Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Amazi & Yoshina
Amazi & Yoshina
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Młody mag nie prędko wyłonił się spod tafli wody, czując cały czas pewnego rodzaju zawstydzenie. Z zacisnietymi kurczowo powiekami odliczał siedzenie w basenie, póki nie zabrakło mu tlenu w płucach oraz sam zwód nieco się nie uspokoił. Dopiero potem wystawił głowę, ukazując już normalny kolor swej twarzy oczom Yuki. Dość poirytowane Yuki tym całym zajściem. Nie dziwil się dziewczynie, że nie spodobał się jej nie planowany pokaż, lecz Librabia nie żałował tego. Grzechem byłoby powiedzieć, że nie bawił się dobrze.
- Co to miało być? Na rozum ci padło? ofuczana karciła go wzrokiem, gdy ten odpowiadał na złości długowłosej głupkowatym, a zarazem przepraszającym wzrokiem.
- Oj no, odpuść Yuki. Jesteśmy tu aby się rozluźnić. Żeby świętować moje i Cedrika zwycięstwo. Nawet nie wiesz.... Nie wiesz ile nas to kosztowało nerwów - nie był pewien, czy dziewczyna go dobrze zrozumie. Wiele przeciwności stanęło na ich drodze nim oboje stanęli na arenie. Orientacja Abla, przeszłość Cedrika i kruchy kontrakt, który oboje zawarli. Mimo to niczego nie żałował. Teraz, w tym momencie był niesamowicie pewien swych myśli. Nie żałował bycia z Podległym i im dłużej że sobą przebywali, tym bardziej nie chciał, aby to się kiedyś skończyło. Był dla niego poniekąd przyjacielem. Towarzyszem, któremu mógł faktycznie zaufać, powierzyć własne życie. Jednak odnosił również wrażenie, iż ciemnowłosy marnował się u jego boku.
Ich małżeńska sprzeczkę przerwał podpływających z boku Cedrik. Przyjaciółka maga od razu się zagotowała na widok winowajcy tego pokazu. Jakby nie było, uważała, iż mógł sobie darować sprośne pocałunki na oczach wszystkich. Wymusiła na sobie uśmiech, złowrogi, jakby chciała za jego pomocą wygonić Podległego. Z jednej strony szanowała chłopaka, lecz z drugiej...
_Będzie., ale bez miski przy łóżku się nie obejdzie - stwierdziła, podwijając nogawki spodni, aby móc je zamoczyć w basenie.
- Nie wiem co masz na myśli. Ani mi drgnął - Abel z automatu zaprzeczył, jakby miał przygotowana płytę na takowe zdanie że strony Cedrika i nawet się nie zajakal, obrzucając Podległego spora ilością wody. Tak po prostu, chciał się na nim 2yladowac, czujac z tego niezwykła satysfakcję.
- Och.. Koszulka - eestchnal, zastanawiając się gdzie ja faktycznie zapodział. Gumką się nie przejmował, było to nic wielkiego, aby mogło zostać zastąpione czymkolwiek, ale odzież to już inna bajka. Blondyn zrozumiał, że oboje pływali w jedynych ubraniach jakie mieli, a wysuszenie się mogło być problematyczne. Z grubsza.
- Gdzieś tam... Po drodze spadła - prychnal rozbawiony, nie pamiętając kiedy ja zgubił. Oboje jechali na tym samym wózku, bez koszulek, z mokrymi gaciami.
- augh mam was dość. Same z wami problemy - przewróciła oczami. - czasem zachowujecie się jak zakochana para - dodała, chlapać obojgu woda, kiedy to do ich towarzystwa podplynal rudzielec.
- no moje dziewczęta, jak się bawicie? - spytał cały w Skowronkach.
[/b]
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Podległy posłał szeroki uśmiech rozbawienia do dziewczyny, która raczyła mu odpowiedzieć.
- Miska to przedmiot niezbędny na dzisiejszą noc albo ranek..- zaśmiał się krótko i perliście wyobrażając naprawdę ciężki poranek w ich wykonaniu. Patrząc na to ile już w siebie wlali, a ile jeszcze wlać mogą? Oj lepiej tego nie przeliczać.
- Nawet nie drgnął? Oj Ablu i kogo ty próbujesz oszukać? Mnie swego Podwładnego? Który doskonale wie co czujesz? Wie kiedy piec zaczynaja poliki, a kiedy nieokiełznany żar budzi się tuż pod podbrzuszem? Ahh mój drogi Ablu... niech tylko nasza więź się wzmocni a będę i wiedział kiedy wyobrażasz sobie dorodne melony Yuki i innych panien tuż przed snem... Więc komu jak komu, ale mi takich kitów nie wciśniesz...- wybornie się bawił całą tą sytuacją, dlaej czuł się jak ryba w wodzie podczas tak prostych przekomarzanek z magiem i jego przyjaciółką, którą tak cudownie się drażniło.
Po tym jak został oblany wodą jedynie zasłonił się ręką i zarechotał pod nosem. Jednak finalnie musiał zanurzyć się pod wodę, by w jakimś choć minimalnym stopniu ogarnąć długie mokre włosy, które spływały po jego ramionach i owijały się wokół szyi niczym pętla wisielca.
- Ano tak to właśnie jest coś ci powierzyć, na chwilę koszulkę dostał to od razu zgibił... ahh Ablu Ablu... ja nie wiem Yuki musisz się lepiej postarać nad jego wychowaniem, bo jak tak dalej pójdzie to w przyszłości wszystkie twoje staniki będzie gubić. .. a takie piersi bez odpowiedniego podparcia szybko oklapną. Więc walcz wytrwale z jego złymi nawykami! Ku czci jędrnych uniesionych bióstów! - pijany umysł podległego był teraz w stanie stworzyć najdziwniejsze teorię spiskowe. A Abel jako przyszły prowodyr i stwórca obwisłych bióstów był aktualnie realnym zagrożeniem. Dlatego musiał przestec Yuki, której bezcenna mina musiała zostać utrwalona w jego pijanym umyśle.
- Ty to masz chyba jakieś zapędy na Alfonsa, obyś tylko nie zebrał tak licznej kolekcji chorób wenerycznych a będzie dobrze. No i nasz truskawkowy alfonsiku szykuj zacną nagrodę, bo ta rura dziś nie miała ze mną szans...- odparł bez najmniejszej krępacji dobrze świadom tego jak dobrze mu poszło.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Ach już widzę jak Cedrik z miłością będzie obsciskieal się z wielgasna Micha - bez skrupułów Abel zaczął się śmiać na samą wzmiankę o misce i zawartości jaka być może będzie musiała trzymać. Dodatkową wizja jak pijany Podl3gky nurkuje w tym wszystkim było jeszcze zabawniejsze i poszerzyło i tak już sporych rozmiarów uśmiech blondyna. Nie myślał za wiele, po prostu mówił co mu tylko ślina na jęzor przynosiła. W końcu jakiekolwiek hamulce były przez procenty niwelowane do zera i nawet sama Yuki prychnela najwidoczniej wyobrażając sobie tą sytuację.
- Zboczeniec! Zero prywatności! - nagle młody Librabia niczym kogut zapial, usiłując zatkać swymi dłońmi buzke Cedrika. Nie chciał aby cokolwiek takiego wyszło na jaw, zwłaszcza przy dziewczynie. Lubił kobiety, lubil dorodne cycki, ale komu niby nie stanąłby podczas takiego spektaklu? Sama sytuacja była tak zawstydzająca i pobudzająca za razem, że ciało mimowolnie reagowało. Yuki zrobiło się żal ich dwójki, na samą myśl jak oboje kłócili się emocjonalnie między sobą. W przenośni.
- Wara od moich cyckow! - purpurowa przyjaciółka zakryła swoje piersi jakby właśnie były one nagie przed trójka chłopaków.
- Oj przestań, takimi bimbalkami powinnaś się ino chwalić. Nie ejdna tobie zazdrości - Sento cmoknął, lustrując dorodne krągłości Yuki, a ta trzeola go jak zwykle w głowę. Natomiast Abel jedynie przytakiwał na te słowa, dedykując je niesamowicie intensywnie. Aż przyłożył dłoń do swej brody.
- Chodź, wynasujemy je dokładnie żeby były jędrne - rudzielec zamruczał, a ta z piskiem zaczęła uciekać. - Owszem, owszem. Dam ci godzinę, abyś wymyślił sobie nagrodę na dzisiejszy wieczorek. I bez obaw, nie rucham byle czego - mrygbal zalotnie do Cedrika, lecąc zaraz za dziewczyna, ruszając dłońmi w powietrzu jakby właśnie coś macał.
Blondyn spojrzał na tors Podwładnego, zastanawiając głęboko nad pewna teza.
- Podobno jak się je masuje to rosną - oznajmił bardziej do siebie niż DO cedrika i tajemniczo uśmiechnął się pod nosem. - ciekawe - dodał i podszedł do ciemnowlosego. W jednej chwili złapał za jego cycki i zmscal porządnie, lecz nie czując satysfakcji, na koniec złapał za jego sutki i lekko wykręcił. Tak, teraz czuł się spełniony.
[/b]
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
To była diametralna zmiana w życiu Podległego. Nigdy by nie przypuszczał, że znajdzie się w takim miejscu i w takim towarzystwie. To, że trafił na maga, który traktował go w ten a nie inny sposób było jak spełnienie najskrytszych marzeń Cedrika. Fakt, że trwać to miało tylko do zakończenia turnieju był nie pocieszający, jednak ten ograniczony czas motywował ciemnowłosego do takiej zabawy. Nie wiedział jak jego życie będzie wyglądać w przyszłości, a więc zamierzał czerpać jak najwięcej z obecnej chwili z obecnej zabawy i towarzystwa, przy którym świetnie się bawił.
Było sporo śmiechu podczas tego jak towarzystwo podłapywało rzucane żarty i jeszcze bardziej je ubarwiało. Cedrika cieszył fakt, że widział na twarzy Abla tak szeroki uśmiech, to sprawiało, ze ten nie opuszczał i jego mimiki.
Oczywistym było, że Sento nie odpuści wszelkich sprośnych żarcików jakie tylko by padły, a scena jaką odegrał z Yuki mocno rozbawiła ciemnowłosego.
- Sento biegnij żwawo! Ku czci jędrnych bióstów! - krzyknął za nim z rozbawieniem, a kiedy jego śmiech się stopniowo uspokajał uwagę przykuł Abel, który z dziwnym spojrzeniem zmierzał w jego stronę.
Fakt, że został złapany za pierś jakoś bardzo go nie speszył spojrzał na maga sceptycznie i uniósł z lekkim politowaniem jedną brew.
- Ale zdajesz sobie sprawę, że w tym konkretnym przypadku tu nic nie wyrośnie jakbyś długo i intensywnie ich nie gniótł? - powiedział lekko rozbawiony, jednak nie mógł zaprzeczyć temu, że ów masaż powiększający biust był całkiem przyjemny w odczuciu, dlatego sam go nie przerywał, choć mogło to dość dziwnie wyglądać z boku, dobrze jednak, że nadal znajdowali się w wodzie, a każdy z imprezowiczów był zbyt zajęty sobą. Cóż ta ilość ponczu konkretnie wpływała już na wszystkich, bo kto tu obecny był w stanie oprzeć się temu cudownemu trunkowi? No nie było takich, w końcu każdy kto tu przyszedł to właśnie po to by się dobrze bawić.
Wszystko było dość zabawne do momentu pojmania za sutki. Ten gest mocno zaskoczył Podległego i wyrwał z jego zaciśniętego gardła stłumione jęknięcie, po którym nastąpi sykot od nieprzyjemności odczucia i rozdrażniony warkot.
- Czyli mam przez to rozumieć, że lubisz gry wstępne na ostro? Kto by pomyślał, ale cóż... cicha woda brzegi rwie... A ty chyba zbyt do siebie wziąłeś sobie słowa Yuki odnośnie naszej relacji... i nie myśl sobie, że zostanę ci dłużny, nie znasz dnia ani godziny, kiedy cię za coś złapię i tym przekręcę! - rozbawiony i z udawanym wyrzutem i groźbą rozmasowywał swoje obolałe piersi i sutki, które tutaj ucierpiały najbardziej. Ani trochę nie krępował się obecności Abla i bezwstydnie masował sobie obolałe miejsca. Cóż przy Yuki już wolał nie podejmować tego drażliwego tematu, nawet mimo tego, ze dziewczyna sama to powiedziała. Oni jak zakochana parka, to nieźle pojechała, w mniemaniu Cedrika była to swego rodzaju prowokacja, by sprawdzić jak chłopaki na nią zareagują, a Cedrik wolał przemilczeć ten wątek, który sam płynnie przeminął. W końcu mogli być tak odbierani, a nawet powinni skoro mieli ze sobą kontrakt, jednak jakby miał zastanowić się nad tym to nie wyglądało to tak kolorowo, ich relacja była mocno ograniczona i hamowana orientacją Abla, którą Cedrik szanował i nie zamierzał robić niczego dla niego nie komfortowego, nie chciał również zrobić czegoś nieodpowiedniego, co mogłoby popsuć renomę blondyna, dlatego z wieloma rzeczami po prostu się hamował uznając je za nieodpowiednie. Jednak teraz, kiedy wiele z hamulców zniknęło za sprawką alkoholu mogły paść słowa jak i czyny, których na pewno na trzeźwo by sobie nie powiedzieli i nie okazali.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dumny z siebie wyszczerzyl białe ząbki, zadzierając brode ku górze, kiedy Cedrik jęknął na uszczypliwe wykrecenie sutków. Tego właśnie chciał blondyn. Mina Podległego była nie do opisania.
Młody mag nic sobie nie robił z groźby chłopaka. Obwieszczenie, aby ten uważał, bo nie będzie znał ani dnia ani gosizny, gdy ten się zrewanżuje, zdawało się wpaść jednym uchem, zaś drugim wylecieć po stronie Abla. Zapewne sam poncz był temu winien. Jedynie pokazał język swojemu towarzyszowi. Librabia bawił się wyśmienicie i nie chciał zbyt szybko kończyć zabawy, dlatego podszedł bliżej do ciemnowlosego, aby wyszeptać mu coś do ucha.
- Ścigajmy się do drugiego końca basenu. Kto przegra, będzie przez cały dzień wypełniał zachcianki drugiej osoby - zaproponował, niewiele się zastanawiając nad końcowym efektem. Być może to przez pewność siebie. Mag zwykle dobrze sobie radził na zajęciach z pływania. Sam czas był ponad średnia klasową, więc liczył, że moze wygrać to starcie. W końcu Podlegly podległym, ale na pewno nie był we wszystkim najlepszy, a przynajmniej lepszy od samego Abla.
- Ale zanim to zrobimy, zanieś mnie do kibelka - z mina zbłąkanego kotka, zrobił kółko wokół Cedrika, uważnie mu się przygladajac, jakby oceniał jakiś drogocenny przedmiot i musiał wycenic go. Z błyskotliwym usmieszkiem, zatrzymał się dopiero za jego plecami i uwiesil na szyi Podległego ręce, calkowicie ignorując towarzystwo wokół nich. Mało go ono teraz obchodziło.
- Masz bardzo seksowne ciało, zazdroszczę - wyszeptał mu do ucha, opierając po wszystkim brodę o jego ramię. Lubił Cedrika, ale zazdrościł mu tego ciała, dobrze zbudowanego, pociągającego. Był świetny pod każdym względem. Dlatego też Abla irytował fakt, iż kobiety tak się za nim uganiały, gdy on sam wielokrotnie dostawał kosza.
- Nie każ długo mi czekać, bo jeszcze zrobię do w basenie - potrzebowała tej pomocy, nie czując się samemu na siłach aby dotrzeć do łazienki. Oczywiście nie miał zamiaru prosić Podwładnego o potrzymanie interesu żeby trafić. Aż tak raczej z nim nie było, ale nie wiedział czy da radę wyjść z wody, czy ustanie na nogach bez wpadania na innych ludzi. Potrzebował wsparcia, ramienia Cedrika, bowiem jedyny sojusznik nadal uganiał się gdzieś za Yuki.
[/b]
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie dało się ukryć lekkiego zirytowania podstępną zagrywką maga, jednak po krótkim ponarzekaniu zakończył ten temat. Jednak kiedy czarownik ponownie zaczął się do niego zbliżać tym razem czekał przygotowany na jego ewentualną zagrywkę.
Prychnął pod nosem kiedy usłyszał kolejne wyzwanie z ust blondyna. Temu naprawdę było mało.
- Na razie masz spełnic moją jedną zachciankę, a ty chcesz wpakować się w cały tydzień? Bo zacznę podejrzewać, że cię to podnieca...- zaśmiał się z całej tej sytuacji i rozejrzał po okolicy kiedy Abel tak go okrążał. Myślał że mają sie ścigać, a ten jak żaba wskoczył mu na plecy i się na nich uwiesił. Cedrik jedynie spojrzał przez ramię na blondyna, którego zielone oczy były teraz tak blisko.
- Nosić cię mam? Jesteś niemożliwy...- prychnął i pokręcił głową z politowaniem, ale nie dyskutował, widział, że trzeba pomóc magowi i wolał nie pływać zaraz w kałuży niewiadomego pochodzenia.
Podpłynął ze swoim ciężarkiem do brzegu, a tak ściągnął go i zawiesił na brzegu, po to by samemu wyskoczyć jednym zwinnym susem, wyporność wody zdecydowanie mu w tym pomogła.
- Biorąc pod uwagę ilość pracy jaką w nie włożyłem, to byłbym zły gdyby tak nie wyglądało...- zaśmiał się, dobrzew iedział, że Abel mówił to jedynie z powodu nadmiaru procentów krążących po ciele, jednak nawet taki powód był miły w odbiorze. W końcu kto nie lubił komplementów. Zwłaszcza tak trafnych komplementów.
Chwycił maga za ramiona i pomógł mu siąśc na brzegu basenu, a kiedy to nastąpiło oboje mogli wstać,
- Dobra właź...- stwierdził po krótkiej analizie opłacalności. Miał jeszcze na tyle siły, by ponieść maga, a wizja podtrzymywania go za ramię i wspólnego bujania się po wszystkich ścianach, które musieli minąć by dotrzeć do toalet była wystarczająco przekonywująca, by zebrać siły i przenieść czarownika.
Po tym jak Abel ponownie znalazł sie na jego plecach Cedrik potrzebował krótkiej chwili na złapanie równowagi i obranie odpowiedniego kierunku.
Cała podróż nie trwała długo i Cedrik podczas niej za wiele nie mówił, był typowym zadaniowcem, a na zleconych mu zadaniach skupiał się w pełni z maksymalnym zaangażowaniem, bez względu jak błachy cel musiał osiągnąć. Ciężko było stwierdzić czy dostarczenie pijanego maga do kibla było szczytnym celem, jednak dokonał tego.
- Tam już sobie poradzisz? Czy mam przytrzymać ci włosy?- zażartował dobrze wiedząc, że tak postępowały przyjaciółki, kiedy jedna z nich gorzej się poczuła. Trzymanie włosów przed utopieniem w toalecie było zdecydowanie szczytnym celem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Blondyn stanął niepewnie na swych nogach, wlepiając w swe stopy wzrok, a słowa Podległego niczym echo odbiło się o ścianę jakim było ciało młodego maga. Dźwięk, jak i pojedyncze słowa dotarły do umysły blondyna. Z kwaśną miną, gdy odwracał się ku Cedrikowi, zastanawiał się nad propozycją pójścia razem do groty potwora, gdzie musiał stoczyć powazną walkę i wyjść z niej zwycięsko. Oczywiście takie pojedynki były indywidualne i tylko kobiety miały prawo iść grupowo, lecz Librabia był bezsilny z litrami alkoholu wqe krwi;. Czy w takim razie mógł uznać się za jedną z płci pięknych? W jego oczach, tak.
- Obawiam sie, ze przyda sie osoba, ktora mnie przytrzyma - oznajmił w swym bełkocie. Cięzko było mu splecić wyraźne słowa w konstruktywne zdanie. Język sam się plątał, kiedy kazał mu pójść na górę, ten uciekał w bok, gdy rzucał sygnał o qygięciu się w lewo, ten spadał w prawo lub w dół. Brzmiał jak bezzębne dziecko, plemiace sobie.
- Pose - dodał, a siła przyciągania zniosła jego ciało i plecami wylądował na torsie chłopaka. Nie walczył z powrotem. Po prostu stał opierając się o niego, bo tak było wygodniej i łatwiej.
- Tylko obiecaj nie pat...patrzyc - spojrzał w górę na twarz Cedrika, dość oskarzycielsko, jakby uwazał go za jednego z największych zboczeńców kroczących po tym świecie.
Minęła chwila, a młody mag odepchnął się lekko od Cedrika i prawie runął w drugą stronę, witając swą twarz z brudną podłogą. Na szczęście w porę złapał równowagę, zarzucając jedną z nóg do przodu. Krok ten, tak nienaturalnie szeroki zdawał się być zabawny z boku. Odchąrzknął, podparł się o framuge drzwi i wszedł do środka, patrząc na Cedrika, jakby oczekiwał od niego odpowiedzi. Był jego Podległym, więc w naturze powinien posiadać chęci wspomognięcia swego Pana w niedoli jaką teraz przezywał, wchodząc do groty smoka - łazienki.
- Obawiam sie, ze przyda sie osoba, ktora mnie przytrzyma - oznajmił w swym bełkocie. Cięzko było mu splecić wyraźne słowa w konstruktywne zdanie. Język sam się plątał, kiedy kazał mu pójść na górę, ten uciekał w bok, gdy rzucał sygnał o qygięciu się w lewo, ten spadał w prawo lub w dół. Brzmiał jak bezzębne dziecko, plemiace sobie.
- Pose - dodał, a siła przyciągania zniosła jego ciało i plecami wylądował na torsie chłopaka. Nie walczył z powrotem. Po prostu stał opierając się o niego, bo tak było wygodniej i łatwiej.
- Tylko obiecaj nie pat...patrzyc - spojrzał w górę na twarz Cedrika, dość oskarzycielsko, jakby uwazał go za jednego z największych zboczeńców kroczących po tym świecie.
Minęła chwila, a młody mag odepchnął się lekko od Cedrika i prawie runął w drugą stronę, witając swą twarz z brudną podłogą. Na szczęście w porę złapał równowagę, zarzucając jedną z nóg do przodu. Krok ten, tak nienaturalnie szeroki zdawał się być zabawny z boku. Odchąrzknął, podparł się o framuge drzwi i wszedł do środka, patrząc na Cedrika, jakby oczekiwał od niego odpowiedzi. Był jego Podległym, więc w naturze powinien posiadać chęci wspomognięcia swego Pana w niedoli jaką teraz przezywał, wchodząc do groty smoka - łazienki.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Stan Abla był niewiarygodnie zabawny dla Podległego, choć sam ciemnowłosy do najtrzeźwiejszych nie należał to i tak wybornie bawił się tą całą sytuacją. Miał szampański nastrój i stale zbierało mu się na wygłupy.
- Czego ty się wstydzisz i tak cię już widziałem… - prychnął i pokręcił głową z politowaniem, jednak zgodnie z prośbą wszedł do łazienki z blondynem.
Obaj podeszli do pisuaru, Cedrik stanął za magiem i objął go ramionami w pasie, splatając swoje dłonie na jego brzuchu. Trzymał go pewnie, jednak w żaden sposób go nie uciskał, był jedynie podporą, o którą czarownik mógł się wesprzeć. Ciemnowłosy oparł swą brodę na czubku głowy towarzysza i zamknął swoje oczy. Przez chwilę miał wrażenie jakby zaczął zasypiać, to ciepło i bliskość działały na niego odprężająco w tym stanie upojenia alkoholowego. Zdecydowanie dużo wypił, czy za dużo? To by nie powiedział, znał swoje możliwości i był po prostu pijany, ale nie zezgonowany, dobrze się bawił, a to liczyło się w tej chwili dla mężczyzny najbardziej.
Słysząc, że mag w końcu zdecydował się podjąć jakieś kroki ku realizacji celu w jakim tu przybyli do głowy wpadł mu głupi, szczeniacki pomysł.
- Trzymasz? To trzymaj, bo następują turbulencje! - powiedział lekko potrząsając biodrami maga i zdecydowanie utrudniając mu trafienie do pisuaru. Trwało to jednak kilka sekund, po których roześmiany Podległy na nowo objął czarodzieja i śmiejąc się w najlepsze oparł brodę tym razem o jego barku policzek wtulając w szyję blondyna i dalej się śmiejąc.
Pretensje ze strony Abla całkowicie zignorował był zbyt rozweselony, by się czymkolwiek przejmować.
- Dobrze, dobrze, myj rączki i lecimy dalej…- stwierdził, a kiedy mogli już opuścić łazienkę to to zrobili.
Nie mieli pojęcia dokąd się udać podpite umysły w pełni już zapomniały o zamiarach ścigania się w basenie i co chwile tworzony był nocy plan.
Przemierzając korytarz napotkali Yuki i Sento, którzy dalej ganiali się po posiadłości. Ta dwójka była niemożliwa.
- Idziemy tańczyć?- padło pytanie ze strony Yuki, która ewidentnie chciała wyciągnąć Abla do kolejnego tańca. Cedrik jednak mlasnął pod nosem nie będąc do końca przekonanym do tej propozycji. To nie tak, że nie lubił tańczyć, ale już spędzili sporo czasu na parkiecie, jego znów zaczną oblegać uczennice. Wolał znaleźć inną formę rozrywki, a po przejściu paru kroków w kierunku parkietu minęli dość spory pokój, który zajmowała grupka osób siedzących i o czymś żywo dyskutujących.
- Ej Cedrik! Sento! Bierzcie swoich i chodźcie tu się zabawić o ile macie odwagę! - czy to brzmiało jak kolejne wyzwanie rzucone Cedrikowi? Ciemne tęczówki zlustrowały towarzystwo.
- A co takiego oferujecie? - zapytał zaciekawiony wchodząc do środka i zerkając na to jak Sento obejmuje pozostałą dwójkę, by nie dać im uciec oraz wprowadzić ich do kameralnego towarzystwa.
- Dla odważnych wyzwania, dla nieśmiałych pytania. Rozsiadajcie się i dołączcie do gry!- odparła inna osoba, a na twarzy Cedrika jak i Sento wykwitł zaintrygowany uśmieszek.
- Nie sposób odmówić takiemu zaproszeniu…- stwierdził dołączając do towarzystwa siedzącego w sporym kółeczku na podłodze.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel purpurowy z wściekłości burczał pdo nosem na Cedrika, gdy wychodzili z łazienki. Cały ten czas nie mógł sobie odpuścić tego, co mu zrobił, gdy usiłował trafić do pisuaru. Ten nikczemnik tak po prostu zaczął nim trząść, a blondyn z ledwością trafiał w swój cel. Co prawda pare razy mu uciekło, ale na szczęście obyło się od opryskania ich samych. Sam w sumie w pewnej chwili miał ochotę się odwrócić i za karę obsikać Podległego, lecz ten miałzbyt mocny uścisk. Skończyło się na umyciu rąk i marudzeniu na ten słaby dowcip, co ewidentnie ignorował chłopak.
W końcu, w pewnym momencie, gdy przechadzlai się po korytarzu, a usta maga zwyczajnie się zmęczyły, na ich trase wpadli przyjaciele. Młody Librabia spojrzał na nich z widocznym zmęczeniem na twarzy. Co jak co, ale tańczyć nie miał ochoty, chyba ze chcieli zobaczyć zawartość jego żołądka.
- Wszystko.... tylko nie to - wyjęczał, kiedy to ktoś wyszedł z pokoju i zaprosił ich na grę. Abel nie miał nawet szans zaprotestować, uciec z dobrą wymówką. Zaciągnięty do środka, patrzył z jaką ekscytacją ciemnowłosy dosiada się do kóleczka. Ich trójka dołączyła równie szybko, siadając po innych stronach, aby nie siedzieć obok siebie. Organizator tego przedsięwzięcia wytłumaczył zasady gry, gdzie osoba wybiera czy chce wyzwanie, czy pytanie, gdzie karą jest rzucenie jakąś swoją rzeczą, np. stanikiem, skarpetką, czy bizuterią. Znając wszelakie zasady, Sento zdobył butelkę i zakręcił nią, trafiając na przypadkowego chłopaka.
- Wyzwanie taK? No to... wstań na jednej nodze, zatkaj sobie nos i zrób w podskokach dziesięć kółek wokółsiebie - roześmiał się, wiedząc, iz nie będzie to proste, na wzgląd w jakim stanie był chłopak. Gra szła dalej, az w końcu butelka skierowała się w stronę Cedrika, a nieznajomy spojrzał na niego wymownie, zadając pytanie, co wybiera.
W końcu, w pewnym momencie, gdy przechadzlai się po korytarzu, a usta maga zwyczajnie się zmęczyły, na ich trase wpadli przyjaciele. Młody Librabia spojrzał na nich z widocznym zmęczeniem na twarzy. Co jak co, ale tańczyć nie miał ochoty, chyba ze chcieli zobaczyć zawartość jego żołądka.
- Wszystko.... tylko nie to - wyjęczał, kiedy to ktoś wyszedł z pokoju i zaprosił ich na grę. Abel nie miał nawet szans zaprotestować, uciec z dobrą wymówką. Zaciągnięty do środka, patrzył z jaką ekscytacją ciemnowłosy dosiada się do kóleczka. Ich trójka dołączyła równie szybko, siadając po innych stronach, aby nie siedzieć obok siebie. Organizator tego przedsięwzięcia wytłumaczył zasady gry, gdzie osoba wybiera czy chce wyzwanie, czy pytanie, gdzie karą jest rzucenie jakąś swoją rzeczą, np. stanikiem, skarpetką, czy bizuterią. Znając wszelakie zasady, Sento zdobył butelkę i zakręcił nią, trafiając na przypadkowego chłopaka.
- Wyzwanie taK? No to... wstań na jednej nodze, zatkaj sobie nos i zrób w podskokach dziesięć kółek wokółsiebie - roześmiał się, wiedząc, iz nie będzie to proste, na wzgląd w jakim stanie był chłopak. Gra szła dalej, az w końcu butelka skierowała się w stronę Cedrika, a nieznajomy spojrzał na niego wymownie, zadając pytanie, co wybiera.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cedrik był podekscytowany jeszcze nigdy nie miał okazji brać udziału w podobnej zabawie. To była zupełna nowość i był jej ciekaw.
Z uwagą przysłuchiwał się zasadom gry i rozbawiony spojrzał na swój ubiór, no nie miał czym szastać, musiał więc wykonywać zadania mu zlecane.
Szkło zabrzęczało kiedy Sento chwycił za butelkę i ta zaczęła się obracać. Wszystkie oczy skierowane na nią czujnie obserwowały to kogo wskaże szyjka. Obrót za obrotem, aż padło na nieznanego Podległemu chłopaka, ten wybrał wyzwanie, a Sento wykazał się kreatywnością zadając mu nie lada igraszkę.
Niemrawe skoki przyniosły im wielu śmiechu, a kiedy wykonujący zadanie usiadł butelka ponownie ruszyła.
Zadanie po zadaniu, ale i pojawiały się pytania. To zdecydowanie wybierały panny obawiające się kreatywnych umysłów podpitych kolegów.
Kiedy ich wyrocznia zakręciła się po raz kolejny wskazała na Cedrika, a ten usłyszał dość istotne pytanie.
Wyzwanie czy pytanie?
Tak istotna część tej gry. Coś tak prostego wywołało w nim drobne rozdarcie. Nie mógł przecież wybrać pytania. Nie mógł być przecież szczery, a nie miał pojęcia czego może dotyczyć pytanie. Fakt pijani pewnie pójdą w coś głupiego, typu – Kto ci się podoba. Mogą nawet konkretnie zapytać o jakąś osobę i czy mu się ona podoba. Jednak co jeśli ktoś pójdzie bardziej kreatywniej? I zapyta o jego przeszłość? Albo o to jak trafił do Abla? Nie mógł sobie pozwolić na wyjawienie takich faktów o swoim życiu przy tak losowych osobach.
Zrezygnowanie też nie było korzystne, miał na sobie jedynie spodenki i buty, mało korzystne położenie, więc nie miał wyjścia musiał iść w wyzwania i musiał naprawdę się postarać by im sprostać.
- Wyzwanie - odparł po krótkiej przerwie, widział jak wszyscy wyczekiwali. Było to jednocześnie krępujące i nakręcające, to jaką sensację wśród uczniów zbudzał. Nigdy nie miał takiego zainteresowania innych, owszem wiedział, że był cenny, jednak nikt go tak nie obskakiwał, był raczej traktowany jak lepszej jakoś śmieć, taki, którego nie można uszkodzić i wyrzucić, a nawet trzeba nad nim popracować, ale dalej śmieć.
- Wyzwanie drink. Wypij tequile z pępka Yuki, zliż sól z szyi Madi i odbierz cytrynę z moich ust… -dwie wymienione dziewczyny wyraźnie się zarumieniły, a reszta grona zaczęła pogwizdywać, klaskać i podgrzewać atmosferę słynnym „uuu”.
- Czyli podnosicie poprzeczkę…
- A co wymiękasz?
- Dawajcie te rzeczy…- stwierdził, a towarzystwo się zaśmiało, szybko wykonując jego prośbę.
- Yuki dawaj pępuszek! - krzyknął prowodyr, który ewidentnie ich znał, jednak był z innej klasy, dlatego Cedrik nie miał jeszcze okazji go spotkać. Widać było jednak, że chłopak miał inne odczucie i Cedrika kojarzył, a nawet chciał poznać zważając na wybór wyzwania i uwzględnił w nim siebie.
- Rób takiej miny Yyki! Co rodzice ci nie mówili, że trzeba się myć, bo nie zna się dnia ani godziny?! – Sento nie mógł sobie odpuścić tych komentarzy, które sprawiały, że Yuki była coraz czerwieńsza.
Za długimi namowami Yuki w końcu się położyła, a w jej pępku wylądowało trochę alkoholu. Cedrik niezbyt wzruszony wstał i położył się na boku obok niej tak by jego twarz była na wysokości jej brzucha. Położył dłoń na jej talii po drugiej stronie i odgarnął ciemne włosy by móc się pochylić, po czym wprawnie wypił trunek, a dziewczyna przy tym pisnęła co wywołało fale śmiechu.
- Dziękuję za współpracę… podziękował Yuki po czym wziął troszkę soli, którą ktoś mu podał i podszedł z nią do kolejnej dziewczyny. Usiadł obok niej jednak jakby troszkę za jej plecami.
- Mogę? - zapytał kiedy przysuwał do niej dłoń, a kiedy ujrzał jak czerwona twarz pokiwała mu i zezwoliła na działanie delikatnie odgarnął długie włosy dziewczyny do tyłu, a potem odsunął ramiączko jej koszuli i palcem umieścił sól na jej szyi.
Z początku jej jasne oczy bacznie go obserwowały jednak kiedy się pochylił, a jego wargi, a raczej wysunięty z pomiędzy nich język dotknął jej skóry pisnęła cicho i zamknęła oczy. Kącik ust lekko uniósł się Cedrikowi jednak nie przerwał on czynności, a był na niej skupiony. Przecież nie mógł wyjść na tchórza bądź cieniasa w tak prostej grze. Skupiony był więc w pełni i z należytą starannością powoli zlizał nałożona na jej skórę sól. Nie zamierzał by przypominało to wylizującego coś psa, miało to w sobie zmysłowość i delikatność.
Kiedy skończył powoli zasłonił ramię dziewczyny i przywrócił jej do poprzedniego stanu odkładając ramiączko i jej włosy. Bawiło go, że towarzystwo na ułamek sekundy zamilkło pewnie zaskoczone albo zwyczajnie podniecone widokiem.
- Dziękuję za twoją cierpliwość.. - posłał jej ciepły, czarujący i łagodny uśmiech, po którym wstał i podszedł śmiało do ostatniego etapu zadania, w którym miał wziąć udział chłopak, który go wyzwał, ten już trzymał plasterek cytryny w dłoni.
Siadł obok chłopaka i spojrzał na niego pewnie i nonszalancko. Nie zawstydzały go te zadania, fizyczność była dla niego czymś normalnym, a pijanny umysł jeszcze dodawał swobody i pewności.
- A więc mogę chociaż poznać twoje imię? - spytał na chwile zawieszając swoje ciemne tęczówki na piwnych oczach chłopaka.
- Niko… – odparł mu brunet, Cedrik jedynie łagodnie się uśmiechnął i spojrzał na wpatrujące się w nich towarzystwo, cóż wypatrywali zadania jak wygłodniałe wilki, więc lepiej mieć to za sobą. Złapał dłoń chłopaka i wyjął z niej cytrynę następnie delikatnie wsunął ją w usta Niko, nie odsunął swojej dłoni po tym, a zsunął ją zmysłowo na podbródek chłopaka i wedle siebie nim pokierował unosząc odrobinę i przyciągając do siebie. Nie zamknął oczu, wręcz przeciwnie odważnie i pewnie patrzył w piwne tęczówki zbliżając się do nich. Chwycił swoimi wargami za cytrynę, jednak czując jak chłopak od razu ją puszcza nie dał mu tak łatwo uciec. Przytrzymał palcami jego podbródek i lekko zassał cytrynę musnął przy tym jego usta i dopiero po ujrzeniu pojawiających się rumieńców odebrał kawałek cytrusa i odsunął się jednocześnie uwalniając jego podbródek popatrzył beznamiętnie na zebranych i mlasnął smakując kwasku.
- Zadanie wykonane, jak tam zboczuchy zaspokojeni? - prychnął lekko rozbawiony i jeszcze na chwilę spojrzał na bruneta.
- Dzięki za cytrynę … Niko..- dodał i łagodnie się uśmiechnął wstając i powracając na swoje miejsce. Mimo braku koszuli czuł się swobodnie, na luzie pociućkał sobie cytrynę nim siadł i sięgnął po butelkę, by nią zakręcić, a kiedy ta wskazała dziewczynę, którą kojarzył z zajęć, ale nawet nie znał jej imienia posłał jej uśmiech i zadał tradycyjne pytanie.
Wyzwanie czy pytanie?
Cóż dziewczyna wybrała pytanie, po tym co przed chwilą widziała nie było to zaskoczenie.
Cedrik nawet nie musiał się zastanawiać.
- O czym marzysz? - zapytał luźno podpierając się rękami za sobą. Towarzystwo było wyraźnie zdziwione, że pytanie nie poszło w sekreciki i upodobania dziewczyny, część chłopaków była pewnie tym zawiedziona, jednak dziewczyny spojrzały na niego bardziej zaciekawionym wzrokiem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Rudzielec podczas pijackiej zabawy, gdzie każdy obawiał się wyborów drugiej osoby, wachlował cycatą Yuki, zbierającą się po uczestnictwie w wyzwaniu dla Cedrika. Jego wnikliwe spojrzenie od razu wyłapało kto ucieka od danego wyboru. Dostrzegał jak Abel nadal nie był pewien co wybrać, to oznaczało tylko jedno: każdy wybór z jegon strony był chujowy. Jego Podległy zaś unikał pytań, jasno informując innych o tym, iż ma coś do ukrycia, a sam Sento? On akurat nie obawiał się niczego i wszystko brał na klatę. Był zbyt pewny siebie, aby obawiać się mówić prawdy. Grund, to nie okazywać słabości, bo inaczej inni będą tam węszyć.
Młody mag miał mieszane uczucia, ale zadne z nich nie było tym negatywnym. Z jednej strony miał stracha, który potęgował dziwne podniecenie całym tym spięciem. Nie mógł się doczekać, az butelka zatrzyma się właśnie na nim, Choć obawiał się pytań, iz mogą być niezmiernie zboczone, dziwne, ale i czasem zabawne. to jednak chciał je usłyszeć. Nadal miał co ściągać, choć niewiele, to ciągle mógł pozwolić sobie na jeden, jedyny błąd, o któy zdecydowanie było łatwiej podczas wyzwania. Jego pijana łepetyne zdawała sobie idealnie sprawę, że w tej grze nie było złotego środka. Choć polegało to na poznaniu się blizej, to ciągłe odpowiadanie na pytania mogło doprowadzić do kłótni, niechcianych tajemnic wyłowionych na powierzchnie i obnazonych na oczach innych. Niekoneicznie tych, którym sie to nalezało. Zaś wyzwania mogły być tak trudne, ze az niewykonalne. Dlatego tez Abel był w niesamowitej rozterce, obserwując poległą Yuki, czerwoną, odklejoną od rzeczywistości po wyciumcianiu przez Cedrika odrobiny alkoholu z brzuszka.
Blondyn przeniósł swój wzrok na winowajcę, któy nic sobie z tego nie robił, bawiąc się w najlepsze z cytryną w ustach. Z jakiegoś powodu czuł swiezbiącą rękę. Nie do końca był zadowolony z Cedrika, z jego zachowania, ale ten chciał się wybawić, wyszaleć, całkowicie zapominając o barierach, jakich nie powinno się przekraczać, dlateog tez mag postanowił pójść w jego ślady. Wiecznie spięty uczeń jak za pomocą pstryknięcia palcami wyzbył się wszelakich hamulców.
- O czym marze? - dziewczyna lekko się zawstydziła, co nie uciekło uwadze innym, aprobującym, aby się przyznała do swoich zbereźnych myśli. - Chciałabym... zwiedzić świat - niecierpliwi uczestnicy zburczeli dziewczynę, zawiedzeni odpowiedzią.
- I przelecieć murzyna! - dodał ktoś z grupki, a wszyscy wybuchnęli śmiechem. Widać było, ze jeszcze nie wszyscy oddali się w pełni zabawie, głównie dziewczyny czuły pewnego rodzaju barierę, jakeij nie chciały przeskakiwać, aby nikt źle o nich nie pomyślał. Zakręciła ponownie, trafiając na swojego chłopaka, nie dając mu taryfy ulgowej, za dołączenie się do narzekającego towarzystwa odnośnie jej odpowiedzi. Butelka co chwile się kręciła, az w końcu zatrzymała się, niezwykle powoli, tworząc wyczekujące spięcie w ciele Abla, prosto na nim.
- Wyzwanie, czy pytanie? - wcześniej tak pewny swego wyboru, teraz nie wiedział co wybrać.
- Wyzwanie - wziął na klatę swój wybór, dzielnie wysłuchując treści kręcącego i usłyszał coś niezwykle banalnego. Coś, co nikomu nie powinno sprawić problemu, o ile nie byłby pijany.
- Stań na jednej nodze, zatkaj nos i wytrzymaj przez pół minuty - zrobił to, wstał na równe nogi i zatkał sobie nos, a chwilę później dość neizgrabnie, niepewnie stanął na jednej nodze. Kiwał się na boki, słysząc odlczanie sekundy.Z kazdą chwilą jego równowaga słabła i w ostatnich chwilach nie chcąc upaść, stanął na drugą nogą, klnąć w duchu. Wszyscy zaklaskali, wiwatując, aby się rozbierał. Blondyn cmoknął pod nosem, zrzucając z siebie spodnie i zostając jedynie w bieliźnie. W serduszka.
- Przyznajcie się, po prostu chcieliście zobaczyć mnie na golasa - wziął na klatę swoją porazkę, patrząc jak pomysłodawca za karę kręci drugi raz, wytypując kolejną ofiarę swych myśli.
- No dobra, teraz Yuki - głos Niko rozbrzmiał dźwięcznie w jej uszach, a ta pisnęła w stronę dręczyciela.
- Pytanie, zdecydowanie pytanie! - zjęczała.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Doskonale rozumiał rozgoryczenie towarzystwa, kiedy to zadał dziewczynie zwyczajne pytanie, jednak nie przejmował się tym. Miał pytać o to co jego interesuje, a nie był ciekaw jej życia erotycznego zwłaszcza, że posiadała swojego chłopaka. Po co miał ja więc zawstydzać bądź prowokować ewentualne kłótnie w związku. Poszedł w coś neutralnego, a jednak ciekawego według niego samego.
- Fajnie, polecam, warto zwiedzić świat, bo jest co podziwiać…- skomentował jedynie i ponownie zaczął ciamkać sobie zdobytą cytrynę luźno obserwując dalsze wyzwania i słuchając pytań.
Zabawa była naprawdę świetna, nie miał pojęcia, że zwykła pusta butelka może dać tyle okazji do śmiechu.
Obserwacja tego wszystkiego przynosiła wiele zabawy i przyjemności, Cedrik śmiało mógł powiedzieć, że dobrze się tu bawił.
Butelka kręciła się co chwila, aż w końcu jej szyjka wskazała Abla, a na twarzy Cedrika pojawił się szelmowski uśmieszek. Był ogromnie ciekawy co wybierze jego mag, a słysząc, że ten wycelował w wyzwanie z niecierpliwością oczekiwał zadania, jakie zostanie mu przydzielone.
Zaśmiał się słysząc opis wyzwania.
- Co wy macie z tym zatykaniem nosa? - zaśmiał się jednak już w ciszy obserwował po czasie dołączając do odliczania. Parsknął szczerym śmiechem widząc zmagania blondyna i jego upadek. Cóż trzymał za niego kciuki, jednak nie narzekał na niepowodzenie, gdyż spodenki Abla wylądowały w puli zdobyczy.
Butelka zrobiła kolejne obroty i po paru pytaniach i dwóch wyzwaniach padło na Yuki. To Cedrika równie ciekawiło, wiadomo coś co dotyczyło jego znajomych było intrygujące bardziej od zmagań obcej osoby.
Jej wybór padł na pytanie, była w tym bardzo zdecydowana, co rozbawiło część grona. Niko chwilę pomyślał, jednak uśmiechnął się tajemniczo zdradzając treść pytania.
- Czemu nadal nie masz swojego maga? Abel jest już zajęty, Cedrik zdecydowanie nie jest Podległym do dzielonych kontraktów. Więc twoja szansa przepadła. Dlaczego więc odmówiłaś kontraktu nawet w zeszłym tygodniu? Na co ty czekasz? Chcesz zostać samotną, usychającą Podległą? – widać było jak naburmuszyła policzki mocno tym urażona.
- Bo nie chce nikogo innego niż Abla. Nie chce innego maga, dlatego będę cierpliwie czekać, aż miejsce u jego boku się zwolni. I zobaczycie jeszcze będę jego Podwładną! - z każdym słowem robiła się coraz bardziej czerwona, widać było, ze się nadąsała, a alkohol rozwiązał jej język, by wyznać taki fakt o sobie przy tylu osobach. Towarzystwo jakby na chwilę wmurowało spojrzenia zgromadzonych kolejno przeskakiwały z Abla, Cedrika i Yuki.
- Jak to poczekasz? To jest wizja ich rozstania? – dopytał Niko przerywając niezręczną ciszę. Po, której niczym z rozwiązanego worka posypały się pytania.
- Wiadomo kiedy się rozstaną?
- Bądź cierpliwa Yuki! Trzymam za ciebie kciuki! - krzyknęła jedna z dziewczyn, a druga ją poparła.
- Ale skąd pomysł, że ma na to szanse? - padało pytanie po pytaniu do Yuki, jednak niektórzy zaczęli zadawać pytania również do Abla bądź Cedrika.
- To było pytanie Yuki i już na nie odpowiedziała, więc dajmy jej tą satysfakcję zakręcenia sobie butelką i poznęcania się nad kolejną ofiarą? - powiedział bardzo dosadnie przebijając się przez ten cały hałas, a kiedy go wysłuchano kilka osób przytaknęło, a Niko podał Yuki butelkę, rzucając drobne sory, za zbytnie rozpędzenie się. Kilka zadziornych uśmieszków wskazywało jasno, że towarzystwo im już nie odpuści i tylko wyczekiwać będą tego, jak ktoś z naszej trójki zostanie wylosowany przez butelkę.
Czas mijał, zabawa leciała dalej, a zgromadzeni doczekali się wyczekiwanej chwili, gdy nasza wyrocznia wskazała na Abla i padł ten legendarny już tekst.
- Pytanie czy wyzwanie? - Madi to zadająca miała uśmiech pełen satysfakcji.[/i]
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel nie omieszkal walnac sobie plaskacza w czolo, kiedy to Yuki bez namyslu odpowiedziala na pytanie z zbyt duza iloscia szczerosci. Zawsze mogla jakos wymijajaco odpowiedziec i kwestia byloby wowczas czy pozostali byliby na tyle upierdliwi aby chciec konkreow. Niestety ona musiala walnac imionami i to jeszcze jego, kiedy mial juz swojego Cedrika. Owszem mogl miec wiecej Podleglych, ale kazdy dobrze wiedzial, iz Cedrik byl zaborczy, choc bylo to nieco zabawne. Przynajmniej w oczach Sento, ktory nie do konca rozumial ich relacje. Niby ciemnowlosy nie lubil, jak ktos zbytnio spoufalal sie z Ablem, a sam pozwalal sobie na bardzo wiele. Takie mysli tylko powodowaly u niego tajemniczy, wrecz niebeypieczny wyraz zadowolenia na twarzy. Na tyle niepokojacy, aby Yukia z wieksza czujnoscia spogladala w jego kierunku.
- Wyzwanie - potrzebowal chwili, aby odpowiedziec na najwayniejsze pytanie w tej grze. Wiedzial jednak, ze nie mogl wybrac pytania. Wyczekujace spojrzenia ygromadzonych jawnie odkrywaly ich nieczyste zamiary, a jasnowlosy nie mial zamiaru zdradzac im wiecej szczegolow.
Dziewczyna cmoknela w niezadowoleniu, ale nie mogla przeciez protestowac. Pomruczala pod nosem, mocno glowkujac nad wyzwaniem, ktore daloby wszystkim duzo smiechu oraz zabawy. Tak, aby mlody mag pozalowal swojego wyboru, ze jednak nie skusil sie na pytanie. Jakze niewinne. Librabia coraz to mocniej spinal sie w srodku, spogladajac katem oka na Cedrika. Cisza, jaka przeciagala Madie byla nieuchronnie niebezpieczna.
- Wiem. - usmiechnela sie szelmowsko w strone maga, a jej drobny jezyk przemknal po dolnej wardze. - Zamkniesz oczy, a my wybierzemz trzy rzeczy, przedmiot lub zwierze, moze i persone. Dotkniesz tego i bedziesz musial zgadnac co to jest, a i nie wolno podgladac. Mozesz zrobic jeden blad na trzy proby - wszyscy siedzacy zaczeli klaskac i gwizdac na ten znakomity pomysl. Abel jedynie przytaknal, przelykajac glosno sline i usiadl wygodniej po turecku, zamykajac oczy. Dziewczyna odpowiadajaca za pomysl wytrzasnela chuste, ktora zwiazala dla pewnosci oczy blondyna i rozpoczeli szepty oraz znaczace wymachiwania, aby wybrac pierwsza probe. Librabia nie mogl przegrac, inaczej pozbylby sie ostatniej czesci garderoby jaka byly jego cenne majtki. Musial to wygrac. Tu zalezalo od jego honoru, honoru ptaszkow.
Sento z cichym chichotem podreptal do lodowki, wyciagajac z niej budyn. Podmuchal w niego, aby nabral wiekszej temperatury i roylali go na ygiety lokiec jednego z chlopakow, aby jak najlepiej imitowalo to czyis tylek. Podlozyli go do Abla i chwycili za jego dlon, aby naprowadzic paluszek do ala dziurki.
- Czas zamoczyc. - rozesmiani wsadzili palec do cieplego budyniu, a twarz Librabi wykrzywila sie w zacny do zapamietania widoczek. Wzdrygnal sie od razu, a w jego glowie zaczal sie pojawiac najoczywistrzy obraz wsadzanego palca do dupy. Mimo to wiedzial, ze to nie moglo byc to, chociaz znajac Sento... mogl sie mylic. Mimo to nie chcial psotawic na peirwsza mysl. Wyciagnal palca, zastanawiajac czy powinien go powachac, czy powinien cokolwiek z tym robic. Pomizial maz w palcach, jakby byl jakims koneserem, dumajac w myslach nad odpowiedzia. Jesli nie byla to kupa, to co. Masc, a moze cos do jedzenia.
- A wiec. Mmm, super kupka co. Podobno dobra jest na zmarszczki
- Co ty pleciesz, to blotko jest niczym maska
Komentarze graczy wcale nie pomagaly i wiedzial iz bylo to zamierone. Westchnal, ciezko, bardzo ciezko westchnal, walczac z samym soba dla powodu jakie chcial ziscic. Zimny dreszcz przeszyl jego cialo, kiedy zaczal zblizac palce do ust, a zaskoczenie innych tylko to petegowalo. Te niepewnosc, czy wlasciwie robi. Ich przejecie, zaskoczenie byl odoskonale slychac, ale nie przerwal. Wsunal niepewnie palec do ust, bojac sie nawet pomyslec o smaku jaki zaczynal docierac do jego kubkow smakowych.
- Budyn... czekoladowy - zamlaskal, slyszac westchniecia innych, zawod w glosach. W przeciwienstwie do nich, on sie neizmiernie cieszyl. Mial ochote skakac z radosci, choc to byl dopiero poczatek.
Dziewczyna nie mogla sobie odpuscic wykorzystania rowniez Yuki. Pomachala do niej i zmacala wlasne cycki, aby dac jej do zrozumienia co od niej chce. Ta zas prawie pisnela, wydajac z siebie dzwiek speszenia. Choc chcialaby abz Abel ja zmacal, to na pewno nie przed wszystkimi. Kiwala przeczaco glowa jak te rozpedzone laleczki na konsolach samochodowych, grajac przy okazji nutke z gitary. W mgnieniu oka zrobila sie czerwona i nikt nie wiedzial czy to z powodu cisnienia od przeczenia jakei im fundowala, czy od zawstydzenia, a moze nawet od obu.
Sento szepnal jej cos do ucha, a ta zamarla, spogladajac na niego mina, jakby chciala mu pwoedziec, ze nie daje wiary w to co uslyszala, ale ten blysk w oku jakiego doswiadczyla w jego teczowkach utwierdzil ja w fakcie, iz nie zartowal. Westchnela ciezko, speszona rozejrzala po zniecierpliwionych towarzyszach. Podjela decyzje. Byla gotowa poswiecic sie dla sprawy zobaczenia jak majtasz Abla laduja na tej stercie rzeczy. Niczym zolniez przygotowany na wymarsz, zmarszczyla swe geste brwi i ukleknela przed blondynem, uciekajac glowa w bok, jednoczesnie wypinajac do przodu swa klatke piersiowa. Zadowoloyn Sento zalowal, iz to nie on znalazl sie na miejscu Librabi. Chwycil za jego dlonie i bez zbednych ceregieli rzucil je w objecia dorodnych cyckow Yuki. Ta prawie jeknela, prawie odruchowo odtracila dlonie chlopaka. Zagryzla placzliwie dolna warge, czujac zawstydzenie a zarazem podniecenie. Brzydzila sie sama soba za to, jak bardzo to ja cieszylo. Natomiast sam Abel zdezorientowany zaczal uciskac je jak pileczki odstresowywujace, dopiero po chwili rozumiejac co dotyka. Czerwony jak burak, poparzony od dotyku uciekl dlonmi, lecz nadal poruszal nimi jakby je trzymal, zapamietujac ich wielkosc i sprezystosc.
- Cycki - liczyl w duchu, ze taka odpowiedz im wystarczy. Niestety... nie.
- Ale czyje - nie dawali za wygrana. Blondyn wysilil wszystkie swoje szare komorki i mial niewiarygodny problem. Nie maacl nigdy cyckow, moze czasem Yuki nadziala go na swoje przypadkowo, ale nigdy zadnych nie dotknal, az p odzisiejszy dzien.
- Madi - zarzucil nie majac zielonego pojecia, po czym uslyszal buczenia. Wiedzial iz popelnil blad. Nie widzial jednak spojrzenia Yuki, ktora chciala go za jego pomoca zabic maga. Fuknela pod nosem, wracajac na swoje miejsce, a Sento klasnal z zadowoleniem, stajac tylem do twaryz Abla. Teraz byla jego kolej spelnic slowa, ktore wyszeptal dziewczynie do ucha. Wszyscz podsmiechiwali, bedac pewnymi przegranej blondyna. W koncu kto normalny poznalby cos takiego. Rudowlosy wypial sie tylkiem pod sam nos chlopaka, a Niko porpsil abz ten sie zaciagnal powietrzem.
- Jesl isie pomylisz, sciagasz za akre galoty - zacwierkala jedna z dsziewczyn.
- Musze was rozczarowac, ale tej smierdzacej dupy nie da sie z nikim innym pomylic. Sento, twoich pierdow nie da sie pomylic z nikim innym - rudzielec wybuchnal smiechem, klaskajac gromkimi brawami. Blondyn w duchu poczul jak cale napiecie schodzi z jego barkow. Nikt nie wiedzial ile stresu mu to zafundowalo. Sciagnal opaske i wypil do dna kubeczek z trunkiem, muszac ugasic pragnienie i uspokoic piekace poliki. Spogladal na ofuczana Yukiem zastanawiajac co takiego znow zrobil, po czym zakrecil butelka, patrzac jak zwalnia swe obroty, finalnie zatrzymujac na Cedriku. Swymi wielkimi oczami spojrzal na ciemnowlosego, a w jego umysle roypetala sie burza pomyslow.
- Pytanie czy wyzwanie
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cedrik dostrzegał w obecnym gronie to podniecenie faktem, że butelka wskazała Abla, wszyscy byli podekscytowani. Było to z dwóch powodów. Po pierwsze każdy chciał zadać nurtujące pytanie, a po drugie mag miał na sobie już samą bieliznę. Wystarczyła jedna gafa i wszyscy ujrzeliby co kryje pod tym mokrym materiałem zdobionym przez serduszka.
Rozczarowanie na twarzach wielu, kiedy zamiast pytania Abel zarządał wyzwania. Cóż Cedrik się tego spodziewał, po tym co chlapnęła Yuki oczywistym było, że powinni unikać pytań od zgromadzonych.
Madi wspięła się na szczyt swej kreatywności przy stworzeniu dla blondyna odpowiedniego zadania. A to w jaki sposób całe grono się zaangażowało było aż zabawne. To jak ochoczo Sento latał za przedmiotami bawiło Podległego, który nie zmienił swojego miejsca. Ze spokojem obserwując wydarzenia. Czuł, że Abel sobie poradzi, jednak co jeśli nie? Miał go jakos wesprzeć? Może powinien rozejrzeć się za jakimś ręcznikiem albo kocem? By ten mógł się zakryć. Choć czy towarzystwo by im na to pozwoliło? To akurat mało go interesowało.
Sztuczka z budyniem była szczytem podłości ze strony rudzielca, jednak tego się po chłopaku mógł spodziewać. Faktem było, że ta konsternacja na twarzy Abla była tego warta, zwłaszcza kiedy po budyniu otrzymał w dłonie piersi Yuki. Ciemnowłosy nie miał pojęcia czy mina Abla była lepsza czy jednak Yuki kiedy to blondyn nie odgadł, że to właśnie jej piersi były? Choć nie powinien odczuł w tym momencie drobną satysfakcję, znaczyło to, że ta dwójka nie była tak blisko jak myślał. Więc między nimi nie dochodziło do takich sytuacji? Patrząc na to jak dziewczyna była w niego zapatrzona i w jaki sposób pozwalała sobie na siadanie u niego na kolanach, Podległy myślał, ze proste pocałunki i czułości mieli już za sobą. Choć jeśli dobrze kojarzył Abel wspominał, że to on mu ukradł pierwszy pocałunek... więc może była to prawda? Z początku pomyślał, że blondyn tylko go w ten sposób wrabia, wydało mu się to aż nieprawdopodobne by mogło być prawdziwe przy takiej adoratorce.
Więc Abel chodził po cienkim lodzie, 1 do 1 a jeszcze ostatnia próba. Wszyscy wyczekiwali tego co się wydarzy i chyba Sento zaskoczył całe grono swoim szczeniackim zachowaniem. Cedrik aż plasnął sobie w twarz widząc to jak rudzielec podstawia tyłek pod twarz blondyna. To było niemożliwe, a jednak prawdziwe. Co więcej Abel od razu zgadł. To było tak jakby przyjaciel go poratował przed zdjęciem gaci i dał mu oczywistą zagadkę. Ciemnowłosy aż się zaśmiał i pokręcił głową z politowaniem.
Wszyscy powrócili na swoje miejsca, a butelka została zakręcona przez maga, a jej szyjka zatrzymała sie prosto na jego podległym. Cedrik aż przestał ssać cytrynę na chwilę i spojrzał na Abla, a kiedy ich spojrzenia się spotkały usłyszał formułkę tej gry. Spojrzał krótko na pozostałych, którzy wyczekiwali w napięciu odpowiedzi, jak dotąd brał same wyzwania, ale Abel chyba nie wystawiłby go zbyt prywatnym pytaniem. Dlatego zdecydował się podjąć to ryzyko.
- Pytanie - odparł, a szok wkradł się na twarze zebranych. Chyba nawet Abel był tym zaskoczony, bo potrzebował dłuższej chwili na wymyślenie pytania, którym nie mógł zawieść grających, w końcu zjedliby go żywcem gdyby palnął coś w stylu "wolisz zielony czy niebieski?".
- Czy miałeś o mnie fantazje seksualne? - aż lekko uniósł brwi zaskoczony śmiałością pytania, mało brakowało a zaksztusiłby się cytryną, jednak nie dał tego po sobie poznać. Jak zawsze wyglądał niewzruszony jak posąg, a pozostali zawiwatowali blondynowi. było słychać gwizdy i klaskania, a do tego wiele innych ciężkich do określenia dźwięków. Ciemnowłosy natomiast postarał sie zachować swój stoicki spokój, choć w środku był niezwykle zaskoczony i odrobinę rozbawiony. Bez pośpiechu sięgnął do swoich ust aby wyjąć z nich cytrynę, a kiedy jego usta były już wolne delikatnie oblizał wargi z kwaśnego posmaku.
- Jesteś moim magiem, więc oczywiście, że tak, jakoś muszę wzmacniać kontrakt. Więc możesz być spokojny, co trzecia moja masturbacja jest dedykowana tobie... no czasem co czwarta... Jeśli dorobisz się cycków Yuki to moooże dedykuję ci co drugą... nie mógł się powstrzymać. Po części powiedział prawdę, skoro to tak ciekawiło Abla czemu miał unikać odpowiedzi, jednak żarty by poirytować przy tym Yuki były zbyt kuszące by się im oprzeć. Podczas całej wypowiedzi jak zwykle był opanowany jakby rozmawiali o pogodzie, choć w dość seksowny sposób. Jego to nie brzmiał jakby recytował listy zakupów, a jakby droczył się z magiem. Co bardzo spodobało się zebranym, choć nie jedna osoba zaksztusiła się właśnie drinkiem albo opluła swojego sąsiada procentowym napitkiem.
Cytryna powróciła między jego wargi, a dłoń chwyciła za butelkę, która ponownie się zakręciła.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wybor jaki padl z ust Cedrika zaskoczyl nie tylko widownie, a samego Abla. Na tyle mocno, ze zaniemowil, odlaczyl sie na kilka sekund od rzeczywistosci, panicznie myslac nad pytaniem jakie moglby mu zadac. Nie moglo byc zwyczajne. Pytanie takie jak, czy chodzi czasem bez majtek, czy gdyby mialy spelnic sie dwa jego marzenia, jakie by one byly, to wszystko bylo zbyt proste, nudne dla widowni, a sam mag mogl o to zapytac na osobnosci i rownie wyczerpujaca odpowiedz dostalby od Podleglego. Dlatego uruchomil burze mozgow, szare komorki zagotowaly sie, drazac rozmaite tematy, pomysly, wracajac wspomnieniami do rozmaitych gier, telenowel, skad mogl zaczerpnac kreatywnej inspiracji, az nagle olsnilo go pod ta blond kopula. Sam byl ciekaw odpowiedzi. Nie to, ze chcial, aby ciemnowlosy faktycznie to robil, choc wiedzial iz zaprzeczenie w jakis sposob by go poruszylo, ale tu chodzilo o wiele aspektow. Jednym z nich byla widownia glosno wyczekujaca pytania mlodego maga. Nie kazac im dluzej czekac, wypowiedzial swe poukladane w maire pijackiej mozliwosci pytanie, uwaznie obserwujac reakcji Cedrika, ktora byla... niezadowalajaca. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Abel spedzil nieco czasu u boku Podleglego, wiec to, co bylo niezauwazalne przez innych, bylo widoczne dla niego. Cedrika zaskoczylo pytanie. Nie spodziewal sie go, a jego mina wskazywala, ze podjal sie wyzwania, chwile pozniej odpowiadajac na nie wyjatkowo lekko i figlarnie.
Na jezyk maga cisnela sie riposta. Normalnie nie oddalby ostatniego slowa Cedrikowi, ale sytuacja w jakiej sie znalezli nie pozwalala mu na to. Zostalby powstrzymany przez tlum, albo nawet zachecony, aby w chwili zapomnienia palnac o to slowo za duzo. Z tego tez powodu zacisnal jedynie zeby, lekko nimi zgrzytajac, a piekny, purpurowy odcien czerwieni wylal sie na jego lico.
Cedrik z zwycieskim usmieszkiem odebral swa role krecenia butelka. Minelo jeszcze kilka rundek i Abel mial zamiar wstac od zgromadzenia, aby odetchnac, ale w tym momencie, jej koncowka zatrzymala sie prosto na nim, gdy podnosil swoj kuferek. Powoli snul wzrokiem do osoby, ktora go wylosowala, a jego teczowki zadrzaly na widok zadowolonego Cedrika. Usiadl z powrotem, przelykajac glosno gule w gardle, wybierajac pytanie, gotow odpokutowac swe zle czyny.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
O jaką miał satysfakcję z miny Abla, a fakt, że blondyn mu nie odpowiedział było wisienką na torcie. Czyżby towarzystwo go krępowało? Czy jednak obawiał się, że ta nasza pijacka dyskusja może za daleko sie posunąć? To był fakt, w tym stanie każdy mógł powiedzieć o słowo za dużo. Jednak świadomość tego nie przeszkadzała Podległemu w czerpaniu przyjemności z zabawy i z drażnienia swojego maga. Uwielbiał go dziugać w ten sposób. Dobrze wiedział gdzie jest jego miejsce, wiedział, że nie łączyło ich nic poza kontraktem, że tuż po turnieju się rozejdą, a Yuki zajmie jego miejsce przy boku Abla. Może właśnie dlatego tak się zachowywał? Nie chciał by blondyn tak po prostu o nim zapomniał, dlatego stale tak się z nim droczył, była to w końcu jedyna okazja do wyciągnięcia czegoś z maga i do snucia złudzeń, że ich więź miała jakieś głębsze znaczenie.
Butelka się zakręciła, trafiło na Niko, w końcu mógł się odegrać chłopakowi za tamto wyzwanie.
Brunet zdecydował sie na wyzwanie, a uśmiech Cedrika jedynie się poszerzył.
- Masz 6 sekund na to by zdjąć z siebie spodenki i założyć je na drugą stronę...- wiedział, ze ludzie spodziewali się czegoś zboczonego, jednak takie zadanie również ich satysfakcjonowało. Towarzystwo wybuchło śmiechem, a mina Niko była bezcenna, jednak wstał i rozbawiony naszykował się oczekując odliczania.
Kiedy tylko to się zaczęło brunet chwycił za swoje spodenki, jednak pociągnął je razem z bokserkami pod spodem, całe szczęście w pore się zorientował i czerwieniąc się puścił bieliznę zdejmując dalej same spodenki, zaczął skakać na jednej nodze, bo kostka utknęła mu w nogawce. Zachwiało nim i sobie siadł na tyłku szarpiąc się ze spodenkami, a odliczanie zbliżało się do 3 chłopak juz wiedział, że przegrał jednak nie poddawał się i z nogami w górze zaczął zszarpywać spodenki a potem trzymając je nad sobą w powietrzu niezgrabnie zaczął je wywracać. Śmiał się przy tym jak wszyscy wokół, a kiedy chciał przymieżać się do ich założenia zgromadzenie krzyknęło głośne "6". Niko westchnął ciężko i dalej się śmiejąc po prostu rzucił zdjęte już spodenki na stos fantów.
Zabawa szła dalej, kolejne pytania i wyzwania padały, w między czasie Sento musiał biegać wokół kółka macając każdy męski cycek po kolei na czas. Było można smiało stwierdzić, że towarzystwo było kreatywne.
A kiedy ponownie przyzła kolei Cedrika ten zdecydował się na wyzwanie, nie miał zamiaru odpowiadać na pytania losowych osób. Cóż ewidentnie chciano pozbawić go spodenek, bo kreatywność naprawdę ich nie opuszczała.
Sento kazał mu stanąć na rękach i wypić kufel piwa. Cedrik spojrzał na niego niedowierzając, ale zaśmiał się pod nosem i podniósł. Patrząc na niesiony kufel po prostu się śmiał, już widział jak ta grupa pijanych osobników leje mu to do ust, a płyn cieknie wszędzie dookoła.
- Postarajcie się jedynie trafić do moich ust okey? Dzięki... i tak wiem, że mnie polejecie..- zaśmiał się po czym wziął głęboki oddech i bez większych trudów stanął na rękach, dla kogoś kto spędzał tyle godzin dziennie na ćwiczeniach nie był to problem, pamięć mięśniowa była dużą przewagą. Jednak picie w tej pozycji nie było niczym łatwym zwłaszcza kiedy kuflem sterował pijany Sento.
Początek jakoś poszedł jednak jak się spodziewał piwo leciało wszędzie, a kiedy Sento wlał mu je do nosa nie był w stanie opanować kaszlu i musiał powrócić na ziemię. Machnął tylko na przepraszającego go rudzielca i bez dyskusji dalej kaszląc podniósł się i zdjął z siebie spodenki pozostając w czarnych dopasowanych bokserkach. Wytarł polaną twarz w spodenki i rzucił je na kupę z fantami. Po czym wrócił na swoje miejsce jeszcze pokasłując.
Kiedy chwycił za butelkę i nią zakręcił szyjka wskazała Abla, a uśmiech Cedrika był złowieszczy i szatański.
- Los jest łaskawy... A więc pytanie czy wyzwanie? - zapytał, a po usłyszeniu wyboru nawet nie musiał się za bardzo zastanawiać.
- Jakbyś miał się przespać z trzema osobami z tego grona kto by to był? Kto ci się na tyle podoba. Może być to czworokącik albo trzy osobne scenerię...-granatowe tęczówki z satysfakcją patrzyły prosto na swoją ofiarę, a raczej swego wcześniejszego oprawcę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czul jak ciekawskie spojrzenia wypalaja na nim znamiona. Jego cialo dobijalo niebezpiecznej granicy czterdziestu stopni od zawstydzenia jakie go ogarnelo,gdy uslyszal pytanie Cedrika. Jego oczy przeslizgnely sie po zgromadzonych osobach, typujac kolejno, czy czy mialby ochote kogokolwiek poznac w lozku. Faceci od razu zostali odstrzeleni. Abel nie mial zamiaru udawac zainteresowania ich strona. Po wykonaniu tego, zrozumial, iz zbyt wielkiego wyboru nie posiadal.
- Polejcie! - oznajmil, podnoszac pusty kubeczek nad swoja glowa, a ktos z rozbawieniem zabral go, znikajac w tlumie gosci imprezy. Zatrzymal sie na przyjaciolce, ktora nigdy nie traktowal jak zyciowa partnerke i pewnie nigdy nie moglby pojsc z nia w bok. Yuki byla jak siostra. Zawsze to powtarzal, ale aktualnie nie mial wielkiego wyboru. Dziewczyna zdawala sie promieniowac rdoscia i dziecieca ciekawoscia, zwlaszcza kiedy wzrok maga zatrzymal sie na niej nieco dluzej. Gdyby nie ich kilkuletnia znajomosc, Abel uznalby ja za atrakcyjna osobe. Potrafila sie zachowac, choc bywala wybuchowa. Dobrze sie ubierala, zawsze byla czysta i zadbana, a do tego miala czym oddychac, co najbardziej w niej cenil. Tak wiec, muszac typowac z grona graczy, jasnym bylo, iz blondyn wybierze Yuki jako piersza.
- Yuki - oznajmil glosno swoj werdykt, a dziewczyna niemalze podskoczyla w miejscu rozradowana. Gdyby doczepic jej uszka i psi ogonek, przypominalaby male szczenie wyczekujace radosnie zabawy ze swoim panem. Kolejny wybor nie byl latwy. Librabia spojrzal na Madie i skrzywil sie na mysl o numerku z nia. Zdecydowanie takiej tapeciary nie chcial widziec pod soba stekajacej i jeczacej od jego ruchow. Co gorsza jego glowa bez zezwolenia wytworzyla jakze okropny obraz przed oczyma i z wzdrygnieciem przesledzil reszte kandydatek. Na co dziewczyna burknela niezadowolona pod nosem. W koncu byla ikona piekna w szkole!
- Issabel - wytypowal, oddajac hold jej smuklym noga. Co prawda byla juz zajeta, wiec blondyn obwiescil do jej kochasia przepraszajacy usmieszek. Dziewczat w koncu nie bylo wiele, wiec musial kogos wybrac. Pechowo trafilo na nia, ale z drugiej strony znajomy powinien czuc sie dumny, iz jego kobieta byla atrakcyjna dla innych.
- A ja to co, pies - Sento cmoknal oburzony na co inni rozesmiali sie glosno, komentujac, ze pierw musialby cos sobie odciac miedzy nogami. Poza tym takiego latawca to strach i tak ruszac, ze moze jakies zarazki przenosic.
Z rozbawieniem wszyscy wyczekiwali ostatniego wytypowania Abla, ktory zas przeskakiwal po dziewczynach wzrokiem. Niestety ani jedna nie wpasowywala sie w kanon piekna. Westchnal, czujac druzgocaca mysl o wybraniu Sento, az tu nagle przypomnial sobie jedna osobe, jedna chwile, gdzie Cedrik ludzaca przypominal kobiete. W tamtym momencie idealnie wpasowywal sie w kanon pieknej kobiety w oczach Librabi. Byl idealny, jak sama Nemezis, ktora zawsze obezwladniala swym urokiem maga. Co gorsza, blondyn bedac w upojeniu alkoholowym naprawde przytaknal sam sobie, ze moglby oddac sie w rece Cedrika bez najmniejszego oporu. Wrecz chetnie przekonalby sie co on tak naprawde potrafi.
Pochylil sie do przodu, stanal na czworaka niczym pies i jedna reka wytknal palec w strone swojego Podwladnego z mina, jakby chcial go czyms obarczyc.
- I ciebie, Cedriczku - poslal mu szelmowski usmiech, nie odrywajac od niego wzroku. Calkowicie ignorowal podgwizdywania innych, a niekiedy pelne zaskoczenie burczenia. Z pewnoscia polowa osob oczekiwala takiej odpowiedzi. W koncu wiazal ich kontrakt, ale z drugiej strony, ci ktorzy znali Abla lepiej, wiedzieli doskonale, ze takie postawienie na Cedrika bylo czyms zaskakujacym. Przeciez Librabia nie gustowal w chlopakach. Z tego tez powodu sporo z nich dziwilo sie, ze wybral sobie faceta na Podleglego. Jeszcze jako pierwszego, rozdziewiczajacego.
- Ooo, wygladasz na zaskoczonego - usmiechnal sie lobuzersko, oblizujac dolna warge, jakby szykowal sie na zblizenie i udowodnienie swych slow czynem, a konkretnie pocalunkiem.
- Nic, chyba zeepsulem sobie Podleglego. Koncze, nim pozbawicie mnie reszrek honoru. Czas ugasic pragnienie, ale nie przeszkadzajcie sobie - wstal, dosc niepewnie, puszczajac na odchodne oczko do Cedrika i wyszedl na korytarz, roygladajac za kuchnia i czyms do picia. Jego zamowienie na drinka strasznie sie spoznialo, wiec postanowil sam sie obsluzyc.
- Szalala szalala, mydelko fa. Na gorze roze, na dole Cedrik. Ech to nie ma sensu - nucil pod nosem, podchodzac do blatu. - W koncu utarlem mu nosa, ha! Widzieliscie to, widzieliscie. Pewnie, ze nie, glaby. Zescie slepi jak kret. Utarlem mu nosa, ha! - gledzil do gosci, ktorzy nie byli w ogole w temacie, ale i tak usmiechali sie do pijanego maga, ktoremu ktos wreczyl pelen kubek alkoholu.
- Zebyscie widzieli jaka mine strzelil, haha! Zamurowalo kakao! - podparl sie o blat, prawie na nim kladac i wlepil swoj wzrok w lekko drzaca ciecz w plastikowxm kubeczku, intensywnie nad czyms myslac po czym dostrzegl znajoma postac zmierzajaca w jego kierunku. Pomachal do niego z szerokim usmiechem i upil pierwszego lyka, czujac jakis dziwny posmak i albo cos nie tak bylo z tym drinkiem, albo procenty zbyt mocno uderzyly mu do glowy.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mina czarodzieja była wyborną ucztą dla podległego. Był dumny z wymyślonego pytania i nawet nie potrafił ukryć swojej ciekawości oczekując odpowiedzi. Jak wszyscy tu obecni chciał wiedzieć, które z pań były w gustach blondyna.
Ten oceniający wzrok Abla był wręcz zabawny. Widać było to jak walczy sam ze sobą i analizuje swoje gusta przyglądając się kazdej tu obecnej dziewczynie po kolei. Oczywiście towarzystwo stale rzucało jakieś komentarze co nie ułatwiało mu na pewno wyboru.
Cóż pierwsze imię jakie padło było dosyć oczywiste. Przynajmniej dla Cedrika to pierwsze imię było jedynie formalnością, skoro miała to być jego przyszła Podległa oczywistym było, że musiała mu się podobać. Jednak zachowanie yuki i ta jej duma były wręcz irytujące dla ciemnowłosego, jednak nie skomentował tego ani słowem. Po prostu pił piwo, którego nie dał radę wypić podacz swojego wyzwania i obserwował Abla oczekując na pozostałe imiona.
Przy drugim imieniu sam pokiwał głową, faktycznie dziewczyna była dobrym wyborem przynajmniej tak uważał i Cedrik, ich gusta jak widać nie odbiegały tak bardzo od siebie.
Podczas wyboru trzeciej osoby pretensje Sento chyba rozbawiły wszystkich, nawet ciemnowłosy zaśmiał się pod nosem i zrobił kolejny łyk piwa. Czuł jak alkohol krążył po jego ciele, miał zdecydowanie wyższa tolerancje niż magowie, jednak i on miał swoje limity, a do nich zdecydowanie się zbliżał. Zwłaszcza po tym, jak obrócił całą zawartość swojego żołądka do góry nogami. To był zdecydowany błąd i zamach na jego dobry stan.
Odsuwał już puszkę od swoich ust, a wtedy Abel na czworakach przyczłapał sie w jego stronę i wskazał na niego palcem. Ciemnowłosy z rozbawieniem oczekiwał pretensji, za to jakie pytanie mu dał, ale zamiast tego został wytypowany do odpowiedzi blondyna. A ten łyk piwa okazał się błędem, bo podległy ponownie się nim zakrztusił. Chyba był równie zaskoczony co towarzystwo, a przez uporczywy kaszel nie był w stanie odpowiedzieć blondynowi. Spojrzał jednak za nim, gdy ten odchodził opuszczając towarzystwo.
- To po cholerę ja jadę na ręcznym skoro ty masz chrapkę? - zaśmiał się.
- Uuuu to już wiadomo jak się dla was skończy ta impreza!A raczej gdzie ją skończycie! W łóżku! - zaczął Sento równie rozbawiony co pozostali.
- Nie no jego prawictwo zostawie Yuki, ale śpiesz się dziewczyno, bo inni też chcą skorzystać...- odparł nie mogąc pozostawić takiej zaczepki bez odpowiedzi.
- No i teraz nie wiem czy się na niego nie obrazić, no wiem że w leginsach albo kiecce wyglądam nieziemsko, ale no bez przesady! - zrobił ponowny łyk. A towarzystwo sie zaśmiało po czym rozpoczęła sie dyskusja kto ma teraz zakręcić butelką skoro osoba, której kolei była ich opuściła. Chętnych oczywiście było wielu, aż padła propozycja by cofnąć kolejność i by przywilej zakręcenia ich wyrocznia przypadł Cedrikowi, który był właścicielem ostatniego pytania.
Podległy złapał za szkło ijuż szykował się, by nim zakręcić, jednak poczuł nieprzyjemny, lodowaty dreszcz. Był to niepokój tak silny, że zamarł. Wszyscy patrzyli na niego pytająco.
- Przejmij!- polecił pierwszej osobie po swojej prawej podając jej butelkę po czym energicznie wstał i szybko wyszedł z pomieszczenia. Całkowicie ignorując fakt, że wyszedł w samych bokserkach pozostawiajac tam swoje spodenki. Szedł prosto, jego instynkty nim kierowały. Choć nie wiedział co sie działo, alkohol zbyt je przytłumiał. Wszystko w jego środku nakazywało mu znaleźć Abla, szybko znaleźć jego maga. Zachowywał się trochę jak w amoku i panice, rozglądając dookoła i zaczepiając ludzi i pytając czy go widzieli. W ten sposób został pokierowany w stronę "baru", miejsca gdzie wszyscy komponowali sobie drinki, bądź nalewali gotowego ponczu. Tam zobaczył te blond czuprynę i szedł do niego z obawą, choć widział, że czarownik był cały i nic mu nie zagrażało to czuł nadal to uczucie. Ten silny niepokój, który go przed czymś przestrzegał.
Widział posyłany mu uśmiech i to jak mag mu pomachał, było to uspokajające, jednak musiał się upewnić. Stojąc przed Ablem położył mu dłonie na ramionach.
- Wszystko okey?- zapytał, a stojąc tak blisko jego zmysły zaalarmowały. Poczuł ten nieprzyjemny zapach, który dobrze znał z czasów niewoli. Zmarszczył brwi szukając źródła zapachu, wiedział, że było to tak znikome, że ktoś kto nie miał wyczulonych zmysłów nie był w stanie tego poczuć. Zapach dobiegał z kubka blondyna przez co Cedrik nie pytając go o zgodę po prostu zabrał mu go z ręki i przysunął do nosa, by się upewnić, od razu sie skrzywił i ruszył w stronę zlewu, by wylać całą zawartość czerwonego kubeczka, po czym odwrócił się do zaskoczonego Abla.
- Ile tego wypiłeś? I skąd to wziąłeś? - pytał dociekliwie ponownie chwytając Abla za ramiona.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Juz się za mną stęskniłeś? - spytał rozbawiony, śląc ciemnowłosemu cmoknięcie, dzięki któremu poczuł na nowo smak alkoholu w swych ustach. Trunek przyjemnie drapał maga po przełyku, a zawartość procentowa miło rozgrzewała od środka. Był całkowicie najebany. To mógł przysiądz wszystkim na świecie. Nawet maleńkiemu, czarnemu pajączkowi tkającemu w górnym kącie pajęczynę. Dostrzegł go, usiłując skupić swój wzrok na twarzy Cedrika, ale wzrok mimowolnie uciekał z rytmem chwiejącego ciała. Podległy nawet nie wiedział jak mu pomógł, kładąc ręce na ramionach, w ten sposób ustabilizowując postawę blondyna.
- A może przyszedłeś złożyć niestosowną propozycję - dodał w nawiązaniu do jego wcześniejszego wyboru imienia, ale tka szybko, jak przyjrzał się twarzy Cedrika, tak szybko jego uśmiech zbladł, ustępując miejsca niepokoju. W jego ciemnych, niebieskich tęczówkach rodził się niepokój, całkowicie niezrozumiały dla blondyna.
- Wszystko gra, coś się stało? Cedrik - delikatnym, przejętym głosem wpatrywał się prosto w jego oczy, nie w ten środek między nimi, którego zawsze każdy się uczepiał, bo zwyczajnie wstydził się patrzyć tam gdzie się powinno. On nie oszukiwał, patrzył na drżące źrenice, na rozchylone usta, lekko nabrzmiałe od alkoholu. Nawet nie dochodziło do niego, że oboje wyglądali jak skłócona para, która wyskoczyła przed chwilą z łóżka tuz po drugiej zaliczonej bazie.
- Mówisz o tym? - wskazał palcem na kubeczek, któy bezczelnie zabrał mu ciemnowłosy. - Jeśli chcesz, naleje tobie, ale nie pij go, jakoś dziwnie smakuje. Dał mi go ten go...- odwrócił się w połowie, ale postaci wręczającej mu drineczka juz nie było. Zmarszczyłbrwi, odwracająć się z powrotem w stornę swojego Podległego, wzruszając ramionami, z niewinnym uśmieszkiem robiącym za przeprosiny.
- Juz go nie ma, ale miał taki miły uśmiech. To był chyba ktoś z naszej klasy - postarał przypomnieć sobie jakieś znaki szczególne chłopaka, bo na pewno nie był dziewczyną. Nie miał również kolorowych włosów, czy jasnych refleksów. Był zwyczajny przez co jego obraz poza uśmiechem nie wyrył się w pamięci młodego Librabi.
- Nie pamiętam jak wygląda - skrzywił się, będąc nieco zły na samego siebie, a jego wzrok przykuł kubeczek. - Czy coś jest nie tak z tym - nie dokończył, a nagły wstrząs w ciele zrzucił Abla z nóg. To jakby ktoś dosłownie zatrzymał mu serce na ułamek sekundy. Odruchowo złapał za rękę Cedrika, utrzymując na zgiętych kolanach. Spojrzał w oczy Podległego, pełne przerazenia i pytania skierowanego w stornę Cedrika. Nie wiedział co się z nim dzieje, lecz z pewnością nie było to nic dobrego.
- A mama mówiła, zeby nie brać nic od obcych - zażartował, aby załagodzić stres budujący się miedzy nimi. Byłtak gęsty, ze az wyczuwalny. Gdyby nie liczne treningi z Louisem, Abel panikowałby od razu, łapał łąpczywie powietrze do płuc, ale wiedział, po tym czasie, iz były to największy błąd przyspieszający do utraty przytomności. Obraz przed oczyma powoli zachodził mgłą, rozmazując na boki, muzyka, jak i słowa Cedrika zdawały się być zagłuszane przez uciekającą w siną dal koncentracje.
- Coś... Cedrik, chyba mam wyciek - skomentował dość niezgrabnie, mając na myśli energię zyciową, z którą dzielił się z chłopakiem. To ona była prowokatorem jego zachowania, bóli głowy, i aktualnego złego stanu. Patrząc na ciemnowłosego, jak zarówno na prawdopodobnie winowajcę tego wydarzenia, uwiesił się na jego szyji, prawie tracąc całkowitą władze w nogach. Cedrik musiał przestać pobierać od niego energię, albo wytrzasnąć dla niego więcej. Czuł, jak niewidzialny "pasozyt" kradnie ją, łapczywie, celowo nie pozostawiając nic dla niego samego.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cedrik rozumiał, że podpity mag miał ochotę i humor na żarty. On jednak nie potrafił się wyluzować, nie kiedy jego organizm alarmował. Jego zmysły szalały ostrzegając przed zagrożeniem, nie mógł tego zbagatelizować. Po wylaniu drinka wrócił do Abla, niestety ten nie potrafił mu odpowiedzieć na tak podstawowe pytanie, którym było pochodzenie drinka. Kto mu go dał? Albo skąd go sobie wziął? Jedyne co blondyn mu wyjawił, to że napitek wręczył mu jakiś chłopak, który już się stąd ulutnił, a jego wygląd był dla Abla kompletnie nie istotny i nie zwrócił na niego uwagi, by zapamiętać jakikolwiek szczegół rozpoznawczy.
Podległy nie drażył tego tematu, zwłaszcza kiedy mag się zachwiał, jedynym co powstrzymało go przed upadkiem były ręce podwładnego trzymające go za ramiona.
-[color=purple] Coś ci dosypano... [/bcolor]- stwierdził Cedrik szybko analizując objawy swojego maga. Wyciek energii nie był błachostką, to mogło poważnie zagrażać życiu czarownika. Zwłaszcza, że posiadał on swojego Podwładnego i to o potężnym poborze energetycznym. Ciemnowłosy widział jak Abel mizernieje na jego oczach, jak szybko słabnie. Nie miał czasu na panikę, musiał szybko działać.
- Choć...- polecił po czym wziął jego ciało na ręce, musiał zabrać go w ustronniejsze miejsce, gdzie będzie mógł pomyśleć.
W ten sposób wrócili na piętro, tam było wiele pustych pokoi, wybrał taki na uboczu, wszedł tam bez wahania i jedynie zatrzasnął nogą za sobą wejście. Trafił na coś w rodzaju pokoju gościnnego, stało tu łóżko, na które szybko przeniósł czarodzieja i na nim ostrożnie ułożył. Czuł jak blondyn traci siły, nie widział na jego ciele, żednych obrażeń, wszystko co się w nim działo wywoływał wypity trunek, a raczej substancja w nim ukryta.
Abel musiał jak najszybciej pozbyć się trucizny z ciała, a takie oczyszczenie nie należało do powszechnych umiejętności. Cedrik wiedział, że musi mu w tym pomóc.
- Spróbuję przyspieszyć twój metabolizm, by oczyścić ciało z tej trucizny...- poinformował go i ułożył dłonie na jego klatce piersiowej skupiając się na swym zadaniu. Jednak nie miał w tym doświadczenia, jak do tej pory regenerował jedynie siebie, wiedział, że może użyczyć swej zdolności swojemu magowi, ale nie wiedział jak to zrobić. A same próby pogarszały stan Abla pobierając od niego jeszcze więcej energii.
- Abel dam radę, trzymaj się... nie zasypiaj słyszysz? Nie zasypiaj... - docisnął mocniej swoje dłonie, ale czuł, że to za mało. Starał sie być opanowany, jednak działał w stresie, energicznie siadł obok maga ponawiając próbę. Wtedy poczuł jak zamrowiło go biodro, które przypadkiem dotknęło boku leżacego czarodzieja. Więc im większą powierzchnią go dotykał tym miał większą szansę na powodzenie. Natychmiast gdy to pojął położył się obok Abla, wzdłóż jego ciała szczelnie go do siebie przytulając. Musiał go obejmować, a wręcz dociskać do swojego ciała, dłońmi pocierał jego ramiona, nawet jego policzek stykał się z tym blondyna. Wtedy czuł, że jego zdolność ma szansę pomóc. Mogło być to jeszcze za mało, jednak juz było lepiej, czuł jak wyciek został zmniejszony, że stale pogarszający się stan Abla zwolnił.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Gdzie mnie zabierasz? - wysapał, czując jak ciało robi się coraz bardziej ociężałe, ale nie protestował. Ufał Cedrikowi i pozwolił zaprowadzić się w wybrane przez podległego miejsce. Nieprzyjemne mrowienie niczym chwasty rozrastały się wzdłuż ciała, pełzając od koniuszków palców stóp po same ręce. Blondyn najchętniej by je z siebie zrzucił, zerwał, wydrapał, ale wiedział, iż jakakolwiek próbwa byłaby bezcelowa, a jedynie narobiłby sobie ran, problemów. Zaczerwieniony dyszał, gdy został ułozony na łóżku. Stęknął, czując nieprzyjemny ból głowy. Plus sobie w twarz za to, ze skusił się na ten drink, ze tka bezmyślnie go przyjął, ale nie spodziewał się czegoś takiego. No tak. Przypomniał sobie bardzo istotną rzecz. W końcu Cedrik nie był zwyczajnym Podległym. Miał kajdany, był niewolnikiem handlarzy, ich bezcennym towarem, który im uciekł, trafiając w ramiona maga. Ostatecznie on sam został ich ofiarą.
- Cedrik... - wyszeptał, zbłąkanym wzrokiem odszukując swojgo Podległego. - Chyba nie chcesz mnie zgwałcić - prychnął lekko rozbawiony, chcąc jakoś rozluźnić atmosferę. Nie chciał, aby niepotrzebnie ciemnowłosy się zamartwiał. Przeciez nie zginie od paru łyków obcej substancji, prawda? Patrzył rozpalony jak chłopak zmaga się z trucizną krążąca w ciele swego Pana. Młody mag walczyłze swoim grymasem, gdy podległy usiłował go uleczyć. Niestety, czuł jak siły jeszcze szybciej go opuszczają. Zaczynał tracić pewność, że da rade to wytrzymać. Nie mieli jak zawołać po Louisa. Nie wziął ze sobą komórki, a niewiadomo czy był w domu, któy tez był kawałek stąd. Bez ubrań, przemoknięci... nie mieli wieel mozliwości.
Ujął swoimi zimnymi, drżącymi dłońmi ręce Cedrika i uśmiechnął się na tyle, ile było go sta, gdy nadal walczył z oczyszczeniem jego organizmu.
- Będzie dobrze Cedrik, spójrz, juz jest... lepiej. Nie martw... się - jego blady uśmiech pomału niknął w kącikach ust. Widząc to, ciemnowłosy zmienił nieco swą taktykę, stykając swym przyjemnie ciepłym ciałem do ciała blondyna.
- Jak mam nie zasnąć jak jesteś tak przyjemnie ciepły. Cedrik... - odwrócił się w jego stronę, aby dostrzec, byc moze ostatni raz, jego błyszczące oczy.
- Wiem, ze sobie poradzisz - uniósł swą dłoń, aby odgarnąć pojedynczy kosmyk włosów, idealnie ułozony na środku czoła. Przymknął powieki, stykając ich czoła. Czuł jak gorączka tylko się podwyzsza, a próby Cedrika na nic się za bardzo nie zdają. Choć było nieco lepiej, nadal czuł się słaby.
- Pozwolisz mi? - spytał, ujmując jego poliki w swoje zmarznięte dłonie, lekko drżące. Chciał chociaz raz jeszcze pocałować Cedrika, byc moze ratujac go i odłączając od kontraktu o ile będzie tego chciał. Nie miał zamiaru z tym walczyć, po prostu chciał, jakby na pozegnanie, pocałować Cedrika. I zrobił to. Pierw delikatnie musnął jego wargi, aby po chwili pogłębić pocałunek, czująć jak jego poliki zaczynają piec. Normalnie nie odwazyłby się na coś takiego, ale ta sytuacja... obawiał sie, ze zginie.
- Walisz alkoholem - wyszeptał i przymknął powieki, czując jak robią się coraz cięższe. Był zmęczony. Bardzo zmęczony.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Z sekundy na sekundę czułem jak jego ciało słabło, życie z niego uchodziło, a Cedrik nie był w stanie temu zapobiec. Jego próby nic nie dawały, a jedynie przyspieszały proces wysysania energii z poszkodowanego maga.
- Tutaj jesteś tylko dla mnie... – pociągnął żart, choć uśmiech ciężko by było z siebie wymusić.
Dopiero kiedy położył się przy blondynie poczuł minimalne polepszenie ich więzi, czuł, że teraz ma z nim lepszy kontakt. Jednak lepszy czy był wystarczający? Jak dotąd regenerował jedynie swoje ciało, a tu wiedział, że może pomóc swemu czarodziejowi, musiał jednak oczyścić całe jego ciało z truciny, która już po nim krążyła siejąc spustoszenie. Miał ogromnie trudne zadanie, a presja czasu nie pomagała.
- Wiem… ale nie możesz zasnąć.. mów do mnie… Abel...- starał się go zagadywać. Przylgnął w pełni do jego ciała, brak większości ubrań był tu niezwykle pomocny.
Choć dzięki tym słowom Abel nie zasypiał, te nie pomagały w opanowaniu emocjii Cedrikowi, coraz bardziej bał się, że faktycznie może stracić swojego maga. Owszem nie byli blisko, ani długo się nie znali, jednak w tym krótkim czasie tak wiele rzeczy ich połączyło. Podległy znalazł w blondynie dobrego kolegę, a między nimi była dobra nić porozumienia, która niestety tylko częściowo przekładała się na ich więź, na ich połączenie.
Zimne dłonie otuliły jego poliki, czuł jak te drżały, dlatego ułożył swoją dłoń na jednej z nich. A kiedy doszło do pocałunku, z początku był w nim nieśmiały i niepewny, nie był to raczej moment na to. Nie chciał się z nim żegnać, a tak to wyglądało. Jednak delikatność i namiętność jaką Abel na niego przelał była tą iskrą, która wznieciła i w nim emocje. Pogłębił więc pocałunek i wtedy to poczuł, wręcz zobaczył tę stróżkę energi, która ich łączyła i widział na niej silniejszy impuls, poczuł go. Więc kiedy ich usta się od siebie odsunęły on się nie oddalił, nie zmienił tej znikomej odległości między nimi.
- Nie mniej niż ty... – odparł i łagodnie się uśmiechnął, teraz sam ujął polik maga w swoją dłoń, by ponownie zatopić się w jego ustach. Objął go. Przylgnął ciałem jeszcze szczelniej i ponownie poczuł ten silniejszy ipuls. Czuł wzmocnione połączenie między nimi, nie zamierzał tego zatracić. Podjął kolejną próbę oczyszczenia ciała Abla i czuł, że to w końcu zaczyna działać tak jak powinno. Nie przerywał więc, a wręcz stał się jeszcze czulszy, jego ruchy były pełne tęsknoty, pragnienia i zachłanności, chłonął energię trzymanego w objęciach ciała, po to by zwrócić ją w silniejszej dającej życie formie uzdrowienia. Esencja życia krążyła między ich dwójką, jakby na ten jeden moment stali się jednością. Trzymając dłoń na jego sercu, nie czuł cudzego bicia, ten rytm należał i do niego. Ich ciała pracowały jako jedno. Osiagając wspólny cel jakim było pozbycie się trucizny, oczyszczenia ciała z niego i uwolnienia tym samym od śmierci od oplatających ich szponów zniszczenia. Tych niewidzialnych wici odbierających siły i życie z ciała blondyna. Trzymał go w swoich ramionach jakby chciał osłonić przed tym zagrożeniem, a to mu się udawało. Czuł, że proces się zatrzymał, więcej sił nie opuszczało ciała Abla, a wręcz zaczęły do niego powracać.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel czuł zmęczenie gorsze niż przy przeziębieniu. Wszelakie siły ulatywał z niego, mimo starań Cedrika. Choć czuł się na moment lepiej, przez nieznany impuls, to nie wrozył sobie wysokich lotów na przyszłość. Jednak to, co zrobił ciemnowłosy chwilę później bardzo zaskoczyło maga. Jęknął, otwierając szerzej powieki, jakby zobaczenie tego na własne oczy miało potwierdzić uczucie jakiego doznał na swych ustach. Miękkie i mokre wargi Podległego znów wtopiły się w jego własne z większą zachłannością niż wcześniej, a jego ciało idealnie wsunęło się w luki blondyna, dopasowując do jego własnego z idealną precyzją. Librabia poczuł jak ta bliskość rozgrzewa jego ciało, a elektryzujący dreszczyk rozchodzi leniwie od koniuszków stóp po sam czubek głowy.
Przymknął powieki, chowając przed Cedrikiem szklane spowite zielenią tęczówki, oddając niepewnie pocałunki. Jeden za drugim, nieco niedbale z braku doświadczenia, jak samym zmęczeniem, które pomału znikało. Słyszał głośno i wyraźnie bojące serce Podległego, czując jak jego własne wpada idealnie w ten sam rytm, tworząc spójną jedność. Wziął głębszy wdech, chowając twarz w cieple chłopaka robiąc z niego żywą barierę, schron dla jego jestestwa. W objęciach Cedrika czuł się bezpiecznie. Delikatna łuna oplatała ich postacie, całkowicie niwelując zatrucie maga.
Blondyn oddał się chwili błogości, nagle wpadając w sen, a raczej wizje, jaką miał okazję juz dostrzegać wielokrotnie. Znów znajdował się w ciemnej otchłani umysłu z czerwoną nicią przed sobą, jednak ta zdawała się świecić, a sama jej grubość nieznacznie powiększyć. Librabia podszedł do niej, unosząc nad nią rękę, ale nie dotknął jej. Bał się tego, ze od dotyku moze pęknąć i zniszczyć wiązący ich wspólnie kontrakt. Uśmiechnął się na ten widok i jak za sprawą pstryknięcia palca, wróćił do rzeczywistości. Lekko otumaniony otworzył szerzej oczy, potrzebując paru chwil, aby zrozumieć co się stało. Nadal czuł połamanie w kościach, zmęczenie, lecz nie spowodowane zatruciem, a samym wynikiem tego, w jakie kłopoty się wpakował.
Sama pozycja mocno zakłopotała Abla, a gdy doszło do niego co przed chwilą zrobił, soczysty rumieniec spowił jego oliwkową skórę twarzy, nieoszczędzając nawet koniuszków uszu.
- Dziękuję, uratowałeś mi zycie - wyszeptał, wpatrując w nagą skórę Cedrika tuz przed jego nosem. Musieli wrócić, odkleić się od siebie, daj znać wszystkim, ze jest w porządku, a najlepiej wrócić do domu, ale było mu dobrze. Przyjemnie ciepło w objęciach Podległego. Choć nie myślał o nim w sferze seksualnej, to nie chciał przerywać tego uścisku. Nie od razu.
- Przepraszam, ze musiałeś się o mnie martwić - zacisnął nieco mocniej swą pieść. Jakby nie było, to on powinien chronić jako mag, osoba stojącą ponad Podległego, ale Librabia doskonale wiedział, ze Cedrik jest niesamowicie potężny. Samo utrzymanie go przy zwykłych czynnościach było wyczynem. Choć oswoił się z tym z biegiem czasu oraz nauk Luisa, to śmiało mógł stwierdzić, ze ciemnowłosy był nie lada wyzwaniem.
- To musieli być oni. Ale jak... czy maja... kogoś z uczniow? - jego głos drzał na samą myśl, ze posiadali swoich ludzi w szkolnych murach. Jeśli było to prawdą, nie byli bezpieczni nigdzie.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Chwila bliskości tak intymnej na jaką obaj się porwali była ostatnia deską ratunku i całe szczęście okazała się być skuteczna. Stopniowo mag odzyskiwał siły, a raczej te przestały z niego uchodzić pozwalając na stopniową regenerację. Niestety oznaczało to i zniwelowanie całego alkoholu jaki wypili jednak to było nieważne, musiał oczyścić ciało swojego czarodzieja z wszelkich substancji, przemiana materii musiała wyzbyć się wszystkiego obcego z organizmu.
Kiedy ten się w niego wtulił po pocałunku zamarł, nie chciał nawet drgnąć by nie spłoszyć Abla i by upewnić się, że z nim już wszystko dobrze. Dlatego cierpliwie czekał na jakąś reakcję z jego strony, niczego samemu nie wymuszając i nie pospieszając go. A kiedy usłyszał proste tradycyjne podziękowanie odetchnął z ogromną ulgą. Nie obchodziło go co musieli zrobić i w jakiej pozycji leżeli w tych mokrych nadal gaciach, nie zamierzał się odsunąć, a wręcz przeciwnie objął mocno towarzysza jakby ogromny kamień spadł mu z serca.
- Martwić? Człowieku ja byłem przerażony! - powiedział ni to z pretensją ni to z żartem, jednak po tym się zaśmiał z ulgą i odsunął siadając obok i łapiąc się za głowę, jakby w tej mu się zakręciło i to nie z powodu alkoholu, bo ten przez tak wzmożone użycie jego umiejętności został wyrzucony z organizmu.
- Na pewno mają, każdy by zauważył tu kogoś obcego... co gorsza uczeń im pomagający nie musi robić tego z własnej woli... zwyczajnie mogli kogoś do tego zmusić... wiesz mniej szkoda ci obcego kolegi z klasy od własnej siostry bądź matki... oni potrafią być przekonywujący jeśli chcą... będziemy musieli ustalić kto to i jakie pobudki nim kierują... - odpowiedział po krótkiej analizie. Przetarł swoją twarz dłonią.
- Jeny a się zestresowałem... całe alko ze mnie wyparowało... choć trzeba to nadrobić, pilnuj się mnie... nie damy im się zastraszyć... - powiedział pewnie, chciał tymi słowami dodać Ablowi otuchy. Choć nie wiedział czy dobrze robi, sam był przestraszony całą sytuacją, choć czuł też gniew. Złość, że ośmielili się uderzyć tak bezpośrednio w jego maga, że nie uderzyli w niego samego, a w czarodzieja by ich osłabić, nie przewidział tego, był zbyt pewny swej siły, jak widać słusznie, bo handlarze najwidoczniej obawiali się bezpośredniego spotkania. Jednak skoro sięgnęli po takie sztuczki, musiał znów być czujny, mimo zabawy musiał się mieć na baczności i obserwować wszystko wokoło. Musiał dla Abla. Ten w końcu tak wiele ryzykował będąc jego czarodziejem, a mimo to był z nim. Choć kto wie, może po tej sytuacji bedzie chciał zmienić zdanie? Może będzie wolał odejść od niego? I być bezpiecznym. W końcu czy zdawał sobie sprawę z tego jak wiele ryzykował? Że na jego szali było życie? Ta sytuacja na pewno go o tym uświadomiła. Dlatego Cedrik go nie pospieszał, powoli zszedł z łóżka prostując nogi i cierpliwie czekając na chłopaka.
- Jak się czujesz? Możemy wrócić na zabawę, ale równie dobrze możemy wrócić do domu. Jak wolisz? Chce byś czuł się dobrze... - spytał spokojnym tonem patrząc na zielone oczy blondyna. Jego czerwony kolor był zabawny, jednak nie komentował tego, domyślał się, że niczym komfortowym nie było to co zrobili.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zielone tęczówki Abla błyszczały subtelnym blaskiem w świetle wpadających promieni księżyca. Lekko tępawo spoglądał na zdezorientowanego Cedrika, który nie do końca wiedział co ze sobą zrobić. Mag w ogóle nie dziwił się swojemu Podległemu. W końcu prawie zginął jeden z nich, jak nie oboje, Cudem, dosłownie w chwili desperacji, za sprawą szczęścia udało im się uciec przed śmiercią. Do juz trzeźwej głowy blondyna dochodziła coraz bardziej powaga tej sytuacji i fakt, ze ciemnowłosy mógł teraz sprawdzać jak naprawdę się czuje i co o tym wszystkim myślał. Problemem było fakt, iz Librabia sam nie wiedziałco z tym zrobić, ale nie chciał w tej chwili podejmować jakiejkolwiek decyzji. Nie, gdy był roztrzęsiony.
Uśmiechnął się lekko na zachowanie Cedrika, gdy wpsominał o byciu przerażonym. Nie on jedyny tak się czuł. Podniósł się do siadu, wlepiając wzrok w plecy nagiego Cedrika. Gdyby ktoś teraz tu wszedł, mógłby pomyśleć, ze im przerwał w czymś bardzo dwuznacznym.
- Jak się czuję? - zamrugał powiekami lekko zdezorientowany, nawet nie wiedział kiedy ciemnowłosy wstałna równe nogi, gdy on sam uciekał myślami, aby choć troche lepiej przypomnieć sobie osobę, która wręczyła mu zatrutego drinka. Niestety, plułsobie w twarz, ze nic nie pamiętał. Być moze dzisiejsza noc będzie tą, która zadecyduje o tym, czy Abel kiedykolwiek jeszcze zamoczy usta w alkoholu, a najjprawdopodobniej nigdy juz tego nei zrobi.
- Dziwnie, sam nie wiem - uśmiechnął się głupkowato, niepewnie spoglądając na Cedrika, który nadal był nagi - Ale na pewno nie chcę tam wracać. Zobacz jak skończyliśmy - choć nie było mu do śmiechu, to jednak uśmiechał się, pokazując ruchem dłoni na ich dwójkę i to jak byli ubrani oraz przemoczeni. Mag nie zdziwiły się, gdyby jutro którys z nich zaczął ciągnąć na nosie.
- W sensie... na imprezę nie chcę wracać. Wolałbym wrócić do domu, ale nie z samymi gaciami na dupie - podrapał się po głowie, wstając ostroznie na równe nogi, a przed oczami świat zawirował. Odruchowo sięgnął rękoma do ramion Cedrika i podparł się o nie, aby nie paść jak długi z powrotem na łóżko.
- Naprawdę chcę wzmocnić naszą więź - zacisnął kurczowo palce na jego twardych ramionach, tak przyjemnie ciepłych ramionach. Cały podległy był przyjemnie ciepły. Mag śmiało mógłby uznać go za swój prywatny grzejniczek. - Nie chcę, zeby znów coś takiego sie powtorzyło - uniósł głowę, odkrywając swój zaszklony wzrok spomiędzy kosmyków włosów. - Lubie cie Cedrik - wyszeptał, jakby mniej pewniej i stanął na palcach, wyciągając się bardziej ku twarzy ciemnowłosego. W jednej chwili poczuł jego oddech na swojej skórze, a wilgotne wargi były namacalne zanim jeszcze złączył ich usta w pocałunku, który pogłębił, zdłąwiając w trakcie cichy jęk przyjemności.
- Dlatego... czasem moge przymknąć oko na To - wybąkał uciekając wzrokiem w bok świadom tego co właśnie zrobił. Mówiąc, a wręcz składając deklarację, ze nie będzie miał nic przeciwko, jak czasem będą się całowali dla wzmocnienia ich więzi. Co prawda rozmowa i bliskość była pomocna i pomagała ją wzmocnić, to dopiero dzisiaj zrozumiał jak potężny jest pocałunek i uczucia z nim związane. Jakiekolwiek by nie były, miały siłę jakiej brakowało przy ich wcześniejszym wzmacnianiu kontraktu. A czas ich naglił pod wieloma względami.
- Znajdźmy jakieś ubrania i wracajmy - dodał, kątem oka spoglądając na Cedrika i szybko ruszył w stornę drzwi, jakby podłoga paliła go w stopy od zbyt długiego stania w bezruchu, jakby sam Cedrik był wulkanem, który od swej bliskości potrafił spalić ciało na popiół.
Uśmiechnął się lekko na zachowanie Cedrika, gdy wpsominał o byciu przerażonym. Nie on jedyny tak się czuł. Podniósł się do siadu, wlepiając wzrok w plecy nagiego Cedrika. Gdyby ktoś teraz tu wszedł, mógłby pomyśleć, ze im przerwał w czymś bardzo dwuznacznym.
- Jak się czuję? - zamrugał powiekami lekko zdezorientowany, nawet nie wiedział kiedy ciemnowłosy wstałna równe nogi, gdy on sam uciekał myślami, aby choć troche lepiej przypomnieć sobie osobę, która wręczyła mu zatrutego drinka. Niestety, plułsobie w twarz, ze nic nie pamiętał. Być moze dzisiejsza noc będzie tą, która zadecyduje o tym, czy Abel kiedykolwiek jeszcze zamoczy usta w alkoholu, a najjprawdopodobniej nigdy juz tego nei zrobi.
- Dziwnie, sam nie wiem - uśmiechnął się głupkowato, niepewnie spoglądając na Cedrika, który nadal był nagi - Ale na pewno nie chcę tam wracać. Zobacz jak skończyliśmy - choć nie było mu do śmiechu, to jednak uśmiechał się, pokazując ruchem dłoni na ich dwójkę i to jak byli ubrani oraz przemoczeni. Mag nie zdziwiły się, gdyby jutro którys z nich zaczął ciągnąć na nosie.
- W sensie... na imprezę nie chcę wracać. Wolałbym wrócić do domu, ale nie z samymi gaciami na dupie - podrapał się po głowie, wstając ostroznie na równe nogi, a przed oczami świat zawirował. Odruchowo sięgnął rękoma do ramion Cedrika i podparł się o nie, aby nie paść jak długi z powrotem na łóżko.
- Naprawdę chcę wzmocnić naszą więź - zacisnął kurczowo palce na jego twardych ramionach, tak przyjemnie ciepłych ramionach. Cały podległy był przyjemnie ciepły. Mag śmiało mógłby uznać go za swój prywatny grzejniczek. - Nie chcę, zeby znów coś takiego sie powtorzyło - uniósł głowę, odkrywając swój zaszklony wzrok spomiędzy kosmyków włosów. - Lubie cie Cedrik - wyszeptał, jakby mniej pewniej i stanął na palcach, wyciągając się bardziej ku twarzy ciemnowłosego. W jednej chwili poczuł jego oddech na swojej skórze, a wilgotne wargi były namacalne zanim jeszcze złączył ich usta w pocałunku, który pogłębił, zdłąwiając w trakcie cichy jęk przyjemności.
- Dlatego... czasem moge przymknąć oko na To - wybąkał uciekając wzrokiem w bok świadom tego co właśnie zrobił. Mówiąc, a wręcz składając deklarację, ze nie będzie miał nic przeciwko, jak czasem będą się całowali dla wzmocnienia ich więzi. Co prawda rozmowa i bliskość była pomocna i pomagała ją wzmocnić, to dopiero dzisiaj zrozumiał jak potężny jest pocałunek i uczucia z nim związane. Jakiekolwiek by nie były, miały siłę jakiej brakowało przy ich wcześniejszym wzmacnianiu kontraktu. A czas ich naglił pod wieloma względami.
- Znajdźmy jakieś ubrania i wracajmy - dodał, kątem oka spoglądając na Cedrika i szybko ruszył w stornę drzwi, jakby podłoga paliła go w stopy od zbyt długiego stania w bezruchu, jakby sam Cedrik był wulkanem, który od swej bliskości potrafił spalić ciało na popiół.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach