Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Amazi & Yoshina
Amazi & Yoshina
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Burza grasująca za oknem zaczynała się uspokajać, a mimo to blondyn dalej skryty był w ramionach swego Podległego. Dla Cedrika była to próbka jego obowiązków, jako podwładnego. Jego przeszłość wymusiła na nim samotne życie, dlatego bycie tak blisko drugiej osoby było zdecydowaną odmianą. Czymś nowym, co dopiero poznawał i sprawdzał. Ciężko było mu opisać co sam czuł podczas obejmowania Abla. Tak prosty gest, a wymuszał na nim zachowanie czujności, odpowiedzialności za kogoś, ale i troskę, czułość i przyjemne ciepło tlące się w klatce piersiowej. Tak różne odczucia odbierał pozytywnie, choć nowe było to przyjemne. Mieć o kogo się zatroszczyć.
Deszcz ustał, jednak dźwięk spadających na szybę kropel zastąpiło coś innego. Ciemnowłosy czuł zbliżającego się intruza odkąd ten pojawił się w okolicy. Dlatego czujnie wyczekiwał tego co miało nadejść. Nie dając nikomu po sobie poznać, że świadom jest wdrapującego się do ich okna intruza. Nawet kiedy rudzielec chwytał za parapet, Cedrik dla niepoznaki zamknął oczy, po co miał zdradzać się przed innymi. Jeśli inni będą go mieć za nieuważnego, będzie mieć dzięki temu przewagę.
Dlatego granatowe tęczówki wychyliły się spod rzęs dopiero po słowach Abla. Wypuścił go niechętnie z objęć i jedynie się poprawił, nie odczuwał potrzeby podniesienia się z wygodnej poduszki.
Po tym jak okno zostało uchylone, a wraz z rudzielcem do środka wdarła się chłodna bryza burzowego powietrza Cedrik nasunął na ramię kołdrę. Dzięki swoim zdolnością nie odczuwał zimna tak jak inni, jego ciało miało znacznie wyższą temperaturę od przeciętnego, jednak po co miał zdradzać i to.
W milczeniu wysłuchał wymiany zdań pomiędzy czarodziejami. Nie wtrącał się, gdyż nie czuł takiej potrzeby, dopiero kiedy został zapytany bezpośrednio przez Abla i nawołany przez Sento skupił na nich swoje spojrzenie i siadł.
- Skoro Sento szedł tu w taki deszcz, to wyjście musi być tego warte, więc jestem na tyle ciekawy by pójść, a wiem, że i ty masz ochotę… więc decyzja jest prosta…- posłał blondynowi tajemniczy i czarujący uśmieszek, po którym zbliżył się do krawędzi łóżka zsuwając z siebie kołdrę. Nie przeszkadzało mu, że spał w samych bokserkach, spokojnie podszedł do szafki, którą Abel mu udostępnił i wyjął z niej adekwatne do pogody ubrania. Po narzuceniu na siebie jeansów i ciemnej dopasowanej bluzy był gotowy do wyjścia. Poprawił jeszcze tylko włosy związując część górnych kosmyków w luźną kitkę, tak by reszta mogła swobodnie opadać na tył ramion.
- Zdradzisz dokąd mamy się udać? Czy dowiemy się na miejscu?- dopytał spoglądając na Sento. Był środek nocy może chwile po trzeciej, sobota, a raczej już niedziela, czas szaleństw co ciekawiło Cedrika, miał jednak on z tyłu głowy, by zachować czujność. Nawyk wyrobiony przez całe życie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Na twarzy Sento wypełzł tajemniczy uśmiech zadowolenia na zgodę Cedrika, bo dobrze wiedział, ze jeśli on się zgodzi to i Abel nie będzie miał wyjścia. Wątpił by ten puścił samego Podległego gdzieś w obce miejsce, zwłąszcza z rudzielcem, który czasem miewał dziwaczne, wręcz niestosowne pomysły na umilenie sobie czasu wolnego. Młody mag westchnął przeciągle, wyciągając bezowy sweter w paski i dresowe spodnie. Nie obchodziło go czy wszystko pasuje do siebie. W końcu o tej godzinie jedynie kluby nocne oraz piwialnie były otwarte, a tam za nic w świecie nie wejdzie. Przynajhmniej póki nie skończy szkoły.
Librabia cichaczem zszedł jeszcze po ich buty i wrócił do pokoju. Oboje wymknęli się przez okno, bowiem rodzice z pewnością nie pozwolili by im na taką wyprawę. Kierowali się w stronę samego centrum, gdzie uliczki tętniły życiem dorosłych. Kobiety o piękinych kształtach chichotły do klientów, a ich szyje zdobiły naszyjniki z wielkim klejnotem na środku. Była to cecha charakterystyczna dla prostytutek. Te droższe zwykle były oznazane obroza z bizuterii. Zakochane pary spacerowały głównymi ulicami, a kelnerzy zgrabnie obsługiwali piwialnie, stawiając to coraz większe kufle z alkoholem. Miasto nocą zdawało się być całkiem inne niz za dnia, ale nadal czuć yło w powietrzu gorsze trktoanie Podległych. Trójka przyjaciół nie przecięła głównego deptaku gdzie stała fontanna. Minęli ją skręcając w lewo, jakby kierowali się w stronę granicy, która dzieliła miasto od "slumsów". To tak Abel natrafił na Cedrika. Mag lekko się spiął na myśl, że właśnhie tam Sento postanowił ich zabrać, lecz ku jemu zdziwieniu szli jedynie obok tego. Coraz bardziej oddalali się od centrum, bloki zmieniały się w domy, a potem po jakiejś godzinie Sento zaczął być nader aktywny. Blondyn wiedział już,ze są niedaleko. Znał to miejsce. Wiedział gdzie zmierzają.
- Co ty planujesz? - spytał, przerywając Sento jego monolog na temat mijanego weekendu, a ten jedynie przylozyl palec do ust, zalotnie uciszając maga.
- Zobaczycie, będziemy jak trzej muszkieterowie - parsknął śmiechem, a chwilę później wylądowali nad rzeką. - Wiedzieliście, ze po burzy i ogolnie po deszczu woda jest najcieplejsza? - spytał, gdy przekroczyli linię pól, która dzieliła swoje ziemi e z delikatnie piaszczystą plażą przed zbiornikiem wodnym. [b]- Dlatego tez postanowiłem to sprawdzic! - klasnął dłońmi. W takim momencie nie mogło być Megumi z jednego powodu. Nie była teamem siusiorków.
- Dalej! Rozbierajcie sie. Czas sie pokąpać - rozweselony z iskierkami w oczach zrzucił z siebie górną część garderoby widząc lekką niechęć ze strony Abla. Lecz znał dobrze przyjaciela. Chciał, lecz się wstydził. Librabia spojrzał wyczekująco na Cedrika po czym z wolna ściągnął sweter oraz spodnie, zostając w majtach, ale to nadal nie było wystarczające dla rudzielca.
- na golasa!
- Nie ma takiej opcji! - Abel poczuł jak się rumieni. Sento nie zamierzał marnować czasu i podszedł do Abla, samemu zsuwającmu z dupy ostatni kawałek materiału. Pociągnął maga, a ten runął na ziemię, tracąc doszczętnie majtki, któymi rudzielec zaczął wymachiwać, uciekając don wody.
- No dalej, jeśli chcesz je odzyskać, wskakuj. Sami swoi! Czego się wstydzić - zaćwierkał, stojąc w połowie w wodzie. Abel purpurowy zakrywał się, klnąc pod nosem, ze zabije go za to, po czym spojrzał za Cedrika.
- Jak wszyscy, to wszyscy - prychnął, czujac jak złosc lekko mu mija. W końcu w wodzie i ciemnosciach nie bedzie za wiele widac. Wstał i nadal się zasłaniając podszedłdo wody. Musnął ją koniuszkami palców u stopy, zaskakując się temperaturą wody. Naprawdę była ciepła. Chwilę później wszedł do pasa, a Sento rzucił w niego majtkami, chlapiac wodą chwilę późniek.
Librabia cichaczem zszedł jeszcze po ich buty i wrócił do pokoju. Oboje wymknęli się przez okno, bowiem rodzice z pewnością nie pozwolili by im na taką wyprawę. Kierowali się w stronę samego centrum, gdzie uliczki tętniły życiem dorosłych. Kobiety o piękinych kształtach chichotły do klientów, a ich szyje zdobiły naszyjniki z wielkim klejnotem na środku. Była to cecha charakterystyczna dla prostytutek. Te droższe zwykle były oznazane obroza z bizuterii. Zakochane pary spacerowały głównymi ulicami, a kelnerzy zgrabnie obsługiwali piwialnie, stawiając to coraz większe kufle z alkoholem. Miasto nocą zdawało się być całkiem inne niz za dnia, ale nadal czuć yło w powietrzu gorsze trktoanie Podległych. Trójka przyjaciół nie przecięła głównego deptaku gdzie stała fontanna. Minęli ją skręcając w lewo, jakby kierowali się w stronę granicy, która dzieliła miasto od "slumsów". To tak Abel natrafił na Cedrika. Mag lekko się spiął na myśl, że właśnhie tam Sento postanowił ich zabrać, lecz ku jemu zdziwieniu szli jedynie obok tego. Coraz bardziej oddalali się od centrum, bloki zmieniały się w domy, a potem po jakiejś godzinie Sento zaczął być nader aktywny. Blondyn wiedział już,ze są niedaleko. Znał to miejsce. Wiedział gdzie zmierzają.
- Co ty planujesz? - spytał, przerywając Sento jego monolog na temat mijanego weekendu, a ten jedynie przylozyl palec do ust, zalotnie uciszając maga.
- Zobaczycie, będziemy jak trzej muszkieterowie - parsknął śmiechem, a chwilę później wylądowali nad rzeką. - Wiedzieliście, ze po burzy i ogolnie po deszczu woda jest najcieplejsza? - spytał, gdy przekroczyli linię pól, która dzieliła swoje ziemi e z delikatnie piaszczystą plażą przed zbiornikiem wodnym. [b]- Dlatego tez postanowiłem to sprawdzic! - klasnął dłońmi. W takim momencie nie mogło być Megumi z jednego powodu. Nie była teamem siusiorków.
- Dalej! Rozbierajcie sie. Czas sie pokąpać - rozweselony z iskierkami w oczach zrzucił z siebie górną część garderoby widząc lekką niechęć ze strony Abla. Lecz znał dobrze przyjaciela. Chciał, lecz się wstydził. Librabia spojrzał wyczekująco na Cedrika po czym z wolna ściągnął sweter oraz spodnie, zostając w majtach, ale to nadal nie było wystarczające dla rudzielca.
- na golasa!
- Nie ma takiej opcji! - Abel poczuł jak się rumieni. Sento nie zamierzał marnować czasu i podszedł do Abla, samemu zsuwającmu z dupy ostatni kawałek materiału. Pociągnął maga, a ten runął na ziemię, tracąc doszczętnie majtki, któymi rudzielec zaczął wymachiwać, uciekając don wody.
- No dalej, jeśli chcesz je odzyskać, wskakuj. Sami swoi! Czego się wstydzić - zaćwierkał, stojąc w połowie w wodzie. Abel purpurowy zakrywał się, klnąc pod nosem, ze zabije go za to, po czym spojrzał za Cedrika.
- Jak wszyscy, to wszyscy - prychnął, czujac jak złosc lekko mu mija. W końcu w wodzie i ciemnosciach nie bedzie za wiele widac. Wstał i nadal się zasłaniając podszedłdo wody. Musnął ją koniuszkami palców u stopy, zaskakując się temperaturą wody. Naprawdę była ciepła. Chwilę później wszedł do pasa, a Sento rzucił w niego majtkami, chlapiac wodą chwilę późniek.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Podległy odgarnął kilka dłuższych kosmyków ze swoich oczu i z lekkim rozbawieniem przysłuchiwał się dyskusji prowadzonej przez blondyna i rudzielca. Magowie musieli wzajemnie się poprztykać nim została podjęta decyzja o wspólnym wyjściu. Cóż upór jakim kierował się Sento był godzien podziwu, dlatego zdołał przekonać Cedrika do swojego pomysłu, który nadal pozostawał tajemnicą.
Po wzięciu odpowiednich rzeczy mogli opuścić dom rodzinny Abla, nie wyszli jednak jak cywilizowani ludzie drzwiami, ich drogą wyjścia było okno z sypialni blondyna. Uznając pomysł wyjścia za szalony Abel wolał nie niepokoić rodziców i opuścić dom po kryjomu. Wedle Cedrika był to głupi pomysł zważając na to, jak matka czarodzieja nienawidziła takich niespodzianek, bo mogli chociaż zostawić kartkę z informacją, że wyszli i że nikt ich nie porwał. Jednak decyzja nie należała do ciemnowłosego, jego zadaniem było słuchanie swojego maga, a jeśli ten wolał się wymknąć, to i on decydował się to zrobić.
Po wyskoczeniu przez okno skierowali się na centrum. Już znane Cedrikowi uliczki wyglądały znacznie inaczej niż za dnia. Jednak atmosfera panująca w mieście niezbyt podobała się Podległemu. Widok licznie stojących prostytutek zbyt kojarzył mu się z katastrofami w jego życiu, zbyt przypominał wspomnienie handlarzy. Dlatego też Podwładny niezbyt udzielał się w rozmowach, które ewidentnie zdominował Sento swoimi historyjkami. Ciemnowłosy słuchał, jednak niezbyt się udzielał, obserwując otoczenie.
Zbliżenie się do slamsów wymusiło w Cedriku niebywałą czujność i spięcie, nie czuł się komfortowo w takim miejscu, mimo, że przechodzili tylko obok, to czuł się zagrożony i obserwowany. Czy było to możliwe, że ktoś za nimi szedł? Wyczułby czyjąś obecność, dobrze to wiedział, jednak obawy i niepokój zdominowały jego umysł.
Posiadał już swoje zdolności, jednak ile dałby radę znieść Abel? Czy dałby radę ich ochronić? Głowa aż pękała od rozmyślań, dlatego starał się przekierować myśli na coś mniej niepokojącego, przykładowo takiego Sento, który opowiadał głupotę za głupotą. To było idealne odmóżdżenie dla mocno zestresowanego Cedrika, który jak zwykle wszystko zdusił w sobie.
Odetchnął z ogromną ulga kiedy oddalili się od slamsów, miasta i wyszli na skraj łąk. Spora przestrzeń wystawiała ich na widok, jednak mogli też szybciej dostrzec zagrożenie, nikt nie mógł się czaić na takiej przestrzeni. A panujący mrok dodawał otuchy, w jakim stopniu byli anonimowi, bo nikt bez podejścia nie rozpoznałby ich z daleka.
Zaciągnął się rześkim powietrzem, takie po burzy było najlepsze, przyjemnie chłodne, a jednocześnie wilgotne i orzeźwiające.
Szybko usłyszeli w jakim celu Sento ich tu zaciągnął, a informacja o wyskakiwaniu z ubrań mocno rozbawiła Podległego. Ciemne tęczówki przyglądały się rzucanym na wilgotny trawnik ubraniom, których błyskawicznie pozbył się rudzielec i odziwo Abel poszedł w jego ślad. Cedrik uważnie się im przyglądał, przyjaźń tej dwójki była bez granic. Mógł śmiało wysnuć taki wniosek widząc jak jeden zdziera majtki z drugiego.
- Niech wam będzie, ale mnie nie pomagajcie…- prychnął rozbawiony po komentarzu Abla, który kryjąc swoje przyrodzenie uciekł w stronę wody, by skryć się w niej.
Bez najmniejszego pośpiechu i krępacji ciemnowłosy zrzucił z siebie górną cześć garderoby i zabrał się za dół, buty i spodnie nie były problemem. Dopiero przy bokserkach odczuł drobne zawahanie, zwalczył je jednak w sobie. Byli bezpieczni, przynajmniej niczego niepokojącego nie wyczuwał w okolicy, a chwila beztroskiej kąpieli w towarzystwie tej dwójki dobrze mu zrobi. Wiedział, że jest ciemno, a magowie widzieli w mroku znacznie gorzej od niego samego, dlatego bez zakrywania się podszedł do wody, bo w końcu czego miał się wstydzić? Dobrze wiedział, że ma imponujące ciało ozdobione licznymi bliznami. Za nimi nie przepadał, więc prędzej zakryłby któryś ze śladów przeszłości, a nie krocze. To wydawało mu się zabawne i uroczę, a mając pewność, że magowie i tak zbyt dokładnie go nie widzą o tej godzinie wszedł powoli do wody.
- Nie mam pojęcia jaka ta woda była przed burzą, ale teraz faktycznie jest ciepła i rewelacyjna… - stwierdził śmiało wchodząc po pas i się nie zatrzymując.
- Pilnujcie swoich „wędek” byście nie złowili żadnej rybki…- zaśmiał się ostrzegając kompanów. Cóż śmiechy, śmiechami jednak taka sytuacja była realna. Zwłaszcza, że nie miał pojęcia jakie stworzenia zamieszkiwały ten zbiornik wodny.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel zow poczul to przyjemne uklocie na widok radosnego Cedrika i nie wiedzial czy to z powodu kontraktu jaki byl na nich nalozony, czy po prostu radowal sie na mzsl, ze Podlegly czuje sie dobrye w noiwym otoczeniu. W koncu z jego opoowiadan przezyl naprawde traumatyczne sytuacje. Od poczatku traktowany byl jak przedmiot, choc z wyzszej polki, to nadal przedmiot. Mlody mag mal nadyieje, ze Cedrik coray mniej wspomina czasy, ktore moze juz nigdy nie wroca.
- Daesj, dawaj - Sento ponaglal ciemnowlosego, podskakujac w wodzie i chlapiac tym samym Librabie. Blondyn nieswiadomie zawiesil oko na swoim Podleglym, uwaznie sledzac jak sciaga pierw gorna czesc garderoby, odslaniajac blizny. Z tej odleglosci nie byly widoczne, lecz mag dobrze wiedzial gdzie sie kryly. Moglby nawet, o dziwo, powiedziec ile ich mial, w ktora strone kazda z nich byla nachylona, jak duza, jak gleboka. Czul, gdzies w glebi duszy, ze nadal bolaly Cedrika.
Jego wzrok zszedl nizej. Bez krempacji patrzyl jak buty leca gdzies w bok, jak miesnie brzucha napinaja sie, gdy Podlegly zginal sie abz szunac spodnie po czym na zulamek sekundy zatrzymal sie. Abel lekko spanikowal, myslac ze zauwazyl jak mu sie przyglada. Sento zas z szerokim, lisim usmieszkiem chwycil blond czupryne i podtopil dla zabawy. Mag machajac rekoma nad woda wydostalk sie po chwili, klnac na rozbawionego przyjaciela, ktorego oczy dosadnie mowily, aby skonczyl tak patrzyc. Przemokniety po czubek glowy, Librabia zaczal silowac sie na rece z Sento, kiedy Cedrik byl coraz blizej nich. Blaks ksiezyca zaczal siegac jego ciala, obnazajac kolejne skrawki oczu, ust oraz torsu.
- Czy to aluzja - zapytal Sento - A moze chcialbys byc teraz taka rybka- poruszal brwiami w gore i dol, puszczajac do niego oczko. - Ale spokojnie, jesli jakas pokasi to jedynie milo polaskota - uspokoill przyjaciela, moczac sobie wlosy woda, ktora zebrakl w dlonie i zaczesal je do tylu.
- Robimy konkurs kto dluzej wytrzyma pod woda? - spytal Abel, patrzac prosto w oczy Cedrika. Nie dziwil sie dziewczynom ze szkoly ze tak za im szalaly. Abel nieco go napompowal dzieki ormalnym porcjom jedzenia, a malo tego Cedrik caly czas pilnowal swojej kondycji dzieki treningom. Do tego twarz i to upiecie... gdzbz nie byl facetem z oewnoscia wzdychalby do niego.
- Daesj, dawaj - Sento ponaglal ciemnowlosego, podskakujac w wodzie i chlapiac tym samym Librabie. Blondyn nieswiadomie zawiesil oko na swoim Podleglym, uwaznie sledzac jak sciaga pierw gorna czesc garderoby, odslaniajac blizny. Z tej odleglosci nie byly widoczne, lecz mag dobrze wiedzial gdzie sie kryly. Moglby nawet, o dziwo, powiedziec ile ich mial, w ktora strone kazda z nich byla nachylona, jak duza, jak gleboka. Czul, gdzies w glebi duszy, ze nadal bolaly Cedrika.
Jego wzrok zszedl nizej. Bez krempacji patrzyl jak buty leca gdzies w bok, jak miesnie brzucha napinaja sie, gdy Podlegly zginal sie abz szunac spodnie po czym na zulamek sekundy zatrzymal sie. Abel lekko spanikowal, myslac ze zauwazyl jak mu sie przyglada. Sento zas z szerokim, lisim usmieszkiem chwycil blond czupryne i podtopil dla zabawy. Mag machajac rekoma nad woda wydostalk sie po chwili, klnac na rozbawionego przyjaciela, ktorego oczy dosadnie mowily, aby skonczyl tak patrzyc. Przemokniety po czubek glowy, Librabia zaczal silowac sie na rece z Sento, kiedy Cedrik byl coraz blizej nich. Blaks ksiezyca zaczal siegac jego ciala, obnazajac kolejne skrawki oczu, ust oraz torsu.
- Czy to aluzja - zapytal Sento - A moze chcialbys byc teraz taka rybka- poruszal brwiami w gore i dol, puszczajac do niego oczko. - Ale spokojnie, jesli jakas pokasi to jedynie milo polaskota - uspokoill przyjaciela, moczac sobie wlosy woda, ktora zebrakl w dlonie i zaczesal je do tylu.
- Robimy konkurs kto dluzej wytrzyma pod woda? - spytal Abel, patrzac prosto w oczy Cedrika. Nie dziwil sie dziewczynom ze szkoly ze tak za im szalaly. Abel nieco go napompowal dzieki ormalnym porcjom jedzenia, a malo tego Cedrik caly czas pilnowal swojej kondycji dzieki treningom. Do tego twarz i to upiecie... gdzbz nie byl facetem z oewnoscia wzdychalby do niego.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiedy Podległy zrzucał z siebie ubrania czuł czyjś wzrok nie skupiał się jednak na tym. Dopiero po zdjęciu góry garderoby jak i butów zerknął w stronę jeziora miał wrażenie, że Abel patrzył w jego stronę, jednak z tej odległości i przy tych warunkach nie mógł być pewny, a wolał sobie nie dopowiadać. W końcu mag mógł chcieć mieć go na oku, zwyczajna sprawa w przypadku kontraktów.
Kiedy czarodzieje zaczęli bawić się w wodzie w podtapianie, ciemnowłosy szybko pozbył się bielizny i wszedł do jeziora. Woda naprawdę była niewiarygodnie przyjemna co automatycznie rozluźniło spięte stale ciało mężczyzny.
Powoli bez pośpiechu podpłynął on do dwójki magów, a słysząc odpowiedź Sento prychnął pod nosem.
-[ Pytasz jakbyś chciał by to była aluzja...- odparł z zadziornym tajemniczym uśmieszkiem jakby pewny siebie flirtował z rudzielcem. Jednak jego twarz nie wyrażała zainteresowania, była tajemnicza i nieodgadniona, ciemnowłosy nigdy nie zdradzał swoich prawdziwych emocji nawet podczas tak luźnych rozmów.
Cedrik zanurzył swoje ciało po ramiona, a później po krawędź żuchwy, jego ciemne kosmyki zamoczyły się płynnie dryfując wokół jego twarzy.
- Kto dłużej wytrzyma? Przecież to oczywiste, że nie macie ze mną szans, więc by was nie kompromitować mogę nadzorować wasz pojedynek....- zaśmiał się ponownie stając w wodzie i kierując ciemne tęczówki na dwójkę czarodziei.
Podległy starał się wyluzować, choć stale z tyłu głowy miał ostrożność, musiał być czujny w takim miejscu. Obcym im miejscu, obcy teren, kto wie czy nic im tu nie groziło. Przeszłość stale za nim czyhała, dlatego wolał w sprytny sposób wymigać się od zwykłej rywalizacji, w jego głowie niebezpiecznym wydawało sie zanurzenie całej trójki jednocześnie. Ktoś mógł bez problemu to wykorzystać, zajść ich. Choć wiele dni Podległy spędził u Abla to nadal pamiętał o starym życiu. Jego oprawcy nie przestali istnieć, a nie wierzył, by tak po prostu odpuścili po tylu latach. Kto wie do jakich metod mogą się uciec, po jakie sięgną, a tak długa cisza z ich strony nie zwiastowała nic dobrego. Choć mogli zwyczajnie mieć pojęcia o miejscu pobytu Cedrika. Mogli sądzić, że uciekł już dawno opuszczając miasto.
Blask księżyca odbijał się w tafli wody, był niczym zwierciadło, kryształowa kula, z której Cedrik próbował coś wyczytać. A to jedynie sprawiło, że zamyślił się na moment, kiedy to jednak minęło przetarł dłońmi twarz obmywając ją.
- To co odliczać wam czas...?- dodał, by zatrzeć ślad po swoim zamyśleniu. Ruszył ciałem i zaczął pływać w miejscu, a następnie rozruszał ramiona i chcąc w pełni wykorzystać miejsce w jakim byli zaczął pływać wokół dwójki magów.
- Często tu przychodzicie? Całkiem fajne miejsce...- stwierdził dla podtrzymania rozmowy, krążąc wokół nich niczym leniwy rekin.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Gesty kosmyk wlosow zsunal sie leniwie po ramieniu Nemezis, ktorej oczy chlonely slowa wypisane w gazetce modowej. Dzisiejszy dzien nalezal do tych leniwych. Nie miala co narzec, bowiem lubila calymi dniami kisic sie w chlodnym pomieszczeniu, sluchajac gdzies w tle klotni miedzy synem a ojcem. Czasem nawet zwrocila swa uwage w ich kierunku, gdy unosili glos, wyraznie akcentujac imiona nowych podopiecznych Louisa. Ojciec caly czas nie mogl sie z tym faktem pogodzic. Z jednego, aczkolwiek istotnego powodu, ktory potrafila zrozumiec w przeciwienstwie do maga. Osobiscie bylo jej to obojetne. Gdyby miala cos do powiedzenia, opewnie zrobilaby to juz tamtego dnia w bibliotece, a tak po prostu zdecydowala zazegnac neco nudy w swym bycie. Po jedno byla zaintrygowana postacia Cedrika i samym blondynem, od ktorego nie czula zapachu magii. Kazdy bowiem mag mial swoj wlasny niepowtarzalny zapach. Jako jedna z pierwotnych lini swojego rodu, wiedziala o nich o wiele wiecej nizeli aktualna nauka. Dobrze pamietala jak uzupelniala luki u Louisa, uswiadczajac mu rabka tajemnicy o czarnej magii, zakazanej, lecz najpotezniejszej. To ona byla ta pierwsza istota na swiecie. Dzieki niej odgalezily sie kolejne rodzaje zywiolow, lecz sila tej mocy byla tak przerazajaca, iz zakazano jej praktykowania. Najznakomitrze rody wladaly nia jakby nigdy nic, jakby do tego byli stworzeni, a ich zapach byl niesamowicie slodki i intensywny. Taki sam czula nascie lat temu, gdy Louis stoczyl z nia swa bitwe o spisanie kontraktu. To tamtego dnia calkowicie oddala sie pozadaniu, gdy wiatr poniosl ten cudowny zapach maga prosto do niej. Zblizala sie do niego, lekcewazac calkowicie Louisa. Odpachala go niczym upierdliwego komara, idac w kierunku pola. Dzielil ja tylko jeden krok, jedna linia jeyiora do przekroczenia. Czula jego strach, wiedziala iz jest swiadom jej obecnosci, lecz Louis sprytnie pokrzyzowal plany Nemezis. Przegrawzsy, ygodzila sie na zawarcie kontraktu, ukrywajac przed handlarzami pragnacymi jej mocy, jej ciala, a takze krwi. Czystej krwi bialej lini, ktora od dawna przez sama Nemezis zostala wymazana z tego swiata. Tylko z jej wlasnego egoizmu.
- Jaki on jest nieznosny - z hukiem zamykanych za soba drzwi, do pokoju wpadl Louis, nizszczas banke spokoju i rozmyslan Podleglej. Spojrzal na nia oceniajaco, gdy tak lezala sobie na lozku, przewracajac jakby od niechcenia kartke magazynu.
- Co robisz - spytal szczerze zaciekawiony, gdyz nie czesto miewal takie widoki przed soba. Bialowlosa katem oka zerknela na swojego maga jakby od niechcenia i znow wlepila wzrok w zdjecia kreacji letniej, ktora rzekomo byla hitem mody.
- Szukam czegos na turniej - odpowiedziala calkiem spokojnie, slyszac jak Louis stara sie uspokoic swoje nerwy.
- No tak. Skoczymy jutro cos wybrac. Oryginalnego - zaproponowal z tajemniczym usmiechem, a iskierki w oczach zdradzily Nemezis, ze to nie beda zwyczahjne zakupy.
Okragle oczy Abla sledzily leniwie snujacego w wodzie rekina, gdy Sento zajmowal sie moczeniem swoich ramion woda. Byla ona doprawdy przyjemna i ciepla.Librabia w duchu dziekowal przyjacielowi za tak glupi, lecz odprezajacy pomysl. Zdecydowanie tego wlasnie potrzebowal, a sam Cedrik zdawal sie byc zadowolony. Mial tylko cicha nadzieje, iz rodzice niezauwaza ich nieobecnosci, a przynajmniuej nie zrobia im awantury o tak malostkowa sprawe.
- Tylko po burzy i tez nie zawsze - rudzielec staral sie przypomniec sobie w miare wszystkie wypady, ktore konczyly sie w taki sposob. nie bylo ich malo, ale w tym roku zdecydowanie zbyt malo w porownaniu z poprzednimi laty. Byc moze sama Yuki byla tym powodem, dla ktorego nie mieli tyle okazji.
- Czasem lubie tu przychodzic sam, zeby poukladac sobie mysli - mlody mag calkowicie szczerze wypowiedzial sie na ten temat. Abel bardzo lubil to miejsce, a zarazem nienawidzil. Z jednej strony pozwalalo mu to uporzadkowac mysli, uspokoic sie i pobyc samemu, a z drugiej zawsze wracal wspomnieniem do tamtej nieprzyjemnej burzy, gdy po drugiej stronie dostrzegl samego, w najczystrzej postaci demona. Mimo to nie chcial tego roztrzasywac.
- Nie. Zrobimy to wszyscy razem. Bez oszukiwania i korzystania mocy - Librabia spojrzal na Cedrika, a potem Sento i to na nim zostawil dluzej swoj wzok, jasno dajac do zroyumienia, ze to jego mial na mysli.
- Jasne jasne, to co. Zaczynamy - uniosl lekko rece dajac do zrozumienia ze bedzie grzeczny i zanurkowali, nie wiedzac czy sam Cedrik zrobil to samo. Woda otulala Abla z kazdej strony, a delikatny prad wodny muskal, wrecz laskotal jego skore. Oddawal sie temu w calosci z zamknietymi oczyma jakby bal sie zobaczyc za duzo. Slyszal stlumione szelesty ruchu. Sento nie siedzal spokojnie, obierajac taktyke ruchu. Abel wolal uspokoic sie, zwolnic bicie serca jak i potrzebe zuzycia tlenu. Chcial wpasc w trans, ktory pozwoliby mu moze na wygrana,ale ciagle cos mu w tym przeszkadzalo. Czul dziwny niepokoj i nie potrafil zrozumiec dlaczego. Czy wogole to byl on, te uczucia ktore drazyly w jego brzuchu lekka dyiure. Kontrakt byl coraz ilniejszy, mocniejszy i mimo nadal jego cienkiej i nietrwalej egzystencji, to zaczynal czuc roznice. To z kolei dodawalo mu pewnosci siebie i otuchy, iz moze faktycznie dazya sobie rade.
Nagle uniosl lekko powieki ku gorze, a wzrok oswajajac sie z ciemnoscia zaczynal ukazywac coraz to wieksze szczegoly pod woda. Widzial katem oka jasne rysy ciala Sento. Nadal walczyl o swoj darmowy napoj. Jednak w pewnym momencie Abel czul jak pluca zaczynaja palic, jak umysl powoli panikuje, alarmujac o potrzebe zaczerpniecia swiezego oddechu. Sprobowal to zwalczyc. Raz, drugi, az nagle zobaczyl przed soba twarz Cedrika. Jego oczy intensywnie wpatrywaly sie w niego, az spanikowal i predko wylonil spod tafly zburzonej wody, zastanawiajac czy to faktycznie byl Podwladny, czy pio prostu oczy plataly mu figle. Kaszlnal zakrztuszony woda, roygladajac czy ktos poza nim byl juz na powierzchni.
- Jaki on jest nieznosny - z hukiem zamykanych za soba drzwi, do pokoju wpadl Louis, nizszczas banke spokoju i rozmyslan Podleglej. Spojrzal na nia oceniajaco, gdy tak lezala sobie na lozku, przewracajac jakby od niechcenia kartke magazynu.
- Co robisz - spytal szczerze zaciekawiony, gdyz nie czesto miewal takie widoki przed soba. Bialowlosa katem oka zerknela na swojego maga jakby od niechcenia i znow wlepila wzrok w zdjecia kreacji letniej, ktora rzekomo byla hitem mody.
- Szukam czegos na turniej - odpowiedziala calkiem spokojnie, slyszac jak Louis stara sie uspokoic swoje nerwy.
- No tak. Skoczymy jutro cos wybrac. Oryginalnego - zaproponowal z tajemniczym usmiechem, a iskierki w oczach zdradzily Nemezis, ze to nie beda zwyczahjne zakupy.
Okragle oczy Abla sledzily leniwie snujacego w wodzie rekina, gdy Sento zajmowal sie moczeniem swoich ramion woda. Byla ona doprawdy przyjemna i ciepla.Librabia w duchu dziekowal przyjacielowi za tak glupi, lecz odprezajacy pomysl. Zdecydowanie tego wlasnie potrzebowal, a sam Cedrik zdawal sie byc zadowolony. Mial tylko cicha nadzieje, iz rodzice niezauwaza ich nieobecnosci, a przynajmniuej nie zrobia im awantury o tak malostkowa sprawe.
- Tylko po burzy i tez nie zawsze - rudzielec staral sie przypomniec sobie w miare wszystkie wypady, ktore konczyly sie w taki sposob. nie bylo ich malo, ale w tym roku zdecydowanie zbyt malo w porownaniu z poprzednimi laty. Byc moze sama Yuki byla tym powodem, dla ktorego nie mieli tyle okazji.
- Czasem lubie tu przychodzic sam, zeby poukladac sobie mysli - mlody mag calkowicie szczerze wypowiedzial sie na ten temat. Abel bardzo lubil to miejsce, a zarazem nienawidzil. Z jednej strony pozwalalo mu to uporzadkowac mysli, uspokoic sie i pobyc samemu, a z drugiej zawsze wracal wspomnieniem do tamtej nieprzyjemnej burzy, gdy po drugiej stronie dostrzegl samego, w najczystrzej postaci demona. Mimo to nie chcial tego roztrzasywac.
- Nie. Zrobimy to wszyscy razem. Bez oszukiwania i korzystania mocy - Librabia spojrzal na Cedrika, a potem Sento i to na nim zostawil dluzej swoj wzok, jasno dajac do zroyumienia, ze to jego mial na mysli.
- Jasne jasne, to co. Zaczynamy - uniosl lekko rece dajac do zrozumienia ze bedzie grzeczny i zanurkowali, nie wiedzac czy sam Cedrik zrobil to samo. Woda otulala Abla z kazdej strony, a delikatny prad wodny muskal, wrecz laskotal jego skore. Oddawal sie temu w calosci z zamknietymi oczyma jakby bal sie zobaczyc za duzo. Slyszal stlumione szelesty ruchu. Sento nie siedzal spokojnie, obierajac taktyke ruchu. Abel wolal uspokoic sie, zwolnic bicie serca jak i potrzebe zuzycia tlenu. Chcial wpasc w trans, ktory pozwoliby mu moze na wygrana,ale ciagle cos mu w tym przeszkadzalo. Czul dziwny niepokoj i nie potrafil zrozumiec dlaczego. Czy wogole to byl on, te uczucia ktore drazyly w jego brzuchu lekka dyiure. Kontrakt byl coraz ilniejszy, mocniejszy i mimo nadal jego cienkiej i nietrwalej egzystencji, to zaczynal czuc roznice. To z kolei dodawalo mu pewnosci siebie i otuchy, iz moze faktycznie dazya sobie rade.
Nagle uniosl lekko powieki ku gorze, a wzrok oswajajac sie z ciemnoscia zaczynal ukazywac coraz to wieksze szczegoly pod woda. Widzial katem oka jasne rysy ciala Sento. Nadal walczyl o swoj darmowy napoj. Jednak w pewnym momencie Abel czul jak pluca zaczynaja palic, jak umysl powoli panikuje, alarmujac o potrzebe zaczerpniecia swiezego oddechu. Sprobowal to zwalczyc. Raz, drugi, az nagle zobaczyl przed soba twarz Cedrika. Jego oczy intensywnie wpatrywaly sie w niego, az spanikowal i predko wylonil spod tafly zburzonej wody, zastanawiajac czy to faktycznie byl Podwladny, czy pio prostu oczy plataly mu figle. Kaszlnal zakrztuszony woda, roygladajac czy ktos poza nim byl juz na powierzchni.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Temperatura wody odpowiadała Podległemu, mimo, że nie odczuwał on zimna jak inni, to itak zdecydowanie wolał ciepło. Pływając wokół dwójki magów nie uzyskał zgody na nadzorowanie ich ruwalizacji w nurkowaniu. Abel jasno wyraził się, że i ciemnowłosy ma z nimi zanurkować. Zatrzymał sie więc i przyjrzał ich dwójce, nie podobał mu się ten pomysł, jednak nie chciał przeciwstawiać się swojemu czarodziejowi.
Wewnętrznie odczuł niepokój, jednak nie pokazał tego po sobie. Myśl, że cała trójka miała zanurzyć się w jeziorze wydała sie ryzykowna. Teren był Cedrikowi obcy, a otwarta przestrzeń sprzejała czychającycm na nich niebezpieczeństwom. Stres jednak został przytłumiony, nie chciał zawieść blondyna.
Poczekał więc na komendę do startu i wraz z czarownikami zniknął pod taflą wody. Ta nie należała do wybitnie przejrzystych, a panujący mrok tym bardziej utrudniał dostrzeganie sąsiadów. Podległy musiał więc skupić się na swych pozostałych zmysłach, kluczowym okazał sie tutaj słuch, woda choć tłumiła to jednak przenosiła dźwięki z najblizszego otoczenia i właśnie one dawały ciemnowłosemu informacje dotyczące jego aktualnych rywali.
Czuł jak rudzielec intensywnie machał kończynami, a blondyn przeciwnie znieruchomiał, nawet bicie jego serca było mniej wyczuwalne. Taktyka Cedrika była podobna co ta Abla, rozluźnił się w pełni i pozwolił nieść wodzie swoje ciało. Mechanizm ten miał dobrze opanowany, dzięki czemu był pewien swojej wygranej.
Podwładny dobrze znosił skutki wstrzymywania oddechu, nie zbliżał się nawet do granicy swojej wytrzymałości, ledwie dotarł do połowy i poczuł nagłe poruszenie. Czuł jak serce Abla nagle przyspieszyło, a mag poderwał sie nerwowo wyskakując ponad poziom wody. Cedrik nie myślał wiele, tak nagła reakcja nie była spowodowana brakiem tlenu, mag dobrze sobie radził, a ewentualny kres możliwości spowodowałby łagodne wynurzenie się czarodzieja, a nie tak nagły wyskok.
Zaniepokojony sam odbił się od dna, na którym zdążył już osiąść i wypłynął tuż obok blondyna. Najpierw rozejrzał sie szybko i nerwowo, w celu wypatrzenia ewentualnego zagrożenia, a po zorientowaniu się, że wokół nich kompletnie niczego i nikogo nie ma spojrzał pytajaco na chłopaka.
- Co się stało? Wszystko w porządku?- był naprawdę zdziwiony, przecież poczuł jego niepokój, coś go wystraszyło i zmusiło do przedwczesnego wynurzenia się.
Nim Cedrik zdołał uzyskać odpowiedź zes trony blondyna, za ich plecami wynurzył się rudzielec, który z zamiarem wykrzyczenia swojego triumfu źle obrał kolejność działań i zakrztusił się wodą.
- Nie ekscytuj się tak, widząc twoją taktykę zrobiło mi się ciebie żal, więc dałem ci wygrać...- stwierdził widząc euforie kaszlącego Sento, jednak jego wzrok szybko powrócił do blondyna, by upewnić się, że wszystko z nim w porządku.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Blondyn pokiwał głową z dość niepewnym wręcz niemrawym uśmiechem. Nie wiedział co miał o tym wszystkim myśleć. Nachodzące go wizje, stare wspomnienia tylko plątały magowi myśli. Czasem nie potrafił odróżnić fikcji od rzeczywistości i w tym przypadku było podobnie. Nie mniej jednak nie chciał zatruwać jeszcze głowy Cedrika. Póki nie było to groźne. Postanowił, że porozmawia o tym przy najbliższej okazji z nauczycielem. Widzenie więzi pod postacią cienkiej nitki było czymś intrygującym dla Abla, ale mimo to wzbudzało delikatny niepokój.
Gdy cała twójka uporała się z nocną kąpielą, zaszli w drodze powrotnej po obiecaną nagrodę. Czas mijał nieubłaganie szybko, dzień za dniem skracał odległość od wyczekującego turnieju, a raczej jego kfalifikacji. Oboje wiedzieli, iż będzie to najłatwiejszy, a zarazem najtrudniejszy etap rozgrywek. Intensywne walki, szybkie oraz niespodziewane. Z pewnością nie mogli oczekiwać tłumów na trybunach, lecz każdy kto tam zasiadał z pewnością byłtylko z jednego powodu: obserwacji rywali. Dlatego dla Librabi oraz Cedrika tak istotnym było ukryć ich zdolności, a zarazem ich brak, bowiem więź nadal nie była dostatecznie silna. Abel był gotów wytrzymać zaledwie dziesięć minut na maksymalnych obrotach. Potem tylko los mógł nimi pokierować, dlatego musieli minimalizować wysiłek magiczny. Uzywać zaklęć tylko w ostateczności. Przynajmniej na początku.
Młody mag westchnął ciężko, czuł jak nerwy zjadają go od środka przyprawiając o ból głowy. Sama noc nie była do końca przespana, co było widać po jego workach pod oczami. Jednak nie miał zamiaru marudzić, bo dziś to Cedrik musiał pokazać co potrafił. To dziś główne skrzypce grali Podlegli, walcząc ze sobą na arenie bez swych magów. Z jednej strony Abel radował się na ten fakt. Dzięki temu mogli utrzymać jeszcze przez chwilę prywatność. Nie to, aby mu ten fakt przeszkadzał. Częściej miał ochotę wykrzyczeć z kim Cedrik posiada kontrakt, gdyz cały czas szkoła myślała, że to Sento Qurendo jest jego Panem. Nic bardziej mylnego, ale nawet gdyby chciał zaprzeczy, nikt by pewnie nie dał wiary słowom maga, który tak twardo stąpał po swojej ścieżce pełnej przekonań.
- Stresujesz się? - spytał, patrząc na ciemnowłosego. Chciał dodać mu otuchy, choć sam był zlany potem z nerwów. Cedrik co prawda w swoim zyciu walczył nie jednokrotnie, ale to nadal nie było to samo co turniej. Tu, na arenie wszystko toczyło się włąsnymi prawami. Owszem, cała trójka przyjaciół wyjaśniała mu reguły "gry", ale każdy wiedział, iż stojąc tam nie myśli się za wiele o nich.
- Damy radę. W razie czego dam ci znać jeśli poczuje się gorzej - oznajmił, czochrając Cedrika po czubku głowy. Było to nie lada wyzwaniem patrząc jak wysoki był w porónaniu do maga. Dziś musiał patrzyć na niego z trybuny, łącząc się wiązką myśli, na wypadek gdyby coś się działo. Nie mógł reagować, nie mógł pomagać zaklęciami. Dziś sprawdzian mieli wyłącznie oni. Blondyn odszedł, zaglądając jeszcze ostatni raz przez rmaię w stornę towarzysza, kierując w stornę trybun gdzie czekał już na niego nauczyciel z Nemezis. Oboje ubrani w przydługawe bluzy z wydzierganym imieniem Podległego i wielkimi rękawicami z kciukiem do góry. Wyrózniali się niemiłosiernie. Białowłosa podała bluzę również Ablowi, a ten z bladym uśmiechem nałozył ją na siebie, czując lekkie zazenowanie tą sytuacją. Nie lubił rzucać się w oczy.
Oglądali bitwy raz po raz, zapamiętując tylko tych, którzy ogłaszani byli za osoby przechodzące do drugiego etapu turnieju. To oni za miesiąc będą juz walczyć w ćwierć finale. Ten etap będzie najdłuzszym. Potem tylko pół finały i ostateczny finał, do którego zaliczały się cztery druzyny.
- Teraz on - oznajmiłentuzjastycznie Louis i cała trójka wstała. Nemezis zaczęła wiwatować razem z magiem, jakby oboje kłócili się w ten sposób kto głośniej potrafi krzyczeć. Blondyn miał ochotę palnąć sobie w twarz, kiedy inni zerknęli w ich stronę. Kilka magów uniosło barierę wokół areny, oddzielając tym samym prawie przezroczystą kopułą trybuny. Bezpieczeństwo było najwazniejsze.
- Gotów? - Librabia posłałkrótką myśl, biorąc głęboki wdech, aby przygotować się na większy pobór mocy, gdyby zaszła takowa potrzeba. Mieli plan i zamierzali się go trzymać.
Gdy cała twójka uporała się z nocną kąpielą, zaszli w drodze powrotnej po obiecaną nagrodę. Czas mijał nieubłaganie szybko, dzień za dniem skracał odległość od wyczekującego turnieju, a raczej jego kfalifikacji. Oboje wiedzieli, iż będzie to najłatwiejszy, a zarazem najtrudniejszy etap rozgrywek. Intensywne walki, szybkie oraz niespodziewane. Z pewnością nie mogli oczekiwać tłumów na trybunach, lecz każdy kto tam zasiadał z pewnością byłtylko z jednego powodu: obserwacji rywali. Dlatego dla Librabi oraz Cedrika tak istotnym było ukryć ich zdolności, a zarazem ich brak, bowiem więź nadal nie była dostatecznie silna. Abel był gotów wytrzymać zaledwie dziesięć minut na maksymalnych obrotach. Potem tylko los mógł nimi pokierować, dlatego musieli minimalizować wysiłek magiczny. Uzywać zaklęć tylko w ostateczności. Przynajmniej na początku.
Młody mag westchnął ciężko, czuł jak nerwy zjadają go od środka przyprawiając o ból głowy. Sama noc nie była do końca przespana, co było widać po jego workach pod oczami. Jednak nie miał zamiaru marudzić, bo dziś to Cedrik musiał pokazać co potrafił. To dziś główne skrzypce grali Podlegli, walcząc ze sobą na arenie bez swych magów. Z jednej strony Abel radował się na ten fakt. Dzięki temu mogli utrzymać jeszcze przez chwilę prywatność. Nie to, aby mu ten fakt przeszkadzał. Częściej miał ochotę wykrzyczeć z kim Cedrik posiada kontrakt, gdyz cały czas szkoła myślała, że to Sento Qurendo jest jego Panem. Nic bardziej mylnego, ale nawet gdyby chciał zaprzeczy, nikt by pewnie nie dał wiary słowom maga, który tak twardo stąpał po swojej ścieżce pełnej przekonań.
- Stresujesz się? - spytał, patrząc na ciemnowłosego. Chciał dodać mu otuchy, choć sam był zlany potem z nerwów. Cedrik co prawda w swoim zyciu walczył nie jednokrotnie, ale to nadal nie było to samo co turniej. Tu, na arenie wszystko toczyło się włąsnymi prawami. Owszem, cała trójka przyjaciół wyjaśniała mu reguły "gry", ale każdy wiedział, iż stojąc tam nie myśli się za wiele o nich.
- Damy radę. W razie czego dam ci znać jeśli poczuje się gorzej - oznajmił, czochrając Cedrika po czubku głowy. Było to nie lada wyzwaniem patrząc jak wysoki był w porónaniu do maga. Dziś musiał patrzyć na niego z trybuny, łącząc się wiązką myśli, na wypadek gdyby coś się działo. Nie mógł reagować, nie mógł pomagać zaklęciami. Dziś sprawdzian mieli wyłącznie oni. Blondyn odszedł, zaglądając jeszcze ostatni raz przez rmaię w stornę towarzysza, kierując w stornę trybun gdzie czekał już na niego nauczyciel z Nemezis. Oboje ubrani w przydługawe bluzy z wydzierganym imieniem Podległego i wielkimi rękawicami z kciukiem do góry. Wyrózniali się niemiłosiernie. Białowłosa podała bluzę również Ablowi, a ten z bladym uśmiechem nałozył ją na siebie, czując lekkie zazenowanie tą sytuacją. Nie lubił rzucać się w oczy.
Oglądali bitwy raz po raz, zapamiętując tylko tych, którzy ogłaszani byli za osoby przechodzące do drugiego etapu turnieju. To oni za miesiąc będą juz walczyć w ćwierć finale. Ten etap będzie najdłuzszym. Potem tylko pół finały i ostateczny finał, do którego zaliczały się cztery druzyny.
- Teraz on - oznajmiłentuzjastycznie Louis i cała trójka wstała. Nemezis zaczęła wiwatować razem z magiem, jakby oboje kłócili się w ten sposób kto głośniej potrafi krzyczeć. Blondyn miał ochotę palnąć sobie w twarz, kiedy inni zerknęli w ich stronę. Kilka magów uniosło barierę wokół areny, oddzielając tym samym prawie przezroczystą kopułą trybuny. Bezpieczeństwo było najwazniejsze.
- Gotów? - Librabia posłałkrótką myśl, biorąc głęboki wdech, aby przygotować się na większy pobór mocy, gdyby zaszła takowa potrzeba. Mieli plan i zamierzali się go trzymać.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dni błyskawicznie zleciały nim Cedrik zdążył się obejrzeć stali pod trybunami wielkiej areny, na której toczyły się kwalifikację do turnieju. Samo miejsce wyglądało imponująco, dlatego z nietypowym dla siebie zainteresowaniem Podległy przyglądał sie wchodzacym na arenę zawodnikom, chciał dokładnie wiedzieć jak wyglądać będa pierwsze walki. Co prawda widział już je na pierwszej turze tydzień temu, jednak lepiej nie przegapić istotnych zagrywek przyszłych rywali. Ciemne tęczówki na krótki moment przeniosły sie na blondyna.
- Nie, walczyłem wielokrotnie choć będzie to moja pierwsza walka z magiem, a nie w symulatorze. Patrząc jednak na to, że nie możesz dzis mi pomagać, nie będzie się to niczym różnić od symulatora. Jedyne na co muszę uważać to ilość pobranej od ciebie magii, ale bez obaw, postaram się zakończyć walkę jak najszybciej. Oczywiście zdobywając punkty, o których tyle mi mówiliście...- odpowiedział bardzo luźno, by uspokoić swojego maga. Na zewnątrz wyglądał na niezwykle pewnego siebie i był taki w środku, rozpierała go energia. Mimo, że zmuszano go do walki, to teraz kiedy mógł pokazać na co go stać nie przez przymus czy rozkaz, a własne checi. Chciał pokazać swoją wartość Ablowi, by udowodnic mu, że kontrakt z nim nie był błędem, że zaprowadzi go do finału i do zwycięstwa.
- Cieszę się, naprawdę chcę wiedzieć kiedy poczujesz sie gorzej...- odparł z łagodnym uśmiechem, po którym odprowadził maga wzrokiem na trybuny. On musiał poczekać tu na dole, na swoją kolei.
Walki były rozmaite, jednak była w nich jedna spójna część, Podlegli byli narażeni na liczne urazy i obrażenia. Nie mogli liczyc na zaklęcia ochronne od swoich magów, czy jakieś prostą magie leczniczą, jeśli nie dali uniknąć ciosu dotkliwie obrywali. A patrząc na presję jaką nakładali na Poledłych ich magowie, niektóre walki były dośc zażarte jak na początkowy etap. Jednak wiadomym było, że bez wsparcia czarodziejów, pojedynki nie będą trwać długo. Jeden z walczących otrzymywał zbyt dotkliwą ranę bądź mijał czas. Ten był dość krótki, a wyniki ogłaszane były na podstawie zebranych przez zawodników punktów. Sam Abel i jego przyjaciele wiele razy tłumaczyli to Cedrikowi. Uniki, bloki, ataki wszystko było istotne, ważnym było pokazać każdą z tych umiejętności. Swobodę poruszania się i opanowanie, a nie jedynie silny atak rzucony w eter.
Silny żar rozlał sie po klatce piersiowej ciemnowłosego kiedy z głośników usłyszał swoje imię. Teraz on miał stanąć na jasnym piasku areny. Na pozór spokojnym krokiem wyszedł z jednego z wejść i stanął w odpowiednim miejscu. Czuł ekscytację i swego rodzaju podniecenie, sam nie miał pojęcia, że tak silnie zareaguję, jak widać walkę miał wpisaną w krew, ciało się jej domagało, a widząc swojego rywala miał coraz większy problem z utrzymaniem neutralnego obojętnego wyrazu twarzy. Nie lubił zdradzać swoich emocji, choć wewnątrz aż od nich kipił.
Skinął głową krótko spoglądając w stronę Abla po tym jak otrzymał od niego wiadomość w swych myślach, a łobuzerski uśmiech był potwierdzeniem dobrego samopoczucia. Ten oczywiście został uchwycony przez kamery emitujące widok z areny na duży ekran nad nią. Nie był w stanie ukryć bijącej od siebie pewności siebie, którą jeszcze bardziej podkreślał stoicki spokój, którego nie dało sie dostrzec na twarzy rywala. Cedrik kojarzył tego chłopaka, był on Podległym jednego nieprzyjemnego ucznia z ich klasym a to jedynie go uradowało. Bo nie musiał mieć żadnych skrupółów w zmasakrowaniu tego wystrojonego na bogato pyszałka.
- Takie szmatki założyłeś na walkę ze mną? Widzę, że wczuwasz się w rolę, tego co po tobie zostanie! - zaczął poprawiając kołnierzyk starannie zpiętej białej marynarki ze złotymi ozdobnikami. Faktem było, że Cedrik podszedł do sprawy luźno i na wygodnie. Granatowy bezrękawnik z kapturem i do tego białe spodenki, zwykłe trampki i czarne rękawiczki bez palcy z granatowymi wstawkami, włosy upiął w tradycyjny dla siebie sposób, nie musiał już ukrywać symbolu kontraktu, który w postaci obszernej pajęczyny widniał na jego boku szyi i karku.
- Dziękuję, teraz nie muszę mieć absolutnie żadnych skrupułów....- odparł, a w jego oku pojawił sie ledwie zauważalny błysk. Przygotowywał się, choć stał luźno i spokojnie, jego ciało tylko oczekiwało sygnału do rozpoczęcia.
3...2...1...START
Wszyscy usłyszeli w głośnikach, co rozpoczęło walkę. Od razu w stronę Cedrika poleciały dwie uformowane niezgrabnie przez przeciwnika wodne kule. Oba pociski leciały prosto w Cedrika, ten jednak ze spokojną opanowaną miną uskoczył bez najmniejszego problemu przed jednym z nich, następnie rozbił drugi uderzeniem pięści z półobrotu, z drobnym dodatkiem zdolności wzniecania ognia. Te dwie czynności na tyle zbliżyły go do przeciwnika, który ledwie po wyprowadzeniu ataku był bezbronny i zaskoczony tak szybką reakcją. Zwyczajnie nie miał szans z predkością jaką zaprezentował Podległy Abla. Cedrikowi nie pozostało nic innego jak wyrpwoadzenie prostego ciosu w korpus przeciwnika. Uderzenie było szybkie, gładkie i precyzyjne. Ciemnowłosy drugą ręką chwycił za bark rywala, by ten nie został odepchnięty od siły impetu. Cios wyglądał tak niewinnie, a naprawdę był poteżnym uderzeniem, które na pewno złamało nie jedno żebro przeciwnika. Pyszałek plunął krwią i zawisł na ramieniu Cedrika. Ten go nie odepchnął ze spokojem przytrzymał chłopaka, który zdążył stracić przytomność i ostrożnie położył go na podłożu areny. Walka nie trwała nawet dwóch sekund, na co trybuny po prostu zamarły w grobowej ciszy, po to by po chwili chucznie wybuchnąć z wiwatem.
Cedrik zrobił krok w tył, by nie uznano, że dobija leżącego już przeciwnika i spokojnie poczekał, aż komentarorzy oraz zespół oceniający walkę odzyska poprawne myślenie. Było to bowiem spore zaskoczenie dla wszystkich.
Sam Cedrik był w miarę zadowolony, wykonał wszystko zgodnie z planem, unik, blok i atak, tak jak mu mówiono. Miał nadzieję, że spełnił oczekiwania swojego maga. Jego wzrok pozwolił sobie skierować się w jego kierunku, a widok stroi w jakich siedzieli jego znajomi nawet odrobinę go rozbawił, co spowodowało uniesienie jednego kącika ust, co oczywiście ponownie zostało wyłapane na kamerze. Jakby przyciągała ją jakakolwiek zmiana na tej obojętnej twarzy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel siedział jak na szpilkach obserwując wychodzącego podległego na arene. W tym samym czasie do ich grupki dołączyła się Yuki w towarzystwie Sento. Z popcornem w rękach, wrzucał sobie jedno ziarenko za drugim zgryzając go specyficznie tak, aby świszczący dźwięk strzelał prosto do uszu dziewczyny, wielce poirytowanej już tym, gdy ten repertuar kontynuował od dobrych pięciu minut. Miała ochotę strzelić mu w głowę, wyrwać pudełeczko smakołyka i kazać siąść na tą dupę, ale była już w obecności Librabi, więc zdusiła w sobie mordercze popędy, wzdychając jedynie głęboko, kiedy usiadli obok nich. Oboje przywitali się z siedzącą już trójką, patrząc jak zaczarowani są w posturę Cedrika. Blondyn czuł jak magiczna barieria delikatnie przeszkadza w nawiązywaniu połączenia, lecz nie było to bardzo uprzykrzające. Miał tylko nadzieję, że nic poważnego się nie wydarzy. Ufał zdolnością Podwładnego, lecz nadal jakieś małe ziarenko niepokoju gościło w magu. Choć wiedział, iż Cedrik da sobie radę to i tak podświadomość biła cichym alarmem pod tytułem "a jeśli, a moze jednak...". Natomiast Louis był całkowicie spokojny. Jego oaza spokoju ulatniała się niczym przyjemna otoczka, otulając osoby wokół. Z uwagą przypatrywał się ruchom ciemnowłosego chcąc później wytoczyć mu przykłady gdzie powinien się poprawić. Nemezis natomiast ledwo powstrzymywała szyderczy uśmiech. Choć siedziała z kamienną twarzą zaraz po wiwatach, w środku siebie wręcz krzyczała, że to nie ona stoi na miejscu przeciwnika Cedrika.
Zaczęło się. Cała piątka wstała. Sentowi wypadł popcorn z rąk, celowo pchnięty przez Yuki, która udawała niewiniątko, kiedy wymachnęła rękoma w przekonaniu "paniki". Zbulwersowany jedynie obdarzył ją obrazonym fyknięciem, wracając wzrokiem do Cedrika, nie chcąc pominąć najmniejszego ruchu Podległego. W końcu będą ze sobą kiedyś walczyć. Białowłosa zaś uśmieszchnęła się szeroko gdy Cedrik odskoczył od pierwszych kul ognia. Abel zacisnął odruchowo pięść, wciskając w skórę swoje paznokcie. Był zły, iz nie mógł być razem z nim tam na dole, ale wiedział, że następnym razem to ich dwójka będzie zmagała się z przeciwnościami na piaszczystym podłozu.
- Jest cudowny - Nemezis wysapała, unosząc rękę z zabawkowym kciukiem, wiwatując na bijącą od Podległego wielkością. Widać było iz prowadził w tej walce. Wszyscy zareagowali identycznie, kiedy wymierzył cios w korpus przeciwnika i ostroznie go odlozył na ziemię.
- Musiało boleć - Sento z skwaszoną miną spoglądał na przegranego Podległego. Współczuł mu, ale sam wybrał sobie taki los.
- Ciekawe kogo będzie miał następnego - wyszeptał Louis, krzyżując ręce na swym torsie.
- Świetnie ci poszło. Na pewno będziesz miał wysokie noty - Abel od razu posłał swoją myśl w stronę Cedrika, uśmiechając się delikatnie w jego stronę, gdy sędziowie podnieśli swoje karty z liczbami od zera do dziesięciu i ku ich zdziwieniu ani jeden nie dał mniej niż pięć punktów. Nie proszono go o zejście. Od razu na arene wszedł kolejny przeciwnik. Cedrik musiał wygrać jeszcze jeden raz, aby nie walczyć trzeciej rundy. Chłopak przed nim wyglądał na Podległego władającego roślinnością. Jego włosy pokryte liśćmi, zaś ręce plonczami jasno na to wskazywały. Jeśli widział wcześniej magię Cedrika, wiedział doskonale z czym musiał się zmierzyć.
Sędzia dał znać do startu, lecz chłopak od razu podniósł ręce do góry, krzycząc iz się poddaje. Nemezis mruknęła niezadowolona, a reszta widowni zdawała się popierać jej uczucie. Abel zaś odczuł pewnego rodzaju ulgę, bo nie musiał znów znosić tego upeirdliwego napięcia, ale sędziowie nie dali mu długo cieszyć się tą chwilą. Poproszono nagle maga połączonego z Cedrikiem kontraktem o zejście na arene, aby wręczyć im przejściówki na arene dzięki którym będą mogli swobodnie chodzić podczas oficjalnego turnieju. Blondyn niechętnie zszedł. słysząc wielkie zdziwienie trybun, gdy zobaczyli Jego, a nie rudego Sento.
- Całkiem zapomniałem, ze to wręczają - zaśmiał się, gdy zakładali na ich szyje smycze. - Dziękuję - nie wiedział jak inaczej mógł wyrazić swoją wdzięczność w stornę Cedrika. To dzięki niemu mógł dzieś tu stać, cieszyć się pierwsyzmi wygranymi. Prawdopodobnie gdyby nie on, mag nie stałby tutaj, nadal nie posiadał swojego Podległego i nadal trwał w swej nudnej bańce rzeczywistości. Teraz natomiast czuł, że żył. Wspierany przez przyjaciół, nauczyciela, stojąc dumnie u boku swojego Podległego. Poczuł niezmierną ochotę przyłożenia swojej dłoni z nakreśloną pajęczyną do znaku Cedrika, ale powstrzymał się, tak samo jak powstrzymywał łzy w swoich szklanych oczach.
Zaczęło się. Cała piątka wstała. Sentowi wypadł popcorn z rąk, celowo pchnięty przez Yuki, która udawała niewiniątko, kiedy wymachnęła rękoma w przekonaniu "paniki". Zbulwersowany jedynie obdarzył ją obrazonym fyknięciem, wracając wzrokiem do Cedrika, nie chcąc pominąć najmniejszego ruchu Podległego. W końcu będą ze sobą kiedyś walczyć. Białowłosa zaś uśmieszchnęła się szeroko gdy Cedrik odskoczył od pierwszych kul ognia. Abel zacisnął odruchowo pięść, wciskając w skórę swoje paznokcie. Był zły, iz nie mógł być razem z nim tam na dole, ale wiedział, że następnym razem to ich dwójka będzie zmagała się z przeciwnościami na piaszczystym podłozu.
- Jest cudowny - Nemezis wysapała, unosząc rękę z zabawkowym kciukiem, wiwatując na bijącą od Podległego wielkością. Widać było iz prowadził w tej walce. Wszyscy zareagowali identycznie, kiedy wymierzył cios w korpus przeciwnika i ostroznie go odlozył na ziemię.
- Musiało boleć - Sento z skwaszoną miną spoglądał na przegranego Podległego. Współczuł mu, ale sam wybrał sobie taki los.
- Ciekawe kogo będzie miał następnego - wyszeptał Louis, krzyżując ręce na swym torsie.
- Świetnie ci poszło. Na pewno będziesz miał wysokie noty - Abel od razu posłał swoją myśl w stronę Cedrika, uśmiechając się delikatnie w jego stronę, gdy sędziowie podnieśli swoje karty z liczbami od zera do dziesięciu i ku ich zdziwieniu ani jeden nie dał mniej niż pięć punktów. Nie proszono go o zejście. Od razu na arene wszedł kolejny przeciwnik. Cedrik musiał wygrać jeszcze jeden raz, aby nie walczyć trzeciej rundy. Chłopak przed nim wyglądał na Podległego władającego roślinnością. Jego włosy pokryte liśćmi, zaś ręce plonczami jasno na to wskazywały. Jeśli widział wcześniej magię Cedrika, wiedział doskonale z czym musiał się zmierzyć.
Sędzia dał znać do startu, lecz chłopak od razu podniósł ręce do góry, krzycząc iz się poddaje. Nemezis mruknęła niezadowolona, a reszta widowni zdawała się popierać jej uczucie. Abel zaś odczuł pewnego rodzaju ulgę, bo nie musiał znów znosić tego upeirdliwego napięcia, ale sędziowie nie dali mu długo cieszyć się tą chwilą. Poproszono nagle maga połączonego z Cedrikiem kontraktem o zejście na arene, aby wręczyć im przejściówki na arene dzięki którym będą mogli swobodnie chodzić podczas oficjalnego turnieju. Blondyn niechętnie zszedł. słysząc wielkie zdziwienie trybun, gdy zobaczyli Jego, a nie rudego Sento.
- Całkiem zapomniałem, ze to wręczają - zaśmiał się, gdy zakładali na ich szyje smycze. - Dziękuję - nie wiedział jak inaczej mógł wyrazić swoją wdzięczność w stornę Cedrika. To dzięki niemu mógł dzieś tu stać, cieszyć się pierwsyzmi wygranymi. Prawdopodobnie gdyby nie on, mag nie stałby tutaj, nadal nie posiadał swojego Podległego i nadal trwał w swej nudnej bańce rzeczywistości. Teraz natomiast czuł, że żył. Wspierany przez przyjaciół, nauczyciela, stojąc dumnie u boku swojego Podległego. Poczuł niezmierną ochotę przyłożenia swojej dłoni z nakreśloną pajęczyną do znaku Cedrika, ale powstrzymał się, tak samo jak powstrzymywał łzy w swoich szklanych oczach.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Tyle przygotowań, a sama walka trwała niecałe dwie sekundy. Czy było warto? Obserwując miny widzów, oceny jakie uzyskał od komisji oraz wiwaty Nemezis i wzrok Abla mógł stwierdzić, że było to warte tego całego zachodu. Delikatny uśmiech pojawił się na twarzy Cedrik, mężczyzna nigdy wcześniej nie czuł czegoś podobnego, nawet sam nie potrafił określić tych odczuć, tak obcych sobie emocji. Ktoś był z niego zadowolony, a przynajmniej na to wskazywała mimika Abla i co dziwne cieszyło to Cedrika. Był przydatny i to w nie przedmiotowy sposób. Przez tę krótką chwilę poczuł się komuś potrzebny, istotny.
Prowadzący polecił mu pozostanie na arenie, by wywołać jego nowego przeciwnika na kolejną rundę.
Jego nowy rywal okazał się nieznanym mu chłopakiem, o tak charakterystycznych atrybutach, że nie trudno było się domyślić jakim z żywiołów dysponował. Byłto to według Cedrika niesprawiedliwe i niekomfortowe. Zapewne dobór zawodników prowadzony był długo przed walkami, jednak fakt, że w poprzedniej walce ukazał szczątkową magie ognia jasno dawał do zrozumienia, że władał prłomieniami, a wystawiono przeciw niemu żywioł natury. Nie trudno było sie domyślić jak skończyłby sie ten pojedynek. A to ogromnie nie spodobało sie Cedrikowi. Spojrzał on z niesmakiem na tablicę wyników, a potem odrobinę współczująco na swojego rywala, ten nie miał lekko. Podległy zdecydownie nie wiedział na co się szarpał, choć w jego oczach było widać niepewność. Cedrik postanowił to wykorzystać, nie chciał masakrować przeciwnika o tak małych szansach tylko dla punktacji, dlatego jedynie ruszył dłonią tak by wzrok druida spoczął na niej, a kiedy tylko to nastąpiło dłoń Cedrika zapłoneła. Było to bardzo jasne ostrzeżenie dla Podległego z czym zaraz przyjdzie się mu zmierzyć.
Całe szczęście chłopak miał sporo rozumu i po widzianej przed chwilą walce po prostu podniósł swoje ręce ku górze i oznajmił swoją rezygnację. Nie chciał podjąć się walki przeciw takiemu przeciwnikowi. Tak jak powiedział oszczędzi sobie obrażeń i upokorzenia związanego z przegraną na koncie. Było to rozsądne, choć zwiodło wszystkich widzów.
Cedrik natomiast lekko skłonił swą głowę w geście zrozumienia i podziękowania za to krótkie spotkanie, a raczej niedoszłą konfrontacje.
Ciemnowłosy długo nie musiał czekać. Jego rywal opuścił arenę, a komisja ogłosiła swój werdykt, w którym ogłoszono jego awans do turnieju. A za sprawą tego na arenę został wezwany mag Cedrika. W końcu ktoś musiał odebrać otrzymane profity.
Podległy cierpliwie oczekiwał swojego czarodzieja, a kiedy ten do niego dołączył jedynie łagodnie się uśmiechnął, by go powitać i zajął miejsce u jego boku tak jak należało. Czyli obok jednak odrobinę z tyłu, w końcu to czarodziej grał główne skrzypce w takim duecie. Zwłaszcza kiedy chodziło o zaszczyty i Cedrik doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Sędzia umieśił na ich szyjach medale, które były jednocześnie symbolem członkostwa w turnieju.
Po całej ceremonii mogli opuścić arenę, Cedrika bawiły te liczne spojrzenia w ich stronę i te szepty. To jak ludzie, którzy ich znalei nie dowierzali. Ciężko było im pojąć, że Podległy taki jak Cedrik był Podwładnym Abla. Samego zainteresowanego to jedynie śmieszyło, to jak ludzie byli ślepi na oczywiste sytuacje w szkole i całkowicie ignorowali ich relacje patrząc jedynie przez pryzmat statusu, bogactwa i popularności. Przez to Cedrik jeszcze dumniej stał obok swego maga, by nikt nie mógł mieć choćby cienia wątpliwości, że jest niezadowolony ze swojego czarodzieja.
Oboje zniknęli pod trubunami, na arenie pojawili się nowi zawodnicy.
Ciemnowłosy tylko przelotnie spojrzał za siebie, po czym skupił swoją uwagę na blondynie.
- Coś nie tak? Stało się coś? - spytał z odrobiną troski w głosie, jednak typowym dla siebie spokojem. Wiedział te przeszklone oczy maga i nie do końca rozumiał czemu akurat łzy wypełniały mu oczy. Czy zrobił coś nie tak? Może czymś go uraził? Ułożył dłoń na ramieniu czarodzieja by go zatrzymać i zwrócić w swoim kierunku. Drugą dłonią ostrożnie otarł dno zaszklonego oka.
- Jeśli nie podołałem twym oczekiwaniom, z czasem będę lepszy, nie przejmuj się...- stwierdził łagodnie, chcąc pocieszyć blondyna.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel zamrugał lekko zaskoczony zachowaniem Cedrika. Za każdym razem nie był pewien jak powinien odbierać słowa Podległego. Choć były one przepełnione troską, to wyraz twarzy jak zwykle był niewzruszony. Blondyn zawsze miał trudności rozumienia innych, lecz towarzysz był największą zagadką z jaką miał za zadanie się borykać i nie przeszkadzało to magowi. Przynajmniej nie w takim stopniu, by mieć do niego o to pretensje. Cedrik swoje przeżył, a złego doświadczenia nie jest łątwo wymazać. Librabia wręcz nie chciał tego robić, bo w końcu przeszłość nakreśliła charakter ciemnowłosego. To kim się stał, to kto przed nim teraz stał i ocierał łezkę był nakreślony dzięki przeżyciom, któym stawiał czoła. Dlatego Abel mimowolnie uśmiechnął się do swojego Podległego, całkowicie dumny z wyniku dzisiejszego turnieju.
- Jesteś jedyną osobą przejmującą się w tej chwili - młody mag postanowił pozbierać się w parę sekund. Nie mógł płakać jak jakaś baba, skończona cipka. Był chłopakiem, który miał swoje marzenia do spełnienia, a jedno z nich właśnie spełniał. U boku Cedrika.
- Trzeba będzie uczcić to zwycięstwo - oznajmił triumfalnie, zaciskając dłonie w pięści i skierowali się do głównego korytarza prowadzącego na trybuny, jednakże nie skierowali się na nie, napotykając po drodze wracających przyjaciół oraz samego nauczyciela z Nemezis.
- No stary, gratulacje - rudzielec od razu zawiesił ramiona na swoim przyjacielu oraz Cedriku, siłą swojego ciężaru lekko uginając ich obu. W przyjacielskim uścisku przyblizyłich do siebie, szczerząc jak małe dziecko.
- Teraz mozna oficjalnie opić waszą parkę, ptaszyny! - poczochrał obojgu po włosach, puszczając w końcu, gdy dostrzegł ofuczaną Yuki, która nadymała juz swoje poliki i krzyzowała ręce na piersiach, które prawie wyskoczył z bluzeczki z serkowym dekoldem.
- Oficjalnie, to mozecie napić się mleka z miodem - prychnął rozbawiony Louis do paczki znajomych, gdy Nemezis z obojętnym, wręcz rybim spojrzeniem trzymała wiwatujące kciuki.
- Mam nadzieję, że wpadniecie na dzisiejszą imprezę? Jak co roku trzeba zabawić się za przejście pierwszych walk - oznajmiła Yuki sama lądując w ramionach Abla. W końcu nie mogła być gorsza względem Cedrika. Choć oczywistym było, iż nie mógł być zagrożeniem dla dziewczyny, to jednak jako kobieta czuła się niepewnie na myśl iz mieszkał razem z jej miłością, ze spędzał więcej czasu z Ablem i oboje na pewno migdalili się dla uciśnienia kontraktu. Nie miała zamiaru poddać się temu wszystkiemu. Pragnęła być z magiem, więc jasno i wyraźnie pokazywała swoją pozycję, chcąc wzbudzić uczucia w blondynie. W końcu był jej to winien.
- Yuki... miazdzysz mnie - Librabia nie skończyłswojej myśli, czując jak obfitość dziewczyny zaczyna uprzykrzac mu zycie w zaciaganiu kolejnej dawki powietrza. Przyjaciółka rozjumiejąc to po chwili, cała czerwona puściła Abla, waląc kuksańca w głowę rozbawionego Sento, któy jak zwykle musiał to skomentować nieprzyzwoitym zartem.
- Na pewno wpadniemy. nie mógłbym odpuścić sobie takiej okazji. Przyda nam się taka nagroda - młody mag spojrzał na Cedrika, uśmiechając się do niego ciepło. Tylko raz nie był na świetowaniu rozpcozęcia turnieju, a zwykle takie imprezy były naprawdę udane i niekoniecznie kończyły się urwaniem filmu. Do tego chciał pokazać podległemu jak to wygląda, zycie magów. Jak się bawią, jak piją i ile magii idzie wyczuć w powietrzu podczas takich spotkań.
Tak jak obiecywał, późnym wieczorem cała czwórka spotkała się w wyznaczonym miejscu. Wyszykowani jak najlepiej się dało, ruszyli w stornę wskazanego adresu. Nie trudo było znaleźć dom osoby, która w tym roku gościła uczniów szkoły. Muzyke słychać było już dwie przecznice dalej. Z za ogródka łuna światła podświetlanego basenu tworzyła cienie bawiących się juz gości. Przed samym wejściem stało juz kilka osób pijących swoje drinki i rozmawiających o czymś, zaś jeden z chłopaków nurkował już w gęstych krzakach, wyrzucając z zołądka zabójczą mieszankę wymiocin.
- No Cedrik, wybaw się za wsze czasy - Sento klepnął podległego w plecy, idąc przodem w stornę otwartych drzwi. Abla dziwił fakt, iz ani jeden z jego podległych nie przyszedł na imprezę, lecz rudzielec tłumaczył, iz dziewczyny przyjdą nieco później, zajęte kilkoma sprawami.
- Co roku jest bardzo smaczny poncz. Nigdy nie wiem co tam dodają, ale jest mocne, więc pij z umiarem - Abel szepnął do ucha Cedrika, wielce rozbawiony i rozluźniony. Cała sytuacjia związana z turniejem jakoś z niego zeszła i teraz czuł, że znów mógł byćsobą. Prawie zapomniał jak znalazł się u niego Cedrik i fakt, iz zawsze mogli być obserwowani czy tez zaatakowani. Ale kto by ruszył na nich w takim miejscu? Tylko szaleniec, dlatego młody mag nie martwiąc się niczym pognał do przodu, doganiając przyjaciela i machając ręką, aby ich dwójka równiez się pospieszyła.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Z zaciekawieniem ciemne oczy Cedrika obserwowały wszystkich zebranych, przyjaciele przyszli im pogratulować, co było dośc miłe. Najbardziej ciekawiła go mimika Louisa i Nemezis, czy byli zadowoloeni z jego walk? Czy raczej znaleźli w nich wiele błędów, które wytkną mu przy najbliższym treningu. Cóż, co by nie było, będzie to dla jego dobra, by mógł być jeszcze lepszy.
Zaproszenie na zabawę wydało mu się intrygujące, dawno nie był na żadnej imprezie. W swoim życiu nie miewał wielu okazji do zabawy. Oczywiście podczas swej wolności kilka razy trafił na jakąś zabawę, jednak były to slamsy, więc imprezy te były dość niskich lotów i ociekały grzechem. Alkohol, narkotyki, rozpusta, idealne miejsce na zarobek na ludzkim nieszczęściu. Sam Cedrik próbował tych zajęć, jednak nie był w stanie, długo w tym wytrzymać.
Cała grupka stawiła się na miejscu imprezy, Podległy uważnie wodził spojrzeniem poc ałej posesji oraz zgromadzonych ludziach. Czy poznawał ich twarzy, ilu nowych tu było. Zdecydowanie była tu większość z ich roczniku oraz część przyjezdnych z innych szkół, którzy pojawili się jedynie na trudnieju. To miejsce emanowało magią, a magowie plus alkohol mogli dać najróżniejsze mieszanki emocji. Oby skończyło się jedynie na tych pozytywnych.
- Nie zamulaj, a na pewno będzie dobra zabawa - odparł zaczepnie rudzielcowi, który poklepał go po ramieniu. Posłał mu tajemniczy uśmiech o zadziornym wyrazie. Cedrik może nalezał do z pozoru spokojnych osób, ale potrafił się bawić. Owszem sam nie wyrywał się w wir szaleństwa, jednak tak zwanym wyzwaniom nie odpuszczał.
- Skoro polecasz, to grzech nie spróbować - uśmiechnął się czarująco do swojego maga. Miał dobry nastrój, wydawało mu się, że eliminacje poszły im całkiem nieźle, więc mieli powód do świętowania. Choć do tego Podległy nie przywykł, była to zdecydowana nowość, która go fascynowała. To miejsce faktycznie było czymż zdumiewającym, nigdy wcześniej nie miał okazji ujrzeć niczego podobnego. Choć impreza masowa i kilka osób oczywiście chowało sie po krzakach opróżniając swoje żołądki, to i tak była to zabawa na wyższym poziomie niż slamsy, nawet same stroje sugerowały wyższe sfery. Ludzi bardziej cywilizowanych.
Po wejściu do budynku musieli przeciskać się miedzy ludzmi, by dostać do głównej sali z napojami i ponczem, do którego od razu Cedrik się skierował. Nalał kubeczek sobie i blondynowi, po czym wręczył i pozostałym. Przystanął obok swego maga i rozejrzał się po zgromadzonych, którzy tańczyli na środku pomieszczenia przy głosnej muzyce i migających kolorowych światełkach.
- No to za nasze przyszłe sukcesy!- musiał mówić nieco głośniej, by mag mógł go usłyszeć. Stuknął swoim kubeczkiem o brzeg jego kubka, po czym wypił zawartość jednym duszkiem i oblizał usta.
- Faktycznie przepyszny - uznał odstawiając pusty już kubeczek, na stos tych zurzytych. Nie zamierzał od razu się upijać, taka dawka będzie miłym pobudzaczem. Ciemnowłosy nauczony doświadczeniem dobrze wiedział, że na imprezach nie zostawia sie niedopitych napoi, albo pije się je od razu albo już je porzuca. Może i tu uczniowie czuli się bezpiecznie, jednak w Cedriku czujność i nadmierna ostrożność po prostu były zakodowane.
- Idziecie potańczyć? - zagaił zaintrygowany całym tym miejscem. Nie chciał pominąć niczego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Młody Librabia wzdrygnął się delikatnie na widok czarującego uśmiechu swojego Podległego, a niewielki rumieniec wylazł na jasną karnację lica. Przytaknął w odpowiedzi czym prędzej opamiętując swoje zachowanie. Ostatnio łapał się na tym, że zbyt mocno reagował na nietypowe zachowania Cedrika. Bardziej je dostrzegał i był na nie podatny niżeli powinien. Co prawda tłumaczył to sobie ich kontraktem, który stopniowo się umacniał, ale nadal... coś nie pasowało magowi. Nie zaprzątając sobie już dłużej tym głowy, nakreślił sobie dzisiaj jeden konrketny cel - dobrze się bawić. Z zadowoleniem na twarzy wszedł razem z resztą paczki do środka, przeciskając się przez tłumy ludzi, którzy dopiero w połowie korytarza zaczynali rozluźniać naturalny ścisk wchodzących oraz wychodzących gości. Śledził spojrzeniem kierunek w jakim zmierzał ciemnowłosy. W miarę swych możliwości szedł za nim, nie gubiąc jego czupryny wystającej ponad większość gości. Czuł liczne spojrzenia spowodowane zapewne ostatnim zwycięstwem i faktem, że to oni byli związani ze sobą kontraktem, a nie Sento. Abel czuł się lekko nie swojo. Nie przywykł do takich miejsc. Mógł zliczyć na palcach ile razy przyjaciel w czerwonej burzy na głowie zaciągnął go na imprezę, a i tak ostatecznie blondyn wychodził po kilku godzinach. Głośna muzyka, tłumy i mieszanina rozmaitych zapachów nie do końca przemawiały do Abla. Mag był niczym domowy kot, kluskowaty leniuszek cieszący się spokojem i stagnacją. I szczerze jak niesamowicie się to ze sobą gryzło, gdy do jego głowy dochodził fakt jego tego rocznego celu. W końcu wygrana w turnieju oznaczała dołączenie do wyjątkowej szkoły, do zostania strażnikiem miasta. Byłby elitą przechadzającą się po drogach Alteros. Były wysyłany na rozmaite akcje, podróże. Ni jak miało to się do spokojnego odpoczynku w czterech ścianach. Librabia po prostu nie wiedział co tak naprawdę chciał, lecz teraz w tym natłoku ludzi był pewien jednego. Pragnął zaspokoić suchość w gardle.
- Dzięki - uśmiechnął się, odbierając od Cedrika plastikowy kubeczek z ponczem. Nie wypił go od razu. Poczekał aż reszta przyjaciół dosta własne kubki i gdy stali już razem na uboczu pokoju, niedaleko placu do tańca, upili spory łyk alkoholu. Blondyn z wielkimi oczyma spojrzał jak Cedrik całymi garściami napawa się tym środowiskiem. Jak zeruje swój napój, a zaraz za nim nie chcąc być gorszym Sento. Yuki choć duszkiem próbowała ich dogonić, zatrzymała się w połowie, sapiąc przez moemnt i czując lekki zawrót głowy. Librabia roześmiał się na ten uroczy widok, samemu biorąc kilka lyczków. Nie chciał się upić. Nie cieszyła go popijawa przez którą później nic by nie pamiętał.
- Jasne, ze idę! Juz wyczaiłęm kilka fajnych dupeczek - uradowany Sento podłapał od razu propozycję Cedrika i jak perszing wyleciał do przodu w stronę parkietu, zapominając o bozym świecie. Miał przed oczami tylko swoją pierwszą ofiarę, ale nim po nią sięgnął, złapał za rękę Yuki jako przynętę. Ta purpurowa jak burak odłozyła w pośpiechu kubeczek na blat wyspy kuchennej, prawie potykając się o własne nogi, gdy rudzielec nieustannie ciągnął ją w stronę parkietu.
- W gorącej wodzie kąpany - Abel roześmiał się, prawie kończąc swojego drinka. Spojrzał na Cedrika, który nadal nie ruszył w stronę roztańczoncyh ciał i uśmiechnął się przepraszająco. Nie lubił tańczyć, wręcz neinawidziłtego. Co prawda tylko gdy chodziło o tańce w parach, a tu jednak była impreza i wystarczyło pobujać się nieco przy drugiej osobie.
- Idź, zaraz dołącze. Tylko dopije - klepnął Podległego w ramię i lekko pchnął w stronę parkietu. Nie miał zamiaru go zatrzymywać przed dobrą zabawą. Widział po Cedriku jak chce się wybawić, jak chce wykorzystać wszystko co znajdowało się w budynku. Z zadowoleniem odprowadził ciemnowłosego w strone tańczącej grupki, samemu podchodząc do miski z chipsami i wrzucił niewielką garść do buzi. Stał przy misce, patrząc jak Sento obraca Yuki na wszystkie trony świata, nie dając jej ani chwili wytchnienia. Patrzył jak Cedrik wczuwa się w rytm muzyki i jakie zaskoczenie wymalowało się na twarzy blondyna, widząc jak dobrze sobie radzi Podwładny. Jakby chciał, śmiało mógłby bawić się w to profesjonalnie. Mimowolnie ruchy jego ciała przykuwały wzrok młodego maga i zapominając się, zjechał wzrokiem na biodra Cedrika, któe od czasu do czasu zasłaniali inni tańczący na parkiecie. Odruchowo przygryzłdolną wargę, biorąc kolejną garść chipsów, którą zapił alkoholem i odkładając kubeczek ruszył w stronę placu do tańca. Minął dwa stoły, które zaczynały okupować dwie najebane dziewczyny bez koszulek, w krókich spodenkach oraz stanikach od bikini. Nie bez powodu zostały na stołach zamontowane rury do tańca. Blondyn przecisnął się przez kilka sylwetek, prawie docierając do ciemnowłosego, ale w połowie drogi zatrzymał się, zastanawiając co takiego chciał zrobić. Chciał... zatańczyć z Cedrikiem? On? Chłopak z chłopakiem? Czy to nie było dziwne? Lkeko spanikowany otrzepał swoją głowę i nagle ktoś złapał go za dłoń, ciągnąc ku sobie. Zaskoczony jęknął, odbijając się od dwóch sporych krągłości przyjaciółki.
- Jesteś mój - uśmiechnęła się, zaczynając kręcić delikatnie biodrami, dając Ablowi czas do przetworzenia sytuacji i wczucia się w rytm basów. Niepewnie zaczął bujać swoim ciałem, a Yuki widząc jego zachowanie, przykleiła się nieco bardziej do maga. To była świetna dla niej sytuacja aby zbliżyć się bardziej do ukochanego. Nie chciała przegrać z innym Podległym. Choć wiedziała iż Librabia był hetero, to jednak jej kobiecy instynkt alarmował ją o istniejącym niebezpieczeństwie. W końcu zycie potrafi zaskakiwać, a ona nie miała prostego zadania przejścia z pozycji przyjaciółki na kobietę w oczach Abla.
- Gratulacje wygranej. Cedrik był niesamowity
- Mnie równiez zaskoczył. Louis jest świetnym nauczycielem
- Niesamowite jak wszystko cudownie się układa. kto by pomyślał - Abel dostrzegł w niej blady uśmiech. Był on smutny, przygnębiony. Librabia czuł się winny jej samopoczuciu.
- Jestem wam wdzięczny, ze jesteście przy mnie, wszyscy - uśmiechnął się ciepło, deliaktnie dłonią gładząc jej policzek, a oczy z automatu zaszkliły się u dziewczyny. Przytaknęła promiennie, oplatając rękoma szyję Abla a ich ruchy zaczynały coraz bardziej do siebie pasować. Librabia przestał przejmować się swoimi pokraznymi ruchami, zaczynając cieszyć się całą imprezą. Przetańczyli dwie piosenki, po czym Sento znów postanowiłukraść dziewczynę. Młody mag czując lekko utratę rónowagi, przesunął się do tyłu, uderzając kogoś swoimi plecami. Odwrócił się i spojrzał na niezadowoloną dziewczynę odpowiadając jej głupkowatym uśmieszkiem.
- Odbijany? - wzruszył ramionami, patrząc na stojącego za nią Cedrika. Oczywiście miał na myśli chłopaka, a nie kobietę, która niechętnie oddała Podległego magowi.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Głosna muzyka nie przeszkadzała imprezowiczom, nawet sam Cedrik potrafił się przy tym wszystkim odnaleźć. Przygaszone światła, tańczące ciała i alkohol to potrafiło sie odprężyć i zapomnieć o całym świecie. O własnych poroblemach, w tej jednej chwili liczyła się tylko zabawa. Roześmiał się widząc jak Sento żywo reaguje na jego propozycję tańca i porywa na parkiet Yuki. Ciemne tęczówki przeniosły sie na blondyna, jednak ten oznajmił, że dołączy dopiero za chwilę. Nie miał więc po co stać i się w niego wpatrywać, powoli sam ruszył w stronę tańczących ciał. Z każdym krokiem coraz bardziej wczuwał się w grającą muzykę, a pośród ludźmi po prostu dał się jej ponieść. o to tu w końcu chodziło. O chwilę zabawy i zapomnienia. O to by się wyszaleć. Jego ciało było w świetnej formie, a łatwość w poruszaniu się przekładała się i na poczucie rytmu. Jego ciało wręcz płynęło w tym wszystkim podatne na bity i zmyślne fantazje właściciela.
Podległy dłuższą chwilę bawił się jedynie przy tańczących, w końcu wiernie oczekiwał Abla i pozostałych. Minęła jednak chwila, a on kontrolnie rozejrzał się po zebranych i dojrzał, że jego mag był już na parkiecie, jednak bawił się w z Yuki kawałek dalej. Przystanął na moment, jednak nie miał pretensji, w końcu czemu miałby je mieć? To logiczne, że Abel chciał dobrze sie bawić na takiej zabawie, a najlepszą dla maga towarzyszką była urodziwa i chojnie obdarzona dziewczyna.
Cedrik krzywo uśmiechnął się pod nosem i po ciężkim westchnięciu obrócił się w stronę grupki dziewczyn, które już kojarzył ze szkoły i które tak gieły swe ciała, byle je zauważył, że Podległy bał się o ich kręgusłupy i biodra, przecież niewiele brakowało, a by je sobie powybijały tak kręcąc tyłkami. Cóż... by nie zawieść ich oczekiwań podszedł tanecznym krokiem i kulturalnie do nich dołączył.
- Można tu do dam?- zapytał w miarę głośno, choć pewnie i tak ledwie go usłyszały. Odpowiedziały jednak chichotem i natychmiast zrobiły mu miejsce.
- Widziałyśmy twoją walkę. Byłeś świetny! - zaczęła ta stojąca tuż obok niego, dziewczyna uwiesiła się na jego ramieniu.
- A.. dziękuję...- odparł z grzeczności nie odpychając od siebie koleżanki z klasy.
- Tak! Już nie możemy się doczekać twoich kolejnych walk! Choć byłyśmy mocno zaskoczone twoim magiem, to mimo to życzymy Ci powodzenia! - dodała druga przyklejając się do drugiego ramienia.
- A tak w ogóle Cedrik... to wy tak na poważnie? Czy nie chciałbyś kiedyś rozważyć no wiesz... zmiany maga? - wtrąciła trzecia figlarnie tańcząc tuż przed nim.
- Dziewczyny dziękuję za wsparcie, ale ledwo was słyszę, możemy potańczyć? A pogadamy później - wymigał się wprawnie. Choć doskonale wszystko słyszał. Cała grupka tylko zachichotała do siebie z cichymi hasłami "jaki uroczy", między sobą, choć i to Cedrik słyszał wolał tego nie komentować. Ten wieczór chciał spędzić na dobrej zabawie, choćby w gronie tych pięciu fanek. Dlatego nie krępował się porwać pierwszej do tańca. Cóż na osobności nie były one dla niego tak napastliwe i niebezpieczne. Te stworzenia zachowywały sie jak hieny... a im było ich więcej tym czuły się pewniej.
Po porwaniu pięknej rudowłosej czarodziejki wczuł się na nowo w muzykę, a taniec szedł mu wyśmienicie. Pewnie dlatego kobieta była niezwykle rozczarowana, kiedy odprowadził ją do koleżanek, po to by porwać kolejną, bo jak to wyjaśnił, nie może być stronniczy, bo liczy na doping całej ich piątki.
Na szalonym tańcu mijał mu wieczór, aż tu nagle ktoś wpadł na jego złotowłosą partnerkę. A tym kimś okazał się nikt inny jak jego mag. Słysząc pytanie uśmiechnął się pod nosem.
- Dziękuję za taniec Mandi...- rzekł prosto do ucha dziewczyny w ramach podziękowania i delikatnej rekompensaty za opuszczenie. Uśmiech na jej twarzy sugerował, że mu się udało, w końcu zapamiętał jej imię i nawet się przy nim nie pomylił. A to mógł być dobry powód jej kolejnych westchnięć.
Kiedy tylko dziewczyna odeszła, Cedrik z tajemniczym i zadowolonym uśmiechem zrobił krok w kierunku Abla i śmiało chwycił jego dłoń. W końcu mag jasno stwierdził, że to odbijany, a więc nie zamierzał sie z nim bujać z nogi na nogę, a śmiało ruszyc to ciałko w tyrm energicznej muzyki jaką częstował ich samozwańczy DJ.
- Jak mija ci zabawa?- spytał zaciekawiony pewnie kierując ich tańcem, który zdecydowanie przypomniał dyskotekowy klimat, jednak w wykonaniu Cedrika był nieco wykwintniejszy niż zwyczajne przechodzenie z nogi na nogę.
Cedrik wymuszał na swym magu ruch. Nie odpuszczał mu ze względu na jego płeć. Nie obchodziło go czy tańczył z kobietą czy mężczyzną, taniec był tańcem, a że Abel był jego magiem, to czemu miałby się tym przejmować? Ich chiała tym bardziej powinny łapać ten sam rytm, a im bliżej się przy tym było, tym dla więzi lepiej.
Podległy pewnym ruchem obrócił ciałem czarodzieja, a potem przylgnął swym ciałem do jego pleców, w jednej dłoni dalej trzymając rękę blondyna, a drugą ułożył na jego biodrze, zmuszając ich ciała do wspólnego rytmu. Docisnął swoje biodra do tych Abla i bujał ich ciałami. Schylił twarz do ucha chłopaka.
- Co nakłoniło cię do tańca ze mną? Yuki mnie za to nie utopi w ponczu? - zaśmiał się czarująco, po czym ponownie energicznie poruszył ich ciała, by powróciły do poprzedniego układu, kiedy byli twarzą w twarz.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Lekko speszony pozwolil oddac sie w rece Podleglego. Choc kompletnie nie spodziewal sie, ze ten zlapie go za reke i postanowi wspolne bujanie sie na parkecie zamienic w cos bardziej intymnego, a dokladniej w taniec w parze za czym osobiscie mag nie przepadal. Mim to nie marudzil, a grzecznie staral sie sledzic ruchy Cedrika. W glowie przypomnial sobie ostatnie pretensje Podleglego, ktoremu nie pasowalo to jak go traktuje mlody Librabia. To byl wlasnie glowny powod dla ktorego objal role kobiety i dawal sie miotac w kazda mozliwa strone. Nawet esli z poczatku sprawialo to pewnego rodaju zaklopotanie ze strony Abla, to w miare uplywu czasu zaczynal znajdywac w tym pozytywy.
- Musze przyznac, ze nie spodiewalem sie dobrej zabawy - szczerze przyznal sie do swoich wczesniejszych obaw wzgledem calej imprezy, ale boku Cedrika czul jak faktycznie potafil sie rozluznic i czerpac przyjemnosc z tanca. Ciemnowlosy po prostu byl w tym dobry, az za dobry.
Zaskoczony naglym obrotem i przyklejeniem sie Cedrika do jgo pleow, Librabia jeknal, niezgrabnie tracac rownowage i prawie potykajac o wlasne nogi. Na szczescie zdolal zlapac z powrotem rownowage, wzdychajac , gdy tylko uspokoil spanikowane serce. Nie mil ochoty ladowac twarza na parkiecie.
- Gdybym byl kobieta, powiedzialbym ze twoje kocie ruchy - parskanl rozbwiony, znow czujac jak Cedrik zgrabnie kontroluje jego cialo i przymusza do ponownego obrotu. Tym razem patrzac mu prosto w oczy. Atmosfera zdawala sie byc coraz bardziej napieta, a przynajmniej w glowie maga, ktory zaczynal odczuwac skutki wypitego ponczu. Nie bylo go wiele, ale sam blondyn czesto nie pil i nie posiadal przez to twardej glowy.
- Yuki nic niezauwazy. Jest zajeta Sento - rozesmiany spojrzal na dziewczyne, ktora oddawala sie muzyce, krecac biodrami i zarzucajac na boki swoimi dlugimi wlosami. - wiec jestes bezpieczny... poki co - wrocil spojrzeniem na twarz Cedrika i pczul jak cieplo rozlewa sie po jego ciele, przyjemnie laskoczac kazdy jego centymetr. Radosc bijaca od Podleglego byla niezmiernie przyjemna dla maga, wrecz pozwalala mu wpasc w nostalgiczny trans. przez ktory coraz mniej zastanawial sie nad doborem slow czy ich kontekstu.
- Gdzie nauczyles sie tak dobrze tanczyc. - spytal, przysuwajac sie blizej, aby jeszcze lepiej czuc przyjemne cieplo bijace od ciala Cedrika. Coraz mocniej oddawal sie muzyce, dajac sie poniesc i puszczajac dlon towrzysza zaczal sunac w dol, zatrzymujac sie na wysokosci interesu Cedrika. Z lekko zmruzonymi oczyma zerknal na niego z dolu i wspial sie z powrotem do gory, rozbawiony cala ta sytuacja.
- Moze skoczymy sie napic po tym utworze - zaproponowal, czujac pomalu lekkie zmecenie. Jezcze nigdy nie przetanczyl bez przerwy tylu piosenek, a sam Cedrik nadawal niezimskie tempo. Przyjemne, lecz powodujace, ze na Ablu zaczynaly skraplac sie malenkie kropelki potu.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Taniec był ciekawą formą odreagowania stresów z ostatnich dni. Ciało męczyło się w przyjemny sposób, który dawał wiele radości, co prawda nie była to walka, jednak spodobało się Cedrikowi, który wkładał w tą formę wysiłku jak najwięcej uwagi i swojej energii. A podczas tańca z Ablem czuł się jeszcze lepiej, jego ciało po prostu pływało w rytm wygrywanych dźwieków.
- Czyli zabrałeś mnie tu, ze świadomością, że będzie beznadziejnie? Ty to jesteś kolega! - zaśmiał się udając obruszenie postawą maga. Jednak nie było trzeba być detektywem emocjonalnym, by wiedzieć, że zwyczajnie sobie żartował. Nie tym razem, bo faktycznie jego emocje w większości przypadków były głęboko skryte, jednak ten wieczór je pięknie odsłonił, może była to sprawka wypitego alkoholu? A może zwyczajnie rozluźniła go zabawa i fakt, że eliminacje do turnieju mieli za sobą i co więcej, dostali się z pokaźną sumą punktów.
- A, że nie jesteś kobietą, to co powiesz? - lubił łapać za słówa, więc nie omieszkał przepuścić takiej okazji. Samo stwierdzenie o jego kocich ruchach go rozbawiło i w jakiś sposób mu schlebiało. To znaczyło, że mag musiał spoglądać w jego kierunku i choć chwilę mu się przyglądać, by to stwierdzić. A ten fakt go cieszył. Sam nie wiedział z jakiego powodu, jednak świadomość, że czarodziej w jakimś stopniu zwracał na niego swoją uwagę był pokrzepiający i porządany przez Podległego.
- Czyli mogę się z tobą bezpiecznie bawić, tylko wtedy, gdy Sento ją zajmuje? Ablu... jesteś pantoflarzem nawet nie będąc w związku! - zaśmiał się donośnie i szczerze, nie mogąc uwierzyć w słowa blondyna. Pokręcił głową z politowaniem nad jego losem i kontynuował ich taniec.
- To głupio zabrzmi, ale handlarze prowadzili mi zajęcia tańca i inne takie, by podnieść moją wartość rynkową. Cóż wielofunkcyjny Podległy jest w cenie, a no i mieszkając na ulicy chwytałem się różnych zajęć byle by przeżyć jakoś... Cóż było, co było, ale moje kocie ruchy pozostały! - powiedział dość swobodnie, jakby bardzo sie tym nie przejmował albo dawno przetrawił w sobie ten wstyd. Alkohol zdecydowanie go rozluźniał, a fakt, że nie chciał sobie psuć humory dobrze wpłynął na całokształt.
Szelmowski uśmieszek pojawił się na twarzy ciemnowłosego, kiedy jego mag wykonał zjazd w dół i znalazł się w dość strategicznej okolicy. Patrzył na niego z góry odrobinę zmysłowiej się poruszając, to było ciekawe doświadczenie. Widok Abla z tej perspektywy wywołał ciepłe ukłucie w podbrzuszu.
- Zadziorny jesteś, Powinieneś uważać, bo ta perspektywa mi się jeszcze spodoba...- rzucił zadziornie i tajemniczo, po czym skierował się w stronę napoi tak jak zaproponował blondyn. Mijał tłum ludzie przeciskając się pomiędzy szalejącymi na parkiecie sylwetkami, nie puścił dłoni czarownika, po to by go nie zgubić. A kiedy stanęli przy wyspie kuchennej Podległy zwrócił się do chłopaka i kulturalnie ukłonił dziękując za taniec i składając delikatny całus na wierzchu jego dłoni, po czym ją puścił. Cały gest był mocno przerysowany i teatralny, po prostu Podległy się wygłupiał, mając przy tym świetną zabawę. Po puszczeniu zadziornego oczka do maga obrócił się w stronę misy z ponczem i sięgnął po czyste kubki. W tym bałaganie nie było szans, by znaleźli swoje poprzednie. Nalał dwa kubki i jeden podał swojemu towarzyszowi stukając od razu w krawędź tego już przechwyconego swoim.
- No to za zwycięstwo mój magu...- rzekł w odruchu, lecz nawet nie spodziewał sie jak uwodzicielskim i czarującym tonem to powie. Oparł się nonszalancko o wyspę i zrobił pewny łyk. Nie chciał się tej nocy ograniczać, jego organizm był wytrzymały i mógł znieść więcej od ciała maga, jednak i on miał swoje limity, które najwidoczniej chciał sprawdzić.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Oliwkowa cera Abla nagle zalala sie soczyscie krwistym rumiencem, ktory nie zostal obojetny nawet uszom maga. Pochlonal je calkowicie, a kosmyki wlosow nie byly w stanie ich ukryc przed wzrokiem Cedrika. Jego zielone oczy prawie wyskoczyly, gdy Podlegly postanowll zazartowac sobie ze swojego maga, doskonale wiedzac, ze ten nie mial nic takiego na mysli. Po prostu zle polaczyl slowa, nie oddajac tego co mial na mysli.
- Dobrze wiesz o co mi chodzilo - caly sie obruszyl, szturchajac ciemnowlosego w ramie, aby ten skonczyl sie z nim droczyc i uciekl wzrokiem gdzies w kat, przypatrujac ruszajacym sie nogom innej pary. Jego spokoj nie trwal dlugo. Chwile pozniej, jak tylko skonczyl czuc piekace uszy, Cedrik postanowil przywrocic blondyna do poprzedniego mizernego stanu zawstydzenia, lecz tym razem nie mial zamiaru skarcic za to Podleglego. Wrecz przeciwnie. Chcial odpowiedziec, ale nie wiedzial co byloby odpowiednie i satysfakcjonujace dla towarzysza. Do tego mala ilosc procentow tworzyla pochlebne komentarze jakich normalnie by nie wypowiedzial. Spojrzal wiec prosto w oczy rozbawionego Cedrika, a w glowie rozpetala sie burza mozgow oraz szarych komorek. Przygladal mu sie uwaznie od samego poczatku jak te kokieteryjne fladry czekaly w kolejce az obsluzy kazda z nich co niermiernie irytowalo jasnowlosego. Chcial on... uwagi Cedrika.
Mruknal zadumiony w swoich myslach. Mogl powiedziec, ze ma zgrabny tylek, ze swietnie kreci biodrami, ze jego usmiech jest bardzo seksowny i powinien robic to wczesniej, ze byl pierwszym facetem, ktory wyciagnal go do tanca, choc okreslenie facet bylo tu lekko mylace. Tego wszystkiego nie mogl powiedziec na glos, wiec nadal trzymajac sie resztek trzezwosci umyslu odpowiedzial Podleglemu.
- Ale ze jestem facetem, to powiem tylko, ze dobrze tanczysz i chetnie wzialbym u ciebie pare lekcji, mistrzu - rozesmial sie szeroko z blyskiem w kacikach oczu, nabierajac z powrotem nieco pewnosci siebie. W konu oboje byli facetami, ich obu laczyl kntrakt i nie wszystko Abel musial traktowac jak przypadkowa mozliwosc dania Cedrikowi fauszywych znakow. Poza tym to nie bylo mozliwe, aby rozkochac w sobie kgos takiego. Ich sciezki mialy sie rozejsc wraz z koncem turnieju, dlatego Abel przynajmniej na dzisiejszy wiecyor przykleil mentalnie na czolo Cedrika naklejke Przyjaciel, ktorym i tak byl juz dla blondyna.
- Nie jestem pantoflarzem. Nie masz pojecia w jakiego potwora potrafi sie zamenic jak ktos zajdzie jej za skore - uniosl sie lekko, lecz nadal byl rozbawiony. Byc moze za bardzo pozwalal Yuki kontrolowac samego siebie, lecz dla Abla ich wspolna znajomsc byla bardzo wazna i czulby sie bardzo winny, gdyby dziewczynie cos by sie stalo. Tak samo Sento byl istotna ukladanka w zyciu Librabi. Owa dwojka byla cennymi przyjacielami bez ktorych mag mocno by ucierpial. Teraz zas to tej malej gromadki dolaczyl Cedrik. Co prawda nie powinien sie do niego zbyt mocno przywiazywac, ale nikt nie mowil, iz nie beda mogli sie razem spotyka jesli wszystko skonczy sie dobrze.
- Ciekawe jakie jeszcze skrywasz talenty. Handlarze zdecydowanie nie proznowali - Abel podlapal lekkie podejscie do tematu, choc w srodku bylo mu delikatnie ciezko. Ostatni raz kiedy rozmawiali na ten temat, Cedrik plakal w wannie starajac poukladac wszelakie wspomnienia z tamtych wydarzen. Podlegly naprawde nie mial lekiego zycia, a teraz znow byl wykorzystywany. Co prawda z wlasnej woli, ale jednak...
Usta Abla wygiely sie w lisi usmieszek, kiedy do polowy zrozumial slowa Cedrika zagluszane glosna muzyka. Calej reszty bez problemu domyslil sie, wspomagajac czytaniem z ust. Nie byl swietny w te klocki, ale usta Podleglego wyginaly sie bardzo wyraznie w poszczegolne slowa, a sama jego mina wskazywala na bardzo wiele. Librabia byl wrecz dumny z siebie, ze udalo mu sie umilic czas Cedrikowi. Ciemnowlosy nawet nie zdawal sobie sprawy jak wazne dla maga byl ten fakt, iz Podlegly dobrze spedza czas w swiecie magow. W swiecie za murami do ktorego nie mial normalnie dostepu.
- Moze ta perspektywa wcale nie bybaly taka zla - cmoknal w strone chlopaka, dajac sie pociagnac w strone wyspy gdzie czekala na nich swieza dostawa ponczu. Cale szczescie Cedrik ani myslal puszczac swojego maga, ktory z pewnoscia w tym gaszczu roztanczonych cial szybko zgubilby sie, zastanawiajac gdzie zniknal Podlegly. Gdy znalezli sie na miejscu, mlody Librabia spojrzal na maly teatrzyk ze strony ciemnowlosego. Z triumfalnym usmieszkiem patrzyl z gory na Podwladnego, nacieszajac wladczy wzrok, gdy ten skladal pocalunek na jego dloni.
- Cala przyjemnosc po mojej stronie - wyszczerzyl swoj rowniutki rzadek bialusienkich zabkow, z rownie teatralnym ruchem odgarniajac niczym ksiezniczka wlosy z typowym wydzwiekiem pufniecia "phi". Odbierajac kubeczek z ponczem, pozwolil na stukniecie ich i patrzac na pociagajacy usmiech Cedrika, lekko zawstydzony przylozyl kbek do ust, ukrywajac swe zmieszanie. Nie skosztowal od razu trunku. Zamiast tego obserwowal swojego Podwladnego, calkowicie zapominajac o krzatajacych sie przyjaciolach gdzies w tlumie. Dolaczajac do ciemnowlosego, oparl sie identycznie o blat, bokiem przyklejajac do ramienia Cedrika i jednym duszkiem wypil cala zawartosc alkoholu.
- Jeszcze jeden - oznajmil lapiac powietrze do pluc z specyficznym sapnieciem, odszukujac wzrokiem miejsce, ktore skupialo wzrok towarzysza.Blondyn zmarszczyl niezadowolony brwi widzac dwie gibajace sie na rurach kobiety.
- ach, ach, ach - pomachal reka kradnac przechodniemu kubeczek z ponczem, ktory swiezo sobie nalal i od razu oproznil go w polowie.
- Wygladaja jakby powybijaly sobie biodra tymi pkracznymi ruchami. Na pewno bys je zawstydzil - parskanl rozbawiony, opierajac glowe o ramie Cedrika. Wiedzial juz, ze przesadzil z szybkim piciem.
- Moglym sie zalozyc, ze i tak braknie tobi odwagi zeby tam pojsc - usmiechnal sie, spogldajac w ocz Cedrika, nie klopoczac sie nawet ich bliskoscia.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kto by pomyślał, że tak prosta czynność jak wspólny taniec da Podległemu tyle przyjemnosci. Nie miał pojęcia dlaczego jednak cieszył się, kiedy mag poświęcał mu swoją uwagę. Oczywiście nie wymagał tego od czarodzieja, umiał sobie radzić i nie miał problemu gdy ten szedł na parkiet w towarzystwie przyjaciółki jaką była Yuki. Cedrik zajmował sobie swój czas, nie zamierzał podpierać ściany i wpatrywać się w Abla wymuszając na nim wspólne spędzanie czasu. Bez problemu bawił się z poznanymi w szkole bądź tu na zabawie pannami, jednak kiedy blondyn postanowił pobawić się z nim sprawiło to ciemnowłosemu sporą radość. Dlatego kiedy pili razem poncz po wyczerpującym tańcu uważnie mu się przyglądał. Nie chciał być jednak z tym natarczywy więc po oparciu się o krawędź blatu wzrok jego powędrował na tańczące sylwetki. Rozbawił go widok zamontowanych ruru do tańca, kto by pomyślał, że magowie w dodatku uczniowie będą tak się bawić. Z zaciekawieniem obserwował jak dwie panny próbowały swych sił w czymś na wzór pojedynku tanecznego. Najpierw prężyła się jedna, potem druga, a tłum chłopaków jak i innych dziewczyn przyglądał się im ostro dopingując.
Cedrik nie zwrócił większej uwagi na to jak mag się o niego oparł, wydało mu się to dla nich naturalne, w końcu kontakt fizyczny przy ich kontrakcie był jak najbardziej wskazany. Dlatego nie negował tego rodzaju gestów bowiem, w jakimś niewielkim stopniu ich pożądał, choć do tego nawet przed samym sobą by się nie przyznał.
- A co to za uwłaczająca mi prowokacja?- obrócił twarz w stronę Abla z lekkim grymasem. Nie był zły, jednak widać było lekką irytację w jego mimice, w końcu jak mógł mieć go za tchórza?
- Co masz taką minę? Tańczące panienki ci nie odpowiadają?- przed nimi pojawił się roześmiany Sento prowadząc wyczerpaną tańcem Yuki.
- Nie o dziewczyny chodzi, choć za wybitnie im nie idzie. Ta cholera podpuszcza mnie tanim chwytem, że niby niedałbym rady do tych dziewczyn dołączyć...- krótko wyjaśnił swoje chwilowe oburzenie i błyskawicznie poprawił mimikę dopijając przy tym resztę ponczu ze swojego kubka.
- No bo pewnie nie dałbyś rady. Zobacz stary jak one się ruszają, tylko wstydu byś sobie narobił! - zaśmiał się i szturchnął Podległego w ramię.
- Nosz ja pierdole kolejny! Ja wam skurczybyki pokażę! I trzymajcie fujarki by wam z gaci nie wyskoczyły! A jak to zrobię to wy robicie coś dla mnie! - rzucił do grona odchodząc od nich i kierując się prosto na podwyższenie, na którym była skupiona zdecydowana większość imprezowiczów.
Sam nie wiedział czy to z powodu wypitego alkoholu czy ducha dobrej zabawy jaki się w nim obudził, jednak nie czuł obawy przed podejściem do podwyższenia, ani kiedy tańczące dziewczyny na niego spojrzały myśląc, że przyszedł je z bliska popodziwiać. Bez najmniejszej obawy wszedł na podest, a wtedy usłyszał wzmożone piski ze stron oglądających widowisko dziewczyn. To faktycznie dodawało otuchy i zachęcało do brnięcia w ten głupi zakład. Choć nawet to zakładem nie było, po prostu dał się podpuścić dwójce pijanych kolegów. Podszedł do dwóch dziewczyn, które w samych stanikach od strojów kąpielowych i bardzo krótkich spodenkach zaczęły sie prężyć jeszcze intensywniej niż przed chwilą.
- Przepraszam za wtargnięcie, ale tamta dwójka cwaniaczków twierdzi, że nie dam rady dotrzymać wam kroku, No i muszę im te głupie uśmieszki z gęby zetrzeć. Mogę liczyć na wasze wsparcie?- był brutalnie szczery jak to miał w zwyczaju. Nie lubił bawić się w podchody i dziwne zagrywki, wolał przedstawić sprawę jasno, co obie dziewczyny doceniły, bo zachichotały. W mniemaniu Cedrika co zdążył już zauważyć taki chichot oznaczał zgodę i aprobatę, więc śmielej stanął między dziewczynami chwytając za jedną z przymocowanych rur.
- Jasne słodziaku! Tak ją musisz trzymać i teraz rób to co my! - poinstruowała go jedna z dziewczyn kładąc jego dłoń na rurze w odpowiedni sposób. Cedrik przez krótką chwilę udawał gołowąsa słuchając ich z zaciekawieniem. Pozwalał im się poprawiać i odpowiednio ustawiać, widać było, że chętnie z tej możliwości korzystały. A kiedy cała trójka przystąpiła do tańca ciemnowłosy w mistrzowski sposób wbił się w rytm wygrywanej muzyki. Już po pierwszych bitach było widać różnicę w płynności ruchów pomiędzy nim, a dwiema dziewczynami. Nie był to pierwszy taniec Cedrika przy rurze, miał on w tym swego rodzaju doświadczenie, co było widać nawet dla osoby nie znającej sie na temacie. Płynne i kocie ruchy nóg, bioder i ramion współgrające ze stojącą rurą, która stale była wykorzystywana do różnego rodzaju obrotów, podparć czy otarć. Wszystko by dać jak najseksowniejsze widowisko oglądającej go widowni. Choć te wszystkie piski dziewczyn nie znaczyły dla niego zbyt wiele, Podległy wypatrywał w tym tłumie jednej konkretnej pary zielonych oczu. A kiedy na nie trafił wpatrywał się w nie seksownie i wyzywająco, prężąc przy tym ciało i sugestywnie zadzierając koszulkę, która przy podwinięciu ukazywała część wyżeźbionego brzucha, a to potęgowało piski pijanej widowni. Nawet jedna z towarzyszących mu dziewczyn jakby zwolniła, nie mogąc skupić się na własnym tańcu, przez stałe wpatrywanie się w ciemnowłosego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Muzyka dudniła w uszach blondyna, a on sam czuł jakby wszystko było przyćmione. Niewidzialna ściana przyjemnie zlewała wszystkie dźwięki w jedną kupę, składając niezrozumiałe szmery, których nie był wstanie rozszyfrować mimo wielkich starań. bez ogródek wspomagał się ramieniem Cedrika, uśmiechając błogo z lekko przymkniętymi powiekami, a jego ciało samoistnie chwiało się na boki, łapiąc równowagę, albo po prostu bujając do rytmu lecącej muzyki. Widok niezgrabnego Abla był miodem na serducho Yuki, która była wypompowana od tańców z Sento. Ten pełen energii, jakby dopiero co dostał nowy jej zastrzyk, od razu rozpoczął podgryzanie Cedrika, jakby nie chciał, aby stał sobie spokojnie, obserwując innych.
Podległa od razu złapała za ramiona Librabie, kiedy jego kontrachent postanowiłpodnieść rękawicę rzuconą mu w twarz przez rudzielca i pognał w stornę dziewcząt śmiało wypinających swoje cztery litery przed innymi. Yukia nie do końca wiedziała co o tym myśleć. Jedynie zmarszczyła brwi, patrząc złowrogo na zadowolonego od ucha do ucha przyjaciela.
- Ty to zawsze musisz coś odjebać - burknęła, patrząc na stan Abla, który niby nie wydawał się az tak beznadziejny. Nie rozumiała jak mógł tak potwornie się poczuć po kilku drinkach. Zdecydowanie nie byłdobrym partnerem do picia.
- Przesadzasz. Jestesmy tu aby się bawić - wzruszył ramionami nalewając im kolejną partię ponczu, ale długowłosa z prędkością światła zabrała kubeczek, kiedy Abel zaczął po niego sięgać.
- Temu panu podziękujemy - niczym matka zabroniła Librabi pić, przystawiając karny kubek Sentowi. Bez zadnego problemu wypił całą zawartość finszując głośnym sapnięciem i skierowali swe spojrzenia w stronę Cedrika, którego dziewczęta uczyły ruchów. Młody mag z początku patrzył na to lekko otępiały, lecz z kazdą kolejną chwilą jego umysł zaczynał trzeźwieć, a oczy przybierać na swej objętości.
- Cedrik? - jego oczy prawie wyskoczyły z orbity, a usta poznały swój nowy limit w rozwarciu. Sento z podziwu opluł az niczemu winną Yuki. Dziewczyna z wyrzutami zaczęła wycierać alkohol ze swoich cycków, kiedy Abel zaczynał nabierać coraz to większych kolorów. Patrzył na Cedrika i to w jaki sposób tańczył, a kolejna szpileczka wbiłą się w plecy maga, gdy podwładny skupił na nim spojrzenie, jakby taniec ten dedykował wyłącznie jemu. Niczym rtęć w termometrze, burgundowy kolor zaczynał przywłaszczać sobie całą twarz maga. Nawet uszy nie zostały pominięte. Kazda sekunda wybijająca muzykę doprowadzały Librabie do jeszcze większego zawstydzenia. Całe ciało nie mogło nawet drgnąć. Ogłupiały, speszony, nie będący nigdy w takiej sytuacji po prostu stał i patrzył, nie wiedząc kompletnie co robić. Chciał uciec, spalić się ze wstydu, ale wzrok nadal chciał więcej, zaś umysł krzyczałaby przerwać tą całą szaradę. Dopiero teraz czuł tak naprawdę jak wszystko wokół nich staje się nieistotne, jak za mgłą. Całe skupienie maga lądowało na Cedriku, budując tę nić dyskomfortu. Głos odbijał się echem w jego głowie, ze jednak jego podwładny zrobiłto, znalazł się właśnie w tamtym miejscu i kręcił swoimi biodrami, będąc obdarowywanym przez innych oklaskami i gwizdami.
W końcu pod naporem Abel czuł jak zaraz wybuchnie i nie mógł zatrzymać tego, co chciał zrobić. Sento widząc stan przyjaciela, pchnął go w stronę "sceny". Ten budząc się nieco z transu, zmarszczył brwi, zbierając w sobie dość sporo odwagi i ściągnął z siebie bluzę, która chroniła go przed chłodnym powietrzem z zewnątrz.
- Taki cwany jestes? Zobacz na to - oznajmił, wchodząc na stół aby ukraść dziewczynie jej miejsce do tańca. Pewnym ruchem ująłrurę w jedną dłoń, przyblizając się do niej z pozadaniem i zazartością w swoich tęczówkach, które ani przez sekundę nie przestawały świdrować sylwetki Cedrika. Czując jak kajdany zostały zwolnione dzięki drinkom, zacząłswobodnie bujać się do muzyki, pomału coraz bardziej się rozkręcając. Nie minęła chwila, a jego górna część garderoby poleciała w tłum, ukazując delikatnie wyrzeźbiony tors.
- Na kogo stawiasz? - Sento wystawił dłoń w stornę Yuki, która kątem oka spojrzała na przyjaciela. Dość nie ufnie, dumając nad odpowiedzią.
- Powiedziałabym, ze Abel, ale wydaje mi się, ze jednak Cedrik - przyklepała i oboje wyszczerzyli się do teatrzyku przed nimi.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Oczy podległego wpatrzone były w maga. Podczas gdy jego ciało ponętnie ruszało się w rytm granej muzyki wzrok skupiony był na jednym. Chciał widzieć reakcję blondyna, chciał wiedzieć jak on zachowywał się w tej sytuacji. Cóż oni to zapoczatkowali, więc niech się nie dziwią teraz, że podjął to wyzwanie.
Krzyczacy tłum jedynie pomagał mu się ośmielić na coraz więcej. Jego ruchy zdecydowanie nabierały seksapilu, tak dawno nie tańczył, ciało na nowo musiało sobie wszystko przypomnieć.
Kiedy na podwyższenie zaczął wdrapywać się Abel na twarzy Cedrika wykwitł zadziorny tajemniczy uśmieszek. Był zadowolony z tego, że ten raczył do niego podejść, znaczyło to, że wywarł na nim znacznie większe wrażenie niż myślał. W końcu mógł zobaczyć występ, fuknąć pod nosem i iść gdzieś indziej sie bawić, a ten stał teraz obok niego i próbował swych sił. Odważnym krokiem było zrzucenie koszuli, no proszę, tego się po nim nie spodziewał, a skoro poprzeczka została tak podniesiona to nie mógł zostać w tyle. Tyle osób ich obserwowało i teraz domagało sie podjęcia wyzwania przez Podległego. Oczekiwano od niego ukazania choć kawałka ciała do tej pory ukrytego pod ubraniami.
- Cwany to ja dopiero mogę być - odparł zawadiacko z szelmowskim uśmieszkiem rozglądając się za jakąś ciekawą opcją. Nie musiał długo kombinować gdyż na ratunek przybyły mu dwie dziewczyny, które zapoczątkowały te całą zabawę. Jak widać przygotowany miały plan na dalszą część występu, któą ochoczo odtąpiły Cedrikowi zachęcając go gorącymi okrzykami.
Podległy zawadiackim krokiem podszedł w ich kierunku i odebrał ukazane krzesełko. Kiedy obserwujący tłum to zobaczył piski były wręcz ogłuszające. Kto by pomyślał, że całe to zajście będzie się cieszyło również zainteresowaniem męskiej części imprezowiczy. Logicznym było, że przyszli tu by zobaczyć prężące się dziewczyny, nie odeszli jednak gdy ich występ został zastąpiony nowym.
Cedrik postawił krzesełko kawałek w głąb podwyższenia za swoją rurą, po czym bezceremonialnie ułożył dłoń na ramieniu Abla stanowczo go do siebie przyciągając. A kiedy ich nosy prawie się ze sobą zetknęły pocylił się do jego ucha.
- Pamiętaj jedynie, że to ty rzuciłeś mi wyzwanie...- powiedział prosto do jego ucha, które zostało omiecione ciepłym oddechem podległego. Cóż Cedrik wolał mieć te kwestię dogadaną, Abel nie mógł mieć do niego pretensji o to, co za chwilę miało nastąpić, w końcu sam go sprowokował. Czubkiem nosa musnął jego szyję, a następnie go pchnął prosto na naszykowane krzesło.
Ich widownia zapiszczała, dając jedynie Cedrikowi sygnał do rozpoczęcia zabawy. Jego ruchy na nowo nabrały ponętności i seksapilu kiedy zbliżał się do siedzącego już Abla. Siadł okrakiem na jego kolanach i intensywnie spojrzał mu w oczy. Trwało to jedynie sekundę choć spojrzenie miało moc przeszywającą duszę. Ciemnowłosy odchylił się odrobinę do tyłu i sięgnął po gumkę, która utrzymywała jego długie włosy w jakimś porządku i finezyjnym ruchem ją zdjął rozrzucając dłonią kosmyki ciemnych włosów, by te rozpoczęły swój szaleńczy taniec na ramionach podległego.
Jeszcze jedno wyzywające spojrzenie i Cedrik wstał z kolan maga po to by na nowo podejść do swej rury i ponowić swe wysiłki przy współpracy z nią. Teraz jednak tańczył dla widowni i dla Abla, większość kroków, wypięć i ruchów skierowana była właśnie do blondyna.
W pewnym momencie plecy podwładnego oparły się o chłodny metal, a dłonie chwyciły za krawędź koszulki, po to by w powolnym finezyjnym i niezwykle seksownym geście zdjąć ją z ciała odkrywając wyżeźbiony tors i plecy mężczyzny. Kosmyki włosów swobodnie opadły, a Cedrik ruszył śmiało w stronę Abla ponownie siadając okrakiem na jego udach, przerzucił trzymaną koszulkę mu przez kark i za jej pomocą przyciągnął go bliżej siebie.
- Ja mogę tak do białego rana mój drogi...- oznajmił z figlarnym uśmieszkiem. Alkohol i na niego oddziaływał, przyjemnie rozluźniając ciało i pozbywając się wszelkich zahamowań.
Puścił koszulkę po to by przenieść swoje dłonie na ręce Abla i pokierować nimi w taki sposób, by te sunęły po jego odsłoniętym torsie. Odchylił się przy tym do tyłu, by lepiej zaprezentować brzuch i napiąć mięśnie. Zawsze dbał o ciało, więc wiedział, że prezentowało sie ono dobrze, nawet pomimo tak licznych blizn, z tego co wiedział, te dla wielu osób były wręcz seksowne, a więc wolał w ten sposób o nich myśleć. Nie wstydził się ich, były one częścią jego ciała, a więc prezentował je dumnie, wiedząc, że wszystko zależy od tego, jak on je przedstawia. A w tym momencie nie miał sobie nic do zarzucenia, bo każdy jego ruch był dobrze przemyślany i wiedział, ze wyglądał seksownie podczas czynności jakich się podejmował.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Młody mag nie brał zbyt mocno do siebie słów Cedrika, gdy ten jasno wyraził swoje zdanie, że dopiero może pokazać co potrafi. Abel po prostu czerpał przyjemność z tańca, i nie spodziewał się szczerze, że odbierze to aż tak pozytywnie. On sam jak zarówno widownia wiwatująca, aby nie przestawali. Jednakże, kiedy jego wzrok skupił się na nowo na swoim Podległym, w ten pewna siebie mina zrzedla na twarzy blondyna, a lekki niepokuj zadudnił w uszach czarodzieja. Ciało w jednej chwili przestało go słuchać. Stał jak kołlek, wpatrując pytająco w ciemnowłosego, który ani przez chwile nie pokazał niepewności, czy zachwiania w swej postawie. Zgrabnym, tanecznym ruchem postawił krzesło, na które wszyscy zagwizdali, a chwile później poczuł na swym ramieniu ciepłą dłoń Cedrika.
Oszołomiony stęknął, kiedy został wypchnięty ze swojej równowagi i z ledwością zdołał zatrzymać się milimetry przed twarzą Podległego, unikając tym samym zdezenia z nim. Choć z pewnością sam chlopak by na to nie pozwolił. Czuł jak kontrolował całą sytuację, jak miał władze nad magiem i mógłby nim poobracać jak tylko tego chciał.
Kolejna fala zawstydzenia wylala sie na twarzy młodego Librabi, czując na swej skórze ciepły oddech Cedrika. Ta bliskość była niezwykle elektryzująca. Procenty wlane w te drobne ciało całkowicie niwelowały alarmy, które już dawno by się zaświecily w podświadomości Librabi. Gdyby nie to, z pewnościa z zmarszczonymi brwiami odpuścilby kontynuowania tej calej farsy, ale aktualnie nie był trzeźwy i ochoczo pozwolil na posadzenie się na krześle.
Siedząc na drewnianym siedzisku, przetwarzałl pieszczote ze storny Cedrika, robiąc przy tym komediową mine. Ciągle czuł przyjemny dreszcz, gdy ten pomizial go swym czubkiem nosa. Było to tak subtelne, a jednak dość mocno namacalne. Przelknął głośno gule w gardle, patrzac jak Cedrik seksownie zaczyna dla niego tańczyć, nie odrywając spojrzenia ze swojego maga, a gdy znalazł się okrakiem nad blondynem, ten odruchowo poprawil się na krześle, spinając swoje ramiona. Spiął się tak, jak pierwszego dnia ich spotkania, gdy Cedrik wtopil sie w jego usta. Był oglupialy, otępiały i nie wiedział co sie właściwie działo. Teraz zaś było podobnie. Na moment poczuł jak cała otoczka ludzi znika w otchlani, gdy ich spojrzenia spotkały się. Czuł się, jakby nic wokół nich nie istniało, jakby muzyka wcale nie grała, ludzie by nie darli się podnieceni tym co wyprawiali. Nawet jego przyjaciele zdawali się stać jak za mgłą. Nic, kompletnie nic poza ich dwójką w jednej chwili nie istniało. Jakby czas calkowicie sie zatrzymal. Sam Abel przez te sekunde zapomniał o zebraniu powietrza w płuca, usilując coś wydukać z siebie, ale na marne. Nerwowo rozmasował sobie kark, gdy Cedrik pozbył sie swojej gumki do wlosów, uderzając kilkoma kosmykami w twarz Abla. Nawet nie wiedział kiedy jego usta rozdziabiły się na ten hipnotyzujący widok.
Spinał swoje nogi, jakby krzesło piekło go w dupe, wygladał jakby miał zaraz z niego zeskoczyć, zrzucając ciemnowlosego na ziemie. Na szczęście Podległy w końcu zszedł z swego maga, który ściskal kurczowo podparcia krzesla. Dopiero po chwili, przygladając się jak ten znów zaczyna tańczyć poczul jak się rozluźnia, biorąc pierwszy od dluższego czasu oddech świezego powietrza.
- Zaczynam powatpiewać, że Abel lubi dziewczyny - stwierdzil Sento wielce zaskoczony tak widocznymi reakcjami przyjaciel. Miał wrażenie że ten zaraz zemdleje tam, dreczacy atakami ze strony Cedrika. Mimo to widok ten był tak cudowny, ze rudowlosy szczerzył się do teatrzyku jaki tworzyli na piedestale.
- Uuughh, głupi Abel! Głupi Cedrik! - fuknęła rozdrażniona, nie wiedzac co zrobić ze swoją zgromadzoną irytacją. Irytacja spowdowana zazdrością. Chciałla znaleźć się na miejscu Cedrika, albo po prostu sama chciała być osoba siedząca, dla której Abel tak by wywijał.
- Ha, znowu atakuje - spostrzegł Sento, widząc jak Cedrik znów podchodzi do Abla, który prawie mdlaó na krześle, będąc czerwonym jak dojrzaly burak. Librabia czuł jak gotuje się w środku, kiedy Cedrik odkrywał swoje ciało, zrzucając finezyjnie koszulke. Czuł, ze jego ciało znów się spina, gdy ten zaś ruszył w jego stornę, lądując na kolanach. Blondyn przymknął drzace powieki, czując jak material ląduje z tylu karku i ledwo powstrzymał jęk ze swojego gardla, gdy do uszu dotarla slodka obietnica ciemnowlosego.
Przez rozchylone usta wydychał kłębki wilgotnego powietrza, które było widać gołym okiem. Czerwień malowana na jego oliwkowej twarzy nie schodziła ani na moment, rozpalając całe jego ciało, p osame koniuszki palców. Wyglądał tak, jakby zaraz miał zejść na zawał, jakby zaraz miał zamiar wyzionąć ducha. Nie jednego ten widok bawił. Przełknął utkwioną w przełyku gulę, która plusnęła w dół do żołądka.
- n..nn-n-nie dam l..l-la...dy - sapnął rozgorączkowany, a jego ręce całe drżały, błądząc po ciele Cedrika, z jego własną pomocą. Walczył z samym sobą, walczyłze swoim interesem, który mimo wszystko miał ochotę się lekko pobudzić i dać o sobie znać. Jednak Librabia nie mógł na to pozwolić. Nie przed facetem, nie przed oczyma wszystkimi innymi.
- Błagam... zakoncz to - Abel nie wiedział co konkretnie miał sam na myśli, cały wymęczony, zdyszany opadając twarzą na tors Cedrika.Tak przyjemnie pachniał, był tak przyjemnie chłodny. Chłodny, bowiem Abel teraz z pewnością był znacznie gorętrzy od samego Podległego. Przymknął powieki, zaciągnął się zapachem ciemnowłosego, uśmiechając lekko pod nosem. Przegrał.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Elektryzujący taniec nie miał końca, Cedrik doskonale czuł się w swoje roli. Miał pełną kontrolę nad ruchami swojego ciałai nad całą styuacją, nad Ablem... a ta myśl była wręcz nakręcająca i podniecająca. Czuł na sobie jego wzrok, nie zmuszał go do tego, on po prostu tańczył, tańczył przed nim, a może tańczył dla niego? Sam tego nie wiedział, jednak jasnym było, że czuł się wyśmienicie w obecnej sytuacji. Ta była dla niego wyborną ucztą.
Słysząc odpowiedź Abla nie potrafił powstrzymać zadowolonego uśmiechu, z satysfakcją pomógł mu obadać dłońmi swoje ciało, a po kolejnych słowach zatrzymał ręce i na nowo się podniósł patrząc w jego oczy. Nie wstał z jego kolan, jednak zrównał z nim twarz przestając się tak odchylać w celu zaprezentowania torsu i brzucha.
Wtedy Abel jeszcze pochylił się wtulając w jego pierś, Cedrik zaśmiał sie pod nosem.
- Chyba mogę to uznać za swoje zwycięstwo...- stwierdził i spojrzał w stronę tłumu, który nieustannie ich obserwował i wiwatował wszystkiemu co robili.
- Mag mi się przegrzał...- rzucił niewinnie w stronę zbiorowiska, a fala rozbawienia przeszła po wszystkich.
-"Już jest twój!", "Nie przestawaj!", "Nie daj mu odsapnąć!", " Bierz go!", "No to go ostudź!"- z tak licznych krzyków przebił się tylko jeden cokolwiek ciekawego wnoszący. Wzrok Cedrika spoczął wtedy na właścicielu ów wskazówki i natrafił na rudzielca, który stał tuż przy podwyższeniu i wyciągał w jego kierunku rękę z kubeczkiem. Nie trudno było się domyślić co mógł zawierać czerwony plastikowy kubeczek na takiej zabawie. Cedrik prychnął rozbawiony.
Z szelmowskim usmiechem odchylił się przyjmując kubeczek.
- Napój go, a od razu odżyję! - dodał rudzielec, a ciemnowłosy jedynie prychnął pod nosem, jednak tłum zawiwatował temu pomysłowi. Cedrik jedynie pokręcił głową z rozbawienia i spojrzał na nadal leżącego na swej piersi Abla.
- Słyszałeś Abel? Twój przyjaciel twierdzi, że brakuje ci płynów, zamierzam więc ci ich dostarczyć...- uprzedził go zgodnie z ich umową. Cóż mimo wypitych trunków dobrze pamiętał o ich rozmowach i ustaleniach. Abel zgodził się na pocałunki, w końcu kontrakt to odrobinę na nich wymuszał, jednak jedynie jeśli Cedrik go poinformuje o swoich zamiarach, a więc zrobił to i miał czyste sumienie.
Jedną dłonią odsunął od siebie Abla trzymając dłoń na jego barku, a następnie odchylił się i duszkiem zaczął wypijać zawartość z kubeczka. Nie przejmował się ani trochę, że poncz cieknie wąską ścieżką z jego kącika po brodzie i skapuje zalewając mu tors. Był wystarczająco by ignorować lepką ciecz na swoim ciele. A kiedy zbliżał się do dna kubka finezyjnie przechylił się w stronę Abla i z wycuciem wpił się w jego usta, nie był nahalny wykorzystał zwyczajne zaskoczenie i szok maga, by wlać mu w usta procentowy napój. Nie przedłużał kiedy tylko płyn znalazł się w ustach blondyna, Cedrik odsunął się od jego warg i przytrzymał dłonią jego podbródek, upewnił się w ten sposób, że Abel się nie udławi i bezpiecznie połknie podany napój. A kiedy to nastąpiło, obserwował krótką chwilę czerwone lico maga, które wręcz zyskało na kolorze. Odwrócił się w stronę Sento.
- Ty i te twoje rady.. ehh... miał odżyć, pokrzyczeć, popluć, a ten zaraz się udusi! No nic, trzeba zadziałać po swojemu! - głośno zwrócił się do rudzielca i widowni. Cóż pewnie wielu liczyło właśnie na taką reakcję ze strony Abla, w końcu wielu heteryków właśnie wyraziłoby swoje oburzenie po takiej akcji. Cedrik nie chciał jednak na nią czekać. Nim ktokolwiek zdążyłby zareagować postawił pusty kubeczek obok krzesła i wstał z kolan Abla robiąc coś co poewnie zaskoczyłoby wielu. Bez zawahania wziął czarodzieja na ręce. Na tak zwaną księżniczkę. Wypiął dumnie pierś pokazując, że ciężar maga nie robił na nim wrażenia i żwawo ruszył w stronę tarasu. Bez problemu wykonał drobny sok z podestu. Ludzie krzyczeli najróżniejsze rzeczy za nimi, nikt nie chciał by ten spektakl dobiegał końca i chcieli go zatrzymać, bądź stać się jego kolejnymi "ofiarami". Cedrik jednak szedł prosto do obranego celu, a była nim krawędź pięknego, przejżystego i nieużywanego jak do tej pory basenu. Cóż wielu się chyba domyślało co zaraz nastąpi, bo krzyki na nowo się wzmogły jak i liczne gwizdy.
- No to czas cię ostudzić...- stwierdził i z uśmieszkiem pełnym satysfakcji i triumfalnego zła o iście seksownym wydaniu po prostu wskoczył z magiem na rękach. Plusk był donośny , a wszelki hałas wokół nich nagle ustał, muzyka przestała być słyszalna, podobnie jak cały tłum gapiów. Byli tylko oni i ta otulająca ich przyjemna woda. Oboje powoli opadali na dno, Cedrik nie puszczał Abla ze swoich objęć intensywnie wpatrując się w jego twarz. Ta chwila ciszy mocno na niego wpłynęła. Choć powinna wyciszyć emocje zadziałała odwrotnie i wznięciła ich nagłe ujście. Zwykłe wspomnienie zielonych tęczówek wystarczyło, by wpił się na nowo w miękkie wargi blondyna. Ten pocałunek był jednak inny, niebywale delikatny, jakby ledwie odczuwalny, ich usta po prostu sie wzajemnie musnęły. A kiedy siła wody zaczęła wypychać ich ku górze, ciemnowłosy odsunął się nim tylko wyłonili się z pod tafli. Bez względu na to co myślał o orientacji Abla, ten uważał się za heteryka i nie chciał psuć mu tej opini, niech sobie nim będzie, a więc i niech inni nie widzą ich bliskości, wystarczająco sporo dziś zostało pokazane. Jednak tańce pełne wygłupów nie mogły podważyć orientacji Abla w oczach innych uczniów. W końcu, każdy kto wylądowałby naprzeciw Cedrika skończyłby podobnie, w końcu Podległy ani trochę nie krępował się swoją orientacją i wręcz z rozbawieniem bawił sie nią, zwłaszcza podczas tej zabawy. Cóż, wolał by lgnące do niego panny były tego świadome, jednak nie miał pojęcia jaki efekt to na nich wywarło, bo piszczały z wyjątkowym zaangażowaniem kiedy tańczył nawet przed facetem.
- Chyba będzie żył, ale lepiej Yuki sprawdź to! - krzyknął w kierunku tłumu, dobrze wiedząc, że dziewczyna stoi w pierwszym rzędzie zaciskając zęby ze złości, jej mina kiedy została wywołana była cenna tej chwili, wyjątkowo rozbawiła ciemnowłosego, który puścił już blondyna i odpłynął kawałek dalej robiąc miejsce dla dziewczyny, która być może nawet nie zamierzała zareagować, jednak Sento uznał pomysł za doskonały i ruszył w ślady Cedrika biorąc piszczącą dziewczynę na ręce. A kiedy i ta dwójka wylądowała w wodzie można powiedzieć, ze zapoczątkowało to falę, kolejnych osób, które ruszyły w stronę wody wskakując do niej jedna po drugiej.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jego smiech byl glosny i wyrazny, nawet jesli muzyka go w jakims stopniu zagluszala. Abel nie moglby pomylic tego glosu z zadnym innym. Nie moglby nawet nazywac sie magiem, gdyby nie potrafil wylapac tej melodii z tlumu, dlatego na smiech Cedrika zareagowal dosc normalnie - wtulajac jeszcze mocniej w cialo Podleglego. Byl piany i swiadom tego, ale gorsze bylo to, iz cokolwiek robil, nie mogl tego skontrolowac. Jakby cialo w ogole nie mialo zamairu sluchac umyslu. Librabia mial wrazenie jakby byl osoba trzecia, kims obcym zza kulis przygladajac sie scenie i temu, co na niej sie dzialo, a jakby tego bylo malo, wszystkie uczucia odnotowywal spotegowane jeszcze mocniej niz zazwyczaj.
Teczowki Abla spowila delikatna mgielka, czuj jakby mial zaraz zejsc, odleciec w postaci ducha na ten drugi swiat. Z zawirowaniem w glowie, caly czas pochlanial krzyki i ich znaczenie, ale to jedynie pogarszalo cala jego sytuacje. Spalony, czul jak bije od niego cieplo, jak ktos moglby na nim usmazyc poranna jajecnice. Poliki az bolaly, jednoczesnie szczypiac miejscami. W uszach dudnilo muzyka, widownia i rozbawionym Cedrikiem, a Abel mial po prostu ochote zniknac. Mial dosc, nieoswojony z czyms takim czul, ze polegl. Nie mial zamairu wyklocac sie o zwyciestwo Podleglego. Zdecydowanie posiadal lepsza glowe do picia jak i zarowno wyzszy wskaznik zawstydzenia. Nie wiedzial, nie mial zielonego pojecia w jaki sposob moglby zawstydzic towarzysza zbrodni.
- He? - z zaskoczeniem i lekko rozchylonymi wargami, spial sie na slowa Cedrika. Doskonale wiedzial jak sie to skonczy i nie mial sil protestowac. Wedle umowy zakomunikowal mu, co mial zaamir zrobic, wiec nie mogl miec mu tego za zle, a malo tego Ablel faktycznie byl spragniony.
Odchylony lekko do tylu, spogladal na Cedrika, przypominajac ciepla kluche, taka jeszcze zdezorientowana, odklejona od rzeczywistosci. I cos w tym bylo. Cialo Librabi lekko bujalo sie na boki i zapewne wyladowalby na ziemi, gdyby nie delikatny uchwyt Podleglego.
Zmruzyl swe powieki, gdy skupil sie na poczynaniach ciemnowlosego, uwaznie obserwujac jak upija z kubeczka napoj bogow. Nie minela chwila, a wargi, ktore przed sekunda obejmowaly plastikowe naczynie, przyssaly sie do ust blondyna. Mlody mag gwaltownie zrobil zaskoczona mine, choc wiedzial co nastapi, to jednak nadal zaskoczenie malowalo sie na jego twarzy. Z pomrokiwaniami jakby chcial cos powiedziec przez zajete usta, przelykal stopniowo alkohol, ktory momentami uciekal przez kaciki ust, laskoczac wydeptywana drozka skore. Delikatnie poglebil pocalunek, odruchowo, czujac ten przyjemny, elektryzujacy dreszczyk. Czujac jak usta Cedrika uciekaja, powedrowal za nimi odruchowo i gdy zlapal sie na tym,, uciekl spojrzeniem w bok, lekk ozakrywajac usta dlonia. Jego oczy drzaly, a cialo pulsowalo, plonac zywym ogniem. Mial ochote zapasc sie pod ziemie, czujac na sobie rozgoraczkowane i pragnace wiecej spojrzenia gosci. Mag zerknal na niebieskookiego, widzac jak czerpie z tego przyjemnosc. Zastanawial sie, czy ten pocalunek sprawil mu taka sama przyjemnosc jak jemu samemu. Zastanawial sie, czy on w ogole dobrze calowal? W koncu Cedrik skradl mu pierwszy pocalunek, i drugi, i trzeci i kolejny.
- C..czekaj c-co ty chcesz zrobic? - spanikowany Abel zamachal w swym protescie nogami, kiedy znalazl sie w rekach Podleglego. Zadarl brode, aby przyjrzec sie jemu, ale ten dumnie, jakby nigdy nic, ignorujac cala otoczke wokol siebie skierowal sie na dwor.
- O nie. Ani mi sie waz. Pusc mnie, slyszysz? Cedrik p-pusc mnie - protestowal, wiercac sie w jego ramionach, ale na nic sie to nie zdalo. Z panika, ale i szerokim usmiechem wpadli do basenu. Blondyn odruchowo zamknal powieki, bojac sie pierwszego zdezenia z tafla wody, a gdy zimna ciecz otulila go swoimi rekoma, mlody mag otworzyl wowczas oczy. Czas po raz kolejny zatrzymal sie w jego oczach. Cedrik zdawal sie opadac bardzo powoli, otoczony licznymi babelkami powietrza. Jego kosmyki wlosow niczym rozdraznione weze falowaly ku gorze, odkrywajac cala twarz Podleglego. Nim sie spostrzegl, ich usta po raz drugi zlaczyly sie w subtelnym pocalunku, wrecz musnieciu, aby po chwili wylonic sie na powierzchnie, pozostawiajac na ustach maga pewnego rodzaju nienasycenie.
Spojrzal tepo na swojego Podleglego, potem na widownie stojaca przy krawedzi basenu i zadowolonego Sento, ktory postanowil pojsc w slady przyjaciela. Blondyn zakryl sie rekoma, chroniac przed opryskaniem woda, ktora mogla wpasc mu do oczu. Librabia nienawidzil byc mokrym na twarzy, wiec przetarl ja, patrzac jak Cedrik oddala sie od niego. Nadal poliki, patrzac na kucajaca obok niego Yuki, ktora badawczo sprawdzala swym wzrokiem, czy faktycznie jej milosci nic sie nie stalo. Skrzywila lekko glowe, gdy blondyn z nadetymi polikami, schowal sie po czubek nosa, robiac babelki powietrza, jakby wlasnie zagotowal wode w czajniku.
- Wszystko dobrze? - spytala, a ten tylko oskarzycielsko na nia spojrzal, znikajac pod woda, kurczowo sciskajac ze soba nogi, a rece trzymajac na kroczu. Nic nie bylo w porzadku.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zabawa miała się w najlepsze. Po tym jak masa imprezowiczów wskoczyła do wody Cedrik odpłynął na niewielki kawałek będąc otoczonym przez masę uczniów, którzy chcieli pogratulować mu występu, który przyniósł wielu osobom mnóstwo śmiechu i nie tylko. Miło było słuchać tych wszystkich komplementów, jednak nawet przy tak dużym zainteresowaniu jakie otrzymywał od innych osób jego wzrok uciekał w kierunku Abla, który aktualnie zanurzony po czubek głowy dyskutował o czymś z Yuki. Cóż nie miał pojęcia czy mag był na niego zły czy nie, sam uważał, że nie miał na co. Jego sumienie było czyste, w końcu to oni podpuścili go kierując na podwyższenie z rurami, a następnie Abel sam wskoczył na prowizoryczną scenę i rzucił mu wyzwanie. Tak czy siak zabawa podczas tego była wyśmienita, przynajmniej Podległy bawił sie świetnie.
Kiedy tylko zainteresowanie innych odrobinę zmalało i Cedrik był w stanie opuścić dryfujące kółeczko wzajemnej adoracji skierował się bliżej swojego maga.
Uważnie obserwował to jak czarodziej odburkiwał przyjaciółce i zdecydowanie był tym rozbawiony, dlatego bez wahania postanowił zbliżyć się do nich.
Podpłynął do nich od boku lecz twarz zwrócił w stronę dziewczyny.
- I jak diagnoza będzie żyć?- zapytał zartobliwie jednak widział karcącą minę Yuki więc jedynie się uśmiechnął. Wiedział, że występ jaki dał na pewno jej się nie podobał, a wręcz kipiła nowo nabytą wrogością i irytacją, jednak Cedrik się tym nie przejmował, nie obawiał sie dziewczyny w taki sposób jak Abel czy Sento, jej gniew był jej zupełnie obojętny, a wręcz w jakiś sposób go bawił. To jak usilnie walczyła o maga, a ciemnowłosy po prostu był i to już ja denerwowało. A czy Cedrik był realnym zagrożeniem? Nie uważał się za nie, w końcu Abel jasno się wyraził, nie był nim zainteresowany, a Cedrik to rozumiał i szanował, jednak nie przeszkadzało mu to w tak drobnych żartach jak ten dzisiejszego wieczoru, mieli kontrakt więc dobrze było w ich relacje wprowadzać tego typu smaczki, a tego typu zabawa była idealną na to okazją jak widać. Sporo śmiechu, zabawy i korzyści dla ich umowy.
- Co masz taką minę? Sam mnie do tego podpuściłeś, a ostrzegałem, że ryzykujecie wzwodami! Więc teraz sie tak nie burmusz, ja wiem jak seksowny jestem... na samą myśl i mnie staje...- nonszalancko unosił się na wodzie i obserwował ich dwójkę. Tak był pijany, ten wyzerowany przed pocałunkiem kubek ponczu zdecydowanie zbliżył go do tego stanu, a więc i jego humor zdecydowanie się rozluźnił. W końcu kogo miał się wstydzić? Swojego maga? A może Yuki? Którą z rozkoszą pozawstydza. Ta dwójka zdecydowanie nie będzie mieć z nim lekko tego wieczoru.
- W sumie to zgubiłem przy tym wszystkim gumkę, jakbyście widzieli to dajcie mi znać, a w sumie koszulkę też zapodziałem, ty ją miałeś ostatnio, ale podczas przejścia chyba gdzieś spadła...- stwierdził ni z gruszki niz pietruszki mówiąc do Abla. Prawda była taka, że ich dwójka aktualnie została w samych spodenkach w dodatku na wskroś mokrych spodenkach, a droga do domu nie była krótka.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach