Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Amazi & Yoshina
Amazi & Yoshina
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Choć nagłe wejście rodzicielki Abla powinno należeć do sytuacji stresujących i nieprzyjemnych to Cedrik był rozbawiony i w pełni rozluźniony. Rezultat ich szczerych rozmów go cieszył, udało mu się dowiedzieć odrobinę więcej o jego magu i ich relacji. Choć cały ten kontrakt miał być zwykłym spłaceniem długu, to Podległy z jakiegoś powodu się starał i angażował, naprawdę chciał zadbać o więź między nimi. Jednak czy jedyną pobudka była poprawa ich połączenia? Nie przyznałby się przed sobą, ale zaczynał lubić blondyna, w życiu nie miał lekko, a więc i nie miał okazji mieć kogoś takiego jak Abel. Nie dało się tego nazwać, czarodziej mu pomógł, a teraz dał dach nad głową i swego rodzaju bezpieczeństwo. Ciemnowłosy pierwszy raz mógł położyć się spać bez strachu, bez niepokoju i obaw, że ranek będzie jego ostatnim. To sprawiało, że był przeszczęśliwy, w końcu mógł być sobą, beztroskim sobą, pomyśleć o głupotach, a nie jedynie o przetrwaniu.
Mina jaką miał Abel była zachwycająca dla Cedrika, wyjątkowo satysfakcjonująca, w końcu dobrze się bawił. Nigdy nie sądził, że życie może mu się tak ułożyć.
- Mały? Oj… mój biedny nieświadomy magu, ale bez obaw w odpowiednim czasie doświadczysz i tego oświecenia…- stwierdził pełnym współczucia tonem, choć jego uśmieszek wyraźnie sugerował coś bardzo konkretnego i niegrzecznego.
Słysząc dzwonek do drzwi Cedrik jedynie spojrzał w tamtym kierunku. Zapewne matka Abla nie była zadowolona z tego hałasu, jednak całe szczęście nie uraczyła ich kolejnymi odwiedzinami. Podległy spokojnie poczekał na swojego czarodzieja, aż ten przyniesie torby z jedzeniem jakie dla nich zamówił. Sam zapach pobudzał zmysły, które u ciemnowłosego były bardzo wyostrzone.
Zaproszenie blondyna przyjął bez zwłocznie, ale po swojemu je zinterpretował. Siadł tuż obok czarodzieja, po czym wygodnie się położył i ułożył głowę na jego udach.
- Pokarmisz mnie? Przysłuży się to naszej kruchej wiezi… a przecież zasłużyłem, dzielnie dla ciebie walczyłem… a Nemezis to nie taki pikuś pragnę podkreślić - stanowczo negocjował będąc przy tym wybitnie przekonywującym. Lubił blondyna i uwielbiał się z nim droczyć, czuł się w jego obecności swobodnie, a reakcje blondyna niebywale go bawiły i kusiły. Po prostu nie potrafił tak siąść obok i zwyczajnie zjeść, nosiło go. Miał wiele energii, którą otrzymał tego dnia od maga, więc na jego nieszczęście zużywał ją na droczenie i przymilanie się do niego. Wymownie uchylał usta oczekując porcji posiłku jaka powinna do nich wlecieć za pośrednictwem blondyna.
- Tego makaronu bym najpierw spróbował albo w sumie wybierz, zjem co mi dasz, w końcu mogę na tobie polegać i wiem, że podasz mi coś smacznego - nie dał zgonić się z kolan wygodnie na nich rozłożony oczekiwał karmienia, o które stale się domagał.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel jedynie zgromił wzrokiem igraszki słowne Cedrika. Jeśli myślał, że pozwoli na Te poznawanie rozmiarów, to srogo się mylił. Librabia ani myślał o zagłębianiu ich relacji w tak dobitny sposób. Może i faktycznie w jakimś stopniu odczuwał czasem pociąg do Podwładnego, ale nadal był to facet, a faceci młodego maga nieinteresowali. Przynajmniej tak twierdził, choć czasem zaczynał w to powątpiewać.
Siedząc wygodnie spojrzał jak ciemnowłosy wyciąga się niczym rosły kocur i rozwala na podłodze, lądując na jego kolanach niczym niewinna dziewczyneczka chcąca być niezwykle urocza, aby się przypodobać. Abel westchnął politowanie, jakby całkowicie się poddał zabawie Cedrika, prychając lekko pod nosem, kiedy odchylił głowę do tyłu, aby czasem Podwładny tego niezauważył. Jeszcze by to nielegalnie wykorzystał przeciwko niemu.
- Tylko mnie nie wiń jak się zakrztusić księżniczko - dodał całkowicie chłodno, bardziej niz się spodziewał, że zabrzmi i sięgnął do jednego z opakowań, gdzie poukłądane były równiusieńko tacosy. Były na tyle małe, że Abel psokojnie wpakował jednego w całości do ust, a gdy go przerzuwał, sięgnął po widelec, nawiwając odrobnę makaronu. Z trzema zwisającymi nitkami przesunął widelec nad usta Cedrika powoli spuszczając go niżej, aż miękki makaron sięgnął jego ust. Kluchy musnęły delikatnie jedną wargę, znikając w zagłębieniu ust. Abel przyglądał się leniwie jak Podwładny żuje posiłek, całkowicie nie wstydząc się swego przeszywającego wzroku. Błądził nim po tęczówkach Cedrika, napinających polikach, czy pojawiających na króką chwilę zmarszczkach. Gdy Cedrik skończył, zabrał widelec, sięgając po kolejny przysmak, który zamówił. Dań, a raczej przekąsek było dość sporo. Lubił urozmaicone posiłki, a knajpa z któej zamawiał słynęła z dobrej jakości składników. Był pewien na sto procent, że posiłki były smaczne. Sam aromat był bardzo przyjemny dla nosa.
- Ciekawe jaka będzie konkurencja. W piątek wywieszą rozpiskę osób, które będą walczyły. Jednak przeciwnicy i tak nie będą znani. Na bierząco będą losować przed rozpoczęciem imprezy. Klsyfikacje będą podzielone na dwie rozgrywki. Sporo w tym roku chętnych. Mam nadzieje, ze trafimy na drugą turę. Da nam to nieco więcej czasu....- był nieco zmartwiony cykającą bombą i to nie tak, iż nie ufał Cedrikowi. Wręcz przeciwnie widział już cząstkę jego umiejętności. Wątpliwości posiadał do samego siebie, czy na pewno da radę podołać oczekiwaniom Podwładnego.
- Zjedzmy i kładźmy się do wyra. Jestem powoli zmęczony - ziewnął, delikatnie wtykając tacosa do ust Cedrika, a sam nawinął sobie neico makaronu, próbując tego aksamitnie puszystego sosiku delikatnie obtoczonego wokół makaronu.
Siedząc wygodnie spojrzał jak ciemnowłosy wyciąga się niczym rosły kocur i rozwala na podłodze, lądując na jego kolanach niczym niewinna dziewczyneczka chcąca być niezwykle urocza, aby się przypodobać. Abel westchnął politowanie, jakby całkowicie się poddał zabawie Cedrika, prychając lekko pod nosem, kiedy odchylił głowę do tyłu, aby czasem Podwładny tego niezauważył. Jeszcze by to nielegalnie wykorzystał przeciwko niemu.
- Tylko mnie nie wiń jak się zakrztusić księżniczko - dodał całkowicie chłodno, bardziej niz się spodziewał, że zabrzmi i sięgnął do jednego z opakowań, gdzie poukłądane były równiusieńko tacosy. Były na tyle małe, że Abel psokojnie wpakował jednego w całości do ust, a gdy go przerzuwał, sięgnął po widelec, nawiwając odrobnę makaronu. Z trzema zwisającymi nitkami przesunął widelec nad usta Cedrika powoli spuszczając go niżej, aż miękki makaron sięgnął jego ust. Kluchy musnęły delikatnie jedną wargę, znikając w zagłębieniu ust. Abel przyglądał się leniwie jak Podwładny żuje posiłek, całkowicie nie wstydząc się swego przeszywającego wzroku. Błądził nim po tęczówkach Cedrika, napinających polikach, czy pojawiających na króką chwilę zmarszczkach. Gdy Cedrik skończył, zabrał widelec, sięgając po kolejny przysmak, który zamówił. Dań, a raczej przekąsek było dość sporo. Lubił urozmaicone posiłki, a knajpa z któej zamawiał słynęła z dobrej jakości składników. Był pewien na sto procent, że posiłki były smaczne. Sam aromat był bardzo przyjemny dla nosa.
- Ciekawe jaka będzie konkurencja. W piątek wywieszą rozpiskę osób, które będą walczyły. Jednak przeciwnicy i tak nie będą znani. Na bierząco będą losować przed rozpoczęciem imprezy. Klsyfikacje będą podzielone na dwie rozgrywki. Sporo w tym roku chętnych. Mam nadzieje, ze trafimy na drugą turę. Da nam to nieco więcej czasu....- był nieco zmartwiony cykającą bombą i to nie tak, iż nie ufał Cedrikowi. Wręcz przeciwnie widział już cząstkę jego umiejętności. Wątpliwości posiadał do samego siebie, czy na pewno da radę podołać oczekiwaniom Podwładnego.
- Zjedzmy i kładźmy się do wyra. Jestem powoli zmęczony - ziewnął, delikatnie wtykając tacosa do ust Cedrika, a sam nawinął sobie neico makaronu, próbując tego aksamitnie puszystego sosiku delikatnie obtoczonego wokół makaronu.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Droczenie się z Ablem coraz bardziej bawiło Cedrika, przynosiło mu to mnóstwo zabawy i śmiechu. Same miny jakimi mag strzelał w jego stronę były warte tych paru poświęconych chwil na żarty.
Wygodnie rozkładając się na jego kolanach w pewien sposób badał na ile może sobie pozwolić, jakie granice posiadał czarodziej, w końcu nie znali się. Ich krótka znajomość dopiero rozkwitała puszczając pierwsze pędy, jednak daleko było im do dojrzałych roślin, o pięknych kwiatach i mięsistych rozłożystych liściach. Wiele było przed nimi, a tak drobne zaczepki ułatwiały choć odrobinę przełamanie pierwszych lodów. Spędzili ze sobą już kilka dni, jednak podczas nich nie mieli wiele okazji by ze sobą tak szczerze porozmawiać. Dzisiejszy wieczór był zdecydowanie przełomem w tej kwestii.
- A ty co? Książę na białym koniu? - prychnął lekko rozbawiony tym przytykiem i porównaniem. Jakby się zastanowić coś w tym nawet było. Cedrik długie lata był niczym ta księżniczka uwięziona w wieży i pilnowana przez strasznego krwiożerczego smoka, oczekująca swego rycerza, którym jak widać okazał się być Abel. To on pomógł mu uciec z ”wieży”, w której tak długo tkwił.
Jedno zwykłe hasło, a uciszyło Cedrika, przynajmniej na chwilę odpuścił sobie żarty i zaczepki pod adresem blondyna. Zamyślił się i oczekiwał uproszonego posiłku. A kiedy ten już trafił do jego ust z zadowoleniem powoli przeżuwał delektując się każdym otrzymanym kęsem. Jedzenie przepięknie mu pachniało, a smak dorównywał tej węchowej uczcie, było po prostu wyborne. Podległy nie miewał okazji do żywienia się wcześniej takimi daniami, dlatego doceniał każdy kęs. Po prostu rozpływał się przy tych wszystkich smakach i mimowolnie pomrukiwał podczas przeżuwania, przymykając oczy.
Dopiero kiedy mag zaczął mówić jedna z powiek uchyliła się nieco by pozwolić ciemnowłosemu zerknąć na Abla. Chłopak brzmiał na zmartwionego, widać było, że sporo o tym wszystkim myślał. Przejmował się.
Podległy przeżuł i przełknął otrzymany wcześniej kęs i łagodnie uśmiechnął się do blondyna.
- Abel czuję, że się przejmujesz… a nie masz czym, spójrz na mnie…- subtelny uśmiech nie schodził z twarzy podwładnego kiedy mówił. Sięgnął dłonią do brody maga, a po skierowaniu jej w swoim kierunku ułożył mu dłoń na policzku otulając go swoją ciepłą ręką.
- Dowiodłeś już, że jesteś silnym magiem, a będzie tylko lepiej, nasza więź się wzmacnia sam musisz to czuć. Eliminacje będą dla nas Pikusiem, a sam turniej niczym specjalnym… nie ma szans by spotkać tam kogoś na poziomie Nemezis, więc nie masz czym się przejmować…- jego głos był kojąco spokojny za to spojrzenie przenikliwe i ciepłe.
- A nawet ja pokonam, tylko daj mi jakiś czas na treningi - zaśmiał się w tym momencie żartując dla otuchy. Tych słów ani trochę nie był pewny, choć chciałby tego, by sprostać oczekiwaniom Abla i może naprawdę jeśli przyłoży się do swojego rozwoju bez osiadania na laurach da radę? Kobieta wyglądała na potężną z resztą jej energia na to wskazywała, jednak sam Cedrik nie należał to pierwszych lepszych. Wiedział, że jego zdolności były unikatowe, wręcz niespotykane, dlatego stale zachowywał je w tajemnicy. Co nadal go zdumiewało blondyn nawet o to nie pytał. Raz na samym początku zapytał czy włada ogniem, a kiedy Podległy ukazał mu ogień, elektryczność i regeneracje stwierdził, że się przechwala i zakończył temat nie powracając już nigdy do niego. Czy naprawdę nie wzbudziło to jego zainteresowania, widać było, że Louis od razu zaczął to analizować i ciekawe czy doszedł do prawdy, czy jednak nie. Tak czy siak, nawet kiedy nauczyciel podkreślił tak istotny fakt jak cztery wypatrzone zdolności Abel dalej nie pytał. Ciekawe co będzie kiedy dopatrzą się, że Cedrik posiada nieco większy komplet, to co do tej pory im ujawnił dotyczyło ognia, elektryczności, regeneracji i większej wydajności organizmu, szybkość, siła. W końcu to co ujawnił było tym co podkradł innym, tak jak możliwość czytania zdolności innych. A posiadał jeszcze własne pierwotne umiejętności. Empatyzm, który jak dotąd raczkował, jedyne co Cedrik potrafił za pomocą tej umiejętności to odczytanie aktualnej emocji innej osoby, nie podejmował się nawet prób zmiany nastroju, a co dopiero zmiany emocji, uczucia czy pragnienia. No i absorpcja, zdolność, w którą większość populacji nawet nie wierzy. A przez to sam Cedrik nie zna jej możliwości, ile mocy może przejąć? Czy ma to jakieś ograniczenia? Handlarze wiele lat szukali informacji na ten temat, by wycisnąć z niego jak najwięcej. Metodami prób i błędów wypracowali w nim to co umiał teraz, jednak ile może jeszcze mieć?
Para granatowych spokojnych oczu wpatrywała się ciepło w zielone tęczówki maga, po żarcie o pokonaniu Nemezis czarodziej usłyszał krótki chichy śmiech, po którym podległy zabrał dłoń z jego policzka, jednak się nie podniósł. Poczuł ogromną ochotę zbliżenia się do blondyna, ucałowania jego warg, jednak dzisiejszy wieczór był już dla nich wystarczający, dlatego nie chcąc dodatkowo stresować chłopaka zdusił w sobie tę chęć i spojrzał w kierunku kolejnego dania.
- Nie możesz się martwić, bo to by znaczyło, że we mnie nie wierzysz, a przecież jestem świetny, więc zmień tę minę i podaj mi o to…- dodał i wskazał upatrzony kąsek skinieniem głowy, której nie zamierzał zabierać z kolan maga.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel widział po Cedriku, że miał w pełni szczere intencje i pragnął uspokoić maga przed wszelakimi wątpliwościami, jednakże poczucie niepewności było zbyt mocno wyryte w podświadomości i mimo słów Podwładnego, nadal nie chciały opuścić Librabi. Choć bardzo tego pragnął, nadal zastanawiał się nad turniejem. Chciał go wygrać, a cała fortuna losu ciągle mu sprzyjała, co jeszcze bardziej niepokoiło przesądnego blondyna. Louis spadł im z nieba razem z tajemniczą Nemezis. Takiego rodzaju Podwładnej nigdy nie widział. Do tego z każdym spotkaniem tej dwójki dowiadywał się o niesamowitych rzeczach o których nie mówiono na zajęciach ani w typowych książkach dostępnych dla każdego. Ciekawiło go skąd brali informację, czy może był to wynik doświadczenia, którego oni sami nieposiadali. A raczej sam Abel, bowiem Cedrik sam w sobie miewał nie jeden kontrakt i to on był kolejną zagadką dla maga. To iloma rozgałęziami atrybutów mógł władać. O ile dobrze naliczył było ich aż cztery. Zwykli Podwładni mogli używać jedynie jednej, inni korzystali z statusu maga i "pożyczalni" ich magię, która nabierała przez nich na swej sile, a jeszcze bardziej wyjątkowi posiadali dwie zdolności. Cedrik posiadał ponad to. Być moze miał ich nawet jeszcze wiecej. Młody mag przypuszczał dwie opcje. Ciemnowłosy był naprawdę w czepku urodzony, albo jego zdolnością było kopiowanie, bądź przyswajanie zdolności magów z którymi zawierał kontrakty. Skoro druga wersja, bardziej prawdopodobna była prawdziwa, to jaką zdolność posiadł od samego Abla? Skoro młodzieniec był średni we wszystkim i nie wychylał się w niczym. Jedynie co mógł przyznać, to fakt, iż miał sporo energii życiowej, z której czerpał moc Cedrik. Sam Louis był miło zaskoczony ich dwójką. Nie wpsominając o samej Nemezis. Była silna, przerażająco silna, jakby całkowicie z innej pólki. Abel dopiero teraz uświadamiał sobie jaka różnica jest między silnymi Podwładnymi. Ich kontrakty i sama więź między magiem jest na innym poziomie. Nie są oni traktowani jak sługusy, jak niewolnicy. Ich zdanie jest ważne, liczą się z ich uczuciami, więc czy w ich aktualnej sytuacji było tak samo?
Blondyn spojrzał zamyślony na Cedrika, nawet niezauważając kiedy objął go dłonią i sięgnął zadumany po wskazany smakołyk. Poczęstował Cedrika jedzeniem i tak cały czas póki wszystkie talerzyki nie zostały wyczyszczone.
- No nic, trzeba się brać do spania - rozleniwiony, najedzony Abel ziewnął, całkowicie ignorując dobre maniery, by zakryć rozdziawione usta dłonią. Poza tym były one zajęte podtrzymywaniem pochylonego do tyłu maga. Jak najciszej, Abel pochował wszystko do jednego worka, szczelnie związał i schował w kącie za drzwiami wejściowymi. Nie chciał jeszcze bardziej drażnić rodzicielki, bo i tak czekała go nagana za wieczór i całe to oszustwo, które trwało wystarczjaąco długo. Nie chciał oszukiwać matki. Była zbyt dobrą kobietą i zawsze o wszystko dbała. Poświęcała swój czas dla dobra rodziny, choć potrafiła wybuchnąć gwałtownie i niespodziewanie niczym wulkan, a powodem zwykle byłnie kto inny jak ojciec.
- Te treningi mni eykończą - rozciągnął się stojąc na środku pokoju. Zasłonił jeszcze okno kotarą i dołączył do Cedrika, któy leżał już w łóżku. Dzień był w miarę udany - to określenie jako pierwsze przeszło przez głowę blondyna, gdy przykrywał się po sam czubek nosa cieplutką kołdrą. Chłonął najmiejsze ciepło, przymykając powieki, lecz coś nie dawało mu spokoju. Zmarszczył brwi, czując jak Cedrik zaczyna go zaczepiać. Westchnął, ostrzegł Podwładnego aby szedłspać, lecz ten ani śnił posłuchać swego maga.
Blondyn spojrzał zamyślony na Cedrika, nawet niezauważając kiedy objął go dłonią i sięgnął zadumany po wskazany smakołyk. Poczęstował Cedrika jedzeniem i tak cały czas póki wszystkie talerzyki nie zostały wyczyszczone.
- No nic, trzeba się brać do spania - rozleniwiony, najedzony Abel ziewnął, całkowicie ignorując dobre maniery, by zakryć rozdziawione usta dłonią. Poza tym były one zajęte podtrzymywaniem pochylonego do tyłu maga. Jak najciszej, Abel pochował wszystko do jednego worka, szczelnie związał i schował w kącie za drzwiami wejściowymi. Nie chciał jeszcze bardziej drażnić rodzicielki, bo i tak czekała go nagana za wieczór i całe to oszustwo, które trwało wystarczjaąco długo. Nie chciał oszukiwać matki. Była zbyt dobrą kobietą i zawsze o wszystko dbała. Poświęcała swój czas dla dobra rodziny, choć potrafiła wybuchnąć gwałtownie i niespodziewanie niczym wulkan, a powodem zwykle byłnie kto inny jak ojciec.
- Te treningi mni eykończą - rozciągnął się stojąc na środku pokoju. Zasłonił jeszcze okno kotarą i dołączył do Cedrika, któy leżał już w łóżku. Dzień był w miarę udany - to określenie jako pierwsze przeszło przez głowę blondyna, gdy przykrywał się po sam czubek nosa cieplutką kołdrą. Chłonął najmiejsze ciepło, przymykając powieki, lecz coś nie dawało mu spokoju. Zmarszczył brwi, czując jak Cedrik zaczyna go zaczepiać. Westchnął, ostrzegł Podwładnego aby szedłspać, lecz ten ani śnił posłuchać swego maga.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czy magowie z natury byli filozofami? To jak rozmyślał blondyn tego dowodziło, stale się czymś przejmował, był zdecydowanym przeciwieństwem swojego Podległego, który nie lubił się martwić. Stres był niezdrowy i on cenił sobie spokój ducha, przeżył niewyobrażalne piekło, więc przyziemne problemy były dla niego niczym błahostki. Nie rozumiał obaw swego czarodzieja, jednak nie wyśmiewał ich na swój dziwaczny sposób starał się mu pomóc. Odciągnąć od zmartwień, mało to jednak marny skutek. Na chwilę obecną sobie odpuścił skupiając w pełni na posiłku, którego forma ogromnie mu odpowiadała. Nie spodziewał się, że wyjdą mu takie podchody, a tu proszę, mag był naprawdę ugodowy i uczynny, a fakt że Cedrik to wyłapał nie wróżyło nic dobrego, ponieważ ciemnowłosy był niczym pies, któremu pozwolisz raz wejść na kanapę, a zanim się obejrzysz kanapa będzie należeć do psa i to ty będziesz na niej gościem.
Cedrik jedynie przewrócił oczami, kiedy Abel w pełni pominął ich całą rozmowę stwierdzeniem, że powinni się kłaść. Typowy filozof, przeanalizował sobie wszystko w głowie, ale nie podzielił się swymi wnioskami z rozmówcą. Cedrik jednak nie ciągnął go za język. Leniwie i bez pośpiechu zszedł z jego kolan i przeciągnął się z przeciągłym pomrukiem, któremu towarzyszył trzask kilku kości. Mlasnął oblizując usta po czym bez najmniejszego pośpiechu skierował się na nadmienione łóżko, rozłożył się w nim wygodnie i obserwował blondyna, który krótką chwilę krzątał się po pokoju.
Kolejne słowa czarodzieja Cedrik przyjął z lekkim zamyśleniem, czyżby blondyn dalej rozmyślał o turnieju i ich przygotowaniu do niego? Westchnął ciężko po czym obrócił się w jego stronę, gdy już obaj leżeli ukryci pod kołdrą.
Chwilę przyglądał się jego twarzy, on naprawdę zamierzał tak zasnąć, z głową pełną rozmyślań, przecież on nie wypocznie. Nie było szans na zregenerowanie organizmu i sił, kiedy zużywał je na stres i zmartwienia, nie mógł zasnąć w takim nastroju, Podległy przecież musiał ściągnąć uwagę i myśli czarodzieja na coś błahego.
- Abel… a gdzie mój buziak na dobranoc? - mruknął dosyć cicho, jednak doskonale wiedział, że blondyn go słyszy, jednak nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Dlatego też przesunął się bliżej maga i szturchnął go.
- Abel…- mruczał cicho i nieinwazyjnie by nie usłyszał tego nikt inny niż nawoływany. A kiedy w odpowiedzi został ochrzaniony jedynie szerzej się uśmiechnął.
- Abel… wiem, że chcesz tego buziaka… no mój Abelku.. przecież zasłużyłem…- szelmowski uśmieszek nie schodził z jego ust. A by zmusić blondyna do jakiejkolwiek reakcji przysunął bliżej niego nogę i pogładził go wzdłuż łydki, leżał przy tym wygodnie podpierając jedna dłonią swoją twarz i obserwując Abla, którego brwi i mimika wyrażały więcej niż tysiąc słów. Dzięki czemu Cedrik miał pewność, że jego mag przestał rozmyślać o dołujących go sprawach.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Irytacja młodego maga sięgała już górnej granicy. Bulgotała nad czerwoną kreską, aż pierwsze jej krople przeskoczyły przez nią. Właśnie w tym momencie Abel wykrzesał z siebie sporą część siły i uwolnił się spod rąk Cedrika, Czym prędzej wstał na równe nogi, czując jak pod stopami zapada się od jego ciężaru materac. Podwładny jeszcze nie do końca wiedział o planach maga, więc wykorzystał jego chwilę przetwarzania sytuacji i wyszeptał zaklęcie wiązania.
- Dosyć, teraz mnie popamiętasz - ostrzegł z błyskiem w oku i uniósł dłoń do przodu, patrząc z góry na ciemnowłosego. Zamknął dłoń, wystawił dwa palce wskazujące oraz kciuka, a przed nim narysowała się złota nitka, a pod nią kolejna. Librabia skupił się pierw na pierwszej, górnej i musnął ją palcami, zadrżała lekko, jakby dźwięcznie, a jasny odcień złota wykreował na nadgarstkach podwładnego kajdanki. Abel triumfalnie, zadowolony z samego siebie wyszczerzył swe białe zęby i poruszył dłonią w dół, napinając w tym samym kierunku nić. Zgięła się w pół, dosłownie łącząc i skracając o połowę, a kajdanki Podwładnego pociągnęły jego ręce za plecy i skneblowały. Gdy ujazmił już ręcę, zabrał się za nogi, które zwiastowały nitkę niżej. Blondyn zmruzył swoje powieki i zrobił ten sam ruch, lecz w odwrotną stronę, a kajdany na kostkach pociągnęły jego nogi na zewnątrz, by się rozkraczył.
Mag kątem oka zwrócił uwagę na swoje pióro spoczywające w pustym słoiczku po atramencie. Ruchem drugiej dłoni uniósł je za pomocą zaklęcia lewitacji i przywołał do siebie. Ptasie pióro było sporych rozmiarów, gęste i piękkie, a zarazem szorsktie. Idealne do łaskotek.
- Tylko proszę zachowywać się cichutko. Nie chcemy obudzić rodziców - szepnął, cmokając na sam koniec, po czym zawirował palcem, a piórki obróciło się, zawisając nad zagłębieniem między obojczykami. Palcem wskazującym zrobił ruch jakby zalotnie miał zamiar przywołać Cedrika, a zaczarowany przedmiot zadarł swym koncem o szyję i podbródek chłopaka. Następnie, kolejnymi ruchami zjechał po środkowej, wyrzeźbionej lini, skupiając swe zarliwe spojrzenie na mięśniach, które badał piórem. Zapominał całkowicie o tym jak patrzył, jak jego wzrok płonął żywym ogniem, a porządanie powoli napinało w podbrzuszu. Powietrze zrobiło się gęste, uporczywe do oddychania, lecz to nie pwostryzmywało Abla. Pragnął uakrać Podwładnego. Pragnął, aby ten zacząłsię wić od łaskotek. Robił kółka, smugał po boczkach, zachaczając o bokserki, a wręcz lekko zanurzając pod nie końcóweczkę pióra. Podwładny nie mógł od tak uciec. Abel cały czas kontrolował zaklęcie, samemu nie chcąc oddać mocy Cedrikowy, by czasem mu nie uciekł.
Oblizał swowolnie dolną wargę, zadzierając lekko nosa, kiedy przedmiot tortur okrązał sutki Cedrika. Widział jak zaczynają stawać, widziałjak zaskoczony Cedrik zaczyna drgać nogami od łaskotek. Tak. Jego plan zaczynał działać, jego zemsta wydawała się być coraz blizej swej mety.
- Cii, co ja mówiłem - przyłozył do swych warg paluszek, nakazując tym samym być ciszej Podwładnemu.- A teraz obiecaj, ze pójdziesz grzecznie spać, inaczej będę cię torturował dalej, aż nie będziesz miał sił fizycznie, nawet gdybyś miał mi się tu posikać, to nie przestanę - męczył Cedrika dalej, od czasu do czaus zmieniając miejsce z brzucha na pachy, czy stopy. Łaknoł, chłonął kazdy odruch chłopaka, kazdy stłumiony dźwięk z gardła, az w końcu dostrzedł Ten wzrok. Spytał, czy na pewno się poddaje. Upewnił się dwa razy nim postanowił zaprzestać. Cedrik był cały spocony, lecz zapach ten był dziwnie przyjemny dla nosa Abla. Nie śmierdział, wręcz pociągał, ale tę myśl prędko wybił sobie z głowy. Nie mógł, nie chciał. W końcu był hetero. Raczej.
Uwolniłz ciężkim odetchnięciem Cedrika z kleszczy kajdan, układając się spać, tym razem po swojej myśli, odbijając w ciemności wspomnień minę Cedrika. Odtwarzał to sobie wszystko bardzo dokładnie, jego oczy, jego usta, napinające mięśnie, póki nie zasnął...
- Dosyć, teraz mnie popamiętasz - ostrzegł z błyskiem w oku i uniósł dłoń do przodu, patrząc z góry na ciemnowłosego. Zamknął dłoń, wystawił dwa palce wskazujące oraz kciuka, a przed nim narysowała się złota nitka, a pod nią kolejna. Librabia skupił się pierw na pierwszej, górnej i musnął ją palcami, zadrżała lekko, jakby dźwięcznie, a jasny odcień złota wykreował na nadgarstkach podwładnego kajdanki. Abel triumfalnie, zadowolony z samego siebie wyszczerzył swe białe zęby i poruszył dłonią w dół, napinając w tym samym kierunku nić. Zgięła się w pół, dosłownie łącząc i skracając o połowę, a kajdanki Podwładnego pociągnęły jego ręce za plecy i skneblowały. Gdy ujazmił już ręcę, zabrał się za nogi, które zwiastowały nitkę niżej. Blondyn zmruzył swoje powieki i zrobił ten sam ruch, lecz w odwrotną stronę, a kajdany na kostkach pociągnęły jego nogi na zewnątrz, by się rozkraczył.
Mag kątem oka zwrócił uwagę na swoje pióro spoczywające w pustym słoiczku po atramencie. Ruchem drugiej dłoni uniósł je za pomocą zaklęcia lewitacji i przywołał do siebie. Ptasie pióro było sporych rozmiarów, gęste i piękkie, a zarazem szorsktie. Idealne do łaskotek.
- Tylko proszę zachowywać się cichutko. Nie chcemy obudzić rodziców - szepnął, cmokając na sam koniec, po czym zawirował palcem, a piórki obróciło się, zawisając nad zagłębieniem między obojczykami. Palcem wskazującym zrobił ruch jakby zalotnie miał zamiar przywołać Cedrika, a zaczarowany przedmiot zadarł swym koncem o szyję i podbródek chłopaka. Następnie, kolejnymi ruchami zjechał po środkowej, wyrzeźbionej lini, skupiając swe zarliwe spojrzenie na mięśniach, które badał piórem. Zapominał całkowicie o tym jak patrzył, jak jego wzrok płonął żywym ogniem, a porządanie powoli napinało w podbrzuszu. Powietrze zrobiło się gęste, uporczywe do oddychania, lecz to nie pwostryzmywało Abla. Pragnął uakrać Podwładnego. Pragnął, aby ten zacząłsię wić od łaskotek. Robił kółka, smugał po boczkach, zachaczając o bokserki, a wręcz lekko zanurzając pod nie końcóweczkę pióra. Podwładny nie mógł od tak uciec. Abel cały czas kontrolował zaklęcie, samemu nie chcąc oddać mocy Cedrikowy, by czasem mu nie uciekł.
Oblizał swowolnie dolną wargę, zadzierając lekko nosa, kiedy przedmiot tortur okrązał sutki Cedrika. Widział jak zaczynają stawać, widziałjak zaskoczony Cedrik zaczyna drgać nogami od łaskotek. Tak. Jego plan zaczynał działać, jego zemsta wydawała się być coraz blizej swej mety.
- Cii, co ja mówiłem - przyłozył do swych warg paluszek, nakazując tym samym być ciszej Podwładnemu.- A teraz obiecaj, ze pójdziesz grzecznie spać, inaczej będę cię torturował dalej, aż nie będziesz miał sił fizycznie, nawet gdybyś miał mi się tu posikać, to nie przestanę - męczył Cedrika dalej, od czasu do czaus zmieniając miejsce z brzucha na pachy, czy stopy. Łaknoł, chłonął kazdy odruch chłopaka, kazdy stłumiony dźwięk z gardła, az w końcu dostrzedł Ten wzrok. Spytał, czy na pewno się poddaje. Upewnił się dwa razy nim postanowił zaprzestać. Cedrik był cały spocony, lecz zapach ten był dziwnie przyjemny dla nosa Abla. Nie śmierdział, wręcz pociągał, ale tę myśl prędko wybił sobie z głowy. Nie mógł, nie chciał. W końcu był hetero. Raczej.
Uwolniłz ciężkim odetchnięciem Cedrika z kleszczy kajdan, układając się spać, tym razem po swojej myśli, odbijając w ciemności wspomnień minę Cedrika. Odtwarzał to sobie wszystko bardzo dokładnie, jego oczy, jego usta, napinające mięśnie, póki nie zasnął...
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cały dzień był przepełniony różnorakimi atrakcjami w głowie Cedrika nie mieściło się, by pozwolić zakończyć go w tak dołującej atmosferze. Jego mag nie mógł zasypiać zamartwiając się tym co przyniesie im przyszłość, co przyniesie im turniej. Podległy był przekonany, że dadzą sobie radę i chciał odwieźć blondyna od trosk. Nie miał jednak zbyt wielkiego pola do popisu, musieli być cicho, więc jedyne na co sobie pozwalał to głupie żarty. Zaczepki, które miały odrobinę podirytować czarodzieja.
Nie spodziewał się jednak, że zadziałają tak skutecznie. Szerzej otworzył oczy w zdziwieniu kiedy Abel stanął na równe nogi, było to błyskawicznie i nad wyraz energiczne jak na zmęczenie w jakim byli. Kącik ust uniósł się lekko na myśl o sukcesie. Był z siebie zadowolony, bo w końcu udało mu się poruszyć coś w chłopaku.
Sam Cedrik jednak nie ruszył się ze swojego miejsca, dalej rozciągnięty leżał na boku i podpierał twarz dłonią. Obserwował maga spokojnie i bez większych emocji wpatrując się w jego dłonie i usta, wiedział, że ten rzucał jakieś zaklęcie. Jednak nie obawiał się go, w końcu cóż mógł mu uczynić? Czuł znacznie większą ciekawość niż obawy. Ciemne tęczówki podążały za złotymi nićmi, wyglądało to dość pięknie, interesująco i hipnotyzująco. Dopiero kiedy coś oplotło jego nadgarstki uniósł lekko brwi spoglądając na dłoń podtrzymującą jego twarz i uderzył głową w poduszkę, gdyż dłoń ta została pociągnięta do tyłu. Co to miało być? Chwilę temu zdziwione brwi teraz ściągnęły się w irytacji, już szykował plan odegrania się na czarodzieju, nawet uchylał usta by się odgryźć, ale te zablokowane zostały nicią. Zakneblowano go. W szoku spojrzał na Abla po tym jak i jego nogi unieruchomiono i przygwożdżono do materaca. Leżał teraz na plecach i patrzył prosto na blondyna, który nadal czarował.
Widząc piórko Podległy jedynie ciężko westchnął i przewrócił oczami, nie robiło to na nim wrażenia, jednak otwarcie nie wyśmiewał maga. Najzwyczajniej w świecie nie miał łaskotek, jego skóra nie należała do tych wrażliwych na dotyk, wychowany był w ciężkich warunkach, do których ciało dobrze się przystosowało.
Podwładny jednak nie chciał psuć zabawy swemu magowi, a niech ten się bawi i cieszy, w końcu to chciał sprowokować i był zadowolony, że mu się udało. Prychnął pod nosem i z nie wyrażającą niczego miną czekał na dalszy bieg wydarzeń. Najwyżej poudaje trochę dla uciechy Abla.
Pióro musnęło jego skórą tuż pod szyją, a on aż zmarszczył brwi, czemu tak wyraźnie to odczuł? Powinno być to dla niego ledwie odczuwalne, a załaskotało i smyrało, na tyle bardzo, że czuł potrzebę podrapania się w tym miejscu, a nie mógł. Szarpnął za kajdany, ale te ani drgnęły, dobrze go trzymały, a nie mógł hałasować, więc jego możliwości do ucieczki były mocno ograniczone, co złośliwie podkreślił Abel.
Pióro zaczęło wędrować po różnych wrażliwych miejscach, a Cedrik dowiedział się czegoś nowego o sobie. Nie miał pojęcia jakim cudem, ale miał łaskotki… Był to dla niego szok. A sytuacja przestała być tak dla niego zabawną. Był uziemiony. Dosłownie i w przenośni. Musiał przyjąć na siebie irytację i gniew swojego maga, który sam na siebie ściągnął głupimi zaczepkami. A mając w pamięci, że muszą zachować ciszę z powodu rodziców blondyna, atak ten zaliczał się do prawdziwych tortur. Nie mógł swobodnie wydrzeć się na czarodzieja, musiał wszystko zdusić w sobie. Nawet śmiech, od którego drżało całe jego ciało, a twarz poczerwieniała. W kącikach oczu pojawiły się pojedyncze łzy, pragnął uciec od narzędzia szatana jakim było dla niego pióro, ale to podążało niczym magnez za uciekającym ciałem. Wił się przez to, testując elastyczność swego ciała i mięśni, jednak trzymające go kajdany nie dawały zbyt wielkiego pola do popisu.
Moment, w którym czubek pióra zatoczył koło wokół jego sutka był szokujący dla Podległego. Przez ciało przeszedł niebywale silny dreszcz, a sutki zareagowały natychmiast co ogromnie zawstydziło mężczyznę, dodając mu dodatkowej czerwieni na polikach. Jak dotąd odbierał to jako zabawę, jednak kiedy pomyślał o tej sytuacji w sposób sprośnych igraszek nie miał pojęcia czy poczuł przerażenie czy podniecenie. Odczuwalne ciepło w podbrzuszu nie miało szans przeistoczyć się w coś konkretniejszego, przez stale drżące i napinające się mięśnie brzucha.
Nie miał pojęcia ile trwały te tortury, ale kiedy otrzymał opcję oswobodzenia się z nich przyjął ją, jaka ona by nie była. Choć czuł ogromną, ciężką do opanowania chęć odegrania się na czarodzieju, zgodził się na jego warunki odpuszczenia. Jednak odpuścić miał dzisiejszej nocy, niech ten podstępny mag poczeka, on niczym drapieżnik poczeka na inną okazję na swą ofiarę i zaatakuję w najmniej oczekiwanym momencie!
Kiedy tylko kajdany zniknęły z jego nadgarstków i kostek, a knebel rozpłynął się, ciemnowłosy odskoczył energicznie uciekając od swego oprawcy. Przykucnął na podłodze nieopodal łóżka i próbował wyrównać oddech, z ogromnym speszeniem patrzył się na maga. Wilgotna od potu skóra zdradzała zmęczenie, tak zwykła czynność, a tak go wymęczyła. Czerwone od zawstydzenia i wysiłku policzki aż piekły. Po chwili konsternacji Cedrik odchrząknął i wstał, uważnie obserwował poczynania maga i jeszcze kilka chwil mu się przyglądał kiedy ten położył się spać. Nawet słysząc równy oddech długi czas nie poruszył się z miejsca. Był po prostu w szoku tym co zaszło.
Spojrzał na swoje nadgarstki, które chwilę temu były uwięzione, przełknął nerwowo ślinę to było dziwne. Czuł się dziwnie, niby zły, niby zirytowany, ale w jakimś stopniu tym podniecony. Z głową pełną myśli wziął swój ręcznik i ruszył do łazienki, musiał opłukać się z tego potu. Cały się lepił i nie miał zamiaru w takim stanie kłaść się spać.
Wziął zimny prysznic, woda musiała być lodowata by ostudzić wszystkie emocje i zmyć te wszystkie bodźce z jego ciała.
Jeszcze z wilgotnymi włosami powrócił do pokoju, tym razem założył na siebie koszulkę nocną. Siadł na brzegu łóżka spoglądając na Abla, który pogrążony był już w śnie, westchnął ciężko i uśmiechnął się nikle pod nosem, czyli udało mu się odciągnąć go od dołujących rozmyślań. Przetarł dłonią twarz i położył się, jego ciało było wyczerpane po tym wszystkim, szkoła, walka, trening, przepychanki i teraz jeszcze to. Zdecydowanie wyczerpał limit i marzył o spokojnym śnie, któremu poddał się natychmiast.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ciepłe światło lampy salonowej spadało na czubki spuszczonych głów męskich domowników, poza samym Cedrikiem, który w przekonaniu Abla smacznie sobie chrapał jeszcze w łóżeczku. Z podkulonymi ogonami ojciec z synem bali się spojrzeć w rozścieczoną minę kobiety, która krzyżowała ręce na swych piersiach. Celowo zgoniła ich z łóżek wcześniej aby mieć wystarczająco czasu na repremendę.
- Kochanie - ojciec chciał w jakiś sposób dostać szansę na rehabilitację, lecz kobieta od razu mu przerwała.
- Nie kochaś mi tu teraz. Dobrze wiedzieliście co robicie - parsknęła patrząc na swego męza dosłownie jak na robaka. - Okłamaliście mnie! Jak mogliście? Co ja pies policjanta żeby was wydać? - ciągnęła dalej, starając nie unosić się zbyt mcno, by nie budzić Cedrika. Poza tym nie chciała aby ktokolwiek podsłuchiwał. - Jaki ty przykład synowi robisz? Oszuście - zgromiła wzrokiem ukochanego, kiedy ten chciał spojrzeć jej w oczy, lecz szybko z powrotem wbił wzrok w dywan, czując całą presję. Dobrze wiedział co miała na myśli. W końcu ona sama była wykupioną niewolnicą, więc nierozumiała czemu coś takiego przed nią ukrywali. Wiedziała co to znaczy być sprzedawaną, źle traktowaną i zawsze pragnęła czyjegoś dobra. - A ty? - tym razem swą złość skierowała na syna siedzącego obok ojca na kanapie - Co ci strzeliło do głowy aby tam iść?! Sento to Sento, nie znaczy że masz z nim wszędzie łazić! I skąd on wiedział o takim miejscu?! - czuła jak żyłka wyrasta spod cienkiej warsty skóry, eksponując się nasamym środku czoła.
- Przepraszam, to działo się tak szybko...- wiedział, iż nic go nie tłumaczy. Stało się, wiedział, że kiedyś do tego dojdzie i będzie musiał stanąć przed sądem madczynym.
Po całym szeregu katorg jakie sprowadziła na nich kobieta, dostali pozwolenie na odejście. Atmosfera była nadal lekko napięta i nieprzyjemna, ale nie trwało to zbyt długo. Rodzice musieli jechać do pracy, a sam mag miał nieco czasu nim będą musieli szykować się do wyjścia, dlatego w spokoju zrobił ciepłą, ziołową herbatę dla ich dwojga. Po zjedzeniu śniadania z Podwładnym ruszyli do uniwersytetu na zajęcia. Oboje w wyprasowanych i pachnących mundurkach. Po drodze jak zawsze natknęli się na Yukie, którą już od początku męczył Sento sproźnymi żartami, jakimi również obradował blondyna z jego Podwładnym. Librabia neizwłocznie prostował jego popędy, przewracając oczyma i wszyscy w dobrych humorach wkroczyli na teren szkolny. Zajęcia nie był zbyt ciekawe, wręcz przerażająco nudnawe, a jedyna dobra wiadomość była taka, że w czwartek mieli ogłosić listę uczestników z samego rana.
Po nudnych lekcjach wszyscy razem poszli na lody, pospacerować po głównym deptaku gdzie wokół fontanny często odbywały się pokazy ulicznych artystów z sztuczkami magicznymi. Rozmawiali o wielu rzeczach, lecz głównie wszystko sprowadzało się na tory turniejowe. W domu po odrobieniu lekcji, Abel zajmował się uczeniem Cedrika alfabetu. To byłnajsyzbszy i najprostszy sposób na nauczenie go podstaw. Mówić potrafił, więc po zaznajomieniu się z wyglądem alfabetu powinien bez problemu dać radę czytać oraz pisać. Choć pewnie nie w takim tempie jak pozostali, ale jednak. Na magicznej tablicy rysował palcami znaki i symbole, mymawiając je i prosząc aby sam Cedrik robiłto samo co on. Później dawał mu do przepisywania teksty, kazał pisać pojedyncze sylaby, mówiąc je na głos. To trwało kolejne dni, aż nadszedł czwartek. Louis wspominał o treningu fizycznym, którego chciał z nimi jeszcze odbyć, więc zaplanowali go na sobotę i tym razem Librabia nie mógł zapomnieć o obiecanej zapłacie.
- Czwartek - szepnął sam do siebie pełen napięcia. Dziś to był ten dzień, kiedy dowiedzą się w której z grup będą uczestniczyć, dzień wyznaczenia eliminacji. Na to czekali wszyscy zapisani magowie. Czy poradzą sobie, czy dadzą radę? Mieli się przekonać niebawem.
- Kochanie - ojciec chciał w jakiś sposób dostać szansę na rehabilitację, lecz kobieta od razu mu przerwała.
- Nie kochaś mi tu teraz. Dobrze wiedzieliście co robicie - parsknęła patrząc na swego męza dosłownie jak na robaka. - Okłamaliście mnie! Jak mogliście? Co ja pies policjanta żeby was wydać? - ciągnęła dalej, starając nie unosić się zbyt mcno, by nie budzić Cedrika. Poza tym nie chciała aby ktokolwiek podsłuchiwał. - Jaki ty przykład synowi robisz? Oszuście - zgromiła wzrokiem ukochanego, kiedy ten chciał spojrzeć jej w oczy, lecz szybko z powrotem wbił wzrok w dywan, czując całą presję. Dobrze wiedział co miała na myśli. W końcu ona sama była wykupioną niewolnicą, więc nierozumiała czemu coś takiego przed nią ukrywali. Wiedziała co to znaczy być sprzedawaną, źle traktowaną i zawsze pragnęła czyjegoś dobra. - A ty? - tym razem swą złość skierowała na syna siedzącego obok ojca na kanapie - Co ci strzeliło do głowy aby tam iść?! Sento to Sento, nie znaczy że masz z nim wszędzie łazić! I skąd on wiedział o takim miejscu?! - czuła jak żyłka wyrasta spod cienkiej warsty skóry, eksponując się nasamym środku czoła.
- Przepraszam, to działo się tak szybko...- wiedział, iż nic go nie tłumaczy. Stało się, wiedział, że kiedyś do tego dojdzie i będzie musiał stanąć przed sądem madczynym.
Po całym szeregu katorg jakie sprowadziła na nich kobieta, dostali pozwolenie na odejście. Atmosfera była nadal lekko napięta i nieprzyjemna, ale nie trwało to zbyt długo. Rodzice musieli jechać do pracy, a sam mag miał nieco czasu nim będą musieli szykować się do wyjścia, dlatego w spokoju zrobił ciepłą, ziołową herbatę dla ich dwojga. Po zjedzeniu śniadania z Podwładnym ruszyli do uniwersytetu na zajęcia. Oboje w wyprasowanych i pachnących mundurkach. Po drodze jak zawsze natknęli się na Yukie, którą już od początku męczył Sento sproźnymi żartami, jakimi również obradował blondyna z jego Podwładnym. Librabia neizwłocznie prostował jego popędy, przewracając oczyma i wszyscy w dobrych humorach wkroczyli na teren szkolny. Zajęcia nie był zbyt ciekawe, wręcz przerażająco nudnawe, a jedyna dobra wiadomość była taka, że w czwartek mieli ogłosić listę uczestników z samego rana.
Po nudnych lekcjach wszyscy razem poszli na lody, pospacerować po głównym deptaku gdzie wokół fontanny często odbywały się pokazy ulicznych artystów z sztuczkami magicznymi. Rozmawiali o wielu rzeczach, lecz głównie wszystko sprowadzało się na tory turniejowe. W domu po odrobieniu lekcji, Abel zajmował się uczeniem Cedrika alfabetu. To byłnajsyzbszy i najprostszy sposób na nauczenie go podstaw. Mówić potrafił, więc po zaznajomieniu się z wyglądem alfabetu powinien bez problemu dać radę czytać oraz pisać. Choć pewnie nie w takim tempie jak pozostali, ale jednak. Na magicznej tablicy rysował palcami znaki i symbole, mymawiając je i prosząc aby sam Cedrik robiłto samo co on. Później dawał mu do przepisywania teksty, kazał pisać pojedyncze sylaby, mówiąc je na głos. To trwało kolejne dni, aż nadszedł czwartek. Louis wspominał o treningu fizycznym, którego chciał z nimi jeszcze odbyć, więc zaplanowali go na sobotę i tym razem Librabia nie mógł zapomnieć o obiecanej zapłacie.
- Czwartek - szepnął sam do siebie pełen napięcia. Dziś to był ten dzień, kiedy dowiedzą się w której z grup będą uczestniczyć, dzień wyznaczenia eliminacji. Na to czekali wszyscy zapisani magowie. Czy poradzą sobie, czy dadzą radę? Mieli się przekonać niebawem.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Poranna awantura była nieunikniona, dlatego też Cedrik po wejściu do pokoju rodzicielki Abla, nawet nie uchylił powieki udając, że pogrożony jest w głębokim letargu. Zachowanie tchórza, jednak tu chodziło o życie i było trzeba się ratować. Po wyjściu maga ciemnowłosy tylko spojrzał w kierunku drzwi i odetchnął z ulgą, że jemu ta awantura się upiecze. Wygodnie zawinął się w kołdrę i podjął próbę drzemki, jednak słuch miał zbyt dobry, a rozmowa tocząca się na dole była zbyt głośna, by w pełni ją zignorować.
Dalszy przebieg dnia był dość normalny, za normalny dla Podległego. Szkoła, gdzie robił za główna atrakcje żeńskiej części klasy, potem wyjście na lody i wieczorna nauka alfabetu, nie było to takie proste, jednak szło mu lepiej niż przewidywał. Przez brak jakiejkolwiek wiedzy w tym temacie wydawało mu się to czarną magią, dlatego kiedy wraz z pomocą Abla opanowywał kolejne litery, a te przestawały być dla niego nieosiągalnymi tajemnicami humor mu się poprawiał.
Proste życie zaczynało mu odpowiadać, a dni mijały i nim się zdążył obejrzeć nastał czwartek. Dzień ujawnienia list uczestników, nareszcie niepewność zostanie rozwiana, a oni dowiedzą się, do której grupy zostali przydzieleni. Oczywiście Cedrikowi nie robiło to najmniejszej różnicy, jednak dla Abla było widocznie istotne. Mag chciał mieć jak najwięcej czasu na przygotowanie.
Cedrik podczas śniadania i w drodze do szkoły czuł delikatne napięcie, Abel po prostu był spięty, a Podległy po ostatnim ataku na siebie nie podejmował prób rozweselenia go czy odwrócenia uwagi od turnieju.
Po drodze oczywiście spotkali przyjaciół blondyna, jednak i po tym atmosfera się nie rozluźniła. Jego czarodziej nie potrafił skupić się na żadnej rozmowie. Uczucie niepewności i nieznanego udzieliło się nawet Cedrikowi kiedy dotarli do budynku uczelni, to jak mury szkoły były dziś tym przesiąknięte aż przerażało. Jak wielu uczniów stresowało się ujawnieniem list uczestników. Od razu grupa przyjaciół udała się na główny korytarz, gdzie na tablicy z ogłoszeniami miały pojawić się listy turniejowe. Ilość znajdujących się tam uczniów była przerażająca. Jakby wszyscy uczęszczający do tej uczelni po prostu zeszli się w jednym miejscu.
Panująca tu cisza była tak dziwnym zjawiskiem, że ciemnowłosy co chwila upewniał się, że ludzie tu obecni nie zostali poddani jakiemuś zaklęciu milczenia czy zatrzymania czasu. Każdy pogrążony w swoich myślach nie miał ochoty dyskutować z sąsiadami. Moment w którym ogromna tablica zaczęła pobłyskiwać był dla zebranych kluczowy. Dawne ogłoszenia rozmywały się za sprawą jakiegoś zaklęcia, a nowe litery układały się na płaskiej powierzchni, aż w końcu powstały dwie listy. Jedna informowała o liście magów, którzy brali udział w turnieju, a druga przedstawiała zestawienie pierwszych walk. Tam widniały imiona Podległych, którzy będą ze sobą walczyć w pierwszej kolejności i do której tury walk zostali przydzieleni.
Mimo, że korytarz był pełen uczniów, a oni stali daleko z tyłu i tak byli w stanie dostrzec swoje imiona na ogromnej liście. Dla Cedrika ciekawym wydał się fakt, że nie było wiadomo, który Podległy należy do którego z magów.
- Druga tura, może to cię trochę uspokoi…- stwierdził cicho Cedrik, oczywiście jego słowa były skierowane do Abla.
- Kojarzycie tego Niko? - spytał zaciekawiony przyglądając się imieniu Podległego, z którym przyjdzie mu walczyć w pierwszej rundzie. Zastanawiał się, czy aby dobrze odczytał wszystkie litery, jednak lekcje z Ablem przynosiły coraz lepsze efekty.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zmiana na tablicach trwała wieczność w głowach uczniów, którzy zapisali się na turniej. Nazwiska pomału zaczynały się pojawiać sfowolnymi, krętymi liniami, lecz bardzo czytelnymi. Librabia śledził je połowicznie, wyszukując pierwszych sylab swojego nazwiska i niezwykle odetchnął z ulgą na wieść, że nie byli w pierwszej połowie klasyfikacji. Poczuł się jak promienne słońce nad ich głowami, jak fruwające od czasu do czasu nad ich głowami rozśpiewane ptaki, nurkujące w gęstwinach koron drzew. Blondyn spojrzał na swojego Podwładnego i obdarzył go delikatnym uśmiechem. Po ostatnim wieczorze nie czuł już takiej presji, lecz szczerze oczekiwał możliwości na dodatkowe poduczenie się wszystkiego i o kilka rad od samego Louisa. Musiał zapamiętać, aby go o to poprosić. W końcu Abel ciągle uczony był na uzdrowiciela. Rodzice pragnęli tego, bowiem uzdrowidziel był pewnym fachem w tym świecie, a ich syn był wystarczająco dużym średniakiem, aby z tego nie skorzystać. Posiadał wiedzę, choć nie do konca umiejętności.
- Kurcze jaka szkoda! - rozpromieniony Sento chlasnął Abla prosto w sam środek pleców, a głuche echo rozbrzmiało po okolicy, gdy uczniowie zaczynali pomału się rozchodzić, pochłonięci dyskusjami między sobą. Młody mag stęknął z lekkiego bólu zmieszanego z zaskoczeniem i zgromił przyjaciela wzrokiem. - A już liczyłem na to, że się spotkamy na kfalifikacjach, ech. Wielka szkoda - teatralnie wzdychał, udając rozczarowanie, kiedy kilka z dziewcząt w upiętych włosach w fikuśne fryzury kątem oka zerknęły w ich stronę, ewidentnie chichocząc, obdarowując swym zalotnym wzrokiem Cedrika.
- Stary zazdroszczę takiego wzięcia. Niby Podwładny, a panny wyrywa samym byciem - dodał, zarzucając ręce na tył głowy.
- Sam miałbyś wzięcie gdybyś nie myślał tylko kutasem - Yukia z wrednym uśmieszkiem wbiła szpilkę w plecy Sento.- Chciałabym kiedyś wziąć w tym udział, ale pewnie nie zaszłabym do finałów - Yuki uśmiechnęła się blado, żartując z samej siebie. Wiedziała, iz nie jest jakimś cudem natury co do umiejętności czy siły, ale jednak taki turniej to poniekąd fajna zabawa i dobre sprawdzenie samej siebie.
- Odezwała się święta dziewi- miał już dokończyć swoje złote myśli, ale Abel prędko nadepnął na odcisk rudowłosego, który targany przyjaciółmi jak szmatą postanowił zamknąć swojego dzioba.
- Niko? Hmm... ani trochę, pewnie nikt istotny - Sento zamyślił się na chwilę, po czym wszyscy zaczęli kierować się na zajęcia z wazenia wywarów.
- Zawsze podawali tak dziwnie listę uczestników? - Abel spytał zaciekawiony Sento. Nigdy nie przykuwał do tego uwagi, bowiem nie startował do turniejów. Był jedynie osobą oglądającą je.
- Pewnie. W ten sposób chcą uniknąć sabotazy i podkładania się. Na klasyfikacjach moze brać udział więcej niż jeden Podwładny. Sam będę tam miał swoją trójcę. Wiesz, chcą się pozbyć nieistotnych magów. W końcu im więcej masz swoich zwierzaczków tym mocniejszy jesteś, bo jakby nie patrzyć trzeba sporej ilości mocy, aby ich utrzymać podczas walk i nie tylko. Jednak - spojrzał wymownie na Cedrika. - Pozory czasem mylą. Niektórzy wybierają jednego, a silnego Podwładnego. Ja sam musiałem pozbyć się dwóch swoich na rzecz nowej perełki - cmoknął z zadowoleniem, gdy weszli do sali. Na środku przy biurku nauczyciela i sporej tablicy stał jak zwykle sporych rozmiarów kocioł z gotującą się gęstą mazią. Dla odmiany dla kazdych dwóch krzeseł postawiony byłrowniez mniejszy kociołek. Wszyscy od razu wiedzieli, iz dziś czeka ich praktyka.
- Będziemy w parze, prawda? - Abel spytał Cedrika, bowiem nie chciał go powstrzymywać od wzięcia udziału z kimś innym gdyby miał na to ochotę.
- Kurcze jaka szkoda! - rozpromieniony Sento chlasnął Abla prosto w sam środek pleców, a głuche echo rozbrzmiało po okolicy, gdy uczniowie zaczynali pomału się rozchodzić, pochłonięci dyskusjami między sobą. Młody mag stęknął z lekkiego bólu zmieszanego z zaskoczeniem i zgromił przyjaciela wzrokiem. - A już liczyłem na to, że się spotkamy na kfalifikacjach, ech. Wielka szkoda - teatralnie wzdychał, udając rozczarowanie, kiedy kilka z dziewcząt w upiętych włosach w fikuśne fryzury kątem oka zerknęły w ich stronę, ewidentnie chichocząc, obdarowując swym zalotnym wzrokiem Cedrika.
- Stary zazdroszczę takiego wzięcia. Niby Podwładny, a panny wyrywa samym byciem - dodał, zarzucając ręce na tył głowy.
- Sam miałbyś wzięcie gdybyś nie myślał tylko kutasem - Yukia z wrednym uśmieszkiem wbiła szpilkę w plecy Sento.- Chciałabym kiedyś wziąć w tym udział, ale pewnie nie zaszłabym do finałów - Yuki uśmiechnęła się blado, żartując z samej siebie. Wiedziała, iz nie jest jakimś cudem natury co do umiejętności czy siły, ale jednak taki turniej to poniekąd fajna zabawa i dobre sprawdzenie samej siebie.
- Odezwała się święta dziewi- miał już dokończyć swoje złote myśli, ale Abel prędko nadepnął na odcisk rudowłosego, który targany przyjaciółmi jak szmatą postanowił zamknąć swojego dzioba.
- Niko? Hmm... ani trochę, pewnie nikt istotny - Sento zamyślił się na chwilę, po czym wszyscy zaczęli kierować się na zajęcia z wazenia wywarów.
- Zawsze podawali tak dziwnie listę uczestników? - Abel spytał zaciekawiony Sento. Nigdy nie przykuwał do tego uwagi, bowiem nie startował do turniejów. Był jedynie osobą oglądającą je.
- Pewnie. W ten sposób chcą uniknąć sabotazy i podkładania się. Na klasyfikacjach moze brać udział więcej niż jeden Podwładny. Sam będę tam miał swoją trójcę. Wiesz, chcą się pozbyć nieistotnych magów. W końcu im więcej masz swoich zwierzaczków tym mocniejszy jesteś, bo jakby nie patrzyć trzeba sporej ilości mocy, aby ich utrzymać podczas walk i nie tylko. Jednak - spojrzał wymownie na Cedrika. - Pozory czasem mylą. Niektórzy wybierają jednego, a silnego Podwładnego. Ja sam musiałem pozbyć się dwóch swoich na rzecz nowej perełki - cmoknął z zadowoleniem, gdy weszli do sali. Na środku przy biurku nauczyciela i sporej tablicy stał jak zwykle sporych rozmiarów kocioł z gotującą się gęstą mazią. Dla odmiany dla kazdych dwóch krzeseł postawiony byłrowniez mniejszy kociołek. Wszyscy od razu wiedzieli, iz dziś czeka ich praktyka.
- Będziemy w parze, prawda? - Abel spytał Cedrika, bowiem nie chciał go powstrzymywać od wzięcia udziału z kimś innym gdyby miał na to ochotę.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Grobowa cisza przepadła w zapomnienie tuż po ogłoszeniu wyników. Ekscytacja uczniów nabrała na sile, a dyskusją nie było końca. Zaczęły się również nieprzyjemne spojrzenia pod adresem rywali. Jak widać rywalizacja pobudzała te gorsze strony w młodych magach, a nawet w niektórych Podległych, którzy przekonani o swej sile zaczynali od słownych zaczepek i swego rodzaju zastraszania.
Cedrik spokojnie stał przy swoim magu i jego przyjaciołach, ich dyskusje bawiły ciemnowłosego. A kiedy Sento zaczął żartować z Ablem i zwrócili uwagę grupki dziewcząt, które bardzo szybko przeniosły swoje zalotne spojrzenia na Podległego, mężczyzna uprzejmie odpowiedział im niemo prostym uśmiechem, na co panny zareagowały chichotem, a Sento kolejnymi tekstami.
- Jak hetero mag ledwie jest w stanie mi się oprzeć, to co tu się dziwić uroczym pannom. Cóż taki to już urokliwy jestem…- powiedział z teatralną skromnością wzruszając ramionami.
Dyskusja między Sento a Yuki przeszła obok Cedrika skupił się on dopiero na słowach dziewczyny dotyczących turnieju. Zastanowiło go to i uważniej przyjrzał się uczennicy w mocno oceniający sposób.
- Krytyczna dla siebie jesteś, Podlegli władający wodą kontrują mnóstwo zdolności w tym i mój ogień. Musiałabyś jednak ciężko trenować, kwalifikacje pewnie byś przeszła, jednak dalej zależałoby to od napotkanych przeciwników. W końcu różnie bywa, a walki potrafią być bardzo brutalne. Ciekawi mnie jaki poziom będzie na turnieju, bywają obrażenia śmiertelne? - przedstawił prawdopodobny scenariusz dla Yuki, po czym zastanowił się nad intensywnością walk. Zapytał o ofiary śmiertelne niczym o coś zupełnie normalnego, jakby w każdym turnieju ginęło kilku magów czy Podwładnych, zwłaszcza Podwładnych. Sam przywykł do walk na śmierć i życie dlatego jego pytanie wydało mu się zupełnie normalne i ciekaw był odpowiedzi.
Rozmowa potoczyła się dalej, a pytanie o listę i wyjaśnienia Sento wzbudziły zainteresowanie ciemnowłosego. Tak jak stawiał z początku rudzielec stawiał na ilość nie jakość podległych, nawet ledwie do niego docierały inne możliwości, choć spojrzenie jakim obdarzył Cedrika rozbawiło ciemnowłosego, który zareagował jedynie tajemniczym uśmieszkiem.
Chwilę jeszcze podyskutowali i udać musieli się na zajęcia. Sala czekała na nich w pełni przygotowana, liczba kociołków przyciągała spojrzenia.
Jak dotąd spokojne zajęcia w ławce przerodziły się w prawdziwe wyzwanie dla Cedrika. Dopiero co poznawał alfabet, a miał sporządzić miksturę?! Ogromny ciężar z serca mu spadł kiedy okazało się, że wywar przygotowywany będzie w parach. Na pytanie od Abla uśmiechnął się zadziornie.
- Jeśli masz takie życzenie…- odparł zawadiacko, chcąc zbliżyć się do kociołka przy którym stał blondyn. Przeszkodziła mu jednak w tym Yuki, odgradzając mu drogę dłonią i zajmując miejsce przy magu.
- Ty masz go na co dzień, teraz moja kolei! Pamiętasz Abel naszą umowę? No to się dogadaliśmy! Miłych zajęć Cedrik! - pomachała mężczyźnie, a ten jedynie prychnął pod nosem spoglądając na swojego czarodzieja. Obaj nie mieli tu nic do gadania, dlatego Podwładny wycofał się i zaraz został klepnięty w ramię przez Sento.
- To co działamy z tym kotłem? - zadał pytanie, jednak nim zdążył je skończyć podeszła do nich jedna z diw klasowych.
- Hej Cedrik! Może chciałbyś potowarzyszyć mi na zajęciach? Myślę, że razem uwarzymy coś wybuchowego! - zażartowała i zachichotała.
- Hej Madi, oby tylko sala to wytrzymała… i dzięki, ale przecież nie mogę zostawić Sento samego, chyba, że znajdziesz dla niego jakieś miłe i pomocne towarzystwo…- uśmiechnął się czarująco do dziewczyny dobrze wiedząc, że robi tym przysługę rudzielcowi. Choć nie miał najmniejszej ochoty pracować z Madi, kompletnie nie robiło mu to różnicy, bo i z Sento nie chciał pracować, a jego Abel został już skradziony, wiec w takich okolicznościach może i wesprzeć rudzielca.
- MIRA! - pisnęła błyskawicznie urocza blondynka w fikuśnym kucyku, a tuż obok niej pojawiła się jej kompanka, o równie ładnej buźce, ale za to o ciemnych włosach puszczonych luźno na ramiona.
- Potowarzysz Sento? Kiedy podbiorę mu Cedrika? - zapytała wprost, na co dziewczyna zachichotała i skinęła potakująco porywając rudowłosego i tym samym zwalniając miejsce przy kociołku obok Cedrika.
Ciemnowłosy jedynie dyskretnie puścił oczko do czarodzieja i siadł na swoim siedzisku sięgając po księgę i kładąc ją sobie na kolanach. Starał się skupić na zajęciach, jednak jego towarzyszka stale go czymś zagadywała, próbował być uprzejmy, w końcu dziewczyna była bardzo miła, szkoda jedynie, że tak bardzo męcząca i absorbująca.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wbrew swej woli młody mag na wspomnienie Cedrika o swym uroku osobistym wrócił wspomnieniami do dnia ich poznania. To w jaki sposób położył go na łopatki, a tyłek Abla poczuł twardość drogi ulicznej. Blondyn nawet nie zdążył wówczas posklejać wszystkich wątków, a Podwładny od razu wepchał swój język do jego gardła. To w jaki sposób wił się między zębami, jak łaskotał podniebienie przyprawiało wtedy Librabię o szaleństwo. Z jakiegoś powodu podnieciło go to, podobało, i nim zrozumiał z kim miał do czynienia, kontrakt został już zawarty. To był pierwszy pocałunek. Pierwszy wbrew jego woli, lecz nie kazał Cedrikowi długo czekać, aż sam pozwolił mu doznać tego uczucia pocałunku z zaskoczenia, kiedy dosłownie rzucił się na ciemnowłosego, obezwładniając przed próbą ucieczki i zachłannie wtopił się w jego jędrne usta. Przypominał sobie wtedy jak Cedrik wyglądał podczas kupowania ubrań. To, kiedy w oczach maga mógł grać bardzo seksowną kobietę. Wystarczyło dać mu parę szpilek i perukę z długimi włosami. Tamtego razu, podczas pocałunku zrozumiał, iż naprawdę nie ma nic przeciwko temu kontraktowi. Pogodził się z nim, choć jego część nadal walczyła z byciem Hetero. Choć zdawało się być to coraz odleglejsze, a bliskość z Podwładnym coraz mniej krępująca, czy obrzydzająca. Abel coraz częściej uświadamiał sobie, że to tylko kwestia czasu, aż będzie w stanie normalnie oddać się uciśnianiu więzi w bardziej erotyczny sposób - i nie miał tu na myśli seksu.
Abel wyszedł z transu swych rozmyślań, odklejając swój wzrok od Cedrika, kiedy ten podnosił na duchu Yukię. To było miłe z jego strony, nawet jeśli robił to nieświadomie. Dziewczyna czuła w pewnym sensie ulgę, gdy Podwładny wspominał o kontrataku żywiołów i faktycznie miała z nim pewnego rodzaju szanse. Przynajmniej w rozrachunku ogień - woda. Długowłosa nieudolnie starając się ukryć swój uśmiech, podziękowała mu za te słowa, czując dumnie dowartościowanie.
Sento od razu dostrzegł uśmieszek zwierzaczka Librabi, gotując w głowie myśli o tym jak za to lubi Cedrika. Za tę pewność siebie i świadomość o swej wartości. Wiedział bardzo dobrze, że nie mieliby problemu dogadać się razem, gdyby byli w bliższych stosunkach.
- Wydaje mi się, że coś tam było, ale raczej nikt jeszcze nie zginął. Zwykle w razie potrzeby przerywają walkę, kiedy widzą zagrożenie życia. - rudowłosy nie zamierzał długo pozostawiać ciekawskiego Cedrika bez odpowiedzi, a sam Abel oraz Yukia postanowili dodać swoje trzy grosze.
- Wokół areny są magowie odpowiedzialni za rozkładanie bariery aby chronić publiczność - zauważyła, szybko wracając wspomnieniami do zeszłorocznego turnieju, na który przyszła razem z Ablem. Mimo iż nie była to randka, ona sobie wolała wmawiać co innego.
- Dokładnie tak, do tego mają kilku uzdrowicieli, ale widziałem parę razy jak nie obie strony nie chciały się poddać i dosłownie katowały się podczas dwóch rund. Po przerwaniu walki albo minięciu czasu sędziowie wyznaczają zwycięzce poprzez punktacje - młody mag z zapałem zaczął opowiadać to, co jeszcze wiedział na temat corocznej imprezy w mieście. Dyskusję szybko skończyli, wracając do ważniejszych spraw. Abel obawiał się, iż Cedrik naprawdę będzie miał trudności z dzisiejszymi zajęciami. Pomaganie mu w czytaniu, czy wyjaśnianie zadań to było całkiem co innego niżeli tworzenie eliksiru. W takich chwilach trzeba było często uważnie przyglądać się wywarowi, aby w odpowiednim momencie dodać kolejne składniki. Co prawda nie spodziewał się ncizego trudnego na sam początek tego roku. Znał nauczyciela już od paru lat i wiedział jakie posiadał przyzwyczajenia. Mimo to połączenie mentalne w takich chwilach nie było łatwe, więc chciałz nim pracować. To jednak nie był jedyny powód, lecz nad kolejnymi nie chciał się rozwodzić.
Wszystkie plany jednak zepsuła Yuki. Librabia miał ochotę jakoś zaprotestować, lecz widział iż nie było sensu. Dziewczyna wyciągnęła najcięższe działo, z kalibrem z którym oboje nie mieli szans, a była nim umowa dzięki któej udobruchał obrażoną Podwładną. Bądź co bądź musiał na to przystać. Nie było najgorzej, w końcu był jeszcze Sento, którego ten fakt nawet pocieszał. Cała czwórka miała możliwość być blisko siebie, razem, a przynajmniej tak mogło się zdawać.
Nieprzyjemny dreszcz przepełzł wzdłuż ich ciał niczym obślizgły gad, kiedy do uszu dotarł im dźwięczny niczym hiena głosik Madi. Tak sztuczny i nieprzyjemny jak sam jej pełny makijaż. Abel nienawidził takich dziewcząt. Były puste w środku. Myślały tylko o tym jak modnie wyglądać, korzystały z rodzinnych kontaktów i miały wszystko na swej tacy, gdy inni musieli ciężko na cokolwiek zapracować. Sama Yuki miała z nią w pierwszym roku lekkie spięcia. Do teraz sytuacja ucichła, lecz czasem zdawało się, że nadal miewały do siebie urazę.
Zdruzgotany Sento został pociągnięty w dalsze zakątki sali. W jego oczach Abel dostrzegał wzbierające się łzy i okrzyk, aby go ratować. Na co blondyn tylko wzruszył ramionami i usiadł razem z Yukią przy kociołku.
- Biedny Sento, prawie mi go ża; - wesoły chichot przemknął w myślach maga. Spojrzał na przyjaciółkę, która wymownie na niego spoglądała, jakby chciała sprawdzić czy myśl którą mu posłała dotarła w wyznaczone miejsce. Odpowiedział jej lekkim uśmiechem, zerkając jeszcze na Cedrika, który puścił mu oczko. Wszyscy usiedli na miejsca, nauczyciel zaczął tłumaczyć na czym będą polegały zajęcia. Mieli stworzyć miksturę leczniczą podstawowego poziomu. Wspomniał na której stronie mają otworzyć podręczniki, rozdał każdej parze słoiczki oraz pudełęczka z niezbędnymi do tego produktami i sam pierw omawiając wszystko zrobił swój wywar, dając możliwość wykazania się uczniom. Librabia zerkał co jakiś czas na Podwładnego, zaciekawiony jak sobie radzi i czy, co zabawniejsze, radzi sobie z neizamykającymi się ustami Madi. Nieco to irytowało obojga siedzących obok uczniów, jednak nadal pozostawali wierni swojemu zadaniu. Yuki sprawnie zaczynała odwracać uwagę blondyna od swego Podwładnego, zadając pytania, pokazując to ciekawsze rzeczy, albo pytając o coś. Wiele również ukrywali podczas telepatycznej rozmowy, aby nikomu nie przeszkadzać. Dziewczyna całkowicie musiała oddać prowadzenie Ablowi, kiedy w grę wchodziły czary. W takich chwilach bycia kimś innym niż mag dawało jej siwe znaki. Po skończeniu wywaru wszyscy musieli jeszcze odczekać półgodziny, aż składniki się połączą i będzie można próbować ich wytworu.
- Widziałeś jej dzisiejszy makijaz? - podpytywała w myślach Abla, kątem oka zerkając na nieudolny make-up Madi.
- Jak panda? Cóż musiałą dziś wyjątkowo malować się na ślepo - odparł z mniejszą dozą wrogości, lecz nie przerywał obgadywania dziewczyny. Chichotali cicho, czasem nie mogąc tego zdusić w sobie. Siedzieli blisko, dzieląc się książką aby czasem nie tracić zbędnie miejsca gdzie mogli położyć potrzebne składniki, które trzeba było szybko wrzucić. Przed przerwą Abel jeszcze posłał myśl do Cedrika, pytając jak mu idzie i czy wszystko w porządku, a jakiś czas później ogłoszono przerwę. Jak to bywa, postanowili zjeść lunch na dworze przy jednym ze stolików na głównym placu gdzie eksponowała się na samym środku fontanna.
- Masakra, jesteście okropni. Co ja tobie Cedrik zrobiłem, że mnie tak urządziłeś? - Sento dramatyzował przypominając sobie istną godzinową katorgę w obecności dziewczyny, która ciągle peplała jak z resztą pomocna dłoń samego Podwładnego.
- Tak to już bywa - Yuki śmiała się wesoło z całej zaistniałej sytuacji czując że była jedną z wygranych z dzisiejszych zajęć. - A właśnie Abel! Kto pije? Może rozstrzygniemy to grą kamień, papier, nożyce? - zaproponowała, a mag od razu się zgodził - przegrywając.
- Cholera - zdołowany przyjął na klatę swą porażkę, wcinając kolejną kanapkę.
Abel wyszedł z transu swych rozmyślań, odklejając swój wzrok od Cedrika, kiedy ten podnosił na duchu Yukię. To było miłe z jego strony, nawet jeśli robił to nieświadomie. Dziewczyna czuła w pewnym sensie ulgę, gdy Podwładny wspominał o kontrataku żywiołów i faktycznie miała z nim pewnego rodzaju szanse. Przynajmniej w rozrachunku ogień - woda. Długowłosa nieudolnie starając się ukryć swój uśmiech, podziękowała mu za te słowa, czując dumnie dowartościowanie.
Sento od razu dostrzegł uśmieszek zwierzaczka Librabi, gotując w głowie myśli o tym jak za to lubi Cedrika. Za tę pewność siebie i świadomość o swej wartości. Wiedział bardzo dobrze, że nie mieliby problemu dogadać się razem, gdyby byli w bliższych stosunkach.
- Wydaje mi się, że coś tam było, ale raczej nikt jeszcze nie zginął. Zwykle w razie potrzeby przerywają walkę, kiedy widzą zagrożenie życia. - rudowłosy nie zamierzał długo pozostawiać ciekawskiego Cedrika bez odpowiedzi, a sam Abel oraz Yukia postanowili dodać swoje trzy grosze.
- Wokół areny są magowie odpowiedzialni za rozkładanie bariery aby chronić publiczność - zauważyła, szybko wracając wspomnieniami do zeszłorocznego turnieju, na który przyszła razem z Ablem. Mimo iż nie była to randka, ona sobie wolała wmawiać co innego.
- Dokładnie tak, do tego mają kilku uzdrowicieli, ale widziałem parę razy jak nie obie strony nie chciały się poddać i dosłownie katowały się podczas dwóch rund. Po przerwaniu walki albo minięciu czasu sędziowie wyznaczają zwycięzce poprzez punktacje - młody mag z zapałem zaczął opowiadać to, co jeszcze wiedział na temat corocznej imprezy w mieście. Dyskusję szybko skończyli, wracając do ważniejszych spraw. Abel obawiał się, iż Cedrik naprawdę będzie miał trudności z dzisiejszymi zajęciami. Pomaganie mu w czytaniu, czy wyjaśnianie zadań to było całkiem co innego niżeli tworzenie eliksiru. W takich chwilach trzeba było często uważnie przyglądać się wywarowi, aby w odpowiednim momencie dodać kolejne składniki. Co prawda nie spodziewał się ncizego trudnego na sam początek tego roku. Znał nauczyciela już od paru lat i wiedział jakie posiadał przyzwyczajenia. Mimo to połączenie mentalne w takich chwilach nie było łatwe, więc chciałz nim pracować. To jednak nie był jedyny powód, lecz nad kolejnymi nie chciał się rozwodzić.
Wszystkie plany jednak zepsuła Yuki. Librabia miał ochotę jakoś zaprotestować, lecz widział iż nie było sensu. Dziewczyna wyciągnęła najcięższe działo, z kalibrem z którym oboje nie mieli szans, a była nim umowa dzięki któej udobruchał obrażoną Podwładną. Bądź co bądź musiał na to przystać. Nie było najgorzej, w końcu był jeszcze Sento, którego ten fakt nawet pocieszał. Cała czwórka miała możliwość być blisko siebie, razem, a przynajmniej tak mogło się zdawać.
Nieprzyjemny dreszcz przepełzł wzdłuż ich ciał niczym obślizgły gad, kiedy do uszu dotarł im dźwięczny niczym hiena głosik Madi. Tak sztuczny i nieprzyjemny jak sam jej pełny makijaż. Abel nienawidził takich dziewcząt. Były puste w środku. Myślały tylko o tym jak modnie wyglądać, korzystały z rodzinnych kontaktów i miały wszystko na swej tacy, gdy inni musieli ciężko na cokolwiek zapracować. Sama Yuki miała z nią w pierwszym roku lekkie spięcia. Do teraz sytuacja ucichła, lecz czasem zdawało się, że nadal miewały do siebie urazę.
Zdruzgotany Sento został pociągnięty w dalsze zakątki sali. W jego oczach Abel dostrzegał wzbierające się łzy i okrzyk, aby go ratować. Na co blondyn tylko wzruszył ramionami i usiadł razem z Yukią przy kociołku.
- Biedny Sento, prawie mi go ża; - wesoły chichot przemknął w myślach maga. Spojrzał na przyjaciółkę, która wymownie na niego spoglądała, jakby chciała sprawdzić czy myśl którą mu posłała dotarła w wyznaczone miejsce. Odpowiedział jej lekkim uśmiechem, zerkając jeszcze na Cedrika, który puścił mu oczko. Wszyscy usiedli na miejsca, nauczyciel zaczął tłumaczyć na czym będą polegały zajęcia. Mieli stworzyć miksturę leczniczą podstawowego poziomu. Wspomniał na której stronie mają otworzyć podręczniki, rozdał każdej parze słoiczki oraz pudełęczka z niezbędnymi do tego produktami i sam pierw omawiając wszystko zrobił swój wywar, dając możliwość wykazania się uczniom. Librabia zerkał co jakiś czas na Podwładnego, zaciekawiony jak sobie radzi i czy, co zabawniejsze, radzi sobie z neizamykającymi się ustami Madi. Nieco to irytowało obojga siedzących obok uczniów, jednak nadal pozostawali wierni swojemu zadaniu. Yuki sprawnie zaczynała odwracać uwagę blondyna od swego Podwładnego, zadając pytania, pokazując to ciekawsze rzeczy, albo pytając o coś. Wiele również ukrywali podczas telepatycznej rozmowy, aby nikomu nie przeszkadzać. Dziewczyna całkowicie musiała oddać prowadzenie Ablowi, kiedy w grę wchodziły czary. W takich chwilach bycia kimś innym niż mag dawało jej siwe znaki. Po skończeniu wywaru wszyscy musieli jeszcze odczekać półgodziny, aż składniki się połączą i będzie można próbować ich wytworu.
- Widziałeś jej dzisiejszy makijaz? - podpytywała w myślach Abla, kątem oka zerkając na nieudolny make-up Madi.
- Jak panda? Cóż musiałą dziś wyjątkowo malować się na ślepo - odparł z mniejszą dozą wrogości, lecz nie przerywał obgadywania dziewczyny. Chichotali cicho, czasem nie mogąc tego zdusić w sobie. Siedzieli blisko, dzieląc się książką aby czasem nie tracić zbędnie miejsca gdzie mogli położyć potrzebne składniki, które trzeba było szybko wrzucić. Przed przerwą Abel jeszcze posłał myśl do Cedrika, pytając jak mu idzie i czy wszystko w porządku, a jakiś czas później ogłoszono przerwę. Jak to bywa, postanowili zjeść lunch na dworze przy jednym ze stolików na głównym placu gdzie eksponowała się na samym środku fontanna.
- Masakra, jesteście okropni. Co ja tobie Cedrik zrobiłem, że mnie tak urządziłeś? - Sento dramatyzował przypominając sobie istną godzinową katorgę w obecności dziewczyny, która ciągle peplała jak z resztą pomocna dłoń samego Podwładnego.
- Tak to już bywa - Yuki śmiała się wesoło z całej zaistniałej sytuacji czując że była jedną z wygranych z dzisiejszych zajęć. - A właśnie Abel! Kto pije? Może rozstrzygniemy to grą kamień, papier, nożyce? - zaproponowała, a mag od razu się zgodził - przegrywając.
- Cholera - zdołowany przyjął na klatę swą porażkę, wcinając kolejną kanapkę.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Rozkład zajęć może nie przebiegł po ich myśli, jednak mimo tego musieli sobie jakoś poradzić. Cedrik musiał sobie jakoś poradzić, nie mógł przecież pokazać przed Madi, że ledwo czyta. Posłał więc pannie czarujący uśmiech i płynnym ruchem przełożył księgę na jej zgrabne kolana.
- Czytaj, a ja będę przygotowywać dla ciebie wywar…- kiedy chciał potrafił być uwodzicielski i przekonywujący. A dzięki tej zagrywce upiekł ze trzy pieczenie na jednym ogniu. Dziewczyna była oczarowana tonem, który do niej skierował i ochoczo zabrała się za przeglądanie stron księgi.
W ten oto odrobinę podstępny sposób był w stanie ukryć, swoje braki w edukacji, uniknąć wypijania mikstury uwarzonej przez blondynkę i zajęcia jej ust tekstem księgi, a nie plotkami i pytaniami dotyczącymi samego Podległego. Wygodne, a tak proste rozwiązanie.
- Teraz suszone kwiaty hibiskusa… - powiedziała, a dłoń Cedrika skierowała się nad otrzymane od nauczyciela pudełeczko.
- To te tutaj? - spytał bez cienia krępacji, by nie wzbudzić podejrzeń dziewczyny.
- Przecież są podpisane o tutaj…- blondynka wskazała palcem na małe etykiety pod składnikami, a Cedrik tylko westchnął i pokręcił głową lekko zawiedziony.
- Owszem, ale jeśli będę czytać je sam, nie usłyszę twojego głosu…- stwierdził, a dziewczyna zachichotała prawie się czerwieniąc i ochoczo przeszła do czytania księgi, a potem dokładnego opisywania składnika, po który miał sięgnąć. Dzięki temu mógł być pewny, że niczego nie pomyli.
Co jakiś czas jego wzrok uciekał z nad mieszanego kociołka na Abla, posyłał mu co jakiś czas typowy dla siebie zadziorny i tajemniczy uśmiech.
Na pytanie od maga spojrzał na niego kątem oka i posłał czarujący uśmiech, jednak nie odpowiedział. Podobało mu się, że Abel stale zerkał co robi, jakby się o niego martwił. Dla ciemnowłosego to uczucie było czymś zupełnie nowym i dlatego tak mu się spodobało, było po prostu miłym odczuciem.
Czas przerwy był dla wszystkich zbawienny. Sam Cedrik obrócił się do swojej koleżanki nim ta wymyśliła gdzie mają razem pójść.
- To do zobaczenia po przerwie partnerko od wywaru…- podarował jej czarujący uśmiech i wykorzystał moment jej rozproszenia i opuścił pospiesznie salę. Całe szczęście blondynka natychmiast po jego odejściu została otoczona przez grono swoich sobowtórów, które chichocząc rozpoczęły przesłuchanie. Mężczyzna nie rozumiał tego podniecenia ze zwykłej rozmowy, jednak skoro sprawiało im to tyle radości.
Sam dołączył do swojego maga i jego przyjaciół od razu został obrzucony przez Sento oburzonymi grymasami, na co Cedrik tylko się szelmowsko uśmiechnął.
- Tak zazdrościłeś mi tego powodzenia u kobiet, że po prostu się z tobą nim podzieliłem. Powinieneś być wdzięczny, przecież Mira to taka urocza dziewczyna, a obdarowała cię całą swoją uwagą. Myślę, że byłbyś przeszczęśliwy, gdyby następnym razem obsiadły cię takie cztery…- jego to był spokojny i niebywale przekonywujący. W końcu uwaga takich panienek to błogosławieństwo, więc o co temu rudzielcowi chodziło? Przecież tak cudownie słuchało się ich trajkotania o paznokciach i kolorach spódniczek, z tegorocznego katalogu mody.
- Jak wam idzie ten eliksir? Nasz już w sumie musi się tylko uwarzyć i chyba koniec, bo składniki już wszystkie ma… a jeśli nie to Madi zmieni się w żabę… - zażartował i zaśmiał się pod nosem. Jego ton był tak obojętny jakby mówił o tym z czym je kanapkę. Nie miał w naturze troszczenia się o innych, jego interesował jedynie jego mag.
- Przed zajęciami mówiliście, że walki są kontrolowane, ale przerwą walkę, jeśli atak skierowany w przeciwnika będzie zbyt silny? Niewiele trzeba by zabić drugiego Podległego, walki z śmiertelnym, brutalnym bądź krwawym zakończeniem są karane? Czy może przeciwnie lepiej punktowane? - pytał z czystej ciekawości zajadając się swoim posiłkiem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Ha! Papier! - usatysfakcjonowana Yuki cała w skowronkach dokończyła swojego banana, wpychając spory kawałek do ust i niczym chomik wzrociła się w stronę pytającego o turniej Cedrika. - Nie przejmuj się tak tym Cedrik. Musisz po prostu wyjść i pokonać przeciwnika. Przynajmniej na początku to tylko pokaz siły. Są straszne różnice między przeciwnikami, dlatego sporo z nich korzysta wyłącznie ze słabszych zaklęć.
- Cóż, pewnie dałbym rade i cztery okręcić, ale spasuję. Nie za darmo - odpowiedział Sento na wspominkę o chodzących larwach. Były ładne, ale pustogłowie miały murowane. - W pełni go rozumiem, Nie chce przegrać, ale spokojnie. Magowie czatują w takich sytuacjach, więc śmiało mozesz wyciskać z siebie ile chcesz - wtrącił się Sento nadal nie będąc pozbieranym. Nie myślał, że te dziewczyny były tak męczące. Abel uśmiechnął się do Cedrika dość blado. Sento nie rozumiał dlaczego Podwładny o co chodzi, a myśl o daniu z siebie wszystkiego mogło zrobić z jegnego z przeciwników mokrą plamę na ziemi. Tego widoku wolał sobie oszczędzić, jednak oboje przyjaciółmieli jakąś część racji. Nie mogli się przejmować tak bardzo.
- Dokładna punktacja nie jest znana, ale głównie punktują umiejętność unikania, parowania i stosowania zaklęć, umiejętności Podwładnego, a także więź. W tym ostatnim to bardziej chodzi czy przykładowo ja bym cię asekurował.
- Właśnie! Dajmy, że leci w ciebie mój pocisk wody, kiedy szarzujesz. Abel wyczarowywuje tarczę, która odpiera atak, a ty bez zatrzymywania atakujesz dalej. Za coś takiego widziałam, że dawali punkty.Za oberwanie rónież je odejmują - przyłożyła palec do ust, dumając nad wszystkim. Chciała pomóc, więc wracała wspomnieniami do zeszłorocznego turnieju.
- Nasz eliksir też jest już gotowy. Z Yuki świetnie się pracuje - Abel z dziewczyną wymienili się tajemniczymi uśmieszkami, jakby mieli między sobą jakąś tajemnicę, a wokół nich rozbrzmiał dzwonek na lekcje.
- Oby faktycznie została zamieniona w żabę, razem z moją - burknął Sento zgarbiony na wieść, iż musi tam wracać. Naturalnie przy swojej towaryzszce do wazenia wywaru zachowywał się wzorowo, grał idealnego mężczyznę, jednak męczyło go to.
Wszyscy wstali po krótkiej rozmowie i ruszyli z powrotem do sali. Librabia z przyjaciółką po zagrzaniu swoich miejsc wychylili się w stronę bąbelkowej mazi. Wyglądała okropnie. Gęsta, zielona, brudna maź z pływającymi resztkami, które trzeba było jeszcze wyłowić. Blondyn był załamany, że musi to wypić.
- No dalej, cykorku. Przegrałeś - Yuki cmoknęła ustami, nalewając półszklaneczki trunku, kiedy nauczyciel poprosił uczniów o skosztowanie ich eliksiru. Młody mag odebrał od niej naczynie i jeszcze dłuższą chwilę przyglądał się mazi, przełykając głośno ślinę.
- No to siup - zacisnął powieki, wyobrażając sobie jak pije właśnie diabelnie smaczny, słodki miąższ. Wzdrygnął się, otrzepał ramionami i odłożył szklankę, patrząc jak inni uczniowie roią to samo. Dziewczyna wlepiała swoje duże okrągłe oczy wprost na niego wyczekując odpowiedzi. - Kucharka z ciebie to nie będzie - parsknął, a ta oburzona klepnęła go w ramię, pokauzjąc swój mały foch. Abel roześmiał się, wytarł o rękaw szaty usta i nagle poczuł coś dziwnego. W brzuchu zaczęło mu jeździć coraz głośniej, coraz częściej, jakby miał zaraz wybiec za potrzebą numer dwa. Jednak to nie było to. Coś dziwnego zaczynało się dziać z jego ciałem. Spojrzał na dłoń, na której czarne włosy zaczynały rosnąć, zagęszczać się w nienaturalnie szybkim tempie. Ktoś pisnął. Wszyscy wzrócili się w stornę innej parze, gdzie na stole zamiast ucznia znajdował się królik. Łysy królik.
- No bez jaj - westchnął całkowicie zrezygnowany, patrząc na Cedrika przepraszająco, a jego ciało zaczynało się kurczyć. Zamrugał kilkakrotnie oślepiony czymś na swych oczach. Walczył z tym, chciał ściągnąć z głowy, lecz nie mógł sięgnąć. Wołał o pomoc, jednak nikt niereagował. Nagle ciemność zastąpiła jasność.
- Jakoś strasznie urosłaś Yuki - skomentował na widok jej wielkości głowy, jednak zrozumiał po chwili, że to nie ona urosła, a on zmalał. Zaklął w duchu. Najwidoczniej pomylili zioła, ale jak to możliwe żeby zrobiło to tak wielu uczniów? Tylko jedna rzecz przychodziła mu do głowy. Sabotaż. Ktoś chciał wyzbyć się innych magów z turnieju. Jak widać nieskutecznie, chyba. O ile zaklęcie nie będzie działaś wystarczająco długo.
- Kyaaa! Jaki słodki! Opuci puci! O boże! Muszę go dotknąć! - Yuki tracąc głowę sięgnęła bo Abla, któy nie zdążył odskoczyć. Było to dość trudne w nowym ciele. - A jaki mięciusi! - miziała go po uszkach, grzbiecie, czy łapkach, a ostatecznie ucałowała w czułko, bardzo delikatnie.
- Puszczaj! Yuki! Zostaw! Nie! Nie tam! Ach,... och... o...jak miło o tam, tak, tak, właśnie... ej nie prze- komentował, gdy jej opuszki palców miziały jego drobne ciałko. Z początku protestował, jednak później czerpał z tego pełną satysfakcję, dopóki ta go nie pocałowała. Co prawda było to tylko czułko, a mimo to poczuł się dziwnie. Niekomfortowo. Zrozumiał jedno. Nie rozumieli go.
- Spokój, uczniowie spokój - nauczyciel zareagował, chcąc opanować klasę. - Zostańcie tutaj, zaraz wrócę. Jeśli nie wypiliście tego dużo, czar powinien zniknąć w zaledwie dzień, może dwa - zaczął machać powoli rękoma, zmiezając do wyjścia. Musiał o tym poinformować, musieli złapać winowajcę.
- Cudownie - westchnął cięzko Abel, będąc choć w połowie uspokojony. Nie posiedzi w tym czymś długo, jednak jeśli wróci do swojej naturalnej postury, to będzie cały nagi. Siedział na swoich ubraniach, a bokserki w serduszka świeciły przed oczyma innych!
- Cóż, pewnie dałbym rade i cztery okręcić, ale spasuję. Nie za darmo - odpowiedział Sento na wspominkę o chodzących larwach. Były ładne, ale pustogłowie miały murowane. - W pełni go rozumiem, Nie chce przegrać, ale spokojnie. Magowie czatują w takich sytuacjach, więc śmiało mozesz wyciskać z siebie ile chcesz - wtrącił się Sento nadal nie będąc pozbieranym. Nie myślał, że te dziewczyny były tak męczące. Abel uśmiechnął się do Cedrika dość blado. Sento nie rozumiał dlaczego Podwładny o co chodzi, a myśl o daniu z siebie wszystkiego mogło zrobić z jegnego z przeciwników mokrą plamę na ziemi. Tego widoku wolał sobie oszczędzić, jednak oboje przyjaciółmieli jakąś część racji. Nie mogli się przejmować tak bardzo.
- Dokładna punktacja nie jest znana, ale głównie punktują umiejętność unikania, parowania i stosowania zaklęć, umiejętności Podwładnego, a także więź. W tym ostatnim to bardziej chodzi czy przykładowo ja bym cię asekurował.
- Właśnie! Dajmy, że leci w ciebie mój pocisk wody, kiedy szarzujesz. Abel wyczarowywuje tarczę, która odpiera atak, a ty bez zatrzymywania atakujesz dalej. Za coś takiego widziałam, że dawali punkty.Za oberwanie rónież je odejmują - przyłożyła palec do ust, dumając nad wszystkim. Chciała pomóc, więc wracała wspomnieniami do zeszłorocznego turnieju.
- Nasz eliksir też jest już gotowy. Z Yuki świetnie się pracuje - Abel z dziewczyną wymienili się tajemniczymi uśmieszkami, jakby mieli między sobą jakąś tajemnicę, a wokół nich rozbrzmiał dzwonek na lekcje.
- Oby faktycznie została zamieniona w żabę, razem z moją - burknął Sento zgarbiony na wieść, iż musi tam wracać. Naturalnie przy swojej towaryzszce do wazenia wywaru zachowywał się wzorowo, grał idealnego mężczyznę, jednak męczyło go to.
Wszyscy wstali po krótkiej rozmowie i ruszyli z powrotem do sali. Librabia z przyjaciółką po zagrzaniu swoich miejsc wychylili się w stronę bąbelkowej mazi. Wyglądała okropnie. Gęsta, zielona, brudna maź z pływającymi resztkami, które trzeba było jeszcze wyłowić. Blondyn był załamany, że musi to wypić.
- No dalej, cykorku. Przegrałeś - Yuki cmoknęła ustami, nalewając półszklaneczki trunku, kiedy nauczyciel poprosił uczniów o skosztowanie ich eliksiru. Młody mag odebrał od niej naczynie i jeszcze dłuższą chwilę przyglądał się mazi, przełykając głośno ślinę.
- No to siup - zacisnął powieki, wyobrażając sobie jak pije właśnie diabelnie smaczny, słodki miąższ. Wzdrygnął się, otrzepał ramionami i odłożył szklankę, patrząc jak inni uczniowie roią to samo. Dziewczyna wlepiała swoje duże okrągłe oczy wprost na niego wyczekując odpowiedzi. - Kucharka z ciebie to nie będzie - parsknął, a ta oburzona klepnęła go w ramię, pokauzjąc swój mały foch. Abel roześmiał się, wytarł o rękaw szaty usta i nagle poczuł coś dziwnego. W brzuchu zaczęło mu jeździć coraz głośniej, coraz częściej, jakby miał zaraz wybiec za potrzebą numer dwa. Jednak to nie było to. Coś dziwnego zaczynało się dziać z jego ciałem. Spojrzał na dłoń, na której czarne włosy zaczynały rosnąć, zagęszczać się w nienaturalnie szybkim tempie. Ktoś pisnął. Wszyscy wzrócili się w stornę innej parze, gdzie na stole zamiast ucznia znajdował się królik. Łysy królik.
- No bez jaj - westchnął całkowicie zrezygnowany, patrząc na Cedrika przepraszająco, a jego ciało zaczynało się kurczyć. Zamrugał kilkakrotnie oślepiony czymś na swych oczach. Walczył z tym, chciał ściągnąć z głowy, lecz nie mógł sięgnąć. Wołał o pomoc, jednak nikt niereagował. Nagle ciemność zastąpiła jasność.
- Jakoś strasznie urosłaś Yuki - skomentował na widok jej wielkości głowy, jednak zrozumiał po chwili, że to nie ona urosła, a on zmalał. Zaklął w duchu. Najwidoczniej pomylili zioła, ale jak to możliwe żeby zrobiło to tak wielu uczniów? Tylko jedna rzecz przychodziła mu do głowy. Sabotaż. Ktoś chciał wyzbyć się innych magów z turnieju. Jak widać nieskutecznie, chyba. O ile zaklęcie nie będzie działaś wystarczająco długo.
- Kyaaa! Jaki słodki! Opuci puci! O boże! Muszę go dotknąć! - Yuki tracąc głowę sięgnęła bo Abla, któy nie zdążył odskoczyć. Było to dość trudne w nowym ciele. - A jaki mięciusi! - miziała go po uszkach, grzbiecie, czy łapkach, a ostatecznie ucałowała w czułko, bardzo delikatnie.
- Puszczaj! Yuki! Zostaw! Nie! Nie tam! Ach,... och... o...jak miło o tam, tak, tak, właśnie... ej nie prze- komentował, gdy jej opuszki palców miziały jego drobne ciałko. Z początku protestował, jednak później czerpał z tego pełną satysfakcję, dopóki ta go nie pocałowała. Co prawda było to tylko czułko, a mimo to poczuł się dziwnie. Niekomfortowo. Zrozumiał jedno. Nie rozumieli go.
- Spokój, uczniowie spokój - nauczyciel zareagował, chcąc opanować klasę. - Zostańcie tutaj, zaraz wrócę. Jeśli nie wypiliście tego dużo, czar powinien zniknąć w zaledwie dzień, może dwa - zaczął machać powoli rękoma, zmiezając do wyjścia. Musiał o tym poinformować, musieli złapać winowajcę.
- Cudownie - westchnął cięzko Abel, będąc choć w połowie uspokojony. Nie posiedzi w tym czymś długo, jednak jeśli wróci do swojej naturalnej postury, to będzie cały nagi. Siedział na swoich ubraniach, a bokserki w serduszka świeciły przed oczyma innych!
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Grono przyjaciół podłapało temat rzucony przez Podległego. Cała trójka zaangażowała się w odpowiedzi i choć były one różne i obejmowały wiele sfer turnieju, to ciemnowłosy chłonął te informacje, w końcu zwycięstwo zwycięstwem, ale liczyły się punkty. To nie był czarny rynek gdzie walczyło się by przeżyć, nie chodziło o zmasakrowanie przeciwnika, a o dobry styl, przynajmniej to zrozumiał Cedrik. Nie tylko czysta siła, ale i technika były ważne podczas turnieju. Obiecał Ablowi zwycięstwo w nim, a więc musiał dołożyć do tego wszelkich starań i podporządkować się zasadom oceniania i systemu zwycięstw jaki tu panował.
- Dzięki… już mniej więcej wiem o co chodzi…- odparł i tuż po tym cała grupa wróciła na zajęcia.
Cedrik zajął swoje miejsce obok Madi, która już na niego czekała. Jego wzrok spoczął jednak nie na dziewczynie, a na ich kociołku, przyjrzał się uważniej gotującej się mazi i zbliżył do niej. Zaciągnął się zapachem kilkukrotnie po czym siadł obok blondynki.
- Czego dosypałaś? - zapytał wprost, nie lubił bawić się w podchody, a jego wzmocnione zmysły od razu wyczuły w zapachu różnicę. Jego mikstura została o coś wzbogacona, jednak nie znał się na składnikach i ich zapachach na tyle by stwierdzić czym ów dodatek był.
- Co? Ale niczego nie dodałam..- odparła blondynka, a jej mimika była naprawdę zdziwiona. Ciemnowłosy spojrzał na kociołek i na to jak wszyscy zaczynają nalewać swych mikstur do kubków, po to by ich spróbować zgodnie z poleceniem nauczyciela. Mandi chciała sięgnąć po kubek, jednak Cedrik ją powstrzymał.
- Na pewno? Ja też niczego nie dosypałem, a zapach mikstury jest inny niż przed przerwą…- mówił konkretnie o co mu chodzi, a kiedy Madi pokręciła przecząco głową rozejrzał się po klasie gdzie część z uczniów kosztowała już swych specyfików.
- Nie pij tego…- dodał krótko i chciał wstać ostrzec Abla, sprawdzić czy i w jego kociołku czuje ten dziwny dodatek. Blondyn jednak zdążył wypić już swój eliksir i właśnie odstawiał kubek. Podległy wstał i uważnie go obserwował, może i przesadzał, być może to tylko efekt uwarzenia w końcu po coś gotowali te mikstury.
Niestety jego intuicja go nie myliła, a uczniowie wokół niego zaczęli przemieniać się w króliki. Małe, puchate, uszate gryzonie, urocze, jednak czy tak właśnie miało być?
Madi rzuciła się na szyję Podległego obsypując jego polik całusami, między którymi dziękowała Cedrikowi za ratunek przed przemianą w futrzaka.
Czyli efekt zkróliczenia nie był oczekiwany. Spojrzał w kierunku nauczyciela, który starał się uspokoić swych uczniów i wymknął się z Sali. Cudownie dzień do dwóch? Zrezygnowany i odrobine rozbawiony podszedł do Abla męczonego aktualnie przez Yuki i pochylił się nad ich kotłem nic sobie nie robiąc, z dalej wiszącej na nim dziewczynie pełnej wdzięczności za ostrzeżenie.
Zaciągnął się zapachem i lekko zmarszczył nos.
- Dodano wam do wywaru to samo co nam… - stwierdził i przyjrzał się uważniej Ablowi, naprawdę wyglądał uroczo.
- Pilnuj go, nie wiadomo czy cokolwiek rozumie… lepiej by nam się nie zgubił… ja pójdę po Sento…- polecił Yuki i delikatnie kładąc dłoń na ramieniu blondynki zmusił ją do puszczenia swojej szyi.
- Cieszę się, że nic ci się nie stało, ale muszę iść po Sento…trzeba zająć się tymi, którzy padli ofiarą tego żartu, pomóż swoim koleżanką…- oznajmił uprzejmie, a blondynka dalej oszołomiona całym zajściem jedynie pokiwała głową. Cedrikowi tyle wystarczyło szybko oddalił się od dziewczyny kierując prosto na rude futro w rękach Miry.
- Czyli i jego zfutrzyło… pozwól, że go zabiorę…- nie miał serca tak katować zwykłego królika, dziewczyna, która go trzymała zamiziałaby go na śmierć. Podwładny szybko pozbierał ubrania rudzielca po czym trzymając je złożone w kostkę polecił by Mira położyła na nich królika. Panna z bólem serca rozstała się z gryzoniem, którego zabrał Cedrik. Wrócił on do swojego maga i położył króliczego Sento na krześle obok Yuki, po czym zaczął składać i ubrania Abla.
- Yuki puść go na chwilę, w sensie posadź na kolanach…- poprosił co dziewczyna wykonała z oburzonym fuknięciem, ewidentnie nie podobało się jej, że przeszkodził jej w pieszczotach z królikiem.
- Dobra chłopaki, jeśli mnie słyszycie i rozumiecie to podnieście się i pokiwajcie głowami…- kucnął i odezwał się do królików, wolał mieć pewność czy do czynienia ma ze zwykłymi królikami, czy jednak magowie zachowali swoją świadomość a jedynie otrzymali nowe formy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Co do cholery jasnej się odiwaniło?!
Dlaczego jestem mały, dlaczego oni mnie nie rozumieja?!
Ej! Wy! Cedrik! Nie udawajcie! Yuki skończ mnie miziać!
Nie jestem jakąś zabawką pluszową! Uważaj na mój ogonek!
Ej! Mówię coś do ciebie!
Dlaczego jestem mały, dlaczego oni mnie nie rozumieja?!
Ej! Wy! Cedrik! Nie udawajcie! Yuki skończ mnie miziać!
Nie jestem jakąś zabawką pluszową! Uważaj na mój ogonek!
Ej! Mówię coś do ciebie!
Yuki fuknęła w niezadowoleniu, patrząc jak królik kica i unosi swój ogonek. Całą dobrą zabawę przerwał Cedrik, ogarniający sytuację która zaistniała. Abel odetchnął z ulgą, kiedy znalazł się na swoich poukładanych starannie w kostkę ubraniach. Myśl o byciu nagim przed tą dwójką jakoś go stresowała. Mag spojrzał w stronę Sento, który uwaznie się mu przyglądał, kiedy Podwładny zaczął do nich mówić.
- Te, rozumiesz mnie?- nikt w tym momencie nie potrafił odczytać jaka radość oplotła drobne ciałko Librabi, gdy zrozumiał co mówił do niego rudzielec.
- Dzięki Bogu! Oni nas chyba nie kumają - odpowiedział pełen satysfakcji, ale nie tej spowodowanej braku kontaktu z Cedrikiem. Samo połączenie się umysłów nie dawało rezultatów. Tak jakby samo ciało zwierzęcia blokowało możliwość jakiegokolwiek czarowania. Nawiasem mówiąc byli w czarnej dupie, dopóki eliksir działał.
- Dać im znać, ze ich rozumiemy? - blondyn spytał, dostrzegająć ten niebezpieczny błysk w oczach Sento. Takie samo spojrzenie miał, gdy nielegalnie wpadli do damskiej przebieralni i schowali w szafce na szczotki, podpatrując przez wywietrzniki przebierające się dziewczyny. To były czasy. Dzięki wybitności magii rudzielca nie zostali przyłapani choć niewiele do tego brakowało. W tamtym momencie ich hormony szalały, więc wpadali na rozmaite dziwne rzeczy.
Zgłupiałeś? Stracić taką okazję? - nie rozumiał co miał na myśli Sento. Ten zaś uniósł swój ogonek, napręzył się i wypuściłspod białej kućki okrągłą kulkę, któa poturlała się na podłogę.
- Fuj! - Yuki od razu zareagowała obrzydzeniem.Abel jedynie spojrzał prosto w oczy Podwładnego, pozwalając zgubić się na moment w głębi jego tęczówek. Z takiego bliska wydawały się jeszcze wyraziwsze, pełniejsze.
- Zrób coś, bo nas nakryją - Sento wybudził przyjaciela z transu. Abel niechętnie zaczął lizać swoje futro na grzbiecie. Nie raz widział filmiki z królikami na internecie, któymi chwaliła się dziewczyna, więc zdawało się być to czymś naturalnym.
- No to pozostało nam tylko czekać - westchnęła ciężko, gładząc po czubkach głów oba futrzaki. Zrobiło jej się żal obu ofiar tego okropnego żartu. Jeszcze bardziej smucił ją fakt, iż tak cudowną okazja na bawienie się Ablem przepada dla Cedrika. - Wezmę Sento do siebie, a ty zaopiekuj się Ablem. Pamiętaj, nie dawaj mu mokrego jedzenia. - przestrzegła ciemnowłosego. Nie chciała aby stała się krzywda jej ukochanemu magowi. Za duzo mu zawdzięczała z poprzednich lat.
Nauczyciel wrócił po godzinie do sali, ciągle zastając tam swych uczniów. Ogłosił decyzję dyrektora, który kazał wrócić wszystkim uczniom do domów, a oni w tym czasie sprawdzą mieszaninę z kociołków i postarają odnaleźć sprawcę. Nie było to jednak proste, bowiem sala była cały czas otwarta podczas przerwy, jednakowoż kilku uczniów w tamtym czasie było w sali, więc i ich chcieli obrać za pierwszy cel przesłuchań. Yuki spakowała ubrania i książki Sento do swojej torby, zaś do jego pustej, wpakowała rudzielca. Poczekała aż sam Cedrik ogarnie pierdoły Abla i razem ruszyli w stronę swoich mieszkań. Przez połowę drogi szli razem, aż do skrzyzowania na przedmieściach, gdzie ostatnio próbowali naleśników. Jednak nim tam dotarli, Yuki postanowiła wyrzucić z siebie tłamszone pytania w stronę Cedrika.
- Wiesz co, Cedrik? Powiedz mi, czy doszło coś między wami? W sensie tobą a Abelm? Mam tu na myśli coś więcej jak pocałunek - nie była wstanie ukryć smutnego uśmiechu, który zaległ się w jej kącikach pełnych ust. Wzrok spuściła na pychatą kućkę, drazniąc jej uszko swoimi długimi paznokciami. Była zazdrosna i to cholernie. Cały czas myślała, ze ma jakieś szanse u niego, a teraz tak po prostu któegoś dnia został jej on skradziony. Sama myśl, że mogli być juz na etapie łózkowym... wytrząsnęła z siebie te myśli.
- Dlaczego on? Co do niego czujesz? Co takiego w nim lubisz? - dopytała, samej zastanawiając się w duchu nad tą odpowiedzią. Co ona sama w nim lubiła, wręcz kochała?
- Łuaah, no Abel dowiemy się czegoś ciekawego, hehe
- Te, rozumiesz mnie?- nikt w tym momencie nie potrafił odczytać jaka radość oplotła drobne ciałko Librabi, gdy zrozumiał co mówił do niego rudzielec.
- Dzięki Bogu! Oni nas chyba nie kumają - odpowiedział pełen satysfakcji, ale nie tej spowodowanej braku kontaktu z Cedrikiem. Samo połączenie się umysłów nie dawało rezultatów. Tak jakby samo ciało zwierzęcia blokowało możliwość jakiegokolwiek czarowania. Nawiasem mówiąc byli w czarnej dupie, dopóki eliksir działał.
- Dać im znać, ze ich rozumiemy? - blondyn spytał, dostrzegająć ten niebezpieczny błysk w oczach Sento. Takie samo spojrzenie miał, gdy nielegalnie wpadli do damskiej przebieralni i schowali w szafce na szczotki, podpatrując przez wywietrzniki przebierające się dziewczyny. To były czasy. Dzięki wybitności magii rudzielca nie zostali przyłapani choć niewiele do tego brakowało. W tamtym momencie ich hormony szalały, więc wpadali na rozmaite dziwne rzeczy.
Zgłupiałeś? Stracić taką okazję? - nie rozumiał co miał na myśli Sento. Ten zaś uniósł swój ogonek, napręzył się i wypuściłspod białej kućki okrągłą kulkę, któa poturlała się na podłogę.
- Fuj! - Yuki od razu zareagowała obrzydzeniem.Abel jedynie spojrzał prosto w oczy Podwładnego, pozwalając zgubić się na moment w głębi jego tęczówek. Z takiego bliska wydawały się jeszcze wyraziwsze, pełniejsze.
- Zrób coś, bo nas nakryją - Sento wybudził przyjaciela z transu. Abel niechętnie zaczął lizać swoje futro na grzbiecie. Nie raz widział filmiki z królikami na internecie, któymi chwaliła się dziewczyna, więc zdawało się być to czymś naturalnym.
- No to pozostało nam tylko czekać - westchnęła ciężko, gładząc po czubkach głów oba futrzaki. Zrobiło jej się żal obu ofiar tego okropnego żartu. Jeszcze bardziej smucił ją fakt, iż tak cudowną okazja na bawienie się Ablem przepada dla Cedrika. - Wezmę Sento do siebie, a ty zaopiekuj się Ablem. Pamiętaj, nie dawaj mu mokrego jedzenia. - przestrzegła ciemnowłosego. Nie chciała aby stała się krzywda jej ukochanemu magowi. Za duzo mu zawdzięczała z poprzednich lat.
Nauczyciel wrócił po godzinie do sali, ciągle zastając tam swych uczniów. Ogłosił decyzję dyrektora, który kazał wrócić wszystkim uczniom do domów, a oni w tym czasie sprawdzą mieszaninę z kociołków i postarają odnaleźć sprawcę. Nie było to jednak proste, bowiem sala była cały czas otwarta podczas przerwy, jednakowoż kilku uczniów w tamtym czasie było w sali, więc i ich chcieli obrać za pierwszy cel przesłuchań. Yuki spakowała ubrania i książki Sento do swojej torby, zaś do jego pustej, wpakowała rudzielca. Poczekała aż sam Cedrik ogarnie pierdoły Abla i razem ruszyli w stronę swoich mieszkań. Przez połowę drogi szli razem, aż do skrzyzowania na przedmieściach, gdzie ostatnio próbowali naleśników. Jednak nim tam dotarli, Yuki postanowiła wyrzucić z siebie tłamszone pytania w stronę Cedrika.
- Wiesz co, Cedrik? Powiedz mi, czy doszło coś między wami? W sensie tobą a Abelm? Mam tu na myśli coś więcej jak pocałunek - nie była wstanie ukryć smutnego uśmiechu, który zaległ się w jej kącikach pełnych ust. Wzrok spuściła na pychatą kućkę, drazniąc jej uszko swoimi długimi paznokciami. Była zazdrosna i to cholernie. Cały czas myślała, ze ma jakieś szanse u niego, a teraz tak po prostu któegoś dnia został jej on skradziony. Sama myśl, że mogli być juz na etapie łózkowym... wytrząsnęła z siebie te myśli.
- Dlaczego on? Co do niego czujesz? Co takiego w nim lubisz? - dopytała, samej zastanawiając się w duchu nad tą odpowiedzią. Co ona sama w nim lubiła, wręcz kochała?
- Łuaah, no Abel dowiemy się czegoś ciekawego, hehe
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cedrik uważnie przyglądał się jasnemu królikowi oczekując jakiejkolwiek reakcji na swoje pytanie. Niestety jedyne co otrzymał od futrzaków to bobka i mycie grzbietu. Westchnął ciężko, no jakby ten królik tak inteligentnie na niego patrzył, ale jednak całkiem odebrało im rozum.
- Czyli wychodzi na to, że zwykłe gryzonie, tym bardziej trzeba ich pilnować…- oznajmił nieco zrezygnowany i siadł na podsuniętym przez siebie krześle.
Długo musieli czekać, a wieści jakie przekazał im nauczyciel całkowicie rozczarowały Podległego. Zamierzano tak ich zostawić, nikt nie przyszedł ich odczarować, „bo powinno minąć za jakiś czas”, świetne wieści… wybitna postawa grona pedagogicznego. A co z uczniami przemienionymi w króliki? Czy w ogóle zainteresują się nimi? Jak niby mają trafić do domów? Całe szczęście w tej kwestii uczniowie mieli nieco więcej rozsądku od nauczyciela prowadzącego i każdy zaczął przygarniać króliki jako tymczasowe pupile. Sam Cedrik przed wyjściem upewnił się, że żaden z nich nie został pozostawiony sam sobie.
Nie pozostało im nic innego jak wrócić do domów. Ciemnowłosy tylko przystał na słowa Yuki, która postanowiła zająć się Sento, by on mógł wziąć Abla. Spakowali wszystkie rzeczy i opuścili szkołę udając się ich standardową trasą do domów.
Cedrik nie należał do rozmownych osób, zwykle dyskusję napędzał Sento jakimiś swoimi żartami, w obecnym zestawieniu Podległy nie miał o czym rozmawiać z uczennicą, a więc ich droga przemijała dość cicho, co jakiś czas wymieniali się informacjami dotyczącymi królików, by wiedzieć jak się nimi zająć.
W połowie trasy, Yuki postanowiła jednak się przełamać, mężczyzna poczuł, że cos się święci, jednak nie zapobiegł temu i dał się jej zebrać w sobie i wypowiedzieć. A słysząc pytanie przewrócił oczami lekko rozbawiony.
- Męczy cię to co? - spojrzał zadziornie na dziewczynę, ta rozmowa wydała mu się ciekawsza od dyskusji o suchej sałacie czy pogodzie.
- Bez obaw, dalej możesz marzyć o waszym pierwszym razie. Abel to bi zgrywający heteryka usilnie pragnący kobiety. A ja jestem Podległym, a nie dziwką by się oddać komuś kto się mną brzydzi… czy tam sobie to wmawia, bez znaczenia… - odparł będąc do bólu szczerym jak to miał w swej naturze.
Kolejne pytanie, które padło z ust uczennicy w pełni rozbawiło Cedrika, mężczyzna nawet nie powstrzymał śmiechu.
- Ty tak na serio? Dlaczego? Bo spierdalajac z czarnego rynku brałem co się trafiło, nie miałem możliwości wybrzydzać… Dupe mi uratował godząc się na ten kontrakt, dlatego w ramach rewanżu mam mu wygrać ten wasz turniej…- stwierdził spoglądając na dziewczynę. Nie miał pojęcia czy wiedziała czy właśnie się wygadał, jednak nie miało to dla niego znaczenia. Kobieta nie sprawiała problemów, więc czemu teraz by miała. Sam przez chwilę przypomniał sobie moment ucieczki, czemu wtedy wybrał Abla a nie Sento? Czemu przyciągnęło go do mizerniejszego blondynka, niż postawnego rudzielca? Czuł większy potencjał i wiedział, że jeśli ktoś mu pomoże to właśnie on… choć nie miał pojęcia dlaczego… w końcu uciekając minął wiele osób…
- Ale jeśli tak cię to ciekawi, to cenię jego bezinteresowność. Nie wiem czy jest głupi czy naiwny, ale pomógł obcemu, a teraz mi zaufał. On nawet nie wie jakie posiadam zdolności i o to nie pyta.. Nie wiem co nim kieruje, ale właśnie to w nim cenię.. - dodał, by w pełni nie zignorować i wyśmiać pytań dziewczyny. W końcu trochę ja kosztowało wyduszenie tego z siebie, przeszli już połowę drogi, a pewnie męczyło ją to jeszcze w murach szkoły.
- No i ma takie cudne zielone oczęta, no po prostu zakochałem się w nich..- palnął teatralnie naśladując dziewczyny przez, które ostatnio jest stale oblegany. Zaśmiał się pod nosem, musiał coś zrobić, by przełamać te poważną atmosferę zwierzeń.
- A jak jest z tobą? Pewnie tylko czekasz aż zniknę. Powiedź tak szczerze będziesz go dopingować w walkach? Czy raczej trzymać kciuki bym przegrał. W końcu jego wygrana zależy ode mnie, a im szybciej odpadniemy tym szybciej odejdę…- rzadko kiedy budziła się w nim ciekawość, jednak skoro już rozmawiali i padały różne pytania, chciał zobaczyć co dziewczyna odpowie, teraz bez dodatkowych słuchaczy, wiadomo przy chłopakach mogła się krępować i udawać niewiniątko, więc czy teraz wyjdzie z niej diablica?
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Brunetka przytaknęła głową na retoryczne pytanie Cedrika. Nie czuła potrzeby potwierdzania tego na głos. Chciała jedynie usłyszeć odpowiedź. Bardzo często byli razem w grupie, więc nie miała okazji się zapytać, a całe to wydarzenie które wtedy spadło na nią niczym kocioł lawy doprowadził do sprzeczki. Było jej głupio, a mimo to nadal nie przeprosiła chłopaków. Pewnie znali ją na tyle dorbze, iż wiedzieli o jej poczuciu bycia winną, ale po prostu puszczali to w eter. Zapomnieli i chcieli, aby ona sama zapomniała. Była wdzieczna za takich przyjaciół.
- To nie tak... - była niezmiernie zaskoczona. Króliki dziwnie zareagowały, unosząc swoje uszka do góry, jakby nasłuchiwały, jednak ona teraz wpatrywała się w posturę Cedrika. Źle ją zrozumiał. - Nie uwazam cię za dziwkę. Jestem taka sama, jeśli chodzi o rasę, więc wiem co masz na myśli, ale Abel cię zaakceptował - tu była prawda. Skoro sam mag pozwolił na ten kontrakt, to znaczy, że jednak miał dobre zdanie o Podwładnym. A Abel nie był nikim złym. Bała się jednak, że ciemnowłosy może go wykorzystać.
- Ej, to, że się sekszą ze mną Podwładne to nie znaczy, ze sa dziwkami. No moze są, ale moimi prywatnymi. - mrugnął Sento zadziornie. Oczywiście miał na myśli dobre znaczenie tego słowa. W końcu seks między osobami z kontraktem były bardzo waznym aspektem więzi. Dzięki temu najwięcej się zyskiwało.
- Zawsze uwazałem cię za skończonego chuja, co myśli tylko kutasem - parsknął śmiechem Abel. Kochał dogryzać rudzielcowi, gdy tylko miał ku temu okazję.
- Odczep się od mojego pytonga - udawał, ze spluwa na ziemię, po czym oboje się roześmiali, do czasu.
- Cedrik! Nie odpowiadaj! Ty cholero....- Abel ćwierkał w postaci królika, świadom że i tak ich nie zrozumieją. Czuł jak się rumieni z każdą odpowiedzią swojego Podległego. Czuł, jakby obmacywali go mentalnie, obnazali na światło dziennie i to tak bezwstydnie! Wiedział ze będzie musiał zrobić repremendę Cedrikowi, aby za wiele nie gadał, a kolejne słowa tylko go utwierdzały w tym wszystkich.
- Masz wylewnego chłoptasia - Sento śmiał się, całkowicie nie czując potrzeby hamowania się. Sprawiało mu to niezmierną przyjemność, a plusem był fakt, iż ta wielka dwójka ludzi nic nie wiedziała.
- Ja JESTEM HETERO! - tupnął nogą poirytowany, czując jak serce zaczyna mu walić coraz szybciej. - Jeszcze słowo więcej, a mu serio nasram, albo obsikam - tu czułwładzę, choć niewielką, ale jednak. W końcu co mu zrobi Cedrik? Będzie winił bezbronnego zwierzaczka? Pomimo tego, Librabia coś zrozumiał. Przez ten sielankowy czas całkowicie zapomniał z jakiego krańca świata pochodził Cedrik. Był niewolnikiem, znęcano się nad nim. Dopiero teraz olśnił go czyn jakiego się wcześniej dopuścił, wymuszjaąc z zaskoczenia pocałunek. Czy wtedy chłopak poczuł się jak dziwka? Poczuł się źle mimo iż mag miał naprawdę ochotę go pocałować? Jakkolwiek to zabrzmi.
Yuki nagle zrobiła wielkie oczy, a króliki jakby opadły z sił ze zrezygnowania. Cedrik wypalił jedną z głupszych kwestii, o których dziewczyna nic nie wiedziała.
- Z czarnego rynku? - powtórzyła oszołomiona, przystając na moment w połowie kroku. Jej oczy zalśniły, zadrżały, a paluszki dłoni drgnęły, czując narastający chłód. - Ja nie.... wiedziałam... przepraszam - przeprosiny nie były wiele warte, były niczym w porównaniu z tym co mogła sobie wyobrażać w sosunku życia Cedrika za czasów nim poznał Abla. Jednak czy to go usprawiedliwiało? Ukradł jej Abla. Choć powiadają, że do tańca trzeba dwoja.
- Te patrz, ona nie ma popędów zabójcy. Dziwne, normalnie by nas zajebała za to, że nic nie wiedziała - stwierdził zaskoczony Sento.
- Zajebać nas? Zajebałaby ciebie, ze mnie tam zaciągnąłeś - sprostował go poirytowany Librabia.
- Tez fakt - przytaknął po głębszym namyśle. Młody mag nagle ugasił swą mieszaninę uczuć, złości, czy irytacji na wylewnego Cedrika. Zamiast tego miejsce to zajęło ciepło, kiedy zaczął mówić co ceni w blondynie.
- Chyba głupota nim kieruje - zaśmiała się szczerze, bowiem i jej nie raz uratował tyłek swą bezinteresownością.
- Yuki...- puchata kulka trzymana w rękach Cedrika spojrzała na dziewczynę, a potem ciemnowłosego, nie mogąc oderwać od niego oczu. Chciał, aby go słyszeli, moze nie całkowicie, bo pewnie by ich utopili w worku na śmieci, gdyby słyszeli co o nich teraz mówią, ale jednak miał ochotę coś im powiedzieć, miłego. W końcu nie traktował Cedrika jak Podległego, nie kazał mu chodzić na czterech łapach, sprzątać, chodzić w łachmanach. Traktował go na równi. Obojgu śmiało mógł uznać za przyjaciół, których nie chciał naciskach pytaniami. Wiedział, że Cedrik z pewnością odpowiedziałby na zadane pytania, ale Abel nie czuł potrzeby świadomości o pewnych rzeczach. One przyjdą, z czasem.
- Jesteście siebie warci! Bosz! - ofuczała się na nowo na wzmiankę o oczkach maga. Choć nie uciekało to daleko od prawdy. Librabia miał piękne oczy po swojej matce.- Masz okropne zdanie o mnie - uśmiechnęła się blado, patrząc na królika w dłoniach Cedrika. - Nigdy bym nie zyczyła źle Ablowi. Kocham go, więc chę dla niego jak najlepiej. Dlatego będę go dopingować, aby zaszedł na sam szczyt. Nawet za cenę bycia z tobą. Poza tym to tylko do czasu zakończenia turnieju - chciała się jakoś pocieszyć. Nawet nie spodziewała sie, ze te słowa o miłości tak łatwo z niej wyjdą. - Abel cię zaakceptował, wydaje się być szczęśliwy. Poza tym nie zmuszę go do bycia razem. Mogę jedynie próbować stać się dla niego kimś jeszcze wazniejszym - kończyła swoje wywody, kiedy to nagle Abel postanowił dziabnąć zębami w palec Cedrika.
- Koniec tych wywodów, wy podstępne zmije - warknął, czując ze kolejnych słó juz nie wytrzyma. Zagotuje się całkiem i padnie, a jeden z nich będzie musiał udzielać pierwszej pomocy królikowi na chodniku.
- Ej Abel, hamuj swoje popędy. Ja wiem, ze są rozne fetysze, ale zeby tak od razu gryźć? - Sento wybuchł śmiechem, przewracając się w torbie i nurkując do niej głębiej.
- Raduj sie, ze tma do ciebie nie moge doskoczyc - burknął, a oboje doszli do skrzyzowania, na któym musieli sie pozegnać.
- Cóz, miło było tak porozmawiać. Abel powinien kupić tobie komórkę. Moze wtedy częściej byśmy rozmawiali - moze, bo Cedrik mógł niekoniecznie chciec utrzymywać z kimkolwiek kontakt.
- To nie tak... - była niezmiernie zaskoczona. Króliki dziwnie zareagowały, unosząc swoje uszka do góry, jakby nasłuchiwały, jednak ona teraz wpatrywała się w posturę Cedrika. Źle ją zrozumiał. - Nie uwazam cię za dziwkę. Jestem taka sama, jeśli chodzi o rasę, więc wiem co masz na myśli, ale Abel cię zaakceptował - tu była prawda. Skoro sam mag pozwolił na ten kontrakt, to znaczy, że jednak miał dobre zdanie o Podwładnym. A Abel nie był nikim złym. Bała się jednak, że ciemnowłosy może go wykorzystać.
- Ej, to, że się sekszą ze mną Podwładne to nie znaczy, ze sa dziwkami. No moze są, ale moimi prywatnymi. - mrugnął Sento zadziornie. Oczywiście miał na myśli dobre znaczenie tego słowa. W końcu seks między osobami z kontraktem były bardzo waznym aspektem więzi. Dzięki temu najwięcej się zyskiwało.
- Zawsze uwazałem cię za skończonego chuja, co myśli tylko kutasem - parsknął śmiechem Abel. Kochał dogryzać rudzielcowi, gdy tylko miał ku temu okazję.
- Odczep się od mojego pytonga - udawał, ze spluwa na ziemię, po czym oboje się roześmiali, do czasu.
- Cedrik! Nie odpowiadaj! Ty cholero....- Abel ćwierkał w postaci królika, świadom że i tak ich nie zrozumieją. Czuł jak się rumieni z każdą odpowiedzią swojego Podległego. Czuł, jakby obmacywali go mentalnie, obnazali na światło dziennie i to tak bezwstydnie! Wiedział ze będzie musiał zrobić repremendę Cedrikowi, aby za wiele nie gadał, a kolejne słowa tylko go utwierdzały w tym wszystkich.
- Masz wylewnego chłoptasia - Sento śmiał się, całkowicie nie czując potrzeby hamowania się. Sprawiało mu to niezmierną przyjemność, a plusem był fakt, iż ta wielka dwójka ludzi nic nie wiedziała.
- Ja JESTEM HETERO! - tupnął nogą poirytowany, czując jak serce zaczyna mu walić coraz szybciej. - Jeszcze słowo więcej, a mu serio nasram, albo obsikam - tu czułwładzę, choć niewielką, ale jednak. W końcu co mu zrobi Cedrik? Będzie winił bezbronnego zwierzaczka? Pomimo tego, Librabia coś zrozumiał. Przez ten sielankowy czas całkowicie zapomniał z jakiego krańca świata pochodził Cedrik. Był niewolnikiem, znęcano się nad nim. Dopiero teraz olśnił go czyn jakiego się wcześniej dopuścił, wymuszjaąc z zaskoczenia pocałunek. Czy wtedy chłopak poczuł się jak dziwka? Poczuł się źle mimo iż mag miał naprawdę ochotę go pocałować? Jakkolwiek to zabrzmi.
Yuki nagle zrobiła wielkie oczy, a króliki jakby opadły z sił ze zrezygnowania. Cedrik wypalił jedną z głupszych kwestii, o których dziewczyna nic nie wiedziała.
- Z czarnego rynku? - powtórzyła oszołomiona, przystając na moment w połowie kroku. Jej oczy zalśniły, zadrżały, a paluszki dłoni drgnęły, czując narastający chłód. - Ja nie.... wiedziałam... przepraszam - przeprosiny nie były wiele warte, były niczym w porównaniu z tym co mogła sobie wyobrażać w sosunku życia Cedrika za czasów nim poznał Abla. Jednak czy to go usprawiedliwiało? Ukradł jej Abla. Choć powiadają, że do tańca trzeba dwoja.
- Te patrz, ona nie ma popędów zabójcy. Dziwne, normalnie by nas zajebała za to, że nic nie wiedziała - stwierdził zaskoczony Sento.
- Zajebać nas? Zajebałaby ciebie, ze mnie tam zaciągnąłeś - sprostował go poirytowany Librabia.
- Tez fakt - przytaknął po głębszym namyśle. Młody mag nagle ugasił swą mieszaninę uczuć, złości, czy irytacji na wylewnego Cedrika. Zamiast tego miejsce to zajęło ciepło, kiedy zaczął mówić co ceni w blondynie.
- Chyba głupota nim kieruje - zaśmiała się szczerze, bowiem i jej nie raz uratował tyłek swą bezinteresownością.
- Yuki...- puchata kulka trzymana w rękach Cedrika spojrzała na dziewczynę, a potem ciemnowłosego, nie mogąc oderwać od niego oczu. Chciał, aby go słyszeli, moze nie całkowicie, bo pewnie by ich utopili w worku na śmieci, gdyby słyszeli co o nich teraz mówią, ale jednak miał ochotę coś im powiedzieć, miłego. W końcu nie traktował Cedrika jak Podległego, nie kazał mu chodzić na czterech łapach, sprzątać, chodzić w łachmanach. Traktował go na równi. Obojgu śmiało mógł uznać za przyjaciół, których nie chciał naciskach pytaniami. Wiedział, że Cedrik z pewnością odpowiedziałby na zadane pytania, ale Abel nie czuł potrzeby świadomości o pewnych rzeczach. One przyjdą, z czasem.
- Jesteście siebie warci! Bosz! - ofuczała się na nowo na wzmiankę o oczkach maga. Choć nie uciekało to daleko od prawdy. Librabia miał piękne oczy po swojej matce.- Masz okropne zdanie o mnie - uśmiechnęła się blado, patrząc na królika w dłoniach Cedrika. - Nigdy bym nie zyczyła źle Ablowi. Kocham go, więc chę dla niego jak najlepiej. Dlatego będę go dopingować, aby zaszedł na sam szczyt. Nawet za cenę bycia z tobą. Poza tym to tylko do czasu zakończenia turnieju - chciała się jakoś pocieszyć. Nawet nie spodziewała sie, ze te słowa o miłości tak łatwo z niej wyjdą. - Abel cię zaakceptował, wydaje się być szczęśliwy. Poza tym nie zmuszę go do bycia razem. Mogę jedynie próbować stać się dla niego kimś jeszcze wazniejszym - kończyła swoje wywody, kiedy to nagle Abel postanowił dziabnąć zębami w palec Cedrika.
- Koniec tych wywodów, wy podstępne zmije - warknął, czując ze kolejnych słó juz nie wytrzyma. Zagotuje się całkiem i padnie, a jeden z nich będzie musiał udzielać pierwszej pomocy królikowi na chodniku.
- Ej Abel, hamuj swoje popędy. Ja wiem, ze są rozne fetysze, ale zeby tak od razu gryźć? - Sento wybuchł śmiechem, przewracając się w torbie i nurkując do niej głębiej.
- Raduj sie, ze tma do ciebie nie moge doskoczyc - burknął, a oboje doszli do skrzyzowania, na któym musieli sie pozegnać.
- Cóz, miło było tak porozmawiać. Abel powinien kupić tobie komórkę. Moze wtedy częściej byśmy rozmawiali - moze, bo Cedrik mógł niekoniecznie chciec utrzymywać z kimkolwiek kontakt.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiedy uczennica przetrawiła wszystkie odpowiedzi i zaczęła na nie reagować Cedrik co jakiś czas obdarzył ją przelotnym raz dłuższym raz krótszym spojrzeniem. Po wszystkim lekko się uśmiechnął pod nosem i następnie westchnął, by sprostować wszystko co usłyszał.
- Yuki wiem, że nie chciałaś mnie urazić. Zwyczajnie może i jesteśmy z tej samej rasy, jednak z zupełnie innych światów i te światy inaczej nas ukształtowały. Diametralnie się różnimy, dla ciebie jak i Abla kontrakt to odnalezienie swojej połówki, partnera w życiu, oczekujecie w tym bliskości. Ja nie, dla mnie to czysta umowa, wpojono mi walkę, a że nawet ja lubię to mi to odpowiada, dobrze czuje się walcząc. W kontrakcie nie szukam kochanka, ten kontrakt jest spłaceniem zaciągniętego długu. A Abel tak jak mówisz zaakceptował mnie, ale nie jako łóżkowego partnera, a gladiatora do walk. To moja rola w tym kontrakcie, więc się jej trzymam… nie oczekuję od niego niczego więcej i tak wiele dostałem. Różnica między nami jest taka, że ty jesteś potencjalną partnerką, ja jestem bronią… taka kolei rzeczy… - ton mężczyzny nie wyrażał większych emocji, był w pełni pogodzony z realiami. Pojmował rolę Podległych w świecie magów, a jedynym na czym mu zależało to spokój. Mógł dla kogoś walczyć, jednak na swoich warunkach, nie sprzedany jak pies w kagańcu. A dzięki Ablowi zaczął wierzyć, że normalne zdrowe kontrakty też potrafią istnieć. Nigdy nawet nie marzył o tym, by być dla kogoś ważnym, by być obdarzonym troską bądź uczuciem. Oczekiwał jedynie szacunku, chcąc być traktowanym w tym wszystkim jak człowiek.
Reakcja Yuki na informacje o czarnym rynku uświadomiła Cedrika o niewiedzy dziewczyny. Uśmiechnął się krzywo, lecz spojrzał na nią przychylniej.
- Nie przepraszaj, normalne, że nie wiedziałaś skoro nie pytałaś… Jeśli dobrze pamiętam, to wpadłaś pokrzyczałaś i wyszłaś..- zaśmiał się pod nosem, miał talent do odwracania kota ogonem, chciał oczyścić chłopaków z ewentualnych zarzutów.
- A chłopaki później nie powracali do tematu, tamten dzień był dla mnie mało przyjemny. Uciekałem przed handlarzami, a chłopaki kręcili się przy wejściu na rynek. Byli pierwszymi magami, którzy nie wyglądali jak zwyrole i pojeby, dlatego padło na Abla, ubłagałem go, by mi pomógł, a ten to zrobił. Po zawarciu kontraktu otrzymałem magię, która dała mi możliwość przepędzenia handlarzy… mam nadzieję, że ta historia rozwiewa twoje wszelkie wątpliwości co do warunków naszego zawarcia kontraktu. Nie spotkaliśmy się na lodach i zakochaliśmy w sobie, ani nie poderwałem go na mieście, ten kontrakt jest efektem najzwyklejszego przypadku…- wyjawił prawdę, a przynajmniej jej skrawek. Doskonale wiedział, że dziewczyna zaczęłaby męczyć chłopaków o szczegóły, wiec uznał, że lepiej by usłyszała je od niego. Gdzieś miał, czy Yuki będzie posiadać te wiedzę czy nie, należała do grona najbliższych przyjaciół Abla, a więc miał ją cały czas na oku. Nie obawiał się, że mogłaby narobić mu jakichkolwiek problemów.
- Zdecydowanie masz rację…- zaśmiał się wraz z dziewczyną na wzmiankę o dominującej u Abla głupocie, której efektem była bezinteresowność.
Reakcja Yuki na humorystyczny dodatek dotyczący oczu Abla rozbawił Cedrika, na tyle, że spojrzał w jej stronę z uśmiechem, co nigdy mu się nie zdarza, szczery śmiech był u niego rzadkością. A ten nadawał wielu barw stale stonowanemu wyrazowi twarzy, który mężczyzna kontrolował w każdym calu.
- Pytasz mnie o seks, a zawstydzasz się przy wymienianiu walorów u kogoś? - zaśmiał się ponownie.
- Ujmę to tak, ani trochę nie kryję się z tym, że Abel jest dla mnie atrakcyjny, jestem w końcu bi, w każdym dostrzegę cechy, które mi się spodobają, więc wiesz… równie dobrze mógłbym być twoim Podległym gdybyś była magiem oczywiście. Wiesz ciężko się oprzeć twoim dorodnym piersiom, nie mam pojęcia jak hetero mag na nie, nie poleciał… - wypalił bez najmniejszej krępacji, cóż kobiety mimo swojego zawstydzenia i wyzwisk za bezczelność cieszą się, że ktoś docenia ich walory. A chciał odrobinę zmienić podejście Yuki do siebie, wedle niej Cedrik w pełni skupiał się na Ablu. No i faktycznie tak było, jednak nie musiała tego wiedzieć, spokojniejsza będzie myśląc, że ciemnowłosy stale ogląda się za innymi.
- Wiesz nawet sam Sento nie jest zły, rudzielec ma swój urok, jednak myśl w ilu dziuplach trzymał ptaszka jest zbyt obrzydzająca, jednak wolałbym czegoś od niego nie podłapać…- wypalił w pełni szczerze. Skoro już tak luźno rozmawiali, a dziewczyna sama zaczęła temat, to niech sobie posłucha i następnym razem zastanowi się trzysta razy nim spyta Cedrika o seks i jego upodobania w innych.
- Yuki, ja to zdanie dopiero buduję, dlatego pytam, ale dobrze, że masz takie zdrowe podejście… Patrząc na sytuacje jestem dla ciebie wrogiem numer jeden, intruzem, więc zaskakujące, że będziesz w stanie mnie dopingować podczas walk. To dobrze o tobie świadczy… - stwierdził wyciągając szybkie wnioski. Naprawdę interesującym było podejście Yuki, rzadkie i dojrzałe, dlatego mężczyzna nie żałował przeprowadzonej z nią rozmowy. Wiele słów padło, jednak on nie przywiązywał do nich większego znaczenia, po prostu odpowiadał na proste pytania, tyle ile uważał za nieinwazyjne.
- Cóż nie przywykłem do takich urządzeń, ale kto wie co przyniesie przyszłość…uważaj na tego rudzielca i do jutra o ile wyskoczą z futer…- już żegnał się z dziewczyną, lecz wtedy został ugryziony w palec. Syknął praktycznie bezgłośnie i dał pstryczka królikowi w nos.
- Co za gryzoń kąśliwy… zupełnie jak ludzki odpowiednik.. - prychnął po czym złapał królika i bez wahania położył go sobie na głowie.
- Jak na rękach było ci za wygodnie, to pobalansuj sobie próbując nie zlecieć, może ci się uda, a jak nie, to MOŻĘ cię złapię…- stwierdził i po odpowiednim umieszczeniu gryzącego uszaka poprawił torbę na ramieniu. Czuł jak królik rozjechał się łapkami, a że nie miał zbyt długich pazurów nie drapał i nie przeszkadzało to Podległemu, przypominało raczej dziwaczny masaż głowy. Uznał, że jak królik trochę tak się pomęczy, to w domu będzie na tyle spokojny, że niczego nie wywinie.
Domostwo było puste, z torby Abla wyciągnął klucze, widział już wiele razy jak blondyn otwierał i zamykał dom, wiec po prostu zrobił to samo. Wszedł i za sobą zamknął. W domu nie było nikogo, rodzice Abla zwykle pracowali do późna albo byli w delegacjach, Cedrik średnio to ogarniał. Dlatego przyjmował jedynie fakt ich nieobecności.
W pierwszej kolejności ruszył do kuchni i zrobił sobie kanapki, a Ablowi zaserwował kawałki marchewki, ogórka i sałaty. Wszystko zgodnie z instrukcjami Yuki. Zdjął wreszcie królika z głowy i posadził go na stole przed miską z jedzeniem, a sam siadł obok.
- No to smacznego Abel…- powiedział praktycznie odruchowo i zajął się posiłkiem. Po tym jak obaj zjedli posprzątał nalał trochę wody do miseczki i poszedł z nią oraz królikiem do pokoju maga. Posadził go na podłodze i w rogu pokoju położył miseczkę z wodą.
- Tu masz picie, zaraz naszykuję ci coś w roli toalety…już widzę twoją minę jakbyś sobie sam nasrał do łóżka…- mówił głośno do zwierzaka, tak jakby ten miał go zrozumieć. Zaczął krzątać się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś plastikowego niskiego pudełka, które wypełnił gazetami i postawił niedaleko wody, nie posiadał żwirku czy peletu, by dogodzić gryzoniowi, więc improwizował.
Dzień był dość młody, a wiec by nie marnować czasu po prostu wziął się za trening fizyczny. Stale musiał pracować nad kondycją, przebrał się w luźne spodenki i koszulkę używając podłogi jako swojego miejsca treningowego, wykonywał głównie siłowe ćwiczenia, pompki, brzuszki, deski, przysiady. Jego ciało było przystosowane do wysiłku, dlatego mógł tak przez wiele godzin co też robił, nie mógł przecież wyjść z formy, a ostatnie dni z Ablem były dla niego mocno leniwymi. Po jakimś czasie dość mocno się zgrzał i zrzucił z siebie koszulkę oraz uchylił okno. Co jakiś czas spoglądał na królika, a kiedy ten tylko narobił do prowizorycznej kuwety to szedł to posprzątać i powracał do ćwiczeń. Nie mógł pozwolić by królik wskakiwał do swojego moczu.
Minęło wiele godzin, na zewnątrz zaczęło się ściemniać, a sam Cedrik był zdecydowanie zmęczony, oddech wyraźnie na to wskazywał, siadł na podłodze i zaczął się rozciągać, była to ważna część, której nie mógł pominąć. Ciało musiało być nie tylko silne ale i elastyczne, by walka była najefektywniejsza. Po całym treningu zdecydowanie marzył o prysznicu. To było coś czego pragnął, jednak spojrzał na królika co miał z nim zrobić. Nie mógł zostawić go samego, a co jeśli pod jego nieobecność zaszcza łóżko? Albo zje jakiś mebel bądź instalacje? Drapiąc się po głowie w końcu postanowił zabrać uszaka ze sobą. Złapał go i zaniósł do łazienki, a tam długi czas zastanawiał się co dalej. Czy puścić go luzem? Niezbyt dobry pomysł, a co jak zje dywanik łazienkowy? Stale rozmawiał z królikiem wymieniając wszelkie opcje i swoje pomysły oraz obawy. Już planował zamknąć go pod prysznicem, jednak sam chciał się tam najpierw obmyć, a następnie odmoczyć się w wannie, a nie wstawi królika do mokrego brodzika. Nalał wody do wanny i myślał jeszcze chwilę, jego wzrok zatrzymał się na misce, w chwili natchnienia po nia sięgnął, a potem położył na wodzie, która wypełniała już wannę po brzegi. Uśmiechnął się szyderczo i dumnie kiedy miska zaczęła dryfować, a potem niczym trofeum na piedestale wstawił królika do miski i mógł triumfować, ta nie zatonęła, a leniwie dryfowała po wodzie. Królik bezpieczny i nie ucieknie.
No to teraz mógł wyskoczyć z reszty ubrań i wejść na chwilę pod prysznic by zmyć z siebie najgorszy pot i bród. Kiedy już to zrobił jeszcze mokry wszedł do wanny, woda była przyjemna, rozłożył się w niej na całej długości jedynie ramiona zostawiając wygodnie na jej brzegach. Odchylił głowę i się odprężył. Dopiero kiedy miska podpłynęła na tyle blisko, że stuknęła w jego pierś otworzył oczy.
- Prawie uszaku o tobie zapomniałem… ciepło w łapki? - posłał zwierzakowi ciepły uśmiech po czym ruszył dłonią by pogłaskać zwierzę za uszami. Trwało to dłuższą chwilę uważnie patrzył na oczka futrzaka, chyba nie było mu źle od takich pieszczot.
Mężczyzna zabierał już dłoń przymykając na nowo oczy, wtedy jednak poczuł nagłe poruszenie. Powieki energicznie się podniosły, a jednocześnie z tym poczuł coś ciężkiego lądującego mu na kolanach, w odruchu podgiął nogi, a ów ciężar zsunął się po nich przez uda, kroczę, lądując praktycznie na podbrzuszu, ciemnowłosego, który znacznie zjechał w wannie. Przed oczami nie miał wiele, bo na głowie wylądowała mu miska, dlatego dopiero kiedy ją zdjął ujrzał, siedzącego na sobie okrakiem Abla. Zamarł, jednak podnoszona miska upadła na płytki i był to jedyny dźwięk, który przerwał niezręczną ciszę pomiędzy dwoma golasami.
- Odmieniło cię szybciej niż przewidywali… może zacznę od kluczowego pytania… pamiętasz, że wypiłeś eliksir i zmieniło cię w królika? No to teraz cię odmieniło… masz zajebiste wyczucie czasu…- pierwsze słowa wypowiedział jakby do siebie, jednak dalsza część była zdecydowanie przeznaczona do uszu maga. Cedrik patrzył mu prosto w oczy, z początku był przejęty, jednak widząc, że blondyn jest w jednym całym, dobrze się trzymającym kawałku nie musiał się martwić.
- Jeśli rozumiesz co do ciebie mówię, no to muszę przyznać, że natura nie tak źle cię obdarzyła… - podparł głowę o dłoń, która spoczywała na brzegu wanny, jego wzrok znacząco przesunął się po ciele Abla, była to czysta ciekawość, w końcu skoro już byli w tak dziwnej sytuacji, to czemu miał z niej nie skorzystać, a po drugie jakoś musiał ruszyć szare komórki czarodzieja i upewnić się, że ten myśli już prawidłowo, a nie jak zwierzę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przed oczyma Sanako przefrunął magiczny robak. Jego skrzydła były podwójnie większe od samego jego baryłkowego ciałka. Przerośnięty, jakby właśnie był po sowitym posiłku, przemknął dość pośpiesznie, lśniąc w blasku słońca niczym srebrne cekiny z domieszką czerni. Nie śledziła go swym spojrzeniem, lecz brzdęk jaki za sobą pozostawiał spokojnie pozwalał go namierzyć. Mimo to lekko ją przestraszył, a westchnięcie Cedrika spowodowało, iż mimowolnie na niego spojrzała. Nie wiedziała co o tym myśleć. Uśmiechał się od jej odpowiedzi, ale jednocześnie wzdychał, jakby niezgadzał się z każdym jej słowem. Yuki od małego dziecka była uczona dobrych manier, oddawaniu szacunku, gdy wokół niej pojawiłby się mag. Podległy może i miał rację o ich całkowicie innym wychowaniu, jednak jakby nie było obcy ludzie i tak spojrzeliby na nich tak samo. Nie było sensu w tym temacie się wykłócać. Oboje byli tymi Gorszymi w społeczeństwie. Jedyną różnicą między nimi był fakt, o którym wspomniał ciemnowłosy, w dłoniach którego, królik spoglądał w dół na ziemię jakby właśnie obawiał się, że spadnie. Czyżby miał lęk wysokości? Puchata kulka otrzepała się i wcisła swój maleńki kuferek głębiej w dłonie Podległego, wygodnie układając w uformowanym koszyczku. Zdawało się jakby ułożenie rąk Cedrika nienależały do zbyt wygodnych, lecz Yuki nie miała zamiaru o to pytać. Być może dla Librabi znalezienie drugiej połówki było bardzo istotną formą sprzeciwienia się całemu społeczeństwu. Mag jasno wyrażał swoje zdanie na temat niewolnictwa i przedmiotowego spojrzenia na Podległych, ale nie Sanako. Ona poddała się tym przekonaniom. Walka z tak głęboko zakorzenionym chwastem była jak walka z wiatrakami. Bezskuteczna, a ona nie lubiła Syzyfowych prac. Dlatego nie komentowała wyjaśnień przyjaciela, a przynajmniej myślała, iż tak może nazywać chłopaka, którego znała zaledwie tydzień czasu. Dziewczyna była gotowa oddać się innemu magowi, przynajmniej tak myślała jeszcze nim poznała młodego Abla. Wówczas miała jasne wytyczne poukładane w swej maleńkiej główce. Nękana przez licznych uczniów, zawsze starała się być dla nich uprzejma. Wedle wychowania rodziców i mimo bólu jaki ją ściskał w sercu, wytrzymywała to. Owszem, nie mogła tego przyrównywać do życia jakie przytrafiło się Cedrikowi. Nie życzyła by tego nawet swojemu największemu wrogowi, ale i tak uważała, iż ciemnowłosy zmienił by swoje zdanie na temat takowego stylu życia, gdyby został na nieco dłużej z Librabią. Był dziwnym magiem, nietutejszym wręcz. Nigdy nie patrzył na Yukię z góry. Zawsze był uprzejmy i przepuszczał pierwszą przez drzwi, któe podtrzymywał. Zawsze, ale to zawsze miał pewnego stopnia szacunek w jej kierunku. Za to właśnie kochała maga, choć to jeden z wielu powodów. Swą najważniejszą decyzję o zostania tylko jego Podwładną podjęła w dzień, gdy blondyn uratował Sanako przed prześladowaniem grupki chłopaków. Obrzucali ją jedzeniem, zgniłymi jajkami, albo czarowali psikusy. Abel, choć beznadziejny w walce, stanął w jej obronie. Tego dnia nigdy mu nie zapomni, dlatego właśnie nawet teraz chciała kibicować chłopakom. Nawet jeżeli to nie ona jest na miejscu Cedrika.
- Abel nigdy nie spojrzał na mnie inaczej, niż na przykładną siostrę - te gorzkie słowa przemknęły między równiutkimi zębami Yuki. Pragnęła bardzo mocno zostać jego Podległą, zostać żoną dzieci, nieważne ile by ich chciał. Mieć mały domek z ogródkiem i psa o rasie puchatego niedźwiadka. Marzyła o spokojnym, zwyczajnym zyciu, ale marzenia zwykle się nie spełniają. Choć Abel nie raz zwracał uwagę na jej kobiece krągłości, to jednak zawsze podkreślał brak zainteresowania jej osobą w stronę damsko-męską. Dlatego czuła zazdrość. Librabia, zatwardziały hetero mag, który nigdy nie interesował się własną płcią, zgodził się na kontrakt z Cedrikiem. Pocałował go, a sam blondyn zdawał się pomału zmieniać.
- Ale z ciebie idiota. Zobacz! Yuki ma zajebistą dupeczkę! Krągłą, jędrną! Jak ubierze leginsy to normalnie sam staje - szpiczaste uszka wyłoniły się z torby, a zaraz za nimi Sento wystawił cały łepek, czując gromiący wzrok Abla. - A cycki? Mów co chcesz, ale sam nie potrafisz tam nie patrzyć! - zachichotał rozbawiony. Uwielbiał drażnić przyjaciela. Mógłby to nawet uznać za dodatkową pracę, za którą nawet mu nie płacą, a i tak wykonuje ją z najczystrzą przyjemnością.
- No... cycki ma fajne - Librabia uciekł wzrokiem, niechętnie przyznając rudzielcowi rację.
- Uciekałeś... - powiedziała bardziej sama do siebie, marszcząc leciutko brwi. Nie zmieniało to faktu, iż musiało minąć sporo czasu nim postanowił zawrzeć z kimś kontrakt. Czy liczył na ucieczkę skoro wzlekał z wyborem maga? Czemu nie wybrał Sento? Co miał takiego w sobie Abel, że wybór Cedrika padł właśnie na niego.
- Atrakcyjny?! - gdyby króliki miały teraz ludzki głos, to z pewnością ich synchronizacja wraz z dziewczyną zasługiwałaby na złoty medal i gorące oklaski widowni. Twarz Sanako nabrała gwałtownie nowych kolorów. Poliki zaczęły piec, a zimny dreszcz usztywnił jej kolejne kroki w przód. Czarne oczka puchaczy intensywnie wlepiły się w Podległego jakby szukały przycisku "cofnij" na nagraniu z ust ciemnowłosego. Ich futerka nastroszyły się, a ogonki uniosły ku górze. Uszy zaś nie obracały się w różne storny, zaciekawione dźwiękami natury. Teraz wszyscy skupieni byli wyłącznie na Cedriku. Tak jakby Abel i atrakcyjność nie miały prawa być razem. Jakby to połączenie nie mogło współistnieć. Zwłaszcza w mniemaniu Sento, który siebie uważał za sex bombe. Faceta o którym marzy każda kobieta, a nawet facet o innej orientacji.
- Atrakcyjny.... atrakcyjny, jestem atrakcyjny - powtarzał sobie Librabia, jakby zaczarowany, chcąc sobie odblokować umysł.
- Ktoś tu musi uważać na swoją dupę - parsknął Sento.
- On taki nie jest - burknął blondyn, ale nie brzmiał zbyt przekonująco. Prawda? - spytał sam siebie w duchu rozpaczliwym głosikiem.
- Poczekaj w końcu go ściśnie. Przecież kto by się oparł takiej owieczce
- Wiem gdzie mieszkasz, Sento.
- Bez problemu. Zostawie otwarte drzwi. Specjalnie dla ciebie
Abel poczuł ogromne zawstydzenie, a wygląd Sanako wcale nie pomagał w ocenie sytuacji maga. Cedrik potrafił zabić swą szczerością. To w jaki sposób opowiadał o swoich preferencjach, jak odpowiadał z początku ich znajomości na najgłupsze pytania blondyna, gdy ten był zagubiony w całej sytuacji. Pamiętał to jak dziś. Zwykłe rozpoczęcie roku szkolnego, piękna pogoda jak dzisiaj, może bardziej bezchmurna. Chcieli uczcić razem w trójkę nowy rok, bycie wspólnie w jednej klasie, ale jednak coś poszło nie tak. Może gdyby Yuki nie odłączyła się od ich paczki, to Sento nie zaciągnąłby Abla na czarny rynek. Może, gdyby sam Librabia nie uciekł a przyglądał się w spokoju jak handlują drobną dziewczynką na podeście, nie wpadłby na uciekającego Cedrika. Jego pierwszy pocałunek nie zostałby skradziony przez innego mężczyznę. Nie poczułby tego podniecenia, tego przyjemnego uczucia ciepłych warg innej osoby, a sam kontrakt nie zostałby zawarty. Nie wiedział. Nie miał zielonego pojęcia, ale czasu już nie cofnie. Nawet gdyby istniało takowe zaklęcie, to pewnie i tak nikt nie pozwoliły mu się o nim dowiedzieć. To zbyt cenna wiedza, zbyt niebezpieczna. A nawet gdyby je posiadł, to czy faktycznie uczyniłby to? Zmieniłby bieg historii? Zdobyły sobie Podległęgo całkiem innego? Czy skierowałby swe zycie na inny tor?
Abel cały czas nie odrywał spojrzenia od swego Podwładnego, nie mogąc uwieżyć, że bez namysłu, bez najmjiejszego wahania powiedziałby nie. Byłpewien swego zdania. Nie zmieniłby niczego co do tej pory mu się przytrafiło. Jego wzrok złagodniał, a kąciki króliczych ustek wygięły się jakby w uśmiechu. Był dumny ze swojego Podległego. Był szczęśliwy, że wpadłna Cedrika. Cenił go pod wieloma względami. Był szczery, miły, a jednocześnie zawadiacki. Znał swoją wartość. Z początku również zdawał się być zagubiony, a raczej niepewny. Nie wiedziałna jakiego maga trafił. Nawet uczeń potrafił być prawdziwym potworem nękającym własnego Podległego. Cedrik byłbardzo grzeczny, odnosił się z szacunkiem. Odzywałtylko porposzony o to, strzegł maga. Tak jak przytstało na niewolnika, aż do momentu, gdy Abel powiedział mu, iż są partnerami. Oboje musieli sobie ufać, oboje musieli być dla siebie szczerzy. Wten Cedrik zmienił się o stoosiemdziesiąt stopni. Czy na złe? Cóż, Abel się również zmienił. Ich wspólna relacja zmieniła obojgu.
- Aż dziw, że jeszcze się nie skarżył, że coś mu Tam wyrosło - Yuki wybuchła śmiechem. Nie wstrzymywała się na myśl o Sento. Cedrik idealnie go opisałi jego popędy seksualne. Myślał o kobietach przedmiotowo i pragnął siły. Nie był złym chłopakiem, ale jednak jego spojrzenie na świat odpychało dziewczynę. Nawet sam królik na dłoniach ciemnowłosego nagle się rozbrykał, drapiąc pod uszkiem. Jakby rozweselony.
- Dziękuję - podziękowała za komplementy, które usłyszała podczas ich całej drogi, kiedy to Librabia przemieniony w królika dziabnął swego Podległego w palec. Puchata kulka czując jak Cedrik zaczyna ją łapać, uszykowała się do ucieczki. Wymachiwał ile sił w nogach swoimi łapkami, kiedy Cedrik trzymał już zwierzaka w pasie.
- Ale ja nic nie zrobiłem. To twoja wina, puszczaj - Abel lamentował, czując jak jego ciałko zaczyna się unosić coraz wyrzej. Cały pobladł, lądując na czubku głowy ciemnowłosego. Spanikowany jeszcze bardziej, usiłował stanąć, aby złapać lepszą równowagę, jednak kroki ciągle wytwarzały tak samo silne turbulencje jak w samolocie. Łapki ciągle się zsuwały, nawet kiedy próbował użyć swoich pazurków. Trwało to dość długo, jednak Abel w końcu wyczerpany po prostu oddał się swojej beznadziejnej pozycji i niczym naleśnik, rozpłąszczył się na głowie Cedrika. Łapki zwisały po bokach, a jego uszka oklapły na oczka. Zmruzył je delikatnie, poprawiając nosek, kiedy uporczywy kosmyk włosów Podległego łaskotał go w sam jego czubek.
- Żegnaj mój przyjacielu! Nie daj się zjeść! - oznajmił Sento, kiedy zaczął oddalać się wraz z Yuki. Było widać w jego wystających zza torby oczkach niedolę, ból rozstania i niepewną przyszłość w czterech ścianach dziewczyny. Jednak jakby nie patrzyć, Abel czułtu pewną obawę. W końcu był to Qurendo. Z pewnością wykorzysta swoją pozycję króliczka żeby odstawić jakiś zbereźny numer u przyjaciółki. Chociażby wskoczy w jej bieliznę, może nawet tę brudną. W nocy wyląduje jej na poduszkę, albo wejdzie pod prysznic. Abel nie chciał już więcej wyobrażać sobie przykrości Yuki, które mogły ją nieświadomie napotać w bliskiej przyszłości. Zamiast tego całkowicie oddał się relaksowi w koncowej drodze do domu. Tam zaś, z ciekawością patrzył co zamierza uczynić Cedrik. Z żywym zainteresowaniem oglądał jak skłąda smakowicie wyglądającą kanapkę. Zjadłby taką. Zamiast tego dostał samo zielsko. Skrzywił się na to, powąchał i niechętnie wziął do pyszczka, zaskoczony efektu. Smakowało lepiej niż myślał. Zapewne z powodu przemiany zielenina smakowała o wiele lepiej niżeli w jego pierwotnej postaci. Nie przepadał za takimi rarytasami. Zjadał, lecz nie z jakimś entuzjazmem, a teraz czuł, iż mógłby kogoś pogryźć za kawałek marchewki. Chrupał sobie cały w skowronkach, zerkając od czasu do czasu na Podległego. Zastanawiał się co dalej?
- Ach, wolność i swoboda - Librabia nareszcie poczuł się jak w domu, kiedy został posadzony na podłodze. Upiłnieco wody z miseczki, mierząc wzrokiem ciemnowłosego, gdy ten komentował swój pomysłowy wytwór kuwety. - Nawet nie myśl, że tam nasram. Mam swój honor - może i go posiadał, ale potrzeby fizjologiczne były siłą wyższą i po pewnym czasie musiał się do teog zmusić. Upewnił się, że nie jest obserwowany, zajęło mu długo nim dał radę skupić się na odjęciu sobie kilku gramów wagi. Po tym upokorzeniu poczuł się o wiele lepiej i nabrał ochoty na kicanie. Zajrzał pod łóżko gdzie było strasznie dużo brudu. Odnalazł nawet zagubione pamiątki, ołówki, a także skarpetkę. Zdecydowanie będzie musiał odwiedzić to miejsce raz jeszcze, jak dostanie kilka centymetrów więcej. Później usiadł wygodnie przed Cedrikiem, spoglądał jak ćwiczy. Jemu by się nie chciało. Był zbyt leniwy do treningu fizycznego. Wolał jako mag trenować swoją magię, zaklęcia, kontrolę ujścia energii. Nawet teraz chciał znów poczuć to uczucie, bezskutecznie. Znudzony znów zaczął kicać. Podszedł do regału, któy z tej wysokości wyglądał jak wieżowiec. Zmruzył swe powieki, skupiając wzrok na jednej ze swych figurek, kiedy to usłyszał podejrzany dźwięk. Dość regularny. Cichy, podejrzanie cichy. Spiął się, uniósł uszy i powoli, niepewnie zaczął odwracać głowę, gdy poczuł intuicyjnie, że coś za nim siedzi z ochotą mordu.
- Grzeczny Shiro, dobry kotek, zostaw... zosta...- śmiał się nerwowo, widząc swego kocura, który patrzył z zainteresowaniem na jego ciałko.
- Głupi człowiek, teraz poczujesz jak to jest być dręczonym - kot uśmiesznął się złowieszczo, wbijając pazurki w dywan i nagle ruszył na Librabię. Ten zręcznie odskoczył. Oba zwierzaki zaczęły się ganiać po pokoju. Wyglądało to na przyjacielską zabawę, jednak prawda była całkiem inna. Shiro pragnął złapać swą zwierzynę. Musiał oddać to, co czuł, kiedy Abel irytował go mizianiem, a ten jasno dawał to do zrozumienia. Ostatecznie zdyszany blondyn wcisnął się pod szafkę, utykając na moemnt w połowie tyłka. Zakotłował tylnimi łapkami i dał całkowitego nura w gąszcz kurzu. Kot pomiałkiwał, pomachał nerwowo ogonem i w końcu odpuścił. Zniknął gdzieś w salonie, odsypiając zabawę.
- teraz ty? Ja nie mam spokoju - jęknął królik, gdy Cedrik po skończonym treningu wziął go ze sobą do łazienki. - Ale dajesz potem i ubierz coś na siebie. Czemu ty mnie nie słyszysz - był zdruzgotany tą sytuacją. Myślał, że nic gorszego go dziś już nie spotka, a ten cały efekt miał trwać conajmniej dzień. Minimum dzień będzie musiał przechodzić przez to piekło.
- C-co ty... a w sumie już mi wszystko jedno - mruknął, kiedy Cedrik wsadził puchacza do miski w wannie. Niepewnie zachybotał, zwalczył chęć wyskoczenia i położył w misce, czując jak miska pochłania ciepło wody i zaczyna ogrzewać mu ciałko. - Przyjemnie - przymknął powieki oddając się przyjemności. Całkowicie zapomniał o Podległym. Zdawał się brać prysznic, więc ucieszył się na fakt posiadania wanny całej dla siebie. Do czasu. Lekko przestraszony, spojrzał na ciemnowłosego, gdy miska stukła w jego tors. Gromił go wzrokiem, jakby miało to w czymś pomóc, ale po chwili wyraz Abla złagodniał, gdy Cedrik użył mrocznych sztuk miziania po uszku. - O właśnie tam, ach... - rozmażony, westchnął. Nie było tak źle. - Ej, nie przestawaj - mruknął niezadowolony, siadając w misce, któa znów poruszyła się niepewnie. Librabia lekko spanikował. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że poczuł dziwny ucisk na żołądku. Uniósł jedną brew, poruszał uszami, a jego ciałko jakby zaczęło drastycznie rosnąć.
- O cholera - stwierdził, a chwilę później wrócił do swojego prawowitego wyglądu. Oszołomiony, czerwony jak burak patrzył prosto w oczy Cedrika, podpierając rękoma o jego tors. Bał się drgnąć, aby czasem nie poczuć jego interesu w okolicach tyłka. Co gorsza, woda nie miała ani kszty piany i wszystko było doskonale widać.
Pamiętał. Pamiętał wszystko aż za dobrze, ale nie mógł powiedzieć tego Cedrikowi. Nie mógł wygadać, że wszystko rozumieli, a brak odzewu na temat rozpoznania ich świadomości ukryli z własnych, egoistycznych pobódek. Nie mógł. Po prostu nie mógł.
- Zboczeniec, kto ci pozwolił tam patrzyć - Abel fuknął, ledow panując nad spanikowanym głosem. Chrząknął, patrząc jak bezwstydnie i ani grosza krempacji Podległy nadal siedział wygodnie wwannie. Librabia, choć kuszony ucieknięciem wzrokiem, twardo patrzył na Cedrika. Pewniejszy swojego Nie zerkania podjął próbę wstania. Niestety jego noga się poślizgnęła i gdyby nie podparcie się rękoma o kant wanny nad głową ciemnowłosego, pewnie już dawno wylądowałby jak długi na chłopaki. Zamiast tego skończył okrakiem, opeirając kolanami i rękoma, a ich twarze niebezpiecznie się do siebie zblizyły. Abel ledwo łąpał powietrze do nosa, czując gęste powietrze gniezdzące między ich ustami. Ustami, które oddzielały milimetry. Tęczówki Cedrika niebezpiecznie błyszczały, intensywnie, a światło łazienki odbijające się w źrenicach tylko ujawniały gdzie się dokładnie wpatrywał.
- Abel nigdy nie spojrzał na mnie inaczej, niż na przykładną siostrę - te gorzkie słowa przemknęły między równiutkimi zębami Yuki. Pragnęła bardzo mocno zostać jego Podległą, zostać żoną dzieci, nieważne ile by ich chciał. Mieć mały domek z ogródkiem i psa o rasie puchatego niedźwiadka. Marzyła o spokojnym, zwyczajnym zyciu, ale marzenia zwykle się nie spełniają. Choć Abel nie raz zwracał uwagę na jej kobiece krągłości, to jednak zawsze podkreślał brak zainteresowania jej osobą w stronę damsko-męską. Dlatego czuła zazdrość. Librabia, zatwardziały hetero mag, który nigdy nie interesował się własną płcią, zgodził się na kontrakt z Cedrikiem. Pocałował go, a sam blondyn zdawał się pomału zmieniać.
- Ale z ciebie idiota. Zobacz! Yuki ma zajebistą dupeczkę! Krągłą, jędrną! Jak ubierze leginsy to normalnie sam staje - szpiczaste uszka wyłoniły się z torby, a zaraz za nimi Sento wystawił cały łepek, czując gromiący wzrok Abla. - A cycki? Mów co chcesz, ale sam nie potrafisz tam nie patrzyć! - zachichotał rozbawiony. Uwielbiał drażnić przyjaciela. Mógłby to nawet uznać za dodatkową pracę, za którą nawet mu nie płacą, a i tak wykonuje ją z najczystrzą przyjemnością.
- No... cycki ma fajne - Librabia uciekł wzrokiem, niechętnie przyznając rudzielcowi rację.
- Uciekałeś... - powiedziała bardziej sama do siebie, marszcząc leciutko brwi. Nie zmieniało to faktu, iż musiało minąć sporo czasu nim postanowił zawrzeć z kimś kontrakt. Czy liczył na ucieczkę skoro wzlekał z wyborem maga? Czemu nie wybrał Sento? Co miał takiego w sobie Abel, że wybór Cedrika padł właśnie na niego.
- Atrakcyjny?! - gdyby króliki miały teraz ludzki głos, to z pewnością ich synchronizacja wraz z dziewczyną zasługiwałaby na złoty medal i gorące oklaski widowni. Twarz Sanako nabrała gwałtownie nowych kolorów. Poliki zaczęły piec, a zimny dreszcz usztywnił jej kolejne kroki w przód. Czarne oczka puchaczy intensywnie wlepiły się w Podległego jakby szukały przycisku "cofnij" na nagraniu z ust ciemnowłosego. Ich futerka nastroszyły się, a ogonki uniosły ku górze. Uszy zaś nie obracały się w różne storny, zaciekawione dźwiękami natury. Teraz wszyscy skupieni byli wyłącznie na Cedriku. Tak jakby Abel i atrakcyjność nie miały prawa być razem. Jakby to połączenie nie mogło współistnieć. Zwłaszcza w mniemaniu Sento, który siebie uważał za sex bombe. Faceta o którym marzy każda kobieta, a nawet facet o innej orientacji.
- Atrakcyjny.... atrakcyjny, jestem atrakcyjny - powtarzał sobie Librabia, jakby zaczarowany, chcąc sobie odblokować umysł.
- Ktoś tu musi uważać na swoją dupę - parsknął Sento.
- On taki nie jest - burknął blondyn, ale nie brzmiał zbyt przekonująco. Prawda? - spytał sam siebie w duchu rozpaczliwym głosikiem.
- Poczekaj w końcu go ściśnie. Przecież kto by się oparł takiej owieczce
- Wiem gdzie mieszkasz, Sento.
- Bez problemu. Zostawie otwarte drzwi. Specjalnie dla ciebie
Abel poczuł ogromne zawstydzenie, a wygląd Sanako wcale nie pomagał w ocenie sytuacji maga. Cedrik potrafił zabić swą szczerością. To w jaki sposób opowiadał o swoich preferencjach, jak odpowiadał z początku ich znajomości na najgłupsze pytania blondyna, gdy ten był zagubiony w całej sytuacji. Pamiętał to jak dziś. Zwykłe rozpoczęcie roku szkolnego, piękna pogoda jak dzisiaj, może bardziej bezchmurna. Chcieli uczcić razem w trójkę nowy rok, bycie wspólnie w jednej klasie, ale jednak coś poszło nie tak. Może gdyby Yuki nie odłączyła się od ich paczki, to Sento nie zaciągnąłby Abla na czarny rynek. Może, gdyby sam Librabia nie uciekł a przyglądał się w spokoju jak handlują drobną dziewczynką na podeście, nie wpadłby na uciekającego Cedrika. Jego pierwszy pocałunek nie zostałby skradziony przez innego mężczyznę. Nie poczułby tego podniecenia, tego przyjemnego uczucia ciepłych warg innej osoby, a sam kontrakt nie zostałby zawarty. Nie wiedział. Nie miał zielonego pojęcia, ale czasu już nie cofnie. Nawet gdyby istniało takowe zaklęcie, to pewnie i tak nikt nie pozwoliły mu się o nim dowiedzieć. To zbyt cenna wiedza, zbyt niebezpieczna. A nawet gdyby je posiadł, to czy faktycznie uczyniłby to? Zmieniłby bieg historii? Zdobyły sobie Podległęgo całkiem innego? Czy skierowałby swe zycie na inny tor?
Abel cały czas nie odrywał spojrzenia od swego Podwładnego, nie mogąc uwieżyć, że bez namysłu, bez najmjiejszego wahania powiedziałby nie. Byłpewien swego zdania. Nie zmieniłby niczego co do tej pory mu się przytrafiło. Jego wzrok złagodniał, a kąciki króliczych ustek wygięły się jakby w uśmiechu. Był dumny ze swojego Podległego. Był szczęśliwy, że wpadłna Cedrika. Cenił go pod wieloma względami. Był szczery, miły, a jednocześnie zawadiacki. Znał swoją wartość. Z początku również zdawał się być zagubiony, a raczej niepewny. Nie wiedziałna jakiego maga trafił. Nawet uczeń potrafił być prawdziwym potworem nękającym własnego Podległego. Cedrik byłbardzo grzeczny, odnosił się z szacunkiem. Odzywałtylko porposzony o to, strzegł maga. Tak jak przytstało na niewolnika, aż do momentu, gdy Abel powiedział mu, iż są partnerami. Oboje musieli sobie ufać, oboje musieli być dla siebie szczerzy. Wten Cedrik zmienił się o stoosiemdziesiąt stopni. Czy na złe? Cóż, Abel się również zmienił. Ich wspólna relacja zmieniła obojgu.
- Aż dziw, że jeszcze się nie skarżył, że coś mu Tam wyrosło - Yuki wybuchła śmiechem. Nie wstrzymywała się na myśl o Sento. Cedrik idealnie go opisałi jego popędy seksualne. Myślał o kobietach przedmiotowo i pragnął siły. Nie był złym chłopakiem, ale jednak jego spojrzenie na świat odpychało dziewczynę. Nawet sam królik na dłoniach ciemnowłosego nagle się rozbrykał, drapiąc pod uszkiem. Jakby rozweselony.
- Dziękuję - podziękowała za komplementy, które usłyszała podczas ich całej drogi, kiedy to Librabia przemieniony w królika dziabnął swego Podległego w palec. Puchata kulka czując jak Cedrik zaczyna ją łapać, uszykowała się do ucieczki. Wymachiwał ile sił w nogach swoimi łapkami, kiedy Cedrik trzymał już zwierzaka w pasie.
- Ale ja nic nie zrobiłem. To twoja wina, puszczaj - Abel lamentował, czując jak jego ciałko zaczyna się unosić coraz wyrzej. Cały pobladł, lądując na czubku głowy ciemnowłosego. Spanikowany jeszcze bardziej, usiłował stanąć, aby złapać lepszą równowagę, jednak kroki ciągle wytwarzały tak samo silne turbulencje jak w samolocie. Łapki ciągle się zsuwały, nawet kiedy próbował użyć swoich pazurków. Trwało to dość długo, jednak Abel w końcu wyczerpany po prostu oddał się swojej beznadziejnej pozycji i niczym naleśnik, rozpłąszczył się na głowie Cedrika. Łapki zwisały po bokach, a jego uszka oklapły na oczka. Zmruzył je delikatnie, poprawiając nosek, kiedy uporczywy kosmyk włosów Podległego łaskotał go w sam jego czubek.
- Żegnaj mój przyjacielu! Nie daj się zjeść! - oznajmił Sento, kiedy zaczął oddalać się wraz z Yuki. Było widać w jego wystających zza torby oczkach niedolę, ból rozstania i niepewną przyszłość w czterech ścianach dziewczyny. Jednak jakby nie patrzyć, Abel czułtu pewną obawę. W końcu był to Qurendo. Z pewnością wykorzysta swoją pozycję króliczka żeby odstawić jakiś zbereźny numer u przyjaciółki. Chociażby wskoczy w jej bieliznę, może nawet tę brudną. W nocy wyląduje jej na poduszkę, albo wejdzie pod prysznic. Abel nie chciał już więcej wyobrażać sobie przykrości Yuki, które mogły ją nieświadomie napotać w bliskiej przyszłości. Zamiast tego całkowicie oddał się relaksowi w koncowej drodze do domu. Tam zaś, z ciekawością patrzył co zamierza uczynić Cedrik. Z żywym zainteresowaniem oglądał jak skłąda smakowicie wyglądającą kanapkę. Zjadłby taką. Zamiast tego dostał samo zielsko. Skrzywił się na to, powąchał i niechętnie wziął do pyszczka, zaskoczony efektu. Smakowało lepiej niż myślał. Zapewne z powodu przemiany zielenina smakowała o wiele lepiej niżeli w jego pierwotnej postaci. Nie przepadał za takimi rarytasami. Zjadał, lecz nie z jakimś entuzjazmem, a teraz czuł, iż mógłby kogoś pogryźć za kawałek marchewki. Chrupał sobie cały w skowronkach, zerkając od czasu do czasu na Podległego. Zastanawiał się co dalej?
- Ach, wolność i swoboda - Librabia nareszcie poczuł się jak w domu, kiedy został posadzony na podłodze. Upiłnieco wody z miseczki, mierząc wzrokiem ciemnowłosego, gdy ten komentował swój pomysłowy wytwór kuwety. - Nawet nie myśl, że tam nasram. Mam swój honor - może i go posiadał, ale potrzeby fizjologiczne były siłą wyższą i po pewnym czasie musiał się do teog zmusić. Upewnił się, że nie jest obserwowany, zajęło mu długo nim dał radę skupić się na odjęciu sobie kilku gramów wagi. Po tym upokorzeniu poczuł się o wiele lepiej i nabrał ochoty na kicanie. Zajrzał pod łóżko gdzie było strasznie dużo brudu. Odnalazł nawet zagubione pamiątki, ołówki, a także skarpetkę. Zdecydowanie będzie musiał odwiedzić to miejsce raz jeszcze, jak dostanie kilka centymetrów więcej. Później usiadł wygodnie przed Cedrikiem, spoglądał jak ćwiczy. Jemu by się nie chciało. Był zbyt leniwy do treningu fizycznego. Wolał jako mag trenować swoją magię, zaklęcia, kontrolę ujścia energii. Nawet teraz chciał znów poczuć to uczucie, bezskutecznie. Znudzony znów zaczął kicać. Podszedł do regału, któy z tej wysokości wyglądał jak wieżowiec. Zmruzył swe powieki, skupiając wzrok na jednej ze swych figurek, kiedy to usłyszał podejrzany dźwięk. Dość regularny. Cichy, podejrzanie cichy. Spiął się, uniósł uszy i powoli, niepewnie zaczął odwracać głowę, gdy poczuł intuicyjnie, że coś za nim siedzi z ochotą mordu.
- Grzeczny Shiro, dobry kotek, zostaw... zosta...- śmiał się nerwowo, widząc swego kocura, który patrzył z zainteresowaniem na jego ciałko.
- Głupi człowiek, teraz poczujesz jak to jest być dręczonym - kot uśmiesznął się złowieszczo, wbijając pazurki w dywan i nagle ruszył na Librabię. Ten zręcznie odskoczył. Oba zwierzaki zaczęły się ganiać po pokoju. Wyglądało to na przyjacielską zabawę, jednak prawda była całkiem inna. Shiro pragnął złapać swą zwierzynę. Musiał oddać to, co czuł, kiedy Abel irytował go mizianiem, a ten jasno dawał to do zrozumienia. Ostatecznie zdyszany blondyn wcisnął się pod szafkę, utykając na moemnt w połowie tyłka. Zakotłował tylnimi łapkami i dał całkowitego nura w gąszcz kurzu. Kot pomiałkiwał, pomachał nerwowo ogonem i w końcu odpuścił. Zniknął gdzieś w salonie, odsypiając zabawę.
- teraz ty? Ja nie mam spokoju - jęknął królik, gdy Cedrik po skończonym treningu wziął go ze sobą do łazienki. - Ale dajesz potem i ubierz coś na siebie. Czemu ty mnie nie słyszysz - był zdruzgotany tą sytuacją. Myślał, że nic gorszego go dziś już nie spotka, a ten cały efekt miał trwać conajmniej dzień. Minimum dzień będzie musiał przechodzić przez to piekło.
- C-co ty... a w sumie już mi wszystko jedno - mruknął, kiedy Cedrik wsadził puchacza do miski w wannie. Niepewnie zachybotał, zwalczył chęć wyskoczenia i położył w misce, czując jak miska pochłania ciepło wody i zaczyna ogrzewać mu ciałko. - Przyjemnie - przymknął powieki oddając się przyjemności. Całkowicie zapomniał o Podległym. Zdawał się brać prysznic, więc ucieszył się na fakt posiadania wanny całej dla siebie. Do czasu. Lekko przestraszony, spojrzał na ciemnowłosego, gdy miska stukła w jego tors. Gromił go wzrokiem, jakby miało to w czymś pomóc, ale po chwili wyraz Abla złagodniał, gdy Cedrik użył mrocznych sztuk miziania po uszku. - O właśnie tam, ach... - rozmażony, westchnął. Nie było tak źle. - Ej, nie przestawaj - mruknął niezadowolony, siadając w misce, któa znów poruszyła się niepewnie. Librabia lekko spanikował. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że poczuł dziwny ucisk na żołądku. Uniósł jedną brew, poruszał uszami, a jego ciałko jakby zaczęło drastycznie rosnąć.
- O cholera - stwierdził, a chwilę później wrócił do swojego prawowitego wyglądu. Oszołomiony, czerwony jak burak patrzył prosto w oczy Cedrika, podpierając rękoma o jego tors. Bał się drgnąć, aby czasem nie poczuć jego interesu w okolicach tyłka. Co gorsza, woda nie miała ani kszty piany i wszystko było doskonale widać.
Pamiętał. Pamiętał wszystko aż za dobrze, ale nie mógł powiedzieć tego Cedrikowi. Nie mógł wygadać, że wszystko rozumieli, a brak odzewu na temat rozpoznania ich świadomości ukryli z własnych, egoistycznych pobódek. Nie mógł. Po prostu nie mógł.
- Zboczeniec, kto ci pozwolił tam patrzyć - Abel fuknął, ledow panując nad spanikowanym głosem. Chrząknął, patrząc jak bezwstydnie i ani grosza krempacji Podległy nadal siedział wygodnie wwannie. Librabia, choć kuszony ucieknięciem wzrokiem, twardo patrzył na Cedrika. Pewniejszy swojego Nie zerkania podjął próbę wstania. Niestety jego noga się poślizgnęła i gdyby nie podparcie się rękoma o kant wanny nad głową ciemnowłosego, pewnie już dawno wylądowałby jak długi na chłopaki. Zamiast tego skończył okrakiem, opeirając kolanami i rękoma, a ich twarze niebezpiecznie się do siebie zblizyły. Abel ledwo łąpał powietrze do nosa, czując gęste powietrze gniezdzące między ich ustami. Ustami, które oddzielały milimetry. Tęczówki Cedrika niebezpiecznie błyszczały, intensywnie, a światło łazienki odbijające się w źrenicach tylko ujawniały gdzie się dokładnie wpatrywał.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nauczyciel poinformował ich, że czar w wyniku, którego część uczniów przemieniona została w króliki trwać będzie przynajmniej dzień, a nawet do dwóch. Czy naprawdę mając tyle godzin chwila przemiany musiała wcelować idealnie w te kilka minut podczas, których Podległy chciał przemyć ciało? Naprawdę czy nie mogło się to wydarzyć podczas wielu godzin jego treningu albo najzwyczajniej po opuszczeniu łazienki albo chociaż wanny… Nie… Abel wybrał sobie moment, który zdaniem Cedrika był najmniej odpowiedni, jednak skoro już się stało, to nie należał do osób biadolących, by marudzić. Z opanowaniem przyjmował wszystko co dawał mu los.
Dlatego też ze stoicką mimiką przyglądał się swemu magowi, który wyraźnie zaczerwieniony odpowiedział zgodnie z jego przewidywaniami. Uśmiechnął się pod nosem.
- No i teraz mam pewność, że móżdżek ci powrócił…- stwierdził szczerze z prawdą wzrok skupiając na twarzy blondyna. Zobaczył ile chciał i nie zamierzał dłużej molestować czarodzieja swoim spojrzeniem. Czując jak ten zaczyna się podnosić nie protestował, cierpliwie czekał podążając za nim spojrzeniem, gdyż woda pozbawiona jakichkolwiek mydlin nie kamuflowała niczego.
Coś jednak poszło nie tak. Unoszące się już pośladki maga gwałtownie siadły na nowo, wręcz mocniej zostały dociśnięte do ciała Podległego, który nie potrafił być obojętny na tak bezpośrednie gesty.
Chciał się poprawić i nieco uciec, jednak mag zbyt się do niego dopasował, rozsiadając. Przełknął nerwowo ślinę wpatrując się w zielone tęczówki, które zdecydowanie znajdowały się za blisko, a czując ciepłe powietrze rozbijające się na jego wargach zmarszczył lekko brwi w niezadowoleniu. Nie mógł przecież się temu poddać, a czuł jak żar rozlewa się po jego podbrzuszu, jak ciało reaguje na tą bliskość, a tej reakcji w tym momencie wolałby uniknąć. Z trudem zachował pozorny spokój, jego mimika nadal wyrażała spokój, jak gdyby siedzieli sobie w pokoju przed filmem, który był średnio wciągający.
- Nie wiem czy robisz to specjalnie, jednak lepiej się tak nie wierć, to co robisz jest całkiem przyjemne, więc jeszcze chwila, a cię posmyram. Rączki mając tutaj…- uprzedził zadziornie podnosząc dłonie opartych o brzeg wanny ramion. Patrzył przy tym blondynowi prosto w oczy, w obecnym stanie wolał nie dokładać sobie bodźców wizualnych, więc starał się opanować wzrok. Jednak nie miał możliwości się odsunąć, a bliskość twarzy i ciepłego oddechu maga wystarczająco wpływały na jego stan. Wolał więc szczerze uprzedzić czarodzieja o tym co zapewne nieświadomie czynił. Nie chciał, by powstały między nimi jakieś nieporozumienia po tak głupiej sytuacji, z której musieli jakoś wybrnąć. Cedrik starał się być opanowany, choć nad reakcjami ciała nie był w stanie panować, z tyłu głowy zastanawiał się czy ułożone na jego piersi dłonie blondyna są w stanie wyczuć, jak jego serce mocno biło, jak tętno przyspieszało, a trwające napięcie jedynie pogłębiało ten stan.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zatrzymal wzrok na teczowkach Cedrika, calkowicie sie w nich pograzajac. Czul jak obca do tej pory sila pcha mlodego maga w glab ciemnosci, gestej i jakze goracej. Librabia zamrugal kilkakrotnie powiekami, lecz nie byl pewien w jakim momencie stracil wzrok. Nie wiedzial nawet, czy sam ruch powiekami byl zauwazalny przez Podleglego. Unoszac sie w mroku, wzciagnal jedna z rak do przodu, lecz nie widzial ani jednego koniuszka palca. Wiedzial, ze gdzies tam jest jego dlon, ale nic poza tym. Przed Ablem pojawila sie cieniutka, czerwona nitka, ktora przyciagala uwage blondzna. Powietrze bylo niezmiernie geste, czul, iz nie jest tu sam, a zmysly podpowiadaly, abz podszedl blizej tajemniczej linki. Byl coraz blizej i blizej, mial ja juz na wyciagnieciu reki, lecz wstrzymal sie. Czym ona byla. Gdzie sie znajdowal. Podswiadomosc podpowiadala mu, mowila wyraznie, ze nicia jest jego wiez z Cedrikiem. To jego polaczenie z nim, ktore zdawalo sie byc niewiarygodnie slabe, wrecz liche. Skuszony ciekawoscia, znow wyciagnal reke ku czerwonej nici, ktora caly swiat wokol Abla przecinala w pol. Wszedzie byla wylacznie ciemnosc.
− Cedrik − wyszeptal, czujac lekki opor na opuszkach. Uzyl nieco wiecej sily, palce sie zsunely, a linka zadrzala dzwiecznie. Nagle, gwaltownie poczul przyjemny skurcz. Dziwaczne uczucie przeszylo jego cale cialo, a on sam powrocil do terazniejszosci. W ostatniej chwili powstrzymal sie od jekniecia z tej dziwnej przyjemnosci, a wzrok nadal tkwil w spojrzeniu Cedrika. Lekko oszolomiony, potrzebowal chwili, aby przetrawic cale zajscie. Bzl wlasnie swiadkiem wizji ich wiezi. Slyszal o tym, ale nie myslal, iz sam tego doswiadczy. Ich kontrakt stawal sie mocniejszy, ale nadal zbyt slaby, aby byc spokojnym.
Calkiem skupil sie na slowach Podleglego, gdy ten skomentowal nie celowe poslizgniecie sie w wannie. Mag od razu zmarszczyl brwi w niezadowoleniu, a malenka zylka wyskoczyla mu na skroni. Co jak co, ale po co mialby prowokowac do takich zagrywek Podleglego. Osobiscie wolalby jednak miec za jego miejsce sliczna dziewczyne z dorodnymi piersiami, choc musial przyznac, ze ciemnowlosy smialo mogl sie szczycic swym wygladem. Byl seksowny. Temu Abel nie mogl zaprzeczyc.
Mial zamiar znow podjac sie proby wstania, wyjscia z wody, ale cos mu przeszkodzilo w planach. I nie byl to fakt, iz jednak cos zaczynalo go jakby smyrac po tylku, kiedy Cedrik chwalil sie gdzie ma swe raczki. Prawdopodobnie wizja ich wiezi miala wielki wplyw na to, co zdecydowal mag w tak krotkim czasie.
− A wiesz co, w sumie to juz mi obojetne. I tak jestem caly mokry − westchnal ciezko, przeciagle, jakbz lekko teatralnie ze zrezygnowaniem i wpatrujac sie w usta Cedrika, wygladal jakby mial zamiar go pocalowac. Zmniejszyc ostatni dystans miedzy nimi, ale zamiast tego siegnal reka po plyn do kapieli, podpierajac druga wolna reka o tors Podleglego. Czul jak bije mu serce, jakby mialo zaraz sie wyrwac z objec rzeber. To tylko utwierdzilo Librabie do swego planu. Czemu to on zawsze musi byc ofiara ich bliskosci. Niech tym razem bedzie odwrotnie.
Usiadl wygodnie, opeirajac sie o drugi koniec wanny, bezczelnie, wrecz bez skrupulow lustrujac widoczne czesci ciala ciemnowlosego. Mial liczne blizny, slady walk, ktore do konca zycia beda mu przypominaly skad pochodzil. Bylo to przykre, jednak Abel nic nie mogl na to poradzic. Jedynie byl wstanie umilic Podwladnemu chwile na sweicie, w jakim zyl mag. Wlal nieco plynu do wody, usmiechnal sie pod nosem i wcisnal jeden z guzikow na bocznej sciance wanny.
− Tego jeszcze tobie nie pokazalem − odezwal sie triumfalnie, a wanna nagle zaczela tworzyc babelki masujace ich cialka. Piana sama z siebie zaczela sie tworzyc na wzburzonej tafli wody. Abel calkowicie odprezony, oparl sie tka samo jak Cedrik i pomachal palcem w powietrzu. Wieksze babelki piany uniosly sie ku gorze, lewitujac niczym ozdoby podczas ich wspolnej kapieli. Blondyn przmknal powieki, calkowicie ignorujac to co robil Cedrik.
− Mam nadieje, ze dobrze sie mna zaopiekowales − usmiechnal sie jakby sam do siebie. Byc moze ta porcja marchewki podialala na neigo jak jakis narkotyk, ze postanowil po prostu skorzysta z kapieli. Byc moze, ale nadal uwazal, iz to pomoze w zacisnieciu ich kontraktu. Potrzebowali tego. Tak czy owak.
− Opowiesz mi cos o sobie. Jak sobie radziles, kiedy im uciekles − Abel chcial lepiej poznac Podleglego. Poznac jego czesc historii.
− Cedrik − wyszeptal, czujac lekki opor na opuszkach. Uzyl nieco wiecej sily, palce sie zsunely, a linka zadrzala dzwiecznie. Nagle, gwaltownie poczul przyjemny skurcz. Dziwaczne uczucie przeszylo jego cale cialo, a on sam powrocil do terazniejszosci. W ostatniej chwili powstrzymal sie od jekniecia z tej dziwnej przyjemnosci, a wzrok nadal tkwil w spojrzeniu Cedrika. Lekko oszolomiony, potrzebowal chwili, aby przetrawic cale zajscie. Bzl wlasnie swiadkiem wizji ich wiezi. Slyszal o tym, ale nie myslal, iz sam tego doswiadczy. Ich kontrakt stawal sie mocniejszy, ale nadal zbyt slaby, aby byc spokojnym.
Calkiem skupil sie na slowach Podleglego, gdy ten skomentowal nie celowe poslizgniecie sie w wannie. Mag od razu zmarszczyl brwi w niezadowoleniu, a malenka zylka wyskoczyla mu na skroni. Co jak co, ale po co mialby prowokowac do takich zagrywek Podleglego. Osobiscie wolalby jednak miec za jego miejsce sliczna dziewczyne z dorodnymi piersiami, choc musial przyznac, ze ciemnowlosy smialo mogl sie szczycic swym wygladem. Byl seksowny. Temu Abel nie mogl zaprzeczyc.
Mial zamiar znow podjac sie proby wstania, wyjscia z wody, ale cos mu przeszkodzilo w planach. I nie byl to fakt, iz jednak cos zaczynalo go jakby smyrac po tylku, kiedy Cedrik chwalil sie gdzie ma swe raczki. Prawdopodobnie wizja ich wiezi miala wielki wplyw na to, co zdecydowal mag w tak krotkim czasie.
− A wiesz co, w sumie to juz mi obojetne. I tak jestem caly mokry − westchnal ciezko, przeciagle, jakbz lekko teatralnie ze zrezygnowaniem i wpatrujac sie w usta Cedrika, wygladal jakby mial zamiar go pocalowac. Zmniejszyc ostatni dystans miedzy nimi, ale zamiast tego siegnal reka po plyn do kapieli, podpierajac druga wolna reka o tors Podleglego. Czul jak bije mu serce, jakby mialo zaraz sie wyrwac z objec rzeber. To tylko utwierdzilo Librabie do swego planu. Czemu to on zawsze musi byc ofiara ich bliskosci. Niech tym razem bedzie odwrotnie.
Usiadl wygodnie, opeirajac sie o drugi koniec wanny, bezczelnie, wrecz bez skrupulow lustrujac widoczne czesci ciala ciemnowlosego. Mial liczne blizny, slady walk, ktore do konca zycia beda mu przypominaly skad pochodzil. Bylo to przykre, jednak Abel nic nie mogl na to poradzic. Jedynie byl wstanie umilic Podwladnemu chwile na sweicie, w jakim zyl mag. Wlal nieco plynu do wody, usmiechnal sie pod nosem i wcisnal jeden z guzikow na bocznej sciance wanny.
− Tego jeszcze tobie nie pokazalem − odezwal sie triumfalnie, a wanna nagle zaczela tworzyc babelki masujace ich cialka. Piana sama z siebie zaczela sie tworzyc na wzburzonej tafli wody. Abel calkowicie odprezony, oparl sie tka samo jak Cedrik i pomachal palcem w powietrzu. Wieksze babelki piany uniosly sie ku gorze, lewitujac niczym ozdoby podczas ich wspolnej kapieli. Blondyn przmknal powieki, calkowicie ignorujac to co robil Cedrik.
− Mam nadieje, ze dobrze sie mna zaopiekowales − usmiechnal sie jakby sam do siebie. Byc moze ta porcja marchewki podialala na neigo jak jakis narkotyk, ze postanowil po prostu skorzysta z kapieli. Byc moze, ale nadal uwazal, iz to pomoze w zacisnieciu ich kontraktu. Potrzebowali tego. Tak czy owak.
− Opowiesz mi cos o sobie. Jak sobie radziles, kiedy im uciekles − Abel chcial lepiej poznac Podleglego. Poznac jego czesc historii.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Sytuacja była mało komfortowa. Los chyba uwielbiał stawiać ich właśnie w takich, niezręcznych i krępujących. Cedrik nie miał pojęcia jak wpłynie to na ich relacje, jednak miał nadzieje, że nie osłabi już kruchej więzi. Kontrakty oparte na cielesności bywały mocne, jednak czy trwałe? Podległy nie miał jak tego porównywać, wiedział jedynie, że oni na cielesność nie mają co liczyć, wprowadzała miedzy nich więcej konfliktów i niechęci niż pożytku. Musieli pracować nad swoim kontraktem w inny sposób, by wygrać zmuszeni byli szukać wszelkich metod, które zacieśnią ich więź, które wzmocnią przepływ między magiem a podległym.
Ciemnowłosy wpatrywał się w jasne tęczówki oczekując jakiejś odpowiedzi. Każda mijająca sekunda była dla niego wiecznością pełną oczekiwania. W końcu musiał zwalczać reakcje swojego ciała, a to nie była prosta sztuka. Byli tak blisko siebie, ich ciała nagie i mokre, gorący oddech muskający skórę również niczego nie ułatwiał. Czy musieli być tak blisko? Był w stanie wyczuć najdrobniejsze napięcie mięśni w ciele maga, a te tak drobne ruchy nie pozwalały zapomnieć o bezpośredniej bliskości. Ciężar na nogach również uświadamiał, że sytuacja ta była realna, nie było to przewidzenie czy omam, ten nie byłby w stanie oszukać tylu zmysłów na raz.
Kiedy to wreszcie nadeszła odpowiedź Abla, Cedrik nie był nią usatysfakcjonowany, zmarszczył brwi, a na twarzy pojawił się lekki grymas.
- Ale mnie obojętne to nie jest..- był naburmuszony, no bo przeżywał tu istne katusze podczas prób opanowania organizmu, a blondyn twierdzi, że jemu to obojętne. No tak niech najlepiej wygodniej rozsiądzie się na jego udach zacznie się myć, wiercić, kręcić, bo mu to obojętne, a weź tu człowieku opanuj ciało? Bo przecież jakie będą pretensje jeśli coś wymknie ci się z pod kontroli!
Irytacja aż zawrzała w Cedriku, nie zdążył jednak wyrazić więcej swego niezadowolenia gdyż Abel dziwnie się do niego zbliżył. Ten gest zablokował dźwięk w gardle podległego. Dzieliły ich milimetry, a wzrok blondyna skupiony był na wargach mężczyzny. Czego on od niego oczekiwał w tym momencie? Serce załomotało jakby z piersi chciało wyskoczyć, a usta ciemnowłosego samoistnie się uchyliły eliminując kolejne milimetry dzielące ich usta. Oddech utknął w piersi, a czas na moment się zatrzymał, ich oczy były tak blisko siebie.
Napięcie rosło, a ta niepewność była niczym tortura, ile to mogło trwać? W rzeczywistości była to sekunda bądź dwie, jednak dla podległego mijała właśnie wieczność. Czy da się przeżyć wieczność bez oddechu? Najwidoczniej tak, bo to właśnie się działo.
Nie mógł dalej znieść tego napięcia i ruszył, ruszył w stronę Abla chcąc zlikwidować te ostatnie milimetry. Te jednak nie zniknęły. W tym samym momencie usta maga zaczęły się oddalać, a więc Cedrik zamarł obserwując co się dzieje. Czyżby spłoszył blondyna? I wtedy dostrzegł ten kluczowy przedmiot sięgany zza jego pleców przez czarodzieja. Fala zażenowania i rozczarowania oblała jego twarz. Nie potrafił ukryć czerwieni wstydu, która oblała jego poliki. Pochylił twarz chowając ją w ciemnych kosmykach. Niedowierzał. Co w niego wstąpiło? Gdyby zrobił to chwilę wcześniej… nawet nie chciał myśleć co mogło się wydarzyć.
Nie drgnął kiedy mag zjechał z jego ud i usadowił się na drugim końcu wanny. Jego wzrok omiótł ciało podległego, który jakby w odruchu złączył ze sobą nogi lekko je do siebie przyciągając. Nie należał do bardzo wstydliwych, jednak leżenie okrakiem przed magiem nie było dla niego kuszącą wizją.
Dalej zażenowany swoim zachowaniem spojrzał na blondyna dopiero kiedy ten odpalił bąbelki. Buzująca woda wywołała nagłe spięcie w podległym, który niezbyt wiedział jak zareagować na takie zjawisko. Dopiero po dłuższej chwili i kolejnych słowach maga ciemnowłosy zaczął powoli się rozluźniać. Woda przyjemnie uderzała o jego ciało, a to zaczynało się jej poddawać.
- No na łóżko sobie nie nasrałeś, wiec jest jakiś sukces…- odparł krótko, próbując dojść do ładu. Przetarł twarz dłonią chcąc ukryć czerwone policzki i próbując przyspieszyć utratę ich koloru. Przecierająca dłoń nagle się zatrzymała, kiedy padło pytanie jakiego się nie spodziewał, spojrzał na maga przez rozchylone palce i zsunął rękę odkładając ją ponownie na brzeg wanny. Odchrząknął nerwowo nie wiedząc co ma odpowiedzieć.
- Kiedy im uciekłem miałem czternaście lat… i szczerze mówiąc prościej było w niewoli. Początek był niewiarygodnie ciężki, było trzeba coś jeść, gdzieś spać, a nie miałem niczego… w dodatku handlarze nie odpuszczają, więc wiecznie podążali za moim śladem łowcy głów. Tacy zarobkowo polują na takich jak ja… Cóż nie jestem z tego dumny, ale musiałem kraść… w slamsach jedzenie nie rośnie na drzewach a tym bardziej pieniądze. A jedynym sposobem jakiegokolwiek zarobku przez takich to prostytucja, coś nie dla mnie… spróbowałem, ale nie byłem w stanie tego robić… Dopiero kiedy udało mi się wydostać z miasta, żyłem na jego obrzeżach, tam da się coś upolować, więc tak jakoś egzystowałem wraz z czasem udawało mi się nawet sprzedać upolowaną zwierzynę. Dużo podróżowałem, nie mogłem siedzieć w miejscu… I pewnie dałbym radę tak długo pociągnąć, niestety pokusiłem się na uliczne walki, na które przypadkiem natrafiłem. Był to łatwy zarobek… niestety byłem głupi i nie przewidziałem, że po tym szybko do mnie ktoś trafi… już po pierwszej walce łowcy wpadli na mój trop… No i wróciłem do handlarzy… czekali aż uzyskam epicentrum mocy, by mnie sprzedać… cóż chwilę przed aukcją uciekłem… a resztę już znasz…- mówił patrząc w bok, nie potrafił patrzyć przy tym Ablowi prosto w oczy. Nie był dumny ze swojego życia i kroków, których musiał się podejmować, by przetrwać.
- Teraz moja kolei… powiedź mi czemu chcesz wygrać ten turniej? Co planujesz dalej? Wiesz już jakim magiem chcesz zostać? - spytał zbierając się w sobie i spoglądając w zielone tęczówki blondyna.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Znów, mały impuls poirytowania wylazł na twarz Abla. Nawet jeśli miał zamknięte powieki, to widać było jego delikatne zmarszczki w kącikach oczu. Jednakże złość szybko ustała, kiedy lekko uniósł głowę, aby spojrzeć co robi Cedrik. Niezmiernie te hałasy go zainteresowały, choć wczesniej mówiłsobie, iż nic z tego nie zrobi. To jednak skusiło go, jeszcze bardziej niżeli zlustrowanie jego ciała. Młody mag widząc jak Cedrik cały poczerwieniał, prędko odchylił z powrotem głowę do tyłu, opierając o kant wanny. Cieszył się, że zadarta żuchwa oraz broda ukrywają jego zarys twarzy. Nie mógł bowiem powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. Dopiero po chwili, gdy poliki zaczęły boleć blondyna, uśmiech złagodniał, lecz nadal pozostawał. W tym momencie zdecydowanie Podległy był uroczy, a opadające na twarz włosy tylko bonusowały jego zachowanie. Mag był dumny z siebie, iż tym razem to nie tylko on zalał się soczystym rumieńcem. Chłopak wyglądał jakby miał zaraz zamiar paść na zawał. Jednakże Librabia miał na tyle taktu, żeby bardziej nie dręczyć towarzysza broni. Zamiast tego wsłuchał się w jego odpowiedź, tworząc palcem kilka delfinów z baniek, które pływały w powietrzu.
- Naprawdę... - Ablowi zrobiło się niezmiernie przykro na sercu. Cała radosna atmosfera, którą posiadał w sercu, nagle ochłodziła się. Na jego twarzy szło dostrzec skruche, żal z powodu życia jakiego musiał doświadczyć ciemnowłosy. Usiadł wyprostowany w wannie, podkurczając nogi, czując się nieco swobodniej ze świadomością, że wysoka, gęsta piana zakrywa co ma zakrywać. Przechyli łlekko głowę na bok, spoglądając na Cedrika, na jego stan w jakim go zastał.
- Podziwiam cię za twoje trudy. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak musiałeś się wtedy czuć - był poważny, śmiertelnie poważny, a ucieczka wzrokiem chłopaka tylko delikatnie irytowała Abla, lecz ten potrafił zrozumieć. Nie zawsze jest łatwo zwierzać się komuś prosto w oczy. Miał ochotę sięgnąć po jego brodę i nakierować wzrok na swój, ale powstrzymał się przed tym. Cedrik mógłby to źle zinterpretować, a nie chciał aby między nimi dochodziło do nieporozumień. - Sam jak palec, z handlarzami na karku i bez mocy. Ja bym sobie nie dał rady - uśmiechnął się blado, wyobrazając jak on by się zachował w takiej sytuacji. - Nie masz czego się wstydzić. Mimo wszystko nei zrobiłeś niczego wbrew sobie. Nadal jesteś sobą, potrafisz się uśmiechać, potrafisz zaufać innej osobie - z tymi słowami ostrożnie sięgnął do Cedrika, odgarniając kilka mokrych kosmyków włosów, by odkryć jego twarz. - Podziwiam cię. Chciałbym być tak silny jak ty. Teraz nie musisz się niczym martwić. Jesteśmy partnerami i nie zrobię tobie żadnej krzywdy. Chcę, aby ten kontrakt nie był taki jak twoje pozostałe. Nie jesteś tylko maszyną, czy zwierzęciem. Nie jesteś przedmiotem, któego się wykorzystuje i wyrzuca. Jesteś Cedrikiem, aktualnie moim Cedrikiem - chciał podnieść Podległego na duchu. Nie traktował go jak śmiecia. Był mu wręcz wdzięczny za to, że zgodził się na taką umowę.
- Hm... to raczej egoistyczne pobudki. Każdy mag z Alteros taki jest. Nacisk rodziców wcale nie pomaga. Chciałbym zdać do najlepszego uniwerku miasta. Mają ciekawe życie, państwowa praca, nauczanie. Byłbym ustawiony do końca życia, ale drugim powodem są rodzice - uciekł na moment wzrokiem, wracając do spojrzenia Cedrika. Nie uciekał. Patrzyłprosto w te lśniące tęczówki. - Jestem średni we wszystkim. W niczym dobry. Wiesz, każdy mag jest silny w jednym żywiole. Mogę przykładowo tworzyć płomyk, aby zapalić świeczkę, ale nie rzucę groźną kulą ognia w przeciwnika. Tylko magowie ognia mogą czarować na taką skalę. Nie jestem dobry w niczym. Troszke lepiej idzie mi uzdrawianie. Dlatego rodzice na siłe mnie cisną w ten keirunek, a ja na złość chcę co innego - chciał wygrać turniej, pokazać, że mag średni we wszystkim może coś osiągnąć.
- Nie wiem jakim chcę być magiem. Do czasu poznania ciebie wszystko było niepewne, więc się nie rozwodziłem nad tym. Poza tym - zastanowił się dłuzszą chwilą nad swoimi planami. - Myślę, że chciałbym być w delegacji. Podróżować, poznawać świat, zgłębiać tajniki wiedzy, zaklęć, wiedzy zapomnianej przez przodków, ale takie coś... jest nieosiągalne - prychnął pod nosem na wspomnienie własnego głupiego marzenia i podparł brodę o rękę, która spoczęła na ramie wanny. Wyłączył bąbelki, by na spokojnie mogli się wzajemnie usłyszeć.
- Czekali az uzyskasz epicentrum mocy? Hm... w sumie dziwne to, że tyle czasu cię trzymali. Wspomnałeś coś kiedyś, że jesteś najlepszym towarem, jeśli nie chcesz, nie mów. Nie zmuszam - z ledwością powstrzymał się od złożenia propozycji zostania z nim na dłużej niżeli okres turniejowy. Nie było mu źle, Cedrik równiez wyglądał na szczęśliwego, ale co powiedzą rodzice? Jeśli ciemnowłosy miał własne plany? Abel nie chciałgo blokować własnymi widzimisie. Moze nawet mu się ta myśl później odmieni? Nie wiedział, dlateog był sobie wdzięczny za ugryzienie się w język. Że te myśli pozostały tylko myślami.
- Naprawdę... - Ablowi zrobiło się niezmiernie przykro na sercu. Cała radosna atmosfera, którą posiadał w sercu, nagle ochłodziła się. Na jego twarzy szło dostrzec skruche, żal z powodu życia jakiego musiał doświadczyć ciemnowłosy. Usiadł wyprostowany w wannie, podkurczając nogi, czując się nieco swobodniej ze świadomością, że wysoka, gęsta piana zakrywa co ma zakrywać. Przechyli łlekko głowę na bok, spoglądając na Cedrika, na jego stan w jakim go zastał.
- Podziwiam cię za twoje trudy. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak musiałeś się wtedy czuć - był poważny, śmiertelnie poważny, a ucieczka wzrokiem chłopaka tylko delikatnie irytowała Abla, lecz ten potrafił zrozumieć. Nie zawsze jest łatwo zwierzać się komuś prosto w oczy. Miał ochotę sięgnąć po jego brodę i nakierować wzrok na swój, ale powstrzymał się przed tym. Cedrik mógłby to źle zinterpretować, a nie chciał aby między nimi dochodziło do nieporozumień. - Sam jak palec, z handlarzami na karku i bez mocy. Ja bym sobie nie dał rady - uśmiechnął się blado, wyobrazając jak on by się zachował w takiej sytuacji. - Nie masz czego się wstydzić. Mimo wszystko nei zrobiłeś niczego wbrew sobie. Nadal jesteś sobą, potrafisz się uśmiechać, potrafisz zaufać innej osobie - z tymi słowami ostrożnie sięgnął do Cedrika, odgarniając kilka mokrych kosmyków włosów, by odkryć jego twarz. - Podziwiam cię. Chciałbym być tak silny jak ty. Teraz nie musisz się niczym martwić. Jesteśmy partnerami i nie zrobię tobie żadnej krzywdy. Chcę, aby ten kontrakt nie był taki jak twoje pozostałe. Nie jesteś tylko maszyną, czy zwierzęciem. Nie jesteś przedmiotem, któego się wykorzystuje i wyrzuca. Jesteś Cedrikiem, aktualnie moim Cedrikiem - chciał podnieść Podległego na duchu. Nie traktował go jak śmiecia. Był mu wręcz wdzięczny za to, że zgodził się na taką umowę.
- Hm... to raczej egoistyczne pobudki. Każdy mag z Alteros taki jest. Nacisk rodziców wcale nie pomaga. Chciałbym zdać do najlepszego uniwerku miasta. Mają ciekawe życie, państwowa praca, nauczanie. Byłbym ustawiony do końca życia, ale drugim powodem są rodzice - uciekł na moment wzrokiem, wracając do spojrzenia Cedrika. Nie uciekał. Patrzyłprosto w te lśniące tęczówki. - Jestem średni we wszystkim. W niczym dobry. Wiesz, każdy mag jest silny w jednym żywiole. Mogę przykładowo tworzyć płomyk, aby zapalić świeczkę, ale nie rzucę groźną kulą ognia w przeciwnika. Tylko magowie ognia mogą czarować na taką skalę. Nie jestem dobry w niczym. Troszke lepiej idzie mi uzdrawianie. Dlatego rodzice na siłe mnie cisną w ten keirunek, a ja na złość chcę co innego - chciał wygrać turniej, pokazać, że mag średni we wszystkim może coś osiągnąć.
- Nie wiem jakim chcę być magiem. Do czasu poznania ciebie wszystko było niepewne, więc się nie rozwodziłem nad tym. Poza tym - zastanowił się dłuzszą chwilą nad swoimi planami. - Myślę, że chciałbym być w delegacji. Podróżować, poznawać świat, zgłębiać tajniki wiedzy, zaklęć, wiedzy zapomnianej przez przodków, ale takie coś... jest nieosiągalne - prychnął pod nosem na wspomnienie własnego głupiego marzenia i podparł brodę o rękę, która spoczęła na ramie wanny. Wyłączył bąbelki, by na spokojnie mogli się wzajemnie usłyszeć.
- Czekali az uzyskasz epicentrum mocy? Hm... w sumie dziwne to, że tyle czasu cię trzymali. Wspomnałeś coś kiedyś, że jesteś najlepszym towarem, jeśli nie chcesz, nie mów. Nie zmuszam - z ledwością powstrzymał się od złożenia propozycji zostania z nim na dłużej niżeli okres turniejowy. Nie było mu źle, Cedrik równiez wyglądał na szczęśliwego, ale co powiedzą rodzice? Jeśli ciemnowłosy miał własne plany? Abel nie chciałgo blokować własnymi widzimisie. Moze nawet mu się ta myśl później odmieni? Nie wiedział, dlateog był sobie wdzięczny za ugryzienie się w język. Że te myśli pozostały tylko myślami.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ciemnowłosy spodziewał się zainteresowania ze strony Abla, jednak nie miał pojęcia jaka będzie jego reakcja na usłyszaną historię, a to co otrzymał w pełni go zaskoczyło. Prostujący się mag już wzbudził czujność podległego podobnie jak pierwsze wypowiedziane przez niego słowo. Dopiero gdy padły kolejne, badawczo spojrzał w kierunku czarodzieja, by przeanalizować jego mimikę, czy mówił on poważnie? Podziwiał? Słowo to było tak obce Cedrikowi, że uznał to za omam słuchowy. Jednak Abel nie skończył i kontynuował swoją wypowiedź, wzrok ciemnowłosego przy bardziej kluczowych słowach lgnął do oczu maga, jednak speszenie sytuacją nakazywało mu ucieczkę wzrokiem gdzieś w kierunku umywalki bądź szafki, na której pozostawił czyste ubrania.
- Dałbyś radę gdybyś musiał…- stwierdził cicho, a kiedy dłoń czarodzieja zbliżyła się do jego twarzy wzdrygnął się lekko, jednak opanował chęć ucieczki i pozwolił się dotknąć, zbyt bardzo ciekaw był co uczynić chce blondyn by tego zaniechać. Opuszki musnęły jego skórę odgarniając z niej mokre kosmyki ciemnych włosów, mężczyzna poruszony słowami i tym delikatnym gestem przygryzł lekko dolną wargę. Słowa o partnerstwie bądź to jak mag wypowiadał jego imię podkreślając, że teraz są razem, łączył ich kontrakt, to wszystko sprawiło, że serce podległego zabiło mocniej, a nieznane ciepło rozlało się po piersi. A zaskoczone oczy wbiły się w twarz czarodzieja, usta mimowolnie uchyliły się od szoku, jakiego doznał mężczyzna. Czy blondyn mówił to szczerze? Nie podejrzewał go o kłamstwa, więc naprawdę tak myślał? Przyjemny żar wręcz łaskotał go w środku, a twarz pełna zdziwienia i niedowierzania ukazała łagodny uśmiech. Nie był w stanie nic odpowiedzieć, nawet nie miał pojęcia co mógłby rzec, więc zwyczajnie wsłuchał się w odpowiedź Abla dotyczącą jego planów i wyborów.
W pełni skupił się na magu, a coraz więcej rzeczy przestawało być tajemnicą. Dowiedział się kilku istotnych faktów o blondynie, uśmiechnął się łagodnie rozumiejąc czarodzieja. Abel chciał po prostu żyć, prosto i wedle wymagań jakie postawili przed nim rodzice.
- Nie możesz być średni we wszystkim, twoja zdolność do kontroli energii na pewno jest znacznie wyższa od przeciętnej, a tym bardziej średniej. Przy tobie dałem radę stoczyć walkę z Nemezis, przy dziewięćdziesięciu procentach magów rzucił bym jeden atak, a oni by padli…- zaśmiał się pod nosem, by uświadomić magowi, że zdecydowanie dawał radę, przynajmniej w tej jednej kwestii, a ile ćwiczeń przed nimi, w końcu byli na samym początku.
- Do czasu poznania mnie? Więc co się zmieniło? Teraz jesteś czegoś pewny? - uniósł lekko brew nie rozumiejąc o co dokładnie chodziło blondynowi. A był zbyt zaciekawiony by pozwolić tematowi odejść w zapomnienie.
- Naprawdę powiedziałem coś tak głupiego? - sam w to niedowierzał i zażenowany przetarł dłonią twarz po czym się cicho zaśmiał pod nosem.
- Sory za moje zachowanie wtedy… byłem mocno zdenerwowany sytuacją, był to ciężki dzień…- wyjaśnił, usprawiedliwiając swoje głupie teksty, w dniu kiedy się połączyli.
- No i tak, czekali aż ukończę dwadzieścia jeden lat, to wiek, w którym podlegli osiągają epicentrum, oznacza to mniej więcej tyle, że najwięcej uzyska się z kontraktu zawartego właśnie wtedy. Pierwsza umowa w dniu epicentrum daje najwyższe prawdopodobieństwo osiągniecia mocnej więzi i uzyskania przemiany u podległego. Wiesz to jak ze zrywanym owocem, gdy zerwiesz zbyt wcześnie jest niedojrzały, a zbyt późno to przejrzeje, trzeba wycelować w idealny moment, by zasmakować tego co w owocu najlepsze, a taki zerwany i przekazywany z ręki do ręki też traci to coś…Właśnie dlatego tyle czekali, liczyli na utarg stulecia… - wyjaśnił bez większego wahania, dylemat dopadł go dopiero po zakończeniu objaśnień. Czy powinien mówić dalej? Zdradzić sedno swojej wyjątkowości? Abel jako jego mag powinien wiedzieć, przez ten czas zdążył już przekonać się o jego dobrych intencjach, jednak czy nie zmienia się one po usłyszeniu prawdy? Przełknął nerwowo ślinę bijąc się z myślami. Jednak to co dziś usłyszał od maga przeważyło szalę.
- Każdy podległy posiada jedną bądź w przypadku tych lepszej klasy dwie zdolności… Jak słusznie zauważył Louis naliczył cztery… a posiadam ich więcej, jednak nie przez wrodzony talent. Mam dwie zdolności jednak jedna z nich umożliwia mi zdobywanie kolejnych. Dlatego tyle ich posiadam. Jestem absorberem przejmuje zdolności innych podległych… przy okazji jestem empatą, ale kontrola emocji słabo mi wychodzi przynajmniej na razie… Dlatego w oczach handlarzy jestem tak cenny, absorpcja zdolności jest tak rzadka, że mówi się o niej w bajkach… Otrzymałem dar jak i przekleństwo, dlatego lepiej trzymać to w tajemnicy tak długo jak się da… Sento i reszta niech myślą, że władam ogniem, na turnieju trochę ich zaskoczymy…- przez cały czas Cedrik był poważny, jednak spokojny i rozluźniony, a jego spojrzenie tkwiło w oczach maga, nie chciał uciekać wzrokiem, chciał widzieć jego reakcję. Dowiedzieć się co czarodziej o tym myślał. Przy wspomnieniu o Sento lekko się uśmiechnął, uświadomił sobie, że dla Abla chyba byłby w stanie się ujawnić. Jako jego Podległy nie bałby się tego co przyniesie przyszłość. Chroniłby go przed niebezpieczeństwem, a w zamian otrzymywał to co do tej pory… coś na kształt własnego kąta, miejca, bezpieczeństwa i przyjaźni.
- Nie chce byś wścibski, jednak ciekawi mnie… czemu nie podjąłeś się kontraktu z Yuki? - ruszył z tematem dalej, bo skoro naszło ich na szczerość to warto było wyjaśnić jak najwięcej kwestii.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach