Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Amazi & Yoshina
Amazi & Yoshina
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ciemnowłosy uśmiechnął się jedynie też zauważając ten zabawny dobór słów, jednak nie komentował tego. Ta sytuacja była wystarczająco nietypowa dla ich dwójki, by jeszcze dokładać do tego dwuznaczności.
- Ciekawa koncepcja... ale faktycznie może tak wyjść... - stwierdził spoglądając na niebo, słońce zaczynało schodzić niżej, a więc niedługo całkiem zajdzie, może zgodnie z przypuszczeniami maga uda im się to ujrzeć kiedy będą na młynie?
Podległy zastanawiał się nad tym kiedy stali w kolejce po ziemniaczki, a kiedy otrzymał swoja porcję bez zwłoki spróbował smakołyku. Uśmiechnął się zadowolony z wyboru i ruszył za czarodziejem do kolejnej kolejki, która miała tym razem doprowadzić ich na diabelski młyn, skoro ten był tak istotnym punktem w programie wycieczek. A patrząc po ilości stojących tu osób faktycznie musiało tak być. Cedrik spojrzał na blondyna gdy ten się odezwał, dostrzegł jego minę i sam podążył spojrzeniem po zebranych osobach. Kolejka była wypełniona samymi parami... A to było aż dziwne, nawet w odczuciu podległego.
- Kwestia doprania fajnej posypki i można narobić całe stosy w domu... - odpowiedział spokojnie, jednak nie zamierzał wierzyć w te nagłe odwrócenie jego uwagi, w końcu nie trudno było zauważyć, że nie ziemniaczki tak oburzyły maga.
- Abel... jeśli czujesz się tu nieswojo.. możemy stąd pójść... - powiedział wprost. Był w stanie zrozumieć, że nie było to komfortowe dla blondyna, młyn z decydowanie był uznawany za miejsce do randek i dla par, a oni choć uznali to wyjście za randkę... nie byli parą. Heteroseksualny Abel pragnący kobiety za swą towarzyszkę przez ciąg przypadków skończył z kontraktem wiążącym go z facetem. Musiało być to dla blondyna mocno frustrujące i jakby się nie starał nie mógł się z tego cieszyć. Cedrik i tak był wdzięczny, że ten nie wstydził się z nim tu w ogóle pokazać, jednak nie chciał stawiać go w tak niekomfortowej sytuacji. Stojąc tu na pewno byli brani za parę, a to ucinało blondynowi możliwość na zdobywanie nowych znajomości czy potencjalnych partnerek.
- Randka, randką, a kontrakt, kontraktem, nie ma co się przejmować, damy radę na tym turnieju, nie musisz się tak poświęcać... Chodźmy zanim uznają nas za parę.. bo będziesz mieć później pod górkę przy podrywaniu laleczek... - powiedział w miarę żartobliwie, by nie stresować dodatkowo blondyna.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Spojrzał na Podległego, gdy wgryziony był w swoją ziemniaczaną przekąskę, a kolejka ruszyła o kilka kroków do przodu. Zamrugał lekko zaskoczony oczami, po czym oderwał kawałek przysmaku zębami, mieląc go w ustach. Czuł jak zaczyna rumienić się od słów Cedrika. Było to zawstydzające, ale bardziej zadręczył go fakt jak odebrał go ciemnowłosy. Mag uciekł na moment wzrokiem, dając sobie czas, aby nieco się uspokoić. Przełknął ziemniaka, łapiąc wolną dłonią za skrawek koszulki Cedrika i pociągnął ze sobą o te kilka kroków, aby nikt im nie wcisnął się w kolejkę.
- Nie poświęcam się ani nie forsuję... - zaczął szeptać, czując jak cały płonie ze wstydu.
- Po prostu chcę wjechać na szczyt z tobą i... - urwał na moment. - Nie przeszkadza mi co pomyślą inni - to była prawda na której przyznanie się przyszło mu najwięcej trudu. Nie przeszkadzało mu, gdyby faktycznie ktoś uznał ich dwójkę za parę. Zachowywali się tak czasami. Blondyn miał coraz mniej obiekcji, coraz bardziej patrzył na Cedrika w inny sposób i coraz częściej sobie to uświadamiał. Co prawda nadal twardo chciał upierać się na swoim, że pociągają go kobiety, ale jakaś niewidzialna siła przyciągała go niczym magnes do podległego. Jednak nadal nie chciał tego mówić, bo zwyczajnie ich ścieżki miały się rozejść po zakończeniu turnieju. Cedrik miał plany, a Abel nie chciał mu w nich przeszkadzać.
- Więc właź tam - czerwony jak burak, zaszedł za Cedrika i popchał do przodu. Czuł opór, miał wrażenie, jakby on sam pozwalałz łaski swojej wepchać go do środka wagoniku, gdy nadeszła ich pora. Z zadowoleniem Abel spojrzał do środka i sam wszedł, siadając na przeciwko towarzysza. Dopiero, gdy drzwi się zamknęły i wagonik ruszył, zrozumiał, że teraz czeka ich wspólne trzydzieści minut podziwiania widoków.
- Nie poświęcam się ani nie forsuję... - zaczął szeptać, czując jak cały płonie ze wstydu.
- Po prostu chcę wjechać na szczyt z tobą i... - urwał na moment. - Nie przeszkadza mi co pomyślą inni - to była prawda na której przyznanie się przyszło mu najwięcej trudu. Nie przeszkadzało mu, gdyby faktycznie ktoś uznał ich dwójkę za parę. Zachowywali się tak czasami. Blondyn miał coraz mniej obiekcji, coraz bardziej patrzył na Cedrika w inny sposób i coraz częściej sobie to uświadamiał. Co prawda nadal twardo chciał upierać się na swoim, że pociągają go kobiety, ale jakaś niewidzialna siła przyciągała go niczym magnes do podległego. Jednak nadal nie chciał tego mówić, bo zwyczajnie ich ścieżki miały się rozejść po zakończeniu turnieju. Cedrik miał plany, a Abel nie chciał mu w nich przeszkadzać.
- Więc właź tam - czerwony jak burak, zaszedł za Cedrika i popchał do przodu. Czuł opór, miał wrażenie, jakby on sam pozwalałz łaski swojej wepchać go do środka wagoniku, gdy nadeszła ich pora. Z zadowoleniem Abel spojrzał do środka i sam wszedł, siadając na przeciwko towarzysza. Dopiero, gdy drzwi się zamknęły i wagonik ruszył, zrozumiał, że teraz czeka ich wspólne trzydzieści minut podziwiania widoków.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ten dzień Cedrik już śmiało mógł uznać za udany. Po raz pierwszy zwiedzał wesołe miasteczko, korzystał z takich atrakcji. Dlatego nie zamierzał upierać się przy tym młynie. Abel juz tyle mu pokazał, że nei chciał skazywać go na taki dyskomfort tylko po to by poznać kolejną z kolejek.
Tym większe było jego zaskoczenie, kiedy mag chwycił za jego koszulkę i go przytrzymał, co więcej po chwili pociągnął w głąb kolejki. Ciemnowłosy zamrugał zaskoczony i popatrzył na niego próbując dostrzec coś więcej niż zawstydzenie blondyna. Jednak słysząc jego słowa, aż lekko uchylił usta w zdumieniu, ten szok szybko przekształcił się w subtelny uśmiech. A kiedy został wciągnięty do wagonika siadł spokojnie na wyznaczonym miejscu i poczekał cierpliwie, aż wagonik ruszy, a oni będą mieć choć namiastkę prywatności.
- Więc chciałeś tu ze mną wjechać... - stwierdził i posłał mu uśmiech zabarwiony nutą zadziorności.
- A więc skoro już tu razem jesteśmy... nie będę trzymać się na odległość...- wyznał i śmiało przesiadł się tak, by zająć wolne miejsce na ławeczce obok blondyna. Spojrzał się na jego twarz i łagodnie uśmiechnął.
- Skoro mogę nie przejmować się gapiami... to nie zamierzam... - dodał i śmiało objął czarownika swoim ramieniem. Nie był przy tym nachalny, jednak chciał podkreślić w subtelny sposób swoją obecność. Chwilę patrzył na twarz towarzysza, jednak spojrzenie przeniósł na widok przed nimi. Jeszcze byli dość nisko, jednak już podróż w górę zapowiadała sie interesująco, tak jak Abel mówił, słońce zaczynało zachodzić, a pomarańcz barwił chmury, co przyciągało spojrzenie ciemnowłosego.
- Chyba zdążymy na szczyt idealnie na zachód... - przyznał oceniając prędkość młyna i tempo opadania słońca.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czuł się jak w potrzasku. Miał wrażenie, jakby temperatura w tym małym pomieszczeniu podnosiła się z każdą minutą coraz wyżej, a jemu oddychanie zaczynało pomału sprawiać problem. Oddech maga stawał się nierównomierny, płytki, a w głowie szalały tysiace myśli wieńczące ten moment zawsze tym samym. Przełknął głośno ślinę, czując tę uporczywą gulę w gardle i spojrzał na zadziornie uśmiechającego Cedrika. Wiedział, że ten wykorzysta słowa przeciwko niemu samemu. Teraz jednak zostało mu tylko przyjąć to na klatę.
Speszony wzrokiem Cedrika, odwróciłgłowę na miasto za szybą. Niebo powoli zalewały kolory zachodu, gdy słońce powoli chowało się za budynkami, aby sięgnąć horyzontu.
- C-co ty... przechyli się wózek - zaprotestował, łapiąc paniczkie dłońmi boki siedzenia, gdy ich wiszący kosz zabujał, gdy Podległy zmienił swoją posiadkówkę. Mag jednak nie odezwał się więcej, czująć to napięcie w mięśniach od bliskości ciemnowłosego. Dalej patrzył na widoki za szybą ze sztywnymi ramionami i mocno złączonymi nogami. Poczuł jak ciepło ramienia Cedrika otacza go z tyłu, a on odruchowo złapał głębszego dodechu.
- Jesteś niemożliwy - szepnął, bawiąc się w dłoniach maskotką.
- Ale masz rację, powinniśmy być na szczycie w najlepszym momencie - uśmiechnął się pod nosem. - Alteros jest pięknym miastem mimo swoich niedoskonałości... - pomyślał na głos, podziwiając szczyty budynków, które powoli pochłaniała ciemność wieczoru. Niektóre gwiazdy zaczynały już być widoczne, skradając uwagę gapiów od mniejszych, bledszych sióstr.
- AAAch. czuję się miło wymęczony dzisiejszym dniem - rozluźnił się, opadając głową na ramię Cedrika i z uśmiechem zadarł głowę ku góze, aby przyjdzeć lepiej chłopakowi. Powoli machał stopami, stykając ich czubki o siebie w wyznaczonym w głowie rytmie, gdy dostrzegł jak para w kolejnym wagoniku obściskuje się i całuje, a on sam odruchowo zerknął na usta Podwładnego.
Speszony wzrokiem Cedrika, odwróciłgłowę na miasto za szybą. Niebo powoli zalewały kolory zachodu, gdy słońce powoli chowało się za budynkami, aby sięgnąć horyzontu.
- C-co ty... przechyli się wózek - zaprotestował, łapiąc paniczkie dłońmi boki siedzenia, gdy ich wiszący kosz zabujał, gdy Podległy zmienił swoją posiadkówkę. Mag jednak nie odezwał się więcej, czująć to napięcie w mięśniach od bliskości ciemnowłosego. Dalej patrzył na widoki za szybą ze sztywnymi ramionami i mocno złączonymi nogami. Poczuł jak ciepło ramienia Cedrika otacza go z tyłu, a on odruchowo złapał głębszego dodechu.
- Jesteś niemożliwy - szepnął, bawiąc się w dłoniach maskotką.
- Ale masz rację, powinniśmy być na szczycie w najlepszym momencie - uśmiechnął się pod nosem. - Alteros jest pięknym miastem mimo swoich niedoskonałości... - pomyślał na głos, podziwiając szczyty budynków, które powoli pochłaniała ciemność wieczoru. Niektóre gwiazdy zaczynały już być widoczne, skradając uwagę gapiów od mniejszych, bledszych sióstr.
- AAAch. czuję się miło wymęczony dzisiejszym dniem - rozluźnił się, opadając głową na ramię Cedrika i z uśmiechem zadarł głowę ku góze, aby przyjdzeć lepiej chłopakowi. Powoli machał stopami, stykając ich czubki o siebie w wyznaczonym w głowie rytmie, gdy dostrzegł jak para w kolejnym wagoniku obściskuje się i całuje, a on sam odruchowo zerknął na usta Podwładnego.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
To było coś niewiarygodnie przyjemnego. W tej kolejce Cedrik mógł w pełni się wyluzować, nie musiał czuwać stale rozglądając się dookoła i wypatrując zagrożenia. Tu nic nie mogło im się stać, co prawda kolejka mogła runąć, jednak on nie mógł mieć na to wpływu, więc po co miał czuwać. Rozluźnił swoje ciało i przymrużył oczy patrząc na ten piękny widok przed nimi. Nic sobie nie zrobił z marudzenia Abla kiedy się przesiadał, przecież takie wagony musiały być przygotowane na taką ewentualność i jakby nie zauważyć, w ten sposób siedział praktycznie każdy przed nimi i za nimi. Taka spokojna jazda, z przyjemnymi widokami i prywatnością, Cedrik już rozumiał czemu był to obowiązkowy punkt randek, w końcu dopiero w tych okolicznościach mogło do czegoś dojść i jak widać wszyscy naookoło z tych okoliczności korzystali.
- Owszem... widok z góry będzie musiał być zachwycający skoro już tu robi to takie wrażenie... - przyznał spokojnie, z lekkim uśmiechem przyjął fakt, że mag skorzystał z jego ramienia.
- Przyjemne uczucie... dopóki tu nie usiedliśmy nawet nie czułem tego ile już zrobiliśmy.. - przyznał szczerze nie odrywając spojrzenia od horyzontu. Oglądał wszystko po kolei, budynki przykrywane płachtą wieczoru, pojawiające się gwiazdy i te barwy, które rozlewały się po niebie.
Dopiero kiedy poczuł na sobie spojrzenie blondyna skierował swój wzrok ku niemu, obracając lekko twarz.
- Patrzysz na moje usta tak jakbyś chciał mnie do czegoś zmotywować albo może upomnieć za moja bezczynność - stwierdził spokojnie przyglądając się jego twarzy, które była teraz na tyle blisko, by mógł uważniej przyjrzeć się jego oczom. Choć taka bliskość była w jakiś sposób krępująca, w obecnej chwili ani trochę nie przeszkadzała ciemnowłosemu, odbierał ją jako coś miłego o rzadkiego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Momentalnie cały się spocił. Wewnętrznie cały płonął przez słowa Cedrika, który tak bezpośrednio zwrócił się do swojego maga. Spanikowany blondyn zaczął skakać wzrokiem z oczu to na usta, a soczysty rumieniec piał się coraz wyżej po same czubki uszu. Kurczowo zacisnął uszy pluszaka czując suchość w gardle. Musiał mówić to co myślał tak samo jak zadziorny Cedrik. Nie chciał być gorszy, dawać mu tej satysfakcji z zabawy uczuciami. Ta satysfakcja wymalowana na podległym musiała zniknąć i był tylko jeden sposób.
- Przecież to jedno i to samo - zauważył lekko marszcząc brwi i przysunął się bliżej lekko uchylając usta jakby z zaproszeniem do Cedrika. Delikatne światło znikające leniwie za horyzontem pieściło rozgrzane do czerwoności poliki blondyna.
- Ale w obu przypadkach się nie mylisz. Jesteś tak ostrożny że aż nudny. Po co niby miałbym cię tu zaciągać - burknął odwracając się tyłem do Cedrika znów go prowokując
- Przecież to jedno i to samo - zauważył lekko marszcząc brwi i przysunął się bliżej lekko uchylając usta jakby z zaproszeniem do Cedrika. Delikatne światło znikające leniwie za horyzontem pieściło rozgrzane do czerwoności poliki blondyna.
- Ale w obu przypadkach się nie mylisz. Jesteś tak ostrożny że aż nudny. Po co niby miałbym cię tu zaciągać - burknął odwracając się tyłem do Cedrika znów go prowokując
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Lubił obserwować to jak poliki maga zachodziły czerwienią, ten rodzaj wypieków bardzo mu się podobał i obserwował to z satysfakcją. Tak typowe dla niego oburzenie przy tym, to marszczenie brwi. Wszystko składające sie na cały urok tej chwili, aż kącik ust powędrował lekko ku górze kiedy usłyszał pierwsze słowa. To było na swój sposób urocze. Jednak nie spodziewałby się kolejnych poczynań maga. To jak się przysunął z uchylonymi ustami w niemym zaproszeniu, które ciemnowłosy zapragnął wykorzystać. Wtedy jednak Abel się odezwał, a słowa jego odrobinę zaskoczyły Cedrika. Ostrożnie nudny? Patrzył na odwróconą od siebie twarz i aż poczuł lekkie ciepło na swoich policzkach, rumieniec nie był obfity jednak widoczny w łagodny sposób. Podległy się uśmiechnął pod nosem, w jakimś stopniu spodobała mu się ta postawa czarodzieja. Fakt, że tak otwarcie powiedział mu o swoich zamiarach, nie istotne było, czy zrobił to by się odgryźć czy naprawdę to planował. Chociaż... jeśli było to zaplanowane od samego początku... Poczuł nieco silniejsze pieczenie na policzkach. Czy było to możliwe? Nieznany ścisk w żołądku nieco go otrząsnął z zamyślenia. Poprawił się i siadł bliżej towarzysza zagarniając go swoim ramieniem do siebie, pochylił się nad jego obróconą głowę i schylił do karku.
- Powodów może być wiele, od podziwiania tutejszych widoków, po przejazd kolejną kolejką. Jednak jeśli jedną z twoich pobudek były moje usta... nie mogę pozostać na to obojętny... - mówił spokojnie, a jego ciepły oddech rozbijał się na skórze karku czarodzieja, którą następnie musnął wargami składając na niej delikatnego całusa, po którym lekko podniósł twarz nosem sunąc po jego skórze i zatapiając go w jasne kosmyki, drugi całus złożył za jego uchem.
- Mój magu, czy mógłbym cię pocałować? Skoro po to tu jesteśmy... - mruknął kusząco za jego uchem pocierając nosem o jego płatek. Dobrze pamiętał o ich umowie, miał uprzedzać przed takimi gestami, a w tej chwili wydało mu się adekwatne zapytanie o to Abla. Lubił rozmawiać o takich rzeczach, lubił kiedy czynności otrzymywały potwierdzenie, a przez wymawianie ich stawały się realniejsze i w pewien sposób budowało to napięcie. Na twarzy ciemnowłosego nie było poprzedniej figlarności i zadziorności był spokojny, odprężony i subtelnie uśmiechnięty. Cieszył się z tej chwili, bo nie mieli takich zbyt wiele.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Spiął się. Serce podskoczyło mu do gardłą, gdy poczuł jak Cedrik się przysuwa jeszcze bliżej, całkowicie niwelując przerwe między nimi. Czuł jak przylegał, dokładnie, oddając swoje ciepło. Przyjemne, delikatne, w które mag mógł śmiało się zanurzyć i odpłynąć w objęcia Morfeusza.
Przeszedł go dreszcz, gdy ciepły oddech połaskotał nagą szyję. Serce zabiło mocniej, raz drugi. Można było je usłyszeć w tej ciasnej klitce powoli pnącej na górę, gdzie dla każdego wagonika na chwilę się zatrzymywała.
Jęknął przez zamknięte, mocno zaciśnięte usta, a zaraz zasłonił je dłonią, spanikowany tym dźwiękiem, który z niego wyszedł. Wpakował się. Nie myślał, że Cedrik odbije piłeczkę i faktycznie sięgnie po pocałunek. Zwykle zaskoczony zachowaniem maga odpuszczał, ale nie tym razem.
Kolejny pocałunek wywołał jeszcze większą falę przyszywającą ciało Abla. Wiedział już, iż był to jego słaby punkt, wrażliwy jak żadne inne. Nigdy nie czuł czegoś takiego, ale nie miał nawet jak zdobyć doświadczenia w tych kwestiach.
Odwrócił się niepewnie, powoli, a spojrzenie Cedrika od razu zwróciło jego uwagę. Wpatrywały się intensywnie, jakby wypalały dziwny ślad na magu. Czuł kolejną falę gorąca. Przełknął znów ślinę, kiwając głową na tak.
- Wiem, że miałeś pytać, ale to cholernie krępujące. Nie rób już tego więcej - szepnął tak cicho, że nie wiedział, czy go słyszał.
Przeszedł go dreszcz, gdy ciepły oddech połaskotał nagą szyję. Serce zabiło mocniej, raz drugi. Można było je usłyszeć w tej ciasnej klitce powoli pnącej na górę, gdzie dla każdego wagonika na chwilę się zatrzymywała.
Jęknął przez zamknięte, mocno zaciśnięte usta, a zaraz zasłonił je dłonią, spanikowany tym dźwiękiem, który z niego wyszedł. Wpakował się. Nie myślał, że Cedrik odbije piłeczkę i faktycznie sięgnie po pocałunek. Zwykle zaskoczony zachowaniem maga odpuszczał, ale nie tym razem.
Kolejny pocałunek wywołał jeszcze większą falę przyszywającą ciało Abla. Wiedział już, iż był to jego słaby punkt, wrażliwy jak żadne inne. Nigdy nie czuł czegoś takiego, ale nie miał nawet jak zdobyć doświadczenia w tych kwestiach.
Odwrócił się niepewnie, powoli, a spojrzenie Cedrika od razu zwróciło jego uwagę. Wpatrywały się intensywnie, jakby wypalały dziwny ślad na magu. Czuł kolejną falę gorąca. Przełknął znów ślinę, kiwając głową na tak.
- Wiem, że miałeś pytać, ale to cholernie krępujące. Nie rób już tego więcej - szepnął tak cicho, że nie wiedział, czy go słyszał.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Miał wrażenie, że słyszy jego serce, że je czuje, a to jego dopasowuje się do tego rytmu. Czy były to fanaberię? Być może, jednak biorąc pod uwagę więź kontraktu jaka między nimi była, było to możliwe. Cedrik miał wrażenie, że czuje tę energie przepływającą miedzy ich ciałami, to elektryzujące iskierki na swoich wargach po tym jak te zetknęły się ze skórą maga. To uczucie było tak przyjemne i tak elektryzujące, że odruchowo przymrużył przy tym oczy. Pragnął więcej... to było tak narkotyzujące. Czy był to wpływ kontraktu? Tak magowie zyskiwali oddanie swoich podległych? Być może, w końcu sam ciemnowłosy nie wyobrażałby sobie teraz odmówić blondynowi. Jego zapach i ciepło ciała. Odsunął się lekko tylko po to by zrobić miejsce czarodziejowi, kiedy ten się do niego na nowo odwracał. A kiedy ich spojrzenia się spotkały, łagodny uśmiech wkroczył na twarz Cedrika.
- Doprawdy? Ciebie? No kto by pomyślał... a ja uwielbiam prosić się o pocałunki z narażeniem na kosza... - przyznał z udawanym niedowierzaniem. Gdyż i jego kosztowało to wiele, jednak pragnienia były silniejsze od obaw targających umysłem.
- Dobrze, a więc nie będę więcej pytać... - poinformował z czarującym uśmiechem i zniwelował odległość między nimi. Choć na co dzień doskonale ukrywał swoje wszystkie emocje, tak te zostały przelane na ten pocałunek, tu nie ukrywał niczego, z początku czułość i delikatność, która szybko przeszła w pożądliwą namiętność. Z chwili na chwilę pogłębiającą ich pocałunek.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ta jedna chwila, do której miało dojść trwałą wieczność w oczach maga. Usta Cedrika okrutnie długo zbliżały się, a gdy tylko poczuł ich ciepło i wilgotność, czas przyspieszył nieubłaganie. Westchnął w jego wargi, czując tą delikatność jaką przelewał Podległy. Jeśli tak odczuwało się pocałunek przy kontrakcie, Abel rozumiał jakie było to niesamowite i czemu wszyscy to praktykowali. Doznania były nie do opisania, a dreszcze jakie miotały ciałem maga nieporównywalne do niczego innego.
Misiek upadł na ziemię, kiedy blondyn sięgnął rękami do koszulki Cedrika, zaciskając na niej swoje ręce. Z początku niepewnie oddawał pocałunki, lekko się gubiąc w rytmie. Stres tylko to potęgował, ale w końcu się uspokoił i oddał uczuciu, a każdy kolejny pocałunek stawał się bardziej namiętny. Cedrik napierał, a mag przyjmował wszystko co tylko mu dawał. Rozchylał swoje usta, a chwilę później ich języki połączyły się w szalonym tańcu.
Odsunął się na moment od podległego, aby nabrać tchu, któego wyraźnie mu brakowało, a stróżka śliny spłynęła mu po brodzie.
- Tp było... takie... - wysapał i tym razem on, trzymając za koszulkę, przyciągnął do siebie Cedrika, wtapiając w usta, któe smakowały wcześniejszym jedzeniem. Gdy tylko rozłączył ich usta, oparł czoło o ramię ciemnowłosego, dysząc z tego wszystkiego. Każdy centymetr ciała mrowił, cholernie przyjemnie i intensywnie. Starał się uspokoić oddech, wyrównać go, czując jak puls wręcz wybija rytm w jego nadgarstkach, jak serce usiłuje wyrwac się z objęć zeber.
Zapadła ciemność, a oni znaleźli się na szczycie, aby móc podziwiać rozlewjaące się widoki miasta, jednak Abel nie miał ani sił ani odwagi podnieść głowy.
Misiek upadł na ziemię, kiedy blondyn sięgnął rękami do koszulki Cedrika, zaciskając na niej swoje ręce. Z początku niepewnie oddawał pocałunki, lekko się gubiąc w rytmie. Stres tylko to potęgował, ale w końcu się uspokoił i oddał uczuciu, a każdy kolejny pocałunek stawał się bardziej namiętny. Cedrik napierał, a mag przyjmował wszystko co tylko mu dawał. Rozchylał swoje usta, a chwilę później ich języki połączyły się w szalonym tańcu.
Odsunął się na moment od podległego, aby nabrać tchu, któego wyraźnie mu brakowało, a stróżka śliny spłynęła mu po brodzie.
- Tp było... takie... - wysapał i tym razem on, trzymając za koszulkę, przyciągnął do siebie Cedrika, wtapiając w usta, któe smakowały wcześniejszym jedzeniem. Gdy tylko rozłączył ich usta, oparł czoło o ramię ciemnowłosego, dysząc z tego wszystkiego. Każdy centymetr ciała mrowił, cholernie przyjemnie i intensywnie. Starał się uspokoić oddech, wyrównać go, czując jak puls wręcz wybija rytm w jego nadgarstkach, jak serce usiłuje wyrwac się z objęć zeber.
Zapadła ciemność, a oni znaleźli się na szczycie, aby móc podziwiać rozlewjaące się widoki miasta, jednak Abel nie miał ani sił ani odwagi podnieść głowy.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Więź miedzy nimi była w tej chwili tak silna, że wręcz namacalna. Ciemnowłosy miał wrażenie, że mógłby jej dotknąć, chwycić za te nic porozumienia, a ta wytrwałaby wszystko. Tak długo ją wzmacniali tak wiele czasu temu poświęcali, by móc pominąć ten aspekt fizyczności, tej przyjemnej i tak skutecznej w umacnianiu fizyczności. Choć dawali radę, takie chwile jak ta były im potrzebne. Przynajmniej tak czuł podległy, a może jedynie chciał tak myśleć? By mieć dobry pretekst do kolejnych sytuacji? Do kolejnych zbliżeń, kolejnych pocałunków? Nie chciał odcinać się od takiej rozkoszy, nie chciał przerywać tej teraz. Jednak oboje potrzebowali tlenu, a kiedy ich usta się oddaliły od siebie zaczął łapczywie korzystać z tlenu. Czuł wilgoć na swoich wargach i tak silnie walące w piersi serce.
- Przyjemne? Niesamowite? - zaczął wymieniać dokańczając zdanie za czarodzieja, ten jednak wtedy ponownie go do siebie przyciągnął, a on nie oponował ponownie udostępniając mu swoje usta. Ponownie oddając się temu uczuciu. Tym razem zamknął oczy, by móc jeszcze lepiej skupić się na ustach swojego maga, te wydawały mu się tak miękkie i przyjemnie ciepłe.
Dlatego kiedy pocałunek się zakończył, oparł policzek o głowę blondyna, który zaległ na jego ramieniu. Objął go czulej i cmoknął w czubek głowy, na nowo opierając o nią policzek. Skupił swoje spojrzenie na niesamowitym widoku.
- Naprawdę tu pięknie... - przyznał spokojnie dla rozluźnienia atmosfery i wodził ciemnymi zamglonymi od przyjemności oczyma po horyzoncie i niebie. Gwiazdy pięknie zaczynały się mienić na ciemnej płachcie rozciągniętej już po całości nieboskłonu. Ułożył dłoń na głowie czarodzieja i przeczesał jego blond kosmyki, które przelały się przez jego palce.
- Nie wiem czy też to odczułeś i czy jest to sprawka kontraktu i wzmocnionej już więzi... ale ten pocałunek był... zdecydowanie bogatszy w doznania... - podzielił się swoim spostrzeżeniem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Chłonął każdą delikatną pieszczotę, która uspokajała maga niepokojąco skutecznie. Przeusnął nieznacznie głowę, aby widzieć krajobraz za szybą. Nie miał ani siły ani ochoty podnosić głowy. Nie teraz. Zaczęli powoli zjeżdżać. Widział przez moment inną parę wtuloną w siebie jak oni sami, a rumieńce znowu przypomniały o sobie na polikach maga. Mimo to w końcu postanowił zebrać swoje resztki siebie, siadając normalnie i zbierając z podłogi pluszaka.
- Tak... czułem. Było to nie do opisania... - przytaknął, zerkając na chwilę na Cedrika.
- Całkiem inne od poprzedniego jaki mieliśmy - to nie był ich pierwszy pocałunek. Jednak był zdecydowanie inny od pozostałych i Abel nie wiedziałdo końca czym było to spowodowane. Kontraktem? Uczuciami? Nie miał zielonego pojęcia, ale było niezmiernie przyjemne.
- Nie dziwię się, że inni magowie to praktykują - westchnął głęboko, uśmiechając się szeroko. - Było to takie przyjemne... - przerwał na moment. - No i... dobrze całujesz - szepnął z lekko drżącym głosem.
- Skoro wszystko mamy zaliczone... możemy wracać do domu - zgarnął kosmyk za ucho, kiedy nagle młyn się zatrzymał. Ludzie lekko spanikowali, zaczęli zerkać w dół gdzie pracownik podszedł do panelu, klikając coś zamaszyście.
- Proszę powiedz, że nie jest to to, co myślę... - przełknął głośno ślinę lekko spanikowany,
- Tak... czułem. Było to nie do opisania... - przytaknął, zerkając na chwilę na Cedrika.
- Całkiem inne od poprzedniego jaki mieliśmy - to nie był ich pierwszy pocałunek. Jednak był zdecydowanie inny od pozostałych i Abel nie wiedziałdo końca czym było to spowodowane. Kontraktem? Uczuciami? Nie miał zielonego pojęcia, ale było niezmiernie przyjemne.
- Nie dziwię się, że inni magowie to praktykują - westchnął głęboko, uśmiechając się szeroko. - Było to takie przyjemne... - przerwał na moment. - No i... dobrze całujesz - szepnął z lekko drżącym głosem.
- Skoro wszystko mamy zaliczone... możemy wracać do domu - zgarnął kosmyk za ucho, kiedy nagle młyn się zatrzymał. Ludzie lekko spanikowali, zaczęli zerkać w dół gdzie pracownik podszedł do panelu, klikając coś zamaszyście.
- Proszę powiedz, że nie jest to to, co myślę... - przełknął głośno ślinę lekko spanikowany,
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Skinął w lekkim zamyśleniu po odpowiedzi Abla, a więc nie tylko jemu wydawało się to tak niezwykłe. Odczucia towarzyszące temu pocałunkowi były tak intensywne jak nigdy. W końcu nie był to pierwszy całus w ich wykonaniu, jednak coś takiego czuł pierwszy raz. Ogromnie go ciekawiło czym to było spowodowane.
- Fakt... choć nie poszło nam źle i dajemy radę, to nie zaszkodzi byśmy... - zaczął jednak nie do kończył gubiąc wątek. Sam nie wiedział czy chciał dokończyć to zdanie. Owszem powinni wzmocnić więź, jednak ciemnowłosy nie chciał by zostało to potraktowane jak przymus pochodzący z chęci zwycięstwa. Wolałby jednak zostało to jak było, by wychodziło od nich w sposób naturalny niż zmieniło się w "obowiązek", który musieli wypełniać.
Uśmiechnął się słysząc informacje, że to i dal maga było przyjemne doznanie, jednak komplement jaki otrzymał tuż po tym wywołał poszerzenie uśmiechu i jakby drobne pieczenie na policzkach. Mężczyzna dobrze radził sobie z zawstydzeniem, po prostu zrobiło mu się miło, a ciało okazało to w ten sposób.
- Miło to słyszeć, więc może nie będziesz mieć aż takich wielkich pretensji i obiekcji, jeśli nieco częściej niż dotąd będę to robił... - uświadomił maga o swoich zamiarach, nawet nie zamierzał się kryć z tym, że po tym pocałunku sam zapragnął jego ust. Jak dotąd traktował to jak zwykłe droczenie się z magiem, teraz jednak doszły nowe powody, a jego myśli wręcz nie potrafiły skupić się na niczym innym jak rozpamiętywaniu tej minionej z przed momentu chwili.
Kiedy kolejka stanęła sam spojrzał odruchowo w dół, a widząc krzątającego się pracownika skinął lekko głową.
- Jeśli myślisz o tym, że trafiliśmy na komika, który właśnie skończył pracę to nie. Jak na mój gust jest to awaria kolejki, o zobacz nawet karteczkę wywiesił... tak awaria... dzwoni po wsparcie... - komentował sobie spokojnie na bieżąco poczynania pracownika, który biegał na dole próbując opanować ludzi, którzy chcieli dalej wsiadać, tych, którzy chcieli wyskakiwać z dolnych wagoników, a do tego wezwać jakąś pomoc. Podległy ani trochę nie zazdrościł facetowi roboty.
- Czyli nasz przejazd się nieco wydłużył... a więc zanim ponownie wpije się w twoje usta, może mi coś ciekawego opowiesz. Wiem, że to ja skradłem ci pierwszy pocałunek, jednak.... ciekawi mnie czy przeżyłeś już swoją pierwszą miłostkę? - zaczął wpatrując się w niego z zainteresowaniem, nieco wygodniej sobie siadł skoro mieli tu spędzić nie wiadomo ile jeszcze czasu.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Byśmy? - przekrzywił z zaciekawieniem głowę nie słysząc zakończenia, ale szybko połączył kropki i zrozumiał co miał na myśli Cedrik. Librabia ciągle był nieco zagubiony w tym wszystkim. Zawsze wolał kobiety, ale kontrakt z chłopakiem nieco zbił go z tropu. Bardzo lubił Cedrika, to iż mógł na nim polegać, a on sam był taki dobry, uprzejmy i troskliwy o drugą osobę. Niestety byłtej samej płci, przeżył swoją pierwszą miłość, miał okropne doświadczenia z niewoli. Śmiało mógł posiadać złe zdanie o magach, a nawet pragnąć ich zniszczyć. Do tego złączył się z kontraktem z kimś takim jak blondyn. Tak wiele ostatnio wiedzy na nich się wylało... Abel nie wiedział na czym skupić swoje myśli. Czy faktycznie był zauroczony w podległym, czy może był to pusty efekt kontraktu? Oboje go zawarli, oboje musieli na niego przystać, a to znaczyło, że jakieś ziarno prawdy w tym wszystkim było.
- po prostu nie przesadzaj z tym jak Sento - mruknął pod nosem w odpowiedzi. Nie chciał, aby to było wymuszone. Co rpawda ten pocałunek też mogli w ten sposób nazwać. Abel poniekąd wytknął mu bycie neutralnym, zmusił do pocałunku. Za co powinien czuć się winny, a nie było tak!
- Nie pocieszasz mnie tym wszystkim - jęknął, słuchając strzeszczenia Cedrika odnośnie tego, co się właśnie stało. Młody mag był na tyle ciekawski, że przesunął się na odpowiednią stronę, by zerknąć w dół, a jego oczom ukazał się spanikowany mężczyzna starający się ogarnąć panujący chaos. - No pięknie - cmoknął w niezadowoleniu, siadając z powrotem na swoje miejsce i osunął się na nim, prawie leżąc w dziwnej pozycji.
- Umrzemy tu. Z głodu - lamentował, unosząc ręce do góry razem z pluszakiem i rozdziabał je teatralnie na boki, znów patrząc w stronę Cedrika chcącego umilić im ten dłuuugi czas.
- Chwila, czy ja przed chwilą nie powiedziałem, żebyś nie przesadzał z tym? - zmarszczył brwi, obarczając podległęgo groźnym, krytycznym spojrzeniem.
- Jeśli interesuje cię coś ciekawego, to fakt, że zaczyna chcieć mi się siku i jeśli nie ogarną teog szybko, będziemy mieli mały problem z utrzymaniem rur w ryzach - skomentował, zaciskając lekko nogi razem, aby tym samym zniwelować palące uczucie.
- Znów wracasz do tego samego tematu - burknął pod nosem, chowając część twarzy pod kołnierzykiem. Zastanawiał się czemu go to tak interesowało, skoro sam nikogo na oku nie miał. Jednak tym razem postanowiłna to odpowiedzieć. Westchnął więc głęboko, zerkając na czerń za oknem.
- Nie wiem. Nigdy nie miałem nikogo takiego. Powinieneś się tego domyślić skoro zawsze uważałem, że zrobie swoje peirwsze razy z drugą połówką - wytknął Cedrikowi, mając nadzieję, że taka odpowiedź go usatysfakcjonuje.
- po prostu nie przesadzaj z tym jak Sento - mruknął pod nosem w odpowiedzi. Nie chciał, aby to było wymuszone. Co rpawda ten pocałunek też mogli w ten sposób nazwać. Abel poniekąd wytknął mu bycie neutralnym, zmusił do pocałunku. Za co powinien czuć się winny, a nie było tak!
- Nie pocieszasz mnie tym wszystkim - jęknął, słuchając strzeszczenia Cedrika odnośnie tego, co się właśnie stało. Młody mag był na tyle ciekawski, że przesunął się na odpowiednią stronę, by zerknąć w dół, a jego oczom ukazał się spanikowany mężczyzna starający się ogarnąć panujący chaos. - No pięknie - cmoknął w niezadowoleniu, siadając z powrotem na swoje miejsce i osunął się na nim, prawie leżąc w dziwnej pozycji.
- Umrzemy tu. Z głodu - lamentował, unosząc ręce do góry razem z pluszakiem i rozdziabał je teatralnie na boki, znów patrząc w stronę Cedrika chcącego umilić im ten dłuuugi czas.
- Chwila, czy ja przed chwilą nie powiedziałem, żebyś nie przesadzał z tym? - zmarszczył brwi, obarczając podległęgo groźnym, krytycznym spojrzeniem.
- Jeśli interesuje cię coś ciekawego, to fakt, że zaczyna chcieć mi się siku i jeśli nie ogarną teog szybko, będziemy mieli mały problem z utrzymaniem rur w ryzach - skomentował, zaciskając lekko nogi razem, aby tym samym zniwelować palące uczucie.
- Znów wracasz do tego samego tematu - burknął pod nosem, chowając część twarzy pod kołnierzykiem. Zastanawiał się czemu go to tak interesowało, skoro sam nikogo na oku nie miał. Jednak tym razem postanowiłna to odpowiedzieć. Westchnął więc głęboko, zerkając na czerń za oknem.
- Nie wiem. Nigdy nie miałem nikogo takiego. Powinieneś się tego domyślić skoro zawsze uważałem, że zrobie swoje peirwsze razy z drugą połówką - wytknął Cedrikowi, mając nadzieję, że taka odpowiedź go usatysfakcjonuje.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mlasnął lekko niezadowolony kiedy został porównany do Sento, nawet nie zamierzał tego komentować. Poczuł się mocno zgaszony, nigdy nie czuł potrzeby bycia przy kimś. Dlatego to, że odsłonił taką potrzebę przed blondynem i został skarcony wywołało w nim zawstydzenie i zażenowanie. Zawstydziły go jego własne odczucia, może faktycznie z nimi przesadził. W końcu czemu w ogóle to proponował? Czemu czegoś takiego chciał?
Poprawił się na siedzisku dając blondynowi swobodę przy wierceniu się i wyglądaniu za wagonik.
Jasne było to że tu utknęli. Nie wiadomo na ile, Cedrik nie miał pojęcia jak długo może trwać taka naprawa usterki i co konkretnie mogło się wydarzyć, że ta stanęła w miejscu. Pracownik to wyłączył widząc awarię? Czy awarią jest to, że nie chce ruszyć dalej?
Starał na tym się skupić swoje myśli, jednak kiedy mag na nowo sie do niego przysunął skupił spojrzenie na jego twarzy.
- Nawet kubeczka czy butelki tu nie mamy więc faktycznie kiepsko... - przyznał nie wiedząc czy śmiać się z tego czy współczuć kompanowi. Na pewno mu nie zazdrościł.
Odpowiedź jaka została mu udzielona odnośnie pytania o wcześniejsze miłostki mimo dokładnej nie była tym czego oczekiwał ciemnowłosy.
- Wiem przecież, że nikogo nie miałeś, ale nie pytam o związki, a to czy nie podobała ci się wcześniej jakaś panna? Ktoś z otoczenia ze szkoły, a może i jakaś aktorka czy piosenkarka, która ci sie podobała. Zwyczajnie mnie to ciekawi choć nie jest mi niezbędne, ale skoro tu utknęliśmy to każdy temat by lepiej się poznać jest dobry... - wyjaśnił wszystko co miał na myśli. Po co mieli bawić się w podchody.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel zmarszczył gniewnie brwi, a nos deliaktnie zmarszczył się w kącikach. Wyglądał jak chomik, który nie dostał swojego ulubionego ziarenka słonecznika. Niby groźny, niby zły, a jednak w pewnym sensie uroczy.
- Nie miałem - przyznał, kiedy Cedrik napomknął o kobietach. Taka była prawda. Abel nigdy nie poczuł do nikogo mięty. Skoro od początku informował, że jedyny kontrakt jaki będzie posiadał, będzie z kobietą jego serca, to nie mając nikogo, raczej nie odczuł nic poza bliską przyjaźnią z płcią piękną. Jasnowłosy myślał, że mają już to przepracowane. W końcu nie peirwszy raz Cedrik o to pytał i coraz bardziej ciekawiło maga dlaczego. Czemu tak bardzo forsował ten temat, jakby chciał usłyszeć co innego.
- Oczywiście znam swoje typy. Wiem, czy wolę blodynkę czy brunetkę, ale i tak ejst to drugoplanowa rzecz. Zawsze stawiałem i stawiam charakter na pierwszym miejscu. Może to i błąd dla wielu... całe moje spojrzenie na związki jest niedorzeczne patrząc na sytuację w Alteros... ale nie zmienie swojego zdania - tym samym musiał przyznać przed samym sobą, że czuł coś do Cedrika. Chcąc nie chcąc to z nim zawarł kontrakt, który nie powinien się utworzyć bez zgody ich obojgu. Wniosek nasuwał się sam - Abel pozwolił na kontrakt tym samym pociągało go coś w Podległym, ale nadal temu zaprzeczał przed światem, a nawet przed samym sobą, choć to ostatnie robił coraz mniej. Nie było sensu okłamywać samego siebie. Zwłąsxcza, gdy turniej już trwał, a oni chcieli go wygrać.
- Cedrik... - szepnął spoglądająć na niego, a potem za jego plecy. Zmrużył powieki, aby wyostrzyć wzrok i zauważył dziwną, ciemną plamę, która przeskakiwała z jednego szczebla metalowej konstrukcji na drugą, podejrzanie zbliżając się w ich stronę. - Czy to normalne widzieć goryla w takim miejscu? - spytał, a plama zaczęła przyopminać coraz bardziej człowieka. - psia mać, To jandlarze - przeklnął, zaciskając kurczowo szczękę, całkowicie zapominając, że chwilę temu chciało mu się sikać.
- Nie miałem - przyznał, kiedy Cedrik napomknął o kobietach. Taka była prawda. Abel nigdy nie poczuł do nikogo mięty. Skoro od początku informował, że jedyny kontrakt jaki będzie posiadał, będzie z kobietą jego serca, to nie mając nikogo, raczej nie odczuł nic poza bliską przyjaźnią z płcią piękną. Jasnowłosy myślał, że mają już to przepracowane. W końcu nie peirwszy raz Cedrik o to pytał i coraz bardziej ciekawiło maga dlaczego. Czemu tak bardzo forsował ten temat, jakby chciał usłyszeć co innego.
- Oczywiście znam swoje typy. Wiem, czy wolę blodynkę czy brunetkę, ale i tak ejst to drugoplanowa rzecz. Zawsze stawiałem i stawiam charakter na pierwszym miejscu. Może to i błąd dla wielu... całe moje spojrzenie na związki jest niedorzeczne patrząc na sytuację w Alteros... ale nie zmienie swojego zdania - tym samym musiał przyznać przed samym sobą, że czuł coś do Cedrika. Chcąc nie chcąc to z nim zawarł kontrakt, który nie powinien się utworzyć bez zgody ich obojgu. Wniosek nasuwał się sam - Abel pozwolił na kontrakt tym samym pociągało go coś w Podległym, ale nadal temu zaprzeczał przed światem, a nawet przed samym sobą, choć to ostatnie robił coraz mniej. Nie było sensu okłamywać samego siebie. Zwłąsxcza, gdy turniej już trwał, a oni chcieli go wygrać.
- Cedrik... - szepnął spoglądająć na niego, a potem za jego plecy. Zmrużył powieki, aby wyostrzyć wzrok i zauważył dziwną, ciemną plamę, która przeskakiwała z jednego szczebla metalowej konstrukcji na drugą, podejrzanie zbliżając się w ich stronę. - Czy to normalne widzieć goryla w takim miejscu? - spytał, a plama zaczęła przyopminać coraz bardziej człowieka. - psia mać, To jandlarze - przeklnął, zaciskając kurczowo szczękę, całkowicie zapominając, że chwilę temu chciało mu się sikać.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wysłuchał Abla w zamyśleniu. Naprawdę chciał usłyszeć, że blondyn kogoś miał, że do kogoś wzdychał. Źle było mu z myślą, że tak bardzo pokrzyżował jego plany. To jak sukcesywnie szukał swojej partnerki, by te pierwsze razy zarezerwować dla niej. Czuł się jak najgorszego sortu złodziej odbierając mu to wszystko. Patrzył pusto przed siebie, oglądał horyzont chowający się za osłoną nocy. Przygryzł lekko dolną wargę, po czym uchylił usta. W końcu skoro tak szczerze rozmawiali i mieli trochę czasu. Mógł wejść na ten grząski grunt.
Słysząc swoje imię wstrzymał się i spojrzał na Abla oczekując pytania. To jednak było tak dziwne, że zmarszczył brwi nie do końca rozumiejąc. Wtedy też podążył za spojrzeniem czarodzieja na kogoś wspinającego się po zatrzymanym młynie. Zacisnął dłonie w pięści i napiął szczękę.
- Tak otwarte zagrywki nie są w ich stylu. Chyba, że naprawdę są zdesperowani... - stwierdził, jednak czyjś przeistoczony Podległy kierował się zdecydowanie prosto na nich.
- Będę bronić wagonika... - powiedział podnosząc się z siedziska. Podszedł do drzwiczek, te oczywiście były zamknięte, dlatego wywołał w zamku drobne spięcie elektryczne, a przepalony mechanizm podjął współprace i ciemnowłosy mógł uchylić drzwiczki. Spojrzał ostatni raz na Abla.
- Przepraszam cię za to wszystko... - powiedział jeszcze nim wyszedł, wspiął się na wagonik, a z niego na utrzymujący go szczebel, jego ciało było silne i radziło sobie nawet w tak nietypowych warunkach, może nie miał zdolności naśladowczych zwierzęta, jednak treningi też wiele dają. Obserwował uważnie na to jak zbliżał się potencjalny przeciwnik. Chciał go odciąć od Abla, a wiec brzegiem konstrukcji zszedł na szczebel od niższego wagonika. Ludzie zaczynali się niepokoić kilka kobiet pisnęło kiedy to wspinający się agresor bujał ich wagonikami.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zdążył jedynie wyciągnąć rękę przed siebie, ale to nie zatrzymało Cedrika przed opuszczeniem wagonika. Głos ugrzązł w gardle maga. Tępo wpatrywał się wprzestrzeń przed sobą nim zrozumiał, że zastygł na zbyt długo.
- Cholera - syknął, odwracając się do niższego wagonu, gdzie na jego dachu stał już przeciwnik. Wszystko szło nie po myśli Abla. Widział przez moment jak podległy walczyłz myślami. Chciał coś mu powiedzieć, ale odpuścił. On sam. blondyn, czuł potrzebę mimo wszystko wyjaśnienia czegoś. Przyznania do emocji, których wcześniej nie był do końca pewien. Wiedział jednak jedno. Nie żałował kontraktu z Cedrikiem, ale bał się co o tym pomyśli sam podległy. On cały czas mówił o zerwaniu kontraktu po turnieju, a Librabia... nie chciał tego.
- Cedrik - zacisnął dłonie na wytartym lekko oparciu fotela, kiedy przeciwnik sięgnął po coś za plecy, a potem machnął nią energicznie. Na niebie coś błysnęło, po czym dźwięk metalu uderzył o sufit wagonika. Serce Abla stanęło, a czas jakby się zatrzymał z przerażenia, czy czasem Cedrik czymś nie oberwał, ale nie było czasu do zastanowienia. Mężczyzna wyprostował się złączając obie dłonie, a z nich cisnął w ich stronę ognistą salwę pocisków.
- Cedrik! Musisz go stąd odciągnąć - Abel podbiegł do otwartych drzwiczek, wyglądając w górę, w nadzieji że zauważy swojego towarzysza. Walka w takim miejscu była niebezpieczna i zaraz po tym sam się przekonał, kiedy wagonik zakołysał, a on prawie wypadł, gdyby nie fakt, że trzymał mocno boki ramy.
- Cholera - syknął, odwracając się do niższego wagonu, gdzie na jego dachu stał już przeciwnik. Wszystko szło nie po myśli Abla. Widział przez moment jak podległy walczyłz myślami. Chciał coś mu powiedzieć, ale odpuścił. On sam. blondyn, czuł potrzebę mimo wszystko wyjaśnienia czegoś. Przyznania do emocji, których wcześniej nie był do końca pewien. Wiedział jednak jedno. Nie żałował kontraktu z Cedrikiem, ale bał się co o tym pomyśli sam podległy. On cały czas mówił o zerwaniu kontraktu po turnieju, a Librabia... nie chciał tego.
- Cedrik - zacisnął dłonie na wytartym lekko oparciu fotela, kiedy przeciwnik sięgnął po coś za plecy, a potem machnął nią energicznie. Na niebie coś błysnęło, po czym dźwięk metalu uderzył o sufit wagonika. Serce Abla stanęło, a czas jakby się zatrzymał z przerażenia, czy czasem Cedrik czymś nie oberwał, ale nie było czasu do zastanowienia. Mężczyzna wyprostował się złączając obie dłonie, a z nich cisnął w ich stronę ognistą salwę pocisków.
- Cedrik! Musisz go stąd odciągnąć - Abel podbiegł do otwartych drzwiczek, wyglądając w górę, w nadzieji że zauważy swojego towarzysza. Walka w takim miejscu była niebezpieczna i zaraz po tym sam się przekonał, kiedy wagonik zakołysał, a on prawie wypadł, gdyby nie fakt, że trzymał mocno boki ramy.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czy oni kiedykolwiek darzą im spokój? Czy wieczna czujność i ucieczka stanie się całym życiem Podległego? Tak wiele lat było to jego drugą naturą, a może i pierwszą? W końcu czy kiedykolwiek mógł stracić czujność? Teraz kiedy pozwalał sobie na chwile rozluźnienia, na bycie zwykłym chłopakiem... od razu pakował ich w kłopoty. Nie mógł być zwykły, normalny, nie kiedy oni na niego polowali. Swoją lekkomyślnością tylko narażał maga, który okazał mu tyle dobra.
Stojąc na dachu wagonika nie bał się o siebie, a właśnie o niego.
Wysłannik handlarzy dotarł, mierzyli się wzrokiem stojąc na sąsiednich wagonikach. Cedrik szybko się przekonał o tym, że przybysz nie miał dobrych zamiarów. Od razu przeszedł do ataku, a kilka ostrzy uderzyło w miejsce, w którym stał ciemnowłosy. Ten z trudem odskoczył, tylko jedno z nich go drasnęło. Te warunki nie były dobre do robienia zwinnych uników, przez jego odskok wagonikiem zachwiało, a Abel w środku ledwie się utrzymał. Podwładny zacisnął mocno szczękę. Nie byli w dobrym położeniu.
Cedrik wystrzelił dwa niecelne ogniste pociski po czym zeskoczył na konstrukcję, kierując się do jej środkowej części, by jak najbardziej odciągnąć agresora od wagoników z ludźmi.
Z początku nawet mu się to udało. Toczyli męczący i ryzykowny pojedynek na szczeblach konstrukcji, ciemnowłosy był sprawny, jednak okrągłe barierki nie były stabilnym podłożem do lądowania na nich, przeciwnik radził sobie zdecydowanie lepiej przez swoje ułatwienia w budowie organizmu. Był przekształcony na coś podobnego do goryla, przez co radził sobie tu świetnie. Cedrik grał głównie na czas, widział jak ludzie na dole się uwijali, chcieli wznowić pracę młyna, by móc wypuszczać ludzi z wagoników, może wezwali też jakieś służby?
W pewnym momencie kilka ostrzy poleciało w kierunku losowego wagonika, Cedrik błyskawicznie ruszył, by zmienić ich trajektorię lotu, w ostatniej chwili zdążył lekko ogłuszony krzykami z opóźnieniem dostrzegł, że agresor zaczął kierować się na nowo do Abla. Serce zabiło mu szybciej i ruszył za nim, wystrzelił kilka pocisków, których uniknął rywal.
Młyn ruszył na nowo, powoli dużo wolniej niż wcześniej, bano się pewnie o jego konstrukcję. Cóż nie na co dzień ktoś prowadzi zajadły pojedynek na szczeblach diabelskiego młyna. Pasażerowie wagoników dopingowali Cedrika, niektórzy z nich, nawet próbowali pomagać, w tym i sam Abel. Jednak agresor był zbyt dobrze przystosowany do warunków jakie wybrał na pole walki. Kiedy wylądował na wagoniku z Ablem w środku Cedrik musiał jakoś odwrócić jego uwagę. Przedostając się na kolejne szczeble w ich kierunku, wystrzelił kolejny pocisk by zwrócić uwagę goryla i wtedy upozorował poślizgnięcie się, spadł ze szczebla, desperacko chwytając się go ręką. Nie tak, miało to być, jednak cel swój osiągnął. Goryl zainteresował się chwilą słabości swojego przeciwnika, swojego celu. Kolejne ostrza poleciały w stronę Cedrika, a krzyk gapiów był jednoznaczny z tym, że stal dotarła do celu. Przebijając cienki materiał odzienia i wbijając się w ciało. Dłoń się ześlizgnęła, a ciemnowłosy spadł niżej, lądując w końcu brzuchem na konstrukcji. Rywala zainteresowało to na tyle, że z impetem ruszył w jego stronę, specjalnie wywołał silny wstrząs wagonika, a ten podczas swego bujania wyrzucił Abla poza swoje bezpieczne ścianki. Mag spadał, czemu towarzyszyły liczne krzyki gapiów.
Cedrik widział lecące z góry ciało blondyna oraz goryla zeskakującego prosto na siebie. Zmobilizował wszystkie siły, ruszył przed siebie, nie ważne, że na jego drodze był przeciwnik. Wpadł prosto na niego, a wtedy potężny impuls elektryczny uderzył w tors goryla. Na tyle oszołomiony spadł nieco niżej, a Cedrik ruszył dalej. Abel znajdował się już na ich wysokości i spadał niżej, nie zdążyłby go sięgnąć. Przeskakiwał dalej, w skupieniu przyzwał bicz, wczepił się mocno w jeden ze skrajnych szczebli i zamachnął na tyle mocno, by bicz owinął się wokół ramienia Abla. Szarpnięcie było na tyle silne, że pociągnęło ich dwójkę, Cedrik wylądował na jednym z wagoników i dopiero na nim udało mu się utrzymać. Choć nie było to niczym prostym zaciskał dłoń na biczu, wpatrywał w wiszącego maga i oczekiwał, aż młyn obniży się na tyle, by Abel mógł bezpiecznie wylądować. Wyciągnął wbite w swoje ramię ostrze i sam wbił je w wagonik, by pomogło mu się utrzymać.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Z sercem ugrzęźniętym w gardle patrzył na ziemię, która nie zbliżała się już w tak zatrważająco szybkim tempie. Odczuwał okrutny ból ramienia, za które pociągnął go Cedrik, gdy bicz oplótł się wokół niego. Z drążycmi oczyma wpatrzonymi w malutkich ludzi wyobrażał sobie swoją czerwoną plamę na betonie. Na szczęście Podległy w samą porę go uratował. W uszach mu szumiało, zlany byłzimnym potem, a bicie serca było tak silne, że to samo odczuwał w pulsującej głowie. Pustka. Nie potrafił pomyśleć o czymkolwiek. Roxdygotany w końcu przełknął ślinę i spojrzał na Cedrika. Przeciwnik zniknął, jakby chciał uniknąć rozgłosu. Czy to była próba porwania, zabicia? A może groźba? Ich ataki były coraz śmieszle, co niepokoiło maga.
- Nic ci nie jest? - spytał, chcąc przerwać uporczywą ciszę między nimi. W końcu Abel poczuł ziemię pod stopami. Puszczony, padł na kolana, łapiąc łąpczywie powietrze do płuc. Jeden z pracownikó od razu do neigo pobiegł, sprawdzając jego stan i podając butelkę wody, prosząc aby napił się jej.
Łapczywie wziął kilka łków, podając butelkę Cedrikowi. Wiedział, że Podlegli są gorzej traktowani, więc ani myśleli dawać cokolwiek ciemnowłosemu.
- Proszę - uśmiechnął się blado. - Pokaż mi to - poprosił, sięgając rękoma do miejsc, gdzie ubrania Cedrika były zniszczone. Znał jego sposób na szybką regenerację, ale i tak sam chciał użyć swoich mocy, Przyłożył więc dłonie do prawie zesklepionych ran, a wokół dłoni Abla pojawiło isę delikatne, zielono-żółte światło. To był znak, że rozpoczął leczenie za pomocą magii.
- Pozwól mi pomóc - szepnął, domyślając się, że zaraz będzie prosił, aby tego nie robił. Mimo to LLibrabia pragnął dać coś od siebie. - I nie waż się tego mówić - zastrzegłod razu, gdyby Cedrik chciał zacząć przepraszać, że to wszystko z jego winy. Po chwili skończył, zadowolony ze swoich efektów. W tym czasie zdążyła przyjechać policja oraz dwoje rycerzy, tych ze szkoły, do któej Abel tak żąrliwie chciał się dostać. Umundurowani w bogaty, piękny strój zaczęli chodzić po ludziach wypytując o to, co zaszło na młynie. Było jednak ciemno, więc niewiele widzieli. Na ich szczęście.
- Chyba... powinniśmy się zwijać - Abel nachylił się do Cedrika, szepcząc jak najciszej. Zetknięcie się teraz z tymi osobami mogło nie pójść im na rękę.
- Nic ci nie jest? - spytał, chcąc przerwać uporczywą ciszę między nimi. W końcu Abel poczuł ziemię pod stopami. Puszczony, padł na kolana, łapiąc łąpczywie powietrze do płuc. Jeden z pracownikó od razu do neigo pobiegł, sprawdzając jego stan i podając butelkę wody, prosząc aby napił się jej.
Łapczywie wziął kilka łków, podając butelkę Cedrikowi. Wiedział, że Podlegli są gorzej traktowani, więc ani myśleli dawać cokolwiek ciemnowłosemu.
- Proszę - uśmiechnął się blado. - Pokaż mi to - poprosił, sięgając rękoma do miejsc, gdzie ubrania Cedrika były zniszczone. Znał jego sposób na szybką regenerację, ale i tak sam chciał użyć swoich mocy, Przyłożył więc dłonie do prawie zesklepionych ran, a wokół dłoni Abla pojawiło isę delikatne, zielono-żółte światło. To był znak, że rozpoczął leczenie za pomocą magii.
- Pozwól mi pomóc - szepnął, domyślając się, że zaraz będzie prosił, aby tego nie robił. Mimo to LLibrabia pragnął dać coś od siebie. - I nie waż się tego mówić - zastrzegłod razu, gdyby Cedrik chciał zacząć przepraszać, że to wszystko z jego winy. Po chwili skończył, zadowolony ze swoich efektów. W tym czasie zdążyła przyjechać policja oraz dwoje rycerzy, tych ze szkoły, do któej Abel tak żąrliwie chciał się dostać. Umundurowani w bogaty, piękny strój zaczęli chodzić po ludziach wypytując o to, co zaszło na młynie. Było jednak ciemno, więc niewiele widzieli. Na ich szczęście.
- Chyba... powinniśmy się zwijać - Abel nachylił się do Cedrika, szepcząc jak najciszej. Zetknięcie się teraz z tymi osobami mogło nie pójść im na rękę.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Był bardzo przejęty, oddychał ciężko starając się uspokoić szalejące serce. Nie był tak przejęty swoim pojedynkiem, choć stale spoglądał do tyłu na swojego rywala, na tego agresora, który po oberwaniu ładunkiem elektrycznym był wyraźnie oszołomiony i na ich szczęście zaczął się wycofywać. Młyn znów działał, a ludzie coraz śmielej go atakowali. Dodatkowo na dole było już sporo osób, dlatego kiedy młyn obniżył się na tyle, że Abel stanął na własnych nogach, Cedrik poluźnił swoje dłonie. Mógł puścić ostrze, który zapierał się na wagoniku, a wytworzony bicz mógł się rozpłynąć. Już go nie potrzebował.
Ciężko zszedł z wagonika. Był dość mocno poobijany po wielu upadkach i podknięciach po walce na tak nietypowej powierzchni. Było to ciekawe doświadczenie, jednak nie chciał go powtarzać.
Jak tylko stał stabilnie pozbył się drugiego ostrza ze swojego ciała, patrzył jak ktoś podchodzi do Abla i sam to zrobił. Patrzył na niego w milczeniu i napięciu. Chciał go objąć i zapytać jak sie czuje, ale resztkami rozsądku się powstrzymał. Przyjął butelkę i zrobiła dwa łyki z niej oddając magowi. Był przejęty faktem, że w taki sposób skończyło się ich wyjście. Patrzył na Abla kiedy ten zbliżył do niego swoje dłonie. Oczywiscie, że chciał mu przeszkodzić, jednak mag go uprzedził zabraniając tego. Przygryzł dolną wargę i skruszony mu się przyglądał. Skinął niemrawo na informację o tym, że powinni się stąd oddalić. Rozejrzał się wokoło zbierało sie coraz więcej ludzi i mundurowych. W końcu takie zajście nie było codziennością. Rozglądając sie dostrzegł niedaleko siebie pluszaka, który wraz z Ablem wypadł z wagonika, podniósł go w milczeniu przekazując magowi i bardzo łagodnie się uśmiechnął szukając jakiejś dogodnej drogi, by mogli się stąd wymknąć.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Odetchnął z ulgą, ale tylko na jedną krótką chwilę, bo wiedział, że musieli wymknąć się przed mundurowymi. Sam fakt ich pojawienia się nie wskazywał na nic dobrego. Pracownicy musieli ich wezwać, ale sam fakt wyczuwalnej, gęstej mocy Cedrika musiał ich przyciągnąć. Młody mag od zawsze chciał być jednym z nich. Wiedział od czego byli, a teraz musiał się przed nimi kryć. Niczym jakiś bandzior.
Spojrzał na Podległego. To w jaki sposób odnalazł na ziemi pluszaka. Wyglądał na okrutnie przygaszonego. Blondyn poczuł okrutny skurcz w sercu na ten widok. Jakaś nieznana siła zalęgła się w gardle. Kąsała go niczym rozjuszony rój pszczół. Ta cienka granica kołysająca w ciemności uwydatniona czerwoną nitką drżała niespokojnie. Czuł ją. Jej obecność była namacalna przez zmysły maga. Ilekroć ją widział, dostrzegał ich słaby kontrakt. Myślał, iż jest lepiej po ostatnim dostrzeżeniu nitki przeznaczenia. Była gruba, mocno naprężona i emanowała pewnością o swej nieskazitelności, a teraz Librabia już wiedział. To uczucie było mgłą przyćmiewającą prawdę. Byli jedynie drobnym, tlącym płomyczkiem, którego każdy mocniejszy podmuch mógł zgasić, a on jako mag obiecał przed samym sobą oraz Louisem, ze będzie dbał o ten kontrakt. Cedrik ryzykował własnym życiem dla jednej dziecięcej obietnicy, marzenia jakim było wygranie turnieju.
- Cedrik - wyszeptał ledwo słyszalnie, odbierając z jego rąk miśka. Zacisnął kurczowo na nim palce, jakby miało to w czymś pomóc. Drżał. Bał się tego co siedzi w głowie ciemnowłosego. Nie potrafił zajrzeć mu do myśli, a nawet gdyby się tego nauczył, nie chciał siłą wyciągać odpowiedzi. Abel bił się z własnymi myślami i dopiero czyjaś dłoń na ramieniu go wybudziła. Odwrócił wzrok od Podległego, zerkając przez ramię na wysokiego z mrożącym krew w żyłach wzrokiem mundurowego. Uśmiechał się ciepło do ich dwójki, choć ten uśmiech nie sięgał jego oczu. Za nim stała kobieta równie bogato ubrana w dobrze przylegający strój. Patrzyła na nich z znużeniem, a jej wysoko upięta blond kita delikatnie powiewała na wietrze.
- Podporucznik Rigel Dover. Mógłbym zająć Panu pięć minut? - spytał, a Abel widział w jego oczach brak możliwości odmowy. Nie zdziwiło go nawet to, iż zignorował Cedrika. W takim państwie właśnie żyli, gdzie Podlegli byli niczym poza źródłem do środków. Do magii. Ich jedyna szansa na wymknięcie właśnie wygasła. Mag przytaknął, czując jak słowa grzęzną mu w gardle.
- Świetnie, proszę za mną - stanął bokiem i wyrafinowanym machnięciem ręki zaprosił go w stronę postawionego już miejsca przesłuchań, którym były dwa krzesełka oraz stoliczek. - Napije się pan czegoś ciepłego? - dopytał, czekając aż Abel jako pierwszy usiądzie na swoje miejsce. Blondyn pokiwał przecząco głową, szukając mentalnie Cedrika. Potrzebował go. Chociażby obecności. Świadomości, ze gdzieś tu jest i ich obserwuje. Był na siebie zły, ze tak bardzo go potrzebował.
Spojrzał na Podległego. To w jaki sposób odnalazł na ziemi pluszaka. Wyglądał na okrutnie przygaszonego. Blondyn poczuł okrutny skurcz w sercu na ten widok. Jakaś nieznana siła zalęgła się w gardle. Kąsała go niczym rozjuszony rój pszczół. Ta cienka granica kołysająca w ciemności uwydatniona czerwoną nitką drżała niespokojnie. Czuł ją. Jej obecność była namacalna przez zmysły maga. Ilekroć ją widział, dostrzegał ich słaby kontrakt. Myślał, iż jest lepiej po ostatnim dostrzeżeniu nitki przeznaczenia. Była gruba, mocno naprężona i emanowała pewnością o swej nieskazitelności, a teraz Librabia już wiedział. To uczucie było mgłą przyćmiewającą prawdę. Byli jedynie drobnym, tlącym płomyczkiem, którego każdy mocniejszy podmuch mógł zgasić, a on jako mag obiecał przed samym sobą oraz Louisem, ze będzie dbał o ten kontrakt. Cedrik ryzykował własnym życiem dla jednej dziecięcej obietnicy, marzenia jakim było wygranie turnieju.
- Cedrik - wyszeptał ledwo słyszalnie, odbierając z jego rąk miśka. Zacisnął kurczowo na nim palce, jakby miało to w czymś pomóc. Drżał. Bał się tego co siedzi w głowie ciemnowłosego. Nie potrafił zajrzeć mu do myśli, a nawet gdyby się tego nauczył, nie chciał siłą wyciągać odpowiedzi. Abel bił się z własnymi myślami i dopiero czyjaś dłoń na ramieniu go wybudziła. Odwrócił wzrok od Podległego, zerkając przez ramię na wysokiego z mrożącym krew w żyłach wzrokiem mundurowego. Uśmiechał się ciepło do ich dwójki, choć ten uśmiech nie sięgał jego oczu. Za nim stała kobieta równie bogato ubrana w dobrze przylegający strój. Patrzyła na nich z znużeniem, a jej wysoko upięta blond kita delikatnie powiewała na wietrze.
- Podporucznik Rigel Dover. Mógłbym zająć Panu pięć minut? - spytał, a Abel widział w jego oczach brak możliwości odmowy. Nie zdziwiło go nawet to, iż zignorował Cedrika. W takim państwie właśnie żyli, gdzie Podlegli byli niczym poza źródłem do środków. Do magii. Ich jedyna szansa na wymknięcie właśnie wygasła. Mag przytaknął, czując jak słowa grzęzną mu w gardle.
- Świetnie, proszę za mną - stanął bokiem i wyrafinowanym machnięciem ręki zaprosił go w stronę postawionego już miejsca przesłuchań, którym były dwa krzesełka oraz stoliczek. - Napije się pan czegoś ciepłego? - dopytał, czekając aż Abel jako pierwszy usiądzie na swoje miejsce. Blondyn pokiwał przecząco głową, szukając mentalnie Cedrika. Potrzebował go. Chociażby obecności. Świadomości, ze gdzieś tu jest i ich obserwuje. Był na siebie zły, ze tak bardzo go potrzebował.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ich relacja nie była niczym prostym. Ilekroć zaczynali się dogadywać, układać wiążące ich sprawy, coś musiało się rozsypać. Nie dawano im spokoju. Stale byli obserwowani, nawet w chwili kiedy pozornie mieli chwilę wytchnienia. To jej nie mieli. Ta cała świadomość zaczynała uderzać w Cedrika. Pojmował, że jak bardzo by się nie starał, nie był w stanie zapewnić Ablowi bezpieczeństwa. Nie kiedy ten był z nim. Mieli ich jak na talerzu. Bawili się. Nie było to nawet polowanie. Po prostu się z nimi droczyli. Pokazując na wszelkie możliwe sposoby jak Podległy jest tu bezsilny.
W takim układzie nie mogli czuć się wolni. Nie mogli być swobodni. Cedrik pojął, że muszą zakończyć te farsę. Tę zabawę w budowanie kontraktu. W budowanie zdrowej relacji. Po co tak w ogóle się o to starali? Potrzebne im było jedynie zwycięstwo w turnieju. To obiecał Ablowi. Dlatego trenowali, dlatego brali udział w tych walkach. Po co było to wyjście? Ta randka... to nie obejmowało ich umowy. Po co zbliżali się tak do siebie? Skoro umówieni byli na rozstanie. Tylko turniej się zakończy, a on odejdzie. Tak się umówili. Tyle był winien magowi. Niepotrzebnie się narażali takimi wyjściami.
Przekazał pluszaka blondynowi, a kiedy ten wymówił jego imię, jedynie ciemne oczy zwróciły się ku czarodziejowi. Milczał, a ciszę przerwał, nie żaden z nich, a przybyły mundurowy. Ciemnowłosy zmierzył go jedynie spojrzeniem i milczał dalej. Pojmował budowę tego świata. On nie był tu istotny, a więc nie miał nawet prawa udzielać swego głosu, w towarzystwie władz. Dlatego kontynuował swoje milczenie. Kiedy Abel ruszył na wyznaczone miejsce on też się przemieścił. Wiedział, że nie pozwolą mu towarzyszyć Ablowi. Dlatego stanął naprzeciw uszykowanego miejsce, w odpowiedniej odległości, tak by być na widoku, tak by móc widzieć Abla, ale by mundurowi nie chcieli go przepędzić. Stał tam więc w zniecierpliwieniu i czekał na niego. Jak ten wierny pies, czego to społeczeństwo oczekiwało. By jako Podległy właśnie wykazał taką postawę. Nie mógł tu cwaniakować. Stawiać się czy pokazywać, że traktowany jest lepiej niż przeciętny Podległy. Nie chciał robić Librabi dodatkowych problemów. Dlatego po prostu stał i czekał, nie spuszczając z niego wzroku.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Siedział jak na szpilkach, czując spojrzenie Cedrika. Ono jedyne w tym towarzystwie dawało mu otuchy. Był podporą. Niewzruszoną na pierwszy rzut oka. Ale tylko na pierwszy, bo w drugiej kolejności Abel czuł końcówkami palców, że oboje byli spięci.
- Kilku świadków widziało jak walczyliście z kimś na górze - od razu przeszedł do sedna sprawy. Widział w ich oczach tajemnicę, którą usilnie chcieli ukryć. Bezskutecznie. Abel chwilę milczał po czym niepewnie przytaknął. Kłamanie mundurowym w oczy było głupotą w najczystrzej postaci.
- Wiecie, kim był, albo byli?- tym razem blondyn pokiwał przecząco. - A powód? - znów pokiwał przecząco, ale z lekkim wahaniem, co wyłapał mężczyzna. Jednak przemilczał to.
- Jaką zdolność posiada twój Podległy? - katem oka zerknął na Cedrika, a mięśnie Librabi spieły się.
- Ma dwie. Ogień i... pioruny - odpowiedział, na co rozmóca zagwizdał z uznaniem. Rozmowa trwąła godzinę. Każde pytanie Abel notował, rozkłądał na drobniejsze czynniki aby nie wepchać ich w jeszcze większe gówno. Myślał, że udało mu się urobić mundurowego, ale mimo to on nadal zdawał się być nie ufny zeznaniom. Podał Ablowi karteczkę z kontaktem do niego.
- Gydbyś coś jeszcze sobie przypomniał. Odezwij się - gdy tylko wręczył karteczkę, odszedł, aby złowić kolejną ofiarę w sidła. Mag odnalazłwzrokiem Cedrika i w miarę szybkim krokiem, na tyle aby nie wzbudzić podejrzeń. Ruszył do domu. Odetchnął dopiero w połwoei drogi, zwalniając kroku. Ściskałkurczowo pluszaka, a ciepłe światło lamp padało na jego stragnaą zmęczeniem twarz.
- Myślisz, że będą nas obserwować? - spytał ściszonym głosem.
- Kilku świadków widziało jak walczyliście z kimś na górze - od razu przeszedł do sedna sprawy. Widział w ich oczach tajemnicę, którą usilnie chcieli ukryć. Bezskutecznie. Abel chwilę milczał po czym niepewnie przytaknął. Kłamanie mundurowym w oczy było głupotą w najczystrzej postaci.
- Wiecie, kim był, albo byli?- tym razem blondyn pokiwał przecząco. - A powód? - znów pokiwał przecząco, ale z lekkim wahaniem, co wyłapał mężczyzna. Jednak przemilczał to.
- Jaką zdolność posiada twój Podległy? - katem oka zerknął na Cedrika, a mięśnie Librabi spieły się.
- Ma dwie. Ogień i... pioruny - odpowiedział, na co rozmóca zagwizdał z uznaniem. Rozmowa trwąła godzinę. Każde pytanie Abel notował, rozkłądał na drobniejsze czynniki aby nie wepchać ich w jeszcze większe gówno. Myślał, że udało mu się urobić mundurowego, ale mimo to on nadal zdawał się być nie ufny zeznaniom. Podał Ablowi karteczkę z kontaktem do niego.
- Gydbyś coś jeszcze sobie przypomniał. Odezwij się - gdy tylko wręczył karteczkę, odszedł, aby złowić kolejną ofiarę w sidła. Mag odnalazłwzrokiem Cedrika i w miarę szybkim krokiem, na tyle aby nie wzbudzić podejrzeń. Ruszył do domu. Odetchnął dopiero w połwoei drogi, zwalniając kroku. Ściskałkurczowo pluszaka, a ciepłe światło lamp padało na jego stragnaą zmęczeniem twarz.
- Myślisz, że będą nas obserwować? - spytał ściszonym głosem.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cierpliwie czekał nie ruszając się z miejsca. Nie spuszczał spojrzenia ze swojego maga. Tyle mógł zrobić, pokazać mu, że jest obecny, że nie odwrócił się od tego. Nie uciekł, nie zostawił go samego. Dobrze czuł, że mieli problemy, jednak wiedział, że prędzej czy później to nastąpi. Ktoś taki jak on przyciągał problemy, zawsze tak było i to się nigdy nie zmieni. Miał jedynie nadzieję, że nie sprowadził na Abla zbyt dużych kłopotów. Wiedział, że blondyn kiedyś chciał wstąpić w szeregi właśnie takich magów, a będąc przez nich przesłuchiwanym mógł sobie narobić problemów przy późniejszej rekrutacji.
Choć na pierwszy rzut oka wyglądał na spokojnego, denerwował się w środku. Czas oczekiwania był niczym tortura, nie kończąca się. Każda mijająca minuta wydawała się godziną. A on tam stał i nic więcej uczynić nie mógł, bo tylko bardziej by zaszkodził Ablowi.
Kiedy blondyn się podniósł, Cedrik nerwowo drgnął. Czy był to koniec? Na to wychodziło. Cały w napięciu oczekiwał, aż ten do niego podejdzie. Choć chciał ogromnie sam to zrobić, wiedział, że tu nie może.
Razem odeszli z tego miejsca. Abel narzucał dość szybkie tempo, w którym Cedrik starał się odnaleźć. Starał się zachować czujność, rozglądać i wyczuwać aury mijanych osób.
Wraz z pytaniem czarodzieja Cedrik skinął niemrawo głową.
- Myślę, że tak... jeśli nie współpracują z handlarzami, powinniśmy mieć przynajmniej darmową ochronę na jakiś czas - stwierdził starając się znaleźć jakiś pozytyw tej fatalnej sytuacji.
Ruszyli dalej choć już nie biegli tak szybko.
- Trzymali cię najdłużej... obserwowałem przesłuchania innych... - oznajmił.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach