Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Argonaut [eng]Dzisiaj o 12:36 amSeisevan
The Arena of HellDzisiaj o 12:33 amMinako88
LiesDzisiaj o 12:25 amRusek
A New Beginning Wczoraj o 11:58 pmYulli
Charm Nook Wczoraj o 09:51 pmKass
This is my revengeWczoraj o 09:36 pmYoshina
incorrect loveWczoraj o 08:18 pmYoshina
W Krwawym Blasku GwiazdWczoraj o 08:01 amnowena
Triton and the Wizard01/05/24, 03:32 pmKurokocchin
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 13%
4 Posty - 13%
4 Posty - 13%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
3 Posty - 10%
2 Posty - 7%
1 Pisanie - 3%

Go down
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Red eye Charm  Empty Red eye Charm {05/02/23, 06:45 pm}

Historia dwóch wampirów
Red Eye Charm
Horror, Dramat,Tajemnice


Red eye Charm  Maxresdefault
Red eye Charm  Dark-souls-iii-video-games-castle-cathedral-wallpaper-preview

Ona  szkolona  na najlepszą  wampirzą morderczynię w jednej z siedzib Iscariote. Oraz  On  odnoszący sukcesy zastępca  Victorii  w Organizacji  Hellsing. Dwa wampiry  o nieco odmiennych poglądach  spotykają się,  gdy mają wyeliminować  ghoula zwracającego na siebie  zbyt  wielką  uwagę.  Co może pójść  nie tak?  Otóż wszystko… dosłownie  wszystko…

Wampirzyca( Iscariote) - Minako88
Wampir( Organizacja Hellsing) - SzaloneCiastko
Emme

Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Red eye Charm  Empty Re: Red eye Charm {08/02/23, 07:37 pm}

Red eye Charm  Bc5bbdbcf57f68c834850cac5a1f74bf

Dane, którymi posługuje się na misjach:

Imię:Jenny/Delia|
│Nazwisko:Storm/Roesel|
│Wiek (fizyczny):21 lat |
│Wzrost:166 cm|
│Waga:52 kg|
│ Kolor włosów :Brązowe, długie, zwykle związane  |
│ Kolor oczu :Czerwone, jednak czasem zakłada szkła kontaktowe i jej oczy nabierają wtedy orzechowy odcień
│ Data urodzenia :15 sierpnia|
│ Znak zodiaku :|Lew

│Pochodzenie:Islandka wychowana we Włoszech|
│Status:Wolna |
│Rasa:Wampirzyca |
│Orientacja :Heteroseksualna|
│Sylwetka :Szczupła, kobieca|

│Ciekawostki :
- Wychował  ją zastępca  głównego przywódcy Iscariote
- Nie pamięta swojej ludzkiej rodziny, wyparła te wspomnienia
- Zadziorna, odważna czasem porywcza
- Doskonale posługuje się bronią palną oraz kataną
- Szkolona od paru lat w infiltracji, oraz szpiegostwie
- Jej prawdziwe imię i nazwisko brzmi Delia Roesel |
 
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
SzaloneCiastko
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Red eye Charm  Empty Re: Red eye Charm {06/03/23, 11:56 am}

Red eye Charm  Db3dfb6021a8f591aee272d80b0db9b8
○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○
Caleb Abarough       25 lat     190 cm       70 kg
długie, czerwone włosy               miodowe oczy
czerwony płaszcz        widziany głównie z bronią palną
tatuaż pentagram na dłoni i znaki runiczne na palcach

○ Z Hellsing, ma za sobą lata współpracy z Victorią. Jest niezwykle lojalny i butny, z dumą piastuje stanowisko jej zastepcy. Sprawiał niemałe problemy z podporządkowywaniem się, gdyż Caleb z zasady wie wszystko najlepiej i jest przekonany o swojej ponadprzeciętnej inteligencji. Przydałoby mu się jeszcze trochę utemperowania...
○ Trudno jest go wyprowadzić z równowagi, chyba że ktoś nazwie go ignorantem lub powie mu, że nie ma racji.
○ Nie przekonał się do używania broni białej. Kłóci się to z jego ideami o niezawodności strzałów. Na wszystko przyjdzie kiedyś czas.
○ Nietrudno jest mu zapomnieć o przeszłości. Nie tęskni za swoim poprzednim życiem. Na początkach przemiany było mu ciężko przekonać się do picia krw, jednak z czasem przyszło opamiętanie.

○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Red eye Charm  Empty Re: Red eye Charm {12/03/23, 04:28 pm}

|JENNY STORM |

   Krzyknęłam, wyrywając się z kolejnego koszmaru. Poderwałam się z łóżka, czując   lepki smak krwi na ustach. Przejechałam palcami, po  lekko  opuchniętych wargach. Niedawna akcja kosztowała mnie sporo energii i wysiłku. Mimo niedawnego posiłku nadal  w moim żołądku narastał dość dokuczliwy ogień. Czy był to głód, czy coś innego nie umiałam jasno stwierdzić. Podeszłam do szuflady, by wyjąć  strzykawkę wraz  ze środkiem przeciwbólowym. Niestety  wampiry  nie mogły przyjmować byle jakich leków. Ta mieszanka została stworzona przez najlepiej wykwalifikowanego lekarza z Iscariote. Najlepszego przyjaciela tego, który mnie wychował  i dał szansę na lepsze  życie.  Po przemianie dano mi nową  tożsamość  specjalnie po to, by  ułatwić mi przenikanie do siedzib  naszych wrogów. Dian uczył mnie  wszystkiego, co sam  potrafił. Nie bez powodu został zastępcą przywódcy w sześć  lat od przybycia do Włoch.  Każdy z pionków chciał być  na jego miejscu, na co pracowali i zastawiali pułapki. Nie przewidzieli tylko jednego, że ktoś  taki jak ja będzie chronił  swojego twórcę za wszelką  cenę.  Dian dał mi tyle,  ile mógł, był chłodny, ostry oraz nie łatwo wybaczał  wpadki. Mimo tego  był też cierpliwy oraz  traktował  moją osobę jak  kogoś  cennego. Przywiązanie nie było  czymś normalnym dla wampirów. Bardziej  lojalność i oddanie. Tak sobie tłumaczyłam moją relację  z dużo starszym wampirem. Niektórzy  w Iscariote mieli nas nawet, za kochanków.  Z czego jawnie się  śmiałam. Bo nikt nie umiał  zrozumieć tego, co nas naprawdę  łączyło. To tamten wampir cały czas wpajał  mi zasady,  uczył reguł  Organizacji oraz  mobilizował do treningów ponad siły. To nie było  tak, że  wszystko szło prosto, łatwo  i przyjemnie. Władanie bronią  czy kataną  wymagało precyzji.  Mimo  większej odporności  na ból i zwinność bywały momenty trzymające mnie na granicy nieśmiertelnego  w teorii życia. Te momenty szybko  wymazywałam ze swej pamięci, bo przecież jedno  potknięcie nie mogło  być  ważniejsze  od dwudziestu zwycięstw. Jak do tej pory nawaliłam  tylko dwa razy, nie były  to poważne  wpadki, których  nie można było  zatuszować.  Dian chronił  mi tyły  tak samo jak  ja trzymałam  w sobie, jego  tajemnice.  A miał ich niemało.  Choćby powód, dla którego  wyrwał  mnie od ludzkiej rodziny, czyniąc ze mnie  nieśmiertelną. W sumie  moje wspomnienia tak bardzo  się  zatarły, że już nawet nie pamiętałam niczego poza  dawnym imieniem  i nazwiskiem. A nowym, które otrzymałam  dla bezpieczeństwa na misjach. Przecież niełatwo  namierzyć osobę, której  dane są zupełnie fałszywe czyż nie?
Wstrzyknęłam zawartość strzykawki w żyłę  na nadgarstku. Przyjemne mrowienie rozlało się po całym moim ciele.  Teraz było już  znacznie lepiej.  Czerwonymi oczami rozejrzałam się po pokoju. Był spory, i jak zwykle uporządkowany. Zgarnęłam ciuchy z szafy, udając się do łazienki. Księżyc  niedawno miał  oddać swe miejsce słońcu. Co oznaczało cały dzień na sali treningowej  lub strzelnicy. Wszystko było dobre od bezczynności, która  dawała  o sobie znać. Szybki prysznic następnie  ogarnięcie się przed lustrem. Blada cera, lekko  iskrzące czerwone oczy i ten drapieżny  uśmiech, cała ja.  Wyszłam z pokoju wraz z bronią przy pasku. Tutaj trzeba uważać,  nie było  zakazu, że nie można się atakować. No jedyną zasadą było to, że nie można się  zabijać. Bo każdy może być wysłany na misję  z tą drugą osobą. Wtedy też współprace były wręcz  wymuszane. Nikt jawnie nie protestował, mimo że każdy uważał to za chore. W takich czasach przyszło  nam żyć, że  każdy z Organizacji był na wagę  złota. Sama mogłam wymienić  tylko paru naprawdę przydatnych. Reszta to tylko  pionki, na które nie zwracałam zwykle uwagi. Albo inaczej wolałam sobie nimi nie zawracać głowy, bo  i tak było pewne, że szybko padną.

Na strzelnicy odbiłam swoją kartę, załadowałam broń, by udać się na mój ulubiony tor. Uczucie wystrzału do celu, sprawił, że mój  drapieżny uśmiech bardziej odsłonił kły. Strzelanie nie trwało jednak długo,  na strzelnicę wszedł  Jared postawny wampir o blond włosach z paczką fajek w dłoni. Jak to on nigdy nie umiał  rzucić palenia. Zabezpieczyłam broń i podeszłam do mężczyzny, on był jednym  z tych, na których  trzeba było  zwracać uwagę.  Jego przynależność do Iscariote była bardzo  istotna. Nim się odezwał, wziął zapalniczkę, zapalając szluga. Dopiero po pierwszym  zaciągnięciu  się  zwrócił  na mnie uwagę.
   - Dian byłby  pod wrażeniem, że od rana już  tu  zaglądasz. Dobrze Cię wytresował, nie ma co- zaczął temat, z tym swoim dokuczliwym przytykiem. Tego akurat  w nim nie lubiłam i tego  jak określał  moje oddanie Dianowi.
    – Ja to nazywam raczej dobrym spożytkowaniem czasu wolnego. Lub czymś w tym stylu – mruknęłam, mrużąc delikatnie oczy. Roześmiał  się  chłodno.
    - Niedługo  twój czas wolny się  skończy. Dian został  zaproszony na kolejne zebranie. Szykuje się  spora akcja jednak nie we  Włoszech. Nie patrz tak na mnie, niestety nie wiem nic więcej- uprzedził  moją osobę przed kolejnymi pytaniami. Jakoś  mnie to nie zaskoczyło, zebrania odbywały  się  często.  Jednak czy tylko  tym razem miało  dojść do czegoś poważniejszego?
   - Cokolwiek to będzie. Dian wie, gdzie mnie szukać.  Oczywiście jeśli to mnie wybiorą do tej misji. Nie zapominaj o sobie, Ednie czy Matsuhiro- wymieniłam każdego, którego  w miarę dobrze poznałam  przez ten czas w tym miejscu. Obracałam pistolet w dłoni, by czymś  zająć ręce.
    - Się okaże, kogo wybiorą do tej  misji. Choć czuję, że jak będzie  to infiltracja to odpadnę tak szybko jak to tylko  możliwe. Moją specjalnością  są misje  w terenie, nie po cichu- przypomniał  mi o tym, dalej zaciągając się papierosem.
Dobrze o tym wiedziałam, nie musiał  mi o tym przypominać. Jego ostatnie działanie „po cichu”  zakończyło się prawie pogromem w centrum miasta.  Nasza rozmowa trwała  jeszcze chwilę  aż na strzelnicę  wpadła  Andrea jedna z głównych dowodzących Iscariote. Na mój  widok przywołała  mnie gestem ręki.
     - Dian czeka na Ciebie w bibliotece. Wszystkiego dowiesz się  od niego.  A ty Jared zgaś to paskudztwo. Nie wszędzie  można palić- mruknęła rudowłosa, obrzucając go nieprzychylnym spojrzeniem. Nigdy za sobą  nie przepadali, niestety nie było  mi dane dowiedzieć  się,  co było tego  powodem. Oboje w tej kwestii milczeli  jak zaklęci. Nie tracąc już  więcej, czasu wyszłam,  zostawiając  ich zupełnie samych. Licząc, że się  nie pozabijają. Droga do biblioteki była niezmiernie długa, prowadziła  przez dwa rozległe  korytarze i jedne schody. Na miejscu nie zastałam nikogo innego  poza  moim mistrzem.

 Stał  oparty biodrem o parapet, obserwując drzwi. Na mój widok jego tęczówki rozbłysły hipnotyzująco. Zawsze  mnie ciekawiło,  jak to potrafił  zrobić. Podeszłam  bliżej.
 - Chciałeś mnie widzieć. Przyszłam  tak szybko jak było  to  możliwe- zajęłam miejsce obok niego, nasze dłonie lekko się  stykały ze sobą. Wampir patrzył  na mnie uważnie, zastanawiając  się jak  poruszyć  temat  z zebrania.
  - Narada zakończyła  się jakiś  czas temu. Jak ostatnio słyszałaś  we  Włoszech doszło do paru pokazów  manifestacji  siły  między  wampirami a wyższą rangą  ghoulami. Jak  się okazało,  sprawca tego całego  zamieszania już nie znajduje się  w naszym kraju, co komplikuje sprawę. Podjęliśmy  jedyną  słuszną  decyzję  w tej sprawie. Zostaniesz wysłana  z misją  Jenny-  zaczął poważnym jak zawsze tonem.  Teraz już lepiej  wszystko  zrozumiałam, to nie było byle jakie zadanie.
 - Czego ma dokładnie dotyczyć ta misja? Mogę poznać więcej  szczegółów?-  spytałam, w myślach szykując się już do tak ważnej podróży.
  - Według  naszych informacji sprawca znajduje się  w Londynie. Ma mnóstwo marionetek. Więc  twoim zadaniem będzie  dotarcie do jego informatorów. Namierzenie go i wyeliminowanie.  Jednak nie tylko my na niego polujemy. Nasi drodzy  ekhm "przyjaciele" z Hellsinga też go już szukają- ostrzegł, mnie na starcie.  W sumie nie miałam  z nimi styczności, chętnie  poznam ich bliżej.
  - Nie masz się  o co martwić, poradzę sobie.  A ci  z Hellsinga nie zdążą się nim nawet zająć a zniknie po nim ślad. Rozumiem, że wszystko, co muszę wiedzieć, jest w tej teczce?- wskazałam na teczkę  leżącą na stole  opodal nas.
  - Tak, przejrzyj wszystko w drodze na samolot. Wylatujesz za dziesięć godzin. Jak  tylko zajdzie słońce. Jenny  ufam ci, nie zawiedź nas- mówiąc to, wyszedł, zostawiając mnie samą. Zgarnęłam teczkę, opuszczając, bibliotekę. 
W pokoju spakowałam, co było  mi potrzebne do  torby. Nie wiem, ile zajmie mi ta misja, miałam co do niej mieszane uczucia. Nie lubiłam opuszczać  Włoch, a teraz nie wiadomo, na jak długo znikam  z tego miejsca, które było dla mnie domem. Na wszelki wypadek spakowałam  większość  ubrań. Magazynki do broni  oraz broń.

  Podróż na lotnisko przebiegła bez problemów odwiózł mnie Alex nasz najlepszy kierowca. Na szczęście  leciałam prywatnym samolotem, bo nie  wiem, jakbym wytrzymała wśród ludzi nie mogąc napić się  ich krwi. Na pokładzie spożyłam sporą dawkę  krwi. Dostałam  też szkła  kontaktowe, by jakoś  zamaskować, to kim jestem. Gdy  tylko  samolot oderwał  się  od pasa startowego, myślałam tylko  o jednym. By jak  najszybciej  znaleźć się  w Londynie. W samolocie przejrzałam też akta, które otrzymałam.  Nie było  tego za dużo. Lot trwał parę godzin. Stojąc, na płycie lotniska, poczułam chłodny wiatr, chłodniejszy niż  ten we Włoszech. Z tego o to miejsca odebrał mnie Joshua, to miało być  nasze jedyne spotkanie. Miał mnie tylko  odwieźć do lokum, które było mi przeznaczone na czas misji  w Anglii. Małomówny wykonujący tylko polecenia.
- Życzę  powodzenia panienko Jenny-  powiedział tylko, wyjmując torbę z bagażnika. Skinęłam głową. Ta dzielnica Londynu była zwykłym osiedlem niedużych domków mieszkalnych.
    Otworzyłam, drzwi nieco zardzewiałym kluczem. 
  Nie planowałam  się teraz rozpakowywać. Muszę zacząć pracować. Pierwsze zadanie znaleźć informatora. Z takim postanowieniem założyłam szkła kontaktowe, by zmienić kolor oczu. Po czym z torebką i trzymaną w niej bronią  ruszyłam na miasto. Znalezienie go nie powinno być takie trudne…
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
SzaloneCiastko
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Red eye Charm  Empty Re: Red eye Charm {17/03/23, 10:21 am}

Caleb Abarough

Czerwonowłosy musiał się przewietrzyć, chłodne powietrze Londynu dodawało mu otuchy. Wiał delikatny wiatr, poruszając jego płaszczem w charakterystyczny sposób. Jego czerwony kolor nie należał do dyskretnych, ale dobrze się w nim czuł. Był bardzo dumny z posiadania go, zdobycie go nie było takie proste. Został wykonany na zamówienie przez wyśmienitego garderobianego, który dokonał już swojego żywota. Wampir uroniłby łzę na jego pogrzebie, zdobył się jedynie na umieszczenie symbolicznego czarnego kwiatu na jego nagrobku. Cmentarz był niewielki, ale miejsce, w którym spoczął nie było zaniedbane. Miodowooki przynajmniej mógł się cieszyć z praktycznie niepowtarzalnego ubioru, który nadawał mu charakteru. Kolor czerwony był kolorem pychy, a jej Calebowi nie brakowało.
Nie miał ów jegomość łatwego charakteru, lecz zyskiwał przy bliższym poznaniu. Trzeba było, jednak się przedrzeć przez jego arogancję i mocno się pilnować, by go nie urazić.
- Jesteś zawodowcem, jesteś zawodowcem - powtarzał sobie pod nosem Caleb, zastanawiając się po raz kolejny, z kim był zmuszony pracować. - Jaki podstęp musiał zostać użyty, by delikwent im uciekł. Z każdym rokiem ubywa ludzi kompetentnych, a partaczom się dobrze wiedzie. Oh, Victorio, gdybyś mi tylko pozwoliła się tym zająć. Zaraz zredukowalibyśmy etaty i mielibyśmy ludzi lojalnych do naszych potrzeb.
Uzewnętrzniał swój monolog, choć wokół nie było słuchacza. Jego zadanie było proste, odnalezienie siejących ferment i ich likwidacja. Dla niego zlecenie to brzmiało jak zadanie dla przedszkolaka, gdyż nie dopuszczał do siebie myśli, że może mu brakować kompetencji.
Tak dla poprawy samopoczucia z chęcią wybrałby się na dłuższe polowanie. W sumie to go właśnie czekało, tylko czemu musiało być tak daleko od jego ukochanych Włoszech. Spędził już długie miesiące na wygnaniu, będąc cały czas w listownym kontakcie z Victorią. Zastanawiało go to, że będąc jej zastępcą, był tak daleko od głównej siedziby Hellsing. Wypominał jej, że może to pora, by powrócił do swojego dawnego życia. Ta jednak upierała się, by pozostał w Anglii... Nie mógł, jednak całkowicie pochłonąć się marudzeniu, gdyż jeśli miałby wskazać trzy miejsca, gdzie wampiry czuły się najlepiej, byłaby to Wenecja, Anglia i Rumunia. Podziwiał Vladimira, jego nie stać było na, aż taką brutalność. Czuł, że kiedyś historia ta zatoczy koło i oberwie im się za to po uszach. Nie zdziwiłby się, gdyby słynny postrach z Transylwanii był ich pierwowzorem. Podobała mu się legenda o młodym księciu, którego syn miał zostać wcielony do armii, wtedy władca użyczył sobie mocy, które z czasem stały się dla niego przekleństwem. Prawda miała się zupełnie inaczej i, choć historia ta była wyssana z palca, Caleb podziwiał to oddanie dla sprawy. Podobnie się czuł, pracując dla Hellsinga.
Abarough o zamieszkach w jego rodzimym kraju dowiadywał się tylko z wiadomości. Nie był bezpośrednim ich świadkiem, choć krew się w nim gotowała, gdyby oczywiście ją miał. Nie lubił bezczynności, a ich żywot nie należał do najłatwiejszych. Przez brak starzenia się lata zlewały się ze sobą, tylko ludzie zmieniali swoją hierarchię, zasady. Wymierali również i odradzali się na nowo, wciąż zwiększając swoją liczbę. Czasami zastanawiał się, skąd w ludziach był ten upór, z jakim trzymali się życia. Było już tyle epidemii, a mizerna ludzkość była w stanie z nich wyjść i stać się silniejszą. Caleb nieraz powtarzał, że natura wie, co robi, a dobór naturalny był jedną z największych świętości.
Przy sobie miał swój niezawodny pistolet beretta, pochodził z Włoch, więc musiał mieć odpowiednią jakość. Miał go w pogotowiu, gdyby miał zostać zaskoczony. Był zadowolony z faktu, że zadbał odpowiednio wcześniej o dostarczeniu do swojego organizmu trunku, który dodawał mu siły. Gdyby w tym momencie nie mógł myśleć z racji tego, że byłby spragniony, nie wybaczyłby sobie. Nie mógł popełniać błędów.
- Co tu robisz? - spytał krótko, rozglądając się, czy dziewczyna była sama. Jego zmysły prawdopodobnie zarejestrowałyby wcześniej, gdyby miała towarzystwo, pozostał jednak czujny. Zmierzył wampirzycę wzrokiem, wyglądała na sprawiającą problemy. Czerwonowłosy powstrzymał się przed zbędnym komentarzem w związku z tą sytuacją. - Nie sądzę, by było tu wystarczająco dużo miejsca dla naszej dwójki.
Musiałby być głupcem, by łudzić się, że tylko Hellsing jest zainteresowany, sprawiającym im tyle problemów ghulami. Myślał, jednak że zdąży zająć się tą sprawą, zanim wkroczą. Najwyraźniej, jednak znaleźli się w tym samym punkcie. Miejscowość była niewielka, więc ich spotkanie było nieuniknione. Calebowi podobała się pewna intymność tego miejsca.
- Co ja mam z Tobą zrobić...? - nie kojarzył jej z Hellsinga, mógł więc przypuszczać, że współpracowała z Iscariote. Abarough przetarł twarz, gestem zmartwienia. - Obawiam się, że nie jesteś w stanie pokrzyżować moich planów. Ale nie uśmiecha się pozwalać Ci działać samopas.
Zastanawiał się, jak ugryźć tę sytuację. Prawdopodobnie powinni zacząć od przedstawienia się, jednak Caleb w pewien sposób czuł, że czas ucieka im między palcami.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Red eye Charm  Empty Re: Red eye Charm {19/03/23, 08:34 pm}

|JENNY STORM |

      Spacerowałam, zachowując największą uwagę. Ghoule w każdej chwili mogły przypuścić swój atak.  Co prawda były one znacznie inteligentniejsze od swoich poprzedników,  a jednak i im zdarzało się atakować z głodu. Pod  tym względem bywały agresywniejsze nawet od nas wampirów. Nie czułam głodu, więc zapach ludzkiej krwi nie robił na mnie wrażenia. Potrafiłam się kontrolować. Tyle lat treningu nie mogło przecież pójść na marne czyż nie?  Wyszłam, na kolejną ulicę mocniej zaciskając dłoń na torebce z bronią. Byłam na kolejnym rozwidleniu dróg, szukając swego informatora, miał być w pobliżu, według moich informacji. Nie mógł mnie przecież wystawić prawda?  Za dużo kasy dostał, by ot, tak po prostu uznać, że gra jest niewarta świeczki. Zrobiłam zaledwie jeden krok do przodu, gdy drogę zagrodził mi inny wampir. Nie znałam go, nie kojarzyłam, by ktoś taki pracował dla nas. Bardzo wysoki mężczyzna o czerwonych włosach ubrany w czerwony strój. Zamrugałam zaskoczona, by po chwili jednak przybrać  szczerze zaskoczoną minę. Grę czas zacząć jak to mówią, nie byłam całkowicie nieobyta z kim kto teraz pracował w Hellsingu, miałam podstawowe informacje, bo w sumie to nam w zupełności wystarczyło, by śledzić  ich bardziej istotne kroki. Odgarnęłam, brązowe kosmyki z czoła uśmiechając się nieco zadziornie do mężczyzny.
       - Myślałeś, że tylko tobie pozwolą się bawić z ghoulami?  Niestety  Główny Inspektor Charmin miał inny pomysł  i też mnie oddelegował  do tego zadania. Sadząc po twoim zachowaniu, nie przekazał ci tych informacji- powiedziałam, udając zaskoczeni, że szefostwo nie podzieliło się  z nim tą  informacją.  Co prawda nie byłam pewna czy Charmin nadal współpracuje z Hellsingiem, wolałam zaryzykować  niż dać się tak, łatwo zdemaskować. Po czym zaczęłam sama temat, który był już bliższy prawdy niż to, co przed chwilą powiedziałam.
      - Miałam się u spotkać z informatorem. Miał mi przekazać dość istotne informacje. Ułatwiające nam zadanie. Myślałam, że to ty nim jesteś. Twoje wypowiedzi jednak temu przeczą. Widziałeś tu kogoś poza nami?- spytałam go wyraźnie zaniepokojona.  Bo skoro spotykam innego wampira a po informatorze ani śladu. To coś było  ewidentnie nie tak. Czyżby nas na  siebie napuszczono?  Nie to zupełnie do siebie nie pasowało. Zamyśliłam się ponownie.
     - Wybacz, ale nie wiem, jak masz na imię, może je zdradzisz, nim zaczniemy  szukać sprawcy tego cholernego nieporozumienia? Mogę przedstawić się jako pierwsza Jenny Storm- przedstawiłam się, nie spuszczając z niego wzroku. Czas uciekał,  a my tylko traciliśmy tu czas. Co potwierdziły krzyki z kolejnej ulicy.  Automatycznie wyjęłam broń  z torebki,  odbezpieczając ją.
     - Lepiej się pospieszmy jeśli mamy ochroni tych, którzy jeszcze przeżyli- mówiąc to schowałam się za rogiem budynku widząc jak gholue atakują dwójkę ludzi. Jeden celny strzał pozbawił stwora życia, o ile można było to nazwać, życiem. Działo  się zdecydowanie za dużo by móc normalnie porozmawiać.
    - Sprawdź, co z tymi ludźmi  sprawdzę teren. Resztą zajmiemy się, jak to piekło tu się skończy- zasugerowałam czerwonowłosemu. Mógł zaprotestować, byłam pewna, że to zrobi. Fala ghouli miała się zaraz znów pojawić, czułam to, było tu za spokojnie. Zachowując ostrożność, wyszłam na kolejne skrzyżowanie, było jeszcze gorsze od poprzedniego. Tym razem nie byłam sama, wampir tak jak zapowiedział miał ciągle na mnie oko. Nieco mnie to bawiło.  Sięgnęłam po komórkę, wybrałam numer pogotowia, ludzie musieli przeżyć.
      - Proszę kartkę  na Asper Street  grupa rannych potrzebuje szybkiej interwencji medycznej. Proszę przysłać jak najwięcej  sanitariuszy. Może być więcej rannych-  po czym rozłączyłam się, obserwując złotookiego.
     - Mamy chwilę, nim kolejna fala się pojawi. To co współpracujemy? Czy nadal będziesz mi tylko patrzył na ręce? Nadal nie znam twego imienia- przypomniałam mu o tym. Po czym rozejrzałam się, w oddali słychać było, jak się zbliżają, na pewno już nas wyczuli, zanosi się  na krwawą bijatykę.  Owszem lubiłam takie akcje, ale nie gdy ktoś miał  mi towarzyszyć. Ktoś, kto ewidentnie był z  Hellsinga. Nie ufałam im, a teraz chcąc nie  chcąc współpraca z  nim był jedyną słuszną opcją. Przeładowałam broń, czując jak fala podniecenia zalewa, moje ciao. Dawno nie byłam tak chętna do walki czując jak wszystkie moje zmysły skupiaj się   tylko na tym jednym konkretnym celu. Zapach krwi unosił się w powietrzu, czułam coś podobnego, we Włoszech tylko nie na takim ogromną skalę tu było znacznie gorzej. Czy Hellsing nic z tym nie robił?
      - Tak się zastanawiam, byłam  wyznaczana do innych misji niż ta. Jakim cudem tylu ghouli uchowało się przy żuciu? Wiesz może coś  na ten  temat?- zaryzykowałam, wypytując go o to. Mógł  wiedzieć tyle samo co ja, a może  nie chciał znać szczegółów?  W sumie gdyby tak było byłby bardzo podobny do Alucarda. Słyszałam o nim  z tego co wiedziałam  był w Głównej Radzie Hellsinga i już rzadko brał udział  w akcjach, oddając pałeczkę tym już  przeszkolonym wampirom z Organizacji.  Tak o to trafiłam na czerwonowłosego. Nie wysłali, by tu byle kogo,  akurat tego  to byłam więcej niż pewna. Zanosiło się na ciężką pełną wrażeń noc.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Red eye Charm  Empty Re: Red eye Charm {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach