Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
New GenerationDzisiaj o 07:54 amLadyFlower
W Krwawym Blasku GwiazdWczoraj o 07:16 pmnowena
My little merman12/05/24, 10:32 pmTroianx
Avatar: The Legends of two12/05/24, 09:59 pmLadyFlower
Charm Nook 12/05/24, 07:46 pmAku
Blood, drugs and you in the middle12/05/24, 04:27 pmNatas
Eternal debt12/05/24, 03:21 pmMinako88
Argonaut [eng]12/05/24, 01:02 amSeisevan
A New Beginning 11/05/24, 10:46 pmNoé
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
1 Pisanie - 50%
1 Pisanie - 50%

Go down
Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Natas
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Blood, drugs and you in the middle {18/09/22, 10:30 pm}

First topic message reminder :

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Unknown



Gangster - Troianx
Glina - Natas

Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Natas
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {01/07/23, 05:13 pm}

Gavin "RED" Rayne

  Widok czystego nieba nad taflą wody był cudowny, ale jeszcze bardziej przyciągający oko był chłopak przesłaniający mu jego widok. Jasnoniebieskie włosy, zmoczone wodą ściemniały o kilka odcieni, lepiąc się do jego bladej skóry. Podobnie zachowywał się materiał jego ubrań, który jeszcze bardziej podkreśla jego świetną sylwetkę. A wisienką na torcie były oczywiście te jego kolorowe tęczówki
- Skromniacha. - Skwitował z zauważalnym rozczuleniem obserwując jego roześmianą twarz. Tak bardzo się przed tym wzbraniał, a teraz wpadł po same uszy. Urok osobisty V był przerażający, ale i cholernie pociągający. - A czy to byłoby takie złe? - Odparł pytaniem na pytanie i podniósł się z piachu. Już od dłuższego czasu z nikim się nie spotykał nawet na jednorazowe przygody. Właściwie to przestał zaraz po rozpoczęciu misji i poznaniu V. Czy to już w tych pierwszych sekundach udało mu się go złapać w swoją sieć? Nie wyglądał na takiego.
- Jak nie igłą, to nożyczkami. - Parsknął, ale zaraz skinął głową, łapiąc się za połatane ucho. - Chętnie pozbędę się w końcu tego ustrojstwa. Ale zamawiam usługę do domu. - Dodał niewinnie, zaczynając powoli kierować się do miejsca, w którym czekało na nich jego auto.

...

  Niby nie było to ich pierwsze, wspólne nocowanie, ale tym razem obie strony wyraziły na to zgodę. Wcześniej niespecjalnie go obchodziły upodobania V. Miał się tylko do niego zbliżyć, aby ten wdrążył go w towarzystwo. Poczucie winy wzrosło tysiąckrotnie, ale obiecał sobie, że mu to wynagrodzi. Co zamierzał wprowadzić w życie już od tego samego wieczoru. Zaczynając od tego, że chciał, aby chłopak poczuł się przy nim swobodnie, bo przecież pamiętał jego nieprzyjazną reakcję na sposób spania Reda obok niego w negliżu. Zaskoczył tym nawet samego siebie, ale nie wzbraniał się. Czuł bardziej jakby obudziły się w nim szczątki naiwnego dzieciaka, jakim był Keith.
  Czekając na V, przygotował coś ciepłego do picia na rozgrzanie ich zziębniętych ciał. Dla siebie herbatę z mlekiem, a dla niebieskowłosego kakao z piankami. Oba napoje ustawił na stoliku przy łóżku, za który służył mu taboret, a sam zabrał się za oporządzanie fotela. To na nim zamierzał spać. I jak od dłuższego czasu myślał nad wyrzuceniem go przez okno, tak tego wieczora docenił jego obecność. Lepsza pozycja siedząca na czymś choć trochę miękkim, niż śpiwór rozłożony na twardej podłodze.
  Jednak V miał inne plany.
- Ohoo, a nie obudzę się ze spluwą w gębie, jak mi w nocy omsknie rączka? - Ośmiał się zerkając na chłopaka przez ramię, którego zlustrował wzrokiem. Już widział jego ciało, ale za każdym razem było ono równie przyjemne dla oka. Zwłaszcza, kiedy je sam tak ochoczo prezentował i to na tle jego łóżka.
- Daj spokój, aż tak złe nie było. Na pewno masz jakieś lepsze wspomnienia. - Ruszając do łazienki, po drodze nie omieszkał zarzucić kołdry na rozebranego chłopaka.  Nie został w niej jednak na długo, po po niepełnej minucie wyszedł ze suszarką w ręku. Bez słowa podłączył ją przy łóżku, na którym przysiadł i dokończył suszenie wilgotnych kosmyków chłopaka.
- No co? Poduszki mi zmoczysz. Nie wyobrażaj sobie za wiele. - Prychnął z lisim uśmieszkiem. Wbrew jego słowom, które twierdziły jakby robił to z samolubnego powodu, to był nad wyraz delikatny. Uważał na temperaturę, nie ciągnął za mocno. Korzystał z tak świetnej wymówki do pobawienia się jego włosami.
- Koniec. - Oznajmił po chwili kiedy czupryna chłopaka była w końcu sucha i odłączyć sprzęt. - Zrobiłem ci kakao, ale jest też herbata z mlekiem. Bierz co chcesz. - Poinformował wracając do łazienki, tym razem, żeby zająć się sobą.
  Red natomiast się nie zamykał. V widział już wszystko drugiego dnia ich znajomości i poza tym nie miał nic do ukrycia. Na dodatek teraz nie widział go jako potencjalne zagrożenie. Z tyłu głowy krzyczała na niego nieufność do ludzi, ale ten jeden raz kazał jej się zamknąć.
  Wziął szybki prysznic i wciągając losowe gacie na tyłek wrócił do pokoju, gdzie powitał go widok zakopanego w kołdrze chłopaka. Był pewien, że ten już dawno śpi, ale  jak tylko zbliżył się do materaca, ten uniósł nakrycie zapraszając go do środka. Nie zwlekając ułożył się przy nim i przymknął powieki z pomrukiem zadowolenia.
- ciepło.... - Wymamrotał pod nosem zupełnie nieświadomie. Była to naprawdę miła odmiana od zimnego, pustego łóżka w którym to zwykł sypiać. Nigdy nie pozwalał jednorazowym numerkom zostawać na noc. Po dłuższej chwili ciszy, zaczepnie podsunął kołdrę na głowę V, ale jego ręka nie wróciła do niego, a zaległa na ciele młodszego obejmując go delikatnie. Zerknął na niego, po czym schował cisnący mu się na usta uśmiech w poduszce.
- Spać. - Dodał ze słyszalnym rozbawieniem, które maskowało jego drobne zawstydzenie.

...

  Pobudka była równie przyjemna co noc. Powitał go widok zaspanej twarzy jasnowłosego, który wyglądał zaskakująco niewinnie i bezbronnie. A przede wszystkim ufnie, bo tak ochoczo wczepił się w ciało starszego, kompletnie nie przejmując się przestrzenią osobistą. Jego klatka piersiowa unosiła się spokojnie, a po twarzy nawet przebiegł delikatny grymas uśmiechu, kiedy ręka Reda odruchowo odgarnęła za ucho jego zbłąkane kosmyki.
- Koniec tego dobrego. - Oznajmił w końcu i choć widział, że chłopak już wrócił do żywych, to jednak nie podnosił powiek udając, że wciąż śpi. - Mam cię obudzić jak księżniczkę? - Parsknął zaczesując roztrzepane kosmyki do tyłu. Zero reakcji.
  Dlatego po kolejnej minucie bez ostrzeżenia zawisnął nad chłopakiem, wspierając łokcie po bokach jego głowy i przybliżył wargi do jego ust.
- Nie mów, że cię nie ostrzegałem. - Wyszczerzył się głupawo, zaraz skubiąc jego wargi. Już zeszłego wieczora zauważył, że były znacznie bardziej miękkie i słodsze niż spodziewałby się po mężczyźnie, ale V cały był wyjątkowy. Drobny, a zarazem dobrze zbudowany. Szczupły, a także męski. Jego lewa ręka sama powędrowała po boku jego torsu, opuszkami palców smyrając jego smukłą talię, której pozazdrościła mu niejedna  kobieta.
  Niestety ten przyjemny moment został przerwany przez gwałtownie otwarte drzwi wejściowe.
- Wstajemy kochany! Wstajemy, wstajemy! Szkoda takiego dnia! Pobudka, pobudka, kto rano wstaje temu co? - Zawołał wesoło kobiecy głos, ale równie nagle jak ich powitał, tak samo szybko zawięzł w jej gardle, kiedy po pozbyciu się obuwia, wyprostowała się i ujrzała Reda w łóżku. I to nie samego, co oczywiście było tym szokuj
- Znowu przyprowadził laskę na noc? - Doszedł także drugi głos, również wysoki, choć trochę łamliwy i bliżej było mu tej męskiej barwy.
  Czerwonowłosy od razu odsunął się od jasnowłosego i obrócił w kierunku przedpokoju, z którego niestety był widok na całe mieszkanie.
- Tina? Co ty tu robisz? Co młody tutaj robi? - Przejechał dłonią po twarzy próbując na szybko się rozbudzić, ale także ukryć zaczerwienienie w kąciku policzków. Była ostatnią osobą, przez którą chciał być przyłapany w takim stanie. A szczególnie we spółce z Benem.
- O cholerka. - Wydusiła przykładając dłoń do otwartych ust. - Byliśmy umówieni nie pamiętasz? Miałam ci porzucić Bena na niedziele. Przepraszam, wpadniemy innym razem. - Schyliła się po buty, jednocześnie wciąż zasłaniając oczy syna.
  No tak. Obiecał jej zająć się bratankiem i kompletnie o tym zapomniał. A kto by go winił po tak cudownym wieczorze i miłej nocy?
- Zostańcie. I nie wydłubuj mu ślepi, mamy gacie. - Westchnął zerkając przepraszająco przez ramię na zszokowanego chłopaka. - No chyba, że coś mi się samo zsunęło. - Parsknął dla rozluźnienia wstając i przeciągnął się porządnie.
- Zostajesz na śniadanie? - Dodał podchodząc do kobiety, z którą przywitał się szybkim przytuleniem, a następnie schylił się do niskiego chłopca, na którego popatrzył chwilę w milczeniu intensywnie. A w drugiej chwili już przewiesił sobie małego rudzielca przez ramię, niczym worek ziemniaków.
- Puszczaj mnie ty stary zboku! - Krzyknęła młodociana ofiara, ale zaraz też się roześmiała. - Normalnie przywitać się nie potrafisz?
- Nikt mnie nie nauczył - Odparł potrząsając nim lekko, finalnie w końcu odstawiając go na ziemię, gdzie to rozczochrał jego ogniste kosmyki.
  Krótkowłosa brunetka pokręciła głową z rozczuleniem i zerknęła na V.
- Wybacz nasze wtargnięcie. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko wspólnemu posiłku? - Uśmiechnęła się ciepło, a zaraz podeszła do części kuchennej. - Jestem Tina, a to Ben, jak już słyszałeś. - Dodała myjąc ręce.
  W tej też chwili Red zorientował się jak niebezpieczna była obecna sytuacja dla jego przykrywki. Ufał V, ale ten nie wiedział o tym kim tak naprawdę był. Przełknął ciężko ślinę.
- Wiem o czym myślisz. To nie mój dzieciak i nie moja kobieta. - Wyjaśnił, tak dla odwrócenia uwagi.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {19/08/23, 04:22 pm}

the-girls-film-font

-Zależy, gdzie ta rączka tobie się omsknie - odpowiedział, śmiejąc się razem z nim.  -- A nusz widelec mi się spodoba? - Uśmiechnął się szeroko.  -- Ale tak na poważnie, to spało mi się z tobą... miło - dodał, a na jego twarzy było widać lekkiego rumieńca, który próbował ukryć, drapiąc się po policzku.
Czy miał lepsze wspomnienia? To pytanie mogło być rozważane przez głowę młodego mężczyzny jeszcze kilka dni. Jego życie na pewno nie było najlepszym życiem, jakie mógł sobie dać. Wszystkie szczęśliwe momenty wiązały się tylko z jedną osobą - z Luckym, począwszy od momentu, gdy ten zabrał go tamtej nocy do siebie i przyszykował mu kanapki z ciepłą herbatą. Te według jego wspomnień były najlepszymi kanapami.
Koncert zaś był wspaniałym wydarzeniem. Mógł zobaczyć swój ukochany zespół, a nawet móc śpiewać na ich scenie, by następnie dostać całkiem za darmo t-shirt od "tajemniczego wielbiciela i frytki. I to wszystko w miłym towarzystwie. A najlepszy oczywiście był pocałunek na plaży. Wciąż pamiętał mięsiste wargi chłopaka, jego ciepłą i gładką skórę. Do tego spokojny szum fal, przyjemny piasekMógł chcieć czegoś więcej?
Jego szare tęczówki oglądały się za mężczyzną aż do momentu, gdy ten nie wrócił do niego z suszarką. I w tym momencie nagle zrobiło mu się trochę przykro, wiedząc, że zajmował się jego włosami tylko ze względu na poduszki. Nie znał go na tyle dobrze, by zawsze dobrze odczytywać jego zamiary i sarkazm, w którym sam się dobrze czuł. Niemniej jednak zaraz, gdy to dłonie Reda delikatnie sunęły się po niebieskich pasmach włosów i mimowolnie głaskały po skórze głowy, zrozumiał, że mogło być to tylko kolejne zagranie z jego strony. Zwłaszcza, gdy dowiedział się o zrobieniu mu kakao i to z piankami! Na ustach niebieskowłosego pojawił się znowu uśmiech, a zaraz nachylił się po kubek i wziął większego łyka, od razu przyozdabiając sobie twarz mlecznymi wąsami.
 - Dziękuję - powiedział, ścierając je i oprowadził mężczyznę do łazienki. W czasie jego prysznica, okryty kołdrą na swojej połowie obok ściany, popijał ciepły napój, od razu wyjadając wszystkie pianki z uśmiechem na ustach, w drugiej ręce opisując Luckyemu wrażenia z koncertu. Pisał, że bardzo mu się podobało, opisywał zaśpiewane piosenki i to, że mógł wejść na scenę. A także wspominał nieśmiało o zmianie relacji z Redem, bo o to też dopytywał.
Niedługo później jednak zmęczenie zaczęło o sobie przypominać i po wtuleniu się w poduszkę, już tylko czekał na swojego towarzysza.
Przywitał go, odkryciem kołdry, którą następnie otulił ich obojgu.
Wtedy też poczuł się trochę niezręcznie, zagryzając dolną wargę. Leżeli od siebie tak daleko, ale jednak tak blisko i Leo nie do końca wiedział, czy powinien się do niego zbliżyć czy przytulić, ale nie chciał zasypiać tak całkiem sam, zwłaszcza po dzielonych pocałunkach.
 - Heeej! - jęknął, prychając na zaczepkę, od razu zsuwając z głowy kołdrę. Niemniej jednak okazała się to być dla chłopaka wymówka, żeby mógł go jednak objąć. To wywołało czuły uśmiech na twarzy niebieskowłosego. Wtedy już nie miał żadnych oporów, by zbliżyć się do niego bardziej, żeby stykali się ze sobą szczelnie ciałami, a zwłaszcza, żeby jego tyłek jak i ramiona były w niego wtulone. Podsunął jeszcze jego rękę do swoich ust i złożył na dłoni drobny pocałunek, a następnie pozwolił jej wrócić na swoje miejsce.
Zauważył, a raczej poczuł, że tym razem jego towarzysz pokusił się o założenie majtek, co kolorowowłosy bardzo docenił. Może zyskał u niego większy szacunek i nie chciał słyszeć znowu oburzenia z jego strony. Nie do końca miał ochotę czuć jego nagie przyrodzenie na tak wczesnym etapie znajomości.
 - Dobranoc - odparł i pozwolił zmęczeniu zawładnąć nim całkowicie.
**
Mimo że nigdy nie miał problemów ze spaniem, to tej nocy wyjątkowo się wyspał i nie za bardzo miał ochotę jakkolwiek zmieniać pozycję. Przez bliskość drugiego ciała było mu przyjemnie ciepło, do tego Red przytulał go całą noc. Dzięki temu czuł się dla niego ważny.
Dlatego wciąż udawał, że śpi, chociaż błogi uśmiech na ustach za pewne go zdradzał. Był ciekawy do czego posunie się czerwonowłosy, by go "obudzić". I jaki był zadowolony, gdy poczuł jego obecność na sobie, a szczególnie wtedy, gdy ich wargi znowu się złączyły w zaczepnej pieszczocie. Wtedy definitywnie dał po sobie poznać, że już nie śpi, obejmując go w tali i przybliżając go do siebie. Już chciał prosić mężczyznę o zgodę na pieszczoty z językiem, gdyby nie nagłe otworzenie się drzwi wejściowych, co niestety zakończyło ich sielankę.
Niebieskowłosy od razu się wystraszył, słysząc damski głos, a zaraz i dziecięcy. Na policzkach pojawiły się czerwone rumieńce, że przyłapano ich w takiej pozycji, zaś w głowie zaczęły kłębić się różne myśli. Zastanawiał się, kim dla Reda była ta kobieta, a co gorsze mały chłopczyk. Czy było to jego dziecko, o którym mu nie raczył powiedzieć? Zwłaszcza, że chłopiec wykazywał niektóre cechy podobne do wyglądu czerwonowłosego. Szczególnie kolor i kształt oczu czy kształt podbródka. A kobieta? Równie dobrze mogła być jego dziewczyną w otwartym związku albo byłą żoną. W końcu nie wypytywał o jego życie miłosne. Nawet nie powinien. Nie w tym środowisku, w którym się znajdowali, gdzie ceniło się prywatność i patrzenie na siebie.
A jeszcze bardziej zadziwiła go reakcja chłopca i wypowiadane przez niego słowa. Jednak było widać, że młodej kobiecie to nie przeszkadzało.
Na dodatek tego pięknego poranka na dodatek został nazwany laską.
 - N-nie - powiedział dalej będąc w szoku.  -V -dodał, przedstawiając się. Tyle musiało jej starczyć i miał nadzieję, że kobieta nie będzie zadawać żadnych pytań, dlaczego akurat przedstawił się ksywką. Całe szczęście ta zajęła się przygotowaniem śniadania dla] trójki chłopców.  - Ta? - odezwał się do mężczyzny, podnosząc ciekawsko brew do góry. Następnie się nad nim pochylił.  -- Jeszcze o tym porozmawiamy. No i wisisz mi namiętnego buziaka - wyszeptał mu do ucha, po czym szybkim krokiem skierował się do łazienki. Nie zamierzał siedzieć w samych bokserkach, jeszcze w porannym zwodzie przy obcych ludziach. Wybrzuszenie było bardzo niewielkie, ale wciąż widoczne. I jaką poczuł ulgę, gdy dostrzegł w łazience wysuszone i czyste ubrania z ich pierwszego nocowania. Zwłaszcza kiedy znalazł w nich paczuszki narkotyków i swoje prywatne paczki z marihuaną.
Wciągnął ubrania na siebie, po czym zaczął doprowadzać swoje włosy do porządku, a następnie z pomocą płynu do soczewek, zmienił kolor oczu na fuksjowe.
Po wyjściu, na stoliku już czekał na niego talerz z kilkoma tostami z zielonym guacamole i pieczonymi pomidorkami oblanymi octem balsamicznym, na to położone były listki bazylii, a obok talerza postawiona była szklanka soku pomarańczowego. Po cichu liczył na słodkie naleśniki Reda z dużą ilością czekolady, piankami I innymi słodkimi rzeczami, ale Tina najwidoczniej miała inne plany. Od razu było widać, że to ona tutaj dbała o zdrowe wyżywienie swojego syna, a być może nawet Reda.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakować. Nie wiem, czym cię Red karmił. Mam nadzieję, że nie zupkami chińskimi - powiedziała, puszczając oczko do czerwonowłosego.
Uwagę blondyna przykuło nazwanie mężczyzny po jego ksywce. Wyglądali, jakby się dobrze znali, więc na pewno podczas nieobecności niższego musiał ją prosić o nazywanie go inaczej.
 - Mmm, pyszne! - stwierdził jeszcze na wpół z pełną buzią, gdy zęby wgryzły się w chrupiącego tosta. Soki z pomidora od razu rozlały się na język chłopaka, idealnie łącząc się ze świeżością bazylią. To śniadanie kompletnie różniło się od tego, co przygotował Red, ale wciąż było smaczne. Za pewne przy najbliższej okazji będzie chciał sam zrobić takie śniadanie.
Przy stole wywiązała się rodzinna konwersacja, w której i Leo próbował się udzielać. Rozmowa była luźna i obie strony nie wchodziły na prywatne życie. W międzyczasie V położył dłoń na kolano Reda, lekko je ściskając. W taki sposób próbował sobie wynagrodzić poranny brak czułości.
Do tego, gdy tylko mógł, zerkał ukradkiem na nagą klatkę piersiową mężczyzny, przy tym lekko się uśmiechając. Jak mógł się temu oprzeć, gdy siedział obok?! Zwłaszcza, kiedy pociągali go tylko mężczyźni.
- To ja będę się zbierać. Bawcie się dobrze, chłopcy. A ty masz być grzeczny! - Podeszła do młodszej kopii, po czym mocno przycisnęła go do piersi i złożyła na czubku jego głowy buziaka.
-  Mamooo, nie przy ludziach -[/color] wymarudził, próbując się odsunąć. Kobieta tylko poczochrała rude kosmyków chłopca, chichocząc.[i] - A mogę iść z K... - przerwał gwałtownie, gdy Tina spojrzała na niego znacząco. - To znaczy... z Redem i z V do kina?
- Spoko, czemu nie. Jeśli Red i V się zgodzą.
 - Jasne - powiedział niepewnie zerkając na towarzysza. Miał nadzieję, że wybaczy mu wpychanie się butami do jego bliskich i że nie będzie miał nic przeciwko wspólnemu wypadowi do kina. Wiedział, że nie powinien, ale chciał spędzić z mężczyzną jeszcze więcej czasu. Nie ukrywał, że mimo wszystko się cieszył. Dlatego również był szczęśliwy, gdy młody postanowił pociągnąć ich do konsoli, a następnie wyciągnął pudło z różnorakimi grami. Zgodziłby się zresztą na wszystko, aby tylko nie myć naczyń po śniadaniu.
Wybór padł na starszą grę, którą V ledwo kojarzył. Red wyglądał na takiego, co lubował się w grach starszych od różowookiego, a ten w sumie nie miał nic przeciwko.
 - I o co w tym chodzi?
- Każdy z nas ma postać w aucie i ścigamy się tymi autami do mety. Możemy sobie podrzucać bombę I takie tam - wytłumaczył na szybko, podłączając cały sprzęt. Właśnie wtedy do głowy Leo przyszedł iście szatański pomysł i gdy tylko najmłodszy usiadł obok, nachylił się do niego. Szeptem zaproponował spisek przeciwko Redowi, na który chłopiec od razu się zgodził, uśmiechając się złowieszczo. A po dłuższej chwili, gdy zaczęli grać i nadeszła, co do tego okazja, oboje podłożyli bombę tuż pod samochodzik czerwonowłosego, śmiejąc się głośno. Dodatkowo V wystawił język w stronę wyższego, a potem podarował mu przyjacielskiego kuksańca w bok. Granie na konsoli było miłą odmianą dla Leo. No i chciał, żeby i Ben go polubił, skoro relacja między niebieskowłosym a czerwonowłosym kwitła.
Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Natas
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {28/08/23, 11:16 pm}

Gavin "RED" Rayne


  Nie wiedział, jakiej reakcji mógł spodziewać się po niebieskowłosym, ale na szczęście nie wydawało się, aby przyjął źle odwiedziny rodziny Reda. Nie mógł też narzekać na dług, który już planował spłacić z nawiązką. Uśmiech sam cisnął mu się na usta i choć próbował go ukryć przed kobietą, nic nie umknęło jej czujnym oczom.
- Już dawno nie widziałam u ciebie takiej pogodnej miny. - Rzuciła zaczepnie podczas zbierania potrzebnych naczyń, jak i składników na śniadanie.
- Nie wiem o co ci chodzi. - Prychnął odprowadzając wzrokiem V do łazienki. Jak tylko niebieskie włosy zniknęły za drzwiami, podszedł do brunetki i oparł się tyłkiem o blat bufetu. - Jest tylko taka drobna, tyci sprawa. V zna mnie jako Red'a i na razie wolałbym żeby tak zostało. Mogłoby to źle wpłynąć na moje śledztwo. - Końcówkę dodał znacznie ciszej, wzrok wbijając w szparę pod drzwiami łazienki, pod którą obserwował tańczące cienie rzucające przez krzątającego się chłopaka.
- Jesteś pewien?
  Czerwone brwi obniżyły się znacznie, tworząc między sobą dwie zmarszczki.
- ...Tak. Na razie tak. To trochę... skomplikowane. - Wyznał przeczesując krwiste kosmyki.
- Nie będę ci mówić jak masz żyć, ale nie wygląda na złego dzieciaka. I szkoda byłoby go stracić.
  Czy V naprawdę był "dobrym dzieciakiem"? Trudno było mu to stwierdzić, jednak wiedział, że nie był mu całkowicie obojętny jak na początku ich znajomości. Sam sobie to zrobił. Od samego początku doskonale wiedział co będzie oznaczało zbliżenie się do V - miał go wykorzystać. Uwodzenie też nie było mu obce, a jednak zupełnie nie przewidział tego, że sam połknie swój haczyk. Nie było mowy o wycofaniu się, musiał jedynie odrobinę zmodyfikować swoje plany. Nie będzie to łatwe, ale jak mógłby odpuścić, kiedy znowu poczuł to znajome ciepło w piesi za którym tak tęsknił?

  Po powrocie V wszyscy zasiedli do wspólnego śniadania. I może nie było tego widać po Redzie, ale zawsze był za nie wdzięczny brunetce. Wpraszała się okazyjnie od śmierci jego brata, nie raz siła wyciągając go z łóżka, w którym potrafił przeleżeć całe dnie przez pierwszy tydzień żałoby. Późniejsze wizyty zelżały, ale nawyk pozostał i oboje cenili dodatkowe towarzystwo. Bardzo dobrze działało to też na Bena.
- Wypraszam sobie. Wcinał moje słynne naleśniki, aż mu się uszy trzęsły. - Odmruknął niewzruszony zajadając się ze smakiem. Jego umiejętności kulinarne jak i gościnność zostały tak bezczelnie podważone, ale chociaż zastosowała się do jego prośby. Ukradkiem zerknął w tamtym momencie na V, ale nie zauważył żadnej specjalnej reakcji. Awaryjnie miał przygotowana całkowicie nową tożsamość, ale wolał zachować ją na sytuację bez wyjścia.
  Tym bardziej, że chłopak naprawdę nie wydawał się mieć mu tego za złe na co wskazywała dłoń ulokowana na jego kolanie, czy ukradkowe spojrzenia fuksjowych tęczówek przebiegające po jego torsie. Nie umknęło mu żadne z nich, ale zgrabnie udawał, że wcale nie były tak oczywiste. Zwrócił jedynie uwagę na jego dłoń, po której wierzchu przesunął opuszkami palców w pełni skupiony na rozmowie.

  Kiedy Tina zaczęła się zbierać, Red wziął się za zbieranie talerzy i użytych sztućców.
- Raz byś mogła z nimi zostać. Świat się nie zawali jak weźmiesz wolny weekend. - Wtrącił się, ale dobrze wiedział jaka będzie odpowiedź kobiety.
- Następnym razem, postaram się. - Odpowiedziała tak jak przewidział. Jak zawsze nie potrafiła zwyczajnie usiąść i odpocząć. Niestety poza sugestiami i marudzeniem, rudzielec nic więcej nie mógł zrobić. Komentowanie było dozwolone w ich relacji, ale nie zabieranie wolności drugiego. Tym bardziej, kiedy Tina miała na niego znacznie więcej haków.
  Jak to bywało z dziećmi i sekretami - bardzo ciężko było je ze sobą łączyć. Niewinna natura dzieci zawsze chciała być szczera, a kłamstwo przychodziło im szczególnie trudno, kiedy to dorośli kazali im kłamać i grać pod swoje przedstawienie. W jednej chwili Ben mógłby zrujnować całą jego przykrywkę. Co prawda imię jeszcze nie zdradzało za wiele, ale zdecydowanie otwierało furtkę, którą chciał jak najdłużej ukryć przed niebieskowłosym. Osoby z jego środowiska nie ufały policji, a w obecnym momencie, strach wygrałby z ich świeżo zbudowaną relacją.
- Naprawdę za dobrze go wytrenowałaś. Co z jego młodzieńczym buntem? Ma spędzić weekend z wujkiem, a i tak pyta mamusi o zgodę. - Pokręcił głową, krzyżując ramiona na piersi. Za to uradowany chłopiec porwał V do konsoli.
- Na mnie nie patrz. Ma to po Nim. - Odparła kiedy zamykał za nią drzwi, wywołując u czerwonowłosego delikatny uśmiech. Fakt. To zdecydowanie była szkoła Mikey'ego.
  Jak zawsze pierwszą rozrywką jaką wybierał jego bratanek była partyjka gierek na starej konsoli Reda. Z nowszymi modelami mógł rozstawać się bez problemu pozostawiając je w domu, jednak ten starszy model zwyczajnie musiał mieć przy sobie. Oczywiście nowsze gry miały świetną grafikę i fabuły, ale to w tych starych było coś wyjątkowego. Szczególnie kiedy chodziło o wyścigi na podzielonym ekranie.
- Nie gadaj żeś w Mariokarta nigdy nie grał. - Uniósł jedną brew lustrując plecy niebieskowłosego, który całkowicie był pochłonięty w tłumaczenia jego Bena. Miał świadomość, że V nie pochodził z za dobrej rodziny, ale na pewno uciekał do swoich kolegów. A może ich też mu brakowało? W takim razie czym prędzej trzeba było nadrobić ten stracony czas.
  Plan chłopca był oczywisty od samego początku, bo starał się go wykonać za każdym razem kiedy wspólnie grali, jednak nie przewidział, że tak wprawiony gracz jak V - który jeszcze przed momentem jechał prosto w ścianę - przyłączy się do ataku. Skupiony na bratanku, z opóźnieniem zauważył zbliżenie niebieskowłosego, a kiedy już zorientował się co się dzieje, było za późno.
- O wy małe-! - Parsknął spadając na sam koniec kolejki, ale to nie oznaczało się się poddał. Red nie potrafił przegrywać, szczególnie nie po tak jawnym spisku. Sterując jedną ręką, połaskotał małego rudzielca w bok, zamykając go pod swoim ramieniem, a w tym samym momencie wychylił się do V, w którego usta wpił się bez ostrzeżenia. Od razu odnalazł jego zgrabny języczek, na którym zassał się delikatnie, a następnie naparł koniuszkiem swojego na jego wrażliwy spód. Po tak krótkim zabiegu ich szansy zostały skutecznie wyrównane, co pozwoliło czerwonowłosemu na wysuniecie się na prowadzenie. I ostatecznie skończenie na pierwszym miejscu z Benem na trzecim.
  Kilka kolejnych rundek upłynęło im już znacznie spokojniej, choć nie oznaczało to, że żaden nie próbował żadnych zagrywek. Red już pokazał co potrafiły jego zdolne palce, dlatego też pozwalał im już na zabawę. Z uśmiechem jedynie obserwując jak Ben zbija piątkę z V, kiedy udało im się akurat wygrać.
- Sorry, że zostałeś wrobiony a niańczenie. Chyba nie tak wyobrażałeś sobie dzisiejszy poranek. - Zagadał w trakcie przerwy, kiedy to Ben wybierał nową grę.
- Gadasz, jakbyś sam nie błagał Mamy, żeby mnie do ciebie przywoziła. - Wtrącił się chłopak udając naburmuszenie.
- Bo ty niby jej o to tyłka nie trujesz? - Poczochrał zaczepnie rudą kopię swojego brata, po czym wrócił do rezerwowania biletów na dzisiejszy seans. A raczej jednego biletu dla V, bo i tak planował zabrać chłopaka na premierę jego ulubionej kreskówki. Jak mógłby się uważać za najlepszego wujka na świecie, gdyby nie planował taki rzeczy, jak tylko usłyszał o premierze. Na całe szczęście znalazło się miejsce i dla niebieskowłosego, tuż obok ich. W przeciwnym wypadku zamierzał usadzić go na swoich kolanach, ale jeszcze nie skreślał całkowicie tej możliwości.

  Do południa przeszli wspólnie jeszcze kilka gier i obejrzeli ostatni film o wojowniczych żółwiach, który Red i Ben widzieli co najmniej jedenaście razem. Oczywiście upierali się, aby V też był na bieżąco z akcją i przynajmniej już zaznajomił się trochę z postaciami, dzięki czemu na nowym filmie nie będzie miał większych oporów przed wkręceniem się w fabułę. Niby była to tylko bajka dla dzieci, ale wyraźnie było widać, że czerwonowłosy wcale nie udawał jedynie zainteresowania, a faktycznie był starym wyjadaczem uniwersum.
  W końcu przyszła pora na udanie się do kina. I co prawda mieli jedno dwie ulice dalej, ale Red wybrał jedno z najlepszych kin w Miami. Tam wiedział, że przygotują się tematycznie, a i nie przegapią okazji do zarobku na merchu. Nie kiedy wiadomo, że dzieciaki naciągnąć na coś rodziców. Ben nie był wyjątkiem, ale Red śmiało pozwolił mu wybrać co tylko chciał. Rozpieszczał go i do za dwóch, o co zawsze Tina była zła, ale jak miał odmówić temu świecącym szczenięcemu spojrzeniami. Nawet on nie miał na to serca. Tym bardziej, że naprawdę należało się dzieciakowi. Pomimo tego co go spotkało w tak młodym wieku, trzymał się naprawdę dobrze. Oceny może nie same celujące, ale przyzwoite, zachowanie wzorowe, nigdy nie pyskował, nigdy się nie stawiał się opiekunom. Miał masę kolegów i koleżanek. Może i była niedawno potyczka z jednym dzieciakiem, ale z tego co wiedział, to zdążyli już sobie wszystko wyjaśnić i nawet nieźle się dogadać. Był idealnym dzieckiem... zbyt idealnym. Red dobrze wiedział, że większość była jedynie maską, która miała na celu ochraniać uczucia jego matki wciąż cierpiącej po stracie ukochanego. To właśnie dlatego Red na tak wiele mu pozwalał. Chciał żeby przy nim nie musiał niczego udawać, żeby zapomniał o problemach i porządnie się rozerwał. W przeciwnym razie mogłoby to zbyt mocno obciążyć jego psychikę.
  Po raz kolejny oczy chłopca ubranego w koszulkę i czapkę z grafiką żółwi, zaświeciły na widok kolejnej reklamy. Tym razem dotyczącej jedzenia. Typowe zestawy, pięciokrotnie droższe niż faktycznie były warte, ale hej! Dawali darmowy kubek z toperem postaci z obecnie największego hitu.
- Mają nawet Splintera! - Oznajmił uradowany na widok szczurzego mistrza, którego często pomijano.
- Nie pogardziłbym taką figurką... - Udał jakby wciąż rozważał ciężką decyzję, ale tak naprawdę już wysuwał portfel do bratanka. - Ale dla V i dla mnie tez mają być. Tylko spytaj jakiego chce, a ja wezmę Mich- - Nagły przebłysk przeciął słowa czerwonowłosego wiążąc je w gardle. Znajome imię nie chciało mu przez nie przejść. Dlatego szybko wybrał drugą opcję. - Leo-nardo. - Zerknął ukradkiem na V, ciekaw jego reakcji. Niestety, a może stety nie miał czasu na tym zbytnio się namyślić, kiedy Ben zasypał go pytaniami o jego wybór i swoimi rekomendacjami. Ostatecznie z nimi zaciągnął go pod samą kasę, gdzie to w końcu V zdecydował się na figurkę. Red czekał na jednej z pobliskich kanap, obserwując V z rozbawionym uśmiechem. Zdecydowanie bardziej pasował to tego świata, niż tego pełnego oprychów. Zamierzał osobiście stworzyć mu wyjście awaryjne.

  Obładowani w słodycze rozsiedli się w przydzielonych im siedzeniach, które oczywiście były najlepszymi miejscami. Najwyższe, na samym środku. Niestety wszystko nie mogło byś idealne bo nim rozpoczął się seans, musiały jeszcze przez dobre pół godziny lecieć reklamy. Z nich jedynymi wartymi uwagi, były zwiastuny. Ten notował w myślach te, które zainteresowały Bena, lub też V. Tak na przyszłość.
  W końcu jednak przyszła pora na wybrany przez nich film. Red rozsiadł się wygodnie, ale nie tylko on. V również ułożył się wygodniej, a na dodatek wsparł głowę na ramieniu czerwonowłosego, po którym od razu przebiegł przyjemny dreszcz. Bardzo cieszyło go to jak swobodnie zaczynał się przy nim czuć. Dlatego powoli, delikatnie i niby przypadkiem przesunął swoją dłoń, bliżej tej należącej do przyklejonego do niego chłopaka. A kiedy już udał, że to zauważył, bez ostrzeżenia splótł razem ich palce, na chwilę mocniej ściskając jego rękę z drobnym uśmiechem cisnącym się na usta.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {13/10/23, 06:43 pm}

the-girls-film-font

- Najwidoczniej nie jestem taki aż stary jak ty - skomentował, uśmiechając się lekko, ale nie mógł ukryć faktu, że od razu na wspomnienie o swojej przeszłości stał się spięty. W końcu nie był tym normalnym dzieckiem. Wychowywał się w patologicznej rodzinie, gdzie nazywanie tego wychowaniem było sporym słowem, bo to on próbował jako dziecko wiązać koniec z końcem - chodził na zakupy, liczył centy do centa, żeby starczyło mu na ugotowanie obiadu. A jeszcze musiał pamiętać o sprzątaniu, praniu, a także nauce. Na kolegów nie pozostawało już dużo czasu, a spory ogranicznik był taki, że nie mógł nikogo zapraszać do siebie.
Dlatego teraz może cieszył się aż za bardzo mogąc dotknąć czegoś, co już pojawiało się w jego dzieciństwie. Może dlatego tak szybko poszło mu ogarnięcie podstawowej mechaniki gry, chociaż wciąż zdawało mu się pomylić przyciski. Nie spodziewał się jednak, że i Red postanowi grać nieczysto i weźmie ich obojgu w obroty. Leo nie miał innego wyjścia, jak pochłonąć się w pocałunek, który sprowadził na niego przyjemne dreszcze, jak i delikatny rumieniec wstępujący na policzki. Wiedział, że to pozwoli wygrać czerwonowłosemu, ale nie za bardzo był w stanie mu się oprzeć. Co mógł poradzić na to, że lubił buziaki między nimi?! A wręcz chciał ich więcej, gdy już się od niego odsunął.
W ogóle się nie gniewał na wygraną czerwonowłosego, wciąż się uśmiechając i był szczerze zaskoczony, że udało mu się być na drugim miejscu. A w kolejnych rundach sam niepostrzeżenie ułatwiał Benowi wyprzedzenie się. Wygranie nie dawało mu takiej satysfakcji, jak wygrana rudzielca, ale najbardziej zadowoleni byli oboje, gdy to Red zajmował ostatnie miejsce.
-- Nie martw się. Takie spędzanie poranka też jest fajne - odpowiedział szczerze. Może znacząco odbiegało to od wylegiwania się w łóżku z buziakami i z naleśnikami, ale Ben był mało upierdliwym dzieciakiem, a granie gry na konsoli było miłą odskocznią. Zwłaszcza jak z uśmiechem obserwował ich zaczepki i dokazywanie. Oboje byli uroczymi chłopcami.
**
Oczywiście i V musiał zostać wprowadzony w uniwersum dziwnych, poprzebieranych żółwi. Pamiętał tę bajkę tylko jako kreskówkę, która leciała w telewizji i już dawno zapomniał imię jakiejkolwiek postaci czy ogólny zarys fabuły. Dlatego nie protestował, będąc posadzony przed telewizorem. Jak miał nawet to robić, gdy kątem oka obserwował szczęście i podekscytowanie na twarzach towarzyszy? Doceniał wręcz to, że postanowili podzielić się z nim tym uniwersum.
Wkrótce chłopak został wciągnięty w fabułę, dlatego jeszcze bardziej cieszył się, że beż mógł obejrzeć następną część. A przy okazji mógł obserwować, jaki to Ben był podekscytowany seansem, jak jego oczy świeciły się, widząc przyozdobiony główny hol. W rogach stały tekturowe postacie naturalnej wielkości, przy których dzieciaki robiły sobie zdjęcia, a na telewizorach co rusz puszczane były reklamy jedzenia.
V domyślał się, że mógł wyglądać tak samo lub podobnie, będąc podekscytowany wczorajszym koncertem. Red najwidoczniej miał talent do uszczęśliwiania innych ludzi. Pozostawała tylko kwestia jego wstąpienia do gangu. Nie miał już wszystkiego?
-  Ben cię uwielbia - skomentował z szerokim uśmiechem, kiedy zostali na chwilę sami. Było to widać całkowicie po jego gestach, zachowaniach i słowach.
Kolejne słowa mężczyzny jednak wybiły go z rytmu, zwłaszcza kiedy usłyszał specjalnie podkreślone jego prawdziwe imię. Nie wiedział, czy się może przesłyszał czy Red wypowiedział to niespecjalnie, ale to skutecznie zaalarmowała chłopaka i sprawiło, że zaczął analizować sytuację, czując się jednocześnie zdziwiony i niekomfortowy. Całe szczęście całą sytuację przerwał najmłodszy, wypytując Reda o najlepszą postać, bo rudzielec nie mógł się zdecydować, a później wszyscy podeszli do kasy wybierając słodycze i napoje. Padło na dwie, średnie cole i fante dla Bena, a także nachosy z sosem serowym, żelki, paczkę jellybeansów i dwa rodzaje popcornów. V wolał nie słyszeć, ile pieniędzy wydał na to Red, ale w myślach odnotował oddanie mu tej części pieniędzy. Zdecydowanie za dużo na niego wydawał, ale chociaż toper z jego imiennikiem wyglądał fajnie.
Ben i Leo głośno komentowali między sobą zwiastuny, już wcinając nachosy utopione w sosie, a potem dobierając się do kolorowych, miękkich kamyczków. Rudej czuprynie oczywiście najbardziej podobały się kolejne bajki, a nawet i Leosiowi kilka wpadły w oko, także nowy film o Barbie czy horrory z demonami.
W końcu, gdy nastąpił ostatni spot informujący o nie nagrywaniu, po tym nastąpiło wyświetlanie logo. Wtedy niebieskowłosy trochę niepewnie, ale jednak z odwagą, oparł głowę o ramię mężczyzny, na twarzy pokazując delikatny uśmiech. Red był wyjątkowo chętny na zaczepki ze strony niższego, to ten też miał poczucie, że nie zrobi się między nimi dziwnie czy niezręcznie. Upewnił się w tym jeszcze bardziej, kiedy zobaczył skradającą się dłoń czerwonowłosego. Sam wtedy nie raz niby przypadkiem ocierał się o jego palce, ale niedługo później ich dłonie wreszcie zostały złożone w uścisk, wysyłając przyjemne dreszce po ciele młodszego, jak i szerszy uśmiech. Był szczerze szczęśliwy z kolejnego zainicjowanego dotyku mężczyzny. Sam nabierając odwagi, nie wahał się od czasu do czasu głaskać go po wierzchu dłoni.
I w takiej sytuacji nie przeszkadzałby mu pójście nawet na denny film, ale kolejna część żółwi okazała się być zaskakująca ciekawa. Sam nieświadomie mocniej zaciskał dłoń na odpowiedniku Reda w chwilach napięcia czy ekscytował się nie mniej niż siedzący obok Ben. W międzyczasie podjadał wszystkie smakołyki, krusząc popcornem i nachosami na siebie i na Reda.
Bawił się świetnie, z zaciekawieniem oglądając kolejne sceny, ale wkrótce zostały zapalone światła, a Ben jeszcze przed wyjściem, postanowił iść do toalety.
V od razu zaczął dzielić się wrażeniami z bajki, opowiadając, co mu się najbardziej podobało, czego się nie spodziewał, ale w końcu podjął inny, ważniejszy temat dla siebie.
- Red? - zaczął. - Pamiętasz, jak mówiłem, że Ben cię uwielbia? Ja też cię lubię... - dodał, stając się trochę bardziej spięty. - Może nie tak bardzo jak Ben, ale bardzo bardzo - dodał, lekko się uśmiechając. - Choć może nie powinienem w takim zawodzie. - Zaśmiał się krótko.
Ta rozmowa niestety została szybko przerwana przez wychodzącego dzieciaka, ocierającego mokre łapy o swoje spodnie. Za chwilę wszyscy, wspólnie zdecydowali się jeszcze na odwiedzenie pobliskiej lodziarni, jakby jeszcze było im za mało cukru, ale dla V, tak kochającego czekoladę, zjedzenie i z pięć gałek lodów było w miarę normalne.
Tutaj V zobowiązał się za zapłacenie za ich trójkę. Już wystarczająco był zadłużony u czerwonowłosego.
**
Lokal charakteryzował się białymi ścianami, ale ciepłości dodawały mu ciemne, drewniane stoły w kolorze surowego mahoniu, a zimne ściany były pokryte zwisającymi roślinami, takimi jak bluszcz czy epipremnum. Te spinały się po całym pomieszczeniu, także wijąc się po drewnianych belkach.
Leo, jak można było się spodziewać, zamówił czekoladowy deser, składający się z kilku gałek waniliowych I czekoladowych, a między tymi warstwami znajdował się specjalnie wybrany przez chłopaka syrop czekoladowy, a także pokruszone ciastka oreo. Na samej górze była bita śmietana, kilka truskawek i właśnie ciastka oreo.
Ben wybrał bardziej kolorowy i owocowy deser, ponieważ były tam same sorbety, a także dziwne smaki, taki jak smerfowy czy o smaku gumy balonowej. Na górze również miał bitą śmietaną, jak i pokrojone kawałki truskawek, kiwi i bananów.
- Muszę ci jeszcze dzisiaj zdjąć te szwy - odezwał się V w międzyczasie, gdy czekali na swoje zamówienia. - I tak sobie pomyślałem... że może mógłbym zostać u ciebie na noc?
- Ohooo! Ktoś tutaj się zakochuję! Jacek i Barbara siedzą... - zaczął wyliczankę najmłodszy, ale ta szybko została przerwana przez niebieskowłosego, zatykającego mu ręka usta. Na to Ben od razu zaczął się śmiać.
A biedny V od razu zrobił się cały czerwony, niemalże jak dorodny, dojrzały buraczek. Swoje ogromne zawstydzenie próbował ukryć dłońmi, przykładając je do gorących policzków i spuszczając głowę w dół. Do tego zaraz poczuł, jak jego skóra niemalże parzy, gdy zauważył, że cały czas stykał się udami z Redami, dlatego od razu od niego odskoczył.
Teraz dopiero potrzebował tych lodów, aby się schłodzić.[/color]
Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Natas
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {14/10/23, 06:04 pm}

Gavin "RED" Rayne


  Nigdy by nie pomyślał, że będzie cieszyć jak durna zakochana nastolatka, kiedy uścisk jego dłoni został odwzajemniony. Oczywiście nie pokazywał po sobie zbyt wiele, ale uśmiech unoszący kąciki jego ust odrobinę zdradzał jego dobre samopoczucie. Ostatni raz czuł się tak rzeczywiście będąc w wieku szkolnym. Każdy związek w jaki wdał się w dorosłym życiu nigdy już nie miał tej samej atmosfery. A przecież kobiety z którymi się spotykał były urocze, mądre i troskliwe. Świetnie się dogadywali na wspólne tematy. A mimo to prędzej czy później się rozstawali. Mikey często pocieszał go w takich sytuacjach, ale widok jego szczęśliwego związku z Tiną wcale nie pomagał. Ale dopiero po jego śmierci stracił wszelką nadzieję na jakikolwiek sensowny związek. Liczyło się jedynie zaspokojenie potrzeb seksualny i chęci poczucia ciepła oraz bliskości drugiego żywego ciała, które kończyło się z nadejściem ranka.
  A teraz wystarczyło krótkie zerknięcie w bok na różowe tęczówki i nie potrafił powstrzymać szerokiego uśmiechu cisnącego mu się na usta. Jeszcze bardziej się ucieszył, kiedy V faktycznie zainteresował się filmem i żwawo prowadził dyskusję z jego Bratankiem - jedną z najważniejszych osób w jego życiu. I właśnie w tamtej chwili jego myśli w końcu przestały być pełne tragedii jaka przytrafiła mu się w życiu. Zupełnie jakby wszystkie ich problemy przestały istnieć, kiedy kciuk mężczyzny co jakiś czas gładził jego dłoń. Nie przeszkadzały mu nawet liczne okruszki, których nawet nie zauważył do końca seansu.
  Po wyjściu z leniwym uśmiechem przysłuchiwał się zachwytom niebieskowłosego, z którego chyba udało im się zrobić nowego fana kreskówki.
- Wiem ja siebie też uwielbiam. - Parsknął bez namysłu, ale kolejne słowa mężczyzny uświadomiły mu, że V wcale nie zarzucił właśnie zaczepnym żartem, czy taką zwykłą pochwałą. - V- - Zaczął, ale w tym samym momencie wrócił do nich Ben, przez którego myślenie Reda jeszcze bardziej zostało utrudnione.
  Ostatecznie zdecydowali udać się jeszcze na lody, za które tym razem V upierał się aby zapłacić. Co prawda nie miał nic przeciwko wydawaniu na niego pieniędzy, nigdy nie miały one dla niego specjalnej wartości, kiedy osiągnął pewien próg. Ale też nie bronił mu ich trochę rozpieścić. Tak jak w przypadku Bena, jego wybór co do smaków był... niecodzienny. Zawsze jeśli tylko była jakaś dzika, niecodzienna propozycja, musiał ja spróbować. Tym razem jego brew uniosła się na widok smaku ketchupu.  Do dwóch czerwonych gałek, dochodziły dwie czekoladowe i jedna pomarańczowa. A wszystko zalane było sosem wiśniowym z kawałkami świeżych owoców na wierzchu.
- Kiedyś w końcu trzeba by je zdjąć... - Westchnął niezadowolony na myśl o kolejnej małej operacji. Ale w końcu dorobił się tego przez swoją nieostrożność podczas walki w klatce. Gdyby był bardziej cierpliwy i w troszkę lepszej formie, to pewnie udałoby mu się wyjść bez szwanku. Niestety trochę się zaniedbywał od śmierci brata. Cieszył się jedynie że nie odczuwał już żadnego bólu, ale niestety przy nawet lekkim poruszeniu czuł jak porusza się szew.
  Oczywiście zamierzał też przystanąć na drug, bardzo kuszącą propozycję V. Bo nie ukrywał, że miło spędził poprzednią noc z V w roli żywego ogrzewacza, ale nim dane było mu odpowiedzieć, wtrącił się Ben. Chłopiec niestety podłapał od Reda odrobinę zaczepny charakter, jak i durne teksty, które teraz zostały obrócone przeciwko jemu, jak i V. Sam uśmiechnął się rozbawiony, jednak reakcji niebieskowłosego zupełnie się nie spodziewał. A szczególnie nie tej soczystej czerwieni zalewającej jego policzki, która próbował bezskutecznie ukryć.
- Prędzej Gavin i V. - Odparł z szelmowskim uśmiechem wypowiadając swoje imię. Niestety nie to prawdziwe, ale miało to samo znaczenie. Teraz był Gavinem Rayne i nie chciał aby V musiał używać jego ksywki. Nie kiedy wcześniej tak jawnie się przed nim odkrył, zdradzając możliwy proces zakochiwania się w nim. Liczył jedynie, że po tym wszystkim... kiedyś mu wybaczy. Do Bena puścił jedynie oczko, co rudzielec szybko załapał, zakodowując nowe imię dla wujka, choć nie ukrywał drobnego zamieszania. - Czemu nie. Po tych wszystkich bajkach młodego zrobimy sobie maraton horrorów. - Dodał po czym bez ostrzeżenia sięgnął do miski niebieskowłosego, aby skraść mu całą gałkę waniliowych lodów.
- Ej! Co to za maratony beze mnie! I od moich lodów to się trzymaj z daleka!! - Chłopiec od razu odsunął się bardziej w stronę V, który też nie był zadowolony z kradzieży rozbawionego Reda.
- Oj już tam, cicho. Małą zamianę robię, bo wiem jak bardzo je lubisz. - Odparł zaraz przerzucając mężczyźnie swoje dwie gałki czekoladowe. - Ale jak chcesz mogę odpłacić się lodem własnej roboty. Podobno mam do nich talent. - Zaproponował z iście anielskim uśmiechem, jakby był ucieleśnieniem niewinności i świętości. Co ani trochę nie pasowało do jego twarzy.
- Umiesz robić lody?! Dlaczego ja o tym nigdy nie słyszałem? I dlaczego dla mnie nigdy ich nie zrobiłeś? - Prychnął rudzielec dąsając się na samą myśl, że jego kochany wujek mógł ukrywać przed nim tak niesamowite zdolności. Oczywiście jego niewinny, dziecięcy umysł kompletnie nie zrozumiał dorosłego żartu. Z czego oczywiście Red bardzo się cieszył, bo to tylko zdradzało, że nie wpadł jeszcze w  złe towarzystwo. Zerknął na V oblizując się ze smakiem po zlizanym z łyżki lodzie i przytknął palec do ust.
  W lodziarni spędzili jeszcze dwie godziny, po czym niestety przyszła pora na rozstanie się z bratankiem Reda. Matka chłopca zjawiła się o umówionym czasie,, kiedy tylko czerwonowłosy podał jej ich lokalizację. Myślał, że sama skusi się na słodką przekąskę, ale doskonale widział zmęczenie na jej twarzy, które próbowała zamaskować uśmiechem. Na prawdę... brał do siebie Bena, żeby miała chwilę dla siebie, a ta jak zawsze musiała znaleźć sobie jakąś pracę. Chyba będzie musiał w końcu zmienić taktykę i zabierać ich gdzieś razem, żeby mieć na nią oko. Albo organizować coś, czemu nie będzie mogła odmówić.
- Mamo a wiedziałaś, że Wujek umie robić lody? I nic nam o tym nie powiedział. - Poskarżył się od razu chłopiec przytulający rodzicielkę na przywitanie, czym o mało nie doprowadził Reda do zadławienia się wisienką.
- Na prawdę? Lody powiadasz? Będzie musiał nam kiedyś pokazać jak je robi... - Odparła podekscytowanym głosem, choć jej ton przyprawił czerwonowłosego o dreszcze.
- Oczywiście. Wiesz, chciałem podszlifować swoje umiejętności, nim przyrządzić je dla swojego ukochanego Bratanka.
- Trzymam cię za słowo. - Westchnęła licząc, że Ben nie będzie specjalnie wałkować tego tekstu, po czym zerknęła na V i uśmiechnęła się ciepło i szczerze. - Dziękuję ci za przypilnowanie tych urwisów. Musimy kiedyś wyjść na kawę i od nich razem odpocząć. - Zażartowała czochrając dwie rudawe czupryny, choć jej propozycja wyjścia była oczywiście szczera. Była ciekawa tak niecodziennej osoby jak V, ale też tego, że interesował się nim Red.
- Czyżbym miał rywalkę? - Wtrącił się czerwonowłosy.

....

  Po pożegnaniu się z Tiną i Benem, dzień zmienił się w późny wieczór. Red zamówił podwózkę w postaci taksówki, a V podał adres swojego mieszkania, który oczywiście był doskonale znany przez czerwonowłosego, ale nie dawał nic po sobie poznać. Znał go oczywiście z akt, które przeglądał miliony razy. Wcześniej była to cenna informacja, teraz jednak czuł lekkie poczucie winy znając tą informację.
  Ale nie mniej chętnie dał się zaprowadzić do mieszkania niebieskowłosego, które trochę go zaskoczyło. Liczył na ciemniejsze i bardziej wyzywające kolory, a także wystrój mebli, a zamiast tego ujrzał mieszkanie w przyjemnym paryskim stylu. Przestronne, jasne, podkreślone naturalnym drewniany parkietem i żłobieniami wokół kominka. Ale najciekawszym elementem była rura solidnie przymocowana do podłogi, jak i sufitu.
- Przytulnie tu masz. - Skomentował, kiedy jego wyobraźnia mimowolnie powędrowała do tańczącego na rurze mężczyzny. Z pewnością był to niesamowity widok i miał nadzieję, że kiedyś przyjdzie mu na niego zasłużyć.
  Choć rana Reda już praktycznie się zagoiła, to i tak aby uniknąć zabrudzenia białych kanap, zdecydowali się na zabieg w łazience. Czerwonowłosy wszedł jako pierwszy i przysiadł na wannie. Czekając na V, ściągnął z siebie ostrożnie koszulkę, tak na wszelki wypadek. Choć był w tym też drugi ukryty motyw. Chciał ponownie zobaczyć jaki wpływ ma jego ciało na niebieskowłosego. Szczególnie jego piercing oraz blizna na ramieniu. Po tym jak do niego dołączył, przywitał się łobuzerskim uśmiechem.
- Coś ci wpadło w oko? - Zażartował zaczesując włosy do tyłu, aby nie przeszkadzały mu w robocie. - I może nieco zmienimy twoją propozycję? Może to ja zostanę u ciebie? - Spytał przymykając powieki, ufnie oddając się w ręce mężczyzny.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {18/11/23, 04:53 pm}

the-girls-film-font

Pomimo ogromnego rumieńca na twarzy, nie umknęło mu ważne zadanie z ust mężczyzny. Gavin? Czyli tak naprawdę miał na imię?
A wyjawienie jego prawdziwego imienia wywołało u młodego mężczyzny motylki w brzuchu, te same, które czuł, jak się całowali. Jednak druga część jego, nie mogła wyjść z podziwu zaufania, którym został obdarzony, ale także zdawał sobie sprawę, że było to niebezpieczne. Każde słowo mogło zostać wykorzystane przeciwko niemu. Oczywiście nie przez V, które naprawdę czuł coś więcej do niego niż zwykłe stosunki koleżeńskie.
I ucieszył się jeszcze bardziej, kiedy czerwonowłosy zgodził się na propozycje. Miło spędzili wczorajszy dzień, jak i dzisiejszy ranek i południe, i nie chciał jeszcze żegnać się z mężczyzną. Polubił spędzanie z nim czasu, to że czuł się przy nim swobodnie, to że czuł, że może mu o wszystkim powiedzieć. Nawet lubił jego zaczepne odzywki, do tego był jedną z tych osób, co wydawała się faktycznie interesować niebiesko włożymy, zamiast ochoty zaciągnięcia go do łóżka.
- Heeej! To moje! - zaprotestował, już zamierzając długą łyżeczką walczyć o swoją kulkę lodów. Całe szczęście ta jego obiecana, czekoladowa, trafiła do szklanego pucharka, przy tym bacznie obserwowana przez V. I jaki był ucieszony, gdy jego deser składał się tylko z samej ukochanej czekolady! Od razu nałożył je na łyżeczkę, zamaczając ją dokładnie w sosie czekoladowym i z pełną buzią popatrzył na Reda, podnosząc brwi. Po przełknięciu oblizał perfidnie, a wręcz perwersyjnie łyżeczkę, patrząc się prosto w brązowe tęczówki mężczyzny i uśmiechnął się zawadiacko.
- Mówisz...? Chętnie się kiedyś przekonam, czy nie kłamiesz. Lubię takie z dużą ilością bitej śmietany.. - odpowiedział, podejmując grę.
Jednak nie tylko on podjął grę, bo odezwał się Ben - oczywiście - biorąc to na poważnie. V musiał napchać buzię kolejnymi porcjami lodów, aby się głośno nie roześmiać. Teraz Red naprawdę będzie musiał nauczyć się robić lody.
Gdy już się dogadał z najmłodszym, zanurzył łyżeczkę do lodów mężczyzna, robiąc to tak samo bez pytania, jak on.
- Ale dziwne - skomentował, marszcząc nos. Lody jednocześnie były słodkie, kwaśne, a zarazem pomidorowe i sam nie wiedział, czy mu w ogóle smakowały. Wciąż jego lody czekoladowe były najsmaczniejsze.
Leo naprawdę czuł się komfortowo przy dwóch swoich towarzyszach. Swobodnie się śmiał, zajadał lodami, nie patrząc, czy się ubrudzi. Dlatego nim się nawet obejrzał, była to kolej rozstania z najmłodszym. Całe szczęście, nie żegnał się też z Redem.
Oczywiście, jak można było się spodziewać po niczemu nieświadomego dziecku, temat lodów był wciąż świeży. A V wydawał się być lekko zawstydzony tym faktem. Wiadome było, że matka Bena od razu wyczuje podtekst. Niemniej jednak ta dziękowała za spędzenie czasu z "urwisami".
- Czemu nie. - Uśmiechnął się. - Możliwe - dodał enigmatycznie, odpowiadając na pytanie Gavina.
**
Niebieskowłosy uwielbiał swoje mieszkanie. Było to pewnie związane z tym, że było to jego pierwsze mieszkanie, w którym czuł się naprawdę dobrze, swobodnie, bezpiecznie. Miał miejsce, które naprawdę mógł nazwać domem. A o tym jego wewnętrzne dziecko zawsze marzyło po koszmarze dzieciństwa, a potem trafienia na ulicę. Sam urządził swoje cztery ściany, pakując w to masę pieniędzy, oczywiście z wiadomych źródeł. Ale finalnie efekt był dla niego przepiękny, a nawet udało mu się zmieścić rurę do tańca, którez1¢ często używał, ćwicząc pomiędzy zajęciami.
Zwłaszcza uwielbiał zieloną kanapę i żłobienia wokół sufitu.
- Dzięki - powiedział z uśmiechem z wzrastającym ego.
Napił się jeszcze szklanki soku jabłkowego, następnie idąc do łazienki. A pierwszą reakcją było mimowolne zagryzienie dolnej wargi i dokładne obejrzenia nagiej klatki piersiowej mężczyzny. Wiedział, że tak nie wypada i robił to za każdym razem, jak tylko ją pokazywał, ale co mógł na to poradzić?! Od razu było widać, jaką płeć niebieskowłosy uwielbiał. Zwłaszcza, kiedy różowe tęczówki zetknęły na różowe sutki przebite srebnymi sztangami. Dla kogoś, kto interesował się piercingiem, było to dodatkowo ciekawe i stymulująca.
- A jest tu coś lepszego oprócz ciebie? - odpowiedział, uśmiechając się zadziornie. - Jasne. - odparł, myjąc dokładnie dłonie w zlewie, po czym po wytarciu ich w jednorazowe ręczniki, jeszcze je zdezynfekował. - To twój sposób, żeby spać przy mnie nago, bo nie zmieścisz się w moje ciuchy? - Zaśmiał się. - Chyba powinniśmy zostawić u siebie nawzajem po piżamie i czystych gaciach - dodał, z lekkim uśmiechem, może trochę zawstydzonym, ale mówił całkiem poważnie.
Mając przygotowane wszystkie przybory obok siebie, założył rękawiczki i postarał się dokładnie oczyścić ranę wokół.
- Dobrze się goi - stwierdził. - Nie powinno cię boleć. Tylko będziesz czuł lekkie ciągnięcie.
Po tych słowach po kolei zajmował się szwami, po kolei je rozcinając i wyciągając. Ze względu na ich małą ilość trwało to szybko i sprawnie. A dodatkowo V miał już wprawę w takich rzeczach.
- I jak? W porządku? - zapytał. - Oczyszcze ci jeszcze kolczyki - dodał.
Ten ostatni cel, oczywiście był zwykłą wymówką, żeby móc dotknąć jego kolczyków, a przy tym sutków, co zamierzał zrobić niby przypadkiem, zasłaniając się czyszczeniem. Także zmoczonym patyczkiem higienicznym wodą morską przejechał wokół przekłucia, drugą dłonią trzymając sutek. Tylko wesoły uśmiech mógł go zdradzać, że nie robił tego tak bezinteresownie.
Po wszystkim, nagle wczepił się w usta czerwonowłosego, porywając go w namiętny pocałunek, lecz dla obu osób zbyt krótki. Niemniej jednak młodszemu sprawiło to dużo radości, gdy ich języki się spotkały, choć na chwilę. I na chwilę musiał przytrzymać się ramienia starszego, żeby nie stracić równowagi. Po wszystkim z szerokim uśmiechem, spojrzał w jego tęczówki.
- To za to, że byłeś taki dzielny. Sorry, dalej nie kupiłem tych naklejek - Zaśmiał się. - To co? Przygotuję nam popcorn i możemy zacząć. Poszukasz czegoś strasznego? - zapytał, pozbywając się rękawiczek.

Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Natas
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {26/11/23, 05:44 pm}

Gavin "RED" Rayne
 

  To niesamowite jak zaledwie kilka niewinnych słów z ust niebieskowłosego potrafiło wynieść ego mężczyzny na wyżyny. Odważnie podejmował się jego zaczepnych gierek i prowokował, kiedy jego wzrok przesuwał się po ciele starszego.
- Tylko ty. - Odparł odwzajemniając jego łobuzerski uśmiech. Naprawdę byli siebie warci. Jeden pogrywał z drugim i tylko czekali, któremu pierwszemu puszcza hamulce. Ale nie wszystko sprowadzało się do podekscytowania.
- Jak to mówią - jak się popieści to się zmieści... ale to wcale nie taki głupi pomysł. - Odparł ze znacznie łagodniejszym uśmiechem. Prosta, niewinna propozycja, mająca na celu ułatwić im problem z ubraniami w przypadku nocowania u siebie nawzajem - A w piersi reda zrodził się ciepły uścisk, obejmujący jego serce. Zaczynało się. Już wcześniej V zostawił coś u niego, a teraz dostał oficjalne pozwolenie na zostawienie swoich gratów u niego. Teraz miałyby to być tylko ubrania na zmianę, ale z czasem ich domy prawdopodobnie zmienią się w dwa wspólne, a ostatecznie przyjdzie czas na wybór jednego. Uśmiechnął się krzywo - chyba troszeczkę za bardzo wybierał w przyszłość. Zupełnie jak zakochana nastolatka, planująca listę gości na ślub z jej kraszem, który ledwo wiedział o jej istnieniu. Ale niestety taki kiedyś był. Naiwny i pełen nadziei na lepsze jutro... Może, V uda się odkopać resztki małego Keitha. Czuł, że przed nim mógłby się odsłonić i przestać zgrywać kogoś kim nie był. Ale wciąż pozostawała ważna kwestia jego roboty oraz zemsty, w którą nie chciał go bardziej wciągać. Nie ważne jak silna stanie się ich więź, niebiesko włosy nie pozwoli mu od tak zniszczyć rodziny, która przyjęła go z otwartymi ramionami.
 Będąc pogrążonym w rozmyślaniach przegapił ostrzeżenie niebieskowłosego. Oczywiście nie bolało, ale uczucie wyciągania czegoś z jego ciała nie należało do najprzyjemniejszych.
- Już wolałem jak mnie nakłuwałeś - Wyznał wzdrygając się, kiedy po jego plecach przebiegł dreszcz. - Ta. Nie bolało. - Dodał po chwili żeby uspokoić swojego pielęgniarza. Choć ten znakomicie wiedział jak poprawić mu humor. - Czym sobie zasłużyłem na dodatkowy serwis? - Obnażył kły w szerszym uśmiechu, uważnie obserwując każdy ruch młodszego.
  Z początku faktycznie myślał, że chodziło jedynie o przysługę, ale świecące fuksyjne tęczówki od razu go zdradziły. Oczywiście Red nie miał nic przeciwko. Wręcz przeciwnie - zamruczał cicho z zadowoleniem, czując delikatne mrowienie w piersiach przy każdym nawet najmniejszym dotyku palców V, a jego klatka uniosła się gwałtownie i opadła przy głębszym oddechu. Wiedział jak go złowić, a na zakończenie wpił się zachłannie w jego usta, wywołując u czerwonowłosego rozbawiony chichot.
- No wiesz ty co... Za brak naklejki, to należy mi się powtórka. - Wymruczał tuż przy jego wargach, omiatając je swoim rozgrzanym oddechem. - Jesteś pewien, że chcesz mi pozostawić wybór? - Wyszczerzył się na powrót złączając ich wargi, rozkoszując się jego słodkim smakiem. Sok jabłkowy? Miły dodatek. Oblizał się ze smakiem, po czym niechętnie wypuścił niższego ze swoich ramion, niemalże od razu czując chłodny dreszcz na swoim torsie.
  Zabierając się za przygotowania do seansu, ubrał koszulkę i rozsiadł się na kanapie uruchamiając od razu serwis streamingowy na telewizorze.
- Coś strasznego, tak? - Mruknął pod nosem z lisim uśmieszkiem. Oczywiście zamierzał poszukać najgorszego możliwego horroru. Zważając na naturę ich roboty, pewnie nie było za wiele rzeczy, które byłyby w stanie przestraszyć V. A przecież na tym polegały domowe, filmowe randki. Aby ukochany krył się w twoich ramionach, szukając wsparcia. Kiedy już zdecydował się na film, przygotował także koc, który znalazł na pobliskim fotelu i przygasił wszelkie oświetlenie dla lepszego klimatu. Zadowolony z efektu, wrócił na kanapę, akurat jak V przyszedł do niego z piciem i popcornem. Z uśmiechem poklepał przygotowane miejsce blisko siebie i wystartował horror.
  Początek oczywiście nie był wyjątkowo przerażający, co najwyżej trochę niepokojący, ale pozwolił sobie na oplecenie ramieniem tali niebieskowłosego, przysuwając go do siebie bliżej. Przy tym cały czas udawał skupionego na seansie, a zdradzał go jedynie łobuzerski uśmiech czający się w lewym kąciku ust. Ale musiał przyznać, że momentami horror działał także i na niego. Szczególnie kiedy na ekran zawitała ohydna postać klauna. Od razu przypomniały mu się wszystkie wycieczki do lunaparku z czasów przebywania w domu dziecka. Opiekunka, jak i reszta grupy świetnie się bawili i pluli śmiejąc się jak hieny na widok sztuczek faceta z wymalowaną mordą. Tymczasem Keith umierał z przerażenia na widok jego oczu pozbawionych życia. W tych momentach nieświadomie zaciskał palce na materiale bluzki V, gniotąc ją w palcach.
  Musiał zrobić coś aby odwrócić swoje myśli. A tym czymś było wkradnięcie swoich chłodnych palców na odsłonięty kawałek skóry chłopaka, akurat w tym momencie, co główny bohater był straszony w podobny sposób. W odpowiedzi otrzymał pisk, który zaskoczył nie tylko jego, ale nawet samego V. Przygryzł dolną wargę, żeby powstrzymać swój debilny uśmiech.
- Jak to jest dla ciebie za straszne, możemy obejrzeć coś innego. - Zaproponował niewinnie, ale dobrze wiedział, że oznaczałoby to przyznanie się do strachu. - Na uspokojenie twoich biednych nerwów możemy wybrać jakąś kreskówkę. - Dodał niewinnie.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {22/12/23, 07:50 pm}

the-girls-film-font

Może kiedyś uda im się być razem? Pomimo niebezpiecznego środowiska i otrzymania kulki z każdej strony, może będą mieli szansę na zbudowanie szczęśliwej relacji? Może to było to mityczne szczęście, o którym od dawna marzył farbowany chłopak. Po trudnym dzieciństwie, to było jego jedyne marzenie. Choć do tej pory osiągnął swoje cele - miał pieniądze na opłaty, na wszystkie swoje zachcianki: ubrania, czekolady czy nowe kolczyki lub piercing, to oprócz Lucky'ego naturalnie brakowało mu przyjaciela, który by go rozumiał I jego trudne środowisko.
O tym właśnie myślał Leo, słysząc pomrukiwania mężczyzny, gdy czyścił mu kolczyki.
- Spanie ze mną w jednym łóżku to duża nagroda - odparł z zawadiackim uśmiechem. Ale taka była prawda! Przecież nieszczególnie był zadowolony budząc się wtedy po podłożeniu mu pigułki gwałtu. - Jeśli chcesz buziaka, to wystarczy poprosić! - dodał, znacząco oblizując swoje wargi. Doprawdy, między nimi było coś więcej niż tylko ciągłe zaczepki z obydwu stron.
Usiadł obok Reda, podkurczając nogi i od razu okrywając je szarym kocem, jego część okrywając również towarzysza. Na brzuchu trzymał miskę z popcornem, zajadając się nim od początku filmu.
Mimo strachu, który często odczuwał, lubił oglądać horrory, czuć tę niepewność i niepokój, ale często fabuły filmów były po prostu ciekawe.
Dodatkowo uśmiechnął się sam do siebie, czując jak Gavin jeszcze bardziej zmniejszył przestrzeń między nimi, obejmując go ręką. Sam chętnie się do niego zbliżył, korzystając z jego ciepła i psychicznego wsparcia. Z nim miał szansę nie zejść na zawał.
I jak bardzo się pomylił, gdy ten przy budującym się napięciu, nie postanowił go nagle wystraszyć w kluczowym momencie. Leo niemal natychmiast od niego odskoczył, wydając z siebie wysoki krzyk, z którego sam był w szoku, że był zdolny do takich wysokich dźwięków.
- Gavin! No co ty wyprawiasz! - krzyknął na niego, wbijając w niego mordercze spojrzenie. I znacząco się od niego odsunął, lądując na drugim końcu kanapy, zabierając mu perfidnie koc, jak i popcorn. - Zaraz będziesz mógł oglądać sobie cokolwiek co chcesz, jak sobie pójdę - mruknął oburzony.
Film bez wsparcia drugiej osoby oczywiście był trudniejszy dla Leo. Przeżywał bardziej straszne momenty, zaciskając palce na kocu, a w niektórych momentach nawet podskakiwał. Ale czuł satysfakcję, gdy kątem oka obserwował wystraszonego Reda. Ten kilka razy jeszcze próbował zbliżyć się do niego, próbując go udobruchać, ale wszystkie próby jego przymilania się, chłopak odrzucał, dosłownie zrzucając jego ręce. Dopiero prawie pod sam koniec filmu pozwolił się dotknąć, gdy muzyka przybrała nieoczekiwany obrót, tylko czekając, żeby wrzucić nagle jump scare. Ostatnie momenty filmu były mocno niepokojące, a jednocześnie V chciał poznać zakończenie. Dlatego finalnie nawet nie wiedząc kiedy wylądował na kolanach czerwonowłosego, tuląc się do jego piersi, a palcami gładząc te jego. Tak jak się spodziewał, pojawił się klan, wynurzający się z ciemności, oświetlony tylko smugą światła. I nagle zaczął biec w stronę ekranu, pokazując zakrwawione zęby, co wprawiało widza w jeszcze większy niepokój. Wtedy niebieskowłosy, zacisnął powieki, mocniej się w niego wtulając. I pojawiły się napisy końcowe, serce chłopaka mogło się uspokoić.
- I jak ci się podobało? Myślisz, że go zabił? - zapytał od razu i pochylił się po ostatnią porcją popcornu, zapijając sokiem.
Chwilę jeszcze porozmawiali, ale gdy napisy końcowe trwały zbyt długo, zrobiło się niezręcznie, a przynajmniej ze strony V, gdy tak długo siedział na jego kolanach. Choć nie zaprzeczał, że było mu wygodnie i ciepło, a dodatkowo czuł motylki w brzuchu. Jednak postanowił wstać, odchrząkując niezręczność I skierował się na chwilę do sypialni. Tam uwinął się bardzo szybko, nagle odczuwając cały nagromadzonych strach. Bał się za każdym razem, gdy tylko podniósł wzrok, że coś zaraz mu wyskoczy na twarz u jeszcze zamorduje, mimo że był to iracjonalny strach.
Przyniósł mężczyźnie luźniejsze spodnie dresowe z gumką, które i tak mogły być za małe na długość, ale lepsze było to niż nic.
- Pójdę się umyć - powiadomił, zgarniając swoją piżamę: czarny tanktop i długie spodnie w biało - czarną kratkę. A w łazience mimo zapalonego światła wciąż odczuwał strach, zwłaszcza patrząc się w lustro. Najgorzej było, jak mył twarz i przez chwilę nie patrzył się przed siebie. Wystraszył się wtedy własnego odbicia, obijając się boleśnie plecami o kabinę prysznicową. Wtedy postanowił wyjść z łazienki, niespokojnie miętoląc materiał koszulki.
[color=#FF1467]- Gavin? - odezwał się, uśmiechając się lekko. - Pójdziesz ze mną do łazienki? Mogłem się umyć jednak przed. - Westchnął ciężko. -Tylko nie podglądaj mnie. Proszę - dodał, tym razem nie wprowadzając żadnej zaczepki. Była to tylko prośba, przy której błagalnie się na niego patrzył. Ze względu na swój kompleks nie był w stanie od tak się przed nim rozebrać w jasnym świetle. Nie na takim etapie relacji... A jednocześnie cholernie się bał zostania samemu, choć ten strach był iracjonalny. Jednak tak łatwo nie umiał się tego pozbyć.
Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Natas
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {26/12/23, 01:16 am}

Gavin "RED" Rayne

  Naturalnie oglądanie horrorów w parze, tym bardziej z osobą na którą miało się oko nie mogło się obiec bez próby wystraszenia. A już szczególnie kiedy tą osobą był V, wobec którego Red uwielbiał stosować coraz to nowsze zaczepki. Jego reakcje były interesujące, a kiedy odpowiadał na jego durne zaczepki, to końca odpowiedzią nie było. Uwielbiał tę ich małą grę, choć musiał przyznać, że tym razem kara była okrutna. Niebieskowłosy zwiał na przeciwny koniec kanapy i niedługo nie pozwalał się do siebie zbliżyć. Początkowo zaczepiał go jeszcze stopą, ale kiedy trwał to zbyt długo, przerzucił zapał na ponowną próbę zachęcenia go do zbliżenia się. Tak przecież oglądało się najlepiej.
  Po skończonym seansie westchnął niby się przeciągając, ale też trochę z ulgi, bo film naprawdę zaczynał sprawiać że czuł się nieswojo. A przecież wydawał gorsze rzeczy w realnym życiu. Tutaj potwory czaiły się na każdym kroku i byli nimi ludzie. Jeden nawet siedział mu na kolanach... ale ten akurat był cholernie uroczy. Uznajmy go za wyjątek potwierdzający regułę.
- Niezły, ale gość miał zerowe szanse. Psychol już pewno szuka kolejnej ofiary. - odparł robiąc kły ze swoich palców, którymi później zaatakował młodszego.
  Czas w jego towarzystwie strasznie szybko uciekał, a jednocześnie chciał spędzać go w jego towarzystwie jak najwięcej. Robiąc jak najwięcej przeróżnych rzeczy. A nawet i nic nie robiąc. Z tym też pewnie nie miałby najmniejszego problemu. Dlatego nic dziwnego, że niechętnie pozwolił mu opuścić swoje kolana, na których od razu poczuł nieprzyjemny chłód i nakrył się kocem.  
  Ale niebieskowłosy jeszcze do niego wrócił z piżamą na której widok się uśmiechnął.
- Baw się dobrze. - Rzucił wstając, aby przymierzyć do siebie spodnie, które już wiedział, że ledwo wejdą na jego tyłek. Za to na V pewnie wisiały jak worki po kartoflach. Prychnął rozbawiony pod nosem, ale zaraz uniósł jedną brew słysząc huk dobiegający z łazienki. Czyżby młody poślizgnął się na mydełku? Nie. Już po chwili wyłonił się zza drzwi nieprzebrany, a jego prośba automatycznie poszerzyła głupi uśmiech czerwonowłosego.
- Co jest? Pajączek? - Zagaił podchodząc bliżej, aby otworzyć drzwi i rozejrzeć się po pomieszczeniu. Wyglądało normalnie, tak jak wcześniej. - Czy może zobaczyłaś jakiegoś klauna mordercę? - Dodał szelmowsko, choć szybko odpuścił żarty na kolejną prośbę chłopaka. Miał go nie podglądać. Brzmiało jak kolejna zachęta na zaczepkę, gdyby tylko nie jego mina. Ale widocznie więcej informacji mu nie zamierzał udzielić.
- Okay. Ale z opaską na oczach żadna ze mnie ochrona, więc będziesz musiał mi zaufać, że nie patrzę tam gdzie nie wolno. - Wytknął figlarnie język, po czym wszedł głębiej, zatrzymując się przy wannie. - Co powiesz na kąpiel z bąbelkami? - Zaproponował rozwiązanie na część ich problemu i nie czekając na odpowiedź chłopaka zabrał się za napełnianie wanny, do której też wlał sporą ilość płynu o słodkiej nucie. Pasowała do niego.
- Kąpiel gotowa. - Oznajmił przysiadając na brzegu wanny, wyciągając rękę ku niebieskowłosemu. - No już, już. Nie patrzę. - Dodał i dla potwierdzenia swoich słów przysłonił sobie oczy drugą ręką. Oczywiście, że V miał swoje "ale". Znowu go upomniał co do podglądania, czy zerkania nawet przez palce.
- Dobra, dobra. Zrozumiałem. Wlazłeś już? Masz trzy sekundy. Raz, dwa.... trzy! - Ale mimo zakończonego odliczania nie zabrał ręki z twarzy. Za to echem rozniósł się po łazience jego melodyjny śmiech, słysząc jak niebieskowłosy pośpiesznie wskakuje do wody, rozlewając ją po podłodze. - Ale się tam nie zabij tylko. - Westchnął uchylając powoli powieki, aby zerknąć na chłopaka zanurzonego w pianie po samą szyję. - Więcej zaufania mój drogi partnerze. To ważne w naszej profesji. - Upomniał sięgając po jeden z szamponów.
- Migdały i czekolada??? Chyba nie zdziwiłbym się jakbyś miał tu coś jadalnego w tym smaku. - Pokręcił głową komentując nałóg V, po czym przeniósł się za jego plecy. - Zamknij oczy. Umyję ci włosy. - Oznajmił podwijając rękawy koszulki za łokcie, aby się nie zamoczyły i nabrał płyn na dłonie. V pewnie szykował się za serię gwałtownego i brutalnego szarpania, ale dłonie Reda okazały się zaskakująco delikatne. A nawet sprawnie masowały skórę jego głowy, jak nie jedna lepsza fryzjerka z salonu. Miał doświadczenie w końcu często zajmował się małym Benem i dzięki temu zyskał nienaganną technikę, dzięki której żadna szkodliwa piana nie miała prawa dostać się do oczu jego pacjenta.
- Często musisz je farbować? - Zagaił dla rozluźnienia atmosfery. - Niby mam zbliżone kolory, a i tak cholerstwo się zmywa. nie są też takie miękkie jak twoje. - Skomentował bawiąc się jego kosmykami, tworząc z nich w końcu demoniczne rogi. - Pasują ci diabełku. - Parsknął i po kolejnych paru minutach zabiegu, ostrożnie spłukał mydliny z jego głowy.
- Coś jeszcze ci umyć? Plecki? - Zaproponował przykładając palec do widocznego kręgu na plecach V, powoli podążając nim dół ku pianie. - A może trochę niżej? - Wyszeptał tuż przy uchu niebieskowłosego, zaraz odrywając pianą w twarz.
- Ej! Tylko żartowałem! - Zaciskając oczy, szybko wytarł je w bluzkę i w końcu przysiadł na podłodze, opierając się o wannę plecami. - No dobra, sam zajmij się resztą. Już nie patrzę, łapy też będę trzymać przy sobie.
  Nie mógł patrzeć, ale dźwięki naprawdę bywały kuszące. Choć bardziej świadomość tego, że V kompletnie nagi był tuż za jego plecami, a on nie mógł go dotknąć, a nawet sobie popatrzeć. To jakiś nowy wymiar tortur? W życiu nie czuł tak silnej pokusy, jak i dreszczyku emocji do żadnej osoby. Jasne sypiał z osobami, których ciała mniej więcej były w jego guście, ale to właśnie to zakazane wydawało się wręcz idealne. W końcu należało do V, przez którego jego zemsta trzymała się na włosku. Co on najlepszego wyprawiał? Chciał zjeść ciastko i mieć ciastko - co oczywiście nie było możliwe. A próba takiej zagrywki zawsze miała kosztowne zakończenie.
  Pochłonięty własnymi myślami nawet nie zorientował się, że zakończył swoją kąpiel. Dopiero kiedy poprosił go o coś do okrycia, poderwał głowę, aby zerknąć na jego ponownie zakłopotaną buźkę. I w tej chwili znowu wpadł mu do głowy głupi pomysł. Wstał po szlafrok wiszący na drzwiach i wrócił pod wannę, rozkładając go na pełną szerokość, ale jednocześnie unosząc go trochę ponad linie swojego wzroku. Zasłonił sobie tym samym widok na to, co miał okryć materiał.
- Wyskakuj. Potwory nie będą czekać. - Polecił przymykając dodatkowo oczy. Kusiło go cholernie aby udać, że materiał wymsknął mu się z rąk, ale usilnie walcząc z pokusą, wytrzymał aż do chwili kiedy ramiona V znalazły się w szlafroku. Uznał to za  sygnał i przylgnął do jego pleców, obejmując go najpierw jednym ramieniem, nakrywając większą połowę jego smukłego ciała miękkim materiałem i na chwilę zatrzymał się przypadkowo muskając palcami jego rozgrzaną skórę na biodrze. Zanucił tylko sobie znaną melodię i otoczył chłopaka druga warstwą materiału, tym samym zamykając szlafrok, na koniec jeszcze zawiązując go paskiem. Sięgnął jeszcze po ręcznik, aby zarzucić go na niebieski łeb.
- Wysusz je porządnie. - Polecił poprawiając jeszcze zakładki na jego torsie, tak aby szczelnie otulały jego rozgrzaną skórę.
  Teraz przyszła kolej na jego kąpiel, ale zdecydował się jednak na prysznic, aby szybciej się uwinąć.
- Zakładam, że zostajesz? Kto wie co może czaić się pod łóżkiem na samotną ofiarę? - Uśmiechnął się niewinnie odpinając pasek swoich spodni. - Oczywiście, ty możesz podziwiać całe dzieło, nie mam z tym problemu... tylko ostrzegam, że jak będziesz zbyt nachalny, to może powstać nam pewien problem. - Ośmiał się mimo to zrzucając z siebie wszystkie ubrania, po czym wszedł do kabiny żeby szybko się ogarnąć. Nic nie pominął, ale skupiał się na żadnej dodatkowej kuracji. Ciało jak i włosy umył jednym płynem, nawet nie zwracając uwagi na ich zapach i  po rekordowym czasie już zawijał sobie ręcznik w pasie.
- Napatrzyłeś się? - Zagaił mierzwiąc już suche włosy chłopaka, do których zaraz nachylił się aby je powąchać. - Mmm nieźle. Aż się robię głodny.
  Rozbawiony sięgnął po spodnie które wcześniej dał mu V i zdecydował się spróbować wciągnąć je na swój tyłek. Co na mokrym ciele było jeszcze trudniejsze, ale w końcu udało mu się, aczkolwiek: - Noo....nie pozostawia zbyt wiele do wyobraźni. - Było dokładnie tak jak powiedział. Wyglądało bardziej jakby Red miał na sobie ciasne getry, szczelnie przylegające do każdego skrawka jego ciała, a szczególnie jego sprzętu i tyłka, który ledwo się mieścił. Czerwonowłosy roześmiał się znowu.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {16/01/24, 04:44 pm}

the-girls-film-font

Na jego twarzy jak i patrząc na postawę ciała, było widać widoczną ulgę, kiedy tylko jego towarzysz się zgodził na spędzenie z nim chwili w łazience. Mimo że spotkanie klauna mordercy w tym mieszkaniu było bliskie zeru, to farbowany chłopak nie był w stanie wyzbyć się strachu, a z Redem u boku od razu poczuł się bezpieczniejszy. Przynajmniej w kwestii obrony przed ewentualnym klaunem.
- Tobie? Zaufać w takiej kwestii? - pochwycił, uśmiechając się pobłażliwie. To było ostatnie w co wierzył V. Cała osoba Reda emanowała w zagrywki, jego postawa, a szczególnie słowa. Mimo wszystko był jedyną osobą, którą mogła go przypilnować.
Przytaknął, z uśmiechem, wdychając ulubione nuty zapachowe. Obsesja Leo do czekolady i wszelkich słodyczy o tym smaku, objawiała się i także w doborze kosmetyków na wannie czy pod prysznicem. Co mógł poradzić, gdy uwielbiał zapach czekolady z wiśniami? Maślanych ciasteczek z kawałkami czekolady? Prażonymi migdałami z kokosem? I Red szybko to zauważył.
- Ale nie patrz! - upomniał mężczyznę, marszcząc brwi i dla pewności zasłonił mu oczy swoją ręką.
W ekspresowym tempie się rozebrał, gdy tylko ten zasłonił oczy, a zaraz wskoczył do wanny, jakby podłoga była lawą. Ta za to przeistoczyła się w kałuże.
- Jak mam ci ufać, jak podglądasz - wyburczał oburzony, jeszcze bardziej zagarniając pianę w stronę swojego przyrodzenia. - Na przykład ja? Jestem jadalny - dodał, próbując się rozluźnić. Był jeszcze bardziej spięty, pochylając głowę do tyłu. Przygotowywał się na bolące mizianie i przekroczenie granic, ale w zamian, pozytywem się zaskoczył. Zdążył się nawet odprężyć, uśmiechając się lekko.
Mógł tak siedzieć w wannie przez dobre kilka godzin pod rękami Reda i w tej chwili postanowił, że częściej będzie go zapraszał do wspólnego mycia głowy. Było to bardzo przyjemne.
- Nie tak często- wymruczał zrelaksowany. - I lubię też, jak są pudrowo niebieskie. Ale czerwony zmywa się szybciej. Może spróbuj myć je pod zimną wodą? - zaproponował, a następnie cicho się zaśmiał na kolejny komentarz chłopaka. - Dzięki. Sam we własnej osobie. - Wystawił język, podnosząc głowę.
A na następną zaczepkę Gavina już nie był taki zadowolony. Myślał, że wystarczająco nakreślił granice między nimi podczas kąpieli, gdzie na pewno nie była to komfortowa sytuacja dla młodszego. Za to został ukarany sowicie rzuconą pianą prosto w twarz.
- Mam nadzieję... - mruknął podirytowany i zajął się sobą. Nalał żel o zapachu malin w czekoladzie i dokładnie umył swoje ramiona, pachy, tors, następnie przechodząc do największego kompleksu, który umył już żelem intymnym. W tej wstydliwej chwili, szczególnie gapił się na Reda, czy tylko nie pogląda. Ostatnim miejscem była twarz.
- Podasz mi ręcznik? - zapytał ponownie zawstydzony. Był niemalże pewny, że i w tej prośbie wymyśli coś głupiego. Nie pomylił się wcale, gdy dostał szlafrok. Popatrzył się na niego lekko zdziwiony, a już w kolejnej chwili musiał ugryźć się w wargę, aby ukryć głośne westchnienie na palce na swoich biodrach. Jednak lekko odchylonej głowy nie ukrył.
Odsunięcie mężczyzny od niego spowodowało natychmiast nieprzyjemne zimno. Podążył za nim tęsknym spojrzeniem, wkrótce przyłapując się, że nie umiał oderwać od niego wzroku. Nawet wtedy, gdy mył zęby. Jego ciało było zbyt idealne i wpasujące się w gusta Leo. Świetnie umięśnione ramiona, wyrzeźbiony tors z idealnie wyciętą talią. No i ten rozmiar przyrodzenia... V w mig poczuł pieczenie na policzkach, wiedząc, że nie powinien się tak gapić. Do tego świetnie wiedział, że Gavin na pewno to wykorzysta przeciwko niemu, gdy tylko będzie miał okazję.
I zdecydowanie jego prysznic był za krótki!
- Zabrakło mi parę minut - skomentował, zagryzając dolną wargę i odwiesił swój ręcznik. - Widzę, że jesteś tym mężczyzną, co używa w domu żelu dziesięć w jednym - Zaśmiał się krótko. [color]- W-wow- [/color]skomentował getry na tyłku Reda. Nie był tylko pewny, czy komentuje rozmiar przyrodzenia mężczyzny czy jego pośladki, czy może był w szoku, że gatki na niego nie pasują. Najpewniej to i to.
- Tego się nie spodziewałem - rzekł. - Ale nie mam większych. Na serio musisz przynieść następnym razem trochę swoich rzeczy - dodał. - Jak będzie ci wygodnie, to możesz spać nago. Jakoś przeżyję. Widoki nie są takie złe - Uśmiechnął się zawadiacko.
Dodatkowo widok tak opiętych spodni i nagiej klatki piersiowej, mimo wszystko działał na wyobraźnię młodszego. Nagle widział ich razem w łóżku, zaspokojących się na wzajem. Widział, jak Red leży na nim, przyciska go mocniej do łóżka, a ich twarze są wygięte w spazmie rozkoszy.
Jednak za nic nie był w stanie się do tego przyznawać ani dawać mu takiej satysfakcji. Niestety Red od początku był w jego typie, a gdy się upewnił, że ten nie próbuje go seksualnie wykorzystać, był bardziej skłonny do przespania się z nim.
W jego głowie zrodził się sprytny plan, a przy tym mogła to być jedna z lepszych atrakcji tego wieczora. Poza tym V uwielbiał pole dance i exotic, w każdej formie. Traktował to jako swoje najlepsze hobby, jak i sztukę. Miał okazję podzielić się swoją pasją z kimś innym, pochwalić się. No i udowadniać, że i on wpisuje się w gusta Reda.
- Muszę się jeszcze przebrać - powiedział, wyciągając go za rękę i ciągnąc do sypialni, oczekując jego wsparcia jak i tego, że się odwróci. - Módl się, żeby mi się nie zachciało siku w nocy, bo też cię obudzę. - Zachichotał, grzebiąc w komodzie po czyste bokserki. I szybko je na sobie przyodział, upewniając się machaniem ręki przed oczami Reda, że na pewno nic nie widzi. Na to założył materiałowe, luźne spodenki, nie chcąc by widział oznaczające się przyrodzenie- a raczej jego brak- w bokserkach.
- Rozsiądź się wygodnie. - Przestawił mu krzesło z kuchni na środek salonu, centralnie przed rurą. - I potraktuj to jako dodatkowa atrakcja. - Uśmiechnął się zadziornie.
Ze swojej telefonu wyszukał ostatnią ulubioną piosenkę do tańczenia, po czym włożył czarne, błyszczące się szklanki, by było mu wygodniej, a także, aby pobudzić zmysły widowni. Na tym zależało mu najbardziej.
Całe jego ruchy były kompletną improwizacją, przy której świetnie się bawił, obserwując reakcję Reda. Zaczął od odwrócenia się tyłem do mężczyzny, rozszerzając kolana i tym sposobem prezentując swój tył, schodzące w dół. Następnie przerzucił nogę do drugiej, robiąc przeskok, a w refrenie uwiesił się na rurze, owijając wokół niej swoje ręce i obracając się wokół własnej osi, mając nogi w szpagacie. Potem skończył na złączonych ze sobą, finalnie klękając pod rurą i wyginając perwersyjnie tyłek w stronę Reda. Tu ponownie nastąpił szpagat. Zgrabnie wstał, wskakując ponownie na drążek, odwracając się do góry nogami i je prostując w rozkroku. Wspiął się jeszcze wyżej, ponownie się kręcąc, tym razem uwieszając się do góry nogami, z tylko jedną nogą trzymającą się rury.
Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Natas
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {18/01/24, 12:22 pm}

Gavin "RED" Rayne
 

- A może się od razu wprowadze? - Parsknął rozbawiony, ale nie potrafił stłumić myśli o tym jak kuszące było to rozwiązanie. Lubił mieć mieszkanie, a co ważniejsze łóżko tylko dla siebie, ale nagle myśl o towarzyszącym mu V wskakiwała na wyższy poziom. Póki co było na to stanowczo za wcześnie, tym bardziej jeśli chodziło o świat w jaki byli zamieszani. Ale parę rzeczy na zmianę dobrze byłoby mieć. - Liczę tylko, że się nie zapomnisz z rana i mnie nie zaatakujesz... chociaż nie, to nawet kuszące. - Dodał poprawiając portki. Jak bardzo chciałby skorzystać z oferty spania bez nich tak chyba przed snem jeszcze wypadałoby mieć je na sobie.
  Z ziewnięciem dał się poprowadzić chłopakowi do pokoju, gdzie to ponownie musiał odwrócić wzrok od przyjemnych dla oczu widoków.
- A możesz obudzić. Potrzymać ci też mogę. - Machnął ręką z niewinnym uśmiechem, po czym chciał zrobić krok ku materacu, ale niebieskowłosy widocznie jeszcze nie zamierzał kończyć ich wspólnego wieczoru. Usadzony przechylił głowę na bok zbity z tropu, na który to szybko ponownie wskoczył, kiedy tylko V zbliżył się do rury.
- To moja nagroda za bycie grzecznym? - Uśmiechnął się czując przyjemny dreszczyk ekscytacji wkraczający się na jego kark. Ale kiedy tylko niebieskowłosy zaczął się poruszać, wszelkie głupie komentarze wyparowały z czerwonej czupryny pozostawiając tylko jedno słowo - Piękny. V był przepiękny. Kiedy spotkał go po raz pierwszy nie sądził, że okaże się osobą o tak delikatnym wnętrzu, jak i ekspresji. Jasne, pozy były wyzywające, prowokujące, ale świetnie ukazywały każdy najmniejszy atut jego świetnie wymodelowanego ciała. Ile lat zajęło mu dojście do tej formy? Nawet Red nie byłby w stanie utrzymać własnego ciężaru w niektórych pozycjach, a przecież regularnie dbał o swoją formę uważając, żeby niczego nie zaniedbać. A na dodatek V nawet nie pokazywał po sobie oznak wysiłku. Podziwał jego ciało w pełnym szacunku, ale skłamałby perfidnie, gdyby nie przyznał, że go również podniecał. Z uśmiechem przygryzł dolną wargę, szczególnie w momencie, w którym V wypiął się do niego z tym cholernie uroczym zadziornym uśmiechem na ustach. Doskonale wiedział co robi i wręcz pragnął reakcji Reda. I nawet nie musiał na nią długo czekać.
  Podczas ostatniej pozy, kiedy zwisał w dół, czerwonowłosy poderwał się z krzesła i doskoczył do niego, ramieniem asekurując jego plecy, drugą ręką łapiąc za jego udo. Dzięki temu znacznie odciążył jego ciało z tej trudnej pozycji.
- Tymi ciekawymi butami to jeszcze mi się nie chwaliłeś. - Skomentował wpijając się w drobne usta tancerza. Jego ostatnie słowa wciąż miały nutę żartu, ale był to zwyczajnie zabieg polegający na ukryciu zakłopotania, które nie sądził, że jeszcze jest zdolny. Wiele razy widywał takie pokazy na rurach, kolanach, barach, ale żaden nawet nie się umywał do tego co wykonał V. Chciał go traktować delikatnie, a jednocześnie nie potrafił się powstrzymać przed rzuceniem się na niego.
  Na chwilę rozłączył ich usta i ostrożnie pomógł niebieskowłosym zejść na ziemię tylko po to, aby zaraz przycisnąć go plecami do chłodnej rury.
- Jesteś niesamowity. - Wyszeptał tuż do jego ucha po raz pierwszy coś co nie było żartem, ani zaczepką, a szczerą opinią. - Uczniów przyjmujesz? Przydałoby mi się kilka prywatnych lekcji, a wyglądasz mi na utalentowanego nauczyciela. - Dodał już z typowym dla siebie uśmieszkiem, choć był całkowicie poważny. Bardzo chętnie poddałby się nauce nowej umiejętności, tylko musiało to troszeczkę poczekać. Teraz kiedy już złapał go w swoje ramiona, żal było go wypuszczać. - Czy może przyjmujesz tylko takich z zadatkami? Wiesz, swego czasu zaliczyłem komik ze striptizem. Pokazałbym, ale niestety za wiele do zrzucenia nie mam. Ewentualnie ja też mogę udzielić ci lekcji. - Wymruczał sunąc czubkiem nosa po rozgrzanej skórze na szyi chłopaka, którego klatka piersiowa wciąż unosiła się po wysiłku fizycznym. Była drobna, a zarazem bardzo dobrze zbudowana, pozwalając mu na tak swobodne unoszenie się. Ręce same poruszyły się wzdłuż jego smukłych boków, ciesząc się gładkością skóry młodszego. Jedna zatrzymała się na jego drobnej talii, druga zaś zeszłą znacznie niżej, aby złapać jedno z jego ud. Ostrożnie zważając na limity chłopaka uniósł je wysoko, aby w końcu zarzucić je na swoje ramię. Ledwie chwilę temu widział do czego był zdolny, ale elastyczność jego ciała była naprawdę niesamowita i cholernie seksowna. Szczególnie teraz, kiedy dzięki takiej pozycji, mógł ułożyć dłoń na tyle jego uda, koniuszkami palców zakradając się pod materiał bokserek, skrytych pod luźnymi spodenkami.
  Z chytrym uśmiechem ponownie przybliżył się do jego ust, ale kiedy już znajdował się milimetry od nich, nagle zmienił kierunek, nurkując do  uroczo wystającego obojczyka. Poddając się pokusie, ucałował skórę pachnącą czekoladą, lekko się też na niej zasysając. Zadowolony przesunął językiem po delikatnie zaczerwienionym miejscu.
- Jeszcze trochę i naprawdę cię pożrę. - Zaśmiał się omiatając ciepłym oddechem jego nagą klatkę piersiową, z satysfakcją obserwując jak ta porusza się przy gwałtownym wciągnięciu powietrza. - Ale zanim, to może mała zmiana miejsca na coś wygodniejszego? - Zaproponował zdejmując nogę chłopaka ze swojego ramienia, tylko po to aby przytrzymać ją w pasie. - Złap się mocno. - Polecił ponownie wpijając się w jego rozgrzane wargi, uśmiechając się przez pocałunek, gdy poczuł jak ciało niebieskowłosego ciasno go oplata. Dla podtrzymania, ułożył swoje ręce na pośladkach młodszego, zaczepnie je ściskając.
  V nie ważył dla niego praktycznie nic. A nawet zaskakująco wydawał się lżejszy od Benna, którego często nosił na barana, ale może było to spowodowane jego wzrostem? Nie miej, nie miał najmniejszego problemu w przetransportowaniu go do jego własnej sypialni, gdzie to od razu opuścił go na materac, zawisając nad nim.
- Zacznijmy od tego. Chociaż trochę mi szkoda, przez to jak dobrze wyglądają w nich twoje nogi. - Z tymi słowami podniósł się, aby ponownie unieść jedną z nóg niebieskowłosego, sunąc po niej dłonią od uda, aż po kostkę, które jego palce objęły bez najmniejszego wysiłku. Drugą ręką podtrzymał blisko siebie jego wolne udo, kiedy zębami chwycił jedną ze sznurówek nietypowych butów. Zręcznie poluźnił sznurowanie, w końcu uwalniając stopę młodszego, na której to też wierzchu złożył delikatny pocałunek. Cały czas patrzył przy tym prosto w te cudowne fuksyjne, rozpalone oczy, które nie mogły zdecydować się gdzie tak naprawdę patrzeć. Na ich dolne partie ciasno przylegające do siebie, na udo gładzone ciepłą, duża ręką czerwonowłosego, czy może na jego wargi drażniące jego blada skórę. Red z figlarnym uśmiechem nagle podgryzł mały palec stopy chłopaka. Za co niemal nie został skopany, ale ze śmiechem zostawił w końcu jego biedną nogę i zawisnął nad partnerem, układając ręce po bokach jego głowy.
- Mam zacząć ucztę od innej części? - Spytał tuż przy jego uchu, które również nie zawahał się zaczepić zębami.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {14/02/24, 07:28 pm}



the-girls-film-font

Wedle przewidywaniom Red postanowił kontynuować ich grę, a nawet pójść o krok dalej, z czego niebieskowłosy był niesamowicie dumny, jak i szczęśliwy. Przecież nie mógł zacząć pierwszy kolejnego poziomu! Tym samym chciał udowodnić sobie, że czerwonowłosy naprawdę na niego leciał.
Oczywiście nie potrzebował jego asekuracji, ale mimo tego nie stronił od tego. W końcu był to kolejny dotyk ze strony osoby, na którą po prostu leciał.
[color=#FF1467] Jak zasłużysz, to może zobaczysz więcej par. - Uśmiechnął się szeroko, dostając od razu dreszczy, gdy został tak brutalnie przyszpilony do rury. - Dzięki - odparł- W twoich ustach komplement bez żadnego drugiego dna brzmi dziwnie - Zaśmiał się. - - Hmmudawanie się zamyślił. - Tak za darmo te lekcje? - zagaił, opuszkiem palcami wskazującego przejeżdżając wzdłuż mostka, docierając do interesującego go sutka i specjalnie się oblizał. - No nie wiem nie wiem...
Gwałtownie nabrał powietrza, gdy dłoń przyszłego kochanka znalazła drogę do ud, by później zaczepić jego bokserki. Już wtedy poczuł nagły przypływ silnego podniecenia. Jak spodziewał się po Redzie, ten cholernie był uwodzicielski i zdolny do gierek nawet w takiej intymnej dla nich chwil. Niemniej jednak wcale na to nie narzekał.
A dzięki giętkości, w ogóle nie miał problemu robiąc niemalże szpagat w powietrzu, pozwalając Redowi już na zabawek jego ciałem. Taki stan wymagał od chłopaka sporo pracy, ale tego wymagało jego wyszukane hobby, a teraz dzięki temu, czerwonowłosy go podziwiał.
Miał ochotę na kolejny pocałunek, już zaczarowany patrząc się na malinowe wargi starszego. Ku jego zdziwieniu upragnione wargi wylądowały na kościstych obojczykach. Wtedy też mruknął zadowolony, wtapiając palce w czerwone kosmyki, przyciągając go bliżej do siebie. A następnie uśmiechnął się zawadiacko, jednocześnie czując znajome mu motylki w brzuchu. Na kości obojczykowej powstał mu bordowy ślad, który miał przypominać im o dzisiejszej randce.
- Zapraszam. - Zaśmiał się wraz z nim i spełniając jego zachciankę, objął go nogami w pasie, przytrzymując się jednocześnie rekomoma wokół szyi kochanka. Do tego zaraz poczuł dotyk na pośladkach. To wywołało cichy jęk, stłumiony w pocałunku.
Jego cialo będąc ciągle pobudzane przez zaczepki Reda, szybko zaczęło na to reagować. Czuł w podbrzuszu kumulujące się uczucie, najbardziej odczuwalne przez jego małe przyrodzenie, które naturalnie domagało się pieszczot ze strony starszego. Ta potrzeba niestety nie zostanie spełniona. Musiała mu wystarczyć penetracja, dotyk na innych części ciała i namiętne pocałunki.
Ale nim doszło do tego pierwszego, niespodziewanie został dziabnięty w stopę, za co czerwonowłosy zarobił kopniaka. Niemniej jednak dotyk palców krążących wokół nóg farbowanego, mu się podobała. Zaś najbardziej polubił kasztanowe tęczówki wpatrujące się w jego duże źrenice, przyćmione mgłą.
- Jeszcze chwilę i pomyślałbym, że masz fetysz ze stopami. - Zaśmiał się krótko, a następnie przyciągnął kochanka do kolejnego pocałunku, uważając, że było mu za mało. Języki znowu szybko odszukały szybki rytm, gdy dłoń zaczęła badać muskularne plecy. Uwielbiał je od chwili, gdy je pierwszy raz zobaczył, teraz mogąc je swobodnie dotykać. A zaraz zsunął dłoń po wystających biodrach, wsuwając jedną z dłoni pod za bardzo obcisłe bokserki, tam ściskając jego pośladki, w międzyczasie samemu robiąc mu ślad na szyi, na końcu lekko przegryzając to miejsce.
A jeśli powiem, że podobasz mi się? - owiedział nagle z czułym uśmiechem, nie pasującym do sytuacji. - Nawet bardziej niż podobasz? Może nawet się w tobie zakochałem? - dodał, jeszcze bardziej się uśmiechając. - To zła pora na wyznawanie uczuć?
Następnie pozwolił mężczyźnie na eksplorację swojego ciała, powodując, że te pokryło się gęsią skórką. Szybko też oddech młodszego znacząco przyspieszył, reagując na pocałunki i ręce krążące po torsie. Czerpał z tej chwilę, jak najwięcej spoglądając często na swój przystojny obiekt westchnień. Dopóki ten nie zbliżył się niespodziewanie do krocza młodszego. Wtedy ten od razu oprzytomniał, zrywając się do siadu jak oparzony. Od razu też lekko go od siebie odsunął.
Nie mógł pozwolić mu na zbliżenie się do jego najbardziej brzydkiej części ciała, z którą zawsze miał problemy. Nie chciał, aby Red zaczął się z niego śmiać, aby zaczął żartować, tak jak jego ostatni partner. Nawet przekłucie, nie zrobiło żadnej różnicy. Dlatego cieszył się, że umiał dojść poprzez samą penetracje.
- Może zamienimy się miejscami? - zaproponował, uśmiechając się lekko, jak gdyby nic. Następnie wpił się w jego usta I tak poprowadził go do pozycji leżącej, górując nad nim. Niepostrzeżenie wolną ręką, gdy zaczepiał jego przekłute sutki, sięgnął do dolnej szafki, wyjmując czarną przepaske.
- Są cudowne - skomentował. - Jak jego właściciel - wymruczał, palcami schodząc wzdłuż mięśni, aż w końcu nie ujął dwóch nadgarstków w objęcia, a następnie zawiązał na nich supeł, unieruchamiając je.
- Może być? Wszystko git? - upewnił się najpierw. A przy okazji była to świetna wymówka, żeby nie miał dostępu do jego krocza.
I w końcu przeszedł do namiętnych pieszczot, sam zaczynając podróż po szyi czerwonowłosego, robiąc mu coraz to nowe malinki, przy tym świetnie się bawiąc, gdy zostawiał po sobie czerwone ślady. Dopiero jutro będzie myślał, jak się z nich będą tłumaczyć.
Zaczął się powoli ocierać o krocze starszego, tym samym podniecając jeszcze bardziej siebie. W końcu ponownie dobrał się do ust kochanka, tym razem i dłonią dobierając się do obcisłego dołu czerwonowłosego. Od razu wypuścił twarde przyrodzenie, co wywołało uśmiech na twarzy Leo. Już miał okazję widzieć jego męskość w całej okazałości, ale dopiero teraz był to widok w pełni pożądany. Co więcej był w pełni zadowolony z jego wyglądu i rozmiaru. Niewątpliwie nie mógł doczekać się aż nie posmakuje tego cudu natury.
Dłonią pomału zaczynał wykonywać ruchy w górę i w dół, językiem jeszcze kreśląc wzory na podbrzuszu. Złożył słodkie pocałunki na obu kolcach biedrowych, chwilę się z nim drocząc. Zrobił to jeszcze raz, gdy przestał poruszać ręką, a tylko nią obejmował. Uśmiechnął się figlarnie, przejeżdżając językiem po zębie.
W końcu nachylił się do swojej zdobyczy, ale tam pokusił się tylko o liźnięcie jego główki. I od razu poczuł kroplę jego słonawego płynu.
- Powiedz, jak bardzo mnie pragniesz.
Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Natas
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {18/02/24, 09:39 pm}

Gavin "RED" Rayne

  Czy to fetysz, czy też nie - nie było co się zastanawiać. Ciało niebieskowłosego było zwyczajnie zbyt idealne, żeby nie chcieć po chłonąc jego każdy skrawek. To był pierwszy raz kiedy Red czuł tak silne pożądanie drugiej osoby i nie kończyło się ono jedynie na poziomie cielesnym. Chciałaby patrzył tylko na niego żeby należał tylko do niego, żeby poddał się tylko jemu. Przez chwile był tym nawet przerażony, ale widok rozbawionego chłopaka, który leżał pod nim szybko rozwiał wszelkie wątpliwości.
  Każdy pocałunek, każdy jego dotyk - raz za razem rozsyłał po jego ciele dreszcze przyjemności, od których jeżyły mu się włosy na karku. Oczywiście w niczym nie pozostawał dłużny, a nawet z nadmiarem spłacał każdą nawet najmniejsza pieszczotę, chcąc w pełni nacieszyć się jego bliskością. Zupełnie jakby V miał zaraz od tak zniknąć mu z oczu. Był zachłanny, chciwy. Czy to przez to, że od jakiegoś czasu nie sypiał z losowymi osobami? Dobrze pamiętał, jak przy nich czuł to przyjemne ciepło jedynie w chwilach spełnienia, natomiast w V nie znikało ono nawet na sekundę. Z uśmiechem przesunął wargami po torsie młodszego zatrzymując je na jednej z jego piersi, pod której rozgrzaną skórą czuł silne bicie serca. Raz za razem, coraz szybsze i szybsze. A może było to jego własne serce? Trudno już było mu to rozróżnić, bo tak idealnie się zgrywały, nawet pomimo tego jak chaotycznie brzmiały.
  W opanowaniu się nie pomagały również słowa niebieskowłosego. I jak on miał przy nim myśleć?
- Troszeczkę późno... ale Deadline'u nie ustalaliśmy. - Odparł z pożądliwym błyskiem w oku, na chwilę łapiąc spojrzenie różowych tęczówek chłopaka. Oczywiście długo ta chwila nie trwała, kiedy ręce czerwonowłosego zaczęły ponownie badać jego smukłe ciało. Był zbyt idealny. Delikatnie zarysowane mięśnie, które bez trudu były w stanie utrzymać masę jego ciała, smukła talia która zawsze przyciągała wzrok Reda i oczywiście zgrabne nogi, które niesamowicie wyglądały w butach na podwyższeniu. Być może naprawdę nabawił się dziwnego fetyszu, ale za to V mógł winić wyłącznie siebie. To właśnie na jego punkcie mu zupełnie odbiło.
  Niestety kiedy już miał posmakować najlepszej części, która pozwoliła by jego uszom nacieszyć się cudownym jękami młodszego, ten nagle zarządził zmianę pozycji. To odrobinę ostudziło zapał Reda, na chwilę przywracając mu zdrowy rozsądek. Ale nawet głupi zorientował się, że coś było nie tak, nawet jeśli V starał się to świetnie maskować. Ale oczywiście był to ich pierwszy raz razem, dlatego nie miał zamiaru wywierać na nim presji. Najważniejsze było w końcu to, że nie wyglądało aby się do tego zmuszał.
- W końcu możesz się nimi nacieszyć? A do tej pory tak nieśmiało tylko na nie zerkałeś. - Szelmowski uśmieszek zakwitł na ustach starszego, który dobrze wiedział do czego zmierza jego zagrywka. Innym zdecydowanie by na to nie pozwolił. Wręcz przeciwnie, był typem całkowicie dominującym nad swoim partnerem, ale próby V były tak urocze, że postanowił się z nim trochę podroczyć.
- Delikatnie oficerze, to mnie kręci. - Parsknął mrużąc powieki. Na próbę szarpnął lekko nadgarstkami sprawdzając jak dobrą robotę wykonał chłopak przy przywiązywaniu go do ramy. Supeł był mocny i szczelny, przez co nie było mowy o poluzowaniu go i wysunięciu ręki, ale jakby chciał to jednym lepszym szarpnięciem pewnie wygrałby z materiałem przeznaczonym jedynie do zabawy. - Ale zaskoczyłeś mnie. Nie sądziłem, że masz takie upodobania. - Wymruczał odchylając głowę w bok, aby dać mu większe pole do popisu. Niby jeszcze nie byli w związku, a już go tak obficie znaczył. Żeby ukryć jego ciężką pracę musiałby przez miesiąc chodzić w golfie, ale coś mu podpowiadało, że gdy da innym zobaczyć te malinki, to V może zrobić naprawdę ciekawą minę. A przecież nie mógł sobie pozwolić na przegapienie czegoś takiego.
  Z zadowoleniem sapnął wprost w jego drobne mailowe usta, kiedy nabierali powietrza po jednym z bardziej namiętnych pocałunków. Obaj wiecznie walczyli o dominację, choć Red zdecydowanie dawał V fory, chcąc zobaczyć do czego jest zdolny. I jak bardzo go pragnął. Choć musiał przyznać że naprawdę poczuł ogromna ulgę, kiedy jego nabrzmiałe przyrodzenie wreszcie zostało wypuszczone spod ciasnego materiału. Zaczynało to być delikatnie bolesne, zwłaszcza kiedy chłopak tak ponętnie się o niego ocierał. Pod wpływem zmiany temperatury, kolejny dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa.
- Aaa... to teraz się na jego widok cieszysz? - Parsknął maskując po części drobne nerwy, wywołane podekscytowaniem. W końcu niczyjego dotyku nigdy nie pragnął tak bardzo jak mężczyzny znajdującego się przed nim.
- Cholernie... bardzo, Visiu~ - Wymruczał rozkoszując się jego smukłymi placami, które już odwalały kawał dobrej roboty. A do czego były by zdolne jego piękne usta? O boże do czego one mogły być zdolne.  Na całe szczęście długo się z nim chłopak nie droczył.
  Nigdy nie wątpił w swój atrakcyjny wygląd, ale bywały chwile, w których myślał, że nie miał u niego szans. W końcu V nie był typem lecącym jedynie na wygląd, a Red dobrze zdawał sobie sprawę, że jego charakter nie należał do najprzyjaźniejszych. Był trudny w obyciu, był dupkiem nie potrafiącym trzymać języka za zębami, kiedy w głowie pojawił mu się złośliwy komentarz. A mimo to V na niego poleciał. No nie zdziwiłby się wcale jakby obudził się sam w swoim łóżku po tym niesamowitym mokrym śnie, a chłopak jedynie skrzywiłby się nieprzyjemnie gdyby o nim usłyszał. Bo przecież jakby powiedział V kilka dni temu, że jego przyrodzenie znajdzie się w tym jego słodkich usteczkach, to pewnie bez wahania by mu je odciął. A teraz mógł się rozkoszować tym cudownym uczuciem ciepła jego drobnego, acz zwinnego języka. Bez wątpienia miał w tym doświadczenie, dzięki któremu dokładnie wiedział jak sprawić drugiej osobie najwięcej przyjemności. Ale też czujnie badał, która część była dla Reda najbardziej wrażliwa. A zdradził go oczywiście niekontrolowany pomruk, kiedy język chłopaka naparł na jego nasadę, tuż na łączeniu z jadrami. A dodając do tego fakt, że wziął go przy tym w całości do swojego gardła, był niesamowity. Kiedy przełknął jego wczesne płyny, Red jęknął z uśmiechem. To było dla niego za wiele. Niemożliwość dotknięcia go była okropna, nawet jeśli bardzo podobały mu się starania władczego V i nie miał problemu z poruszaniem udami aby nadać swoje tępo. Czuł nieodpartą chęć przyciśnięcia go do siebie, wchodząc w niego jeszcze głębiej o ile to w ogóle było możliwe.
  Przy kolejnym zaczepnym ruchu młodszego, Red nie wytrzymał dłużej. Nie doszedł, ale jednym ruchem rozerwał materiał krępujący go do łóżka. Niestety przy tak gwałtownym ruchu, szarpnął odrobinę za mocno, sprawiając, że drewniany szczebelek wystrzelił gdzieś w kąt pokoju, ale kto by się nim w takiej chwili przejmował. Jak tylko uświadomił sobie, że był wolny, odciągnął od siebie V i wpił się namiętnie w jego usta. Tym razem nie dając mu nawet cienia szansy na dominację. Jego ramiona silnie objęły całe jego drobne ciało, uważnie badając najwrażliwsze elementy, jak stwardniałe sutki, czy pępek, palcami wdzierając się już na jego podbrzusze, aż nie zatrzymał swojej dłoni milimetry od jego krocza. To w tym momencie pozwolił mu wreszcie nabrać powietrza, spoglądając głęboko w jego kolorowe tęczówki.
- Teraz chyba moja kolej? - Uśmiechnął się skubiąc zębami jego opuchnięte wargi. - Chyba, że mi nie wolno? - Dodał uważnie obserwując zmieniającą się mimikę twarzy młodszego. Wahał się, obawiał się nawet. Chciał tego, ale coś go powstrzymywało.
- Vi... jeśli naprawdę tego nie chcesz, przestanę... - Wyszeptał dłonią odgarniając niebieskie kosmyki z jego czoła, na którym po chwili złożył czuły pocałunek. - Zależy mi na tobie... - Tym razem jego szept był ledwo słyszalny, zupełnie jakby sam jego właściciel nie był jego świadomy. Czułe słówka nigdy nie były jego mocną stroną, ale czuł że właśnie to chciał mu przekazać i nim się zorientował, jego głos wziął sprawy w swoje ręce. Zaskoczony zamrugał kilkakrotnie, po czym uśmiechnął się łagodnie. - Nie... bardziej pasowałoby tu, że się w tobie... - Przeklną nerwowo ślinę i schylił się do ucha młodszego, aby wyszeptać dwa magiczne słowa tuż przy nim. - Zakochałem? - Dokończył mocniej przyciągając do siebie ciało młodszego, aby zatopić lekko zaczerwienioną twarz w jego kolorowe kosmyki. - Dlatego nic mnie od ciebie nie odtrąci.
  Nagła zmiana natury zbliżenia wyraźnie go zestresowała, jednak nie odstraszyła. Związki nigdy mu nie wychodziły, ale naprawdę chciał wejść w jeden, jeśli tylko jego partnerem miałby być V. Dlatego na usłyszenie zgody chłopaka, odetchnął głęboko ze słyszalną ulgą. Naprawdę... co on najlepszego z nim wyprawiał? Czuł się jakby wrócił do starego siebie, którego po śmierci brata wydawało mu się, że szczelnie zamknął na samym dnie swojej duszy. A mimo to Jemu udało się obnażyć jego emocje.
- To na czym to stanęło? - Odsunął się aby pokazać chłopakowi już ten swój typowy, łobuzerski uśmieszek wykwitający na jego wargach. Oczywiście z nieugaszonym pragnieniem w oczach.
  Bez wahania rzucił młodszego na poduszki ponownie muskając jego wargi, po czym szybko zszedł niżej do jego podbrzusza. Ale kiedy tylko jego palce wsunęły się pod gumkę bokserek młodszego, światło w pokoju niespodziewanie zgasło, sprawiając, że wszystko dookoła pożarł nienaturalny mrok. Zwykle można było jeszcze coś zobaczyć, kiedy wzrok przyzwyczaił się do ciemności, jednak do pomieszczenia nie wpadał choćby najdrobniejszy promyczek światła księżyca.
- Vi... Nie mam nic przeciwko, jeśli pomoże ci się to rozluźnić. - Dodał wyjątkowo spokojnie. Co wręcz nie pasowało do jego osoby, ale długo się tym niebieskowłosy nie nacieszył, bo szybko nadeszła kolejna z jego słynnych zaczepek. - Choć nie pozwolę ci o tym długo myśleć. - Dodał z lisim uśmieszkiem, którego w ciemności nie mógł zobaczyć i szybkim ruchem, jak przy zrywaniu plastra, zsunął bieliznę chłopaka przed kolana. I nim V choćby pomyślał o wycofaniu się, usta starszego już dawno przyległy do jego wrażliwej skóry. Drogę w dół delikatnie znaczył mokrymi pocałunkami, składając ze dwie malinki na miejscu łączenia z biodrem, aż w końcu nie dotarł do głównego kursu. Najpierw objął jego przyrodzenie swoim ciepłym oddechem, napawając się dreszczem jaki wstrząsnął ciałem młodszego, a następnie przesunął językiem po całej jego długości.
  A ta ku jego zaskoczeniu nie była zbyt wielka. Wręcz niewielka, jednak bez wątpienia było to męskie przyrodzenie, podniecone do granic możliwości, co zdradzały słone, ciepłe soki wypływające z jego główki, którą przekłuwał piercing.  Czy to właśnie to ukrywał przed nim tak panicznie V? Naprawdę martwił się taką głupotą? Nie.. nie powinien tak myśleć. W świecie mężczyzn to nigdy nie była drobna głupota, tym bardziej kiedy V już miewał kompleksy na punkcie swojej delikatnej urody. Choć w oczach Reda to właśnie czyniło go tak idealnym.
- Jesteś taki mokry... Aż tak się nakręciłeś obciągniem mi? - Wymruczał muskając wargami jego trzon, który po chwili bez czekania na odpowiedź chłopaka, wsunął sobie w całości do ust.
  Jeśli miał być szczery nigdy nie przepadał za sprawianiem innym przyjemności w ten sposób. Jego gardło było wyjątkowo wrażliwe, co nie zawsze było dobrze odbierane, ale jak na złość miał większą słabość do mężczyzn, którzy to uwielbiali. Kobiety go w tej kwestii nie zadowalały, ale za to V był idealny. Z łatwością mógł objąć go swoim ciepłym językiem, rozkoszując się tym jak cała jego męskość pulsuje gwałtownie, zalewając jego usta kolejnymi porcjami preejakulatu. Mógł też z łatwością zassać się na nim, co wyrwało z gardła młodszego przepiękne, niekontrolowane okrzyki przyjemności.
  Oderwał się do niego tylko po zaczerpnięcie głębszego wdechu, ale nie powstrzymał się przed komentarzem.
- Jesteś... cudowny... - Wyszeptał ponownie owiewając jego rozgrzane ciało ciepłym oddechem, na w przypływie chęci podroczenia z nim delikatnie na niego podmuchał, wywołując u niego zjeżenie się drobnych włosków. Tak cholernie ciężko było mu się powstrzymać przed pożarciem chłopaka, ale przecież nie chciał go zbytnio obciążyć, prawda? Był to ich pierwszy raz, chciał się nim długo nacieszyć. Ale niestety jego rosnące porządnie wygrało.
  Chwytając za pośladki niebieskowłosego uniósł jego uda do góry, bez ostrzeżenia wpijając się w jego przyrodzenie, językiem o czasu do czasu sięgając do jąder, które męczył również kciukiem. Drugą ręką zaś zjechał niego niżej, drażniąc koniuszkiem jego wejście. Tak wzmożona stymulacja nie dawała V żadnej szansy na dłuższe wytrzymanie. Red nie przestawał, póki ciało młodszego nie zaczęło się trząść z nadmiaru stymulacji, aż w końcu poczuł jak jego usta obwicie wypełnia ciepły, słonawo- gorzki płyn, który w nieznacznym stopniu spłynął mu do gardła.
 Ale nie dał mu nawet sekundy na odpoczynek, ponownie unosząc wyżej jego biodra. Z uśmiechem naparł językiem na jego wejście, wdzierając się do środka, przy okazji wpuszczając do jego wnętrza, jego własne płyny. Oczywiście nie zastąpiły by one lubrykantu, ale na rozpoczęcie zabawy były idealne.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {22/04/24, 09:35 pm}

the-girls-film-font

Skłamałby, gdyby zaprzeczył, że nie zrobiło mu się chwilowo przykro, gdy liczył na inną odpowiedź, zwłaszcza w tej chwili, niż na kolejną zaczepkę. Chciał upewnić się, że to co do niego czuł, nie było tylko jednostronne. Ale nie była to pora, aby o tym porozmawiać czy rozmyślać.
- Wiem, że pozwoliłbyś mi je lizac już przy pierwszym spotkaniu, ale musiałem zachować pozory, że aż tak mnie nie kręcą - dodał z udawanym uśmiechem.
Także nie była to pora na smucenie. W końcu chciał mu pokazać swoje umiejętności, jak i sprawić przyjemność.
- Jeszcze trochę rzeczy o mnie nie wiesz- dodał. Tak jak o tym, że pod łóżkiem było schowane pudełko ulubionych zabawek erotycznych, którymi się zabawiał podczas samotnych nocy. Ale teraz był ich to pierwszy raz. Na urozmaicenie stosunku, jeszcze przyjdzie czas.
Nie potrzebował już niczego innego, gdy mężczyzna tak uroczo spełnił jego życzenie.
Wpatrując się w jego kasztanowe  tęczówki, polizał wewnętrzną część uda, nawet tam kusząc się na malinkę, po czym powoli nakreślając swoją drogę drobnymi pocałunkiami, dotarł do twardego przyrodzenia. Sam miał ogromną chęć wzięcia go do buzi, więc nie zwlekał za długo. Zassał się delikatnie na jego główce, a językiem zaczął wykonywać kółka wokół cewki moczowej. Później zaczął językiem podróż po całej długości przyrodzenia, koncząc na wędzidełku. Do szczęścia potrzebował tylko jęków że strony kochanka, które w końcu usłyszał, gdy zabierał się za branie całej długości do gardło. To przyjemnie drażniło jego migdałki, powodując jeszcze bardziej kumulację ciepła w podbrzuszu. Uwielbiał sprawiać w taki sposób przyjemność mężczyznom, zwłaszcza, że sam wtedy skutecznie się podniecał, co znacznie pomagało mu w seksie penetracyjnym.
- Hej! To nie łóżko z Ikei! - zbuntował się, gdy nagle szczebelek gdzieś odfrunął. Nie przewidział, że mimo tego Red postanowi się oswobodzić. Jednak cała złość z niego odeszła, gdy został poskromiony namiętnym pocałunkiem, któremu się nie opierał. I z trudem się od niego odsunął, gdy był to koniec, z szumiącą głową.
Ale dotyk w niebezpiecznych rejonach farbowanego na niebiesko, postawiło jego ciało w gotowość. I to nie w tą pożądaną. Spiął się cały, nawet nie wiedząc, co powiedzieć.
Myślał, że przez pożądanie, zapomni o robienia mu przyjemności, że będzie chciał tylko zamoczyć. Tak, jak reszta jego partnerów. Ale on był inny.
- C-co?... J-ja...
Nie spodziewał się także takiej czułości i delikatności u mężczyzny i nie pośpieszania go w takim delikatnym temacie. A zwłaszcza tego, że obojgu łączyły te same uczucia, co przyspieszyło akcje serca niebieskowłosego. Mimo tego że żaden z nich nie zdecydował się na "kocham cię ", to to nieudolnie próbowali sobie przekazać. Dzięki czemu twarz młodszego wykrzywiła się w rozczulony uśmiech, tuląc do siebie partnera. Delikatnie wtopił dłoń w jego włosy, na końcu całując go w czubek głowy. Tyle mu wystarczyło, żeby mu zaufać i w tej kwestii.
- Okej, spróbujmy - powiedział z uśmiechem.
I zaśmiał się widząc za chwilę swojego starego Reda, którego bardziej znał. Objął go dłońmi w pasie, oddając się w pocałunek. Jednak czerwonowłosy oczywiście miał inny cel do całowania, co mimo wcześniej rozmowy, zestresowało młodszego. Dlatego w panice chwycił za pilota i zdalnie zasłonił żaluzje w całym pomieszczeniu, wywołując egipskie ciemności.
- Tak, tak mi lepiej - mruknął, nabierając gwałtownie powietrze w płucach, czując obecność mężczyzny w najbardziej zakompleksionej części ciała. To teraz spodziewał się usłyszeć od niego złośliwy komentarz, to teraz był przygotowany na głośny śmiech czy żarty z rozmiaru jego przyrodzenia. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Choć obaj nie byli głupi. Pomimo ciemności, bez problemu w dotyku mógł wyczuć jego rozmiar.
Jęknął na całe gardło, rozkoszując się językiem kochanka. Czuł, że znajdował on wszystkie wrażliwe punkty, za każdym razem pokazując V, co tracił przez tyle czasu, nie dopuszczając do przyjemności w tych rejonach. Napawał się każdym jego dotykiem, zaczynając coraz głośniej jęcząc, jak i mocniej zaciskać palce na prześcieradle. Red był w tym niesamowity, tak bardzo, że V bałby się spytać, ile miał partnerów przed nim.
Kolejny komentarz kompletnie go rozczulił, ale czerwonowłosy nie pozwolił mu na dłuższe myślenie o tym, bo kochanek postanowił pomęczyć go jeszcze bardziej.
Nagle znowu znalazł się w przyjemnie ciepłym miejscu, a do tego pieszczona była jego dziurka, co na dłuższą metę było nie do wytrzymania. A jęki ciągle wypełniały pomieszczenie. Wkrótce V zaczął się wyginać, ledwo wytrzymując nadmiar atrakcji, tak jak nagromadzone emocje w podbrzusze młodszego.
- Gavin! - wykrzyknął kilka sekund, gdy nie wygiął się w łuk, zalewając usta mężczyzna swoim płynem. Serce biło mu, jakby przebiegł, co najmniej maraton, tak samo oddech. I ku jemu ogromnemu zdziwieniu, nie miał okazji dostać buziaka od kochanka czy zamienić się miejscami, gdyż słodkie tortury nadal trwały.
- Red... co ty że mną wyprawiasz... O Boże! - - krzyknął, odczuwając szybko kolejną fazę przyjemności. Bez żadnego odpoczynku, znowu był w fazie przyjemności, nawet nie wiedząc, że był zdolny do tego. Zatopił w jego włosy palce, nie pozwalając mu się odsunąć, bo kolejny orgazm był już blisko. Nie był wystarczająco silny, by oprzeć się słodkiemu językowi, drażniącym wszystkie zakończenie nerwowe. Tym razem orgazm był jeszcze silniejszy, powodując kolejny krzyk i szum w głowie, że przez chwilę czuł, jakby kochanek był za szybką. Niewątpliwie przechodził samego siebie. Zaraz ku jego zmęczeniu pojawił się jeszcze kolejny, gdzie boleśnie zagryzał wargę, po raz kolejny wyginając się w łuk.
- Wejdź we mnie wreszcie... - wymruczał zachrypniętym głosem, robiąc mine zbitego psa, której niestety nie widział. Sięgnął do szufladu obok łóżka po omacku wyjmując czekoladowy lubrykant (a jakżeby inaczej) i pudełko prezerwatyw. A gdy wreszcie czerwonowłosy znalazł się nad nim, objął go nogami w pasie i rekoma w szyi, żeby nigdzie mu nie uciekał i nie próbował swoich gierek. A następnie podarował mu soczystego klapsa na pośpieszanie.
Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Natas
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {28/04/24, 06:38 pm}

Gavin "RED" Rayne

  Porządnie jakie czuł, słysząc kolejne słodkie jęki, które wylewały się z ust młodszego, było nie do opisania. Pragnął ich więcej i więcej, zupełnie jakby nic innego się nie liczyło. Nikt wcześniej nie był wstanie wywołać u niego tak silnej reakcji. Zawsze było to tylko puste spełnianie potrzeb, lub forma rozładowania nagromadzonych nerwów. Rzadko wtedy przejmował się odczuciami swojego partnera z czego jego stara natura robiła mu ogromne wyrzuty sumienia, ale z V było inaczej. Czuł się absolutnie przeszczęśliwy, że mimo takich oporów pozwolił mu się dotknąć. Że pozwolił mu się kochać i chciał mu się za to odwdzięczyć. Wręcz obawiał się, że nie będzie potrafił go zaspokoić. Co było głupie, biorąc pod uwagę to, jak wiele razy niższy skończył już w jego ustach. Jednak narastająca niepewność nie chciała pozwolić mu na inne myślenie.
  Jedynie jęki chłopaka były dla niego wyznacznikiem tego jak dobrze się sprawował. Co nie ukrywał, nakręcało go tylko coraz bardziej. Kusiło go cholernie, aby znów doprowadzić partnera do szybkiego orgazmu, ponownie przyćmiewając jego umysł falami przyjemności, ale ten chciał już czegoś więcej. Oczywiście V nie był typem, który tylko leżał i pozwalał bawić się sobą jak lalką. Jego zdecydowanie największym atutem była zdolność kuszenia Reda, który w tamtym momencie wskoczyłby za nim do piekła.
- Przysięgam... błagaj mnie tak słodko, to rano na nogi nie staniesz. - Parsknął by ukryć drobne speszenie wywołane własnymi myślami. Naprawdę kompletnie mu odbiło na jego punkcie, a przecież miał być tylko przydatnym narzędziem. Nie sądził jednak, że okaże się być tak cudowny.
  Jednak postanowił dłużej już się zanim nie droczyć, szczególnie kiedy poczuł pieczenie na pośladku. No i nie chciał przecież, żeby chłopak odpadł w najlepszym momencie. Chciał żeby na długo zapamiętał tą pierwszą noc, którą wspólnie udało im się spędzić. Żeby już nigdy nie udało mu się wyrzucić go z pamięci. Żeby już z nikim innym nie chciał zbliżenia. Tylko z nim.
  Z buzującymi myślami, naciągnął prezerwatywę i sięgnął po podany mu lubrykant, by go obficie wylać na swoje pulsujące przyrodzenie, które zadrżało pod wpływem zimnego żelu. Drugą sporą porcją pokrył krocze niebieskowłosego, nie mogąc się powstrzymać przed potarciem dłonią, jego gładkiej skóry.
- Następnym razem to ciebie związujemy i użyjemy prawdziwej czekolady. - Obiecał z szerokim uśmiechem, kiedy zaciągnął się słodkim zapachem. Już sama myśl o zlizywaniu słodyczy z jego pięknego ciała, była cholernie podniecająca, a przecież dopiero co zaczęli i najlepsze doznania właśnie miały się dopiero rozpocząć.
  Litując się nad sobą, jak i niebieskowłosym, przyciągnął go do siebie jeszcze bliżej, unosząc lekko jego biodra, pod które wsunął poduszkę, kiedy jego usta znów zajęły się odpowiednikiem chłopaka. Mimo, że silne pożądanie wypalało go od środka, na wierzch wychodziła też jego delikatna natura, którą myślał, że dawno już pogrzebał. To przerażające, jak szybko w jego obecności pękała maska, którą wykształcił przez ostatnie lata. Ale ta nie pozwalała mu od tak spełnić prośby chłopaka. Musiał upewnić się, że dobrze się czuje i jest rozluźniony. Była to przecież najważniejsza część, aby wspólnie mogli oddać się dalszej przyjemności.
- V... chcesz tego? - Spytał tuż przy jego uchu, którego płatek delikatnie skubał wargami, następnie atakując jego skórę na wystającym obojczyku. Na niej zassał się odrobinę dłużej, zostawiając po sobie czerwony ślad.
  Odpowiedź była oczywista, ale z jakiegoś powodu bardzo ważne było dla niego usłyszenie odpowiedzi młodszego. Chciał mieć pewność, ze naprawdę tego pragnął. Że naprawdę nie będzie żałował tej nocy. I choć słowa chłopaka były takie jak się ich spodziewał, to i tak ulga jaką poczuł była wręcz przytłaczająca. Ktoś kogo tak bardzo pragnął, odwzajemniał w pełni jego uczucia. W tym momencie już był pewien. Nigdy nie będzie w stanie go zostawić. Choćby niewiadomo jak potoczyła się ich historia, nigdy go nie opuści, nawet gdyby sam V kazał mu się wynosić.
  Obejmując go ciasno w swoich ramionach, naparł na jego ciasne wnętrze, w którym zatopił się po samą nasadę za pierwszym razem. Szybko jednak oprzytomniał i mimo rozszalałego oddechu, wywołanego nagłą falą przyjemności, wysunął się do połowy, od razu czując jak zatrzymują go nogi chłopaka.
- Spokojnie, nigdzie się nie wybieram. - Wyszeptał dusząc kolejny jęk, kiedy wnętrze chłopaka zaciskało się na nim miarowo, z całych sił starając się przyzwyczaić się do obecności jego przyrodzenia. - Naprawdę jesteś cudowny. O mały włos bym doszedł przedwcześnie. - Zaśmiał się czule smyrając kciukiem jeden z jego ciepłych policzków. - Boli? - Spytał uważnie śledząc każdą zmianę w jego mimice. Zaprzeczał, ale wciąż początki zawsze bywały ciężkie. Dlatego też dla rozluźnienia, drugą ręką błądził po jego ciele, zaczepiając coraz to czulsze cele. Jak pępek, wystające żebra, sutki, aż w końcu wrócił na jego podbrzusze na które delikatnie naparł, niemalże czując samego siebie w jego wnętrzu.
Cholernie żałował tylko, że nie bedzie w stanie zalać jego wnętrza swoim gorącym nasieniem. Ale trudno. Bedzie musiał zaspokoić się skończeniem na jego brzuchu, na którym wymieszają się ich spermy podczas ostatnich pocałunków. Na samą myśl oblizał dolną wargę, po czym na nowo wpił się w jego słodkie wargi, powoli wprawiając też w ruch swoje biodra.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {30/04/24, 10:16 pm}

the-girls-film-font

- A może o to właśnie mi chodzi? - powiedział z zawadiackim uśmiechem, którego znowu nie mógł widzieć. - Zgodzę się na wszystko, jak tylko naprawisz ten szczebelek - dodał.
Doskonale pamiętał, jak bardzo namęczył się wraz z Luckym w składaniu tego mebla, gdy dzielnie V stwierdził, że nie potrzebuje monterów do tego zadania. A później oboje używali całej palety przekleństw. Niebieskowłosy wtedy nie spodziewał się, że ich słownictwo jest aż take bogate. I również nie spodziewał się, że którejś pięknej nocy jego kochanek postanowi wyrwać część łóżka!
- Tak. -  Uśmiechnął się się czule. - Bardzo. Nie mogę się doczekać aż poczuje twojego chuja -  dodał, bardziej wulgarnie.
W pokoju szybko rozniósł się jeszcze intensywniejszy zapach czekolady niż ten, który było czuć po ich prysznicu. No i do tego tyle razy umiał doprowadzić go do samego szczytu w tak niewielkim czasie. Dlatego nie rozumiał tego, czy faktycznie był tak bardzo niezaspokojony czy tak działała obecność Reda na niego. Niemniej jednak był cudowny w każdym calu, a V teraz szczęśliwy.
Odgiął głowę do tyłu, gdy poczuł jak twarde przyrodzenie wdziera się w jego wnętrze, kwitując to przeciągłym jękiem. Nie spodziewał się, że kochanek postanowi od razu wejść w niego cały, ale świadczyło to tylko o tym, jak bardzo Red go pożądał. Niemniej jednak fala bólu była nieunikniona, gdy organizm próbował się do tego przyzwyczaić. Ale kiedy ten zaczął się z niego wysuwać, niebieskowłosy od razu chwycił go udami w biodrach, by tylko został blisko.
- Już git - odparł, zawieszając ręce wokół jego szyi.
Miał świadomość, że dzieli ich cienka warstwa gumki, ale to musiało im wystarczyć na ten moment. W świecie, gdzie łączyły ich dragi, masa krwi i zmiana partnerów, chciał być ostrożny. Zawsze starał się zabezpieczać ze swoimi partnerami. I był szczęśliwy, że Red nie protestował. Oznaczało to, że naprawdę był dla niego ważny, szanując jego zasady. A niedługo oboje pójdą się przebadać.
Ochoczo dołączył do namiętnego pocałunku, który nie był w stanie zdusić do końca wszystkich jęków chłopaka. Ale to w nim mógł przekazać wszystkie uczucia, jakie się w nim tliły w tamtej chwili, to jak bardzo zaciskał się na jego penisie, to jaki był natarczywy podczas pocałunku, chcąc więcej i więcej. Jego dłonie błądziły po plecach starszego, szukając swojego ulubionego miejsca, od czasu do czasu ściskając jędrne pośladki.
- Nie hamuj się. Chce je słyszeć...- wydyszał, komentując jego jęki. - I chce cię widzieć... tak bardzo... O Taaak- wymruczał i resztkami rozsądku, zasłonił górną częścią piżamy swoje dolne partie, a następnie za pomocą pilota odsłonił trochę rolety, wpuszczając do środka niewielką smugę światła. Ale wystarczająca, żeby zobaczyć twarz Reda całą w rozkoszy.
Młodszy również był w pełni rozkoszy, ciągle wydając z siebie jęki, mocno do siebie przyciągając mężczyznę i łapczywie łapiąc powietrze. Był w tym akcie jego najlepszym kochankiem, cały czas pieszcząc jego najbardziej wrażliwy punkt, co rusz robiąc mętlik w głowie.
- Kurwa...Gavin...mhmmm - wyjęczał, drapiąc go paznokciami, już czując znajome uczucie w podbrzuszu. - O kurwaaa, o kurwa! Gavin! - krzyknął, w tym momencie wyginając się w łuk i dochodząc po raz kolejny tej nocy. Tym razem przed oczyma nie widział mężczyzny, a czarne plamy, a w uszach słyszał szum. Zdecydowanie dla jego organizmu była to granica, gdzie I tak czuł się osłabiony, jakby zatapiał się w prześcieradle.
Jednak odnalazł siłę, aby złapać za twarde jak skała, przyrodzenie Reda i zaczął wykonywać na nim szybkie ruchy w górę I w dół, w ostatnim momencie odsłaniając podbrzusze. Takim sposobem poczuł, jak na brzuchu i na jego przyjacielu, ląduje ciepły ładunek, dzięki czemu niebieskowłosy szeroko się Uśmiechnął. Jeszcze czując pulsowanie jego sprzętu, jak i swojej dziurki. Następnie objął go w pasie i przyciągnął go do siebie, aby go mocno przytulić. Wtulił się w jego szyję, palcami rysując drobne wzorki na kręgosłupie.
Był absolutnie zmęczony, osłabiony i zaczął serio podejrzewać, że rano ciężko będzie mu ruszyć nogą. Ale taki cudowny stosunek był tego warty. Zwłaszcza z osobą, którą kochał.
Dlatego tak przytulanie się było dla niego ważne. Miał także nadzieję, że zasną także przytuleni do siebie.
- Przyniesiesz mi szklankę wody? Najlepiej dzbanek - przerwał ciszę, uśmiechając się rozbawiony, ale na poważnie czuł, jak jego gardło jest wysuszone od tych wszystkich emocji.
Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Natas
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {12/05/24, 04:27 pm}

Gavin "RED" Rayne

  Sprzeczne emocje strasznie mieszały mu w głowie. Z jednej strony, tak jak nakazywała mu jego natura chciał być delikatny i ostrożny z ciałem tego na którym mu tak zależało, a z drugiej miał ochotę go pochłonąć w całości. I stety, albo i nie ta druga strona zaczynała górować nad drugą. Szczególnie, kiedy Vi sam nakręcał go swoimi jękami oraz wulgarnymi tekstami, których powinien był się po nim spodziewać, ale i tak trochę go zaskoczyły. Rozbawiony własnym zbiciem z tropu, od razu wziął się za spełnianie wszystkich życzeń niebieskowłosego jakie tylko mógł sobie wymarzyć, a nawet o tych o których jeszcze mu się nie śniło. Nie zależnie o tego gdzie poprowadzi ich los, chciał aby chłopak zapamiętał ich pierwszą wspólną noc do końca życia.
  A kiedy już był pewien, że mięśnie mężczyzny przywykły do obecności jego przyrodzenia, już nie musiał się wstrzymywać. Oczywiście jego dotyk wciąż pozostawał delikatny i czuł, ale jego ruchy nie wahały się doprowadzać smukłego ciała do kolejnych ekstazy.
- Nie mam takiego zamiaru. - Wyszczerzył się dumnie, tylko po to by zaraz skulić się z jękiem, kiedy rozgrzane mięśnie partnera zacisnęły się na jego sprzęcie. Jego wnętrze już i tak mocno otulało go, ale jak tylko próbował wejść głębiej, czuł każde niekontrolowane drgniecie, które poprzedzało najsłodsze jęki wyrywające się z gardła niebieskowłosego. Jedynym czego w tym momencie obaj równie mocno żałowali, to brak możliwość ujrzenia się nawzajem. Już sama myśl o tym jak usta Vi wykrzywiały się wykrzykując jego imię, cholernie go nakręcała. Chciał zobaczyć łzy z nadmiaru emocji jakie rozmywały mu obraz, stróżki śliny zmieszanej z jego własną spływające z kącika ust. Te rozpalone policzki.
  I ku swojemu zaskoczeniu w końcu mógł je zobaczyć. Na moment zatrzymał się, po głębszym pchnięciu, napawając się widokiem rozbrojonego kochanka, wijącego się pod nim na pościeli. Widok nie był dla niego niczym nowym, a jednak ciepło które go wypełniło i dźwięk własnego serca, które biło jak oszalałe był wyjątkowy. Jeszcze nigdy nie czuł tak silnego uczucia na widok drugiej osoby. I pierwszą myślą nie było zaspokojenie własnych potrzeb, a to jak mógłby doprowadzić go do jeszcze większego szaleństwa.
  Z uśmiechem satysfakcji doprowadził go do kolejnego orgazmu, choć już nie pamiętał który to był raz. Trzeci, a może czwarty? Bez wahania zafundowałby mu kolejne, gdyby zręczne dłonie Vi i jego nie doprowadziły do szczytu. To stanowczo zatrzymało go na dłuższą chwilę, gdzie z ciężkim jękiem wsparł czoło na jego smukłym ramieniu, czując lekkie zamroczenie. Może faktycznie odrobinę przesadzili? Ale taka nagroda była tego absolutnie warta.
  Ciesząc się objęciem drobnych ramion, sam otulił go własnymi, zatapiając twarz w jego kolorowych włosach, na których złożył czuły pocałunek. Czuł, jakby wreszcie przypomniał sobie jak to jest żyć, a nie automatycznie polegać na instynkcie przetrwania. Miał wrażenie, że jak tylko uchyli oczy, Vi rozpłynie się w powietrzu, a w jego ramionach zostanie tylko zimna poduszka.
  Ale tak się nie stało, no chyba, że poduszka poprosiła go właśnie o coś do picie, co by nie świadczyło za dobrze o jego stanie psychicznym. Z pomrukiem przycisnął go do siebie na chwilę mocniej, po czym niechętnie poluzował swój uścisk i podniósł się do siadu. Wzrokiem omiótł pobojowisko jakie zrobili z łóżka chłopaka.
- Fakt, jeszcze trochę i byś mi się tu odwodnił. -  Uśmiechnął się kątem ust, sięgając go jego niebieskiej czupryny, którą zmierzwił jeszcze zaczepnie przed wstaniem. Nawet jego nogi odrobinę odczuły tak ostry trening, ale coś podejrzewał, że to plecy na następny dzień nie dadzą mu żyć. W końcu już taki młody nie był.
  Nie obijał się ze spełnieniem prośby Vi, choć po drodze postanowił coś przygotować. Ale szybko wrócił do pokoju, gdzie odstawił wszystko na stoliku nocnym. Ale nim Vi miał szansę sięgnąć po jedną ze szklanek, które napełnił, Red zagarnął tą bliżej chłopaka dla siebie i upił z niej porządnego łyka. Ale nie dał się młodszemu zbyt długo dąsać. Od razu nachylił się nad nim, klękając jednym kolanem na materacu, a ręką złapał go a brodę, aby zaraz wpić się w jego usta, do których przekazał mu wodę. Choć nawet kiedy chłopak już przełknął płyn, to i tak przedłużył pieszczotę.
- Więcej? - Odsunął się oblizując wargi, po czym parsknął cicho. - No aż takim sadystą nie jestem. Już i tak widzę, że będę cię jutro musiał nosić. - Odparł w końcu podając mu pełną szklankę, a sam zabrał się za opróżnianie drugiej. Nieświadomie wolną ręką wędrując na udo partnera, szukając dalszego kontaktu cielesnego.
- Napity? - Spytał nagle widząc jak młodszego zaczyna brać zmęczenie, ale przecież jeszcze trzeba było doprowadzić się do porządku. - Wystarczyło by tylko jedno twoje słowo i byłbym gotowy na drugą rundę, ale to może innym razem. - Odstawił swoją jak i chłopaka szklankę, po czym zgarnął go w swoje ramiona, podnosząc z ciepłego łóżka. - Tak, tak, zły, wredny, duży Gavin, torturuje biednego Vi. - Ośmiał się, kiedy chłopak zaczął protestować, kiedy zorientował się, że przeszli do łazienki. Czerwonowłosy nie bacząc na jego słowa od razu posadził go w wannie wypełnionej ciepłą wodą, aby jego drobne ciało mogło się trochę zrelaksować. - Nie zaśnij mi tylko, zaraz wrócę. - Z tymi słowami wrócił do pokoju, aby trochę ogarnąć łóżko chłopaka. Nie wczuwał się specjalnie, ale to co mokre zabrał do prania i wrócił do partnera.
- Znajdzie się dla mnie trochę miejsca? Dobrze się tobą zajmę. - Zaproponował nachylając się nad nim, wspierając ręce na krawędzi wanny. Vi ponownie się wahał, ale tym razem Red czuł, że rozgryzł już o co mu tak naprawdę chodziło. - Mogę nie patrzeć, ale nie ukrywam zawiedzenia. Twój kształt już dogłębnie poznałem i jak pamiętasz bardzo mi się spodobał. Na pewno dłuuugo go nie zapomnę. - Wymruczał chrypliwie tuż przy jego uchu, które zaczepnie skubnął wargami. - No i nie będziesz musiał czekać na mnie aż się uporam ze swoją kolejką. - Dodał dalej kusząc opcją wspólnej kąpieli. Naprawdę nie chciał się teraz z nim rozstawać nawet na moment, to straszne co uczucia potrafiły zrobić z człowiekiem, ale musiał przyznać - nie było to takie złe, jeśli był z Leo.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Blood, drugs and you in the middle - Page 2 Empty Re: Blood, drugs and you in the middle {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach