Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Amazi & Yoshina
Amazi & Yoshina
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Młody mag doskonale znałswoje możliwości przetrwania. Wiedział, że jeżeli nadszedłby kataklizm na świecie, to byłby peirwszą z ofiar tej katastrofy. Nie potrafił za bardzo gotować, choć posiłki wciąż należały do tych jadalnych. Zapewne wina leżała po stronie matki, która zawsze gotuje im posiłki. Zawsze czuła w swym obowiązku zapewniać swojej rodzinie dobrobyt. W jej odczuciu gotowanie było częścią jej obowiązków. Tak samo jak marudzenie na męża. Dlatego Abel wiedział, że nie dałby rady nic złowić, czy upolować. Chyba, że miałby wędkę z przynętą, ale i to drugie w końcu by zniknęło, a gdzie tego szukać? W zniszczonych plonach? Nie każda ziemia jest żyzna i pełna robactwa. Z wodą nie miałby problemu. Nie raz na zajęciach w alchemii destylowali wodę, więc oczyszczenie pewnej ilości nie stanowiłoby problemu. Główną apokalipsą Abla byłoby po prostu zdobywanie posiłku, a jego honor nie pozwoliłby nawet na próbę sprzedania swego ciała. Dlatego podziwiał odwagę Cedrika, jego wytrzymałość, zawziętość i dostosowanie do okoliczności. Zapewne, gdyby nawet został zgwałcony i posmakował tego uczucia, stałby się pustą skorupą, któej byłoby już wszystko jedno. Dlatego blondyn nie mógłsobie na coś takiego pozowlić, nawet gdyby była to tylko próba. Zastanawiało Librabie, czy gdyby Cedrik urodziłby się w normalnej rodzinie, to czy ich losy zetknęłyby się tak jak teraz, czy Podległy nadal byłby taki tajemniczy i podwściągliwy, choć nie w tej chwili. Tak, Librabia w końcu wytrącił Cedrika ze swego stanu spokoju i mógł chłonąć jego emocje, które wylewał na swej twarzy, czy głosie.
Ciemnowłosy nawet nie zdawał sobie sprawy ile satysfakcji dawał magowi, kiedy nie był wstanie ukryć dosłownie niczego przed jego wzrokiem.
- Więc może to przeznaczenie - zażartował, a mimo to poczuł, że jakaś cząstka tego zdania mogła okazać się prawdą. Cedrik potrzebował wiele energii życiowej do korzystania ze swych zdolności, a Abel posiadał ją. Co prawda wcześniej nie znał swoich limitów, nie wiedział ile magii w nim drzemie, dopóki nie poznał Podwładnego. Dopóki sam Louis nienauczył go tego kontrolować. Teraz było inaczej, znał swą wartość w pewnej dziedzinie i chciał to wykorzystać w turniejul. Jakoś.
Blondyn drgnął zaskoczony pytaniem, a raczej złapaniem go za słówka przez Cedrika. Otworzył szeroko oczy z zaskoczenia, myśląc jak się z tego wytłumaczyć, i czy w ogóle musiał. Uciekł wzrokiem, zakrył usta dłonią, czując lekkie zarzenowanie tym, co miałby powiedzieć. Nie chciał tego robić, jednakże... kątem oka zerknął na Podległego, klnąc w duchu. On naprawdę oczekiwał odpowiedzi. Cały aż błyszczał, czekając na wyjaśnienia. Abel zdruzgotany, podjął się cieżkiej dezycji i westchnął przeciągle, wracając wzrokiem do chłopaka.
- Tak, do poznania ciebie. Uświadomiłeś mi kilka rzeczy, ale to nie pora na to, byś wiedział - chciał się z teog wywinąć, choć na krótką chwilę. Nie dla własnego dobra, a Podległego. Obawiał się, że mógłyby to źle zrozumieć, albo co gorsza, słowa maga popsułyby ich więź. - Powiem tobie we właściwym czasie, niedługo - niedługo, to było pojęcie względne. Dla jednych mógł być dzień, tydzień, miesiąc, a jeszcze innych rok, a nawet ten dobry czas mógł nigdy nie nadejść.
- Tak, powiedziałeś i to taki pewny siebie - Abel teatralnie poruszał ramionami jakby był napakowany niczym Pudzianowksi.Chciał lekko rozbawić ciemnowłosego, aby sam stracił nieco kolorków na swej twarzy. Naprawdę martwił się, że zaraz mu tutaj wykituje. Czuł dumę, iż doprowadziłgo do takiego stanu, ale fakt jak długo ten efekt się utryzmywał, powodował to samo u Librabi. Pomału, ale jednak. - I nie tylko ty miałeś ciężki dzień. Wszyscy go mieliśmy - uśmiechnął się blado na wspomnienie wsciekłej Yuki, która rzuciłą upominkami o podłogę, gdy przyszła do jego domu. Nadal breloczek nosił przypięty do swojej torby, nawet jeśli nikt tego niezauważył. Pamiętak się nie wyrzuca. To podstawowa zasada, którą wpoiłą mu matka.
- Rozumiem - oparł palce o brodę, mocno zastanawiając się nad słowami Cedrika, kiedy ten cały czas mówił. - Więc masz dwadzieściajeden lat! Ha! Czekaj, jesteś ode mnie starszy - jakby odkrył eurekę, zaczął podejrzliwie przyglądać się Cedrikowi. W sumie był o wiele wyższy od niego, ale z twarzy nigdy by tego nie powiedział. Przyglądał się intensywnie w Podległego, badawczo, widząc jak z czymś walczy. Jakby zastanawiał się, czy powinien mówić dalej. Librabia nie ponaglał, chciał już odezwać się jako pierwszy, aby przerwać Cedrikowi. Tak jak mówił wcześniej, nie chciał go do niczego zmuszać, ale ten uprzedził maga ze swym postanowieniem. To, co usłyszał od Podległego całkowicie zbiło Abla z tropu, a jednocześnie zwlaiło z nóg. Absorpcja - to zdolność, która uznawana była za wymarłą. Posiadali ją nieliczni Podlegli, dawno, dawno temu, tak dawno, że traktowano ją jak mity, czy legendy. Naprawdę ona nadal istniała? Co gorsza była na wyciągnięciu ręki blondyna. Nic dziwnego, że handlarze tak zaciekle chcieli odzyskać swój towar. Musieli o tmy wiedzieć. Samo bycie niewolnikiem było okropne, ale Cedrik musiał przeżyć największe katusze. Librabia zdusił w sobie chęć przytulenia Cedrika, czuł w sercu, iż ten uczynek pomógłby mu podnieść towarzysza na duchu, ale jednak byli nadzy w wannie. Wolał nie ryzykować efektów ubocznych. W końcu nadla gdzieś tma z tyłu głowy młody mag miał w pamięci to jedno słowo - atrakcyjny.
Miał zamiar coś powiedzieć, skomentować zdolności Cedrika, lecz ten wyskoczył z pytaniem o Yuki. Najwidoczniej zaraził się od samego Sento. Mag chyba będzie musiał ograniczyć ich kontakt.
- Zanim odpowiem na temat Yuki - zaczął lekko poirytowany, lecz w pozytywnym teog znaczeniu. - Czy korzystałeś z swojej zdolnosci empaty na mnie? - dopiero teraz zaczął sobie uświadamiąc ile mógł z niego wyczytać, anwet jeśli dopiero uczył się swej magii. Myśl o tym wszystkim sprawiła, że blondyn cały poczerwieniał ze wstydu i sięgnął po słuchawkę prysznicową, odkręcił wodę i zlał sobie głowę, mocząc całe włosy. Magią sięgnął po kolejną buteleczkę z płnem do włosów i zaczął je szorować z przymkniętymi oczyma, cały czas walcząc aby rumieńce zbladły na jego licu.
- Yuki jest przyjaciółką i nic więcej. Zawsze chciałem mieć Podległą, którą będę kochać i z którą założę rodzinę. Teraz... - zamyślił się na moment, przerwyając mycie głowy. - Nie jestem pewien, czy moja walka z zakorzenionymi zwyczajami ma jakikolwiek sens choć nie do końca była to walka. Tak po prostu chciał Abel. Nie pragnął związku otwartego, który słynie w tym mieście. - Peniwe to dlatego, że sam jestem zaborczy - zaśmiał się, przytaczając słowa Podwładnego z ubiegłej nocy i spłukał z siebie pianę.
- Zakochałeś się kiedyś? - spytał dość ciekawy odpowiedzi. Być może było to nie na miejscu, pewnie nie miałna to czasu walcząc o przetrwanie, czy siedząc uwięziony przez handlarzy, ale może jednak kiedyś ktoś ujął go swym pięknem, że doprawdy mógłby przyznać, że się zakochał, a przynajmniej zauroczył. - Wiesz, cały czas zastanawiam się jak to jest być zakochanym. Skoro tylko z miłości chciałem związać się z kimś kontraktem, to kiedy niby miałbym wiedzieć, że to właśnie ta osoba - roześmiał się głupkowato, świadom swego idiotyzmu.
Ciemnowłosy nawet nie zdawał sobie sprawy ile satysfakcji dawał magowi, kiedy nie był wstanie ukryć dosłownie niczego przed jego wzrokiem.
- Więc może to przeznaczenie - zażartował, a mimo to poczuł, że jakaś cząstka tego zdania mogła okazać się prawdą. Cedrik potrzebował wiele energii życiowej do korzystania ze swych zdolności, a Abel posiadał ją. Co prawda wcześniej nie znał swoich limitów, nie wiedział ile magii w nim drzemie, dopóki nie poznał Podwładnego. Dopóki sam Louis nienauczył go tego kontrolować. Teraz było inaczej, znał swą wartość w pewnej dziedzinie i chciał to wykorzystać w turniejul. Jakoś.
Blondyn drgnął zaskoczony pytaniem, a raczej złapaniem go za słówka przez Cedrika. Otworzył szeroko oczy z zaskoczenia, myśląc jak się z tego wytłumaczyć, i czy w ogóle musiał. Uciekł wzrokiem, zakrył usta dłonią, czując lekkie zarzenowanie tym, co miałby powiedzieć. Nie chciał tego robić, jednakże... kątem oka zerknął na Podległego, klnąc w duchu. On naprawdę oczekiwał odpowiedzi. Cały aż błyszczał, czekając na wyjaśnienia. Abel zdruzgotany, podjął się cieżkiej dezycji i westchnął przeciągle, wracając wzrokiem do chłopaka.
- Tak, do poznania ciebie. Uświadomiłeś mi kilka rzeczy, ale to nie pora na to, byś wiedział - chciał się z teog wywinąć, choć na krótką chwilę. Nie dla własnego dobra, a Podległego. Obawiał się, że mógłyby to źle zrozumieć, albo co gorsza, słowa maga popsułyby ich więź. - Powiem tobie we właściwym czasie, niedługo - niedługo, to było pojęcie względne. Dla jednych mógł być dzień, tydzień, miesiąc, a jeszcze innych rok, a nawet ten dobry czas mógł nigdy nie nadejść.
- Tak, powiedziałeś i to taki pewny siebie - Abel teatralnie poruszał ramionami jakby był napakowany niczym Pudzianowksi.Chciał lekko rozbawić ciemnowłosego, aby sam stracił nieco kolorków na swej twarzy. Naprawdę martwił się, że zaraz mu tutaj wykituje. Czuł dumę, iż doprowadziłgo do takiego stanu, ale fakt jak długo ten efekt się utryzmywał, powodował to samo u Librabi. Pomału, ale jednak. - I nie tylko ty miałeś ciężki dzień. Wszyscy go mieliśmy - uśmiechnął się blado na wspomnienie wsciekłej Yuki, która rzuciłą upominkami o podłogę, gdy przyszła do jego domu. Nadal breloczek nosił przypięty do swojej torby, nawet jeśli nikt tego niezauważył. Pamiętak się nie wyrzuca. To podstawowa zasada, którą wpoiłą mu matka.
- Rozumiem - oparł palce o brodę, mocno zastanawiając się nad słowami Cedrika, kiedy ten cały czas mówił. - Więc masz dwadzieściajeden lat! Ha! Czekaj, jesteś ode mnie starszy - jakby odkrył eurekę, zaczął podejrzliwie przyglądać się Cedrikowi. W sumie był o wiele wyższy od niego, ale z twarzy nigdy by tego nie powiedział. Przyglądał się intensywnie w Podległego, badawczo, widząc jak z czymś walczy. Jakby zastanawiał się, czy powinien mówić dalej. Librabia nie ponaglał, chciał już odezwać się jako pierwszy, aby przerwać Cedrikowi. Tak jak mówił wcześniej, nie chciał go do niczego zmuszać, ale ten uprzedził maga ze swym postanowieniem. To, co usłyszał od Podległego całkowicie zbiło Abla z tropu, a jednocześnie zwlaiło z nóg. Absorpcja - to zdolność, która uznawana była za wymarłą. Posiadali ją nieliczni Podlegli, dawno, dawno temu, tak dawno, że traktowano ją jak mity, czy legendy. Naprawdę ona nadal istniała? Co gorsza była na wyciągnięciu ręki blondyna. Nic dziwnego, że handlarze tak zaciekle chcieli odzyskać swój towar. Musieli o tmy wiedzieć. Samo bycie niewolnikiem było okropne, ale Cedrik musiał przeżyć największe katusze. Librabia zdusił w sobie chęć przytulenia Cedrika, czuł w sercu, iż ten uczynek pomógłby mu podnieść towarzysza na duchu, ale jednak byli nadzy w wannie. Wolał nie ryzykować efektów ubocznych. W końcu nadla gdzieś tma z tyłu głowy młody mag miał w pamięci to jedno słowo - atrakcyjny.
Miał zamiar coś powiedzieć, skomentować zdolności Cedrika, lecz ten wyskoczył z pytaniem o Yuki. Najwidoczniej zaraził się od samego Sento. Mag chyba będzie musiał ograniczyć ich kontakt.
- Zanim odpowiem na temat Yuki - zaczął lekko poirytowany, lecz w pozytywnym teog znaczeniu. - Czy korzystałeś z swojej zdolnosci empaty na mnie? - dopiero teraz zaczął sobie uświadamiąc ile mógł z niego wyczytać, anwet jeśli dopiero uczył się swej magii. Myśl o tym wszystkim sprawiła, że blondyn cały poczerwieniał ze wstydu i sięgnął po słuchawkę prysznicową, odkręcił wodę i zlał sobie głowę, mocząc całe włosy. Magią sięgnął po kolejną buteleczkę z płnem do włosów i zaczął je szorować z przymkniętymi oczyma, cały czas walcząc aby rumieńce zbladły na jego licu.
- Yuki jest przyjaciółką i nic więcej. Zawsze chciałem mieć Podległą, którą będę kochać i z którą założę rodzinę. Teraz... - zamyślił się na moment, przerwyając mycie głowy. - Nie jestem pewien, czy moja walka z zakorzenionymi zwyczajami ma jakikolwiek sens choć nie do końca była to walka. Tak po prostu chciał Abel. Nie pragnął związku otwartego, który słynie w tym mieście. - Peniwe to dlatego, że sam jestem zaborczy - zaśmiał się, przytaczając słowa Podwładnego z ubiegłej nocy i spłukał z siebie pianę.
- Zakochałeś się kiedyś? - spytał dość ciekawy odpowiedzi. Być może było to nie na miejscu, pewnie nie miałna to czasu walcząc o przetrwanie, czy siedząc uwięziony przez handlarzy, ale może jednak kiedyś ktoś ujął go swym pięknem, że doprawdy mógłby przyznać, że się zakochał, a przynajmniej zauroczył. - Wiesz, cały czas zastanawiam się jak to jest być zakochanym. Skoro tylko z miłości chciałem związać się z kimś kontraktem, to kiedy niby miałbym wiedzieć, że to właśnie ta osoba - roześmiał się głupkowato, świadom swego idiotyzmu.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uśmiechnął się słysząc tak proste słowo jak przeznaczenie. Los nigdy nie był dla niego łaskawy, jednak jeśli nazwać to przeznaczeniem i dzięki niemu trafił w miejsce, w którym się znajdował w choć minimalnym stopniu rekompensowało mu to jego życie. W chwili obecnej naprawdę czuł się dobrze, niczym na swoim miejscu. Choć z tyłu głowy miał, że sytuacja ta ulegnie kiedyś zmianie. Wystarczy, że turniej dobiegnie końca, a zgodnie z umową ich ścieżki się rozejdą. Co on wtedy zrobi? Dokąd pójdzie? W głowie miał wiele pytań, musiał dobrze to przemyśleć, jednak nie teraz. Nie chciał sobie psuć chwilowego szczęścia.
Cedrik dostrzegł wahanie na twarzy Abla, oczekiwał więc cierpliwie jakiejkolwiek odpowiedzi, a kiedy ją otrzymał uśmiechnął się łagodnie. Nie było to pełne wyznanie, jednak to mu wystarczyło, nie chodziło mu o wprowadzenie maga w zakłopotanie i wyciśniecie z niego wszystkiego. Jeśli czarodziej uznał, że temat był na inny czas, Podległy przyjął to bez dyskusji, jedynie skinął głową, by oznajmić, że zrozumiał, i że mu to nie przeszkadza.
Żart z ust Abla nieco rozbawił Cedrika, choć ten zaśmiał się i zmarszczył brwi w udawanym grymasie po czym lekko uderzył dłonią w taflę wody zmuszając pianę i kilka kropel do przefrunięcia się prosto na blondyna.
- Nie musisz być tak dosadny, zrozumiałem. Magowie zwykle to buce, a nie chciałem tak od razu odchodzić. Chwila na poukładanie sobie wszystkiego w głowie była ogromnie mi potrzebna…- westchnął zażenowany, jednak ponownie się zaśmiał. Miał dobry nastrój, woda, piana, latające delfinki tworzone przez maga, miał na czym skupiać wzrok. Choć coraz częściej spoglądał w oczy blondyna.
- No jestem, więc bierz poprawkę, na przyszłość, bo starsi mają zawsze rację..- zaśmiał się, a kiedy Abel zadał mu pytanie o sprawdzanie jego emocji tajemniczy i szelmowski uśmieszek wyrósł na twarzy Cedrika. Rozłożył się on wygodniej w wannie, ciepła woda naprawdę była czymś cudownym.
- Oczywiście, musiałem wiedzieć z jakiej gliny jesteś. Jednak niewiele tego robiłem, nasza wieź znacznie więcej mi o tobie mówi. Dlatego mój drogi jakbyś się nie starał, nie ukryjesz przede mną faktu, że w jakimś stopniu ci się podobam… ale nie przejmuj się, jestem po prostu seksi ciężko mi się oprzeć…- rozciągnął się wygodnie mówiąc swobodnie. Oczywiście cały czas sobie żartował, ale jego nastrój uległ zdecydowanej poprawie, a poliki nabierały już normlanych barw. Musiał więc wtrącić coś, co rozluźni atmosferę i trochę pozawstydza blondyna, który dowiedział się bardzo wiele o swoim podległym.
Po tym jak Abel wyjaśnił kwestię dotyczącą Yuki, Cedrik jedynie skinął głową.
- Rozumiem…- nie czuł potrzeby głębszego wnikania w temat, skoro Abel nie czuł tego czegoś, było dla niego oczywistym, czemu nie pakował się w kontrakt, tylko zraniłby taką dziewczynę. Ta robiła sobie ogromne nadzieje, więc nie było co jej złudzić.
Wyznanie o sensie jego dążeń było bardzo osobiste, dlatego podległy tego nie komentował, nie wypadało mu. Nie chciał w żaden sposób urazić blondyna, a w takim momencie mógły nawet źle dobrać słowa i miałoby to niekorzystny wydźwięk.
Pytanie o miłość było dość zaskaujące, ale skoro byli ze sobą szczerzy, to wzruszył lekko ramionami i odchrząknął, drobny rumieniec zażenowania na nowo wkroczył na jego twarz.
- Ciężko powiedzieć, ale chyba byłem… był to handlarz… dość młody… zachowywał się wobec mnie zupełnie inaczej… jak głupiec mu zaufałem… przez jakiś czas było nawet miło… niewola nie była tak uciążliwa… jednak wyszło szydło z worka. Jego zadaniem było nakłonienie mnie do walk… cóż osiągnął cel i pokazał swoją prawdziwą twarz… Cóż nie mam pojęcia czy była to miłość, ale uczucie to samo poinformuje cię o tym. Będziesz chciał być przy tej kobiecie, a kiedy jej nie będzie myśli i tak będą do niej uciekać… - wyjaśnił na tyle ile umiał, wyjawiając kolejny fakt ze swojego życia.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel przymknął jedno oko, odchylając głowę w bok, aby nie dostać pianą prosto w swe źrenice. Dodatkowo zabezpieczył się rękoma, krzywiąc swą minę. Zachowanie Cedrika całkowicie go zaskoczyło. Blondyn miał różne przyzwyczajenia, wielu rzeczy nie lubił, a jedną z nich było właśnie moczenie twarzy. Zawsze miałten paskudny odruch wycierania jej. Czy to pocałunek babci w policzek, kiedy skłądała życzenia, czy krople deszczu, ślina, albo jakakolwiek ciecz. Nienawidził mieć mokrej twarzy. uszy, szyja i cała reszta bez problemu, ale nie twarz. Dlatego młody mag od razu oddał Podległemu, samemu sięgając po ręcznik. Owszem, Cedrika ręcznik, który wcześniej sobie przygotował, bowiem inne nie były w jego zasięgu. Powycierał się dokładnie, widząc minę ciemnowłosego.
- Nie lubię mieć mokrej twarzy - zaśmiał się, wzruszając ramionami.
- No dobrze, lepiej niedługo wychodź, bo jeszcze zostaniesz seksi babcią od tych zmarszczek - pokazał mu język, wyciągając jedną z dłoni ku twarzy chłopaka, aby pochwalić się własnymi zmarszczkami na palcach od zbyt długiego siedzenia w kąpieli. Chlupkanie było dość przyjemne, ale nic nie może trwać wiecznie. Librabia wstał, dość zgrabnie, kryjąc się za ręcznikiem, który owinął sobie wokółbioder. Byłdość krótki, ale idealnie sięgał, aby móć go zaczepić na stałe. Jedno udo było lekko odkryte niczym podcinana spódnica, lecz nic z tym faktem nie mógł zrobić. Podszedł do lustra, wytarłje ręką i zaczął myć zęby, patrząc na swą czerwoną twarz. Cedrik naprawdę czytał mu w myślach, a raczej wiedział, iż czasem dostawał przebłsków myślowych, gdzie traktował go jak kogoś bardzo podniecającego. Nie wiedziałco począć z tym faktem, bowiem jego ciało samo reagowało. Nie miał nad tym władzy. Najgorsze było to, że za każdym razem nie myślał o niczym więcej jak pocałowaniu go, czy dotknięciu. Nigdy nie myślał o seksie. W sumie to dobrze, bo w końcu był hetero.
- Jeśli ten handlarz jeszcze zyje - zaczął, płucząc zęby pod bieżącą wodą - To lepiej bym go nie spotkał - spojrzał w stronę Cedrika z uśmiechem, lecz coś w nim było nie tak. Był widocznie wymuszony, a w kącikach jego ust uśmiechała się soczysta wrogość, wręcz ochota mordu. Tak, Podległy był teraz częścią życia maga. Mniej lub bardziej, ale jednak był, a on nienawidził, kiedy ktoś ranił jego przyjaciół. Wiedział, że jeżeli kiedyś spotkają byłą miłość ciemnowłosego, to Abel nie będzie temu obojętny. Coraz bardziej miał ochotę dać nauczkę tym zbirom, ale czy faktycznie dałby im radę? On zapewne nie, ale Cedrik, to co innego.
- Jestem wymęczony, idę już spać. Nie siedź zbyt długo - ziewnął, zakrywając usta dłonią i skierował się do wyjścia. - Ty jesteś seksowny, zaś ja atrakcyjny - zerknął na niego przez ramię, dając małą sugestię. Co prawda nie powiedział, iż jako królik wszystko rozumiał. Te słowa miał prawo powiedzieć zawsze, neizależnie od sytuacji, ale z pewnością chciał tym lekko zaskoczyć Podwładnego i dać do myślenia. A co, niech go ciekawość męczy, czy faktycznie Abel miał tylko móżdżek królika, a może i nie.
Wszedł do swojego pokoju, na dole świeciło światło, więc rodzice musieli wrócić. Przywitał się z nimi donośnym krzyknięciem na korytarzu i wyciągnął z szafki bieliznę. Powycierał się dokładnie, przetarł mokre włosy, aby czasem nie był zbyt mocno nasiąknięte wodą i wskoczył pod kołdrę. Wtulił się w nią, chłodną, miękką pościel i nawet nie wiedział kiedy, oddał się objęcią Morfeusza.
- Nie lubię mieć mokrej twarzy - zaśmiał się, wzruszając ramionami.
- No dobrze, lepiej niedługo wychodź, bo jeszcze zostaniesz seksi babcią od tych zmarszczek - pokazał mu język, wyciągając jedną z dłoni ku twarzy chłopaka, aby pochwalić się własnymi zmarszczkami na palcach od zbyt długiego siedzenia w kąpieli. Chlupkanie było dość przyjemne, ale nic nie może trwać wiecznie. Librabia wstał, dość zgrabnie, kryjąc się za ręcznikiem, który owinął sobie wokółbioder. Byłdość krótki, ale idealnie sięgał, aby móć go zaczepić na stałe. Jedno udo było lekko odkryte niczym podcinana spódnica, lecz nic z tym faktem nie mógł zrobić. Podszedł do lustra, wytarłje ręką i zaczął myć zęby, patrząc na swą czerwoną twarz. Cedrik naprawdę czytał mu w myślach, a raczej wiedział, iż czasem dostawał przebłsków myślowych, gdzie traktował go jak kogoś bardzo podniecającego. Nie wiedziałco począć z tym faktem, bowiem jego ciało samo reagowało. Nie miał nad tym władzy. Najgorsze było to, że za każdym razem nie myślał o niczym więcej jak pocałowaniu go, czy dotknięciu. Nigdy nie myślał o seksie. W sumie to dobrze, bo w końcu był hetero.
- Jeśli ten handlarz jeszcze zyje - zaczął, płucząc zęby pod bieżącą wodą - To lepiej bym go nie spotkał - spojrzał w stronę Cedrika z uśmiechem, lecz coś w nim było nie tak. Był widocznie wymuszony, a w kącikach jego ust uśmiechała się soczysta wrogość, wręcz ochota mordu. Tak, Podległy był teraz częścią życia maga. Mniej lub bardziej, ale jednak był, a on nienawidził, kiedy ktoś ranił jego przyjaciół. Wiedział, że jeżeli kiedyś spotkają byłą miłość ciemnowłosego, to Abel nie będzie temu obojętny. Coraz bardziej miał ochotę dać nauczkę tym zbirom, ale czy faktycznie dałby im radę? On zapewne nie, ale Cedrik, to co innego.
- Jestem wymęczony, idę już spać. Nie siedź zbyt długo - ziewnął, zakrywając usta dłonią i skierował się do wyjścia. - Ty jesteś seksowny, zaś ja atrakcyjny - zerknął na niego przez ramię, dając małą sugestię. Co prawda nie powiedział, iż jako królik wszystko rozumiał. Te słowa miał prawo powiedzieć zawsze, neizależnie od sytuacji, ale z pewnością chciał tym lekko zaskoczyć Podwładnego i dać do myślenia. A co, niech go ciekawość męczy, czy faktycznie Abel miał tylko móżdżek królika, a może i nie.
Wszedł do swojego pokoju, na dole świeciło światło, więc rodzice musieli wrócić. Przywitał się z nimi donośnym krzyknięciem na korytarzu i wyciągnął z szafki bieliznę. Powycierał się dokładnie, przetarł mokre włosy, aby czasem nie był zbyt mocno nasiąknięte wodą i wskoczył pod kołdrę. Wtulił się w nią, chłodną, miękką pościel i nawet nie wiedział kiedy, oddał się objęcią Morfeusza.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cedrik w zamyśleniu przyglądał się Ablowi, jak ten ociera swą twarz w jego przyszykowany ręcznik, a następnie w pełni go kradnie owijając swe biodra przy wyjściu z wanny. Wzrok ciemnowłosego uważnie podążał za sylwetką czarodzieja.
- Liczę, że jedynie go pożyczasz, a nie przywłaszczasz, bądź że zrekompensujesz mi tę kradzież…- stwierdził odrobinę rozbawiony podpierając twarz na dłoni.
- Takich osób lepiej nie spotykać na swej drodze…- odparł nie rozwodząc się dłużej nad tym. Wspomnienia nie były niczym przyjemnym, sprowadzały dawny ból, o którym pragnęło się zapomnieć. A dzisiejsza rozmowa zmusiła do wielu refleksji, po których podległy potrzebował odpoczynku, wyciszenia się w samotności. Choć usłyszał wiele miłych i pokrzepiających słów od Abla, to potrzebował chwili dla siebie. Dlatego poczekał, aż mag opuści łazienkę i zanurzył się po ramiona w ciepłej wodzie licząc, że ta zdejmie z jego barków choć odrobinę ciężaru, który nosiły.
Poruszył się dopiero kiedy temperatura wody zaczęła mu doskwierać, nie miał pojęcia ile czasu minęło, ale podniósł się leniwie i osuszył, a potem ubrał w przyniesione ubrania. Posprzątał łazienkę i wrócił do pokoju, gdzie Abel spał już w najlepsze. Ciemnowłosy siadł na brzegu łóżka i jeszcze długo wpatrywał się w okno i jasny księżyc za szybą. Czuł pustkę, dawną pustkę, którą starał się zasklepić, jednak nie było to takie łatwe.
Puste spojrzenie przeniosło się na śpiącą twarz maga, a drobny uśmiech przyozdobił mimikę podległego. Ten jeden blondyn wniósł wiele światła w jego ciemne i mroczne życie. Ostrożnie położył się przy czarodzieju wślizgując pod kołdrę. Bijące ciepło od śpiącego ciała działało na niego teraz jak magnez. Zbliżył się niepewnie, aż w końcu zdecydował objąć nieruchomą sylwetkę szczupłego maga. W jakimś stopniu poczuł się lepiej, spokojniej i dopiero to uczucie pozwoliło mu zamknąć oczy i odpocząć powoli pogrążając się w myślach i snach.
Następne dni należały już do normalnych, uczniowie z drobnymi wyjątkami powracali do swych postaci, jednak zajęcia w okrojonym składzie i wydaniu zostały przeprowadzone.
Czas pędził, wszyscy żyli turniejem, którego pierwsza tura odbyła się w piątek, oczywiście pojawili się na widowni, by poobserwować swoich przyszłych rywali. Na Cedriku nie robiło to większego wrażenia, wyzwaniem była Nemezis, z którą treningu nie mógł się doczekać, a poziom jaki reprezentowali podlegli na arenie raczej go nie porywał. Było kilku, którzy nie dali rady rozwinąć w pełni skrzydeł ponieważ przeciwnik się wycofał bądź walka została zakończona przez ogranicznik czasowy. Jednak dzięki tym obserwacjom Cedrik widział co było punktowane, nie liczyło się samo zwycięstwo, ale i styl w jakim zostało osiągnięte. Czas, postawa, rodzaje ataków i ich wypracowanie, a także umiejętność blokowania, uników oraz kontrataków. To były cenne wskazówki, które sobie zapamiętał.
No i nadszedł w końcu dzień ich treningu. Ciemnowłosy był wręcz podekscytowany wizją ponownego starcia z tajemniczą i potężną Nemezis. Ta Podległa była z wysokiej półki, dlatego starcia z nią ekscytowały i wiele uczyły młodego podwładnego.
Po dotarciu na miejsce Louis otrzymał w końcu swoją zapłatę, o której tym razem nie zapomnieli. Trener przedstawił im swój plan na poprowadzenie ćwiczeń. Cedrik miał walczyć z Nemezis, jednak ograniczyć się mieli jedynie do walki wręcz, uznał, że dzięki temu pobór energii będzie na tyle umiarkowany, że nie powinien sprawić większych problemów Ablowi. Najwięcej magii pochłaniały czary, żywioły, używanie umiejętności, sama siła fizyczna czerpała z energii czarodzieja, jednak nie w tak zachłanny sposób.
Po drobnym omówieniu i przygotowaniu mogli przystąpić do walki. Pojedynki na turnieju będą najróżniejsze i ważna była umiejętność utrzymania się. Nie mogli utracić wszystkich sił w pierwszych minutach, by na kolejne ledwie żyć.
Cedrik nie musiał inicjować starcia, białowłosa po otrzymaniu najdrobniejszego zalążka zezwolenia, po prostu wystrzeliła w kierunku ciemnowłosego. Całe szczęście mężczyzna spodziewał się ataku z jej strony, mając na uwadze ich poprzednie spotkanie. Choć ciosy kobiety były niezwykle silne, Cedrik nadrabiał prędkością, a i próbował kontrować jej uderzenia, umiejętność blokowania w końcu była dobrze punktowana. Jednak próby te kończyły się mocarnymi odepchnięciami, po których ledwie utrzymywał się na nogach. Wraz z upływem czasu młody podwładny wyłapywał rytm ich walki, dogrywał się do niego, przez co wymiana ciosów wyglądała jak umówiona. Jakby płynęli w powietrzu, tańcząc w tylko sobie znanym rytmie wygrywanej przez szum okolicznych drzew wiśni.
Cedrik radził sobie w takiej walce znacznie lepiej niż mogli się tego spodziewać, przez lata mógł liczyć tylko i wyłącznie na sprawność swojego ciała, nad którą stale pracował. Dlatego radził sobie w starciach w ręcz. Dopiero używanie umiejętności było dla niego nowością i musiał wiele w tym doszlifować.
Regularnie ciemne tęczówki spoglądały w kierunku blondyna, w celu upewnienia się o jego stanie. W podległym stale tkwiła obawa, że może skrzywdzić swojego maga nadmiarnym poborem jego energii. Doskonale wiedział jak wiele go kosztuję, więc miał się stale na baczności, byle nie przesadzić jak poprzednim razem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dni uciekały młodemu magowi jak przez palce. Nim się zorientował, Cedrik zaczynał coraz lepiej radzić sobie z alfabetem, a dzień treningu z Louisem oraz Nemezis wybił właśnie dziś. Tym razem nie zapomniał kupić dla białowłosej sernika z polewą tofi, a mężczyźnie smacznej kawusi z mlekiem sojowym i to wszystko oczywiście podwójnie za poprzedni brak zapłaty. Nie miał pojęcia jak ciemnowłosy miał zamiar wypić jednorazowo łącznie litr kawy. Osobiście Librabia dostałby palpitacji serca. Doskonale pamiętał ten dzień, kiedy miał niepohamowaną ochotę na kawę z mlekiem, a raczej mleko z kawą i skończył na podłodze z zimnymi potami, jak również z zawrotami głowy, gdy dopijał swój szusty kubek. Po tamtym dniu ograniczał się maksymalnie do dwóch tygodniowo i nie stwarzało to żadnego problemu, gdyż nie przepadał za takimi napojami, choć tamten raz zdecydowanie temu zaprzeczał. Abel jak zwykle zapatrzył się na Nemezis. Nie wiedział, jak to robiła, że zawsze, gdy widział długie włosy podwładnej oraz jej drobne ciało, to cały świat wokół zdawał się nie istnieć. Jednakże z każdym kolejnym ich spotkaniem, czar ten stawał się mniej intensywny, ale jednak nadal istniał. Dziewczyna tym razem nie była odziana w przewiewną sukienkę, a zwykłą koszulkę oraz spodenki przylegające doskonale do pupy. Gdy Louis klarował swój plan na dzisiejszy trening, Nemezis pochłaniała właśnie pierwszy kawałek swojego ciasta, nie martwiąc się o wyniki walki z Cedrikiem. Librabię delikatnie irytowała tak lekceważąca postawa Podległej, a zarazem miało to w sobie pewien urok. Sam Cedrik zdawał się czasem być po prostu pewny siebie. Czy to typowa cecha silnych Podwładnych?
Nemezis, przełykając ostatni kęs sernika, odeszła nieco w kąt, aby znaleźć się na bardziej otwartym terenie. Chciała mieć sporo szans na ucieczkę przed swym przeciwnikiem, a zarazem zrobić oazę spokoju dla magów, którzy mieli własną pracę do wykonania. Krótko i zwięźle zawołała za sobą Cedrika swym chłodnym, wręcz beznamiętnym wyrazem twarzy, który jeszcze chwilę uśmiechał się do kawałka ciasta. Nie pozwoliła długo na siebie czekać, od razu ruszyła na Podległego z impetem, chcąc sprawdzić jak przyjmie pierwszy cios. Obdarowywała swego przeciwnika sekfencjami rozmaitych kopnięć z góry, czy z boku, z pół obrotu, tym samym nie dając zapomnieć chłopakowi, aby uważał również na jej pięści. Nemezis zdecydowanie uznała, że największym problemem jest magia, którą jeszcze nie do końca dobrze się posługuje Cedrik. To nie na walce wręcz będą musieli skupić się podczas treningów, a na czarach. Zaś co idzie zaraz za nimi? Krucha więź chłopców. Dlatego Nemezis wiedziała, czemu Louis chciał dziś przywłaszczyć sobie na osobności Abla. Nie miała co narzekać, w końcu dostała to, co chciała. Cedrika - na wyłączność.
- No dobra - Louis poprawił swą opaskę na oku, odwracając uwagę maga od Podległego. Blondyn zwrócił swą twarz w stronę nauczyciela, który upił jeszcze łyczek kawy. Odstawił kubek za pomocą magii w stronę niewielkiego stolika ogrodowego, biorąc głęboki wdech w swe szerokie płuca. - Jak pewnie już czujesz, walka wręcz zabiera mniej mocy - oparł się o pień drzewa, machając palcem, chcąc lekko zilustrować to, co mówił. - Powiedz mi, jak idzie tobie kontrola energii?
- Znacznie lepiej. Za dnia, przy normalnych czynnościach nawet naturalnie, nie myśląc o tym, moje ciało robi to odruchowo.
- Świetnie! - Louis zdawał się być bardzo zachwycony tym, co usłyszał, jakby ta odpowiedź pozwoliła mu zakonczyć pewien rozdział i przejść do kolejnego. - Teraz siadaj, wytłumaczę tobie kilka rzeczy - pomachał dłonią i oboje usiedli na trawie. Nie było w tym nic skomplikowanego. Nauczyciel objaśnił kolejne kroki ćwiczebne dla Librabii. Później zademonstrował dwa podstawowe zaklęcia. Pierwsze - tarcza ochronna, która jako wsparcie dla Podległego, miała go chronić przed atakami z zaskoczenia, bądź pomóc w wyprowadzeniu bezpośredniego ataku. Była czymś bardzo istotnym i często spotykanym na turnieju. Drugim zaklęciem było leczenie. które posiadał sam Cedrik. Dlatego Louis postanowił pokazać nieco bardziej radykalną tego wersję, wręcz początkową, kiedy to uzdrowicielstwo dopiero zaczynało raczkować. Samo zaklęcie pobierało niezwykle małą ilość magii, dlatego było tak świetne, jednak coś co działało świetnie, musiało mieć też wadę.
- Zaklęcie to nie jest lubiane, ponieważ faktycznie leczysz swego Podległego, ale połowa rany przemieszcza się na twoje ciało. Innymi słowy, bierzesz na siebie ciosy przeciwnika. Ból otrzymujesz tak samo silny, rana jest o połowe mniej inwazyjna, ale samo zaklęcie musisz rzucić chwilę przed tym jak wiesz, że twój Podległy oberwie. - Louis celowo nakreślił wyraźniej ostatnie słowa, które były kluczowe do udanego wywołania zaklęcia. Tęczówki maga zadrżały, lecz nie z obawy przed mocą zaklęcia, a tym, iż nieświadomie wykonał to zaklęcie na sobie podczas ich pierwszego sparingu.
Abel z uwagą chłonął wiedzę nauczyciela, kopiując jego słowa, ruchy, a potem wszystko powtarzał sam, tworząc początkowo słabe, cienkie i małe tarcze. Wkładał w nie więcej mocy, lecz wtedy pękały nim zdążył je całkowicie uformować. Louis kazał mu nadal ćwiczyć. Drugie zaklęcie obiecał przećwiczyć innym razem, gdyż prawdą było to, że najprawdopodobniej na kfalifikacjach nie będą mieli najmniejszych problemów. Haczykiem była jedynie wytrzymałość Abla, a żeby ją zwiększyć, oboje musieli umocnić więź.
- Skoro teorię mamy już za sobą, to czas na kolejną lekcję. - Louis uśmiechnął się tajemniczo, zawadiacko, kierując spojrzenie na dwójkę Podległych, którzy właśnie siłowali się rękoma w powietrzu. - Nemezis! Skończcie już te zapasy. Potrzebuję tutaj Cedrika - oznajmił, a białowłosa jak zaklęta, od razu odpuściła. Było widać lekko zawód w jej kącikach oczu, ale rozkaz od maga był zawsze na pierwszym miejscu, zawsze wyżej od jej zachcianek, czy własnego życia.
- Jak idzie wam zaciśnianie więzi? - spytał, unosząc jedną brew ku górze, kiedy Cedrik w końcu do nich dołączył. Abel uciekł wzrokiem, świadom niezadowolenia nauczyciela, gdyby powiedział prawdę, więc zebrał po prędku odpowiedź w głowie i odpowiedział.
- Całkiem dobrze - otrzymany efekt niestety nie był satysfakcjonujący. Ciemnowłosy dostrzegł kłamstewko w głosie młodego maga.
- W porządku, stańcie na przeciwko siebie - oznajmił, widząc lekkie wahanie się blondyna. - No dalej, nie mam całego dnia - pospieszył obojgu, a kiedy to zrobili, stanął za Ablem, chwytając jego prawą dłoń. - Zamknijcie oczy - szepnął do ucha blondyna, patrząc prosto w oczy Cedrikowi. - Musicie umacniać więź. Nie obchodzi mnie w jaki sposób. Nie musi być to seks, o ile inne rodzaje bliskości działają - zaczął swój monolog, kierując otwartą dłonią Librabii na policzek Podległego. Delikatnie omiutł go, kciukiem muskając skrawek skóry pod okiem. Sunął nim do skroni, a potem lekko pokierował dłoń niżej, aby tym razem całkiem oplotła polik ciemnowłosego. - Macie chłonąć swój dotyk, czerpać z niego przyjemność. Jesteście złączeni kontraktem, jesteście jednością i potrzebujecie okazywać to sobie, inaczej więź się złamie, a skutki mogą być tego różne. Magowie często zwijają się z bólu, zostają okaleczeni blizną. Podlegli również, choć najbardziej obrywa osoba stroniąca się od zażyłości - szeptał do oboju, odsuwając się od Abla. Patrzył na nich dokładnie, doszukując najdrobniejszego ruchu twarzy. Przyspieszony, cięższy oddech, rumieńce, drygnięcia. Czekał, aż ich myśli będą na tyle zmieszane, by móc się znów odezwać.
Młody Librabia uparcie przymykał powieki, choć z czasem zaczynały one drżeć na samą myśl jak blisko stoi Cedrika. Nie wiedział, czy ich odległość malała, czuł tylko jak czasem Louis napierał na niego, jakby chciał ich zbliżyć do siebie. Jego zmysły robiły się coraz bardziej wyczulone na bodźce. Czuł z podwojoną siłą ciepły oddech Podległego. Mógł namacalnie wyobrazić sobie jak stoi, gdzie stoi, jak daleko, a był cholernie blisko. Napięcie w jego głowie nieustannie rosło. Ręka lekko drżała, gdy muskał delikatnie spoconą skórę ciemnowłosego. Z jakiegoś powodu kręciło to maga. Podobało się, a przyjemne ciarki jedynie dodawały tej elektryczności, którą sobie wyobrażał. Kontrakt, więź miała niesamowity wpływ na doznania. Abel zaczynał rozumieć, dlaczego wiele osób lubiło spożywać bliskość podczas seksu. Musiało być to cholernie przyjemne. Abla niezmiernie to ciekawiło, ale nie chciał tego doświadczać. Nie teraz, nie z Cedrikiem. Przynajmniej w aktualnej chwili.
Louis, widząc jak Abel zaczyna panikować od pozycji, a jego twarz robi się po same uszy czerwona, uśmiechnął się pod nosem z myślą, że są gotowi.
- A teraz musicie się nagrodzić za dobrze wykonaną pracę. Pocałujcie się - cmoknął, gdy Nemezis obchodziła ich wokół.
- C-CO?! - Abel całkiem spalił buraka, jednak nie otworzył oczu. Czuł jak narastająca irytacja ma ochotę zasadzić nauczycielowi soczystego liścia, bądź pięść. Jednak zamiast tego, zdławił to uczucie w sobie, całkowicie wcisnął do szkatułki, bardzo głęboko i zakluczył. Przełknął gulę w gardle, uspokajając się i z powrotem skupiając do odległości jaka dzieliła jego z Podległym. Zaczerpnął głęboko powietrze do płuc, nie wypuszczając go od razu. Miał Cedrika na wyciągnięcie ręki, wiedział doskonale gdzie ma twarz. Kciukiem odnalazł jego wargi, przejeżdżając opuszkiem po ich samiutkim środkeczku. Były wilgotne, jakby chwilę temu je oblizał. Wyczuł na nich ślady po zagryźnięciu. Cedrik w końcu często miewał taki nawyk. przynajmniej w towarzystwie blondyna. Mag powoli zaczął się przysuwać, pomału skracał między nimi dystans, czując pewnego rodzaju zachłanność, którą uparcie chciał wybić zdrowy rozsądek i zawstydzenie. Mieszane uczucia targały magiem, szarpały jakby na każdym z ramieni był mały, grubiutki golas. Z prawej diabełek, z lewej aniołek i wykłucali się kto ma rację, naciągając w swoją stronę rękawy koszulki. Diabołek kusił: Zró to! Wiem, że chcesz. Przecież podobało Ci się za pierwszym razem. Ma takie soczyste, smaczne usteczka! Potrafi całować! Było Tobie tak przyjemnie tamtego razu, i kolejnego, więc czemu nie? To nie grzech. Nie zrobi z ciebie od razu geja. To tylko niewinny całus. No dalej. Słowa był bardzo przekonujące. Rozpalały coś nieokiełznanego w środku Abla, który czuł już na sobie oddech Podległego. Był blisko. Czuł, jak obecnoość "obcych" jedynie potęgowała ten dreszcz emocji. Jednak aniołek nie dawał za wygraną. Abel, nie możesz. Przecież to kłóci się z twoimi zasadami! To chłopak! Przecież twoi rodzice oczekują od ciebie potomka. Zranisz ich? Przecież nie podniecają cię faceci.
Zmarszczył brwi, otwierając nagle oczy. Nie mógł, nie potrafił.
- Nie dam rady - z trudem wypowiedział te słowa, zdyszany, jakby przez chwilę zapomniał jak się oddycha. Speszony, spoglądał prosto w tęczówki Cedrika, gubiąc się w nich. Nie mogąc odnaleźć drogi wyjścia, jakby same nie chciały go wypuścić ze swych objęć.
- Jak to nie dasz rady? - Louis był niezmiernie zawiedziony. Był prawie pewien, że oboje skonsumują swoją więź i nie rozumiał, co poszło nie tak. - Wstydzisz się? Boisz dotyku? Mam cię z tym oswoić? - nauczyciel nie miał zamiaru odpuścić i chwycił w swe objęcia Librabię, obmacując w dozwolonym tego kontekście. - Tak właśnie masz go dotykać, masz dać do zrozumienia, że jego ciało jest twoje i tylko ty możesz go dotykać.
- Cedrik... ratuj - Abel zająknął się, broniąc od obmacania Louisa. Nemezis jedynie patrzyła, czując pewnego stopnia zazdrość. Chciała być na miejscu Abla.
Nemezis, przełykając ostatni kęs sernika, odeszła nieco w kąt, aby znaleźć się na bardziej otwartym terenie. Chciała mieć sporo szans na ucieczkę przed swym przeciwnikiem, a zarazem zrobić oazę spokoju dla magów, którzy mieli własną pracę do wykonania. Krótko i zwięźle zawołała za sobą Cedrika swym chłodnym, wręcz beznamiętnym wyrazem twarzy, który jeszcze chwilę uśmiechał się do kawałka ciasta. Nie pozwoliła długo na siebie czekać, od razu ruszyła na Podległego z impetem, chcąc sprawdzić jak przyjmie pierwszy cios. Obdarowywała swego przeciwnika sekfencjami rozmaitych kopnięć z góry, czy z boku, z pół obrotu, tym samym nie dając zapomnieć chłopakowi, aby uważał również na jej pięści. Nemezis zdecydowanie uznała, że największym problemem jest magia, którą jeszcze nie do końca dobrze się posługuje Cedrik. To nie na walce wręcz będą musieli skupić się podczas treningów, a na czarach. Zaś co idzie zaraz za nimi? Krucha więź chłopców. Dlatego Nemezis wiedziała, czemu Louis chciał dziś przywłaszczyć sobie na osobności Abla. Nie miała co narzekać, w końcu dostała to, co chciała. Cedrika - na wyłączność.
- No dobra - Louis poprawił swą opaskę na oku, odwracając uwagę maga od Podległego. Blondyn zwrócił swą twarz w stronę nauczyciela, który upił jeszcze łyczek kawy. Odstawił kubek za pomocą magii w stronę niewielkiego stolika ogrodowego, biorąc głęboki wdech w swe szerokie płuca. - Jak pewnie już czujesz, walka wręcz zabiera mniej mocy - oparł się o pień drzewa, machając palcem, chcąc lekko zilustrować to, co mówił. - Powiedz mi, jak idzie tobie kontrola energii?
- Znacznie lepiej. Za dnia, przy normalnych czynnościach nawet naturalnie, nie myśląc o tym, moje ciało robi to odruchowo.
- Świetnie! - Louis zdawał się być bardzo zachwycony tym, co usłyszał, jakby ta odpowiedź pozwoliła mu zakonczyć pewien rozdział i przejść do kolejnego. - Teraz siadaj, wytłumaczę tobie kilka rzeczy - pomachał dłonią i oboje usiedli na trawie. Nie było w tym nic skomplikowanego. Nauczyciel objaśnił kolejne kroki ćwiczebne dla Librabii. Później zademonstrował dwa podstawowe zaklęcia. Pierwsze - tarcza ochronna, która jako wsparcie dla Podległego, miała go chronić przed atakami z zaskoczenia, bądź pomóc w wyprowadzeniu bezpośredniego ataku. Była czymś bardzo istotnym i często spotykanym na turnieju. Drugim zaklęciem było leczenie. które posiadał sam Cedrik. Dlatego Louis postanowił pokazać nieco bardziej radykalną tego wersję, wręcz początkową, kiedy to uzdrowicielstwo dopiero zaczynało raczkować. Samo zaklęcie pobierało niezwykle małą ilość magii, dlatego było tak świetne, jednak coś co działało świetnie, musiało mieć też wadę.
- Zaklęcie to nie jest lubiane, ponieważ faktycznie leczysz swego Podległego, ale połowa rany przemieszcza się na twoje ciało. Innymi słowy, bierzesz na siebie ciosy przeciwnika. Ból otrzymujesz tak samo silny, rana jest o połowe mniej inwazyjna, ale samo zaklęcie musisz rzucić chwilę przed tym jak wiesz, że twój Podległy oberwie. - Louis celowo nakreślił wyraźniej ostatnie słowa, które były kluczowe do udanego wywołania zaklęcia. Tęczówki maga zadrżały, lecz nie z obawy przed mocą zaklęcia, a tym, iż nieświadomie wykonał to zaklęcie na sobie podczas ich pierwszego sparingu.
Abel z uwagą chłonął wiedzę nauczyciela, kopiując jego słowa, ruchy, a potem wszystko powtarzał sam, tworząc początkowo słabe, cienkie i małe tarcze. Wkładał w nie więcej mocy, lecz wtedy pękały nim zdążył je całkowicie uformować. Louis kazał mu nadal ćwiczyć. Drugie zaklęcie obiecał przećwiczyć innym razem, gdyż prawdą było to, że najprawdopodobniej na kfalifikacjach nie będą mieli najmniejszych problemów. Haczykiem była jedynie wytrzymałość Abla, a żeby ją zwiększyć, oboje musieli umocnić więź.
- Skoro teorię mamy już za sobą, to czas na kolejną lekcję. - Louis uśmiechnął się tajemniczo, zawadiacko, kierując spojrzenie na dwójkę Podległych, którzy właśnie siłowali się rękoma w powietrzu. - Nemezis! Skończcie już te zapasy. Potrzebuję tutaj Cedrika - oznajmił, a białowłosa jak zaklęta, od razu odpuściła. Było widać lekko zawód w jej kącikach oczu, ale rozkaz od maga był zawsze na pierwszym miejscu, zawsze wyżej od jej zachcianek, czy własnego życia.
- Jak idzie wam zaciśnianie więzi? - spytał, unosząc jedną brew ku górze, kiedy Cedrik w końcu do nich dołączył. Abel uciekł wzrokiem, świadom niezadowolenia nauczyciela, gdyby powiedział prawdę, więc zebrał po prędku odpowiedź w głowie i odpowiedział.
- Całkiem dobrze - otrzymany efekt niestety nie był satysfakcjonujący. Ciemnowłosy dostrzegł kłamstewko w głosie młodego maga.
- W porządku, stańcie na przeciwko siebie - oznajmił, widząc lekkie wahanie się blondyna. - No dalej, nie mam całego dnia - pospieszył obojgu, a kiedy to zrobili, stanął za Ablem, chwytając jego prawą dłoń. - Zamknijcie oczy - szepnął do ucha blondyna, patrząc prosto w oczy Cedrikowi. - Musicie umacniać więź. Nie obchodzi mnie w jaki sposób. Nie musi być to seks, o ile inne rodzaje bliskości działają - zaczął swój monolog, kierując otwartą dłonią Librabii na policzek Podległego. Delikatnie omiutł go, kciukiem muskając skrawek skóry pod okiem. Sunął nim do skroni, a potem lekko pokierował dłoń niżej, aby tym razem całkiem oplotła polik ciemnowłosego. - Macie chłonąć swój dotyk, czerpać z niego przyjemność. Jesteście złączeni kontraktem, jesteście jednością i potrzebujecie okazywać to sobie, inaczej więź się złamie, a skutki mogą być tego różne. Magowie często zwijają się z bólu, zostają okaleczeni blizną. Podlegli również, choć najbardziej obrywa osoba stroniąca się od zażyłości - szeptał do oboju, odsuwając się od Abla. Patrzył na nich dokładnie, doszukując najdrobniejszego ruchu twarzy. Przyspieszony, cięższy oddech, rumieńce, drygnięcia. Czekał, aż ich myśli będą na tyle zmieszane, by móc się znów odezwać.
Młody Librabia uparcie przymykał powieki, choć z czasem zaczynały one drżeć na samą myśl jak blisko stoi Cedrika. Nie wiedział, czy ich odległość malała, czuł tylko jak czasem Louis napierał na niego, jakby chciał ich zbliżyć do siebie. Jego zmysły robiły się coraz bardziej wyczulone na bodźce. Czuł z podwojoną siłą ciepły oddech Podległego. Mógł namacalnie wyobrazić sobie jak stoi, gdzie stoi, jak daleko, a był cholernie blisko. Napięcie w jego głowie nieustannie rosło. Ręka lekko drżała, gdy muskał delikatnie spoconą skórę ciemnowłosego. Z jakiegoś powodu kręciło to maga. Podobało się, a przyjemne ciarki jedynie dodawały tej elektryczności, którą sobie wyobrażał. Kontrakt, więź miała niesamowity wpływ na doznania. Abel zaczynał rozumieć, dlaczego wiele osób lubiło spożywać bliskość podczas seksu. Musiało być to cholernie przyjemne. Abla niezmiernie to ciekawiło, ale nie chciał tego doświadczać. Nie teraz, nie z Cedrikiem. Przynajmniej w aktualnej chwili.
Louis, widząc jak Abel zaczyna panikować od pozycji, a jego twarz robi się po same uszy czerwona, uśmiechnął się pod nosem z myślą, że są gotowi.
- A teraz musicie się nagrodzić za dobrze wykonaną pracę. Pocałujcie się - cmoknął, gdy Nemezis obchodziła ich wokół.
- C-CO?! - Abel całkiem spalił buraka, jednak nie otworzył oczu. Czuł jak narastająca irytacja ma ochotę zasadzić nauczycielowi soczystego liścia, bądź pięść. Jednak zamiast tego, zdławił to uczucie w sobie, całkowicie wcisnął do szkatułki, bardzo głęboko i zakluczył. Przełknął gulę w gardle, uspokajając się i z powrotem skupiając do odległości jaka dzieliła jego z Podległym. Zaczerpnął głęboko powietrze do płuc, nie wypuszczając go od razu. Miał Cedrika na wyciągnięcie ręki, wiedział doskonale gdzie ma twarz. Kciukiem odnalazł jego wargi, przejeżdżając opuszkiem po ich samiutkim środkeczku. Były wilgotne, jakby chwilę temu je oblizał. Wyczuł na nich ślady po zagryźnięciu. Cedrik w końcu często miewał taki nawyk. przynajmniej w towarzystwie blondyna. Mag powoli zaczął się przysuwać, pomału skracał między nimi dystans, czując pewnego rodzaju zachłanność, którą uparcie chciał wybić zdrowy rozsądek i zawstydzenie. Mieszane uczucia targały magiem, szarpały jakby na każdym z ramieni był mały, grubiutki golas. Z prawej diabełek, z lewej aniołek i wykłucali się kto ma rację, naciągając w swoją stronę rękawy koszulki. Diabołek kusił: Zró to! Wiem, że chcesz. Przecież podobało Ci się za pierwszym razem. Ma takie soczyste, smaczne usteczka! Potrafi całować! Było Tobie tak przyjemnie tamtego razu, i kolejnego, więc czemu nie? To nie grzech. Nie zrobi z ciebie od razu geja. To tylko niewinny całus. No dalej. Słowa był bardzo przekonujące. Rozpalały coś nieokiełznanego w środku Abla, który czuł już na sobie oddech Podległego. Był blisko. Czuł, jak obecnoość "obcych" jedynie potęgowała ten dreszcz emocji. Jednak aniołek nie dawał za wygraną. Abel, nie możesz. Przecież to kłóci się z twoimi zasadami! To chłopak! Przecież twoi rodzice oczekują od ciebie potomka. Zranisz ich? Przecież nie podniecają cię faceci.
Zmarszczył brwi, otwierając nagle oczy. Nie mógł, nie potrafił.
- Nie dam rady - z trudem wypowiedział te słowa, zdyszany, jakby przez chwilę zapomniał jak się oddycha. Speszony, spoglądał prosto w tęczówki Cedrika, gubiąc się w nich. Nie mogąc odnaleźć drogi wyjścia, jakby same nie chciały go wypuścić ze swych objęć.
- Jak to nie dasz rady? - Louis był niezmiernie zawiedziony. Był prawie pewien, że oboje skonsumują swoją więź i nie rozumiał, co poszło nie tak. - Wstydzisz się? Boisz dotyku? Mam cię z tym oswoić? - nauczyciel nie miał zamiaru odpuścić i chwycił w swe objęcia Librabię, obmacując w dozwolonym tego kontekście. - Tak właśnie masz go dotykać, masz dać do zrozumienia, że jego ciało jest twoje i tylko ty możesz go dotykać.
- Cedrik... ratuj - Abel zająknął się, broniąc od obmacania Louisa. Nemezis jedynie patrzyła, czując pewnego stopnia zazdrość. Chciała być na miejscu Abla.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Walka z Nemezis była czymś niezwykle wciągającym i inspirującym dla młodego Podległego. Nie był to zwykły sparing, czuł moc bijącą od kobiety, a fakt, że potrafił dotrzymać jej kroku był niezwykle budujący. Ciemnowłosy zaczynał wierzyć w swe zdolności, mógł być potężny, musiał jedynie nad tym popracować. A miał jasno określony cel, jeśli pokona Nemezis znaczyć to będzie, że jest na dobrej drodze do samorozwoju. A przy niej miał niezwykle wysoko postawioną poprzeczkę.
Ich ruszy były płynne i zgrane, ktoś patrzący z boku miałby problem ze stwierdzeniem czy na pewno był to pojedynek. Wyglądało to momentami jak burzliwy taniec dwójki kochanków, jednak wyprowadzane przez białowłosa kopnięcia nadawały temu nieco mocniejszy wydźwięk. Ciosy, bloki, uniki i ataki wszystko tak zgrane jakby zaplanowany mieli przebieg pojedynku.
Dopiero kiedy Louis siedzący z Ablem gdzieś na boku wydał polecenie kobiecie ta przerwała sparing natychmiast. Cedrik nie był z tego zadowolony jednak nie miał co zaczynać dyskusji.
Posłusznie podszedł do dwójki czarodziei i zgodnie z poleceniem stanął w wyznaczonym miejscu. Słysząc pytanie nauczyciela odnośnie ich więzi oczekiwał odpowiedzi ze strony jego maga. Nie jemu było ją oceniać, jednak jeśli miałby to ubrać w słowa wybrałby określenie „krucha”, mieli gorsze i lepsze dni. Bywały momenty gdy więź stawała się mocna, jednak nadal nie posiadała elastyczności, była sztywna i podatna na złamania, na liczne uszkodzenia. Niczym nierozrobiona plastelina, po prostu się ukruszy nieważne jak gruby będzie je obwód. Potrzebowali bodźca, który ja uelastyczni, który pozwoli wyborić tę plastelinę, by bez względu na warunki była giętka i elastyczna, podatna na wszelkie rozciągania i wyginania, by nie dała się przerwać.
Dlatego Cedrik odrobinę się zdziwi ł słysząc tak krótką odpowiedź ze strony blondyna, w dodatku nieco mijającą się z prawdą. Jednak postanowił się w to nie mieszać. Dopiero otrzymując kolejne polecenie ruszył się z miejsca. Miał stanąć przed swoim magiem, dobrze zrobił to. Jednak w bezpiecznej odległości, po to by Abel mógł ja dobrać. Dla Cedrika ich bliskość nie była niczym krępującym, jednak dobrze wiedział, że blondyn odbiera to inaczej, a nie chciał wywołać odmiennego efektu od oczekiwanego zawstydzając maga już na starcie i zmuszając go do odejścia.
Zaskoczyło Cedrika to jak blisko zaczął być Abel, jednak po uchyleniu powieki dostrzegł Louisa za jego plecami, który zdecydowanie przyczynił się do tej bliskości. Zamknął na nowo ppwieki i w milczeniu pozwolił Ablowi na dotyk swojej twarzy. Wiedział już, że dłonią tą kierował Louis, jednak godził się z tym. Choć było to dosyć dziwne i jeśli czarodzieje przesadzą zdecydowanie się im odwdzięczy.
Był cierpliwy nawet kiedy Louis wystrzelił z tym pocałunkiem. Spodziewał się czegoś podobnego po mężczyźnie i nie miał z tym problemu. Jednak nie zamierzał niczego inicjować. Dobrze wiedział, że to nie po jego stronie jest bariera ich fizyczności, a nie zamierzał blondyna do niczego zmuszać. Cierpliwie stał pozwalając magowi na powolne badanie jego policzka i linii warg. Miał dzięki temu chwilę spokoju i odpoczynku po walce, jego oddech musiał wrócić do normy po tak intensywnym wysiłku.
Ciężko opisać co poczuł słysząc to proste hasło, że Abel nie da rady. Zawód? Może zawstydzenie? W jakimś drobnym stopniu liczył na ten pocałunek, jako Podległy z kontraktem czuł tę potrzebę. Czuł jak przyjemny był dla niego zwykły dotyk dłoni maga, a co dopiero było w przypadku ust bądź jeszcze intymniejszych gestów. Sama myśl była podniecająca, jednak dla nich sprawy te były nieosiągalne.
Nie ruszył się z miejsca, nawet kiedy Abel został zaatakowany przez Louisa. Uśmiechnął się pod nosem słysząc ich słowa i dopiero wtedy przeszedł kawałek na bok.
- Więc wolisz i starszych? Nic dziwnego, że nie mam szans, kobiety i starsi mężczyźni, ty to masz gusta mój drogi…- rzekł nieco rozbawiony spoglądając na Nemezis, która wyglądała na nieco niecierpliwioną ewidentnie nie podobała się jej ta sytuacja.
- Może weź u Louisa dodatkowe korepetycje, myślę, że wspólnie znajdziecie rozwiązanie tego problemu, które nie koniecznie będzie seksem.. w końcu są inne formy bliskości, może jakiś masaż? Co Abel spisałem się dziś, chyba zasłużyłem na taką nieseksualną formę nagrody? [/color]- zaśmiał się, jednak szybko opanował głos,, mówiąc niezwykle spokojnie i luźno. Nie krępowały go takiego rozmowy, naprawdę potrzebowali omówić kilka kwestii i znaleźć w tym wszystkim jakieś logiczne rozwiązanie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Louis nie mial zamiaru odpuscic biednemu Ablowi. Dreczycielsko obmacywal maga po torsie, dmuchajac powietrzem z ust prosto w ucho, na co blndyn bezwladnie steknal. Rozowe rumience wypelzly na poliki, a oczy zaszklily lzami. Nie mial pojecia, ze Cedrik bedzie taki chlodny i nie pomoze swojemu magowi, wrecz towazyszowi, a jedyne na co bedzie go stac, to kasliwe uwagi. Nie mial innego wyjscia jak poddac sie temu i przyznac do tajemnicy najwzyszej wagi.
- Okej. Podgladam Cedrika jak spi. - pzyznal caly czerwony, patrzac na ciemnowlosego. - Wyglada wtedy bardzo uroczo. Zadowolony. Ratuj mnie - jeknal, kiedy Louis zadowolony z efektow zaczal lapac za bioderka. - Nie fukaj sie Cedrik. Co mam jeszcze powiedziec zebys mi pomogl, do czego przyznac. - zacisnal zeby niemalze nimi zgryztajac i pomachal nogami w powietrzu, usilujac uciec, bezskutecznie. Nie mial szans ze starszym nauczycielem.
-- No, no co za zboczuszek - rozesmial sie Louis, a Nemezis jedynie patrzyla. - Przyznawaj sie dalej, chetnie posluchamy - dodal, wkladajac rece pod koszulke.
- Lubie jak mnie obejmuje. Jest tak przyjemnie cieply. - wyjeczal tym razem juz lekko rozzloszczony. - Przeciez sam jeste3s starszym ode mnie facetem Cedrik. Obiecuje, ze cie wymasuje, a teraz... ratuj - zrobil slodkie oczka, jakbz mial sie zaraz rozplakac. Nie mial juz sil walczyc z sila Louisa. Chcial wrocic do domu, odpoczac, mentalnie. Zwlaszcza po tych wyznaniach do ktorzch zmusil go nauczyciel. Jak mial teraz patrzyc na Cedrika? Na swojego Podleglego. W koncu caly czas upieral sie o byciu hetero i braku zainteresowania ta sama plcia, a tu wychodzilo calokiem co innego. Teraz juz ciemnowlosy wiedzial co robil Abel, gdy ten smacznie sobie spal. Budzil sie czasem nocami i spogladal na jego spiaca buzke. Spokojna, urocza twarz.
- Okej. Podgladam Cedrika jak spi. - pzyznal caly czerwony, patrzac na ciemnowlosego. - Wyglada wtedy bardzo uroczo. Zadowolony. Ratuj mnie - jeknal, kiedy Louis zadowolony z efektow zaczal lapac za bioderka. - Nie fukaj sie Cedrik. Co mam jeszcze powiedziec zebys mi pomogl, do czego przyznac. - zacisnal zeby niemalze nimi zgryztajac i pomachal nogami w powietrzu, usilujac uciec, bezskutecznie. Nie mial szans ze starszym nauczycielem.
-- No, no co za zboczuszek - rozesmial sie Louis, a Nemezis jedynie patrzyla. - Przyznawaj sie dalej, chetnie posluchamy - dodal, wkladajac rece pod koszulke.
- Lubie jak mnie obejmuje. Jest tak przyjemnie cieply. - wyjeczal tym razem juz lekko rozzloszczony. - Przeciez sam jeste3s starszym ode mnie facetem Cedrik. Obiecuje, ze cie wymasuje, a teraz... ratuj - zrobil slodkie oczka, jakbz mial sie zaraz rozplakac. Nie mial juz sil walczyc z sila Louisa. Chcial wrocic do domu, odpoczac, mentalnie. Zwlaszcza po tych wyznaniach do ktorzch zmusil go nauczyciel. Jak mial teraz patrzyc na Cedrika? Na swojego Podleglego. W koncu caly czas upieral sie o byciu hetero i braku zainteresowania ta sama plcia, a tu wychodzilo calokiem co innego. Teraz juz ciemnowlosy wiedzial co robil Abel, gdy ten smacznie sobie spal. Budzil sie czasem nocami i spogladal na jego spiaca buzke. Spokojna, urocza twarz.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dla Podległego wyglądało to jak zwykłe wygłupy, spodziewał się chwili szamotania i zakończenia tej sytuacji. Jednak Louis nie należał do osób szybko odpuszczających, miał cel i uparcie do niego dążył. Choć przestawało to wyglądać jak zwykły żart, a mina Abla wzbudzała współczucie. Sam Cedrik poczuł coś na kształt zazdrości, nie podobało mu się, że jego mag był przez kogoś innego dotykany. Jednak przywykł już do tłumienia tego uczucia, cóż Abel stale pozwalał kleić się do siebie Yuki, a on przecież nie mógł tego robić. Było to coś, z czym podwładny się oswoił. Dlatego dawał radę się temu przyglądać, kryjąc się za głupimi komentarzami.
Dopiero kiedy z ust blondyna padło wyzwanie Cedrik drgnął, zaciskając mocniej dłoń na swoim ramieniu, które trzymał skrzyżowane na piersi. Brew aż mu drgnęła, a w gardle pojawiła się gula blokująca przepływ jakichkolwiek słów. Jak to go podglądał? Wypierał się tu jakiegokolwiek pociągu, a go podglądał?!
Ciemnowłosy pewnie zareagowałby od razu jednak go zamurowało, dopiero drugie wyznanie przybrało formę lodowatej wody wylewanej na głowę podległemu. Nie pozwalał mu się obejmować, ale to lubił? Już kompletnie namieszało to mężczyźnie w głowie. A może po prostu Abel plótł co mu ślina na język przyniosła nie myśląc o tym, wszystko byle Louis dał mu spokój?
Nie miał pojęcia, jednak po obietnicy masażu musiał się ruszyć co uczynił i odchrząknął, by wydobyć z krtani swój głos.
- Dobra Louis puść go, bo zaraz wyzna, że i pod prysznicem mnie podgląda…- stwierdził odrobinę zmieszany tą sytuacją, jednak mimika jego jak zwykle niewiele wyrażała. By ponaglić nauczyciela wypuścił na jego rękę drobny ładunek elektryczny, który był drobną iskierką, mającą na celu skubnięcie po skórze nauczyciela, by zabrał ten swoje dłonie od Abla.
- Szkoda tylko, że do chwili szczerości motywować musi cię Louis. Co tu się dziwić, że więź jest taka krucha. Skoro nie wiem o tak istotnych rzeczach…- rzekł od niechcenia. Wyznania Abla namieszały mu w głowie, sytuacja była zabawna i się uśmiał, jednak zły był na siebie, że przeoczył tak istotne fakty. Czy mógł więc wierzyć w słowa maga? Lubił gdy go obejmował, ale nie pozwalał mu na to. Gdzie tu logika? Kiedy musiał się prosić i czuć się jakby go do tego zmuszał. Naprawdę ich wieź była licha, a oni nie potrafili sobie z tym poradzić. Czy czarodziej robił to specjalnie? Przecież mieli wygrać ten turniej, a idąc tą drogą nie dadzą rady i nie przez brak sił, a dogadania.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Louis czujac wyladowanie elektryczne na swej rece, puscil Abla, unoszac dlonie jakby zostal wlasnie przylapany na goracym uczynku przez wladze.Mlody mag z wztchnieniem padl na kolana, podpierajac sie dlonmi, wlepiajac wzrok w trawe. Lapczywie chlonal powietrze do swych ust, chcac uspokoic oddech, a jego zrenice drzaly na sama mysl co wlasnie powiedzial, co wykrztusil z ust. Byl tym niezwykle zazenowany, jak rowniez zawstydzonz. Nie zdziwilby sie, gdyby Cedrik uznal go za dziwaka, ale dopiero po kilku kolejnych sekundach pojal co mogl tak naprawde pomyslec podlegly. Abel nie byl szczery z ciemnowlosym, jako jedyny w tzm kontrakcie, a przeciez tylko tyle im potrzeba bylo.Szczerosci. Po co byly im te rozmowy, po co Cedrik odpowiadal na nie, skoro sam Librabia nie potrafil jasno nakreslic granic miedyz nimi, ale co tu sie dziwic skoro sam walczyl z wlasnym umyslem, z wlasnym cialem. Do tego tak dosadne slowa Cedrika mocno zabolaly maga. Jak wlasciwie mogl sie czuc, kiedy Yukia przytulala bezkarnie blondyna, gdz sam Cedrik za bardzo nie mogl? W sumie Librabia nie mowil, ze nie chce byc dotykany. Wzbranial sie glownie w dwuznacznych chwilach, ktorych mieli az nadstan. Zrozumial, iz daleko tak nie pociagna. Abel musial wziac sie w garsc.
- Mozecie zostawic nas samych? - spytal retorycznie, gromic wzrokiem nauczyciela. Louis spojrzal na niego i usmiechnal lisio pod nosem. Otwieral juz usta, aby wtracic swa zlota mysl, jednakze w tym momencie do akcji wkroczyla Nemezis. Siegnela swoja drobna dlonia po ucho mezczyzny i pociagnela ze soba w strone drzwi wyjsciowych. Gdy byli juz sami, Abel usiadl okrakiem na ziemi, spogladajac na beznamietnego Cedrika. Nie mial bladego pojecia co myslal, a to nie pomagalo blondynowi. Z nerwowym usieszkiem rozmasowal sobie kark, na moment uciekajac wzrokiem. Czul, jak nadal sie rumienil.
- Dziekuje i... przepraszam - z przeprosinami wrocil spojrzeniem na chlopaka. Musial spojrzec mu prosto w oczy. Czul w kosciach, ze ta sytuacja wymagala wyjasnienia, ale nie bylo to takie proste. Mlody mag nieco zalowal, iy podlegly nie uzywal czasem swej zdolnosci, by wyczytac prawdziwych uczuc, ale nie mgl powiedziec tego na glos. W koncu nie o to chodzilo w ich wiezi.
- Wiesz ja... to nie tak, ze... - probowal cos z siebie wydukac, zlozyc sensownie zdanie, na marne. Wzial gleboki wdech, wstajac na rowne nogi. - To byla prawda, to co mowilem. - choc nie w taki sposob powinien o niej mowic. - Ja... czasem budze sie w nocy, mysle o wielu rzeczach - o tobie, o nas, o naszej umowie, czy na pewno nam to obu pasuje, bo jednak nie chce cie do niczego zmuszac. - mam wtedy wiele pytan i wiem, ze nie jesem idealnym magiem - ale widzac jego spokojna twarz, jak spi, wiem ze nie jest na sile w tym wszystkim, chyba.- I... lubie jak mnie obejmujesz. Jestes jak moj... pry...prywatny grzejnik - uniosl glos, czujac jak sie znow czerwieni - To ze mna jest problem, ale... daj mi troche czasu. To wszystko jest dla mnie nowe, swieze - Abel z trudem dukal slowa, starajac patrzyc w oczy Cedrika, choc srednio mu to wychodzilo. Pomalu ku celu, pomalu. - Dlatego - zlapal Cedrika za ramiona z pelnzm determinacji wyrazem twarzy.- Nie powstrzymuj sie jesli nadejdzie cie ochota bliskosci. Jesli ocyzwiscie tego bedziesz chcial. Nie chce zebys sie zmuszal. Tylko... uciekl znow wzrokiem - ostrzeaj mnie gdybys chcial mnie pocalowac. To nadal jest dla mnie troche... trudne - ale tzlko troche, bowiem Abel dalby rade to zrobic. Przynajmniej dzis po treningu gdyby nie gapiki.
- Mozecie zostawic nas samych? - spytal retorycznie, gromic wzrokiem nauczyciela. Louis spojrzal na niego i usmiechnal lisio pod nosem. Otwieral juz usta, aby wtracic swa zlota mysl, jednakze w tym momencie do akcji wkroczyla Nemezis. Siegnela swoja drobna dlonia po ucho mezczyzny i pociagnela ze soba w strone drzwi wyjsciowych. Gdy byli juz sami, Abel usiadl okrakiem na ziemi, spogladajac na beznamietnego Cedrika. Nie mial bladego pojecia co myslal, a to nie pomagalo blondynowi. Z nerwowym usieszkiem rozmasowal sobie kark, na moment uciekajac wzrokiem. Czul, jak nadal sie rumienil.
- Dziekuje i... przepraszam - z przeprosinami wrocil spojrzeniem na chlopaka. Musial spojrzec mu prosto w oczy. Czul w kosciach, ze ta sytuacja wymagala wyjasnienia, ale nie bylo to takie proste. Mlody mag nieco zalowal, iy podlegly nie uzywal czasem swej zdolnosci, by wyczytac prawdziwych uczuc, ale nie mgl powiedziec tego na glos. W koncu nie o to chodzilo w ich wiezi.
- Wiesz ja... to nie tak, ze... - probowal cos z siebie wydukac, zlozyc sensownie zdanie, na marne. Wzial gleboki wdech, wstajac na rowne nogi. - To byla prawda, to co mowilem. - choc nie w taki sposob powinien o niej mowic. - Ja... czasem budze sie w nocy, mysle o wielu rzeczach - o tobie, o nas, o naszej umowie, czy na pewno nam to obu pasuje, bo jednak nie chce cie do niczego zmuszac. - mam wtedy wiele pytan i wiem, ze nie jesem idealnym magiem - ale widzac jego spokojna twarz, jak spi, wiem ze nie jest na sile w tym wszystkim, chyba.- I... lubie jak mnie obejmujesz. Jestes jak moj... pry...prywatny grzejnik - uniosl glos, czujac jak sie znow czerwieni - To ze mna jest problem, ale... daj mi troche czasu. To wszystko jest dla mnie nowe, swieze - Abel z trudem dukal slowa, starajac patrzyc w oczy Cedrika, choc srednio mu to wychodzilo. Pomalu ku celu, pomalu. - Dlatego - zlapal Cedrika za ramiona z pelnzm determinacji wyrazem twarzy.- Nie powstrzymuj sie jesli nadejdzie cie ochota bliskosci. Jesli ocyzwiscie tego bedziesz chcial. Nie chce zebys sie zmuszal. Tylko... uciekl znow wzrokiem - ostrzeaj mnie gdybys chcial mnie pocalowac. To nadal jest dla mnie troche... trudne - ale tzlko troche, bowiem Abel dalby rade to zrobic. Przynajmniej dzis po treningu gdyby nie gapiki.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Z nimi nigdy nie mogło być normalnie, zawsze głupie sytuacje i masa niezręczności. Chyba było to na stałe wpisane w ich kontrakt. Ciemne tęczówki zaobserwowały jak Louis odsuwa się od Abla z uniesionymi rękami, które były dość zabawne i przez to kącik ust podległego lekko się uniósł na moment. Kontrolował spojrzeniem upadek maga, który wyraźnie potrzebował chwili na oddech oraz zebranie swoich myśli. To było zrozumiałe, dlatego nie komentując już niczego po prostu czekał. Ich trening raczej już został zakończony, wiec kwestia zebrania się blondyna i mogli opuścić posesję Louisa.
Kiedy padły słowa proszące o zostawienie ich samych z początku Cedrik chciał odejść. Nie pojął, że chodziło o niego. Jednak widząc jak Nemezis odciąga swojego maga spojrzał zdziwiony na znikające za drzwiami domu sylwetki i spojrzał na Abla. Uniósł lekko brew zaskoczony, jednak jego mimika szybko wróciła do spokojnego nie zdradzającego niczego wyrazu. Słuchał uważnie poczuł ukłucie w żołądku słysząc, że wyznania czarodzieja były prawdziwe. Nie były to więc zmyślne bajeczki zapychające chciwy charakter nauczyciela, który łaknął pikantnych historyjek.
Stał w miejscu kiedy blondyn wstał i chwycił go za ramiona uważnie patrzył w jego oczy próbując jak najwięcej z nich wyczytać. Te wyznania były szczere, dlatego chłopak miał z nimi tak ogromny problem. Mimika Cedrika złagodniała przy ostatnich słowach, które wydusił z siebie mag. Miał go ostrzegać przed pocałunkami no co za hipokryzja. Milczał dłuższą chwilę, aż w końcu nie wytrzymał, ciepło się uśmiechnął i zwyczajnie roześmiał. Nie był w stanie tego powstrzymać, śmiech lekko zmusił go do pochylenia się, rozplótł ramiona i oparł dłonie o przedramiona czarodzieja, który nadal go trzymał.
- Ja mm ostrzegać ciebie? Panie wskoczę na ciebie i uduszę ustami? - nie potrafił się opanować, nie wyśmiewał Abla zwyczajnie jego słowa poprawiły nastrój podległego, a to zbyt często u niego nie występowało. Nareszcie opanował swój łagodny śmiech i obdarzył czarodzieja ciepłym uśmiechem.
- Jeśli najdzie mnie taka ochota, to będziesz o tym wiedział… - stwierdził i strącił jego dłonie ze swoich ramion, po to by objąć swym ramieniem niższego mężczyznę i skierować go do wyjścia z ogrodu.
- I dzięki za te szczerość. Rozumiem, że trochę ci w głowie mieszam, jednak nie zrobię czegoś, czego nie chciałoby twoje ciało, rozumiesz? Nie skrzywdzę cię, nasza wieź ma się wzmocnić nie osłabić. A masz przechlapane bo znacznie lepiej wiem, czego chcesz niż ty sam. Ja umiem czytać sygnały cielesne… więc właśnie poprosiłeś mnie o własną zgubę…- mówił jednak ostatnie słowa prawie wyszeptał mu do ucha prowadząc go dalej. Ciepły i sympatyczny uśmiech nabrał pikanterii i tajemniczości, a Cedrik po przekroczeniu progu budynku zamilkł nie objaśniając nic więcej. W końcu powiedzieli wystarczająco. W środku wysłuchali jeszcze kilku wskazówek od Louisa i Nemezis po czym mogli powrócić do domu. Cała podróż minęła im dość szybko i w ciszy, Cedrik delektował się świeżym powietrzem i zachodzącym słońcem lubił je obserwować.
W mieszkaniu oczywiście pojawili się jako pierwsi, do późna pracujący rodzice Abla jeszcze nie powrócili. Cedrik po zjedzeniu kolacji udał się prosto pod prysznic, był uklejony od potu po intensywnym wysiłku jaki odbył z Nemezis. Pozwolił sobie na wygrzanie ciała, a kiedy wrócił do pokoju miał na sobie jedynie spodenki, koszulę niósł w dłoni rzucił ją na łóżko, po czym sam wylądował obok niej.
- Oczekuję swojej obiecanej nagrody! - powiedział bardzo dosadnie, nie zamierzał odpuścić magowi, który zdeklarował się do zrobienia mu masażu. Rozłożył się wygodnie na brzuchu i uwiązał jeszcze wilgotne włosy w wysoki kucyk, by im nie przeszkadzały, po czym leżał i wyczekiwał, stale ponaglając blondyna. Robił to jednak dla żartu, leżąc wygodnie od razu przymrużył oczy, które po prostu same zaczynały się kleić od tak błogiego ułożenia.
- No właśnie… a zawiąż sobie oczy… wiesz może wtedy pokierujesz się bardziej odczuciami, a nie tym co widzisz, czyli widokiem faceta… wiesz chce byś przyłożył się do tego masażu… w końcu zasłużyłem, więc zakładaj opaskę…!- nalegał dumny z własnego pomysłu. W końcu tak drobna rzecz, a pomoże im w zbliżeniu się do siebie. Czując ciało, a nie skupiając się na nim wzrokowo mogli poczuć zupełnie inne doznania. A przez ich kontrakt dotyk był zdecydowanie wzmocniony i intensywniejszy niż normalnie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel wzdrygnal sie na uwage Podleglego odnosnie ostrzegania przed pocalunkami. Dopiero teraz zrozumial jak dziwacznie musialo to brzmiec i niedorzecznie. Mlody mag bez jakiejkolwiek skargi pozwolil oplesc sie ramieniem Cedrika i oboje skierowali sie ku wyjsciu. Librabia chrzaknal na kolejne, dumne slowa towarzysza, czujac jak mrowiacy dreszczyk przeszyl jego cialo, gdy ciemnowlosy niemalze szeptal mu do ucha. Blondyn dzieki temu znalazl jeden ze swoich slabych punktow, ktore byly niesamowicie wrazliwe.
Po powrocie do domu od razu postanowili zjesc solidny, kaloryczny posilek, ktory nadrobi ich dzisiejszy trening. Mag jako pierwszy uciekl pod prysznic nie chcac tam zapuscic korzeni, po czym wpuscil do lazienki Cedrika. Korzystajac z jego kapieli, sprawdzil czy wszystkie lekcje mieli odrobione, spakowal ich na zajecia, a gotowe w ten sposob plecaki wrzucil pod biurko. W tym samym momencie do pokoju wszedl odswiezony Podlegly w samych majciorach. Abel z poczatku ich znajomosci mial co do tego lekkie pretensje, ale przeciez nie jednego faceta widzial w szkole w samych gaciach w przebieralni, gdy musieli zmienic odziez przed treningiem. Dlatego pozniej calkowicie ignorowal swobode ciemnowlosego. Tym razem mialo to glebsze znaczenie, bowiem Cedrik jasno okreslil swoje zadania, kladac na lozku i zwiazujac swoje wlosy. Blondyn westchnal jedynie, zasuwajac krzeslo pod biurko, a z szafki wzciagnal chustke, ktora lubil zakladac na zyje podczas wiosennzch przymrozkow.
- Slowo sie zeklo - nie mial zamiaru uciekac od odpowiedzialnosci slow, jakie wypuscil podczas treningu. Podszedl do lozka, lustrujac dlugie, dobrze umiesnione cialo Podleglego. Jego sylwetka nieco sie zmienila. Byla pelniejsza, a miesnie lepiej zarzysowane. Nic dziwnego, w koncu zaczal normalnie jadac. Jego skora rowniez zdawala sie wzgladac na bardziej zdrowa,.
Abel zastanawial sie w jaki sposob mial go niby masowac. Na lozku nie bylo wiele miejsca. Nie chcial kleczec, bo zaraz rozbolalyby go kolana, na stojaco wzsid z kolei plecy, a uzywanie magii zdawalo sie nie bzc fer w stosunku do chlopaka. Blondyn nie mial wyjscia, wszedl na miekki materac i okrakiem usiadl na uda Cedrika, skupiajac wzrok na nagich plecach.
- Za ta premie bedziesz musial jakos mi sie odplacic - stwierdzil, sledzac wzrokiem po bliznach, ktore zdobily cialo Podleglego. Librabia mial nadzieje, ze kolejne nie pojawia sie na ciele ciemnowlosego z powodu ich kontraktu. Z lekkim niezadowoleniem zapamietal mniej wiecej gabaryty Cedrika, zwiazujac sobie oczy chusta, tak by nic przez nia nie bylo widac. Z dlugim, glebokim wdechem delikatnie ulozyl dlonie tuz nad tylkiem Podleglego, czujac pod opuszkami palcow granice kreslona materialem majtek. Leniwym, lecz stanowczym pociagnieciem snul wzdluz ciala, czujac kazda wzpuklosc, kazde zaglebienie, granice zeber oraz lopatek. Sieajac juz szczytu plecow, pociagnal swe dlonie na boki, przeciagajac dotyk po ramiona i dopiero, gdy doszedl po same lokcie, przerwal odrzwajac rece.
- Nie znam sie na tym za bardzo - szepnal, znow zaczynajac od dolu, lecz tym razem dlonie pociagnal bardziej po bokach, konczac pod linia pach. Ruchy powtorzyl kilkakrotnie, okrazajac lopatki. Na przemiennie zamienial rece, masujac raz lewa, potem prawa strone. Po spokojnym masowaniu, przeszedl do ugnitania. Kreslil w miedzy czasie krzyzyki kciukami wzdluz kregoslupa. Skupil sie rowniez na kosci ogonowej, oraz ramionach, ktore znacznie mocniej sciskal, przeplatajac miesnie miedzy palcami. Imitowaly w ten sposob wzburzone fale morskie. Lapal za ich jeden koniec, druga dlonia ciagnac miesien, jakbz chcial rozciagnac gumke. Bawil sie plecami Cedrika, stukajac palcami po skorze, jakbz spadalz na niego krople deszczu. Czasem gubil sie na jego ciele, nic nie widzac. Pozniej, sam bedac nieco rozluznionym zaczal delikatnie muskc opuszkami skore, zsujac po niej rozmaite wzorki. Bladzil tak bez celu, po plecach, boczkach, czy ramionach. Na koniec raz jeszcze postanowil uspokoic skore, ponawiajac poczatkowy, delikatny masaz. Abel czul jak nabieral przy tym wprawy. Wsluchiwal sie w glos Cedrika, w jego zadowolone pomruki, ktore pomagaly mu obrac odpowiednia taktyke na masowanie. Opaska byla dobrym pomyslem. Dzieki temu mogl calkowicie skupic sie na zadawaniu przyjemnosci Podleglemu. Uszy z niecierpliwoscia wyczekiwaly odglosow z ust ciemnowlosego, gdy Librabia probowal coraz to innych zagran. Na koniec chlasnal dlonmi, lekko po jego dolnzch partiach plecow dajac szgnal, ze skonczyl.
- I jak bylo? - spytal zaiteresowany odpowiedzia. W koncu naprawde sie staral, a nie mialw tym zadnego doswiadczenia. Zszedl z Podwladnego, poprawiajac swoje spodenki i rozciagnal sie, wyciagajac rece ku gorze. Zdecydowanie zdretwial od tej pozycji, ale z pewnoscia w innej byloby mu jeszcze bardzie niewygodniej.
Po powrocie do domu od razu postanowili zjesc solidny, kaloryczny posilek, ktory nadrobi ich dzisiejszy trening. Mag jako pierwszy uciekl pod prysznic nie chcac tam zapuscic korzeni, po czym wpuscil do lazienki Cedrika. Korzystajac z jego kapieli, sprawdzil czy wszystkie lekcje mieli odrobione, spakowal ich na zajecia, a gotowe w ten sposob plecaki wrzucil pod biurko. W tym samym momencie do pokoju wszedl odswiezony Podlegly w samych majciorach. Abel z poczatku ich znajomosci mial co do tego lekkie pretensje, ale przeciez nie jednego faceta widzial w szkole w samych gaciach w przebieralni, gdy musieli zmienic odziez przed treningiem. Dlatego pozniej calkowicie ignorowal swobode ciemnowlosego. Tym razem mialo to glebsze znaczenie, bowiem Cedrik jasno okreslil swoje zadania, kladac na lozku i zwiazujac swoje wlosy. Blondyn westchnal jedynie, zasuwajac krzeslo pod biurko, a z szafki wzciagnal chustke, ktora lubil zakladac na zyje podczas wiosennzch przymrozkow.
- Slowo sie zeklo - nie mial zamiaru uciekac od odpowiedzialnosci slow, jakie wypuscil podczas treningu. Podszedl do lozka, lustrujac dlugie, dobrze umiesnione cialo Podleglego. Jego sylwetka nieco sie zmienila. Byla pelniejsza, a miesnie lepiej zarzysowane. Nic dziwnego, w koncu zaczal normalnie jadac. Jego skora rowniez zdawala sie wzgladac na bardziej zdrowa,.
Abel zastanawial sie w jaki sposob mial go niby masowac. Na lozku nie bylo wiele miejsca. Nie chcial kleczec, bo zaraz rozbolalyby go kolana, na stojaco wzsid z kolei plecy, a uzywanie magii zdawalo sie nie bzc fer w stosunku do chlopaka. Blondyn nie mial wyjscia, wszedl na miekki materac i okrakiem usiadl na uda Cedrika, skupiajac wzrok na nagich plecach.
- Za ta premie bedziesz musial jakos mi sie odplacic - stwierdzil, sledzac wzrokiem po bliznach, ktore zdobily cialo Podleglego. Librabia mial nadzieje, ze kolejne nie pojawia sie na ciele ciemnowlosego z powodu ich kontraktu. Z lekkim niezadowoleniem zapamietal mniej wiecej gabaryty Cedrika, zwiazujac sobie oczy chusta, tak by nic przez nia nie bylo widac. Z dlugim, glebokim wdechem delikatnie ulozyl dlonie tuz nad tylkiem Podleglego, czujac pod opuszkami palcow granice kreslona materialem majtek. Leniwym, lecz stanowczym pociagnieciem snul wzdluz ciala, czujac kazda wzpuklosc, kazde zaglebienie, granice zeber oraz lopatek. Sieajac juz szczytu plecow, pociagnal swe dlonie na boki, przeciagajac dotyk po ramiona i dopiero, gdy doszedl po same lokcie, przerwal odrzwajac rece.
- Nie znam sie na tym za bardzo - szepnal, znow zaczynajac od dolu, lecz tym razem dlonie pociagnal bardziej po bokach, konczac pod linia pach. Ruchy powtorzyl kilkakrotnie, okrazajac lopatki. Na przemiennie zamienial rece, masujac raz lewa, potem prawa strone. Po spokojnym masowaniu, przeszedl do ugnitania. Kreslil w miedzy czasie krzyzyki kciukami wzdluz kregoslupa. Skupil sie rowniez na kosci ogonowej, oraz ramionach, ktore znacznie mocniej sciskal, przeplatajac miesnie miedzy palcami. Imitowaly w ten sposob wzburzone fale morskie. Lapal za ich jeden koniec, druga dlonia ciagnac miesien, jakbz chcial rozciagnac gumke. Bawil sie plecami Cedrika, stukajac palcami po skorze, jakbz spadalz na niego krople deszczu. Czasem gubil sie na jego ciele, nic nie widzac. Pozniej, sam bedac nieco rozluznionym zaczal delikatnie muskc opuszkami skore, zsujac po niej rozmaite wzorki. Bladzil tak bez celu, po plecach, boczkach, czy ramionach. Na koniec raz jeszcze postanowil uspokoic skore, ponawiajac poczatkowy, delikatny masaz. Abel czul jak nabieral przy tym wprawy. Wsluchiwal sie w glos Cedrika, w jego zadowolone pomruki, ktore pomagaly mu obrac odpowiednia taktyke na masowanie. Opaska byla dobrym pomyslem. Dzieki temu mogl calkowicie skupic sie na zadawaniu przyjemnosci Podleglemu. Uszy z niecierpliwoscia wyczekiwaly odglosow z ust ciemnowlosego, gdy Librabia probowal coraz to innych zagran. Na koniec chlasnal dlonmi, lekko po jego dolnzch partiach plecow dajac szgnal, ze skonczyl.
- I jak bylo? - spytal zaiteresowany odpowiedzia. W koncu naprawde sie staral, a nie mialw tym zadnego doswiadczenia. Zszedl z Podwladnego, poprawiajac swoje spodenki i rozciagnal sie, wyciagajac rece ku gorze. Zdecydowanie zdretwial od tej pozycji, ale z pewnoscia w innej byloby mu jeszcze bardzie niewygodniej.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Leżał wygodnie oczekując na swoją nagrodę, w końcu zapracował i zasłużył, więc nie zamierzał odpuścić Ablowi i pozwolić mu się wymigać. Nie było to coś intymnego czy zbyt śmiałego, był to najzwyklejszy w świecie masaż. Dlatego zamierzał go otrzymać.
Zadowolony uśmiechnął się pod nosem widząc, jak mag faktycznie zbliża się do niego z wspomnianą chusta. Trochę zaskoczyła go śmiałość blondyna, który wygodnie rozsiadł się na jego udach. No proszę on naprawdę sobie wybiórczo wybierał, który rodzaj bliskości mu odpowiada, a który nie. Cedrikowi było to wszystko jedno, byle otrzymać swoją zapłatę.
- A to od kiedy płaci się za nagrody?- prychnął pod nosem, po czym zamilkł kładąc się wygodnie i płasko. Sam podległy nie miał pojęcia jak to będzie wyglądać i przekroczyło to jego oczekiwania. Nie spodziewał się, że już pierwsze ruchy maga wywołają u niego gęsią skórkę. Niewiarygodnym było jak ciało reagowało na dotyk maga, z którym był związany kontraktem, to jakby magia przepływała do niego prosto z jego dłoni, a to przyjemne mrowienie temu towarzyszące doprowadzało aż do dreszczy.
Wraz z rozwojem masażu ciemnowłosy zaczął się zapominać i wydawać z siebie pomruki zadowolenia przy bardzo konkretnych ruchach i ugniataniach. Było to dla niego coś nowego i niezwykle przyjemnego, nie miał pojęcia, że ciało tak dobrze zareaguje. Miał ochotę wręcz się prężyć pod dłońmi maga, ale dobrze wiedział, że musi leżeć spokojnie, dlatego ograniczał swoje wyrażanie odczuć do pomruków i westchnięć zadowolenia.
Masaż dobiegł końca, a wraz ze zniknięciem dłoni maga z pleców podległego ten poczuł zimną pustkę.
- Juuuż?....- mruknął zawiedziony spoglądając na siadającego obok blondyna. Dobrze wiedział, że masaż był długi, ale co dobre mija błyskawicznie. Ciemnowłosy przeciągnął się leniwie niczym kocur i wygodnie uwalił ponownie na materacu. Westchnął zadowolony jego twarz wyrażała błogość i rozmarzenie. Mówiąc wprost wyglądał jak po dobrym seksie. Uśmiechnął się do Abla i podniósł na łokciach poruszając głową by wypróbować nową mobilność karku.
- Cudownie było… dziękuję…- nie podnosił się przez kilka chwil, dobrze wiedział jak ciało zareagowało na taką formę pieszczot i odczekał kilka chwil, aż wszystko wróciło do normy by usiąść.
- Wyskakuj z koszulki, odwzajemnię ci się…- rzucił krótko tonem, który nie przyjmował odmowy.
Cierpliwie poczekał nie zwracając uwagi na marudzenie i kiedy jego pacjent leżał już gotowy podniósł się do siadu. Nie zastanawiał się długo i identycznie jak czarodziej siadł jemu na udach, tak on zrobił mu. Pozycja ta zdecydowanie była najwygodniejszą przy ich obecnych warunkach. Cedrik poprawił swoje włosy znaczną część puszczając swobodnie i uwiązując jedynie kilka kosmyków z góry tak by nie wpadały mu do oczu, jednak co krótsze włosy i tak okalały ich okolicę.
Idąc za śladem Abla cały masaż zaczął powoli zwracając szczególną uwagę na dociąganie ruchów do końca sam odczuł, że było to niezwykle przyjemne, kiedy ruch nie był nagle urywany. Głaskał dość powoli i czule, a jego dłonie zaczynały się nagrzewać od tej czynności dzięki czemu mogły wydawać się jeszcze przyjemniejsze. Rozgrzewał skórę czarodzieja, a kiedy mięśnie stały się miększe zaczął ugniatać poszczególne miejsca wedle tego, gdzie jemu przynosiło to najwięcej satysfakcji. Nie krępował się pochylając nad magiem by sięgnąć aż do karku, unosił wtedy odrobinę swój tyłek do góry i zawisał nad ciałem blondyna, nie widział w tym jednak żadnego podtekstu w pełni skupiony był na dotyku, czując jak jego własne dłonie przyjemnie mrowiły od dotyku.
Nie miał pojęcia ile to wszystko trwało, jednak za oknem było już ciemno, wykończył masaż a tuż przed zabraniem swych rąk pochylił się i złożył delikatnego całusa między łopatkami blondyna. Po tym bez słowa się odsunął i zszedł z niego kładąc się na boku obok.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel spojrzal lekko zaskoczony na propozycje Cedrika, ktorej nie mogl odmowic. Tak przynajmniej wnioskowal po tonie jakiego uzyl sam Podwladny. Miesnie blondyna lekko sie spiely, na sama mysl o tym, co moglo by pojsc nie tak podczas takiej nagrody. Mimo to w duchu bardzo tego chcial. Za dziecka rodezicielka maga bardzo czesto masowala mu plecy. Maly Librabia czesto czul jak wszelakie troski odplywaja, pozostaje jedynie bloga cisza i relaks. Niestety wraz z wiekiem ta przyjemnosc skonczyla sie.
- Sam nie wiem... - wydukal, ale nie kazal na siebie dlugo czekac i ostatecznie sciagnal z siebie koszulke, rzucajac ja na ziemie obok lozka. Polozyl sie wygodnie, czujac chlod po odkrciu swego ciala, ale szybko o tym zapomnial, gdy na jego udach wyladowal tylek Cerika. Zbyt doraznie jego ruchy odawaly ksztalty, ktore napinaly sie z kazdym ruchem ciemnowlosego. Blondyn ledwo slyszalnie steknal pod nosem, starajac jak najlepiej sie zrelaksowac. W koncu, gdy to mu sie udalo, Cedrik roypoczal swoj masaz. Przyjemne dreszcze rozlewaly sie po ciele maga od dotyku Podleglego. Jeszcze nigdy nie mial z czyms takim do czynienia. Z niczym tak intensywnym. Mial ochote wykrztusic z siebie jekniecia, lecz dusil je w sobie. Nie chcial dac tej satysfakcji osobie siedzacej na nim. Mimo to inne odruchy byly tak silne, ze nie dawal rady ich skontrolowac. Gdy tylko dreszcz byl intensywniejszy, cialo Abla lekko drgalo, odskakujac w przeciwnym kierunku jakby chcial od tego uciec. Nic bardziel mylnego. Dotyk byl tak niesamowicie przyjemny, ze Abel nie chcial, aby ta przyjemnosc szybko sie skonczyla. Kiedy masaz dobiegl konca, rozmazony blondyn nadal mruczal pod nosem, napawajac wypalonym wspomnieniem dotyku i jego doznaniu. Dopiero po chwili zrozumial, jaki finalowy trik uczynil Cedrik, a jego twarz lekko poczerwieniala.
- Moglbym tak codziennie - powiedzial na glos, calkowicie szczerze. - Moze sprawdzim jak bedziemy reagowali na nasz dotyk. Wiesz... dla sprawy wiezi, taki test, proba - otworzyl oczy patrzac na Cedrika. - Jestem ciekaw jak mozemy jeszcze w inny sposob polepszyc nasza wiez- Abel nie do konca wiedzial jak to wyjasnic.
- Sam nie wiem... - wydukal, ale nie kazal na siebie dlugo czekac i ostatecznie sciagnal z siebie koszulke, rzucajac ja na ziemie obok lozka. Polozyl sie wygodnie, czujac chlod po odkrciu swego ciala, ale szybko o tym zapomnial, gdy na jego udach wyladowal tylek Cerika. Zbyt doraznie jego ruchy odawaly ksztalty, ktore napinaly sie z kazdym ruchem ciemnowlosego. Blondyn ledwo slyszalnie steknal pod nosem, starajac jak najlepiej sie zrelaksowac. W koncu, gdy to mu sie udalo, Cedrik roypoczal swoj masaz. Przyjemne dreszcze rozlewaly sie po ciele maga od dotyku Podleglego. Jeszcze nigdy nie mial z czyms takim do czynienia. Z niczym tak intensywnym. Mial ochote wykrztusic z siebie jekniecia, lecz dusil je w sobie. Nie chcial dac tej satysfakcji osobie siedzacej na nim. Mimo to inne odruchy byly tak silne, ze nie dawal rady ich skontrolowac. Gdy tylko dreszcz byl intensywniejszy, cialo Abla lekko drgalo, odskakujac w przeciwnym kierunku jakby chcial od tego uciec. Nic bardziel mylnego. Dotyk byl tak niesamowicie przyjemny, ze Abel nie chcial, aby ta przyjemnosc szybko sie skonczyla. Kiedy masaz dobiegl konca, rozmazony blondyn nadal mruczal pod nosem, napawajac wypalonym wspomnieniem dotyku i jego doznaniu. Dopiero po chwili zrozumial, jaki finalowy trik uczynil Cedrik, a jego twarz lekko poczerwieniala.
- Moglbym tak codziennie - powiedzial na glos, calkowicie szczerze. - Moze sprawdzim jak bedziemy reagowali na nasz dotyk. Wiesz... dla sprawy wiezi, taki test, proba - otworzyl oczy patrzac na Cedrika. - Jestem ciekaw jak mozemy jeszcze w inny sposob polepszyc nasza wiez- Abel nie do konca wiedzial jak to wyjasnic.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kto by pomyślał, że tak prosta forma dotyku jak masaż, przyniesie ich dwójce tyle satysfakcji i przyjemności. Naprawdę udało im się rozluźnić i czerpać z tych chwil jak najwięcej. Musieli zadbać o swoją więź i znaleźć jak najwięcej efektywnych form jej pielęgnowania. Takich form, które będą odpowiadać ich dwójce, zwłaszcza magowi, który nie był przekonany do przekraczania pewnych granic, a Podległy to szanował i na nic nie naciskał.
W dość fascynujący sposób reagowało ciało blondyna, Cedrik chłonął jego odruchy, drżenie mięśni i ciche westchnięcia, w końcu dawanie komuś przyjemności było swego rodzaju jej odczuwaniem, przynajmniej tak czuł ciemnowłosy. Było mu dobrze z tym co robili i jak na to reagowali. Nie czuł się odrzucony, ani nie czuł by mag zmuszał się do czegokolwiek.
Po wszystkim obaj leżeli wygodnie na pościeli odtwarzając w głowach wspomnienia dotyku, który jeszcze chwile temu gościł na ich skórze.
- Jakby nie patrzeć powinniśmy robić to codziennie… więc możemy od dziś zacząć…- stwierdził zamykając oczy i odpoczywając. Dzień po treningu był wyczerpujący, a masaż tylko dodatkowo rozleniwił ciemnowłosego.
- Musimy wzmocnić więź z tym się zgadzam, jednak nie do końca rozumiem o czym mówisz… chcesz teraz coś posprawdzać ze mną? - dopytał otwierając na nowo oczy, a ciemne wyrażające błogość tęczówki spoczęły na twarzy blondyna. Cedrik odrobinę się do niego przysunął.
- Nie mam siły na podchody, mów wprost co ci chodzi po głowie… - posłał czarodziejowi łagodny uśmiech i ziewnął zakrywając dłonią usta. Przeciągnął się z głośnym pomrukiem i na nowo ułożył na boku tuż przy ciele blondyna.
- Nasz wzajemny dotyk jest wzmocniony przez kontrakt. Tego jestem pewien, wraz z dotykiem twojej dłoni w sumie to jakiegokolwiek miejsca na twoje skórze czuję przyjemne mrowienie, jakbym czuł tą magię, którą mi przekazujesz… masz podobne odczucie? - dopytał i musnął ramię maga opuszkiem jednego palca sunąc nim delikatnie wzdłuż jego ramienia. Po oderwaniu palca przyłożył go w całkiem innym miejscu na łopatce i powtórzył pokonaną ścieżkę po skórze.
- Jednak nie zawsze tak intensywnie to odczuwam, dopiero kiedy skupie się na dotyku. Nie działa to podczas zajęć kiedy podajesz mi kanapkę, czy jak przypadkiem miniemy się w drzwiach, ale dziś na treningu to czułem, kiedy Louis pokierował twoją dłonią, intensywność stale się nasilała. Teraz też czuje wszystko intensywnie, jednak nie w taki… hmmm nieopanowany sposób. Są momenty kiedy czuje nienasycenie, a i takie jak podczas masażu, gdzie było po prostu dobrze i przyjemnie…- był szczery, chciał dokładnie opisać swoje odczucia by mogli razem coś odpowiedniego wymyślić.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Jeśli nie będzie w tym nieczystych zamiarów, to nie mam nic przeciwko - Abel przytaknął na propozycję codziennych masazy. To zdecydowanie była przyjemniejsza odmiana. Zawsze lubił mizianko po pleckach, ale nie mniał nikogo kto mógłby mu to zafundować. Teraz już z kolei znalazł tę parę rączek, choć nie za darmo, ale jednak. Blondyn nagle zrobił się bardziej czujny, czując i widząc ruchy podległego. Nigdy nie wiedział co siedzi mu w głowie i do czego jest zdolny. Wielokrotnie go zaskoczył, a teraz przy takiej bliskości mógł zrobić naprawdę wiele. Co gorsza blondyn czuł, że nie do końca by się sprzeciwiał. Był w tak błogim stanie, iż doprawdy mógł zgodzić się na wiele. Z czujnym słuchem, zerkał na Cedrika, zastanawiając nad jego słowami.
- Czasem przy tobie sam nie wiem co mi chodzi po głowie - prychnął lekko rozbawiony. W tym zdaniu było tak wiele prawdy, że aż sam się tego czasem bał. Dla maga nieświadomość, czy nie zrozumienie samego siebie mogło doprowadzić do sporych konsekfencji. Librabia zapewne mocno by zaszkodził swoim rodzicom, a tego nie chciał najmocniej na świece. Prędzej zrezygnowałby ze swych marzeń niżeli zawiódł rodziców, ale czy na pewno? W końcu właśnie teraz ich zawiódł. Co prawda oświadczał, że kontrakt z Cedrikiem jest jedynie na czas turnieju, ale co dalej? Jeśli rzeczywiście wygrają i ich ściezki się rozejdą, co wtedy zrobi? Do szkoły potrzebuje równie silnego Podległego, a jedynie kogo posiada na ławce rezerwowych to Yuki. Dziewczyna, z której rodzice byliby pewnie zachwyceni, ale Cedrik mówił, że jest ona bardzo słaba. Blondyn nagle przyłapał sam siebie na tak okrutnym, przedmiotowym traktowaniu. Nie był z tego dumny. Zagryzł lekko dolną wargę w zamyśleniu, z którego nagle wybił go dotyk ciemnowłosego. Zadziwiająco mocno go to załaskotało, a elektryczne, lekkie rozładowanie popieściło wszystkie nerwy, rozlewając falę przyjemności. Jęknął, zduszając swój dźwięk w zaciśniętych ustach, czując jak rumieniec zarzenowania pojawia się na licu.
- Mam identycznie. Kontrakt jest strasznie bestwialski - przyznał rację Podległemu, zastanawiając nad innymi wariantami więzi i odczuciami jakie mogą wywołać. Przetrwaił dokładnie słowa Cedrika, zastanawiając się nad nimi. Czuł nasilenie kontraktu i jego efekty tylko gdy skupiał się na magu. Jedynie wtedy czerpali z połączenia więcej i zapewne tylko wtedy ich więź się wzmacniała.
- Czy ty... - odezwał się po dłuższej ciszy, gubiąc się w tęczówkach ciemnowłosego. - byłeś wtedy zazdrosny jak dotykał mnie Louis? - chciał znać odpwiedź i wiedział, że ją otrzyma. W końcu Cedrik zawsze odpowiadał. - A co do dotyku z mojej strony. Zwykle coś takiego czuję jak... - zastanowił się jak to wytłumaczyć. Nie było to zbyt łatwe - skupiam się na twoim dotyku, ale równiez jak niespodziewanie skracasz odległość między nami. Wiesz... idealnym przykładem jest ostatnia sytuacja w wannie. Niespodziewanie się przemieniłem i wylądowałem w jednoznacznej sytuacji. Gwałtownie moja przestrzeń osobista została naruszona, co mnie poruszyło i poczułem to dziwne uczucie więzi- obrocił się bokiem w stronę Cedrika i dłonią odgarnął jego kosmyki włosów, opuszkiem palca muskając jego policzek i okolice oczu.
- Wywróciłeś moje spokoje życie do góry nogami - prychnął rozbawiony nie mając nic złego na myśli. - Już niedługo nadejdzie sprawdzian naszych zdolności, dajmy z siebie wszystko - nawet nie zdazył zakryć ust, gdy niespodziewanie ziewnął. - Lepiej idźmy już spać - przetarł zaszklone oczy, poprawiając sobie poduszkę.
- Czasem przy tobie sam nie wiem co mi chodzi po głowie - prychnął lekko rozbawiony. W tym zdaniu było tak wiele prawdy, że aż sam się tego czasem bał. Dla maga nieświadomość, czy nie zrozumienie samego siebie mogło doprowadzić do sporych konsekfencji. Librabia zapewne mocno by zaszkodził swoim rodzicom, a tego nie chciał najmocniej na świece. Prędzej zrezygnowałby ze swych marzeń niżeli zawiódł rodziców, ale czy na pewno? W końcu właśnie teraz ich zawiódł. Co prawda oświadczał, że kontrakt z Cedrikiem jest jedynie na czas turnieju, ale co dalej? Jeśli rzeczywiście wygrają i ich ściezki się rozejdą, co wtedy zrobi? Do szkoły potrzebuje równie silnego Podległego, a jedynie kogo posiada na ławce rezerwowych to Yuki. Dziewczyna, z której rodzice byliby pewnie zachwyceni, ale Cedrik mówił, że jest ona bardzo słaba. Blondyn nagle przyłapał sam siebie na tak okrutnym, przedmiotowym traktowaniu. Nie był z tego dumny. Zagryzł lekko dolną wargę w zamyśleniu, z którego nagle wybił go dotyk ciemnowłosego. Zadziwiająco mocno go to załaskotało, a elektryczne, lekkie rozładowanie popieściło wszystkie nerwy, rozlewając falę przyjemności. Jęknął, zduszając swój dźwięk w zaciśniętych ustach, czując jak rumieniec zarzenowania pojawia się na licu.
- Mam identycznie. Kontrakt jest strasznie bestwialski - przyznał rację Podległemu, zastanawiając nad innymi wariantami więzi i odczuciami jakie mogą wywołać. Przetrwaił dokładnie słowa Cedrika, zastanawiając się nad nimi. Czuł nasilenie kontraktu i jego efekty tylko gdy skupiał się na magu. Jedynie wtedy czerpali z połączenia więcej i zapewne tylko wtedy ich więź się wzmacniała.
- Czy ty... - odezwał się po dłuższej ciszy, gubiąc się w tęczówkach ciemnowłosego. - byłeś wtedy zazdrosny jak dotykał mnie Louis? - chciał znać odpwiedź i wiedział, że ją otrzyma. W końcu Cedrik zawsze odpowiadał. - A co do dotyku z mojej strony. Zwykle coś takiego czuję jak... - zastanowił się jak to wytłumaczyć. Nie było to zbyt łatwe - skupiam się na twoim dotyku, ale równiez jak niespodziewanie skracasz odległość między nami. Wiesz... idealnym przykładem jest ostatnia sytuacja w wannie. Niespodziewanie się przemieniłem i wylądowałem w jednoznacznej sytuacji. Gwałtownie moja przestrzeń osobista została naruszona, co mnie poruszyło i poczułem to dziwne uczucie więzi- obrocił się bokiem w stronę Cedrika i dłonią odgarnął jego kosmyki włosów, opuszkiem palca muskając jego policzek i okolice oczu.
- Wywróciłeś moje spokoje życie do góry nogami - prychnął rozbawiony nie mając nic złego na myśli. - Już niedługo nadejdzie sprawdzian naszych zdolności, dajmy z siebie wszystko - nawet nie zdazył zakryć ust, gdy niespodziewanie ziewnął. - Lepiej idźmy już spać - przetarł zaszklone oczy, poprawiając sobie poduszkę.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cedrik zmarszczył lekko brwi słysząc odpowiedź swojego maga i miał ogromną ochotę strzelić mu przez czuprynę jednak nie chciało mu się podnosić ręki do tego.
- Podejrzewasz mnie o nieczyste intencje czy raczej obawiasz się tego co tobie strzeli do głowy? - odbił lekko piłeczkę po takim szturchnięciu.
Na kolejne słowa blondyna Cedrik po prostu prychnął śmiechem, takiej odpowiedzi się nie spodziewał. A w sumie ta była najbardziej prawdopodobna, mag zwykle wystrzeliwał ze śmiałą poropzycją, z której potem szybko się wycofywał, jednak sam fakt, że takie rzeczy chodziły mu po głowie był intrygujący i ciekawy. Cedrik uznał, że nie może mu odpuszczać.
- Ablu to brzmi jakbyś tracił dla mnie głowę…- zaśmiał się i westchnął ciężko kręcąc lekko głową z politowaniem.
Po przejechaniu palcem po skórze Abla otrzymał nieco zaskakujące reakcje, które mu się spodobały, to potwierdzało tylko jego hipotezę, czarodziej czuł równie intensywnie co on sam.
- Ja powiedziałbym raczej, że wyjątkowo hojny… Tak nie wielkim nakładem i zaangażowaniem możemy wzmocnić nasz kontrakt… Jeśli tak wzmacnia to nasze odczucia byle co pomoże nam wzmocnić kontrakt i o niego dbać. A wyobraź sobie jak stabilna musi tworzyć się więź kiedy ktoś wykorzystuje to maksymalnie…- mówił wprost co myślał, wszystko to było jego luźnymi przemyśleniami, którze zamiast trzymać w głowie mówił na głos, dzieląc się nimi ze swoim magiem, którego przestawał się krępować.
Pytanie jakie mu zadał blondyn zmusiło Cedrika do uchylenia zamkniętych od dłuższej chwili powiek, zaczął wpatrywać się w jego twarz i oczy zastanawiając nad odpowiedzią. Jednak mieli być ze sobą szczerzy, więc nie powinien ukrywać niczego. A przynajmniej takich rzeczy, jeśli w grę wchodziły ich odczucia powinni je znać.
- Kontrakt i to wzmaga, Louis pewnie o tym wiedział i chciał mi to uświadomić. Myślałem, że jesteś mi obojętny, jednak odpowiedź brzmi tak. Czułem zazdrość i to niewiarygodnie silną, przeradzająca się w agresję, chciałem połamać mu te ręce i spalić. Całe szczęście umiem nad sobą panować. Nie wiem czy to mój charakter czy to więź, ale nakazuje mi ona o ciebie dbać. To były żarty, a czułem gniew, nie wiem co by się działo, gdyby ktoś realnie cię krzywdził. Choć niezbyt ci się to podoba, na jakiś czas zostałeś moim magiem… moim i tylko moim… - wyznał szczerze. Choć na początku tego nie czuł i nie był tego świadom, po kilku minionych sytuacjach uświadomił to sobie. Nie wiedział co za tym dokładnie się kryło, jednak w chwili obecnej zależało mu na Ablu. Zganiał to oczywiście na winę kontraktu i ich więzi, która tak namacalnie ich ze sobą splotła. Jednak nie miał pojęcia czy odczucia te powtórzą się u boku kogoś innego. No właśnie co będzie później? Na kogo trafi? Czy kolejny kontrakt wyglądać będzie podobnie? Czy on sam chciałby kogoś innego? Nie wyobrażał sobie tego w tej chwili. Zbyt dobrze mu było z blondynem, jednak miał te świadomość, że po pewnym czasie będzie musiał odejść.
- Dzięki mnie przestało być takie nudne…- prychnął rozbawiony w odpowiedzi i przymknął oczy kiedy dłoń blondyna sięgnęła do jego twarzy odgarniając kosmyki ciemnych włosów.
- Mówiłem, że dam z siebie wszystko… nie zawiodę cię… - odparł znacznie spokojniej, jego ton był szczery i zapewniający. Za wszelką cenę chciał udowodnić Ablowi swoją wartość, że nie wybrał źle, że nie popełnił błędu ufając mu i powierzając mu swoją przyszłość.
- Więc dobrze wpływa na ciebie nagła, wymuszona bliskość? Świetnie… to jakby trochę sprzeczne z tym czego oczekiwałeś ode mnie…- zaśmiał się po analizie otrzymanych informacji co do odczuwania więzi przez maga.
- Ale masz racje w tym, że powinniśmy sprawdzać różne formy bliskości i dotyku, byśmy znaleźli coś podobnego do dzisiejszego masażu….- stwierdził ponownie uchylając oczy i spoglądając na zmęczona twarz towarzysza.
- Więc Ablu podobno lubisz jak cię obejmuję. Wolisz więc sam się wkleić w mój bok? Czy bardziej jara cię na łyżeczkę? - spytał wprost ani trochę się nie krępując doborem swoich słów. Mag w końcu wyznał na treningu kilka faktów, a Cedrik dobrze je sobie zapamiętał i nie zamierzał mu tego odpuścić. Skoro mieli dbać o więź musieli robić to co lubili wzajemnie, by ta mogła stać się silniejsza.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Blondyn mruknął pod nosem w zastanowieniu, a jego jasne, zielone tęczówki pognały w sufit.
- Mnie? Ja jestem grzeczny niczym aniołek i nigdy nic mi nie strzela do głosy. Każde decyzje są oparte o schemat, któy ma wywołać reakcje. Wiesz, akcja i reakcja - odpowiedział dowcipnie, lecz z nutą szczerości. Abel uważał, że gdyby wszyscy byli tacy kochani jak on sam to świat byłby piękniejszy. W końcu był najczystrzym aniołkiem, któremu nie ma co zarzucić.
- To raczej ty tracisz dla mnie głowe skoro zakładasz takie hipotezy prychnął rozbawiony - Zapomniałeś już jak kreciłeś mi przed oczyma tyłkiem w skąpej bieliźnie, albo niedawno wrzuciłeś mnie do wanny zeby mieć wspólną kąpiel? - od razu przytoczył przykłady na potwierdzenie swych słów. Młody mag czuł się naprawdę dobrze3 w tym momencie, więc nie czuł w sobie oporów do lekkiego żartowania z Cedrikiem. Niestety zawsze zapominał iż w tym przypadku nie tylko ciemnowłosy mógł być pod to podciągnięty. Abel tak naprawdę nie był święty. Sam za skórą posiadał grzeszki, ale kto powiedział, że i swe przykłady musi przytaczać? jedyną nadzieją była myśl, że Podległy ich nie przytoczy, bo po prostu o nich zapomniał.
- Dziękuję, ale spasuje sobie to wyobrażanie - blondyn zacisnął lekko powieki, czując jak jego temperatura ciała na moment się podnosi. Nie chciał sobie wyobrażać innych, bardziej śmielszych poczynań w tym kierunku, bo jeszcze nie mógłby zasnąć dzisiejszej nocy. Librabia chwilę milczał, trawiąc dłuższą wypowiedź ciemnowłosego. Z jednej strony schlebiało to magowi. Przyłapał się na tej mysli, zastanawiając dlaczego ją ona tak cieszy. Czemu cieszy go fakt takiej reakcji Cedrika. Co gorsza wiedział, że jego własny odbió słów nie był w zaden sposób pokierowany kontraktem. Nie mógłw końcu wiecznie na niego zwalać. Chciał takiej odpowiedzi i ją usłyszał, ale musiał przyznać, iż długo nie było tego widać po Cedriku. Jego kontrola emocji była zatrwarzająco dobra. Mimo to nadal nie tłumaczył sobie powodu tej małej zalęgniętej radości.
- Śmiesznie brzmi to twoim - Abel sięgnął po najprostrzy sposób radzenia sobie w trudnych sytuacjach - obrócenie czegość w żart.
- W końcu kontrakt polega na tym, że to ty jesteś mój - dodał, nie zastanawiając się nawet przez chwilę jak to mogło zabrzmieć. Kolejne słowa Cedrika postanowił przemilczeć. Jedynie niczym odpowiedź, lekki uśmiech uniósł kąciki ust młodego maga. Zdecydowanie Podległy przewrócił jego życie do góry nogami. Oczywiście nie można było brać wcześniejszego życia Abla za coś bardzo nudnego, ponieważ przyjaciele wystarczająco mocno urozmaicali wolny czas blondynowi, jednakże zdawało się, iż Cedrik był pewną luką, której brakowało, a wziął ją tak po prostu uzupełnił. Mag zaczął zastanawiać się jak to będzie, gdy ich ściezki się rozejdą. Sento z pewnością pójdzie w ślady ojca, sam blondyn albo zostanie czarownikiem lecznictwa, albo spełni swe marzenie, a Yuki zaś była najbardziej niepewna. Owszem, miała swe plany zyciowe, ale nigdy nie mozna zapomnieć o jej "rasie".
- Wiem, tyle razy juz mnie zapewniałeś - Abel nie był w stanie nawet ich zliczyć. - To nie moja wina, ze tak to działa - fuknął lekko zirytowany, bo w końcu to nie była jego wina, jak ciało reagowało na pewne sytuacje. Nibv nie lubił, ale jednak podobało mu się to. Abel zdawał się być przez kontrakt pełen sprzeczności, jakby od nowa poznawał prawdziwego siebie.
Nagle usłyszał kolejny raz swoje imię i wiedział już co to mogło oznaczać. Małe igiełki niczym czujniki zaalarmowały go o nadchodzącej bombie, lecz nawet to nie pomogło, kiedy Cedrik zaczął na głos ujawniać swoje myśli. Twarz Abla poczerwieniała niczym burak, a wargi zadrżały. Cały speszony uciekł wzrokiem, zastanawiając panicznie jak z tego wybrnąć.
- N-nie przypominam sobie nic takiego - zaczął, starając kontrolować swój głos, aby nie wydawał się inny od tego, co dotychczas. - Pierwsze słyszę, poza tym jest gorąco, fujka. Cały będziesz się kleił no i - desperacko szukał ucieczki od tej sytuacji, nawet jeśli podświadomie chciałby tego. Ten fakt najbardziej irytował maga, dlatego tak trudno było mu się wcześniej do tego przyznać. Być moze sam Cedrik był kolejnym tego powodem, bo jakby nie było właśnie teraz postanowił wykorzystać tę wiedzę na swoją korzyść. - No i matka moze wpaść- miał ochotę strzelić sobie plaskacza w czoło, ale zamiast tego prędko obrócił się tyłem do Cedrika jakby to miała być jakaś pozycja obronna i owinął się pościelą po sam czubek nosa.
- Mnie? Ja jestem grzeczny niczym aniołek i nigdy nic mi nie strzela do głosy. Każde decyzje są oparte o schemat, któy ma wywołać reakcje. Wiesz, akcja i reakcja - odpowiedział dowcipnie, lecz z nutą szczerości. Abel uważał, że gdyby wszyscy byli tacy kochani jak on sam to świat byłby piękniejszy. W końcu był najczystrzym aniołkiem, któremu nie ma co zarzucić.
- To raczej ty tracisz dla mnie głowe skoro zakładasz takie hipotezy prychnął rozbawiony - Zapomniałeś już jak kreciłeś mi przed oczyma tyłkiem w skąpej bieliźnie, albo niedawno wrzuciłeś mnie do wanny zeby mieć wspólną kąpiel? - od razu przytoczył przykłady na potwierdzenie swych słów. Młody mag czuł się naprawdę dobrze3 w tym momencie, więc nie czuł w sobie oporów do lekkiego żartowania z Cedrikiem. Niestety zawsze zapominał iż w tym przypadku nie tylko ciemnowłosy mógł być pod to podciągnięty. Abel tak naprawdę nie był święty. Sam za skórą posiadał grzeszki, ale kto powiedział, że i swe przykłady musi przytaczać? jedyną nadzieją była myśl, że Podległy ich nie przytoczy, bo po prostu o nich zapomniał.
- Dziękuję, ale spasuje sobie to wyobrażanie - blondyn zacisnął lekko powieki, czując jak jego temperatura ciała na moment się podnosi. Nie chciał sobie wyobrażać innych, bardziej śmielszych poczynań w tym kierunku, bo jeszcze nie mógłby zasnąć dzisiejszej nocy. Librabia chwilę milczał, trawiąc dłuższą wypowiedź ciemnowłosego. Z jednej strony schlebiało to magowi. Przyłapał się na tej mysli, zastanawiając dlaczego ją ona tak cieszy. Czemu cieszy go fakt takiej reakcji Cedrika. Co gorsza wiedział, że jego własny odbió słów nie był w zaden sposób pokierowany kontraktem. Nie mógłw końcu wiecznie na niego zwalać. Chciał takiej odpowiedzi i ją usłyszał, ale musiał przyznać, iż długo nie było tego widać po Cedriku. Jego kontrola emocji była zatrwarzająco dobra. Mimo to nadal nie tłumaczył sobie powodu tej małej zalęgniętej radości.
- Śmiesznie brzmi to twoim - Abel sięgnął po najprostrzy sposób radzenia sobie w trudnych sytuacjach - obrócenie czegość w żart.
- W końcu kontrakt polega na tym, że to ty jesteś mój - dodał, nie zastanawiając się nawet przez chwilę jak to mogło zabrzmieć. Kolejne słowa Cedrika postanowił przemilczeć. Jedynie niczym odpowiedź, lekki uśmiech uniósł kąciki ust młodego maga. Zdecydowanie Podległy przewrócił jego życie do góry nogami. Oczywiście nie można było brać wcześniejszego życia Abla za coś bardzo nudnego, ponieważ przyjaciele wystarczająco mocno urozmaicali wolny czas blondynowi, jednakże zdawało się, iż Cedrik był pewną luką, której brakowało, a wziął ją tak po prostu uzupełnił. Mag zaczął zastanawiać się jak to będzie, gdy ich ściezki się rozejdą. Sento z pewnością pójdzie w ślady ojca, sam blondyn albo zostanie czarownikiem lecznictwa, albo spełni swe marzenie, a Yuki zaś była najbardziej niepewna. Owszem, miała swe plany zyciowe, ale nigdy nie mozna zapomnieć o jej "rasie".
- Wiem, tyle razy juz mnie zapewniałeś - Abel nie był w stanie nawet ich zliczyć. - To nie moja wina, ze tak to działa - fuknął lekko zirytowany, bo w końcu to nie była jego wina, jak ciało reagowało na pewne sytuacje. Nibv nie lubił, ale jednak podobało mu się to. Abel zdawał się być przez kontrakt pełen sprzeczności, jakby od nowa poznawał prawdziwego siebie.
Nagle usłyszał kolejny raz swoje imię i wiedział już co to mogło oznaczać. Małe igiełki niczym czujniki zaalarmowały go o nadchodzącej bombie, lecz nawet to nie pomogło, kiedy Cedrik zaczął na głos ujawniać swoje myśli. Twarz Abla poczerwieniała niczym burak, a wargi zadrżały. Cały speszony uciekł wzrokiem, zastanawiając panicznie jak z tego wybrnąć.
- N-nie przypominam sobie nic takiego - zaczął, starając kontrolować swój głos, aby nie wydawał się inny od tego, co dotychczas. - Pierwsze słyszę, poza tym jest gorąco, fujka. Cały będziesz się kleił no i - desperacko szukał ucieczki od tej sytuacji, nawet jeśli podświadomie chciałby tego. Ten fakt najbardziej irytował maga, dlatego tak trudno było mu się wcześniej do tego przyznać. Być moze sam Cedrik był kolejnym tego powodem, bo jakby nie było właśnie teraz postanowił wykorzystać tę wiedzę na swoją korzyść. - No i matka moze wpaść- miał ochotę strzelić sobie plaskacza w czoło, ale zamiast tego prędko obrócił się tyłem do Cedrika jakby to miała być jakaś pozycja obronna i owinął się pościelą po sam czubek nosa.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Równie zadziorne odpowiedzi maga były dla ciemnowłosego czymś zabawnym. Dobrze się czuł, kiedy mogli tak swobodnie pożartować, miał wrażenie jakby choć w ten drobny sposób zbliżali się do siebie.
- Przemyślany schemat? Ciekawe jak długo myślałeś nad schematem wskoczenia na mnie z jęzorem..- odparł treściwie na te wszystkie przytyki ze strony blondyna. Nie zamierzał mu teraz wymieniać wszystkich sytuacji, wystarczyła ta jedna konkretna, by w swoim przekonaniu wygrać tę dyskusję.
Cedrik leżał swobodnie z przymrużonymi oczami, które co jakiś czas tylko uchylał, by zarejestrować aktualną mimikę rozmówcy i ponownie je przymknąć. Odpoczywał, dobrze mu było po masażu, a niewielka odległość w jakiej leżeli od siebie ani trochę go nie krępowała.
- Ale pojmujesz, że nie musisz sobie wyobrażać od razu mnie? Pomyśl sobie o takiej cycatej Yuki czy innej dziuni w twoim typie. Panienka w twoim guście jako podległa da ci naprawdę ogromne możliwości do zacieśnienia więzi, a ta może być na imponującym poziomie wtedy…- mówił spokojnie, doskonale zdawał sobie sprawę, z upodobań Abla i rozumiał je przez co nie miał najmniejszych pretensji, że oni nie mogli osiągnąć takiego efektu. Nie było to najzwyczajniej możliwe. Nie da się kogoś zmusić do tego by się mu podobać.
- No racja…- odparł krótko na uwagę ze strony czarodzieja.
- Przy twoim podejściu całkiem zapominam o tym. Mam odczucie jakby nie byłbym twój, a ty mój, a jakbyśmy byli dla siebie… - wyznał dość szczerze nie otwierając nawet oczu, nie był pewny czy uda mu się ukryć własne emocje, więc wolał pozostać przy nienaruszonej mimice.
- Fakt… - prychnął przyznając mu rację lekko rozbawiony. Sam nie byłby w stanie zliczyć ile razy te słowa padły z jego ust, a mimo to przy każdej okazji ponownie to podkreślał. Nie dając szans magowi na zapomnienie o tym. Być może tak namiętnie to podkreślał, by sobie uświadamiać po co tu był, by nie rozluźnić się za bardzo. W końcu to wszystko było tylko chwilowe, do końca turnieju i koniec.
- Wiem, ale musisz się poważnie zastanowić nad wagą tego. Musimy wzmocnić kontrakt, a jeśli to działa na ciebie najintensywniej, to czy mam w ten sposób postępować? Czy raczej stosować się do naszych wcześniejszych ustaleń? - wyjaśnił po krótce. Taka sprzeczność mogła poważnie utrudniać im nawiązanie silniejszej więzi.
- Zadziwiająco krótką pamięć posiadasz… u czarodzieja powinna być ona znacznie trwalsza…- odparł beznamiętnie otwierając oczy i spokojnie obserwując nerwowe zachowanie Abla, który cały poczerwieniał i miotał się w poszukiwaniu ucieczki bądź ratunku. Cedrik nie do końca wiedział jak ma się do tego odnieść, więc po prostu go wysłuchał i obserwował.
- Twoi rodzice raczej palcem nie byli robieni i wiedzą na czym polegają kontrakty… stąd ich zawiedzenie moją osobą… powinni raczej się cieszyć, że nakryją nas na zwykłym objęciu…- stwierdził i ciężko westchnął patrząc na obrócone do siebie plecy.
- Nie pojołeś jeszcze, że nie robię tego, by ci dokuczyć. Jeśli naprawdę choć trochę to lubisz i jest szansa, że będzie mieć to dobry wpływ na naszą więź to moim obowiązkiem jest to pielęgnować. Dlatego musisz mi mówić jasno co ci się podoba, a co nie i to szczerze bez ogródek. Wiem, że jest to krępujące i nie takie proste, ale musimy nauczyć się jakoś komunikować… Jednak jeśli tak trudno jest ci mówić, mogę oprzeć się na swojej zdolności. Będę wiedzieć czy twojemu ciału podoba się to co robię… nawet jeśli byś temu zaprzeczał…- leżał za nim mówiąc prosto w jego plecy. Podniósł się lekko na łokciu, by spojrzeć na jego profil. Czuł się tym zmęczony, obiecał mu wygraną, ale jego siła była bezużyteczna bez magii czarodzieja, to jak najpotężniejsza broń świata bez zasilania, a jakość ich więzi przekładała się na jakość i ilość otrzymywanego paliwa. Jednak czy mógł robić coś wbrew maga, a dla jego dobra? A raczej dobra więzi i tym samym ich zwycięstwa?
Czyli na łyżeczkę…
Czuł pewnego rodzaju smutek, jednak był zbyt uparty, aby odpuścić, może i byli na samym początku, jednak zdążył się zaangażować.
Wsunął się pod kołdrę, którą owinął się blondyn i ułożył się tuż przy nim, jednak nawet nie musnął jego ciała, był po prostu blisko.
- Dlatego, że masz krótką pamięć to pragnę ci przypomnieć, że pozwoliłeś mi na śmielsze gesty o ile cię o nich uprzedzę. A więc uprzedzam cię, że zaraz zostaniesz obięty…- wyznał spokojnie mówiąc tuż do jego ucha. Oczywiście nie dotknął go, jednak chciał by dotarło to do Abla. Tuż po zakończeniu swego komunikatu nakrył i siebie kołdrą kładąc się za plecami blondyna i dopiero wtedy przysunął się powoli. Najpierw ułożył swoją dłoń na jego ramieniu, było to jedyne miejsce, którym się aktualnie stykali. Cedrik skupiał się na swojej zdolności, by sprawdzać jak reaguje ciało Abla, czy jest obrzydzony i zdenerwowany czy raczej ciału się ten dotyk podobał. W myśl objęcia jakie zakomunikował powinien przylgnąć do niego swoim całym ciałem, oprzeć tors o plecy, szczelniej objąć całym ramieniem, oprzeć polik o jasne włosy, przesunąć udo pod jego nogi, jednak poza dłonią spoczywającą na ramieniu nie wydarzyło się nic więcej. Choć skóra już zaczynała mrowieć od zniecierpliwienia. Ciało doskonale wiedziało jak przyjemnie będzie dotknąć drugiego organizmu, organizmu maga, jego skóry do której mogło przylgnąć z rozkoszą jaką dawał im sam dotyk. Sam Cedrik czuł to narastające napięcie, wszystko trwało sekundę, ale jemu wydawało się to wiecznością, po której odważył się przekroczyć te minimalną granicę i dosunął swoje ciało, idealnie wpasował je w sylwetkę Abla. Mocno go objął jakby było to wyczekane i wytęsknione. Musnął swoim policzkiem jego polik i mruknął przy tym zastygając tak na krótką chwilę, po której się odsunął.
- Dobrej nocy…- szepnął i odsuwając się obrócił na plecy. Znaczna odległość zsunęła kołdrę z jego ciała, więc odsunął się jeszcze kawałek i sięgnął po swoją narzucając na siebie niedbale, po czym zamknął oczy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cedrik odbił piłeczkę znacznie szybciej niżeli młody mag mógł pomyśleć, że to zrobi. Jak za pomocą czarodziejskiej pałki słowa o wciskaniu jęzora w czyjeś gardło przywróciło to pamiętne wspomnienie niezwykle szybko, a Abel poczuł smak winnego tej sytuacji. Wtedy niewiele myśląc rzucił się na Podległego, chcąc w jakiś sposób przekonać samego siebie, iż jest zdolny na kompromis. Owszem był, ale nie do końca na tak spore jak myślał. Owszem, musiał przyznać, że Cedrik potrafił całować, ale nadal był to facet. Librabia nie potrafiłtego wyprzeć z podświadomości. Nawet jeśli raz dostrzegł w nim kobiece rysy, ale to tylko ten jeden raz.
Blondyn pomyślał odruchowo o Podległym, a nie o Yuki czy innej atrakcyjnej kobiecie, ale to tylko z jednego powodu. Kontrakt miał właśnie z nim, a nie kobietą, dlatego pomyślał jak by to wyglądało w ich przypadku. Z jednej strony ciarki na myśl o czymś tak dziwnym i nienaturalym ekscytowało maga, ale jednocześnie odstraszało. Nadal miał mieszane uczucia. Nie komentował kolejnych słów Cedrika. Abel doskonale wiedział co muszą robić, ale jednak nie było to do końca takie proste. Cały czas problem siedział po jego stronie, w Ablu i fakcie jaki uparty był w stosunku do bliskości z drugim mężczyzną.
Wtulony w puchatą pościel, zastanawiał się co miał na myśli mówiąc, że nie czuje aby któryś z nich miał drugą osobę, więc kim tak naprawdę byli dla siebie? Czy Cedrik chciał powiedzieć, że niczym obce osoby? Blondyn nie chciał źle dla chłopaka, ale zdawało się to wszystko coraz bardziej ze sobą gryźć. Tak jakby Podległego zaczynała dręczyć relacja, dziwne sygnały maga.
Na obwieszczenie Cedrika, Abel jedynie przytaknął cichym burknięciem, wtulając raz jeszcze mocniej w pościel i oczekiwał z jego strony jakiegoś ruchu. Coraz bardziej spięty, lecz nie ze strachu a czekania na bliskość, jakby nie mógł się jej doczekać. Drgnął niezauwazalnie od dotyku ciemnowłosego, nie do końca tego się spodziewając. Myślał, ze faktycznie chłopak obejmie go całego. Nawet był gotów wyobrazić sobie jak ciało Cedrika idealnie wpasowuje się w jego pozycję. Jak jego noga nurkuje między jego, jak na swym tyłku miałby zaraz poczuć interes Podległego. Chciał tego, a zarazem i nie. Potrzeby kontraktu cały czas się ze sobą kłóciły, a Abel musiał naprawdę w końcu to ogarnąć, aby Cedrik nie cierpiał już dłuzej.
Librabia zastygł, kiedy Podległy niespodziewanie objął go, dosłownie zrobił to, co myślał blondyn. Tak jak się tego spodziewał, Cedrik był zbyt dobrze dopasowany wzrostem i posturą. W kącikach ust zakwitł delikatny uśmiech, lecz niezmiernie skromny. Abel chłonął tę chwilę, czując jak kontrakt zaczyna górować nad jego własnymi uczuciami. Po prostu nie myślał o tym kim jest Cedrik, a jedynie oddał się przyjemności, błogiemu uczuciu, które nie trwało zbyt długo. Gdy Podległy ulozyl sie do spania, mag poczuł pewnego rodzaju pustkę. Westchnął ciężko, nie zmieniając swojej pozycji, lecz tyłkiem przysunął sie blizej ciemnowłosego, by choć trochę go dotykać. Jakąkolwiek częscią ciała, ale jednak.
- Dobranoc - wyszeptał, przymykając powieki. Mimo wszytko lubił czuć czyiś dotyk podczas snu. Wiedział dzięki temu, ze nie jest sam w tę ciemną noc. W końcu Abel bał się burzy i ciemności.
Blondyn pomyślał odruchowo o Podległym, a nie o Yuki czy innej atrakcyjnej kobiecie, ale to tylko z jednego powodu. Kontrakt miał właśnie z nim, a nie kobietą, dlatego pomyślał jak by to wyglądało w ich przypadku. Z jednej strony ciarki na myśl o czymś tak dziwnym i nienaturalym ekscytowało maga, ale jednocześnie odstraszało. Nadal miał mieszane uczucia. Nie komentował kolejnych słów Cedrika. Abel doskonale wiedział co muszą robić, ale jednak nie było to do końca takie proste. Cały czas problem siedział po jego stronie, w Ablu i fakcie jaki uparty był w stosunku do bliskości z drugim mężczyzną.
Wtulony w puchatą pościel, zastanawiał się co miał na myśli mówiąc, że nie czuje aby któryś z nich miał drugą osobę, więc kim tak naprawdę byli dla siebie? Czy Cedrik chciał powiedzieć, że niczym obce osoby? Blondyn nie chciał źle dla chłopaka, ale zdawało się to wszystko coraz bardziej ze sobą gryźć. Tak jakby Podległego zaczynała dręczyć relacja, dziwne sygnały maga.
Na obwieszczenie Cedrika, Abel jedynie przytaknął cichym burknięciem, wtulając raz jeszcze mocniej w pościel i oczekiwał z jego strony jakiegoś ruchu. Coraz bardziej spięty, lecz nie ze strachu a czekania na bliskość, jakby nie mógł się jej doczekać. Drgnął niezauwazalnie od dotyku ciemnowłosego, nie do końca tego się spodziewając. Myślał, ze faktycznie chłopak obejmie go całego. Nawet był gotów wyobrazić sobie jak ciało Cedrika idealnie wpasowuje się w jego pozycję. Jak jego noga nurkuje między jego, jak na swym tyłku miałby zaraz poczuć interes Podległego. Chciał tego, a zarazem i nie. Potrzeby kontraktu cały czas się ze sobą kłóciły, a Abel musiał naprawdę w końcu to ogarnąć, aby Cedrik nie cierpiał już dłuzej.
Librabia zastygł, kiedy Podległy niespodziewanie objął go, dosłownie zrobił to, co myślał blondyn. Tak jak się tego spodziewał, Cedrik był zbyt dobrze dopasowany wzrostem i posturą. W kącikach ust zakwitł delikatny uśmiech, lecz niezmiernie skromny. Abel chłonął tę chwilę, czując jak kontrakt zaczyna górować nad jego własnymi uczuciami. Po prostu nie myślał o tym kim jest Cedrik, a jedynie oddał się przyjemności, błogiemu uczuciu, które nie trwało zbyt długo. Gdy Podległy ulozyl sie do spania, mag poczuł pewnego rodzaju pustkę. Westchnął ciężko, nie zmieniając swojej pozycji, lecz tyłkiem przysunął sie blizej ciemnowłosego, by choć trochę go dotykać. Jakąkolwiek częscią ciała, ale jednak.
- Dobranoc - wyszeptał, przymykając powieki. Mimo wszytko lubił czuć czyiś dotyk podczas snu. Wiedział dzięki temu, ze nie jest sam w tę ciemną noc. W końcu Abel bał się burzy i ciemności.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mówił tak wiele chcąc w jakiś sposób dotrzeć do swojego maga, jednak ten wysłuchał go pozostając dalej pod kurtyną milczenia. Cóż Cedrik nie miał mu tego za złe, oboje byli zmęczeni, więc blondyn mógł chcieć iść najzwyczajniej spać. A mimo to gdzieś w środku Podległy liczył na odpowiedź z jego strony.
Po odsunięciu się i rezygnacji z kolejnych prób zamknął oczy i chciał zakończyć ten dzień. Udać się na zasłużony spoczynek w objęcia Morfeusza, ten był zawsze chętny je dla niego rozłożyć.
Już jego ciało ogarniała przyjemna błogość i wtedy poczuł ten nikły ruch obok siebie. Tak dyskretny i minimalny. Uchylił powiekę po tym jak poczuł, że coś dotknęło jego biodra. Zlustrował uważnie postać maga, który dalej leżał do niego plecami, zmienił jednak swoje umiejscowienie. Ciemnowłosy zmarszczył brwi orientując się, że prawdopodobnie tyłek czarodzieja przysunął się do niego na tyle, by go lekko przepchnąć. To ignoruję wszystkie próby ze strony Podległego, a sam wymusza kontakt? Cedrik westchnął bezsilnie po prostu nie rozumiejąc tego chłopaka. Przewrócił oczami i skierował twarz w stronę blond czupryny ukrytej w pościeli. Podniósł rękę i oparł ją o biodro maga, które znalazło się tak blisko niego.
- To jakaś niema propozycja? - spytał z typowym dla siebie spokojem, jakby mówił poważnie, obrócił się w stronę Abla i przysunął do niego.
- Musisz mi niestety wybaczyć, bo jestem zbyt zmęczony, by cię dziś seksualnie zadowolić. Musi ci wystarczyć zwykły przytulas…- dodał leniwie dopasowując się do tego wysuniętego w jego stronę tyłka. Był zmęczony i to bardzo, dlatego miał już kompletnie gdzieś jakiekolwiek sprzeciwy i to czy mu wypadało. Skoro maga ciągło do kontaktu to musieli w to iść, czy mu się podobało czy nie. Dlatego ponownie wślizgnął się pod tę kołdrę i ułożył tuż za plecami maga. Nie wpasował się w niego tak dokładnie jak wcześniej, pozycja ta była swobodniejsza, bardziej niedbała i luźna, po prostu leżał za nim i przerzucił przez niego ramię, by go objąć. Nie przysunął również swojego polika jak wcześniej, teraz jego nos smyrany był przez jasne kosmyki, jednak to mu nie przeszkadzało, zapach maga był dla niego czymś kojarzącym się z bezpieczeństwem, więc dość szybko zaczęła ogarniać go senność. Nie obchodziło go, że wydychane przez niego powietrze trafiało prosto na delikatną skórę karku czarodzieja, było to zbyt dla niego nieistotne w tym momencie.
- No to dobrej nocy…- szepnął ostatkami sił, nawet nie sądził, że trening z Nemezis tak wycieńczył go fizycznie, jednak co tu się dziwić przy niej mógł dawać z siebie maksimum, a i to nie wystarczało.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przymkniete powieki wystrzelily ku gorze w blyskawicznym tempie, kiedy zalegajaca, bloga cisza zostala przerwana przez nadal nie spiacego Podleglego. Gdy tylko zrozumial przekaz tych slow, sporej wielkosci zylka irytacji wyskoczyla na skroni blondyna. C o prawda yasluzyl sobie na to, ale przeciez nie mowil by Cedrik przeral obejmowanie go. Bez komentarza pozwolilk raz jeszcze sie objac. Na nowo, jednak tzm razem cyul w dotyku pewna roznice. Kolejna dawka bliskosci nie byla tak intensywna jak poprzednia. Nie widzial w tym nic zlego, bowiem czul w kosciach poirytowanie ta sytuacja Podleglego i wcale mu sie nie dziwil. Z jednzm, glebokim oddechem uspokoil swoje mysli i podjal probe snu. Nie trwalo to dlugo, bowiem Abel byl wyczerpany po treningu rownie mocno co sam Cedrik.
Nagle Librabia przebudzil sie z glebokiego snu. Lekko otumaniony, czul w sobie niepokoj, ktorego powodu nie mogl zrozumiec. Zamrugal kilkakrotnie powiekami, aby oswoic wzrok do panujacych ciemnosci po cyzm uslyszal grzmot, ktorz w glowie maga jakbz rozdzieral samo cialo, jego cial. Drgnal wraz z blyskiem, ktory pojawil sie chwile pozniej, przypominajac sobie, ze nie jest sam, kiedy jego cialo mimowolnie poruszylo sie. Przelknal glosno gule w gardle, a delikatny pot zalal jego cala skore. Ostroznie wydostal sie z objec spiacego Cedrika, siadajac na lozku i spoladajac na jego spokojna twarz. Blondzn usmiechnal sie delikatnie, chwile pozniej stroszac sie od kolejnego grzmotu oraz blysku. Siegnal po komorke i wystukal krotka wiadomosc do Yuki w nadziei ze jeszcze nie spi. Bylo dopero kilka minut po drugiej w nocy, a to bzla dosc mloda godzina dla dziewczyny. Zbierajac w sobie resztki odwagi, wyszedl z lozka i zszedl na dol. Nalal sobie szklanke wody z kranu i duszkiem oproznil, odstawiajac do zlewwu puste naczynie. W tym momencie komorka brzdekla, a Abel odcyztal wiadomosc. aZ usmiechem na twarzy predko odpowiedzial, a chwile pozniej odebral polaczenie telefoniczne.
- Pewnie nie spisz przez burze co?
- Zapomnialem zamknac okno - rozesmial sie z wlasnej glupoty. Rozmawiali tak jeszcze przez chwile, po czym blondzn wrocil do siebie, z powrotem wskakujac pod koldre. Skierowany twarza do Cedrika, przygladqal sie jego dlugim, gestym rzesa. Nieskazitelnej cerze i lekko widocznemu kontraktowi.
- Spisz? - spytal, gdz kolejnz grzmot przeszyl jego cialo, a jasna blyskawica podzielila n moment ciemne chmury na niebie. Odruchowo skulil sie delikatnie, wtulajac w przyjemnie cieple cialo Podleglego. Sila magii zamknal uchylone okno, przymykajac moco powieki.
- Ja tak tylko na chwile - dodal bardziej do siebie, nie wiedzac czy ciemnowlosy faktycznie spi. W koncu wielokrotnie dal po sobie znac, ze budzil sie wraz z magiem, jakby ciagle nad nim czuwal, wiec i tym razem moglo byc podobnie. Odglosy byly niueco cichsze przy zamknietym oknie, a sam Abel skupoial sie na oddechu Cedrika, czujac jak pomalutku sie uspokaja. Dzwiek bijacego serca zaczynal zamazywac grzmoty, zas uszy juz wczesniej slyszaly tylko wydmuchiwane powietrze zx ust Podleglego.
Nagle Librabia przebudzil sie z glebokiego snu. Lekko otumaniony, czul w sobie niepokoj, ktorego powodu nie mogl zrozumiec. Zamrugal kilkakrotnie powiekami, aby oswoic wzrok do panujacych ciemnosci po cyzm uslyszal grzmot, ktorz w glowie maga jakbz rozdzieral samo cialo, jego cial. Drgnal wraz z blyskiem, ktory pojawil sie chwile pozniej, przypominajac sobie, ze nie jest sam, kiedy jego cialo mimowolnie poruszylo sie. Przelknal glosno gule w gardle, a delikatny pot zalal jego cala skore. Ostroznie wydostal sie z objec spiacego Cedrika, siadajac na lozku i spoladajac na jego spokojna twarz. Blondzn usmiechnal sie delikatnie, chwile pozniej stroszac sie od kolejnego grzmotu oraz blysku. Siegnal po komorke i wystukal krotka wiadomosc do Yuki w nadziei ze jeszcze nie spi. Bylo dopero kilka minut po drugiej w nocy, a to bzla dosc mloda godzina dla dziewczyny. Zbierajac w sobie resztki odwagi, wyszedl z lozka i zszedl na dol. Nalal sobie szklanke wody z kranu i duszkiem oproznil, odstawiajac do zlewwu puste naczynie. W tym momencie komorka brzdekla, a Abel odcyztal wiadomosc. aZ usmiechem na twarzy predko odpowiedzial, a chwile pozniej odebral polaczenie telefoniczne.
- Pewnie nie spisz przez burze co?
- Zapomnialem zamknac okno - rozesmial sie z wlasnej glupoty. Rozmawiali tak jeszcze przez chwile, po czym blondzn wrocil do siebie, z powrotem wskakujac pod koldre. Skierowany twarza do Cedrika, przygladqal sie jego dlugim, gestym rzesa. Nieskazitelnej cerze i lekko widocznemu kontraktowi.
- Spisz? - spytal, gdz kolejnz grzmot przeszyl jego cialo, a jasna blyskawica podzielila n moment ciemne chmury na niebie. Odruchowo skulil sie delikatnie, wtulajac w przyjemnie cieple cialo Podleglego. Sila magii zamknal uchylone okno, przymykajac moco powieki.
- Ja tak tylko na chwile - dodal bardziej do siebie, nie wiedzac czy ciemnowlosy faktycznie spi. W koncu wielokrotnie dal po sobie znac, ze budzil sie wraz z magiem, jakby ciagle nad nim czuwal, wiec i tym razem moglo byc podobnie. Odglosy byly niueco cichsze przy zamknietym oknie, a sam Abel skupoial sie na oddechu Cedrika, czujac jak pomalutku sie uspokaja. Dzwiek bijacego serca zaczynal zamazywac grzmoty, zas uszy juz wczesniej slyszaly tylko wydmuchiwane powietrze zx ust Podleglego.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Podległy po objęciu swojego maga zaczął zasypiać, choć czuł, że uczucie go ogarniające jest znacznie bardziej błogie niż zazwyczaj. Czy możliwym było, że najzwyklejszy kontakt fizyczny tak na nich działał? Ich więź była czymś namacalnym i dzięki takim gestom stawała się silniejsza, więc i jego ciało odpowiednio reagowało na taki kontakt. Zmęczone mięśnie dużo szybciej zyskiwały ukojenie i regenerację.
Kiedy zasnął czuł, że jakość jego snu była zdecydowanie wydajniejsza. Spałby pewnie do samego rana gdyby nie znaczące poruszenie ze strony obejmowanego przez niego ciała. Uchylił leniwie jedną powiekę orientując się w sytuacji, Abel siadł na brzegu łóżka, na dworze szalała burza, która zapewne go zbudziła. Więc nic im nie zagrażało, dlatego podległy równie szybko zamknął oko, jednak nie był w stanie powrócić do snu. Po prostu odpoczywał wsłuchując się w to co robił mag. A nawet kiedy opuścił on pomieszczenie Cedrik nie mógł usnąć. Czuł potrzebę poczekania na powrót swojego czarodzieja. Musiał mieć pewność, że ten powróci do łóżka.
Nie miał pojęcia ile to trwało, jednak trwał w bezruchu. Oddając się płytkiemu letargowi.
Dopiero kiedy Abel wrócił do pokoju Cedrik mógł odetchnąć z ulgą. Być może była to błahostka, jednak dla podległego nie wiedza o położeniu maga była czymś irytującym i niedającym spokoju, wywołującym niepokój.
Nie czuł potrzeby informowania Abla o swoim czuwaniu, kiedy blondyn położył się obok niego wręcz chciał na nowo zasnąć, już nawet ogarniało go to błogie uczucie na nowo, nie przeszkadzało mu, że blondyn ułożył się inaczej i tak jak się domyślał leżał patrząc na niego.
Wtedy jednak czarownik się odezwał. Postawiło to świadomość Cedrika na baczność, jednak nie otworzył od razu oczu. Poczekał, aż ten odezwie się ponownie i dopiero wtedy uchylił powieki spoglądając w zielone tęczówki.
- Oczywiście, że nie…- odparł krótko ukazując bardzo nikły uśmiech, który na jego możliwości był po prostu oznaką życzliwości.
- Więc o co chodzi? - dopytał, by zachować pozory swojego zainteresowania. Choć nawet nie musiał udawać bowiem był ciekawy tego co pchnęło blondyna do próby przebudzenia go w środku nocy. Jego ton był spokojny, cichy i pełen cierpliwości, czuł jak ciało maga się w niego wtulało, nie odtrącał tego, a wręcz przeciwnie poprawił się lekko by ułatwić to chłopakowi. Podniósł dłoń odgarniając z jego twarzy jasne kosmyki, które zasłoniły jego oczy, a po zakończeniu czynności nie zabrał ręki, zostawił ją na chłodnym ramieniu czarodzieja, tak by szybciej je ogrzać.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Niechciane wspomnienie powrocilo do Abla, gdy ten zaciskal swe powieki. Ciemnosc znikala, a na polu pelnym wysokiego zboza nadeszly ciemne chmury burzowe. On sam, jako malutki szkrab stal osamotniony nie wiedzac kiedy oddalil sie zbyt mocno od rodzicow. Kilka metrow dalej rozciagala sie rzeka za ktora byla jedna wielka niewiadoma. Po lewej stronie korony drzew zaczynaly coraz bardziej sie kolysac od nasilajacego sie wiatru. Jego okragle oczy drzaly z przerazenia. Czul nadciagajace klopoty, ale nogi odmawialy posluszenstwa. Jak zamrozony, stal bezczynnie spogladajac przed siebie. Slonce pomalu zachodzilo, a pierwsze grzmoty powedrowaly do mlodego Abla, emanujac echem w jego uszach. Zlakl sie, rozgladjac za rodzicami. Krzyknal za nimi, lecz burza skutecznie go zagluszala. Przelknal glosno sline, az nagle krzywe, biale linie zaczely pojawiac sie na niebie. Jedna po drugiej, zdawaly sie byc coraz mniej naturalne. Przykucnal zakrywajac uszy dlonmi, ale niewiele to sie zdawalo. Krzyknal raz, drugi, az nagle poczul impuls, jakby jakby magia z niego gwaltownie uleciala w obronie wlasnej. Smugi bialej magii zaczely oplatac jego cialo, nitki zlaczone z nim wirowaly swowolnie w przeciwienstwie do wiatru, ktory szalal. Jakby jego moc byla besilna z ich wlasna wola. Mysli Abla wracaly czas do matki i ojca, a kolejny grzmot zmusil w magu odruch otworzenia oczu. Nawet nie wiedzial kiedy, pioruny gniezdzily sie wokol niego, uderzajac o ziemie, a na niebie za rzeka ukazala sie z chmur ciemna, zlowieszcza twarz potwora, ktora usmiechala sie do niego. Pod nim zas stala drobna sylwetka, prawdopodobnie kobiety. Blondyn zamrugal, a chwile pozniej wszystko zniknelo. Burza zaczlea sie uspokajac. Przerazony opadl z sil na kolana, pozwalajac lza splywac bezwladnie po policzkach. Na jego ustach zakwitl przerazony usmiech.
Abel ocknal sie z wspomnienia, gdy uslyszal glos Cedrika. Spojrzal na niego swymi wielkimi oczyma, muskajac z zaskoczenia swoja twarz. Lzy ciekly mu z kacikow, a ten nawet nie wiedzial co powiedziec.
- Przepraszam, ja.... boje sie burzy. Mialem za dziecka nieprzyjemny incydent. Niby byla to zwykla burza, ale po chwili jakby cos sie zmienilo, jakby ktos ja wywolal i chcial mnie... dorwac. Wiem, ze to glupie. - byl wtedy tylko dzieckiem, wiec mogl sobie to wszystko wyobrazic, spotegowac, koloryzowac, a mimo to nadal panicznie sie bal tego zjawiska. Burza za oknem pomalutku ustawala, wiec Librabia az tak bardzo nie skupial juz na niej swej uwagi. Jedynie spogladal prosto w oczy Cedrika, czujac kojace cieplo jakim go obejmowal. Trwal tak dlugi czas, nie zaprzeczal temu co robil Podlegly. Byl tak zmeczony psychicznie drobnostka dla wielu ludzi, ze chcil jdynie zaznac spokoju i ukojenia. Pragnal czyjejs bliskosci, ciepla, po prostu kogos. Nie chcial byc sam.
Abel ocknal sie z wspomnienia, gdy uslyszal glos Cedrika. Spojrzal na niego swymi wielkimi oczyma, muskajac z zaskoczenia swoja twarz. Lzy ciekly mu z kacikow, a ten nawet nie wiedzial co powiedziec.
- Przepraszam, ja.... boje sie burzy. Mialem za dziecka nieprzyjemny incydent. Niby byla to zwykla burza, ale po chwili jakby cos sie zmienilo, jakby ktos ja wywolal i chcial mnie... dorwac. Wiem, ze to glupie. - byl wtedy tylko dzieckiem, wiec mogl sobie to wszystko wyobrazic, spotegowac, koloryzowac, a mimo to nadal panicznie sie bal tego zjawiska. Burza za oknem pomalutku ustawala, wiec Librabia az tak bardzo nie skupial juz na niej swej uwagi. Jedynie spogladal prosto w oczy Cedrika, czujac kojace cieplo jakim go obejmowal. Trwal tak dlugi czas, nie zaprzeczal temu co robil Podlegly. Byl tak zmeczony psychicznie drobnostka dla wielu ludzi, ze chcil jdynie zaznac spokoju i ukojenia. Pragnal czyjejs bliskosci, ciepla, po prostu kogos. Nie chcial byc sam.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jego sen choć wydajny przy Ablu nadal był niewiarygodnie płytki. Ciężko było wyzbyć się starych nawyków, a czujność była w nim zakodowana. Nigdy nie mógł sobie pozwolić na beztroskość. Ta nie była przeznaczona dla takich jak on.
Obserwował w milczeniu twarz blondyna oczekując jakiejś odpowiedzi. Widział, że mag był pogrążony w swoich myślach, czuł narastający w nim niepokój, jednak jedynym co mógł zrobić była ciepła dłoń ułożona na chłodnym ramieniu.
Nieprzyjemne ukłucie pojawiło się w jego klatce piersiowej kiedy kilka łez pojawiło się w kącikach oczu czarodzieja, spływając następnie po policzkach. Dalej milczał, choć teraz był nieco spięty, oczekiwał, martwił się. Choć sam jeszcze nie był tego świadomy przejmował się stanem towarzysza.
Wraz z ujrzeniem wielkich zielonych tęczówek ulżyło mu lekko. Chłopak wrócił do aktualnej rzeczywistości i nawet zechciał się z nim podzielić swym lękiem. Cóż każdy miał swoje potwory, które nawiedzały go w chwilach słabości.
Twarz Cedrika wyrażała spokój, chciał by udzieliło się to Ablowi.
- Nie jest… jeśli to czułeś… ale nie musisz się już bać… masz mnie… więc niech ktoś spróbuję przyjść i ci zagrozić… a będzie miał do czynienia ze mną.. - uśmiechnął się pokrzepiająco i przetarł delikatnie policzek chłopaka, tak by otrzeć go z łez, po tym ujął go w dłoni i przyciągnął blondyna do siebie chowając w swych ramionach. Chciał by Abel poczuł się choć trochę bezpiecznie, by czuł, że ma w nim oparcie. Nakrył ich ciepłą pościelą, która już ugrzana była od jego ciała, po czym szczelniej skrył chłopaka jakby chciał schować go przed światem. Uścisk choć zdecydowany był delikatny i czuły. Jakby w odruchu jedna z dłoni Cedrika wplotła się w jasne włosy przeczesując je w uspokajającym geście.
Ciemne tęczówki powędrowały w kierunku okna, poczuł coś, a raczej kogoś. Zagrożenie? Burza utrudniała osąd, jednak aura była znajoma. Zmarszczył brwi kiedy skojarzył właściciela z rudowłosym przyjacielem Abla. Co robił tu Sento w środku nocy w taką pogodę? Kręcił się w okolicy? Był podejrzanie blisko domu Librabi. Nie podobało się to Podległemu, jednak zachował tę informację dla siebie. Nie było powodu dodatkowo niepokoić Abla. Smukłe, długie palce leniwie przeczesywały kosmyki, a uwaga ciemnych oczu stale skupiona była na oknie. Był w pełnym pogotowiu choć jego ciało wyrażało spokój, którym chciał wesprzeć swojego czarodzieja. Opierał swój policzek o czubek jego głowy pozwalając mu skryć się w zagłębieniu swojej szyi. Oddychał spokojnie i równo, potrafił doskonale panować nad swoim ciałem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Młody mag nie baczył na to, że przytulał się właśnie do innego chłopaka. Wiedział, że był to Cedrik, wyższy od niego Podległy, z którym był związany kontraktem i ten fakt jakoś go uspokajał i pozwolił czerpać ulgę z bliskości. Zwłaszcza w chwili swej słabości. Delikatny dotyk był tak czuły, że blondyn czuł jak pomału odpływał. Było mu przyjemnie błogo, a ciało otulała mgiełka ciepła. To uczucie niezwykle podobało się magowi. Miał swój prywatny grzejniczek. Byłto jeden z kilku atutów Cedrika i zastanawiał się jak by on sam zareagował, gdyby te myśli uciekły na światło dzienne. Librabia trwał tak w objęciu długi czas, aż burza całkowicie ustała, zaś za oknem słychać było jedynie pomału skapujące krople deszczu.
- Dziękuję - wyszeptał będąc niewiarygodnie wdzęczny ciemnowłosemu. W końcu nie musiał tego robić. Spokój ten jednak postanowiło coś przerwać. Jeden specyficzny dźwięk przykuł uwagę Abla, lecz za pierwszym razem niezareagował. Drugie stuknięcie juz przykuło większe zainteresowanie i niechętnie wysunął się z objęć Cedrika, spoglądając na okno gdzie jego oczom ukazała się twarz Sento. Rudziecel szczerzył się jak mysz do sera na ich widok, ukłądając chwilę później usteczka w specyficzny kształt buziaka.
- Jak tam moje ptaszyny? Widze, ze w czyms wam przeszkodziłem - zaśmiał się, a Abel za pomocą magii otworzył okno. Przyjaciel podciągnął się na rękach aby usiąść na mokrym parapecie, rozciągając leniwie ramiona.
- Co ty tutaj robisz podglądaczu? - spytał lekko poirytowany blondyn.
- No podglądam - stwierdził, patrząc na zaskoczonego Abla po czym wybuchnął śmiechem - A tak serio, ubierajcie buty i wychodzimy.
- Gdzie?
- Ech, Cedriczku ty mój, skuś swojego magusia do wyjścia, a obiecuje ze nie bedziesz tego zalowal. Poza tym szedłem do was w deszczu, przemokłem, a teraz jeszcze mnie z kwitkiem odprawiacie? Tak się nie traktuje przyjaciół - burknął z udawną miną szczeniaczka, którą miał doskonale opanowaną,.
- Rodzice mnie zabiją
- No i? Mnie tez. Wiesz ile mi zajęło wdrapanie się tu? Dawaj no - Librabia spojrzał na Cedrika, walcząc z myślami. Z jednej strony chciał iść, ale z drugiej zostanie w domu było równie zadowalające. Jednak Sento przyszedł dość spory kawałek podczas burzy, do tego przeszkodził w zasypianiu, więc siłą rzeczy mag nie miał nic specjalnego do stracenia.
- Chcesz iść? - spojrzał na Podwładnego, chcąc znać i jego odpowiedź. Nie chciał go ciągnąć na siłę, ale wiedział, ze tez nie puści go samego. Dziwniejsze było jeszcze co innego. Nie było Yuki. Moze nadal była zła za to jak Sento w formie króliczka wszedł do łazienki ją podglądać i odmienił się, urzekając ją swoimi klejnotami. Przez tydzień chodzić z soczystą śliwą pod okiem.
- Dziękuję - wyszeptał będąc niewiarygodnie wdzęczny ciemnowłosemu. W końcu nie musiał tego robić. Spokój ten jednak postanowiło coś przerwać. Jeden specyficzny dźwięk przykuł uwagę Abla, lecz za pierwszym razem niezareagował. Drugie stuknięcie juz przykuło większe zainteresowanie i niechętnie wysunął się z objęć Cedrika, spoglądając na okno gdzie jego oczom ukazała się twarz Sento. Rudziecel szczerzył się jak mysz do sera na ich widok, ukłądając chwilę później usteczka w specyficzny kształt buziaka.
- Jak tam moje ptaszyny? Widze, ze w czyms wam przeszkodziłem - zaśmiał się, a Abel za pomocą magii otworzył okno. Przyjaciel podciągnął się na rękach aby usiąść na mokrym parapecie, rozciągając leniwie ramiona.
- Co ty tutaj robisz podglądaczu? - spytał lekko poirytowany blondyn.
- No podglądam - stwierdził, patrząc na zaskoczonego Abla po czym wybuchnął śmiechem - A tak serio, ubierajcie buty i wychodzimy.
- Gdzie?
- Ech, Cedriczku ty mój, skuś swojego magusia do wyjścia, a obiecuje ze nie bedziesz tego zalowal. Poza tym szedłem do was w deszczu, przemokłem, a teraz jeszcze mnie z kwitkiem odprawiacie? Tak się nie traktuje przyjaciół - burknął z udawną miną szczeniaczka, którą miał doskonale opanowaną,.
- Rodzice mnie zabiją
- No i? Mnie tez. Wiesz ile mi zajęło wdrapanie się tu? Dawaj no - Librabia spojrzał na Cedrika, walcząc z myślami. Z jednej strony chciał iść, ale z drugiej zostanie w domu było równie zadowalające. Jednak Sento przyszedł dość spory kawałek podczas burzy, do tego przeszkodził w zasypianiu, więc siłą rzeczy mag nie miał nic specjalnego do stracenia.
- Chcesz iść? - spojrzał na Podwładnego, chcąc znać i jego odpowiedź. Nie chciał go ciągnąć na siłę, ale wiedział, ze tez nie puści go samego. Dziwniejsze było jeszcze co innego. Nie było Yuki. Moze nadal była zła za to jak Sento w formie króliczka wszedł do łazienki ją podglądać i odmienił się, urzekając ją swoimi klejnotami. Przez tydzień chodzić z soczystą śliwą pod okiem.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach