Strona 2 z 14 • 1, 2, 3 ... 8 ... 14
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Amazi & Yoshina
Amazi & Yoshina
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Młody mag ciągle nie był wstanie oderwać wzroku od białowłosej. To w jaki sposób, chłodnym, a zarazem majestatycznym wyrazem twarzy sprawdziła potencjał obcych. Fala czerwieni, która przeplotła się przez brązowe tęczówki była piękna, nieskazitelna i jakże błyszcząca. Było w niej coś innego. Przez ułamek sekundy zazdrościł mężczyźnie takiej podwładnej, lecz widać było ich silną więź. Byli sobie bliscy, lecz nie jak para kochanków. Niczym dwie bratnie dusze.
- Co? Tak po prostu? - zdziwiony oderwał wzrok od białowłosej. Był niezmiernie zdziwiony zachowaniem Cedrika. Nawet po tym jak wyjaśnił powód, dla którego postanowił przyjąć propozycję jednookiego. Co prawda nic lepszego aktualnie w ręku nie mieli. Planów również. Oczekiwanie na nauczyciela trwa długo. Jest masa papierkowego załątwiania. Dlatego też Ablowi nachodziło jedno konkretne pytanie, które nie dawało mu spokoju. Dlaczego oni? Przecież sam chciał zostać uczniem słynnego trenera Xanosa, jednakże jeśli miałtak silną więź z podwładną, to musiał się na czymś znać. Na pewno na więcej rzeczach niż oni sami. Librabia musiał przyznać iż wiedza książkowa jest niewarta pochłaniania, bowiem praktyka wygląda całkiem inaczej. Uczuć, emocji nie da się opisać i wywałać tak gwałtownie, tak banalnie. Ale skoro nie miłość łączyła tę dwójkę, to co? Co łączyło również Sento z jego podwładnymi? Czy faktycznie wystarczył jeden konkretny cel? W końcu na czarnym rynku o którym nie miał pojęcia również sprzedawano Podwładnych. Cedrik był jedną z ich ofiar. Uciekł, więc jednak wiedziałcoś o tym więcej niż on sam. Musiał zdecydowanie opytać chłopaka o pewne szczegóły, gdy będą sami. Nie mniej jednak teraz mieli co innego na swej głowie.
- Ech, zanim sam się zgodzę, powiedz mi dlaczego chcesz nas uczyć? - spytał, czując się na siłach by wrócić do świata żywych. Pomału byłzmęczony dniem, choć pewnie przyczyną ybłkontrakt z Cedrikiem. Mężczyzna uśmiechnął się zawadiacko, a jego podwładna położyła sterte ksiąg na stole, wertując strony jednej z nich. Udawała, że nie słucha, lecz postura mówiła po niej nieco inaczej.
- Bez powodu. Spodobałeś mi się na samym wejściu. Poza tym jesteście świeżutkimi nowożeńcami - cmoknął ustami, nie mogąc sobie darować tego wścibskiego zartu. Louis od razu widział ich niepewną, słabą więź i wiedziałod razu w kim leżał problem. W samym Ablu. - No i nigdy nie miałem ucznia. Chętnie się przekonam jak to jest być czyimś nauczycielem - dodał nieco poważniej, nadal z widniejącym uśmieszkiem na twarzy. Irytowało to Abla.
- Jesteś podejrzany
- A wy nie? Do takiego turnieju magowie szkolą się od minimum roku, a do zapisów został niecały tydzień. Kto tu jest niby podejrzany? - sięgnąłdłonią po długi kosmyk jasnowłosej i lekko miziając go między opuszkami, powąchał je, rozkoszując zapachem. Następnie wzrócił się do Cedrika. - Możemy zacząć od poniedziałku, jak tylko zapiszecie się w szkole na turniej. Oczywiście muszę dostać jakąś zapłatę. Nie będzie ona wielkia. Głowną satysfakcję dostanę, jak wygracie - wten jego oczy pokierowały się w stronę dziadka za ladą. Tak jakby sprawdzał go, czy zerka na nich. Abel nic z tego nie rozumiał. - Bo wnioskuję po waszej zażartości, że chełpicie się na peirwsze miejsce.
- Jaką zapłatę masz na myśli? - Librabia wolałdopytać nim ostatecznie zgodzi się na jego propozycję. Nie zeby miałjakieś inne wyjście.
- Sernik - nagle białowłosa przerwała swemu panu, gdy ten otwierał już swe wargi. - Na zimno z polewą toffi - dodała, kątem oka zerkając na wszystkich przy stole, a Louis tylko wybuchnął śmiechem.
- Więc wiadomo co chce Nemezis. Wystarczy, ze opłącisz niezbędne rpzedmioty, jakie będę chciał wdrozyc w wasze szkolenie, plus duzą kawę z mlekiem sojowym na ćwiczenia. To raczej niewiele, co? - tym razem on dodał swoje warunki. Wyglądało to tak, jakby to białowłosa wygłosiła zapłątę. Tak jakby jednooki myślał o czymś całkowicie innym ,jednakże zgodził się na pomysł podwładnej.
- Jesteście dziwni, ale zgoda. Na to mogę się zgodzić - Abel przytaknął, spoglądając z bladym uśmiechem na Cedrika.
- Ej ty - Nemezis spojrzała na Cedrika, wskazując na maga palcem. - Wygląda jakby miał zaraz się przewrócić. - jak w zegarku, po słowach dziewczyny Abel runąłgłową o blat stołu, tracąc przytomność.
- Tylko zemdlał. Dużo go kosztujesz - zaczął uspokając lekko spanikowanego Cedrika. - Polecam wam na początek wzmocnić więź zanim zaczniemy, bo po rozgrzewce od razu nam wykitujecie. Zostawię wam mój numer - pstryknąłpalcem, a na stole pojawiła się karteczka, na któej zacząłwypalań dane kontaktowe. - Powiedz temu robaczkowi, żeby nauczył się tak zwanej Kontroli Energii Życiowej. Duzo jej wypływa z niego i marnuje ją zamiast oddać tobie. Stąd to jego osłabienie. Jest silny, jak ty, ale musicie być dobrze oslzifowani - z powagą na twarzy i tajemniczym zadowoleniem, jakby kamień spadł mu z serca, wstał i skierował się ku wyjściu, unosząc rękę ku góze na odchodne. Białowłosa tylko spojrzała jeszcze na nich przez ramię i zniknęli w tłumie ludzi na zewnątrz.
- Co? Tak po prostu? - zdziwiony oderwał wzrok od białowłosej. Był niezmiernie zdziwiony zachowaniem Cedrika. Nawet po tym jak wyjaśnił powód, dla którego postanowił przyjąć propozycję jednookiego. Co prawda nic lepszego aktualnie w ręku nie mieli. Planów również. Oczekiwanie na nauczyciela trwa długo. Jest masa papierkowego załątwiania. Dlatego też Ablowi nachodziło jedno konkretne pytanie, które nie dawało mu spokoju. Dlaczego oni? Przecież sam chciał zostać uczniem słynnego trenera Xanosa, jednakże jeśli miałtak silną więź z podwładną, to musiał się na czymś znać. Na pewno na więcej rzeczach niż oni sami. Librabia musiał przyznać iż wiedza książkowa jest niewarta pochłaniania, bowiem praktyka wygląda całkiem inaczej. Uczuć, emocji nie da się opisać i wywałać tak gwałtownie, tak banalnie. Ale skoro nie miłość łączyła tę dwójkę, to co? Co łączyło również Sento z jego podwładnymi? Czy faktycznie wystarczył jeden konkretny cel? W końcu na czarnym rynku o którym nie miał pojęcia również sprzedawano Podwładnych. Cedrik był jedną z ich ofiar. Uciekł, więc jednak wiedziałcoś o tym więcej niż on sam. Musiał zdecydowanie opytać chłopaka o pewne szczegóły, gdy będą sami. Nie mniej jednak teraz mieli co innego na swej głowie.
- Ech, zanim sam się zgodzę, powiedz mi dlaczego chcesz nas uczyć? - spytał, czując się na siłach by wrócić do świata żywych. Pomału byłzmęczony dniem, choć pewnie przyczyną ybłkontrakt z Cedrikiem. Mężczyzna uśmiechnął się zawadiacko, a jego podwładna położyła sterte ksiąg na stole, wertując strony jednej z nich. Udawała, że nie słucha, lecz postura mówiła po niej nieco inaczej.
- Bez powodu. Spodobałeś mi się na samym wejściu. Poza tym jesteście świeżutkimi nowożeńcami - cmoknął ustami, nie mogąc sobie darować tego wścibskiego zartu. Louis od razu widział ich niepewną, słabą więź i wiedziałod razu w kim leżał problem. W samym Ablu. - No i nigdy nie miałem ucznia. Chętnie się przekonam jak to jest być czyimś nauczycielem - dodał nieco poważniej, nadal z widniejącym uśmieszkiem na twarzy. Irytowało to Abla.
- Jesteś podejrzany
- A wy nie? Do takiego turnieju magowie szkolą się od minimum roku, a do zapisów został niecały tydzień. Kto tu jest niby podejrzany? - sięgnąłdłonią po długi kosmyk jasnowłosej i lekko miziając go między opuszkami, powąchał je, rozkoszując zapachem. Następnie wzrócił się do Cedrika. - Możemy zacząć od poniedziałku, jak tylko zapiszecie się w szkole na turniej. Oczywiście muszę dostać jakąś zapłatę. Nie będzie ona wielkia. Głowną satysfakcję dostanę, jak wygracie - wten jego oczy pokierowały się w stronę dziadka za ladą. Tak jakby sprawdzał go, czy zerka na nich. Abel nic z tego nie rozumiał. - Bo wnioskuję po waszej zażartości, że chełpicie się na peirwsze miejsce.
- Jaką zapłatę masz na myśli? - Librabia wolałdopytać nim ostatecznie zgodzi się na jego propozycję. Nie zeby miałjakieś inne wyjście.
- Sernik - nagle białowłosa przerwała swemu panu, gdy ten otwierał już swe wargi. - Na zimno z polewą toffi - dodała, kątem oka zerkając na wszystkich przy stole, a Louis tylko wybuchnął śmiechem.
- Więc wiadomo co chce Nemezis. Wystarczy, ze opłącisz niezbędne rpzedmioty, jakie będę chciał wdrozyc w wasze szkolenie, plus duzą kawę z mlekiem sojowym na ćwiczenia. To raczej niewiele, co? - tym razem on dodał swoje warunki. Wyglądało to tak, jakby to białowłosa wygłosiła zapłątę. Tak jakby jednooki myślał o czymś całkowicie innym ,jednakże zgodził się na pomysł podwładnej.
- Jesteście dziwni, ale zgoda. Na to mogę się zgodzić - Abel przytaknął, spoglądając z bladym uśmiechem na Cedrika.
- Ej ty - Nemezis spojrzała na Cedrika, wskazując na maga palcem. - Wygląda jakby miał zaraz się przewrócić. - jak w zegarku, po słowach dziewczyny Abel runąłgłową o blat stołu, tracąc przytomność.
- Tylko zemdlał. Dużo go kosztujesz - zaczął uspokając lekko spanikowanego Cedrika. - Polecam wam na początek wzmocnić więź zanim zaczniemy, bo po rozgrzewce od razu nam wykitujecie. Zostawię wam mój numer - pstryknąłpalcem, a na stole pojawiła się karteczka, na któej zacząłwypalań dane kontaktowe. - Powiedz temu robaczkowi, żeby nauczył się tak zwanej Kontroli Energii Życiowej. Duzo jej wypływa z niego i marnuje ją zamiast oddać tobie. Stąd to jego osłabienie. Jest silny, jak ty, ale musicie być dobrze oslzifowani - z powagą na twarzy i tajemniczym zadowoleniem, jakby kamień spadł mu z serca, wstał i skierował się ku wyjściu, unosząc rękę ku góze na odchodne. Białowłosa tylko spojrzała jeszcze na nich przez ramię i zniknęli w tłumie ludzi na zewnątrz.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Choć po sklepie kręciło się kilka osób Cedrik kompletnie ich nie dostrzegał, byli nieistotnymi muchami. Pełnia jego skupienia spoczęła na nowopoznanej dwójce. Mężczyzna rzucał stale różnymi dziwnymi tekstami, które wyraźnie drażniły Abla, jednak na Podległym nie robiły większego wrażenia. Nie był wstydliwy, a czuł potęgę jaka biła od Podległej ciemnowłosego. Ekscytacja jej siłą całkiem pochłonęła świeżo upieczonego partnera maga.
Czarodziej prowadził wnikliwą rozmowę z obcym im mężczyzną, a Cedrik jedynie się jej przysłuchiwał przenosząc swoje spojrzenie z jednego na drugiego i tak w kółko. Powody jakie podał im obcy wydały mu się niebywale błahe jednak wystarczające, by złożyć taką propozycję. Cedrik wyczuwał potęgę od tej dwójki, a więc był również świadom tego, że jego ukrywanie aury mogło zostać przejrzane i sforsowane. Nie miał w końcu doświadczenia choć w teorii wiedział jak to zrobić. To najwidoczniej osoby znające się na rzeczy były w stanie go przejrzeć.
Panowie odbijali stale piłeczkę Abel nie odpuszczał, a obcy bez problemu forsował jego wszystkie pytania ukazując często ich bezsens. Jak w przypadku podejrzliwości, w końcu jak zostało zauważone, ich dwójka też miała swoje za uszami, a tak świeży kontrakt i chęć wzięcia udziału w turnieju wzbudzała zainteresowanie i pytania.
Całe szczęście panowie się dogadali i choć rodzaj zapłaty wydał się Cedrikowi dziwaczny nie wtrącał się do ich negocjacji. Wystarczająco zrobił inicjując te rozmowy po ukazaniu swojej chęci współpracy z obcymi. Miał nadzieje, że Abel nie będzie miał mu tego za złe i mimo tych obaw podjął ryzyko. Potrzebowali nauczyciela dobrze to czuł ich więź była krucha i słaba, przez co mag tracił mnóstwo energii i z chwili na chwilę wyglądał coraz gorzej.
Ciemnowłosy Podległy zwrócił się w kierunku kobiety, która go zawołała, a kiedy Abel osunął się i przywalił w blat ten tylko ciężko westchnął, pomagając mu się podnieść, jednak mag całkiem stracił przytomność.
- Dzięki za ostrzeżenie…- odparł bez entuzjazmu spoglądając na mężczyznę, który starał się wytłumaczyć mu zajście.
- Dobrze o tym wiem, ale nie mamy pojęcia jak wzmocnić tę więź, dlatego szukamy kogoś kto nam nieco więcej objaśni w tym temacie..- wyjawił oczekując konkretnej instrukcji, a w zamian otrzymał kartke z danymi i wskazówkę dla Abla. Z zrezygnowaniem patrzył jak ich nowo nabyty nauczyciel opuszcza sklep ze swoją towarzyszką. Cedrik nawet nie miał sił ich zatrzymywać, nie mógł przecież porzucić swojego pana. Siedział więc przy nim, a uświadamiając sobie, że utrata przytomności nie jest chwilowa, a że czarownik potrzebuje dłuższego wypoczynku zebrał się z siedziska i wziął swojego maga na barana. Po uprzejmym pożegnaniu właściciela sklepu opuścił pomieszczenie.
Choć niosąc Abla przykuwał liczne spojrzenia nie przejmował się nimi, słońce schodziło już nisko, a on szedł prosto do domu maga. Miał bardzo dobrą orientację w terenie i przez te kilka godzin spacerów zdążył już poznać okolicę i lokalizację kluczowych dla ich dwójki miejsc takich jak szkoła czy dom. Trafił tam więc bezbłędnie i na ich szczęście rodzice Abla jeszcze nie wrócili, więc Cedrik po wygrzebaniu kluczy z kieszeni Abla otworzył dom, a następnie go od wewnątrz zamknął. Nieprzytomnego czarodzieja zaniósł na górę, fakt, że niósł go taki kawał był intrygujący, podczas tego doświadczali kontaktu fizycznego więc może to dało Podległemu wystarczająco dużo energii na taki wysiłek? Zastanawiało go to. Znał kontrakty jedynie z opisów, niedoświadczając nigdy wcześniej niczego podobnego ciężko było stwierdzić jak powinni działać.
Wykorzystując fakt braku rodziców maga zszedł do kuchni i przygotował dla Abla mały posiłek w postaci kanapek. Wolał samodzielnie nie odpalać tamtejszych maszyn, nie miał w tym doświadczenia, a wizja uszkodzenia cennego sprzętu była wystarczającym ostrzeżeniem. Z talerzem pełnym najróżniejszych kanapek wrócił do pokoju swojego maga, ten jednak nadal spał. Postawił więc talerz na półce przy jego łóżku, a sam siadł na brzegu. Czuł się zmęczony, jednak nie rozumiał tego stanu może to, że stale trzymali się do siebie w dystansie ich osłabiał?
Wpatrując się w swoje dłonie próbował przeanalizować zdobyte dziś informacje, kolega Abla, Sento wspominał stale o kontakcie fizycznym, wiele osób stale to podkreślało, a ich nowy nauczyciel za pierwszy cel postawił wzmocnienie ich więzi. Jeśli chciał spłacić swój dług i wygrać dla Abla ten turniej priorytetem było wzmocnienie tej cholernej więzi. A więc nie miał zbyt wielkiego wyboru. Nieco zmieszany spojrzał na materac, który został dl aniego naszykowany w roli posłania i wziął z niego kołdrę oraz poduszkę po czym umieścił je obok maga. Poszedł wziąć szybki prysznic pamiętając czego od niego oczekiwał czarodziej, a po umyciu i założeniu na siebie nowo zakupionej piżamy wrócił do pokoju i siadł obok Abla powoli się obok niego kładąc. Miękkie łóżko było wystarczająco duże aby pomieścić ich dwójkę, a więc Cedrik w milczeniu ułożył się obok i spróbował odpocząć. Nie mógł usnąć, jednak czujne leżenie mu wystarczało, najważniejszym teraz dla niego było przełamanie się i zaakceptowanie tak bliskiej obecności maga.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Białowłosa szła równym krokiem razem z Louisem, uśmiechająć i chichocząc pod nosem. Ten tylko zerknął kątem oka na Nemezis, która miała dziwacznie, wręcz tajemniczo dobry humor. Zaciekawiony tym, choć podejrzewając o kogo chodzi, postanowił zapytać podwładną. Ta tylko odpowiedziała przeciągniętym "hmmm", obracając na pięcie o sto osiemdziesiąt stopni i idąc tyłem, spoglądała twarzą w twarz w Akermana.
- Są zabawni. Az mam ochotę ich schrupać - ukąsiła zębami niczym dzikie zwierzę - Zwłaszcza ten Cedrik. Uroczy. Abel zgrywa twardziela, a delikatna z niego ptaszyna. Jak myślisz kto z nich będzie górą? Mnie wydaje się to oczywiste - zmruzyła powieki, wyczekując odpowiedzi swego Pana. Ten zaś westchnął przenosząc swój wzrok na bezchmurne niebo.
- Dobre pytanie.
Abel zmarszczył lekko brwi, czując jak zaczyna się wybudzać ze snu. Nie do końca rozumiał całą sytuację. Głowa dudniła, w uszach szumiało, a powieki piekły. Na chwilę wolał je pozostawić zamkniętę. Lekko się poprawił, czując większy brak miejsca niz zwykle, ale z jakiegoś przyjemne ciepło wypchało ten lekki niepokój i podejrzliwość. Mag chętniej z lekkim pomrukiem objął tajemnicze cosik, przysuwając jeszcze blizej, zeby zagarnąć jeszcze więcej ciepła. Jasnowłosy był niezwykłą ciepłą kluchą. Kochał ciepło, kochał moczyć się w ciepłej wodzie godzinami. Często oglądał filmy pod futrzanym kocem, który niesamowicie grzał. Teraz rowniez miał coś, co go ogrzewało. Wtulił się w miękki materiał. Przyjemny zapach swiezosci połąskotał jego nos, a ten mimowolnie się uśmiechnął. Było mu niesamowicie dobrze i przyjemnie. Nie miał ochoty otwierać oczy, bo obawiał się, iz ta miła chwila pryśnie niczym bańka mydlana. Mimo to po dłuzszej chwili musiał w końcu oprzytomnieć. Pomogł mu w tym szmer, dziwne dźwięki i ruchy, których nic nie miało prawa tka naprawdę robić. Uniósł leniwie powieki ku górze i dostrzegł obcy materiał, który opinał czyjeś ciało. Jego umysł potrzebował chwili aby połączyć kropki, a gdy do tego doszło, Abel podskoczył, padająć twardo dupą na ziemię. Czerwony jak burak spojrzał na Cedrika, otwierając usta, lecz nic konkretnego nie mogło z nich się wydobyć. Najdziwniejsze było to, ze cała ta sytuacja az tak bardzo mu nie przeszkadzała. Był bardziej zaskoczony tym, ze lezało mu się niezwykle dobrze i czuł się całkowicie wyspany. Jak młody Bóg.
- C...co... d....- pojedyncze sylaby wyskakiwały spomiędzy drgających warg, a mag w kolejnej chwili oprzytomniał, przypominając sobie jak stracił przytomność w sklepie, w dziale bibliotecznym. - Ach, dzień dobry Cedrik. - złapał się za czoło, przeczesując kosmyki włosów do tyłu i rozejrzał się po pokoju. - Przepraszam, ze sie musiałeś fatygowac az tutaj - uśmiechnął się szczerze, czując winien całej tej sytuacji. Nie wiedział dokładnie jak został tu przytargany, ale domyślał się, iz chłopak nie zamówił podwózki. Mógł nie znać wystarczająco duzo rzeczy, któe oferowało miasto. Przynajmniej ta część, w której nie był.
- Sam zrobiłeś? Ach, nie masz pojęcia jaki jestem głodny - z zachwytem dostrzegł jedzenie i od razu chwycił za talerz, wsuwając do ust pierwszą kromkę. Były naprawdę smaczne. Librabia albo był mega głodny, albo kanapki spod rąk Cedrika wychodziły niezmiernie dobrze. Przez chwilę nawet zazdrościł jego kobiecie lub facetowi, który przywłąszczy go sobie do końca swych dni. Przeciez oni sami zwiazani byli kontraktem wylacznie do konca turnieju. Potem mieli zrezygnowac dobrowolnie i odejsc we własne strony.
- Pewnie tez jesteś głodny, siadaj, zjemy razem - dodał, kłądąc talerz na podłodze, robiąc na przeciwko siebie miejsce dla Cedrika. Trzymał w wolnej dłoni kromkę dla niego, aby od razu podać Podwładnemu, a raczej towarzyszowi. Mag czuł dziwne uczucie wewnątrz siebie. Zaskakujący spokój, lekkość, tak jakby ich połączenie go nie dusiło.
- Czy coś konkretnego sie wydarzylo, kiedy odpłynąłem? - spytał, czując się winien tej calej sytuacji. Mozliwe, ze gdyby nie utrata przytomnosci nadal by dyskutowali w tamtym miejscu. Wzmocnienie więzi było dla nich dorpawdy istotne. Sam zaczął się zastanawiać co mogliby zrobić w tym kierunku. Coś... wykonalnego.
- Są zabawni. Az mam ochotę ich schrupać - ukąsiła zębami niczym dzikie zwierzę - Zwłaszcza ten Cedrik. Uroczy. Abel zgrywa twardziela, a delikatna z niego ptaszyna. Jak myślisz kto z nich będzie górą? Mnie wydaje się to oczywiste - zmruzyła powieki, wyczekując odpowiedzi swego Pana. Ten zaś westchnął przenosząc swój wzrok na bezchmurne niebo.
- Dobre pytanie.
Abel zmarszczył lekko brwi, czując jak zaczyna się wybudzać ze snu. Nie do końca rozumiał całą sytuację. Głowa dudniła, w uszach szumiało, a powieki piekły. Na chwilę wolał je pozostawić zamkniętę. Lekko się poprawił, czując większy brak miejsca niz zwykle, ale z jakiegoś przyjemne ciepło wypchało ten lekki niepokój i podejrzliwość. Mag chętniej z lekkim pomrukiem objął tajemnicze cosik, przysuwając jeszcze blizej, zeby zagarnąć jeszcze więcej ciepła. Jasnowłosy był niezwykłą ciepłą kluchą. Kochał ciepło, kochał moczyć się w ciepłej wodzie godzinami. Często oglądał filmy pod futrzanym kocem, który niesamowicie grzał. Teraz rowniez miał coś, co go ogrzewało. Wtulił się w miękki materiał. Przyjemny zapach swiezosci połąskotał jego nos, a ten mimowolnie się uśmiechnął. Było mu niesamowicie dobrze i przyjemnie. Nie miał ochoty otwierać oczy, bo obawiał się, iz ta miła chwila pryśnie niczym bańka mydlana. Mimo to po dłuzszej chwili musiał w końcu oprzytomnieć. Pomogł mu w tym szmer, dziwne dźwięki i ruchy, których nic nie miało prawa tka naprawdę robić. Uniósł leniwie powieki ku górze i dostrzegł obcy materiał, który opinał czyjeś ciało. Jego umysł potrzebował chwili aby połączyć kropki, a gdy do tego doszło, Abel podskoczył, padająć twardo dupą na ziemię. Czerwony jak burak spojrzał na Cedrika, otwierając usta, lecz nic konkretnego nie mogło z nich się wydobyć. Najdziwniejsze było to, ze cała ta sytuacja az tak bardzo mu nie przeszkadzała. Był bardziej zaskoczony tym, ze lezało mu się niezwykle dobrze i czuł się całkowicie wyspany. Jak młody Bóg.
- C...co... d....- pojedyncze sylaby wyskakiwały spomiędzy drgających warg, a mag w kolejnej chwili oprzytomniał, przypominając sobie jak stracił przytomność w sklepie, w dziale bibliotecznym. - Ach, dzień dobry Cedrik. - złapał się za czoło, przeczesując kosmyki włosów do tyłu i rozejrzał się po pokoju. - Przepraszam, ze sie musiałeś fatygowac az tutaj - uśmiechnął się szczerze, czując winien całej tej sytuacji. Nie wiedział dokładnie jak został tu przytargany, ale domyślał się, iz chłopak nie zamówił podwózki. Mógł nie znać wystarczająco duzo rzeczy, któe oferowało miasto. Przynajmniej ta część, w której nie był.
- Sam zrobiłeś? Ach, nie masz pojęcia jaki jestem głodny - z zachwytem dostrzegł jedzenie i od razu chwycił za talerz, wsuwając do ust pierwszą kromkę. Były naprawdę smaczne. Librabia albo był mega głodny, albo kanapki spod rąk Cedrika wychodziły niezmiernie dobrze. Przez chwilę nawet zazdrościł jego kobiecie lub facetowi, który przywłąszczy go sobie do końca swych dni. Przeciez oni sami zwiazani byli kontraktem wylacznie do konca turnieju. Potem mieli zrezygnowac dobrowolnie i odejsc we własne strony.
- Pewnie tez jesteś głodny, siadaj, zjemy razem - dodał, kłądąc talerz na podłodze, robiąc na przeciwko siebie miejsce dla Cedrika. Trzymał w wolnej dłoni kromkę dla niego, aby od razu podać Podwładnemu, a raczej towarzyszowi. Mag czuł dziwne uczucie wewnątrz siebie. Zaskakujący spokój, lekkość, tak jakby ich połączenie go nie dusiło.
- Czy coś konkretnego sie wydarzylo, kiedy odpłynąłem? - spytał, czując się winien tej calej sytuacji. Mozliwe, ze gdyby nie utrata przytomnosci nadal by dyskutowali w tamtym miejscu. Wzmocnienie więzi było dla nich dorpawdy istotne. Sam zaczął się zastanawiać co mogliby zrobić w tym kierunku. Coś... wykonalnego.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
W tak krótkim czasie życie Cedrika zmieniło się diametralnie. Z niewolnika więzionego na czarnym rynku został Podległym przykładnego maga. Abel może i nie był doświadczonym czarodziejem, dopiero się uczył fachu, jednak jego podejście było niespodziewaną odmianą. Był wdzięczny za podejście blondyna, który nie traktował go jak zwierzęcia czy sługi, a jak swojego kompana, partnera. To było coś, czego Cedrik nawet nie oczekiwał, a otrzymał. Czy los w końcu mu sprzyjał? Czy było to możliwe? Chciał w to wierzyć, bo przy Ablu czuł się choć odrobine bezpiecznie. Właśnie dlatego chciał mu pomóc. Skoro dla chłopaka tak ważne było wygranie turnieju, za wszelką cenę chciał spłacić swój dług i sprawić mu tę przyjemność wygrywając dla niego. Gotów był więc na wiele byle osiągnąć ten cel.
Tęczówki o barwie głębin morskich wpatrywały się w sufit jakby na nim miały odnaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania. Jak wzmocnić więź? To był ich priorytet, Cedrik był potężny, jednak bez trwałej, mocnej i stabilnej więzi niczego nie wskórają. Abel prędzej wyzionie ducha niż przekaże mu wystarczającą ilość energii do walki. A czeka ich wiele walk. Wiele etapów eliminacyjnych.
Podległy przypominał sobie słowa usłyszane od kolegi Abla i ich nowego nauczyciela. Więź do podstawa, ale by ją wzmocnić potrzebny był kontakt fizyczny. Sento twierdził, że to jedyne co łączyło go z jego podwładnymi. Więc czy nie mieli wyjścia?
Wzrok Cedrika przeniósł się na twarz śpiącego obok blondyna. Ten facet z biblioteki powiedział, że jest on silnym magiem, ale potrzebuje pracy. Stwierdził nawet, że dorównuje mu swoją potęgą. Czy było to możliwe? Cedrik nie był narcyzem, jednak świadom był swojej potęgi, choć jeszcze nie widział jej możliwości. Czy realnym było by taki Abel miał być równie potężny? Jeśli to prawda, to wygrana była czystą formalnością. A przynajmniej tak chciał myśleć, bo jeśli nie wzmocnią więzi, to oboje mogą być najpotężniejsi, a niczego nie osiągną.
Myśli zadręczały Cedrika, który początkowo nawet nie zauważył zbliżającego się Abla. Mag powoli zmniejszał dystans między nimi, aż wtulił się w jego bok. Ciało Cedrika zamarło w bezruchu, a powietrze utknęło w płucach. To było coś niespodziewanego na co nie był przygotowany. Spojrzał na blond czuprynę ulokowaną na swojej piersi i zmarszczył brwi. Wsłuchał się w oddech czarodzieja i stwierdził, że ten nadal spał, zrobił to więc nieświadomie, ciało potrzebujące regeneracji lgnęło do niego, do swojego Podwładnego. Westchnął ciężko powracając do normalnego rytmu oddechu. Te wszystkie teksty o kontakcie fizycznym nie były tylko czczym gadaniem. Musiało być w tym ziarno prawdy, dowód tego miał właśnie przed sobą. Nie odsunął więc Abla od siebie, jeśli ta mało inwazyjna bliskość ma pomóc mu wrócić do sił, niech więc korzysta.
Słońce już dawno zaszło jednak było jeszcze trochę przed północą. Dlatego Cedrik ani trochę nie spodziewał się przebudzenia Abla przed świtem. Po zauważeniu wzmożonych ruchów u chłopaka przyglądał mu się uważniej, a kiedy ten podskoczył spadając z łóżka patrzył na niego badawczo, jakby oceniając jego stan. Milczał dając mu szansę na zebranie myśli, widział drżącą wargę, która próbowała wypuścić z ust jakieś słowa, lecz słychać było jedynie pojedynce sylaby. Nigdzie się mu nie śpieszyło, obrócił się w stronę Abla i czekał z łagodnym uśmiechem na twarzy.
Minęło kilka chwil, a pierwsze słowa jakie wydusił z siebie mag rozbawiły Cedrika i jakby odrobinę rozczuliły. Zaczynał lubić to powitanie, tak proste słowa, a sprawiały mu przyjemność.
- Dobry wieczór Ablu…- odparł z łagodnym uśmiechem – nie przepraszaj, to w zasadzie mój obowiązek.. – dodał krótko i siadł na brzegu łóżka, by móc patrzeć prosto na swego maga. Na pytanie o kanapki jedynie skinął głową na potwierdzenie, dobrze wiedział, że Abel będzie głodny po przebudzeniu, w końcu za wiele dziś nie zjadł. Podległy z rozbawieniem przyglądał się czarodziejowi, który zajadał się kanapkami, cieszył się, że mu smakowały, bo to wskazywała mina blondyna. Siadł przy nim zgodnie z zaleceniem i przyjął jedną kromkę próbując własnego dzieła i faktycznie wyszły całkiem niezłe. To ile przypraw miał tu do dyspozycji było dla niego niesamowite, więc cieszył się, że nie przedobrzył z tej ekscytacji.
- Gość, który został naszym nauczycielem polecił byśmy jako priorytet obrali wzmocnienie naszej więzi, powiedział również byś popracował nad Kontrolą Energii Życiowej, podobno źle ją do mnie kierujesz, dużo się marnuje, a i zostawił nam te kartkę z kontaktem…- przekazywał wszystko po kolei by o niczym nie zapomnieć, chciał jak najlepiej odpowiedzieć na pytanie maga. Podniósł się z podłogi i podszedł do biurka, na którym położył wcześniej kartkę by przekazać ją Ablowi, a kiedy to zrobił ponownie zajął miejsce naprzeciwko niego na podłodze.
- Po wyjściu tamtych, przyniosłem cię tu i położyłem się obok byś szybciej się zregenerował. To nasze trzymanie się metr bądź dwa od siebie najwidoczniej nam nie służy… - stwierdził i westchnął ciężko.
- W sumie to jestem zaskoczony tym jak szybko wstałeś, sądziłem, że spać będziesz do rana… ten kontakt fizyczny musi mieć naprawdę ogromne znaczenie w podtrzymaniu więzi. Dlatego apelowałbym byśmy spali razem, wiem, że przygotowałeś mi wygodne posłanie, jednak jeśli coś tak błahego jak sen obok siebie jest w stanie choć trochę wzmocnić więź powinniśmy spróbować… przyna…- choć nie była to dla niego łatwa decyzja postanowił powiedzieć co myśli, nim skończył i otrzymał odpowiedź przerwało mu pukanie do drzwi, które po chwili się otworzyły i stanął w nich ojciec Abla. Mężczyzna dopiero wrócił z biura, cóż był zapracowany, jednak chciał porozmawiać z Ablem. Cedrik tylko skinął głową oznajmiając, że grzecznie poczeka, a po wyjściu Abla to właśnie zrobił, powoli przegryzając kanapkę siedział i oczekiwał chłopaka.
Mag wrócił po paru minutach z plikiem dokumentów w dłoni i dziwnym uśmiechem, widać było, że był podekscytowany, a kiedy oznajmił Cedrikowi szczęśliwą nowinę o zdobyciu dokumentów, które pozwolą mu uczęszczać do szkoły czarodzieja, Podległy zmarkotniał.
Oczywistym było, że mag szybko to zauważy i padnie kluczowe pytanie. Ciemnowłosy nie był skory do wyjaśnień, z początku jedynie zapewnił kompana, że nie chodziło o szkołę, bo chciał towarzyszyć Ablowi nawet tam. Sporo czasu zajęło mu dobranie odpowiednich słów i zebranie się w sobie siadł uciekając wzrokiem jak najdalej.
- Bo ja… nie czytam i nie piszę… nie potrafię tego…- wydusił z siebie z ogromnym trudem, było to coś czego się wstydził. Był w niewoli od dziecka, nikt więc nigdy nie nauczył go tak prostych i podstawowych czynności. Posługiwał się biegle w wielu językach, ale ograniczało się to jedynie do mowy, którą zdobywał od napotykanych ludzi. Za to umiejętność pisania i czytania była mu obca, nigdy nie wyznał nikomu tych braków w swej edukacji, której praktycznie nie miał. Był samoukiem w wielu kwestiach.
- Wiele dla mnie robisz, ale ja błyskawicznie wylece…- dodał, już nad tym myślał, jednak nie miał na tyle śmiałości by wyznać co myśli i jaka była prawda.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel przez chwilę zastanawiał się nad słowami Cedrika. Całkiem zapomniał, iż wyuczony był swoich zasad. Nic dziwnego. Od maleńkiego każdemu podwładnemu wpaja się do głowy, że ma całkowicie oddać swe posłuszeństwo Panu. W końcu dzięki niemu moze oddychać tym samym powietrzem, jeść, czy pić. Każde słowo bądź rozkaz był świętością. Dlatego ciemnowłosy tak bacznie chronił maga i obserwował nie chcąc go zranić. Z jednej strony było to miłe. Blondyna cieszył ten fakt bycia kimś wyjątkowym, ale przecież Yuki bez kontraktu okazywała mu uczucia, więc dlaczego w tym przypadku było inaczej? Dlaczego cieszyło go to w jaki sposób czasem odnosił się Cedrik?
- Energia zyciowa co? Hm... - westchnął cięzko w namyśle, opierając się rękoma do tyłu. To nie tak, ze tego nie robił. Od samego początku starał się odpowiednio kontrolować przepływ mocy, ale nie było to banalnym przedsięwzięciem. Cedrik potrzebował bardzo dużo energi życiowej. W szkole uczono magów jak ją kontrolować, lecz nie mówiono nic o takich ilościach jakie musiał oddawać teraz. Właśnie przez to Librabia uświadamiał sobie o wyjątkowości chłopaka. Każdy krok, oddech, myśl powodowała, że musiał skoncentrować większą ilość mocy i przelać ją Cedrikowi. Na domiar złego sam Podwładny czasem wysysał, moze nieświadomie, energię z Abla. Powodem pewnie było to, iz sam Abel oddawał jej zbyt mało, aby samemu nie paść na kolana z wycieńczenia. Prawdą jest, że oboje musieli nauczyć się kontrolować przepływ. Sam Librabia, by Cedrikowi jej nie brakło, a sam Podwładny, by nie pobierać jej zbędnie dużo. Zamyślony uczeń zagryzł donlą wargę, ciągle dumając nad sprawą i bawiąc akrteczką z numerem kontaktowym, który wręczył mu ciemnowłosy.
Na w półgwizdka słuchał dalszej wypowiedzi chłopaka. O spaniu razem i więzi. Juz sam Abel miał zamiar przytaknąć mruknięciem, kiedy to przeszkodził im ojciec. Młody mag poszedł za ojcem do pokoju obok, wysłuchując uważnie ile miał roboty aby załątwić dokumenty dla Cedrika. Nie mniej jednak bardzo ten fakt go ucieszył. Dzięki temu mógł prawnie iść do szkoły, uczyć się razem z nim. To bardzo ułątwiało sprawę; Wręcz cieszyło, że spędzą więcej czasu. Z zadowoleniem wrócił do swojego pokoju, machająć dokumentami w ręku.
- Popatrz co mam. Od dziś jesteś legitnym uczniem mojej uczelni. - z szczerym uśmiechem dostrzegł pewne neizadowolenie ze strony Cedrika. Przehcyliłlekko głowę na bok w zastanowieniu i już miał pytać, kiedy to sam chłopak postanowił wyjaśnić sytuację. Miał ochotę strzelić sobie w czoło za bycie tak głupim. Czemu wcześniej o tym nie pomyślał i nie zapytałCedrika? Chłopak uciekł z niewoli. Był tam wychowany. Po co mieliby kogoś takiego uczyć pisania i czytania? Jedynie umożliwiłoby to łątwiejszą ucieczkę niewolnika. Czarny rynek był okrutnym miejscem i Abel coraz bardziej zdawałsobie z tego sprawę. Nie mniej jednak, kiedy dostrzegł zarzenowanie tym brakiem wiedzy u swego Podwładnego, coś w nim pękło. Dziwne, obce uczucie pękło niczym bańka mydlana i rozlała po całym ciele. Mieszanina uczuć przepaliła szare komóki, a ten podszedł do ciemnowłosego i pchnął na łózko. W ułamku sekundy znalazł się nad nim, złapał swoimi dłońmi jego własne, aby czasem nie chciał się wyrwać. Librabia postanowił zadziałać szybko. Po części chciał wzmocnić ich więź, a z drugiej strony coś wyjaśnić chłopakowi. W końcu znał jedynie moce, które posiadł. Nie znał tak naprawdę świata licealisty. Świata nauki magii. Świata, gdzie magia byłą piękna, czysta i pomocna. Gdzie ludzie żyli w dostatku, szćżęściu, bez zmartwień. Gdzie istniała harmonia, lecz tam gdzie i samo światło, musiał malować się cień... z któego wydostał Cedrika.
- Głupek ze mnie - uśmiechnął się pod nosem, a kosmyki włosów zakryły jego twarz. Byłgłupi, że wcześniej o tym nie pomyślał. - Ale to nie problem - dodał, gdy ich twarze dzieliły centymetry. Abel całkowicie to zignorował, czuł jego ciepł oddech na polikach, ale nie hamował się swymi poczynaniami.
- Nauczę cię, a zanim wpoisz sobie tę wiedzę, będę za ciebie pisał egzaminy. Nie raz ściągałem. Póki nas nie złapią... - uniósł jego dłoń. Jego tęczówki spowiła delikatna mgiełka światła. Wyobraził sobie dłoń Cedrika, którą miał przed sobą. To w jaki sposó się ruszała i co pokazywała. Chwilę później palce Cedrika zaczęły poruszać się wedle woli Librabi. Zadowolony z siebie, iz zaklęcie się powiodło, w jego kącikach ust zawitał uśmiech. Cała zgromadzona euforia wybuchła w jednej chwili, przelewając się prosto do Cedrika, gdy Abel nieświadomie wtopił się w jego usta. Pocałunek byłgłęboki, wręcz natarczywy i długi, po czym z cichym sapnięciem odsunął się zadowolony z siebie, oblizując wilgotne wargi językiem.
- Smaczny, jak tamtego dnia - zazartował, zakrywając twarz dłonią. W mgnieniu oka zrobił się cały czerwony i usiadł na łóżku, zaglądając na pogodę za oknem. Było coraz później. - Pójdę się umyć. Dziękuję za dzisiaj i...- przerwał, gdy znalazł się w progu drzwi. - Nie martw się. Poradzimy sobie - dodał, dumny z siebie co dziś uczynił. Pomału przekonywał się do Cedrika, to bliskości, którą musieli w końcu zacząć wdrązać w zycie. Nie było to proste, lecz coraz bardziej wykonalne.
- Energia zyciowa co? Hm... - westchnął cięzko w namyśle, opierając się rękoma do tyłu. To nie tak, ze tego nie robił. Od samego początku starał się odpowiednio kontrolować przepływ mocy, ale nie było to banalnym przedsięwzięciem. Cedrik potrzebował bardzo dużo energi życiowej. W szkole uczono magów jak ją kontrolować, lecz nie mówiono nic o takich ilościach jakie musiał oddawać teraz. Właśnie przez to Librabia uświadamiał sobie o wyjątkowości chłopaka. Każdy krok, oddech, myśl powodowała, że musiał skoncentrować większą ilość mocy i przelać ją Cedrikowi. Na domiar złego sam Podwładny czasem wysysał, moze nieświadomie, energię z Abla. Powodem pewnie było to, iz sam Abel oddawał jej zbyt mało, aby samemu nie paść na kolana z wycieńczenia. Prawdą jest, że oboje musieli nauczyć się kontrolować przepływ. Sam Librabia, by Cedrikowi jej nie brakło, a sam Podwładny, by nie pobierać jej zbędnie dużo. Zamyślony uczeń zagryzł donlą wargę, ciągle dumając nad sprawą i bawiąc akrteczką z numerem kontaktowym, który wręczył mu ciemnowłosy.
Na w półgwizdka słuchał dalszej wypowiedzi chłopaka. O spaniu razem i więzi. Juz sam Abel miał zamiar przytaknąć mruknięciem, kiedy to przeszkodził im ojciec. Młody mag poszedł za ojcem do pokoju obok, wysłuchując uważnie ile miał roboty aby załątwić dokumenty dla Cedrika. Nie mniej jednak bardzo ten fakt go ucieszył. Dzięki temu mógł prawnie iść do szkoły, uczyć się razem z nim. To bardzo ułątwiało sprawę; Wręcz cieszyło, że spędzą więcej czasu. Z zadowoleniem wrócił do swojego pokoju, machająć dokumentami w ręku.
- Popatrz co mam. Od dziś jesteś legitnym uczniem mojej uczelni. - z szczerym uśmiechem dostrzegł pewne neizadowolenie ze strony Cedrika. Przehcyliłlekko głowę na bok w zastanowieniu i już miał pytać, kiedy to sam chłopak postanowił wyjaśnić sytuację. Miał ochotę strzelić sobie w czoło za bycie tak głupim. Czemu wcześniej o tym nie pomyślał i nie zapytałCedrika? Chłopak uciekł z niewoli. Był tam wychowany. Po co mieliby kogoś takiego uczyć pisania i czytania? Jedynie umożliwiłoby to łątwiejszą ucieczkę niewolnika. Czarny rynek był okrutnym miejscem i Abel coraz bardziej zdawałsobie z tego sprawę. Nie mniej jednak, kiedy dostrzegł zarzenowanie tym brakiem wiedzy u swego Podwładnego, coś w nim pękło. Dziwne, obce uczucie pękło niczym bańka mydlana i rozlała po całym ciele. Mieszanina uczuć przepaliła szare komóki, a ten podszedł do ciemnowłosego i pchnął na łózko. W ułamku sekundy znalazł się nad nim, złapał swoimi dłońmi jego własne, aby czasem nie chciał się wyrwać. Librabia postanowił zadziałać szybko. Po części chciał wzmocnić ich więź, a z drugiej strony coś wyjaśnić chłopakowi. W końcu znał jedynie moce, które posiadł. Nie znał tak naprawdę świata licealisty. Świata nauki magii. Świata, gdzie magia byłą piękna, czysta i pomocna. Gdzie ludzie żyli w dostatku, szćżęściu, bez zmartwień. Gdzie istniała harmonia, lecz tam gdzie i samo światło, musiał malować się cień... z któego wydostał Cedrika.
- Głupek ze mnie - uśmiechnął się pod nosem, a kosmyki włosów zakryły jego twarz. Byłgłupi, że wcześniej o tym nie pomyślał. - Ale to nie problem - dodał, gdy ich twarze dzieliły centymetry. Abel całkowicie to zignorował, czuł jego ciepł oddech na polikach, ale nie hamował się swymi poczynaniami.
- Nauczę cię, a zanim wpoisz sobie tę wiedzę, będę za ciebie pisał egzaminy. Nie raz ściągałem. Póki nas nie złapią... - uniósł jego dłoń. Jego tęczówki spowiła delikatna mgiełka światła. Wyobraził sobie dłoń Cedrika, którą miał przed sobą. To w jaki sposó się ruszała i co pokazywała. Chwilę później palce Cedrika zaczęły poruszać się wedle woli Librabi. Zadowolony z siebie, iz zaklęcie się powiodło, w jego kącikach ust zawitał uśmiech. Cała zgromadzona euforia wybuchła w jednej chwili, przelewając się prosto do Cedrika, gdy Abel nieświadomie wtopił się w jego usta. Pocałunek byłgłęboki, wręcz natarczywy i długi, po czym z cichym sapnięciem odsunął się zadowolony z siebie, oblizując wilgotne wargi językiem.
- Smaczny, jak tamtego dnia - zazartował, zakrywając twarz dłonią. W mgnieniu oka zrobił się cały czerwony i usiadł na łóżku, zaglądając na pogodę za oknem. Było coraz później. - Pójdę się umyć. Dziękuję za dzisiaj i...- przerwał, gdy znalazł się w progu drzwi. - Nie martw się. Poradzimy sobie - dodał, dumny z siebie co dziś uczynił. Pomału przekonywał się do Cedrika, to bliskości, którą musieli w końcu zacząć wdrązać w zycie. Nie było to proste, lecz coraz bardziej wykonalne.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wydusił to z siebie choć z wielkim trudem. Przyznanie się komuś było dla niego nie lada wyzwaniem, jednak skoro Abel został jego magiem to postanowił być z nim szczery, choć mocno się to gryzło z jego odczuciami. Ledwie znał tego chłopaka, a mimo to czuł, że jest mu bliski jakby znali się od dawna i mogli zdradzać sobie najskrytsze sekrety. Być może było to mylne odczytywanie kontraktu, może to ta więź dawała Podległemu złudne poczucie bezpieczeństwa. W końcu i ten mag chciał jedynie jego mocy dla osiągnięcia swojego celu, a mimo to Cedrik czuł, że jego intencje są inne, dlaczego? Skąd to przekonanie, że intencje były czyste, że to wszystko nie było tylko grą mającą uśpić jego czujność? Nie miał absolutnie pojęcia i pewności.
Siedząc na brzegu łóżka nawet nie spojrzał na podchodzącego blondyna, nie chciał oglądać teraz jego twarzy, nie chciał widzieć zawodu jaki mógł mu właśnie sprawić swym brakiem wykształcenia.
Nagłe pchnięcie było czymś czego się nie spodziewał. Czy mag zamierzał go ukarać za niekompetencje? Mięśnie w ciele się spięły nie wiedząc co nadejdzie, a nadszedł Abel, który przygwoździł go swoim ciałem i unieruchomił dłonie. Spięte ciało Podległego poddało się temu zabiegowi, choć czekało w gotowości do ewentualnej obrony wtedy jednak mag się odezwał, a Cedrik zmarszczył brwi nie rozumiejąc o czym mówi blondyn. Choć ich twarzy znalazły się tak blisko siebie Podwładny bardziej był zaabsorbowany słowami niż bliskością, a kiedy ruszona została jego dłoń skupił się w pełni na niej. Pozwolił ją podnieść, a w momencie gdy palce niezależnie i wręcz wbrew jego woli zaczęły się poruszać uchylił ze zdziwienia usta i otworzył szerzej oczy. To naprawdę mogło się im udać? Czy Abel mówił poważnie? Pomoże mu w tym problemem? Oniemiały patrzył na swoją dłoń i chciał się odezwać, podziękować za chęci blondyna i wyrazić zamiar współpracy przy tym przedsięwzięciu, nie dane mu to było. Uchylone w celu odpowiedzi usta zostały skutecznie zatkane wargami maga, który wpił się w nie dość natarczywie inicjując wymuszony pocałunek, Podległy nie miał pojęcia czemu na niego odpowiedział, po prostu jego usta podjęły się tego wspólnego tańca. Rytm mu wybijało stale przyspieszające serce, w akompaniamencie uderzających o szybę okna kropelek deszczu.
Po zakończeniu pocałunku Abel się odsunął, a ciało Cedrika przykrył zimny dotyk pustki, którą po sobie pozostawił mag. Podwładny wpatrywał się w odchodzącego czarodzieja wciąż zaskoczonymi oczyma. Policzki siłą rzeczy przyozdobił rumiany pąs, a Cedrik nawet już będąc samemu w pokoju nawet nie drgnął. Dopiero zmanipulowana wcześniej przez czarodzieja dłoń skierowała się ku ustom, a po ich muśnięciu i upewnieniu się o realności zajścia zmotywował się do podniesienia sylwetki do siadu. Brwi z każdą upływającą sekundą przybierały dziwniejszego wyrazu jakby gnąc się w szalonym grymasie. Usta nadal uchylone były po porzuceniu, a oczy pusto i bez zrozumienia wpatrywały się w zamknięte drzwi. Co to było!?
Mężczyzna zerwał się energicznie na nogi. Nie miał pojęcia, że Abel zdolny jest do podjęcia takiego kroku. Miał go za zatwardziałego heteryka, który rozczarowany jest płcią swojego Podległego, a tu proszę! I jeszcze ten tekst o smaczności! Całkiem go to zdezorientowało! Ale przecież nie mógł tego okazać, leżał jak ostatni kretyn nie reagując na taką zagrywkę! A ta była poniżej pasa! Zgrywać heteryka, by tak bez ostrzeżenia zaatakować! To on tu się głowił jak w delikatny i najmniej inwazyjny sposób wprowadzać w ich relację choć minimum fizyczności, dla wzmocnienia więzi, a ten mu z grubej rury bez ostrzeżenia! Gdzie ten delikatny kwiat za który go wziął!?
Cedrik chodził nerwowo po pokoju rozmyślając nad sytuacją. Nie mógł wyjść przecież na cnotkę! Nie przy Ablu, który wyglądał na takiego, który wstydzi się w świerszczyka spojrzeć. Jeśli mag postawił mu taką poprzeczkę Cedrik zamierzał odpowiedzieć! Podjąć to wyzwanie! Nie mógł wypaść gorzej w tym zestawieniu. Dlatego zamierzał odegrać się na magau i wprowadzić go w równe zakłopotanie przed jakim on go chwile temu postawił. Oczywiście podłożem tego wszystkiego miała być pielęgnacja ich więzi i choć minimalne jej wzmocnienie, więc jego pobudki były czyste, a zaplanowany czyn usprawiedliwiony.
Uchylił więc drzwi od pokoju i wychylił się na korytarz, światło było zgaszone, a nikogo nie było słychać, rodzice Abla już spali Cedrik to wyczuwał, a więc droga wolna. Ruszył prosto do łazienki i bez najmniejszego wahania otworzył drzwi zamykając je za sobą. Napotykając zaskoczony wzrok Abla przyłożył tylko palec do swoich ust, by nakłonić go do milczenia, w końcu nie dobrze by było obudzić jego rodziców.
Powoli podszedł do wanny, w której siedział mag ukrywając się kurczowo w zebranej pianie. Podległy siadł na brzegu wanny bardziej za nim i zanurzył w wodzie jedną dłoń.
- Pomyślałem, że w ramach wdzięczności za twoje chęci pomocy mi umyję ci plecy…- powiedział uroczo i niewinnie sięgając po gębkę i nakładając na nią trochę płynnego mydła.
- Wiesz, stale martwiłem się o naszą więź, w końcu trudno byłoby ją zbudować heterykowi z innym mężczyzną, jednak po tym pocałunku jestem spokojny, powinniśmy sobie bez problemu poradzić… a wiesz dlaczego? - spytał niewinnie i pochylił się nad blondynem zbliżając usta do jego ucha.
- Bo heteryk nie byłby w stanie TAK pocałować innego mężczyzny…- szepnął specjalnie podkreślając najistotniejsze słowo, po czym musnął nosem płatek jego ucha i się odsunął zamaczając gąbkę i zaczynając obmywać plecy maga.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jak najciszej wpadł na palcach do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Oparł się o nie i przyłożył dłonie do piekących polików. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze, które wisiało na przeciw niego. Zawstydzony nie tylko tym co zrobił, a własnym wyglądem, zsunął się na ziemię. Źrenice drżały, a myśli w głowie kotłowały. Miał wrażenie jakby całkiem obca osoba zawładnęła jego ciałem i uczyniła co uczyniła. Dla kaprysu, egoistycznej zachcianki. Ale to nawet zachcianką nie mozna było nazwać! Abel pocałował Cedrika. Chłopak, któremu zawsze stawał kutas na widok ładnej dziewczyny, chłopak który machał ogonem jak tylko dostał na walentynki czekoladki, Ten chłopak właśnie drugi raz miał pocałunek z osobą tej samej płci.
- Łuaaa... co ja zrobiłem - opuszkami palców przejechał po wciąz wilgotnych wargach. Umysł dalej odbijał piętno uczucia odbijających się ust Cedrika, jego języka i smaku śliny. Mag potrząsnął głową, uśmiechnął blado i wstał na równe nogi. Chwiejnie puścił wodę do wanny. Potrzebował kąpieli. Musiał uporządkować swe myśli. Zapewne sam Cedrik był zaskoczony tą sytuacją i nie przyjdzie tutaj. Nawet gdyby, to Abel był pewien, iz zamknął drzwi na zamek, czego tak naprawdę zapomniał zrobić.
Ściągnął z siebie ubrania i rzucił je w kąt. Nalał jeszcze szybko płynu, który momentalnie zamienił się w pianę i wszedł do środka. Po ułożeniu się wygodnie, spojrzał na sufit i cięzko westchnął. Z jednej strony był dumny z siebie. Ciągle każdy nawijał o kontakcie fizycznym, o bliskości i uczuciach jakie to wywołuje. Niestety musieli to robić. Co gorsza nie na odwal się, bowiem wóczas cały ten wysiłek poszedłby na marne. Obie strony muszą wtedy czuć coś do siebie. Nie moze być to gniew, czy nienawiść. Zaufanie, przyzwolenie, oddanie, porządanie, czy miłość. To były jedne z tych emocji, których nalezalo się trzymać, aby więź była stabilna oraz silna. Niestety problemem były upodobania Abla. Od zawsze wolał dziewczyny. Od zawsze podkochiwał się w nich, a tu nagle pewnego dnia wpadł na niego chłopak i okradł z pocałunku. Abel naprawdę zaczął się zastanawiać czy był hetero. Gdyby nie przyzwolił na kontrakt, w ten cała ta sytuacja nie miałaby miejsca. Nie mówiąc ile odwagi i zdrowia kosztowało go to, co wykręcił Podwładnemu. Z pewnością siedział zagubiony jak owieczka na łóżku. Librabia po kąpieli będzie musiał tam wrócić. Mało tego, Cedrik chciał zacząć wspólnie spać.
Nagle drzwi do łazienki się uchyliły. Abel spanikowany usiadł, patrząc czyja sylwetka postanowiła wtargnąć do środka. Juz chciał odruchowo unieść się krzykiem, lecz uciszający znak palcem chłopaka całkiem powstrzymał jego zamiary. Zamiast tego schował się w pianie, która jeszcze mu pozostała. Czerwone poliki nie miały zbyt wiele odpoczynku i na nowo nabrały koloru, gdy usłyszał propozycję Podwładnego. Jeko kolejne słowa wcale nie pomogły. Wręcz wzburzyły równowagę, którą niegdyś miał. Może to przez to, że Cedrik wyglądał nieco dziewczęco. Moze dzięki tym długim włosom... w końcu nie raz miał juz wyobrazenie jego w kobiecych ciuchach. Wspomnienie to, gdy kupowali ubrania dla niego klarownie wytłumaczyło przyczyne. Jednak nie do końca. Podświadomość nadal wiedziała kim jest ów osobnik. Nadal miał coś wiszącego między nogami.
- Ale ja jestem Hetero - zaprotestował, czując jak jego dłoń zaczyna jeśdzić po plecach. Materiał gąbki łaskotał, powodując od czasu do czasu przyjemne dreszcze, zmieszane z zarzenowaniem tej całej sytuacji. - Sam nie wiem co we mnie wstąpiło - wyjaśnił, chcąc jakoś się usprawiedliwić. Naprawdę nie miał zielonego pojęcia jak to było mozliwe. Modlił się tylko, by Cedrik zaczął i skończył na plecach. Jakikolwiek krok dalej mógłby się źle skończyć dla Abla. Miał dość. Jego głowa pękała od tej całej bliskości. Bo w końcu jak to mówią, co za duzo, to nie zdrowo.
- Łuaaa... co ja zrobiłem - opuszkami palców przejechał po wciąz wilgotnych wargach. Umysł dalej odbijał piętno uczucia odbijających się ust Cedrika, jego języka i smaku śliny. Mag potrząsnął głową, uśmiechnął blado i wstał na równe nogi. Chwiejnie puścił wodę do wanny. Potrzebował kąpieli. Musiał uporządkować swe myśli. Zapewne sam Cedrik był zaskoczony tą sytuacją i nie przyjdzie tutaj. Nawet gdyby, to Abel był pewien, iz zamknął drzwi na zamek, czego tak naprawdę zapomniał zrobić.
Ściągnął z siebie ubrania i rzucił je w kąt. Nalał jeszcze szybko płynu, który momentalnie zamienił się w pianę i wszedł do środka. Po ułożeniu się wygodnie, spojrzał na sufit i cięzko westchnął. Z jednej strony był dumny z siebie. Ciągle każdy nawijał o kontakcie fizycznym, o bliskości i uczuciach jakie to wywołuje. Niestety musieli to robić. Co gorsza nie na odwal się, bowiem wóczas cały ten wysiłek poszedłby na marne. Obie strony muszą wtedy czuć coś do siebie. Nie moze być to gniew, czy nienawiść. Zaufanie, przyzwolenie, oddanie, porządanie, czy miłość. To były jedne z tych emocji, których nalezalo się trzymać, aby więź była stabilna oraz silna. Niestety problemem były upodobania Abla. Od zawsze wolał dziewczyny. Od zawsze podkochiwał się w nich, a tu nagle pewnego dnia wpadł na niego chłopak i okradł z pocałunku. Abel naprawdę zaczął się zastanawiać czy był hetero. Gdyby nie przyzwolił na kontrakt, w ten cała ta sytuacja nie miałaby miejsca. Nie mówiąc ile odwagi i zdrowia kosztowało go to, co wykręcił Podwładnemu. Z pewnością siedział zagubiony jak owieczka na łóżku. Librabia po kąpieli będzie musiał tam wrócić. Mało tego, Cedrik chciał zacząć wspólnie spać.
Nagle drzwi do łazienki się uchyliły. Abel spanikowany usiadł, patrząc czyja sylwetka postanowiła wtargnąć do środka. Juz chciał odruchowo unieść się krzykiem, lecz uciszający znak palcem chłopaka całkiem powstrzymał jego zamiary. Zamiast tego schował się w pianie, która jeszcze mu pozostała. Czerwone poliki nie miały zbyt wiele odpoczynku i na nowo nabrały koloru, gdy usłyszał propozycję Podwładnego. Jeko kolejne słowa wcale nie pomogły. Wręcz wzburzyły równowagę, którą niegdyś miał. Może to przez to, że Cedrik wyglądał nieco dziewczęco. Moze dzięki tym długim włosom... w końcu nie raz miał juz wyobrazenie jego w kobiecych ciuchach. Wspomnienie to, gdy kupowali ubrania dla niego klarownie wytłumaczyło przyczyne. Jednak nie do końca. Podświadomość nadal wiedziała kim jest ów osobnik. Nadal miał coś wiszącego między nogami.
- Ale ja jestem Hetero - zaprotestował, czując jak jego dłoń zaczyna jeśdzić po plecach. Materiał gąbki łaskotał, powodując od czasu do czasu przyjemne dreszcze, zmieszane z zarzenowaniem tej całej sytuacji. - Sam nie wiem co we mnie wstąpiło - wyjaśnił, chcąc jakoś się usprawiedliwić. Naprawdę nie miał zielonego pojęcia jak to było mozliwe. Modlił się tylko, by Cedrik zaczął i skończył na plecach. Jakikolwiek krok dalej mógłby się źle skończyć dla Abla. Miał dość. Jego głowa pękała od tej całej bliskości. Bo w końcu jak to mówią, co za duzo, to nie zdrowo.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cała procedura obmywania pleców maga była w toku. Cedrik nie śpieszył się powoli przecierając skórę tak by nie uszkodzić naskórka, a jednak na tyle mocno by go oczyścić.
- Może w swojej głowie i tak. Wiesz możemy sobie żartować o moich damskich cechach, ale nie zmienia to faktu, że jestem facetem, a przed chwilą pokazałeś, że ci to nie przeszkadza. Też nie mam pojęcia co cię do tego nakłoniło, ale pojechałeś po bandzie i nikt cię do tego nie zmusił. Sam to zrobiłeś..- mówił spokojnie zmywając pianę z namydlonych pleców i ramion.
- I jeśli cię to w jakimś stopniu interesuję, to nie mam żalu ani pretensji sam mówiłem o wzmocnieniu więzi, a takie gesty raz na jakiś czas mi nie przeszkadzają. Jestem Podległym dla mnie płeć maga nie ma znaczenia, w fizyczności zależy mi na przyjemności i mam gdzieś kto mi ja daje. Choć pod jednym katem różnie się od innych Podległych, nie jestem zabawką, więc pamiętaj, że po takich zagrywkach nie pozostanę ci dłużny…- wyjaśnił mówiąc wszystko co miał do powiedzenia w tym temacie, a kiedy wylał ostatnią partię wody na plecy czarodzieja i te były już czyste odłożył gąbkę na bok i pochylił się nad Ablem łapiąc jego podbródek, tak by chłopak spojrzał prosto na niego.
- Skończyłem mój magu. Życzę miłej dalszej kąpieli. Będę na ciebie czekać w twoim łóżku…- podkreślił z tajemniczym uśmieszkiem i złożył wśród blond kosmyków subtelnego całusa po którym od razu się odsunął i skierował do wyjścia. W drzwiach przelotnym spojrzeniem obdarzył czarodzieja nim wyszedł zamykając za sobą. Po cichu przemknął przez korytarz powracając do pokoju Abla i zgodnie z wcześniejszym zapewnieniem chłopaka wślizgnął się na łóżko i pod puszystą kołdrę. Westchnął ciężko patrząc w sufit. Był zadowolony z siebie, dobrze wiedział, że mag będzie obawiać się powrotu, choć nic specjalnego na niego nie było szykowane, to same słowa w odpowiedniej tonacji były wystarczającym bodźcem do niepokoju.
Nie zamierzał się kryć z tym, że bywał złośliwy i na pewno mściwy, a numer jaki wywinął mu blondyn po prostu mocno dźgnął jego dumę. Bo jak on tak mógł go przygwoździć do łóżka i pocałować? Ten tak wypierający się zapędom do bliskości męsko-męskiej. Na ten moment była to dla Cedrika już tylko zabawa. Zaczynał lubić Abla i naprawdę był wdzięczny za pomoc jaką otrzymał, przez co pragnął wygrać dla niego ten turniej. A więc zrobi naprawdę wiele by osiągnąć ten cel. Zwłaszcza, że obcowanie z magiem i bliski kontakt z nim nie przeszkadzał Podległemu. Co prawda wolał gdy wszystko działo się na jego warunkach, takie niespodzianki były zbyt zaskakujące i ujawniane emocje za wiele zdradzały. A nie lubił odsłaniać się przed innymi osobami.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mag nie mógł zakwestionować słów Podwładnego. Miał w tym całkowitą rację. Z jakiegoś powodu chłopak miał coś w sobie, co pociągało Abla. Zapewne to samo spowodowało, iz oddał mu tamtego dnia pocałunek.
- Dziękuję, zaraz będę - odpowiedział nieco mniej skrępowany. Doznając juz wystarczająco duzego szoku, kolejna pieszczota od strony ciemnowłosego zdawała się być już lekko zwyczajna. Choć nadal specyficzna. Librabia pomoczył się jeszcze przez kwadrans póki woda nie zrobiła się chłodna i wyszedł z wanny. Umył zęby, ubrał spodenki od pizamy i wyszedł z łązienki, pozostawiając po sobie porządek. Wrócił do swojego pokoju, gdzie Cedrik lezał juz w łózku. Tak jak z resztą zapowiadał. Z westchnięciem, lecz lekkim uśmiechem pod nosem Abel wskoczył pod kołdrę. Obrócił się tyłkiem do chłopaka i cicho powiedział dobranoc. Niebawem czekały ich intensywne dni treningu, pierwszy dzień w szkole, a to oznaczało lekkie kłopoty. Co prawda jest Podwładnym, przez co inni będą patrzyć na niego krzywo. Nie mniej jednak nie az tak jak na Yuki z początków jej czasów szkolnych. Z jednego powodu. Posiadał kontrakt, a mundurek szkolny idealnie odsłoni aspekt znamienia. Dlatego będzie nadal obdazany spojrzeniami, lecz nie tak prostackimi jak normalnie. Powinni imeć spokój. Przynajmniej wystarczająco duzy, aby Cedrik nie odczuł tego.
Cały weekend blondyn spędził na nauce kontroli przepływu energii magicznej. Wyjaśnił jej działanie równiez Cedrikowi. Nie wiedziałbowiem jakie braki posiadał chłopak. Był wykorzystywany, widział jak ludzie giną przed jego oczyma aby ten tylko stał się silniejszy. Dlatego tez musiał przekazać mu niezbędną wiedzę, aby obu zyło się łątwiej i bardziej komfortowo. Nauczył więc Podwładnego czerpać moc z ciała Abla, aby ten nie tracił przytomności. Dzięki temu będą mogli spokojnie oddzielić się na większą odległość, a sam Librabia nie dozna zadnych szkód z tego powodu. Sam mag douczył się ile musi wyzwalać jej, gdy chłopak korzysta z magii ognia. Dzięki temu weekendowi nauczyli się sporo o sobie.
Wieczór spędzili przed filmami, zajadając się popcornem, aby zregenerować swoje siły przed pierwszym dniem w szkole. Musieli obmyślić powód, dlaczego chłopak przychodzi później do szkoły, więc najlepszym wyjściem była nagła przeprowadzka Cedrika i przeziębienie przez co nie mógłzjawić się w pierwsyzm dniu szkoły.
Z samego rana zjedli pyszne śniadanie przygotowane przez matkę maga. Zabrali ze sobą równiez pudełka z kanapkami i ruszyli w stronę szkoły. Po drodze napotkali Megumi, któa czekała na skrzyzowaniu, doskonale wiedząc iz mniej więcej o tej godzinie Abel przechadzał się w stornę budynku. Przywitała go uściskiem, zawisając na jego szyi, spoglądając wymownie na Cedrika. Librabia jedynie przewrócił oczyma, przygotowując na małą sprzeczkę rywali, choć wiedziałiz nie będzie ona wroga, to jednak z samego rana wolałsobie jej oszczędzić. Później natrafili na Sento.Jak zwykle pełen energii chwlaił się o upojnym poranku z jedną ze swych podwładnych, pytając czy oni sami dobrze wstali o poranku i naładowali swoje bateryjki. Nie mógł oczywiście podarować sobie zirytowania Megumi. Przeciez kazdy miał jakieś swoje rytuały. Jednak Abel zastanawiał się czy tu nie chodziło o coś więcej.
- Pasuje tobie mundurek, Cedrik - rudowłosy całkiem szczerze obwieścił nowy strój Podwładnego, klepiąc go po plecach. Przemierzyli ostatnią prostą i zatrzymali na chwilę przed bramą szkoły. Jak zwykle zapierała dech w piersi. Była czysta, a powietrze wokółniej nieco gęściejsze, a jednocześnie rzeźkie, nasycone magią. Weszli do środka, zmienili obuwie. Librabia pomógł znaleźć szafkę z butami Cedrika, po czym poszli w stornę sali lekcyjnej, któa była sporą halą z połączonymi stołami i krzesłami, niczym aula z podnoszącymi się kondygnacjami. Na samym środku było biurko nauczycielskie, a obok sporawy kocioł do tworzenia wywarów. Tablica unosiła się wysoko za pomocą magicznego kamienia. Nauczyciel zawsze rysował po niej swoja rozdzką, którą kontrolował dłońmi. Dzięki temu kazdy mógł dobrze zobaczyć jego bazgroły. Cała czwóka usiadła razem obok siebie. Inni uczniowie z zainteresowaniem spoglądali na Cedrika, przykuwając uwagę na kontrakt. Abel potrafił to zrozumieć, lecz zdawało się ze sam Podwładny całkowicie ich ignorował.
- Spokojnie, dasz radę - dodał mu otuchy, kiedy to nauczyciel w białych szatach zaprosił nowego ucznia na środek sali, aby się przedstawił innym uczniom.
- Dziękuję, zaraz będę - odpowiedział nieco mniej skrępowany. Doznając juz wystarczająco duzego szoku, kolejna pieszczota od strony ciemnowłosego zdawała się być już lekko zwyczajna. Choć nadal specyficzna. Librabia pomoczył się jeszcze przez kwadrans póki woda nie zrobiła się chłodna i wyszedł z wanny. Umył zęby, ubrał spodenki od pizamy i wyszedł z łązienki, pozostawiając po sobie porządek. Wrócił do swojego pokoju, gdzie Cedrik lezał juz w łózku. Tak jak z resztą zapowiadał. Z westchnięciem, lecz lekkim uśmiechem pod nosem Abel wskoczył pod kołdrę. Obrócił się tyłkiem do chłopaka i cicho powiedział dobranoc. Niebawem czekały ich intensywne dni treningu, pierwszy dzień w szkole, a to oznaczało lekkie kłopoty. Co prawda jest Podwładnym, przez co inni będą patrzyć na niego krzywo. Nie mniej jednak nie az tak jak na Yuki z początków jej czasów szkolnych. Z jednego powodu. Posiadał kontrakt, a mundurek szkolny idealnie odsłoni aspekt znamienia. Dlatego będzie nadal obdazany spojrzeniami, lecz nie tak prostackimi jak normalnie. Powinni imeć spokój. Przynajmniej wystarczająco duzy, aby Cedrik nie odczuł tego.
Cały weekend blondyn spędził na nauce kontroli przepływu energii magicznej. Wyjaśnił jej działanie równiez Cedrikowi. Nie wiedziałbowiem jakie braki posiadał chłopak. Był wykorzystywany, widział jak ludzie giną przed jego oczyma aby ten tylko stał się silniejszy. Dlatego tez musiał przekazać mu niezbędną wiedzę, aby obu zyło się łątwiej i bardziej komfortowo. Nauczył więc Podwładnego czerpać moc z ciała Abla, aby ten nie tracił przytomności. Dzięki temu będą mogli spokojnie oddzielić się na większą odległość, a sam Librabia nie dozna zadnych szkód z tego powodu. Sam mag douczył się ile musi wyzwalać jej, gdy chłopak korzysta z magii ognia. Dzięki temu weekendowi nauczyli się sporo o sobie.
Wieczór spędzili przed filmami, zajadając się popcornem, aby zregenerować swoje siły przed pierwszym dniem w szkole. Musieli obmyślić powód, dlaczego chłopak przychodzi później do szkoły, więc najlepszym wyjściem była nagła przeprowadzka Cedrika i przeziębienie przez co nie mógłzjawić się w pierwsyzm dniu szkoły.
Z samego rana zjedli pyszne śniadanie przygotowane przez matkę maga. Zabrali ze sobą równiez pudełka z kanapkami i ruszyli w stronę szkoły. Po drodze napotkali Megumi, któa czekała na skrzyzowaniu, doskonale wiedząc iz mniej więcej o tej godzinie Abel przechadzał się w stornę budynku. Przywitała go uściskiem, zawisając na jego szyi, spoglądając wymownie na Cedrika. Librabia jedynie przewrócił oczyma, przygotowując na małą sprzeczkę rywali, choć wiedziałiz nie będzie ona wroga, to jednak z samego rana wolałsobie jej oszczędzić. Później natrafili na Sento.Jak zwykle pełen energii chwlaił się o upojnym poranku z jedną ze swych podwładnych, pytając czy oni sami dobrze wstali o poranku i naładowali swoje bateryjki. Nie mógł oczywiście podarować sobie zirytowania Megumi. Przeciez kazdy miał jakieś swoje rytuały. Jednak Abel zastanawiał się czy tu nie chodziło o coś więcej.
- Pasuje tobie mundurek, Cedrik - rudowłosy całkiem szczerze obwieścił nowy strój Podwładnego, klepiąc go po plecach. Przemierzyli ostatnią prostą i zatrzymali na chwilę przed bramą szkoły. Jak zwykle zapierała dech w piersi. Była czysta, a powietrze wokółniej nieco gęściejsze, a jednocześnie rzeźkie, nasycone magią. Weszli do środka, zmienili obuwie. Librabia pomógł znaleźć szafkę z butami Cedrika, po czym poszli w stornę sali lekcyjnej, któa była sporą halą z połączonymi stołami i krzesłami, niczym aula z podnoszącymi się kondygnacjami. Na samym środku było biurko nauczycielskie, a obok sporawy kocioł do tworzenia wywarów. Tablica unosiła się wysoko za pomocą magicznego kamienia. Nauczyciel zawsze rysował po niej swoja rozdzką, którą kontrolował dłońmi. Dzięki temu kazdy mógł dobrze zobaczyć jego bazgroły. Cała czwóka usiadła razem obok siebie. Inni uczniowie z zainteresowaniem spoglądali na Cedrika, przykuwając uwagę na kontrakt. Abel potrafił to zrozumieć, lecz zdawało się ze sam Podwładny całkowicie ich ignorował.
- Spokojnie, dasz radę - dodał mu otuchy, kiedy to nauczyciel w białych szatach zaprosił nowego ucznia na środek sali, aby się przedstawił innym uczniom.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiedy Abel powrócił z kąpieli Cedrik obdarzył go tylko krótkim spojrzeniem i łagodnym uśmiechem. Był zmęczony całym dniem choć się do tego nie przyznawał. W końcu starał się pobierać od maga jak najmniej energii, a to było trudne przy jego wymaganiach energetycznych.
Czarodziej się położył, a Podległy nawet na to nie zareagował oczy same zaczęły mu się już przymykać przez co chwilę później zasnął. Zdążył niemrawo odpowiedzieć blondynowi krótkie „dobranoc” i pozwolił się otulić Morfeuszowi.
Kolejne dni były dla nich spokojniejsze choć pełne ćwiczeń i nowości. Wiele się o sobie dowiedzieli, mieli czas spokojnie porozmawiać i przećwiczyć wspomnianą Kontrolę Energii Życiowej. Cedrik z początku po prostu starał się nie przeszkadzać, ale po usłyszeniu że może pomóc zaczął próbować. Znał jedynie teorię paru spraw dotyczących magów i podległych dopiero podczas kontraktu poznawał i rozpoznawał z czym co się je i na czym co polega.
Wspólnie spędzony czas był dobrą okazją do wzmocnienia więzi choć w nieco inny sposób niż opisywali wszyscy. Cedrik miał wrażenie, że im lepiej poznawał blondyna tym łatwiej mu było dotrzeć do jego energii, lepiej ja wyczuwał jakby stawała się dla niego namacalna.
Wraz z nastaniem poniedziałku oboje musieli stawić się w szkole. Cedrik na śniadaniu krył przed matką Abla swoje znamię na szyi, całe szczęście zabiegana kobieta nie poświęcała mu zbyt wiele swojej uwagi co znacznie ułatwiało mu zadanie.
W drodze do szkoły Podległy niewiele mówił, gdzieś tam w środku powinien się stresować pierwszym swoim dniem w szkole on za to czuł się dziwnie spokojny. Nie szedł w końcu sam i nie szedł tam dla siebie, by odczuwać tego rodzaju błahe nerwy. Szedł tam dla Abla, a to go motywowało, w końcu musiał dać radę by odwdzięczyć się chłopakowi za wszystko co dla niego robił. A szkoła na pewno nie będzie gorsza od niewoli, a skoro ją przeżył to i zwykłe lekcje przeżyje.
Spotkanie Yuki było dla mężczyzny czymś oczywistym, dlatego powitał ją krótkim uśmiechem bez skrępowania odpowiadając na jej zaczepki. Bawiło go jej podejście i ani trochę nie przejmował się jej dąsami.
Kiedy ich grono poszerzył Sento, Cedrik miał chwilę spokoju, ponieważ to rudzielec ściągnął na siebie uwagę Yuki, rzucając różnymi głupimi i prowokującymi tekstami. Podległy mógł więc w spokoju iść za tą skromną grupką. Reagując dopiero na komplement otrzymany od Sento. Zastanawiało go, czy był szczery, czy to jedynie zagrywka na wbicie szpilki dziewczynie, która wyraźnie pokazywała swoją zazdrość o niego.
- Dzięki i jest znacznie wygodniejszy od spódniczek od Yuki… – odparł żartobliwie kiedy przekroczyli próg szkoły. Było to ogromnie odczuwalne dla Podległego, powietrze zrobiło się aż gęste od magii, która wypełniała to miejsce w najmniejszym calu.
Cała uwaga Cedrika skupiła się na budynku i aurze, który go otaczał całkowicie zignorował liczne spojrzenia, którymi obdarzali go mijani uczniowie. Nawet po przebraniu butów i udaniu się do Sali nie reagował na spojrzenia jakby w ogóle go nie dotyczyły. W spokoju i z łagodnym uśmiechem po prostu towarzyszył Ablowi, na którym się skupiał. W końcu nie interesowali go inni, on miał swojego maga, a więc do czasu wygrania turnieju to Abel był jedynym co go interesowało.
Po zajęciu miejsca na Sali przyjrzał się jej uważnie, chciał dobrze poznać swoje otoczenie choćby ze względów bezpieczeństwa. Na uczniów nie zwracał uwagi nie wyczuwał tu nikogo wartego nawet spojrzenia. Dopiero nauczyciel przykuł jego uwagę, ale nie swoją aurą, a wywołaniem jego imienia i nakazem wyjścia na środek. Nie dyskutował przelotnie spojrzał na Abla, ale ruszył w wyznaczone miejsce.
- Chce pan wiedzieć coś konkretnego? - wprost zapytał nauczyciela nie znając żadnych szkolnych czy nie szkolnych zwyczajów, a kiedy ten zaskoczony pytaniem nadmienił, by się po prostu przedstawił podając skąd przybył kim jest uznał to za konieczne minimum które wypadało podać.
- Nazywam się Cedrik i tak więcej nie zapamiętacie, przeniosłem się tu z Ertery, dla słabiej zorientowanych objaśnię, że jest to niewielki kraj po drugiej stronie globu. Odpowiadając na wasze pytania Tak jestem Podległym, Tak mam kontrakt, Nie, nie jestem zainteresowany innymi. Mam dobrego maga. Coś jeszcze? - zwrócił się w stronę nauczyciela, jednak zamiast tego odezwał się ktoś z uczniów.
- Jaką masz zdolność? – wzrok bruneta siedzącego z przodu był mocno bezczelny.
- Ignorowania zbędnych pytań… dziękuję, nie będę marnować więcej pana czasu…- odparł odruchowo jakby było to dla niego naturalne, kolejne słowa kierując do nauczyciela i po kulturalnym skinięciu w jego stronę powrócił na swoje miejsce. Przez lata spędzone w niewoli pyskowanie miał dopracowane do perfekcji tak jak ignorowanie wywyższających się spojrzeń, które wręcz świdrowały wwiercając się w jego ciało. Jego to jednak nie ruszało. Spokojnie siadł obok Abla i otworzył książkę udając, że interesuje go jej tekst.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel dołączył do prychnięcia Sento, gdy Podwładny lekko ukąsił słownie gust Yuki i tego, jak wówczas chciała się nad nim poznęcać. Co prawda zbiorowe zakupy wyszły bardzo dobrze. Wszyscy się bawili, byli weseli, a atmosfera rozluźniła się. Jednym słowem, tamten dzień był udany.
Librabia spojrzał na wstającego Cedrika. Odprowadziłgo wzrokiem na środek sali i uwaznie przyglądał z lekkim spięciem na ramionach. Miał nadzieję, że wypadnie poprawnie z kulturą. Sama Yuki cichutko poklaskała dłońmi aby dać mu otuchy, gdy od nich odchodził. Sento jedynie wygodnie wtopiłsię w krzesło, lekko osuwając jakby zaraz miał się na nim połozyć i zasnąć. Skrzyzował swe ręce na piersi i słuchał. Abel kątem oka spoglądał na pozostałych uczniów. Jedni mieli skwaszoną minę. Dziewczyny zaś zaintrygowane z wypiekami podziwiały posturę Podwładnego. Mag musiał przyznać, iz chłopakowi było do twarzy w mundurku szkolnym. Do tego sam kształt i umiejscowienie kontraktu było czymś na ogół podniecającym. Niczym pozostawiona malinka. Spójrzcie, on jest już zajęty. To porónanie w głowie Abla doprowadziło go do lekkiego zawstydzenia, jednakże szybko się opamiętał i wsłuchał w pierwsze słowa ciemnowłosego.
- No i masz. Narobił sobie wrogów - westchnął cięzko Sento, a Librabia zerknął na niego podejrzanie. Dawno nie widział tak powaznego wyrazu twarzy u przyjaciela, co sprawiło, ze intensywniej się nad tym zastanowił. Faktycznie, wiele osó mogłoby podpiąć to pod łobuzerskie, cwaniakarskie zachowanie idealne do podpięcia mu tabliczki na plecach z napisem "dawaj, przywalę ci". Cedrik zagwarantował sobie wrogów. To było pewne, ale i zwolenników. Jasno nakreślił swoje zachowanie. Jednych odstraszy, innych przyciągnie. Suma sumarum nigdy nie było złoteog środka w przypadku wpasowywania się nowe szeregi ludzi. Sporo osób się znało, a grupki były podzielone. Cedrik nie miałtu nikogo poza ich trójką. Abel nie mógł pozwolić, aby poczuł się w tych czterech ścianach samotnie.
- Co za gnojek, o to nie wypada pytać - sama Yuki zazgrzytała zębami, krzyzując swe ręce na piersiach, któę prawie wyskoczyły od ścisku. Abel mimowolnie to dostrzegł, bowiem krągłości dziewczyny okropnie zwracały na siebie uwagę.
Co do pytania miała szczególną rację. Niestosownym było wypytywać Podległych o ich moce. Zwłaszcza, że w następnym tygodniu rozpoczynały się już pierwsze kfalifikacje. Oczywiste było to, ze chcieli wiedzieć kto jest jego panem i co potrafi nowa zabawka. Cedrik był obcym, który wzbudził zainteresowanie, wzbudzał zagrozenie, potencjalnego przeciwnika w walkach.
- Fiuuu, będzie miał brańsko - Sento zagwizdał na okazanie podziwu dobrze rozegranym spławieniem chłopaka z klasy. Cedrik zrobiłto brawurowo, a przy okazji nikogo nie obraził, za co nauczyciel nie mógł go skarcić. Librabia odetchnął z ciężkim tchem, gdy Cedrik zaczął wracać na swoje miejsce. Yuki iSento również poprawili swoją postawę siedzącą na tę bardziej poprawną. Wiele osób śmiało odwracało głowy, odprowadzając Podwładnego na jego miejsce. Inni zaś robili to kątem oka, aby nie było widać, iz interesuje ich ta postać. Nie mniej jednak KAZDY odprowadził go wzrokiem na krzesło obok Abla. Blondyn namacalnie odczuł podejrzane spojrzenia. Z bladym uśmiechem zerknął na Cedrika, któy wlepiał wzrok w słowa na stronach książki.
Gdyby inni tylko wiedzieli jaki to stres dla niego. Jak udaje, ze nic go nie rusza, gdy patrzy na niezrozumiałe słownictwo. Abel myślał, ze rozpoczęcie szkoły było trudne, ale prawdziwe schody zaczynały się dopiero teraz.
- Dobrze ci poszło - odezwała się Yuki, uśmiechając szczerze.
- No, dowaliłeś temu hcujowi do pieca - prychnął Sento, oddając klepnięciem w ramię Cedrikowi. Abel jedynie uśmiechnął się delikatnie, wracając wzrokiem do swojej książki. Otworzył ją na stornie, o której wspomniał nauczyciel, kiedy to uspokoił klasę na tyle aby móc zacząć zajęcia. Abel jedynie skupił swoje myśli, chcąc połączyć swój umysł z Cedrikiem. Nie było to jednak proste, bowiem chłopak nigdy tego nie robił.
- Będzie dobrze. Pamiętaj, ze masz nas - słowa Abla obiły się echem w głowie Cedrika. Mag raz jeszcze uśmiechnął się do niego, po czym wróćił do tematu zajęć. Zabawa w rozmowe w myślach była w miarę łątwa, jednak potrzebowało to pewnej zgody obu stron. Bardziej zaawansowani magowie blokowali swój umysł, gdyz kazda osoba chcąca porozumieć się perfazją powodowała zezwolenie na czytanie wspomnień i myśli. Dlatego tez wazne było nauczenie się blokowania tego. Tak zwanego chowania sekretów do kuferka. Nie mniej jednak technika ta w szkole była zakazana pomiędzy uczniami. Jedynie Mag z Podwłądnym mieli do tego prawa, nie licząc egzaminów. Jednak niewiele Podwładnych uczęszczało do szkół razem z swymi Panami. Dlatego tez i w tym przypadku przypuszczenia o tym iz Abel mógłby być potencjalnym Panem Cedrika był dla innych bardzo niski. Prędzej przypuszczaliby Sento, któy słynie z zawierania kontraktów.
Librabia spojrzał na wstającego Cedrika. Odprowadziłgo wzrokiem na środek sali i uwaznie przyglądał z lekkim spięciem na ramionach. Miał nadzieję, że wypadnie poprawnie z kulturą. Sama Yuki cichutko poklaskała dłońmi aby dać mu otuchy, gdy od nich odchodził. Sento jedynie wygodnie wtopiłsię w krzesło, lekko osuwając jakby zaraz miał się na nim połozyć i zasnąć. Skrzyzował swe ręce na piersi i słuchał. Abel kątem oka spoglądał na pozostałych uczniów. Jedni mieli skwaszoną minę. Dziewczyny zaś zaintrygowane z wypiekami podziwiały posturę Podwładnego. Mag musiał przyznać, iz chłopakowi było do twarzy w mundurku szkolnym. Do tego sam kształt i umiejscowienie kontraktu było czymś na ogół podniecającym. Niczym pozostawiona malinka. Spójrzcie, on jest już zajęty. To porónanie w głowie Abla doprowadziło go do lekkiego zawstydzenia, jednakże szybko się opamiętał i wsłuchał w pierwsze słowa ciemnowłosego.
- No i masz. Narobił sobie wrogów - westchnął cięzko Sento, a Librabia zerknął na niego podejrzanie. Dawno nie widział tak powaznego wyrazu twarzy u przyjaciela, co sprawiło, ze intensywniej się nad tym zastanowił. Faktycznie, wiele osó mogłoby podpiąć to pod łobuzerskie, cwaniakarskie zachowanie idealne do podpięcia mu tabliczki na plecach z napisem "dawaj, przywalę ci". Cedrik zagwarantował sobie wrogów. To było pewne, ale i zwolenników. Jasno nakreślił swoje zachowanie. Jednych odstraszy, innych przyciągnie. Suma sumarum nigdy nie było złoteog środka w przypadku wpasowywania się nowe szeregi ludzi. Sporo osób się znało, a grupki były podzielone. Cedrik nie miałtu nikogo poza ich trójką. Abel nie mógł pozwolić, aby poczuł się w tych czterech ścianach samotnie.
- Co za gnojek, o to nie wypada pytać - sama Yuki zazgrzytała zębami, krzyzując swe ręce na piersiach, któę prawie wyskoczyły od ścisku. Abel mimowolnie to dostrzegł, bowiem krągłości dziewczyny okropnie zwracały na siebie uwagę.
Co do pytania miała szczególną rację. Niestosownym było wypytywać Podległych o ich moce. Zwłaszcza, że w następnym tygodniu rozpoczynały się już pierwsze kfalifikacje. Oczywiste było to, ze chcieli wiedzieć kto jest jego panem i co potrafi nowa zabawka. Cedrik był obcym, który wzbudził zainteresowanie, wzbudzał zagrozenie, potencjalnego przeciwnika w walkach.
- Fiuuu, będzie miał brańsko - Sento zagwizdał na okazanie podziwu dobrze rozegranym spławieniem chłopaka z klasy. Cedrik zrobiłto brawurowo, a przy okazji nikogo nie obraził, za co nauczyciel nie mógł go skarcić. Librabia odetchnął z ciężkim tchem, gdy Cedrik zaczął wracać na swoje miejsce. Yuki iSento również poprawili swoją postawę siedzącą na tę bardziej poprawną. Wiele osób śmiało odwracało głowy, odprowadzając Podwładnego na jego miejsce. Inni zaś robili to kątem oka, aby nie było widać, iz interesuje ich ta postać. Nie mniej jednak KAZDY odprowadził go wzrokiem na krzesło obok Abla. Blondyn namacalnie odczuł podejrzane spojrzenia. Z bladym uśmiechem zerknął na Cedrika, któy wlepiał wzrok w słowa na stronach książki.
Gdyby inni tylko wiedzieli jaki to stres dla niego. Jak udaje, ze nic go nie rusza, gdy patrzy na niezrozumiałe słownictwo. Abel myślał, ze rozpoczęcie szkoły było trudne, ale prawdziwe schody zaczynały się dopiero teraz.
- Dobrze ci poszło - odezwała się Yuki, uśmiechając szczerze.
- No, dowaliłeś temu hcujowi do pieca - prychnął Sento, oddając klepnięciem w ramię Cedrikowi. Abel jedynie uśmiechnął się delikatnie, wracając wzrokiem do swojej książki. Otworzył ją na stornie, o której wspomniał nauczyciel, kiedy to uspokoił klasę na tyle aby móc zacząć zajęcia. Abel jedynie skupił swoje myśli, chcąc połączyć swój umysł z Cedrikiem. Nie było to jednak proste, bowiem chłopak nigdy tego nie robił.
- Będzie dobrze. Pamiętaj, ze masz nas - słowa Abla obiły się echem w głowie Cedrika. Mag raz jeszcze uśmiechnął się do niego, po czym wróćił do tematu zajęć. Zabawa w rozmowe w myślach była w miarę łątwa, jednak potrzebowało to pewnej zgody obu stron. Bardziej zaawansowani magowie blokowali swój umysł, gdyz kazda osoba chcąca porozumieć się perfazją powodowała zezwolenie na czytanie wspomnień i myśli. Dlatego tez wazne było nauczenie się blokowania tego. Tak zwanego chowania sekretów do kuferka. Nie mniej jednak technika ta w szkole była zakazana pomiędzy uczniami. Jedynie Mag z Podwłądnym mieli do tego prawa, nie licząc egzaminów. Jednak niewiele Podwładnych uczęszczało do szkół razem z swymi Panami. Dlatego tez i w tym przypadku przypuszczenia o tym iz Abel mógłby być potencjalnym Panem Cedrika był dla innych bardzo niski. Prędzej przypuszczaliby Sento, któy słynie z zawierania kontraktów.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cedrik nie miał pojęcia jak wyszedł był po prostu szczery, choć nie w pełni, bo powód jego przybycia był zupełnie inny niż przeprowadzka. Choć kraj, który wybrał nie był kłamstwem nie miał pojęcia skąd pochodził, jednak przebywał w wielu krajach, handlarze, którzy go przetrzymywali nie siedzieli zbyt długo w jednym miejscu. Częste podróże były wpisane w jego życie.
Czuł jak liczne spojrzenia powiodły za nim, kiedy zajmował miejsce między Ablem a Sento. Nie lubił być w centrum uwagi, choć przez lata niewoli przywykł do licznych ludzkich spojrzeń, które miały najróżniejszy wyraz. Wrogość ludzka nie była mu obca, to coś co go wychowało. Dlatego potrafił być na nią obojętny, nie reagując mógł spokojnie myśleć, nie przejmując się zdaniem innych, które zraniłoby nie jednego. On nie brał niczego do siebie, w końcu był tu jedynie dla Abla i to na nim był skupiony.
Klepnięcie w ramię przyjął z łagodnym uśmiechem, dopiero uświadamiając sobie, że faktycznie mógł dogryźć temu uczniowi. Zrobił to odruchowo nawet nie zastanawiając się nad tym. Posłał i Yuki łagodny uśmiech wdzięczności, nie spodziewał się ze strony dziewczyny jakichkolwiek słów wsparcia, ale jak widać miewała ona swoje przebłyski.
Nauczyciel zaczął prowadzić zajęcia, a Cedrik starał się słuchać go uważnie i ze zrozumieniem, w końcu to jedyne co mógł robić na ten moment. Musiał rozumieć o czym mówił prowadzący i jak najwięcej z tego zapamiętać.
Skupienie to zostało rozproszone przez kilka słów, które rozbrzmiały w echem w jego głowie, zmarszczył lekko brwi próbując zrozumieć to zjawisko. Rozpoznał przemawiający do niego głos i lekko uśmiechnął się pod nosem kątem oka spoglądając na Abla.
- Oszczędzaj siły dziś będą ci potrzebne…- szepnął po czym zamilkł do końca zajęć.
Dźwięk dzwonka był dla wielu zbawienny, uczniowie pośpiesznie zaczęli opuszczać salę. Cedrik jak i dotąd robił wszystko spokojnie, pozwalał by to jego mag szedł przodem wraz ze swoimi przyjaciółmi nadając kierunek ich dalszej podróży. Następne zajęcia odbyć się miały w innej sali.
Po wejściu na szkolny korytarz Podległy zauważył urażonego chłopaka, który szarżował prosto na nich z kwaśną miną. Nie zdążył jednak dotrzeć, ubiegło go pięć uczennic, które nagle obiegły ciemnowłosego Podległego.
- Cedrik tak? Jestem Mira, a to Loli, Eris, Mindi i Tali chciałyśmy cię przywitać! – zaczęła jedna z nich, dziewczyna zdecydowanie wyglądała na liderkę tego dziewczęcego zbiorowiska.
- Zjadłbyś z nami? - dodała druga łapiąc go za ramię.
- Dawno przyjechałeś? – zaatakowane zostało jego drugie ramię.
- Wyglądasz na starszego ile masz lat? – obsypywać zaczęły go pytaniami. A kiedy kroki dziewcząt zaczęły zbaczać z toru, w którym zmierzał Abel z przyjaicółmi Cedrik przystanął.
- Bardzo mi miło, ale nie mogę zostawić swego maga…- odparł stanowczo, ale uprzejmie i łagodnie się uśmiechnął, by nie urazić dziewczyn.
- Ależ to zrozumiałe! - odpowiedziała mu blond włosa Mira.
- Sento porwiemy wam go! I grzecznie odprowadzimy na zajęcia! - dodała kierując słowa do czerwonowłosego, Podległy zmarszczył brwi chcąc sprostować pomyłkę blondynki, jednak rudzielec s uśmiechem im machnął.
- Bawcie się dobrze dziewczyny! Ale oddajcie go w kompletnym mundurku! – krzyknął do nich rudzielec, a Cedrik mocniej zmarszczył brwi i by coś zrozumieć spojrzał na Abla, roześmiany Sento objął blondyna ramieniem. A stado podekscytowanych uczennic na nowo zaczęło zasypywać Podległego swoimi pytaniami.
- Bez obaw Yuki zajmie się twoim magiem, można na nią liczyć!
- Wolałbym nie… – odparł Cedrik.
- Jaki on uroczo zazdrosny!
Podległy nie miał wiele do gadania, nie chcąc nikogo urazić pozwolił zaciągnąć się dziewczynom do jednego ze stolików wystawionych w ogrodzie do odpoczynku i spokojnego posiłku. Cedrik przystał na to tylko dlatego, że Abel pozostawał w zasięgu jego wzroku. Oczywiście panny źle odbierały jego kontrolne spojrzenia nadal sądząc, że spogląda on na rudzielca. Cedrik nawet po podjęciu próby sprostowania tego nie został wzięty na poważnie. Dziewczyny znacznie bardziej zainteresowane były wpatrywaniem się w niego i wzajemnym komentowaniem wyglądu niż sensem wypowiadanych przez niego słów.
Po przerwie i posiłku zgodnie z zapewnieniami uczennic skierowali się na kolejne zajęcia, gdzie panny poprosiły, by siadł z nimi. Rozbawiony sytuacją Sento ponownie wpakował go na minę. Cedrikowi było to obojętne, ważnym było by mieć Abla w zasięgu swojego wzroku.
Po zajęciach czuł się zmęczony, ale i szczęśliwy, że te dobiegły końca i że stado uczennic zmuszone było go opuścić.
- Szkoła jest dziwna… rozumiem, że przechodzę przez jakieś standardowe rytuały przyjęcia? Publiczne wystąpienie teraz te dziewczyny… jak długo to potrwa? Ile jest tych etapów? - spytał Abla naprawdę przekonany, że to co go spotyka to standardowa procedura przez, którą przechodził każdy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cedrik miał całkowitą rację. Dziś czekało ich spotkanie z nauczycielem i prawdopodobnie dość intensywny trening. Mag całkowicie znudzony lekcjami, zapisywał na pół gwizdka notatki z zajęć. Te istotniejsze, o których nie wiedział lub wypadałoby poszerzyć informację, na wypadek, gdyby profesor postanowił przepytać swych uczniów następnym razem. Co prawda warzenie eliksirów było dość interesujące i sam Librabia miał ochotę kilka z nich zrobić, ale nim do tego dojdzie, pewnie przebrną przez sporą ilość suchej teorii.
Gdy dzwonek rozbudził uczniów, wszyscy wstali prosto do wyjścia. Abel na równi z Sento wyszli jako pierwsi ze swej grupki, dyskutując na temat nadchodzącego turnieju i regulaminu jaki posiadał. Zaraz za nimi była Yuki, która poprawiała swoje włosy w mocniejszego koka na czubku głowy, a dosłownie dwa kroki dalej podąrzał za nimi Cedrik. Lecz ich marsz nie potrwał długo, gdy horda dziewcząt postanowiła zakleszczyć w swych ramionach nieświadomego jeszcze Cedrika. Yuki tylko pomyślała w duchu o nim jak o biednym zwierzątku. Bardzo słodkim i puchatym, który napotkał na klub swych fanek. Mira i pozostałe zaczęły zasypywać go pytaniami, a Abel z Sento zerknęli przez ramię na nich. Młodemu magowi nie do końca to pasowało. To w jaki sposób obce dziewczyny przywłaszczały sobie jego Podwładnego. Abel zmarszczył brwi i chciał już przywołać ciemnowłosego do siebie, kiedy to Sento przejął pałeczkę.
Z zrezygnowaniem westchnął i poszli dalej, aby zjeść w ciszy pod jednym z drzew w ogrodzie. Stoliki był mocno oblegane, lecz im to nie przeszkadzało. Mały "piknik" miał swego rodzaju uroki. Yuki z zachwytem, czując ciągle jak Cedrik zerka w ich stronę, postanowiła poczęstować Librabie ciasteczkami, własnoręcznie go nimi karmiąc. Lekko zarzenowany po kilku protestach poddał się całkowicie, zjadając dwa z nich.
- Nie rozumiem dlaczego im pozwoliłeś - sielankową rozmowę przerwało lekkie oburzenie Abla. Ciągle go to przytłaczało, choć poniekąd znał przyczynę. Nie chcieli aby Cedrik się odizolował. Zwłaszcza, ze był Podwładnym. Sama Yuki nadal miewała niechciane sytuację mimo bycia lubianą w swoim otoczeniu. Sento zapewne obawiał się, iż z ciętym językiem Cedrika mogłoby skończyć się różnie.
- Jesteście tacy słodcy. Oboje jesteście o siebie zazdrośni. Czyzby coś się między wami wydarzyło? Hm? Hm? - rudowłosy od razu zaczął swą grę wstępną, zblizając się do maga, a Yuki od razu nabrała rumieńców. Nadęła poliki i spojrzała w stronę Cedrika, który siedział między rozochoconymi wronami.
- Moze tak, moze nie - burknął pod nosem, uciekając wzrokiem do swojego pudełęczka z jedzeniem, a Sento od razu podłapał temat.
- Widze, że lecicie pełną parą! Haha! Mówiłem tobie Yuki. Cedrik ma przewagę, bo razem mieszkają
- Pf, tez mi coś. To nie wnosi tak wiele!
- Ale jednak coś. A jak z nauczycielem?- uciekł z tematem bardziej w konkrety, widząc jak Abel nie daje sobie spokoju i kuka w stornę Cedrika. Było to zabawne jak oboje spoglądali w swoją stronę.
- Dziś mamy trening. Niestety, ale nie udało mi się przekonać do siebie trenera Xanosa. - westchnął zrezygnowanie, odkłądając pusty pojemnik. Tymi słowami jeszcze bardziej zainteresował rudzielca. Nie został mu długo dłuzny kolejnych informacji - W sumie nie wiem kim jest, ale tez chciał aby staruszek go uczył. Wydawał się silny. Ma...- przerwał na samą myśl o białowłosej piękności. Zazdrościłtak cudownej Podwładnej - Naprawdę niesamowitą Podwładną -
- Teraz to mnie zajarałeś! Idę z
- Nigdzie nie idziesz - poirytowany z zyłką na czole podarował chłopakowi kuksańca. Yuki tylko zachichotała rozbawiona na ten widok, dzieląc się resztką ciastek z Sento.
- Nie daj się im tam- Abel jedynie posłał króką myśl do Cedrika. Współczuł mu nieco, lecz wiedział, że jest to niezbędny proces do zaklimatyzowania się w grupie. Jedno było pewne. Miał branie u dziewczyn. Do tego mylnie wywnioskowały, ze jego panem jest Sento. Słynął z posiadania wielu "sług" i to silnych, ale zeby od razu... spojrzał na swoją dłoń gdzie widniał znak kontraktu. Cedrik był jego. Nawet jeśli tylko na jakiś czas.
Po zajęciach wszyscy zdawali się być wyczerpani. Abel z Cedrikiem pożegnali się w połowie drogi z resztą przyjaciół i ruszyli w wyznaczone miejsce spotkania z nauczycielem. Miejscem tym był niewielki domek jednorodzinny na obrzeszach miasta. W tłumie sporych budynków, ten wyrózniał się swym ubogim wyglądem. Jak mała parterówka wciśnięta w objęcia wiezowców. Stali jak wryci przed bramką gdzie zamocowany był dzwonek oraz tabliczka z nazwiskiem Akerman.
- No i jesteśmy - odezwał się bardziej sam do siebie, sięgając palcem do przycisku.
- A wy co tu robicie, bachory? - blondyn zjerzył się z cichym piskiem, odwracając do osoby za ich plecami. Spanikowany od razu poznał sylwetkę i głos staruszka, który nie tak dawno spławił ich w sklepie. To był ten sam słynny nauczyciel Xanosa. Lekko zirytownay zmarszczył brwi, poprawiając niosącą w rękach torbę z zakupami.
- Czy pan tu...- zdziwiony Abel zaczął łączyć wątki, kiedy to drzwi wejściowe się otworzyły, a w nich pojawiła się sylwetka Nemezis.
- O, jesteście. Louis...! - z chłodnym, beznamiętnym wyrazem twarzy zawołała nauczyciela. W mgnieniu oka pojawił się zza jej ramienia pełen entuzjazmu.
- Co tak stoicie? Wchodźcie.- pstryknął palcami, a bramka sama się otworzyła. Staruszek jakby nigdy nic ruszył do środka, zaś Abel nadal sterczał zdezorientowany.
- Co się... kim wy... he?
- Ach sorki sorki, nie powiedziałem tobie. To mój ojciec. Kupiłeś o co prosiłem stary dziadzie? - spytał, a staruszek w podzięce walnął go solidnie w łeb. Wsadził rękę do torby i rzuciłw jego dłonie jakąś dziwną paczuszkę.
- Pamiętaj u kogo dupe grzejesz, nierobie - odparł i zniknął w ciemności. Nemezis sama zaraz za nim weszła do środka, a dwójka chłopaków niepewnie przeszła przez bramkę. Abel niepewnie wszedł do budynku. Mieszkanie nie było wielkie, wręcz ciasne. Posiadało zaledwie jeden pokój, kuchnię i zapewne drzwi do łazienki. Mimo to Nauczyciel ciągle szedł na wprost do ostatnich drzwi. Librabia zastanawiał się gdzie mieliby ćwiczyć, ale jego pytania szybko rozwiał widok za otwartymi drzwiami. Wyszli na spory taras wzdłuz którego wiodły schody na spory ogród. Jego granice zacierał wysoki zywopłot oraz drzewa wiśni. W jednym z kąt było małe jeziorko z rybami oraz wisząca huśtawka. Nemezis od razu ją zajęła, bujając, kiedy to Louis miał zabiar wszystko objaśnić zaskoczonym młodzikom.
- Witajcie! To tu będziemy trenować - teatralnie rozłozył ręce, a Abel prędko na swej twarzy zamieniłpodziw w lekką irytację.
- Momencik, czemu nie powiedziałeś, ze jesteś Jego synem?!
- Bo nie pytałeś? - spojrzał na niego pytająco, drażniąc się tym samym. - Co wazniejsze, kupiłeś zapłątę za dzisiejsze lekcje?
- Cholera, zapomniałem. Przyniosę następnym razem.
- Niech ci będzie. Odrobiłeś lekcje?
- Powiedzmy, ze idzie mi lepiej - odparł, schodząc schodkami na gęstą, zieloną trawę. To miejsce było niesamowite. Młody mag nie musiał pytać by wiedzieć czym było to miejsce. Czym były te drzwi przez które przeszli. Dzięki trwałemu połączeniu teleportowali się w całkiem inne miejsce. Mało tego, ten ogród równie dobrze mógł być cały stworzony za pomocą magii, choć do tego nie miał pewności. jednak biorąc pdo uwagę kim był Louis, nie wykreślał tego z listy możliwości.
Gdy dzwonek rozbudził uczniów, wszyscy wstali prosto do wyjścia. Abel na równi z Sento wyszli jako pierwsi ze swej grupki, dyskutując na temat nadchodzącego turnieju i regulaminu jaki posiadał. Zaraz za nimi była Yuki, która poprawiała swoje włosy w mocniejszego koka na czubku głowy, a dosłownie dwa kroki dalej podąrzał za nimi Cedrik. Lecz ich marsz nie potrwał długo, gdy horda dziewcząt postanowiła zakleszczyć w swych ramionach nieświadomego jeszcze Cedrika. Yuki tylko pomyślała w duchu o nim jak o biednym zwierzątku. Bardzo słodkim i puchatym, który napotkał na klub swych fanek. Mira i pozostałe zaczęły zasypywać go pytaniami, a Abel z Sento zerknęli przez ramię na nich. Młodemu magowi nie do końca to pasowało. To w jaki sposób obce dziewczyny przywłaszczały sobie jego Podwładnego. Abel zmarszczył brwi i chciał już przywołać ciemnowłosego do siebie, kiedy to Sento przejął pałeczkę.
Z zrezygnowaniem westchnął i poszli dalej, aby zjeść w ciszy pod jednym z drzew w ogrodzie. Stoliki był mocno oblegane, lecz im to nie przeszkadzało. Mały "piknik" miał swego rodzaju uroki. Yuki z zachwytem, czując ciągle jak Cedrik zerka w ich stronę, postanowiła poczęstować Librabie ciasteczkami, własnoręcznie go nimi karmiąc. Lekko zarzenowany po kilku protestach poddał się całkowicie, zjadając dwa z nich.
- Nie rozumiem dlaczego im pozwoliłeś - sielankową rozmowę przerwało lekkie oburzenie Abla. Ciągle go to przytłaczało, choć poniekąd znał przyczynę. Nie chcieli aby Cedrik się odizolował. Zwłaszcza, ze był Podwładnym. Sama Yuki nadal miewała niechciane sytuację mimo bycia lubianą w swoim otoczeniu. Sento zapewne obawiał się, iż z ciętym językiem Cedrika mogłoby skończyć się różnie.
- Jesteście tacy słodcy. Oboje jesteście o siebie zazdrośni. Czyzby coś się między wami wydarzyło? Hm? Hm? - rudowłosy od razu zaczął swą grę wstępną, zblizając się do maga, a Yuki od razu nabrała rumieńców. Nadęła poliki i spojrzała w stronę Cedrika, który siedział między rozochoconymi wronami.
- Moze tak, moze nie - burknął pod nosem, uciekając wzrokiem do swojego pudełęczka z jedzeniem, a Sento od razu podłapał temat.
- Widze, że lecicie pełną parą! Haha! Mówiłem tobie Yuki. Cedrik ma przewagę, bo razem mieszkają
- Pf, tez mi coś. To nie wnosi tak wiele!
- Ale jednak coś. A jak z nauczycielem?- uciekł z tematem bardziej w konkrety, widząc jak Abel nie daje sobie spokoju i kuka w stornę Cedrika. Było to zabawne jak oboje spoglądali w swoją stronę.
- Dziś mamy trening. Niestety, ale nie udało mi się przekonać do siebie trenera Xanosa. - westchnął zrezygnowanie, odkłądając pusty pojemnik. Tymi słowami jeszcze bardziej zainteresował rudzielca. Nie został mu długo dłuzny kolejnych informacji - W sumie nie wiem kim jest, ale tez chciał aby staruszek go uczył. Wydawał się silny. Ma...- przerwał na samą myśl o białowłosej piękności. Zazdrościłtak cudownej Podwładnej - Naprawdę niesamowitą Podwładną -
- Teraz to mnie zajarałeś! Idę z
- Nigdzie nie idziesz - poirytowany z zyłką na czole podarował chłopakowi kuksańca. Yuki tylko zachichotała rozbawiona na ten widok, dzieląc się resztką ciastek z Sento.
- Nie daj się im tam- Abel jedynie posłał króką myśl do Cedrika. Współczuł mu nieco, lecz wiedział, że jest to niezbędny proces do zaklimatyzowania się w grupie. Jedno było pewne. Miał branie u dziewczyn. Do tego mylnie wywnioskowały, ze jego panem jest Sento. Słynął z posiadania wielu "sług" i to silnych, ale zeby od razu... spojrzał na swoją dłoń gdzie widniał znak kontraktu. Cedrik był jego. Nawet jeśli tylko na jakiś czas.
Po zajęciach wszyscy zdawali się być wyczerpani. Abel z Cedrikiem pożegnali się w połowie drogi z resztą przyjaciół i ruszyli w wyznaczone miejsce spotkania z nauczycielem. Miejscem tym był niewielki domek jednorodzinny na obrzeszach miasta. W tłumie sporych budynków, ten wyrózniał się swym ubogim wyglądem. Jak mała parterówka wciśnięta w objęcia wiezowców. Stali jak wryci przed bramką gdzie zamocowany był dzwonek oraz tabliczka z nazwiskiem Akerman.
- No i jesteśmy - odezwał się bardziej sam do siebie, sięgając palcem do przycisku.
- A wy co tu robicie, bachory? - blondyn zjerzył się z cichym piskiem, odwracając do osoby za ich plecami. Spanikowany od razu poznał sylwetkę i głos staruszka, który nie tak dawno spławił ich w sklepie. To był ten sam słynny nauczyciel Xanosa. Lekko zirytownay zmarszczył brwi, poprawiając niosącą w rękach torbę z zakupami.
- Czy pan tu...- zdziwiony Abel zaczął łączyć wątki, kiedy to drzwi wejściowe się otworzyły, a w nich pojawiła się sylwetka Nemezis.
- O, jesteście. Louis...! - z chłodnym, beznamiętnym wyrazem twarzy zawołała nauczyciela. W mgnieniu oka pojawił się zza jej ramienia pełen entuzjazmu.
- Co tak stoicie? Wchodźcie.- pstryknął palcami, a bramka sama się otworzyła. Staruszek jakby nigdy nic ruszył do środka, zaś Abel nadal sterczał zdezorientowany.
- Co się... kim wy... he?
- Ach sorki sorki, nie powiedziałem tobie. To mój ojciec. Kupiłeś o co prosiłem stary dziadzie? - spytał, a staruszek w podzięce walnął go solidnie w łeb. Wsadził rękę do torby i rzuciłw jego dłonie jakąś dziwną paczuszkę.
- Pamiętaj u kogo dupe grzejesz, nierobie - odparł i zniknął w ciemności. Nemezis sama zaraz za nim weszła do środka, a dwójka chłopaków niepewnie przeszła przez bramkę. Abel niepewnie wszedł do budynku. Mieszkanie nie było wielkie, wręcz ciasne. Posiadało zaledwie jeden pokój, kuchnię i zapewne drzwi do łazienki. Mimo to Nauczyciel ciągle szedł na wprost do ostatnich drzwi. Librabia zastanawiał się gdzie mieliby ćwiczyć, ale jego pytania szybko rozwiał widok za otwartymi drzwiami. Wyszli na spory taras wzdłuz którego wiodły schody na spory ogród. Jego granice zacierał wysoki zywopłot oraz drzewa wiśni. W jednym z kąt było małe jeziorko z rybami oraz wisząca huśtawka. Nemezis od razu ją zajęła, bujając, kiedy to Louis miał zabiar wszystko objaśnić zaskoczonym młodzikom.
- Witajcie! To tu będziemy trenować - teatralnie rozłozył ręce, a Abel prędko na swej twarzy zamieniłpodziw w lekką irytację.
- Momencik, czemu nie powiedziałeś, ze jesteś Jego synem?!
- Bo nie pytałeś? - spojrzał na niego pytająco, drażniąc się tym samym. - Co wazniejsze, kupiłeś zapłątę za dzisiejsze lekcje?
- Cholera, zapomniałem. Przyniosę następnym razem.
- Niech ci będzie. Odrobiłeś lekcje?
- Powiedzmy, ze idzie mi lepiej - odparł, schodząc schodkami na gęstą, zieloną trawę. To miejsce było niesamowite. Młody mag nie musiał pytać by wiedzieć czym było to miejsce. Czym były te drzwi przez które przeszli. Dzięki trwałemu połączeniu teleportowali się w całkiem inne miejsce. Mało tego, ten ogród równie dobrze mógł być cały stworzony za pomocą magii, choć do tego nie miał pewności. jednak biorąc pdo uwagę kim był Louis, nie wykreślał tego z listy możliwości.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cedrik zdecydowanie lepiej czuł się w towarzystwie swojego maga niż stada oblegających go dziewcząt. Takie zainteresowanie ze strony innych było dla niego czymś nowym. Oczywiście miał nie jedną okazję do flirtów, zwłaszcza kiedy udało mu się uciec z niewoli i musiał przetrwać na ulicy, jego atrakcyjny wygląd był zdecydowanie atutem. Jednak w takiej sytuacji jak dziś nie znalazł się jeszcze nigdy.
Podwładny w zamyśleniu szedł za swym magiem na miejsce spotkania z trenerem. A kiedy dotarli uważnie przyjrzał się celowi ich podróży. Domek nie wyglądał zachęcająco, jednak nie jemu było to oceniać, wszystkie miejsca były przytulniejsze od klatek, w których przetrzymywani byli Podlegli na czarnym rynku.
Cedrik wyczuwał obecność silnych aur, znajomych silnych aur, jednak czemu w najbliższym otoczeniu naliczył trzy? Głos, który usłyszeli za sobą wiele wyjaśnił w tym rozliczeniu. Ciemnowłosy skinął głową w geście powitania starszego mężczyzny, jednak nie odezwał się nic, jak na Podległego przystało, nie odzywał się nie proszony, miał okazać szacunek i nic więcej. Podobny, a jednak subtelniejszy gest wykonał względem Nemezis, która otworzyła im drzwi i wezwała swego pana.
Z wymiany zdań pomiędzy Louisem, a starcem wywnioskować było można ciekawy fakt, że mężczyzna był synem legendarnego trenera. Co Abel przyjął z oburzeniem, a Cedrik po prostu zapamiętał, nie przywiązując do tego większego znaczenia. W końcu przypuszczał, że facet był silny i jego podejrzenia się sprawdziły. Trafili więc w dobre ręce.
Zaprowadzeni zostali w miejsce, które przepełniała magia, wszystko tu było nią nasycone, ogród wręcz tętnił życiem. A to było ogromne ułatwienie dla magów, którzy mogli wspierać się energią tego miejsca.
Cedrik pewnym krokiem wszedł na gęstą zieloną trawę za Ablem, który prowadził dyskusję z Louisem. A kiedy obaj znaleźli się mniej więcej w centrum ogrodu Louis przystanął i podniósł swoją dłoń. Ciemnowłosy przyjrzał się jej jakby oczekując kolejnych słów bądź gestów wyjaśniających. Zamiast tego kątem oka dostrzegł Nemezis, która opuściła wygodną huśtawę i z oszałamiającą prędkością ruszyła wprost na nich. A konkretniej na Abla. Nie było czasu na myślenie ani ostrzeganie zadziałał instynkt. Mężczyzna stanął przed swym magiem, a głębia morska wzburzyła się w ciemnych tęczówkach. Białowłosa była już przed nimi, zamachując się czymś ledwie widocznym, białym i przypominającym czyste światło, które poddawało się jej woli i skierowało prosto na blondyna. Dłoń ciemnowłosego zajęła się ogniem, a po zamachnięciu nią, płomienie poleciały w kierunku zagrażającego im blasku zderzając się z nim i powstrzymując atak.
- Brawo Cedrik! Poprawna reakcja! Twoim priorytetem była obrona Abla! Wyśmienicie! A co gdy napastników będzie dwóch? Wycofasz się? - pochwalił go podekscytowany Louis po czym wymówił pod nosem zaklęcie, a w stronę Abla skierował się pocisk energii.
Cedrik powtórzył swój manewr odpierając i ten atak. Spojrzał przez ramię na Abla by skontrolować jego stan, doskonale wiedział jak wiele kosztuję czarodzieja i nie chciał doprowadzić go do skraju wyczerpania. Jednak ten nadal stał na równych nogach i jakby miał się dobrze co dowodziło, że naprawdę ich więź została wzmocniona, a ćwiczenia kontroli energii przyniosły efekty.
Nemezis zgodnie z rozkazem nie odpuściła i ponownie przyciągnęła do siebie swą broń, która okazała się być biczem, na nowo wypełniła go białą energią i zaatakowała. Próbując zmusić Cedrika do wycofania się, ten jednak uparcie bronił swej pozycji i osłaniał Abla.
- Więc ogień!? Chłopcy umiem wyczuć aurę ognia pokażcie mi więcej! Co potraficie? Cedrik złotko pokaż mi czy jesteś w stanie wygrać mu ten turniej! – czarownik naciskał, a ataki stawały się bardziej natarczywe. Nemezis ustawiła się z nim w całkiem odległych od siebie punktach, by Podległy miał problem z dostrzeżeniem wszystkiego. Zaczynali zachodzić ich od tyłu, więc ciemnowłosy musiał zmieniać pozycję stale trzymając się przy Ablu, jednak okrążając go i odpierając ataki. Jednak kiedy zaatakowali ich jednocześnie sam ogień by nie wystarczył. Desperackie spojrzenie na Abla i podjął się użycia innych zdolności mając nadzieje, że nie skrzywdzi tym swojego czarodzieja.
Struga ognia przeszkodziła lecącemu biczowi, a tuż za nią ku Nemezis poleciał elektryczny ładunek, przed którym kobieta musiała uskoczyć. To dało Cedrikowi cenne sekundy na odparcie ataku Louisa. Przeskoczył on za plecy Abla, brakło mu czasu na wyprowadzenie ataku bądź kontrataku, przyjął więc strzał energii na siebie odbijając go swoim przedramieniem na bok. Skóra przedramienia została nadpalona, a mina Louisa widocznie była zadowolona.
- Nawet za cenę zdrowia go ochronisz… będzie z was dobra parka… - mruknął zadowolony, a wtedy Cedrik wyprowadził atak w jego kierunku, czarodziej uskoczył, jednak ładunek przypalił mu buta.
- Ej! Uważaj sob…! - zaczął wyrażać swoją irytację jednak wtedy dostrzegł, jak przedramię Cedrika się zasklepia, skóra na jego przedramieniu zregenerowała się w mgnieniu oka nie pozostawiając na sobie najmniejszego śladu po otrzymanym ataku.
- Jak twoje siły? Wiem, że wiele od ciebie pobieram… – spytał zatroskanym głosem Podległy kątem oka spoglądając na blondyna, nie mógł się odwrócić, musiał być przodem do trenera, który uważnie im się przyglądał.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jej miękkie włosy delikatnie muskały nagie ramiona, gdy wprawiała swoje ciało w ruch na huśtawce. Paluszkami stóp odbijała się od środkowego, wyrobionego miejsca na ziemi, pustym wzrokiem spoglądając na parę magów oraz Podwładnego. Choć tego niewykazywała, była zaciekawiona tą młodą parą. Młodą, gdyż sama liczyła sobie już kilka set lat. Wyostrzając sobie węch, zaciągnęła się powietrzem niczym zwierzę, aby poczuć zapach Cedrika. Słodki - pomyślała w ciszy, skupiając wzrok na Ablu, lecz od niego nie mogła nic wyczuć. Dziwny był to fakt, gdyż każdy pachniał magią. Mag zaś był dosłownie nijaki. Bez zapachu. Mogłaby porównać to do potrawy, która jedynie ładnie wygląda, ale ani nie pachnie ani nie smakuje. Jest obojętne, nijakie i z tego powodu była ciekawa, czy to dobrze, czy źle. Czy ta wyjątkowość miała zabrnąć w dobrą stronę, a może tę drugą. Niestety jej rozmyślania nad dwójką uczniów Louisa, przerwał sam Akerman. Suptelnie musnął o jej granice myślowe, jednak nie nadał do niej ani jednej informacji. Jedynie pstryknąłw barierę bez przebijania się w nią, ale Nemezis zrozumiała jaki był w tyn cel.
Abel w trakcie rozmowy nagle poczuł jak powietrze robi się ciężkie. Jeszcze tydzień temu nie zwracałby na to uwagi, gdyż takie zagęszczenie magii często napotykał w szkole. Jednak tu mogło ono oznaczać tylko jedno. Walkę. Ciało ostrzegawczo spięło się, kątem oka szybko spoglądnął na Louisa, lecz nie wyczuł od niego żadnego połączenia myślowego. Nawet gdyby takowe miał, zapewne Librabia nawet by go nie znalazł. W końcu miał przed sobą syna najsławniejszego nauczyciela w Alteros.
Nagle poczuł kolejne zawirowanie energią życiową. Jego wzrok panicznie przeskoczył na białowłosą, która z wyrafinowaniem i gracją zeskoczyła z huśtawki. To trwało dosłownie sekundy. W momencie, gdy jej stopy musnęły podłoże, ona lekko się ugięła. Oczy niemalże zapłonęły od pobranej mocy i dziewczyna z niesamowitą prędkością ruszyła prosto na niego. Abel nawet nie zdążył odruchowo się zasłonić, a przed nim pojawiła się wysoka sylwetka Cedrika. Instynktownie uwolnił więcej mocy, aby Podwłądny swobodnie mógł zareagować. Usłyszał tylko grzmot odbijających się od siebie ataków. Iskry płomieni rozprysnęły się w powietrzu, wirując w tańcu z białymi towarzyszami, które wspólnie wyparowywały po dłuższej chwili. Z szeroko otwartymi oczyma zerknął przez Cedrika w stornę Nemezis, która stała jakby nigdy nic, a obok niej na ziemi spoczywaj bicz, nadal emanujący jej magią.
Abel zmarszczył brwi na pochwałę nauczyciela. Miał ochotę skomentować jego zachowanie. Bo co by się stało, gdyby nie dali radę tego uniknąć? Nigdy nie słyszał o tak nieokrzesanym sposobie nauczania.
Kiedy spojrzenie Cedrika spotkało się z młodym Librabiom, mag jedynie skinął głową w odpowiedzi na jego pytający wzrok. Abel czuł się dobrze i gotów był pokazać im co potrafią dzięki wskazówką Akermana. Wziął głęboki wdech i tym razem w pełni przygotował się na kolejne natarcie przeciwnika. Chroniony plecami Podwładnego, skupiał się na oddaniu mu jak największej, lecz potrzebnej energii, aby jej nadmiar nie marnował się i nie uciekał w powietrze. Dzięki temu zabiegowi zaczynał rozumieć, czemu w centrum miasta, czy szkole wyczuwał zagęszczenia. To wszystko była wina ludzi, tego co robili. W szkole nie uczono o takich rzeczach.
Louis z zadowoleniem ciskał kolejnymi zaklęciami w Cedrika, a Nemezis widząc tylko krótkie momenty odsłonięcia, celowała swym biczem w posturę chłopaka, od czasu do czasu chcąc sięgnąć po samego Abla, aby rozwścieczyć ciemnowłosego. Mimo to nadal traktowała to za zabawę. Jej pan, którego wybrała z własnej woli po całym treningu z pewnością wylewały wyrzuty gdyby poszła na całość. Nie mniej jednak widziała w nim narastającą niecierpliwość. Nie mogąc wyczekać efektu, który chciał osiągnąć, postanowił obwieścić to na głos. Wysyłając kolejny sygnał do myśli Nemezis, tym razem połączył ich razem, obwieszczając swój plan. Białowłosa spojrzała na maga, odpowiadając mu swym spojrzeniem. Przytaknąwszy na propozycję, oboje rozdzielili się, by uprzykrzyć Cedrikowi defensywę. Zgrabnie zaczęli go zachodzić. Abel czując narastającą presję, poczuł jak Podwładny pobiera od niego kolejne dawki mocy. Jednak tym razem było inaczej i podświadomie wyczuł, iż Cedrik szykuje się na zmianę taktyki.
Zaskoczony Louis zaczął marudzić na podpalony but. Dopiero co je kupił, a zaś będzie musiał udać się do sklepu po nowe obuwie. Nemezis na ten fakt prychnęła pod nosem, zgrabnie ukrywając uśmiech za dłonią, którą zasłoniła sobie usta. Ta zabawa w kotka i myszkę coraz bardziej jej się podobała.
- Daję radę. Nie powstrzymuj się, jest dobrze - Abel odpowiedział pewny siebie. Nadal nie bolała go głowa i czuł wysoką ilość mocy w sobie. - Pokażmy mu co potrafisz - dodał entuzjastycznie, chcąc dać nauczykę nauczycielowi za tak ciepłe przyjęcie ich w swoich progach. Tą chęć wyczuła Nemezis, widząc kątem oka wzrok Abla. Przyjemny dreszcz podniecenia przeszył ją, a ta wyprostowała się, pochylając lekko górną część ciałą do tyłu. Na jej nieskazitelnej twarzy wypełzł morderczy, wręcz krwiozerczy uśmiech, a tęczówki zajęły się krwistą czerwienią.
- Ach, jestem taka zła, nie przynieśli mi zapłaty i podpalili tobie buta.- oboje skupili wzrok na Nemezis. Sam Louis był zaskoczony jej zachowaniem. Lubieznie oblizała po długości swój bicz, troskliwie trzymając w obu drobnych dłoniach.
- Dawno nie byłaś tak rozpalona, a raczej rozochocona - roześmiał się, nieco luzując zaistniałą atmosferę.
- Nic na to nie poradzę. Ładnie pachną - dodała, obdarowując ich morderczym spojrzeniem, kiedy pochyliła się do przodu. Kosmyki włosó opadł jej na twarz, a Louis juz wiedział co ich czeka. Nie miał zamiaru jej powstrzymywać. Niech sama równiez ma przyjemność z walki. Zwłąszcza, ze się wkręciła.
- Radziłbym się wam przyłozyć - mruknął z tajemniczym uśmieszkiem, równiez przygotowując się do kolejnego natarcia na uczniów.
Abel w trakcie rozmowy nagle poczuł jak powietrze robi się ciężkie. Jeszcze tydzień temu nie zwracałby na to uwagi, gdyż takie zagęszczenie magii często napotykał w szkole. Jednak tu mogło ono oznaczać tylko jedno. Walkę. Ciało ostrzegawczo spięło się, kątem oka szybko spoglądnął na Louisa, lecz nie wyczuł od niego żadnego połączenia myślowego. Nawet gdyby takowe miał, zapewne Librabia nawet by go nie znalazł. W końcu miał przed sobą syna najsławniejszego nauczyciela w Alteros.
Nagle poczuł kolejne zawirowanie energią życiową. Jego wzrok panicznie przeskoczył na białowłosą, która z wyrafinowaniem i gracją zeskoczyła z huśtawki. To trwało dosłownie sekundy. W momencie, gdy jej stopy musnęły podłoże, ona lekko się ugięła. Oczy niemalże zapłonęły od pobranej mocy i dziewczyna z niesamowitą prędkością ruszyła prosto na niego. Abel nawet nie zdążył odruchowo się zasłonić, a przed nim pojawiła się wysoka sylwetka Cedrika. Instynktownie uwolnił więcej mocy, aby Podwłądny swobodnie mógł zareagować. Usłyszał tylko grzmot odbijających się od siebie ataków. Iskry płomieni rozprysnęły się w powietrzu, wirując w tańcu z białymi towarzyszami, które wspólnie wyparowywały po dłuższej chwili. Z szeroko otwartymi oczyma zerknął przez Cedrika w stornę Nemezis, która stała jakby nigdy nic, a obok niej na ziemi spoczywaj bicz, nadal emanujący jej magią.
Abel zmarszczył brwi na pochwałę nauczyciela. Miał ochotę skomentować jego zachowanie. Bo co by się stało, gdyby nie dali radę tego uniknąć? Nigdy nie słyszał o tak nieokrzesanym sposobie nauczania.
Kiedy spojrzenie Cedrika spotkało się z młodym Librabiom, mag jedynie skinął głową w odpowiedzi na jego pytający wzrok. Abel czuł się dobrze i gotów był pokazać im co potrafią dzięki wskazówką Akermana. Wziął głęboki wdech i tym razem w pełni przygotował się na kolejne natarcie przeciwnika. Chroniony plecami Podwładnego, skupiał się na oddaniu mu jak największej, lecz potrzebnej energii, aby jej nadmiar nie marnował się i nie uciekał w powietrze. Dzięki temu zabiegowi zaczynał rozumieć, czemu w centrum miasta, czy szkole wyczuwał zagęszczenia. To wszystko była wina ludzi, tego co robili. W szkole nie uczono o takich rzeczach.
Louis z zadowoleniem ciskał kolejnymi zaklęciami w Cedrika, a Nemezis widząc tylko krótkie momenty odsłonięcia, celowała swym biczem w posturę chłopaka, od czasu do czasu chcąc sięgnąć po samego Abla, aby rozwścieczyć ciemnowłosego. Mimo to nadal traktowała to za zabawę. Jej pan, którego wybrała z własnej woli po całym treningu z pewnością wylewały wyrzuty gdyby poszła na całość. Nie mniej jednak widziała w nim narastającą niecierpliwość. Nie mogąc wyczekać efektu, który chciał osiągnąć, postanowił obwieścić to na głos. Wysyłając kolejny sygnał do myśli Nemezis, tym razem połączył ich razem, obwieszczając swój plan. Białowłosa spojrzała na maga, odpowiadając mu swym spojrzeniem. Przytaknąwszy na propozycję, oboje rozdzielili się, by uprzykrzyć Cedrikowi defensywę. Zgrabnie zaczęli go zachodzić. Abel czując narastającą presję, poczuł jak Podwładny pobiera od niego kolejne dawki mocy. Jednak tym razem było inaczej i podświadomie wyczuł, iż Cedrik szykuje się na zmianę taktyki.
Zaskoczony Louis zaczął marudzić na podpalony but. Dopiero co je kupił, a zaś będzie musiał udać się do sklepu po nowe obuwie. Nemezis na ten fakt prychnęła pod nosem, zgrabnie ukrywając uśmiech za dłonią, którą zasłoniła sobie usta. Ta zabawa w kotka i myszkę coraz bardziej jej się podobała.
- Daję radę. Nie powstrzymuj się, jest dobrze - Abel odpowiedział pewny siebie. Nadal nie bolała go głowa i czuł wysoką ilość mocy w sobie. - Pokażmy mu co potrafisz - dodał entuzjastycznie, chcąc dać nauczykę nauczycielowi za tak ciepłe przyjęcie ich w swoich progach. Tą chęć wyczuła Nemezis, widząc kątem oka wzrok Abla. Przyjemny dreszcz podniecenia przeszył ją, a ta wyprostowała się, pochylając lekko górną część ciałą do tyłu. Na jej nieskazitelnej twarzy wypełzł morderczy, wręcz krwiozerczy uśmiech, a tęczówki zajęły się krwistą czerwienią.
- Ach, jestem taka zła, nie przynieśli mi zapłaty i podpalili tobie buta.- oboje skupili wzrok na Nemezis. Sam Louis był zaskoczony jej zachowaniem. Lubieznie oblizała po długości swój bicz, troskliwie trzymając w obu drobnych dłoniach.
- Dawno nie byłaś tak rozpalona, a raczej rozochocona - roześmiał się, nieco luzując zaistniałą atmosferę.
- Nic na to nie poradzę. Ładnie pachną - dodała, obdarowując ich morderczym spojrzeniem, kiedy pochyliła się do przodu. Kosmyki włosó opadł jej na twarz, a Louis juz wiedział co ich czeka. Nie miał zamiaru jej powstrzymywać. Niech sama równiez ma przyjemność z walki. Zwłąszcza, ze się wkręciła.
- Radziłbym się wam przyłozyć - mruknął z tajemniczym uśmieszkiem, równiez przygotowując się do kolejnego natarcia na uczniów.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Walka Cedrik nigdy wcześniej nie przypuszczał, że będzie tak dobrze się czuć podczas niej. Ekscytacja rosła w nim z chwili na chwilę, przez co coraz trudniej było się kontrolować. Nie mógł pójść na całość nie przy Ablu, a przy najmniej nie tak szybko. Najpierw musieli popracować nad swoją więzią i nauczyć się współpracy, by Podległy w pełni mógł rozwinąć skrzydła. Choć tak go to kusiło. Zwłaszcza gdy widział wzrok Nemezis, kobieta się rozkręcała pozwalając na coraz więcej, a to dodatkowo utrudniało kontrolę mężczyźnie.
Ciemne tęczówki wpatrzone były w Abla, który wypowiedział tak cudowne słowa, że Cedrik potrzebował kilku chwil by dotarło do niego, że naprawdę jego mag dobrze się trzymał i dodatkowo zachęcił go do działania. Z początku kącik jego ust lekko się uniósł, a już po chwili oba skierowane były ku górze, w zadowolonym szyderczym uśmiechu.
- Również ty zobaczysz na ile mnie stać…- odparł swemu czarodziejowi odwracając się w kierunku wrogiego maga. Czuł się wystarczająco zachęcony do działania. Chciał, by i Abel ujrzał z kim miał kontrakt, by nie żałował tej decyzji, by mógł uwierzyć w ich wygraną. Chciał pokazać co potrafi, kątem oka widział jak Nemezis szykowała się do natarcia, chciał podjąć się z nią pojedynku, jednak Louis skutecznie mu przeszkadzał, musiał zająć maga czymś na dłuższą chwilę. Niepokojący uśmiech wkradł się na jego twarz, mężczyzna pochylił przy tym głowę, a ciemne kosmyki opadły na oczy.
- Wedle życzenia się przyłożę…- odparł Louisowi po czym powietrze wokół niego zaiskrzyło od wyładowań elektrycznych. Złożył on dłonie jakby do modlitwy i uniósł je nad głowę energicznym ruchem zbliżając do ziemi, postało dzięki temu coś na kształt słupa pełnego skwierczących wyładowań, wtedy dłonie Podległego rozsunęły się na boki, a wraz za nimi podążyły brzegi utworzonego tworu rozciągając się niczym płachta. Powstała w ten sposób elektryczna siatka, która po pchnięciu skierowała się prosto na czarodzieja, jego ciało wręcz ją przyciągało przez co znacznie ciężej było uciec, nie wystarczył sam uskok, a ciskane w nią ładunki energii jedynie zostawały pochłonięte, jakby wzmacniały atak oddając mu swą energię.
Cedrik widząc minę Louisa, który zaczął bawić się z wysłaną na niego siatką, uśmiechnął się pod nosem i obrócił w stronę Nemezis. To o nią mu w teraz chodziło. Poczuł rozlewający się żar po swej piersi, jego kończyny całe mrowiły, czubek buta mocniej wbił się w ziemię, dłonie zacisnęły w pięści, a tęczówki zabłysły, wtedy właśnie ciało Podwładnego ruszyło z impetem w kierunku białowłosej w mgnieniu oka pojawił się przy niej przez co jej bicz stracił swą przewagę. Dłonie Cedrika zajęły się ogniem by mężczyzna mógł wyprowadzić serię ataków. Już myślał, że miał kobietę, jednak wtedy jej broń zmieniła swoją formę, smukła dłoń nie dzierżyła już biczem, a włócznią. Ostrą włócznią, która drasnęła polik ciemnowłosego. Strużka krwi spłynęła leniwie po skórze, a spojrzenie nabrało zażartości. Równie szybko co powstało nacięcie się zarosło, a wraz z zakończeniem tego procesu Cedrik na nowo ruszył do ataku. Walka z kobietą była czymś wspaniałym, oboje płynęli w powietrzu z sekundy na sekundę przyspieszając, wzajemnie przewidując swoje ruchy, wszystko wyglądało jak taniec dwójki żarliwych kochanków. Drapieżnie acz namiętnie. Byli równie szybcy i zwinni, ze strony kobiety czuć było doświadczenie, które chłonął znacznie młodszy mężczyzna.
Było to coś ekscytującego, podniecającego krew w żyłach buzowała wręcz wrząc. Cedrik wiedział, że elektryczna siatka wciąż zajmuje Louisa, miał więc Nemezis tylko dla siebie, nie musiał martwić się czarodziejem zagrażającym jego magowi. Mógł w pełni oddać się walce z kobietą. Ich ataki przecinały powietrze, a w nim pojawił się słodko-metaliczny zapach krwi. Cedrik wiedział, że nie został zraniony, więc dumnie zwiększył dystans między nimi dając kobiecie odsapnąć i się je przyjrzeć. Nie dostrzegł jednak nigdzie szkarłatu, ten gościł jedynie w jej oczach. Coś na kształt zimnej strzały przeszyło jego umysł, lodowaty podmuch nakazał spojrzeć w kierunku Abla, a widząc stróżkę krwi spływającą z jego nosa zamarł. Jakby ktoś wylał mu na głowę wiadro lodowatej wody, przesadził. Już to wiedział, natychmiast pojawił się przy blondynie, jego dłonie zgasły, siatka goniąca Louisa rozpłynęła się w powietrzu.
- Przepraszam…- szepnął przez ramię zerkając na maga, wtedy jednak Nemezis przyzwała swój bicz posyłając go prosto na nich. Cedrik nie wiele myśląc osłonił się przedramionami. Gotowy był przyjąć atak, bez odbijania go swymi zdolnościami, regeneracja znacznie mniej pobierała. Z kamienną twarzą czekał na uderzenie, które zatrzymało się tuż przed nim. Podległa powstrzymała się w ostatniej chwili, Cedrik powoli opuścił ramiona, a widząc jak jej bicz znika skontrolował jedynie czarodzieja, który również przestał wypowiadać zaklęcia. Mógł więc bezpiecznie zwrócić się do swojego maga, który ledwie stał na nogach. Ciemnowłosy chwycił go pod ramię podtrzymując i powoli sadzając na miękkim trawniku.
- Ogień… elektryczność… regeneracja… zwiększona mobilność… cztery.. a to pewnie nie wszystko. To nie mogą być twoje umiejętności, Podległy nigdy nie posiada więcej niż dwóch…- zaczął Louis podchodząc do nich i wyliczając na swych palcach na głos. Pełnym podejrzeń spojrzeniem obdarzył dwójkę swoich uczniów.
- Jest jeszcze ciekawiej niż myślałem..- stanął przed chłopakami nie przestając się im przyglądać.
- Ty w ogóle wiesz czego posiadaczem jesteś? - pytanie skierowane zostało do Abla nad głową, którego pojawiło się naczynie wylewając na niego strumień zimnej wody w celu otrzeźwienia.
- Nie odpływaj nam tu, praktyka za nami, jednak musimy obgadać teorię! Więc nie śpimy na lekcji! - pomachał mu groźnie palcem wskazującym przed nosem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel rozchylił nieco wargi na widok tworzonej siatki energii przez Cedrika. W tym samym czasie czuł jak dziwnie przyjemne mrowienie rozlewa się po jego wnętrzu, aż ustąpiło w momencie, gdy Cedrik cisnął magicznym atakiem w stornę Louisa. Widać było po nim, jak zaskoczony zaczął wymyślać sposób na pomysłowy atak Podwładnego. Niespiesznie, zgrabnie unikał nadlatującej siatki, ciskając w nią rozmaitymi zaklęciami. Na jego twarzy widać było irytację, ale i uśmiech. Cedrik spełnił jego prośbę o przyłożenie się do walki. Abel poczuł się dumny, lecz to uczucie szybko przerwało skupienie maga na kolejnym problemie. Nemezis. To ona zdawała się być groźniejsza. Całkowicie ignorowała Louisa, skupiając się na Cedriku. Blondyn zaś zaczynał czuć jak słabnie. Jednak nawet to nie powtrzymało go od ciągnięcia walki dalej. Nie chciał przerywać. Musiał dać z siebie wszystko. W końcu tylko stał i obserwował, uzyczając swej zyciowej energii. Całą brudną robotę robił Cedrik.
Abel spiął się, gdy Podwładny ruszył na białowłosą, a czas stanął w miejscu, gdy dziewczyna utwardziła bicz, przemieniając go w włócznię. Bez wahania, pewnym siebie ruchem zamachnęła się bronią, raniąc tym samym policzek Cedrika. Młody mag drgnął w panice, chcąc wypatrzyć, czy coś powazniejszego nie stało się Cedrikowi, a po chwili poczuł okropnie silny ból głowy. Zakaszlał, czując jak ciepła strózka cieczy spływa mu po policzku. Zaskoczony sięgnął opuszkami palców do powstałego rozcięcia nierozumiejąc co się właściwie stało. Tak jakby rana Cedrika zmieniła swoje miejsce, ale on uzywał magii leczenia, więc czemu rana pojawiła się na nim? Abel nie potrafił tego pojąć. Zdezorientowany spoglądał jak oboje oddali się w wir walki. Wyglądali pięknie, wręcz hipnotyzująco. Librabia nie był wstanie ich powstrzymać. Z fascynacją uwalniał kolejne porcje magii, aby Podwładny mógł ją do woli kosztować.
W pewnym momencie zrozumiał, ze przesadził. Zaszumiało mu w uszach, poczuł się okrutnie otumaniony jakby właśnie wstał z kacem po nocnej ostrej popijawie. Zakręcił się, łapiąc z powrotem chwiejnie równowagę i poczuł jak z nosa spływa mu krew. Uniósł cały blady wzrok na Cedrika, który właśnie dostrzegł jego stan. Bez namysłu przerwałwszystkie zaklęcia i zjawił tuż przed nim, przepraszając, Abel nie rozumiał za co niby miał go przepraszać. Sam doprowadził się do tego stopnia, nic nie mówiąc Cedrikowi o zblizającym się limicie. Egoistycznie pozwolił mu walczyć, znając wynik tego wszystkiego.
- Głupek - wykrztusił z siebie z słabym uśmiechem, zmruzając lekko powieki, kiedy to białowłosa nie mogła tego wybaczyć. Czuła okropny niedosyt i rozczarowanie. Pragnęła więcej, chciała dłuzej pobawić się z Cedrikiem. Dawno nie miałą nikogo z kim mogła sobie na tyle pozwolić, więc mimo poddania się przeciwnika, postanowiła raz jeszcze zaatakować. Chciała zapachu krwi, chciała zobaczyć jak Podwładny krzyczy z bólu, oddając się smugnięciu jej biczem. Niestety w ostatniej chwili została powstrzymana przez Louisa, który wydarł się w jej stornę. Bicz zatrzymał się dosłownie milimetry od dwójki uczniów. Z cięzkim westchnięciem schowała broń i wróciła do swej obojętnej, znudzonej psotawy.
Abel grzecznie dał się posadzić na ziemi, patrząc przepraszająco na Cedrika.
- To ja powinienem przepraszać. Pomógłbyś mi? - Ablowi było całkowicie głupio z tej sytuacji. Mimo to poprosił Cedrika aby ten został jego podporą pleców. Ciemnowłosy przytaknął i usiadł za jego plecami. Abel oparł się o nie, opierając głowę o ramię Podwładnego, a w ten został oblany kubłem wody. Normalnie taki zabieg wkurzyłby go niemiłosiernie, ale tym razem było to zbawieniem.
- Jeszcze nieodpłynąłem - odpowiedział, wysłuchując wszystkiego od Louisa. Na pytanie o posiadanego Podwładnego, tylko uśmiechnął się rozbawiony. - Nie czego tylko kogo. Cedrika - odpowiedział, a Nemezis postanowiła wrócić na huśtawkę.
Louis dał im odpocząć przez godzinę, po czym wyjaśnili sobie całą walkę. Dokładnie tłumaczył błędy Cedrika jak zarówno samego Abla oraz to, co dobrze zrobili. Nauczyciel był pewien, ze obaj poradzą sobie na eliminacjach. Głównie chodziło o to aby nie trafili na nikogo silnego.
Dziadek wszystko obserwował z oddali, skryty w cieniu drzew, a pod jego bujnym wąsem pojawił się tajemniczy uśmieszek.
Po całym treningu oboje wrócili do domu. Abel jedynie myślał o łóżku. Obolały, z pomocą Cedrika właśnie tam wylądował i sięgnął za pomocą resztek magii po telefon. Zamówił im kilka dań z greckiej restauracji, skupiając wzrok na suficie.
- Jestem wykończony. Nie myślałem, że walki są tak wyczerpujące. - to była okrutna prawda, którą podzielił się z Cedrikiem. - Walczyłeś juz kiedyś. Musiałeś mieć naprawdę cięzko - sama myśl ile musiał kiedyś znosić Podwładny była irytująca. A teraz nie było lepiej. Zaś musiał to robić z głupich pobudek Abla.
Abel spiął się, gdy Podwładny ruszył na białowłosą, a czas stanął w miejscu, gdy dziewczyna utwardziła bicz, przemieniając go w włócznię. Bez wahania, pewnym siebie ruchem zamachnęła się bronią, raniąc tym samym policzek Cedrika. Młody mag drgnął w panice, chcąc wypatrzyć, czy coś powazniejszego nie stało się Cedrikowi, a po chwili poczuł okropnie silny ból głowy. Zakaszlał, czując jak ciepła strózka cieczy spływa mu po policzku. Zaskoczony sięgnął opuszkami palców do powstałego rozcięcia nierozumiejąc co się właściwie stało. Tak jakby rana Cedrika zmieniła swoje miejsce, ale on uzywał magii leczenia, więc czemu rana pojawiła się na nim? Abel nie potrafił tego pojąć. Zdezorientowany spoglądał jak oboje oddali się w wir walki. Wyglądali pięknie, wręcz hipnotyzująco. Librabia nie był wstanie ich powstrzymać. Z fascynacją uwalniał kolejne porcje magii, aby Podwładny mógł ją do woli kosztować.
W pewnym momencie zrozumiał, ze przesadził. Zaszumiało mu w uszach, poczuł się okrutnie otumaniony jakby właśnie wstał z kacem po nocnej ostrej popijawie. Zakręcił się, łapiąc z powrotem chwiejnie równowagę i poczuł jak z nosa spływa mu krew. Uniósł cały blady wzrok na Cedrika, który właśnie dostrzegł jego stan. Bez namysłu przerwałwszystkie zaklęcia i zjawił tuż przed nim, przepraszając, Abel nie rozumiał za co niby miał go przepraszać. Sam doprowadził się do tego stopnia, nic nie mówiąc Cedrikowi o zblizającym się limicie. Egoistycznie pozwolił mu walczyć, znając wynik tego wszystkiego.
- Głupek - wykrztusił z siebie z słabym uśmiechem, zmruzając lekko powieki, kiedy to białowłosa nie mogła tego wybaczyć. Czuła okropny niedosyt i rozczarowanie. Pragnęła więcej, chciała dłuzej pobawić się z Cedrikiem. Dawno nie miałą nikogo z kim mogła sobie na tyle pozwolić, więc mimo poddania się przeciwnika, postanowiła raz jeszcze zaatakować. Chciała zapachu krwi, chciała zobaczyć jak Podwładny krzyczy z bólu, oddając się smugnięciu jej biczem. Niestety w ostatniej chwili została powstrzymana przez Louisa, który wydarł się w jej stornę. Bicz zatrzymał się dosłownie milimetry od dwójki uczniów. Z cięzkim westchnięciem schowała broń i wróciła do swej obojętnej, znudzonej psotawy.
Abel grzecznie dał się posadzić na ziemi, patrząc przepraszająco na Cedrika.
- To ja powinienem przepraszać. Pomógłbyś mi? - Ablowi było całkowicie głupio z tej sytuacji. Mimo to poprosił Cedrika aby ten został jego podporą pleców. Ciemnowłosy przytaknął i usiadł za jego plecami. Abel oparł się o nie, opierając głowę o ramię Podwładnego, a w ten został oblany kubłem wody. Normalnie taki zabieg wkurzyłby go niemiłosiernie, ale tym razem było to zbawieniem.
- Jeszcze nieodpłynąłem - odpowiedział, wysłuchując wszystkiego od Louisa. Na pytanie o posiadanego Podwładnego, tylko uśmiechnął się rozbawiony. - Nie czego tylko kogo. Cedrika - odpowiedział, a Nemezis postanowiła wrócić na huśtawkę.
Louis dał im odpocząć przez godzinę, po czym wyjaśnili sobie całą walkę. Dokładnie tłumaczył błędy Cedrika jak zarówno samego Abla oraz to, co dobrze zrobili. Nauczyciel był pewien, ze obaj poradzą sobie na eliminacjach. Głównie chodziło o to aby nie trafili na nikogo silnego.
Dziadek wszystko obserwował z oddali, skryty w cieniu drzew, a pod jego bujnym wąsem pojawił się tajemniczy uśmieszek.
Po całym treningu oboje wrócili do domu. Abel jedynie myślał o łóżku. Obolały, z pomocą Cedrika właśnie tam wylądował i sięgnął za pomocą resztek magii po telefon. Zamówił im kilka dań z greckiej restauracji, skupiając wzrok na suficie.
- Jestem wykończony. Nie myślałem, że walki są tak wyczerpujące. - to była okrutna prawda, którą podzielił się z Cedrikiem. - Walczyłeś juz kiedyś. Musiałeś mieć naprawdę cięzko - sama myśl ile musiał kiedyś znosić Podwładny była irytująca. A teraz nie było lepiej. Zaś musiał to robić z głupich pobudek Abla.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Walka była czymś co spodobało się Cedrikowi, co potrafiło go porwać, uwieść i sprawić, że zapominał o wszystkim innym. Zapach krwi pochodzącej od Abla był jednak bodźcem wystarczająco silnym by wyrwać Podległego z transu w jaki popadł. Ciemnowłosy w mgnieniu oka pojawił się przy swym czarodzieju. Pojedynek został zakończony, a skruszony Cedrik nie odstępował Abla na krok robiąc również za jego podpórkę do czasu aż mag odzyska część sił.
Obaj uważnie wysłuchali wszelkich uwag i zaleceń jakie miał do nich nauczyciel. Mężczyzna znał się na rzeczy, dlatego Cedrik słuchał go uważnie, nie był zły na wytykane mu błędy, a wdzięczny, bo dzięki temu mógł je łatwo naprawić i stać się jeszcze skuteczniejszy. Walka mu się spodobała i to ogromnie, dlatego wszystko co mogło sprawić, by był lepszym chłonął jak gąbka. Był skupiony i uważny. Cały czas zerkał na Abla, by kontrolować jego stan, przestał w końcu pobierać od niego energię, brał tylko tyle ile pochłaniał ich kontrakt, a i to zminimalizowali do absolutnego minimum, na siedzenie na trawie nie wiele było potrzebne.
Po lekcji wrócili prosto do domu, całą drogę Podległy analizował usłyszane słowa, wszystkie wskazówki, chciał wcielić je w życie, jednak będą musieli to wszystko przećwiczyć, by na kolejnym spotkaniu z Louisem i Nemezis był lepszy i by wszystko wdrożone już było w życie i praktykę. Podczas walk praktyka była najważniejsza, musiał wrócić do kondycji, do formy.
Siedząc w pokoju i oczekując na zamówione przez czarodzieja jedzenie obserwował go, uśmiechnął się pod nosem siadając obok niego na łóżku kiedy mag zaczął rozmowę.
- Nic dziwnego, pobrałem od ciebie dziś naprawdę duże ilości energii, niesamowite, że zrobiłeś takie postępy w tak krótkim czasie. Pamiętam jak ledwie mogłem skorzystać z jednej zdolności na samym początku, a dziś…- rozciągnął się obok niego zadowolony niczym kocur.
- Tak walczyłem, Podlegli w niewoli tak jak ja większość czasu są po prostu trenowani. Jednak bez kontraktów, używane są do tego specjalne symulatory, coś w rodzaju pomieszczenia, które imituje kontrakt z czarodziejem…- wyjaśnił po krótce jak wyglądały jego dotychczasowe walki.
- Jednak dziś… taka symulacja jest nieporównywalna do prawdziwej walki z magiem. Czułem jak twoja energia przeze mnie płynie jak mnie napędza… niesamowite to było… dla ciebie jednak pewnie było to stale męczące…- mężczyzna obrócił się na bok w stronę rozmówcy, a po oparciu głowy o dłoń ciemne kosmyki zakołysały zsuwając się na twarz.
- Ta dwójka była dobrym wyborem, przy Nemezis naprawdę mogę sobie na wiele pozwolić, wcześniej nie miałem tak wymagającej przeciwniczki, przez co moje walki były śmiesznie proste, niewiele się przy nich rozwijałem…- stwierdził w zamyśleniu.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel uśmiechnął się pod nosem widząc jak Cedrik rozciąga się na łóżku. W przeciwieństwie do niego wyglądał na rzeźkiego i odprężonego. Satysfakcja z walki bija po oczach, więc nawet nie musiał wspominać o tym fakcie, bowiem mag od razu dostrzegał tę zmianę u Cedrika. Sam czuł pewnego stopnia zadowolenie, jednakże jego ciało było na tyle nadszarpnięte, iż nie mógł tego okazać w taki sam sposób co Podwładny. Na wspomnienie o sposobie trenowania, Librabia odwrócił wzrok w stornę ciemnowłosego. Takie traktowanie ludzi nie było czymś moralnym, a magowie jak on jeszcze za to płacili. Abel brzydził się swą rasą. Brzydził się poniekąd samego siebie i ta myśl spowodowała, że nawet zignorował to jak Cedrik śmiało zminimalizował ich przestrzeń osobistą. Zdecydowanie ją naruszył, lecz mag jedynie dalej leżał z ręką na czole, zerkając odrobinę w stornę chłopaka. Zazdrościł mu tej energii, tej siły.
- Cieszyło mnie to - odpowiedział, przesuwając głowę w kierunku Cedrika, a spod ręki wyłonił się jego wzrok, tak intensywnie wpatrujący się w Podwładnego. - Każde twoje zaklęcie wypalało się we mnie. Czułem je - wolną rękę przyłożył do swej piersi, ściskając dłoń w pięść, a materiał koszuli przybrał kabaretowe kształty.
- Chciałem zeby to trwało dłuzej, ale... ciało odmówiło posłuszeństwa - jego mina posmutniała. Czuł się winien temu, iz nie mógł pozwolić tej dwójce na nacieszenie się sobą nieco dłuzej. - Ta cała Nemezis jest strasznie tajemnicza. Mam wrazenie jakby to on byłjej Podwładnym, a nie na odwrót. - choć rpawda była oczywista. To białowłosa była podwładną, jednakze to w jaki sposób posiadała własną swobodę był niezwykły. W Alteros Podwładni często byli źle traktowani, choć nie jeden mag udawał świętoszka, to na ciałach ich niewolników można było dostrzec ślady przemocy.
- Tak jak mówił Louis, rózne emocje łączą nas w kontrakty. Ciekawe czym jest nasz - spojrzał głęboko w oczy Cedrika, czując jak się gubi w ich głębi. Kosmyki niesfornie opadały mu na twarz, muskając końcówkami ramiona. Abel podązając za nimi, zatrzymał się na ich kontrakcie. Odruchowo, z własnej zachcianki przejechał opaszkami palców po pajęczynie, popadając w jeszcze większe zamyślenie.
- Miałbyś coś przeciwko gdybym chciał się seksić? - spytał zamyślony, a gdy zrozumiał ze jego myśli uciekł na światło dzienne, cały czerwony zaczął prostować swoje gł€pie pytanie. - To tylko pytanie, to nie tak ze chce czy cos...w sensie... zapomnij - siadł na tyłku machając rękoma, az w koncu się poddał i opadł z sił z powrotem lądując na łozku. Jednak tym razem nie miał odwagi spojrzeć Cedrikowi w twarz. Źle mógł to zrozumieć. Abel nie chciał teraz tego robić. Nie wiedział czy w ogóle zamierzał, ale był ciekaw, czy jemu by to kiedykolwiek przeszkadzało. Na zasadzie a co gdyby...
- Cieszyło mnie to - odpowiedział, przesuwając głowę w kierunku Cedrika, a spod ręki wyłonił się jego wzrok, tak intensywnie wpatrujący się w Podwładnego. - Każde twoje zaklęcie wypalało się we mnie. Czułem je - wolną rękę przyłożył do swej piersi, ściskając dłoń w pięść, a materiał koszuli przybrał kabaretowe kształty.
- Chciałem zeby to trwało dłuzej, ale... ciało odmówiło posłuszeństwa - jego mina posmutniała. Czuł się winien temu, iz nie mógł pozwolić tej dwójce na nacieszenie się sobą nieco dłuzej. - Ta cała Nemezis jest strasznie tajemnicza. Mam wrazenie jakby to on byłjej Podwładnym, a nie na odwrót. - choć rpawda była oczywista. To białowłosa była podwładną, jednakze to w jaki sposób posiadała własną swobodę był niezwykły. W Alteros Podwładni często byli źle traktowani, choć nie jeden mag udawał świętoszka, to na ciałach ich niewolników można było dostrzec ślady przemocy.
- Tak jak mówił Louis, rózne emocje łączą nas w kontrakty. Ciekawe czym jest nasz - spojrzał głęboko w oczy Cedrika, czując jak się gubi w ich głębi. Kosmyki niesfornie opadały mu na twarz, muskając końcówkami ramiona. Abel podązając za nimi, zatrzymał się na ich kontrakcie. Odruchowo, z własnej zachcianki przejechał opaszkami palców po pajęczynie, popadając w jeszcze większe zamyślenie.
- Miałbyś coś przeciwko gdybym chciał się seksić? - spytał zamyślony, a gdy zrozumiał ze jego myśli uciekł na światło dzienne, cały czerwony zaczął prostować swoje gł€pie pytanie. - To tylko pytanie, to nie tak ze chce czy cos...w sensie... zapomnij - siadł na tyłku machając rękoma, az w koncu się poddał i opadł z sił z powrotem lądując na łozku. Jednak tym razem nie miał odwagi spojrzeć Cedrikowi w twarz. Źle mógł to zrozumieć. Abel nie chciał teraz tego robić. Nie wiedział czy w ogóle zamierzał, ale był ciekaw, czy jemu by to kiedykolwiek przeszkadzało. Na zasadzie a co gdyby...
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
W pomieszeniu panował półmrok, żaden z leżących chłopaków nie włączył choćby lampki, a słońce powoli zachodziło za horyzont, ostatnie promienie rzucały blady blask na wnętrze pokoju.
- Mnie również… bo teraz już wiem, że trochę ćwiczeń i możemy naprawdę wiele…- uśmiechnął się łagodnie dzieląc się przemyśleniem co do dzisiejszego dnia. Ten jeden trening pokazał im ich możliwości, to co już potrafili, a co mogli osiągnąć było niesamowicie motywujące dla Podległego.
- Ale w sposób bolesny i nieprzyjemny…?- dopytał zaniepokojony. Odczucia ciemnowłosego były czymś niezwykle przyjemnym, napędzającym, jednak nie miał pojęcia jak mogło to wyglądać od strony czarodzieja zwłaszcza tak niedoświadczonego, który dopiero zapoznawał się z kontraktem i jego skutkami.
- Ani waż się za to obwiniać. Walka i tak trwała bardzo długo, jestem zaskoczony tym jak się rozwinąłeś. Naprawdę jesteś silny, musisz jedynie poćwiczyć, my musimy popracować nad więzią i będzie ci znacznie łatwiej …- stwierdził będąc pewnym swych słów. W końcu jak niewiele wystarczyło, by ich współpraca się tak usprawniła.
- To prawda jest nietypowa i bardzo potężna, dziś gdyby chciała mogła mnie zmasakrować. Brak mi jeszcze doświadczenia, nigdy nie miałem okazji walczyć z kimś tak silnym. A ich relacja jest nietypowa, to prawda, ale są sobie bliscy, to w nich czuję…- odparł zamyślony patrząc na Abla. A kiedy padło pytanie o rodzaj kontraktu uniósł lekko jedna brew.
- Nie mam pojęcia, zwykle kontrakty pokierowane są pożądaniem, magowie łapią się najłatwiejszy ze sposobów przebierając w Podległych i wybierając takich, którzy najlepiej wpasowują się w ich gusta. Skrupulatnie wybierają, ty nie miałeś takiej możliwości. Los nas po prostu na siebie wepchnął, decyzja była pochopna i nieprzemyślana. Po prostu pozwoliłeś mi na to, obcemu przybłędzie, naraziłeś się, dla mnie, nie mając pojęcia kim jestem i co potrafię. Podjąłeś pewne ryzyko. Uratowałeś mnie. Nie wiem czy ten przypadek nam się przysłuży. Jednak nasza więź do typowych nie należy, ja opieram ją na wdzięczności, pomogłeś mi, uratowałeś mnie, dlatego ja chcę pomóc ci… - wyjawił swoje odczucia odsłaniając je przed magiem. Nastała chwila ciszy, w której obaj pozwolili sobie na wpatrzenie się w drugiego, oczy Abla ciekawiły Podległego, to w jaki sposób mu się przyglądał było intrygujące. A kiedy dłoń blondyna zbliżyła się do skóry ciemnowłosy nawet nie drgnął, nie wiedząc jaki ma to cel, nie chciał spłoszyć niepewnego maga. Nie obawiał się go, a więc i nie obawiał się dotyku z jego strony. Rozumiał, że była to istotna część kontaktu, więc kiedy czarodziej przejawiał taką inicjatywę, ciemnooki postanowił to przyjąć, sam dotyk był w końcu dla niego czymś przyjemnym. To kiedy opuszki jego palców go dotykały, w tak bezpośredni sposób dostarczając mu elektryzującej energii było czymś niezwykle przyjemnym.
Po tej rozmowie Cedrik spodziewał się wiele jednak pytanie jakie padło z ust maga po prostu było szokujące. Dlatego Podległy nie zareagował od razu, uważnie przyglądał się czarodziejowi jak ten się czerwieni, peszy, siada, macha rękami i ponownie się kładzie. Nastała chwila ciszy, po której Cedrik nie wytrzymał i po prostu się zaśmiał.
- Pytasz o seks ze mną? Czy o pozwolenie na seks z kimś innym? - spytał w miarę swobodnie, była to jedynie rozmowa, więc nie czuł się skrępowany nawet takimi tematami. A czerwona twarz Abla dodawała mu ochoty do brnięcia w ten temat dalej, skoro już został podjęty, w końcu prędzej czy później musieliby o tym porozmawiać by ustalić jakieś granice i plany co do ich więzi.
- Jeśli chodzi o seks z innymi, wolałbym by mnie przy tym nie było. Mimo wszystko jesteś moim magiem i wiem, że mocno osłabiłoby to naszą więź. Wybacz, ale jestem zaborczym Podległym, nie nadaje się do grupowych styli i haremów…- wyznał z rozbawieniem swobodnie leżąc na boku tak jak wcześniej i podpierając twarz na dłoni.
- A co do seksu ze mną. To chciałbym wiedzieć skąd to pytanie? Czyżby zatwardziały heteryk rozważał tę formę bliskości? - był podejrzliwy i uważnie przyglądał się magowi.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Miałochotę spalić się ze wstydu, zapaść pod ziemię. Sam Cedrik pewnie nie wiedział co o nim myśleć, bądź uwazał go za skończonego idiotę. Cisza między nimi była największym utrapieniem jakie mógł sobie wyobrazić teraz mag. Gorąc w jego wnętrzu rozpalała jego całe ciało, a czerwień na twarzy ani myślała schodzić nawet o jeden stopień odcienia. Mało tego nawet nagły śmiech ciemnowłosego jedynie wzmocnił zazenowanie Librabi. Ciekawość czy odruch były silniejsze i mimowolnie spojrzał na chłopaka. Widząc to jak niczym się nie przejął i byłrozbawiony, Abel jeszcze bardziej poczuł się zawstydzony i z burknięciem pod nosem obrócił się na bok, plecami do Cedrika.
- Mówiłem zebyś zapomniał - fuknął, czując jak cały drzy, a mimo to chłonął kazde kolejne słowa Podwładnego. W uszach mu dudniło, ale ciekawość wyłapywała najmniejsze słowo, najcichszy szept, czy zaciągnięcie się powietrzem. Abel nierozumiał swojego zachowania. Nawet tego, iz usmiech wykwitł mu na twarzy, gdy słyszał o zaborczości Podwładnego. Z jakiegoś powodu cieszyłsię, ze Cedrik nie chciałby się nim dzielić. Sam Librabia nigdy by nie chciał posiadać więcej jak jednej kochanki. Właśnie dlatego miał takie głebokie marzenie o wybraniu Podwładnego, który będzie jego drugą połówką zaś los postanowił spleć mu figla, którym był sam Cedrik.
Młody mag prawie się zakrztusił na pytanie Podwładnego. Miał ochotę mu wygarnąc zeby za duzo sobie niewyobrazal, ale tym samym mógłsię obrazić, bądź tym bardziej nie odpuszczać tematu, więc Abel wziął głęboki, spokojny wdech chcąc się nieco uspokoić. Na marne. Nic to nie pomogło. Nie otrzeźwiał, a kolejne słowa mogły go jedynie mocniej pograzyć w temacie.
- Nienawidzę się dzielić - szepnął pod nosem, zmruzajac powieki.
- Mozesz sobie chciec, nie znaczy ze odpowiem. I nie, nie rozwazam. Mówiłem, ze to z czystej ciekawosci. Nic więcej. Nic a nic. Kompletnie. Mowilem, ze wole dziewczyny - jego głos był bardziej teatralny i sztuczny, ale z kazdym razem jak probowal byc naturalny, wychodzilo m uto coraz gorzej. Czul, ze jesli Cedrik pociagnie temat, albo zrobic cos glupiego, to on sam wezmie i doslownie zrzuci go z lozka.
- Mówiłem zebyś zapomniał - fuknął, czując jak cały drzy, a mimo to chłonął kazde kolejne słowa Podwładnego. W uszach mu dudniło, ale ciekawość wyłapywała najmniejsze słowo, najcichszy szept, czy zaciągnięcie się powietrzem. Abel nierozumiał swojego zachowania. Nawet tego, iz usmiech wykwitł mu na twarzy, gdy słyszał o zaborczości Podwładnego. Z jakiegoś powodu cieszyłsię, ze Cedrik nie chciałby się nim dzielić. Sam Librabia nigdy by nie chciał posiadać więcej jak jednej kochanki. Właśnie dlatego miał takie głebokie marzenie o wybraniu Podwładnego, który będzie jego drugą połówką zaś los postanowił spleć mu figla, którym był sam Cedrik.
Młody mag prawie się zakrztusił na pytanie Podwładnego. Miał ochotę mu wygarnąc zeby za duzo sobie niewyobrazal, ale tym samym mógłsię obrazić, bądź tym bardziej nie odpuszczać tematu, więc Abel wziął głęboki, spokojny wdech chcąc się nieco uspokoić. Na marne. Nic to nie pomogło. Nie otrzeźwiał, a kolejne słowa mogły go jedynie mocniej pograzyć w temacie.
- Nienawidzę się dzielić - szepnął pod nosem, zmruzajac powieki.
- Mozesz sobie chciec, nie znaczy ze odpowiem. I nie, nie rozwazam. Mówiłem, ze to z czystej ciekawosci. Nic więcej. Nic a nic. Kompletnie. Mowilem, ze wole dziewczyny - jego głos był bardziej teatralny i sztuczny, ale z kazdym razem jak probowal byc naturalny, wychodzilo m uto coraz gorzej. Czul, ze jesli Cedrik pociagnie temat, albo zrobic cos glupiego, to on sam wezmie i doslownie zrzuci go z lozka.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ciemne tęczówki o kolorze głębin morskich wpatrywały się w plecy, którymi uraczył go mag. Na tyle było go stać, zaczynać tak istotne tematy, a potem uciekać? Ciężko powiedzieć, że Podległy był tym zażenowany, raczej rozbawiony, dlatego postanowił odpowiedzieć mimo to. Czuł skupienie czarodzieja, widział, jak ten nadsłuchuje, choć udawał obojętnego. Było to na swój sposób zabawne i urocze zachowanie, dzięki któremu Cedrik zachowywał spokój, nie denerwował się, ani nie wzburzał.
- Więc choć w tej jednej rzeczy się zgadzamy… dobry początek…- stwierdził z łagodnym uśmiechem i w ciszy i skupieniu wysłuchał jego kolejnych słów. Oczywiście odpowiedzi nie usłyszał, a jedynie wycofanie i zakończenie tematu, a on nie zamierzał odpuścić. Nie podobało mu się to podejście, dlatego podniósł się do siadu i dalej wpatrywał w obrócone do siebie plecy.
- Nie wspomniałeś o ciekawości, po prostu zadałeś pytanie, bardzo bezpośrednie pytanie, a teraz już wiem, że naprawdę dotyczyło seksu ze mną…- zmarszczył brwi spoglądając chwilę na sąsiadującą z łóżkiem ścianę.
- Tak, wielokrotnie wspominałeś o swoich upodobaniach co do kobiet, a potem tak po prostu mnie pocałowałeś, wtedy nie pytałeś. Ja nie jestem zabawką, której sobie użyjesz i odstawisz, bo wolisz jednak inną. Dlatego odpowiem ci na zadane mi pytanie…- mówił poważnie czuł się w pewien sposób urażony, choć do tej pory było to podyktowane rozbawieniem, postawa Abla trochę go obruszyła.
- Nie miał bym nic przeciwko gdybyś chciał się seksić, mnie twoja płeć nie przeszkadza, a samoistnie albo może przez kontrakt czuję do ciebie jakiś rodzaj pociągu…- wyznał swobodnie mówiąc to patrząc na ścianę, jednak się zreflektował i powrócił do pleców blondyna.
- Ale jak wspomniałem, nie jestem zabawką, nie możesz stawiać granicy, a potem mnie całować, a teraz pytać o takie rzeczy i się odwracać. Może to zaskakujące, ale też coś tam czuję i nie chce być tak traktowany. Dlatego nim zechcesz sprawdzać tą swoją ciekawość zastanów się dziesięć razy, by to może wzmocnić naszą więź, ale może i ją osłabić. To zrozumiałe, że mając inne preferencje poczujesz obrzydzenie do mojego ciała, a to odbije się na naszej dwójce, na więzi. Możemy sobie żartować, jednak odrzucenie nie będzie niczym przyjemnym. Chcesz czy nie chcesz, ale przez kontrakt stałeś się mi bliski…- chciał postawić sprawy jasno. Nie lubił niedomówień, jakie zwykle powstawały przez takie właśnie urywanie tematu. Obaj byś się tą rozmową katowali, rozmyślali nad nią, dlatego chciał dociągnąć temat do końca. Choćby miał wymusić odpowiedzi na swoim magu.
Bez przerwy patrzył na odwróconą od niego sylwetkę. Zmarszczył brwi i chwycił za krawędź swojej koszulki jednym płynnym ruchem się jej pozbywając i kładąc ja obok.
- Nie wygłupiaj się, skoro zacząłeś to wyjaśnijmy te kwestię, potrzebuję wiedzieć, gdzie jest nasza granica komfortu, na czym stoję…- stwierdził, jego oburzenie powoli odpływało, nie był osobą, która z błahostek robiła ogromne problemy. Nadal widząc plecy Abla złapał pewnie za jego bark i pchnął go na plecy. Zmuszając by się obrócił, a nim ten zdążył zaprotestować wszedł na niego i przytrzymał jego ręce nad głową. Urządził go tak samo, jak blondyn przygwoździł kiedyś jego samego.
- Widzisz moje ciało, widzisz, co ono oferuję, a czego nie… i pytanie, czy ci to wystarczy…? - spytał praktycznie szeptem. Z początku wisiał wysoko nad Ablem, by ten mógł się mu przyjrzeć, sylwetkę miał smukłą jednak dobrze wyrzeźbioną, a ta nosiła na sobie wiele śladów niewoli w postaci licznych blizn. Otarcia głównie znajdowały się na nadgarstkach i gdzieniegdzie na ramionach, tors nosił bardziej podłużne zgrubienia, po nożu bądź biczu, były to jednak ślady przeszłości, które aktualnie dla Cedrika nic nie znaczyły i nie przynosiły mu żadnego bólu fizycznego. Choć odsłonięcie ich było swego rodzaju przełamaniem się.
Wpatrywał się intensywnie w jego oczy, ich zieleń go przyciągała. Dlatego niby w impulsie niby w zaplanowanym geście zbliżył się do Abla prawie na nim kładąc jednak ani się ważył go przycisnąć swoim ciężarem. Od ciała biło ciepło typowe dla Podległych posiadających zdolności ognia. Czując na skórze oddech maga zbliżył swoje wargi do jego, wręcz czuł ich wilgoć, prawie je muskając.
- Czy czujesz niedosyt? - szepnął ledwie słyszalnie w jego usta, jakby był głosem kusiciela siedzącym w głowie i namawiającym do grzechu, do skosztowania zakazanego owocu. Wziął dłoń Abla i powoli przesunął nią wzdłuż swojego boku zatrzymując na piersi, samoistnie przy tym stęknął, nie spodziewał się, że dotyk pełnej dłoni czarodzieja będzie tak przyjemny. Odruchowo przyległ swym kroczem szczelniej blondyna, sam poczuł ciepło w podbrzuszu, ale nie zrobił nic więcej po prostu patrzył w jego oczy, jednak spojrzenie to nie było tak puste i pytające jak z początku, teraz patrzył na niego z zaciekawieniem, pragnieniem. Ciało zamarło nie pozwalając sobie na wykonania nawet najdrobniejszego gestu, by zbliżyć się choćby o milimetr, by sięgnąć wilgotnych warg, które były teraz tak blisko.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Librabia cmoknął pod nosem, kiedy Cedirk wytknął o ciekawości. Akurat teraz miał zamiar łapać go za kazde słówko, któe wypowiedział lub nie. Było to lekko irytujące, ale nie w ten negatywny sposób. Młody mag wiedział, ze chłopak nie odpuści tego tematu i to najbardziej go przerazało.Na wspomnienie o pocałunku, przed oczyma Abla pojawiła się ta scena. Nie wiedziałco wtedy w niego wstąpiło. Z jakiegoś powodu poczuł okropną ochotę wtopienia się w usta Podwładnego. Zar jaki wtedy się po nim rozniósł byłnie do opanowania i nie wiedział przez co. Być może ich kontrakt sam wyzwalał te emocje, te potrzebę bliskości ,tka jak sam Cedrik to chwilę później zauważył. Oboje jednak nie byli tego pewni. Sam Louis nic o tym dziś nie wspominał.
- Wiem ze nie jestes zabawką. Nie myślę nawet o traktownaiu cię tak - zagryzł zęby niemalze nimi zgrzytając. Nie chciał urazić Cedrika. To nie to miał na myśli. Miał mozliwość zerwania kontraktu juz na samym początku, a mimo to nie zrobił tego. Dlaczego? Byc moze jednak Cedrik wpadł mu w oko,a sam nie chciał się do tego przyznać i twardo zaprzeczałten fakt.
Po prostu miałem ochotę cię pocałować... tę myśl jednak został wyłącznie sobie, kiedy to usłyszał jak Cedrik ściąga z siebie koszulkę. Spanikowany poczuł jak głowa znów pulsuje, a w uszach zagrzmiało.
- C-co ty robisz!?- jęknął spanikowany, chcąc w jakikolwiek sposób wyszarpnąć się swemu oprawcy. Niestety Cedrik był o wiele silniejszy od maga. Lata praktyki robiły swoje. Czuł się bezsilny, gdy ciemnowłosy przygwoździł go pod sobą, wwiercając wzrok prosto w jego własny. Czas jakby stanął w miejscu. Słowa Cedrika odbijały się echem w jego głowie. Oczy mimowolnie snuły po ciele, kiedy o nim wspominał, a temepratura ciała maga zaś wskoczyła o dwie kreski wyżej. Samo bijące ciepło od Podwładnego było nieziemsko przyjemne. Abel miał ochotę je objąć, pochłonąć, lecz nie mógł tego okazać po sobie.
Czerwony do granic swych mozliwości, chełpał gęste powietrze, które dzielili między sobą. Oplatał swym wzrokiem ślady na jego nagiej skórze. Blizny, które zdobiły wyrzeźbione mięśnie. Były okrutnie podniecające, kuszące dla maga i nie potrafił tego pojąć. Jego zmysł zaczynały się uspokajać, a ich miejsce zastępywało pragnienie dotknięcia Cedrika. Jęknięcie Podwładnego tylko rozpaliło Librabie jeszcze bardziej. Poczuł jak napiecie rosnie, a kiedy Cedrik całkowicie przycisnął się do niego, jego krocze zapulsowało.
Przełknął głośno slinę, czując okropną gulę w gardle. Usta miał rozchylone, jakby błagał rozpaczliwie o to, by Cedrik wpił się w nie. Z jakiegoś powodu pragnął tego, pragnąłtej bliskości i zacisnienia więzi i jedynie swe pragnienie mógł wytłumaczyć umową między nimi. Tylko to mogło wyjaśnić czemu mimo lubienia kobiet, teraz pragnął wtopić się w wilgotne wargi Cedrika.
- Ja...- juz miał zamiar przytaknąć, oddać się temu uczuciu, ale nagle jakby dostał kubłęm zimnej wody po głowie. Zmarszczył zarzenownay brwi i zaczął się wiercić chcąc uwolnić z kleszczy Cedrika.
- Zboczeniec! Złaź ze mnie - ciskał w niego piorunami ze spojrzenia i choć nie miał z nim wielu szans, to jakimś cudem udało mu się wyszarpać nogę i przycisnął ją do peirsi Podwłądnego, chcąc go odepchnąć. Siłowali się jeszcze przez moment i Abel w końcu dałradę cisnąć ciemnowłosego na ziemię. Niestety ten nie odpuszczał i łąpiąc go pociągnął za sobą. Abel wylądował na Cedriku okrakiem, siadając na kroczu. Cały czerwony, czując jego przyrodzenie spoglądał na chłopaka, dysząc cały czerwony. Gromiłgo swym wzrokiem, poirytowany, ale jednocześnie rozbawiony tą całą sytuacją.
- Nie prze....- miał juz przyznać się do tego, ze nie wszystko mu przeszkadza, ze jednak jest pewna granica, którą mogą przekroczyć, ale w ten drzwi do pokoju się otworzyły, a w ich progu zjawiła się matka Abla. W swej koszuli nocnej, rozzłoszczona zlustrowała obojga chłopców w zdecydowanie dwuznacznej sytuacji.
- Zamknąć się! Ludzie próbują spa....- przerwała otwierając szeroko zaspane oczy. - Co wy tu odwalacie?! W moim domu?! - wrzasnęła spanikowana widząc swego syna jak ujezdza Cedrika. W końcu on byłuczniem z wymiany, w koncu on był facetem i... wtedy dostrzegła znamie kontraktu na szyi Podwładnego. - Bez zartow...- czuła jak opada z sił. Zachwiała się na nogach, łapiąc za bolące czoło. Jej syn posiadł Podwładnego, faceta. Czy mogła jeszcze myśleć nad wnukami?
- Mamo ja.. wszystko wyjasnie - wysapałspanikowany Abel.
- Wiem ze nie jestes zabawką. Nie myślę nawet o traktownaiu cię tak - zagryzł zęby niemalze nimi zgrzytając. Nie chciał urazić Cedrika. To nie to miał na myśli. Miał mozliwość zerwania kontraktu juz na samym początku, a mimo to nie zrobił tego. Dlaczego? Byc moze jednak Cedrik wpadł mu w oko,a sam nie chciał się do tego przyznać i twardo zaprzeczałten fakt.
Po prostu miałem ochotę cię pocałować... tę myśl jednak został wyłącznie sobie, kiedy to usłyszał jak Cedrik ściąga z siebie koszulkę. Spanikowany poczuł jak głowa znów pulsuje, a w uszach zagrzmiało.
- C-co ty robisz!?- jęknął spanikowany, chcąc w jakikolwiek sposób wyszarpnąć się swemu oprawcy. Niestety Cedrik był o wiele silniejszy od maga. Lata praktyki robiły swoje. Czuł się bezsilny, gdy ciemnowłosy przygwoździł go pod sobą, wwiercając wzrok prosto w jego własny. Czas jakby stanął w miejscu. Słowa Cedrika odbijały się echem w jego głowie. Oczy mimowolnie snuły po ciele, kiedy o nim wspominał, a temepratura ciała maga zaś wskoczyła o dwie kreski wyżej. Samo bijące ciepło od Podwładnego było nieziemsko przyjemne. Abel miał ochotę je objąć, pochłonąć, lecz nie mógł tego okazać po sobie.
Czerwony do granic swych mozliwości, chełpał gęste powietrze, które dzielili między sobą. Oplatał swym wzrokiem ślady na jego nagiej skórze. Blizny, które zdobiły wyrzeźbione mięśnie. Były okrutnie podniecające, kuszące dla maga i nie potrafił tego pojąć. Jego zmysł zaczynały się uspokajać, a ich miejsce zastępywało pragnienie dotknięcia Cedrika. Jęknięcie Podwładnego tylko rozpaliło Librabie jeszcze bardziej. Poczuł jak napiecie rosnie, a kiedy Cedrik całkowicie przycisnął się do niego, jego krocze zapulsowało.
Przełknął głośno slinę, czując okropną gulę w gardle. Usta miał rozchylone, jakby błagał rozpaczliwie o to, by Cedrik wpił się w nie. Z jakiegoś powodu pragnął tego, pragnąłtej bliskości i zacisnienia więzi i jedynie swe pragnienie mógł wytłumaczyć umową między nimi. Tylko to mogło wyjaśnić czemu mimo lubienia kobiet, teraz pragnął wtopić się w wilgotne wargi Cedrika.
- Ja...- juz miał zamiar przytaknąć, oddać się temu uczuciu, ale nagle jakby dostał kubłęm zimnej wody po głowie. Zmarszczył zarzenownay brwi i zaczął się wiercić chcąc uwolnić z kleszczy Cedrika.
- Zboczeniec! Złaź ze mnie - ciskał w niego piorunami ze spojrzenia i choć nie miał z nim wielu szans, to jakimś cudem udało mu się wyszarpać nogę i przycisnął ją do peirsi Podwłądnego, chcąc go odepchnąć. Siłowali się jeszcze przez moment i Abel w końcu dałradę cisnąć ciemnowłosego na ziemię. Niestety ten nie odpuszczał i łąpiąc go pociągnął za sobą. Abel wylądował na Cedriku okrakiem, siadając na kroczu. Cały czerwony, czując jego przyrodzenie spoglądał na chłopaka, dysząc cały czerwony. Gromiłgo swym wzrokiem, poirytowany, ale jednocześnie rozbawiony tą całą sytuacją.
- Nie prze....- miał juz przyznać się do tego, ze nie wszystko mu przeszkadza, ze jednak jest pewna granica, którą mogą przekroczyć, ale w ten drzwi do pokoju się otworzyły, a w ich progu zjawiła się matka Abla. W swej koszuli nocnej, rozzłoszczona zlustrowała obojga chłopców w zdecydowanie dwuznacznej sytuacji.
- Zamknąć się! Ludzie próbują spa....- przerwała otwierając szeroko zaspane oczy. - Co wy tu odwalacie?! W moim domu?! - wrzasnęła spanikowana widząc swego syna jak ujezdza Cedrika. W końcu on byłuczniem z wymiany, w koncu on był facetem i... wtedy dostrzegła znamie kontraktu na szyi Podwładnego. - Bez zartow...- czuła jak opada z sił. Zachwiała się na nogach, łapiąc za bolące czoło. Jej syn posiadł Podwładnego, faceta. Czy mogła jeszcze myśleć nad wnukami?
- Mamo ja.. wszystko wyjasnie - wysapałspanikowany Abel.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
To rosnące napięcie między nimi było dla Cedrika elektryzujące, podniecające. Wyostrzony słuch doskonale słyszał ciężki oddech blondyna i bicie jego serca. To jak przyspieszało przez ich bliskość. Pragnął chłonąć tych reakcji, podnosząca się temperatura, to spojrzenie i gorący oddech na skórze. Ich wilgotne wargi do siebie lgnęły czuł to. To odczucie nie było jednostronne, potrafił czytać emocje i pragnienia, a czując choćby drobne poruszenie na kroczu maga uzyskał jakby potwierdzenie. Coś w tym wszystkim było.
Słysząc pierwsze słowo jakie opuściło uchylone usta czarodzieja zamarł, serce zabiło mocniej i oczekiwał. To był kluczowy moment dla ich dwójki. Skóra aż mrowiła od zniecierpliwienia. Wpatrywał się intensywnie w zieleń, która pochłaniała granat.
No i wtedy coś poszło nie tak. Został pchnięty, mag podjął próbę wyszarpnięcia się, dość głośnego wyszarpniecia, bo towarzyszył temu okrzyk, który mocno zaskoczył Podległego. Ciemnowłosy jednak nie dał tak po prostu za wygraną, roześmiał się z zachowania Abla.
- No nie udawaj, że nie chcesz buziaczka, przecież widziałem i czułem, że masz na niego ochotę! Teraz się nie wykręcaj! - stwierdził rozbawiony do granic i próbował cmoknąć czarodzieja, który szarpał się niemiłosiernie. Cedrik nie używał wiele siły, były to już dla niego tylko i wyłącznie żarty, wygłupy, które dobrze wpływały na ich dwójkę, na rozładowanie całej tej sytuacji.
Jednak kiedy tyłek ciemnowłosego spotkał się z twardym dywanem zmarszczył on brwi i nie darował tego blondynowi pociągając go za sobą. Choć nie przemyślał tego czynu i kiedy mag runął siadając z impetem na jego kroczu, aż sobie stęknął, to nie było nic przyjemnego! Owszem był nieco pobudzony po ich bliskości z przed chwili, dlatego taki ucisk był mocno niekomfortowy. Podległy zamierzał zrzucić z siebie czarodzieja, patrząc jednak na ich pozycję zaniechał swego postępowania. Ta perspektywa była warta zapamiętania. Złowieszczy i chytry uśmiech pojawił się na jego twarzy, jednak powstrzymał się od komentarza, ponieważ to blondyn zaczął coś mówić. Wsłuchał się w jego głos przez co kompletnie zignorował fakt zbliżającej się do drzwi osoby. Był zbyt skupiony na Ablu, by dotarło do niego, co to oznacza.
A kiedy drzwi się otworzyły tylko odruchowo spojrzał w tamtym kierunku, no to klops. Gdyby to jeszcze był ojciec Abla, to może rzuciłby jakimś tekstem, na rozluźnienie sytuacji, jednak widząc matkę wolał przemilczeć to jej karcące spojrzenie. Nie miał pojęcia czy kobieta ma większy wyrzut do niego czy do syna. Jedyne co czuł to jej narastającą frustrację i złość za tym idącą, czyli nie było zbyt dobrze. Widział jej wzrok skupiony na znamieniu, czyli je dojrzała, nie było sensu robić scenki z zakrywaniem go, bądź wypieraniem się. Cóż Abel miał przesrane i to było na tyle.
- Proszę wybaczyć, to moja wina, lekko się posprzeczaliśmy i doszło do niegroźnego sparingu, ale zupełnie nie wzięliśmy poprawki na porę i okoliczności, za co najmocniej przepraszam…- jego ton był spokojny i opanowany. Pewnym gestem zmusił Abla do zejścia z siebie i podniósł się podchodząc do kobiety.
- Widzę, że w końcu dostrzegła pani moje znamię. Sami nie wspomnieliśmy o kontrakcie nie chcąc pani niepokoić. Wyczuwam w pani obawy, dlatego od razu wyjaśnię, że kontrakt ten jest podyktowany przysługą. Abel mi pomógł, wiec ja odwdzięczam się. Ma pani ambitnego syna, który chce wygrać turniej, ja mam mu w tym jedynie pomóc, po wygranej nie będzie musiała mnie pani oglądać, nie będę już więcej niepokoić. - jego ton był spokojny i opanowany, zawsze dobrze sobie radził w stresujących sytuacjach. A wyczuwając emocje innych mniej więcej wiedział, w która stronę poprowadzić dyskusję i rozmowę.
- Jeszcze raz najmocniej przepraszamy, zbliżają się eliminacje do turnieju i dyskusja trochę nas poniosła… - mówił ze szczerą skruchą w głosie pochylając głowę w geście przeprosin. Był w pełni szczery albo był tak świetnym aktorem, tego nie dało się odróżnić.
Wzrok kobiety jakby złagodniał, odchrząknęła ona uważnie przyglądając się swemu synowi, a następnie Podległemu, siłą rzeczy jej wzrok przemknął po bliznach, które nosiło odsłonięte ciało, zatrzymała się jednak na twarzy, która wyrażała skruchę. Mężczyzna nie był typem chowającym się za innymi, a jego wypowiedź w jakiś sposób dotarła do kobiety, która nie miała ochoty w tej chwili dalej drążyć tego tematu.
- Macie być już cicho, wyjaśnimy sobie to za dnia…- stwierdziła nadal surowym tonem, a przynajmniej starała się taki zgrywać. Opuściła pokój zamykając za sobą drzwi, a Cedrik stał bez ruchu do momentu kiedy miał pewność, że kobieta powróciła do swojej sypialni.
Odwrócił się powoli do Abla i pokiwał głową z politowaniem.
- Masz przesrane, ale pierwsze lody przełamane…- rzekł poważnie podchodząc do maga i podając mu dłoń, by ten w końcu zebrał się z podłogi.
- To żarcie, które zamówiłeś kiedyś wreszcie przyjedzie? Kiszki mi marsza grają po tym jak po nich poskakałeś zbereźniku… nie wiesz, że to na ptaszku się figluje? Moje biedne jelitka…- żartował rozmasowując swój brzuch. A widząc minę maga powstrzymał go gestem dłoni.
- Ci! Ciiii…. Bo obudzisz mamusie łobuzie…- dodał i zachichotał ledwie słyszalnie tłumiąc wszystko w sobie, jednak trzęsące się ramiona w pełni zdradzały jego rozbawienie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Gęsta para powietrza sfowolnie snuła ku górze, otulając ciepłe światło żarówek nad głową Louisa. Skroplona wilgoć spływała po zielonych listkach bluszczy wiszących na przeciw pełnej po brzegi wanny. Cała łazienka była w brązowym marmurze, a między zielenią skrywało się okrągłe zaparowane lustro, w którym nadal było widać niewyraźnie odbijającą się sylwetkę Nemezis. W kolorach brązu zlewała się podłuzna umywalka z białym kranem, obok w koszuky spoczywały czyste ręczniki, a na podłodze leżał mięciusi w frędzle dywanik pod stopy. Był zbędny przez podgrzewaną podłogę, lecz białowłosa często lubowała na nim sobie leżeć i grać w nudne gierki podczas nudnawych retrospekcji mężczyzny. Podwładna siedziała na metrowej ściance dzielącą część kąpielową z ubikacją. Bawiła się kosmykiem włosów, nawijając go sobie na palec, gdy w drugiej dłoni trzymała rozpływającego się loda. Mimo słodkiej cieczy spływającej po jej nadgarstku nie spieszyła się z lizywaniem go. Całkiem naga, chroniła się jedynie swymi długimi włosami, które subtelnie ukrywały jej peirsi i pieprzyk na podbrzuszu.
- Cztery, jak to możliwe? - z uśmiechem odchylił do tyłu głowę, rozkoszując chwilą wytchnienia w długiej kąpieli. Zawieszone ręce na wannie napinały swe mięśnie, a krople wody tylko je jeszcze mocniej zarysowywały, co nie uchodziło spojrzeniu Nemezis. Spoglądała na niego obojętnie, wręcz znudzenie, a mimo to nadal słuchała swego Pana.
- Cedrik bardzo ładnie pachnie. Chciałabym skosztować jego krwi - szepnęła, machając nogami.
- Nie bronię. Zrób to jeśli chcesz, ale nie wiem czy na to pozwoli. Jest bardzo silny.
- Może być nawet silniejszy ode mnie - przyznała to niechętnie, odgryzając kawałek loda, a wten Louis skupił na niej swoje spojrzenie.
- Niemozliwe. Gdyby była to prawda, Abel dawno by zginął.
- Nieporównuj Cedrika do mnie - nagle na jej bladej skórze rozkwitł bezczelny uśmieszek, a oczy rozbłysły krwistą czerwienią. - Żyję już setki lat na tym świecie. Linia mojej krwi dawno się zatarła. Nie ma już potomków Białej Smoczycy - prychnęła pogardliwie na nieświadomość Louisa.
- Cóż, w każdym bądź razie za niedługo się tego dowiemy - zadowolony wstał z stęknięciem wychodząc z wanny.Dłońmi zaczesał włosy do tyłu, podchodząc blizej Nemezis. Ta go jedynie zlustrowała, patrząc na ciemnowłosego jak na robaka.
- I co tak się szczerzysz? Jeszcze bym to zrozumiała, gdybyś miał czym się pochwalić - zadziornie uniosła brodę ku górze, gdy ich twarze dzieliły centymetry. Louis zmarszczył brwi niezadowolony, a białowłosa rozkroczyła swe uda.
- Cedrik i Abel. Jeden pachnący tak rozkosznie, zaś drugi wręcz śmierdzący. Nie lubię ludzi bez zapachu
- Ciekawe co nam jeszcze pokażą. Wyjątkowy Cedrik i średni we wszystkim Abel... - dodał, oblizując dolną wargę i zniżył się do pępka Nemezis, delikatnie cmokając w pieprzyk i powoli schodząc coraz niżej.
Blondyn miał juz zamiar wydusić z siebie soczyste obelgi w stornę Cedrika, kiedy to drzwi się otworzyły. Spanikowany patrzył na stojącą rodzicielkę, a czas jakby stanął w miejscu. Z teog transu wybudził go po prędku Podwładny, zmuszając do odsunięcia i uwolnienia go spod siebie. Całkowicie zgaszony pozwolił aby Cedrik zajął się ujarzmianiem kobiety, która wcale taka łatwa do tego nie była. Mimo to dostrzegał w jej kącikach oczu znikające powoli zmarszczki złości. Przykrywka jak nic - pomyślał, doskonale wiedząc co go jutro będzie czekało. Odetchnął z ulgą, kiedy kobieta zniknęła za drzwiami, zostawiając temat niedokończony.
- Nic mi lepiej nie mów. Mam z ojcem przesrane - westchnął zrezygnowany przyjmując pomocną błoń od Cedrika i za lekkim pociągnięciem do siebie, wstał na równe nogi. To było niesamowicie rzenujące. Matka zobaczyłą ich w takiej dziwacznej sytuacji. Mało tego, widziała jak syn zasiadał Podwładnego. Co innego mogło kotłować się w jej głowie jak zdegustowanie? Syn, który twardo upierał się na posiadaniu kobiety jako Podwładnej i do tego tej jedynej wybranki swego serca, a tu proszę bardzo. Wszystko na opak.
Jednakze wszystkie te myśli rozpłysnęły się z kolejnymi słowami ciemnowłosego. Żyłka wyskoczyła na czole Abla z poirytowania. Zacisnął mocno pięść chcąc zbesztać Podwładnego, lecz ten szybko usiszył go swym paluszkiem. Zaskoczony Abel spojrzał w głębie jego tęczówek, czując jak irytacja jedynie podnosi swój poziom do granic możliwości.
- Ty mały...- korniku, miał ochotę dopowiedzieć, jednak w tym momencie rozbrzmiał drzwonek do drzwi. Jak na złość wszyscy dzisiaj przerywali mu złote myśli. - Zaraz wracam - dodał, łąpiąc głębszy oddech, aby wyzbyć się wszystkich emocji i zszedł jak najciszej na dół. Odebrał sporą torbę z jedzeniem na wynos, sięgnął jeszcze z kuchni sztućce i dwa talerzyki po czym wróćił na górę. Usiadł przy stoliku kawowym i zaczął rozkładać jedzenie.
- Siadaj, zjedzmy póki świeże - o ile mógłtak mówić o jedzeniu na dowóz. Takie nigdy nie było w pełni świeże i ciepłe. - Chyba, że kiszki już ci nie grają - uśmiechnął się wrednie, odsuwając puste pojemniczki i torbę na bok, po czym poklepał miejsce obok siebie.
- Cztery, jak to możliwe? - z uśmiechem odchylił do tyłu głowę, rozkoszując chwilą wytchnienia w długiej kąpieli. Zawieszone ręce na wannie napinały swe mięśnie, a krople wody tylko je jeszcze mocniej zarysowywały, co nie uchodziło spojrzeniu Nemezis. Spoglądała na niego obojętnie, wręcz znudzenie, a mimo to nadal słuchała swego Pana.
- Cedrik bardzo ładnie pachnie. Chciałabym skosztować jego krwi - szepnęła, machając nogami.
- Nie bronię. Zrób to jeśli chcesz, ale nie wiem czy na to pozwoli. Jest bardzo silny.
- Może być nawet silniejszy ode mnie - przyznała to niechętnie, odgryzając kawałek loda, a wten Louis skupił na niej swoje spojrzenie.
- Niemozliwe. Gdyby była to prawda, Abel dawno by zginął.
- Nieporównuj Cedrika do mnie - nagle na jej bladej skórze rozkwitł bezczelny uśmieszek, a oczy rozbłysły krwistą czerwienią. - Żyję już setki lat na tym świecie. Linia mojej krwi dawno się zatarła. Nie ma już potomków Białej Smoczycy - prychnęła pogardliwie na nieświadomość Louisa.
- Cóż, w każdym bądź razie za niedługo się tego dowiemy - zadowolony wstał z stęknięciem wychodząc z wanny.Dłońmi zaczesał włosy do tyłu, podchodząc blizej Nemezis. Ta go jedynie zlustrowała, patrząc na ciemnowłosego jak na robaka.
- I co tak się szczerzysz? Jeszcze bym to zrozumiała, gdybyś miał czym się pochwalić - zadziornie uniosła brodę ku górze, gdy ich twarze dzieliły centymetry. Louis zmarszczył brwi niezadowolony, a białowłosa rozkroczyła swe uda.
- Cedrik i Abel. Jeden pachnący tak rozkosznie, zaś drugi wręcz śmierdzący. Nie lubię ludzi bez zapachu
- Ciekawe co nam jeszcze pokażą. Wyjątkowy Cedrik i średni we wszystkim Abel... - dodał, oblizując dolną wargę i zniżył się do pępka Nemezis, delikatnie cmokając w pieprzyk i powoli schodząc coraz niżej.
Blondyn miał juz zamiar wydusić z siebie soczyste obelgi w stornę Cedrika, kiedy to drzwi się otworzyły. Spanikowany patrzył na stojącą rodzicielkę, a czas jakby stanął w miejscu. Z teog transu wybudził go po prędku Podwładny, zmuszając do odsunięcia i uwolnienia go spod siebie. Całkowicie zgaszony pozwolił aby Cedrik zajął się ujarzmianiem kobiety, która wcale taka łatwa do tego nie była. Mimo to dostrzegał w jej kącikach oczu znikające powoli zmarszczki złości. Przykrywka jak nic - pomyślał, doskonale wiedząc co go jutro będzie czekało. Odetchnął z ulgą, kiedy kobieta zniknęła za drzwiami, zostawiając temat niedokończony.
- Nic mi lepiej nie mów. Mam z ojcem przesrane - westchnął zrezygnowany przyjmując pomocną błoń od Cedrika i za lekkim pociągnięciem do siebie, wstał na równe nogi. To było niesamowicie rzenujące. Matka zobaczyłą ich w takiej dziwacznej sytuacji. Mało tego, widziała jak syn zasiadał Podwładnego. Co innego mogło kotłować się w jej głowie jak zdegustowanie? Syn, który twardo upierał się na posiadaniu kobiety jako Podwładnej i do tego tej jedynej wybranki swego serca, a tu proszę bardzo. Wszystko na opak.
Jednakze wszystkie te myśli rozpłysnęły się z kolejnymi słowami ciemnowłosego. Żyłka wyskoczyła na czole Abla z poirytowania. Zacisnął mocno pięść chcąc zbesztać Podwładnego, lecz ten szybko usiszył go swym paluszkiem. Zaskoczony Abel spojrzał w głębie jego tęczówek, czując jak irytacja jedynie podnosi swój poziom do granic możliwości.
- Ty mały...- korniku, miał ochotę dopowiedzieć, jednak w tym momencie rozbrzmiał drzwonek do drzwi. Jak na złość wszyscy dzisiaj przerywali mu złote myśli. - Zaraz wracam - dodał, łąpiąc głębszy oddech, aby wyzbyć się wszystkich emocji i zszedł jak najciszej na dół. Odebrał sporą torbę z jedzeniem na wynos, sięgnął jeszcze z kuchni sztućce i dwa talerzyki po czym wróćił na górę. Usiadł przy stoliku kawowym i zaczął rozkładać jedzenie.
- Siadaj, zjedzmy póki świeże - o ile mógłtak mówić o jedzeniu na dowóz. Takie nigdy nie było w pełni świeże i ciepłe. - Chyba, że kiszki już ci nie grają - uśmiechnął się wrednie, odsuwając puste pojemniczki i torbę na bok, po czym poklepał miejsce obok siebie.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Strona 2 z 14 • 1, 2, 3 ... 8 ... 14
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach