał, wskauzjąc skinieniem głowy na trzeciego.
- o ile go wygramy - dodał, myśląc nad turniejem. Mieli dobry początek, ale teraz robiło się coraz trudniej. Przeciwnicy będą bardziej wymagający, a już ostatnio mieli drobne problemy. Do tego Podległa nauczyciela wyznała poważny sekret kim jest Cedrik, kim ona sama jest. Dwie linie wyjątkowych Podległych... świadomość, że to kiedyś magowie byli pod nimi, a nie jak teraz, mocno wiercił dziurę w Ablu.
Mimo wszystko chciał wygrać, miał duże nadzieję na to, biorąc pod uwagę wyjątkowość Cedrika, ale wiedział, że nawet jeśli jest potężny, to on jako jego mag może dać dupy, niewytrzymując tego poboru mocy. Więź, musieli ją wzmacniać, ale czym? Pomysły im sie kończyły. Blondyn spojrzał mimowolnie na dłoń podległego i uśmiechnął delikatnie. Czuł dziwne, nieopisane ciepło, poczucie bezpieczeństwa przyjemnie rozlewało się po jego ciele.
Abel uśmiechnął się szeroko słysząc pozytywną odpowiedź na propozycję strzelania i gdy dobiegła ich kolej, wręczył ciemnowłosemu broń. Stanął obok przyglądając jak ocenia broń, a potem ustawia się do strzału, zaciskając palec na spuście, oddając trzy strzały. Niecelne. Abel przeklnął w duchu, zagryzając odruchowo dolną wargę. Szkoda, liczył, że chociaż raz trafi.
- Jasne - zaskoczony zamrugał oczami, przytakując na pytanie Cedirka i wręczył meżczyźnie kolejne kupony. Odsunął się, bacznie obserwując podległego, a oczy Librabi wręcz zabłysnęły, gdy dostrzegł jego piękną sylwetkę i skupiony wyraz twarzy. W jednej chwili posłał trzy celne strzały. Abel potrzebowałchwili, aby przetworzyć to, co właśnie się stało. Otrząsnęły go wiwaty przechodniów, któzy ciekawi byli, czy Cedrik trafi w jakąś nagrodę. Mężczyzna neizadowolony wręczył trzy miśki, a chwilę potem sam Abel, czując jak rumieniec ciągnie się od szyji w górę na twarz.
- Dziękuję - szepcze, wbijając wzrok w dwa pluszaki. - A co zrobisz z tym? - spytał, wskauzjąc skinieniem głowy na trzeciego.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wesołe miasteczko było Cedrikowi nieznanym miejscem, jednak z pomocą swojego maga chciał poznać ten teren, spróbować normalnego dla innych życia. Beztroskiego życia. Dlatego nie odmawiał, chciał przetestować rozmaite atrakcje, które normalnie bawią ludzi. Strzelnica była interesującym miejscem dość specyficznym, ale ostatecznie pozytywnym. Choć fakt, w jaki strącanie miśków było utrudnione był dla ciemnowłosego mocno oszukany. Bowiem nie liczyły się same umiejętności strzelca, a dodatkowa umiejętność wzięcia poprawki na wszystkie skonstruowane utrudnienia. Dlatego podszedł do sprawy taktycznie, pierwsza seria strzałów była tylko rozeznawcza, dopiero druga sięgła upatrzonych celów.
A kiedy wręczał dwa pluszaki blondynowi uśmiechnął się do niego widząc tą czerwień.
- A co aż taki zachłanny jesteś? - posłał mu zadziorny lekko uśmiech i podszedł bliżej, spoglądając na czarnego kota, jakiego wygrał i sobie zostawił.
- Sam nie wiem, może zostawię sobie na pamiątkę tego dnia... jakby nie patrzeć to pierwsza rzecz, która tak naprawdę do mnie należy... - stwierdził zgodnie ze swoimi myślami i przyglądał się w pewien czuły sposób w pluszową zabawkę. Po czym to spokojne i zamyślone spojrzenie skierował na Abla.
- Jest tu jakieś miejsce, gdzie można by je zostawić? Czy tak już musimy z nimi spacerować? - zapytał zaciekawiony czy jest tu coś w rodzaju szafek do wynajęcia albo jakiejś szatni.
- I jakie plany na dalsze atrakcje? Chciałbym się czymś przejechać, jednak też chcę być pokazał mi swoje ulubione atrakcje tutaj... - powiedział łagodnie i stanął obok maga chwytając jego dłoń i splatając ich palce jak robili to wcześniej. W tych tłumach znacznie wygodniej się tak spacerowało, a dodatkowo sam dotyk dobrze wpływał na podległego, uspokajał go. pozwalają się nieco odprężyć i zapomnieć o obowiązkach i reszcie świata, w tej chwili liczyła się ich dwójka i chwila odpoczynku. Choć nie tracił swojej czujności, chciał jedynie swymi myślami być przy czarodzieju, a nie przechodniu pięć metrów dalej za rogiem straganu.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Młody mag poczuł jak rumieniec wspina się po szyji, aż na twarz, gdy tylko pomyślał jak to musiało dziwnie zabrzmieć. Nie był zachłanny. W żadnym wypadku nie miał tego na myśli, a może jednak... tak?
- Nie jestem - burknął oburzony, zaciskając mocniej w swoim uścisku pluszaka. Zrobił lekko wielkie oczy, gdy Cedrik cisnął w niego również drugim, czarnym kotem i przeuroczej twarzy. Blondyn wpatrywał się w twarz podległego, a w jego gardle utkwiły słowa. Słowa, których cholernie się wstydził i miał nadzieję, że chłopak ich nie wyczytał z burzy emocji jaka przelała się przez ciało maga. W końcu, sam mag, WEDŁUG KSIĘGI, nic innego, powinien być Cedrika, a nie na odwrót. Więc to nie tak, że pluszak był pierwszy, czy sam Abel chciał być tym peirwszym. Nic z tych rzeczy. On jedynie wyciągał wnioski, o których mówiła księga, a które czytał czasem na głos Cedrik.
- Niestety musimy spacerować. Nic nie szkodzi. Najwyżej kupimy potem jakąś torbę na wszystkie nagrody - zaśmiał się nieco nerwowo. - Polecam więc tamtą atrakcję - wskazał palcem na szybką zjeżdżalnię zanim Cedrik znów złączył ich dłonie razem i ruszyli w stronę kolejki. Gdy tylko zaczęli wsiadać po dwie osoby na wózek, Abel poczuł jak serce staje mu w gardle. Oba pluszaki cisnął między nogi, samemu zaciskając na obręczy dłonie, aż te pobielały.
- Cholera, chyba puszczę pawia - mruknął blady jak ściana, kiedy kolejka ruszyła do przodu. - Kurwa - patrzył z przerażeniem jak wjeżdżali pomału do góry, aby tam zawisnąć nim z impetem ruszyli w dół. Odruchowo zaczął krzyczeć, zamykając powieki, ale po chwili zaczął je otwierać, słysząc głos Cedrika. Bawił się dobrze. Śmiał się, korzystał z chwili, czasem nawet martwiąc się o to, czy Abel nie puści pawia na głowy przechodniów pod nimi.
- Cedrik... - wyszeptał, czując dziwne ciepło na sercu po czym znó zaczął wrzeszczeć, ale bardziej radośnie, z uśmiechem na twarzy i nawet pokusił się na puszczenie ochwytu, wyciągając do góry ręce.
Po atrakcji wyszedł z niej z trzęsącymi się nogami. Były jak z waty. Wiedział, że takie miejsca nie były dla niego, ale skoro podległy chciał, musiał sprawdzić swoją wytrzymałość i czy w ogóle da radę stawić czoła strachu.
- Dobra, pójdźmy na coś spokojniejszego - zaproponował, wybierając tym razem kręcące się filiżanki.
- Nie jestem - burknął oburzony, zaciskając mocniej w swoim uścisku pluszaka. Zrobił lekko wielkie oczy, gdy Cedrik cisnął w niego również drugim, czarnym kotem i przeuroczej twarzy. Blondyn wpatrywał się w twarz podległego, a w jego gardle utkwiły słowa. Słowa, których cholernie się wstydził i miał nadzieję, że chłopak ich nie wyczytał z burzy emocji jaka przelała się przez ciało maga. W końcu, sam mag, WEDŁUG KSIĘGI, nic innego, powinien być Cedrika, a nie na odwrót. Więc to nie tak, że pluszak był pierwszy, czy sam Abel chciał być tym peirwszym. Nic z tych rzeczy. On jedynie wyciągał wnioski, o których mówiła księga, a które czytał czasem na głos Cedrik.
- Niestety musimy spacerować. Nic nie szkodzi. Najwyżej kupimy potem jakąś torbę na wszystkie nagrody - zaśmiał się nieco nerwowo. - Polecam więc tamtą atrakcję - wskazał palcem na szybką zjeżdżalnię zanim Cedrik znów złączył ich dłonie razem i ruszyli w stronę kolejki. Gdy tylko zaczęli wsiadać po dwie osoby na wózek, Abel poczuł jak serce staje mu w gardle. Oba pluszaki cisnął między nogi, samemu zaciskając na obręczy dłonie, aż te pobielały.
- Cholera, chyba puszczę pawia - mruknął blady jak ściana, kiedy kolejka ruszyła do przodu. - Kurwa - patrzył z przerażeniem jak wjeżdżali pomału do góry, aby tam zawisnąć nim z impetem ruszyli w dół. Odruchowo zaczął krzyczeć, zamykając powieki, ale po chwili zaczął je otwierać, słysząc głos Cedrika. Bawił się dobrze. Śmiał się, korzystał z chwili, czasem nawet martwiąc się o to, czy Abel nie puści pawia na głowy przechodniów pod nimi.
- Cedrik... - wyszeptał, czując dziwne ciepło na sercu po czym znó zaczął wrzeszczeć, ale bardziej radośnie, z uśmiechem na twarzy i nawet pokusił się na puszczenie ochwytu, wyciągając do góry ręce.
Po atrakcji wyszedł z niej z trzęsącymi się nogami. Były jak z waty. Wiedział, że takie miejsca nie były dla niego, ale skoro podległy chciał, musiał sprawdzić swoją wytrzymałość i czy w ogóle da radę stawić czoła strachu.
- Dobra, pójdźmy na coś spokojniejszego - zaproponował, wybierając tym razem kręcące się filiżanki.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przyglądał się pluszakowi i wtedy poczuł od maga dziwny natłok targających nim emocji, spojrzał odrobinę zaniepokojony.
- Coś siię stało? - dopytał, nie miał ochoty teraz bawić się w zgadywanki i dociekanie tego samemu. Nie chciał marnować takiego czasu, gdzie oboje mogli się wyluzować trochę.
Zaintrygowany ruszył razem z blondynem na wskazaną przez niego atrakcję. Obserwował uważnie trasę kolejki i to jak szybko jechała i zastanawiał się w jaki sposób on się zachowa? Ludzie w wagonikach strasznie krzyczeli, czy aż tak się bali? Dziwiło go to, bowiem po co wchodzić na to ze strachem? A może na tym to polegało? Ludzie lubili dreszczyk emocji.
Kiedy zajęli już odpowiednie miejsca, Cedrik poszedł za przykładem maga i wcisnął pluszaka między swoje uda, by go przytrzymać i mieć pewność, że nigdzie mu nie wypadnie, następnie nieco niepewnie ułożył dłonie na uchwycie przed nimi. No dobra, a więc zobaczymy czym to jest.
Zastanawiał się kiedy wjeżdżali do góry, uśmiechnął się na komentarze Abla.
- Szanuj śniadanko nie marnuj tak dobrych kanapeczek... - zaśmiał się, a kiedy zaczęli spadać w dół z zawrotną prędkością mocno zacisnął dłonie na obręczy i z wielkimi oczyma patrzył przed siebie, a wraz ze spadkiem jego usta coraz bardziej się uchylały, by po pierwszej pętli mógł wydać z siebie radosny okrzyk. Słyszał jak wszyscy w koło krzyczeli i chciał tego spróbować, dać upust swoim wiecznie opanowanym emocjom. Trochę się wyszaleć. Dlatego krzyczał ile sił w płucach, ale śmiejąc się przy tym. Spoglądał na Abla i kiedy ten puścił obręcz sam podległy zrobił to samo pozwalają rękom się unieść, w oczach zatańczyły iskierki, a dłonią odruchowo chwycił tą należącą do Abla kiedy wagonik wszedł w kolejny ostry zakręt.
A kiedy już zeszli był podekscytowany, jednak czuł dziwna błogość i osłabienie w dolnych kończynach. Dlatego stanął i oparł się o swoje kolana rozbawiony patrząc na maga.
- Niesamowite... jakie uczucie.. jestem jak z waty... - zaśmiał sie nie mając pojecia, że tak kolejka może oddziaływać na ciało.
Słysząc o kolejnej atrakcji skinął głową i oboje ruszyli na filiżanki. A siedząc już w wagoniku Cedrik oparł się wygodniej kiedy ta ruszyła w tak łagodny sposób. Uśmiechnął się mimo wszystko i rozweselonymi oczyma spojrzał na twarz blondyna.
- To miasteczko, to naprawdę ciekawe miejsce... często tu przychodzisz? - zapytał ciekawy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czuł jak powoli jego nogi się uspokajają i przestają drżeć. Jak serce przestaje wyrywać się z uścisku żeber. Jak płuca zaczynają bez trudu, w spokoju zaczerpywać nowe dawki tlenu. Ścisnął więc pluszaka w swoich rękach, chowając lekko w nim twarz. Przyglądał się Cedrikowi, zastanawiajac nad odpowiedzią. Tą najbardziej odpowiednią, która nie spowoduje wylewu rumieńców na jego twarz.
- Bywałem tu kiedyś z rodzicami, ale pierwszy raz jestem tu... na randce - skrępowany uciekł wzrokiem w bok, wiedząc, że nie zniesie wnikliwego spojrzenia Podległego.
- Mam niewielki lęk wysokości, ale staram się go zwalczać. Takimi atrakcjami jak tamta - odnalazł wzrokiem poprzednią ich wspólną zabawę, pokazując ją palcem. - Podobno na randce nie można obejść się bez diabelskiego młynu - dodał, tym razem pokazując na wielkie, stojace w centrum koło, powoli kręcące się i zatrzymujące co kilka wagoników, aby siedzący w nich goście mogli nacieszyć się widokami ze szczytu.
- Ale zostawmy go sobie na koniec - dodał z uśmiechem, patrząc prosto w oczy Cedrika. - Jesteś głodny? Możemy coś zjeść. Mają smażone ziemniaczki, poskręcane w spiralę. Hot dogi, zaczarowane napoje. W każdym pływa wróżka przez pewien czas. Jesto to naprawdę widowiskowe - zaczął panicznie mówić, nie chcąc, aby między nimi zagościła niezręczna cisza, ale ona i tak nastała, a Abel zacisnął kurczowo dłonie w pluszaku.
- Dziękuję Cedrik... tamten dzień, który zdawał sie być dla mnie koszmarem... był najlepszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać - uśmiechnął się delikatnie, a jego twarz rozświetliły kolorowe światła migoczące z każdej strony. Prędkość filiżanek nagle przyspieszyła, a muzyka diametralnie się zmieniła. Mag zrobił wielkie oczy, łapiąc za kierownicę na środku, a ta przesunęła się lekko, kręcąc tym samym filiżanką. Blondyn spojrzał zaskoczony, to na swoje dłonie, to na podległego i uśmiechając się, zaczął kręcić. Nie było łatwo, ale ich filiżanka zaczynała coraz bardziej się kręcić, a Abel śmiejąc się głośno, oddał się uniesieniu radości, zagłuszany muzyką.
- Szybciej! - krzyczał radośnie.
- Bywałem tu kiedyś z rodzicami, ale pierwszy raz jestem tu... na randce - skrępowany uciekł wzrokiem w bok, wiedząc, że nie zniesie wnikliwego spojrzenia Podległego.
- Mam niewielki lęk wysokości, ale staram się go zwalczać. Takimi atrakcjami jak tamta - odnalazł wzrokiem poprzednią ich wspólną zabawę, pokazując ją palcem. - Podobno na randce nie można obejść się bez diabelskiego młynu - dodał, tym razem pokazując na wielkie, stojace w centrum koło, powoli kręcące się i zatrzymujące co kilka wagoników, aby siedzący w nich goście mogli nacieszyć się widokami ze szczytu.
- Ale zostawmy go sobie na koniec - dodał z uśmiechem, patrząc prosto w oczy Cedrika. - Jesteś głodny? Możemy coś zjeść. Mają smażone ziemniaczki, poskręcane w spiralę. Hot dogi, zaczarowane napoje. W każdym pływa wróżka przez pewien czas. Jesto to naprawdę widowiskowe - zaczął panicznie mówić, nie chcąc, aby między nimi zagościła niezręczna cisza, ale ona i tak nastała, a Abel zacisnął kurczowo dłonie w pluszaku.
- Dziękuję Cedrik... tamten dzień, który zdawał sie być dla mnie koszmarem... był najlepszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać - uśmiechnął się delikatnie, a jego twarz rozświetliły kolorowe światła migoczące z każdej strony. Prędkość filiżanek nagle przyspieszyła, a muzyka diametralnie się zmieniła. Mag zrobił wielkie oczy, łapiąc za kierownicę na środku, a ta przesunęła się lekko, kręcąc tym samym filiżanką. Blondyn spojrzał zaskoczony, to na swoje dłonie, to na podległego i uśmiechając się, zaczął kręcić. Nie było łatwo, ale ich filiżanka zaczynała coraz bardziej się kręcić, a Abel śmiejąc się głośno, oddał się uniesieniu radości, zagłuszany muzyką.
- Szybciej! - krzyczał radośnie.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Słowa maga były dla podległego sporym zaskoczeniem dlatego ciemne tęczówki dłuższą chwile przyglądały się blondynowi, po czym łagodny, delikatny uśmiech wkroczył na twarz ciemnowłosego.
-[color=purple[ A więc dla naszej dwójki jest to jakaś nowość, swego rodzaju nasz pierwszy raz... [/color]- stwierdził dość trafnie to ujmując. Było to zdecydowanie zabawne uczucie, będąc tu z nim po raz pierwszy doświadczając tych wszystkich atrakcji. Dzielili się tymi odczuciami, a to było naprawdę miłe.
- Młyn mówisz? No to jasne, że pójdziemy... skoro to taki istotny punkt programu - przystał na ten pomysł odruchowo próbując namierzyć wzrokiem wspomnianą atrakcje, której nie dało się przeoczyć przez jej rozmiary.
- Chętnie zjem pieczonego ziemniaka, ale to już po tych szybszych atrakcjach... - zaśmiał się wyrażając swoją opinię w tym temacie. A kiedy usłyszał tak nagłe wyznanie odrobinę spoważniał zaskoczony przyglądając się magowi.
- Miło mi to słyszeć... - wydusił z siebie i jakby w odruchu ujął jego dłoń, subtelnie się do niego uśmiechając.
- No może nie to, że uznawałeś ten dzień za koszmar, ale miło, ze finalnie wychodzi na plus i też ci dziękuję Ablu, że mogę być tu dziś z tobą... - dodał dla rozluźnienia atmosfery, jednak by również okazać swą wdzięczność i pochylił się w stronę blondyna składając krótkiego całusa na jego policzku. Tuż po tym maszyna przyspieszyła, a oni wspólnymi siłami próbowali rozbujać ja jeszcze bardziej. Śmiali się przy tym i krzyczeli. Ten rodzaj krzyku był w pewien sposób rozluźniający, kojący, obaj mogli w sposób nie dziwaczny dać upust siedzącym w nich emocjom, a to było uzdrawiające i oczyszczające doznanie, które ciemnowłosemu ogromnie się spodobało.
Kiedy już zeszli z filiżanek, Cedrik miał wrażenie, że dalej kręci mu się w głowie przez co chwile szedł slalomem i musiał podeprzeć się o jedną z barierek i Abla.
- To było świetne... ale świat jeszcze mi wiruje... - zaśmiał się próbując opanować kołyszący się przed oczami obraz.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mag czuł się cholernie dziwnie, wręcz niekomfortowo. Nie przepadał za takim Cedrikiem. Łagodnym i szczerym, mówiącym na głos co myślał. Może dlatego, że wprawiał go w dziwne uczucie, które skręcało wnętrznościami w brzuchu Abla. Podległy po prostu był inny niż kiedyś, bardziej otwarty i towarzyski. Zachowywał się nie jak ktoś usługujący, gorszy, a jak prawdziwy przyjaciel. Towarzysz.
Gdy wyszli z atrakcji, oboje zaczęli chodzić slalomem, szukając w sobie nawzajem pomocy. Ramię za ramię, a potem barierki. Szli, być może walcząc z odruchem wymiotnym. Mag zdecydowanie przesadził i cieszył się, że zbytnio nic do tej pory nie jedli, bo mogło być różnie.
- O cholera, Cedrik. Było bosko - parsknął, robiąc lekko większe oczy, gdy zrozumiał jak to dwuznacznie zabrzmiało.
- Khem, khme- odchrząknął, prostując się niczym struna, udając, że opanował wirujący śwait przed oczami. - Zjedzmy więc tego ziemniora i ustawmy się w kolejce, pewnie zanim wsiądziemy, ściemni się. Będziemy mieli świetny widok na miasto - wyszczerzył z zadowolenia swoje białę kiełki i poprowadził ich do budki z ziemniakami, o których wspominał ciemnowłosy. Abel od razu zamówił dwa, płacąc zbyt dużą cenę jak za takie przysmaczki, ale co począć. Miejsce, okoliczność. Czuł się nawet trochę jak na randce. Mogli chyba nawet ją za to uznać, prawda?
- Jakie to upierdliwe - jęknął szeptem Abel, gdy stali już w kolejce do diabelskiego młynu, a przed nimi widać było mase par. Znów czułto dziwne pieczenie, dyskomfort, do jakiego się nie przyzwyczaił mimo, iż tyle czasu związany byłkontraktem z Cedrikiem. Para. Ktoś mógł ich uznać za parę, a przecież...
- W ogólę, myślę, że spokojnie moglibyśmy takie zrobić samemu w domu - wytrącił się z myśli, gryząc ziemniaka. Wystarczyło kupić odpowiednią przyprawę, a reszta była do ogarnięcia.
Gdy wyszli z atrakcji, oboje zaczęli chodzić slalomem, szukając w sobie nawzajem pomocy. Ramię za ramię, a potem barierki. Szli, być może walcząc z odruchem wymiotnym. Mag zdecydowanie przesadził i cieszył się, że zbytnio nic do tej pory nie jedli, bo mogło być różnie.
- O cholera, Cedrik. Było bosko - parsknął, robiąc lekko większe oczy, gdy zrozumiał jak to dwuznacznie zabrzmiało.
- Khem, khme- odchrząknął, prostując się niczym struna, udając, że opanował wirujący śwait przed oczami. - Zjedzmy więc tego ziemniora i ustawmy się w kolejce, pewnie zanim wsiądziemy, ściemni się. Będziemy mieli świetny widok na miasto - wyszczerzył z zadowolenia swoje białę kiełki i poprowadził ich do budki z ziemniakami, o których wspominał ciemnowłosy. Abel od razu zamówił dwa, płacąc zbyt dużą cenę jak za takie przysmaczki, ale co począć. Miejsce, okoliczność. Czuł się nawet trochę jak na randce. Mogli chyba nawet ją za to uznać, prawda?
- Jakie to upierdliwe - jęknął szeptem Abel, gdy stali już w kolejce do diabelskiego młynu, a przed nimi widać było mase par. Znów czułto dziwne pieczenie, dyskomfort, do jakiego się nie przyzwyczaił mimo, iż tyle czasu związany byłkontraktem z Cedrikiem. Para. Ktoś mógł ich uznać za parę, a przecież...
- W ogólę, myślę, że spokojnie moglibyśmy takie zrobić samemu w domu - wytrącił się z myśli, gryząc ziemniaka. Wystarczyło kupić odpowiednią przyprawę, a reszta była do ogarnięcia.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach